Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:26, 10 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Gdyńscy urzędnicy wykorzystywali znajomości, aby nie płacić kar. "Zostaną zwolnieni"
W aferze parkingowej Gdynia straciła 350 tys. zł. Nieuczciwy zarządca miał zwolnić z opłat i mandatów pracowników gdyńskiego ratusza. Jak długo takie praktyki będą tolerowane?
W gdyńskiej aferze parkingowej pojawiają się nowe wątki. Prokuratorzy badają nie tylko, kto nie płacił, choć powinien, ale również komu anulowano opłaty za przekroczenie czasu. Ślady prowadzą do gdyńskiego ratusza.
Materiał dowodowy obejmuje setki teczek. Drzwi od gabinetów nie zamykają się. Codziennie przesłuchiwane są nowe osoby. Uchwała Rady Miasta precyzuje, że karę można anulować, jeżeli czas postoju został przekroczony o mniej niż pięć minut. Jak wynika z dokumentów kary wielokrotnie były anulowane z innych przyczyn.
Nieoficjalne informacje mówią o tym, że na liście osób, które korzystały ze zwolnienia jest wielu lokalnych urzędników. Prokuratura odmawia jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie. Pracownicy ratusza wysłali do prokuratury w Gdańsku-Oliwie zapytanie w tej sprawie. Urzędnicy chcą wiedzieć komu Tomasz W. wysłużył "przysługę", do której nie miał prawa. Zwalniane miały być służbowe samochody urzędników. Jak na razie nie ma mowy o ich prywatnych autach. List urzędników nieszybko uzyska odpowiedź, ponieważ śledztwo cały czas trwa.
Prokuratura poinformuje urząd, którzy z jego pracowników działali na niekorzyść ratusza. Dopiero jednak po zakończeniu śledztwa. Najprawdopodobniej czynności śledcze zostaną zakończone w grudniu tego roku.
Sprawa zbulwersowała również prezydenta miasta, Wojciecha Szczurka, który zapowiada radykalne działania. Pozwolą one na oczyszczenie ratusza.
- Urzędnicy, którzy będą figurować na liście zostaną wezwani do zapłacenia zaległej kwoty, a potem zwolnieni dyscyplinarnie - powiedział włodarz miasta.
Oznacza to, że bez znaczenia dla włodarza miasta będzie fakt z czyjej inicjatywy doszło do zwolnienia z opłaty.
Afera wybuchła w czerwcu 2014 roku. Wówczas aresztowano Tomasz W. odpowiedzialnego za nadzór nad strefą płatnego parkowania. Proceder opierał się na bezprawnym zwalnianiu z opłat postojowych oraz kar za przekroczenie czasu postoju. W zamian za korzyści majątkowe aresztowany wprowadzał do bazy danych numery rejestracyjne aut. Podczas sprawdzania takiego pojazdu w bazie figurował on jako uprzywilejowany z komentarzem "nie karać". Sytuacja taka powinna mieć miejsce wyłącznie wobec pojazdów uprzywilejowanych. Szacuje się, że w efekcie przestępstwa miasto mogło stracić nawet 350 tys. zł.
...
No to wyszlo szydlo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:48, 14 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Cmentarz widmo od 21 lat. Wpadka urzędników z Książek
Cmentarz w Książkach w woj. kujawsko-pomorskim pęka w szwach. Groby są upychane, gdzie się da. Nowe miejsce wiecznego spoczynku wyznaczono już 21 lat temu, ale do tej pory nie można było grzebać tam zmarłych.
Z czego to wynika? Inwestycja nie została bowiem zakończona i wciąż funkcjonuje jako budowa. Gminni urzędnicy przez tak długi czas nie dopełnili formalności, by w Książkach było nowe miejsce pochówku zmarłych mieszkańców.
Problem polega też na tym, że obszar nowego cmentarza nie został wpisany do planu zagospodarowania przestrzennego. Dlatego też w jego pobliżu można budować domy, co w teorii nie powinno być w ogóle możliwe. W związku z tym obecnie, koło nowo pobudowanych budynków, nie powinno być cmentarza.
...
Sami te formalnosci wymyslaja a dopelnic sie nie chce .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:28, 14 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Rządowe Centrum Legislacji znowu naraziło budżet na straty
Rządowe Centrum Legislacji na cenzurowanym. Po niedawnej wpadce z rajami podatkowymi teraz okazuje się, że działalność RCL ponownie może narazić budżet na straty. Chodzi o przepisy abolicyjne za nieopłacenie tzw. e-myta. O sprawie pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak czytamy, kluczowy jest tu art. 4 nowelizacji ustawy o drogach publicznych, która wejdzie w życie 2 grudnia. Przewiduje on pełną abolicję dla kierowców, który nie zapłacili e-myta, wygenerowanego przez system viaTOLL. Co więcej, jeżeli naruszenie zostało popełnione przed wejściem w życie ustawy, to nie będzie się wszczynać postępowania administracyjnego, a te już rozpoczęte zostaną umorzone. Takie brzmienie przepisu zaproponowali prawnicy RCL.
W pierwotnym brzmieniu, uchwalonym przez Sejm, abolicja wyglądała inaczej. Dla postępowań wszczętych, a niezakończonych przed wejściem w życie nowych przepisów miało się stosować łagodniejsze regulacje, przewidujące niższe kary.
Joanna Rutkowska z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego mówiła, że proponowana poprawka spowoduje, że trzeba będzie umorzyć 7 tysięcy postępowań, które obecnie są w toku. A to doprowadzi do uszczuplenia budżetu państwa o konkretną kwotę. Szacunki mówią o 21 milionach złotych.
Więcej - w "Dzienniku Gazecie Prawnej"
...
Pewnie znow zatrudnili kolesi po znajomosci .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:43, 15 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Radio Opole
Głogówek: pękają rury, brakuje wody
Problemy z przerwami w dostarczaniu wody pitnej mają mieszkańcy ulicy Młyńskiej w Głogówku. Skarżą się na częste awarie wodociągów. Twierdzą, że instalacje te są w fatalnym stanie i bardzo dawno już nie były wymieniane. Problem ten dotyczy też pobliskiego Mochowa i Dzierżysławic. Miejscowości te zasilane są przez wodociąg, który przebiega ulicą Młyńską w Głogówku.
- Co weekend z powodu awarii nie mamy wody - skarżą się mieszkańcy dzielnicy Oracze w południowej części Głogówka.
- Trzeba iść do sklepu kupować wodę – mówi starsza kobieta. - Tutaj rura pękła w piątek trzy razy. To jest chore.
- Zawsze mam kupione butelki z wodą, żeby ewentualnie można było wykonać podstawowe czynności higieniczne - wtóruje swojej sąsiadce inna emerytka. – Wieczorem zostawiam wodę w wannie, bo nie wiem, czy rano będą miała czym spłukać toaletę.
- Ten rurociąg jest w fatalnym stanie – twierdzi mężczyzna, który zajmuje się hydrauliką. – Te rury są azbestowe i chyba jeszcze za Niemca zainstalowane.
Przed rokiem gmina przejęła od powiatu drogę, pod którą biegnie feralna instalacja wodociągowa. – Wcześniej nie mogliśmy prowadzić tam większych prac ziemnych – wyjaśnia burmistrz Głogówka Andrzej Kałamarz. – Niestety instalacja wodociągowa jest stara i pęka. W ubiegłym tygodniu było już pięć interwencji. Z wymianą instalacji chciałem poczekać do przyszłego roku, ale teraz udało się na ten cel wygospodarować pieniądze. Nie będziemy czekać, bo zimą może być jeszcze więcej awarii. W takich sytuacjach dowozimy wodę beczkowozami. Jednak nie spełnia ona norm. Ta woda jest zdatna tylko do kąpieli.
Koszty wymiany starych rur wodociągowych pokryć ma dotacja, którą gmina przekaże Zakładowi Mienia Komunalnego w Głogówku. Wymiana tej instalacji ma potrwać do trzech miesięcy.
>>>
Urzendasi ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:53, 17 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Pomorska
Świecie: kobieta straciła staż, bo dostała o 4 złote za dużo
Bolesną lekcję dostała stażystka, która odebrała rentę o 4 zł wyższą niż przewidują przepisy urzędu pracy. Dziewczyna straciła pracę.
Chodzi o 19-latkę, dobrą uczennicę, obecnie studentkę pierwszego roku fizjoterapii na Collegium Medicum w Bydgoszczy. Miała być na stażu w Urzędzie Skarbowym w Świeciu do końca listopada, ale decyzją Powiatowego Urzędu Pracy został on przerwany. Powodem była wysokość renty, którą dziewczyna dostaje po zmarłej matce.
Przysługuje ona sierotom uczącym się, także siostrze bohaterki naszego artykułu. Studiują obie, dlatego renta jest dzielona pomiędzy dziewczęta. - W wakacje siostra skończyła studia licencjackie i złożyła papiery na magisterkę. Zanim została przyjęta na drugie studia, nie miała statusu ucznia i dlatego cała renta wpłynęła na moje konto - relacjonuje.
Jak się potem okazało, o 4 zł za dużo wobec przepisów, którymi kieruje się PUP. - Dlatego musiałam przerwać staż i prawdopodobnie nie dostanę wypłaty za wrzesień, chociaż przepracowałam cały miesiąc i pierwsze dni października - martwi się dziewczyna.
W rozmowie z "Gazetą Pomorską" wyrażała ona nadzieję, że PUP przystanie na rozliczenie, które pozwoli jej dokończyć staż w skarbówce. - Zdecydowałam się na studia zaoczne także dlatego, żeby móc pracować. Potrzebuję pieniędzy, bo studia są bardzo drogie. Miałam nadzieję, że PUP potrąci mi te 4 złote, tym bardziej, że wyższa renta to kwestia jednego miesiąca, dopóki siostra nie otrzyma zaświadczenia, że podjęła kolejne studia.
- Niestety, nie można zrzec się części świadczenia rentowego, a przekroczenie dopuszczalnej kwoty jest jednoznaczne z wykreśleniem z ewidencji bezrobotnych i utratą prawa do stażu. Musimy się trzymać tego przepisu - tłumaczy Adam Ruciński, dyrektor PUP w Świeciu.
Przyznaje on, że to wyjątkowo niefortunna sytuacja. - Gdy ta pani ponownie zostanie włączona do naszej ewidencji, będziemy robić, co w naszej mocy, żeby podjęła pracę - obiecuje.
...
Debilni urzedasi nie potrafia nawet zorganizowac takiej sprawy . Przeciez mozna jej te 4 zl potracic skoro chce i oddac za miesiac jak jej swiadczenie spadnie . A w ogole to nalezy liczyc swiadczenie ZA CALY OKRES STAZU A NIE CO MIESIAC ! TOZ W JEDNYM MIESIACU MOZE BYC ZERO DOCHODU A W DRUGIM 1000 TO CO ? ZABRAC ? A ZA MIESIAC ZNOWU ZERO ! CO ZA BARANY ! A I P OSLOWIE POUCHWALALI TAKI SYF ! BO PARTIA KAZALA GLOSOWAC ! ALE NA TAKICH GLOSUJECIE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:38, 21 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Cicha likwidacja kominówki
Menedżerowie spółek Skarbu Państwa zarobią więcej. Jednocześnie ich uposażenia będą jawne - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Ministerstwo Skarbu Państwa po cichu likwiduje kominówki. Resort przygotował założenia do nowej ustawy o nadzorze i uprawnieniach. Zmiany mają objąć członków zarządów i rad nadzorczych spółek z ponad 50-procentowym udziałem państwa.
Projekt jest rewolucyjny - ocenia "Dziennik Gazeta Prawna". W założeniach nie będzie ograniczeń w wysokości zarobków. Według obecnej ustawy, dziś menedżer w takiej spółce może zarobić maksymalnie 24 tysiące złotych miesięcznie. Ten przepis jest jednak często obchodzony, gdyż stosowane są umowy cywilnoprawne.
Lista firm objętych przepisami zostanie opublikowana w osobnym rozporządzeniu. Prawdopodobnie również menedżerowie będą zatrudniani na umowę o pracę, ale decyzji w tej sprawie jeszcze nie podjęto. MSP skierowało projekt do Rządowego Centrum Legislacji. Ograniczona ma zostać także wysokość odpraw. Według założeń, mają one przysługiwać tym, którzy przejdą na emeryturę, rentę lub ich miejsce pracy zostanie zlikwidowane. Jawna ma być również informacja o zarobkach członków rad nadzorczych i zarządów. Wszystkie dane mają znaleźć się w Biuletynie Informacji Publicznej.
Resort skarbu chce również, aby prezesi, wiceprezesi i członkowie zarządów spółek obowiązkowo składali oświadczenia majątkowe.
Więcej - w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
...
Ciagle to parcie na grabienie publicznej kasy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:30, 24 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Zabrali zasiłek samotnej matce, bo zachorowała na raka. Okrutna decyzja urzędników
O bezduszności gdańskiej pomocy społecznej przekonała się Pani Beata z Trójmiasta. Gdy zachorowała na raka cofnięto jej dodatek na autystycznego syna, bo nie była w stanie się nim opiekować.
Kobieta samotnie wychowuje syna. Bartek cierpi na autyzm i wymaga stałej opieki. Gdańska pomoc społeczna wspierała oboje. Na konto rodziny co miesiąc wpływało 700 złotych dodatku pielęgnacyjnego.
Lekarze dwa lata temu u kobiety zdiagnozowali raka piersi. Gdy zachorowała otrzymała orzeczenie o niepełnosprawności na pięć lat. Nie spodziewała się wówczas, że dokument stanie się przyczyną jej problemów. Urzędnicy uznali, że skoro kobieta jest niepełnosprawna to nie będzie mogła również opiekować się synem.
Decyzja o zawieszeniu świadczenia dotarła do matki pomiędzy kolejnymi dawkami chemii. Dla niepracującej kobiety oznaczało to brak ubezpieczenia. Leczenie mogła kontynuować, gdy MORP ponownie ją ubezpieczył dwa tygodnie później. Decyzja ta jednak niewiele zmieniła sytuację finansową rodziny. Miesiąc muszą przeżyć za mniej niż 500 złotych.
MORP stoi na stanowisku, że kobieta sama wymaga pomocy i opieki drugiej osoby w codziennej egzystencji. Świadczenie pielęgnacyjne jest rekompensatą dla osób, które mogłyby w pełni poświęcić się pracy, gdyby nie dysfunkcja najbliższych osób.
- Korzystając z trybu odwoławczego Pani Beata złożyła odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Gdańsku. Przekazując w październiku 2013 r. odwołanie do organu odwoławczego zwróciliśmy się z prośbą o pilne rozpatrzenie sprawy, ze względu na niezwykle trudną sytuację Pani Beaty. W związku z brakiem reakcji, w maju br. nasz prawnik pomógł przygotować pani Beacie pismo do Samorządowego Kolegium Odwoławczego z prośbą o przyśpieszenie rozpatrzenia odwołania. Do chwili obecnej nie otrzymaliśmy żadnego rozstrzygnięcia - powiedział Arkadiusz Kulewicz, rzecznik MOPR.
- Ponadto, Pani Beata oraz jej syn otrzymują od nas zasiłek stały, zasiłek pielęgnacyjny, dodatek mieszkaniowy, zasiłki celowe na zakup żywności, środków czystości, pościeli, odzieży, obuwia, posiłki w szkole oraz zapewniliśmy im ubezpieczenie zdrowotne. Wartość miesięcznego wsparcia wynosi średnio ok. 1000 zł. Jest to kwota znacznie wyższa, niż otrzymuje przeciętna rodzina, korzystająca ze wsparcia naszego Ośrodka - kontynuuje rzecznik MOPR.
Kobieta mimo tego jest rozżalona i czuje się pokrzywdzona. Matka opiekowała się synem w czasie swojej choroby oraz rekonwalescencji. Gdyby nie choroba syna mogłaby w tym czasie pracować, a tym samym otrzymywać zasiłek. W październiku ubiegłego roku kobieta złożyła skargę na działania urzędnikowi do SKO.
- Średnio na decyzję kolegium w tej chwili trzeba czekać rok. Trwa to tak długo, ponieważ mamy 21 etatów i choć ciągle proszę o zwiększenie liczby pracowników, słyszę odmowę. Sprawą pani Beaty zajmiemy się w listopadzie – powiedziała Dorota Jurewicz, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Gdańsku.
Prawo jasno mówi, że Kolegia od momentu decyzji mają miesiąc na podjęcie decyzji. W wypadku bardziej skomplikowanych wniosków okres ten może się wydłużyć do dwóch miesięcy. Jednak strony są każdorazowo informowane o tym. Nieposzanowanie reguł może zostać zinterpretowane jako bezczynność organu. Na zaniechania instytucji przysługuje skarga do sądu administracyjnego.
...
I co oni robia ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:43, 29 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Gigantyczne pieniądze za ścieżkę przez pole. Bo takie przepisy?
Ponad milion złotych kosztowały metalowe barierki ustawione przy ścieżce rowerowej w miejscowości Psary pod Wrocławiem. Inwestycja budzi zdziwienie mieszkańców, ale urzędnicy nie widzą w niej nic zaskakującego.
TVP Info zwróciło uwagę na krążące po internecie zdjęcia i nagrania ścieżki (dla pieszych i rowerzystów) ciągnącej się przez 9 kilometrów pomiędzy podwrocławskimi miejscowościami Psary oraz Wysoki Kościół. Wąska dróżka została ogrodzona wysokimi metalowymi barierkami.
Barierki wyglądają dla obserwatorów tym bardziej absurdalnie, że w miejscach, gdzie ścieżka zbliża się do trasy Wrocław-Poznań jest niekiedy ogrodzona tylko od strony pól. A przecież zwykle tego typu ogrodzenia są stosowane właśnie po to, by zabezpieczyć chodnik od strony jezdni.
Jak jednak wyjaśnili dziennikarzom TVP Info przedstawiciele GDDKiA, wybudowanie barierek było niezbędne, ponieważ wymagały tego przepisy. Ścieżka przebiega bowiem po dawnym nasypie kolejowym i barierki mają chronić przed spadnięciem ze skarpy. Zdaniem urzędników, barierki powinny być umieszczane, jeśli różnica poziomu terenu jest większa, niż pół metra.
...
I tak urzendasi ,,gospodarujo" .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:02, 30 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Czy zasiłek pogrzebowy jest za niski?
Maciej Stańczyk
Zasiłek wypłacany na starych zasadach był jednym z najwyższych w Europie, a ceny usług pogrzebowych były nadmiernie wywindowane. Dlatego trzy lata temu zasiłek został obniżony. Dziś wypłacane świadczenie w większości przypadków nie wystarcza na pokrycie kosztów pogrzebu. Zdarza się, że ludzie zaciągają pożyczki, żeby pochować bliskich - mówią przedstawiciele branży funeralnej.
W Sejmie właśnie trwają pracę nad nowelizacją ustawy, w świetle której rozszerzony ma zostać krąg członków rodziny, po śmierci których przysługiwać będzie zasiłek pogrzebowy. Projekt przygotowało Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Zakłada on, że od marca przyszłego roku zasiłek pogrzebowy będzie przysługiwał także po śmierci dziadków, dzieci w rodzinie zastępczej i osób, nad którymi ustanowiono opiekę prawną.
To ważna i potrzebna zmiana, bo pozwoli uniknąć sytuacji, w których opiekunowi odmawiano wypłaty zasiłku mimo że poniósł on koszty pogrzebu. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku siostry ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Zakonnica od kilku lat była opiekunem prawnym dziecka, którego rodzice zostali przez sąd pozbawieni władzy rodzicielskiej. Dziecko zmarło, siostra poniosła koszty pogrzebu, ale zasiłku pogrzebowego nie mogła dostać, ponieważ nie pozwalały na to przepisy. Teraz ma to się zmienić.
"Proponowana zmiana nie wywołuje w zasadzie skutków finansowych ze względu na niewielką liczbę takich przypadków i incydentalność ich występowania. W zdecydowanej większości w razie śmierci dziadków zasiłek pogrzebowy przysługuje z tytułu pobierania emerytury lub renty albo z tytułu objęcia ubezpieczeniem społecznym. Należy także dodać, że koszty pogrzebu osób, po których obecnie nie mógł być wypłacony zasiłek pogrzebowy, pokrywa obecnie gmina ze środków w ramach zadań własnych" - czytamy w uzasadnieniu projektowanej ustawy.
Ale przy okazji nowelizacji przepisów, przez branżę pogrzebową przetoczyła się plotka, według której od przyszłego roku miałby zostać zmniejszony zasiłek pogrzebowy. Dariusz Dutkiewicz z Polskiej Izby Pogrzebowej mówi nam, że pytań o redukcję świadczenia było tak dużo, że Izba postanowiła zająć oficjalne stanowisko i rozwiać plotki - obniżka zasiłku w 2015 roku nie jest planowana - napisali przedstawiciele Izby na swoich witrynach internetowych.
To byłoby bardzo złe rozwiązanie. Już dziś wypłacany zasiłek w większości przypadków nie wystarcza na pokrycie kosztów pogrzebu, a to przecież nie tylko transport ciała, czy zakup trumny, ale też opłaty cmentarne. Może na prowincji, w mniejszych miejscowościach to kwota wystarczająca, ale w dużych miastach sporo za mała - mówi nam Dariusz Dutkiewicz i szacuje, że na zorganizowanie pogrzebu w Warszawie potrzeba nawet 8 tys. złotych.
Pieniądze nie najważniejsze, ale zasiłek za niski
My wydaliśmy jakieś 6-6,5 tys. złotych, ale nie ponosiliśmy kosztów z wykupem miejsca na cmentarzu, nie stawialiśmy też nowego pomnika, a i tak przekroczyliśmy kwotę zasiłku i to dość znacznie - mówi nam pani Agnieszka, która w czerwcu razem z bratem pochowała babcię.
Pogrzeb odbył się w stolicy. Największy wydatek to prawie 2,9 tys. złotych za zakup trumny (do kremacji), urnę, transport i usługę pogrzebową. Ponad 500 złotych kosztowała sama kremacja, a 800 złotych - zakup kwiatów. Rodzeństwo zapłaciło też 700 złotych księdzu i prawie drugie tyle wydało na opłaty cmentarne. Rachunek na ponad 400 złotych wystawił murarz, który przygotowywał grób do tzw. dochowania urny, a 300 złotych zainkasował szpital. Uzbierało się ponad 6 tys. złotych.
Pieniądze w tym momencie oczywiście nie były najważniejsze, ale tak naprawdę nie było też możliwości zaoszczędzenia. Mogliśmy zamiast wieńca zamówić wiązankę kwiatów i kupić tańszą trumnę, tekturową. To dawało zaledwie kilkaset złotych oszczędności. Zasiłku pogrzebowego i tak by nie starczyło, nawet na najtańszą opcję pogrzebu - mówi pani Agnieszka.
Za dużo, za mało
Takie głosy pojawiają się praktycznie od ponad trzech lat, kiedy to w życie weszły przepisy w znacznym stopniu zmniejszające wysokość zasiłku pogrzebowego. Przed marcem 2011 roku zasiłek pogrzebowy stanowił 200 proc. przeciętnego wynagrodzenia, obowiązującego w dniu śmierci danej osoby. Wyliczany był co kwartał i tuż przed zmianą wynosił 6,4 tys. złotych.
Od 1 marca 2011 roku zasiłek pogrzebowy to równo 4 tys. złotych. Według szacunków sprzed trzech lat obniżka pozwala zaoszczędzić budżetowi państwa ponad 1 mld złotych rocznie. Jej zwolennicy przekonywali, że zasiłek wypłacany na starych zasadach był jednym z najwyższych w Europie, a ceny usług pogrzebowych były nadmiernie wywindowane. Z kolei przeciwnicy, głównie branża pogrzebowa, wieszczyła falę bankructw i zwolnień. Dziś i oni mówią głównie o oszczędnościach.
Pożyczka na pogrzeb
Znacząco spadły nam obroty, przy jednoczesnym wzroście kosztów np. utrzymania pracowników - mówi Dariusz Dutkiewicz z Polskiej Izby Pogrzebowej. - Zauważyliśmy też, że klienci rezygnują z części usług, szukając oszczędności. Niestety wielu z nich sięga po łatwo dostępne pożyczki, bo nie są w stanie z własnej kieszeni sfinansować kosztów pogrzebu. A zasiłek pogrzebowy w zdecydowanej większości przypadków, jest niewystarczający - dodaje dyrektor biura Izby.
W podobnym tonie wypowiada się Sylwia Miłosz - Stosio z zakładu pogrzebowego "Heaven" w Szczecinie. - Klienci szukają oszczędności. Wybierają tańsze trumny, kupują mniej kwiatów. Coraz częściej zdarza się, że osoba zmarła chowana jest w swoich starych ubraniach, choć jeszcze niedawno ludzie kupowali nowy ubiór. Liczy się każda złotówka - wylicza Sylwia Miłosz - Stosio i dodaje: - W niektórych przypadkach, kiedy widzimy, że sytuacja finansowa rodziny naprawdę jest trudna, rozkładamy płatności na raty. Nie zawsze jednak odzyskujemy swoje pieniądze.
I ona zwraca uwagę na wysokie koszty opłat cmentarnych, które pochłaniają gros środków wypłacanych w ramach zasiłku. Do tego nierzadko trzeba doliczyć zakup samego miejsca do pochówku. W Szczecinie kupno grobu ziemnego rodzinnego (dwumiejscowego) to wydatek ponad od 1 tys. do 1,4 tys. złotych. Ale już opłata za użytkowanie niszy urnowej do pochówku czterech urn kosztuje od 3,6 tys. złotych do 4,4 tys. złotych.
W innych miastach te stawki są podobne. Dla przykładu, w Gdańsku grób ziemny przeznaczony do tradycyjnych pochówków to wydatek od 1,8 do nawet 2,3 tys. złotych, a grób murowany o szerokości jednej trumny kosztuje nawet ponad 2,8 tys. złotych. W Warszawie na zakup rodzinnego grobu murowanego trzeba wyłożyć kilka tysięcy złotych.
>>>
Cos trumna za droga ... 50 % kosztow ??? Nagrobek tanszy ? Toz to lakierowane dechy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:25, 05 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Reporter Polski
Absurdalna decyzja. Zachorowała na raka, straciła zasiłek na syna
O bezduszności gdańskiej pomocy społecznej przekonała się Pani Beata Kozak, która opiekuje się chorym na autyzm synem. Jeszcze niedawno otrzymywała świadczenie pielęgnacyjne, ponieważ nie mogła pracować zawodowo. Niestety kobieta zachorowała na raka i wówczas ośrodek pomocy odebrał jej to świadczenie.
Powód? Urzędnicy twierdzą, że skoro ona sama potrzebuje pomocy osoby drugiej, to nie może zajmować się niepełnosprawnym synem.
...
Urzedole dajo czadu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:12, 07 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Urzędy nie kwapią się ujawniać wydatki
W samorządach urzędnicy wciąż często ukrywają przed mieszkańcami ile, za co i komu płacą z publicznych pieniędzy, wynika z raportu Sieci Obywatelskiej Watchdog, na który powołuje się "Rzeczpospolita".
- Jest lepiej niż kilka lat temu, ale jawność jeszcze się nie przyjęła jako zasada działania władzy, powiedziała gazecie Katarzyna Batko-Tołuć z Watchdog. Stowarzyszenie sprawdziło, w jakim stopniu byłe miasta wojewódzkie upubliczniają informacje o umowach, zlecanych usługach, np. budowlanych, i zamawianych produktach. Ankiety z pytaniami trafiły do 49 miast, wróciły z 46.
Okazało się, że tylko 10 urzędów publikuje wydzielony rejestr zawieranych umów w swoich biuletynach informacji publicznej. A jest to ważne, bo ujawnia jak wydaje się pieniądze z podatków obywateli. Watchdog ocenia, że takie rejestry publikuje zaledwie ok. 100 gmin - na 1,7 tys. wszystkich.
...
Urzendasi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:06, 12 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Oszacowano straty po zamieszkach w Święto Niepodległości
Najbardziej zdewastowane zostały okolice ronda Waszyngtona po praskiej stronie Wisły
Na blisko 90 tys. złotych wyliczone zostały straty po wtorkowych burdach i starciach z policją, do jakich doszło podczas Marszu Niepodległości. Władze stolicy właśnie podsumowały zniszczenia po zamieszkach. Ratusz chce obciążyć kosztami organizatorów marszu.
Najbardziej zdewastowane zostały okolice ronda Waszyngtona po praskiej stronie Wisły. Zdemolowane zostały m.in. wiaty przystankowe, znaki drogowe i metalowe barierki na rondzie Waszyngtona. Zniszczono także wysepki przystankowe i chodniki – to z nich chuligani wyrywali kamienie i kostkę brukową, którymi rzucali w funkcjonariuszy.
Straty poniosły cztery spółki miejskie – Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, Zarząd Oczyszczania Miasta, Zarząd Transportu Miejskiego oraz Zarząd Dróg Miejskich. Ta pierwsza jednostka oszacowała wartość zniszczonego mienia na 15 tys. zł. Uszkodzony został m.in. znajdujący się w pobliżu ronda Waszyngtona budynek MPWiK, rynny, rury spustowe, instalacja grzewcza, wentylacja, barierki, oświetlenie i instalacja odgromowa.
ZOM wycenił swoje koszty na 50 tys. zł, w tym koszt sprzątania – do godz. 5 rano pracowało przy tym około 100 osób. Zebrano w sumie blisko 10 ton śmieci, w tym głównie kostka betonowa i płyty chodnikowe, a także gruz, szklane i plastikowe butelki. Poza tym zniszczone zostały kosze na śmieci, drzewa, wygradzające je drewniane paliki, żywopłot, itd.
Jak wylicza ZTM, z jego infrastruktury zdewastowano: wysepki przystankowe, wygrodzenia, wiaty (wybite szyby), zdemontowana pokrywa studzienki drenażowej oraz zanieczyszczone torowisko w al. Zielenieckiej. Zniszczone zostały także trzy rowery Veturilo. Wartość uszkodzeń – 10 tys. zł. Z kolei na 15 tys. zł wycenił swoje straty ZDM.
- Będziemy się starać o zwrot tych kosztów od organizatorów Marszu Niepodległości. A jeżeli uda się zidentyfikować konkretną osobę, która zniszczyła określone mienie, będziemy pociągać do odpowiedzialności również ją – mówi Ewa Gawor, szefowa Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m.st. Warszawy.
Jak się jednak dowiedzieliśmy, do tej pory nie ma rozstrzygnięcia sądu w sprawie zwrotu kosztów od organizatorów Marszu Niepodległości za zniszczenia sprzed roku. Proces cywilny wciąż się ciągnie, nie została jeszcze nawet wyznaczona pierwsza rozprawa.
Dodajmy, że trwa także szacowanie strat policji. – Poobijane zostały radiowozy, w jednej z karetek wybita została szyba. Zniszczono także sprzęt policyjny – kaski oraz tarcze ochronne – mówi Onetowi starszy aspirant Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Przypomnijmy, do zamieszek doszło we wtorek, 11 listopada, podczas Marszu Niepodległości. Pierwsze przepychanki z policjantami miały miejsce jeszcze przed wejściem jego uczestników na most Poniatowskiego, w okolicy stacji PKP Warszawa Powiśle. Tu jednak straż marszu zapanowała jeszcze nad sytuacją, izolując chuliganów od funkcjonariuszy.
Kulminacja burd nastąpiła około godz. 16 na rondzie Waszyngtona, tuż obok Stadionu Narodowego. Kilkusetosobowa grupa chuliganów, która oddzieliła się od pochodu, zaatakowała policjantów. W ich stronę poleciały płytki chodnikowe, kostka brukowa, elementy metalowych bramek, znaki drogowe, a nawet butelki z benzyną. W odpowiedzi funkcjonariusze użyli armatek wodnych i broni gładkolufowej. Potem „bitwa” przeniosła się na al. Zieleniecką.
Zamieszki trwały blisko dwie godziny. Do jednostek policji doprowadzonych zostało w sumie 276 osób, z czego 199 zostało zatrzymanych. Chuligani będą sądzeni w trybie przyspieszonym, odpowiadając m.in. za czynną napaść na funkcjonariuszy. W zamieszkach rannych zostało 51 policjantów, z czego 11 zostało hospitalizowanych. Obrażenia odniosły również 24 osoby cywilne.
???
A to w jakim trybie ? Jak PO zorganizuje wiec i przyjada chule to znaczy placi PO za te straty ? Plugawa wladza .
A tak po sprawiedliwosci winny placic media . ONI MIELI SZOL KTORY ZAWSZE NAKRECALI ! BURDY SA ROBIONE POD TV ! ZE BEDA O NAS MOWIC ! Robili niusy . TO TERAZ NIECH PLACA KOSZTY WYTWORZENIA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:32, 12 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Dlaczego trójmiejscy urzędnicy przyznali sobie wysokie nagrody?
Urzędnicy trójmiejskich magistratów przyznali sobie ponad 3 mln złotych. Rekordzista otrzymał 4 tys. złotych. Skąd biorą się na to pieniądze i co decyduje o tym, kto dostanie nagrodę?
W gdańskim urzędzie miejskim pod koniec października nagrody wypłacono 500 urzędnikom. Magistrat zatrudnia 1100 osób, co oznacza, iż dodatek otrzymał prawie co drugi. Gest ten kosztował mieszkańców 670 tys. złotych. Kwota ta została w całości pokryta z funduszu płac. Nadwyżka powstała w efekcie długotrwałych zwolnień lekarskich, wakatów i przedłużających się konkursów. Nagrody otrzymali wyróżniający się pracownicy. Średnia ich wysokość to 1340 złotych.
Wysokość dodatków była zróżnicowana od 350 zł aż do 4 tys. Prezydent miasta nie przyznał sobie premii. Za to otrzymali je wszyscy jego czterej zastępcy - po 4 tysiące.
Dużo bardziej przejrzyste zasady panują w Gdyni. Środki przeznaczone na premie są jawne i stanowią oddzielną pozycję w miejskim budżecie. Gdyńscy urzędnicy mogą liczyć na dwie premie w ciągu roku. Ich wysokość oscyluje od 300 do 1200 złotych. W tym roku na premie urzędnicze nagrody, podwyżki, a także na nowe etaty zarezerwowano ponad 2 mln złotych.
- Osobną kategorią są nagrody pojedyncze dla osób wykonujących dodatkową pracę. Przyznawane są na wniosek naczelników wydziałów, którzy w ten sposób chcą uhonorować dobrze pracującego podopiecznego – powiedział Jarzy Zając, dyrektor Urzędu Miasta w Gdyni.
Najmniejsza liczba urzędników zatrudniona jest w sopockim magistracie. W tym roku dla urzędników przewidziano tylko półroczne premie, które były wypłacane w czerwcu. Wręczono je ponad 200 osobom. Ich łączny koszt wyniósł prawie 386 tys. złotych. Magistrat od połowy roku nie wręcza żadnych dodatkowych nagród. Przyznanie innych dodatków nie jest również planowane. Sami urzędnicy nieoficjalnie wspominają o możliwości tzw. świątecznych premii w grudniu.
>>>
Byla kasa to wzieli !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:00, 21 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Współczesna
Naczelnik policji Andrzej W. postawił budynki, na które nie miał pozwolenia
Andrzej W. był w sejneńskiej policji jedną z najważniejszych osób
Na swojej działce postawił budynki, na które nie miał pozwolenia. Prawdopodobnie skłamał też w oświadczeniu majątkowym. Wszystko wyszło na jaw po publikacji "Gazety Współczesnej".
Andrzej W., do niedawna naczelnik jednego z wydziałów komendy policji w Sejnach i miejscowy radny, usłyszał prokuratorskie zarzuty. Okazało się, że na należącej do niego działce w podsejneńskiej wsi postawił budynki znacznie przekraczające gabarytami te, na jakie otrzymał pozwolenie.
– Podejrzany przyznał się do winy – dowiadujemy się w prokuraturze. – Grozi mu do dwóch lat więzienia.
Niedługo Andrzej W. może też usłyszeć kolejny zarzut. Nieruchomości znajdujących się w podsejneńskiej wsi nie wykazywał bowiem w oświadczeniu majątkowym, które składał jako radny.
Na początku tego roku po raz pierwszy opisaliśmy tę sprawę. Z sejneńskich urzędów nie udało nam się jednak wydobyć żadnych konkretnych informacji. Starosta Andrzej Szturgulewski, któremu podlegają kwestie związane z pozwoleniami na budowę, odmówił odpowiedzi na nasze pytania, zasłaniając się przepisami.
Z kolei sam Andrzej W. zapewniał, że wszystko jest w porządku i prawa w żadnym razie nie złamał.
Na naszą publikację zareagowało Centralne Biuro Antykorupcyjne, które zajmuje się m.in. weryfikowaniem oświadczeń majątkowych radnych.
Niedługo po pierwszym tekście w tej sprawie Andrzej W., jeden z najważniejszych od lat sejneńskich policjantów, odszedł na emeryturę.
Tymczasem CBA uznało, że w jego przypadku mogło dojść do złamania prawa. Odpowiedni wniosek został skierowany więc do prokuratury.
Ta analizowała materiały przez kilka tygodni, po czym zaprosiła byłego policjanta do siebie. Usłyszał zarzut naruszenia prawa budowlanego. Zgoda na inwestycję dotyczyła znacznie mniejszych obiektów niż postawił w rzeczywistości. Nie wiadomo, dlaczego osoba, która przez lata stała na straży praworządności, czegoś takiego się dopuściła.
Emerytowany policjant zajmuje się obecnie prowadzeniem biznesu.
...
Swiecil, niestety nie przykladem .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 16:03, 21 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:22, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Spór ws. bloku komunalnego. Mieszkańcy zostali wprowadzeni w błąd?
Piotr Ogórek
We wtorek rozpoczęto budowę bloku z mieszkaniami komunalnymi przy ul. Mały Płaszów. Okoliczni mieszkańcy protestują, bowiem twierdzą, że nikt z nimi tego nie konsultował. Dodatkowo zarzucają urzędnikom, że wprowadzili ich w błąd ws. uzyskania pozwolenia na budowę, od którego chcieli się odwołać. Prezydent Jacek Majchrowski tłumaczy, że "zawinił system", ale miasto musi budować lokale komunalne.
Na Małym Płaszowie ma tam powstać blok z 48 lokalami, w tym mieszkania na parterze dla osób niepełnosprawnych. Do tego 60 miejsc parkingowych oraz plac zabaw wyposażony w piaskownicę, zjeżdżalnię, itp. Zarówno parking, jak i plac mają być ogólnodostępne. Inwestycję zrealizuje firma Dorbud, a jej koszt to ok. 6 mln zł.
W całej sprawie protestują jednak okoliczni mieszkańcy. Mają za złe urzędnikom, że nikt z nimi nie konsultował powstania tego typu budynku. Największy zarzut mają jednak o to, że – jak mówią, zostali wprowadzeni w błąd ws. pozwolenia na budowę, od którego chcieli się odwoływać.
- Nie negujemy konieczności powstawania bloków komunalnych choć uważamy, że powinny to być pojedyncze mieszkania w poszczególnych inwestycjach. Jeśli chodzi o blok komunalny w naszej okolicy, to nie zostały przeprowadzone konsultacje społeczne z mieszkańcami w tej sprawie. O budowie dowiedzieliśmy się w momencie, kiedy przetarg został rozstrzygnięty. Miasto dopiero wtedy postanowiło zorganizować konsultacje, choć tak naprawdę było już za późno – mówi Onetowi mieszkanka Małego Płaszowa.
