Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:46, 27 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
"FAZ" pisze o Schetynie. "Człowiek trików i okrucieństwa"
Grzegorz Schetyna - PAP
Opiniotwórczy dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ("FAZ") prezentuje sylwetkę Grzegorza Schetyny, nowego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej i byłego "egzekutora" Tuska. Gazeta opisując Schetynę stwierdza, że to "człowieka trików, przebiegłości i – w razie konieczności – okrucieństwa".
Dziennik opisuje zróżnicowaną karierę Schetyny, który w czasach komunistycznych był działaczem "Solidarności" w podziemiu, a po przełomie trafił "do świty wznoszącego się młodego liberała Tuska". Ten ostatni – jak zaznacza "FAZ" – choć "podarował Polsce trwały okres wzrostu", nie mógł uchronić PO przed upadkiem "w wyniku społecznej obojętności, samozadowolenia i ciągłych afer".
REKLAMA
Schetyna, który musi teraz odzyskać utracone zaufanie wyborców, jest w pewnym stopniu "odbitką" byłego szefa PO: "Podobne treści, tylko światło i cień padają inaczej" – pisze FAZ. Warszawski korespondent dziennika wyjaśnia: "Podczas gdy Tusk stylizował się na człowieka uśmiechu, Schetyna wykonywał za kulisami czarną robotę władzy". Jako "egzekutor" Tuska "przytrzymywał konkurentów" i po wielu szczeblach kariery doszedł do stanowiska ministra spraw wewnętrznych.
Gazeta opisuje także upadek Schetyny. Przypomina, że dla Tuska ministrowie byli "zderzakami", które w razie konieczności można było wymienić. A zatem Tusk "bez wahania" pozwolił na upadek Schetyny, kiedy ten w 2009 znalazł się na krótko w cieniu afery korupcyjnej. Podejrzenie nigdy się nie potwierdziło, a kiedy poszkodowany poskarżył się Tuskowi, ten skwitował: "chłopaki nie płaczą".
Kolejne lata Schetyna spędził w "cichej wewnątrzpartyjnej wrogości do szefa, zawsze o krok od jawnej nielojalności". Właśnie od tego rozpoczął się "długi marsz" Schetyny do władzy – wyjaśnia "FAZ", bo po odejściu Tuska do Brukseli i przegranej PO w wyborach jego "dystans do skompromitowanego establishmentu partyjnego" okazał się największą zaletą. Schetyna nie jest skojarzony z otoczeniem Ewy Kopacz, owianym "poczuciem apatii i braku perspektyw".
Drugą zaletą nowego przewodniczącego PO jest według "FAZ" polityczny charakter Schetyny, którego Tusk określał jako "mieszankę Shreka i gladiatora", czyli "człowieka trików, przebiegłości i – w razie konieczności – okrucieństwa". Schetyna to ktoś, kto za pomocą wszystkich środków chce przeżyć, walczyć i zwyciężyć". A otoczenie, w którym Schetyna musi wygrać, jest "wrogie" nie tylko przez panowanie PiS – zauważa dziennik.
Wzrost popularności Nowoczesnej zagraża bowiem przewodniej roli PO w opozycji. Platformie grozi "rozpad i utrata znaczenia". Wyborem Schetyny partia postawiła teraz na wodza-wojownika, który wydaje się lepszy od każdego innego w "długim marszu" do władzy – konstatuje dziennik.
...
Prawdziwa bestia wrecz Grzegorz Schatan... W tej partii dobry czlowiek nie ma szans... Jak zreszta w prawie wszystkich.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:01, 09 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Publicysta: Tylko czekać, aż oskarżą biskupów o zdradę JPII
akt. 9 lutego 2016, 05:09
Przeciwnicy rządów PiS w piśmie Konferencji Biskupów Unii Europejskiej skarżą się na łamanie demokracji w Polsce. Takie działanie to próba wbicia klina między hierarchów - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Trwają naciski na Konferencję Episkopatu Polski (KEP), by jako całe gremium wypowiedziała się na temat sytuacji politycznej w Polsce. Zaczęło się od nawoływań polityków, komentatorów i publicystów „zaniepokojonych" upadkiem demokracji nad Wisłą. Wzywali hierarchów do potępienia działań Prawa i Sprawiedliwości. Argumentowali, że partia Jarosława Kaczyńskiego dokonała zamachu na Trybunał Konstytucyjny oraz wolne media. Bez skutku.
Kilku biskupów wypowiedziało wprawdzie swoje indywidualne zdanie, ale z ich ust pod adresem nowego rządu nie popłynęła krytyka. Podkreślali, że rządzącym trzeba dać czas.
To nie mogło się podobać. Zwłaszcza że narrację o łamaniu w Polsce zasad państwa prawa ochoczo podchwyciła Komisja Europejska, która w ramach specjalnej procedury ma zbadać niepokojące sygnały. Tu biskupi winni zabrać głos, ale tego nie zrobili.
Przeciwnicy Andrzeja Dudy, Beaty Szydło czy Jarosława Kaczyńskiego sięgnęli po inny oręż. W lutowym numerze oficjalnego biuletynu Komisji Konferencji Biskupów Unii Europejskiej (COMECE) „Europe Infos" ukazał się artykuł zatytułowany„Co dzieje się w Polsce?".
Jego autor - Henryk Woźniakowski, prezes wydawnictwa „Znak" oraz brat europosłanki PO Róży Thun - dowodzi, że w Polsce dzieje się źle. Wszystkiemu jest winien Jarosław Kaczyński, który narusza zasady podziału władzy, prowadzi politykę antyrosyjską i antyniemiecką. Na tym nie koniec. Woźniakowski przyrównuje prezesa PiS do Carla Schmitta, niemieckiego teoretyka państwa autorytarnego i zwolennika decyzjonizmu. W latach 30. XX wieku Schmitt uzasadniał z punktu widzenia filozofii prawa m.in. dyktaturę nazistowską i rządy Adolfa Hitlera.
Prezes „Znaku" wspomina też o tworzącym się w Polsce ruchu społecznym, który broni demokracji i ubolewa, że „do tej pory biskupi katoliccy zdecydowali się nie składać publicznego oświadczenia w tej sprawie".
Na tekst zareagował bp Grzegorz Miziński, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu. Napisał do swojego odpowiednika w COMECE list, w którym podkreślił, że publikacja tego typu subiektywnego artykułu jest „ingerencją w wewnętrzne sprawy Polski". Poprosił też o jego wycofanie ze strony internetowej. W poniedziałek tekst wciąż tam jednak był.
Cała ta sytuacja jest nie tylko próbą wywarcia nacisku na KEP, ale także próbą wbicia klina między biskupów Europy. Tylko czekać na oskarżenia pod adresem polskich hierarchów, że zdradzili walczących o wolność i demokrację w Polsce kard. Stefana Wyszyńskiego i Jana Pawła II.
Tomasz Krzyżak
...
Episkopat nie zapomnial ,,czarnych piatkow" i doskonale wie ze popieranie KODów to droga do aborcji eu tanazji in vitro i pedofilskiej homo ,,adopcji". Ci nikczemnicy chca uzyc nawet Episkopatu. Glownym zagrozeniem nie jest prezes ale wlasnie ONI!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:05, 09 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Znany poeta przewrotnie zaatakował „Wyborczą”?
akt. 9 lutego 2016, 03:34
Poeta Adam Zagajewski, używając przewrotnej ironii, doprowadza do absurdu oskarżenia formułowane wobec rządu przez dzisiejszą „demokratyczną opozycję" - pisze publicysta w "Rzeczpospolitej".
Pewne poruszenie tzw. opinii publicznej wywołał wydrukowany jakiś czas temu w „Gazecie Wyborczej" wiersz Adama Zagajewskiego „Kilka rad dla nowego rządu". Podmiot liryczny wiersza jako „doradca rządowy" zaleca rozstrzeliwanie reżyserów filmowych, stworzenie obozów odosobnienia, dożywotnie internowanie profesorów prawa konstytucyjnego, wysłanie dziennikarzy na Madagaskar itd.
Miłośnicy poezji Zagajewskiego (do których sam się zaliczam) byli trochę skonfundowani opublikowaniem przezeń tego mocno politycznego utworu. Wszak w eseju o Aleksandrze Wacie („ZL" nr 105) wyznawał: „Pisałem wiersze otwarcie polityczne, krytyczne, ale przeczuwałem, że nie jest to najlepszy wybór estetyczny, że poezja jest gdzie indziej, w większej komplikacji, w zdolności uchwycenia wielości świata, a mniej w moralistycznym potępianiu przeciwnika ideowego".
Wzorce z „Solidarności"
Zwykli czytelnicy „Gazety Wyborczej" zapewne ucieszyli się, widząc, że oto znany poeta „ostro wali w reżim", a zwolennicy „reżimu Beaty Szydło" odczytali wiersz jako „podły atak na demokratycznie wybrany rząd"; pisali o grafomanii, o „wierszu kuriozum" itp. Być może jednak jedni i drudzy źle go interpretują. Może wiersz wcale nie mówi o „reżimie Beaty Szydło"? Może jego prawdziwy adresat jest ukryty pod powierzchnią i należy go dopiero zidentyfikować?
W „Zeszytach Literackich" (2015 nr 2) znajdziemy piękny esej Barbary Toruńczyk „Dlaczego Adam Zagajewski jest moim poetą?". Autorka przypomina tom jego esejów „Solidarność i samotność" z 1986 r. będący „manifestem intelektualisty i artysty doby masowego ruchu wyzwolenia politycznego, w tym przypadku ?Solidarności?". Autor „Cienkiej kreski" bronił wówczas „samotności" twórcy w obliczu nacisku zbiorowej „solidarności", poszukiwał dystansu wobec ujednolicających myślenie grupowych odruchów. Dzisiaj „masowym ruchem wyzwolenia politycznego" jest - toutes proportions gardées - Komitet Obrony Demokracji wraz z towarzyszącymi mu zjawiskami i hasłami: bojkot reżimowych mediów przez niezależnych dziennikarzy, oporniki wpięte w swetry, „Precz z komuną!", sprzeciw wobec (neo)peerelowskiej dyktatury, Kaczyński jako Gomułka i Jaruzelski w jednej osobie etc. „Gazeta Wyborcza" i inne antyreżimowe media prowadzą kampanię propagandową przeciwko „reżimowi Beaty Szydło" dokładnie według wzorców znanych z podziemnej prasy solidarnościowej lat 80. XX wieku.
Zagajewski znalazł się dziś w podobnej sytuacji, co 30 lat temu - dostrzega, że wokół niego „ujednolica się wola zbiorowa w dziedzinie konfliktu politycznego". Dla jego „samotności", „autonomii" „niezależności" zagrożeniem nie jest „reżim Beaty Szydło", tak jak nie była nim „junta Jaruzelskiego", ale to, co się dzieje w najbliższym otoczeniu, nacisk grupowy, realna presja środowiskowa, aby „moralistycznie potępiać przeciwnika ideowego". Poeta jest świadom, że grozi mu ponowne wciągnięcie w tryby grupowego czy wręcz stadnego myślenia i odczuwania, że będzie zmuszony poddać się „regułom manichejskiego postrzegania świata" (Toruńczyk), które jednoznacznie odrzucił dawno temu na rzecz widzenia świata w jego „wielości".
Wiersz „Kilka rad dla nowego rządu" ma podwójne dno; na pozór dotyczy „reżimu Beaty Szydło", jednak w rzeczywistości mówi o monstrualnie zdeformowanym obrazie „reżimu Beaty Szydło" odbijającym się w oczach jego najbardziej zaciekłych wrogów, a więc ludzi i środowisk często najbliższych politycznie i ideowo Zagajewskiemu.
To do nich poeta go adresuje. Jego przewrotna ironia nie jest zatem wymierzona w „nowy reżim", lecz we własne środowisko (związane wcześniej ze „starym reżimem"); to od niego poeta subtelnie się dystansuje; tak jak kiedyś w imię autonomii i niezależności artysty i intelektualisty dystansował się od masowego ruchu „Solidarności". Doprowadzając do absurdu oskarżenia formułowane przez dzisiejszą „demokratyczną opozycję", poeta w rzeczywistości wykpiwa ich groteskową przesadę służącą masowej mobilizacji społecznej.
Czas na Rymkiewicza
Paradoks polega na tym, że zrobił to właśnie na łamach gazety najsilniej zaangażowanej w zwalczanie „nowego reżimu", a tym samym zmuszonej do poddania się tak nienawistnym mu „regułom manichejskiego postrzegania świata". Zagajewski zabawił się w intelektualno-politycznego kontrabandzistę: przemycił drwinę ze „swoich" w ich własnych mediach. Dobrze wiedział, że w zapalczywej awersji do „reżimu Beaty Szydło" nie rozpoznają oni od razu właściwego sensu przesłania, które do nich kieruje, ale zapewne ma nadzieję, że kiedyś go odkryją.
Przy okazji publikacji wiersza Zagajewskiego przywoływano często nazwisko Jarosława Marka Rymkiewicza i jego „poezji zaangażowanej". Ciekawe, jak by brzmiał wiersz Rymkiewicza parodiujący i wyśmiewający (w jego dawnym klasycystycznym stylu) retorykę polityczną środowisk bliskich mu ideowo i politycznie, będącą wszak lustrzanym odbiciem tej delikatnie wykpiwanej przez Zagajewskiego (co zresztą nie powinno dziwić, gdyż obie mają korzenie w solidarnościowej propagandzie)?
Wierszem „Kilka rad dla nowego rządu" Zagajewski powinność wobec „swoich" wypełnił - podstawił im krzywe zwierciadło, w którym mogą się przejrzeć, a przejrzawszy - porzucić lub przynajmniej zrelatywizować „manichejskie postrzeganie świata", co jest możliwe właśnie dlatego, że zrobił to „swój". Teraz czas na Rymkiewicza.
Autor jest publicystą, redaktorem portalu Nowa Debata, w latach 1990-2004 był redaktorem naczelnym czasopisma „Stańczyk"
Tomasz Gabiś
....
Drukowanie takich absurdow, tresc donosow na Zachod, obłędne mędzenie Wanat o znakowaniu zoltymi gwiazdami pokazuje ze oni naprawde sa w takim stanie umyslu!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:37, 14 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
KAI
Siotra Chmielewska: uchwalone przez Sejm ustawy prorodzinne są propagandą
siostra Małgorzata Chmielewska - Paweł Małecki / Agencja Gazeta
- Nie znam ani jednego przypadku, w którym zdarzyłoby się, by sąd odebrał rodzicom dzieci tylko ze względu na złą sytuacje materialną - mówi w komentarzu dla KAI s. Małgorzata Chmielewska. Przełożona wspólnoty "Chleb Życia" dodaje, że jej zdaniem uchwalone w sejmie w czwartek zmiany w Kodeksie rodzinnym i ustawa 500 plus są jedynie propagandą.
- Nieraz sama miałam wątpliwości, czy niektóre dzieci powinny zostać z rodzicami. I nie chodziło tu o biedę materialną, ale o to, co się dzieje w domu, na kompletny brak zainteresowania dziećmi - wspomniała siostra. Wyraziła obawę, że zmiana w ustawie będzie mogła przyczynić się do tego, że dzieci pozostawiane w rodzinie będą przechodzić koszmar. - A są, niestety, takie sytuacje, kiedy odebranie dziecka jest konieczne - powiedziała siostra Chmielewska.
Jak mówi przełożona wspólnoty "Chleb Życia", spotyka się na co dzień z bardzo dużą liczbą rodzin żyjących w ogromnej biedzie i nikt im z tego powodu dzieci nie odbiera. Podkreśla, że jest wiele organizacji, które ubogie rodziny wspierają w trudnej sytuacji. - Albo mamy zaufanie do sądów, albo go nie mamy. Sądy rodzinne, z mojej obserwacji, robią wszystko, aby tam, gdzie to nie jest konieczne, dzieci rodzicom nie odbierać - podkreśliła s. Chmielewska. Zwróciła uwagę, że wiele zależy od samych pracowników socjalnych i kuratorów. - Problem tkwi często w ludziach, a nie w treści ustawy - powiedziała.
Zdaniem zakonnicy wprowadzenie zakazu odbierania dzieci rodzicom wyłącznie ze względu na złe warunki ekonomiczne i bytowe rodziny jest jedynie propagandą. Proponowane zmiany są pozorne, a w ich miejsce warto byłoby zająć się bardziej palącymi problemami.
- Warto zwrócić uwagę na przykład na procedury dotyczące rodzin zastępczych. Absurdem jest, że ktoś, kto chce przyjąć dziecko, sam musi zapłacić za proces sądowy. Absurdem jest też to, że duża część pieniędzy przekazywanych przez państwo na wychowanie dziecka w rodzinie zastępczej idzie na biurokrację. To są realne problemy - stwierdziła zakonnica.
Siostra Małgorzata Chmielewska odniosła się również do przegłosowanej w czwartek przez sejm ustawy dotyczącej programu 500 plus. Jej zdaniem proponowany przez polityków sposób pomocy rodzinie wielodzietnej nie jest odpowiedni, ponieważ nie wiadomo, czy będzie on pomocny tym, którym pomoc jest rzeczywiście bardzo potrzebna.
Przełożona wspólnoty "Chleb Życia" dodała, że zgadza się z pomysłem, aby pomóc finansowo rodzinom, które takiej pomocy potrzebują, jednak nie należy dokładać tym, którzy pieniędzy mają pod dostatkiem. - Nie można też oczekiwać, że skoro ustawa daje komuś możliwość otrzymania pieniędzy, to będzie on dobrowolnie z nich rezygnował. Trzeba skonstruować jasne kryteria, aby pomagały tym, którzy tej pomocy rzeczywiście potrzebują - uważa siostra.
Jej zdaniem dużo prościej byłoby podwyższyć zasiłki rodzinne i podwyższyć kryterium dochodowe do zasiłków z ponad 50 do np. 250 złotych. Przestrzegła też, że ta ustawa może zrujnować budżet państwa. - Wszyscy za nią zapłacimy, a skorzystają z niej nie ci, którym to jest bardzo potrzebne - powiedziała zakonnica.
Wśród słabych punktów rządowego projektu s. Chmielewska wymieniła m.in. brak wsparcia dla matek samotnie wychowujących dzieci oraz ograniczenie wieku dzieci objętych programem do 18. roku życia. - Utrzymanie osiemnastolatka w średniej szkole, a później na studiach kosztuje majątek. O ile zasiłki są wypłacane do zakończenia edukacji, to te pieniądze skończą się wraz z ukończeniem 18 lat. To absurd - oceniła zakonnica.
Zdaniem przełożonej wspólnoty "Chleb Życia" system rodzinny w Polsce wymaga reorganizacji, bo wiele jest przepisów, które dobrze wyglądają jedynie w Dzienniku Ustaw. - Co z tego, że kilka lat temu ustanowiono w gminach asystentów rodzin, którzy mieliby monitorować sytuację potrzebujących, skoro małych gmin, gdzie problem ubóstwa pojawia się najczęściej, nie stać na opłacenie pensji pracowników. Najpierw trzeba się przyjrzeć przepisom, które już obowiązują - podsumowała siostra Małgorzata Chmielewska.
...
O co wlasciwie chodzi siostrze? Czy ktos zabrania odebrania dzieci rodzicom ktorzy robia im koszmar? Sejm nie zdziala cudow. Moze tylko ustalic jakies ramy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:50, 26 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Sąd Najwyższy będzie respektował wyroki TK, także nieopublikowane. Jest uchwała
pr/
2016-04-26, 15:15
Skomentuj
0
W uchwale Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego podkreśla się, że została ona podjęta w celu "zapewnienia jednolitości orzecznictwa sądów".
We wtorek w trakcie obrad Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN dyskutowano nad sprawozdaniem z działalności tego sądu, jakie co roku przygotowuje Pierwszy Prezes SN.
Oprócz tego Zgromadzenie podjęło dodatkową krótką uchwałę, "kierując się koniecznością zapewnienia jednolitości orzecznictwa sądów powszechnych i wojskowych". Odnosi się ona do kwestii nieopublikowanego przez rząd orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który uznał za niekonstytucyjne przepisy grudniowej nowelizacji ustawy o Trybunale autorstwa PiS.
"Zgodnie z art. 190 ust. 2 Konstytucji RP orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego podlegają niezwłocznemu opublikowaniu. Nieopublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego stwierdzający niezgodność z Konstytucją określonego przepisu uchyla domniemanie jego zgodności z Konstytucją z chwilą ogłoszenia wyroku przez Trybunał Konstytucyjny w toku postępowania" - głosi uchwała.
Sąd Najwyższy będzie respektował nieopublikowane orzeczenia TK. pic.twitter.com/DKHgtipMgJ
— Darek (@Dariusz_X) 26 kwietnia 2016
SN chciał rozwiać wątpliwości sądów
- Na mocy uchwały, pomimo formalnego nieuchylenia przepisu (który jest kwestionowany w TK - przyp. red.) w związku z jego nieopublikowaniem (wyroku w Dzienniku Ustaw - przyp. red.) i jego formalnego braku utraty mocy, nie oznacza to, że ten przepis nie może zostać uznany za niezgodny z konstytucją, ponieważ publiczne ogłoszenie wyroku TK nadaje temu orzeczeniu atrybut powszechnego obowiązywania - poinformował dr hab. Dariusz Świecki, rzecznik Sądu Najwyższego.
- Jedną z funkcji SN jest zapewnienie jednolitości orzeczeń sądów wojskowych i powszechnych - powiedział i doprecyzował, że SN chciał rozwiać wątpliwości sądów dotyczących obowiązywania nieopublikowanych wyroków TK.
Rzecznik dodał, że opublikowanie wyroku w Dzienniku Ustaw jest tylko "elementem związanym z utratą mocy obowiązywania" kwestionowanego przepisu. Domniemanie jego konstytucyjności upada już w momencie ogłoszenia wyroku.
polsatnews.pl, Polsat News, PAP,
...
Ustawka. Umowili sie. Wystep bylych prez... iów teraz ci... Stare numery...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|