Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Katastrofa cywilizacyjna w Polsce!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 70, 71, 72  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:03, 30 Maj 2012    Temat postu:

Oszukani przy skupie bydła na pół miliona złotych

Oszu­ki­wa­li przy sku­pie bydła. Fik­cyj­na firma ofe­ro­wa­ła wyż­sze ceny skupu żywca niż ceny ryn­ko­we. Wy­so­kość strat oszu­ka­nych rol­ni­ków z Ma­ło­pol­ski i woj. świę­to­krzy­skie­go sięga pół mi­lio­na.

W marcu do Ko­men­dy Po­wia­to­wej Po­li­cji w Pro­szo­wi­cach za­czę­li zgła­szać się oko­licz­ni rol­ni­cy in­for­mu­jąc, że zo­sta­li oszu­ka­ni. Po­krzyw­dze­ni jakiś czas temu sprze­da­li swoje bydło przed­sta­wi­cie­lom pew­nej firmy, która ofe­ro­wa­ła bar­dzo ko­rzyst­ne ceny za ży­wiec.

Było tylko jedno za­strze­że­nie - za­pła­ta nie była go­tów­ko­wą, miała zo­stać prze­la­na rol­ni­kom na ich ra­chu­nek w ter­mi­nie 14 dni. Oczy­wi­ście za sprze­da­ne bydło pie­nią­dze nigdy nie wpły­nę­ły.

W ciągu kilku ty­go­dni do ko­men­dy zgło­si­ło się kil­ku­na­stu po­krzyw­dzo­nych. Po­li­cjan­ci pro­wa­dzą­cy po­stę­po­wa­nie usta­li­li, że rów­nież w po­wie­cie ka­zi­mier­skim oraz bu­skim do­cho­dzi­ło do po­dob­nych oszustw. Wszyst­kie te spra­wy po­łą­czo­no. Jak usta­lo­no, w prze­stęp­czy pro­ce­der za­an­ga­żo­wa­ne było kil­ka­na­ście osób.

Sche­mat dzia­ła­nia był pro­sty. Prze­stęp­cy na­wią­za­li kon­tak­ty z oso­ba­mi na te­re­nie gmin po­sia­da­ją­cy­mi wie­dzę o rol­ni­kach, któ­rzy chcie­li sprze­dać bydło.

Prze­ka­zy­wa­li im in­for­ma­cję, że ich mo­co­daw­ca ofe­ru­je wyż­szą cenę, oraz że po­trze­bu­je każdą ilość bydła. Wy­ko­rzy­stu­jąc za­ufa­nie rol­ni­ków do "swo­ich", szyb­ko zna­leź­li chęt­nych.

Sprze­da­ją­cy otrzy­my­wa­li ra­chun­ki i fak­tu­ry z od­ro­czo­nym ter­mi­nem płat­no­ści. Jak usta­lo­no "mo­co­daw­ca" to była fik­cyj­na osoba, na którą wy­sta­wio­ne były pie­cząt­ki i do­ku­men­ty nie­zbęd­ne do skupu żywca. Po­krzyw­dzo­nych w tej spra­wie jest kil­ka­dzie­siąt osób i nadal zgła­sza­ją się po­krzyw­dze­ni. Rol­ni­cy zo­sta­li oszu­ka­ni na kwotę prze­wyż­sza­ją­cą 500.000 zł.

Po­li­cja za­trzy­ma­ła już jed­ne­go ze spraw­ców, któ­re­mu przed­sta­wio­no za­rzu­ty fał­szo­wa­nia do­ku­men­tów, a dwóch in­nych or­ga­ni­za­to­rów jesz­cze ukry­wa się.

>>>>

I znow ohyda...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:53, 01 Cze 2012    Temat postu:

W obronie dziennikarzy Superstacji.

W związku z informacjami o kolejnych pobiciach dziennikarzy Superstacji, do których dochodziło w okolicach redakcji, Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP zwróciło się do Komendanta Głównego Policji z apelem o ochronę dziennikarzy tej stacji i ustalenie sprawców pobić - czytamy na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Najprawdopodobniej pobicia mają charakter rabunkowy i chuligański. Pobici dziennikarze mieli być zbywani przez funkcjonariuszy. Zajścia uzasadniano "specyfiką okolicy" warszawskiej Pragi, gdzie znajduje się redakcja. Dziennikarze domagają się ochrony obszaru, na którym mieści się stacja, a także doprowadzenie do ustalenia i postawienia w stan oskarżenia sprawców dotychczasowych pobić - czytamy w piśmie skierowanym do KGP.

>>>>

No nie ! Takie numery nie moga sie dziac !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:49, 02 Cze 2012    Temat postu:

Postawili słupki, bo ktoś ukradł wszystkie pokrywy

- Dlaczego na ulicy Chmielewskiego nadal brakuje studzienek, a w zamian stoją słupki – pyta zdenerwowany czytelnik portalu Moje Miasto Szczecin.

Na początku maja w rejonie ulic Kolumba i Chmielewskiego zniknęły pokrywy studzienek i kratki z wpustów kanalizacyjnych.

Miejsca, w których brakuje pokryw i kratek zostały zabezpieczone pachołkami. Nasz Czytelnik zauważył, że od tego czasu minęło już sporo czasu, a braków nie uzupełniono.

– Minęło już ładnych parę tygodni, a studzienek nadal jak nie było, tak nie ma – mówi pan Piotr, który skontaktował się z naszą redakcją. – Przecież ktoś może wpaść do włazu i wówczas będzie nieciekawie. Naliczyłem, że na ulicy Chmielewskiego brakuje przynajmniej siedem pokryw.

Uwagi Czytelnika zgłosiliśmy do Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Okazuje się, że takie kradzieże zdarzają się coraz częściej.

W ubiegłym roku ZWiK wydał na nowe pokrywy do studzienek 173 tys. zł. Jak szacuje firma, połowa tych kosztów wynikała z kradzieży. W tym roku ZWiK musiał wymienić studzienki za około 50 tys. zł.

– Złodzieje wynoszą pokrywy, by później sprzedać je z zyskiem. Bywa, że po kontrolach skupów złomu udaje się odzyskać część skradzionych rzeczy – zauważa Tomasz Makowski ze ZWiK-u. – Niestety, bardzo często złodzieje tłuką elementy na kawałki, wtedy przepadają one bezpowrotnie.

Od kilku lat ZWiK wymienia pokrywy i kratki na takie, które nie zawierają metalu. Niestety, w mieście jest tych kratek dziesiątki tysięcy. Złodzieje doskonale wiedzą, które zostały już wymienione – kradną tylko te, które mogą oddać do skupu złomu.

– A skupy nie powinny przyjmować takich elementów – twierdzi Tomasz Makowski. – Każdy chce jednek zrobić interes. Żeby przeciwdziałać kradzieżom współpracujemy z dużymi skupami złomu i strażą miejską. Szczególnie uważamy na skupy, które są otwarte całą dobę. Bo złodzeje przynoszą kratki najczęściej nocą.

W tej chwili w magazynie ZWiK są 54 kratki do spustów ulicznych i ponad 60 okrągłych pokryw. Są wykonane z polimerobetonu, a więc z materiału, który jest wytrzymały, a jednocześnie nie przedstawia żadnej wartości dla złomiarzy. Jednak potrzebne są także kratki „typu niemieckiego”, które trzeba odlewać na zamówienie.

– Mają inny profil i wymiary niż standardowe. Zamawiamy je w małej odlewni w Kielcach – tłumaczy Tomasz Makowski. – Tylko niewielkie zakłady wykonują takie kratki, bo są to serie zamawiane po kilkadziesiąt sztuk.

Uzyskaliśmy obietnicę, że braki w studzienkach będą uzupełnione do końca przyszłego tygodnia.

>>>>

Niestety zdziczenie jest . Trzeba wszystko betonowac ,,, Zreszt to jest nalog . Jesli potrafia spuscic wode ze stawu i RYBY krasc !!! Nie wiem ile kosztuje kilo ryb w hurtowni i jaki jest koszt przedsiewziecia typu kradziz ryb i jaki zysk na nim ale nie sadze aby to bylo oplaclane . Albo przed swietami gdy handalrze przywoza fury choinek i wykladaja cale place potrafia wyciac wam choinke z ogrodka i ukrasc ! To jest niewtpliwie nalog . Bo z ojcem chodzi wycinac choinki przed swietami jak mieszkal pod lasem to teraz musi tez przed swietami wyciac a ze mieszka w Lodzi no to las daleko ale ogrodki blisko . Odruch Pawlowa ... Diabel namacil w glowie i sie bezmyslnie kradnie ...


fot. Sebastian Wołosz/ Moje Miasto Szczecin


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:44, 02 Cze 2012    Temat postu:

Rzeczpospolita": liczba zaginionych dzieci od kilku lat systematycznie rośnie.

Liczba zaginionych dzieci od kilku lat systematycznie rośnie. W 2010 r. było ich 3469, rok później - już 4330, czyli o blisko 30% więcej. Ten rok - jak pokazują pierwsze miesiące - może być jeszcze gorszy - czytamy "Rzeczpospolitej".

- Małe dzieci, które w zdecydowanej większości odnajdują się w ciągu kilku dni, najczęściej giną z powodu braku dostatecznej opieki ze strony rodziców. W przypadku nastolatków często powodem zaginięcia są ucieczki - powiedziała gazecie Grażyna Puchalska z KG Policji.

O ile zdecydowana większość dzieci i nastolatków się odnajduje, to jest kategoria, która nie mieści się w typowych zaginięciach: porwanie, za którym stoi jeden z rodziców. W tym przypadku kontakt z dzieckiem rodzic traci na lata. Takich sytuacji niepokojąco przybywa. W ub. roku było ich 28; w tym - już 19.

- Na taki krok ludzie decydują się w sytuacji eskalacji konfliktu, kiedy po rozstaniu rodzice nie potrafią dojść do porozumienia, przy kim ma zostać dziecko - twierdzi Zuzanna Ziajko z fundacji Itaka, angażującej się w poszukiwania takich dzieci i mediacje między skłóconymi rodzicami.

>>>>

Koszmar ! Co sie dzieje ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:59, 04 Cze 2012    Temat postu:

Policjant zastrzelił żonę, córkę i siebie. "Jesteśmy zszokowani"

Rodzinna tragedia w Jastrzębiu-Zdroju na Śląsku. W jednym z mieszkań znaleziono ciało 41-letniego policjanta, jego 40-letniej żony i ich 14-letniej córki. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna najpierw mógł zabić swoją żonę i córkę, a potem odebrał sobie życie. - Nie znaleźliśmy wstępnie żadnych śladów, które mogłyby sugerować, że mogą być w to zamieszane inne osoby - mówi RMF FM Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji.

Rafał Biczysko ze śląskiej policji powiedział, że przed południem do dyżurnego jastrzębskiej komendy zgłosiła się kobieta. Poinformowała, że nie może nawiązać kontaktu ze swoją koleżanką z pracy - żoną policjanta miejscowej jednostki.

Po nieudanej próbie skontaktowania się z funkcjonariuszem, pod drzwi jego mieszkania wezwano straż pożarną. Strażacy pomogli policjantom sforsować drzwi.

W środku były zwłoki mężczyzny oraz ciała jego 40-letniej żony i 14-letniej córki. Na miejsce przybyła pomoc medyczna oraz prokuratorzy z Jastrzębia-Zdroju, którzy kierują teraz działaniami - powiedział Biczysko.

