Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Kolejna kompromitacja sądowa!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 34, 35, 36  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:27, 21 Mar 2015    Temat postu:

Kradzieży w Polsce przybywa. Winne złe prawo

Blisko 130 mld dolarów skradziono w ostatnich dwóch latach ze sklepów na całym świecie. W Polsce z półek zniknęły towary o wartości ponad miliarda dolarów. W naszym kraju liczba kradzieży rośnie, przez zmianę prawa. Sklepy z kolei słabo chronią swojego mienia, bo zatrudniają ochroniarzy-staruszków.

Najwięcej kradną klienci sklepów. W Polsce odpowiadają za blisko co drugi zaginiony produkt - dokładnie 46,5 proc. Na drugim miejscu są pracownicy. Dokładnie co trzecia kradzież, to ich dzieło. Poza tym sieci handlowe tracą też przez dostawców (14,4 proc.) oraz błędy administracyjne (5,2 proc.).

Gdzie najczęściej dochodzi do kradzieży? Według Checkpointu najbardziej narażone na świecie są dyskonty, apteki i drogerie. W skali 24 zbadanych krajów Polska została zaliczona do średniaków. Jeden miliard 89 mln dolarów dało nam 11. miejsce.

Zaglądając w głąb tych danych wygląda to już jednak dużo bardziej przerażająco. Prawie co czwarty przedsiębiorca stracił w ostatnich dwóch latach towary warte do 3 mln zł, a co piąty nawet do 15 mln zł. Według ekspertów liczba kradzieży rośnie w zastraszającym tempie.

- Jest dużo gorzej niż dwa lata temu. Wszystko to efekt zmian w prawie, przez które podwyższyła się kwota, za którą złodziej może dostać mandat, a nie stanąć przed sądem. Teraz to jedna czwarta najniższej pensji, czyli blisko 450 zł - mówi WP Adam Suliga, ekspert od bezpieczeństwa z Polskiej Izby Handlu.

Wbrew pozorom większość z owego miliarda dolarów skradły nie pojedynczy złodzieje, ale zorganizowane grupy przestępcze. A te kradną z "kalkulatorem w ręku", czyli tak aby w razie zatrzymania dostać co najwyżej 500-złotowy mandat. Na dodatek w 2013 roku w ramach amnestii z więzień wyszło nieco ponad 10 tys. osób, które odsiadywały wyroki za drobne kradzieże.

Według Suligi, ludzie ci w większości wrócili do dawnego procederu. Ekspert PIH opowiada, że sam był niedawno świadkiem ujęcia samochodu, w bagażniku którego znaleziono 60 butelek jednej marki alkoholu. Przestępcy musieli dostać zlecenie, np. na wesele i jeździli od sklepu do sklepu z każdego wychodząc z kilkoma trunkami.

- A była to godzina 14 czy 15, więc oni jeszcze tego dnia pracy nie skończyli - mówi Suliga. - Młode dziewczyny, które ukradną sukienkę albo perfumy czy ich kilkunastoletni koledzy wynoszący ze sklepu pół litra wódki to żaden problem dla sklepów. Te nawet nie zauważyłyby tego w swoich bilansach. Prawdziwy problem to właśnie przestępcy wyspecjalizowani w kradzieżach z placówek handlowych - dodaje ekspert.

Według policji mamy w kraju kilka zorganizowanych grup: płocką, zagłębiowską, trójmiejską. Każda liczy od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. Kradną alkohole, sprzęt elektroniczny, ubrania, kosmetyki, a nawet kawę. Ten ostatni produkt za połowę ceny półkowej sprzedawany jest potem na bazarach. Na jednym opakowaniu dzięki temu przestępcy zarabiają kilkanaście złotych.

Co grozi osobie, która działa w takiej zorganizowanej grupie? Teoretycznie za wielokrotne złamanie prawa można mu wlepić już nie tylko maksymalnie 500-złotowy mandat, ale postawić pod sąd. Problem w tym, że przestępcy odwiedzają miesięcznie nawet po kilkaset sklepów. I nawet jeśli wpadną raz na miesiąc to za każdym razem w innej placówce z innymi policjantami przyjeżdżającymi ich spisać.

W przeciwieństwie do przestępstw nie ma bazy osób popełniających wykroczenia - a to właśnie tak klasyfikuje się kradzież do wysokości jednej czwartej minimalnej pensji. Policyjny patrol nie wie więc, że właśnie zatrzymał osobę, która wczoraj złapana została na kradzieży w Gliwicach, przedwczoraj w Raciborzu, a dziś w Katowicach. Gdyby miał o tym informację zamiast mandatu zaprosiłby delikwenta przed sąd.

Projektem zmian w przepisach i stworzeniem bazy wykroczeń zajmuje się już Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Zdaniem Suligi prawo nie zmieni się jednak w tej kadencji sejmu, więc przy pomyślnych wiatrach najwcześniej system antyzłodziejski mógłby zacząć działać dopiero za dwa lata.

Inna sprawa, że i same sklepy dość mało poważnie podchodzą do pilnowania swojego mienia. Według danych Polskiego Związku Pracodawców Ochrona aż 74 proc. ochroniarzy ma ponad 40 lat. Co dziesiąty to już leciwy dziadek przekraczający 61. rok życia. Tymczasem w zdecydowanej większości kradzieży dokonują osoby młode w wieku 18-45 lat.

Checkpoint policzył, że na zabezpieczenie polskich sklepów w ostatnich dwóch latach wydano ledwie 0,23 proc. przychodów detalistów. To plasuje nas na przedostatnim miejscu wśród badanych krajów.

...

O to super ! Znowu nam poprawili ... prawo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:22, 25 Mar 2015    Temat postu:

Sąd uchylił większość wyroków skazujących wobec przywódców "Pruszkowa"

Sąd uchylił - w części lub całości - większość wyroków skazujących wobec przywódców gangu pruszkowskiego; w tej części proces ruszy od nowa. W uzasadnieniu sąd apelacyjny podkreślił, że tworzenie gigantycznego aktu oskarżenia nie sprzyjało sprawności postępowania.

Proces przywódców "Pruszkowa" trwał w pierwszej instancji sześć lat; dotyczył blisko 40 osób, postawiono w nim prawie 200 zarzutów: działania w zorganizowanej grupie przestępczej, napadów, porwań, wymuszeń haraczy, nielegalnego obrotu bronią i narkotykami. Część podsądnych miała też zarzuty handlu bronią i narkotykami oraz podżegania do morderstwa. Oskarżeni odpowiadali za przestępstwa z lat 1995-2003.

Na ławie oskarżonych z kilkoma zarzutami zasiedli m.in. dawni szefowie "Pruszkowa" z lat 90.: Andrzej Z., pseud. Słowik, skazany w oddzielnym procesie za wymuszenia rozbójnicze, Zygmunt R., pseud. Bolo, i Janusz P., pseud. Parasol, wcześniej skazani za kierowanie gangiem.

We wrześniu 2012 r. sąd uniewinnił "Słowika" i "Bola" (oskarżonych o udział w jednym z zarzuconych grupie napadów rabunkowych). Uniewinnił też od części zarzutów inne osoby, a za pozostałe przestępstwa wymierzył kary od roku do 8 lat więzienia (jeden z liderów grupy Janusz P. - "Parasol" - usłyszał wyrok 1,5 roku więzienia za handlowanie bronią). Najwyższy wyrok - ośmiu lat więzienia - usłyszał Marcin B., "Bryndziak".

Prokuratura apelowała od wyroków uniewinniających, żądając powtórzenia procesu; odwołali się też obrońcy oskarżonych, którzy zostali skazani, wnosząc o uchylenie tych orzeczeń.

Prokuratura zadowolona z wyniku apelacji ws. gangu pruszkowskiego

Prokuratura jest zadowolona z wyniku apelacji w sprawie gangu pruszkowskiego – powiedział po ogłoszeniu wyroku zastępca prokuratora apelacyjnego w Warszawie Waldemar Tyl.

Sąd Apelacyjny, rozpatrując odwołania prokuratury i obrońców po wyroku na blisko 40 oskarżonych, 89 czynów skierował do ponownego rozpoznania, wyroki w sprawie ponad 40 czynów utrzymał w mocy.

Jak powiedział Tyl dziennikarzom, SA podzielił argumentację prokuratora i na ponad 90 proc. uwzględnił zarzuty apelacyjne, sformułowane przez prokuraturę. - Tylko jedna osoba jest prawomocnie uniewinniona – podkreślił prokurator.

Nie zgodził się z zarzutem, że tak duża sprawa powodowała, że proces się przeciągał. Podkreślił, że prokuratura wielokrotnie już wysyłała akty oskarżenia dotyczące ponad 30 osób "i inni sędziowie bardzo sprawnie rozpoznawali takie sprawy".

...

Czyli co ? Uczciwe chlopaki .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:24, 25 Mar 2015    Temat postu:

Narasta konflikt w Troszynie. Rodzina boi się samosądu

Konflikt we wsi Troszyn w woj. zachodniopomorskim, gdzie doszło do pobicia 17-latka, budzi ogromny niepokój. Jedna z rodzin jest oskarżana o ciągłe włamania i kradzieże. Ta z kolei odpiera zarzuty mieszkańców wsi. Ich zdaniem, oskarżenia są złośliwe i bezpodstawne. Eskalacja konfliktu nasila się, a mieszkańcy sami próbują wymierzać sprawiedliwość. Czy uda się załagodzić tę niebezpieczną sytuację?

- Mój syn rąbał sobie drzewo pod oknem i mąż zobaczył w oknie, że całą bandą idą z pałami bejsbolowymi. Łukasz chciał uciekać, ale pod oknami u sąsiadki go złapali i zaczęli bić. Kopali go po głowie, po twarzy, po plecach... Dopiero po chwili ktoś zapukał i to on wszedł, mało się nie przewrócił - tak został pobity. Najpierw przyjechała policja i za chwilę przyjechała karetka - opowiada Joanna Gaweł.

- 17-letni Łukasz G. został pobity przez trzech mężczyzn. W związku z tym zdarzeniem napastnikom postawiono zarzut pobicia. Oni złożyli wyjaśnienia i przyznali się do zarzucanych im czynów. Z informacji uzyskanych od pokrzywdzonego wynika, że pobicie to miało być odwetem za rzekome włamania, których dopuścił się albo pokrzywdzony, bądź też ktoś z członków jego rodziny - wyjaśnia Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Konflikt we wsi narasta od kilku lat. Ciągłe włamania i kradzieże podsycają emocje. O wszystko posądzani są członkowie rodziny Gawłów.

- Tam jest ośmioro dzieci i ich rodzice. Nigdzie nie pracują. Są tam awantury, wyzwiska. Nasze córki były przez jednego z nich zastraszane. Krzyczał, że zabije je. Moja córka ma padaczkę, muszę z nią wychodzić z domu, a tymczasem, jak oni się tam kłócą i leją, to u nas wszystko słychać. Ja sama w nerwicę wpadłam - opowiada Kinga Rolik.

Rodzina Gawłów czuje się zaszczuta przez wieś. Mimo że policyjne akta potwierdzają przestępstwa, matka broni synów.

- Ja się obawiam o życie dzieci, bo tutaj, jeśli się coś stanie we wsi, to każdy myśli, że to jest nasza wina. Nie wiem, dlaczego takie zdanie mają o nas ludzie. Ja nie pozwolę, by banda napadała na moje dzieci i żebym ja we własnym domu nie mogła się czuć bezpiecznie. W nocy czuwamy na zmianę z mężem, bo się obawiamy po prostu, że coś może się stać - mówi Joanna Gaweł.

W związku z kontrowersjami wokół rodziny Gawłów w Troszynie zostało zorganizowane zebranie mieszkańców. W trakcie jego trwania we wsi pojawiła się policja. Doszło do kradzieży.

Podejrzenie znów padło na rodzinę Gawłów. - Policja reaguje w każdej sytuacji, kiedy była wzywana na zdarzenie, na interwencję albo do rozwiązania problemu, który tam był. My tyle tylko możemy zrobić - mówi Bogumił Prostak z Komendy Powiatowej Policji w Gryfinie.

Rodzina Gawłów od lat jest objęta pomocą socjalną, a także dozorem kuratora sądowego. Nikomu jednak nie udało się skutecznie pomóc.

- Sąd podejmuje określone działania tylko i wyłącznie w ramach środków prawnych. I podejmuje te działania w sytuacji, gdy otrzymuje określony sygnał. Takie sytuacje miały tutaj miejsce. Dołożymy wszelkich starań, aby ta rodzina była w dalszym ciągu objęta opieką tych służb, które tutaj mogą pomóc tej rodzinie i ją wesprzeć w wychowywaniu i dawaniu dobrego wzorca - mówi Monika Gniazdowska z Sądu Rejonowego w Gryfinie.

Konflikt wydaje się bardzo poważny. Wierzymy jednak tak w rozsądek mieszkańców wsi, jak i w to, że urzędnicy, którzy od lat znają sytuację, staną na wysokości zadania.

...

A co robi wymiar ... sprawiedliwosci ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:56, 01 Kwi 2015    Temat postu:

Kolejny komornik stanie przed sądem. Wyprzedawał mienie za grosze
1 kwietnia 2015, 16:50
O przekroczenie uprawnień oskarżyła w środę Prokuratura Okręgowa w Olsztynie byłego komornika z Działdowa Sebastiana Sz. Aktem oskarżenia objęto też biegłego sądowego i rzeczoznawcę, obwinionych o zaniżanie wartości mienia zajętego przez tego komornika.

- Sebastiana Sz. oskarżono o to, że przed trzema laty jako komornik przy Sądzie Rejonowym w Działdowie przekroczył swoje uprawnienia i nie dopełnił obowiązków, prowadząc postępowanie egzekucyjne wobec dłużnika Wiktora Ch. i innych osób - poinformował w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Zbigniew Czerwiński.

Według śledczych, zajmując mienie należące do dłużników komornik nie opisał dokładnie w sporządzanych protokołach wszystkich faktycznie zajętych przez siebie ruchomości i rażąco zaniżył ich wartość. W dodatku bezzasadnie odstąpił od sprzedaży tych przedmiotów na drodze licytacji i sprzedał je z wolnej ręki. Oskarżono go również o szereg innych nieprawidłowości, w tym poświadczanie nieprawdy w dokumentach i posługiwanie się fałszywą wyceną sprzedawanego mienia.

O świadome sporządzenie nieprawdziwych opinii i zaniżenie o 500 tys. zł rzeczywistej wartości tych przedmiotów oskarżono biegłego sądowego z zakresu wyceny maszyn Michała B. oraz rzeczoznawcę techniki samochodowej Arkadiusza B.

Chodzi o egzekucję komorniczą wobec właściciela warsztatu samochodowego Wiktora Ch. z Nidzicy. Zaciągnął on kredyt bankowy, ale po jakimś czasie zaczął mieć problemy z jego spłatą. Bank, mimo próśb kredytobiorcy, nie zgodził się na późniejszą spłatę i wszczął szybko postępowanie egzekucyjne i komornicze.

Według właściciela, komornik w krótkim czasie zajął wyposażenie warsztatu - kilka tysięcy opon i samochody stojące na posesji i wywiózł je, wynajmując firmę przewozową. Samochody wycenione jako złom zostały zniszczone podczas wywożenia i załadunku na ciężarówki.

Jak poinformowała prokuratura, żaden z trzech oskarżonych nie przyznał się do winy. Ich proces będzie toczył się przez Sądem Rejonowym w Nidzicy. Grożą im kary do pięciu lat pozbawienia wolności.

Pełnomocnik pokrzywdzonego mec. Lech Obara powiedział, że objęcie aktem oskarżenia komornika i obu rzeczoznawców nie satysfakcjonuje jego klienta. - Będziemy zabiegali o to, żeby odpowiedzialność poniosły również te osoby, które kupiły za bezcen zajęte ruchomości - wyjaśnił.

Komornik Sebastian Sz. pół roku temu został już prawomocnie skazany w podobnej sprawie. Za zaniżanie wartości sprzętu rolniczego i sprzedanie go umówionemu nabywcy Sąd Okręgowy w Olsztynie wymierzył mu karę roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Zakazał mu wykonywania zawodu przez pięć lat. Sebastian Sz. musiał też wpłacić 30 tys. zł grzywny i zwrócić pokrzywdzonym rolnikom z Siedlisk pod Giżyckiem prawie 60 tys. zł.

Odpowiedzialność w tej sprawie poniósł też nabywca mienia zlicytowanego poniżej wartości, którego oskarżono o zmowę z komornikiem. W połowie marca Bogusław W. został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i 15 tys. zł grzywny. Zobowiązał się również do naprawienia szkody, czyli zwrócenia pokrzywdzonym 24,7 tys. zł.
PAP

...

Przynajmniej stanal .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:34, 11 Kwi 2015    Temat postu:

Pedofil Henryk Z. chce się poddać kastracji. "Nie róbcie ze mnie wampira"

Odsiedział 25 lat za gwałt i zabójstwo pięciomiesięcznej dziewczynki. Po wyjściu na wolność został skierowany do ośrodka w Gostyninie. Henryk Z. apeluje teraz, aby nie karać go drugi raz za te same czyny. Chce dobrowolnie poddać się kastracji, żeby "zostawiono go w spokoju". - Mam skończone 60 lat i nie pozostało mi zbyt dużo czasu - pisze.

List z apelem mężczyzna przesłał swojemu pełnomocnikowi, Marcinowi Szylingowi. Wyraźnie w nim zaznaczył, że chce, aby pismo trafiło do mediów. Tym sposobem liczy na nagłośnienie sprawy i zajęcie się jego propozycją.

...

Mijemy nadzieję, że się nawrócił. Choć pamiętajcie, że psychopaci są bardzo perfidni...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:50, 11 Kwi 2015    Temat postu:

Komornicy biją się w pierś. Zero tolerancji dla nieuczciwościPiątek, 10 kwietnia 2015, źródło:IAR

Komornicy deklarują, że nie będą tolerować nieuczciwości w swoim środowisku. Wczoraj z zawodu usunięto asesora komorniczego Michała Kubika, w związku z zajęciem ciągnika należącego do sąsiada dłużnika.

Poszkodowany rolnik Radosław Zaremba odczuwa ulgę, ale strat materialnych i zdrowotnych już nie da się powetować. Sprawą jego ciągnika sąd ponownie zajmie się w maju.

Rzeczniczka krajowej Rady Komorniczej Monika Janus podkreśla, że korporacja chce poprzeć projekt powołania rzecznika dyscyplinarnego odpowiedzialności zawodowej komorników. Przygotowywane są też zmiany w prawie, korzystne dla dłużników. Ma być znowelizowany Kodeks Postępowania Cywilnego, regulujący kwestie egzekucji komorniczej. Zmieniony będzie między innymi zapis zezwalający komornikowi na sprzedaż zajętej ruchomości w ciągu 7 dni od egzekucji.

Po zmianach, komornik mógłby to uczynić dopiero po 2 tygodniach od uprawomocnienia się decyzji o zajęciu, czyli w przypadku złożenia zażalenia przez dłużnika - dopiero po prawomocnej decyzji sądu.
Monika Janus zaznacza, że przepisy kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji komorniczej pozwalają na zajęcie mienia nie będącego własnością dłużnika, jeżeli dłużnik przeniesie własność swojej rzeczy na kogoś innego w celu uniknięcia odpowiedzialności. Jak wyjaśnia Monika Janus, dla komornika decydująca jest nie własność, ale fakt władania daną rzeczą przez dłużnika. Stanowi o tym przepis z 1964 roku, dodaje rzeczniczka KRK.

Komisja dyscyplinarna przy Krajowej Radzie Komorniczej ma także rozpatrzyć odpowiedzialność komornika sądowego - szefa asesora wydalonego z zawodu. Na decyzję o usunięciu Michała Kubika z rejestru asesorów przysługuje mu prawo odwołania.

...

Oby ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:10, 15 Kwi 2015    Temat postu:

Podpalenie w Nowej Hucie. Kobieta zginęła, bo była świadkiem gwałtu?
Piotr Ogórek

Śledczy wciąż badają sprawę podpalenia na os. Szkolnym w Nowej Hucie, w wyniku którego zginęła 53-letnia kobieta. Początkowo zakładano, że mieszkanie podpalono przez pomyłkę. Teraz pojawiają się nieoficjalne informacje, że mogła to być zemsta – kobieta miała być świadkiem gwałtu.

Do tragicznego pożaru doszło tuż przed Świętami Wielkanocnymi, 4 kwietnia. Mieszkanie, w którym przebywało pięć osób, zostało podpalone przez 19-latka, który został namówiony do tego przez kolegów. Miała to być zemsta za zwracanie uwagi na zbyt głośną libację (miejsce zdarzenia).

W wyniku podpalenia zginęła 53-letnia kobieta. Reszta osób, w tym 9-miesięczne dziecko, została uratowana. Policja zatrzymała wkrótce trzech podejrzanych – 19-letniego mieszkańca osiedla, który oblał drzwi benzyną i podpalił, a także dwóch jego kolegów. Szymon K., Sebastian Z. i Grzegorz Ś. zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące.

Początkowo służby podawały, że do podpalenia doszło przypadkiem. Sprawcy mieli podłożyć ogień pod innym mieszkaniem, gdzie miała mieszkać kobieta, która zwracała im uwagę na zbyt głośne zachowanie.

Teraz pojawiają się jednak nieoficjalne informacje, że podpalenie mimo wszystko mogło być celowe. Taką informacje podało Radio Plus. Kobieta, która zginęła miała być, podobno, świadkiem gwałtu i sprawę chciała zgłosić policji. Ale jej zamiar został rozpowiedziany na osiedlu.

To jednak informacje nieoficjalne, a służby ich nie potwierdzają. - Takich materiałów w tym postępowaniu nie ma – mówi Onetowi Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratory Okręgowej w Krakowie. Ale, jak podkreśla, "każda informacja musi zostać zweryfikowana".

- Na razie zarzuty zostały przedstawione w oparciu o dysponowanie określonym materiałem dowodowym. Jeśli ten materiał się zmieni i pozwoli na przedstawienie innego rodzaju zarzutu, to taka decyzja zostanie podjęta – dodaje Marcinkowska.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej mówi, że materiał dowodowy cały czas jest zbierany. Czy nowe, nieoficjalne informacje, są prawdą czy nie, okaże się po kolejnych czynnościach. - Obecnie jesteśmy na wstępnym etapie śledztwa – podkreśla.

Na razie trójka mężczyzn ma zarzuty w związku ze sprowadzeniem niebezpiecznego zdarzenia w postaci pożaru, w wyniku którego doszło do śmierci. Podejrzanym grozi kara pozbawienia wolności od 2 do 12 lat.

???

A GDZIE OCHRONA SWIADKA?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:22, 23 Kwi 2015    Temat postu:

Komornicy alarmują: dostajemy sfałszowane tytuły egzekucyjne

Do komorników napływają fałszywe tytuły wykonawcze, czyli sądowe dokumenty, na podstawie których dokonywane są egzekucje - alarmuje Krajowa Rada Komornicza, apelując o zgłaszanie do nich takich przypadków.

"Cały czas napływają informacje o kolejnych przypadkach kierowania do kancelarii komorniczych fałszywych tytułów wykonawczych" - poinformowała w czwartek rzeczniczka KRK Monika Janus. Według niej, od środy w kancelariach wykryto co najmniej kilkanaście przypadków nadesłania sfałszowania tytułów wykonawczych.

Z informacji KRK wynika, iż dotychczas ujawniono przypadki kierowania sfałszowanych tytułów wykonawczych Sądów Rejonowych w Dąbrowie Górniczej, w Gdańsku, w Katowicach, w Krakowie, w Łodzi, w Pruszkowie, we Wrocławiu i w Zielonej Górze.

"Nie chcemy ujawniać ich cech charakterystycznych, po których komornicy poznają fałszerstwo. Mogę jedynie powiedzieć, że część tych podróbek wskazuje jako dłużników instytucje i firmy, które nigdy dotąd nie zalegały z płatnościami" - powiedziała PAP Janus.

Komornicy apelują do osób, firm i instytucji, których konta zostały zajęte przez komornika na poczet wyegzekwowania fałszywego długu, o jak najszybsze zgłoszenie się do właściwej kancelarii komorniczej. "Komornik sądowy ma ustawowy termin do 4 dni na przekazanie wyegzekwowanych pieniędzy wierzycielowi, a szybka reakcja osób zainteresowanych może pomóc w zweryfikowaniu tytułu wykonawczego" - podkreśliła.

Janus wyjaśnia, że czas ma znaczenie, bo dopóki zajęte środki są na rachunku komornika, można wstrzymać przekazanie ich fałszywemu wierzycielowi. "Po upływie 4 dni, gdy środki będą przekazane +wierzycielowi+, będzie trudniej, bo wówczas już pozostaje tylko zgłoszenie sprawy organom ścigania i czekanie na decyzje procesowe" - podkreśliła.

KRK zaapelowała o natychmiastowe powiadamianie policji lub prokuratury o każdym przypadku podejrzenia podrobienia dokumentu sądowego i użycia go do wszczęcia postępowania egzekucyjnego.

"Szczególną staranność powinni zachować także komornicy przy weryfikowaniu autentyczności składanych tytułów. Fałszywe dokumenty łudząco przypominają autentyczne, więc pomoc osób wciągniętych w machinę przestępstwa może ułatwić i przyspieszyć wykrycie przestępstwa i nie dopuścić do bezpodstawnego zajęcia środków pieniężnych na ich kontach" – wskazała Janus.

Numery telefonów kancelarii komorniczych, w których poszkodowani mogą wyjaśnić kwestie podrobionych tytułów egzekucyjnych, są dostępne na stronie [link widoczny dla zalogowanych] lub na stronach właściwych izb komorniczych.

...

Tam gdzie kasa zawsze oszustwo. Gdzie tu nowość?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:40, 24 Kwi 2015    Temat postu:

Pan Andrzej wygrał licytację domu. Zapłacił za niego, ale nie został jego właścicielem. "Żyję w absurdzie"

- Poruszamy się w oparach absurdu! – nie kryje emocji Andrzej Wrzesień. Mężczyzna kupił na licytacji komorniczej nieruchomość za pół miliona złotych. Nigdy nie przestąpił jednak progu domu. Po kilku latach sąd zdecydował, że nie należy mu się ani nieruchomość, ani zwrot pieniędzy. - Kupiłem ten dom osiem lat temu i oglądam go tylko przez płot. Nie mam nawet klucza! – mówi Andrzej Wrzesień.

Z reporterem UWAGI! rozmawia przed zamkniętą na kłódkę bramą. Wrzesień jest biznesmenem, zajmuje się sprowadzaniem z zagranicy silników samochodowych i ich sprzedażą. Kiedy dowiedział się, że komornik wystawił na licytację nieruchomość, postanowił ją kupić i urządzić tu warsztat samochodowy. - Tu miały być magazyny silników, z tyłu magazyn. O! A tutaj byłyby montowane silniki. Na górze domu jest kilka pomieszczeń, gdzie chciałem zamieszkać. Planowałem się z tym miejscem związać, może nawet na resztę życia – opowiada Wrzesień. Sprawy przybrały jednak zupełnie inny obrót. Po tym, jak Andrzej Wrzesień wygrał licytację w sądzie i wpłacił pieniądze, nieruchomość nie stawała się jego własnością. Pat trwał kilka lat. Wszystko, dlatego że poprzedni właściciel nieruchomości skutecznie odwoływał się do kolejnych sądów. Kiedy wreszcie, po trzech latach, sąd powiadomił pana Andrzeja, że decyzja o kupnie nieruchomości uprawomocniła się – Wrzesień był przekonany, że to koniec wieloletniej walki o dom, za który zapłacił. - Spodziewałem się, że dostanę klucze i będę tam gospodarzem. Pojechałem do sądu, żeby się ujawnić w księdze wieczystej, jako właściciel. Po kilku tygodniach dostałem pismo, że nie można mnie wpisać w księdze wieczystej, ponieważ są tam już wpisani nowi właściciele! – relacjonuje Wrzesień. To wtedy okazało się, że krótko przed licytacją dłużnicy sprzedali dom swojemu synowi.

Ten, z kolei, przez trzy lata skutecznie odwoływał się od decyzji komornika o licytacji posesji. W tym czasie sprzedał nieruchomość kolejnym osobom. Kolejne lata zajęło panu Andrzejowi wyjaśnianie, kto jest właścicielem nieruchomości. Ostatecznie sąd stwierdził, że pan Andrzej nie tylko nim nie jest, ale też nie dostanie wpłaconych pieniędzy, które przez osiem lat znajdowały się w sądowym depozycie. - Pan sędzia zawiadomił mnie, że wystosował pismo do komornika zalecające mu rozdysponowanie tych pieniędzy na rzecz wierzycieli. Spłaciłem czyjeś długi! Poruszamy się w oparach absurdu. To jakaś groteska! –nie kryje irytacji Wrzesień. Sąd tłumaczy, że państwo J. kupili nieruchomość, bo w księdze wieczystej nie było śladu po długu i odbytej licytacji.

- Dlaczego sąd uznał, że pieniądze mają trafić do komornika, a nie wrócić do pana Września? – dopytuje reporter UWAGI!

- Nie ma przepisów, które wskazywałyby, aby ta kwota została zwrócona nabywcy nieruchomości – mówi Katarzyna Kisiel, rzeczniczka ds. cywilnych w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Dodaje jednak, że pieniądze, jakie wpłacił Wrzesień, są wciąż w depozycie sądowym.

- Czy jest szansa, że ten człowiek odzyska pieniądze?

- Trwają czynności wyjaśniające – odpowiada rzeczniczka.

Sprawę usiłowaliśmy wyjaśnić w Warszawskiej Izbie Komorniczej. – Komornik zrobił wszystko, co do niego należało, by licytacja mogła się odbyć ze wszystkimi konsekwencjami i ze wszystkimi przepisami, które stanowią, że ta licytacja została uznana za ważną – mówi Andrzej Kulągowski, rzecznik Izby Komorniczej w Warszawie.

- Jak to się stało, że właściciel mógł ponownie sprzedać mieszkanie? – dopytujemy. - To jest bardzo dobre pytanie, ale nie potrafię na nie odpowiedzieć – odpowiada Kulągowski.

Przed warszawskim sądem toczy się proces karny przeciwko synowi dłużników, który już po licytacji sprzedał nieruchomość. Komornik twierdził przed sądem, że w księdze wieczystej była wzmianka o prowadzonej przez niego egzekucji, a po licytacji już nie interesował się zapisami w tym dokumencie. Usiłowaliśmy rozmawiać z synem właścicieli, ale ten powtarzał tylko jak mantrę, że "nie ma nic do powiedzenia" w tej sprawie. Według prawnika Jacka Dubois pan Andrzej ma prawo domagać się odszkodowania zarówno, od nieuczciwego dłużnika, a także komornika i sądu. – To smutne, że w XXI wieku, w praworządnym kraju, mają miejsce tak kuriozalne sytuacje – mówi Andrzej Wrzesień.

...

Ani kasy ani domu. I to są sądy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:20, 27 Kwi 2015    Temat postu:

Białystok: 2,5 tys. zł grzywny za obraźliwy komentarz pod adresem Romów

Oskarżony użył na forum internetowym określenia "brudasy"

2,5 tys. zł grzywny musi zapłacić autor obraźliwego określenia pod adresem osób pochodzenia romskiego, użytego w dyskusji na forum jednej z podlaskich gazet - zdecydował Sąd Okręgowy w Białymstoku. Wyrok jest prawomocny.

Oskarżony chciał uniewinnienia, bo uważał, iż użyte przez niego określenie "brudasy" zostało wyrwane z kontekstu całej jego wypowiedzi z opisem konkretnej sytuacji, której był świadkiem. Sąd okręgowy jego apelację jednak oddalił, utrzymał karę w tej sprawie, formalnie zmieniając jedynie kwalifikację prawną czynu.

Oskarżony w tej sprawie mieszkaniec Warszawy na forum internetowym jednej z podlaskich gazet zamieścił swój komentarz pod artykułem dotyczącym procesu, w którym kilku młodych mieszkańców Białegostoku stanęło przed sądem pod zarzutem nękania swego rówieśnika, Roma.

W komentarzu użył określenia "brudasy" pod adresem osób pochodzenia romskiego. Prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zawiadomiło stowarzyszenie, które prowadzi monitoring zachowań rasistowskich w mediach. Ta, po ustaleniu autora wpisu, oskarżyła mężczyznę o publiczne znieważenie grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej.

Sędzia Sławomir Wołosik mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku, że użyte określenie bezsprzecznie naruszało cześć i godność przedstawicieli społeczności romskiej. Intencje autora wpisu sąd uznał za "całkowicie czytelne" i ocenił, iż był to wyraz pogardy i wywyższania się wobec osób z tej grupy etnicznej.

Zwrócił uwagę, że zapisana w Konstytucji RP wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji nie ma charakteru absolutnego i podlega takim ograniczeniom, jakie są niezbędne m.in. do ochrony dobrego imienia osób trzecich.

Była wina umyślna, działanie z zamiarem bezpośrednim - ocenił sąd. Wyjaśniał, że istota czynu zarzuconego oskarżonemu nie polega tylko na samym znieważeniu, ale także na okazaniu innym osobom "ich niższości i zanegowania ich prawa do równego traktowania".

Sędzia Wołosik dodał, że intencją penalizacji takich zachowań jest zwalczanie "celowej, intencjonalnej wrogości o podłożu rasistowskim, nacjonalistycznym lub religijnym".

...

Brudasy to nie rasizm tylko zniewaga. Sąd też musi z sensem orzekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:38, 28 Kwi 2015    Temat postu:

Wyższa płaca w Polsce może zapewnić złodziejowi lżejszy wyrok. Jak to możliwe?

Dzięki zmianom w przepisach niektórzy złodzieje mogą liczyć na łagodniejszą karę - donosi "Dziennik Gazeta Prawna". Wszystko za sprawą zmieniającej się co roku wartości skradzionego przedmiotu, od której sąd traktuje przywłaszczenie jak przestępstwo, a nie jak pospolite wykroczenie.

Od listopada 2013 roku kwota ta nie jest stała (czyli na przykład niezmiennie 200 złotych), a co roku ustala się ją na nowo. Zgodnie z tym przepisem, o przestępstwie można mówić dopiero wtedy, gdy wartość skradzionego przedmiotu jest wyższa niż wysokość 1/4 minimalnej pensji w danym roku.

Jako że od stycznia taka minimalna pensja wynosi 1750 złotych, a w zeszłym roku było to 1680 złotych, kwota, od której kradzież liczona jest jako przestępstwo, wzrosła o 17,5 złotego. Wynosi teraz dokładnie 437,5 złotego.

To rodzi spore problemy w toczących się już postępowaniach - pisze "DGP". Zdarza się bowiem, że sprawy, które toczą się o przestępstwo, trzeba zamienić na sprawę o wykroczenie. Również w sprawach już zakończonych trzeba zmieniać kwalifikację czynu - ale tylko w tych, w których wyroki nie zostały jeszcze wykonane.

Problem pojawia się w przypadku kar w zawieszeniu, bo aby zmienić wyrok, trzeba karę odwiesić. - Jeśli zatem dwóch złodziei dostało kary w zawieszeniu za kradzież np. 300 zł, to temu, który popełnił później jeszcze inny czyn zabroniony, trzeba było odwiesić poprzednią karę i niejako przy okazji zamienić ją na karę za wykroczenie. Temu zaś, który prawa po raz drugi nie złamał, wyroku się nie łagodzi - mówi cytowany przez "DGP" sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

...

BARANY! LICZY SIĘ KWOTA OBOWIĄZUJĄCA W CHWILI POPEŁNIANIA PRZESTĘPSTWA! KTO TAM SIEDZI W TYCH SĄDACH?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:54, 07 Maj 2015    Temat postu:

Raport prokuratury: wzrasta liczba spraw o podłożu rasistowskim

W 2014 r. zostały wszczęte 1062 nowe śledztwa, a do sądów trafiły 154 akty oskarżenia przeciw 228 osobom w sprawach o przestępstwa z pobudek rasistowskich i ksenofobicznych - podała Prokuratura Generalna, podkreślając, że w ostatnich latach rośnie liczba takich spraw.

Z opublikowanego przez PG corocznego raportu wynika, że na taki wzrost postępowań w sprawach przestępstw popełnianych z pobudek rasistowskich i ksenofobicznych wpływa przede wszystkim radykalne zwiększenie liczby zawiadomień - a co za tym idzie dochodzeń i śledztw - dotyczących czynów dokonanych przez internet.

"Najczęściej podmiotem ataków były osoby pochodzenia żydowskiego, wyznania muzułmańskiego, następnie osoby o czarnym kolorze skóry, Romowie, Czeczeńcy, katolicy, Polacy, Ukraińcy i Rosjanie" - wskazano w raporcie prokuratury. Według danych PG, agresji wobec Żydów dotyczyło 207 postępowań, wobec muzułmanów - 188, osób rasy czarnej - 175, Romów - 167, Czeczeńców - 52, katolików - 46, Polaków - 39, Ukraińców - 26 i Rosjan - 22.

- Rośnie również świadomość społeczna przestępczego charakteru takich zachowań, co ma wpływ na zwiększenie liczby zawiadomień o przestępstwie. Dlatego tych spraw jest kilkunastokrotnie więcej, niż jeszcze kilka lat temu - wskazał rzecznik prasowy PG prok. Mateusz Martyniuk.

Według PG w zeszłym roku łącznie w takich sprawach prokuratorzy prowadzili 1365 postępowań, w tym 1062 nowe. - Liczba postępowań prowadzonych w prokuraturach dotyczących przestępstw na tle rasistowskim w 2014 r., w porównaniu do lat ubiegłych, zdecydowanie zwiększyła się - podkreśla PG, przypominając statystykę z poprzednich lat: w 2006 r. - 60 postępowań, w 2007 r. - 62, w 2008 r. - 123, w 2009 r. - 166, w 2010 r. - 182, w 2011 r. - 323, w 2012 r. - 473, a w 2013 r. - 835.

Na 1365 postępowań prowadzonych w 2014 r. aż 624 , czyli około 46 proc. spraw, dotyczyło przestępstw popełnianych z wykorzystaniem internetu, 16 dotyczyło publikacji książkowych i prasowych, 34 sprawy dotyczyły przestępstw związanych z zachowaniem kibiców i sportowców na zawodach sportowych lub w związku z zawodami, 24 sprawy dotyczyły wydarzeń związanych z organizowanymi manifestacjami, zgromadzeniami, wiecami, 188 spraw (14 proc. ogółu) dotyczyło rasistowskich graffiti na murach, budynkach, ogrodzeniach itp., 6 spraw dotyczyło audycji radiowych i telewizyjnych, 89 - zdarzeń związanych ze stosowaniem przemocy wobec osoby, 108 dotyczyło wypowiadania gróźb wobec osoby, 35 - związanych z pobiciami przez więcej niż jedną osobę. 44 sprawy dotyczyły zdarzeń związanych ze spowodowaniem uszkodzeń ciała u osoby pokrzywdzonej, 37 - zdarzeń związanych z naruszeniami nietykalności cielesnej osoby, a 6 spraw dotyczyło zdarzeń związanych z podpaleniami.

154 akty oskarżenia, jakie prokuratorzy w zeszłym roku skierowali do sądów, dotyczyły przestępstw popełnionych z wykorzystaniem internetu (30 spraw), rasistowskich graffiti na murach, budynkach, ogrodzeniach (10 spraw), 4 sprawy dotyczyły zachowań osób podczas zgromadzeń i manifestacji, 3 - przestępstw związanych z zachowaniami kibiców lub sportowców podczas rozgrywek sportowych, a jedna sprawa dotyczyła publikacji książkowych i prasowych.

W 2014 r. zapadło 137 orzeczeń sądowych w sprawach z prokuratorskiego oskarżenia. W 107 sprawach zapadły wyroki skazujące wobec 147 osób. Sądy warunkowo umorzyły postępowanie w 19 sprawach wobec 24 osób. W 6 sprawach zapadły wyroki uniewinniające wobec 10 osób.

Jak wynika z raportu, umorzono natomiast 596 spraw - w zdecydowanej większości z powodu niewykrycia sprawców - chodzi głównie o przestępstwa popełnione przez internet i autorów graffiti, a w 299 sprawach odmówiono wszczęcia postępowania, uznając, że brak jest uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa.

612 decyzji o odmowie wszczęcia lub umorzeniu śledztwa prokuratury wyższego rzędu badały w ramach nadzoru służbowego. Na 612 decyzji o odmowie lub umorzeniu 525, czyli około 86 proc., uznano za zasadne. "Wbrew obiegowym opiniom prokuratorzy nie umarzali spraw z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość czynu. W 2014 r. zapadła jedynie jedna decyzja z powołaniem się na taką przesłankę" - czytamy w raporcie.

- Trzeba pamiętać, że przestępczość internetowa jest trudna w ściganiu, gdyż jest ona prowadzona często w oparciu o serwery znajdujące się w USA lub przy wykorzystaniu komputerów ogólnodostępnych, np. w bibliotekach. Z kolei sprawy graffiti dotyczą także ustronnych miejsc, gdzie nie ma monitoringu i trudno o dowody, które mogłyby być podstawą do stawiania zarzutów - zaznaczył prok. Martyniuk.

Dodał, że nadzór służbowy obecnie kwestionuje znacznie mniej decyzji prokuratorskich w takich sprawach niż przed kilku laty. - Musimy pamiętać, że w sprawach tych najczęściej nie ma strony postępowania, czyli na decyzję prokuratora nie przysługuje zażalenie do sądu. Ale w związku z tym nadzór służbowy skrupulatnie kontroluje te decyzje - podkreślił Martyniuk.

...

Walka rasowa zaostrza się w miarę budowy tolerancjonizmu... Nie ma w Polsce ważniejszych spraw niż debile na forach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:43, 13 Maj 2015    Temat postu:

Lublin: zarzuty ws. ksenofobicznego baneru na meczu Polska - Ukraina

Ksenofobiczny baner na meczu Polska - Ukraina

Zarzuty nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych usłyszał 32-letni mieszkaniec Lublina, podejrzany o rozwieszenie baneru z ksenofobiczną treścią, podczas meczu rugby reprezentacji Polski i Ukrainy.

Chodzi o baner z napisem "Lwów odzyskamy, Banderowców ubijemy", w języku polskim i ukraińskim, rozwieszony na trybunie podczas meczu rugby, który rozegrany został 9 maja na stadionie Arena Lublin między reprezentacjami Polski i Ukrainy.

Zatrzymany w tej sprawie 32-letni mieszkaniec Lublina Zbigniew W. usłyszał zarzuty nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych. "Nie przyznał się do winy" – poinformowała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.

Dodała, że w złożonych przed prokuratorem wyjaśnieniach Zbigniew W. potwierdził, iż był na stadionie, nie pamięta treści napisów na banerze i tylko przypadkowo dokleił do baneru znalezioną tam tasiemkę.

Prokurator zastosował wobec niego dozór policji i zakaz przebywania na terenie obiektów sportowych podczas imprez międzynarodowych.

Postępowanie w sprawie wydarzeń podczas meczu prowadzi lubelska policja, która ustala innych sprawców i nie wyklucza kolejnych zatrzymań. - Tuż po meczu zabezpieczone zostało nagranie z monitoringu na stadionie, które jest analizowane - zaznaczyła rzeczniczka Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie Renata Laszczka - Rusek.

Lokalne media relacjonowały, że baner z ksenofobicznymi napisami został usunięty podczas meczu przez kilka kobiet, które były w sąsiednim sektorze na trybunach, natomiast nie zareagowała ochrona na stadionie.

Laszczka -Rusek poinformowała, że komendant wojewódzki policji wystąpił z wnioskiem o cofnięcie koncesji na ochronę osób i mienia firmie ochroniarskiej, która tego dnia miała pilnować porządku i bezpieczeństwa na stadionie. W ocenie policji firma ta nie wywiązała się z zadań dotyczących właściwego zabezpieczenia tej imprezy. Wniosek trafi do ministerstwa spraw wewnętrznych, które podejmuje decyzje w sprawie udzielania koncesji na ochronę.

Policja nie interweniowała podczas meczu w Lublinie. Jak przypomniała Laszczka - Rusek, zgodnie z obowiązującym prawem za bezpieczeństwo na takich imprezach odpowiada organizator, a policja może wkroczyć na stadion na jego pisemny wniosek. W tym przypadku wniosek taki nie został złożony.

...

Banner jest głupi ale nie ksenofobiczny. Po to się prawników uczy precyzji języka żeby nie pieprzyli bez sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:39, 14 Maj 2015    Temat postu:

Opole: były policjant, który był rodziną zastępczą 14-latki, skazany na 3 lata za pedofilię
akt. 14 maja 2015, 13:59
Na 3 lata więzienia skazał Sąd Rejonowy w Opolu Dariusza H. za obcowanie płciowe z małoletnią. 14-latka, którą wykorzystał, zaszła z nim w ciążę. Mężczyzna był dla niej rodziną zastępczą. Przyznał się do winy i wyraził skruchę.

Sąd orzekł także wobec Dariusza H., byłego policjanta, trzyletni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej. Kosztami procesu oraz obrony sąd obciążył Skarb Państwa.

Dariuszowi H. groziło od 2 do 12 lat więzienia. Sędzia Krzysztof Turczyński uznał jednak, że w sprawie - choć stopień jej szkodliwości społecznej był "dość znaczny" - należy uznać okoliczności łagodzące, czyli m.in. "dotychczasowy niebudzący zastrzeżeń sposób życia oskarżonego", oraz to, że przyznał się on do winy podczas procesu, przeprosił pokrzywdzoną i jej rodziców i wyraził skruchę.

- W ocenie sądu kara i środek karny tak wymierzone, by spełnić cele zapobiegawcze i wychowawcze w stosunku do oskarżonego, a także w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa, powinny być sygnałem oczywistym, że na takie czyny przyzwolenia być nie może i że przestępstwem, i to znacznej wagi, jest właśnie to, które przypisano oskarżonemu, czyli współżycie płciowe z osobą małoletnią - choćby za jej zgodą, bo w tym przypadku tak właśnie było - mówił sędzia uzasadniając wyrok.

Kary w wymierzonej przez sąd wysokości domagał się prokurator. Wnioskował o nią również sam oskarżony wraz z obrońcą. Matka dziewczyny wnioskowała o najwyższy wymiar kary, czyli 12 lat. Sąd jednak tego nie uwzględnił.

Akt oskarżenia przeciwko Dariuszowi H., któremu zarzucono pedofilię, skierowała do opolskiego sądu w marcu Prokuratura Rejonowa w Opolu. W akcie oskarżenia Dariuszowi H. zarzucono tzw. doprowadzenie do czynności seksualnej małoletniej poniżej 15. roku życia. Do zdarzeń tych miało dochodzić od lipca 2013 do września 2014 roku w Opolu. Na skutek tego dziewczynka zaszła w ciążę. W kwietniu nastolatka urodziła córkę.

Matka pokrzywdzonej - obecnie już 15-latki - przed rozprawą mówiła, że jej córka jest pod opieką psychologa, a to że jest w ciąży odkryto w szkole, gdy dziewczyna nie chciała ćwiczyć na wuefie.

Dariusz H. przyznał się do stawianych mu zarzutów już podczas śledztwa. W trakcie czwartkowej rozprawy, podczas której sąd nie wyłączył jawności, składał wyjaśnienia. Podkreślał, że żałuje tego co zrobił, wie że złamał prawo i zrobił krzywdę dziewczynie oraz że chciałby jej wynagrodzić krzywdy. - Dużo przeze mnie przeszła i prawdopodobnie jeszcze różne trudności przeze mnie będzie miała - mówił. Uznał jednak, że jest silna psychicznie i zapewne, przy pomocy najbliższych, da sobie radę z obciążeniem.

Przekonywał, że nie planował tak postąpić, a na początku była to "jednorazowa słabość", która potem "przerodziła się w czyn ciągły". Jego zdaniem jednak obcowanie płciowe z dziewczyną trwało krócej, niż to określił w akcie oskarżenia prokurator.

Zapewniał także, że "czuje się w obowiązku" i chciałby uczestniczyć i pomóc w opiece i wychowaniu córki, którą urodziła nastolatka. Prosił o łagodną karę - m.in. o to, by zakaz kontaktów i zbliżania się do dziewczyny wyznaczyć na 3, a nie 4 lata - jak początkowo wnioskowała prokuratura, by - gdy dziewczyna osiągnie pełnoletność - sama mogła o takich kontaktach decydować.

Prokuratura najpierw wnioskowała też o 3,5 roku więzienia. Ostatecznie jednak - po wyjaśnieniach oskarżonego - zgodziła się na 3 lata.

Mężczyzna przebywa w areszcie, który do czerwca przedłużył mu w czwartek sąd. Na poczet kary sąd zaliczył Dariuszowi H. areszt, w którym przebywa od początku listopada.

Śledztwo ws. Dariusza H. opolska prokuratura wszczęła na początku listopada ub. roku. Wtedy też mężczyzna został tymczasowo aresztowany i usłyszał zarzuty. Dariusz H. przez 10 lat był dla niej i jej brata rodziną zastępczą.

Jak informowały ogólnopolskie i lokalne media mężczyzna miał również dwójkę swoich dzieci. Do 2008 roku opiekował się nimi wraz z żoną, która zaginęła w październiku 2008 r. Jak mówiła we wcześniejszej rozmowie z Polską Agencją Prasową prokurator Sieradzka, śledczy uznali jednak, że nie było to zaginięcie, a zabójstwo.

- Prokurator w decyzji przyjął, że miało do niego dojść w dniach 27-29 października 2008 roku. Uznał, że wszystkie okoliczności dotyczące tej sprawy i ustalenia śledczych - choć nie znaleziono ciała - wskazują na to, że kobieta została zamordowana, a nie zagięła - tłumaczyła rzeczniczka prokuratury.

Sprawę jednak umorzono w związku z niewykryciem sprawcy. - Sprawa jest umorzona formalnie, ale takie postępowania dotyczące zabójstwa nigdy nie są odkładane na półkę - zastrzegała Sieradzka.

W 2009 roku Dariuszowi H. ograniczono prawa rodzicielskie wobec jego dzieci. Wtedy też Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Opolu wnioskowało do sądu w Opolu o rozwiązanie rodziny zastępczej. Sąd rozwiązał ją w styczniu tego roku. Dzieci, którymi opiekował się H., do biologicznych rodziców wróciły jednak we wrześniu ub. roku. Wtedy też okazało się, że 14-latka jest w ciąży.

Wyrok wydany w czwartek jest nieprawomocny.

...

Słaby wyrok. To podwójna zbrodnia. Pedofilia ale i pogwałcenie zasad opieki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:48, 18 Maj 2015    Temat postu:

Mieszkaniec Ostrzeszowa, który dźgnął nożem sąsiadkę, bo zalała mu mieszkanie, uniknie więzienia
Zenon Kubiak
18 maja 2015, 15:24
Prokuratura umorzyła sprawę 36-letniego mieszkańca Ostrzeszowa, który w styczniu zadał kilka ciosów nożem swojej sąsiadce, gdy ta zalała mu mieszkanie. Psychiatrzy uznali, że mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa, był niepoczytalny.

Do zdarzenia doszło 19 stycznia w jednym z bloków w Ostrzeszowie. 36-letni mężczyzna wszedł do mieszkania swojej sąsiadki i zadał jej kilka ciosów nożem w klatkę piersiową i szyję, powodując szereg ran kłutych, po czym wrócił do swojego mieszkania. Kobieta na szczęście przeżyła dzięki natychmiastowej pomocy sąsiadów.

W rozmowie z dziennikarzami portalu Ostrzeszowinfo.pl jeden ze świadków powiedział, że powodem awantury było to, że kobieta niechcący zalała mieszkanie mieszkającego piętro niżej 36-latka. Mężczyzna został zatrzymany, a wkrótce także aresztowany. Prokuratura oskarżyła go o usiłowanie zabójstwa.

- Czyn zarzucany podejrzanemu zakwalifikowano jako przestępstwo z art. 148 § 1 kodeksu karnego zagrożone karą od 8 do 15 lat pozbawienia wolności, 25 lat pozbawienia wolności lub dożywotniego pozbawienia wolności – wyjaśnia Janusz Walczak, zastępca Prokuratora Okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim.

Od początku śledczy mieli jednak wątpliwości co do poczytalności sprawcy, dlatego poddano go badaniom sądowo-psychiatrycznym. W zeszłym tygodniu biegli wydali w tej sprawie swoją opinię, w której stwierdzili, że podejrzany w czasie zdarzenia miał całkowicie zniesioną poczytalność.

- Z uwagi na treść opinii Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim skierowała do Sądu Okręgowego w Kaliszu wniosek o umorzenie śledztwa wobec podejrzanego, wobec stwierdzenia jego niepoczytalności, a jednocześnie zastosowanie wobec niego środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym – podsumowuje Walczak.

...

Czyli co? Nic takiego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:53, 27 Maj 2015    Temat postu:

Domosławski przegrał proces z wdową po Ryszardzie Kapuścińskim
27 maja 2015, 15:30
Artur Domosławski ma przeprosić wdowę po Ryszardzie Kapuścińskim za swą głośną książkę o pisarzu - orzekł w środę Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd uwzględnił także częściowo żądanie zakazu wznowienia publikacji książki; chodzi o jeden z kwestionowanych przez powódkę rozdziałów.

Jednocześnie sąd oddalił żądanie wpłaty 50 tys. zł na Fundację im. Ryszarda Kapuścińskiego.

Tym samym sąd częściowo uwzględnił pozew Alicji Kapuścińskiej wobec autora biografii Kapuścińskiego z 2010 r. Pozwała ona Domosławskiego, twierdząc, że naruszył on jej prawo do dobrej pamięci po zmarłym mężu, prawo do życia prywatnego oraz prawa autorskie po mężu.

Sąd uznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych i praw autorskich powódki. Nie uwzględnił jednak żądania wpłaty 50 tys. zł ani przeprosin w mediach; przeprosiny mają być w formie listu do Kapuścińskiej.

Wyrok jest nieprawomocny; można się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

5 lat sporu

W 2010 r. do księgarń trafiła biografia Domosławskiego pt. "Kapuściński non-fiction". Kwestionowała ona m.in. wierność szczegółów opisywanych w słynnych reportażach Kapuścińskiego; opisywała jego powikłane związki z władzami i tajnymi służbami PRL; zawierała szczegóły o życiu intymnym pisarza i o trudnych relacjach z córką. Niektóre tezy oparto na wypowiedziach osób zachowujących anonimowość. Książka wywołała szeroką dyskusję nt. warsztatu reportera i pisarza oraz czasów, w których przyszło działać Kapuścińskiemu.

Wdowa po zmarłym w 2007 r. pisarzu wytoczyła za to proces autorowi i wydawcy jego książki. Toczył się on za zamkniętymi drzwiami od 2010 r. W 2013 r. na mocy ugody wydawca wyraził ubolewanie wobec wdowy i córki z powodu "nieprawdziwych informacji" z książki. Zobowiązał się też, że w razie powtórnego wydania książki, nie zamieści w niej kilku rozdziałów.

"Nie miał prawa"

Powódka mówiła, że autor nie miał prawa pisać o życiu osobistym pisarza i "nie został upoważniony do pisania o córce". Domosławski wnosił o oddalenie pozwu, argumentując że nie naruszył dóbr osobistych powódki. Nazywał jej działania próbą "cenzury prewencyjnej". Do pozwu dołączono wniosek o zakaz rozpowszechniania książki do wydania prawomocnego wyroku w sprawie. Sąd nie uwzględnił tego wniosku, bo "powódka nie uprawdopodobniła wystarczająco swego roszczenia". Sąd wziął pod uwagę, że powódka wiedziała, iż autor pisze książkę i zgodziła się na korzystanie przezeń z archiwum pisarza.

- Najważniejsze jest dla nas, że sąd stwierdził naruszenie dóbr osobistych naszej klientki - oceniali pełnomocnicy wdowy po Ryszardzie Kapuścińskim, odnosząc się do orzeczenia warszawskiego sądu w głośnej sprawie dotyczącej książki o pisarzu. Nie wykluczyli równocześnie apelacji, zastrzegli jednak, że muszą przeanalizować uzasadnienie sądu.

- Co do zasady sąd podjął decyzję, że jedna z najbardziej drażliwej kwestii w tej książce, dotyczące sfery życia prywatnego, jest bezprawna i dlatego ten rozdział - jeśli ten wyrok się oczywiście utrzyma - w przyszłości powinien być usunięty - mówił dziennikarzom pełnomocnik Kapuścińskiej Dawid Biernat.

Domosławski: to tylko 10 stron

Z kolei sam Domosławski podkreślił, że chodzi o rozdział liczący w sumie 10 stron. Pytany czy książka bez tego rozdziału straci swoją wartość, powiedział, że "z pewności zachowa", ale "chodzi o pewną zasadę opisywania postaci". - Wyłączenie tego rozdziału, w mojej ocenie, uszczupla ten całościowy portret postaci - dodał. Zastrzegł równocześnie, że dopiero pisemne uzasadnienie sądu wyjaśni, czy chodzi o cały rozdział, czy np. jakieś jego fragmenty.

- Ten rozdział opowiada z jednej strony o słabości Ryszarda Kapuścińskiego do kobiet - można tak powiedzieć, a także o tym jakie miejsce kobiety znajdowały w jego twórczości zarówno reporterskiej, jak i poetyckiej - dodał.

Pytany o apelację, zastrzegł, że decyzję podejmie wraz ze swoim pełnomocnikiem, po przeanalizowaniu uzasadnienia sądu.

Kapuściński zmarł w styczniu 2007 r. w wieku 74 lat. Był podróżnikiem, reporterem, pisarzem, w latach 1958-1972 dziennikarzem i korespondentem Polskiej Agencji Prasowej. Mówiono o nim jako o kandydacie do literackiej Nagrody Nobla. Dzięki wyprawom do Etiopii i Iranu powstały książki, które przyniosły mu międzynarodową sławę - "Cesarz" (1978) i "Szachinszach" (1982).

...

Piszacy o zyciu pisarza nie ma prawa pisac o zyciu prywatnym. Kolejne sukcesy logiki sadow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:58, 27 Maj 2015    Temat postu:

300 tys. zł zadośćuczynienia za "areszt wydobywczy" dla śląskiego biznesmena
27 maja 2015, 14:10
300 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszny pobyt przez 28 miesięcy w areszcie zasądził Sąd Apelacyjny w Krakowie śląskiemu biznesmenowi Krzysztofowi Porowskiemu, oskarżonemu o udział w tzw. śląskiej aferze korupcyjnej i uniewinnionemu od tego zarzutu.

Sąd Apelacyjny zmienił w ten sposób wyrok sądu okręgowego w Krakowie, który w grudniu ub.r. przyznał Porowskiemu 186 tys. zadośćuczynienia.

Zdaniem sądu apelacyjnego zasądzona Porowskiemu przez sąd I instancji kwota zadośćuczynienia była zbyt mała i nie uwzględniała ani jego spektakularnego zatrzymania, ani wydobywczego charakteru aresztu.

Jak podkreślił sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku, stosowany wobec Porowskiego areszt miał na celu złamanie go i skłonienia do zeznań na niekorzyść innych osób. Przejawami próby takiego złamania był m.in. brak korespondencji i widzeń z rodziną oraz inne niedogodności w areszcie, a także np. wykorzystywanie informacji o stanie zdrowia dziecka do szantażu.

Zdaniem sądu przy szacowaniu zadośćuczynienia nie można także pomijać tego, że zatrzymany nie był osobą zdrową, a pobyt w areszcie pogłębił jego dolegliwości, oraz faktu, że aresztowany był osobą znaną w środowiskach polskich i polonijnych i poniósł znaczny uszczerbek w wizerunku.

Wyrok w tym zakresie jest prawomocny. Zdaniem jednego w pełnomocników wnioskodawcy, mec. Andrzeja Pateli, jest to jedna z najwyższych kwot zadośćuczynienia, przyznana w okręgu krakowskim.

Jednocześnie sąd apelacyjny uchylił wyrok w części dotyczącej odszkodowania, jakiego domagał się Krzysztof Porowski za szkody powstałe na skutek jego aresztowania. Sąd pierwszej instancji nie przyznał wnioskodawcy żadnego odszkodowania. Zdaniem sądu apelacyjnego, wnioskodawca podczas ponownego procesu powinien sądowi udowodnić swoje straty.

Krzysztof Porowski domagał się przed sądem 6 mln zł zadośćuczynienia za krzywdę i straty moralne, oraz blisko 20 mln zł odszkodowania za straty poniesione w wyniku dwuipółletniego aresztowania oraz trwającego blisko siedem lat procesu, tj. utracone zarobki, zasiłki chorobowe i wstrzymane, choć opłacone, inwestycje budowlane.

Jesienią 2000 r. Krzysztofa Porowskiego zatrzymali funkcjonariusze katowickiej delegatury Urzędu Ochrony Państwa w jego domu w Międzybrodziu Żywieckim - przy użyciu m.in. helikopterów, a nagrania z tego zatrzymania udostępnione zostały mediom. Akt oskarżenia w tej sprawie powstał po śledztwie przeprowadzonym na polecenie ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego przez prokuraturę w Gdańsku w 2002 roku. Zarzuty postawiono ośmiu osobom. Porowski odpowiadał m.in. za przekupstwa urzędników państwowych i wyłudzenie od ZUS w latach 1992-1999 prawie 7 mln zł zasiłków chorobowych i świadczeń rehabilitacyjnych.

Jednym ze współoskarżonych był ówczesny wiceprezes Sądu Okręgowego w Katowicach Andrzej H. Miał on otrzymać od Porowskiego 100 tys. dolarów łapówki i w zamian za to nakłaniać komornika do sprzedaży dużej liczby samochodów firmie Porowskiego i wydania aut przed zapłaceniem za nie.

Według prokuratury Andrzej H. robiąc interesy z Porowskim otrzymał również mercedesa wartego ok. 20 tys. zł. W 1991 roku sędzia miał też dostać łapówki, m.in. od innego współoskarżonego, powiązanego z Porowskim. Przed sądem odpowiadali także jeden ze śląskich komorników oraz koledzy Porowskiego, którzy - według prokuratury - uczestniczyli w jego przestępczej działalności.

Proces w tej sprawie rozpoczął się przed krakowskim sądem w listopadzie 2002 roku. Oskarżeni nie przyznali się do winy. Porowski stwierdził, że proces jest spreparowany przez służby specjalne, które inspirowały świadków i kontrole skarbowe przeciwko niemu. Powoływał się na rzekomo przeprowadzaną przez katowicki UOP akcję Temida, która miała na celu podporządkowanie sobie katowickich środowisk sędziów i prokuratorów.

Wyrok w tej sprawie zapadł w kwietniu 2009 roku. Krakowski sąd uniewinnił wszystkich oskarżonych. Uznał, że prokuratura nie przedstawiła dowodów jednoznacznie potwierdzających stawiane im zarzuty, a w niektórych przypadkach stawiała zarzuty bez dowodów lub nawet wbrew nim. Samo postępowanie sądowe nazwał specyficznym, ponieważ to sąd musiał przeprowadzić w znacznym zakresie postępowanie dowodowe zamiast prokuratury.

Były też w nim - stwierdził sąd - rzeczy zadziwiające, których nie udało się wyjaśnić do końca. Powołał się na podawane w toku postępowania przez prokuraturę zarzuty, które nigdy nie zostały postawione; na sposób zatrzymania Krzysztofa Porowskiego, dokonany wbrew wiedzy, a nawet woli prokuratury. Sąd przywołał także niewyjaśnioną i sprzeczną z procedurą rozmowę zatrzymanego biznesmena z wiceszefem UOP, z której nagranie, rzekomo dokonane, nie zachowało się.

W kwietniu 2010 roku wyrok uniewinniający utrzymał w mocy krakowski sąd okręgowy w wydziale odwoławczym.

- Nie jestem usatysfakcjonowany tym wyrokiem - powiedział Krzysztof Porowski, który wyraził zgodę na podawanie jego nazwiska. - Rozważamy możliwość wniesienia kasacji, ponieważ naszym zdaniem nie uwzględniono naszych roszczeń o zadośćuczynienie w wystarczającym stopniu - powiedział z kolei jego pełnomocnik mec. Leszek Cholewa. Wyraził zadowolenie, że sąd uwzględnił wnioski pełnomocników i sprawę odszkodowania skierował do ponownego rozpoznania.

...

To jeszcze czasy AWSUW...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:49, 29 Maj 2015    Temat postu:

Ryszard Bogucki ma dostać 1,1 mln zł za niesłuszny areszt ws. zabójstwa Marka Papały
akt. 29 maja 2015, 15:34
Ryszard Bogucki, uniewinniony prawomocnie od zarzutu nakłaniania do zabójstwa gen. Marka Papały, ma otrzymać 1,1 mln zł zadośćuczynienia za niesłuszne aresztowanie w zawiązku z tą sprawą - poinformował rzecznik katowickiego sądu Jacek Krawczyk. Prawnicy reprezentujący Boguckiego, którzy żądali prawie 22,5 mln zł, rozważają apelację.

Wniosek o zasądzenie od Skarbu Państwa takiej kwoty trafił do sądu w marcu br. Chodziło o 9 mln zł zadośćuczynienia "za krzywdy związane z zastosowaniem niewątpliwie niesłusznego tymczasowego aresztowania mającego charakter wydobywczy, w warunkach najsurowszego rygoru wynikającego z zakwalifikowania Ryszarda Boguckiego do kategorii tzw. osadzonych niebezpiecznych, trwającego nieprzerwanie przez okres 9 lat i 5 miesięcy". Druga część wniosku dotyczyła 13,5 mln zł odszkodowania w związku z utratą kontroli nad majątkiem spółki, której Bogucki był udziałowcem.

- Sąd uwzględnił nasz wniosek jedynie w części dotyczącej zadośćuczynienia. Nie znalazł podstaw do wypłaty odszkodowania - powiedział jeden z adwokatów reprezentujących Boguckiego Marcin Prasałek. Zauważył, że zasądzona kwota jest znacznie niższa od oczekiwań, dlatego bardzo prawdopodobne, że zostanie złożona apelacja.

Sędzia Krawczyk dodał, że zapowiedź apelacji złożył nie tylko pełnomocnik wnioskodawcy, ale też prokuratura.

Składając wniosek o zadośćuczynienie prawnicy Boguckiego przypomnieli, że sprawa zabójstwa gen. Papały od lat jest przedmiotem zainteresowania opinii publicznej. Wyrazili przekonanie, że wiele wypowiedzi na temat ich klienta naruszało zasadę domniemania niewinności, a doznane przez niego w ten sposób krzywdy są nie do naprawienia.

- Przyznanie Ryszardowi Boguckiemu zadośćuczynienia i odszkodowania w żądanej przez niego wysokości zostanie zauważone społecznie i wywoła konieczną dyskusję nad kondycją polskiego wymiaru sprawiedliwości, odpowiedzialnością funkcjonariuszy publicznych, podejmujących decyzje i działania kluczowe dla losu poszczególnych jednostek, jest też jedynym racjonalnym działaniem, mogącym wywołać refleksję polskich władz nad koniecznością głębokich zmian w polskim porządku prawnym - ocenili pełnomocnicy.

W 2009 r. śledczy skierowali do sądu akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi Z. "Słowikowi" i Ryszardowi Boguckiemu, zarzucając im m.in. nakłanianie do zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały, zastrzelonego w Warszawie 25 czerwca 1998 r. W lipcu 2013 r. warszawski sąd uniewinnił Boguckiego i "Słowika" od tych zarzutów. Sąd krytycznie ocenił wiele działań organów ścigania w sprawie, a dowody uznał za "kruche". Wyrok ten jest już prawomocny.

W połowie maja br. o zabójstwo Papały łódzka prokuratura oskarżyła Igora M., ps. Patyk. Według prokuratury to on zastrzelił Papałę w trakcie próby kradzieży jego auta, a b. szef policji był przypadkową ofiarą złodziei samochodów. Akt oskarżenia, sporządzony po ponad pięciu latach śledztwa, trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie.

Bogucki odsiaduje wyrok skazujący go na 25 lat więzienia za zabójstwo w 1999 r. szefa gangu pruszkowskiego Andrzeja K. "Pershinga". Taką karę wymierzył mu w 2003 r. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu.

Ryszard Bogucki, w latach 90. był znanym na Śląsku przedsiębiorcą zajmującym się handlem samochodami. W 2001 r. zatrzymano go w Meksyku, który wydał go Polsce.

>>>

Nie znam sprawy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:52, 29 Maj 2015    Temat postu:

Uzasadnienie wyroku sądu ws. rejestracji Kościoła latającego potwora spaghetti
Uzasadnienie wyroku sądu ws. rejestracji Kościoła latającego potwora spaghetti - Thinkstock

Organizacja Kościoła latającego potwora spaghetti (Klps) opublikowała uzasadnienie wyroku sądu, który uchylił decyzję resortu administracji o odmowie wpisania Klps do rejestru wyznań. Teraz MAC może wnieść skargę kasacyjną do NSA.

W kwietniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzję, w której Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji odmówiło wpisania Kościoła latającego potwora spaghetti do rejestru wyznań. Sąd wskazał na błąd proceduralny, który polegał na tym, że odmowę w pierwszej i drugiej instancji wydał ten sam urzędnik.
REKLAMA

"Sąd w wyniku stwierdzonych uchybień nie mógł wyrazić merytorycznego stanowiska w sprawie" - podkreślono w uzasadnieniu.
Zobacz post na facebooku

Od momentu otrzymania uzasadnienia MAC ma miesiąc na ewentualne wniesienie o kasację wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jeżeli tego nie uczyni, sprawa rejestracja wróci do ministerstwa, które będzie miało miesiąc na ponowne wydanie decyzji ws. wpisania Klps do rejestru wyznań.

Rzecznik prasowy MAC Artur Koziołek poinformował, że nieprawomocny wyrok z uzasadnieniem dotarł do resortu 27 maja. Dodał, że w ciągu miesiąca od tej daty MAC podejmie decyzję, czy wystąpi ze skargą kasacyjną do NSA. - W chwili obecnej decyzja taka nie została podjęta - podał Koziołek.

Sprawę skomentował w piątek Kościół latającego potwora spaghetti. "Pomimo tego, że w sądzie nie była rozpatrywana część merytoryczna naszej skargi, a wyrok uchylający opiera się na zarzutach formalnych, kolejna porażka MAC świadczy o jawnej niekompetencji urzędników, którzy nie potrafią lub nie chcą przestrzegać prawa, na którego straży w teorii stoją" - napisano na stronie internetowej organizacji.

Zwolennicy Latającego Potwora Spaghetti jeszcze w lipcu 2012 r. wystąpili do ministerstwa o wpis do rejestru Kościołów i innych związków wyznaniowych. W kwietniu 2013 r. ministerstwo odmówiło takiego wpisu. Wcześniej zwróciło się o opinię w tej sprawie do religioznawców z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odmowę wpisu pastafarianie, czyli sympatycy kościoła, zaskarżyli do WSA w Warszawie. Na początku kwietnia 2014 r. nakazał on MAC ponownie rozpoznanie wniosku. Ministerstwo wskazało bowiem na braki wniosku, ale nie wyznaczyło wymaganego prawem terminu na ich uzupełnienie.

Kościół latającego potwora spaghetti powstał w Stanach Zjednoczonych w 2005 r. m.in. jako reakcja na promowanie w niektórych tamtejszych szkołach kreacjonizmu i negowanie teorii ewolucji. Zdaniem wielu religioznawców kościół de facto jest parodią religii.

Na taką interpretację powołali się także eksperci, którzy przygotowali opinię dla resortu administracji. Wskazali m.in., że jego doktryna zawiera "cechy parodii doktryn już istniejących, szczególnie chrześcijańskiej". Choć biegli podkreślili, że w samym parodiowaniu nie ma niczego nagannego, to nie może być ono uzasadnieniem do przyznania grupie statusu oficjalnej religii.

Sposób przeprowadzenia dowodu z opinii biegłych przed rokiem wzbudził jednak wątpliwości sądu. Jak wskazano, nie otrzymali oni do oceny złożonych dokumentów rejestrowych, a przy formułowaniu swojej opinii oparli się tylko na opracowaniach dotyczących rozpatrywanego tematu.

>>>

Panstwo MUSI weryfikowac grupy religijne. Nie moze byc rejestrowane jako religia cos co jest afera glupota choroba psychiczna... To powazna sprawa...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:43, 02 Cze 2015    Temat postu:

Michał Tusk wygrał z tygodnikiem "Wprost"
akt. 2 czerwca 2015, 12:24
Wydawca tygodnika "Wprost" ma przeprosić Michała Tuska oraz zapłacić odszkodowanie za sugestię popełnienia przez niego przestępstwa w aferze Amber Gold - podaje serwis wirtualnemedia.pl.

Wyrok zapadł w poniedziałek i dotyczy artykułu z 2012 roku. zgodnie z orzeczeniem wydawca ma zapłacić Michałowi Tuskowi 30 tys. zł zadośćuczynienia oraz opublikować przeprosiny na połowie głównej strony serwisu wprost.pl.

Chodzi o artykuł z 2012 r. zatytułowany "Michałowi Tuskowi grozi nawet 10 lat więzienia", w którym informowano o złożeniu przez Stowarzyszenie "Stop Korupcji" zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez syna byłego premiera. Prezes stowarzyszenia tłumaczył wówczas, że Michał Tusk dopuścił się "dwóch poważnych przestępstw", a za jedno z nich maksymalna kara przewidziana przez kodeks karny wynosi 10 lat więzienia.

Wyrok jest nieprawomocny. Wydawca "Wprost" zapowiada złożenie apelacji.

...

Przytaczam fakt. Nie wiem co bylo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:20, 14 Cze 2015    Temat postu:

Mordercy zabili mu rodzinę. Nie może dostać spadku, bo nie patrzyli na zegarek
14 czerwca 2015, 19:54
12 lat temu Leszek Jeger stracił rodzinę. Mordercy zabili mu żonę i dwie córki. Mężczyzna wciąż jednak nie może odziedziczyć spadku po żonie. Dlaczego? Bo sąd ma problem ze stwierdzeniem dokładnej godziny śmierci jego najbliższych.



W aktach zgonu zamordowanej rodziny nie ma godzin śmierci. Zabójcy w procesie karnym nie potrafili podać ani dokładnego czasu, ani kolejności swoich działań. Teraz sąd cywilny domaga się powołania biegłych, którzy na podstawie sądowej dokumentacji dowodowej mieliby stwierdzić, kiedy nastąpiła śmierć mózgu kobiety i obu córek Leszka Jegera.

Prawnicy tłumaczą, że dla przyznania spadku istotne jest czy żona Jegera zmarła zanim mordercy zabili dzieci. Bo - jak tłumaczą - jeżeli pierwsze zmarły jego dzieci, to zgodnie z obowiązującymi przepisami, prawo do spadku będzie mieć też brat zmarłej.

Sąd karny ustalił, że pierwsza ofiarą zbrodni padła żona mężczyzny. Dla sądu cywilnego ustalenia sądu karnego nie są jednak wiążące.

- To pogląd, nie dowód przesądzający w sprawie - mówi TVP.Info przedstawiciel Sądu Okręgowego w Koszalinie.

...

Rekordy debilizmu jurystow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:23, 18 Cze 2015    Temat postu:

Podpalenie mieszkania Hindusa na Leśnej Dolinie. Śledztwo umorzone

Śledztwo ws. podpalenia umorzono - Norbert Litwiński / Onet

Dotyczyło rasistowskiego ataku na Leśnej Dolinie. Nie ustalono, kto podpalił drzwi mieszkania polsko-hinduskiego małżeństwa - podaje "Kurier Poranny".

Prokuratura wyczerpała wszystkie możliwości dowodowe i wykrywacze – rozkłada ręce prokurator Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
REKLAMA


Dwuletnie śledztwo – traktowane w prokuraturze priorytetowo – nie dało jednak odpowiedzi na podstawowe pytanie: kto stoi za podpaleniem drzwi mieszkania w bloku na Leśnej Dolinie, gdzie mieszkało polsko-hinduskie młode małżeństwo. Śledztwo zostało właśnie umorzone z powodu niewykrycia sprawców.

To było w maju 2013 roku. Około godziny 2 w nocy ktoś wybił kamieniem szybę w mie­szkaniu Naresha i Ewy. Kiedy rodzina zorientowała się, że coś się dzieje, drzwi ich mieszkania i przedpokój zajęły już płomienie. Ktoś oblał benzyną drzwi i podpalił je. Rodzina mogła zginąć. Płomienie pomogli ugasić sąsiedzi.

Śledztwo w sprawie pożaru szybko zyskało rangę priorytetowego. To było bowiem już drugie takie zdarzenie w ostatnim czasie w tamtej części miasta.

W kwietniu ktoś podpalił drzwi mieszkania z kolei czeczeńskiej rodziny. Za wskazanie sprawców podpaleń nagrodę – 10 tysięcy złotych – oferował nawet prezes spółdzielni Słoneczny Stok. Do Białegostoku przyjechał wtedy ówczesny minister spraw wew­nętrznych Bartłomiej Sienkiewicz i grzmiał, że sprawcy podpaleń powinni się bać.

Podpalaczy szukała specjalna grupa funkcjonariuszy powołana przez Komendanta Głó­wnego Policji. Jedną z wersji, jaką przyjęto w śledztwie, była taka, że sprawcy podpaleń mogą wywodzić się z grupy białostockich skinów. Dokonano między innymi szeregu przeszukań mieszkań osób, które mogły mieć związek z podpaleniem, zabezpieczono i przeanalizowano ich komputery, bilingi telefoniczne.

– Zebrane dowody nie pozwoliły na podjęcie innej decyzji niż ta, która właśnie zapadła – mówi prokurator Adam Kozub.

Dodaje, że jeśli pojawią się nowe okoliczności, śledztwo zostanie podjęte.

...

Ohydna sprawa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:00, 23 Cze 2015    Temat postu:

Sąd: Terlikowski naruszył dobra osobiste Grodzkiej; wyrok prawomocny

Tomasz Terlikowski - Agata Grzybowska / Agencja Gazeta

Dziennikarz Tomasz Terlikowski, publikując materiały związane z płcią i seksualnością posłanki Anny Grodzkiej, naruszył jej dobra osobiste - orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie, oddalając apelacje stron i utrzymując tym samy wyrok sądu okręgowego.

Grodzka wytoczyła Terlikowskiemu proces cywilny, ponieważ uznała, że w mediach i w internecie, m.in. na portalu fronda.pl, naruszał jej dobra osobiste, mówiąc o jej życiu intymnym i wypowiadając się o integralności płci i seksualności. Posłanka domagała się ochrony jej dóbr osobistych i zakazu ich naruszania w przyszłości.
REKLAMA


W czerwcu zeszłego roku warszawski sąd okręgowy zakazał dziennikarzowi naruszania dóbr osobistych posłanki m.in. poprzez nazywanie jej mężczyzną. Sąd nie uwzględnił natomiast żądania wpłaty 30 tys. zł na konto Fundacji Trans-Fuzja, pracującej na rzecz osób transseksualnych.

Apelacje od wyroku złożyły obie strony. Terlikowski wnosił o oddalenie pozwu. Grodzka chciała utrzymania wyroku z uwzględnieniem części materialnej pozwu (30 tys. zł dla Fundacji Trans-Fuzja).

We wtorek sąd obie apelacje oddalił i utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji. - Zasadniczym przedmiotem w tej sprawie jest godność człowieka. Ochroną objęte jest życie osobiste każdego człowieka - powiedział w ustnym uzasadnieniu sędzia Jacek Sadomski. Podkreślił, że kwestie światopoglądowe stanowiły dla tej sprawy jedynie "dość odległe tło".

Komentując wtorkowe rozstrzygnięcie sądu, Terlikowski powiedział PAP, że rozważa złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Jego zdaniem wyrok jest nieprecyzyjny. - Oczywiście jestem gotów zrezygnować z tych sformułowań, które sąd uznał za naruszające godność strony powodowej, natomiast nie jestem skłonny zrezygnować z meritum, to znaczy z tego, co decyduje o płci - powiedział Terlikowski.

Z kolei Grodzka po wyjściu z sądu powiedziała, że nie będzie składała kasacji do SN. - Dla mnie ten wyrok był i jest oczywisty - powiedziała posłanka. Nie zgodziła się jednak z decyzją sądu, który nie uwzględnił części materialnej jej pozwu.

Terlikowski mówił w mediach, że jakakolwiek decyzja sądu w procesie nie zmieni jego poglądu na tożsamość płciową osób transseksualnych, takich jak Grodzka. W jego ocenie o tożsamości płciowej nie decyduje sąd, ale genom. Dlatego - według niego - Anna Grodzka od strony genetycznej pozostaje mężczyzną.

...

To jest bezczelne łamanie praw człowieka do wypowiedzi. Widzicie dlaczego media się tak boją zboli. PRZEZ TEN SMIERDZĄCY GNOJ W SĄDACH MAMY ZBOKO TERROR! DOŚĆ TEGO! WON Z TAKIMI SEDZIOLAMI! TO SĄ SĄDY IDEOLOGICZNE. SOWIECKIE!
Gdyby używał wulgaryzmów kłamstw pomówień. Owszem. ALE NIE GDY WYRAŻA OPINIĘ I DO TEGO PRAWDZIWĄ! BIOLOGICZNIE GRODZKI JEST MĘŻCZYZNA! SĄD SKAZAŁ ZA PRAWDĘ! COŚ POWTÓRNEGO! PRZEŚLADOWANIA SĄDOWE ZA PRAWDĘ!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:10, 30 Cze 2015    Temat postu:

Czy komornik może zabrać co chce?
Aleksandra Brodziak
Dziennikarz Onetu
- Shutterstock

Nie masz długów, a komornik zajmuje rzecz należącą do ciebie. Niemożliwe? A jednak. Wystarczy, że znasz dłużnika – pożyczasz mu sprzęt, przechowujesz coś na jego posesji, albo oddajesz mu do naprawy. Gdy komornik wkroczy na jego teren, może zająć także twoją własność. A wtedy sam musisz zadbać o to, by wszystko co twoje, wróciło do ciebie.

Łukasz pożyczył swojemu koledze laptopa. Tylko na weekend. Okazało się, że w poniedziałek zjawił się u niego komornik i zajął sprzęt. Zanim sprawa się wyjaśniła, minęły aż dwa tygodnie. Łukasz, z zawodu grafik, stracił przez to duże zlecenie, bo zamawiający nie mógł czekać.

- Byłem w szoku, że tak można. Wejść i ot tak zabrać czyjąś rzecz. I to w świetle prawa – podkreśla. - Poza tym dobiły mnie kwestie proceduralne i to, że musiałem tłumaczyć i udowadniać, że laptop należy do mnie. Gburowaty komornik patrzył na mnie, jak na kogoś, kto chce wyłudzić od niego ten sprzęt. Mój sprzęt. To chore – mówi.

Tomasz wynajmował od sąsiada garaż. Tam przechowywał dwa rowery elektryczne. Każdy z nich wart ok. 3,5 tys. zł. Pewnego dnia zamiast jednośladów zastał zdenerwowanego sąsiada, który próbował tłumaczyć, że rowery zajął komornik. - Prędzej spodziewałbym się w garażu złodzieja, niż komornika – podkreśla Tomasz. Dziś swoje, jak mówi, cudeńka, które odzyskał z pomocą sąsiada, trzyma w swojej małej piwniczce. - Ciasno, ale z daleka od kancelarii komorniczej – śmieje się właściciel sprzętu.

Jakiś czas temu do niecodziennego zdarzenia doszło także podczas realizacji „Kuchennych rewolucji" Magdy Gessler. Gdy nagrywano jeden z programów, w lokalu zjawił się komornik, który zajął nie tylko sprzęt dłużnika, ale także kamery TVN. Sytuacja została szybko wyjaśniona i telewizyjny sprzęt wrócił do właścicieli.

Niestety, mniej szczęścia miał rolnik spod Mławy, który nie był dłużnikiem, a mimo to komornik zabrał jego traktor o wartości 100 tys. zł, który, zanim ruszyła jakakolwiek procedura, został sprzedany za 40 tys. zł. Dłużnikiem był sąsiad, a traktor do niego nie należał. Ba. Nawet nie stał na jego nieruchomości, choć asesor z łódzkiej kancelarii tak właśnie napisał w swoim protokole. Sprawa została mocno nagłośniona przez media. Dziś asesor ma zarzuty przekroczenia procedury egzekucyjnej i poświadczenia nieprawdy. Grożą mu 3 lata więzienia.

Nie wynika, że nie należy? To należy

- Zgodnie z przepisami można zająć ruchomości dłużnika będące bądź w jego władaniu, bądź we władaniu samego wierzyciela, który do nich skierował egzekucję. Ruchomości dłużnika będące we władaniu osoby trzeciej można zająć tylko wówczas, gdy osoba ta zgadza się na ich zajęcie albo przyznaje, że stanowią one własność dłużnika, oraz w wypadkach wskazanych w ustawie – wyjaśnia Monika Janus, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej.

Wskazuje, że kodeks postępowania cywilnego wyróżnia dwie sytuacje zajęcia – gdy zajęcie odbywa się u dłużnika – wtedy kluczowa jest odpowiedź na pytanie o władanie, czyli faktyczną dyspozycję przedmiotem. Gdy natomiast zajęcie odbywa się u osoby trzeciej, wtedy kluczowe jest uzyskanie zgody od tej osoby lub przyznanie, że ruchomość to własność dłużnika.

Kodeks postępowania cywilnego nie zawiera jednak katalogu czynności, które w sposób jednoznaczny definiowałby władanie. Decyzja komornika jest więc decyzją uznaniową, co nie oznacza, jak twierdzi rzeczniczka, dowolną i musi być odpowiednio uzasadniona.

- Jeżeli z charakteru zajmowanej rzeczy, która jest we władaniu dłużnika, nie wynika w sposób oczywisty i ewidentny, by do dłużnika należeć nie mogła, komornik ma prawo dokonać jej zajęcia. Tytułem przykładu podam, iż dłużnik, który pracuje w MPK i jako kierowca włada niewątpliwie autobusem należącym do przedsiębiorstwa, gdzie jest zatrudniony, ale z charakteru rzeczy niewątpliwie wynika, iż nie może ona należeć do dłużnika. W związku z tym komornik nie dokona zajęcia tej ruchomości – wyjaśnia.

Sąd Najwyższy także stwierdził, że gdy nic innego nie wynika z charakteru rzeczy lub niewątpliwych szczególnych okoliczności i jest ona co najmniej we współwładaniu dłużnika, to już upoważnia komornika do jej zajęcia.
Komornik nie musi badać, czyją rzecz zajmuje

Nie bada. Od razu zajmuje

Komornik przystępując do zajęcia nie jest zobowiązany, ani nawet uprawniony, do badania, czy dłużnik jest właścicielem, użytkownikiem, czy też posiada rzecz w imieniu osoby trzeciej. Rzecznika powołując się na wspomniane orzeczenie SN cytuje: „Regułą jest, że jeżeli rzecz znajduje się w mieszkaniu dłużnika lub w innym zajmowanym przez niego miejscu (piwnicy, komórce, magazynie, podwórzu przydomowym itp.), to znajduje się w jego dyspozycji. Stwierdzenie takiego miejsca położenia rzeczy wystarczy do uznania dłużnika jako władającego w drodze domniemania faktycznego. Tak samo jest w sytuacji, gdy mieszkanie lub miejsce dłużnik zajmuje wspólnie z innymi osobami. Wspólne bowiem korzystanie z pomieszczeń łączy się, najczęściej ze wspólną dyspozycją znajdującymi się tam przedmiotami, Jeżeli w konkretnym wypadku jest inaczej, tj. jeżeli rzeczą włada wyłącznie osoba nie będąca dłużnikiem, organ egzekucyjny - nie prowadząc postępowania dowodowego - może to stwierdzić tylko w wypadkach szczególnych i oczywistych. Będzie tak m.in. wtedy, gdy dana rzecz ze swej istoty służyć może tylko osobie trzeciej w związku z wykonywanym zawodem, czy upodobaniami (np. sprzęt sportowy, instrumenty muzyczne itp.) lub wtedy, gdy wspólne z dłużnikiem zamieszkiwanie zaistniało w okolicznościach, które w sposób nie budzący wątpliwości wyłączają prawdopodobieństwo, by współwładał on przedmiotami znajdującymi się we wspólnym pomieszczeniu lub niektórymi z nich. Może tak być zwłaszcza gdy dłużnik jest podnajemcą mieszkania, korzysta z niego w związku z zatrudnieniem u osoby trzeciej lub przebywa tam w chwilowej gościnie”.

Skarga na komornika. Skuteczna?

Dłużnik powinien przy zajęciu, a jeżeli jest nieobecny, niezwłocznie po otrzymaniu odpisu protokołu zajęcia, wymienić komornikowi znajdujące się w jego władaniu ruchomości, do których osobom trzecim (np. właścicielom) przysługuje prawo żądania zwolnienia ich od egzekucji. Komornik zawiadomi wówczas te osoby o zajęciu oraz o przysługujących im prawach. Mogą więc oni zażądać zwolnienia rzeczy lub wnieść powództwo do sądu – jeśli uznają, że zajęcie naruszyło ich prawa. Wnosi się je w terminie miesiąca od dnia powzięcia informacji o naruszeniu tego prawa.

Komornicy w swoich kancelariach także prowadzą odrębny rejestr skarg, a właściwie orzeczeń wydanych w sprawach skargowych. - Oczywiście skargi się zawsze zdarzają i na samo zajęcie i na wszystkie inne czynności egzekucyjne. Komornicy codziennie dokonują 70 tys. czynności egzekucyjnych. Większość składanych skarg w trybie sądowym jest bezzasadna, tylko ok 10 proc. jest zasadnych – zapewnia rzeczniczka.

Przyznaje jednak, że zdarzają się błędy przy zajęciach, ale na marginalnym poziomie. Wyjaśnia jednocześnie, że kontrole w kancelariach komorniczych są wykonywane od zawsze i na bieżąco, a nie tylko wtedy, gdy upubliczniane są historie związane z czynnościami komorniczymi.

- Dla przykładu, w 2014 roku do Krajowej Rady Komorniczej wpłynęło 740 skarg, natomiast wizytacji było 1203. Komornik, który rażąco i uporczywie narusza przepisy prawa może zostać pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Niezależnie od tego podlega odpowiedzialności odszkodowawczej i karnej – podkreśla rzeczniczka. Samorząd komorniczy (Rady Izb oraz Krajowa Rada Komornicza) mają uprawnienia do składania wniosków dyscyplinarnych do Komisji Dyscyplinarnej.

Za ostatnie cztery lata liczba wniosków o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec komorników wyniosła 228, z czego 151 zakończyło się prawomocnymi orzeczeniami. Jednak w ciągu 4 lat tylko trzy osoby zostały wydalone ze służby komorniczej. Inne nałożone kary to: upomnienia – tych było najwięcej, oprócz tego 34 nagany oraz 32 kary pieniężne w wysokości do dwudziestokrotnej wysokości przeciętnego wynagrodzenia.

>>>

Takie numery.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:47, 01 Lip 2015    Temat postu:

Ziobro: zmiany w prawie dot. przedawnienia oznaczają "ukrytą amnestię" dla przestępców

Zbigniew Ziobro,fot.Żaneta Gotowalska/Onet - Żaneta Gotowalska / Onet

Wraz z nowelizacją prawa karnego 1 lipca wejdą w życie zmiany, które oznaczać będą ukrytą amnestię dla sprawców najcięższych przestępstw - uważa b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - To gigantyczny skandal, o którym się nie mówi, bo ukryty jest pod zasłoną zmian w kodeksie postępowania karnego - dodał prezes Solidarnej Polski.

W środę wejdzie w życie największa zmiana w prawie i procedurach karnych, od 1997 r. gdy uchwalono nowe kodeksy: karny i postępowania karnego.
REKLAMA


Na wtorkowej konferencji prasowej Ziobro mówił przede wszystkim o jednym z przepisów nowelizacji, który skraca czas tzw. dodatkowego przedawnienia.

Zgodnie z prawem, w zależności od rodzaju przestępstwa karalność ustaje, gdy od popełnienie przestępstwa upłynęło od 5 do 30 lat (ten najdłuższy termin dotyczy zabójstw). Ponadto dotychczas kodeks stanowił, że jeżeli w tych okresach wszczęto postępowanie przeciwko osobie, to termin przedawnienia wydłużał się o 10 lat gdy chodziło o zbrodnię lub występek zagrożony karą pozbawienia wolności przekraczającą pięć lat i o 5 lat w pozostałych przypadkach.

Zgodnie z przepisami, które wejdą w życie 1 lipca, termin tego dodatkowego przedawnienia, będzie jeden i będzie wynosił 5 lat.

- Dlaczego PO robi taki gest wobec przestępców, skracając aż o 5 lat możliwość pociągnięcia ich do odpowiedzialności karnej? - mówił Ziobro na konferencji prasowej. - Myślę, że ci, którzy przeforsowali to rozwiązanie, mieli w tyle głowy jakieś konkretne sprawy, które chcieli przy okazji załatwić - dodał.

Ziobro stwierdził, że "Platforma Obywatelska zafundowała tak naprawdę Polakom ukrytą amnestię dla sprawców najcięższych przestępstw". - To gigantyczny skandal, o którym się nie mówi, bo ukryty jest pod zasłoną zmian w kodeksie postępowania karnego - powiedział b. minister sprawiedliwości.

Skrócenie okresu przedawnienia będzie - jego zdaniem - wiązało się "z umorzeniem wielu spraw i bezkarnością dla wielu sprawców przestępstw". Ziobro wyraził obawy w szczególności o losy spraw dotyczących afer gospodarczych, w których według niego "często toczy się między sprawcami a sądem swoista gra na czas". - Tym skuteczniejsza, gdy sprawcy dysponują często znacznymi środkami - weźmy choćby aferę Art-B czy aferę FOZZ - dodał.

Podkreślał też, że wydłużenie do 10 lat dodatkowego przedawnienia nastąpiło w 2005 r. gdy on kierował resortem sprawiedliwości. - Wcześniejsze wydłużenie okresu przedawnienia, które nastąpiło w 2005 r. w ramach projektu, który osobiście przygotowałem, umożliwiło osądzenie wielu groźnych przestępców, w tym m. in. gangsterów Pruszkowa - powiedział Ziobro.

Przepisów nowelizacji broni wiceprzewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, poseł PO Robert Kropiwnicki. - Ministrowi Ziobrze ciężko zrozumieć, że polityka karna, którą prowadził, zbankrutowała. Jej efektem było m. in. to, iż 70 tys. ludzi oczekiwało na odbycie kary więzienia. I my ten "korek" w kolejce do więzienia zmuszeni jesteśmy teraz rozładowywać - powiedział Kropiwnicki. - Cała zmiana ma służyć usprawnieniu procedury karnej, przyczyni się do tego, że procesy będą krótsze i bardziej sprawiedliwe - dodał.

O sensie skrócenia okresu dodatkowego przedawnienia mówił niedawno członek Komisji Kodyfikacyjnej przy ministrze sprawiedliwości, która przygotowała zmiany w prawie karnym, prof. Andrzej Zoll. - W 2005 r. wydłużono ten okres zupełnie bez powodu, troszkę ze względu na bałaganiarstwo w sądach. A ono się zmniejszyło i można to obecnie śmiało skrócić - stwierdził prof. Zoll w wypowiedzi dla "Dziennika Gazety Prawnej" i zapewniał, że nie ma zagrożenia falą przedawnień.

Z kolei prof. Michał Królikowski, były członek komisji i b. wiceminister sprawiedliwości, który odpowiadał za wdrożenie reformy, ocenił w niedawnej rozmowie z "DGP", że "5 lat na postępowanie przeciwko osobie to bardzo dużo". Według niego "dzięki reformie k.p.k. nie będzie wielokrotnych uchyleń wyroków, sprawy nie będą rozpatrywane od nowa w wyniku uchyleń po kilkanaście razy".

Odnosząc się do tej opinii Ziobro powiedział, że "pan Królikowski jest bardzo dobrym karnistą, ale był on »wynajęty« na użytek określonego rządu i był zobowiązany realizować zalecenia wyznaczane przez ten rząd". - Za zmiany odpowiada Donald Tusk - powiedział Ziobro. - Nie wiem, czy prof. Królikowski się z nimi utożsamia. Jeśli tak, to jest w błędzie - dodał.

Reforma, która wejdzie w życie w środę, ma zmienić filozofię prowadzenia procesu karnego. Na mocy zmian w Kodeksie postępowania karnego po reformie sędzia ma się stać w pełni bezstronnym arbitrem rozsądzającym spór między oskarżycielem a obroną - co nosi nazwę kontradyktoryjności. Inicjatywa sądu zostanie więc ograniczona, a rozszerzona - stron. Prokurator, który był autorem aktu oskarżenia, ma osobiście występować w danej sprawie w sądzie; dziś często przychodzą w zastępstwie prokuratorzy nieznający dobrze danej sprawy.

Ponadto, zgodnie z nowelizacją Kodeksu karnego, równocześnie od 1 lipca ma wejść w życie zmiana "filozofii karania". Częstsze ma stać się orzekanie grzywien i kar ograniczenia wolności, zaś rzadsze więzienia w zawieszeniu. Nowela reguluje również m.in. nowe zasady orzekania kary łącznej i określa nowe zasady wymierzania środków zabezpieczających.

...

Znowu puścili kolejna grupę zwyrodnialcow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:40, 02 Lip 2015    Temat postu:

Od trzech lat musi wchodzić do własnego domu przez okno


Mieszkaniec podczęstochowskiej Blachowni od trzech lat wchodzi do domu po drabinie przez okno... Prawo do połowy majątku zgłosił stryj mężczyzny, po czym odgrodził wejście do budynku. - Sąd wydał postanowienie nakazujące odblokowanie wyjścia do tego budynku - informuje Bogusław Zając, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie. Problem jednak w tym, że decyzja została niewłaściwie zaadresowana i trafiła do innego miasta. Jak dodaje rzecznik sądu, poszkodowany powinien udać się do komornika w celu wyegzekwowania świadczenia.

...

Super sądy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:39, 04 Lip 2015    Temat postu:

Sąd zabrał rodzicom trójkę dzieci przez bałagan i zwierzęta w mieszkaniu
3 lipca 2015, 20:46
Bałagan w małym mieszkaniu i zwierzęta domowe - to, zdaniem sądu, są argumenty uprawniające odebranie rodzicom z Niska (Podkarpackie) trójki dzieci w wieku od roku do 10 lat. Pół roku temu córki państwa Bałutów trafiły do domu dziecka i rodziny zastępczej. Rozpoczęła się batalia o ich odzyskanie. - Uważam, że dzieci powinny znaleźć się ze swoimi rodzicami - powiedział w programie "Po przecinku" w TVP Info Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak.



Trzy dziewczynki zostały zabrane rodzicom tuż przed Bożym Narodzeniem. Decyzja sądu została uzasadniona tym, że państwo Bałutowie nie mogli zapewnić dzieciom odpowiednich warunków: mieszkanie było ponoć zbyt małe (37 m kw.), zaniedbane, a w dodatku były w nim zwierzęta - pies rasy york, żółw i królik.

Mieszkanie miało być ponoć także odcięte od prądu. - Teściowa zapomniała zapłacić rachunku, prądu nie było przez trzy godziny - tłumaczyła w TVP Info Ewa Bałut, matka dziewczynek.

Oboje rodzice pracują i dzieci nie żyły w biedzie. Jak mówił Ewa Bałut, odebranie dzieci odbyło się w bardzo dramatycznych okolicznościach. - Kinga została odebrana siłą przez kuratora, była ciągnięta siłą przez całą szkołę - opowiadała kobieta.

Starsze dzieci trafiły do domu dziecka, a najmłodsze, w chwili interwencji zaledwie półroczne niemowlę - do rodziny zastępczej.

- Straciłam najważniejsze co jest dla matki: nie widziałam pierwszego ząbka, kiedy się przytula, wyciąga rączki. To jest pół roku, moja córka mnie nie poznaje - mówił matka o 10-miesięcznej obecnie Sabince.



Nie wiadomo, jak dalej potoczą się losy rodziny. Kolejne wnioski o powrót dzieci do rodziców są bowiem odrzucane. Kontrowersyjną sprawą zajmuje się Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak.

W związku ze sprawą powstał też profil na Facebooku "Dość krzywdzenia dzieci Państwa Bałutów przez Sąd w Nisku ", na którym umieszczane są informacje dotyczące bieżących wydarzeń w sprawie zabrania dzieci rodzicom.


Pani sędzia nie wyraziła zgody na urlopowanie dzieci na okres wakacji. Jesteśmy zrozpaczeni.
Posted by Dość krzywdzenia dzieci Państwa Bałutów przez Sąd w NIsku on 26 czerwca 2015

...

Terra będą miały raj w domach dziecka. Gwałty i molestowanie seksualne. BARANY ! TRZEBA MYŚLEĆ JAK SIĘ DZIECKO ZABIERA GDZIE ONO TRAFI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:30, 07 Lip 2015    Temat postu:

Krzysztof Hołowczyc ukarany za przekroczenie dozwolonej prędkości

EN_01132780_0032 - Andrzej Iwańczuk/Reporter / East News

Sąd Rejonowy w Mławie nałożył na kierowcę rajdowego Krzysztofa Hołowczyca karę grzywny w wysokości 4 tys. zł za popełnienie wykroczenia drogowego i przekroczenia dozwolonej prędkości poza terenem zabudowanym. Wyrok nie jest prawomocny.

Sprawa dotyczy zdarzenia z października 2013 r., gdy w okolicach Mławy (Mazowieckie) na drodze krajowej nr 7 Olsztyn-Warszawa policyjny patrol zatrzymał Hołowczyca za przekroczenie dozwolonej tam prędkości 90 km/h.
REKLAMA


Według funkcjonariuszy, podróżujący Nissanem GT-R kierowca rajdowy jechał poza obszarem zabudowanym z prędkością większą o 114 km/h niż dopuszczalna w tym miejscu. Hołowczyc nie przyjął wówczas mandatu w wysokości 500 zł i 10 punktów karnych. Wniosek o ukaranie kierowcy trafił do sądu.

Jak poinformowała rzeczniczka płockiego Sądu Okręgowego Iwona Wiśniewska-Bartoszewska, Krzysztof Hołowczyc został ukarany grzywną w wysokości 4 tys. zł oraz obciążony kosztami postępowania sądowego w kwocie 2 tys. 199 zł i 15 gr. "Wyrok nie jest prawomocny" - zaznaczyła Wiśniewska-Bartoszewska. Dodała, że Hołowczycowi przysługuje wniesienie apelacji do Sądu Okręgowego w Płocku.

Postępowanie przed mławskim Sądem Rejonowym toczyło się od marca tego roku. Hołowczyc nie przyznał się do zarzucanego mu wykroczenia drogowego. Na wniosek stron sąd wyłączył jawność postępowania. W sprawie powołano biegłego, który przeanalizował zarejestrowany przez policyjny patrol pomiar prędkości samochodu Hołowczyca.

Według publikacji mediów, powołujących się na informacje nieoficjalne, biegły ostatecznie ustalił, że przy dozwolonej prędkości do 90 km/h prędkość Nissana GT-R faktycznie była większa, ale o 71 km/h, a nie o 114 km/h.

...

Brawo! Hołowczyc jest autorytetem samochodowym i w jego wypadku zbrodnia ta jest niesłychana...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:04, 08 Lip 2015    Temat postu:

"Rzeczpospolita": ofiary Finroyalu znów cierpią


Są kłopoty z rozpoczęciem procesu o głośne oszustwo ponad 1716 klientów Finroyalu – informuje "Rzeczpospolita".

To, obok afery Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej i Amber Gold, jedna z trzech największych afer finansowych ostatnich lat w Polsce. Niektórzy poszkodowani stracili dorobek życia.
REKLAMA


Ewentualne skazanie szefa firmy otworzyłoby drogę do składania pozwów cywilnych przeciwko niemu i dałoby szanse na odzyskanie chociażby części pieniędzy.

Tymczasem nastąpił poślizg w sprawie, a sąd z prokuraturą przerzucają się winą za ten stan rzeczy. Gazeta przypomina szczegóły sprawy. Jej zdaniem proces na pewno nie zacznie się w tym roku.

...

Znów nieudolność sądów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135950
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:30, 08 Lip 2015    Temat postu:

Wzrasta liczba dzieci, które trafiają pod opiekę zastępczych placówek wychowawczych
Tomasz Gdaniec
8 lipca 2015, 13:23
Mimo skutecznej pracy asystentów rodzinnych, ilość dzieci oddawanych pod pieczę zastępczą wzrasta – wynika z najnowszego raportu NIK. Z pomocy 3 tys. urzędników socjalnych skorzystało ponad 31,5 tys. polskich rodzin.

Instytucja asystenta rodziny została wprowadzona w Polsce w 2012 roku. Jego zadaniem jest pomoc rodzinie w podniesienie umiejętności opiekuńczo-wychowawczych, prowadzenia gospodarstwa domowego, radzenia z sytuacjami dnia codziennego rodziców lub opiekunów dzieci.

- Praca asystentów rodziny przyczyniła się do zmniejszenia liczby dzieci przekazanych do domów dziecka i rodzin zastępczych. Zmalała też liczba rodzin, które nie radziły sobie z opieką i wychowaniem – mówi Krzysztof Kwiatkowski, szef NIK.

Mimo wyników kontroli, obraz polskiego systemu opieki nad dziećmi nie jest tak kolorowy. Według danych GUS powoli i systematycznie wzrasta liczba dzieci znajdujących się w tzw. pieczy zastępczej (rodziny zastępcze, domy dziecka, ośrodki wychowawcze). W 2010 r. pod ich opieką znajdowało się niespełna 73 tys. osób, a dwa lata temu już ponad 77 tys. Wzrost jest notowany mimo niżu demograficznego.

Przez cały 2013 rok urzędnicy odebrali rodzicom ponad 1800 dzieci. Danych za ubiegły rok jeszcze nie ma. Bieda, alkoholizm, patologiczne środowisko to najczęstsze przesłanki do odebrania dziecka rodzicom. Poza racjonalnymi przypadkami, coraz częściej dochodzi do podjęcia zbyt pochopnych decyzji.

Bardzo boleśnie przekonała się o tym w kwietniu tego roku Anna Kapela z Wrocławia. Tamtejszy sąd zdecydował się odebrać jej opiekę nad dwoma 7-letnimi bliźniaczkami. Powodem miała być jej otyłość oraz niewydolność wychowawcza. Wedle relacji asystenta rodzinnego Patrycja i Wiktoria zawsze były zadbane. Nie brakowało im czystych ubrań ani jedzenia. Jednak decyzją składu orzekającego dziewczynki trafiły do placówki zastępczej. Matka ma prawo odwiedzać swoje córki cztery razy w tygodniu. Podjęła też próby nad zmianą stylu życia.

Podobna historia rozegrała się kilka dni temu na Podkarpaciu. Rodzinie Bałutów odebrano trójkę dzieci tuż przed Bożym Narodzeniem, ponieważ w ich 37-metrowym mieszkaniu znajdują się zwierzęta – pies, królik oraz żółw. Wedle sądu jest zbyt mało przestrzeni dla 5-osobowej rodziny. Dwie starsze córki trafiły do domu dziecka, a najmłodsza do rodziny zastępczej. Wspomniane przypadki to tylko dwa z wielu. Każą one się jednak zastanowić, czy aby na pewno nasze pieniądze są zawsze wydawane racjonalnie.

...

Obled sendzioli. Dzieci coraz mniej a coraz więcej odbierają. To krzywda niebywala. Jakby tak was odebrali matce...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 34, 35, 36  Następny
Strona 8 z 36

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy