Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:57, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Płoną trawy i nieużytki. Już blisko 600 interwencji strażaków
Blisko 600 razy w ciągu tylko ostatnich trzech dni małopolscy strażacy wyjeżdżali do pożarów traw i nieużytków. Od początku roku takich przypadków było blisko 1400. Łącznie spłonęło już ponad 800 hektarów łąk. Najwięcej wyjazdów do pożarów odnotowano w powiatach krakowskim, chrzanowskim i wadowickim.
- Rokrocznie w tego typu pożarach ginie kilkanaście a nawet kilkadziesiąt osób w całej Polsce. Są to osoby postronne, osoby, które rozpalają ogniska, ale są to także strażacy - powiedział w rozmowie z reporterką KRK FM rzecznik komendy miejskiej PSP w Krakowie Łukasz Szewczyk.
Wbrew powszechnie panującej opinii wypalanie traw nie sprzyja ziemi. Pozbawiona roślinności gleba staje się podatna na erozję. Ogień zabija rownież zwierzęta. - Wypalanie traw powoduje, że plony z tego pola będą po prostu mniejsze. Gleba się wyjaławia. Nie tylko niszczymy to środowisko, w którym żyją mrówki, dżdżownice. Zabijamy także większe kręgowce i ssaki, takie jak jeże, wiewiórki i zające - zaznaczył Szewczyk.
Nic tak nie przemawia do wyobraźni jak pieniądze. Dlatego też warto przypomnieć, że rolnicy, którzy wypalają trawy, muszą zapomnieć o dopłatach z Unii Europejskiej. - Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wprowadziła sankcje za wypalanie traw. Może to być obniżenie do 25 proc. bezpośredniej dopłaty lub nawet pozbawienie rolnika całkowitej dopłaty bezpośredniej do pola - zaznaczył rzecznik krakowskiej PSP.
Wypalanie traw niesie ze sobą także konsekwencje karne, łącznie z karą więzienia do 5 lat.
...
Debile juz zaczynaja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:06, 14 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
| Gazeta Pomorska
Kluby ze striptizem naciągają klientów i częstują narkotykami? Sprawę bada prokuratura
Śledztwo Sieć klubów go-go, które działają między innymi w Bydgoszczy i Toruniu, ma kilka postępowań prowadzonych przez prokuraturę. Śledczy sprawdzają, czy klienci klubów nie są naciągani oraz częstowani narkotykami.
- W jednym postępowaniu były przeprowadzane badania związane z podejrzeniami udzielenia pokrzywdzonym niedozwolonych środków - mówi Bogusława Marcinkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. - W drugim takich badań nie wykonywano, pokrzywdzony nie podnosił tego rodzaju okoliczności. Twierdził, że spał w klubie.
Klienci skarżyli się, że po wizycie w klubie ze striptizem budzili się z rachunkami opiewającymi na 20 tys. zł. Z kolei gość lokalu, który mieści się w Bydgoszczy przy Starym Rynku, następnego dnia zdał sobie sprawę, że ma do zapłacenia rachunek na kilkanaście tysięcy zł. Zgłosił się na policję.
- Prowadzimy postępowanie wyjaśniające, czy doszło do kradzieży - mówi Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
>>>
Bo to nie rozrywka tylko przedsionek piekla z wtykami mafii itp.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:59, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
"Zerwali ze mnie spodnie i bili mnie na gołą skórę pałkami". Mieszkaniec Strzelina oskarża policjantów
Mieszkaniec Strzelina oskarża miejscową policję o ciężkie pobicie. Dowodem są zdjęcia z monitoringu na komendzie, mające świadczyć o nadmiernej agresji i brutalności policjantów wobec niego.
- Leżałem na ziemi, z twarzą przyłożoną do podłogi, a oni okładali mnie pałkami i poniżali - twierdzi pobity.
Sprawą zajęła się już prokuratura.
Policja w Strzelinie odmawia komentowania zajścia.
>>>
CO TO MA BYC ROSJA ???!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:02, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Grecja: strajk pracowników sektora publicznego
Pracownicy greckiego sektora publicznego, w tym nauczyciele i pracownicy szpitali, rozpoczęli 48-godzinny strajk w proteście przeciwko zapowiedzianym zwolnieniom. Trzy tysiące związkowców uczestniczyło w manifestacji w centrum Aten.
Jest to już drugi w ciągu ostatnich dni strajk ogłoszony przez organizatora protestów, związek zawodowy ADEDY. 12 marca przeprowadzono dobowy strajk i pięć tysięcy pracowników sektora publicznego demonstrowało przeciwko zwolnieniom prowadzonym w ramach restrukturyzacji sektora, wymuszonej na władzach przez międzynarodowych pożyczkodawców.
Plany greckiego rządu zakładają zwolnienie w sektorze publicznym do końca 2014 roku 11,5 tys. pracowników; blisko 4 tys. już zostało zwolnionych. Redukcja zatrudnienia to jeden z warunków wysuniętych przez euroland i MFW w zamian za udzielenie zadłużonej Grecji pomocy finansowej.
"Nie - zwolnieniom, jesteśmy ludźm, a nie liczbami", "Nie - rozkładowi sektora publicznego" - głosiły napisy na transparentach demonstrantów.
W piątek kierownictwo ADEDY ma wypowiedzieć się w sprawie propozycji związku zawodowego pracowników sektora prywatnego GSEE przeprowadzenia 9 kwietnia strajku generalnego.
Centrale związkowe ADEDY i GSEE od wybuchu kryzysu wielokrotnie organizowały strajki i manifestacje, które często gromadziły nawet 100 tys. ludzi. Jednak w ostatnim roku akcje strajkowe przyciągały mniej uczestników, co zdaniem mediów świadczy o rosnącym poczuciu rezygnacji w greckim społeczeństwie.
Związki zawodowe obawiają się, że pod naciskiem międzynarodowych pożyczkodawców rząd będzie zmuszony wprowadzić kolejne cięcia w wynagrodzeniach i emeryturach, aby spełnić warunki udzielonego Grecji pakietu pomocowego w wysokości 240 mld euro.
W ciągu ostatnich sześciu lat gospodarka grecka skurczyła się o blisko jedną czwartą, a bezrobocie utrzymuje się na rekordowym poziomie - w grudniu 2013 roku wyniosło 27,5 proc., najwięcej w strefie euro.
>>>>
Euro !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:46, 20 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
O krok od katastrofy. Rozkręcali tory
Na trasie w ciągu doby przejeżdża około 50 pociągów osobowych oraz 30 towarowych -
Trzej młodzi ludzie od 15 do 19 lat rozmontowali tory w okolicy stacji PKP Jaszczowa w Lubelskiem. Według opinii pracowników kolei, powstałe uszkodzenia mogły bezpośrednio przyczynić się do wykolejenia pociągu. Na trasie w ciągu doby przejeżdża około 50 pociągów osobowych oraz 30 towarowych.
Mieszkańcy gminy Milejów dokonali kradzieży kilkudziesięciu śrub, mocujących tory do podkładów kolejowych. Sprawcy kilkakrotnie przy pomocy własnych kluczy rozkręcali torowiska. Zdemontowane elementy metalowe sprzedali na złom. Nie chcąc wzbudzić podejrzeń pracowników skupu, skradzione śruby schowali wewnątrz starej, zgniecionej pralki.
Policjanci powiadomili PKP o uszkodzeniach. Został powołany biegły, który dokładnie zbada stan torowiska. W sprawie prowadzone jest postępowanie w kierunku spowodowania niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Za to przestępstwo grozi do 8 lat więzienia.
>>>
Taki narut ma takich polidykuw ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:59, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Radio Opole
Mieszkańcy Brzegu mają dość quadów
Quad - Radio Opole
Mieszkańcy alarmują: coraz częściej ryczące quady słychać w brzeskim Parku Wolności. Zdarza się również, że szaleńcy jeżdżą po Parku Centralnym i nad samą Odrą. Mieszkańcy spacerujący po terenach zielonych czują się zagrożeni. Samych motocyklistów trudno namierzyć, a jeśli się uda, to... może być problem z wypisaniem mandatu lub skierowaniem sprawy na drogę sądową. Dlaczego?
Dyżurny brzeskiej komendy policji o motocrossowych popisach w Parku Wolności został poinformowany m.in. w ten weekend. Jeden z mieszkańców Brzegu również widział szarżujących motocyklistów.
- Ryk silników motorów crossowych, które pędzą po ścieżkach i alejkach w parku. Do tego żaden z kierujących nie patrzył na spacerowiczów – mówi poirytowany brzeżanin.
O sprawie zostali poinformowani miejscy urzędnicy. Tomasz Dragan apeluje, by o tego typu przypadkach natychmiast powiadamiać straż miejską.
- Strażnicy będą monitorować w szczególności tereny Parku Wolności. Zdarzenia te traktujemy jako naganne zachowanie i podchodzimy do tego z dużym krytycyzmem – podkreśla Dragan.
Mirosław Dziadek z Komendy Powiatowej Policji w Brzegu przyznaje, że taką osobę można ukarać.
- Tego typu parki miejskie lub rekreacyjne mają zapisy w regulaminach użytkowania, że nie mogą się po nich poruszać pojazdy silnikowe. Jeśli taka osoba zostanie zatrzymana do kontroli, wówczas można ją podciągnąć do odpowiedzialności za nieprzestrzeganie regulaminu – tłumaczy Dziadek.
I tutaj pojawia się pierwszy problem, ponieważ w Brzegu żaden z parków nie ma uchwalonego regulaminu jego użytkowania.
- Jeśli takiego regulaminu nie ma, wówczas właściciela takiego quada czy motoru możemy ukarać za zakłócanie ładu i porządku. Nawet w dzień. – dodaje rzecznik brzeskiej policji.
Tutaj pojawia się kolejny problem. Ktoś, kto zgłasza taki incydent na policję, będzie musiał oficjalnie stwierdzić, że ład i porządek został zakłócony. Pytanie, czy dany mieszkaniec będzie chciał uczestniczyć w postępowaniu mandatowym lub w procesie sądowym, jako świadek.
Warto przy tej dodać, że na drogach dojazdowych do miejskich parków są ustawione znaki zakazujące wjazdu bądź ruchu. A co w przypadku, gdy kierujący motocrossem lub quadem wjedzie np. do Parku Wolności od strony obwodnicy lub pól uprawnych? Tam oznakowania nie ma, więc nie ma podstaw, by taką osobę ukarać.
Na koniec kolejna kwestia: jeśli motocykliści poruszają się alejkami i nie niszczą zieleni, to tutaj nie obowiązują również przepisy mówiące o ochronie przyrody. Park miejski to nie las, więc nie obowiązują tutaj zapisy ustawy o lasach państwowych.
...
W Łodzi tez niestety pelno debili z ryczacymi silnikami .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:26, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Atak w Warszawie. Kobieta oblana kwasem
Brutalny atak w windzie na jednym z osiedli na warszawskiej Pradze Północ. Starsza kobieta została oblana kwasem przez nieznanego sprawcę - informuje WP.PL podkom. Iwona Jurkiewicz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Wszystko wskazuje na to, że była to zaplanowana egzekucja.
Do bestialskiego ataku doszło w poniedziałek ok. godz. 21 30. Nieznany sprawca oblał w windzie żrącą substancją mieszkankę jednego z bloków przy ulicy Jagiellońskiej w Warszawie. Starsza pani z obrażeniami górnych partii ciała trafiła do pobliskiego szpitala.
Podczas ataku ofiara zaalarmowała świadków. Kobieta, który przybiegła na miejsce, podczas prób pomocy starszej pani, poparzyła sobie ręce. Trafiła pod opiekę lekarzy.
Kryminalni z Pragi Północ szukają sprawcy ataku.
- Wszelkie osoby mające jakiekolwiek informacje w tej sprawie proszone są o kontakt z policją - mówi WP.PL podkom. Iwona Jurkiewicz z zespołu prasowego KSP.
...
Skad takie bydlaki w Polsce !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:58, 28 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Pomorska
Przywiązała córkę do futryny. Odebrano jej dzieci
Wszystkie dzieci Magdaleny P. z Lipna trafiły do placówek opiekuńczo-wychowawczych - podaje TVP Bydgoszcz. Powodem jest rzekomo nadużywanie alkoholu przez kobietę i brak odpowiedniej opieki nad czwórką dzieci.
O 35-letniej Magdalenie P. z Lipna zrobiło się głośno w całej Polsce w styczniu. Wtedy to kobieta, wychodząc do sklepu, przywiązała córkę Weronikę do uchwytu we framudze drzwi. Potem matka wyszła z pozostałymi dziećmi, zostawiając 2,5-latkę w domu samą, bez opieki.
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej podejrzewali, że podobne sytuacje mogły mieć miejsce już wcześniej. W listopadzie poinformowali o tym sąd rodzinny. Ten wszczął postępowanie o ograniczenie matce władzy rodzicielskiej nad wszystkimi dziećmi.
Ponadto sprawą pozostawienia dziecka bez opieki zajęła się prokuratura w Lipnie. Magdalena P. usłyszała zarzuty. Odpowie za to, że naraziła dziecko na niebezpieczeństwo zagrażające jego życiu i zdrowiu.
???
A w ,,placowkach" beda je gwalcic ,,koledzy" . TO IM POPRAWILI LOS !
Kobiete pokazano w TV i to byla wystarczajaca kara ! Jesli by nadal byly doniesienia ale ona tlumaczyla ZE MUSIALA ISC NA ZAKUPY ! Co jest dosc sensowne .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:58, 31 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Oszuści z Konga naciągają na rozmowy
Urząd Komunikacji Elektronicznej ostrzega przed oddzwanianiem na nieznane numery.
Ktoś dzwonił do ciebie w nocy, a ty chcesz oddzwonić? Dokładnie przyjrzyj się numerowi telefonu. Być może, ktoś chce cię okraść. Oszuści dzwonią na losowo wybrane numery i liczą na to, że ktoś z nich oddzwoni pod wyświetlony numer. Ci, którzy to zrobią, płacą jak za połączenie z Afryką.
"Najczęściej na numer użytkownika dzwoni zagraniczny numer często z "egzotycznego" kraju np. z Republiki Konga lub Gwinei lub Wybrzeża Kości Słoniowej tj. krajów, których międzynarodowe numery kierunkowe (+243), (+224) oraz (+225) pozostawione na wyświetlaczu aparatu użytkownika jako połączenia nieodebrane mogą sugerować, że są to połączenia krajowe. Początek międzynarodowego numeru kierunkowego np. Demokratycznej Republiki Konga (+243...) lub Wybrzeża Kości Słoniowej (+225...) może być mylony przez użytkownika z numerem kierunkowym strefy np. 22 - Warszawa, 24 - Płock" - wyjaśnia UKE na swojej stronie internetowej.
Czy powinniśmy czuć się zagrożeni? Jak często dochodzi do takich nadużyć?
- Skarg docierających do nas nie ma wiele, ale z danych od operatorów wynika, że zjawisko nie jest wcale takie rzadkie. Dlatego ostrzegamy Polaków - mówi Dawid Piekarz rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Choć zjawisko na razie nie jest masowe, to jednak w najbliższym czasie należy mieć się szczególnie na baczności. Złodzieje z Afryki Równikowej na wiosnę nasilili swoją działalność.
- Wysyp tego typu spraw miał miejsce w zeszłym roku. Teraz mniej więcej od 2-3 tygodni problem znów się pojawił - mówi Dawid Piekarz, rzecznik prasowy Urzędu Komunikacji Elektronicznej .
!!!
UWAZAJCIE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:24, 01 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Nigeryjski spadek czeka
Olbrzymi spadek od dalekiego krewnego, milionowa wygrana na loterii, w której nigdy nie brało się udziału, zbiórka na cele charytatywne - internetowi oszuści stosują wiele scenariuszy. Dużo osób się na nie nabiera.
Wygrana na loterii
Kiedy w skrzynce mailowej pani Gabrysi wylądował mail "Gabriela gratuluje", kobieta natychmiast go otworzyła. W treści była informacja, że właśnie los się do niej uśmiechnął. Wygrała na loterii 10 mln dol. Pieniądze zdeponowane w "Królewskim Banku" będzie mogła pobrać po przelaniu tysiąca euro tytułem kaucji.
Nie zadając sobie pytań, dlaczego wygrała, skoro nigdy nie grała na loterii, ani jakie roszczenia miałaby zabezpieczać kaucja, pani Gabriela nadała przekaz pieniężny. Dopiero miesiąc później, gdy nie otrzymała obiecanej wygranej, a autor maila przestał odpowiadać na korespondencję, zrozumiała: padła ofiarą tzw. nigeryjskiego szwindlu.
Scam 419
Szwindel nigeryjski, nazywany również scam 419 od artykułu dotyczącego oszustw finansowych w kodeksie karnym Nigerii, polega na wysyłaniu do internautów z całego świata określonego rodzaju wiadomości spam. Maile to gra, w którą nadawca wciąga odbiorcę. Celem gry jest wyłudzenie pieniędzy. Scenariusz zaś może być różny, jednak zawsze opiera się on na motywie transferu dużej ilości fikcyjnych pieniędzy z jednego z afrykańskich krajów do Europy albo USA. Wiadomości wysyłają najczęściej cyberprzestępcy z Nigerii, stąd nazwa procederu.
Nie jest on nowy. Istnieje od XVI wieku, wówczas znany był pod nazwą Listu Hiszpańskiego Więźnia - wtedy oszuści wysyłali w świat listy pocztowe. Twierdzili w nich, że znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej, a adresat jako jedyny może pomóc im pobrać dużą sumę pieniędzy albo spadek. W podzięce otrzyma procent od tej kwoty.
Pojawienie się internetu ułatwiło oszustom pracę.
Sposób "na spadek"
"Mój drogi! Bardzo mi przykro twój wujek powód. Wypadek samochodowy sprawić, że go nie ma. Ale był pobożny i kochał jego bratanek. To ty. Zostawił ci 3 mln dolarów" - maila o takiej treści otrzymał ojciec Marcina.
- Ojciec jest wyczulony na przekręty, ale tym razem oszust był bardzo sprytny - mówi Marcin. Nadawca, podpisany jako Andrew Lawder, przedstawił się jako adwokat tragicznie zmarłego mr. Czapli. - To samo nazwisko ma mój ojciec. Miał wujka, z którym stracił kontakt wiele lat temu. Uwierzył więc oszustowi - dodaje Marcin.
Nadawca najpierw zażądał 50 dol. na pokrycie "kosztów notarialnych". Ojciec Marcina wysłał przekaz. Wtedy oszust odezwał się ponownie, twierdząc, że wystąpiły "pewne komplikacje" i musiał z własnej kieszeni zapłacić 5 tys. euro. "Rozumiem żal utraty bliski członek rodziny, muszę jednak prosić o odszkodowanie moich strat" - napisał nadawca maila.
- Wtedy ojciec spanikował i przyszedł do mnie z prośbą o pożyczkę. Kiedy się przyznał na co, opowiedziałem mu o swoim doświadczeniu - mówi Marcin.
Na "córkę milionera"
Marcina też próbowano kiedyś wciągnąć w grę o spadek. Tylko grę rozgrywała rzekomo córka Muammara Kaddafiego chcąca otrzymać spadek po ojcu - zabitym podczas rewolucji w 2011 roku przywódcy Libii.
- Osoba podająca się za Ajszę al-Kaddafi pisała, że po śmierci ojca musiała uciekać z kraju i zmienić tożsamość. Dlatego nie może osobiście pobrać pieniędzy zostawionych jej przez ojca. Miałem to niby zrobić ja przy współpracy z jej prawnikiem. Prawnikowi musiałem przesłać swoje dokładne personalia i dane karty kredytowej jako gwarancję poważnych zamiarów. W zamian rzekoma córka Kaddafiego obiecała mi przekazać 10 proc. od 150 mln dol. spadku - opowiada Marcin. Obietnica brzmiała na tyle nieprawdopodobnie, że mężczyzna natychmiast skasował wiadomość.
Po tygodniu otrzymał jednak następną.
"Ja i moja rodzina umrzemy z głodu, jeśli nam nie pomożesz. Nie obawiaj się kłamstwa, to moje zdjęcie" - do maila dołączony był również plik graficzny przedstawiający młodą osobę. Nie była to jednak Ajsza, jedyna córka Kaddafiego.
Na Facebooku
Internetowi oszuści nie stoją w miejscu. Obecnie aktywnie działają w sieciach społecznościowych. Nie muszą już szukać adresów mailowych w internecie, wystarczy, że hurtem wyślą wiadomości do użytkowników popularnych portali.
"Witaj, jestem panna błogosławieństwo" - napisała do mnie przy użyciu translatora Google, Blessing Godwill. Twierdzi, że mnie nie zna, ale zobaczyła mój profil i uznała, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Chciałaby mieć we mnie "internetowy friend", dlatego odważyła się napisać. Zapytałam, skąd pochodzi. "Jestem z dalekiego kraju, mało kto go kojarzy" - odparła lakonicznie. Nie odpisałam.
Czytaj dalej na następnej stronie: czemu oszuści pozostają bezkarni?
Ciąg dalszy artykułu...
Następnego dnia odezwała się znowu. "Chciałabym cię prosić o drobną pomoc" - zagaiła. "Moja rodzina jest siedmioosobowy, mieszka w małym pokój. W moim kraju jest wojna. Mamy pieniądze banku, ale banki zamknięte. Muszę przekupić władzę, by dostać się do pieniędzy. Mogłabyś nam pomoc? Ja się odwdzięczę. Proponuję ci 100 tys. dol.".
Co to za kraj, pytam, i czy działają tam organizacje pozarządowe, które warto byłoby poinformować o sytuacji rodziny.
"Nie znasz mój kraj. I nikogo nie informuj, to zrobi gorzej! Po prostu wyślij 2 tys. dol. Western Union. Pomóż mi" - odpisała.
Czyn karalny
Policja zna wiele scenariuszy tzw. oszustwa nigeryjskiego. Najpopularniejszy z nich to właśnie "na uchodźcę politycznego". - Oszust najczęściej podawał się za uchodźcę, dziedzica fortuny utraconej w trakcie przewrotu politycznego, syna obalonego przywódcy jednego z państw afrykańskich. Kwoty wskazywane w korespondencji oscylują w granicach 20-30 mln dol., a oszust w zamian za pomoc ofiaruje nawet połowę tej kwoty. "Pomoc" ta wiąże się po stronie ofiary z realnym finansowaniem kolejnych kroków, jakie oszust musi czynić by sfinalizować przelew majątku na konto wskazane przez ofiarę - informuje Komenda Główna Policji.
Podobny jest sposób "na inwestora", kiedy nadawca maila podaje się za osobę młodą, wykształconą i majętną, która jednak z różnych powodów nie może sama inwestować pieniędzy. Adresat maila ma mu w tym pomóc.
Nieco inny jest sposób wyłudzenia "na aukcję internetową". Potencjalną ofiarą jest osoba wystawiająca na sprzedaż drogi sprzęt. Przestępca, kontaktując się ze sprzedającym, zaznacza, że bardzo zależy mu na szybkiej transakcji, bo zakup ma być prezentem. Proponuje zawrzeć transakcję poza aukcją. Kiedy sprzedawca się godzi, oszust wysyła podrobione potwierdzenie przelewu i adres do wysyłki towaru. Sprzedawca przelewu nigdy nie otrzymuje.
W Polsce za wyłudzenie pieniędzy grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat. Jest jednak problem z jej wymierzeniem.
Nienamierzalni
- Niestety wykrywalność sprawców tego rodzaju przestępstw jest znikoma, co może być również wynikiem niezadowalającej jakości współpracy z nigeryjskimi organami ścigania - informuje Komenda Główna Policji.
Oszustów ciężko jest namierzyć choćby dlatego, że używają oni narzędzi do ukrywania prawdziwego adresu IP. A do "pracy" mogą użyć dowolnego miejsca na świecie, byle docierał tam sygnał internetowy. Z kolei wysłanych oszustom przekazów pieniężnych cofnąć się nie da.
Internauci powinni więc zachować czujność. - Jeżeli zostaliśmy wybrani na pomocnika w odzyskaniu pieniędzy przez uchodźcę politycznego i za to mamy otrzymać np. 12 milionów dolarów, możemy być pewni, że jest to oszustwo. Jeżeli za przekazanie nam ogromnej kwoty pieniędzy ktoś żąda od nas opłat manipulacyjnych, możemy najwyżej odpisać, że opłaty te mogą zostać potrącone z fortuny, którą mamy otrzymać. Wtedy uświadomimy sobie, że to zwykły szwindel - informują policjanci.
Bezkarni
Z kolei oszuści, czując się zupełnie bezkarnie, próbują wyłudzać dalej. Niedawno pani Gabrysia, ta sama, która zapłaciła tysiąc dolarów przestępcom za nieistniejącą wygraną w loterii, znów otrzymała podejrzanego maila. Skontaktował się z nią rzekomo pracownik państwowej administracji i poinformował, że rząd Nigerii wystartował właśnie z programem wypłacania odszkodowań osobom oszukanym przez cyberprzestępców oraz, że pani Gabrysi należy się 1 mln euro. Jest tylko jedno "ale". Pani Gabrysia musi przesłać 5 tys. euro za związane z wypłacaniem odszkodowania "czynności urzędowe".
>>>
Niestety bydlaki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:38, 01 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
"Cudowne" leki. Pomagają w odchudzaniu, mogą odebrać życie
Skutki zażywania tych leków mogą być dramatyczne. Mimo to handel nimi kwitnie. Specyfiki na odchudzanie, oparte na amfetaminie, są niezwykle niebezpieczne. Zobacz kulisy biznesu, który może odebrać życie.
Reporter "Wiadomości" spotkał się z handlarzami "cudownych" leków i ujawnił sposób ich działania. Wszyscy przekonują, że tabletki są bardzo skuteczne, ale nie mogą zdradzić, co właściwie zawierają.
Nic dziwnego: - Cząsteczki tego leku to amfetamina - przyznaje prof. Zbigniew Fijałek z Narodowego Instytutu Leków.
>>>
Uwazajcie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:30, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina Potocka | Onet
Oszuści oferowali pracę w domu. Zaciągali kredyty na bezrobotnych
W areszcie tymczasowym znalazł się 43-latek z Olsztyna, który podejrzany jest o dokonanie szeregu oszustw. Mężczyzna działał wraz z konkubiną na terenie powiatu gdańskiego. Para oferowała pracę chałupniczą, której podjęcie wiązało się z założeniem konta bankowego. 43-latek wykorzystywał dane osobowe "pracowników" do zaciągania kredytów.
Policja o całej sprawie dowiedziała się w lutym, gdy do pruszczańskiej komendy policji zgłosiły się dwie kobiety, które zostały oszukane przez fałszywych pracodawców.
- Jak ustalili śledczy, pokrzywdzone były bezrobotne i poszukiwały zatrudnienia. W ich ręce trafiła ulotka z atrakcyjną ofertą pracy chałupniczej. Warunkiem otrzymania zatrudnienia było założenie konta bankowego. Po założeniu konta kobiety przekazały dokumenty do jego dysponowania rzekomym pracodawcom, w ogóle ich nie znając - relacjonuje asp. sztab. Marzena Szwed - Sobańska z policji w Pruszczu Gdańskim.
Kobiety zeznały, że ktoś wziął na ich nazwiska kredyt w wysokości 6 tysięcy złotych.
Sprawą zajęli się kryminalni z pruszczańskiej komendy, którzy po kilku dniach ustalili, kto kryje się za oszustwem. Jak się jednak okazało, 43-letni mieszkaniec Olsztyna i jego konkubina byli nieuchwytni.
Wpadli kilka dni temu, podczas kontroli drogowej.
- W samochodzie mężczyzny znaleziono kilkanaście kart kredytowych oraz szereg fałszywych umów z ofertami pracy - dodaje rzecznik komendy w Pruszczu Gdańskim.
Mężczyzna trafił do aresztu tymczasowego. Na razie przedstawiono mu 11 zarzutów uzyskania korzyści majątkowej, wprowadzając w błąd pokrzywdzone mieszkanki powiatu gdańskiego. Jego 27-letnia konkubina po przesłuchaniu została zwolniona. Mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
>>>
Ilu gnoi na swiecie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:13, 07 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Gdzie można oddać starą szafę czy komputer?
Starą szafę czy kredens wywieź do lamusowni, a nie do lasu
W Krakowie są dwa miejsca, gdzie można za darmo oddać wielkogabarytowe odpady. Prowadzone są również okresowe zbiórki.
Wiosenna aura zachęca do generalnych porządków, a to oznacza problem z niepotrzebnymi sprzętami. Nie wszyscy wiedzą, że w Krakowie można się ich pozbyć za darmo.
Niestety, wciąż chętnie wybieranym sposobem na rozwiązanie problemu jest wywóz odpadów do lasu - tylko w tym roku miejskie służby interweniowały ponad 300 razy, likwidując dzikie wysypiska. Za to wykroczenie grozi grzywna do 500 złotych, a nawet sprawa w sądzie.
Znacznie taniej i wygodniej jest skorzystać z centrów recyklingu. Jednym z nich jest Lamusownia przy ul. Nowohuckiej 1, która została uruchomiona w czerwcu 2011 roku. Obiekt działa w tygodniu od 10 do 18, a w soboty w od 7.30 do 15.30. Wszelkie informacje można uzyskać pod numerem 12-646-23-70. Drugi punkt gromadzenia odpadów wielkogabarytowych działa też w hali magazynowej sortowni Barycz przy ulicy Krzemienieckiej 40 od poniedziałku do piątku 6.30-18 oraz w soboty 6.30-14. Informacji o tym kiedy i jakie o odpady można tam przywieźć, udzielają pracownicy MPO pod numerami telefonów 12 278-30-81, 12 288-22-16, 12 288-22-17.
W tym roku akcja Wystawka, czyli okresowy odbiór przez MPO odpadów wielkogabarytowych, została włączona do harmonogramu odbioru śmieci.
- Akcyjność została zastąpiona rozwiązaniami systemowymi - tłumaczy Krystyna Paluchowska, rzecznik MPO. - Tego typu odpady wielkogabarytowe są odbierane z różną częstotliwością w zależności od rozmiarów wspólnoty mieszkaniowej: dla domów jednorodzinnych - dwa razy w roku, dla dużych wspólnot dwa razy w miesiącu, dla mniejszych - raz w miesiącu - tłumaczy.
Harmonogram i zasady odbioru można znaleźć na stronie MPO Kraków.
>>>
Nie wywalajacie w parku jak niestety czesto widze NIE WOLNO !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:53, 08 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Wrocław: skrajnie wygłodzony roczny chłopiec w szpitalu
Do wrocławskiego szpitala trafiło skrajnie wygłodzone dziecko. Niespełna 12-miesięczny Wiktorek ważył pięć kilogramów. Jego rodzice mieszkają wraz z trójką innych dzieci w Nowej Rudzie. Według relacji sąsiadów, często dochodziło tam do alkoholowych libacji. Lekarze poinformowali, że przywiezione do szpitala dziecko było umierające.
- Pracuję w tym zawodzie prawie 40 lat i nie widziałem czegoś takiego - powiedział dr Dariusz Zabłocki, ordynator oddziału, na który trafił chłopczyk. - To przerażające, on był umierający. Urodził z wagą trzech kilogramów, a gdy go przyjmowałem, ważył pięć kilogramów i miał temperaturę ciała 30 stopni. On po prostu umierał - zaznaczył.
Prokuratura prowadzi śledztwo ws. narażenia 11-miesięcznego Wiktora na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowanie u chłopczyka choroby realnie zagrażającej życiu. Przestępstwa te zagrożone są karą do 10 lat pozbawienia wolności.
>>>
,,Rodacy" ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:42, 09 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
"Plaga w całej Polsce". Zobacz, jak mafia mieszkaniowa niszczy ludzi
Sytuacja może wydawać się bez wyjścia. Czasem szybko potrzebujemy pieniędzy. Ale bank nie chce pożyczki nam udzielić. Wtedy ktoś namawia nas na wspaniałą i jedyną okazję. Okazję, która zamieni się w koszmar. Niestety, wiele osób, które biorą pożyczkę pod zastaw mieszkania, może już do niego nigdy nie wrócić.
Wstrząsający obraz mafii mieszkaniowej w Polsce pokazała TVP. Reporter "Wiadomości" rozmawiał i z osobami, które zostały oszukane, jak i z mężczyzną zajmującym się udzielaniem pożyczek pod zastaw nieruchomości. Pytany, czy ludzie nie boją się zastawiać dorobku całego życia, mówi: "Jak mają nóż na gardle, to wszystko podpiszą".
Mafia to sprawnie działająca struktura. Ma w swoich szeregach i pośredników, którzy wyszukują ofiary, i podstawionych notariuszy. Często ludzie podpisując przedstawione im akty notarialne nie zdają sobie sprawy, że w tym momencie de facto sprzedali mieszkanie. Pożyczki właściwie nie da się spłacić, a szybko zaczynają się brutalne egzekucje długu.
- Zostałam wepchnięta do mieszkania. Wpadli do środka mieszkania, wyrwali drzwi - opowiada jedna z ofiar oszustów. - Jak słyszę dzwonek, to już myślę, że to któryś z nich - mówi inna.
Prokuratura Generalna przyznaje, że działalność mafii mieszkaniowej to obecnie plaga w całej Polsce, a niewiele można z tym zrobić. Trudno bowiem udowodnić, że ktoś nie był świadom, co podpisuje.
>>>
Musicie ufac Bogu nie mafii .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:43, 09 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Katarzna Nylec | Onet
8-latka zadzwoniła na policję: tato bije młotkiem mamę
44-latek z Pszowa, mimo prowadzonego wobec niego postępowania o znęcanie, ponownie zaatakował swoją konkubinę. O pomoc policję poprosiła 8-letnia córka, po tym jak zobaczyła ojca "okładającego" mamę siekierką i młotkiem.
8-letnia dziewczynka zadzwoniła na policję z prośbą o pomoc. Z jej relacji wynikało, że ojciec zaczął bić mamę siekierką i młotkiem. Mundurowi pojechali na ulicę Okrzei w Pszowie, gdzie przed domem zastali zgłaszającą dziewczynkę.
Mimo wielokrotnego pukania, nikt nie otwierał drzwi do mieszkania. Dopiero po paru minutach w drzwiach stanęła matka dziewczynki. Kobieta była cała zakrwawiona. W domu była jeszcze trójka pozostałych dzieci w wieku 14, 12 i 6 lat. Na miejsce wezwano pogotowie, które zabrało 33-latkę do szpitala. Okazało się, że oprawca uciekł przed przyjazdem patrolu. Jeszcze tego samego dnia policjanci namierzyli i zatrzymali mężczyznę.
Od marca ubiegłego roku mężczyzna znęcał się psychicznie i fizycznie nad swoją rodziną. 44-latek mimo poprzedniego wyroku, w którym zasądzono mu zakaz przebywania w mieszkaniu oraz kontaktu z rodziną, nadal tam mieszkał. Nie wiadomo jak skończyłaby się ta historia, gdyby nie opanowanie 8-latki.
Decyzją sądu agresywny mąż i ojciec trafił za kratki, gdzie spędzi najbliższe trzy miesiące.
>>>
I tacy ,,wyborcy" maja takich ,,politykow" .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:55, 10 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Zastawił karetkę z chorym. "Zjeżdżaj pan, to moje miejsce"
Mężczyzna mieszkający w bloku przy ulicy Bytnara Rudego w Opolu zastawił swoim autem karetkę, która przez dziesięć minut nie mogła odjechać z chorym cierpiącym na bardzo wysokie ciśnienie. Mężczyzna, który zastawił karetkę miał powiedzieć do kierowcy ambulansu: "Zjeżdżaj pan, to moje miejsce".
Dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego Ireneusz Sołek mówi, że to plagą jest, że karetki mają problem z dotarciem do chorych. Sołek mówi, że najgorzej jest na osiedlu AK, na pl. Teatralnym za Opolaninem, na Malince, za Odrą na ulicy Okrzei, na fragmentach ul. Koszyka czy ul. Dambonia.
Niektórzy zarządcy udostępniają klucze od kłódek albo piloty od bram, ale ratownicy nie mają czasu na szukanie odpowiedniego klucza lub pilota. Zdarza się też, że kłódka została zmieniona albo pilot został przeprogramowany.
- Boję się, że jeśli tak dalej pójdzie, dojdzie w końcu do nieszczęścia, a wtedy będzie larum, szukanie winnych i rozwiązania, które ustrzeże nas przed nieszczęściem na przyszłość - mówi dr Krzysztof Waszkiewicz, wicedyrektor OCRM.
Ratusz zapewnia, że zaplanowano spotkanie ze spółdzielniami i wspólnotami, aby wypracować rozwiązanie problemu.
...
Kolejny ,,rodak" . Stajecie sie egoistycznymi chamami . Jakies polaczenie sowietyzmu(realnego) z amerykanizmem(filmowym).
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:31, 10 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Pobili 17-latka na Starym Mieście w Lublinie. "Znasz pandę?"
Dwaj mężczyźni pobili 17-latka na Starym Mieście w Lublinie. Wszystko zaczęło się od pytania: "znasz pandę?" - informuje portal mmlublin.pl.
Do zdarzenia doszło w połowie marca. 17-latek na Starym Mieście w Lublinie został zaczepiony przez młodych mężczyzn. Jeden z nich zapytał go czy zna "pandę”. Gdy ten odpowiedział, że nie zna, wspólnie z kolegami zaczęli bić pokrzywdzonego.
Kopali i uderzali go po całym ciele. Mieszkaniec Lublina, wykorzystując chwilową nieuwagę napastników, wyrwał się i zaczął uciekać. Sprawcy nie dając za wygraną, zaczęli za nim biec. Na ulicy Żmigród złapali pokrzywdzonego. Bijąc leżącego 17-latka zażądali pieniędzy. Zabrali mu portfel w którym miał 40 złotych, po czym uciekli.
O sprawie powiadomiono policję. Policjanci zajęli się rozpracowaniem sprawców. Efektem było poniedziałkowe zatrzymanie dwóch mężczyzn – 19-letniego Damiana W. i o rok starszego Grzegorza Ch. Obaj są mieszkańcami Lublina. Odpowiedzą za przestępstwo rozboju.
We wtorek zostali doprowadzeni przed oblicze prokuratora. Usłyszeli zarzut rozboju. W środę trafili do sądu z wnioskiem o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu.
Za rozbój może im grozić do 12 lat więzienia.
...
Gdyby to byl zboczek zaraz by pieprzyli o homofobii . Tymczasem zaczepka slowna jest typowym wstepem do pobicia i jak widac znaczenie slow jest NIEISTOTNE ! Czy znasz pande ? Jest rownie dobre jak za kim jestes Widzew czy ŁKS ? Na to chyba najlepszy sposob udac idiote panie ja nic nie wiem ... Inaczej pobicie pewne .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:03, 11 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Piotr Ogórek | Onet
Hot spoty zagrożeniem dla młodzieży
W Krakowie ustawa hazardowa nie działa najlepiej. W mieście pełno jest punktów z automatami do gier, czyli tzw. hot spotów. Wiele z nich działa nielegalnie, ale walka z nimi jest utrudniona. Mieszkańcy żalą się, że punkty wciągają młodzież w nałóg.
Na koniec roku 2013 w Krakowie i okolicznych powiatach działało około 15 podmiotów prowadzących działalność związaną z automatami do gier (jednoręki bandyta, hot spoty, itp.), co przekładało się na 102 punkty z automatami, w tym 51 w samym Krakowie.
Od momentu wejścia w życie ustawy hazardowej w 2010 roku tego typu automaty mogą stać tylko w kasynach posiadających koncesje. Wcześniej można je było postawić w dowolnym miejscu – w pubie, sklepie.
Punkty z automatami, które działają w Krakowie jeszcze legalnie, to te które koncesje otrzymały przed 2010 rokiem. Ostatnie z nich wygasną najpóźniej w 2015 roku i wtedy wszystkie tego typu punkty będą nielegalne. Ale prawdopodobnie będą działać nadal, tak jak to się dzieje z wieloma hot spotami, które zaczęły działać nielegalnie już po 2010 roku, a nie są kasynami.
I to na nie zwracają uwagę mieszkańcy. - Podczas spotkań na temat bezpieczeństwa w dzielnicach mieszkańcy żalą się na działalność hot spotów. Mówią że młodzież jest wciągana do nałogu, że ostatnie pieniądze z kieszonkowego wydają w tych automatach – mówi Onetowi Jerzy Woźniakiewicz, przewodniczący komisji praworządności w radzie miasta.
Kontrolą działalności biznesu związanego z automatami do gier zajmuje się urzędnicy celni. Jak wyjaśnia rzecznik prasowy Izby Celnej w Krakowie Tomasz Kierski, kontrolerzy sprawdzają działalność legalnych podmiotów – np. czy automaty o niskich wygranych są takimi w rzeczywistości, oraz kontrolują wszystkie miejsca, gdzie pojawiają nowe automaty.
Z tym jest problem, bo kontrolerzy muszą być widoczni – w mundurach i z odpowiednim oznakowaniem, a nielegalność hot spotów musi być sprawdzona na „gorącym uczynku”, na działającym automacie. Gdy jednak właściciele widzą zbliżających się kontrolerów, wyłączają maszyny z prądu i udają, że żadna działalność hazardowa nie jest prowadzona. Hot spoty często oficjalnie prowadzą inną działalność – np. sprzedaż napojów. W takiej sytuacji, przy wyłączonych automatach, niewiele można zrobić.
- Reagujemy na doniesienia mieszkańców, kontrolujemy tego typu punkty, sprawdzamy czy można wygrać tam pieniądze lub nagrody rzeczowe, czy jest element losowości na maszynach. Jeśli to zostaje stwierdzone, to zgodnie z ustawą jest to nielegalne i takie automaty są rekwirowane – mówi w rozmowie z Onetem rzecznik IC.
W pierwszym kwartale na terenie Krakowa zatrzymano 73 takie nielegalne automaty. Ale nowe punkty powstają jak grzyby po deszczu. Często w miejscach, gdzie wcześniej zarekwirowano automaty po jakimś czasie pojawiają się nowe. - To trochę niekończąca się historia – mówi Kierski.
Ponieważ mieszkańcy skarżą się na działalność hot spotów, problemowi szerzej chce się przyjrzeć komisja praworządności. - Chcę wprowadzić ten temat na jedno z kolejnych posiedzeń. Chcemy zaprosić funkcjonariuszy Izby Celnej, żeby przedstawili nam skalę problemu oraz zapytać się ich w jaki sposób miasto może wspierać ograniczanie skutków działalności tego typu miejsc – mówi Jerzy Woźniakiewicz. - To na pewno problem społeczny, ale o szczegółach i rozwiązaniach prawnych porozmawiamy z Izbą Celną – dodaje.
Tomasz Kierski zapewnia, że jak tylko propozycja takiego spotkania trafi do Izby Celnej, to jej przedstawiciele na pewno się na nim pojawią.
>>>
Koszmar .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:20, 18 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Radio Opole
Eksmisja właściciela kiosku przy ul. Książąt Opolskich
Jan Karoń, właściciel kiosku w okolicy ronda przy ulicy Książąt Opolskich, twierdzi, że popełni samobójstwo, jeśli komornik odbierze mu miejsce pracy.
Ratusz twierdzi, że urzędnicy muszą zająć sklepik, ponieważ właściciel zalega im ponad 120 tysięcy złotych czynszu. Jan Karoń tłumaczy, że w ten sposób do życia pozostanie mu około 600 złotych emerytury.
- To zadłużenie nastąpiło - przyznaje 72-latek - ale ja czekałem na reakcję miasta, które mogło rozwiązać ze mną umowę na wynajem i nagle dostałem wyrok o eksmisję.
Alina Mamczura-Pawlicka, rzecznik urzędu miasta, tłumaczy: - Historia naszej współpracy z Janem Karoniem wskazuje, że nie spłaci nam zaległości, dlatego doszło do eksmisji.
Karoń poprosił o przedłużenie terminu opuszczenia lokalu do końca czerwca, miasto dało właścicielowi czas do połowy maja.
O sprawie 72-letni mieszkaniec Opola poinformował dzisiaj media na konferencji prasowej w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości, którą zorganizował poseł Sławomir Kłosowski.
Dodajmy, że zaległości względem miasta z powodu nie płaconych czynszy za mieszkania i lokale użytkowe.
...
Tutaj trudno winic wladze skoro naroslo 120 tys . to dlugo czekali ... Sklep musi byc oplacalny . A oczywiscie nie mozna szantazowac samobojstwem jak sie nie placi ! Trzeba zreszta go na obserwacje aby czegos sobie nie zrobil .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:40, 21 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Radio Olsztyn
Złodziej ukradł pokrywę, a dziecko wpadło do studzienki
90 proc. dyspozytorów medycznych już przeszkolonych
5-letnie dziecko wpadło do studzienki kanalizacyjnej przy ulicy Wyszyńskiego w Olsztynie. Chłopiec bawił się wokół bloku i w pewnym momencie wpadł do głębokiej na 3 metry dziury. Dorośli próbowali pomóc dziecku, ale bali się, że mogą mu zaszkodzić przy wyciąganiu, więc wezwali strażaków.
Do przyjazdu ratowników 5-latek stał na dnie studzienki w wodzie. Na miejsce wypadku skierowano dwa zastępy strażaków. Ratownicy wyciągnęli chłopca, a karetka zabrała go do szpitala dziecięcego na obserwację. Okazało się, że ktoś kilka dni temu skradł metalową pokrywę studzienki. Zabezpieczała ją jedynie deska i pachołek.
Dziecko w stawie
W sobotę w podelbląskim Rubnie, półtoraroczne dziecko wpadło do stawu przy ulicy Pszenicznej. W tym przypadku także wszystko skończyło się dobrze. Zanim przyjechali ratownicy, rodzice dziecka wyciągnęli je na brzeg i nic poważnego się nie stało. Mimo to zabrano je do szpitala na obserwację.
...
Ile ja sie nazatykalem ukradzionych pokrywek do roznych kanalow . CO ZA BYDLAKI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:51, 21 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Żeglarze chcą sprzątać zaśmiecone mazurskie wyspy, ale są problemy
Szkółki żeglarskie chcą za darmo opiekować się wyspami na Wielkich Jeziorach: sprzątać je, przeganiać biwakujących na dziko. Inicjatywa napotyka jednak na problemy, bo nie wszystkie wyspy są zewidencjonowane. Nie zawsze wiadomo też, kto jest właścicielem pozostałych.
Na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich jest kilkadziesiąt wysp. Niektóre z nich (głównie te leżące na północ od Giżycka) są rezerwatami przyrody i nie wolno na nie wchodzić, ani przy nich cumować, o czym informują specjalne tablice. Mimo to nie odstraszają one turystów i zarówno wyspy-rezerwaty jak i wyspy, które ochroną nie są objęte, od lat są regularnie zaśmiecane.
- Poziom brudu na tych wyspach był i jest tragiczny - przyznał w rozmowie z rzecznik Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jarosław Soroka.
- Sprzątamy te wyspy co roku i co roku mamy co robić, to jest straszne, jak ludzie na nich śmiecą - dodała prezes Fundacji Ochrony Wielkich Jezior Mazurskich Ewa Stajuda.
Tylko w ubiegłym sezonie żeglarskim za dzikie cumowanie na wyspach i zaśmiecanie ich policja z Giżycka wystawiła w sumie 45 mandatów.
Właściciele szkółek żeglarskich działających na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, którzy uczą żeglarstwa ludzi z całej Polski, uznali, że zaśmiecone wyspy "są obciachem" i postanowili społecznie je sprzątać przez cały sezon żeglarski.
- I tak pływamy regularnie w tamtych okolicach, więc uznaliśmy, że raz w tygodniu, czy w razie potrzeby możemy na wyspę podpłynąć i ją sprzątnąć. I tak często to teraz robimy. W zamian chcemy tylko ustawić na danej wyspie tabliczkę, że tym skrawkiem lądu opiekuje się szkółka żeglarska X. Żeby było wiadomo jakby co, kto za stan na wyspie odpowiada. To będzie nas mobilizowało, bo nikt sobie wstydu nie chce przynosić - powiedział właściciel szkółki żeglarskiej z Giżycka Artur Tomkiewicz.
Mimo, że żeglarze na publicznych spotkaniach z przedstawicielami Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Olsztynie zgłaszali swój pomysł, pozostał on bez echa. - Podoba nam się ta idea, ale nie możemy na nią pozytywnie odpowiedzieć, ponieważ wyspy, które nam podlegają, są rezerwatami, a na nie nie wolno absolutnie bez naszej zgody nikomu wchodzić - powiedziała rzeczniczka olsztyńskiej RDOŚ Justyna Kostrzewska. Dodała, że o wyspy-rezerwaty na co dzień troszczą się miejscowi leśnicy.
- A o pozostałych wyspach nie możemy mówić, ponieważ nie jesteśmy ich właścicielami - dodała Kostrzewska.
Kto jest właścicielem wysp nieobjętych ochroną - nie wiadomo. Zastępca wójta Giżycka Tomasz Juszkiewicz powiedział, że w ocenie samorządu właścicielem tych wysp jest administrujący Wielkimi Jeziorami Mazurskimi Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej (RZGW) w Warszawie.
- Nie, my administrujemy tylko wodami płynącymi, wyspy to ląd, one należą do lokalnych samorządów - wskazała z kolei rzeczniczka RZGW w Warszawie Urszula Tomoń.
Sprawa własności wysp jest skomplikowana, ponieważ niektórych z nich w ogóle nie ma w ewidencji. Na mapach geodezyjnych jako odrębny ląd (czyli działka) nie jest w ogóle wyodrębniona np. bardzo popularna wyspa na Niegocinie oficjalnie zwana "Gajewską Kępą", a przez żeglarzy - "Wyspą Miłości".
- Ta wyspa niestety przoduje w bałaganie - przyznał Tomkiewicz.
Ponieważ lokalne środowiska na Mazurach uznały, że inicjatywa szkółek żeglarskich jest "cenna i godna uwagi" Fundacja Ochrony Wielkich Jezior Mazurskich zadeklarowała, że będzie ustalać dla wszystkich chętnych właścicieli wysp.
- A jak znajdziemy właściciela, to każda ze szkółek żeglarskich niech sama ustala zasady opiekowania się daną wyspą z jej właścicielem - powiedziała Stajuda.
Z kolei Tomkiewicz zadeklarował, że mimo utrudnień z ustaleniem właścicieli wysp żeglarze podejmą się ich sprzątania. - Obecny bałagan na wyspach nie wystawia nam, jako lokalnej społeczności, najlepszego świadectwa - stwierdził żeglarz.
...
Robicie wszedzie smietnik !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:22, 22 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Podlaskie: seks z wychowankami domu dziecka
Policjanci, ginekolog i biznesmeni z podlaskiego Zambrowa wykorzystywali seksualnie dziewczyny z tamtejszego sierocińca - podaje "Gazeta Wyborcza". Na ławie oskarżonych zasiada pięciu mieszkańców podlaskiego miasteczka. Odpowiadają z wolnej stopy.
Pan K. jest żonaty i pracuje w branży budowlanej. Jest właścicielem apartamentowca koło komendy policji w Zambrowie oraz innych nieruchomości na trasie do Warszawy. W sypianiu z nieletnimi nie widzi nic dziwnego - czytamy w gazecie.
- Nawet jeśli seks by był, to jaka to zbrodnia? Ma skończone 15 lat, czyli żadne z niej dziecko. Godziła się na wszystko, wręcz inicjowała. Zaznaczam, jestem niewinny - mówi "GW" biznesmen.
Prokuratura uważa inaczej. Postawiła mu już zarzuty odbycia stosunków seksualnych z podopiecznymi, za 170 i 60 złotych.
Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" grozi mu od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
"Wyborcza" podaje, że wychowanki domu dziecka same jeździły do oskarżonych: dewelopera, policjanta i ginekologa. Chciały zarobić "szybką kasę". Dostawały od lekarza 150 złotych za "numerek", 50 złotych od funkcjonariuszy.
Na razie prokurator ma jednak problemy. Rzekome pokrzywdzone nie stawiają się na rozprawy lub odwołują wcześniej złożone zeznania.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".
...
Wyborcza znalazla zboli tym razem nie wsrod ksiezy ! SENSACJA ! Ale faktycznie ZWYRODNIALCY CO ZA OHYDA !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:52, 22 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Kraków: złomiarz sparaliżował ruch na moście Dębnickim - Radio Kraków
Złomiarz sparaliżował centrum Krakowa. Jak dowiedziało się Radio Kraków - tuż przed świętami nieznany sprawca ukradł... fragment Mostu Dębnickiego.
Złodziej wyrwał z jezdni część tzw. dylatacji, czyli metalowej zębatki łączącej most z ul. Konopnickiej. Efekt - w drodze powstała 40-centymetrowa dziura, a drogowcy musieli zamknąć prawy pas na jednej z najbardziej ruchliwych dróg w Krakowie.
- Jest to model sprzed kilkudziesięciu lat, który już nie jest produkowany. Trzeba go na zamówienie dorobić - powiedział w rozmowie z Radiem Kraków Michał Pyclik z ZIKiT - Jeszcze dziś zostanie wlany tam asfalt, a w międzyczasie zamontujemy pokrywę, która została uszkodzona.
Od rana w kierunku centrum od hotelu Forum przez zwężenie tworzą się gigantyczne korki. Utrudnienia tymczasowo znikną jutro, bo w dziurę zostanie wlany asfalt. Już za miesiąc jednak drogowcy będą musieli wymienić całą konstrukcję, przez co znów zamknięty zostanie jeden pas w stronę centrum.
Jak dodaje Michał Pyclik - naprawa dylatacji na moście Dębnickim pochłonie nawet do kilkunastu tysięcy złotych. Policja szacuje, że złomiarz wyrwany fragment metalu w punkcie skupu złomu mógł sprzedać za nie więcej niż 20 złotych.
....
Sorry ale taki mamy narut ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:56, 24 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Lubuska
Handel osoczem kwitnie. Słubiczanie handlują zdrowiem?
W szkołach o sprzedających osocze krwi w Niemczech wiedzą uczniowie. Dyrektorzy już nie. - Pierwsze słyszę - reaguje większość z nich, ale zaraz zapewnia, że zainteresuje się tematem. Osoczem handlują też dorośli.
Stanisław Woronowicz, dyrektor Zespołu Szkół Technicznych, zwanego potocznie "samochodówką" nie ukrywa zdziwienia, gdy opowiadam o młodzieży biegającej do Frankfurtu, żeby sprzedać osocze. - Nic o tym nie wiem - zapewnia. Zasięga nawet języka u szkolnej pielęgniarki, ale ona też o tym nie słyszała i nie zauważyła nic niepokojącego u uczniów.
Dyrektorka ogólniaka Maria Jaworska zapowiada, że przyjrzy się problemowi.
- Może warto by było zrobić spotkanie z młodzieżą, choć z drugiej strony zastanawiam się, czy to dobry pomysł? Czy w ten sposób nie podpowiemy tym, którzy nie wiedzą o tym centrum we Frankfurcie, że istnieje sposób na zarobienie pieniędzy - dzieli się wątpliwościami.
Od nas o sprawie dowiaduje się też Sławomir Kulczyński, szef Zespołu Administracyjno-Ekonomicznego Szkół w Słubicach (podlegają mu wszystkie powiatowe placówki). - Pierwsze słyszę - przyznaje.
Trochę zdziwiona jest lekarka Wanda Chmielewska, kierownik gorzowskiego oddziału Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. - Jeździmy do szkół w Słubicach i były przypadki, że nie kwalifikowaliśmy do pobrania krwi uczniów, którzy przyznali się do oddawania osocza w Niemczech. Mówiliśmy o potrzebie uświadomienia młodzieży, że oddawanie osocza nie jest obojętne dla zdrowia, a jeśli już ktoś chce to robić, powinien zachować rozsądne odstępy - wspomina. Mówi, że polskie przepisy są ostrzejsze niż niemieckie, bo osocze można oddawać nie częściej niż raz na dwa tygodnie. Ponadto ministerstwo zdrowia wprowadziło limit - w roku nie może być więcej pobrań od jednej osoby niż 20. - To daje w sumie 25 litrów - mówi W. Chmielewska.
Od rzeczniczki Haemy Marion Junghans wiemy, że za Odrą można to robić 45 razy w roku. Pomiędzy pobraniem muszą być dwa pełne dni przerwy. - Jeśli jednak ktoś oddaje osocze co trzy dni, to po pół roku wykorzysta limit i musi zrobić obowiązkową sześciomiesięczną przerwę - podkreślała. Zaznacza też, że Haema w żaden sposób nie werbuje Polaków i nie zachęca ich do oddawania osocza. - Zachowujemy się pasywnie, żeby nie robić konkurencji podobnym placówkom w Polsce. Z uwagi na Unię Europejską nie możemy też jednak odrzucać dawców z Polski, bo zarzucono by nam ich dyskryminowanie - tłumaczy. Zaznacza też: Haema nie płaci nikomu za osocze, a jedynie za poświęcony czas. Jest to rodzaj odszkodowania.
- Nie mamy wpływu na to, co robią Niemcy - komentuje W. Chmielewska. - Nie możemy zakazać działalności firmie, która działa legalnie. Możemy tylko tłumaczyć młodzieży, żeby uważali. Nie do wszystkich to jednak przemawia. Dla niektórych, ileś tam euro jest ważniejsze niż zdrowie, bo o nim w młodym wieku niestety się nie myśli - ubolewa.
Polscy stanowią jedną trzecią dawców we Frankfurcie. - To nie są tylko młodzi ludzie - podkreśla M. Junghans. Wiceburmistrz Słubic Piotr Łuczyński słyszał, że robią to też starsi. - Jeden z podopiecznych Ośrodka Pomocy Społecznej mówił mi, że jest to dla niego główne źródło utrzymania - opowiada. - Po prostu nie chce pracować i znalazł sobie łatwiejszy sposób na życie - komentuje kierowniczka OPS Alina Baldys.
P. Łuczyński dodaje, że gmina nie ma danych mówiących o licznie mieszkańców sprzedających osocze. - Jeśli Niemcy podają, że jest to jedna trzecia, to trzeba pamiętać, że Frankfurt zamieszkuje ok. 60 tys. osób, a Słubice - 20. To rzuca trochę inne światło na te dane - podkreśla.
>>>
Daliscie sie sprostytuowac Zachodowi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:20, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
21-latka została zgwałcona i podpalona? Policja szuka sprawców
21-letnia kobieta trafiła do szpitala z poparzeniami ciała: twarzy, pleców i klatki piersiowej. Twierdzi, że została zgwałcona, a następnie podpalona - informuje TVN24. Do zdarzenia miało dojść w miejscowości Kołacz koło Mińska Mazowieckiego.
Z zeznań kobiety wynika, że była w domu u wujka. Później udała się do znajomych. Kiedy szła przez las, zaczepiło ją trzech mężczyzn. Przywiązali ją do drzewa, a jeden z nich ją zgwałcił. Napastnicy odwieźli ją później na przystanek w miejscowości Kołacz. Podpalili jej ubranie zapalniczką i odjechali. Kobieta powiedziała, że sama ugasiła pożar. Kiedy doszła do siebie, wróciła do domu wujka. Stamtąd zabrało ją pogotowie.
Poparzona 21-latka trafiła do szpitala w Warszawie. Podczas badań okazało się, że była nietrzeźwa. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Kobieta została przesłuchana przez prokuratora.
Prok. Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach, powiedziała, że w związku ze sprawą policja zatrzymała dwóch mężczyzn. Jednak podejrzenia wobec nich się nie potwierdziły i zostali zwolnieni z aresztu.
Policja poszukuje trzech prawdopodobnych sprawców zdarzenia. 21-kobieta powiedziała, że widziała ich pierwszy raz w życiu, ale nie potrafiła opisać ich wyglądu.
...
Znowu ,,rodacy"
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:17, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Lasy Państwowe wydają rocznie 15 mln zł na czyszczenie lasów ze śmieci
Reuters
Służby leśne wywożą z polskich lasów w ciągu roku ponad 100 tys. m sześc. śmieci. Jak podał dyrektor generalny Lasów Państwowych Adam Wasiak sprzątanie lasów kosztuje blisko 15 mln zł rocznie.
Mimo iż odpady nadal trafiają do lasów w dużej ilości, w ostatnich kilku latach widać pewną poprawę - mówił Wasiak na wtorkowej konferencji prasowej. "W 2011 roku wywieźliśmy z lasów 145 tys. m sześć odpadów, w 2013 było to 126 tys. Nie jest to wielka zmiana, ale sytuacja się poprawia" - powiedział.
Wasiak ocenił, że niepokojąca jest mała świadomość ekologiczna osób, które wyrzucają odpady w lasach - oprócz zanieczyszczenia środowiska, odpady mogą bowiem zwiększać zagrożenie pożarowe.
Minister środowiska Maciej Grabowski powiedział, że na leśnych dzikich wysypiskach można znaleźć nie tylko odpady komunalne, lecz także materiały pobudowane lub elektrośmieci.
Zwrócił uwagę, że problemem są m.in. niewystarczające kontrole gmin w firmach odbierających śmieci. W niektórych gminach przetargi wygrywały przedsiębiorstwa oferujące wręcz dumpingowe ceny za odbiór i przetworzenie odpadów. "Absurdalnie niskie stawki niosą ryzyko, że coś złego może się dziać, jeśli nie ma właściwego nadzoru gmin" - powiedział minister.
Zapewnił, że resort będzie uświadamiał Polaków m.in. poprzez kampanie edukacyjne. W tym roku planowana jest ogólnopolska kampania promująca właściwe postępowanie z odpadami.
Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski dodał, że sytuację poprawiłoby koordynowanie kontroli gminnych i wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska. Przypomniał, że taki postulat zgłosił do ministerstwa środowiska w ramach przeglądu ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
Kozłowski ocenił, że ustawa śmieciowa wprowadziła dobry mechanizm, który w przyszłości zaowocuje zmniejszeniem liczby śmieci w lasach. "To, że teraz nie widzimy jeszcze tego namacalnego skutku wynika m.in. z przyzwyczajeń Polaków. Jeśli ktoś przez całe życie przyzwyczaił się do wyrzucania odpadów do lasu, taki nawyk natychmiast nie zniknie" - powiedział.
Przypomniał, że jego służby starają się wcześnie wykrywać dzikie wysypiska śmieci. W pierwszym kwartale 2014 roku na Mazowszu zlokalizowano 19 takich nielegalnych składowisk.
...
,,Rodacy" ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:37, 02 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Uwaga na e-praca.vv.net.pl oraz vv.net.pl. Zamiast pracy możesz mieć 660 zł długu
Marcin Maj, 23-04-2014, 09:15
W sieci pojawił się kolejny serwis oferujący pracę na umowę o dzieło, gdzie do zawarcia umowy wystarczy rejestracja, ale odstąpienie od niej może kosztować 660 zł. Wypłacenie wynagrodzenia za pracę wcale nie jest gwarantowane umową zawieraną elektronicznie.
W styczniu i kwietniu ubiegłego roku Dziennik Internautów opisywał dwa serwisy internetowe, które oferowały zawarcie umowy o dzieło, a jednak mogłyby być uznane za tzw. serwisy pobieraczkowe. Obydwa serwisy zachęcały do szybkiej rejestracji, ale nie informowały w wyraźny sposób, że sama rejestracja oznacza zawarcie umowy o dzieło z poważnymi konsekwencjami finansowymi (także dla zleceniobiorcy).
Serwisy, o których mowa to Workhome.pl oraz DodatkowaPraca.com. Obydwa już nie istnieją. Obydwa oferowały zawarcie umowy o dzieło na stworzenie opisów do programów komputerowych. W obydwu serwisach umowy o dzieło były tak skonstruowane, że nie dawały gwarancji wypłaty wynagrodzenia, a warunki stawiane zleceniobiorcom były bardzo surowe. Co najważniejsze, obydwa serwisy przewidywały wysokie kary umowne, gdyby ktoś chciał odstąpić od umowy nawet krótko po jej zawarciu.
Adrian Oleszczuk powraca
Obydwa wspomniane serwisy łączył też właściciel - Adrian Oleszczuk z Warszawy, prowadzący firmę o nazwie Vindi (wcześniej VolSoft). Kontaktowaliśmy się kilkakrotnie z Panem Oleszczukiem i często unikał on odpowiedzi na trudne pytania np. dlaczego nie zawiera on umów w formie pisemnej, skoro umowy dotyczące praw autorskich powinny mieć taką formę? Czy potrafi on uzasadnić wysokość kar umownych?
Pan Oleszczuk nigdy nie odpowiadał na te trudne pytania, czasem odgrażał się pozwem za zniesławienie i domagał się usunięcia jego danych osobowych z artykułów w DI. Groził, że "napisze maila do GIODO". Twierdził też, że jego działania rekrutacyjne były tylko eksperymentem, który się nie sprawdził. Miał podobno "machnąć na nie ręką".
Uwaga na e-praca.vv.net.pl
A jednak pan Oleszczuk nie potrafi zaprzestać tego eksperymentu. Jego firma uruchomiła kolejną stronę - e-praca.vv.net.pl, dostępną także pod adresem epraca.vv.net.pl i w ogóle vv.net.pl. Ta strona działa podobnie jak wcześniejsze "eksperymenty" pana Oleszczuka tzn. zachęca do szybkiej rejestracji, wymagającej także zaakceptowania regulaminu. Oto zrzut przedstawiający stronę.
Trzeba szybko pisać, ale...
Regulamin serwisu daje jasno do zrozumienia, że z chwilą rejestracji następuje zawarcie umowy o dzieło, która rzekomo jest wiążąca dla obu stron (w rzeczywistości bardziej dla jednej strony, o czym później).
W ramach tej umowy zleceniobiorca musi opracować 3 tys. opisów programów komputerowych, które trzeba przekazywać po minimum 22 dziennie. Zleceniodawca może wymagać wprowadzenia korekt, za co nie przysługuje wynagrodzenie (możecie zajrzeć do umowy, która znajduje się w tym samym dokumencie co regulamin).
Umowa zawierana przez vv.net.pl wymaga wykonania całego zamówienia w 120 dni. Wynagrodzenie z tego tytułu ma wynosić 2640 zł brutto, ale umowa wcale nie gwarantuje, że zamawiający dostanie pieniądze. To jest niezwykle ciekawe
...na pieniążki trzeba czekać
Umowa stanowi, że wynagrodzenie zostanie przekazane po akceptacji wszystkich opisów, na co zleceniodawca daje sobie 3 miesiące (zob. umowa §6). Ponadto wypłata wynagrodzenia jest uzależniona od przesłania tradycyjną pocztą pisemnego załącznika do umowy. Jest to szczególnie ciekawy element umów pana Oleszczuka, godny osobnego opisania.
Umowa pisemna czy elektroniczna?
Pan Oleszczuk twierdzi, że umowa o dzieło zawarta jest po rejestracji, czyli elektronicznie (zob. regulamin §4) . Problem w tym, że umowa dotyczy przeniesienia praw autorskich majątkowych, a taka umowa wymaga formy pisemnej.
Pan Oleszczuk wymyślił więc sobie, że jego umowy o dzieło będą obowiązywać zleceniobiorców od chwili rejestracji elektronicznej, ale on sam będzie nią w pełni związany od momentu przesłania formy pisemnej i dopiero wtedy wypłaci wynagrodzenie. Opinia prawnika na ten temat będzie tematem osobnego tekstu w DI.
Haczyk, czyli kary umowne
Trzeba tu dodać, że zobowiązania po stronie zleceniobiorców (nie wymagające według Oleszczuka formy pisemnej) są bardzo poważne. Pan Oleszczuk sam ma problemy z ortografią, co widać w jego e-mailach i regulaminach, ale od swoich zleceniobiorców wymaga pisania doskonale i szybko. Jeśli ktoś sobie nie radzi, może wycofać się z umowy i tu jest haczyk!
Umowa zawierana przez vv.net.pl przewiduje, że w razie "nienależytego wykonania" umowy firma pana Oleszczuka może domagać się kary w wysokości 25% wynagrodzenia (zob. umowa §7). To jest 660 zł! Umowa teoretycznie daje możliwość odstąpienia od niej w ciągu 24 godzin, ale to wiąże się z opłatą 67 zł.
Obydwie opłaty (660 zł i 67 zł) po prostu trudno zrozumieć. Czy Pan Oleszczuk faktycznie ponosi jakieś koszty, jeśli ktoś nie wywiąże się umowy lub zrezygnuje z niej zaraz po jej zawarciu? Pytaliśmy o to w przeszłości Pana Oleszczuka i ciągle czekamy na odpowiedź.
Uczciwa umowa?
Oczywiście Pan Oleszczuk nie musi się przed nami tłumaczyć. Jego biznes można uznawać za "zgodny z prawem", choć pytani przez nas o to prawnicy uważają, że Oleszczuk mógłby mieć w sądzie problem z udowodnieniem swoich racji. Należałoby rozważyć zgodność proponowanej użytkownikom umowy o dzieło z normami Kodeksu Cywilnego. Strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego.
Pan Oleszczuk miał już okazję do sprawdzenia swojego biznesu w sądzie. Próbował mianowicie korzystać z e-Sądu, aby uzyskać nakaz zapłaty przeciwko co najmniej jednej osobie. Osoba ta złożyła sprzeciw i sprawa mogła trafić do "zwykłego" sądu. Niestety Adrian Oleszczuk nie uzupełnił pozwu w sposób odpowiedni dla postępowania nieelektronicznego i sprawa została umorzona.
Po prostu uważajcie!
Nie widzieć czemu, Adrian Oleszczuk często ma nam za złe, że opisujemy jego serwisy. Uwierzcie jednak, że Dziennik Internautów robi w ten sposób przysługę panu Oleszczukowi. Przecież nikomu nie zależy na nieporozumieniach, prawda? Jeśli Pan Oleszczuk jest tak uczciwy jak twierdzi, powinno mu zależeć na tym, aby osoby rejestrujące się w jego serwisie dobrze wiedziały na jaką umowę się zgadzają.
Niestety w serwisie pana Oleszczuka nie ma wielkiego ostrzeżenia w stylu "UWAŻAJ! MOŻESZ ZAPŁACIĆ 660 ZŁ KARY ZA POCHOPNĄ REJESTRACJĘ". Naszym zdaniem to duży brak.
Może Panu Oleszczukowi szkoda miejsca na takie ostrzeżenia? Rozumiemy to! My też tworzymy "internety" i wiemy jak cenne jest miejsce na stronie. Dlatego robimy panu Oleszczukowi przysługę i opisujemy u nas to, o czym on nie mógł na swoich stronach wspomnieć, a co jest ważną informacją dla jego potencjalnych współpracowników. Uważajcie! Rejestracja w vv.net.pl rodzi poważne konsekwencje!
Uwaga: Ten tekst bazuje na brzmieniu regulaminu i umowy, jakie obowiązywało w chwili pisania tego tekstu. Nie wiemy, czy to brzmienie się nie zmieni. Adrian Oleszczuk wciąż zmienia adres regulaminu w celu utrudnienia wskazania go.
Aktualizacja: Pan Adrian Oleszczuk nie odpowiedział na pytania redakcji DI, ale zażądał ujawnienia danych użytkowników DI. Więcej o tym w tekście pt. Adrian Oleszczuk żąda danych Czytelników DI i grozi postępowaniami
Aktualizacja II: Strona Pana Oleszczuka pojawiła się także pod adresem vv.net.pl oraz pod innymi subdomenami.
[link widoczny dla zalogowanych]
Znowu ! Zeruja na bezrobociu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:44, 06 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Nie żyje kobieta oblana kwasem
Zmarła starsza kobieta, która pod koniec marca zostala oblana kwasem na warszawskiej Pradze - informuje RMF FM. Do zdarzenia doszło w windzie bloku, w którym mieszkała. Do tej pory nie natrafiono na ślad napastnika.
Policja cały czas poszukuje sprawcy. Utrudnia to fakt, że po ataku nie udało się kobiety przesłuchać. Zobacz miejsce zdarzenia
Do tej pory zatrzymano trzech mężczyzn, ale, jak dotąd, nie natrafiono na żadne ślady, które mogłyby świadczyć o tym, że mogą mieć związek z napadem.
Policja ma zapis z będącego w budynku monitoringu. Nie wniósł on jednak nic do śledztwa. W tym tygodniu zostanie przeprowadzona sekcja zwłok kobiety.
...
Ten bydlak urzadzilnsobie wyrzuty sumienia do konca zycia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136620
Przeczytał: 64 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:37, 13 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Katarzna Nylec | Onet
Zrozpaczony ojciec rozpoczął protest głodowy
W poniedziałek przed Sejmem rozpoczął się protest głodowy ojców walczących o prawo dzieci do kontaktu z rodzicami. Jutro zostanie wręczona odpowiednia petycja, adresowana do parlamentarzystów. W proteście bierze udział Roman Habraszewski - katowiczanin, który kilka miesięcy temu zamieszkał w camperze zaparkowanym przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Na samochodzie zawiesił baner: "Oddajcie mi moje dzieci".
Katowiczanin protestuje przeciwko bezczynności władz, domagając się realizacji swojego prawa do kontaktów z własnymi dziećmi. Od trzech lat trwa jego sprawa rozwodowa. Mężczyzna ma dwóch synów: 10-letniego Oskara i 4-letniego Tomira. Nie widział swoich dzieci od kilku miesięcy, ponieważ żona mężczyzny nie respektuje postanowienia sądu. - Do zakończenia postępowania mogłem widywać dzieci w każdy wtorek i środę oraz co drugą sobotę i niedzielę. A prawda jest taka, że ostatni raz widziałem synów kilka miesięcy temu - zaznacza pan Roman.
Żona protestującego katowiczanina utrzymuje, że chroni swoje dzieci przed ojcem. Podkreśla, że jej mąż dopuścił się czynów karalnych. Mężczyzna nie daje za wygraną. - Nie odpuszczę, dopóki nie zobaczę dzieci - mówi zrozpaczony ojciec.
>>>
Typowa dziwacza teoria sadow ze dziecko ma wychowac matka a ojciec tylko placic kase ! I KTO TU NIBY UTRWALA STEREOTYPY ! Zreszta katolicy NIGDY nie glosili jakoby ojciec ,,tradycyjnie" byl od zarabiania kasy a matka od wychowania . TAKA ABSURDALNA ,,TRADYCJE" WMAWIA NAM WARSZAWKA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|