Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:00, 30 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Prokuratura wnioskuje do sądu o zakaz sprawowania funkcji publicznych dla Jana Tajstera
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu
Jan Tajster - Piotr Ogórek / Onet
Krakowska prokuratura wnioskuje do sądu o zakaz sprawowania funkcji publicznych i zawieszenie w obowiązkach dla Jana Tajstera, nowego dyrektora Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie.
Całą sprawę skomentował już Jan Tajster. Dziennikarzom, który przebywają pod jego biurem powiedział, że jest to póki co komunikat prasowy prokuratury dla mediów. - Nie traktuję tego wiążąco do momentu, kiedy nie dostanę oficjalnego pisma od prokuratury - powiedział.
REKLAMA
Poniżej publikujemy oświadczenie prokuratury w tej sprawie.
Wybór nowego dyrektora ZIKiT-u budzi wiele kontrowersji. Jan Tajster jest bohaterem głośnych afer od lat. Byłemu dyrektorowi ZDiT stawiano już zarzuty o korupcję, mobbing, molestowanie pracownic i przekraczanie uprawnień. Ostatni akt oskarżenia przeciwko niemu jest ze stycznia i dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków podczas budowy obecnej ulicy Lema. Działania "niezatapialnego" dyrektora miały narazić miasto na 1,1 mln zł strat. W sumie "uzbierał" 12 aktów oskarżenia.
Zapytaliśmy Jacka Majchrowskiego, czy jego zdaniem nie ośmiesza miasta, powołując na dyrektora jednostki miejskiej osoby, która była 12 razy oskarżana. Prezydent odparł, że jedna sprawa wobec Tajstera została odrzucona z powodu braku podstaw do wniesienia oskarżenia, a w drugiej został uniewinniony. - Ta ilość 12 spraw wynika z tego, że prokurator z jednej sprawy wydzielał kolejne – powiedział prezydent.
Jacek Majchrowski zapytany, czy nie jest żenujące, że dziennikarze, zamiast pytać o plany pracy nowego dyrektora, pytają się o jego akty oskarżenia, odparł, że to dziennikarze zadają takie żenujące pytania. Dla prezydenta nie był też przeszkodą ustawowy zapis, że urzędnikiem może zostać osoba o nieposzlakowanej opinii. - Konsultowałem to z kilkoma prawnikami, m.in. ze Zbigniewem Ćwiąkalskim. Usłyszałem, że skoro nie ma prawomocnego wyroku, to należy traktować Jana Tajstera jako niewinnego. Jeśli pojawi się prawomocny wyrok, to pan dyrektor zostanie odwołany – powiedział prezydent.
Problem w tym, że Tajster został skazany prawomocnym wyrokiem. W listopadzie 2008 roku sąd okręgowy w Krakowie podtrzymał decyzję o ukaraniu urzędnika grzywną w wysokości 10 tys. zł za zimowy paraliż komunikacyjny w Krakowie w 2005 roku. Sąd nie zaostrzył wtedy kary (prokuratura chciała trzyletniego zakazu sprawowania funkcji kierowniczych), ani jej nie złagodził (obrona chciała uniewinnienia). Wyrok ten jednak po pięciu latach zatarł się, więc na chwilę obecną Tajster nie ma żadnego prawomocnego wyroku.
Jan Tajster znany był z kierowanie miejską jednostką silną ręką. I właśnie ta silna ręka, zdaniem prezydenta, jest znów potrzebna. - Bieżącym zadaniem, które wymaga dużej pracy i bardzo dobrego przygotowania są Światowe Dni Młodzieży, do których trzeba się bardzo dobrze logistycznie przygotować. Uważam, że Jan Tajster przypilnuje odpowiednio ZIKiT-u. Poza tym jest fachowcem od logistyki, organizował wszystkie przyjazdy papieży i wie jak to robić. Uważam, że w przydadzą się rządy silnej ręki – powiedział.
Prezydent uważa, że swoją decyzją nie straci zaufania mieszkańców. Twierdz wręcz, że będą zadowoleni. - Trzeba przyjąć starą zasadę, że "po owocach ich poznacie" - powiedział. Tajster będzie zatrudniony na siedem miesięcy. - Jeśli się w tym czasie nie sprawdzi, to umowa nie będzie przedłużona – dodał.
Dyrektor ZIKiT-u będzie zarabiał 9,5 tys. zł brutto miesięcznie plus dodatek za wysługę lat. W kuluarach mówi się, że Jan T. miałby pokierować miejską jednostką tylko przez rok, do czasu zakończenia Światowych Dni Młodzieży, tak aby poprowadził ją w tym czasie "silną ręką".
...
Tacy nami rzundzo...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:02, 11 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
4,5 mln zł wydane, a system identyfikacji podatnika po głosie nie działa
Marcin Gawęda
Dziennikarz Onetu i Biznes.pl
- Shutterstock
5 sierpnia Krajowa Informacja Podatkowa uruchomiła nowoczesny System Informacji Telefonicznej za ponad 4,5 mln zł. Problem w tym, że system nie działa i wzbudza kontrowersje. Swoje zaniepokojenie wyraził Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, który mówi wprost, że system łamie prawa konstytucyjne. A dlaczego?
Jak dowiadujemy się z Ministerstwa Finansów cena przedmiotu umowy to 4 507 126, 77 zł brutto. Tyle wydano na wprowadzenia nowego Systemu Informacji Telefonicznej. System z założenia miał ułatwić pracę urzędom skarbowym i życie podatnikom. Dzięki zastosowanej technologii biometrycznej pozwala również na identyfikację podatnika po głosie. Jak podatnik będzie dzwonił do Krajowej Informacji Podatkowej, to technologia biometryczna pozwoli na jego szybką identyfikację. System działa jako infolinia KIP, obsługuje ogólnopolski numer, pod którym podatnicy mogą uzyskać informacje podatkowe. Rozwiązanie brzmi nowatorsko i zdecydowanie skrócić może biurokratyczne procedury, ale nie działa, bo obiekcje związane z bezpieczeństwem metody biometrycznej ma Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.
REKLAMA
- Bez odpowiednich zabezpieczeń i funkcji pozwalających na identyfikowanie oszustw, rozwiązanie zaprojektowane jako ułatwiające kontakt podatnika z administracją, w praktyce będzie się wiązało z licznymi zagrożeniami – czytamy w liście, jaki Edyta Bielak – Jomaa, Generalny Inspektor Danych Osobowych wystosowała do Janusza Cichonia, sekretarza stanu w Ministerstwie Finansów.
Jednak na samym bezpieczeństwie GIODO nie poprzestaje, bo okazuje się, że analiza głosu może łamać prawa konstytucyjne obywateli. Według GIODO dane biometryczne, to dane osobowe. Na ich podstawie w końcu można poznać tożsamość konkretnej osoby. Ponadto zdaniem Inspektora brakuje podstawy prawnej, która byłaby fundamentem dla funkcjonowania takiego systemu.
System „niekonstytucyjny”
- Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym – tak mówi art. 51 ust 2 konstytucji, który zdaniem GIODO jest jednym z kilku stojących w sprzeczności z systemem biometrycznym.
Czy dane gromadzone przez KIP są „niezbędne w demokratycznym państwie prawnym”? Ciężko odpowiedzieć twierdząco na tak postawione pytanie. Takie dane usprawniają może funkcjonowanie systemu, ale nie są przecież konieczne do jego funkcjonowania.
- Niewątpliwie cel i zakres pozyskiwanych danych powinien być podporządkowany zadaniom nałożonym na podmioty publiczne realizujące zadania w danym obszarze. Tylko wtedy bowiem zakres zbieranych danych nie będzie przekraczać kryterium „niezbędności w demokratycznym państwie prawnym” – czytamy dalej w liście GIODO do Ministerstwa Finansów.
Mówiąc prościej, zdaniem GIODO, Ministerstwo Finansów nie wskazało celu, dla którego miałoby być ograniczone prawo do prywatności obywateli.
4,5 mln w błoto?
- Wartość umowy obejmuje łącznie koszty związane z niniejszą umową, w związku z tym nie ma możliwości podania kosztu wdrożenia samej biometrii głosowej – informuje nas Ministerstwo Finansów. 4,5 mln zł to całość kosztów Systemu Informacji Telefonicznej dla Krajowej Informacji Podatkowej. Jednak nie musi to oznaczać, że to pieniądze wyrzucone w błoto.
System biometrii nie działa nie ze względu na jakieś swoje wady, a raczej z powodu braku dopasowania po stronie regulacji. Pod tym względem KIP przeskoczyła epokę i chyba urzędniczą logikę. Ministerstwo Finansów pracuje nad odpowiedzią na wątpliwości GIODO i to od niej zależeć będzie to, czy system zostanie uruchomiony.
Co warte podkreślenia decydując się na nowy System Informacji Telefonicznej, nasza administracja staje się światowym prekursorem. Nigdzie na świecie tej metody się jeszcze nie stosuje na linii podatnik – administracja. Z tej perspektywy możemy powiedzieć, że nasza administracja staje się wręcz innowacyjna i korzysta z technologii, których dostawcą jest polskie konsorcjum firm (Bałtycka Instytucja Gospodarki Budżetowej Baltica i Pirios SA).
Korzystanie z funkcji biometrii głosowej będzie dla podatników dobrowolne. Podatnicy sami zdecydują, czy wolą uzyskać informacje w swojej sprawie przez system biometryczny, czy wolą tradycyjną formę komunikowania.
...
Jak zwykle.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:16, 18 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": cyberprzestępcy okradają polskie gminy
Rośnie skala internetowych oszustw - Shutterstock
Oszuści ukradli łącznie 2,1 mln złotych, przekierowując na swoje konta przelewy z pięciu urzędów gmin - alarmuje "Rzeczpospolita". Z danych policja wynika, że liczba internetowych oszustw w Polsce rośnie.
"Sieciowi oszuści doskonalą metody i wykazują się niemałą inwencją. Hakerzy oskubali (w styczniu tego roku) Urząd Miejski w Jaworznie, kradnąc z kont niemal milion złotych. Pieniądze zniknęły, kiedy urzędnicy przelewali je jako zapłatę dla jednej z firm" - czytamy w gazecie.
REKLAMA
"Ci sami podejrzani w podobny sposób dokonali oszustw komputerowych na szkodę jeszcze czterech innych urzędów z różnych regionów kraju" - przyznaje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marta Zawada-Dubek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Z gminy Rząśnia oszuści ukradli kolejne 500 tys. złotych.
W skali całego kraju, jak się okazuje, setki tysięcy złotych pada ofiarą oszustów, którzy nie wychodząc z domów, włamują się na konta internetowe, do systemów bankowych czy tworzą fałszywe strony w sieci. Jak wynika z danych przekazanych gazecie przez Komendę Główną Policji, w pierwszym półroczu tego roku było ich 1182, podczas gdy rok wcześniej 837.
...
Trzeba ogolnopolskiego systemu ochrony gmin. Gmin nie stac aby kazda zrobila sobie zespol do walki z tym.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:33, 23 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
385 instytucji taniej kupi prąd dzięki zakupom grupowym
385 instytucji - gmin i ich spółek, instytucji, jednostek czy szkół - z 37 opolskich samorządów skupionych w Związku Gmin Śląska Opolskiego kupi taniej prąd na 2016 r. dzięki wspólnemu przetargowi. Za energię elektryczną zapłacą ok. 2,6 mln zł mniej niż zakładały.
To już czwarte, przynoszące oszczędności grupowe zakupy energii elektrycznej gmin skupionych w Związku Gmin Śląska Opolskiego (ZGŚO).
Przetarg na zakup prądu w imieniu całej grupy zakupowej przygotowywała gmina Strzelce Opolskie. Dane do przetargu pochodziły z 385 gminnych instytucji z 37 gmin Opolszczyzny (na 71 ogółem), które zdecydowały się razem kupić energię elektryczną. Kierownik referatu zamówień publicznych Urzędu Miejskiego w Strzelcach Opolskich Hubert Waloszek informował PAP, że łączne zapotrzebowanie na prąd dla całej grupy zakupowej wyniosło niespełna 51,9 tys. megawatogodzin, czyli blisko 51,9 gigawatogodziny; a energia ma być dostarczana do ponad 4,7 tys. punktów jej poboru w zainteresowanych instytucjach.
Prezes ZGŚO Czesław Tomalik poinformował PAP, że otwarcie ofert złożonych w przetargu miało miejsce 12 sierpnia. Było ich siedem, a złożyły je: Energa Obrót S.A. Gdańsk; PGE Obrót S.A. Rzeszów; Tauron Sprzedaż Sp. z o.o. Kraków; „Corrente” Sp. z o.o. Ożarów Mazowiecki; Green S.A. Warszawa; Ecoergia Sp. z o.o. Kraków i Nowum S.A. Warszawa.
Tomalik podał, że po rozpatrzeniu ze zgłoszonych ofert wybrano najtańszą, ofertę Ecoergii z Krakowa.
Prezes ZGŚO dodał, że zakładana przed przetargiem łączna wartość środków budżetowych przeznaczonych przez 385 gminnych instytucji z grupy zakupowej ZGŚO na zakup energii elektrycznej w 2016 roku wyniosła blisko 15,5 mln zł. Tymczasem wybrany wykonawca zaproponował za dostarczenie określonej w przetargu puli tej energii cenę niespełna 12,9 mln zł. Oszczędności wszystkich 385 instytucji gminnych po przetargu, w stosunku do zakładanych wydatków na prąd, mają więc sięgnąć ok. 2,6 mln zł.
Związek Gmin Śląska Opolskiego to jeden z najstarszych związków międzygminnych w Polsce. Zarejestrowany został w czerwcu 1991 roku, a jego celem jest rozwój społeczny i gospodarczy gmin oraz regionu Śląska Opolskiego. Obecnie zrzesza 37 gmin. Pierwszą grupę zakupową ZGŚO, utworzoną dla przeprowadzenia wspólnego przetargu na zakup energii elektrycznej dla samorządów i ich jednostek, zawiązano w 2012 roku.
Przeprowadzony w ub. roku przetarg na zakup prądu w imieniu grupy zakupowej ZGŚO, stworzonej wówczas przez 36 samorządów z woj. opolskiego, dotyczył zakupu energii elektrycznej na 2015 rok dla łącznie 378 odbiorców końcowych. Szacowane oszczędności wszystkich samorządów - wygenerowane w dużej mierze przez wzgląd na liczebność grupy zakupowej - liczone były w setkach tysięcy złotych.
Tomalik podkreślił, że organizowanie dla gmin grupowych przetargów i grupowych negocjacji cenowych, które wzbudzają zainteresowanie w innych regionach, stało się wiodącym nurtem pracy Związku. „Przynoszą one wymierne korzyści dla gmin członkowskich, a poprzez połączenie potencjałów i wspólne inicjatywy mają większą siłę oddziaływania na monopolistów, niż w przypadku pojedynczych gmin” – dodał i zapowiedział, że po podpisaniu umów w ramach obecnej, czwartej grupy zakupowej, rozpoczną się przygotowania do utworzenia grupy kolejnej.
ZGŚO prowadzi też m.in. działalność doradczą i szkoleniową, zajmuje się promocją gmin i przedsięwzięciami gospodarczymi o charakterze użyteczności publicznej oraz np. – jak podał prezes Związku - występuje w ważnych dla samorządu kwestiach do władz państwowych i samorządowych”.
W czerwcu Związek rozpoczął np. dwie ogólnopolskie kampanie: na temat konieczności zmiany ustawy z października 1991 r. o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa, która ma na celu przywrócenia ustawowej możliwości nieodpłatnego przekazywania zarządzającym specjalnymi strefami ekonomicznymi nieruchomości przeznaczonych w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego na cele inwestycyjne; oraz na temat konieczności wprowadzenia rządowego programu zapewnienia bezpieczeństwa pracownikom Ośrodków Pomocy Społecznej.
....
I da sie cos zrobic... Tylko trzeba myslec. Najlepiej jak nasi przy korycie i ,,nic sie nie da zrobic bo nie ma pieniedzy".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:25, 24 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
NIK: Lasy Państwowe hojnie wynagradzają swoich pracowników
- Shutterstock / Shutterstock
Lasy Państwowe mimo spadku przychodów w latach 2011-13 podniosły wynagrodzenia swoim pracownikom - od 2010 r. średnio o ponad 26 proc. - wynika z najnowszego raportu NIK. Mimo zastrzeżeń Izba ocenia finanse LP jako stabilne. Leśnicy odpierają stawiane zarzuty.
"Prowadzona przez Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe gospodarka finansowa - której efektem jest stały wzrost kosztów zarządu, wzrost wynagrodzeń oraz zwiększenie nakładów inwestycyjnych – stwarza ryzyko nieosiągnięcia podstawowych celów działania Lasów Państwowych: zachowania i ochrony lasów oraz ekosystemów leśnych, a także utrzymania i powiększania upraw i zasobów leśnych" - napisano w podsumowaniu raportu.
REKLAMA
Dodano, że LP upatrują szans na zwiększenie przychodów w sprzedawaniu coraz to większych ilości drewna. Strategia ta nie zawsze jednak okazuje się skuteczna. Jak wskazała NIK w latach 2011-13 mimo zwiększenia ilości sprzedanego drewna o 6,5 proc., przychody ze sprzedaży spadły o 3,8 proc. Z kolei w 2014 r. przychody ze sprzedaży drewna choć wzrosły, to głównie dzięki wyższej cenie za m3 drewna oraz dzięki zwiększonej po raz kolejny wycince drzew.
"Mimo spadku przychodów w latach 2011-2013 Lasy Państwowe sukcesywnie zwiększały koszty zarządu, w tym koszty wynagrodzeń, które od 2010 r. wzrosły o ponad 26 proc" - wytyka NIK.
"Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w Państwowym Gospodarstwie Leśnym Lasy Państwowe wzrosło o ponad 24 proc. - do 6980 zł (w Dyrekcji Generalnej o blisko 29 proc. - do kwoty 11133 zł), niemal dwukrotnie przewyższając wzrost wynagrodzeń w administracji publicznej i gospodarce narodowej oraz w sektorze prywatnym" - dodano.
Z kontroli NIK wynika ponadto, że w 2014 r. płace w Gospodarstwie Leśnym wzrosły o kolejne 3,5 proc., co oznacza, że od 2010 r. pensje urosły o 29,2 proc. W efekcie przeciętne miesięczne wynagrodzenie w LP w minionym roku wyniosło 7229 zł.
NIK ustaliła również, że środki przeznaczone na inwestycje w Państwowym Gospodarstwie Leśnym Lasy Państwowe były relatywnie wysokie, gdyż stanowiły ponad 15 proc. wszystkich wydatków Lasów Państwowych i przekraczały w badanym okresie o 11-20 proc. wielkość środków przeznaczonych na hodowlę i ochronę lasów.
"Dynamika nakładów inwestycyjnych, w porównaniu z 2010 r. wykazywała tendencję wzrostową i wynosiła od ponad 206 proc. w 2011 r. do ponad 245 proc. w roku 2013" - czytamy w podsumowaniu raportu.
"Środki przeznaczane przez Lasy Państwowe na ochronę i hodowlę lasów, a więc nakłady kluczowe dla zachowania i ochrony lasów oraz ekosystemów leśnych, a także na utrzymanie i powiększanie zasobów i upraw leśnych, stanowiły w badanym okresie zaledwie 13 proc. kosztów ogółem i były ponad trzykrotnie niższe od kosztów ogólnego zarządu" - dodano.
NIK wskazała na konieczność poprzedzania procesów inwestycyjnych oceną ich ekonomicznej racjonalności. W ocenie Izby ma ona szczególne znaczenie w przypadku takich nakładów, jak np. nakłady na budynki, które w badanym okresie przekroczyły pół miliarda zł: 569 mln 64,9 tys. zł, z czego na budynki mieszkalne – 227 mln 296,9 tys. zł. "Niestety dynamika wzrostu środków przeznaczanych przez Lasy Państwowe na ochronę i hodowlę lasu była w badanym okresie wyraźnie niższa od dynamiki wzrostu wydatków inwestycyjnych" - napisano.
Zastrzeżenia Izby dotyczyły też utrzymywania w strukturze LP zakładów, których działalność nie znajdowała uzasadnienia ani z punktu widzenia realizacji zadań LP, ani rachunku ekonomicznego.
W podsumowaniu raportu NIK zaznaczyła, że przy wszystkich wskazanych zastrzeżeniach, ocenia obecną sytuację finansową Lasów Państwowych, jako dobrą i stabilną. "Jednak Lasy powinny rozwiązać wskazywane przez NIK problemy, chcąc zrealizować w dłuższej perspektywie czasowej podstawowe cele, jakimi są zachowanie i ochrona lasów oraz ekosystemów leśnych, a także utrzymanie i powiększanie zasobów i upraw leśnych" - podkreślono.
Odnosząc się do raportu NIK rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Malinowska powiedziała PAP, że jeśli chodzi o zarobki pracowników LP trzeba wziąć pod uwagę, że jeszcze nie tak dawno należały one do jednych z najniższych w kraju. Ponadto jak dodała, zatrudnienie w LP nie zmienia się, tymczasem ze względu na wzrost pozyskania drewna oraz realizację kolejnych projektów, m.in. unijnych, ich pracownicy mają więcej zadań do wykonania. "Z tego powodu zapadła decyzja, by podnieść naszym pracownikom wynagrodzenia" - powiedziała.
Rzeczniczka odpierała też inne zarzuty Izby, m.in. dotyczące wzrostu pozyskania drewna. Jak wskazała, związane jest to z planami, które są ustalane raz na 10 lat przez ministra środowiska. "Jest to decyzja odgórna. Po wojnie nasadzono dużo drzewostanów i obecnie nastał ich wiek rębności. To z tego wynika wzrost pozyskania drewna, który odnotowywany jest od kilkunastu lat i będzie nadal postępował" - podkreśliła.
Z kolei odnosząc się do zarzutów dotyczących wzrostu inwestycji poczynionych przez Lasy Państwowe Malinowska zwróciła uwagę, że na tę kwestię należy patrzeć szerzej. "Rok 2011 był rekordowy pod względem cen drewna, dlatego postanowiliśmy zainwestować w drogi i budynki. Na część poczynionych inwestycji nie możemy jednak patrzeć pod kątem rachunku ekonomicznego, gdyż jesteśmy do nich zobowiązani" - powiedziała. Wskazała tu m.in. budowę dróg przeciwpożarowych. "Jesteśmy zobowiązani do tego, aby zapewnić odpowiednią gęstość dróg przeciwpożarowych, niezależnie od tego czy mamy przychody czy też nie. Po prostu część naszych inwestycji jest wymagana przepisami prawa" - zaznaczyła.
"Do inwestycji zaliczane są też środki unijne, które pozyskujemy na kilka ogromnych projektów na skalę europejską, m.in. mała retencja górska i nizina czy projekt poligonowy" - dodała.
Malinowska wskazała też, że zastrzeżenia LP do opublikowanego raportu zostały już przesłane do NIK. Nie wiadomo jednak czy zostaną one uwzględnione.
Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe jest państwową jednostką organizacyjną nieposiadającą osobowości prawnej, której podstawowym zadaniem jest prowadzenie trwale zrównoważonej gospodarki leśnej w powierzonych w zarząd lasach Skarbu Państwa. LP zarządzają lasami i gruntami obejmującymi 1/4 powierzchni Polski, w tym większością lasów należących do Skarbu Państwa, a także gospodarstwami rybackimi, niektórymi tartakami i składnicami drewna, leśną bazą szkoleniowo-wypoczynkową. Głównym źródłem przychodów LP są przychody ze sprzedaży drewna z lasów Skarbu Państwa, którymi zarządzają. Sprzedaż tego surowca kształtuje się na poziomie 34 mln m3 rocznie i zapewnia 90 proc; udział w krajowym rynku drzewnym.
...
Urzedasi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:28, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Ile wydajemy na urzędników?
Kielce - [link widoczny dla zalogowanych]
48 złotych i 99 groszy. Tyle średnio każdego z mieszkańców województwa świętokrzyskiego kosztuje utrzymanie urzędników.
Nasz region znalazł się na trzecim miejscu w rankingu Pisma Samorządu Terytorialnego "Wspólnota". Najwięcej administracja kosztuje mieszkańców woj. lubuskiego, bo ponad 60 zł.
Biorąc pod uwagę tylko miasta wojewódzkie, Kielce z kwotą blisko 260 zł zajmują 6. miejsce. Niechlubnym liderem rankingu jest Warszawa. Tam każdego mieszkańca urzędnicy kosztują średnio ok. 470 zł.
...
To tak sie nie liczy, Warszawka sciaga z calego kraju i wydaje u siebie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:59, 26 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Papierosy warte 3 miliony zł zniknęły z Urzędu Celnego w Radomiu
26 sierpnia 2015, 13:29
Warte nawet 3 miliony złotych papierosy zniknęły z Urzędu Celnego w Radomiu. Policja próbuje ustalić kto i kiedy zdołał je wynieść ze strzeżonego całą dobę magazynu.
Funkcjonariusze weryfikują dokumenty i sprawdzają ile osób miało dostęp do budynku, w którym w depozycie były tysiące paczek papierosów i wiele kilogramów krajanki tytoniowej.
Jak mówi kom. Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu, za wcześnie jest na wnioski czy dzielenie się wstępnymi ustaleniami. Jedno jest pewne - dokonano włamania i kradzieży, chociaż budynek jest chroniony.
Policyjne czynności nadzoruje radomska prokuratura.
...
Urzendasi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:16, 27 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Urzędnicy coraz częściej nadużywają władzy
27 sierpnia 2015, 00:01
Urzędnicy nadużywają władzy, licząc na korzyści. Takich przypadków jest coraz więcej - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Zajmują państwowe posady i podejmują decyzje sprzeczne z prawem, żeby sobie lub znajomym przysporzyć korzyści - takich zachowań funkcjonariuszy publicznych wyraźnie przybywa. W pierwszym półroczu tego roku liczba przestępstw przekroczenia uprawnień przez urzędników, za którymi kryła się korzyść majątkowa lub finansowa, było 2,7 tys., czyli o ponad pół tysiąca więcej niż w tym samym czasie 2014 r. - wynika z danych Komendy Głównej Policji dla „Rzeczpospolitej".- Państwowi urzędnicy czują się bezkarni, ponieważ nie ponoszą odpowiedzialności finansowej za złe decyzje. Przepisy na to pozwalają, jednak w praktyce to się nie zdarza. Także dlatego wciąż ryzykują - uważa prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny.
Urzędnicze kombinacje
Mowa o całej rzeszy tzw. funkcjonariuszy publicznych, wynagradzanych z państwowej kasy - są wśród nich urzędnicy różnych szczebli, poczynając od samorządowego po centralny, ale również np. policjanci, strażnicy miejscy czy kierownicy domów kultury.
Za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków - o ile motywem takiego działania jest korzyść majątkowa lub osobista - urzędnikowi grozi do dziesięciu lat więzienia (art. 231 par. 2 Kodeksu karnego). To dużo więcej niż za zwykłe przestępstwo urzędnicze z powodu np. przeoczenia czy zaniedbania.
Z policyjnych statystyk wynika, że przypadków nadużycia władzy z korzyścią w tle jest więcej. O ile w ciągu sześciu miesięcy 2014 r. policja wszczęła postępowanie w 52 takich sprawach i stwierdziła 2219 przestępstw, o tyle w tym samym czasie obecnego roku było 70 śledztw i 2728 przestępstw.
Kaliber nadużyć - jak wskazują śledczy - zależy od tego, kim jest urzędnik i co może, a więc jakie ma kompetencje.
Witold D., były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji (w latach 2007-2010), miał zdaniem prokuratury przekroczyć uprawnienia, wpływając na decyzje kadrowe. Miał wskazywać, komu dać dobrą posadę. Polecone przez niego osoby prócz pensji dostawały wysokie premie. Były wiceminister odpowie za przysporzenie im korzyści.
Władzy miał też nadużyć kierownik Biura Strefy Płatnego Parkowania w Gdyni, co skończyło się dla miasta stratą ponad 350 tys. zł. Zwalniał on z opłat wybranych kierowców, czego nie powinien czynić, bo ich auta nie były uprzywilejowane. Akt oskarżenia przeciwko niemu w czerwcu trafił do sądu.
Kilkadziesiąt zarzutów usłyszała komornik Anna M., której proces ruszył w tym roku w sądzie w Nysie. Ona z kolei miała naliczać opłaty egzekucyjne wyższe, niż powinna (od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych). Jednemu z dłużników naliczyła ok. 50 tys. zł opłaty, a powinna 18 tys. zł. Poszkodowane przez nią są także firmy i urzędy.
W inny sposób miał nadużyć władzy wiceprezes Agencji Rynku Rolnego Lucjan Z., nadzorujący spółkę Elewarr. Został oskarżony przez stołeczną prokuraturę, bo zatwierdził nowy regulamin organizacyjny spółki. Dzięki temu ówczesny prezes spółki stał się dyrektorem i mógł brać wysoką pensję (ponad 700 tys. zł rocznie), omijając ustawę kominową.
Innej skali nadużyć miała się dopuścić nauczycielka, która do dziennika lekcyjnego wpisywała tematy dodatkowych zajęć, jakie rzekomo prowadziła, by dostać za nie wynagrodzenie.
- W jednej z prowadzonych przez nas spraw dyrektor ośrodka kultury, korzystając ze stanowiska, wystawiał fikcyjne faktury po to, by wyprowadzać pieniądze - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Przysługa za rewanż
Jak zaznaczają śledczy, nadużywając władzy, urzędnik nie zawsze sam odnosi bezpośrednią korzyść - naginając prawo może bowiem przysporzyć korzyści innym.
- Nigdy takie przysługi nie są bezinteresowne, chociaż nie zawsze w grę wchodzą pieniądze - zaznacza prof. Janusz Czapiński. - Jeśli urzędnik załatwi czyjąś sprawę, to będzie mógł liczyć na rewanż w przyszłości, na przykład wdzięczny petent załatwi posadę jego córce - dodaje.
Prof. Antoni Kamiński z PAN, były szef polskiego oddziału Transparency International, uważa, że więcej przypadków nadużycia władzy, za którymi kryją się korzyści, to znak czasów.
- Nikt już wprost nie daje łapówek, a jeżeli już, to formy są bardziej ukryte i wyrafinowane. Może dlatego częstsze są przypadki „uprzejmości" typu: korzystna decyzja urzędnika w zamian za późniejszą przysługę: załatwienie pracy czy ulokowanie kogoś z bliskich w spółce. Zwykle to sytuacje na styku polityki i biznesu - uważa prof. Kamiński.
Z kolei Krzysztof Hajdas, rzecznik Komendy Głównej Policji, ocenia, że wzrost przypadków nadużycia uprawnień zagrożonych surowszą karą wynika z większej skuteczności policji.
- Więcej takich spraw jest przez nas wykrywanych, ale warto zauważyć również, że większa jest świadomość społeczna i dlatego przybywa informacji o takich faktach od obywateli - wyjaśnia.
Grażyna Zawadka
...
Prawo biurokracji. Im nizszy urzedas tym wiekszy arogant.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:38, 09 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Urzędy mają sposób na omijanie prawa. Plaga pełniących obowiązki kierowników
Środa, 9 września 2015, źródło:PAP
fot. / Jacek Bereźnicki
Konkursy na wysokie urzędnicze stanowiska to fikcja - alarmuje "Rzeczpospolita". W skarbówce, urzędach centralnych, a także w NFZ stołki są powierzane szefostwu "pełniącemu obowiązku", czyli w skrócie p.o. To sposób na omijanie prawa.
Jak podaje gazeta - czterema z 16 oddziałów wojewódzkich NFZ kierują p.o., trzema - od ponad roku. Na 400 urzędów skarbowych aż w 67 naczelnikami są p.o. Dyrektor generalny Urzędu Transportu Kolejowego obowiązki dyrektora pełni już od dwóch lat. Dziennik podaje wiele innych przykładów.
- To łamanie prawa - komentuje prof. Jakub Stelina z Uniwersytetu Gdańskiego. Ustawa o służbie cywilnej zakazuje obsadzania wyższych stanowisk w służbie cywilnej w drodze powierzenia pełnienia obowiązków.
Ostatnio jednak coś drgnęło. W skarbówce ogłoszony został nabór na 62 stanowiska. Ponieważ zbliżają się wybory, związkowcy sugerują, że to ostatni moment na obsadzenie intratnych posad "swoimi".
...
Wszedzie to samo i dlatego mamy emigracje.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:50, 23 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Wpadka resortu sprawiedliwości? Eksperci alarmują
23 września 2015, 19:40
Jak powinno się jeść żabie udka, kalmary czy kawior, jak zawiązać krawat, siedzieć przy stole czy przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej - te i wiele innych zasad Ministerstwo Sprawiedliwości chce przekazać podopiecznym domów poprawczych. W tym celu wydało podręcznik doskonalenia kompetencji społecznych "Dobre wychowanie: pakiet na start". Problem w tym, że podręcznik, zamiast doskonalić, na razie dzieli ekspertów.
Ekspert protokołu dyplomatycznego Janusz Sibora wyjaśnia, że chodzi o nieścisłości dotyczące na przykład dobrego wizerunku. W książce jest na przykład napisane, że butonierka, to kieszonka, do której chowa się chusteczkę. Tymczasem butonierka, to dziurka w klapie marynarki - wyjaśnia Janusz Sibora i twierdzi, że podobnych nieścisłości jest więcej.
Rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości Patrycja Loose odpowiada, że dobre wychowanie jest opisane na zaledwie 3 spośród 183 stron. Reszta to przydatne informacje dotyczące na przykład tego jak napisać CV czy przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej, jak być asertywnym w życiu prywatnym i zawodowym oraz czym jest mobbing.
Dyrektor zakładu poprawczego i schroniska dla nieletnich w Raciborzu Grzegorz Bulenda twierdzi, że podręcznik cieszy się ogromnym zainteresowaniem, a jego odbiór jest bardzo pozytywny.
Podręcznik trafił do wszystkich placówek, w których przebywa tak zwana trudna młodzież. Powstał w ramach unijnego programu "Poprawa wizerunku odbioru społecznego młodzieży z zakładów poprawczych i schronisk dla nieletnich". Jego celem jest przeciwdziałanie postawom uprzedzenia i stygmatyzacji.
...
Jego celem jest zarobek dla autorow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:05, 30 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Niemowlę z podwójnym obywatelstwem nie mogło wylecieć z Polski. "Niedopatrzenie rodziców"?
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu
Niemowlę z podwójnym obywatelstwem nie mogło wylecieć z Polski. "Niedopatrzenie rodziców"? - NOSG
Sebastian Skwarek, czytelnik Onetu, zwrócił się do nas o pomoc w wyjaśnieniu sytuacji, jaka miała miejsce w ubiegłym tygodniu na Lotnisku Chopina w Warszawie. - Strażnicy graniczni na lotnisku nie chcieli wypuścić z Polski mego ośmiomiesięcznego dziecka, mimo że ma podwójne obywatelstwo. Tłumaczyli, że nie ma polskiego paszportu. Ale przecież ma kanadyjski - denerwuje się pan Skwarek. - Według naszych przepisów, zawsze w pierwszej kolejności bierze się pod uwagę obywatelstwo polskie i potrzebne są polskie dokumenty - tłumaczy straż graniczna.
Pan Skwarek ma podwójne obywatelstwo - polskie i kanadyjskie. To samo dotyczy jego żony oraz dwójki dzieci - trzyletniego i ośmiomiesięcznego. Małżeństwo ma mieszkania w obu tych krajach, w związku z czym często podróżują między nimi. Tak było i tym razem. Blisko trzy miesiące temu przyjechali do Polski na wakacje. Teraz chcieli wrócić do Kanady.
REKLAMA
Kanadyjski paszport nie wystarczył
- Mieliśmy, jak zwykle, odbyć podróż samolotem LOT-u, ze względu na dogodne dla nas, bezpośrednie połączenie do Toronto. Następnego dnia nasz 8-miesięczny synek, który jest poważnie chory, miał wyznaczony termin ważnych badań lekarskich. Zgłosiliśmy się do odprawy. Już raz lecieliśmy w takim składzie z Polski do Kanady. Niestety, tym razem pojawił się problem. Strażnicy graniczni po sprawdzeniu naszych dokumentów powiedzieli, że nasze młodsze dziecko nie może polecieć, bo nie ma polskiego paszportu - opowiada pan Sebastian.
- Ale przecież ma kanadyjski - stwierdziłem i próbowałem wytłumaczyć, że ma podwójne obywatelstwo. Zasugerowałem, aby w takim razie wzięli pod uwagę ten drugi dokument. Jednak funkcjonariusze, po konsultacjach z przełożonymi, powiedzieli, że jest to niemożliwe i że musi być polski paszport. I że bez niego dziś nie wylecimy. Zgłosiliśmy się do LOT-u, który nie widział w tym problemu i próbował interweniować w naszej sprawie. Niestety, bezskutecznie - mówi nasz Czytelnik.
Rodzina pana Sebastiana została więc zawrócona. - Nie pomogły tłumaczenia, że przecież wcześniej już w ten sam sposób wylatywaliśmy z Polski do Kanady, nasze młodsze dziecko też. I że przecież na kanadyjskim paszporcie wleciało do Polski. Tłumaczyłem, że przecież wynika jasno z naszych dokumentów, że jesteśmy jego rodzicami i że mieszka z nami w Kanadzie. I nic - pogranicznicy byli nieugięci. Nie rozumiem, dlaczego nie wszyscy możemy polecieć, skoro wszyscy mamy podwójne obywatelstwo. Strażnik sugerował nam, że gdybyśmy najpierw polecieli do innego kraju w Europie, a stamtąd do Kanady, to może się uda bez tego paszportu. Tylko że to jest dużo większy koszt - mówi pan Sebastian.
Przepisy dotyczące podwójnego obywatelstwwa są skomplikowane
Z braku innej możliwości, rodzina wróciła do domu w Warszawie i rodzice złożyli w urzędzie wniosek o paszport dla synka. Obecnie muszą czekać. Mają dostać dokument 5 października. Przełożyli termin badań, "przebukowali" bilety i mają nadzieję, że tym razem się uda. - Ale niesmak pozostał. Czy rzeczywiście strażnicy graniczni nie mogli wpuścić naszego dziecka do samolotu bez tego dokumentu? Czy nie wystarczyła odrobina dobrej woli? - pyta Sławomir Skwarek.
Poprosiliśmy straż graniczną o wyjaśnienie tej sytuacji. Jak mówią funkcjonariusze, sprawa z podwójnym obywatelstwem jest dość skomplikowana. - Polacy, posiadający obok polskiego, także obywatelstwo innego kraju, muszą pamiętać o tym, że by wyjechać z naszego kraju, obowiązani są do posiadania polskiego dokumentu podróży. Dzięki temu unikną kłopotów, a czasami dodatkowych kosztów związanych z podróżą - tłumaczy kapitan SG Krzysztof Grzech z Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, pod który podlega Placówka Straży Granicznej Warszawa-Okęcie.
W myśl obowiązujących w Polsce przepisów, a głównie Ustawy o obywatelstwie polskim, posiadanie przez obywateli RP podwójnego obywatelstwa jest dopuszczalne. Nie skutkuje ono jednak prawem do przedkładania obywatelstwa obcego nad polskie. Ponadto, zgodnie z przepisami obywatel polski na terytorium RP nie może żądać przed organami państwowymi, aby traktowano go jako obywatela innego państwa.
Polskie obywatelstwo w pierwszej kolejności
Jak tłumaczą strażnicy graniczni, osoby posiadające inne obywatelstwo oprócz polskiego powinny zwrócić szczególną uwagę na wymogi obowiązujące w zakresie dokumentów uprawniających do przekroczenia granicy Polski. Jeśli w trakcie kontroli, okaże się, że podróżny posiada obywatelstwo polskie, a nie ma ważnego polskiego paszportu, czy dowodu osobistego może to oznaczać problem. W zależności od kierunku podróży, funkcjonariusz ma obowiązek nie zezwolić takiej osobie na przekroczenie granicy RP na wyjazd, nawet jeśli wjechała na terytorium Polski na podstawie dokumentu stwierdzającego obywatelstwo innego państwa.
- Mówiąc najprościej, obywatelstwo polskie ma zawsze pierwszeństwo. Zgodnie z artykułem 3.2 Ustawy o obywatelstwie polskim, "obywatel polski nie może wobec władz Rzeczypospolitej Polskiej powoływać się ze skutkiem prawnym na posiadane równocześnie obywatelstwo innego państwa i na wynikające z niego prawa i obowiązki". Dlatego każda osoba wylatująca z kraju do państwa położonego poza granicami Unii Europejskiej i Strefy Schengen, musi mieć polski paszport. W przeciwnym razie nie przekroczy granicy. W tym konkretnym wypadku było to prawdopodobnie niedopatrzenie rodziców - mówi Krzysztof Grzech.
Podstawy prawne
Funkcjonariusze podają podstawy prawne, regulujące przepisy związane z podwójnym obywatelstwem:
Ustawa z dnia 2 kwietnia 2009 r. o obywatelstwie polskim:
Art. 3. 1. Obywatel polski posiadający równocześnie obywatelstwo innego państwa ma wobec Rzeczypospolitej Polskiej takie same prawa i obowiązki jak osoba posiadająca wyłącznie obywatelstwo polskie.
2. Obywatel polski nie może wobec władz Rzeczypospolitej Polskiej powoływać się ze skutkiem prawnym na posiadane równocześnie obywatelstwo innego państwa i na wynikające z niego prawa i obowiązki.
Ustawa z dnia 13 lipca 2006 roku o dokumentach paszportowych:
Art. 3. Każdy obywatel polski ma prawo do otrzymania paszportu. Pozbawienie lub ograniczenie tego prawa może nastąpić wyłącznie w przypadkach przewidzianych w ustawie.
Art. 4. Dokument paszportowy uprawnia do przekraczania granicy i pobytu za granicą oraz poświadcza obywatelstwo polskie, a także tożsamość osoby w nim wskazanej w zakresie danych, jakie ten dokument zawiera.\
Ustawa z dnia 6 sierpnia 2010 r. o dowodach osobistych:
Art. 4.1. Dowód osobisty jest dokumentem stwierdzającym tożsamość i obywatelstwo polskie osoby na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz innych państw członkowskich Unii Europejskiej, państw Europejskiego Obszaru Gospodarczego nienależących do Unii Europejskiej oraz państw niebędących stronami umowy o Europejskim Obszarze Gospodarczym, których obywatele mogą korzystać ze swobody przepływu osób na podstawie umów zawartych przez te państwa ze Wspólnotą Europejską i jej państwami członkowskimi oraz na podstawie jednostronnych decyzji innych państw, uznających ten dokument za wystarczający do przekraczania ich granic.
Art. 4.2. Dowód osobisty uprawnia do przekraczania granic państw, o których mowa w ust. 1.
...
Urzedowe dziwactwa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:25, 19 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Polskie częstotliwości 800 MHz najdroższe w Unii Europejskiej
- PAP
Według analityków Erste Securities, ceny częstotliwości 800 MHz wylicytowane w aukcji UKE są najwyższymi w całej Unii Europejskiej. Erste spodziewa się, że w wyniku aukcji Orange Polska obniży w przyszłym roku dywidendę.
Urząd Komunikacji Elektronicznej zakończył w czwartek aukcję częstotliwości 800 i 2600 MHz. Suma ofert złożonych przez uczestników procesu sięgnęła ostatecznie 9,23 mld zł. Ceny za pasmo 800 MHz wyniosły od 1,48 mld zł do 2,05 mld zł, a za pasmo 2600 MHz od 37,97 mln zł do 105 mln zł.
REKLAMA
Poniżej zestawienie cen częstotliwości 800 i 2600 MHz oraz wysokość średnich miesięcznych rachunków za usługi telekomunikacyjne, z raportu Erste Securities. Dane przedstawiono w przeliczeniu na jeden megaherc częstotliwości na jednego mieszkańca kraju. Zestawienie w EUR.
800 MHz 2600 MHz ARPU* (EUR)
Polska 0,92-1,27 0,024-0,065 7,3
Austria 1,06 15,9
Włochy 0,82 0,060 13,0
Niemcy 0,73 0,022 14,9
Francja 0,68 0,103 22,5
Holandia 0,50 0,002 25,4
Wlk. Brytania 0,48 0,054 17,4
Hiszpania 0,47 0,023 16,9
Czechy 0,42 0,030 10,7
Portugalia 0,28 0,028 11,6
Chorwacja 0,26 11,1
Turcja 0,25 0,084 7,8
* ARPU (z ang. average revenues per user) - średnie przychody na użytkownika
"Przy tych cenach Polska pobiła rekord najdroższej częstotliwości 800 MHz w Unii Europejskiej i wśród wszystkich analizowanych przez nas krajów" - czytamy w raporcie Erste.
Erste przypomniało, że obecnie trwa oczekiwanie na ostateczne wyniki aukcji, które ma podać UKE. Urząd przedstawi finalny podział pasma 800 i 2600 MHz.
W czwartek odbyła się ostatnia runda licytacji w aukcji zasobów radiowych 800 MHz (5 bloków po 5 MHz każdy) i 2,6 GHz (czternaście bloków po 5 MHz) przeznaczonych dla operatorów komórkowych na rozwój internetu mobilnego w technologii LTE.
W ostatniej rundzie aukcji oferty wzrosły o 1,06 mld zł w porównaniu z ubiegłym piątkiem i wyniosły ostatecznie 9,23 mld zł. Wartość bloków w bardziej wartościowej częstotliwości 800 MHz wzrosła do 8,6 mld zł, a mniej pożądane przez operatorów bloki 2600 MHz wyceniono ostatecznie na łącznie 610,9 mln zł. Ceny wywoławcze pojedynczego bloku w paśmie 800 MHz i 2600 MHz wynosiły odpowiednio 250 mln zł i 25 mln zł. Na starcie były zatem łącznie warte 1,6 mld zł. Budżet na 2015 rok zakładał natomiast wpływy z aukcji na poziomie 1,8 mld zł.
Marcin Gruszka, rzecznik operatora Play, podał w czwartek na blogu, że jego firma wygrała w postępowania jeden blok częstotliwości 800 MHz i cztery częstotliwości 2600 MHz. Przedstawiciele Orange Polska i T-Mobile Polska poinformowali PAP, że swoje komunikaty opublikują po podaniu przez UKE ostatecznych wyników postępowania, w których regulator ujawni szczegóły rozstrzygnięć.
Jak powiedziała w czwartek PAP prezes UKE Magdalena Gaj, "na formalne wyniki aukcji trzeba będzie jednak jeszcze poczekać".
...
Cos tu nie gra.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:37, 22 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Pensje urzędników rosną, mimo że są zamrożone. Wyjaśniamy ten paradoks
Marek Muszyński
Dziennikarz
- Thinkstock
Od 2009 roku rząd zamroził płace w budżetówce w imię oszczędności. Mimo to dane GUS mówią, że wynagrodzenia w administracji cały czas rosły. Jak to możliwe?
Ministerstwo Finansów, nakładając kaganiec finansowy urzędnikom, zamroziło cały fundusz płac, pozwalając jednak na ruchy wewnątrz resortów. Całkowite wydatki na wynagrodzenia dla urzędników zatem nie zmieniały się, ale rozmaite inne decyzje pozwalały podnosić wynagrodzenia. Najprostszym rozwiązaniem są zwolnienia, bo wtedy zaoszczędzone pieniądze można przerzucić na podwyżki. Tak zrobił w lipcu tego roku ZUS. Innym sposobami są cięcia nagród i premii na korzyść wynagrodzeń zasadniczych.
REKLAMA
a57d5814-96d3-4080-97f2-eb9404849956
Źródło: GUS
I rzeczywiście, dane o zatrudnieniu w administracji pokazują powolny spadek od 2009 roku, choć w porównaniu do wcześniejszego wzrostu zatrudnienia jest on minimalny. W latach 2005-2009 przybyło bowiem 60 tys. urzędników, natomiast w kolejnych latach ubyło ledwie 2 tys. Swoją cegiełkę do tego wzrostu dołożyły samorządy, gdyż to one w tym czasie zatrudniły 42 tys. ludzi. W latach 2008-2009 urzędy zatrudniały na zapas, obawiając się ustawy o cięciu zatrudnienia w administracji o 10 proc. Ustawa co prawda przeszła, ale nie weszła w życie, gdyż zakwestionował ją Trybunał Konstytucyjny. A zapas urzędników pozostał.
a57d5814-96d3-4080-97f2-eb9404849956
Źródło: GUS
Relatywnie niewielu spośród urzędników pracuje w samym rządzie – zaledwie 16 tys. Większość zatrudniona jest w licznych agencjach i urzędach. Sam ZUS zatrudnia ponad 40 tys. osób, a NFZ - 5 tys. Na tym tle niektóre ministerstwa to mikrusy. Przykładowo w Ministerstwie Sportu i Turystyki pracuje tylko 200 urzędników.
– W przypadku najmniejszych ministerstw warto się zastanowić, czy racjonalna jest ich egzystencja. Zwłaszcza, że nie wiemy, w ilu przypadkach praca tych 16 tys. osób się dubluje – mówi Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Średnie płace na różnych stanowiskach w ministerstwach (brutto w zł, dane za 2014 rok)
a57d5814-96d3-4080-97f2-eb9404849956
Źródło: Onet na podstawie danych udostępnionych przez resorty
Także płace w ministerstwach rosną kosztem zatrudnienia, które zmniejszyło się w ostatnim roku o 200 etatów. Płace na poszczególnych stanowiskach mogą się jednak znacznie różnić w zależności od resortu. A zdarza się, że dyrektor departamentu może zarabiać więcej od swego szefa – wiceministra w randze sekretarza lub podsekretarza stanu.
– W tych danych widać brak sensownej logiki wynagradzania. Bo dlaczego w ministerstwie finansów zarabia się mniej niż w wielu innych? – stwierdza Kazimierz Sedlak, założyciel Sedlak & Sedlak, firmy, która zajmuje się budowaniem systemów wynagradzania.
Widać, że płace na większości stanowisk są wyższe od średniej krajowej, która w zeszłym roku wyniosła 3783 zł, a trzeba pamiętać, że taka pensja jest nieosiągalna dla 2/3 pracujących. Stąd nie powinno dziwić, że rekrutacje na niższych szczeblach są oblegane, zwłaszcza, że praca w administracji ma jeszcze inny dodatkowy atut – stabilność. Rządową posadę bowiem znacznie trudniej stracić. Do dużych cięć jak widać z powyższych danych właściwie nie dochodzi nawet w latach dekoniunktury. A praca od 8 do 16 jest dla wielu spełnieniem marzeń.
– W badaniach wychodzi, że zazwyczaj sektor publiczny trochę lepiej płaci, ale dotyczy to głównie niższych stanowisk. Tam, gdzie potrzeba specjalistów, nie jest w stanie konkurować z sektorem prywatnym – mówi Łaszek.
Przykładem może być chociażby Ministerstwo Finansów. Płace dla specjalistów resortu znacząco odbiegają od tego, co mogą zaoferować banki.
– Widać, że wynagrodzenia urzędników nie są niskie, ale nie wiemy, czy są powiązane z wynikami. W Polsce brakuje kultury rozliczania urzędników z pracy, oceniania wyników, a także ujawniania takich danych. Nic dziwnego, że pokutuje przekonanie o tym, że urzędnicy nic nie robią – mówi Sedlak.
Co można zatem zrobić, aby poprawić jakość, a zmniejszyć liczbę urzędników?
– Potrzebne jest uporządkowanie procesów, co pozwoliłoby wyeliminować zbędne stanowiska. Centra usług wspólnych czy outsourcing pozwoliłyby na oszczędności na księgowości, administracji czy w kadrach. Państwo niepotrzebnie próbuje zajmować się wszystkim: drożdżówkami, dopalaczami czy wieloma aspektami kultury. Filozofia ”jak jest problem to trzeba napisać ustawę” jest wyjątkowo szkodliwa. A udział państwa w wielu sektorach, w których prywaciarze radzą sobie lepiej, mógłby być niższy – wylicza Aleksander Łaszek, ekonomista FOR.
...
Zamrozone pensje rosna...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:41, 24 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Włosi nie chcą zmiany czasu. Oto ich argumenty
Sobota, 24 października 2015, źródło:PAP
fot. / Pixabay.com/Domena publiczna
Włoska organizacja obrony praw konsumentów Codacons domaga się zniesienia zmiany czasu na zimowy. Jest ona szkodliwa dla zdrowia - argumentuje stowarzyszenie i dodaje, że czas letni powinien obowiązywać cały rok, co byłoby dobre także dla finansów kraju.
Tuż przed przejściem z czasu letniego na zimowy organizacja Codacons podała w sobotę wyniki swego sondażu, wskazujące, że 80 procent Włochów nie pochwala przedstawiania zegarków. Obrońcy konsumentów powołują się na badania, według których co drugie dziecko ma zaburzenia snu właśnie z tego powodu. Rozstrojenie rytmu biologicznego źle wpływa także na organizm dorosłych - podkreślono.
Ponadto Codacons zwraca uwagę na wysokie koszty ekonomiczne zmiany czasu w skali całego kraju. Chodzi o przestawienie systemów informatycznych, rozkładów godzinowych w komunikacji, problemy z transakcjami finansowymi - wymienia.
Jako kolejny argument przemawiający, według organizacji, przeciwko zmianie czasu wskazano ogromne koszty, ponoszone w konsekwencji kłopotów ze snem. Te mają z kolei fatalny wpływ na wydajność pracowników w pierwszym tygodniu po zmianie.
O tym, jak wielki stanowi to problem - zauważa Codacons - świadczy to, iż w aptekach wzrasta wówczas znacznie sprzedaż preparatów pomagających uporać się ze skutkami tzw. jet lag, czyli zmęczenia spowodowanego zmianą strefy czasowej.
...
Po co to w ogole jest? Zrobi sie teraz ciemno o 17.00 i bedzie dazylo do 16.00?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:33, 25 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Eksperci mają coraz więcej wątpliwości w sprawie zmiany czasu
Eksperci mają coraz więcej wątpliwości w sprawie zmiany czasu - Darek Delmanowicz / PAP
Dziś w nocy spaliśmy godzinę dłużej. Zmiana czasu ma oznaczać oszczędności, ale eksperci mają co do tego coraz więcej wątpliwości.
Analityk biura maklerskiego TMS, Bartosz Sawicki podkreśla, że gospodarstwa domowe zużywają na oświetlenie mniej niż 20 procent energii. Wyjaśnia, że w kolejnych latach udział gospodarstw domowych i oświetlenia w zużyciu energii powinien maleć.
REKLAMA
Analityk zastrzega jednak, że w niektórych branżach przesunięcie wskazówek może przynieść korzyści. Chodzi przede wszystkim o rolnictwo i prace, które są wykonywane na zewnątrz. Bartosz Sawicki wyjaśnia, że w Polsce, ze względu na niskie temperatury te zmiana czasu nie ma większego wpływu na produkcję.
Profesor Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej wyjaśnia, że ówczesna zmiana miała przynieść wymierne oszczędności. Ekspert przypomina, że wówczas większość zużycia prądu przypadała na oświetlenie. Profesor Świrski dodaje, że zmiana czasu zawsze była wprowadzana, w czasie lub tuż po kryzysach energetycznych. Rozmówca IAR, choć sam sceptyczny wobec przestawiania zegarów, przyznaje, że sami naukowcy nie mają jednolitego stanowiska w tej sprawie.
...
W ROLNICTWIE? TOZ ONI PRACUJA OD SWITU DO ZMIERZCHU! ALE TO LATEM! TERAZ TO NAJWYZEJ SIEJA! I TO JUZ ZA POZNO!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:19, 27 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Wizyta tu kosztuje tyle, co doba w luksusowym hotelu. Izba wytrzeźwień do likwidacji?
Niektórzy żartują, że to najdroższy hotel w mieście, mało kto trafia tu jednak dobrowolnie. Zazwyczaj gości tej placówki doprowadza policja. Co roku od tyskiej izby trafia średnio trzy tysiące osób.
Niebawem wszystko może ulec zmianie. Jeden z radnych chce, by izbę wytrzeźwień zlikwidować. Tyska placówka co roku przynosi ogromne straty: - Kosztowała nas wszystkich podatników ponad 5 milionów złotych w ostatnich pięciu latach - mówi radny Damian Fierla.
Nietrzeźwi mieliby trafiać do szpitala na izbę przyjęć.
...
Chory absurd.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:36, 04 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
W policji rośnie biurokracja, spada wykrywalność przestępstw
4 listopada 2015, 04:55
Na skutek nowelizacji kodeksu postępowania karnego wzrosły długi komend policji, a spadła wykrywalność przestępstw - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Jak wynika z raportu Komendy Głównej Policji, do którego dotarła gazeta, do końca roku zabraknie funkcjonariuszom co najmniej 65 mln zł na bieżące potrzeby. Ich zdaniem, oprócz corocznej mizerii finansowej doszły nowe koszty wynikające z nowelizacji od 1 lipca tego roku procedury karnej.
Policja została obarczona nowymi obowiązkami, które wiążą się m.in. z koniecznością wysyłania wielu pism urzędowych. Z zestawienia KGP wynika, że średnie koszty usług pocztowych wzrosły w niektórych województwach nawet o 40 proc. Ta biurokracja negatywne wpływa na wykrywalność przestępstw.
MSW obiecuje szacunek kosztów i ich pokrycie.
...
Kolejna ,,reforma" po 89...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:37, 17 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Szaleństwo biurokracji: mieszkania komunalne stoją puste, bo... są za małe.
W Mediolanie stoją puste 393 mieszkania komunalne - Shutterstock
W Mediolanie stoją puste 393 mieszkania komunalne, których nie można nikomu przyznać dlatego, że są za małe. Mają powierzchnię mniejszą niż 28,8 metra kwadratowego, a zgodnie z obowiązującymi w Lombardii przepisami takie lokale nie nadają się do zamieszkania.
Ten przykład nagłośnił dziennik "Corriere della Sera", podkreślając, że jest to przejaw szaleństwa biurokracji i niepotrzebnych przepisów. Gazeta wyjaśniła, że rozporządzenie władz regionalnych weszło w życie przed 12 laty i nie ma dla niego żadnego logicznego uzasadnienia. Nie wiadomo, co było podstawą wyznaczenia akurat takiego minimalnego metrażu.
REKLAMA
Nikt nie przewidział też konsekwencji tego legislacyjnego "arcydzieła" - podkreślono. A są one takie, że blisko 400 lokali należących do zarządu miasta, nawet jeśli jest w dobrym stanie technicznym, nie nadaje się do zamieszkania, bo nie spełnia norm. Nie można ich zatem przyznać nawet osobom bezdomnym i najuboższym.
Mieszkania te znajdują się między innymi w mediolańskiej dzielnicy Giambellino, zbudowanej w 1939 roku. Wiele z nich ma 25 metrów kwadratowych. Największy paradoks polega zaś na tym, że te małe mieszkania, w których nie mogą legalnie zamieszkać osoby potrzebujące dachu nad głową, są niekiedy nielegalnie zajmowane przez dzikich lokatorów - pisze mediolański dziennik.
...
Jak zwykle.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:55, 17 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Jak wojsko pracy pozbawić może
Marek Muszyński
Dziennikarz
- Thinkstock
Bezrobotni odbywający staże finansowane przez urzędy pracy mogą je stracić z prozaicznego powodu. Wystarczy wezwanie na ćwiczenia wojskowe. Takie rzeczy tylko w Polsce.
Taki los nieomal spotkał Marcina Łukaszewskiego z Lidzbarka. Odbywa on staż u prywatnego przedsiębiorcy finansowany przez Powiatowy Urząd Pracy (PUP) w Działdowie. Choć pracuje, formalnie nadal pozostaje bezrobotnym. Pieniądze za pracę wypłaca mu urząd pracy – jest to tzw. stypendium, które wynosi 120 proc. zasiłku dla bezrobotnych, czyli ok. 850 zł netto. – To niewielkie pieniądze za pracę na pełen etat, ale ważniejsza dla mnie jest 6-miesięczna gwarancja zatrudnienia po zakończeniu stażu. Wtedy dostanę więcej – mówi sam zainteresowany.
REKLAMA
Na początku października listonosz dostarczył mu jednak wezwanie do Wojskowej Komendy Uzupełnień w Ostródzie. Jako że był żołnierzem rezerwy mogło to oznaczać tylko wezwanie na ćwiczenia wojskowe. Początkowo nic nie wskazywało na to, że pojawią się problemy.
W przypadku bowiem osób zatrudnionych na umowie o pracę, ćwiczenia wojskowe nie powodują żadnych negatywnych konsekwencji. Pracodawca ma obowiązek udzielenia rezerwiście urlopu bezpłatnego, a wynagrodzenie za okres ćwiczeń wypłaca wojsko. Żołd w przypadku szeregowych wynosi 70 zł dziennie, a w przypadku gdy to nie wystarcza zarówno rezerwista jak i pracodawca, o ile wykażą swoje straty, mogą starać się o rekompensaty.
Problem w tym, że osoba skierowana na staż formalnie nadal pozostaje bezrobotnym. I choć ma prawo do korzystania np. ze zwolnień lekarskich, to w przypadku wezwania na ćwiczenia wojskowe od razu traci status bezrobotnego. Dlaczego tak się dzieje? Ustawa o promocji zatrudnienia nie mówi o tym wprost, a urzędnicy PUP tłumaczą, że to wynik osiągania dochodu z pracy, a ich zdaniem dozwolony na bezrobociu jest jedynie dochód z innych źródeł np. z najmu. Bohater naszego tekstu za 10-dniowe szkolenie otrzymałby 700 zł, podczas gdy ustawa pozwala bezrobotnym osiągać dochód do wysokości połowy minimalnego wynagrodzenia, czyli maksymalnie 875 zł (płaca minimalna wynosi obecnie 1750 zł). Jednak zdaniem urzędników PUP limit ten dotyczy tylko "innych" źródeł, a każdy dochód z pracy, w tym żołd pozbawia statusu bezrobotnego.
Niestety, ostrzeżenie z urzędu pracy przyszło w momencie, gdy od decyzji o powołaniu nie dało się już odwołać – minął 14-dniowy termin. A dla Marcina Łukaszewskiego utrata statusu bezrobotnego oznaczałaby utratę stażu, który miał trwać do końca roku, a także 6-miesięcznej gwarancji zatrudnienia w miejscu odbywania stażu. I to wszystko z powodu luki w ustawie.
Interpretację lokalnego urzędu pracy potwierdza Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS). – W przypadku gdy osoba odbywająca staż zostanie powołana do odbycia ćwiczeń wojskowych rotacyjnych, należy ją pozbawić statusu osoby bezrobotnej i prawa do stypendium otrzymywanego z tytułu odbywania stażu – czytamy w stanowisku, które dotarło do redakcji. – Jeżeli osoba ta ponownie zarejestruje się w urzędzie pracy nie ma formalnie możliwości kontynuowania przerwanego stażu w ramach aneksu wcześniej zawartej umowy pomiędzy pracodawcą a urzędem pracy – dodają urzędnicy ministerstwa.
Ich zdaniem można jednak znaleźć wyjście z sytuacji, pomimo iż formalnie urzędnicy mają związane ręce. Departament Rynku Pracy ministerstwa stoi na stanowisku, że choć określony przepis zabrania powtarzania stażu u tego samego pracodawcy, to możliwe jest dokończenie stażu na podstawie nowego skierowania.
– Celem wyżej powołanego przepisu jest bowiem ograniczenie możliwości wielokrotnego kierowania bezrobotnego do tego samego pracodawcy. Natomiast w omawianej sytuacji bezrobotny musiał przerwać staż z przyczyn niezależnych i de facto go nie odbył. Dlatego też mając na uwadze konieczność racjonalnego wydatkowania środków Funduszu Pracy właściwe będzie umożliwienie bezrobotnemu zrealizowania u pracodawcy przerwanego stażu, gdyż w tej sytuacji faktycznie bezrobotny nie będzie ponownie odbywał stażu, tylko dokończy staż, który musiał być formalnie przerwany z przyczyn niezależnych od bezrobotnego i organizatora stażu – czytamy w stanowisku MPiPS.
To jednak interpretacja idąca pod prąd treści przepisu, którego twardo trzymają się urzędnicy PUP. Ci z kolei zapowiadają, że nie zostawiliby bezrobotnego na lodzie, oferując inne formy wsparcia.
Pana Marcina póki co uratowała choroba. Nawrót astmy i pobyt w szpitalu pozwolił na zwolnienie ze szkolenia i uratowanie stażu z gwarancją zatrudnienia. – Wojsko zapewne wkrótce znowu się o mnie upomni. I co ja wtedy zrobię? – martwi się.
Luka w ustawie pozostała i może wpadać w nią coraz więcej osób. Według danych ministerstwa na staże w ciągu pierwszych 9 miesięcy tego roku skierowano ponad 181 tys. osób, co stanowiło ponad 45 proc. osób biorących udział w aktywnych formach powrotu na rynek pracy. Ministerstwo Obrony Narodowej tymczasem planuje szkolić coraz większą liczbę żołnierzy rezerwy. W zeszłym roku na szkolenia trafiło 7,5 tys. osób, w tym plan przewiduje 14,5 tys., a w przyszłym już 36 tys. żołnierzy. Ilu z nich okaże się być bezrobotnymi na stażu? Trudno powiedzieć, ale nietrudno przewidzieć, że takich przypadków jak opisany powyżej będzie coraz więcej.
...
Glupota urzedasow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:54, 18 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
T-Mobile chce unieważnienia aukcji częstotliwości LTE
Wtorek, 17 listopada 2015, źródło:PAP
T-Mobile chce unieważnienia zakończonej na początku października aukcji częstotliwości szybkiego internetu LTE - poinformował operator we wtorkowym oświadczeniu. Operatorowi nie odpowiada sam tryb aukcji, który jest według niego sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem.
"Trudno zrozumieć i zgodzić się z mechanizmem, który nie pozwala wygrać jednego z pięciu bloków pasma 800 MHz ofercie drugiej co do wartości w całej aukcji. Jest to sprzeczne nie tylko ze zdrowym rozsądkiem i logiką biznesu, ale również z podstawową zasadą aukcji. Samo zakończenie aukcji nie przesądza jeszcze o wywiązaniu się ze wszystkich zobowiązań innych uczestniczących w niej podmiotów i losów przyznanego im pasma" - napisał niemiecki operator telekomunikacyjny na swojej stronie internetowej.
Chodzi o zakończoną 16 października aukcję częstotliwości 800 i 2600 MHz, która toczyła się od lutego. W związku z jej przeciąganiem się w czasie i rosnącymi cenami za poszczególne bloki częstotliwości minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki postanowił znowelizować rozporządzenie, na podstawie którego odbywała się aukcja. Wprowadził do owego rozporządzenia przepisy ograniczające czas jej trwania do 116 dni licytacji. Ostatniego dnia aukcyjnego, operatorzy złożyli tylko jedną, rozstrzygającą ofertę.
Halicki tłumaczył swoją decyzję chęcią uniknięcia dalszych opóźnień w rozdysponowaniu częstotliwości, i kar ze strony Komisji Europejskiej (Polska jest spóźniona w dystrybucji pasma 800 MHz o niemal trzy lata). Z kolei eksperci rynku telekomunikacyjnego i niektóre telekomy (Play i P4) wskazywały wtedy, że nowelizacja budzi wątpliwości prawne, ponieważ zmienia zasady toczącego się już procesu. Właściciel P4 (operatora sieci Play) - grecka Olimpia - zapowiedziała nawet międzynarodowe postępowanie arbitrażowe przeciw Polsce, jeśli rozporządzenie wejdzie w życie.
"Od samego początku, podobnie, jak i inne podmioty i eksperci rynkowi, zgłaszaliśmy liczne uwagi i poważne zastrzeżenia do konstrukcji i finalnego zakończenia aukcji. Zaproponowane rozwiązanie nie tylko wprowadziło dużą przypadkowość do wyników aukcji, ale również uszczupliło o setki milionów złotych przychody budżetu państwa" - czytamy w oświadczeniu T-Mobile.
Jak podkreślił operator, zdecydował się na złożenie wniosku o unieważnienie aukcji, mimo iż jest przygotowany na wywiązanie się z obowiązków wynikających z niej (budowa sieci szybkiego internetu na obszarach, gdzie nasycenie nim jest najmniejsze - na obszarach tzw. białych plam - PAP). W wyniku aukcji, T-Mobile nabył jeden blok (5 MHz) częstotliwości 800 MHz i trzy bloki po 5 MHz pasma 2600 MHz.
"Jesteśmy przygotowani finansowo i technologicznie do wywiązania się ze wszystkich zobowiązań wynikających z aukcji i zapewnienia praktycznie w całym kraju zasięgu LTE w 2016 roku" - dodał operator.
W trwającej od lutego aukcji częstotliwości brało udział sześciu operatorów: Orange Polska, Polkomtel, T-Mobile Polska, Play, Emitel oraz NetNet. Suma zadeklarowanych przez operatorów telekomunikacyjnych kwot za 5 bloków częstotliwości 800 MHz i 14 bloków częstotliwości 2,6 GHz wyniosła 9,2 mld zł - trzykrotnie więcej od pierwotnych założeń.
Częstotliwości, których dotyczy aukcja, mają szczególne znaczenie dla budowy sieci szerokopasmowego internetu. Obydwa zakresy uzupełniają się. Szczególnie istotne jest pasmo w zakresach 800 MHz, zwolnione w lipcu 2013 r. na skutek wyłączenia telewizji analogowej, gdyż te częstotliwości dobrze nadają się do budowy superszybkiego internetu LTE - pozwalają m.in. na rzadsze rozmieszczenie masztów, co obniża koszty inwestycji. Częstotliwości z widma 2,6 GHz dobrze nadają się za to do zagęszczania zasięgu sieci komórkowej w miastach.
...
Co jest grane?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:10, 19 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
"Dziennik Gazeta Prawna": urzędowe pisma wpadły w ePUAPkę
"Dziennik Gazeta Prawna": urzędowe pisma wpadły w ePUAPkę - Shutterstock
Elektroniczna Platforma Usług Administracji Publicznej (ePUAP) miała wprowadzić urzędniczą Polskę w nowoczesność. "Dziennik Gazeta Prawna" wyjaśnia dlaczego tak się nie stało i czemu w praktyce nazywana jest ePułapką.
Otóż - jak ujawniło Ministerstwo Cyfryzacji - 2826 szkół, urzędów gmin, bibliotek, urzędów miejskich, zakładów komunalnych, ośrodków pomocy społecznej, ośrodków wychowawczych, a nawet sądów całej Polsce do tej pory w ogóle nie zalogowało się do tego systemu.
REKLAMA
Co to oznacza? - otóż to, że tysiące oficjalnych dokumentów wysłanych przez interesantów, mogło zaginąć w wirtualnej otchłani, ponieważ adresaci nawet się nie zainteresowali tym, co się dzieje na ich kontach. Tymczasem średnio do każdej z tych instytucji spłynęło pięć pism, a były i takie, które tych pism dostały (a ściślej nie dostały) - 100. To tysiące niezałatwionych spraw urzędowych obywateli.
...
Ale koszmar.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:11, 22 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Radio Gdańsk, PAP
Chce zamieszkać na barce. Na drodze stoją jednak urzędnicy
Mirosław Jakubek sprowadził zniszczoną barkę z Holandii na początku 2015 roku, a obecnie odbudowuje ją zgodnie z oryginalnym wyglądem oraz nowoczesnymi standardami. Natrafił jednak na problem. Jak się okazuje, nie wszędzie można na stałe zacumować taką jednostkę - podaje "Radio Gdańsk".
7Zobacz zdjęcia
Kapitan sprowadził do Polski barkę Molendiep, zwodowaną w 1909 roku holenderską jednostkę, która została stoczniowo przerobiona na barkę mieszkalną. Jednostka pełniła również funkcję klubu studenckiego, a ostatnimi właścicielkami barki były dwie Holenderki.
Polski marynarz odrestaurował ją i przystosował do tego, żeby w niej zamieszkać w pobliżu Kanału Raduni. Natrafił jednak na problem w gdańskim magistracie, który nie zgadza się na miejsce lokalizacji zaproponowane przez marynarza.
- Gdańsk chciałby mieć u siebie taką barkę. Jest to bardzo piękna i interesująca jednostka. Zaproponowaliśmy aż trzy miejsca, gdzie może być zacumowana legalnie i z dostępem do mediów - mówi Dariusz Wołodźko z biura prasowego gdańskiego magistratu.
Mirosława Jakubka takie rozwiązanie nie urządza, ponieważ, jak twierdzi, jego barka powinna znajdować się w miejscu, które będzie atrakcyjne dla turystów.
Na razie nie wiadomo, jaki będzie finał tej sprawy. Sami urzędnicy nie zamykają się na podobne inicjatywy i być może w przyszłości uda się wzorem zachodnich miast uzyskać pozwolenia na tego typu pomysły.
...
Tepota urzendasow.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:47, 26 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Niepełnosprawni wciąż napotykają na wiele barier w urzędach
Obowiązujące w Polsce przepisy jednoznacznie nakładają obowiązek przystosowania budynków użyteczności publicznej do potrzeb osób niepełnosprawnych. Wciąż jednak 70 proc. przebadanych obiektów nie spełnia obowiązujących przepisów.
Urzędy powinny również być przystosowane do osób z problemami słuchu. - Choć obowiązująca od 2012 r. ustawa nakłada na nie obowiązek udostępnienia informacji w języku migowym, według raportu Najwyższej Izby Kontroli sytuacja nie wygląda dobrze - mówi w rozmowie z agencją Newseria Biznes Krzysztof Kotyniewicz, sekretarz zarządu głównego Polskiego Związku Głuchych w Warszawie. Przypomina, że dla osób niesłyszących język polski jest językiem obcym - ich naturalnym językiem jest język migowy.
Piotr Pawłowski, prezes fundacji Integracja podkreśla, że w Polsce widać zmiany na lepsze, jeśli chodzi o bariery architektoniczne dla osób z różną niepełnosprawnością. Zaznacza jednak, że wciazjest jeszcze wiele do zrobienia i kluczowe jest, aby ci, którzy podejmują decyzje o projektowaniu czy remontowaniu, czyli włodarze, właściciele, różne instytucje, pamiętali, że osoba z niepełnosprawnością chce normalnie funkcjonować.
...
Niestety.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:54, 30 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
"Fakt": urzędnik z NIK jeździł po alkoholu i nadal pracuje
Kierowca miał we krwi ponad 1,5 promila alkoholu - Thinkstock
Doradca ekonomiczny szefa delegatury Najwyższej Izby Kontroli z Olsztyna został zatrzymany podczas jazdy po pijanemu. Miał we krwi ponad 1,5 promila alkoholu. Krzysztof S. nadal pracuje w urzędzie - informuje fakt24.pl.
Drogówkę wezwał w Ostródzie (woj. warmińsko-mazurskie), sąsiad 52-letniego Krzysztofa S. Wcześniej się obaj panowie posprzeczali, bo pijany urzędnik przez pomyłkę chciał odjechać z parkingu autem sąsiada.
REKLAMA
Krzysztofa S. chwilę po tym zatrzymano przed sklepem. Urzędnik noc spędził w policyjnej celi. Na komendzie policjantom wpierał, że jechał trzeźwy, a napił się... wysiadając z samochodu. Policjanci w słowa podpitego kierowcy nie uwierzyli i po jego wytrzeźwieniu przedstawili mu zarzuty. Mimo że usłyszał zarzuty karne, nadal piastuje ważny urząd, który kontroluje policję i prokuraturę. Krzysztof S. może też spać spokojnie, bo – choć pijacki rajd urządził 12 października – w jego sprawie NIK nawet nie zarządziła żadnej wewnętrznej kontroli.
...
Pracuje jak pracuje ale czy jezdzi?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:35, 07 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Brak chętnych na wiceministrów. Za niskie zarobki?
Marek Muszyński
Dziennikarz
- Shutterstock
Prawo i Sprawiedliwość ma problem. Fachowcy nie są zainteresowani posadami w rządzie, bowiem na rynku mogą zarobić znacznie więcej. Co zrobi nowa władza?
– 6 tys. zł! No rozumiesz to? (...) To jest niemożliwe, tak? Żeby ktoś za tyle pracował. Albo złodziej, albo idiota – dziwiła się Elżbieta Bieńkowska, ówczesna minister infrastruktury w rozmowie z Pawłem Wojtunikiem, szefem CBA, nagranej przez kelnerów. – Przecież jak sekretarz stanu zarabia 7 tys. i dojeżdża gdzieś tam, to on zawsze będzie liczył, że gdzieś zje taniej, że oszczędzi. Dochodzi do sytuacji żenujących po prostu – wtórował jej Wojtunik.
REKLAMA
Gdy wybuchła afera podsłuchowa i ujawniono to nagranie politycy PiS mówili o arogancji władzy. Dziś przyznają, że problem niskich wynagrodzeń istnieje. – Są ogromne problemy z pozyskaniem podsekretarzy stanu do ministerstw, bo są tak niskie zarobki, że nikt nie chce przejść – stwierdził Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów w wypowiedzi dla TVN24.
Ile zarabia wiceminister w randze podsekretarza stanu? Jego pensja składa się z kilku elementów. Po pierwsze jest wynagrodzenie zasadnicze, które wynosi 7772,50 zł brutto, po drugie dodatek funkcyjny 2119,80 zł brutto. Do tego dochodzi dodatek za wieloletnią pracę, który jest ustalany indywidualnie po udokumentowaniu dotychczasowego stażu pracy. Może on wynosić od 5 do 20 proc. wynagrodzenia zasadniczego. Ostatecznie wychodzi od 9892,30 do 11446,80 zł brutto. Na rękę wiceminister dostaje od 6958,82 do 7817 zł.
– Jeżeli ktoś ma przejść z rynku finansowego, to jest to dla niego niewiele więcej niż średnia krajowa – mówi Kowalczyk.
...
Kompletny brak patriotyzmu. Ja bym sie bal gosci ktorzy przyszli do rzzdzenia dla kasy... Ja bym sie nie zgodzil ze wzgledu NA TAKA PARTIE A NIE NA KASE!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:41, 14 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Urzędnik się spóźnił, urząd miasta musi płacić
Urzędnik się spóźnił, urząd miasta musi płacić - Shutterstock
Wojewoda warmińsko-mazurski – jeszcze poprzedniej kadencji – nałożył na olsztyński urząd miasta prawie 200 tysięcy złotych kar za niewydanie w terminie ponad 20 decyzji, dotyczących tzw. celu publicznego.
Jak tłumaczy Jerzy Szczepanik, dyrektor wydziału infrastruktury, geodezji i rolnictwa w urzędzie wojewódzkim, uzyskiwanie takich decyzji jest konieczne, by starać się o zezwolenie na budowę w przypadku inwestycji publicznych.
REKLAMA
Kary dotyczą lat 2011-2014. Urząd miasta na razie nic nie zapłacił, odwołał się od wszystkich kar nałożonych przez wojewodę. Marta Bartoszewicz z olsztyńskiego ratusza zapewnia przy tym - teraz opóźnień w wydawaniu decyzji celu publicznego już nie ma.
Olsztyński urząd miasta nie był jedynym, na który wojewoda nałożył kary za opóźnienia. W sumie na terenie całego województwa takich kar było prawie 200, na łączną kwotę ponad 2 milionów 700 tysięcy złotych.
...
To jest odpowiedzialnosc byc na urzedzie a nie przyjemnosc!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:15, 31 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Unikatowy system poruszania się dla niewidomych to wielkie nieporozumienie?
Marcin Wyrwał
Dziennikarz Onetu
Virtualna Warszawa ma być unikatowym w skali świata systemem poruszania się po mieście dla niewidomych. Oddane do tej pory do użytkowania biuro oraz linia autobusowa działają błędnie lub w ogóle. Urzędnik zapewnia, że zapłacono za pilotaż. Dokumenty mówią coś innego.
– Do tej pory wydano na system 150 tysięcy złotych. Trwają rozmowy ze środowiskiem, zbieramy doświadczenia i budujemy modele – mówią organizatorzy.
Jednak rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Niewidomi, którzy testują system, zauważają, że część miejsc wciąż nie jest przystosowana do wygodnego funkcjonowania. – W tym systemie nie działa nic – skarżą się użytkownicy.
...
Urzedasi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:41, 02 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Warszawa: pół bloku w centrum miasta od kilku dni nie ma wody
Mieszkańcy bloku przy ulicy Bagno w Warszawie nie mają wody od kilku dni. Jak mówią, problem przybierał na sile od pewnego czasu. Awaria dotyczy pięter od 8. do 15. - W łyżce wody się naczynia myje - załamują ręce lokatorzy. Najprawdopodobniej woda zostanie włączona na początku przyszłego tygodnia.
...
Urzedasi?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:49, 05 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Posłowie: za niskie limity mianowań urzędników
Posłowie sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych opiniującej projekt budżetu wyrazili zaniepokojenie niskimi limitami mianowań urzędników w służbie cywilnej; w 2016 r. to 200 osób. Limity będą zwiększane stopniowo - zapowiedziała szefowa kancelarii premiera Beata Kempa.
Kempa, która we wtorek przedstawiła propozycje tegorocznego budżetu w zakresie dotyczącym kancelarii premiera, podkreśliła, że zaplanowano wydatki w kwocie 146 mln 114 tys. zł, co oznacza wzrost o prawie 17 proc. w stosunku do 2015 r. Jak tłumaczyła, planowany wzrost wydatków wynika z włączenia do budżetu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jeszcze w 2015 r. m.in. dotacji na Polską Agencję Kosmiczną w wysokości 10 mln zł. O 11 proc. - do wysokości 3 mln 562 tys. zł - wzrośnie też dotacja dla CBOS.
REKLAMA
Główną pozycję wydatków budżetowych kancelarii premiera - 90,7 proc. - stanowi administracja publiczna, która kosztuje budżet 132 mln 502 tys. zł. Z tych środków finansowane są urzędy naczelnych i centralnych organów administracji rządowej (110 mln 424 tys. zł), a także działalność Ośrodka Studiów Wschodnich (9 mln 123 tys. zł), Krajowej Szkoły Administracji Publicznej (8 mln 92 tys. zł), Rady ds. Uchodźców (715 tys. zł) i Rady ds. Polaków na Wschodzie (120 tys. zł). W projekcie budżetu zapisano także, że działalność Centrum Usług Wspólnych, które zapewnia obsługę kancelarii premiera, obciąży budżet państwa w 2016 r. kwotą 70 mln 87 tys. zł. Spodziewane są przychody w wysokości 42 mln 88 tys. zł, co oznacza, że działalność Centrum przyniesie w tym roku spodziewaną stratę w wysokości blisko 28 mln zł.
Jak mówiła minister Kempa na wtorkowym posiedzeniu komisji, limit mianowań urzędników w służbie cywilnej w 2016 r. wyniesie 200, w 2017 r. - 280, w 2018 r. - 350 osób. Ograniczenie jest planowane w ramach trzyletniego planu przyjmowanego wraz z projektem ustawy budżetowej przez Radę Ministrów.
Jerzy Polaczek (PiS) dopytywał o przyczyny niskiego limitu, zwłaszcza na przyszły rok. Józefa Hrynkiewicz (PiS) podkreśliła, że niskie limity pokazują, "jaką wagę przywiązywał do służby cywilnej poprzedni rząd". Dodała, że planowany limit 200 osób na przyszły rok nie uzupełni nawet tzw. ubytku naturalnego wynikającego m.in. z przechodzenia pracowników na emeryturę. -To może utrudnić kształtowanie korpusu służby cywilnej - zaznaczyła.
Kempa w odpowiedzi tłumaczyła, że niski limit na przyszły rok wynika z ograniczonych możliwości finansowych. Jak podkreśliła jednak, celem rządu będzie konsekwentne zwiększanie tego limitu. Przypomniała, że w latach 2005-07 limit wynosił do 1,5 tys. osób co roku. Nagły powrót do poziomu z lat 2005-07 - w ocenie Kempy - miałby wyraźny wpływ na wydatki, dlatego do limitu o podobnej wysokości należy dochodzić stopniowo.
Minister dodała, że niski limit mianowań prowadzi do tego, że coraz mniej członków korpusu służby cywilnej podchodzi do egzaminów podnoszących ich kwalifikacje, coraz większa liczba pracowników odczuwa z kolei frustrację z powodu braku perspektyw na awans.
W 2016 r. w kancelarii premiera planowany jest wzrost zatrudnienia o siedem etatów, łącznie będzie to 637,5 etatu. Średnia płaca planowana na ten rok wynosi 8 tys. 16 zł, co oznacza wzrost o 6 proc. w stosunku do 2015 r.
Dopytywana o zarobki na najwyższych stanowiskach w Radzie Ministrów Kempa poinformowała, że pensja premiera wynosi ok. 16 tys. zł brutto plus dodatek stażowy; ministrowie konstytucyjni zarabiają ok. 14 tys. zł brutto, sekretarze stanu - ok. 12 tys. zł brutto, podsekretarze stanu - ok. 10,5 tys. zł brutto. Według niej zarobki te nie zmieniły się od 2009 r.
...
Za malo na urzendy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136434
Przeczytał: 58 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:39, 21 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Warszawscy drogowcy walczą z "potykaczami"
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu
"Potykacze", czyli nielegalne reklamy - ZDM
To istna zmora stolicy. Zabierają miejsce pieszym, blokują przejście, zaśmiecają drogi i chodniki oraz stwarzają zagrożenie dla osób niepełnosprawnych. "Potykacze" to najbardziej uciążliwe nośniki reklamowe. Stołeczni drogowcy wypowiedzieli im wojnę. Walczą też z innymi formami nielegalnych reklam. W ubiegłym roku usunęli ich prawie cztery tysiące.
Wspomniane "potykacze", czyli stojaki z tablicami zachęcającymi do wejścia do kawiarni, sklepu czy punktu usługowego, to prosta i tania forma reklamy. Na pewno niejednemu mieszkańcowi stolicy zdarzyło się na nią wpaść lub potknąć się, gdy szedł chodnikiem, zwłaszcza w centrum miasta. Są one przy tym prawdziwą pułapką dla osób niedowidzących i niewidomych, a często także dużą przeszkodą dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich oraz dla rodziców z dziećmi w wózkach.
REKLAMA
- Wielu właścicieli lokali nie zdaje sobie sprawy, że takie reklamy są nielegalne. Nie wydajemy pozwoleń na ich ustawianie. Jednak ze względu na ich dużą liczbę i "mobilność", usunięcie reklamy przez nasze służby jest ostatecznością – tłumaczy Karolina Gałecka, rzeczniczka stołecznego Zarządu Dróg Miejskich.
Jak wygląda więc procedura walki z "potykaczami"? W pierwszej kolejności kontrolerzy proszą właściciela lokalu o usunięcie stojaka, pouczając go, że naraża się na karę. Dopiero jeśli to nie zadziała, drogowcy stosują bardziej restrykcyjne metody i sankcje administracyjne, usuwając nośnik i naliczając kary.
- Najmniejsze reklamy traktujemy jako mienie porzucone i utylizujemy. Większe nośniki, na przykład przyczepy, trafiają się sporadycznie. One zostają zabrane do magazynu. Po uiszczeniu opłat karnych, właściciel może je odzyskać – wyjaśnia Gałecka.
W ostatnich miesiącach stołeczni drogowcy doprowadzili do usunięcia około 600 takich reklam. Najczęściej bywa tak, że już sama groźba nałożenia kary powoduje, że właściciel decyduje się zabrać nośnik z chodnika. Co ważne, wystawienie go następnego dnia czy kilka dni po kontroli może być ryzykowne, ponieważ pracownicy ZDM systematycznie sprawdzają pas drogowy. Przyjmują także zgłoszenie od mieszkańców.
Warto podkreślić, że ZDM walczy z wszystkimi formami nielegalnych reklam. Tylko w ostatnim roku pracownicy spółki przeprowadzili ponad 16,5 tys. kontroli dotyczących różnych obiektów w pasie drogowym. Sprawdzili w sumie 6097 reklam (wszystkich rodzajów). Ostatecznie usunięto ponad połowę z nich, bo 3688.
- Dzięki naszym działaniom udało się też spowodować usunięcie 36 konstrukcji nośnych po reklamach. W stosunku do podmiotów zajmujących pas drogowy bez naszej zgody, wszczęto 721 postępowań administracyjnych oraz wystawiono 768 decyzji, nakładających kary administracyjne – wylicza Karolina Gałecka.
...
To naprawde tak szkodzi? Tabliczka zapraszajaca przed ksiegarnia? Zaraz sie ,,potykaja". Bez przesady. Jak jest szeroki chodnik to mozna ominac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|