Kolejny napad głupawki ekonomicznej!

BRMTvonUngern

Warto tutaj sprostowac nonsens jaki domorosli ekonomisci medialno-sejmowi wyprodukwali z niczego:
Inflacja i drożyzna nabrały w Polsce charakteru politycznego. Minister finansów i prezes NBP oskarżają się o dopuszczenie do wzrostu cen. W czwartek w Sejmie ma się odbyć debata w tej sprawie -

Ekonomiści protestują. - Mamy umiarkowanie podwyższony poziom inflacji - mówi Stanisław Gomułka z BCC. - Drożyzna to fakt medialny, wymyślony po to by politycy mogli się wzajemnie oskarżać o dopuszczenie do wzrostu cen.
Eksperci podkreślają, że dyskusja ożywa, kiedy drożeją najczęściej kupowane towary. "W Polsce jest to żywność" - mówi Ryszard Petru, główny ekonomista BPH. Jak wyliczył GUS, w czerwcu ceny żywności były o 7,6 proc. wyższe niż przed rokiem. Jednak w tym samym czasie jeszcze szybciej rosły płace. Średnia pensja w sektorze przedsiębiorstw wyniosła w czerwcu 3215 zł, czyli o 12 procent więcej niż w czerwcu 2007 r.
.....
Nawet taki głąb jak Gmolka to rozumie!A Petru to tez przeciez zaden tytan mysli ekonomicznej.
>>>
Petru nawet nieopatrznie wspomnial HISTORIE JAK TO DAWNIEJ ZA BALCEROWICZA BYWALO:
"Kiedy Polska wchodziła do UE, tempo wzrostu cen żywności osiągnęło 9 proc., a pensje rosły wówczas symbolicznie" - dodaje.
.....
Tak istny raj!Balcerowicz wroc!Glod jest dobry dla ludu.
I widzimy jak mocno dostalismy na tym wejsciu do UE.Wprawdzie ceny nie wzrosly ogolnie o 9% tylko 4-5% ale to oznaczalo wraz ze skutkami podwyzek stop %( bo matoly z RPP ,,zaczely walczyc z inflacja'' na ktora nie mialy wplywu bo byla efektem wejscia do UE) mozna szacowac straty na 3,3% PKB rocznie a to oznacza 15-20 mld $ rocznie strat jakie PONOSIMY (bo my nie odrobilismy tych strat) z tytulu samego wejscia do UE.Od roku 2004 uzbieralo sie jak widac ok 87,5 mld $ strat z tytulu SAMEGO WEJSCIA PODKRESLAM!Tyle Polacy mniej zainwestowali i skonsumowali bo im pozarl wzrost cen w chwili wejscia do UE...
Tak niechcacy Petru popwiedzial prawde...
>>>>

"Oczywiście trwająca od kilku miesięcy zwyżka cen żywności jest dokuczliwa przede wszystkim dla najbiedniejszych gospodarstw domowych. Ale dziś skutki wzrostów cen żywności równoważą szybko rosnące wynagrodzenia" - mówi Petru
>>>
Tu juz koles pobredzil.Najbiedniejsze gospodarstwa to jakie?TE Z BEZROBOTNYMI.Oni maja jaki dochod??? 0(zero)
Jesli chleb jest taniutki i kosztuje 10 groszy.
To ile moze kupic chleba bezrobotny?
ZERO BOCHENKOW.
Jesli teraz zgodnie z prawami ekonomii inflacja wzrosnie.To na mocy krzywej Philipsa spowoduje spadek bezrobocia.
Np. jest straszna drozyzna chleb podrozal do 1 zl a wiec 10 krotnie...
ALE BEZROBOTNY MA PRACE!!!Zarabia np. kiepsko 1000 zlotych (juz biore takie najgorsze dno).To ile bochenkow kupi ten wyniszczony inflacja biedak 1000!!Tysiac!
A teraz przyjdzie cwok typu Balcerek.To skandal!Chleb podrozal 10 krotnie!Tak to skandal wrzasna matoly z PiSu czy inne kombinujace jak tu dokopac Tuskowi.To samo wrzasnie Agora.Skonczy sie schlodzeniem gospodarki i bezrobotny wroci na bezrobocie ALE BEDZIE MOGL OGLADAC NA WYSTAWIE TANI CHLEB znow za 10 groszy...Oczywiscie dopoki nie umrze z glodu.Bo glod jest dobry dla ludu...
Na inflacji korzystaja NAJBIEDNIEJSI a bogaci traca bo ich dochody nie wzrosna bo juz maja prace! a poza tym gromadza olbrzymie oszczednosci i tu tez inflacja pozera (co nie jest takie zupelnie negatywne bo nie pozwala bogaczom zyc jako rentierzy czyli nieroby utrzymujace sie z odsetek sciaganych z innych).Rencisci emeryci i budzet z reguly maja indeksacje cenowa wiec nie traca!A budzet tez ma pieniadze bo sa zyski tzw. inflacyjne.Oczywiscie gdy mamy wolny rynek!ZAZNACZAM!A wiec nie sterowany przez kogos.Dlatego takie trepy typu Balcerek i Michnik ,,zwalczaja inflacje''.Aby lud glodowal...
Grozna dopiero jest hiperinflacja no ale ona zaczyna sie teoretycznie od 100% rocznie!A 4% ktore mamy to w ogole nie ma oczym mowic.W kraju rozwijajacym sie jest to oznaka zduszenia gospodarki przez RPP a jeszcze mamy przeciez swiatowy wzrost cen!Ten 4 % w Polsce to patologia za ktora narod placi nizszym standardem zycia i zduszeniem wzrostu PKB do 6% gdy moglo by byc 10 i wiecej.
4% to jest norma dla krajow bogatych typu USA a ze wzgledu na obecny kryzys to i tam norma jest wyzsza 6-8% a dla kraju rozwijajacego sie to kilka razy wyzsza!
>>>>

Skutki wzrostu cen żywności równoważą szybko rosnące wynagrodzenia. W ciągu roku żywność w Polsce zdrożała o 7,6 proc., ale pensje wzrosły w tym czasie o 12 proc.

Nieuzasadnione są pretensje o wzrost cen paliw. Benzyna E95 jest droższa o 28 gr niż rok temu, a i tak za średnią płacę netto można jej kupić o 48 litrów więcej.

Inflacja w czerwcu wyniosła 4,6 proc. Większość krajów UE boryka się z jeszcze szybszym wzrostem cen, ale tylko u nas określenie "drożyzna" zrobiło zawrotną karierę. W dyskusji zupełnie pomijane są towary, których ceny spadają - np. odzieży czy komputerów.
odzież i obuwie są dziś tańsze niż rok temu średnio o 6,5 proc., o 2,5 proc. potaniały rozmowy telefoniczne, o blisko 2 proc. bilety na imprezy kulturalne i sportowe, ceny materiałów budowlanych są dziś o 15 – 30 proc. niższe niż w czerwcu 2007 r. Średnia cena komputera spadła w ciągu roku z 4 do 2,6 tys. zł. W dół idą również ceny samochodów, motocykli, a także nieruchomości, rowerów i telewizorów...
>>>>
Nic dodac nic ujac...