Skandalem zdaniem mieszkańców jest natomiast to, jak wyglądała ich korespondencja z Wydziałem Architektury. - Przez ostatnie miesiące co 2-4 tygodnie wysyłaliśmy zapytanie, czy toczy się postępowanie w sprawie uzyskania pozwolenia na budowę bloku komunalnego. Było jasne dla urzędników, że zamierzamy się odwołać od pozytywnej decyzji. Jak sobie z tym poradzili? 24 października zostało wydane pozwolenie na budowę, a tymczasem 31 października urząd odpisał nam, że nie toczyło się i nie toczy postępowanie w powyższej sprawie – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
I rzeczywiście - w piśmie z ostatniego dnia października czytamy, że od września 2013 do dnia dzisiejszego nie toczy się żadne postępowanie ws. terenu przy ul. Mały Płaszów. Natomiast w piśmie z 12 listopada czytamy już, że pozytywna decyzja na budowę bloku komunalnego została wydana. Co ważne, 12 listopada to data, kiedy pozwolenie uzyskało ostateczność.
Z całą sprawą zaznajomiony jest prezydent Jacek Majchrowski, który przyznaje, że doszło do błędu. - Miałem te pisma w ręce. Z tego co wiem, zawinił niestety system, który wykazywał, że tam się nic nie dzieje. Dopiero potem poszła poprawna odpowiedź – mówi Onetowi.
- Nie propagujemy teorii spiskowych. Być może rzeczywiście doszło do pomyłki. W tej sytuacji żądamy jednak, aby zostało nam przywrócone prawo wniesienia odwołania od decyzji, którego to prawa zostaliśmy pozbawieni przez błąd urzędników – odpowiadają mieszkańcy Małego Płaszowa.
Jacek Majchrowski przekonuje jednak, że ich protest czy obawy są nieuzasadnione. Prezydent uważa, że okoliczni mieszkańcy protestowali, bo boją się, że będą mieć za sąsiadów patologiczne rodziny. - Zachęcam zatem do obejrzenia osiedla na Magnolii czy na Łazach. Tego typu mieszkań nie dajemy patologicznym rodzinom. To by się mijało z celem, żeby wpuszczać kogoś do nowego mieszkania, które będzie potem dewastował – mówi Onetowi.
Jak podkreśla, do tego typu lokali komunalnych trafiają osoby, które mają orzeczoną trzyletnią eksmisje z mieszkań prywatnych. - To często lekarze, prawnicy lub nauczyciele, z reguły na emeryturze, którzy nie mogą ze względu na koszty pozostać w prywatnych kamienicach. My im mamy obowiązek zapewnić mieszkania. Mieszkańcy Małego Płaszowa nie muszą się więc martwić o złe sąsiedztwo, bo my takie osoby zawsze odpowiednio dobieramy – dodaje.
Co do ewentualnego odwołania to prezydent Krakowa przypomina, że chodzi o działkę miejską, a protestujący mieszkańcy nie są stroną w postępowaniu. - Jest przecież konieczność budowy mieszkań komunalnych. Musimy je budować, a mało mamy działek budowlanych, na których możemy to robić, więc każdą taką działkę wykorzystujemy – podkreśla.
Już we wtorek wiceprezydent Tadeusz Trzmiel tłumaczył, że do nowych mieszkań komunalnych zostanie przeprowadzony bardzo staranny dobór najemców. Będą to osoby, które nie naruszają porządku domowego w dotychczasowym miejscu zamieszkania, dbają o zajmowane mieszkania oraz posiadają środki finansowe umożliwiające regulowanie płatności tytułem czynszu.
...
Urzednicy klamali ? O to chodzi ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:31, 27 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Zrobił motodeskę i nie może nią jeździć, bo... musi ją zarejestrować
Ubawili się fachowcy stacji diagnostycznej, gdy usłyszeli, że mają zrobić przegląd deskorolki. Właścicielowi "pojazdu" nie do śmiechu.
Właściciel deskorolki (prosi, żeby nie wymieniać jego nazwiska) też by się chętnie pośmiał, ale czeka go sąd za "poruszanie się pojazdem nieprzystosowanym do ruchu oraz bez ubezpieczenia OC". Każdy kierowca wie, że to nie przelewki. Tylko czy słowo: kierowca jest właściwe?
Mieszkaniec Międzyrzecza po pracy z zapałem buduje trójkołowe motory czy motoparalotnie. Zbudował też motodeskę, czyli deskorolkę z silnikiem. Na Zachodzie takie cudeńka są popularne, u nas dopiero się pojawiają.
Własnoręcznie skonstruowaną deską z silnikiem nasz bohater jeździł po parkingu obok Lidla, aż zauważył go policjant (zresztą komenda jest w pobliżu). Przez Międzyrzecz maszerowali akurat uczestnicy jakieś akcji. Ani policja, ani konstruktor deski już nie bardzo pamiętają, co to była za akcja, ale może gdyby nie ona, nie byłoby też… akcji z deskorolką. A tak - to jedna z wersji wydarzeń - ludzie szli i krzywo patrzyli, jak konstruktor deskorolki śmigał po parkingu i robił przy tym trochę hałasu (moto-deska hałasuje tyle co np. kosiarka do trawy). Widać - to znów jedna z wersji wydarzeń - policjant musiał zareagować. I zareagował.
- Tu nie wolno jeździć! - usłyszał właściciel deskorolki. - To jak wjechały samochody?- zdziwił się "sprawca" i zbił mundurowego z tropu. Ten na chwilę deskorolce z silnikiem odpuścił, ale zaraz wrócił, żeby wlepić mandat za brak dowodu rejestracyjnego, ważnego przeglądu technicznego i ubezpieczenia OC. - Jaka stacja zrobi przegląd deskorolki i gdzie mam wykupić OC?! - zapytał konstruktor, a że policjant nic nie odpowiedział, właściciel motodeski uznał, że sprawa skończona. Po dwóch tygodniach dostał wezwanie na komendę. Potem jeszcze spotykał się z policjantem, był w komendzie, ostatecznie odmówił przyjęcia mandatu, więc - takie są procedury - policja skierowała wniosek do sądu.
W międzyczasie właściciel deskorolki próbował - jak się tego domagał mundurowy - zrobić badanie techniczne "pojazdu". Bez tego, jak wiadomo, nie ma rejestracji. Jednak w stacjach w Międzyrzeczu i Trzcielu tylko fachowców rozśmieszył.
Uśmiechnął się też dyrektor gorzowskiego wydziału komunikacji Marek Kubik, gdy zapytaliśmy, czy zarejestrowałby deskorolkę z silnikiem. A gdy dziennkarze "Gazety Lubuskiej" zapewnili, że to nie żart, dyrektor cierpliwie omówił z nami przepisy, które ma w jednym palcu.
I tak: są wprawdzie pojazdy silnikowe wolnobieżne (np. sadzarka do roślin) i takie, które osiągają prędkość powyżej 25 km/h (motodeskorolka osiąga 25 km/h). Ale pojazd to jednak powinien mieć kierownicę, hamulce...
Wprawdzie jest coś takiego jak pojazd marki Sam, gdy ktoś konstruuje oryginalny samochód czy inny wehikuł. Sam-y można rejestrować. Ba, konstruktor z Międzyrzecza ma już taki w garażu, to trójkołowy motocykl. Jak najbardziej zarejestrowany, bo pozwalają na to przepisy. - Gdzie są te dotyczące deskorolki z silnikiem?! - pyta konstruktor.
Rzeczniczka międzyrzeckiej komendy Justyna Łętowska mówi, że wniosek do sądu nie musi oznaczać kary dla konstruktora. Ale skoro przepisy nie są jasne (międzyrzecki wydział komunikacji nie ma tu wątpliwości - motodeska to pojazd silnikowy), to może sąd rozstrzygnie, jak traktować deskorolkę z silnikiem.
...
Tacy praworzadni . Niestety nie przy wyborach .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:46, 28 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Uprzywilejowani
Chyba nie ma dziś w Polsce osoby, której nie przysługuje jakiś przywilej – donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
"Każda ulga kosztuje obywateli więcej niż teoretyczne oszczędności, jakie ma przynieść, bo przecież podatnik musi nie tylko ją sfinansować, ale jeszcze opłacić cały system administracji, który ulgami zarządza i je kontroluje" - mówi Andrzej Sadowski, założyciel Centrum im. Adama Smitha.
Tymczasem wszyscy są zajęci albo korzystaniem z ulg, albo walką o ich utrzymanie, lub wytykaniem innym, że mają więcej przywilejów. Prawie nikt nie zadaje sobie natomiast pytania, kiedy i po co w ogóle wprowadzano poszczególne przywileje. I które z nich są potrzebne.
Prof. Stanisława Golinowska - współzałożycielka Fundacji CASE, ekspert z zakresu polityki społecznej - podkreśla, że polityka społeczna w Polsce jest obecnie dramatycznie nieprofesjonalna. Partie wpisują propozycje w tej kwestii do swoich programów, a następnie często sam premier podejmuje decyzję o wsparciu danych obywateli. Grupa, która uzyska pomoc, traktuje ją jak prawo nabyte, którego nie można już odebrać.
Według ekspertów, lekiem na tak rozdrobniony i nie zawsze efektywny system mogłaby być edukacja, która uświadomiłaby obywatelom, że nie ma bezpłatnych ulg lub przywilejów.
...
Odwieczny absurd . Na ktorym rosnie biurokracja ktora tym zarzadza ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:06, 05 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Za niewykorzystane urlopy w głogowskim ratuszu płacą grube tysiące
Prezydent Głogowa Jan Zubowski nie odchodzi z urzędu z pustymi rękoma - Gazeta Lubuska
W poniedziałek prezydent Jan Zubowski spędzi ostatni dzień w swoim gabinecie. Będzie musiał zabrać swoje osobiste rzeczy, między innymi rodzinne zdjęcia i wyprowadzić się. Ale nie odchodzi z pustymi rękoma.