Jak mówią policjanci, wstępne informacje wskazują, że mężczyzna mógł popełnić samobójstwo, a wcześniej pozbawić życia swoją żonę i córkę. Nieznane są motywy, jakimi mógł się kierować.

Policja nie chce na razie ujawniać szczegółów dramatu. Poinformowano jedynie, że mężczyzna się powiesił. Nie wiadomo natomiast, jak zginęły córka i jej matka.

- Wszyscy jesteśmy zszokowani. Nic nie zapowiadało tragedii. To był policjant z długim stażem, mający dobrą opinię, nagradzany. Nic nie wiemy też na razie np. o problemach rodzinnych czy długach - powiedział Andrzej Gąska.

>>>>>

I znow opetanie demoniczne bo widzimy pojscie wzorem Judasza ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:42, 07 Cze 2012    Temat postu:

Libacja w kościele. Połamane ławki i figurki świętych

W kościele urządzili sobie libację, teraz grożą im pięcioletnie wyroki więzienia. Do bulwersującego zdarzenia doszło w Białej. Trzej młodzi ludzie zdewastowali tamtejszą świątynię. W miniony wtorek weszli do otwartego kościoła i tam, popijając alkohol, niszczyli jego wyposażenie - podało Radio Opole.

- Wieczorem nasi funkcjonariusze z posterunku w Białej otrzymali zawiadomienie o dokonanym tam wandalizmie - mówi Piotr Pogoda z prudnickiej policji.

- W kościele policjanci zastali połamane ławki, pozrzucane obrazy drogi krzyżowej, zniszczone figurki świętych. Zabezpieczono szereg śladów, były bardzo pomocne przy ustaleniu sprawców. Na monitoringu jednego ze sklepów udało się ustalić, kto zakupił konkretne przedmioty, które zostały znalezione w tym kościele - relacjonuje Piotr Pogoda. Były to m.in. butelki po alkoholu. Na tej podstawie ustalono sprawców: dwóch dwudziestodwuletnich mieszkańców Prudnika oraz dwudziestojednoletniego mieszkańca Białej.

Przedstawione zostaną im zarzuty z ustawy o ochronie zabytków. Grozi im do pięciu lat więzienia.

>>>>

Szok i to maja byc ,,Polacy'' . Diabel opetal . Koszmar ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:42, 07 Cze 2012    Temat postu:

Wywłaszczenie przy stadionie niezgodne z prawem

Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że procedura wywłaszczenia rodziny Krzywdów we Wrocławiu, z działki, na której stoi część stadionowej infrastruktury, była niezgodna z prawem.

Rodzina zapowiada, że będzie dochodzić teraz odszkodowania za bezpodstawne wywłaszczenie na mocy tzw. specustawy. Prawnicy Urzędu Wojewódzkiego uważają, że wyrok NSA niekoniecznie da im do tego prawo, bo o wysokość wyceny działki toczy się już bowiem inny spór, w innym postępowaniu.

Krzywdów pozbawiono działki przy ul. Pilczyckiej dzięki specustawie, która w przyspieszonym trybie pozwalała na wywłaszczenie. Dziś wiadomo, że gdyby nie było decyzji ministra w tej sprawie, Stadion Miejski we Wrocławiu nie powstałby przed EURO 2012. NSA uznał jednak, że cała procedura została wykonana z naruszeniem prawa.

W praktyce wyglądało to tak. Urząd Miasta próbował dogadać się z rodziną na podstawie zwykłych przepisów, a gdy to nie pomogło, sięgnął po ustawę specjalną, złożył wniosek do Urzędu Wojewódzkiego, ale ostateczną decyzją podjął minister. - W sensie formalno–prawnym wyrażaliśmy wątpliwości, że to może być decyzja, która zostanie podważona, ale taką decyzję lokalizacyjną podjęto. To w jakimś sensie pogarszało pozycję negocjacyjną dotychczasowych właścicieli działki – mówi Jarosław Perduta, rzecznik prasowy Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Wywłaszczenie terenu, na którym obecnie stoi przystanek i jest wybudowany parking skończyło się dwiema sprawami sądowymi. Pierwsza o bezprawność decyzji wywłaszczniowej – przed NSA – wygrali mieszkańcy Wrocławia. - Wprost nic z tego nie wynika, to nie podważa decyzji wywłaszczeniowej, ani nie określa straty, którą trzeba byłoby zadośćuczyniczyć. Może mieć to znaczenie w późniejszym postępowaniu, jeżeli ci państwo zdecydują się na drogę sądową i o ile sąd uzna, że odnieśli rzeczywiście istotną szkodę – uważa Jarosław Perduta.

Druga sprawa dotyczy już wycenionego wywłaszczenia. Według biegłych wybranych przez Urząd Wojewódzki w przetargu, działka Krzywdów jest warta 5,376 mln zł. Według miasta – 3 mln zł, a według byłych właścicieli – 7 mln zł. Obie strony odwołały się od wyceny. Postępowanie trwa.

>>>>

A tu jeszcze PRLowski burdel nie uprzatniety ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:18, 11 Cze 2012    Temat postu:

Rośnie liczba samobójstw z powodów ekonomicznych. Będzie jeszcze gorzej?

Licz­ba sa­mo­bójstw z po­wo­dów fi­nan­so­wych w ciągu czte­rech lat wzro­sła w Pol­sce o 40 proc. Jak czy­ta­my w "Dzien­ni­ku Ga­ze­cie Praw­nej", rok temu 450 osób ode­bra­ło sobie życie wła­śnie z tego po­wo­du. Czte­ry lata wcze­śniej było to 270 osób.

W 2009 roku, kiedy by­li­śmy w szczy­to­wym mo­men­cie kry­zy­su eko­no­micz­ne­go, życie ode­bra­ły sobie 504 osoby. Taki wzrost za­ob­ser­wo­wa­no w więk­szo­ści kra­jów Unii Eu­ro­pej­skiej i USA.

W przy­pad­ku Gre­cji - jak czy­ta­my w "Dzien­ni­ku Ga­ze­cie Praw­nej" - wskaź­nik sa­mo­bójstw wzrósł o 18 pro­cent, a w samej sto­li­cy tego kraju o 25 proc.

>>>>

Niestety upadniamy sie do zachodu ...
I znow widzicie .
Po czasach Giertych i Leppera 270 rocznie
Za Tuska 450 osob .
Oczywiscie na kazda osoba zaraz jest ofiara zlych rzadow ale korelacja jest oczywista . Jak widzicie nie pchajcie sie do wladzy po trupach skoro nie umiecie rzadzic . Po co wam to ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:44, 19 Cze 2012    Temat postu:

Śląsk: Dramat mieszkańców. "Bandyckie umowy"

Miesz­kań­cy jed­nej z ka­mie­nic w Sie­mia­no­wi­cach Ślą­skich mają do roz­wią­za­nia po­waż­ny pro­blem. Nowy wła­ści­ciel kupił ka­mie­ni­cę wraz z lo­ka­to­ra­mi. Przy­go­to­wał w związ­ku tym nowe umowy najmu, w któ­rych za­strze­ga sobie prawo wej­ścia do miesz­kań na­jem­ców nawet bez ich zgody np. roz­wier­ca­jąc zamki - in­for­mu­je TVP Info. Skan­da­licz­ne umowy za­wie­ra­ją także zapis o za­ję­ciu wszyst­kich ru­cho­mo­ści na po­czet ewen­tu­al­nych zo­bo­wią­zań. Miesz­kań­cy są za­ła­ma­ni i mówią, że no­wych umów nie pod­pi­szą. - To ban­dyc­kie umowy. Więk­szość za­pi­sów w tej umo­wie jest nie­zgod­na z usta­wą o ochro­nie praw lo­ka­to­rów – mówi jeden z miesz­kań­ców.

>>>>

Kolejny sukces z lat 90tych ktory sobie trwa ... I nic ... Ale tak glosujecie widac wam sie to podoba ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:48, 19 Cze 2012    Temat postu:

Do Rady Etyki Mediów trafiła skarga na "Super Express".

Do Rady Etyki Mediów trafiła skarga na "Super Express". Chodzi o zdjęcie leżącej w otwartej trumnie zamordowanej kobiety i stojącego obok skutego sprawcy zbrodni, jej męża, które tabloid zamieścił na swojej stronie internetowej.

Skargę złożyły dzieci zamordowanej kobiety. Jak czytamy na stronie REM, są one wstrząśnięte tym, że takie zdjęcie zostało opublikowane oraz faktem, że jest to fotomontaż. Dzieci tłumaczyły, że przy trumnie nie było ojca, gdyż został zatrzymany w dniu zbrodni.

Według REM, dziennik, publikując takie zdjęcie,"drastycznie sprzeniewierzył się etyce dziennikarskiej okazując kompromitujący brak wrażliwości". "Redakcja naruszyła zasadę szacunku i tolerancji sprawiając dzieciom dodatkowe cierpienia. Nie uszanowała powagi śmierci, wizerunku osoby zamordowanej" - argumentuje REM.

Po ukazaniu się opinii REM zdjęcie zostało usunięte ze strony internetowej "Super Expressu".

>>>>

No tak nie pierwszy raz ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:11, 21 Cze 2012    Temat postu:

Psi terror we wsi. Mieszkańcy drżą o swoje życie

Urzęd­ni­cy i funk­cjo­na­riu­sze po­li­cji są bez­rad­ni. W Chrząsz­czy­cach na Opolsz­czyź­nie gra­su­je pięć psów jed­nej z miesz­ka­nek. Zwie­rzę­ta są agre­syw­ne, ale nie mają ka­gań­ców. Ostat­nio do­tkli­wie po­gry­zły trzy­na­sto­lat­ka. Po­li­cja na­kła­da na wła­ści­ciel­kę zwie­rząt man­da­ty, ale to ni­cze­go nie zmie­nia.

>>>>

Kolejny przyklad warholstwa . Ktore jest cecha wolnosci . Ludzie jej naduzywaja . Znane to bylo juz przed rozbiorami . Tzw. sobiepnastwo . Jeden ma ,,wolnosc'' reszta udreke i nic z tym zrobic nie mozna . Zreszta dlatego wlasnie Rzeczpospolita upadla . Trzeba to ukrocic ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:38, 25 Cze 2012    Temat postu:

Matka Madzi znalazła pracę. Tańczy na rurze

We­dług in­for­ma­cji, do ja­kich do­tarł "Fakt", Ka­ta­rzy­na Wa­śniew­ska, matka zmar­łej w tra­gicz­nych oko­licz­no­ściach małej Madzi z So­snow­ca, zna­la­zła nową pracę w Kra­ko­wie. W jed­nym z tam­tej­szych noc­nych klu­bów tań­czy przy rurze.

Ta­blo­id in­for­mu­je, że matka Madzi miesz­ka i pra­cu­je w Kra­ko­wie już od dłuż­sze­go czasu. Po­cząt­ko­wo pra­co­wa­ła jako bar­man­ka w jed­nym z po­pu­lar­nych pubów, ale jej pra­co­daw­cy mu­sie­li po­dzię­ko­wać jej za współ­pra­cę, bo była zbyt roz­po­zna­wal­na i klien­ci py­ta­li, czy to na­praw­dę ona.

Po nie­uda­nej przy­go­dzie w pubie po­sta­no­wi­ła zna­leźć inną pracę. "Fakt" do­wie­dział się, że za­trud­ni­ła się w noc­nym klu­bie dla męż­czyzn w cen­trum mia­sta i, jak in­for­mu­je, "pod­czas zmy­sło­we­go tańca roz­bie­ra się za pie­nią­dze".

>>>>

Koszmar ! Zostala prostytutka ! Diabel zupelnie opetal ...
Widzimy ze to sprawa duchowa i trzeba sie naprawde modlic a nawet poscic ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:14, 28 Cze 2012    Temat postu:

Komornicy zajmują coraz więcej domów.

W ubiegłym roku komornicy zajęli ponad 157 tys. nieruchomości. To aż o połowę więcej niż w 2010 r. Zlicytowali też 4476 nieruchomości, a rok wcześniej licytacji takich było 3657 - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Ten rok może być rekordowy pod tym względem. Jak wynika z danych regionalnych izb komorniczych i największych portali licytacyjnych, zadłużonych i wystawianych na sprzedaż nieruchomości jest o 30 - 40% więcej niż przed rokiem.

To m.in. efekt polityki bankowej, które starają się pozbyć tzw. zagrożonych kredytów. Z wstępnych wyliczeń BIG Info Monitor wynika, że w tym roku sprzedadzą 6 - 7 mld zł złych długów mieszkaniowych.

>>>>

Po prostu super ! Coraz fajniej nam sie zyje !!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:39, 30 Cze 2012    Temat postu:

Matka Madzi szuka pracy. "W Krakowie nikt jej już teraz nie zatrudni"

Matka małej Madzi, Katarzyna Waśniewska, straciła kilka dni temu pracę w jednym z krakowskich klubów. Zajmowała się tam tańcem na rurze. Jak mówi informator "Faktu", teraz kobieta nie ma już wygórowanych wymagań w kwestii zatrudnienia. – Katarzyna w środowisku nocnych klubów jest spalona. W Krakowie prawdopodobnie nikt jej już teraz nie zatrudni – dodaje informator tabloidu.

Jak czytamy na fakt.pl, Katarzyna Wasniewska szuka pracy jako kelnerka. Kobieta już raz próbowała pracować jako barmanka. Podała wówczas fałszywe nazwisko, a do pracy przyjął ją jeden z pracowników baru, który jej nie rozpoznał. "To klienci poznali Waśniewską" - mówi jeden z pracowników klubu, w którym przez chwilę pracowała.

Sprawa Madzi

Półroczna Magda zginęła 24 stycznia. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziecko uprowadzono z wózka. Potem przyznała, że dziewczynka zmarła na skutek nieszczęśliwego wypadku, a ona w panice i ze strachu ukryła jego ciało. Wskazała też miejsce zostawienia zwłok - w zrujnowanym budynku kolejowym w Sosnowcu.

Prokuratura postawiła kobiecie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Matka Magdy przyznała się do winy. 15 lutego, czyli w dniu pogrzebu dziecka sąd uznał zażalenie obrony na zastosowanie aresztu i zdecydował, że matka może wyjść na wolność, co stało się kilka godzin po pogrzebie dziewczynki, który zgromadził w Sosnowcu ponad tysiąc osób. Prokuratura zarzuca jej jeszcze składanie fałszywych zeznań i tworzenie fałszywych dowodów. Katarzynie Waśniewskiej grozi do 5 lat więzienia.

>>>>>

To sie robi wina ogolna jesli zostanie prostytutka bo nikt jej nie zatrudni . Z drugiej strony samotne matki nie maja pracya co dopiero z taka ,,slawa'' . Zyjemy w bestialstwie ekonomicznym zafundowanym przy okraglym stole a symbolizowanym przez Balcerowicza ... Normalni ludzie nie maja pracy to jak tu ludzi wyciagac z patologii !!! Nie daje sie zyc ... Ale tak glosujecie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:48, 06 Lip 2012    Temat postu:

Dramat małżeństwa. Ich dom został ponownie sprzedany

Pro­blem tego mał­żeń­stwa zna cały kraj. Mał­żeń­stwo spod Kra­ko­wa stra­ci­ło dom, a teraz do­wie­dzie­li się, że ich po­se­sja zo­sta­ła po­now­nie sprze­da­na.

- Jak się bro­nić? Ten czło­wiek to po­twór - mówi męż­czy­zna. Radca praw­ny pod­kre­śla, że to, co dzie­je się z domem mał­żeń­stwa jest jawną nie­spra­wie­dli­wo­ścią. Cała na­dzie­ja w tym, że o spra­wie bę­dzie gło­śno w me­diach. Może to po­zwo­li unik­nąć ko­lej­ną sprze­daż tej po­se­sji.

>>>>

Kolejne fajowe zjawisko . Nic nowego ... Sprzedaz miszkan z ludzmi . I co i nic ? Glosujecie na pajacow to pajcuja a w sejmie trzeba PRACOWAC !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:26, 08 Lip 2012    Temat postu:

Poważny problem mieszkańców. "To horror. Nie da się żyć"

"Głos Szczeciński": Blisko dwustu mieszkańców tej miejscowości podpisało się pod protestem przeciwko wylewaniu na pola i składowaniu cuchnących odpadów. Są gotowi zwołać referendum odwołujące panią burmistrz.

Od jakiegoś czasu do redakcji "Głosu” napływają sygnały od mieszkańców Wapnicy w gminie Suchań ze skargami na uciążliwy smród, który w ostatnim czasie roznosi się po okolicy.

– To jest horror, u nas się nie da żyć – mówią zgodnie mieszkańcy Wapnicy. – Wartość naszej miejscowości zmalała do zera. Siedemset metrów od zabudowań niemiecka firma postawiła wielki, otwarty zbiornik na gnojowicę. Wożą ją z Penkun, gdzie jest biogazownia i leją na pola.

Firma część pól dzierżawi, część kupiła od jednego z radnych. Prowadzi gospodarstwo rolne, hodowlę bydła mięsnego, uprawę pszenicy i rzepaku. Beczkowozami z niemieckiego Penkun zwozi, oficjalnie pod szyldem "koncentratu”, zasmradzający całą Wapnicę nawóz, nazywany przez miejscowych gnojowicą.

– To jest nawóz – podkreśla księgowa spółki Agro- Handel, która tłumaczy brak możliwości rozmowy, czy chociażby uzyskania pisemnego stanowiska firmy, okresem urlopowym.

– Śmierdzi w całej okolicy – mówi Marian Klimczak z Wapnicy. – Mam dom na sprzedaż i teraz będę miał problem. Byli ludzie spod Warszawy, podobało im się, ale ten fetor! Pytali, jak wy tu mieszkacie?! Gdy przyjechały do nas małe wnuki, zatykały noski. Jest u nas robione dużo dobrego, nowe drogi, chodniki, piękna plaża, ale ten smród jest nie do zniesienia. Marian Klimczak zorganizował akcję zbierania podpisów mieszkańców pod listem protestacyjnym. Jest ich prawie dwieście.

– Nie wyrażamy zgody na wylewanie gnojowicy na pole i na napełnianie zbiornika! – mówi inny mieszkaniec Wapnicy (nazwisko do wiadomości red.) – Chcemy likwidacji zbiornika, o to nam chodzi! Jeżeli protest nic nie da, będzie referendum o odwołanie pani burmistrz! W wyborach przepadła w innych miejscowościach. Tylko dzięki głosom z Wapnicy wygrała ostatnie wybory. Dlaczego nie konsultowała z nami zgody na taką działalność?

Burmistrz Suchania, Stanisława Bodnar zapewnia, że jest po stronie mieszkańców, ale przede wszystkim musi działać zgodnie z prawem. A ono nie nakłada obowiązku konsultowania z mieszkańcami. Śmierdząca gnojowica, w świetle przepisów ministerstwa rolnictwa, uznana jest za organiczny nawóz rolniczy, który może być stosowany z wyłączeniem zimy. Nie było więc podstaw do wydania firmie odmownej decyzji środowiskowej.

– Ten nawóz musi być odpowiednio stosowany, we właściwym miejscu i czasie, zmieszany z glebą – mówi Stanisława Bodnar. – Był niewłaściwie rozlany, ale to incydent. Mam nadzieję, że firma wyciągnie właściwe wnioski i to się nie powtórzy.

Także zbiornik nie może przeszkadzać mieszkańcom. Mam zapewnienie z ich strony, że jest wola, by już nie było uciążliwości. Burmistrz Stanisława Bodnar kontaktowała się także z inspekcją ochrony środowiska.

– Firma ta może stosować przywożony z Niemiec nawóz organiczny, bo ma na to zgodę ministra rolnictwa i rozwoju wsi – mówi Andrzej Miluch, zachodniopomorski wojewódzki inspektor ochrony środowiska. – Należy go przechowywać w zamkniętych opakowaniach lub szczelnych, przystosowanych zbiornikach z odpowietrznikami. Firma powinna, maksymalnie jak się da, ograniczyć uciążliwości.

Wymieszać nawóz z glebą, stosować go z dala od zabudowań mieszkalnych. Lepiej przeciwdziałać, niż usuwać skutki. Wiele zależy od ich dobrej woli. Jeżeli dostaniemy z Wapnicy sygnały o ponownych uciążliwościach, przeprowadzimy kontrolę w trybie interwencyjnym, z ustawy o nawozach i nawożeniu.

Interwencje wapniczan spowodowały, że nawóz przestał być rozlewany i póki co mogą cieszyć się świeżym powietrzem. Mają zamiar wyegzekwować od swoich włodarzy obietnicę, że tak będzie zawsze.

– Jestem dla mieszkańców i jestem za nimi – zapewnia burmistrz Stanisława Bodnar. – Chcę się spotkać i wszystko wytłumaczyć. Trzeba przestrzegać przepisów prawa, ale podstawową zasadą każdej działalności jest nie szkodzić drugiemu.

Emilia Chanczewska "Głos Szczeciński"

>>>>

Istotnie - osobnicy brudzacy i smiecacy to powazny problem kraju !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:43, 10 Lip 2012    Temat postu:

Dom się zawali? Właściciele bagatelizują problem

Miesz­kań­cy ka­mie­ni­cy w cen­trum Skier­nie­wic oba­wia­ją się, że ich miesz­ka­nia za­wa­lą się przez re­mont pro­wa­dzo­ny na par­te­rze bu­dyn­ku. Od ty­go­dnia pę­ka­ją ścia­ny i od­pa­da­ją tynki. Ostat­nio ka­wa­łek gruzu spadł kil­ka­na­ście cen­ty­me­trów od łó­żecz­ka 5-mie­sięcz­ne­go dziec­ka.

>>>>

Ludzie ludziom gotuja ten los ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:53, 10 Lip 2012    Temat postu:

W lipcu w Polsce utonęły już 94 osoby.

W poniedziałek w Jeziorku Czerniakowskim w Warszawie utonął 16-latek. Pomimo akcji ratunkowej strażaków, chłopca nie udało się uratować. - Od początku lipca w Polsce utonęły 94 osoby, a tylko w poniedziałek dziewięć - alarmuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i apeluje, by podczas wypoczynku nad wodą nie zapominać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Coraz częściej ofiary to wypoczywające nad wodą dzieci i młodzież.

Jak poinformowała rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak, tragiczne były dwa pierwsze weekendy wakacji: podczas ubiegłego weekendu (7-8 lipca) utonęło 35 osób, natomiast w pierwszy weekend po zakończeniu roku szkolnego (30 czerwca-1 lipca) życie w wypadkach nad wodą straciło 26 osób.

- Przyczyny tragedii to najczęściej brak wyobraźni, lekkomyślność i brawura, kąpiel w miejscach niestrzeżonych oraz niestety kąpiel po spożyciu alkoholu. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i podległe służby apelują, aby pomimo wakacji, podczas wypoczynku nad wodą pamiętać o zdrowym rozsądku. Szczególną uwagę należy zwrócić na dzieci bawiące się w pobliżu rzek, jezior i kąpielisk - powiedziała Woźniak.

- Pod żadnym pozorem nie należy wchodzić do wody po spożyciu alkoholu. Natomiast wchodząc do wody po dłuższym czasie spędzonym na słońcu, pamiętajmy o tym, że musimy stopniowo schładzać ciało, żeby przyzwyczaić je do niższej temperatury - w ten sposób unikniemy szoku termicznego - powiedziała Woźniak.

Z policyjnych statystyk wynika, że od 1 kwietnia br. w Polsce utonęło 259 osób. Przyczyny tragedii to najczęściej brak wyobraźni, lekkomyślność i brawura, kąpiel w miejscach niestrzeżonych oraz niestety kąpiel po spożyciu alkoholu.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i podległe służby apelują, aby pomimo wakacji, podczas wypoczynku nad wodą pamiętać o zdrowym rozsądku. Szczególną uwagę należy zwrócić na dzieci bawiące się w pobliżu rzek, jezior i kąpielisk.

Policjanci apelują, aby kąpać się tylko w miejscach strzeżonych, tam gdzie nad naszym bezpieczeństwem czuwają ratownicy. Pod żadnym pozorem nie należy wchodzić do wody po spożyciu alkoholu. Natomiast wchodząc do wody po dłuższym czasie spędzonym na słońcu pamiętajmy o tym, że musimy stopniowo schładzać ciało, żeby przyzwyczaić je do niższej temperatury - w ten sposób unikniemy szoku termicznego.

Uprawiając sporty wodne - pływając żaglówkami, łódkami czy kajakami, zadbajmy o to, żeby wszyscy mieli założone kapoki. W sytuacji, gdy wypływamy w dłuższy rejs pamiętajmy, żeby wcześniej sprawdzić prognozę pogody.

W 2011 roku w Polsce utonęło 396 osób, z czego większość w miejscach niestrzeżonych lub gdzie kąpiel jest zabroniona. Od 1 kwietnia tego roku w Polsce utonęło już 259 osób.

Od stycznia 2012 roku nastąpiły zmiany w prawie wodnym. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo terenów wodnych ponoszą wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, a na ternie parków krajobrazowych - ich dyrekcje.

>>>>

No i gdzie rozum ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:50, 11 Lip 2012    Temat postu:

Sondaż CBOS: większość Polaków popiera deregulację zawodów

Większość badanych, bo aż 65 proc. popiera ułatwienie dostępu do wykonywania niektórych spośród obecnie regulowanych w Polsce zawodów. Przeciwko deregulacji jest co szósty respondent (17 proc.), a niemal jedna piąta (18 proc.) nie ma zdania w tej sprawie - wynika z najnowszego sondażu CBOS.

W marcu tego roku ministerstwo sprawiedliwości opublikowało projekt ustawy, która ma na celu ułatwienie dostępu do wybranych zawodów. Deregulacji – rozumianej jako ograniczenie wymogów prawnych, koniecznych do spełnienia w celu uzyskania prawa do wykonywania danego zawodu – ma podlegać w pierwszej kolejności 49 profesji. W Polsce liczba regulowanych profesji liczy ponad trzysta pozycji. Przedstawiona do konsultacji ustawa deregulacyjna spotkała się z szerokim odzewem społecznym i licznymi protestami niektórych korporacji zawodowych.

Jak wynika z sondażu, ankietowanym bardziej odpowiada sytuacja, w której dostęp do wykonywania niemal wszystkich zawodów jest łatwy, jakość usług zaś weryfikuje rynek, a więc sami klienci (55 proc.), niż sytuacja, w której dostęp do wykonywania sporej części zawodów jest ograniczony, a wiedzę i umiejętności kandydatów do zawodu sprawdzają samorządy zawodowe i urzędnicy (29 proc.). 16 proc. badanych wybrało odpowiedź "trudno powiedzieć".

Za łatwym dostępem do wykonywania niemal wszystkich zawodów opowiadają się przede wszystkim najmłodsi badani – w wieku 18–24 lata (73 proc.), zwłaszcza uczniowie i studenci (77 proc.), a ponadto osoby zatrudnione w usługach (67 proc.), gospodynie domowe (66 proc.) oraz pracownicy średniego szczebla, w tym technicy (65 proc.).

Jeżeli chodzi o profesje, w przypadku których dostęp do wykonywania zawodu powinien być ułatwiony, najczęściej wskazywano – spośród wybranych piętnastu z projektu ustawy deregulacyjnej – na doradcę zawodowego (56 proc. respondentów opowiada się za zniesieniem przynajmniej części ograniczeń wobec kandydatów do wykonywania tego zawodu), adwokata (56 proc.), radcę prawnego (55 proc.) oraz pośrednika pracy (55 proc.).

Mniej więcej połowa badanych uważa, że ułatwiony powinien być dostęp do wykonywania zawodu notariusza (52 proc.), geodety (50 proc.), bibliotekarza (50 proc.) oraz przewodnika turystycznego (48 proc.), tylko nieco mniejszy odsetek ankietowanych wskazuje w tym kontekście zawód pracownika ochrony fizycznej (46 proc.), instruktora sportu (45 proc.), taksówkarza (43 proc.) oraz pośrednika w obrocie nieruchomościami (41 proc.). Stosunkowo najwięcej kontrowersji budzi natomiast pomysł ograniczenia wymogów koniecznych do spełnienia w celu wykonywania zawodu marynarza (popiera go 38 proc. badanych), komornika (36 proc.) oraz instruktora nauki jazdy (35 proc.).

Polacy przewidują, że deregulacja będzie miała zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Większość badanych (59 proc.) spodziewa się ułatwienia dostępu do usług świadczonych przez przedstawicieli deregulowanych zawodów. Mniej więcej połowa oczekuje spadku cen usług świadczonych przez przedstawicieli tych zawodów (51 proc.) i poprawy jakości usług (47 proc.). Niewiele mniej osób (45 proc.) ma nadzieję, że deregulacja przyczyni się do zmniejszenia bezrobocia w Polsce. Jednocześnie większość badanych (62 proc.) obawia się, iż deregulacja zawodów sprawi, że na rynku pojawią się nieuczciwi usługodawcy. Ponadto ponad połowa (56 proc.) przewiduje spadek zarobków osób wykonujących deregulowane zawody.

Badanie przeprowadzono w dniach 14 – 20 czerwca 2012 roku na liczącej 1013 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

>>>>

Ludzie sa rozsadni i maja dosc tego horroru !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:51, 13 Lip 2012    Temat postu:

Piotr Halicki
Ktoś spalił "Misia" z legendarnego filmu Barei

Komu on mógł prze­szka­dzać? Ktoś spa­lił sło­mia­ną kukłę "misia" na­wią­zu­ją­cą do słyn­nej ko­me­dii Sta­ni­sła­wa Barei pod takim wła­śnie ty­tu­łem. Stała ona na Gli­nian­kach Sznaj­dra na war­szaw­skim Be­mo­wie, w miej­scu, gdzie przed laty krę­co­na była koń­co­wa scena filmu. Spra­wą za­ję­ła się już po­li­cja.

"Wiesz co robi ten miś? On od­po­wia­da ży­wot­nym po­trze­bom ca­łe­go spo­łe­czeń­stwa. To jest miś na skalę na­szych moż­li­wo­ści. Ty wiesz, co my ro­bi­my tym mi­siem? My otwie­ra­my oczy nie­do­wiar­kom. Pa­trz­cie, mó­wi­my, to nasze, przez nas wy­ko­na­ne i to nie jest nasze ostat­nie słowo. I nikt nie ma prawa się przy­cze­pić…" – tłu­ma­czył w kul­to­wej ko­me­dii Sta­ni­sła­wa Barei Ry­szard Ochódz­ki grany przez Sta­ni­sła­wa Tyma. A jed­nak ktoś się przy­cze­pił. W nocy z wtor­ku na środę nie­zna­ny spraw­ca (lub spraw­cy) spa­lił wiel­ką sło­mia­ną kukłę misia znaj­du­ją­cą się na Gli­nian­kach Sznaj­dra przy ul. Po­łczyń­skiej na war­szaw­skim Be­mo­wie.

To wła­śnie w tym miej­scu ponad 30 lat temu krę­co­no ostat­nią scenę tego le­gen­dar­ne­go filmu. W ubie­głym roku wła­dze dziel­ni­cy wpa­dły na po­mysł, by to upa­mięt­nić i po­sta­wi­ły w tym miej­scu wier­ną re­pli­kę misia. Ale naj­wi­docz­niej komuś prze­szka­dza­ła. – O tym, że miś zo­stał znisz­czo­ny, po­wia­do­mił nas w środę jeden z miesz­kań­ców, który prze­jeż­dżał obok i za­uwa­żył jego brak. Oka­za­ło się, że ktoś spa­lił sło­mia­ną kukłę. To nie­zro­zu­mia­ły dla nas akt wan­da­li­zmu. Ktoś mu­siał się nie­źle na­tru­dzić, by go do­ko­nać, bo miś znaj­do­wał się na spe­cjal­nej plat­for­mie na środ­ku je­zior­ka – mówi One­to­wi Krzysz­tof Zy­grzak, wi­ce­bur­mistrz Be­mo­wa.

Wła­dze dziel­ni­cy po­wia­do­mi­ły o spra­wie po­li­cję. – Do­sta­li­śmy zgło­sze­nie w środę, około godz. 15.30. Po­twier­dzi­li­śmy na miej­scu, że kukła misia zo­sta­ła spa­lo­na. Pro­wa­dzi­my do­cho­dze­nie w tej spra­wie ma­ją­ce wy­kryć spraw­cę lub spraw­ców tego zda­rze­nia – tłu­ma­czy młod­szy aspi­rant Ro­bert Opas z ze­spo­łu pra­so­we­go Ko­men­dy Sto­łecz­nej Po­li­cji. – Stra­ty osza­co­wa­no na około 10 ty­się­cy zło­tych – do­da­je.

Wła­dze Be­mo­wa za­pew­nia­ją, że miś wróci na Gli­nian­ki Sznaj­dra. – Na szczę­ście me­ta­lo­wy ste­laż nie zo­stał znisz­czo­ny. Po­zo­sta­je wy­peł­nić go słomą. Na pewno to uczy­ni­my, bo miś już na stałe wpi­sał się w kra­jo­braz tego miej­sca, stał się jego atrak­cją. Lu­dzie go po­lu­bi­li, wielu przy­jeż­dża­ło tu, by zro­bić sobie z nim zdję­cie – wy­ja­śnia Krzysz­tof Zy­grzak.

Re­pli­ka misia, która zo­sta­ła spa­lo­na, zo­sta­ła nie­od­płat­nie wy­po­ży­czo­na dziel­ni­cy Be­mo­wo przez Fun­da­cję Ka­mi­li Sko­li­mow­skiej, która z kolei otrzy­ma­ła go od wy­twór­ni fil­mo­wej. Wiel­ka kukła sta­nę­ła na Gli­nian­kach Sznaj­dra we wrze­śniu ubie­głe­go roku.

>>>>

I co sie dziwic dzikim talibom ktorym diabel w glowie miesza ze jak nie zniszcza zabytkow to pojda do piekla . To jak nazwac tych ? Zniszczyc pierwszorzedny obiekt kulturowy . Owszem jest to czas PRL ale coz lepiej nie symbolizuje tego okresu niz to dzielo a materialnie ten obiekt ...
Kompletne bydlaki . Coz tu komentowac ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:23, 17 Lip 2012    Temat postu:

Robert Kulig
Mroczne życie nastolatków

Marek był zdol­nym uczniem o po­nad­prze­cięt­nej in­te­li­gen­cji. Wkro­czył jed­nak na złą drogę po "te­ra­pii życia", którą za­fun­do­wa­li mu jego przy­ja­cie­le. Nie­daw­no okrut­nie ska­to­wał swo­je­go ko­le­gę, który ze stra­chu bał się nawet iść na po­li­cję. To tylko jedna z tra­gicz­nych hi­sto­rii pol­skich na­sto­lat­ków.

"Do­pro­wa­dził do stanu bez­bron­no­ści po­przez ude­rze­nie w głowę Jó­ze­fa, a na­stęp­nie kopał go po całym ciele, po­słu­gu­jąc się przy tym nie­bez­piecz­nym na­rzę­dziem w po­sta­ci ka­ste­tu. Usi­ło­wał rów­nież do­ko­nać kra­dzie­ży pie­nię­dzy, lecz za­mie­rzo­ne­go celu nie osią­gnął" – tak, w są­do­wych ak­tach, za­czy­na się hi­sto­ria Marka, nie­let­nie­go prze­stęp­cy.

Gdy po tym in­cy­den­cie zo­stał za­trzy­ma­ny, znie­wa­żył po­li­cjan­tów, okradł ich i jed­no­cze­śnie pro­sił o "za­nie­cha­nie czyn­no­ści służ­bo­wej". Ci jed­nak do­pro­wa­dzi­li go do sądu, który ska­zał Marka na ośro­dek wy­cho­waw­czy. Teraz dy­rek­tor ośrod­ka prosi sąd o prze­nie­sie­nie karne do po­praw­cza­ka, bo osa­dzo­ny nie­let­ni za­czy­na ter­ro­ry­zo­wać pod­opiecz­nych. Bije, znęca się, krad­nie i wy­mu­sza… a wszyst­ko za­czę­ło się tak nie­win­nie.

ADHD może wszyst­ko?

Marek po­cho­dzi z bar­dzo do­brej i ma­jęt­nej ro­dzi­ny. Matka jest głów­ną księ­go­wą w jed­nej z or­ga­ni­za­cji dzia­ła­ją­cej na rzecz zwie­rząt, oj­ciec kie­row­cą w dużej fir­mie bu­do­wal­nej. Oboje zdro­wi, za­an­ga­żo­wa­ni w życie swo­ich dzie­ci i chęt­ni do współ­pra­cy ze szko­łą. Dla dobra wspól­ne­go ku­pi­li nawet ład­niej­sze i więk­sze miesz­ka­nie, by Marek mógł re­ali­zo­wać swoje pasje i miał miej­sce do nauki. Jako młody na­sto­la­tek był mi­strzem okrę­gu w pły­wa­niu, zdo­by­wał ko­lej­ne stop­nie w sztu­kach walki, Miał po­zy­tyw­ne wzor­ce, do czasu gim­na­zjum. Wtedy prze­stał się uczyć, za­czął palić pa­pie­ro­sy, brać nar­ko­ty­ki.

Za­kło­po­ta­ni ro­dzi­ce wy­sła­li go do spe­cja­li­stów. Na jed­nym z badań le­kar­skich pani psy­cho­log wraz z psy­chia­trą zdia­gno­zo­wa­li u Marka ADHD (Ze­spół nad­po­bu­dli­wo­ści psy­cho­ru­cho­wej), więc wy­sła­li go na le­cze­nie far­ma­ko­lo­gicz­ne. Ob­ja­wy i agre­sja usta­ły, a Marek mógł nadal cho­dzić do szko­ły, uczyć się i an­ga­żo­wać w życie ro­dzin­ne. Bez nar­ko­ty­ków i al­ko­ho­lu. Wtedy testy psy­cho­lo­gicz­ne wska­za­ły u niego po­nad­prze­cięt­ną in­te­li­gen­cję, na po­zio­mie 148 IQ (aby do­stać się do naj­bar­dziej pre­sti­żo­wej or­ga­ni­za­cji na świe­cie, dla osób wy­bit­nie in­te­li­gent­nych – MEN­SA- trze­ba mieć do­kład­nie tyle samo punk­tów).

Do­łącz do nas na Fa­ce­bo­oku

Jed­nak wspo­mnia­ne pod­czas roz­mo­wy śro­do­wi­sko­wej pro­ble­my z al­ko­ho­lem i nar­ko­ty­ka­mi skło­ni­ły szkol­ną psy­cho­log do skie­ro­wa­nia Marka na te­ra­pię pro­fi­lak­tycz­ną, za­po­bie­ga­ją­cą uza­leż­nie­niom. Ale jej zda­niem, nie współ­gra­ła ona z le­cze­niem far­ma­ko­lo­gicz­nym ADHD, więc trze­ba było je od­sta­wić.

"Marek mimo stwier­dzo­nej cho­ro­by nie otrzy­my­wał od­po­wied­nich leków, czego re­zul­ta­tem było nie otrzy­ma­nie pro­mo­cji do dru­giej klasy gim­na­zjum" – można prze­czy­tać w ak­tach.

Przy tak wy­so­kim po­zio­mie in­te­li­gen­cji po­win­no to wzbu­dzić po­dej­rze­nia opie­ku­nów, jed­nak nic ta­kie­go się nie stało. A Marek, wkro­czył w nowy, jego zda­niem lep­szy, świat. Wszyst­ko za spra­wą ko­le­gów z te­ra­pii, któ­rzy "na­uczy­li go życia".

Te­ra­pia agre­sji

Po za­ję­ciach te­ra­peu­tycz­nych za­zwy­czaj wraca do domu z ko­le­ga­mi z zajęć. W dro­dze wspól­nie kra­dli, ćpali, a prze­cho­dząc obok szko­ły ter­ro­ry­zo­wa­li uczniów.

"Do­pu­ścił się po­bi­cia na te­re­nie szko­ły, za­stra­sza ko­le­gów do tego stop­nia, że ci od­ma­wia­ją zło­że­nia ze­znań." – czy­ta­my dalej w ak­tach są­do­wych.

Marek pra­wie co­dzien­nie miał pro­ble­my z pra­wem, przez to był do­sko­na­le znany na osie­dlu. Jako 15-la­tek, z jed­nej stro­ny bu­dził re­spekt u słab­szych ko­le­gów, z dru­giej był nie­do­ce­nia­ny przez star­szych "ban­dzio­rów", któ­rym chciał się za wszel­ką cenę przy­po­do­bać.

- Pro­ble­my z pra­wem za­czę­ły się dużo wcze­śniej. Był w sta­nie w biały dzień okraść ko­bie­tę, za­brać te­le­fon dziec­ku. Ale prze­giął w 2011 roku, kiedy pobił do nie­przy­tom­no­ści swo­je­go ko­le­gę. Kopał go po całym ciele, okradł. Wtedy za­re­ago­wa­li ro­dzi­ce ko­le­gi, któ­rzy po­szli po po­li­cję, bo ofia­ra bała się na­zwa­nia sie­bie kon­fi­den­tem – opo­wie­dział One­to­wi dziel­ni­co­wy po­li­cjant, który spra­wę Marka zna od pod­szew­ki.

De­cy­zją sądu tra­fił do ośrod­ka wy­cho­waw­cze­go, ale bez spe­cja­li­stycz­ne­go le­cze­nia staje się katem dla pod­opiecz­nych. Co­dzien­nie nowa bójka, ko­lej­na ofia­ra i próba uło­że­nia w sze­re­gu pod­opiecz­nych. Ci, któ­rzy nie chcą mu się pod­dać, są za­stra­sza­ni, w nocy przy­wią­zy­wa­ni do łóżka i bici.

- Po­mi­mo sto­so­wa­nia środ­ków wy­cho­waw­czych Marek nadal nie prze­strze­ga re­gu­la­mi­nu, pró­bu­jąc wpro­wa­dzić za­sa­dy "dru­gie­go życia", mię­dzy in­ny­mi przez pro­wo­ko­wa­nie bójek z każ­dym no­wo­przy­by­łym wy­cho­wan­kiem, dla spraw­dze­nia lo­jal­no­ści wobec grupy - mówi dy­rek­tor ośrod­ka.

Crime Story - czy­taj wię­cej w ser­wi­sie Na Tro­pie



- Nawet prze­nie­sie­nie go do innej pla­ców­ki nie wpły­nie zna­czą­co na zmia­nę za­cho­wa­nia nie­let­nie­go, a może stwo­rzyć za­gro­że­nie dla ko­lej­nych wy­cho­wan­ków. Marek jest tak da­le­ce zde­mo­ra­li­zo­wa­ny, że po­wi­nien zo­stać umiesz­czo­ny w za­kła­dzie po­praw­czym – do­da­je. Psy­chia­tra, który do­sko­na­le zna spra­wę uważa, że ro­dzi­ce po­dej­mu­ją­cy dzia­ła­nia na­praw­cze wy­ka­za­li się dużym za­an­ga­żo­wa­niem w po­szu­ki­wa­niu po­mo­cy dla syna, ale błęd­ne in­ter­pre­ta­cje osób od­po­wie­dzial­nych za opie­kę w ośrod­kach i pod­czas te­ra­pii do­pro­wa­dzi­ły do stanu, gdzie Marek, po od­by­ciu kary może być ma­szyn­ką do za­bi­ja­nia.

- Jemu wy­star­czy tylko im­puls, by wy­cią­gnąć nóż czy roz­bić bu­tel­kę i wsa­dzić to komuś w brzuch. Takim lu­dziom po­trze­ba wol­no­ści i ukie­run­ko­wa­nia do dzia­ła­nia, a nie za­my­ka­nia w klat­ce. To jest jak sprę­ży­na ugnia­ta­na w pusz­ce. Do pew­ne­go mo­men­tu można ją izo­lo­wać, ale jak tylko się otwo­rzy pusz­kę, to sprę­ży­na wy­pad­nie i odda na­gro­ma­dzo­ną ener­gię czte­ry razy moc­niej. Tak się dzie­je z ta­ki­mi mło­do­cia­ny­mi prze­stęp­ca­mi, któ­rych z roku na rok jest coraz wię­cej. Ale ten przy­pa­dek po­ka­zu­je coś wię­cej. Tutaj jasno i wy­raź­nie widać, że nie­le­czo­ne ADHD po­wo­du­je śmier­tel­ne za­gro­że­nie. Nie wiemy do­kład­nie skąd tak dużo ludzi nad­po­bu­dli­wych, ale oni sta­no­wią lwią część nie­let­nich prze­stęp­ców. – mówi Mar­cin Ko­wal­ski, le­karz zaj­mu­ją­cy Mar­kiem od po­cząt­ku zdia­gno­zo­wa­nia pro­ble­mu.

Kibic – agre­syw­ny kapuś

Wy­cho­waw­cy, po­mi­mo in­te­li­gen­cji, którą może po­chwa­lić się za­le­d­wie 2 proc. Po­la­ków i za­an­ga­żo­wa­nia ro­dzi­ców, zo­sta­wi­li Marka na prze­gra­nej po­zy­cji. Nie bar­dzo chcą się nimi zaj­mo­wać, bo uwa­ża­ją go zbęd­ny ele­ment w ich ukła­dan­ce, który bar­dzo źle wpły­wa na sta­ty­sty­ki sku­tecz­no­ści re­so­cja­li­za­cyj­nej i wy­cho­waw­czej wśród nie­let­nich.

Ina­czej jest z Krzyś­kiem. On nie grze­szy in­te­li­gen­cją, pra­wie nie po­tra­fi czy­tać, a pisze z wiel­ki­mi pro­ble­ma­mi. Mimo to będąc w ośrod­ku jest ulu­bień­cem wy­cho­waw­ców, po­nie­waż "jego kon­for­mi­stycz­na na­tu­ra, po­zwa­la wpły­wać na jego po­glą­dy".

- Mam 15 lat, je­stem ki­bi­cem (nazwa klubu do wia­do­mo­ści re­dak­cji – przyp. red). W chwi­li obec­nej nie je­stem za­pi­sa­ny do żad­nej szko­ły, ukoń­czy­łem je­dy­nie szko­łę pod­sta­wo­wą. Za de­mo­ra­li­za­cję zo­sta­łem umiesz­czo­ny w ośrod­ku Szkol­no-Wy­cho­waw­czym. Je­stem tu za po­bi­cia, kra­dzie­że i roz­bo­je. Do tej pory miesz­ka­łem z mamą, bab­cią i młod­szym bra­tem. Z ojcem nie mam kon­tak­tu…. – za­czy­na swoją opo­wieść Krzy­siek, nie­let­ni prze­stęp­ca, który po­dob­nie jak Marek od­by­wa karę w ośrod­ku wy­cho­waw­czym.

- Nawet nie wiem, dla­cze­go to ro­bi­łem, czy z głu­po­ty, czy dla pie­nię­dzy. Na pewno pod chwi­lą emo­cji, bo jak by­li­śmy z kum­pla­mi, to było faj­nie. Po­cząt­ko­wo wy­cho­dzi­łem na mia­sto i jak zo­ba­czy­łem ja­kie­goś fra­je­ra, to była "dzie­sio­na" (kra­dzież z po­bi­ciem – przyp.​red.) - mówi bar­dzo pewny sie­bie wy­cho­wa­nek. - Jak mnie zła­pa­li, to wy­rzu­ca­łem te­le­fon i sie­dzia­łem cicho. Jak mil­czysz to masz spo­kój. Jed­nak tę spra­wę spraw­dzi­li­śmy w kar­to­te­kach są­do­wych. Tam przed­sta­wia się ina­czej, niż w sło­wach nie­let­nie­go prze­stęp­cy.

"Znam osoby ze śro­do­wi­ska prze­stęp­cze­go, które trud­nią się han­dlem nar­ko­ty­ka­mi i kra­dzie­ża­mi sa­mo­cho­dów. W za­mian za prze­ka­za­nie in­for­ma­cji o prze­stęp­cach z mo­je­go osie­dla zo­sta­łem zwol­nio­ny" - mo­że­my prze­czy­tać w spi­sa­nym prze­słu­cha­niu Krzyś­ka, na któ­rym był ze swoją bab­cią. Po­ni­żej tego oświad­cze­nia imio­na, na­zwi­ska oraz prze­stęp­stwa, któ­ry­mi trud­nią się "ko­le­dzy" Krzyś­ka.

Jed­nak "ka­blo­wa­nie" nie za­wsze się uda­wa­ło. Kiedy do nie­przy­tom­no­ści pobił swo­je­go 12-let­nie­go ko­le­gę i za­brał mu te­le­fon ko­mór­ko­wy, o spra­wie­dli­wość za­czę­li wal­czyć ro­dzi­ce ofia­ry. Mieli dość faktu, że każde prze­wi­nie­nie ucho­dzi­ło Krzyś­ko­wi "na sucho", bo ten an­ga­żo­wał się w śledz­twa. Za kra­dzież z po­bi­ciem zo­stał przy­dzie­lo­ny do ośrod­ka wy­cho­waw­cze­go, gdzie ma być przez naj­bliż­sze dwa lata, ale nawet to nie po­wstrzy­mu­je go przed kra­dzie­ża­mi.

- Jak ostat­nio wy­sze­dłem na prze­pust­kę, to razem z ko­le­gą po­szli­śmy do mojej babci. Jak nie wi­dzia­ła, to ukra­dłem jej te­le­fon. Ona po­szła na po­li­cję, ale mnie nie po­dej­rze­wa­ła. Ona ma za­zwy­czaj otwar­te drzwi do miesz­ka­nia i uwa­ża­ła, że zro­bi­li to są­sie­dzi – do­da­je.

- Naj­gor­sze prze­stęp­stwo? To chyba wtedy jak po­bi­łem ko­le­gę do nie­przy­tom­no­ści. Nie wiem, co będę robił dalej, ale nie chciał­bym do końca życia sie­dzieć w wię­zie­niach. Tyle, że na na­szych osie­dlu na­praw­dę nie ma co robić, poza kra­dzie­ża­mi i ustaw­ka­mi – koń­czy Krzy­siek.

Co raz go­rzej…

Opi­sa­ne po­wy­żej hi­sto­rie z mło­do­cia­ne­go świat­ka prze­stęp­cze­go, to tylko dwie spo­śród 101 tys. od­no­to­wa­nych w 2011 roku wszyst­kich przy­pad­ków, gdzie każdy jeden mógł­by być go­to­wym sce­na­riu­szem na film kry­mi­nal­ny. Pa­trząc na te licz­by, mo­że­my wąt­pić w sku­tecz­ność pol­skiej edu­ka­cji i re­so­cja­li­za­cji, po­nie­waż od 1990 roku ilość od­no­to­wa­nych prze­stępstw uro­sła o 40 tys. rocz­nie, a ten­den­cja jest wzro­sto­wa.

"Naj­wię­cej od­se­tek czy­nów za­bro­nio­nych wśród nie­let­nich to: kra­dzie­że, roz­bo­je i wy­mu­sze­nia, aż 12,5 tys. przy­pad­ków. Uszczer­bek na zdro­wiu to bli­sko 6 tys. przy­pad­ków. Udział w bójce brało 3,5 tys. osób za­trzy­ma­nych w ubie­głym roku, a za gwałt usły­sza­ło za­rzu­ty 126 osób" – krzy­czą sta­ty­sty­ki po­li­cyj­ne. Na po­cie­sze­nie warto dodać, że 20 lat temu było pra­wie czte­ro­krot­nie wię­cej za­bójstw do­ko­na­nych przez nie­let­nich niż obec­nie.

Na proś­bę opie­ku­nów, wy­cho­waw­ców oraz dziel­ni­co­wych po­li­cjan­tów imio­na zo­sta­ły zmie­nio­ne, a hi­sto­rie dzie­ją się bez wy­raź­ne­go umiej­sco­wie­nia.

>>>>

Ewidentne objawy opetania ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:36, 24 Lip 2012    Temat postu:

"Rzeczpospolita": Powstańcy chcą opatentować znak Polski Walczącej.

Rzeczpospolita
Powstańcy warszawscy chcą ograniczyć używanie znaku powstańczej "kotwicy". Jak tłumaczą, znak - który ma dla nich szczególne znaczenie - jest nadużywany. Związek Powstańców Warszawskich złożył już wniosek w Urzędzie Patentowym - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Związek chce opracować regulamin, który będzie określał, kto i na jakich warunkach mógłby używać znaku Polski Walczącej.

Wiceszef Związku Powstańców Edmund Baranowski tłumaczył, że znak, który dla powstańców ma szczególne znaczenie, jest nadużywany na przykład podczas demonstracji politycznych. - Pewnie nie ma sposobu, by tego zabronić, mamy przecież wolność. Ale chcemy w jakiś sposób zwrócić uwagę, że ten znak powinien być szanowany - argumentował Baranowski w "Rzeczpospolitej". Zdaniem Andrzeja Gładkowskiego, kotwicy nie powinno się używać nawet na kubkach, długopisach czy breloczkach do kluczy.

Dyrekcja Muzeum Powstania Warszawskiego nie ukrywa zdziwienia. - Słuszne wydaje mi się dążenie do podkreślenia ważności tego znaku, natomiast nietraktowanie go jako znaku towarowego - ocenia dyrektor MPW Jan Ołdakowski.

>>>>

Istotnie zbydlecenie jest tak wielkie ze nie wiadomo do czego moga go uzyc zwyrodnialcy ... Koszmarne czasy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:46, 25 Lip 2012    Temat postu:

Dramat lokatorów - "czyściciele" brutalnie utrudniają im życie

Odłą­czo­na woda, gaz a nawet za­mu­ro­wa­ne to­a­le­ty - to tylko nie­któ­re me­to­dy, jakie sto­su­ją wła­ści­cie­le ka­mie­nic wobec nie­chcia­nych lo­ka­to­rów. Wy­naj­mo­wa­ni przez nich "czy­ści­cie­le" ka­mie­nic po­tra­fią bru­tal­nie utrud­nić życie, byle tylko po­zbyć się lo­ka­to­rów - in­for­mu­ją "Wia­do­mo­ści" TVP.
-TVP

Brak wody i gazu, de­mon­taż rur i ścian, za­le­wa­ne miesz­ka­nia - to tylko nie­któ­re po­my­sły wła­ści­cie­li ka­mie­nic na po­zby­cie się lo­ka­to­rów. - Ci miesz­kań­cy nie płacą czyn­szu, nie płacą opłat eks­plo­ata­cyj­nych. Nie­któ­rzy nie pła­ci­li nigdy - tłu­ma­czy Piotr Śruba, ad­mi­ni­stra­tor ka­mie­ni­cy w Po­zna­niu, która nie­daw­no zo­sta­ła wy­ku­pio­na wraz z lo­ka­to­ra­mi.

- To są lu­dzie, któ­rzy ku­pi­li te ka­mie­ni­ce dla pie­nię­dzy. W tej chwi­li za wszel­ką cenę pró­bu­ją po­zbyć się lo­ka­to­rów - tłu­ma­czy z kolei Marek Ja­siń­ski z Ko­mi­te­tu Obro­ny Lo­ka­to­rów.

Coraz czę­ściej wła­ści­cie­le ce­lo­wo ruj­nu­ją swoje ka­mie­ni­ce tak, aby nad­zór bu­dow­la­ny na­ka­zał lo­ka­to­rom ich opusz­cze­nie. Wszyst­ko zgod­nie z pra­wem.

>>>>

Ogolne zbydlecenie !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:11, 25 Lip 2012    Temat postu:

Nocnych klubów przybywa, protestują nie tylko mieszkańcy

W nocy z so­bo­ty na nie­dzie­lę, pod­czas im­pre­zy w klu­bie młody męż­czy­zna zo­stał ugo­dzo­ny nożem. Tym­cza­sem w mie­ście po­wsta­ją ko­lej­ne takie miej­sca. Oko­licz­ni miesz­kań­cy oba­wia­ją się ha­ła­su i awan­tur - po­da­ło Radio Kra­ków.

Już w naj­bliż­szy week­end pla­no­wa­ne jest otwar­cie klubu na Ka­zi­mie­rzu. Two­rzą go pra­cow­ni­cy lo­ka­li przy ulicy Wie­lo­po­le, za­mknię­tych w li­sto­pa­dzie ze­szłe­go roku, po pa­mięt­nej ka­ta­stro­fie bu­dow­la­nej. Nie­któ­rzy twier­dzą, że lokal na Ka­zi­mie­rzu za­stą­pi 3 kluby z Wie­lo­po­la.

Nowa dys­ko­te­ka ma po­wstać rów­nież w daw­nym kinie Ucie­cha przy ulicy Sta­ro­wiśl­nej. Prze­ciw­ko otwo­rze­niu ko­lej­ne­go lo­ka­lu w tej oko­li­cy pro­te­stu­ją nie tylko miesz­kań­cy są­sied­nich ka­mie­nic, ale też in­sty­tu­cje, na przy­kład Teatr Stary.

Mia­sto miało stwo­rzyć we współ­pra­cy z po­li­cją i stra­żą miej­ską ran­king bez­piecz­nych kra­kow­skich klu­bów. Ze­sta­wie­nie miało być go­to­we na wio­snę, jed­nak do tej pory nie po­wsta­ło.

Zwięk­szo­no je­dy­nie licz­bę pa­tro­li po­li­cji i stra­ży miej­skiej w week­en­dy. Straż­ni­cy miej­scy twier­dzą jed­nak, że trud­no jest im wy­eg­ze­kwo­wać po­rzą­dek w cen­trum mia­sta. Świad­ko­wie, któ­rzy zgła­sza­ją in­cy­den­ty naj­czę­ściej nie chcą póź­niej współ­pra­co­wać i po­twier­dzić swo­jej wer­sji zda­rzeń.

>>>>

Jeden wielki burdel !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:36, 28 Lip 2012    Temat postu:

Uchylają się od łożenia na dzieci, zadłużenie sięga milionów

Dług nie płacących alimentów w Krakowie wynosi już ponad 106 milionów złotych. Rekordzista ma do zapłacenia ponad 100 tysięcy złotych. Władze Krakowa, zgodnie z ustawą o pomocy osobom uprawnionym do alimentów ściga dłużników - podało Radio Kraków.

- W ubiegłym roku udało się odzyskać 12 procent tego, co zostało wypłacone z funduszu alimentacyjnego. W tym roku mamy już prawie pół miliona należności które udało się wyegzekwować i warto również pamiętać, że z tych odzyskanych należności gmina również ma swój własny dochód i w 2011 roku to było ponad milion dochodu na rzecz gminy, w tym roku mamy ponad 537 tysięcy złotych - mówi Anna Pierzchała z funduszu alimentacyjnego.

Tymczasem w ciągu ostatniego roku urzędy skarbowe nie otrzymały ani jednego zawiadomienia od sądu rodzinnego o tym, że osoba pozwana o alimenty ukrywa dochody. O sprawie pisał "Dziennik Gazeta Prawna".

Osoby pozwane o alimenty najczęściej utrzymują, że nie mogą dokładać się do wychowania swoich dzieci, ponieważ mają bardzo niskie zarobki. Zazwyczaj dowodem jest deklaracja PIT, w której nie ma wykazanego dochodu. Dzieci lub ich reprezentanci próbują wykazać, że pozwany nie ujawnia wszystkich swoich dochodów i po prostu oszukuje urząd skarbowy.

W takich sprawach potrzebny jest dowód. Jednak sądy nie przekazują urzędnikom skarbowym informacji o tym, że pozwany o alimenty osiąga nielegalne dochody. Tymczasem, zgodnie z prawem sądy, komornicy sądowi oraz notariusze są obowiązani sporządzać i przekazywać organom podatkowym informacje wynikające ze zdarzeń prawnych, które mogą spowodować powstanie zobowiązania podatkowego.

>>>>

Niestety rosnie spoleczna nieodpowiedzialnosc ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:16, 30 Lip 2012    Temat postu:

Marcin Meller nie jest już redaktorem naczelnym magazynu Playboy.

Marcin Meller zrezygnował ze stanowiska redaktora naczelnego polskiej edycji magazynu "Playboy" i rozstaje się z wydawnictwem Marquard Media Polska - donosi Press.

Marcin Meller był redaktorem naczelnym polskiej edycji Playboya od 2003 roku. Przez wiele lat pracował jako dziennikarz w tygodniku "Polityka". Prowadził popularny program "Agent", był także współprowadzącym magazynu "Dzień Dobry TVN". Obecnie jest gospodarzem programu publicystycznego "Drugie śniadanie mistrzów". Był felietonistą "Wprost", obecnie "Newsweeka".

Od sierpnia p.o. redaktorem naczelnym "Playboya" będzie Andrzej Brzuszkiewicz - dotychczasowy zastępca Mellera.

Pierwszy numer polskiego "Playboy'a" ukazał się w grudniu 1992 r. Redaktorem naczelnym został Tomasz Raczek.

>>>>

Sluszna decyzja . Takie ,,importy'' nie sa nam potrzebne . To cieszy . Zawsze wzrost poziomu moralnego cieszy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:05, 09 Sie 2012    Temat postu:

Kościół i publicyści rozpoczęli wojnę z "Demonem"

Grupa in­ter­nau­tów wo­ju­je z pro­du­cen­tem na­po­ju "Demon". Ich zda­niem kam­pa­nia re­kla­mo­wa pro­duk­tu to "pro­mo­cja zła, po­twor­no­ści i zguby dusz ludz­kich". Do pro­te­stu do­łą­czy­li księ­ża, pra­wi­co­wi pu­bli­cy­ści i "Gość Nie­dziel­ny" – do­no­si "Dzien­nik Pol­ski".

Na razie in­ter­nau­tom udało się wy­wal­czyć usu­nię­cie z opa­ko­wań na­po­ju ener­ge­tycz­ne­go pen­ta­gra­mu. Sto­no­wa­no też nieco zło­wro­gi wy­gląd stro­ny www pro­duk­tu.

Jed­nak eks­pert ds. PR Da­riusz Two­rzy­dło wska­zu­je, iż "pro­te­stu­ją­cy nie zdają sobie spra­wy, że pro­du­cen­ci nada­li taką nazwę pro­duk­to­wi i wy­bra­li na jego »twarz« Ner­ga­la ce­lo­wo, aby wzbu­dzić kon­tro­wer­sje". - Efekt boj­ko­tów może być taki, że o "De­mo­nie" bę­dzie się mó­wi­ło gło­śno i z tego po­wo­du wię­cej osób go kupi – pod­kre­śla.

W fir­mie Agros Nova przy­zna­ją, że nie są za­sko­cze­ni za­mie­sza­niem. - Bę­dzie­my nadal pro­wa­dzić po­zy­tyw­ną ko­mu­ni­ka­cję marki. Po­ka­że­my różne ob­li­cza do­brych "De­mo­nów". Nasz pro­dukt i do­tych­cza­so­wa ko­mu­ni­ka­cja nie mają nic wspól­ne­go z re­li­gią, a tym bar­dziej sa­ta­ni­zmem, złem czy de­mo­ra­li­za­cją – mówi Jo­an­na Ban­ce­row­ska z Agros Nova. Jak do­da­je, część środ­ków ze sprze­da­ży trafi do Fun­da­cji DKMS Pol­ska, pro­wa­dzą­cej bazę daw­ców szpi­ku kost­ne­go.

>>>>>

Zdajemy sobie sprawe ze to prostacka prowokacja . To chyba trzeba bylo by byc skrajnym matolem aby po 1000 cznej takiej akcji sie nie zorientowac . Jednak trzeba przestrzegac ludzi . Pijac takie cos zostajesz opetany ... Bo demon zostal przyzwany do tego konkretnego napoju . Tak jak osoby przywozace figurki demonow z Tybetu dziwia sie ze zaczynaja sie choroby i nieszczescia a przeciez ,,to tylko folklor'' to nie folklor to realny kult demonow . Przemioty kultowe o charkterzedemonicznym musza byc egzorcyzmowane aby wyrzucic z nich wlyw demona ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:11, 10 Sie 2012    Temat postu:

Czy to koniec ogórkowej mafii?
2012-08-10 (15:50)




(fot. newspix.pl / Przemysław Gryń)

Straże miejskie zaczęły odnosić sukcesy w walce z rzeszą nielegalnych handlarzy. Pomaga im nowe prawo i determinacja w jego egzekwowaniu. Co więcej, strażnicy zaczęli sprzedawać zarekwirowany towar.

Urzędnicy wraz ze służbami porządkowymi od dawna głowili się, jak poradzić sobie ze sprzedawcami bez zezwoleń. Ci ustawiali się ze swoimi towarami w centrach miast, szpecąc ich przestrzeń i zanieczyszczając teren. Byli także bardziej konkurencyjni niż handlarze legalnie działający i uiszczający opłaty targowe.

Przełom nastąpił, gdy w zeszłym roku w życie weszła nowelizacja kodeksu wykroczeń. Dotychczas stosowane mandaty nie przynosiły skutku. Nowe przepisy umożliwiły teraz zabezpieczenie towaru. Początkowo działający na czarno kupcy nic sobie z tego nie robili, funkcjonariusze bowiem dalej wręczali pouczenie oraz mandaty.

- Nowe przepisy realizujemy dopiero, gdy stwierdzimy notoryczne łamanie przepisów lub że robią to osoby, które prowadzą taką działalność na szerszą skalę - mówi Monika Niżnik, rzeczniczka Straży Miejskiej w Warszawie.
- Wiele osób obsługuje po kilka stoisk i prowadzi regularną działalność gospodarczą - dodaje Niżniak.

Gdy opornym handlarzom zaczęto odbierać towar, ci coraz rzadziej wracali na swoje miejsca.

- Zauważyliśmy duży spadek nielegalnych stoisk. Dziś wiemy, że odnieśliśmy sukces i temat mamy opanowany - podkreśla Leszek Wojtas, zastępca naczelnika Wydziału Dowodzenia Straży Miejskiej w Łodzi.

Dzięki temu udało się usunąć stragany z Promenady w Szczecinie. Nielegalni handlarze przestali wracać na zakopiańskie Krupówki. Skończył się także długoletni problem Warszawy z handlem wokół Dworca Wileńskiego. Coraz rzadziej można spotkać sprzedawców bez pozwoleń w ścisłym centrum stolicy.


Ogórkowa mafia

Przeciwnicy działań służb porządkowych wskazują, że w ten sposób tak naprawdę odbiera się pracę ludziom biednym, którzy starają się tak utrzymać. Rzecz w tym, że dotychczasowa polityka wypisywania mandatów bardziej im szkodziła. Ogromna część tych ludzi to jedynie tzw. słupy. Handlują towarem innych sprzedawców, którzy posiadają także swój legalny interes.

- Zatrzymanie towaru uderza przede wszystkim w tych, którzy na nielegalnym procederze naprawdę zarabiają. Oni dostarczają tym ludziom towar i odbierają utarg, płacąc im kilkanaście, kilkadziesiąt złotych za dzień - mówi Leszek Wojtas.

Mandatem obciążani byli tymczasem bezpośrednio sprzedawcy handlujący najczęściej nieswoim towarem. Są to przede wszystkim świeże warzywa i owoce.

Coraz częściej na ulicach miast mogliśmy dostrzec także podpite osoby, które natarczywie, a nawet agresywnie, nakłaniały przechodniów do zakupu ich towaru. Takie prowizoryczne stoiska czy sprzedaż naręczna służą najczęściej zdobyciu pieniędzy na alkohol. Odbieranie towaru staje się skuteczną metodą także na to zjawisko. Na zapłacenie mandatu przez taką osobę miasto bowiem nie ma co liczyć.

Cierpią uczciwi

W dużych miastach prawdziwą plagą stały się nielegalne stoiska warzywne.

Stanowią nieuczciwą konkurencję dla handlarzy działających zgodnie z prawem. Oni posiadają zezwolenia i uiszczają opłaty w ratuszu. W zależności od miasta oraz lokalizacji dziennie to od kilku złotych za m2 stoiska do nawet 500 zł za najlepsze punkty w stolicy.

Nielegalni handlarze stali się prawdziwą zmorą sprzedawców w Łodzi. Do tego stopnia, że strażnicy, rekwirując towar, jako pierwsi postanowili jednocześnie go sprzedawać.

Zasadniczym problemem przy konfiskacie są właśnie produkty krótkotrwałe. O przepadku bowiem musi zadecydować sąd. Gdy podejmie inną decyzję, funkcjonariusze pozostają z zepsutymi warzywami i koniecznością wypłacenia handlarzowi odszkodowania. Dlatego teraz strażnicy postanowili sprzedawać zarekwirowany towar, a uzyskane w ten sposób środki umieszczać w depozycie. Z niego pobiera się później zasądzone kary lub zwraca równowartość zatrzymanych produktów.

- Znaleźliśmy firmę, która będzie odbierała od nas zarekwirowany towar, a także zapłaci za niego gotówką. Pieniądze natomiast będą zabezpieczone do dyspozycji sądu - mówi Leszek Wojtas.

Polak potrafi

Nie trzeba było jednak długo czekać, aby znalazł się sposób na obejście nowych przepisów. Okazuje się, że z prawa do rekwirowania towaru służby porządkowe nie mogą korzystać na terenach prywatnych. Tam pozostają im tylko mandaty.

W konsekwencji na przykład w Kołobrzegu wprawdzie sprzedawcy bez zezwoleń zniknęli z promenady, lecz pojawili się na placu Radziewiczówny, na prywatnej nieruchomości. Podobna sytuacja jest z terenami spółdzielni, często na obszarze blokowisk.

Mimo to w centrach większości miast straż miejska w końcu jest górą w walce z nielegalnym handlem.

>>>>

Zaraz zaraz - estetycy sie znalezli z PO . Starganay im szpeca . Siedza na urzedach biora kasiore z podatkow i jedyne co im doskwiera to hndel na ulicach . Czy oplaty sa godziwe za taki handel ? Z czego maja zyc ci ludzie ? Jak to takie dochodowe niech POwcy rzuca stolki i zaczna handlowac warzywami . Oczywiscie jakies karty hamdlu powinny byc wydawane za oplata aby taki czlowiek okazywal je policji . Ale to nie moga byc jakies gigantyczne oplaty bo ile mozna tak azarobuc ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:11, 10 Sie 2012    Temat postu:

Czy to koniec ogórkowej mafii?
2012-08-10 (15:50)




(fot. newspix.pl / Przemysław Gryń)

Straże miejskie zaczęły odnosić sukcesy w walce z rzeszą nielegalnych handlarzy. Pomaga im nowe prawo i determinacja w jego egzekwowaniu. Co więcej, strażnicy zaczęli sprzedawać zarekwirowany towar.

Urzędnicy wraz ze służbami porządkowymi od dawna głowili się, jak poradzić sobie ze sprzedawcami bez zezwoleń. Ci ustawiali się ze swoimi towarami w centrach miast, szpecąc ich przestrzeń i zanieczyszczając teren. Byli także bardziej konkurencyjni niż handlarze legalnie działający i uiszczający opłaty targowe.

Przełom nastąpił, gdy w zeszłym roku w życie weszła nowelizacja kodeksu wykroczeń. Dotychczas stosowane mandaty nie przynosiły skutku. Nowe przepisy umożliwiły teraz zabezpieczenie towaru. Początkowo działający na czarno kupcy nic sobie z tego nie robili, funkcjonariusze bowiem dalej wręczali pouczenie oraz mandaty.

- Nowe przepisy realizujemy dopiero, gdy stwierdzimy notoryczne łamanie przepisów lub że robią to osoby, które prowadzą taką działalność na szerszą skalę - mówi Monika Niżnik, rzeczniczka Straży Miejskiej w Warszawie.
- Wiele osób obsługuje po kilka stoisk i prowadzi regularną działalność gospodarczą - dodaje Niżniak.

Gdy opornym handlarzom zaczęto odbierać towar, ci coraz rzadziej wracali na swoje miejsca.

- Zauważyliśmy duży spadek nielegalnych stoisk. Dziś wiemy, że odnieśliśmy sukces i temat mamy opanowany - podkreśla Leszek Wojtas, zastępca naczelnika Wydziału Dowodzenia Straży Miejskiej w Łodzi.

Dzięki temu udało się usunąć stragany z Promenady w Szczecinie. Nielegalni handlarze przestali wracać na zakopiańskie Krupówki. Skończył się także długoletni problem Warszawy z handlem wokół Dworca Wileńskiego. Coraz rzadziej można spotkać sprzedawców bez pozwoleń w ścisłym centrum stolicy.


Ogórkowa mafia

Przeciwnicy działań służb porządkowych wskazują, że w ten sposób tak naprawdę odbiera się pracę ludziom biednym, którzy starają się tak utrzymać. Rzecz w tym, że dotychczasowa polityka wypisywania mandatów bardziej im szkodziła. Ogromna część tych ludzi to jedynie tzw. słupy. Handlują towarem innych sprzedawców, którzy posiadają także swój legalny interes.

- Zatrzymanie towaru uderza przede wszystkim w tych, którzy na nielegalnym procederze naprawdę zarabiają. Oni dostarczają tym ludziom towar i odbierają utarg, płacąc im kilkanaście, kilkadziesiąt złotych za dzień - mówi Leszek Wojtas.

Mandatem obciążani byli tymczasem bezpośrednio sprzedawcy handlujący najczęściej nieswoim towarem. Są to przede wszystkim świeże warzywa i owoce.

Coraz częściej na ulicach miast mogliśmy dostrzec także podpite osoby, które natarczywie, a nawet agresywnie, nakłaniały przechodniów do zakupu ich towaru. Takie prowizoryczne stoiska czy sprzedaż naręczna służą najczęściej zdobyciu pieniędzy na alkohol. Odbieranie towaru staje się skuteczną metodą także na to zjawisko. Na zapłacenie mandatu przez taką osobę miasto bowiem nie ma co liczyć.

Cierpią uczciwi

W dużych miastach prawdziwą plagą stały się nielegalne stoiska warzywne.

Stanowią nieuczciwą konkurencję dla handlarzy działających zgodnie z prawem. Oni posiadają zezwolenia i uiszczają opłaty w ratuszu. W zależności od miasta oraz lokalizacji dziennie to od kilku złotych za m2 stoiska do nawet 500 zł za najlepsze punkty w stolicy.

Nielegalni handlarze stali się prawdziwą zmorą sprzedawców w Łodzi. Do tego stopnia, że strażnicy, rekwirując towar, jako pierwsi postanowili jednocześnie go sprzedawać.

Zasadniczym problemem przy konfiskacie są właśnie produkty krótkotrwałe. O przepadku bowiem musi zadecydować sąd. Gdy podejmie inną decyzję, funkcjonariusze pozostają z zepsutymi warzywami i koniecznością wypłacenia handlarzowi odszkodowania. Dlatego teraz strażnicy postanowili sprzedawać zarekwirowany towar, a uzyskane w ten sposób środki umieszczać w depozycie. Z niego pobiera się później zasądzone kary lub zwraca równowartość zatrzymanych produktów.

- Znaleźliśmy firmę, która będzie odbierała od nas zarekwirowany towar, a także zapłaci za niego gotówką. Pieniądze natomiast będą zabezpieczone do dyspozycji sądu - mówi Leszek Wojtas.

Polak potrafi

Nie trzeba było jednak długo czekać, aby znalazł się sposób na obejście nowych przepisów. Okazuje się, że z prawa do rekwirowania towaru służby porządkowe nie mogą korzystać na terenach prywatnych. Tam pozostają im tylko mandaty.

W konsekwencji na przykład w Kołobrzegu wprawdzie sprzedawcy bez zezwoleń zniknęli z promenady, lecz pojawili się na placu Radziewiczówny, na prywatnej nieruchomości. Podobna sytuacja jest z terenami spółdzielni, często na obszarze blokowisk.

Mimo to w centrach większości miast straż miejska w końcu jest górą w walce z nielegalnym handlem.

>>>>

Zaraz zaraz - estetycy sie znalezli z PO . Starganay im szpeca . Siedza na urzedach biora kasiore z podatkow i jedyne co im doskwiera to hndel na ulicach . Czy oplaty sa godziwe za taki handel ? Z czego maja zyc ci ludzie ? Jak to takie dochodowe niech POwcy rzuca stolki i zaczna handlowac warzywami . Oczywiscie jakies karty hamdlu powinny byc wydawane za oplata aby taki czlowiek okazywal je policji . Ale to nie moga byc jakies gigantyczne oplaty bo ile mozna tak zarobic ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 56 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:11, 15 Sie 2012    Temat postu:

Prawnicy biją na alarm: Polacy nie czytają umów

Polacy nie czytają umów, które podpisują - tak wynika z sondażu TNS dla Centrum Prawa Bankowego i Informacji. A prawnicy biją na alarm. Konsekwencje podpisywania dokumentów w ciemno mogą się okrutnie zemścić.

Wielu klientów tłumaczy, że umowy są wielostronicowe i nie ma czasu na ich dokładne zgłębianie. Dlatego analiza najczęściej kończy się tylko na przeglądaniu.

Wiceprezes Federacji Konsumentów Andrzej Bućko tłumaczy, że warto zapoznać się z każdą umową, bo pośrednicy w pogoni za pieniędzmi z prowizji nie zawsze mówią prawdę, a o kilku zasadach należy bezwzględnie pamiętać:

Po pierwsze, nie musimy ulegać presji czasu. Jeśli ktoś nalega na szybki podpis to znaczy, że zależy mu na tym, abyśmy tę umowę z jakiś powodów podpisali. Po drugie, zawsze możemy zażądać, aby druga strona udostępniła nam umowę do przeczytania w domu, szczególnie w przypadku skomplikowanych dokumentów, typu umowa kredytu hipotecznego. Po trzecie, jeśli pośrednik nam coś obiecuje to warto zażądać, aby wskazał, które zapisy umowy świadczą o tym, do czego nas przekonuje.

Z kolei warszawski adwokat Łukasz Chojniak dodaje, że powinniśmy stronić od długich umów. W jego opinii długie umowy najczęściej są obliczone na to, by ich nie rozumieć i nie doczytać. Prawnicy uważają, że fakt nieczytania umów świadczy o pozostawiającym wiele do życzenia poziomie świadomości finansowej wśród Polaków.

>>>>

W ogole mam wrazenie ze ludnosc jest coraz bardziej na haju ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 70, 71, 72  Następny
Strona 9 z 72

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy