Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:14, 17 Kwi 2008 Temat postu: Kompromitacja Sądu tzw. Najwyższego! |
|
|
No coz dzis mamy smutny dzien kompromitacji Sadu tzw. Najwyzszego.
Oto czolowy dzialacz opozycji bo nie ma osoby bardziej represjonowanej (za wyjatkiem tych ktorych zamordowali rzecz jasna) od Moczulskiego i bardziej walczaczej o Polske zostal uznany....
agentem SB...
Groteska kuriozum absurd...
Jesli taki wyrok jest mozliwy to mozliwe jest wszystko.Bo zadna logika nie istnieje...
NIE MA ZADNEGO ZOBOWIAZANIA DO WSPOLPRACY.
NIE MA ZADNYCH PISANYCH PRZEZ RZEKOMEGO AGENTA RAPORTOW.
Wiec co wlasciwie jest?
W sprawie, jak w żadnej innej istniał materiał dowodowy, który pozwalał na wszechstronną ocenę" - mówił sędzia SN Jerzy Grubba. Dodał, że było ok. 100 spotkań Moczulskiego z oficerami SB, którzy napisali z nich ponad 60 notatek.
.....
NA PODSTAWIE NOTATEK SB!!!!
Bylo zreszta wiecej ,,spotkan'' z SB bo Moczulski byl nie 100 a okolo 200 razy aresztowany przez SB.Wszak jak mowilem byl najbardziej represjonowanym dzialaczem.WIEC JAK W ZADNEJ INNEJ ISTNIAL MATERIAL DOWODOWY...
Tylko Sad Najwyzszy nie potrafil tego odczytac...
>>>>
- Stopień szkodliwości działań lustrowanego nie jest w ogóle przedmiotem postępowania lustracyjnego, a przekazywane informacje nie muszą być dla SB szczególnie istotne - tak Grubba odniósł się do tezy obrony, że Moczulski "nikogo nie skrzywdził". - Ustawa nie przewiduje wartościowania współpracy, a jedynie stwierdzenie faktu współpracy lub jej braku - dodał sędzia.
>>>
To jest zaiste genialne.Czyli jak UBek zapytal lubi pan kawe inke.Moczulski-odpowiedzial z grzeczosci bo tak byl wychowany-Nie wole kawe zbozowa.
To to byla wspolpraca?Bo nie wazne jaka jest szkodliwosc tego co oskarzony mowi.Tylko wspolpraca?A kazde odezwanie sie do UBeka jest sila rzeczy wspolpraca bo przeciez JEST TO PRZEKAZYWANIE INFORMACJI.
To ja sie pytam bohaterow ilu by sie odwazylo NIE ODPOWIEDZIEC NA PYTANIA UBEKOW PODCZAS ZATRZYMANIA?I milczec jak grob?
Zreszta nie w tym jest odwaga.Coz to za odwaga nie rozmawiac z UBekami.Wystarczylo byc ,,lojalnym obywatelem'' PRL i nie mialo sie nimi okazji rozmawiac.Im ktos byl odwazniejszy tym wiecej z nimi MUSIAL rozmawiac.
>>>>
Zreszta nie odpowiadanie na pytania bylo wrecz szkodliwe.Wyobrazmy sobie dzialacza opozycji ktory CALY CZAS MA ZAJETY BO KTO CHOCBY PROWADZI FIRME WIE CO TO ZNACZY.I teraz zatrzymuje go UB.
Goscie chca napisac raport.Jesli z nimi pogada i da im jakies siano to po kilku godzinach majac juz co zapisac w raportach daja spokoj.Natomiast gdyby ten ktos gral twardziela stylu nic nie powiem to by go zamkneli na wiele dni...
I tyle by osiagnal...
A pamietajmy ze celem opozycji NIE BYLA WALKA Z UB a organizowanie struktur ktore mialy zdobyc Niepodleglosc.Moczulski nie walczyl o to zeby sie poscigac z UB i pokazac wlasna twardosc a o likwidacje PRL i powstanie Niepodleglej Polski.To ze to sie nie udalo:
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/najczarniejszy-dzien-w-historii-polski,526.html
To wina nikczemnikow i lajdakow...Ale komuna zdechla...
>>>>
Zreszta co ja tu tlumacze:
,,To nie przekreśla dorobku życia, bo sądy rozdzielają oba okresy i nie można mówić, by był on jednocześnie agentem i działaczem opozycji" - oświadczył sędzia Grubba.
....
Takie oswiadczenie sedziego ze mozna byc i agentem i dzialaczem opozycji kompromituje go doszczetnie...
Wlasciwie to jak widze Sad Najwyzszy niczego nie zrobil nie podjal zadnego wysilku tylko zerznal wyrok nizszej instancji i przyklepal.Bo nie widze zadnych roznic?Wiec co wlasciwie robil tyle czasu Sad Najwyzszy?Do powtorzenia wyroku nie trzeba tylu miesiecy wystarczy pare godzin?
Wlasciwie kto to jest Jerzy Grubba ???
Nie jestem w stanie nic o nim powiedziec?
Ale nawet szkoda sie tym zajmowac.
W SN Moczulski mówił, że orzeczenia sądów ,,łamią całą jego drogę życiową".
>>>
Tutaj oczywiscie sie nie zgadzam.W ogole nie traktuje tego co tu sie dzieje powaznie.Myller,Oleksy,Donaldu Tusku czy Jarek moga byc premierami TrinkyWhiosky czy Lech prezydentami,Macio wybitnym specjalistom od sluzb specjalnych,Balcerowicz tytanem ekonomii,psycholog Andrzej S. altorytetem od dzieci,Adas Michnik od wszystkiego.Nie chce mi sie w ogole wymieniac kolejnych altorytetow np. w mediach...RPP jak dziala wiemy TK tak samo.Teraz widzimy jak dziala Sad tzw. Najwyzszy...
Wsrod takiego towarzystwa Moczulski moze byc tylko tym zlym...
Jak w zbiorowisku alfonsow...
....
To jest zreszta ciekawe jesli chodzi o zbiorowisko ludzkie ze ten najporzadniejszy jest mordowany przez nikczemnikow i okreslony jako zbrodniarz.Jest to zjawisko opisane przez Girada pod nazwa Kozla Ofiarnego...
I to jest zreszta SENS ZBAWCZEJ OFIARY CHRYSTUSA!
Wszak Chrystus zostal osadzony jak zbrodniarz i to nie przez jakis sad panstwa totalitarnego ludobojczego a przez polaczony system prawny Imperium Rzymskiego i prawo Judaistyczne.Co by nie mowic byly najlepsze systemy prawne tego czasu nie jakies totalne bezprawie.
A wszyscy wiemy jak przebiegal proces Chrystusa.
Czego nas to uczy?Ze nawet najlepsze systemy prawne sa niczym wobec Boga.I tylko on daje sprawiedliwosc wieczna.
>>>
Kuriozalne dowody absurdalne wyroki?Jak widzimy wszystko to juz bylo wtedy w Jerozolimie...
Isc w slady Chrystusa to zaszczyt...
Oczywiscie Bogu nikt nie dorowna ale trzeba sie starac...
Wszak Moczulski cierpial za Polske i cierpienie to sam wybral wiec jak widac Bog pozwolil aby cierpial DO KONCA...No bo w sensie ludzkim to coz jest gorszego gdy jestescie uznani za agenta tego systemu gdy byliscie osoba ktora poswiecila maksimum cierpien w walce z systemem?To juz lepsza smierc fizyczna...Po ludzku jest to kleska...
ALE CHRYSTUS TEZ PONIOSL KLESKE... po ludzku...
>>>
Tutaj oczywiscie zaraz wielu bedzie ciekawych czy to mnie zabolało itd.Jak wiemy sadyzm publiki zawsze byl duzy.
Jak latwo sie domyslic znajac moje wypowiedzi pogardzam tymi elitkami:
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/o-pacholkach-imperium,489.html
Sa to ludzie podli mali i nikczemni...
A czyz moze kogos zranic cos co maja do powiedzenia ludzie podli mali i nikczemni?No nie.W ogole to nie moze mnie obchodzic...
Oczywistym jest ze Moczulski nigdy nie byl zadnym agentem.W czasie ROPCziO nie mogl nim byc bo go po prostu zamkneli i siedzial na ogol w pustej celi wiec niby na kogo mial donosic NA SIEBIE?UB zamyka swojego najlepszego agenta w pojedynczej celi...
NONSENS.
A wczesniej?A wczesniej tez jest to niemozliwe gdyz srodowisko w jakim spedzal czas to uniemozliwiala.Byli to oficerowie przedwojenni z olbrzymia iloscia oficerow wywiadu.Srodowisko hermetyczne ktore rozpoznawalo zawodowo agentow jednym spojrzeniem.Oczywiscie zanim tam Moczulski wszedl latami byl sprawdzany metodami wywiadu przedwojennego (ktory wiemy jak dzialal ,tak ze 90% waznych informacji lacznie z takim drobiazgami jak Enigma dla aliantow byla od nich).
Wiec nie mozliwosci aby Moczulski byl agentem.
Jak widac nie jest to kwestia moich przekonan a faktow.Moczulski jest czysty ponad wszelka watpliwosc.Nie ma zadnego cienia.Jednej watpliwosci...
A skoro tak to jasnym sie staje ze i ja nie mialem zadnej watpliwosci...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kc
Gość
|
Wysłany: Wto 17:43, 29 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Z historycznego i sądowego punktu widzenia temat jest zakończony - Moczulski był donosicielem SB, o czym zresztą wiadomo było już od 1977 roku.
Nadal istnieje natomiast poważny problem psychologiczny dawnych i obecnych wielbicieli Wodza. Człowiek, dla którego Moczu był wieloletnim Guru, nie jest w stanie przyjąć do wiadomości współpracy swojego idola z SB, bez względu na to, jak twarde dowody zostaną mu przedstawione. Pomóc może tylko psychoterapia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jazpom
Gość
|
Wysłany: Śro 15:22, 30 Kwi 2008 Temat postu: Kompromitacja Sądu tak zw. Najwyzszego |
|
|
Ach ty pachołku płatny lub zbałamucony!!! O jakich twardych dowodach winy Moczulskiego tutaj mówisz? Twarde dowody, ale jego niewinności, wymienił autor pierwszego postu i one właśnie zostały przez ten tak zwany Sąd Najwyższy nikczemnie zbojkotowane, no bo jakże sługusi minionego systemu (nie odnoszę tego do wszystkich sędziów SN) mieli uniewinniać swojego ideologicznego przeciwnika? Mieli znakomitą okazję zemścić się na nim za tą opozycyjność, więc zemścili się. Jeśli tego nie raczyłeś wziąć pod uwagę, to raczej ty powinieneś stać sie pacjentem terapii psychicznej, a nie my, wierzący w niewinność Moczulskiego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:44, 30 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
No tak KC to Krzysztof CZUMA.Przypominam.O zachowaniu Czumow z tej okazji pisalem:
Przynajmniej w tej chwili Czuma moglby powstrzymac swoja zawisc malosc i kompleksy wobec Moczulskiego ktore tyle zla norobily w ROPCziO kiedy Czuma dyrygowawny przez agenta niejakiego Mikłasza rozwalil ten ruch...
Ma stolek Senatora za swoje szkodzenie Moczulski zostal uznany agentem za swoje zaslugi,NIECH SIE CIESZY...Ma satanistyczna satysfakcje!
>>>>
Jak widze byl wystep w TVN (bo nie mam tej stacji):
[link widoczny dla zalogowanych]
I tam dal ten zenujacy pokaz Czuma.
>>>>
Ilez zawisci i zazdrosci wobec Moczulskiego!I to DOZGONNEJ.Tak ze az nie mogli wytrzymac i dotarli do mojego forum!
Konkurencja i zazdrosc to potezna sila kierujaca ludzmi.I na tym grali UBiSBecy!Znamy dawnych kolegow z opozycji obrzucajacych sie najgorszymi wyzwiskami jak ... OPĘTANI(otoz i widzimy kto za tym stoi)...
Dzikiej paranoicznej nienawisci do Moczulskiego jest pelno wystarczy poszukac w internecie...
Tutaj wyjasnienie sprawy:
http://www.ungern.fora.pl/aktualnosci-dzunglowe,3/jak-sb-wyprodukowala-falszywke-na-moczulskiego,559.html
A jak reaguje Moczulski?
Werdykt sądu to dla mnie wielkie zdziwienie i bardzo mnie dotknął, bo sąd ograniczył się tylko do kwestii formalnych a nie zajął się kwestiami merytorycznymi .
>>>
Widzimy jak spokojne i wywazone slowa!Zadnej agresji czy gniewu!
Widzicie tutaj dawne zasady wychowania jakie byly w XIX wieku!Zupelnie nie na dzisiejsze chamskie i krzykliwe czasy!
Dlatego nie utozsamiajcie Moczulskiego z Baronem!Moczulski to kultura ARYSTOKRATYCZNA Baron to natura BARBARZYNSTWO ktore jest stanem naturalnym czlowieka.
I oczywiscie charakterystyczny humor:
....
Na koniec dodał: "Jestem starym kryminalistą i przez 50 lat byłem oceniany przez sądy i teraz jak oceniam to wszystko, to uważam, że sąd który skazał mnie w 1982 r. jako jedyny wydał słuszny wyrok".
!!!!
Przyznał, że został wtedy skazany (na 7 lat) rzeczywiście słusznie, za to co zrobił - czyli usiłowanie obalenia ustroju i zerwania stosunków ze Związkiem Radzieckim.
Wtedy w uzasadnieniu wyroku sędzia powiedział, że kara dla Moczulskiego nie może być najwyższa, bo działał w głębokim przekonaniu, że robi to dla dobra kraju.
>>>>
Tak to byl najbardziej sprawiedliwy wyrok!
.....
Nawiasem mowiac widzcie tutaj dzentelmena ktory musi zachowac humor w kazdej sytuacji i w najwiekszych nawet opałach!
I to nie jest zadna gra czy udawanie.TO JEST WE KRWI OD DZIECKA!Tak dawniej wychowywano mlodych chlopcow z ,,dobrych'' domow i to zostawalo na cale zycie!
Jak widzicie warto obserwowac.BO SKAD DZIS WZIASC PRAWDZIWEGO DZENTELMENA?
DZIS PRAWDZIWYCH MEZCZYZN JUZ (prawie) NIE MA!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 18:45, 30 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
kc
Gość
|
Wysłany: Nie 11:44, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Panowie i (ewentualnie) Panie, wyznawcy Wodza!
Wiem, że prawda jest trudna i bolesna. Ale współczesna psychologia niejedno potrafi zdziałać. Porcja witaminek plus psychoterapia i jakoś pogodzicie się z prawdą nt. TW "Lecha". Prawda was wyzwoli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 22:29, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Sąd Lustracyjny o Leszku Moczulskim:
Donosił na dziennikarzy i generała Abrahama
W latach 1969-77 Leszek Moczulski był agentem SB - orzekł sąd lustracyjny. Od 1969 r. trwała "metodyczna współpraca" Moczulskiego z SB. Według sądu, Moczulski jako tajny współpracownik "Lech" informował SB m.in. o kolegach z tygodnika "Stolica", a także o przedwojennym generale Romanie Abrahamie. Moczulski otrzymywał wynagrodzenie za przekazywane informacje, raz dostał 1000 zł.
Sędzia Małgorzata Mojkowska w ustnym uzasadnieniu wyroku stwierdziła: Nie ma na to wprawdzie jednoznacznych dowodów, ale uznajemy, że po 4 kwietnia 1977 r. lustrowany przestał być TW „Lech” i przeszedł zdecydowanie do opozycji.
Sędzia podkreślił, że „wszystkie akta tworzą logiczną całość". Sąd odrzucił tezę Moczulskiego, że jego akta SB sfałszowało w 1984 r. by go skompromitować.
Po ogłoszeniu wyroku Leszek Moczulski powiedział, że wierzy w swoje uniewinnienie. Zapewnił także, że na nikogo nie donosił. Zapowiedział złożenie apelacji do sądu II instancji.
Akta sprawy liczą kilka tysięcy stron. Zachowały się teczka personalna oraz teczka pracy Leszka Moczulskiego. Działalność TW „Lech” obejmuje lata 1969-77.
Według tych dokumentów Moczulski otrzymał od bezpieki liczne prezenty i wynagrodzenia, i tak:
- 29 listopada 1969 r. – dostał paczkę konsumpcyjną,
- 5 czerwca 1970 r. – zapalniczkę,
- w grudniu 1970 r. - paczkę z brandy o wartości 500 zł,
- w grudniu 1975 r. – gotówkę,
- 17 stycznia 1977 r. – zapalniczkę,
- 21 lutego 1977 r. - koniak,
- papierosy o wartości 1350 zł,
- 21 marca 1977 r. - radioodbiornik Meridan z odtwarzaczem o wartości 3.314 zł.
...informacji udziela chętnie, wiedząc, że udziela je SB
SB zainteresowała się Moczulskim już w 1957 r. po jego artykule „Zagadka cichej uliczki” o zabójstwie Bohdana Piaseckiego, syna szefa PAX-u.
W 1966 r. do Leszka Moczulskiego zgłosił się ppłk Zakrzewski, który przedstawił się jako Zalewski. Moczulski opracował charakterystyki osób, z którymi się stykał. Został zarejestrowany jako Kontakt Obywatelski.
Trzy lata później osobą Moczulskiego zainteresował się por. Marian Kijowski z III wydziału Komendy Stołecznej MO. Od 1962 r. przez wydział III był rozpracowywany działacz narodowy Marian Barański. Wydział III otrzymał bowiem informację agenturalną od TW „Warszawiaka”, że Barański utrzymywał luźne kontakty z Moczulskim. Porucznik Kijowski rozpoczął przygotowywać plan pozyskania Moczulskiego na Tajnego Współpracownika, uzyskał akceptację przełożonych.
15 lipca 1969 r. Kijowski skierował wniosek „o zezwolenie na opracowanie w charakterze TW obywatela Moczulskiego Leszka Roberta”. Przełożeni zatwierdzili wniosek i dwa dni później Kijowski skierował wniosek o opracowanie kandydata na TW.
Na przełomie lipca i sierpnia 1969 r. funkcjonariusz z III wydziału Antczak skontaktował się z Moczulskim pod pretekstem narady dziennikarzy w Kazimierzu. W notatce esbek zanotował, że Moczulski „w rozmowie informacji udziela chętnie, wiedząc, że udziela je SB".
8 sierpnia 1969 r. Kijowski zwrócił o zarejestrowanie Moczulskiego jako TW-k pod numerem 4750. Pod koniec sierpnia 1969 r. doszło do osobistego spotkania Kijowskiego z Moczulskim, wtedy została złożona propozycja spotkania się z oficerem SB w kawiarni "Stolica".
Kilka dni później esbek zanotował w teczce personalnej, że Moczulski wyraził zgodę na współpracę bez stwarzania jakichkolwiek warunków: Pozyskany TW wyraża chęć przejawiania własnej inicjatywy w zdobywaniu informacji potrzebnych organom SB.
Moczulski zaznaczył, że nie chce pisać, może to robić później jak zajdzie potrzeba.
Wkrótce okazało się, że Moczulski, że nie zna Barańskiego. Później SB ustaliła, że Barański był w "Stolicy" tylko raz i przedstawił się jako „Adam”.
Donosy na kolegów z redakcji
Jesienią 1969 r. SB uzyskała informację od TW „Kleszewskiego”, że w czasie zjazdu ZBOWiD-u Moczulski negatywnie wypowiadał się o Mieczysławie Moczarze. Po jakimś czasie ustalono, że była to inna osoba. Ustalono, że zachowywał się lojalnie, odstąpiono od uzyskania zobowiązania do współpracy. Został przeszkolony w zakresie logistyki SB, zasad konspiracji. Z funkcjonariuszem SB spotykał się w kawiarni, później w Lokalu Konspiracyjnym kryptonim Centrum (LK "C")
W latach 70-tych Moczulski udzielał informacji na kolegów z tygodnika „Stolicy” np. Leszka Wysznackiego, Władysława Bartoszewskiego i Marka Sadzewicza.
Do listopada 1973 r. odbyły 63 spotkania, zachowała się pełna dokumentacja. Ze wszystkich rozmów z Marianem Barańskim przekazywał informacje, nawet, kiedy byli tylko we dwóch, bez innych osób.
W 1973 r. Kijowski przeszedł do centrali MSW. Moczulskiego przejął sierżant Franciszek Matulewicz. W okresie listopad 1973 – marzec 1976 odbył z nim 15 spotkań.
Skierowany przeciwko generałowi Abrahamowi
Wczesną jesienią 1975 r. Matulewicz otrzymał zadanie rozpracowania przedwojennego generała Romana Abrahama (Sprawa Operacyjnego Rozpracowania "Dziadek") i jego związków z Prymasem Stefanem Wyszyńskim i Kościołem. Do generała skierował Moczulskiego, redaktora działu historycznego "Stolicy".
W grudniu 1975 r. pojawiły się pierwsze donosy na generała od „Lecha”, muszą być bardzo ważne, bo agent otrzymał bardzo wysokie wynagrodzenie 1 tysiąc złotych.
W lutym 1976 r. Moczulski był na urodzinach generała, tam poznał Wojciecha Ziembińskiego. W kwietniu 1976 r. udał się na imieniny Ziembińskiego, gdzie osobiście poznał innych opozycjonistów np. Jacka Kuronia.
W marcu 1976 r. „Lecha” przejmuje podporucznik Grzegorz Owczarek. Do listopada 1976 r. odbyło się 9 spotkań w kawiarniach i LK.
We wrześniu 1976 r. wydział III Komendy Stołecznej MO dostaje pismo z wydziału III z Krakowa z informacją, że TW "Marcin" spotyka się z Moczulskim, Andrzejem Szomańskim, Romualdem Szeremietiewem. Esbecy byli zaskoczeni, ponieważ nie dawali „Lechowi” takich zadań. Zaczynają podejrzewać, że nie jest szczery. Tymczasem on sam unika kontaktu z SB, mówi, że jest chory. Funkcjonariusze SB są zaniepokojeni, obawiają się, że agent chce się „urwać”. Sprawę przejmuje podpułkownik Andrzej Maj, naczelnik III wydziału KS MO.
W sojuszu z ZSRR
17 grudnia 1976 r. Moczulski został oficjalnie wezwany na rozmowę do Pałacu Mostowskich. Przesłuchują go: ppłk Maj, kapitan Ślubowski, płk Kasperski, zastępca Komendanta Stołecznego ds. SB. Przesłuchanie trwa 13 godzin.
Moczulski przyznał, że jest w „zakazanej grupie nacjonalistycznej”, która ideowo mieści się pomiędzy grupami „klerykalną”, a „kuroniową”. Tłumaczył, że działalność jest głęboko patriotyczna i narodowa, zdaje sobie on sprawę z konieczności sojuszu z ZSRR. Grupa ta nie ma zamiaru podejmować walki z realiami ustroju socjalistycznego i stoi na jego gruncie. Wrogiem jest grupa kuroniowska, jako żydowsko-syjonistyczna i jako taka zasługuje na potępienie i podjęcie walki. KOR jest kierowany przez głęboko zakonspirowany ośrodek w kraju i dziwi się, że mogą funkcjonować. Niektórym organom władzy działalność tej grupy jest bardzo na rękę. Miał zadeklarować, że chce walczyć z KOR. Natomiast nie powiedział, że zrywa współpracę. Podjęto wtedy decyzję, że „Lech” ma nadal pracować, odpowiedzialny będzie ppłk Maj.
27 grudnia 1976 r. dochodzi do następnego spotkania. Moczulski przekazuje swój „Memoriał” do władz PRL.
Donos „Lecha” na Moczulskiego
Również w następnych tygodniach dochodzi do rozmów z SB, spotykają się w każdy poniedziałek tj. 3, 10, 17, 24, 31 stycznia 1977 r. itd., aż do początku marca. W tym czasie przekazuje informacje o inicjatywie założenia ROPCiO.
10 lutego 1977 r. SB zakłada na Moczulskiego Sprawę Operacyjnego Rozpracowania „Oszust”, w ten sposób Moczulski stał się osobą inwigilowaną i rozpracowywaną przez komunistyczną bezpiekę, stał się ofiarą jej działań. Powoli wyrasta na czołowego opozycjonistę niepodległościowego. Być może bezpieka chciała zamaskować swojego człowieka, aby stał się niewidzialny dla innych funkcjonariuszy. 21 marca 1977 r. odbyło się kolejne, chyba ostatnie spotkanie „Lecha” z Majem.
Pięć dni później powstaje ROPCiO, bezpieka śledzi już Moczulskiego w ramach SOR „Oszust”.
28 marca 1977 r. „Lech” donosi, że już założył ROPCiO. Następne spotkanie miało odbyć się 4 kwietnia 1977 r. W teczce pracy zachowało się pismo naczelnika wydziału III ppłk Szczerbińskiego do Maja z 1 kwietnia 1977 r.: Przesyłam ramowe wytyczne dotyczące TW "Lecha" z prośbą o ich realizację w czasie spotkania z w. w. w dniu 4 IV. Wytyczne zostały zaakceptowane przez kierownictwo Departamentu III MSW.
Jednak teczka agenta „Lecha” kończy się w kwietniu 1977 r. W latach 1977-84 bezpieka prowadziła przeciwko Moczulskiemu SOR „Oszust”. Pikanterii dodaje fakt, że SOR przeciwko Moczulskiemu założył ten sam wydział, który go werbował. W ten sposób przez kilka dni esbecy spotykają się z nim, jako agentem i jednocześnie ukierunkowują agenturę przeciwko niemu. W tym kontekście jeszcze raz warto zwrócić uwagę na orzeczenie sądu, który wprawdzie uznał, że nie ma jednoznacznych dowodów, ale dodał, że po 4 kwietnia 1977 r. Moczulski zerwał współpracę i przeszedł do opozycji.
PIOTR BĄCZEK
------------------------------------------------------------------------------
Z meldunków Służby Bezpieczeństwa
18 XII 1976
tajne spec. znaczenia
Zgodnie z decyzją pułkownika w dniu 17 bm przeprowadzono rozmowę z tw Lech - w stosunku do którego na podstawie informacji W. III Dep. III MSW zaistniały podejrzenia zajmowania w toku współpracy dwulicowej postawy i nie informowania SB o znanych mu faktach odnośnie działalności antypaństwowej osób z nim związanych.
W rozmowie tw ps. Lech stwierdził, że w toku dotychczasowej współpracy przekazywał SB tylko takie informacje, które uznał sam za stosowne. Taka też rzekomo była umowa z pracownikiem, który dokonał jego pozyskania. Stąd też nie mówił w przeszłości jak i teraz o wszystkich swoich kontaktach i ich działalności. (…)
Jeżeli chodzi o osobę Kuronia to przeprowadził z nim parogodzinną rozmowę w czasie której stwierdził, że jest to gracz polityczny dużej klasy wykorzystywany przez syjonistów, z czego nie zawsze zdaje on sam sobie sprawę. (...)
Zdaniem "Lecha" reprezentowana przez niego grupa jest skłonna "podjąć walkę z Kuroniem"
W. Ziembiński - jako osobnik nieodpowiedzialnego skłonnego do megalomanii (...) przerzucającego się do różnych inicjatyw i dającego się wykorzystać przez każdego, kto nad nim góruje inteligencją bądź potrafi mu zaimponować" grupa narodowa stoi na stanowisku ateistycznym są realistami nie mogą nie docenić roli Kościoła
"Lech" zgodził się z uwagą, że działalność grupy narodowej może w określonej sytuacji stanowić poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa w sytuacji gdyby ktoś usiłował podjąć działalność stojącą na pograniczu przestępstwa i legalności. Dotychczas jednak nic takiego nie stwierdził. (…)
Na zakończenie rozmowy "Lech wyraził chęć spotkania się ze mną 23 bm. o godz. 12.00 i przygotowania do tego czasu opracowania dotyczącego jego poglądów politycznych i ewentualnie działalności w grupie narodowej. Uzyskany w ten sposób materiał ma stanowić podstawę dalszych z nim kontaktów.
Wnioski:
- w toku dotychczasowej współpracy okazał się nieszczery i dwulicowy
- "Lech" obok współpracy podjął negatywną działalność w nieznanej nam grupie, którą określa jako "narodową" i musi odgrywać w niej jedną z czołowych ról - jest prawdopodobnie odpowiedzialny za "pion polityczny"
- jeśli tw dostarczy na spotkanie wartościowy materiał operacyjny można z nim nadal kontynuować współpracę przy jednoczesnej pełnej kontroli, w przeciwnym przypadku trzeba go poddać aktywnemu rozpracowaniu.
naczelnik Wydz. III
ppłk Andrzej Maj
***
10 I 1977
tajne spec. znaczenia
Notatka służbowa
rozmowa w MK Centrum 11.10-14.00:
Sprowadzała się w zasadzie do monologu wygłaszanego przez tw ps. Lech. W swej wypowiedzi przekazał następujące informacje:
1) kampania prasowa przeciwko KOR. Prowadzona jest bardzo niezręcznie. Widać, że władza nie posiada żadnej koncepcji tej kampanii, a ukazujące się artykuły np. Misiornego o Michniku, Osmańczyka i Rolińskiego obiektywnie prowadzą do autoreklamy KOR-u. (...)
Autoreklamie KOR-u służy także serwis informacyjny zamieszczany w naszej prasie codziennej, bo jak inaczej odczytać zamieszczoną w "Życiu Warszawy" informację o sprawozdaniu Prokuratora Generalnego na komisji sejmowej, gdy mówi o wydarzeniach w Radomiu i Ursusie. Ludzie w naszym kraju nauczyli się czytać między wierszami i to w zupełności wystarczy, aby w ich przekonaniu powstała pewność, że jednak w tym Radomiu były przypadki łamania praworządności, a o to przecież chodzi KOR.
Kampania prasowa przeciw KOR-owi powinna być wymierzona przede wszystkim w stosunku do Kuronia, Lipskiego i kilku innych jego członków. Powinno w niej się pokazywać tych ludzi z imienia i nazwiska jako pasożytów, nigdzie nie pracujących, posiadających podejrzane związki z zachodnimi ośrodkami dywersji. To powinno dominować w całości tej propagandy, trzeba też w niej wykorzystywać wszystkie fałszywe oskarżenia podejmowane przez KOR i w sposób umiejętny podnosić sprawę pieniędzy.
Maj
|
|
Powrót do góry |
|
|
kc
Gość
|
Wysłany: Nie 22:33, 04 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Jeszcze jedna przyjemna niespodzianka, tym razem dla wyznawców PodWodza Szomańskiego. Też kapował jako TW "Historyk". Chyba nie pozostaje nic innego jak podwoić ilość seansów i witaminek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jot-en
Gość
|
Wysłany: Pon 10:30, 19 Paź 2009 Temat postu: Paranoiczne stwierdzenie |
|
|
Pan Bączek jednemu z zamieszczonych na tym forum fragmentów swojego postu nadał tytuł „Donos „Lecha” na Moczulskiego”. Tym samym chyba tylko przez swoje niedopatrzenie stwierdza, że ten uznawany także przez niego za agenta bezpieki Moczulski donosił na Moczulskiego, czyli na samego siebie. Takie zaś stwierdzenie to jest po prostu kompletna paranoja, jako że nikt, kto nie postradał zmysłów, nie skarży przecież na siebie samego. Jeśli więc rzeczywiście istnieje taki donos jakiegoś agenta „Lecha” na Moczulskiego, to już z tego niezbicie wynika, że ów agent „Lech” musi być zupełnie inną osobą niż Moczulski. Oznacza to jednocześnie, że bezpieka wszystko co nabyła od tamtego autentycznego agenta „Lecha” przylepiła Bogu ducha winnemu Moczulskiemu, żeby go skompromitować i zemścić się na nim tym sposobem za jego super gorliwą działalność opozycyjną.
Widoczne jest też z tego, że panu Bączkowi kompletnie szajba odbiła, skoro nie zauważył w tym swoim oraz ubeckim oskarżeniu określonej tu sprzeczności i śmiało na nią sobie pozwolił, co oczywiście bardzo go kompromituje jako publicystę.
Istnieją inne jeszcze dowody fałszywości opinii tego niby publicysty w odniesieniu do osoby Leszka Moczulskiego, które dokładnie są wymienione w portalu Polonus na stronie pt. „Lustracja Leszka Moczulskiego” (przy końcu tej strony), więc nie będę ich już tutaj wyłuszczać. Zwróciłam tu uwagę tylko na powyższy największy absurd ze strony pana Piotra Bączka. Niech się więc za niego zawstydzi oraz ci wszyscy, którzy ten jego „dowód” winy Moczulskiego uznają za prawdziwy przekonywujący dowód, jak np. niejaki gość kc, który nas wierzących w niewinność Moczulskiego zachęca do zażycia odpowiednich witaminek oraz do psychoterapii. To Pan, Panie KC, powinien nałykać się tych witaminek i pójść na psychoterapię, a nie my, logicznie myślący i logicznie stający w tym oszczerczym oskarżeniu po stronie Moczulskiego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:44, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
No juz teraz Czumom nie w glowie Moczulski jak wylecieli z rzadu...
Ale nie badzmy smieszni.Jakies papiery SB mialy by mnie przekonac ze Moczulski mialbby byc agentem?Przeciez to smieszne.Kazdy kto zna Moczulskiego nawet pobieznie wie ze zmuszenie go aby mowil cos czego nie chce jest niemozliwe.Zreszta w ogole truddno go ,,opanowac'' w rozmowie...
W ogole nie ten poziom.O czym my w ogole mowimy.Jesli jest ktos o kim mozna powiedziec ze mamy pewnosc ze nie zdradzi i nie zdradzil jest nim Moczulski.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:24, 19 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Naruszono prawo Kwiatkowskiego i Moczulskiego do obrony
Polska naruszyła prawo ( Polska ??? !!!! - Widzimy tutaj antynarodowe nastawienie Strasburga i wyroki jakby za jakiegos sedziego winien byl caly kraj... Chodzi o oslabienie panstw Europy na rzecz koterii mafii i tym podobnych gremiow o charakterze globalnym. Chodzi o to aby Polakom Polska kojarzyla sie z ciaglym naruszaniem ich praw a Strasburg ze sprawiedliwoscia. I marionetkowy rzad warszawski na to sie godzi ... ) do obrony twórcy Konfederacji Polski Niepodległej Leszka Moczulskiego i byłego szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy mec. Tomasza Kwiatkowskiego, którzy zostali uznani przez sądy za kłamców lustracyjnych - uznał Trybunał w Strasburgu.
????? Dlaczego wyroki sa podloczone ??? Kazdy czlowiek ma prawo do odrebnego procesu... Kolektywne wyroki to standardy radzieckie !!!
Wyroki zostały opublikowane we wtorek na stronach internetowych Trybunału. Postępowania - zarówno wobec Moczulskiego, jak i wobec Kwiatkowskiego - toczyły się w oparciu o przepisy nieobowiązującej już od kilku lat ustawy lustracyjnej. Osoby, uznane za kłamców lustracyjnych, nie mogły przez 10 lat pełnić funkcji publicznych.
Trybunał zaznaczył, że w trakcie trwania procedury lustracyjnej materiały zebrane przez SB opatrzone były klauzulą tajne, a część z nich: ściśle tajne. Prawo do zniesienia takiej klauzuli miał szef ABW. W ocenie Trybunału "przyznanie takiej władzy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest niekonsekwentne w stosunku do sprawiedliwości postępowania lustracyjnego, w tym do zasady równości stron".
Jak podaje Trybunał, obydwaj domagali się po 1 mln zł odszkodowania, a Moczulski także zwrotu kosztów postępowania w wysokości 6,1 tys. zł. Trybunał odszkodowania nie przyznał, zasądził jedynie na rzecz Moczulskiego 1,5 tys. euro tytułem zwrotu kosztów. Pieniądze będą wypłacone - jak zwykle w takich przypadkach - ze środków Skarbu Państwa. Kwiatkowski nie domagał się zwrotu kosztów postępowania sądowego.
Zarówno Kwiatkowski, jak i Moczulski wnieśli skargi do Trybunału po wyrokach Sądu Najwyższego, które zapadły odpowiednio w 2004 i 2008 roku. SN utrzymał wówczas wyroki sądów lustracyjnych.
Kwiatkowskiego, który był szefem Kancelarii Prezydenta od maja do sierpnia 1995 r., lustrowano na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego jako czynnego adwokata. Gdy latem 2002 r. Sąd Lustracyjny I instancji uznał "kłamstwo lustracyjne" Kwiatkowskiego, ujawnił, że podstawą wyroku były dwie zachowane teczki SB. Wynikało z nich, że w latach 1974-75 Kwiatkowski był formalnie agentem SB, natomiast w latach 1969-70, gdy był studentem, także udzielał SB informacji, ale bez formalnego zarejestrowania go jako agenta (był wtedy kandydatem na tajnego współpracownika). Wyrok ten utrzymał sąd II instancji, a także Sąd Najwyższy.
Kwiatkowski był na początku lat 90. dyrektorem generalnym w Komitecie ds. Radia i Telewizji oraz pierwszym likwidatorem "Radiokomitetu". We wrześniu 1994 r. został powołany przez prezydenta Wałęsę na członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, którym był do kwietnia 1995 r. W 1995 r. był szefem Kancelarii Prezydenta. Był też mianowanym przez ówczesnego ministra skarbu Emila Wąsacza członkiem rady nadzorczej Polskiego Radia.
Moczulski wystąpił o przewidywaną przez ustawę lustracyjną tzw. autolustrację w 1999 roku. W 1992 r. ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz umieścił go bowiem na liście domniemanych agentów UB i SB.
Początkowo, w 2001 roku Sąd Lustracyjny I instancji uznał, że oświadczenie Moczulskiego o braku jego związków ze służbami specjalnymi PRL jest prawdziwe. Sąd przyjął, że nawet jeśli doszło do współpracy, to była ona pozorna. W 2002 r. sąd II instancji uchylił jednak ten wyrok i zwrócił sprawę I instancji.
W 2005 r. I instancja uznała b. lidera KPN za kłamcę lustracyjnego, przyjmując, że od 1969 do 1977 r. "metodycznie współpracował" on z SB. Jako tajny współpracownik "Lech" . Sąd orzekł też, że Moczulski "zdecydowanie przeszedł do opozycji" w 1977 r.
>>>>> Z czego widac jaki to obledny wyrok ,,metodyczny agent przechodzi do zdecydowanej opozycji'' ... Takie sprzecznosci moze pogodzic tylko umysl psychopaty... jak Macio ... Tymczasem z daleka juz widac prowokacje SB... Nie mogli sobie poradzic z Moczulskim to wyprodukowali dokumenty ze agent aby go ,, uwalić '' tak skoro nie dalo sie ianaczej...<<<<<<
Moczulski był współzałożycielem i od marca 1977 r. rzecznikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Od tego czasu poddawano go licznym represjom; ok. 250 razy zatrzymywano. Od września 1979 r. był szefem KPN; w 1982 r. skazano go za to na 7 lat więzienia. Zwolniono go na mocy amnestii w 1984 r. W kolejnym procesie w 1985 r. skazano go na 4 lata, zwolniono w 1986 r. Kandydował w wyborach prezydenckich w 1990 r. Był posłem na Sejm w latach 1991-1997.
W minionych latach Trybunał w Strasburgu uznał, że prawo do obrony w poprzedniej procedurze lustracyjnej zostało naruszone także wobec byłego posła SLD Tadeusza Matyjka, uznanego za kłamcę lustracyjnego i byłego eurodeputowanego z list PO Tadeusza Jałowieckiego.
>>>>>>>
Wlasciwie to trudno orzec o co chodzi temu trybunalowi ???
Widze tutaj niekompetencje... Ci goscie nie wiedza co to SB i o co w tym chodzi a wydaja wyroki...
W przypadku Moczulskiego a innych nie znam spraw jest prosta... Nie ma zanych dowodow tzn. podpisow zobowiazan a wyrok opiera sie na ,,domniemaniach'' co jest jaskrawym pogwalceniem prawa...
Nastepnie Moczulskiego sadzil sedzia Kaniok a w odwolaniu TEZ SADZIL SEDZIA KANIOK oceniajac samego siebie czy dobrze sadzil i wyszlo mu ze dobrze ! Co za niespodzianka... Nastepnie sadzila sedzina Mojkowska corka redaktora Trybynu Ludu ... Popisywala sie szczegolnych chamstwem odgrywajac sie na Moczulskim za ,,krzywdy'' jakie on wyrzadzil komunie...
Oczywiscie nie wolno sadzic osobom ZAINTERESOWANYM OSOBISCIE w wyroku ! Osoba zwiazana rodzinnie z wysokimi funkcjonariuszami komunistycznymi NIE MA PRAWA SADZIC NAJWAZNIEJSZEGO OPOZYCJONISTE ! Bo wiadomo ze bedzie miala sklonnosc aby go skazac... I tak sie stalo ... Te procesy to jakis HORROR ! Ale tak wyglada ,,sadownictwo'' w Polsce... Tak jak gospodarka i tak jak polityka - jednym slowem wielki koszmar !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 2:06, 21 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
A oto reakcje na Strasburg z oficjalnej strony KPN :
Przypomnę, że Leszek Moczulski był pierwszą osobą w Polsce, która wystąpiła o autolustrację (1999). Postępowanie sądowe zakończyło się 2008 roku.
W sprawie Moczulskiego orzekali m.in.: córka redaktora naczelnego "Trybuny Ludu" (I instancja) oraz sędzia, który niedawno uznał, że skatowanie Grzegorza Przemyka na komisariacie MO nie było komunistyczna zbrodnią (II instancja). Przypomnę też, że Rzecznik Interesu Publicznego (którego urząd był oskarżycielem w tej sprawie) jest kawalerem Orła Białego.