Przysługuje mu bowiem nie tylko trzymiesięczna odprawa, ale także ekwiwalent za niewykorzystany urlop. Na jego konto wpłynie za chwilę 35.796 zł odprawy, a także 20.048 zł ekwiwalentu za 35 dni urlopu, który zamiast wykorzystać na odpoczynek, poświęcił pracy. A ponadto, jako osoba oddelegowana z miejsca pracy (z III LO) do pełnienia funkcji prezydenta, nie pozostanie bezrobotnym. Ma prawo tam wrócić i pracować.
Również w niezłej sytuacji finansowej wyprowadzać się będzie z ratusza jego zastępca Leszek Szulc, on ma do odebrania 7.392 zł ekwiwalentu za niewykorzystany urlop. Czy czeka na niego jakaś nowa praca? Na razie nie wiadomo, choć prawdopodobnie ma na nią szansę na przykład w jednej z podgłogowskich gmin. A jak będzie faktycznie, dowiemy się zapewne za kilka tygodni.
Można powiedzieć, że także niezłe są perspektywy drugiego zastępcy J. Zubowskiego, Leszka Rybaka. Przypomnijmy, że poświecił się on dla wyborów swojego zwierzchnika, zwolnił z pracy w ratuszu, by zostać pełnomocnikiem finansowym komitetu wyborczego prezydenta. Musiał odejść z pracy kilka tygodni temu, ale jego perspektywy na nowe zatrudnienie są bardzo konkretne.
Otóż znalazł pracę w Zakładzie Gospodarki Komunalnej. Kim będzie? Zastępcą dyrektora Marka Rychlika. - Jest taka sytuacja w ZGM, że na dłuższym zwolnieniu będzie mój zastępca - powiedział nam. - Szukałem więc fachowca, który mógłby go zastąpić. Uważam, że pan Rybak jest najlepszym kandydatem. Zostanie zatrudniony w piątek.
....
Od gory do dolu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:34, 09 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Pokoje gościnne na komisariacie w Charzykowach. Policja się tłumaczy
Po co komu na posterunku policji małżeńskie łóżka? Aż trzy takie szerokie łoża znalazły się na wyposażeniu niewielkiego komisariatu w Charzykowach na Pomorzu. Każde łóżko stoi w osobnym pokoju, a każdy pokój oprócz łóżka ma standardowe, hotelowe wyposażenie.
Policja tłumaczy, że to dla wygody funkcjonariuszy, którzy przyjadą tam pracować. Tyle że wszystko wskazuje na to, że ten mały, wiejski posterunek położony w malowniczym miejscu nad jeziorem ma być miejscem letniego wypoczynku dla policjantów i ich rodzin, a na te luksusy z publicznej kasy wydano ponad milion złotych.
..
Nawet osrodek to moglby i byc tylko trzeba zbadac jego zasadnosc .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:02, 11 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Obudziła się w kostnicy. Teraz czeka aż "wskrzesi" ją sąd
Prokuratura chce "przywrócenia do życia" 91-letniej pani Janiny, która uznana za zmarłą, po kilkunastu godzinach obudziła się w chłodni. Wcześniej wystawiono jednak akt zgonu z nazwiskiem kobiety. Dokument wciąż jest ważny - informuje "Dziennik Wschodni".
Na formalne przywrócenie do życia pani Janina czeka od ponad miesiąca. Na początku listopada przedwcześnie uznano ją za zmarłą. O sprawie pierwszy poinformował "Dziennik Wschodni".
– Akt zgonu można unieważnić tylko poprzez sąd – wyjaśnia w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej. – Wniosek w tej sprawie przesłano dopiero teraz, ponieważ konieczne było zebranie całej dokumentacji potwierdzającej, że kobieta jest w dobrej kondycji. Do wniosku załączono również zeznania bratanka 91-latki.
Ponadto policjanci ustalają, czy lekarka, która stwierdziła zgon, dopuściła się zaniedbania. Jeśli lekarka usłyszy zarzuty, grozić jej może do 3 lat więzienia.
Uznana za zmarłą obudziła się w chłodni
91-letnia pani Janina Kołkiewicz z Ostrowa Lubelskiego w chłodni zakładu pogrzebowego wróciła do życia - poinformował 13 listopada "Dziennik Wschodni". - Ani mnie, a mojej poprzedniczce, która przez 30 lat kierowała urzędem, podobna sytuacja się nigdy nie przytrafiła - mówił w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" Henryk Klementewicz, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Ostrowie Lubelskim.
6 listopada rodzina stwierdziła, że starsza pani nie oddycha, a jej tętno nie jest wyczuwalne. Również lekarz, wezwany przez rodzinę, stwierdził zgon 91-latki. Dwie godziny później panią Janinę zabrała firma pogrzebowa.
Rodzina zaczęła już przygotowania do pogrzebu: zawiadomiono księdza, rozwieszono klepsydry. O północy zadzwonili jednak z chłodni, że pani Janina żyje. - Zauważyli, że worek się rusza - relacjonowała pani Bogumiła Kołkiewicz z Ostrowa Lubelskiego, krewna 91-letniej Janiny, która wspólnie z mężem opiekuje się staruszką.
- Ciocia nic nie wie o tym, co się wydarzyło. Ma miażdżycę. Poza tym jest bardzo zdrową osoba - mówiła pani Bogumiła. Zaskoczenia całą sytuacją nie ukrywa urzędniczka i lekarka, która wypisała akt zgonu. - Nie wiem, jak to możliwe. Do dziś jestem w szoku - przyznaje lekarka.
...
Jak wystawili papier to nie zyje i koniec ! I nie ma dyskusji ! Urzendasi to młotki ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:35, 16 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Problemy z systemem nowych dowodów osobistych. PiS grzmi: rząd zawalił sprawę
Przesunięcie - z 1 stycznia na 1 marca 2015 r. - terminu wejścia w życie przepisów, na mocy których będzie można składać wnioski o wydanie nowego dowodu osobistego w dowolnej gminie na terenie kraju - zakłada projekt MSW, którym poparła sejmowa komisja. Wiceminister spraw wewnętrznych Piotr Stachańczyk poinformował, że decyzję o przesunięciu tego terminu podjęto w związku z tym, że wyniki przeprowadzonych testów nie były w pełni satysfakcjonujące.
Chodzi o projekt noweli ustaw: o dowodach osobistych, o ewidencji ludności i Prawo o aktach stanu cywilnego. Projekt zakłada wydłużenie o dwa miesiące vacatio legis dwóch pierwszych ustaw; oznacza to, że do 1 marca 2015 r. nowe wzory dowodów nie będą wydawane. Po 1 stycznia 2015 r. dotychczasowe dowody osobiste zachowają ważność - nie będzie więc konieczności wymiany dokumentów.
Odsunięte w czasie będą także niektóre przepisy ustawy Prawo o aktach stanu cywilnego. Przewiduje ona 6-miesięczny okres przejściowy, w którym urzędy stanu cywilnego - nie od 1 stycznia (jak wcześniej przyjęto), ale od 1 marca 2015 r. - przez pół roku wdrażania nowego systemu informatycznego będą mogły pracować równolegle - na starych i nowych zasadach.
Jak podkreśla MSW, celem projektu jest zapewnienie bezpiecznego wdrożenia systemu, na który składają się m.in. rejestr PESEL i rejestr dowodów osobistych. Wiceminister SW Piotr Stachańczyk poinformował, że decyzję o przesunięciu tego terminu podjęto w związku z tym, że wyniki przeprowadzonych testów nie były w pełni satysfakcjonujące. Poinformował, że MSW otrzymywało z gmin prośby, aby przesunąć okres wejścia w życie nowych przepisów. Dodał, że chodzi o właściwe przygotowanie urzędników, którzy od dłuższego czasu przechodzą szkolenia.
- Przesunięcie tego terminu pozwoli dodatkowo przetestować system. Jest to największa merytoryczna zmiana w pracy urzędów w naszym kraju. Chodzi o fundamentalne rejestry dla działania państwa - powiedział Stachańczyk.
Sasin: rząd tę sprawę zawalił
Posłowie PiS zasiadający w sejmowej komisji spraw wewnętrznych skrytykowali rząd za niedotrzymanie zapowiadanych wcześniej terminów. Jacek Sasin powiedział, że MSW miało wiele czasu na całkowite wdrożenie tego systemu. - Było kilka lat na przygotowania, a i to okazało się za mało. Rząd tę sprawę zawalił - powiedział Sasin.
- W tej dziedzinie rządowi nic nie udało się zrobić na czas, a tego czasu było bardzo dużo. To bardzo źle wygląda. Takie sytuacje nie powinny się zdarzać - dodał Jarosław Zieliński (PiS).
Odnosząc się do tej krytyki Stachańczyk przyznał: "Wyrażam zaniepokojenie, że tak późno. Zgadzam się, że tak nie powinno być".
Przedstawiciele pozostałych klubów nie zabrali głosu podczas posiedzenia komisji. Ostatecznie projekt poparło 13 posłów, nikt nie był przeciw. Ośmiu posłów wstrzymało się od głosu.
W myśl przepisów, które miały wejść w życie od 1 stycznia przyszłego roku, utworzony miał zostać elektroniczny rejestr dowodów osobistych. Dostęp do niego będą miały urzędy gmin. Dzięki temu wniosek o wydanie dowodu osobistego będzie można złożyć w dowolnej gminie na terenie całego kraju, niezależnie od miejsca zamieszkania. Będzie także możliwość elektronicznego przesłania wniosku o wydanie dowodu.
Do wniosku o wydanie dowodu osobistego musimy dołączyć fotografię, która powinna być wykonana nie wcześniej niż 6 miesięcy przed dniem złożenia wniosku. Format i wymiary nowego dowodu osobistego pozostaną takie same jak dotychczas. Natomiast fotografia będzie taka sama jak ta, która obowiązuje w paszportach. Dowód osobisty będzie ważny przez 10 lat od daty wydania, z wyjątkiem dowodu osobistego wydawanego dzieciom poniżej 5. roku życia, który będzie ważny przez 5 lat. Dowód osobisty będzie mógł odebrać w gminie także pełnomocnik.
Nowy wzór dowodu osobistego nie będzie już zawierał informacji o adresie zameldowania, kolorze oczu i wzroście. Nie będzie też zeskanowanego podpisu posiadacza dowodu osobistego.
Odsunięte w czasie - z 1 stycznia na 1 marca 2015 r. - będą także zmiany w prowadzeniu elektronicznej rejestracji aktów urodzeń, małżeństw i zgonów, i udostępnianie ich odpisów w dowolnym USC.
...
Ja tam nie tesknie za lazeniem po fotografach urzedach wiec moze PiS by sie zamknal . A niech sie opozni i o 10 lat ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:39, 23 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": administracja puchnie
Rosną wydatki państwa za sprawą tworzenia nowych instytucji i stanowisk, pisze "Rzeczpospolita" i podaje przykłady "radosnej passy" powoływania nowych urzędów publicznych.
Kompetencje wyceny leczenia przejmie od NFZ Agencja Oceny Technologii Medycznych, zapowiada gazeta. Przy niej jako organ opiniodawczy powstanie Rada ds. Taryfikacji. W jej skład wejdą osoby, które powoła minister zdrowia. Za jedno posiedzenie członek rady będzie mógł otrzymać 3,5 tys. zł plus zwrot kosztów dojazdu. Koszty agencji, związane tylko z wyceną świadczeń, mają sięgać 460 tys. zł rocznie.
Kolejną instytucją finansowaną z budżetu ma być Rada Dialogu Społecznego, która przejęłaby obowiązki Komisji Trójstronnej, ale też częściowo Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Jej powołania chcą pracodawcy i związkowcy bojkotujący od półtora roku posiedzenia komisji. Koszty pokryje budżet, ale nie będą one wielkie, na komisję szło rocznie ok. 5 mln zł, uspokaja Jan Guz, szef OPZZ.
Przykład idzie z góry. W tyle nie pozostają więc samorządy; przez rok pojawiło się w nich 6,3 tys. nowych urzędników.
...
Super ! Urzedasi nie pozwalaja o sobie zapomniec .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:24, 31 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Pięć miliardów na trzynastki dla urzędników
Dodatkowe wynagrodzenia roczne rosną w lawinowym tempie – donosi"Dziennik Gazeta Prawna".
Z danych resortu finansów wynika, że w tym roku na trzynastki w samorządach wydano o ok. 50 mln zł więcej niż w 2013 r. W sumie do pracowników samorządowych trafiło w ten sposób 3,9 mld zł. W pozostałych instytucjach publicznych, w tym ministerstwach i urzędach wojewódzkich, wypłaty wyniosły łącznie 1,219 mld zł.
Zdaniem ekspertów kolejne rekordy będą bite w I kwartale 2015 r., kiedy szefowie wypłacą dodatkowe wynagrodzenie za 2014 r. Powody coraz większych wydatków na ten cel są co najmniej dwa: wzrost zatrudnienia (głównie w samorządach), a także automatyczne podwyższanie nagród i dodatków stażowych.
Urzędy muszą wypłacać te pieniądze, bo dodatkowe wynagrodzenia roczne przysługuje każdemu, kto przepracował co najmniej sześć miesięcy w danym roku kalendarzowym. Trzynastka to nic innego jak 8,5 proc. pełnego wynagrodzenia otrzymanego za cały 2014 r.
Eksperci uważają, że rząd powinien zlikwidować to świadczenie. "Nie ma sensu, aby system motywacyjny opierał się na stałych dodatkach" - mówi dr Stefan Płażek, adwokat z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
...
Czyli w kraju sie powodzi ... Nie tym co trzeba .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:40, 21 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Tajemnicze zniknięcie miliona zł z konta urzędu w Jaworznie
Co stało się z miejską kasą? Od tygodnia trwają poszukiwania blisko miliona złotych, które zniknęły w tajemniczych okolicznościach z konta urzędu w Jaworznie (woj. śląskie).
Od 13 stycznia trwają nerwowe poszukiwania około miliona złotych, które „wyparowały” z konta miejskiej kasy w Jaworznie.
- Urząd Miejski padł ofiarą przestępstwa internetowego na koncie gminy. W trakcie realizacji jednego z przelewów bankowych doszło do kradzieży – przekazał oświadczenie Sebastian Kuś, rzecznik jaworznickiego magistratu.
Jak mówi Wirtualnej Polsce policja, najprawdopodobniej w chwili wykonywania przelewu doszło do włamania na konto magistratu.
- Takie rzeczy się zdarzają. Głównie wtedy, gdy któryś z urzędników miejskich odpowiedzialnych za dokonywanie przelewów ściągnie na swój dysk złośliwe oprogramowanie. Najczęściej przenoszone w e-mailach, stronach dla dorosłych lub mobilnych dyskach. Oczywiście w tej konkretnej sprawie nie można o niczym przesądzać, ale analizując globalne zachowania hackerów, to najprawdopodobniejsza wersja. „Konie trojańskie” celowo podmieniają numery kont w formularzach płatniczych, a straty są liczone w miliardach dolarów – mówi dla Wirtualnej Polski Marcin Ostrowski, informatyk.
Urzędnicy zapewniają, że o zdarzeniu natychmiast poinformowana została policja i prokuratura. Sprawę aktualnie badają śledczy informatycy, którzy mają wyjaśnić, co się stało z blisko milionem złotych.
...
No pacz pan kasa wyparowala !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:44, 30 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Cudowne uzdrowienie funkcjonariusza
Po zmniejszeniu wynagrodzenia za chorobowe mundurowi prawie przestali chorować – informuje "Gazeta Wyborcza".
W czerwcu 2014 r. weszła w życie ustawa zmniejszająca wynagrodzenie mundurowych na chorobowym do (tak jak w przypadku cywilów) 80 proc. pensji. Nowe prawo przełożyło się na statystyki.
Przez pierwsze trzy miesiące obowiązywania ustawy liczba funkcjonariuszy na zwolnieniach spadła o jedną trzecią. "Gazeta Wyborcza" dotarła do najnowszych danych za kolejny kwartał.
We wrześniu 2014 r. w porównaniu z tym samym miesiącem rok wcześniej nastąpił spadek zwolnień aż o prawie 50 proc. Jeszcze lepiej było w październiku – spadek przekroczył 53 proc.
...
Niestety to tez urzednicy i takie maja zasady funkcjonowania .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:37, 10 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Urzędnicy w ministerstwach dostali ponad 60 mln zł nagród
Nagrody o wartości ponad 60 milionów złotych nagród dostali w 2014 r. urzędnicy w ministerstwach - informuje Radio ZET.
Pod lupę wziętych zostało 17 ministerstw, nie włączając w to Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Suma premii wyniosła 63 858 702,78 złotych.
Najwyższe nagrody były w Ministerstwie Finansów: 17,285 mln zł, choć - jak zaznacza Radio Zet - kwota ta rozłożyła się na niemal 2 tys. pracowników. Najmniej dostali pracownicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - w sumie 150 tys. złotych.
W czołówce znalazły się jeszcze Ministerstwo Obrony Narodowej (ponad 7,5 mln zł dla 746 osób), Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (ponad 7,7 mln zł dla 832 osób), MSW (ponad 7 mln zł dla 882 pracowników) i Ministerstwo Gospodarki (ponad 6,4 mln zł dla 1007 osób).
Jeśli chodzi o kwoty przypadające na pojedynczego pracownika, sumy były różne. Przykładowo w Ministerstwie Zdrowia najniższa nagroda to 300 zł, najwyższa zaś - 9 tys. zł.
Obliczenia nie uwzględniają MSZ, które nie podało precyzyjnych danych, a jedynie poinformowało, iż kwota premii to średnio 483,81 zł brutto na jednego pracownika.
W sumie nagrody dostało około 10 tys. urzędników. Ministerstwa tłumaczą, że przyznawanie nagród jest niezbędne dla motywowania pracowników.
...
Tak dobrze zondzo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:38, 11 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Urząd wzywa mieszkańców na przesłuchania. "Wysługują się nami"
Urzędnicy każą donosić mieszkańcom na sąsiadów
Wezwania do Urzędu Miasta w celu złożenia zeznań to nowy sposób określenia wysokości opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi przez Wydział Podatków i Opłat Lokalnych w Opolu. Urzędnicy pod groźbą kary wysługują się mieszkańcami miasta w celu uzyskania potrzebnych im informacji - podaje portal 24opole.pl.
Takie wezwanie otrzymała jedna z mieszkanek Opola, która pod groźbą w wysokości do 2800 zł została wezwana do Urzędu Miasta, by złożyć zeznanie, ile osób mieszka u jej sąsiada. – Miałam zostać przesłuchana, by urząd mógł określić wysokość opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi - relacjonuje w rozmowie z 24opole.pl.
Urząd wysyła zawiadomienia z podaniem konkretnej daty i godziny, na jaką mają stawiać się mieszkańcy w Referacie Wymiaru Opłaty za Gospodarowanie Odpadami Komunalnymi Wydziału Podatków i Opłat Lokalnych - pisze portal.
Czytelniczka 24opole.pl uważa, że urzędnicy "wysługują się mieszkańcami", którzy są wzywani do urzędu w godzinach pracy, a następnie "zmuszani do donoszenia na sąsiadów". - Jestem oburzona straszeniem mnie karą - dodaje.
Jak mówi Monika Wierzawicka, podinspektor Referatu Wymiaru Opłaty za Gospodarowanie Odpadami Komunalnymi Wydziału Podatków i Opłat Lokalnych w Urzędzie Miasta, takie działania jak wzywanie na świadków sąsiadów nakłada na urząd ordynacja podatkowa i ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Na pytanie, dlaczego urzędnicy sami nie kontrolują mieszkańców w ich miejscu zamieszkania pod kątem złożonych tzw. deklaracji śmieciowych, podinspektor odpowiada: "mamy prawo wzywać sąsiadów, bo oni zwykle lepiej wiedzą, ile w sąsiednim mieszkaniu mieszka osób"
...
O a co to za nowy obyczaj . Jakis taki noworuski .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:51, 13 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Portal za 66 milionów złotych jednak nie powstanie?
Tomasz Pajączek
Zdaniem Jerzego Michalaka (z prawej) projekt za "66 milionów" jest nieużyteczny społecznie
To miał być portal jakiego w Polsce jeszcze nie było. I wszystko wskazuje na to, że nie będzie, bo samorząd województwa rozważa wycofanie się z projektu e-Dolny Śląsk. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść w ciągu tygodnia.
– E-Dolny Śląsk, czyli sławny projekt za "66 milionów" jest nieużyteczny społecznie. Będę wnioskował o odstąpienie od tego projektu. Najważniejszą sprawą jest w tej chwili uchronienie przed utratą pieniędzy unijnych – napisał Jerzy Michalak, wicemarszałek województwa dolnośląskiego na swoim profilu na Facebooku.
Jeśli trzeba będzie zwrócić unijną dotację, Dolny Śląsk może stracić 85 proc. z 66 mln zł przeznaczonych na portal, czyli ponad 50 milionów.
– Projekt od dłuższego czasu jest na ścieżce kryzysowej – podkreśla w rozmowie z Onetem Jarosław Perduta, rzecznik marszałka dolnośląskiego. Wiadomo, że w tej chwili w Urzędzie Marszałkowskim trwa gorączkowa analiza i rozważanych jest kilka wariantów. Jeden z nich faktycznie zakłada odstąpienie od projektu, który miał być dumą regionu.
Urzędnicy sprawdzają między innymi, jakie mogą być jeszcze inne konsekwencje zerwania umowy oraz czy środki unijne pozyskane na budowę platformy będzie można zachować i wykorzystać na inny cel.
Jeszcze kilka miesięcy temu przedstawiciele samorządu województwa przekonywali jednak, że zerwanie umowy na realizację kosztownego projektu nie wchodzi w grę, bo to oznaczałoby wypłatę 10 milionów złotych odszkodowania. Te pieniądze urząd musiałby zapłacić warszawskiej firmie Qumak, która miała stworzyć portal i zarządzać nim przez pięć lat. Zgodnie z planem platforma informacyjna powinna wystartować lada dzień. Ale w to, że tak się stanie – w urzędzie nikt już chyba specjalnie nie wierzy.
Wiadomo, że do tej pory władze województwa z unijnej dotacji wydały na portal niespełna dwa miliony złotych. Ile środków w projekt zaangażowała firma Qumak – trudno powiedzieć.
Przypomnijmy, w zamyśle urzędników nowy portal informacyjny miał być encyklopedią wiedzy o Dolnym Śląsku. Miał zawierać między innymi dane o wszystkich dolnośląskich instytucjach publicznych – jak szkoły, muzea czy urzędy. Na stronie miał znaleźć się także opis zbliżających się wydarzeń sportowych i kulturalnych. Dodatkowo mówiło się też, że do systemu będą wgrane aktualne mapy z regionu.
Niegdyś z inicjatywy senatora Jarosława Obremskiego, byłego wiceprezydenta Wrocławia, powstała nawet strona internetowa – 66milionow.pl, na której ówcześni członkowie Stowarzyszenia Obywatelski Dolny Śląsk wyliczali, że za 66 milionów złotych można wybudować 1300 placów zabaw, wyremontować 70 km dróg wojewódzkich, a także wyremontować i uruchomić od 70 do 150 km linii kolejowych – dziś zdewastowanych i zamkniętych i tu jak przykład autorzy strony podawali linię do Świdnicy przez Sobótkę. Pisali też, że za 66 milionów złotych można by wybudować obwodnicę dużego miasta powiatowego np. wielkości Świdnicy i kupić 90 autobusów miejskich.
Decyzja – co dalej z portalem za 66 milionów ma zapaść do 20 lutego.
...
Tak w ogole to ilu ludzie te portale odwiedza ? Czy to sa jakies wielkie potrzeby ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:47, 16 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Kopacz do urzędników: pozwólcie Polakom być współgospodarzami urzędów
Premier Ewa Kopacz zaapelowała do wszystkich urzędników w kraju o lepsze, bardziej przyjazne obsługiwanie obywateli. - Pozwólcie Polakom czuć się współgospodarzami ich urzędów – wezwała premier.
Kopacz uczestniczyła w Lublinie w uroczystości związanej z obchodami 95-lecia Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Premier podkreśliła, że obywatele będą dobrze czuli się w urzędach, gdy "zagubiony człowiek, który nie musi znać prawa i przepisów prawa, uzyska informację pełną, czytelną i dostępnym językiem. Wtedy, kiedy będzie mógł skorzystać z faksu czy kserokopiarki i nie musi być wysyłany poza budynek urzędu" – mówiła premier.
Kopacz zapowiedziała ułatwienia w załatwianiu spraw w urzędach. Pierwszy etap ułatwień ma ruszyć w tym roku; będzie to "brama internetowa do administracji". - Tam w tym jednym miejscu, w tym serwisie informacyjnym, zebrany będzie opis co najmniej 80 proc. (spraw), które można załatwiać w każdym z urzędów – zadeklarowała.
Premier prosiła urzędników, aby rozmowy telefoniczne prowadzone z obywatelami "odbywały się z odpowiednią dozą cierpliwości, wyrozumiałości, ale przede wszystkim z odpowiednią informacją, wygłaszaną odpowiednim językiem, która dotrze do tych ludzi". Premier zaznaczyła, że jest to szczególnie ważne dla osób starszych, które nie korzystają z internetu.
Kopacz zaapelowała, aby odpowiedzi na korespondencję były profesjonalne i zrozumiałe, także dla ludzi, którzy nie znają prawa, "bez tego urzędniczego żargonu, który, niestety, niekiedy irytuje i powoduje, że ludzie mówią: »no napisali mi półtorej strony i ja nic z tego nie wiem«" – mówiła premier.
Szefowa rządu wezwała, by urzędnicy przekazywali wiedzę i doświadczenie młodym ludziom, którzy będą przychodzić na praktyki do urzędów. - Ci, którzy tu przyjdą, niech nie spotkają się tylko i wyłącznie z nauką obsługi kserokopiarki. Oddajcie im swoją wiedzę i swoje doświadczenie, które nabieraliście przez tyle lat swojej pracy – powiedziała.
Dziękowała też urzędnikom za ich "wysiłek, zaangażowanie i pracę".
Premier zapowiedziała możliwość odmrożenia w przyszłym roku płac urzędników, w związku z poprawą sytuacji. Zaznaczyła, że Polska "przeszła kryzys suchą stopą". - My w przyszłym roku będziemy pewnie wychodzić z procedury nadmiernego zadłużenia – zapowiedziała.
- Podziękowania za tę sytuację, za tę kondycję, należą się wyrozumiałym Polakom, profesjonalnym urzędnikom, dobrym ministrom, tym, którzy dzisiaj - tak jak ja, tu stojąc przed państwem – są do waszej dyspozycji – mówiła premier.
- Myślę, że w budżecie na rok 2016 znajdzie się miejsce, przy lepszej kondycji naszych finansów, na to, abyśmy mogli wreszcie odmrozić wasze płace. Za wasz wysiłek i wyrozumiałość bardzo serdecznie dziękuję – powiedziała Kopacz.
Szefowa rządu wręczyła 50 zasłużonym pracownikom Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego Medale za Długoletnią Służbę.
Lubelski Urząd Wojewódzki rozpoczął działalność 15 lutego 1920 r. Utworzony został na mocy ustawy tymczasowej z 2 sierpnia 1919 r. o organizacji władz administracyjnych II instancji, która powoływała pięć województw na obszarze centralnej Polski: warszawskie, łódzkie, kieleckie, lubelskie i białostockie.
Uroczystości w Lublinie łączyły jubileusz 95-lecia Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz święto Służby Cywilnej, nawiązujące do 93. rocznicy ogłoszenia ustawy o państwowej służbie cywilnej z 17 lutego 1922 r.
Podczas pobytu w Lublinie premier Kopacz odwiedziła Prawosławny Dom Opieki Społecznej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej. To placówka stałego pobytu przeznaczona dla osób starszych i przewlekle chorych. Obecnie przebywa tam 26 pensjonariuszy. Szefowa rządu spotkała się z podopiecznymi i pracownikami Domu.
...
O super ! To ja sie przenosze do urzedu ! Juz pakuje posciel !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:41, 20 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
"Dziennik Gazeta Prawna": dyscyplinarki tylko straszą urzędników
Pracownicy służby cywilnej nie muszą rzetelnie pracować, mogą też dorabiać. Bo nawet jeśli z tego powodu staną przed rzecznikiem dyscyplinarnym, to bardzo rzadko są karani – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
W administracji rządowej co roku jest wszczynanych około pół tysiąca postępowań dyscyplinarnych. Przy czym tylko co trzecie kończy się wymierzeniem kary, na dodatek najniższej - upomnienia lub nagany. Na 122 tys. członków korpusu wydalenie z pracy lub ze służby występuje w pojedynczych przypadkach.
Z sondy "Dziennika Gazety Prawnej" przeprowadzonej w urzędach wojewódzkich i ministerstwach wynika, że urzędnikom najczęściej zarzucano nierzetelne i nieterminowe wykonywanie obowiązków.
Zdaniem związków zawodowych to, że sprawy są umarzane lub kończą się łagodnymi karami, to efekt tego, że dyrektorzy generalni nadużywają procedur dyscyplinarnych. Dr Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, zwraca uwagę, że dyrektor generalny powinien ponosić odpowiedzialność za przegrane sprawy.
Obecnie nawet jeśli urzędnik zostanie oczyszczony z zarzutów, to jego przełożony nie ponosi żadnej konsekwencji.
...
Sami siebie maja karac .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|