Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:01, 16 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Dwanaście lat więzienia dla ofiary policjantów. Sąd: był bity, ale są dowody jego winy
16 lutego 2016, 15:55
• Mirosław S., bity na komendzie, został skazany na 12 lat więzienia
• Sąd: był bity, ale są dowody, że uderzył nożem w brzuch kolegę
• Nie znaleziono okoliczności łagodzących
• Mirosław S. jest jedną z 25 osób uznanych za ofiary olsztyńskiej policji
• Sąd nie brał pod uwagę zeznań wymuszonych przemocą
Na 12 lat więzienia skazał olsztyński sąd oskarżonego o zabójstwo Mirosława S. z Biskupca. Mężczyzna jest jednym z pokrzywdzonych w głośnej sprawie bicia zatrzymanych na olsztyńskiej komendzie. Sąd uznał, że choć S. był bity, są dowody jego winy.
Skazując Mirosława S. na 12 lat więzienia sąd uznał, że są dowody na to, że mężczyzna uderzył nożem w brzuch kolegę. Jednocześnie sąd nie dopatrzył się żadnych okoliczności łagodzących dla zachowania S. Przeciwnie - podkreślono, że w przeszłości zranił on nożem syna, do tego nadużywał alkoholu.
Mirosław S. nie przyznawał się do tego, że w lutym 2015 roku w swoim mieszkaniu w Biskupcu zabił kolegę, uderzając go nożem. Choć w przesłuchaniach na policji i w prokuraturze podawał, że "kolega nadział mu się na nóż, którym mu tylko groził" w sądzie S. odwołał te stwierdzenia.
Przyznał, że policjanci, którzy go przesłuchiwali bili go wiele godzin, szczegółowo opisywał m.in. to, jak założyli mu na głowę foliową torbę i pryskali pod nią gaz.
Mirosław S. jest jedną z 25 osób, które prokuratura w Ostrołęce uznaje za ofiary bicia na komendzie policji w Olsztynie. Zarzuty w tej sprawie ma już dziesięciu funkcjonariuszy, którzy w ocenie tych śledczych biciem wymuszali zeznania i informacje potrzebne do zatrzymania innych osób.
Sąd dał wiarę temu, że Mirosław S. padł ofiarą policjantów. Dlatego, jak zaznaczono, wymuszonych przemocą zeznań nie wzięto pod uwagę.
Mirosława S. nie dowieziono na ogłoszenie wyroku, nie było w sądzie też jego obrońcy, który w mowie końcowej prosił o uniewinnienie S.
Pokłosiem afery związanej z biciem zatrzymanych przez olsztyńską policję była m.in. dymisja komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie i dymisja komendanta miejskiego w Olsztynie oraz kilkunastu innych policjantów. Śledztwo w tej sprawie trwa.
..
Skazany za zbrodnie. A nie za to ze byl bity. Formulujcie zdania z sensem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:24, 02 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
5 lat więzienia za kradzież książek
2 marca 2016, 18:20
• W Kolbuszowej młoda kobieta ukradła książki i kalendarze o wartości ponad 300 złotych.
• Kobiecie grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Funkcjonariusze policji z Kolbuszowej otrzymali zgłoszenie dotyczące kradzieży książek i kalendarzy wartych ponad 300 złotych. Jak tłumaczy Jolanta Skubisz-Tęcza, oficer prasowy kolbuszowskiej komendy policji, z przekazanych funkcjonariuszom informacji wynikało, że kradzieży dokonała młoda dziewczyna.
Policjanci w wyniku śledztwa ustalili, że to 21-letnia mieszkanka Kolbuszowej. Kobieta od razu przyznała się do kradzieży i stwierdziła, że „zrobiła to z nudów”. Funkcjonariuszom udało się odzyskać większą część skradzionych książek, które 21-latka trzymała w domu.
Kradzież książek o wartości 300 złotych prawdopodobnie nie spędzała snu z powiek funkcjonariuszom policji, prowadzącym dochodzenie. Jednak w całej tej sprawie najważniejsze są zarzuty, które postawiono mieszkance Kolbuszowej. Kobiecie grozi bowiem za kradzież książek do 5 lat pozbawienia wolności.
tvn24.pl
...
Mniej wiecej tyle co daja za gwalt. Ale takie ,,bzdury" nie klopocza ,,obroncow demokracji".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:18, 10 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
PAP
Kara w zawieszeniu dla kobiety objętej ustawą o bestiach za znieważenie pielęgniarki
C. to pierwsza kobieta objęta uchwaloną w 2013 r. ustawą o obligatoryjnym leczeniu przestępców - Shutterstock
Na karę ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na pięć lat skazał kielecki sąd Ewelinę C. – pierwszą w Polsce kobietę objętą wcześniej tzw. ustawą o bestiach – oskarżoną m.in. o naruszenie nietykalności cielesnej oraz znieważenie pielęgniarki i ratownika medycznego.
Wyrok nie jest prawomocny. C. to pierwsza kobieta objęta uchwaloną w 2013 r. ustawą o obligatoryjnym leczeniu przestępców z zaburzeniami po odbyciu przez nich kary więzienia. W sierpniu 2014 r. C. zakończyła 6-letnią karę więzienia za próbę zabójstwa niemowlęcia i opuściła zakład karny w Lublińcu. W czerwcu 2014. r. Sąd Okręgowy w Częstochowie orzekł, iż C. jest osobą stwarzającą zagrożenie, ale nie trafi do zamkniętego ośrodka. Kobietę zobowiązano do podjęcia leczenia w poradni zdrowia psychicznego i objęto ją policyjnym nadzorem.
W październiku 2014 r., mieszkająca w Kielcach C. zasłabła i została przewieziona karetką pogotowia na szpitalny oddział ratunkowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Jak relacjonowała wówczas policja, w gabinecie zabiegowym, w trakcie badań kobieta używała wyzwisk i zachowywała się agresywnie m.in. w stosunku do pielęgniarki.
Kobietę oskarżono o naruszenia nietykalności cielesnej ratownika medycznego i pielęgniarki, spowodowania obrażeń u jednej z tych osób oraz znieważania funkcjonariuszy publicznych w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych. Pierwszy z czynów popełniła w warunkach recydywy. W akcie oskarżenie prokuratura, opierając się na opinii biegłych psychiatrów uznała, że C. w chwili dokonania zarzucanych czynów miała ograniczoną poczytalność. Prokuratura żądała dla oskarżonej 1,5 roku pozbawienia wolności. Obrońca wniósł o uniewinnienie, nadzwyczajne załagodzenie kary lub warunkowe zawieszenie jej wykonywania. Oskarżona prosiła sąd o uniewinnienie.
...
Niestety tu juz mamy opetanie. Modlic by sie trzeba.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:56, 11 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
18 lat niemocy śledczych
11 marca 2016, 00:06
• Prokuratorzy do dziś nie potrafią ustalić, kto w 1998 r. zabił Iwonę Cygan
• 17-latka została skatowana, a jednego ze świadków znaleziono martwego
Skatowanie 17-letniej dziewczyny, tajemnicza śmierć świadka i znikające dowody wstrząsnęły małopolskim Szczucinem.
Iwona wyszła na spotkanie ze znajomymi. Znaleziono ją nazajutrz martwą. Była brutalnie pobita, miała związane ręce i pętlę z drutu na szyi. - Spodziewaliśmy się szeroko zakrojonych działań. Dzisiaj wiem, że zmierzano do tego, aby sprawcy zbrodni nie zostali ukarani - mówi Aneta Kupiec, siostra Iwony.
Rodzina ofiary ma zastrzeżenia do pracy śledczych. Jej zdaniem np. nieprawidłowo zabezpieczono miejsce, w którym odkryto zwłoki. Ponadto prokuratura zwróciła ubrania rodzinie, ale później ktoś podający się za policjanta po nie przyszedł i je zabrał. Do dziś nie ma po nich śladu.
Jeden ze świadków zeznał, że widział, jak dziewczyna z kimś rozmawiała, a potem wsiadła do samochodu. Mówił, że wie, czyj to samochód i kto go prowadził. Prokuratura, zamiast zbadać trop, uznała, że świadek ma kłopoty psychiczne. Innego świadka znaleziono martwego. - Myślę, że za tą śmiercią stoją te same osoby, które zabiły moją siostrę - mówi pani Aneta.
Marcin Dobski
...
Koszmar.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:31, 15 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Tragedia na otrzęsinach Uniwersytetu w Bydgoszczy. Rektor usłyszał zarzuty
Tragedia na otrzęsinach Uniwersytetu w Bydgoszczy. Rektor usłyszał zarzuty - Onet
Rektor Antoni B. usłyszał zarzuty niedopełnienia obowiązków w związku z imprezą na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy - informuje TVN24. Od obrażeń odniesionych podczas paniki, która wybuchła w trakcie otrzęsin, zmarły trzy osoby: dwie studentki (24-letnia i 20-letnia) oraz 19-letni student. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci studentów było niedotlenienie wskutek ucisku na klatkę piersiową.
Antoniemu B. zarzucono niedopełnienie obowiązków w związku z organizacją imprezy podczas otrzęsin pierwszego roku Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w październiku ub. roku. Jak podaje stacja, przesłuchanie rektora trwało niespełna 20 minut. Nie przyznaje się on do winy i na obecnym etapie postępowania odmawia składania wyjaśnień.
Tragedia na otrzęsinach
Przypomnijmy: wypadek wydarzył się podczas zorganizowanych przez uczelnię otrzęsin - w nocy z 14 na 15 października. Impreza odbywała się m.in. w łączniku pomiędzy dwoma budynkami UTP. W pewnym momencie wśród bawiących się doszło do ataku zbiorowej paniki - wytworzył się ścisk, a kilkunaście osób zostało poszkodowanych. Od obrażeń odniesionych podczas paniki zmarły trzy osoby: dwie studentki (24-letnia i 20-letnia) oraz 19-letni student. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci studentów było niedotlenienie wskutek ucisku na klatkę piersiową.
Według ustaleń Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego podczas organizacji imprezy w Bydgoszczy nie wzięto pod uwagę przepisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Uczelnia nie miała regulaminu dotyczącego zgłaszania i organizacji takich imprez. Według ustaleń resortu pismo w sprawie organizacji imprezy samorząd studencki skierował do rektora zaledwie dwa dni przed otrzęsinami, a rektor udzielił zgody ustnie.
Minister Kolarska-Bobińska przyjechała na UTP dzień po tragedii i na jej wniosek została powołana na uczelni nadzwyczajna komisja do zbadania przyczyn i okoliczności zdarzenia. Komisja zakończyła prace pod koniec października, a w raporcie pokreśliła, że do tragedii doszło wskutek braku wyobraźni i niefrasobliwości wielu osób.
Trzecia osoba z zarzutami
Antoni B. jest trzecią osobą, która usłyszała zarzuty w sprawie. Wcześniej Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ przedstawiła zarzuty organizatorce imprezy, przewodniczącej samorządu studenckiego Ewie Ż.: nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa zagrożenia zdrowia i życia, której skutkiem była śmierć trzech osób, organizację imprezy masowej bez zezwolenia i umożliwienie sprzedaży alkoholu bez pozwolenia. Ewa Ż. przyznała się tylko do zarzutu dotyczącego sprzedaży alkoholu; odmówiła składania wyjaśnień.
Ewa Ż. w związku z przedstawionymi zarzutami zrezygnowała z funkcji przewodniczącej samorządu uczelni. Dotąd z racji sprawowanej funkcji zasiadała w senacie.
Zarzuty nieumyślnego przekroczenia uprawnień usłyszał też Janusz P. Profesor pełnił funkcję prorektora ds. dydaktycznych i studenckich (po tragicznej studenckiej zabawie został zawieszony w obowiązkach).
...
Studenci. To jednak nie dzieci. Rektor nie odpowiada tak jakby to bylo w przedszkolu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:20, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
"Sproket" - świadek, który został na lodzie
Cezary Łazarewicz
15 marca 2016, 15:17
• Były gangster obciążył zeznaniami policję i mafiozów
• Teraz został pozbawiony policyjnej ochrony
• "Sproketowi" grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, ukrywa się poza Warszawą
"Sproket" był gangsterem związanym z grupą pruszkowską. Za swoje przestępstwa odsiedział 8 lat w więzieniu. W trakcie odbywania kary postanowił przejść na drugą stronę i zaczął obciążać innych gangsterów. Swoimi zeznaniami obciąża dziś m.in. Masę, czyli Jarosława Sokołowskiego, Andrzeja Z. - Słowika i jego była żonę Monikę B. Ale także policjantów z Zarządu Ochrony Świadka Koronnego Centralnego Biura Śledczego.
Szczegółowo opowiedział prokuratorom o swojej przestępczej działalności w latach 1997-2007, wspólnikach, zleceniodawcach. W ten sposób powstał katalog ponad 400 przestępstw, za które był odpowiedzialny lub wiedział o nich. Wśród nich były również takie, o których policjanci wcześniej nie wiedzieli. Zeznania "Sproketa" okazały się na tyle istotne, że stały się podstawą wszczęcia szeregu śledztw, które ciągną się do dzisiaj, dlatego Sproket jest częstym gościem w sądach.
Jego zeznania prokuratorzy podzielili na cztery główne części, które pogrążały grupę pruszkowską, grupę Skwary, grupę Słowikowej (b. żony Andrzeja Z., pseudonim Słowik) i grupę Masy.
Przekazane przez niego informacje były wiarygodne i dla śledczych bezcenne. Na tyle, że po dwuletnim okresie sprawdzania, w 2012 roku przyznano mu status świadka koronnego. To dawało skruszonemu gangsterowi prawo do ochrony siebie i swojej najbliższej rodziny. Wtedy też zaczęły się problemy.
"Sproket" poinformował Komedę Główną Policji, że chroniący go podczas konwojów do sądów policjanci z Zarządu Ochrony Świadków Koronnych, znali treść jego tajnych zeznań i próbowali nakłonić go do ich zmiany. Były gangster zaczął się domagać wymiany mundurowych, którzy mieli z nim styczność, a gdy się tego nie doczekał, odmówił składania dalszych zeznań. Doprowadziło to w rezultacie do utraty statusu świadka koronnego.
Eks gangster twierdzi, że swoimi tajnymi zeznaniami obciążył bardzo wielu policjantów, ale nic się z nimi nie dzieje. Po wyjściu z więzienia zawarł z prokuraturą umowę, że nadal będzie obciążał gangsterów, a w zamian wciąż będzie miał policyjną ochronę.
W połowie grudnia ubiegłego roku zastępca naczelnika wydziału kryminalnego policji w Radomiu Robert Hodio poinformował "Sproketa", że pozbawiony został ochrony. Od tej decyzji nie ma gdzie się odwołać. Wyjechał z Warszawy i zaczął się ukrywać.
- Siedzę w domu, bo każde wyjście do sklepu, czy śmietnika jest niebezpieczne - mówi "Sproket". - Boję się. Czuję się jak zwierzę wystawione na strzał.
Jego obrońca Kazimierz Pawelec twierdzi, że decyzja o odebraniu ochrony jest precedensowa. - Pokazuje, że nie można mieć zaufania do państwa - dodaje.
...
To podlosc! Organy panstwa gorsze niz mafia. Obiecali i zlamali slowo... Szmaty!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:53, 18 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Kraków: Deweloperzy wygrali z miastem. Nie muszą już płacić
Dawid Serafin
Dziennikarz Onetu
Kraków: Deweloperzy wygrali z miastem. Nie muszą już płacić - istock
Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał za nieważne rozporządzenie prezydenta Jacka Majchrowskiego. Chodzi o opłatę, jaką ponosili m.in. deweloperzy, kiedy zmieniali oni przeznaczenia nieruchomości. Władze miasta nie wiedzą jeszcze czy od decyzji sądu się odwołają.
Chodzi o dokument, który prezydent podpisał w 2009 roku. Zgodnie z nim prywatne firmy, które mają w użytkowaniu wieczystym tereny należące do Skarbu Państwa, muszą płacić wysokie opłaty w momencie kiedy zmienia się przeznaczenie gruntów.
REKLAMA
REKLAMA
W praktyce wygląda to tak. Prywatny inwestor dostaje we władanie wieczyste, teren należący do Skarbu Państwa, gdzie znajdują się np. nieczynne fabryki. Przedsiębiorca zmienia przeznaczenie gruntów i zamiast starych budynków, powstają nowoczesne obiekty mieszkalno-usługowe. Koszt ich powstania to 10 milionów złotych. Od tej kwoty firma musi zapłacić opłatę. Ta wynosi 25 procent, czyli w tym wypadku 2,5 miliona złotych. Ta kwota jest jeszcze dzielona między miasto a Skarb Państwa.
Zdaniem prywatnych firm rozporządzenie prezydenta powodowało "dolegliwości finansowe". – Od dawna wielu deweloperów podkreślało, że te opłaty są wysokie i niezgodne z prawem – mówi Lucyna Płonka, dyrektor stowarzyszenia budowniczych domów i mieszkań. – Były podejmowane nawet próby rozmów z prezydentem, żeby te opłaty były np. niższe. Ten wyrok może pociągnąć za sobą kolejne – ocenia Płonka.
Na razie nie wiadomo czy miasto od decyzji sądu się odwoła. – Czekamy na pisemne uzasadnienie. Dopiero wtedy zdecydujemy, czy skierujemy pismo odwoławcze do Naczelnego Sądu Administracyjnego – mówi Jan Machowski, kierownik referatu ds. informacji medialnej biura prasowego urzędu miasta.
Od momentu, kiedy rozporządzenie obowiązywało (2009 rok), za zmianę przeznaczenia terenu firmy zapłaciły łącznie 6,6 milionów złotych. Z tej sumy tylko 332 tys. złotych trafiło do miasta. Reszta została przekazana Skarbowi Państwa.
...
~Anka Krakowianka : TYle, że czasami stare fabryki są przekazywane w nadziei, że zostana uratowane, a ludzie znajdą tam pracę. Tymczasem cwaniaczki nie licząc się z nikim i z niczym nie zważają na tak zwany interes społeczny, tylko na zysk jaki sami osiągną. Potrzeba jakiejś regulacji prawnej, ale na poziomie ustawodawczym. Wówczas może ten proceder by ukrócono.
~Ręcę opadają : Każdy to powie, deweloper rządzi w Krakowie... Pytanie do urzędników - kiedy nowe osiedla na Błoniach lub Plantach? Oczywiście minimum 200 mieszkań w bloku i całe 10 miejsc parkingowych , żeby było taniej i z zyskiem.
~anton1 : Lobby developerskie to najwieksza zmora Krakowa.Tutaj zabudowuje się każdy skrawek wolnego miejsca a miasto staje się betonową dzunglą w ktorym coraz trudniej zyc.Miasto powinno się rozrastac na zewnątrz tymczasem ono zaciesnia sie coraz bardziej i sciska do wewnatrz.Chodniki i jesdnie coraz wezsze,miejsc parkingowych coraz mniej a budynkow coraz wiecej.
...
Doswiadczenia z plaga developerska sa bardzo zle. Niszczaxcenne obiekty stawiajac dziadostwo...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:42, 24 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
PAP
"Dziennik Gazeta Prawna": rewolucja w notariacie
"Dziennik Gazeta Prawna": rewolucja w notariacie - Shutterstock
Koniec z potężnymi archiwami papierowymi, nerwowym poszukiwaniem ostatniej woli zmarłego i zastanwianiem się czy kontrahent ma z żoną intercyzę.Wszystko będzie zdigitalizowane - zapowiada "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak wyjaśnia szef Krajowej Rady Notarialnej Mariusz Białecki, porozumienie podpisane przez notariat z ministrem cyfryzacji pozwoli otrzymywać dokumenty obejmujące czynności notarialne w formie elektronicznej.
REKLAMA
REKLAMA
Ma powstać ogólnopolskie repozytorium aktów notarialnych, które będzie dostępne w każdej kancelarii notarialnej w kraju. To nie jedyna rewolucja w prawie, jaką szykuje PiS. Wcześniej zmiany dotknęły także prokuratury.
Nowe prawo dotyczące prokuratury
Według ustawy podpisanej 12 lutego przez prezydenta Andrzeja Dudę Prokurator Generalny uzyskał prawo bezpośredniego kierowania prokuraturą, wydawania zarządzeń, wytycznych i poleceń. PG może też zwrócić się do odpowiednich służb o przeprowadzenie czynności operacyjno-rozpoznawczych, jeżeli są w związku z toczącym się śledztwem. PG mógłby też "w szczególnie uzasadnionych wypadkach" znosić klauzule tajności nałożone przez inne instytucje (obecnie tylko wytwórca tajnego materiału może uchylić klauzulę, którą nałożył).
W miejsce Prokuratury Generalnej powołano Prokuraturę Krajową; w miejsce prokuratur apelacyjnych – prokuratury regionalne. Jeden z przepisów stanowi, że wygasną kadencje prokuratorów powołanych do pełnienia funkcji w jednostkach prokuratury powszechnej.
W Prokuraturze Krajowej będą mogły być prowadzone śledztwa w sprawach "o obszernym materiale dowodowym, a także zawiłych pod względem faktycznym lub prawnym" – niezależnie od ich właściwości miejscowej i rzeczowej, o czym będzie decydował Prokurator Generalny. Na poziomie PK funkcjonować też ma Wydział Spraw Wewnętrznych, którego zadaniem będzie prowadzenie postępowań przygotowawczych w sprawach "najpoważniejszych czynów przestępnych popełnionych przez sędziów, prokuratorów i asesorów".
Zniesiono kadencyjność funkcji kierowniczych w prokuraturze. Zakładana jest likwidacja odrębnej prokuratury wojskowej. Zachowana została odrębność prokuratorów IPN (pracują oni dziś w pionie lustracyjnym oraz w śledczym, ścigającym zbrodnie komunistyczne i hitlerowskie).
Obecną Krajową Radę Prokuratury zastępuje – złożona wyłącznie z prokuratorów – Krajowa Rada Prokuratorów przy PG.
Prokuratorskie postępowania dyscyplinarne będą jawne. Jawne mają być też prokuratorskie oświadczenia majątkowe.
Zapisano, iż "nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego działanie lub zaniechanie prokuratora podjęte wyłącznie w interesie społecznym". Jak – w odpowiedzi na krytykę opozycji – wskazywało MS, przepis nie oznacza braku odpowiedzialności prokuratorów, gdyż "w żadnym wypadku nie zwalnia on prokuratora od odpowiedzialności karnej".
Zmiany krytykował w przekazanej Sejmowi opinii obecny prokurator generalny Andrzej Seremet; przeciw połączeniu funkcji MS i PG opowiedziała się też Krajowa Rada Sądownictwa i Krajowa Rada Prokuratury. Połączenie funkcji MS i PG negatywnie oceniła ponadto I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf.
W okresie rządów PO–PSL przez kilka lat trwały prace nad nową ustawą Prawo o prokuraturze. Nie została ona jednak przyjęta przez ówczesny rząd. Obecna ustawa pochodzi z 1985 r. i była wielokrotnie nowelizowana.
Prokuratura została uniezależniona od Ministerstwa Sprawiedliwości w 2009 r. – prokurator generalny Andrzej Seremet zaczął urzędowanie 1 kwietnia 2010 r. Oddzielenie tych funkcji było realizacją programu wyborczego PO. Rozdział od początku krytykowało PiS, wskazując, że minister za pośrednictwem prokuratury powinien móc wpływać na politykę karną. Przywrócenie połączenia tych funkcji PiS zapowiadało w kampanii wyborczej.
"Dziennik Gazeta Prawna": prokuratorzy uciekają przed PiS
Od początku roku z prokuratury odeszło na emeryturę już 189 osób – informował w tym tygodniu "Dziennik Gazeta Prawna". To więcej niż w minionych latach. Dla przykładu, w 2015 roku na podobny ruch zdecydowały się 144 osoby. Śledczy, nieoficjalnie, przyznają, że obawiali się czystek personalnych oraz upolitycznienia samej prokuratury po zmianach, jakie wprowadził PiS.
Przypomnijmy, od 4 marca minister sprawiedliwości ponownie został prokuratorem generalnym. Równocześnie swoją kadencję zakończył pierwszy i ostatni niezależny od rządu Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Prokuratura została uniezależniona od resortu sprawiedliwości przed sześcioma laty – prokurator Seremet zaczął urzędowanie z początkiem kwietnia 2010 r.
Oddzielenie tych funkcji było realizacją programu wyborczego PO. Rozdział od początku krytykowało PiS, wskazując, że minister za pośrednictwem prokuratury powinien móc wpływać na politykę karną. Przywrócenie połączenia tych funkcji PiS zapowiadało w kampanii wyborczej. – Rozwiązania przyjęte w nowej ustawie o prokuraturze wzmacniają odpolitycznienie prokuratury w stosunku do stanu, jaki był dotychczas – przekonywał w rozmowie z dziennikarzami Zbigniew Ziobro.
Minister sprawiedliwości ocenił, że "najgorsze są tzw. naciski niejawne i to, co się dzieje za kulisami i zamkniętymi drzwiami, gdy opada kurtyna i nikt nie wie, co się dzieje". – Dobre są natomiast sytuacje, gdy mamy do czynienia z transparentną decyzją, jawną, jasną, za którą przełożony w stosunku do podwładnych bierze odpowiedzialność. I ta ustawa daje taką ścieżkę – dodał.
