Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:35, 29 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Wielkanoc zimniejsza niż Boże Narodzenie
O tym, że pogoda w tym roku jest absurdalna bardziej niż skecze Monty Pythona, przekonywać już chyba nikogo nie trzeba. Wiosny nie widzą w perspektywie nawet właściciele najdłuższych teleskopów, a za pasem już kwiecień. Tymczasem święta wielkanocne będą prawdopodobnie zimniejsze, niż Boże Narodzenie.
Wielkanoc zwykle zbiegała się w czasie z nadejściem pięknej i ciepłej wiosny. Nierzadko chodziliśmy ze święconką w krótkich rękawkach, przy pięknym, grzejącym słońcu. Święta Bożego Narodzenia bywały natomiast białe i mroźne. Tym razem będzie zupełnie inaczej. Święta wielkanocne po raz pierwszy od wielu sezonów będą chłodniejsze niż te grudniowe.
Prognozy pokazują, że w Warszawie (która ze względu na swoje centralne położenie w kraju posłuży nam za przykład), w świąteczny weekend zobaczymy na termometrach maksymalnie 4 stopnie (niedziela). W sobotę będzie o jeden stopień zimniej, a w poniedziałek poczujemy zaledwie 2 stopnie na plusie. Co gorsza, będzie pochmurno, a z nieba może spaść śnieg lub deszcz ze śniegiem. Najgorsza będzie noc z piątku na sobotę. Intensywne opady śniegu pojawią się na wschodzie kraju: na Podlasiu, wschodniej Lubelszczyźnie i wschodnim Mazowszu - tu może spaść do 15 cm śniegu.
Z wiosną taka pogoda nie ma zbyt wiele wspólnego, jeszcze mniej niż to co widzieliśmy za oknami w Boże Narodzenie. W Wigilię w stolicy były 4 stopnie, ale w dwa kolejne dni - odpowiednio 6 i 8. Nawet nocami temperatura nie spadała poniżej zera, na co w Wielkanoc nie mamy co liczyć. Niestety, pogoda tym razem zakpi sobie z Polaków.
Warto przy okazji przypomnieć jak wyglądały poprzednie święta wielkanocne w Polsce. W 2012 roku przypadły one na pierwszy tydzień kwietnia. W sobotę mieliśmy wówczas 8 stopni, w niedzielę 4, a w poniedziałek znów 8. Wtedy jednak był to tylko krótki epizod gorszej pogody w szczycie wiosny. Już w kolejnym tygodniu w większości kraju na termometrach zobaczyliśmy ponad 20 stopni na plusie. Tym razem nie widać perspektyw nawet na 10 kresek powyżej zera. Wygląda na to, że wiosna w tym roku będzie nas gnębić nawet do maja.
....
Zbaczacie to i zboczona pogode macie . To jest powiazane .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:30, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Radom: mieszkańcy bloku przy Mieszka I 15 stracą dach nad głową?
Mieszkańcy bloku przy ulicy Mieszka I 15 w Radomiu dostali wezwanie przedsądowe, związane z zapłatą zaległych rachunków za wodę i centralne ogrzewanie. - To niesprawiedliwe! My swoje rachunki opłaciliśmy wcześniej! - twierdzą mieszkańcy bloku. - Jeśli dopłaty nie zostaną uiszczone, to sprawa trafi do sądu - odpowiadają władze miasta.
Blok przy ulicy Mieszka I 15 należy do Miejskiego Zarządu Lokalami. Funkcjonują tam zarówno mieszkania kwaterunkowe, jak i lokale socjalne. W 2012 roku większość mieszkańców bloku otrzymała pisma, z których jasno wynikało, że muszą dopłacić za wodę i centralne ogrzewania. W sumie chodzi o dodatkowe opłaty za lata 2009, 2010 i 2011.
Mieszkańcy uważają, że takie postępowanie MZL jest niesprawiedliwe, bowiem mają oni uregulowane wszelkie należności, w oparciu o wodomierze zainstalowane w mieszkaniach. Tymczasem zarządca budynku twierdzi, że odczyty z prywatnych wodomierzy nie zgadzają się ze wskaźnikami wodomierza głównego. Na takiej samej zasadzie zostały ustalone dopłaty za centralne ogrzewanie.
Jak argumentuje zarząd, obciążenie lokatorów dopłatami jest konieczne i co najważniejsze zgodne z prawem. Mieszkańcy bloku wielokrotnie interweniowali w tej sprawie u władz MZL oraz w urzędzie miejskim. Bez skutku. Teraz otrzymali wezwania przedsądowe, z których wynika, że w przypadku nieuregulowania należności, sprawa trafi do sądu.
- Straszą nas również, że doliczą nam karne odsetki. Do tego dopłaty wciągnięto jako zaległości za czynsz. To jakiś absurd! Część z mieszkańców musi zapłacić kilka tysięcy złotych. Skąd my mamy wziąć na to pieniądze? Przecież opłaciliśmy swoje rachunki, a teraz zmusza się nas, abyśmy zrobili to drugi raz. Rozumiemy, że blok ma duże zadłużenie i część lokatorów nie płaci rachunków za wodę i ogrzewanie. Ale nie wolno karać tych, którzy co miesiąc zgodnie z terminami opłacali należności. W tym przypadku miasto stosuje odpowiedzialność zbiorową, a w państwie demokratycznym jest to nie do przyjęcia - mówi Grażyna Gołosz, mieszkanka bloku przy ulicy Mieszka I 15.
- Jest mi bardzo przykro, ale każdy musi opłacać rachunki. Ten blok należy do gminy i obowiązują tam takie same zasady jak w lokalach należących do spółdzielni mieszkaniowych. Tę wodę zużyli mieszkańcy bloku i to oni muszą ponieść tego konsekwencje. Owszem, błędem było to, że dopłaty nie były naliczane z roku na rok. Niestety, niektórzy będą musieli zapłacić kilka tysięcy złotych, ale jeśli tylko zauważymy, że jest wola spłacania tych zaległości, to cała suma zostanie rozbita na dogodne raty - informuje wiceprezydent Igor Marszałkiewicz.
- W bloku zostały wymienione wszystkie wodomierze i sprawdzimy, czy dalej będziemy mieli do czynienia z różnymi wskaźnikami zużycia wody. Niestety, ale w tej sytuacji nie możemy ustąpić. Byłoby to niesprawiedliwe w stosunku do tych mieszkańców Radomia, którzy regularnie płacą rachunki. Jeśli lokatorzy bloku przy Mieszka I 15 nie dostosują się do naszych apeli, to sprawa trafi do sądu - zaznacza.
Pozew do sądu chcą złożyć również mieszkańcy bloku. Ich zdaniem działania Miejskiego Zarządu Lokalami są niezgodne z prawem, a wyliczenia dopłat niewiarygodne i mocno zawyżone.
....
Ktos tu bezczelnie oszukuje .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:10, 02 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Ścigani za przedawnione i fikcyjne długi
Polska stała się rajem dla firm windykacyjnych. Powód? - W majestacie prawa można u nas "zgrillować" nawet tych, którzy nic nikomu nie są winni, pisze "Dziennik Polski".
W ciągu ostatniego roku windykacja długów stała się najdynamiczniej rosnącą branżą w Polsce. Przyczyny są dwie: kryzys (trzy czwarte firm ma problemy z uzyskaniem zapłaty od innych firm i osób prywatnych) oraz przepisy, które sprzyjają windykatorom.
Wprowadzony w 2009 r. nowy system dochodzenia należności, oparty na e-sądzie i uproszczonych procedurach, chronić miał uczciwych przedsiębiorców przed nierzetelnymi kontrahentami i klientami. Jego liczne niedoskonałości stały się jednak źródłem nadużyć oraz cierpienia niewinnych.
Według danych policji, co roku Polacy tracą w różny sposób kilkadziesiąt tysięcy dowodów osobistych. Po kraju może krążyć ponad milion skradzionych dowodów, paszportów, praw jazdy itd. Służą gangom i złodziejom do wyłudzania pożyczek, towarów na kredyt, telefonów w abonamencie.
Dopaść przestępców trudno. Można za to w majestacie prawa "zgrillować" - jak się nazywa w branży windykację - ich ofiary. I okazuje się, że wielu ludzi, "dla świętego spokoju", spłaca długi, których nigdy nie mieli.
...
Horror ! Trzeba skonczyc z tym likwidujac debilne przepisy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:50, 04 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Magdalena Guziak-Nowak | Przewodnik Katolicki
Przewodnik Katolicki
Nie-bajka Bajkowskich
Pięć tysięcy petycji, głośna manifestacja, osobista interwencja ministra sprawiedliwości i rzecznika praw dziecka oraz jednoznaczne komentarze: "Rodzic zawsze winny!", "Urzędnicy, łapy precz od naszych dzieci!". O co tu chodzi?
"Jesteśmy poruszeni sytuacją odebrania dzieci jednej z krakowskich rodzin i umieszczeniem ich w domu dziecka. Solidaryzując się z nimi, chcemy wyrazić nasz sprzeciw wobec takich praktyk. Decyzje organów państwa są dla nas i dla dużej części społeczeństwa niepokojące. Jesteśmy przeciwni rozbijaniu rodzin, stosowaniu rozwiązań nieadekwatnych do sytuacji oraz podejmowaniu przez wymiar sprawiedliwości tak drastycznych działań. Uważamy, że najlepszym miejscem wychowania dzieci jest RODZINA" - tak organizatorzy zapraszali na manifestację w obronie jedności rodziny. Organizatorzy, czyli nie żadne stowarzyszenie, nie żadna fundacja, ale zwykli, niezrzeszeni ludzie, których sprawa rodziny Bajkowskich poruszyła tak bardzo, że wyszli na ulicę.
Manifestacja odbyła się 17 marca. Ponad 200 osób z transparentami pojawiło się na ulicach Krakowa. - Sprawa państwa Bajkowskich była tylko impulsem, żeby pokazać problem, który ma o wiele szerszy kontekst - przywitał protestujących Tomasz Korpusiński.
Takie są fakty
Uporządkujmy fakty. Jesienią 2010 r. Karolina i Bartosz Bajkowscy zgłosili się do poradni psychologicznej, a następnie do Krakowskiego Instytutu Psychoterapii. Poszli tam z własnej woli, aby poradzić się w sprawach wychowawczych. Mają trzech synów: 13-letnich bliźniaków i 10-letniego Piotrka. W KIP-ie odbyli 15 spotkań. Podczas terapii przyznali, że dają synom klapsy. Zrezygnowali z niej w marcu 2012 r. Wtedy terapeuci poinformowali ich, że skierują sprawę do sądu rodzinnego, bo rodzice znęcają się nad dziećmi fizycznie i psychicznie. W maju jeden raz odwiedził rodzinę kurator sądowy. Choć nie potrafił ocenić, czy w domu jest przemoc, sąd wszczął postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej. W lipcu skierował Bajkowskich na badanie do Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego przy Sądzie Okręgowym w Krakowie.
RODK zalecił odebranie dzieci rodzicom. Wprawdzie orzekł, że chłopcy "mają zaspokojone podstawowe potrzeby bytowe i opiekuńcze. Rodzice interesują się ich zdrowiem, problemami, sytuacją szkolną, dbają o właściwe zorganizowanie czasu wolnego", ale stwierdził też, że Karolina i Bartosz "wadliwie funkcjonują w swoich rolach" oraz "nie zabezpieczają potrzeb emocjonalnych dzieci, co wpływa na ich rozwój emocjonalny". Rodzice mieli dobrowolnie odprowadzić dzieci do domu dziecka. Nie zrobili tego. 6 marca chłopców ze szkoły zabrała policja i kurator sądowy.
11 marca sąd miał rozpatrzyć zażalenie rodziców na natychmiastowy tryb wykonania wyroku. Odroczył posiedzenie do 20 marca. Wtedy podtrzymał swoją decyzję.
Chłopcy bardzo dobrze się uczą, mają średnie od 4,3 do 4,6. Nie sprawiają problemów w szkole. Nauczyciele nie zauważyli, żeby chodzili zastraszeni lub poturbowani.
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak i minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zadeklarowali, że osobiście i wnikliwie przyjrzą się sprawie, być może efektem ich kontroli będzie zmiana przepisów.
Petycję do Marka Michalaka o uwolnienie dzieci podpisało ponad 5 tys. osób (stan na 26 marca).
"Miejsce dzieci jest w rodzinie!", "Dzieci nasze nie są wasze!", "Mama i tata to jest siła, razem z dziećmi szczęśliwa rodzina!" - skandowali uczestnicy manifestacji w Krakowie.
Takie są komentarze
A co miał na myśli Tomasz Korpusiński, mówiąc o szerszym kontekście tej sprawy? Skrytykował ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. W dokumencie tym za przemoc uznano m.in. kontrolowanie, ograniczenie kontaktów i krytykowanie. Przekonywał, że państwo zbyt agresywnie wkracza w życie rodzinne i utrudnia normalne wychowywanie dzieci. - Czy wyobrażacie sobie państwo rodzinę, w której nie ma kontroli? Na czym polega wychowanie, jeśli nie na kontrolowaniu? Czy wyobrażacie sobie rodzinę, gdzie nie ogranicza się żadnych kontaktów? Przecież dla dobra dzieci czasami trzeba to zrobić. Ta ustawa pozwala na inwigilowanie wszystkich rodzin. W jej ramach działają tzw. zespoły interwencyjne, które mają monitorować sytuację rodzin zagrożonych przemocą. A "zagrożone" są przecież teoretycznie wszystkie rodziny.
Padło też wiele słów o niekompetentnych psychologach, bezdusznych urzędnikach, niesprawiedliwych sądach. Organizatorzy marszu mówili też, że osobiście znają Bajkowskich i że są oni "wspaniałymi rodzicami".
Takie są postulaty
Na zakończenie manifestacji odczytali sześć postulatów, odwołując się w nich nie tylko do toczącej się właśnie sprawy, ale do historii innych rodzin, które ucierpiały z powodu wadliwych przepisów.
Organizatorzy sprzeciwili się odbieraniu dzieci prawidłowo funkcjonującym rodzinom, w których nie ma przemocy, alkoholizmu lub jakiejkolwiek patologii, a jedynym powodem do ograniczenia władzy rodzicielskiej jest ubóstwo lub niezgodne z wyobrażeniami urzędników "funkcjonowanie rodziców w swoich rolach".
Zaprotestowali przeciw stosowaniu przez sądy rodzinne środków drastycznych i nieadekwatnych do sytuacji. Pozbawienie rodziców ich praw uznali za przerażająco łatwe, podczas gdy powinno to być ostatecznością. Zauważyli, że dzieci są odbierane rodzinom i umieszczane w rodzinach zastępczych z powodu ubóstwa, a kwota przekazywana w takim wypadku rodzinie zastępczej to ok. 1000 zł miesięcznie na każde dziecko. "Gdyby tej wysokości pomoc była kierowana do rodziców dziecka, potrzeby rodziny byłyby zaspokojone, a dziecko nie doświadczałoby dramatu rozstania z rodzicami" - stwierdzono. Domagali się także takiej polityki rodzinnej, która daje rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem i szanuje jej jedność.
Będziemy o tym pisać
Na krakowską manifestację przyjechali ludzie z całej Polski. Po to, by wyrazić swój sprzeciw wobec tak mocnej ingerencji państwa w sprawy rodziny. Protestowali rodzice z małymi dziećmi na rękach, dziadkowie, ale i osoby samotne. Gdyby nawet okazało się, że państwo Bajkowscy mają poważniejsze problemy, niż się o tym głośno mówi, oczekiwałoby się, że najpierw zostanie im podana pomocna dłoń.
A gdy to nie zadziała, to dopiero wtedy państwo wkroczy w tak intymną przestrzeń, jaką jest dom. Uprowadzanie dzieci ze szkoły i wykręcanie im przy tym rąk jest niedopuszczalne. W każdej sytuacji.
Wiele razy pisaliśmy w "Przewodniku", że ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie to de facto zamach na rodzinę. Będziemy wracać do tego tematu tak długo, aż prawo przestanie traktować każdego rodzica jak potencjalną patologię.
- Kiedy zamykamy ten numer "Przewodnika", o sprawie Bajkowskich wiemy tyle, ile napisałam. Coś i… nic. Mimo że dziennikarze nie mają wglądu do akt sprawy, szybko i chętnie wydają wyroki. Czy słusznie? Historia dzieci, które bezdusznie wyrywa się spod troskliwej pieczy rodziców, budzi sprzeciw. Tylko… czy my na pewno wiemy o wszystkim? Ziarno niepewności zasiał we mnie program "Bliżej" Jana Pospieszalskiego, w którym mecenas Ewa Milewska-Celińska, doradca rzecznika praw dziecka oraz Michał Lewoc, szef Centrum Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie Ministerstwa Sprawiedliwości sprawiali wrażenie, że wiedzą o czymś, o czym dziennikarze i opinia publiczna nie mają jeszcze pojęcia. Czy był to teatrzyk pod publiczkę, bronienie "swoich" , czy może naprawdę znają fakty, które rzucają na sprawę inne światło? Oczywiście, wolałabym, żeby się okazało, że to kolejna urzędnicza wpadka. Że zastosowane środki były bardzo na wyrost. Oznaczałoby to, że chłopcy mogą wrócić do zdrowej, kochającej się rodziny, która zupełnie przypadkiem stała się ofiarą biurokratyczno-ideologicznej nagonki na rodzinę. Ale co za tym idzie?
Po pierwsze, krzywda dzieci, której nie da się zapomnieć. Po drugie, drastyczny spadek zaufania do psychologów, pedagogów, terapeutów. Niby mieli pomóc, a dzieci z normalnego domu wysłali do bidula. Po trzecie, frustracja, że rodzic nie ma prawa do choćby najmniejszego błędu, że musi być idealnym nadczłowiekiem.
I po czwarte, świadomość, że z byle powodu kurator może przyjść także do mnie. Bo moje niepoprawne politycznie poglądy zakłócają "normalny" rozwój dziecka, a poza tym znęcam się psychicznie. Na przykład nie pozwalam, żeby córka jadła z ziemi, wyrywała mi włosy albo bawiła się zużytą pieluchą. Słowo "przemoc" jest tak pojemne, że można wrzucić do niego prawie wszystko. A stąd już krótka droga do ograniczenia władzy rodzicielskiej. Ale może właśnie o to chodzi. Słabą i rozbitą rodziną rządzi się z pewnością o wiele łatwiej.
>>>>
Wspaniale !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:17, 05 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Policjanci rozbili grupę kradnącą transformatory
Zachodniopomorscy policjanci ustalili i zatrzymali siedmiu mężczyzn, którzy kradli transformatory na terenie kilku powiatów. Swoim działaniem nie tylko pozbawili pobliskich mieszkańców na kilka godzin energii elektrycznej ale spowodowali również straty na ponad 400 tyś. zł. Zatrzymani usłyszeli już zarzuty. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.
Grupa złodziei swoim działaniem obejmowała teren pięciu powiatów: szczecineckiego, drawskiego, białogardzkiego, koszalińskiego i świdwińskiego.
Ośmiu mężczyzn w wieku od 23 do 42 lat współpracowało ze sobą podczas kradzieży elementów miedzianych z transformatorów i włamań do murowanych budynków, w których znajdowały się trafostacje.
W toku prowadzonych czynności i analizy zebranego materiału dowodowego a przede wszystkim dzięki współpracy policjantów z różnych komend powiatowych zatrzymania przeprowadzono w niemal w ciągu dwóch dni.
Najpierw zatrzymano cztery osoby na terenie Szczecinka. Policjanci z miejscowej komendy powiatowej ustalili, że zatrzymana grupa mężczyzn okradła nie mniej niż 16 transformatorów. Straty właściciela oszacowano wtedy na kwotę 320 tyś zł.
Jednym zatrzymanych był mężczyzna, który odpowiedzialny jest za kradzież dwóch urządzeń w powiecie drawskim. Po kradzieży jednego z nich mieszkańcy Ostrowic pozbawieni byli prądu przez kilka godzin. Sprawca wraz z ustalonym wspólnikiem działał w nocy i na terenie niezamieszkałym, co znacznie utrudniało ich zidentyfikowanie.
Kolejne zatrzymania w tej sprawie przeprowadzone zostały na terenie Komendy Powiatowej w Świdwinie. Trzej mieszkańcy gminy Połczyn Zdrój, od lutego demontowali urządzenia z budynków stacji transformatorowej i hydrofornii z terenu całego powiatu. Każdego tygodnia mieszkańców poszczególnych miejscowości spotykała poranna niespodzianka w postaci braku prądu lub wody. Powód "awarii" okazywał się zawsze ten sam, brak transformatora - "bogatego" w miedź i aluminium.
Jak ustalono "pseudo elektrycy" w powiecie świdwińskim dokonali aż ośmiu takich kradzieży. Zatrzymani mężczyźni to 42 i 34 letni bracia i ich 26-letni znajomy. Najstarszy z nich był wcześniej karany za kradzieże.
Siedmiu zatrzymanych usłyszało zarzuty uszkodzenia linii napowietrznej, kradzieży transformatorów i kradzieży z włamaniem. Wszyscy zatrzymani przyznali się do popełnienia przestępstw. Z kradzionych transformatorów pozyskiwali miedź, którą później sprzedawali. Za popełnione przestępstwa sprawcom grozi nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
...
Sam bylem swiadkiem jak dwu kolesi wyciagalo transformator . Z tym ze chyba nieczynny bo go do dzis nie ma . Probowalem zadzwonic do obiektu czy to nie jacys ich ludzie ale nie odbierali to zadzwonilem na policje ale pewnie za pozno . Teraz wiem ze to sa gangi . Czyli wkrotce wpadna . W Łodzi tez zatem tacy sa . Niestety .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:49, 11 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Sprawa odebrania dzieci rodzinie Bajkowskich wraca do I instancji
Krakowski sąd okręgowy uchylił postanowienie o ograniczeniu władzy rodzicielskiej i odebraniu dzieci rodzinie Bajkowskich, przekazując sprawę do ponownego rozpoznania w pierwszej instancji. Do tego czasu dzieci pozostaną w placówce opiekuńczej.
Sąd okręgowy uzasadnił, że w pierwszej instancji rodzice mieli ograniczone prawo do obrony.
30 stycznia krakowski sąd wydał decyzję o ograniczeniu praw rodzicielskich i natychmiastowym odebraniu rodzinie Bajkowskich trójki chłopców oraz umieszczeniu ich w domu dziecka. Orzeczenie, z uwagi na dobro rodziny, zostało utajnione.
Rodzice dzieci złożyli zażalenia zarówno na natychmiastowy tryb wykonalności decyzji, jak i samą decyzję o ograniczeniu praw rodzicielskich i odebraniu dzieci. 20 marca sąd uznał, że decyzja o umieszczeniu dzieci w domu dziecka w trybie natychmiastowym była uzasadniona.
W dniu dzisiejszym sąd rodzinny w wydziale odwoławczym uznał jednak, że postępowanie w sprawie ograniczenia władzy rodzicielskiej i odebrania dzieci jest nieważne. Jak uzasadnił, rodzice nie mieli dostępu do drugiej, uzupełniającej, opinii, na podstawie której sąd podejmował decyzję; przez to ograniczone zostało ich prawo do obrony. Dlatego sąd uchylił to postanowienie i sprawę przekazał do ponownego rozpoznania. Do tego czasu dzieci pozostaną w domu dziecka.
Sprawa toczyła się z wyłączeniem jawności. Z uwagi na nagłośnienie sprawy sąd dopuścił jednak obecność mediów podczas ustnego uzasadnienia swojej decyzji.
Według sądu apelacja rodziców była zasadna. - Natomiast nie ulega dla sądu drugiej instancji najmniejszej nawet wątpliwości, że rodzina państwa Bajkowskich jest rodziną dysfunkcyjną, że w rodzinie tej dochodziło do przemocy, że ta przemoc była odbierana w sposób jednoznacznie krzywdzący przez dzieci - powiedziała w uzasadnieniu sędzia Jadwiga Osuchowa. - Dzieci były świadome tego, że w stosunku do nich stosowana jest przemoc i konsekwencją może być umieszczenie ich w domu dziecka - dodała.
Według sądu nie ulega też wątpliwości, że konieczne było zastosowanie środka zaradczego.
Sąd zwrócił też uwagę na postawę rodziców, a zwłaszcza Bartosza Bajkowskiego. - Sąd Okręgowy przeprowadził szereg czynności, z których wynikało jednoznacznie, że pan Bajkowski absolutnie nie ma świadomości swoich negatywnych zachowań w stosunku do dzieci, że neguje swoje postawy i nie widzi możliwości ani nie chce podjąć współpracy - mówiła sędzia w uzasadnieniu. Zaznaczyła, że dopiero w ostatnich dniach pojawiły się przesłanki świadczące o tym, że ojciec chce podjąć współpracę. - Nawet chce się usunąć z domu, żeby dzieciom, gdyby wróciły, stworzyć odpowiednie warunki - dodała.
Zwróciła także uwagę, że choć rodzice nie pracują zawodowo, nie stawili się na dwa spotkania terapeutyczne, tłumacząc się innymi zobowiązaniami. - Wydaje się sądowi, że opieka nad dziećmi, które są w bardzo trudnej sytuacji psychicznej, również poprzez nagłośnienie sprawy w mediach, jest najważniejsza i nie ma sprawy pilniejszej niż poddanie się przez oboje rodziców psychoterapii - dodał sąd.
- To są bzdury! Nieprawda! Nie było przemocy! Żadnej! Kochamy oboje nasze dzieci, są dla nas najważniejsze w życiu. Chcemy, żeby wyrosły na mądrych, szczęśliwych, odpowiedzialnych ludzi - mówiła dziennikarzom matka chłopców.
- Korzystamy z pomocy specjalisty do spraw pracy socjalnej z rodziną, odbyły się trzy spotkania. Odbyły się dwa spotkania z psychologami z domu dziecka. Do terapeutów nie mamy zaufania, proszę nas zrozumieć, ja odbieram postraszenie nas sądem jako szantaż - mówił z kolei ojciec dzieci.
Organizacje zrzeszone w Krajowym Partnerstwie na Rzecz Ochrony Dzieci Przed Przemocą (KPODP) wystosowały dzisiaj apel do dziennikarzy, aby komentując tę sprawę, wystrzegali się pochopnych sądów. KPODP wyraziło zaniepokojenie medialnymi atakami na terapeutów pracujących z rodziną Bajkowskich i zarzucanie im nadmiernej ingerencji w sprawy rodziny, gdy podjęli podejrzenia o krzywdzeniu dzieci przez rodziców.
Organizacje podkreślają, że przemoc wobec dzieci nie może być środkiem wychowawczym stosowanym przez rodziców i przypominają, że każdy, kto wie o przemocy stosowanej wobec dziecka lub podejrzewa jej występowanie, ma moralny i prawny obowiązek zawiadomienia o tym, zaś profesjonaliści mają prawny obowiązek powiadomienia policji, prokuratury lub sądu rodzinnego, gdy podejrzewają, że dziecko doświadcza przemocy. - Prowadzenie publicznej debaty, w której neguje się prawny obowiązek reagowania na przemoc, może prowadzić do natężenia zjawiska krzywdzenia dzieci i zaniechania ujawniania przypadków przemocy w obawie przed napiętnowaniem - przekonuje KPODP.
Jak pisała "Rzeczpospolita", sąd został powiadomiony o sprawie rodziny przez Krakowski Instytut Psychoterapii w miesiąc po przerwaniu przez rodziców ponadrocznej terapii, na którą sami się zgłosili. Według gazety mimo opinii ze szkoły, że dzieci dobrze się uczą, są zadbane i nic nie wskazuje na to, że w rodzinie jest przemoc, sąd zlecił badanie rodziny przez Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny. Ten ostatecznie uznał, że "rodzice nie zabezpieczają potrzeb psychicznych dzieci"; ojciec ma być dominujący i "górujący nad synami", a w rodzinie "zaburzone są więzi emocjonalne". RODK w opinii końcowej zalecił odebranie dzieci i skierowanie ich do domu dziecka lub rodziny zastępczej. Ojciec przyznał się do stosowania klapsów.
Po publikacjach w mediach sprawą zainteresował się minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który wyznaczył wizytatora do obserwowania sprawy. Do sprawy przystąpił Rzecznik Praw Dziecka oraz krakowska prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie znęcania się ojca nad dziećmi. Zawiadomienie w tej sprawie złożył sąd. W połowie marca ok. 150 osób przeszło przez Kraków w obronie rodziny Bajkowskich.
Krakowski sąd ostrzegał przed pochopnym ocenianiem sprawy. - Chcę zaapelować do mediów i do rodziców, żeby nie wprowadzali w błąd opinii publicznej. Decyzje sądu nie dotyczyły odebrania dzieci za klapsa, to jest absolutna nieprawda" - mówił po oddaleniu zażalenia na natychmiastowy tryb wykonalności rzecznik sądu Waldemar Żurek. Wskazywał, że przy wydawaniu decyzji sąd brał pod uwagę opinie, powody i argumenty oraz jednoznaczne wnioski kilkunastu fachowych osób, które rozpatrywały tę sprawę.
W czwartek 4 kwietnia sejmowe komisje polityki społecznej i rodziny oraz sprawiedliwości i praw człowieka miały zapoznać się z sytuacją rodziny Bajkowskich i działaniami poszczególnych instytucji w jej sprawie. Posiedzenie, zwołane na wniosek grupy posłów, zostało odroczone po tym, jak przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości oraz RPD zwrócili uwagę, że w związku z zaplanowanym na 11 kwietnia posiedzeniem sądu w tej sprawie należałoby się wstrzymać do czasu ostatecznej decyzji sądu.
RPD wyjaśniał, że wgląd w sytuację tej rodziny był konieczny, a terapeuci, składając wniosek do sądu, zrobili to, co trzeba. Zdaniem RPD działania zabezpieczające dzieci były konieczne, ale skierowanie ich do domu dziecka było przedwczesne i nie zostało poprzedzone właściwą analizą materiału dowodowego. Dodał, że wnioskował o zabezpieczenie sytuacji dzieci przez ustanowienie kuratora i podjęcie działań terapeutycznych wobec rodziców.
....
Czekamy na koniec horroru .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:26, 19 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Śmiertelna ofiara wypalania traw
79-letni mieszkaniec Obidowej (woj. małopolskie) zginął podczas wypalania traw na łące. Strażacy apelują do mieszkańców o niewypalanie traw, bo jest to szkodliwe dla środowiska i zabronione prawem.
Zwłoki mężczyzny znaleziono podczas gaszenia pożaru, który objął pół hektara łąki. W tym tygodniu z powodu wypalania traw ranne zostały dwie osoby w powiecie krakowskim i wadowickim.
Strażacy przypominają, że wypalanie traw i nieużytków jest zabronione dwoma ustawami. Grożą za to kary - grzywna a nawet do 10 lat więzienia, jeśli taki pożar stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia wielu osób lub powoduje duże straty.
Wypalanie traw nie użyźnia gleby, natomiast hamuje naturalne procesy gnicia pozostałości roślinnych oraz powoduje niepotrzebną emisję pyłów i gazów do atmosfery.
!!!!
Ludzie opamietajcie sie ! Przeciez jakis pijak moze spac w trawie ! Po co wam to ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:04, 20 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Polacy źle chronią pieniądze i swoje dane
Polacy nie dbają o swoje pieniądze i poufne dane - alarmują eksperci. Hasła i numery PIN, których używamy są banalnie proste i zbyt często podajemy je hakerom i złodziejom na tacy.
Jakub Bojanowski z firmy doradczej Deloitte podkreśla, że wymyślając hasła nie wykazujemy się pomysłowością. Często używamy haseł takich jak: hasło1, hasło2, posługujemy się też imionami i datami urodzin. Takie zabezpiczenia są bardzo szybko rozszyfrowywane przez każdy program łamiący hasła - dodaje.
Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich wskazuje, że jeśli złodziej pozna nasze hasło, często od razu uzyskuje dostęp do wielu miejsc, jak na przykład elektroniczne konto w banku, czy poczta internetowa, ponieważ raz wymyślone hasło używamy w wielu miejscach.
Przemysław Barbrich wskazuje, że wciąż często się zdarza, że numer PIN zapisujemy na karcie kredytowej lub bankomatowej. Warto pamiętać, że jeśli dojdzie do kradzieży i taka niedbałość zostanie klientowi udowodniona, może on nie odzyskać pieniędzy, które stracił przez swoją lekkomyślność.
....
Trudno spamietac mnostwo hasel . Stad strajcie sie trzymac je w domu w jakims sejfie ale tez zaszyfrowane aby w przypadku kradziezy nie mieli latwo bo nie mozna lekcewazyc .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:00, 23 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Po Trójmieście grasuje naciągacz. Namawia ludzi na interesy w... Nigerii
Po Trójmieście grasuje naciągacz! Stanisław T. (50 l.) namawiał ludzi na wysokie pożyczki na poczet interesów w Nigerii. Pani Agnieszka (49 l.) z Gdańska straciła przez niego ponad 600 tys. zł oraz dom!
Gdy w 2010 r. kobieta poznała Stanisława T., wszystko wskazywało na to, że złapała kurę znoszącą złote jaja. Mężczyzna mówił, że inwestuje w preparat, dzieki któremu wydobywa się więcej ropy naftowej. Obiecywał bogactwo w zamian za pożyczkę. Na początku chciał 30 tys. zł. Ale gdy pani Agnieszka dała mu pieniądze, naciągacz szybko zgłosił się po kolejne. – Przekonywał mnie, że sukces jest w zasięgu ręki, ale potrzeba więcej pieniędzy – mówi oszukana. – Nie wiem jak mogłam być tak naiwna. Najpierw oddałam mu wszystkie pieniądze, a w końcu sprzedałam dom.
Oszust wyciągnął jej z kieszeni łącznie ponad milion złotych! Gdy zobaczył, że kobieta nie ma więcej gotówki, zmienił nr telefonu i zaczął jej unikać. – Obecnie nie mam jak spłacić ludzi, od których pożyczyłem pieniądze – mówi Faktowi „przedsiębiorca”. – Gdy tylko odbiję się od dna, oddam wszystko co od nich dostałem - mówi.
...
Trojmiasto ...
50 lat ...
Interesy w Nigerii !?
Donald to znowu ty !!! Nu pagadiiii !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:17, 24 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Nowy rodzaj oszustw finansowych
W "Pulsie Biznesu" czytamy o nowym rodzaju oszustw finansowych. To wyłudzanie pieniędzy przy użyciu kont otwieranych przelewem i fałszywych personaliów.
Internetowe serwisy udzielają pożyczek po dokonaniu symbolicznego przelewu i przesłaniu swoich danych. Korzystają z tego oszuści, którzy wysyłają na przykład e-maile z ofertami pracy. Gdy ktoś na nie odpowie, wykorzystują jego dane do wyłudzenia pożyczki. Oszuści posługują się też fałszywymi numerami PESEL.
Zawiadomienia o przestępstwach trafiły już na policję w kilku miastach. Toczy się około dwustu postępowań. Przestępców jednak trudno schwytać, gdyż szybko przenoszą się na inne konta internetowe i rachunki bankowe.
....
I znowu ! Koniecznie chca do piekla .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:33, 24 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Zawstydzili władze Warszawy - dyplomaci posprzątali warszawski ogród
Ambasador Finlandii Jari Viléna zaprosił kolegów z innych placówek dyplomatycznych i razem posprzątali warszawski ogród, tak zwaną Dolinkę Szwajcarską. - Psie kupy, wśród ozdobnej zieleni, w miejscu, gdzie przychodzą rodzice z dziećmi na spacer to codzienność- mówią mieszkający w okolicy ludzie. Władze dzielnicy tłumaczą się, że mają podpisaną umowę na sprzątanie skweru z jedną z firm.
Ambasador Jari Viléna skrzyknął dyplomatów z Czech, Szwajcarii, Norwegii , USA i Rumunii wzięli do ręki worki na śmieci,grabie i ruszyli do sprzątania. - Mamy teraz taka porę roku, kiedy robi się porządki w ogrodach - tłumaczy całą inicjatywę ambasador Jari Viléna.
- W Finlandii każdy dba o otoczenie- dodaje Viléna. W jego ojczyźnie działa nawet organizacja społeczna, która ma hasło "Jeden śmieć na dzień". - Jeżeli każdy zbierze jeden śmieć na dziennie, będziemy mieli ogromny wpływ na porządek w otoczeniu - mówi.
Zaproszenie do wspólnego sprzątania Dolinki Szwajcarskiej przyjął od ambasadora burmistrz śródmieścia Wojciech Bartelski. Zapewniał, że na co dzień jest tu czysto, a opiekuje się tym jedna z firm. Burmistrz przyszedł posprzątać, żeby dać innym dobry przykład. - Chcę pokazać, że trzeba dbać o przestrzeń publiczną- zaznaczył.
Inne zdanie na temat czystości w Dolince Szwajcarskiej mają mieszkający tam ludzie. Pani Roshwita skarży się na zalegające tam psie odchody. Zastanawia się jaki sens ma to, że co roku sprząta tu "Zieleń Miejska", skoro nikt nie zbiera pozostawionych tu psich kup. - Dobrze, że ambasadorowie coś zrobili, bo miasto nie potrafi tego wyegzekwować - dodaje.
Wszyscy dyplomaci biorący udział w sprzątaniu ogrodu mają w jego okolicy swoje placówki.
W przeszłości W Dolince Szwajcarskiej można było oglądać i posłuchać koncertów Jana Paderewskiego. W czasach współczesnych organizowano tu występy teatrów dziecięcych.
....
W Lodzi tez to tak wyglada . Strach po ciemku chodzic po chodnikach a po trawnikach to by chodzil wariat .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:29, 24 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Luteranie krytykują jedno z zadań na egzaminie gimnazjalnym
W jednym z zadań na egzaminie gimnazjalnym znalazły się treści "niezwykle tendencyjne i utrwalające negatywne myślenie o luteranach" - napisał zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego bp. Jerzy Samiec w liście do minister edukacji Krystyny Szumilas.
Dzisiaj uczniowie III klas gimnazjów zdawali egzamin z wiedzy humanistycznej. W rozwiązywanym przez nich teście z historii i wiedzy o społeczeństwie znalazło się zadanie dotyczące "Mandatu do starostów o zwalczaniu herezji luterańskiej" króla Zygmunta I Starego.
Zacytowano w nim fragment dokumentu brzmiący następująco: "Minęło już kilka lat, gdy z powodu szerzenia się zarazy luterańskiej wydaliśmy mandat, aby zapowiedział wszystkim szeroko dookoła, by nie odważyli się podróżować do Wittenbergi albo do tych miejsc, w których istniałoby jakieś podejrzenie herezji, lub też wysyłać tam swoje dzieci. Ktokolwiek by zaś odważył się książki zarażone zarazą luterańską wwozić lub posługiwać się nimi prywatnie lub publicznie, ten stanie się winnym kary gardła, proskrypcji i utraty wszystkich dóbr".
"Dokument ten opisuje nastawienie do luteranizmu w czasach Reformacji. Wyrwany jednak z kontekstu i nieopatrzony stosownym komentarzem mógł i wzbudził szereg negatywnych emocji. Dotyczyło to zwłaszcza tych gimnazjalistów wyznania luterańskiego, którym na co dzień przychodzi żyć w diasporalnych warunkach. Są oni, ze względu na swą odmienną przynależność wyznaniową, wytykani palcami i zdani niejednokrotnie na niewybredne komentarze" - napisał zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.
Według bp. Samca cytowany fragment dokumentu może takie zachowania pogłębić. "W kontekście nikłej wiedzy na temat innych wyznań, z którą mamy do czynienia w naszym kraju, pobieżne odczytanie fragmentu Mandatu, zwłaszcza w obliczu egzaminacyjnego stresu, może prowadzić do bardzo wielkich skrótów myślowych, utwierdzania stereotypów, wręcz swego rodzaju stygmatyzacji inaczej wyznających czy wierzących" - ocenił.
W liście do minister edukacji biskup zwrócił się z prośbą o uwrażliwienie w przyszłości członków Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, aby dokonując wyboru tekstów czy formułując pytania brali pod uwagę to, w jaki sposób emocjonalnie związani z danym wyznaniem czy religią członkowie poszczególnych Kościołów i religii mogą poczuć się dotknięci. Według bp. Samca wystarczyłoby, by pytanie do cytowanego tekstu źródłowego zamiast: "Władcą, który wystawił cytowany dokument, był ...", brzmiało: "Władcą, który wystawił nietolerancyjny dokument, był ...".
"W dobie podkreślania znaczenia tolerancji takie wyszukiwanie tekstów stanowi, zapewne niezamierzone, ale manipulowanie, na które jako Kościół nie możemy się zgodzić. Z tego powodu wypowiadamy swe stanowcze nie, dla tego rodzaju tekstów w testach gimnazjalnych" - podkreślił zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.
Podpis pod listem - obok biskupa Samca - złożył także generalny wizytator nauczania lekcji religii z ramienia Kościoła luterańskiego ks. Adrian Korczago.
....
Byscie sie wstydzili ! Nie wolno faktow nauczac !
Co innego jak jakis debil nazywa papieza piiii... a co innego jak zabraniaja nauki historii w imie religii.
I absurdem jest ze to byl dokument nietolerancyjny . Wlasnie jest on chluba Polski . Bo herezje zwalczano mowa a nie mordem konfiskata mienia czy wygnaniem . Stad polska tolerancja .
Prosze sie nie kompromitowac bo to wstyd !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:56, 25 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Śmierć na zawodach w piciu wódki
Fakt
Udział w konkursie picia wódki. Mężczyzna duszkiem opróżnił całą butelkę, po czym zmarł w izbie wytrzeźwień. Przegrał zawody i życie.
Zawody odbyły się w małej miejscowości Wawrów (woj. lubuskie) pod miejscowym sklepem. W szranki stanęło kilku mężczyzn, w tym pan Ryszard. Jak mówi świadek, dwóch „zawodników” bez żadnych oporów naraz wypiło po 0,7 litra wódki. – Później wszyscy poszli do domu, tylko po Rysia policja przyjechała i go zabrała – mówi pan Bogumił.
Policję wezwali okoliczni mieszkańcy, bo 63-latek był agresywny. Rozmowy z funkcjonariuszami nic nie dały, dlatego pijany został zabrany do izby wytrzeźwień. Nic nie wskazywało, że to ostatnie chwile życia pana Ryszarda. Lekarz przeprowadził z nim wywiad zdrowotny i mężczyzna trafił na salę. Po 2–3 godzinach przy próbie zbadania trzeźwości okazało się, że mężczyzna nie żyje. Reanimacja nie przywróciła akcji serca.
– Prokuratura wszczęła postępowanie, przeprowadzona została sekcja zwłok – mówi Sławomir Konieczny z lubuskiej policji.
Dawka śmiertelna alkoholu: Mężczyzna (75 kg) może umrzeć mając we krwi 4–5 promili. Kobieta (60 kg) natomiast umrze mając we krwi 4–5 promili. By mieć tyle promili mężczyzna musiałby wypić 0,7–1 l, a kobieta 0,5–0,7 l.
...
Koszmar !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:58, 07 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
ZUS dobiera się do spadków
Otrzymałeś spadek od przedsiębiorcy? Upewnij się, że nie zalegał z płaceniem składek. Jeśli tak, o pieniądze z pewnością upomni się ZUS - pisze "Rzeczpospolita".
Zgodnie z ordynacją podatkową po śmierci przedsiębiorcy zalegającego ze składkami ZUS określi ,kto i w jakim zakresie będzie odpowiadał za ich spłatę. Termin wykonania decyzji to 14 dni od dnia doręczenia.
Spadek nabywamy z mocy ustawy albo testamentu w momencie śmierci spadkodawcy. To tzw. nabycie z mocy prawa. Spadkobierca może przyjąć spadek bez ograniczenia odpowiedzialności za długi bądź z jej ograniczeniem tylko do wartości majątku pozostawionego przez zmarłego (tzw. przyjęcie z dobrodziejstwem inwentarza). Odrzucenie spadku zwalnia z odpowiedzialności za pozostawione należności.
Spadkobiercy odpowiadają tylko za zobowiązania osoby, która zostawiła im majątek, w tym za odsetki za zwłokę oraz za powstałe do dnia śmierci spadkodawcy koszty upomnienia i postępowania egzekucyjnego. Odsetki naliczane są do dnia śmierci spadkodawcy. Wówczas ich naliczanie jest wstrzymane. Zaczynają biec ponownie dopiero po 14 dniach od dnia doręczenia spadkobiercy decyzji określającej zakres jego odpowiedzialności za zaległości spadkowe spadkodawcy.
W przypadku świadczenia, jakim jest zapis, odpowiedzialność zapisobiercy ogranicza się do wartości otrzymanego zapisu (świadczenia majątkowego). Uiszczenie zobowiązania składkowego oznacza, że ograniczy odpowiedzialność spadkobierców.
Zdarzają się jednak sytuacje, w których dziedziczący, mimo iż przyjął spadek i został obciążony za długi składkowe spadkobiercy, ma możliwość uchylenia się od skutków prawnych przyjęcia. Mogą z tego skorzystać także osoby, które nie złożyły żadnego oświadczenia pod wpływem błędu lub groźby. Muszą w tej sprawie udać się jednak do sądu, który potwierdza uchylenie się od skutków prawnych. Spadkobierca powinien wówczas jednoznacznie odpowiedzieć, czy spadek przyjmuje czy odrzuca.
Powyższą sytuację najlepiej obrazuje przykład pana Jana, który prowadził firmę do dnia śmierci. Przez pięć lat nie regulował należności wobec ZUS. Spadek nabył jego syn Antoni, który nie złożył żadnego oświadczenia w ciągu 6 miesięcy. Pozostawione przez pana Jana długi przekraczały wartość pozostawionego przez niego majątku. ZUS obciążył więc odpowiedzialnością za długi pana Antoniego. Może on się uchylić od skutków prawnych niezachowania terminu pod warunkiem pójścia do sądu. Tam musi udowodnić, że czynił starania mające na celu ustalenie, jaki majątek pozostawił ojciec, a mimo to nie dowiedział się o długach, np. zgłosił się do ZUS, gdzie błędnie go poinformowano, że zaległości składkowe są znacznie mniejsze lub nie ma ich w ogóle.
....
Co za bolszewicki umysl wymyslil placenie cudzych dlugow . NAWET NAM NIE ZNANYCH !!! Oczywista rzecza jest placenie do wysokosci spadku .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:24, 17 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Noworodek z Tomaszowa nadal ma 0,5 promila
Chłopczyk, który w chwili urodzenia miał 4,5 promila alkoholu we krwi, czuje się coraz lepiej - podaje RMF FM. Lekarze z Łodzi, którzy opiekują się dzieckiem, poinformowali, że trzydniowy maluch oddycha samodzielnie i już zaczyna jeść przez smoczek. Ostatnie badanie wykazało, że chłopczyk nadal ma pół promila alkoholu we krwi.
- Moim zdaniem, dziecko na 80 procent będzie zupełnie normalne. Tak wygląda, jak większość noworodków - wyjaśnia ordynator Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej w łódzkim szpitalu dziecięcym im. Konopnickiej, prof. Andrzej Piotrowski. Na pewno nie ma w tej chwili cech uszkodzenia mózgu, które byłoby widać gołym okiem, czyli drgawek, wzmożonego napięcia mięśniowego czy przeciwnie - jakiegoś osłabienia napięcia mięśniowego - dodaje.
Na ostateczną ocenę zdrowia chłopczyka z Tomaszowa trzeba będzie zaczekać rok, bo dopiero wtedy będzie wiadomo czy maluch rozwija się prawidłowo.
Pijana matka jest po przesłuchaniu w charakterze świadka. Do tej pory 24-latka nie usłyszała zarzutów, bo prokurator czeka na opinię biegłego-lekarza.
Medyk ma ustalić czy kobieta, która miała ponad dwa i pół promila alkoholu w organizmie, spowodowała swoim działaniem zagrożenie dla życia i zdrowia synka. Chodzi także o jednoznaczną opinię czy za stan, w jakim jest maluch, odpowiada kobieta. Policjanci przesłuchali także partnera kobiety.
....
Tak dzieci dziedzicza zlo po rodzicach . I to nie tylko alkohol . Wszystko ! Rozwodzisz sie ?! Dziecko bedzie mialo zakodowany rozwod w glowie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:23, 27 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Wykurzanie lokatorów
Kulisy operacji "czyszczenia" z lokatorów trzech kamienic, wykupionych w centrum Poznania przez tajemnicze spółki, opisuje "Gazeta Wyborcza".
Grupa osiłków różnymi sposobami nękała lokatorów. Rozbierali dachy, odłączali gaz, dziurawili kanalizację. Zastraszani ludzie wyprowadzali się.
Okazuje się, że za kulisami operacji stał rzeczywisty nabywca kamienic NeoBank, który - za pośrednictwem podstawionych firm - za każdą wyrzuconą z domu rodzinę płacił "czyścicielom" 15 tys. zł.
Sprawą, głośną w latach 2010-11, zajmuje się już sąd.
....
Taki nam k raj zbudowali po 89 .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:46, 27 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Runęła kamienica w Toruniu
Jedna osoba zginęła, a druga została ciężko ranna po zawaleniu się dachu i stropu trzykondygnacyjnego budynku dawnego zakładu produkcyjnego w Toruniu - poinformowała straż i policja. Do zdarzenia doszło przy ulicy Chłopickiego 6.
Do uwolnienia osoby znajdującej się pod gruzami konieczne było sprowadzenie dźwigu, aby podnieść zniszczone elementy dachu i stropu. Jej stan jest ciężki.
Zawalony budynek był pustostanem; dawniej znajdował się tu zakład produkcyjny. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w budynku na ostatnim piętrze znajdowały się dwie osoby. Rzecznik zaznaczył jednak, że są sygnały, że w budynku mogło przebywać więcej ludzi.
Zawalony budynek znajduje się blisko torów kolejowych. Na czas prowadzenia akcji ratowniczej wstrzymano ruch pociągów pomiędzy stacjami Toruń Główny i Toruń Miasto w obawie, że drgania, wywołane ruchem pociągów, mogą spowodować większe zniszczenia i utrudnić dotarcie do poszkodowanej osoby.
W akcji uczestniczy dziewięć zastępów straży pożarnej, grupa ratownictwa wysokogórskiego z Bydgoszczy oraz specjalna grupa poszukiwacza z psami z Gdańska.
Do zdarzenia doszło na krótko przed godziną 11. Straż pożarna informuje, że akcja ratunkowa potrwa jeszcze kilka godzin.
....
Znowu koszmar !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:02, 29 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Śmiertelnie porażony prądem przy kradzieży trakcji w Katowicach-Ligocie
Zwęglone ludzkie zwłoki znaleziono przy przejeździe kolejowym w Katowicach-Ligocie. Wszystko wskazuje, że mężczyzna został porażony prądem podczas kradzieży przewodu trakcyjnego. Policja poszukuje jego wspólników, którzy zabrali łup i uciekli.
Jak podał zespół prasowy śląskiej policji, we wtorek wieczorem system monitorujący przerwy w dopływie prądu wykrył awarię trakcji w rejonie przejazdu kolejowego na ul. Piotrowickiej. Podejrzewając kradzież elementów infrastruktury, na miejsce natychmiast skierowano strażników ochrony kolei.
Funkcjonariusze SOK potwierdzili, że brakuje tam około 300 metrów przewodu trakcji. Podczas oględzin, obok, w trawie, znaleziono całkowicie spalone zwłoki mężczyzny. Wszystko wskazuje na to, że został porażony prądem przy próbie kradzieży przewodu trakcyjnego.
Na miejscu nie było skradzionego przewodu i narzędzi służących do jego przecięcia. Oznacza to, że wspólnicy zmarłego mężczyzny uciekli, zabierając łup - mówią policjanci, którzy teraz poszukują towarzyszy ofiary.
To kolejny przypadek śmiertelnego porażenia prądem przy próbie kradzieży w woj. śląskim. Np. w październiku 2012 r. zginęli dwaj młodzi mężczyźni, którzy w Rudzie Śląskiej próbowali wysypać węgiel z wagonu. Gdy pociąg ruszał, zostali porażeni prądem z sieci trakcyjnej.
We wrześniu 2010 r. w jednej ze stacji transformatorowych w Sosnowcu znaleziono zwłoki 34-latka, który próbował ukraść miedziane elementy stacji.
W lipcu 2010 r. w kanale kablowym rozdzielni energetycznej likwidowanej Huty Jedność znaleziono zwłoki 17-latka z Siemianowic Śląskich, który usiłował ukraść będący pod wysokim napięciem kabel energetyczny. Młody człowiek był wcześniej notowany przez policję m.in. za kradzieże i awantury.
W maju 2010 r. śmiertelnie porażony prądem został 22-letni włamywacz, który usiłował okraść stację transformatorową w Katowicach-Załężu. Włamywacz miał ze sobą sprzęt do odkręcania metalowych elementów transformatora.
>>>>
Nie raz o tym mowilem . Widzicie kare ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:18, 05 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Bójka na Dworcu Centralnym w Warszawie, ochrona nie interweniowała
Na Dworcu Centralnym doszło do pobicia, któremu bezczynnie przyglądali się ochroniarze.
Maciej Szwarczyk z agencji ochrony Zubrzycki, odpowiedzialnej za ochronę Dworca Centralnego tłumaczy, że ochroniarze nie interweniowali podczas bijatyki na dworcu, bo mężczyźni byli kibicami i stanowili zagrożenie.
Katarzyna Mazurkiewicz, rzecznik grupy PKP przekonuje, że dotychczasowa analiza nagrań wskazuje na to, że ochroniarze starali się zapobiec sytuacji i "ochronić od bójki osoby postronne".
Według policji, ochroniarze powinni reagować, ponieważ zagrożone było zdrowie ludzi. Jak powiedział Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji, nie ma żadnych przepisów, które by takiej interwencji zakazywały.
????
Co to ma znaczyc ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:48, 07 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Dzieci Bajkowskich na razie zostaną w domu dziecka
Dzieci państwa Bajkowskich na razie pozostaną domu dziecka. Krakowski sąd, który ponownie zajmuje się sprawą przemocy w rodzinie Bajkowskich, ostateczną decyzję w sprawie przyszłości dzieci przełożył na wtorek.
13-letni bliźniacy i 10-latek od marca są w domu dziecka, bo zdaniem sądu znęcał się nad nimi ojciec. Bartosz Bajkowski zadeklarował, że wyprowadzi się z mieszkania do zakończenia postępowania, aby dzieci mogły wrócić do domu.
Sąd z uwagi na dobro rodziny za zamkniętymi drzwiami przez ponad 10 godzin przesłuchiwał dziś świadków i rodziców.
>>>>
Super sady !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:23, 15 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
W Polsce brakuje ogólnodostępnych toalet
W swoistym międzynarodowym przewodniku po ogólnodostępnych toaletach Polska nie zajmuje wysokiej lokaty. W liczącej ponad 29 tys. pozycji bazie jest zaledwie ok. 150 takich polskich przybytków i większość ma najniższe noty - informuje "Dziennik Polski".
W rozbudowie, stworzonej w 2008 r. przez dwóch studentów z Kolonii, strony [link widoczny dla zalogowanych] może brać udział każdy - dodając kolejne lokalizacje toalet oraz je oceniając w skali od 1 do 6 (gdzie 6 to najniższa klasa, a 1 najwyższa).
Spośród 150 uwzględnionych w zestawieniu takich miejsc w Polsce większość została oceniona bardzo nisko.
Tytuły "złotych klozetów" (1. klasa, najwyższa według użytkowników) otrzymały tylko toalety w Opolu, Dąbrowie Górniczej i Częstochowie. Wysokich standardów nie możemy się natomiast spodziewać w stołecznych toaletach - na 5 ocenianych dwie dostały najniższe noty, a takich turystycznych miast jak Sopot czy Zakopane w ogóle nie ma w spisie - wylicza "DP".
...
No tak niby bzdura ale jakze wazna . Jak upokarza . W Łodzi widzialem meneli w ... bibliotece ! Nie przy ksiazkach a w kiblu ! Jak to potrafili znalezc co trzeba !!! I kultura jednak okazala sie potrzebna ! Ze nie ksiazkowa to juz szczegol . A przed wojna jak wiadomo w tej dziedzinie nastapil olbrzymi postep . Zreszta bezmyslnie wysmiewany przez entelygentow ktorym takie ,,bzdury" nie potrzebne .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:13, 19 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Demonstrowali przeciw symbolowi komunizmu. Ściga ich policja
fot. Norbert Litwiński/Onet
Na początku czerwca kilkunastu mieszkańców Szczecina protestowało pod jednym ze sklepów przeciwko sprzedaży koszulek z wizerunkiem sierpa i młota. Teraz dostali wezwanie na policję - informuje "Radio Szczecin".
Na komendę mają zgłosić się dwie osoby. Obecnie nic im nie grozi, ponieważ zostali wezwani w charakterze świadków, jednak gdyby okazało się, że brali udział w nielegalnym zgromadzeniu, to mogą zostać ukarani grzywną.
Mimo to Wojciech Woźniak, jeden z protestujących, twierdzi, że nie obawia się konsekwencji, bo zgromadzeni nie robili nic złego. A gdyby nawet takowe im groziły, to "wezmą je na klatę". Anna Gembala z Komendy Wojewódzkiej mówi w rozmowie z "Radiem Szczecin", że w celu ustalenia świadków można wykorzystać przykładowo zapis z monitoringu.
Kodeks karny mówi, że za propagandę faszystowskiego lub totalitarnego ustroju państwa grozi kara ograniczenia wolności do dwóch lat.
>>>>
To super ! Witamy w kraju rad zieckim .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:00, 19 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Fiński raport: z hałdy pod Gdańskiem wycieka fosfor, polskie władze zaprzeczają
Raport zlecony przez fińską fundację Johna Nurminena stwierdza, że z hałdy fosfogipsu pod Gdańskiem w dużej ilości wycieka do Morza Bałtyckiego fosfor. Polski Główny Inspektor Ochrony Środowiska zaprzecza, jakoby dochodziło do tak poważnego zanieczyszczenia.
Fińscy eksperci pobrali z wody w okolicy hałdy w miejscowości Wiślinka pod Gdańskiem próbki, które przebadali w laboratorium w Helsinkach. Według ich wyliczeń z tego miejsca do wód Morza Bałtyckiego przedostaje się do 540 ton fosforu rocznie.
- To jest ogromna ilość. To jakby odprowadzać do morza nieoczyszczone ścieki od pół miliona mieszkańców - twierdzi Marjukka Porvari z fundacji Johna Nurminena. Wyjaśnia, że fosfor przyczynia się do eutrofizacji Morza Batyckiego, a proces ten jest zauważalny w postaci zakwitu sinic czy glonów.
Niepokojące informacje o wycieku fosforu do Morza Bałtyckiego od soboty podawane są przez główną fińską gazetę "Helsingin Sanomat". W komentarzach podkreśla się, że polskie władze w niedostateczny sposób radzą sobie z problemem zamkniętego w 2009 roku wysypiska opadów po produkcji nawozów w Wiślince. Fiński minister środowiska Ville Niinistoe zapowiedział w rozmowie z telewizją YLE, że sprawę poruszy w tym tygodniu ze swoim polskim odpowiednikiem.
Główny Inspektor Ochrony Środowiska Andrzej Jagusiewicz, który od poniedziałku w Helsinkach uczestniczy w dwudniowym spotkaniu HELCOM (Komisja Ochrony Środowiska Morskiego Bałtyku), w rozmowie z PAP odrzuca zarzuty fińskich ekspertów. Zapewnia, że hałda jest zabezpieczona, sytuacja monitorowana, a do wyników mają dostęp zagraniczni partnerzy. - Według naszych badań w okolicy Wiślinki jest nieco podwyższony poziom fosforanów i kadmu, jednak tamtejsze wody nie przedostają się do Bałtyku - mówi. - Być może dochodzi do wycieków, ale tylko w okresie intensywnych opadów deszczu.
Według Jagusiewicza sytuacja w Wiślince była przedmiotem rozmów w Helsinkach. - Postanowiliśmy, że teren będą badać polscy i fińscy eksperci; nie może być żadnych wątpliwości - powiedział Główny Inspektor Ochrony Środowiska.
Fińska fundacja Johna Nurminena, na której zlecenie zbadano hałdę w Wiślince, zajmuje się ochroną wód Morza Bałtyckiego, jej program Czysty Bałtyk finansuje m.in. obecny w Polsce fiński koncern Fortum. - Fundacja Nurminena wspiera fińskie technologie; chce abyśmy je stosowali - podkreśla Jagusiewicz.
Hałda fosfogipsu w Wiślince funkcjonowała w latach 1972-2009, należy do Gdańskich Zakładów Nawozów Fosforowych "Fosfory" Sp. z.o.o. Znajduje się w odległości 50 m. od rzeki Martwa Wisła oraz 3 km od Zatoki Gdańskiej.
Oprócz hałdy w Wiślince fińscy eksperci badali również inne podobne składowisko, w Policach, nieopodal Odry. Tam jednak nie uznano sytuacji za alarmującą.
>>>>
Co tam sie wyrabia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:52, 24 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Łódź: uciekający przed policją pijany kierowca potrącił kobietę z wózkiem
Uciekający przed policją kierowca w centrum Łodzi potrącił kobietę prowadzącą po chodniku wózek z rocznym dzieckiem. Kobieta zmarła w trakcie reanimacji. Dziecko trafiło do szpitala; jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Sprawca wypadku był pijany.
Do tragedii doszło u zbiegu ulic Wschodniej i Rewolucji; sprawca uciekał tędy przed pościgiem policji, która przed godz. 19 otrzymała informację, że na ul. Nowomiejskiej czerwonym mercedesem jedzie pijany mężczyzna.
- Funkcjonariusze szybko wyłapali pojazd na ul. Pomorskiej, jednak kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Skręcił w ul. Wschodnią i uciekał nią pod prąd. Skręcając w ul. Pomorską stracił panowanie nad pojazdem i wjechał na chodnik, którym szła młoda kobieta z rocznym dzieckiem w wózku - powiedziała Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Uderzona przez samochód kobieta zmarła w karetce, w drodze do szpitala. Dziecko nie doznało poważniejszych obrażeń, ale zostało przewiezione do szpitala przy ul. Spornej.
Sprawca wypadku trafił w ręce policji u zbiegu ulic POW i Narutowicza, gdzie również stracił panowanie nad samochodem, "skosił" barierki i zatrzymał się na znaku drogowym. Jego stan wskazuje na spożycie alkoholu. Nie jest wykluczone, że używał również innych środków odurzających. Zostanie to ustalone po badaniu krwi.
>>>>
I tak jedno zlo rodzi kolejne ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:24, 26 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Sprawa Kory o 3 g marihuany warunkowo umorzona
Sprawa wokalistki Olgi J. - Kory, oskarżonej o posiadanie blisko 3 g marihuany, została warunkowo umorzona; okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości, a wina i społeczna szkodliwość czynu nie była znaczna - uznał wczoraj Sąd Rejonowy Warszawa-Żoliborz.
O skierowaniu tej sprawy na posiedzenie w celu jej warunkowego umorzenia zdecydował sam sąd, z urzędu. Obrońca oskarżonej mec. Grzegorz Majewski złożył wniosek dalej idący - chciał, aby sąd umorzył sprawę, ale ze stwierdzeniem, że brak jest dowodów na popełnienie przez Olgę J. przestępstwa posiadania narkotyków.
Jak mówił adwokat, w aktach sprawy jest list do prokuratury Kamila Sipowicza, życiowego partnera Olgi J., w którym napisał, że konopie należały do niego. W mediach twierdził, że potrzebował ich do prowadzonych badań, a Kora o niczym nie wiedziała.
Sędzia Rafał Waszkiewicz wniosku obrońcy o umorzenie sprawy z powodu braku dowodów na popełnienie przestępstwa nie uwzględnił. Jak mówił, okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości i nie mogą doprowadzić do stwierdzenia braku wystarczających dowodów. "Jest duże prawdopodobieństwo, że oskarżona dopuściła się zarzuconego jej czynu" - powiedział sędzia.
W tej sytuacji powrócono do pierwotnego wniosku, o warunkowe umorzenie sprawy. Taka formuła jest stosowana, gdy sąd stwierdza, że okoliczności zdarzenia nie budzą wątpliwości, a wina sprawcy i stopień społecznej szkodliwości czynu "nie są znaczne" i można założyć, że sprawca nie popełni ponownie przestępstwa. Skutkiem takiego rozstrzygnięcia jest to, że oskarżony, którego wina została potwierdzona, nie figuruje jednak w rejestrze skazanych.
Postępowanie jest umarzane na określany przez sąd okres próby. Majewski zaproponował, aby w tej sprawie sąd umorzył postępowanie na roczny okres próby i nakazał Korze zapłatę 2 tys. zł na Monar.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Żoliborz (na posiedzeniu nie było nikogo z tej prokuratury) wniosła na piśmie do sądu o ustalenie dwuletniego okresu próby i zapłaty 5 tys. zł.
Sąd postanowił warunkowo umorzyć proces na roczny okres próby. Kora ma też zapłacić 5 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz ponieść koszty procesu.
Olga J., znana jako Kora, została zatrzymana przez warszawską policję do wyjaśnienia w czerwcu zeszłego roku, bo w paczce nadesłanej na jej adres celnicy znaleźli marihuanę (przesyłkę zaadresowano na jej psa o imieniu Ramona). W jej domu znaleziono wtedy ok. 3 gramów narkotyku. Postawiono jej zarzuty i zwolniono. Sprawę przesyłki dla Ramony prokuratura prawomocnie umorzyła.
Akt oskarżenia ws. 3 gramów marihuany trafił do Sądu Rejonowego Warszawa-Żoliborz.
W myśl ustawy antynarkotykowej za posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowych grozi do 3 lat więzienia, ale w przypadkach mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Gdyby udowodniono komuś posiadanie znacznej ilości narkotyków, groziłoby mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Początkowo sąd ten zwrócił sprawę prokuraturze w celu uzupełnienia braków postępowania. Sąd chciał m.in., by Korę przebadano psychiatrycznie. Zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii obowiązkowe jest też sporządzenie przez specjalistę wywiadu, czyli rozmowy z oskarżonym na temat środków, których dotyczy sprawa.
Prokuratura odwołała się od decyzji sądu o zwróceniu jej sprawy, w efekcie czego warszawski sąd okręgowy uchylił tę decyzję i sprawa ostatecznie trafiła na wokandę żoliborskiego sądu. SO ocenił, iż wątpliwości SR co do poczytalności oskarżonej nie były oczywiste, bo ona sama mówiła, że nie jest uzależniona. "SR oparł swe domniemania w tej kwestii jedynie na publikacjach prasowych, a to nie jest wystarczające" - tłumaczono wtedy.
>>>>
Kora jest niepoczytalna przeciez to widac od razu . Sady cos nie maja w Polsce o tym pojecia ze istnieja osoby nieodpowiedzialne za czyny .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:10, 27 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Coraz mniej dzieci wyjeżdża na wakacje
Aż 43 proc. dzieci w wieku szkolnym zostało w ub.r. w domach (badanie CBOS). Kolejne 13 proc. rodzin mogło sobie pozwolić na tygodniowy wypoczynek tylko dla jednego dziecka. Tegoroczne prognozy są równie pesymistyczne, alarmuje "Metro".
Prawie połowa Polaków nie wyjedzie na urlop, bo ich na to nie stać (wg badania Mondial Assistance). Dlatego coraz ważniejsze stają się bezpłatne zajęcia, organizowane w miastach dla dzieci. To dla wielu z nich szansa na wyjście do kina, na basen, spacer czy ciekawe zajęcia.
Warszawa na "Lato w mieście" wyda w tym roku 8,6 mln zł. Inne miasta też organizują dzieciom zajęcia, choć na znacznie mniejszą skalę. Gdańsk np. wyda 186 tys. zł na akcję w 24 szkołach i placówkach oświatowych. Po raz pierwszy zapłaci Kraków, ale tylko 2 mln zł. W ub. roku urzędnicy zaproponowali nauczycielom, by opiekowali się uczniami w wakacje za darmo. Nie wypaliło. W tym roku obiecali im za godzinę 28 zł brutto (normalnie: 40 zł). Liczyli, że przyciągną setki szkół, przyciągnęli 60 podstawówek i gimnazjów.
>>>
Wielki cyfilizcyjny skok ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:38, 27 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Reforma śmieciowa: uwaga na oszustów, którzy chcą wymierzyć mieszkanie
Już od pierwszego lipca wszystkich mieszkańców Gdańska obowiązywać będą nowe zasady rozliczania odpadów komunalnych. Po złożeniu do ZDiZ deklaracji śmieciowej powinniśmy czekać, aż odpowiedzialna za nasz rejon firma dostarczy kubły na śmieci. Nie wpuszczajmy do mieszkań osób, które podają się za miejskich urzędników chcących wymierzyć mieszkanie - to oszuści, którzy mogą nas okraść.
Jak się okazuje proces wprowadzania reformy śmieciowej to świetny pretekst do działania dla złodziei. Gdański Zarząd Dróg i Zieleni uczula na osoby podające się za urzędników, które pukają bezpośrednio do poszczególnych mieszkań.
- Chcą dostać się do mieszkania po to, by je wymierzyć. Mówią, że chcą sprawdzić, czy powierzchnia lokalu jest zgodna z danymi podanymi w deklaracji - mówi Mieczysław Kotłowski, szef ZDiZ w Gdańsku.
Tymczasem ZDiZ całkowicie odcina się od tego typu akcji i zapewnia, że miasto nie prowadzi tego typu działań.
O procederze urzędnicy dowiedzieli się od mieszkanki ul. Abrahama, która przyjechała do siedziby ZDiZ, by osobiście sprawdzić, czy miasto rzeczywiście wysyła swoich przedstawicieli, by sprawdzali metraż.
- Mieszkanka Oliwy mówiła, że fałszywi urzędnicy zapukali do niej i do jej sąsiadów, ale nie wykluczamy, że może być więcej takich przypadków. Oszuści wytypowali tę dzielnicę najprawdopodobniej dlatego, bo mieszka tam wiele starszych ludzi, siłą rzeczy mniej czujnych - tłumaczy Katarzyna Kaczmarek, rzecznik ZDiZ.
Na razie ZDiZ bada sprawę i czeka na dalsze zgłoszenia tego typu.
- Jeśli będziemy podejmować w tym celu jakieś działania, na pewno to ogłosimy - zapewnia dyrektor Kotłowski.
...
Tacy tez grasuja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:18, 29 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Zaczyna się rewitalizacja. Szwed zainwestuje miliony w szczecińskie kamienice
Pierwsze umowy ze szwedzkim przedsiębiorcą zostały podpisane. Dotyczą na razie połowy kamienic, do remontu których zobowiązał się. Nie ma wśród nich przyszłego hotelu - informuje portal mmszczecin.pl.
Można powiedzieć, że po długich oczekiwaniach i wcześniejszych zapowiedziach ruszy wreszcie modernizacja Starówki Jagiellonów. W czwartek w kancelarii notarialnej została podpisana umowa między SCR, a szwedzkim inwestorem Magnusem Isakssonem na remont trzech z sześciu pierwszych kamienic.
- Umowa obejmuje lokale mieszkalne w kamienicach przy ulicy Śląskiej nr 45,46 i 48, łącznie 17 mieszkań, czterech oficyn oraz strychów i piwnic należących już do wspólnot mieszkaniowych - wyjaśnia Aleksandra Madera z SCR.
Umowa miedzy SCR a Szwedem na renowację została podpisana dokładnie 28 czerwca ubiegłego roku. SCR, pomny różnych przypadków z inwestorami, zabezpieczył się co do zobowiązań inwestora. Zawarto postanowienie, że w ciągu 12 miesięcy Szwed musi wskazać pierwsze trzy kamienice, na których rozpoczną się prace.
Jak widać, zrobił to dokładnie w ostatni dzień. I nie bez przyczyny. Praktycznie nie miał wyjścia, jako że w umowie było dodatkowa klauzula stanowiąca, że jeżeli tego nie uczyni, to SCR sam wskaże pierwsze kamienice do remontu.
W trakcie tych 12 miesięcy próbowaliśmy uzyskać od Szweda informacje, dlaczego zwleka z remontem, ale nigdy nie odpowiadał. Teraz podpisano 36-stronicowy akt notarialny. Nadal jednak nie wiadomo (odmawia tego zarówno SCR, jak i inwestor), za jaką kwotę budynki zostaną sprzedane. Jedno tylko wiadomo, że rewitalizacja budynków ma być przeprowadzona w okresie trzech lat, a po tym Szwed stanie się ich właścicielem.
Inwestora czeka jeszcze rewitalizacja kamienic przy ulicy Śląskiej 47 oraz Obrońców Stalingradu 12 i 13.
!!!!
To jeszcze takie nazwy ulic strasza !? Co za cymbaly tam rzadza !
Budynki frontowe od strony ul. Śląskiej będą wyremontowane, natomiast oficynowe wyburzone. W kamienicach przy ul. Obrońców Stalingradu ma powstać hotel, przynajmniej trzygwiazdkowy lub apartamentowiec przeznaczony na wynajem o porównywalnym standardzie.
Łącznie inwestycja ma kosztować, jak zapowiadał to na konferencji prasowej szwedzki inwestor, około 60-100 mln zł, a całość prac ma być zamknięta w okresie od 5 do 6 lat. Ma je prowadzić polska spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, z siedzibą i administracją w Szczecinie, w której właścicielem większościowym będzie grupa inwestorów współpracujących z Magnusem Isakssonem.
Andrzej Szkocki/"MM Szczecin"
....
Zaraz ! On to robi na wlasny koszt ?! A urzedasi mu jakies kruczki robia . Kijami obic chamow to prawda ! Jak robi nam prezent to trzeba z szacunkiem !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:59, 01 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Zdesperowani mieszkańcy bloków przy ul. Dmowskiego w Łomży szukają ratunku u radnych
- Mieszkam tu od dziecka i ja miałam się gdzie bawić, ale moje dzieci już nie - przyznaje rozżalona Agnieszka Trzaska, mieszkanka bloku przy Dmowskiego w Łomży. - Dzieci z tego osiedla do dyspozycji mają jedynie zdewastowaną piaskownicę i ławkę. Mieszkańcy mają już dość czekania i postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
Przedstawiciele wspólnot, które w większości są właścicielami wspomnianych bloków, przyszli na środową sesję Rady Miasta Łomża, by o pomoc prosić i radnych, i prezydenta.
Zapomniana dzielnica
- Chcemy aby teren wokół naszych bloków był zagospodarowany - tłumaczyła radnym Barbara Komorowska, która zabrała głos w imieniu mieszkańców. - MPGKiM, a dokładnie dyrektor Arkadiusz Kułaga twierdzi, że sami powinniśmy to zrobić, ale my, jako wspólnota, nie jesteśmy właścicielami tych terenów, tylko miasto.
Chodzi o tereny zielone między blokami. Tu z powodzeniem można zrobić nie tylko plac zabaw, ale po drugiej stronie bloku nr 2, nawet boisko do gry w piłkę.
- Dziś nasze dzieci nie mają się gdzie podziać - alarmują rodzice. - Cała ta dzielnica jest zapomniana przez miasto. Najbliższy plac zabaw jest aż przy Wojska Polskiego.
Obecny na sesji prezydent zapewnił mieszkańców, że przyjrzy się ich sprawie. I zapowiedział, że spotka się z dyrektorem MPGKiM, aby pomóc w rozwiązaniu tej trudnej sytuacji.
Chodnik już w tym roku
A mieszkańcy nie ukrywają, że jest to dla nich bardzo ważne.
- Dwa tygodnie temu zdemontowano tu ostatnią drabinkę, bo podobno nie spełniała norm unijnych - dodaje Eryk Migew, także mieszkający przy Dmowskiego. - Teraz to już tu nic nie ma. Tylko ta piaskownica.
Arkadiusz Kułaga, dyrektor MPGKiM przyznaje, że drabinka została zdemontowana, bo zagrażała bezpieczeństwu.
- Trzeba być ostrożnym w takich sytuacjach, bo gdyby coś komuś się stało na tej drabince, to odpowiadam za to karnie - tłumaczy.
Jednocześnie, gdy dowiaduje się od nas, że istniejąca tam piaskownica, z której wystają gwoździe też jest niebezpieczna, zapewnia:
- Jeszcze dziś (w czwartek przyp. red.) wyślę tam pracownika, by usunął usterkę - zapowiada. - Poza tym w przyszłym tygodniu zapadnie decyzja co do usunięcia zniszczonego asfaltu po dawnym boisku.
Na ten nieużyteczny kawałek asfaltu też narzekają mieszkańcy. Ale to nie jedyne zmartwienie mieszkańców zapomnianej dzielnicy.
- Nawet na obrzeżach miast wymienia się chodniki, kostkę brukową, a u nas nogi można połamać - wskazuje pani Alicja. - Mało tego, po każdym deszczu stoi tu woda. Przejść nie można. Parking i śmietniki też pozostawiają wiele do życzenia.
- Z roku na rok nam obiecują i nic z tego nie wynika - dodaje drugi sąsiad.
Na wtorkową sesję dyrektor MPGKiM złożyło pismo do prezydenta o przesunięcie środków finansowych na remont chodników m.in. przy ul. Dmowskiego. Koszt tej inwestycji jest szacowany na 85 tys. zł.
- Udało nam się zaoszczędzić ok. 100 tys. zł na budowie innych chodników, dlatego podpisuję ten wniosek do realizacji - poinformował w środę radnych Mieczysław Czerniawski, prezydent Łomży.Oznacza to, że jeszcze w tym roku mieszkańcy bloków przy Dmowskiego doczekają się nowych, równych chodników. Na plac zabaw muszą jeszcze poczekać. Do sprawy z pewnością wrócimy.
Karolina Patalan-Brzostowska / wspolczesna.pl
>>>>
Wprost super !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136619
Przeczytał: 63 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:33, 02 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
MSZ: Polska nie ma interesu w udzieleniu azylu Edwardowi Snowdenowi
Snowden złożył prośbę o azyl polityczny w Polsce. Polski MSZ oświadczył jednak, że nie mamy interesu w udzieleniu mu azylu. Tymczasem Amerykanin zrezygnował z planów pozostania w Rosji; powodem tej rezygnacji są warunki azylu postawione przez Putina.
Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski potwierdził na swoim Twitterze, że "wpłynęło pismo, które nie spełnia warunków formalnych podania o azyl" (brak m. in. dokumentów i paszportu). "Ale nawet gdyby spełniło, nie dam pozytywnej rekomendacji" - zastrzegł.
Rzecznik MSZ Marcin Bosacki na konferencji prasowej odniósł się do słów Radosława Sikorskiego i zaznaczył, że Polska nie ma interesu, by przyznawać azyl Snowdenowi. - Udziela się go, gdy przemawia za tym ważny interes RP. Pan minister tak nie uważa - stwierdził, cytowany przez TVN24.
>>>>
No tak USAlizusizm ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|