Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:39, 17 Sie 2011 Temat postu: Ludzie przyzwoici ... |
|
|
Ludzie przyzwoici gdy ich spotykamy jakby roswietlaja rzeczywistosc jasnym swiatlem ... Na przyklad :
Dramatyczny apel. "Żona jest jeszcze młoda"
Ciężko chory mieszkaniec Chin poszukuje męża dla swojej żony i ojca dla dzieci. Ogłoszenie zamieścił w internecie. "Jestem poważnie chory i niedługo zostanę przykuty do wózka inwalidzkiego. Ale moja żona jest jeszcze bardzo młoda, zasługuje na lepsze życie" - przytacza część ogłoszenia serwis telegraph.co.uk. 39-letni Liu Li cierpi na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa. Sam studiował medycynę i jak mówi, nie stać go na kosztowne leczenie. Przekonał żonę do rozwodu, a w internetowym ogłoszeniu napisał: "Proszę, pomóż mi znaleźć dobrego męża dla mojej żony, nie chcę być dłużej ciężarem dla niej…".
Jak informuje telegraph.co.uk, para ma jeszcze szansę zostać razem, jeśli otrzyma pomoc finansową od organizacji dobroczynnych, do których apelowała.
Zapalenie zesztywniające stawów kręgosłupa (choroba Bechterewa) to przewlekłe zapalenie drobnych stawów i wiązadeł kręgosłupa, występujące głównie u mężczyzn (90 proc. zachorowań). Ruchy są początkowo ograniczone, następnie dochodzi do zupełnego kalectwa. Chorzy nie mogą chodzić ani siedzieć z powodu unieruchomienia stawów międzykręgowych.
>>>>>
I tu mamy wzruszajacy przyklad troski o rodzine ... Moze ktos zapytac - czy Bóg ktory wskazuje ze nie mozna sie rozwodzic moze uznac taka przyzwoitosc ... Oczywiscie ze tak ! Bóg nie jest surowym oskarzycielem ale SAMĄ MIŁOŚCIĄ ! wszak w potwornej Chniskiej Republice Ludowej godnosc czlowieka jest zdeptana ... Nie mozna wymagac aby ludzie tam wiedzieli o tym ze rozwodzic sie nie wolno . Na swoje mozliwosci chca dobrze ! Intencje sie licza !
Rozwiazanie doskonale to takie aby rodzina OPIEKOWALA sie tak dobrym ojcem i aby zyli razem az do smierci ! Czego zycze ! :O)))
Ludzie dobrej woli sa na calym swiecie takze tam gdzie nie wiedza o Jezusie ! To cieszy :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:39, 18 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
17-latek znalazł 4 tysiące złotych i oddał policji
kujawsko-pomorska.policja.gov.pl
Ponad cztery tysiące złotych wróciło do właściciela, po tym jak pieniądze znalezione przez 17-letniego mieszkańca Bydgoszczy trafiły na policję, która znalazła właściciela. We wtorek do bydgoskiego rewiru dzielnicowych zgłosił się młody mężczyzna z niecodziennym znaleziskiem. W portfelu, który przekazał policjantom znajdowało się ponad cztery tysiące złotych. Chłopak poinformował funkcjonariuszy, że pieniądze znalazł na jednej z ulic Osowej Góry. W sakiewce, oprócz wydruku potwierdzającego operację bankową, nie było żadnych dokumentów, na podstawie których można by ustalić właściciela.
Na szczęście to wystarczyło mundurowym, aby ustalić pracodawcę poszkodowanego, a następnie samego zainteresowanego. Jak się okazało 59-latek rozpoznał swoją zgubę, która była przeznaczona na pomoc finansową jego siostrze.
W środę policjanci przekazali pieniądze właścicielowi, który w ramach podziękowania wręczył uczciwemu 17-latkowi "znaleźne".
>>>>>>
Serce rośnie na taką uczciwość !!! :O))))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:28, 27 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Oddali krew dla panny młodej
Krwiodawcy z Grybowa koło Nowego Sącza oddali ponad pięć litrów krwi, aby dziś Paulina Jop mogła zawrzeć związek małżeński. Dziewczyna przed planowanym ślubem zachorowała na białaczkę - czytamy w "Dzienniku Polskim".
Wcześniej gazeta informowała o dramacie Pauliny Jop i jej narzeczonego Roberta Wdowczyka, co zwróciło uwagę Wacława Romańskiego, prezesa Klubu Honorowych Dawców Krwi przy Prywatnych Gabinetach Lekarskich ADMA w Grybowie. Dla Pauliny Jop zebrano ponad pięć litrów krwi. W akcji wzięło udział dwunastu dawców.
Lokalna organizacja krwiodawców liczy 60-70 aktywnych członków. Z wyliczeń Romańskiego wynika, że od 2003 r. działalność tego KHDK pozwoliła pozyskać ponad pół tysiąca litrów krwi.
>>>>
No i brawo ! O to wlasnie chodzi ! Nie egoizm i do siebie tylko milosc czyli od siebie ! W tym mozna ujrzec Boga ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:59, 01 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Niemieccy milionerzy gotowi płacić wyższe podatki
Czterej niemieccy milionerzy są gotowi płacić wyższe podatki, by pomóc ograniczyć długi państwa - podał tygodnik "Die Zeit". - Nie miałbym problemu, gdyby podniesiono najwyższą stawkę podatkową - powiedział właściciel znanego domu wysyłkowego Michael Otto.
Producent aparatów słuchowych i prezes klubu piłkarskiego Hannover 96 Martin Kind oświadczył z kolei, że byłby gotów zaakceptować wyższe podatki, jeśli państwo zobowiązałoby się do przeznaczenia pozyskanych w ten sposób dodatkowych dochodów na redukcję zadłużenia.Jak informuje "Die Zeit" w wydaniu internetowym, podobnego zdania jest także hamburski przedsiębiorca z branży ubezpieczeniowej Juergen Huenke, który jednak opowiedział się za wyższym podatkiem spadkowym. - Uważam, że rozsądna byłaby znaczna podwyżka podatku spadkowego. Nie mam na myśli kogoś, kto dziedziczy dom, ale ludzi z sektami milionów euro - powiedział.
Popularny w Niemczech piosenkarz Marius Mueller-Westernhagen ocenił z kolei, że "podniesienie podatku o kilka punktów procentowych nie zrobi z bogaczy biedaków". - A nawet wszyscy się wzbogacą, jeśli dochody zostaną konsekwentnie przeznaczone na redukcję długów i posłużą do budowania przyszłości, a nie narastania odsetek - dodał.
Obecnie najwyższa stawka podatkowa w Niemczech wynosi 45 proc. i obejmuje dochody powyżej 250 401 euro rocznie.Jak przypomina "Zeit", niemieccy milionerzy nie są osamotnieni w swoim apelu o wyższe podatki w czasie kryzysu zadłużenia. Amerykański miliarder Warren Buffett opowiedział się niedawno za wprowadzeniem podatku od najbogatszych, by wesprzeć redukowanie długu USA. Z podobną propozycją wystąpiło też 16 francuskich bogaczy. Pod apelem w tej sprawie opublikowanym na łamach pisma "Le Nouvel Observateur" podpisali się m.in.: dziedziczka imperium L'Oreal Liliane Bettencourt, szef koncernu Total Christophe de Margerie, prezes PSA Peugeot Citroen Philippe Varin.
>>>>>
Widzimy tutaj prymitywizm marksizmu i ,,walki klasowej'' ... Wszystko zalezy od konkretnego czlowieka ! Tak jak mowi Ewangelia ! Bogaci nie sa zli bo sa bogaci a biedni z definicji dobrzy... To prostackie pseudoanalizy ...
Trzeba tutaj pochwalic takie wypowiedzi przezwyciezajace egoizm ... To zawsze sa wyjtkowe jednostki ... Z tym ze problem w tym aby ratowac gospodarke a nie euro-urzedy ... Bo ich sie nie uratuje a gotowosc placenia podatkow pojdzie na marne ...
Ale wiemy jak ciezko sciagnac z bogatych ze wlasciwie placa ile chca i kiedy chca... Tym bardziej trzeba podkreslic taka gotowosc !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:20, 05 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Bohaterski czyn mężczyzny. Stanął w obronie bitych kobiet
"Gazeta Krakowska": Niewiele osób, będąc świadkiem groźnej bójki, miałoby odwagę zrobić coś więcej, niż wezwać policję. Tadeusz Matusiewicz, widząc dwie napastniczki tłukące niewinne młode kobiety, zachował się inaczej. Rzucił się na ratunek ofiarom. W konsekwencji sam został pobity i wrzucony do Wisły, ale dzięki niemu napastnicy zostali ujęci przez policję.
- Rzadko w naszej pracy spotykamy się z tak bohaterskim aktem - nie ukrywa Katarzyna Padło z biura prasowego małopolskiej policji. Niedzielny wieczór, jedna z barek na bulwarze nieopodal Wawelu. Czwórka młodych ludzi w wieku od 20 do 30 lat, w tym dwie kobiety, wspólnie się bawi. To właśnie kobiety zaczynają się dziko awanturować, bo nie podobają im się szklanki, w których dostają napoje. Obsługa lokalu wyprasza całą czwórkę z barki.Kiedy młodzi ludzie wychodzą, dziewczyny bez słowa rzucają się na dwie przypadkowe spacerowiczki.
- Przejeżdżałem rowerem, kiedy zobaczyłem, jak dwie agresywne dziewczyny okładają pięściami niewinne młode kobiety - opowiada pan Tadeusz. - Nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Podszedłem, próbując je rozdzielić. Wtedy do akcji włączyli się przyglądający się dotychczas koledzy napastniczek. Cała czwórka zaczęła mnie kopać i tłuc, aż upadłem. Kiedy próbowałem się podnieść, wrzucili mnie do Wisły - opowiada 56-letni mężczyzna.
Kiedy mocno poturbowany pan Tadeusz wpadł do rzeki, niebezpiecznie zachłysnął się wodą. Było o krok od tragedii. W końcu udało mu się jednak odbić od dna i wynurzyć na powierzchnię. - Wtedy sprawcy rozproszyli się, uciekając w kierunku ulicy Dietla, gdzie również wszczęli awanturę z przypadkowymi przechodniami. Zostali jednak szybko złapani przez policję i przewiezieni do aresztu - uzupełnia Katarzyna Padło z policji, zaznaczając przy tym, że interwencja dzielnego mężczyzny prawdopodobnie zapobiegła dalszemu, być może tragicznemu w skutkach, rozwojowi wydarzeń.
- Zachowanie mężczyzny można stawiać jako wzór. Jesteśmy pod jego dużym wrażeniem - dodaje Padło. Tym bardziej, że z barki całemu zdarzeniu przyglądało się kilka osób, w tym młodsi i postawniejsi niż pan Tadeusz mężczyźni. Nikt jednak nie czuł się na siłach, aby mu pomóc. Dopiero kiedy sprawcy uciekli, obsługa barki podeszła do rannego rowerzysty, podając mu koc i dowiadując się, w jakim jest stanie.
Sam pan Tadeusz bohaterem wcale się nie czuje. - Pomogłem, bo uważałem, że po prostu tak trzeba było się zachować. Naprawdę nie było nic w tym niecodziennego - uważa. Zarówno dla niego, jak i dwóch pobitych spacerowiczek, niedzielny wieczór skończył się licznymi obrażeniami i potłuczeniami. Na szczęście wszystkie okazały się niezagrażające życiu. Pan Tadeusz żałuje więc tylko tego, że podczas pobicia stracił swoją torbę z narzędziami. Udało mu się za to odzyskać rower, który napastnicy wrzucili do Wisły. Następnego dnia wyłowili go z rzeki - przy pomocy bosaka - żeglarze. Koszty tej operacji pan Tadeusz musiał jednak pokryć z własnej kieszeni.
Dla mężczyzny najważniejsze jest, że napastnicy nie stwarzają już zagrożenia dla niewinnych ludzi. Cała czwórka została aresztowana. Okazało się, że ich sylwetki są już doskonale znane krakowskiej policji. Za niedzielne zdarzenie przedstawiono im po kilka zarzutów: pobicia, narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, zniszczenia mienia i stosowania gróźb karalnych. Imię i nazwisko mężczyzny - ze względu na jego bezpieczeństwo - zostało zmienione.
Maria Mazurek, "Gazeta Krakowska"
>>>>>>>
No i brawo ! Kolejny bohater czasow pokoju ... Trudniej jest w czasie pokoju poc lezacemu czy co gorsza bitemu niz w wojnie bohatersko zginac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:21, 06 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Zabił mężczyznę. Nie wiedział, że to jego ojciec
47-latek został zadźgany nożem podczas kłótni z bratem przez swojego nastoletniego syna w Edgewood w stanie Waszyngton - poinformował serwis huffingtonpost.com
Rafph Paputsakis został zaatakowany przez swojego 46-letniego brata stalowym łomem. W tym momencie rzucił się na niego 17-latek.Chłopak nie zdawał sobie sprawy z tego, kim jest człowiek atakujący jego wuja, ponieważ nie uczestniczył on w jego życiu rodzinnym. Mężczyzna został parokrotnie ugodzony nożem.
- Płakaliśmy całą noc i była to najgorsza sytuacja do tej pory, z jaką przyszło nam się zmagać - powiedziała jednej ze stacji telewizyjnych siostra nastolatka.
- On nie wiedział, że to był nasz ojciec. Kiedy zobaczył, jak kłóci się z wujkiem, po prostu stracił nad sobą kontrolę - dodała dziewczynka.
Brat zabitego mężczyzny został zabrany do szpitala na obserwację. Doznał obrażeń głowy.
Policja nie podjęła jeszcze śledztwa, ponieważ nie wiadomo czy zostaną wniesione zarzuty. - Na chwilę obecną nie prowadzimy tej sprawy. Zdaje się, iż chłopiec próbował bronić swojego wuja - poinformował sierżant Michael Blair.
!!!!!
No jak zaatakowal łomem brata to ten mlodzieniec rzucajac sie na 30 lat starszego wykazal bohaterstwo ! Nie ma co mowic ! Ilu ludzi by bylo tak odwaznych ? ! Ale to byl ojciec ! I tutaj mamy niemal doslownie antyczna tragedia ! Slynny Edyp !!! Faktycznie jest to temat na dziela artystyczne o randze mitologicznej ! Zlo wzielo sie z grzechu . Bo to ze ojciec rzucil sie z łomem na brata pokazuje ze byly tam chore stosunki... Nie mowiac juz o tym ze syn nie wiedzial ze to jego ojciec ! A wiec wszystko chore ! W takiej rodzinie ten mlodzieniec dorastal i mimo to jednak stanal w obronie jak bohater ! Za tamtego ojca trzeba sie modlic bo on juz jest wobec Boga a bilans zycia ma nieciekawy jak widac ! Zwlaszcza rodzina musi sie modlic aby Bóg go uratowal ! Syn bedzie sie obwinial a niepotrzebie bo przeciez nie wiedzial a czynil dobrze . Teraz juz juz ojciec nie ma pretensji bo wie juz wobec Boga jaka jest prawda ! Tam nie mozna oszukac !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:22, 07 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Internautka uratowała życie samobójczyni z Łodzi
Dzięki informacji od internautki udało się uratować zdesperowaną łodziankę, która zamierzała odebrać sobie życie.
4 września około południa na forum jednej ze stron internetowych poświęconych zaburzeniom psychicznym pojawił się niepokojący wpis. Jedna z osób zarejestrowanych w serwisie oświadczyła, że zamierza odebrać sobie życie i w tym celu połknęła dużą ilość tabletek. Wkrótce po tej deklaracji osoba ta wylogowała się z forum i wyłączyła telefon.
Wpis ten zaniepokoił inną użytkowniczkę forum, która postanowiła pomóc desperatce. Jako że samobójczyni zadbała, by w ostatnich chwilach nikt nie nagabywał ją telefonicznie, kobieta poszukała innego sposobu odnalezienia internautki. Z wcześniejszych wpisów udało się wywnioskować, że mieszka ona w Łodzi. Bogatsza w tę wiedzę oraz numer IP, z którego łączyła się desperatka, kobieta powiadomiła o całej sprawie lokalną policję w Lipnie w województwie kujawsko-pomorskim.
Policjanci niezwłocznie zidentyfikowali osobę, na którą zarejestrowany był telefon zdesperowanej internautki. Niestety trop ten urwał się w Poddębicach, gdzie okazało się, że wskazana przez operatora kobieta nigdy nie posiadała takiego numeru, ani nie logowała się we wskazanym portalu.
Równolegle próbowano namierzyć desperatkę po numerze IP. Okazało się, że IP komputera figuruje na stanie jednego z łódzkich administratorów sieci internetowej, co dawało nadzieję, że jest to właściwy trop. Administrator sieci, rozumiejąc powagę sytuacji, niezwłocznie pomógł zlokalizować wskazanego użytkownika.
Ślad doprowadził policjantów do mieszkania na łódzkim Widzewie. Drzwi były otwarte, a w środku leżała niemal nieprzytomna kobieta. Opakowania po tabletkach antydepresyjnych potwierdziły tylko, że policjanci trafili we właściwe miejsce i, co ważniejsze, we właściwej porze. Niedoszła samobójczyni została przewieziona na oddział toksykologii, gdzie została poddana odtruciu.
Okazała się nią 32-letnia łodzianka. Kobieta, która uratowała jej życie, pozostaje anonimowa.
>>>>
Wspaniala wiadomosc ! Oto przyklad oto wzor ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:54, 09 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Matka Teresa z Niemiec
W wieku 18 lat Rosi Gollmann postanowiła, że nigdy nie wyjdzie za mąż i poświęci się pomocy potrzebującym. Twierdzi, że do dzisiaj nie żałuje decyzji podjętej w młodości.
Początki były skromne: Rosi Gollmann, młoda nauczycielka religii wspólnie ze swymi uczniami wysłała kilka paczek do indyjskiego sierocińca w miejscowości Andheri pod Mumbajem. Po latach organizacja Andherii wyrosła na jedno z najważniejszych stowarzyszeń charytatywnych na subkontynencie indyjskim. Wdzięczni Hindusi nazywają 84-letnią Gollmann "Matką Teresą z Niemiec". W ciągu minionych 55 lat fundacja katechetki odmieniła los tysięcy ludzi, a zwłaszcza kobiet.
SZ: Zacznijmy naszą rozmowę od pieniędzy...
Rosi Gollmann: ...proszę mi wierzyć, że indyjskie matki, które straciły córki zamordowane przez najbliższą rodzinę, nie zwracają się do nas z prośbą o wsparcie finansowe.
Zatem o co?
Przede wszystkim potrzebują wsparcia duchowego, aby podołać cieżarowi wyrzutów sumienia, że dopuściły do zgładzenia własnego dziecka. W niektórych regionach Indii zabija się tuż po porodzie od 30 do 50 procent niemowląt płci żeńskiej. W indyjskiej kulturze jest głęboko zakorzenione pragnienie posiadania syna. Dziewczęta są postrzegane jako ciężar: wydanie córki za mąż wiąże się z wypłaceniem olbrzymiego posagu ślubnego, który rujnuje rodzinę panny młodej.
Na czym polega wasza pomoc?
Staramy się przerwać błędne koło tradycji. Dawniej narodziny dziewczynki uważano za hańbę, a okryta wstydem matka musiała się ukrywać. Naszą pomoc zaczęliśmy od organizowania kobiet w grupy samopomocy. Te podchodziły do narodzin dziewczynki jak do radosnego wydarzenia – śpiewały wesołe pieśni, obdarowywały młodą matkę drobnymi upominkami. Kilka kóz albo sadzonki orzechów kokosowych tworzyły skromny kapitał na nową drogę życia. W międzyczasie stworzyliśmy sieć samopomocy obejmującą 150 wsi. Dzięki wspólnym wysiłkom udało się uratować życie około 70 tys. dziewczynek.
A co sądzą meżczyźni o waszych działaniach?
Początkowo byli bardzo sceptyczni, ale z czasem zmienili negatywne nastawienie. Kiedyś pewien Hindus wyznał mi: "Początkowo biłem żonę za to, że chodziła na spotkania z innymi kobietami. Dzisiaj sam ją tam wysyłam, a podczas jej nieobecności pilnuję dzieci". Taka postawa jest ciągle rzadkością w Indiach. Akurat ten mężczyzna w końcu zrozumiał, że zarabianie pieniędzy przez żonę wychodzi na dobre całej rodzinie.
Czy dajecie kobietom pieniądze?
Nasza pomoc polega na udzielaniu mikrokredytów na zbudowanie podstaw własnej egzystencji. Praca zarobkowa daje kobiecie więcej pewności siebie i zapewnia szacunek otoczenia. Wówczas ma odwagę, aby powiedzieć: "Nie pozwolę uśmiercić mojej córki.“
Kto zabija dziewczynki?
Najczęściej teściowe.
Jak reagują ojcowie?
Przeważnie akceptują decyzje swoich matek. Jednak powoli mężczyźni zaczynają rozumieć, że proceder zabijania dziewczynek dotyka ich osobiście. Naruszone proporcje płci w indyjskim społeczeństwie powodują, że mężczyźni mają ogromne problemy ze znalezieniem żony. Coraz więcej młodych Hindusów deklaruje, że pragnie ożenić się z miłości, a nie dla posagu. Upowszechnienie takiego podejścia mogłoby wiele zmienić.
Na jakich zasadach udzielacie mikrokredytów?
Najpierw kobiety uczą się w grupie samopomocowej obchodzenia z pieniędzmi. Każda przynosi na spotkanie garstkę ryżu, dosłownie odjętą sobie od ust. Ryż trafia na sprzedaż, a zysk tworzy kapitał początkowy. Co miesiąc pieniądze płyną na książeczkę oszczędnościową. Udzielamy mikrokredytu po uzbieraniu przez grupę określonej kwoty. To nie jest jakaś jałmużna, lecz pomoc w zorganizowaniu pracy na własny rachunek. Kobiety wspólnie podejmują decyzję, na co przeznaczą pieniądze. Jedne zakładają małą farmę drobiu, inne zakład krawiecki albo hodowlę kóz.
Czy pożyczacie pieniądze wyłącznie kobietom?
Nie, ale z naszych doświadczeń wynika, że kobiety potrafią lepiej obchodzić się z pieniędzmi. Mężczyźni często przepijają pożyczki albo wydają je na przedmioty codziennego użytku. Natomiast kobiety oszczędzają z myślą o wykształceniu dzieci i zapewnieniu im lepszej przyszłości.
Ile pożyczek udzieliła pani organizacja do tej pory?
Kilka milionów. Z naszych obliczeń wynika, że dzięki mikrokredytom 300 tys. kobiet zbudowało solidne podstawy własnej egzystencji. Prawie wszyscy pożyczkobiorcy spłacają zaciągnięte pożyczki. Trudności ze spłatą pojawiają się w przypadku śmierci jednego z małżonków albo innych tragedii osobistych.
Ma pani 84 lata. Kiedy zdecydowała się pani poświęcić życie na rzecz pomagania innym ludziom?
Miałam 18 lat. Jeden brat poległ na wojnie, drugi trafił do obozu jenieckiego w Polsce. Pewnego dnia zakomunikowałam rodzicom, że nie chcę wychodzić za mąż i mieć dzieci. Postanowiłam być wolna, aby mieć czas na działalność społeczną.
Czy nigdy nie była pani zakochana?
Oczywiście, zdarzyło mi się to kilka razy. Jednak zawsze zdawałam sobie sprawę, że małżeństwo nie jest moją drogą życiową. Oczywiście ludzie potrzebują miłości, ale nie zawsze musi to być ten rodzaj uczucia.
Nigdy pani nie żałowała decyzji z młodości?
Nie, nigdy.
Z czego się pani utrzymuje?
Wiele lat pracowałam jako katechetka. Moja organizacja charytatywna rozwijała się w tak szybkim tempie, że zrezygnowałam z pracy pedagogicznej. Przez lata pracy w szkole wypracowałam emeryturę w wysokości tysiąca euro miesięcznie.
I wystarcza pani na życie?
Z emerytury utrzymuję siebie i indyjską adoptowaną córkę. Możemy mieszkać w pomieszczeniach Andheri i dzięki temu oszczędzamy na płaceniu komornego.
Dlaczego adoptowała pani dziewczynkę?
Nasz pierwszy projekt w Indiach realizowaliśmy w sierocińcu dla dziewcząt w miejscowości Andheri. Moja adoptowana córka postanowiła pomagać mi w prowadzeniu działalności charytatywnej. Co miesiąc odkładam trochę pieniędzy, żeby była zabiezpieczona finansowo, gdy mnie kiedyś zabraknie. Poza tym nie bardzo potrafię gospodarować pieniędzmi.
Ile datków zbiera organizacja Andheri w ciągu roku?
Około pięciu milionów euro.
Czy nie wstydzi się pani prosić obcych ludzi o wsparcie finansowe?
Nie odczuwam z tego powodu jakiegoś skrępowania. Ludzie chętnie wspierają nas datkami, słysząc ile robimy dobrego. Podoba im się, że ich pomoc popłynie na jakiś konkretny cel.
Nas przykład na jaki?
Wystarczy suma 40 euro, aby przywrócić człowiekowi wzrok. To jeden z naszych projektów w Bangladeszu.
A przed chwilą powiedziała pani, że nie umie gospodarować pieniędzmi?
Tak, ale nie wtedy, gdy chodzi o ukierunkowaną pomoc.
Ile kosztuje zabieg przywracający niewidomemu wzrok?
W sumie około stu euro. Sama operacja kosztuje 40 euro, ale do tego dochodzą koszty krótkiego przeszkolenia zawodowego albo mikrokredyt na rozpoczęcie samodzielnej egzystencji.
I takimi argumentami przekonuje pani ludzi do przekazania datków na rzecz potrzebujących?
Sądzę, że moi rozmówcy chcą słuchać opowieści nie tylko o ubóstwie w krajach rozwijających się, bo w którymś momencie człowiek obojętnieje na bezmiar cierpienia. Bardziej ciekawią ich pozytywne przykłady działalności charytatywnej.
Jak reagują ludzie ociemniali, gdy po operacji znowu odzyskują wzrok?
Pamiętam pewną 14-letnią dziewczynkę, milionową pacjentkę u której przeprowadzono operację oczu. Bardzo wcześnie została sierotą i wegetowała w slumsach. Gdy lekarz zdjął jej opatrunek z oczu, podbiegła do lustra wiszącego na ścianie i zaczęła w kółko powtarzać: "To ja, to naprawdę ja". Potem długo płakała i śmiała się na przemian.
Poświęciła pani całe życie niesieniu pomocy innym. Co otrzymała pani w zamian?Jestem w pełni szczęśliwym człowiekiem. To wspaniałe uczucie dawać innym cząstkę siebie. Niedawno odwiedziłam klasę, która zbierała datki dla naszej organizacji przed supermarketem. Jakiś chłopiec, mierny uczeń w szkole powiedział do mnie: "Cały czas słyszę, że nic nie potrafię i nic dobrego ze mnie nie wyrośnie. Dzisiaj pierwszy raz przekonałem się, że też potrafię zrobić coś dobrego". Podobnie czują się kobiety w Indiach: przez całe życie wbija im się do głowy, że są bezwartościowymi istotami. A potem nasza organizacja zaszczepia im wiarę we własne siły i pokazuje, że mogą być samodzielne i zarabiać na utrzymanie rodziny. W ten sposób kobiety otrzymują to, czego pragnie każdy człowiek: uznanie i szacunek.
>>>>>
Jak widzicie calkowicie bledne jest mniemamnie ze pomoc to tylko dawanie kasy ! To przede wszystkim dawanie nadziei ... a mowic juz najbardziej prawidlowo POMOC TO DAWANIE BOGA ! Dlatego najwiecej dobra robia misjonarze i dlatego najlepsza pomoca swego czasu dla nas byl Chrzest Polski ! Wiem ze trudno to pojac ale przeciez coz moze czlowiek ???? Prawie nic ... A Bóg WSZYSTKO ! Zatem pomagajac innym zwracamy sie do Boga aby On mocą wlasna pomogl. Wszak my nawet nie iemy co komu potrzeba... A ON WIE ! Zwykly rozsadek narzuca zatem aby do Niego kierowac potrzebujacych . On nie zawiedzie ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:14, 11 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Przez Kraków przeszedł IV "Marsz Nadziei i Życia"
W sobotę przez Kraków przeszedł IV "Marsz Nadziei i Życia", zorganizowany przez Fundację Urszuli Smok "Podaruj Życie". Celem akcji jest nagłośnienie idei dawstwa szpiku kostnego oraz przybliżenie mieszkańcom sytuacji osób chorych onkologicznie.
W korowodzie z zielonymi balonikami szli w takt jazzowego big-bandu m.in. kuglarze, szczudlarze, wojewoda Stanisław Kracik i wiceprezydent Krakowa Elżbieta Lęcznarowicz. Marsz zakończył się pod oknem papieskim akcją "Uwolnić marzenia", tj. wypuszczeniem w górę zielonych balonów z listami osób chorych na nowotwory.Wcześniej w krakowskim magistracie aktorzy Martyna Kliszewska, Jan Peszek oraz Jakub Przebindowski przeczytali listy napisane przez chorych oraz - po raz pierwszy - listy ze słowami dodającymi otuchy napisane przez osoby zdrowe.
- Chcemy przybliżyć społeczeństwu sytuację chorych onkologicznie. Często bywa tak, że osoba zdrowa dowiadując się o chorobie kogoś bliskiego nie wie, jak się zachować, jest zagubiona i przerażona. Chcemy im uzmysłowić, że wsparcie takiej osoby, dodawanie jej otuchy to jest najcenniejszy prezent, jaki można ofiarować - powiedziała Urszula Smok.
Jak podkreśliła, radosna oprawa marszu ma pokazać, że można oswoić lęk, że w świecie chorych jest również miejsce na radość, na codzienność.
Założycielka Fundacji "Podaruj Życie", Urszula Smok, chorowała na białaczkę i przeszła pomyślnie przeszczep szpiku kostnego. Celem działalności Fundacji jest niesienie pomocy chorym na nowotwory krwi, osobom po przeszczepie szpiku, popularyzowanie idei dawstwa szpiku oraz prowadzenie jedynego w Polsce południowej Rejestru Dawców Szpiku. Fundacja działa od 9 lat i obejmuje pomoc osobom chorym z całego kraju.
Jak poinformowała Fundacja, w ubiegłym roku w Polsce blisko 3,5 tys. osób zapadło na białaczkę. Około 70 proc. chorych nie posiada dawcy wśród najbliższej rodziny. Zachodzi wówczas konieczność poszukiwania odpowiedniej osoby w bankach i rejestrach dawców niespokrewnionych.
W Polsce zarejestrowanych jest ponad 140 tys. potencjalnych dawców szpiku. W Niemczech jest ich 4 mln. Dawcą honorowym zostaje się dopiero w momencie, gdydochodzi do przeszczepienia szpiku kostnego na potrzeby osoby chorej.
>>>>>
Tak ! Dawanie CZEGOKOLWIEK potrzebujcym tez jest dzialaniem na rzecz przyspieszenia przyjcia Królestwa Bożego na ziemi na ktore czekamy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:11, 14 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Policjanci oddadzą krew potrzebującym
Już 15 września honorowi dawcy z klubu przy Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu oddadzą krew dla osób potrzebujących.
Akcja zostanie przeprowadzona w godz. 8.30-12.30 w pomieszczeniach klubu przy pl. Muzealnym 16. Obsługę przy pobieraniu krwi zapewni personel medyczny Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu z ulicy Czerwonego Krzyża. Do udziału w akcji członkowie klubu zaprosili również pracowników sądu i prokuratury.To już trzecia w tym roku akcja krwiodawców klubu przy Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. W tym roku oddano już blisko 50 litrów krwi. Natomiast w ciągu 30 lat istnienia klubu honorowi dawcy oddali prawie 9 tysięcy litrów krwi.
Tym razem do udziału w akcji zaproszona została również Fundacja Votum. Fundacja zajmująca się m. in. edukacją na temat zagrożeń na drogach oraz udzielaniem pomocy osobom poszkodowanym w wypadkach drogowych.
Dawcy, którzy w tym dniu oddadzą krew i spełnią wymogi regulaminowe będą mieli możliwość otrzymania IDENTYFIKACYJNEJ KARTY GRUPY KRWI – jedynego wiarygodnego dokumentu /oprócz legitymacji HDK/ potwierdzającego grupę krwi jej właściciela.
>>>
No i brawo - kolejna orma przezwyciezania egoizmu - skutku grzechu pierworodnego ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:12, 20 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Królik-bohater uratował właścicieli przed śmiercią
Bohaterski królik z pewnością zapisze się w pamięci mieszkańców Alaski (USA) - podaje Reuters. Zwierzę obudziło swoich właścicieli, gdy w ich domu wybuch pożar. Królik niestety zmarł wskutek zatrucia dymem.
Dramat rozegrał się w miejscowości Ketchikan (południowo-wschodnia część Alaski). Królik wczesnym rankiem wskoczył na swoją właścicielkę i gwałtownie zaczął ją drapać w okolicach piersi. Gdy ta, po chwili przebudziła się, dostrzegała, że w jej domu szaleje pożar.
Błyskawicznie obudziła swoją córkę, i obie wybiegły na zewnątrz. Z ogniem walczyły cztery jednostki straży - pożar został szybko opanowany, a zniszczenia oszacowane zostały jako niewielkie.
Choć matka z córką nie odniosły żadnych obrażeń, tyle szczęścia nie miał bohaterski królik - zwierzę padło w wyniku zatrucia dymem.
>>>>>
Ciekawe ! Zwierzeta lepsze od wielu ludzi ! Czy one dostaja nagrode w niebie ??? A moze krolikiem posluzyl sie ktos z nieba z pozwoleniem Boga aby ich uratowac ? Jakis zmarly krewny ??? To bardziej prawdopodobne !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:27, 30 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Pomogli Polakowi wrócić do chorej żony i dzieci.
Bezdomny Polak z Llanelli, dzięki uprzejmości i zaangażowaniu pracowników miejscowego zakładu mechaniki samochodowej, wrócił do Polski. Zainteresowani historią pana Jerzego mechanicy, zebrali pieniądze i kupili mu bilet powrotny do kraju, gdzie czekała na niego chora żona i trójka dzieci.
Dwóch Brytyjczyków zainteresowało się losem Polaka, kiedy dowiedzieli się, że śpi w namiocie w parku. Z pomocą czytelników gazety "Star", których również poruszyła opowieść o emigrancie, pan Jerzy mógł wrócić do domu.
- Jesteśmy trochę przygnębieni, ale on musiał wrócić do Polski. Cieszymy się, ze względu na niego, ponieważ teraz znów może zobaczyć się ze swoją rodziną i w kraju będzie miał więcej możliwości niż tutaj - przyznał jeden z mechaników. Wyjaśnił, że każdego tygodnia po wypłacie, odkładali część pieniędzy na bilet dla pana Jerzego. Dorzuciło się także kilka innych osób, które dowiedziały się o jego losach.
Polak przyjechał do Llanelli, ponieważ miał tam obiecaną pracę i mieszkanie. Kiedy dotarł na miejsce okazało się, że pracy ani pokoju dla niego nie ma. Kupił namiot i zamieszkał w miejscowym parku. Polak często był napadany przez młodzież, grożono mu oraz kradziono nieliczne rzeczy, które udało mu się zebrać. Jednak w pobliskim zakładzie mechaniki samochodowej zaprzyjaźnił się z pracownikami i zaczął pojawiać się tam coraz częściej.
- Wiem, że będziemy za nim tęsknić, ponieważ widywaliśmy go każdego dnia. Znamy Jerzego od trzech miesięcy i jest on naprawdę porządnym człowiekiem. To było niezwykłe przeżycie - dodał jeden z mechaników, który pomógł Polakowi wrócić do domu.
>>>>
No i prosze jak niewiele trzeba aby pomoc ... A Bóg wynagrodzi niewyobrazalnie!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:19, 04 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Kobieta po raz pierwszy usłyszała swój głos
Wzruszającą scenę radości zarejestrowały kamery. Młoda kobieta Sloan Churman, która urodziła się głucha, po raz pierwszy usłyszała swój głos. Wszystko dzięki temu, że przed dwoma miesiącami lekarze wszczepili jej do ucha nowoczesny implant.
>>>>
No i widzicie jak mozna pomoc ? Oczywiscie nie kazdy jest w stanie przywracac glos ... Ale takich osob wokol was jest niewiele ktorzy tego potrzebuja ... Natomiast jest wielu potrzebujacych . Najczesciej po prostu potrzebujacych dobra ! Mozliwosci sa nieograniczone ...
A tak to wyglada ;
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:40, 04 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Bezdomny znalazł teczkę z pieniędzmi. Zwrócił.
Skórzaną teczkę z zawartością: 2 tysiącami złotych, telefonem komórkowym, kilkoma kartami bankomatowymi, kluczami, legitymacją i dokumentami przyniósł na policję w Białej Podlaskiej 54-letni mężczyzna bez stałego miejsca zamieszkania. Wszystko to - jak powiedział - znalazł w pobliżu dworca autobusowego. Poprosił, by policjanci dotarli do właściciela i oddali teczkę.
Policjanci ustalili, że właścicielem zguby jest 59-letni mieszkaniec miasta. Ponieważ mężczyzny jednak nie było w miejscu zamieszkania, skontaktowali się z jego żoną i poinformowali o znalezisku. Obecnie zguba czeka na odbiór w siedzibie komendy miejskiej.
Policjantów zainteresowała osoba pana Adama, znalazcy teczki. Chcieli podziękować 54-latkowi. Kiedy już dotarli do mężczyzny, ten przyznał, że miewał on w swoim życiu konflikty z prawem, jednak kiedy znalazł teczkę, ani chwili nie zastanawiał się nad jej zwrotem. Okazało się też, że kilka tygodni wcześniej znalazł portfel z dokumentami młodego mężczyzny, który także za pośrednictwem policji trafił do właściciela.
>>>>>
Co za niezwykla uczciwosc chyba tylko bezdomni tacy sa ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:00, 05 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Ten korek ratuje życie.
Fakt
To sukces na skalę światową! Lekarze z Krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego wykonali innowacyjny zabieg zapobiegający tworzeniu skrzepów w sercu. Zabieg ratuje od udaru mózgu chorych, którzy cierpią na migotanie przedsionków i nie mogą przyjmować leków przeciwzakrzepowych.
Nowatorska metoda polega na blokowaniu zabójczych skrzeplin, by nie wydostawały się poza lewą komorę serca. Wykorzystuje się do tego elastyczny metalowy korek, który jest zbudowany ze stopu niklu i tytanu. Nim zamyka się uszko lewego przedsionka serca, gdzie tworzą się skrzepy. Dla pacjentów, którzy nie mogą przyjmować leków jest to jedyny ratunek broniący przed udarem mózgu.
– Skrzepliny przemieszczając się z krwią prowadzą do udaru mózgu. Zamknięcie korkiem uszka lewego przedsionka ma całkowicie zapobiegać wydostawaniu się skrzeplin - mówi prof. dr hab med. Dariusz Dudek ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Po pierwszym sukcesie przeprowadzono od razu dwa kolejne takie zabiegi.
– Pacjenci czują się bardzo dobrze i na drugi dzień po zabiegu wyszli do domów - cieszy się profesor. Pan Zdzisław Basta od 20 lat zmaga się z migotaniem przedsionków. W marcu tego roku miał nawet lekki udar prawej półkuli. Mimo że bierze leki, to one nie pomagają. - Jestem tu bo mam nadzieję, że ta nowa metoda mi pomoże - mówi chory.
Sam zabieg trwa ok. godziny i co najważniejsze nie wymaga otwierania klatki piersiowej pacjenta. Korek do uszka lewego przedsionka serca wprowadzany jest przez tętnicę udową sondą endoskopową. Może być wykonany przy całkowitym lub częściowym znieczuleniu.
prof. dr hab med. Dariusz Dudek ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie:
- Zabieg ten wykonujemy u chorych cierpiących na bardzo znany rodzaj arytmii serca migotanie przedsionków. Zamykanie uszka lewego przedsionka to metoda, która pomoże tym, którzy nie pomogą przyjmować leków, lub mimo tego że je przyjmują to leki nie zawsze działają. Do tej pory wykonaliśmy z powodzeniem trzy zabiegi i kwalifikujemy nowych pacjentów.
>>>>>
Oczywiscie leczenie jest dziedzina lekarza i to robi . Ale moze on to robic rutynowo a moze z zaangazowaniem i poswieceniem. I wlasnie to zaanagazowanie i poswiecenie decyduje o tym dobru przekraczajcym obowiazki im przynalezne ... A sprzatanie ulic czy mycie szyb nie jest bynajmniej czyms malo wartosciowym . Wiemy ze posprzatac a ,,posprzatac'' to moze byc duza rozniaca... Poza tym parce malo efektowne wymagaj czesto wiekszego wysilku aby robic je dobrze ... Latwiej wysilac sie ratujac zycie niz zbierajc smieci ... A miara zaangazowania decyduje o tym czy czlowiek jest dobry !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:38, 09 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Zrobił dobry uczynek. Łzy cichego bohatera
Skórzana teczka, w niej dokumenty, klucze, telefon komórkowy, legitymacja służbowa i masa innych dokumentów pozwalających ze stuprocentową pewnością zidentyfikować właściciela zguby, jego miejsce zamieszkania i pracy. Co więcej, wewnątrz teczki znajdowało się również 2 tys. złotych i karty kredytowe z doklejonymi na karteczkach numerami PIN. Ta niewiarygodna zguba wpadła w ręce 54-letniego bezdomnego z Białej Podlaskiej. Ten, znając doskonale zawartość teczki, bez słowa odniósł ją na policję. Być może teraz jego cichy dramat się zakończy.
>>>>
Tak to wielka zasluga szczegolnie w takim stanie majatkowym ... Ale najwieksza i jedyna prawdziwa nagroda czeka oczywiscie w niebie :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:52, 09 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Finał projektu "The Heart of Art"
Prezentacje prac plastycznych oraz nowo zdobytych umiejętności, m.in. tanecznych przez uczestników warsztatów dla osób niepełnosprawnych można było oglądać w sobotę w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie podczas finału projektu "The Heart of Art".
Zajęcia z różnych dziedzin sztuki dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej w ramach projektu trwały od 1 lipca do końca września. Podczas warsztatów dzieci i młodzież niepełnosprawna bawiła się i jednocześnie uczyła się malować, tańczyć, modelować. Uczestnicy poznali też kulturę innych krajów, ich zwyczaje i historię. Zajęcia prowadzili wolontariusze z różnych krajów, m.in. z Turcji, Chin, Japonii, Brazylii, Portugalii, Słowacji i Rosji. Podczas sobotniej imprezy opowiedzą oni o kulturze swoich krajów, poczęstują także tradycyjnymi potrawami.
- Celem projektu było pobudzenie potencjału twórczego młodych ludzi borykających się z problemem niepełnosprawności w życiu codziennym, rozwój ich osobowości oraz poszerzanie horyzontów poprzez zdobywanie nowych umiejętności. Uczestnictwo w warsztatach dało niepowtarzalną okazję kontaktu z obcą kulturą, językiem i ciekawymi, młodymi ludźmi z różnych państw - powiedział koordynator projektu Tomasz Wiech.
Zauważył, że udział w tych zajęciach był również okazją do nawiązania nowych znajomości, które mogą potwierdzić, że osoby niepełnosprawne mają takie same szanse rozwoju jak reszta społeczeństwa. Projekt "The Heart of Art" został zrealizowany przez lokalny oddział studenckiej organizacji AIESEC. Organizacja studencka AIESEC jest obecna w 107 krajach świata, liczy około 50 tys. członków. Jest największą organizacją pozarządową prowadzoną przez studentów. Jej główna działalność opiera się na tworzeniu możliwości do rozwoju: przedsiębiorczości, odpowiedzialności społecznej, inteligencji emocjonalnej, umiejętności pracy w międzynarodowym środowisku oraz praktycznego uczenia się.
>>>>>
Tak to dobre ! I niech nikt nie mysli ze to jest litosc wobec tych ,,bedakow ktorzy maja zmarnowane zycie' . Onia sa dla tych ,,zdrowych'' aby mieli zaslugi i ulepszyli dusze ... Wszak gdyby chodzilo o tych kalekich to Bóg by ich dawno pozabieral do nieba gdzie by uzyskali pelna sprawnosc !!! Przypominam ze ci co pojda do nieba zobacza te ,,kaleki'' w pelni rozkwitu jako ludzi ! Takze zamordowane ,,poldy'' ,, zarodki'' i co tam jeszcze zwyrodnialcy wymysla aby ukryc zbrodnie ! Z nich sa wspaniali ludzie w niebie ktorzy budza zachwyt ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:39, 10 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Niezwykła moc ludzkich myśli, sukces Polaków
Wózek inwalidzki, który można poprowadzić za pomocą myśli, telefon komórkowy dobierający piosenkę odpowiednią do naszego nastroju - takie możliwości zapewni aplikacja Neuron, opracowana przez młodych naukowców z Politechniki Gdańskiej.
Osobom z bezwładnością ruchową aplikacja umożliwi sterowanie - za pomocą myśli - wózkiem inwalidzkim lub swobodne obsługiwanie komputera. W przypadku urządzeń mobilnych NeurOn pozwoli np. zmieniać utwory bez używania rąk, wystarczy pomyśleć o zmianie piosenki na następną. Co będzie potrzebne, by taką aplikację można było stosować? - Konieczna jest opaska zakładana na głowę z odpowiednimi czujnikami, która służy do rozpoznawania i wychwytywania fal mózgowych. Potem uzyskane dane przełoży na odpowiednie komunikaty komputera: jeśli ktoś się uśmiecha, to wózek jedzie prosto, jeśli się mrugnie okiem, to się obróci - wyjaśnił Łukasz Miądowicz z przygotowującej aplikację firmy ARound, założonej przez doktorantów i absolwentów PG.
Taka opaska - działająca jak niewielki elektroencefalograf - będzie sprzężona za pomocą programu komputerowego np. z wózkiem inwalidzkim. - Wszędzie tam, gdzie urządzeniem można sterować za pomocą klawiatury czy myszy, jesteśmy w stanie się wpiąć tak, by to urządzenie kontrolować - tłumaczył Miądowicz. Opaska będzie w stanie wychwytywać zarówno proste myśli, typu "obróć coś", "przekrój", "zmień", jak i mimikę twarzy - mrugnięcie okiem lewym czy prawym oraz proste emocje.
Wymienione zastosowania to jednak nie jedyne możliwości aplikacji. Rozszerzona o specjalne okulary umożliwi generowanie wirtualnych reklam, dodatkowych treści, nieistniejących w świecie rzeczywistym budynków czy postaci. - Chcemy dać nową formę przekazu informacji - zapowiedział Miądowicz.
Jak tłumaczył, gdy założymy takie okulary, oprócz obrazu normalnego - naszego naturalnego środowiska - zobaczymy nałożone przez komputer trójwymiarowe obiekty. "Zobaczymy rzeczy, które normalnie nie istnieją, ale są wygenerowane sztucznie przez komputer i osadzone w świecie rzeczywistym" - powiedział.
Zdaniem Miądowicza, okulary wraz z aplikacją przydadzą się do wizualizacji trójwymiarowych instrukcji, mogą służyć architektom albo ludziom reklamy do prezentowania dodatkowych treści.
- Mamy mechanika, który ma zreperować silnik tylko nie wie, jak się do tego zabrać. Zakłada nasze trójwymiarowe okulary, przez które widzi ten realny silnik, a na nim pojawiają się trójwymiarowe części i instrukcja, jak on ma to wszystko połączyć - podał obrazowy przykład rozmówca PAP. - To brzmi trochę jak science fiction, ale jest to możliwe - zapewnił.
Według niego, pełna aplikacja powinna być gotowa w połowie 2012 roku. - Teraz chcemy przygotować prototyp, który pomoże wyjaśnić wszystkim, na czym polega ta trochę niezrozumiała technologia - dodał.
Wynalazek zdobył II nagrodę w europejskim konkursie Intel Challenge, w którym nagradzane są najlepsze pomysły na biznes. Finały odbywają się na całym świecie, z każdego regionu wyłaniane są po dwie drużyny.
Pięćdziesięciu laureatów poszczególnych regionów spotka się w finale światowym, który w tym roku odbędzie się w amerykańskim Berkeley, między 7 a 10 listopada. Zespół "NeurOn" będzie jednym z dwóch reprezentantów Europy Środkowo-Wschodniej. Zwycięzca otrzyma w nagrodę 50 tys. dolarów.
>>>>>
I znowu wspanialy wynalazek znakomicie pomagajcy ludziom potrzebujacym :O)) Zbudowany zapewne nie dla slawy ale z checi pomoc innym czyli dobrej intencji ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:55, 14 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
"Superbohater" chodzi po ulicach
Mężczyzna znany jako Strażnik Seattle jest najbliższym odpowiednikiem Batmana w rzeczywistym świecie. Jednak ostatnio ten samozwańczy członek straży obywatelskiej znalazł się po niewłaściwej stronie prawa...
Od miesięcy 23-letni Benjamin Fodor wiedzie podwójne życie. Za dnia jest nierzucającym się w oczy entuzjastą sztuk walki, który podobno pracuje z autystycznymi dziećmi. Nocą przeistacza się w Phoenixa Jonesa, „obywatelskiego superbohatera”, który w obcisłym czarno-złotym kostiumie wychodzi na ulice miasta i walczy z przestępczością, uzbrojony w oścień do poganiania bydła, gaz pieprzowy oraz kajdanki. Nie jest jednak samotnym wilkiem, lecz przywódcą Rain City Superhero Movement [z ang. Ruch Superbohaterów Deszczowego Miasta], grupy dziewięciu działających w przebraniu obrońców sprawiedliwości, z których kilku twierdzi, że ma za sobą służbę wojskową. Występują pod takimi przydomkami jak Catastrophe [Katastrofa], Thunder 88 [Piorun 88] czy No Name [Bez Nazwy].
Media donoszą, że taki „kostiumowy aktywizm” jest w USA na fali. Mr Xtreme [Pan Ekstremalny] grasuje po San Diego w zielonym hełmie i żółtej pelerynie, Atlanta ma The Crimson Fist [Szkarłatną Pięść], a gentleman znany jako Samaritan [Samarytanin] patroluje ulice Bronksu. Niektórzy upatrują źródeł boomu na samozwańczych strażników porządku w kryzysie gospodarczym oraz wyrzuceniu na bruk tysięcy policjantów. Inni twierdzą, że uliczni superbohaterowie zaczerpnęli pomysł na siebie z niedawnego filmu „Kick-Ass” opowiadającego o nastolatku z przedmieścia, który rozpoczyna walkę z przestępczością w zielono-żółtym piankowym stroju. Niezależnie od korzeni tego zjawiska, powszechnie znany jako najbardziej zuchwały amerykański superbohater Fodor został właśnie oskarżony o to, że zrobił więcej złego niż dobrego, atakując gazem pieprzowym niewinnych ludzi.
W styczniu przedstawiał się na Facebooku jako symbol tego, „że przeciętny człowiek nie musi spacerować po ulicy nie reagując na widok dziejącego się zła”. Tydzień później ktoś złamał mu nos i celował do niego z pistoletu.
Rano w niedzielę 9 października superbohater z Seattle znowu wpakował się w kłopoty: tym razem aresztowała go policja. Fedor twierdził, że nad ranem próbował rozdzielić bijących się ludzi. Obawiał się, że uczestniczący w bójce mężczyzna zostanie pobity na śmierć. Policja nie uwierzyła w tę historię i przedstawiła mu cztery zarzuty związane z czynną napaścią.
Jakby spędzona w areszcie noc nie była wystarczająca zniewagą dla Strażnika Seattle, policja skonfiskowała także jego strój. – Nie ma nic złego w przebieraniu się (…), ale jeżeli korzystasz z gazu pieprzowego (…) to musisz mieć naprawdę dobry powód – powiedział rzecznik policji w Seattle.
Fodor, który został zwolniony za kaucją, powiedział, że nigdy nie „zaatakowałbym ani nie skrzywdził innej osoby, gdyby nie robiła ona czegoś złego”. Fodor udostępnił także film wideo z rzekomej napaści.
Na filmie widać, jak Fodor w towarzystwie swojego towarzysza Ghosta [Ducha] biegnie w kierunku grupy ludzi. Superbohater interweniuje w sytuacji wyglądającej na sprzeczkę, kiedy uczestnicząca w wydarzeniu kobieta zwraca się przeciwko niemu. Kobieta krzyczy: „Co robisz?” i zaczyna wymachiwać parą butów na wysokich obcasach.
Inna kobieta podbiega do Fodora, uderzając go. – Prysnąłeś... gazem pieprzowym w moje oko! – krzyczy. Następnie dwóch mężczyzn zbliża się do Fodora, a ten atakuje ich prawdopodobnie gazem pieprzowym. Z policyjnego raportu można się dowiedzieć o „wielu doniesieniach obywateli, którzy zostali spryskani gazem pieprzowym przez [Fodora] i jego grupę”.
Zdania internautów na Facebooku były podzielone. Dziesiątki zwolenników Fodora twierdziły, że Phoenix Jones wzbudza większy szacunek i zaufanie niż policja. Inni kwestionują sens walki z przestępcami w obcisłym, odpornym na dźgnięcia nożem plastikowym kostiumie. „Kto zajmie się twoimi dziećmi i żoną, kiedy ty wylądujesz w areszcie lub szpitalu?”, pyta jeden z internautów.
Fodor, którego występująca pod pseudonimem Purple Reign [Purpurowe Rządy] żona ma pojawić się przed sądem 13 października, już zapowiedział, że będzie kontynuował swoją misję. Zapewnił swoich fanów, że posiada zapasowy kostium. – Powinienem wyjść na patrol jeszcze dziś wieczorem – powiedział.
>>>>>>
Swietna postac ! nawiasem mowiac widzimy jak tworczosc fantastyczna wplywa pozytywnie na ludzi ! Bo oczywiscie wychowal sie na takich komiksach ... Poniewaz USA maja niewielu heroicznych bohaterow z historii stworzyli sobie fikcyjnych ... I to tez jest dobre jak widac ! Oni sie wychowuja ku dobru na fikcyjnych przykladach . Ale sluzy to dobru . Nalezy wiec jak widzicie POWAZNIE traktowac taka tworczosc bo niesie wartosciowe tresci . Super + (dodaj imie) jako postac spelnia pozytywna role . To cieszy oczywiscie :O)))
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 13:56, 14 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:19, 18 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Pies-bohater uratował 3,5-letniego chłopca.
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami postanowiło podziękować bohaterskiemu kundelkowi, który dwa tygodnie temu uratował 3,5-letniego Dawidka. Zawieźli psu piękną, ocieploną budę, zapas jedzenia i psich smakołyków na całą zimę.
Historię chłopca z malutkiej wsi Karolinów pod Sulejowem (woj. łódzkie) nagłaśniały wszystkie polskie media. - Dziecko późnym popołudniem bawiło się na podwórku. Nagle zniknęło z oczu matce. Poszukiwania w okolicy nic nie dały, choć chłopca szukało 300 osób. Dopiero nad ranem idący przez las leśniczy z Leśnictwa Łazy usłyszał szczekanie psa. Od razu zrozumiał, że to pies dziecka. Okazało się, że kundelek Misiek (6 l.) całą noc ogrzewał śpiącego w krzakach Dawidka. Malec oddalił się o ok. 4 kilometry od domu. Gdy pies usłyszał zbliżających się ludzi, wezwał pomoc.
- Uznaliśmy, że trzeba temu psiakowi jakoś się odwdzięczyć za to bezgraniczne przywiązanie do dziecka - mówi Paulina Boba, inspektor KTOZ. - Dowiedzieliśmy się, że kundelek nie ma budy.
Kraków postanowił uhonorować psa, także dlatego, aby ludzie na wsiach inaczej patrzyli na podwórkowe burki. - Przecież na co dzień one są traktowane jak urządzenia do ostrzegania przed obcym. Najczęściej nie znają ludzkiej czułości, ani troski - mówi inspektorka.
We wsi Karolinów, zamieszkałej przez zaledwie 60 mieszkańców, już nastawienie do psów się zmieniło. Gdy przedstawiciele KTOZ przyjechali z budą, przed sklepem zrobiło się tłoczno. Każdy chwalił kundelka i znał jego historię.
Dziś Dawid już nie pamięta swej niebezpiecznej przygody. Misiek jest dobrze traktowany. Smakołykami był zachwycony, a budę dokładnie obwąchał.
>>>>>
To bardzo ciekawe ! Czy to jakas opieka rodziny z nieba ??? Bo moze tak byc ze ci ktorzy juz sa w niebie lub czyscu moga sterowac psem w ten sposob ...
Czy moze zwierzeta sa madrzejsze niz myslimy ???
Ciekawe !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:23, 18 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Nagroda dla społeczniczki z Przysuchy
Krystyna Bielawska, działaczka społeczna z Przysuchy koło Radomia, została laureatką siódmej edycji nagrody Viventi Caritate (Żyjącemu Miłością), przyznawanej przez Fundusz im. bp. Jana Chrapka.
Nagrodę wręczono we wtorek po mszy św. w radomskiej farze, odprawionej w 10. rocznicę śmierci tragicznie zmarłego biskupa Jana Chrapka. Wcześniej przed gmachem Urzędu Miejskiego w Radomiu otwarta została wystawa "Radomskie ślady biskupa Jana", na której zaprezentowano fotografie ilustrujące biskupią posługę Jana Chrapka. Są tam m.in. zdjęcia z ingresu do radomskiej katedry - 28 czerwca 1999 r. Nagrodę Viventi Caritate przyznaje kapituła Funduszu im. bp. Jana Chrapka, który – jak podkreśla jeden z jego założycieli Zbigniew Miazga – "pełni rolę strażnika pamięci po biskupie Janie". Nagrodę otrzymują osoby i instytucje, które zajmują się działalnością charytatywną, społeczną, kulturalną czy wychowawczą.
Laureatka tegorocznej nagrody, Krystyna Bielawska jest znaną w Przysusze działaczką społeczną. Przez 40 lat pracowała jako nauczycielka języka polskiego. W latach 1994-2010 była radną w samorządzie gminnym w Przysusze. Współpracowała z lokalną Caritas, działała w Polskim Stowarzyszeniu Diabetyków i PCK. Była współinicjatorką utworzenia Stowarzyszenia Chóru Nauczycielskiego Canto.
Bp Jan Chrapek zginął 18 października 2001 roku w wypadku samochodowym w Starych Sieklukach niedaleko Radomia. Jako ordynariusz diecezji radomskiej był inicjatorem wielu charytatywnych przedsięwzięć: jadłodajni dla ubogich, banku żywności, badań mammograficznych dla kobiet z najdalszych zakątków diecezji.
W poprzednich edycjach nagrodą Viventi Caritate uhonorowani zostali m.in.: Stowarzyszenie Centrum Młodzieży "Arka" w Radomiu, budowniczy i kustosz sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Kałkowie-Godowie (Świętokrzyskie) ks. infułat Czesław Wala, Robert Telus - społecznik z Opoczna (Łódzkie), ks. Piotr Sadkiewicz, proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Leśnej koło Żywca (Śląskie), twórca m.in. parafialnego klubu honorowych dawców krwi.
>>>>>
Oczywiscie ! SIŁACZKA ! Tak jest ! Widzicie ze wszystko w Polsce prowadzi do dobra ! Czyli do Boga ! Lektury ktorych nie lubiliscie czytac a mlodzi czytaja te skroty sa wspaniale i godne poznania teraz mozecie uzupelnic luki... Silaczka akurat jest cienka ... Oczywiscie nie mowie aby czytac opasle tomy zwlaszcza konca XIX wieku ale znaczace fragmenty i owszem ... Mozna pominac nawet wiekszosc jesli ktos nie ma ku temu predyspozycji ale poznac warto ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:11, 20 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Rhys Blakely / The Times
"Batman z Seattle" w opałach
Mężczyzna znany jako Strażnik Seattle jest najbliższym odpowiednikiem Batmana w rzeczywistym świecie. Jednak ostatnio ten samozwańczy członek straży obywatelskiej znalazł się po niewłaściwej stronie prawa.
Od miesięcy 23-letni Benjamin Fodor wiedzie podwójne życie. Za dnia jest nierzucającym się w oczy entuzjastą sztuk walki, który podobno pracuje z autystycznymi dziećmi. Nocą przeistacza się w Phoenixa Jonesa, „obywatelskiego superbohatera”, który w obcisłym czarno-złotym kostiumie wychodzi na ulice miasta i walczy z przestępczością, uzbrojony w oścień do poganiania bydła, gaz pieprzowy oraz kajdanki.
Nie jest jednak samotnym wilkiem, lecz przywódcą Rain City Superhero Movement [z ang. Ruch Superbohaterów Deszczowego Miasta], grupy dziewięciu działających w przebraniu obrońców sprawiedliwości, z których kilku twierdzi, że ma za sobą służbę wojskową. Występują pod takimi przydomkami jak Catastrophe [Katastrofa], Thunder 88 [Piorun 88] czy No Name [Bez Nazwy].
Media donoszą, że taki „kostiumowy aktywizm” jest w USA na fali. Mr Xtreme [Pan Ekstremalny] grasuje po San Diego w zielonym hełmie i żółtej pelerynie, Atlanta ma The Crimson Fist [Szkarłatną Pięść], a gentleman znany jako Samaritan [Samarytanin] patroluje ulice Bronksu. Niektórzy upatrują źródeł boomu na samozwańczych strażników porządku w kryzysie gospodarczym oraz wyrzuceniu na bruk tysięcy policjantów. Inni twierdzą, że uliczni superbohaterowie zaczerpnęli pomysł na siebie z niedawnego filmu „Kick-Ass” opowiadającego o nastolatku z przedmieścia, który rozpoczyna walkę z przestępczością w zielono-żółtym piankowym stroju. Niezależnie od korzeni tego zjawiska, powszechnie znany jako najbardziej zuchwały amerykański superbohater Fodor został właśnie oskarżony o to, że zrobił więcej złego niż dobrego, atakując gazem pieprzowym niewinnych ludzi.
W styczniu przedstawiał się na Facebooku jako symbol tego, „że przeciętny człowiek nie musi spacerować po ulicy nie reagując na widok dziejącego się zła”. Tydzień później ktoś złamał mu nos i celował do niego z pistoletu.
Rano w niedzielę 9 października superbohater z Seattle znowu wpakował się w kłopoty: tym razem aresztowała go policja. Fedor twierdził, że nad ranem próbował rozdzielić bijących się ludzi. Obawiał się, że uczestniczący w bójce mężczyzna zostanie pobity na śmierć. Policja nie uwierzyła w tę historię i przedstawiła mu cztery zarzuty związane z czynną napaścią.
Jakby spędzona w areszcie noc nie była wystarczająca zniewagą dla Strażnika Seattle, policja skonfiskowała także jego strój. – Nie ma nic złego w przebieraniu się (…), ale jeżeli korzystasz z gazu pieprzowego (…) to musisz mieć naprawdę dobry powód – powiedział rzecznik policji w Seattle.
Fodor, który został zwolniony za kaucją, powiedział, że nigdy nie „zaatakowałbym ani nie skrzywdził innej osoby, gdyby nie robiła ona czegoś złego”. Fodor udostępnił także film wideo z rzekomej napaści. Na filmie widać, jak Fodor w towarzystwie swojego towarzysza Ghosta [Ducha] biegnie w kierunku grupy ludzi. Superbohater interweniuje w sytuacji wyglądającej na sprzeczkę, kiedy uczestnicząca w wydarzeniu kobieta zwraca się przeciwko niemu. Kobieta krzyczy: „Co robisz?” i zaczyna wymachiwać parą butów na wysokich obcasach.
Inna kobieta podbiega do Fodora, uderzając go. – Prysnąłeś... gazem pieprzowym w moje oko! – krzyczy. Następnie dwóch mężczyzn zbliża się do Fodora, a ten atakuje ich prawdopodobnie gazem pieprzowym. Z policyjnego raportu można się dowiedzieć o „wielu doniesieniach obywateli, którzy zostali spryskani gazem pieprzowym przez [Fodora] i jego grupę”.
>>>>>
Widzimy jak wielka jest tępota gliniarzy z USA ! Kawaly nie sa przesadzone ... Nienawidza ich bo sie boja konkurencji ... Mieli monopol a tu nagle jacys super ... Sie pojawili... Niech lepiej ulice beda niebaezpieczne a nie bedzie superbohaterow ... Wtedy wroci monopol i bedzie fajnie ... DEBILIZM... Widzimy co robi ZAZDROSC ...
A oczywiscie ze dobrze ze interweniowal... Jak sie bili na ulicy to TRZEBA!!! Jak psychole chca sie bic niech robia to w domu!!!
UWOLNIC BOHATERA !!!
Widzimy ze superbohaterstwo nie jest latwe . Z jednej strony bandyci atakuja z drugiej policja . NO ALE ONI SA SUPER ! SAMI PRZECIW WSZYSTKIM ! I tak trzymac ! I NIE ZALAMYWAC SIE!!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 18:13, 20 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:03, 23 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Zbiórka książek dla dzieci uchodźców
Bibliotekę dla dzieci chce stworzyć Urząd ds. Cudzoziemców w ośrodku dla uchodźców w Białej Podlaskiej (Lubelskie). Wraz z wolontariuszami z Lublina rozpoczął zbiórkę książek.
Pomysł powstał w Bibliotece Pedagogicznej w Białej Podlaskiej, gdzie często przychodzą dzieci z ośrodka dla uchodźców. - Chcemy, aby miały swoją bibliotekę w ośrodku. Jest tam już świetlica, wolontariusze prowadzą zajęcia z dziećmi, książki pomogą dzieciom odnaleźć się w nowym miejscu – powiedziała rzeczniczka Urzędu ds. Cudzoziemców Ewa Piechota. Ośrodek w Białej Podlaskiej jest pierwszym miejscem, do którego trafiają cudzoziemcy po złożeniu wniosków o nadanie statusu uchodźcy. Tu załatwiane są pierwsze formalności. Pobyt w tym ośrodku trwa krótko, stąd wyjeżdżają oni do swoich docelowych miejsc pobytu, rotacja jest duża, dlatego dzieci tu przebywające nie chodzą do szkoły.
W ośrodku jest około dwustu miejsc. Obecnie przebywa tam blisko stu cudzoziemców, głównie Czeczenów, w tym niemal czterdzieścioro dzieci.
Wolontariusze raz w tygodniu prowadzą w ośrodku zajęcia dla dzieci. Uczą podstaw języka polskiego, przybliżają polską kulturę, tradycje i zwyczaje. - W przyszłości zajęć będzie więcej. Chcemy, aby cudzoziemcy, którzy tu przybywają, poznawali nas z dobrej strony – powiedział szef Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu w Lublinie Jacek Wnuk.
To wolontariusze mają prowadzić bibliotekę w ośrodku, jej otwarcie zaplanowano na dzień św. Mikołaja. - Potrzebne są książki w języku polskim, a jeszcze lepiej w języku rosyjskim. Mogą być bajki, wierszyki, powieści, także kolorowanki dla małych dzieci – mówi Wnuk. Książki zbierane są w siedzibie Urzędu ds. Cudzoziemców w Warszawie, w Bibliotece Pedagogicznej i jej filiach w Białej Podlaskiej oraz w biurze Centrum Wolontariatu w Lublinie.
>>>>
Tak to piekna akcja . Poza tym przypomnijmy dzisiejsze czytanie Bibli :
Ks. Wyj. 22.21
Uchodźcy nie zasmucisz ani nie będziesz go uciskał boście i sami uchodźcami byli ...
Wszyscy na tej ziemi sa wygnancami z raju ! Stad nie nalezy byc obojetnym wobec tych ktorzy bardziej jeszcze nie maja domu i sa uchodzcami w tym ogolnym wygnaniu...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:58, 27 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Wielka akcja. Kuba ma szansę na nowe płuca
"Polska Kurier Lubelski": Koncerty, zbiórki, wystawy, aukcje, a wszystko po to, by zebrać pieniądze na przeszczep płuc dla Jakuba Bielaka, studenta chorego na mukowiscydozę. I udało się. Od wtorku na subkoncie Kuby jest ponad 579 tys. zł. - Po nie jednym policzku popłynęły łzy szczęścia - przyznają studenci zaangażowani w zbiórkę.
Wszystko zaczęło się niecały rok temu. Wtedy pierwszy raz spotkaliśmy Kubę Bielaka. Spokojny, cichy, trochę nieśmiały. Przyznał, że jeszcze do niedawna nie chciał nikomu mówić o swojej chorobie. Do zmiany podejścia namówiła go dziewczyna. - To od niej wszystko się zaczęło. Iwona przekonała mnie, że musimy zebrać pieniądze na zabieg i że na pewno nam się uda - wspomina student. Kuba cierpi na mukowiscydozę, co oznacza, że jego organizm produkuje nadmiernie dużo śluzu, który zalega m.in.w płucach przez co systematycznie zmniejszają one swoją objętość.
Problemy z oddychaniem i kaszel to jego codzienność. Do tego dochodzą kłopoty przy najmniejszym nawet wysiłku. - Przejście krótkiego odcinaka z parkingu na uczelnię sprawia, że czuję się wyczerpany i muszę potem odpoczywać przez kilkanaście minut - tłumaczy.
Niewydolność płuc pogłębia się. Jedynym ratunkiem dla Kuby jest przeszczep. - Lekarze mówią, że to zabieg trudniejszy nawet niż transplantacja serca - przyznaje chłopak.
W Polsce dopiero w tym roku przeprowadzono pierwszą taką operację u chorego na mukowiscydozę. - Pacjentem był mój znajomy. Wszystko poszło dobrze, ale ja nie mam już czasu, by czekać na ten zabieg w kraju - wyjaśnia Kuba. - Wszystko może się odbyć szybciej w klinice w Wiedniu - tłumaczy.
Na subkoncie Kuby jest już kwota potrzebna na pokrycie kosztów transplantacji. Chłopaka czekają teraz liczne badania i szukanie dawcy. - To może potrwać jeszcze sześć-osiem miesięcy - szacuje. Po zabiegu przez miesiąc będzie musiał leżeć w szpitalu. Po wyjściu z niego, jeszcze przez niemal pół roku pozostanie w Wiedniu, by przychodzić codziennie do kliniki na badania i zabiegi. - Już wiemy, że pieniędzy nie wystarczy na rehabilitację. Dlatego nie wykluczamy, że będziemy organizować kolejne akcje dla Kuby - mówi Paweł Romański z samorządu studentów UMCS.
W akademiku Babilon, w pokoju nr 4 w którym urzędują organizatorzy zbiórki, trwa wielkie święto. - We wtorek wieczorem dowiedzieliśmy się, że na subkonto Kuby wpłynęły pieniądze z jednego procenta.
Ku naszemu zaskoczeniu to ponad 244 tys. zł, co dało łącznie grubo ponad pół miliona - cieszy się Romański. - Były okrzyki radości, telefony do znajomych. Zupełne szaleństwo - wspomina. - No i łzy. Trochę się z dziewczynami popłakałyśmy - przyznają nieśmiało uczestniczki akcji.
"Polska Kurier Lubelski", Ewa Pajuro
>>>>>
No i brawo ! O to chodzi . W ten sposob stajecie sie dobrzy . Jesli natomiast myslicie tylko o wlasnej przyjemnosci i inni was nie obchodza o sie degenerujecie jak ci w sejmie mediach biznesie itp.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:43, 30 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Powstaje Dom Samopomocy dla chorych psychicznie
30 osób przewlekle chorych, cierpiących na zaburzenia psychiczne, znajdzie opiekę w nowopowstającym Środowiskowym Domu Samopomocy, który 1 grudnia otwiera w Białymstoku Caritas Archidiecezji Białostockiej. Trwa nabór podopiecznych do tej placówki.
Placówka powstaje w budynku na terenie parafii pod wezwaniem Matki Kościoła na osiedlu Nowe Miasto w Białymstoku. Znajdą tam pomoc osoby z zaburzeniami psychicznymi, które nie wymagają leczenia szpitalnego czy opieki stacjonarnej - wyjaśnia rzeczniczka Caritas Archidiecezji Białostockiej Bogumiła Maleszewska-Osztol. Budynek został wyremontowany i dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych, zwłaszcza poruszających się na wózkach inwalidzkich.
W nowej placówce chorzy będą mogli korzystać z terapii, rehabilitacji i zajęć, które mają im pomóc być samodzielnymi i nauczyć funkcjonowania w społeczeństwie - wyjaśnia rzeczniczka białostockiej Caritas. Placówka będzie czynna przez 5 dni w tygodniu, 8 godzin dziennie. By dana osoba była tam przyjęta musi mieć odpowiednia decyzję, którą wydaje Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku. - W tym celu należy złożyć wniosek do właściwego ze względu zamieszkania Zespołu Pracowników Socjalnych w Białymstoku - wyjaśniła Maleszewska-Osztol. Do wniosku należy dołączyć wymagane zaświadczenia i orzeczenia lekarskie.
Pobyt w placówce ma być częściowo płatny. Wysokość opłat ma być uzależniona od dochodów podopiecznego, niektórzy mogą być zwolnieni z opłat.
Caritas Archidiecezji Białostockiej prowadzi w regionie 34 różne placówki świadczące pomoc zarówno dzieciom, młodzieży jak i dorosłym. To świetlice socjoterapeutyczne i środowiskowe, domy i ogrzewalnie dla bezdomnych, ośrodek terapii dla uzależnionej młodzieży, stacje opieki i warsztaty terapii zajęciowej, poradnia leczenia uzależnień dla dorosłych, ośrodek kolonijny dla dzieci, dom samotnej matki. Jest też centrum pomocy migrantom oraz dom dla repatriantów. Od kilku tygodni działa w Białymstoku wypożyczalnia sprzętu rehabilitacyjnego.
Liczba podopiecznych tych placówek jest znaczna. Tylko np. pielęgniarki ze stacji opieki zajmują się ponad 12 tys. osób. W placówkach dla bezdomnych jest łącznie około 170 miejsc. W świetlicach opiekę ma około 85 dzieci, tworzona jest jeszcze jedna świetlica, gdzie będzie mogło znaleźć opiekę 15 kolejnych dzieci. Co roku na wakacje do ośrodka w Karasiewie wyjeżdża około 240 najmłodszych.
>>>>
Kolejna bardzo ciekawa inicjatywa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:27, 31 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Aleksandra Miedziejko Uczciwi znalazcy
Adam spędził za kratkami 34 lata. Siedział głównie za napady i kradzieże. Ale kiedy zobaczył czarną teczkę, leżącą samotnie na ławce, nie wahał się ani chwili. Odniósł ją na policję. W teczce były 2 tysiące złotych i karty kredytowe wraz z dołączonymi PIN-ami do nich.
Pan Adam -Adam Lesiuk, archiwum policji w Białej PodlaskiejPierwsza kradzież Adama - na początku lat siedemdziesiątych. To był stary motocykl, który stał na parkingu i kusił . Adam pojeździł nim przez kilka dni, potem porzucił gdzieś w lesie. Ale poczuł się bezkarny i kradł dalej. Głównie okradał kioski, z których zabierał papierosy, słodycze, jakieś wody po goleniu. Na gazety nigdy jakoś się nie "skusił". Później zrobiło się już poważniej - nie ci koledzy, co trzeba, nie to towarzystwo. Dużo alkoholu. Zaczęły się napady i rozboje. W 1974 roku Adam wylądował w więzieniu. W zakładach karnych spędził większość swojego życia. Nigdy się nie ożenił, nie ma też dzieci. Na wolność wyszedł jesienią ubiegłego roku. Był bez pracy, bez pieniędzy , bez dachu nad głową. Bez pomysłu na życie.
- Zamieszkałem w opuszczonym budynku, takim z wybitymi szybami - mówi Adam. - W Białej Podlaskiej. Tutaj nie ma ośrodka dla bezdomnych, jest tylko noclegownia. Więc ulokowałem się w pustostanie i szukałem pracy. Często kręciłem się przy dworcu autobusowym, tam właśnie znalazłem jakiś czas temu portfel. Odniosłem go na policję. Okazało się, że w środku był bilet miesięczny i dokumenty chłopaka, który tu, do Białej , dojeżdża do szkoły. Odebrał portfel i następnego dnia znalazł mnie na dworcu. Podziękował, piwo postawił. Taki bilet - to 120 złotych, matka by się zapłakała - mówił. Ale za piwo zapłacił, potem za drugie. Po co się tak wykosztowywać - broniłem się. Nie ustąpił.
Kilka tygodni później Adam, jak zwykle kręcił się przy dworcu. Nagle zauważył, że na ławce pyszni się samotna czarna, skórzana teczka. Przyglądali się jej bacznie nastoletni chłopcy. - Wziąłem tę teczkę i zaniosłem na komisariat - opowiada Adam. - Nie zaglądałem do środka. Potem dowiedziałem się, że w środku były pieniądze i karty do bankomatów. Do nich doczepione były karteczki z numerami PIN, tak że gdybym chciał, to mógłbym z nich powypłacać pieniądze. Ale nie chciałem. Ja się nawet nie przedstawiłem na tym komisariacie, oddałem teczkę i wyszedłem.
Dobro za dobro
-To prawda - kiwa głową podkomisarz Jarosław Janicki z komendy policji w Białej Podlaskiej. - Nie wiedzieliśmy, jak nazywa się uczciwy znalazca. To ja odnalazłem pana Adama w barze dworcowym kilka dni po zdarzeniu. Podziękowałem mu za uczciwość. Czy dostał znaleźne? Tego nie wiem.
- Dostałem, dostałem - uśmiecha się Adam. - Przyszła do mnie żona tego pana, co zostawił teczkę i przyniosła raz sto złotych, potem drugi raz też sto złotych. Tego pana nigdy nie widziałem, wiem tylko, że pracuje gdzieś w księgowości. Dlaczego oddałem tę teczkę? Wie pani, ja się dość w życiu nakradłem. I odpokutowałem za to. Teraz nie chcę być już taki, jak kiedyś. Po co? Co mi to da? Żerować na cudzym nieszczęściu, to nie powód do dumy. Gdybym znalazł milion, to też bym oddał. Zresztą - zrobiłem dobrze i dobro do mnie wróciło.
Dziś Adam nie jest już bezdomnym człowiekiem. Po tym, jak lokalne media nagłośniły sprawę czarnej teczki, do Adama zgłosiła się rodzina spod Białej Podlaskiej, zaproponowała mieszkanie na wsi, w gospodarstwie, zaoferowała też jedzenie i ubranie. W zamian Adam opiekuje się ich schorowanym dziadkiem. Węgla naniesie, zakupy zrobi, obiad ugotuje. Towarzystwa starszemu panu dotrzyma. Razem pooglądają seriale, dziadkowi jest raźniej, a Adam czuje się dobrze, jak nigdy dotąd.
- Widziałem Adama w ubiegłym tygodniu - mówi podkomisarz Janicki. - No nie ten sam człowiek. Był ogolony, pachnący, ładnie ubrany. Trzeźwy. Nie zawsze tak było.
W to, że dobro popłaca wierzy też Robert, architekt z Poznania. Robert załatwiał sprawy w starostwie w Wolsztynie, a kiedy skończył i wsiadał do auta, nagle zadzwonił telefon. Rozmowa była bardzo ważna, a Robert - zaaferowany. Dlatego nie pamiętał, że w jej trakcie postawił teczkę z dokumentami i pieniędzmi na ziemi obok samochodu. Po rozmowie wsiadł do auta i odjechał. Teczka została.
- Było w niej ponad 10 tysięcy złotych - wyznaje Robert. - I dokumenty. Okazało się, że teczkę znalazło troje młodych ludzi, takich przed dwudziestką. I odnieśli ją na policję. Jeszcze dobrze nie dojechałem do Poznania, a tu dzwoni telefon. Czy to pana teczka? Moja. To proszę po nią wracać. Przyznam, że na początku myślałem, że pieniędzy w niej już nie będzie. Liczyłem tylko na dokumenty. Tak się przecież zdarza, ktoś znajdzie torebkę, zabierze kasę, a torebkę wyrzuci gdzieś w krzaki. A tu - proszę - pełna kwota, nie ruszona. Potem dowiedziałem się, że ci młodzi ludzie byli spoza Wolsztyna. Mogli wziąć łup i nikt by się o tym nie dowiedział. Dałem im znaleźne - 2 tysiące złotych. Cieszę się, że pani o tym pisze, bo to nie jest prawda, że wszyscy młodzi ludzie nie mają dziś żadnych zasad moralnych. Te trzy osoby mają na pewno.
Czy Robert też oddałby pełen portfel, gdyby go kiedyś znalazł? - Tak. Uważam, że każdy z nas wcześniej czy później albo coś znajdzie, albo coś zgubi - mówi Robert. - Myślę, że ten kto oddaje, to co znajduje, ten dostanie też swoje z powrotem.
Znaleźne według uznania
- Muszę powiedzieć, że często przychodzą do nas ludzie i odnoszą znalezione przedmioty - mówi aspirant Wojciech Adamczyk z komendy policji w Wolsztynie. - Oddają telefony, portfele, kluczyki od samochodów. Pamiętam taką historię sprzed świąt Bożego Narodzenia w ubiegłym roku. Dziesięciolatek znalazł na chodniku trzy koperty, w każdej z nich było po sto złotych. Na tych kopertach były imiona i nazwiska, nic więcej. Odszukaliśmy tych trzech panów, okazało się, że to były bonusy z firmy na święta właśnie. Bardzo się cieszyli z odzyskania zguby, ale myślę, że jeszcze bardziej cieszył się ten chłopiec - bardzo był dumny z tego, że odniósł znalezione koperty na policję. Że zrobił coś ważnego i dobrego.
- My potem wysyłamy listy z gratulacjami do szkoły takich młodych znalazców - mówi aspirant Adamczyk. - Staramy się pochwalić, jak można to i nagrodzić uczciwość. Jeśli chodzi o znaleźne - to nie nasza sprawa. To już załatwia znalazca z tym, który zgubił.
I choć artykuł 186 kodeksu karnego mówi o tym, że znaleźne w kwocie dziesięciu procent wartości znalezionego przedmiotu należy się znalazcy, jak psu zupa, to nie każdy je oferuje. Mężczyzna, który zostawił saszetkę z czterdziestoma tysiącami złotych w lodówce na stacji benzynowej w Zdunach, dał uczciwym znalazcom po 700 złotych - a i to na wyraźną sugestię policji. Na tyle wycenił ich dobre serce.
Inna przygoda z Wolsztyna - angielski turysta, który przyjechał oglądać słynne wolsztyńskie parowozy, zgubił paszport. Wsiadał już do pociągu do Poznania, stał na schodach i rzucał ostatnie spojrzenie na Wolsztyn, kiedy podbiegło do niego dwóch policjantów i oddało mu paszport. - Jak z filmu, nie? - cieszy się aspirant Adamczyk. - Ale tak się zdarza. Nie jesteśmy krajem złodziei i bandytów. W każdym razie, nie tylko.
Choć nie wszyscy pochwalają postawę uczciwych znalazców. Kiedy w Słubicach lokalne media podały, że na policję oddano portfel, w którym było 810 złotych i kilka dni później torebkę z tysiącem złotych w środku, jedna z internautek napisał; głupia baba, że to oddała i głupi facet, który oddał te pieniądze wcześniej. W odpowiedzi przeczytała inny wpis; jak tak myślisz, to sama nic nigdy nie znajdziesz i to ty jesteś głupia!
Uczciwość błogosławić będzie na pewno pani Dorota spod Szczytna, która w lipcu ubiegłego roku jechała sobie spokojnie rowerem, wioząc torebkę, a w niej - bagatela - 27 tysięcy złotych i karty do bankomatów. Sama nie wie, kiedy torebka spadła na ulicę. Znalazł ją pan Michał i odniósł na policję. Pani Dorota wylewnie mu podziękowała, ale czy dała znaleźne - nie chce mówić.
- To była taka seria dobrych uczynków tu u nas - wspomina aspirant Aneta Choroszewska-Bobińska z komendy policji w Szczytnie. - Bo kilka dni wcześniej kobieta oddała 15 tysięcy złotych, znalezione w autobusie. Pamiętam, że kobieta, która je zgubiła zemdlała ze szczęścia, kiedy dowiedziała się o tym, iż pieniądze wracają do niej w całości.
- U nas także nie brakuje uczciwych znalazców - twierdzi aspirant Andrzej Walczyna z komendy policji w Stalowej Woli. - Mamy taki duży bazar, na którym co chwila ktoś coś gubi. A to telefon, a to dokumenty, a to saszetkę. I ludzie to odnoszą do nas. Odnoszą i młodzi i starsi, nie ma reguły. Niedawno pewien maturzysta przyniósł nam ponad trzy tysiące złotych, które znalazł na ulicy. Nie tłumaczył, dlaczego to zrobił. To nie moje - powiedział tylko. - Więc oddaję. Oddają też turyści znad morza i to od kilkuset do kilkunastu tysięcy, choć przecież są na wakacjach, więc są anonimowi. Jak mówi Grzegorz Gadoś z komendy policji w Ustce, uczciwych znalazców jest wielu. Nic, tylko się cieszyć.
Zgadza się z nim Małgorzata z Poznania, która nigdy nie zapomni, jak nad jeziorem Kórnickim zostawiła saszetkę, a w niej - swoją pierwszą w życiu pensję. - To było 20 lat temu, a pamiętam, jak dzisiaj - mówi Małgorzata. - Ile łez wtedy wylałam, ile łez. Nie było z czego żyć, nie miałam dosłownie na chleb. Aż tu słyszę w lokalnym radio, że ktoś odwiózł do redakcji moja saszetkę za całą wypłatą. Pojechałam po odbiór z bukietem róż, ale nie poznałam nigdy tych ludzi. Okazało się, że byli Niemcami i wyjechali już z Poznania. Czy Małgorzata zwróciła kiedyś znalezione pieniądze? Ona nie, bo nie znalazła, ale jej mąż tak. Pełniutki portfel, tuż przed świętami, znaleziony na podłodze w sklepie obuwniczym w poznańskim centrum handlowym. Oddał młodziutkiej sprzedawczyni. Tyle , że co ona z nim zrobiła - nie wiadomo.
>>>>>
Wspaniale Wspanaile ! Wspaniale !! ... Tutaj widzicie to co mowia swiaeci z nieba ze dobro wyrzadzone wraca do nas stokrotnie powiekszone i gdyby ludzie zaczeli czynic dobro bardzo szybko wrocili by do RAJU :O)))
Tutaj tez wiedzimy jak wielka jest radosc z jednego nawroconego grzesznika ! Nawet my sie radujemy widzac takie nawrocenia ! A co dopiero w niebie ! O to chodzi ! Wiecej takich informacji :O)))
Az chce sie spiew !
Raduje sie duch moj w Stwórcy moim ...
Bóg mój Zbawienie moje . Jedyna otucha!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:35, 01 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Porzucili dziecko, bo wymagało specjalnej opieki
Czteroletni Fabian zostało porzucony przez biologicznych rodziców, gdy okazało się, że cierpi na tzw. zespół krótkiego jelita i wymaga specjalnej troski i opieki - informuje program "Prosto z Polski". Chłopiec musi być np. karmiony pozajelitowo.
Jednak Fabian miał szczęście i znaleźli się już ludzie, którzy go pokochali i chcą mu stworzyć prawdziwy dom.
>>>>>
I kolejna wspaniala wiadomosc . Ze zla dobro :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:37, 03 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Kielecki deweloper nagrodzony statuetką "Anioła Dobroci"Kielecki deweloper Ryszard Grzyb, który ufundował blok mieszkalny dla powodzian w Sandomierzu i wspiera rodzinne domy dziecka, otrzymał w czwartek w Kielcach od samorządu województwa świętokrzyskiego statuetkę "Anioła Dobroci".
Dziękując za nagrodę, Grzyb poinformował, że mieszkania dla rodzin, które ucierpiały w czasie powodzi są już gotowe i powodzianie wprowadzą się do nich w ciągu tygodnia lub dwóch. W budynku wielorodzinnym ufundowanym przez dewelopera jest 21 mieszkań o powierzchni od 39 do 55 mkw. Są wyposażone w meble kuchenne, niezbędny sprzęt AGD i dostęp do internetu.
Laureat zapowiedział, że dołączony do statuetki czek na 2 tys. zł przekaże dzieciom z ośrodka szkolno-wychowawczego w Pińczowie. - Na pewno się ucieszą, a potrafią się pięknie cieszyć – powiedział.
Statuetki przyznawane są w kategorii indywidualnej - dla osób, które ze szczególnym zaangażowaniem i poświęceniem niosą pomoc osobom i rodzinom w trudnej sytuacji życiowej - i w kategorii zespołowej dla jednostek organizacyjnych pomocy i integracji społecznej, stowarzyszeń oraz organizacji pozarządowych prowadzących działalność w zakresie pomocy społecznej, tworzących i wdrażających innowacyjne projekty.
W tegorocznej, siódmej edycji nagrody nie przyznano „Anioła Dobroci” w kategorii zespołowej.
Wyróżnienie w kategorii indywidualnej otrzymał dyrektor Caritas diecezji sandomierskiej ks. Bogusław Pitucha, który przez 8 lat był kierownikiem Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn w Sandomierzu, jest organizatorem wypoczynku letniego i zimowego dla dzieci i młodzieży z ubogich rodzin oraz z rodzin polskich mieszkających na Ukrainie, Białorusi i Litwie.
W kategorii zespołowej wyróżnienie otrzymał Ośrodek Pomocy Społecznej w Opatowie, którym kieruje Elżbieta Chodorek. Ośrodek realizuje m.in. projekt "Małe kroki do sukcesu" w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, uczestniczy w realizacji rządowego programu na rzecz społeczności romskiej w Polsce oraz prowadzi ośrodek wsparcia dziennego – Środowiskowy Dom Samopomocy w Opatowie dla osób z zaburzeniami psychicznymi i niepełnosprawnymi intelektualnie.
Statuetka "Anioła Dobroci" jest – według organizatorów - symbolem miłości, opieki, cierpliwości, prawdy, mądrości, pocieszenia, czyli cnót niezbędnych wszystkim realizującym misję w pomocy społecznej.
>>>>>
To bardzo piekne :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:33, 14 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Pomóż Polakom z Ukrainy i Białorusi.
Produkty spożywcze o długim okresie przechowywania, książki z polską literaturą piękną i książki dla dzieci, pluszowe zabawki. To wszystko znajduje się na liście przedmiotów zbieranych w ramach akcji "Polacy-Rodakom". Rzeczy te trafią do paczek, które następnie zostaną przekazane Polakom mieszkającym na Ukrainie i Białorusi.
Akcja odbywa się już po raz 12. Jej inicjatorem i organizatorem jest senator Stanisław Gogacz. - Od lat jestem członkiem senackiej komisji zajmującej się sprawami Polonii - mówi Gogacz. - Znałem sytuację Polaków mieszkających na Wschodzie, wiedziałem, że potrzebują oni naszego wsparcia. Tak narodziła się akcja.
Paczki trafiają do polskich instytucji i stowarzyszeń działających na Ukrainie i Białorusi. One przekazują je dalej. - Nasi Rodacy wciąż potrzebują wsparcia - mówi Gogacz. -Sytuacja gospodarcza Ukrainy i Białorusi nie jest najlepsza. Zwykli obywatele to odczuwają.
Po każdej zbiórce i podróży z paczkami na Wschód do biura senatorskiego Gogacza trafiają listy z podziękowaniami od obdarowanych. - Niech będzie mi wolno w tym podziękowaniu napisać kilka czułych słów i sentymentów, które zawsze rodzą się, gdy Rodaków dzielą realne kilometry odległości, a łączą duch, myśl, wiara i pragnienie - pisze ks. dr Michał Bajcar, proboszcz parafii rzymsko-katolickiej w Gródku Jagiellońskim (woj. lwowskie, Ukraina). - Wszystko to mieści się w tym pięknym uśmiechu dzieci . Proszę spojrzeć na te zdjęcia i na pewno zrozumiecie,co sprawił ten prezent dla tych dzieci.
Proboszcz wspomina również o wdzięczności starszych: - Najczęściej padają słowa: "Jeszcze o nas pamiętają... Bóg im zapłać... Jeszcze Polska nie zginęła... niech im Bóg błogosławi..." - pisze.
- Myślę, że sens i znaczenie w tej akcji tkwi nie tylko w wartości materialnej paczek które zwozimy - mówi Gogacz. - Są również one świadectwem naszej łączności z Polakami za granicą. Znakiem, że o nich pamiętamy. To szczególnie ważne, w okresie świąteczno-noworocznym. A właśnie wtedy jeździmy z paczkami.
Biuro Senatorskie St. Gogacza, ul. Królewska 3/27 Lublin. Przedmioty zbierane są od poniedziałku do czwartku włącznie, w godz. 11-15. Tel. 81 442 36 03, e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]. Zbiórka trwa do 1 grudnia.
>>>>
Tak to tez jest forma czynienia dobra ! Tutaj np. nie chodzi tylko o jedzenie ale np. ksiazki po polsku ! Czyli kultura !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:23, 18 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Nie da się go wyprodukować. Podarowany ratuje życie.
Olsztyńska Akcja Rejestracji Dawców Szpiku odbywa się cyklicznie w Olsztynie, ponieważ w naszym mieście nie ma ośrodka, gdzie na co dzień można by było zgłosić się do Banku Szpiku Kostnego.
Podczas poprzednich akcji zarejestrowało się ponad 1800 potencjalnych dawców. Oznacza to ponad 1800 szans na życie dla osób chorych na nowotwory krwi dla których przeszczep jest jedyna nadzieja.Szpiku nie da się wyprodukować poza ludzkim organizmem, dlatego tak ważne jest aby w rejestrze dawców szpiku było jak najwięcej osób chcących bezinteresownie pomóc. Akcja jest 2 dniowa. Pierwszego dnia odbywa się na UWMie na wydziale humanistycznym, następnego w szpitalu MSWiA.
>>>>>
I to jerst milosc czyli swiadome czynienie dobra a nie to co mysla ludzie czyli naplyw substancji chemicznych do mozgu pod wplywem bodzca wywolujacy odurzenie ... Ta ,,chemia'' to jest blizsza narkomanii niz milosci ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|