Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Mozambik kwitnie ! ? Szok !

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:06, 31 Mar 2012    Temat postu: Mozambik kwitnie ! ? Szok !

Co za szok . Najbiedniejszy kraj swiata dzis kwitnie !

The Guardian
Mozambik - afrykański lew w ataku

Boom budowlany, coraz mocniejsza waluta, napływające inwestycje zagraniczne – w Mozambiku dokonuje się prawdziwa gospodarcza rewolucja. Szansą na lepszą przyszłość tego kraju są wielkie zasoby węgla i ostatnio odkryte ogromne złoża gazu. Ale w Afryce bogate zasoby naturalne często okazują się przekleństwem…

Szkielety stylowych kolonialnych budynków, jak wraki statków na dnie oceanu, wciąż nadają Maputo wyjątkowy styl. Jednak stolica Mozambiku nie ma już w sobie nic z miejskiego muzeum. Pośród licznych pracujących wielkich koparek i dźwigów powoli wyłania się inny obraz miasta. Boom budowlany ma się tutaj świetnie i jest konkretnym dowodem na to, że w kraju dokonuje się gospodarcza rewolucja. W zeszłym roku wzrost gospodarczy sięgnął 7,1 proc., a w ostatnim kwartale nawet 8,1 proc. Mozambik, trawiony przez 15 lat wojną domową, jest gotowy, by w ciągu najbliższej dekady stać się największym na świecie eksporterem węgla, a dzięki odkrytym niedawno dwóm ogromnym złożom gazu, zapewnić sobie okres prawdziwej prosperity.

Narodowa waluta Mozambiku ma się najlepiej na świecie w stosunku do dolara. Inwestycje płyną do kraju na niespotykaną dotąd skalę, do tego stopnia, że – o ironio! - młodzi Portugalczycy zmagający się z kryzysem we własnym kraju, uciekają do byłej kolonii w poszukiwaniu lepszych perspektyw.

Od Kapsztadu po Kair nie brak dowodów na to, że cała Afryka jest w momencie przemiany: ogromne projekty infrastrukturalne, rosnąca klasa średnia, zagraniczni inwestorzy w sektorze telekomunikacji, finansów i towarów przeznaczonych dla miliarda konsumentów. Jednak cały czas jest to jednocześnie najbiedniejszy kontynent na świecie, a wzrost gospodarczy nie przekłada się na zmniejszenie nierówności społecznych czy wzmocnienie demokracji. Wszystko to sprawia, że wiara w afrykański renesans jest nieco zachwiana.

Afryka jest dziś eksporterem surowców naturalnych, a ich ceny i wydobycie uzależnione są od sytuacji gospodarczej w Chinach, których wymiana handlowa z Afryką wzrosła w ciągu ostatniej dekady dziesięciokrotnie, wyprzedzając tym samym inwestycje Stanów Zjednoczonych. W zamian za to z chińskich kredytów finansowanych jest wiele projektów infrastrukturalnych, które zmieniają oblicze kontynentu. Szacuje się, że obecnie w Afryce mieszka milion Chińczyków – zajmują się handlem, inwestują, pracują, prowadzą małe firmy i jak podkreślają krytycy, eksploatują bogactwo zasobów naturalnych kontynentu.

W hotelu Southern Sun w Maputo przyjazd delegacji chińskich biznesmenów nie dziwi już nikogo. Mozambik oferuje teraz niezwykle atrakcyjne perspektywy biznesowe, przezwyciężając swą bolesną kolonialną przeszłość i wojnę domową.

W kraju rośnie klasa średnia, co można zaobserwować przy okazji otwarcia centrów handlowych. W 2010 uruchomiono pierwszy w kraju prywatny szpital chirurgii plastycznej. Teraz do gry wkraczają niewykorzystywane dotąd źródła energii – wystarczy wspomnieć, że odległa prowincja Tete kryje prawdopodobnie ostatnie wielkie zasoby węgla na świecie.

Jednak to ostatnie odkrycie złóż gazu na północnym wybrzeżu zostało uznane za ”główną nagrodę” mogącą zmienić na lepsze los tego ubogiego i uzależnionego od pomocy zagranicznej kraju. (…) W zeszłym roku amerykańska grupa Anadarko trafiła na złoża gazu o wielkości 850 mld metrów sześciennych w rzece Rovuma (trzy razy więcej niż rezerwy w Morzu Północnym). Włoska grupa energetyczna, ENI także może pochwalić się sukcesem, gdyż znalazła w pobliżu dwa miejsca złóż gazowych. Warto dodać, że atutem Mozambiku jest strategiczne położenie geograficzne w pobliżu Azji, a szczególnie bisko potrzebujących nowych źródeł energii Indii.

”Z gospodarczego punktu widzenia to będzie ogromny zysk dla wschodniej Afryki”, przekonywał w zeszłym roku John Craven z firmy Cove. ”Dla lokalnej gospodarki to ogromny projekt. Będą mieli szansę odmienić swój kraj, jeśli tylko dobrze rozegrają tę grę”.

Jak uczy doświadczenie, tam, gdzie jest gaz, tam jest też i ropa. Mateus Zimba z południowoamerykańskiej firmy Sasol, mówi: - Biorąc pod uwagę wielkość złóż gazu, myślę, że ten kraj nie będzie już nigdy taki sam. Patrzę na to z perspektywy Mozambijczyka i uważam, że będziemy ważnym światowym graczem. Mam nadzieję, że węgiel i gaz zapewnią nam wystarczającą niezależność, byśmy mogli wziąć na siebie odpowiedzialność za nasz los i myśleć raczej o zagranicznych inwestycjach niż o zagranicznej pomocy. Mogę mieć tylko nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze, by uniknąć polaryzacji kraju, bo to największe wyzwanie, przed jakim dziś stoimy.

Czy węgiel i gaz pomogą zwalczyć nierówności między obywatelami? Historia Afryki pełna jest niespełnionych obietnic, spektakularnych znalezisk, na których wzbogacili się chciwi despoci oraz wielkie korporacje, a które zwykłym ludziom przyniosły jedynie jeszcze większą biedę. Tak zwane ”przekleństwo bogactw naturalnych” wciąż pozostaje realnym zagrożeniem, choć dziś rządy i społeczeństwo są bardziej wyczuleni na to ryzyko. Shell przyznaje, że projekty w Mozambiku są dla firmy szansą na poprawienie swojego wizerunku po tym, jak został on nadszarpnięty wydarzeniami w Nigerii.

Zdaniem włoskiego przedsiębiorcy, Gabriela Fossati-Bellaniego ”Mozambik ma ogromny potencjał i szansę na rozwój i już dziś pokazuje, że ma prawidłowe podejście do sprawiedliwego podziału bogactwa”. - Ludzie oczekują wiele od swojego kraju i mają rację. Biznes się rozwija, rośnie klasa średnia, poziom profesjonalizmu i świadczenia usług, a Maputo jest dziś metropolią - dodaje.

Jak przystało na metropolię, w stolicy nie brak próbujących odpowiedzieć na rosnące zapotrzebowanie centrów handlowych i hoteli, a także restauracji, w których rezerwacja stolika jest już koniecznością, oraz coraz dłuższych korków na ulicach, w których stoją drogie samochody. Niemalże co tydzień przyjeżdża tu nowa delegacja z Australii, Brazylii, Wielkiej Brytanii, Indii, Norwegii, Turcji czy Chin, chcąc zainwestować w Mozambiku oraz w innych krajach afrykańskich.

Najbardziej ambitnym projektem jest wart milion dolarów kompleks w Maputo o wielkości 300 000 metrów kwadratowych, gdzie za około 15 lat znaleźć się mają biura, budynki mieszkalne i handlowe oraz hotele. José Pinheiro z CR Holdings przekonuje, że ”będzie to nowe odrodzenie się miasta. To prawdopodobnie największy rozwój od początku XX wieku”. Dodaje, że najwięcej inwestycji pochodzi z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Hiszpanii. - Rośnie świadomość, że droga do rozwoju wiedzie przez Afrykę. Europejczycy zrozumieli to, na co Chińczycy wpadli dziesięć lat temu. Chcą brać udział w tym przedsięwzięciu.

Zdaniem Pinheiro rolą darczyńców, czyli na przykład Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, powinna być pomoc w uchronieniu gospodarki Mozambiku przed zgubnymi skutkami ”przekleństwa bogactw naturalnych”. Będzie to wymagało cierpliwości i dobrego planowania – wydobycie gazu zajmie jeszcze dobrą dekadę i wymagać będzie dziesiątków miliardów dolarów na inwestycje.

Niektórzy jednak pozostają sceptyczni co do wpływu bogactw naturalnych na życie 23 milionów Mozambijczyków. Wątpią w to, że rząd przeznaczy wystarczająco dużo pieniędzy na infrastrukturę i na polepszenie produkcji rolniczej – jednego z głównych sposobów na zmniejszenie ubóstwa. - W tym biznesie brakuje przejrzystości. Ludzie będący u władzy robią interesy wpływające na życie przyszłych pokoleń, a my nie mamy o nich pojęcia. Negocjują swoje własne korzyści. Może się tak skończyć, że pięćdziesięciu miliarderów dobije targu, a reszta społeczeństwa zubożeje jeszcze bardziej. Brak przejrzystości jest tym, co nas najbardziej niepokoi - ostrzega Erik Charas, naczelny gazety @Verdade (Prawda).

- Mamy wystarczająco dużo czasu, by zrobić to dobrze. Rząd powinien stawiać na dobro obywateli, a nie pogarszać warunki życia ludzi mieszkających w okolicach złóż. Ten potencjał nie został jeszcze zmarnowany. Kraj jest zdecydowanie zamożniejszy. Nie mamy prawa narzekać, bo w końcu dostaliśmy wielką szansę. Jeśli jednak nie zrobimy tego tak jak należy, możemy wyjść z całego przedsięwzięcia biedniejsi niż byliśmy.

David Smith

>>>>

Szok . Ten kraj regularnie wygrywal konkursy na najbiedniejszy kraj swiata . Komunisci doprowadzili go dzieki ,,pomocy'' Kremla do najgorszej sytuacji . Dzis jest wielki wzrost . Ale niestety surowcowy . Czyli juz strach ze zrobi sie to co wszedzie od Rosji po Zair . Zlodziejstwo oligarchowie afreszysci gangi mordy i glodujace masy ...
Faktycznie kase trzeba przeznaczac na szkoly szpitale drogi mosty sieci energetyczne i to wszystko . Nie mowic o kopaniu studni we wioskach . istotnie trzeba pilnowac ale niech nie robi tego MFW i BŚ bo jak oni zaczna to karj zrujnuja . Tu musza byc oragnizacje spoleczne . Clooney czy Angelina zrobia wiecej niz rzady ... Trzeba wywierac presje nieustanan na miejscowych zlodziejaszkow u zloba to przynajmniej mniej ukradna .
A co do tej silnej waluty to tez niech uwazaja bo zrobi im sie Argentyna ...
Widzimy tutaj kolejny przyklad jaki to rzekomo jest ,,kryzys globalny'' . Firmy z UE sa w Afryce . Bo zwiewaja przed ,,normami UE'' gdzie sie da . Taki to kryzys ... Wytworzony przez Bruksele ...

Po lewej: budowa w Maputo , po prawej: metical, waluta Mozambiku -AFP, Bank Mozambiku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:36, 18 Maj 2012    Temat postu:

Kolejne wielkie złoża gazu odkryte w Afryce Wschodniej

Za­chod­nie spół­ki po­in­for­mo­wa­ły o od­kry­ciu du­żych do­dat­ko­wych ilo­ści gazu u wy­brze­ży Mo­zam­bi­ku i Tan­za­nii. Od­kry­cie to ugrun­tu­je w przy­szło­ści po­zy­cję państw Afry­ki Wschod­niej, jako głów­nych no­wych eks­por­te­rów cie­kłe­go gazu ziem­ne­go do spra­gnio­nej coraz to więk­szej ilo­ści ener­gii Azji.

Wło­ska grupa naf­to­wa ENI po­da­ła w środę, że od­kry­ła na te­re­nie swo­je­go bloku wy­do­byw­cze­go w Mo­zam­bi­ku nowe roz­le­głe pole ga­zo­we. Bry­tyj­ska grupa BG oraz spół­ka po­szu­ki­waw­czo -wy­do­byw­cza Ophir Ener­gy po­in­for­mo­wa­ły na­to­miast, że do­ko­na­ły po­dob­ne­go wiel­kie­go od­kry­cia w swoim szy­bie ga­zo­wym Mzia, znaj­du­ją­cym się na wo­dach Tan­za­nii.

Skala tych naj­now­szych od­kryć w po­łą­cze­niu z wcze­śniej­szy­mi sta­no­wi wię­cej niż wy­star­cza­ją­ce uza­sad­nie­nie dla prze­zna­cze­nia mi­liar­dów do­la­rów na re­ali­za­cję dwóch in­we­sty­cji, które będą miały na celu schła­dza­nie gazu do stanu płyn­ne­go, tak aby można go było za­ła­do­wać na tan­kow­ce.

Okre­śla­jąc to od­kry­cie jako „ważne”, spół­ka ENI po­da­ła, iż sza­cu­je, że wraz z jej ostat­nim od­kry­ciem po­czy­nio­nym na te­re­nie Mo­zam­bi­ku, jej blok może za­wie­rać nawet 52 bi­lio­ny stóp sze­ścien­nych gazu.

Około 10 bi­lio­nów stóp sze­ścien­nych to ilość wy­star­cza­ją­ca na po­kry­cie w ca­ło­ści rocz­ne­go za­po­trze­bo­wa­nia na ten su­ro­wiec Fran­cji, Nie­miec, Wiel­kiej Bry­ta­nii i Włoch.

„Suk­ces, jaki udało się osią­gnąć w szy­bie Mzia-1 jest istot­nym kro­kiem na­przód w stro­nę roz­bu­do­wy znaj­du­ją­ce­go się na te­re­nie Tan­za­nii Bloku 1,” stwier­dził Nick Co­oper, dy­rek­tor ge­ne­ral­ny Ophir Ener­gy, któ­rej akcje sko­czy­ły o 12 pro­cent.

Spół­ki pa­li­wo­we ścią­ga­ły w ostat­nich la­tach do Afry­ki Wschod­niej sku­szo­ne ko­rzyst­niej­szy­mi wa­run­ka­mi pro­wa­dze­nia od­wier­tów na wo­dach głę­bi­no­wych oraz z po­wo­du trud­no­ści z za­bez­pie­cze­niem sobie do­stę­pu do złóż w re­gio­nach tra­dy­cyj­nie uzna­wa­nych za bar­dziej per­spek­ty­wicz­ne, jak np. na Bli­skim Wscho­dzie.

Od­kry­cia w Afry­ce Wschod­niej zwięk­sza­ją per­spek­ty­wy roz­wo­ju dla tego re­gio­nu i prze­cie­ra­ją szla­ki dla spół­ek dzia­ła­ją­cych w bran­żach ener­go­chłon­nych, po­nie­waż część z eks­plo­ato­wa­ne­go gazu zo­sta­nie wy­ko­rzy­sta­na rów­nież na po­trze­by we­wnętrz­ne tego re­gio­nu.

POGOŃ ZA GAZEM

Ana­li­ty­cy uwa­ża­ją, że wio­dą­ce spół­ki naf­to­we, które nie są jesz­cze obec­ne w tym re­gio­nie, nie­zwłocz­nie roz­pocz­ną sta­ra­nia o to, aby uczest­ni­czyć w eks­plo­ata­cji nowo od­kry­tych za­so­bów, co bę­dzie ozna­cza­ło więk­szą licz­bę fuzji i prze­jęć. Krok w rym kie­run­ku uczy­nił już ho­len­der­ski Shell, który chce kupić bry­tyj­ską spół­kę wy­do­byw­czą Cove Ener­gy.

„Są­dzi­my, że je­dy­nie kwe­stią czasu jest to, kiedy spół­ka Ophir Ener­gy ścią­gnie na sie­bie uwagę wio­dą­cych kon­cer­nów naf­to­wych, tak jak Cove Ener­gy przy­cią­gnę­ła Shel­la,” za­uwa­ży­li ana­li­ty­cy We­stho­use Se­cu­ri­ties.

Cove jest w Mo­zam­bi­ku part­ne­rem ame­ry­kań­skiej spół­ki wy­do­byw­czej Ana­dar­ko Pe­tro­leum. We wto­rek obie spół­ki także po­in­for­mo­wa­ły o od­kry­ciu zna­czą­ce­go no­we­go pola gazu u wy­brze­ży tego kraju, w re­jo­nie są­sia­du­ją­cym z blo­kiem eks­plo­ato­wa­nym przez ENI.

Spół­ka ENI, któ­rej part­ne­rem w Mo­zam­bi­ku jest por­tu­gal­ska Galp Ener­gia, po­da­ła, iż roz­wa­ży sprze­daż udzia­łów w swoim bloku w Mo­zam­bi­ku. Nie na­le­ży jed­nak spo­dzie­wać się, że de­cy­zja do­ty­czą­ca za­war­cia ja­kiej­kol­wiek umowy w tej spra­wie za­pad­nie jesz­cze przed koń­cem roku.

Za akcje ENI pła­co­no 0,1 pro­cent wię­cej, a wa­lo­ry BG zwyż­ko­wa­ły o 0,2 pro­cent, co w za­sa­dzie od­po­wia­da­ło no­to­wa­niom ca­łe­go in­dek­su eu­ro­pej­skich spół­ek pa­li­wo­wych, który zwyż­ko­wał także o 0,2 pro­cent.

>>>>

Nie wiadomo czy sie cieszyc czy obawiac . Znow moga wybuchnac mordy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:55, 24 Cze 2013    Temat postu:

Groźby RENAMO: w Mozambiku może wybuchnąć wojna

Gro­mio­na w czas po­ko­ju w wy­bo­rach, dawna par­ty­zanc­ka armia grozi roz­pę­ta­niem nowej wojny do­mo­wej w Mo­zam­bi­ku, w kraju, który z sym­bo­lu upad­ku stał się w ostat­nich la­tach wzo­rem afry­kań­skie­go suk­ce­su.

Od dwóch mie­się­cy w po­ło­żo­nej w sercu kraju pro­win­cji So­fa­la znów grzmią strza­ły. W ze­szłym ty­go­dniu uzbro­je­ni w ka­ra­bi­ny ma­szy­no­we na­past­ni­cy ostrze­la­li pa­sa­żer­skie au­to­bu­sy, za­bi­ja­jąc 2 po­dróż­nych i kilku cięż­ko ra­niąc.

W maju i kwiet­niu w po­tycz­kach zbroj­nych mię­dzy od­dzia­ła­mi rzą­do­we­go woj­ska i par­ty­zan­ta­mi z ugru­po­wa­nia RE­NA­MO zgi­nę­ło kil­ku­na­stu żoł­nie­rzy i po­li­cjan­tów, a także kilku przy­pad­ko­wych cy­wi­lów. Par­ty­zan­ci na­pa­dli na kilka po­li­cyj­nych ko­mi­sa­ria­tów i woj­sko­wych po­ste­run­ków, skąd zra­bo­wa­li ar­se­na­ły.

Przy­wód­cy RE­NA­MO grożą, że wy­wo­ła­ją w kraju nową wojnę i spa­ra­li­żu­ją drogi i ko­le­je, jeśli rzą­dzą­ca par­tia FRE­LI­MO nie po­dzie­li się z nimi wła­dzą. FRE­LI­MO (Front Wy­zwo­le­nia Mo­zam­bi­ku) i RE­NA­MO (Na­ro­do­wy Ruch Oporu Mo­zam­bi­ku) sto­czy­ły już jedną, wy­jąt­ko­wo krwa­wą wojnę o wła­dzę w la­tach 80. i 90. Wy­wo­łał ją RE­NA­MO, an­ty­ko­mu­ni­stycz­na par­ty­zant­ka, utwo­rzo­na przy wspar­ciu bia­łych rzą­dów ra­si­stow­skich Ro­de­zji i Po­łu­dnio­wej Afry­ki, które w ten spo­sób za­mie­rza­ły znie­chę­cić le­wi­co­wy FRE­LI­MO do po­ma­ga­nia czar­no­skó­rym ru­chom wy­zwo­leń­czym w Ro­de­zji i RPA.

Wojna, która do­szczęt­nie wy­nisz­czy­ła kraj i spo­wo­do­wa­ła śmierć co naj­mniej mi­lio­na ludzi zo­sta­ła prze­rwa­na wraz z upad­kiem Związ­ku Ra­dziec­kie­go i apar­the­idu w RPA. W 1992 r. FRE­LI­MO i RE­NA­MO pod­pi­sa­ły ro­zejm, a w 1994 r. w Mo­zam­bi­ku od­by­ły się pierw­sze wolne wy­bo­ry, wy­gra­ne przez FRE­LI­MO i jego przy­wód­cę, urzę­du­ją­ce­go pre­zy­den­ta Jo­aqi­ma Chis­sa­no.

Pięć lat póź­niej, w ko­lej­nych wy­bo­rach przy­wód­cy RE­NA­MO Afon­so Dhla­ka­mie omal udało się ode­brać Chis­sa­no wła­dzę. Prze­grał jed­nak mi­ni­mal­nie wy­bo­ry 48 do 52 proc. gło­sów. Na­stęp­ne elek­cje prze­gry­wał już jed­nak z kre­te­sem. W 2004 r. zo­stał po­ko­na­ny przez no­we­go przy­wód­cę FRE­LI­MO Ar­man­do Gu­ebu­zę 64 do 32, a w 2009 r. aż 75-16.

Ob­ra­żo­ny na cały świat 60-let­ni Dhla­ka­ma osten­ta­cyj­nie wy­pro­wa­dził się ze sto­li­cy kraju Ma­pu­to do Na­mpu­li na pół­no­cy kraju, a pod ko­niec ze­szłe­go roku prze­niósł się do daw­nej par­ty­zanc­kiej kwa­te­ry w gó­rach Go­ron­go­sa, skąd przed laty do­wo­dził par­ty­zanc­ką wojną.

W gór­skiej bazie "Casa Ba­na­na" od dwu­dzie­stu lat sta­cjo­nu­je pół­ty­sięcz­ny od­dział par­ty­zan­tów RE­NA­MO, któ­rych Dhla­ka­ma nie roz­bro­ił od ro­zej­mu 1992 r., ar­gu­men­tu­jąc, że po­trze­bu­je ich jako oso­bi­stej ochro­ny. Wła­dze z Ma­pu­to twier­dzą, że od kilku ty­go­dni Dhla­ka­ma wer­bu­je no­wych ludzi do par­ty­zant­ki.

Pod ko­niec maja RE­NA­MO ogło­si­ło, że zboj­ko­tu­je za­po­wie­dzia­ne na je­sień wy­bo­ry lo­kal­ne i w ogóle nie do­pu­ści, by zo­sta­ły prze­pro­wa­dzo­ne, po­nie­waż FRE­LI­MO ob­sa­dzi­ło swo­imi ludź­mi ko­mi­sje wy­bor­cze i wynik elek­cji jest z góry wia­do­my. RE­NA­MO za­gro­zi­ło, że jeśli wła­dze nie przy­zna­ją mu prawa weta w ko­mi­sjach wy­bor­czych, spa­ra­li­żu­je drogi i ko­le­je, któ­ry­mi trans­por­to­wa­ne są w świat su­row­ce mi­ne­ral­ne, pod­sta­wa go­spo­dar­ki kraju, a nawet za­ata­ku­je Beirę, sto­li­cę pro­win­cji So­fa­la i naj­więk­szy port kraju.

Alex Vines, znaw­ca Afry­ki z ośrod­ka ba­daw­cze­go Cha­tham House po­wąt­pie­wa, by RE­NA­MO udało się wy­wo­łać wojnę. Jego zda­niem gro­żąc nią, Dhla­ka­ma usi­łu­je szan­ta­żo­wać wła­dze i wy­wal­czyć dla sie­bie to, czego nie jest w sta­nie wy­grać w wy­bo­rach. Czas po­ko­ju oka­zał się bo­wiem dla by­łe­go re­be­lian­ta cza­sem nie­ustan­nych i coraz do­tkliw­szych klęsk. Nie po­tra­fił przy­sto­so­wać się do cy­wil­ne­go życia i nigdy nie cie­szył się w Mo­zam­bi­ku po­par­ciem.

Ro­da­cy nie za­po­mnie­li, ani nie wy­ba­czy­li mu służ­by w ko­lo­nial­nej armii por­tu­gal­skiej, ko­la­bo­ra­cji z ra­si­stow­ski­mi re­żi­ma­mi z Sa­lis­bu­ry i Pre­to­rii, bar­ba­rzyń­skiej wojny. Prze­gry­wa­jąc ko­lej­ne wy­bo­ry, za­czął tra­cić nawet zwo­len­ni­ków w sze­re­gach wła­snej par­tii, w któ­rej coraz czę­ściej do­cho­dzi­ło do roz­ła­mów. Po klę­sce w 2009 r. RE­NA­MO prze­sta­ło być nawet naj­więk­szą par­tią opo­zy­cyj­ną, a tytuł ten stra­ci­ło na rzecz no­we­go ugru­po­wa­nia, Ruchu De­mo­kra­tycz­ne­go Mo­zam­bi­ku (MDM), za­ło­żo­ne­go przez Da­vi­za Si­man­go, by­łe­go dzia­ła­cza RE­NA­MO i by­łe­go bur­mi­strza Beiry.

Fru­stra­cja Dhla­ka­my i RE­NA­MO jest tym więk­sza, że ich po­li­tycz­ny upa­dek przy­padł na czas go­spo­dar­cze­go roz­kwi­tu Mo­zam­bi­ku, do­ra­bia­ją­ce­go się na eks­por­cie su­row­ców, głów­nie węgla i gazu ziem­ne­go, a także tu­ry­sty­ce.

Ko­rzy­ści z go­spo­dar­czej, po­li­tycz­ne, ale także fi­nan­so­we, czer­pią spra­wu­ją­cy ab­so­lut­ną wła­dzę byli ko­mu­ni­ści z FRE­LI­MO. Ich do­mi­na­cja w życiu po­li­tycz­nym 23-mi­lio­no­we­go Mo­zam­bi­ku jest tak wiel­ka, że prze­sta­li się li­czyć ze zda­niem daw­nych wro­gów. Ze­rwa­nie li­sto­pa­do­wych wy­bo­rów lo­kal­nych, a także groź­ba stor­pe­do­wa­nie przy­szło­rocz­nych, pre­zy­denc­kich może wy­stra­szyć za­gra­nicz­nych in­we­sto­rów, uwa­ża­ją­cych dotąd Mo­zam­bik za rynek bez­piecz­ny i pewny.

W ten spo­sób RE­NA­MO chce wy­mu­sić na FRE­LI­MO, by nadal li­czył się z nim i trak­to­wał go jak głów­ne­go ry­wa­la, choć ty­tu­łu tego byłym par­ty­zan­tom nie udało się utrzy­mać w po­ko­jo­wej po­li­ty­ce.

?????

CZY TO PRAWDA ZE KOMISJE WYBORCZE SA OBSTWIONE SWOJAKAMI ! TAK NIE MOZE BYC ! Jesli to prawda NIE MA ZGODY . Trzeba walczyc ale pokojowo organizujac ruch protestu . Dosc wojen !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:09, 22 Paź 2013    Temat postu:

Mozambik: opozycja wypowiada porozumienie pokojowe

Opozycyjny ruch w Mozambiku - RENAMO - ogłosił w poniedziałek, że anuluje porozumienie pokojowe z 1992 roku z rządzącą partią FRELIMO, które zakończyło wojnę domową w tym kraju. Wcześniej tego dnia siły rządowe zajęły jedną z baz tego ruchu.

- Skończył się pokój w kraju. (...) Odpowiedzialność spada na rząd FRELIMO, ponieważ nie chciał on słuchać skarg RENAMO - powiedział agencji Reutera rzecznik ruchu Fernando Mazanga.

Siły rządowe zajęły bazę RENAMO w regionie Gorongosa w prowincji Sofala, ok. 600 km na północ od stołecznego Maputo. Wcześniej dochodziło tam do starć między armią a RENAMO - ugrupowaniem partyzanckim, które podczas wojny domowej zwalczało FRELIMO, a po zawarciu porozumienia pokojowego przekształciło się w ruch opozycyjny.

Według Mazangi siły rządowe ostrzelały bazę Sathunjira z broni ciężkiej, a następnie ją zajęły. Znajdujący się tam przywódca RENAMO Alfonso Dhlakama zdołał uciec.

Rzecznik Ministerstwa Obrony Cristovao Chume powiedział dziennikarzom, że siły rządowe przejęły kontrolę nad bazą w odpowiedzi na zaatakowanie posterunku wojskowego przez bojowników RENAMO.

Rząd Mozambiku oskarża RENAMO o próbę zdestabilizowania kraju i wciągnięcia go ponownie w wojnę. Do prowincji Sofala wysłano dodatkowe siły.

W kwietniu i w czerwcu br. w atakach przeprowadzonych przez RENAMO zginęło co najmniej 11 żołnierzy i policjantów oraz sześciu cywili. Na pewien czas zablokowany został eksport węgla, wysyłanego koleją na wybrzeże.

Przywódcy RENAMO grożą, że wywołają w kraju nową wojnę i sparaliżują drogi i koleje, jeśli rządząca partia FRELIMO nie podzieli się z nimi władzą.

FRELIMO (Front Wyzwolenia Mozambiku) i RENAMO (Narodowy Ruch Oporu Mozambiku) stoczyły wyjątkowo krwawą wojnę o władzę w latach 80. i 90. Wywołało ją RENAMO, antykomunistyczna partyzantka, utworzona przy wsparciu białych rządów rasistowskich Rodezji i Południowej Afryki, które w ten sposób zamierzały zniechęcić lewicowe FRELIMO do pomagania czarnoskórym ruchom wyzwoleńczym w Rodezji i RPA.

Wojna, która doszczętnie wyniszczyła kraj i spowodowała śmierć co najmniej miliona ludzi, została przerwana wraz z upadkiem Związku Radzieckiego i apartheidu w RPA. W 1992 r. FRELIMO i RENAMO podpisały rozejm, a w 1994 r. w Mozambiku odbyły się pierwsze wolne wybory, wygrane przez FRELIMO. Pięć lat później w kolejnych wyborach przywódcy RENAMO Afonso Dhlakamie omal nie udało się zdobyć władzy. Tamte wybory przegrał minimalnie, następne przegrywał już z kretesem.

Pod koniec maja br. RENAMO ogłosiło, że zbojkotuje zapowiedziane na jesień wybory lokalne i w ogóle nie dopuści, by zostały przeprowadzone, ponieważ FRELIMO obsadziło swoimi ludźmi komisje wyborcze i wynik elekcji jest z góry wiadomy. RENAMO zagroziło, że jeśli władze nie przyznają mu prawa weta w komisjach wyborczych, sparaliżuje drogi i koleje, którymi transportowane są w świat surowce mineralne, podstawa gospodarki kraju, a nawet zaatakuje Beirę, stolicę prowincji Sofala i największy port kraju.

....

I co teraz ? Wojna ?
FRELIMO to marksisci leninisci i jak widac permanentnie falszuja wybory . TAK DALEJ BYC NIE MOZE !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:18, 19 Sie 2014    Temat postu:

Ronen Steinke | Süddeutsche Zeitung

Kobiety z pól minowych

Kobiecy oddział saperski rozminowuje Mozambik

Choć wojna domowa w Mozambiku dobiegła końca, to ziemia cią­gle kryje tysiące min przeciwpiechotnych. Na pierwszej linii fron­tu walki z "zardzewiałą śmiercią" stoją kobiety-saperki.

Młoda kobieta wsłuchuje się w ciszę. Wiatr szumi w suchych koro­nach drzew, komary szukają cienia przed palącymi promienia­mi słońca. Pod ciężkimi butami Dorace Tembo nie chrzęści naj­mniejsze źdźbło trawy. Saperka odkłada na bok wykrywacz meta­li i zastyga w bezruchu. Urządzenie emituje krótki dźwięk w ze­tknięciu z ziemią, ale nie tak przenikliwy, jak przed chwilą, po wykryciu miny.

Teren porastają cierniste krzewy. 26-letnia saperka klęka i seka­torem ostrożnie przycina trawę słoniową. Od trzydziestu lat żaden człowiek nie postawił stopy w tym miejscu. W przeciwnym razie Dorace Tembo stałaby przed głębokim kraterem.

Saperka ma na sobie kombinezon przeciwwybuchowy, twarz chronią okulary, a ręce grube, czerwone rękawice ogrodowe. - Serce wali mi jak oszalałe na przeciągły gwizd wykrywacza meta­lu - opowiada później. - Już wiesz, że w ziemi leży groźny przeciw­nik. Nie wiesz tylko gdzie. Dopóki się przyczaił, ma nad tobą prze­wagę. Nie ma rady, trzeba go odnaleźć.

Dziewiczy zakątek na wschodnim wybrzeżu Afryki zachwyca pięknem krajobrazu. Gromady ptaków kołują na niebie w po­dmuchach wiatru. Znajdujemy się niedaleko mozambijskiego miasta Chimoio. Większość okolicznych mieszkańców żyje z upra­wy zboża. Matka i rodzeństwo Dorace mieszkają w pobliżu jej miejsca pracy. W ziemi spoczywają setki min. Większość ma drewniany korpus podobny do pudełka cygar. To radzieckie miny przeciwpiechotne PMD 6. Jedyną metalową częścią i ser­cem miny jest dwu i pół centymetrowy zapalnik. Saperzy natra­fiają także na starsze, belgijskie modele min przeciwpiechotnych, wyposażone w dwie mikroskopijne sprężyny.

Mozambik uwiecznił na fladze narodowej karabin Kałaszniko­wa. Lepszym symbolem byłaby mina talerzowa. Przez długie lata kraj należał do najbardziej zaminowanych państw na świe­cie. Dwudziestomilionowe społeczeństwo wpadło w pułapkę, za­stawioną przez partyzantów i żołnierzy, z których wielu nie żyje od dziesięcioleci.

W Mozambiku można się przekonać, że miny ciągle stanowią ogromne zagrożenie - nawet po 17 latach od uchwalenia Konwen­cji o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych. Wiele państw, w tym Stanu Zjednoczo­ne nie przystąpiły do konwencji, inne podpisały dokument, lecz go nie ratyfikowały. Pod koniec czerwca administracja prezyden­ta Obamy zakomunikowała, że w przyszłości USA zaprzestaną produkcji min przeciwpiechotnych i stopniowo będą je wycofy­wać z magazynów wojskowych. Obecnie najbardziej zaminowa­nym państwem na świecie jest Irak, m.​in. z powodu amunicji ka­setowej używanej masowo przez żołnierzy amerykańskich i ich sojuszników.

Wojna była chlebem powszednim w najnowszej historii Mozam­biku. Najpierw walczono z portugalskimi kolonizatorami, póź­niej w kraju rozpętała się wojna domowa. Wprawdzie w 1992 roku podpisano traktat pokojowy, ale ziemia ciągle kryje różnego rodzaju miny lądowe, zbierające krwawe żniwo wśród ludności.

W całym kraju można spotkać duże pracownie ortopedyczne. Ma­szyny do obróbki mechanicznej metalu pracują na pełnych obro­tach, w powietrzu unosi się zapach kleju. Wnętrze warsztatów przypomina laboratorium Frankensteina. Pracownicy w ma­skach ochronnych przygotowują odlewy kończyn w dwóch wer­sjach kolorystycznych - różowej albo brązowej, potem odkładają na sterty gotowe protezy. Akurat mocują w imadle ślusarskim protezę uda. - Robimy ją dla pewnej starszej kobiety - informuje ortopeda z pracowni w nadmorskim mieście Beira. W Mozambi­ku ciągle toczy się wojna, dopóki zardzewiała śmierć będzie trzy­mała kraj w żelaznym uścisku.

W 2010 roku dowództwo armii egipskiej oświadczyło, że w ziemi ciągle spoczywa 16 mln min z czasów II wojny światowej. Na temat Iraku nie istnieją żadne szacunkowe dane.

Dorace Tembo otwiera skórzaną torbę z narzędziami i wyjmuje łopatkę ogrodową. Ostrożnie usuwa kolejne warstwy ziemi. Cza­sami zastanawia się, kto pozostawił po sobie wojenne pamiątki. Niektóre miny liczą ponad 30 lat i pochodzą z czasów wojny do­mowej w 1983 roku. Wojska rządowe używały min przeciwpie­chotnych do obrony obiektów wojskowych, elektrowni i kluczo­wych mostów przed aktami sabotażu ze strony rebeliantów. W pobliżu miejsca, gdzie pracuje Dorace, stoją resztki dwóch masz­tów energetycznych. Każdy otacza pole minowe o średnicy dzie­sięciu metrów. Dlaczego położono miny wokół zniszczonych linii energetycznych?

Być może żołnierze ślepo wykonali rozkaz przełożonych, nie za­stanawiając nad celowością zaminowania terenu wokół zniszczo­nych masztów. Być może przyczyna jest bardziej prozaiczna. Żoł­nierze walczący w szeregach rebeliantów byli analfabetami i nie znali się na rzemiośle wojennym. Często zapominali odbezpie­czyć zapalnik albo szpikowali ziemię minami co 30 centyme­trów. Podczas zaminowania terenu żołnierz zostawia sobie kory­tarz bezpieczeństwa. Tylko on wie, którędy biegnie i tylko on może poruszać się bezpiecznie po zaminowanym terenie. W cza­sie wieloletniej wojny domowej nikt nie zapamiętał rozmieszcze­nia min.

Ziemia wokół Dorace jest zwęglona i usiana odłamkami min. W środku zaminowanego pasa znajduje się niewielkie wzniesienie. Rośnie na nim zielona trawa i paprocie w cieniu rozłożystego drzewa maruli. Dorace przypuszcza, że drzewo ma mniej więcej trzydzieści lat, tyle samo co pole minowe. Saperka przekona się, co kryje ziemia dopiero po sprawdzeniu kawałek po kawałku ca­łego terenu.

Pracę saperów opłaca organizacja Handicap International. Więk­szość przełożonych zespołu saperów stanowią mężczyźni. Wcze­śniej służyli w wojsku i byli specjalistami od ładunków wybucho­wych, jak Mozambijczyk Aderito Ismaël, czy nowozelandczyk Alan Johnson. Jeszcze w ubiegłym roku Dorace Tembo pracowała w kafejce internetowej. Gdy zgłosiła się do pracy, sądziła, że bę­dzie pracować przy pomocy najnowocześniejszych urządzeń do rozbrajania min, nazywanych w żargonie żołnierskim "Podska­kująca Betty" albo "Skaczący Jack".

Dorace długim śrubokrętem ostrożnie spulchnia ziemię. Wbija ostrze ukośnie, aby nie dotknęło zapalnika naciskowego. W wy­żłobionym dołku widać korzenie roślin. Dorace ostrożnie je doci­na, jakby robiła sobie manicure.

Nie zamierza rozbroić miny. To byłoby zbyt niebezpieczne. Można powiedzieć, że doprowadza do końca walkę rozpoczętą przez swych poprzedników. Ta metoda funkcjonuje w wielu in­nych krajach i oznacza zdetonowanie ładunku, zanim on zdąży posłać jakiegoś nieszczęśnika na tamten świat. W Mozambiku nad oczyszczeniem kraju z min pracuje 1500 saperów, zaskakują­co duży odsetek stanowią kobiety. - Są bardziej cierpliwe i spo­strzegawcze. Choć nie można generalizować, bo trafiają się i takie, i takie - mówi Alan Johnson, przełożony Dorace. Johnson pracował wiele lat jako saper w Iraku. Posiłkując się statystyka­mi, opowiada, że do większości wypadków dochodzi pół roku po zakończeniu szkolenia, kiedy sapera gubi nadmierna pewność siebie.

Wieczorem Dorace dowiaduje się, że dzisiejszego dnia dwóch sa­perów pracujących na zlecenie innej organizacji charytatywnej miało groźny wypadek. Jeden stracił wzrok, drugi rękę.

Dorace dokładnie ogląda minę przeciwpiechotną. Drewniany kor­pus PMD 6 rozpadł się ze starości na kawałki, odsłaniając mate­riał wybuchowy, zawinięty w papier, jak kawałek szarego mydła. Dorace zrywa źdźbło trawy i delikatnie przesuwa nim po papie­rze.

Czy rzeczywiście kobiety posyła się tak chętnie do roboty saper­skiej, bo są bardziej zdolne od mężczyzn? Odwiedzam Dorace w domu. W pokoju stoi wytarta kanapa, w telewizji leci serial "Tom i Jerry". Dorace opowiada, jak podczas ubiegłorocznego szkole­nia na polu minowym po raz pierwszy poznała, co to prawdziwy strach. Instruktorzy przeprowadzili na rekrutach okrutny ekspe­ryment: kazali zdetonować poza zasięgiem wzroku kobiet ładu­nek wybuchowy, a im powiedzieli, że właśnie jeden z kolegów wszedł na minę.

- To była chwila prawdy o nas samych - wspomina Dorace. Jedne kobiety rozpaczały nad losem swoich córek i synów. Dorace krzy­czała: A co będzie ze mną? Uśmiecha się ironicznie, ale jej głos jest śmiertelnie poważny. - Tylko kobiety zareagowały tak emo­cjonalnie. Dwie siostry wpadły w panikę i nie można ich było uspokoić.

Może kobiety bardziej otwarcie okazują emocje? - Myślę, że boimy się bardziej od mężczyzn - stwierdza Dorace. - Może to i le­piej. Nie wpadamy w zdradliwą rutynę. Kiedy saper myśli, że wie już wszystko, wtedy popełnia błąd.

Siostra Dorace wspólnie z matką przygotowują posiłek. Dwójka małych braci dokazuje w domku z blachy falistej. Dorace jest uosobieniem spokoju. Utrzymuje całą rodzinę, bo organizacja charytatywna płaci saperom przyzwoite pieniądze. Dzisiejszego dnia znalazła pięć min i zdetonowała zdalnie sterowanym ładun­kiem. Przeraźliwy huk, potężny podmuch powietrza, a po chwili drzewo maruli spowiła gęsta chmura dymu.

Dorace opowiada o swej pracy, błądząc polakierowanymi na czer­wono paznokciami po obiciu kanapy. Akurat w telewizji pokazu­ją konwój wojskowy, przemierzający dwa razy dziennie Mozam­bik z północy na południe i z południa na północ. Dawna armia partyzancka grozi rozpętaniem nowej wojny domowej. Wielu ob­serwatorów politycznych obawia się, że nim Dorace i jej koleżan­ki zdążą rozminować Mozambik, w kraju wybuchnie kolejny bra­tobójczy konflikt.

....

Te miny to dar byłego CCCP dla Mozambiku ... Afryka pełna jest takich ,,darów" ...
Tak kobiety lepiej nadają się na saperów niż mężczyźni bo mają drobne ręce a miny właśnie mają skomplikowane zapalniki . Zdaje się że też to coś w mózgu jest bo zawsze kobiety haftowane szyły itp . Czyli tam gdzie trzeba precyzyjnie . Ale to jest niebezpieczne ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:20, 02 Lut 2015    Temat postu:

Życie na wysypisku - kobiety i dzieci pracują za pół dolara dziennie

Setki kobiet i dzieci spędzają swoje życie, przekopując tony śmieci na wysypisku w Maputo, stolicy Mozambiku. Wysypisko powstało jeszcze w czasach kolonialnych, było wówczas poza granicami miasta. Jednak przez lata Maputo rozrosło się tak, że wchłonęło całkowicie składowisko odpadów, które dzisiaj zajmuje obszar równy 17 stadionom piłkarskim. Ubodzy mieszkańcy stolicy, za pół dolara dziennie, przegrzebują sterty śmieci w poszukiwaniu materiałów nadających się do recyklingu.

...

Niestety typowe dla wielu krajow Afryki .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:31, 05 Maj 2015    Temat postu:

Mozambik - państwo na skraju upadku

W ramach projektu naukowo-edukacyjnego "Mozambik. Prawda i pojednanie" przez dwa tygodnie naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego prowadzili w Mozambiku badania z zakresu roli misjonarzy chrześcijańskich w procesie pokojowym. - To jedno z najbardziej doświadczonych przez wojnę domową państw Afryki. Trwające prawie dwie dekady walki pozostawiły po sobie tysiące ofiar, zniszczenia i głębokie społeczne podziały - relacjonują.

Doktor Marek Wasiński oraz doktoranci Tomasz Lachowski i Tomasz Grzywaczewski z Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Prawa Uniwersytetu Łódzkiego zajmowali się szkoleniem członków Komisji Sprawiedliwości i Pokoju z podstaw praw człowieka (w tym praw kobiet) oraz rozpoczęli prace przygotowawcze do badań nad neokolonialnymi praktykami wielkich korporacji ponadnarodowych, które z pogwałceniem prawa międzynarodowego pozbawiają ludzi gruntów rolnych – jedynego źródła utrzymania najbiedniejszych Mozambijczyków.

- Pokryte białym piaskiem plaże, błękitny ocean i życzliwi ludzie. Prawie wymarzone miejsce na wakacje. Prawie, bo w te rajskie widoki z każdej strony wdziera się wszechobecna bieda, szalejąca epidemia AIDS i widmo zbrojnego konfliktu - mówi Tomasz Grzywaczewski. Dodaje, że: "Mozambik to miejsce, gdzie ludzie żyją za kilka dolarów dziennie, funkcje państwa wykonują misjonarze, a krwawa przeszłość może w każdej chwili zagrozić kruchemu pokojowi".

Ich dwutygodniowy wyjazd stanowił etap wstępny projektu, który ma być rozwijany w latach 2015-2016. Przewidywane obszary współdziałania to prawo międzynarodowe, prawo ochrony praw człowieka oraz pokrewne przedmioty z nauk społecznych i politycznych w perspektywie trudnego okresu przejściowego (powojennego), w którym obecnie znajduje się Mozambik. Przedstawiciele obu stron nie wykluczyli dalszych form współpracy, włączając w to również wymianę studentów.

>>>

To kraj zniszczony komunizmem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:12, 24 Mar 2016    Temat postu:

Widmo nowej wojny domowej w Mozambiku. Rebelianci grożą przejęciem władzy w większości prowincji do końca marca
Adam Parfieniuk
23 marca 2016, 13:42
• 24 lata temu w Mozambiku zakończyła się długotrwała wojna domowa
• Odrodzenie konfliktu pomiędzy dawnymi wrogami grozi pokojowi
• Ostatnia dekada przyniosła odkrycie złóż surowców i rozwój gospodarczy
• Wzrost aktywności rebeliantów może zahamować proces normalizacji
• Rebelianci roszczą sobie prawo do władzy w 6 z 10 prowincji
• Ich lider obiecał, że przejmie w nich rządy do końca tego miesiąca

To miała być afrykańska historia sukcesu. Najpierw wyniszczająca wojna o niepodległość, długotrwałe walki wrogich stronnictw i skrajna bieda, a później odkrycie dużych złóż surowców naturalnych i jeden z najszybszych wzrostów gospodarczych w Afryce. Jednak kurs na rozwój może zostać szybko zakłócony, bo w ostatnim czasie daje o sobie znać krwawa przeszłość tej byłej portugalskiej kolonii.

Ostatnie lata wreszcie przyniosły spokój. Dane ekonomiczne napawały optymizmem, bo Mozambik rokrocznie notował przyrosty rzędu 6-10 proc. PKB. Pomogło w tym odkrycie złóż węgla i gazu ziemnego, które pociągnęło za sobą napływ zagranicznego kapitału. Tylko w 2014 roku do kraju napłynęło 9 mld dol. od obcych inwestorów, a w 2013 roku magazyn "Forbes" odnotowywał, że to właśnie w Mozambiku odkryto największe złoża ropy i gazu w ostatnich 12 miesiącach. Przyszłość rysowała się raczej w jasnych barwach.

Jednak równolegle do tych sukcesów zaczęła się chwiać - i tak krucha - polityczna stabilność.

Cień wojny

24 lata temu w Mozambiku zakończyła się, trwająca półtorej dekady, wojna domowa, która pochłonęła życie około miliona ludzi. Kolejna wojna byłaby druzgocąca dla młodego społeczeństwa Mozambiku, które po latach biedy zaczęło wychodzić na prostą.

Po 16 miesiącach od powołania nowego gabinetu sytuacja w Mozambiku jest jednak bardzo napięta. Rządowe ugrupowanie, Front Wyzwolenia Mozambiku (Frelimo) jest coraz poważniej skonfliktowane z partyzantką partii Renamo (Narodowy Ruch Oporu Mozambiku). Podział przebiega wzdłuż dawnych i zdawałoby się - zasypanych - linii, szczególnie, że obie strony przeistoczyły się w partie polityczne, które zdominowały parlament w Mozambiku. Walka zbrojna przeniosła się więc na grunt polityczny. Ale obecna dynamika wskazuje, że możemy być świadkami odwrotnego procesu, bo starcia w parlamentarnych ławach coraz częściej przenoszą się do dżungli.

W grudniu 2015 roku około 6 tys. mieszkańców prowincji Tete ratowało się ucieczką do sąsiedniego Malawi, gdzie ukryli się przed natarciem armii rządowej. Uchodźcy mówili, że wojsko wygnało ich z domów, paliło ich chaty i gospodarstwa, polując w ten sposób na zwolenników Renamo. Human Rights Watch donosiło również o przypadkach wykorzystywania seksualnego. W sumie do Malawi zbiegło już ponad 10 tys. mieszkańców Mozambiku.

Frelimo kontra Renamo

Korzeni Frelimo należy szukać na początku lat 60. XX wieku. Wówczas na terenie Mozambiku zaczęli organizować się polityczni proniepodległościowi uchodźcy z Mozambiku, będącego pod portugalskim kolonialnym butem. Gdy Mozambik zyskał wolność, to właśnie politycy z Frelimo sformowali pierwszy suwerenny rząd. Już wtedy głównym adwersarzem Frontu było Renamo, które od 1977 roku próbowało obalić władzę.

Renamo początkowo składało się z białych mieszkańców Rodezji, którzy mieli na celu stawić opór marksistom z Frelimo i zapobiec rozprzestrzenianiu się proniepodległościowych ruchów murzyńskich w Afryce. Szacuje się, że w wojnie domowej (1977-1992), w której naprzeciw siebie stanęły Renamo i Frelimo, zginęło - w dużej mierze z powodu głodu - nawet milion ludzi.

Porozumienie pokojowe, które skończyło wojnę domową, obie strony podpisały w jesienią 1992 roku w Rzymie. Zalegalizowało ono polityczną działalność Renomo i pozwoliło na startowanie w wyborach.

Traktat dał Mozambikowi 20 lat względnego spokoju. Po dwóch dekadach Afonso Dhlakama, lider Renamo, zarządził odwrót na pozycje w dżungli, a w 2013 roku rebelianci zerwali pokój pod zarzutem ataku sił rządowych na ich bazę, po czym sami zaczęli atakować szlaki drogowe i tory kolejowe. Cierpiało na tym wydobycie węgla w dwóch prowincjach o najbogatszych złożach, Tete i Beira, gdzie produkcja spadła o połowę ze względu na akcje rebeliantów.

W 2014 roku obu stronom udało się uzgodnić rozejm. Dzięki niemu możliwe było przeprowadzenie pokojowych wyborów prezydenckich, w których zmierzyli się lider Renamo i kandydat Frelimo, Filipe Nyusi. Dhlakama przegrał, ale nie uznał swojej porażki i oskarżył przeciwnika o fałszerstwa wyborcze. Raz jeszcze historia zatoczyła koło i Renamo wróciło do dżungli

Od tamtej pory sytuacja jest coraz bardziej niespokojna, a dziś wielu ekspertów ocenia, że atmosfera zgęstniała na tyle, że można już mówić o tym, że Mozambik stoi u progu kolejnej wojny domowej.

Spełniona obietnica o rebelii

Po przegranych wyborach prezydenckich lider Renamo przestał myśleć o władzy w całym Mozambiku i zamiast tego wysunął postulat przejęcia rządów w sześciu spośród 10 prowincji kraju. To tylko pogłębiło konflikt, czego wyrazem są serie starć między armią rządową a rebeliantami na przełomie 2015 i 2016 roku. We wrześniu dwukrotnie próbowano wyeliminować nawet samego Dhlakamę, którego konwój był ostrzeliwany. W styczniu w podobnym incydencie nieomal zginął Manuel Bissopo, sekretarz generalny Renamo. Rebelianci oczywiście oskarżają o te działania stronę rządową. Z kolei władze zarzucają Renamo grabież miast i wsi oraz zabójstwa wodzów plemiennych i lokalnych liderów w prowincjach, do których prawa rości sobie Renamo. Joseph Hanlon, który pisze o Mozambiku od niemal 30 lat i wielokrotnie odwiedzał ten kraj, sądzi, że sprawy zabrnęły już tak daleko, że Dhlakama może tylko przeć do przodu.

- Jeśli w marcu czegoś nie zrobi, straci wiarygodność, z czego doskonale zdaje sobie sprawę, więc jest absolutnie zmuszony do działania. Nikt nie wie, jak daleko się posunie. Wiele zależy od tego, co Dhlakama zrobi ze swoją obietnica przejęcia władzy w sześciu prowincjach i jak odpowie na to Frelimo - mówił ekspert na łamach serwisu GlobalPost. Hanlon ocenia, że z uwagi na słabość armii Mozambiku, Renamo może zacząć od przejmowania władzy nie stolicach prowincji, a w mniejszych miastach, które opanować może nawet grupka 100 rebeliantów. Pewnym jest, że rząd w Maputo, stolicy kraju, nie może pozwolić sobie na tak daleko idące ustępstwa, jak oddanie władzy nad ponad połową swoich prowincji.

Czas do końca miesiąca

Wraz z eskalacją sytuacji, prezydent Felipe Nyusi próbował zorganizować rozmowy pokojowe, jednak Dhlakama obstaje przy swoim pomyśle kontrolowania sześciu prowincji. Lider Renamo odmówił spotkania z prezydentem, ale na antenie stacji STV zażądał, by przedstawiciele Unii Europejskiej, Kościoła katolickiego oraz Jacob Zuma, prezydent RPA, rozpoczęli mediacje pomiędzy skonfliktowanymi stronami. Szef rebeliantów wystosował taką ofertę w rozmowie z dziennikarzami, którzy dotarli do jego kryjówki w dżungli.

Afonso Dhlakama z Renamo i prezydent Felipe Nyusi z Frelimo w lutym 2015 roku. Dziś ten pierwszy ukrywa się w dżungli i nie chce rozmawiać z władzami (fot. AFP / Sergio Costa)



Propozycja na pierwszy rzut oka wydaje się koncyliacyjna, ale członkowie Frelimo twierdzą, że to zwykła "wrzutka" i w istocie nie zostali nawet poinformowani o zamiarach Dhlakamy. Trudno zresztą mówić o poważnych negocjacjach, gdy przywódca rebelii wciąż utrzymuje, że do końca marca przejmie władzę w sześciu prowincjach. - Renamo nie podało daty. Powiedzieliśmy, że zaczniemy rządzić od marca. (…) Będziemy wprowadzali rządy stopniowo. Przejmiemy kilka dystryktów w każdej prowincji, w których ustalimy normy i powołamy administrację. Mogę zagwarantować, że przed 31 marca usłyszycie, że Renamo przejęło wiele dystryktów w prowincjach, w których zyskało większość głosów. Obiecaliśmy to i dotrzymamy terminu - mówił Dhlakama ze swojej kryjówki w wywiadzie dla Deutsche Welle.

Afonso Dhlakama od zawsze pałał żądzą zemsty na Frelimo. Jego bojowa retoryka nie zmieniała się od dekad i w pewnym sensie zdążyła ludziom spowszednieć do tego stopnia, że nikt nie brał jej na poważnie. Jednak ostatnie lata pokazały, że w czasie dwóch dziesięcioleci pokoju lider Renamo nie blefował i nigdy do końca nie złożył broni. Dlatego tym razem trzeba zwracać szczególną uwagę na jego groźby.

...

Wojna podsycana przez? Zganijcie? Kałasznikowy plynely z...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:42, 18 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Eksplozja cysterny w Mozambiku. Nie żyją 73 osoby
Eksplozja cysterny w Mozambiku. Nie żyją 73 osoby

Wczoraj, 17 listopada (21:1Cool

73 osoby zginęły, a ponad 100 zostało rannych w eksplozji cysterny z paliwem, do której doszło w Mozambiku, nieopodal granicy z Malawi. Pojazd transportował paliwo z Malawi do portowego miasta Beira.
ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE
/AHMED JALLANZO /PAP/EPA


Wcześniej podawano, że w eksplozji zginęło ponad 40 osób, a 110 zostało rannych.

Do wybuchu doszło w momencie, kiedy do cysterny zaczęli podchodzi okoliczni mieszkańcy, aby pobrać paliwa. Według władz upał przyczynił się do zapalenia pojazdu, a następnie do jego eksplozji.

Do zdarzenia doszło w prowincji Tete na zachodzie kraju.

...

Wielka Tragedia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:29, 19 Mar 2019    Temat postu:

Mozambik: w cyklonie Idai zginęło ok. 1000 osób, 100 000 potrzebuje żywności.

Liczba ofiar śmiertelnych cyklonu Idai i powodzi, które nawiedziły pod koniec ubiegłego tygodnia Mozambik i Zimbabwe, mogła wzrosnąć do około tysiąca - powiedział w poniedziałek w publicznym radiu prezydent Mozambiku Filipe Nyusi.

...

Duza tragedia.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:03, 28 Mar 2019    Temat postu:

Rozalia Paliczka - Polska misjonarka o dramatycznej sytuacji w Mozambiku

Misjonarka s. Rozalia Paliczka, która od ponad 20 lat przebywa na misji w Mozambiku, opisuje w liście do Caritasu Polska dramatyczną sytuację tego kraju. Cyklon zmiótł miasto Beira w Mozambiku z powierzchni ziemi. Brakuje wody, jedzenia, prądu.

...

Nadal tragedia.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:15, 21 Maj 2019    Temat postu:

Mozambik: zabito 34-letniego księdza - opiekuna osób niewidomych.

W Mozambiku zabito księdza pochodzącego z Demokratycznej Republiki Konga. 34-letni o. Landry Ibil Ikwel ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi był dyrektorem instytutu dla osób niewidomych w Beirze.

...

Wspanialy meczennik!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy