Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Ludzie przyzwoici ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:00, 18 Lut 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Sport
Daria Leba laureatką nagrody "Fair play". Zrzekła się tytułu wicemistrzyni
Daria Leba laureatką nagrody "Fair play". Zrzekła się tytułu wicemistrzyni

Wczoraj, 17 lutego (20:02)

​Motocyklistka Daria Leba została laureatką 50. Konkursu Fair Play organizowanego przez Polski Komitet Olimpijski. Odebrała dyplom za czyn "czystej gry", którym było zrzeczenie się tytułu wicemistrzyni na rzecz Kajetana Kupca. Walkę o drugie miejsce uniemożliwiła mu awaria sprzętu.
Daria Leba odebrała nagrodę na gali PKOl.
/PAP/Rafał Guz /PAP


15-letnia Leba ściga się na małych motocyklach crossowych, tzw. Pit Bike'ach. Podczas Ogólnopolskich Mistrzostw Pomorza Zachodniego Kajetan Kupiec musiał przejechać tylko jedno okrążenie, aby zapewnić sobie drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Sprzęt jednak odmówił mu posłuszeństwa.

W momencie dekoracji Leba oficjalnie przekazała mu tytuł wicemistrzowski, podkreślając, że w tym sezonie, to nie ona, lecz on na niego zasłużył. Sędziowie przychylili się do jej decyzji.

PKOl przyznał też wyróżnienia w kategorii "Kariera sportowa i godne życie po jej zakończeniu". Uhonorowani zostali: jeden z twórców polskiej szkoły skoków o tyczce Andrzej Krzesiński, wybitny kolarz i trener Marian Więckowski, srebrny medalista olimpijski z Monachium (1972) w judo Antoni Zajkowski, dwukrotny mistrz olimpijski w strzelectwie (Meksyk 1968, Monachium 1972) Józef Zapędzki oraz czterokrotny olimpijczyk, biathlonista Wiesław Ziemianin.

Za promocję idei fair play nagrodzono zaś pracownika naukowego Zakładu Pedagogiki Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie Jerzego Królickiego, który m.in. jako trener rugby, przekazywał młodym adeptom nie tylko wiedzę o sporcie, ale starał się kształtować ich pro sportowe postawy w duchu fair play. W ten sposób wyróżniono też dr hab. prof. nadzw. Szymona Krasickiego, trenera biegów narciarskich, autora ponad 150 publikacji, promotora prac magisterskich i doktorskich o tematyce związanej z narciarstwem.

...

Bardzo cenna nagroda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:37, 20 Lut 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Wolontariusze łatają dziury na ulicach
Wolontariusze łatają dziury na ulicach
PAP
dodane 20.02.2017 06:30

Stanisław Dacy / Foto Gość


Grupa mieszkańców Rzymu zirytowanych coraz gorszym stanem dróg i dziurami na jezdniach powołała stowarzyszenie, które naprawia je w czynie społecznym. Ochotnicy wyposażeni w odpowiedni sprzęt przybywają na wezwanie rzymian i zalepiają dziury.

"Tappami" (zatkaj mnie) - to nazwa stowarzyszenia, którego działalność - jak podkreśla prasa- jest reakcją na bezczynność władz miejskich, brak pieniędzy na naprawę dróg i opóźnienia w realizacji przetargów, a także na rosnące zagrożenie dla ruchu drogowego i częste wypadki.

Niektóre z dziur na ulicach są tak duże i niebezpieczne - zwłaszcza dla ludzi na skuterach i motorach, że stoją przy nich strażnicy miejscy pilnując, by prowadzący jednoślady nie wpadli w nie.

Służby drogowe postanowili częściowo wyręczyć wolontariusze, którzy zbierają sygnały od mieszkańców o wyrwach na ulicach. Kilkuosobowa ekipa przybywa na wezwanie z łopatami i asfaltem w workach, po czym wypełnia dziury i wyrównuje nawierzchnię.

Dziennik "Corriere della Sera" zauważa, że cieszą się nie tylko okoliczni mieszkańcy, ale także strażnicy miejscy, bo odzyskują "wolność" dzięki tej obywatelskiej inicjatywie i nie muszą pilnować pułapek na ulicy.

Przypomina się, że drogi w Wiecznym Mieście są tak dziurawe, iż pokonały nawet Jamesa Bonda. Podczas zdjęć do filmu o słynnym agencie grający go Daniel Craig rozbił sobie głowę w samochodzie, który gwałtownie podskoczył na ulicy, gdy kręcono sceny pościgu.

..

Mimo irytacji dobrzy ludzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:51, 20 Lut 2017    Temat postu:

Dzięki proboszczowi małżeństwo odzyskało obrączki

KAI
dodane 20.02.2017 12:53


Henryk Przondziono /foto gość

Wraz z tymi obrączkami zwrócimy im godność i szacunek do samych siebie. Tak proboszcz niewielkiej parafii na północy Włoch w pobliżu miasta Rovigo apelował do parafian o udział w zbiórce pieniędzy na wykup obrączek, jakie tamtejsze małżeństwo sprzedało w związku tragiczną sytuacją materialną.

Diego, 48-letni mężczyzna, który od czterech lat jest bezrobotny oraz jego żona, pracująca dorywczo jako pomoc, domowa, zdecydowali się na ten gest nie widząc wyjścia ze swego trudnego położenia. W zbiórce, ogłoszonej na portalu społecznościowym, wzięli także udział mieszkańcy terenów nawiedzonych ubiegłorocznym trzęsieniem ziemi w centralnych regionach Włoch. Kiedy małżonkowie gotowi byli wykupić swoje obrączki, okazało się, że zostały już przetopione. Wtedy obrotny proboszcz kupił im nowe, które noszą zazdrośnie od soboty.

...

To sie nie powinno wydarzyc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:18, 04 Mar 2017    Temat postu:

Uratował życie kobiecie i jej nie narodzonemu dziecku. Potem pojechał po zakupy
oprac.Filip Skowronek
4 marca 2017, 12:15
Ten wypadek mógł skończyć się tragicznie. Kierowca jednego z pojazdów krzyczał przerażony: "Mój Boże! Ona nie oddycha". Wtedy do akcji wkroczył Keith.



Ciężarna kobieta leży nieprzytomna na jezdni, tuż obok rozbitego pojazdu. Nad nią nachyla się potężny mężczyzna. Wykonuje sztuczne oddychanie oczekując na przyjazd służb ratunkowych. Dzięki temu nagraniu Keith B. Ezell stał się bohaterem.



Na miejsce wypadku 36-letni Keith dotarł w drodze po zakupy dla swojej mamy. Usłyszał krzyk zrozpaczonego mężczyzny: "Mój Boże! Ona nie oddycha! Pomocy". Ezell od razu ruszył na ratunek. Natychmiast przystąpił do reanimacji.


Keith pracuje jako pielęgniarz. Kiedy na miejscu pojawiła się karetka pogotowia, odstąpił od resuscytacji i wrócił do swojego samochodu. Skromnie przyjął gratulację od zaczepiających go gapiów i odjechał.

Do zdarzenia doszło 19 lutego w Ohio. Wideo z nagraniem bohaterskiego wyczynu Keitha błyskawicznie zdobyło popularność w sieci. Sam raczej nie czuje się bohaterem. Stwierdził jedynie, że "wykonał swoją robotę". Reanimację zakończył upewniwszy się, że ciężarna kobieta odzyskała tętno. "Pacjentka" przeżyła, choć jej dokładny stan nie jest znany.


The Sun, youtube.com

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:22, 06 Mar 2017    Temat postu:

Babcia" z Leszna oszukała oszusta. Jej postawa budzi podziw, uratowała inne osoby

Tomek Orszulak
akt. 6 marca 2017, 18:21
Sprytna kobieta z Leszna zachowała zimną krew i zastawiła sidła na oszusta, który próbował metody "na wnuczka". Zagrała na zwłokę i szybko zawiadomiła policjantów, którzy zatrzymali 28-latka z powiatu kościańskiego. Chciał wyłudzić kilka tysięcy euro. Dzięki kobiecie trafił za kraty, a kilka innych osób nie padło ofiarą "wnuczka". Mężczyzna może pójść do więzienia nawet na 8 lat.



Kilka dni temu do kobiety zadzwonił mężczyzna podając się za jej wnuczka. Oszust wyjaśnił, że spowodował wypadek samochodowy i potrzebuje kilku tysięcy euro, żeby polubownie załatwić sprawę. Ale tym razem "babcia" raz, dwa zorientowała się, że rozmawia z oszustem. Wiedziała, że jej wnuk jest małoletni i nie posiada prawa jazdy.

Zachowała zimną krew i powiedziała oszustowi, że nie ma przy sobie tak dużej kwoty pieniędzy. Zagrała więc na zwłokę udając, że musi przeliczyć oszczędności. W międzyczasie syn kobiety zadzwonił na policję.

Próbował metody "na wnuczka". Został wrobiony przez przebiegłą kobietę

Oszust nawet nie zorientował się, że właśnie sam jest wrabiany. Policjanci natychmiast przygotowali zasadzkę w okolicy miejsca zamieszkania kobiety.


Po zaledwie kilkudziesięciu minutach zatrzymali 28-latka z powiatu kościańskiego. Szybko ustalono, że mężczyzna miał związek z podobnym przestępstwem mającym miejsce klika dni wcześniej na terenie Leszna. Także i w tym przypadku, pokrzywdzony wykazał się czujnością i nie dał się nabrać na zmyśloną historię oszustów. Sprawcy żądali od niego kilkudziesięciu tysięcy złotych.


Sąd Rejonowy w Lesznie zastosował wobec 28-latka najsurowszy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Grozi mu do 8 lat więzienia.

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:12, 13 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Wiozła syna, mając 3,6 promila w organizmie. Interweniował inny kierowca
Wiozła syna, mając 3,6 promila w organizmie. Interweniował inny kierowca

1 godz. 25 minut temu

​Ponad trzy i pół promila alkoholu w organizmie miała 43-latka, która w Warszawie wiozła samochodem 10-letniego syna. Kobieta wpadła w ręce policji po interwencji innego kierowcy. Usłyszała już zarzuty.
Zdjęcie ilustracyjne
/Monika Kamińska /RMF FM


Uwagę kierowcy zwrócił "wężykowaty" styl jazdy 43-latki: mężczyzna zdecydował się pojechać za kobietą, a gdy zaparkowała przed domem, wkroczył do akcji. Korzystając z okazji, podszedł do jej auta i wyjął kluczyki ze stacyjki.

Chwilę później na miejsce przybyli policjanci, którzy sprawdzili stan trzeźwości kierującej. Jak się okazało, kobieta miała w organizmie 3,6 promila alkoholu.

Katarzyna J. trafiła do policyjnego aresztu, a po wytrzeźwieniu usłyszała zarzuty za to, że mimo obowiązku opieki nad 10-letnim synem naraziła go na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i wiozła go samochodem, będąc pod wpływem alkoholu. Ponadto umyślnie naruszyła w ten sposób zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym.

Grozi jej nawet 5 lat więzienia.

(ph, e)
Michał Dobrołowicz

...

Brawo. Dziecko zyje moze tylko dzieki niemu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:52, 18 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Gorąca linia
Świętochłowice: 3-letni chłopiec błąkał się po ulicach bez opieki
Świętochłowice: 3-letni chłopiec błąkał się po ulicach bez opieki

Dzisiaj, 18 marca (10:40)

3-letni chłopiec błąkał się rano po ulicach Świętochłowic (woj. śląskie). Informację o tym zdarzeniu dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
Zdj. ilustracyjne
/Archiwum RMF FM


Na ulicy Górniczej chłopca zauważyli pracownicy firmy czyszczącej ulice.

Mój pracownik otulił go kurtką, schował go do samochodu i zadzwonił po policję. Przyjechało też pogotowie - relacjonował w rozmowie z RMF FM pan Arek, właściciel firmy. Na pytania mojego pracownika odpowiadał, że jego mama śpi, a on nazywa się Kuba - dodał. Podkreślał, że było zimno, a chłopiec sprawiał wrażenie zmęczonego.

Dziecko po przebadaniu przez lekarza trafiło pod opiekę rodziców. Wiadomo, że byli oni trzeźwi. Wszysko wskazuje na to, że zamek w drzwiach ich domu był popsuty.

Rodzice 3-latka zostali ukarani mandatem.
Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy [link widoczny dla zalogowanych] albo skorzystać z formularza [link widoczny dla zalogowanych]


(mn)
Marcin Buczek

...

Dobrze, ze znalezli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:30, 23 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Akcja przeciwko kłusownikom. Służby zawiadomili wędkarze
Akcja przeciwko kłusownikom. Służby zawiadomili wędkarze

44 minuty temu

​Jak informuje dziennikarka RMF FM Aneta Łuczkowska, strażnicy graniczni wydobyli z basenu portowego w Świnoujściu prawie ćwierć kilometra nielegalnych sieci rybackich. Służby zawiadomili wędkarze, którzy zauważyli, że ktoś nielegalnie wyłapuje ryby w okolicy Karsiboru.

Funkcjonariusz Morskiego Oddziału Straży Granicznej w czasie akcji
/c /Straż Graniczna


Na miejsce najpierw przyjechała policja, później wezwano łódź straży granicznej.

Strażnicy wyłowili 4 zestawy nieoznakowanych sieci. Było w nich aż 200 kg ryb, które wypuścili do wody.

sieci wyłowione przez Morski Oddział Straży Granicznej
/Morski Oddział SG /Straż Graniczna

Sieci zostaną przekazane administracji morskiej. Policja szuka ich właściciela. Za kłusownictwo grozi grzywna i 2 lata więzienia.

(ph)
Aneta Łuczkowska

...

Brawo ze kogos to zainteresowalo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:23, 28 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
W Londynie zmarł 7-letni Filip. Dzięki zbiórce zostanie pochowany w Polsce, obok mamy

W Londynie zmarł 7-letni Filip. Dzięki zbiórce zostanie pochowany w Polsce, obok mamy

43 minuty temu

W londyńskim szpitalu zmarł na białaczkę 7-letni Filip Kwaśny. Dzięki zbiórce pieniędzy zorganizowanej przez brytyjskie media, zostanie spełniana ostatnia wola chłopca. Dziecko zostanie pochowane na cmentarzu w Wadowicach, gdzie jest grób jego mamy.

Zawiodła chemioterapia i przeszczep komórek macierzystych. Filip zmarł po kilkumiesięcznej walce z chorobą - przyznał jego ojciec w rozmowie z brytyjskim tabloidem "Daily Mail".

Dziecko straciło mamę w 2011 roku. Również chorowała na raka. Filip po jej śmierci wyjechał z tatą do Wielkiej Brytanii. To tam zdiagnozowano u niego białaczkę mielomonocytową. Miał życzenie, by zostać pochowanym w Polsce - na cmentarzu w Wadowicach, tam gdzie spoczęła jego mama.

Brytyjskie media, w tym "Daily Mail", nagłośniły jeszcze przed śmiercią chłopca zbiórkę zorganizowaną na portalu crowdfundingowym Just Giving. By móc spełnić ostatnią wolę chłopca potrzebowano 6,5 tys. funtów. Uzbierano znacznie więcej - 41 tys.

Swoją wdzięczność dla darczyńców wyraził ojciec Filipa. Nic nie wypełni pustki w moim sercu po śmierci syna. Ale nigdy nie zostanie zapomniany, zawsze będzie kochany - dodał.

Daily Mail

...

Trzeba bylo pomocy, pomogli to dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:53, 30 Mar 2017    Temat postu:

Przerwał rasistowski atak na POLAKA. Został za to brutalnie pobity!
3 godziny temu Świat


Wielka Brytania: Gdy 35-letni Amo Singh zobaczył, że przed jego sklepem grupa bandytów bije nastolatka, nie wahał się i momentalnie pobiegł chłopakowi na pomoc. Za swoją odważną reakcję został on ciężko pobity, a ofiarą gangu okazał się 15-letni nastolatek z Polski.



Do zdarzenia doszło 26 marca przy Queen's Drive w Stroud, w Gloucestershire, ok. godz. 22.



35-letni Amo Singh, właściciel sklepu Premier Stores, zobaczył, że na ulicy banda młodych ludzi bije i znieważa innego nastolatka.



Singh nie wahał się ani chwili, żeby pomóc chłopakowi, a ponieważ bandyci wyposażeni byli w kije baseballowe i łomy, sam wziął kij baseballowy, żeby spróbować ich przegonić.

Został dotkliwie pobity


Niestety, interwencja skończyła się dla Singha bardzo źle.



Brytyjczyk tak rozjuszył bandytów (2 kobiety i 4 mężczyzn), że sam został przez nich zaatakowany. Napastnicy nie szczędzili mu razów kijami i łomami, a w pewnym momencie 35-latek został też rozjechany przez samochód.



Wszystko zostało nagrane przez kamerę CCTV umieszczoną na elewacji sklepu Singha.


Złamany nadgarstek, szwy na głowie



Atak trwał zaledwie kilkadziesiąt sekund, ale w tym czasie Singh doznał tak rozległych obrażeń, że został on przewieziony do szpitala.



Na opublikowanych w internecie zdjęciach widać, że ciało mężczyzny pokryte jest siniakami, a na głowie zostało mu założonych kilka szwów. Wiadomo także, że 35-latek przeszedł operację nadgarstka.


15-latek z Polski



Na izbę przyjęć, z drobnymi obrażeniami, trafił też napadnięty przez bandytów 15-latek.



Okazało się, że pochodził on z Polski oraz że właśnie z tego powodu został on zaatakowany.



Chuligani zaczepili chłopaka w momencie, gdy usłyszeli, że rozmawiał on ze swoją dziewczyną po polsku.

Następne newsy »
Dodał(a): fastcake

...

Wielki bohater! Po nazwisku wnosze ze z Indii!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:55, 05 Kwi 2017    Temat postu:

Jakub Kłoszewski
5h temu
Rowerzysta traci przytomność. Kierowca autobusu i pasażerowie ruszają na ratunek
Kierowca i pasażerowie krakowskiego autobusu ruszyli na pomoc rowerzyście, który stracił przytomność. Reanimowali mężczyznę do czasu przyjazdu karetki. Historię opisał MPK Kraków.

Głosuj

Głosuj

Podziel się
Opinie


Rowerzystę reanimowano do przyjazdu karetki (WP.PL)

Zdarzenie miało miejsce 31 marca po godz. 14 w Krakowie. Informacja o nim pojawiła się jednak na stronie MPK Kraków dopiero po kilku dniach. Autobus linii nr 232 zatrzymał się na przystanku Prusy Szkoła w kierunku Goszczy.

Jeden z pasażerów poprosił kierowcę o zatrzymanie autobusu, bo dostrzegł, że siedzący na przystanku mężczyzna, który opierał się o rower, osunął się na ziemię. Kierowca i pasażerowie ruszyli na pomoc.

Okazało się, że konieczne jest wezwanie karetki. Kierowca skontaktował się z dyspozytorami. Rowerzysta nie oddychał. Kierowca i dwójka pasażerów rozpoczęli akcję reanimacyjną, którą prowadzili aż do przyjazdu pogotowia. Ratownicy zjawili się po około 5 minutach.

"Reakcja kierowcy MPK i dwójki pasażerów najprawdopodobniej uratowała mu życie" - napisało w komunikacie krakowskie MPK.

Źródło: MPK Kraków

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:55, 14 Kwi 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Mężczyzna wyrywa napastnikowi nóż w autobusie. "Nie odbierzesz mi życia"
Mężczyzna wyrywa napastnikowi nóż w autobusie. "Nie odbierzesz mi życia"

Wczoraj, 13 kwietnia (22:46)

​Bohaterskie zachowanie pasażera londyńskiego autobusu. Mężczyzna pozbawił napastnika dużego noża, z którym ten wszedł do pojazdu. Skończyło się jedynie na zadrapaniach. Świadkami zdarzenia byli inni pasażerowie, wyraźnie przerażeni zaistniałą sytuacją.

Do zdarzenia doszło we wtorek na Stoke Newington Road w Londynie. Na nagraniu, które krąży w sieciach społecznościowych, widać odważnego pasażera, który stara się wyrwać uzbrojonemu mężczyźnie nóż. W chwili, gdy udaje mu się tego dokonać, napastnik ucieka z autobusu.

Jestem Afrykaninem, nie odbierzesz mi życia - krzyczał pasażer w kierunku agresora chwilę po tym, gdy poprosił znajdującą się w pojeździe kobietę o powiadomienie policji.

Mężczyzna, który stanął w obronie innych, został zabrany do szpitala. Po badaniach zwolniono go jednak do domu. Miał jedynie nieznaczne zadrapania na głowie i dłoni.

Dotychczas nie aresztowano napastnika. Policja zwróciła się z prośbą o kontakt do tych osób, które były świadkami incydentu.

...

Brawo Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:29, 17 Kwi 2017    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Ciekawostki
Pilot Tom bohaterem internetu. Pomógł pasażerce z czwórką dzieci
Pilot Tom bohaterem internetu. Pomógł pasażerce z czwórką dzieci

Dzisiaj, 17 kwietnia (11:49)

Tom Nystrom, pilot linii lotniczych Finnair, stał się bohaterem internetu po tym, jak jego koleżanka opublikowała w sieci pewne zdjęcie. Widać na nim pilota karmiącego małe dziecko butelką. Jak się okazało, Tom Nystrom zaoferował pomocną dłoń matce czwórki dzieci. Jak powiedział, sam jest rodzicem, więc było to dla niego czymś naturalnym.

Pilot fińskich linii lotniczych jest chwalony za pomoc, jakiej udzielił w trakcie lotu pasażerce z czworgiem dzieci.

Kiedy zauważył, że mama nie daje sobie rady z czterema synami zaoferował swoją pomoc - tym bardziej, że dwa maluchy najwyraźniej były głodne.

Zaproponował, że weźmie jednego z chłopców na ręce i nakarmi butelką. Kiedy maluch był już syty, oddał go matce i zaczął karmić drugiego.

Sam mam dzieci... to było dla mnie czymś naturalnym, że pomogłem pasażerce - powiedział Tom Nystrom, który - jak podkreślają media - leciał samolotem jako pasażer.

Kiedy samolot wylądował w Helsinkach, jedna ze stewardess natychmiast udostępniła zdjęcie uśmiechniętego pilota karmiącego chłopca na Instagramie.

...

Dobry czlowiek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:33, 18 Kwi 2017    Temat postu:

Sklep Lidla w Zielonej Górze był otwarty przez święta. Pracownicy wyszli i zostawili otwarte drzwi
PODZIEL SIĘ TWEETNIJ
ߒ쓋OMENTUJ

Pracownica Lidla w Zielonej Górze zostawili otwarty sklep i poszli do domów na święta. • Fot. Andrzej Michalik / Agencja Gazeta
P
racownicy jednego ze sklepów sieci Lidl tak się śpieszyli do domów na święta, że zapomnieli zamknąć drzwi do sklepu. I pewnie nikt by tego nie zauważył, gdyby nie ulewny deszcz.

Sklep powinien być zamknięty i na pierwszy rzut oka takim był. Zgaszone światła, pusty parking, nic nie wskazywało na to, że można wejść do środka. A jednak. Przekonali się o tym przypadkowi przechodnie, którzy przed ulewą zapragnęli schować się pod daszkiem nad wejściem do sklepu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Pracownicy zapomnieli zamknąć market Lidl w Zielonej Górze i poszli świętować pic.twitter.com/bMkxe3vB4S
— poscigi.pl (@poscigi) 17 kwietnia 2017

[link widoczny dla zalogowanych]
Pracownicy zapomnieli zamknąć market Lidl w Zielonej Górze i poszli świętować pic.twitter.com/bMkxe3vB4S
— poscigi.pl (@poscigi) 17 kwietnia 2017
I wtedy okazało się, że Lidl, choć nie było w nim żadnego pracownika, sam wita ich, otwierając automatyczne drzwi na oścież. Można było wynieść nie tylko świąteczne wędliny i sery, ale dosłownie wszystko, razem z lodówkami. Wprawdzie mówi się, że okazja czyni złodzieja, ale w tym wypadku ci, którzy mieli okazję na darmowe zakupy, stanęli na wysokości zadania i wezwali policję.

źródło: poscigi.pl

...

Brawo! Chrzest 966 roku nie poszedl na marne. Serce rosnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:09, 08 Maj 2017    Temat postu:

amera zamontowana na jednej ze stacji metra w chińskim mieście Kanton zarejestrowała dramatyczny moment. Na filmie widać starszą kobietę, która wpadła pomiędzy peron i wagon pociągu. Na szczęście na miejscu byli inni pasażerowie, którzy wspólnymi siłami dokonali wyjątkowego wyczynu.

+1
Głosuj

+1
Głosuj

Podziel się
Opinie


(Twitter, Fot: cctv)

O wypadku służby zawiadomił jeden z pasażerów. Do przybycia obsługi stacji Ouzhuang pasażerowie wspólnymi siłami trzymali odchylony wagon w taki sposób, by 100-tonowa konstrukcja nie zmiażdżyła kończyny. W końcu obsłudze udało się natłuścić kobiecie nogę i uwolnić ją z potrzasku. 72-latka wyszła z opresji jedynie z drobnymi stłuczeniami.

...

Niebywałe!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:26, 08 Maj 2017    Temat postu:

się neonazistom. Teraz grozi jej niebezpieczeństwo
Chodzi o czeską harcerkę Lucie, która 1 maja protestowała przeciwko marszowi neonazistów w Brnie. Zdjęcie dyskutującej dziewczyny z uczestnikiem marszu obiegło cały świat. A to nie spodobało się twórcy strony wzywającej do linczu na 16-latce.

+1
Głosuj

+1
Głosuj

Podziel się
Opinie


(Facebook.com, Fot: vladimir cecmanec)

Mieszkańcy Brna zazwyczaj blokowali marsz neonazistów, ale w tym roku zdecydowano się na inna formę protestu. Wzdłuż trasy marszu przygotowano różne występy artystyczne i prezentacje. W jednym z takich miejsc fotograf Vladimir Cicmanec zrobił zdjęcie 16-letniej harcerce, która trzymała transparent z napisem "wasze dzieci też wychowamy".

Zdjęcie z Brna obiegło cały świat, a Lucie stała się symbolem sprzeciwu wobec neonazizmowi. 16-latka w wywiadach tłumaczyła powody swojego zaangażowania w kontrmanifestację. W jednym z nich stwierdziła, że młodzi ludzie powinni zabierać głos w ważnych sprawach. Jej działania oficjalnie wsparła Światowa Organizacja Ruchu Skautowego.

Teraz Lucie została objęte policyjną ochroną. Pod jej adresem zaczęły pojawiać się groźby. Ona sama przyznała, że jest przerażona groźbami i docenia gest policji.

Jak podaje dennik.cz, policja zablokowała stronę na Facebooku wzywającą do linczu harcerki. W trosce o ochranianą osobę czeska policja nie podaje więcej szczegółów tej sprawy. Zapewnia jednak, że radzi sobie z zagrożeniem wobec 16-latki.

Źródło: independent.co.uk, dennik.cz, WP

...

A co to zs ,,nazisci"? Pewnie zwykli debile. Ale zasluguje na uznanie ten sprzeciw.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:05, 13 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Akcja na Odrze. Szukają mężczyzny, który wskoczył do wody za dziewczyną
Akcja na Odrze. Szukają mężczyzny, który wskoczył do wody za dziewczyną

Dzisiaj, 13 maja (07:01)
Aktualizacja: Dzisiaj, 13 maja (10:35)

​Straż pożarna i policja poszukują 21-letniego mężczyzny w Odrze w miejscowości Brzeg w Opolskiem. Miał wskoczyć do wody chcąc ratować dziewczynę.
Poszukiwania zaginionego mężczyzny
/foto. Gorąca Linia RMF FM /


Jak wynika ze wstępnych ustaleń, chłopak miał wskoczyć do wody, ponieważ chciał uratować dziewczynę, która najprawdopodobniej wpadła do rzeki.

Nastolatka została wyciągnięta na brzeg i jest już bezpieczna. Chłopak wciąż jest poszukiwany.

Informację o zdarzeniu dyżurni otrzymali przed godziną 3 w nocy. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze znaleźli 17-letnią dziewczynę. Nastolatka trzymała się przybrzeżnych krzaków i usiłowała wydostać się z wody. Na szczęście policjanci usłyszeli jej wołanie o pomoc. Wyziębioną dziewczynę przewieziono do szpitala w Brzegu - powiedziała Patrycja Kaszuba z komendy powiatowej policji w Brzegu.

W akcji poszukiwawczej bierze udział około 30 strażaków wspieranych przez funkcjonariuszy policji.

Strażacy korzystają z kilku łodzi i pontonów. Poszukiwania trwają do godziny 3 w nocy.

Okoliczności sprawy wyjaśnia policja.

...

Bohater?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:55, 15 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
To on powstrzymał globalny atak hakerów. Teraz 22-latek obawia się o swoje bezpieczeństwo
To on powstrzymał globalny atak hakerów. Teraz 22-latek obawia się o swoje bezpieczeństwo

Dzisiaj, 15 maja (13:05)

Ma 22 lata, mieszka na wybrzeżu Anglii z rodzicami i bratem, uwielbia pizzę i Pokemony, pracuje dla prywatnej amerykańskiej firmy komputerowej i powstrzymał globalny cyberatak hakerów. Marcus Hutchins obawia się teraz, że hakerzy będą chcieli się na nim zemścić.

Zmasowany, ogólnoświatowy atak złośliwego oprogramowania typu ransomware, rozpoczął się w piątek. Jego ofiarą padły komputery z systemem operacyjnym Windows w ok. 150 krajach.

22-latek zorientował się, że to złośliwe oprogramowanie (występujące pod nazwami WannaCrypt, bądź WannaCry) usiłuje nawiązywać łączność z niezarejestrowaną domeną. Zarejestrował więc tę domenę, płacąc 10,69 USD, a wtedy atak ustał. Hutchins przyznaje, że atak został powstrzymany tylko chwilowo. Obecnie 22-latek współpracuje z brytyjskim rządowym Narodowym Centrum ds. Cyberbezpieczeństwa, by zapobiec kolejnym takim atakom. Dostaje też mnóstwo ofert pracy, choć zapewnia, że nie zamierza odchodzić z obecnej firmy.
​Do 150 wzrosła liczba państw dotkniętych atakiem hakerskim

Początkowo brytyjskie media nie podawały tożsamości informatyka. Szybko jednak jego nazwisko wyciekło do sieci. Teraz 22-latek obawia się o swoje bezpieczeństwo. W przyszłości ktoś może chcieć wziąć na mnie odwet. W ułamku sekundy są w stanie ustalić mój adres. Mogą zrobić wszystko - przyznaje w rozmowie z MailOnline. Pewnemu blogerowi zajmującemu się sprawami bezpieczeństwa w sieci podsyłano heroinę, by go "wrobić" - mówi.

22-latek przyznaje, że od piątku spał zaledwie przez 5 godzin. Przypuszcza, że dziś może dojść do kolejnego ataku.

Cyberatak zaczął się w piątek. Zaatakowane zostały banki, szpitale, rządowe agencje w ponad 150 krajach. Eksperci obawiają się, że wiele zainfekowanych maili zostanie otwartych dopiero dziś przez pracowników na całym świecie. Hutchins podkreśla, że bardzo niebezpieczne mogą być także komputery-zombie - czyli te maszyny, które zostały wcześniej zaatakowane, naprawione, a teraz znów mogą zostać wykorzystane do ataku przez hakerów. Prawdopodobnie nie będziemy w stanie tego powstrzymać, cały czas jestem postawiony w stan najwyższej gotowości - mówi 22-latek. Razem z grupą analityków próbuje wyśledzić hakerów.

Hutchins ujawnił na portalach społecznościowych, że kocha pizzę, Pokemony i surfowanie. Swój pokój w domu rodziców zmienił w "komputerowe laboratorium" - pełne monitorów, komputerów i serwerów. Zrezygnował ze studiów, ponieważ jego stopnie "nie były zbyt dobre", bardziej niż nauką interesował się komputerami. Dodaje, że zainteresował się informatyką, by grać na lekcjach. W szkolnych komputerach były blokady rodzicielskie, można było korzystać tylko ze stron edukacyjnych. Lekcje informatyki są tak nudne, chcieliśmy grać i w ten sposób nauczyliśmy się, jak łamać blokady - wspomina.

Zacząłem pisać bloga, zainteresowała się nim firma zajmująca się bezpieczeństwem komputerowym. Zaoferowali mi pracę - mówi.

Atak zmusił do zawieszenia produkcji w niektórych fabrykach francuskiego koncernu motoryzacyjnego Renault. Dotknął też innego producenta motoryzacyjnego, firmę Nissan. Koncern poinformował, że szkodliwe oprogramowanie zaatakowało ich fabrykę w Sunderlandzie na północnym wschodzie Anglii. Poza tym zaatakowana została m.in. brytyjska służba zdrowia (NHS), niemiecka kolei, czy rosyjskie banki.

Oprogramowanie ransmoware było rozsyłane przez zainfekowane załączniki w wiadomościach poczty elektronicznej. Kampania spamowa wykorzystywała e-maile z wezwaniami do zapłaty faktur, ofert pracy czy ostrzeżeniami bezpieczeństwa. Otwarcie załączników mogło powodować infekcję komputerów.

"Daily Mail"

...

Bohaterstwo kosztuje dlatego ludzie wola tchorzostwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:06, 24 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Ariana Grande chce zapłacić za pogrzeby ofiar zamachu w Manchesterze
Ariana Grande chce zapłacić za pogrzeby ofiar zamachu w Manchesterze

Dzisiaj, 24 maja (14:20)

Ariana Grande chce zapłacić za pogrzeby ofiar zamachu w Manchesterze. Skontaktowała się z rodzinami zmarłych.
W zamachu zginęły 22 osoby
/ANDY RAIN /PAP/EPA


Do zamachu doszło po koncercie Ariany Grande w Manchesterze. 22 osoby zginęły, a ponad 119 jest rannych. Wśród ofiar były dzieci.

...

Piekny gest choc ABSOLUTNIE NIE MA ONA ZADNEJ WINY! ABSURD! Zadnego z nia zwiazku. Jest ofiara tylko zyje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:58, 25 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Sąd Okręgowy uchylił zakaz manifestacji przeciw "Klątwie"
Sąd Okręgowy uchylił zakaz manifestacji przeciw "Klątwie"

Wczoraj, 24 maja (22:43)

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił, wydany przez prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz, zakaz manifestacji przeciw spektaklowi "Klątwa" przed Teatrem Powszechnym - potwierdziła PAP rzeczniczka prasowa ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie Dorota Trautman.
Hanna Gronkiewicz-Waltz we wtorek wydała zakaz manifestacji
/Marcin Obara /PAP


Rzeczywiście sąd rozpoznał sprawę na rozprawie, która odbyła się w dniu dzisiejszym - powiedziała PAP sędzia Trautman. Podała, że uzasadnienie w formie pisemnej jest sporządzane, będzie dostępne w czwartek.

Wielodniowa pikieta ma rozpocząć się przed Teatrem Powszechnym w Warszawie w sobotę. Jej organizatorzy - Krucjata Różańcowa oraz środowiska narodowe - chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko, ich zdaniem, "bluźnierczemu" spektaklowi "Klątwa". Prezydent Warszawy wydając zakaz demonstracji uzasadniała, że wcześniejsze protesty przed teatrem stanowiły "realne zagrożenie" m.in. dla widzów przedstawienia.

Odwołanie od decyzji prezydent stolicy, zakazującej manifestacji zapowiedzieli w środę, na konferencji w Sejmie prezes Ruchu Narodowego poseł Robert Winnicki (niezrzeszony) i przedstawiciel Krucjaty Różańcowej Marcin Dybowski. Zadeklarowali, że manifestacja się odbędzie. Kilka godzin potem sąd rozpatrzył odwołanie.

Winnicki podkreślił, że w Teatrze Powszechnym dochodzi do przestępstwa i do bluźnierstwa poprzez wyświetlanie, poprzez pokazywanie przedstawienia pod tytułem "Klątwa". "Środowiska narodowe protestują i zwracają się do organów państwa by uniemożliwiły dokonywanie właśnie przestępstwa i łamania prawa - dodał poseł.

27 maja pod Teatrem Powszechnym o godzinie 18.00 zwołaliśmy obóz wielodniowy, którego celem jest po prostu modlitwa wynagradzająca, modlitwa różańcowa - powiedział Dybowski. Podał, że Krucjata Różańcowa zaprosiła do wspólnego manifestowania szereg organizacji młodzieżowych: Obóz Narodowo-Radykalny, Młodzież Wszechpolską, Ruch Narodowy, Marsz Niepodległości, ale także Żywy Różaniec oraz wszelkie możliwe stowarzyszenia i organizacje katolickie.

Rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk podał, że ratusz "szanuje decyzję Sądu Okręgowego".

W decyzji o zakazie demonstracji, opublikowanej na stronie internetowej urzędu miasta, przypomniano, że na początku maja przed Teatrem Powszechnym "doszło do spontanicznych protestów osób związanych ze środowiskami skrajnej prawicy, w tym członków Obozu Narodowo-Radykalnego, podczas których zaatakowani zostali widzowie udający się na spektakl". "Do wnętrza Teatru oraz na elewację budynku rzucane były także zapalone race, co stanowiło realne zagrożenie dla życia i zdrowia osób znajdujących się wewnątrz budynku" - podkreślono w uzasadnieniu decyzji o odmowie.

Przedstawienie "Klątwa" miało premierę 18 lutego. Sztuka, oparta na dramacie Stanisława Wyspiańskiego, wywołała szereg kontrowersji. Naturalnej wielkości pomnik Jana Pawła II zawisa nad sceną, na stryczku. Z tabliczką "obrońca pedofilów" - pisała "Gazeta Wyborcza" o spektaklu. Jest w nim też scena imitacji seksu oralnego aktorki z figurą papieża.

Przeciwko przestawieniu protestowali przedstawiciele środowisk narodowych oraz katolickich; Konferencja Episkopatu Polski oceniła, że spektakl "ma znamiona bluźnierstwa", a Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła z urzędu dochodzenie. W mediach pojawiła się także informacja, że TVP zerwała współpracę z aktorką Julią Wyszyńską, która w "Klątwie" wystąpiła.

Teatr Powszechny oświadczył, że spektakl ma na celu pokazanie "różnych ideologicznych postaw i oddanie głosu różnym stanowiskom, dlatego powinien być analizowany, jako całościowa wizja artystyczna, a nie jako zbiór oderwanych od siebie scen pozbawionych kontekstu".

...

OOO! PRZYZWOITY SĄD! Zaskoczenie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:55, 28 Maj 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Zginęli, bo stanęli w obronie kobiet w hidżabach. Policja schwytała mordercę z pociągu
Zginęli, bo stanęli w obronie kobiet w hidżabach. Policja schwytała mordercę z pociągu

Dzisiaj, 28 maja (11:26)

Amerykańska policja schwytała mężczyznę, który w piątek zabił nożem dwóch pasażerów pociągu w Portland, a trzeciego ranił - podały służby stanu Oregon. Pasażerowie stanęli w obronie dwóch kobiet, które 35-latek zaatakował, bo "wyglądały jak muzułmanki".
35-letni Jeremy Joseph Christian na zdjęciu opublikowanym przez policję w Portland
/www.portlandoregon.gov /

Do tragedii doszło na kilka godzin przed rozpoczęciem Ramadanu, w pociągu podmiejskim w Portland.

Napastnik, 35-letni Jeremy Joseph Christian, wykrzykując hasła religijne, rzucił się w kierunku dwóch kobiet, które "wyglądały jak wyznawczynie islamu, gdyż nosiły hidżab".

Napaści próbowali zapobiec pasażerowie. Sprawca ranił śmiertelnie dwóch z nich: 53-letniego Ricky'ego J. Besta, który wykrwawił się na miejscu, i 23-letniego Taliesina Namkai Meche, który zmarł później w szpitalu.

Trzeci ranny, 21-letni Micah David Cole Fletcher, przebywa obecnie na oddziale intensywnej terapii. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Tożsamość 35-letniego Jeremiego Josepha Christiana, już wcześniej karanego za napaść, udało się ustalić jeszcze w piątek, bezpośrednio po ataku.

Mimo że strona Christiana na Facebooku świadczy o jego wyraźnych przekonaniach rasistowskich i upodobaniu do skrajnych postaw, policja nie chce na obecnym etapie rozstrzygać, czy było to przestępstwo wynikające z nienawiści czy też akt terroru.

35-latkowi postawiono zarzut podwójnego morderstwa. Sędzia nie przychylił się do wniosku o zwolnienie za kaucją.

...

Brawo pasazerowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:33, 14 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Licheń: Szlachetny gest ze strony amerykańskich żołnierzy
Licheń: Szlachetny gest ze strony amerykańskich żołnierzy

Dzisiaj, 14 czerwca (13:53)

​Blisko 20 amerykańskich żołnierzy stacjonujących w 33. Bazie Lotnictwa Transportowego w wielkopolskim Powidzu przyjechało w środę do Hospicjum Stacjonarnego im. św. Stanisława Papczyńskiego. Nim spotkali się z pacjentami hospicjum działającego przy Sanktuarium Maryjnym w Licheniu, postanowili im pomóc.
Amerykańscy żołnierze
/Adam Górczewski /RMF FM


Żołnierze postanowili zamienić broń na narzędzia ogrodnicze, dzięki czemu uporządkowany został ogród przylegający do hospicjum.
Amerykańscy żołnierze posprzątali ogród hospicjum w Licheniu (11 zdjęć)





+ 7

Jak usłyszał od żołnierzy reporter RMF FM, chcą w ten sposób umilić śmiertelnie chorym ludziom trudny czas odchodzenia.

Po pracy przedstawiciele amerykańskiej armii spotkali się też z pacjentami oraz personelem licheńskiej placówki.

(ph)
Adam Górczewski

...

Brawo! Niech czynia dobro!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:35, 18 Cze 2017    Temat postu:

Fryzjer bezdomnych
Ewa Kiedio | Sier 14, 2016

Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Joshua Coombes, fryzjer z Londynu, po pracy spaceruje po mieście, mając w plecaku wszystkie potrzebne narzędzia fryzjerskie. Napotkanym bezdomnym oferuje swoje usługi.

Bezdomni ostrzyżeni i uczesani według najnowszych trendów – wyobraźmy to sobie. Brzmi absurdalnie? Takie wyzwanie przerasta nasze możliwości? W takim razie możemy wesprzeć swoją wyobraźnię gotowymi przykładami.

Joshua Coombes, fryzjer z Londynu, zamieszcza na Instagramie zdjęcia bezdomnych, których włosy mają za sobą zetknięcie z jego mistrzowskimi nożyczkami. Niezwykłe metamorfozy!

Od roku czesze ich za darmo – po pracy spaceruje po mieście, mając w plecaku wszystkie potrzebne narzędzia fryzjerskie. Napotkanym bezdomnym mówi o tym, czym się zajmuje. „Jeśli chcą, bym zmienił im fryzurę, robię to” – opowiada w filmiku, który stał się hitem internetu.







A przy okazji strzyżenia oczywiście prowadzi się rozmowy. Coombes poznaje dzięki temu przejmujące historie swoich klientów z ulicy, które zamieszcza na Instagramie obok fotografii. To nie są dla niego anonimowe osoby.

Po co bezdomnym modne fryzury? Równie dobrze można zapytać: a po co one nam samym? Za zmianą uczesania idzie poprawa samooceny – wiadomo, jak bardzo poczucie pewności siebie jest związane z naszym wyglądem i reakcjami na niego innych osób. Możemy w nieskończoność powtarzać, że nie szata zdobi człowieka, i dodawać, że fryzura także nie.






Przyznajmy jednak, na co zwracamy uwagę, widząc bezdomnego? Czy właśnie nie na ubranie i włosy? Może więc szata i fryzura nie zdobią, ale za to, gdy są w opłakanym stanie, potrafią skutecznie utrudnić dostrzeżenie tego, co w tej osobie piękne.

Coombes to niejedyny fryzjer, który strzyże bezdomnych. W Nowym Jorku co niedzielę robi to Mark Bustos, a na przedmieściach Melbourne – Nasir Sobhani, który swoje działania określa hasłem „Clean Cut, Clean Start”. Po polsku powiedzielibyśmy: „Nowa fryzura, nowe życie”.






W Poznaniu z kolei głośno było o tym, że popularny fryzjer i stylista bród Adam Szulc pojechał razem ze swoim zespołem do hostelu dla bezdomnych. Siłownia zamieniła się tego dnia w profesjonalny salon z lustrami, myjnią i fotelami.

„Jutro idę na spotkanie o pracę. Z taką fryzurą uda mi się ją zdobyć” – cieszył się jeden z mężczyzn, którzy tego dnia zyskali nowy wygląd. Adam Szulc przyznaje, że zna fryzjerów, którzy brzydziliby się strzyc bezdomnych, obawiając się chorób. Sam jednak tego nie rozumie. Zaznacza, że niezależnie od tego, kim jest klient, trzeba dbać o czystość i dezynfekować narzędzia.

– Większość bezdomnych chce dobrze wyglądać i o siebie dbać – mówi Magdalena Wolnik, odpowiedzialna za warszawską Wspólnotę Sant’Egidio, działającą m.in. na rzecz osób żyjących w ubóstwie. W Rzymie, gdzie Sant’Egidio istnieje od lat, udało się stworzyć specjalny zakład fryzjerski dla bezdomnych.

Warszawskiej wspólnocie marzy się na razie znalezienie fryzjerów, którzy byliby gotowi co jakiś czas ostrzyc osoby żyjące na ulicy. Wprawdzie i w Polsce istnieją takie inicjatywy jak sopocki zakład fryzjerski dla bezdomnych założony przez Caritas (inspiracją był pomysł papieża Franciszka i jego jałmużnika abp. Konrada Krajewskiego, by na placu Świętego Piotra zorganizować usługi fryzjerskie dla najuboższych), potrzeby wciąż jednak są ogromne.

Opisane na początku działania Joshuy Coombesa są elementem kampanii „Do Something For Nothing” (Zrób coś za nic), która ma zachęcić do pomocy innym w taki sposób, jaki jest nam najbliższy. Powiedzmy sobie szczerze: samo zachwycenie się tym, że są fryzjerzy, którzy robią coś dobrego, to za mało.

...

Serce rosnie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:20, 26 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Wzruszające nagranie. Ojciec ponownie słyszy bicie serca córki... w ciele innego człowieka
Wzruszające nagranie. Ojciec ponownie słyszy bicie serca córki... w ciele innego człowieka

Wczoraj, 25 czerwca (21:35)

Minęło zaledwie 5 miesięcy od chwili, gdy Bill Conner stracił swoją 20-letnią córkę Abbey. Teraz, aby ponownie usłyszeć jej serce bijące w ciele innego człowieka, pokonał rowerem ponad 2200 kilometrów - podaje CBS News. "To jest to, co chciała, żebym dla niej zrobił" - powiedział ojciec dziewczyny.

Bill Conner 22 maja wyruszył z Madison w stanie Wisconsin, by dotrzeć do Fort Lauderdale na Florydzie, gdzie znajduje się szpital, w którym w styczniu pozyskano narządy z ciała Abbey.

Abbey trafiła do szpitala w Fort Lauderdale po tym, jak razem z bratem została znaleziona nieprzytomna w basenie. Lekarze stwierdzili u niej nieodwracalne uszkodzenia mózgu.

W szpitalu lekarze zdecydowali się na pobranie jej organów. Dziewczyna w wieku 16 lat podjęła decyzję, że chce być dawcą. Zawsze pomagała ludziom w potrzebie - podkreśla jej ojciec.

W chwili, gdy Conner żegnał się z córką, w innym szpitalu rozgrywał się rodzinny dramat. 21-letni Loumonth Jack Junior dowiedział się, że jego dni są policzone. Młody mężczyzna z Lafayette w południowo-zachodniej części stanu Luizjana przeszedł zawał serca, który bardzo osłabił ten narząd. Potrzebna była transplantacja.

Organy, które trafiły do przeszczepu, uratowały życie 4 osobom - mężczyznom w wieku od 20 do 60 lat. Organizacja pośrednicząca w procesie ich pozyskiwania, zapytała wszystkich, którzy je otrzymali, czy chcą poznać ojca dawcy. Jedyną osobą, która odpowiedziała, był Jack.

Conner umówił się na spotkanie w dniu ojca. W chwili, gdy do niego doszło, obaj mężczyźni mieli wrażenie, że znają się od dawna. To jej serce postawiło go na nogi - przyznał wzruszony ojciec dziewczyny.

Jack pozwolił mężczyźnie ponownie usłyszeć bicie serca jego córki - wręczył mu stetoskop. Tę wyjątkową chwilę udało się nagrać.

Conner postanowił kontynuować swoją podróż. Chce opowiadać o tym, jak ważne jest dawstwo organów.

..

Dobrzy ludzie. Niepokoi mnie jednak to uszkodzenie mozgu. Z uszkodzonym mozgiem mozna zyc? Jak to bylo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:54, 27 Cze 2017    Temat postu:

Zamiast na urlop pojechała służyć. Rozmowa z wolontariuszką, która pracowała w obozie dla uchodźców we Francji
Chiara Ferraris | Lu 07, 2017

Fot. Daniela Hochgesand
Fot. Daniela Hochgesand
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Cieszę się, że udało mi się zrobić coś konkretnego, zamiast powtarzać tylko w kółko: „biedni imigranci”.

We Francji dwa miasta stały się symbolem kryzysu migracyjnego: Calais, gdzie ok. 7000 ludzi żyło w nielegalnym obozie nazwanym „Dżunglą” oraz oddalony od niego o 40 km Grande-Synthe, na przedmieściach Dunkierki, gdzie stworzony został „La Linière”, pierwszy prawdziwy obóz dla uchodźców. O tym jak wygląda życie codzienne w „La Linière” opowiedziała nam Daniela Hochgesand, która w nim pracowała jako wolontariusza.

Czemu zdecydowałaś się pracować jako wolontariusz w obozie dla uchodźców, zamiast pojechać na urlop?

Razem z moim partnerem od wielu lat jesteśmy zaangażowani w wolontariat. Pomagamy biednym i bezdomnym ludziom. Na początku zeszłego roku obejrzałam film dokumentalny, który bardzo mnie poruszył. Opowiadał on o skupisku imigrantów, ale nie o tym w „Dżungli”, niedaleko Calais, ale w miejscowości Grande-Synthe, która znajduje się obok Dunkierki. Ludzie z okolic przyjeżdżali i pomagali tym ludziom jak mogli. Bardzo mnie wzruszyła postawa mieszkańców, którzy próbowali coś robić, bez żadnej struktury organizacyjnej. W tym samym czasie organizacja „Lekarze bez granic” zaproponowała stworzenie tam obozu zgodnego z normami UNHCR*. Zdecydowaliśmy się pojechać tam latem.

Czego się najbardziej obawiałaś?

Przede wszystkim tego, że nie dam rady fizycznie. I ogólnie, że nie podołam temu wyzwaniu.

Nie bałaś się imigrantów?

Nie. Jeśli miał to być obóz zbudowany zgodnie z normami, znaczyło to, że ludzie mają co jeść i na czym spać. Największym problemem „Dżungli” było to, że ludzie tam przybywali i nic nie było zorganizowane. A tego bym się bała.

Ale w „Dżungli” też byli wolontariusze?

Tak, byli wolontariusze, ale ja się nie czułam na siłach, aby tam jechać.

Jaka była Twoja pierwsza myśl, gdy dojechałaś do obozu „La Linière”?

Moja pierwsza myśl była taka, że spotkam tam ludzi, którzy właśnie przemierzyli 4000 km. Zastanawiałam się, ile czasu potrzebowali na to, aby przebyć te 4000 km, które dzielą np. Irak i przedmieścia Dunkierki.

Później zostaliśmy bardzo chłodno przyjęci przez CRS (Republikańskie Kompanie Bezpieczeństwa – oddziały prewencji policji narodowej). Zostaliśmy wylegitymowani, spisano nas. Szczerze mówiąc byłam trochę przerażona. Wcześniej przez kilka godzin błądziliśmy w poszukiwaniu obozu. I wtedy pomyślałam, że te ostanie 3 godziny z mojego życia, to jest to, z czym uchodźcy spotykają się na co dzień.

Jak wyglądał sam obóz?

Jeśli chodzi o sam obóz to było w nim coś bardzo życzliwego, uspakajającego. Celem wszystkich ludzi, i moim też, już od drugiego dnia było to, aby uchodźcy odnaleźli trochę spokoju. W obozie, kiedy ja tam byłam, przeważały dwie populacje: iraccy Kurdowie i Afgańczycy. W namiotach „Lekarzy bez granic” przebywali Afgańczycy, w drewnianych barakach mieszkali Kurdowie z Iraku. Nie można było ich do siebie dopuścić, bo się kłócili. Chociaż ja nie byłam świadkiem żadnych niesnasek.
Galeria zdjęć

Było wystarczająco miejsca dla wszystkich?

Tak. „Lekarze bez granic” zbudowali ten obóz bez pomocy państwa, które nie chciało się w to angażować. Później jednak zdecydowano się ich wesprzeć finansowo i przysłano też swoich funkcjonariuszy. Obóz mógł pomieścić 2500 osób. W tamtym czasie było tam najwyżej 1500 osób.

A ilu było wolontariuszy?

Mówili, że potrzebują 60 osób dziennie, ale mam wrażenie, że było nas mniej.

Czy uchodźcy chcieli tam przebywać, czy próbowali uciec?

Były osoby, które czekały na to, aby być przeniesione do tymczasowego ośrodka, gdzie pomagano im ubiegać się o azyl. Były też osoby, które chciały jechać dalej do Anglii. Nikt nie mówił otwarcie: „Dziś wieczorem spróbuję przekroczyć granicę”. Ale dla większości było to miejsce tranzytu. Część z nich chciała się dostać do „Dżungli”, aby w Calais próbować dostać się na prom.

Jak wyglądała komunikacja z tymi ludźmi?

To są osoby, które z jednej strony pragnęły kontaktu, a z drugiej były bardzo nieufne. Ludzie muszą się najpierw do Ciebie przyzwyczaić, żeby zaczęli się przed Tobą otwierać. Ale niektórzy z nich byli tak straumatyzowani, że nie byli w stanie nawet mówić. Mnie najbardziej zadziwiały tam dzieci. Te dzieci, które tyle przeszły, były często bardzo bystre, śmieszne, szybko się uczyły. Często mówiły w imieniu swoich rodziców. Np. matka mówiła coś w ich języku, a dzieciak tłumaczył to na angielski czy francuski.

Jak wyglądał typowy dzień wolontariusza w obozie?

Wolontariusze mieszkali nieopodal obozu, w zbiorowych namiotach. Rano koordynator rozdzielał zadania. Wykonywało się je przez ok. 2 godziny, bo większość z nich była naprawdę wyczerpująca fizycznie. Podczas gdy jedni zbierali i wynosili śmieci, inni rozdawali kawę i herbatę. Codziennie trzeba było też rąbać drewno, którego się potem używało w kuchniach do gotowania. W jednej kuchni jedzenie przygotowywaliśmy my, a 4 inne kuchnie były do dyspozycji uchodźców, którzy mogli gotować ze składników, które codziennie dostawali. Trzeba było też obsługiwać pralnię. Jednym z zadań było także wożenie ludzi busikiem przez autostradę. Po drugiej stronie autostrady było centrum handlowe i hipermarket. Ludzie jeździli tam, aby kupować rzeczy, które później odsprzedawali w obozie. Mieli małe kramiki, na których sprzedawali papierosy na sztuki, ciastka itp. Proponowali usługi fryzjerskie. Musieli coś robić, inaczej by się tam strasznie nudzili.
Galeria zdjęć

Co jeszcze robili uchodźcy w ciągu dnia?

Praktycznie pomagali nam we wszystkim. Kiedyś sprzątałam w kuchni i bardzo się męczyłam, bo akurat tego dnia zabrakło nam środków czystości. I wtedy jeden z uchodźców przyszedł, zabrał mi miotłę, a drugi przyniósł mi talerz z jedzeniem i kazał coś zjeść.

Poza tym organizowane były też zajęcia z majsterkowania dla dzieci, gdzie np. z 3 starych rowerów budowali jeden nowy. Można było się też uczyć robienia prostych mebli, krzeseł. Natomiast „Lekarze bez granic” zorganizowali miejsce, do którego wstęp miały tylko kobiety z małymi dziećmi. Było to miejsce zadaszone, gdzie kobiety mogły przyjść, poplotkować, odpocząć. Jeśli znalazło się wystarczająco dużo wolontariuszy, organizowane były tzw. seanse piękności: malowanie paznokci, masaże.

Jakie trzeba posiadać cechy, żeby móc być wolontariuszem w takim miejscu? Oprócz siły fizycznej oczywiście?

Po pierwsze trzeba zaakceptować inny, wolniejszy rytm, którym tam płynie życie, nie próbować z tym walczyć. Obóz dla uchodźców to nie korporacja i nie można niczego nikomu nakazać robić. Zwykle wszystko trwa dłużej niż powinno i niektóre osoby się tym irytowały. Drugą rzeczą, którą trzeba mieć na uwadze to to, że nie zawsze chodzi o różnice kulturowe. W czasie jazdy busikiem za każdym razem kilku młodych chłopaków podłączało swoje telefony do odtwarzacza i musieliśmy słuchać kurdyjskiego rapu. Na początku doprowadzało mnie to do szału, ale później pomyślałam sobie, że przecież nigdzie indziej nie mogli słuchać muzyki na cały regulator, bo w obozie trzeba być cicho. A tu puszczali sobie piosenki, które dla mnie były okropne, ale dla nich to był jedyny moment, kiedy mogli śpiewać, tańczyć, poczuć się wolnym. I myślę, że my byśmy zrobili tak samo. Nasze kultury są różne, to na pewno. Ale na początku bardziej denerwowały mnie rzeczy, które równie dobrze mogłyby robić nasze dzieci czy nasi mężowie.

Czy zdarzyły się niebezpieczne sytuacje?

Raz coś się zdarzyło w nocy, ale mnie tam wtedy nie było. Na teren obozu wszedł przemytnik, który chciał namówić ludzi do ucieczki. Natychmiast powiadomione zostały oddziały prewencji policji narodowej, które przybyły na teren obozu, zaczęły przeszukiwać baraki, a wolontariuszom kazali opuścić obóz. Powtarzali nam, żeby w wypadku niebezpiecznej sytuacji, jak najszybciej się stamtąd oddalić. Każdy z nas miał też notesik z różnymi słowami w różnych językach i była też informacja, żeby w razie napiętej sytuacji nie interweniować, tylko wezwać służby. Mogłoby się okazać, że np. ktoś wyciągnie nóż.
Galeria zdjęć

Co Ci dał pobyt w obozie?

Robiłam coś, co wydawało mi się ponad moje fizyczne siły. W ciągu dnia dawałam radę, ale wieczorami nie byłam w stanie się ruszyć. Cieszę się, że udało mi się zrobić coś konkretnego, zamiast powtarzać tylko w kółko „biedni imigranci”. Ponadto spotkałam wspaniałych ludzi – i wolontariuszy, i uchodźców – których w innych okolicznościach bym nigdy nie poznała, z którymi przeżyłam wspaniałe chwile. Wyjeżdżając stamtąd, miałam wrażenie, że ich wszystkich opuszczam. Byłam bardzo wzruszona. Mówiłam sobie, że to, co robię nie wymaga specjalnych umiejętności i mogłabym tam zostać dłużej. I teraz, gdy tutaj o tym rozmawiamy, to mam ochotę tam wrócić choćby w tej chwili.

Fot. Daniela Hochgesand
Daniela Hochgesand

* United Nations High Commissioner for Refugees (Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców)

...

To jest wyczyn! Po tym wszystkim isc tam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:16, 27 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Wielkopolska: Trzylatek błąkał się po ruchliwej drodze
Wielkopolska: Trzylatek błąkał się po ruchliwej drodze

Dzisiaj, 27 czerwca (16:44)

Jeden z kierowców zaopiekował się trzyletnim chłopcem, który samotnie szedł poboczem ruchliwej drogi w okolicy Nowego Tomyśla w Wielkopolsce. Mamę dziecka znalazła policja.
3-latek był sam, bez opieki. Zdj. ilustracyjne
/F8-DASBILD /PAP/EPA

Do zdarzenia doszło w poniedziałek po południu. Policja dostała zgłoszenie od kierowcy, który zatrzymał się koło małego chłopca. Dziecko chodziło bez opieki osób dorosłych na ruchliwej drodze wojewódzkiej, prowadzącej m.in. do autostrady A2.

Przybyli na miejsce policjanci bezskutecznie próbowali dowiedzieć się od chłopca, jak się nazywa i gdzie mieszka. Ostatecznie dziecko trafiło na obserwację do miejscowego szpitala.

Funkcjonariusze zaczęli sprawdzać, czy w okolicy mieszka dziecko pasujące do opisu. Szczęśliwie w trakcie działań poszukiwawczych do policji w Nowym Tomyślu dodzwoniła się roztrzęsiona kobieta, która chciała zgłosić zaginięcie syna - powiedział oficer prasowy nowotomyskiej policji sierż. sztab. Przemysław Podleśny.

O zdarzeniu zostanie powiadomiony sąd rodzinny i nieletnich.

Rodzice i opiekunowie, którzy pozwalają, aby dziecko w wieku do siedmiu lat przebywało na drodze publicznej, mogą zostać ukarani grzywną lub naganą.

...

Brawo ten czlowiek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:08, 03 Lip 2017    Temat postu:

Uratował rodzinę z tonącego auta. Polak bohaterem w Irlandii
Dominika Cicha | Lip 03, 2017

@irishexaminer/Twitter
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Kiedy samochód z kobietą i dziećmi stoczył się do rzeki, Piotr Smoleński nie zastanawiał się ani sekundy. - Znalazłem się po prostu we właściwym miejscu we właściwym czasie - mówi. Irlandzkie media okrzyknęły go bohaterem.

W samochodzie w irlandzkim Cork, tuż nad brzegiem rzeki Lee, siedziała kobieta z dwojgiem dzieci. Nagle przypadkowo zwolniła hamulec ręczny i auto stoczyło się do wody, odpływając ok. 10 metrów od brzegu. Przez uchyloną szybę powoli wlewała się woda.

Ojciec dzieci Bart Waszczykowski usłyszał krzyki i natychmiast wybiegł z pobliskiego domu. Niestety, nie był w stanie sam ich uratować.

„Krzyczała ona, krzyczały dzieci. Myślałem: to moja rodzina. Twoja głowa jest pusta. Po prostu próbujesz zrobić coś, żeby pomóc” – wspomina.
Czytaj także: Przechodnie uratowali mężczyznę, który próbował skoczyć z mostu

Mężczyzna wskoczył do rzeki. „Próbowałem pomóc, ale nie mogłem. Może wyjąłbym jedną osobę, może dwie. Ale nie wszystkie”.

Wtedy nadjechał 35-letni Piotr Smoleński. Kiedy zobaczył dach samochodu i mężczyznę zanurzonego w wodzie po szyję, błyskawicznie wskoczył do rzeki. Gdy podpłynął do rodziny, zorientował się, że ją zna.

Nie zastanawiałem się, po prostu wskoczyłem. Widziałem małe dzieci w środku, ich oczy. Drapały szybę od środka – opowiada. – Wszyscy płakali, wszyscy krzyczeli. Matka wołała: <<pomocy, pomocy, pomocy>>. Krzyknąłem do kobiety: wszystko jest dobrze. Wrócę po ciebie.

Jak podaje „Irish Examiner”, Polak wydobył z samochodu najpierw jedno dziecko. Położył je na swojej klatce piersiowej i podpłynął do brzegu, by przekazać je stojącym tam osobom. Potem popłynął po kolejnego 5-latka.

Rodzina została zabrana do szpitala. Na szczęście nie odniosła poważnych obrażeń. Z samochodu uratował się także ich pies.
Czytaj także: Ocalona w zamachu kobieta wkrótce poślubi strażaka, który ją uratował

35 -letni Polak, który od 8 lat mieszka w Irlandii, wyszedł z akcji mocno podrapany.

Nie jestem żadnym bohaterem. Jestem po prostu człowiekiem. Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo – mówi.

Ojciec uratowanej rodziny mówi: „Mieliśmy tylko sekundy, żeby pomóc. Chciałbym zachęcić innych, żeby robili to samo. Kiedy widzisz ludzi, którzy mają kłopoty, po prostu pomóż. Wciąż jestem w szoku, ale jest w porządku. Jestem szczęśliwy, że wszyscy są bezpieczni”.

Źródło: irishexaminer.com

...

Wspaniale! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:00, 04 Lip 2017    Temat postu:

Jak lekcje baletu pomogły uratować człowieka na stacji metra
John Burger | Lip 04, 2017
American Ballet Theatre | Facebook m01229 | CC
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


„Ludzie wołali o pomoc. Ale nikt nie skoczył. Więc ja skoczyłem” – wspomina tancerz baletowy. Dzięki dobrej kondycji ocalił życie bezdomnego człowieka, który został zepchnięty na tory.


W
porównaniu do opery i innych form sztuki, balet nie jest szczególnie dramatyczny. Ale tamtego wieczoru tancerz z American Ballet Theater wykonał przed grupą nowojorczyków jedno z najbardziej dramatycznych przedstawień swojego życia. I to nie na scenie.

31-letni Gray Davis wraz z żoną i matką czekał na peronie w metrze na Manhattanie. Był sobotni wieczór, ok. 23:20. I właśnie wtedy przyszedł moment na wykonanie ruchu, którego wcześniej nie miał okazji przećwiczyć. A zepchnięty na tory bezdomny mężczyzna mógł oklaskiwać Davisa za uratowanie mu życia.
Czytaj także: Uratował rodzinę z tonącego auta. Polak bohaterem w Irlandii

Pochodzący z Południowej Karoliny Davis nie występował tamtej nocy, ale odwiedzał Metropolitan Opera House, by podziwiać swoją żonę Cassandrę Trenary występującą w „Złotym koguciku”. Z powodu problemów technicznych nie mogli skorzystać ze stacji metra znajdującej się najbliżej opery – musieli iść na następną.

W tym samym czasie, na tej właśnie stacji metra, 58-letni bezdomny mężczyzna, który nie został zidentyfikowany, kłócił się z kobietą. Davis wraz z żoną i matką dotarli na miejsce i czekali na peronie. Wymiana zdań po drugiej stronie torów stała się tak gorąca, że Trenary wysłała męża po pomoc. Davis poszedł na górę, gdzie mieściła się budka z biletami, ale nie znalazł w niej nikogo. Ruszył więc na dół, na peron.
Czytaj także: Dorota myje nogi bezdomnym. Bierze miskę z wodą, mydło i idzie

Kiedy tylko tam dotarł, kobieta, z którą bezdomny mężczyzna się kłócił, wepchnęła go na tory i uciekła. Pod wpływem uderzenia mężczyzna stracił przytomność. Davis nie tracił czasu.

„Najpierw czekałem aż ktoś inny tam wskoczy”, powiedział New York Timesowi. „Ludzie wołali o pomoc. Ale nikt nie skoczył. Więc ja skoczyłem”.

Davis zaniósł mężczyznę do krawędzi peronu, a osoby, które tam stały, wciągnęły go na powierzchnię. The Times tak opisuje tę scenę:

„Słysząc nadjeżdżający pociąg i nie mając pewności, którym torem jedzie, Davis stanął przed kolejnym problemem: wydostać się samemu z powrotem na peron”.
Czytaj także: Zatrzymał Pendolino, by pomóc mamie z dziećmi. Tak się tworzy prorodzinny klimat!

„Nie zdawałem sobie sprawy, jak wysoko to było”, mówi. „Na szczęście jestem tancerzem baletowym, więc mogłem unieść nogę dostatecznie wysoko”.

Davis przyznał później, jak przerażająca była ta sytuacja. „Nie wiem, czy miałem czas, żeby to przemyśleć, dopóki nie zobaczyłam żony idącej z płaczem w moją stronę”, mówi. „Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że to było straszne”.

Artykuł ukazał się w angielskiej edycji Aletei.

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:11, 07 Lip 2017    Temat postu:

Najważniejsza lekcja matematyki: jak uratować człowiekowi życie?
Dominika Cicha | Lip 07, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Starszy pan zsiniał i upadł. Nauczyciel podbiegł do niego, wyjął mu sztuczną szczękę i zaczął ciche odliczanie do trzydziestu. Tę lekcję matematyki uczniowie zapamiętają na długo.


B
eskid Śląski, Czantoria. Starszy mężczyzna traci przytomność i osuwa się na ziemię. Sytuację dostrzegają dzieci i wzywają na pomoc swojego nauczyciela, z którym są na wycieczce. Jak się później okaże, to Adam Miśkiewicz, matematyk ze szkoły podstawowej w Rawie Mazowieckiej. Mężczyzna błyskawicznie splata palce. Trzydzieści ucisków, dwa wdechy – w tym wyręczają go kobiety. Po kwadransie opada z sił, ale nikt ze stojących w pobliżu nie ma odwagi go zastąpić. Po dwudziestu minutach na Czantorię przylatuje śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na pokładzie jest lekarz Tomasz Darocha. Widząc prawidłową resuscytację prosi nauczyciela, by jeszcze przez chwilę uciskał klatkę piersiową nieprzytomnego turysty.
Czytaj także: Adam Bielecki, himalaista. Co w nim zmieniło spotkanie ze śmiercią?

Pacjent odzyskuje przytomność w śmigłowcu. Jego stan się stabilizuje. Kilka dni później lekarz pisze na swoim facebookowym profilu:

Szukam świadka, który prowadził uciski klatki piersiowej dnia 13. 06. 2017 r. około godziny 15 na szczycie Czantorii.
Pana postawa jest godna podziwu i naśladowania. Dzięki pierwszej pomocy i dobrej pracy każdego ogniwa łańcucha przeżycia, możemy uratować wiele osób.
Chętnie spotkam się z Panem w bazie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, przedstawię jak wygląda Nasza praca.
Jeżeli będzie Pan chętny na dalsze szkolenie z zasad pierwszej pomocy, jestem do Pana pełnej dyspozycji.

Internauci pomagają odnaleźć bohatera. Udaje się mu podziękować i pogratulować.
Czytaj także: Uratował rodzinę z tonącego auta. Polak bohaterem w Irlandii

Bohaterski matematyk opowiedział dziennikarce tvn24.pl, że ma już w resuscytacji niewielkie doświadczenie. Pięć lat temu uratował życie swojemu sąsiadowi, który przeszedł zawał. Od razu rozpoznał, że turysta na Czantorii ma problem z krążeniem.

– Babcia była pielęgniarką, może mam to we krwi? Ludzie boją się wyglądu człowieka potrzebującego, boją się złamać mu żebra. Ja nie myślałem. Wyłączyłem się. Miałem tylko jeden cel: pomóc mu. W pewnej chwili usłyszałem jakby pęknięcie, powiedziałem potem o tym lekarzowi, ale odpowiedział, żebym się nie martwił – wspominał.
Czytaj także: Nie ma rąk ani nóg, ale postanowił być szczęśliwy. I zdobyć jeden z najtrudniejszych szczytów w Alpach

Gdyby wycieczka przebiegała zgodnie z planem, pana Adama dawno nie byłoby już w tamtym miejscu. Z winy przewodnika grupa wyruszyła w góry godzinę później. Czy wtedy znalazłby się ktoś, kto potrafiłby uratować mężczyznę?

Jego córka Izabela jest przekonana, że gdyby nie natychmiastowa reakcja matematyka, ojciec by już nie żył.

Źródło: tvn24.pl

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:21, 11 Lip 2017    Temat postu:

Wybór Adele. Rodzina i małe rzeczy najważniejsze. Poruszający list wokalistki
Ashley Jonkman | Lip 11, 2017
AFP/EAST NEWS
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Podczas ostatniego koncertu fani Adele dostali od niej pożegnalny list. „Nie jestem dobra w byciu w trasie” – napisała.


P
od koniec czerwca jedna z najbardziej niezwykłych wokalistek w muzyce pop zaskoczyła fanów, odsłaniając kawałeczek siebie. Do programu koncertu kończącego trasę Hello, dołączyła ręcznie napisaną notatkę. List, który fani dostali na londyńskim stadionie Wembley był nie tylko serdecznym podziękowaniem. Zawierał także zaskakujące wiadomości o przyszłych koncertach wokalistki.

Szczery i uroczy list opowiada o tym, jak bardzo Adele cieszy się czasem spędzanym w domu z mężem i synem. Wokalistka przyznaje, że jest „prawdziwą domatorką”, która czerpie „tak wiele radości z małych rzeczy”. Loteria sławy, pieniędzy i rozgłosu jest tak ważna dla wielu z nas. Ale wydaje się, że kiedy Adele, posmakowała życia w centrum uwagi, jej pragnienie bycia w domu, z rodziną, przezwyciężyło oklaski i sławę występowania na stadionach. Mówi, że „chciała, żeby [jej] ostatnie występy odbyły się w Londynie”, czyli w domu, ponieważ nie wie, czy jeszcze kiedykolwiek wyruszy w trasę.
Czytaj także: Adele zrobiła niespodziankę strażakom, którzy gasili Grenfell Tower



Za radą lekarza Adele odwołała ostatnie dwa występy w Londynie, które miały się odbyć 1 i 2 lipca. Zarówno ona, jak i jej fani byli zdruzgotani. Fani obiecali, że mimo wszystko się tam pojawią i „zaśpiewają dla niej, skoro ona nie może dla nich”.

To nie pierwszy raz, kiedy Adele poinformowała o przerwie w trasie koncertowej. W zeszłym roku powiedziała, że rezygnuje z takiego życia aż do – co najmniej – 10 urodzin syna. Ale jak wie każda matka, która próbuje żonglować karierą i życiem rodzinnym, czasami trudno jest oprzeć się pokusie wyzwania, żeby „mieć to wszystko”.

Adele, która w przeszłości opowiadała o tym, jak bardzo tęskni podczas podróży za mężem Simonem Koneckim i synem Angelo, napisała teraz, że bycie w trasie „nie do końca jej odpowiada”. Po 15 miesiącach, podczas których wystąpiła niemal 120 razy, to zupełnie zrozumiałe, że mama, laureatka nagrody Grammy powinna móc skorzystać z przerwy!
Czytaj także: Czy ksiądz może lubić Adele?



Dla artystki, tak płodnej i znakomitej jak Adele (która wygrała oszałamiające 15 nagród Grammy w swojej karierze), zrezygnowanie ze sceny i błysku fleszy na rzecz zachowania „normalnego” życia jest świadectwem, jak ważne jest rozwijanie zdrowej rodziny i życia domowego. To bardzo rzadkie, że ktoś z takimi sukcesami jak Adele publicznie deklaruje, że decyduje poświęcić czas i energię „małym rzeczom”. Wokalistka pokazuje nam wszystkim, jak naprawdę są one ważne.

Mimo że w najbliższym czasie nie będziemy mogli kupić biletów na koncert Adele, fani wokalistki nie powinni być przygnębieni: obiecała, że nadal będzie pisać i wydawać muzykę. I dzięki Bogu! Zawsze przyda się przecież nowy kawałek do wstydliwego wrzeszczenia pod prysznicem!

Oto treść listu, który Adele skierowała do fanów.

Po 15 miesiącach w drodze i 18 miesiącach od wydania „25” zbliżamy się do końca. Podróżowaliśmy przez Wielką Brytanię i Irlandię, Europę, całą Amerykę, byliśmy w końcu również w Australii i Nowej Zelandii. Nie jestem dobra w byciu w trasie. Aplauz sprawia, że czuje się bezbronna. Nie wiem, czy kiedykolwiek znowu ruszę w trasę. Jedynym powodem, dla którego koncertuję, jesteście wy. Trasa koncertowa to dziwna rzecz i nie jestem pewna, czy dobrze do mnie pasuje. Jestem typową domatorką i bardzo cieszą mnie małe rzeczy. Na dodatek dramatyzuję i mam straszne doświadczenia z trasy. Na ten moment to wszystko! Dałam 119 występów, a z tymi czterema to będzie 123, co było bardzo trudne, ale dało mi wielką przyjemność. Mam nadzieję, że miałam na was taki sam wpływ, jaki na moje życie mieli ulubieni artyści. Chciałam zagrać swoje ostatnie koncerty w Londynie, ponieważ nie wiem, czy kiedykolwiek znowu ruszę w trasę i chciałam, żeby mój ostatni raz był w domu. Dziękuję wam, że przyszliście, za waszą niesamowitą miłość i sympatię. Będę o tym wszystkim pamiętać do końca życia. Kocham was.

Artykuł pochodzi z angielskiej edycji Aletei.

...

Dobrze ze rodzi sie dobro Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 16 z 32

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy