Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Jaśminy na Placu Tiananmen !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:55, 25 Lis 2013    Temat postu:

Chiński dysydent ponownie próbował wrócić do kraju

Wu'er Kaixi, dysydent i przywódca ruchu studenckiego na rzecz demokracji na placu Tiananmen w 1989 r., dzisiaj po raz kolejny próbował oddać się w ręce chińskich władz, aby móc wrócić do kraju i zobaczyć się z rodziną.

Wu'er Kaixi próbował oddać się w ręce chińskich władz w Hongkongu, gdzie samolot, którym leciał, miał międzylądowanie. Towarzyszył mu hongkoński działacz na rzecz praw człowieka Albert Ho.

- Robię to z powodu absurdalnego zachowania władz Chin, które z jednej strony wysyłają za mną nakaz aresztowania, a z drugiej nie pozwalają wrócić do kraju. Chcę wrócić, by zobaczyć się z bliskimi, nawet jeśli spotkanie miałoby się odbyć przez pancerną szybę - napisał chiński dysydent na swoim blogu.

Wu'er już wcześniej próbował nakłonić władze Chin, by wpuściły go z powrotem do kraju. W 2009 roku odmówiono mu zgody na wjazd do Makao, które podobnie jak Hongkong jest chińskim terytorium o statusie specjalnego regionu administracyjnego. Rok później został aresztowany za próbę wejścia do chińskiej ambasady w Tokio i wypuszczony po dwóch dniach bez zarzutów. W 2012 roku próbował bezskutecznie oddać się w ręce chińskich władz w ambasadzie Chin w Waszyngtonie.

Wu'er Kaixi to obok Wang Dana jeden z dwóch przywódców Pekińskiej Wiosny, jak nazwano protesty chińskich studentów pod koniec lat 80. Zasłynęli z tego, że rozpoczęli strajk głodowy, zanim wypadki na placu Bramy Niebiańskiego Spokoju doprowadziły do rozlewu krwi.

Wu'er Kaixi(czyt. Wuer K'haj-si), charyzmatyczny Ujgur znany z tego, że w maju 1989 r. publicznie skrytykował ówczesnego premiera Li Penga, zdążył uciec z Chin, prawdopodobnie przez Hongkong, który wówczas był jeszcze w rękach Brytyjczyków, do Francji. Następnie przeniósł się do USA; obecnie mieszka na Tajwanie.

W ubiegłym roku Wu'er i Wang apelowali za pośrednictwem organizacji Prawa Człowieka w Chinach (Human Rights In China, HRIC) o pozwolenie na powrót do kraju.

W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku, czołgi i wozy pancerne wjechały na centralny plac Pekinu, Tiananmen, gdzie przez siedem tygodni demonstrowały tysiące chińskich studentów domagających się demokratyzacji systemu. Armia chińska dokonała masakry.

Nadal nie rozliczono winnych rzezi. Władze nie odpowiadają też na ponawiane co roku apele opozycji i rodzin młodych ludzi poległych na placu o "nowy początek" - o nową ocenę wydarzeń sprzed 20 lat przez władze ChRL, o dialog i pojednanie. Do dziś nie wiadomo, jaka była faktyczna liczba ofiar - w końcu czerwca 1989 r. ówczesny mer Pekinu przyznał, że zginęło 200 demonstrantów, w tym 36 studentów. Nieoficjalne szacunki mówią o dwóch tysiącach zabitych. Aresztowano do trzech tysięcy ludzi.

...

Brawo ! Jak Juani Sanchez ktora wrocila na Kube gdy juz miala zalatwione zycie W SZWAJCARII !!! Albo Moczulski ktory sam sie zglosil na prcoes ... 13 grudnia 1981 . To sa patrioci .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:39, 27 Lis 2013    Temat postu:

Chiny: Wzrost aresztowań za próby podważania bezpieczeństwa państwa

Chińskie władze w 2012 roku zatrzymały ponad 1 100 osób, oskarżając je o "próbę zamachu na bezpieczeństwo państwa". To liczba wyższa o około 20 proc. niż w roku poprzednim - poinformowała dziś fundacja na rzecz obrony praw człowieka Duihua z siedzibą w USA.

Według chińskiego prawa oskarżenie o "podważanie bezpieczeństwa państwa" obejmuje działalność wywrotową i separatystyczną i jest regularnie stosowane wobec dysydentów politycznych.

W zeszłym roku liczba aresztowań z tego powodu sięgnęła 1 105 - podała Duihua, powołując się na oficjalne chińskie dane.

Ponad 75 proc. procesów z takiego oskarżenia wytoczono w Sinkiangu, autonomicznym muzułmańskim regionie na północnym zachodzie Chin, w którym znaczna część ludności krytykuje władzę Pekinu i restrykcje dotykające jej kultury i praktyk religijnych.

- Z najpoważniejszymi represjami mają do czynienia Ujgurzy (w Sinkiangu) i Tybetańczycy - skonstatowała Duihua.

28 października na pekiński plac Tiananmen wjechał samochód terenowy i eksplodował przed portretem Mao Zedonga. Zginęło pięć osób, w tym troje Ujgurów znajdujących się w samochodzie, a prawie 40 ludzi odniosło obrażenia. Po zamachu szef Islamskiej Partii Turkiestanu Abdullah Mansur zapowiedział dalsze takie ataki wymierzone w chińskie władze.

Mniejszość ujgurską w Sinkiangu szacuje się na ponad 8 mln osób. Region ma znaczenie strategiczne, sąsiaduje bowiem z Pakistanem, Tadżykistanem, Kirgistanem i Kazachstanem, a poza tym na jego obszarze znajdują się złoża ropy, gazu i węgla.

Od 2009 roku około 120 Tybetańczyków dokonało samospalenia lub podjęło taką próbę na znak protestu przeciwko prześladowaniu ich religii i kultury w Tybecie i sąsiednich prowincjach Chin, należących wcześniej do Tybetu.

...

Koszmar ! Co oni robia z ludzmi .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:09, 03 Gru 2013    Temat postu:

Żona dysydenta żąda niezależnej pomocy lekarskiej i uwolnienia

Przetrzymywana w areszcie domowym Liu Xia, żona uwięzionego laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo, zwróciła się o niezależną pomoc lekarską. Domaga się swych praw i wolności - poinformowała we wtorek w liście otwartym jej przyjaciółka Zeng Jinyan.

Zeng napisała w liście opublikowanym w sieci, że Liu Xia domaga się niezależnej pomocy lekarskiej, wymiany korespondencji z mężem bez jej wcześniejszego przechwytywania przez władze oraz prosi o wsparcie finansowe. Kobieta domaga się konsultacji psychoterapeuty z organizacji pozarządowej Lekarze bez Granic, zastrzegając, że nie zaakceptuje chińskiego lekarza.

"Uwięzienie najpierw jej męża, a później brata, podobnie jak ustawiczny areszt domowy doprowadziły do gwałtownego pogorszenia się stanu psychicznego Liu Xia. Ona ciągle odmawiała leczenia pod nadzorem policji, ponieważ obawia się, że władze użyją tego jako pretekstu, żeby ją wysłać do szpitala psychiatrycznego" - czytamy w liście.

Zeng jest żoną znanego działacza obrony praw człowieka w Chinach Hu Jia, który od początku apeluje o uwolnienie Liu Xiaobo. Jest też często nękany przez policję.

"Liu Xia bardzo źle się czuje pod względem psychicznym. Chorowała na lekką depresję po uwięzieniu Liu Xiaobo, ale od kiedy on dostał Nobla, a ona utraciła wolność, depresja pogłębiła się" - powiedział AFP Hu.

Liu Xiaobo, dysydent zaangażowany w prodemokratyczne protesty na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 r. został uwięziony na 11 lat w 2009 r. za przygotowanie petycji wzywającej do zniesienia jednopartyjnego systemu w Chinach. Liu otrzymał Nobla w 2010 r. i wtedy w areszcie domowym w Pekinie osadzona została jego żona; przy rzadkich tylko okazjach otrzymuje uchylenie aresztu i niemal nigdy nie wolno jej przyjmować wizyt. Nie została skazana za żadne przestępstwo.

W czerwcu Liu Xia napisała list otwarty do prezydenta Xi Jinpinga, protestując przeciwko swemu aresztowaniu i skazaniu na 11 lat więzienia jej brata. Obrońcy praw człowieka uznają to za represje wobec rodziny dysydenta.

...

Pomozmy przesladowanym przez komunistyczne potwory !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:32, 28 Gru 2013    Temat postu:

Chiny odchodzą od polityki jednego dziecka i likwidują obozy reedukacji

Koniec polityki jednego dziecka w Chinach

Stały Komitet chińskiego parlamentu uchwalił rezolucję łagodzącą restrykcje regulujące dotychczasową politykę jednego dziecka w rodzinie - poinformowała agencja Xinhua. Komitet uchwalił też formalne zniesienie obozów reedukacji przez pracę.

Obie te zmiany zostały wcześniej zaaprobowane przez Komitet Centralny Komunistycznej Partii Chin i ogłoszone w połowie listopada.

Zgodnie z uchwaloną rezolucją małżeństwa będą mogły mieć dwoje dzieci jeśli jeden z małżonków, lub oboje, są jedynakami.

Chiny wprowadziły politykę jednego dziecka w końcu lat 70. ub. wieku, aby zahamować szybki wzrost liczby ludności. Polityka ta jednak stawała się coraz bardziej niepopularna. Ostatnio członkowie kierownictwa chińskiego zaczęli obawiać się, że starzejąca się ludność zmniejszy zasoby siły roboczej i utrudni opiekę nad ludźmi starymi.

Polityka jednego dziecka była ściśle realizowana. Nieliczne wyjątki dotyczyły m. in. mniejszości etnicznych.

Demografowie oceniają, że do roku 2050 ok. 25 proc. ludności Chin będzie w wieku powyżej 65 lat.

Druga rezolucja uchwalona przez Stały Komitet Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych(OZPL)przewiduje zniesienie wprowadzonych w 1957 r. obozów reedukacji przez pracę, tzw. laojiao. Władze mogły skierować do takiego obozu, na okres do 4 lat, praktycznie każdego na podstawie zwykłego wniosku policji.

Obozy te były od dawna krytykowane przez organizacje obrony praw człowieka i były często wykorzystywane do represjonowania osób krytykujących władze.

Analitycy znający chińskie realia ostrzegają jednak, że władze mogą zachować inne formy przymusowego odosobnienia, pod inną nazwą.

...

Zobaczymy jakie beda realia . Dwoje dzieci nie gwarantuje odtworzenia pokolen bo sa bezdzietni i nieplodni a ponadto jest nadmiar mezczyzn wywolany mordami dziewczynek . Trzeba conajmniej 2,3 dziecka na rodzine .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:02, 07 Sty 2014    Temat postu:

4-let­ni chło­piec z Chin po­darł na strzę­py pie­nią­dze swo­ich ro­dzi­ców, które były oszczęd­no­ścia­mi ich życia

4-let­ni chło­piec z Chin po­darł na strzę­py pie­nią­dze swo­ich ro­dzi­ców, które były oszczęd­no­ścia­mi ich życia. Opie­ku­no­wie, któ­rzy po­zwa­la­li dziec­ku drzeć na małe ka­wał­ki stare książ­ki, nie spo­dzie­wa­li się, że znisz­czy scho­wa­ne pod łóż­kiem bank­no­ty – in­for­mu­je dailymail.​co.​uk.

Po­zor­nie nie­szko­dli­wy nawyk 4-lat­ka skoń­czył się praw­dzi­wą roz­pa­czą ro­dzi­ców. Dziec­ko zo­sta­wi­ła w po­ko­ju 28-let­nia Liu Fan z pro­win­cji Xi'an Sha­anxi, w za­chod­nich Chi­nach. Sama była tuż obok, w kuch­ni. Synek miał zwy­czaj roz­ry­wa­nia kar­tek z ksią­żek, ale nie był to pro­blem dla ro­dzi­ców, któ­rzy po­zwa­la­li mu na takie za­cho­wa­nia i za gro­sze ku­po­wa­li ko­lej­ne stare książ­ki.

Nie spo­dzie­wa­li się jed­nak, że cie­kaw­ski chło­piec wyj­mie spod łóżka pu­deł­ko i po­drze na drob­ne ka­wał­ki scho­wa­ne w nim bank­no­ty. W sumie 3 tys. fun­tów miały być wy­ko­rzy­sta­ne na bu­do­wę domu.

- To były wszyst­kie nasze oszczęd­no­ści – mówią ro­dzi­ce, któ­rzy nie spo­dzie­wa­li się ta­kie­go ob­ro­tu zda­rzeń. Byli prze­ko­na­ni, że zo­sta­wia­jąc na go­dzi­nę syna sa­me­go z książ­ką i sły­sząc roz­dzie­ra­nie pa­pie­ru, mogą być spo­koj­ni.

Na szczę­ście ro­dzi­nie zgo­dził się pomóc bank, który za­mie­ni po­dar­te bank­no­ty na nowe.

...

Kazdy cywilizowany bank jesli przyniesiecie kawalki zlozone w CALE pieniadze powinien wymienic .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:38, 11 Lut 2014    Temat postu:

Rozpoczęły się historyczne rozmowy Chin i Tajwanu w Nankinie

Chiny i Tajwan ustanowią wzajemne stałe reprezentacje w swych krajach - ogłoszono po historycznych rozmowach przedstawicieli obu stron w Nankinie. Jednak, jak zastrzegła strona chińska, do rozwiązania pozostaje jeszcze wiele kwestii technicznych.

Pekin i Tajpej mają też pogłębić relacje gospodarcze. Prócz tego obie strony mają "rozstrzygnąć w odpowiedni sposób" kwestie związane z opieką medyczną dla studentów uczących się w kraju strony przeciwnej.

W pierwszych oficjalnych rozmowach od oddzielenia się Tajwanu od ChRL w następstwie wojny domowej w 1949 roku uczestniczyli: po stronie chińskiej wiceszef MSZ i zarazem szef Biura Rady Państwowej ds. Tajwanu Zhang Zhijun, a po stronie tajwańskiej szef Biura ds. Kontynentalnych Chin Wang Yu-chi. Rozmowy, których agendy nie ujawniono, potrwają do piątku.

Spotkanie trwało dwie godziny. Jak podkreśla Associated Press, nie podpisano żadnych formalnych porozumień. Strony podkreślały jednak, że sam fakt spotkania na równej stopie jest wielkim krokiem naprzód.

- W przeszłości nie do wyobrażenia byłby fakt, że tu siedzimy i się dzisiaj spotykamy - mówił chiński wiceminister. - Dla nas zwykłe siedzenie przy jednym stole i omawianie spraw nie jest łatwą rzeczą - powiedział przedstawiciel Tajwanu. Określił on spotkanie jako "nowy rozdział wzajemnych relacji".

W sali, gdzie odbywało się spotkanie przedstawicieli Chin i Tajwanu, nie wywieszono flag, a na tabliczkach z nazwiskami uczestników nie umieszczono ani tytułów, ani informacji, kogo reprezentują - zauważa BBC.

Celem rozmów jest wypracowanie długofalowego modelu relacji między oboma krajami. Jak zapowiadała BBC, prócz ustanowienia stałych reprezentacji negocjatorzy tajwańscy chcieli też rozmawiać na temat większej reprezentacji Tajwanu w organizacjach międzynarodowych. Władze ChRL się temu sprzeciwiają.

Tajwan miał również naciskać na rozmowy o wolności prasy po tym, jak strona chińska odmówiła akredytacji na rozmowy kilku mediom - podała BBC.

Chińscy negocjatorzy mieli skupić się na bliższej współpracy gospodarczej. Pekin chce, aby Tajpej ratyfikował umowę handlową pozwalającą stronom na uruchomienie na szeroką skalę prowadzenia interesów między państwami. Chiny przyjęły umowę ponad sześć miesięcy temu, lecz na Tajwanie utknęła ona w parlamencie, co jest - jak pisze AP - odzwierciedleniem obaw społeczeństwa przed zdominowaniem przez olbrzymiego sąsiada.

Za rządów obecnego prezydenta Tajwanu Ma Jing-cu - wybranego w 2008 r. i 2012 r. - relacje między obu krajami poprawiły się i są najlepsze od 1949 r., co doprowadziło do zwiększenia ruchu turystycznego i ożywienia relacji handlowych i inwestycji po obu stronach szerokiej na 160 km Cieśniny Tajwańskiej.

Jednak popularność Ma znacznie spadła i według analityków jego Partia Nacjonalistyczna (Kuomintang) najpewniej przegra wybory samorządowe pod koniec br. Zwolennicy opozycji twierdzą, że przyjazna Chinom polityka prezydenta Ma coraz bardziej narusza demokratyczne swobody na Tajwanie i może wręcz prowadzić do utraty niepodległości kraju.

Od 2008 r. handel Tajwanu z Chinami wzrósł dwukrotnie do 197,2 mld dolarów w zeszłym roku. Tajpej zanotowało nadwyżkę w wysokości 116 mld USD. Tajwańskie firmy zainwestowały setki miliardów dolarów w Chinach kontynentalnych dzięki takim firmom jak Foxconn zatrudniającym miliony pracowników produkujących IPhone'y, Playstation i inne.

Według analityków nie należy spodziewać się, że podczas rozmów poruszone zostaną tematy uznawane za drażliwe przez obie strony. Zdaniem ekspertów ds. wojskowości Chiny posiadają ok. 1600 rakiet wycelowanych w Tajwan; ChRL nie wyklucza użycia siły, by ją odzyskać.

Delegacja Tajwanu, licząca ponad 20 osób, ma również odwiedzić Szanghaj.

Wyspa jest faktycznie niepodległa od 1949 roku, choć władze w Pekinie uważają ją za swą zbuntowaną prowincję.

>>>

Bardzo ciekawe ! Jesli nastapi porozumienie to mozna pomyslec o relacjach z Watykanem . Watykan uznaje Tajwan . A Pekin zadal zdrady Tajwanu w zamian za stosunki dyplomatyczne . Watykan zdardzic NIE MOZE ! Ale jesli teraz bezposrednio sie porozumieja problem zniknie . CZEKAMY !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:20, 25 Lut 2014    Temat postu:

Rosja: Niemcow skazany na 10 dni aresztu, Nawalny - na 7 dni

Sąd Rejonowy w Moskwie dzisiaj skazał liderów antykremlowskiej opozycji Borysa Niemcowa i Aleksieja Nawalnego na - odpowiednio - 10 i 7 dni aresztu za stawianie oporu policji.

Obaj politycy zostali zatrzymani przez siły specjalne policji OMON wczoraj wieczorem w rejonie placu Maneżowego w Moskwie, przed murami Kremla.

Opozycjoniści chcieli tam zorganizować akcję solidarności z ośmiorgiem swoich kolegów, skazanych w tym dniu przez moskiewski sąd na kary od 2,5 do 4 lat łagru za udział w "masowych rozruchach" na stołecznym placu Bołotnym w maju 2012 roku, w przededniu inauguracji prezydenta Rosji Władimira Putina.

Niemcow jest deputowanym do Dumy Obwodowej w Jarosławiu, 250 km na północny wschód od Moskwy. Po zatrzymaniu złożył skargę na funkcjonariuszy policji za naruszenie jego immunitetu poselskiego.

Podczas wczorajszej akcji w Moskwie omonowcy zatrzymali ponad 430 osób. Większość została zwolniona po sporządzeniu protokołu. Stronnicy opozycji nie mieli zgody władz na wieczorną manifestację. Zwoływali się za pośrednictwem portali społecznościowych. Na demonstrację przybyło około 3 tys. osób.

Podobną akcję opozycyjne formacje zorganizowały również w Petersburgu, przy Newskim Prospekcie. Tam zatrzymanych zostało prawie 60 osób.

>>>

Pokoj olimpijski ... PUTIN TO KONIEC POGARSZASZ SWOJA SYTUACJE !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:43, 18 Kwi 2014    Temat postu:

Chiny: Strajk 40 000 robotników fabryk Nike, Adidasa, Reeboka i in.

W południowych Chinach doszło do nowej fali strajków. Wg prasy rządowej w proteście pracowników przedsiębiorstwa Yu Yuan produkującego obuwie sportowe dla takich marek jak Nike, Adidas, Reebok, Timberland, Asics i in. bierze udział 40 000 osób.

Strajk paraliżuje od początku tygodnia pracę w siedmiu z dziesięciu fabryk tej firmy w Dongguan w prowincji Guangdong. Strajkujący protestują przeciwko zaniżeniu przez właścicieli składek płaconych przez nich na poczet emerytur, ubezpieczeń zdrowotnych, składki mieszkaniowej i składki na ubezpieczenia od wypadków przy pracy.

Na licznych zdjęciach umieszczonych w internecie widać robotników z transparentami, na których wypisano: "Płaćcie za nasze ubezpieczenia społeczne i na nasz fundusz mieszkaniowy!".

Według niezależnego dziennika "South China Morning Post" i innych, około dwudziestu uczestników strajku, którzy wyszli z transparentami na ulicę, zostało aresztowanych.

Jednak oficjalny dziennik "Global Times", który również pisze o proteście pracowników fabryk należących do Yu Yuan, zapewnia, że "dotąd nie doszło do aktów przemocy".

Rzecznik przedsiębiorstwa obiecał, że firma "poprawi warunki pracy" załogi i rozpatruje obecnie wszystkie skargi.

Strajk w Dongguan jest kolejnym z protestów pracowniczych, do których dochodzi coraz częściej w południowych prowincjach Chin. W 2001 r. przeciwko cięciom płac i redukcjom strajkowało tam 7 000 robotników.

Według biuletynu wydawanego przez organizację pozarządową "China Labour Bulletin" liczba strajków w pierwszym kwartale 2014 roku była o 30 proc. wyższa, niż w pierwszym kwartale ub.r. Interwencje policji i aresztowania wśród strajkujących były cztery razy częstsze.

...

Tak popieramy ! Ludzie nie moga byc niewolnikami !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:05, 27 Kwi 2014    Temat postu:

W Hongkongu otwarto muzeum protestów na placu Tiananmen

W Hongkongu otwarto pierwsze na świecie muzeum upamiętniające protesty studenckie na pekińskim placu Tiananmen w 1989 roku. Jak poinformowała brytyjska stacja BBC, organizatorzy muzeum mają nadzieję na przyciągnięcie zwiedzających z całych Chin.

W Chinach wydarzenia na placu Tiananmen są nadal tematem tabu. Wyjątkiem jest Hongkong, który cieszy się statusem Specjalnego Regionu Autonomicznego i w związku z tym, korzysta z niektórych swobód obywatelskich świata zachodniego.

W czerwcu minie 25 lat od krwawego stłumienia przez władze CHRL protestów studentów, domagających się demokratycznych reform.

Pekin uważa, że demonstracje były "antysocjalistyczną rewoltą" i konsekwentnie bronią decyzji o wysłaniu wojska na plac Tiananmen.

Władze Chin nigdy nie ujawniły całej prawdy o wydarzeniach, które rozegrały się w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku, gdy na plac Tiananmen wjechały czołgi i wozy opancerzone. Zginęły wtedy setki ludzi, być może więcej; dokładnej liczby ofiar nie podano.

...

Chwala bohaterom i meczennikom Chin ! My Polacy sczegolnie to doceniamy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:24, 05 Maj 2014    Temat postu:

Chiny: 10 lat za przekazanie tajnych dokumentów obcemu wywiadowi

Na dzie­sięć lat wię­zie­nia ska­zał chiń­ski sąd męż­czy­znę o na­zwi­sku Li, który prze­ka­zał tajne woj­sko­we do­ku­men­ty i zdję­cia ob­ce­mu wy­wia­do­wi - po­in­for­mo­wa­ły w po­nie­dzia­łek chiń­skie media pań­stwo­we, nie pre­cy­zu­jąc, o wy­wiad któ­re­go pań­stwa cho­dzi.

Li skon­tak­to­wał się z agen­tem ob­ce­go wy­wia­du po­przez po­pu­lar­ną plat­for­mę w me­diach spo­łecz­no­ściach i prze­ka­zał mu 13 ści­śle taj­nych do­ku­men­tów, a także 10 taj­nych ma­te­ria­łów o mniej­szej wadze - po­in­for­mo­wał an­glo­ję­zycz­ny dzien­nik "China Daily".

We­dług ga­ze­ty męż­czy­zna do­star­czył tajne dzien­ni­ki woj­sko­we i in­for­ma­cje na temat baz w po­łu­dnio­wej pro­win­cji Ku­ang­tung (Gu­ang­dong).

"China Daily" nie po­da­je, który kraj był be­ne­fi­cjen­tem tych prze­cie­ków.

Chiń­ska armia po­in­for­mo­wa­ła w kwiet­niu, że spraw­dzi, czy pań­stwo­we ta­jem­ni­ce są od­po­wied­nio chro­nio­ne przed wy­cie­ka­mi. De­cy­zję w tej spra­wie pod­ję­ły naj­wyż­sze wła­dze chiń­skiej armii za apro­ba­tą pre­zy­den­ta kraju Xi Jin­pin­ga.

Pekin chce mieć pew­ność, że w ob­li­czu po­ja­wia­ją­cych się in­for­ma­cji o ak­tyw­no­ści ob­cych wy­wia­dów ich se­kre­ty są od­po­wied­nio strze­żo­ne. Agen­cja Reu­te­ra zwra­ca uwagę, że może to mieć zwią­zek z po­ja­wia­ją­cy­mi się in­for­ma­cja­mi o in­wi­gi­la­cji naj­więk­szej chiń­skiej firmy te­le­ko­mu­ni­ka­cyj­nej przez ame­ry­kań­skie służ­by wy­wia­dow­cze.

Pekin od lat broni do­stę­pu do in­for­ma­cji na temat sił zbroj­nych. Za­chod­ni dzien­ni­ka­rze nie są m.​in. do­pusz­cza­ni na co­mie­sięcz­ne kon­fe­ren­cje mi­ni­ster­stwa obro­ny. Mimo to ko­mu­ni­stycz­ne wła­dze utrzy­mu­ją, że ich dzia­ła­nia w stre­fie zbroj­nej są trans­pa­rent­ne, a opi­nia pu­blicz­na jest in­for­mo­wa­na o bu­dże­to­wych wy­dat­kach na zbro­je­nia.

???

Na pewno ? Komuchy to potrafia wynalezc ,,szpiegow" patrz Putin .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:36, 05 Maj 2014    Temat postu:

Chiny chcą gwarancji, że żaden chiński dysydent nie dostanie pokojowego Nobla

Chiny chcą gwarancji, że w przyszłości żaden chiński dysydent nie otrzyma pokojowej Nagrody Nobla. Ma to być warunek odmrożenie stosunków handlowych i dyplomatycznych między Pekinem a Oslo.

Takie nieoficjalne żądanie pod adresem norweskiego rządu przedstawił szef chińskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych profesor Cui Hongjian. Jego zdaniem norweskie władze winny powstrzymać się też od kontaktów z obecnymi laureatami Nobla będącymi przeciwnikami rządu w Pekinie. Chodzi tu głównie o duchowego przywódcę Tybetańczyków, Dalajlamę, a także o uwięzionego bojownika o prawa człowieka Liu Xiaobo, laureata Nobla z 2010 r.

To właśnie przyznany mu przez norweski Komitet Noblowski pokojowy laur spowodował niemal zerwanie stosunków z Norwegią przez rząd chiński.

Wypowiedź zbliżonego do władz w Pekinie profesora Hongjiana jest związana z wizytą w Norwegii Dalajlamy. Odwiedzi on Oslo 7 maja, w 25. rocznicę otrzymania pokojowego Nobla. Choć norweskie władze starają się pomniejszyć znaczenie wypowiedzi chińskiego profesora, to równocześnie wiadomo, że z Dalajlamą nie spotkają się ani przedstawiciele norweskiego parlamentu, ani rządu. Jednocześnie media informują o poufnych obradach chińskich i norweskich grup roboczych pracujących nad ponowną "normalizacją stosunków" między obydwoma krajami.

>>>

Komuchom w glowie sie pieprzy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:04, 06 Maj 2014    Temat postu:

Chiny: znany obrońca praw człowieka zatrzymany przed rocznicą Tiananmen

Znany chiński obrońca praw człowieka, adwokat Pu Zhiqiang, który domaga się śledztwa w sprawie masakry na pekińskim placu Tiananmen w 1989 roku, został zatrzymany pod zarzutem wzniecania niepokojów i wdania się w kłótnię z policją.

Poinformował o tym we wtorek jego kolega, również adwokat Si Weijiang.

Pu jest jednym z kilkunastu aktywistów, którzy w sobotę zostali zatrzymani i poddani wielogodzinnym przesłuchaniom po spo­tkaniu, zorganizowanym w związku ze zbliżającą się rocznicą masakry na placu Tiananmen z 4 czerwca 1989 roku. Nieznane są losy trójki aktywistów, którzy uczestniczyli w tym spotkaniu.

Chińscy dysydenci twierdzą, że władze chcą zastraszyć wszyst­kich, którzy chcieliby upamiętnić 25. rocznicę krwawego stłumie­nia prodemokratycznego ruchu.

Według organizacji obrońców praw człowieka China Human Ri­ghts Defenders (CHRD) w poniedziałek policja przeszukała miesz­kanie Pu, konfiskując komputer, telefon komórkowy, książki i rzeczy osobiste.

Wśród przesłuchanych po sobotnim spotkaniu są, jak informuje CHRD, profesor Akademii Filmowej Cui Weiping, były pracownik naukowy Akademii Nauk Społecznych Xu Youyu, profesor reno­mowanego uniwersytetu Qinghua - Gua Yuhua oraz intelektuali­sta Qing Hui.

Podczas tego spotkania domagano się m.​in. niezależnego śledz­twa w sprawie masakry sprzed 25 lat.

...

Pekinskie potwory tez szaleja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:20, 02 Cze 2014    Temat postu:

Monika Klimowska | PAP

25. rocznica masakry na placu Tiananmen w Chinach

25 lat temu, w nocy z 3 na 4 czerw­ca 1989 roku, na plac Tia­nan­men w Pe­ki­nie, gdzie od po­ło­wy kwiet­nia trwa­ły pro­de­mo­kra­tycz­ne pro­te­sty, wje­cha­ły czoł­gi i wozy pan­cer­ne. Trwa­ją­cy sie­dem go­dzin atak za­koń­czył się o świ­cie. Licz­ba ofiar dotąd po­zo­sta­je nie­zna­na.

Pu­blicz­na dys­ku­sja o wy­da­rze­niach sprzed ćwierć wieku na placu Bramy Nie­biań­skie­go Spo­ko­ju, bo to wła­śnie ozna­cza nazwa Tia­nan­men (czyt. thien-an-men), jest w Chi­nach nadal za­bro­nio­na. Do­kład­ny prze­bieg wy­da­rzeń okre­śla­nych mia­nem "6.4" ota­cza ta­jem­ni­ca.

Czę­ści ob­ser­wa­to­rów chiń­skiej sceny po­li­tycz­nej wy­da­wa­ło się w 1989 roku, że ruch Pe­kiń­skiej Wio­sny - jak na­zwa­no ów­cze­sne pro­te­sty - to na­tu­ral­ne prze­dłu­że­nie fali de­mo­kra­ty­za­cji, pły­ną­cej w tym okre­sie przez nie­mal cały świat ko­mu­ni­stycz­ny.

Świa­tło na te wy­da­rze­nia miały rzu­cić tzw. Do­ku­men­ty Tia­nan­men, rze­ko­mo wy­kra­dzio­ne z rzą­do­wych kom­pu­te­rów i opu­bli­ko­wa­ne w 2001 roku w USA. Winą za ma­sa­krę obar­cza­ją one ów­cze­sne­go pre­mie­ra Li Penga oraz eme­ry­to­wa­ne­go przy­wód­cę Deng Xia­opin­ga (czyt. teng siao-phin­ga), po­wszech­nie uwa­ża­ne­go za ojca chiń­skiej mo­der­ni­za­cji.

Pro­te­sty roz­po­czę­ły się po śmier­ci by­łe­go szefa chiń­skiej par­tii Hu Yaoban­ga (czyt. hu jao-pan­ga). Wcze­śniej Hu do­pro­wa­dził do kul­tu­ral­nej od­wil­ży, pod­wa­żał dok­try­nę mark­si­stow­ską i po pię­ciu la­tach urzę­do­wa­nia, w 1987 roku utra­cił sta­no­wi­sko szefa KPCh. Par­tyj­ni we­te­ra­ni wi­dzie­li w nim za­gro­że­nie dla trwa­ło­ści sys­te­mu, uzna­wa­li za "li­be­ral­ne­go mię­cza­ka". Dzię­ki ta­kiej re­pu­ta­cji Hu stał się ido­lem mło­dzie­ży i ulu­bień­cem par­tyj­nych od­no­wi­cie­li. Gdy 15 kwiet­nia 1989 roku zmarł na atak serca, mło­dzi lu­dzie po­sta­no­wi­li dać wyraz ża­ło­bie po­przez serię po­ko­jo­wych de­mon­stra­cji na placu Tia­nan­men.

W końcu kwiet­nia licz­ba pro­te­stu­ją­cych na placu wzro­sła do mi­lio­na.

Stu­denc­kie wy­stą­pie­nia otwo­rzy­ły drogę do pro­te­stów o wiele szer­szej re­pre­zen­ta­cji spo­łe­czeń­stwa. Włą­czy­li się w nie ro­bot­ni­cy, w tym człon­ko­wie utwo­rzo­ne­go wtedy nie­za­leż­ne­go związ­ku za­wo­do­we­go, urzęd­ni­cy, dzien­ni­ka­rze, in­te­lek­tu­ali­ści, a nawet urzęd­ni­cy miej­scy, po­li­cjan­ci i człon­ko­wie par­tii ko­mu­ni­stycz­nej.

De­mon­stra­cje od­by­wa­ły się też w in­nych mia­stach. Przy­bie­ra­ły formę mar­szów z trans­pa­ren­ta­mi, prze­mów z try­bun i pu­blicz­nych dys­ku­sji, a także straj­ków gło­do­wych.

Oce­nia się, że ma­ni­fe­sta­cje około 100 tys. stu­den­tów prze­ro­dzi­ły się w pro­te­sty łącz­nie kilku mi­lio­nów ludzi w ponad 300 mia­stach Chin. W mia­stach Xi'an (Si-an) w pro­win­cji Sha­anxi (Szen­si) i Chang­sha - sto­li­cy pro­win­cji Hunan do­szło do za­mie­szek.

5 maja Zhao Ziy­ang (czyt. czao dzy-jang), se­kre­tarz ge­ne­ral­ny KPCh i były pre­mier Chin, z któ­rym ko­ja­rzo­no re­for­my eko­no­micz­ne, dał wyraz sym­pa­tii dla de­mon­stran­tów, a przede wszyst­kim za­po­wie­dział walkę z ko­rup­cją i błę­da­mi par­tii.

19 maja 1989 roku Zhao ostrzegł stu­den­tów, by się ro­ze­szli, wie­dząc, że par­tia po­sta­no­wi­ła spa­cy­fi­ko­wać de­mon­stra­cję. Z dru­giej stro­ny pró­bo­wał od­wieść "twar­do­gło­wych" od prze­mo­cy. Par­tyj­ny "beton" oskar­żył go o to, że "spo­wo­do­wał roz­łam w par­tii, wsparł kontr­re­wo­lu­cyj­ne za­miesz­ki". Nigdy też nie da­ro­wał mu kry­ty­ki dzia­łań rządu. Wy­rzu­co­no go z par­tii, na resz­tę życia za­my­ka­jąc w aresz­cie do­mo­wym. De­cy­zję o ba­ni­cji Zhao pod­jął wpły­wo­wy Deng. Losy Zhao utaj­nio­no, a kiedy umarł (w stycz­niu 2005 roku), par­tia pod­kre­śli­ła, że de­cy­zja o uży­ciu siły na Tia­nan­men była słusz­na.

20 maja pre­mier Li Peng ogło­sił wpro­wa­dze­nie stanu wo­jen­ne­go w Pe­ki­nie. Stu­den­ci od­mó­wi­li opusz­cze­nia placu, a lud­ność zbu­do­wa­ła ba­ry­ka­dy przy wjaz­dach do sto­li­cy.

30 maja stu­den­ci wznie­śli na placu posąg "Bo­gi­ni De­mo­kra­cji", wzo­ro­wa­ny na no­wo­jor­skiej Sta­tui Wol­no­ści. Na plac po­now­nie ścią­gnę­ły rze­sze ludzi.

W nocy z 3 na 4 czerw­ca do akcji wkro­czy­ło woj­sko, na placu po­ja­wi­ły się czoł­gi i wozy pan­cer­ne.

30 czerw­ca mer Pe­ki­nu po­in­for­mo­wał, że "zgi­nę­ły dzie­siąt­ki po­li­cjan­tów i żoł­nie­rzy", a 6 tys. od­nio­sło ob­ra­że­nia. Po­da­no też, że ofia­ry cy­wil­ne to 200 za­bi­tych, w tym 36 stu­den­tów, oraz 3 tys. ran­nych.

Zda­niem chiń­skiej opo­zy­cji dane te są dra­stycz­nie za­ni­żo­ne; fak­tycz­na licz­ba osób, które zgi­nę­ły od kul i pod gą­sie­ni­ca­mi czoł­gów, do dziś po­zo­sta­je nie­zna­na. Nie­zna­na jest też licz­ba ska­za­nych za udział w pro­te­ście na do­ży­wot­nie wię­zie­nie.

We­dług chiń­skie­go sto­wa­rzy­sze­nia Dui Hua (czyt. tuej hła) z sie­dzi­bą w USA w związ­ku z pro­te­sta­mi ska­za­no na śmierć 100 osób, a 15 tys. aresz­to­wa­no.

Z pro­win­cji do­no­szo­no o śmier­ci co naj­mniej kil­ku­dzie­się­ciu de­mon­stru­ją­cych, zwłasz­cza w mie­ście Cheng­du (Czeng­tu) w Ko­tli­nie Sy­czu­ań­skiej na po­łu­dnio­wym za­cho­dzie Chin. Ofi­cjal­na chiń­ska hi­sto­rio­gra­fia wy­stą­pie­nia te przed­sta­wia jako "dy­wer­syj­ną akcję" zmie­rza­ją­cą do "oba­le­nia so­cja­li­zmu".

Od lat bez skut­ku w przed­dzień rocz­ni­cy o re­wi­zję in­ter­pre­ta­cji tych wy­da­rzeń ape­lu­je do władz nie­for­mal­na or­ga­ni­za­cja "Matki Tia­nan­men", wzy­wa­jąc wła­dze do uka­ra­nia od­po­wie­dzial­nych i przy­zna­nia od­szko­do­wań ro­dzi­nom ofiar oraz do prze­ła­ma­nia tabu mil­cze­nia.

Do otwar­tej dys­ku­sji wzy­wa­ją od dawna chiń­scy in­te­lek­tu­ali­ści i dy­sy­den­ci, wśród nich Liu Xia­obo (czyt. liou siao-puo), za udział w de­mon­stra­cjach na Tia­nan­men uka­ra­ny 20 mie­sią­ca­mi po­zba­wie­nia wol­no­ści, potem ska­za­ny na trzy lata obozu pracy i osiem mie­się­cy aresz­tu do­mo­we­go. Pięć lat temu Liu otrzy­mał wyrok 11 lat wię­zie­nia za "dzia­łal­ność wy­wro­to­wą". Kiedy Liu w 2010 roku otrzy­mał Po­ko­jo­wą Na­gro­dę Nobla, Pekin był obu­rzo­ny; w aresz­cie do­mo­wym osa­dzo­na zo­sta­ła wów­czas także żona Liu, nie ska­za­na za żadne prze­stęp­stwo.

Ofia­ry Tia­nan­me­nu upa­mięt­nia­ne są w Hong­kon­gu, gdzie w wie­czor­nym czu­wa­niu w Parku Wik­to­rii od lat bie­rze udział kil­ka­dzie­siąt ty­się­cy ludzi z za­pa­lo­ny­mi świe­ca­mi.

>>>>

Chwala bohaterom Chin . Hanba komunistycznym mordercom ! Z krwi meczennikow wyrosna nowe wspaniale Chiny ! Oni sa u Boga w chwale naleznej bohaterom !



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 19:21, 02 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:59, 03 Cze 2014    Temat postu:

Stuart Leavenworth | Los Angeles Times
Bezimienny bohater z Tiananmen

Od­wa­ga, ja­kiej dał do­wo­dy 5 czerw­ca 1989 roku w Pe­ki­nie, nie przy­nio­sła mu ho­no­rów. Nie­zna­ny Bun­tow­nik z Placu Nie­biań­skie­go Spo­ko­ju za­pew­nił za to roz­głos fo­to­gra­fo­wi z USA, Jef­fo­wi Wi­de­ne­rów. I zu­peł­nie przy­pad­kiem przy­czy­nił się do po­myśl­ne­go zwro­tu w życiu oso­bi­stym Ame­ry­ka­ni­na.

Unie­śmier­tel­nił mo­ment, który stał się sym­bo­lem pro­te­stów na Placu Tia­nan­men w 1989 roku: sa­mot­ny męż­czy­zna w bia­łej ko­szu­li sta­nął wtedy na­prze­ciw ko­lum­ny czoł­gów, oka­zu­jąc nie­by­wa­łe mę­stwo w dzień po krwa­wym stłu­mie­niu pro­de­mo­kra­tycz­nych dążeń Chiń­czy­ków. Bli­sko 25 lat póź­niej fo­to­graf Jeff Wi­de­ner przy­wo­łu­je słod­ko-gorz­kie wspo­mnie­nia do­ty­czą­ce słyn­nej fo­to­gra­fii i miej­sca jej wy­ko­na­nia. Słod­kie, po­nie­waż zdję­cie Nie­zna­ne­go Bun­tow­ni­ka (zna­ne­go rów­nież jako Tank Man) przy­nio­sło mu mię­dzy­na­ro­do­wą sławę, a w dwie de­ka­dy póź­niej po­mo­gło zna­leźć uko­cha­ną ko­bie­tę. Gorz­kie z po­wo­du licz­by ofiar woj­sko­wej ofen­sy­wy, z któ­rej chiń­ski reżim do dziś się nie roz­li­czył.

– Odkąd pa­mię­tam, uwa­ża­łem Nie­zna­ne­go Bun­tow­ni­ka za kogoś w ro­dza­ju nie­zna­ne­go żoł­nie­rza: ten czło­wiek po­zo­sta­nie dla mnie sym­bo­lem wol­no­ści i de­mo­kra­cji – po­wie­dział Wi­de­ner w te­le­fo­nicz­nej roz­mo­wie z "Los An­ge­les Times". – Czy­niąc z niego mę­czen­ni­ka, chiń­ski rząd strze­lił sobie w stopę.

Ćwierć wieku temu sze­ścio­ty­go­dnio­we pro­te­sty na naj­więk­szym placu w Pe­ki­nie do­pro­wa­dzi­ły do roz­le­wu krwi. Chiń­ska Par­tia Ko­mu­ni­stycz­na do­szła do wnio­sku, że po­ko­jo­we zgro­ma­dze­nie stu­den­tów sta­no­wi dla niej zbyt duże za­gro­że­nie. Pod ko­niec maja wpro­wa­dzo­no stan wo­jen­ny, a 4 czerw­ca w kie­run­ku Placu Tia­nan­men ru­szy­ło woj­sko. Setki, a może nawet ty­sią­ce ma­ni­fe­stan­tów po­nio­sło śmierć. Wraz z nimi umar­ła na­dzie­ja na bar­dziej otwar­te i to­le­ran­cyj­ne spo­łe­czeń­stwo w post­ma­oistow­skich Chi­nach.

Okrą­gła 25. rocz­ni­ca wy­da­rzeń, które ofi­cjal­nie okre­ślo­no mia­nem "kontr­re­wo­lu­cyj­nych za­mie­szek", miała w tym roku przejść bez echa. Rząd w Pe­ki­nie za­ka­zał pu­blicz­nych debat do­ty­czą­cych Tia­nan­men oraz przy­wo­ły­wa­nia zdjęć tam­tej re­wol­ty, z Nie­zna­nym Bun­tow­ni­kiem na czele. Nie prze­szko­dzi­ło to ob­cho­dom w in­nych miej­scach na świe­cie. W Hong­kon­gu, tej byłej ko­lo­nii bry­tyj­skiej nadaj cie­szą­cej się au­to­no­mią w ra­mach Chin, zda­rze­nia na Tia­nan­men ma uczcić mu­zeum. Wi­de­ne­ra za­pro­szo­no w cha­rak­te­rze mówcy na kon­fe­ren­cję zwo­ła­ną na Uni­wer­sy­te­cie Ha­rvar­da, pod ty­tu­łem "Ke­eping the Me­mo­ry Alive" (Oży­wić pa­mięć). Ro­we­nie Xia­oqing He, od­po­wie­dzial­nej za zor­ga­ni­zo­wa­nie tej im­pre­zy bar­dzo za­le­ża­ło na obec­no­ści au­to­ra tak su­ge­styw­nej fo­to­gra­fii. Sam Wi­de­ner zajął się ostat­nio zbie­ra­niem ust­nej hi­sto­rii ma­ni­fe­stan­tów z Tia­nan­men, któ­rzy z obawy przed re­pre­sja­mi wy­je­cha­li za gra­ni­cę.

– Nawet jeśli Plac Nie­biań­skie­go Spo­ko­ju po­zo­sta­nie sy­no­ni­mem re­pre­sji, to Nie­zna­ny Bun­tow­nik bę­dzie dla nas sym­bo­lem ludz­kiej siły, ucie­le­śnie­niem walki o wol­ność i prawa czło­wie­ka – za­uwa­ża He. Z po­wo­du tego zdję­cia "bę­dzie­my pa­mię­tać o zda­rze­niach z Tia­nan­men oraz o tym, jakim po­ten­cja­łem dys­po­nu­ją bez­bron­ni lu­dzie".

Wi­de­ner pra­co­wał w Bang­ko­ku jako fo­to­edy­tor dla agen­cji As­so­cia­ted Press (AP), gdy na Placu Nie­biań­skie­go Spo­ko­ju roz­po­czę­ły się pro­te­sty stu­denc­kie, w re­ak­cji na śmierć se­kre­ta­rza ge­ne­ral­ne­go Chiń­skiej Par­tii Ko­mu­ni­stycz­nej, któ­re­go mło­dzież uzna­ła za rzecz­ni­ka swo­ich spraw. AP skie­ro­wa­ło Wi­de­ne­ra do Pe­ki­nu, gdzie miał re­la­cjo­no­wać prze­bieg zda­rzeń – to za­da­nie sta­wa­ło się coraz bar­dziej ry­zy­kow­ne, w miarę jak w tłu­mie za­czę­ło na­ra­stać znie­cier­pli­wie­nie.

W przed­dzień ma­sa­kry na Tia­nan­men Wi­de­ner do­znał urazu głowy ude­rzo­ny cegłą w twarz przez jed­ne­go z ma­ni­fe­stan­tów. W tam­tym cza­sie woj­sko wkro­czy­ło już do mia­sta, a we wcze­snych go­dzi­nach ran­nych 4 czerw­ca roz­po­czę­ło szturm na głów­ny plac. Na­stęp­ne­go dnia sze­fo­wie Wi­de­ne­ra ka­za­li mu wra­cać na miej­sce zda­rzeń, by wy­ko­nać parę ujęć. Fo­to­graf pa­mię­ta, jak bar­dzo bo­la­ła go wtedy głowa: z po­wo­du przy­krych do­le­gli­wo­ści nie miał wów­czas wielu wzglę­dów dla hi­sto­rycz­nych zda­rzeń, ja­kich był prze­cież świad­kiem. – Nie za­sta­na­wia­łem się wtedy nad tym, co dalej bę­dzie z Chi­na­mi – mówi szcze­rze. – Chcia­łem je­dy­nie uciec z tego kraju tak da­le­ko jak to tylko bę­dzie moż­li­we.

Li­cząc, że bę­dzie to do­sko­na­ły punkt ob­ser­wa­cyj­ny, Wi­de­ner po­je­chał na ro­we­rze do po­bli­skie­go ho­te­lu. Apa­rat oraz inne na­rzę­dzia fo­to­gra­ficz­ne za­ma­sko­wał pod ubra­niem. Aby unik­nąć po­li­cyj­nej kon­tro­li, wrza­snął w kie­run­ku jed­ne­go z ho­te­lo­wych gości, uda­jąc, że go zna. Wy­wo­ła­nym przez niego męż­czy­zną był Kirk Mart­sen: szyb­ko zo­rien­to­wał się w sy­tu­acji i po­mógł fo­to­gra­fo­wi do­stać się na ho­te­lo­wy bal­kon, skąd roz­po­ście­rał się widok na Plac Tia­nan­men i Aleję Chan­gan.

W trak­cie fo­to­gra­fo­wa­nia Ame­ry­ka­ni­no­wi skoń­czył się film do apa­ra­tu, lecz wtedy Mart­sen, stu­dent, znów przy­szedł mu z po­mo­cą, od­ku­pu­jąc rolkę ko­lo­ro­we­go filmu od przy­god­ne­go tu­ry­sty. Ale nawet przy takim wspar­ciu nie­wie­le bra­ko­wa­ło, a Wi­de­ner prze­ga­pił­by oka­zję swo­je­go życia: z trzech zdjęć, które zro­bił czło­wie­ko­wi sta­ją­ce­mu na dro­dze czoł­gom, aż dwa wy­szły prze­świe­tlo­ne. Fo­to­graf są­dził, że jego model za chwi­lę umrze, jed­nak osta­tecz­nie Nie­zna­ny Bun­tow­nik zo­stał od­cią­gnię­ty na bok przez prze­chod­niów, a czoł­gi po­je­cha­ły dalej. Gdy zdję­cie prze­ka­za­no agen­cji pra­so­wej, na­tych­miast stało się sen­sa­cją, tra­fia­jąc na czo­łów­ki setek gazet z ca­łe­go świa­ta. Wi­de­ner zo­stał fi­na­li­stą Na­gro­dy Pu­lit­ze­ra, zaś Ame­ri­ca On­li­ne uznał "Nie­zna­ne­go Bun­tow­ni­ka" za jedno z dzie­się­ciu zdjęć wszech cza­sów.

Ten suk­ces nigdy nie byłby moż­li­wy bez po­mo­cy Mart­se­na, który prze­szmu­glo­wał film do ame­ry­kań­skiej am­ba­sa­dy w Pe­ki­nie, skąd kli­sza po­wę­dro­wa­ła do AP. W tam­tym cza­sie Wi­de­ner nawet nie znał na­zwi­ska swo­je­go mło­de­go asy­sten­ta, jed­nak po la­tach męż­czy­znom udało się od­no­wić zna­jo­mość. Fo­to­graf do­wie­dział się wtedy, że tam­te­go czerw­co­we­go dnia Mart­sen ry­zy­ko­wał ży­ciem: w dro­dze do ame­ry­kań­skiej pla­ców­ki do­stał się w krzy­żo­wy ogień.

Ale nawet jeśli Wi­de­ne­ro­wi udało się od­na­leźć Mart­se­na, to toż­sa­mość Nie­zna­ne­go Bun­tow­ni­ka na za­wsze po­zo­sta­ła dla niego ta­jem­ni­cą. Krążą hi­sto­rie o tym, że z po­wo­du po­pi­su od­wa­gi męż­czy­znę w bia­łej ko­szu­li po­sta­wio­no przed plu­to­nem eg­ze­ku­cyj­nym. Inni sądzą, że uciekł z miej­sca zda­rzeń i nie­zau­wa­żo­ny wto­pił się w tłum. Fo­to­gra­fa dziwi, że przez 25 lat ni­ko­mu nie udało się usta­lić toż­sa­mo­ści bo­ha­te­ra. – To na­praw­dę za­dzi­wia­ją­ce – twier­dzi. – Jak to moż­li­we, by ktoś taki roz­pły­nął się w po­wie­trzu?

Żaden ar­ty­sta nie chciał­by być iden­ty­fi­ko­wa­ny przez tylko jedno dzie­ło, jed­nak Wi­de­ner przy­wykł do życia w cie­niu sławy swo­jej fo­to­gra­fii, o któ­rej gło­śno robi się za­wsze w oko­li­cach czerw­ca. W 2009 roku, w przed­dzień 20. rocz­ni­cy zda­rzeń na Tia­nan­men, agen­cja BBC wy­sła­ła go do Pe­ki­nu, do pracy przy re­por­ta­żu. Fo­to­gra­fa, wów­czas za­trud­nio­ne­go w dzien­ni­ku "Ho­no­lu­lu Ad­ver­ti­ser", cze­ka­ło ko­lej­ne zda­rze­nie ma­ją­ce zmie­nić bieg jego życia. – Pod­czas peł­ne­go wspo­mnień spa­ce­ru po Alei Chan­gan, w kie­run­ku placu Tia­nan­men, do­strze­głem ładną młodą blon­dyn­kę – opo­wia­da. Do­wie­dział się, że ko­bie­ta na­zy­wa się Co­rin­na Se­idel, po­cho­dzi z Nie­miec i jest na­uczy­ciel­ką, która z ple­ca­kiem wę­dru­je po Chi­nach.

Szyb­ko na­wią­za­ła się mię­dzy nimi nić po­ro­zu­mie­nia i wkrót­ce zna­leź­li się przy świe­cach, w kli­ma­tycz­nej her­ba­ciar­ni, gdy na ze­wnątrz sza­la­ła burza. – Cho­ciaż dzie­li­ła nas 22-let­nia róż­ni­ca wieku, od razu wie­dzie­li­śmy, że je­ste­śmy dla sie­bie stwo­rze­ni – wspo­mi­na Wi­de­ner. Po­bra­li się rok póź­niej, w Ho­no­lu­lu.

Mał­żon­ko­wie miesz­ka­ją dziś w Ham­bur­gu, gdzie 57-let­ni fo­to­graf pra­cu­je jako wolny strze­lec. Żar­tu­je, że gdyby ktoś prze­po­wie­dział mu zna­le­zie­nie żony na Placu Tia­nan­men, uznał­by, iż ten wi­zjo­ner "mu­siał wcze­śniej coś wy­pa­lić".

Tamta wi­zy­ta w 2009 roku skło­ni­ła Wi­de­ne­ra do opty­mi­stycz­ne­go osądu na temat przy­szło­ści Pań­stwa Środ­ka. Chiń­czy­cy wy­da­li mu się bar­dziej przy­ja­zny­mi ludź­mi, bar­dziej otwar­ty­mi niż w 1989 roku. W pe­kiń­skim pej­za­żu za­do­mo­wi­ły się pewne sym­bo­le Za­cho­du, jak choć­by ka­wiar­nie Star­bucks, a po­ziom życia wy­raź­nie się po­lep­szył. – W 20 lat po ma­sa­krze ka­pi­ta­lizm na dobre za­go­ścił w Chi­nach – uważa fo­to­graf. – Wcze­śniej czy póź­niej Chiń­czy­cy za­ak­cep­tu­ją bar­dziej de­mo­kra­tycz­ną formę rzą­dów.

>>>

To byly dni chwaly ! Wielkiego bohaterstwa !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:00, 03 Cze 2014    Temat postu:

Australia próbuje potwierdzić doniesienia o zatrzymaniu artysty w Pekinie

Au­stra­lij­skie MSZ po­in­for­mo­wa­ło, że pró­bu­je po­twier­dzić do­nie­sie­nia o za­trzy­ma­niu w Pe­ki­nie ar­ty­sty Guo Jiana przed 25. rocz­ni­cą ma­sa­kry na placu Tia­nan­men. Ar­ty­sta ten ma po­dwój­ne oby­wa­tel­stwo - chiń­skie i au­stra­lij­skie.

Jak pisze agen­cja As­so­cia­ted Press, 52-let­ni Guo, który brał udział w pro­de­mo­kra­tycz­nych pro­te­stach na Tia­nan­men w 1989 r., zo­stał za­trzy­ma­ny chwi­lę po uka­za­niu się ar­ty­ku­łu na jego temat w dzien­ni­ku "Fi­nan­cial Times" z oka­zji rocz­ni­cy ma­sa­kry.

"Nie wie­rzy­łem w to, choć wcze­śniej byłem żoł­nie­rzem" - po­wie­dział ga­ze­cie Guo, który w cza­sie pro­te­stów stu­dio­wał w Pe­ki­nie. "W woj­sku nigdy nie wi­dzia­łem ta­kiej prze­mo­cy" - opo­wia­dał.

Dzien­ni­karz agen­cji AP roz­ma­wiał z Guo, gdy chiń­ska po­li­cja za­bie­ra­ła go z jego domu na przed­mie­ściach chiń­skiej sto­li­cy. Guo po­wie­dział, że bę­dzie prze­trzy­my­wa­ny do 15 czerw­ca.

To ostat­nia w serii za­trzy­mań ar­ty­stów, praw­ni­ków, na­ukow­ców i dzien­ni­ka­rzy, przed przy­pa­da­ją­cą w środę rocz­ni­cą wy­da­rzeń na Tia­nan­men.

Mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych Au­stra­lii Julie Bi­shop po­wie­dzia­ła, że am­ba­sa­da Au­stra­lii w Pe­ki­nie pró­bu­je po­twier­dzić in­for­ma­cje o za­trzy­ma­niu by­łe­go żoł­nie­rza.

"Zro­bi­my wszyst­ko co w na­szej mocy, jeśli okaże się, że zo­stał za­trzy­ma­ny" - oświad­czy­ła Bi­shop w te­le­wi­zji Sky News.

Do naj­now­szych prac Guo na­le­ży mi­nia­tu­ro­wy model placu Tia­nan­men, na któ­rym ar­ty­sta umie­ścił 160 kg mie­lo­nej wie­przo­wi­ny. Mięso zo­sta­ło usu­nię­te, gdy za­czę­ło gnić.

Za­trzy­ma­nie ar­ty­sty po­tę­pi­ła or­ga­ni­za­cja bro­nią­ca praw czło­wie­ka Amne­sty In­ter­na­tio­nal. Za­ape­lo­wa­ła do władz chiń­skich, by za­prze­sta­ły prze­śla­do­wa­nia osób, które pró­bu­ją uczcić 25. rocz­ni­cę ma­sa­kry.

Pu­blicz­na dys­ku­sja o wy­da­rze­niach sprzed ćwierć wieku na placu Bramy Nie­biań­skie­go Spo­ko­ju, bo to wła­śnie ozna­cza nazwa Tia­nan­men (czyt. thien-an-men), jest w Chi­nach nadal za­bro­nio­na. Do­kład­ny prze­bieg wy­da­rzeń okre­śla­nych mia­nem "6.4" ota­cza ta­jem­ni­ca. Co roku wła­dze wpro­wa­dza­ją do­dat­ko­we środ­ki bez­pie­czeń­stwa przed rocz­ni­cą ma­sa­kry. Jed­nak w tym roku re­pre­sje są ostrzej­sze niż w po­przed­nich la­tach - uważa AI.

Od po­cząt­ku maja za­trzy­ma­no lub za­sto­so­wa­no areszt do­mo­wy wobec dzie­sią­tek ludzi. Wśród za­trzy­ma­nych jest znany chiń­ski obroń­ca praw czło­wie­ka, ad­wo­kat Pu Zhi­qiang. Wła­dze ostrze­gły in­nych dzia­ła­czy przed roz­mo­wa­mi z za­gra­nicz­ny­mi dzien­ni­ka­rza­mi.

Po­li­cja prze­strze­gła też przed­sta­wi­cie­li me­diów z za­gra­ni­cy, że przy­go­to­wy­wa­nie ma­te­ria­łów do­ty­czą­cych "de­li­kat­nych kwe­stii" zwią­za­nych z rocz­ni­cą "bę­dzie miało po­waż­ne kon­se­kwen­cje".

Fran­cu­ska sta­cja te­le­wi­zyj­na po­in­for­mo­wa­ła, że jej dzien­ni­ka­rze byli prze­słu­chi­wa­ni przez pe­kiń­ską po­li­cję przez sześć go­dzin, gdyż roz­ma­wia­li z ludź­mi na uli­cach o wy­da­rze­niach sprzed 25 lat. Dzien­ni­ka­rze zo­sta­li zmu­sze­ni do zło­że­nia obiet­ni­cy przed po­li­cyj­ną ka­me­rą, że w naj­bliż­szych dniach nie będą już "wy­wo­ły­wać nie­po­ko­jów".

25 lat temu, w nocy z 3 na 4 czerw­ca 1989 roku, na plac Tia­nan­men w Pe­ki­nie, gdzie od po­ło­wy kwiet­nia trwa­ły pro­de­mo­kra­tycz­ne pro­te­sty, wje­cha­ły czoł­gi i wozy pan­cer­ne. Trwa­ją­cy sie­dem go­dzin atak za­koń­czył się o świ­cie. Licz­ba ofiar dotąd po­zo­sta­je nie­zna­na.

>>>

ZNOWU KOMUCHY SZALEJA ?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:19, 04 Cze 2014    Temat postu:

Masakra protestujących na placu Tiananmen w Pekinie

25 lat temu chińska armia dokonała masakry protestujących na placu Tiananmen w Pekinie. Demonstracje były wyrazem buntu przeciwko komunistycznym władzom. Domagano się demokracji, wolności prasy i walki z korupcją. 4 czerwca 1989 roku chińskie wojsko rozjechało protestujących gąsienicami czołgów i rozpędziło ogniem z broni maszynowej. Liczba ofiar nigdy nie została ujawniona. Protesty odbywały się w ponad 300 chińskich miastach, wzięło w nich udział kilka milionów ludzi.

Według oficjalnych danych zginęło 241 osób, a 7 tys. zostało rannych. Tymczasem według Chińskiego Czerwonego Krzyża śmierć poniosło 2600 osób.

Masakra dokonana przez armię stanowiła krwawy finał wydarzeń, które rozgrywały się w Chinach od połowy kwietnia. Studenci popierani przez robotników żądali rozpoczęcia reform politycznych, demokratyzacji życia publicznego oraz rozprawy z narastającą korupcją. Demonstracje wyrażały też poparcie dla zmarłego w tym czasie sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin Hu Yaobanga, uważanego za zwolennika reform politycznych w Chinach. Stał się on dla wielu młodych ludzi symbolem otwarcia Chin na demokrację. Manifestacje były jednocześnie wyrazem buntu przeciwko komunistycznym władzom.

Od lat bez skutku w przeddzień rocznicy masakry o rewizję interpretacji tych wydarzeń apeluje do władz nieformalna organizacja "Matki Tiananmen", wzywając władze do ukarania odpowiedzialnych. Do otwartej dyskusji wzywają również chińscy intelektualiści i dysydenci, wśród nich Liu Xiaobo, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2010 roku, który był skazany i więziony za udział w demonstracjach na Tiananmen.

Ofiary z placu Tiananmenu upamiętniane są w Hongkongu, gdzie w wieczornym czuwaniu w Parku Wiktorii od lat bierze udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi z zapalonymi świecami.

Na na placu Bramy Niebiańskiego Spokoju, bo to właśnie oznacza nazwa Tiananmen, od połowy kwietnia 1989 roku, protestowały tysiące osób, głównie studenci i robotnicy, mimo obowiązującego zakazu zgromadzeń. Początkowo zorganizowano strajk głodowy, który wkrótce przerodził się w okupację placu. Padały żądania demokracji, wolności prasy i walki z korupcją.

Nowy sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin Zhao Ziyang był gotowy do rozmów, lecz w partii wygrała opcja siłowego rozwiązania sprawy, popierana przez najbardziej ortodoksyjnych polityków. Na wniosek premiera Li Penga rozwiązanie takie poparł także faktyczny przywódca ówczesnych Chin - Deng Xiaoping.

W końcu kwietnia liczba protestujących na placu wzrosła do miliona. Demonstracje odbywały się też w innych miastach. Przybierały formę marszów z transparentami, przemów z trybun i publicznych dyskusji, a także strajków głodowych. Ocenia się, że łącznie protestowało kilka milionów ludzi w ponad 300 miastach Chin. Sondaż prasowy z 17 maja wykazał, że protest popiera 75 procent mieszkańców Pekinu.

19 maja Zhao Ziyang spotkał się na placu Tiananmen z protestującymi, którzy odmówili jednak zaprzestania działań. Przygotowując się do rozprawy z demonstrantami, 20 maja wprowadzono w Pekinie stan wyjątkowy.

Pierwsze próby rozpędzenia studentów przy użyciu lokalnych oddziałów wojskowych zakończyły się niepowodzeniem. Dopiero sprowadzona z prowincji 27. Armia na rozkaz władz, w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku rozjechała gąsienicami czołgów i rozpędziła ogniem z broni maszynowej uczestników protestów. Po zakończeniu akcji wydano komunikat, że pokojowo nastawieni żołnierze zostali zaatakowani przez studentów. Zaraz po zajściach, władze aresztowały ponad 2,5 tys. osób, głównie przywódców i najbardziej aktywnych uczestników demonstracji. Kilkanaście osób w procesach politycznych skazano na karę śmierci. Pod koniec czerwca 1989 roku odwołano ze stanowiska Zhao Ziyanga.

>>>>

To byl koszmar .



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:21, 04 Cze 2014    Temat postu:

Chiny: spokój i tysiące policjantów w 25. rocznicę masakry na Tiananmen

Spo­koj­nie było w środę rano na Tia­nan­men w 25. rocz­ni­cę krwa­we­go stłu­mie­nia na tym pe­kiń­skim placu pro­de­mo­kra­tycz­nych de­mon­stra­cji. Wła­dze wpro­wa­dzi­ły nad­zwy­czaj­ne środ­ki bez­pie­czeń­stwa, by nie do­pu­ścić do in­cy­den­tów i ma­ni­fe­sta­cji.

Na placu i w jego oko­li­cy roz­miesz­czo­no ty­sią­ce po­li­cjan­tów w mun­du­rach i po cy­wil­ne­mu, któ­rzy kon­tro­lu­ją do­ku­men­ty i torby prze­chod­niów. Za­trzy­my­wa­ne i spraw­dza­ne są także sa­mo­cho­dy ja­dą­ce w kie­run­ku Tia­nan­men.

W ulicz­kach przy­le­ga­ją­cych do placu stoją po­jaz­dy po­li­cyj­ne i ka­ret­ki po­go­to­wa­nia.

Wła­dze po­le­ci­ły za­gra­nicz­nym dzien­ni­ka­rzom i ka­me­rzy­stom, by w "tym de­li­kat­nym cza­sie" uni­ka­li placu Tia­nan­men.

W nocy z 3 na 4 czerw­ca 1989 roku na Tia­nan­men (placu Bramy Nie­biań­skie­go Spo­ko­ju) krwa­wo stłu­mio­ne zo­sta­ły trwa­ją­ce od po­ło­wy kwiet­nia pro­de­mo­kra­tycz­ne pro­te­sty. Trwa­ją­cy sie­dem go­dzin atak z uży­ciem czoł­gów i wozów pan­cer­nych za­koń­czył się o świ­cie. Licz­ba ofiar dotąd po­zo­sta­je nie­zna­na, a wła­dze za­bra­nia­ją pu­blicz­nej dys­ku­sji o tam­tych wy­da­rze­niach.

>>>>

Spokoj BO BYDLAKI ZDUSILY !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:21, 04 Cze 2014    Temat postu:

Chiny: aresztowania i blokada Google'a przed 25. rocznicą Tiananmen

Kil­ku­dzie­się­ciu dzia­ła­czy praw oby­wa­tel­skich w Chi­nach za­trzy­ma­no w ra­mach za­ostrze­nia środ­ków bez­pie­czeń­stwa przed 25. rocz­ni­cą ma­sa­kry na placu Tia­nan­men - alar­mu­ją or­ga­ni­za­cje praw czło­wie­ka. Za­blo­ko­wa­ny zo­stał też do­stęp do nie­któ­rych usług Go­ogle'a.

Ponad 80 chiń­skich dzia­ła­czy zo­sta­ło aresz­to­wa­nych, ob­ję­tych aresz­tem do­mo­wym, prze­słu­cha­nych lub za­stra­szo­nych - po­in­for­mo­wa­li we wto­rek obroń­cy praw czło­wie­ka, na któ­rych po­wo­łu­je się agen­cja dpa.

W samym Pe­ki­nie wła­dze roz­mie­ści­ły na uli­cach kil­ka­set ty­się­cy po­li­cjan­tów w mun­du­rach i po cy­wil­ne­mu, od­dzia­łów pa­ra­mi­li­tar­nych i ochot­ni­ków z ko­mi­te­tów osie­dlo­wych. Mają oni nie do­pu­ścić do in­cy­den­tów w dniach po­prze­dza­ją­cych rocz­ni­cę krwa­we­go stłu­mie­nia pro­de­mo­kra­tycz­nych de­mon­stra­cji w 1989 r.

Chiń­ska cen­zu­ra za­blo­ko­wa­ła też do­stęp do nie­któ­rych ser­wi­sów Go­ogle'a, w tym wy­szu­ki­war­ki, map i plat­for­my do pu­bli­ko­wa­nia zdjęć Pi­ca­sa. Zda­niem eks­per­tów, w tym przed­sta­wi­cie­li or­ga­ni­za­cji Gre­at­Fi­re mo­ni­to­ru­ją­cej prze­strze­ga­nie wol­no­ści me­diów w Chi­nach, blo­ka­da może być ele­men­tem szer­szej kam­pa­nii ma­ją­cej trwa­le zwięk­szyć kon­tro­lę pań­stwa nad in­ter­ne­tem.

Go­ogle po­in­for­mo­wał, że z jego stro­ny nie stwier­dzo­no żad­nych awa­rii tech­nicz­nych.

Rzą­dzą­ca w Pań­stwie Środ­ka Ko­mu­ni­stycz­na Par­tia Chin trak­tu­je cen­zu­rę jako klu­czo­wy in­stru­ment w utrzy­ma­niu wła­dzy, a wszyst­kie firmy in­ter­ne­to­we, które chcą dzia­łać w Chi­nach, muszą zga­dzać się na rzą­do­we wy­ma­ga­nia w spra­wie cen­zu­ry.

Odkąd Go­ogle wy­co­fał się z chiń­skie­go rynku w 2010 r., in­ter­nau­ci chcą­cy sko­rzy­stać z tej wy­szu­ki­war­ki byli au­to­ma­tycz­nie prze­kie­ro­wy­wa­ni na stro­ny Go­ogle'a w Hong­kon­gu; we­dług dpa me­cha­nizm prze­kie­ro­wa­nia prze­stał dzia­łać.

W Chi­nach za­blo­ko­wa­ny jest rów­nież do­stęp do Fa­ce­bo­oka, Twit­te­ra i ser­wi­su YouTu­be, a także wi­tryn in­ter­ne­to­wych or­ga­ni­za­cji praw czło­wie­ka i nie­któ­rych za­gra­nicz­nych me­diów, np. nie­miec­kie­go dzien­ni­ka "Su­ed­deut­sche Ze­itung", ame­ry­kań­skie­go "New York Ti­me­sa" czy agen­cji Blo­om­ber­ga.

W nocy z 3 na 4 czerw­ca 1989 roku na Tia­nan­men (placu Bramy Nie­biań­skie­go Spo­ko­ju) krwa­wo stłu­mio­ne zo­sta­ły trwa­ją­ce od po­ło­wy kwiet­nia pro­de­mo­kra­tycz­ne pro­te­sty. Trwa­ją­cy sie­dem go­dzin atak z uży­ciem czoł­gów i wozów pan­cer­nych za­koń­czył się o świ­cie. Licz­ba ofiar dotąd po­zo­sta­je nie­zna­na, a wła­dze za­bra­nia­ją pu­blicz­nej dys­ku­sji o tam­tych wy­da­rze­niach.

>>>>

Tak bestie ,,przygotowaly" obchody .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:33, 04 Cze 2014    Temat postu:

Chiny: na Placu Tiananmen i w okolicy więcej policji niż turystów

Chiński rząd skierował na pekiński Plac Tiananmen i w okolice policję i wojsko, aby nie dopuścić do upamiętnienia tam 25. rocznicy krwawych represji z 1989 roku przeciwko uczestnikom prodemokratycznego protestu. W środę było tam więcej policji niż turystów.

Władze zabroniły jakichkolwiek rocznicowych uroczystości i od miesięcy dokładały starań, by rocznica masakry przeszła niezauważona. Według ugrupowań obrońców praw człowieka przed zbliżającą się rocznicą aresztowano około 50 osób.

Plac i jego okolice w środę patrolowali policjanci w mundurach i po cywilnemu oraz uzbrojeni żołnierze.

Turyści, chcąc wejść na plac, musieli przejść przez szpaler członków sił bezpieczeństwa, a następnie poddawano ich przeszukaniu na policyjnych punktach kontrolnych, ustawionych osiem miesięcy temu, kiedy na plac Tiananmen wjechał samochód, zabijając pięciu przechodniów.

Władze zakazały akredytowanym dziennikarzom kręcenia filmów wideo, robienia fotografii i prowadzenia rozmów z ludźmi zwiedzającymi plac i w jego okolicy, powołując się - jak powiedział reporter EFE - na "chińskie prawodawstwo" jako powód zakazu.

W rezultacie ścisłych środków bezpieczeństwa liczba kilkuset policjantów i żołnierzy przewyższała liczbę turystów pstrykających zdjęcia wielkiego portretu Mao Zedonga przed wejściem do Zakazanego Miasta.

Chińska cenzura przed rocznicą zablokowała dostęp do niektórych serwisów Google'a, w tym wyszukiwarki, map i platformy do publikowania zdjęć Picasa. Zablokowano też użytkowanie w sieciach społecznościowych, takich jak Weibo, niektórych słów i liczb - wydarzenia na Tiananmen są określane m.in. od daty masakry jako "6.4".

W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku na Tiananmen, gdzie od połowy kwietnia trwały prodemokratyczne protesty, wjechały czołgi i wozy pancerne. Trwający siedem godzin atak zakończył się o świcie. Liczba ofiar dotąd pozostaje nieznana. W końcu czerwca 1989 r. ówczesny mer Pekinu przyznał, że zginęło 200 demonstrantów, w tym 36 studentów. Nieoficjalne szacunki mówią o dwóch tysiącach zabitych; aresztowano do trzech tysięcy ludzi.

Po 25 latach publiczna dyskusja o wydarzeniach na placu Bramy Niebiańskiego Spokoju, bo to właśnie oznacza nazwa Tiananmen, jest w Chinach nadal zabroniona.

>>>>

Bestialsko zdusili obchody !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:34, 04 Cze 2014    Temat postu:

Tajwan wzywa Chiny do reform w 25. rocznicę Tiananmen

Pre­zy­dent Taj­wa­nu Ma Jing-cu, ini­cja­tor od­wil­ży i orę­dow­nik po­li­ty­ki za­cie­śnia­nia więzi go­spo­dar­czych z Chi­na­mi, we­zwał Pekin do roz­po­czę­cia re­form po­li­tycz­nych, by po 25 la­tach od zajść na Tia­nan­men nie po­wtó­rzy­ły się re­pre­sje wobec ruchu de­mo­kra­tycz­ne­go.

"Wie­rzę, że wła­dze Chin ry­chło po­pra­wią swoje błędy w celu za­gwa­ran­to­wa­nia, by taka tra­ge­dia nie po­wtó­rzy­ła się" - oświad­czył pre­zy­dent Taj­wa­nu w tra­dy­cyj­nym wy­stą­pie­niu w rocz­ni­cę ma­sa­kry na Placu Bramy Nie­biań­skie­go Spo­ko­ju w Pe­ki­nie 4 czerw­ca 1989 r.

We­zwał - jak do­no­si AFP - do lep­sze­go trak­to­wa­nia dy­sy­den­tów, dzia­łań na rzecz wol­no­ści słowa, de­mo­kra­cji i praw czło­wie­ka oraz kon­ty­nu­owa­nia re­form, jak znie­sie­nie w ubie­głym roku sys­te­mu obo­zów pracy.

Kilka ty­się­cy osób ma wziąć udział w środę wie­czo­rem w sto­li­cy Taj­wa­nu, Taj­pej, w czu­wa­niu na znak so­li­dar­no­ści z ofia­ra­mi na Tia­nan­men.

W nocy z 3 na 4 czerw­ca 1989 roku na Tia­nan­men krwa­wo stłu­mio­ne zo­sta­ły trwa­ją­ce od po­ło­wy kwiet­nia pro­de­mo­kra­tycz­ne pro­te­sty. Trwa­ją­cy sie­dem go­dzin atak z uży­ciem czoł­gów i wozów pan­cer­nych za­koń­czył się o świ­cie. Licz­ba ofiar dotąd po­zo­sta­je nie­zna­na, a wła­dze za­bra­nia­ją pu­blicz­nej dys­ku­sji o tam­tych wy­da­rze­niach.

Re­la­cje mię­dzy Chi­na­mi i Taj­wa­nem znacz­nie się po­pra­wi­ły od czasu ob­ję­cia wła­dzy na wy­spie przez pre­zy­den­ta Ma Jing-cu w maju 2008 roku. Jed­nak po­mi­mo ocie­ple­nia re­la­cji Chiny wciąż uwa­ża­ją Taj­wan za zbun­to­wa­ną pro­win­cję.

Po­now­nie wy­bra­ny w 2012 r. pre­zy­dent Ma sta­wia na zbli­że­nie z Chi­na­mi, li­cząc na zła­go­dze­nie na­pięć po obu stro­nach Cie­śni­ny Taj­wań­skiej, ist­nie­ją­cych od 1949 roku.

>>>>

To bylo ludobojstwo.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:35, 04 Cze 2014    Temat postu:

W rocznicę Tiananmen dalajlama zachęca Chiny do wprowadzenia demokracji

W 25. rocznicę masakry na pekińskim placu Tiananmen duchowy przywódca Tybetańczyków dalajlama zachęcał władze Chin do otwarcia się na demokrację. Oświadczył, że modli się za "męczenników" - uczestników protestów sprzed ćwierć wieku.

Przebywający na uchodźstwie w Indiach, a uważany przez Chiny za separatystę Dalajlama XIV wypowiedział się na temat zdarzeń z 4 czerwca 1989 roku na zgromadzeniu modlitewnym.

- Ofiaruję modlitwy za tych, którzy stracili życie za wolność, demokrację i prawa człowieka - powiedział laureat Pokojowej Nagroda Nobla, cytowany na swej stronie internetowej. - W sytuacji, gdy wielki postęp nastąpił w integrowaniu się z gospodarką światową, sądzę, że równie ważne jest włączenie się Chin w główny nurt globalnej demokracji - zaznaczył.

Oświadczenie dalajlamy i tekst jego modlitwy opublikowała wcześniej mająca siedzibę w Waszyngtonie grupa działająca na rzecz pokojowych przekształceń demokratycznych.

Chińskie MSZ potępiło wypowiedź duchowego przywódcy Tybetańczyków. - Wszyscy wiedzą, kim jest dalajlama. Jego oświadczenie ma ukryte motywy - powiedział rzecznik MSZ Hong Lei na codziennym briefingu.

Mimo swej światowej sławy 78-letni Dalajlama XIV jest uważany przez władze komunistycznych Chin za niebezpiecznego separatystę, który sięga po przemoc. Dalajlama odrzuca oskarżenia i twierdzi, że pragnie jedynie prawdziwej autonomii dla Tybetu.

W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku na placu Tiananmen w Pekinie zostały krwawo stłumione trwające od połowy kwietnia prodemokratyczne protesty, głównie studentów. Liczba ofiar siedmiogodzinnego ataku z użyciem czołgów dotąd pozostaje nieznana, a władze zabraniają publicznej dyskusji o tamtych wydarzeniach.

>>>

Tak i Tybet bedzie wolny !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:36, 04 Cze 2014    Temat postu:

Chiny: sinolodzy domagają się uwolnienia dysydentów

Ponad 200 si­no­lo­gów z państw Za­cho­du i Azji w opu­bli­ko­wa­nych w środę dwóch li­stach otwar­tych za­żą­da­ło uwol­nie­nia dy­sy­den­tów uwię­zio­nych przez wła­dze chiń­skie przed 25. rocz­ni­cą ma­sa­kry na pe­kiń­skim placu Tia­nan­men.

Sta­ra­jąc się unie­moż­li­wić wy­po­wie­dzi na temat krwa­wych re­pre­sji z 4 czerw­ca 1989 roku, wła­dze chiń­skie w ostat­nich ty­go­dniach do­ko­na­ły aresz­to­wań opo­zy­cyj­nie na­sta­wio­nych praw­ni­ków, dzien­ni­ka­rzy i ar­ty­stów. In­for­mo­wa­ły o tym ro­dzi­ny za­trzy­ma­nych i or­ga­ni­za­cje po­za­rzą­do­we bro­nią­ce praw czło­wie­ka.

Około 80 za­gra­nicz­nych na­ukow­ców - re­no­mo­wa­nych si­no­lo­gów zwią­za­nych z uni­wer­sy­te­ta­mi ame­ry­kań­ski­mi, au­stra­lij­ski­mi, eu­ro­pej­ski­mi, a także ja­poń­ski­mi i z Hong­kon­gu - za­ape­lo­wa­ło w li­ście otwar­tym do pre­zy­den­ta ChRL Xi Jin­pin­ga o uwol­nie­nie za­trzy­ma­nych na po­cząt­ku maja pię­ciu in­te­lek­tu­ali­stów, któ­rzy wzię­li udział w pry­wat­nym miesz­ka­niu w Pe­ki­nie w "se­mi­na­rium" na temat wy­da­rzeń na placu Tia­nan­men.

Wśród aresz­to­wa­nych jest trzech chiń­skich na­ukow­ców oraz ad­wo­kat Pu Zhi­qiang, znany z wy­stę­po­wa­nia w obro­nie praw czło­wie­ka.

W li­ście wspo­mnia­no także o aresz­to­wa­niu zna­ne­go dzien­ni­ka­rza Gao Yu za "ujaw­nia­nie ta­jem­nic pań­stwo­wych".

- Jak można dys­ku­sję w pry­wat­nym miesz­ka­niu mię­dzy na­ukow­ca­mi, praw­ni­ka­mi i pi­sa­rza­mi, trak­to­wać jako +za­kłó­ca­nie+ (po­rząd­ku pu­blicz­ne­go)? (...) Jest oczy­wi­ste, że żadna z tych osób nie po­peł­ni­ła prze­stęp­stwa. Za­trzy­ma­nie ich jest nie­spra­wie­dli­we - pod­kre­śla­ją sy­gna­ta­riu­sze. Do­ma­ga­ją się oni "bez­wa­run­ko­we­go uwol­nie­nia nie­spra­wie­dli­wie za­trzy­ma­nych oby­wa­te­li".

W od­ręb­nym li­ście otwar­tym opu­bli­ko­wa­nym w in­ter­ne­cie i skie­ro­wa­nym "do oby­wa­te­li chiń­skich", ponad 160 na­ukow­ców, eks­per­tów i pi­sa­rzy ja­poń­skich, taj­wań­skich i po­łu­dnio­wo­ko­re­ań­skich wy­ra­ża "głę­bo­kie za­nie­po­ko­je­nie" losem nie­daw­no aresz­to­wa­nych Chiń­czy­ków.

Pod­kre­ślo­no, że "pro­wa­dzi­li oni roz­sąd­ną i spo­koj­ną ak­tyw­ność in­te­lek­tu­al­ną na­sta­wio­ną na za­le­cze­nie ran i ura­zów po­zo­sta­wio­nych w chiń­skim spo­łe­czeń­stwie przez tra­gicz­ne wy­da­rze­nia z 1989 roku".

- Mamy na­dzie­ję, że ich życiu i zdro­wiu nic nie za­gra­ża - na­pi­sa­li sy­gna­ta­riu­sze listu.

O uwol­nie­nie dy­sy­den­tów aresz­to­wa­nych w związ­ku z rocz­ni­cą ma­sa­kry na placu Tia­nan­men za­ape­lo­wa­ły także wła­dze USA, UE i przed­sta­wi­cie­le ONZ zaj­mu­ją­cy się pra­wa­mi czło­wie­ka.

>>>>

WLASNIE CO TO ZA ZAMYKANIE LUDZI W OBOZACH BYDLAKI !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:37, 04 Cze 2014    Temat postu:

100 tys. osób w Hongkongu upamiętniło masakrę z Tiananmen

Co naj­mniej 100 tys. ludzi zgro­ma­dzi­ło się w środę wie­czo­rem w Hong­kon­gu, aby upa­mięt­nić 25. rocz­ni­cę ma­sa­kry na pe­kiń­skim placu Tia­nan­men. W Pe­ki­nie do rocz­ni­co­wych ob­cho­dów nie do­pu­ści­ły wła­dze, ale Hong­kong, jako okręg spe­cjal­ny, cie­szy się więk­szą swo­bo­dą.

"Spra­wie­dli­wość za 4 czerw­ca!" - skan­do­wa­li ze­bra­ni w parku Wik­to­rii w Hong­kon­gu na wie­czor­nym czu­wa­niu przy świe­cach. Z gło­śni­ków od­czy­ta­no na­zwi­ska ofiar krwa­wych re­pre­sji z 4 czerw­ca 1989 roku. Wielu ze­bra­nych miało na gło­wach białe prze­pa­ski z rocz­ni­co­wy­mi ha­sła­mi.

Or­ga­ni­za­to­rzy sza­cu­ją licz­bę uczest­ni­ków zgro­ma­dze­nia na ponad 180 tys. ludzi, po­li­cja mówi o 100-ty­sięcz­nym tłu­mie. To za­pew­ne naj­licz­niej­sze zgro­ma­dze­nie rocz­ni­co­we w mi­nio­nych la­tach - ko­men­tu­ją media. Wielu uczest­ni­ków ob­cho­dów przy­je­cha­ło spe­cjal­nie z Chin kon­ty­nen­tal­nych.

De­pu­to­wa­ni hong­koń­skie­go par­la­men­tu, ubra­ni na czar­no, uczci­li w środę wy­da­rze­nia sprzed 25 lat mi­nu­tą ciszy.

- Gdy całe Chiny są uci­sza­ne, myślę, że miesz­kań­cy Hong­kon­gu, z tą wol­no­ścią, którą mamy, są zo­bo­wią­za­ni za­pa­lić świe­ce z myślą o ofia­rach - po­wie­dział jeden z pro­de­mo­kra­tycz­nych de­pu­to­wa­nych i or­ga­ni­za­tor ob­cho­dów.

W nocy z 3 na 4 czerw­ca 1989 roku na Tia­nan­men krwa­wo stłu­mio­ne zo­sta­ły trwa­ją­ce od po­ło­wy kwiet­nia pro­de­mo­kra­tycz­ne pro­te­sty. Trwa­ją­cy sie­dem go­dzin atak z uży­ciem czoł­gów i wozów pan­cer­nych za­koń­czył się o świ­cie. Licz­ba ofiar dotąd po­zo­sta­je nie­zna­na. Temat ten po­zo­sta­je tabu w Chi­nach. Wy­jąt­kiem jest Hong­kong, który ma sta­tus Spe­cjal­ne­go Re­gio­nu Au­to­no­micz­ne­go; takie ob­cho­dy od­by­wa­ją się tam co roku.

W końcu czerw­ca 1989 roku ów­cze­sny mer Pe­ki­nu przy­znał, że zgi­nę­ło 200 de­mon­stran­tów, w tym 36 stu­den­tów. Nie­ofi­cjal­ne sza­cun­ki mówią o dwóch ty­sią­cach za­bi­tych; aresz­to­wa­no do trzech ty­się­cy ludzi.

Przy oka­zji ob­cho­dów pre­zy­dent Taj­wa­nu Ma Jing-cu, ini­cja­tor od­wil­ży i orę­dow­nik po­li­ty­ki za­cie­śnia­nia więzi go­spo­dar­czych z Chi­na­mi, we­zwał Pekin do roz­po­czę­cia re­form po­li­tycz­nych, by po 25 la­tach nie po­wtó­rzy­ły się re­pre­sje wobec ruchu de­mo­kra­tycz­ne­go.

Uro­czy­sto­ści rocz­ni­co­we, ale na mniej­szą skalę niż w Hong­kon­gu, za­pla­no­wa­no rów­nież w dru­gim spe­cjal­nym re­gio­nie ChRL - Makau.

>>>>

TO SA PRAWDZIWE CHINY !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:40, 07 Cze 2014    Temat postu:

Opublikowano nieznane dokumenty nt. masakry na Placu Tiananmen

Plac Tiananmen - sprzed 25 lat i dziś

4 czerwca 2014 r. Wilson Center opublikowało nowy zestaw doku­mentów, które pokazują, w jaki sposób chińska masakra na Placu Tiananmen wyglądała z punktu widzenia Związku Radzieckiego. O sekretnej podróży Michaiła Gorbaczowa do Pekinu i tym, dla­czego Rosja nadal boi się wspomnień o masakrze czytamy w ser­wisie "Foreign Policy".

Widmo Tiananmen wciąż nawiedza autokratów, zarówno tych w Chinach, jak i w Rosji. Dwadzieścia pięć lat po krwawym stłumie­niu demonstracji w Pekinie, pomimo wysiłków rządu chińskiego, aby wymazać pamięć o tym, co się stało, Tiananmen żyje nadal jako symbol bezinteresownego protestu przeciwko korupcji i au­tokratycznych rządów.

Protesty studenckie, które miały miejsce w 1989 r. w Pekinie zbie­gły się wówczas ze znaczącą zmianą w polityce międzynarodo­wej. Po dziesięcioleciach konfrontacji, Pekin i Moskwa miały na­reszcie zburzyć między sobą mur i rozpocząć "strategiczne part­nerstwo". Kulminacyjnym punktem tego zbliżenia była wizyta ówczesnego radzieckiego przywódcy Michaiła Gorbaczowa, który przyleciał do Pekinu w maju 1989 r. na kilka dni przed ma­sakrą na placu Tiananmen, która wydarzyła się 4 czerwca.

Gorbaczow przyjechał do miasta targanego przez niepokoje poli­tyczne. W kwietniu 1989 roku, studenci wyszli na ulice, aby za­protestować przeciwko rosnącym nierównościom społecznym, nepotyzmowi i korupcji. Plac Tiananmen był pełen transparen­tów wzywające do wolności i demokracji, niektóre z nich porów­nywały radzieckie reformy polityczne z polityką Chińskiej Partii Komunistycznej.

Wizyta Gorbaczowa była dla młodych protestujących z placu Tia­nanmen okazją, by wziąć sprawy swoje w swoje ręce i zwrócić się bezpośrednio do człowieka, który w ich umysłach uosabiał nową erę reform i otwartości. Studenci złożyli nawet petycję do amba­sady radzieckiej z prośbą o spotkanie ze swoim bohaterem. Gor­baczow zaproszenie odrzucił.

Delegacja radziecka była zaskoczona skalą protestów. Powiernik Gorbaczowa, Jewgienij Primakow, który był znanym zwolenni­kiem zbliżenia z Pekinem, miał powiedzieć, że "to istna rewolu­cja".

- Niektórzy z tu obecnych - powiedział do członków swojej delega­cji 15 maja – próbują promować idee, obierając chińską drogę. Widzimy już, gdzie ta droga prowadzi. Nie chcę, by Plac Czerwo­ny wyglądał jak plac Tiananmen.

Gorbaczow opuścił Chiny 19 maja, dwa tygodnie przed tym, jak Komunistyczna Partia Chin wysłała armię na nieuzbrojonych de­monstrantów. Podczas gdy Zachód był oburzony i szybko ogłosił sankcje ekonomiczne wobec Chin, Moskwa nie wykraczała poza zwykłe "okazywanie żalu". Andriej Sacharow, zwolennik prze­strzegania praw człowieka, wszedł w Dumie na podium 10 czerw­ca z żądaniem wycofania ambasadora sowieckiego w Chinach, ale Gorbaczow wyłączył mikrofon.

Radziecki przywódca dużo zainwestował w normalizację stosun­ków z Chinami i po prostu nie mógł sobie pozwolić na krytykowa­nie Pekinu za zabicie setki studentów. Wierzył, że międzynarodo­we sankcje oraz izolacja Chin, jest doskonałą okazją do zacieśnie­nia więzi z Państwem Środka i wprowadzenie go do "trójkąta strategicznego" z Indiami i ZSRR.

Taki sojusz od dawna był marzeniem Gorbaczowa – rosyjskie przywództwo w Azji, w kontekście ekspansji Stanów Zjednoczo­nych. Tiananmen dał Gorbaczowi nadzieję.

Tymczasem w Europie Wschodniej, po kolei upadały komuni­styczne reżimy. Solidarność wygrała wybory w Polsce, na szero­ką skalę wybuchły protesty w Czechosłowacji, dialog polityczny doprowadziły do ​​demokratyzacji na Węgrzech, a NRD i Rumunia chyliły się ku upadkowi.

Jak czytamy na stronach "Foreign Policy", w tym kontekście, Gor­baczow zaczął zmieniać swoje poglądy dotyczące Tiananmen. To nie była już zbrodnia reżimu, ale niezbędne koszty utrzymania stabilności. 4 października 1989 roku, przywódca radziecki po­wiedział niewzruszony. - Musimy być realistami. Oni, podobnie jak my, muszą się utrzymać. Trzy tysiące ofiar .... co z tego? - cytu­je jego słowa serwis.

"Foreign Policy" przypomina, że chińscy komuniści byli wśród nielicznych, którzy byli w stanie utrzymać komunistyczną wła­dzę. "9 listopada upadł mur w Berlinie. W grudniu Nicolae Ceau­sescu został obalony w Rumunii. Jego podziurawione kulami zwłoki znalazły się na pierwszych stronach gazet i pozostawiły silne wrażenie na chińskich przywódcach, którzy potem przez lata myśleli, że sprawa Tiananmen uratowała ich od podobnego losu" - czytamy.

W tygodniach i miesiącach, które nastąpiły później, Chińczycy nadal oferowali swoje polityczne i gospodarcze wsparcie Mo­skwie. Niezależnie od błędów, które dostrzegali, Gorbaczow sta­nowił alternatywę. Ówczesny premier Li Peng napisał w swoim dzienniku w lutym 1990 roku: "Po zagrabieniu Europy Wschod­niej, Zachód może wywierać na Chiny jeszcze większą presję."

Chińscy przywódcy dołożyli więc wszelkich starań, aby zapobiec dalszemu rozpadowi ZSRR. Deng Xiaoping, który wcześniej szy­dził z Rosjan, teraz chciał pomóc Moskwie. Marzył, by silni Sowie­ci zajęli się Stanami Zjednoczonymi, dając tym samym Chinom większą swobodę. Dla Komunistycznej Partii Chin przetrwanie rządów w Moskwie - w jakiejkolwiek formie - dawałoby mocniej­szą pozycję.

Nic więc dziwnego, że w sierpniu 1991 roku Pekin przyjął z zado­woleniem próbę zamachu stanu w Rosji. Pojawiły się nowe fakty z odtajnionych rosyjskich raportów wewnętrznych. Okazuje się, że Pekin został uprzedzony o zamachu i utrzymywał tajne kon­takty z jego organizatorami.

Zamach stanu zadał śmiertelny cios władzy politycznej Gorbaczo­wa i przyśpieszył rozpad ZSRR. Pod koniec 1991 roku Związek Ra­dziecki już nie istniał, a Gorbaczow zniknął ze sceny politycznej. Chińczycy pospieszyli więc do ustanowienia relacji z jego następ­cą, Borysem Jelcynem. Pekin instynktownie wyczuł, że dobre sto­sunki z silną i solidną Rosją zagwarantują Chinom bezpieczeń­stwo.To uczucie w pełni podzielał Jelcyn, który szybko zaczął witać chińskich przywódców w imię strategicznego partnerstwa.

Partnerstwo to przekształciła się w quasi-sojusz, oparty na wspól­nej niechęci do tego, co oba kraje postrzegają jako amerykański "sprawiedliwy i racjonalny porządek świata." Ale istnieje jeszcze jeden wspólny mianownik: strach chińskich i rosyjskich elit rzą­dzących przed "duchami Tiananmen"; że bez względu na to, jaką drogę obiorę Chiny czy Rosja, może to prowadzić do zagłady auto­rytarnych rządów.

To właśnie przez ten pryzmat Chiny postrzegają wydarzenia w Kijowie i uwikłania Rosji w sprawy Ukrainy. Tak, aneksja Rosji Krymu była trudna do uzasadnienia. Tak, Chiny często głoszą po­litykę nieingerencji w wewnętrzne sprawy innych państw. Tak, wsparcie Władimira Putina separatyzmu na Krymie i we Wschodniej Ukrainie jest solą w oku Chin w kontekście wydarzeń w Tybecie; ale Chiny mogą jedynie powiedzieć: "Oni, podobnie jak my, muszą się trzymać".

Przyjaźń w stosunkach chińsko-rosyjskich była widoczna w Szan­ghaju w połowie maja tego roku. Putin i prezydent Chin Xi Jin­ping zaprezentowali jednolity front i podpisali kluczową umowę gazową, która pokazała, że Chiny będą pomagały Rosji w potrze­bie. Jeśli Xi podał Putinowi pomocną dłoń, to dlatego, że widzi niebezpieczeństwo w tym, co dzieje się na Ukrainie - ale nie w ekspansji NATO lub bliższych stosunkach Kijowa z Unią Europej­ską. Prawdziwy strach objawia się w tym, że Ukraina, która wła­śnie doświadczyła własnego Tiananmen na kijowskim Majdanie, może zdestabilizować Rosję i ostatecznie Chiny. A w obu krajach nierówności, które doprowadziły do pamiętnych wydarzeń, są jeszcze bardziej widoczne dzisiaj niż 25 lat temu.

W 1989 roku wydawało się, że Pekin i Moskwa wybrały różne drogi, ale od tego czasu wróciły do punktu wyjścia. Jak w 1989 roku, ich losy wydają się być nieodwołalnie powiązane. Zarówno prowadzenie konfrontacyjnej polityki zagranicznej, rozpalanie nastrojów nacjonalistycznych i uciekanie się do cenzury ma na celu pogrzebanie pamięci o powstaniach. Ale Tiananmen nie umrze. A historia jest świadkiem, że to właśnie polityka twardej ręki, prowadzi do ślepych zaułków, w których jest wybór między masakrą i upadkiem.

...

Brudne ohydne matactwa komuchow . Ale tez trzeba je poznac . Nade wszystko jednak trzeba poznac tych wspanialych mlodych SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:16, 08 Cze 2014    Temat postu:

Chiny: 25 lat po masakrze na Tiananmen ostatni więzień nadal za kratami

Widok na Hongkong - 4 czerwca 2014. Gdy chińska propaganda przemilcza masakrę, tam ludzie wciąż pamiętają o ofiarach -

W 25 lat po tym, gdy czołgi wjechały w nocy z 3 na 4 czerwca na pekiński plac Tiananmen, masakrując demonstrujących studen­tów i robotników, za kratami chińskiego więzienia wciąż pozosta­je Miao Deshun jako ostatni ze skazanych wówczas przez sąd.

Miao, który pracował w fabryce, miał zaledwie 25 lat, gdy w nocy 4 czerwca został aresztowany wraz z czterema przyjaciółmi wkrótce po wtargnięciu czołgów na ulice Pekinu i zdławieniu pro­testów przeciwko rządowi trwających od prawie siedmiu tygodni - pisze agencja EFE.

Uniknął losu setek, czy też tysięcy według niektórych źródeł, śmiertelnych ofiar ataku czołgów na protestujących studentów i robotników, którzy domagali się demokratycznych reform i poło­żenia kresu szalejącej korupcji.

Próbował walczyć wraz z innymi przeciwko atakującemu wojsku i został aresztowany, a następnie skazany na śmierć za rzekome podpalenie czołgu. Uniknął jednak wykonania wyroku. Egzeku­cję kilkakroć odkładano. W końcu najwyższy wymiar kary zamie­niono na wieloletni pobyt za kratami. Ma wyjść z więzienia w 2018 roku.

Według organizacji obrony praw człowieka China Human Rights Defenders (CHRD) jest ostatnim skazanym po Tiananmen wciąż pozbawionym wolności. Jeszcze w 2009 roku było ich ośmiu.

- Wysoki, szczupły, jest człowiekiem powściągliwym i zrównowa­żonym. Bardzo sceptycznym" - wspomina współwięźnia artysta Wu Wenijan, który dzielił celę z Miao Deshunem i odsiedział sze­ścioletni wyrok za udział w protestach. - Byliśmy maltretowani bardziej niż przestępcy kryminalni i zmuszani do pracy od świtu do godziny dziesiątej wieczorem. Miao zapadł na marskość wą­troby - mówi jego towarzysz.

25. rocznica masakry na Tiananmen zastała Miao Deshuna w więziennym szpitalu psychiatrycznym, gdzie odbywa ostatnie lata kary pozbawienia wolności, ponieważ władze uznały, że jest "niespełna rozumu".

...

To jest nadal bestialska komuna .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:05, 18 Cze 2014    Temat postu:

Pod naciskiem Pekinu banki wycofują reklamy z czołowej gazety w Hongkongu

W wyniku nacisków chińskich władz dwa duże banki wycofały reklamy z “Apple Daily", jednego z najpopularniejszych dzienni­ków w Hongkongu - ujawnił “The Wall Street Journal".

Amerykański dziennik cytuje słowa Marka Simona, jednego z me­nedżerów grupy medialnej Next Media (wydawca “Apple Daily"), który potwierdza, iż banki HSBC Holdings oraz Standard Charte­red zrezygnowały z reklamowania się w tytule na wyraźną proś­bę Pekinu.

Simon ujawnił, że oba banki od początku br. nie kupują po­wierzchni reklamowej w “Apple Daily", chociaż wcześniej były jednymi z większych reklamodawców - w 2013 roku wydały na ten cel w sumie 3,6 mln dol. Wskazał, że wstrzymanie współpra­cy nastąpiło po opublikowaniu przez dziennik relacji z prote­stów przeciw rosnącemu wpływowi Chin na Hongkong. Banki za­przeczyły tym informacjom i oświadczyły, iż u podstaw ich decy­zji leżały wyłącznie przesłanki finansowe.

...

Pekinskie bydlaki .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:33, 01 Lip 2014    Temat postu:

Manifestacja prodemokratyczna w Hongkongu 17 lat po powrocie regionu do Chin

Około 100 tys. mieszkańców Hongkongu wyszło we wtorek na ulice miasta, by w 17. rocznicą powrotu tego regionu do Chin domagać się "prawdziwej demokracji" i mniejszej ingerencji władz w Pekinie w sprawy polityczne. Żądano dymisji szefa lokalnego rządu.

Mimo prawie 30-stopniowego upału Victoria Park, skąd wyruszył czterokilometrowy marsz, oraz przylegające do parku ulice, były pełne ludzi. Organizatorzy spodziewają się, że w demonstracji weźmie udział ponad pół miliona osób, co byłoby dotychczasowych rekordem w tym 7,2-milionowym mieście. Bezpieczeństwa pilnuje 4 tys. policjantów.

Uczestnicy protestu nieśli transparenty z napisem "Chcemy prawdziwej demokracji". "Nasz rząd, nasz wybór" - skandowano. Niektórzy domagali się dymisji szefa hongkońskiego rządu Leunga Chun-yinga i nucili kantońską wersję piosenki "Do you hear the people sing?" (Czy słyszysz śpiew ludzi?), pochodzącą z musicalu "Les Miserables Nędznicy", który jest adaptacją powieści Victora Hugo. Utwór stał się hymnem ruchu prodemokratycznego w Hongkongu.

Protest zorganizowano po zakończeniu nieoficjalnego referendum, w którym prawie 800 tys. mieszkańców - czyli jedna czwarta uprawnionych do głosowania - domagało się prawa do samodzielnego wybierania władz tego autonomicznego regionu Chin. Władze w Pekinie skrytykowały plebiscyt i uznały go za nielegalny, antypatriotyczny i motywowany przez "polityczną paranoję".

Referendum miało przekonać rząd, że mieszkańcy Hongkongu powinni samodzielnie wybierać szefa lokalnej administracji. Rząd obiecał wprawdzie, że od 2017 roku wprowadzi wybory bezpośrednie w tym specjalnym regionie, działacze wskazują jednak, że lista dostępnych kandydatów będzie wcześniej ustalana przez komisję nominacyjną w Pekinie.

Głosowanie było reakcją na opublikowanie w czerwcu przez Pekin białej księgi na temat Hongkongu, która była interpretowana jako ostrzeżenie dla mieszkańców, by nie przekraczali granic swojej autonomii.

We wtorek rano grupa demonstrantów spaliła kopię białej księgi i zdjęcie szefa rządu. Zostali zatrzymani przez policję.

1 lipca, w dniu wolnym od pracy, przypada rocznica zwrócenia Hongkongu Chinom w 1997 roku przez Wielką Brytanię w związku z upływem okresu dzierżawy. Tradycyjnie co roku tysiące ludzi wychodzą na ulice, by wykazać swoje przywiązanie do wartości demokratycznych.

We wtorek rano podczas uroczystości rocznicowych Leung Chun-ying, wybrany na stanowisko przez zgromadzenie mianowane w większości przez Pekin, wezwał do spokoju. -Nie możemy robić czegokolwiek, co podważyłoby stabilność i dobrobyt Hongkongu - oświadczył.

Stowarzyszenia prodemokratyczne zagroziły zorganizowaniem gigantycznego protestu siedzącego w dzielnicy biznesowej Hongkongu, który potrwa do końca roku, jeśli rząd nie zaproponuje reform wyborczych, które dawałaby obywatelom możliwość wybierania swoich reprezentantów.

Była kolonia brytyjska obecnie ma status specjalnego regionu administracyjnego Chin i posiada sporą autonomię w ramach modelu "jeden kraj, dwa systemy". Obowiązuje tam wolność słowa i zgromadzeń oraz funkcjonuje system sądowniczy odziedziczony po Brytyjczykach. Jednak wielu obywateli obawia się, że Pekin odgrywa coraz większą rolę w życiu obywatelskim i politycznym regionu.

W 2012 roku rząd Hongkongu próbował wprowadzić w szkołach lekcje chińskiego patriotyzmu, ale wycofał się z tego pomysłu w wyniku protestów.

...

Popieramy walkę o wolność niszczonego Hongkongu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:40, 02 Lip 2014    Temat postu:

Chińczycy masowo porzucają w "oknach życia" chore i niepełnosprawne dzieci

Wśród chińskich rodziców można zaobserwować nowy trend. Od kiedy w 2011 roku rząd utworzył kilkadziesiąt "okien życia", masowo pozostawiane są w nich chore i niepełnosprawne dzieci. Projekt miał być odpowiedzią na częste przypadki porzucania noworodków na śmietnikach i pod szpitalami. Krytycy tego pomysłu uważają, że rząd powinien skupić się na poprawie pomocy socjalnej i medycznej dla rodzin, by to rodzice mogli opiekować się chorymi dziećmi.

...

I tak postęp że nie mordują .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:41, 02 Lip 2014    Temat postu:

Chiny: Muzułmanom zabroniono ramadanowego postu

Urzędnikom, nauczycielom i członkom rządzącej w Chinach partii komunistycznej na zamieszkanym przez muzułmanów północnym zachodzie kraju zabroniono tradycyjnego postu podczas islamskiego świętego miesiąca, ramadanu - pisze agencja AP.

Na rządowych stronach internetowych i w szkołach w regionie autonomicznym Sinkiang (Xinjiang) umieszczono skierowane do pracowników ostrzeżenia, by nie uczestniczyli w poście, ani innych obrzędach religijnych związanych z ramadanem, który rozpoczął się w sobotę.

Na stronie internetowej lokalnego komitetu partii w powiecie Zhaosu poinformowano, że działacze partyjni zobowiązali się na piśmie, iż "zdecydowanie przeciwstawiają się poszczeniu".

W czasie ramadanu obowiązuje muzułmanów całkowity post, którego nie muszą przestrzegać jedynie dzieci, starcy, chorzy, kobiety w ciąży i matki karmiące. Od wschodu do zachodu wierni są zobowiązani do modłów i dobrych uczynków, a także do abstynencji seksualnej.

W Sinkiangu wyznający islam Ujgurzy stanowią znaczną część ludności. Twierdzą, że są dyskryminowani przez chińskie władze, skarżą się na prześladowania kulturalne i religijne. Ujgurscy działacze są zdania, że niechęć Ujgurów do władz w Pekinie jest też spowodowana napływem ludności należącej do chińskiej grupy etnicznej Han.

W minionych miesiącach w Sinkiangu odnotowano wiele aktów przemocy o charakterze terrorystycznym. Władze w Pekinie oskarżają o nie religijnych ekstremistów i ogłosiły roczną ofensywę w celu rozprawy z terroryzmem w tym regionie.

...

Komuchy na całym świecie gwałca sumienie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:42, 02 Lip 2014    Temat postu:

W Chinach zatrzymano 11 uciekinierów z Korei Północnej

-Chińskie władze zatrzymały 11 uciekinierów z Korei Północnej i najpewniej deportują ich z powrotem do ojczyzny, gdzie mogą im grozić surowe kary - poinformował w środę obrońca praw człowieka, cytowany przez agencję Reutera.

Obywatele Korei Płn. zostali złapani w przygranicznej chińskiej prowincji Cilin 19 czerwca - powiedział działacz o imieniu Kim, który pracuje jako chrześcijański misjonarz i pomaga uciekinierom z komunistycznego kraju. -Mamy nadzieję, że chiński prezydent Xi Jinping, jako przywódca wielkiego narodu, pomoże tym ludziom - dodał Kim.

Prezydent Xi w czwartek odwiedzi Seul, gdzie będzie rozmawiał z prezydent Korei Płd. Park Geun Hie na temat północnokoreańskiego programu nuklearnego. Oboje przywódcy omówią też więzi handlowe między Chinami i Koreą Płd.

Pekin, będący jednym z niewielu sojuszników politycznych Pjongjangu, traktuje obywateli Korei Płn. jako osoby uciekające przed biedą, a nie uchodźców politycznych. Według ONZ zgodnie z międzynarodowym prawem Chiny nie powinny odsyłać tych uciekinierów do ojczyzny, gdzie grożą im prześladowania, tortury, a nawet śmierć.

Władze Korei Płn. nazywają ich przestępcami, a tych którzy pomagają im w dostaniu się do Korei Płd. - porywaczami.

W tegorocznym raporcie ONZ szczegółowo opisano przypadki łamania praw człowieka przez północnokoreańskie władze, w tym systematyczne tortury, głodzenie osadzonych czy zabójstwa. Według specjalnej komisji śledczej ONZ zbrodnie, których dopuszcza się reżim w Pjongjangu, można porównać do zbrodni nazistowskich, popełnianych przez reżim apartheidu w RPA czy Czerwonych Khmerów w Kambodży. Władze Korei Płn. odrzuciły wnioski oenzetowskiego raportu.

W ubiegłym roku dziewięcioro młodych Koreańczyków z Północy zatrzymanych przez władze komunistycznego Laosu zostało odesłanych do ojczyzny, co wzbudziło oburzenie w Korei Południowej, dokąd próbowali dotrzeć uciekinierzy.

Co roku wielu Koreańczyków z Północy próbuje opuścić kraj, najczęściej przez granicę z Chinami, by następnie przez inne kraje dotrzeć do Korei Południowej. Od końca wojny koreańskiej (1950-1953) do Korei Południowej trafiło w sumie 26,1 tys. północnokoreańskich zbiegów; dane te nie uwzględniają tysięcy obywateli Korei Północnej żyjących w ukryciu w Chinach.

...

Bydlaki wydają ich na mord .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 8 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy