Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Nowyjwe paliaki obchodzą dwudziestolecie demokracji!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:04, 28 Sty 2009    Temat postu: Nowyjwe paliaki obchodzą dwudziestolecie demokracji!

Tymczasem ho ho!
Mamy spor fundamentalny!
Nowyje paliaki obchodza ...
DWADCAT LIET POLSKOJ DIEMOKRATII!!!
A tu zagwozdka!
Kiedy obchodzic?!
>>>>
Prezydent Lech Kaczyński stwierdził, że właściwą datą do obchodów 20-lecia polskiej demokracji byłby dzień powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego, a nie 4 czerwca - rocznica wyborów 1989 r.

Sejm powołał Mazowieckiego na premiera 24 sierpnia 1989 r.; 12 września Mazowiecki utworzył rząd.

- W tym roku będziemy obchodzić 20-lecie polskiej demokracji. Moim zdaniem data 4 czerwca nie jest dobra. Datą właściwą jest dzień powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego. Od tej pory nie mamy w Polsce kierowniczej roli partii, a więc nie było już komunizmu. Wybrano 4 czerwiec, bo to był ten olbrzymi dzień radości - powiedział prezydent podczas spotkania z młodzieżą najstarszego w Nysie liceum "Carolinum
>>>
Wot i problema niet!
Kto by tam obchodzil rocznice wyborow!Wszak glosowania jak uczy Bruksela sie powtarza do skutku!
Natomiast powolanie tzw. rzadu w wyniku zakulisowych matatctw i intryg!
TAK TO JEST WLASCIWA ROCZNICA DEMOKRATII...
A nie jakies tam glosowanie...
>>>>
Ale to tez nie jest sluszne!
Prawdziwy poczatek demokratii to wszak Okragly Stol a jeszcze wczesniej MAGADLENKA!
Okraglostolowcy cichaczem uczcili pamietne dopuszczenie ich do zlobu...
>>>>
Sejm wyraził w piątek w specjalnej uchwale uznanie dla "mądrości i dalekowzroczności" uczestników rozmów Okrągłego Stołu
.....
O tak jak se strzelili to im sie wzrok poprawil:



>>>>
Do rangi symbolu urasta fakt, że w wyniku bezpośrednich wyborów prezydentami zostali uczestnicy obrad Okrągłego Stołu: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński.
>>>>
O tak troche pomagal Lesiak z rezimowymi mediami aby czasem ktos inny sie nie przemknal.ALE UDALO SIE!Nikt inny w polityce sie nie przebil...
TO WIELKI SUKCES DEMOKRATII!!!
>>>>
Oczywiscie niech te smierdzace kupy obchodza sobie co chca...Szkoda ze ZA NASZE PIENIADZE!!!My Polacy ma autentyczne polskie swieta!I te swieta obchodzimy!I czekamy wciaz na Wolnosc i Niepodleglosc!W koncu ta chwila nadejdzie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:22, 05 Lut 2009    Temat postu:

Okraglostolowe bydlo ktore zniszczylo Polske swietuje !!
Widzimy spaslych aparatczykow ale i ,,druga strona'' przytyla!
Nadrabiajac zaleglosci!
Tłuszcz władzy wycisniety z biednych ludzi zawsze ten sam!
Widzimy te mordy!I sa to geby ktore zajmowaly najwyzsze stanowiska po 89!
Bo jedyne co im wyszlo to niedopuszczenie innych zdolnych!
Tak to im wyszlo!
Z tej okazji uslyszycie mnostwo ,,klamstw'' typu ze to byl ,,trudny kompromis''...Jak widac na zalaczonym obrazku radosnej popijawy nie widac tu trudow!
Raczej ,,nieznosna lekkosc bytu''...
Jedyne co bylo ,,trudne'' to pewnie uspokojenie sumienia!
Bo zdrada byla zaiste potworna!
>>>>

Tutaj ktos naiwnie powie ze zalozenia Okraglego Stolu ktore podpisali byly szczytne!Wysokie pensje dobrobyt ludzi itp. itd.!
BA ALE NIEDOTRZYMANE!
Bo to nie w tym rzecz jaka lipe sie wcisnie ,,ciemnemu ludowi'' ale jaka jest zasadnicza IDEA RZECZY!
A ,,idea'' byl mord zalozycielski oslawiony satanistyczny rytual budujacy podwaliny wladzy ,,tego swiata'' w wersji klasycznej polega on na tym ze bandyta morduje prawowitego krola za pomoca zdrady jego ludzi obejmuje rzady i morduje tych ktorzy mu pomogli...
Zdobywa ,,wladze'' traci sumienie CZYLI WSZYSTKO!
>>>>
Tutaj mamy oczwiscie czasy wspolczesne a wiec bardziej skomplikowane.
A wiec morduje sie Polske nie konkretnego krola.Morduje sie nadzieje jaka byla Solidarnosc.Zlo i dobro ulega zatarciu (co jest oczywiscie morderstwem dobra) ,,ofiary'' mieszaja sie z katami (symbolicznie) ginie wszelka moralnosc.Nastepnie cialo ofiary spozywaja mordercy.Ta uczta kanibali tutaj jest wrecz doslowna!
Mamy wiec odwieczny rytual zla opisany w Ksiedze Rodzaju gdy waz kusi czlowieka zakazanym owocem tutaj ,,władzą''...
>>>>
Oczywiscie motywy bandytow czyli komuny sa jasne.Ratowac sie!
Nastapil wczoraj haniebny incydent gdy Rymanowski poszedl do Czesia Kiszczaka i bezczelnie zapytal go o ofiary smiertelne!CO ZA CHAM!Takiego autoryteta moralnego szargac!
W Czesiu az sie zakotlowal caly Legion demonow!Ze az Rymanowskim rzucila ta fala zla!
Jak to!Ofiary!Popelniali samobojstwa!Tu jeden tu drugi!I sie nazbieralo!
Jak ktos chce popelnic samobojstwo TO POPELNI!
To co mial Czesiek skakac z okna i ratowac ich w locie?
Co to Czesiek jest specjalista od psychologii?
A od czego?
No jak to od czego?
OD HONORU CIEMNOTO!
CHAM NORMALNIE CHAM!
Z Czesiem nalezy rozmawiac tak jak uczyl Adas Michnik!Najlepiej przy wodce i o honorze!
Mial racje nieslusznie atakowany Pacio ze wytropil Rymanowska gadzine I OSTRZEGAL!ZE SIE ZAKRADLA GADZINA DO OGRODKA!TO NIE SLUCHALI!To teraz MAJA!
>>>>
Ale...
Jakie byly motywy zatem tzw ,,drugiej strony''?
Oczywiscie smiesznym jest klamstwo ze bez Okraglego Stolu ,,komunizm by nie upadl''.W tej sytuacji nie bylo juz innej mozliwosci.Moczulski tlumaczy to jako ,,proces historyczny'' tutaj:
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/moczulski-o-rosji,1190.html
Tutaj mozna przytoczyc swiadectwo Bukowskiego ktory rozmawial z Kuroniem i Kuron byl swiadomy ze to zlo...To dlaczego?
BO BAŁ SIĘ ŻE WYPADNIE Z POLITYCZNEGO OBIEGU!!!
Chodzilo o WLADZE!Aby to oni ja dostali a nie inni!
Ot co!
I tu nie trzeba szukac daleko!
Wezmy oficjalnego historyka Dudka nie zadnego oszoloma!
(Reglamentowana rewolucja)
Akurat co ciekawe przytacza on statystyki!
(niestety w sposob nieczytelny a poza tym musze siegac do innych ksiazek typu Drogi do Niepodleglosci a powinno byc porzadnie w jednej ksiazce w koncu to podstawowe dane!)
A to jest policzalne!
Statytystyka ,,zaangazowanych w opozycje'' wedlug SB:
XII 1985 - 24050
VI. 1986 - 13910
A wiec spadek zalamanie...
Towarzysze wyplacili sobie nagrody przyznali medale!Zniszczyli opozycje zniszczyli Narod!
Ale od 1987...
X.. 1987 - 17.550
V.. 1988 - 20.000
XII 1988 - 55.000
Zaczal sie wzrost i to jaki!
Taki wzrost nazywamy LAWINOWYM!
To zjawisko nie jest czyms nieznanym matematycznie.
Bardzo latwo je opisac wzorem!A jak mamy wzor to mozna latwo obliczyc co by bylo dalej!
Np. jesli przyjmiemy ze dynamika nowo przyjmowanych byla by taka sama ( co 7 miesiecy rosla 14 krotnie!) to latwo policzyc:
VII 1989 - 555.000
II. 1990 - 7700.000
W lutym 1990 mielibysmy WIELOMILIONOWY RUCH OPOZYCYJNY!
Ale jaki!
W 1986 raporty byly:
,,Oslabienie pozycji nurtu radykalnego'' wewnatrz opozycji!
A w 1988 gdy bylo 55 tysiecy padly chyba najwazniejsze zdania z tego okresu ktore warto wbic do glowy:
Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation
W 1988 DO DZIALAN OPOZYCYJNYCH WLACZYLO SIE AKTYWNIE MLODE POKOLENIE,KTORE W LATACH 1980-81 BYLO JESZCZE W WIEKU SZKOLNYM.JEGO DZIALANIE CHARAKTERYZUJE RADYKALIZM I ZWALCZANIE WSZYSTKICH SIL I OSOB O TENDENCJACH UGODOWYCH!
Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation Exclamation
PRECZ Z KOMUNĄ!!!
PRECZ Z WAŁĘSĄ!!!
Tak!
Trzeba jasno i wyraznie podkreslic!Bo niestety Dudek zagmatwal!
W latach Stanu Wojennego stara elita Solidarnosci skompromitowala sie nie radzac sobie z sytuacja.Ale mlodzi wychowani przez brutalizm wojny Jaruzelskiej byli twardzi ( to samo jest obecnie w Rosji ).I zrzucili by ta ,,czape'' nieudacznikow.
Powstal by nowy wielomilionowy ruch Z NOWYMI MLODYMI LIDERAMI NIESKAZONYMI KOMUNA I NIE WYCHOWANYMI W PODLOSCI I SLUZALSTWIE A CHCACYMI WOLNOSCI!!!
>>>>
I tego bali sie nieudacznicy z otoczenia Walesy!Ze znikna!!!
Okragly Stol byl wyprzedzeniem powstania tego ruchu.Mial wytworzyc przekonanie ze jedyna mozliwoscia jest Walesa i spolka i proponowal ,,łatwe'' rozwiazanie...
To oszustwo bylo na tyle szybkie ze ludzie ,,poszli'' na łatwizne...
Czyli na Okragly Stol...
>>>>
Grozba rozwalenia komunizmu przez wielomilionowy ruch upadla...
Komunisci utrzymali silne pozycje...
Mlodziez poszla na bezrobocie wiec przestala byc grozna a pozniej przestaly sie rodzic dzieci...Wiec problem mlodych obecnie mozna uznac za ,,rozwiazany''...
Swinie typu Michnik dostaly swoje stolki i koryta typu Agora i cala rzesza im podobnych uwiesila sie w mediach i po roznych interesach zreszta aferalnych...
Widzimy jakie sa sady jaka gospodarka jaka sluzba zdrowia...
Jakie sa ( a faktycznie jakich nie ma) partie polityczne...
Jaka jest ,,aktywnosc spoleczno-obywatelska''...
>>>>
Ogolnie zgnilizna bezrobocie marazm ...Zeby grupka plugawych swin (mordy te same do dzis) dostala sie do koryta trzeba bylo zniszczyc Narod...Udalo sie bo wladza miala w rekach struktury totalitarne.ZADEN INNY SYSTEM WLADZY NIE BYLBY W STANIE W TEN SPOSOB ZNISZCZYC MLODE POKOLENIE tylko system nastawiony na niszczenie ludzi z zasady...
>>>>
Podsumowujac:
1.Okragly Stol byl po to aby komunizm nie upadl.
2.Zapobiegal on uksztaltowaniu sie demokratycznego zycia.
3.Nade wszystko mial zabrac nadzieje na awans polityczny i spoleczny mlodego pokolenia ktore grozilo starym politycznym trupom.
Oczywiscie nikt sie do tego nie przyzna...To co uslyszycie to beda zbiory klamstw...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 20:23, 05 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:23, 06 Lut 2009    Temat postu:

Podsumujmy moze ta zalosna pseudorocznice najlepszym mozliwym tekstem czyli Moczulskiego ze swietnej strony ktora nieustannie polecam:
[link widoczny dla zalogowanych]
Poniewaz wiem ze sztuka czytania zanika wiec wybiore fragmenty:
Tutaj fragment epokowego dziela (rzadko ktora ksiazka Moczulskiego nie jest epokowa)Rewolucja bez rewolucji pisana w 1979 a to ze odnosi sie do wydarzen 10 lat pozniej to znajac Moczulskiego nas nie dziwi!
Co może zrobić opozycja, aby zapobiec wybuchowi?" - pyta Jacek Kuroń.
....
A wiec znow majaczy nam Kuron!Jak widzimy problem Kuronia jest ,,zapobiezenie wybuchowi'' czego?Oczywiscie SOLIDARNOSCI zaden inny wybuch nie grozil.To bylo glowne zmartwienie ideologa KOR
.....
Sprawa jest chyba jasna. Ale może to tylko słowa bez pokrycia? Lewica laicka, jak wiadomo, nie posiada jakiejś szerszej bazy społecznej w Polsce, a jeśli w ostatnich latach cieszy się jakim takim uznaniem, nie pozbawionym zresztą szczypty nieufności - to tylko dlatego, że zdecydowanie zaangażowała się przeciwko PZPR, zwłaszcza jako grupa, która współinicjowała Komitet Obrony Robotników, a obecnie współprowadzi Komitet Samoobrony Społecznej "KOR". Czy więc to ugrupowanie polityczne, skażone na dodatek dość paskudną genealogią, sięgającą wprost stalinowskiego terroru - potrafi oddziałać na społeczeństwo na tyle silnie, aby powstrzymać wybuch, który Jacek Kuroń raz nazwał "eksplozją społecznego gniewu", a wielokroć określił pogardliwie słówkiem "rozruchy"?
Kuroń postuluje stworzenie w ramach "oficjalnych struktur" ruchu żądań określanego też jako ruch społecznego nacisku lub rewindykacji. "Musi on dążyć do naprawy systemu, a nie do jego zmiany". Jeśli taki ruch stanie się masowy to - zdaniem Kuronia - "radykalnie ograniczy niebezpieczeństwo eksplozji".
.....
Czyli stworzyc ruch przybudowke do komuny ktory zazegna niebezpieczenstwo wybuchu typu Solidarnosc...
>>>>
Trzymajmy się jednak realiów. Skoro PZPR, nie czekając wcale na wybuch autentycznej rewolucji, przeprowadzać będzie manewr polityczny, a w jego ramach sprowokuje jakieś rozruchy, czy nawet poważną eksplozję społeczną - to postulowany przez Kuronia "ruch rewindykacji" nie powstrzyma tego wybuchu. Tym bardziej, że ma on działać w ramach "oficjalnych struktur", a te są nie tylko kontrolowane, lecz wręcz kierowane przez PZPR. Dodajmy do tego, że ruch rewindykacji już wg. wstępnego założenia Kuronia ma stać się "społeczną siłą tego ugrupowania w kierownictwie partii, którego program najpełniej realizuje żądania społeczne". Pod tym enigmatycznym określeniem kryje się frakcja, która skutecznie przeprowadza manewr polityczny, a raczej - zdaniem Kuronia - powinna go przeprowadzić. Jeśli zatem grupa partyjna, prowokująca wybuch społeczny, ma mieć do dyspozycji stworzony przez lewicę laicką ruch rewindykacji - to jakim cudem ten ruch ma powstrzymać eksplozję?
>>>>
Wot zagwozdka!Kuron tak pokombinowal ze przekombinowal!
>>>
Bardziej prawdopodobne jest, że ruch rewindykacji dopomoże frakcji partyjnej nie tyle w powstrzymaniu sprowokowanej eksplozji, ile w utrzymaniu jej w ryzach, zachowaniu nad nią kontroli.
>>>>
Otoz i widzimy Kuron chce oszukac komuchow a oni OSZUKAJA JEGO!!!
Widzimy tu geneze ,,Okraglego Stolu'' i pozniejszy ,,final''...
>>>>
Nie może być ruchu rewindykacji, który nie zgłaszałby żądań rewindykacyjnych. Kuroń przedstawia je szeroko.
Na samym początku rzecznik lewicy laickiej wyraża obawę, że ludzie wysuwać będą "żądania płacowe". Kuroń uważa to z niebezpieczne, gdyż w podwyżkach płac tkwi "niebezpieczeństwo pogłębienia kryzysu gospodarczego".
>>>>
Ot widzimy!Podwyzki plac niebezpieczne!Głód jest dobry dla ludu!
I mamy tutaj juz w 1979 geneze ,,Planu Balcerowicza'' ktory zrealizowali w 1990 gdy realne pensje spadly o 20% i o tyle spadla konsumpcja ludzi i nastapila katastrofa gospodarcza z ktorej nie wyszlismy do dzis!
>>>>
Ta kwestia wymaga paru słów. Pamiętam jeszcze, jak przed 1956 Hilary Minc, ówczesny szef gospodarki PRL, załamywał ręce i obrazowo mówił, że jest do dyspozycji tylko jeden bochen chleba i trzeba go dzielić, tak, aby starczyło dla wszystkich. Później okazało się, że bochnów musiało być więcej, skoro każdemu dano podwójną pajdę.
:O))))))
To akurat mamy do dzis.
>>>>
postulat "ujawnienia przez władzę aktualnego stanu gospodarki i przedstawienia programu naprawy" - oraz rozpoczęcia "ogólnonarodowej debaty nad tymi kwestiami". Jak na ruch rewindykacji - zbyt mało tu rewindykacji,
....
:O))))))))
Mowiac scisle nie ma zadnych...
....
to też Kuroń dodaje wniosek o ustanowieniu dodatku drożyźnianego.
Obejmuje on "taki program naprawy systemu, który byłby zarazem programem minimum opozycji". Należą do niego żądania "swobody typu zawodowego i korporacyjnego" - czyli demokratyzacji związków zawodowych, stowarzyszeń twórczych, naukowych, oświatowych, konsumenckich i innych. Uzupełnia to prawo do strajku, zgromadzeń, manifestacji oraz dostępu do środków przekazu. "Praktyczną realizacją tych postulatów jest już sam ruch nacisku" - zastrzega Kuroń.
Obok tego program zawiera żądania zwiększenia samodzielności przedsiębiorstw, polepszenia warunków rozwoju gospodarki chłopskiej, prywatnego rzemiosła, handlu i drobnego przemysłu oraz przestrzegania przepisów prawa przez władze państwowe, a w szczególności utworzenia trybunału administracyjnego i wprowadzenia nieusuwalności sędziów.
"Sukces ruchu rewindykacji, zarówno z programem minimum, jak i bez niego, były zarazem olbrzymim sukcesem opozycji" - konkluduje Kuroń.
Pięknie. Jeśli jednak zadamy sobie trochę trudu i wyobrazimy efekty jakie realizacja tego programu może przynieść - dojdziemy do wniosku, że byłby to triumf, ale PZPR. Wszystkie żądania, które wyliczył Kuroń, są skromniejsze od ustępstw, z którymi PZPR najprawdopodobniej już się pogodziła.
Żądania, które Kuroń precyzuje dla ruchu rewindykacji trudno nazwać nawet naprawiackimi.
....
I TERAZ:
....
Jak w soczewce, powagę tych propozycji programowych ujrzeć można w żądaniu nieusuwalności sędziów. Rzecz sama w sobie jest bardzo słuszna, bo w ustroju demokratycznym nieusuwalność sędziów stanowi filar niezależności sądu. Nie wszystko jednak, co słuszne w teorii, należy stosować w praktyce. W ustroju totalitarnym jakakolwiek próba naprawy ustroju sądowego musi się zacząć od usunięcia znacznej części sędziów, a wszystkich poddania pod ścisłą kontrolę społeczną. Aż dziw bierze, że członek Komitetu Obrony Robotników postuluje nieusuwalność sędziów, także tych, którzy wydawali wyroki w procesach robotników Radomia i Ursusa!
>>>>
OTOZ I MACIE GENEZE OBECNEGO ,,WYMIARU SPRAWIEDLIWOSCI'' jak widzimy wszystko to przed czym ostrzegal Moczulski wprowadzili po 89!
>>>>
Tutaj pora zadać sobie pytanie: a może to tylko gra?
Może program przedstawiony przez Kuronia jest tylko pozornie programem ugody?
W pewnym momencie rzecznik lewicy laickiej pisze, że ruch rewindykacji inicjowany przez opozycję, musi dążyć do naprawy systemu, a nie do jego zmiany. Opozycja natomiast, dowodzi Kuroń, programu naprawy wysuwać nie może, bowiem "nie chce i nie może zaakceptować systemu". Okazuje się zresztą, że nie mogąc wysuwać programu naprawy, opozycja inicjując ruch rewindykacji powinna sprecyzować program naprawy, który ponadto będzie programem minimum opozycji. Realizacja tego programu rewindykacji, którego opozycja wysunąć nie może, gdyż nie akceptując systemu nie może proponować jego naprawy - będzie "olbrzymim sukcesem opozycji".
>>>
Obłed totalny!
....
Motto dla powyższych rozważań Kuroń zamieścił w artykule opublikowanym wcześniej - w styczniowym numerze paryskiej "Kultury". Czytamy tam:
"Jest to więc taka próba obalenia władzy, której inicjatorzy nie ujawniają swoich zamiarów, a ruchy społeczne traktują instrumentalnie, jako przedmiot manipulacji. Pomijając już moralny aspekt działań tego typu - a nie jest to zagadnienie w polityce mało ważne, można przypuszczać, że z paraliżu władzy i dezorganizacji społecznej w chwili obecnej skorzysta niewątpliwie partner najsilniejszy, a więc nie będzie to, przynajmniej na razie - społeczeństwo polskie. ''
Co do tego ostatniego - święta racja!
>>>>
I otoz to !Wszystko to lipa dla ciemnego ludu!Grunt to tak manipulowac i oszukiwac aby na koncu MOJE BYLO NA WIERZCHU!!!
A spoleczenstwo NIEODMIENNIE PRZEGRYWA!!!Znamy to PO KAZDYCH WYBORACH po 89 roku!
I tutaj Moczulski musi przypomniec o tym co NAJWAZNIEJSZE:
Priorytet wartości moralnych
Świadectwem zachodzących współcześnie przemian jest m.in. jawnie rozwijający się od trzech lat społeczny ruch oporu. Właśnie społeczny - bo tworzony nie przez zawodowych specjalistów od kierowania ludźmi, ale rodzący się samoczynnie, w trudach i bólach, szukający swojej drogi i wskazujący drogę narodowi. Ten ruch stara się stworzyć alternatywę wobec zastałej rzeczywistości. Jest to rzeczywistość totalitarnego państwa, monopartyjnej władzy, eksploatacji ponad granice ludzkiej wytrzymałości
Bardziej jednak jest to rzeczywistość cynicznych kłamstw, regresu moralnego, poniżenia człowieka i społeczeństwa - ozdobiona słowami, które mają świadczyć przeciwko sobie. My żyjemy nie tylko w państwie totalitarnym - żyjemy w państwie totalitarnym, które uznało się za szczytowe osiągnięcie demokracji. Społeczeństwo polskie jest nie tylko eksploatowane - jest eksploatowane przez system, który deklaruje, ż zniósł wyzysk człowieka nad człowiekiem i zaprowadził powszechny dobrobyt.
Oszustwo jest w PRL podstawową formą dialogu między władzą a społeczeństwem. Nie ma innych słów jak kłamliwe, nie ma innej metody postępowania - jak manipulacja.
Współczesna formacja niepodległościowa dąży do niepodległości, ludowładztwa, pełni praw człowieka i obywatela, demokratycznych form funkcjonowania państwa. Osiągnąć to możemy tylko wówczas, gdy nie ograniczymy się do zwalczania samej totalitarnej władzy, ale zaczniemy od zwalczania kłamstwa - jako nadrzędnej normy życia publicznego i manipulacji - jako podstawowej formy społecznego organizowania ludzi.
Walczymy z siłami, które wydają się przemożne, gdyż mają dywizje z czerwonymi gwiazdami na czołgach, rozbudowane służby bezpieczeństwa, pieniądze, fabryki, środki przekazu i moc stanowienia fałszywego prawa. Jeżeli możemy podjąć walkę - i w tej walce zwyciężyć, to dzieje się tak dlatego, że dysponujemy siłami innymi, lecz większymi. Naszą siłą jest wierność wartościom nadrzędnym, poczucie godności i moc moralna narodu, prawda, gotowość do jawnego przedstawiania naszych celów i zamiarów. Tego wszystkiego brakuje naszym przeciwnikom.
Ta siła moralna, którą uosabia autentyczny ruch oporu, tworzony przez polskie społeczeństwo - jest czynnikiem rozstrzygającym. Działamy w imię prawdy i sprawiedliwości, demokracji, wolności i niepodległości. W naszej walce najgroźniejszym przeciwnikiem nie jest tylko Związek Radziecki czy też system PRL. Równie groźny przeciwnik czai się gdzieś wśród nas. To ułomność ludzka, małość, dążenia do politykierstwa, skłonność do manipulacji, skrywanie prawdziwych celów, cała źle pojęta gra polityczna, która jest niczym innym, jak nonsensowną gierką małych ludzi. Jeśli chcecie oszukać silniejszego, liczcie się, że to on was oszuka. Jeśli chcecie wymanipulować PZPR - liczcie się, że sami zostaniecie wymanipulowani. Jeśli pragniecie ubiec konkurentów do władzy i to stanowi o sensie waszego działania - to znaczy, że zdradziliście nadrzędny ideał służby narodowi.
Nie są to ostrzeżenia teoretyczne. Zbyt wiele nieszczerości pojawiło się w naszym życiu publicznym i politycznym, zbyt wiele niegodziwych a głupich metod byli aktywiści partyjni wynieśli z jej szeregów, zbyt wiele wzorców PZPR zostało upowszechnionych społecznie. Ci, którzy z nich korzystają, sami sobie szkodzą.
Polityka dla Polski - to nie grzebanie się w mrokach kuluarowych rozgrywek, tworzenie i korzystanie z prowokacji, posługiwanie się insynuacją, przemilczaniem i ordynarnym kłamstwem. Taką politykę uprawiają tylko ci, na których już wyrok wydała historia.
Polsce potrzebna jest polityka z uniesioną przyłbicą i wyprostowanym karkiem. Nie możemy wstydzić się ani celów, ku którym zdążamy, ani nas samych.
Jeśli nadal będziemy udawać, że nie czujemy, iż nam w twarz napluto - doprowadzimy się do poziomu niewolników.
Przez minione 40 lat Polaków usiłowano pozbawić wolności i prawa do własnego życia, ale przede wszystkim starano się zabrać nam, a przynajmniej splugawić - system wartości moralnych. Są to wartości rozstrzygające o wszystkim. Poczucie godności człowieka i honoru Polski, tożsamość narodowa i dziedzictwo przeszłości, głęboko zakorzenione w naszym polskim i chrześcijańskim tysiącleciu, tolerancja i wzajemne poszanowanie poglądów, respektowanie wszystkich praw obywateli, szacunek dla innych ludzi i miłość Ojczyzny - oto są kardynalne dobra nadrzędne. Czas najwyższy przywrócić blask i społeczną aprobatę takim zohydzonym ideałom, jak obowiązek, wierność, gotowość do ofiar, służba Narodowi i Ojczyźnie.
Nie pozwólmy na strywializowanie celów, ku którym dążymy. Wszelkie programy kiełbasiane, ograniczanie naszej walki do rewindykacji materialnych i prostej poprawy warunków bytowania, wyłącznie konsumpcyjne i egoistyczne traktowanie praw człowieka, dostrzeganie w osobie ludzkiej wyłącznie homo economicus - są pułapką, grożącą zniewoleniem Polaków. Nam potrzebne są przede wszystkim rewindykacje moralne. Gdy odzyskamy pełne poszanowanie godności człowieka i wspólnoty narodowej w ich najpełniejszym, personalistycznym rozumieniu, gdy nadrzędną zasadą w stosunkach między ludźmi stanie się prawda - wszelkie tak potrzebne rewindykacje socjalne i materialne nastąpią same przez się. Jeśli przywrócimy pełen blask polskiej tolerancji - pójdą za nią i instytucje demokratyczne.
Działamy w imię ludzi i dla człowieka. Dlatego musimy wysuwać na plan pierwszy nadrzędne wartości duchowe - niezbywalne cechy każdej osoby ludzkiej.
Od 40 lat wmawia się nam, że wartości duchowe - to coś podejrzanego a przynajmniej wartego ośmieszenia. Twierdzi się, że polskie dążenia wyzwoleńcze są niezgodne z postępem, egzotyczne i niezrozumiałe dla świata,
>>>>
Nie trzeba tego wyjasniac!
>>>>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:45, 06 Lut 2009    Temat postu:

Nastepny artykul pisany w 1983 o Rewolucji Solidarnosci przytocze wymownymi tytulami rozdzialow:
Kumulacja ujemnych skutków
Wzrost naprężeń wewnętrznych
Przyczyny rewolucji nie zostały usunięte.
Siły napędowe rewolucji nie zostały zniszczone.
Kontrrewolucja nie może już zwyciężyć.
Korzystne warunki międzynarodowe (Regan).
Pozorność stabilizacji wewnętrznej
Dezintegracja rządzącej elity
Odtwarzanie się jawnej opozycji
Nadchodzi czas rozstrzygnięć
Ustępstwa władz napędzają rewolucję
>>>>>
Tytuly same mowia za siebie!Ta sytuacja na przelomie 88/89 byla 100 RAZY bardziej posunieta niz w 1983 kiedy pisal Moczulski.
Moczulski rozwaza mozliwe warianty przytocze wiec ten ktory nastapil:
Dlatego prędzej czy później władze będą musiały podjąć rozmowy z przedstawicielami ruchu związkowego i zawrzeć z nimi nowe "porozumienie społeczne". Jaruzelski najwyraźniej planował, że w roli partnera porozumienia wystąpiłyby reżimowe związki zawodowe, ozdobione jakimiś działaczami "Solidarności". Jest to niemożliwe. Nadal występuje jednak i będzie występować dążenie do pozyskania partnera, który byłby miękki w negocjacjach i nie upierał się przy żądaniach osłabiających politycznie sprawowanie władzy przez PZPR. Skoro już władze zdecydują się na negocjacje, będą starały się przeprowadzić je jak najszybciej. Gdy jednak partnerzy rozmów będą stanowczy, ani nie dadzą sobie narzucić szybkiego tempa rozmów, władze będą musiały ostatecznie iść nawet na bardzo duże ustępstwa.(oczywiscie NIE BYLI dlatego Moczulski pisal to jako zdanie warunkowe). Zawarcie porozumienia zakończy kolejny okres rewolucji, a jego konkretne treści w poważnym stopniu rzutować będą na następną fazę.
>>>>
Tekst z 1986:
Ale najbardziej realnym faktem ze wszystkich realnych faktów jest to, że społeczeństwo znajduje się na linii wznoszącej się, że jego historyczny napór tylko czasowo i częściowo może być powstrzymywany. Realistycznie patrząc musimy widzieć to, co najważniejsze; a nie są tym ani radiowozy, ani decyzje Jaruzelskiego, tylko ten wielki, trwający od dziesięcioleci ruch naporu społecznego. Z pięciolecia na pięciolecie coraz silniejszy, coraz bardziej dynamiczny. Społeczeństwo idzie do przodu.

BIP: Do czego to prowadzi?

LM: To prowadzi do eksplozji. W pewnym momencie zostanie przekroczona linia krytyczna i dojdzie do wielkiego wybuchu narodowego. Może on stać się bardzo brutalny i nie możemy wykluczyć, że poleje się krew i to masowo. Lecz eksplozja może także przybrać formy łagodne. Kształt eksplozji społecznej może być różny - bo jest ona rozładowaniem nagromadzonego przez lata potencjału społecznego.

BIP: Czy eksplozja nie może zostać rozładowana?

LM: Może. Procesy społeczne nie rozwijają się automatycznie. Mogą być w jakiejś mierze świadomie sterowane. Możliwe jest na przykład dokonanie takich posunięć, które rozłożą w czasie rozładowanie energii społecznej, co spowoduje, że zamiast jednego dużego wybuchu będzie wiele mniejszych - nawet tak drobnych, że dostrzegalnych tylko przez jego bezpośrednich uczestników. Społeczeństwo jako całość może tego nie zauważyć.
BIP: Czy chodzi również o taktykę negocjacji?

LM: Beznamiętnie patrząc na władzę, której opłaca się porozumienie - oraz na opozycję, której też może się to opłacać - dostrzegamy, że do głównych realiów obecnej rzeczywistości należy obustronne dążenie do porozumienia. Wychodząc z przeciwnych zupełnie pozycji, zmierzając do innych celów, obie strony chciałyby znaleźć modus vivendi. Być może to dążenie do porozumienia nie przyniesie efektu, bo zarówno władza, jak opozycja są pełne obaw, a na zewnątrz chcą pokazać stanowczość.
>>>>
1987 tekst : Krajobraz PRZED bitwa!Tu chodzilo o to ze Kuron ( tak znowu on sie platal zly duch opozycji) napisal tekst ,,Krajobraz PO bitwie'' i ... w 1988 nastapila co???
BITWA!!!Oczywiscie!
>>>>
W 1987 r. w artykule "Krajobraz po bitwie" Kuroń dał przygnębiającą diagnozę sytuacji, w której większość społeczeństwa choć nie popiera władzy, nie popiera też "Solidarności", a panujące w społeczeństwie poczucie bezsilności udzieliło się działaczom i liderom podziemnej "S". I wyciągnął z niej wnioski: niezbędna jest zmiana taktyki, działania konspiracyjne powinny być tylko częścią działań szerokiego ruchu społecznego, należy metodą prób i błędów szukać nowych form legalnego działania,
.....
W drugiej połowie lat 80. Jacek Kuroń oceniał sytuację w Polsce jako "krajobraz po bitwie", za co był krytykowany w Polsce przez Leszka Moczulskiego, zaś na Zachodzie przez Władimira Bukowskiego, którzy niezależnie od siebie oczekiwali gwałtownego załamania się dyktatury komunistycznej w obozie moskiewskim. Lech Wałęsa (wraz z Jackiem Kuroniem) zdecydował się na kompromis okrągłego stołu.
......
,,GAZETA POLSKA'' ( ta autentyczna a nie plagiat Glupol!):Domyślam się, że tłumaczy to już pierwsze zdanie tekstu Kuronia: "Wśród ludzi "S" i innych ruchów niezależnych coraz silniejsze jest poczucie impasu".
LM: Nie chodzi mi tylko o różnice instytucjonalne. Może w większym stopniu są to różnice pokoleniowe. Ale najważniejszy jest stosunek do rzeczywistości: ofensywny czy obronny. Odnoszę wrażenie, że spojrzenie Kuronia jest typowe dla już historycznej grupy działaczy i doradców "S", którzy bronią mimo wszystko uzyskanych pozycji. Moje spojrzenie będzie raczej typowe dla tych, którzy dostrzegają, jak daleko już zaszli Polacy w walce z totalitaryzmem i widzą przede wszystkim pozycje do zdobycia.
"GP": A może by sprowadzić ten podział na młodych i starych? Sam Kuroń pisze, że "najmłodsi działacze "S" przekraczają dziś trzydziestkę, a większość czterdziestkę". Tymczasem w KPN, w WIP, w powstałej właśnie PPS dominują ludzie przed trzydziestką - i to wyraźnie.

>>>>
Czyli widzimy ze ,,problem'' mlodziezy nie byl bynajmniej znany tylko SB ale bylo to oczywistoscia ze stare repy z Solidranosci boja sie mlodych!
.....
LM: Młodzi działacze wszędzie są bardziej dynamiczni. Ostatecznie to oni o wszystkim zadecydują. Ale ważny jest nie tyle wiek, ile postawa. Jacek Kuroń dostrzega, i słusznie, że "strach, zmęczenie, niewiara" występują silnie w społeczeństwie i swój program chce przykroić do tych ludzi...

"GP": Kuroń pisze: "Ludzie szczerze przywiązani do "S", lecz obawiający się nielegalności i wszelkiego niepokoju mogą włączyć się do działań oficjalnych, a przez nas popieranych. Co równie ważne, w ten sposób można radykalnie zwiększać podmiotowość społeczeństwa - podjąć realnie budowę od podstaw ładu demokratycznego. Myślę, że struktury "S" powinny pełnić wobec tego typu działań funkcje usługowe."
>>>>
Ot i widzicie!!!Diabelska przebieglosc ktora kierowala Kuroniem!
Mlodzi chca byc wolni i obalic komune.Starzy wychowani w niewoli gotowi sa na ,,kompromis'' i na bagno.JAK SIE OPRZEMY NA NIEWOLNICZYM BAGNIE TO POWSTRZYMAMY MLODYCH I ZDOBEDZIEMY KORYTO WLADZY!!!!
>>>>
LM: Ktoś złośliwy mógłby zauważyć, że jest to program dla obawiających się. Też potrzebny. Ale najważniejszy jest program dla odważnych.
>>>
Ot i caly Moczulski!Oczywiscie bagno niby ,,zwyciezylo'' ale w koncu dlatego Moczulski jest dla nas autentycznym autorytetem a bagno pozostalo bagnem!
>>>
"GP": Dla Kuronia znajdujemy się po bitwie. A dla Pana?
LM: Jesteśmy przed bitwą, idziemy do bitwy. To prawda, że za nami jest wiele bitew, wygranych i przegranych - zajmą się tym historycy. Te minione bitwy doprowadziły PRL do obecnego stanu, który - jak pisze Kuroń - "na naszych oczach się rozpada".
"GP": Czy społeczeństwu starczy jednak siły? Kuroń przypomina badania opinii publicznej, stwierdzające, że przynajmniej 50% społeczeństwa jest bierne i nie wypowiada się po żadnej ze stron.

LM: Bierna jest znacznie większa część. Także ci, którzy opowiadają się po stronie władzy lub opozycji (mniej więcej równo - po 25%) w większości są bierni. Jednak brak świadomego zaangażowania politycznego, występujący u przynajmniej połowy dorosłej populacji, wcale nie jest czynnikiem trwale stabilizującym sytuację. Wręcz przeciwnie - jest to groźba destabilizacji, prawdziwy miecz Damoklesa wiszący nad PRL.

"GP": Czy mógłbym prosić o rozwinięcie tej myśli?
LM: Sprawa jest prosta.(Jak widac tylko dla Moczulskiego!).
Siły społeczne będą skupiać się z jednej strony przy biegunie zachowawczym - uosabianym przez władzę, z drugiej zaś przy biegunie zmiany - uosabianym przez opozycję. Obecnie każdy z tych biegunów skupia ok. 20% populacji, może trochę więcej. Szara strefa, pośrednia, trwa w chwiejnym bezruchu. Powoduje to obecny zastój. Może on w każdej chwili runąć. Gdyby przy obu biegunach skupiła się większa część populacji, sytuacja byłaby o wiele bardziej ustabilizowana (choć stabilność ta mogłaby polegać na ciągłej zdecydowanej przewadze jednej strony, zmuszającej drugą do nieprzerwanych ustępstw). Proces polaryzacji będzie przebiegał w strefie szarej, poza bezpośrednim wpływem obu biegunów. Pod działaniem bodźców zewnętrznych z szarej strefy zacznie się ruch w stronę biegunów. Ponieważ jest mało prawdopodobne, aby obecnie niezaangażowane siły społeczne zaczęły nagle masowo skupiać się wokół władzy, proces polaryzacji zostanie sprowadzony do masowego ruchu w stronę bieguna zmiany. Rozległość strefy pośredniej powoduje, że nabierze on charakteru masowego i lawinowego. Może objąć nawet połowę populacji! Wówczas, jeśli władza nie cofnie się na czas i spróbuje stawić mu tamę - dojdzie do eksplozji społecznej; jedyną skuteczną metodą powstrzymania wybuchu są szybkie ustępstwa. Władze PRL zaczynają to czynić. Trudno dziwić się, że obawiają się, iż te ustępstwa mogą je zaprowadzić zbyt daleko. Dzisiaj połowa Polaków stara się nie opowiadać po czyjejkolwiek stronie. Jeśli zacznie się opowiadać...
>>>>
Polska z "Solidarności" wyrasta, czy nawet już wyrosła. Proszę pomyśleć: "S" to (a) ruch protestu społecznego i zarazem (b) związek zawodowy. Najpierw to (a). Ruch protestu może być jednolity tylko w swym sprzeciwie wobec istniejącego stanu rzeczy. Ludzie nie chcą, aby tak było dalej - i to jest wystarczającym spoiwem. Formułą, która skupiła 10 milionów ludzi w "Solidarności" było wspólne przekonanie: nie chcę, aby tak było dalej, nie chcę tego. Ale po pewnym czasie sama negacja nie wystarcza. Ludzie zaczynają mówić czego chcą - a więc formułują program pozytywny. Najpierw połączeni wspólnym protestem, później rozdzielają się odrębnymi żądaniami.
wewnątrz "Solidarności" zaczynają się rodzić odmienne programy - często przeciwstawne. Oznacza to, że zaczynają z niej wyrastać odrębne ośrodki, o własnym obliczu i celach. To normalne. Proces taki zarysował się już w 1981 roku, choć na czas jakiś został przerwany, czy raczej spowolniony, stanem wojennym. Teraz ożył w całej pełni. Nie dostrzegać tego, to zamykać oczy na rzeczywistość.
A teraz co do (b). Związek zawodowy ma swoje wyraźne funkcje. Współczesne życie społeczne wytworzyło liczne instytucje, z których każda ma bardzo wyraźny charakter i zakres działania.
Natomiast społeczeństwo dojrzewa politycznie w wyjątkowo szybkim tempie. Ostatnie lata to cała epoka przeobrażające całkowicie świadomość narodową. Dorastanie Polaków polega przede wszystkim na tym, że uświadamiają sobie czego chcą - bronić i uzyskiwać - oraz w jaki sposób. Między Polską po stanie wojennym i przed stanem wojennym jest większa różnica - w kategoriach świadomościowych - niż między Polską przed 1956 i po 1980. Jeszcze większa jest różnica między generacjami starszymi a tymi, które dorosły po Sierpniu. A to oznacza, że Polska wyrosła ze stanu, w którym społeczeństwu wystarcza jedynie ruch protestu - choćby był najwspanialszy oraz związek zawodowy - jako jedyna, czy tylko główna, forma organizacji życia społecznego.
>>>
A wiec i tu Moczulski wyjasnia ze ta Solidarnosc to juz przeszlosc!W 1988 bedzie to JUZ NOWY RUCH!!!
>>>
"GP": Kuroń pisze wprost: "W warunkach ruiny gospodarczej nie można solidarnie walczyć o zwiększanie zarobków wszystkich pracujących. Wywołałoby to tylko wzrost cen, zaś blokada podwyżek cen - pustki na rynku." Wiem, że jeszcze w "Rewolucji bez rewolucji" twierdził pan inaczej.
>>>>
A tu Kuron znow o ,,za wysokich placach''!!!Widzicie ich!W kolo to samo!
>>>>
"GP": Kuroń jednak pisze: "struktury są w tej chwili czynnikiem hamującym ruch".

LM: Nieporozumienie. Struktury tworzą ruch. Sądzę jednak, że Jacek miał co innego na myśli, a mianowicie opór struktur wobec pomysłów i inicjatyw pochodzących z niektórych nowopowołanych ciał, takich jak TR"S" czy jawny RKW w Warszawie. Powtórzmy, że znaczna część struktur odebrała te inicjatywy jako próbę podporządkowania ich nowym gremiom kierowniczym - stąd i opór. Hamulcem są nie struktury a brak porozumienia - i zrozumienia. Ostatecznie można to sprowadzić do nieumiejętności w posługiwaniu się mechanizmami demokracji. W takim związku jak "Solidarność" - a więc masowym, pluralistycznym i wewnętrznie niespójnym, nie ma innej drogi niż szukanie porozumienia z istniejącymi strukturami oraz między nimi.
>>>>
Ot i widzicie ODGORNE MANIPULOWANIE LUDZMI Z WSZAWKI!!!Jakze charakterystyczne!
Tutaj mamy teksty przed 1988 ktore dokladnie pokazuja co i dlaczego sie stalo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:41, 06 Lut 2009    Temat postu:

>>>>
A tu mamy teksty juz po!
Ktore zaczynaja sie od:
I. ZAHAMOWANIE I JEGO PRZYCZYNY
1. Szansa, która ucieka
>>>>
Nie trzeba specjalnie komentowac...
W październiku 1989 r., byłem w Berlinie Zachodnim; opowiadałem, co się dzieje w Polsce, a mój berliński rozmówca stwierdził krótko: gdybyśmy byli tacy jak Polacy, ten mur zostałby rozniesiony na strzępy. Inni Niemcy kiwali głowami. Lawina jeszcze nie ruszyła, choć było czuć, że ziemia drży.
Tamtej jesieni wielkie nadzieje jaśniały przed Polską. Po dziesięciu latach samotnej walki przełamaliśmy opór systemu.
Przede wszystkim - byliśmy pierwsi. To olbrzymi atut, otwierający ogromne możliwości. Te największe: mogliśmy poprowadzić przemiany w całej naszej części Europy, przesądzając o kształcie jej przyszłej rzeczywistości politycznej. Polska wysunęła się na pierwszy plan sceny politycznej świata i można to było łatwo zdyskontować.
Przede wszystkim - byliśmy w uderzeniu. Poruszone, gwałtownie rozfalowane społeczeństwo, nagle obudzone wielkie nadzieje. Wszystko wydawało się możliwe - i było możliwe. Z jak wielką łatwością KPN blokowało tamtej jesieni komitety PZPR; nie byli w stanie stawić najmniejszego oporu. Nikomu, a zwłaszcza nowej władzy. Radykalne, całościowe zmiany wymagały tylko decyzji; mogły one łatwo stworzyć zupełnie nowe państwo. Było aż nadto siły społecznej, aby osiągnąć wszystko. Osiągając kolejne cele, siły społecznej przybywało.
Trzeba było tylko pójść za ciosem, do przodu.
Tamtej jesieni Polska stanęła w miejscu.
Dlaczego?
??????
2. Małość ludzi, czy małość polityki?
Często tak się zdarzało, że szansa, łaskawie stworzona nam przez historię, pozostawała niewyzyskaną możliwością. Gani się za to później przywódców, gani naród.
Trudno, mimo wszystko, dziwić się, że ludzie, którzy objęli jesienią 1990 ster rządów nad krajem, nie chcieli iść za ciosem. Po pierwsze, nie oni ten cios zadali, lecz buntująca się część społeczeństwa, która rok wcześniej - z końcem lata 1988 - doprowadziła Polskę niemalże do krawędzi otwartej rewolucji; oni tylko tę groźbę zdyskontowali, zresztą w zminimalizowanym rozmiarze.
>>>
Glownie osobistych karier!Wykorzystali podle nie swoje zwyciestwo!
>>>>
Po drugie, nie mogli oderwać się od własnych doświadczeń przeszłości. Przynajmniej większość z nich.
Premier pierwszego po wojnie niezależnego rządu, zaczął czynnie uczestniczyć w życiu politycznym zaraz po klęsce i Jałcie. Prawie cała jego polityczna biografia wypełniona jest wysiłkami zmierzającymi do uzyskania lub poszerzenia koncesji: skromnego miejsca dla politycznych formacji katolicyzmu polskiego w potężnym systemie totalitarnym i ateistycznym. Dziesiątki lat nauki, że jest się słabym i trzeba zadawalać się małym, jakie silny daje.
Czy więc dziwić się należy, że jadąc do Gdańska w sierpniu 1980, za aprobatą władz, zamierzał przekonać strajkujących stoczniowców, aby zrezygnowali z "mrzonek" o wolnych związkach zawodowych, co mu się zresztą ("na szczęście" - jak sam napisał) nie udało;
Nie wierzy w zagrożenie niemieckie; dał temu wyraz, gdy przyjmował kanclerza Kohla w Krzyżowej; optuje za pozostaniem wojsk radzieckich w Polsce, nawet wtedy, gdy ich przednia rubież przesunie się z Łaby na Odrę.
>>>>
I tutaj zaczyna sie opis ,,kadr okraglostolwych''..Mierny bierny ale wierny.Znamy ich nie musze mowic!Mamy te ,,przyjemnosc'' obserwujac obecna ,,polityke''...
>>>>
Wielka polityka rodzi wielkich ludzi; przyziemne poszukiwanie miejsca dla siebie, marzenia o kompromisie - a nie o zwycięstwie - tworzą polityków skromniejszego formatu. Przede wszystkim jednak - to kwestia charakteru. Jeśli nie wystarcza go na sięganie po wszystko, pozostanie ubieganie się o mało, obrona tego, co już dano. Wtedy wielkie szanse muszą pozostać wśród niezrealizowanych możliwości.
>>>>
4. Nie potrafili, czy nie chcieli?
Gdy piszę te słowa, zaognia się coraz bardziej spór o to, kto będzie prezydentem. Ponieważ sama rozgrywka personalna stałaby się szybko żałosna, nadaje się jej charakter programowy: jedna strona domaga się przyspieszenia, druga opowiada za solidną powolnością. Nie do reszty wiadomo tylko, co i po co przyspieszać albo nie; co zamierza osiągnąć kandydat na prezydenta i w jaki sposób. Mniej bowiem ważne jest, kto zostanie prezydentem; kluczową kwestią jest, czym będzie Polska.
>>>>
Znamy to!
>>>>>
Zaskakuje ubóstwo naszej polityki. Brakuje w niej wielkich koncepcji i porywających perspektyw, ale przede wszystkim brakuje konkretnych odpowiedzi na bardzo proste pytania: ku czemu - i jak - powinniśmy zmierzać. Wszystko tonie w swoistym bełkocie, pełnym powtarzających się słów: demokracja, gospodarka rynkowa, pluralizm, tolerancja, otwarcie, przemiana. W różnych ustach słowa te znaczą co innego, ale zbudowane z nich zdania - coraz częściej nic.
Nie zawsze wynika to z nieporadności językowej, albo braku myśli godnej przedstawienia. Często ten polityczno-propagandowy bełkot ma na celu zwykłe ukrycie, o co naprawdę chodzi. Nie wszystkie programy nadają się bowiem do ujawnienia przed społeczeństwem.
>>>>
Otoz to!
>>>>
Koncepcja sojuszu elit - dawnej PZPR-owskiej i nowej, wywodzącej się z opozycji. Współdziałając z sobą, obie te elity mogą liczyć na to, że utrzymają władzę nad Polską i zawsze będą w stanie narzucić swą wolę społeczeństwu. Szczególną odmianą tej koncepcji może być powrót do układów sprzed 1967 r.: dwie frakcje działające w szeroko pojętym, internacjonalistycznym ruchu lewicy socjalistycznej, które wystąpiły wówczas przeciwko sobie, wracają do utraconej jedności.
II. CO SIĘ STAŁO W POLSCE?
Wszystko zdarzyło się tak szybko, że nie wiadomo, jak to się stało - napisał pewien wybitny publicysta. Czy rzeczywiście tak szybko, i czy rzeczywiście nie wiadomo jak? W istocie mechanika procesu, jaki przeżywaliśmy, była bardzo prosta: potężniejąca presja społeczna na coraz słabsze struktury starego systemu.
W miarę jak słabły psychospołeczne skutki stanu wojennego i ujawniała się bezsilność władzy, powstawała sytuacja, pozwalająca na wznowienie czynnej presji społecznej. Przełomem stał się kwietniowo-majowy 1988 r. strajk w Nowej Hucie, który pociągnął za sobą podobne wystąpienia w innych ośrodkach. Po tym pierwszym podmuchu przyszedł drugi - lipcowe strajki w górnośląskich kopalniach. Wreszcie w drugiej połowie sierpnia zaczął się Wielki Strajk: stocznie, węgiel. Jeszcze chwila, a stanęłaby cała Polska. Eksplozja społeczna, potężniejsza niż ta z 1980, a zapewne o wiele bardziej brutalna, była już na progu. Skutki jej były łatwe do przewidzenia: rozpadające się struktury totalitarnej władzy zostałyby po prostu zdmuchnięte. Najskromniejszą z możliwości było to, co rok później nastąpiło w NRD i Czechosłowacji: całkowity przewrót polityczny, pełne odsunięcie komunistów od władzy, uwięzienie przywódców, może surowe wyroki.
Rządząca ekipa znalazła jednak ratunek; był nim głęboki odwrót. Bardzo głęboki, znacznie głębszy niż początkowo przypuszczano. Zagrożony wybuchem rewolucji rząd rozpoczął rozmowy z "Solidarnością", co uspokoiło zewnętrznie sytuację, ale nie zlikwidowało groźby. Konieczne były konkretne ustępstwa.
>>>>
A wiec widac !Okragly Stol uratowal komune przed upadkiem!A ,,opozycje'' przed mlodymi liderami!!!To byl ten biznes!
>>>>
No i kolejny ostatni tekst opisujacy juz czasy obecne pod tytulem:
DEMOKRACJA PRZECIW DEMOKRACJI (1994)
>>>>
Oczywiscie!
>>>>
Największą ich ambicją zbytek, jedyną namiętnością złoto... Mniejsza o to, jakiego pana słuchają, jakiego państwa prawa przestrzegają, byleby tylko znaleźli pieniądze, które można ukraść, i kobiety, które można uwodzić, wszędzie są w ojczyźnie. Nadajcie odmienny kierunek namiętnościom Polaków, a nadacie duszom ich narodowe oblicze.

Przepoić cały naród duszą konfederatów i tak mocno ugruntować rzeczpospolitą w sercach Polaków, by się utrzymała pomimo wszelkich wysiłków jej ciemięzców.

Jan Jakub Rousseau (1770)
>>>>
,,Demokracja'' okazala sie nieml gorsza niz komuna!Wieksza niewola niz za komuny i wieksze zagrozenie narodu!
>>>

I. Demokracja koleżków

Macie, coście chcieli.
Tak, z goryczą, można powiedzieć. Tak, z satysfakcją, mówią niektórzy.
Chcieliście demokracji - no to ją macie. Razem z panoszeniem się i arogancją tych, którzy rządzą. Razem z bezhołowiem i nieodpowiedzialnością władzy. Razem z bezkarnością skorumpowanych polityków, urzędników i aferzystów. Razem z mafiami, przestępczością zorganizowaną i bałaganiarską. Razem z bezsiłą państwa. Razem z wolnością przekraczającą wszystkie granice anarchii. Hulaj dusza bez kontusza - wszystko wolno, piekła nie ma.
Chcieliście gospodarki rynkowej - to ją macie. Więcej towarów niż pieniędzy. Więcej pieniędzy niż pracy. Więcej podatków. Więcej podwyżek cen. Więcej obniżek realnych zarobków. Więcej bezrobocia. Więcej nędzy. Każdy może mieć wszystko, jeśli jest tylko dostatecznie bogaty.
Przez dziesięć lat miliony Polaków z godną podziwu determinacją czynnie obalały ustrój totalitarny. Komuna była zaprzeczeniem demokracji i racjonalnej gospodarki. Zniewalała i pauperyzowała człowieka. Dalej tak być nie mogło. Monopartyjna dyktatura płatnych zdrajców wreszcie upadła. Za nią poszły inne, sam niepokonany Kraj Rad wylądował w śmietniku historii.
>>>>
1. Zdrada notabli

Wiosną 1989 r. przy okrągłym stole w obecnym Pałacu Prezydenckim oraz w Magdalence ścierały się dwie wizje reformy PRL. Obie były nieprzemyślane do końca, przygotowane ledwo w zarysie, niekompletne - ale w generalnym charakterze wyraźne. Komitet Obywatelski, złożony głównie z doradców "Solidarności", domagał się szerokich rewindykacji społecznych, uspołecznienia zarządu gospodarką, uznania kluczowej roli związków zawodowych, poprawy jakości życia ludzi pracy. Był to program wyraźnie prospołeczny. Komunistyczny rząd bronił polityki realizowanej już od pewnego czasu, zgodnej z warunkami postawionymi przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (do którego PRL została właśnie przyjęta), a dążącej do restrukturalizacji gospodarki i wprowadzania mechanizmów rynkowych przy poważnym ograniczeniu konsumpcji wewnętrznej, czyli obniżeniu poziomu życia. Był to program wyraźnie technokratyczny, nie biorący pod uwagę potrzeb społecznych.
Dyskutujące strony nie dokonały jasnego wyboru. Pod tym względem ustalenia okrągłego stołu są mgliste i wewnętrznie sprzeczne. Doszło natomiast do kompromisu politycznego.

Rząd Tadeusza Mazowieckiego nie podjął nawet próby wprowadzenia w życie prospołecznej polityki, którą strona solidarnościowo-opozycyjna postulowała przy okrągłym stole, ale natychmiast i bez jakiejkolwiek dyskusji czy wyjaśnienia zaczął kontynuować technokratyczną, w istotnej mierze aspołeczną politykę komunistycznych rządów Messnera i Rakowskiego.
Czy była różnica? Tak, była - ale bardzo szczególna.
Przygotowany przez komunistów program reformy gospodarczej mógł być zrealizowany tylko kosztem bardzo dużego obniżenia stopy życiowej. Ryzyko było wyraźne: rewolucja i całkowite obalenie władzy. A na drzewach, zamiast liści, będą wisieć komuniści - śpiewano na manifestacjach jeszcze wiosną 1989 r. Komuniści bali się. Bardzo bali.
Uratowało ją wrześniowe 1988 r. porozumienie, którego efektem był okrągły stół.
Jedną z przyczyn zgody komunistów na udzielenie Komitetowi Obywatelskiemu koncesji na legalną opozycję była nadzieja, że w ten sposób władza podzieli się z NSZZ "Solidarność" odpowiedzialnością za bolesne załamanie warunków egzystencji społeczeństwa; przewidywano, że głównym zadaniem NSZZ "Solidarność" będzie utrzymanie pracowników w ryzach. Pomysł absurdalny, ale doskonale mieszczący się w granicach wyobraźni absolwentów i wykładowców Wieczorowych Uniwersytetów Marksizmu-Leninizmu z Wyższą Szkołą Nauk Społecznych przy KC PZPR na czele; ostatecznie od kilkudziesięciu lat czemu służyły związki zawodowe? Niecierpliwy premier Rakowski natychmiast postanowił skorzystać z nierozpiętego jeszcze parasola: wiosną i latem 1989 r. poszedł na całego: zadekretował całkowite urynkowienie żywności i płodów rolnych, zarządził kantorową wymienialność złotówki, otwarł granice celną dla zachodnich towarów i zwielokrotnił tempo prywatyzacji zwanej wówczas nomenklaturową.
Gdy w pierwszych dniach września 1989 r. spytałem Tadeusza Mazowieckiego, jaki program gospodarczy będzie miał rząd i kto pokieruje jego realizacją - premier wymownie rozłożył ręce. Niewiele dni później z Paryża przyleciał Waldemar Kuczyński i sprowadził Leszka Balcerowicza. Jeden został doradcą, a wkrótce ministrem przekształceń własnościowych, drugi szefem gospodarki - ministrem finansów.
:O)))) a raczej Surprised((((((

Zadziwiające, ale nawet nie zastanawiano się nad tym. Sprawa nie była przedmiotem obrad Rady Ministrów, ani dyskusji w Obywatelskim Klubie Parlamentarnym, ani debaty sejmowej. Po prostu, jak gdyby nigdy nic, przystąpiono do realizacji dotychczasowej polityki rządowej. Odziedziczono ją po komunistach, podobnie jak gabinety ministerialne i zakupione przez Rakowskiego rządowe Lancie (tylko one stały się przedmiotem obrad rządu: wypada nimi jeździć, czy nie?). Komuniści odeszli - polityka pozostała.
Dlaczego mogło tak się stać?
2. Pojednanie podzielonej elity
Piętnaście lat temu, pisząc Rewolucję bez rewolucji, postawiłem pytanie: Program ugody czy program niepodległości? Przez ugodę rozumiałem pogodzenie się elit ponad głowami społeczeństwa, we własnym interesie, zgoła nie identycznym z interesem Polski i Polaków. Przez niepodległość rozumiałem trwałe zrzucenie obcej hegemonii i obalenie komunistycznych rządów, tak aby Polacy - ogół obywateli Rzeczypospolitej - mogli swobodnie wybierać: w jakim ustroju chcą żyć i jakie programy realizować. Niepodległość nie jest bowiem wartością samą w sobie - pisałem - a tylko pewnym stanem zerowym: możliwością ułożenia własnych spraw po swojemu, własną decyzją i we własnym interesie. To samo pytanie - ugoda czy niepodległość - postawić można i dziś.
Ugoda elit przeciwko społeczeństwu - czy tak zawsze być musi? Bzdura, rzadko kiedy tak jest. Elity są niczym innym, jak warstwą przewodzącą w różnych dziedzinach: w polityce, gospodarce, kulturze - warstwą wytwarzaną przez naród i niezbędną, aby życie publiczne mogło funkcjonować. Od ich jakości zależy sposób i kierunek w jakim zdąża społeczeństwo i państwo. Stan, panujący dziś w Polsce, prowadzący do degeneracji i degradacji elit - nie jest normalny. To najgorsza, być może, pozostałość epoki zniewolenia.
Przez parędziesiąt lat narzucona, satelicka i totalitarna władza przykrawała i adaptowała elity społeczne zgodnie z interesem hegemona, a także własnym, partykularnym. Od początku była to elita wyalienowana - całkowicie wyobcowana ze społeczeństwa, a także elita kompradorska - pośrednicząca między hegemonem a Polakami, w imieniu Moskwy rządząca krajem. Rdzeniem tej elity stała się grupa funków Kominternu, przywieziona w wojskowych sowieckich taborach, oraz spora gromada lewicowych lub faszyzujących intelektualistów. Mniej było w niej zaprzańców, znacznie więcej ludzi zagubionych, ale plastycznych, nadających się do formacyjnej obróbki. Do tego doszły trzy kolejne generacje. Tych można było urabiać od podstaw.
Nie chcę wchodzić w opis inżynierii społecznej i obróbki umysłów jakie stosowano. Zaczynało się od negatywnej selekcji doboru. Znacznie ważniejsze było, że przede wszystkim wpajano sposób myślenia i pojęcia (bo trudniej je zmieniać niż poglądy i oceny). Najgroźniejsza stała się swoista filozofia niemocy: Polacy nie są zdolni, aby osiągnąć jakiekolwiek większe cele; Wpajano miałki i oportunistyczny niby-pozytywizm: trzeba się dostosować do rzeczywistości, a nie silić na jej zmianę. Było to wprawdzie sprzeczne z naczelnym przesłaniem marksizmu, ale tym bardziej umacniało schizofreniczny charakter zabiegu.
Formowanie elity robiono tak, jak wszystko w komunizmie: raczej źle, niż dobrze, a na ogół byle jako i pod kątem doraźnych potrzeb; mętlik moralny i myślowy stawał się przez to jeszcze większy. W sumie efekty były nie zawsze zamierzone, ale ogólnie znaczne.
Porównać je można z bardzo podobnym w założeniach urabianiem elit społecznych w Prywiślańskim Kraju, między Powstaniem Styczniowym a klęską caratu. W tamtym półwieczu efekty były nie małe, zważywszy że doprowadzono do tego, że ostatecznie, tuż przed podjęciem walki o niepodległość - największa siła polityczna w społeczeństwie za narodowy cel Polaków uznała bezwarunkowe wsparcie imperialistycznej i agresywnej polityki rosyjskiego zaborcy. Ale, mimo wszelkie przeszkody generałgubernatorów i policmajstrów, Kongresówka zaczęła się modernizować gospodarczo (wprawdzie w znacznie niższym stopniu niż Wielkopolska) i rozwijać kulturalnie. Ostatecznie ta najgorsza z najgorszych epok dała nam budzicieli ducha i myśli: Sienkiewicza, Prusa, Żeromskiego, a także Gierymskich, Paderewskiego, Skłodowską; także kreatorów myśli politycznej, jakże różnych: Świętochowskiego, Limanowskiego, Dmowskiego, Piłsudskiego.
W niepełnym półwieczu PRL nic z tego; poza muzyką (Lutosławski, Penderecki) kompletne wyjałowienie i posucha. Jak przyznał kiedyś Jerzy Andrzejewski: Wykastrowali nas z talentu.
Urabianie było szerokie, w zamyśle miało objąć cała inteligencję, rozumianą jako ogół ludzi wykształconych. Szczęśliwie nie udało się, instynkt czy świadomość samoobrony przed praniem mózgów i niszczeniem charakterów okazały się wystarczająco silne. Dlatego właściwa elita była wąziutka, z tendencją do stawania się dziedziczną. Wprawdzie Gierek dopuścił trochę świeżej krwi, ale niewiele to zmieniło. Oficjalni luminarze nauki i kultury (w rzeczywistości często zwykłe miernoty), wysocy urzędnicy państwowi, kapitanowie przemysłu (jak o sobie mówili), redaktorowie naczelni wielkich tytułów prasowych, posłowie do parlamentu, ambasadorowie i oficerowie bezpieki, a nade wszystko aparatczycy partyjni najwyższych szczebli, czynni zawodowo lub weterani-emeryci - wszyscy złączeni byli nakładającymi się na siebie siatkami powiązań koleżeńskich, służbowych, rodzinnych, politycznych, finansowych, kagiebowskich, klanowych, mafijnych. Wewnątrz tego kręgu następowały nieprzerwane przetasowania: dziennikarz zostawał ministrem, aparatczyk intelektualistą, intelektualista urzędnikiem, pracownik naukowy aparatczykiem, bezpieczniak profesorem wyższej uczelni, miernota sekretarzem KC czy wręcz Przewodniczącym Rady Państwa. Wokół tego zamkniętego środowiska, formował się szerszy krąg rodzinno-towarzyski, a na rozległym obrzeżu - półelita, adepci i chętni, aby znaleźć się w kręgu wybranych. Za nimi - ćwierćelita, grzejąca się w blasku władzy, ale w rządach nad krajem nie uczestnicząca, ambitna, przewodząca w środowiskach zawodowych i lokalnych.
Przynależność do elity dawała ogromne przywileje. Wprawdzie bardzo długo zapewniały one temu środowisku głównie wysoką konsumpcję zbiorową, bo nadmiar własności prywatnej, jakby nie było, pozostawał w pewnej sprzeczności z literą marksizmu. Jednak w czasach gierkowskich, a jeszcze bardziej za Jaruzelskiego otwarto już szeroką drogę do zakładania prywatnego biznesu; ludzie z elity nie mieli kłopotu ani z zezwoleniami, ani z tanim kredytem, ani z dostępem do deficytowych materiałów, ani ze zbytem. Wreszcie w drugiej połowie lat `80 wszystkie ograniczenia runęły: majątek państwowy mógł być przekazywany (także za darmo) w ręce tych, którzy na to zasłużyli; ta pierwsza faza prywatyzacji nazwana została nomenklaturową. W kręgu komunistycznej elity pojawiła się nowa postać: biznesmen z milionem (co najmniej) dolarów i dobrym politycznym rodowodem. W najbliższym przetasowaniu, obok profesora, aparatczyka, intelektualisty i bezpieczniaka jeden taki z sukcesem gospodarczym został ministrem, gdy jeden z wicepremierów przebranżowił się na biznesmena.

Podział w elicie spowodował, zwłaszcza po ogłoszeniu stanu wojennego, zerwanie solidarności środowiskowej, a nawet wzajemną nienawiść*/. (Choć niektóre więzy nigdy nie zostały zerwane; np. Jerzy Urban w stanie wojennym zawiadomienie o swoim ślubie rozsyłał m.in. do niektórych b. działaczy KOR; jeden z nich pokazywał mi je z pewną satysfakcją) Wprawdzie rozsądniejsi nawoływali do porozumienia. A byli tacy po obu stronach barykady. Wystarczy przypomnieć wystąpienie Józefa Kępy, członka Biura Politycznego w latach '70, który podczas obrad KC PZPR we wrześniu 1980 r. wprost nawoływał do współpracy ze środowiskiem KORowskim. Po drugiej stronie, wcześniej, sugerował to Jacek Kuroń. Więcej tych propozycji wychodziło ze strony partyjnych dysydentów. Propozycje porozumienia bardzo długo były przez rządzących stanowczo odrzucane. Dopiero na jesieni 1988 r. gdy nic już nie mogło uratować władzy PZPR, doszło do trudnego, pełnego wzajemnej nieufności porozumienia. Później, podczas obrad okrągłego stołu, niektórzy zaczęli odnajdywać wspólny język. Wreszcie - nagłe pojednanie w Magdalence. Psychologicznie najzupełniej zrozumiałe. Podzieliła ich polityka. Gdy postanowili pogodzić się, aby wspólnie uczestniczyć w sprawowaniu władzy nad Polską, wznoszone przez lata bariery runęły - znów poczuli, że są z jednego środowiska, że wyrastali, kształtowali się w tym samym gnieździe. Był to prawdziwy powrót synów marnotrawnych. Podwójny: jedni, ci z opozycji, wracali na łono środowiska władzy; drudzy, ci z rządu - na właściwe, bo dające szanse na przyszłość pozycje ideowe.
Obrazuje to najlepiej casus Michnik-Jaruzelski. Człowiek - sumienie lewicowej, dysydenckiej opozycji miesza generała stanu wojennego z błotem, uznając za infamisa pozbawionego czci i honoru; parę lat później wspólny bruderszaft i publiczne pochwały manifestują przyjazne stosunki między oboma panami.
>>>>
Pojednanie, wracanie do wspólnych korzeni wystąpiło dość wyraźnie w wąskiej elicie. Znacznie trudniej proces ten przebiega w szerszych kręgach wokół elity. Im dalej od rdzenia, tym trudniej o zrozumienie, a dawna nienawiść nadal występuje. Niemniej, pojednanie na szczytach przyniosło znaczne konsekwencje dla znacznie szerszych środowisk. Gruba kreska (w swoim sejmowym expose premier Mazowiecki użył określenia gruba linia, nadając mu zupełnie inne znaczenie) jako doktryna puszczenia w niepamięć zbrodni i przewin dokonywanych w latach PRL oznaczała bezkarność nie tylko dla elity, lecz wszystkich funkcjonariuszy i aktywistów reżimu. Rozwijana publicznie jeszcze w latach 1989-90 teza, aby pozwolić nomenklaturze, w zamian za oddanie władzy, zagarniać majątek państwowy i z byłych aparatczyków tworzyć klasę średnią (tj. elitę finansową) zapewniała korzyści kręgom znacznie szerszym, niż sama elita. Wreszcie, pojednanie na szczycie oznaczało, że nowa władza oprze się na starej kadrze administracyjnej i gospodarczej, a tym samym przejmie styl działania i wszystkie nawyki byłego systemu. Kompromis, w pełnym zakresie przedmiotowym bardziej zresztą domyślny, niż świadomy, zaakceptował zmiany na górze władzy politycznej - lecz kontynuację w każdej innej dziedzinie.
Jest coś symbolicznego w fakcie, że na pięciu dotychczasowych premierów III Rzeczypospolitej żaden nie był działaczem jawnej opozycji przed 1980 r. (KOR, ROPCiO, KPN), natomiast dwoje z nich było posłami do Sejmu PRL z listy kierowanego przez PZPR Frontu Jedności Narodu (Mazowiecki i Suchocka), dwu było przed 1980 r. zbyt młodych jak na ważne funkcje państwowe (Bielecki - ur. 1951 r., Pawlak - ur. 1959 r.) a jeden (Olszewski) charakteryzuje się tym, że nawet jego najbliższy przyjaciel, wszechmocny sekretarz osobisty dyktatora Gomułki - nie proponował mu pełnienia jakiejkowiej funkcji, wymagającej ciągłej pracy.
Pochodną tego jest oparcie się nowej władzy na starej kadrze, a dalszą konsekwencją, że wraz z nią przejęte zostały koncepcje i styl administrowania, powiązania i układy, lecz przede wszystkim moralna tożsamość rządzenia.

3. Spuścizna i deprawacja
Mocno podkreśliłem więzy środowiskowe; obok nich, zwłaszcza w szerszym kręgu, znacznie silniej występują więzy świadomościowe. Po prostu, świadomość ludzi, którzy później wybrali różne opcje polityczne, kształtowana była w tych samych miejscach i na tą samą modłę. Gdyby zadać sobie trud i zacząć porównywać biografie osób, które w ostatnim dziesięcioleciu pełniły ważne funkcje państwowe, to okazałoby się, że większość wyrosła z tych samych uczelni; prym wiodłaby Szkoła Główna Planowania i Statystyki i niektóre Wyższe Szkoły Ekonomiczne, a także Wydziały Dziennikarstwa. Nieraz chodziło o zespoły bardzo wąskie. Katedra Planowania Gospodarczego SGPiS dała nam kilku ważnych ministrów, a w Szkole Młodych Uczonych przy KC PZPR (pepinierze przyszłych aparatczyków), prowadzonej przez Józefa Oleksego, dziś marszałka Sejmu z ramienia SLD - prymusem był Janusz Lewandowski, były minister przekształceń własnościowych z ramienia KLD (obecnie z Unii Wolności).
To prawda, że tych ludzi podzieliły różne, często diametralnie przeciwne przekonania polityczne, a przynajmniej przynależność do zwalczających się ugrupowań politycznych. Choć nie do końca. Leszek Balcerowicz, którego wysuwano na lidera Unii Wolności, nie ukrywa, że pozytywnie ocenia politykę gospodarczą rządu Mieczysława F. Rakowskiego, a za skandalicznie szkodliwe uważa inicjatywy gospodarcze, podejmowane w tym czasie przez Obywatelski Klub Parlamentarny (indeksacja). Ale nawet tam, gdzie trwa ostry spór polityczny, adwersarzy łączą dwie kapitalne rzeczy: taki sam sposób myślenia i świat takich samych pojęć. Świadomość Geremka, Michnika, Kuronia, Balcerowicza, Lewandowskiego, Kwaśniewskiego, Millera została w bardzo podobny sposób uformowana. Najwyraźniejsze różnice, jeśli występują, są różnicami pokoleniowymi. Dlatego Michnik lepiej rozumie Kwaśniewskiego niż Geremka, zaś ani Borowski, ani Osiatyński nie są w stanie zrozumieć prof. Kalety.
Obracanie się w kręgu takich samych pojęć i ten sam sposób myślenia tłumaczą na przykład, dlaczego doktryna liberalizmu gospodarczego w polskim wydaniu tak bardzo przypomina marksizm. Oczywiście, nasi współcześni liberałowie oburzą się, bo ekonomię marksistowską odrzucili już dawno; zachłysnęli się Friedmanem i jeszcze kimś takim. To prawda. Odrzucając stare i przyjmując nowe, posługują się jednak tymi samymi pojęciami. Oto ich pojęcie socjalizmu: jest to ustrój, który zapewnia przywileje socjalne pracownikom, co powoduje zmniejszenie efektywności gospodarczej. I pojęcie kapitalizmu: ustrój, w którym następuje szybki rozwój gospodarczy, ale za cenę bezrobocia i pauperyzacji mas. Wreszcie pojęcie ustroju: może być albo kapitalistyczny, albo socjalistyczny, współcześnie nic innego nie występuje. Koniec, kropka.
Są to pojęcia wspólne dla prawie całej elity i dla różnych jej politycznych odłamów, zarówno prawicowych jak lewicowych - od Porozumienia Centrum przez Unię Wolności po SLD. A podział w ocenach biegnie raczej w poprzek tych ugrupowań.
>>>>
Nie chodzi tu o same pojęcia, lecz o konsekwencje, jakie z tego płyną. Jeśli kapitalizm jest efektywniejszym ustrojem mimo bezrobocia i pauperyzacji, to wprowadzając w Polsce gospodarkę rynkową przyjmuje się, że bezrobocie musi być nieuniknione, a społeczeństwo zbiednieje. Mając wbitą do głowy marksistowską tezę, że własność bierze się z kradzieży (zawłaszczania wartości dodatkowej), za rzecz naturalną uznaje się, że klasa średnia (czytaj: kapitaliści) mogą powstać tylko z zagarniania majątku państwowego, afer i korupcji. Komuniści likwidowali eksploatatorskie klasy społeczne, liberałowie domagają się ich tworzenia - za każdym razem jest to odwołanie do marksistowskiej przecież inżynierii społecznej, traktującej ludzi jako przedmiot do dowolnego ukształtowania przez władzę. Nawet naiwne komunistyczne kłamstewko: budujemy ustrój najlepszy z możliwych, jeśli nie zdążymy z niego skorzystać, zapewni on szczęśliwość naszym dzieciom - dziś powtarzane jest przez polityków równie antykomunistycznych, jak prokapitalistycznych.
Łączy wreszcie pojednaną elitę styl i sposób sprawowania władzy. Tylko oni wiedzą, co dla społeczeństwa jest dobre; Polacy są zbyt głupi, aby sobą rządzić. Taka arogancja przypomina niektórych przegranych polityków przeszłości. Lepiej wiem niż oni (Polacy), co Polsce potrzeba. Niech mi nie przeszkadzają - mówił margrabia Wielopolski. No, ale Wielopolski był naprawdę kimś. Gdy chciano go użyć jako przykrywki dla polityki w oczywiście obcym interesie - obraził się i wycofał z życia publicznego.
Tymczasem współczesna elita, której pierwotny rdzeń zrodził się pół wieku temu jeśli nie ze zdrady, to z kapitulacji narodowej, cechuje się wysokim stopniem kompradorstwa. Zbyt długo odgrywała rolę pośredniczącą między hegemonem a uzależnionym krajem, zbyt długo uważała to za źródło swojej prosperity, zbyt długo była przekonana, że inaczej być nie może - żeby po upadku jednego, nie szukać gorliwie innego hegemona. Nie zraża jej, że - jak na razie, nikt nie kwapi się, aby objąć pełną kuratelę nad Polską; współcześni kompradorzy nie rezygnują, choć ich pragnienie zależności, przynajmniej od ośrodków politycznych - bo nie finansowych - zawieszone jest na ogół w próżni.
Tak uformowana elita w ostatnich kilkunastu latach poddana została procesom przyśpieszonej degeneracji. Spowodowało to wiele czynników: zawalenie się dotychczasowego porządku rzeczy, nowe możliwości i pokusy. Władza zawsze była intratna; w czasie kwestionowania wszystkich zasad i dążenia do niekontrolowanych przeobrażeń w każdej dziedzinie - otwarta została także droga do zawłaszczania wszystkiego, co popadnie. Ci, którzy mają do niego dostęp, mogą rwać czerwone sukno; a gdy już urwą kawał, krzyczą o świętym prawie własności. Prawo to najwyraźniej nie przysługuje tylko dotychczasowym właścicielom, którzy wysiłkiem wielu pokoleń stworzyli wspólny majątek; kiedyś w niewielkim stopniu mogli z niego korzystać, dziś go całkowicie tracą. Niezbyt wielu lat było potrzeba, aby wszystkie szkodliwe cechy i zjawiska urosły do niebotycznych rozmiarów. Prywata i zachłanność, relatywizm moralny, brak zasad, korupcja, gotowość do sprzedawania wszystkiego: przekonań, własnej godności, interesów wspólnych, w tym interesów państwa i narodu - wszystko to występowało w ciągu ostatniego półwiecza, ale dzisiaj osiągnęło niespotykaną skalę.
Degeneracja prowadzi do degradacji elity. Ludzie przestają ją szanować, zaczynają pogardzać. Władza w PRL była zawsze wyalienowana, ale dość długo jakoś szanowana, przynajmniej na tyle, ile szanujemy wzbudzających w nas strach; później ten niechętny szacunek zastąpiony został pogardą. W huraganowym tempie powtórzyło się to w ostatnich latach. Cały czas wyalienowana, nowa władza najpierw budziła uznanie, później zawód, wreszcie wrogość. Kariery niejednego człowieka z "Solidarności", niegdyś dzielnego i ofiarnego w obronie swych ideałów, oraz niejednego człowieka z PZPR, przestrzegającego zasad fachowości i osobistej uczciwości - swe apogeum osiągają dziś w wielkich aferach gospodarczych. Jakże często (bo na pewno nie zawsze) wzlot finansowy łączy się z moralnym upadkiem - a ta zależność uważana jest za normalną i zrozumiałą. Nic więc dziwnego, że liczniejsza niż inne grupa respondentów uważa, że politycy (tzn. elita polityczna) w przeważającej części dążą do korupcyjnego osiągania osobistych korzyści kosztem interesów ogółu. Co gorsza, trudno temu zaprzeczyć.
Wszystko, co wyżej napisałem, jest bardziej konstatacją aniżeli krytyką. Takie elity mamy, takim procesom one podlegają. Pojednanie elit nie oznacza nic więcej ponad to, że budując nowe - wraca się do starego, tylko w tandetniejszym wydaniu; zjawisko tak dobrze znane z historii PRL. Niska jakość elity daje niską jakość rządzenia; skutki tego ponoszą wszyscy.
Stąd bierze się coraz silniejsze społeczne zaprzeczenie potrzeby istnienia elity, a także niemal powszechne dążenie do swoiście pojętej egalitarności: zrównania nie w szansach, lecz w efektach ich wykorzystania. Jedno i drugie jest bardzo groźne, bo prowadzi do ogromnych zakłóceń funkcjonowania społeczeństwa i państwa. Stanowi nie tylko relikt minionej epoki, dowód na występowanie w naszym życiu homo sovieticus, ale przede wszystkim jest reakcją na to, co się dzieje na naszych oczach: na degenerację elit.
Powtórzmy: w każdym zbiorowisku ludzkim, w każdym społeczeństwie elita jest niezbędna. Jeśli ulega degeneracji i kompromitacji, zastępowana jest przez nową. To zjawisko normalne. Jeden z najwybitniejszych naszych historyków elitę późnych czasów saskich określił jednym słowem: hołota. Po niej przyszła wspaniała elita, która dała Polsce Konstytucję 3 Maja i potrafiła wznieść się w Insurekcji.
Nowa, zupełnie inna w charakterze, być może wspaniała elita tworzy się już od pewnego czasu. Wielką szansą na jej szybkie uformowanie był okres 1980-81, brutalnie przerwany. Rok 1989 tej wielkiej szansy nie przywrócił. Wręcz przeciwnie; umacniają się zjawiska zamykania dostępu do elity, hamowania karier. Nie zawsze wynika to ze złej woli. Jednak w występującym tak ostro braku pieniędzy na oświatę, na naukę, na wspieranie startu młodych dostrzec trzeba nie tylko kłopoty budżetowe, lecz także, a raczej przede wszystkim nieświadomą na ogół obronę starej elity przed nowymi ludźmi. Polskę widzi się w perspektywie tych, którzy umocnili swe pozycje na górze; także czasowo ten horyzont kariery czterdziesto- i pięćdziesięciolatków jest znacznie krótszy i węższy, niż młodych ludzi, wchodzących dopiero w życie dojrzałe. Dla nich jednak wszystkie drogi kariery są zamknięte: kariery publicznej, kariery zawodowej (bezrobocie), kariery osobistej i rodzinnej (niskie zarobki, brak mieszkań niezbędnych dla stworzenia rodziny). Prawie nikt nie myśli o tym, że pozbawiając perspektywy młodych ludzi, zamykamy ją przed Polską - bo ci wchodzący w życie są, i będą najdłużej z nas dzisiaj żyjących - właśnie Polską.
Nie oznacza to, że dostęp do starej elity jest dla wszystkich zamknięty. Choć ograniczony - istnieje. Działają jednak szczególne kryteria selekcji i formowania, chroniące pod każdym względem grupowy interes zamkniętego środowiska. Zamiast żywiołowego procesu, w którym sukces odnoszą lepsi ze swymi indywidualnymi wartościami, zmieniającymi i poprawiającymi istniejący stan - mamy do czynienia z dobieraniem i urabianiem na swoją miarę.
Mimo wszystko, obok tego dobierania - nowa elita powstaje, i powstanie, bo taka jest narodowa potrzeba. Obecnie tworzy się ona nie tylko w normalnym trybie wymiany pokoleń. W czasach takich jak nasze, pełnych gwałtownych zmian i historycznych przełomów, nową elitę formują nie tylko ludzie młodzi, choć to oni głównie nadają jej charakter; dopływ następuje z wszystkich generacji. Podstawą tej nowej elity będzie nowa świadomość. Przebija się ona z wielkim trudem, lecz nie trudno określić jej wyraz. Jak to zawsze bywa, zaprzeczy ona poprzedniemu.
W tym przypadku zaprzeczy relatywistyczno-nihililistycznej świadomości elity dzielącej się i jednającej w ostatnim półwieczu; kompradorskiej elity zniewolonego społeczeństwa. Sięgnie do wartości którym tamta zaprzeczyła, aby łatwiej zepchnąć Polskę na dno; te wyszydzane wartości w przetworzonym kształcie ożyją na nowo.
Podobnie po przełomie lat 1914-26 uformowała się wspaniała elita Polski Niepodległej, wypierając zdegenerowaną elitę pozaborową, wyrosłą wokół hasła: przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy.

5. Bilans

Miało być lepiej. Jeszcze pięć lat temu, gdy Polacy gremialnie głosowali na "Solidarność", przyszłość wydawała się tak promiennie szczęśliwa. Niespełnione nadzieje wywołały frustrację, gwałtowne pogorszenie warunków bytowania milionów ludzi prowadzi do rozpaczy. Ogromnej większości Polaków jest znacznie gorzej, niż oczekiwali, gdy godzili się nawet na wyrzeczenia - ale także gorzej, niż pod rządami komuny, przynajmniej w ostatnich kilkunastu latach jej trwania. Trudniej jest żyć emerytom i ogromnej większości pracowników, zwłaszcza zatrudnianych przez państwo, w wielkich przedsiębiorstwach i w tzw. strefie budżetowej. Tragiczne stają się warunki bytowania bezrobotnych, z których już ponad milion straciło prawo do zasiłku. Najgorzej przedstawia się sytuacja młodzieży: prawie że bez szansy na uzyskanie pracy, na mieszkanie, na założenie rodziny - na jakąkolwiek perspektywę, osobistą czy wspólną. Jest gorzej - tak uważają miniony ludzi.
Pogorszenie dotyczy nie tylko poziomu życia. Niekontrolowany upadek systemu totalitarnego, tak bardzo chciany - przyniósł niechciane skutki uboczne. Załamanie się organów policyjnych stworzyło stan umożliwiający gwałtowny skok przestępczości. Ogromnym aferom gospodarczym towarzyszy rozwój gangów i mafii, masowy wzrost pospolitych przestępstw. W czasach PRL nikt nie był na prawdę odpowiedzialny za własność państwową, ale też nikt nie mógł ukraść fabryki. Dzisiaj, gdy nadal nie ma instytucji Skarbu Państwa, w rzeczywistości również nikt nie jest odpowiedzialny - ale fabrykę, jak wszyscy wiedzą, można już ukraść. Ludzie porównują - i te porównania wypadają źle.
II. Demokracja społeczna

1. Wielkość i małość

Odkłamać trzeba właściwe znaczenie słów; oto ich prawdziwa treść:
Niepodległość dzisiaj oznacza silne państwo. Demokracja oznacza rządy w interesie ogółu, sprawowane w oparciu o mandat narodu. Gospodarka rynkowa oznacza przyśpieszony rozwój gospodarczy, którego głównym wyrazem jest wzrost zamożności ludzi. Polityka oznacza uczciwe i rozsądne starania o wspólne dobro. Miłość ojczyzny, honor, wierność, ofiarność, odwaga są wartościami, których najbardziej Polsce potrzeba.
Małość skrzeczy za każdym rogiem. Niektórzy chcą budować na własny wymiar, a duchem nie odrośli jeszcze od ziemi. Innym wystarczy, jeśli urwą coś dla siebie. - Dość tego. Polakom potrzeba wielkich celów, wielkich czynów.
Raz jeszcze, jak wielokroć w naszej historii, małość karłów i wielkość celów zderzają się z sobą. Polska skazana jest na wielkość - ta myśl Piłsudskiego, zawsze prawdziwa, dziś jest tym bardziej aktualna. Alternatywę stanowić może tylko nędza upadku.
Czy nie potrafimy być wielcy?
Małowierni, lub służący innym interesom - uznają to za nieosiągalne, oczywiście. Dowiedli zresztą czynem, że wszystko, co wyrasta ponad ich miarę - jest dla nich rzeczywiście nie do osiągnięcia. Lecz nam potrzebny jest program nie dla karłów - lecz dla Polski. Tylko taki - wielki, jest wykonalny, bo tylko wielkość poruszy Polaków.
>>>>
- wszystko, co mogę powiedzieć, to: odejdźcie! Wy, którzy zbudowaliście demokrację koleżków, którzy dbacie tylko o własne fortuny i zaszczyty, którzy ludzi sprowadzacie do rzędu cyfr w roczniku statystycznym, a Rzeczpospolitą do rodzinnego folwarku - odejdźcie! Zarówno ci, którym brakuje rozumu i charakteru, jak ci, którym brakuje uczciwości. Głupcy i złodzieje, miernoty i zaprzańcy, czepiający się obcych klamek, sprzedający za nędzne pieniądze. Jak kraj mogą wyciągnąć z błota ci, których nie obchodzi los współobywateli, a pogardliwy śmiechem reagują na samo słowo Ojczyzna?
Dość. Nowych potrzeba nam rządów. Takich, co istotę programu potrafią zmieścić w trzech słowach, z których tylko jedno jest ważne:
Przede wszystkim Polska.
>>>>
Ze zakoncze apelem dodajac ze szubienice pomogly by im odejsc raz na zawsze!
Tak Moczulskiego mozna cytowac i cytowac bez konca!
Przelecielismy tutaj cala historie Polski po wojnie aby zrozumiec jaka katstrofa byl Okragly Stol.No bo rzeczywiscie po tylu latach od 1939 pojawia sie szansa...i przechwytuja ja kanalie niszczac kraj...
Oczywiscie kazdy rozumie ze te kanalie sa zbyt glupie aby tak przebiegle manipulowac.Tutaj mamy do czynienia z wyzsza inteligencja demoniczna ktora nimi sterowala!Widzimy ze kto dopuszcza sie czynow niemoralnych oddaje sie we wladze Szatana i jest TYLKO SZKODNIKIEM!I nie pomoga tlumaczenia.Skad mielismy wiedziec,to nas przeroslo!Gdybyscie nie postepowali podle to by was nie przeroslo!Gdybyscie byli przyzwoici to albo byscie podolali zadaniom albo ODESZLI!
>>>>
No i tutaj tez macie pokaz na czym polega polityka.Jak widzicie zupelnie nie kojarzy mi sie z czyms brudnym!Jak zwykle roznie sie od wszystkich!Mi sie kojarzy wrecz z czyms czystym i pieknym.Nietrudno to zrozumiec gdy sie to czyta.Sa rozni politycy (oczywiscie to co widac to w ogole nie sa politycy!) tak jak rozni sa artysci.Jedni maluja tylko sciany inni jak np. Michal Aniol sa mistrzami niedosciglymi dla innych...
I tutaj Moczulski jak widzimy pelni podobna role w polityce jak Michal Aniol w sztuce czyli pokazuje najwyzsze wyzyny...
Wiec po co pelzac jakimis kanalmi lepiej od razu wspiac sie na wyzyny!
Dlatego i tez cytuje!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:21, 05 Cze 2011    Temat postu:

Demaskujmy klmastwa mediow o. Rydzyka Gupola Uważaj łżę itp.
Media te klamliwie sugeruja jakoby Jaroslaw byl opozycyjnie nastawiony do ,,tego co sie w Polsce stalo po 89 roku'' czyli niby taki antyokraglostolowy ... Prawda jest taka:

Kaczyński: to był jeden z najszczęśliwszych dni

4 czerwca 1989 roku był pięknym, jednym z najszczęśliwszych w życiu dni - dzielił się swoimi wspomnieniami w 22. rocznicę wyborów, które zakończyły się wielkim zwycięstwem Solidarności szef PiS Jarosław Kaczyński.

- Wspominam 4 czerwca 89 roku, jako niezwykle szczęśliwy dzień, jeden z najszczęśliwszych w życiu, niezależnie od tego, że później było wiele zawodu.

Kaczyński zaznaczył, że nie przeżywał 4 czerwca w Warszawie, ponieważ był wówczas w Elblągu, skąd startował w wyborach. Jak podkreślił, był to dla niego piękny dzień, ale jeszcze piękniejszy był 5 czerwca .

>>>>>

A no wlasnie bo wtedy prezes przykleil sie do sejmowego stolka... Na 22 LATA jak na razie !!! Dzieki ukladom ukraglego stolu... Inaczej nigdy by taki psychopata nie znalazl sie w Sejmie...
Bylyby ,,nikim'' ... Choc faktycznie kim on jest ? Moze gdyby nie stolek sejmowy nie bylyby takim psycholem bo nie mial by okazji robic swinstw...

>>>>>

Kaczyński wspomniał również inny 4 czerwca - 19 lat temu w nocy z 4 na 5 czerwca Sejm udzielił wotum nieufności rządowi Jana Olszewskiego.

- To był dzień bardzo, bardzo smutny, to była pierwsza próba naprawy Rzeczypospolitej, zmiany transformacji w rzeczywistą demokratyzację, w budowę państwa praworządnego i demokratycznego, państwa o równych prawach obywateli, państwa, które nie daje przywilejów tym, którzy do niedawna byli opresantami, nie pozwala im sie bogacić kosztem innych. To niestety zakończyło się obaleniem tego rządu - oświadczył Kaczyński.

>>>>>

No tak cala fal klamstw i podlosci... Jak pamietaj wszyscy ktorzy wtedy byli swiadomi byl to rzad koszmarny glupi ( jak kazdy kolejny ) ktory blokowal zmiany na lepsze ...
Faktycznie 4 czarwca byl to koszarny dzien to wtedy Śmierdzące gnoje kaczystowskie rzuciły publiczne podłe oskarżenie na jednego z najwiekszych bohaterow Polski Leszka Moczulskiego... Na szczescie juz wieczorem ten gnój zakonczyl urzedowanie i kariery olityczne znikajac z Sejmu w 1993 ... To jak powrocil w 2000 wygrzebany ze smietnika przez obrzydliwa bande AWS UW to juz odrebna historia hanby . Skutki obserwujemy dzis coraz gorsze ostanio smolenskie...
Widzimy jak te męty sie wspieraja i jeden drugiemu nie pozwoli zniknac na smietniku gdzie ich miejsce...

>>>>>

A wiec widzimy jakie sa fakty ...

Co do mnie to rzecz jasna jest to dla mnie rocznica wstretna jak wszystko ,,w tym kraju'' bo to jest rzeczywiscie dla mnie ,,ten kraj'' od urodzenia ... Takim zrobili go komunisci a po 89 ,,transformatorzy'' ...
Zreszta po 89 obrzydzenie bylo szczegolnie mocne ...
Bo komuna wiadomo . To szambo - tak bylo jak mialo byc przy takiej ,,wladzy''...
Ale lata 1989 - 2011 to niewiarygodny potworny koszmar ! Niesustajcy horror... Lata wstretne i obrzydliwe...
Podobnie budza moj wsteret ci obrzydliwcy ci kolejni plemierzy i ministrowie...
Ja nie udaje naprawde budza moje obrzydzenie...
Oni wszyscy . Zreszt sa to ciegle te same wstretne geby ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:38, 11 Maj 2013    Temat postu:

Biskup Mering mówi "nie" nowemu świętu, którego chce PO

Biskup Wiesław Mering protestuje przeciwko inicjatywie, aby 4 czerwca ustanowić dniem wolności i praw obywatelskich. Powód? Bo 4 czerwca - gdy w Polsce trwały przełomowe wybory - w Chinach wojsko masakrowało studentów na Placu Tian'anmen.

- Nie widzę powodu, aby na ołtarzu chińskich studentów składać wielkie zwycięstwo Polaków - komentuje w rozmowie z Onetem Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) protest włocławskiego biskupa. Słowami duchownego jest zaskoczona.

Z inicjatywą ustanowienia dnia 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywatelskich wystąpili politycy Platformy Obywatelskiej.

Nad projektem uchwały pracowała już sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu. Uzasadniając projekt, Julia Pitera (PO) przypomniała jak ważną datą dla Polski jest 4 czerwca - dzień wyborów, w których wielkie zwycięstwo w 1989 r. odniosła "Solidarność", co stanowiło początek zmian demokratyzujących.

W projekcie uchwały czytamy: - 4 czerwca 1989 roku siłę zastąpiła kartka wyborcza i wola poddania się demokratycznym procedurom. Wynik tego głosowania przypieczętował proces uwalniania się Europy od komunizmu.

Pomysł PO wywołał jednak reakcję duchownego. - Jak najbardziej zdecydowanie protestuję przeciwko tego typu inicjatywie - napisał w oświadczeniu biskup Mering. Powód?

Włocławski biskup, mówiąc "nie", również zwraca uwagę na komunizm. Ale w Państwie Środka - nie w Polsce, gdzie się kończył, ale tam, gdzie pokazał swoje krwawe oblicze.

Jak wyjaśnił, 4 czerwca stał się "ostatnim dniem wolności i nadziei w Chinach". - Czołgi rozjeżdżające ciała młodych Chińczyków, strzały, tortury, więzienia, ucieczki z kraju - oto również bilans tego dnia.

Dla biskupa polskie wybory nie są też wcale tak historycznie doniosłe, jak piszą politycy PO w uchwale i jej uzasadnieniu. A dodatkowo polska rzeczywistość "nadal mocno odbiega" od ideału.

Bp Mering stwierdził: - 4 czerwca 1989 r. przeżywałem jako dorosły człowiek. Pamiętam też, jak cieszyły Polaków coraz wyraźniejsze znaki zapowiadające koniec nienawistnego systemu. Oczywiście brałem udział w ówczesnych wyborach i dopiero znacznie później zorientowałem się, że nie wszystkie nasze nadzieje będą się spełniać. Dziś wiem o tym bardzo wyraźnie. 4 czerwca nie jest dla mnie żadną cezurą w najnowszej historii Polski.

Stąd też biskup postuluje raczej, aby 4 czerwca ustanowić, ale Dniem Pamięci o Studentach Chińskich z 1989 r., "niż sztucznie kreować nasz polski Dzień Wolności i Praw Obywatelskich".

- Jeżeli będzie taka inicjatywa (dnia chińskich studentów - red.), to być może i ją będziemy rozpatrywać, ale jeszcze jej nie było - odpowiada posłanka PO.

Biskup: - Jak cieszyć się Polską wolniejszą, szczęśliwszą, swobodniejszą, słysząc krzyki i jęki więzionych, zabijanych i torturowanych obywateli Państwa Środka. Kiedy chodziłem po miejscu zbrodni, Placu Tian’anmen, modliłem się za tysiące ofiar, które wolności, szczęścia i swobody 4 czerwca zostały pozbawione.

Dodał też jasno: - Zrozummy się dobrze: cieszę się wynikami wyboru 4 czerwca. Nie mogę jednak zapomnieć, że tego dnia w innym miejscu Ziemi - totalitarne państwo krwawo stłumiło nadzieje młodych Chińczyków.

Co na to inicjatorzy uchwały? Zajmuje się nią Komisja Kultury i Środków Przekazu, gdzie przewodnicząca jest Iwona Śledzińska-Katarasińska, która zarazem jest współinicjatorką uchwały.

- Uchwałę jednak podejmujemy w polskim Sejmie. Nie ustanawiamy dnia ogólnoświatowego, ale polski. Wydaje mi się, że mamy w pamięci chińskie wydarzenia, ale nie może to być argument decydujący - podkreśla Śledzińska-Katarasińska. Zauważa jednocześnie, że masakra na Placu Tian'anmen była przedmiotem oficjalnych oświadczeń polskich instytucji państwowych.

Posłanka PO nie chce, aby "przeciwstawiano pamięć o chińskich studentach ogromnemu zwycięstwu Polaków i demokracji". - Nie widzę powodu, aby na ołtarzu chińskich studentów składać wielkie zwycięstwo Polaków - komentuje w rozmowie z Onetem.

....

Kolejny debilizm . Swieto Wolnosci mamy 11 listopada . Nie ma potrzeby kolejnego falszywego . 4 czerwca to NIE BYŁY WOLNE WYBORY . PRZYPOMINAM OSZUSTOM . Dodatkowo od razu pogwalcili wole wyborcow wciskajac bezprawnie kandydatow PZPR na miejsce odrzuconych przez naród . To byla kleska demokracji . Chociaz komuna i tak upadla . Tylko nie z powodu ze te wybory byly wolne bo byly ponura parodia wyborow.
Mamy natomiast mnostwo zniesionych swiat . Najwazniejsze to Poniedzialek po Zesłaniu Ducha Świętego i Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie . To natychmiast powinny byc dni wolne od pracy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:50, 23 Maj 2013    Temat postu:

Kluby za ustanowieniem 4 czerwca dniem wolności i praw obywatelskich

Wszystkie kluby poparły projekt uchwały PO o ustanowieniu 4 czerwca dniem wolności i praw obywatelskich; tego dnia w 1989 r. odbyły się w Polsce pierwsze po wojnie częściowo wolne wybory. SLD chce jednak, by święto nazwać "dniem wolności i porozumienia narodowego".

W trakcie czwartkowej debaty w Sejmie Tomasz Kamiński (SLD) przyznał, że 4 czerwca to jedna z ważniejszych dat w historii Polski. Wskazał zarazem, że do wyborów 4 czerwca by nie doszło, gdyby nie obrady okrągłego stołu. "Nie byłoby czerwcowych wyborów, gdyby nie kompromis ówczesnej władzy z ówczesną opozycją. Uważamy, że nie można mówić o 4 czerwca, nie mówiąc o kompromisie zawartym przy okrągłym stole" - przekonywał.

Kamiński złożył w imieniu klubu Sojuszu poprawkę podkreślającą właśnie rolę okrągłego stołu. Według propozycji Sojuszu 4 czerwca miałby być dniem "wolności i porozumienia narodowego".

Reprezentująca klub PO Julia Pitera podkreśliła w sejmowej debacie, że 4 czerwca 1989 roku był "nadzwyczajnym dniem." "To był moment, w którym zmieniło się wszystko w naszym życiu i zapoczątkowało dalsze zmiany, które spowodowały, że znaleźliśmy się w miejscu, w którym jesteśmy dzisiaj" - przekonywała.

Jak dodała, było to też "uhonorowanie walki, zmagań szeregu osób, które dążyły do tego, by Polska była krajem suwerennym".

W podobnym tonie mówił poseł PiS Maciej Łopiński. Podkreślił, że 4 czerwca to "zwycięstwo Solidarności". Jak dodał, było to zwycięstwo, które otworzyło nowe perspektywy przed Polską i Europą - "perspektywy obalenia władzy komunizmu".

O roli "S" mówiła też posłanka Ruchu Palikota Anna Grodzka. "Solidarność okazała się największym w Europie ruchem społecznym, który upominał się o ekonomiczne i społeczne prawa ludzi, które dziś słusznie możemy nazywać prawami człowieka" - wskazała.

- Polacy opowiedzieli się za państwem suwerennym i demokratycznym. Popierając Solidarność, dali wyraz pragnieniu bycia wreszcie na powrót obywatelami wolnego świata - wtórował przedmówcom poseł Jan Ziobro z Solidarnej Polski.

Z kolei poseł PSL Andrzej Dąbrowski zaznaczył, że 4 czerwca 1989 r. Polacy "w sposób bezkrwawy, demokratyczny odebrali mandat do sprawowania władzy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej". "Ten dzień ma wielką wagę nie tylko dla Polaków. Powinien mieć wielką waga dla całej Europy" - przekonywał.

W projekcie uchwały czytamy: "Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, przekonany o szczególnym znaczeniu tej daty dla Polski - suwerennego i demokratycznego państwa wolnych i świadomych swoich praw obywateli, ogłasza dzień 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywatelskich".

- Niezależnie od zróżnicowanych ocen wydarzeń, które poprzedziły i doprowadziły do tych wyborów, faktem bezspornym jest, że wielkie zwycięstwo Solidarności, którego rozmiary zaskoczyły nie tylko komunistów, ale także stronę solidarnościowo-opozycyjną, stanowiły przełom dający początek demokratyzacji Państwa i pozwoliły na przywrócenie obywatelom ich podstawowych praw, które przez lata były łamane przez władze komunistyczne - podkreślono w uzasadnieniu projektu.

Wybory z czerwca 1989 r. były rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad okrągłego stołu.

Frekwencja w pierwszej turze (4 czerwca) była wysoka - ok. 62 proc. Wynik wyborów był sukcesem Solidarności - 60 proc. wyborców oddało swój głos na kandydatów wystawionych przez Komitet Obywatelski "Solidarność". Na 161 możliwych mandatów poselskich "S" zdobyła w pierwszej turze 160 miejsc, a także 92 mandaty na 100 miejsc w Senacie.

W drugiej turze (18 czerwca) frekwencja była już znacznie niższa - ok. 25 proc. Przyczyny można dopatrywać się w tym, iż o brakujące 294 spośród 295 nieobsadzonych mandatów poselskich konkurowali kandydaci strony rządowej, co zmniejszyło zainteresowanie elektoratu udziałem w głosowaniu. Komitet Obywatelski "Solidarność" w wyborach do Sejmu zdobył ostatni wolny mandat sejmowy. W wyborach do Senatu "S" zdobyła w sumie 99 mandatów na 100 (92 w pierwszej i 7 w drugiej turze). Jedynym senatorem niezwiązanym z Solidarnością został wówczas Henryk Stokłosa.

...

Ohyda . Trzeba zatem przypominac prawde . 4 czerwca byl kleska demokracji bo Polacy odrzucili w 99% PRL a w efekcie 65 % miejc Sejmu zajeli ... funkcjonariusze PRL . Trudno o wieksza kpine z demokracji . Na dodatek w trakcie wyborow !!! zmienili ordynacje co jest gwaltem w gwalcie . Bo przepadla krajowa lista komunistyczna i trzeba tak bylo zakrecic aby i tak komunisci weszli . Te wybory to farsa na miare Zimbabwe .
I swietowac ten syf moga tylko debile a jeszcze jako swieto demokracji !!! Takich kretynow wybraliscie to sobie swietujcie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:32, 07 Lut 2014    Temat postu:

Trynkiewicz wychodzi na wolność. Mieszkańcy Piotrkowa zaniepokojeni

Mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego zaniepokojeni decyzjami w sprawie Mariusza Trynkiewicza.

Sąd w Rzeszowie odrzucił wniosek dyrektora aresztu o to, by skazany za zabójstwo czwórki dzieci, pozostał w izolacji do czasu uprawomocnienia się kolejnych decyzji w jego sprawie. Trynkiewicz ma wolność wyjść może 11 lutego, czyli w najbliższy wtorek. Mieszkańcy osiedla, na którym doszło do zbrodni, są przerażeni. - Wszyscy się boją, a ci ludzie, którzy stracili dzieci - pamiętają. Wydaje mi się, że Trynkiewicz nie pojawi się tutaj. Ludzie nie pozwolą mu żyć - mówią mieszkańcy.

Na najbliższy poniedziałek wyznaczone zostało posiedzenie sądu w sprawie decyzji o umieszczeniu Trynkiewicza w zamkniętym zakładzie w Gostyninie. Ewentualna decyzja wymagać będzie uprawomocnienia, dlatego możliwe, że Mariusz Trynkiewicz we wtorek opuści mury rzeszowskiego więzienia.

....

Tak jest ! Wspanialy prezent dla narodu na 25 lecie okraglostolowej rocznicy ! Tak przebiegala ,,transformacja" i tak oni nam czynili dobro . Trynkiewicz jest tu symbolicznym ale realnym symbolem przemian . Kompetencji ich tworcuf ktorych mamy czcic .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:35, 12 Lut 2014    Temat postu:

[dubel] Mariusz Trynkiewicz opuścił zakład karny w Rzeszowie

Mariusz Trynkiewicz, który we wtorek zakończył odbywanie kary 25 lat więzienia za zabójstwo czterech chłopców, opuścił zakład karny - poinformował we wtorek późnym wieczorem rzecznik zakładu karnego w Rzeszowie Norbert Gaweł.

- Mariusz Trynkiewicz zakończył odbywanie kary pozbawienia wolności i został zwolniony z zakładu karnego w Rzeszowie – powiedział dziennikarzom Gaweł. - Działania związane z czynnościami, które miały doprowadzić do jego zwolnienia były przeprowadzane wspólnie i w porozumieniu z funkcjonariuszami policji. Działania, które prowadziła służba więzienna w tym zakresie były prowadzone zgodnie z procedurami i nie wynikły z tego żadne zakłócenia – dodał.

Kilka minut przed godz. 20 z więzienia w Rzeszowie wyjechały cztery samochody; rozjechały się w dwóch różnych kierunkach. Rzecznik zakładu karnego wyszedł do dziennikarzy ok. godz. 20.45.

Wcześniej pełnomocnik Mariusza Trynkiewicza mec. Marcin Lewandowski powiedział w TVN24 w programie "Kropka nad i", że jest umówiony ze swoim klientem. - Jesteśmy umówieni na kontakt telefoniczny pomiędzy wtorkiem a czwartkiem – powiedział Lewandowski.

Mariusz Trynkiewicz boi się linczu i "jest bardzo mocno przerażony" - dodał.

Według Lewandowskiego Trynkiewicz nie chciałby trafić do ośrodka izolacyjnego, a po wyjściu z więzienia chciałby utrzymywać się z twórczości malarskiej. - Będzie musiał odnaleźć się w społeczeństwie. Nie wiem, czy to możliwe – powiedział adwokat. Dodał, że jeśli Trynkiewicz miał jakieś umiejętności przydatne w pracy, to przez 25 lat "mocno się one zdezaktualizowały".

Jego zdaniem Mariusz Trynkiewicz "zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił i nie zamierza relatywizować". Teraz należy czekać na opinie biegłych oraz decyzje sądu w sprawie Mariusza Trynkiewicza - powiedział Lewandowski.

Zgodnie z ubiegłotygodniową decyzją sądu Trynkiewicza jest objęty teraz policyjnymi czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi. Oznacza to, że będzie musiał informować policję o miejscu swojego zamieszkania, jego zmianach, ewentualnych zmianach danych. Funkcjonariusze z kolei będą mogli go m.in. obserwować, legitymować, przeszukiwać.

Policja na razie nie chce ujawniać żadnych szczegółów, także tego, gdzie zamierza zamieszkać Trynkiewicz, choć informacja - jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP - została jej już przekazana.

To nie koniec sprawy Trynkiewicza. Toczy się postępowanie dotyczące wniosku o uznanie go za osobę niebezpieczną i umieszczenie go w ośrodku w Gostyninie. Zaczęło się ono w poniedziałek, sąd odroczył je do 3 marca. Wcześniej dyrektor zakładu karnego wnioskował do sądu o zabezpieczenie, czyli tymczasową izolację Mariusza Trynkiewicza do czasu, kiedy uprawomocni się ewentualna decyzja o umieszczeniu go w Gostyninie. W ubiegłym tygodniu sąd się do tego nie przychylił; uznał, że wystarczającym zabezpieczeniem jest zakaz opuszczania przez Trynkiewicza kraju i możliwość prowadzenia przez policję działań rozpoznawczo-operacyjnych.

Na rozpatrzenie sądu apelacyjnego czeka teraz zażalenie dyrektora zakładu na tę decyzję. W poniedziałek wieczorem ogłoszono też, że szef rzeszowskiego więzienia złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przez Trynkiewicza przestępstwa polegającego na posiadaniu treści pornograficznych z udziałem dzieci poniżej 15. roku życia i zagrożonego karą do 5 lat więzienia. Wszystko dlatego, że w celi Trynkiewicza w czasie dwóch przeszukań 8 i 10 lutego znaleziono rzekomo takie materiały.

Prokuratura doszła do wniosku, że materiały te - zdjęcia oraz szkice - nie przedstawiają czynności seksualnych, bądź też obcowania płciowego w rozumieniu przepisów postępowania karnego. Z tych powodów - jak poinformował prok. Andrzej Mucha z rzeszowskiej prokuratury okręgowej - nie zdecydowano się na wszczęcie śledztwa, ani tym bardziej stawianie zarzutów Trynkiewiczowi.

Z kolei Sąd Apelacyjny w Rzeszowie, który we wtorek miał rozpatrywać zażalenie władz więzienia na zeszłotygodniową decyzję o niestosowaniu tymczasowej izolacji Trynkiewicza i objęciu go policyjnym nadzorem na wolności, ogłosił, że najwcześniej za kilka dni zbada to zażalenie. Jak mówił dziennikarzom rzecznik rzeszowskiego SA sędzia Roman Skrzypek, zdaniem sędziów, którzy mieliby rozpoznać zażalenie w tej sprawie, to zbyt poważne kwestie, by rozpoznawać je bez uprzedniego zapoznania się z całokształtem akt.

W poniedziałek, oprócz zawiadomienia do prokuratury, równolegle dyrektor więzienia złożył ponowny wniosek do sądu okręgowego, by "w związku z nowymi okolicznościami" Trynkiewicz pozostał jednak w tymczasowej izolacji do czasu prawomocnej decyzji ws. uznania go za osobę niebezpieczną i umieszczenia w ośrodku w Gostyninie. Sąd Okręgowy w Rzeszowie nie zajmie się na razie tym wnioskiem, bo - jak wyjaśniła rzeczniczka SO Marzena Ossolińska-Plęs, akta sprawy Trynkiewicza przekazano do sądu apelacyjnego.

Trynkiewicz to pedofil skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci, zamienioną potem na 25 lat więzienia.

>>>

To symboliczna chwila ! Prawdziwa rozcznica Okraglego Stolu ! To nam dal Okragly Stol ! I powinniscie byc wdzieczni wszystkim udzialowcom . A tp tylko symbol ! W kazdej dziedzinie poszlo tak jak z Trynkiewiczem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:03, 20 Lut 2014    Temat postu:

Komisja uzgodniła tekst uchwały ws. 25. rocznicy Okrągłego Stołu

Sejmowa komisja kultury i środków przekazu uzgodniła dziś tekst uchwały z okazji 25. rocznicy Okrągłego Stołu. Pomysłodawcą uchwały był klub SLD.

Poseł SLD Tadeusz Iwiński podkreślił, że Sojusz chciał uczczenia niezwykle ważnego dla Polski wydarzenia, jakim były obrady Okrągłego Stołu. Rozmowy Okrągłego Stołu rozpoczęły się 6 lutego 1989 r.

Jak dodał projekt uchwały przygotowany przez Sojusz jest "krótki i syntetyczny". Zapisano w nim, że "w 25. rocznicę obrad Okrągłego Stołu Sejm RP wyraża podziękowanie wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji koncepcji porozumienia narodowego". "Sejm RP uznaje porozumienie okrągłostołowe za przykład politycznej mądrości i dowód patriotyzmu jego twórców" - brzmi projekt SLD.

Iwiński przypomniał, że propozycja jego klubu została złagodzona przez Prezydium Sejmu. Mimo to, nie udało się doprowadzić do tego, by poparły go wszystkie kluby przez aklamację.

Wicemarszałkowie Sejmu Cezary Grabarczyk i Jerzy Wenderlich na podstawie projektów zgłoszonych przez SLD oraz PO 5 lutego uzgodnili treść projektu uchwały Sejmu ws. uczczenia 25. rocznicy obrad Okrągłego Stołu, tak aby mógł on być do zaakceptowania przez wszystkie kluby.

"Dzisiaj w 25-tą rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu, a tym samym rozpoczęcia pokojowych przemian w naszym kraju Sejm RP wyraża uznanie dla uczestników obrad Okrągłego Stołu, którzy wytyczyli drogę ku wolnej i demokratycznej Polsce" - czytamy w projekcie.

Projekt poparły wszystkie kluby, poza Solidarną Polską.

Klub SP zaproponował uzupełnienie propozycji Prezydium o następujący akapit: "Dzisiaj w 25-tą rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu Sejm RP doceniając wolę bezkrwawego rozwiązania polskich spraw pamięta, że obrady Okrągłego Stołu przyczyniły się również do rabunkowej prywatyzacji, bezkarności zbrodniarzy PRL, niewyrównania krzywd dla ich ofiar oraz braku dekomunizacji i lustracji. Doprowadziło to do wykluczenia społecznego, bezrobocia, ubóstwa, emigracji zarobkowej wielu milionów Polaków oraz spowodowało inne problemy społeczne i gospodarcze trwające do dziś". Grabarczyk ocenił wówczas, że poprawka SP jest nie do przyjęcia.

Komisja kultury i środków przekazu pracowała w czwartek nad projektem uchwały SLD, który został zgłoszony formalnie.

O odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu na posiedzeniu komisji wnioskował poseł PiS Jan Dziedziczak; podkreślił, że robi to wyłącznie we własnym imieniu. Argumentował, że "jest dalece niestosowne, by tego typu, historyczne uchwały zgłaszali przedstawiciele partii postkomunistycznej". Proponował, by posłowie SLD "jeśli chodzi o wydarzenia historyczne spuszczali głowę i milczeli".

Dziedziczak zaznaczył też, że "to nie komuniści byli architektami przemian w Europie". "Nie zawdzięczamy wolnej Polski Jaruzelskiemu, Kwaśniewskiemu czy Millerowi" - podkreślił. Wniosek posła PiS został jednak odrzucony.

Ostatecznie - po poprawkach m.in. przewodniczącej komisji Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (PO) oraz Urszuli Augustyn (PO) - w projekcie uchwały zapisano, że "w 25. rocznicę obrad Okrągłego Stołu, a tym samym rozpoczęcia pokojowych przemian w naszym kraju Sejm Rzeczpospolitej Polskiej wyraża uznanie dla uczestników obrad Okrągłego Stołu, którzy wytyczyli drogę ku wolnej i demokratycznej Polsce".

Podkreślono, że "zawarty kompromis doprowadził do legalizacji NSZZ "Solidarność" i doprowadził do częściowo demokratycznych wyborów 4 czerwca 1989 r." Jak zaznaczono "wybory zakończyły się zwycięstwem Solidarności, a następstwem tych wydarzeń było powołanie w sierpniu 1989 r. roku rządu, na którego czele stanął Tadeusz Mazowiecki".

W komisji nie ma przedstawicieli Solidarnej Polski.

Okrągły Stół, to negocjacje prowadzone od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r. przez przedstawicieli władz PRL, opozycji solidarnościowej oraz strony kościelnej. Prowadzone były w kilku miejscach, a ich rozpoczęcie i zakończenie odbyło się w siedzibie Urzędu Rady Ministrów PRL w Pałacu Namiestnikowskim (obecnie Pałac Prezydencki) w Warszawie. W obradach wszystkich zespołów brały udział 452 osoby. Okrągły Stół uważany jest za jedno z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski, od którego rozpoczęły się zmiany ustrojowe Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w tym częściowo wolne wybory do Sejmu z 4 czerwca 1989 r. i całkowicie wolnych do odrodzonego Senatu.

...

No ta towarzysz Iwinski robi uchwaly . Znany z kompromisowosci ... I milosnik sztuki . I prezesowi sie podoba! Wybraliscie kabaret do Sejmu .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:22, 26 Mar 2014    Temat postu:

Morderca wyszedł z więzienia i znów zaatakował

Morderca Ludwik S., któremu - tak jak Mariuszowi T. - zamieniono karę śmierci na 25 lat więzienia, po wyjściu na wolność znów zaatakował. Rozciął twarz kobiecie i ranił jej brata - informuje TVN24.

Ludwik S. wyszedł z więzienia w drugiej połowie sierpnia 2013 roku. Już pod koniec listopada miał dokonać kolejnego przestępstwa. Po kilku miesiącach na wolności w jednym z lokali w Chełmnie zaatakował kobietę i jej brata. Jak się okazuje, poszkodowany mężczyzna przebywał wcześniej z napastnikiem w zakładzie karnym w Sztumie.

Mężczyzna czeka obecnie na proces. Wcześniej ostrzegano, że po wyjściu na wolność Ludwik S. może popełnić kolejne przestępstwo.

Już w 1985 roku zabił kobietę z zimną krwią. Usłyszał wyrok śmierci, zamieniony później na 25 lat więzienia. Ponadto, podczas odsiadywania wyroku dotkliwie pobił innego więźnia. W 1989 r. próbował wywołać bunt w więzieniu we Wronkach.

- Ten przypadek świadczy o tym, że gdyby ustawa o postępowaniu z osobami zagrażającymi zdrowiu, wolności seksualnej i życiu innych weszła w życie rok temu lub wcześniej, to do takiej sytuacji by nie doszło – mówi portalowi tvn24.pl Marek Biernacki, minister sprawiedliwości.

Jak się okazuje, osoby, które odbyły karę, a zdaniem biegłych i specjalistów miały zaburzoną osobowość i mogły popełnić przestępstwo nie były wcześniej monitorowane. Co więcej, nie można było ich poddać kontroli lub kierować na terapię.

...

Gratulujemy tego wielkiego sukcesu przede wszystkim okraglostolowcom ale i srodowisku prawnikow ... Takze Brukseli Fundacji Helsinskiej Amnesty International Human Right Watch i calej tej bandzie ! WASZE DZIELO BYDLAKI ! ZA WSZYSTKO ODPOWIECIE ! OTO ICH ZACHODNIA ,,DOBROC" ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:54, 02 Cze 2014    Temat postu:

Koszulki z Bangladeszu od prezydenta RP: "25 lat wolności"

Z okazji rocznicy wyborów 4 czerwca Kancelaria Prezydenta rozdaje koszulki z napisem "25 lat wolności". Koszulki uszyto w Bangladeszu - ustaliła telewizja Superstacja. Opozycja mówi o skandalu. Kancelaria Prezydenta tłumaczy, że kierowała się niską ceną. - W Bangladeszu zarabiają około 115 złotych miesięcznie. Możemy mówić o współczesnej formie niewolnictwa - mówi reporterowi telewizji Superstacja dr hab. Piotr Balcerowicz z Instytutu Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

Kancelaria Prezydenta RP zamówiła dziesięć tysięcy koszulek. Z przodu wielki napis solidarycą "25 lat wolności" oraz "www.prezydent.pl". A na metce: "made in Bangladesh". Dlaczego koszulki uszyto w Bangladeszu? Kancelarii Prezydenta tłumaczy, że zamówienie złożyła w polskiej firmie. Zdecydowała niska cena: około 6 złotych za sztukę.

"Uprzejmie informujemy, że Kancelaria Prezydenta RP dokonując rozeznania rynku wśród podmiotów oferujących materiały promocyjne w postaci t-shirtów z nadrukiem, zwróciła się w tej sprawie do podmiotów (firm) działających na rynku polskim" – czytamy w komunikacie Biura Prasowego przesłanym telewizji Superstacja. "W wyniku w/w badania rynkowego, przeprowadzonego z zachowaniem zasady oszczędności oraz konieczności pozyskiwania dóbr w ramach ograniczonych środków finansowych (publicznych), została wyłoniona oferta polskiego podmiotu, która przedstawiła najkorzystniejsze warunki realizacji zamówienia. Zatem o wyborze tego podmiotu zdecydował w głównej mierze rachunek ekonomiczny, który zawsze towarzyszy zamawianiu dóbr o charakterze "masowym", finansowanym ze środków publicznych" – wyjaśnia Biuro Prasowe w komunikacie.

Uszyte w Bangladeszu koszulki mają być wykorzystane "podczas prowadzenia działań informacyjno-promocyjnych Kancelarii Prezydenta RP" - jak czytamy w komunikacie. "Zamawiane artykuły będą wręczane także grupom dzieci i młodzieży w trakcie wycieczek i wydarzeń odbywających się w Pałacu Prezydenckim oraz Belwederze" – informuje Kancelaria Prezydenta.

Politycy opozycji są oburzeni. - To jest skandal – mówi Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS. - W Łodzi mieliśmy zagłębie włókiennicze, gdzie takie koszulki były produkowane w setkach tysięcy egzemplarzy, dzisiaj produkujemy je zagranicą – dodaje Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD.

O warunkach pracy w Bangladeszu opowiada Superstacji dr hab. Piotr Balcerowicz z Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego. - Bardzo często pracownicy pracują do 15-16 godzin na dobę. Kończą pracę o godzinie 3 w nocy i rozpoczynają pracę o 7.30, więc są to warunki skrajnie urągające podstawowym normom – mówi Balcerowicz. - W zdecydowanej większości są to kobiety, które zarabiają około 115 złotych miesięcznie. Możemy mówić tutaj o swego rodzaju współczesnej formie niewolnictwa – podsumowuje ekspert. Wspomina też katastrofę sprzed roku, kiedy na skutek zawalenia się hali w fabryce odzieżowej zginęło ponad tysiąc osób. - Do tego typu katastrof dochodzi bardzo często i w ciągu kilkunastu lat poważnych katastrof w Bangladeszu było pięćdziesiąt – mówi Balcerowicz.

>>>>

Ale o co chodzi ? Toz WLASNIE TAKI OSIAGNELISMY SUKCES . Bezrobocie i niewolnicza praca . Ten wlasciwy Balcerowicz to zrobil .
ZNAKOMITY SYMBOL TRANSDEFORMACJI !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:05, 02 Cze 2014    Temat postu:

Bronisław Komorowski: dokonania ostatnich 25 lat na miarę tysiąclecia

Dokonania narodu polskiego z ostatnich 25 lat, są zmianami na miarę tysiąclecia. To drugi złoty wiek w historii naszego państwa - ocenił prezydent Bronisław Komorowski.

>>>

Wybraliscie keryna tysiaclecia na prezydenta .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:11, 06 Cze 2014    Temat postu:

Bieńkowska: przez 25 lat udało się stworzyć stabilne ramy rozwoju

Przez 25 lat w Pol­sce udało się stwo­rzyć sta­bil­ne ma­kro­eko­no­micz­ne ramy roz­wo­ju, a do 2030 r.

>>>

Ta jest towarzysze ! Teksty jak z PRL . W ramach 25 lat budowania Polski Ludowej udalo sie stworzyc stabilne ramy budowania Polski Ludowej .
W ramach ram nalezy obramowc ramy ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:49, 02 Paź 2015    Temat postu:

Polska obawiała się zjednoczenia Niemiec? Odtajniono notatki
Przemysław Dubiński
2 października 2015, 13:51
W sobotę, 3 października, minie dokładnie 25 lat od kiedy landy NRD przystąpiły do RFN i dały początek zjednoczonym Niemcom. Z odtajnionych w piątek przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych dokumentów wynika, że całemu procesowi towarzyszyły duże obawy Polski. Nasz rząd nie był bowiem pewien, czy Niemcy uznają granice na Odrze i Nysie.

9 listopada 1989 roku, obalono mur berliński - najbardziej ponury symbol podziału Niemiec i Europy na dwa wrogie bloki polityczno-militarne. To wydarzeni umożliwiło z kolei zjednoczenie Niemiec, które nastąpiło dokładnie 3 października 1990 roku. Helmut Kohl, jeden z głównych architektów tego procesu, przyznał wówczas, że przemiany nie byłyby możliwe, gdyby nie wydarzenia, które wcześniej miały miejsce w Polsce i na Węgrzech.

Procesy zjednoczeniowe u naszych zachodnich sąsiadów wywołały jednak spore obawy polskiego rządu, który rozpoczął zabieganie o uznanie granic naszego państwa. Z odtajnionych w piątek przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych dokumentów Sojuszu Północnoatlantyckiego wynika, że premier Tadeusza Mazowieckiego był zaniepokojony dwuznacznymi wypowiedziami Helmuta Kohla, który nie chciał jednoznacznie przyznać, iż uznaje zachodnią granicę Polski. Dyplomacja naszego kraju obawiała się, że Niemcy będą chciały odbudować kraj w granicach z 1937 r., tymczasem żaden z wcześniejszych traktatów nie potwierdzał naszej granicy w pełni.

W jednej z odtajnionych notatek czytamy m.in: "niekorzystne z punktu widzenia Polski jest całkowite pominięcie sprawy gwarancji dla granicy na Odrze i Nysie".

W obliczu niejasnej postawy Niemiec polska dyplomacja rozpoczęła wywieranie presji na Stany Zjednoczone, Francję, Wielką Brytanię i Związek Radziecki. Starania te przyniosły wymierne efekty, a w jednej z notatek z czerwca 1990 zauważono: "polska ofensywa dyplomatyczna doprowadziła do zabezpieczenia naszych interesów w odniesieniu do granicy na Odrze i Nysie".

Nasz kraj został włączony do rozmów w ramach formuły 2+4 (RFN i NRD + Związek Radziecki, Francja, USA, Wielka Brytania), gdzie ustalono nienaruszalność granic Polski. 21 czerwca 1990 roku, parlamenty obu państw niemieckich zapowiedziały potwierdzenie granicy w oddzielnym traktacie, który został ostatecznie podpisany miesiąc po zjednoczeniu Niemiec - 4 listopada.

...

Trzeba bylo zalatwic sprawe od razu z Kohlem w tym i odszkodowania wojenne na poczatku jak Niemcom zalezalo na zgodzie na zjednoczenie. Przegapili moment a pozniej taki cyrk. Kohlowi chodzilo o ziomkow nie o agresje na Polske. Badzmy powazni. Nie bylismy zagrozeni terytorialnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:39, 03 Paź 2015    Temat postu:

Dokumenty dyplomatyczne: kanclerz Kohl zwlekał z uznaniem granicy na Odrze i Nysie

Helmut Kohl - AFP

Z opublikowanych przez MSZ dokumentów dyplomatycznych wynika, że kanclerz Niemiec Helmut Kohl zwlekał z uznaniem granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, budząc niepokój polskiego rządu. Był to proces pełen niezrozumienia zakończony pełnym porozumieniem - mówi historyk MSZ.

Z okazji przypadającej w sobotę 25. rocznicy zjednoczenia Niemiec MSZ opublikowało dokumenty dyplomatyczne obrazujące ten proces z perspektywy polskiej dyplomacji.
REKLAMA


- Zjednoczenie Niemiec stało się najważniejszym elementem ówczesnej polityki światowej - mówił na konferencji prasowej historyk MSZ Piotr Długołęcki. Jak podkreślił, w centrum zainteresowania znalazła się również kwestia uznania przez Niemcy granicy polsko-niemieckiej.

- Stronie polskiej zależało na tym, by granicę (na Odrze i Nysie Łużyckiej) Niemcy uznały przed zjednoczeniem, kanclerz Kohl nie chciał się na to zgodzić, bo obawiał się, że to mu może zaszkodzić w polityce wewnętrznej - mówił historyk.

Według niego Kohl obawiał się reakcji Związku Wypędzonych i niemieckich środowisk konserwatywnych. - To były głosy liczone w milionach i on się bał, że odważniejszą deklaracją w sprawie polskiej granicy może sprawić, że wyborcy się od niego odsuną - twierdzi historyk.

Premier Mazowiecki proponował, by traktat polsko-niemiecki został wynegocjowany i parafowany przed zjednoczeniem Niemiec, a podpisany po. - Ale na to Kohl też się nie zgodził - zaznaczył Długołęcki.

Historyk nazwał politykę Kohla w sprawie granicy "lawirowaniem"; mówił, że doszło w tej kwestii do niezrozumienia stanowisk. - Kohl mówił, że tylko Niemcy się zjednoczą i od razu uznają granicę, a Polacy najpierw oczekiwali uznania granicy, potem zjednoczenia - mówił. Według niego trudno było polskiemu rządowi zgodzić się na inne rozwiązanie również z uwagi na sytuację wewnętrzną; pojawiały się bowiem głosy, że rząd nie powinien się godzić na zjednoczenie Niemiec, bo jest to "kraj wrogi wobec Polski".

Jak mówił Długołęcki, dla całego świata było jednak jasne, że Niemcy granicę z Polską uznają i że nie było żadnej innej możliwości.

Sprawę granicy polsko-niemieckiej uregulowano ostatecznie 14 listopada 1990 r., gdy Polska i RFN podpisały traktat graniczny. Na dokumencie potwierdzającym istnienie wspólnej granicy na Odrze i Nysie swe sygnatury postawili ministrowie spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski i Hans-Dietrich Genscher. W traktacie wyrażano m.in. rezygnację z roszczeń terytorialnych i zobowiązania do niewysuwania ich w przyszłości. Obaj politycy mogli przystąpić do prac nad przyszłym traktatem o sąsiedztwie i współpracy. Negocjacje trwały sześć miesięcy. Skubiszewski i Genscher parafowali traktat 6 czerwca 1991 roku w Warszawie, a 17 czerwca w Bonn ratyfikowali kanclerz Kohl oraz premier Jan Krzysztof Bielecki.

67 upublicznionych przez MSZ dokumentów pochodzi z okresu od powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego 18 września 1989 r. do podpisania polsko-niemieckiego układu potwierdzającego zachodnią granicę Polski 14 listopada 1990 r.

Według historyka MSZ część dokumentów stanowią szyfrogramy wysyłane przez polskie ambasady w Berlinie w NRD i Kolonii w RFN oraz polską misję wojskową w Berlinie Zachodnim; w zbiorze znalazły się także okólniki wysyłane z centrali do polskich placówek oraz notatki ilustrujące rozmowy m.in. kanclerza Kohla z premierem Mazowieckim.

Jak mówił Długołęcki, dokumenty obrazują też proces upadku NRD oraz sytuację wewnętrzną w RFN i stosunek Niemiec Zachodnich do zjednoczenia. - Z tych dokumentów wynika, że ta kwestia na początku 1989 r. traktowana była jako dość odległa perspektywa. Były kanclerz Willy Brandt mówił, że trzeba na zjednoczenie zaczekać jeszcze przynajmniej pięć lat - mówił historyk. Jak dodał, pojawiały się też głosy, że nastąpi to dopiero około 2000 r.

Do zjednoczenia Niemiec doszło niespełna rok po zburzeniu muru berlińskiego jesienią 1989 r. i demokratycznych przemianach w Europie Środkowej i Wschodniej. 3 października 1990 r. do Republiki Federalnej Niemiec przystąpiło pięć nowych krajów związkowych, które wcześniej tworzyły komunistyczną Niemiecką Republikę Demokratyczną.

...

Typowa niekompetencja po 89 roku. Walka o ,,granice" byla absurdem bo nie byly zagrozone. Trzeba bylo naciskac na odszkodowania za II Wojne ktorych Niemcy nigdy Polsce nie wyplacili. TO BYLA REALNA KWESTIA! ZGODZIMY SIE NA ZJEDNOCZENIE GDY DOSTANIEMY ODSZKODOWANIA!
Widzicie ze od wszystkiego trzeba fachowcow. Po 89 wszystko doslownie zrobili zle. Stad emigracja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:34, 01 Maj 2016    Temat postu:

Prezydent: po 1989 roku nie wszystko zostało zrobione dobrze
az/
2016-05-01, 15:43



Skomentuj
0
- Za dobrze, z zaangażowaniem wykonywaną pracę należy się godziwe wynagrodzenie, na tym polega sprawiedliwość - podkreślił prezydent Andrzej Duda w niedzielę w Kaliszu. Przyznał, że po 1989 roku nie wszystko w Polsce zostało zrobione dobrze, wiele wspólnego dobra narodowego zostało zmarnowane albo rozkradzione, a całe regiony Polski wpadły w ubóstwo - mówił prezydent
Prezydent Andrzej Duda z szefem kaliskie Solidarności Jarosława Wilnerem PAP/Tomasz Wojtasik

Kraj
Duda: nie wycofuję się z zobowiązań...

Prezydent spotkał się z uczestnikami ogólnopolskich pielgrzymek ludzi pracy i pracodawców do Sanktuarium św. Józefa, wziął udział w mszy w Sanktuarium św. Józefa, a następnie w uroczystościach przed pomnikiem św. Jana Pawła II.



Prezydent zaznaczył, że Jan Paweł II podkreślał z całą mocą, iż "człowiek nie jest narzędziem pracy, że człowiek i jego praca to przede wszystkim podmiotowość i godność".



Jak zaznaczył Andrzej Duda, w kontekście pracy z nauki Jana Pawła II trzy rzeczy "nasuwają się bardzo zasadniczo - sprawiedliwość, wspólnota i wolność - trzy elementy podstawowe". Pierwsza z nich - mówił prezydent - sprawiedliwość oznacza, że "praca powinna być dobrze wykonywana, ale za dobrze, z zaangażowaniem wykonywaną pracę, należy się godziwe wynagrodzenie".



- Powinna się ona (praca) odbywać w godziwych warunkach, z zachowaniem obowiązujących przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, z dbałością o pracownika, z szacunkiem i pracownika dla pracodawcy i pracodawcy dla pracownika - powiedział prezydent.





Dobro narodowe zmarnowane albo rozkradzione



Po 1989 roku nie wszystko w Polsce zostało zrobione dobrze, wiele wspólnego dobra narodowego zostało zmarnowane albo rozkradzione, a całe regiony Polski wpadły w ubóstwo - mówił w niedzielę prezydent Andrzej Duda.



Mówił, że choć wielu ludzi brało sprawy w swoje ręce, choć okazało się, że ogromna rzesza Polaków jest uzdolniona biznesowo, potrafi budować firmy i miejsca pracy, to jednak "poprzez upadek i zniszczenie wielu państwowych zakładów ludzie tracili pracę".



"To nie było sprawiedliwe"



- Całe regiony naszego kraju wpadły w ubóstwo, ludzie się załamali, wyjeżdżali za granicę, opuszczali swoje domy - przypominał Andrzej Duda. - To niestety także jest rzeczywistość tych 27 lat. Czy to było sprawiedliwe? Nie proszę państwa, to nie było sprawiedliwe - dodał.



Dzisiaj, jak podkreślał, "wielkim zadaniem ludzi władzy i ludzi przedsiębiorczych jest spróbować to odbudować". Z kolei zadaniem ludzi pracy jest w tym współdziałać - mówił prezydent.

PAP

..

To co stalo sie po 89 roku TO SKANDAL JAKICH MALO! ZE BRAK SLOW!
Ludzie ktorzy mienili sie KOMITETEM OBRONY ROBOTNIKOW! I LEWICA LAICKA!!! Ktorzy zabiegali by byc na czele ZWIAZKU ZAWODOWEGO TYCHZE ROBOTNIKOW!!! Po dojsciu do wladzy doprowadzili tychze robotnikow do takiego upodlenia ZE NAWET W XIX WIEKU AZ TAK NIE BYLO! Jedyny co kraj ratowalo to okolo 10x wyzszy PKB niz w XIX wieku. Gdyby nie to mielibysmy normalny glod zwlaszcza w 2001 po drugim wystepie Balcerowicza. I to nawet nie chodzi o bledy ALE JAK TE KANALIE SZYBKO PRZESKOCZYLY OD TROSKI O ROBOTNIKA DO TROSKI O KAPITALISTE! SZOK! To pokazuje kompletny brak moralnosci. To wszystko co mowia i robia to oszustwo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:24, 12 Maj 2016    Temat postu:

Rekordowe niskie bezrobocie. Tak dobrze nie było od 24 lat
wyślij
drukuj
pw, dmilo | publikacja: 12.05.2016 | aktualizacja: 15:30 wyślij
drukuj
Tak niskie bezrobocie w kwietniu odnotowano po raz pierwszy od 1992 r. (fot. pixabay.com/skeezy)
Tylko 9,6 proc. wyniosła w kwietniu stopa bezrobocia rejestrowanego. To o 0,4 pkt. proc. mniej niż miesiąc wcześniej – poinformowało w czwartek Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Takiego wyniku w tym okresie nie było od lat.

Rafalska: na koniec roku bezrobocie powinno spaść poniżej 9 proc.
Jak podkreślił resort, tak niskie bezrobocie w kwietniu odnotowano po raz pierwszy od 1992 roku.

Będzie spadać

– Spadek bezrobocia do wartości jednocyfrowej to kolejny sygnał poprawy na rynku pracy. Bezrobocie będzie spadać ze względu na dobrą sytuację gospodarczą, rozpoczynają się także prace sezonowe – powiedziała cytowana w komunikacie resortu minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.

Ministerstwo wskazuje, że w kwietniu 2015 roku stopa bezrobocia wynosiła 11,1 proc., czyli o 1,5 pkt. proc. więcej niż teraz.

#wieszwiecej | Polub nas
Liczba bezrobotnych na koniec kwietnia 2016 roku wyniosła 1 mln 523,8 tys. osób i w porównaniu do marca spadła o 76,7 tys. osób.

Gdzie najmniej bezrobotnych?

Liczba bezrobotnych zmniejszyła się we wszystkich województwach, najbardziej w zachodniopomorskim - o 6,5 proc. (o 5,2 tys. osób); lubuskim - o 6,2 proc. (o 2,5 tys. osób) i podkarpackim - o 6,0 proc. (o 7,5 tys. osób).

Pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 139 tys. ofert pracy i aktywizacji zawodowej. To o 25 proc. więcej niż w kwietniu 2015 r.
PAP

..

Widzimy tu glupote Warszawki. 2 miliony wyjechalo i osiagneli ,,sukces". A coz to za ,,wspanialy" rok 1992? Najwieksze dno Balcerowicza. Zalamanie lat 1990-91. SUKCES OSIAGNELISMY TO DNO! Ale jakby wrocili z Anglii to koniec! Media w Polsce sa dla debili.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:23, 04 Cze 2019    Temat postu:

30 lat temu odbyły się częściowo wolne wybory parlamentarne, zakończone...

...zwycięstwem „Solidarności. 30 lat temu, 4 czerwca 1989 r., na mocy porozumień między władzami PRL a częścią opozycji odbyły się częściowo wolne wybory parlamentarne. Zwycięstwo „S” otworzyło nową epokę w najnowszych dziejach Polski oraz wpłynęło na proces upadku komunizmu w Europie Środkowej.

...

To byl dobry dzien. Oczywiscie nie zadne swieto ,demokracji' bo nie byly one demokratyczne! Narod masowo odrzucil komune wykreslajac listy partyjne co spowodowalo zalamanie wladzy komunistycznej! Pozniejsza zbrodnicza rekonstrukcja komuny z Jaruzelem jak ,prezydentem' robiona przez niby to ,naszych' to inna ponura historia. Sam jednak 4 czwarty czerwca to dobra data.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:50, 01 Lis 2022    Temat postu:

Komunizm się nie skończył - przepoczwarza się w kolejne fazy

Kiszczak podchodził do każdego z osobna z kieliszkiem i próbował skrócić dystans. Robił to dość często. A później to były regularne popijawy, widać już, że są panowie mocno wstawieni... w moim przekonaniu tylko części tych ludzi w nich uczestniczyła.

...

Tak to był koszmar i wielka tragedia! Zamiast triumfalnego zwycięstwa bezprecedensowego i nieznanego nigdzie na świecie ruchu ,Solidarnosc' ugrzęźliśmy w postkomunistycznym syfie! Rozmiar klęski szokuje do dziś! Coś nie do ogarnięcia że po kompletnym bankructwie komuny nie zebraliśmy z tego żadnych owoców! Solidarność została splugawiona i zniszczona! Polska wyszła najgorzej z wszystkich nie licząc oczywiście ,rozwiazan' typu jugosłowiańskiego...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:16, 06 Lut 2023    Temat postu:

Rocznica okrągłego stołu - 6 lutego 1989 roku. Zwycięstwo, kapitulacja, zmowa?

Władza dała ile chciała. Opozycjoniści wzięli co dawali. Radykalna część opozycji, nazwała ich zdrajcami, a negocjacje „układem w Magdalence”.

...

Dr facto jak widzimy Morawieckiego w Brukseli to jest to samo. Podpisuje co dają. To samo ,opozycja'. Komuniści byli zaskoczeni bo byli gotowi do ustępstw tylko nikt na nic naciskał... Bo to były ameby i ten amebizm trwa do dziś!
Oczywiście komuny nic nie mogło uratować! To był już totalny syf. Rozpadał się sam. Toteż żadne cwane sztuczki komuchów nie mogły PRL-u uratować! Tu nie chodziło o PRL tylko czy powstanie niepodległa prawdziwa Polska czy jakiś syfiasty urynkowiony PRL gdzie byli konfidenci ubecy będą mieli firmy urzędy sądy uczelnie i będzie owszem wolność osobista itd. ale będzie syf macie układy patologie! Co wyszło wiemy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136443
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:34, 27 Sty 2024    Temat postu:

Magdalenka - ustalenie zasad oddania władzy przez komunistów

Konsekwencją tych spotkań była późniejsza niesłychanie silna pozycja polityczna uczestników negocjacji, abolicja dla zbrodniarzy

....

bregath
1 godz. i 13 min temu via Wykop
Oprócz tego mordeczki komunistyczne dostały ciepłe posadki w nowym państwie, jak i na przestrzeni kolejnych lat zajmowali i do dnia dzisiejszego zajmują ważne stanowiska. Takie to było rozliczenie z komunizmem (czyli żadnego rozliczenia).

Czajnikowsky
31 min temu via Android
@bregath zajmują, a potem okazuje się że ich dzieci idą ta sama ścieżką, mając już przygotowane podłoże przez swoich rodziców..w Polsce malo kto z przypadku dochodzi do władzy...

...

Tak tylko że nie tak prosto. Nie oddania władzy a podzielenia się władzą! Nie było bynajmniej tacy chojni. 35% tylko. Ale prąd historii był taki mocny że komunę wystrzelił.
KPN zajął siedziby PZPR i właściwie można było budować Niepodległa Polskę...

I wtedy...

Okazało się że PZPR jest potrzebna! Mazowiecki wysłał milicję nie na PZPR ale na KPN! I zaczęło się wspieranie lewej nogi co otwarcie powiedział Wałęsa że za bardzo osłabło trzeba ich podbudować! I ... Nagle w 1993 stworzyli rząd w 1995 wykopali Wałęsę! Oni swoje układy zbudowali od nowa w latach 1993-97 na bazie starych. Z wielu miejsc nigdy nie odeszli. Jak to działa zobaczyliście ostatnio w latach 2015-2023 gdy Kaczyński wyciągnął ich z trupiarni i zaczął lansować w TVP...

I tak działa ten układ a nie że było z góry dane że będziemy mieli postkomune. Gdyby nastąpiło gruntowne czyszczenie w latach 1990-91 to lata 90te nie były by ubeckie a dziś ich potomkowie nie obsadzali by wszystkiego stręcząc nam lewacki syf z USA...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy