Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Katastrofa cywilizacyjna w Polsce!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 70, 71, 72  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:38, 22 Kwi 2012    Temat postu:

Dramat dziecka. 2,5 letnia dziewczynka walczy o życie

2,5 letnia dziewczynka z Łęczycy (woj. zachodniopomorskie) pozostawiona bez opieki wpadła do studzienki kanalizacyjnej. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że szambo wcześniej wywieziono. Mimo to maluch jest w ciężkim stanie, ma uszkodzenie płuc i nadal nie ma pewności, czy przeżyje. Jak doszło do tego nieszczęśliwego wypadku?

>>>

No koszmar !!!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:52, 23 Kwi 2012    Temat postu:

Syn niemal zagłodził matkę

Po­li­cja w Głu­cho­ła­zach pro­wa­dzi czyn­no­ści spraw­dza­ją­ce w bul­wer­su­ją­cej spra­wie ob­łoż­nie cho­rej 80-let­niej ko­bie­ty z Jar­noł­tów­ka. Przy­po­mnij­my: choć miesz­ka­ła z synem i jego kon­ku­bi­ną, zo­sta­ła zna­le­zio­na w sta­nie skraj­ne­go wy­czer­pa­nia, była za­gło­dzo­na i od­wod­nio­na. Z re­la­cji są­sia­dów wy­ni­ka, że ro­dzi­na ma pro­blem z al­ko­ho­lem i nie opie­ko­wa­ła się chorą ko­bie­tą.

- Cze­ka­my na akta tej spra­wy - mówi Klau­diusz Juch­nie­wicz, za­stęp­ca pro­ku­ra­to­ra re­jo­no­we­go w Prud­ni­ku, który nad­zo­ru­je po­stę­po­wa­nie. - My nie pro­wa­dzi­my tej spra­wy, nie mamy jej wsz­czę­tej ani za­re­je­stro­wa­nej. Na­to­miast po­li­cja w Głu­cho­ła­zach pro­wa­dzi po­stę­po­wa­nie spraw­dza­ją­ce. Praw­do­po­dob­nie wszcz­nie do­cho­dze­nie i bę­dzie w tym kie­run­ku po­stę­po­wa­nie karne. Na razie jed­nak pro­ku­ra­tu­ra nie do­sta­ła jesz­cze ma­te­ria­łów - wy­ja­śnia pro­ku­ra­tor. - To nie bę­dzie spra­wa łatwa do pro­wa­dze­nia - prze­wi­du­je pro­ku­ra­tor Juch­nie­wicz. - Wszyst­kie spra­wy o znę­ca­nie są trud­ne, bo de facto spra­wa do­ty­czy znę­ca­nia. Wia­do­mo, że w kręgu osób naj­bliż­szych one są trud­ne. Cięż­ko oce­nić, czy jest to jakaś wy­jąt­ko­wa w sto­sun­ku do in­nych spra­wa - do­da­je pro­ku­ra­tor. 80-lat­ka prze­by­wa w szpi­ta­lu w Głu­cho­ła­zach. Trwa­ją sta­ra­nia, aby do­ce­lo­wo umie­ścić ją w Za­kła­dzie Opie­kuń­czo-Lecz­ni­czym.

>>>>>

No tak konkubenci konkubentki ciagle to samo ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:15, 25 Kwi 2012    Temat postu:

Dramat porzuconych dzieci. "To przerażające"

Mama Bart­ka pod­czas ciąży pró­bo­wa­ła ode­brać sobie życie. Chło­piec cudem prze­żył, ale zo­stał po­rzu­co­ny zaraz po po­ro­dzie. Ro­dzi­ce wy­rze­kli się też małej Ani. Julka zo­sta­ła pod­rzu­co­na przez swo­ich ro­dzi­ców zu­peł­nie obcym lu­dziom. - Dla mnie to jest prze­ra­ża­ją­ce, żeby matka nie chcia­ła spoj­rzeć na wła­sne dziec­ko - mówi pani Bro­ni­sła­wa Gło­gow­ska, która razem ze swoim mężem po­ma­ga takim dzie­ciom dając im na­miast­kę praw­dzi­we­go domu i po­ma­ga­jąc prze­trwać wy­jąt­ko­wo trud­ne chwi­le. To nie­zwy­kłe mał­żeń­stwo z Lu­bli­na pro­wa­dzi po­go­to­wie ro­dzin­ne i jak samo przy­zna­je "uczy dzie­ci na nowo się przy­tu­lać". Na prze­kór prze­ciw­no­ściom i złemu prawu ro­dzi­na pod swo­imi skrzy­dła­mi miała już trzy­dzie­ścio­ro dzie­ci.

>>>>

Co ci ludzie wyrabiaja ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:43, 26 Kwi 2012    Temat postu:

Tragedia na Śląsku. Zabił łopatą syna konkubiny

Mieli świę­to­wać, ale ro­dzin­na at­mos­fe­ra prze­ro­dzi­ła się w tra­gicz­ną kłót­nię, pod­czas któ­rej 47-let­ni męż­czy­zna rzu­cił się z ło­pa­tą na syna swo­jej kon­ku­bi­ny. We­dług in­for­ma­cji po­li­cji 33-la­tek zo­stał kil­ka­krot­nie ude­rzo­ny w głowę szpa­dlem i zmarł w wy­ni­ku ran czasz­ki i twa­rzo­czasz­ki. Całą hi­sto­rią wstrzą­śnię­ci są miesz­kań­cy jed­ne­go z gli­wic­kich osie­dli, na któ­rym miesz­ka­ły te osoby. Przy­zna­ją jed­nak zgod­nie, że w tym domu można się było spo­dzie­wać tra­ge­dii. - Oni żyli jak pies z kotem - mówią pod­kre­śla­jąc, że al­ko­ho­lo­we li­ba­cje były tam na po­rząd­ku dzien­nym.

>>>>

Dalsze sukcesy konkubenckie ,,stylu zycia''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:41, 02 Maj 2012    Temat postu:

9-latek zgwałcony w szpitalu psychiatrycznym

Pro­ku­ra­tu­ra z Ra­do­mia spraw­dza z czy­jej winy w szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym przy ul. Krych­no­wic­kiej do­szło do gwał­tu na 9-let­nim chłop­cu. Po­dej­rza­nym w spra­wie jest 16-la­tek le­czo­ny na innym od­dzia­le szpi­ta­la - po­da­je RMF FM.

Matka zgwał­co­ne­go chłop­ca zgło­si­ła, że na­past­nik nie miał prawa prze­by­wać w tej czę­ści szpi­ta­la, w któ­rej prze­by­wał jej syn. Pro­ku­ra­tu­ra spraw­dzi, czy któ­ryś z pra­cow­ni­ków pla­ców­ki nie do­peł­nił obo­wiąz­ków.

We­dług ze­znań matki 9-lat­ka, jej syn zo­stał dwu­krot­nie wy­ko­rzy­sta­ny sek­su­al­nie przez 16-lat­ka, pa­cjen­ta in­ne­go od­dzia­łu, który nie po­wi­nien prze­by­wać w czę­ści szpi­ta­la, w któ­rej le­czo­ne są młod­sze dzie­ci.

Po­stę­po­wa­nie w spra­wie gwał­tu pro­wa­dzi Sąd Ro­dzin­ny w Ra­do­miu. Pro­ku­ra­tu­ra do­star­czy­ła już do­ku­men­ty zwią­za­ne ze spra­wą.

!!!!

Koszmar ! Co tam sie wyprawia ! Dlaczego dzieci przerbywaja z wyrosnietymi ? Gdzie jest rozum tych co organizuja te osrodki !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:14, 02 Maj 2012    Temat postu:

Kibole chcieli wykoleić pociąg z kibicami przeciwnej drużyny

Trzech kiboli Legii podłożyło betonowe bloki na torach, którymi miał jechać pociąg z kibicami Jagiellonii. Gdyby w porę nie zatrzymano składu, doszłoby do katastrofy, informuje "Rzeczpospolita" na stronach "Życie Warszawy".

Policjanci zatrzymali trzech mężczyzn w wieku 18, 22 i 25 lat. We wtorek byli przesłuchiwani przez prokuraturę w Wołominie. Usłyszeli zarzuty usiłowania doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym.

Prokuratura skierowała do miejscowego sądu dwa wnioski o areszt dla kiboli Legii. Wobec najmłodszego z podejrzanych zastosowano dozór policyjny.

Policjanci z Wołomina i Komendy Stołecznej poszukują teraz innych osób zamieszanych w tę sprawę. Jak wynika z informacji gazety, możliwe są kolejne zatrzymania wśród pseudokibiców Legii. Podejrzanym grozi do ośmiu lat więzienia.

>>>>

Matko ale debile ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:37, 04 Maj 2012    Temat postu:

Krwawe bójki i gwałt w szpitalu w Radomiu

Fakt

To ma być lecznica, gdzie chorzy odnajdą spokój i ukojenie?! Gwałt na 9-letnim chłopcu to nie jedyna przerażająca sprawa, która wydarzyła się w ostatnich latach w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Radomiu. Wśród pacjentów dochodziło do krwawych bójek, jedna z ofiar takiej jatki zmarła! Dzieci były zmuszane do sprzątania placówki i załatwiania się do koszy na śmieci. A personel przysłuchiwał się rozmowom pacjentów z krewnymi i utrudniał kontrolę odpowiednim organom – wynika z ustaleń zeszłorocznej inspekcji Rzecznika Praw Pacjenta.

Toalety dostępne tylko w określonych godzinach, zbiorowe kąpiele, przymus sprzątania pomieszczeń, ograniczenie kontaktu pacjentów z bliskimi – to tylko niektóre z wielu nieprawidłowości, jakie wykazała ubiegłoroczna kontrola w szpitalu psychiatrycznym im. Barbary Borzym w Radomiu.

W placówce od dawna dochodzi do skandalicznych incydentów, w tym nawet śmiertelnych wypadków. W minionych miesiącach jedna z pacjentek zmarła po upadku ze schodów. Inna podopieczna (†72 l.) straciła życie w sierpniu zeszłego roku – po tym, jak została brutalnie pobita przez inną pacjentkę.

Prokuratura wszczęła śledztwo, a sprawujący pieczę nad placówką samorząd województwa zlecił tam kontrolę. Warunki panujące w szpitalu zbadał również urząd Rzecznika Praw Pacjenta. Stwierdzono wiele nieprawidłowości. Chodziło m.in. ograniczenie dostępu do toalet i udostępnianie ich tylko w wyznaczonych godzinach, co powodowało że pacjenci, nie mogąc już wytrzymać tej tortury, załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne do koszy na śmieci. Chorzy byli też zmuszani do samodzielnego sprzątania szpitalnych pomieszczeń. Podobnie jak do zbiorowych kąpieli, podczas których każdy z pacjentów musiał się rozbierać w obecności innych. Inspekcja wykazała też, że pracownicy szpitala ograniczali chorym możliwość kontaktu z bliskimi, a nawet wprowadzili specjalny system kar, gdzie za niewykonanie powierzonych zadań można było stracić możliwość przepustki czy widzenia.

Władze szpitala zarzuty o naruszenia odpierały min. brakiem pieniędzy, co do sprzątania dyrekcja placówki zastrzegła że było ono dobrowolne i miało służyć celom wychowawczym. Z kolei ograniczony dostęp do łazienek, wynikał ze względów bezpieczeństwa. Chodziło o to, żeby pacjenci nie niszczyli sprzętu i by uniemożliwić im dokonywania samookaleczeń ciała, agresji fizycznej i seksualnej – czytamy w odpowiedzi szpitala na wyniki kontroli.

Jak widać „środki bezpieczeństwa” nie były na tyle wystarczające, by zapobiec kolejnej tragedii. Urząd marszałkowski znów zapowiada kontrolę. Pytanie tylko czy tym razem przyniesie ona lepszy skutek niż sporządzenie raportu?

Podczas kontroli wyszły na jaw szokujące uchybienia. Kąpiel tylko trzy dni w tygodniu – możliwa była tylko w poniedziałki, środy i piątki. Łazienka była zamknięta w ciągu dnia, otwierana tylko na noc. Nie było szatni, dzieci rozbierały się w obecności całej grupy.Toalety były zamykane – otwierano je tylko w godzinach wyznaczonych przez salowego. Jeśli pacjenci się spóźniali, drzwi były już zamknięte. Pacjenci byli zmuszani do załatwiania się do koszy na śmieci.Pacjenci sprzątali szpital – było niemal tak, jak w koszarach: pacjenci musieli sprzątać na stołówce, w salach terapeutycznych, szatni, na korytarzach, w toaletach i łazienkach. Na oddziałach były wyznaczone grafiki dyżurnych odpowiedzialnych za sprzątanie. Kto nie wypełniał obowiązków, był karany utratą spaceru lub przepustki.

Ograniczano kontakt z bliskimi – krewni odwiedzali pacjentów poza oddziałem, w obecności pracowników. Czasem zakazywano odwiedzin i telefonowania. Wyznaczano krótkie półgodzinne okresy (np. od 11.00 do 11.30 i od 19.30 do 20.00), kiedy można było telefonować. Rozmowy odbywały się w obecności personelu.Nie było zajęć terapeutycznych – choć na oddziale byli pacjenci z upośledzeniem umysłowym, dla tej grupy nie organizowano nauki ani zajęć wychowawczych.

Marta Milewska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego dodaje: "Sprawą zajmuje się prokuratura, dlatego nie możemy na razie udzielać żadnych informacji. Na pewno przyjrzymy się jednak organizacji pracy w placówce".

>>>>

Wspaniale placowkki ,,opieki leczniczej''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:22, 06 Maj 2012    Temat postu:

Blok pełen nienawiści. Obwiniają chorego sąsiada

Tak ostry konflikt między sąsiadami zdarza się rzadko. Wzajemna nienawiść sięga przez dziesięć pięter jednego z bloków w Szczecinie. Były już pobicia i niszczenie mienia - winny, według mieszkańców, jest niepełnosprawny 26-latek. Sąsiedzi skarżą się, że są przez niego wyzywani i opluwani. Rodzina chorego tłumaczy, że to reakcja na szykany

>>>>

Koszmar ! Ludzie sami sobie pieklo na ziemi robia i po co ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:55, 07 Maj 2012    Temat postu:

Radom: kolejny gwałt w szpitalu psychiatrycznym?

W ubie­głym ty­go­dniu in­for­mo­wa­li­śmy o gwał­cie na 9-let­nim chłop­cu, do ja­kie­go do­szło w szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym przy ul. Krych­no­wic­kiej w Ra­do­miu. Dzi­siej­szy "Fakt" do­no­si, że nie była to je­dy­na ofia­ra.

"Fakt" do­tarł do in­for­ma­cji, że tej samej nocy, kiedy do­szło do gwał­tu na 9-lat­ku, inne dziec­ko dzwo­ni­ło na bez­płat­ną in­fo­li­nię do Biura Rzecz­ni­ka Praw Pa­cjen­ta. Z ze­znań po­krzyw­dzo­ne­go pa­cjen­ta wy­ni­ka­ło, że pod­czas po­by­tu w pla­ców­ce star­szy ko­le­ga z od­dzia­łu na­ru­szył jego nie­ty­kal­ność cie­le­sną.

W pierw­szym przy­pad­ku 9-la­tek zo­stał zgwał­co­ny dwu­krot­nie przez star­sze­go, 16-let­nie­go, pa­cjen­ta ra­dom­skie­go szpi­ta­la, le­czo­ne­go na innym od­dzia­le. O in­cy­den­cie chło­piec po­in­for­mo­wał matkę, ko­bie­ta zgło­si­ła spra­wę do pro­ku­ra­tu­ry.

Czy­taj także: "9-la­tek zgwał­co­ny w szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym"

Spra­wa gwał­tów w ra­dom­skim szpi­ta­lu tra­fi­ła do pro­ku­ra­tu­ry, po­krzyw­dzo­ny­mi dzieć­mi ma zająć się sąd ro­dzin­ny.

Dy­rek­tor szpi­ta­la bę­dzie się tłu­ma­czył po gwał­tach na 9-lat­ku

Na wy­ja­śnie­nie do­nie­sień o gwał­tach na 9-let­nim chłop­cu w szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym czeka mar­sza­łek wo­je­wódz­twa.

Jak po­wie­dzia­ła Radiu Dla Cie­bie rzecz­nik z Urzę­du Mar­szał­kow­skie­go Wo­je­wódz­twa Ma­zo­wiec­kie­go Marta Mi­lew­ska, spra­wa jest w toku.

- Na­tych­miast po tym, jak otrzy­ma­li­śmy in­for­ma­cje o za­ist­nia­łej sy­tu­acji, wy­stą­pi­li­śmy do dy­rek­cji szpi­ta­la o na­tych­mia­sto­we wy­ja­śnie­nia. Sy­tu­acja jest bar­dzo nie­po­ko­ją­ca, na­to­miast na tym eta­pie klu­czo­wą kwe­stią są wy­ja­śnie­nia pro­ku­ra­tu­ry. Do­pie­ro gdy sy­tu­acja zo­sta­nie w pełni wy­ja­śnio­na przez pro­ku­ra­tu­rę bę­dzie można po­wie­dzieć, czy do­szło do za­nie­dbań, a jeśli tak, to kto po­no­si za nie od­po­wie­dzial­ność - po­in­for­mo­wa­ła Marta Mi­lew­ska.

Ewen­tu­al­ne kon­se­kwen­cje wobec dy­rek­cji szpi­ta­la będą wy­cią­ga­ne po wy­ja­śnie­niu spra­wy.

>>>>

No super ! Coraz lepiej . Wspaniale . Ile jeszcze takich ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:01, 09 Maj 2012    Temat postu:

Dwaj strażnicy miejscy z Katowic odpowiedzą za rozbój i pobicie.

Dwaj strażnicy miejscy z Katowic odpowiedzą przed sądem za rozbój i pobicie pijanego mężczyzny w listopadzie ubiegłego roku. Do sądu trafił akt oskarżenia - powiedział Paweł Marcinkiewicz, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Katowice-Północ.

Strażnicy, którzy po zatrzymaniu zostali zawieszeni w obowiązkach, konsekwentnie zaprzeczają zarzutom. Może im grozić do 12 lat więzienia.

Zdaniem prokuratury obaj funkcjonariusze, pełniąc 15 listopada ubiegłego roku służbę, pojechali do interwencji po zgłoszeniu o pijanym mężczyźnie, znajdującym się przy ul. Skargi w ścisłym centrum miasta.

Według ustaleń śledztwa, funkcjonariusze mieli pijanego zawieźć radiowozem w odludne miejsce na końcu ul. Opolskiej, tam pobić, przeszukać i ukraść mu 2 tys. zł, a w końcu - pobitego, m.in. ze złamaną ręką - zawieźć do izby wytrzeźwień. Poszkodowany złożył zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa.

- Strażnicy zostali oskarżeni o rozbój i pobicie, a jeden z nich dodatkowo o spowodowanie u pokrzywdzonego uszkodzenia ciała. Według ustaleń postępowania to w wyniku jego działania pokrzywdzony doznał złamania ręki - powiedział prok. Marcinkiewicz.

Strażnicy od początku zaprzeczali, by mieli pobić, użyć przemocy i zabrać pokrzywdzonemu pieniądze. Choć prokuratura nie dysponuje zeznaniami bezpośrednich świadków, zeznania innych osób potwierdzają jednak częściowo wersję pokrzywdzonego.

Po zatrzymaniu i przedstawieniu zarzutów podejrzani zostali aresztowani, później zwolnił ich Sąd Okręgowy w Katowicach.

Komendant katowickiej straży miejskiej zaraz po aresztowaniu zawiesił obu funkcjonariuszy w obowiązkach do czasu wyroku sądu, nie rozwiązując z nimi stosunku pracy.

Akt oskarżenia został przesłany do Sądu Rejonowego Katowice-Zachód.

>>>>

No no ! Jesli to prawda a nie zemsta to kara musi byc surowa . Sprzeniewierzyli sie POWOLANIU ! Wykorzystali wladze sluzbowa do przesteptwa . Tu nie moze byc kara jak za zwykly napad . Ale moze to byc tez zemsta jakiegos podejrzanego typa . Stad trzeba wysokich kwalifikacji sadowych !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:36, 10 Maj 2012    Temat postu:

Wielkie problemy dwójki Polaków w Chinach

Para studentów z Polski od ponad siedmiu miesięcy przebywa w chińskim areszcie - dowiedziało się Polskie Radio. W listopadzie ub.r. innemu studentowi ukradli równowartość około 1000 euro. Pieniądze zwrócili, ale zgodnie z chińskim prawem grożą im teraz 3 lata więzienia - w Chinach.

Dwoje studentów - kobieta i mężczyzna - ukradli innemu obcokrajowcowi kartę kredytową, z której wypłacili równowartość 1000 euro. Po aresztowaniu przez policję przyznali się do winy. Od ponad 7 miesięcy osadzeni są w jednym z pekińskich aresztów.

Adwokat Junbo Hao z reprezentującej studentów - częściowo nieodpłatnie - kancelarii Lehman twierdzi, że tak długi okres aresztu nie jest typowy, lecz zgodny z chińskim prawem. - Policja poważnie potraktowała procedury i starannie prowadzi śledztwo - zaznaczył.

Rozprawa sądowa w sprawie polskich studentów odbyła się w połowie kwietnia. - Grozi im do 3 lat więzienia, ale myślę, że wyrok będzie mniejszy niż dwa lata - mówi w wywiadzie dla Polskiego Radia Junbo Hao. Studentom zapewniono także pomoc konsularną.

Mieszkający w Pekinie Polacy przekazują im do aresztu książki i produkty spożywcze. Sprawy na razie nie komentuje ambasada RP w Pekinie. Polska studentka w areszcie kontynuuje naukę chińskiego.

>>>>

ak umoczyc w TAKIM kraju . Gdzie wy macie rozum !!! Do takiego kraju to sie nie jezdzi .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:50, 10 Maj 2012    Temat postu:

Kamil Nadolski
Kredyt czy złodziejstwo?

Po­trze­bu­jesz go­tów­ki? Chcesz wziąć kre­dyt, ale bank nie chce Ci go dać? Uwa­żaj! In­sty­tu­cje pa­ra­ban­ko­we chęt­nie Ci go udzie­lą, ale mo­żesz za to słono za­pła­cić. Od­set­ki od ta­kiej po­życz­ki mogą się­gać 500, a nawet 1000 proc. i to cał­kiem le­gal­nie.

Pan Sta­ni­sław z Lu­bli­na na wła­snej skó­rze prze­ko­nał się, co to zna­czy wziąć kre­dyt na ban­dyc­kich za­sa­dach. Kiedy życie zmu­si­ło go do za­cią­gnię­cia po­życz­ki, udał się do jed­nej z ogól­no­pol­skich firm ofe­ru­ją­cych szyb­kie i tanie kre­dy­ty (nazwy nie chce po­da­wać, bo toczy się prze­ciw­ko niej po­stę­po­wa­nie są­do­we, a do mo­men­tu za­pad­nię­cia wy­ro­ku, ktoś mógł­by mu za­rzu­cić po­mó­wie­nie). Sama po­życz­ka może i tania była, trud­no jed­nak na­zwać tak jej spła­tę.

– Kiedy do­sta­łem har­mo­no­gram do spła­ty, nie mo­głem uwie­rzyć wła­snym oczom. Przy za­cią­gnię­tych 2 tys. zł po­życz­ki, razem ze wszyst­ki­mi do­dat­ko­wy­mi opła­ta­mi mia­łem zwró­cić fir­mie pra­wie 6 tys. zł. Przy­zna­ję, że z jedną ratą się nie wy­ro­bi­łem w ter­mi­nie, ale żeby z tego po­wo­du żądać pra­wie trzy­krot­no­ści po­ży­czo­nej sumy to czy­ste zło­dziej­stwo. Za­cią­gną­łem kre­dyt, by pomóc wnucz­ce na stu­diach, a zo­sta­łem bez­czel­nie wy­ro­lo­wa­ny, dla­te­go ostrze­gam wszyst­kich, żeby dwa razy spraw­dzi­li, co pod­pi­su­ją. Będę się do­ma­gał spra­wie­dli­wo­ści w są­dzie, choć prze­sta­ję wie­rzyć w ich sku­tecz­ność. Po­dob­no takie że­ro­wa­nie na ludz­kiej na­iw­no­ści jest le­gal­ne – obu­rza się pan Sta­ni­sław. Nie­ste­ty w więk­szo­ści przy­pad­ków rze­czy­wi­ście jest.

Li­chwiar­skie od­set­ki

In­sty­tu­cje po­za­ban­ko­we dzia­ła­ją­ce na na­szym rynku, które ofe­ru­ją szyb­kie kre­dy­ty przy mi­ni­mum for­mal­no­ści, w dużej mie­rze za­ra­bia­ją na bar­dzo wy­so­kich od­set­kach. Choć ich mak­sy­mal­na wy­so­kość jest ogra­ni­czo­na prze­pi­sa­mi prawa (zapis znaj­du­je się w ko­dek­sie cy­wil­nym i mówi mak­sy­mal­nie o czte­ro­krot­no­ści stopy lom­bar­do­wej NBP - od 10 maja 2012 r. bę­dzie to 25 proc.), ni­ko­go to nie od­stra­sza. Zresz­tą bar­dzo łatwo je omi­nąć. W jaki spo­sób?

– Nie­uczci­we firmy omi­ja­ją prze­pi­sy wrzu­ca­jąc wy­so­kie kosz­ty od­se­tek w róż­ne­go ro­dza­ju inne opła­ty jak choć­by ubez­pie­cze­nia. Nie za bar­dzo wia­do­mo, w jaki spo­sób można by to kon­tro­lo­wać i tu wła­śnie jest pro­blem. Oczy­wi­ście ban­kow­cy też sto­su­ją do­dat­ko­we ubez­pie­cze­nia, które pod­no­szą koszt rze­czy­wi­ste­go kre­dy­tu, a wtedy z 25 proc. no­mi­nal­ne­go opro­cen­to­wa­nia robi się 50 proc. rze­czy­wi­ste­go. Ale nie tak, jak to dzie­je się cza­sem w pa­ra­ban­kach, gdzie do spła­ce­nia bywa i 500 albo i 1000 proc. od­se­tek. Rynek in­sty­tu­cji pa­ra­ban­ko­wych jest bar­dzo płyn­ny. Po­cząw­szy od du­żych firm, które wszy­scy znają, jak choć­by Pro­vi­dent, a skoń­czyw­szy na oso­bach fi­zycz­nych, które udzie­la­ją po­ży­czek na bar­dzo wy­so­ki pro­cent, po­wie­dział­bym w spo­sób li­chwiar­ski – ostrze­ga Paweł Majt­kow­ski, głów­ny ana­li­tyk Expan­de­ra.

We­dług usta­wy o kre­dy­cie kon­su­menc­kim z dnia 12 maja 2011 r. (we­szła w życie w grud­niu 2011 r.), suma wszyst­kich do­dat­ko­wych kosz­tów może być nie­ogra­ni­czo­na. Przy tej oka­zji pada py­ta­nie, czym nie­któ­re kre­dy­ty róż­nią się od na­pięt­no­wa­nej od wie­ków li­chwy? Ni­czym.

– Sama de­fi­ni­cja li­chwy mó­wią­ca o po­bie­ra­niu „nad­mier­nych” od­se­tek od kre­dy­tu po­zo­sta­wia sze­ro­kie pole do in­ter­pre­ta­cji, jaka war­tość jest już „nad­mier­na”. Ja­ka­kol­wiek kon­kret­na war­tość gra­nicz­na ca­ło­ści kosz­tów kre­dy­tu za­wsze bę­dzie war­to­ścią ar­bi­tral­ną, która bę­dzie bu­dzić dys­ku­sje – mówi Jacek Kie­rep­ka, kon­sul­tant w fir­mie ba­daw­czej TNS Pol­ska i czło­nek Pol­skie­go To­wa­rzy­stwa Ba­da­czy Rynku i Opi­nii.

Pa­ra­ban­ki rosną w siłę

Oczy­wi­ście nie ozna­cza to, że wszyst­kie pa­ra­ban­ko­we kre­dy­ty są tak dra­stycz­nie dro­gie, ale za­zwy­czaj wszyst­kie przy­zna­wa­ne są na gor­szych wa­run­kach niż te ofe­ro­wa­ne w tra­dy­cyj­nych ban­kach. Jed­nak z kre­dy­tu w banku wielu klien­tów musi zre­zy­gno­wać, bo choć są niżej opro­cen­to­wa­ne, to trud­niej je do­stać. Ko­mi­sja Nad­zo­ru Fi­nan­so­we­go za­ostrzy­ła wa­run­ki przy­zna­wa­nia kre­dy­tów kon­su­menc­kich, a to ozna­cza, że spora część spo­łe­czeń­stwa ska­za­na zo­sta­ła na kre­dy­ty po­za­ban­ko­we. Nawet co piąty wnio­sek o przy­zna­nie kre­dy­tu jest od­rzu­ca­ny.

– W dru­giej po­ło­wie roku do­ko­na­my ilo­ścio­wej ana­li­zy wpły­wu wpro­wa­dzo­nych przez KNF re­ko­men­da­cji za­rów­no na rynek ban­ko­wy, jak i po­za­ban­ko­wy. Wtedy będą dane za I pół­ro­cze – mówi Łu­kasz Daj­no­wicz z Urzę­du Ko­mi­sji Nad­zo­ru Fi­nan­so­we­go. Jed­nak choć urzęd­ni­cy nie chcą ko­men­to­wać spra­wy przed opu­bli­ko­wa­niem da­nych, nie­ofi­cjal­nie mówi się, że za­ostrze­nie wa­run­ków kre­dy­to­wych ma wpływ na wiel­kość po­szcze­gól­nych sek­to­rów ka­pi­ta­ło­wych.

