Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:49, 11 Lut 2010 Temat postu: Kolejna kompromitacja sądowa! |
|
|
Lepper i Łyżwiński skazani na więzienie; "To skandaliczny wyrok!"
Pięć lat więzienia dla Stanisława Łyżwińskiego, dwa lata i trzy miesiące dla Andrzeja Leppera - takie wyroki usłyszeli bohaterowie tzw. seksafery w Samoobronie przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim. Wyrok jest nieprawomocny. - To jest skandaliczny wyrok. Proces był utajniony. Żadnego świadka, który potwierdziłby wersję pani Krawczyk nie było, nie ma i jestem przekonany, że nigdy nie będzie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Lepper. - Dla mnie wyrok to święto. Walczyłam nie tylko w imieniu swoim, ale wszystkich molestowanych kobiet - podkreśliła Krawczyk w TVN24.
>>>>>>
Sąd utajnił uzasadnienie wyroku. Także cały proces, który trwał od maja 2008 r., był tajny.
!!!!!!!!!!!!
TAJEMNICA PANSTWOWA!
>>>>>
Przytocze przypuszczalny wyrok jest wzorem pokretnosci:
>>>>>
Łyżwiński był oskarżony m.in. o zgwałcenie kobiety i wykorzystywanie seksualne działaczek Samoobrony
>>>>>
Zakladam ze sad nie zrobil totalnego odlotu i nie skazal za ,,gwalt'' bo to juz byl by szczyt!(Choc niczego nie mozna byc pewnym).Wszyscy wiemy ze PELNOLETNIE kobiety polujace na gwiazdy politykow i tym podobnych dokladnie wiedza co chca osiagnac.
>>>>
- żądanie i przyjmowanie "korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek partii, w tym Anety Krawczyk.
>>>>
To jest dopiero pokretne bo wskazuje na korupcje.Ale to te dzialczki powinny TEZ byc ukarane.Bo sa DWIE STRONY.
>>>>
Zreszta zobaczmy jaki to absurd.Gdyby tak zrobic przeglad wszawki ilu z nich uzyskalo status ,,stoleczny'' w sposob seksualny a wiec ,,skorumpowany''.To by trzeba zwiekszyc ilosc miejsc w wiezieniach wielokrotnie aby ich zamknac...
>>>>>
Szkoda mowic jest to pokaz degeneracji sadow.I sadzenia ,,gazetowego''.Bo wiemy ze to nakrecily media (podrzucila Agrra) a kaczysci wykorzystali.Zniszczylo to Leppera jako rozpustnika w sytuacji gdy lud gloduje...
Teraz debile z mediow maja komisje ,,hazardowe'' jako atrakcje!
A TVN zdejmuje Teraz My bo nikt juz ,,polityki'' w wydaniu PO-PiS nie chce ogladac.(Zreszta akurat nie mowie ze ten program byl glownym winnym.Bo np. kierunek ujawnienia afery Lipinskiego byl sluszny.Pokazuje tylko jak media same sie zniszczyly niszczac Leppera i tym samym forsujac w polityce gosci z wygladu podobnych do nikogo.TRZEBA MYSLEC!Jak Lepper jest telwizyjna dojna krowa to sie ja doi a nie zarzyna na mieso!Bo pozniej do dojenia zostaja kundle).
HEHEHEHEHEHE!
>>>>>
No i oczywiscie w sensie moralnym to jest dla Leppera DOBRE!Biedni to sa ci ktorzy czynia zlo i nic im sie nie dzieje.Natomiast jak masz nawet drobne grzechy i spotyka cie kara nawet za co inne i niesprawiedliwa to dziekuj Bogu ze zadaje ci pokute juz tu na ziemi abys nie musial spedzac czasu w czyscu.Bo czysciec choc jest wyrazem milosci Boga to jest to miejsce strasznego bolu.I nie ma sensu tam trafiac.Lepper popieral ochrone zycia,polityke prorodzinna i wszystkie dobre rzeczy wiec Bog go nagrodzil taka wlasnie pokuta jak nagonka wyrzucenie z polityki i teraz te wyroki...A jesli pomyslimy o tych aferzystach co nic im sie nie dzieje...
To skora nam cierpnie na mysl o tym co z nimi bedzie po smiercii...
brrr...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:18, 26 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Szef Samoobrony Andrzej Lepper domaga się publicznych przeprosin od ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego za jego wypowiedź dotyczącą wyroku w tzw. seksaferze.
Lepper wysłał do ministra list w tej sprawie. Odpowiedzi na razie nie będzie, bo Kwiatkowski do przyszłego tygodnia jest na urlopie. Po powrocie do pracy w poniedziałek minister rozważy, czy udzieli odpowiedzi - poinformowano w ministerstwie.
Według Leppera słowa Kwiatkowskiego, że ten wyrok "jest wyjątkowo sprawiedliwy" poniżają go i "sugerują wszystkim funkcjonariuszom wymiaru sprawiedliwości, w tym sędziom, określone stanowisko co do dalszego orzekania".
- Minister ocenił wszystko bez dokumentów. Panie ministrze na podstawie czego pan to zrobił? Czy pan zapoznał się z 54 tomami akt?(...) Minister mnie oczernił - mówił Lepper podczas dzisiejszej konferencji prasowej w siedzibie Samoobrony w Warszawie.
Zapowiedział, że wyśle pisma m.in. do prezydenta i premiera, w których przedstawi okoliczności dotyczące "seksafery". Ogłosił, że wkrótce ukaże się książka odsłaniająca kulisy sprawy.
Lepper w piątek ocenił też, że wyrok, który zapadł w jego sprawie, to "kpiny z prawa". - Sąd nie znalazł ani jednego świadka, który potwierdziłby wersję Anety Krawczyk. Mnie w miejscach, których dotyczy akt oskarżenia, nie było - zapewnił.
>>>>
Tak Lepper moglby byc nauczycielem dobrych obyczajow dla wszystkich tych Kaczorow Donaldow ktorym stolki tak uderzaja do glowy ze szalejo...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:35, 30 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
Bohaterka seksafery w Samoobronie skazana
Na kary: pół roku więzienia w zawieszeniu oraz roku i 3 miesięcy w zawieszeniu skazał Sąd Rejonowy w Tomaszowie Mazowieckim Anetę. K. b. radną wojewódzką Samoobrony oraz b. posła tej partii Waldemara B. Oboje byli oskarżeni o przywłaszczenie partyjnych pieniędzy.
Aneta K. to główna pokrzywdzona w tzw. seksaferze w Samoobronie.
Jak poinformował w czwartek prezes tomaszowskiego sądu Jacek Gmaj sąd skazał Waldemra B. na karę roku i trzech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Były poseł musi zapłacić również grzywnę w wysokości tysiąca zł. Aneta K. skazana została na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu dna dwa lata. Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny.
Trzecim oskarżonym w tej sprawie jest b. poseł Samoobrony Stanisław Łyżwiński, ale ze względu na stan zdrowia sąd wyłączył jego sprawę do odrębnego postępowania. Wiosną ub. roku bezterminowo odroczył jego proces. Do tej pory nie wyznaczono terminu.
Prokuratura oskarżyła Łyżwińskiego, Waldemara B. i Anetę K. o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilkudziesięciu kandydatów na radnych w wyborach samorządowych w 2002 r., którzy wpłacili w sumie 60 tys. zł za umieszczenie ich na listach wyborczych Samoobrony. Pieniądze te nie trafiły jednak na konto partii. Według prokuratury, oskarżeni działali wspólnie, w porozumieniu i z góry założyli, że wpłacane pieniądze przejmą i przeznaczą na własne potrzeby. Aneta K. była wówczas dyrektorem biura Łyżwińskiego.
W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że Łyżwiński przywłaszczył pieniądze pochodzące z Kancelarii Sejmu. Według prokuratury we wrześniu 2004 r. b. poseł przywłaszczył 62,8 tys. zł. Pieniądze przelał z konta swego tomaszowskiego biura poselskiego na konto Agencji Nieruchomości Rolnych w Warszawie, jako zapłatę za zakup przez jego synów nieruchomości rolnej położonej w gminie Biała Rawska.
Ustalono także, że w marcu 2005 przywłaszczył on kolejne 110 tys. zł, przelewając tę kwotę z konta swego biura poselskiego na konta należące do syna. Według prokuratury, pieniądze te były wypłacane na prowadzenie biura poselskiego i poseł nie miał prawa nimi inaczej rozporządzać. Tym samym - zdaniem śledczych - działał na szkodę Kancelarii Sejmu. Za te czyny może mu grozić kara do pięciu lat więzienia.
Aneta K. ujawniła seksaferę i była głównym świadkiem w tej sprawie. Oskarżonymi w "seksaferze" są szef Samoobrony Andrzej Lepper i Łyżwiński. W tej sprawie zapadł jeden prawomocny wyrok. Sąd skazał Łyżwińskiego na karę 3,5 roku więzienia. Sprawa zarzutów wobec Leppera i częściowo Łyżwińskiego po apelacji obrońców trafiła ponownie do sądu I instancji.
>>>>>
No i na podstawie jej zeznan sad skazywal ! A Wyborcza pisala ,,sama prawde'' ... Gratulujemy elicie wszawki bohaterki walki o sprawiedliwosc ... Zreszta Aneta K jest duzo uczciwsza niz Michnik Kaczynski i spolka... Jej szlo tylko aby nie byc sprzataczka i sie wybic ...
Ja skazali jego nie skaza ... Taka ,,sprawiedliwosc''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:49, 10 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Samorządy protestują przeciwko likwidacji małych sądów
Samorządowcy ze Związku Gmin Lubelszczyzny protestują przeciwko zamiarom Ministerstwa Sprawiedliwości, które chce likwidacji siedmiu małych sądów rejonowych w regionie. Samorządowcy zapowiedzieli powołanie komitetów obrony sądów.
Realizacja zamiaru ministra sprawiedliwości będzie się wiązała z uciążliwościami dla naszych mieszkańców – powiedział na konferencji prasowej w poniedziałek przewodniczący Związku Gmin Lubelszczyzny Jan Mołodecki. W przyjętym stanowisku samorządowcy uznali plany likwidacji sądów za „działania nieobiektywne i nieuzasadnione”. W Lubelskiem mają być zlikwidowane sądy rejonowe w Łukowie, Opolu Lubelskim, Rykach, Włodawie, Hrubieszowie, Janowie Lubelskim i Krasnymstawie. Burmistrzowie tych miast oraz starostowie powiatów otrzymali zaproszenie na spotkanie konsultacyjne z ministrem sprawiedliwości na 16 stycznia.
Obecni na konferencji prasowej w poniedziałek burmistrzowie podkreślali, że likwidacja sądów w ich miastach będzie powodowała konieczność dalekich - sięgających 70 kilometrów - dojazdów, szczególnie uciążliwych w przypadku konieczności korzystania z komunikacji publicznej, która w regionie jest słabo rozwinięta. Oznacza to, ich zdaniem, przerzucenie części kosztów funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości na obywateli.
Samorządowcy uważają, że minister chce zlikwidować sprawne, dobrze funkcjonujące sądy. Podali przykład sądu w Hrubieszowie, gdzie na jednego sędziego w pierwszym półroczu tego roku przypadało ponad tysiąc spraw, podczas gdy na sędziego sądu rejonowego w Zamościu – tylko niespełna pięćset.
Burmistrzowie mówili, że zostali zaskoczeni zmianą polityki ministerstwa. W Hrubieszowie w ubiegłym roku oddany został do użytku nowy budynek sądu, a samorząd Opola Lubelskiego przekazał nieodpłatnie Ministerstwu Sprawiedliwości działkę w centrum miasta przeznaczoną na nową siedzibę sądu i prokuratury. Podkreślali, że likwidacja sądów wpłynie na marginalizację ich miast.
Samorządowcy zapowiedzieli, że w miastach, w których mają być likwidowane sądy powstaną KOS-y, czyli komitety obrony sądów. Ich członkowie będą zbierać podpisy pod apelem w obronie placówek przewidzianych do likwidacji. Planują też spotkanie z parlamentarzystami z Lubelszczyzny, aby prosić ich o interwencję.
Według projektu rozporządzenia ministra sprawiedliwości zniesione zostałyby sądy rejonowe, w których pracuje do 14 sędziów włącznie. Rozporządzenie miałoby wejść w życie 1 lipca tego roku. Według planów ministerstwa zmiany miałyby doprowadzić do lepszej organizacji pracy w sądownictwie oraz przynieść oszczędności finansowe. W miejsce ponad stu najmniejszych sądów miałyby powstać wydziały zamiejscowe większych sądów rejonowych.
Rzeczniczka prasowa ministra sprawiedliwości Patrycja Loose powiedziała PAP na początku stycznia, że wstępnie przewidziane są do likwidacji 122 małe sądy, ale trwają konsultacje i ta liczna może ulec zmianie.
>>>>>
Oczywiscie tuskom chodzi o ,,oszczednosci'' jak z receptami czyli aby nie dawac kasy . Takie motywy sa obrzydliwe . Jednak jest jeszcze cos innego . Czy malutkie sady lokalne sa naprawde niezalezne ? Od lokalnych kacykow . I to jest pytanie !
fot. PAP/Paweł Kula -
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:43, 25 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
SN: wyrok wobec Łyżwińskiego dot. "seksafery" uchylony
Wyrok wobec b. posła Samoobrony Stanisława Łyżwińskiego dotyczący "seksafery" został w środę uchylony przez Sąd Najwyższy. Sprawa trafi do sądu apelacyjnego. Ostateczny jest natomiast wyrok wobec b. posła ws. podżegania do porwania oraz kara ponad roku więzienia.
- Sąd Najwyższy uznał, że doszło do naruszenia wymogów rzetelnego procesu, skoro sąd apelacyjny nie odniósł się do szeregu zarzutów podniesionych w apelacji i dotyczących istoty sprawy - mówił w uzasadnieniu wyroku SN sędzia Andrzej Ryński. Dodał, że sposób sporządzenia uzasadnienia przez II instancję uniemożliwił pełną kontrolę wydanego orzeczenia. SN wskazał, że w uzasadnieniu SA nie odniósł się konkretnie do zarzutów obrony dotyczących zeznań części świadków i oceny tych zeznań oraz ich wagi dowodowej. Tymczasem - zgodnie z prawem - sąd odwoławczy jest obowiązany rozważyć wszystkie wnioski i zarzuty wskazane w środku odwoławczym. Według SN argumentacja sądu apelacyjnego w odniesieniu do niektórych zarzutów obrony była natomiast "bardzo ogólna, a właściwie jej nie było". "Dlatego SA będzie musiał teraz w sposób bardziej precyzyjny odnieść się do zarzutów ze skarg apelacyjnych" - powiedział Ryński.
W marcu zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Łodzi rozpatrując odwołanie obrony od wyroku Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim, zmniejszył z 5 do 3,5 roku karę dla Łyżwińskiego i uchylił wyrok wobec lidera Samoobrony Andrzeja Leppera. Uzasadnił to błędami proceduralnymi popełnionymi przez sąd I instancji. Ponieważ co do dwóch zarzucanych czynów zarówno Lepper jak i Łyżwiński mieli działać wspólnie i w porozumieniu, to w tym zakresie sprawa dotycząca Łyżwińskiego została skierowana do ponownego rozpoznania, a łączna kara zmniejszona. Sąd apelacyjny uznał także, że sąd I instancji dokonał prawidłowej oceny prawnej co do pozostałych pięciu zarzutów postawionych Łyżwińskiemu.
W środę SN uchylił orzeczenie dotyczące czterech spośród pięciu pozostałych zarzutów - w tym gwałtu i przyjmowania oraz żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, a także wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet. Zajmie się nimi ponownie Sąd Apelacyjny w Łodzi.
Ostateczny jest natomiast wyrok roku i trzech miesięcy więzienia za ostatni ze stawianych Łyżwińskiemu zarzutów - podżegania w latach 1999-2000 do porwania i przetrzymywania biznesmena Zbigniewa B. Według śledczych, b. poseł chciał w ten sposób zmusić go do zapłaty pół miliona złotych z tytułu rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach wspólnej działalności gospodarczej.
Sąd Najwyższy nie podzielił jednak większości innych zarzutów kasacji. Broniący Łyżwińskiego mec. Włodzimierz Jastrząb mówił, że "osądzony został człowiek, z którym - ze względu na jego stan zdrowia - nie było żadnego kontaktu, gdyż był pod wpływem środków przeciwbólowych i uspokajających". Przedstawicielka prokuratury wniosła o oddalenie kasacji.
- Stan zdrowia skazanego był cały czas monitorowany, a sąd otrzymywał informacje od lekarza z aresztu. Skoro sąd dysponował takimi zaświadczeniami, to nie było podstaw do dopuszczania na wniosek obrony opinii biegłych - wskazał SN. Jak mówił sędzia Ryński, już II instancja wskazała, że Łyżwiński mógł fizycznie uczestniczyć w rozprawach i w tym zakresie nie doszło do naruszenia prawa do obrony.
Seksaferę w Samoobronie ujawniła w grudniu 2006 r. "Gazeta Wyborcza", opierając się na relacji Anety Krawczyk - b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta powiedziała m.in., że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Dwa zarzuty stawiane Lepperowi dotyczyły lat 2001-2002. B. wicepremiera oskarżono o żądanie i przyjmowanie w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Krawczyk oraz o usiłowanie doprowadzenia w 2002 r. innej kobiety związanej z Samoobroną do obcowania płciowego. Sad okręgowy skazał w lutym 2010 r. Leppera na dwa lata i trzy miesiące więzienia. Po uchyleniu tego orzeczenia przez SA sprawą miał się ponownie zająć piotrkowski sąd. Wątek Leppera został jednak umorzony po samobójczej śmierci lidera Samoobrony w sierpniu zeszłego roku. Śledztwo ws. samobójstwa Leppera wciąż prowadzi warszawska prokuratura.
>>>>>
Sprawa od poczatku byla skrecona . Owszem grzech byl czyli cudzolozenie . Nie mozemy tego bagatelizowac ale to nie jest karalne .
Poza tym kolesi okraglostolowcy nie takie swinstwa maja na sumieniu .
Rzecz jasna nie stawiam tego za wzor ale pamietjamy ze wybieramy z gosci MOCNO UMOCZONYCH i ci z Samoobrony byli najmniej (oporcz LPR rzecz jasna to oczywiste ) a byli za rozwiazaniami prospolecznymi i stad ich popieralem ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:30, 11 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
ędziom trudniej będzie przejść na emeryturę
Ministerstwo Sprawiedliwości zakończyło wstępne prace nad reformą stanu spoczynku sędziów. Będzie on przysługiwał dopiero po ukończeniu 67 lat - informuje "Rzeczpospolita".
Resort sprawiedliwości proponuje m.in. wydłużenie z 65 do 67 lat wieku uprawniającego do przejścia w stan spoczynku dla wszystkich, także dziś orzekających sędziów. Wiąże się to z reformą powszechnego systemu emerytalnego i ma następować stopniowo do 2020 r.
Resort chce też, aby sędzia, który przez rok będzie na zwolnieniu lekarskim, przechodził w stan spoczynku bez względu na wiek, ale dopiero wówczas, gdy dostarczy zaświadczenia lekarskie o niezdolności do pracy. Wcześniejszy stan spoczynku - po przepracowaniu 25 lat (kobiety) i 35 lat (mężczyźni) - ma być możliwy tylko dla sędziów, którzy trafią do zawodu do stycznia 2013 r.
Do wprowadzenia reformy nie będzie potrzebna zmiana konstytucji, wystarczy nowela ustawy o ustroju sądów powszechnych. Projekt założeń ma być gotowy pod koniec marca. Planuje się, że zmiany wejdą w życie od stycznia 2013 r.
>>>>
No pacz pan faszyzm ! Za atkie numery to Bruksela planowala sankcje na Wegry ! Tez majstrowali przy wieku sedziow tylko na odwrot ...
Chyba ze Bruksela chce aby sedziowie odchodzili jak najpozniej ? 75 85 amoze 100 ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:12, 23 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Co jeszcze musi podpalić syn adwokata, by go wsadzili?!
Fakt
- Jak mamy czuć się bezpiecznie, gdy piroman wciąż chodzi na wolności? Czy musi dojść do jakiejś tragedii, żeby wreszcie trafił za kratki? - pytają przerażeni mieszkańcy warszawskiego Śródmieścia. Decyzja sądu, by Jacka T. objąć tylko policyjnym dozorem, a nie wsadzać do celi, to dla nich skandal. Prokuratorzy zapowiedzieli już, że nadal będą domagać się aresztu dla piromana.
Mimo, że ciążą na nim zarzuty za podpalenie 9 aut w kwietniu ubiegłego roku, dalej pozostaje bezkarny. Wtedy także miał trafić do aresztu na dwa miesiące, ale jego rodzina wpłaciła 60 tys zł kaucji i groźny wandal wyszedł na wolność. Skutek? Znowu podkładał ogień, utwierdzając się w przekonaniu, że nikt nie może go powstrzymać. W minioną sobotę Jacek T. puścił z dymem kolejnych 7 samochodów, za co usłyszał już zarzuty. Niestety choć prokuratorzy wnioskowali o wsadzenie go do aresztu na trzy miesiące sąd przyznał mu tylko policyjny dozór.
– Jestem zdruzgotany tą decyzją, przecież to psychopata, który już dawno powinien siedzieć w więzieniu – mówi pan Tomasz (53 l.), właściciel jednego ze spalonych samochodów. – Straciłem kilkanaście tysięcy złotych, ale bardziej niż pieniądze interesuje mnie bezpieczeństwo moje i moich bliskich. Czy ten człowiek musi kogoś zabić, żeby sąd wsadził go wreszcie za kratki?! – pyta ofiara podpalacza.
Prawnicy przekonują, że Jacek T. już za pierwszym razem powinien trafić do aresztu. – Przecież to podręcznikowy przykład zastosowania takiego środka zapobiegawczego. Jeżeli podejrzany ma już na koncie podobne przestępstwa, automatycznie powinno się go osadzić w areszcie, by zapobiec kolejnym występkom – twierdzi mec. Piotr Kruszyński. Prokuratura już zapowiedziała, że złoży zażalenie.
– Istnieje uzasadniona obawa, że przebywając na wolności podejrzany będzie mógł wpływać na zeznania świadków. Dodatkowo czyn, o który jest oskarżony podlega wysokiej karze, a już samo to może być przesłanką do tymczasowego aresztowania – mówi prokurator Dariusz Ślepokura (36 l.).
Tym bardziej, że podpalenia samochodów to nie jedyne występki których dopuścił się Jacek T. Zdaniem jego byłych sąsiadów piroman podpalał też śmietniki, wycieraczki, a nawet drzwi w budynku, w którym kiedyś mieszkał. Co puści z dymem następnym razem?
>>>>
No to jest mafia a jak mafia to bezkarna z definicji !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:03, 27 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Protesty przed MS przeciw reorganizacji sądów rejonowych
Przedstawiciele środowisk lokalnych i samorządów będą protestować do piątku w Warszawie przed siedzibą resortu sprawiedliwości przeciwko planom reorganizacji sądów rejonowych. Pierwsza z serii pikiet odbyła się we wtorek.
- Od wtorku do piątku prowadzimy przed Ministerstwem Sprawiedliwości "rekolekcje konstytucyjne", kwestionujemy zgodność z ustawą zasadniczą projektu rozporządzenia zakładającego reorganizację sądów - powiedział organizator protestu, pochodzący z Sochaczewa warszawski adwokat Wojciech Błaszczyk, prezes Stowarzyszenia Amici Curiae. Resort sprawiedliwości prowadzi prace nad rozporządzeniem likwidującym sądy rejonowe, w których pracuje do 14 sędziów, i przyłączeniem tych sądów - już jako wydziały zamiejscowe - do innych sądów rejonowych. W miejsce około 120 najmniejszych sądów miałyby powstać filie większych sądów rejonowych. Reorganizacja miałaby wejść w życie 1 lipca tego roku. Przeciw temu protestują władze powiatów, w których znajdują się przeznaczone do reorganizacji sądy oraz pracownicy tych sądów.
We wtorek przed MS pikietowało ponad 40 osób - przede wszystkim przedstawicieli powiatu opatowskiego. - Będziemy przed ministerstwem przez cztery dni, zaczynamy codziennie o 12. Do czwartku będą to małe pikiety, kulminację protestu z udziałem przedstawicieli 40 powiatów zaplanowaliśmy na piątek - poinformował Błaszczyk. Dodał, że wówczas uczestnicy protestu przejdą sprzed Ministerstwa Sprawiedliwości pod kancelarię premiera. Przedstawicielom MS i szefa rządu zostaną przekazane petycje.
- Być może drogą do kompromisu jest wydłużenie okresu obowiązywania przygotowywanego rozporządzenia o rok, do 2013 r., a przez ten czas Trybunał Konstytucyjny mógłby się wypowiedzieć na temat konstytucyjności tego rozwiązania - zaznaczył Błaszczyk. Dodał, że stowarzyszenie będzie dążyło do zmiany przepisów Prawa o ustroju sądów powszechnych, które upoważniają ministra - po zasięgnięciu opinii Krajowej Rady Sądownictwa - do znoszenia sądów. - To Sejm powinien tworzyć i znosić sądy - zaznaczył adwokat.
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin podkreślał wielokrotnie, że po reformie nie zniknie żaden wydział ani etat sędziowski, a obywatele będą mogli wszystkie sprawy - tak jak do tej pory - rozstrzygać w dawnych miejscach. - To, co znika, to pewna liczba etatów prezesów sądów - mówił. W ostatni weekend w podjętej uchwale Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" wyraziło "zdecydowany sprzeciw wobec planów likwidacji ponad stu sądów rejonowych". - Proponowana reorganizacja struktury sądów dokonywana jest w oparciu o niejasne kryteria, w oderwaniu od potrzeb społeczności lokalnych i bez przeprowadzenia rzetelnej analizy skutków takich działań - napisało stowarzyszenie.
>>>>>
No tak metne reformy ktorych tfurcy nie bardzo wiedza o co im chodzi a pozniej skutki targiczne . Ilez to razy po 89 roku to przezywalismy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:56, 05 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Powszechne łamanie prawa pracy w sądach
"Dziennik Gazeta Prawna": Ponad 5 proc. zatrudnionych w sądach urzędników i personelu technicznego pracuje na tzw. śmieciowych umowach. To 1,6 tys. osób. Sądy zamiast stać na straży przepisów, same je łamią.
Tych osób nie dotyczy kodeks pracy, więc nie mają prawa do urlopu. Nie przysługuje im również odprawa, a ich zatrudnienie można wypowiedzieć z dnia na dzień. Dzieje się tak, mimo że w sądach takie osoby wykonują często poważne obowiązki urzędnicze, np. asystenta sędziego. Śmieciowe zatrudnienie prowadzi do tego, że instytucje które mają dawać przykład innym i dbać o przestrzeganie prawa, same je łamią. W efekcie dochodzi do kuriozalnych przypadków, gdy zleceniobiorcy, zatrudnieni np. w sądzie rejonowym, pozywają go do sądu pracy, aby ten ustalił, że obie strony łączy umowa o pracę, a nie cywilnoprawna.
Taki proces - i stałe zatrudnienie - wygrała np. była stażystka w sądzie rejonowym, której pracodawca nie przedłużył kolejnego trzeciego już zlecenia.
>>>>
Sady daja przyklad jak lamac prawo . Nie dziwi juz nic ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:14, 18 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Absurd w Katowicach. Prokurator jest bezkarny?
"Rzeczpospolita" pisze o bezkarności prokuratora z Katowic, który posłał niewinnego człowieka na 27 miesięcy do aresztu. Gazeta opisuje sprawę właściciela ośrodka turystycznego w Turawie w województwie opolskim.
Krzysztof Stańko został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze w 2003 roku, a po przesłuchaniu przez prokuratora Romana Pietrzaka z katowickiej prokuratury apelacyjnej, trafił na ponad 2 lata do aresztu.
Prokurator uznał, że wyprodukował on w kuchni ośrodka 200 kg amfetaminy i trzymał je na wyspie na Jeziorze Turawskim. 20 dni po zatrzymaniu specjaliści CBŚ uznali, że w ośrodku nie ma śladów narkotyków, dodatkowo na jeziorze nie było żadnej wyspy. Prokurator jednak prowadził sprawę i wnioskował o kolejne przedłużenia aresztów na podstawie zeznań świadka koronnego, gangstera Macieja B. ps. Gruby - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Sądy już dwóch instancji zarzuciły prokuratorowi prowadzenie działań niemoralnych i nieetycznych, pozbawionych oparcia w materiale dowodowym. Jak pisze gazeta, mimo tego, przełożeni prokuratora nie zamierzają wobec niego wyciągać konsekwencji.
Więcej o sprawie w "Rzeczpospolitej".
>>>>
Jaki znowu absurd ? To jest ,,wysoki standard uslug'' ktory gwarantuja korporacje zawodowe o ktorym tyle slyszymy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:24, 01 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Sąd skazał i... wypuścił pedofila. Sąsiedzi boją się o dzieci
Sąd skazał Krzysztofa H. na trzy lata więzienia za próbę molestowania dziecka. I tego samego dnia kazał wypuścić go z aresztu. W przeszłości taka wyrozumiałość wymiaru sprawiedliwości omal nie skończyła się tragicznie. Na wolności zboczeniec zaatakował 12-letniego chłopca - informuje "Dziennik Wschodni".
– Zapadł wyrok, a Krzysztof H. znowu jest na wolności. I wszyscy sąsiedzi boją się o swoje dzieci – zaalarmował nas Czytelnik.
Proces Krzysztofa H. z Lublina zakończył się 18 maja. Sąd Okręgowy skazał go na trzy lata więzienia i jednocześnie zdecydował, że uchyla mu areszt.
– Sąd uznał, że dalszy pobyt Krzysztofa H. w areszcie będzie miał ciężkie skutki dla jego najbliższych – mówi Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. – Jego konkubina jest chora.
Z trzyletniego wyroku Krzysztof H. odsiedział do tej pory osiem miesięcy. Wezwanie do stawienia się w zakładzie karnym dostanie dopiero wówczas, gdy wyrok się uprawomocni. To może potrwać nawet kilka miesięcy.
Prokuratura nie zaskarżyła decyzji o wypuszczeniu mężczyzny na wolność.
– Areszt stosowany jest po to, żeby proces toczył się bez przeszkód – tłumaczy Dorota Kawa, prokurator rejonowy w Lublinie. – Sąd wymierzył już karę. Nie będziemy odwoływać się od wyroku.
Krzysztof H. wpadł we wrześniu ub. roku. Wówczas policja otrzymała sygnały o mężczyźnie, który siedząc w samochodzie zaczepia dzieci na terenie gminy Ludwin. Zboczeniec zatrzymał się przy 12-latku, który szedł na boisko. Zapytał, jak dojechać do sąsiedniej miejscowości. Potem poprosił chłopca, by z nim pojechał i pokazał drogę. W samochodzie kazał dziecku ściągać spodenki. 12-latkowi udało się wyskoczyć z auta.
Tego samego dnia ten sam mężczyzna próbował wciągnąć do samochodu jeszcze jednego chłopca. Jemu również udało się uciec.
Na podstawie rysopisu policjanci wytypowali, że porywaczem jest 41-letni Krzysztof H. Został aresztowany i oskarżony o próbę molestowania 12-latka.
Mężczyzna ma jeszcze jeden proces, który toczy się przed sądem w Świdniku. Według śledczych, jesienią 2009 roku Krzysztof H. zwabił nastolatka do samochodu, a w lutym 2010 roku – kolejnego chłopca do piwnicy. Przytrzymywał ich za ubranie, ale dzieciom udało się uciec.
Za te sprawy został zatrzymany w listopadzie 2010 roku. Prokuratura wystąpiła o jego aresztowanie, ale sąd oddał go pod dozór policji. Podejrzany tłumaczył, że umieszczenie go za kratkami pociągnęłoby ciężkie skutki dla jego rodziny: dzieci i konkubiny. Nie upłynął rok, a zaatakował nastolatków w gminie Ludwin.
>>>>
Istotnie nalezy utworzyc osrodki izolacji dla pedofilow i innych recydywistow . Kara to jedno a zagrozenie to drugie . Jesli oddzielamy chorych psychicznie bo nie funkcjonuja normalnie . TO O ILE WAZNIEJSZE ODDZIELENIE ZWYRODNIALCOW !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:54, 06 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Umorzą sprawę mafijnej rzezi w "Gamie"?
Sprawa zabójstwa pięciu osób w restauracji Gama w 1999 r., największej gangsterskiej masakry w historii stolicy, zostanie najprawdopodobniej umorzona w ciągu kilku tygodni - dowiedział się portal tvp.info.
Z informacji, do jakich dotarł portal tvp.info wynika jasno, że śledztwo w sprawie masakry w Gamie powinno zostać formalnie umorzone do końca sierpnia lub na początku września. Po 13 latach prokuratorzy doszli do wniosku, że nie ma już żadnych szans na znalezienie dowodów, pozwalających na postawianie zarzutów sprawcom i zleceniodawcy mordu. Śledztwo w tej sprawie od kilku lat zawieszone.
Strzelanina w warszawskiej restauracji Gama, była punktem kulminacyjnym wojny pomiędzy gangsterami z grupy wołomińskiej. Pod koniec 1998 r. w gangu doszło do secesji. Grupa młodych i ambitnych gangsterów pod wodzą Karola S. ps. Karol, zdecydowała się zerwać współpracę z organizacją, na czele której stał Marian K. ps. Maniek, osławiony boss "Wołomina". Za początek wojny przyjmuje się wybuch bomby pod samochodem "Mańka".
Do prawdziwej tragedii doszło jednak 31 marca 1999 roku. Wczesnym popołudniem słynąca z dobrych pierogów restauracja "Gama" była ulubionym miejscem "Mańka". Od rana, razem z ludwikiem A. ps Lutek, załatwiali tam swoje mroczne interesy. Bossom towarzyszył Olgierd W. ps. Łysy, który był ochroniarzem i kierowcą Mariana K. Po południu dołączyli do nich Piotr Ś. ps. Kurczak i Mariusz Ł. ps. Piguła.
W pewnym momencie do lokalu wpadło trzech lub czterech, do dzisiaj nieustalonych mężczyzn i zaczęło strzelać do zebranych. "Maniek" i jego druh Ludwik A. ps. Lutek zginęli podziurawieni kulami. Podobny los podzieliła pozostała trójka. Co interesujące, w zakrwawionym ubraniu "Mańka" policja znalazła zdjęcia kilku najważniejszych postaci bandy "Karola".
Pod koniec lipca antyterroryści ujęli Karola S. i czterech jego kompanów. Boss schował się w specjalnym schowku i policjanci odkryli go dopiero po dwóch godzinach przeszukiwania mieszkania. Paweł J. "Japa" próbował wyrzucić pistolet z tłumikiem. Wpadli też Robert B. "Bieniasty", Cezary R. "Popo" i Andrzej M. "Niuniek". Zatrzymania uniknął Andrzej T. ps. Tyburem, który wpadł dopiero w listopadzie 2009 r. Rok później „Karol” i członkowie jego gangu zostali skazani za zabójstwa "Baniaka" i "Kajtka". Nigdy nie usłyszeli zarzutów związanych z masakrą w Gamie.
>>>>
Kolejny niewiarygodny sukces sadowy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:52, 18 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Gowin "głęboko zaniepokojony". Notariusze będą mieli problem?
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin bada, czy wszcząć postępowania dyscyplinarne wobec szefostw izb notarialnych za - jego zdaniem - bezzasadne utrudnianie aplikantom notarialnym wejście do zawodu. Nie my, a złe prawo jest winne - odpowiadają notariusze.
Chodzi o sytuację z ostatnich tygodni, szeroko opisywaną na prawniczych forach internetowych. Dyskusja rozgorzała w pierwszej dekadzie lipca, po tym jak dobiegł końca ostatni rok aplikacji notarialnej dla ponad tysiąca osób. Absolwenci aplikacji przed przystąpieniem do egzaminu zawodowego w macierzystych izbach notarialnych (jest ich w kraju 11) powinni odebrać zaświadczenie o ukończeniu szkolenia - teoretycznie w terminie 7 dni od końca czerwca.
Około 150 absolwentów z kilku izb nie otrzymało takiego zaświadczenia, bo nie zaliczyli jeszcze kolokwiów organizowanych przez izby, co stanowi formalny powód niewydania im zaświadczeń. Absolwenci aplikacji piszą na internetowych forach, że w ten sposób samorząd notariuszy - broniąc swego interesu - blokuje im możliwość podejścia do egzaminu, po którym staliby się oni konkurencją dla "starych".
Zaniepokojenie takim stanem rzeczy wyraził minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Spotkał się we wtorek z przedstawicielami izb notarialnych, w których nie wydano aplikantom zaświadczeń. Przed spotkaniem komentował, że takie zachowanie jest "oburzające" i zapowiadał wszczęcie postępowań dyscyplinarnych. Po spotkaniu z notariuszami ton wypowiedzi ministra był łagodniejszy.
- Uczestniczący w spotkaniu prezesi zapewnili mnie o podjęciu stosownych uchwał w ciągu najbliższych dni. Po przesłaniu tych uchwał i ich drobiazgowej analizie, ze szczególnym uwzględnieniem uchwał uniemożliwiających uzyskania aplikantom stosownego zaświadczenia, podejmę decyzję, co do wszczęcia ewentualnych postępowań dyscyplinarnych - poinformował minister.
"Głęboko zaniepokojony" tymi wypowiedziami jest notariat. - Ministerstwo, zamiast skupić się na rzetelnym prawie regulującym kształcenie notariuszy, koncentruje się na uzyskaniu doraźnych korzyści politycznych. A źródłem problemów z aplikacją jest złe prawo. Brak w nim jednoznacznych przepisów jak traktować aplikantów, którzy kolokwiów nie zaliczyli - powiedziała PAP rzeczniczka Krajowej Rady Notarialnej Joanna Greguła.
Jak podkreślają rejenci, prawo rad izb do organizowania kolokwiów wynika wprost z rozporządzenia ministra. "Spośród ponad 1000 aplikantów zaświadczeń może nie dostać ok. 150. Nie ma więc mowy o blokowaniu zawodu. Celem szkolenia ma być rzetelne przygotowanie do zawodu zaufania publicznego, a nie wydanie zaświadczenia. Czy uczciwe jest, żeby osoby, które nie zaliczyły kolokwiów w ramach aplikacji, otrzymywały zaświadczenia o jej odbyciu tak samo jak ci, którzy wykazali się odpowiednią wiedzą?" - dodała Greguła.
Notariat to jeden z samorządów zawodów zaufania publicznego, skupiający prawie 2,3 tysiąca rejentów. Ich pozycja jest nieco inna niż np. adwokatów czy radców prawnych: notariusze, prowadzący prywatne kancelarie notarialne, wykonują w części funkcje państwowe, poświadczając swoim urzędem legalność np. dziedziczenia, większych transakcji biznesowych czy zakupu nieruchomości. Bezpośredni nadzór nad notariatem sprawuje minister sprawiedliwości. Z racji specyficznej pozycji notariuszy, łączących działalność prywatną z państwową, minister ma wobec notariuszy większe uprawnienia niż wobec innych samorządów prawniczych.
>>>
Watpie czy procesowanie ma sens bo oni sobie tak prawo ustawili . I w sadzie trzeba udowodnic ze oni to prawo przez nich przepchniete lamia . Im latwo sie wykrecic ... To sie zalatwia W SEJMIE . Zamiast odbierac ludziom emerytury trzeba bylo zrobic porzedek np. z tymi . Niech sie Gowin zapyta kolegow co robili przez ostatnie 20 lat w parlamencie skoro nie mieli czasu na takie ,,bzdury'' jak zwalczanie przestepczosci mafijnej np. wsrod notariuszy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:54, 03 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
"Polska The Times": powrót morderców
W ciągu najbliższych 5 lat na wolność wyjdzie niemal setka skazanych pierwotnie na śmierć przestępców – alarmuje "Polska The Times". Byli sprawcami seryjnych morderstw, popełnili makabryczne zbrodnie, za które zostali skazani na karę śmierci.
Uniknęli wykonania wyroku najpierw za sprawą moratorium na wykonanie kary śmierci w 1988 roku. Następnie, z powodu amnestii, jaką ogłoszono rok później. Wówczas wszystkie kary śmierci zamieniono mordercom na 25 lat więzienia.
Jak ustaliła "Polska The Times", w ciągu najbliższych 5 lat na wolność wyjdzie prawie setka przestępców, którym kończy się kara 25 lat pozbawienia wolności. Jeśli weźmie się pod uwagę tych, którzy skorzystają z możliwości ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po odbyciu 15 lat kary, ta liczba może być większa. I nie ma możliwości odizolowania ich od społeczeństwa.
Seryjni mordercy z Polski. Wkrótce będą wolni? - przeczytaj więcej w serwisie Na Tropie
- Jeśli chodzi o prognozy dotyczące ich resocjalizacji, to są one ograniczone. W kontekście tej grupy zabójców działania resocjalizujące odnoszą skutek tylko wtedy, gdy terapia jest kontynuowana - mówi były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, obecnie poseł PO.
>>>>
No super ! Zwyrodnialcy ktorych juz tu powinno nie byc z nami ... Wychodza na wolnosc po kolejnych biurokratycznych moratotoriach. Taki ,,humanizm'' biurokratyczny...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:30, 27 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
"Po cholerę 12 lat?" - prawnicy spodziewają się rekordowego odszkodowania
12 lat i 3 miesiące spędził w areszcie uniewinniony tydzień temu Czesław Kowalczyk. I wyszedł zza krat. Na co może liczyć? W opinii prawników: na rekordowe odszkodowanie i zadośćuczynienie - nawet kilka milionów złotych. - Po cholerę kogoś trzymać 12 lat w areszcie? - pyta prof. Marian Filar. A prof. Piotr Kruszyński odpowiada: - To paranoja.
Sąd Okręgowy w Gdańsku uniewinnił Czesława Kowalczyka od zarzutu zabójstwa w grudniu 1998 r. Mężczyzna został wcześniej skazany na dożywocie, a następnie na 25 lat więzienia, w areszcie przesiedział 12 lat i 3 miesiące. Ostatni wyrok jednak skasował poprzednie niesłuszne, a Czesław Kowalczyk w końcu wyszedł na wolność.
I może się domagać naprawienia wyrządzonej mu krzywdy. - Ten człowiek może przede wszystkim, jak tylko uprawomocni się wyrok uniewinniający, wystąpić o odszkodowanie i zadośćuczynienie za niewątpliwie niesłuszny areszt i domagać się bardzo dużej kwoty - mówi Onetowi prof. Piotr Kruszyński, karnista.
Jednak Kodeks Postępowania Karnego stanowi jedynie, że "odszkodowanie i zadośćuczynienie przysługuje (…) w wypadku niewątpliwie niesłusznego tymczasowego aresztowania lub zatrzymania". Nie ma żadnych widełek, które określałyby przedział, w jakim ma się zmieścić kwota odszkodowania i zadośćuczynienia.
Tylko w Onecie: rozmowa z Czesławem Kowalczykiem. Zobacz:
- To sąd orzeka o wysokości odszkodowania. Na pewno będzie niższe, niż byłoby za granicą - dodaje z kolei prof. Marian Filar, prawnik-karnista i polityk.
Ani prof. Kruszyński, ani prof. Filar, nigdy w swoich karierach zawodowych nie spotkali się z tak długim niesłusznym aresztem. - Prowadziłem sprawę Krystiana Majchrowskiego, który bezpodstawnie spędził cztery lata w areszcie, jako oskarżony o zabójstwo dealerów sieci Era GSM. Zadośćuczynienie i odszkodowanie były wtedy bardzo wysokie: 180 tys. zł - przywołuje prof. Kruszyński. Teraz, ws. Czesława Kowalczyka, spodziewa się on rekordowego w polskim wymiarze sprawiedliwości zadośćuczynienie. - Ponad 12 lat w areszcie to paranoja, która powinna się wiązać z kilkumilionowym zadośćuczynieniem - przewiduje prof. Kruszyński.
- 12 lat w areszcie? To jest bliskie rekordu świata - nadziwić nie może się też prof. Marian Filar. - Po chol… kogoś trzymać 12 lat w areszcie? Jak to było w ogóle możliwe? To nie mieści się w głowie - dodaje. I zauważa: - Nawet, jeśli byłaby to rekordowa kwota, to i tak nigdy nie zrekompensuje człowiekowi tych cierpień. 12 lat w areszcie to przecież kanał - dodaje prof. Filar.
21 sierpnia Sąd Okręgowy w Gdańsku uniewinnił Czesława Kowalczyka od zarzutu zabójstwa w grudniu 1998 r. instruktora jazdy konnej. Mężczyzna został wcześniej skazany na dożywocie i 25 lat więzienia, w areszcie przesiedział 12 lat i 3 miesiące. Wyrok dożywotniego więzienia Kowalczyk (oskarżony zgodził się na podanie swojego nazwiska i ujawnienie wizerunku) usłyszał w 2003 r. Po apelacji sąd w 2008 r. skazał go na 25 lat więzienia. Ten wyrok został uchylony i sąd okręgowy po raz trzeci wszczął proces.
Uniewinnienie mężczyzny było możliwe dzięki zmianie wyjaśnień przez współoskarżonego o zabójstwo Adama S. Sąd przypomniał, że podczas jednej z rozpraw Adam S. "postanowił powiedzieć prawdę" i wyjawił, że Kowalczyk nie ma nic wspólnego ze zbrodnią. Adam S. wskazał, że za zastrzelenie instruktora jazdy konnej, Adama K., odpowiedzialni są dwaj inni mężczyźni. Pierwotnie prokuratura oskarżyła Kowalczyka o udział w przestępstwie, m.in. na podstawie zeznań partnerki zabitego Iwony C., która była bezpośrednim świadkiem zabójstwa. Kobieta wycofała się potem jednak z tych twierdzeń.
Kowalczyk został natomiast uznany przez gdański sąd za winnego posiadania broni bez zezwolenia i skazał go za to na 1,5 roku więzienia. Sąd ustalił, że z pistoletu tego zabito Adama K. Wyrok gdańskiego sądu nie jest jeszcze prawomocny.
>>>>
Koszamr ! I to w kraju ktory jako drugi na swiecie po Nowogrodzie Wielkim wprowadzil zasade ze nikogo nie mozna aresztowac ( czyli zamknac ) bez wyroku sady . 1427 rok . Dzis mozna ! Widzicie ze postep jest mitem . Poziom cywilizacji w Polsce jest obecnie nizszy niz w XV wieku . Ogolnie sady sa o mentalnosci radzieckiej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:08, 05 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Świadkowie koronni wodzą za nos prokuratorów
Na podstawie zeznań skruszonych przestępców w aresztach lądują niewinni ludzie, w tym policjanci. Prokuratorzy często lekceważą oczywiste dowody świadczące na korzyść oskarżonych, a wierzą zeznaniom świadków koronnych, których nawet nie weryfikują. Skutkiem są złamane kariery uczciwych ludzi. I idące w setki tysięcy odszkodowania, wypłacane z naszych pieniędzy.
Igor Ł., "Patyk" to złodziej samochodów z Warszawy. Zatrzymany, poszedł na współpracę z prokuraturą. Dostał status świadka koronnego. Wsypał nie tylko swoich kompanów, ale zaczął zeznawać w sprawie najgłośniejszej i wciąż niewyjaśnionej zbrodni ostatnich lat - zabójstwa byłego komendanta głównego policji gen. Marka Papały. Zeznania "Patyka" były jednym z dowodów obciążających oskarżonych dziś o podżeganie do zabójstwa gen. Papały.
Ale w toku śledztwa ze świadka koronnego "Patyk" sam stał się podejrzanym - o zabójstwo Papały. Taki zarzut dostał w oparciu o zeznania innego świadka koronnego - przestępcy o pseudonimie "Rowerek". Najpoważniejsze zarzuty w tym śledztwie ogromnej wagi prokuratorzy - jak widać - postawili głównie na podstawie zeznań świadków koronnych.
Reporter Superwizjera prześledził trzy sprawy, w których decydujące dla oskarżenia były zeznania świadków koronnych. Wszystkich trzech nie można określić inaczej niż jako skandale z udziałem prokuratury. We wszystkich okazało się, że oskarżeni są niewinni. Wyszło na jaw także, że prokuratorzy lekceważyli oczywiste dowody świadczące na korzyść oskarżonych, a wierzyli zeznaniom skruszonych przestępców. Co więcej, prokuratorzy tak bardzo ufali świadkom koronnym, że ich zeznania przyjmowali jako coś oczywistego i bezgranicznie im ufali.
W jednej z tych spraw jako świadek koronny wystąpił "Patyk". To po jego zeznaniach prokurator postawił zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej , brania łapówek oraz informowania przestępców o działaniach policji dwójce funkcjonariuszy z sekcji wywiadu komisariatu Warszawa Śródmieście. Zajmowali się oni rozpracowywaniem złodziei samochodów, takich jak "Patyk".
Dzisiaj oboje oskarżeni policjanci zostali oczyszczeni z zarzutów. Starają się o odszkodowania za niesłuszne oskarżenie, które złamało im karierę. Zeznania "Patyka" upadły w śledztwie. Okazały się nieprawdziwe.
W najbliższym, pierwszym w nowym sezonie, wydaniu Superwizjera zostaną przedstawione także inne bulwersujące historie osób oskarżonych na podstawie zeznań świadków koronnych - biznesmena, który miał produkować amfetaminę, a został uniewinniony po dwóch latach śledztwa, i komendanta powiatowego policji, którego kariera legła w gruzach, gdy świadek koronny zeznał, że współpracował z grupą przestępczą. Po prawie dwóch latach pobytu w reszcie śledczym i kilku latach procesu komendant został oczyszczony z zarzutów. Udało mu się potem wygrać sprawę o odszkodowanie: skarb państwa musi wypłacić mu 240 tys. zł, ale komendant zapowiada, że będzie walczył o większą kwotę. Procesy o odszkodowania wytoczyli także pozostali niesłusznie oskarżeni.
Co dzisiaj robią prokuratorzy, za których błędy - jako podatnicy zasilający skarb państwa - płacimy teraz tak wysoką cenę? Co spotkało sędzię, która publicznie podważyła wiarygodność nowej wersji śledczej przedstawianej przez świadka koronnego "Rowerka" w sprawie zabójstwa gen. Papały? Co przed kamerą Superwizjera ujawnił odsiadujący karę dożywocia za podwójne zabójstwo przestępca, były świadek koronny, którego zeznania pogrążyły wiele osób? Oglądaj Superwizjera we wtorek o 23.30.
>>>>
Ulatwiaja sobie prace ,,swiadkami koronnymi'' bezmyslnie . Toz trzeba uzywac rozumu i byc ostroznym z takimi !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:08, 12 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Łagodne wyroki dla członków gangu pruszkowskiego
Dawny szef "Pruszkowa" z lat 90. Janusz P., pseud. Parasol został skazany na półtora roku więzienia, dwaj inni przywódcy gangu - Andrzej S., ps. Słowik, i Zygmunt R., ps. Bolo - zostali uniewinnieni - zdecydował warszawski sąd okręgowy w procesie członków gangu pruszkowskiego.
W sprawie było blisko 40 oskarżonych. Sąd wymierzył kary od ośmiu lat więzienia do roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. Kilkunastu oskarżonych zostało uniewinnionych, m.in. Andrzej S., ps. Słowik, i Zygmunt R., ps. Bolo.
Dawni szefowie "Pruszkowa" z lat 90. - Janusz P., pseud. Parasol, Andrzej Z., pseud. Słowik i Zygmunt R., pseud. Bolo - już wcześniej byli skazani prawomocnie w oddzielnym procesie za kierowanie gangiem.
Najwyższy wyrok - ośmiu lat więzienia usłyszał Marcin B., pseud. Bryndziak. Dwóch kolejnych usłyszało wyroki pięciu lat więzienia, jeden - czterech i pół roku, dwóch - trzy i pół roku. Ośmiu oskarżonym wymierzono kary po dwa lata więzienia.
Spośród ponad 20 skazanych część nie trafi w tej sprawie do więzienia, innym do odbycia pozostało kilka miesięcy pozbawienia wolności, gdyż na poczet ich kar zaliczono czas aresztu. Wobec jednego oskarżonego postępowanie umorzono, jeden otrzymał wyrok w zawieszeniu.
Sąd odczytywał sentencję wyroku ponad pięć i pół godziny. Gangsterzy zareagowali na nie wybuchem radości. Po godzinnej przerwie sędzia ma przejść jeszcze do przedstawienia ustnych motywów orzeczenia.
Do czasu poznania uzasadnienia obecny na sali prokurator wstrzymał się ze skomentowaniem wyroku dla mediów. Tymczasem obrońca jednego z oskarżonych, mec. Ewa Jachowicz powiedziała, że "prokuratura w tej sprawie przegrała na całej linii".
Prokuratura zażądała wcześniej dla oskarżonych kar od 15 lat więzienia do roku w zawieszeniu. Obrona podważała prawdomówność świadków koronnych i chciała uniewinnień.
Przegrana prokuratury
- Analiza materiału dowodowego przesądziła niestety o przegranej prokuratury - ocenił warszawski sąd okręgowy w uzasadnieniu wyroku w sprawie grupy pruszkowskiej.
- Wśród ponad 170 zarzutów ponad połowa zakończyła się uniewinnieniem; zresztą uniewinnienia dotyczą najpoważniejszych zarzutów np. napadów z bronią - mówiła sędzia Beata Najjar. Dodała, że takie rozstrzygnięcie sądu - często korzystne dla oskarżonych - nie wynika z dowodów przedstawionych przez obronę, tylko z materiałów przedłożonych przez prokuraturę.
Jak wyjaśniła sędzia, "prokuratura poszła na skróty" i większość zarzutów oparła na zeznaniach świadków koronnych. - Same zeznania świadka koronnego bez wsparcia innymi dowodami nie mogą stanowić podstawy do czynienia ustaleń - powiedziała sędzia. Wskazała, że ponadto w protokołach przesłuchań świadków koronnych były niejasności, czasem brakowało formalnego oznaczenia dat i godzin tych przesłuchań.
>>>>
Nieludzko bestialskie wyroki powinno byc 3 dni aresztu w zawieszeniu na dwa dni w koncu co oni tam robili...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:26, 12 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Prokurator wysłał sparaliżowanego człowieka do aresztu. Uwierzył gangsterom
Senatorowie domagają się kary dla śledczego, prokuratora Jarosława Dyka z wrocławskiej Prokuratury Apelacyjnej, który wysłał sparaliżowanego człowieka do aresztu - donosi "Rzeczpospolita".
Sparaliżowanego Marka Lisowskiego gangsterzy pomówili o kierowanie ich bandą. Mężczyzna po wypadku doznał paraliżu czterokończynowego. Jeździ na wózku, nie może samodzielnie się wypróżniać. Mimo to wrocławska prokuratura po zeznaniach schwytanych gangsterów, którzy zostali świadkami koronnymi, uznała, że Lisowski był hersztem gangu handlarzy narkotyków w latach 2000-2005.
Absurdalność zeznań bandytów (np., że Lisowski wywiózł ich do lasu i groził śmiercią) nie interesowała prokuratora. Zlekceważył także opinię lekarską przedstawioną przez ABW. W 2011 roku Lisowski został aresztowany i osadzony w Zakładzie Karnym w Czarnym.
Po interwencji dziennikarzy, sprawą zajęli się senatorowie, którzy wystosowali oświadczenie wzywające do wszczęcia postępowania karnego wobec prokuratora Dyki.
>>>>
Generalnie jak widac sady wierza gangsterom...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:36, 14 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Sąd: złapanie ucznia za kark i popchnięcie to naruszenie nietykalności.
Złapanie niesfornego gimnazjalisty za kark i popchnięcie, to naruszenie jego nietykalności cielesnej - ocenił Sąd Okręgowy w Białymstoku. Wobec nauczyciela wychowania fizycznego orzekł jednak warunkowe umorzenie postępowania. Wyrok jest prawomocny.
Tym samym sąd utrzymał wyrok, jaki zapadł w pierwszej instancji, oddalając zarówno apelację ojca nastolatka, jak i nauczyciela. Ojciec chłopaka nie wyklucza jednak, że po konsultacji z prawnikiem złoży wniosek o kasację orzeczenia, bo uważa że wuefista powinien być skazany.
Zdarzenie miało miejsce w jednym z białostockich gimnazjów w kwietniu 2011 roku. W czasie lekcji wychowania fizycznego nastolatek, niezadowolony z oceny, którą dostał za ćwiczenie, kopnął materac i - jak przedstawił to sąd - "do połowy wypowiedział jedno z niecenzuralnych słów".
Nauczyciel złapał go ręką za kark i popchnął w kierunku drzwi do pomieszczenia wuefistów. - Naganny występek ucznia, spotkał się z niewłaściwym zachowaniem nauczyciela - ocenił w uzasadnieniu wyroku sędzia sądu okręgowego Wiesław Oksiuta.
Sąd uznał przede wszystkim, że zachowanie wuefisty było naruszeniem nietykalności cielesnej ucznia i uzasadniał, co decyduje o takiej kwalifikacji prawnej czynu. Sędzia mówił, że reakcja nauczyciela była "przesadna", a zachowanie nieadekwatne do sytuacji. - I z pewnością wykroczyło poza akceptowane korygowanie nagannego występku ucznia - mówił sędzia Oksiuta.
Ocenił też, że sytuacja na sali gimnastycznej nie była sytuacją "skrajną", wykraczającą poza korygowanie zachowania ucznia. Zwrócił jednak uwagę, że nie można było "zbagatelizować" zachowania nastolatka.
Podkreślił, że wuefista nie podjął jednak takich działań, jak wpisanie uwagi czy zaprowadzenie niesfornego gimnazjalisty do dyrektora szkoły. - Dał się ponieść emocjom, stracił opanowanie i zareagował poprzez kontakt fizyczny - dodał sędzia.
Sąd ocenił, że czyn nie miał znikomej szkodliwości społecznej, dlatego nie można było umorzyć postępowania z tego powodu - a tego chciał obrońca nauczyciela. Zgodził się jednak z oceną pierwszej instancji, że możliwe było warunkowe umorzenie postępowania (na roczny okres próby). Dodatkową karą jest konieczność zapłacenia 500 zł odszkodowania.
Na publikacji orzeczenia był jedynie ojciec nastolatka, w sprawie występujący jako oskarżyciel prywatny. Jego zdaniem, nauczyciel popełnił przestępstwo, używając siły wobec jego syna. Dlatego zapowiedział wniosek o kasację wyroku.
W szkole nauczyciel został ukarany pisemną naganą. Obecnie jest on na nauczycielskim urlopie zdrowotnym.
>>>>
Niech ktos tych bydlakow z sadow pousuwa bo robi sie tragedia . Gnojek bluzga na nauczyciela . nauczyciel go ustawia i go skazuja ! KOSZMAR !!!
Nie dziwcie sie zatem jak beda wykanczac w szkole wasze dzieci a nauczyciele beda sie chowac w pokoju nauczycielskim ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:33, 20 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Przepis na przekręt w sądzie
Elektroniczny sąd miał być batem na oszustów, a jest świetnie przez nich wykorzystywany - pisze "Rzeczpospolita". To, że coraz częściej szybka ścieżka zdobywania nakazów zapłaty jest wykorzystywana do nieuczciwych celów, przyznają to już nawet sędziowie.
Wszystko w sądzie odbywa się w drodze elektronicznej - od złożenia pozwu po wydanie nakazu zapłaty i nadanie klauzuli natychmiastowej wykonalności. W ciągu dwóch lat załatwiono tak 2 mln spraw. Prawnicy coraz głośniej alarmują, że e-sąd sprzyja wyłudzeniom.
Problemy są trzy - wierzyciele domagają się roszczeń nieistniejących, tych samych - po kilka razy lub nawet przedawnionych. Jest to możliwe, bo wierzyciel może celowo podawać nieprawdziwe lub nieaktualne dane adresowe dłużnika, których sąd nie sprawdza.
W efekcie dłużnik o zakończonym prawomocnie postępowaniu dowiaduje się dopiero od komornika. W ten sposób są ściągane roszczenia nawet sprzed 11 lat.
>>>>
Super . Sady kolejny raz melancholijnie stwierdzaja ze cos tam jest przekretem I NIC !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:59, 02 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Zaskakujący finał afery. Nikt nie ukradł 316 mln zł?.
Siedem lat nie wystarczyło na doprowadzenie do skazania Macieja S. i Łukasza K., oskarżanych przez ponad 1,4 tys. wierzycieli o stworzenie piramidy finansowej, na której poszkodowani stracili 316 mln zł. Pieniądze klientów Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej do dziś nie wróciły do prawowitych właścicieli, za to domniemani sprawcy oszustwa ponownie wkraczają do pracy w finansach. Stawiane im zarzuty prawdopodobnie przedawnią się przed końcem procesu.
Łukasz K. nie był ambitnym studentem. Studiujący z nim dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim wspominają, że prawie nigdy nie widzieli go na wykładach. Zapału do pracy nabrał gdy znajomy - Maciej S., student z Wyższej Prywatnej Szkoły Biznesu i Administracji, zaprosił go do wspólnego przedsięwzięcia. Mieli w bardzo krótkim czasie zarobić miliony złotych. Udało się.
Kilka lat później, w 2006 roku, suma roszczeń wierzycieli ich firm sięgała 316 mln zł. Śledztwo wobec młodych przedsiębiorców od siedmiu lat posuwa się leniwie. Mimo zakazu prowadzenia działalności gospodarczej i zasiadania w zarządach spółek, Maciej S. jeszcze w ubiegłym tygodniu pełnił eksponowaną funkcję w firmie Opulentia S. A., sprzedającej klientom obligacje, na których mają zarobić znacznie więcej niż na lokatach bankowych - nawet do 12 proc. w skali roku.
Lokata na Cyprze
W 1999 roku 23-letni Maciej S. i 22-letni Łukasz K. stworzyli swoją pierwszą firmę z grupy WGI. Jak deklarował S., 75 tys. zł potrzebnych do rozpoczęcia działalności pochodziło z kredytu. Wysokie zyski oferowane najpierw przez WGI Consulting, później również przez WGI Dom Maklerski miały pochodzić z inwestycji na rynku walutowym Forex i z obligacji. Dom maklerski będący pod nadzorem Komisji Papierów Wartościowych i Giełd wzbudzał zaufanie potencjalnych klientów.
- Zadzwonił do mnie człowiek, który był wcześniej moim doradcą w Citibanku i przedstawił mi ofertę jako pracownik WGI. Wynikało z niej, że w tej firmie można stosunkowo bezpiecznie inwestować w obligacje na warunkach lepszych, niż robiłem to wcześniej w Citibanku - mówi Andrzej Praglowski ze Stowarzyszenia WGI Wierzyciele. Dwa miesiące przed odebraniem licencji WGI DM, klienci zorientowali się, że z ich pieniędzmi dzieje się coś niepokojącego.
- Dostałem dość dziwną, jak mi się wydawało, propozycję przeniesienia środków z domu maklerskiego WGI do firmy córki, która została założona na Cyprze. Dawała gwarancję rocznego zysku na poziomie 12 proc. w skali roku, nie było żadnego ryzyka inwestycyjnego, ponieważ była to lokata - wspomina Praglowski. Inwestycję oferował osobiście prezes lub wiceprezes. Andrzej Praglowski nie skorzystał z propozycji, zamiast tego poinformował o nietypowej ofercie KPWiG zajmującą się nadzorem nad WGI DM. - Przedstawiciel komisji zapewniał, że WGI jest pod nadzorem komisji i wszystko jest w porządku. To samo usłyszałem kilka tygodni później - mówi były klient WGI. Gdy po odebraniu licencji tej firmie próbował wypłacić pieniądze, podobnie jak ponad 1,4 tys. innych klientów odszedł z kwitkiem. Z zainwestowanego miliona złotych, syndyk odzyskał dla niego ok. 1 proc.
To nazwisko nie może kłamać
Nowa nieznana grupa finansowa prowadzona przez młodych ludzi bez doświadczenia wzbudziła zaufanie inwestorów dzięki pozyskaniu znanych osobistości świata finansów i polityków, którym zaproponowano miejsca w radach nadzorczych spółek. W ich składzie znaleźli się m.in. Dariusz Rosati, Henryka Bochniarz oraz ekonomiści: prof. Witold Orłowski, prof. Tomasz Szapiro i dr Bohdan Wyżnikiewicz, a wśród ekspertów domu maklerskiego był m.in. Richard Mbewe.
Jak Łukasz K. i Maciej S. przekonali znane osobistości do firmowania nazwiskami swojego przedsięwzięcia? Według informacji opublikowanych przez "Newsweek" w 2006 roku, mogły w tym pomóc koneksje ojca Macieja S., współwłaściciela najstarszego w Polsce klubu golfowego "First Warsaw Golf & Country Club" w Rajszewie. WGI sponsorował m.in. rozgrywany w tym klubie międzynarodowy turniej o Puchar Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Siedem lat śledztwa
Dla prokuratury przekucie oskarżeń wierzycieli w przedstawienie zarzutów przed sądem okazało się bardzo trudne. Pierwsze zarzuty twórcy domniemanej piramidy usłyszeli dopiero po siedmiu latach śledztwa, w czerwcu 2012 roku. Poszkodowani klienci WGI oceniają pracę prokuratury wyjątkowo krytycznie. - Całą amunicję prokuraturze dostarczają prawnicy wynajęci przez klientów. Gdyby nie kolosalna praca naszych prawników, którzy przygotowali pani prokurator gotowy akt oskarżenia, podejrzewam, że ta praca trwałaby jeszcze dłużej - twierdzi Andrzej Praglowski.
- Kolejna kuriozalna sprawa, to że opinia biegłych była już gotowa kilka lat temu, ale pani prokurator prowadząca sprawę powołała biegłego w charakterze świadka, czym zdyskwalifikowała przygotowaną przez niego opinię i jej wydanie trzeba było zlecić nowym biegłym - opowiada Praglowski. W zależności od kwalifikacji prawnej przestępstwa, pierwsze zarzuty przedawnią się w 2015 roku. Jeśli proces potrwa tak długo, jak śledztwo prokuratury, sprawa może się przedawnić.
Wierzyciele WGI DM mieli pecha również do syndyka. Do 2007 roku był nim radca prawny Jacek M., oskarżony o oszukanie na 5 mln zł ambasady Egiptu, przy zakupie działki w Warszawie. M., który prywatnie był wspólnikiem w kancelarii prawnej Marcina Dubienieckiego, przyznał się do korupcji w sprawie zakupu działki. Według wierzycieli WGI, również jako syndyk M. miał źle wywiązywać się ze swojej pracy. Jak twierdzą poszkodowani, działania syndyka i prokuratury mogły doprowadzić do zajęcia pieniędzy WGI znajdujących się na kontach w USA, m.in. w Wachovia Securities LLC.
Po latach śledztwa, klienci WGI nadal nie wiedzą, co stało się z ich pieniędzmi. - Mam podejrzenie, oczywiście w żaden sposób nie jestem w stanie tego udowodnić, że za pieniądze, które utracili klienci WGI powstało kilka, może nawet kilkadziesiąt różnych przedsięwzięć biznesowych. Rodzi się takie podstawowe pytanie: czy panowie S. i K., byli realnymi właścicielami spółki WGI? Dla mnie, ze zdroworozsądkowego podejścia człowieka, który przez szereg lat zajmował się prowadzeniem interesów, jest to mało realne, żeby dwóch tak młodych ludzi założyło i prowadziło taki biznes. Dla mnie oni od początku byli osobami, które firmowały tylko to przedsięwzięcie, a kto naprawdę inwestował te pieniądze i wymyślał kolejne przedsięwzięcia, tego pewnie nigdy się nie dowiemy - mówi Praglowski.
Dobre imię Opulentii
O Macieju S. znów zrobiło się głośno w sierpniu, gdy wyszło na jaw, że pełni funkcję dyrektora zarządzającego w firmie Opulentia S. A. Mimo kontrowersji towarzyszących S., firma której podstawą sukcesu na rynku jest wiarygodność, postanowiła odwołać go z funkcji i powierzyć stanowisko "managera ds. private equity". Po kolejnych artykułach na temat S. i jego roli w firmie Opulentia, w 29 września ostatecznie stracił stanowisko w firmie. Magdalena Słodownik, dyrektor ds. PR i Marketingu Opulentii, zapewnia, że w w spółce nie pracują i nigdy nie pracowali członkowie rodziny Macieja S.
Według opinii byłych pracowników Opulentii, zamieszczanych na stronie internetowej pracadokitu.com, to właśnie S. ma decydujący wpływ na działanie firmy. Internauci nazywają prezesa "marionetką". - Pan Sebastian Filaber, piastujący aktualnie stanowisko prezesa zarządu w praktyce jest zupełnie uzależniony od decyzji i preferencji Adama Duszyńskiego i Macieja S. - napisała internautka podpisująca się nickiem Małgorzata.
W odpowiedzi na te oskarżenia firma opublikowała 28 września dane właścicieli. Według tych informacji, 85% akcji firmy należy do zarejestrowanej na Cyprze spółki Proreta OG Limited. Jej właścicielami są prezes Opulentii Sebastian Filaber oraz dyrektor ds. wsparcia operacyjnego Adam Duszyński.
Zysk gwarantowany
Według artykułu opublikowanego 26 września w "Rzeczpospolitej", Komisja Nadzoru Finansowego wszczęła postępowanie w sprawie obligacji emitowanych przez firmę Opulentia S. A. - Nie nazywałbym tego ani postępowaniem, ani kontrolą. Po prostu standardowo analizujemy ofertę pod katem zgodności z przepisami prawa, w szczególności sprawdzamy czy nie doszło do publicznego oferowania obligacji - wyjaśnia Łukasz Dajnowicz z biura prasowego KNF. Opulentia deklaruje, że nie doszło do złamania prawa, ponieważ firma obligacje dostępne są w ofercie prywatnej, w każdej serii jest 99 obligacji imiennych. Zgodnie z prawem za emisję publiczną uznaję się serie liczące od 100 obligacji.
Opulentia dzięki obligacjom chce pozyskać pieniądze na finansowanie projektów inwestycyjnych, m.in. na budowę budynków mieszkalnych (zobacz informację na stronie spółki). Jednym z takich przedsięwzięć, które jest jednocześnie zabezpieczeniem obligacji, jest budowa 111 mieszkań na warszawskim Ursusie. Na razie firma dysponuje gruntem pod budowę i kredytem na inwestycję. Jak przyznał w wywiadzie dla TVN CNBS prezes Opulentii, spółka nie ma jeszcze pozwolenia na budowę.
Marcin Bartnicki
>>>>
Tutaj to pewnie prawnicy nie rozumieja finansow ale wstyd sie przyznac ze sie nie kuma to sie udaje ze ,,brak dowodow winy'' . A KASY NIE MA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:51, 03 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Jarosław Gowin: masowość kar więzienia w zawieszeniu nadaje tej karze charakter fikcyjny
Jak donosi "Rzeczpospolita", ponad 60 proc. wyroków zapada w zawieszeniu. – Masowość kar więzienia w zawieszeniu nadaje tej karze charakter fikcyjny. Dlatego trzeba to zjawisko radykalnie ograniczyć, a karom nadać charakter realny. Ten system kar w Polsce musi ulec zmianie – zapowiada na łamach gazety minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.
Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że ok. 60 proc. kar, jakie zapadły w Polsce w ostatnich latach, to kary w zawieszeniu. Jarosław Gowin zaprzecza na łamach "Rz", żeby lekarstwem mogło być zaostrzenie kar. Widzi rozwiązanie w rozwijaniu kar wolnościowych, systemu dozoru elektronicznego i prac społecznych dla skazanych.
Minister sprawiedliwości już powołał zespół, który ma przygotować odpowiednie rekomendacje. "Niezależnie od tego Komisja kodyfikacyjna prawa karnego pod kierunkiem prof. Andrzeja Zolla pracuje nad zmianami legislacyjnymi mającymi ograniczyć zakres stosowania kary więzienia w zawieszeniu" - czytamy w "Rz". Gowin uzasadnia, że chce, żeby wprowadzić jako zasadę, żeby karze więzienia w zawieszeniu zawsze towarzyszyła jakaś inna forma kary, na przykład grzywna, dozór elektroniczny czy krótki wyrok bezwzględnego więzienia, np. miesiąc więzienia, a potem dwa lata w zawieszeniu.
"Rz" dotarła do szczegółów resortowej analizy. Wynika z niej, że osób skazanych na co najmniej dwa wyroki w zawieszeniu jest ponad 300 tysięcy. Rekordzista ma na koncie aż 27 wyroków w zawieszeniu.
>>>
Koszmar za koszmarem, skandal za skandalem ... Tylko czy Gowin ma mozliwosci z tym walczyc ? Nie bo PO to podobnie jak PiS grupa utrzymywania ukladu jaki jest . Nie narazac sie tylko urzedowac a lud i tak glosowac musi...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:50, 04 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Gowin: mniej kar w zawieszeniu, więcej prac społecznych
Za zmianą systemu wykonywania kary na rzecz prac społecznych, dozoru elektronicznego i innych kar wolnościowych, a przeciw zbyt dużej liczbie kar więzienia w zawieszeniu, opowiada się minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Podobnie myśli część ekspertów.
Gowin wziął udział w zorganizowanym w Pałacu Prezydenckim spotkaniu ekspertów w ramach Forum Debaty Publicznej. Tym razem dyskusja toczyła się pod hasłem "nowy wymiar polityki karnej". Chodzi o promowanie kar tzw. nieizolacyjnych - czyli innych niż więzienie.
- Będę przeciwstawiał się presji politycznej, opinii publicznej czy mediów, aby wprowadzać incydentalne zmiany zaostrzające politykę karną. Namysł jest potrzebny, ale głęboki. Prowadzi się go w komisji kodyfikacyjnej prawa karnego pod kierunkiem prof. Andrzeja Zolla - zadeklarował Gowin.
Jego zdaniem, w polskich sądach kar w zawieszeniu orzeka się zbyt wiele, także zbyt wiele orzeczonych kar rzeczywistego pozbawienia wolności jest niewykonywanych. - To narusza zasady sprawiedliwości - ocenił minister. Jak powiedział, zna przypadek osoby 27 razy skazanej na karę więzienia w zawieszeniu - mimo tych wyroków kara przez długi czas nie została tej osobie odwieszona.
Gowin powiedział, że zamierza znaleźć w budżecie resortu środki finansowe, które zachęcą samorząd do tworzenia warunków do realizowania u nich prac społecznych. - Może wystarczą przesunięcia w ramach obecnych środków, aby rozwijać system kar nieizolacyjnych - dodał.
Jak zauważyła dr Barbara Stańdo-Kawecka z UJ, w ostatnich latach w USA i niektórych państwach zachodnich, w warunkach kryzysu i recesji, zmienił się ton wypowiedzi o polityce karnej. - Pojawiają się pytania o skutki realizowania ostrej polityki karnej przy uwzględnieniu kosztów, jakie ona generuje. Kary muszą być adekwatne do czynu, skuteczne i wydajne ekonomicznie – to po prostu powinny być dobrze wydane pieniądze - podkreśliła.
Zgadzała się z nią dr Joanna Felczak z SGH. - Gdy organizacja wymiaru kary jest dobra, to korzyść z pracy więźnia jest porównywalna z korzyścią pracy osoby zatrudnionej w ramach robót interwencyjnych - powiedziała.
W konferencji wziął udział William Rentzmann, dyrektor duńskiego urzędu ds. więziennictwa i probacji, który przedstawił doświadczenia w tej sprawie ze swojego kraju. Jak mówił, w Danii, podobnie jak w innych krajach, nastąpił wzrost przestępczości, ale udało się utrzymać w zdecydowanej większości kary nieizolacyjne (probację) względem liczby osób skazanych na więzienie. Dominują kary grzywny - podkreślił. Dodał, że poziom wymierzanych kar jest niższy niż w innych krajach. "Dwie trzecie kar opiewa na 3 miesiące pozbawienia wolności" - powiedział.
Były szef więziennictwa gen. Jacek Włodarski poinformował, że z jego badań wynika, iż wielu przebywających za kratami w ramach kar zastępczych (niezapłacona grzywna) bardzo chce pracować. - Może czasami – jeśli nieodpłatna praca tego skazanego jest wykonana bardzo dobrze – to ta praca mogłaby zostać wyceniona, a grzywna zniesiona - zaproponował.
Prof. Andrzej Zoll propozycję Włodarskiego uznał za "bardzo interesującą i wartą dyskusji". Opowiedział się też za wprowadzeniem do naszych przepisów kar krótkoterminowych (nawet 1-2 tygodnie), działających na zasadzie szoku, stosowaniem dozoru elektronicznego (SDE) dla warunkowo zwalnianych z reszty kary (na początkowy okres zwolnienia) albo stosowanym jednocześnie z karą ograniczenia wolności.
- 47 procent kuratorów ulega wiktymizacji – trzeba wzmocnić ich bezpieczeństwo. Kuratorzy potrzebują też nowej ustawy – bo dziś są oni przeciążeni biurokracją. W zakładach karnych powinno być 50 tysięcy osób, dziś jest przeludnienie – powiedział kryminolog prof. Brunon Hołyst, wzbudzając aplauz wśród zebranych.
Kierownik Ośrodka Badań Handlu Ludźmi UW prof. Zbigniew Lasocik, komentując funkcjonowanie SDE uznał, że system ten został niewłaściwie pomyślany. - Powinniśmy robić wszystko, aby dzięki tym obrączkom nie wpuszczać do więzień jak największej liczby skazanych, a nie aby ich z więzień wypuszczać z obrączkami - ocenił.
Jak podkreślił, za dużo jest kar zastępczych (np. kara aresztu za nieuiszczoną grzywnę czy alimenty). - Taka grzywna powinna nad skazanym wisieć do śmierci i powinien ją ściągnąć urząd skarbowy – a nie wsadzać tego człowieka do więzienia, bo zawsze to jest dla państwa drożej - zaznaczył.
>>>
Slusznie . Z tym ze nie ma woli politycznej . Postulaty moga byc wspaniale ale jak rzadza uklady TO NA NIC > Trzeba obalic POPiS ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:29, 07 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Ministerstwo Sprawiedliwości: 79 sądów rejonowych zostanie połączonych z większymi .
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin podpisał rozporządzenie, zgodnie z którym 79 małych sądów rejonowych zostanie zniesionych i stanie się wydziałami zamiejscowymi większych jednostek - poinformowała rzeczniczka ministra Patrycja Loose.
Na mocy podpisanego w piątek przez ministra rozporządzenia od 1 stycznia 2013 roku 79 sądów rejonowych o limicie etatów do dziewięciu sędziów włącznie zostanie przekształconych w wydziały zamiejscowe - cywilny, karny, rodzinny i nieletnich oraz ksiąg wieczystych - sąsiednich sądów.
- Wszyscy widzimy, nawet na przykładzie sprawy Amber Gold, że polskie sądownictwo nie funkcjonuje tak jakbyśmy tego oczekiwali. Konieczne są głębokie zmiany ustawowe i organizacyjne - powiedział w Krakowie Gowin. Dodał, że jedną z takich zmian będzie "przekształcenie mniejszych sądów w wydziały zamiejscowe sądów większych, tak żeby sędziowie orzekali wtedy, kiedy mają trochę więcej czasu, już nie w jednym sądzie - jak obecnie - ale w dwóch, a czasami nawet w trzech".
Minister podkreślił, że ostateczna liczba zreorganizowanych sądów to efekt wielomiesięcznych konsultacji ze środowiskiem sędziowskim, środowiskami lokalnymi i konsultacji politycznych. - Ostatecznie przyjęliśmy kryterium całkowicie obiektywne. O tym, który sąd stanie się wydziałem zamiejscowym decyduje wyłącznie liczba sędziów. To jest najlepszy dowód na to, że te zmiany nie mają charakteru politycznego. Kryterium jest maksymalnie zobiektywizowane - zaznaczył.
- Po wprowadzeniu reformy w praktyce zmieni się tylko nazwa, bo zniesiony sąd będzie teraz wydziałem zamiejscowym większego sądu rejonowego. Nadal w tym samym miejscu obywatele będą mogli załatwić swoje sprawy, bez konieczności udania się do innego miasta. Nie będzie również przeszkód, by nadal działały kasy, czy biura podawcze. Decyzje w tej sprawie podejmować będą prezesi sądów - powiedziała Loose. Dodała, że pracownicy administracyjni zasilą wydziały orzecznicze wymagające wzmocnienia.
Resort sprawiedliwości uzasadnia, że "celem zmian jest przede wszystkim bardziej racjonalne i elastyczne wykorzystanie potencjału polskich sędziów". - Reorganizacja umożliwi prezesowi sądu rejonowego sprawniejsze zarządzanie pracą podległych mu sędziów i jeśli zajdzie taka konieczność skierowanie ich do orzekania w wydziałach, w których przykładowo występują braki kadrowe - powiedziała rzeczniczka ministra.
Ministerstwo zaznacza, że przy typowaniu sądów do zniesienia kierowało się m.in.: wpływem spraw do danego sądu, liczbą sędziów, liczbą ludności w obszarze danego sądu i kwestią udogodnień dla obywateli. - Reorganizacja ma przede wszystkim służyć temu, by przy racjonalniejszej strukturze organizacyjnej, która pozwali na bardziej efektywne wykorzystanie kadr, obywatele mieli łatwiejszy dostęp do sądu i by krócej czekali na rozpatrzenie swojej sprawy, a ewentualne oszczędności nie stanowiły decydującej przesłanki dla planowanych zmian - argumentuje resort.
Zgodnie z rozporządzeniem zniesione mają zostać wybrane sądy rejonowe z obszaru właściwości 35 sądów okręgowych. Najwięcej - dziewięć sądów rejonowych - z obszaru właściwości Sądu Okręgowego w Poznaniu. Będą to sądy w: Chodzieży, Gostyniu, Nowym Tomyślu, Obornikach, Rawiczu, Śremie, Wolsztynie, Wrześni, Złotowie.
Pozostałe sądy objęte rozporządzeniem to w obszarze właściwości Sądu Okręgowego w:
- Bydgoszczy sądy w: Mogilnie, Nakle nad Notecią, Tucholi, Żninie;
- Elblągu sądy w: Działdowie i Nowym Mieście Lubawskim;
- Gdańsku sąd w Kościerzynie;
- Gorzowie Wielkopolskim sądy w: Strzelcach Krajeńskich i Sulęcinie;
- Jeleniej Górze sądy w: Kamiennej Górze i Lwówku Śląskim;
- Kaliszu sądy w: Krotoszynie, Ostrzeszowie, Pleszewie;
- Kielcach sądy w: Kazimierzy Wielkiej, Opatowie, Pińczowie, Staszowie, Włoszczowie;
- Koninie sąd w Słupcy;
- Koszalinie sąd w Sławnie;
- Krakowie sądy w: Miechowie i Suchej Beskidzkiej;
- Krośnie sąd w Brzozowie;
- Legnicy sąd w Jaworze;
- Lublinie sądy w: Opolu Lubelskim, Rykach i Włodawie;
- Łomży sądy w: Grajewie i Wysokiem Mazowieckiem;
- Łodzi sądy w: Brzezinach, Łęczycy, Rawie Mazowieckiej;
- Nowym Sączu sąd w Muszynie;
- Olsztynie sądy w: Biskupcu, Lidzbarku Warmińskim, Nidzicy, Piszu;
- Opolu sądy w: Głubczycach i Oleśnie;
- Ostrołęce sąd w Pułtusku;
- Płocku sąd w Sierpcu;
- Przemyślu sądy w: Lubaczowie i Przeworsku;
- Radomiu sądy w: Lipsku, Szydłowcu i Zwoleniu;
- Rzeszowie sądy w: Leżajsku, Ropczycach, Strzyżowie;
- Siedlcach sąd w Sokołowie Podlaskim;
- Słupsku sądy w: Bytowie i Miastku;
- Suwałkach sąd w Sejnach;
- Szczecinie sądy w: Choszcznie, Kamieniu Pomorskim, Łobzie;
- Tarnobrzegu sądy w: Kolbuszowej i Nisku;
- Tarnowie sąd w Dąbrowie Tarnowskiej;
- Toruniu sądy w: Golubiu-Dobrzyniu i Wąbrzeźnie;
- Włocławku sady w: Radziejowie i Rypinie;
- Wrocławiu sądy w: Miliczu, Strzelinie, Wołowie;
- Zamościu sądy w: Janowie Lubelskim i Krasnymstawie;
- Zielonej Górze sąd we Wschowie.
Reorganizacja sądów proponowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości wzbudziła sprzeciw niektórych samorządów i części sędziów. Przeciw opowiedziały się PiS, SLD i Ruch Palikota. Krytycznie do przekształcenia sądów odniósł się też w sobotę przewodniczący klubu PO Rafał Grupiński. - Nie zostało to zrobione zgodnie z oczekiwaniami samorządowców i lokalnych społeczności - powiedział poseł PO.
Koalicyjny PSL we wrześniu złożył w sejmie obywatelski projekt nowelizacji przepisów, który ma zablokować reorganizację. Zebrano pod nim 150 tys. podpisów. - Myślę, że gdyby ta ustawa została uchwalona w takiej wersji, w jakiej proponują to koledzy z PSL-u, to zabetonowany zostałby obecny kształt sądownictwa - odpowiadał wtedy Gowin.
PSL chce też, by przepisy, na mocy których minister może dokonywać reorganizacji sądów, zbadał Trybunał Konstytucyjny. Poselski wniosek w tej sprawie trafił do TK w czerwcu. Reorganizacja sądownictwa rejonowego w drodze rozporządzenia została też zaskarżona do TK przez Krajową Radę Sądownictwa.
Pytany o opór środowisk lokalnych i PSL w związku z tymi zmianami minister powiedział w sobotę: "bardzo szanuję podejście moich kolegów z PSL, oni się kierują lokalnym patriotyzmem. Moim obowiązkiem jest zadbanie o to, by sądy w Polsce funkcjonowały sprawnie, żeby nie trzeba było latami czekać na wyroki. Ta zmiana to jeden z elementów niezbędnych".
W połowie września Gowin mówił, że "żaden sąd nie będzie zlikwidowany, natomiast chodzi tylko o to, żeby sędziowie orzekali nie tylko w jednym sądzie, jak do tej pory, tylko w dwóch, czasami w trzech". Zmiany mają, w zamierzeniach ministerstwa, służyć lepszemu wykorzystaniu kadry sędziowskiej.
Początkowo - jeszcze w zeszłym roku - resort planował przekształcenie 122 sądów rejonowych; wiosną tego roku zdecydowano o zmniejszeniu ich liczby do 79. Z wrześniowych doniesień medialnych wynikało, że reorganizacja ma objąć 30 najmniejszych jednostek. Resort informował wtedy tylko, że "rozważane są różne warianty".
>>>>
Nie wiem . Trudno powiedziec czy to dobre ...
Wezmy taki przyklad . Male miasto a w nim malutki sad ...
Jest tez blokowisko - jedno bo miasto male i jedna ,,spoldzielnia mieszkaniowa''... Przes komuch i zlodziej jak zwykle ... Mieszkancy skladaja sie na adwokata i wytaczaja proces . Sprawa trafia do bidnej sedziny w tym miasteczku ... Ona tez mieszka na blokowisku i na przyklad ma dorosla corke ktora stara sie o przyjecie do spoldzielni u tego prezesa . JAKI BEDZIE WYROK ??? W przypadku sadow male wcale nie ma uroku ...To w Lodzi sa uklady spoldzielni z pobliskimi sadami a co dopiero w jakims miasteczku ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:32, 12 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Sędziowie masowo odejdą w stan spoczynku. Nawet 35-latkowie
Sędziowie likwidowanych decyzją ministra sprawiedliwości 79 sądów rejonowych zapowiadają protest. Według "Dziennika Gazety Prawnej", który zbadał sytuację w kilku sądach, masowo odejdą w stan spoczynku.
Tak np. zamierzają postąpić wszyscy sędziowie ze znoszonego Sądu Rejonowego w Sulęcinie. - I taką będzie miał oszczędność minister z reorganizacji. Z prawa przejścia w stan spoczynku będą korzystali sędziowie w pełni sił. Ja np. mam 35 lat - powiedział "DGP" Bartłomiej Starosta, sędzia z sulęcińskiego sądu.
Jeżeli sędzia zostanie przeniesiony w stan spoczynku na skutek zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych, będzie pobierał 100 proc. wynagrodzenia, co gwarantuje mu art. 180 ust. 5 konstytucji.
- A na moje miejsce trzeba będzie zatrudnić nową osobę - wskazuje Starosta.
"DGP" podaje, że w stan spoczynku zamierza przejść większość sędziów orzekających w Sądzie Rejonowym w Wołowie i część spośród sześciu sędziów Sądu Rejonowego w Wysokiem Mazowieckiem.
>>>>
Ale o co sedziom chodzi bo nie pojmuje ? Aby zrobic Gowinowi na zlosc ???
NIE CHODZI O TO ZE ICH WYRZUCAJA Z PRACY I PROTESTUJA . TYLKO ONI GROZA ODEJSCIEM I GRABIENIEM BUDZETU ZA NICNIEROBIENIE ! Za takie numery to ja bym sedziow wsadzal . To bandytyzm...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:13, 16 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Obrońcy w procesie gangu pruszkowskiego kosztowali 2,7 mln złotych
Obrona oskarżonych w procesie gangu pruszkowskiego kosztowała podatników 2,7 mln zł – informuje "Gazeta Wyborcza".
Co trzeci z 37 oskarżonych został uniewinniony, w tym dawni bossowie gangu. Komentarze po procesie były jednoznaczne: kompromitacja prokuratury.
37 osób, które dotrwały na ławie oskarżonych do końca trwającego ponad 6,5 roku procesu broniło w sumie 47 adwokatów. Sąd zasądził od skarbu państwa na ich rzecz 926 tys. zł plus VAT. Wszyscy wzięli zaliczki – od kilku do ponad 50 tys. zł.
W sumie państwo zapłaci 2,7 mln zł.
- Sąd przyznał stawki minimalne. 600 zł za obronę w procesie przed sądem okręgowym plus za każdy dzień rozpraw 20 proc. tej kwoty, czyli po 120 zł - mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tuleya. Co ciekawe, część z adwokatów żądała wyższych stawek, ale sąd się na to nie zgodził.
Większość oskarżonych w wielkim procesie gangu pruszkowskiego została uniewinniona. Takie wyroki usłyszeli m.in. dwaj dawni szefowie grupy - Andrzej Z., pseud. Słowik, oraz Zygmunt R., pseud. Bolo. Trzeci z liderów - Janusz P., pseud. Parasol - usłyszał wyrok roku więzienia, ale od części zarzutów również został uniewinniony.
Na ławie oskarżonych w procesie gangu pruszkowskiego zasiadło blisko 40 gangsterów, a wśród nich dawni szefowie grupy. Na sali sądowej pojawiło się jednak tylko pięciu gangsterów. Pozostali oskarżeni, albo odpowiadali z wolnej stopy, albo siedzą w więzieniu i nie wyrazili ochoty stawienia się w sądzie. Dawni przywódcy "Pruszkowa" z lat 90. - Janusz P., pseud. Parasol, Andrzej Z., pseud. Słowik i Zygmunt R., pseud. Bolo - już wcześniej byli skazani prawomocnie w oddzielnym procesie za kierowanie gangiem.
Najwyższy wyrok - ośmiu lat więzienia usłyszał Marcin B., pseud. Bryndziak. Dwóch kolejnych usłyszało wyroki pięciu lat więzienia, jeden - czterech i pół roku, dwóch - trzy i pół roku. Ośmiu oskarżonym wymierzono kary po dwa lata więzienia.
Spośród ponad 20 skazanych część nie trafi w tej sprawie do więzienia, innym do odbycia pozostało kilka miesięcy pozbawienia wolności, gdyż na poczet ich kar zaliczono czas aresztu. Wobec jednego oskarżonego postępowanie umorzono, jeden otrzymał wyrok w zawieszeniu.
>>>>
Tak ! Pokrywacie koszty tego cyrku !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:44, 20 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Młyny sądowe mielą powoli
Nie ma już PRL, runął ZSRR i mur berliński, a przed sądem w Sosnowcu od 35 lat toczy się sprawa o spadek. I jej finału nie widać - donosi "Rzeczpospolita".
Proces ruszył w 1977 r. Początkowo 10 osób ubiegało się o podział spadku po Annie Baumert - trzy działki o pow. ok. 4 tys. mkw. oraz dwa budynki: kamienicę oraz przylegającą do niej oficynę zlokalizowane w Sosnowcu.
Zmarłych rodziców zastąpiły dzieci, do udziału w sprawie przystąpiły już wnuki, razem 20 wnioskodawców i uczestników. Prawnicy mówią, że to sprawa z kategorii nierozwiązywalnych.
Nie będę oryginalna i powiem, że jest bardzo skomplikowana - mówi sędzia Aneta Podsiadło-Bugaj, prezes Sądu Rejonowego w Sosnowcu.
Sprawa była dwa razy umarzana, dwa razy uchylana przez sąd II instancji, umierali kolejni uczestnicy, dlatego trzeba było ustalać ich następców prawnych i wielokrotnie zawieszać postępowanie.
Zawieszenie trwało w sumie ponad 15 lat i przez ten czas sąd nie mógł nic zrobić - wylicza sędzia Anna Słysz-Marcinów, wiceprezes sądu odpowiedzialna za sprawy cywilne.
Jak podkreśla, choć uczestnicy ślą skargi na przewlekłość, to na razie w I instancji jej nie stwierdzono (ale gdy trafiała do II instancji, już tak).
......
Dla kogo powoli dla tego powoli .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:02, 26 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Protest pracowników sądownictwa na ulicach Warszawy.
Kilkuset pracowników sądów i prokuratur protestuje w Warszawie przeciwko brakowi podwyżek płac oraz przeciwko reorganizacji sądownictwa. Protestujący dotarli pod Sejm.
Jak mówił szef Międzyregionalnej Sekcji Pracowników Sądownictwa NSZZ "Solidarność" Waldemar Urbanowicz, protestujący wyrażają swój sprzeciw wobec tego, że już od kilku lat nie otrzymali żadnej podwyżki uposażeń, podczas gdy otrzymali ją sędziowie i zapowiedziano dla nich następne.
Podkreślił, że warunki pracy urzędników sądowych są złe i "nie widać, by w rzeczywistości komukolwiek zależało na ich poprawie".
Zebrani protestują też przeciwko reorganizacji sądownictwa rejonowego, polegającej na likwidacji kilkudziesięciu małych sądów, które staną się wydziałami zamiejscowymi innych sądów rejonowych.
Protestujący zebrali się przed Stadionem Narodowym w Warszawie. Przeszli Mostem Poniatowskiego i dotarli pod Sejm. Tu zaplanowane są przemówienia organizatorów protestu oraz występ zespołu rockowego.
>>>>>
Na pewno nie maja zlych warunkow sedziowie skoro moga przejsc w stan spoczynku - nic nie robic i brac pensje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:32, 02 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Rowerzyści - łatwy cel dla sądów
Od 2001 do 2011 r. do więzień trafiło więcej pijanych cyklistów (blisko 11 tys.) niż kierowców (prawie 9 tys.), którzy na drodze stanowią nieporównywalnie większe zagrożenie - informuje "Rzeczpospolita".
Z kolei z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2011 r. za jazdę samochodem na podwójnym gazie skazano łącznie 70 tys. osób, z czego na karę bezwzględnego pozbawienia wolności 900, czyli ok. 1,3 proc. A dla rowerzystów ten współczynnik wynosi ponad 2 proc. (1053 na 50 tys. osób).
- Rower to powszechny środek lokomocji na terenach wiejskich, a rowerzyści to na ogół ludzie mniej zamożni. Kiedy nie mogą zapłacić grzywny, trafiają do więzienia - wyjaśnia prof. Piotr Kruszyński, karnista z UW.
Także Wojciech Szymalski ze Stowarzyszenia "Zielone Mazowsze" zwraca uwagę, że większość skazanych to osoby biedne, nie stać ich na prawnika czy grzywnę. Polska przoduje w Europie w statystykach zatrzymań i skazań pijanych rowerzystów - wskazuje.
Dostrzegło to MS, które chce, by jazda rowerem po alkoholu była wykroczeniem, a nie przestępstwem. Groziłoby za nią do 30 dni aresztu i grzywna od 50 zł do 5 tys. zł, a cyklista nie byłby wpisywany do rejestru osób karanych.
....
Sady tym odwazniejsze z im slabszymi maja do czynienia . Pruszkow sie zwalnia . Kierowcow wsadza . Ale bidokow ktorych stac tylko na lichy rower wrecz tepi . Prawo biologii . Odwaga rosnie w miare jak przeciwnik mniejszy i slabszy ...
Nawiasem mowiac znow artykul z Rz ktorej nie mozna sprowadzac do Gmyza !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136471
Przeczytał: 53 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:37, 02 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
ZUS zawinił, firma zapłaci
Sądy każą przedsiębiorcom płacić odsetki za nieterminowe regulowanie należności nawet wtedy, gdy to ZUS wyda złe zaświadczenie. Sądy nie honorują zaświadczenia ZUS o niezaleganiu z zapłatą składek. Jeśli kilka lat po otrzymaniu takiego dokumentu ZUS odnajdzie długi w firmie, musi ona zapłacić nie tylko zaległość główną, ale i odsetki - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Przedsiębiorcy są oburzeni. Tłumaczą, że to absurd, bo po to występują o zaświadczenie, by mieć pewność, że nie mają wobec ZUS zaległości.
Muszą jednak płacić odsetki, bo Sąd Najwyższy uznał zaświadczenie ZUS o niezaleganiu nie jako decyzję organu rentowego, lecz jedynie przejaw wiedzy. A ponieważ to płatnik ponosi odpowiedzialność za stan konta, więc jeśli pracownik ZUS się pomylił i wystawił dokument, za jego błąd zapłaci firma.
>>>>
Coraz lepsze wiesci z sadow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|