Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:06, 31 Mar 2012 Temat postu: Mozambik kwitnie ! ? Szok ! |
|
|
Co za szok . Najbiedniejszy kraj swiata dzis kwitnie !
The Guardian
Mozambik - afrykański lew w ataku
Boom budowlany, coraz mocniejsza waluta, napływające inwestycje zagraniczne – w Mozambiku dokonuje się prawdziwa gospodarcza rewolucja. Szansą na lepszą przyszłość tego kraju są wielkie zasoby węgla i ostatnio odkryte ogromne złoża gazu. Ale w Afryce bogate zasoby naturalne często okazują się przekleństwem…
Szkielety stylowych kolonialnych budynków, jak wraki statków na dnie oceanu, wciąż nadają Maputo wyjątkowy styl. Jednak stolica Mozambiku nie ma już w sobie nic z miejskiego muzeum. Pośród licznych pracujących wielkich koparek i dźwigów powoli wyłania się inny obraz miasta. Boom budowlany ma się tutaj świetnie i jest konkretnym dowodem na to, że w kraju dokonuje się gospodarcza rewolucja. W zeszłym roku wzrost gospodarczy sięgnął 7,1 proc., a w ostatnim kwartale nawet 8,1 proc. Mozambik, trawiony przez 15 lat wojną domową, jest gotowy, by w ciągu najbliższej dekady stać się największym na świecie eksporterem węgla, a dzięki odkrytym niedawno dwóm ogromnym złożom gazu, zapewnić sobie okres prawdziwej prosperity.
Narodowa waluta Mozambiku ma się najlepiej na świecie w stosunku do dolara. Inwestycje płyną do kraju na niespotykaną dotąd skalę, do tego stopnia, że – o ironio! - młodzi Portugalczycy zmagający się z kryzysem we własnym kraju, uciekają do byłej kolonii w poszukiwaniu lepszych perspektyw.
Od Kapsztadu po Kair nie brak dowodów na to, że cała Afryka jest w momencie przemiany: ogromne projekty infrastrukturalne, rosnąca klasa średnia, zagraniczni inwestorzy w sektorze telekomunikacji, finansów i towarów przeznaczonych dla miliarda konsumentów. Jednak cały czas jest to jednocześnie najbiedniejszy kontynent na świecie, a wzrost gospodarczy nie przekłada się na zmniejszenie nierówności społecznych czy wzmocnienie demokracji. Wszystko to sprawia, że wiara w afrykański renesans jest nieco zachwiana.
Afryka jest dziś eksporterem surowców naturalnych, a ich ceny i wydobycie uzależnione są od sytuacji gospodarczej w Chinach, których wymiana handlowa z Afryką wzrosła w ciągu ostatniej dekady dziesięciokrotnie, wyprzedzając tym samym inwestycje Stanów Zjednoczonych. W zamian za to z chińskich kredytów finansowanych jest wiele projektów infrastrukturalnych, które zmieniają oblicze kontynentu. Szacuje się, że obecnie w Afryce mieszka milion Chińczyków – zajmują się handlem, inwestują, pracują, prowadzą małe firmy i jak podkreślają krytycy, eksploatują bogactwo zasobów naturalnych kontynentu.
W hotelu Southern Sun w Maputo przyjazd delegacji chińskich biznesmenów nie dziwi już nikogo. Mozambik oferuje teraz niezwykle atrakcyjne perspektywy biznesowe, przezwyciężając swą bolesną kolonialną przeszłość i wojnę domową.
W kraju rośnie klasa średnia, co można zaobserwować przy okazji otwarcia centrów handlowych. W 2010 uruchomiono pierwszy w kraju prywatny szpital chirurgii plastycznej. Teraz do gry wkraczają niewykorzystywane dotąd źródła energii – wystarczy wspomnieć, że odległa prowincja Tete kryje prawdopodobnie ostatnie wielkie zasoby węgla na świecie.
Jednak to ostatnie odkrycie złóż gazu na północnym wybrzeżu zostało uznane za ”główną nagrodę” mogącą zmienić na lepsze los tego ubogiego i uzależnionego od pomocy zagranicznej kraju. (…) W zeszłym roku amerykańska grupa Anadarko trafiła na złoża gazu o wielkości 850 mld metrów sześciennych w rzece Rovuma (trzy razy więcej niż rezerwy w Morzu Północnym). Włoska grupa energetyczna, ENI także może pochwalić się sukcesem, gdyż znalazła w pobliżu dwa miejsca złóż gazowych. Warto dodać, że atutem Mozambiku jest strategiczne położenie geograficzne w pobliżu Azji, a szczególnie bisko potrzebujących nowych źródeł energii Indii.
”Z gospodarczego punktu widzenia to będzie ogromny zysk dla wschodniej Afryki”, przekonywał w zeszłym roku John Craven z firmy Cove. ”Dla lokalnej gospodarki to ogromny projekt. Będą mieli szansę odmienić swój kraj, jeśli tylko dobrze rozegrają tę grę”.
Jak uczy doświadczenie, tam, gdzie jest gaz, tam jest też i ropa. Mateus Zimba z południowoamerykańskiej firmy Sasol, mówi: - Biorąc pod uwagę wielkość złóż gazu, myślę, że ten kraj nie będzie już nigdy taki sam. Patrzę na to z perspektywy Mozambijczyka i uważam, że będziemy ważnym światowym graczem. Mam nadzieję, że węgiel i gaz zapewnią nam wystarczającą niezależność, byśmy mogli wziąć na siebie odpowiedzialność za nasz los i myśleć raczej o zagranicznych inwestycjach niż o zagranicznej pomocy. Mogę mieć tylko nadzieję, że jesteśmy na dobrej drodze, by uniknąć polaryzacji kraju, bo to największe wyzwanie, przed jakim dziś stoimy.
Czy węgiel i gaz pomogą zwalczyć nierówności między obywatelami? Historia Afryki pełna jest niespełnionych obietnic, spektakularnych znalezisk, na których wzbogacili się chciwi despoci oraz wielkie korporacje, a które zwykłym ludziom przyniosły jedynie jeszcze większą biedę. Tak zwane ”przekleństwo bogactw naturalnych” wciąż pozostaje realnym zagrożeniem, choć dziś rządy i społeczeństwo są bardziej wyczuleni na to ryzyko. Shell przyznaje, że projekty w Mozambiku są dla firmy szansą na poprawienie swojego wizerunku po tym, jak został on nadszarpnięty wydarzeniami w Nigerii.
Zdaniem włoskiego przedsiębiorcy, Gabriela Fossati-Bellaniego ”Mozambik ma ogromny potencjał i szansę na rozwój i już dziś pokazuje, że ma prawidłowe podejście do sprawiedliwego podziału bogactwa”. - Ludzie oczekują wiele od swojego kraju i mają rację. Biznes się rozwija, rośnie klasa średnia, poziom profesjonalizmu i świadczenia usług, a Maputo jest dziś metropolią - dodaje.
Jak przystało na metropolię, w stolicy nie brak próbujących odpowiedzieć na rosnące zapotrzebowanie centrów handlowych i hoteli, a także restauracji, w których rezerwacja stolika jest już koniecznością, oraz coraz dłuższych korków na ulicach, w których stoją drogie samochody. Niemalże co tydzień przyjeżdża tu nowa delegacja z Australii, Brazylii, Wielkiej Brytanii, Indii, Norwegii, Turcji czy Chin, chcąc zainwestować w Mozambiku oraz w innych krajach afrykańskich.
Najbardziej ambitnym projektem jest wart milion dolarów kompleks w Maputo o wielkości 300 000 metrów kwadratowych, gdzie za około 15 lat znaleźć się mają biura, budynki mieszkalne i handlowe oraz hotele. José Pinheiro z CR Holdings przekonuje, że ”będzie to nowe odrodzenie się miasta. To prawdopodobnie największy rozwój od początku XX wieku”. Dodaje, że najwięcej inwestycji pochodzi z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Hiszpanii. - Rośnie świadomość, że droga do rozwoju wiedzie przez Afrykę. Europejczycy zrozumieli to, na co Chińczycy wpadli dziesięć lat temu. Chcą brać udział w tym przedsięwzięciu.
Zdaniem Pinheiro rolą darczyńców, czyli na przykład Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, powinna być pomoc w uchronieniu gospodarki Mozambiku przed zgubnymi skutkami ”przekleństwa bogactw naturalnych”. Będzie to wymagało cierpliwości i dobrego planowania – wydobycie gazu zajmie jeszcze dobrą dekadę i wymagać będzie dziesiątków miliardów dolarów na inwestycje.
Niektórzy jednak pozostają sceptyczni co do wpływu bogactw naturalnych na życie 23 milionów Mozambijczyków. Wątpią w to, że rząd przeznaczy wystarczająco dużo pieniędzy na infrastrukturę i na polepszenie produkcji rolniczej – jednego z głównych sposobów na zmniejszenie ubóstwa. - W tym biznesie brakuje przejrzystości. Ludzie będący u władzy robią interesy wpływające na życie przyszłych pokoleń, a my nie mamy o nich pojęcia. Negocjują swoje własne korzyści. Może się tak skończyć, że pięćdziesięciu miliarderów dobije targu, a reszta społeczeństwa zubożeje jeszcze bardziej. Brak przejrzystości jest tym, co nas najbardziej niepokoi - ostrzega Erik Charas, naczelny gazety @Verdade (Prawda).
- Mamy wystarczająco dużo czasu, by zrobić to dobrze. Rząd powinien stawiać na dobro obywateli, a nie pogarszać warunki życia ludzi mieszkających w okolicach złóż. Ten potencjał nie został jeszcze zmarnowany. Kraj jest zdecydowanie zamożniejszy. Nie mamy prawa narzekać, bo w końcu dostaliśmy wielką szansę. Jeśli jednak nie zrobimy tego tak jak należy, możemy wyjść z całego przedsięwzięcia biedniejsi niż byliśmy.
David Smith
>>>>
Szok . Ten kraj regularnie wygrywal konkursy na najbiedniejszy kraj swiata . Komunisci doprowadzili go dzieki ,,pomocy'' Kremla do najgorszej sytuacji . Dzis jest wielki wzrost . Ale niestety surowcowy . Czyli juz strach ze zrobi sie to co wszedzie od Rosji po Zair . Zlodziejstwo oligarchowie afreszysci gangi mordy i glodujace masy ...
Faktycznie kase trzeba przeznaczac na szkoly szpitale drogi mosty sieci energetyczne i to wszystko . Nie mowic o kopaniu studni we wioskach . istotnie trzeba pilnowac ale niech nie robi tego MFW i BŚ bo jak oni zaczna to karj zrujnuja . Tu musza byc oragnizacje spoleczne . Clooney czy Angelina zrobia wiecej niz rzady ... Trzeba wywierac presje nieustanan na miejscowych zlodziejaszkow u zloba to przynajmniej mniej ukradna .
A co do tej silnej waluty to tez niech uwazaja bo zrobi im sie Argentyna ...
Widzimy tutaj kolejny przyklad jaki to rzekomo jest ,,kryzys globalny'' . Firmy z UE sa w Afryce . Bo zwiewaja przed ,,normami UE'' gdzie sie da . Taki to kryzys ... Wytworzony przez Bruksele ...
Po lewej: budowa w Maputo , po prawej: metical, waluta Mozambiku -AFP, Bank Mozambiku
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:36, 18 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Kolejne wielkie złoża gazu odkryte w Afryce Wschodniej
Zachodnie spółki poinformowały o odkryciu dużych dodatkowych ilości gazu u wybrzeży Mozambiku i Tanzanii. Odkrycie to ugruntuje w przyszłości pozycję państw Afryki Wschodniej, jako głównych nowych eksporterów ciekłego gazu ziemnego do spragnionej coraz to większej ilości energii Azji.
Włoska grupa naftowa ENI podała w środę, że odkryła na terenie swojego bloku wydobywczego w Mozambiku nowe rozległe pole gazowe. Brytyjska grupa BG oraz spółka poszukiwawczo -wydobywcza Ophir Energy poinformowały natomiast, że dokonały podobnego wielkiego odkrycia w swoim szybie gazowym Mzia, znajdującym się na wodach Tanzanii.
Skala tych najnowszych odkryć w połączeniu z wcześniejszymi stanowi więcej niż wystarczające uzasadnienie dla przeznaczenia miliardów dolarów na realizację dwóch inwestycji, które będą miały na celu schładzanie gazu do stanu płynnego, tak aby można go było załadować na tankowce.
Określając to odkrycie jako „ważne”, spółka ENI podała, iż szacuje, że wraz z jej ostatnim odkryciem poczynionym na terenie Mozambiku, jej blok może zawierać nawet 52 biliony stóp sześciennych gazu.
Około 10 bilionów stóp sześciennych to ilość wystarczająca na pokrycie w całości rocznego zapotrzebowania na ten surowiec Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch.
„Sukces, jaki udało się osiągnąć w szybie Mzia-1 jest istotnym krokiem naprzód w stronę rozbudowy znajdującego się na terenie Tanzanii Bloku 1,” stwierdził Nick Cooper, dyrektor generalny Ophir Energy, której akcje skoczyły o 12 procent.
Spółki paliwowe ściągały w ostatnich latach do Afryki Wschodniej skuszone korzystniejszymi warunkami prowadzenia odwiertów na wodach głębinowych oraz z powodu trudności z zabezpieczeniem sobie dostępu do złóż w regionach tradycyjnie uznawanych za bardziej perspektywiczne, jak np. na Bliskim Wschodzie.
Odkrycia w Afryce Wschodniej zwiększają perspektywy rozwoju dla tego regionu i przecierają szlaki dla spółek działających w branżach energochłonnych, ponieważ część z eksploatowanego gazu zostanie wykorzystana również na potrzeby wewnętrzne tego regionu.
POGOŃ ZA GAZEM
Analitycy uważają, że wiodące spółki naftowe, które nie są jeszcze obecne w tym regionie, niezwłocznie rozpoczną starania o to, aby uczestniczyć w eksploatacji nowo odkrytych zasobów, co będzie oznaczało większą liczbę fuzji i przejęć. Krok w rym kierunku uczynił już holenderski Shell, który chce kupić brytyjską spółkę wydobywczą Cove Energy.
„Sądzimy, że jedynie kwestią czasu jest to, kiedy spółka Ophir Energy ściągnie na siebie uwagę wiodących koncernów naftowych, tak jak Cove Energy przyciągnęła Shella,” zauważyli analitycy Westhouse Securities.
Cove jest w Mozambiku partnerem amerykańskiej spółki wydobywczej Anadarko Petroleum. We wtorek obie spółki także poinformowały o odkryciu znaczącego nowego pola gazu u wybrzeży tego kraju, w rejonie sąsiadującym z blokiem eksploatowanym przez ENI.
Spółka ENI, której partnerem w Mozambiku jest portugalska Galp Energia, podała, iż rozważy sprzedaż udziałów w swoim bloku w Mozambiku. Nie należy jednak spodziewać się, że decyzja dotycząca zawarcia jakiejkolwiek umowy w tej sprawie zapadnie jeszcze przed końcem roku.
Za akcje ENI płacono 0,1 procent więcej, a walory BG zwyżkowały o 0,2 procent, co w zasadzie odpowiadało notowaniom całego indeksu europejskich spółek paliwowych, który zwyżkował także o 0,2 procent.
>>>>
Nie wiadomo czy sie cieszyc czy obawiac . Znow moga wybuchnac mordy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:55, 24 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Groźby RENAMO: w Mozambiku może wybuchnąć wojna
Gromiona w czas pokoju w wyborach, dawna partyzancka armia grozi rozpętaniem nowej wojny domowej w Mozambiku, w kraju, który z symbolu upadku stał się w ostatnich latach wzorem afrykańskiego sukcesu.
Od dwóch miesięcy w położonej w sercu kraju prowincji Sofala znów grzmią strzały. W zeszłym tygodniu uzbrojeni w karabiny maszynowe napastnicy ostrzelali pasażerskie autobusy, zabijając 2 podróżnych i kilku ciężko raniąc.
W maju i kwietniu w potyczkach zbrojnych między oddziałami rządowego wojska i partyzantami z ugrupowania RENAMO zginęło kilkunastu żołnierzy i policjantów, a także kilku przypadkowych cywilów. Partyzanci napadli na kilka policyjnych komisariatów i wojskowych posterunków, skąd zrabowali arsenały.
Przywódcy RENAMO grożą, że wywołają w kraju nową wojnę i sparaliżują drogi i koleje, jeśli rządząca partia FRELIMO nie podzieli się z nimi władzą. FRELIMO (Front Wyzwolenia Mozambiku) i RENAMO (Narodowy Ruch Oporu Mozambiku) stoczyły już jedną, wyjątkowo krwawą wojnę o władzę w latach 80. i 90. Wywołał ją RENAMO, antykomunistyczna partyzantka, utworzona przy wsparciu białych rządów rasistowskich Rodezji i Południowej Afryki, które w ten sposób zamierzały zniechęcić lewicowy FRELIMO do pomagania czarnoskórym ruchom wyzwoleńczym w Rodezji i RPA.
Wojna, która doszczętnie wyniszczyła kraj i spowodowała śmierć co najmniej miliona ludzi została przerwana wraz z upadkiem Związku Radzieckiego i apartheidu w RPA. W 1992 r. FRELIMO i RENAMO podpisały rozejm, a w 1994 r. w Mozambiku odbyły się pierwsze wolne wybory, wygrane przez FRELIMO i jego przywódcę, urzędującego prezydenta Joaqima Chissano.
Pięć lat później, w kolejnych wyborach przywódcy RENAMO Afonso Dhlakamie omal udało się odebrać Chissano władzę. Przegrał jednak minimalnie wybory 48 do 52 proc. głosów. Następne elekcje przegrywał już jednak z kretesem. W 2004 r. został pokonany przez nowego przywódcę FRELIMO Armando Guebuzę 64 do 32, a w 2009 r. aż 75-16.
Obrażony na cały świat 60-letni Dhlakama ostentacyjnie wyprowadził się ze stolicy kraju Maputo do Nampuli na północy kraju, a pod koniec zeszłego roku przeniósł się do dawnej partyzanckiej kwatery w górach Gorongosa, skąd przed laty dowodził partyzancką wojną.
W górskiej bazie "Casa Banana" od dwudziestu lat stacjonuje półtysięczny oddział partyzantów RENAMO, których Dhlakama nie rozbroił od rozejmu 1992 r., argumentując, że potrzebuje ich jako osobistej ochrony. Władze z Maputo twierdzą, że od kilku tygodni Dhlakama werbuje nowych ludzi do partyzantki.
Pod koniec maja RENAMO ogłosiło, że zbojkotuje zapowiedziane na jesień wybory lokalne i w ogóle nie dopuści, by zostały przeprowadzone, ponieważ FRELIMO obsadziło swoimi ludźmi komisje wyborcze i wynik elekcji jest z góry wiadomy. RENAMO zagroziło, że jeśli władze nie przyznają mu prawa weta w komisjach wyborczych, sparaliżuje drogi i koleje, którymi transportowane są w świat surowce mineralne, podstawa gospodarki kraju, a nawet zaatakuje Beirę, stolicę prowincji Sofala i największy port kraju.
Alex Vines, znawca Afryki z ośrodka badawczego Chatham House powątpiewa, by RENAMO udało się wywołać wojnę. Jego zdaniem grożąc nią, Dhlakama usiłuje szantażować władze i wywalczyć dla siebie to, czego nie jest w stanie wygrać w wyborach. Czas pokoju okazał się bowiem dla byłego rebelianta czasem nieustannych i coraz dotkliwszych klęsk. Nie potrafił przystosować się do cywilnego życia i nigdy nie cieszył się w Mozambiku poparciem.
Rodacy nie zapomnieli, ani nie wybaczyli mu służby w kolonialnej armii portugalskiej, kolaboracji z rasistowskimi reżimami z Salisbury i Pretorii, barbarzyńskiej wojny. Przegrywając kolejne wybory, zaczął tracić nawet zwolenników w szeregach własnej partii, w której coraz częściej dochodziło do rozłamów. Po klęsce w 2009 r. RENAMO przestało być nawet największą partią opozycyjną, a tytuł ten straciło na rzecz nowego ugrupowania, Ruchu Demokratycznego Mozambiku (MDM), założonego przez Daviza Simango, byłego działacza RENAMO i byłego burmistrza Beiry.
Frustracja Dhlakamy i RENAMO jest tym większa, że ich polityczny upadek przypadł na czas gospodarczego rozkwitu Mozambiku, dorabiającego się na eksporcie surowców, głównie węgla i gazu ziemnego, a także turystyce.
Korzyści z gospodarczej, polityczne, ale także finansowe, czerpią sprawujący absolutną władzę byli komuniści z FRELIMO. Ich dominacja w życiu politycznym 23-milionowego Mozambiku jest tak wielka, że przestali się liczyć ze zdaniem dawnych wrogów. Zerwanie listopadowych wyborów lokalnych, a także groźba storpedowanie przyszłorocznych, prezydenckich może wystraszyć zagranicznych inwestorów, uważających dotąd Mozambik za rynek bezpieczny i pewny.
W ten sposób RENAMO chce wymusić na FRELIMO, by nadal liczył się z nim i traktował go jak głównego rywala, choć tytułu tego byłym partyzantom nie udało się utrzymać w pokojowej polityce.
?????
CZY TO PRAWDA ZE KOMISJE WYBORCZE SA OBSTWIONE SWOJAKAMI ! TAK NIE MOZE BYC ! Jesli to prawda NIE MA ZGODY . Trzeba walczyc ale pokojowo organizujac ruch protestu . Dosc wojen !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:09, 22 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Mozambik: opozycja wypowiada porozumienie pokojowe
Opozycyjny ruch w Mozambiku - RENAMO - ogłosił w poniedziałek, że anuluje porozumienie pokojowe z 1992 roku z rządzącą partią FRELIMO, które zakończyło wojnę domową w tym kraju. Wcześniej tego dnia siły rządowe zajęły jedną z baz tego ruchu.
- Skończył się pokój w kraju. (...) Odpowiedzialność spada na rząd FRELIMO, ponieważ nie chciał on słuchać skarg RENAMO - powiedział agencji Reutera rzecznik ruchu Fernando Mazanga.
Siły rządowe zajęły bazę RENAMO w regionie Gorongosa w prowincji Sofala, ok. 600 km na północ od stołecznego Maputo. Wcześniej dochodziło tam do starć między armią a RENAMO - ugrupowaniem partyzanckim, które podczas wojny domowej zwalczało FRELIMO, a po zawarciu porozumienia pokojowego przekształciło się w ruch opozycyjny.
Według Mazangi siły rządowe ostrzelały bazę Sathunjira z broni ciężkiej, a następnie ją zajęły. Znajdujący się tam przywódca RENAMO Alfonso Dhlakama zdołał uciec.
Rzecznik Ministerstwa Obrony Cristovao Chume powiedział dziennikarzom, że siły rządowe przejęły kontrolę nad bazą w odpowiedzi na zaatakowanie posterunku wojskowego przez bojowników RENAMO.
Rząd Mozambiku oskarża RENAMO o próbę zdestabilizowania kraju i wciągnięcia go ponownie w wojnę. Do prowincji Sofala wysłano dodatkowe siły.
W kwietniu i w czerwcu br. w atakach przeprowadzonych przez RENAMO zginęło co najmniej 11 żołnierzy i policjantów oraz sześciu cywili. Na pewien czas zablokowany został eksport węgla, wysyłanego koleją na wybrzeże.
Przywódcy RENAMO grożą, że wywołają w kraju nową wojnę i sparaliżują drogi i koleje, jeśli rządząca partia FRELIMO nie podzieli się z nimi władzą.
FRELIMO (Front Wyzwolenia Mozambiku) i RENAMO (Narodowy Ruch Oporu Mozambiku) stoczyły wyjątkowo krwawą wojnę o władzę w latach 80. i 90. Wywołało ją RENAMO, antykomunistyczna partyzantka, utworzona przy wsparciu białych rządów rasistowskich Rodezji i Południowej Afryki, które w ten sposób zamierzały zniechęcić lewicowe FRELIMO do pomagania czarnoskórym ruchom wyzwoleńczym w Rodezji i RPA.
Wojna, która doszczętnie wyniszczyła kraj i spowodowała śmierć co najmniej miliona ludzi, została przerwana wraz z upadkiem Związku Radzieckiego i apartheidu w RPA. W 1992 r. FRELIMO i RENAMO podpisały rozejm, a w 1994 r. w Mozambiku odbyły się pierwsze wolne wybory, wygrane przez FRELIMO. Pięć lat później w kolejnych wyborach przywódcy RENAMO Afonso Dhlakamie omal nie udało się zdobyć władzy. Tamte wybory przegrał minimalnie, następne przegrywał już z kretesem.
Pod koniec maja br. RENAMO ogłosiło, że zbojkotuje zapowiedziane na jesień wybory lokalne i w ogóle nie dopuści, by zostały przeprowadzone, ponieważ FRELIMO obsadziło swoimi ludźmi komisje wyborcze i wynik elekcji jest z góry wiadomy. RENAMO zagroziło, że jeśli władze nie przyznają mu prawa weta w komisjach wyborczych, sparaliżuje drogi i koleje, którymi transportowane są w świat surowce mineralne, podstawa gospodarki kraju, a nawet zaatakuje Beirę, stolicę prowincji Sofala i największy port kraju.
....
I co teraz ? Wojna ?
FRELIMO to marksisci leninisci i jak widac permanentnie falszuja wybory . TAK DALEJ BYC NIE MOZE !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:18, 19 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Ronen Steinke | Süddeutsche Zeitung
Kobiety z pól minowych
Kobiecy oddział saperski rozminowuje Mozambik
Choć wojna domowa w Mozambiku dobiegła końca, to ziemia ciągle kryje tysiące min przeciwpiechotnych. Na pierwszej linii frontu walki z "zardzewiałą śmiercią" stoją kobiety-saperki.
Młoda kobieta wsłuchuje się w ciszę. Wiatr szumi w suchych koronach drzew, komary szukają cienia przed palącymi promieniami słońca. Pod ciężkimi butami Dorace Tembo nie chrzęści najmniejsze źdźbło trawy. Saperka odkłada na bok wykrywacz metali i zastyga w bezruchu. Urządzenie emituje krótki dźwięk w zetknięciu z ziemią, ale nie tak przenikliwy, jak przed chwilą, po wykryciu miny.
Teren porastają cierniste krzewy. 26-letnia saperka klęka i sekatorem ostrożnie przycina trawę słoniową. Od trzydziestu lat żaden człowiek nie postawił stopy w tym miejscu. W przeciwnym razie Dorace Tembo stałaby przed głębokim kraterem.
Saperka ma na sobie kombinezon przeciwwybuchowy, twarz chronią okulary, a ręce grube, czerwone rękawice ogrodowe. - Serce wali mi jak oszalałe na przeciągły gwizd wykrywacza metalu - opowiada później. - Już wiesz, że w ziemi leży groźny przeciwnik. Nie wiesz tylko gdzie. Dopóki się przyczaił, ma nad tobą przewagę. Nie ma rady, trzeba go odnaleźć.
Dziewiczy zakątek na wschodnim wybrzeżu Afryki zachwyca pięknem krajobrazu. Gromady ptaków kołują na niebie w podmuchach wiatru. Znajdujemy się niedaleko mozambijskiego miasta Chimoio. Większość okolicznych mieszkańców żyje z uprawy zboża. Matka i rodzeństwo Dorace mieszkają w pobliżu jej miejsca pracy. W ziemi spoczywają setki min. Większość ma drewniany korpus podobny do pudełka cygar. To radzieckie miny przeciwpiechotne PMD 6. Jedyną metalową częścią i sercem miny jest dwu i pół centymetrowy zapalnik. Saperzy natrafiają także na starsze, belgijskie modele min przeciwpiechotnych, wyposażone w dwie mikroskopijne sprężyny.
Mozambik uwiecznił na fladze narodowej karabin Kałasznikowa. Lepszym symbolem byłaby mina talerzowa. Przez długie lata kraj należał do najbardziej zaminowanych państw na świecie. Dwudziestomilionowe społeczeństwo wpadło w pułapkę, zastawioną przez partyzantów i żołnierzy, z których wielu nie żyje od dziesięcioleci.
W Mozambiku można się przekonać, że miny ciągle stanowią ogromne zagrożenie - nawet po 17 latach od uchwalenia Konwencji o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych. Wiele państw, w tym Stanu Zjednoczone nie przystąpiły do konwencji, inne podpisały dokument, lecz go nie ratyfikowały. Pod koniec czerwca administracja prezydenta Obamy zakomunikowała, że w przyszłości USA zaprzestaną produkcji min przeciwpiechotnych i stopniowo będą je wycofywać z magazynów wojskowych. Obecnie najbardziej zaminowanym państwem na świecie jest Irak, m.in. z powodu amunicji kasetowej używanej masowo przez żołnierzy amerykańskich i ich sojuszników.
Wojna była chlebem powszednim w najnowszej historii Mozambiku. Najpierw walczono z portugalskimi kolonizatorami, później w kraju rozpętała się wojna domowa. Wprawdzie w 1992 roku podpisano traktat pokojowy, ale ziemia ciągle kryje różnego rodzaju miny lądowe, zbierające krwawe żniwo wśród ludności.
W całym kraju można spotkać duże pracownie ortopedyczne. Maszyny do obróbki mechanicznej metalu pracują na pełnych obrotach, w powietrzu unosi się zapach kleju. Wnętrze warsztatów przypomina laboratorium Frankensteina. Pracownicy w maskach ochronnych przygotowują odlewy kończyn w dwóch wersjach kolorystycznych - różowej albo brązowej, potem odkładają na sterty gotowe protezy. Akurat mocują w imadle ślusarskim protezę uda. - Robimy ją dla pewnej starszej kobiety - informuje ortopeda z pracowni w nadmorskim mieście Beira. W Mozambiku ciągle toczy się wojna, dopóki zardzewiała śmierć będzie trzymała kraj w żelaznym uścisku.
W 2010 roku dowództwo armii egipskiej oświadczyło, że w ziemi ciągle spoczywa 16 mln min z czasów II wojny światowej. Na temat Iraku nie istnieją żadne szacunkowe dane.
Dorace Tembo otwiera skórzaną torbę z narzędziami i wyjmuje łopatkę ogrodową. Ostrożnie usuwa kolejne warstwy ziemi. Czasami zastanawia się, kto pozostawił po sobie wojenne pamiątki. Niektóre miny liczą ponad 30 lat i pochodzą z czasów wojny domowej w 1983 roku. Wojska rządowe używały min przeciwpiechotnych do obrony obiektów wojskowych, elektrowni i kluczowych mostów przed aktami sabotażu ze strony rebeliantów. W pobliżu miejsca, gdzie pracuje Dorace, stoją resztki dwóch masztów energetycznych. Każdy otacza pole minowe o średnicy dziesięciu metrów. Dlaczego położono miny wokół zniszczonych linii energetycznych?
Być może żołnierze ślepo wykonali rozkaz przełożonych, nie zastanawiając nad celowością zaminowania terenu wokół zniszczonych masztów. Być może przyczyna jest bardziej prozaiczna. Żołnierze walczący w szeregach rebeliantów byli analfabetami i nie znali się na rzemiośle wojennym. Często zapominali odbezpieczyć zapalnik albo szpikowali ziemię minami co 30 centymetrów. Podczas zaminowania terenu żołnierz zostawia sobie korytarz bezpieczeństwa. Tylko on wie, którędy biegnie i tylko on może poruszać się bezpiecznie po zaminowanym terenie. W czasie wieloletniej wojny domowej nikt nie zapamiętał rozmieszczenia min.
Ziemia wokół Dorace jest zwęglona i usiana odłamkami min. W środku zaminowanego pasa znajduje się niewielkie wzniesienie. Rośnie na nim zielona trawa i paprocie w cieniu rozłożystego drzewa maruli. Dorace przypuszcza, że drzewo ma mniej więcej trzydzieści lat, tyle samo co pole minowe. Saperka przekona się, co kryje ziemia dopiero po sprawdzeniu kawałek po kawałku całego terenu.
Pracę saperów opłaca organizacja Handicap International. Większość przełożonych zespołu saperów stanowią mężczyźni. Wcześniej służyli w wojsku i byli specjalistami od ładunków wybuchowych, jak Mozambijczyk Aderito Ismaël, czy nowozelandczyk Alan Johnson. Jeszcze w ubiegłym roku Dorace Tembo pracowała w kafejce internetowej. Gdy zgłosiła się do pracy, sądziła, że będzie pracować przy pomocy najnowocześniejszych urządzeń do rozbrajania min, nazywanych w żargonie żołnierskim "Podskakująca Betty" albo "Skaczący Jack".
Dorace długim śrubokrętem ostrożnie spulchnia ziemię. Wbija ostrze ukośnie, aby nie dotknęło zapalnika naciskowego. W wyżłobionym dołku widać korzenie roślin. Dorace ostrożnie je docina, jakby robiła sobie manicure.
Nie zamierza rozbroić miny. To byłoby zbyt niebezpieczne. Można powiedzieć, że doprowadza do końca walkę rozpoczętą przez swych poprzedników. Ta metoda funkcjonuje w wielu innych krajach i oznacza zdetonowanie ładunku, zanim on zdąży posłać jakiegoś nieszczęśnika na tamten świat. W Mozambiku nad oczyszczeniem kraju z min pracuje 1500 saperów, zaskakująco duży odsetek stanowią kobiety. - Są bardziej cierpliwe i spostrzegawcze. Choć nie można generalizować, bo trafiają się i takie, i takie - mówi Alan Johnson, przełożony Dorace. Johnson pracował wiele lat jako saper w Iraku. Posiłkując się statystykami, opowiada, że do większości wypadków dochodzi pół roku po zakończeniu szkolenia, kiedy sapera gubi nadmierna pewność siebie.
Wieczorem Dorace dowiaduje się, że dzisiejszego dnia dwóch saperów pracujących na zlecenie innej organizacji charytatywnej miało groźny wypadek. Jeden stracił wzrok, drugi rękę.
Dorace dokładnie ogląda minę przeciwpiechotną. Drewniany korpus PMD 6 rozpadł się ze starości na kawałki, odsłaniając materiał wybuchowy, zawinięty w papier, jak kawałek szarego mydła. Dorace zrywa źdźbło trawy i delikatnie przesuwa nim po papierze.
Czy rzeczywiście kobiety posyła się tak chętnie do roboty saperskiej, bo są bardziej zdolne od mężczyzn? Odwiedzam Dorace w domu. W pokoju stoi wytarta kanapa, w telewizji leci serial "Tom i Jerry". Dorace opowiada, jak podczas ubiegłorocznego szkolenia na polu minowym po raz pierwszy poznała, co to prawdziwy strach. Instruktorzy przeprowadzili na rekrutach okrutny eksperyment: kazali zdetonować poza zasięgiem wzroku kobiet ładunek wybuchowy, a im powiedzieli, że właśnie jeden z kolegów wszedł na minę.
- To była chwila prawdy o nas samych - wspomina Dorace. Jedne kobiety rozpaczały nad losem swoich córek i synów. Dorace krzyczała: A co będzie ze mną? Uśmiecha się ironicznie, ale jej głos jest śmiertelnie poważny. - Tylko kobiety zareagowały tak emocjonalnie. Dwie siostry wpadły w panikę i nie można ich było uspokoić.
Może kobiety bardziej otwarcie okazują emocje? - Myślę, że boimy się bardziej od mężczyzn - stwierdza Dorace. - Może to i lepiej. Nie wpadamy w zdradliwą rutynę. Kiedy saper myśli, że wie już wszystko, wtedy popełnia błąd.
Siostra Dorace wspólnie z matką przygotowują posiłek. Dwójka małych braci dokazuje w domku z blachy falistej. Dorace jest uosobieniem spokoju. Utrzymuje całą rodzinę, bo organizacja charytatywna płaci saperom przyzwoite pieniądze. Dzisiejszego dnia znalazła pięć min i zdetonowała zdalnie sterowanym ładunkiem. Przeraźliwy huk, potężny podmuch powietrza, a po chwili drzewo maruli spowiła gęsta chmura dymu.
Dorace opowiada o swej pracy, błądząc polakierowanymi na czerwono paznokciami po obiciu kanapy. Akurat w telewizji pokazują konwój wojskowy, przemierzający dwa razy dziennie Mozambik z północy na południe i z południa na północ. Dawna armia partyzancka grozi rozpętaniem nowej wojny domowej. Wielu obserwatorów politycznych obawia się, że nim Dorace i jej koleżanki zdążą rozminować Mozambik, w kraju wybuchnie kolejny bratobójczy konflikt.
....
Te miny to dar byłego CCCP dla Mozambiku ... Afryka pełna jest takich ,,darów" ...
Tak kobiety lepiej nadają się na saperów niż mężczyźni bo mają drobne ręce a miny właśnie mają skomplikowane zapalniki . Zdaje się że też to coś w mózgu jest bo zawsze kobiety haftowane szyły itp . Czyli tam gdzie trzeba precyzyjnie . Ale to jest niebezpieczne ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:20, 02 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Życie na wysypisku - kobiety i dzieci pracują za pół dolara dziennie
Setki kobiet i dzieci spędzają swoje życie, przekopując tony śmieci na wysypisku w Maputo, stolicy Mozambiku. Wysypisko powstało jeszcze w czasach kolonialnych, było wówczas poza granicami miasta. Jednak przez lata Maputo rozrosło się tak, że wchłonęło całkowicie składowisko odpadów, które dzisiaj zajmuje obszar równy 17 stadionom piłkarskim. Ubodzy mieszkańcy stolicy, za pół dolara dziennie, przegrzebują sterty śmieci w poszukiwaniu materiałów nadających się do recyklingu.
...
Niestety typowe dla wielu krajow Afryki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:31, 05 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Mozambik - państwo na skraju upadku
W ramach projektu naukowo-edukacyjnego "Mozambik. Prawda i pojednanie" przez dwa tygodnie naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego prowadzili w Mozambiku badania z zakresu roli misjonarzy chrześcijańskich w procesie pokojowym. - To jedno z najbardziej doświadczonych przez wojnę domową państw Afryki. Trwające prawie dwie dekady walki pozostawiły po sobie tysiące ofiar, zniszczenia i głębokie społeczne podziały - relacjonują.
Doktor Marek Wasiński oraz doktoranci Tomasz Lachowski i Tomasz Grzywaczewski z Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Prawa Uniwersytetu Łódzkiego zajmowali się szkoleniem członków Komisji Sprawiedliwości i Pokoju z podstaw praw człowieka (w tym praw kobiet) oraz rozpoczęli prace przygotowawcze do badań nad neokolonialnymi praktykami wielkich korporacji ponadnarodowych, które z pogwałceniem prawa międzynarodowego pozbawiają ludzi gruntów rolnych – jedynego źródła utrzymania najbiedniejszych Mozambijczyków.
- Pokryte białym piaskiem plaże, błękitny ocean i życzliwi ludzie. Prawie wymarzone miejsce na wakacje. Prawie, bo w te rajskie widoki z każdej strony wdziera się wszechobecna bieda, szalejąca epidemia AIDS i widmo zbrojnego konfliktu - mówi Tomasz Grzywaczewski. Dodaje, że: "Mozambik to miejsce, gdzie ludzie żyją za kilka dolarów dziennie, funkcje państwa wykonują misjonarze, a krwawa przeszłość może w każdej chwili zagrozić kruchemu pokojowi".
Ich dwutygodniowy wyjazd stanowił etap wstępny projektu, który ma być rozwijany w latach 2015-2016. Przewidywane obszary współdziałania to prawo międzynarodowe, prawo ochrony praw człowieka oraz pokrewne przedmioty z nauk społecznych i politycznych w perspektywie trudnego okresu przejściowego (powojennego), w którym obecnie znajduje się Mozambik. Przedstawiciele obu stron nie wykluczyli dalszych form współpracy, włączając w to również wymianę studentów.
>>>
To kraj zniszczony komunizmem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:12, 24 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Widmo nowej wojny domowej w Mozambiku. Rebelianci grożą przejęciem władzy w większości prowincji do końca marca
Adam Parfieniuk
23 marca 2016, 13:42
• 24 lata temu w Mozambiku zakończyła się długotrwała wojna domowa
• Odrodzenie konfliktu pomiędzy dawnymi wrogami grozi pokojowi
• Ostatnia dekada przyniosła odkrycie złóż surowców i rozwój gospodarczy
• Wzrost aktywności rebeliantów może zahamować proces normalizacji
• Rebelianci roszczą sobie prawo do władzy w 6 z 10 prowincji
• Ich lider obiecał, że przejmie w nich rządy do końca tego miesiąca
To miała być afrykańska historia sukcesu. Najpierw wyniszczająca wojna o niepodległość, długotrwałe walki wrogich stronnictw i skrajna bieda, a później odkrycie dużych złóż surowców naturalnych i jeden z najszybszych wzrostów gospodarczych w Afryce. Jednak kurs na rozwój może zostać szybko zakłócony, bo w ostatnim czasie daje o sobie znać krwawa przeszłość tej byłej portugalskiej kolonii.
Ostatnie lata wreszcie przyniosły spokój. Dane ekonomiczne napawały optymizmem, bo Mozambik rokrocznie notował przyrosty rzędu 6-10 proc. PKB. Pomogło w tym odkrycie złóż węgla i gazu ziemnego, które pociągnęło za sobą napływ zagranicznego kapitału. Tylko w 2014 roku do kraju napłynęło 9 mld dol. od obcych inwestorów, a w 2013 roku magazyn "Forbes" odnotowywał, że to właśnie w Mozambiku odkryto największe złoża ropy i gazu w ostatnich 12 miesiącach. Przyszłość rysowała się raczej w jasnych barwach.
Jednak równolegle do tych sukcesów zaczęła się chwiać - i tak krucha - polityczna stabilność.
Cień wojny
24 lata temu w Mozambiku zakończyła się, trwająca półtorej dekady, wojna domowa, która pochłonęła życie około miliona ludzi. Kolejna wojna byłaby druzgocąca dla młodego społeczeństwa Mozambiku, które po latach biedy zaczęło wychodzić na prostą.
Po 16 miesiącach od powołania nowego gabinetu sytuacja w Mozambiku jest jednak bardzo napięta. Rządowe ugrupowanie, Front Wyzwolenia Mozambiku (Frelimo) jest coraz poważniej skonfliktowane z partyzantką partii Renamo (Narodowy Ruch Oporu Mozambiku). Podział przebiega wzdłuż dawnych i zdawałoby się - zasypanych - linii, szczególnie, że obie strony przeistoczyły się w partie polityczne, które zdominowały parlament w Mozambiku. Walka zbrojna przeniosła się więc na grunt polityczny. Ale obecna dynamika wskazuje, że możemy być świadkami odwrotnego procesu, bo starcia w parlamentarnych ławach coraz częściej przenoszą się do dżungli.
W grudniu 2015 roku około 6 tys. mieszkańców prowincji Tete ratowało się ucieczką do sąsiedniego Malawi, gdzie ukryli się przed natarciem armii rządowej. Uchodźcy mówili, że wojsko wygnało ich z domów, paliło ich chaty i gospodarstwa, polując w ten sposób na zwolenników Renamo. Human Rights Watch donosiło również o przypadkach wykorzystywania seksualnego. W sumie do Malawi zbiegło już ponad 10 tys. mieszkańców Mozambiku.
Frelimo kontra Renamo
Korzeni Frelimo należy szukać na początku lat 60. XX wieku. Wówczas na terenie Mozambiku zaczęli organizować się polityczni proniepodległościowi uchodźcy z Mozambiku, będącego pod portugalskim kolonialnym butem. Gdy Mozambik zyskał wolność, to właśnie politycy z Frelimo sformowali pierwszy suwerenny rząd. Już wtedy głównym adwersarzem Frontu było Renamo, które od 1977 roku próbowało obalić władzę.
Renamo początkowo składało się z białych mieszkańców Rodezji, którzy mieli na celu stawić opór marksistom z Frelimo i zapobiec rozprzestrzenianiu się proniepodległościowych ruchów murzyńskich w Afryce. Szacuje się, że w wojnie domowej (1977-1992), w której naprzeciw siebie stanęły Renamo i Frelimo, zginęło - w dużej mierze z powodu głodu - nawet milion ludzi.
Porozumienie pokojowe, które skończyło wojnę domową, obie strony podpisały w jesienią 1992 roku w Rzymie. Zalegalizowało ono polityczną działalność Renomo i pozwoliło na startowanie w wyborach.
Traktat dał Mozambikowi 20 lat względnego spokoju. Po dwóch dekadach Afonso Dhlakama, lider Renamo, zarządził odwrót na pozycje w dżungli, a w 2013 roku rebelianci zerwali pokój pod zarzutem ataku sił rządowych na ich bazę, po czym sami zaczęli atakować szlaki drogowe i tory kolejowe. Cierpiało na tym wydobycie węgla w dwóch prowincjach o najbogatszych złożach, Tete i Beira, gdzie produkcja spadła o połowę ze względu na akcje rebeliantów.
W 2014 roku obu stronom udało się uzgodnić rozejm. Dzięki niemu możliwe było przeprowadzenie pokojowych wyborów prezydenckich, w których zmierzyli się lider Renamo i kandydat Frelimo, Filipe Nyusi. Dhlakama przegrał, ale nie uznał swojej porażki i oskarżył przeciwnika o fałszerstwa wyborcze. Raz jeszcze historia zatoczyła koło i Renamo wróciło do dżungli
Od tamtej pory sytuacja jest coraz bardziej niespokojna, a dziś wielu ekspertów ocenia, że atmosfera zgęstniała na tyle, że można już mówić o tym, że Mozambik stoi u progu kolejnej wojny domowej.
Spełniona obietnica o rebelii
Po przegranych wyborach prezydenckich lider Renamo przestał myśleć o władzy w całym Mozambiku i zamiast tego wysunął postulat przejęcia rządów w sześciu spośród 10 prowincji kraju. To tylko pogłębiło konflikt, czego wyrazem są serie starć między armią rządową a rebeliantami na przełomie 2015 i 2016 roku. We wrześniu dwukrotnie próbowano wyeliminować nawet samego Dhlakamę, którego konwój był ostrzeliwany. W styczniu w podobnym incydencie nieomal zginął Manuel Bissopo, sekretarz generalny Renamo. Rebelianci oczywiście oskarżają o te działania stronę rządową. Z kolei władze zarzucają Renamo grabież miast i wsi oraz zabójstwa wodzów plemiennych i lokalnych liderów w prowincjach, do których prawa rości sobie Renamo. Joseph Hanlon, który pisze o Mozambiku od niemal 30 lat i wielokrotnie odwiedzał ten kraj, sądzi, że sprawy zabrnęły już tak daleko, że Dhlakama może tylko przeć do przodu.
- Jeśli w marcu czegoś nie zrobi, straci wiarygodność, z czego doskonale zdaje sobie sprawę, więc jest absolutnie zmuszony do działania. Nikt nie wie, jak daleko się posunie. Wiele zależy od tego, co Dhlakama zrobi ze swoją obietnica przejęcia władzy w sześciu prowincjach i jak odpowie na to Frelimo - mówił ekspert na łamach serwisu GlobalPost. Hanlon ocenia, że z uwagi na słabość armii Mozambiku, Renamo może zacząć od przejmowania władzy nie stolicach prowincji, a w mniejszych miastach, które opanować może nawet grupka 100 rebeliantów. Pewnym jest, że rząd w Maputo, stolicy kraju, nie może pozwolić sobie na tak daleko idące ustępstwa, jak oddanie władzy nad ponad połową swoich prowincji.
Czas do końca miesiąca
Wraz z eskalacją sytuacji, prezydent Felipe Nyusi próbował zorganizować rozmowy pokojowe, jednak Dhlakama obstaje przy swoim pomyśle kontrolowania sześciu prowincji. Lider Renamo odmówił spotkania z prezydentem, ale na antenie stacji STV zażądał, by przedstawiciele Unii Europejskiej, Kościoła katolickiego oraz Jacob Zuma, prezydent RPA, rozpoczęli mediacje pomiędzy skonfliktowanymi stronami. Szef rebeliantów wystosował taką ofertę w rozmowie z dziennikarzami, którzy dotarli do jego kryjówki w dżungli.
Afonso Dhlakama z Renamo i prezydent Felipe Nyusi z Frelimo w lutym 2015 roku. Dziś ten pierwszy ukrywa się w dżungli i nie chce rozmawiać z władzami (fot. AFP / Sergio Costa)
Propozycja na pierwszy rzut oka wydaje się koncyliacyjna, ale członkowie Frelimo twierdzą, że to zwykła "wrzutka" i w istocie nie zostali nawet poinformowani o zamiarach Dhlakamy. Trudno zresztą mówić o poważnych negocjacjach, gdy przywódca rebelii wciąż utrzymuje, że do końca marca przejmie władzę w sześciu prowincjach. - Renamo nie podało daty. Powiedzieliśmy, że zaczniemy rządzić od marca. (…) Będziemy wprowadzali rządy stopniowo. Przejmiemy kilka dystryktów w każdej prowincji, w których ustalimy normy i powołamy administrację. Mogę zagwarantować, że przed 31 marca usłyszycie, że Renamo przejęło wiele dystryktów w prowincjach, w których zyskało większość głosów. Obiecaliśmy to i dotrzymamy terminu - mówił Dhlakama ze swojej kryjówki w wywiadzie dla Deutsche Welle.
Afonso Dhlakama od zawsze pałał żądzą zemsty na Frelimo. Jego bojowa retoryka nie zmieniała się od dekad i w pewnym sensie zdążyła ludziom spowszednieć do tego stopnia, że nikt nie brał jej na poważnie. Jednak ostatnie lata pokazały, że w czasie dwóch dziesięcioleci pokoju lider Renamo nie blefował i nigdy do końca nie złożył broni. Dlatego tym razem trzeba zwracać szczególną uwagę na jego groźby.
...
Wojna podsycana przez? Zganijcie? Kałasznikowy plynely z...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:42, 18 Lis 2016 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Świat
Eksplozja cysterny w Mozambiku. Nie żyją 73 osoby
Eksplozja cysterny w Mozambiku. Nie żyją 73 osoby
Wczoraj, 17 listopada (21:1
73 osoby zginęły, a ponad 100 zostało rannych w eksplozji cysterny z paliwem, do której doszło w Mozambiku, nieopodal granicy z Malawi. Pojazd transportował paliwo z Malawi do portowego miasta Beira.
ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE
/AHMED JALLANZO /PAP/EPA
Wcześniej podawano, że w eksplozji zginęło ponad 40 osób, a 110 zostało rannych.
Do wybuchu doszło w momencie, kiedy do cysterny zaczęli podchodzi okoliczni mieszkańcy, aby pobrać paliwa. Według władz upał przyczynił się do zapalenia pojazdu, a następnie do jego eksplozji.
Do zdarzenia doszło w prowincji Tete na zachodzie kraju.
...
Wielka Tragedia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:29, 19 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Mozambik: w cyklonie Idai zginęło ok. 1000 osób, 100 000 potrzebuje żywności.
Liczba ofiar śmiertelnych cyklonu Idai i powodzi, które nawiedziły pod koniec ubiegłego tygodnia Mozambik i Zimbabwe, mogła wzrosnąć do około tysiąca - powiedział w poniedziałek w publicznym radiu prezydent Mozambiku Filipe Nyusi.
...
Duza tragedia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:03, 28 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Rozalia Paliczka - Polska misjonarka o dramatycznej sytuacji w Mozambiku
Misjonarka s. Rozalia Paliczka, która od ponad 20 lat przebywa na misji w Mozambiku, opisuje w liście do Caritasu Polska dramatyczną sytuację tego kraju. Cyklon zmiótł miasto Beira w Mozambiku z powierzchni ziemi. Brakuje wody, jedzenia, prądu.
...
Nadal tragedia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:15, 21 Maj 2019 Temat postu: |
|
|
Mozambik: zabito 34-letniego księdza - opiekuna osób niewidomych.
W Mozambiku zabito księdza pochodzącego z Demokratycznej Republiki Konga. 34-letni o. Landry Ibil Ikwel ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi był dyrektorem instytutu dla osób niewidomych w Beirze.
...
Wspanialy meczennik!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|