Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ludzie przyzwoici ...
Idź do strony 1, 2, 3 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:39, 17 Sie 2011    Temat postu: Ludzie przyzwoici ...

Ludzie przyzwoici gdy ich spotykamy jakby roswietlaja rzeczywistosc jasnym swiatlem ... Na przyklad :

Dramatyczny apel. "Żona jest jeszcze młoda"

Ciężko chory mieszkaniec Chin poszukuje męża dla swojej żony i ojca dla dzieci. Ogłoszenie zamieścił w internecie. "Jestem poważnie chory i niedługo zostanę przykuty do wózka inwalidzkiego. Ale moja żona jest jeszcze bardzo młoda, zasługuje na lepsze życie" - przytacza część ogłoszenia serwis telegraph.co.uk. 39-letni Liu Li cierpi na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa. Sam studiował medycynę i jak mówi, nie stać go na kosztowne leczenie. Przekonał żonę do rozwodu, a w internetowym ogłoszeniu napisał: "Proszę, pomóż mi znaleźć dobrego męża dla mojej żony, nie chcę być dłużej ciężarem dla niej…".

Jak informuje telegraph.co.uk, para ma jeszcze szansę zostać razem, jeśli otrzyma pomoc finansową od organizacji dobroczynnych, do których apelowała.

Zapalenie zesztywniające stawów kręgosłupa (choroba Bechterewa) to przewlekłe zapalenie drobnych stawów i wiązadeł kręgosłupa, występujące głównie u mężczyzn (90 proc. zachorowań). Ruchy są początkowo ograniczone, następnie dochodzi do zupełnego kalectwa. Chorzy nie mogą chodzić ani siedzieć z powodu unieruchomienia stawów międzykręgowych.

>>>>>

I tu mamy wzruszajacy przyklad troski o rodzine ... Moze ktos zapytac - czy Bóg ktory wskazuje ze nie mozna sie rozwodzic moze uznac taka przyzwoitosc ... Oczywiscie ze tak ! Bóg nie jest surowym oskarzycielem ale SAMĄ MIŁOŚCIĄ ! wszak w potwornej Chniskiej Republice Ludowej godnosc czlowieka jest zdeptana ... Nie mozna wymagac aby ludzie tam wiedzieli o tym ze rozwodzic sie nie wolno . Na swoje mozliwosci chca dobrze ! Intencje sie licza !
Rozwiazanie doskonale to takie aby rodzina OPIEKOWALA sie tak dobrym ojcem i aby zyli razem az do smierci ! Czego zycze ! :O)))
Ludzie dobrej woli sa na calym swiecie takze tam gdzie nie wiedza o Jezusie ! To cieszy :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:39, 18 Sie 2011    Temat postu:

17-latek znalazł 4 tysiące złotych i oddał policji

kujawsko-pomorska.policja.gov.pl

Ponad cztery tysiące złotych wróciło do właściciela, po tym jak pieniądze znalezione przez 17-letniego mieszkańca Bydgoszczy trafiły na policję, która znalazła właściciela. We wtorek do bydgoskiego rewiru dzielnicowych zgłosił się młody mężczyzna z niecodziennym znaleziskiem. W portfelu, który przekazał policjantom znajdowało się ponad cztery tysiące złotych. Chłopak poinformował funkcjonariuszy, że pieniądze znalazł na jednej z ulic Osowej Góry. W sakiewce, oprócz wydruku potwierdzającego operację bankową, nie było żadnych dokumentów, na podstawie których można by ustalić właściciela.

Na szczęście to wystarczyło mundurowym, aby ustalić pracodawcę poszkodowanego, a następnie samego zainteresowanego. Jak się okazało 59-latek rozpoznał swoją zgubę, która była przeznaczona na pomoc finansową jego siostrze.

W środę policjanci przekazali pieniądze właścicielowi, który w ramach podziękowania wręczył uczciwemu 17-latkowi "znaleźne".

>>>>>>

Serce rośnie na taką uczciwość !!! :O))))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:28, 27 Sie 2011    Temat postu:

Oddali krew dla panny młodej

Krwiodawcy z Grybowa koło Nowego Sącza oddali ponad pięć litrów krwi, aby dziś Paulina Jop mogła zawrzeć związek małżeński. Dziewczyna przed planowanym ślubem zachorowała na białaczkę - czytamy w "Dzienniku Polskim".

Wcześniej gazeta informowała o dramacie Pauliny Jop i jej narzeczonego Roberta Wdowczyka, co zwróciło uwagę Wacława Romańskiego, prezesa Klubu Honorowych Dawców Krwi przy Prywatnych Gabinetach Lekarskich ADMA w Grybowie. Dla Pauliny Jop zebrano ponad pięć litrów krwi. W akcji wzięło udział dwunastu dawców.

Lokalna organizacja krwiodawców liczy 60-70 aktywnych członków. Z wyliczeń Romańskiego wynika, że od 2003 r. działalność tego KHDK pozwoliła pozyskać ponad pół tysiąca litrów krwi.

>>>>

No i brawo ! O to wlasnie chodzi ! Nie egoizm i do siebie tylko milosc czyli od siebie ! W tym mozna ujrzec Boga ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:59, 01 Wrz 2011    Temat postu:

Niemieccy milionerzy gotowi płacić wyższe podatki

Czterej niemieccy milionerzy są gotowi płacić wyższe podatki, by pomóc ograniczyć długi państwa - podał tygodnik "Die Zeit". - Nie miałbym problemu, gdyby podniesiono najwyższą stawkę podatkową - powiedział właściciel znanego domu wysyłkowego Michael Otto.

Producent aparatów słuchowych i prezes klubu piłkarskiego Hannover 96 Martin Kind oświadczył z kolei, że byłby gotów zaakceptować wyższe podatki, jeśli państwo zobowiązałoby się do przeznaczenia pozyskanych w ten sposób dodatkowych dochodów na redukcję zadłużenia.Jak informuje "Die Zeit" w wydaniu internetowym, podobnego zdania jest także hamburski przedsiębiorca z branży ubezpieczeniowej Juergen Huenke, który jednak opowiedział się za wyższym podatkiem spadkowym. - Uważam, że rozsądna byłaby znaczna podwyżka podatku spadkowego. Nie mam na myśli kogoś, kto dziedziczy dom, ale ludzi z sektami milionów euro - powiedział.

Popularny w Niemczech piosenkarz Marius Mueller-Westernhagen ocenił z kolei, że "podniesienie podatku o kilka punktów procentowych nie zrobi z bogaczy biedaków". - A nawet wszyscy się wzbogacą, jeśli dochody zostaną konsekwentnie przeznaczone na redukcję długów i posłużą do budowania przyszłości, a nie narastania odsetek - dodał.

Obecnie najwyższa stawka podatkowa w Niemczech wynosi 45 proc. i obejmuje dochody powyżej 250 401 euro rocznie.Jak przypomina "Zeit", niemieccy milionerzy nie są osamotnieni w swoim apelu o wyższe podatki w czasie kryzysu zadłużenia. Amerykański miliarder Warren Buffett opowiedział się niedawno za wprowadzeniem podatku od najbogatszych, by wesprzeć redukowanie długu USA. Z podobną propozycją wystąpiło też 16 francuskich bogaczy. Pod apelem w tej sprawie opublikowanym na łamach pisma "Le Nouvel Observateur" podpisali się m.in.: dziedziczka imperium L'Oreal Liliane Bettencourt, szef koncernu Total Christophe de Margerie, prezes PSA Peugeot Citroen Philippe Varin.

>>>>>

Widzimy tutaj prymitywizm marksizmu i ,,walki klasowej'' ... Wszystko zalezy od konkretnego czlowieka ! Tak jak mowi Ewangelia ! Bogaci nie sa zli bo sa bogaci a biedni z definicji dobrzy... To prostackie pseudoanalizy ...
Trzeba tutaj pochwalic takie wypowiedzi przezwyciezajace egoizm ... To zawsze sa wyjtkowe jednostki ... Z tym ze problem w tym aby ratowac gospodarke a nie euro-urzedy ... Bo ich sie nie uratuje a gotowosc placenia podatkow pojdzie na marne ...
Ale wiemy jak ciezko sciagnac z bogatych ze wlasciwie placa ile chca i kiedy chca... Tym bardziej trzeba podkreslic taka gotowosc !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:20, 05 Wrz 2011    Temat postu:

Bohaterski czyn mężczyzny. Stanął w obronie bitych kobiet

"Gazeta Krakowska": Niewiele osób, będąc świadkiem groźnej bójki, miałoby odwagę zrobić coś więcej, niż wezwać policję. Tadeusz Matusiewicz, widząc dwie napastniczki tłukące niewinne młode kobiety, zachował się inaczej. Rzucił się na ratunek ofiarom. W konsekwencji sam został pobity i wrzucony do Wisły, ale dzięki niemu napastnicy zostali ujęci przez policję.

- Rzadko w naszej pracy spotykamy się z tak bohaterskim aktem - nie ukrywa Katarzyna Padło z biura prasowego małopolskiej policji. Niedzielny wieczór, jedna z barek na bulwarze nieopodal Wawelu. Czwórka młodych ludzi w wieku od 20 do 30 lat, w tym dwie kobiety, wspólnie się bawi. To właśnie kobiety zaczynają się dziko awanturować, bo nie podobają im się szklanki, w których dostają napoje. Obsługa lokalu wyprasza całą czwórkę z barki.Kiedy młodzi ludzie wychodzą, dziewczyny bez słowa rzucają się na dwie przypadkowe spacerowiczki.

- Przejeżdżałem rowerem, kiedy zobaczyłem, jak dwie agresywne dziewczyny okładają pięściami niewinne młode kobiety - opowiada pan Tadeusz. - Nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Podszedłem, próbując je rozdzielić. Wtedy do akcji włączyli się przyglądający się dotychczas koledzy napastniczek. Cała czwórka zaczęła mnie kopać i tłuc, aż upadłem. Kiedy próbowałem się podnieść, wrzucili mnie do Wisły - opowiada 56-letni mężczyzna.

Kiedy mocno poturbowany pan Tadeusz wpadł do rzeki, niebezpiecznie zachłysnął się wodą. Było o krok od tragedii. W końcu udało mu się jednak odbić od dna i wynurzyć na powierzchnię. - Wtedy sprawcy rozproszyli się, uciekając w kierunku ulicy Dietla, gdzie również wszczęli awanturę z przypadkowymi przechodniami. Zostali jednak szybko złapani przez policję i przewiezieni do aresztu - uzupełnia Katarzyna Padło z policji, zaznaczając przy tym, że interwencja dzielnego mężczyzny prawdopodobnie zapobiegła dalszemu, być może tragicznemu w skutkach, rozwojowi wydarzeń.

- Zachowanie mężczyzny można stawiać jako wzór. Jesteśmy pod jego dużym wrażeniem - dodaje Padło. Tym bardziej, że z barki całemu zdarzeniu przyglądało się kilka osób, w tym młodsi i postawniejsi niż pan Tadeusz mężczyźni. Nikt jednak nie czuł się na siłach, aby mu pomóc. Dopiero kiedy sprawcy uciekli, obsługa barki podeszła do rannego rowerzysty, podając mu koc i dowiadując się, w jakim jest stanie.

Sam pan Tadeusz bohaterem wcale się nie czuje. - Pomogłem, bo uważałem, że po prostu tak trzeba było się zachować. Naprawdę nie było nic w tym niecodziennego - uważa. Zarówno dla niego, jak i dwóch pobitych spacerowiczek, niedzielny wieczór skończył się licznymi obrażeniami i potłuczeniami. Na szczęście wszystkie okazały się niezagrażające życiu. Pan Tadeusz żałuje więc tylko tego, że podczas pobicia stracił swoją torbę z narzędziami. Udało mu się za to odzyskać rower, który napastnicy wrzucili do Wisły. Następnego dnia wyłowili go z rzeki - przy pomocy bosaka - żeglarze. Koszty tej operacji pan Tadeusz musiał jednak pokryć z własnej kieszeni.

Dla mężczyzny najważniejsze jest, że napastnicy nie stwarzają już zagrożenia dla niewinnych ludzi. Cała czwórka została aresztowana. Okazało się, że ich sylwetki są już doskonale znane krakowskiej policji. Za niedzielne zdarzenie przedstawiono im po kilka zarzutów: pobicia, narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, zniszczenia mienia i stosowania gróźb karalnych. Imię i nazwisko mężczyzny - ze względu na jego bezpieczeństwo - zostało zmienione.

Maria Mazurek, "Gazeta Krakowska"

>>>>>>>

No i brawo ! Kolejny bohater czasow pokoju ... Trudniej jest w czasie pokoju poc lezacemu czy co gorsza bitemu niz w wojnie bohatersko zginac !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:21, 06 Wrz 2011    Temat postu:

Zabił mężczyznę. Nie wiedział, że to jego ojciec

47-latek został zadźgany nożem podczas kłótni z bratem przez swojego nastoletniego syna w Edgewood w stanie Waszyngton - poinformował serwis huffingtonpost.com

Rafph Paputsakis został zaatakowany przez swojego 46-letniego brata stalowym łomem. W tym momencie rzucił się na niego 17-latek.Chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, kim jest człowiek atakujący jego wuja, ponieważ nie uczestniczył on w jego życiu rodzinnym. Mężczyzna został parokrotnie ugodzony nożem.

- Płakaliśmy całą noc i była to najgorsza sytuacja do tej pory, z jaką przyszło nam się zmagać - powiedziała jednej ze stacji telewizyjnych siostra nastolatka.

- On nie wiedział, że to był nasz ojciec. Kiedy zobaczył, jak kłóci się z wujkiem, po prostu stracił nad sobą kontrolę - dodała dziewczynka.

Brat zabitego mężczyzny został zabrany do szpitala na obserwację. Doznał obrażeń głowy.

Policja nie podjęła jeszcze śledztwa, ponieważ nie wiadomo czy zostaną wniesione zarzuty. - Na chwilę obecną nie prowadzimy tej sprawy. Zdaje się, iż chłopiec próbował bronić swojego wuja - poinformował sierżant Michael Blair.

!!!!!