Po­twier­dza­ją to zresz­tą inne sza­cun­ki. Biuro In­for­ma­cji Kre­dy­to­wej udo­stęp­ni­ło dane na temat ilo­ści przy­zna­nych kre­dy­tów go­tów­ko­wych w 2011 r. Wy­ni­ka z nich, że 7,5 mln kre­dy­tów ra­tal­nych i go­tów­ko­wych, które zo­sta­ły przy­zna­ne Po­la­kom przez banki, to o 6,5 proc. mniej niż w 2010 r. – Na dy­na­mi­kę akcji kre­dy­to­wej w uję­ciu war­to­ścio­wym zna­czą­cy wpływ ma bar­dzo zmien­na war­tość du­żych kre­dy­tów kon­sump­cyj­nych, za­pew­ne prze­zna­cza­nych na cele biz­ne­so­we – tłu­ma­czył na kon­fe­ren­cji pra­so­wej An­drzej To­piń­ski, głów­ny eko­no­mi­sta BIK.

I choć nadal 70 proc. po­ży­cza­ją­cych pie­nią­dze po kre­dyt udaje się do banku, licz­ba osób, które zde­cy­do­wa­ły się na po­życz­kę z in­sty­tu­cji pa­ra­ban­ko­wych wzro­sła o 20 proc. w sto­sun­ku do roku po­przed­nie­go.

– Z moich ob­ser­wa­cji rynku wy­ni­ka, że bar­dzo wielu klien­tów in­sty­tu­cji pa­ra­ban­ko­wych to by­naj­mniej nie są lu­dzie, któ­rzy zo­sta­li ode­sła­ni z kwit­kiem przez banki, ale lu­dzie, któ­rzy w mo­men­cie do­ko­ny­wa­nia pierw­sze­go wy­bo­ru od razu po­szli do firmy pa­ra­ban­ko­wej. W du­żych mia­stach na każ­dej wia­cie przy­stan­ko­wej znaj­dzie­my co naj­mniej kilka ogło­szeń w stylu „kre­dy­ty bez BIK-u” itd. To jest wyraz ich po­pu­lar­no­ści. Po­la­cy nie zdają sobie spra­wy z za­gro­żeń, jakie niosą ze sobą in­sty­tu­cje pa­ra­ban­ko­we – mówi Paweł Majt­kow­ski z Expan­de­ra.

Jeśli kre­dyt, to przede wszyst­kim w banku

Warto więc po­chy­lić się nad pod­sta­wo­wy­mi za­gad­nie­nia­mi i oba­lić kilka mitów. Pierw­szy z nich do­ty­czy za­rob­ków. Nie jest praw­dą, że jeśli ktoś ma ni­skie do­cho­dy, nie może li­czyć na kre­dyt w banku. Wiele z nich spe­cja­li­zu­je się nawet w udzie­la­niu kre­dy­tów dla ta­kich osób. Druga spra­wa to ro­ze­zna­nie się na rynku. To, że jeden bank od­mó­wi nam udzie­le­nia kre­dy­tu nie ozna­cza, że wszyst­kie zro­bią po­dob­nie. Wiele osób trak­tu­je banki w Pol­sce jako jeden or­ga­nizm. Nie­słusz­nie. Banki tak jak inne in­sty­tu­cje wol­no­ryn­ko­wej go­spo­dar­ki ry­wa­li­zu­ją ze sobą i chcą przy­cią­gnąć klien­tów do sie­bie. Pa­mię­taj­my, że na kre­dy­tach prze­cież za­ra­bia­ją.

Osób, które nie mają szans na ab­so­lut­nie żaden kre­dyt jest na­praw­dę mało. Więk­szy pro­blem jest w sy­tu­acji, gdy sami zmniej­sza­my wia­ry­god­ność w oczach ban­ków, po­przez nie­spła­ca­nie rat, czy opóź­nie­nia. Jeśli zwło­ka w opła­tach prze­kro­czy­ła 30 dni, taka in­for­ma­cja tra­fia do Biura In­for­ma­cji Kre­dy­to­wej. Jest to swo­ista wi­zy­tów­ka na­szej wia­ry­god­no­ści w oczach ban­ków. Wia­do­mo jed­nak, że róż­nie w życiu bywa i mamy prawo mieć gor­sze mie­sią­ce.

– To, że mie­li­śmy ja­kieś pro­ble­my ze spła­tą kre­dy­tu i takie in­for­ma­cje zna­la­zły się w BIK-u, nie zna­czy, że każdy bank nam od­mó­wi. Naj­czę­ściej tego typu in­for­ma­cje prze­trzy­my­wa­ne są w BIK-u przez 5 lat. W przy­pad­ku mniej­szych kwot w czę­ści ban­ków mo­że­my się spró­bo­wać po pro­stu wy­tłu­ma­czyć. Po­le­cał­bym każ­de­mu naj­pierw wy­cią­gnąć sobie ra­port na swój temat z Biura In­for­ma­cji Kre­dy­to­wej. Można to zro­bić w War­sza­wie w biu­rze albo ko­re­spon­den­cyj­nie. Raz na pół roku mo­że­my sobie taki ra­port po­brać za darmo. Weźmy taki ra­port, zo­bacz­my co tam jest i wtedy de­cy­duj­my – radzi Paweł Majt­kow­ski.

Jeśli jed­nak z róż­nych przy­czyn zo­sta­nie­my wy­pchnię­ci poza sys­tem ban­ko­wy i mu­si­my wziąć kre­dyt w in­sty­tu­cji pa­ra­ban­ko­wej, warto zwró­cić uwagę na kilka pod­sta­wo­wych rze­czy, które po­zwo­lą nam unik­nąć nie­przy­jem­no­ści przy spła­cie za­cią­gnię­te­go kre­dy­tu.

Jak nie dać się zwieść?

– Po pierw­sze, jak przy ko­rzy­sta­niu z ja­kich­kol­wiek in­nych usług, jeśli ktoś nie ma szans na uzy­ska­nie po­życz­ki w banku, po­wi­nien spraw­dzać ofer­ty i po­rów­ny­wać kosz­ty wielu róż­nych firm pa­ra­ban­ko­wych. One też róż­nią się kosz­ta­mi, ofe­ru­ją różne wa­rian­ty pro­duk­to­we. Da się więc wy­brać re­la­tyw­nie naj­tań­szą ofer­tę po­życz­ki, choć być może i tak drogą na tle stan­dar­do­wej ofer­ty ban­ków. Poza tym warto po­rów­nać kwotę po­ży­cza­ną z cał­ko­wi­tą kwotą, którą mamy do spła­ce­nia w danym cza­sie. Jeśli np. po roku klient bę­dzie zmu­szo­ny do zwró­ce­nia dwu­krot­no­ści (lub wię­cej) po­ży­czo­nej sumy, to być może bę­dzie to bo­dziec do za­da­nia sobie py­ta­nia, czy dana po­życz­ka jest na­praw­dę nie­zbęd­na, a po­nie­sio­ne kosz­ty uza­sad­nio­ne w re­la­cji do celu, na który mają być prze­zna­czo­ne pie­nią­dze – radzi Jacek Kie­rep­ka z PTBRiO.

To nie wszyst­ko. Warto uni­kać ofert, gdzie samo roz­pa­trze­nie wnio­sku zwią­za­ne jest z wnie­sie­niem wy­so­kiej bez­zwrot­nej opła­ty wstęp­nej, bez gwa­ran­cji udzie­le­nia po­życz­ki lub ofert, gdzie teo­re­tycz­nie nie ma żad­nych opłat wstęp­nych, ale z samej kwoty po­życz­ki już na po­cząt­ku po­trą­ca­ne są znacz­ne „kosz­ty”. W ta­kich przy­pad­kach można być nie­mal pew­nym, że cał­ko­wi­ty koszt po­życz­ki bę­dzie bar­dzo wy­so­ki. O ile zo­sta­nie ona w ogóle udzie­lo­na.

Co jesz­cze? – Zde­cy­do­wa­nie na­le­ży uni­kać ofert wy­ma­ga­ją­cych za­bez­pie­cze­nia o war­to­ści nie­współ­mier­nie wy­so­kiej do samej kwoty po­życz­ki, np. ta­kich, w któ­rych po­życz­ka o nawet re­la­tyw­nie nie­du­żej war­to­ści wy­ma­ga usta­no­wie­nia za­bez­pie­cze­nia w po­sta­ci nie­ru­cho­mo­ści – ostrze­ga Jacek Kie­rep­ka. Powód jest bar­dzo pro­za­icz­ny. Od­da­jąc w za­staw swoje miesz­ka­nie czy dom mo­że­my paść ofia­rą oszu­stwa, w wy­ni­ku któ­re­go pod pre­tek­stem nie wy­wią­zy­wa­nia się ze zo­bo­wią­zań, firma bę­dzie pró­bo­wa­ła je zająć. Le­piej za­sta­no­wić się, czy warto ry­zy­ko­wać?

Na­le­ży pa­mię­tać o tym, by kie­ro­wać się przede wszyst­kim zdro­wym roz­sąd­kiem. Miej­my świa­do­mość ist­nie­nia usta­wy o kre­dy­cie kon­su­menc­kim, która na­kła­da pewne obo­wiąz­ki in­for­ma­cyj­ne i do­ty­czy to nie tylko ban­ków, ale i in­sty­tu­cji pa­ra­ban­ko­wych. Je­że­li nie są to po­życz­ki udzie­la­ne po­mię­dzy oso­ba­mi fi­zycz­ny­mi, tylko mamy przed­się­bior­cę, który udzie­la kre­dy­tów w spo­sób za­wo­do­wy, to jest on nam zo­bo­wią­za­ny za­pew­nić m.​in. eu­ro­pej­ski for­mu­larz kre­dy­to­wy (wy­li­cze­nia wszyst­kich kosz­tów zwią­za­nych z na­szym kre­dy­tem, czyli jasno – ile i za co?). Pod­sta­wo­wa za­sa­da jest taka, aby­śmy pro­si­li o te wy­li­cze­nia jak naj­wcze­śniej w kon­tak­cie z taką in­sty­tu­cją. Jeśli zo­ba­czy­my, że jest z tym ja­ki­kol­wiek pro­blem, to po­win­na nam się za­pa­lić czer­wo­na lamp­ka i naj­le­piej by­ło­by zre­zy­gno­wać z usług ta­kiej in­sty­tu­cji. Jeśli ktoś od po­cząt­ku jest nie­chęt­ny do tego, by udzie­lać nam kom­plek­so­wych in­for­ma­cji o po­no­szo­nych kosz­tach, to jest to mocno po­dej­rza­ne.

>>>>

Po prostu nie dajcie sie oszukiwac . Najprostsza droga to nie wmawiac sobie ze ,,musze'' wydac na to czy tamto . Nic nie musze ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:58, 10 Maj 2012    Temat postu:

Wyłudzają pieniądze na orzełka

Firmy pod­szy­wa­ją­ce się pod "Mo­ni­tor Są­do­wy i Go­spo­dar­czy" oszu­ku­ją przed­się­bior­ców - alar­mu­je "Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na".

Firmy wy­sy­ła­ją pisma po­dob­ne do urzę­do­wych i żą­da­ją za­pła­ty za za­miesz­cze­nie in­for­ma­cji w jej pu­bli­ka­to­rze. O pro­ce­de­rze wie­dzą urzęd­ni­cy Mi­ni­ster­stwa Spra­wie­dli­wo­ści, któ­rzy ostrze­ga­ją zgła­sza­ją­cych się do nich przed­się­bior­ców przed żą­da­ją­cy­mi za­pła­ty po ponad 400 zło­tych. Już wcze­śniej mi­ni­ster­stwo ostrze­ga­ło przed po­dob­nie dzia­ła­ją­cy­mi fir­ma­mi: In­ter­ne­to­wym Re­je­strem Ogło­szeń Mo­ni­to­ra Są­do­we­go i Go­spo­dar­cze­go i Cen­tral­nym Re­je­strem Ogło­szeń Mo­ni­to­ra Są­do­we­go i Go­spo­dar­cze­go. Śledz­twa prze­ciw­ko nim pro­wa­dzą pro­ku­ra­tu­ry w War­sza­wie i Kra­ko­wie.

Ga­ze­ta do­da­je, że w przy­pad­ku Kan­ce­la­rii Od­pi­sów z Mo­ni­to­ra Są­do­we­go i Go­spo­dar­cze­go, z jaką miał do czy­nie­nia czy­tel­nik dzien­ni­ka, oszu­ści po­słu­ży­li się dla uwia­ry­god­nie­nia swo­je­go pisma orzeł­kiem na pie­cząt­ce, który za­miast w prawo spo­glą­da w lewo. Stąd też oprócz oszu­stwa, firma wy­łu­dza­ją­ca w ten spo­sób pie­nią­dze mogła do­pu­ścić się także znie­wa­że­nia godła RP.

Wię­cej o spra­wie - w "Dzien­ni­ku Ga­ze­cie Praw­nej".

>>>>

Łajdactwo i zlodziejstwo sie rozplenilo . Przykladl szedl z gory .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:40, 11 Maj 2012    Temat postu:

Horror w radomskim szpitalu psychiatrycznym. Co tam się dzieje?

To szpi­tal, w któ­rym w ostat­nim cza­sie 16-la­tek dwu­krot­nie zgwał­cił 9-let­nie­go chłop­ca, gdzie in­ne­mu dziec­ku pod­czas po­by­tu w pla­ców­ce star­szy ko­le­ga z od­dzia­łu na­ru­szył nie­ty­kal­ność cie­le­sną i gdzie jak do­no­sił wczo­raj­szy "Fakt" sa­mo­bój­stwo po­peł­nił 63-let­ni pa­cjent od­dzia­łu za­mknię­te­go. Po in­cy­den­tach w pla­ców­ce rzecz­nik praw dziec­ka do­ma­ga się za­wie­sze­nia dy­rek­to­ra pla­ców­ki - in­for­mu­je "Radio Dla Cie­bie".

O pil­nej kon­tro­li zde­cy­do­wał za­rząd wo­je­wódz­twa ma­zo­wiec­kie­go, któ­re­mu pod­le­ga szpi­tal. Kon­tro­li do­ma­ga­ła się też peł­no­moc­nicz­ka rządu ds. rów­ne­go trak­to­wa­nia Agniesz­ka Ko­złow­ska-Ra­je­wicz.

Spra­wa do­ty­czy gwał­tu, któ­re­go 16-la­tek do­ko­nał na 9-let­nim chłop­cu. O zda­rze­niu po­in­for­mo­wa­ła matka po­krzyw­dzo­ne­go. Ko­bie­ta nie chcia­ła roz­ma­wiać z me­dia­mi. Jej peł­no­moc­nik po­in­for­mo­wał, że dal­sze po­stę­po­wa­nie są­do­we bę­dzie za­le­żeć od efek­tów roz­mów z dy­rek­cją, które wła­śnie trwa­ją.

Wia­do­mo, że dy­rek­tor szpi­ta­la za­ofe­ro­wał matce pomoc psy­cho­lo­gicz­ną, bo ko­bie­ta jest w złym sta­nie. Wcze­śniej tą spra­wą za­ję­ła się ra­dom­ska pro­ku­ra­tu­ra, która wsz­czę­ła śledz­two ws. nie­do­peł­nie­nia obo­wiąz­ków przez per­so­nel szpi­ta­la.

9-la­tek zgwał­co­ny w szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym

Jak do­wie­dzia­ło się RMF 16-la­tek zo­stał wy­pi­sa­ny już pla­ców­ki. Wobec na­sto­lat­ka sąd nie za­sto­so­wał żad­nych środ­ków za­po­bie­gaw­czych.

Dy­rek­tor Szpi­ta­la Psy­chia­trycz­ne­go w Krych­no­wi­cach Wło­dzi­mierz Gu­zow­ski na an­te­nie "Co za Dzień" po­wie­dział, że chło­piec nie zo­stał zgwał­co­ny, a całe zaj­ście można uznać jako "inne czyn­no­ści sek­su­al­ne". - Po roz­po­zna­niu pro­ble­mu usta­li­li­śmy, że jest po­dej­rze­nie po­peł­nie­nia prze­stęp­stwa o czym po­in­for­mo­wa­li­śmy pro­ku­ra­tu­rę, która pro­wa­dzi sto­sow­ne śledz­two i jej wy­ja­śnie­nia będą wią­żą­ce dla oceny sy­tu­acji. Ja oso­bi­ście wy­klu­czam gwałt, uwa­żam, że to po­stę­po­wa­nie, które do­tych­czas po­zwo­li­ło wy­ja­śnić spra­wę kwa­li­fi­ku­je się bar­dziej do mo­le­sto­wa­nia sek­su­al­ne­go – po­wie­dział dy­rek­tor szpi­ta­la w wy­wia­dzie dla "Co za Dzień”.

Radom: ko­lej­ny gwałt w szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym?

W tym samym szpi­ta­lu miało dojść także do ko­lej­ne­go aktu prze­mo­cy sek­su­al­nej. Tej samej nocy, kiedy do­szło do gwał­tu na 9-lat­ku, inne dziec­ko dzwo­ni­ło na bez­płat­ną in­fo­li­nię do Biura Rzecz­ni­ka Praw Pa­cjen­ta. Z ze­znań po­krzyw­dzo­ne­go pa­cjen­ta wy­ni­ka­ło, że pod­czas po­by­tu w pla­ców­ce star­szy ko­le­ga z od­dzia­łu na­ru­szył jego nie­ty­kal­ność cie­le­sną.

W ra­dom­skim szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym przy ul. Krych­no­wic­kiej, w któ­rym do­szło do dwóch gwał­tów na ma­łych pa­cjen­tach, giną też do­ro­śli. W kwiet­niu 65-let­nia pa­cjent­ka zmar­ła na scho­dach szpi­ta­la. W ubie­głym roku po­wie­sił się tam na wła­snych spodniach 63-let­ni pa­cjent od­dzia­łu za­mknię­te­go - in­for­mu­je "Fakt".

Pa­cjent­ka szpi­ta­la zmar­ła na scho­dach

Sto­wa­rzy­sze­nie Pri­mum Non No­ce­re alar­mu­je zaś, że rzecz­nik praw pa­cjen­ta od dawna wie­dział o nie­pra­wi­dło­wo­ściach w tej pla­ców­ce. Tłu­ma­czył je zbyt małym za­trud­nie­niem per­so­ne­lu.

Rzecz­nik praw dziec­ka Marek Mi­cha­lak. Do­ma­ga się uka­ra­nia od­po­wie­dzial­nych za dra­ma­tycz­ne zda­rze­nie. - Takie sy­tu­acje są nie­do­pusz­czal­ne - pod­kre­ślał na an­te­nie "Radia Dla Cie­bie".

- Do czasu wy­ja­śnie­nia spra­wy, osoba od­po­wie­dzial­na za taki stan rze­czy po­win­na być co naj­mniej za­wie­szo­na w peł­nie­niu obo­wiąz­ków, stąd także mój wnio­sek do mar­szał­ka wo­je­wódz­twa o pod­ję­cie pil­nych dzia­łań na­praw­czych, włącz­nie z roz­wa­że­niem zmian ka­dro­wych w pla­ców­ce wzglę­dem kadry za­rzą­dza­ją­cej - po­wie­dział Marek Mi­cha­lak.

Kilka mie­się­cy temu w ra­dom­skim szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym przy ul. Krych­no­wic­kiej była już pro­wa­dzo­na kon­tro­la Rzecz­ni­ka Praw Pa­cjen­ta, już wtedy wy­szły na jaw licz­ne uchy­bie­nia, pa­cjen­ci mieli mieć ogra­ni­czo­ny do­stęp do to­a­let, w wy­zna­czo­nym przez per­so­nel cza­sie, zmu­sze­ni byli za­ła­twiać swoje po­trze­by do ku­błów na śmie­ci, pa­cjen­tom utrud­nia­no także kon­takt z bli­ski­mi.

Dy­rek­tor szpi­ta­la nie za­mie­rza podać się do dy­mi­sji.

>>>>>

Niestety kraj jest w stanie upadku pod kazdym wzgledem .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:41, 11 Maj 2012    Temat postu:

Piotr Halicki
Brutalne zabójstwo. Szukał pracy, znalazł śmierć

Bru­tal­ne za­bój­stwo pod War­sza­wą. Dwaj męż­czyź­ni umó­wi­li się na spo­tka­nie w spra­wie pracy. Jed­nak za­miast ich za­trud­nić, nie­do­szli pra­co­daw­cy okra­dli ich i tak do­tkli­wie po­bi­li, że jeden z bez­ro­bot­nych zmarł. Jego ko­le­ga stra­cił przy­tom­ność i ock­nął się do­pie­ro rano. Wtedy we­zwał po­li­cję. Mun­du­ro­wi zła­pa­li już na­past­ni­ków.

Do tego bul­wer­su­ją­ce­go zda­rze­nia do­szło w miej­sco­wo­ści Bram­ki w gmi­nie Bło­nie pod War­sza­wą. Za­czę­ło się od tego, że przy dwóch idą­cych drogą oby­wa­te­lach Ukra­iny za­trzy­mał się sa­mo­chód. – Sie­dzą­cy w nim męż­czyź­ni za­py­ta­li pie­szych, czy nie szu­ka­ją przy­pad­kiem pracy. Ci po­twier­dzi­li. Męż­czyź­ni z auta za­pro­po­no­wa­li więc spo­tka­nie za jakiś czas w celu omó­wie­nia wszyst­kich wa­run­ków. Cho­dzi­ło o pracę na bu­do­wie. Ukra­iń­cy zgo­dzi­li się i umó­wi­li się z – jak są­dzi­li - przy­szły­mi pra­co­daw­ca­mi – mówi One­to­wi nad­ko­mi­sarz Ewe­li­na Gro­mek-Oćwie­ja z Ko­men­dy Po­wia­to­wej Po­li­cji dla Po­wia­tu War­szaw­skie­go Za­chod­nie­go w Sta­rych Ba­bi­cach.

Zo­bacz miej­sce zda­rze­nia

Do spo­tka­nia do­szło na przy­stan­ku przy dro­dze kra­jo­wej nr 2. "Pra­co­daw­cy" w trak­cie oma­wia­nia z Ukra­iń­ca­mi wa­run­ków ich pracy nagle nie­spo­dzie­wa­nie rzu­ci­li się na nich. Bru­tal­nie ich po­bi­li, aż do nie­przy­tom­no­ści, a potem ukra­dli im 720 zł i pasz­port. Swoje ofia­ry zo­sta­wi­li przy dro­dze i ucie­kli. Jeden z po­bi­tych Ukra­iń­ców ock­nął się do­pie­ro nad ranem. Na­tych­miast po­wia­do­mił po­li­cję. Jego 23-let­ni ko­le­ga nie od­dy­chał. Mun­du­ro­wi przy­by­li na miej­sce pod­ję­li re­ani­ma­cję. Kon­ty­nu­ował ją le­karz we­zwa­ne­go po­go­to­wia ra­tun­ko­we­go. Nie­ste­ty, nie udało się go ura­to­wać. 23-la­tek zmarł. Drugi z po­krzyw­dzo­nych z pęk­nię­tą śle­dzio­ną oraz licz­ny­mi ob­ra­że­nia­mi głowy tra­fił do szpi­ta­la.

Kry­mi­nal­ni ze Sta­rych Babic roz­po­czę­li po­szu­ki­wa­nia na­past­ni­ków. Pierw­szy w ich ręce wpadł 20-let­ni Da­niel M. Na­stęp­ne­go dnia po­li­cjan­ci za­trzy­ma­li także jego kom­pa­na – rów­nież 20-let­nie­go Pio­tra K. Obaj są miesz­kań­ca­mi błoń­skiej gminy. - Do­sta­li za­rzu­ty roz­bo­ju oraz po­bi­cia, któ­re­go na­stęp­stwem była śmierć 23-let­nie­go oby­wa­te­la Ukra­iny oraz cięż­ki uszczer­bek na zdro­wiu dru­gie­go po­krzyw­dzo­ne­go - in­for­mu­je Ewe­li­na Gro­mek-Oćwie­ja.

Sąd tym­cza­so­wo aresz­to­wał po­dej­rza­nych na trzy mie­sią­ce. Co było bez­po­śred­nią przy­czy­ną śmier­ci 23-let­nie­go oby­wa­te­la Ukra­iny wy­ja­śni sek­cja zwłok.

>>>>

Tfu co za zwyrodnialcy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:44, 15 Maj 2012    Temat postu:

Co piąty taksówkarz bez licencji

Wsiadając do taksówki w Warszawie trzeba bardzo uważać, by nie zostać oszukanym. Co piąty taksówkarz skontrolowany w Śródmieściu nie miał wymaganej licencji, a co drugi pojazd był źle oznakowany. Takie zatrważające dane przedstawiła stołeczna straż miejska.

Od czterech miesięcy straż miejska wraz z inspektorami transportu miejskiego prowadzi kontrole stołecznych taksówek. Ich wyniki nie napawają optymizmem, zwłaszcza w związku ze zbliżającymi się mistrzostwami Europy w piłce nożnej, podczas których zapewne wiele osób będzie korzystać z tego rodzaju transportu. Okazuje się, że nagminnie ujawniane są nieprawidłowości związane z nielegalnymi przewozami osób i podszywaniem się pod taksówkarzy. - Tylko w samym Śródmieściu na 104 skontrolowane do tej pory taksówki nałożono 77 mandatów karnych za oznakowanie niezgodne z przepisami i kolejne kary za łamanie przepisów ruchu drogowego. W 22 przypadkach stwierdzono, że taksówkarze prowadzą działalność bez wymaganej na terenie Warszawy licencji – informuje Monika Niżniak ze stołecznej straży miejskiej.

Ze statystyk wynika, że co piąty skontrolowany tylko w samym Śródmieściu taksówkarz przewoził pasażerów bez wymaganej licencji, a co druga taksówka była źle oznakowana. Zdarzały się też przypadki podszywania się pod korporacje taksówkarskie. - Pomysłowość pseudotaksówkarzy nie zna granic – mówi Onetowi Monika Niżniak. – Np. na moście Śląsko-Dąbrowskim strażnicy zatrzymali do kontroli taksówkę, a właściwie jej podróbkę. Oznakowanie było sfałszowane, łudząco podobne do oznakowania jednej z dużych korporacji, a kierowca nigdy nie posiadał licencji. Tłumaczył się, że najpierw chciał sprawdzić, czy w tym zawodzie da się zarobić – dodaje rzeczniczka.

Podobnych przypadków było więcej. Nie dość, że fałszowano oznakowanie czy świadczono usługi nie posiadając licencji, to jeszcze zdarzały się przypadki kiedy kierowca przewoził osoby, mimo że licencję mu cofnięto.

Za takie i podobne przewinienia straż miejska może wlepić mandat do 500 zł. Dużo bardziej dotkliwe są kary, które mogą nałożyć inspektorzy drogowi, bo wynoszą one nawet do kilkunastu tysięcy zł.

Według przepisów osoba świadcząca usługi taksówkarskie musi posiadać stosowną licencję, orzeczenie o badaniach lekarskich i psychologicznych, dokument dopuszczający pojazd do ruchu jako taksówka i świadectwo legalizacji taksometru. Plus oczywiście odpowiednie oznakowanie pojazdu, które stanowią m.in. żółto-czerwone pasy naklejone pod szybami na całej ich długości, numer boczny, herb Warszawy, tabliczki informująca o taryfie opłat, hologram, identyfikator ze zdjęciem na desce rozdzielczej, itd.

>>>>

No no . Te korporacje to nie jesty jakis raj . Maja tendencje do przeksztalcania sie w mafie i generuja jak widac szara strefe .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:47, 15 Maj 2012    Temat postu:

Perfidny czyn funkcjonariuszy. Wywieźli je na poligon

Na kary więzienia w zawieszeniu skazał we wtorek Sąd Rejonowy Lublin-Zachód b. policjanta Michała G. i b. strażnika miejskiego Bartłomieja J. za molestowanie dwóch nastolatek w 2007 r.

W powtórnym procesie 31-letni obecnie Michał G. skazany został na dwa lata więzienia, natomiast 32-letni Bartłomiej J. - na rok i 10 miesięcy więzienia. W stosunku do obu oskarżonych sąd zawiesił wykonanie kary więzienia na pięć lat i w tym czasie oddał ich pod dozór kuratora sądowego

Sprawa toczyła się z wyłączeniem jawności ze względu na dobro małoletnich pokrzywdzonych; sąd utajnił także ustne uzasadnienie wyroku.

Sędzia Agnieszka Kołodziej powiedziała jedynie, że warunkowe zawieszenie kary wobec obu oskarżonych jest wynikiem ugody, zawartej przez nich z pokrzywdzonymi. - Była zgoda pokrzywdzonych, na warunkach wynikających z ugody, na kary więzienia z warunkowym zawieszeniem – powiedziała sędzia.

Oskarżeni stanowili załogę tzw. gimbus-patrolu skierowanego do patrolowania okolic lubelskich szkół i uczelni. Na początku kwietnia 2007 r., podczas służby, wywabili z domów dwie dziewczyny w wieku 14 i 15 lat. Radiowozem wywieźli je na teren wojskowego poligonu na przedmieściach Lublina i tam doprowadzili do poddania się czynnościom seksualnym.

Obaj oskarżeni uznani zostali także za winnych zaniechania wykonywania czynności służbowych. Sąd uniewinnił natomiast Michała G. od zarzutów dotyczących grożenia nastolatkom śmiercią.

Michał G. i Bartłomiej J. nie byli obecni na ogłoszeniu wyroku. Zostali wydaleni ze służby, gdy sprawa wyszła na jaw. Odpowiadali z wolnej stopy.

Wyrok jest nieprawomocny.

Oskarżający w tej sprawie prokurator Zbigniew Reszczyński powiedział dziennikarzom, że domagał się kar bezwzględnego więzienia dla obu oskarżonych: pięć lat w stosunku do Michała G. i trzech lat - Bartłomieja J. Zapowiedział, że prokuratura rozważy złożenie odwołania od tego wyroku.

- Prokurator zażąda pisemnego uzasadnienia wyroku, a po jego otrzymaniu dokonamy kompleksowej oceny. Ugoda między pokrzywdzonymi a oskarżonymi, zawarta w wyniku mediacji, na którą zgodził się sąd, nie wiąże prokuratora. Ugoda dotyczyła szeregu kwestii, m.in. finansowych, prokurator w to nie ingeruje – powiedział Reszczyński.

Był to drugi proces Michała B. i Bartłomieja J. W 2009 r. lubelski sąd skazał pierwszego z nich na trzy lata i 10 miesięcy więzienia, zaś drugiego – na 2,5 roku więzienia. Wyrok ten, z powodu błędów formalnych, uchylił sąd okręgowy i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.


????

COOO ??? Za tak ohydny czyn ? FUNKCJONARUSZE POLICJI !!! I W ZAWIESZENIU ? SKANDAL ! KPINY Z PRAWA !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:15, 15 Maj 2012    Temat postu:

"Rzeczpospolita": Gimnazjum na gigancie

Coraz młodsze dzieci uciekają z domu. Brakuje im bliskości i zainteresowania rodziny – alarmuje "Rzeczpospolita".

Uciekają, gdy mają problemy w szkole, z kolegami, kiedy są konflikty w domu. Specjaliści radzą: trzeba rozmawiać z synem czy córką. I alarmują - ucieczki zdarzają się coraz młodszym dzieciom.

- Granica wieku zdecydowanie się obniża. Jest więcej ucieczek 13-, 14-latków" - mówi Zuzanna Ziajko, dyrektor Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji Fundacji Itaka.

Każdego roku z domu rodzinnego ucieka ok. 4 tys. nastolatków, a z różnego rodzaju placówek kolejne 15 tys. - wynika z policyjnych statystyk. W zeszłym roku uciekło 4,2 tys. nastolatków.

Uciekinierzy mają średnio od 14 do 16 lat. I nie są to tylko dzieci z marginesu. Na wyprawy w nieznane uciekinierzy często decydują się w wakacje, albo tuż przed. Te ostatnie są na ogół związane z końcem roku szkolnego i ocenami. Za ucieczkami w innych porach roku kryje się często zła atmosfera w rodzinie.

- Nastoletni uciekinier, zwłaszcza gdy skończą mu się pieniądze, może zejść na drogę przestępstwa lub paść jego ofiarą - zauważa Grażyna Puchalska z KG Policji.

>>>

No tak . Coraz lepiej ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:05, 16 Maj 2012    Temat postu:

Matka zrobiła z 16-letniej córki prostytutkę

Młoda dziew­czy­na pra­co­wa­ła w jed­nej z agen­cji to­wa­rzy­skich. Jej matka nie oka­za­ła żad­nej skru­chy - po­da­je "Ga­ze­ta Współ­cze­sna".

Po­cho­dzą­ca spod Olec­ka Ewa B., na­kło­ni­ła swoją szes­na­sto­let­nią córkę do upra­wia­nia nie­rzą­du w jed­nej z łom­żyń­skich agen­cji to­wa­rzy­skich.

Pro­ku­ra­tu­ra Okrę­go­wa w Łomży za­koń­czy­ła wła­śnie śledz­two prze­ciw dzie­wię­cio­oso­bo­wej gru­pie su­te­ne­rów. Wszy­scy mieli czer­pać ko­rzy­ści z pro­sty­tu­cji upra­wia­nej przez ko­bie­ty w la­tach 2010-2011 w pen­sjo­na­cie "Wenus” przy ul. Łą­ko­wej w Łomży. Z szaj­ką współ­pra­co­wa­li rów­nież re­cep­cjo­ni­ści jed­ne­go z łom­żyń­skich ho­te­li oraz dwie ko­bie­ty.

Od­da­ła wła­sne dziec­ko

Wśród nich m.​in. wspo­mnia­na 36-let­nia Ewa B. (matka czwor­ga dzie­ci) na­kło­ni­ła w maju 2010 r. do upra­wia­nia nie­rzą­du swoją naj­star­szą córkę. Szes­na­sto­let­nia wów­czas dziew­czy­na pie­niędz­mi za­ro­bio­ny­mi na sek­sie dzie­li­ła się kie­row­nic­twem agen­cji. Ewa B. pod­czas pro­ku­ra­tor­skie­go prze­słu­cha­nia wła­ści­wie nie oka­zy­wa­ła skru­chy z po­wo­du tego, gdzie umie­ści­ła córkę. Poza nią pra­co­wa­ła tam też jesz­cze jedna nie­let­nia dziew­czy­na.

Z usta­leń śled­czych wy­ni­ka, że agen­cję za­ło­żył 30-let­ni To­masz T. Po­cho­dzą­cy spod Za­mbro­wa (po­dob­nie jak więk­szość grupy) męż­czy­zna na prze­ło­mie lat 2009 i 2010 wy­na­jął jeden z bu­dyn­ków przy ul. Łą­ko­wej i ofi­cjal­nie pro­wa­dził tam dzia­łal­ność ho­te­lar­ską. Ale już w prze­cią­gu pierw­szych trzech mie­się­cy zmie­nił ją w do­brze pro­spe­ru­ją­cą agen­cję to­wa­rzy­ską. W pro­wa­dze­niu in­te­re­su po­ma­ga­li mu 21-let­ni Karol G., 23-let­ni Ad­rian R. oraz jego kon­ku­bi­na, 30-let­nia Edyta W.

Poza in­ny­mi, czę­sto spo­ra­dycz­ny­mi współ­pra­cow­ni­ka­mi, swój udział w pro­ce­de­rze mieli rów­nież 34-let­ni Jacek K i 28-let­ni Karol P. Obaj pa­no­wie, ob­słu­gu­ją­cy klien­tów w jed­nym z łom­żyń­skich ho­te­li, do­ra­bia­li sobie do pen­sji re­cep­cjo­ni­sty, po­ma­ga­jąc su­te­ne­rom w or­ga­ni­za­cji spo­tkań ho­te­lo­wych gości z pro­sty­tut­ka­mi. Za każde udane spo­tka­nie To­masz T. miał pła­cić im "pro­wi­zję” od 20 do 30 zł.

Wie­dzie­li jak robić biz­nes

Kie­ru­ją­cy grupą prze­stęp­czą To­masz T. miał od­po­wia­dać przede wszyst­kim za spo­tka­nia dziew­czyn z klien­ta­mi, or­ga­ni­za­cję pracy pro­sty­tu­tek, wer­bo­wa­nie no­wych dziew­czyn oraz trzy­mać pie­czę nad wy­glą­dem i kon­dy­cją swo­ich "pod­opiecz­nych”.

Z kolei Karol G., Ad­rian R. mieli od­po­wia­dać za ochro­nę lo­ka­lu, oraz za­stę­po­wać su­te­ne­ra pod­czas jego nie­obec­no­ści przede wszyst­kim w roz­li­cze­niach z ko­bie­ta­mi, które miały od­pro­wa­dzać do kie­sze­ni To­ma­sza T. usta­lo­ną część swo­ich do­cho­dów.

Już od po­cząt­ku "szef” oświad­czał dziew­czy­nom, że pie­niędz­mi bę­dzie trze­ba się dzie­lić. Za go­dzi­nę cie­le­snych uciech panie po­bie­ra­ły zwy­kle 160 zł, zaś 110 zł za po­ło­wę tego czasu. Z tego od­po­wied­nio 80 i 50 zł pro­sty­tut­ki od­da­wa­ły To­ma­szo­wi T, bądź komuś, kto go tego dnia za­stę­po­wał. Jedna z ko­biet wspo­mi­na­ła, że jej za­rob­ki wy­no­si­ły nie mniej niż 800 zł ty­go­dnio­wo. W ciągu kilku mie­się­cy mogły więc in­ka­so­wać nawet kil­ka­na­ście ty­się­cy zło­tych.

Ale in­te­res pro­spe­ro­wał wła­ści­wie tylko kilka mie­się­cy. Po­wo­dem licz­nych scy­sji mię­dzy su­te­ne­ra­mi a dziew­czy­na­mi były prze­waż­nie pie­nią­dze, bo pro­wa­dzą­cy in­te­res pa­no­wie nie sto­so­wa­li wobec za­trud­nio­nych ko­biet prze­mo­cy.

Jed­nak wpro­wa­dzo­no sys­tem kar fi­nan­so­wych, bo ko­bie­tom "po­trą­ca­no z pen­sji” za nie­obec­no­ści, nie­dy­spo­zy­cję czy też nie­za­do­wo­le­nie klien­ta. Część miała do­ra­biać na wła­sną rękę, bądź pra­co­wać oka­zyj­nie dla kon­ku­ren­cji.

Osta­tecz­nie biz­nes "po­sy­pał się” na po­cząt­ku mi­nio­ne­go roku. W maju 2011 roku za­czę­ły się pierw­sze za­trzy­ma­nia człon­ków szaj­ki.

(Mi­chał Mo­dze­lew­ski)

>>>>

Jeden wielki koszmar . Jakas opetana bo niby jak to inaczej tlumaczyc ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:32, 17 Maj 2012    Temat postu:

Rodzice nie interesują się losem własnych dzieci

Żaden wy­cho­wa­nek z ra­dom­skie­go domu dziec­ka nie jest sie­ro­tą, a zde­cy­do­wa­na więk­szość ro­dzi­ców nie in­te­re­su­je się swo­imi po­cie­cha­mi. Te dane po­kry­wa­ją się z ostat­nim ra­por­tem Naj­wyż­szej Izby Kon­tro­li - po­da­je cozadzien.​com.​pl.

We­dług opu­bli­ko­wa­ne­go ostat­nio ra­por­tu NIK, tylko 3 pro­cent dzie­ci w do­mach dziec­ka to sie­ro­ty, 17 proc. wy­cho­wan­ków ma jed­ne­go, a 80 proc. oboje ro­dzi­ców. Czy w ra­dom­skim domu dziec­ka sy­tu­acja wy­glą­da po­dob­nie?

- W chwi­li obec­nej nie mamy żad­ne­go dziec­ka, które tra­fi­ło do nas ze wzglę­du na sie­roc­two. Są u nas dwa przy­pad­ki, gdzie pod­czas po­by­tu dziec­ka w pla­ców­ce, ro­dzi­ce zmar­li - mówi Aneta Skrzyp­czyk-Do­bra­sie­wicz, psy­cho­log kli­nicz­ny ze Sło­necz­ne­go Domu w Ra­do­miu.

Mimo wielu sta­rań po­mo­cy spo­łecz­nej, domów dziec­ka i Po­wia­to­wych Cen­trów Po­mo­cy Ro­dzi­nie nadal nie widać po­pra­wy. Kon­takt z ro­dzi­ca­mi tych dzie­ci jest bar­dzo trud­ny, a czę­sto nie ma go w ogóle.

- W na­szej pla­ców­ce jest ok. 30 proc. ro­dzin, z któ­ry­mi współ­pra­ca się ukła­da. Na­to­miast gros ro­dzi­ców czy opie­ku­nów w ogóle się z nami nie kon­tak­tu­je. Są to głów­nie ro­dzi­ny al­ko­ho­lo­we, pa­to­lo­gicz­ne oraz takie, które nie radzą sobie z dzieć­mi. Zda­rza się rów­nież, że nasi wy­cho­wan­ko­wie wra­ca­ją do domu dziec­ka z ro­dzin za­stęp­czych z wła­snej woli, po­nie­waż źle się tam czują - wy­ja­śnia Aneta Skrzyp­czyk-Do­bra­sie­wicz.

Jak mo­że­my prze­czy­tać w ra­por­cie NIK: "Pra­cow­ni­cy so­cjal­ni alar­mu­ją, że z każ­dym ro­kiem jest coraz mniej kan­dy­da­tów na ro­dzi­ców za­stęp­czych i ad­op­cyj­nych. Pomoc pań­stwa jest zni­ko­ma, a akcje in­for­ma­cyj­ne - za­chę­ca­ją­ce do pod­ję­cia wy­sił­ku ro­dzi­ciel­stwa za­stęp­cze­go - nie­sku­tecz­ne.".

Pod­sta­wo­wym pro­ble­mem sys­te­mu ad­op­cyj­ne­go w Pol­sce jest zbyt długi czas, w jakim toczy się po­stę­po­wa­nie. Za­zwy­czaj jest to spo­wo­do­wa­ne tym, że ro­dzi­com dzie­ci sąd nie ode­brał prawa do opie­ki. Nie­let­ni nie mogą wtedy iść do ro­dzi­ny ad­op­cyj­nej, a je­dy­nie do za­stęp­czej.

- Bar­dzo rzad­ko po­zba­wia się ro­dzi­ców praw do opie­ki cał­ko­wi­cie, ale mamy takie przy­pad­ki. Wtedy praw­nym opie­ku­nem staje się któ­ryś z wy­cho­waw­ców, prze­waż­nie ten, któ­re­mu pod­le­ga dane dziec­ko. Na­to­miast ro­dzi­ce wszyst­kich dzie­ci prze­by­wa­ją­cych u nas mają ogra­ni­czo­ną wła­dzę ro­dzi­ciel­ską - tłu­ma­czy psy­cho­log.

Prze­cięt­nie po­stę­po­wa­nie ad­op­cyj­ne trwa ok. dwa i pół roku, ale może się to prze­cią­gnąć nawet do ośmiu lat.

- Zda­rza­ły się u nas dzie­ci, które zgła­sza­li­śmy do ad­op­cji, na­to­miast nigdy się ona nie udała, bo ci wy­cho­wan­ko­wie już ode­szli z na­szej pla­ców­ki. Szan­se na ad­op­cję są bar­dzo marne, a nie­któ­re dzie­ci cze­ka­ją na nią cały czas - za­zna­cza Aneta Skrzyp­czyk-Do­bra­sie­wicz.

Jak wy­ka­za­ła kon­tro­la NIK, "część sądów, wy­da­jąc po­sta­no­wie­nia, ce­lo­wo nie roz­strzy­ga, do ja­kie­go ro­dza­ju pla­ców­ki ma tra­fić dziec­ko. Dzię­ki temu osta­tecz­ną de­cy­zję po­dej­mu­ją sa­mo­dziel­nie pra­cow­ni­cy Cen­trów, któ­rzy w pierw­szej ko­lej­no­ści biorą pod uwagę moż­li­wo­ści po­wia­tów.". Jest to o tyle nie­bez­piecz­ne, że do domów dziec­ka tra­fia­ją mło­do­cia­ni prze­stęp­cy.

- Bar­dzo czę­sto zda­rza­ją się takie przy­pad­ki, że kie­ro­wa­ne są do nas osoby agre­syw­ne, które po­win­ny tra­fić do pla­ców­ki re­so­cja­li­za­cyj­nej. Przyj­mu­je­my je wtedy do na­sze­go od­dzia­łu in­ter­wen­cyj­ne­go. Dzie­ci takie uży­wa­ją prze­mo­cy, wul­ga­ry­zmów, opusz­cza­ją za­ję­cia, nie re­ali­zu­jąc obo­wiąz­ku szkol­ne­go - to na­gmin­ne. Ma to nie­ste­ty wpływ na po­zo­sta­łe dzie­ci, po­nie­waż skądś muszą czer­pać wzor­ce i robią to od swo­ich ko­le­gów, a nas nie za­wsze słu­cha­ją - pod­kre­śla psy­cho­log.

Obec­nie w Domu Sło­necz­nym w Ra­do­miu jest 18 dzie­ci, kie­dyś było to bli­sko 100 osób. Dzie­ci mogą zo­stać w pla­ców­ce do mo­men­tu za­koń­cze­nia edu­ka­cji, nawet po­wy­żej 18 roku życia. Wy­cho­wan­ko­wie mają tutaj wspar­cie pe­da­go­gów, psy­cho­lo­gów, wy­cho­waw­ców.

- Teraz mało dzie­ci jest kie­ro­wa­nych do na­szej pla­ców­ki, czę­ściej idą do ro­dzin­nych domów dziec­ka lub po­zo­sta­ją w domu i mają nad­zór ku­ra­to­ra - mówi Aneta Skrzyp­czyk-Do­bra­sie­wicz.

>>>>

Tak . Oddawanie dzieci do domu dziecka przez ,,rodzine'' jest smutna rzeczywistoscia zreszta ,,rozwija sie'' rownolegle z pozbywaniem sie dziadkow do domow starcow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:02, 17 Maj 2012    Temat postu:

Po 3-dniowej imprezie zabiła kochanka

Tra­ge­dia w War­sza­wie. 35-let­nia ko­bie­ta po­sprze­cza­ła się ze swoim kon­ku­ben­tem, po czym chwy­ci­ła nóż i kil­ka­krot­nie ugo­dzi­ła nim męż­czy­znę. Zmarł. Za­bój­czy­ni grozi do­ży­wo­cie.

Wszyst­ko wy­da­rzy­ło sie na war­szaw­skim Mo­ko­to­wie. Po­li­cjan­ci zo­sta­li po­wia­do­mie­ni, że w jed­nym z miesz­kań ko­bie­ta za­ata­ko­wa­ła nożem męż­czy­znę. – Kiedy mun­du­ro­wi przy­by­li na miej­sce, na­tych­miast pod­ję­li akcję re­ani­ma­cyj­ną. Nie­ste­ty, ob­ra­że­nia 35-lat­ka oka­za­ły się śmier­tel­ne – tłu­ma­czy ko­mi­sarz Mag­da­le­na Bie­niak z mo­ko­tow­skiej ko­men­dy.

Oka­za­ło się, że 35-let­nia Do­ro­ta Z. po­kłó­ci­ła się ze swoim kon­ku­ben­tem. W trak­cie sprzecz­ki chwy­ci­ła nóż i kil­ka­krot­nie wbiła go w klat­kę pier­sio­wą męż­czy­zny. 35-lat­ka była kom­plet­nie pi­ja­na. – Ko­bie­ta tłu­ma­czy­ła po­li­cjan­tom, że od trzech dni spo­ży­wa­ła z kon­ku­ben­tem al­ko­hol. Miała bli­sko trzy pro­mi­le w or­ga­ni­zmie – in­for­mu­je Mag­da­le­na Bie­niak.

Do­ro­ta Z. tra­fi­ła do aresz­tu. Do­sta­ła już za­rzut za­bój­stwa. Grozi jej do­ży­wo­cie.

>>>

I znow konkubianat ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:15, 18 Maj 2012    Temat postu:

Norbert Nowocień / cozadzien.com.pl
Radom: dalszy ciąg koszmaru w szpitalu, dzieci były przywiązywane

Do Ośrod­ka In­ter­wen­cji Kry­zy­so­wej w Ra­do­miu wpły­wa­ją ko­lej­ne skar­gi na szpi­tal w Krych­no­wi­cach. Ostat­nio za­dzwo­ni­ła matka, mó­wiąc, że jej dziec­ko było w szpi­ta­lu na siłę przy­wią­zy­wa­ne i odu­rza­ne sil­ny­mi le­ka­mi. Kilka dni temu media do­no­si­ły, że dzie­ci w lecz­ni­cy były pa­ra­li­żo­wa­ne - in­for­mu­je por­tal cozadzien.​com.​pl.

- To prze­sa­da. "Fakt" tak na­pi­sał, ale nic ta­kie­go nie miało miej­sca. Ro­dzi­ce nie dzwo­ni­li do nas z ta­ki­mi pro­ble­ma­mi - tłu­ma­czy dzien­ni­ka­rzom cozadzien.​com.​pl dy­rek­tor OIK w Ra­do­miu Wło­dzi­mierz Wol­ski.

Skar­gi na szpi­tal tra­fia­ły do OIK już wcze­śniej. Jed­nak te­le­fo­ny roz­dzwo­ni­ły się po ostat­nich trau­ma­tycz­nych wy­da­rze­niach w szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym (przy­po­mnij­my - ist­nie­je po­dej­rze­nie, że na­sto­let­ni pa­cjent zgwał­cił w szpi­ta­lu dwoje dzie­ci). Wiele osób wy­ra­ża nie­po­kój o dal­szy los szpi­ta­la. Dzwo­nią w szcze­gól­no­ści pa­cjen­ci i ich ro­dzi­ny.

- Dzwo­nią do nas rów­nież opie­ku­no­wie i mówią, że cięż­ko było uzy­skać in­for­ma­cje od per­so­ne­lu od­no­śnie stanu zdro­wia dzie­ci, prze­by­wa­ją­cych na od­dzia­le. Wie­lo­krot­nie dzie­ci były trak­to­wa­ne w spo­sób nie­wła­ści­wy - mówi Wło­dzi­mierz Wol­ski.

Na świa­tło dzien­ne wy­cho­dzi coraz wię­cej in­cy­den­tów.

- Ostat­nio za­dzwo­ni­ła do nas mama i po­wie­dzia­ła, że jej syn w krych­no­wic­kim szpi­ta­lu był przy­wią­zy­wa­ny do łóżka. Po­da­wa­no mu tak silne środ­ki, że ko­bie­ta nie mogła z nim przez bar­dzo długi czas na­wią­zać kon­tak­tu. Nikt nie chciał jej wy­tłu­ma­czyć, na czym to jego le­cze­nie tak na­praw­dę po­le­ga - do­da­je.

Ośro­dek pro­wa­dzi rów­nież te­ra­pię mo­le­sto­wa­ne­go, a być może nawet zgwał­co­ne­go 9-let­nie­go chłop­ca.

- Je­ste­śmy w kon­tak­cie z mamą i dziec­kiem. Nasza psy­cho­te­ra­peut­ka pro­wa­dzi te­ra­pię, któ­rej efek­ty może być widać do­pie­ro po ok. 2-3 la­tach. Chło­piec ma też stwier­dzo­ne ADHD, któ­re­go le­cze­nie jest bar­dzo dłu­go­trwa­łe - wy­ja­śnia dy­rek­tor ra­dom­skie­go OIK.

Przy­po­mnij­my, że za­rząd Wo­je­wódz­twa Ma­zo­wiec­kie­go za­de­cy­do­wał o wsz­czę­ciu kon­tro­li szpi­ta­la w Krych­no­wi­cach. Roz­po­czę­ła się ona w ze­szły czwar­tek. Wy­ni­ki kon­tro­li, którą pro­wa­dzą przed­sta­wi­cie­le Urzę­du Mar­szał­kow­skie­go, zo­sta­ną przed­sta­wio­ne w naj­bliż­szy wto­rek pod­czas po­sie­dze­nia za­rzą­du.

Jak mówi Wło­dzi­mierz Wol­ski, od­dział dzie­cię­co-mło­dzie­żo­wy w szpi­ta­lu psy­chia­trycz­nym w Krych­no­wi­cach zo­sta­nie praw­do­po­dob­nie prze­kształ­co­ny w tzw. od­dzia­ły dzien­ne, gdzie le­czo­ne dzie­ci będą miały do­brym kon­takt z ro­dzi­ca­mi i opie­ku­na­mi.

- Taki sys­tem to bar­dzo dobry kie­ru­nek. Na­to­miast od­dzia­ły ca­ło­do­bo­we po­win­ny być prze­zna­czo­ne tylko i wy­łącz­nie do osób, które do­sta­ją nakaz są­do­wy lub pro­ku­ra­tor­ski. Wła­śnie przez to, że dzie­ci były trzy­ma­ne w sys­te­mie ca­ło­do­bo­wym, po­wsta­wa­ły róż­ne­go ro­dza­ju pa­to­lo­gie - tłu­ma­czy dy­rek­tor.

Dy­rek­tor ra­dom­skie­go OIK kon­tak­to­wał się już dwu­krot­nie z dy­rek­to­rem szpi­ta­la w Krych­no­wi­cach Wło­dzi­mie­rzem Gu­zow­skim. - Ofe­ru­ję pomoc ze swo­jej stro­ny. Wy­da­je mi się, że pan dy­rek­tor z niej sko­rzy­sta - mówi.

>>>>

Wspanaile dalsze wiesci ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:39, 22 Maj 2012    Temat postu:

Niepokojące wieści. Dzieci zagrożone przestępstwami seksualnymi

Dzie­ci są coraz bar­dziej za­gro­żo­ne prze­stęp­stwa­mi sek­su­al­ny­mi. Tym­cza­sem prak­ty­ka po­ka­zu­je, że le­cze­nie pe­do­fi­lów to fik­cja. Po od­by­ciu kary nadal sta­no­wią oni za­gro­że­nie - in­for­mu­je "Rzecz­po­spo­li­ta".

Z da­nych Ko­men­dy Głów­nej Po­li­cji, które cy­tu­je ga­ze­ta wy­ni­ka, że w pierw­szym kwar­ta­le tego roku do­szło do 328 prze­stępstw pe­do­fi­lii, gdzie ofia­ra­mi było 1332 ma­ło­let­nich. Rok wcze­śniej ta­kich ofiar było 847.

W za­kła­dach kar­nych sie­dzi obec­nie ponad ty­siąc ska­za­nych za prze­stęp­stwa sek­su­al­ne wobec dzie­ci. Około 130 zo­sta­ło zdia­gno­zo­wa­nych jako pe­do­fi­le. Od dwóch lat prze­pi­sy po­zwa­la­ją kie­ro­wać ich przy­mu­so­wo na le­cze­nie za­mknię­te po od­by­ciu wy­ro­ku. Jed­nak utwo­rzo­ne w tym celu od­dzia­ły są puste. W szpi­ta­lu w Cho­rosz­czy, w któ­rym w 2011 r. taki od­dział z pompą otwo­rzył Do­nald Tusk, leczą się trzy osoby. W dwóch po­zo­sta­łych (w Sta­ro­gar­dzie Gdań­skim i Kłodz­ku) pa­cjen­tów brak.

>>>>

Niestety koszmar ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:51, 22 Maj 2012    Temat postu:

Kampania społeczna na Euro 2012: "Gram fair, używam prezerwatyw".

"Gram fair, używam prezerwatyw" - pod takim hasłem Krajowe Centrum ds. AIDS, w związku z rozgrywkami Euro 2012, rozpoczyna kampanię społeczną FAIR PLAY dotyczącą profilaktyki zakażeń HIV - poinformowano na konferencji prasowej w Warszawie.

Kampania jest adresowana do kibiców, głównie do tych młodych, w wieku 18-39 lat, podejmujących ryzykowne zachowania seksualne. - Takich ryzykownych sytuacji może być szczególnie dużo podczas tegorocznych mistrzostw Europy w piłce nożnej. Dlatego będziemy starać się przekonać kibiców, żeby bawili się dobrze w czasie piłkarskich rozgrywek, ale unikali ryzykownych zachowań grożących zakażeniem wirusem HIV - powiedziała dyrektor Krajowego Centrum ds. AIDS, Anna Marzec-Bogusławska.

Eksperci szacują, że w Polsce jest 30-35 tys. osób z wirusem HIV, a spośród nich ponad połowa nie zdaje sobie sprawy, że jest zakażona. Specjaliści przyznali, że to niewiele w porównaniu do innych krajów, ale od 8 czerwca do 1 lipca, podczas mistrzostw Europy, stadiony w Polsce odwiedzą setki tysięcy kibiców z całego świata, a niektórzy mogą być nosicielami tego wirusa.

- Największe zagrożenie mogą stwarzać kibice z Europy Wschodniej, gdzie mamy do czynienia z eksplozja epidemii HIV/AIDS - powiedziała szefowa Krajowego Centrum ds. AIDS. W Rosji ocenia się, że jest 1,2 mln osób zakażonych wirusem HIV, a na Ukrainie od 300 do 500 tys. Dodała, że Europa Wschodnia to jedyny na świecie rejom, w którym od 2000 r. potroiła się liczba osób z wirusem HIV.

Według ekspertów Polacy nie są przygotowani na to potencjalne zagrożenie, gdyż wielu uważa, że zakażenie HIV nas nie dotyczy. Tylko 9% Polaków wykonało przynajmniej raz w życiu test w kierunku HIV.

- Chcemy zwrócić uwagę, że podczas mistrzostw warto przestrzegać kilku zasad bezpieczeństwa, gdyż brak zakażenia dziś nie chroni przed infekcją w przyszłości, niedalekiej przyszłości - podkreśliła Marzec-Bogusławska. Namawiała, by przede wszystkim unikać przypadkowego seksu, używać prezerwatyw, unikać kontaktu z krwią bez odpowiednich zabezpieczeń, np. bez znajdujących się w apteczce rękawiczek jednorazowego użytku.

Warto również pilnować swoich napojów, gdy są już otwarte, by ktoś nie dosypał jakiego środka (np. odurzającego) - radzili eksperci.

Jak powiedział podsekretarz stanu w ministerstwie zdrowia Aleksander Sopliński powiedział, że przestrzeganie podstawowych zasad chroni także przed innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową. Chodzi głownie o kiłę, drożdżycę i powodowaną przez bakterie chlamydiozę (wywołującą stany zapalne narządu rodnego grożące niepłodnością i powikłaniami ciąży u kobiet).

- Propagujemy także wierność, która polega na tym, że bierzemy odpowiedzialność za zdrowie własne i swego partnera - powiedziała Marzec-Bogusławska. Dodała, że prezerwatywa zmniejsza ryzyko zakażenia, ale całkowicie przed nim nie chroni.

Osoby, które chcą się zbadać w kierunku wirusa HIV mogą to zrobić anonimowo i bezpłatnie w 31 punktach konsultacyjno-diagnostycznych na terenie całego kraju. Informacje na ten temat można znaleźć na stronie internetowej: [link widoczny dla zalogowanych]

Gdyby było konieczne leczenie z powodu AIDS można skorzystać z leczenia przeciwwirusowego, które jest bezpłatne. - Stosujemy najnowsze metody terapii pozwalające znacznie wydłużyć życie chorego, jak i poprawić jego komfort - zapewniał minister Sopliński.

W ramach kampanii FAIR PLAY w Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu i Warszawie, gdzie będą odbywały się mecze, rozdawane będą pakiety edukacyjne z prezerwatywami, ulotki oraz kalendarz mistrzostw wraz informacją o profilaktyce zabezpieczeniu się przed HIV/AIDS.

>>>>

Tfu co za ohyda . Juz zaczynaja ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:51, 23 Maj 2012    Temat postu:

Miał odziedziczyć 13 mln dolarów, stracił 30 tys. zł

Ponad 30 ty­się­cy zło­tych stra­cił 32-let­ni miesz­ka­niec po­wia­tu świd­nic­kie­go, który padł ofia­rą tzw. "oszu­stwa ni­ge­ryj­skie­go". Autor prze­sła­ne­go ma­ilem listu twier­dził, że męż­czy­zna odzie­dzi­czył ogrom­ny spa­dek po ku­zy­nie z Ma­le­zji, a jego od­zy­ska­nie jest na wy­cią­gnię­cie ręki.

Z jego tre­ści wy­ni­ka­ło, że zmar­ły po­zo­sta­wił po sobie ogrom­ny spa­dek li­czą­cy około 13 mln do­la­rów. Autor listu za­pro­po­no­wał Po­la­ko­wi pomoc praw­ną w zdo­by­ciu tych pie­nię­dzy.

Aby być au­ten­tycz­nym, rze­ko­my ad­wo­kat prze­słał ma­ilem 32-lat­ko­wi sze­reg do­ku­men­tów w ję­zy­ku an­giel­skim po­twier­dza­ją­ce fakt, że to wła­śnie Polak jest pra­wo­wi­tym spad­ko­bier­cą zmar­łe­go oby­wa­te­la Ma­le­zji.

Potem nadaw­ca maila za­żą­dał wpła­ty 10 ty­się­cy do­la­rów jako kau­cji na po­czet przy­szłe­go spad­ku.

Po wpła­ce­niu na za­ło­żo­ne w Ma­le­zji konto ponad 30-stu ty­się­cy zło­tych, 32-la­tek zo­stał po­in­for­mo­wa­ny o chwi­lo­wych pro­ble­mach z prze­la­niem spad­ku.

Kiedy jed­nak "ad­wo­kat" po­le­cił wpła­ce­nie ko­lej­nych 10 ty­się­cy do­la­rów, młody miesz­ka­niec po­wia­tu świd­nic­kie­go zo­rien­to­wał się, że zo­stał oszu­ka­ny.

Po­li­cjan­ci ape­lu­ją o ostroż­ność i za­sa­dę ogra­ni­czo­ne­go za­ufa­nia w sto­sun­ku do osób, które in­for­mu­ją nas o wiel­kiej wy­gra­nej bądź dużym spad­ku.

>>>>

Niestety oszusci grasuja . Nie mowie aby byc czujnym ciagle ale zawsze gdy dzieje sie cos niecodziennego . Jakis szum jacys ludzie zaczepiaja dzwonia . Niepokoj . To od diabla . Generalnie sa dwie metody .
Na litosc . Prosza o pomoc i chca dostac sie do domu . A potem gaz ogluszajacy i rabunek . Albo pokazuja kase ile to bedziecie mieli tylko najpierw musicie - i tuatj albo wpuscic ich do domu albo wyslac ,,zaliczke''... Pamietajmy ze oszusci maja dar przekonywania ! Nikt kto nie ma predyspozycji do wciskania ludziom kitu nie zajmuje sie takimi matactwami !!! Nie mozna dac sie omamic ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:07, 23 Maj 2012    Temat postu:

Kredyt na 30 tys. procent? To możliwe tylko w Polsce

Od roku gwałtownie rośnie rynek parabankowy. Firmy oferujące tzw. chwilówki lub kredyty bez BIK zajmują miejsce tradycyjnych banków. Eksperci twierdzą, że rośnie zagrożenie systemowe, które naraża cały sektor na duże kłopoty. Na dodatek nikt nie wie, ilu Polaków przez szybkie i wysoko oprocentowane pożyczki wpadło w spiralę zadłużenia.

Przeglądając internetowe strony firm pożyczkowych, łatwo można znaleźć informację o RRSO, czyli rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania. Podczas gdy w bankach sięga ono 20-30 procent, a jedynie w skrajnych przypadkach 40 procent, to w przypadku tzw. chwilówek koszt pieniądza rośnie do nawet 35 tys. procent. Pożyczka 200 zł w tydzień potrafi zamienić się nawet w kwotę dwukrotnie wyższą.

>>>>

To jawna zbrodnia ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:34, 25 Maj 2012    Temat postu:

Nietypowa atrakcja turystyczna. Będą palić czarownice

"Ga­ze­ta Lu­bu­ska": Hi­sto­ry­cy od­two­rzy­li hi­sto­rię pro­ce­sów o czary, które za­koń­czy­ły się śmier­cią po­dej­rza­nych. Gmina Kol­sko uczy­ni z nich atrak­cję i to nie tylko tu­ry­stycz­ną.

Hi­sto­rie o cza­row­ni­cach z Kol­ska można było prze­czy­tać w ostat­nim Ma­ga­zy­nie "Ga­ze­ty Lu­bu­skiej”. To­masz Zyg­mun­to­wicz z Kol­ska jest wiel­bi­cie­lem hi­sto­rii, zwłasz­cza tej re­gio­nal­nej. Mniej wię­cej przed dwoma laty przy­go­to­wy­wał ma­te­ria­ły do­ty­czą­ce dzie­jów swo­jej miej­sco­wo­ści. Na stro­nie nie­miec­kie­go ge­ne­alo­ga zna­lazł in­for­ma­cję o stra­ce­niu 39 osób oskar­żo­nych o czary wła­śnie tutaj.

W swo­ich po­szu­ki­wa­niach po­szedł dalej i tra­fił na ko­lej­ne ślady, cho­ciaż­by w "Hi­sto­rii pro­ce­sów o czary na Ślą­sku”, w któ­rej temu, co dzia­ło się w Kol­sku i oko­li­cy w la­tach 1664 - 1669, po­świę­co­no cały roz­dział. Póź­niej były ko­lej­ne do­ku­men­ty. Te za­in­te­re­so­wa­ły hi­sto­ry­ków To­ma­sza An­drze­jew­skie­go, dy­rek­to­ra no­wo­sol­skie­go mu­zeum, a przede wszyst­kim Adama Gór­skie­go z zie­lo­no­gór­skie­go uni­wer­sy­te­tu, który do­ku­men­ty prze­tłu­ma­czył i opra­co­wał. Wia­do­mo już o 28 - 40 ofia­rach pro­ce­sów o czary.

Ta opo­wieść za­fra­po­wa­ła nie tylko hi­sto­ry­ków, ale także wójta Kol­ska Hen­ry­ka Ma­ty­si­ka, który do­strzegł w niej po­ten­cjał... pro­mo­cyj­ny. Efek­tem tego za­in­te­re­so­wa­nia jest pro­jekt, który ma szan­sę zdo­być unij­ne euro. We wto­rek zo­stał za­ak­cep­to­wa­ny przez Lu­bu­skie Urząd Mar­szał­kow­ski.

- Ter­min re­ali­za­cji pro­jek­tu to li­piec przy­szłe­go roku - mówi wójt. - Przede wszyst­kim to opra­co­wa­nie ma­te­ria­łów źró­dło­wych, nad czym po­chy­lić muszą się fa­chow­cy, hi­sto­ry­cy. Zresz­tą to, co już zo­sta­ło zro­bio­no także dzia­ło się przy na­szym udzia­le. Mamy za­miar za­pro­sić brac­twa ry­cer­skie, aby od­two­rzyć kli­mat epoki, a przede wszyst­kim wy­sta­wić in­sce­ni­za­cję po­ka­zu­ją­cą pro­ces o czary i cho­ciaż­by sym­bo­licz­nie ich efekt, czyli pło­ną­ce stosy.

Z tym ostat­nim ele­men­tem chcie­li­by­śmy zwią­zać re­we­la­cyj­ny, no­wo­sol­ski teatr Ter­mi­nus A Quo. A o kon­sul­ta­cje po­pro­si­my na­tu­ral­nie dok­to­ra Gór­skie­go. War­tość pro­jek­tu opie­wa na 22 tys. zł. W tej chwi­li w domu kul­tu­ry roz­po­czy­na się burza mó­zgów, przy­go­to­wa­nia i do­pi­na­nie szcze­gó­łów. Na przy­kład ple­ne­ru rzeź­biar­skie­go, któ­re­go bo­ha­te­ra­mi będą oczy­wi­ście cza­row­ni­ce i cza­row­ni­cy.

Jak przy­zna­je wójt Ma­ty­sik on hi­sto­rii tej słu­chał z wy­pie­ka­mi na twa­rzy. I jest prze­ko­na­ny, że po­dob­nie bę­dzie z wszyst­kim, któ­rzy wezmą udział w re­kon­struk­cji wy­da­rzeń sprzed wie­ków. A ide­ałem by­ło­by, aby po­dob­na im­pre­za od­by­wa­ła cy­klicz­nie, cho­ciaż­by co roku. W końcu to przy­bli­że­nie tego frag­men­tu hi­sto­rii.

- Oczy­wi­ście sporo jest w niej szo­ku­ją­cych szcze­gó­łów, które po­mi­nie­my - do­da­je Ma­ty­sik. - Ale chcie­li­by­śmy oddać kli­mat tam­tej epoki. Chcie­li­by­śmy, aby wszyst­ko dzia­ło się w tym samym miej­scu, co przed wie­ka­mi, czyli przed nasza szko­łą. I już teraz ser­decz­nie za­pra­sza­my gości.

(Da­riusz Cha­jew­ski)

>>>>

Psychole o ,,turystyki'' zrobia z Polski kraj ktory bedzie kojarzyl sie ze stosami . Bo przeciez zachodni nie wiedza ze tam wtedy to nie byla Polska bo w Polsce stosow nie bylo . Ale ,,historycy''... To moze zaglade w Auschwitz bedziecie inscenizowac ? To dopiero bedzie hit turystyczny !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:13, 27 Maj 2012    Temat postu:

Misje wojskowe - czas próby dla rodzin polskich żołnierzy.

Polska Zbrojna

Gdy wrócił z kolejnej wojskowej misji, klucz do drzwi jego domu nie pasował. To żona zmieniła zamek. Wkrótce stracił nie tylko ją, ale i syna - wywiozła go za granicę - oraz oszczędności. Rozwód to cena, jaką płacą niektórzy polscy żołnierze za pobyt w Iraku i Afganistanie. - Misja jest wyzwaniem dla całej rodziny, nie tylko dla osoby, która wyjeżdża - mówi w rozmowie z "Polską Zbrojną" porucznik Barbara Duraj-Deć, zajmująca się profilaktyką psychologiczną.

Chorąży Grzegorz decyzję o pierwszym wyjeździe na misję podjął wspólnie z żoną. Chciał głównie zarobić na spłatę kredytu mieszkaniowego. Rok po powrocie z Kosowa wyjechał do Iraku. Złapał już misyjnego bakcyla i zanim wrócił do kraju, już myślał o kolejnym wyjeździe. Ona się nie skarżyła. Pogodzona z sytuacją, wspierała męża. Po powrocie z Iraku po raz pierwszy pomyślał, że się z żoną od siebie oddalają. Ale jeszcze próbowali posklejać małżeństwo. Spłacony kredyt, wygodne życie, dziecko - cieszyły ich oboje. Uzgodnili ponowny wyjazd za granicę. - Tylko pół roku, wytrzymamy - uznali.

Kiedy Grzegorz wrócił z drugiej tury w Iraku, nie mógł otworzyć drzwi. Klucz nie pasował do zamka. W drzwiach stanęła żona, zawołała czteroletniego syna. Pozwoliła mu przytulić ojca na klatce schodowej. To był koniec małżeństwa, a później także więzi z dzieckiem - wywiozła je za granicę, wraz z oszczędnościami z misji.

Problemy są, badań brak

W 2005 roku, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, rozwiodło się 68 tysięcy małżeństw. Rekordowe były dane za 2006 i 2009 rok, kiedy sądy orzekły rozwód 72 tysięcy par. Najnowsze zestawienia potwierdzają, że formalne związki rozpadają się coraz częściej. Ta statystyka z pewnością znajduje odbicie w środowisku wojskowym. Oficjalnych danych jednak nie ma: żadna wojskowa instytucja ani poradnie psychologiczne, ani psychoprofilaktycy w jednostkach wojskowych nie gromadzą informacji dotyczących rozwodów żołnierzy. To ich prywatne sprawy.

Statystykami, które potwierdzają problemy wojskowych rodzin, dysponują natomiast ministerstwa obrony innych państw, między innymi USA i Wielkiej Brytanii. Według Departamentu Obrony USA, w 2008 roku rozpadło się dziewięć tysięcy wojskowych małżeństw. Obecnie takich wypadków jest więcej niż w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Amerykańscy analitycy destrukcję więzi rodzinnych wiążą z udziałem żołnierzy w misjach zagranicznych. Zaznaczyć jednak należy, że Amerykanie, podobnie jak Brytyjczycy, często wyjeżdżają na tury roczne, a nie na sześć miesięcy, jak polscy wojskowi.

W czerwcu 2010 roku Wojskowe Biuro Badań Społecznych opublikowało opracowanie dotyczące zdrowotnych i psychospołecznych skutków udziału polskich żołnierzy w misjach, lecz wątek rozpadu relacji partnerskich potraktowany został w nim ogólnikowo. Zespół WBBS, pracujący pod kierownictwem doktora Mariana Kloczkowskiego i Łukasza Kicińskiego, stwierdził, że wpływ misji na relacje rodzinne oraz występowanie zjawisk patologicznych jest wieloaspektowy. Najczęstszymi negatywnymi ich efektami, według żołnierzy, były rozwody i separacje. Co dziesiąty ankietowany (12%) uznał je za zjawisko częste, a co drugi (52%) za sporadyczne.

Żołnierze dostrzegli także wyraźne pogorszenie relacji międzyludzkich w rodzinach wojskowych po powrocie z misji. Dla co dwudziestego ankietowanego (5%) było to zjawisko częste, co trzeci badany uznał je za sporadyczne. Problem z powrotem do relacji z rodziną, takich jak przed wyjazdem, miał więcej niż co dziesiąty badany (13%).



Prywatne dane

Konsultantka dowódcy 21 Brygady Strzelców Podhalańskich do spraw profilaktyki psychologicznej porucznik Barbara Duraj-Deć przyznaje, że wszelkie wnioski na temat wpływu służby w misjach na życie rodzinne żołnierzy wynikają jedynie z obserwacji psychologów wojskowych i dowódców jednostek. - Dostrzegamy, że odkąd żołnierze zaczęli wyjeżdżać, liczba rozwodów się zwiększyła. Wszyscy żołnierze, a także członkowie ich rodzin mogą skorzystać z konsultacji psychologicznej oraz terapii krótkoterminowej na terenie jednostki - zapewnia.

Psycholog z 12 Brygady Zmechanizowanej major doktor Angelika Szymańska potwierdza: Na podstawie danych z lat 2008–2011, od kiedy nasi żołnierze służyli w Iraku i Afganistanie, w trakcie konsultacji indywidualnych psychologowie odnotowywali problemy związane z kryzysem małżeńskim, który ujawniał się po powrocie żołnierzy do kraju. Stwierdzenie, że służba małżonka za granicą bezpośrednio wpłynęła na rozpad małżeństwa, wymaga jednak potwierdzenia w stosownych badaniach.

Doktor Szymańska wskazuje, że żołnierze nie mają obowiązku informowania przełożonych o sytuacji rodzinnej. Mimo to, przed misją i po niej na podstawie wywiadów z żołnierzami psychologowie z jednostek oceniają tak zwane czynniki ryzyka, między innymi sytuację rodzinną. Zdarza się, że żołnierze z obawy, że nie zostaną zakwalifikowani do wyjazdu, nie przyznają się do małżeńskich problemów.

Profesor Stanisław Ilnicki z Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie problemy dostosowawcze w rodzinach tłumaczy tym, że z nową sytuacją musi się zmierzyć nie tylko żołnierz, lecz także jego żona zostająca w kraju. - Kiedy w domu nie ma ojca i kobieta zostaje z dziećmi sama, z konieczności przejmuje pewne męskie funkcje. Niektóre kobiety nie chcą z tego później rezygnować, dzieci się usamodzielniają. Mąż wracający z misji oczekuje szczególnej uwagi i nie zawsze potrafi się odnaleźć. Misje stanowią więc pewne zagrożenie dla zwartości rodziny, głównie takiej, która była niestabilna już przed wyjazdem. Trzeba jednak zachować proporcje w ocenie zjawiska, bo przeważająca większość rodzin nieźle sobie radzi z rozłąką - wyjaśnia.

Trudności z adaptacją

Porucznik Duraj-Deć za ważny element przygotowania do misji uznaje szkolenie psychologiczne. - Wiedza na temat problemów międzyludzkich może zapobiec części z nich oraz pozwolić rozpoznać te, których uniknąć się nie da - mówi.

Opieką są też obejmowane rodziny wojskowych. - Przygotowanie wszystkich członków rodziny do separacji z powodu wyjazdu na misję ma ogromne znaczenie w zbudowaniu tak zwanego "home front", który stanowi dla żołnierza istotny czynnik ochronny przed nasileniem objawów stresu pola walki - dodaje major Szymańska. - Żołnierze uczestniczą w zajęciach psychoedukacyjnych, a bliscy otrzymują pocztą materiały z tej dziedziny zarówno w czasie przygotowania do wyjazdu, jak i w okresie reintegracji po powrocie. Skuteczność tego rodzaju profilaktyki nie została dotychczas statystycznie zbadana - mówi.

Na relacje z partnerami, zdaniem psycholog z 21 BSP, może bezpośrednio wpływać nagły przeskok od stałej aktywności do biernego wypoczynku. Po pewnym czasie wygasa także euforia spowodowana przyjazdem żołnierza. Przestaje on być traktowany jako osoba szczególnie uprzywilejowana, ma też trudności z odzyskaniem statusu męża i ojca, co z kolei może wywoływać u niego poczucie, że jest w rodzinie zbędny. Znaczenie mają także rozluźnienie więzi z dziećmi oraz zetknięcie się z problemami rodzinnymi i wychowawczymi, które zaistniały w czasie jego nieobecności.

Trudności z dostosowaniem mają jednak także żony lub mężowie mundurowych pozostający w kraju. Mogą nie czuć się docenieni za wysiłki w organizowaniu życia codziennego podczas nieobecności małżonka.

- Misja jest wyzwaniem dla całej rodziny, nie tylko dla osoby, która wyjeżdża - wyjaśnia porucznik Duraj-Deć. - Z tego powodu proces adaptacji i ewentualnej terapii musi objąć wszystkich jej członków. Praktyka pokazuje, że zainteresowani rzadko korzystają z ofert wsparcia psychologicznego - dodaje.

Plutonowy Rafał wyjechał do Afganistanu osiem lat po ślubie. - Byliśmy zgodnym małżeństwem. Miewaliśmy lepsze i gorsze dni, ale było nam dobrze razem. Nie spodziewałem się, że nasz związek tak szybko się zakończy - mówi.

Z żoną kontaktował się niemal codziennie. Po trzech miesiącach zauważył, że nie mają sobie nic do powiedzenia. - To było jak rozmowa z automatyczną sekretarką. Ona nic nie opowiadała, nie interesowała się też mną i moją pracą. Kiedy pytałem, co się dzieje, słyszałem: porozmawiamy w domu - opowiada.

Kiedy po sześciu miesiącach wrócił z misji, nie zastał jej w mieszkaniu. Kupił kwiaty i czekał na nią z prezentami. Wieczorem była wspólna kolacja i rozmowy, następnego dnia rano pierwszy raz usłyszał o rozwodzie.

- Po miesiącu w komputerze znalazłem wniosek rozwodowy. W pozwie podała, że byłem pracoholikiem, że za dużo uwagi poświęcałem pracy, a za mało jej. Rozwód dostaliśmy rok później - mówi. Rozstanie, choć nie było przyjemne, nie bolało go tak mocno, jak świadomość straconych ośmiu lat życia. - Misja nie była powodem naszego rozstania. Wyjazd do Afganistanu potwierdził jednak, że zabrakło w tym związku odpowiedzialności i dorosłości. Może nie byliśmy gotowi na wspólne życie – zastanawia się.

- Żona nigdy się nie skarżyła, że została sama. Nawet kiedy wyjechałem na kolejną zmianę do Iraku - opowiada chorąży Grzegorz. Nie zauważył momentu, w którym relacje małżeńskie zaczęły słabnąć. - Powoli każde z nas żyło na własny rachunek: ja na misjach, ona w kraju. Gdyby choć raz powiedziała, że nie chce, abym wyjeżdżał, albo żebym wrócił wcześniej z misji. Nic takiego. Rozstanie było jak grom z nieba. A byłem pewny, że jesteśmy gotowi na życie w rozłące - wspomina.

Żona czy kochanka?

"Żony żołnierzy, z których w dużej mierze składa się społeczność mojego blogu, temat ten poruszały wielokrotnie. '3 lutego mam sprawę rozwodową' – relacjonowała w styczniu 2011 roku użytkowniczka Beata. 'Mój dzielny żołnierz po powrocie z Afganistanu postanowił zakończyć małżeństwo. Powód? Kochanki na misjach. I tak po osiemnastu latach zostałam z dwójką dzieci…'", napisał w książce "Z Afganistanu.pl" Marcin Ogdowski.

Dziennikarz dostrzegł, że misja to dla żołnierzy czas internetowych łowów na portalach społecznościowych i komunikatorach. "Legenda twardego, choć niepozbawionego ludzkich cech faceta na wojnie jest dla niektórych kobiet atrakcyjna. Zwykle nie mają one pojęcia o stanie cywilnym mundurowych, nierzadko będących w stałych związkach". Problemy z partnerami nie zawsze wynikają z braku lojalności którejś osoby. Czasami ich powodem staje się uzależnienie od wyjazdów na misję. Bez badań i statystyk wiadomo, że służba na obczyźnie bywa formą ucieczki od codziennych trudności. Rozłąka z reguły nie pomaga naprawić małżeńskich relacji. Po powrocie problemów najczęściej przybywa.

- Dlaczego ktoś jedzie trzeci, czwarty raz? Nie tylko po pieniądze - mówi generał brygady Wiesław Grudziński, dowódca Garnizonu Warszawa. - Powodem jest ucieczka z domu, w którym jest się nierozumianym i niedocenianym. Żołnierze uważają, że ich miejsce jest w kontyngencie, a po powrocie żony zarzucają ich problemami domowymi, każą opiekować się maluchami. Dlatego ważne jest, aby powracającego przywrócić niejako do normalnego trybu życia - wspólna zabawa z dziećmi, wspólne rozwiązywanie problemów - by znów stał się ojcem i mężem.

"Może misja nie uzależnia, ale życie tam jest dużo łatwiejsze", napisał jeden z internautów na Niezależnym Forum o Wojsku. "W kraju człowiek ma pełno spraw na głowie i problemów. Na misji przyziemne sprawy człowieka nie obchodzą. Życie, oprócz zadań wojskowych, sprowadza się do zaspokojenia najważniejszych potrzeb - trzeba się najeść i wyspać. Dlatego trudno odnaleźć się po powrocie, gdy trzeba iść do urzędu, opłacić rachunki, kredyty i tym podobne.

Marcin Ogdowski: "O tym, że misja to czas próby dla związków, świadczą nie tylko zdrady. Niektóre relacje kończą się i bez takiego pretekstu - czasem nieoczekiwanie, czasem, gdy wyjazd jest również sposobem na ucieczkę od partnerskich kłopotów. Znam kilka przypadków małżeństw lub luźniejszych związków, w których przez te sześć miesięcy coś się wypaliło".

- Bliscy często nie informują żołnierzy o swoich problemach i trudnościach. Powoli uczą się żyć osobno. Partner zostający w domu jest obciążony odpowiedzialnością za rodzinę, stąd może wynikać poczucie krzywdy - wyjaśnia Marzena Kościelniak, psycholog z Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. - Rozłąka, jak każda trudna sytuacja, obnaża prawdę o związku – jeśli przed misją był dojrzały i partnerski, a małżonkowie potrafili ze sobą rozmawiać i rozwiązywać konflikty, łatwiej będzie im odbudować więź, bo jest do czego wracać. Po misji zwykle rozpadają się te małżeństwa, które jeszcze przed wyjazdem nie funkcjonowały dobrze. Zwłaszcza, jeśli udanie się na misję miało być "ucieczką" lub odpoczynkiem od siebie. Paradoksalnie to, co miało pomóc, przyspiesza rozstanie - mówi.

Psychologowie przestrzegają jednak przed łączeniem rozwodów z misją na zasadzie przyczyna-skutek. Rozpadają się bowiem związki także tych osób, które na misji nie były. W najtrudniejszej sytuacji są ci, którzy latami mieszkają na dwa domy, a z rodziną widują się dwa razy w miesiącu, w weekendy. Major Arek rozwiódł się z żoną, bo oboje nie wytrzymali trudów rozłąki.

- Rozminęliśmy się i każde z nas zaczęło szukać nowego życia. Mam kilku kolegów, których spotkał podobny los, ale mam i takich, którzy właśnie dlatego, by być z rodziną, a nie żyć z dala od niej, odeszli z wojska - opowiada.

Major od siedmiu lat ma drugą żonę. Też żyją na dwa domy. Choć pierwsze małżeństwo się rozpadło, w drugim układa mu się całkiem dobrze. - Wiele zależy od relacji partnerskich i wzajemnego dopasowania - ocenia oficer.

Paulina Glińska, Magdalena Kowalska-Sendek, "Polska Zbrojna"

Komentarz

Większość wojskowych rodzin, które muszą rozstać się z powodu wyjazdu żony lub męża na misję, dobrze sobie z tym radzi. Zdarzają się jednak pogorszenie relacji albo rozpad związku. Zapobiegać takim sytuacjom można poprzez edukację i wsparcie. Psychologowie w jednostkach wojskowych, posługując się "Programem osłony psychologicznej uczestników misji poza granicami państwa i ich rodzin", edukują również najbliższych członków rodzin uczestników misji. Niektórzy są przygotowani także do prowadzenia mediacji rodzinnych.

Podpułkownik Agnieszka Gumińska - przedstawicielka resortu obrony w Radzie do spraw Zdrowia Psychicznego.

>>>>

Zona ktora porzuca meza na misji to moralne szambo ... Zreszta sama sie ukaze bo niby kim moze byc facet ktory podbiera zone komus kto walczy . Ostatnią mendą . Mozna powiedziec ze trafaia swoj na swego . OHYDA !
Misja to nie zarty . To naprawe poswiecenie i nie tylko tam w Afganistanie ale i tutaj . To poswiecenie wszystkiego .
No ale to jest misja ! Czy ktos mysli ze Bóg gdy bedzie nagradzal to da mniej z Afagnistan niz ksiedzu za nawracanie Afryki ? W zadnym wypadku ! Misaj w fryce moz byc niemala sama radoscia ! I trudno aby wielka byla nagroda z radosc a mala za straszliwie ciezka sluzbe w Afagnistanie . Bóg jest sprawiedliwy ! Nikogo nie pominie . Jak juz mowilem nparawde przy Bogu WSZYSTKO nabiera sensu ! On jest potrzebny NAM ! Po co szarpac sie samemu skoro On otwiera drzwi ??? :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:29, 29 Maj 2012    Temat postu:

Ewelina Potocka
Pobili i grozili bronią, bo chcieli ukraść komórkę

Do­tkli­we po­bi­cie i groź­by z uży­ciem broni pal­nej – to nie po­mysł na sce­na­riusz filmu sen­sa­cyj­ne­go, a re­al­na sy­tu­acja, która miała miej­sce pod ko­niec ubie­głe­go ty­go­dnia w Gdyni. Dwóch męż­czyzn na­pa­dło na miesz­kań­ca Gdyni, bo chcie­li mu ukraść te­le­fon ko­mór­ko­wy.

Do zda­rze­nia do­szło w nie­dzie­lę nad ranem. - 31-let­ni miesz­ka­niec Gdyni wra­cał au­to­bu­sem z Cen­trum mia­sta na Chwarz­no. Spraw­cy je­cha­li tym samym au­to­bu­sem. Po wyj­ściu, zaraz za przy­stan­kiem, po­krzyw­dzo­ny zo­stał do­tkli­wie po­bi­ty. Agre­syw­ni męż­czyź­ni gro­zi­li mu także nożem oraz pi­sto­le­tem hu­ko­wym – in­for­mu­je Ko­men­da Wo­je­wódz­ka Po­li­cji w Gdań­sku.

Wy­jąt­ko­wo agre­syw­ni spraw­cy za­bra­li swo­jej ofie­rze te­le­fon ko­mór­ko­wy. Po­li­cja w ciągu kilku go­dzin usta­li­ła toż­sa­mość obu męż­czyzn. Spraw­cy to mie­szań­cy Gdyni w wieku 25 i 29 lat.

- U jed­ne­go z nich w miesz­ka­niu mun­du­ro­wi zna­leź­li pi­sto­let hu­ko­wy, któ­rym po­słu­gi­wał się w cza­sie roz­bo­ju in­for­mu­je KWP w Gdań­sku.

Spraw­cy zo­sta­li za­trzy­ma­ni i na noc tra­fi­li do aresz­tu. W po­nie­dzia­łek usły­sze­li za­rzu­ty do­ko­na­nia roz­bo­ju z uży­ciem nie­bez­piecz­ne­go na­rzę­dzia. Mogą za to tra­fić na 12 lat za krat­ki.

>>>>

Szok . O taka bzdure !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 136596
Przeczytał: 57 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:48, 29 Maj 2012    Temat postu:

Uważaj! On uważa się za cudotwórcę i leczy raka.

Nawet po kilkaset złotych każe sobie płacić 70-letni Władysław Z. z Wielkopolski, który uważa się za uzdrowiciela i przekonuje, że odkrył tajemnicę... leczenia raka - donosi "Super Express".

Mężczyzna tytułuje się profesorem. Jego zdaniem za raka odpowiada... brak witamin. - Uzdrowiłem już setki ludzi - przekonuje Władysław Z. Swoich kropli nie nazywa jednak lekiem, gdyż - jak przyznaje - nie chce mieć na głowie prokuratora.

Prokuratura Rejonowa w Gnieźnie umorzyła postępowanie wobec działań paramedycznych Zbigniewa Z. Jak zaznacza prokurator z Gniezna Nikola Baranowska, "nie wyczerpano znamion czynu zabronionego, ale niewątpliwie ten przypadek to żerowanie na ludzkiej naiwności".

Mężczyzna odpowie jednak przez sądem za prowadzenie działalności gospodarczej bez zgłoszenia i bezprawne używanie tytułu naukowego.

>>>>

Tak uwazajcie na takie dziadostwo ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 70, 71, 72  Następny
Strona 8 z 72

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy