Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:37, 18 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Katarzyna Piojda | Gazeta Pomorska
- Nie chcemy bloków pod naszymi oknami - protestują mieszkańcy osiedla Szybowników
Tutaj mają powstać bloki .
Pięć bloków ma powstać na placu na osiedlu Szybowników w bydgoskim Fordonie. - Nam się to nie podoba - przyznaje część lokatorów sąsiednich bloków.
- Nasz kawałek przestrzeni i zieleni - tak o pustym placu mówią lokatorzy bloków przy ul. Duboisa, Duracza i Witosa. - Jest gdzie na spacer pójść i na co popatrzeć.
Ten plac niedługo ma się jednak zapełnić.
Plan budowy
- Na tym małym terenie ma powstać wkrótce aż pięć bloków - mówią mieszkańcy, chcący zachować anonimowość. I dalej: - Przecież zasłonią nam widok. To jedyne miejsce na osiedlu, na którym widać co innego, niż tylko bloki. Czy wszystko wszędzie musi być zabudowane? Chodzi o komfort mieszkania.
Zawiązał się nawet nieoficjalny komitet protestacyjny. Jego przedstawiciele zamierzają zbierać podpisy lokatorów bloków sąsiadujących z placem. Tym wolnym - jeszcze - placem.
- Będziemy walczyć o ten nasz skrawek zieleni - zapowiadają.
A prezes Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, do której wspomniany teren należy, uspokaja.
- Przymierzamy się do budowy, ale jeszcze nic nie jest przesądzone - twierdzi Zbigniew Sokół.
I mówi o wariantach zagospodarowania terenu pomiędzy blokami na Szybowników.
- Pierwszy to taki, że sami pobudujemy bloki - dodaje Sokół. - Byłoby pięć eleganckich, kameralnych budynków, w których łącznie znalazłoby się 66 mieszkań.
- Druga propozycja jest taka, żeby sprzedać teren prywatnemu inwestorowi, który postawi tam budynki. Tyle, że on pewnie już nie zapyta mieszkańców okolicznych bloków o zdanie.
Jest i trzecia możliwość. - Oddanie terenu do miasta, bo teraz korzystamy z niego w ramach wieczystego użytkowania - tłumaczy prezes.
Martwy plac
W FSM nie chcą jednak wypowiadać się, jaki rozwiązanie popierają.
- Na pewno takie, dzięki któremu plac ożyje - zaznacza Zbigniew Sokół. - Teren niewykorzystywany to teren martwy, a związane z nim opłaty ponosić trzeba. Mamy obowiązek należycie gospodarować naszymi zasobami.
Ta działka teoretycznie należy do wszystkich członków spółdzielni. - I właśnie ich zamierzamy zapytać o zdanie, chociaż ich opinie nie będą decydujące - podkreśla pan prezes. - Zawsze znajdzie się choćby parę osób, które będą się sprzeciwiać.
- Na przykład my - dodają protestujący mieszkańcy Szybowników. - Patrzymy na tę inwestycję jako zwyczajni ludzie, a nie ekonomiści, dla których najważniejsze są złotówki.
Już szykują się na spotkanie w sprawie planowanej inwestycji. Odbędzie się ono 19 maja w klubie spółdzielni "Heros" przy ul. Thommee na osiedlu Bohaterów. Początek - o godz. 17.
...
W Lodzi to samo . Zapychaja kazdy skrawek . Dla kasy oczywiscie . Spoldzielnie maja dodatkowych platnikow czynszow a koszty docisniecia zabudowy sa minimalne w porownaniu z kosztami budowy od nowa osiedla .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:54, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Sprzątaj po swoim psie! Happening edukacyjny
Happening wieńczący kampanię pod hasłem "Mnóstwo przyjaźni KUPA obowiązku" odbył się dziś w centrum miasta. Uczestnicy przemaszerowali ul. Sienkiewicza od Kieleckiego Centrum Kultury do Best Western Grand Hotelu.
Podczas przemarszu, jak również na zakończenie akcji, na Placu Artystów rozdawane były ulotki oraz zestawy higieniczne dla właścicieli psów. Torebki papierowe z łopatkami lub torebki foliowe na psie nieczystości będzie też można pobrać bezpłatne w: Urzędzie Miasta Kielce (ul. Rynek 1, Strycharska 6, Szymanowskiego 6) oraz w Straży Miejskiej (ul. Ogrodowa 3B).
"Mnóstwo przyjaźni KUPA obowiązku", to akcja promująca działania na rzecz poprawy czystości chodników, trawników oraz placów zabaw. Chodzi o problem zanieczyszczania terenów użyteczności publicznej przez zwierzęta.
Kampania, organizowana przez Komendę Straży Miejskiej w Kielcach, ma na celu stworzenie mieszkańcom możliwości sprzątania po czworonogach oraz wpływ na zmianę zachowania osób posiadających zwierzęta domowe.
Organizatorami akcji są: Komenda Straży Miejskiej w Kielcach, Wydział Środowiska Urzędu Miasta Kielce, Wydział Zarządzania Usługami Komunalnymi Urzędu Miasta Kielce.
...
To sie naprawde zrobila plaga . Jak ta holota ma w glowie . Zapaskudzic chodnik i odlezc bo to nie ja ... Obok jest kosz na takie sytuacje i niepotrzebny .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:57, 22 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina Potocka | Onet
Ciężarna przez tydzień błąkała się po gdańskim dworcu. Rodzina wyrzuciła ją z domu
Ciężarna przez tydzień błąkała się po gdańskim dworcu
W ubiegłym tygodniu gdańska straż miejska interweniowała w wyjątkowej sprawie 34-latki z powiatu chojnickiego. Kobieta, która jest w zaawansowanej ciąży, przynajmniej od tygodnia pomieszkiwała na dworcu PKP w Gdańsku. 34-latka została wyrzucona z domu. Jak zapewniała strażników, boi się potępienia ze strony mieszkańców rodzinnej miejscowości.
Gdy strażnicy miejscy dostrzegli kobietę, ta stała przy oknie w pobliżu popularnej restauracji na gdańskim dworcu PKP. Kobieta wyraźnie była w złym stanie psychicznym.
- Strażnicy rozpoczęli rozmowę. 34-letnia mieszkanka powiatu chojnickiego poinformowała ich, że została wyrzucona z domu i nie ma się gdzie podziać. Zastrzegła, że nie chce, aby ktokolwiek wiedział o jej ciąży, ponieważ zamierza oddać dziecko do adopcji - relacjonuje Wojciech Siółkowski ze straży miejskiej w Gdańsku.
Kobiecie bardzo zależało na anonimowości. Nie chciała, by o jej sytuacji dowiedział się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Chojnicach.
- 34-latka powiedziała, że obawia się potępienia ze strony mieszkańców rodzinnej miejscowości, a po porodzie chciałaby wrócić do najbliższych - dodaje Wojciech Siółkowski. Kobieta zgodziła się na pomoc Centrum Interwencji Kryzysowej, do której przewieziono ją zaraz po całym zajściu.
Promocja straży miejskiej?
Sprawa nie jest jednak tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Głos zabrał Krzysztof Sarzała, szef Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku, który uważa, że gdańska straż miejska zrobiła błąd, podając w informacji prasowej tak wiele szczegółów dotyczących kobiety. Zarzuca straży miejskiej także promowanie się.
"Jesteśmy absolutnie przeciwni publikowaniu wiadomości w ten sposób i w tej formie, bowiem mogą one skutecznie szkodzić ludziom szukającym bezpieczeństwa i pomocy, a z promowaniem się w ten sposób nie mamy nic wspólnego", twierdzi szef CIK.
Zarzuty te odpiera gdańska straż miejska
- Komunikat prasowy miał jedno bardzo ważne przesłanie: chodziło o uświadomienie wszystkim, którzy jeszcze tego nie wiedzą (a widocznie nie wiedzą, skoro doszło do sytuacji opisanej w komunikacie), że w XXI wieku, w naszym kraju nie ma najmniejszych powodów, by spędzać tydzień na dworcu, bo są instytucje, które pomogą w razie potrzeby. Wystarczy zwrócić się do strażnika miejskiego lub do CIK, aby fachową pomoc uzyskać. Każdy powinien o tym wiedzieć. Być może dzięki temu udałoby się uniknąć wielu dramatycznych zdarzeń. Jako autorowi notatki chodziło mi o odrobinę edukacji społecznej, pokazanie ważnego społecznie problemu, skłonienie do refleksji - komentuje Wojciech Siółkowski.
...
Znowu rodacy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:25, 31 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Horror w rodzinie zastępczej z Łęczycy. Byłe podopieczne przerywają milczenie
Powyjmował zamki w łazience, aby mieć do nas dostęp, kiedy braliśmy kąpiel - wspomina w rozmowie z TVP Patrycja, była wychowanka rodziny zastępczej z Łęczycy. Inna wychowanka, do której dotarło radio RMF FM mówi: - Po czasie spędzonym u nich dostałam padaczki na tle nerwowym i do tej pory się leczę. Nie chciałabym, żeby jakieś dziecko jeszcze tam trafiło. Trójka członków rodziny jest podejrzana o znęcanie się i molestowanie podopiecznych.
Patrycja: kazał mi go dotykać
Jak relacjonowała w rozmowach z TVP pani Patrycja, przez kilka lat, razem z siostrą i trójką braci, była podopieczną rodziny zastępczej z Łęczycy. Przeżywała tam horror. - Przyszedł do łazienki, kiedy brałam kąpiel, kazał mi go dotykać. Ja nie chciałam. Wyciągnął pasek i zaczął mnie bić po gołym, mokrym ciele - mówiła w rozmowie z TVP Patrycja. Wtedy miała 14 lat.
- Uciekłyśmy z siostrą. Na drugi dzień zadzwoniła do nas policja, że mamy pół godziny, aby wrócić. Dotarłyśmy po trzech godzinach. Wziął moją siostrę na górę do łazienki i też kazał się dotykać. Bożena z Karoliną mnie trzymały, dusiły poduszką, ciągnęły za włosy, wyzywały od najgorszych. Nie mogłam pomóc siostrze! Nie wierzę, że tacy ludzie żyją na tej ziemi - mówiła zrozpaczona.
Wcześniej pani Patrycja wysłała dramatyczny list do redakcji TVP Łódź. Oto fragmenty: "Powyjmował zamki w łazience, aby mieć do nas dostęp, kiedy braliśmy kąpiel. Już trzeciego dnia w tym domu wszedł do mnie do łazienki, kiedy brałam kąpiel bardzo się wystraszyłam, krzyczałam" - czytamy w liście.
Krzysia: siostra poszła do szkoły sina
- Jak przyszliśmy do tej rodziny zastępczej to na początku, przez pierwsze pół roku, było fajnie - wspomina w rozmowie z RMF FM była wychowanka domu - Krzysia. - Pewnego dnia moja siostra przyniosła ze szkoły jedynkę. Podrobiła podpis opiekunki i dostała za to tak po twarzy, że na drugi dzień poszła do szkoły sina - opowiada.
Dodaje, że podczas jej pobytu w rodzinie zastępczej "dotykania nie było", ale zdarzało się, że opiekun wchodził do łazienki, gdy dziewczyna się myła. - Była wyznaczona godzina do mycia. On wchodził, popatrzył sobie chwilę - ja zaczynałam zawsze krzyczeć i wtedy on wychodził speszony - wspomina.
Krzysia razem z trójką młodszego rodzeństwa trafiła do tej rodziny zastępczej w 2007 roku. Spędziła tam dwa lata. Z jej relacji wyłania się wstrząsający obraz codziennego życia z rodziną A. - Dzieci tak się bały, że nawet chore chodziły do szkoły. Z tego, co ja wiem, pani pedagog wiedziała o tym, też interweniowała, ale to nic nie pomogło - mówi. Dodaje, że dzieci chodziły głodne i ograniczano im też możliwość picia wody. Byliśmy tak znerwicowani, że gdy któregoś dnia moja babcia wyjęła słoik dżemu truskawkowego to młodsza siostra - miała chyba 5 lat - dopadła do niego i zjadła pół słoika na raz - opowiada.
W czwartek małżeństwo A. trafiło do aresztu wraz ze swoją 20-letnią córką. Wszyscy są podejrzani o znęcanie się na pięciorgiem podopiecznych. Ponadto mężczyzna i jego córka usłyszeli zarzut wykorzystywania seksualnego dzieci.
Małżeństwo A. zawodowo było rodzicami zastępczymi od 2007 roku.
...
Nie przesadzam winy ale moga byc patologie .Tu trzeba byc bardzo ostroznym .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:15, 04 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Aleksandra Brodziak | Onet
Gangi, które polują na mieszkania
Podrabiają dokumenty i sprzedają cudze mieszkania, fałszują testamenty, udzielają pożyczek nie do spłacenia i przejmują nieruchomości. To tylko nieliczne z metod działania gangów mieszkaniowych. Swoją strukturą przypominają dobrze prosperujące firmy handlowe. Najcenniejszym towarem do zdobycia są dane osobowe, a celem - wielomilionowe nieruchomości, nierzadko trudne do odzyskania przez właścicieli lub olbrzymie pożyczki zaciągnięte pod ich zastaw.
Kto może zostać ofiarą mieszkaniowej grupy przestępczej? Osoby starsze, najczęściej samotne lub skonfliktowane z rodziną, często w kiepskim stanie psychicznym, uzależnione od alkoholu, osoby, które pożyczyły pieniądze w dziwnych instytucjach finansowych, lub też u samych przestępców. Również osoby, które przebywają za granicą, pozostawiając swoje nieruchomości w Polsce, a także ci, którzy najnormalniej w świecie chcą sprzedać mieszkanie lub dom.
Metody na wyłudzenie majątku nieruchomego są różne - fałszowanie testamentów, podrabianie dokumentów, podszywanie się pod rodzinę, wolontariuszy, opiekunów, itp. Cel zawsze jest ten sam - wyłudzenie nieruchomości, bądź zaciągnięcie na nią gigantycznego kredytu.
- Stopień wyspecjalizowania grup przestępczych zajmujących się oszustwami mieszkaniowymi jest bardzo wysoki z uwagi na konieczność sprawnej organizacji procederu - wyjaśnia mł. asp. Marek Rowecki z wydziału komunikacji społecznej Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - A struktura takiego "gangu" naśladuje strukturę nowoczesnej firmy handlowej - dodaje, informując, że w ostatnim czasie poznański wydział dochodzeniowo-śledczy KWP w Poznaniu prowadził trzy obszerne śledztwa dotyczące tego typu wyłudzeń.
Cała gama "specjalistów"
Oszuści działający na ternie Wielkopolski udzielali pożyczek osobom fizycznym, ale wprowadzając w błąd pokrzywdzonych, co do istotnych okoliczności przenoszenia własności nieruchomości, sposobu regulowania należności za ich sprzedaż oraz uzyskiwania pożyczek. Wykorzystywali także nieznajomość przepisów prawa swych ofiar oraz ich "nieporadność życiową".
Sprawcy w zamian za udzielnie pożyczki podsuwali do podpisania dokumenty - akty notarialne mówiące o sprzedaży i przedwstępnej sprzedaży nieruchomości należących do pokrzywdzonych, które miały stanowić rzekomo jedynie zabezpieczenie tych pożyczek. W ten sposób przejmowali znacznej wartości majątek pokrzywdzonych w postaci działek budowlanych, mieszkań, domów i gruntów ornych.
Oszuści nie działali w pojedynkę. W skład takiej grupy przestępczej wchodzili: "dyrektorzy" - szefowie grupy, "prawnicy" - najczęściej notariusze, "pośrednicy"(w dawnym slangu- tzw. "łapacze" lub "naganiacze") - wyszukujący atrakcyjne mieszkania i ofiary, "inwestorzy" - sprawcy wykładający gotówkę na zakup mieszkania - w istocie na pożyczkę dla pokrzywdzonego w celu jego uzależnienia finansowego, "mediatorzy" - sprawcy, którzy zastraszali ofiary w razie oporu, często pracownicy agencji ochrony oraz "kupcy", czyli osoby podstawione w celu szybkiego zakupu i zbycia wyłudzonej nieruchomości, tzw. "słupy".
- Samo przejęcie nieruchomości odbywało się najczęściej wieloetapowo, przy użyciu kilku rodzajów umów cywilnoprawnych, wymagało zatem wiedzy prawniczej (notarialnej) celem skutecznego kamuflowania działań przestępczych. Stąd w składzie "gangów mieszkaniowych" odnotowano obecność prawników (notariuszy), urzędników państwowych i samorządowych, biznesmenów, pracowników sektora bankowego - wyjaśnia mł. asp. Marek Rowecki.
W sprawach tych doszło na do zatrzymań. W jednej z nich było ponad 40 osób z zarzutami prokuratorskimi. Większość przejętych nieruchomości udało się zabezpieczyć przed dalszą utratą, a część, do dnia dzisiejszego, odzyskać. Nie wszystkie jednak sprawy zakończyły się szczęśliwie.
Dziesiątki oszukanych
We Wrocławiu ofiarą podobnego gangu padły dziesiątki osób. Mechanizm działania był następujący. Oszuści wyszukiwali osoby chore, niedołężne, samotne, nadużywające alkoholu. Po zdobyciu ich zaufania, udając opiekunów lub wolontariuszy, prowadzili do notariusza, gdzie podsuwano im dokument pełnomocnictwa. Efekt do przewidzenia - oszust będący pełnoprawnym przedstawicielem właściciela nieruchomości, bez problemu mógł sprzedać mieszkanie, dom, działkę. Mógł też zaciągnąć kredyt.
Policjanci zatrzymali osoby, które przez wiele lat parały się tą "działalnością", w tym byłego dzielnicowego z Wrocławia. Sprawą zajęła się prokuratura. Szacuje się, że przejęty przez oszustów majątek to dziesiątki nieruchomości wartych grube miliony złotych. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że - według ustaleń - w co najmniej kilku przypadkach oszukani właściciele umierali w dziwnych okolicznościach wkrótce po "sprzedaniu" nieruchomości.
W Gdyni oszuści udawali kupców zainteresowanych nabyciem nieruchomości. Zgłaszali się do sprzedających i przekonywali, że potrzebują dokumentów do banku, by załatwić kredyt. Właściciel, który chciał przyjść z pomocą, sam dostarczał im odpis księgi wieczystej, akt notarialny, zaświadczenie i niezaleganiu z opłatami itp. Oszust z oryginalnymi dokumentami zamiast do banku zgłaszał się do firmy finansowej i brał dużą pożyczkę pod zastaw owego mieszkania. Potem znikał z pieniędzmi. Pożyczka oczywiście nie została spłacona w ustalonym terminie, a w mieszkaniu niczego nie podejrzewającej ofiary pojawił się nowy właściciel. Takich przypadków było kilka.
W Łodzi, jak informuje starszy aspirant Radosław Gwis z biura prasowego łódzkiej KWP, policjanci prowadzili trzy postępowania przygotowawcze dotyczące szeregu oszustw przy użyciu podrobionych dokumentów w ramach transakcji kupna-sprzedaży oraz zamiany mieszkań na terenie miasta. Największa łódzka afera dotyczyła jednak fałszowania testamentów. W związku z tym, że polskie prawo nie przewiduje instytucji przedawnienia dziedziczenia - przestępcy podszywali się pod potomków dawnych właścicieli kamienic, które nie miały uregulowanego stanu prawnego. Podrabiali i celowo postarzali ręcznie pisane testamenty, do sądu występowali zaś o nabycie praw do spadku. Według prokuratury oszuści mogli wyłudzić w ten sposób ponad 70 kamienic na łączną kwotę ponad 10 mln zł.
Jakiś czas temu w Dzierżoniowie z kolei członkowie gangu mieszkaniowego zachęcali lokatorów mieszkań komunalnych do wykupu lokali. Proponowali także pożyczkę na ten cel. Gdy pożyczkobiorcy nie byli w stanie zwrócić pieniędzy, przestępcy zmuszali do przepisywania na nich prawa własności. W taki sposób oszuści przejęli blisko 30 mieszkań.
Dane na wagę złota
- Dane osobowe są obecnie bardzo cennym towarem rynkowym, poszukiwanym m.in. przez ludzi, którzy chcą je wykorzystać w przestępczych celach. Pozyskują je wieloma różnymi metodami - od bardzo prostych, po wyszukane, wykorzystując skomplikowane techniki informatyczne czy środki socjotechniczne - podkreśla Małgorzata Kałużyńska-Jasak, dyrektor zespołu rzecznika prasowego GIODO. Dlatego też generalny inspektor Wojciech Rafał Wiewiórowski zaleca daleko idącą ostrożność. Zwraca uwagę, że przekazywanie swoich danych osobowych nieznanym podmiotom może narazić nas na różnego rodzaju nieprzyjemności lub kłopoty, chociażby takie jak kradzież tożsamości. Bowiem osoby lub firmy dysponujące kompletem informacji o nas, mogą "podszyć się" pod nas i na przykład dokonywać na nasze konto różnych transakcji, takich jak chociażby zaciągnięcie kredytu w banku. I jak pokazują przykłady - sprzedać lub przejąć naszą nieruchomość.
Należy więc bardzo ostrożnie podchodzić do umieszczania danych w internecie, sprawdzać przekazywaniu informacji o nas przez telefon, czy za pośrednictwem innych urządzeń mobilnych. Warto też zastanowić się, jakie dokumenty wyrzucamy na śmietnik, komu wręczamy nasz dowód, czy wylogowujemy się z różnych systemów teleinformatycznych oraz jakie zdjęcia i informacje zamieszczamy na portalach społecznościowych, bo one też świadczą o naszym stanie majątkowym.
A jak nie stać się ofiarą gangu mieszkaniowego? - Nie korzystać z usług firm oferujących pożyczki "pod zastaw mieszkania", "bez komornika", "bez BIK-u" itp. Nie podpisywać dokumentów notarialnych bez uprzedniej konsultacji z prawnikiem i dokładnie je czytać, nie podpisywać także aktów notarialnych pożyczek, jeśli widzimy, że kwota wpisana do takiego dokumentu różni się od kwoty uzgodnionej (jest dużo wyższa). Nie dajmy się przekonać, że tak spisana umowa jest umową pozorną lub formalną - apeluje na zakończenie mł. asp. Marek Rowecki z wydziału komunikacji społecznej KWP w Poznaniu.
Jak twierdzą specjaliści, w skali kraju taki proceder nie jest dominujący w środowisku przestępczym, ale niestety coraz bardziej zauważalny, szczególnie w dużych miastach, w których anonimowość działa na korzyść przestępców.
>>>
Takich mamy ,,rodakow" ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:09, 05 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Zbiorowy gwałt na 27-latce w Katowicach. Nie mieli litości.
Policyjni wywiadowcy z Katowic zatrzymali dwóch bandytów, którzy zgwałcili 27-latkę. - Decyzją sądu 23-latek został tymczasowo aresztowany, a jego 16-letni wspólnik trafił do placówki wychowawczej - informuje WP.PL podinsp. Andrzej Gąska z zespołu prasowego śląskiej policji.
Dramat rozegrał się na ul. Ceramicznej w Katowicach. Oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie o napadzie na kobietę. Na miejsce wysłano wywiadowców, którzy zauważyli bandytów na miejscu przestępstwa. Widząc zbliżających się policjantów, dwaj mężczyźni zaczęli uciekać. Po krótkim pościgu zostali zatrzymani.
W ręce stróżów prawa wpadł 23-latek i jego 16-letni wspólnik. Kobieta powiedziała, że została pobita, zgwałcona i okradziona. Przy jednym z zatrzymanych znaleziono skradziony 27-latce telefon.
- Sprawą zajęli się policjanci zwalczający przestępczość przeciwko życiu i zdrowiu. 23-latek usłyszał już prokuratorskie zarzuty. Wczoraj decyzją sądu został tymczasowo aresztowany. Grozi mu kara co najmniej 3 lat więzienia. 16-latek trafił do placówki wychowawczej. Za przekazaną informację, która doprowadziła do zatrzymania bandytów serdecznie dziękujemy - mówi podinsp. Gąska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
...
Ohyda . Pewnie skutek nabuzowania pornolami .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:45, 18 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Nierzetelni producenci, sanepid ujawnia
Inspektorzy podkarpackiego sanepidu ujawnili w ostatnich tygodniach przypadki nieprawidłowości w składzie pieczywa produkowanego przez niektóre firmy w regionie. Zastrzeżenia dotyczyły chleba sprzedawanego pod nazwą graham - poinformowała na antenie Polskiego Radia Rzeszów Alina Woźnica z działu żywności i żywienia Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie. Badania wykazały znikomą ilość mąki używanej do produkcji tego typu pieczywa.
Gość Polskiego Radia Rzeszów podkreśla, że fałszowanie składu żywności jest nieetyczne. Jednak, jak mówi, dla producentów najważniejszy jest zysk, dlatego fałszują żywność.
Wobec nierzetelnych producentów żywności sanepid stosuje sankcje w postaci kar pieniężnych sięgających nawet kilku tysięcy złotych.
...
Kolejne popisy ,,rodakow" .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:52, 18 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
"Dziennik Gazeta Prawna": świecka tradycja – dziecko bez ślubu
"DGP": przybywa dzieci pozamałżeńskich
Szybko przybywa dzieci pozamałżeńskich: u progu transformacji co dwudzieste było nieślubne, a teraz już co czwarte. Zaskakują duże rozbieżności w tym względzie między regionami Polski – pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
W 1990 r. Polki żyjące samotnie lub w związkach nieformalnych urodziły zaledwie 6 proc. dzieci. Teraz zaś to średnio 23,4 proc. – wskazuje dziennik, powołując się na dane Eurostatu.
Zmiana wynika m.in. ze wzrostu liczby związków partnerskich, związanych w dużej mierze z migracją młodych do miast. Ponadto przybywa osób po rozwodzie, a część z nich niechętnie patrzy na ponowny ślub. Ale po części to efekt też zimnej kalkulacji – samotna matka może korzystnej rozliczać się z fiskusem, ma też preferencje w żłobku, przedszkolu – wymienia "DGP".
Ale odsetek nieślubnych dzieci jest zróżnicowany jeśli idzie o regiony Polski. I tak w 2013 r. w Zachodniopomorskiem aż 40,4 proc. przyszło na świat z nieformalnych związków (dane GUS). A to porównywalne dane do bardziej liberalnych państw Europy.
Zaś na drugim biegunie jest Małopolskie, gdzie poza małżeństwem rodzi się 12,7 proc. dzieci. Spośród krajów UE tylko w Grecji wartość ta jest niższa – zauważa gazeta.
...
I dlatego macie coraz wieksza kupe w kraju . Jaki lud taka wadza ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:03, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Ciężkie życie na Piaskowej. Mieszkańcy mają dość
Przy Garbarach 96 powstaje nowy budynek mieszkalny. W związku z pracami na budowie mieszkańcy bloków przy Piaskowej skarżą się na hałas i utrudnienia w ruchu. Również w dni wolne od pracy.
- Pamiętaj, abyś dzień święty święcił – przypomina pan Sebastian, jeden z naszych użytkowników mieszkający na Piaskowej. - Mieszkańcy ulicy Piaskowej, jeżeli nie wstają wcześniej, to obowiązkową pobudkę mają punkt 7 rano. Wtedy rozpoczynają się prace na pobliskiej budowie przy ulicy Garbary 96. Deweloper prace prowadzi często do zmierzchu, także po 22. Okazuje się, że głośne roboty realizowane były także w Boże Ciało.
Brzęczenie wiertarek, szlifierek czy uderzenia młotka słychać od rana do nocy, także w niedziele i święta. Czy mieszkańcy próbują na własną rękę radzić sobie z hałasem? Tak, zgłaszając policji zakłócanie spokoju. Jednak nie robią tego często.
- Od maja otrzymaliśmy jedno zgłoszenie dotyczące hałasu na ulicy Piaskowej – informuje Maciej Święcichowski z biura prasowego poznańskiej policji.
Pan Sebastian twierdzi, ze do interwencji doszło w Boże Ciało, jednak nawet po interwencji policji prace nie zostały przerwane.
- Jak powiedział jeden z pracowników, mandaty wkalkulowane są w koszty inwestycji – twierdzi pan Sebastian. Okazuje się jednak, że hałas nie jest jedynym problemem z jakim zmagają się mieszkańcy. - Inwestycja dewelopera dla mieszkańców ulicy Piaskowej jest koszmarem. Rozumiemy, że budowę trzeba szybko zakończyć, ale sposób pracy jest zwykłym lekceważeniem sąsiadów. Codzienne rano zablokowany jest wyjazd z garaży, nie da się często nawet przejechać po chodniku.
Kiedy skończą się utrudnienia? Czy właściciele inwestycji zamierzają porozumieć się z sąsiadami? Niestety na razie nie wiadomo. Redakcji codziennypoznan.pl nie udało skontaktować się z przedstawicielami firmy.
>>>
Czyli jednak Bóg ma racje . Jak sie nie szanuje Niedzieli jest pieklo . Mamy chorobliwa sytuacje . Na osiedlach mieszkaniowych latem albo wierca i jest łomot albo kosiarki robia pieklo . To jest chorobliwa cywilizacja bez Boga zagluszajaca pustke .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:46, 21 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Szczecin: próbował zabić dzieci swojej konkubiny
W związku z usiłowaniem zabójstwa dwójki dzieci w Szczecinie, ok. 20-letni mężczyzna usłyszał zarzuty. Stan czteromiesięcznego chłopca jest ciężki - podaje TVN24.
Do zdarzenia doszło w czwartek wieczorem przy ul. Motorowej w Szczecinie. Zgodnie z informacjami prokuratury, mężczyzna miał próbować zabić dzieci swojej konkubiny.
Usłyszał już zarzuty usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywocie.
Ofiary przemocy przebywają obecnie w szpitalu. Czteromiesięczny chłopiec znajduje się w ciężkim stanie. Nieco lepiej sytuacja przedstawia się w przypadku ok. 15-miesięcznej dziewczynki.
..
Znowu ,,partnerstwo" .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:18, 21 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
"Dziennik Polski": kanały pełne niespodzianek
Codziennie do ścieków w Krakowie trafia ok. 5 ton odpadów, które powinny wylądować w koszu. Tymczasem szmaty, patyczki do uszu, resztki jedzenia spuszczane w sedesach uszkadzają silniki, mieszadła i pompy pracujące w oczyszczalniach – pisze "Dziennik Polski".
W ściekach znajdujemy także m.in. gruz i martwe szczury, a kilka razy zdarzyły się też zwłoki psów – mówi Adam Pajdak, kierownik oczyszczalni "Płaszów", do której trafiają ścieki z terenu niemal całego Krakowa.
Ze wschodniej części miasta nieczystości spływają do oczyszczalni "Kujawy". Największym jej kłopotem są zaś odpady medyczne - m.in. pieluchomajtki, bandaże, które nie ulegają rozkładowi i powodują niekiedy blokowanie pomp wirowych.
Poważnym problemem są patyczki do czyszczenia uszu, które wrzucane do WC praktycznie nienaruszone spływają do oczyszczalni ścieków – zauważają jej pracownicy – i również blokują pompy. A jak podkreśla Pajdak, naprawa takiego urządzenia czasem trwa kilka dni.
Pracownicy oczyszczalni oceniają, że nawyki mieszkańców Krakowa zmieniają się na lepsze, jest to jednak proces dość powolny.
....
Ale barany ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:57, 24 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Przedsiębiorca z Wrocławia udzielił pożyczki 86-letniej kobiecie i wyrzucił ją na bruk
86-letnia mieszkanka Wrocławia straciła swój dobytek z powodu zapisu w umowie pożyczki umożliwiającego zajęcie jej mieszkania już dwa tygodnie po pierwszej zwłoce w niepłaceniu rat. Od prywatnego przedsiębiorcy wzięła 35 tys. złotych pożyczki pod zastaw mieszkania. Choć spłaciła ponad połowę tej kwoty, mężczyzna wyrzucił ją na bruk.
>>>>
Ale bydlak .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:11, 24 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Sanepid ostrzega przed zakażonymi piaskownicami w Łodzi
Każdego roku tysiące dzieci zakażają się chorobami pasożytniczymi w czasie zabawy w piaskownicy. Niektóre zakażenia mogą prowadzić do ciężkich powikłań - powiedziała na konferencji "Zdrowy Przedszkolak" Joanna Kawałek z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi.
Łódzki sanepid prowadzi badania mikrobiologiczne próbek pobieranych z miejsc, w których najczęściej przebywają dzieci: piaskownic, boisk, osiedlowych alejek, skwerów i parków. Najgorzej wypadają w nich piaskownice i place zabaw - blisko połowa próbek zawierała jaja pasożytów i inne zanieczyszczenia biologiczne.
Jak podkreśliła Kawałek, najbardziej narażone na kontakt z pasożytami są kilkuletnie dzieci, które nie potrafią jeszcze dbać o higienę, mają nawyk częstego wkładania rąk do ust, a w dodatku są karmione przez opiekunów na placach zabaw.
- Rozwój choroby pasożytniczej ułatwia fakt, że układ odpornościowy najmłodszych nie jest jeszcze w pełni wykształcony i nie tak sprawny jak u osoby dorosłej. Szacuje się, że co roku tysiące dzieci doznają zakażenia pasożytami. U kilku procent dochodzi do poważnych problemów zdrowotnych - zaznaczyła Kawałek.
Najczęstszą przyczyną zakażenia są jaja glisty bytującej u psów i kotów. Wywołują one toksokarozę, nazywaną przez epidemiologów "chorobą piaskownic". W badanych przez Sanepid próbkach pasożyty te stanowią aż 36 proc. zanieczyszczeń.
Według Kawałek układ odpornościowy dzieci zwykle dobrze radzi sobie z tym bardzo rozpowszechnionym pasożytem, jednak najmłodsi z zaburzeniami immunologicznymi nie powinni bawić się w piaskownicach. Toksokaroza może przybrać postać trzewną, oczną, mózgową i doprowadzić nawet do utraty wzroku.
Z badań Sanepidu wynika też, że piaskownice i place zabaw są potencjalnym źródłem zakażenia giardiozą, owsicą, toskoplazmozą, glistnicą. Eksperci podkreślają, że jaja wielu pasożytów są bardzo odporne na działanie warunków zewnętrznych i mogą przetrwać w glebie nawet kilka lat.
Obok piasku i gleby źródłem zakażenia może być zanieczyszczona woda, owoce i warzywa. Kawałek przypomniała o konieczności mycia jagód - aż 25 proc. przebadanych próbek tych owoców skażona była jajami bąblowca, który wywołuje groźną chorobę o przebiegu przypominającym nowotwór z przerzutami.
Zdaniem eksperta Sanepidu, nie wszystkie choroby pasożytnicze u przedszkolaków są prawidłowo diagnozowane. Mogą one bowiem dawać różne objawy, m.in. pobudzenie ruchowe, zaburzenia snu, zaburzenia ze strony układu pokarmowego, ale także dolegliwości typowe dla alergii - nawracające stany spastyczne oskrzeli, przewlekły katar i kaszel czy przerost elementów układu chłonnego (tzw. trzeciego migdałka).
Podstawowe metody zapobiegania zakażeniom u dzieci to częste mycie rąk i przestrzeganie higieny. Sanepid zaleca też wymianę piasku w piaskownicach dwa razy do roku i przykrywanie ich na noc.
>>>
Psy nie tylko po piaskownicach biegaja . I na trawnikach to samo a bydlaki nie sprzataja . Holota . Pilnujcie . Ogrodzone place zabaw to chyba jedyna droga . Przynajmniej zatrzaskiwane furtki nie mowie od razu na klodke .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:14, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mężczyzna wpadł w dziurę po awarii wodociągowej
Do nietypowego wypadku doszło we wtorkowy wieczór na ul. Kondratowicza na Bródnie. Przed godziną 18.00 przy kiosku na skrzyżowaniu ul. Kondratowicza i Chodeckiej pękła rura wodociągowa o dużej średnicy. Powstała duża wyrwa w chodniku, do której wpadł mężczyzna.
Wypływająca w wyniku uszkodzenia rury woda podmyła grunt i spowodowała osunięcie ziemi. Powstała dziura w chodniku o wymiarach 2 na 3 metry, do której wpadł przechodzący mężczyzna. Według świadków, którzy pomogli mu się wydostać, lej był na tyle głęboki, że mężczyzna musiał pływać, żeby utrzymać się na powierzchni wody.
Przechodzeń ze złamaną nogą trafił do Szpitala Bródnowskiego, który znajduje się obok.
Woda wypłukała sporo piasku na pobliski trawnik i jezdnię przy przystanku autobusowym. Teren zagrożony został zabezpieczony przez pracowników MPWiK, którzy zajęli się usuwaniem awarii.
>>>
Niestety dziur w ,,prostej drodze" jest multum . Te pokradzione studzienki kanalizacyjne itp ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:19, 02 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Ktoś podrzuca psom karmę z gwoździami?
Karma z gwoździami - Radio Kraków
Krakowska policja nie ma jeszcze zgłoszeń, ale przestrzega. Od kilku dni docierają od słuchaczy niepokojące informacje o niebezpieczeństwie, jakie czeka na wyprowadzane psy. W kilku miejscach w mieście pojawiły się ogłoszenia, żeby uważać na porzucone jedzenie, które może być nafaszerowane metalowymi przedmiotami i które może zaszkodzić naszym zwierzętom - podaje Radio Kraków.
W jednym z ogłoszeń czytamy, że w okolicy ulicy Strzelców i Powstańcow ktoś rozkłada parówki naszpikowane szpilkami, agrafkami i gwoździami. Podobne komunikaty pojawiły się także między innymi w parku na Klinach i na Ruczaju. Nafaszerowane pułapki z daleka niczym nie różnią się od zwyczajnej karmy czy pasztetu, dopiero po przyjrzeniu się widać wystające niebezpieczne przedmioty.
Policja jeszcze nie otrzymała zgłoszeń w tej sprawie. Ale w październiku zeszłego roku na komisariat zgłosił się mężczyzna, którego pies zjadł kawałek pasztetu ze szpilkami w środku. Sprawcy nie wykryto. Stąd apel policji, by spacerując z psem patrzeć pod nogi. O narastającym problemie informacji nie ma także Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Weterynarze apelują jednak, że jeżeli pies połknie coś takiego, to jak najszybciej to możliwe trzeba pojechać z nim do lekarza.
...
Jacyś psychole pewnie zemsta za te kupy . Ala na piaskach ?! Zwyrodnialcy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:19, 05 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Zuchwała kradzież w kościele, kolejna taka sprawa
Sprawcy kradzieży w kościele zostali już zatrzymani
Kolejny kościół w diecezji radomskiej został okradziony. Po świętokradztwie w Radomiu i kradzieży w Mirowie, tym razem łupem złodziei padły miedziane rynny i część parapetów z kościoła w Jasieńcu Iłżeckim. Sprawcy zostali już zatrzymani.
Proboszcz parafii ks. Stanisław Wąsiel mówi, że złodziejom zależało główne na miedzi. W skupie złomu za ten metal można dostać od 16 do 19 zł za kilogram. - Złodzieje nie weszli do świątyni, ich interesowała tylko miedź. Straty szacuję na kilka tysięcy złotych. Na szczęście sprawcy już zostali złapani. To trzech mężczyzn z powiatu starachowickiego. To nie nasi wierni. Wyrażamy smutek i ubolewanie zaistniałym faktem - powiedział ks. Wąsiel.
Sprawców zatrzymali funkcjonariusze ze Starachowic. Wszystkie skradzione przedmioty udało się odzyskać. Nadal trwa śledztwo w tej sprawie.
Dodajmy, że to kolejny przypadek wandalizmu dotykający budynek sakralny w ostatnim czasie (po świętokradztwie w Radomiu i kradzieży w Mirowie). - Wierni są oburzeni tym faktem, tym bardziej, że od wybudowania kościoła, czyli od 1979 r. nikt nie porywał się na grabież parafialnej świątyni. Modlimy się w intencji sprawców i prosimy o dar nawrócenia dla nich - powiedział z kolei ks. Bartłomiej Goździewski, wikariusz parafii w Jasieńcu Iłżeckim.
...
Złomiarze ... Znowu . Co za debile dla paru groszy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:24, 06 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
, Katarzyna Nylec | Onet
Wielomilionowe długi zakładu. Mieszkańcy bez ciepłej wody
Wielomilionowe długi zakładu. Mieszkańcy bez ciepłej wody
Zakład energetyczny Tauron odłączył prąd Zakładowi Papierniczemu w Myszkowie. Powodem są zaległości płatnicze wobec Tauronu.
Papiernia - jeden z najważniejszych zakładów przemysłowych w mieście jest dostawcą ciepła do mieszkań na osiedlu Mijaczów w Myszkowie. Wstrzymanie dostaw prądu skutkuje zatrzymaniem pracy kotłowni i brakiem dostawy ciepłej wody do około 2500 odbiorców - mieszkańców Mijaczowa oraz sklepów i przychodni zdrowia.
Zaległości płatnicze wobec zakładu energetycznego pojawiły się już kilka lat temu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w grę wchodzą wielomilionowe długi.
- Byliśmy zmuszeni odłączyć prąd, ponieważ zakład nie reagował na liczne monity, które wysyłaliśmy. Jednocześnie powiadomiliśmy mieszkańców, że istnieje możliwość podpisania umowy na dostawę energii bezpośrednio z nami. Część osób skorzystała z takiej propozycji - mówi w rozmowie z Onetem Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy województwa śląskiego w spółce Tauron Dystrybucja.
Samorządowcy bezradnie rozkładają ręce. - Nie ma żadnego kontaktu z przedstawicielami zakładu. Zwróciliśmy się do władz papierni z pytaniem czy i kiedy są w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań, czyli dostarczyć ciepło do domów mieszkańców. Bez rezultatu - nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi - wyjaśnia Małgorzata Kitala-Miroszewska, rzeczniczka Urzędu Miasta w Myszkowie.
I nam nie udało się skontaktować z przedstawicielami Papierni.
...
I znowu burdel .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:21, 14 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Kobieta nie zakręciła gazu i poszła spać. Doszło do wybuchuPoniedziałek, 14 lipca 2014, źródło:WP.PL
fot.WP.PL / Konrad Żelazowski
Dużo szczęścia mieli mieszkańcy jednego z budynków przy ul. Steczka na gdańskich Stogach, gdzie doszło do wybuchu gazu. Wybuch uszkodził jedną ze ścian budynku i stojące na parkingu samochody. Jedna osoba trafiła do szpitala.
W jednym z domów jednorodzinnych, w mieszkaniu na parterze, 77-letnia kobieta nie zakręciła gazu i poszła spać. Do wybuchu doszło rankiem od strony podwórza, gdzie w ścianie bloku zostały powybijane szyby i wyrwane okno. - To szczęście w nieszczęściu, ponieważ na co dzień na placu bawią się dzieci - mówią WP.PL mieszkańcy. W zaparkowanych nieopodal samochodach wybuch potłukł szyby i mocno uszkodził karoserię.
- Około 6.10 usłyszeliśmy hałas. Szybko wbiegłem do mieszkania i zakręciłem kurek z gazem. Pani była mocno poparzona - relacjonował mieszkaniec bloku, który wyniósł kobietę z budynku. 77-latka jest jedyną poszkodowaną i obecnie przebywa w szpitalu. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Trwa śledztwo w sprawie ustalenia przyczyn wybuchu. Ze wstępnego raportu wynika, że kuchenka i butla gazowa były sprawne.
Rodzinę mieszkającą bezpośrednio nad miejscem wybuchu ewakuowano i tymczasowo przeniesiono do mieszkania dwie klatki dalej.
...
Ludzie myślcie co robicie !Nie włączajcie ani nie wyłącznie ,,odruchowo" gazu ani nic podobnie groźnego . Zawsze trzeba robić to rozumnie i sprawdzać dwa razy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:26, 14 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Widzisz przestępstwo? Reaguj!
Trwa kampania społeczna "Nie reagujesz - akceptujesz". Głównym jej celem jest zmniejszenie liczby przestępstw pospolitych, np. kradzieży, rozbojów, bójek i pobić. Jak to zrobić? Poprzez uświadomienie społeczeństwa i zwiększenie jego reakcji. Byłeś świadkiem kradzieży, włamania lub innego przestępstwa? Nie bój się zadzwonić pod numer alarmowy 112 lub policji 997.
- Coraz więcej mieszkańców Katowic, świadków różnych wydarzeń w odpowiednim momencie chwyta za telefon i nas informuje - mówi komisarz Jacek Pytel, oficer prasowy KMP. – Dzięki takiej reakcji mamy szansę złapać przestępców na gorącym uczynku - dodaje.
Gdyby nie informacje, które przekazują mieszkańcy Katowic, wiele akcji nie doszłoby do skutku. - Przykładowo w niedzielę dostaliśmy od młodego chłopaka informację, że ktoś wchodził przez balkon do mieszkania i wydaje mu się to podejrzane. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że rzeczywiście był to włamywacz, którego udało nam się w ostatniej chwili zatrzymać. Gdyby nie sygnał od tego młodego człowieka, o włamaniu dowiedzielibyśmy się już po fakcie – mówi komisarz.
Innym przykładem jest sytuacja sprzed kilku dni. Policjanci dostali sygnał od przechodniów na ulicy Staromiejskiej o podejrzanie wyglądającym mężczyźnie, który kręci się koło samochodów. Mężczyzna włamał się do toyoty i uciekł na rowerze. Jednak dzięki spostrzegawczości alarmujących, udało się stworzyć jego rysopis i zatrzymać, gdy zmieniał ubranie, chcąc zmylić pościg.
Poza samym alarmowaniem, wiele osób odkrywa w sobie detektywistyczne czy wręcz policyjne zacięcie i same śledzą przestępców. Tak było w przypadku, gdy dwójka złodziei (chłopak i dziewczyna) ukradła złoty łańcuszek starszej kobiecie. 80-latka poprosiła o pomoc najpierw kobietę, która przejeżdżała w pobliżu zdarzenia. Śledziły złodziei, a następnie poprosiły o pomoc mężczyznę, który złapał złodziejkę. Chłopak zdążył uciec, ale i jego już zatrzymała policja.
- Ci Państwo wykazali się wielką odwagą i profesjonalizmem, jednak nie oczekujemy od mieszkańców Katowic takich heroicznych wyczynów . mówi komisarz. Podkreśla, że nie należy narażać swojego życia i zdrowia. Wystarczy telefon, a dzięki szybkiemu sygnałowi policja jest w stanie zatrzymać przestępców.
...
Oczywiście nie macie obowiązku walczyć z bandytami . Trzeba to robić dyskretnie chyba że decydujące się na bohaterstwo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:58, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Karczówka: Wypadek przy czyszczeniu szamba. Siedem osób nie żyje
Karczówka: siedem osób utonęło w szambie -
Do wypadku doszło w miejscowości Karczówka w województwie lubuskim. Podczas czyszczenia szamba do zbiornika wpadła jedna osoba. Na ratunek poszło jej siedem innych osób. Przeżyła tylko 45-letnia kobieta. Stan pacjentki ciężki, ale stabilny.
Wypadek miał miejsce około godz. 10 na terenie dużego gospodarstwa rolnego w miejscowości Karczówka. - Podczas opróżniania zbiornika z szambem jedna osoba wpadła do środka. Ludzie, którzy próbowali ją wyciągnąć, również wpadli do zbiornika. Jest to zbiornik o wymiarach 5 na 10 metrów - wyjaśniała Magdalena Bilińska, rzecznik lubuskiej straży pożarnej. Mężczyzna wszedł do zbiornika, by naprawić pompę, która prawdopodobnie się zapchała. - Zdążył zadzwonić do straży pożarnej po pomoc. W tym czasie na ratunek przyszły mu kolejne osoby - relacjonuje rzecznik straży pożarnej.
45-letnia kobieta, która jako jedyna przeżyła wypadek, została zabrana przez lotnicze pogotowie ratunkowe. W tej chwili przebywa na oddziale intensywnej terapii. Jej stan lekarze określają jako ciężki, ale stabilny. Siedem pozostałych osób zmarło. Jak podaje TVN24, zatruły się oparami szamba. Na początku mówiono o trzech ofiarach śmiertelnych.
Cztery osoby, które nie żyją, i kobieta, która przeżyła to członkowie jednej rodziny. Trzy pozostałe ofiary śmiertelnie to pracownicy gospodarstwa. W wypadku zginął ojciec, dwóch jego synów i synowa. Osieroconych zostało pięcioro dzieci. Są w tej chwili pod opieką babci. Na miejscu są już psychologowie.
- Te osoby nie znajdowały się długo w szambie, jednak badania wykazały duże stężenie siarkowodoru, wiec utrata przytomności mogła nastąpić bardzo szybko. Przyczynę śmierci ustali dochodzenie - mówi jeden ze strażaków, biorących udział w akcji i dodaje, że przy takim stężeniu siarkowodoru, wystarczą dwa wdechy, by stracić przytomność.
Na miejscu pracowały trzy karetki pogotowia i policja. Powiadomiono też prokuraturę. W tej chwili osiem zastępów straży pożarnej wypompowuje szambo. Zakończyła się akcja ratunkowa i trwają oględziny miejsca zdarzenia. Rzecznik lubuskiej straży pożarnej informuje, że w szambie nie ma już więcej osób.
...
LUDZIE MYŚLICIE ! SMRÓD UDERZA W ZMYSŁY PROWADZĄC DO OMDLENIA NIE MÓWIĄC O GAZIE ! BEZ MASKI NIE WOLNO NAWET PODCHODZIĆ !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:04, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": w Polsce utonęły już 163 osoby
Od maja w Polsce utonęły już 163 osoby, głównie po zakrapianych imprezach na dzikim kąpielisku – informuje "Rzeczpospolita". Zmorą tego lata są pijani żeglarze. Do tej pory policja zatrzymała już 16 pijanych sterników, tyle samo, co rok temu przez cały sezon.
- Z pełnych statystyk utonięć za 2012 roku wynika, że co czwarta ofiara kąpała się w miejscu niedozwolonym lub zabronionym - mówi młodszy inspektor Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji. Najczęściej ludzie toną w rzekach - był to co czwarty z 449 tonących. Rzeki są najbardziej nieprzewidywalne, mają zmienne dno, rwący nurt i wiry. W tymże 2012 roku 55 osób utonęło w sadzawkach i stawach hodowlanych, 21 – w gliniankach i dziewięć – w kanałach.
Po rzekach najniebezpieczniejsze były niestrzeżone kąpieliska na jeziorach, gdzie zginęło 110 osób.
....
Gdzie wasz rozum ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:46, 18 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Uwaga na oszustwa w kantorach
W sezonie letnim lawinowo wzrasta liczba osób oszukanych w kantorach na wymianie walut. Proceder kwitnie w najlepsze w Krakowie.
Mechanizm działania jest prosty: na tablicy przed wejściem nieuczciwi właściciele podają zawyżone kursy, albo jedynie kurs sprzedaży. W środku na prawie niezauważalnej tablicy widać właściwe ceny. Do pierwszego cennika właściciel się nie przyznaje.
O procederze przekonała się na własnej skórze siostra pana Tadeusza, która przyjechała ze Stanów Zjednoczonych odwiedzić swojego brata. Skusiła na kurs, który zauważyła na tablicy przed wejściem do kantoru. - Moja siostra zasugerowała się pierwszą ceną wynoszącą 3.09. Dopiero w trakcie wypłacania okazało się, że dolary sprzedała złotówkę taniej za każdy. Tablica, według której liczono kurs, była właściwie niezauważalna - mówił w rozmowie z IAR pan Tadeusz z Krakowa.
Właściciele kantorów pozostają bezkarni, bo większość spraw jest umarzana. Zdaniem śledczych w tym przypadku nie dochodzi do przestępstwa. Z procederem nie radzi sobie ani policja, ani sprawujący kontrolę nad kantorami Narodowy Bank Polski. - NBP nie może ustalać kursu walut w kantorach. To są przedsiębiorstwa, która zarabiają na obrocie walutą. - mówi rzecznik NBP Przemysław Kuk.
Do tej pory w Krakowie w sprawie oszustwa w kantorze wszczęte zostało jedno śledztwo. Zawiadomienie złożył obywatel Niemiec, który twierdzi, że oszukano go w kantorze na ulicy Szpitalnej. W tej sprawie interweniował również konsul Niemiec w Krakowie.
...
Wszędzie trzeba być czujnym ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:23, 19 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Poznań Student's Pool Party. Wybiorą Miss Mokrego Podkoszulka
19 lipca na pływalni w parku Kasprowicza w Poznaniu odbędzie się impreza studencka. W programie: impreza taneczna, wybory Miss Mokrego Podkoszulka i następcy Mitcha ze "Słonecznego Patrolu".
Pod koniec czerwca po rocznej przerwie znów otwarto odkrytą pływalnię w parku Kasprowicza. Przypomnijmy, że przed rokiem musiano ją zamknąć ze względu na fatalny stan techniczny, ale na szczęście wiosną w budżecie Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji udało się znaleźć 300 tys. zł na remont basenów.
Ostatnie upalne dni sprawiły, że codziennie z pływalni korzystają tłumy mieszkańców Łazarza i Górczyna. Otwartą na nowo pływalnię postanowili na swój sposób "ochrzcić" poznańscy studenci. W sobotę, 19 lipca o godz. 19 rozpocznie się tu Poznań Student’s Pool Party, na które zaprasza firma Integra znana z organizacji różnego rodzaju imprez integracyjnych.
Ma to być okazja do wspólnej zabawy w basenie przy muzyce serwowanej przez DJ-a. Największą atrakcją imprezy mają być jednak konkursy. Panów na pewno przyciągną wybory Miss Mokrego Podkoszulka, ale w imię parytetów przewidziano też coś dla pań – wybory następcy słynnego Mitcha z serialu "Słoneczny patrol". Będzie też specjalny konkurs dla miłośników skakania do wody na "bombę". Na uczestników i uczestniczki konkursów czekają nagrody.
Bilety na Poznań Student’s Pool Party kosztują 30 zł i można je kupować na stronie [link widoczny dla zalogowanych]
Będzie też istniała możliwość kupienia biletów na miejscu bezpośrednio przed imprezą.
...
Jakieś pornograficzne te zabawy . Niski poziom tych studentów . Z tym mokrym to chodzi o to że mokre preswituje i przykłada się do ciała i widać nagie . To jest porno . Czy ktoś chciałby aby jego matka miała taki ,,pamiątkowy filmik" ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:04, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Łukasz Razowski | Onet
Bronił żony i został pobity. Dwoje zakopiańczyków zatrzymanych
Mieszkaniec miasta został pobity po tym, jak stanął w obronie żony -
Do brutalnych scen doszło na ulicy Podhalańskiej w Nowym Targu. Mieszkaniec miasta został pobity po tym, jak stanął w obronie żony. Policja zatrzymała dwóch agresywnych mieszkańców Zakopanego.
- Do zdarzenia doszło, gdy 27-letni mieszkaniec Nowego Targu wraz ze swoją żoną wracali do domu – relacjonuje podkom. Roman Wolski, specjalista ds. informacyjno - prasowych Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu. - Wtedy jeden z dwójki mężczyzn przychodzących obok nich bez powodu wytrącił kobiecie frytki, a następnie uderzył ją w twarz.
Kiedy nowotarżanin stanął w obronie swojej żony, napastnicy rzucili się na niego i pobili. Wezwani na miejsce przez mieszkańców pobliskiego bloku policjanci zatrzymali awanturujących się mężczyzn w wieku 19 i 27 lat.
- Ten ostatni podczas zatrzymania znieważył oraz naruszył nietykalność cielesną interweniujących funkcjonariuszy – zaznacza policjant.
Krewkich zakopiańczyków osadzono w policyjnym areszcie do dyspozycji prokuratury. Za popełnione przestępstwa grozi im do trzech lat pozbawienia wolności.
...
Tylko 3 lata za takie zwyrodnienie ?! Brawo mąż ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:29, 25 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Tłumy złodziei zjeżdżają nad Bałtyk
Scenariusz jest znany wszystkim, a role rozpisane. Wąska uliczka, ścisk, gwar i zamieszanie. A po chwili portfel i dokumenty znikają. Policjanci apelują o rozwagę i przypominają - na Pomorze za turystami ściągają tłumy rabusiów.
Lato, morze i odprężenie to idealne warunki do tego, aby stać się ofiarą kradzieży portfela, czy telefonu. Złodzieje najczęściej atakują grupami, rozdzielając pomiędzy siebie role. Sztuka polega na zaaranżowaniu sytuacji, w której ofiara jest rozproszona. Jeden napastnik pcha się na nas, drugi opróżnia kieszenie, a trzeci i czwarty dzielą się łupami, uciekając w różnych kierunkach.
Do typowych miejsc tego typu przestępstw należą supermarkety, autobusy, restauracje, zatłoczone ulice oraz tunele dworcowe. Wielu kradzieży można byłoby uniknąć, gdyby ofiary zwróciły uwagę na to, co dzieje się wokół nich, gdyby lepiej pilnowały swoich rzeczy i gdyby miały świadomość, że złodziej czeka na naszą nieuwagę.
Ofiarami zazwyczaj są osoby zmęczone, rozkojarzone, lub zachowujące się ostentacyjnie. Na przykład noszą portfel w widocznym, łatwo dostępnym miejscu, co może zostać w prosty sposób wykorzystane przez przestępcę. Podobnie wygląda zostawianie biżuterii, sprzętu fotograficznego czy komputerów bez żadnej opieki w miejscach takich jak restauracja czy plaża.
Z policyjnych statystyk wynika, że wakacyjni rabusie na Pomorzu mają swoje dwa ulubione miasta. - Najwięcej kradzieży kieszonkowych w całym województwie ciągu ostatnich trzech miesięcy stwierdzono w Gdyni, a w całym 2013 roku w Gdańsku - informuje podkomisarz Maciej Stęplewski z Komendy Wojewódzkiej Policji. Liczba wykrytych sprawców nie jest wielka, ale to, dlatego że jak tłumaczą mundurowi - kieszonkowca złapać trudno, a okradzeni nie zgłaszają się na policję, chyba, że skradzione zostaną dokumenty.
Na pomorskich ulicach pojawiają się, co roku specjalnie przeszkoleni funkcjonariusze, którzy wyjeżdżają na patrol jednośladem. Policjanci na rowerach to obrazek znany na całym świecie, coraz większą popularność zdobywający także na Pomorzu. W zeszłych latach patrole na rowerach wystawiane były zwłaszcza w miejscowościach cieszących się zainteresowaniem wśród turystów. Pełniły one służbę przede wszystkim w rejonach promenad i deptaków, czyli tam, gdzie kręci się dużo ludzi i może zaistnieć konieczność szybkiego podjęcia interwencji, a jednocześnie dojazd radiowozem jest utrudniony.
Aby się ustrzec kradzieży należy zastosować się do trzech prostych reguł. Torebki i saszetki należy trzymać blisko ciała, kontrolując, czy są zapięte. Nie należy trzymać rzeczy wartościowych w zewnętrznych kieszeniach, zwłaszcza tylnych. Znajdując się w miejscach publicznych nie należy eksponować rzeczy wartościowych.
...
Znów ,,rodacy" .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:33, 28 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Nasze dzieci jedzą śmieci
Półki sklepików w większości naszych szkół uginają się pod ciężarem czipsów, ciastek i kolorowych napojów. Na ten problem zwraca nam uwagę nawet Komisja Europejska, pisze “Dziennik Polski".
Polska i Estonia jako jedyne europejskie kraje nie wprowadziły dotychczas żadnych przepisów ograniczających dostęp uczniów do słonych przekąsek, słodyczy i gazowanych napojów, wynika z raportu dotyczącego żywienia opublikowanego przez Komisję Europejską i Światową Organizację Zdrowia (WHO).
Polskie Ministerstwo Zdrowia wydało tylko rekomendację, która szczegółowo określa, jakie składniki odżywcze powinny zawierać obiady serwowane przez szkolne stołówki. Nie dopilnowało jednak, by przepisy dotyczące racjonalnego żywienia objęły także sklepiki szkolne.
Oznacza to, że sanepid może sprawdzić i pouczyć gotujących obiady, że muszą zmienić produkty lub sposób ich przyrządzania, ale nad sklepikami nie ma żadnej kontroli. Brak kontroli sprawia, że w wielu sklepikach w krakowskich szkołach nie można dostać niczego poza niezdrowym jedzeniem, pisze gazeta.
...
To super !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:33, 29 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Piotr Halicki | Onet
Brutalnie pobił lokatora, bo nie chciał z nim imprezować
Trzeba uważać, od kogo wynajmuje się lokum. Przekonała się o tym dotkliwie para młodych ludzi, która zamieszkała w jednym z domów w Warszawie. Po kilku dniach od wynajęcia pokoju, gospodarz tak pobił lokatora, że ten wylądował w szpitalu. Powodem było to, że… poszkodowany nie chciał z nim imprezować.
Para młodych ludzi kilka dni temu wynajęła pokój w wolnostojącym domu przy ul. Oczapowskiego na warszawskich Bielanach. Ich lokum znajdowało się na parterze. Na piętrze mieszkali właściciele budynku. Wkrótce po wprowadzeniu się najemców, Przemysław R., 34-letni gospodarz, urządził imprezę, na którą zaprosił również lokatorów.
Ci początkowo opierali się, ale po kilku prośbach ulegli. – Jednak po kilku minutach wyszli z imprezy i udali się do siebie. Takie zachowanie zdenerwowało właściciela, który wraz z pozostałymi uczestnikami imprezy wpadł do lokatorów i dotkliwie pobił młodego mężczyznę – relacjonuje podkomisarz Elwira Brzostowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa V.
Poszczuł go także psem. Pokrzywdzonemu udało się w pewnym momencie wyrwać i powiadomić policję. Na miejsce wezwano także pogotowie ratunkowe. Poszkodowany z obrażeniami twarzoczaszki, wstrząśnieniem mózgu i licznymi ranami po ugryzieniu przez psa, został przewieziony do szpitala.
Mundurowi natomiast wzięli się za napastników. - Policjanci, którzy przyjechali na interwencję, zastali na miejscu bardzo agresywnego Przemysława R. Rzucił się na nich z pięściami, zaczął ich wyzywać i groził pozbawieniem życia – wylicza Elwira Brzostowska.
Funkcjonariuszom udało się go obezwładnić. 34-latek trafił do aresztu. Już usłyszał zarzuty pobicia. Grozi mu do trzech lat więzienia.
....
Społeczeństwo coraz bardziej hajowe !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:44, 29 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Wstrząsające wyznanie: nie miałam siły krzyczeć
Pigułka gwałtu to jeden z najniebezpieczniejszych narkotyków na polskim rynku. Substancja ta nazywa się GHB. Szybko rozpuszcza się w wodzie, nie ma smaku, ani zapachu. Po ośmiu godzinach jest praktycznie nie do wykrycia. Łatwo można ją kupić, nawet przez internet. Rynek jest bardzo chłonny, a interes dochodowy. Importowany z zachodu towar można sprzedać w kraju z trzydziestokrotnym zyskiem.
18-letnia Agata z Trójmiasta miała plany i marzenia. Pewnego wieczoru poszła z koleżankami na imprezę. Tam poznała chłopaka, który postawił jej drinka. - Nie pamiętam nic. Tylko jak się nade mną nachylił, zaczął sapać i dobierać się do mnie. Nie miałam siły ruszyć ani ręką, ani nogą. Nie miałam nawet siły krzyczeć - opowiadała dziewczyna, jedna z ofiar pigułki gwałtu. Nie mówi o sobie nic więcej. Co chwilę płacze. Od feralnego dnia boi się ludzi i unika kontaktów z obcymi.
Iwona jest kobietą w średnim wieku o ustatkowanej pozycji. Praca, dom na przedmieściach i kochający mąż. Trzy tygodnie temu, w piątek, wybrała się po pracy do jednego ze znanych trójmiejskich lokali. Była godz. 18:00. Na wieczór miała umówione spotkanie, ale wcześniej chciała po całym tygodniu rozluźnić się. Przy barze zamówiła dwie wódki i sushi. Rozmawiała z barmanem. Wróciła do domu przed 20:00. Poza tym pamięta pojedyncze kadry. Dwóch wyrostków. Jakaś brama i moment, w którym mdleje. Bardzo długo biła się z myślami co robić. Na policję zgłosiła się dopiero trzy dni po zdarzeniu. Potem szybkie badania. Szczęśliwie nie było oznak gwałtu, ani zarażenia wirusem HIV.
Podobnych historii jest wiele, ale skala zjawiska jest trudna do ustalenia. Gwałt to tabu. Kobiety rzadko zgłaszają się na policję. Głównie ze wstydu. Strach przed wytykaniem palcami, wyśmiewaniem i docinkami sąsiadów.
Policja przestrzega co robić, aby nie zostać ofiarą tabletki gwałtu. Przede wszystkim nie należy zostawiać niedopitych napojów, na imprezy chodzić ze znajomymi i nie przyjmować drinków od nowo poznanych osób. Nawet, gdy wydaje nam się, że są miłe i wywierają na nas dobre wrażenie.
...
Ohyda . Co za ludzie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:05, 30 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Piotr Halicki | Onet
Rzucił się z siekierą na partnerkę. Odpowie za usiłowanie zabójstwa
Wyjątkową brutalnością wykazał się wobec swojej partnerki 40-latek z Warszawy. Najpierw ciągnął ją za włosy po klatce schodowej, a potem zaatakował ją siekierą. Do tragedii nie doszło prawdopodobnie tylko dzięki reakcji sąsiadów i córki kobiety. Mężczyźnie grozi dożywocie.
Wszystko wydarzyło się w jednym z bloków na warszawskim Mokotowie. - 38-letnia kobieta została zaatakowana przez swojego partnera, kiedy wracała ze spaceru z psem. Mężczyzna prawdopodobnie najpierw złapał ją za włosy i ciągnął po klatce schodowej. Potem chwycił za siekierę i zamachnął się nią kilka razy, uderzając nią kobietę w głowę – relacjonuje nadkomisarz Magdalena Bieniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.
Wszystko wskazuje na to, iż do nieszczęścia nie doszło tylko dlatego, że na klatkę wybiegli zaniepokojeni hałasem sąsiedzi i córka kobiety. Spłoszyli 40-latka, który zostawił ranną kobietę na schodach i uciekł. Sąsiedzi zaalarmowali policjantów i wezwali pogotowie. Poszkodowana trafiła do szpitala.
Informacja o tym zdarzeniu trafiła do wszystkich patroli. Kilkanaście minut później jedna z policyjnych załóg zauważyła w rejonie skrzyżowania ul. Wołoskiej i Odyńca mężczyznę odpowiadającego podanemu rysopisowi. Mundurowi zatrzymali 40-latka, który przyznał się, że był dzisiaj w miejscu zamieszkania konkubiny i chciał ją zabić. Andrzej S. został przewieziony na komendę. Okazało się, że ma ponad promil alkoholu w organizmie.
Mężczyzna usłyszał już w prokuraturze zarzut usiłowanie zabójstwa. Grozi mu za to nawet dożywocie. 40-latek został tymczasowo aresztowany. Śledczy ustalają okoliczności zdarzenia i motywy postępowania Andrzeja S.
...
Znowu partnerstwo związkowe ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:58, 31 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Nieustający hałas zza okien. Mieszkańcy nie mogą odpocząć
Decyzja o mieszkaniu na obrzeżach miasta oznacza, że w każdej chwili pod naszymi oknami wyrosnąć mogą nowe bloki lub droga ekspresowa oraz towarzyszące ich budowie odgłosy. Z problemem nieustającego hałasu muszą obecnie radzić sobie mieszkańcy gdańskiej dzielnicy Ujeścisko.
Przy ul. Przemyskiej obecnie realizowana jest inwestycja Dwa Tarasy. Od 6.00 rano zza okien dochodzą odgłosy pracy maszyn, takich jak młoty pneumatyczne, dodatkowo ciągłe uderzenia młotków, praca wiertarek i przejazd ciężkich pojazdów - i tak do późnych godzin wieczornych.
W czasie budowy zdarzają się także nieoczekiwane wypadki, jak zniszczenie śmietnika czy drogi dojazdowej. Mieszkańcy niejednokrotnie zwracali uwagę na hałas trwający od świtu do nocy, jednak stale są ignorowani przez osoby nadzorujące inwestycję. Tłumaczyli, że ich dzieci już od kilku miesięcy nie mogą przespać spokojnie nocy.
Inwestor był informowany kilkukrotnie o problemie, wówczas przez ok. trzy tygodnie głośne roboty rozpoczynały się nieco później i kończyły wcześniej. Jednak ostatnio wszystko wróciło do "głośnej rzeczywistości". Ponadto w nocy z poniedziałku na wtorek głośne prace trwały przez całą noc. Próba rozmowy z kierownikiem budowy zakończyła się fiaskiem, bo nie było go na placu budowy podczas wykonywanych prac.
Po telefonach do straży miejskiej oraz do inwestora okazało się, że budowlańcy mają pozwolenie na prace również w nocy. A skoro mają takie prawo, to chętnie z niego korzystają.
Mieszkańcy zastanawiają się, kto i dlaczego wydał taką zgodę? Zamierzają walczyć o to, aby przynajmniej osiem godzin ciszy nocnej zostało zachowane.
...
Tak jest wszędzie . Remonty kopiarki całe wakacje huk . Ludzie niespokojni szarpie się z... Boga im brak .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|