No jak zaatakowal łomem brata to ten mlodzieniec rzucajac sie na 30 lat starszego wykazal bohaterstwo ! Nie ma co mowic ! Ilu ludzi by bylo tak odwaznych ? ! Ale to byl ojciec ! I tutaj mamy niemal doslownie antyczna tragedia ! Slynny Edyp !!! Faktycznie jest to temat na dziela artystyczne o randze mitologicznej ! Zlo wzielo sie z grzechu . Bo to ze ojciec rzucil sie z łomem na brata pokazuje ze byly tam chore stosunki... Nie mowiac juz o tym ze syn nie wiedzial ze to jego ojciec ! A wiec wszystko chore ! W takiej rodzinie ten mlodzieniec dorastal i mimo to jednak stanal w obronie jak bohater ! Za tamtego ojca trzeba sie modlic bo on juz jest wobec Boga a bilans zycia ma nieciekawy jak widac ! Zwlaszcza rodzina musi sie modlic aby Bóg go uratowal ! Syn bedzie sie obwinial a niepotrzebie bo przeciez nie wiedzial a czynil dobrze . Teraz juz juz ojciec nie ma pretensji bo wie juz wobec Boga jaka jest prawda ! Tam nie mozna oszukac !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:22, 07 Wrz 2011    Temat postu:

Internautka uratowała życie samobójczyni z Łodzi

Dzięki informacji od internautki udało się uratować zdesperowaną łodziankę, która zamierzała odebrać sobie życie.

4 września około południa na forum jednej ze stron internetowych poświęconych zaburzeniom psychicznym pojawił się niepokojący wpis. Jedna z osób zarejestrowanych w serwisie oświadczyła, że zamierza odebrać sobie życie i w tym celu połknęła dużą ilość tabletek. Wkrótce po tej deklaracji osoba ta wylogowała się z forum i wyłączyła telefon.

Wpis ten zaniepokoił inną użytkowniczkę forum, która postanowiła pomóc desperatce. Jako że samobójczyni zadbała, by w ostatnich chwilach nikt nie nagabywał ją telefonicznie, kobieta poszukała innego sposobu odnalezienia internautki. Z wcześniejszych wpisów udało się wywnioskować, że mieszka ona w Łodzi. Bogatsza w tę wiedzę oraz numer IP, z którego łączyła się desperatka, kobieta powiadomiła o całej sprawie lokalną policję w Lipnie w województwie kujawsko-pomorskim.

Policjanci niezwłocznie zidentyfikowali osobę, na którą zarejestrowany był telefon zdesperowanej internautki. Niestety trop ten urwał się w Poddębicach, gdzie okazało się, że wskazana przez operatora kobieta nigdy nie posiadała takiego numeru, ani nie logowała się we wskazanym portalu.

Równolegle próbowano namierzyć desperatkę po numerze IP. Okazało się, że IP komputera figuruje na stanie jednego z łódzkich administratorów sieci internetowej, co dawało nadzieję, że jest to właściwy trop. Administrator sieci, rozumiejąc powagę sytuacji, niezwłocznie pomógł zlokalizować wskazanego użytkownika.

Ślad doprowadził policjantów do mieszkania na łódzkim Widzewie. Drzwi były otwarte, a w środku leżała niemal nieprzytomna kobieta. Opakowania po tabletkach antydepresyjnych potwierdziły tylko, że policjanci trafili we właściwe miejsce i, co ważniejsze, we właściwej porze. Niedoszła samobójczyni została przewieziona na oddział toksykologii, gdzie została poddana odtruciu.

Okazała się nią 32-letnia łodzianka. Kobieta, która uratowała jej życie, pozostaje anonimowa.

>>>>

Wspaniala wiadomosc ! Oto przyklad oto wzor ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:54, 09 Wrz 2011    Temat postu:

Matka Teresa z Niemiec

W wieku 18 lat Rosi Gollmann postanowiła, że nigdy nie wyjdzie za mąż i poświęci się pomocy potrzebującym. Twierdzi, że do dzisiaj nie żałuje decyzji podjętej w młodości.

Początki były skromne: Rosi Gollmann, młoda nauczycielka religii wspólnie ze swymi uczniami wysłała kilka paczek do indyjskiego sierocińca w miejscowości Andheri pod Mumbajem. Po latach organizacja Andherii wyrosła na jedno z najważniejszych stowarzyszeń charytatywnych na subkontynencie indyjskim. Wdzięczni Hindusi nazywają 84-letnią Gollmann "Matką Teresą z Niemiec". W ciągu minionych 55 lat fundacja katechetki odmieniła los tysięcy ludzi, a zwłaszcza kobiet.

SZ: Zacznijmy naszą rozmowę od pieniędzy...

Rosi Gol­l­mann: ...proszę mi wie­rzyć, że in­dyj­skie matki, które stra­ci­ły córki za­mor­do­wa­ne przez naj­bliż­szą ro­dzi­nę, nie zwra­ca­ją się do nas z proś­bą o wspar­cie fi­nan­so­we.

Zatem o co?

Przede wszyst­kim po­trze­bu­ją wspar­cia du­cho­we­go, aby po­do­łać cie­ża­ro­wi wy­rzu­tów su­mie­nia, że do­pu­ści­ły do zgła­dze­nia wła­sne­go dziec­ka. W nie­któ­rych re­gio­nach Indii za­bi­ja się tuż po po­ro­dzie od 30 do 50 pro­cent nie­mow­ląt płci żeń­skiej. W in­dyj­skiej kul­tu­rze jest głę­bo­ko za­ko­rze­nio­ne pra­gnie­nie po­sia­da­nia syna. Dziew­czę­ta są po­strze­ga­ne jako cię­żar: wy­da­nie córki za mąż wiąże się z wy­pła­ce­niem ol­brzy­mie­go po­sa­gu ślub­ne­go, który ruj­nu­je ro­dzi­nę panny mło­dej.

Na czym po­le­ga wasza pomoc?

Sta­ra­my się prze­rwać błęd­ne koło tra­dy­cji. Daw­niej na­ro­dzi­ny dziew­czyn­ki uwa­ża­no za hańbę, a okry­ta wsty­dem matka mu­sia­ła się ukry­wać. Naszą pomoc za­czę­li­śmy od or­ga­ni­zo­wa­nia ko­biet w grupy sa­mo­po­mo­cy. Te pod­cho­dzi­ły do na­ro­dzin dziew­czyn­ki jak do ra­do­sne­go wy­da­rze­nia – śpie­wa­ły we­so­łe pie­śni, ob­da­ro­wy­wa­ły młodą matkę drob­ny­mi upo­min­ka­mi. Kilka kóz albo sa­dzon­ki orze­chów ko­ko­so­wych two­rzy­ły skrom­ny ka­pi­tał na nową drogę życia. W mię­dzy­cza­sie stwo­rzy­li­śmy sieć sa­mo­po­mo­cy obej­mu­ją­cą 150 wsi. Dzię­ki wspól­nym wy­sił­kom udało się ura­to­wać życie około 70 tys. dziew­czy­nek.

A co sądzą meż­czyź­ni o wa­szych dzia­ła­niach?

Po­cząt­ko­wo byli bar­dzo scep­tycz­ni, ale z cza­sem zmie­ni­li ne­ga­tyw­ne na­sta­wie­nie. Kie­dyś pe­wien Hin­dus wy­znał mi: "Po­cząt­ko­wo biłem żonę za to, że cho­dzi­ła na spo­tka­nia z in­ny­mi ko­bie­ta­mi. Dzi­siaj sam ją tam wy­sy­łam, a pod­czas jej nie­obec­no­ści pil­nu­ję dzie­ci". Taka po­sta­wa jest cią­gle rzad­ko­ścią w In­diach. Aku­rat ten męż­czy­zna w końcu zro­zu­miał, że za­ra­bia­nie pie­nię­dzy przez żonę wy­cho­dzi na dobre całej ro­dzi­nie.

Czy da­je­cie ko­bie­tom pie­nią­dze?

Nasza pomoc po­le­ga na udzie­la­niu mi­kro­kre­dy­tów na zbu­do­wa­nie pod­staw wła­snej eg­zy­sten­cji. Praca za­rob­ko­wa daje ko­bie­cie wię­cej pew­no­ści sie­bie i za­pew­nia sza­cu­nek oto­cze­nia. Wów­czas ma od­wa­gę, aby po­wie­dzieć: "Nie po­zwo­lę uśmier­cić mojej córki.“

Kto za­bi­ja dziew­czyn­ki?

Naj­czę­ściej te­ścio­we.

Jak re­agu­ją oj­co­wie?

Prze­waż­nie ak­cep­tu­ją de­cy­zje swo­ich matek. Jed­nak po­wo­li męż­czyź­ni za­czy­na­ją ro­zu­mieć, że pro­ce­der za­bi­ja­nia dziew­czy­nek do­ty­ka ich oso­bi­ście. Na­ru­szo­ne pro­por­cje płci w in­dyj­skim spo­łe­czeń­stwie po­wo­du­ją, że męż­czyź­ni mają ogrom­ne pro­ble­my ze zna­le­zie­niem żony. Coraz wię­cej mło­dych Hin­du­sów de­kla­ru­je, że pra­gnie oże­nić się z mi­ło­ści, a nie dla po­sa­gu. Upo­wszech­nie­nie ta­kie­go po­dej­ścia mo­gło­by wiele zmie­nić.

Na ja­kich za­sa­dach udzie­la­cie mi­kro­kre­dy­tów?

Naj­pierw ko­bie­ty uczą się w gru­pie sa­mo­po­mo­co­wej ob­cho­dze­nia z pie­niędz­mi. Każda przy­no­si na spo­tka­nie garst­kę ryżu, do­słow­nie od­ję­tą sobie od ust. Ryż tra­fia na sprze­daż, a zysk two­rzy ka­pi­tał po­cząt­ko­wy. Co mie­siąc pie­nią­dze płyną na ksią­żecz­kę oszczęd­no­ścio­wą. Udzie­la­my mi­kro­kre­dy­tu po uzbie­ra­niu przez grupę okre­ślo­nej kwoty. To nie jest jakaś jał­muż­na, lecz pomoc w zor­ga­ni­zo­wa­niu pracy na wła­sny ra­chu­nek. Ko­bie­ty wspól­nie po­dej­mu­ją de­cy­zję, na co prze­zna­czą pie­nią­dze. Jedne za­kła­da­ją małą farmę dro­biu, inne za­kład kra­wiec­ki albo ho­dow­lę kóz.

Czy po­ży­cza­cie pie­nią­dze wy­łącz­nie ko­bie­tom?

Nie, ale z na­szych do­świad­czeń wy­ni­ka, że ko­bie­ty po­tra­fią le­piej ob­cho­dzić się z pie­niędz­mi. Męż­czyź­ni czę­sto prze­pi­ja­ją po­życz­ki albo wy­da­ją je na przed­mio­ty co­dzien­ne­go użyt­ku. Na­to­miast ko­bie­ty oszczę­dza­ją z myślą o wy­kształ­ce­niu dzie­ci i za­pew­nie­niu im lep­szej przy­szło­ści.

Ile po­ży­czek udzie­li­ła pani or­ga­ni­za­cja do tej pory?

Kilka mi­lio­nów. Z na­szych ob­li­czeń wy­ni­ka, że dzię­ki mi­kro­kre­dy­tom 300 tys. ko­biet zbu­do­wa­ło so­lid­ne pod­sta­wy wła­snej eg­zy­sten­cji. Pra­wie wszy­scy po­życz­ko­bior­cy spła­ca­ją za­cią­gnię­te po­życz­ki. Trud­no­ści ze spła­tą po­ja­wia­ją się w przy­pad­ku śmier­ci jed­ne­go z mał­żon­ków albo in­nych tra­ge­dii oso­bi­stych.

Ma pani 84 lata. Kiedy zde­cy­do­wa­ła się pani po­świę­cić życie na rzecz po­ma­ga­nia innym lu­dziom?

Mia­łam 18 lat. Jeden brat po­legł na woj­nie, drugi tra­fił do obozu je­niec­kie­go w Pol­sce. Pew­ne­go dnia za­ko­mu­ni­ko­wa­łam ro­dzi­com, że nie chcę wy­cho­dzić za mąż i mieć dzie­ci. Po­sta­no­wi­łam być wolna, aby mieć czas na dzia­łal­ność spo­łecz­ną.

Czy nigdy nie była pani za­ko­cha­na?

Oczy­wi­ście, zda­rzy­ło mi się to kilka razy. Jed­nak za­wsze zda­wa­łam sobie spra­wę, że mał­żeń­stwo nie jest moją drogą ży­cio­wą. Oczy­wi­ście lu­dzie po­trze­bu­ją mi­ło­ści, ale nie za­wsze musi to być ten ro­dzaj uczu­cia.

Nigdy pani nie ża­ło­wa­ła de­cy­zji z mło­do­ści?

Nie, nigdy.

Z czego się pani utrzy­mu­je?

Wiele lat pra­co­wa­łam jako ka­te­chet­ka. Moja or­ga­ni­za­cja cha­ry­ta­tyw­na roz­wi­ja­ła się w tak szyb­kim tem­pie, że zre­zy­gno­wa­łam z pracy pe­da­go­gicz­nej. Przez lata pracy w szko­le wy­pra­co­wa­łam eme­ry­tu­rę w wy­so­ko­ści ty­sią­ca euro mie­sięcz­nie.

I wy­star­cza pani na życie?

Z eme­ry­tu­ry utrzy­mu­ję sie­bie i in­dyj­ską ad­op­to­wa­ną córkę. Mo­że­my miesz­kać w po­miesz­cze­niach An­dhe­ri i dzię­ki temu oszczę­dza­my na pła­ce­niu ko­mor­ne­go.

Dla­cze­go ad­op­to­wa­ła pani dziew­czyn­kę?

Nasz pierw­szy pro­jekt w In­diach re­ali­zo­wa­li­śmy w sie­ro­ciń­cu dla dziew­cząt w miej­sco­wo­ści An­dhe­ri. Moja ad­op­to­wa­na córka po­sta­no­wi­ła po­ma­gać mi w pro­wa­dze­niu dzia­łal­no­ści cha­ry­ta­tyw­nej. Co mie­siąc od­kła­dam tro­chę pie­nię­dzy, żeby była za­biez­pie­czo­na fi­nan­so­wo, gdy mnie kie­dyś za­brak­nie. Poza tym nie bar­dzo po­tra­fię go­spo­da­ro­wać pie­niędz­mi.

Ile dat­ków zbie­ra or­ga­ni­za­cja An­dhe­ri w ciągu roku?

Około pię­ciu mi­lio­nów euro.

Czy nie wsty­dzi się pani pro­sić ob­cych ludzi o wspar­cie fi­nan­so­we?

Nie od­czu­wam z tego po­wo­du ja­kie­goś skrę­po­wa­nia. Lu­dzie chęt­nie wspie­ra­ją nas dat­ka­mi, sły­sząc ile ro­bi­my do­bre­go. Po­do­ba im się, że ich pomoc po­pły­nie na jakiś kon­kret­ny cel.

Nas przy­kład na jaki?

Wy­star­czy suma 40 euro, aby przy­wró­cić czło­wie­ko­wi wzrok. To jeden z na­szych pro­jek­tów w Ban­gla­de­szu.

A przed chwi­lą po­wie­dzia­ła pani, że nie umie go­spo­da­ro­wać pie­niędz­mi?

Tak, ale nie wtedy, gdy cho­dzi o ukie­run­ko­wa­ną pomoc.

Ile kosz­tu­je za­bieg przy­wra­ca­ją­cy nie­wi­do­me­mu wzrok?

W sumie około stu euro. Sama ope­ra­cja kosz­tu­je 40 euro, ale do tego do­cho­dzą kosz­ty krót­kie­go prze­szko­le­nia za­wo­do­we­go albo mi­kro­kre­dyt na roz­po­czę­cie sa­mo­dziel­nej eg­zy­sten­cji.

I ta­ki­mi ar­gu­men­ta­mi prze­ko­nu­je pani ludzi do prze­ka­za­nia dat­ków na rzecz po­trze­bu­ją­cych?

Sądzę, że moi roz­mów­cy chcą słu­chać opo­wie­ści nie tylko o ubó­stwie w kra­jach roz­wi­ja­ją­cych się, bo w któ­rymś mo­men­cie czło­wiek obo­jęt­nie­je na bez­miar cier­pie­nia. Bar­dziej cie­ka­wią ich po­zy­tyw­ne przy­kła­dy dzia­łal­no­ści cha­ry­ta­tyw­nej.

Jak re­agu­ją lu­dzie ociem­nia­li, gdy po ope­ra­cji znowu od­zy­sku­ją wzrok?

Pa­mię­tam pewną 14-let­nią dziew­czyn­kę, mi­lio­no­wą pa­cjent­kę u któ­rej prze­pro­wa­dzo­no ope­ra­cję oczu. Bar­dzo wcze­śnie zo­sta­ła sie­ro­tą i we­ge­to­wa­ła w slum­sach. Gdy le­karz zdjął jej opa­tru­nek z oczu, pod­bie­gła do lu­stra wi­szą­ce­go na ścia­nie i za­czę­ła w kółko po­wta­rzać: "To ja, to na­praw­dę ja". Potem długo pła­ka­ła i śmia­ła się na prze­mian.

Po­świę­ci­ła pani całe życie nie­sie­niu po­mo­cy innym. Co otrzy­ma­ła pani w za­mian?Je­stem w pełni szczę­śli­wym czło­wie­kiem. To wspa­nia­łe uczu­cie dawać innym cząst­kę sie­bie. Nie­daw­no od­wie­dzi­łam klasę, która zbie­ra­ła datki dla na­szej or­ga­ni­za­cji przed su­per­mar­ke­tem. Jakiś chło­piec, mier­ny uczeń w szko­le po­wie­dział do mnie: "Cały czas sły­szę, że nic nie po­tra­fię i nic do­bre­go ze mnie nie wy­ro­śnie. Dzi­siaj pierw­szy raz prze­ko­na­łem się, że też po­tra­fię zro­bić coś do­bre­go". Po­dob­nie czują się ko­bie­ty w In­diach: przez całe życie wbija im się do głowy, że są bez­war­to­ścio­wy­mi isto­ta­mi. A potem nasza or­ga­ni­za­cja za­szcze­pia im wiarę we wła­sne siły i po­ka­zu­je, że mogą być sa­mo­dziel­ne i za­ra­biać na utrzy­ma­nie ro­dzi­ny. W ten spo­sób ko­bie­ty otrzy­mu­ją to, czego pra­gnie każdy czło­wiek: uzna­nie i sza­cu­nek.

>>>>>

Jak widzicie calkowicie bledne jest mniemamnie ze pomoc to tylko dawanie kasy ! To przede wszystkim dawanie nadziei ... a mowic juz najbardziej prawidlowo POMOC TO DAWANIE BOGA ! Dlatego najwiecej dobra robia misjonarze i dlatego najlepsza pomoca swego czasu dla nas byl Chrzest Polski ! Wiem ze trudno to pojac ale przeciez coz moze czlowiek ???? Prawie nic ... A Bóg WSZYSTKO ! Zatem pomagajac innym zwracamy sie do Boga aby On mocą wlasna pomogl. Wszak my nawet nie iemy co komu potrzeba... A ON WIE ! Zwykly rozsadek narzuca zatem aby do Niego kierowac potrzebujacych . On nie zawiedzie ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:14, 11 Wrz 2011    Temat postu:

Przez Kraków przeszedł IV "Marsz Nadziei i Życia"

W sobotę przez Kraków przeszedł IV "Marsz Nadziei i Życia", zorganizowany przez Fundację Urszuli Smok "Podaruj Życie". Celem akcji jest nagłośnienie idei dawstwa szpiku kostnego oraz przybliżenie mieszkańcom sytuacji osób chorych onkologicznie.

W korowodzie z zielonymi balonikami szli w takt jazzowego big-bandu m.in. kuglarze, szczudlarze, wojewoda Stanisław Kracik i wiceprezydent Krakowa Elżbieta Lęcznarowicz. Marsz zakończył się pod oknem papieskim akcją "Uwolnić marzenia", tj. wypuszczeniem w górę zielonych balonów z listami osób chorych na nowotwory.Wcześniej w krakowskim magistracie aktorzy Martyna Kliszewska, Jan Peszek oraz Jakub Przebindowski przeczytali listy napisane przez chorych oraz - po raz pierwszy - listy ze słowami dodającymi otuchy napisane przez osoby zdrowe.

- Chcemy przybliżyć społeczeństwu sytuację chorych onkologicznie. Często bywa tak, że osoba zdrowa dowiadując się o chorobie kogoś bliskiego nie wie, jak się zachować, jest zagubiona i przerażona. Chcemy im uzmysłowić, że wsparcie takiej osoby, dodawanie jej otuchy to jest najcenniejszy prezent, jaki można ofiarować - powiedziała Urszula Smok.

Jak podkreśliła, radosna oprawa marszu ma pokazać, że można oswoić lęk, że w świecie chorych jest również miejsce na radość, na codzienność.

Założycielka Fundacji "Podaruj Życie", Urszula Smok, chorowała na białaczkę i przeszła pomyślnie przeszczep szpiku kostnego. Celem działalności Fundacji jest niesienie pomocy chorym na nowotwory krwi, osobom po przeszczepie szpiku, popularyzowanie idei dawstwa szpiku oraz prowadzenie jedynego w Polsce południowej Rejestru Dawców Szpiku. Fundacja działa od 9 lat i obejmuje pomoc osobom chorym z całego kraju.

Jak poinformowała Fundacja, w ubiegłym roku w Polsce blisko 3,5 tys. osób zapadło na białaczkę. Około 70 proc. chorych nie posiada dawcy wśród najbliższej rodziny. Zachodzi wówczas konieczność poszukiwania odpowiedniej osoby w bankach i rejestrach dawców niespokrewnionych.

W Polsce zarejestrowanych jest ponad 140 tys. potencjalnych dawców szpiku. W Niemczech jest ich 4 mln. Dawcą honorowym zostaje się dopiero w momencie, gdydochodzi do przeszczepienia szpiku kostnego na potrzeby osoby chorej.

>>>>>

Tak ! Dawanie CZEGOKOLWIEK potrzebujcym tez jest dzialaniem na rzecz przyspieszenia przyjcia Królestwa Bożego na ziemi na ktore czekamy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:11, 14 Wrz 2011    Temat postu:

Policjanci oddadzą krew potrzebującym

Już 15 września honorowi dawcy z klubu przy Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu oddadzą krew dla osób potrzebujących.

Akcja zostanie przeprowadzona w godz. 8.30-12.30 w pomieszczeniach klubu przy pl. Muzealnym 16. Obsługę przy pobieraniu krwi zapewni personel medyczny Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu z ulicy Czerwonego Krzyża. Do udziału w akcji członkowie klubu zaprosili również pracowników sądu i prokuratury.To już trzecia w tym roku akcja krwiodawców klubu przy Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. W tym roku oddano już blisko 50 litrów krwi. Natomiast w ciągu 30 lat istnienia klubu honorowi dawcy oddali prawie 9 tysięcy litrów krwi.

Tym razem do udziału w akcji zaproszona została również Fundacja Votum. Fundacja zajmująca się m. in. edukacją na temat zagrożeń na drogach oraz udzielaniem pomocy osobom poszkodowanym w wypadkach drogowych.

Dawcy, którzy w tym dniu oddadzą krew i spełnią wymogi regulaminowe będą mieli możliwość otrzymania IDENTYFIKACYJNEJ KARTY GRUPY KRWI – jedynego wiarygodnego dokumentu /oprócz legitymacji HDK/ potwierdzającego grupę krwi jej właściciela.

>>>

No i brawo - kolejna orma przezwyciezania egoizmu - skutku grzechu pierworodnego ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:12, 20 Wrz 2011    Temat postu:

Królik-bohater uratował właścicieli przed śmiercią

Bohaterski królik z pewnością zapisze się w pamięci mieszkańców Alaski (USA) - podaje Reuters. Zwierzę obudziło swoich właścicieli, gdy w ich domu wybuch pożar. Królik niestety zmarł wskutek zatrucia dymem.

Dramat rozegrał się w miejscowości Ketchikan (południowo-wschodnia część Alaski). Królik wczesnym rankiem wskoczył na swoją właścicielkę i gwałtownie zaczął ją drapać w okolicach piersi. Gdy ta, po chwili przebudziła się, dostrzegała, że w jej domu szaleje pożar.

Błyskawicznie obudziła swoją córkę, i obie wybiegły na zewnątrz. Z ogniem walczyły cztery jednostki straży - pożar został szybko opanowany, a zniszczenia oszacowane zostały jako niewielkie.

Choć matka z córką nie odniosły żadnych obrażeń, tyle szczęścia nie miał bohaterski królik - zwierzę padło w wyniku zatrucia dymem.

>>>>>

Ciekawe ! Zwierzeta lepsze od wielu ludzi ! Czy one dostaja nagrode w niebie ??? A moze krolikiem posluzyl sie ktos z nieba z pozwoleniem Boga aby ich uratowac ? Jakis zmarly krewny ??? To bardziej prawdopodobne !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:27, 30 Wrz 2011    Temat postu:

Pomogli Polakowi wrócić do chorej żony i dzieci.

Bezdomny Polak z Llanelli, dzięki uprzejmości i zaangażowaniu pracowników miejscowego zakładu mechaniki samochodowej, wrócił do Polski. Zainteresowani historią pana Jerzego mechanicy, zebrali pieniądze i kupili mu bilet powrotny do kraju, gdzie czekała na niego chora żona i trójka dzieci.

Dwóch Brytyjczyków zainteresowało się losem Polaka, kiedy dowiedzieli się, że śpi w namiocie w parku. Z pomocą czytelników gazety "Star", których również poruszyła opowieść o emigrancie, pan Jerzy mógł wrócić do domu.

- Jesteśmy trochę przygnębieni, ale on musiał wrócić do Polski. Cieszymy się, ze względu na niego, ponieważ teraz znów może zobaczyć się ze swoją rodziną i w kraju będzie miał więcej możliwości niż tutaj - przyznał jeden z mechaników. Wyjaśnił, że każdego tygodnia po wypłacie, odkładali część pieniędzy na bilet dla pana Jerzego. Dorzuciło się także kilka innych osób, które dowiedziały się o jego losach.

Polak przyjechał do Llanelli, ponieważ miał tam obiecaną pracę i mieszkanie. Kiedy dotarł na miejsce okazało się, że pracy ani pokoju dla niego nie ma. Kupił namiot i zamieszkał w miejscowym parku. Polak często był napadany przez młodzież, grożono mu oraz kradziono nieliczne rzeczy, które udało mu się zebrać. Jednak w pobliskim zakładzie mechaniki samochodowej zaprzyjaźnił się z pracownikami i zaczął pojawiać się tam coraz częściej.

- Wiem, że będziemy za nim tęsknić, ponieważ widywaliśmy go każdego dnia. Znamy Jerzego od trzech miesięcy i jest on naprawdę porządnym człowiekiem. To było niezwykłe przeżycie - dodał jeden z mechaników, który pomógł Polakowi wrócić do domu.

>>>>

No i prosze jak niewiele trzeba aby pomoc ... A Bóg wynagrodzi niewyobrazalnie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:19, 04 Paź 2011    Temat postu:

Kobieta po raz pierwszy usłyszała swój głos

Wzruszającą scenę radości zarejestrowały kamery. Młoda kobieta Sloan Churman, która urodziła się głucha, po raz pierwszy usłyszała swój głos. Wszystko dzięki temu, że przed dwoma miesiącami lekarze wszczepili jej do ucha nowoczesny implant.

>>>>

No i widzicie jak mozna pomoc ? Oczywiscie nie kazdy jest w stanie przywracac glos ... Ale takich osob wokol was jest niewiele ktorzy tego potrzebuja ... Natomiast jest wielu potrzebujacych . Najczesciej po prostu potrzebujacych dobra ! Mozliwosci sa nieograniczone ...
A tak to wyglada ;


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:40, 04 Paź 2011    Temat postu:

Bezdomny znalazł teczkę z pieniędzmi. Zwrócił.

Skórzaną teczkę z zawartością: 2 tysiącami złotych, telefonem komórkowym, kilkoma kartami bankomatowymi, kluczami, legitymacją i dokumentami przyniósł na policję w Białej Podlaskiej 54-letni mężczyzna bez stałego miejsca zamieszkania. Wszystko to - jak powiedział - znalazł w pobliżu dworca autobusowego. Poprosił, by policjanci dotarli do właściciela i oddali teczkę.

Policjanci ustalili, że właścicielem zguby jest 59-letni mieszkaniec miasta. Ponieważ mężczyzny jednak nie było w miejscu zamieszkania, skontaktowali się z jego żoną i poinformowali o znalezisku. Obecnie zguba czeka na odbiór w siedzibie komendy miejskiej.

Policjantów zainteresowała osoba pana Adama, znalazcy teczki. Chcieli podziękować 54-latkowi. Kiedy już dotarli do mężczyzny, ten przyznał, że miewał on w swoim życiu konflikty z prawem, jednak kiedy znalazł teczkę, ani chwili nie zastanawiał się nad jej zwrotem. Okazało się też, że kilka tygodni wcześniej znalazł portfel z dokumentami młodego mężczyzny, który także za pośrednictwem policji trafił do właściciela.

>>>>>

Co za niezwykla uczciwosc chyba tylko bezdomni tacy sa ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:00, 05 Paź 2011    Temat postu:

Ten korek ratuje życie.

Fakt

To sukces na skalę światową! Lekarze z Krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego wykonali innowacyjny zabieg zapobiegający tworzeniu skrzepów w sercu. Zabieg ratuje od udaru mózgu chorych, którzy cierpią na migotanie przedsionków i nie mogą przyjmować leków przeciwzakrzepowych.

Nowatorska metoda polega na blokowaniu zabójczych skrzeplin, by nie wydostawały się poza lewą komorę serca. Wykorzystuje się do tego elastyczny metalowy korek, który jest zbudowany ze stopu niklu i tytanu. Nim zamyka się uszko lewego przedsionka serca, gdzie tworzą się skrzepy. Dla pacjentów, którzy nie mogą przyjmować leków jest to jedyny ratunek broniący przed udarem mózgu.

– Skrzepliny przemieszczając się z krwią prowadzą do udaru mózgu. Zamknięcie korkiem uszka lewego przedsionka ma całkowicie zapobiegać wydostawaniu się skrzeplin - mówi prof. dr hab med. Dariusz Dudek ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Po pierwszym sukcesie przeprowadzono od razu dwa kolejne takie zabiegi.

– Pacjenci czują się bardzo dobrze i na drugi dzień po zabiegu wyszli do domów - cieszy się profesor. Pan Zdzisław Basta od 20 lat zmaga się z migotaniem przedsionków. W marcu tego roku miał nawet lekki udar prawej półkuli. Mimo że bierze leki, to one nie pomagają. - Jestem tu bo mam nadzieję, że ta nowa metoda mi pomoże - mówi chory.

Sam zabieg trwa ok. godziny i co najważniejsze nie wymaga otwierania klatki piersiowej pacjenta. Korek do uszka lewego przedsionka serca wprowadzany jest przez tętnicę udową sondą endoskopową. Może być wykonany przy całkowitym lub częściowym znieczuleniu.

prof. dr hab med. Dariusz Dudek ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie:

- Zabieg ten wykonujemy u chorych cierpiących na bardzo znany rodzaj arytmii serca migotanie przedsionków. Zamykanie uszka lewego przedsionka to metoda, która pomoże tym, którzy nie pomogą przyjmować leków, lub mimo tego że je przyjmują to leki nie zawsze działają. Do tej pory wykonaliśmy z powodzeniem trzy zabiegi i kwalifikujemy nowych pacjentów.

>>>>>

Oczywiscie leczenie jest dziedzina lekarza i to robi . Ale moze on to robic rutynowo a moze z zaangazowaniem i poswieceniem. I wlasnie to zaanagazowanie i poswiecenie decyduje o tym dobru przekraczajcym obowiazki im przynalezne ... A sprzatanie ulic czy mycie szyb nie jest bynajmniej czyms malo wartosciowym . Wiemy ze posprzatac a ,,posprzatac'' to moze byc duza rozniaca... Poza tym parce malo efektowne wymagaj czesto wiekszego wysilku aby robic je dobrze ... Latwiej wysilac sie ratujac zycie niz zbierajc smieci ... A miara zaangazowania decyduje o tym czy czlowiek jest dobry !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:38, 09 Paź 2011    Temat postu:

Zrobił dobry uczynek. Łzy cichego bohatera

Skó­rza­na tecz­ka, w niej do­ku­men­ty, klu­cze, te­le­fon ko­mór­ko­wy, le­gi­ty­ma­cja służ­bo­wa i masa in­nych do­ku­men­tów po­zwa­la­ją­cych ze stu­pro­cen­to­wą pew­no­ścią zi­den­ty­fi­ko­wać wła­ści­cie­la zguby, jego miej­sce za­miesz­ka­nia i pracy. Co wię­cej, we­wnątrz tecz­ki znaj­do­wa­ło się rów­nież 2 tys. zło­tych i karty kre­dy­to­we z do­kle­jo­ny­mi na kar­tecz­kach nu­me­ra­mi PIN. Ta nie­wia­ry­god­na zguba wpa­dła w ręce 54-let­nie­go bez­dom­ne­go z Bia­łej Pod­la­skiej. Ten, zna­jąc do­sko­na­le za­war­tość tecz­ki, bez słowa od­niósł ją na po­li­cję. Być może teraz jego cichy dra­mat się za­koń­czy.

>>>>

Tak to wielka zasluga szczegolnie w takim stanie majatkowym ... Ale najwieksza i jedyna prawdziwa nagroda czeka oczywiscie w niebie :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:52, 09 Paź 2011    Temat postu:

Finał projektu "The Heart of Art"

Pre­zen­ta­cje prac pla­stycz­nych oraz nowo zdo­by­tych umie­jęt­no­ści, m.in. ta­necz­nych przez uczest­ni­ków warsz­ta­tów dla osób nie­peł­no­spraw­nych można było oglą­dać w so­bo­tę w Wyż­szej Szko­le In­for­ma­ty­ki i Za­rzą­dza­nia w Rze­szo­wie pod­czas fi­na­łu pro­jek­tu "The Heart of Art".

Za­ję­cia z róż­nych dzie­dzin sztu­ki dla dzie­ci i mło­dzie­ży nie­peł­no­spraw­nej w ra­mach pro­jek­tu trwa­ły od 1 lipca do końca wrze­śnia. Pod­czas warsz­ta­tów dzie­ci i mło­dzież nie­peł­no­spraw­na ba­wi­ła się i jed­no­cze­śnie uczy­ła się ma­lo­wać, tań­czyć, mo­de­lo­wać. Uczest­ni­cy po­zna­li też kul­tu­rę in­nych kra­jów, ich zwy­cza­je i hi­sto­rię. Za­ję­cia pro­wa­dzi­li wo­lon­ta­riu­sze z róż­nych kra­jów, m.in. z Tur­cji, Chin, Ja­po­nii, Bra­zy­lii, Por­tu­ga­lii, Sło­wa­cji i Rosji. Pod­czas so­bot­niej im­pre­zy opo­wie­dzą oni o kul­tu­rze swo­ich kra­jów, po­czę­stu­ją także tra­dy­cyj­ny­mi po­tra­wa­mi.

- Celem pro­jek­tu było po­bu­dze­nie po­ten­cja­łu twór­cze­go mło­dych ludzi bo­ry­ka­ją­cych się z pro­ble­mem nie­peł­no­spraw­no­ści w życiu co­dzien­nym, roz­wój ich oso­bo­wo­ści oraz po­sze­rza­nie ho­ry­zon­tów po­przez zdo­by­wa­nie no­wych umie­jęt­no­ści. Uczest­nic­two w warsz­ta­tach dało nie­po­wta­rzal­ną oka­zję kon­tak­tu z obcą kul­tu­rą, ję­zy­kiem i cie­ka­wy­mi, mło­dy­mi ludź­mi z róż­nych państw - po­wie­dział ko­or­dy­na­tor pro­jek­tu To­masz Wiech.

Za­uwa­żył, że udział w tych za­ję­ciach był rów­nież oka­zją do na­wią­za­nia no­wych zna­jo­mo­ści, które mogą po­twier­dzić, że osoby nie­peł­no­spraw­ne mają takie same szan­se roz­wo­ju jak resz­ta spo­łe­czeń­stwa. Pro­jekt "The Heart of Art" zo­stał zre­ali­zo­wa­ny przez lo­kal­ny od­dział stu­denc­kiej or­ga­ni­za­cji AIE­SEC. Or­ga­ni­za­cja stu­denc­ka AIE­SEC jest obec­na w 107 kra­jach świa­ta, liczy około 50 tys. człon­ków. Jest naj­więk­szą or­ga­ni­za­cją po­za­rzą­do­wą pro­wa­dzo­ną przez stu­den­tów. Jej głów­na dzia­łal­ność opie­ra się na two­rze­niu moż­li­wo­ści do roz­wo­ju: przed­się­bior­czo­ści, od­po­wie­dzial­no­ści spo­łecz­nej, in­te­li­gen­cji emo­cjo­nal­nej, umie­jęt­no­ści pracy w mię­dzy­na­ro­do­wym śro­do­wi­sku oraz prak­tycz­ne­go ucze­nia się.

>>>>>

Tak to dobre ! I niech nikt nie mysli ze to jest litosc wobec tych ,,bedakow ktorzy maja zmarnowane zycie' . Onia sa dla tych ,,zdrowych'' aby mieli zaslugi i ulepszyli dusze ... Wszak gdyby chodzilo o tych kalekich to Bóg by ich dawno pozabieral do nieba gdzie by uzyskali pelna sprawnosc !!! Przypominam ze ci co pojda do nieba zobacza te ,,kaleki'' w pelni rozkwitu jako ludzi ! Takze zamordowane ,,poldy'' ,, zarodki'' i co tam jeszcze zwyrodnialcy wymysla aby ukryc zbrodnie ! Z nich sa wspaniali ludzie w niebie ktorzy budza zachwyt ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:39, 10 Paź 2011    Temat postu:

Niezwykła moc ludzkich myśli, sukces Polaków

Wózek in­wa­lidz­ki, który można po­pro­wa­dzić za po­mo­cą myśli, te­le­fon ko­mór­ko­wy do­bie­ra­ją­cy pio­sen­kę od­po­wied­nią do na­sze­go na­stro­ju - takie moż­li­wo­ści za­pew­ni apli­ka­cja Neu­ron, opra­co­wa­na przez mło­dych na­ukow­ców z Po­li­tech­ni­ki Gdań­skiej.

Oso­bom z bez­wład­no­ścią ru­cho­wą apli­ka­cja umoż­li­wi ste­ro­wa­nie - za po­mo­cą myśli - wóz­kiem in­wa­lidz­kim lub swo­bod­ne ob­słu­gi­wa­nie kom­pu­te­ra. W przy­pad­ku urzą­dzeń mo­bil­nych Neu­rOn po­zwo­li np. zmie­niać utwo­ry bez uży­wa­nia rąk, wy­star­czy po­my­śleć o zmia­nie pio­sen­ki na na­stęp­ną. Co bę­dzie po­trzeb­ne, by taką apli­ka­cję można było sto­so­wać? - Ko­niecz­na jest opa­ska za­kła­da­na na głowę z od­po­wied­ni­mi czuj­ni­ka­mi, która służy do roz­po­zna­wa­nia i wy­chwy­ty­wa­nia fal mó­zgo­wych. Potem uzy­ska­ne dane prze­ło­ży na od­po­wied­nie ko­mu­ni­ka­ty kom­pu­te­ra: jeśli ktoś się uśmie­cha, to wózek je­dzie pro­sto, jeśli się mru­gnie okiem, to się ob­ró­ci - wy­ja­śnił Łu­kasz Mią­do­wicz z przy­go­to­wu­ją­cej apli­ka­cję firmy ARo­und, za­ło­żo­nej przez dok­to­ran­tów i ab­sol­wen­tów PG.

Taka opa­ska - dzia­ła­ją­ca jak nie­wiel­ki elek­tro­en­ce­fa­lo­graf - bę­dzie sprzę­żo­na za po­mo­cą pro­gra­mu kom­pu­te­ro­we­go np. z wóz­kiem in­wa­lidz­kim. - Wszę­dzie tam, gdzie urzą­dze­niem można ste­ro­wać za po­mo­cą kla­wia­tu­ry czy myszy, je­ste­śmy w sta­nie się wpiąć tak, by to urzą­dze­nie kon­tro­lo­wać - tłu­ma­czył Mią­do­wicz. Opa­ska bę­dzie w sta­nie wy­chwy­ty­wać za­rów­no pro­ste myśli, typu "obróć coś", "prze­krój", "zmień", jak i mi­mi­kę twa­rzy - mru­gnię­cie okiem lewym czy pra­wym oraz pro­ste emo­cje.

Wy­mie­nio­ne za­sto­so­wa­nia to jed­nak nie je­dy­ne moż­li­wo­ści apli­ka­cji. Roz­sze­rzo­na o spe­cjal­ne oku­la­ry umoż­li­wi ge­ne­ro­wa­nie wir­tu­al­nych re­klam, do­dat­ko­wych tre­ści, nie­ist­nie­ją­cych w świe­cie rze­czy­wi­stym bu­dyn­ków czy po­sta­ci. - Chce­my dać nową formę prze­ka­zu in­for­ma­cji - za­po­wie­dział Mią­do­wicz.

Jak tłu­ma­czył, gdy za­ło­ży­my takie oku­la­ry, oprócz ob­ra­zu nor­mal­ne­go - na­sze­go na­tu­ral­ne­go śro­do­wi­ska - zo­ba­czy­my na­ło­żo­ne przez kom­pu­ter trój­wy­mia­ro­we obiek­ty. "Zo­ba­czy­my rze­czy, które nor­mal­nie nie ist­nie­ją, ale są wy­ge­ne­ro­wa­ne sztucz­nie przez kom­pu­ter i osa­dzo­ne w świe­cie rze­czy­wi­stym" - po­wie­dział.

Zda­niem Mią­do­wi­cza, oku­la­ry wraz z apli­ka­cją przy­da­dzą się do wi­zu­ali­za­cji trój­wy­mia­ro­wych in­struk­cji, mogą słu­żyć ar­chi­tek­tom albo lu­dziom re­kla­my do pre­zen­to­wa­nia do­dat­ko­wych tre­ści.

- Mamy me­cha­ni­ka, który ma zre­pe­ro­wać sil­nik tylko nie wie, jak się do tego za­brać. Za­kła­da nasze trój­wy­mia­ro­we oku­la­ry, przez które widzi ten re­al­ny sil­nik, a na nim po­ja­wia­ją się trój­wy­mia­ro­we czę­ści i in­struk­cja, jak on ma to wszyst­ko po­łą­czyć - podał ob­ra­zo­wy przy­kład roz­mów­ca PAP. - To brzmi tro­chę jak scien­ce fic­tion, ale jest to moż­li­we - za­pew­nił.

We­dług niego, pełna apli­ka­cja po­win­na być go­to­wa w po­ło­wie 2012 roku. - Teraz chce­my przy­go­to­wać pro­to­typ, który po­mo­że wy­ja­śnić wszyst­kim, na czym po­le­ga ta tro­chę nie­zro­zu­mia­ła tech­no­lo­gia - dodał.

Wy­na­la­zek zdo­był II na­gro­dę w eu­ro­pej­skim kon­kur­sie Intel Chal­len­ge, w któ­rym na­gra­dza­ne są naj­lep­sze po­my­sły na biz­nes. Fi­na­ły od­by­wa­ją się na całym świe­cie, z każ­de­go re­gio­nu wy­ła­nia­ne są po dwie dru­ży­ny.

Pięć­dzie­się­ciu lau­re­atów po­szcze­gól­nych re­gio­nów spo­tka się w fi­na­le świa­to­wym, który w tym roku od­bę­dzie się w ame­ry­kań­skim Ber­ke­ley, mię­dzy 7 a 10 li­sto­pa­da. Ze­spół "Neu­rOn" bę­dzie jed­nym z dwóch re­pre­zen­tan­tów Eu­ro­py Środ­ko­wo-Wschod­niej. Zwy­cięz­ca otrzy­ma w na­gro­dę 50 tys. do­la­rów.

>>>>>

I znowu wspanialy wynalazek znakomicie pomagajcy ludziom potrzebujacym :O)) Zbudowany zapewne nie dla slawy ale z checi pomoc innym czyli dobrej intencji ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:55, 14 Paź 2011    Temat postu:

"Superbohater" chodzi po ulicach

Męż­czy­zna znany jako Straż­nik Se­at­tle jest naj­bliż­szym od­po­wied­ni­kiem Bat­ma­na w rze­czy­wi­stym świe­cie. Jed­nak ostat­nio ten sa­mo­zwań­czy czło­nek stra­ży oby­wa­tel­skiej zna­lazł się po nie­wła­ści­wej stro­nie prawa...

Od mie­się­cy 23-let­ni Ben­ja­min Fodor wie­dzie po­dwój­ne życie. Za dnia jest nie­rzu­ca­ją­cym się w oczy en­tu­zja­stą sztuk walki, który po­dob­no pra­cu­je z au­ty­stycz­ny­mi dzieć­mi. Nocą prze­ista­cza się w Pho­eni­xa Jo­ne­sa, „oby­wa­tel­skie­go su­per­bo­ha­te­ra”, który w ob­ci­słym czar­no-zło­tym ko­stiu­mie wy­cho­dzi na ulice mia­sta i wal­czy z prze­stęp­czo­ścią, uzbro­jo­ny w oścień do po­ga­nia­nia bydła, gaz pie­przo­wy oraz kaj­dan­ki. Nie jest jed­nak sa­mot­nym wil­kiem, lecz przy­wód­cą Rain City Su­per­he­ro Mo­ve­ment [z ang. Ruch Su­per­bo­ha­te­rów Desz­czo­we­go Mia­sta], grupy dzie­wię­ciu dzia­ła­ją­cych w prze­bra­niu obroń­ców spra­wie­dli­wo­ści, z któ­rych kilku twier­dzi, że ma za sobą służ­bę woj­sko­wą. Wy­stę­pu­ją pod ta­ki­mi przy­dom­ka­mi jak Ca­ta­stro­phe [Ka­ta­stro­fa], Thun­der 88 [Pio­run 88] czy No Name [Bez Nazwy].

Media do­no­szą, że taki „ko­stiu­mo­wy ak­ty­wizm” jest w USA na fali. Mr Xtre­me [Pan Eks­tre­mal­ny] gra­su­je po San Diego w zie­lo­nym heł­mie i żół­tej pe­le­ry­nie, Atlan­ta ma The Crim­son Fist [Szkar­łat­ną Pięść], a gen­tle­man znany jako Sa­ma­ri­tan [Sa­ma­ry­ta­nin] pa­tro­lu­je ulice Bronk­su. Nie­któ­rzy upa­tru­ją źró­deł boomu na sa­mo­zwań­czych straż­ni­ków po­rząd­ku w kry­zy­sie go­spo­dar­czym oraz wy­rzu­ce­niu na bruk ty­się­cy po­li­cjan­tów. Inni twier­dzą, że ulicz­ni su­per­bo­ha­te­ro­wie za­czerp­nę­li po­mysł na sie­bie z nie­daw­ne­go filmu „Kick-Ass” opo­wia­da­ją­ce­go o na­sto­lat­ku z przed­mie­ścia, który roz­po­czy­na walkę z prze­stęp­czo­ścią w zie­lo­no-żół­tym pian­ko­wym stro­ju. Nie­za­leż­nie od ko­rze­ni tego zja­wi­ska, po­wszech­nie znany jako naj­bar­dziej zu­chwa­ły ame­ry­kań­ski su­per­bo­ha­ter Fodor zo­stał wła­śnie oskar­żo­ny o to, że zro­bił wię­cej złego niż do­bre­go, ata­ku­jąc gazem pie­przo­wym nie­win­nych ludzi.

W stycz­niu przed­sta­wiał się na Fa­ce­bo­oku jako sym­bol tego, „że prze­cięt­ny czło­wiek nie musi spa­ce­ro­wać po ulicy nie re­agu­jąc na widok dzie­ją­ce­go się zła”. Ty­dzień póź­niej ktoś zła­mał mu nos i ce­lo­wał do niego z pi­sto­le­tu.

Rano w nie­dzie­lę 9 paź­dzier­ni­ka su­per­bo­ha­ter z Se­at­tle znowu wpa­ko­wał się w kło­po­ty: tym razem aresz­to­wa­ła go po­li­cja. Fedor twier­dził, że nad ranem pró­bo­wał roz­dzie­lić bi­ją­cych się ludzi. Oba­wiał się, że uczest­ni­czą­cy w bójce męż­czy­zna zo­sta­nie po­bi­ty na śmierć. Po­li­cja nie uwie­rzy­ła w tę hi­sto­rię i przed­sta­wi­ła mu czte­ry za­rzu­ty zwią­za­ne z czyn­ną na­pa­ścią.

Jakby spę­dzo­na w aresz­cie noc nie była wy­star­cza­ją­ca znie­wa­gą dla Straż­ni­ka Se­at­tle, po­li­cja skon­fi­sko­wa­ła także jego strój. – Nie ma nic złego w prze­bie­ra­niu się (…), ale je­że­li ko­rzy­stasz z gazu pie­przo­we­go (…) to mu­sisz mieć na­praw­dę dobry powód – po­wie­dział rzecz­nik po­li­cji w Se­at­tle.

Fodor, który zo­stał zwol­nio­ny za kau­cją, po­wie­dział, że nigdy nie „za­ata­ko­wał­bym ani nie skrzyw­dził innej osoby, gdyby nie ro­bi­ła ona cze­goś złego”. Fodor udo­stęp­nił także film wideo z rze­ko­mej na­pa­ści.

Na fil­mie widać, jak Fodor w to­wa­rzy­stwie swo­je­go to­wa­rzy­sza Gho­sta [Ducha] bie­gnie w kie­run­ku grupy ludzi. Su­per­bo­ha­ter in­ter­we­niu­je w sy­tu­acji wy­glą­da­ją­cej na sprzecz­kę, kiedy uczest­ni­czą­ca w wy­da­rze­niu ko­bie­ta zwra­ca się prze­ciw­ko niemu. Ko­bie­ta krzy­czy: „Co ro­bisz?” i za­czy­na wy­ma­chi­wać parą butów na wy­so­kich ob­ca­sach.

Inna ko­bie­ta pod­bie­ga do Fo­do­ra, ude­rza­jąc go. – Pry­sną­łeś... gazem pie­przo­wym w moje oko! – krzy­czy. Na­stęp­nie dwóch męż­czyzn zbli­ża się do Fo­do­ra, a ten ata­ku­je ich praw­do­po­dob­nie gazem pie­przo­wym. Z po­li­cyj­ne­go ra­por­tu można się do­wie­dzieć o „wielu do­nie­sie­niach oby­wa­te­li, któ­rzy zo­sta­li spry­ska­ni gazem pie­przo­wym przez [Fo­do­ra] i jego grupę”.

Zda­nia in­ter­nau­tów na Fa­ce­bo­oku były po­dzie­lo­ne. Dzie­siąt­ki zwo­len­ni­ków Fo­do­ra twier­dzi­ły, że Pho­enix Jones wzbu­dza więk­szy sza­cu­nek i za­ufa­nie niż po­li­cja. Inni kwe­stio­nu­ją sens walki z prze­stęp­ca­mi w ob­ci­słym, od­por­nym na dźgnię­cia nożem pla­sti­ko­wym ko­stiu­mie. „Kto zaj­mie się two­imi dzieć­mi i żoną, kiedy ty wy­lą­du­jesz w aresz­cie lub szpi­ta­lu?”, pyta jeden z in­ter­nau­tów.

Fodor, któ­re­go wy­stę­pu­ją­ca pod pseu­do­ni­mem Pur­ple Reign [Pur­pu­ro­we Rządy] żona ma po­ja­wić się przed sądem 13 paź­dzier­ni­ka, już za­po­wie­dział, że bę­dzie kon­ty­nu­ował swoją misję. Za­pew­nił swo­ich fanów, że po­sia­da za­pa­so­wy ko­stium. – Po­wi­nie­nem wyjść na pa­trol jesz­cze dziś wie­czo­rem – po­wie­dział.

>>>>>>

Swietna postac ! nawiasem mowiac widzimy jak tworczosc fantastyczna wplywa pozytywnie na ludzi ! Bo oczywiscie wychowal sie na takich komiksach ... Poniewaz USA maja niewielu heroicznych bohaterow z historii stworzyli sobie fikcyjnych ... I to tez jest dobre jak widac ! Oni sie wychowuja ku dobru na fikcyjnych przykladach . Ale sluzy to dobru . Nalezy wiec jak widzicie POWAZNIE traktowac taka tworczosc bo niesie wartosciowe tresci . Super + (dodaj imie) jako postac spelnia pozytywna role . To cieszy oczywiscie :O)))



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 13:56, 14 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:19, 18 Paź 2011    Temat postu:

Pies-bohater uratował 3,5-letniego chłopca.

Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami postanowiło podziękować bohaterskiemu kundelkowi, który dwa tygodnie temu uratował 3,5-letniego Dawidka. Zawieźli psu piękną, ocieploną budę, zapas jedzenia i psich smakołyków na całą zimę.

Historię chłopca z malutkiej wsi Karolinów pod Sulejowem (woj. łódzkie) nagłaśniały wszystkie polskie media. - Dziecko późnym popołudniem bawiło się na podwórku. Nagle zniknęło z oczu matce. Poszukiwania w okolicy nic nie dały, choć chłopca szukało 300 osób. Dopiero nad ranem idący przez las leśniczy z Leśnictwa Łazy usłyszał szczekanie psa. Od razu zrozumiał, że to pies dziecka. Okazało się, że kundelek Misiek (6 l.) całą noc ogrzewał śpiącego w krzakach Dawidka. Malec oddalił się o ok. 4 kilometry od domu. Gdy pies usłyszał zbliżających się ludzi, wezwał pomoc.

- Uznaliśmy, że trzeba temu psiakowi jakoś się odwdzięczyć za to bezgraniczne przywiązanie do dziecka - mówi Paulina Boba, inspektor KTOZ. - Dowiedzieliśmy się, że kundelek nie ma budy.

Kraków postanowił uhonorować psa, także dlatego, aby ludzie na wsiach inaczej patrzyli na podwórkowe burki. - Przecież na co dzień one są traktowane jak urządzenia do ostrzegania przed obcym. Najczęściej nie znają ludzkiej czułości, ani troski - mówi inspektorka.

We wsi Karolinów, zamieszkałej przez zaledwie 60 mieszkańców, już nastawienie do psów się zmieniło. Gdy przedstawiciele KTOZ przyjechali z budą, przed sklepem zrobiło się tłoczno. Każdy chwalił kundelka i znał jego historię.

Dziś Dawid już nie pamięta swej niebezpiecznej przygody. Misiek jest dobrze traktowany. Smakołykami był zachwycony, a budę dokładnie obwąchał.

>>>>>

To bardzo ciekawe ! Czy to jakas opieka rodziny z nieba ??? Bo moze tak byc ze ci ktorzy juz sa w niebie lub czyscu moga sterowac psem w ten sposob ...
Czy moze zwierzeta sa madrzejsze niz myslimy ???
Ciekawe !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:23, 18 Paź 2011    Temat postu:

Nagroda dla społeczniczki z Przysuchy

Kry­sty­na Bie­law­ska, dzia­łacz­ka spo­łecz­na z Przy­su­chy koło Ra­do­mia, zo­sta­ła lau­re­at­ką siód­mej edy­cji na­gro­dy Vi­ven­ti Ca­ri­ta­te (Ży­ją­ce­mu Mi­ło­ścią), przy­zna­wa­nej przez Fun­dusz im. bp. Jana Chrap­ka.

Na­gro­dę wrę­czo­no we wto­rek po mszy św. w ra­dom­skiej farze, od­pra­wio­nej w 10. rocz­ni­cę śmier­ci tra­gicz­nie zmar­łe­go bi­sku­pa Jana Chrap­ka. Wcze­śniej przed gma­chem Urzę­du Miej­skie­go w Ra­do­miu otwar­ta zo­sta­ła wy­sta­wa "Ra­dom­skie ślady bi­sku­pa Jana", na któ­rej za­pre­zen­to­wa­no fo­to­gra­fie ilu­stru­ją­ce bi­sku­pią po­słu­gę Jana Chrap­ka. Są tam m.in. zdję­cia z in­gre­su do ra­dom­skiej ka­te­dry - 28 czerw­ca 1999 r. Na­gro­dę Vi­ven­ti Ca­ri­ta­te przy­zna­je ka­pi­tu­ła Fun­du­szu im. bp. Jana Chrap­ka, który – jak pod­kre­śla jeden z jego za­ło­ży­cie­li Zbi­gniew Mia­zga – "pełni rolę straż­ni­ka pa­mię­ci po bi­sku­pie Janie". Na­gro­dę otrzy­mu­ją osoby i in­sty­tu­cje, które zaj­mu­ją się dzia­łal­no­ścią cha­ry­ta­tyw­ną, spo­łecz­ną, kul­tu­ral­ną czy wy­cho­waw­czą.

Lau­re­at­ka te­go­rocz­nej na­gro­dy, Kry­sty­na Bie­law­ska jest znaną w Przy­su­sze dzia­łacz­ką spo­łecz­ną. Przez 40 lat pra­co­wa­ła jako na­uczy­ciel­ka ję­zy­ka pol­skie­go. W la­tach 1994-2010 była radną w sa­mo­rzą­dzie gmin­nym w Przy­su­sze. Współ­pra­co­wa­ła z lo­kal­ną Ca­ri­tas, dzia­ła­ła w Pol­skim Sto­wa­rzy­sze­niu Dia­be­ty­ków i PCK. Była współ­ini­cja­tor­ką utwo­rze­nia Sto­wa­rzy­sze­nia Chóru Na­uczy­ciel­skie­go Canto.

Bp Jan Chra­pek zgi­nął 18 paź­dzier­ni­ka 2001 roku w wy­pad­ku sa­mo­cho­do­wym w Sta­rych Sie­klu­kach nie­da­le­ko Ra­do­mia. Jako or­dy­na­riusz die­ce­zji ra­dom­skiej był ini­cja­to­rem wielu cha­ry­ta­tyw­nych przed­się­wzięć: ja­dło­daj­ni dla ubo­gich, banku żyw­no­ści, badań mam­mo­gra­ficz­nych dla ko­biet z naj­dal­szych za­kąt­ków die­ce­zji.

W po­przed­nich edy­cjach na­gro­dą Vi­ven­ti Ca­ri­ta­te uho­no­ro­wa­ni zo­sta­li m.in.: Sto­wa­rzy­sze­nie Cen­trum Mło­dzie­ży "Arka" w Ra­do­miu, bu­dow­ni­czy i ku­stosz sank­tu­arium Matki Bo­skiej Bo­le­snej w Kał­ko­wie-Go­do­wie (Świę­to­krzy­skie) ks. in­fu­łat Cze­sław Wala, Ro­bert Telus - spo­łecz­nik z Opocz­na (Łódz­kie), ks. Piotr Sad­kie­wicz, pro­boszcz pa­ra­fii św. Mi­cha­ła Ar­cha­nio­ła w Le­śnej koło Żywca (Ślą­skie), twór­ca m.in. pa­ra­fial­ne­go klubu ho­no­ro­wych daw­ców krwi.

>>>>>

Oczywiscie ! SIŁACZKA ! Tak jest ! Widzicie ze wszystko w Polsce prowadzi do dobra ! Czyli do Boga ! Lektury ktorych nie lubiliscie czytac a mlodzi czytaja te skroty sa wspaniale i godne poznania teraz mozecie uzupelnic luki... Silaczka akurat jest cienka ... Oczywiscie nie mowie aby czytac opasle tomy zwlaszcza konca XIX wieku ale znaczace fragmenty i owszem ... Mozna pominac nawet wiekszosc jesli ktos nie ma ku temu predyspozycji ale poznac warto ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:11, 20 Paź 2011    Temat postu:

Rhys Blakely / The Times
"Batman z Seattle" w opałach

Męż­czy­zna znany jako Straż­nik Se­at­tle jest naj­bliż­szym od­po­wied­ni­kiem Bat­ma­na w rze­czy­wi­stym świe­cie. Jed­nak ostat­nio ten sa­mo­zwań­czy czło­nek stra­ży oby­wa­tel­skiej zna­lazł się po nie­wła­ści­wej stro­nie prawa.

Od mie­się­cy 23-let­ni Ben­ja­min Fodor wie­dzie po­dwój­ne życie. Za dnia jest nie­rzu­ca­ją­cym się w oczy en­tu­zja­stą sztuk walki, który po­dob­no pra­cu­je z au­ty­stycz­ny­mi dzieć­mi. Nocą prze­ista­cza się w Pho­eni­xa Jo­ne­sa, „oby­wa­tel­skie­go su­per­bo­ha­te­ra”, który w ob­ci­słym czar­no-zło­tym ko­stiu­mie wy­cho­dzi na ulice mia­sta i wal­czy z prze­stęp­czo­ścią, uzbro­jo­ny w oścień do po­ga­nia­nia bydła, gaz pie­przo­wy oraz kaj­dan­ki.

Nie jest jed­nak sa­mot­nym wil­kiem, lecz przy­wód­cą Rain City Su­per­he­ro Mo­ve­ment [z ang. Ruch Su­per­bo­ha­te­rów Desz­czo­we­go Mia­sta], grupy dzie­wię­ciu dzia­ła­ją­cych w prze­bra­niu obroń­ców spra­wie­dli­wo­ści, z któ­rych kilku twier­dzi, że ma za sobą służ­bę woj­sko­wą. Wy­stę­pu­ją pod ta­ki­mi przy­dom­ka­mi jak Ca­ta­stro­phe [Ka­ta­stro­fa], Thun­der 88 [Pio­run 88] czy No Name [Bez Nazwy].

Media do­no­szą, że taki „ko­stiu­mo­wy ak­ty­wizm” jest w USA na fali. Mr Xtre­me [Pan Eks­tre­mal­ny] gra­su­je po San Diego w zie­lo­nym heł­mie i żół­tej pe­le­ry­nie, Atlan­ta ma The Crim­son Fist [Szkar­łat­ną Pięść], a gen­tle­man znany jako Sa­ma­ri­tan [Sa­ma­ry­ta­nin] pa­tro­lu­je ulice Bronk­su. Nie­któ­rzy upa­tru­ją źró­deł boomu na sa­mo­zwań­czych straż­ni­ków po­rząd­ku w kry­zy­sie go­spo­dar­czym oraz wy­rzu­ce­niu na bruk ty­się­cy po­li­cjan­tów. Inni twier­dzą, że ulicz­ni su­per­bo­ha­te­ro­wie za­czerp­nę­li po­mysł na sie­bie z nie­daw­ne­go filmu „Kick-Ass” opo­wia­da­ją­ce­go o na­sto­lat­ku z przed­mie­ścia, który roz­po­czy­na walkę z prze­stęp­czo­ścią w zie­lo­no-żół­tym pian­ko­wym stro­ju. Nie­za­leż­nie od ko­rze­ni tego zja­wi­ska, po­wszech­nie znany jako naj­bar­dziej zu­chwa­ły ame­ry­kań­ski su­per­bo­ha­ter Fodor zo­stał wła­śnie oskar­żo­ny o to, że zro­bił wię­cej złego niż do­bre­go, ata­ku­jąc gazem pie­przo­wym nie­win­nych ludzi.

W stycz­niu przed­sta­wiał się na Fa­ce­bo­oku jako sym­bol tego, „że prze­cięt­ny czło­wiek nie musi spa­ce­ro­wać po ulicy nie re­agu­jąc na widok dzie­ją­ce­go się zła”. Ty­dzień póź­niej ktoś zła­mał mu nos i ce­lo­wał do niego z pi­sto­le­tu.

Rano w nie­dzie­lę 9 paź­dzier­ni­ka su­per­bo­ha­ter z Se­at­tle znowu wpa­ko­wał się w kło­po­ty: tym razem aresz­to­wa­ła go po­li­cja. Fedor twier­dził, że nad ranem pró­bo­wał roz­dzie­lić bi­ją­cych się ludzi. Oba­wiał się, że uczest­ni­czą­cy w bójce męż­czy­zna zo­sta­nie po­bi­ty na śmierć. Po­li­cja nie uwie­rzy­ła w tę hi­sto­rię i przed­sta­wi­ła mu czte­ry za­rzu­ty zwią­za­ne z czyn­ną na­pa­ścią.

Jakby spę­dzo­na w aresz­cie noc nie była wy­star­cza­ją­ca znie­wa­gą dla Straż­ni­ka Se­at­tle, po­li­cja skon­fi­sko­wa­ła także jego strój. – Nie ma nic złego w prze­bie­ra­niu się (…), ale je­że­li ko­rzy­stasz z gazu pie­przo­we­go (…) to mu­sisz mieć na­praw­dę dobry powód – po­wie­dział rzecz­nik po­li­cji w Se­at­tle.

Fodor, który zo­stał zwol­nio­ny za kau­cją, po­wie­dział, że nigdy nie „za­ata­ko­wał­bym ani nie skrzyw­dził innej osoby, gdyby nie ro­bi­ła ona cze­goś złego”. Fodor udo­stęp­nił także film wideo z rze­ko­mej na­pa­ści. Na fil­mie widać, jak Fodor w to­wa­rzy­stwie swo­je­go to­wa­rzy­sza Gho­sta [Ducha] bie­gnie w kie­run­ku grupy ludzi. Su­per­bo­ha­ter in­ter­we­niu­je w sy­tu­acji wy­glą­da­ją­cej na sprzecz­kę, kiedy uczest­ni­czą­ca w wy­da­rze­niu ko­bie­ta zwra­ca się prze­ciw­ko niemu. Ko­bie­ta krzy­czy: „Co ro­bisz?” i za­czy­na wy­ma­chi­wać parą butów na wy­so­kich ob­ca­sach.

Inna ko­bie­ta pod­bie­ga do Fo­do­ra, ude­rza­jąc go. – Pry­sną­łeś... gazem pie­przo­wym w moje oko! – krzy­czy. Na­stęp­nie dwóch męż­czyzn zbli­ża się do Fo­do­ra, a ten ata­ku­je ich praw­do­po­dob­nie gazem pie­przo­wym. Z po­li­cyj­ne­go ra­por­tu można się do­wie­dzieć o „wielu do­nie­sie­niach oby­wa­te­li, któ­rzy zo­sta­li spry­ska­ni gazem pie­przo­wym przez [Fo­do­ra] i jego grupę”.

>>>>>

Widzimy jak wielka jest tępota gliniarzy z USA ! Kawaly nie sa przesadzone ... Nienawidza ich bo sie boja konkurencji ... Mieli monopol a tu nagle jacys super ... Sie pojawili... Niech lepiej ulice beda niebaezpieczne a nie bedzie superbohaterow ... Wtedy wroci monopol i bedzie fajnie ... DEBILIZM... Widzimy co robi ZAZDROSC ...
A oczywiscie ze dobrze ze interweniowal... Jak sie bili na ulicy to TRZEBA!!! Jak psychole chca sie bic niech robia to w domu!!!
UWOLNIC BOHATERA !!!
Widzimy ze superbohaterstwo nie jest latwe . Z jednej strony bandyci atakuja z drugiej policja . NO ALE ONI SA SUPER ! SAMI PRZECIW WSZYSTKIM ! I tak trzymac ! I NIE ZALAMYWAC SIE!!!




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 18:13, 20 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:03, 23 Paź 2011    Temat postu:

Zbiórka książek dla dzieci uchodźców

Bi­blio­te­kę dla dzie­ci chce stwo­rzyć Urząd ds. Cu­dzo­ziem­ców w ośrod­ku dla uchodź­ców w Bia­łej Pod­la­skiej (Lu­bel­skie). Wraz z wo­lon­ta­riu­sza­mi z Lu­bli­na roz­po­czął zbiór­kę ksią­żek.

Po­mysł po­wstał w Bi­blio­te­ce Pe­da­go­gicz­nej w Bia­łej Pod­la­skiej, gdzie czę­sto przy­cho­dzą dzie­ci z ośrod­ka dla uchodź­ców. - Chce­my, aby miały swoją bi­blio­te­kę w ośrod­ku. Jest tam już świe­tli­ca, wo­lon­ta­riu­sze pro­wa­dzą za­ję­cia z dzieć­mi, książ­ki po­mo­gą dzie­ciom od­na­leźć się w nowym miej­scu – po­wie­dzia­ła rzecz­nicz­ka Urzę­du ds. Cu­dzo­ziem­ców Ewa Pie­cho­ta. Ośro­dek w Bia­łej Pod­la­skiej jest pierw­szym miej­scem, do któ­re­go tra­fia­ją cu­dzo­ziem­cy po zło­że­niu wnio­sków o nada­nie sta­tu­su uchodź­cy. Tu za­ła­twia­ne są pierw­sze for­mal­no­ści. Pobyt w tym ośrod­ku trwa krót­ko, stąd wy­jeż­dża­ją oni do swo­ich do­ce­lo­wych miejsc po­by­tu, ro­ta­cja jest duża, dla­te­go dzie­ci tu prze­by­wa­ją­ce nie cho­dzą do szko­ły.

W ośrod­ku jest około dwu­stu miejsc. Obec­nie prze­by­wa tam bli­sko stu cu­dzo­ziem­ców, głów­nie Cze­cze­nów, w tym nie­mal czter­dzie­ścio­ro dzie­ci.

Wo­lon­ta­riu­sze raz w ty­go­dniu pro­wa­dzą w ośrod­ku za­ję­cia dla dzie­ci. Uczą pod­staw ję­zy­ka pol­skie­go, przy­bli­ża­ją pol­ską kul­tu­rę, tra­dy­cje i zwy­cza­je. - W przy­szło­ści zajęć bę­dzie wię­cej. Chce­my, aby cu­dzo­ziem­cy, któ­rzy tu przy­by­wa­ją, po­zna­wa­li nas z do­brej stro­ny – po­wie­dział szef Sto­wa­rzy­sze­nia Cen­trum Wo­lon­ta­ria­tu w Lu­bli­nie Jacek Wnuk.

To wo­lon­ta­riu­sze mają pro­wa­dzić bi­blio­te­kę w ośrod­ku, jej otwar­cie za­pla­no­wa­no na dzień św. Mi­ko­ła­ja. - Po­trzeb­ne są książ­ki w ję­zy­ku pol­skim, a jesz­cze le­piej w ję­zy­ku ro­syj­skim. Mogą być bajki, wier­szy­ki, po­wie­ści, także ko­lo­ro­wan­ki dla ma­łych dzie­ci – mówi Wnuk. Książ­ki zbie­ra­ne są w sie­dzi­bie Urzę­du ds. Cu­dzo­ziem­ców w War­sza­wie, w Bi­blio­te­ce Pe­da­go­gicz­nej i jej fi­liach w Bia­łej Pod­la­skiej oraz w biu­rze Cen­trum Wo­lon­ta­ria­tu w Lu­bli­nie.

>>>>

Tak to piekna akcja . Poza tym przypomnijmy dzisiejsze czytanie Bibli :
Ks. Wyj. 22.21

Uchodźcy nie zasmucisz ani nie będziesz go uciskał boście i sami uchodźcami byli ...

Wszyscy na tej ziemi sa wygnancami z raju ! Stad nie nalezy byc obojetnym wobec tych ktorzy bardziej jeszcze nie maja domu i sa uchodzcami w tym ogolnym wygnaniu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:58, 27 Paź 2011    Temat postu:

Wielka akcja. Kuba ma szansę na nowe płuca

"Pol­ska Ku­rier Lu­bel­ski": Kon­cer­ty, zbiór­ki, wy­sta­wy, au­kcje, a wszyst­ko po to, by ze­brać pie­nią­dze na prze­szczep płuc dla Ja­ku­ba Bie­la­ka, stu­den­ta cho­re­go na mu­ko­wi­scy­do­zę. I udało się. Od wtor­ku na sub­kon­cie Kuby jest ponad 579 tys. zł. - Po nie jed­nym po­licz­ku po­pły­nę­ły łzy szczę­ścia - przy­zna­ją stu­den­ci za­an­ga­żo­wa­ni w zbiór­kę.

Wszyst­ko za­czę­ło się nie­ca­ły rok temu. Wtedy pierw­szy raz spo­tka­li­śmy Kubę Bie­la­ka. Spo­koj­ny, cichy, tro­chę nie­śmia­ły. Przy­znał, że jesz­cze do nie­daw­na nie chciał ni­ko­mu mówić o swo­jej cho­ro­bie. Do zmia­ny po­dej­ścia na­mó­wi­ła go dziew­czy­na. - To od niej wszyst­ko się za­czę­ło. Iwona prze­ko­na­ła mnie, że mu­si­my ze­brać pie­nią­dze na za­bieg i że na pewno nam się uda - wspo­mi­na stu­dent. Kuba cier­pi na mu­ko­wi­scy­do­zę, co ozna­cza, że jego or­ga­nizm pro­du­ku­je nad­mier­nie dużo śluzu, który za­le­ga m.​in.w płu­cach przez co sys­te­ma­tycz­nie zmniej­sza­ją one swoją ob­ję­tość.

Pro­ble­my z od­dy­cha­niem i ka­szel to jego co­dzien­ność. Do tego do­cho­dzą kło­po­ty przy naj­mniej­szym nawet wy­sił­ku. - Przej­ście krót­kie­go od­ci­na­ka z par­kin­gu na uczel­nię spra­wia, że czuję się wy­czer­pa­ny i muszę potem od­po­czy­wać przez kil­ka­na­ście minut - tłu­ma­czy.

Nie­wy­dol­ność płuc po­głę­bia się. Je­dy­nym ra­tun­kiem dla Kuby jest prze­szczep. - Le­ka­rze mówią, że to za­bieg trud­niej­szy nawet niż trans­plan­ta­cja serca - przy­zna­je chło­pak.

W Pol­sce do­pie­ro w tym roku prze­pro­wa­dzo­no pierw­szą taką ope­ra­cję u cho­re­go na mu­ko­wi­scy­do­zę. - Pa­cjen­tem był mój zna­jo­my. Wszyst­ko po­szło do­brze, ale ja nie mam już czasu, by cze­kać na ten za­bieg w kraju - wy­ja­śnia Kuba. - Wszyst­ko może się odbyć szyb­ciej w kli­ni­ce w Wied­niu - tłu­ma­czy.

Na sub­kon­cie Kuby jest już kwota po­trzeb­na na po­kry­cie kosz­tów trans­plan­ta­cji. Chło­pa­ka cze­ka­ją teraz licz­ne ba­da­nia i szu­ka­nie dawcy. - To może po­trwać jesz­cze sześć-osiem mie­się­cy - sza­cu­je. Po za­bie­gu przez mie­siąc bę­dzie mu­siał leżeć w szpi­ta­lu. Po wyj­ściu z niego, jesz­cze przez nie­mal pół roku po­zo­sta­nie w Wied­niu, by przy­cho­dzić co­dzien­nie do kli­ni­ki na ba­da­nia i za­bie­gi. - Już wiemy, że pie­nię­dzy nie wy­star­czy na re­ha­bi­li­ta­cję. Dla­te­go nie wy­klu­cza­my, że bę­dzie­my or­ga­ni­zo­wać ko­lej­ne akcje dla Kuby - mówi Paweł Ro­mań­ski z sa­mo­rzą­du stu­den­tów UMCS.

W aka­de­mi­ku Ba­bi­lon, w po­ko­ju nr 4 w któ­rym urzę­du­ją or­ga­ni­za­to­rzy zbiór­ki, trwa wiel­kie świę­to. - We wto­rek wie­czo­rem do­wie­dzie­li­śmy się, że na sub­kon­to Kuby wpły­nę­ły pie­nią­dze z jed­ne­go pro­cen­ta.

Ku na­sze­mu za­sko­cze­niu to ponad 244 tys. zł, co dało łącz­nie grubo ponad pół mi­lio­na - cie­szy się Ro­mań­ski. - Były okrzy­ki ra­do­ści, te­le­fo­ny do zna­jo­mych. Zu­peł­ne sza­leń­stwo - wspo­mi­na. - No i łzy. Tro­chę się z dziew­czy­na­mi po­pła­ka­ły­śmy - przy­zna­ją nie­śmia­ło uczest­nicz­ki akcji.

"Pol­ska Ku­rier Lu­bel­ski", Ewa Pa­ju­ro

>>>>>

No i brawo ! O to chodzi . W ten sposob stajecie sie dobrzy . Jesli natomiast myslicie tylko o wlasnej przyjemnosci i inni was nie obchodza o sie degenerujecie jak ci w sejmie mediach biznesie itp.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:43, 30 Paź 2011    Temat postu:

Powstaje Dom Samopomocy dla chorych psychicznie

30 osób przewlekle chorych, cierpiących na zaburzenia psychiczne, znajdzie opiekę w nowopowstającym Środowiskowym Domu Samopomocy, który 1 grudnia otwiera w Białymstoku Caritas Archidiecezji Białostockiej. Trwa nabór podopiecznych do tej placówki.

Placówka powstaje w budynku na terenie parafii pod wezwaniem Matki Kościoła na osiedlu Nowe Miasto w Białymstoku. Znajdą tam pomoc osoby z zaburzeniami psychicznymi, które nie wymagają leczenia szpitalnego czy opieki stacjonarnej - wyjaśnia rzeczniczka Caritas Archidiecezji Białostockiej Bogumiła Maleszewska-Osztol. Budynek został wyremontowany i dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych, zwłaszcza poruszających się na wózkach inwalidzkich.

W nowej placówce chorzy będą mogli korzystać z terapii, rehabilitacji i zajęć, które mają im pomóc być samodzielnymi i nauczyć funkcjonowania w społeczeństwie - wyjaśnia rzeczniczka białostockiej Caritas. Placówka będzie czynna przez 5 dni w tygodniu, 8 godzin dziennie. By dana osoba była tam przyjęta musi mieć odpowiednia decyzję, którą wydaje Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku. - W tym celu należy złożyć wniosek do właściwego ze względu zamieszkania Zespołu Pracowników Socjalnych w Białymstoku - wyjaśniła Maleszewska-Osztol. Do wniosku należy dołączyć wymagane zaświadczenia i orzeczenia lekarskie.

Pobyt w placówce ma być częściowo płatny. Wysokość opłat ma być uzależniona od dochodów podopiecznego, niektórzy mogą być zwolnieni z opłat.

Caritas Archidiecezji Białostockiej prowadzi w regionie 34 różne placówki świadczące pomoc zarówno dzieciom, młodzieży jak i dorosłym. To świetlice socjoterapeutyczne i środowiskowe, domy i ogrzewalnie dla bezdomnych, ośrodek terapii dla uzależnionej młodzieży, stacje opieki i warsztaty terapii zajęciowej, poradnia leczenia uzależnień dla dorosłych, ośrodek kolonijny dla dzieci, dom samotnej matki. Jest też centrum pomocy migrantom oraz dom dla repatriantów. Od kilku tygodni działa w Białymstoku wypożyczalnia sprzętu rehabilitacyjnego.

Liczba podopiecznych tych placówek jest znaczna. Tylko np. pielęgniarki ze stacji opieki zajmują się ponad 12 tys. osób. W placówkach dla bezdomnych jest łącznie około 170 miejsc. W świetlicach opiekę ma około 85 dzieci, tworzona jest jeszcze jedna świetlica, gdzie będzie mogło znaleźć opiekę 15 kolejnych dzieci. Co roku na wakacje do ośrodka w Karasiewie wyjeżdża około 240 najmłodszych.

>>>>

Kolejna bardzo ciekawa inicjatywa !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:27, 31 Paź 2011    Temat postu:

Aleksandra Miedziejko Uczciwi znalazcy

Adam spędził za kratkami 34 lata. Siedział głównie za napady i kradzieże. Ale kiedy zobaczył czarną teczkę, leżącą samotnie na ławce, nie wahał się ani chwili. Odniósł ją na policję. W teczce były 2 tysiące złotych i karty kredytowe wraz z dołączonymi PIN-ami do nich.

Pan Adam -Adam Lesiuk, archiwum policji w Białej PodlaskiejPierwsza kradzież Adama - na początku lat siedemdziesiątych. To był stary motocykl, który stał na parkingu i kusił . Adam pojeździł nim przez kilka dni, potem porzucił gdzieś w lesie. Ale poczuł się bezkarny i kradł dalej. Głównie okradał kioski, z których zabierał papierosy, słodycze, jakieś wody po goleniu. Na gazety nigdy jakoś się nie "skusił". Później zrobiło się już poważniej - nie ci koledzy, co trzeba, nie to towarzystwo. Dużo alkoholu. Zaczęły się napady i rozboje. W 1974 roku Adam wylądował w więzieniu. W zakładach karnych spędził większość swojego życia. Nigdy się nie ożenił, nie ma też dzieci. Na wolność wyszedł jesienią ubiegłego roku. Był bez pracy, bez pieniędzy , bez dachu nad głową. Bez pomysłu na życie.

- Zamieszkałem w opuszczonym budynku, takim z wybitymi szybami - mówi Adam. - W Białej Podlaskiej. Tutaj nie ma ośrodka dla bezdomnych, jest tylko noclegownia. Więc ulokowałem się w pustostanie i szukałem pracy. Często kręciłem się przy dworcu autobusowym, tam właśnie znalazłem jakiś czas temu portfel. Odniosłem go na policję. Okazało się, że w środku był bilet miesięczny i dokumenty chłopaka, który tu, do Białej , dojeżdża do szkoły. Odebrał portfel i następnego dnia znalazł mnie na dworcu. Podziękował, piwo postawił. Taki bilet - to 120 złotych, matka by się zapłakała - mówił. Ale za piwo zapłacił, potem za drugie. Po co się tak wykosztowywać - broniłem się. Nie ustąpił.

Kilka tygodni później Adam, jak zwykle kręcił się przy dworcu. Nagle zauważył, że na ławce pyszni się samotna czarna, skórzana teczka. Przyglądali się jej bacznie nastoletni chłopcy. - Wziąłem tę teczkę i zaniosłem na komisariat - opowiada Adam. - Nie zaglądałem do środka. Potem dowiedziałem się, że w środku były pieniądze i karty do bankomatów. Do nich doczepione były karteczki z numerami PIN, tak że gdybym chciał, to mógłbym z nich powypłacać pieniądze. Ale nie chciałem. Ja się nawet nie przedstawiłem na tym komisariacie, oddałem teczkę i wyszedłem.

Dobro za dobro

-To prawda - kiwa głową podkomisarz Jarosław Janicki z komendy policji w Białej Podlaskiej. - Nie wiedzieliśmy, jak nazywa się uczciwy znalazca. To ja odnalazłem pana Adama w barze dworcowym kilka dni po zdarzeniu. Podziękowałem mu za uczciwość. Czy dostał znaleźne? Tego nie wiem.

- Dostałem, dostałem - uśmiecha się Adam. - Przyszła do mnie żona tego pana, co zostawił teczkę i przyniosła raz sto złotych, potem drugi raz też sto złotych. Tego pana nigdy nie widziałem, wiem tylko, że pracuje gdzieś w księgowości. Dlaczego oddałem tę teczkę? Wie pani, ja się dość w życiu nakradłem. I odpokutowałem za to. Teraz nie chcę być już taki, jak kiedyś. Po co? Co mi to da? Żerować na cudzym nieszczęściu, to nie powód do dumy. Gdybym znalazł milion, to też bym oddał. Zresztą - zrobiłem dobrze i dobro do mnie wróciło.

Dziś Adam nie jest już bezdomnym człowiekiem. Po tym, jak lokalne media nagłośniły sprawę czarnej teczki, do Adama zgłosiła się rodzina spod Białej Podlaskiej, zaproponowała mieszkanie na wsi, w gospodarstwie, zaoferowała też jedzenie i ubranie. W zamian Adam opiekuje się ich schorowanym dziadkiem. Węgla naniesie, zakupy zrobi, obiad ugotuje. Towarzystwa starszemu panu dotrzyma. Razem pooglądają seriale, dziadkowi jest raźniej, a Adam czuje się dobrze, jak nigdy dotąd.

- Widziałem Adama w ubiegłym tygodniu - mówi podkomisarz Janicki. - No nie ten sam człowiek. Był ogolony, pachnący, ładnie ubrany. Trzeźwy. Nie zawsze tak było.

W to, że dobro popłaca wierzy też Robert, architekt z Poznania. Robert załatwiał sprawy w starostwie w Wolsztynie, a kiedy skończył i wsiadał do auta, nagle zadzwonił telefon. Rozmowa była bardzo ważna, a Robert - zaaferowany. Dlatego nie pamiętał, że w jej trakcie postawił teczkę z dokumentami i pieniędzmi na ziemi obok samochodu. Po rozmowie wsiadł do auta i odjechał. Teczka została.

- Było w niej ponad 10 tysięcy złotych - wyznaje Robert. - I dokumenty. Okazało się, że teczkę znalazło troje młodych ludzi, takich przed dwudziestką. I odnieśli ją na policję. Jeszcze dobrze nie dojechałem do Poznania, a tu dzwoni telefon. Czy to pana teczka? Moja. To proszę po nią wracać. Przyznam, że na początku myślałem, że pieniędzy w niej już nie będzie. Liczyłem tylko na dokumenty. Tak się przecież zdarza, ktoś znajdzie torebkę, zabierze kasę, a torebkę wyrzuci gdzieś w krzaki. A tu - proszę - pełna kwota, nie ruszona. Potem dowiedziałem się, że ci młodzi ludzie byli spoza Wolsztyna. Mogli wziąć łup i nikt by się o tym nie dowiedział. Dałem im znaleźne - 2 tysiące złotych. Cieszę się, że pani o tym pisze, bo to nie jest prawda, że wszyscy młodzi ludzie nie mają dziś żadnych zasad moralnych. Te trzy osoby mają na pewno.

Czy Robert też oddałby pełen portfel, gdyby go kiedyś znalazł? - Tak. Uważam, że każdy z nas wcześniej czy później albo coś znajdzie, albo coś zgubi - mówi Robert. - Myślę, że ten kto oddaje, to co znajduje, ten dostanie też swoje z powrotem.

Znaleźne według uznania

- Muszę powiedzieć, że często przychodzą do nas ludzie i odnoszą znalezione przedmioty - mówi aspirant Wojciech Adamczyk z komendy policji w Wolsztynie. - Oddają telefony, portfele, kluczyki od samochodów. Pamiętam taką historię sprzed świąt Bożego Narodzenia w ubiegłym roku. Dziesięciolatek znalazł na chodniku trzy koperty, w każdej z nich było po sto złotych. Na tych kopertach były imiona i nazwiska, nic więcej. Odszukaliśmy tych trzech panów, okazało się, że to były bonusy z firmy na święta właśnie. Bardzo się cieszyli z odzyskania zguby, ale myślę, że jeszcze bardziej cieszył się ten chłopiec - bardzo był dumny z tego, że odniósł znalezione koperty na policję. Że zrobił coś ważnego i dobrego.

- My potem wysyłamy listy z gratulacjami do szkoły takich młodych znalazców - mówi aspirant Adamczyk. - Staramy się pochwalić, jak można to i nagrodzić uczciwość. Jeśli chodzi o znaleźne - to nie nasza sprawa. To już załatwia znalazca z tym, który zgubił.

I choć artykuł 186 kodeksu karnego mówi o tym, że znaleźne w kwocie dziesięciu procent wartości znalezionego przedmiotu należy się znalazcy, jak psu zupa, to nie każdy je oferuje. Mężczyzna, który zostawił saszetkę z czterdziestoma tysiącami złotych w lodówce na stacji benzynowej w Zdunach, dał uczciwym znalazcom po 700 złotych - a i to na wyraźną sugestię policji. Na tyle wycenił ich dobre serce.

Inna przygoda z Wolsztyna - angielski turysta, który przyjechał oglądać słynne wolsztyńskie parowozy, zgubił paszport. Wsiadał już do pociągu do Poznania, stał na schodach i rzucał ostatnie spojrzenie na Wolsztyn, kiedy podbiegło do niego dwóch policjantów i oddało mu paszport. - Jak z filmu, nie? - cieszy się aspirant Adamczyk. - Ale tak się zdarza. Nie jesteśmy krajem złodziei i bandytów. W każdym razie, nie tylko.

Choć nie wszyscy pochwalają postawę uczciwych znalazców. Kiedy w Słubicach lokalne media podały, że na policję oddano portfel, w którym było 810 złotych i kilka dni później torebkę z tysiącem złotych w środku, jedna z internautek napisał; głupia baba, że to oddała i głupi facet, który oddał te pieniądze wcześniej. W odpowiedzi przeczytała inny wpis; jak tak myślisz, to sama nic nigdy nie znajdziesz i to ty jesteś głupia!

Uczciwość błogosławić będzie na pewno pani Dorota spod Szczytna, która w lipcu ubiegłego roku jechała sobie spokojnie rowerem, wioząc torebkę, a w niej - bagatela - 27 tysięcy złotych i karty do bankomatów. Sama nie wie, kiedy torebka spadła na ulicę. Znalazł ją pan Michał i odniósł na policję. Pani Dorota wylewnie mu podziękowała, ale czy dała znaleźne - nie chce mówić.

- To była taka seria dobrych uczynków tu u nas - wspomina aspirant Aneta Choroszewska-Bobińska z komendy policji w Szczytnie. - Bo kilka dni wcześniej kobieta oddała 15 tysięcy złotych, znalezione w autobusie. Pamiętam, że kobieta, która je zgubiła zemdlała ze szczęścia, kiedy dowiedziała się o tym, iż pieniądze wracają do niej w całości.

- U nas także nie brakuje uczciwych znalazców - twierdzi aspirant Andrzej Walczyna z komendy policji w Stalowej Woli. - Mamy taki duży bazar, na którym co chwila ktoś coś gubi. A to telefon, a to dokumenty, a to saszetkę. I ludzie to odnoszą do nas. Odnoszą i młodzi i starsi, nie ma reguły. Niedawno pewien maturzysta przyniósł nam ponad trzy tysiące złotych, które znalazł na ulicy. Nie tłumaczył, dlaczego to zrobił. To nie moje - powiedział tylko. - Więc oddaję. Oddają też turyści znad morza i to od kilkuset do kilkunastu tysięcy, choć przecież są na wakacjach, więc są anonimowi. Jak mówi Grzegorz Gadoś z komendy policji w Ustce, uczciwych znalazców jest wielu. Nic, tylko się cieszyć.

Zgadza się z nim Małgorzata z Poznania, która nigdy nie zapomni, jak nad jeziorem Kórnickim zostawiła saszetkę, a w niej - swoją pierwszą w życiu pensję. - To było 20 lat temu, a pamiętam, jak dzisiaj - mówi Małgorzata. - Ile łez wtedy wylałam, ile łez. Nie było z czego żyć, nie miałam dosłownie na chleb. Aż tu słyszę w lokalnym radio, że ktoś odwiózł do redakcji moja saszetkę za całą wypłatą. Pojechałam po odbiór z bukietem róż, ale nie poznałam nigdy tych ludzi. Okazało się, że byli Niemcami i wyjechali już z Poznania. Czy Małgorzata zwróciła kiedyś znalezione pieniądze? Ona nie, bo nie znalazła, ale jej mąż tak. Pełniutki portfel, tuż przed świętami, znaleziony na podłodze w sklepie obuwniczym w poznańskim centrum handlowym. Oddał młodziutkiej sprzedawczyni. Tyle , że co ona z nim zrobiła - nie wiadomo.

>>>>>

Wspaniale Wspanaile ! Wspaniale !! ... Tutaj widzicie to co mowia swiaeci z nieba ze dobro wyrzadzone wraca do nas stokrotnie powiekszone i gdyby ludzie zaczeli czynic dobro bardzo szybko wrocili by do RAJU :O)))
Tutaj tez wiedzimy jak wielka jest radosc z jednego nawroconego grzesznika ! Nawet my sie radujemy widzac takie nawrocenia ! A co dopiero w niebie ! O to chodzi ! Wiecej takich informacji :O)))
Az chce sie spiew !

Raduje sie duch moj w Stwórcy moim ...
Bóg mój Zbawienie moje . Jedyna otucha!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:35, 01 Lis 2011    Temat postu:

Porzucili dziecko, bo wymagało specjalnej opieki

Czteroletni Fabian zostało porzucony przez biologicznych rodziców, gdy okazało się, że cierpi na tzw. zespół krótkiego jelita i wymaga specjalnej troski i opieki - informuje program "Prosto z Polski". Chłopiec musi być np. karmiony pozajelitowo.

Jednak Fabian miał szczęście i znaleźli się już ludzie, którzy go pokochali i chcą mu stworzyć prawdziwy dom.

>>>>>

I kolejna wspaniala wiadomosc . Ze zla dobro :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:37, 03 Lis 2011    Temat postu:

Kielecki deweloper nagrodzony statuetką "Anioła Dobroci"Kie­lec­ki de­we­lo­per Ry­szard Grzyb, który ufun­do­wał blok miesz­kal­ny dla po­wo­dzian w San­do­mie­rzu i wspie­ra ro­dzin­ne domy dziec­ka, otrzy­mał w czwar­tek w Kiel­cach od sa­mo­rzą­du wo­je­wódz­twa świę­to­krzy­skie­go sta­tu­et­kę "Anio­ła Do­bro­ci".

Dzię­ku­jąc za na­gro­dę, Grzyb po­in­for­mo­wał, że miesz­ka­nia dla ro­dzin, które ucier­pia­ły w cza­sie po­wo­dzi są już go­to­we i po­wo­dzia­nie wpro­wa­dzą się do nich w ciągu ty­go­dnia lub dwóch. W bu­dyn­ku wie­lo­ro­dzin­nym ufun­do­wa­nym przez de­we­lo­pe­ra jest 21 miesz­kań o po­wierzch­ni od 39 do 55 mkw. Są wy­po­sa­żo­ne w meble ku­chen­ne, nie­zbęd­ny sprzęt AGD i do­stęp do in­ter­ne­tu.

Lau­re­at za­po­wie­dział, że do­łą­czo­ny do sta­tu­et­ki czek na 2 tys. zł prze­ka­że dzie­ciom z ośrod­ka szkol­no-wy­cho­waw­cze­go w Piń­czo­wie. - Na pewno się ucie­szą, a po­tra­fią się pięk­nie cie­szyć – po­wie­dział.

Sta­tu­et­ki przy­zna­wa­ne są w ka­te­go­rii in­dy­wi­du­al­nej - dla osób, które ze szcze­gól­nym za­an­ga­żo­wa­niem i po­świę­ce­niem niosą pomoc oso­bom i ro­dzi­nom w trud­nej sy­tu­acji ży­cio­wej - i w ka­te­go­rii ze­spo­ło­wej dla jed­no­stek or­ga­ni­za­cyj­nych po­mo­cy i in­te­gra­cji spo­łecz­nej, sto­wa­rzy­szeń oraz or­ga­ni­za­cji po­za­rzą­do­wych pro­wa­dzą­cych dzia­łal­ność w za­kre­sie po­mo­cy spo­łecz­nej, two­rzą­cych i wdra­ża­ją­cych in­no­wa­cyj­ne pro­jek­ty.

W te­go­rocz­nej, siód­mej edy­cji na­gro­dy nie przy­zna­no „Anio­ła Do­bro­ci” w ka­te­go­rii ze­spo­ło­wej.

Wy­róż­nie­nie w ka­te­go­rii in­dy­wi­du­al­nej otrzy­mał dy­rek­tor Ca­ri­tas die­ce­zji san­do­mier­skiej ks. Bo­gu­sław Pi­tu­cha, który przez 8 lat był kie­row­ni­kiem Schro­ni­ska dla Bez­dom­nych Męż­czyzn w San­do­mie­rzu, jest or­ga­ni­za­to­rem wy­po­czyn­ku let­nie­go i zi­mo­we­go dla dzie­ci i mło­dzie­ży z ubo­gich ro­dzin oraz z ro­dzin pol­skich miesz­ka­ją­cych na Ukra­inie, Bia­ło­ru­si i Li­twie.

W ka­te­go­rii ze­spo­ło­wej wy­róż­nie­nie otrzy­mał Ośro­dek Po­mo­cy Spo­łecz­nej w Opa­to­wie, któ­rym kie­ru­je Elż­bie­ta Cho­do­rek. Ośro­dek re­ali­zu­je m.​in. pro­jekt "Małe kroki do suk­ce­su" w ra­mach Pro­gra­mu Ope­ra­cyj­ne­go Ka­pi­tał Ludz­ki, uczest­ni­czy w re­ali­za­cji rzą­do­we­go pro­gra­mu na rzecz spo­łecz­no­ści rom­skiej w Pol­sce oraz pro­wa­dzi ośro­dek wspar­cia dzien­ne­go – Śro­do­wi­sko­wy Dom Sa­mo­po­mo­cy w Opa­to­wie dla osób z za­bu­rze­nia­mi psy­chicz­ny­mi i nie­peł­no­spraw­ny­mi in­te­lek­tu­al­nie.

Sta­tu­et­ka "Anio­ła Do­bro­ci" jest – we­dług or­ga­ni­za­to­rów - sym­bo­lem mi­ło­ści, opie­ki, cier­pli­wo­ści, praw­dy, mą­dro­ści, po­cie­sze­nia, czyli cnót nie­zbęd­nych wszyst­kim re­ali­zu­ją­cym misję w po­mo­cy spo­łecz­nej.

>>>>>

To bardzo piekne :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:33, 14 Lis 2011    Temat postu:

Pomóż Polakom z Ukrainy i Białorusi.

Produkty spożywcze o długim okresie przechowywania, książki z polską literaturą piękną i książki dla dzieci, pluszowe zabawki. To wszystko znajduje się na liście przedmiotów zbieranych w ramach akcji "Polacy-Rodakom". Rzeczy te trafią do paczek, które następnie zostaną przekazane Polakom mieszkającym na Ukrainie i Białorusi.

Akcja odbywa się już po raz 12. Jej inicjatorem i organizatorem jest senator Stanisław Gogacz. - Od lat jestem członkiem senackiej komisji zajmującej się sprawami Polonii - mówi Gogacz. - Znałem sytuację Polaków mieszkających na Wschodzie, wiedziałem, że potrzebują oni naszego wsparcia. Tak narodziła się akcja.

Paczki trafiają do polskich instytucji i stowarzyszeń działających na Ukrainie i Białorusi. One przekazują je dalej. - Nasi Rodacy wciąż potrzebują wsparcia - mówi Gogacz. -Sytuacja gospodarcza Ukrainy i Białorusi nie jest najlepsza. Zwykli obywatele to odczuwają.

Po każdej zbiórce i podróży z paczkami na Wschód do biura senatorskiego Gogacza trafiają listy z podziękowaniami od obdarowanych. - Niech będzie mi wolno w tym podziękowaniu napisać kilka czułych słów i sentymentów, które zawsze rodzą się, gdy Rodaków dzielą realne kilometry odległości, a łączą duch, myśl, wiara i pragnienie - pisze ks. dr Michał Bajcar, proboszcz parafii rzymsko-katolickiej w Gródku Jagiellońskim (woj. lwowskie, Ukraina). - Wszystko to mieści się w tym pięknym uśmiechu dzieci . Proszę spojrzeć na te zdjęcia i na pewno zrozumiecie,co sprawił ten prezent dla tych dzieci.

Proboszcz wspomina również o wdzięczności starszych: - Najczęściej padają słowa: "Jeszcze o nas pamiętają... Bóg im zapłać... Jeszcze Polska nie zginęła... niech im Bóg błogosławi..." - pisze.

- Myślę, że sens i znaczenie w tej akcji tkwi nie tylko w wartości materialnej paczek które zwozimy - mówi Gogacz. - Są również one świadectwem naszej łączności z Polakami za granicą. Znakiem, że o nich pamiętamy. To szczególnie ważne, w okresie świąteczno-noworocznym. A właśnie wtedy jeździmy z paczkami.

Biuro Senatorskie St. Gogacza, ul. Królewska 3/27 Lublin. Przedmioty zbierane są od poniedziałku do czwartku włącznie, w godz. 11-15. Tel. 81 442 36 03, e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]. Zbiórka trwa do 1 grudnia.

>>>>

Tak to tez jest forma czynienia dobra ! Tutaj np. nie chodzi tylko o jedzenie ale np. ksiazki po polsku ! Czyli kultura !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:23, 18 Lis 2011    Temat postu:

Nie da się go wyprodukować. Podarowany ratuje życie.

Olsztyńska Akcja Rejestracji Dawców Szpiku odbywa się cyklicznie w Olsztynie, ponieważ w naszym mieście nie ma ośrodka, gdzie na co dzień można by było zgłosić się do Banku Szpiku Kostnego.

Podczas poprzednich akcji zarejestrowało się ponad 1800 potencjalnych dawców. Oznacza to ponad 1800 szans na życie dla osób chorych na nowotwory krwi dla których przeszczep jest jedyna nadzieja.Szpiku nie da się wyprodukować poza ludzkim organizmem, dlatego tak ważne jest aby w rejestrze dawców szpiku było jak najwięcej osób chcących bezinteresownie pomóc. Akcja jest 2 dniowa. Pierwszego dnia odbywa się na UWMie na wydziale humanistycznym, następnego w szpitalu MSWiA.

>>>>>

I to jerst milosc czyli swiadome czynienie dobra a nie to co mysla ludzie czyli naplyw substancji chemicznych do mozgu pod wplywem bodzca wywolujacy odurzenie ... Ta ,,chemia'' to jest blizsza narkomanii niz milosci ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 1 z 32

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy