Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:36, 07 Lip 2013 Temat postu: Macierewicz odnalazł Boga !? |
|
|
Dochodza do nas nieslychane wiesci !
Metamorfoza Macierewicza. "Miłość ponad wszystko!"
Do niecodziennego zdarzenia z udziałem Antoniego Macierewicza doszło w Sejmie. Znany z ostrego języka poseł Prawa i Sprawiedliwości upomniał telewizję TVN, by zrobiła zdjęcie grupie turystów z Podkarpacia. Gdy ci odparli, że stacji tej nie oglądają wcale, nieoczekiwanie Macierewicz... delikatnie stanął w obronie telewizji. Po chwili zaczął przekonywać, że w życiu najważniejsza jest miłość.
"Miłość ponad wszystko!" - oto przesłanie na dziś posła Antoniego Macierewicza.
....
Czyzby porzucil zlo ?! I odnalazl Boga ? Oczywiscie to moze byc pomylka ale wole pomylic sie pozytywnie niz wysmiac kogos kto moze szczerze sie nawrocil !?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:50, 17 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Prof. Jacek Rońda w TV Trwam: blefowałem
Jeden z ekspertów tzw. komisji Macierewicza, prof. Jacek Rońda, wyznał nieoczekiwanie na antenie TV Trwam, że w kwietniu - w trakcie programu TVP poświęconego katastrofie smoleńskiej - blefował. Mając świadomość, że piloci Tu-154M sprowadzili samolot na wysokość pomiędzy 50-60 metrów nad ziemią, utrzymywał, iż w rzeczywistości maszyna nie zeszła poniżej wysokości 100 metrów. - Zaatakowałem koncepcję Millera i Laska, że tak powiem, w sposób niespodziewany - stwierdził szczerze. Dodał, że w trakcie wywiadu w TVP "grał".
W trakcie programu "Polski Punkt Widzenia", prof. Rońda odpowiadał na pytania dotyczące m.in. ataków na ekspertów tzw. komisji Macierewicza, która zajmuje się wyjaśnianiem przyczyn katastrofy smoleńskiej.
W pewnym momencie prof. Rońda - zapytany o to, na jakiej podstawie wysnuł wniosek przedstawiony przez siebie niegdyś na antenie TVP, jakoby samolot Tu-154M nigdy nie zszedł na wysokość niższą niż 100 metrów - zdecydował się na bardzo szczerą odpowiedź.
- W trakcie wywiadu z Piotrem Kraśką trochę zagrałem. Piloci niestety zeszli poniżej 100 metrów. Grałem z różnych względów - pan Kraśko grał ze mną, no to tak jak w kartach, to była gra... Ale z panem nie będę grał - zwrócił się do prowadzącego program. - Samolot zszedł na wysokość 50-60 metrów. Ale ponieważ wtedy zespół Millera czy Laska za wszelką cenę chciał udowodnić, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej wysokości decyzyjnej (poniżej 100 metrów), to zaatakowałem tę koncepcję zupełnie, że tak powiem, w sposób niespodziewany - nie krył prof. Rońda.
I dodał ze szczerością: - A później ta opowieść o dokumencie... (chodzi o dokument, na który powoływał się prof. Rońda - przyp.red.). To był blef, nic tam nie było - przyznał ekspert komisji Macierewicza.
Co powiedział Ronda w programie TVP?
Tymczasem w kwietniu tego roku, na antenie TVP prof. Rońda przekonywał, że piloci nie skierowali samolotu na wysokość niższą niż 100 metrów. Dopytywany przez Piotra Kraśkę, wyjaśnił, że dysponuje dowodem. Chodziło do dokument pochodzący z Rosji; ekspert komisji Macierewicza nie chciał jednak zdradzić źródeł.
- Kupiłem ten dokument na rynku. Źródło pozostanie niejawne, ale mogę dostarczyć oryginały. Mam swoje dojścia - tłumaczył.
....
Czyli łgał jak pies lamiac 8 przykazanie . Dziwna spowiedz publiczna . Ale publiczne oszczerstwa nalezy publicznie odwolac i zaprzestac ohydnych klamstw . Ale nawrocenie zawsze cieszy .
Widzicie sumienie gryzie . Czlowiek nie moze tak zyc w szambie moralnym .
Niech mowa wasza bedzie tak tak nie nie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:21, 18 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Jacek Rońda rezygnuje. Blefowałem, w tym dokumencie nic nie było
Jacek Rońda zrezygnował z funkcji Przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. Ma to związek z wypowiedzią profesora w TV Trwam. - Przyznaje się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje - napisał Rońda w liście rezygnacyjnym.
Profesor Rońda, jeden z głównych ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza, otwarcie przyznał w Telewizji Trwam, że dokument z Rosji, na który się powoływał w telewizji publicznej to był blef i nic na nim nie było.
Prof. Rońda jest wykładowcą krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Wcześniej władze Politechniki Warszawskiej i krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej wydały oświadczenie, w którym informowały, że pracujący u nich eksperci z zespołu Macierewicza - profesorowie Jacek Rońda i Jan Obrębski - nie są specjalistami w zakresie badań katastrof lotniczych.
Dokumenty, na które powoływał się profesor Rońda, miały dowodzić, że tupolew, który rozbił się w Smoleńsku podczas lądowania, nigdy nie zszedł poniżej 100 metrów. Okazało się to jednak kłamstwem, a profesor przyznał się, że nigdy takich dokumentów nie posiadał.
Konferencja Smoleńska to spotkanie naukowców i ekspertów, którzy chcą stworzyć "forum dla przestawienia interdyscyplinarnych badań dotyczących zagadnień technicznych, medycznych, socjologicznych i prawnych katastrofy smoleńskiej". II Konferencja Smoleńska odbędzie się w Warszawie 21 i 22 października 2013 roku.
>>>>
Pewnie mu kazali bo ich ,,skompromitowal" . Miejmy nadzieje ze bedzie to poczatek jego nawrocenia i porzucenia drogi zla wiodacej do piekla .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:32, 19 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Profesor Jacek Rońda skłamał ws. Smoleńska. Poniesie konsekwencje?
Rektorzy i rada etyki Akademii Górniczo Hutniczej przyjrzą się sprawie profesora Jacka Rońdy. Wykładowca krakowskiej uczelni i ekspert komisji Antoniego Macierewicza przyznał, że mijał się z prawdą mówiąc, że prezydencki Tupolew, który rozbił się w Smoleńsku, nigdy nie zszedł poniżej 100 metrów. W przyszłym tygodniu władze uczelni i komisja etyki zajmą się sprawą profesora Rońdy.
Niewykluczone są konsekwencję, powiedział IAR Bartosz Dembiński rzecznik AGH. Uczelnia już dwa tygodnie temu odcięła się od działalności profesora Rońdy w komisji Antoniego Macierewicza. Jak zaznacza Bartosz Dembiński na AGH nie są prowadzone badania w zakresie katastrof lotniczych.
Profesor Rońda nadal prowadzi zajęcia w Katedrze Informatyki Stosowanej i Modelowania AGH. Jacek Rońda twierdził niedawno, że jest w posiadaniu ważnych dokumentów na temat okoliczności smoleńskiej tragedii. Miały one dowodzić, że samolot prezydencki, który rozbił się w Smoleńsku podczas lądowania, nigdy nie zszedł poniżej 100 metrów. Okazało się to jednak kłamstwem, a profesor przyznał się, że nigdy takich dokumentów nie posiadał.
Dziś profesor Rońda zrezygnował z funkcji Przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013.
Prof. Jacek Rońda, wyznał nieoczekiwanie na antenie TV Trwam, że w kwietniu - w trakcie programu TVP poświęconego katastrofie smoleńskiej - blefował. Mając świadomość, że piloci Tu-154M sprowadzili samolot na wysokość pomiędzy 50-60 metrów nad ziemią, utrzymywał, iż w rzeczywistości maszyna nie zeszła poniżej wysokości 100 metrów.
- Zaatakowałem koncepcję Millera i Laska, że tak powiem, w sposób niespodziewany - stwierdził szczerze. Dodał, że w trakcie wywiadu w TVP "grał".
W trakcie programu "Polski Punkt Widzenia", prof. Rońda odpowiadał na pytania dotyczące m.in. ataków na ekspertów tzw. komisji Macierewicza, która zajmuje się wyjaśnianiem przyczyn katastrofy smoleńskiej.
W pewnym momencie prof. Rońda - zapytany o to, na jakiej podstawie wysnuł wniosek przedstawiony przez siebie niegdyś na antenie TVP, jakoby samolot Tu-154M nigdy nie zszedł na wysokość niższą niż 100 metrów - zdecydował się na bardzo szczerą odpowiedź, za którą być może będzie musiał ponieść konsekwencje.
....
No nie ! Takich numerow nie robcie ! Chcecie karac go za skruche ? Binieda sie nie przyznaje i idzie w zaparte to nic mu nie zrobia a Rońda sie przyznal to ma klopot . Czyli uczelnia bedzie nagradzala oszustwo i karala skruche ! Porabalo was ! Nic mu nie robcie ! Niech wroci na uczelnie i robi to co potrafi . Przeciez juz poniosl duza kare . Nawet niedoskonaly akt skruchy nalezy wspierac a nie zadeptac . Widzicie co to znaczy ateizm w nauce . Ci ludzie sa bezwgledni . Nauka nie nauka zawsze sie liczy na ile czlowiek realizuje zasady Ewangelii ! I tylko to jest wazne !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:30, 28 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Prof. Jacek Rońda stanie przed komisją etyki AGH
Profesor Jacek Rońda stanie przed komisją etyki AGH. Profesorowie Akademii Górniczo Hutniczej zasiadający w komisji, dziś po raz pierwszy zajęli się sprawą eksperta komisji Antoniego Macierewicza. - Po analizie zgromadzonego materiału komisja etyki postanowiła dać możliwość odniesienia się do nich profesorowi Rondzie i zaprosić go na spotkanie - wyjaśnia Bartosz Dembiński, rzecznik AGH.
Uczelnia chce, żeby spotkanie odbyło się w najbliższym możliwym terminie, kiedy w połowie listopada profesor wróci z zagranicy.
Bartosz Dembiński wyraził nadzieję, że do około 20 listopada sprawa będzie wyjaśniona.
Wykładowca krakowskiej uczelni i ekspert komisji Antoniego Macierewicza przyznał, że mijał się z prawdą, mówiąc, iż rządowy tupolew, który rozbił się w Smoleńsku, nigdy nie zszedł poniżej 100 metrów. Jak zaznacza Bartosz Dembiński, profesor Rońda nie prowadził na uczelni badań związanych z katastrofami lotniczymi. - Istnieje uzasadnione podejrzenie, że profesor zajmował stanowisko w kwestiach, na których się nie do końca znał - dodaje rzecznik.
Jacek Rońda twierdził niedawno, że jest w posiadaniu ważnych dokumentów na temat okoliczności smoleńskiej tragedii. Miały one dowodzić, że samolot, który rozbił się w Smoleńsku podczas lądowania, nigdy nie zszedł poniżej 100 metrów. W wywiadzie profesor Rońda stwierdził jednak później, że blefował, mówiąc o dokumentach.
Od jego działalności w komisji Macierewicza uczelnia odcięła się ponad trzy tygodnie temu.
...
Jak mowilem trzeba uwzglednic to ze sie przyznal .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:31, 28 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Posiedzenie Uczelnianej Komisji Etyki AGH ws. prof. Rońdy
W Akademii Górniczo–Hutniczej odbyło się w poniedziałek pierwsze posiedzenie Uczelnianej Komisji Etyki w sprawie wypowiedzi prof. Jacka Rońdy. Rońda w nim nie uczestniczył.
- Profesor został zaproszony na kolejne posiedzenie komisji, które w związku z jego wyjazdem za granicę, obędzie się 14 listopada – powiedział rzecznik uczelni Bartosz Dembiński.
Posiedzenia komisji są tajne. Wiadomo jedynie, że na pierwszym jej członkowie analizowali publiczne wystąpienia prof. Rońdy.
Rektor AGH prof. Tadeusz Słomka zdecydował o skierowaniu sprawy wypowiedzi Rońdy do komisji etyki 19 października, po konsultacji z uczelnianym rzecznikiem dyscyplinarnym oraz po zapoznaniu się z wszelkimi dostępnymi informacjami na ten temat.
Ekspert zespołu Macierewicza prof. Jacek Rońda, związany zawodowo z AGH, w październiku w telewizji Trwam komentował swoje kwietniowe wystąpienie w TVP1 po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej. Powiedział wtedy m.in., że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji.
Tymczasem w wywiadzie udzielonym TV Trwam Rońda przyznał, że w programie TVP1 nie mówił prawdy. Pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
Po wypowiedzi w TV Trwam prof. Rońda zrezygnował z funkcji przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. - Przyznaję się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje - oświadczył.
....
Nie moze byc tak ze kto sie przyzna jestkarany kto idzie zaparte ma spokoj . To niszczy etyke .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:43, 27 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Prof. Zoll: kłamstwu smoleńskiemu należy się przeciwstawić
- Polskiej nauce zostały wyrządzone olbrzymie szkody. Dlatego chciałbym, aby zaczęto je naprawiać – mówi "Gazecie Wyborczej" prof. Andrzej Zoll. Szef komisji etyki nauki PAN ocenia tym samym zachowanie prof. Jacka Rońdy, który przyznał kilka tygodni temu, że wprowadził opinię publiczną w błąd w sprawie katastrofy smoleńskiej. Proponuje również, aby sprawą Smoleńska zajął się prezes PAU.
- Zachowanie prof. Rońdy mocno zaszkodziło opinii o profesorach w ogóle. Kiedyś tytuł profesora cieszył się ogromnym zaufaniem. (…) Teraz z nas, profesorów, żartują sobie w kabaretach. Te blefy, te kłamstwa bardzo zaszkodziły polskiej nauce – mówi prof. Zoll.
Prof. Rońda to wykładowca AGH w Krakowie i ekspert komisji Antoniego Macierewicza. Kilka tygodni temu przyznał w rozmowie z TV Trwam, że "blefował" mówiąc, że prezydencki Tupolew nigdy nie zszedł poniżej wysokości 100 metrów. Jego wypowiedź spotkała się z oburzeniem opinii publicznej, a komisja ds. etyki w nauce przy PAN jednoznacznie nagannie oceniła jego zachowanie.
- Polskiej nauce zostały wyrządzone olbrzymie szkody – mówi prof. Andrzej Zoll. – Konsekwencje nauki smoleńskiej są dotkliwe także dla społeczeństwa. Jesteśmy tak rozbici, że trudno to będzie skleić. Staliśmy się narodem, w którym ludzie o różnych poglądach nie potrafią ze sobą rozmawiać. Gdy nie ma argumentów, pojawia się ideologia – stwierdza.
Naukowiec podkreśla też, że "kłamstwu smoleńskiemu" należy się przeciwstawić. – Teraz specjaliści, Zespół Laska, muszą cierpliwie tłumaczyć, jak doszło do takiej katastrofy. Nie widzę potrzeby debaty. Bo i z kim? Z osobami, które same przyznały, że nie są w tej sprawie specjalistami? – pyta prof. Zoll. – Trudno rozmawiać z sektą smoleńską – bo tak to trzeba nazwać – bo trudno przekonać ludzi, którzy w coś wierzą – dodaje.
Prof. Zoll sugeruje również, że dobrze by było, gdyby autorytety naukowe zwołały konferencję naukową i przedstawiły swoje racje. Jako osobę, która mogłaby ich zmobilizować wskazuje prof. Andrzeja Białasa, prezesa Polskiej Akademii Umiejętności. – PAU jest neutralna, niezwiązana z władzą. Porozmawiam z nim – zapewnia.
Jak przyznaje, nie wie jednak, czy uda się przekonać naukowców do udziału w takim przedsięwzięciu. – Oni obawiają się, że gdy tylko zabiorą głos w tej sprawie, momentalnie zostaną brutalnie zaatakowani, okrzyknięci zdrajcami. Uczeni chcą się trzymać od tego z daleka – tłumaczy.
...
Oczywiscie slusznie ale oczywiscie problem z nauka jest olbrzymi w Polsce . Te gendery homostudies . To juz szarlataneria .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:37, 28 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Profesor Jacek Rońda zawieszony w obowiązkach dydaktycznych na AGH
Prof. Jacek Rońda (1P) - Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Zakończyła prace komisja etyki AGH, która zajmowała się publicznymi wypowiedziami prof. Jacka Rońdy na temat katastrofy smoleńskiej. Stwierdzono, że naukowiec naruszył zasady etyki naukowej. Niezależnie od tego Rońda został zawieszony na pół roku w działalności dydaktycznej na AGH.
- Po zapoznaniu się wystąpieniami profesora w telewizji, a także wysłuchaniu jego wyjaśnień, komisja stwierdza, że przekroczył on normy etyczne obowiązujące każdego pracownika nauki, a także zasady etyki obowiązujące w kodeksie pracownika naukowego – powiedział prof. Janusz Łuksza, przewodniczący komisji etyki AGH.
Łuksza podkreślał, że w dyskusji w TVP Rońda publicznie użył nieprawdziwych argumentów, co potwierdził w TV Trwam. - Prof. Rońda wykorzystał kłamstwo jako środek w debacie publicznej. Dodatkowo wykorzystał autorytet naukowy do wypowiadania się na temat dziedziny, w której nie ma kompetencji – powiedział prof. Łuksza.
Podkreślono także, że Rońda bezpodstawnie oskarżył władze AGH o uleganie naciskom politycznym w jego sprawie, nie przedstawiając na to żadnych dowodów.
Komisja uważa poza tym, że każdy naukowiec powinien wykazywać dbałość o język. Stosowanie argumentów w dyskusji nie mających oparcia w faktach jest niedopuszczalne. - Kłamstwo to przekroczenie reguł. Niezależnie od stosowanych eufemizmów, jego wypowiedzi zostały ocenione jako publiczne wykorzystywanie kłamstwa to przekazania swoich poglądów – oceniła komisja.
Komisja podkreśliła, że każdy członek ma prawo wyrażania krytycznych opinii, ale muszą być one poparte faktami. Jego wypowiedzi oskarżające pod adresem AGH nie były oparte na żadnych wiarygodnych przesłankach i miały charakter insynuacji. Rońda mówił m.in., że rektor AGH działał na zamówienie polityczne. Przewodniczący komisji etyki mówił, że rozmowa z Rońdą przebiegła w ciepłej atmosferze, a Rońda przeprosił za swoje wypowiedzi.
- Rońda nie podjął żadnej działalności naukowej związanej z katastrofa smoleńską. Nie prowadził żadnych badań z kierunki katastrof lotnictwa czy termodynamiki wybuchów – powiedział Łuksza.
Rzecznik AGH Bartosz Dembiński podkreślał, że to jest ocena etyczna. - To nie jest komisja dyscyplinarna – mówił. Niezależnie od prac komisji etyki zostało skierowane pismo o zawieszenie Rońdy w działalności dydaktycznej na uczelni. - W listopadzie rektor podjął decyzję o zawieszeniu prof. Rońdy w działalności dydaktycznej na pół roku. Nie może prowadzić zajęć ze studentami, ale może prowadzić prace naukowe, badawcze – dodał Dembiński.
W sprawie Rońdy jest także prowadzone postępowanie dyscyplinarne przez rzecznika dyscypliny AGH. Bartosz Dembiński powiedział na konferencji w, że taki przypadek na AGH nie zdążył się nigdy, a komisja etyki obraduje bardzo rzadko.
Blef Rońdy
Ekspert zespołu Macierewicza prof. Jacek Rońda, związany zawodowo z AGH, w październiku w telewizji Trwam komentował swoje kwietniowe wystąpienie w TVP1 po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej. Powiedział wtedy m.in., że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji.
Tymczasem w wywiadzie udzielonym TV Trwam Rońda przyznał, że w programie TVP1 nie mówił prawdy. Pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
Po wypowiedzi w TV Trwam prof. Rońda zrezygnował z funkcji przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. "Przyznaję się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje" - oświadczył.
...
Czyli gdyby sie nie przyznal mialby spokoj . Biorac pod uwage ze na uczelniach strasza inne gendery i nic trudno zdobyc sie na szacunek dla tego srodowiska .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:25, 29 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Prof. Jacek Rońda pozwie AGH? Jest oświadczenie
"Podjąłem trudną, lecz konieczną w tych okolicznościach decyzję o podjęciu kroków zmierzających do ochrony i egzekwowania moich praw na drodze sądowej" - pisze prof. Jacek Rońda, odnosząc się do zawieszenia na pół roku w działalności dydaktycznej na AGH. Oświadczenie opublikował portal wpolityce.pl.
W swoim oświadczeniu prof. Rońda pisze również, że żaden uprawniony organ nie przedstawił mu w "prawem przewidzianej formie jakichkolwiek zarzutów".
"Nie otrzymałem żadnego pisma JM Rektora, Komisji Etyki, czy Rzecznika Dyscyplinarnego, w którym sformułowane byłyby pod moim adresem zarzuty o popełnienie konkretnych czynów, podczas gdy przekazy medialne – za rzecznikiem prasowym AGH – pełne są tego rodzaju informacji" - pisze profesor. "Z nieukrywanym zdumieniem przyjmuję fakt, iż bez mojej wiedzy, poza moimi plecami, władze mojej uczelni przykładają rękę do medialnego linczu, którego stałem się ofiarą" - dodaje Jacek Rońda.
Komisja etyki AGH, która zajmowała się publicznymi wypowiedziami prof. Jacka Rońdy na temat katastrofy smoleńskiej, wydała wczoraj oświadczenie w tej sprawie. Stwierdzono w nim, że naukowiec naruszył zasady etyki naukowej. Niezależnie od tego, Rońda został zawieszony na pół roku w działalności dydaktycznej na AGH.
W oświadczeniu AGH podkreślono także, że Rońda bezpodstawnie oskarżył władze AGH o uleganie naciskom politycznym w jego sprawie, nie przedstawiając na to żadnych dowodów.
Ekspert zespołu Macierewicza prof. Jacek Rońda, związany zawodowo z AGH, w październiku w telewizji Trwam komentował swoje kwietniowe wystąpienie w TVP1 po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej. Powiedział wtedy m.in., że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji.
Tymczasem w wywiadzie udzielonym TV Trwam Rońda przyznał, że w programie TVP1 nie mówił prawdy. Pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
Po wypowiedzi w TV Trwam prof. Rońda zrezygnował z funkcji przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. "Przyznaję się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje" - oświadczył.
....
Sytuacja jest taka ze mamy przyznanie sie zatem ja bym optowal za lagodnoscia . Upomnienie czy cos podobnego . Gdyby sie jednak powtarzalo to cos surowszego . Takiej Srodzie nic sie nie dzieje a co ona wyprawia ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:26, 30 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Odpowiedź AGH ws. oświadczenia prof. Rońdy
Prof. Jacek Rońda, fot. PAP/Leszek Szymański - PAP
Komisja etyki AGH stwierdziła wczoraj, że prof. Jacek Rońda naruszył zasady etyki naukowej. Dzisiaj naukowiec wydał oświadczenie, w którym zapowiada wystąpienie na drogę sądową przeciwko swojej uczelni, ponieważ uważa, że "żaden uprawniony organ nie przedstawił mi w prawem przewidzianej formie jakichkolwiek zarzutów". - Pan profesor znów mija się z prawdą – mówi rzecznik AGH.
Wczoraj komisja etyki AGH wydała ocenę ws. publicznych wypowiedzi Jacka Rońdy ws. katastrofy smoleńskiej. Zwłaszcza po tym, jak ekspert zespołu Antoniego Macierewicza przyznał się, że publicznie kłamał ws. wysokości, na jaką miał schodzić Tu-154.
W opinii komisji, naukowiec naruszył zasady etyki naukowej. Niezależnie od tego, Rońda został zawieszony na pół roku w działalności dydaktycznej na AGH. - Po zapoznaniu się z wystąpieniami profesora w telewizji, a także wysłuchaniu jego wyjaśnień, komisja stwierdza, że przekroczył on normy etyczne obowiązujące każdego pracownika nauki, a także zasady etyki obowiązujące w kodeksie Etyki Pracownika Naukowego – powiedział prof. Janusz Łuksza, przewodniczący komisji etyki AGH.
Dzisiaj profesor Rońda wydał oświadczenie, które opublikował portal wpolityce.pl. - Podjąłem trudną, lecz konieczną w tych okolicznościach decyzję o podjęciu kroków zmierzających do ochrony i egzekwowania moich praw na drodze sądowej – napisał prof. Jacek Rońda.
Ekspert zespołu Macierewicza twierdzi, że żaden uprawniony organ nie przedstawił mu w "prawem przewidzianej formie jakichkolwiek zarzutów". Twierdzi także, że nie otrzymał żadnego pisma JM Rektora, Komisji Etyki, czy Rzecznika Dyscyplinarnego, w którym sformułowane byłyby pod jego adresem zarzuty o popełnienie konkretnych czynów, "podczas gdy przekazy medialne – za rzecznikiem prasowym AGH – pełne są tego rodzaju informacji".
Wspomniany rzecznik, Bartosz Dembiński, w rozmowie z Onetem odpiera zarzuty prof. Rońdy. - Niestety, pan profesor znów mija się z prawdą – mówi rzecznik krakowskiej uczelni. - Żyjemy w wolnym kraju, każdy może iść do sądu, ale musi tam mieć dowody na potwierdzenie swoich oskarżeń – dodaje.
A zdaniem Dembińskiego Rońda takowych nie ma. Rzecznik mówi Onetowi, że AGH dysponuje pełną dokumentacją, jak krążyła między władzami uczelni a prof. Rońdą. Nieprawdą jest też stwierdzenie profesora, że o orzeczeniu komisji etyki dowiedział się z mediów, bo był o tym informowany dzień wcześniej. - Prof. Rońda na każdym etapie był informowany ws. postępowań wobec niego – wyjaśnia Dembiński.
Prof. Janusz Łuksza mówił wczoraj, że w dyskusji w TVP Rońda publicznie użył nieprawdziwych argumentów, co potwierdził w TV Trwam. - Prof. Rońda wykorzystał kłamstwo jako środek w debacie publicznej. Dodatkowo wykorzystał autorytet naukowy do wypowiadania się na temat dziedziny, w której nie ma kompetencji – powiedział prof. Łuksza.
Podkreślono także, że Rońda bezpodstawnie oskarżył władze AGH o uleganie naciskom politycznym w jego sprawie, nie przedstawiając na to żadnych dowodów.
- Prof. Rońda nie podjął żadnej działalności naukowej związanej z katastrofa smoleńską. Nie prowadził żadnych badań z kierunki katastrof lotnictwa czy termodynamiki wybuchów – dodawał Łuksza.
Rzecznik AGH Bartosz Dembiński podkreślał, że to jest ocena etyczna. - To nie jest komisja dyscyplinarna – mówił. Niezależnie od prac komisji etyki zostało skierowane pismo o zawieszenie Rońdy w działalności dydaktycznej na uczelni. - 4 listopada rektor podjął decyzję o zawieszeniu prof. Rońdy w działalności dydaktycznej na pół roku. Nie może prowadzić zajęć ze studentami, ale może prowadzić prace naukowe, badawcze – dodał Dembiński.
W sprawie Rońdy jest także prowadzone postępowanie dyscyplinarne przez rzecznika dyscypliny AGH. Bartosz Dembiński powiedział na konferencji, że taki przypadek na AGH nie zdążył się nigdy, a komisja etyki obraduje bardzo rzadko.
Ekspert zespołu Macierewicza prof. Jacek Rońda, związany zawodowo z AGH, w październiku w telewizji Trwam komentował swoje kwietniowe wystąpienie w TVP1, po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej. Powiedział wtedy m.in., że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji.
Tymczasem, w wywiadzie udzielonym TV Trwam, Rońda przyznał, że w programie TVP1 nie mówił prawdy. Pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: "Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie (w TVP1) trochę zagrałem. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
Po wypowiedzi w TV Trwam, prof. Rońda zrezygnował z funkcji przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. "Przyznaję się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje" - oświadczył.
...
Prawnie uczelnia ma racje . To jest powazne przestepstwo w nauce . Ale poniewaz etyka na uczelniach lezy i kwiczy to skoro sie przyznal jest to jakis plus !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 0:07, 04 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
TVP1: Cieszewski zarejestrowany przez SB jako TW
Jeden z ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza - Chris Cieszewski, został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik "Nil" - poinformował Tomasz Sekielski w programie "Po Prostu" na antenie TVP 1.
Prof. Cieszewski to naukowiec pracujący na co dzień na Uniwersytecie Georgia. Szerzej znany jest jako jeden z ekspertów Antoniego Macierewicza w zespole parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej. Według niego, w Smoleńsku nie mogło dojść do zderzenia tupolewa z brzozą, bo drzewo to zostało złamane na kilka dni przed wypadkiem.
Autor programu "Po Prostu" dotarł do akt, które wskazują, że ekspert Macierewicza został zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie "Nil" w lutym 1982 roku, nie jako Chris, a Krzysztof Cieszewski.
Kim był TW Nil? - W 1982 roku współpracował z SB, w okresie stanu wojennego – powiedział w programie Sekielskiego Antoni Dudek – historyk. Dodał, że wtedy była presja na opozycjonistów, zagrożenie internowaniem i więzieniem.
- W ciągu 30 lat byłem w Polsce kilka razy. 1989 roku pierwszy raz. Wyjechałem w 1982 uciekając przed SB – powiedział Cieszewski podczas ostatniego pobytu w Polsce, ale nie chciał nic więcej powiedzieć na temat swojej działalności w okresie stanu wojennego. – To nie ma nic wspólnego z moimi badaniami – dodał.
Sekielski zadzwonił do Cieszewskiego informując go o swoim śledztwie. - To jest kłamstwo. "Nil" to była drukarnia SB – odpowiedział w rozmowie telefonicznej. - Ja nic z tym nie miałem wspólnego - dodał.
Tomasz Sekielski zapowiedział swój program na Twitterze na około dwie godziny przed jego emisją w TVP1. Profesor Cieszewski zareagował natychmiast. Wydał oświadczenie, które zostało opublikowane na portalu wpolityce.pl.
"Nigdy nie widziałem akt IPN, więc nie wiem, co one mówią, ale nigdy nie byłem i nie mogłem być agentem SB. Nigdy z nią nie kolaborowałem ani nigdy nikogo nie zdradziłem. Jeżeli ktoś twierdzi, że »coś na mnie jest«, to kłamie" - czytamy w oświadczeniu.
"W mojej teczce założonej przez Służbę Bezpieczeństwa znajdowała się sprawa dotycząca »Woli«. Teczka ta zawierała jeden z numerów »Woli«, który został dla nas wydrukowany przez drukarnie »Nil«, która jak się okazało później była kontrolowana przez SB. W związku z tym nie sądzę, żeby agent bezpieki o pseudonimie »Nil« kiedykolwiek istniał" - tłumaczy w oświadczeniu ekspert Macierewicza.
"Nie interesuje mnie, co kto o mnie myśli, ale leży mi na sercu sytuacja wszystkich przyzwoitych ludzi w Polsce, którzy być może podzielają moją jasno wyrażoną opinię o kłamliwych i nieetycznych mediach. Jak powiedział Mark Twain, kłamstwo obiegnie dookoła połowę świata zanim prawda zdąży włożyć buty. Jestem pewien, że »przemysł pogardy« ruszy teraz pełną parą i że trudno mi będzie odkłamać skierowane pod moim adresem pomówienia" - czytamy dalej.
Brzoza w Smoleńsku została złamana przed katastrofą? Cieszewski doszedł do takich wniosków po wyselekcjonowaniu na składającym się z milionów pikseli zdjęcia miejsca, w którym stoi brzoza. To na jego podstawie stwierdził, że drzewo musiało być ułamane już kilka dni przed katastrofą. Zarys ułamanego drzewa jest bowiem taki sam na zdjęciach wykonanych przed i po 10 kwietnia 2010 roku.
Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek uważa, że prof. Chris Cieszewski, który podczas II konferencji smoleńskiej przekonywał, że smoleńska brzoza została złamana przed katastrofą prezydenckiego Tu-154M, popełnił błąd. – Cieszewski za brzozę mógł wziąć śmieci na działce doktora Bodina – wyjaśnił.
Rewelacje prof. Cieszewskiego skomentowali eksperci z zespołu Laska. - To kolejna fantastyczna teoria niczym nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właściciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział Edward Łojek. Właściciel twierdzi, że w brzozę uderzył Tu-154M.
Zespół Laska wielokrotnie podkreślał, że na wybuch na pokładzie Tu-154M, na który wskazują eksperci Macierewicza, nie wskazują zapisy rejestratorów parametrów lotu i głosów z kokpitu. Nie ma też śladów osmaleń, ani działania wysokich temperatur lub płomienia na urwanym lewym skrzydle.
....
Tak ogladam . Rzeczywiscie porazajace ...
Podsumujmy .
Zarejestrowany .
BLYSKAWICZNY WYJAZD A PASZPORT ???
Gdy Moczulski jechal do USA po olbrzymich naciskach na komune aby mogl wyjechac MUSIAL SPOTKAC SIE Z KISZCZAKIEM PRZED WYJAZDEM I ODEBRAC PASZPORT ! To bylo narzedzie szantazu . Nie ot tak .
Chyba ze juz tak dal sie komunie we znaki ze postanowili go wypchnac ale wtedy dlaczego by niszczyli teczki . Powinni zostawic aby byly haki na falszywki jak na Moczulskiego . Jego teczki nie zniszczyli aby wykorzystac w przyszlosci do znieslawienia co nastapilo w 1992 .
Fakt zniszczyli teczki i nie mamy tych akt . Ale kto to zrobil ?
LESIAK !!! TEN LESIAK OD NISZCZENIA KPN TAKZE PO 1990 .
I zniszczone w tym kluczowyn 1990 roku ! Gdy byla fala niszczenia !
Owszem mozna uznac ze niszczyli ,,bezuzyteczna makulature" lub pomylili sie jednakze jakie jest tego prawdopodobienstwo ?
Niszczyli wyjatkowo cennych agentow ! A profesor wsrod Polonii to wyjatkowo cenny agent .
Oczywiscie ja nie mam 100 % dowodow ale jasne jest ze przy takich kwitach nie moglby juz zajmowac stanowisk publicznych ze wzgledow bezpieczenstwa !
Ja nie przesadzam bo obowiazuje domniemanie niewinnosci ale przy tak mocnych dokumentach nie mozna juz milczec . Trzeba szukac dokumentow odpryskowych w innych aktach wokol srodowisk gdzie przebywal aby moze wyjasnic ?
To powazna kwestia sumienia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:13, 04 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Prof. Cieszewski tłumaczy, jak udało mu się wyjechać do Kanady
Prof. Chris Cieszewski w rozmowie z portalem niezalezna.pl wyjaśnił, jak podczas stanu wojennego udało mu się wyjechać do Kanady. To reakcja eksperta Antoniego Macierewicza na program "Po Prostu" Tomasza Sekielskiego. Dziennikarz poinformował w nim, że naukowiec współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Padła m.in. sugestia, że bez podjęcia współpracy Cieszewski nie pojechałby do Kanady.
"Skąd w stanie wojennym miałem paszport i udało mi się niemal z dnia na dzień wyjechać? To bardzo uzasadnione pytanie, które wymaga odpowiedzi" – takie słowa profesora Cieszewskiego cytuje niezalezna.pl.
Naukowiec relacjonuje następnie, jak w 1981 roku podczas stażu we Francji miał wypadek. "Wymagałem dodatkowej operacji, która miała być opłacona przez Francuzów, i próbowałem wybrać się do Francji na ten zabieg na długo przed moim aresztowaniem. Ale dostanie zgody na podróż i otrzymanie paszportu w czasie stanu wojennego nie było łatwe" – czytamy na portalu.
Prof. Cieszewski twierdzi, że w czasie aresztowania miał od jakiegoś czasu paszport, który to dokument próbowała zatrzymać SB, i "czekał właśnie na francuską wizę". "Po wyjściu z SB poszedłem do francuskiego konsulatu i powiedziałem pani Canard, że natychmiast potrzebuję wizy, bo zostałem niedawno zatrzymany i muszę opuścić Polskę. Ona stwierdziła, że w tej sytuacji francuski konsulat w ogóle nie wyda mi wizy, bo będę chciał zostać we Francji, jeśli mnie tam wpuszczą" – tłumaczy ekspert ds. katastrofy smoleńskiej.
Z jego relacji wynika, że nie udało mu się także uzyskać wizy do USA. Naukowcowi pomógł dopiero kanadyjski konsulat, ponieważ brat wysłał mu zaproszenie na początku stanu wojennego.
Prof. Cieszewski to naukowiec pracujący na co dzień na Uniwersytecie Georgia. Szerzej znany jest jako jeden z ekspertów Antoniego Macierewicza w zespole parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej. Według niego, w Smoleńsku nie mogło dojść do zderzenia tupolewa z brzozą, bo drzewo to zostało złamane na kilka dni przed wypadkiem.
Sekielski dotarł do akt, które wskazują, że ekspert Macierewicza został zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie "Nil" w lutym 1982 roku, nie jako Chris, a Krzysztof Cieszewski.
Kim był TW Nil? - W 1982 roku współpracował z SB, w okresie stanu wojennego – powiedział w programie Sekielskiego Antoni Dudek – historyk. Dodał, że wtedy była presja na opozycjonistów, zagrożenie internowaniem i więzieniem.
....
To nam niewiele wyjasnia w podstawowej kwestii sumienia . UBecy tez choruja i tez jesli ktos mial szanse na leczeniee za granica to w pierwszej kolejnosci komuch . To tez bylo narzedzie w rekach komuny upadlania ludzi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:52, 05 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Bajki z fiju, bździu
Znów zamilkłem na bite cztery tygodnie. Tym razem nikt już nie dopytywał, co się dzieje. Nie było maili z pytaniem, czy żyję. Zgodnie z dyplomatyczną zasadą odpowiedniości: skoro mnie praktycznie przestał interesować świat zewnętrzny, tenże przestał się interesować mną.
Nic mnie już nie rusza. Nawet rekordy durnoty europosła Wojciechowskiego, który swoje urojenia na temat “Pendolino” przekuł już nie w propagandę, lecz formalny wniosek o zbadanie “afery” przez NIK. Ani to, że w stylu komentarzy z onetu mówi o tych pociągach były szef PKP, ani to, że głupoty rodem z kolejki do magla publikuje “Gazeta Wyborcza”.
Od dawna nie rusza mnie lustracja, na którą dziś mocno za późno. Mierzi mnie jej wybiórcze stosowanie, ktokolwiek się tego dopuszcza. Choć przyznam, że mniejszy nieco niesmak czuję, gdy lustracyjnie obrywają ci, którzy samą zasadę lustracji uważają za świętość, a sam fakt istnienia jakichkolwiek wzmianek na temat X-a w archiwach SB — za dowód zdrady X-a. Dlatego jakoś mniej mi żal dr. Cieszewskiego, pomówionego dziś w TVP o agenturalność. Mniej. Ale też żal.
Rusza mnie jednak, gdy ktoś fałszuje historię, a takim fałszerstwem jest odpowiedź pana doktora. Nie dlatego, że kreuje się on na znaczącego działacza podziemia — być może nim był — lecz z powodu dramatycznego rozdźwięku jego wspomnień z ówczesną rzeczywistością.
W Solidarności byłem kolporterem pisma „Głos”, zajmowałem się tym od 1979 — pisze dr Cieszewski. Cóż, “S” powstała w 1980, “Głos” nigdy nie był jej częścią, co więcej, przez cały czas istnienia “Solidarności” środowisko tego pisma było głęboko zdystansowane wobec Związku.
A teraz stan wojenny i biuletyn “Wola”:
Opracowywałem i stosowałem ultra-przenośne techniki drukarskie oparte m.in. na matrycach z folii perforowanej. Chodziło o to, by nie używać rozpoznawalnego sprzętu do drukowania jak „offset”, „białko” i druk sitowy dla gazet, ponieważ taki sprzęt ciężko było zdobyć i ciężko ukryć.
W owych czasach miałem sporo do czynienia z drukiem. Nie, nie z okien samolotu. Zajmowałem się tym osobiście. Tłukłem na offsetach, białkach, na sicie, nawet na hektografie. Pierwsze słyszę o innych “technikach folii perforowanej”, chętnie usłyszę, co na to ludzie z “Woli”. Co więcej, sito było właśnie ideałem pod względem łatwości przenoszenia i ukrycia. Gdy zaś słyszę o rzekomej “rozpoznawalności” sita czy nawet białka, ogarnia mnie pusty śmiech.
Wreszcie marzec 1983: aresztowanie, zwolnienie z aresztu i w tym samym tygodniu emigracja:
Wtedy wiedziałem już, że przed poniedziałkiem muszę opuścić Polskę. W piątek udało mi się wsiąść do samolotu i wylecieć do Kanady.
Nie, panie doktorze. Możliwość trzymania ważnego paszportu w domu pojawiła się dopiero w 1985. Wcześniej trzeba było złożyć wniosek i czekać na odpowiedź najmarniej 3, a częściej 4-6 tygodni. Co więcej, polska kontrola nie wpuściłaby do samolotu nikogo bez ważnej wizy kraju docelowego (kolejne tygodnie). Bajeczki o “ucieczce przed SB” proszę opowiadać swoim dzieciom, ale nie publicznie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Blog Krzysztofa Leskiego
....
Jak widzicie watpliwosci mnoza sie . Oczywiscie nie wydawalem pisma Glos i trzeba pytac tych co wydawali . Czy to prawada ze Cieszewski nie ma pojecia o podziemnej poligrafii ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:03, 06 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
"Sekielski może przegrać proces ws. Cieszewskiego"
- Jeżeli Sekielski dysponuje tylko tym, co pokazał w programie (...) to ten proces przegra - ocenia w "Super Expressie" historyk prof. Jan Żaryn. Odnosi się w ten sposób do zapowiadanego procesu przeciwko dziennikarzowi TVP. Tomasz Sekielski w swoim programie poinformował o rzekomej współpracy z SB Chrisa Cieszewskiego, jednego z ekspertów komisji Antoniego Macierewicza.
- Sąd jest ograniczony ustawą - mówi dla gazety Żaryn. Dodaje, że sąd nie może uznać za Tajnego Współpracownika osoby, która nie pobierała wynagrodzenia oraz nie wiedziała o skutkach swoich rozmów z agentami bezpieki. Wg historyka najistotniejsze w tej sprawie będą dodatkowe materiały takie jak teczka pracy TW lub teczka personalna. - Nie widziałem, by red. Sekielski taką kwerendę przeprowadził - stwierdził.
3 grudnia w programie Tomasza Sekielskiego "Po prostu" pokazano materiały świadczące, że Chris Cieszewski, jeden z ekspertów z zespołu sejmowego Antoniego Macierewicza był zarejestrowany jako Tajny Współpracownik SB. Jeszcze przed wyemitowaniem programu oskarżany naukowiec zdementował informacje, jakoby był agentem SB i zarzucił kłamstwo dziennikarzowi. - Jeżeli redaktor Sekielski dysponuje tylko tym, co pokazał w programie, czyli danymi ewidencyjnymi to ten proces przegra - ocenia sprawę w wypowiedzi dla "Super Expressu" historyk Jan Żaryn.
Cieszewski miał być zarejestrowany przez SB w 1982 r. pod pseudonimem "Nil". Profesor jest znany opinii publicznej z konferencji prasowej, na której zaprezentował tezę, że brzoza, w którą wg. oficjalnych państwowych ustaleń uderzył prezydencki tupolew 10 kwietnia 2010 r., była złamana już przed katastrofą.
...
Odezwala sie upiorna plugawa menda Żaryn . Pseudo historyk ksywa naukowiec . Nie wiem na jakiej podstawie mialby przegrac ? Ze co nie wolno mu bylo poinformowac o tym co znalazl ? Sekielski ani razu nie twierdzil ze koles ten byl agentem SB . Porownal tylko dwa fakty . Rejestracje i szybki wyjazd . Gdyby sad mial go skazac nalezalo by zamknac wszystkie media . ZE SMOLENSKIMI NA CZELE ! Zaryn to kolejna ohydnie moralna postac . Przypomne ze niszczyl o. Hejmo NIE MAJAC ZOBOWIAZANIA O WSPOLPRACY !!!! DOKLADNIE ZROBIL TO CO ZARZUCA SEKIELSKIEMU !!! A CZEGO SEKIELSKI NIE ZROBIL !!! Wyobrazacie sobie jakie to sa scierwa ! To my decydujemy kto jest agentem ! A media z takiego kibla robia eksperta!
Mysle ze adwokat odradzi proces bo o co mialby byc ? Ze Sekielskiemu nie wolno mowic o rejestracji ? Czy o paszporcie ? To puste grozby . Taki jest kaczyzm najwieksze szambo w kraju .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:17, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Sprawa prof. Chrisa Cieszewskiego. Czy ekspert komisji Macierewicza współpracował z SB?
W zeszłym tygodniu w programie "Po Prostu" na antenie TVP jeden z ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza - Chris Cieszewski, został oskarżony o współpracę z Służbą Bezpieczeństwa PRL. Tomasz Sekielski w kolejnym odcinku swojego programu kontynuował wątek profesora. Udało mu się dotrzeć do jednego z funkcjonariuszy SB, który przyznał, że Cieszewski był zarejestrowany przez bezpiekę. – To jest oczywiste – powiedział Józef Nadworski.
Sekielski idąc tropem numeru rejestracyjnego TW "Nil" – 72102 dotarł do nazwiska byłego funkcjonariusza SB – Józefa Nadworskiego. Udało mu się także z nim porozmawiać. - Dokumentu, które mi pokazano spowodowały, że przypomniałem sobie jego twarz. Rzeczywiście był w zainteresowaniu moich działań operacyjnych – przyznał były funkcjonariusz. – To, że był zarejestrowany jest oczywiste – dodał. Nadworski dodał na koniec rozmowy, że "nie przypomina sobie jego w charakterze TW".
Wątpliwości budzi też sprawa ucieczki Cieszewskiego do Kanady. Opozycjoniści i historycy występujący w programie zwracali uwagę, że zaskakująco łatwo udało mu się opuścić Polskę.
Numer, pod którym zarejestrowany był TW "Nil" – 72102 pojawia się także na innych dokumentach dołączonych do akt paszportowych.
- Wedle mojego graniczącego z pewnością przekonania to absolutnie niemożliwe – powiedział Nadworski o wersji wyjazdu z kraju Cieszewskiego, według której przyszły profesor zwyczajnie opuścił kraj samolotem z warszawskiego Okęcia. - Musiał ktoś zgodzić się na to, żeby wyjechał. Nie wierzę, żeby to był efekt jego własnej genialnej, przemyślanej działalności – dodał.
– To dziwne, to nie jest niemożliwe, ale szalenie nieprawdopodobne – przyznał rację Nadworskiemu opozycjonista Krzysztof Leski.
W trakcie programu "Po Prostu" Tomasz Sekielski odniósł się też do osób, które w ostrych słowach oskarżały go o manipulowanie opinią publiczną. - Wszystkim zwolennikom listracji, którzy po tym programie nas zaatakują, radzę spojrzeć w lustro - powiedział na antenie dziennikarz.
Tymczasem Chris Cieszewski zapowiedział, że chce się poddać autolustracji – poinformował serwis internetowy wPolityce.pl.
Prof. Cieszewski to naukowiec pracujący na co dzień na Uniwersytecie Georgia w Stanach Zjednoczonych. Szerzej znany jest jako jeden z ekspertów Antoniego Macierewicza w zespole parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej. Według niego, w Smoleńsku nie mogło dojść do zderzenia tupolewa z brzozą, bo drzewo to zostało złamane na kilka dni przed wypadkiem.
W miniony wtorek w programie "Po Prostu" emitowanym na antenie TVP 1 Tomasz Sekielski przedstawił akta, które wskazują, że ekspert Macierewicza został zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie "Nil" w lutym 1982 roku, nie jako Chris, a Krzysztof Cieszewski.
"W »Po prostu«, który został wyemitowany przez program 1 TVP, p. prof. Antoni Dudek z IPN pomówił mnie, że byłem tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, dzięki czemu »w nagrodę« otrzymałem paszport i możliwość wyjazdu za granicę. Wszystkie te stwierdzenia są nieprawdziwe i stanowią pomówienie mnie w myśl art. 20 ustawy z dnia 18 października 2006 r. »o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów«. Oświadczam, że nie byłem tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL oraz nie otrzymałem paszportu w zamian za współpracę z SB" – czytamy na stronach wPolityce.pl list Cieszewskiego do Dyrektora Biura Lustracyjnego IPN.
"Ponieważ pomówienia tego dokonał publicznie wysoki urzędnik Instytutu Pamięci Narodowej, zwracam się do Państwa o wszczęcie wobec mnie procedury lustracyjnej i stwierdzenie zgodnie z prawdą, że nie byłem tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa oraz nie otrzymałem w nagrodę za to paszportu" – prosi w korespondencji profesor.
Ekspert zespołu Macierewicza przesłał również do redakcji wPolityce.pl oświadczenie, w którym stwierdza, że "nigdy nie było w jego życiu żadnego aktu zdrady i już od dziecka był bardzo wrażliwy na wszelki brak lojalności". "Taką postawę wyssałem już z mlekiem matki" - pisze naukowiec z Georgii.
"Nie twierdzę, że nie popełniłem w życiu żadnego błędu, ale jeśli mowa o ewentualności współpracy z SB, nie przyznam się do niej, nawet gdyby miano mnie publicznie ukrzyżować. Nie interesuje mnie, jakie dokumenty jeszcze znajdą, przygotują, spreparują i będą się na nie powoływać. Zawsze będę bronił prawdy, to znaczy faktu, że współpraca z SB zawsze była dla mnie rzeczą niemożliwą. Przypuszczam, iż wiedzieli o tym także sami funkcjonariusze bezpieki" - przyznaje w oświadczeniu Cieszewski.
Ekspert Macierewicza podał też więcej szczegółów na temat okoliczności swojego wyjazdu na Zachód.
"W czasie tych kilku dni, które SB pozostawiło mi do namysłu po złożeniu mi propozycji współpracy, byłem zobowiązany do zachowania tej informacji dla siebie. Esbecy chcieli także zatrzymać mój paszport. Nie zgodziłem się jednak na to, argumentując, że jeśli ten dokument zostanie mi odebrany, nie będę mógł utrzymać w tajemnicy faktu swojego aresztowania – wszyscy wiedzieli bowiem, że paszport jest mi potrzebny, ponieważ miałem we Francji zaplanowany zabieg operacyjny" - oświadczył Cieszewski.
Całą sprawę skomentował też szef zespołu Antoni Macierewicz, który nie uwierzył w wiarygodność prezentowanych w programie dokumentów.
Macierewicz powiedział dziennikarzom w Sejmie, że w maju Cieszewski poprosił go o sprawdzenie "dokumentów, jakie jego dotyczą i znajdują się w IPN".
- To zostało zrobione. Sprawdziliśmy we wszystkich dostępnych kartotekach. Zwróciliśmy się także o zrobienie kwerendy, a także zapoznaliśmy się z literaturą autorów IPN na temat tego środowiska i jego samego - podkreślił wiceprezes PiS. Jak zaznaczył, poprosił o to znajomego historyka. Nie ujawnił jednak jego nazwiska.
Według polityka PiS "wszystkie te źródła wskazywały, że nie ma żadnych zastrzeżeń do przeszłości pana Cieszewskiego". - Odwrotnie, że jest człowiekiem, który był przez długi czas pod naciskiem agenta o nazwisku Kuncewicz, który wydał także jego samego, co zaowocowało aresztowaniem i przesłuchaniem w 1983 roku, po którym on (Cieszewski) uciekł za granicę - dodał Macierewicz.
– Uważam, że osoby, które kreują się na bardzo etyczne, wytykają innym "moralność" i mówią, jak powinno się zachowywać, siebie dając za wzór, powinny się wytłumaczyć z takich rzeczy – mówił już po emisji swojego pierwszego programu nt. Cieszewskiego Tomasz Sekielski. – W PiS zaufanie do akt IPN jest bardzo duże, rozumiem, że coś się zmieniło. Albo jest tak, że są "właściwe" lustracje i "niewłaściwe" – dodał.
Dziennikarz podkreślał, że w IPN znajduje się " karta rejestracyjna, zapisy z dzienników rejestracyjnych" profesora Cieszewskiego. – Nie wiemy, co robił. Nie ma teczki pracy, teczki osobowej. Z zapisów wynika, że został zarejestrowany w lutym 1982 roku, a wyrejestrowany w lipcu 1985 roku – mówił. – To, że ktoś jest zarejestrowany jako TW nie oznacza, że "współpracował". Może być tak, że po wyjeździe z Polski zerwał kontakty ze służbą bezpieczeństwa. Tak zresztą przypuszcza Antoni Dudek, historyk, który zna archiwa IPN – dodał.
....
Moze wyjasnijmy jasno . NA DZIEN DZISIEJSZY CIESZEWSKI NIE WSPOLPRACOWAL ! BO OBOWIAZUJE ZASADA DOMNIEMANIA NIEWINNOSCI ! A MY NIE STOSUJEMY ZASAD KACZYZMU ! Mozna sobie wyobrazic co by bylo gdyby jakis czlonek komisji panstwowej byl w sytuacji Cieszewskiego! Zarejestrowany TW ze zniszczona teczka ! Co by sie dzialo u Sakiewiczow Karnowskich torunskich! SZAL ! WRZASKI O AGENTACH KGB ! KOMISJA AGENTOW ! Cieszewski jest moralnie ohydny nie dlatego ze byl TW tylko dlatego ze czynnie bral udzial we wspieraniu klamstwa smolenskiego . W oskarzaniu Tuska o mord bo do tego to prowadzi a naukowiec nie moze tego nie rozumiec .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:52, 27 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Prof. Jacek Rońda nie jest już zawieszony
Profesor Jacek Rońda może prowadzić zajęcia na Akademii Górniczo-Hutniczej. Dobiegło końca półroczne zawieszenie naukowca w prowadzeniu zajęć dydaktycznych - dowiedziała się Informacyjna Agencja Radiowa.
Były ekspert komisji Antoniego Macierewicza od jesieni nie miał wykładów ze studentami, mógł jedynie prowadzić badania naukowe. Rektor Akademii Górniczo- Hutniczej skierował sprawę profesora Rońdy do Komisji Dyscyplinarnej uczelni. Komisja Dyscyplinarna może ukarać naukowca naganą, a nawet doprowadzić do zwolnienia. Jednak komisja musiałaby wykazać realną szkodę jaką wyrządził profesor Rońda uczelni. Mimo, że czas zawieszenia upłynął przed końcem roku akademickiego, to profesor Jacek Rońda nie prowadzi żadnych zajęć na uczelni.
- Nie rozpoczyna się prowadzenia nowych zajęć w czerwcu, czy w lipcu. Do rozmowy wrócimy z początkiem października, wtedy jest szansa, że komisja dyscyplinarna wyda jakiś werdykt w sprawie profesora Rońdy - wyjaśnia Bartosz Dembiński rzecznik AGH.
Jacek Rońda - wykładowca uczelni ekspert zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza - przyznał, że mijał się z prawdą mówiąc, że prezydencki Tupolew, który rozbił się w Smoleńsku, nigdy nie zszedł poniżej stu metrów. Profesor twierdził, że jest w posiadaniu ważnych dokumentów na temat okoliczności smoleńskiej tragedii. W jednym z telewizyjnych wywiadów przyznał, że nigdy takich dokumentów nie posiadał. To spowodowało, że jego działalnością zainteresowała się komisja etyki AGH, władze uczelni i Rzecznik Dyscyplinarny.
...
Powisial powisial i go odwiesili . Ja nie jestem za niszczeniem ludzi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:28, 28 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Katastrofa w Smoleńsku
Prof. Rońda wygrał w sądzie z rektorem AGH. Sprawa dotyczyła jego "smoleńskiego blefu"
Prof. Rońda wygrał w sądzie z rektorem AGH. Sprawa dotyczyła jego "smoleńskiego blefu"
Dzisiaj, 28 marca (16:02)
Profesor Jacek Rońda wygrał w sądzie ze swoją macierzystą uczelnią Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie - dowiedział się reporter RMF FM. Krakowski Sąd Okręgowy uznał jego pozew przeciwko rektorowi AGH Tadeuszowi Słomce. Rońda został - decyzją rektora - zawieszony w działalności dydaktycznej w listopadzie 2013 roku. Powodem był jego medialny blef w sprawie Smoleńska. Rońda w telewizji powołał się na dokument, który - jak potem przyznał - w ogóle nie istniał.
Nz. prof. Jacek Rońda (L), poseł PiS Antoni Macierewicz (P) przed debatą
/Leszek Szymański /PAP
Sąd uznał decyzję o zawieszeniu Rońdy za bezprawną i naruszającą jego dobra osobiste. Nakazał przeprosić profesora w kilku dziennikach.
O dobre imię nauczyciela akademickiego przed sądem walczyła mecenas Małgorzata Wassermann.
Przyznał, że blefował
Przypomnijmy, że chodzi o komentarz Rońdy na antenie TVP1 odnośnie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Mówił on m.in., że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m. Dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji.
Później na antenie TV Trwam profesor stwierdził, że nie mówił wtedy prawdy i tylko "blefował". Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie trochę zagrałem - mówił.
Po medialnej burzy wywołanej jego wypowiedzią Rońda zrezygnował z funkcji przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. Przyznaję się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje - oświadczył wówczas.
...
Obrzydliwy typ.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|