Specyfiką lustracji w Polsce jest to, że uniewinniono od zarzutu współpracy z SB Kwaśniewskiego, Millera, Oleksego i Cimoszewicza a także m.in. Wałęsę i Jurczyka i jedynym znanym politykiem uznanym przez sąd za TW był Leszek Moczulski.
_________________
Mirek Lewandowski
Zastanawiam się nad tym, jak po tym orzeczeniu Strasburga czuje się sędzia Nizieński... Człowiek honoru nie powinien udawać, że nie ma sprawy. Czy sędzia Nizieński ma honor?
Czy także za to łajdactwo zrobione Moczulskiemu, Nizieński dostał Order Orła Białego?
I jak się czują ci nasi koledzy, którzy nie tylko nie uznali wysłania Olszewskiego do Krakowa z orderami na naszą rocznicę za policzek, ale jeszcze wyrażali zachwyt z powodu jego obecności i ...
Jak znam życie, to teraz wszyscy umyją ręce i nie będą poczuwać się do udziału w tej kompromitacji.
Nizieński powie, że oskarżycielem był Lipiński.
Lipiński powie, że to wina sądu.
Mojkowska i Kaniok zwalą winę na przepisy.
Sawicki powie, że winny jest sam Moczulski.
A nasi byli koledzy są zajęci czym innym, wszak już za kilka miesięcy wybory...
_________________
Mirek Lewandowski
Sądzisz, że załapią się na sPiSy kandydatów?
Wątpię. Murzyn zrobił swoje...
Nawet w samorządowych dostali tylko plakaty do rozklejenia
Maciej Gawlikowski
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:40, 09 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Przegrał proces z "Biedronką", musi oddać 10 tys.
Do bezrobotnego mieszkańca Tarnobrzega zapuka komornik z żądaniem, aby ten zwrócił sieci sklepów "Biedronka" 10 tysięcy złotych. Taka kwotę otrzymał przed rokiem Piotr Morawski za niesłuszne zwolnienie z pracy.
Powodem zwolnienia były prowadzone przez niego nagrania rozmów na zapleczu sklepu, poprzez które Morawski chciał ujawnić akty mobbingu i dyskryminacji w pracy. Sąd Rejonowy, a później Okręgowy w Tarnobrzegu uznały, że z tego powodu firma nie mogła pozbyć się pracownika i należy mu się odszkodowanie. Pracodawca złożył kasację do Sądu Najwyższego, który orzekł, że Piotr Morawski nagrywając potajemnie rozmowy naruszył zasady współżycia społecznego za co mógł zostać zwolniony. Z takim stanowiskiem ostatecznie zgodził się też tarnobrzeski Sąd Okręgowy i nakazał Morawskiemu zwrócić odszkodowanie. Poważne zastrzeżenia do tego wyroku ma jednak prof. Andrzej Zoll z Katedry Prawa Karnego UJ. W jego przekonaniu, Piotr Morawski działał w stanie wyższej konieczności.
!!!!!
SĄD NAJWYŻSZY !!!
Wyobrazacie sobie !
Nie dosc ze bohatersko walczyl o godnosc pracownika ...
TO STRACIL PRACE !
To teraz jako bezrobotny miliarder bedzie placil nedzarzowi Jeronimo odszkodowanie ...
SĄD NAJWYŻSZY ! ŻADAM ZROBIENIA PORZĄDKU Z TYMI DZIADAMI ! DOŚC TEGO !
Zdenerwowalem sie ! Niech ja tylko takiego dziada dorwe !
Zacytujmy ulubionego poete Agory bo nie mojego :
Który skrzywdziłeś – Czesław Miłosz.
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,
Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
Oczywiscie to nie sa nasze zasady . W zadnym wypadku Kościół nie poleca aby nasladowac Judasza . To jest od diabla . Cytuje tylko po to aby pokazac ze nawet ci z Agory maja jakies poczucie sumienia wypaczone przez diabla . Czego nie mozna powiedziec o żulach z SN .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:39, 24 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
ad Najwyższy wznowił proces autolustracyjny Moczulskiego.
Od nowa ruszy autolustracja twórcy Konfederacji Polski Niepodległej Leszka Moczulskiego, uznanego za kłamcę lustracyjnego. Decyzję podjął Sąd Najwyższy po wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który stwierdził naruszenie prawa Moczulskiego do obrony.
W 2011 r. ETPC w Strasburgu uwzględnił skargę złożoną przez 82-letniego Moczulskiego. Trybunał stwierdził naruszenie jego prawa do rzetelnego procesu przez ograniczenie dostępu do tajnych akt sprawy. Lustrowany i jego adwokat dostali do nich dostęp w tajnej kancelarii sądu, gdzie mogli robić notatki, ale nie wolno im było wynosić ich poza kancelarię - musieli polegać tylko na swej pamięci. Według ETPC stawiało to lustrowanego "w sytuacji niekorzystnej w porównaniu z uprzywilejowaną pozycją Rzecznika". Trybunał wydał już kilka takich orzeczeń. Rzecznik Interesu Publicznego, ówczesny oskarżyciel w sprawach lustracyjnych, miał dostęp w swej kancelarii tajnej do akt.
Trzech sędziów SN, powołując się na wyrok ETPC, uchyliło orzeczenia wobec Moczulskiego, a jego sprawę przekazało Sądowi Okręgowemu w Warszawie jako sądowi I instancji. - Wskazane naruszenia niewątpliwie dotyczą "głównego nurtu procesu" i to w jego newralgicznej części, jaką stanowi prawo do obrony; w tej sytuacji potrzeba wznowienia procesu jawiła się jako oczywista - uznał SN.
Obowiązująca od 2007 r. nowa ustawa lustracyjna zlikwidowała Sąd Lustracyjny, przekazując sprawy lustracyjne sądom okręgowym właściwym dla miejsca zamieszkania osoby lustrowanej. Rzecznika zastąpił pion lustracyjny IPN; był on przeciwny wznowieniu procesu Moczulskiego.
W powtórnym procesie może zapaść zarówno wyrok o ponownym "kłamstwie lustracyjnym", jak i stwierdzający prawdziwość oświadczenia. Proces będzie się toczył według poprzednio obowiązującej procedury z 1997 r., a nie obecnej. Według ustawy z 1997 r. tajną współpracą nie było działanie, "którego obowiązek wynikał z obowiązującej ustawy". Dziś jest nią także działanie wynikające z obowiązku ustawowego lub służbowego - jeżeli przekazywało się służbom PRL informacje "w zamiarze naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela". Dziś nie ma też już zapisu ustawy z 1997 r., że współpracą "nie jest współdziałanie pozorne lub uchylanie się od dostarczenia informacji, pomimo formalnego dopełnienia czynności lub procedur wymaganych przez organ bezpieczeństwa państwa".
Moczulski wystąpił o przewidywaną przez ustawę lustracyjną tzw. autolustrację w 1999 r. W 1992 r. ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz umieścił go bowiem na liście domniemanych agentów UB i SB. Początkowo, w 2001 r. Sąd Lustracyjny I instancji uznał, że oświadczenie Moczulskiego o braku jego związków ze służbami specjalnymi PRL jest prawdziwe. Sąd przyjął, że nawet jeśli doszło do współpracy, to była ona pozorna. W 2002 r. sąd II instancji uchylił jednak ten wyrok i zwrócił sprawę I instancji.
W 2005 r. I instancja uznała b. lidera KPN za kłamcę lustracyjnego, przyjmując, że od 1969 do 1977 r. "metodycznie współpracował" on z SB. Jako tajny współpracownik "Lech" informował SB m.in. o kolegach z tygodnika "Stolica"; za przekazywane informacje był wynagradzany. Sąd orzekł też, że Moczulski "zdecydowanie przeszedł do opozycji" w 1977 r.
>>>
Co jest rzecz jasna absurdem bo jak ,,zdecydowany agent'' moze jednoczesnie byc agentem i byc w ,,zdecydowanej'' opozycji . Ale sady logika sie nie przejmuja .
W 2008 r. SN oddalił kasację adwokata Moczulskiego. Oznaczało to, że Moczulski nie może przez 10 lat pełnić funkcji publicznych.
Moczulski był współzałożycielem i od marca 1977 r. rzecznikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Od tego czasu poddawano go licznym represjom; ok. 250 razy zatrzymywano. Od września 1979 r. był szefem KPN; w 1982 r. skazano go za to na 7 lat więzienia. Zwolniono go na mocy amnestii w 1984 r. W kolejnym procesie w 1985 r. skazano go na 4 lata, zwolniono w 1986 r. Kandydował w wyborach prezydenckich w 1990 r., w których zajął ostatnie 6. miejsce. Był posłem na Sejm w latach 1991-1997.
>>>
Na Moczulskim jak w soczewce skupily sie wszystkie patologie po 89 roku ! Mozna powiedziec ze byl glowna ofiara okraglego stolu . A przy okazji takich ,,drobnostek'' jak Macio ktory skompromitowal cenna rzecz jaka powinna byc lustracja . Pokazuje to potwornosc IPN i calych tych sadow lustarcyjnych . To co sie dzialo z Moczulskim swiadczy o was . O nim swiadczy jego zycie . Przypominam ze w przeciwienstwie do wiekszosci starszych nie jest on czlowiekiem radzieckim (mlodsi to ,,Amerykany'' a starzy to radzieccy ) . Moczulski jest jeszcze czlowiekiem przedwojennym i to z najlepszych jak Jan Pawel II czy prymas Wyszynski choc oni to zupelnie inne roczniki ale ten duch ...
(fot. PAP / Paweł Kula)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:46, 08 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Sąd Najwyższy zapłacił za nową stronę internetową ponad pół miliona złotych
554 tys. zł zapłacił Sąd Najwyższy za modernizację swojej strony internetowej i systemu intranetowego. Według Fundacji Państwo, SN przepłacił - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Sąd Najwyższy broni się, że modernizacja była tak droga, bo trzeba było zmieniać archaiczny, zbudowany 12 lat temu portal. Na wniosek Fundacji ePaństwo sąd udostępnił umowę z zewnętrzną firmą, która wykonała zlecenie modernizujące portal.
- Oprócz niespecjalnie rozbudowanej funkcjonalności strona dodatkowo jest dziurawa, są na niej liczne błędy bezpieczeństwa pozwalające zewnętrznym użytkownikom na dostęp do treści, które miały być przeznaczone tylko dla administratorów portalu Sądu Najwyższego - mówi Daniel Macyszyn z Fundacji ePaństwo.
- Modernizację należy postrzegać jako początek procesu zmian, które dalej realizują informatycy sądu - przekonuje Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN.
- Za pół miliona złotych można zrobić naprawdę bardzo dopracowany urzędowy portal wraz z systemem obiegu dokumentów i całym systemem ECM, czyli Enterprise Content Management, oraz dokładnym przeszkoleniem zespołu, jak tym nowym tworem administrować - mówi nam Jarosław Żeliński, analityk IT.
...
Brawo . Wspanialy przyklad daja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:32, 28 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Sąd Najwyższy: homoseksualny partner przejmuje prawo do najmu mieszkania po partnerze
Osoba tej samej płci, którą łączyła więź uczuciowa, fizyczna i gospodarcza z osobą mieszkającą w wynajmowanym mieszkaniu, przejmuje po jej śmierci najem mieszkania, tak samo jak konkubina czy żona - uznał w uchwale Sąd Najwyższy.
Uchwała jest odpowiedzią na pytanie prawne Sądu Okręgowego w Warszawie. Ma znaczenie precedensowe. Problem był już wcześniej dostrzegany, ale po raz pierwszy zajął się nim Sąd Najwyższy. Chodziło o to, jak interpretować art. 691 par. 1 kodeksu cywilnego (k.c.), który mówi o tzw. dziedziczeniu prawa najmu mieszkania. W praktyce problem dotyczy głównie najemców mieszkań komunalnych, ale także mieszkań należących do prywatnych właścicieli.
Na podstawie tego przepisu osoby bliskie najemcy, które stale z nim mieszkały, stają się - w chwili jego śmierci - najemcami tego mieszkania. Dotyczy to jednak tylko określonego kręgu osób: małżonka, dzieci najemcy oraz innych osób, wobec których na najemcy ciążył tzw. obowiązek alimentacyjny, np. małoletnich wnuków.
W ostatniej kolejności w art. 691 par. 1 k.c. jest wymieniona "osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą". I to właśnie określenie stało się powodem pytania prawnego do Sądu Najwyższego.
Sprawa dotyczyła Adama K., który wniósł pozew przeciwko miastu stołecznemu Warszawa. Chciał, aby sąd ustalił, że na podstawie art. 691 par. 1 k.c. wstąpił on w stosunek najmu po poprzednim lokatorze - Kazimierzu Józefie W. Twierdził, że przez dziewięć lat pozostawał z nim w związku partnerskim i dlatego jest osobą, która "pozostawała faktycznie we wspólnym z nim pożyciu". Do sprawy przystąpiła Helsińska Fundacja Praw Człowieka w ramach "Programu Antydyskryminacyjnego - art. 32" (chodzi o art. 32 konstytucji, który gwarantuje wszystkim równość wobec prawa).
Sąd Rejonowy oddalił żądanie Adama K. Uznał, że art. 691 par. 1 k.c. nie obejmuje osób będących w nieformalnym związku partnerskim z osobą tej samej płci.
Nie miał takiej pewności Sąd Okręgowy w Warszawie, do którego apelację wniósł Adam K. oraz Fundacja Helsińska. Dlatego Sąd Okręgowy zwrócił się do Sądu Najwyższego z pytaniem prawnym. Chciał, aby SN rozstrzygnął, czy faktyczne wspólne pożycie, o jakim mowa w art. 691 par. 1 k.c., dotyczy także osób pozostających w nieformalnych związkach partnerskich z osobami tej samej płci.
Podczas rozprawy w Sądzie Najwyższym pełnomocnicy Adama K. i Fundacji Helsińskiej powołali się na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Kozak przeciwko Polsce z 2 marca 2010 r. (nr 1302/2012). Wyrok ten również dotyczył art. 691 k.c. Trybunał stwierdził w nim jednogłośnie, że Polska naruszyła europejską konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, nie dając możliwości "osobom żyjącym w relacjach homoseksualnych wstąpienia w stosunek najmu lokalu komunalnego po śmierci partnera".
Z kolei pełnomocniczka miasta, które jest właścicielem mieszkania, przypomniała, że art. 691 k.c. jest przepisem szczególnym, wkraczającym w prawa własności właścicieli wynajmowanych mieszkań. Dlatego krąg osób objętych tym przepisem został ograniczony do tzw. małej rodziny i osób pozostających z najemcą we wspólnym pożyciu. - Chodzi o pożycie takie jak w małżeństwie, a to związek kobiety i mężczyzny - argumentowała pełnomocniczka.
Taka argumentacja nie przekonała Sądu Najwyższego. W podjętej uchwale (sygn. III CZP 68/12) SN orzekł, że osobą pozostającą we wspólnym pożyciu z najemcą - w rozumieniu art. 691 par. 1 k.c.- jest osoba połączona z najemcą więzią uczuciową, fizyczną i gospodarczą; także osoba tej samej płci.
Tym samym SN rozstrzygnął, że osoby pozostające w związkach homoseksualnych mają takie same prawo do dziedziczenia najmu po partnerze, jak osoby pozostające w konkubinacie.
Sąd Najwyższy nie uzasadnił swojej uchwały. Uzasadnienie będzie sporządzone na piśmie.
>>>>
Kompletne becwaly ? Co to za przywileje dla zbokow ? A dwu niezbokow to nie dziedziczy ??? Coraz wieksze matoly dostaja tytuly naukowe . Juz nie slyszeli o rownosci wobec prawa ...
Moze by sie zajeli podatkiem spadkowym co ??? Umiera ojciec to syn nie dziedziczy automatycznie TYLKO MUSI WYTOCZYC SPRAWE W SADZIE !!!! A jak sie spozni WALA PODATEK !!! Wyobrazcie sobie placenie podatku od mieszkania RODZINY KTORA NIE MA OSZCZEDNOSCI !!! Musi sprzedac mieszkanie na podatek . I TO JEST W PORZADKU . Glowny problem to zboki ! Wszedzie zwyrodnialcy a najgorsi z tytualmi prof !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:53, 08 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
SN: sprawdziany i kolokwia na aplikacji notarialnej - zgodne z prawem
Organizowanie sprawdzianów i kolokwiów na zakończenie aplikacji notarialnej jest zgodne z prawem, a opuszczający obowiązkowe zajęcia nie ukończą aplikacji - orzekł w środę Sąd Najwyższy, oddalając skargę ministra sprawiedliwości na uchwałę Krajowej Rady Notarialnej.
Minister sprawiedliwości zakwestionował postanowienia grudniowej uchwały KRN dotyczącej programu aplikacji notarialnej. Uznał, że KRN nie mogła przewidzieć możliwości organizowania kolokwiów i sprawdzianów po zakończeniu cyklu wykładów i zajęć seminaryjnych.
Zastrzeżenia ministra budziły też mało precyzyjne warunki uzyskania zaświadczenia o ukończeniu aplikacji, bez którego aplikant nie może być dopuszczony do egzaminu na notariusza. Minister podważył również upoważnienie izb notarialnych i kierowników szkolenia do szczegółowego określania programów zajęć aplikacyjnych.
Sąd Najwyższy odrzucił w środę argumenty ministra, oddalając w całości jego skargę. W uzasadnieniu wyroku SN wskazał, że władze notariatu mogą uzależnić wydanie zaświadczenia o ukończeniu aplikacji od wykonania obowiązków programowych przez aplikanta.
- Istotnym elementem aplikacji są m.in. zajęcia szkoleniowe - podkreślił sędzia Krzysztof Staryk, dodając, że uczestnictwo w nich jest obowiązkiem aplikanta. - Zatem można przyjąć, że nieuczestniczenie w zajęciach stanowi podstawę odmowy wydania zaświadczenia o ukończeniu aplikacji - powiedział.
SN nie stwierdził też, by wprowadzenie sprawdzianów i kolokwiów na aplikacji notarialnej było naruszeniem przepisów przez KRN.
- Z samego już programu szkoleń wynika możliwość sprawdzenia poziomu wiedzy uczestników aplikacji - powiedział sędzia Staryk. Podkreślił, że wynik sprawdzianu ma być dla aplikanta sygnałem, czy uzyskał on wiedzę przekazywaną na zajęciach. - Ma służyć potwierdzeniu wykonania ustawowego obowiązku podnoszenia kwalifikacji - tłumaczył sędzia.
Sędzia odniósł się też do możliwości różnicowania programów przez izby notarialne. Przypomniał, że z przepisów wynika możliwość ustalania szczegółowego programu zajęć przez poszczególne izby notarialne.
- Takie zróżnicowanie uzasadnia specyfika działania lokalnych izb notarialnych - podkreślił sędzia Staryk. Dodał, że kwestionowanie tych postanowień przez ministra jest zaskakujące.
....
Brednie . Chodzi tylko o uwalenie mlodych . I albo SN tego nie pojmuje albo jest w zmowie . W jednym i drugim przypadku trzeba ich wywalic .
SN ma tepic zwiazki przestepcze .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:00, 26 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
W czerwcu rusza ponowna autolustracja Moczulskiego
19 czerwca rusza ponowna autolustracja twórcy Konfederacji Polski Niepodległej 83-letniego Leszka Moczulskiego. W rozpoczętym w 1999 r. procesie został on wprawdzie uznany za kłamcę lustracyjnego, ale w 2011 r. Trybunał w Strasburgu uznał jego skargę na polski sąd.
Moczulski był pierwszą osobą, która w marcu 1999 r. - gdy tylko ruszyła lustracja w Polsce - wystąpiła o przewidywaną przez ustawę lustracyjną tzw. autolustrację, chcąc oczyszczenia przez sąd z "publicznego pomówienia" o związki ze służbami specjalnymi PRL. W 1992 r. ówczesny szef MSW Antoni Macierewicz umieścił go bowiem na liście domniemanych agentów UB i SB.
Moczulski przyznawał, że spotykał się z oficerami SB. "Nigdy tego nie kryłem; chciałem wiedzieć, czym się interesują" - tłumaczył. W czasie jego procesu zmienił się skład sędziowski, gdy jego przewodniczący Mieczysław Bareja został oskarżony przez Rzecznika Interesu Publicznego o "kłamstwo lustracyjne".
...
Nizieński nie zapomnijmy nazwiska tego bandyty kolesia Olszewskiego i Macia . Bareja wkrotce zmarl ! Zapomniana ofiara gosci ktorych nazywamy sekta smolenska .
Bareję sąd uwolnił od zarzutu, ale proces Moczulskiego musiał ruszyć od nowa w nowym składzie.
Początkowo, w 2001 r. Sąd Lustracyjny I instancji uznał, że oświadczenie Moczulskiego o braku jego związków ze służbami specjalnymi PRL jest prawdziwe. Sąd przyjął, że nawet jeśli doszło do współpracy, to była ona pozorna. Na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego w 2002 r. sąd II instancji uchylił ten wyrok i zwrócił sprawę I instancji.
W 2005 r. I instancja uznała b. lidera KPN za kłamcę lustracyjnego, przyjmując, że od 1969 do 1977 r. "metodycznie współpracował" z SB. Uznano, że jako tajny współpracownik "Lech" informował SB m.in. o kolegach z tygodnika "Stolica", a także o przedwojennym generale Romanie Abrahamie; za przekazywane informacje był wynagradzany. Sąd odrzucił tezę, że jego akta SB sfałszowała w 1984 r., by go skompromitować. Sąd podkreślił zarazem, że Moczulski "zdecydowanie przeszedł do opozycji" w 1977 r.
W 2006 r. wyrok utrzymał sąd II instancji. Uznano, że współpraca Moczulskiego nie była pozorna, a jego kontakty z SB "wyczerpały wszelkie przesłanki tajnej i świadomej współpracy", gdyż informacje dostarczane SB dotyczyły konkretnych opozycjonistów i były przydatne w ich zwalczaniu.
Sąd dodał, że w 1977 r. Moczulski był jednocześnie i agentem, i osobą rozpracowywaną przez SB, prowadząc wtedy "grę na dwa fronty". "Z jednej strony, intensywnie angażował się w opozycję, a jednocześnie pozostawał informatorem" - mówił sędzia Rafał Kaniok. "Wewnętrzną konspiracją" w SB sąd tłumaczył, że wcześniejsza współpraca z SB nie stoi w sprzeczności z późniejszym zwalczaniem Moczulskiego, który był w latach 80. aresztowany i skazany.
....
Orzeczenie bijace rekordy absurdu stwierdzajace ze jednoczesnie walczyl z komuna i jej pomagal !! Kaniok to komuch ze przypomnijmy .
W 2008 r. Sąd Najwyższy oddalił kasację adwokata Moczulskiego, który na 10 lat utracił prawo do pełnienia funkcji publicznych.
W 2011 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uwzględnił skargę Moczulskiego. Trybunał stwierdził naruszenie jego prawa do rzetelnego procesu przez ograniczenie dostępu do tajnych akt sprawy. Lustrowany i jego adwokat dostali do nich dostęp w tajnej kancelarii sądu, gdzie mogli robić notatki, ale nie wolno im było wynosić ich poza kancelarię - musieli polegać tylko na swej pamięci.
Według ETPCz stawiało to lustrowanego "w sytuacji niekorzystnej w porównaniu z uprzywilejowaną pozycją Rzecznika Interesu Publicznego". Trybunał wydał już kilka takich orzeczeń. Rzecznik Interesu Publicznego, ówczesny oskarżyciel w sprawach lustracyjnych, miał dostęp w swej kancelarii tajnej do akt.
W 2012 r. Sąd Najwyższy, powołując się na wyrok ETPCz, uchylił orzeczenia wobec Moczulskiego; sprawę przekazano Sądowi Okręgowemu w Warszawie. Obowiązująca od 2007 r. nowa ustawa lustracyjna zlikwidowała Sąd Lustracyjny, przekazując sprawy lustracyjne sądom okręgowym. Rzecznika zastąpił pion lustracyjny IPN (który był przeciwny wznowieniu procesu Moczulskiego).
W powtórnym procesie może zapaść zarówno wyrok o ponownym "kłamstwie lustracyjnym", jak i stwierdzający prawdziwość oświadczenia. Proces będzie się toczył według poprzednio obowiązującej procedury z 1997 r., a nie obecnej. Według ustawy z 1997 r. tajną współpracą nie było działanie, "którego obowiązek wynikał z obowiązującej ustawy". Dziś jest nią także działanie wynikające z obowiązku ustawowego lub służbowego - jeżeli przekazywało się służbom PRL informacje "w zamiarze naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela". Obecnie nie ma też już zapisu ustawy z 1997 r., że współpracą "nie jest współdziałanie pozorne lub uchylanie się od dostarczenia informacji, pomimo formalnego dopełnienia czynności lub procedur wymaganych przez organ bezpieczeństwa państwa".
!!!!
Czyli kto sie uchylil od wspolpracy to ... wsplopracowal ! Genialne . Tak to wyglada .
Moczulski był współzałożycielem i od marca 1977 r. rzecznikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Od tego czasu poddawano go licznym represjom; ok. 250 razy zatrzymywano. Od września 1979 r. był szefem KPN; w 1982 r. skazano go za to na 7 lat więzienia. Zwolniono go na mocy amnestii w 1984 r. W kolejnym procesie w 1985 r. skazano go na 4 lata, zwolniono w 1986 r. Kandydował w wyborach prezydenckich w 1990 r., w których zajął ostatnie 6. miejsce. Był posłem na Sejm w latach 1991-1997. Jest autorem książek na tematy geopolityczne i historyczne.
....
Ohyda . Zwracam uwage ze Moczulski jako PIERWSZY jest lustrowany na wlasny wniosek ! A komuszki w sadach nie przepuscily okazji do ,,zemsty" za ,,krzywdy" jakie poniosly na upadku komuny . Co im tam przeciez sa bezkarni .
Oczywiscie jest miara ohydy tego pseudopanstwa ze najwiekszy bohater jest w takiej sytuacji a szumowny swolocz na ktora nie chce sie splunac zajmuja stolki . Widac tu cala ohyde IPN tzw . sadow i calej tej kloaki . Tfu !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:01, 19 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Sąd Najwyższy złamał prawo zamówień publicznych
Sąd Najwyższy złamał prawo zamówień publicznych - zdecydowała w czerwcu Krajowa Izba Odwoławcza. O sprawie pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Zarzuty wobec Sądu Najwyższego są stawiane w związku z przeprowadzeniem pod koniec ubiegłego roku modernizacji strony internetowej i systemu internetowego. Kosztowało to 554 tysiące złotych. Mimo że prawo nakazuje ogłaszać przetargi na każdy wydatek publiczny, który będzie przekraczał 14 tysięcy euro, przetargu na tę usługę Sąd Najwyższy nie przeprowadził.
Jak czytamy w gazecie, argumentowano wtedy, że przetargu nie ogłoszono, bo zamawiano usługę "powszechną", "niewymagającą indywidualnego podejścia" i o "ustalonych standardach jakościowych". Jednak te tłumaczenia odrzuciła Krajowa Izba Odwoławcza.
Dziś Sąd Najwyższy ma się ustosunkować do pytań gazety o to, jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte w związku z wyrokiem Krajowej Izby Odwoławczej.
....
Z takim sadem to nie dziwi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:22, 15 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
W regionie nie pracują wydziały zamiejscowe sądów
Wszystkie cztery utworzone od nowego roku wydziały zamiejscowe sądów rejonowych w okręgu olsztyńskim "powstrzymały się od pracy", ponieważ decyzje o przeniesieniu do nich sędziów podpisali wiceministrowie - poinformował we wtorek Sąd Okręgowy w Olsztynie.
- W zdecydowanej większości sprawy pozdejmowano tam z wokandy, praktycznie sądy te nie pracują - poinformował prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Wacław Bryżys. Chodzi o byłe sądy rejonowe w: Lidzbarku Warmińskim, Piszu, Nidzicy i Biskupcu, które od nowego roku stały się wydziałami zamiejscowymi sądów w: Bartoszycach, Szczytnie, Olsztynie i Mrągowie.
Resort sprawiedliwości informował, że w ostatnich dniach około 50 sędziów z 16 sądów rejonowych w kraju powstrzymało się od obowiązków orzeczniczych.
Kontrowersje prawne w sprawie orzekania w części sądów rejonowych wywołała lipcowa uchwała Sądu Najwyższego, gdzie w uzasadnieniu wskazano, że uprawnienie do przeniesienia sędziego na inne miejsce służbowe przysługuje wyłącznie ministrowi sprawiedliwości i nie można go przekazać wiceministrowi. Problem w tym, że decyzje o przeniesieniu ponad 500 sędziów najmniejszych sądów rejonowych w ramach reorganizacji sądów za czasów ministra Jarosława Gowina były podpisane przez wiceministrów sprawiedliwości. Na skutek reorganizacji 79 najmniejszych sądów rejonowych w kraju stało się wydziałami zamiejscowymi sądów sąsiednich.
- Chodzi o to, by nie trzeba było powtarzać spraw, jeśli okaże się, że przeniesienie sędziów do tych sądów było niezgodne z prawem - powiedział Bryżys i dodał, że w przypadku spraw karnych mogą się one kwalifikować do ponownego rozpoznania, a decyzje w sprawach cywilnych będą nieważne.
Z kolei wiceprezes Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Piotr Mądry przyznał w rozmowie z PAP, że wertowane są sądowe archiwa i wyszukiwane sprawy, w których sędziowie delegowani przez wiceministrów do pracy wydali decyzje aresztowe. - Na razie znaleźliśmy pięć takich spraw, być może znajdziemy więcej. Na razie nie wiemy, co z tymi sprawami dalej zrobimy - powiedział sędzia Mądry.
Zarówno sędziowie Bryżys, jak i Mądry przyznali, że nie otrzymali z ministerstwa sprawiedliwości konkretnych wskazówek, jak rozwiązać problem pracy sądów, w których pracują delegowani przez wiceministrów sędziowie.
- Mamy nadzieję, że szybko sprawa się wyjaśni, że wypowie się w tej sprawie Sąd Najwyższy, bo inaczej powstanie spore zamieszanie. Chcielibyśmy go uniknąć - przyznali i dodali, że sędziowie delegowani przez wiceministrów sami śledzą powstałe w tej sprawie zamieszanie i "jako niezawisłych nikt ich siłą do orzekania nie zagoni".
W poniedziałek minister sprawiedliwości Marek Biernacki komentując kwestię możliwości przenoszenia sędziów do innego sądu decyzją wiceministrów, powołując się m.in. na orzecznictwo SN z poprzednich lat powiedział, że jego zdaniem SN powinien przedstawiać jednoznaczną wykładnię prawa. W zeszłym tygodniu minister zawnioskował już, by SN w pełnym składzie rozstrzygnął tę kwestię.
Resort sprawiedliwości poinformował zarazem, że w piątek zwrócono się do prezesów sądów apelacyjnych o informacje co do podjętych przez nich działań organizacyjnych "minimalizujących negatywne skutki społeczne zaistniałej sytuacji w związku z podjętą przez SN uchwałą". Chodzi m.in. o wyznaczanie zastępstw. Do prezesów SA wystosowano też stanowisko, w którym resort uznaje, że brak jest podstaw "do odstępowania od wykonywania służby przez sędziów". MS podkreśla także, że już od wielu lat decyzje o przeniesieniu sędziów podpisywali wiceministrowie.
....
Sędziole brutalnie sterroryzowali spoleczenstwo . Chcecie nas ruszyc to my wam zrobimy pieklo . I co z tego ze przez 10 lat podpisywal wice i bylo dobrze . A od dzis to bedzie zle ! I co nam zrobicie ? To co z Al Kaidzie . Terroryzm nalezy wypalic ogniem i mieczem zwlaszcza panstwowy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:05, 17 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Biernacki: SN musi pamiętać, że sędziowie wydali 800 tysięcy orzeczeń
Sędziowie przeniesieni w wyniku reformy do wydziałów zamiejscowych od początku roku do czerwca wydali ponad 800 tysięcy orzeczeń, Sąd Najwyższy musi mieć to na uwadze i dać jasną wykładnię prawa - powiedział minister sprawiedliwości Marek Biernacki.
"Po tym dziwnym dla mnie orzeczeniu siedmiu sędziów Izby Cywilnej SN, które zresztą zapadło w jednostkowej sprawie, zagrożonych jest kilkaset tysięcy, a może nawet miliony postanowień sądów" - mówił minister. Jak zapewnił, w Polsce nie ma "paraliżu sądów", o czym piszą niektóre media, i sytuacja jest monitorowana. "Ta sprawa jest mocno zagmatwana nie tylko dla zwykłych obywateli, ale i dla prawników - dlatego potrzeba wykładni SN" - dodał.
Kontrowersje prawne w tej sprawie wywołała lipcowa uchwała SN, gdzie wskazano, że uprawnienie do przeniesienia sędziego na inne miejsce służbowe przysługuje wyłącznie ministrowi sprawiedliwości i nie można go przekazać wiceministrowi. Problem w tym, że decyzje o przeniesieniu ponad 500 sędziów najmniejszych sądów rejonowych w ramach reorganizacji sądów za czasów ministra Jarosława Gowina były podpisane przez wiceministrów. Na skutek reorganizacji 79 najmniejszych sądów rejonowych w kraju stało się wydziałami zamiejscowymi sądów sąsiednich. Po jeszcze głębszym zbadaniu sprawy okazało się, że decyzje o przeniesieniu sędziów od 1993 r. są podpisywane w większości przez wiceministrów sprawiedliwości.
Sytuacja ta spowodowała, że przybywa przeniesionych sędziów, którzy powstrzymują się od orzekania, nie będąc pewnymi swego statusu prawnego - jest ich już ponad 50 w kraju. W czwartek poinformowano, że od orzekania powstrzymuje się wszystkich sześcioro sędziów byłego Sądu Rejonowego w Wysokiem Mazowieckiem (obecnie to filia SR w Zambrowie). Jak poinformowano, wykonują oni jedynie czynności techniczne i administracyjne, a do sądu oddelegowano na zastępstwo sędziów z Zambrowa. Podobnie w Grajewie, gdzie na zastępstwo wysłano sędziów z Łomży.
Z cząstkowych danych, które Stowarzyszenie Sędziów Iustitia uzyskało dwa dni temu z 44 zlikwidowanych sądów, wynika, w 34 z nich sędziowie powstrzymali się w całości lub częściowo od orzekania, a jedynie w 10 sądach praca orzecznicza trwała normalnie. Zarząd stowarzyszenia w uchwale wyraził "pełne zrozumienie i wsparcie dla tych sędziów, którzy w poczuciu odpowiedzialności za wykonywaną pracę orzeczniczą zdecydowali się na odstąpienie od wykonywania obowiązków sędziowskich, z uwagi na brak właściwego umocowania prawnego".
Z tych przyczyn Biernacki jeszcze w zeszłym tygodniu zwrócił się do I Prezesa SN o zwołanie posiedzenia pełnego składu wszystkich izb SN, aby sędziowie wypowiedzieli się w sprawie tego zagadnienia prawnego.
Jak podkreślił Biernacki, w samym SN nie ma jednomyślności w tej kwestii, bo w środę Izba Karna SN wydała w podobnej sprawie postanowienie o innej treści niż izba cywilna - stwierdzono tam, że fakt ewentualnej nieprawidłowej obsady stanowiska sędziowskiego nie powinien przesądzać o nieważności wydanego wyroku. "Były już też inne wyroki Sądu Najwyższego, gdzie nie kontestowano podpisywania przez wiceministrów decyzji o przeniesieniu sędziego. Dlatego trzeba dać jasną wykładnię" - mówił.
Pytany, czy nie mógłby w takim razie osobiście podpisać decyzji o przeniesieniu sędziów, Biernacki odparł: "dopiero bym zrobił paraliż wymiaru sprawiedliwości". "Gdybym podpisał z mocą wsteczną decyzje podpisane w styczniu przez wiceministrów, to co z podobnymi decyzjami podpisywanymi przez wiceministrów sprawiedliwości od 1993 r. Skoro tak, to czy wszystkie wyroki i postanowienia tych sędziów są wadliwe" - pytał.
Biernacki uważa, że podpisywanie decyzji o przeniesieniu sędziego przez wiceministra sprawiedliwości nie narusza prawa. "Oni podpisywali te decyzje z upoważnienia i na odpowiedzialność ministra konstytucyjnego" - powiedział. Jego zdaniem nietrafny jest przykład podawany przez środowiska sędziowskie: nominację ministerialną wręcza - zamiast prezydenta - podsekretarz stanu prezydenckiej kancelarii. "Co innego minister członek rządu, a co innego - minister w kancelarii prezydenta" - podkreślił.
W Sądzie Najwyższym jest już wniosek Biernackiego o zwołanie posiedzenia pełnego składu SN. Jak powiedziała PAP Teresa Pyźlak z zespołu prasowego SN, w najbliższych dniach zapadnie decyzja, czy uwzględnić wniosek ministra.
!!!!!!!!
WYOBRAZACIE SOBIE !!!! SWOIM ORZECZENIEM PODWAZYLI NOMINACJE SEDZIOWSKIE OD 1993 !!!! OKAZUJE SIE ZE PRZEZ 20 LAT WYROKI BYLY NIELEGALNE !!!! W IMIE DOWALENIA GOWINOWI !!!
TO SA SEDZIOWIE ??? TO MALPY Z BRZYTWAMI KTORE TRZEBA ROZBROIC !!! MACIE WYKSZTALCIUCHOW ,,Ekspertow" !!!! Rzygam juz od tych ,,ekspertow" w mediach .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:04, 28 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Ateista żąda 90 tys. zł za ostatnie namaszczenie
Do zdarzenia doszło w jednym ze szpitali w Szczecinie. Poszkodowany żąda od placówki zadośćuczynienia w wysokości 90 tys. zł za to, że został udzielony mu sakrament namaszczenia chorych, gdy ten przebywał w śpiączce farmakologicznej - informuje "Rzeczpospolita".
Precedensowy wyrok orzekł Sąd Najwyższy, który uznał, że została naruszona swoboda sumienia. Wcześniej sądy niższych instancji oddalały pozew jako bezzasadny. Sprawa wróci do sądu apelacyjnego, który ma zdecydować, czy szpital zapłaci karę.
- Sakramentu udzielono na prośbę pielęgniarek, które informowały kapelana o zagrożeniu życia - powiedział "RZ" ks. prof. Stanisław Warzeszak, krajowy duszpasterz służby zdrowia. Dodał też, że w szpitalu decyzje trzeba podejmować szybko i nie ma czasu na kontakt z rodziną. Wtedy decyzja należy do duchownego.
Poszkodowany Jerzy R. do szpitala trafił na planowaną operacją, po której lekarze nie mogli nawiązać z nim kontaktu. Został wtedy wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. W drugim dniu śpiączki został udzielony mu ostatni sakrament.
Mężczyzna dowiedział się o tym kilka miesięcy potem. Wiedza ta wywołała w nim rzekomo załamanie nerwowe, co groziło kolejnym zawałem.
- Gdyby namaszczenia dokonano muzułmaninowi, odradzałbym mu jakiekolwiek roszczenia. Ten ksiądz działał w dobrej wierze, dla wsparcia duchowego. Trudno odeprzeć podejrzenie, że za pozwem kryje się chęć zyskania pieniędzy. A żaden uszczerbek, ani fizyczny, ani duchowy, nie nastąpił - powiedział gazecie Musa Czachorowski, rzecznik Muftiego Rzeczpospolitej Polskiej.
Więcej "Rzeczpospolitej".
....
SZOK !!!
Ale bydlak ten ateista co za smierdzaca kanalia ! Ledwie przezyl ! Kto wie czy to nanaszczenie go nie uratowalo ! I gdy tylko sie obudzil to pierwsze co zrobil polecial do prokuratora ! Ale szmata ! Ksiadz chcial pomoc bydlakowi a ten sie odwdzieczyl !
Wyobrazmy sobie ze ze np . jestem w kraju islamu padam na ulicy i serce nie bije . Prosty lud woła mułłę niosa mnie do meczetu i sie modla . Ja np. wychodze ze spiaczki i ... biegne po prokuratora jak to mnie obrazili ! Jakim musial bym byc bydlakiem bez sumienia ! Toz bym sie nie wiedzial jak odwdzieczyc !
Ale mimo wszystko nie przypisujmy wszystkim ateistom takiego zbydlecenia !
Sa tam porzadni ludzie . Nie wiadomo co to za ,,ateista" moze z tych mend typu Kotlinski Urban itp. To jest kibel nie ateizm !
A CO TZW SADU NAJWYZSZEGO TO BRAK JUZ SLOW PO PROSTU . WY SMIERDZACE I CUCHNACE SZMATY CHODZACE KLOZETY ? KIEDY KTOS WRESZCIE ICH WYWALI I USUNIE TO NIE DO WYTRZYMANIA ! SAD NAJWYZSZY NIE MOZE SKLADAC SIE Z DEBILI I KANALII ! TO MA BYC WZOR MORLANY I INTEKEKTUALNY A JEST SZAMBO !!! JAK MOZNA KARAC ZA DOBRY UCZYNEK !!!! BYDLAKI NAWET JAK TU WAS NIE UKARZA TO BÓG WAS OSADZI CO ZAPOWIEDZIAL ZE TACY BEDA MIELI CIEZKO !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:16, 18 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
"Sąd Najwyższy pomylił się w sprawie OFE"
Sąd Najwyższy pomylił się w sprawie OFE - uważa były prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Jerzy Stępień. W 2008 roku sędziowie orzekli, że środki zgromadzone w Otwartych Funduszach są publiczne. Rząd, przeprowadzając reformę OFE, powołuje się na to orzeczenie.
Jerzy Stępień mówił w radiowej Trójce, że Sąd Najwyższy popełnił rażącą pomyłkę, dlatego sprawę powinien wyjaśnić Trybunał Konstytucyjny.
W nowelizacji kodeksu rodzinnego i opiekuńczego z 2004 roku zapisano bowiem, że środki z OFE stanowią majątek wspólny małżonków. "Co może być bardziej prywatnego od majątku małżonków?" - pytał Stępień. Były prezes TK podejrzewa, że sędziowie znali w 2008 roku ten przepis, choć przyznaje, że czasem nie śledzą oni bieżącej legislacji.
Zdaniem Jerzego Stępnia, skoro środki w OFE są prywatne, a nie publiczne, to ich odebranie trzeba nazwać wywłaszczeniem. Może się ono odbywać, ale tylko za właściwym odszkodowaniem. Tym bardziej, że w OFE zgromadzono około 300 miliardów złotych, z czego około 100 miliardów zarobiono. Nie mogą to być środki publiczne, bo tymi nie można obracać na giełdzie.
W opinii byłego prezesa TK, konstytucja nie może być jedynie "kwiatkiem do kożucha", a do jej przepisów należy się stosować. Dlatego grupa ekonomistów i prawników chce, by sprawą zajął się Trybunał Konstytucyjny. Niebawem ich delegacja ma rozmawiać w tej sprawie z prezydentem Bronisławem Komorowskim.
>>>
Nie pierwszy raz . INDYWIDUALNE KONTA OZNACZAJA WLASNOSC PRZYPISANA OSOBIE NIE SPOLECZENSTWU JAKO CALOSCI ! ZATEM PODLEGAJA DZIEDZICZENIU !!! Ale panstwo moze te srodki przeniesc z OFE np. do ZUS ALE NA INDYWIDUALNE KONTA ! NADAL SA PRYWATNE ! Jest to mienie prywatne POD ZARZADEM PANSTWA !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:14, 10 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Zmarł pierwszy prezes Sądu Najwyższego
W czwartek po południu, w wieku 66 lat, zmarł I prezes Sądu Najwyższego Stanisław Dąbrowski. Informację PAP potwierdziła Teresa Pyźlak z biura prasowego Sądu Najwyższego. „Był to człowiek wielkiego charakteru. Wspaniały człowiek” – powiedział PAP sędzia SN Wojciech Katner.
Stanisław Dąbrowski chorował od kilku miesięcy. Od dłuższego czasu w obowiązkach zastępował go prezes SN sędzia Tadeusz Ereciński.
Na stanowisko I prezesa Sądu Najwyższego Dąbrowski został powołany w październiku 2010 r. Dominującą dziedziną jego zainteresowań była cywilistyka. Od 1990 r. orzekał jako sędzia Sądu Najwyższego w Izbie Cywilnej.
Stanisław Dąbrowski urodził się 12 kwietnia 1947 r. w Sokołowie Podlaskim. W latach 1965-1969 studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, uzyskując w 1970 r. dyplom magistra prawa. Po studiach rozpoczął pracę w sądownictwie jako aplikant sądowy w Sądzie Wojewódzkim dla województwa warszawskiego. Po odbyciu 2-letniej aplikacji i złożeniu egzaminu sędziowskiego w 1972 r. mianowany został asesorem sądowym. Czynności sędziowskie pełnił kolejno w Sądach Powiatowych w Siedlcach i Węgrowie.
W 1974 r. został powołany na stanowisko sędziego Sądu Powiatowego w Węgrowie, czasowo pełniąc obowiązki sędziego Sądu Powiatowego w Sokołowie Podlaskim. Następnie w 1976 r. powołany został na przewodniczącego Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego w Węgrowie.
W 1978 r. delegowany został do pełnienia obowiązków sędziego Sądu Wojewódzkiego w Siedlcach, a następnie w 1979 r. został powołany na sędziego tego sądu. W Sądzie Wojewódzkim orzekał w I i II instancji, a ponadto wykonywał obowiązki związane ze sprawami w zakresie obrotu zagranicznego.
W 1980 r. wstąpił do NSZZ "Solidarność"; pełnił funkcję przewodniczącego Międzyzakładowej Komisji NSZZ "Solidarność" sądów okręgu Sądu Wojewódzkiego w Siedlcach, był również członkiem Krajowej Komisji Koordynacyjnej Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości. Z chwilą wprowadzenia stanu wojennego nie wystąpił z NSZZ "Solidarność". W latach 1989 -1991 był posłem X Kadencji Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej (Sejm kontraktowy); należał do Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego; działał w Komisjach Sprawiedliwości i Prac Ustawodawczych.
W latach 2002-2004 był członkiem Krajowej Rady Sądownictwa, w 2004 r. objął funkcję wiceprzewodniczącego tej Rady, a następnie w 2006 r. przewodniczącego. Funkcję tę sprawował do marca 2010 r.
...
Tak tu trzeba sie modlic . Bo grzechy ich sa wielkie i ciezko im bedzie po smierci . Odpowiadaja praktycznie za wszystko w kraju . Oni jednym orzeczeniem obalaja uchwaly Sejmu . Zatrm sad nad nimi jest straszny jak nad nikim . Lepiej byc prostym czlowiekiem .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:01, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
SN wypowie się dziś ws. przenoszenia sędziów po reformie Gowina
77 sędziów połączonych izb Sądu Najwyższego na zamkniętym posiedzeniu naradza się, czy w zastępstwie ministra sprawiedliwości o przenoszeniu sędziów sądów rejonowych mógł zdecydować wiceminister. Ma to związek z tzw. reformą Gowina.
Sprawa dotyczy ważności kilkuset tysięcy wyroków wydanych w zeszłym roku przez sędziów ze zreorganizowanych sądów rejonowych. Uchwała SN ma być znana o godz. 15.
W początkowej części posiedzenia uczestniczył reprezentant Prokuratora Generalnego, który przedstawił SN stanowisko procesowe. Według prokuratury kwestionowane decyzje o przeniesieniu sędziów wydano bez naruszenia przepisów. Gdyby sędziowie uznali inaczej, to prokurator wnosił o to, aby SN uznał, że jego uchwała nie działa wstecz i nie unieważnia wydanych wyroków, lecz ma skutki tylko na przyszłość.
Zagadnienie prawne dotyczy możliwości orzekania przez sędziów sądów rejonowych zreorganizowanych na początku zeszłego roku przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Wniosek o usunięcie rozbieżności w wykładni prawa skierował do SN w październiku zeszłego roku minister sprawiedliwości Marek Biernacki.
Kontrowersje prawne wywołała lipcowa uchwała siedmiu sędziów SN, w której wskazano, że wyroki wydane przez tych sędziów mogą okazać się nieważne, bo uprawnienie do przeniesienia sędziego na inne miejsce służbowe przysługuje wyłącznie ministrowi sprawiedliwości i nie można go przekazać wiceministrowi - podczas gdy decyzje o przeniesieniu ponad 500 sędziów najmniejszych sądów rejonowych w ramach reorganizacji ministra Gowina były podpisane przez wiceministrów.
Na skutek reorganizacji od początku tego roku 79 najmniejszych sądów rejonowych w kraju stało się wydziałami zamiejscowymi sądów sąsiednich. Tę tezę w październiku zeszłego roku kwestionował 3-osobowy skład SN w innej sprawie. Kontrowersje spowodowały, że pojawił się problem przeniesionych sędziów - niektórzy z nich powstrzymują się od orzekania, nie będąc pewnymi swego statusu.
Wtorkowe posiedzenie SN w większości jest naradą, w której nie uczestniczy nikt poza sędziami - stawiło się ich 77. To większość sędziów izb: karnej, cywilnej, wojskowej oraz izby pracy, ubezpieczeń społecznych i spraw publicznych. SN powołał trzech sprawozdawców, którzy wstępnie przeanalizowali zagadnienie i przygotowali swoje projekty uchwał. To sędzia Stanisław Zabłocki z izby karnej, Jacek Gudowski z izby cywilnej oraz Józef Iwulski z izby pracy.
- Sędziowie przeniesieni w wyniku reformy do wydziałów zamiejscowych od początku roku do czerwca wydali ponad 800 tysięcy orzeczeń, Sąd Najwyższy musi mieć to na uwadze i dać jasną wykładnię prawa - mówił w zeszłym roku minister Biernacki wyjaśniając, czemu zwrócił się do Sądu Najwyższego o zajęcie stanowiska w tej sprawie.
Uchwała SN w tej sprawie będzie miała moc zasady prawnej. Ma ona zostać zaprezentowana we wtorek około godz. 15. na konferencji prasowej rzecznika SN prof. Piotra Hofmańskiego. Godzina może ulec zmianie, jeśli narada sędziów się przedłuży.
...
Czy SN kolejny raz okryje sie hanba i przedlozy interes klikowy srodowiska nad dobro obywateli ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:07, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Posłowie pozytywnie o kandydaturze prof. Morawskiego na członka Trybunału Stanu
Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka pozytywnie zaopiniowała w środę kandydaturę prof. Lecha Morawskiego na członka Trybunału Stanu. Za zgłoszoną przez PiS kandydaturą głosowało 9 posłów, dwóch wstrzymało się od głosu.
Prof. Morawski zajmuje się filozofią prawa, jest kierownikiem katedry teorii państwa i prawa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ma 65 lat.
Przed głosowaniem wiceprzewodniczący komisji Robert Biedroń (Twój Ruch), przypominając opinię prof. Morawskiego ws. krzyża w Sejmie, zapytał kandydata, czy rzeczywiście zachowa on niezależność jako sędzia TS, skoro wydał opinię, nieuwzględniającą praw mniejszości. - Napisał pan w opinii dla Sejmu, że katolicka większość narodu ma prawo do stanowienia, według jakich zasad żyć ma we własnym państwie i na tym prawie opiera się obecność krzyża w Sejmie - przypomniał Biedroń.
- To się nijak ma do standardu (...), że sędzia Trybunału w sprawowaniu swojej funkcji podlega tylko konstytucji, a konstytucja mówi, że wszyscy obywatele są równi, nikt nie może być dyskryminowany z żadnego powodu. Konstytucja mówi też, że demokracja to rządy większości, ale z poszanowaniem praw mniejszości - podkreślił.
Prof. Morawski odpowiedział, że człowiek z chwilą, gdy ubiega się o taką funkcję powinien starać się wznieść ponad spierającymi się stronami i - spróbować spojrzeć na problem z punktu widzenia każdego. Zaznaczył, że jego opinia wcale nie namawia do dyskryminacji, tylko wyraźnie odróżnia sferę publiczną od prywatnej. - Do większości należy głos, jak mają wyglądać, ulice, place, a nie do mniejszości. Natomiast w życiu prywatnym, jeżeli ktoś kogoś drugiego nie krzywdzi, niech robi, co mu się podoba - powiedział.
Przed Trybunałem Stanu mogą zostać postawieni jedynie przedstawiciele najwyższych władz państwowych: prezydent, premier, ministrowie, prezesi NBP i NIK, członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, posłowie i senatorowie za naruszenie konstytucji lub ustaw, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania. Przewodniczącym Trybunału jest pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Członków Trybunału Stanu powołuje Sejm. TS składa się z przewodniczącego, 2 zastępców przewodniczącego i 16 członków wybieranych przez Sejm spoza grona posłów i senatorów na czas kadencji Sejmu.
!!!
AHA ! CZYLI JAK DOBRZE ROZUMIEM PO 89 ANI RAZU NIE SADZILI ALE PENSJE BRALI ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:39, 17 Mar 2018 Temat postu: |
|
|
Blamaż Sądu Najwyższego ws. sędziego od wiertarki. Złamano żelazną zasadę prawną
W piątek 16 marca Sąd Najwyższy wymierzył karę obniżenia wynagrodzenia o 20 proc. na okres dwóch lat w sprawie dyscyplinarnej szczecińskiego sędziego. Sędzia był obwiniony o sklepową kradzież element wkrętarki. Tym samym SN zmienił wyrok sądu I instancji, który wydalił sędziego z zawodu. Okazuje się jednak, że decyzja SN stoi w sprzeczności z prawem. Ministerstwo sprawiedliwości reaguje i zapowiada nowe zasady dotyczące usuwania sędziów z zawodu.
Blamaż Sądu Najwyższego ws. sędziego od wiertarkiBlamaż Sądu Najwyższego ws. sędziego od wiertarki
Blamaż Sądu Najwyższego ws. sędziego od wiertarki Foto: Konrad Koczywąs / Fotonews
PODZIEL SIĘ
Przypomnijmy: sędziego Sądu Okręgowego w Szczecinie Pawła M. obwiniono o popełnienie wykroczenia stanowiącego jednocześnie "przewinienie dyscyplinarne - uchybienie godności urzędu". Polegało ono na tym, że 30 czerwca 2016 r. w sklepie w Szczecinie M. dokonał kradzieży mienia w postaci "przegubowego łącznika wkrętarki z pinem na kwotę nie większą niż 95,29 zł". Obrona sędziego podkreślała, że 95 zł kosztował cały zestaw elementów do wkrętarki, zaś "łącznik" będący przedmiotem sprawy był wart tylko ok. 8 zł. Sąd I instancji nie dał wiary tym wyjaśnieniom i wydalił sędziego M. z zawodu. Tę decyzję uchylił w piątek Sąd Najwyższy. Jak się okazuje, bezprawnie.
REKLAMA
REKLAMA
Jak dowiedział się Fakt24.pl łagodny Sąd Najwyższy wymierzył sędziemu karę, która nie istniała! Sankcja polegająca na obniżeniu wynagrodzenia jest stosunkowo nowa - ustanowiono ją w styczniu 2017 r. Co to oznacza? Nie obowiązywała w końcu czerwca 2016 r,, gdy sędzia dokonywał kradzieży. Wniosek jest oczywisty - Sąd Najwyższy nie mógł wymierzyć sędziemu M. takiej kary. Nosiłoby to znamiona naruszenia jednej z podstawowych zasad prawnych - prawo nie działa wstecz. Co więcej, kompromitacji SN nie da się już naprawić. Błędna decyzja jest zarazem decyzją niepodważalną.
- Przy ocenie według aktualnych stawek wynagrodzenia obwiniony za ten czyn, za który każdy inny obywatel zapłaciłby 100 zł mandatu, zapłaci około 50 tys. zł. Wydaje się, że taka sankcja jest sankcją adekwatną i bardziej dostosowaną do charakteru czynu - uzasadniała w piątek sędzia SN Katarzyna Tyczka-Rote, dodając, że SN uwzględnił zarzut odwołania dotyczący "rażącej niewspółmierności wymierzonej kary".
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że kontrowersyjne jest samo pozostawienie w stanie sędziego, który dopuścił się kradzieży. Niezwykle łagodne potraktowanie złodzieja SN tłumaczył tym, że część do wiertarki, którą ukradł, była niewiele warta (ok. 8 zł.). - Rzecz jednak nie w wartości skradzionego przedmiotu. Chodzi o sam fakt kradzieży. Jeśli dopuszcza się jej sędzia, to traci wymaganą w ustawie "nieskazitelność charakteru". A jest ona warunkiem sprawowania godności sędziego - wskazuje w rozmowie z Fakt24.pl specjalista prawa konstytucyjnego.
Dla pełnego wyjaśnienia tej sprawy, niżej publikujemy fragment analizy prawnej:
Wymierzenie na podstawie art. 109 § 1 pkt 2a u.s.p.kary obniżenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego za czyn popełniony przed wejściem w życie ustawy z dnia 30 listopada 2016 r. o zmianie ustawy - Prawo o ustroju sądów powszechnych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 2103) - dalej: „ustawa z 30.11.2016r.” jest wymierzeniem kary nieznanej ustawie w rozumieniu art. 439 § 1 pkt 5 k.p.k. w zw. z art. 128 u.s.p. Kara z art. 109 § 1 pkt 2a u.s.p. - obniżenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego została wprowadzona do porządku prawnego ustawą z 30.11.2016 r., która weszła w życie dopiero w dniu 6 stycznia 2017 r.
...
Nie znaja sie na prawie. Dostali dyplomy ale brak zdolnosci. Juz od dawna wiemy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:51, 17 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
PRAWO KARNE SĄD NAJWYŻSZY PRAWO WIADOMOŚCI PRAWO DLA CIEBIE
Aktualizacja: 17.04.2018, 13:53 Publikacja: 17.04.2018
Sąd Najwyższy ws. obrazków stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność": Internet jest miejscem publicznym
Fotorzepa, Jerzy Dudek
mat
NAPISZ DO AUTORA
We wtorek Sąd Najwyższy uznał, że internet jest miejscem publicznym. Po rozpoznaniu kasacji Rzecznika Praw Obywatelskich wniesionej na niekorzyść lidera stowarzyszenia „Duma i Nowoczesność” uchylił zaskarżone postanowienie, którym umorzono postępowanie wobec obwinionego o umieszczanie w miejscu publicznym nieprzyzwoitych napisów lub rysunków.
W 2016 r. stowarzyszenie „Duma i Nowoczesność" opublikowało na swojej stronie internetowej serię obrazków z nieprzyzwoitymi i obraźliwymi napisami stylizowanymi na znaki zakazu (np. zakaz pedałowania).
PONIŻEJ DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU
Liderowi stowarzyszenia Mateuszowi S. przedstawiono zarzut umieszczania w miejscu publicznym nieprzyzwoitych treści (art. 141 k.w.). Sąd Rejonowy w kwietniu 2017 r. uznał, że rysunki przez część odbiorców mogą zostać uznane za nieprzyzwoite, ale umieszczenie ich w internecie nie wypełnia znamion wykroczenia - umieszczenia w miejscu publicznym - i umorzył postępowanie.
Rozstrzygnięcie to na niekorzyść obwinionego zaskarżył Rzecznik Praw Obywatelskich, który w kasacji uznał, że sąd błędnie przyjął, iż internet nie jest miejscem publicznym - w efekcie niezasadne umorzył postępowanie. "Wbrew przekonaniu wyrażonemu przez sąd rejonowy, internet nie jest jedynie zapisem danych w komputerach, lecz stanowi on ogólnoświatową sieć, system" uzasadniał kasację Adam Bodnar.
Sąd Najwyższy podzielił pogląd Rzecznika Praw Obywatelskich i uznał, że internet jest miejscem publicznym w rozumieniu art. 141 k.w., co skutkowało uchyleniem zaskarżonego postanowienia i przekazaniem sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy.
Argumenty, na które powoływał się Sąd Rejonowy umarzając postępowanie są anachroniczne i nie zostały uzasadnione w sposób rzetelny - wskazał sąd w ustnych motywach uzasadnienia.
Dodał, że treści publikowane w internecie choć fizycznie rzeczywiście znajdują się na dyskach twardych, to jednak tworzą „pewną przestrzeń", a jeśli są dostępne na stronie internetowej, na którą każdy, bez ograniczeń może wejść, to tym samym przestrzeń taką należy uznać za miejsce publiczne.
SN zwrócił także uwagę, że nie każda strona internetowa może być traktowana jako przestrzeń publiczna. - Dostęp do niektórych treści wymaga na przykład zalogowania się i w takich sytuacjach pojawić się może wątpliwość czy mówimy o przestrzeni publicznej - wyjaśniał sędzia sprawozdawca.
Sprawa wróci teraz do Sądu Rejonowego, który ponownie oceniając zachowanie Mateusza S., będzie musiał uwzględnić dzisiejsze stanowisko Sądu Najwyższego.
Sygn. akt IV KK 296/17?
...
Szok i skandal. Chodzi o zakaz pedalowania. Czyli o zbokow! Internet jest zawalony porno i to nie klopocze smieci z SN! Dopiero zakaz pedalowania ich znieprzywoicil. Trudno znalezec bardziej obludnych falszywych wstretnych dziadow niz SN! Te odpady powinny isc pod gilotyne!
I ZNOWU TEN ZWYRODNIALEC BODNAR! MOWILEM ZE TO JEST NAJGORSZY SYF W KRAJU!
Oczywiscie chodzi o zniszczenie ludzi ostrzegajacych przed zboczencami a nie o przyzwoitosc. Zbole chwila w miejscach publicznych lamia przyzwoitosc i nic.
I nie pocieszajcie sie ze tu chodzi o tych debili. Najpierw wezma ich potem wszystkich.
Nie ma innego wyjscia! Trzeba w kraju powstania ktore zmiecie ten syf bo to juz niewola! Wolnosci juz dawno nie ma.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 17:59, 17 Kwi 2018, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:26, 25 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Warszawa: SN uchylił wyrok 2,5 roku więzienia dla komornika
@a-internauta fakty.interia.pl #polska #wydarzenia #prawo #sadstory
Sprawa komornika skazanego na 2,5 roku więzienia za przekroczenie uprawnień przy licytacji majątku przedsiębiorcy z Nidzicy wróci do ponownego rozpoznania w drugiej instancji - zdecydował Sąd Najwyższy, uwzględniając kasację obrońcy skazanego.
KOMENTARZE (3) : najstarszenajnowszenajlepsze
gorzki99 17 min. temu 0
"Ten sam komornik był już raz prawomocnie skazany w podobnej sprawie w 2014 r. Za zaniżanie wartości sprzętu rolniczego i sprzedanie go umówionemu nabywcy sąd wymierzył mu wtedy karę roku i czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i zakazał wykonywania zawodu przez pięć lat"
zakazał wykonywania zawodu przez pięć lat
2014 zakaz wykonywania zawodu przez 5 lat - az sprawdzilem kalendarz - mamy 2018 - cos sie w matematyce pozmienialo w ostatnich 25 latach? - mnie inaczej uczyli
...
Recydywista..
Coz dziwka dziwkę chroni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:18, 14 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
SN: potajemne nagrywanie rozmowy w której sami uczestniczycie (!) - łamie prawo
SN: potajemne nagrywanie rozmowy w której sami uczestniczycie (!) narusza dobra nagrywanych. Nawet jeśli tego nie udostępnicie.
karer 2 godz. temu +4
SN chyba tutaj pomylil sie w swoim argumencie odnosnie nagrywania przelozonego. W relacjach pracowniczych obowiazuje cos takiego jak wzajemne zaufanie ktore musi istniec. Jesli jedna strona jest w stanie udowodnic ze druga jej nie ufa (przykladowo nagrywanie jest dowodem braku zaufania) to moze rozwiazac umowe z przyczyny utraty zaufania do pracownika/pracodawcy.
SN w tym momencie idzie zbyt daleko. Nagrywanie dla siebie nie moze naruszac czyichs dobr poniewaz nagrywanie jest srodkiem swobody postepowania. Nagrywam to co widze po to zeby nie musiec tego dokladnie pamietac. Jesli nagrywanie byloby nielegalne to czy notatki bylyby legalne?
ZebMcCain 2 godz. temu +5
nagrywam SWOJE prywatne rozmowy i nadal będę to robił w trosce o własne bezpieczeństwo (pomówienia przez biurwę), tak jak kamera w samochodzie tak nagranie rozmowy z urzędasem gwarantuje dla mnie bezpieczeństwo jako niemy, bezstronny świadek zdarzenia
oczywiście biurwy i sady najchętniej zakneblowali by wszystkim oponentom "buzie" w celu ochrony własnej głupoty i braku wiedzy i odpowiedzialności
dolOfWK6KN 1 godz. temu 0
@ZebMcCain: Echhh. Słowo klucz: potajemnie. Nagrywaj sobie co chcesz, tylko uprzedź rozmówców, bo oni też mają prawo do swojej prywatności, tak jak Ty do bezpieczeństwa.
maniak713 2 godz. temu +3
Nie pierwszy ani nie ostatni zapewne przypadek, kiedy SN mija się z logiką i RiGCz-em.
hphp123 2 godz. temu via Android 0
Ciekawe czy rejestracja za pomocą własnej pamięci też jest nielegalną?
maniak713 2 godz. temu +2
@hphp123: Oczywiście! Po każdej rozmowie należy łyknąć pigułkę gwałtu aby wyczyścić pamięć.
moooka 18 min. temu +1
@hphp123: Jeśli tylko w przyszłości stanie się możliwe zgranie audio/video i odtwarzania to pewnie też stanie się tak samo nielegalna.
...
Ludzie miazdza logicznie caly ten Sąd Najwyzszy. Nie mam czego dodawac. Straszne jak niski jest poziom umyslowy sedziow. Kompletny brak logiki. Ludzie sa madrzejsi.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:12, 16 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
NAGRYWANIE ROZMOWY Z SZEFEM TO NIENAJLEPSZY POMYSŁ, O CZYM PRZEKONAŁ SIĘ PEWIEN PRACOWNIK
16 maja 2018 Marcin Karbowiak 0 artykuły,
Pracodawcy to nie tylko właściciele firm, to przede wszystkim ludzie. Ludzie, którzy podobnie jak inni mogą wprowadzać w błąd pracownika w celu uzyskania dowolnej korzyści. Czy niezgodne z zasadami współżycia społecznego zachowanie pracodawcy daje pracownikowi prawo do nagrywania rozmowy bez poinformowania o tym drugiej strony rozmowy? Niekoniecznie.
Nagrywanie rozmowy
Wielokrotnie spotykamy się z sytuacjami, w których jedyną możliwością udowodnienia ustaleń jest nagrywanie rozmowy ustnej lub telefonicznej. W przypadku infolinii jest to w zasadzie standard, który pominąć można jedynie poprzez zakończenie połączenia. Sprawa jest tutaj jasna od samego początku, gdyż o fakcie nagrywania jesteśmy po prostu informowani. Inaczej przedstawia się kwestia rejestrowania wypowiedzi naszego rozmówcy, bez uprzedniego zakomunikowania mu tego.
Nagrywanie rozmowy godzi w dobra osobiste rozmówcy — Sąd Najwyższy
Według wyroku Sądu Najwyższego z dnia 31 stycznia 2018 roku, potajemne nagrywanie rozmówcy naraża na straty jego dobro osobiste. Chcąc zrozumieć kontekst sprawy, warto zapoznać się z pełną treścią wyroku. My omówimy tylko ostatnią jego część, która stanowi odpowiedź na odwołanie pracodawcy, który zrażony wyrokiem Sądu pierwszej instancji, postanowił walczyć o swoje prawa.
Wszystko zaczęło się od rozmowy pracownika z pracodawcą, na której zostały poruszone kwestie warunków rozwiązania umowy. Pracownik w obawie przed “matactwem” osób go zatrudniających zdecydował się na nagrywanie rozmowy z szefostwem, w celu “zabezpieczenia” swoich interesów. Jak się później okazało — pracodawca faktycznie minął się z ustaleniami, przez co pracownik musiał skierować sprawę do Sądu.
Nagrywanie rozmowy
Nagranie miało zostać wykorzystane jako dowód, ale ostatecznie powód wycofał się z tego pomysłu. Pozwany po poznaniu informacji o nagraniu zdecydował się wystąpić na drogę prawną, która pozwoli na żądanie usunięcia nagrania. O ile Sąd pierwszej instancji odrzucił wniosek powoda, o tyle już Sąd Najwyższych przychylił się do jego prośby. To fakty, na które nie mamy wpływu. Możemy za to zastanowić się nad realną zasadnością wyroku.
Nagrywać czy nie nagrywać?
Na to pytanie każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie sam. Kwestie moralne to jedno, ale należy pamiętać o potencjalnych konsekwencjach. Nagrywanie rozmowy może skończyć się nie tylko żądaniem jego zniszczenia, ale pojawieniem się roszczenia o zadośćuczynienie. Mówimy więc o realnych pieniądzach, których, jak sądzę, nikt nie lubi tracić.
Źródło: Wykop, czasopismo.legeartis, Sąd Najwyższy
...
Psychole z SN za ten wyrok piwinni siedzisc. Bydlaki. Teraz kapitalista bedzie sie z was smial. Nie zaplace ci i co mi zrobisz? Nagrasz mnie? To ci przywale taki proces ze bedziesz bezdomny. Ohydne kanalie. SN trzeba zaorac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|