Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:04, 22 Sie 2012 Temat postu: Nadzieja dla Liberii ??? |
|
|
Liberia: prezydent Ellen Johnson-Sirleaf zawiesiła w obowiązkach syna
Prezydent Liberii, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Ellen Johnson-Sirleaf zawiesiła w obowiązkach, obok wielu innych urzędników, swego syna, który jest wiceszefem banku centralnego - za to, że nie złożył oświadczenia majątkowego.
Charles Sirleaf znalazł się wśród 46 urzędników zawieszonych w obowiązkach, ponieważ nie ujawnili majątku Komisji Antykorupcyjnej. Gdy to uczynią, powrócą do pełnienia swych funkcji - oświadczyło biuro pani prezydent w komunikacie, cytowanym przez portal BBC News.
Trzej synowie Johnson-Sirleaf otrzymali wysokie stanowiska po zeszłorocznych wyborach prezydenckich, w których została ona wybrana na drugą kadencję. Jeden z nich - Fumba, został szefem Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, drugi - Robert - znalazł się we władzach państwowego koncernu naftowego NOCAL, a Charles objął posadę wiceszefa banku centralnego.
Krytycy oskarżają o nepotyzm panią prezydent, która otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla tuż przed zeszłorocznymi wyborami, którym zarzucono wiele nieprawidłowości. Sama Johnson-Sirleaf, która w 2006 roku objęła urząd jako pierwsza w Afryce kobieta-prezydent, wielokrotnie deklarowała, że będzie walczyć z korupcją.
Właśnie korupcja pozostaje poważnym problemem w Liberii, gdzie większość mieszkańców żyje w biedzie, choć kraj posiada wiele bogactw naturalnych - wskazuje BBC.
>>>>
Jest to jakis drobny sukces w ciemnym tunelu...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:26, 11 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Katastrofa lotnicza w Liberii - nikt nie przeżył, głównodowodzący armią Gwinei wśród ofiar
Głównodowodzący sił zbrojnych Gwinei zginął w katastrofie lotniczej w sąsiedniej Liberii - podaje BBC News. Wśród ofiar jest też pięciu innych przedstawicieli gwinejskich władz.
Szef sztabu gen. Souleymane Kelefa Diallo stał na czele oficjalnej delegacji, lecącej na doroczne święto liberyjskich sił zbrojnych.
Brytyjski serwis podaje, że nikt nie przeżył tragedii, nie wiadomo jednak dokładnie, jaka jest liczba ofiar, bowiem nie jest jasne, ile osób znajdowało się na pokładzie samolotu. Gwinejskie władze mówią o 11 zabitych; inne źródła donoszą, że maszyną leciało 18 osób.
Samolot CASA CN-235 spadł na gęsty last w okolicach miejscowości Charlesville, zaledwie 45 kilometrów od docelowego lotniska w stolicy Liberii, Monrovii. Na razie nie są znane przyczyny wypadku, do którego doszło około godziny 7.30 czasu lokalnego (8.30 w Polsce).
Agencja Associated Press podaje, że liberyjska prezydent Ellen Johnson Sirleaf, która była już na miejscu katastrofy, zarządziła minutę ciszy w czasie ceremonii z okazji święta armii i ogłosiła wtorek dniem żałoby.
Śmierć szefa sztabu oraz pięciu członków jego delegacji została oficjalnie potwierdzona przez władze Gwinei. Prezydent Alpha Conde mianował nowym szefem sztabu generała Namory Traore, który dotychczas był zastępcą Diallo. W związku z katastrofą w Gwinei do środy włącznie trwać będzie okres żałoby narodowej.
Według AP samolot, który rozbił się w Liberii, kupiono dla gwinejskich sił powietrznych za kwotę 12 milionów USD.
...
Czyli jakis slaby samolot ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:07, 02 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Kraj największych paradoksów
Pierwsze wolne państwo w Afryce miało wytyczać ścieżki dla kolonii brytyjskich, francuskich czy portugalskich. Jednak z kontynentalnego gospodarczego lidera stała się jednym z najbiedniejszych państw na świecie. Paradoks wpisany jest w DNA Liberii.
Liberia wzięła swoją nazwę od łacińskiego słowa liber, czyli wolny. Stworzyły je amerykańskie towarzystwa filantropijne, które finansowały osadnictwo. Od roku 1822 do końca stulecia osiedliło się tam ponad 16 tys. Murzynów amerykańskich, którzy nazwali siebie później Amerykanoliberyjczykami. Dzięki temu określeniu mieli odróżniać się od tzw. Kongijczyków - niewolników uwolnionych przez floty Amerykanów i Brytyjczyków - i ludności rdzennej.
Nowo powstała klasa osadników proklamowała niepodległą republikę w 1847 roku. Państwo to od początku borykało się jednak z konfliktami wewnętrznymi, ponieważ rdzenna ludność zamieszkująca te tereny nie otrzymała żadnych praw. Niewolnicy zza oceanu stali się panami w Afryce, jednocześnie z tubylców robiąc swoich poddanych. Wyzwoleni przez litość, pracę, gotówkę, wojnę lub dzięki ucieczce, znający ból pracy pod batem, sami zaczęli gnębić. Takiego scenariusza Amerykańskie Towarzystwo Kolonizacyjne niestety nie przewidziało, kiedy porozumiewało się z tubylcami w sprawie zasiedlenia ich terenów.
Świat zainteresował się Liberią po roku 1871. Wówczas, kiedy kolonizacja przeżywała swój złoty okres, o wpływy walczyły państwa europejskie - Niemcy, Francja, Wielka Brytania, ale ostatecznie zwyciężył kapitał amerykański. Dzięki niemu i stabilnym rządom jednej partii - True Whig Party (ang. Prawdziwa Partia Wigów) - aż do roku 1980 Liberia rozwijała się naprawdę przyzwoicie. Wielką rolę odegrał także prezydent William Vacanarat Shadrach Tubman. Zmodernizował państwo, zmniejszając jednocześnie dopływ kapitału amerykańskiego. Za jego rządów zniesiono nierówności społeczne między Amerykanoliberyjczykami i tubylcami. Z jego inicjatywy rdzenna ludność w 1945 roku uzyskała reprezentację w parlamencie, a dwa lata później prawa wyborcze (ograniczone jednak cenzusem majątkowym) oraz możliwość pracy w służbach państwowych.
Przewrotna historia
12 kwietnia 1980 roku siedemnastu żołnierzy wdarło się do rezydencji prezydenta Williama Richarda Tolberta i zadźgało go bagnetami. Był to wynik niepokojów społecznych wobec ciągłego wspierania korupcji. Nastąpił kres Prawdziwej Partii Wigów, a rządy objęła Ludowa Rada Ocalenia na czele z Samuelem Doem. Pełnił on rządy dyktatorskie wspierane przez Izrael i USA, dla których Liberia była ważnym ośrodkiem w Afryce podczas zimnej wojny. Doe dążył do eksterminacji imigrantów z Ameryki, a także faworyzowania swojej grupy etnicznej - Kru. Upadająca gospodarka i napięcia plemienne podburzyły ludy Gio i Mano, które w 1989 roku doprowadziły do wybuchu powstania w prowincji Nimba. W grudniu Narodowe Patriotyczne Siły Liberii (NPFL), dowodzone przez Charlesa Ghankaya Taylora, wyruszyły z baz na Wybrzeżu Kości Słoniowej, rozpoczynając marsz na Monrowię.
Taylor ze swoimi oddziałami dotarł do stolicy w lipcu 1990 roku. Doe poprosił o pomoc Wspólnotę Gospodarczą Państw Afryki Zachodniej. ECOWAS pod naciskiem Nigerii wysłał do Liberii korpus ECOMOG, który miał doprowadzić do przerwania walk. Do strony NPFL przyłączyły się jednak bojówki Price’a Yormie Johnsona, które we wrześniu weszły do pałacu prezydenckiego i zabiły Samuela Doe’a. Państwo zostało pozbawione centralnych władz, a porządek trzymał ECOMOG, choć realna kontrola korpusu widoczna była wyłącznie w Monrowii. Pozostałą część kraju zajmował jednak Taylor. W grudniu w stolicy Gambii odbyła się konferencja mediacyjna, podczas której utworzono tymczasowy rząd na czele z Amosem Sawyerem. Taylor jego władzy nie uznał i rozbudowywał swoją armię. Działał także w Sierra Leone, co później skończył się oskarżeniem go o zbrodnie przeciwko ludzkości. Przez kilka kolejnych lat mimo prób zawarcia pokoju między rządem a przywódcą rebeliantów, nie osiągnięto zgody. Dopiero w 1996 roku społeczność międzynarodowa namówiła strony do rozejmu i rozpisania wyborów. Odbyły się one 19 lipca 1997 roku i zakończyły zwycięstwem Taylora oraz jego ugrupowania: Partii Narodowo-Patriotycznej.
Siła kobiet bez karabinów
Chociaż z początku wydawało się, że Taylor doprowadzi do względnego ładu w zniszczonym wojną kraju, to dość szybko wyszły na jaw jego totalitarne zapędy. Po opuszczeniu w 1999 roku Liberii przez ECOMOG, ponownie obudzili się zwolennicy Doe’a. O pomoc rebeliantom podejrzewał Gwineę, z której w połowie 2000 roku ruszyło ugrupowanie LURD (Liberyjczycy Zjednoczeni na rzecz Pojednania i Demokracji). Kolejne lata to jeszcze jedna wojna domowa. ECOWAS znowu chciał wysłać swoje siły, żeby ustabilizować sytuację, jednak Liberia i Gwinea nie zgodziły się na obecność obcych wojsk. Za to na wojnę zwróciły również uwagę państwa świata, które poprzez sankcje gospodarcze i polityczne chciały doprowadzić do izolacji Taylora na arenie międzynarodowej.
Początek XXI wieku przyniósł nową siłę, nowy głos w liberyjskiej wojnie o władzę. Chęć zakończenia wojny i stabilizacji kraju zaczęły pokazywać na masową skalę kobiety. Wyszły na uliczne demonstracje w ramach kampanii pod nazwą Masowa Akcja Kobiet Liberii na rzecz Pokoju (Women of Liberia Mass Action for Peace). Ich naciski na Taylora wspierała organizacja Women in Peacebuilding Network Africa. W marcu 2003 roku prezydent został także oskarżony o handel bronią i podsycanie rebelii w sąsiednich krajach przez Specjalny Trybunał dla Sierra Leone. Naciskany przez ruch kobiet i społeczeństwo międzynarodowe Taylor ustąpił z urzędu i uciekł do Nigerii, gdzie otrzymał azyl, a pokój kończący wojnę domową w Liberii podpisano 18 sierpnia 2003 roku w stolicy Ghany Akrze.
W 2003 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ powołała operację UNMIL, która miała nadzorować sytuację w Liberii do wyborów zaplanowanych na rok 2005. Powołano tymczasowy rząd, złożony z członków wszystkich działających ugrupowań, na czele którego stanął niezależny biznesmen Gyude Bryant. 8 listopada 2005 roku pod nadzorem wojsk ONZ przeprowadzono wybory parlamentarne i prezydenckie. Faworytem na głowę państwa był piłkarz George Weah, grający m.in. w AS Monaco, PSG, AC Milan czy Chelsea. Fotel objęła jednak Ellen Johnson-Sirleaf - ekonomistka, absolwentka Harvardu. Popierana przez aktywnie działające Liberyjki stała się pierwszą w historii Afryki kobietą wybraną na przywódcę kraju w wolnych wyborach.
Nowa pani prezydent od razu zaczęła rozliczać byłych zbrodniarzy. Wystąpiła o ekstradycję Taylora z Nigerii i przekazanie go trybunałowi ONZ. W maju 2012 roku Charles Taylor został skazany przez Sąd Specjalny dla Sierra Leone na 50 lat więzienia za zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne. W 2006 roku rząd Johnson-Sirleaf powołał krajową komisję badającą przyczyny wojny domowej i popełnione podczas niej zbrodnie (Truth and Reconciliation Commission). Za swoje działania Ellen Johnson-Sirleaf oraz Leymah Gbowee, przywódczyni ruchu kobiet na rzecz pokoju, otrzymały w 2011 roku Pokojową Nagrodę Nobla. W listopadzie 2011 pani prezydent została wybrana na drugą kadencję.
Liberia po wojnie
W roku 2003, będącym ostatnim oddechem panowania George’a Taylora, realny wzrost gospodarczy Liberii wyniósł olbrzymie 30 proc… na minusie! Po 14 latach krwawej wojny domowej wskaźnik spadł o 90 proc., stanowiąc największy krach gospodarczy po II wojnie światowej. Nawet patrząc na regres innych krajów na kontynencie, jest to zdecydowanie najgorszy wynik. Według danych Banku Światowego następna w niechlubnej klasyfikacji Rwanda pogrążona w ludobójczej wojnie domowej w latach 90. zanotowała ujemny wzrost PKB o "zaledwie" 54 proc.
W dołku znalazła się cała gospodarka. Johnson-Sirleaf musiała stawić czoła takim problemom jak 75 proc. społeczeństwa żyjącego za mniej niż dolara dziennie, 70 proc. zniszczonych przez wojnę szkół i praktycznie całego pokolenia, które na froncie spędziło większą część życia niż w klasie. Eksport od 1978 roku spadł z 486 mln dolarów do zaledwie 10 mln w roku 2004. Infrastruktura niemal nie przetrwała - przez piętnaście lat po 1991 roku, pomijając prywatne generatory, nie było elektryczności.
W końcu do przodu
Już w 2004 roku jednak osiągnięto około dwuprocentowy wzrost PKB, który cały czas się utrzymuje. W 2007 roku sięgnął prawie 10 proc., czyli wyraźnie więcej niż PKB całego kontynentu oraz regionu Afryki Zachodniej. Stały i wyraźny wzrost to wynik startu niemal od zera, ale i rozsądnej polityki rządu. Obecnie działa tam strategia na lata 2012-2017, będąca częścią długofalowych celów, których zwieńczeniem ma być status kraju o średnim przychodzie w 2030 roku. Stawia się na bogactwa naturalne czyli rudy żelaza, gumę, drewno, diamenty, złoto i cynę, a także złoża ropy naftowej u swoich wybrzeży. Uproszczono procedury zakładania przedsiębiorstw i ułatwiono dostęp do kredytów. Na przeszkodzie wciąż stoi jednak brak infrastruktury - elektryczności i dróg - oraz słabo wykształcone społeczeństwo, nieprzystosowane do potrzeb rynku.
Surowcami Liberii są bardzo zainteresowane zagraniczne korporacje. ArcelorMittal, BHP Billiton i China Union to liderzy w inwestycjach w rudy żelaza. Wartość ich projektów to w sumie ponad 7 mld dolarów. Za 200 mln AmLib Holdings wykupił koncesję na budowę kopalni złota. Anardako Petroleum i Tongtai Petroleum zawarły z kolei kontrakty na poszukiwania złóż ropy za 60 mln dolarów.
Liberia słynie też z tzw. państwa taniej bandery. Z tamtejszego raju podatkowego korzysta największa flota na świecie (zarówno tonażowo, jak i ilościowo). W sumie jest to ok. 1600 statków o łącznej wadze 99 mln DWT. Wśród nich znajdują się np. rosyjskie czy chińskie tankowce.
W gronie państw, do których swoje towary Liberia eksportuje, wysoko plasuje się Polska. Stoimy obok takich gospodarek jak USA, Indie, Niemcy i Belgia. Pozostaje one liderem wśród państw ECOWAS, jeśli chodzi o naszą wymianę handlową. Do nowego programu Ministerstwa Gospodarki jednak nie została włączona. Szkoda, bo tam pewnie byłoby najłatwiej startować polskiemu inwestorowi.
....
Takie to tragiczne dzieje .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:24, 27 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Liberia: amerykański lekarz zarażony wirusem ebola
Na skutek wirusa Ebola umiera do 90 procent zarażonych - PAP
Amerykański lekarz zaraził się wirusem Ebola. 33-letni Amerykanin jest członkiem organizacji humanitarnej działającej w stolicy Liberii. Lekarz sam rozpoznał u siebie symptomy choroby i poddał się izolacji. Epidemia staje się coraz bardziej poważnym problemem na świecie. W jej wyniku zmarło już ponad 500 osób. Obecnie umiera ok. 60 proc. osób zakażaonych chorobą.
Doktor Kent Brantly jest dyrektorem prowadzonego w Monrovii przez organizację "Samaritan’s Purse" ośrodka zdrowia zajmującego się leczeniem osób, u których stwierdzono wirusa Ebola. Nie wiadomo w jaki sposób doszło do zarażenia. Przedstawicielka organizacji "Samaritan's Purse" poinformowała, że podczas kontaktu z pacjentami doktor Kent Brantly zachowywał wszelkie zasady bezpieczeństwa i higieny.
Według Światowej Organizacji Zdrowia, w ciągu ostatnich miesięcy w Zachodniej Afryce z powodu choroby wywołanej wirusem Ebola zmarło co najmniej 660 osób. Najwięcej przypadków zachorowań stwierdzono w Gwinei, Liberii i Sierra Leone.
Wirus ebola znów atakuje
Na skutek wirusa Ebola umiera do 90 procent zarażonych. W przypadku obecnej epidemii jednak śmiertelność jest niższa i wynosi około 60 procent.
Kolejne ofiary choroby pojawiają się w Zachodniej Afryce. Pierwszy zgon odnotowano w Nigerii. W nigeryjskim mieście Lagos zmarł czterdziestoletni mężczyzna, który wcześniej przyjechał z Liberii. Władze Nigerii zdecydowały o wzmocnieniu kontroli na przejściach granicznych, w portach i na lotniskach w obawie przed rozprzestrzeniającą się chorobą. - W wielu rejonach w Nigerii brakuje higieny i to otwiera drogę wirusowi Ebola - tłumaczył wcześniej w telewizji BBC nigeryjski ekspert do spraw zdrowia Ogar Austin.
Tymczasem w Sierra Leone zmarła chora pacjentka, którą rodzina zmusiła do opuszczenia szpitala. Jak podaje WHO, na zachodzie Afryki wirus zaatakował prawie tysiąc sto osób. Ponad połowa zmarła.
...
Brawo bohater !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:24, 29 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Kolejny lekarz zaraził się wirusem Ebola
Amerykański lekarz Kent Brantly zaraził się wirusem Ebola. 33-letni Amerykanin jest członkiem organizacji humanitarnej działającej w stolicy Liberii. Lekarz sam rozpoznał u siebie symptomy choroby i poddał się izolacji.
Doktor Brantly jest dyrektorem prowadzonego w Monrovii przez organizację "Samaritan’s Purse" ośrodka zdrowia zajmującego się leczeniem osób, u których stwierdzono wirusa Ebola. Nie wiadomo, w jaki sposób doszło do zarażenia. Przedstawicielka organizacji "Samaritan's Purse" poinformowała, że podczas kontaktu z pacjentami doktor Kent Brantly zachowywał wszelkie zasady bezpieczeństwa i higieny.
Wcześniej informowano, że jeden z najbardziej znanych w Liberii lekarzy, amerykański doktor Samuel Brisbane, zmarł na gorączkę krwotoczną po zarażeniu się wirusem. Był swego czasu medycznym doradcą byłego prezydenta kraju Charlesa Taylora, pracował jako konsultant największego szpitala w Monrovii.
Także naczelny lekarz Sierra Leone zachorował w zeszłym tygodniu na gorączkę krwotoczną, ale jego stan jest całkiem stabilny i chory dobrze reaguje na leczenie.
Epidemia staje się coraz bardziej poważnym problemem na świecie. W jej wyniku zmarło już ponad 500 osób. Obecnie umiera ok. 60 proc. osób zakażonych chorobą.
...
Kolejny bohater ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:51, 30 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Zmarł Amerykanin zarażony wirusem Ebola
Pracownicy amerykańskich organizacji humanitarnych starają się, aby wirus Ebola nie dotarł do Stanów Zjednoczonych. Na razie trwają poszukiwania osób, które miały kontakt z tym obywatelem USA – Patrickiem Sawyerem. Mężczyzna był pasażerem lotu z Liberii, który wylądował w gęsto zaludnionym Lagosie. W piątek mężczyzna zmarł z powodu wirusa Ebola. Według jego żony, Partick miał wkrótce wracać do domu, do Minnesoty.
Jednocześnie dwóch amerykańskich pracowników humanitarnych zarażonych Ebolą walczy o życie. Oboje leczeni są w specjalnym centrum, w którym izoluje się zarażonych wirusem. Od marca, choroba rozprzestrzeniła się na sąsiednie kraje – w Gwinei, Sierra Leone i Liberii odnotowano dotąd 1201 przypadków zarażenia się wirusem, w wyniku czego zmarły 672 osoby.
...
Meczennicy i bohaterowie Afryki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:12, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Liberia zamyka szkoły z powodu wirusa Ebola
Rząd Liberii poinformował o zamknięciu wszystkich szkół aby zahamować rozprzestrzenianie się śmiertelnego wirusa Ebola. Rozważane jest też wprowadzenie kwarantanny w niektórych rejonach kraju.
Rząd postanowił o wysłaniu wszystkich pracowników instytucji państwowych, których obecność nie jest niezbędna, na przymusowy 30-dniowy urlop.
Realizację podjętych postanowień powierzono służbom bezpieczeństwa i armii.
Niedoinwestowana służba zdrowia Liberii nie radzi sobie z rozszerzającą się epidemią. Szpitale w stolicy kraju - Monrowii są przepełnione i lekarze muszą leczyć część chorych w ich domach.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w rezultacie zakażenia wirusem w Liberii, sąsiedniej Gwinei i w Sierra Leone zmarły dotychczas 672 osoby.
Amerykański Korpus Pokoju oznajmił, że z powodu zagrożenia wirusem Ebola wycofuje z tych trzech krajów w Afryce Zachodniej swoich 340 ochotników.
- To jest sytuacja alarmowa dla zdrowia publicznego. Potrzebujemy teraz, bardziej niż kiedykolwiek, wsparcia społeczności międzynarodowej. Desperacko potrzebujemy wszelkiej pomocy, jaką możemy uzyskać - powiedział minister informacji Liberii Lewis Brown.
...
Jest ciężko ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:23, 05 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Liberia walczy z Ebolą. Niektórzy wierzą, że chorobę rozprzestrzenia rząd
Rząd Liberii zdecydował, że ciała ludzi, którzy zmarli na wirusową chorobę Ebola, muszą być kremowane. Wcześniej niektóre społeczności sprzeciwiały się pogrzebom na ich terenie. Rozprzestrzenianiu się choroby sprzyja niska świadomość o wirusie. Część mieszkańców wierzy, że chorobę specjalnie rozsiewa rząd, i nie leczy się w szpitalach.
Kremacja nie jest zbyt popularna w Liberii, ale zdaniem ekspertów tamtejsze obrzędy związane z pochówkiem są groźne dla ludzi. Wirusem można się bowiem zarazić poprzez kontakt z płynami ustrojowymi człowieka.
Wolą znachorów od lekarzy
Zdaniem naukowców są sposoby na opanowanie epidemii: trzeba leczyć chorych, zapobiegać infekcjom w szpitalach i wyjaśniać ludziom, na czym polega zagrożenie. Z tą edukacją bywa jednak różnie - część mieszkańców uważa, że chorobę specjalnie rozprzestrzenia rząd i chce od ludzi pobierać organy. Niektórzy też leczą się nie w szpitalach, a u znachorów.
- Tacy znachorzy odprawiają czary, wypowiadają zaklęcia i dają napoje, to według wierzeń ma chronić przed złą mocą czarownic - mówi BBC ekspert Hermione Harris z Uniwersytetu Londyńskiego.
Do tej pory wirus Ebola zabił ponad siedemset osób w Gwinei, Liberii i Sierra Leone.
>>>
Miejscowi smolenscy szaleja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:24, 05 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Amerykańska pielęgniarka zarażona Ebolą w drodze do kraju
Samolot sanitarny z zarażoną wirusem Ebola amerykańską pielęgniarką Nancy Writebol na pokładzie wystartował ze stolicy Liberii, Monrowii, i jest w drodze do USA. Writebol to druga z dwojga amerykańskich pacjentów transportowanych do kraju.
59-letnia pielęgniarka, pracownica chrześcijańskiej misji, zaraziła się śmiertelnym wirusem w Liberii, w której obok Gwinei i Sierra Leone panuje obecnie epidemia gorączki krwotocznej. Pierwszy amerykański pacjent, lekarz Kent Brantly, który pomagał w opanowaniu epidemii, został przetransportowany do kraju w sobotę.
Nancy Writebol z Karoliny Północnej będzie leczona w tym samym szpitalu w Atlancie, do którego przewieziono Brantly'ego.
Oboje są poddawani eksperymentalnej terapii z użyciem leku, który nie był testowany pod względem bezpieczeństwa u ludzi - pisze agencja AP.
Wczoraj szpital Mount Sinai w Nowym Jorku poinformował, że w izolatce przebywa tam mężczyzna z wysoką gorączką i dolegliwościami żołądkowo-jelitowymi, który niedawno wrócił z Afryki Zachodniej. Został on poddany badaniom na obecność wirusa Ebola, ale raczej nie został zarażony - twierdzą przedstawiciele szpitala. Mężczyzna sam zgłosił się na izbę przyjęć.
Według najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia wirus Ebola spowodował w najbardziej dotkniętych epidemią - Liberii, Gwinei i Sierra Leone, a także w Nigerii śmierć 887 ludzi; ponad 1300 zostało zarażonych. Epidemia wybuchła w lutym w Gwinei, ale szybko przeniosła się do Liberii i Sierra Leone.
>>>
Kolejna bohaterka !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:44, 06 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Eksperci: epidemia Eboli poza kontrolą, brak planu działania
Epidemia wirusa Ebola w Afryce jest poza kontrolą; mieszkańcy ignorują instrukcje ws. kwarantanny. Pracownicy Lekarzy bez Granic (MsF) są wyczerpani i nie wiadomo, kto ich zastąpi, a społeczność międzynarodowa wciąż nie ma planu, co robić - alarmują eksperci.
Podczas zorganizowanej dzisiaj w Waszyngtonie konferencji eksperci Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) ostrzegali, że w trzech afrykańskich krajach najbardziej dotkniętych wirusem - Liberii, Gwinei i Sierra Leone - panuje chaos i istnieje ryzyko przeniesienia się epidemii na kolejne kraje.
- Epidemia jest poza kontrolą. Najpilniejszym problemem jest to, że pracownicy Lekarzy bez Granic są wyczerpani i błagają wspólnotę międzynarodową, by ktoś ich zastąpił - powiedziała ekspertka CFR ds. globalnego zdrowia Laurie Garrett.
- W trzech krajach najbardziej dotkniętych epidemią - zwłaszcza w Liberii i Sierra Leone - mieszkańcy stawiają opór wobec kwarantanny. Nie zgadzają się, by chorzy byli zabierani z domów i nie zarażali innych; nie chcą też zrezygnować z tradycyjnych pochówków (obejmujących m.in. mycie ciał zmarłych przez rodzinę), czym narażają się na zarażenie - wyjaśniła Garrett.
Jak dodała, walczący z wirusem wolontariusze i pracownicy służby zdrowia żyją w strachu nie tylko ze względu na niebezpieczeństwo zarażenia, ale także ze względu na ataki ze strony mieszkańców. - Ludzie nimi gardzą; szerzone są plotki, że oni specjalnie zarażają, a nawet obcinają ludziom ręce. Są nawet plotki, że są zagranicznymi kanibalami - powiedziała ekspertka.
Zwróciła ona uwagę, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) "jest praktycznie bankrutem". Na ostatniej sesji obcięto jej budżet na działania w odpowiedzi na epidemie i WHO może jedynie "werbalnie" zmagać się z problemem - tłumaczyła. Dopiero w poniedziałek Bank Światowy zapowiedział nadzwyczajną pomoc w wysokości 200 mln dolarów dla Liberii, Sierra Leone i Gwinei. Dotychczas - według ekspertki - wysiłki, by powstrzymać wirusa, opierały się głównie na dobrowolnych datkach i pracy kilkuset wolontariuszy.
Ekspert CFR ds. Afryki John Campbell, który był ambasadorem USA w Nigerii w latach 2004-7, ocenił, że wszystkie trzy dotknięte wirusem Ebola kraje są "bardzo słabymi państwami" i same nie powstrzymają epidemii. - Wszystkie trzy wychodzą z okresu wojen domowych; wszystkie trzy mają bardzo słabe biurokracje; we wszystkich trzech brakuje zaufania zwykłych ludzi do rządów - powiedział. Jak dodał, problemem jest też postępująca urbanizacja we wszystkich trzech państwach. Ludzie ze wsi przeprowadzili się do podmiejskich slumsów, gdzie przenoszenie wszelkich chorób jest łatwiejsze.
Eksperci ostrzegali, że jak dotąd - poza ogólnymi wytycznymi WHO - nie wypracowano szczegółowego, strategicznego planu, by objąć epidemię kontrolą. - Nie mamy planu, co zrobimy, jeśli spełni się koszmar i epidemia dotrze do 22-milionowego, chaotycznego miasta, jakim jest nigeryjskie Lagos. Nie mamy też planu działania, jeśli epidemia sięgnie Dakaru, Durbanu albo Londynu czy Paryża. Nie mamy globalnego, strategicznego planu - podkreśliła Garrett.
Zdaniem ekspertów trwający w Waszyngtonie szczyt USA-Afryka powinien być okazją do przedyskutowania takiego właśnie planu działań. Chodzi m.in. o ustalenie, skąd przybędą dodatkowi pracownicy zdrowia i kto zapewni im bezpieczeństwo, np. czy zaangażują się w to siły pokojowe Unii Afrykańskiej, czy należy zamykać granice.
- Szczyt to doskonała okazja, by taki plan przygotować, ale z tego co wiem, nie jest to w programie - powiedziała Garrett.
Także Campbell przyznał, że "szkoda, iż na szczycie nie ma wielkiego zainteresowania Ebolą", co w jego ocenie wynika z faktu, że przywódcy z trzech krajów dotkniętych epidemią nie przybyli do Waszyngtonu. Szczyt koncentruje się na gospodarczych więzach USA z Afryką. - Ale Ebola też ma wpływ na gospodarkę. Badania wskazują, że wzrost gospodarczy w Sierra Leone będzie z powodu Eboli mniejszy o 1 pkt proc. - powiedział.
Jutro w Genewie zacznie się nadzwyczajne posiedzenie ekspertów WHO, którzy mają ocenić sytuację. - Jeśli zdecydują, że mamy do czynienia z międzynarodową sytuacją zagrażającą publicznemu zdrowiu, to wówczas wspólnota międzynarodowa będzie zmuszona do wdrożenia pewnych środków, w tym prac na rzecz rozwoju szczepionki i leków. Być może zobaczymy też większe kontrole graniczne oraz jakieś wskazówki dla lotów międzynarodowych - powiedziała Garrett.
Ekspertka zauważyła, że epidemia zwróciła uwagę Stanów Zjednoczonych, dopiero gdy dwóch obywateli tego kraju zaraziło się wirusem. Obie osoby - lekarz i pielęgniarka - były wolontariuszami chrześcijańskiej misji i zaraziły się w pracy. Oboje zostali przewiezieni do USA i są leczeni w szpitalu w Atlancie. Poddawani są eksperymentalnej terapii z użyciem leku, który nie był testowany na ludziach. - Wygląda na to, że jedna z tych osób czuje się dobrze. Ale trzeba być ostrożnym. Nie ma dowodów, że to zasługa leku - dodała ekspertka.
Według najnowszych danych WHO wirus Ebola spowodował w Liberii, Gwinei i Sierra Leone, a także w Nigerii śmierć 887 ludzi; 1603 osoby zostały zarażone. Wirus, który wywołuje gorączkę krwotoczną, przenosi się przez krew i płyny ustrojowe. Niebezpieczne jest także dotykanie ciała osoby, która zmarła. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka.
...
Niestety koszmar .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:03, 07 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Liberia: prezydent ogłosiła stan wyjątkowy
Stan wyjątkowy będzie trwać 90 dni i obowiązuje od 6 sierpnia - Reuters
Prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf ogłosiła wczoraj wieczorem stan wyjątkowy w kraju z powodu wciąż rozszerzającej się epidemii zakażeń wirusem Ebola. Stan wyjątkowy będzie trwać 90 dni i obowiązuje od 6 sierpnia.
Prezydent oświadczyła, że skala epidemii zagraża bezpieczeństwu państwa, co wymaga zastosowania nadzwyczajnych środków "aby zapewnić jego przetrwanie a także umożliwić ochronę życia obywateli". Sirleaf uprzedziła w przemówieniu telewizyjnym, że obecna sytuacja może zmusić władze do zawieszenia niektórych praw obywatelskich.
Prezydent zwróciła też uwagę, że "ignorancja i nędza, a także zakorzenione praktyki religijne i kulturowe, wciąż przyczyniają się do rozszerzania się epidemii".
Dotychczas śmiercionośny wirus zabił w Liberii 282 osoby a w całej Afryce Zachodniej ponad 930.
Zdaniem obserwatorów epidemia Eboli w Liberii rozszerza się i nie wykazuje oznak słabnięcia ponieważ wiele osób decyduje się na trzymanie bliskich chorych w domu, zamiast przekazywać ich do specjalnych ośrodków izolacyjnych.
...
Coś trzeba robić .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:09, 07 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Hiszpania: misjonarz zakażony wirusem Ebola już w kraju
Samolot wojskowy z 75-letnim hiszpańskim misjonarzem wylądował dziś na lotnisku koło Madrytu - PAP
Samolot wojskowy z 75-letnim hiszpańskim misjonarzem, który w Liberii zaraził się wirusem Ebola wylądował dziś rano na lotnisku koło Madrytu - poinformowało hiszpańskie ministerstwo obrony. To pierwsza zakażona osoba, którą przetransportowano do Europy.
Miguel Pajares Martin z bazy lotnictwa w Torrejon de Ardoz ma zostać przewieziony do madryckiego szpitala Carlosa III, który specjalizuje się w chorobach zakaźnych.
Na pokładzie sanitarnego Airbusa A310 znajduje się także Juliana Bohi, inna misjonarka, również posiadaczka hiszpańskiego paszportu, która pracowała w tym samym szpitalu co 75-latek - informowało wcześniej na Twitterze hiszpańskie ministerstwo. Nie potwierdzono, czy kobieta również została zakażona.
Pierwszymi zakażonymi Ebolą osobami, które były transportowane do kraju, było dwoje Amerykanów - lekarz i pielęgniarka z misji chrześcijańskiej. Oboje zostali zakażeni w Liberii, gdzie walczyli z epidemią.
Według opublikowanego w środę bilansu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) epidemia wirusa gorączki krwotocznej w Afryce Zachodniej spowodowała do tej pory śmierć 932 osób.
Najnowsze zestawienie z 4 sierpnia mówi też o ponad 1,7 tys. przypadkach potwierdzonego lub prawdopodobnego zakażenia się wirusem w czterech krajach - Gwinei, Liberii, Sierra Leone i Nigerii.
W środę saudyjskie władze poinformowały o śmierci mężczyzny, który wrócił z Sierra Leone i przebywał w szpitalu z podejrzeniem gorączki krwotocznej. Nie podano oficjalnie, czy badania laboratoryjne potwierdziły u niego obecność wirusa.
Wirus, który wywołuje gorączkę krwotoczną, przenosi się przez krew i płyny ustrojowe. Niebezpieczne jest także dotykanie ciała zmarłego. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka.
...
Kolejny bohater .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:36, 08 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Grzegorz Krawczyk | Onet
Wirus Ebola w Afryce. Plotka wywołała panikę w Sierra Leone
W wyniku wirusa Ebola w Afryce Zachodniej zmarło już blisko tysiąc osób. U kolejnych dwóch tysięcy potwierdzono już chorobę. Najgorzej jest w czterech krajach – Gwinei, Liberii, Nigerii i Sierra Leone. W każdym z tych krajów problemem jest nie tylko szybko rozprzestrzeniający się wirus, ale także podejście miejscowej ludności. W Kenemie, na wschodzie Sierra Leone, kilka dni temu wybuchła panika – wszystko przez wstrząsającą plotkę rozsiewaną wśród mieszkańców.
O wirusie Ebola mówią teraz niemal wszyscy. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) już kilka dni temu ostrzegła, że jeśli wirus będzie się rozprzestrzeniał grozi to katastrofą – zarówno pod względem śmiertelności, jak załamania gospodarczego. Amerykański eksperci dodają z kolei, że epidemia wirusa jest całkowicie poza kontrolą. Rzeczywiście. Ostatnie statystyki powalają.
Wskutek wirusa w Afryce Zachodniej zmarło już 961 osób – należy jednak pamiętać, że liczba ofiar z każdym dniem rośnie bardzo szybko. W regionie zarażonych jest również co najmniej 1779 osób. Co ważne, każdy z przypadków wygląda podobnie. Wszystko zaczyna się od gorączki, bólu głowy, mięśni i brzucha. Stopniowo występują też krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby wymioty i biegunka.
Jednym z krajów, w którym najlepiej widać, jak poważny w skutkach jest wirus Ebola, jest Sierra Leone. W tym jednym z najbiedniejszych krajów na świecie zmarło już ponad 200 osób, a kolejne 600 jest zarażone. To również tutaj doszło do dramatycznych wydarzeń pokazujących przed jak trudnym zadaniem stoją lekarze.
W Kenemie, trzecim co do wielkości mieście kraju, wszystko zaczęło się od plotki. Według oficjalnych informacji, rozpowszechniła je kobieta pracująca w przeszłości jako pielęgniarka. – W mieście doszło do demonstracji, bo rozpowiadano, że Ebola została wymyślona, aby móc odprawiać kanibalistyczne rytuały. Kobieta, która rozpowszechniła plotkę, jest najprawdopodobniej niezrównoważona psychicznie – mówi nam Issa Davies z Unicef Sierra Leone.
Choć historia wydaje się być nieprawdopodobna, sytuacja w Kenemie była bardzo poważna. Rozwścieczony tłum, który zebrał się przed miejskim szpitalem, zagroził podpaleniem ośrodka i wydostaniem zarażonych pacjentów. Ostatecznie sytuację udało się opanować dopiero po interwencji policji. W starciach poważnie ranny został jednak 9-letni chłopiec.
Najgorsza sytuacja panuje w Liberii, Gwinei i Sierra Leone. W tym pierwszym kraju wprowadzono stan wyjątkowy, a porządku strzeże wojsko
W Sierra Leone i innych krajach objętych epidemią jest jeszcze jeden problem – podejście mieszkańców do kwarantanny. Ludzie nie zgadzają się bowiem, żeby chorzy byli zabierani z domów i nie zarażali innych. W wielu wioskach nadal stosuje się również tradycyjne metody pochówku. To szczególnie ważne, bo myjąc ciała zmarłych, rodziny narażają się na zarażenie ebolą – wirusem można zarazić się bowiem tylko poprzez tzw. bliski kontakt z chorym lub jego ciałem.
To dlatego rządy poszczególnych krajów, a także organizacje non-profit zwracają szczególną uwagę na edukowanie społeczeństwa. W walce z rozsiewanymi plotkami aktywnie działa też Unicef Sierra Leone.
- Staramy się prostować plotki i mity rozsiewane na temat epidemii. Prowadzimy kampanię door to door, a także SMS-ową. Wspieramy także masowe kampanie radiowe, a także rozdawanie ulotek i plakatów - informuje nas Issa Davies.
Przy okazji epidemii wirusa Ebola znamienny jest też fakt, że uderzyła one w jedne z najbiedniejszych krajów na świecie. Sierra Leone jest jednym z najsłabiej rozwiniętych krajów (w 2011 roku sklasyfikowano go na 177. Miejscu spośród 186). Panuje tam niewyobrażalna bieda, a co piąte dziecko umiera przed piątymi urodzinami. Podobne problemy trapią graniczące z Sierra Leone Gwineę i Liberię.
Czy epidemia wirusa Ebola może zagraż Europejczykom? Taka obawa wciąż istnieje, jednak eksperci podkreślają, że jest to bardzo mało prawdopodobne. Podobne zdanie prezentuje Główny Inspektorat Sanitarny. - W Polsce nie ma zagrożenia wirusem Ebola, ale gdyby nawet pojawiły się pojedyncze przypadki zawleczone z Afryki, jesteśmy przygotowani na taką sytuację - głosi oficjalne oświadczenie.
>>>
Niestety i panika dolaczyla .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:21, 11 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Wirus ebola zabił siedmiu jego krewnych
Cztery miesiące temu, Saah Kanda miał jeszcze 10 członków rodziny, mieszkających w odległej wiosce w Liberii. Dziś przy życiu zostało jedynie trzech. Siedmiu z nich zmarło. Wszyscy z powodu wirusa Ebola. Na komórce trzyma jeszcze wiadomość od lekarzy, którzy potwierdzili, że jego matka również padła ofiarą gorączki krwotocznej: "Wynik był pozytywny".
...
Takie dramaty będą ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:26, 12 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Hiszpania: zmarł misjonarz zarażony wirusem Ebola
Hiszpański misjonarz Miguel Pajares, który był zarażony wirusem Ebola, zmarł w hiszpańskim szpitalu - poinformowała rzeczniczka madryckiej służby zdrowia. To pierwsza w Europie śmiertelna ofiara obecnej epidemii, panującej w Afryce Zachodniej.
75-letni Pajares został przetransportowany 7 sierpnia z Monrowii w Liberii, gdzie zaraził się wirusem, do szpitala Carlosa III w Madrycie. Razem z nim do Hiszpanii przewieziono zakonnicę Julianę Bohi, u której zakażenia nie stwierdzono.
Misjonarz był leczony eksperymentalnym serum ZMapp, zastosowanym również u dwóch pacjentów z gorączką krwotoczną, których poddano kwarantannie w szpitalu w Atlancie w USA - powiedzieli przedstawiciele służby zdrowia.
Stan obu Amerykanów wykazuje oznaki poprawy, odkąd podano im ZMapp, jednak nie wiadomo, czy dzieje się tak ze względu na lek, czy też dlatego że są oni wśród 40 proc. pacjentów zarażonych wirusem, którzy przeżywają zakażenie.
ZMapp został wyprodukowany w prywatnym laboratorium Mapp Biopharmaceutical w USA. Wcześniej nie był testowany na ludziach.
Prezydent USA Barack Obama i amerykański urząd ds. żywności i leków wydali zgodę na wysłanie do Liberii próbek eksperymentalnego lekarstwa na ebolę. Według WHO liczba ofiar śmiertelnych eboli w Afryce Zachodniej przekroczyła już tysiąc osób.
Jak poinformowała na swych stronach internetowych kancelaria prezydencka w Monrovii, partia leku jeszcze w tym tygodniu dotrze do Afryki Zachodniej. Lek przekaże przedstawiciel władz USA.
Eksperymentalne lekarstwo zostanie podane tylko dwóm miejscowym lekarzom, zarażonym śmiercionośnym wirusem - poinformował liberyjski minister informacji Lewis Brown. - Zarażeni lekarze zgodzili się na leczenie - dodał minister.
W oświadczeniu kancelarii podano także, że również szefowa Światowej Organizacji Zdrowia Margaret Chan zgodziła się na wydanie Liberii dodatkowych dawek leku w ramach wsparcia terapii dotkniętych ebolą lekarzy. Partia leku z WHO także dotrze w tym tygodniu.
Według ogłoszonego w poniedziałek przez WHO bilansu liczba ofiar śmiertelnych w Afryce Zachodniej wyniosła 1013, zarażonych jest 1848 ludzi. W ostatnim czasie najwięcej osób zmarło w Liberii - 29, 17 zgonów zarejestrowano w Sierra Leone i sześć w Gwinei.
Światowa Organizacja Zdrowia ostrzegła, że ebola stanowi zagrożenie dla zdrowia na skalę międzynarodową i może w dalszym ciągu rozprzestrzeniać się w nadchodzących miesiącach.
>>>
I to jest ksiadz bohater nie ci co ich media forsuja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:39, 14 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Sierra Leone: drugi lekarz walczący z epidemią ofiarą wirusa Ebola
Dr Modupeh Cole, renomowany lekarz, który walczył w epidemią Eboli w szpitalu Connaught w Freetown, zmarł zaraziwszy się wirusem tej choroby - poinformowały w środę władze Sierra Leone. To drugi lekarz, który padł ofiarą epidemii w Sierra Leone.
- Jesteśmy tym głęboko zasmuceni - powiedział lekarz naczelny kraju Brima Kargbol. "Dr Cole był filarem środowiska medycznego i bardzo znacząco przyczynił się do walki z Ebolą" - dodał.
50-letni Cole jest drugim, po Omarze Khanie, lekarzem w Sierra Leone, który zmarł zaraziwszy się Ebolą. Khan, jedyny specjalista wirusolog w kraju, zmarł 29 lipca. Rząd nazwał go "bohaterem narodowym" i złożył hołd jego "wielkiemu poświęceniu" dla kraju.
W Sierra Leone kwarantannę przechodzi obecnie grupa 24 lekarzy i pielęgniarek, którzy leczyli pacjentów chorych na Ebolę i byli narażeni na zarażenie się wirusem.
Ze względu na rozprzestrzenianie się wirusa Eboli w Afryce Zachodniej Komisja Europejska postanowiła w ubiegły piątek przeznaczyć na walkę z epidemią kolejne 8 mln euro. W sumie od stycznia 2014 r. UE wyasygnuje tym samym na walkę z wirusem 11,9 mld euro.
Środki pomocowe wyasygnowane przez UE będą po części w gestii Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która dostarcza krajom dotkniętym epidemią sprzęt medyczny i koordynuje nadzór epidemiologiczny; kolejne organizacje, które rozdysponują środki unijne, to Lekarze bez Granic oraz Międzynarodowy Ruch Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca.
Obecna epidemia Eboli rozpoczęła się w marcu w Gwinei i rozprzestrzeniła się do Sierra Leone i Liberii. Przypadki zachorowań odnotowano też w Nigerii. Od początku roku epidemia spowodowała śmierć ponad 1000 osób.
...
Kolejny z męczenników Liberii ! Bohater !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:13, 14 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Rząd Liberii dostał lek przeciw Eboli; musi zdecydować, kogo leczyć
Władze Liberii, które otrzymały nieliczne istniejące na świecie dawki eksperymentalnego leku przeciw Eboli, muszą podjąć dramatyczną decyzję o tym, kogo leczyć. Według resortu zdrowia w czwartek lek dostaną trzy lub cztery osoby.
Nieprzetestowany klinicznie lek ZMapp może się okazać ratunkiem, ale może też być nieskuteczny lub nawet szkodliwy. Wiceminister zdrowia Liberii Tolbert Nyenswah powiedział, że leczenie rozpoczną w czwartek dwaj lekarze; nie wiadomo jeszcze, kim są pozostałe osoby, które otrzymają ZMapp.
Dawki leku, które trafiły do Monrovii, to ostatnie partie ZMapp, jakie są na świecie. Działająca w San Diego w USA firma, która stworzyła ten lek, poinformowała, że wyprodukowanie nawet niewielkiej jego rezerwy zajmie jej miesiące. Nie istnieje obecnie żaden sprawdzony lek na wirusa Eboli.
Szybkie rozprzestrzenianie się epidemii Eboli i sięgająca czasem 90 proc. śmiertelność wśród zarażonych sprawiły, że systemy opieki medycznej w Afryce Zachodniej są bliskie załamania, a organizacje pomocowe i medyczne na świecie podjęły debatę na temat tego, czy wolno podawać pacjentom nietestowane jeszcze leki. Jak dotąd ZMapp otrzymało dwoje Amerykanów i jeden Hiszpan. Stan Amerykanów poprawił się, choć nie wiadomo, czy za sprawą eksperymentalnego leku, a hiszpański pacjent zmarł.
- Kryteria selekcji pacjentów są bardzo trudne, ale musimy dokonać wyboru. Będziemy zwracać uwagę na to, w jak krytycznym stanie są chorzy. Z całą pewnością skoncentrujemy się na personelu medycznym - powiedział dr Moses Massaquoi, który pomógł władzom Liberii otrzymać lek do laboratoriów Mapp Biopharmaceutical.
Szef katedry etyki medycznej z Langone Medical Center Uniwersytetu Nowego Jorku Arthur Caplan powiedział w rozmowie z AP, że w takiej sytuacji należy dokonać wyboru, w którym można będzie zrównoważyć dwa cele: pomóc jak największej liczbie chorych i jak najwięcej dowiedzieć się o leku na podstawie ich reakcji na leczenie. A to oznacza, że wybierać się będzie raczej osoby, które są stosunkowo młode, niedawno zaraziły się wirusem i mają większą szansę zareagować na terapię.
AFP podaje, że epidemia rozprzestrzenia się w Liberii tak szybko, że rozbudowywane jest centrum leczenia Eboli w stolicy kraju, ponieważ nie sposób pomieścić wszystkich ludzi, którzy tam docierają. W poniedziałek objęto kwarantanną prowincję Foya; wcześniej zamknięto prowincje Bomi i Grand Cape; wszystkie położone są na północy Liberii.
W środę pojawiła się informacja, że w ciągu tygodni może wejść w fazę testów na ludziach szczepionka przeciw Eboli. Poinformowała o tym firma NewLink Genetics Corp., która opracowuje tę szczepionkę na licencji kanadyjskiej. Na zgodę na testy oczekuje też koncern GlaxoSmithKline.
- NewLink Genetics będzie mogła wyprodukować dziesiątki tysięcy dawek szczepionki w ciągu miesiąca lub dwóch - powiedział dr Charles Link, dyrektor NewLink Genetics Corp.
WHO podała w środę, że liczba ofiar śmiertelnych epidemii Eboli w Afryce Zachodniej wyniosła 1069; 1975 osób jest zarażonych wirusem.
We wtorek eksperci WHO uznali, że wykorzystywanie niezatwierdzonych leków lub szczepionek w walce z epidemią Eboli w Afryce Zachodniej jest etyczne.
...
Gdy już są blisko grobu wyjścia nie ma .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:21, 15 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Lekarze bez Granic: trzeba sześciu miesięcy na opanowanie eboli
Trzeba sześciu miesięcy, by opanować rozprzestrzenianie się wirusa eboli; to co teraz widzimy, to tylko wierzchołek góry lodowej - powiedziała szefowa organizacji Lekarze Bez Granic. WHO podało, że dane o skali epidemii mogą być "znacząco zaniżone".
- Jeśli nie ustabilizujemy sytuacji w Liberii, to nigdy nie ustabilizujemy całego regionu - powiedziała szefowa Lekarzy Bez Granic Joanne Liu podczas konferencji prasowej w Genewie po 10-dniowej podróży po ogarniętym epidemią regionie.
Walka z epidemią wymaga większej inicjatywy ze strony Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz zaangażowania innych krajów. - Wszystkie rządy muszą się zmobilizować. I trzeba to zrobić natychmiast, jeśli chcemy powstrzymać rozprzestrzenianie się epidemii. Konieczne jest ich zaangażowanie na dłuższą metę, mówimy tu o wielu miesiącach - co najmniej sześciu - walki z wirusem, a ja i tak jestem optymistką - powiedziała Liu.
Sytuacja "pogarsza się szybciej niż jesteśmy w stanie na nią reagować. Mamy do czynienia z totalnym brakiem właściwej infrastruktury" - dodała szefowa organizacji, która jest - jak pisze AFP - na pierwszej linii walk z epidemią.
WHO podało, że oficjalne podsumowania liczb chorych i zarażonych "mogą dramatycznie zaniżać skalę epidemii". - Eksperci przeszukują dom po domu w Sierra Leone i znajdują coraz więcej osób zarażonych - wyjaśnił rzecznik WHO Gregory Hartl.
Komunikat WHO głosi też, że rozbudowywane centra leczenia eboli w Afryce Zachodniej zapełniają się natychmiast i zaczyna brakować miejsc dla chorych.
Problem pogarsza to, że "ludzie boją się centrów medycznych. A możliwości śledzenia osób, które miały kontakt z chorymi są teraz niewystarczające" - dodała Liu. W mieście Kailahun w Sierra Leone na przykład należałoby wytropić 2 tys. osób, które miały kontakt z chorymi na ebolę, ale personel jest tak nieliczny, że może prześledzić drogę tylko 250 osób - wyjaśniła.
- Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego. Trzeba teraz wypracować całkiem nową strategię, bo zasięg eboli nie ogranicza się już do kilku wiosek - ona się rozprzestrzenia w Monrowii, mieście, które ma 1,3 mln mieszkańców - powiedziała Liu.
Władze Liberii w środę wieczorem otrzymały nieliczne istniejące na świecie dawki eksperymentalnego leku przeciw eboli, nieprzetestowanego klinicznie preparatu ZMapp. Od czwartku lek miały dostawać trzy lub cztery osoby.
Również w środę pojawiła się informacja, że w ciągu tygodni może wejść w fazę testów na ludziach szczepionka przeciw eboli. Poinformowała o tym firma NewLink Genetics Corp., która opracowuje tę szczepionkę na licencji kanadyjskiej. Na zgodę na testy oczekuje też koncern GlaxoSmithKline.
Według danych WHO liczba ofiar śmiertelnych epidemii eboli w Afryce Zachodniej wynosi 1145; w ostatnich dwóch dniach zmarło 76 chorych na ebolę; 2127 osób jest zarażonych wirusem.
....
Trzeba walczyć ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:22, 15 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Lekarze bez Granic: trzeba sześciu miesięcy na opanowanie eboli
Trzeba sześciu miesięcy, by opanować rozprzestrzenianie się wirusa eboli; to co teraz widzimy, to tylko wierzchołek góry lodowej - powiedziała szefowa organizacji Lekarze Bez Granic. WHO podało, że dane o skali epidemii mogą być "znacząco zaniżone".
- Jeśli nie ustabilizujemy sytuacji w Liberii, to nigdy nie ustabilizujemy całego regionu - powiedziała szefowa Lekarzy Bez Granic Joanne Liu podczas konferencji prasowej w Genewie po 10-dniowej podróży po ogarniętym epidemią regionie.
Walka z epidemią wymaga większej inicjatywy ze strony Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz zaangażowania innych krajów. - Wszystkie rządy muszą się zmobilizować. I trzeba to zrobić natychmiast, jeśli chcemy powstrzymać rozprzestrzenianie się epidemii. Konieczne jest ich zaangażowanie na dłuższą metę, mówimy tu o wielu miesiącach - co najmniej sześciu - walki z wirusem, a ja i tak jestem optymistką - powiedziała Liu.
Sytuacja "pogarsza się szybciej niż jesteśmy w stanie na nią reagować. Mamy do czynienia z totalnym brakiem właściwej infrastruktury" - dodała szefowa organizacji, która jest - jak pisze AFP - na pierwszej linii walk z epidemią.
WHO podało, że oficjalne podsumowania liczb chorych i zarażonych "mogą dramatycznie zaniżać skalę epidemii". - Eksperci przeszukują dom po domu w Sierra Leone i znajdują coraz więcej osób zarażonych - wyjaśnił rzecznik WHO Gregory Hartl.
Komunikat WHO głosi też, że rozbudowywane centra leczenia eboli w Afryce Zachodniej zapełniają się natychmiast i zaczyna brakować miejsc dla chorych.
Problem pogarsza to, że "ludzie boją się centrów medycznych. A możliwości śledzenia osób, które miały kontakt z chorymi są teraz niewystarczające" - dodała Liu. W mieście Kailahun w Sierra Leone na przykład należałoby wytropić 2 tys. osób, które miały kontakt z chorymi na ebolę, ale personel jest tak nieliczny, że może prześledzić drogę tylko 250 osób - wyjaśniła.
- Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego. Trzeba teraz wypracować całkiem nową strategię, bo zasięg eboli nie ogranicza się już do kilku wiosek - ona się rozprzestrzenia w Monrowii, mieście, które ma 1,3 mln mieszkańców - powiedziała Liu.
Władze Liberii w środę wieczorem otrzymały nieliczne istniejące na świecie dawki eksperymentalnego leku przeciw eboli, nieprzetestowanego klinicznie preparatu ZMapp. Od czwartku lek miały dostawać trzy lub cztery osoby.
Również w środę pojawiła się informacja, że w ciągu tygodni może wejść w fazę testów na ludziach szczepionka przeciw eboli. Poinformowała o tym firma NewLink Genetics Corp., która opracowuje tę szczepionkę na licencji kanadyjskiej. Na zgodę na testy oczekuje też koncern GlaxoSmithKline.
Według danych WHO liczba ofiar śmiertelnych epidemii eboli w Afryce Zachodniej wynosi 1145; w ostatnich dwóch dniach zmarło 76 chorych na ebolę; 2127 osób jest zarażonych wirusem.
....
Trzeba walczyć ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:41, 17 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Liberia: Bunt w centrum leczenia eboli. Grupa chorych uciekła
W Monrowii doszło prawdopodobnie do buntu pacjentów w centrum leczenia eboli. Wcześniej podano, że zaatakowali je uzbrojeni napastnicy. Grupa pacjentów - nie wiadomo jak liczna - uciekła. Grozi to gwałtownym rozprzestrzenianiem się epidemii.
- Napastnicy wyłamali drzwi i złupili centrum. Wszyscy chorzy uciekli - powiedziała Rebecca Wesseh, która była świadkiem incydentu. Jej relację potwierdził sekretarz generalny służb medycznych Liberii Georges Williams. Według tej wersji wydarzeń z ośrodka leczenia uciekło 29 pacjentów.
Później wiceminister zdrowia Tolbert Nyenswah poinformował, że do splądrowania centrum oraz przemocy w okolicznych slumsach doszło wieczorem, gdy zbuntowali się pacjenci. Nie jest jasne, ilu ich było.
Według policji osoby przetrzymywane w centrum ze względu na kwarantannę "gruntownie złupili" ośrodek, wykradając przedmioty, które najprawdopodobniej były zainfekowane wirusem Eboli.
Rząd obawia się, że z powodu wykradzionych rzeczy, takich jak splamione krwią materace i pościel, wirus będzie się błyskawicznie rozprzestrzeniał w slumsach liberyjskiej stolicy.
Ministerstwo zdrowia Liberii poinformowało wcześniej, że kilku chorym rozpoczęto podawanie eksperymentalnego leku przeciw eboli, nieprzetestowanego klinicznie preparatu ZMapp. Władze Liberii w środę wieczorem otrzymały nieliczne istniejące na świecie dawki tego leku.
Wczoraj szefowa Lekarzy Bez Granic Joanne Liu powiedziała, po 10-dniowej podróży po ogarniętym epidemią regionie, że jeśli nie ustabilizuje się sytuacji w Liberii, "to nigdy nie ustabilizujemy całego regionu".
- Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego. Trzeba teraz wypracować całkiem nową strategię, bo (zasięg) eboli nie ogranicza się już do kilku wiosek - ona się rozprzestrzenia w Monrowii, mieście, które ma 1,3 mln mieszkańców - powiedziała Liu.
Problem pogarsza to, że "ludzie boją się centrów medycznych. A możliwości śledzenia osób, które miały kontakt z chorymi są teraz niewystarczające" - dodała.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wydała w sobotę komunikat, w którym informuje, że rozbudowywane centra leczenia eboli w Afryce Zachodniej zapełniają się natychmiast i zaczyna brakować miejsc dla chorych.
Według danych WHO z piątku liczba ofiar śmiertelnych epidemii Eboli w Afryce Zachodniej wynosi 1145; 2127 osób jest zarażonych wirusem.
...
Strach przed śmiercią powoduje u wielu szaleństwo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:06, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Liberia: nie odnaleziono 17 pacjentów, którzy opuścili centrum leczenia Eboli
Władze Liberii nadal poszukują 17 pacjentów, którzy w weekend zostali zabrani przez swoich bliskich z centrum leczenia Eboli w slumsach w Monrovii. W sobotę placówkę zdemolował rozgniewany tłum, niezadowolony z poziomu opieki.
- Dzisiaj rano nadal szukaliśmy 17 chorych, którzy uciekli, i jeszcze ich nie odnaleźliśmy - powiedział liberyjski minister informacji Lewis Brown. Według lokalnego dziennika "FrontPageAfrica" chodzi o 17 osób z podejrzeniem zarażenia śmiertelnym wirusem lub u których potwierdzono zarażenie.
- Najgorsze jest to, że ci, którzy splądrowali ośrodek, zabrali poplamione krwią i innymi płynami materace i prześcieradła. Możemy znaleźć się w sytuacji, która będzie trudna do opanowania - dodał.
Brown, którego prezydent Ellen Johnson Sirleaf wyznaczyła na rzecznika rządu ds. epidemii Eboli, wspomniał o możliwości wprowadzenia kwarantanny w zamieszkanych przez 75 tys. ludzi slumsach West Point. Jest to jedna z najniebezpieczniejszych dzielnic biedy w liberyjskiej stolicy.
- Ci bandyci, którzy splądrowali centrum, najpewniej zarazili się już wirusem. Wprowadzenie kwarantanny w dzielnicy mogłoby być rozwiązaniem - oświadczył Brown.
W sobotę wieczorem mieszczące się w szkole średniej centrum leczenia Eboli w West Point zostało zaatakowane i splądrowane przez mieszkańców slumsów. Rodziny zabrały chorych do domów. Według świadków napastnicy wykrzykiwali antyprezydenckie hasła i zapewniali, że w kraju nie panuje epidemia.
- Widziałem, jak mieszkańcy West Point wynosili ludzi z centrum leczenia Eboli. Trzymali ich na rękach, niektórzy zabrali ich do domów, by się nimi zająć - mówił świadek wydarzenia Moses Teah, cytowany przez dziennik "FrontPageAfrica".
Mieszkańcy slumsów zarzucają rządowi, że chorzy nie otrzymują odpowiedniej opieki. Jedna z kobiet powiedziała "FrontPageAfrica", że jej mąż mimo wielu telefonów do placówek opieki medycznej nie otrzymał żadnej pomocy i zmarł.
Mieszkaniec West Point Wilmont Johnson poinformował, że w slumsach sformowała się ekipa poszukiwawcza. Nie znalazła jednak żadnych śladów zaginionych. - Przeczesaliśmy całą dzielnicę, ale na próżno. Ci, którzy widzieli ich, mówią, że udali się w kierunku innych dzielnic - powiedział Johnson.
W ciągu trwającej od pięciu miesięcy epidemii gorączki krwotocznej zmarło 1145 osób: 413 w Liberii, 380 w Gwinei, 348 w Sierra Leone i cztery w Nigerii.
...
Szaleństwo rośnie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:12, 24 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Pierwszy Brytyjczyk z ebolą ewakuowany do kraju z Sierra Leone
Pierwszy obywatel Wielkiej Brytanii, u którego potwierdzono zarażenie wirusem gorączki krwotocznej ebola, jest ewakuowany samolotem brytyjskich sił powietrznych z Sierra Leone do kraju - poinformowały w niedzielę władze tego afrykańskiego kraju.
Mężczyzna, którego tożsamości nie podano, pracował w ośrodku leczenia eboli we wschodniej części Sierra Leone, regionie najbardziej dotkniętym trwającą od marca epidemią wirusa - podał przedstawiciel resortu zdrowia Sidie Yayah Tunis.
- Brytyjczyk z wykształceniem pielęgniarskim jest obecnie ewakuowany do Zjednoczonego Królestwa na pokładzie specjalnego myśliwca brytyjskich sił powietrznych, przysłanego przez brytyjski rząd - dodał.
Według najnowszego, piątkowego bilansu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) od wybuchu w marcu bezprecedensowej epidemii eboli w kilku krajach Afryki Zachodniej - Sierra Leone, Liberii, Gwinei i Nigerii - 1427 osób zmarło, a 2615 zostało zarażonych.
W Sierra Leone WHO udokumentowała 910 przypadków zachorowań i 392 zgony. Rządowe dane mówią o 881 przypadkach i 333 zmarłych.
W sobotę parlament w Sierra Leone przegłosował ustawę karzącą nawet dwoma latami więzienia osoby ukrywające zarażonych ebolą.
WHO wskazuje ukrywanie chorych jako jedną z przyczyn epidemii; za szczególnie katastrofalną pod tym względem uznano sytuację w Sierra Leone i Liberii.
Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka. Zarażenie odbywa się przez kontakt z płynami ustrojowymi chorego. Na ebolę obecnie nie ma leku, a śmiertelność wśród zarażonych może sięgać nawet 90 proc.
...
Kolejny bohater !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:00, 25 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Zmarł lekarz zarażony wirusem Ebola
Zmarł zarażony wirusem ebola liberyjski lekarz, który był jednym z trzech Afrykańczyków otrzymujących eksperymentalny lek - poinformowały dzisiaj liberyjskie władze. WHO podała ponadto, że ekspert medyczny organizacji zaraził się w Sierra Leone.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie przekazała żadnych dodatkowych informacji na temat zarażonego eksperta, który specjalizuje się w epidemiologii. Jak podkreślono, to pierwszy przypadek zarażenia się wirusem u członka liczącego ok. 400 osób personelu WHO w krajach dotkniętych epidemią - Gwinei, Liberii, Sierra Leone i Nigerii.
Rzecznik WHO Tarik Jaszarević poinformował także o wysłaniu sprzętu ochronnego dla personelu medycznego w Demokratycznej Republice Konga, gdzie władze potwierdziły dwa przypadki eboli. Dzień wcześniej władze DR Konga podały, że u dwóch z ośmiu pacjentów, poddanych badaniu na obecność wirusa eboli, wynik okazał się pozytywny.
Także w poniedziałek liberyjski minister ds. informacji Lewis Brown oświadczył, że w stolicy kraju, Monrowii, zmarł jeden z trzech afrykańskich lekarzy zarażonych ebolą i leczonych eksperymentalnym lekiem ZMapp. Dr Abraham Borbor, zastępca dyrektora największego szpitala w Liberii, zmarł w niedzielę.
Borbor "przejawiał oznaki poprawy, ale wczoraj nastąpiła zmiana na gorsze" - mówił Brown agencji AP.
Nie ma informacji o dwóch pozostałych afrykańskich lekarzach, którzy również otrzymywali eksperymentalną kurację. Lek, który nie był dotychczas testowany na ludziach, otrzymało ponadto dwoje zainfekowanych Amerykanów; oboje wyszli już ze szpitala. Podobną kurację przechodził również hiszpański misjonarz, który zmarł.
Według agencji AP tylko sześciu ludzi na świecie otrzymało do tej pory eksperymentalny lek ZMapp. Niewielkie zasoby tego specyfiku są obecnie wyczerpane, a amerykański producent zapewne nie wyprodukuje kolejnych dawek wcześniej niż za kilka miesięcy.
Japonia zadeklarowała, że jest gotowa dostarczyć własnej produkcji lek antywirusowy, który mógłby ewentualnie służyć do zwalczania epidemii eboli.
- Nasz kraj jest w stanie dostarczyć lekarstwo we współpracy z producentem, jeśli wystąpi o to Światowa Organizacja Zdrowia - zapewnił rzecznik japońskiego rządu Yoshihide Suga. Japoński lek, znany jako favipiravir (T-705), został zarejestrowany w Japonii jako lek antywirusowy przeciwko grypie; obecnie przechodzi testy kliniczne w USA.
Suga dodał, że w nadzwyczajnych sytuacjach Japonia może odpowiedzieć na indywidualne wnioski w sprawie dostarczenia lekarstwa, jeszcze przed ewentualną decyzją WHO. Japonia dysponuje zapasem leku dla ponad 20 tys. pacjentów.
Według pochodzącego z piątku bilansu WHO od wybuchu w marcu bezprecedensowej epidemii eboli w kilku krajach Afryki Zachodniej ponad 1400 osób zmarło, a ponad 2600 zostało zarażonych. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka. Zarażenie odbywa się przez kontakt z płynami ustrojowymi chorego. Na ebolę obecnie nie ma dopuszczonego do obrotu leku, a śmiertelność wśród zarażonych może sięgać nawet 90 proc.
...
Kolejny bohater poległ na polu chwały .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:56, 02 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Strajk w największym szpitalu w Liberii
Pielęgniarki i pielęgniarze z największego szpitala w Liberii w poniedziałek rozpoczęli strajk. Domagają się podwyżek i sprzętu do walki z szalejącym w kraju wirusem ebola. Liberia jest krajem najbardziej dotkniętym obecną epidemią.
Agencja AFP pisze, że długoterminowa akcja protestacyjna w szpitalu im. Johna Fitzgeralda Kennedy'ego w Monrowii może sparaliżować walkę z chorobą.
- Potrzebujemy odpowiedniego sprzętu do pracy i musimy być lepiej opłacani, gdyż ryzykujemy życiem - powiedział rzecznik strajkujących John Tugbeh.
Dodał, że pielęgniarki i pielęgniarze nie wrócą do pracy, dopóki nie otrzymają specjalnych kombinezonów, które zapobiegają przenoszeniu się chorób zakaźnych.
- Od wybuchu epidemii nie otrzymaliśmy żadnej odzieży ochronnej. Dlatego tylu lekarzy się zaraziło - wyjaśnił Tugbeh.
Wirus gorączki krwotocznej ebola, który przenosi się przez kontakt z płynami ustrojowymi chorego, zabił już 1552 osoby w czterech krajach Afryki Zachodniej. Najbardziej dotknięta epidemią jest Liberia, gdzie zmarły 694 osoby.
Prawie jedną dziesiątą zgonów odnotowano wśród pracowników służby zdrowia.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) obawia się, że liczba zarażonych wirusem może przekroczyć 20 tys.
...
Niestety jeszcze to ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:58, 03 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ebola sieje spustoszenie. Oto zespół, który codziennie ryzykuje życiem
Rejonowy zespół medyczny przygotowuje się do wyjazdu. Zabiera rękawice, fartuchy i środek odkażający. Mieszkańcy tej okolicy nazywają ten rejon "Ebola country". Już od wielu miesięcy zespół Alfred Tamba z Liberii jest codziennie wzywany do osób z podejrzeniem choroby. Ekipa CNN ruszyła razem z nimi.
Właśnie zmarła kobieta, podejrzewana o to, że była zarażona wirusem. Zespół musi ją pochować. Aby podejść bliżej ciała ofiary, wszyscy muszą założyć specjalny strój. Najpierw kierownik zespołu spryskuje jej dom środkiem odkażającym. Dopiero wtedy do środka mogą wejść pozostali członkowie zespołu. Gdy wynoszą ciało kobiety, członkowie rodziny opłakują zmarłą z oddali. Bliżej już nie podejdą.
Wszystko, co miało kontakt z ciałem zmarłej i otoczeniem, w którym się znajdowała, a z którym mogła mieć fizyczny kontakt, musi być złożone razem z nią do grobu. Musi zostać usunięte. To jedyny sposób, by nie doprowadzić do rozprzestrzeniania się choroby.
Po pochówku zmarłej, załoga kieruje się do miejscowości Zanga. Połowa jego mieszkańców zmarła lub porzuciła swoje domostwa. Niektórzy pozostawili tu swój dobytek.
Dlaczego te domy są opuszczone? Kazelee Johnson powiedział, że stracił swoją ośmiomiesięczną siostrę, brata, siostrzenicę i wielu, wielu innych. Jest ich zbyt wielu, by wszystkich wymienić. - Umarli, umarli. W tym domu mieszkało dziewięć osób. Siedmioro zmarło.
Stamtąd kierujemy się w głąb puszczy. Teren wokół kolejnej miejscowości objęty jest kwarantanną. Mieszka tu około 8 tysięcy osób. Nikomu nie pozwolono opuścić tego miejsca. Ta społeczność została całkowicie odizolowana od świata zewnętrznego. Spośród ponad tysiąca śmiertelnych przypadków choroby w Liberii, 20 procent miało miejsce właśnie tutaj.
Naczelnik tej miejscowości powiedział nam, że jeżeli nie zabije ich Ebola, zdziesiątkuje ich głód i inne choroby. Tak wygląda życie w Lofie - jej wylęknieni mieszkańcy pozostają odcięci od świata i zdani na samych siebie. Niekiedy ratownicy wzywani są do przypadków choroby, którą zaraził się inny zespół medyczny, tak jak w tym wypadku. Zespół zajmujący ten budynek musiał zostać objęty kwarantanną, po tym jak wszyscy jego członkowie zarazili się wirusem. Tylko jeden z nich przeżył.
- Czasami idziemy spać i nie chcemy o niczym śnić, ale cały czas śnimy o Eboli.
- To koszmar?
- Tak.
Pomimo ryzyka i lęku, Tamba twierdzi, że wspólnie z zespołem będą wszelkimi siłami kontynuować niesienie pomocy.
- Siedzenie w domu niczego nie rozwiąże.
>>>
To sa twarze bohaterstwa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:31, 05 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Trzeci Amerykanin zakażony ebolą wyleciał z Liberii do kraju
Trzeci amerykański pracownik misji chrześcijańskiej, zakażony w Liberii wirusem ebola, wyleciał w czwartek z Monrowii do kraju na pokładzie specjalnego samolotu; będzie leczony w szpitalu w stanie Nebraska - poinformowała organizacja charytatywna SIM USA.
51-letni lekarz z Bostonu Rick Sacra zgłosił się na ochotnika na wyjazd do Liberii, gdy dowiedział się o zakażeniu ebolą u dwojga innych Amerykanów - lekarza i pielęgniarki pracujących w tym zachodnioafrykańskim kraju.
Nie wiadomo, w jaki sposób doszło do zakażenia u Sacry, który pracował w Liberii jako położnik i nie zajmował się pacjentami z ebolą. Amerykanin przestrzegał wszelkich standardów bezpieczeństwa w celu uniknięcia zakażenia - zapewniła SIM USA. Według władz organizacji Sacra miał świetną opiekę w Liberii, ale ośrodek w Nebrasce dysponuje bardziej zaawansowanym sprzętem i oferuje większy zakres terapii.
Władze sanitarne Liberii badają okoliczności zakażenia lekarza.
Dwoje innych Amerykanów - doktor Kent Brantly i pielęgniarka Nancy Writebol - zakaziło się w lipcu w czasie pracy w misji chrześcijańskiej w Liberii. Oboje wrócili do USA, gdzie byli leczyli z użyciem eksperymentalnego serum w szpitalu w Atlancie. Zarówno lekarz, jak i pielęgniarka wyszli 21 sierpnia ze szpitala i nie stanowią zagrożenia dla zdrowia publicznego.
Epidemia gorączki krwotocznej ebola, która wybuchła w marcu w Afryce Zachodniej, spowodowała już śmierć ponad 1900 osób.
Kraje najbardziej dotknięte epidemią to Liberia, Sierra Leone i Gwinea. Nigeria jest dotknięta w mniejszym stopniu. W Senegalu stwierdzono pierwszy przypadek eboli u Gwinejczyka, który przekroczył granicę.
...
Ofiarowali siebie potrzebującym ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:27, 08 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
WHO: ekspansja eboli w Liberii w postępie geometrycznym
Liczba przypadków zachorowań na ebolę wzrasta w Liberii w postępie geometrycznym - ostrzegła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Według niej w ciągu najbliższych trzech tygodni wirusem zarazi się w tym kraju wiele tysięcy ludzi.
"Wirus ebola w Liberii już teraz rozprzestrzenia się błyskawicznie, a liczba nowych przypadków rośnie w postępie geometrycznym" - podkreśliła WHO w oświadczeniu. Konwencjonalne metody kontroli zachorowań w tym kraju "nie przynoszą oczekiwanego skutku" - dodano w komunikacie.
Jako szczególnie groźny potencjalny rozsadnik choroby WHO wskazała taksówki, te zwyczajne i te motocyklowe.
Organizacja zaapelowała do państw o trzy-, a nawet czterokrotne zwiększenie nakładów na rzecz walki z ebolą w Liberii i innych państwach Afryki Zachodniej.
W samej Liberii na ebolę zachorowało dotąd 1871 osób, z czego 1089 zmarło; to najwyższy bilans spośród wszystkich krajów dotkniętych obecną epidemią - wynika z najnowszych, piątkowych danych WHO.
Łącznie w Gwinei, Liberii i Sierra Leone odnotowano 3944 przypadki, z czego 2097 zakończyło się zgonem chorego. Kolejne 18 zachorowań i siedem przypadków śmiertelnych miało miejsce w Nigerii, jedna osoba zachorowała w Senegalu.
W czternastu na 15 hrabstw Liberii udokumentowano przypadki zachorowań na ebolę; każde nowe centrum medyczne wyspecjalizowane w leczeniu wirusa zaraz po otwarciu przeżywa oblężenie pacjentów, co "wskazuje na ogromną, a wcześniej niedostrzeganą liczbę przypadków".
"Chorych przybywa znacznie szybciej, niż jesteśmy w stanie leczyć w naszych ośrodkach. Spodziewamy się wielu tysięcy nowych zachorowań w ciągu najbliższych trzech tygodni" - podkreśliła WHO.
...
Takie są prawidla narastania zarazy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:46, 26 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Liberia: Ofiary eboli "zmartwychwstały"? Mieszkańcy w panice
Panika w afrykańskiej wiosce. Mieszkańcy są przekonani, że dwie ofiary wirusa Ebola "zmartwychwstały" i przebywają wśród nich – pisze mirror.co.uk.
Ofiary, o których pisze brytyjski portal, to kobiety w wieku ok. 40 i 60 lat, pochodzące z liberyjskiego regionu Nimba. Obydwie zmarły z powodu śmiercionośnego wirusa. Lokalna prasa twierdzi, że zmarłe właśnie miały być pochowane, gdy… zmartwychwstały. Teraz społeczności, z których się wywodziły, żyją w strachu, przekonane, że kobiety przebywają wśród ich mieszkańców.
"Odkąd epidemia Eboli wybuchła w regionie Nimba, nie zdarzyło się jeszcze, by ofiary zmartwychwstały" – donosi ta sama gazeta, na którą powołuje się mirror.co.uk.
To kolejna niezwykła informacja z Liberii w ostatnim czasie. Niedawno jeden z miejscowych lekarzy oświadczył, że jest w stanie wyleczyć zarażonych ebolą. W zeszłym tygodniu sam zmarł z powodu wirusa.
Epidemia eboli
Według szacunków WHO liczba przypadków eboli może sięgnąć 21 tys. w ciągu sześciu tygodni, chyba że wydatnie zwiększy się wysiłki zmierzające do ograniczenia epidemii - wynika z analizy opublikowanej wczoraj w "New England Journal of Medicine".
Od pierwszych doniesień pół roku temu liczba przypadków eboli w Afryce Zachodniej sięgnęła, jak się szacuje, 5800 osób. Według przedstawicieli WHO liczba nowych przypadków nadal zwiększa się wykładniczo i bez lepszych środków kontroli ebola może nadal szerzyć się w najbliższych latach.
WHO ostrzega, że odnotowana liczba zachorowań i zgonów jest najprawdopodobniej mocno niedoszacowana. Na przykład w Liberii, która jest najsilniej dotknięta epidemią, prawdziwa liczba zgonów na ebolę może nigdy nie wyjść na światło dzienne, ponieważ ciała umierających w zatłoczonych slumsach Monrowii są po prostu wrzucane do rzeki.
Opierając się częściowo na założeniu, że liczba przypadków eboli jest niedoszacowana, oczekuje się, że amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób ogłosi we wtorek o wiele gorsze prognozy. Szkic raportu tego ośrodka uzyskany przez agencję AP mówi, że w samych tylko Liberii i Sierra Leone do końca tego miesiąca liczba przypadków może wynieść 21 tys., a do końca stycznia sięgnąć miliona. Eksperci wyjaśniają, że prognozy te nie biorą pod uwagę wysiłków mających na celu opanowanie epidemii.
W ostatnich tygodniach przedstawiciele organizacji zdrowia na całym świecie nasilili starania o dostarczenie pomocy, ale wirus szerzy się nadal. Brakuje łóżek w szpitalach, pracowników ochrony zdrowia, a nawet mydła i wody w najciężej dotkniętych epidemią krajach: Gujanie, Sierra Leone i Liberii.
W zeszłym tygodniu USA poinformowały, że wybudują kilkanaście ośrodków szpitalnych w Liberii i wyślą do pomocy 3 tys. żołnierzy. Wielka Brytania i Francja również obiecały budowę placówek szpitalnych w Sierra Leone i Gwinei, a Bank Światowy i UNICEF wysyłają pomoc wartości ponad 1 mln dolarów do objętych epidemią rejonów Afryki Zachodniej.
- Zaczynamy widzieć pewne oznaki w reakcji na epidemię, które dają nam nadzieję, że nie dojdzie do takiego wzrostu zachorowań - powiedział Christopher Dye, dyrektor WHO ds. strategii i współautor analizy opublikowanej w "New England Journal of Medicine". Zastrzegł on, że prognozowanie w przypadku epidemii przypomina nieco trudności z prognozowaniem pogody długoterminowej.
Specjaliści przewidują, że śmiertelność wśród hospitalizowanych wyniesie ok. 70 proc., ale dodają, że wiele przypadków eboli zostało zdiagnozowanych już po śmierci. Dye powiedział, że nie ma dowodu na to, by obecnie ebola była bardziej zaraźliwa czy częściej kończyła się śmiercią niż w poprzednich epidemiach.
Jak ocenił były szef Międzynarodowego Towarzystwa ds. Chorób Zakaźnych doktor Richard Wenzel z Virginia Commonwealth University, dane WHO wydają się "nieco pesymistyczne" i nie uwzględniają bieżących starań o kontrolę nad epidemią.
Inni zewnętrzni specjaliści kwestionują prognozy WHO i uważają, że szerzenie się eboli ulegnie spowolnieniu nie tylko dzięki podejmowanym środkom, ale również dzięki zmianom w zachowaniach ludzi. "Epidemie eboli kończą się zwykle z chwilą, gdy ludzie przestają dotykać chorych" - powiedział specjalista chorób zakaźnych z organizacji Lekarze bez Granic dr Armand Sprecher.
Według niego także choroby, które utrzymują się w środowisku, przechodzą zwykle znaczące zmiany i tracą zjadliwość lub zmniejsza się ich zaraźliwość.
Naukowcy uważają, że rozstrzygające znaczenie dla opanowania epidemii będą miały najbliższe miesiące. "Okienko do kontrolowania epidemii się zamyka" - powiedział Adam Kucharski, naukowiec epidemiolog chorób zakaźnych z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej.
...
Chyba nie chodzi o zmartwychwstanie tylko raczej sie boja ze wrocily jako zombi tak ? Media nie kumaja zabobonow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:36, 27 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Amerykański lekarz wyzdrowiał z Eboli
Amerykański lekarz wyzdrowiał z Eboli. 51-letni Rick Sacra, misjonarz w Liberii, został wypuszczony ze szpitala w USA.
Trzy tygodnie temu Sacra trafił do centrum zakaźnego w stanie Nebraska. - Cieszę się, że jestem tu z wami - mówił po wyjściu ze szpitala. Dziękował Bogu, lekarzom i tym, którzy się za niego modlili.
Sacra, na co dzień lekarz rodzinny, został zakażony Ebolą 29 sierpnia podczas pracy w szpitalu położniczym w Liberii. Jak mówił, doszło do tego podczas wykonywania cesarskiego cięcia. Choć nie jest położnikiem, pomagał z braku kadry.
Do tej pory niewielu osób udało się wyleczyć z powodu Eboli. W wyniku epidemii w zachodniej Afryce zmarło prawie 3 tysiące osób. Zarażonych jest drugie tyle.
...
To Bóg decyduje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:58, 27 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
WHO: ponad trzy tysiące ofiar śmiertelnych eboli
Liczba ofiar śmiertelnych epidemii eboli przekroczyła trzy tysiące - wynika z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Oznacza to, że umarła blisko połowa z około 6,5 tysiąca ludzi zarażonych wirusem.
W Gwinei, gdzie epidemia zaczęła się w ubiegłym roku, wirusem zaraziło się ponad tysiąc osób, z czego zmarło 648. Najpoważniejsza sytuacja panuje w Liberii, tam spośród 3,5 tysiąca chorych zmarło 1800. W Nigerii odnotowano osiem śmiertelnych ofiar wirusa, w Senegalu jednego zarażonego udało się wyleczyć. W Sierra Leone na gorączkę krwotoczną zapadło ponad dwa tysiące ludzi, z czego ponad 600 zmarło. Ebolą zaraża się też personel medyczny, pracujący na terenach epidemii w bardzo trudnych warunkach. Zaraziło się tam w sumie 375 lekarzy i pielęgniarek, 211 z nich zmarło.
Osobne ognisko eboli jest w Demokratycznej Republice Konga. Z 71 chorych na gorączkę krwotoczną zmarło tam 40 osób.
WHO ostrzega, że odnotowana liczba zachorowań i zgonów jest najprawdopodobniej mocno niedoszacowana. Na przykład w Liberii, która jest najsilniej dotknięta epidemią, prawdziwa liczba zgonów na ebolę może nigdy nie wyjść na światło dzienne, ponieważ ciała umierających w zatłoczonych slumsach Monrowii są po prostu wrzucane do rzeki.
Opierając się częściowo na założeniu, że liczba przypadków eboli jest niedoszacowana, oczekuje się, że amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób ogłosi we wtorek o wiele gorsze prognozy. Szkic raportu tego ośrodka uzyskany przez agencję AP mówi, że w samych tylko Liberii i Sierra Leone do końca tego miesiąca liczba przypadków może wynieść 21 tys., a do końca stycznia sięgnąć miliona. Eksperci wyjaśniają, że prognozy te nie biorą pod uwagę wysiłków mających na celu opanowanie epidemii.
W ostatnich tygodniach przedstawiciele organizacji zdrowia na całym świecie nasilili starania o dostarczenie pomocy, ale wirus szerzy się nadal. Brakuje łóżek w szpitalach, pracowników ochrony zdrowia, a nawet mydła i wody w najciężej dotkniętych epidemią krajach: Gujanie, Sierra Leone i Liberii.
W zeszłym tygodniu USA poinformowały, że wybudują kilkanaście ośrodków szpitalnych w Liberii i wyślą do pomocy 3 tys. żołnierzy. Wielka Brytania i Francja również obiecały budowę placówek szpitalnych w Sierra Leone i Gwinei, a Bank Światowy i UNICEF wysyłają pomoc wartości ponad 1 mln dolarów do objętych epidemią rejonów Afryki Zachodniej.
- Zaczynamy widzieć pewne oznaki w reakcji na epidemię, które dają nam nadzieję, że nie dojdzie do takiego wzrostu zachorowań - powiedział Christopher Dye, dyrektor WHO ds. strategii i współautor analizy opublikowanej w "New England Journal of Medicine". Zastrzegł on, że prognozowanie w przypadku epidemii przypomina nieco trudności z prognozowaniem pogody długoterminowej.
Specjaliści przewidują, że śmiertelność wśród hospitalizowanych wyniesie ok. 70 proc., ale dodają, że wiele przypadków eboli zostało zdiagnozowanych już po śmierci. Dye powiedział, że nie ma dowodu na to, by obecnie ebola była bardziej zaraźliwa czy częściej kończyła się śmiercią niż w poprzednich epidemiach.
Jak ocenił były szef Międzynarodowego Towarzystwa ds. Chorób Zakaźnych doktor Richard Wenzel z Virginia Commonwealth University, dane WHO wydają się "nieco pesymistyczne" i nie uwzględniają bieżących starań o kontrolę nad epidemią.
Inni zewnętrzni specjaliści kwestionują prognozy WHO i uważają, że szerzenie się eboli ulegnie spowolnieniu nie tylko dzięki podejmowanym środkom, ale również dzięki zmianom w zachowaniach ludzi. - Epidemie eboli kończą się zwykle z chwilą, gdy ludzie przestają dotykać chorych - powiedział specjalista chorób zakaźnych z organizacji Lekarze bez Granic dr Armand Sprecher.
Według niego także choroby, które utrzymują się w środowisku, przechodzą zwykle znaczące zmiany i tracą zjadliwość lub zmniejsza się ich zaraźliwość.
Naukowcy uważają, że rozstrzygające znaczenie dla opanowania epidemii będą miały najbliższe miesiące. - Okienko do kontrolowania epidemii się zamyka - powiedział Adam Kucharski, naukowiec epidemiolog chorób zakaźnych z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej.
...
Niestety ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|