"Dziennik Gazeta Prawna" przypomina, że nowa ustawa umożliwia weryfikację kadr w prokuraturze – zniknęła bowiem Prokuratura Generalna, a zastąpiła ją Prokuratura Krajowa. Co więcej, podobny proces przechodzą prokuratury apelacyjne, które zmieniły się w regionalne. "DGP" wylicza przypadki wielu doświadczonych śledczych, którzy nie znaleźli się w "krajówce" i trafili do jednostek niższego szczebla.
– Degradacja to druga co do surowości kara dyscyplinarna. Tyle że zrobiono to zgodnie z nowym prawem. Chodzi o upokorzenie – mówi anonimowo jeden z prokuratorów. Innego zdania jest Jacek Skała, szef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP. Jak na razie, jak czytamy dalej w gazecie, nie docierają do tego związku żadne skargi od "zsyłanych" śledczych.
..
Mniej wiecej po 20 latach masowego uzywania komputerow w administracji panstwowej prawnicy odkryli ten ,,cud techniki". Szybko... A bez odsuniecia PO by do tego nie doszlo...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:38, 30 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Pedofil recydywista zatrzymany w Oświęcimiu. Próbował dotykać dzieci wracające ze szkoły
30 marca 2016, 10:31
• Policjanci zatrzymali mężczyznę podejrzanego o molestowanie dwóch chłopców
• 49-latek zaczepiał i próbował dotykać uczniów wracających ze szkoły
• Napastnik został aresztowany na trzy miesiące
• Zatrzymany był już wcześniej skazany za pedofilię
W ubiegłym tygodniu policjanci zostali zaalarmowani przez jedną z mieszkanek Oświęcimia. Kobieta zgłaszała, że na osiedlu Zasole jej 9-letni syn został zaczepiony przez nieznanego mężczyznę, który nawiązał z nim rozmowę i zaczął molestować dziecko. Chłopiec oraz towarzysząca mu o rok młodsza siostra wracali wtedy ze szkoły. Dzieci uciekły, a następnie wszystko opowiedziały matce.
Kobieta, będąc w towarzystwie znajomego, na podstawie opisu podanego przez dzieci, w pobliżu jednej ze szkół zauważyła siedzącego na ławce mężczyznę odpowiadającego rysopisowi i powiadomiła policję.
Funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego, którym okazał się 49-latek pochodzący z województwa mazowieckiego. Zatrzymany mężczyzna trafił do aresztu.
W trakcie postępowania policjanci zebrali dowody świadczące o tym, że to nie jedyny przypadek seksualnego napastowania dzieci przez tego mężczyznę. Dzień wcześniej, również w Oświęcimiu, dopuścił się on podobnego czynu wobec 11-latka. Chłopcu udało się uciec do mieszkania babci.
Policjanci ustalili, że zatrzymany był już skazany za podobne przestępstwo. 49-latek zakład karny opuścił w listopadzie ubiegłego roku. Dlatego też będzie odpowiadał w warunkach recydywy.
Policja apeluje, aby rozmawiać z dziećmi na temat zagrożeń, jakie mogą spotkać ich podczas kontaktu z nieznanymi osobami oraz sposobów reagowania w takich sytuacjach.
Policja
...
Znowu...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:28, 07 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Dolnośląskie: pedofil recydywista znów zaatakował
Tomasz Pajączek
Dziennikarz Onetu
Dolnośląskie: pedofil recydywista znów zaatakował
Dolnośląskie: pedofil recydywista znów zaatakował - Shutterstock
Siedział w więzieniu za pedofilię, a gdy wyszedł na wolność, znów skrzywdził dzieci. Prokuratura Rejonowa w Głogowie prowadzi postępowanie przeciwko 41-letniemu Piotrowi H., który kilka dni po opuszczeniu zakładu karnego ponownie dopuścił się tzw. innych czynności seksualnych wobec dwóch małoletnich chłopców.
Piotr H. wyszedł z więzienia 8 marca. Za kratami spędził pięć lat. Był skazany m.in. za gwałt na małoletnim.
15 marca 41-latek znów trafił w ręce policji, po tym, jak w pobliżu jednej ze szkół molestował dwóch chłopców. – Z uwagi na dobro śledztwa, okoliczności tej sprawy na obecnym etapie postępowania nie mogą być upublicznione – tłumaczy Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Wiadomo jedynie, że chłopcy mają 11 i 12 lat.
W 2007 roku, jeszcze przed pójściem do więzienia, Piotr H. za wielokrotne doprowadzenie dwóch małoletnich do poddania się innym czynnościom seksualnym został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery. Mężczyzna otrzymał też dozór kuratora.
Wyrok jednak niczego nie zmienił, bo Piotr H. nadal popełniał przestępstwa. W efekcie czego mężczyznę oskarżono o molestowanie seksualne sześciu osób. Jego ofiarami były dzieci poniżej 15 roku życia.
– W stosunku do jednego z chłopców Piotr H. dopuścił się dodatkowo obcowania płciowego – wyjaśnia Łukasiewicz. I to właśnie za te czyny mężczyzna został skazany na pięć lat bezwzględnego więzienia. Oprócz tego H. otrzymał też siedmioletni zakaz kontaktowania się z osobami małoletnimi.
– Skazując Piotra H. w 2010 roku, sąd nie mógł zastosować środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia sprawcy, po odbyciu kary, w zakładzie zamkniętym albo skierowania go na leczenie ambulatoryjne, w celu przeprowadzenia terapii farmakologicznej lub psychoterapii, zmierzających do zapobieżenia ponownemu popełnieniu przestępstw związanych z zaburzeniami preferencji seksualnych. Przepis zaczął obowiązywać 8 czerwca 2010 roku i miał zastosowanie do czynów popełnionych po tej dacie – podkreśla Łukasiewicz.
Teraz za molestowanie chłopców w warunkach recydywy Piotrowi H. grozi od dwóch do 15 lat więzienia.
– W razie skazania sąd będzie mógł teraz dodatkowo orzec obowiązek terapii już w trakcie odbywania kary, a po jej odbyciu zastosować wobec mężczyzny środki przewidziane w ustawie o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób – zaznacza Łukasiewicz.
To oznacza, że już po odbyciu kary, Piotr H. może zostać umieszczony w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym.
>>>
Kolejne ,,sukcesy"...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:41, 15 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Mustafa K. okpił Temidę. Nożownik ucieka sprawiedliwości
wyślij
drukuj
Rafał Pasztelański | publikacja: 15.04.2016 | aktualizacja: 10:15 wyślij
drukuj
Mustafa K. był dumny ze swojej działalności w PZB (fot. Google+)
Były wiceprezes Polskiego Związku Bokserskiego, który w 2014 r. miał ranić nożem sędziego bokserskiego skutecznie blokuje zakończenie śledztwa w tej sprawie – ustalił portal tvp.info. Prokuratura nie może skierować aktu oskarżenia, ponieważ nie udało się wysłać podejrzanego na obserwację psychiatryczną. A odkąd sąd zwolnił Mustafę K. z aresztu, mężczyzna przesyła z Turcji wciąż nowe dokumenty wskazujące na jego zły stan zdrowia.
Zamordował kobietę nożem na parkingu. Policja szuka tego mężczyzny
– Śledztwo przeciwko Mustafie K. jest zawieszone do czasu odpowiedzi na nasz wniosek o pomoc prawną od Turcji. Chcemy uzyskać dokumentację medyczną, ponieważ mamy informację, że podejrzany był hospitalizowany w Turcji, a jego stan zdrowia miał uniemożliwiać stawienie się przez niego na zarządzonej obserwacji psychiatrycznej – mówi tvp.info prokurator Katarzyna Dobrzańska, szefowa prokuratury Warszawa Ochota.
Prokuratorzy mają poważny problem, ponieważ odkąd Mustafa K. decyzją sądu, został zwolniony z aresztu jest dla naszych śledczych de facto nieosiągalny. A obserwacja psychiatryczna jest ostatnim, niezbędnym elementem do zakończenia śledztwa. – Wszystkie inne czynności dowodowe zostały już zakończone i po otrzymaniu wyniku obserwacji moglibyśmy skierować akt oskarżenia do sądu – dodaje Dobrzańska.
Tajemnice Mustafy K.
Atak
Sprawa budzi kontrowersje, ponieważ Mustafa K. jest podejrzany o bardzo poważne przestępstwo: ciężkie uszkodzenie ciała. 3 lutego 2014 r. w siedzibie Polskiego Związku Boksu w hotelu Gromada na warszawskim Okęciu doszło do krwawej awantury między nim, ówczesnym wiceprezesem związku, a sędzią międzynarodowym Zbigniewem Z. O co poszło? Tego dokładnie nie wiadomo. Mustafa K. miał wyciągnąć nóż i zadać nim kilka ciosów w brzuch i twarz. Po ataku uciekł.
Został zatrzymany po kilku godzinach poszukiwań w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Mustafa K. był pijany, miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Nie przyznał się do zarzutu ciężkiego uszkodzenia ciała. Sąd zdecydował o jego aresztowaniu.
Wówczas stracił też swoją funkcję w PZB.
Mustafa K. odpowie za atak z nożem na sędziego bokserskiego
Łaska sądu
Mustafa K. usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała. Mężczyzna przekonywał śledczych, że nie pamięta, co się działo feralnego dnia. Zbadał go psychiatra, jednak okazało się, że niezbędne jest przeprowadzenie obserwacji psychiatrycznej. I wtedy zaczęły się problemy. Podejrzanemu udało się skutecznie odwlec czynność procesowe do momentu, gdy po kilku miesiącach pobytu za kratami, nagle odzyskał wolność. – Sąd uznał, że zebraliśmy wystarczający materiał dowodowy i nie ma potrzeby, aby podejrzany był aresztowany – mówi jeden ze śledczych.
Niedługo potem Mustafa K. wrócił do swojej ojczyzny.A do prokuratury zaczęły trafiać zaświadczenia medyczne o złym stanie zdrowia podejrzanego.
Podejrzana o zabójstwo Agaty z Wejherowa poraniła nożem współpacjentkę. Też na jej prośbę?
Porwał pracowników
Nazwisko Mustafy K. pojawiło się w kronikach kryminalnych w październiku 2003 r. Mężczyzna, oficjalnie zajmujący się handlem tekstyliami, uciekł z Polski, gdy policja ustaliła, że odpowiada za uwięzienie swoich pracowników, od których domagał się zwrotu ukradzionych pieniędzy. Śledztwo w tej sprawie prowadziła prokuratura rejonowa w Pruszkowie, która nawet skierowała przeciwko K. akt oskarżenia do sądu.
W 2007 r., Mustafa K. został skazany 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat oraz 30 tys. zł grzywny i 15 tys. zł nawiązki na rzecz jednego z pokrzywdzonych pracowników.
Warszawscy policjanci wiązali K. z półświatkiem, ale mężczyźnie nie przedstawiono nigdy zarzutów dotyczących zorganizowanej przestępczości.
tvp.info
...
Ale burdel...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:54, 19 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Pozwała 30 mężczyzn. Twierdzi, że zgwałcono ją w areszcie
wyślij
drukuj
bz,d | publikacja: 19.04.2016 | aktualizacja: 11:09 wyślij
drukuj
Do gwałtu miało dojść w areszcie w Lesznie (fot. Ian Waldie/Getty Images)
Młoda kobieta pozwała 30 mężczyzn pracujących lub osadzonych w areszcie śledczym w Lesznie i chce, by ustalono ojcostwo jej dziecka – informuje „Głos Wielkopolski”. Kobieta twierdzi, że w areszcie w Lesznie została zgwałcona przez jednego z pozwanych i dokładnie dziewięć miesięcy później urodziła syna.
Finał historii, w którą aż trudno uwierzyć. Milion złotych za niesłuszny areszt dla b. konserwatora zabytków
Kobieta przebywała w areszcie z powodu niezapłaconej grzywny w dniach od 30 kwietnia do 7 maja 2013 r. Jak zeznała, pewnej nocy wszedł do jej celi mężczyzna, który ją zgwałcił; po dziewięciu miesiącach urodziła syna. Żadna z dwóch kobiet, które były w tej samej celi, nie potwierdziła jej wersji o gwałcie.
Do tej pory organy ścigania przebadały czterech mężczyzn z aresztu i wśród nich nie znalazły ojca dziecka. Teraz sąd będzie chciał, by kobieta uzasadniła pozew wobec każdego z 30 pozwanych.
Wersja kobiety prawdopodobna
Wg biegłego ginekologa powołanego przez prokuraturę jest bardzo prawdopodobne, że kobieta zaszła w ciążę podczas pobytu w areszcie, nie wykluczył on jednak ewentualności, że do poczęcia doszło tuż przed lub tuż po opuszczeniu przez nią aresztu.
Andrzej B. nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień. Były minister sportu nie trafi do aresztu
Adwokat, który wcześniej reprezentował młodą kobietę twierdzi, że sprawa jest dość łatwa do rozwiązania, wystarczy bowiem przeprowadzić testy DNA wszystkich pozwanych mężczyzn. Dodaje jednak, że jeśli badania nie potwierdzą jej wersji, powinna zostać ukarana za składanie fałszywych zeznań.
Adwokat dodaje, że do tej pory nikt nie chciał pomóc jego klientce, która zwracała się m.in. do fundacji zajmujących się prawami kobiet oraz do biura pomocy prawnej „Dudapomoc”.
Drogie badania
Młoda kobieta liczy, że sąd zwolni ją od kosztów sprawy. Tym samym nie musiałaby płacić za badania genetyczne. Wg stawek poznańskiego Zakładu Medycyny Sądowej jeden test kosztuje prawie 540 zł netto.
Areszt śledczy w Lesznie nie chce komentować sprawy i podkreśla, że w czerwcu 2014 roku sprawa została umorzona przez prokuraturę.
„Głos Wielkopolski”
...
Nie wiem czy to prawda ale trzeba byc czujnym na takie potwornosci.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:28, 23 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Komornicza samowola. Czy kiedyś się skończy? "Państwo w Państwie" w Polsat News w niedzielę o 19:30
wjk/
2016-04-23, 11:10
Skomentuj
0
W programie zostanie poruszona sprawa bezprawnych egzekucji komorniczych. Znów asesor i komornik - tym razem z Bełchatowa, zabierają rzeczy osobom, które nie mają długów. Pokazanych zostanie kilka historii m.in. kobiety, której zabrano pralkę, odkurzacz i inne sprzęty domowe, choć dłużnikiem był kto inny.
Kraj
"Kowal zawinił, cygana powiesili". "Państwo w...
Kraj
Nierzeczywista rzeczywistość śledczych....
Kraj
"Córka będzie warzywko". Państwo w Państwie w...
Mariola Łącka straciła samochód, choć dług miała jej córka - Marta. Co miesiąc kancelaria komornicza z Bełchatowa zabierała połowę pensji córki. Gdy egzekucja zbliżała się ku końców, z niewyjaśnionych przyczyn asesor komorniczy z bełchatowskiej kancelarii, zajął auto, które córka prowadziła. Nie pomogły tłumaczenia i dokumenty świadczące o tym, że właścicielką samochodu jest jej matka, która przecież żadnego długu nie ma.
- Ich nie interesuje specjalnie, kto jest właścicielem. Interesowało, ich tylko kto jechał tym samochodem - mówi Marta Łącka.
Według informacji uzyskanych od asesora auto trafić miało na jeden z parkingów w Warszawie. Kobiety pojechały na miejsce wskazane w urzędowych dokumentach, ale samochodu tam nie było. Parkingu również.
- Pan komornik do ostatniej chwili trzymał wiedzę gdzie jest ten samochód, w jakieś tajemnicy. Nie wiem gdzie był. Nie wiem kto go użytkował… - mówi pani Marta.
Prokuratura wszczęła postępowanie, ale do tej pory nie postawiła nikomu zarzutów.
- Panowie czują się zupełnie bezkarni, robią co chcą, a instytucje, które zostały do tego powołane nie robią nic - mówi pani Mariola.
- Wydaje mi się, że jest to bardzo dobrze zaplanowane. Nie wierzę, że jestem jedyną. Myślę, że są dziesiątki osób, które zostały w ten sposób potraktowane – mówi Marta Łącka i być może ma rację. W naszym programie opisywaliśmy już postępowanie komorników z Łodzi. Postępowanie urzędników z Bełchatowa, to kolejny przykład sposobu prowadzenia egzekucji, które już miały się nie zdarzać.
W drugiej części programu wrócimy do sprawy Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Warszawie. Jej byli członkowie zarządu mieli doprowadzić ją do bankructwa. Teraz usłyszeli zarzuty niegospodarności. Grozi im do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Powiemy również na jakim etapie są prace dotyczące wprowadzenia instytucji rewizji nadzwyczajnej do polskiego systemu prawnego.
Polsat News
...
Ciekawy program. Wynoscie sie z mojego urzedu skarbowego!
To nie Bareja to rzeczywistosc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:51, 28 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Przesiedział niesłusznie w więzieniu 12 lat. Rekordowe odszkodowanie
wyślij
drukuj
kaien, jk | publikacja: 27.04.2016 | aktualizacja: 15:51 wyślij
drukuj
Rekordowe odszkodowanie przyznał sąd apelacyjny Czesławowi Kowalczykowi (fot. TVP Info)
Rekordowe odszkodowanie przyznał sąd apelacyjny w Gdańsku Czesławowi Kowalczykowi, który spędził niesłusznie w więzieniu 12 lat. Mężczyzna był skazany za zabójstwo. Wcześniej sąd okręgowy przyznał mu 2,7 mln zł.
Prawie 3 mln zł odszkodowania za niepopełnione morderstwo i 12 lat za kratami. „Chciałbym kupić jacht, wrócić do marzeń”
Sąd apelacyjny przychylił się do wcześniejszej decyzji sądu okręgowego i przyznał rekordowe, jak na polskie warunki, odszkodowanie w wysokości 2 mln 800 tys. zł. Składa się ono z różnych składowych. Jednym z jego elementów jest suma zarobków, jakie poszkodowany uzyskałby, gdyby pracował w czasie, kiedy siedział w więzieniu. Kwotę tę podniesiono o 100 tys. zł (do 300 tys. zł).
Nie wiadomo, czy Czesław Kowalczyk będzie walczył dalej w Strasburgu przed instytucjami europejskimi.
Kowalczyk za niesłuszne aresztowanie domagał się od wymiaru sprawiedliwości 15 mln zł odszkodowania. Pod koniec września Sąd Okręgowy w Gdańsku przyznał mu 2,7 mln zł.
Niesłusznie skazany przesiedział 12 lat, 3 miesiące i 9 dni (z tego 5 lat w kompletnej samotności, jako szczególnie niebezpieczny bandyta).
Niewinny
W sierpniu 2012 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku uniewinnił Kowalczyka od zarzutu zabójstwa. W grudniu 1998 r. miał on zabić instruktora jazdy konnej. Wyrok dożywotniego więzienia Kowalczyk usłyszał w 2003 r. Po apelacji sąd w 2008 r. skazał go na 25 lat więzienia. Ten wyrok został uchylony i sąd okręgowy po raz trzeci wszczął proces.
Po 12 latach w areszcie został uniewinniony
Uniewinnienie mężczyzny było możliwe dzięki zmianie wyjaśnień przez współoskarżonego o zabójstwo Adama S. Sąd przypomniał, że podczas jednej z rozpraw Adam S. „postanowił powiedzieć prawdę” i wyjawił, że Kowalczyk nie ma nic wspólnego ze zbrodnią. Adam S. wskazał, że za zastrzelenie instruktora jazdy konnej, Adama K., odpowiedzialni są dwaj inni mężczyźni. Pierwotnie prokuratura oskarżyła Kowalczyka o udział w przestępstwie, m.in. na podstawie zeznań partnerki zabitego Iwony C., która była bezpośrednim świadkiem zabójstwa. Kobieta wycofała się potem jednak z tych twierdzeń.
Jeden z prawdziwych zabójców Kwaśnego już został skazany, proces drugiego nadal się toczy.
tvp.info, TVP Info
...
Super.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:25, 28 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Prokurator na służbie przyłapany na jeździe po alkoholu
Dodano dzisiaj 14:58
Alkohol i kluczyki samochodowe / Źródło: Fotolia / Jiri Hera
Policjanci podczas rutynowej kontroli przebadali prokuratora z Włocławka. Okazało się, że miał ponad pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu - podaje portal RMF 24.
Piotr S. z Prokuratury Rejonowej we Włocławku pracował dziś jak każdego dnia. Nie miał wolnego, nie wziął też zwolnienia lekarskiego. Wynik badania oznacza, że prowadził samochód pijany. Dodatkowe badania krwi pomogą stwierdzić, czy pił alkohol rano, czy nie zdążył wytrzeźwieć od dnia poprzedniego.
W związku z rażącym naruszeniem godności urzędu został zawieszony w czynnościach służbowych. Grozi mu utrata funkcji prokuratora oraz jak w przypadku każdego obywatela odpowiedzialność karna za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu.
Według informacji portalu RMF 24 Piotr S. do niedawna był szefem Prokuratury Rejonowej we Włocławku. Jakiś czas temu stracił jednak to stanowisko.
/ Źródło: RMF 24
...
Kolejny ,,kozak" z wielce wspanialego srodowiska prawniczego..
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:48, 29 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Przez dobę katowali człowieka, za narkotykowe długi. Poszli w ślady krwawych krewniaków
wyślij
drukuj
Rafał Pasztelański,d | publikacja: 29.04.2016 | aktualizacja: 17:54 wyślij
drukuj
(fot. Policja.pl)
Przez niemal całą dobę kilku praskich bandytów katowało 39-letniego mężczyznę, znanego w światku praskich handlarzy narkotyków. Oprawcy byli tak brutalni, że połamali ofierze miednicę, kości nóg i żebra. Ponoć poszło o rozliczenia z handlu narkotykami. Stołeczni policjanci elitarnego wydziału „terroru” zatrzymali właśnie domniemanego organizatora porwania i katorgi. Wcześniej w ręce policji wpadł jego syn, również uczestnik krwawego zajścia.
Przełomowe zatrzymania ws. gangu „obcinaczy palców”. Są zarzuty za zabójstwo porwanego chłopaka
W połowie września ubiegłego roku na warszawskim Targówku doszło do napadu na 39-letniego Tomasza K. Mężczyzna wyszedł z bloku, w którym mieszka i ruszył na parking. W tym momencie podjechał do niego jakiś samochód,z którego wyskoczyło kilku mężczyzn. Napastnicy błyskawicznie obezwładnili K. kilkoma ciosami, i półprzytomnego wrzucili do bagażnika swojego auta.
Piekło na działce
Napastnicy wywieźli porwanego do domku na terenie jednego z ogródków działkowych. Tam K. przeżył prawdziwy koszmar. – Napastnicy katowali go przez niemal całą dobę, z przerwami na odpoczynek. Skakali po nim, kopali i bili pięściami po całym ciele. W sumie połamali mężczyźnie miednicę, kości nóg i żebra. Do tego doszło kilkanaście mniej poważnych obrażeń. Poszło o rozliczenia, prawdopodobnie z handlu narkotykami – opowiada jeden z funkcjonariuszy wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw KSP.
Gdy oprawcy uznali, że Tomasz K. został przez nich odpowiednio „zmotywowany” do wykonania ich poleceń, wsadzili go ponownie do bagażnika i przywieźli do Warszawy, gdzie porzucili nieprzytomnego na jednej z ulic. Przypadkowa osoba wezwała pogotowie i K. trafił do szpitala.
#wieszwiecej | Polub nas
Matka zleciła porwanie syna, aby nauczyć go moresu
Najpierw syn, potem ojciec
Skatowany mężczyzna nie chciał współpracować z policją. Funkcjonariusze „terroru” szybko jednak ustalili, kto może stać za porwaniem i pobiciem. W ciągu kilku dni zatrzymali 27-letniego Konrada S. Mężczyzna został aresztowany, ale nie przerwał zmowy milczenia.
Przed kilkoma dniami, policjanci byli już pewni, że Konrad S. brał udział w katowaniu K. razem ze swoim ojcem 52-letnim Zbigniewem S. Po krótkich poszukiwaniach starszy mężczyzna został zatrzymany. Usłyszał zarzut pozbawienia wolności człowieka połączony ze szczególnym udręczeniem, za co grozi co najmniej 3-letni wyrok.
Zbigniew S. odpowie także za posiadanie 30 kg tytoniu bez akcyzy, który znaleziono w jego samochodzie.
„Milion złotych albo tracisz palec lub życie”. Pierwsze zatrzymania w sprawie porwania adwokata
Upiorna rodzina
Rodzina S. jest doskonale znana policjantom. W drugiej połowie lat 90 dwaj bracia Piotr i Leszek S. zorganizowali gang, który działał na Mazowszu w Garwolinie, Radzyminie, Ostrołęce. Do historii przeszła sprawa napadu bandy na dom w Feliksinie. 16 września 1997 r. przestępcy wpadli do rodziny G., która kierowała lokalną ubojnią. Napastnicy zaskoczyli śpiących domowników i od razu zaczęli ich katować, aby dowiedzieć się, gdzie ukryto pieniądze i kosztowności.
Przez kilka godzin napastnicy „oprawiali” siedmioro członków rodziny. Bili ich m.in. prętami. Podtapiali 15-letnią dziewczynę i jej 87-letnią babcię. Najwięcej uwagi bandyci poświęcili dwóm synom państwa G. - jeden miał 22 lata, drugi był o 11 lat starszy. Najpierw skatowali chłopaków, a później, gdy w czasie bicia jednemu z oprawców zsunęła się kominiarka, zastrzelili ich strzałem w głowę.
Bandyci uciekli zabierając w sumie ok. tysiąc zł. Rok później banda z zimną krwią zamordowała dwóch członków grupy podejrzewanych o „zbytnią gadatliwość”. Tragicznym zbiegiem okoliczności, jeden z mężczyzn przyjechał na spotkanie z kompanami ze swoja dziewczyną. Podzieliła ona los kochanka.
Piotr S. został skazany na dożywocie, a jego brat Leszek na 25 lat więzienia.
tvp.info
...
I tutaj wlasnie kara smierci dla bestii. Zachowywanie ich zycia TO NIESPRAWIEDLIWOSC I BRAK HUMANITARYAMU!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:06, 09 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Komornik zabrał pieniądze z Rodzina 500 plus. Wini bank
ml/pr/
2016-05-09, 12:14
Skomentuj
1
Trzy tysiące złotych, które miały trafić do matki sześciorga dzieci z Rzucewa koło Pucka, zostaną jej zwrócone. Komornik zajął pieniądze na spłatę zadłużonego spadku, jaki kobieta odziedziczyła po zmarłej matce.
Kraj
Komornik zajął pieniądze z 500+ matce szóstki...
Według założeń programu Rodzina 500 plus świadczenie wychowawcze nie podlega egzekucji komorniczej i administracyjnej. Gwarantuje to art. 31 ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci.
Komornik za zaistniałą sytuację obarcza winą bank. Twierdzi, że nie wiedział, iż pieniądze, które zajął, pochodzą z rządowego programu.
Na 3000 zł 44-letnia kobieta czeka od 28 kwietnia, kiedy próbowała odebrać je w placówce. Jak relacjonował "Dziennik Bałtycki”, kiedy okazało się, że komornik zabrał pieniądze, "wstrząśnięta mama w obecności swoich pociech z nerwów osunęła się na podłogę".
Kobieta odziedziczyła dług po zmarłej matce. Z tego powodu komornik już od października ubiegłego roku zabiera jej pieniądze. Tym razem jednak zrobił to bezprawnie.
Środki z programu Rodzina 500 plus wpływające na konto rodziców lub opiekunów są odpowiednio oznaczane.
Polsat News
...
Mozna sobie robic ,,programy" a system swoje.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:11, 22 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Wyszedł z więzienia po zabójstwie. Śmiertelnie pobił konkubinę
wyślij
drukuj
pl, k | publikacja: 22.05.2016 | aktualizacja: 18:44 wyślij
drukuj
Konkubina padła ofiarą agresywnego mężczyzny (fot. tvp.info/Paweł Chrabąszcz)
Spędził 11 lat za kratkami (z 15-letniego wyroku) za zabójstwo na tle rabunkowym. Teraz czeka go kolejna odsiadka za uśmiercenie konkubiny. Historię 40-letniego Rafała W. opisuje „Gazeta Krakowska”.
Złamana rączka i naderwane uszy. 11-miesięczna dziewczynka padła ofiarą kochanka matki
W 1997 roku w Krakowie Rafał W. ze wspólnikiem okradł i zamordował mężczyznę. Pobyt w więzieniu nie przyczynił się do jego resojalizacji. Po latach jego ofiarą padła partnerka. Śledztwo w tej ostatniej sprawie było prowadzone od sierpnia 2014 r. przez Prokuraturę Rejonową dla Krakowa Podgórza.
Według relacji świadka, Rafał W. bił swoją partnerkę i za włosy wciągnął do mieszkania przy ul. Myślenickiej. W wyniku odniesionych obrażeń kobieta zmarła po miesiącu w szpitalu. Jak twierdziła poprzednia konkubina Rafała W. mężczyzna ma „mocny prawy sierpowy”.
10 lat mimo recydywy
Te dowody nie wystarczyły jednak, by skazać oprawcę. Rafał W. utrzymywał przed sądem, że „tylko” pobił swoją partnerkę, bo podejrzewał, że go zdradza. Prokuratura zarzucała mu zabójstwo w recydywie (trafia się za nie do więzienia na co najmniej 12 lat).
Sąd zmienił kwalifikację prawną czynu na ciężki uszczerbek na zdrowiu skutkujący śmiercią. Ostatecznie dostał 10 lat za kratkami. Wyrok nie jest prawomocny.
#wieszwiecej | Polub nas
„Gazeta Krakowska”
...
Znowu koszmar.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:37, 29 Maj 2016 Temat postu: |
|
|
Depresja gangstera, czyli stomatolog przyprawił sąd o ból zębów
wyślij
drukuj
Rafał Pasztelański | publikacja: 29.05.2016 | aktualizacja: 11:32 wyślij
drukuj
Zatrzymanie przez funkcjonariuszy CBŚ (fot./cbsp.policja.pl)
Marcin Z. ps. Misiek, skazany na 15 lat więzienia członek gangu „Szkatuły” cieszy się wolnością, ponieważ wraz z kompanami skutecznie od roku uniemożliwia rozpoczęcie procesu apelacyjnego. Wszystko za sprawą tajemniczej epidemii, która dotyka oskarżonych przed kolejnymi terminami rozprawy. „Misiek” musi być poważnie chory, ponieważ ostatnio, jego zwolnienie od psychiatry, poświadczyła… stomatolog. Biegła, z rozbrajająca szczerością przyznała, że nie ma kompetencji w sprawach dotyczących zdrowia psychicznego.
Kapitan „Misiek” odpowie za handel narkotykami
39-letni Marcin Z. ps. Misiek, jest uważany za jednego z tzw. kapitanów gangu Szkatuły, który w latach 2007-2012 dominował w podziemiu kryminalnym stolicy. – W grupie odpowiadał za zbrojny ramię bandy. Tzw. silnorękich. Z naszych ustaleń wynika, że odpowiadał za rozkminki z innymi gangami oraz zlecenia siłowe. Nie jest może gwiazdą półświatka, ale trzeba przyznać, że ma bardzo rozległe kontakty. No i przede wszystkim cieszy się zaufaniem i poparciem ze strony gangsterskiej młodzieży – tak o „Miśku” mówi jeden ze śledczych.
#wieszwiecej | Polub nas
Od kilku miesięcy jest też bohaterem dla swoich kompanów. To od jego kłopotów ze zdrowiem zaczęła się obstrukcja sprawy apelacyjnej, która od roku nie może się rozpocząć.
Pechowa trzynastka „Belmondziaka”
„Misiek” na kłopoty
Gangster został zatrzymany w listopadzie 2009 r. Ponad półtora roku później jego nazwisko znalazło się w akcie oskarżenia, którego głównym „bohaterem” był Marcin K. ps. Belmondziak vel Wściekły (przyrodni brat Rafała S. ps. Szkatuła, bossa bandy). Do tej samej sprawy oskarżono jeszcze Roberta Z., ps. Robercik, Issama Z., ps. Wiktor, Artura Ł., ps. Adzia i Pawła Z., ps. Niedźwiedź i czterech innych przestępców. Wszyscy to ważne szychy w grupie „Szkatuły”. Mało tego, „Wiktor” przerwał zmowę milczenia i opowiedział prokuraturze i sądowi o kulisach działania bandy.
Marcin Z. został oskarżony o dokonanie ponad 25 przestępstw. Poza udziałem w zorganizowanej grupie przestępczej, zarzucono mu m.in. udział w wymuszeniach (jego ludzie mieli spalić mercedesa ML, którego właściciel nie chciał płacić haraczu i podpalić sklep tegoż przedsiębiorcy), czerpanie korzyści z prostytucji i obrót narkotykami: co najmniej 84 kg amfetaminy, ok. 18 kg kokainy, 94 kg marihuany i 3 kg heroiny. Wartość narkotyków można liczyć w milionach zł.
Zdaniem prokuratury to „Misiek” miał kierować akcją zmuszenia jednej z grup przydrożnych prostytutek, do zaniechania pracy na rzecz bandy markowskiej. Operacja ta skończyła się dla jednej z tirówek brutalnym pobiciem i połamanymi kościami twarzy.
Wiosną 2009 r. Z. miał także zlecić pobicie Krzysztofa M. Mężczyzna ten miał być świadkiem w jednej ze spraw sądowych. Zleceniodawcy, jak zeznał jeden ze „skruszonych”, chcieli, aby ofiara została pobita w sposób uniemożliwiający stawienie się M. przed sądem. Jednak do ataku na świadka na szczęście nie doszło.
Sąd nie ma wątpliwości i feruje wysokie wyroki
W marcu 2014 r. sąd uznał, że dowody zebrane przez śledczych wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną Prokuratury Apelacyjnej są wystarczające do skazania „Belmondziaka”, „Miśka” i reszty bandyckiej załogi. Marcin K. usłyszał wyrok 13 lat więzienia a „Robercik” – 12 lat więzienia. Najsurowszy wyrok wydano na „Miśka” - 15 lat więzienia.
– Sprawiedliwości stało się zadość. Oczywiście, jeżeli wyrok się uprawomocni – komentował wówczas decyzję sądu prok. Dariusz Żądło, który od lat rozpracowuje gang „Szkatuły”. To „jeśli” w wypowiedzi prokuratora okazało się prorocze. Tym bardziej, że część oskarżonych w tym „Misiek” odzyskało wolność.Pełnomocnicy skazanych skierowali apelacje od wyroków. Wydawało się, że reszta będzie tylko formalnością i rozstrzygnięcie zapadnie dosyć szybko. Nic bardziej mylnego.
„Wściekły Belmondziak” przed sądem
Epidemia
Sprawa wpłynęła do Sądu Apelacyjnego w Warszawie 7 lipca 2015 r. Pierwszy termin rozprawy wyznaczono na 14 października 2015 r. Do rozpoczęcia jednak nie doszło, ponieważ dwa dni wcześniej do sądu trafiło zaświadczenie, że „Misiek” trafił do szpitala. Miał mieć zaburzenia psychiczne – nieoficjalnie mówiono o depresji. Sąd zdobył potwierdzenie, że Z. rzeczywiście był w szpitalu.
Kolejny termin wyznaczono na 16 grudnia. Tym razem zachorował jeden z obrońców „Belmondziaka”. Mimo że w miejsce chorego mecenasa do sadu stawił się wyznaczony substytut, to jak czytamy w informacji sądu „oskarżony M. K. nie wyraził zgody na obronę przez tegoż substytuta”. Rozprawa została więc odroczona do 29 stycznia 2016 roku.
Nowy rok nie okazał się dla sprawy, ani trochę lepszy. Styczniowy termin spadł z wokandy, tym razem za sprawą braku zgody Sądu Okręgowego w Warszawie na doprowadzenie dwóch oskarżonych, ponieważ w tym samym czasie miały się toczyć ich inne procesy.
Jak można się domyślać i kolejny termin – 7 marca, nie doprowadził do przełomu. Tym razem, na trzy dni przed rozprawą zwolnienie dostarczył adwokat Pawła Z. Rozprawa została odroczona do 31 marca. Oczywiście do niej nie doszło. Na przeszkodzie ponownie stanęły problemy zdrowotne Marcina Z. I wtedy sąd ewidentnie stracił już cierpliwość. – W dniu 31 marca rozprawa została odroczona do 27 kwietnia, z uwagi na usprawiedliwione niestawiennictwo oskarżonego M. Z. Wniosek oskarżonego M. Z. wraz z zaświadczeniem lekarskim wystawionym przez lekarza sądowego wpłynął do akt sprawy w dniu 29 marca 2016 roku). Równocześnie na tym terminie Sąd postanowił wezwać na kolejny termin rozprawy lekarza sądowego wraz z posiadaną dokumentacją lekarską będącą podstawą do wydania zaświadczeń lekarskich usprawiedliwiających niemożność uczestniczenia w rozprawie wystawionych dla oskarżonych na terminy w dniach 7 marca 2016 r. i 31 marca 2016 r.– poinformowała portal tvp.info starszy inspektor Danuta Śliwińska z Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Dwa miesiące bez paczek. Kosztowna sądowa salsa „Szkatuły”
Sądny dzień dentystki
27 kwietnia doszło do prawdziwego przełomu w sprawie, która formalnie się nie zaczęła. Na wezwanie sadu stawiła się lekarka sądowa o specjalności – stomatolog. Figuruje jednak na liście biegłych sądowych poświadczających zwolnienia lekarskie, które mają moc urzędową dla sądu. To ona wystawiała zwolnienia m.in. „Miśkowi”. Zresztą przed kwietniowym terminem rozprawy Marcin Z. ponownie zapadł na zdrowiu i lekarka poświadczyła to stosownym dokumentem. Tyle tylko, że sąd, zaskoczył biegłą, ponieważ zapytał, jakie ma kwalifikacje do badania stanu psychicznego, będąc stomatologiem.
Odpowiedź lekarki była rozbrajająco szczera. – Odnosząc się do zwolnienia lekarskiego wystawionego dla oskarżonego M. Z. (…) lekarz sądowy podał, że jednostka chorobowa wskazana w wystawionym przez niego zwolnieniu lekarskim nie mieści się w jego kompetencjach. Opierał się w tym przypadku na zaświadczeniu wydanym oskarżonemu przez innego lekarza, który według jego wiedzy jest biegłym sądowym. (…) Lekarz sądowy podał, że nie ma kwalifikacji do weryfikacji schorzenia będącego poza jej kompetencjami, a wskazanego w przedmiotowym zaświadczeniu i niezdolność do udziału w rozprawie stwierdził jedynie na podstawie zaświadczenia wystawionego przez biegłego sądowego – wynika z informacji uzyskanej przez tvp.info w Sądzie Apelacyjnym.
Lekarka była przekonana, że psychiatra, którego zwolnienie poświadczyła, także jest biegłym sądowym. Do takich wniosków doszła, ponieważ psychiatra ów miał wystawiać zwolnienia także w innych sprawach. Biegł przyznała, że nie sprawdzała, czy medyk ów rzeczywiście jest biegłym. Sąd szybko ustalił, że psychiatra ów nie figuruje na liście biegłych sądowych w Warszawie. Jakby tego było mało, Sąd Apelacyjny skierował do Sądu okręgowego specjalne wystąpienie, co do zasadności pracy pani stomatolog jako biegłej sądowej.
Sąd nie składa broni
Kolejna próba rozpoczęcia wyznaczona jest na 30 czerwca. Do tego czasu sąd chce otrzymać kompletną dokumentację medyczną „Miśka”. Dla pewności zdecydował się także na skierowanie Marcina Z. na badanie przez lekarzy sądowych, którzy ocenią czy może on brać udział w postępowaniu. Oskarżony ma się stawić w Poradni Zdrowia Psychicznego w poniedziałek 30 maja.
Śledczy przyznają, że nie ma już większych złudzeń, co do dalszego losu nieszczęsnej apelacji i spodziewają się, że „epidemia niemocy” może dotknąć kolejnych oskarżonych. Czas działa, bowiem na ich korzyść i niedługo większość z nich może dołączyć do „Miśka” na wolności.
– Jest takie niderlandzkie powiedzenie: odczuwać ból zębów za uszami. Tak się mówi, gdy ktoś coś symuluje. Odnosimy wrażenie, że w sprawie szkatułowej kompanii, ten ból odczuwa więcej osób. Całe szczęście, że w sprawie nie jest bezczynny sam sąd, ale wiadomo, że wszystkich obowiązują procedury. Swoją drogą nasuwa się pytanie ilu przestępców mogło w podobny sposób potwierdzać zwolnienia lekarskie u lekarzy innych specjalności, którzy de facto nie mieli do tego kompetencji. Obawiam się, że przypadek lekarki od zwolnienia „Miśka” nie jest odosobniony – mówi ze smutkiem warszawski śledczy.
Królowie warszawskiego półświatka
Gang „Szkatuły” jest uważany przez policję za najbardziej niebezpieczną warszawska grupę przestępczą nowego stulecia. W śledztwie przeciwko członkom bandy ustalono m.in., że grupa kontrolowała 90 proc stołecznych agencji towarzyskich, tirówki pod Wyszkowem i Górą Kalwarią, handel amfetaminą i heroiną oraz haracze. Od 2008 r. zaczęło się rozbijanie tej bandy. Wtedy to w półświatku pojawiły się pogłoski o śmierci „Szkatuły”. Do końca 2010 r. ponad 100 najważniejszych członków gangu Rafała S. trafiło za kraty.
28 maja 2012 r. w czasie wielkiej obławy zatrzymano 45 osób, m.in. członków gangu „Szkatuły” i bojówkarzy warszawskiej Legii – zwanych „Teddy Boys 95”. Z ustaleń prokuratury i Centralnego Biura Śledczego wynika, że brali udział oni w przemycie i rozprowadzaniu w sumie 3,7 tony marihuany, około 500 kg amfetaminy, 300 kg kokainy i 250 kg heroiny. Czołową rolę w narkobiznesie miał odgrywać aresztowany Arkadiusz K. ps. „Chory”, uważany za zastępcę Rafała S. ps. „Szkatuła”. On miał koordynować współpracę gangu z „Teddy Boysami”.
tvp info
...
Kabaret ale nie smieszny.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:08, 09 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Szef warszawskiej adwokatury bezprawnie przejął bezcenną działkę? "Ogromne wątpliwości"
Dodano dzisiaj 12:41
Pałac Kultury i Nauki / Źródło: Fotolia / plusekologia
Dziennikarze "Super Expressu" w obszernym materiale przedstawili niejasne okoliczności, w jakich znany warszawski prawnik wszedł we współposiadanie wartej miliony złotych działki.
Sprawa dotyczy działki będącej obecnie częścią rozciągającego się u stóp Pałacu Kultury i Nauki Placu Defilad. Niemal 60 lat wcześniej był to adres Chmielna 70. Właścicielem wycenianej dziś na ponad 100 mln zł działki był dawniej Martin Holger, Duńczyk. Słynny Dekret Bieruta z 26 października 1945 pozbawił go prawa własności do opisywanego terenu. W umowie pomiędzy władzami PRL i Danią z 1953 roku, na skutek wypłaty Duńczykom 5 mln 700 tys. koron duńskich, wszelkie roszczenia do polskich nieruchomości przysługujące obywatelom tego kraju wygasły.
Decyzja prezydent Warszawy
Dziennikarze "Super Expressu" zadają więc pytanie: jak to możliwe, że w roku 2012 działka Holgera została "zwrócona" trzem osobom, posługującymi się dokumentami jego spadkobierców? Nowi właściciele to dr Marzena Kruk, główny specjalista w Departamencie Współpracy Zagranicznej i Praw Człowieka Ministerstwa Sprawiedliwości, Janusz Piecyk oraz szef samorządu adwokackiego w Warszawie Grzegorz Majewski.
"Odpowiedź jest prosta: "na podstawie decyzji Prezydenta m. st. Warszawy z 16.10.2012 i 15.11.2012", czyli Hanny Gronkiewicz-Waltz. Miasto Warszawa oddało dwie działki, których właścicielem był Duńczyk Martin Holger, trzem osobom nie dość, że z nim niezwiązanym, to jeszcze na podstawie roszczeń, które zostały zaspokojone ponad 60 lat temu" – piszą w artykule.
"Ogromne wątpliwości i podejrzenia"
Sprawę dla "Super Expressu" skomentował warszawski radny Jan Śpiewak. "Doszło do rażącego niedopełnienia obowiązków przez urzędnika. Na to jest paragraf w Kodeksie karnym. Osoby odpowiedzialne za majątek publiczny wart setki milionów złotych powinny walczyć o każdą działkę i kamienicę do końca. Tutaj oddali ją w ręce handlarzy, mimo wiedzy o tym, że działka mogła być już raz spłacona przez państwo polskie. Co więcej, przez kilka tygodni przedstawili kilka wersji wydarzeń. To budzi ogromne wątpliwości i podejrzenia co do ich intencji" – przekonywał na łamach gazety.
"Podejrzewamy, że mogło dojść do próby wyłudzenia tej działki. Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury i zeznawałem już w tej sprawie. Sprawa była prosta jak konstrukcja cepa. Polska spłaciła wszystkich Duńczyków w 1953 roku. Szef Okręgowej Rady Adwokackiej powinien być poza wszelkimi podejrzeniami. To źle wpływa na reputację zawodu adwokata, gdy takie osoby są uwikłane w tak moralnie naganny proceder, jak biznes reprywatyzacyjny. Jeśli się już w to zaangażował, to powinien doskonale znać prawo" – dodawał radny.
Cały artykuł dostępny jest na stronie internetowej SE.pl.
...
To ma byc wyjasnione. Bo nie pierwszy raz widzimy ze wymiar niesprawiedliwosci to mafia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:13, 11 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Przez błąd sądu podejrzany o zabójstwo wyszedł na wolność
Dodano dzisiaj 15:35
Zabójstwo, zdjęcie ilustracyjne / Źródło: Fotolia / fot. Maksym Dykha
Mężczyzna podejrzany o dokonanie zabójstwa został wypuszczony na wolność. Areszt opuścił z powodu pomyłki kieleckiego sądu i prokuratury.
Piotr K. był podejrzany o dokonanie zabójstwa 22-letniego Karola Piróga, kibica Korony Kielce, we wrześniu 2007 r. Do tragedii doszło w okolicach kieleckiej Galerii Echo. Przestępca przez niemal 8 lat ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Wysłano za nim międzynarodowy list gończy. Na początku 2016 roku został zatrzymany w Londynie. Zgodnie z decyzją brytyjskiego sądu, w kwietniu możliwa była ekstradycja mężczyzny. Piotr K. usłyszał zarzut zabójstwa. W piątek 10 czerwca zatrzymany opuścił areszt.
„Przepisy są bezwzględne”
Dlaczego doszło do takiej sytuacji? Marcin Chałoński, rzecznik sądu okręgowego w Kielcach przyznał, że „sąd popełnił błąd procedując w tej sprawie”. – Doszło do dwóch błędów. Prokuratura okręgowa w Kielcach skierowała wniosek o przedłużenie tymczasowego aresztowania do sądu okręgowego w Kielcach, zamiast do rejonowego, a ponadto rozprawa toczyła się bez udziału oskarżonego, co jest niezgodne z nowym prawem dotyczącym Europejskiego Nakazu Aresztowania – tłumaczył sędzia dodając, że „przepisy są bezwzględne”.
W związku z rym, sąd apelacyjny w Krakowie przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. – Akta trafiły do sądu rejonowego, który w trybie pilnym wyznaczył rozprawę na poniedziałek. Podejrzany i jego obrońca zostali zawiadomieni o terminie posiedzenia – zaznaczył sędzia Chałoński.
/ Źródło: TVP Info
...
Bledy sie naprawia. To nie jest loteria wygral-przegral.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:35, 20 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Kto osądzi największą pomyłkę kryminalistyczną ostatnich lat?
wyślij
drukuj
Mariusz Kowalewski | publikacja: 20.06.2016 | aktualizacja: 16:21 wyślij
drukuj
Sprawą Jacka Wacha zajmie się Sąd Najwyższy (fot. TVP)
Sprawą Jacka Wacha, błędnie oskarżonego o zabójstwo sprzed 17 lat, zajmie się teraz Sąd Najwyższy. Nikt nie chce sądzić policyjnej i prokuratorskiej fuszerki.
Sprawa „pomylonego zabójstwa”. Kogo ciało wyłowiono z jeziora pod Olsztynem? Kod DNA wykluczył, że to lokalny gangster
O przekazaniu sprawy Jacka Wacha do Sądu Najwyższego w najbliższy wtorek ma zdecydować Sąd Okręgowy w Olsztynie, który został wyznaczony do rozstrzygnięcia tej największej kryminalnej zagadki ostatnich lat. Do stolicy Warmii sprawa Wacha trafiła z Suwałk, po tym jak tamtejszy sąd się z niej wyłączył, ale później sędziowie Sądu Okręgowego w Olsztynie też podjęli decyzję o wyłączeniu się z tej sprawy. Kilka dni temu ich zwierzchnicy z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku uznali, że nie wszyscy sędziowie z Olsztyna mieli do tego odpowiednie argumenty. Nakazali nad sprawą procedować w stolicy Warmii.
– Dlatego na posiedzeniu we wtorek sąd podejmie decyzję o przekazaniu sprawy Jacka Wacha do Sądu Najwyższego, celem wyboru sądu, który mógłby zająć się tymi aktami. Decyzja będzie podyktowana dobrem wymiaru sprawiedliwości – mówi Olgierd Dąbrowski-Żegalski, rzecznik SO w Olsztynie.
– Ta sprawa nie powinna być rozpatrywana przez Sąd Okręgowy w Olsztynie – uważa Jakub Orłowski, adwokat Wacha. – Nie można wykluczyć tego, że do skazania na dożywotnią karę pozbawienia wolności wobec Jacka Wacha nie doprowadził wyłącznie pewien nieszczęśliwy zbieg okoliczności, a celowe działanie osób trzecich, być może powiązane z szeroko rozumianym wymiarem sprawiedliwości z tego terenu – tłumaczy.
„Niesłusznie dostałem dożywocie. Wmanipulowali mnie”
Tajemnica jeziora Pluszne
Historia Jacka Wacha określana jest mianem polskiego Twin Peaks. 17 lat temu w jeziorze Pluszne pod Olsztynem znaleziono szczątki Tomasza Adamczyka (nazwisko zmienione) z Suwałk. Potwierdzały to badania DNA i opinia antropologów. Adamczyk przed śmiercią był więziony w metalowej klatce dla psa. Zginął od dwóch strzałów w tył głowy. Pośmiertnie jego ciało zostało poćwiartowane, a szczątki zapakowano do plastikowych toreb i wrzucono do jeziora Pluszne. Policja, prokuratura i sąd nie miały wątpliwości, że Tomasza Adamczyka zabił Jacek Wach z Olsztyna. Mężczyznę skazano na dożywocie. Głównym dowodem obciążającym Wacha były badania DNA, opinia antropologiczna oraz zeznania świadków incognito.
Badania DNA wskazały bezspornie, że szczątki należą do Adamczyka. Ale w styczniu 2014 roku olsztyński CBŚ w lasach nad jeziorem odnalazł zakopane zwłoki mężczyzny. Okazało się, że policjanci znaleźli ciało Tomasza Adamczyka z Suwałk, tego samego, którego mieli znaleźć 17 lat temu. W śledztwie sprzed 17 lat nic się nie zgadzało. Cały akt oskarżenia i wyroki sądów pierwszej i drugiej instancji rozsypały się jak domek z kart. Skazany na dożywocie Jacek Wach został zwolniony z więzienia, a jego proces miał ruszyć na nowo. Ale najpierw Suwałki, a teraz Olsztyn nie chcą w tej sprawie wydawać wyroku.
tvp.info
...
Ohyda...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:42, 29 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Kino, zakupy, basen. Więzienne luksusy groźnego przestępcy
ml/luq/
2016-06-29, 12:06
Skazany na 25 lat więzienia morderca tak bardzo zasmakował w wolności podczas przepustek, że w końcu nie wrócił z jednej z nich. Roman Porada w ciągu ostatnich 3 lat opuszczał Zakład Karny w Opolu ponad 200 razy. Wychodził m.in. na basen, do kina i zoo. Miał nawet telefon komórkowy. Mężczyzna jest poszukiwany od ubiegłego lata. W 1995 r. brutalnie zamordował staruszkę i ukradł jej telewizor.
Kraj
Ze strachu przed synem zamieszkali w lesie
Kraj
Musiała wczołgiwać się do mieszkania. Pomógł...
- Wcześniej zdobył kupca na ten telewizor. Zbrodnię zaplanował z premedytacją. Kara była surowa. Jej wymiar wskazuje, że jest to osoba niebezpieczna - powiedziała reporterowi "Interwencji" Ewa Kosowska-Korniak z Sądu Okręgowego w Opolu.
Sąd wielokrotnie odrzucał starania Porady o ułaskawienie oraz o przedterminowe zwolnienie, a służba więzienna resocjalizowała go wypuszczając mężczyznę na wolność. Morderca przebywał w otwartym Zakładzie Karnym w Opolu i tak jak inni więźniowie korzystał z przywilejów tego rodzaju placówek.
"Nie można człowieka zamknąć na 24 godziny w celi"
- Kodeks karny wykonawczy nie zabrania takim osobom korzystania z tego typu form zgody na wyjście poza teren zakładu karnego. Tym bardziej, że ten skazany ponad 200 razy wychodził poza teren zakładu karnego w przeciągu ostatnich 3 lat - powiedziała Katarzyna Idziorek z Inspektoratu Okręgowego Służby Więziennej w Opolu. Jak dodała, "nie można człowieka zamknąć na 24 godziny w celi".
Zdaniem służby więziennej wypuszczanie przestępcy na przepustki to forma resocjalizacji i przystosowywania go do życia na wolności. Dlatego mógł skorzystać z tak zwanych zajęć kulturalno-oświatowych dla więźniów. Polegają one na tym, że pozwala się skazanym wyjść z więzienia na basen, do kina, galerii handlowej, spotkać się z rodziną, czy odwiedzić zoo.
Za Poradą wydano Europejski Nakaz Aresztowania. Jak informuje reporter Polsat News Maciej Stopczyk, policja podejrzewa, że uciekinier może przebywać w Niemczech lub Holandii.
Reportaż "Interwencji" o Romanie Poradzie dziś o 16:15 w Telewizji Polsat.
...
Zamordowal o telewizor? To jakis debil.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:38, 01 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Komornik zdekonspirował najpopularniejszego polskiego świadka koronnego
jak/luq/
2016-07-01, 10:30
PESEL, nowe nazwisko i adres zamieszkania – te dane najbardziej znanego polskiego świadka koronnego, "Masy", znalazły się w piśmie wysłanym przez jednego z poznańskich komorników do redakcji miesięcznika, który napisał, ile "Masa" zarobił na swoich książkach. Chodzi o to, że świadek koronny ma długi i komornik go ściga.
Polsat News
Kraj
UOKiK ostrzega przed pismami przypominającymi...
W miesięczniku "Polska Bez Cenzury" opisano, w jaki sposób w ostatnich latach "Masa" wzbogacił się wydając książki. A zdaniem gazety na tytułach takich jak "Masa o porachunkach polskiej mafii", "O kilerach polskiej mafii" i "O bossach polskiej mafii" świadek koronny mógł zarobić ok. 2,5 miliona złotych.
Te informacje zainteresowały komornika sądowego z Poznania, który prowadzi przeciwko "Masie" postępowanie egzekucyjne. Komornik wysłał do redaktora naczelnego magazynu wezwanie do udzielenia informacji dotyczących źródła wierzytelności należnych "Masie".
Na wezwaniu widniały dane chronionego przez policję świadka koronnego, w tym jego nowe nazwisko, PESEL i adres zamieszkania.
epoznan.pl
...
Kolejne wyczyny ,,fachowciw" od prawa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:29, 05 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
„Frog” złamał przepisy, ale kary nie będzie. Wszystko przez przedawnienie
wyślij
drukuj
bz, dmilo | publikacja: 05.07.2016 | aktualizacja: 14:25 wyślij
drukuj
Robert N. pseud. „Frog” (fot. arch.PAP/Marcin Bednarski/YouTube)
Kielecki sąd odwoławczy uchylił we wtorek wyrok sądu pierwszej instancji i umorzył postępowanie wobec Roberta N. ps. „Frog”, który w lutym 2014 r. na DK nr 7 w woj. świętokrzyskim popełnił kilkadziesiąt wykroczeń w ruchu drogowym. Powodem decyzji jest przedawnienie. Wyrok jest prawomocny.
„Frog” oskarżony o szwindle przy braniu kredytów. Ponownie stanie przed sądem
Sąd podkreślił, że „sprawstwo obwinionego jest oczywiste”, a wyrok skazujący sądu I instancji „był jak najbardziej słuszny” – ale ze względu na przedawnienie karalności czynu jest zmuszony umorzyć postępowanie.
Szaleńczy rajd po krajowej „siódemce”
Roberta N. obwiniono o 81 wykroczeń, jakich dopuścił się prowadząc samochód 14 lutego 2014 r. na drodze krajowej nr 7, między Jędrzejowem a Kielcami. Chodziło m. in. o niezatrzymanie się do policyjnej kontroli, kilkukrotne przekroczenie dopuszczalnej prędkości, wyprzedzanie w niedozwolonych miejscach, jazdę pod prąd, niestosowanie się do znaków drogowych i zmuszanie innych kierujących do ucieczki na pobocze, by uniknąć zderzenia.
A może to nie „Frog”?
O ukaranie N. wnioskowała do sądu policja. 8 stycznia b.r. Sąd Rejonowy w Jędrzejowie orzekł wobec mężczyzny karę 5 tys. zł grzywny i trzy lata zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Obrońca „Froga” złożył apelację od wyroku – wskazał m.in. na błąd w ustaleniach faktycznych i wątpliwość co do tego, czy obwiniony prowadził tego dnia pojazd.
Jak uzasadniał sędzia Jan Klocek, w trakcie rozpoznawania sprawy zaistniała „negatywna przesłanka procesowa” – przedawnienie karalności czynu. Przypomniał, że wyrok w sądzie I instancji zapadł na miesiąc przed przedawnieniem się sprawy – w myśl obowiązujących przepisów, liczą się dwa lata od popełnienia wykroczenia.
„Frog” jednak musi iść do więzienia. Za rajd ulicami Warszawy odsiedzi 30 dni
Sędzia odniósł się też do przyczyn takiej sytuacji. Wskazał, iż „początkowe wątpliwości organów ścigania” co do poprawności kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego N. spowodowały przedłużenie postępowania co najmniej o kilka miesięcy.
Rozstrzygnięcie sprawy przedłużały też spory między sądami o to, który – ze względu na „właściwość miejscową” – powinien ją prowadzić.
#wieszwiecej | Polub nas
„Sprawstwo jest oczywiste”
Sąd nie zgodził się z argumentami obrony, że istniała wątpliwość co do tego, czy obwiniony prowadził pojazd. Zdaniem sądu odwoławczego potwierdzają to dowody – głównie monitoring z policyjnego samochodu, który brał udział w pościgu za N. oraz zeznania świadków. – Sprawstwo obwinionego jest oczywiste. Wyrok skazujący był jak najbardziej słuszny – podkreślił sędzia Klocek.
Już pięć prawomocnych wyroków i kolejne procesy
Robert N. usłyszał w ciągu ostatniego roku pięć prawomocnych wyroków skazujących w warszawskich sądach za wykroczenia, których dopuścił się 5 czerwca 2014 r. jeżdżąc ulicami stolicy. Orzeczono kary aresztu, kary grzywny i trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów. N. ma też pokryć koszty sądowe.
Zajmą się motocyklistami, z którymi ścigał się „Frog”?
W Sądzie Rejonowym Warszawa – Mokotów toczy się proces przeciw N. prowadzony na podstawie aktu oskarżenia, skierowanego przez Prokuraturę Okręgową w Płocku. Kolejną rozprawę zaplanowano 7 września. Prokuratura postawiła mu dwa zarzuty – sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym – w czasie jazdy między Jędrzejowem i Kielcami oraz w Warszawie. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.
O „Frogu” stało się głośno, gdy w czerwcu 2014 r. w internecie pojawił się film nagrany kamerą umieszczoną w aucie, na którym widać jak mężczyzna – później, w trakcie śledztwa potwierdzono, że był to Robert N. – jadąc ulicami Warszawy wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadzi auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ściga się z motocyklistami.
PAP
...
Kolejny sukces ,,wymiaru"...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:44, 08 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Śmierć w pokoju przesłuchań. Śledztwo umorzone
ml/
2016-07-08, 18:07
Prokuratura w Kutnie umorzyła śledztwo przeciw policjantowi ws. nieumyślnego spowodowania śmierci przesłuchiwanego mężczyzny. Gdy byli sami w pokoju przesłuchań, padły trzy strzały. 29-letni Marcin S. zmarł. - Niedające się usunąć wątpliwości rozstrzygnięto na korzyść podejrzanego - poinformował Krzysztof Kopania rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Polsat News
Kraj
Śmierć 25-latka w komisariacie. Śledztwo...
Prok. Krzysztof Kopania dodał, że śledztwo zostało umorzone tylko w części, bo przeciw policjantowi nadal toczy śledztwo o kierowanie przez niego gróźb karalnych stosowanych wobec świadków.
Do zdarzenia doszło w kwietniu ub. roku w jednym z pomieszczeń wydziału dochodzeniowo-śledczego komendy powiatowej w Kutnie. 29-letni mężczyzna był tam przesłuchany jako podejrzany o kradzież; zarzucono mu działanie w recydywie. Następnie w innej sprawie ten sam mężczyzna był krótko przesłuchany jako świadek.
Po zakończeniu ostatniego z przesłuchań obecni na piętrze policjanci mieli usłyszeć dobiegające z pomieszczenia dwa następujące bezpośrednio po sobie odgłosy strzałów i trzeci po upływie 4-7 sekund. Zaraz potem z pokoju wyszedł 35-letni policjant i powiedział kolegom, że trzeba wezwać pogotowie. W tym czasie 29-latek leżał na podłodze w kałuży krwi. Jedna z kul trafiła w szyję, inna w głowę. Stwierdzono jego zgon.
Ekspertyzy biegłych, eksperyment procesowy
Jak powiedział w piątek prok. Kopania, śledztwo ws. śmierci mężczyzny było niezwykle skomplikowane, bo poza podejrzanym policjantem nie było żadnych bezpośrednich świadków zdarzenia.
- W tej sprawie prokuratura musiała bazować przede wszystkim na licznych ekspertyzach z zakresu medycyny sądowej i ekspertyzach kryminalistycznych. Prokuratura dysponowała też wersją przedstawioną przez policjanta oraz wynikami przeprowadzonego na miejscu eksperymentu - mówił rzecznik.
Wyjaśnił, że choć możliwości dowodowe w tej sprawie zostały wyczerpane, to nie udało się w sposób precyzyjny ustalić dokładnego przebiegu wydarzeń, ale też nie zanegowano jednoznacznie wersji przedstawionej przez policjanta.
Miał zabrać policjantowi broń
Z relacji podejrzanego wynikało, że po zakończonym przesłuchaniu zarówno on jak i 29-latek skierowali się do drzwi - pierwszy szedł przesłuchiwany. W pewnym momencie policjant miał nachylić się nad biurkiem. W tym momencie miało dojść do odsłonięcia kabury z bronią, po którą sięgnął 29-latek - udało mu się jej dobyć i grozić policjantowi.
Wówczas miała wywiązać się szamotanina, w trakcie której padły dwa strzały. W wyniku tego 29-latek i policjant osunęli się na podłogę. Po chwili miał paść trzeci strzał. Policjant nie potrafił sprecyzować w jakich okolicznościach to się stało. Nie potrafił też odpowiedzieć, czy w także tym momencie pistolet trzymał przesłuchiwany, czy broń upadła na podłogę.
Jak mówił Kopania decyzja o umorzeniu postępowania zapadła, bo były wątpliwości, które zgodnie z prawem należało rozstrzygnąć na korzyść podejrzanego policjanta. Jednocześnie zaznaczył, że funkcjonariusz nadal jest podejrzany o kierowanie gróźb karalnych wobec świadków. Miał im zagrozić, że jeśli w materiałach prowadzonej przeciwko niemu sprawy znajdą się niekorzystne dla niego stwierdzenia to "dojdzie do użycia przemocy". Grozi za to do 5 lat więzienia.
Rzecznik dodał, że śledztwo w tej sprawie dobiega końca.
PAP
.....
Ponura sprawa.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:56, 15 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Sąd tłumaczy się z ujawnienia nazwisk ofiar pedofila
wyślij
drukuj
amat, dmilo | publikacja: 15.07.2016 | aktualizacja: 18:10 wyślij
drukuj
Sąd po ujawnieniu pomyłki zmienił wokandę i przeprosił za zaistniałą sytuację (fot. arch.PAP/Adam Warżawa)
Ujawnione na wokandzie nazwiska 16 osób pokrzywdzonych przez pedofila znalazły się tam przez pomyłkę – wynika z ustaleń prezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, wysłanych resortowi sprawiedliwości. Pracownik, który przygotowywał wokandę, został „pouczony”.
Sąd opublikował nazwiska ofiar pedofila. Minister Ziobro żąda wyjaśnień
Sąd poinformował, że sprawa nadal jest badana, a pracownik winny pomyłki został już pouczony.
W czwartek w Sądzie Rejonowym w Poznaniu rozpoczął się proces mężczyzny oskarżonego o molestowanie nieletnich. Jak się okazało, na wokandzie wywieszonej przed salą rozpraw wymieniono pełne nazwiska pokrzywdzonych, w tym także osób niepełnoletnich. Minister sprawiedliwości zażądał w związku z tym wyjaśnień od prezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.
Rzeczniczka SA sędzia Elżbieta Fijałkowska poinformowała w piątek, że z dokonanych ustaleń wynika, iż błąd popełnił sekretarz sądowy, który przy pomocy systemu komputerowego przygotowywał wokandę. Jak się okazało, nazwiska osób poszkodowanych w sprawie nie powinny w ogóle znaleźć się na wokandzie, nawet w formie inicjałów.
Pracownik został pouczony
– Sekretarz, który wygenerował wokandę, nie sprawdził, że osoby te nie były nawet wzywane jako świadkowie do sądu. Pracownik został pouczony, od efektów pogłębionej analizy całego zdarzenia zależeć będą ewentualne dodatkowe konsekwencje – powiedziała rzeczniczka.
#wieszwiecej | Polub nas
Sąd po ujawnieniu pomyłki zmienił wokandę i przeprosił za zaistniałą sytuację. Rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości Sebastian Kaleta powiedział w czwartek, że pomyłka była „niedopuszczalna i nigdy nie powinna mieć miejsca”. Jak dodał, Zbigniew Ziobro zażądał wyciągnięcia konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za to zdarzenie.
PAP
...
Naprawde? Jakis sekretarz jest przyczyna? Czy spychologia na kozła ofiarnego?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:07, 20 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Komornik twierdzi, że został pobity, gdy chciał zająć samochód dłużnika
mr/
2016-07-19, 18:26
Urzędnik twierdzi, że został napadnięty w czasie egzekucji komorniczej. Do pobicia miało dojść, gdy chciał na poczet długów zająć samochód dłużniczki, którą jest znaną w Zamościu adwokat. Komornika pobić miał mąż prawniczki. Urzędnik z wstrząśnieniem mózgu trafił do szpitala. Sprawą zainteresowało się Ministerstwo Sprawiedliwości.
Kraj
Uwaga na fałszywego komornika. Nie można...
Kraj
Komornik zdekonspirował najpopularniejszego...
Kraj
UOKiK ostrzega przed pismami przypominającymi...
Andrzej Szcząchor dokonuje egzekucji komorniczych od 40 lat. Jak twierdzi, nigdy nie potrzebował asysty.
Komornik chciał zająć auto dłużniczki-adwokatki. Kobieta była bardzo zdenerwowana, zadzwoniła po swojego męża, który przybył na miejsce. Wtedy sprawy miały wymknąć się spod kontroli. - Podbiegł do mnie, kiedy ja siedziałem w fotelu. Złapał mnie za koszulę, wyrwał z fotela i rzucił mną o ścianę - powiedział Polsat News poszkodowany komornik.
Komornik z wstrząśnieniem mózgu
W szpitalu, do którego trafił mężczyzna stwierdzono wstrząśnienie mózgu. Sprawą zajmuje się policja, ale nikomu nie postawiono zarzutów. - Ustalamy wszelkie okoliczności, przesłuchujemy świadków - poinformowała Joanna Kopeć z policji w Zamościu.
Sama adwokatka czuje się ofiarą komornika. Ani ona, ani jej mąż nie chcieli rozmawiać przed kamerą. Kobieta twierdzi, że komornik symuluje, a pobicie jest fikcją.
Za napaść na funkcjonariusza publicznego podczas pełnienia swoich obowiązków grozi nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Pod lupą resortu
Ministerstwo sprawiedliwości poinformowało we wtorek, że w związku z uzyskanymi informacjami na temat "bulwersujących zdarzeń w postaci fizycznej napaści" skierowało zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstw do Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
W złożonym zawiadomieniu ministerstwo wskazało, że konieczne jest podjęcie działań zmierzających do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sprawcę czynów skierowanych wobec komornika.
Polsat News, PAP
...
Jesli egzekucja byla sprawiedliwa a tu przeciez nie wyrzucali matki z dziecmi na ulice to trzebs surowo karac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:25, 21 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Jest wyrok za gwałt na 9-latku. „Gdybym mogła, skazałabym go na dożywocie”
wyślij
drukuj
pw, kaien | publikacja: 21.07.2016 | aktualizacja: 16:20 wyślij
drukuj
Dziecko przeżyło straszne chwile (fot. pixabay.com/blueMIX)
Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. 10 lat w więzieniu spędzi 33-letni Bartosz K., oskarżony o brutalne zgwałcenie w Grudziądzu 9-letniego chłopca. Tak zdecydował w czwartek Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Mężczyzna popełnił przestępstwo po wyjściu z więzienia, gdzie odbył wyrok za molestowanie seksualne osoby małoletniej. – Życzyłabym temu mężczyźnie, aby ktoś zrobił mu to samo – mówiła matka dziecka.
Pedofil opuścił więzienie i od razu zgwałcił dziecko? Jest decyzja o trzymiesięcznym areszcie
W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Toruniu w kwietniu tego roku skazał mężczyznę na 8 lat więzienia.
Zbyt łagodny wyrok
Złożenie apelacji od tego wyroku polecił Prokuraturze Okręgowej w Toruniu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, uznając, że wyrok 8 lat więzienia jest zbyt łagodny. Odwołanie od wyroku złożył też pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku utajnił czwartkową rozprawę m.in. z uwagi na ochronę interesu prywatnego małoletniego pokrzywdzonego.
#wieszwiecej | Polub nas
– Ja gdybym mogła, to bym go skazała na dożywocie. Wiem, że sąd takiej kary nie może dać, ale taki człowiek, który krzywdzi dzieci, nie powinien w ogóle po świecie chodzić. Staramy się żyć normalnie, ale nie da się tego zapomnieć. Moje dziecko ma psychikę uszkodzoną do końca życia. Co dwa tygodnie chodzimy do psychologa. Syn idąc chodnikiem boi się mężczyzn o takiej posturze jak oskarżony. Życzyłabym temu mężczyźnie, aby ktoś zrobił mu to samo, co on zrobił mojemu synowi – mówiła dziennikarzom przed ogłoszeniem wyroku matka pokrzywdzonego chłopca.
Prokuratura Krajowa wydała w kwietniu komunikat, w którym podkreślono, że jest „niezrozumiałe, że recydywista, który w dniu wyjścia z zakładu karnego dokonuje, po raz kolejny, okrutnego przestępstwa na bezbronnym dziecku, wyrokiem Sądu Okręgowego w Toruniu otrzymuje, jak za taki czyn, zdecydowanie zbyt łagodną karę”.
Troska o bezpieczeństwo
– Autorytet wymiaru sprawiedliwości i troska o bezpieczeństwo Polaków, wymagają od wymiaru sprawiedliwości w takich przypadkach zdecydowanej postawy i wymierzania znacznie surowszych kar, zwłaszcza gdy ofiarami są dzieci – uznała Prokuratura Krajowa.
Do przestępstwa doszło na początku października 2015 roku. Bartosz K. na klatce schodowej jednego z bloków w Grudziądzu (Kujawsko-Pomorskie), używając przemocy polegającej na uderzeniu płytą kamienną w głowę 9-letniego chłopca, zasłaniając ręką usta i grożąc utratą życia, zmusił go do przejścia na Błonia Nadwiślańskie. Tam dwukrotnie zgwałcił dziecko.
Bartosz K. popełnił gwałt na chłopcu po tym, jak opuścił więzienie, gdzie odbył karę 3 lat i czterech miesięcy więzienia za molestowanie seksualne osoby małoletniej.
PAP, TVP Info
...
Takie sa skutki puszczania pedofilow...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135951
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:48, 23 Lip 2016 Temat postu: |
|
|
Pedofil morderca wychodzi na wolność. „Istnieje ryzyko, że znów zaatakuje”
wyślij
drukuj
łz, kaien | publikacja: 23.07.2016 | aktualizacja: 12:51 wyślij
drukuj
Józef F. odsiaduje drugi wyrok za gwałt (fot. GS24.pl)
Po 32 latach spędzonych w więzieniu pedofil i morderca Józef S. będzie mógł wkrótce wyjść na wolność. Ruszył proces czy powinien trafić do ośrodka dla skazanych z zaburzeniami seksualnymi w Gostyninie – informuje „Głos Szczeciński”.
Pliki z pornografią w ośrodku w Gostyninie? Trynkiewiczowi skonfiskowano komputer
56-letni S. – najpoważniejszy przestępca seksualny, który stanął przed szczecińskim sądem na podstawie ustawy o „bestiach” – nie chce spędzić reszty życia w zamkniętym ośrodku. Wnioskuje o to szczecińska prokuratura.
Także psychiatra, seksuolog i psycholog, którzy go badali, przekonywali, że istnieje bardzo duże niebezpieczeństwo, że będąc na wolności, mógłby znowu krzywdzić dzieci.
Pochodzący z południa Polski mężczyzna w wieku 24 lat zgwałcił dwie małe dziewczynki – jedną udusił, druga cudem przeżyła. Został skazany na 25 lat więzienia. Wyrok odsiedział w całości – od 19 września 1984 do 19 września 2009 roku.
#wieszwiecej | Polub nas
Dziennik pisze, że S. w zakładach karnych był samotnikiem, nie utrzymywał z nikim kontaktów. Trzy tygodnie po wyjściu na wolność zgwałcił dziewięcioletniego chłopca, za co usłyszał kolejny wyrok siedmiu lat więzienia. Za kilka tygodni kończy mu się wyrok.
W ośrodku w Gostyninie przebywa obecnie między innymi Mariusz Trynkiewicz, pedofil, który zgwałcił i zabił czterech chłopców. „Głos Szczeciński”
...
Znowu fajnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|