Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:42, 19 Sie 2011 Temat postu: Jaśminy i India . |
|
|
Aktywista opuścił areszt. Rozpoczął protest głodowy
Indyjski aktywista Anna Hazare rozpoczął dziś 15-dniowy protest głodowy w parku Ramlila w Delhi, by wywrzeć nacisk na rząd w sprawie zaostrzenia ustawy antykorupcyjnej - podały lokalne media. Wcześniej wyszedł z aresztu, gdzie przebywał od wtorku. - Zdrajcy, którzy okradają ten kraj nie będą dłużej tolerowani - powiedział Hazare do 7 tys. zwolenników, zgromadzonych w parku w ulewnym deszczu.
- To jest nowa rewolucja. Nowa walka o wolność. Wznieciliśmy ogień rewolucji, nie pozwólmy mu zgasnąć - apelował działacz, nawiązując do tradycji indyjskiego bojownika o wolność Mahatmy Gandhiego.
73-letni Hazare wyszedł z aresztu dziś rano, witany przez tłum demonstrantów, który towarzyszył mu następnie w godzinnym przejeździe przez Delhi. W drodze na miejsce głodówki Hazare zatrzymał się przed pomnikiem Gandhiego.
- Rząd będzie musiał skapitulować w obliczu tych działań. To tylko zwiastun, przedstawienie dopiero się zacznie - skomentował protest Hazare'a uczestniczący w demonstracji pracownik banku.
Policja zatrzymała Hazare'a we wtorek, by uniemożliwić mu przeprowadzenie publicznej głodówki. Wkrótce po aresztowaniu aktywisty doszło w Bombaju i Delhi do demonstracji i zatrzymania około 1000 osób. Przed aresztem, w którym przebywał działacz, demonstrowały tysiące ludzi pragnących wyrazić poparcie dla jego działań.
W obliczu narastających niepokojów społecznych policja zgodziła się przychylić do żądań Hazare'a i pozwolić mu na 15-dniowy strajk głodowy.
Jak podkreśla agencja Associated Press rząd Indii zmaga się z oskarżeniami o korupcję dotyczącymi niejasnej sprzedaży licencji na telefonię komórkową i organizacji igrzysk Wspólnoty Narodów (Commonwealth) w ubiegłym roku, które kosztowały kraj 40 mld dolarów. Z kolei główna partia opozycyjna jest uwikłana w skandal korupcyjny dotyczący kontraktów na kopalnie w południowej części kraju.
>>>>
Cos mi tu sie szykuje kolejna jasminowa fala ! Normanie caly swiat sie zmienia ! Kto by przypuscil ? ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:33, 24 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Aktywista gotów umrzeć za swoje przekonania
Głodujący od kilku dni indyjski działacz społeczny Anna Hazare nie chce żadnego kompromisu z rządem i twierdzi, że jest gotowy umrzeć w walce z korupcją - poinformowała dziś agencja Reutera. - Dopóki rząd nie zaakceptuje wszystkich warunków, nie ustąpię. Nawet jeśli miałbym umrzeć - powiedział dziś Anna Hazare głodujący od piątku w parku Ramlila w Delhi.
Wczoraj zaniepokojenie stanem zdrowia działacza wyraził premier Indii Manmohan Singh. "Nie waham się powiedzieć, że potrzebujemy pańskich opinii i działań w służbie narodowi, ale nie za cenę upadku na zdrowiu. Przez ostatnie dni interesowałem się stanem pańskiego zdrowia ze wzmożonym zainteresowaniem. W najgorszym razie różnimy się metodami postępowania, chociaż wierzę, że nawet te różnice zostały wyolbrzymione" - napisał premier w liście do Hazarego. Singh próbował przekonać 74-letniego Hazarego, by przeszedł na karmienie dożylne, którego dotychczas odmawiał oraz wezwał do spotkania wszystkich partii w parlamencie w celu rozwiązania kryzysu.
- Straciłem na wadze jedynie sześć kilogramów i trochę to dotknęło moją wątrobę, ale nie ma się czym martwić - odpowiada aktywista. Współpracownicy działacza przyznają, że głodówka jest dla niego coraz trudniejsza. "Módlmy się o jego zdrowie. Dochodzi do ciężkiego etapu" - napisał na Twitterze jeden z pomocników Hazarego i organizator protestu, Kiran Bendi.
Indie zmagają się z poważnym problemem korupcji, która dotyka również najwyższe kręgi państwowe. Wielu polityków i biznesmenów zbiło majątek na nielegalnych machinacjach w szarej strefie. Rząd Indii zmaga się z oskarżeniami o korupcję dotyczącymi niejasnej sprzedaży licencji na telefonię komórkową i organizacji igrzysk Wspólnoty Narodów (Commonwealth) w ubiegłym roku, które kosztowały kraj 40 mld dolarów. Z kolei główna partia opozycyjna jest uwikłana w skandal korupcyjny dotyczący kontraktów na kopalnie w południowej części kraju.
Anna Hazare prowadzi 15-dniową głodówkę domagając się rozszerzenia uprawnień instytucji kontroli władz w proponowanym projekcie ustawy antykorupcyjnej i wprowadzenia możliwości wszczęcia śledztwa przeciwko sędziom i premierowi. Protest Hazarego poparły szerokie rzesze ludności, głównie wśród klasy średniej. We wtorek w parku Ramlila zebrało się 10 tys. osób.
>>>>>
No nie ! Tylko nie umrzec ! Tak nie mozna ! To Bóg zbawia swiat i nie mozna samemu Go wyreczac ! Protesty owszem ale w ramach ludzkich mozliwosci ! Sprawa juz jest glosna i znana na swiecie ! Nie trzeba niczyjej smierci !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:16, 28 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Indie: Anna Hazare zakończył strajk głodowy
Indyjski działacz społeczny zakończył rano strajk 13-dniowy strajk głodowy, który podjął, aby zmusić władze do zaostrzenia ustawy antykorupcyjnej. Jego protest poparły dziesiątki tysięcy ludzi. 73-letni Hazare wypił rano kilka łyków mleka kokosowego z miodem w obecności tłumów zebranych w centrum Delhi.
- To jest nasze zwycięstwo, owoc naszej pracy w ciągu ostatnich 13 dni - powiedział do zebranych.
Hazare, który już raz zorganizował tego typu protest, nawiązuje w swoich działaniach do taktyki, którą stosował Gandhi - idei nieposłuszeństwa cywilnego - oporu wobec niesprawiedliwości bez stosowania przemocy (ahinsa).
Postanowił zakończyć głodówkę w sobotę, gdy parlament Indii poparł propozycje zaostrzenia ustawy antykorupcyjnej. Działacz domaga się, aby rozpatrywany projekt ustawy antykorupcyjnej wyposażył instytucje kontroli władz w większe uprawnienia, m.in. w możliwość wszczęcia śledztwa przeciwko sędziom i premierowi.
Władze na początku nie zdając sobie sprawy z zasięgu poparcia dla walczącego z korupcją działacza, na krótko go aresztowały, chcąc nie dopuścić do strajku głodowego, co wywołało uliczne protesty.
Rząd Indii zmaga się z oskarżeniami o korupcję dotyczącymi niejasnej sprzedaży licencji na telefonię komórkową i organizacji igrzysk Wspólnoty Narodów (Commonwealth) w ubiegłym roku, które kosztowały kraj 40 mld dolarów. Z kolei główna partia opozycyjna jest uwikłana w skandal korupcyjny dotyczący kontraktów na kopalnie w południowej części kraju.
>>>>>
Oczywiscie Indie to demokracja . Zgnila , zdegenerowana ale jednak . Wiec oczywiscie niech nikt sie nie spodziewa ze rzad tam moze byc obojetny wobec protestow , nie mowiac o wariantach typu Kadafi-Asad . To w ogole nie do pomyslenia ! Ale cos z tym bagnem musza zrobic !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:55, 19 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Lydia Polgreen / New York Times
Jedenaście lat głodówki
Przyjechała karetką, wychudzona i upiornie blada, z rurką zwisającą z nosa. Grupa policjantów doprowadziła ją przed oblicze sędziego w indyjskim mieście Imphal, by odbyła powtarzany co dwa tygodnie rytuał, w którym uczestniczyła już kilkaset razy. Czy jest gotowa zakończyć swą głodówkę?
Irom Chanu Sharmila, 39-letnia poetka i działaczka, odpowiedziała jak zwykle: „nie”. Odwieziono ją więc z powrotem do szpitala, gdzie spędza całe dnie odizolowana od świata i karmiona na siłę przez rurkę kleistą mieszanką substancji odżywczych. Trudno w to uwierzyć, ale jej gehenna trwa już 11 lat. Niedawna 12-dniowa głodówka aktywisty Anny Hazarego wstrząsnęła światem indyjskiej polityki, przykuła uwagę nadających 24 godziny na dobę mediów informacyjnych, oraz zainspirowała tysiące osób w całym kraju do wsparcia jego kampanii przeciw korupcji.
Strajk głodowy jest popularną wśród Hindusów metodą protestu, która odegrała istotną rolę przy narodzinach współczesnego indyjskiego państwa. Mimo to nie każdy przypadek głodówki przemawia równie mocno do opinii publicznej. Samotny, pokojowy protest Sharmili pozostał w dużej mierze niezauważony, podobnie jak jej cel – walka o zniesienie przez Indie prawa chroniącego służby bezpieczeństwa przed odpowiedzialnością karną.
Sharmila jest niemal całkowicie odcięta od swych zwolenników, rodziny oraz mediów. Władze targanego zbrojnymi powstaniami stanu Manipur na północnym wschodzie Indii ograniczają wszelkie kontakty z działaczką. Mimo to jej determinacja nie słabnie. – Jestem silna – zapewniła podczas krótkiego wywiadu w budynku sądu. – Czekam na Boga i jego sprawiedliwy wyrok.
>>>>> Bóg jest wzruszony mozecie byc pewni ! Za taka milosc do ojczyzny wielka jest nagroda w niebie dla niej I DLA OJCZYZNY !!! To jest meczenstwo !
Rozległe obszary przygraniczne w Indiach charakteryzują się ogromną różnorodnością krajobrazów, kultur, religii oraz grup etnicznych. Są to zarazem tereny, na których państwo indyjskie wykazuje najmniej poszanowania dla demokratycznych ideałów. Doskonale widać to zwłaszcza w Manipurze, usytuowanym na północno-wschodnim skraju Indii, przy granicy z Birmą. Jest to jeden z siedmiu stanów leżących za wąskim korytarzem, który przylega do północnej granicy Bangladeszu oraz sąsiaduje z Chinami, Bhutanem i Birmą.
Mieszkańcy tego regionu zarówno pod względem wyglądu, jak i kultury przypominają bardziej wschodnich Azjatów niż Hindusów z New Delhi. Na tym niespokojnym obszarze wybuchło już wiele powstań, które miały przynieść autonomię lub niepodległość, rząd jednak zawsze dławił je, przeprowadzając bezwzględne wojskowe akcje.
Żołnierze czują się bezkarni, ponieważ chroni ich prawo z 1958 roku zwane Ustawą o Specjalnych Uprawnieniach Sił Zbrojnych. Zgodnie z jej zapisami wojskowi mogą aresztować ludzi bez nakazu, zabijać w razie podejrzeń oraz używać śmiercionośnych środków do pacyfikacji zgromadzeń liczących więcej niż pięć osób. Żołnierzy nie wolno sądzić bez wyraźnej zgody centralnego rządu, która jest wydawana bardzo rzadko.
Nie dziwi zatem, że na terenach tych od kilkudziesięciu lat dochodzi do łamania praw człowieka. Jak twierdzą miejscowi działacze, wojskowi bezkarnie mordowali, ranili, aresztowali oraz torturowali tysiące osób.
>>>> KOSZMAR ! ZADAMY TRYBUNALOW KARNYCH ! Nie wiedzialem ze rzad Indii dopuszcza sie takich bestialstw !
Incydent, który skłonił Sharmilę do rozpoczęcia głodówki, miał miejsce 2 listopada 2000 roku w wiosce Malom na przedmieściach Imphal. Po tajemniczej eksplozji przy głównej drodze prowadzącej do wsi żołnierze z oddziału Assam Rifles zaatakowali jej mieszkańców. Zabili 10 osób, w tym nastoletnie dzieci i 62-letnią babcię. Siedem ofiar zastrzelono z bliskiej odległości na przystanku autobusowym, zaś pozostałe trzy w innych częściach wioski.
!!!!!
Żołnierze twierdzili, że zostali ostrzelani, jednak w trakcie postępowania sądowego nie znaleziono żadnych dowodów potwierdzających ich wersję.
„Strzały oddane przez członków Assam Rifles spowodowały śmierć dziesięciu niewinnych osób”, napisano w raporcie ze śledztwa, ukończonym dopiero w zeszłym roku, prawie dziesięć lat po masakrze.
Jednym z zabitych był Chandramani Singh, 17-letni licealista, który w wieku czterech lat otrzymał państwowy order za odwagę, gdy uratował swojego młodszego brata przed utonięciem w stawie. Chłopiec pojechał do New Delhi, by odebrać medal od ówczesnego premiera Rajiva Gandhiego. W ataku na wioskę Malom zginął również starszy brat Singha, Robin.
– Nasza rodzina była zdruzgotana – wspomina Manichandra Singh, uratowany przed utonięciem młodszy brat Chandramaniego, dziś 25-letni lekarz. – Moi dwaj bracia, którzy mieszkali razem ze mną, nagle zostali zamordowani z zimną krwią.
Dwa dni po masakrze Sharmila usiadła na ręcznie utkanym dywanie pod metalowym daszkiem przy głównej drodze i wywiesiła znak z napisem „Strajk głodowy”, jak opowiada Babloo Loitangbam, działacz praw człowieka i doradca Sharmili. Celem protestu miało być skłonienie rządu do uchylenia Ustawy o Specjalnych Uprawnieniach Sił Zbrojnych, co umożliwiłoby pociągnięcie do odpowiedzialności żołnierzy winnych rzezi w Malom.
– Sądziliśmy, że potrwa to kilka tygodni – przyznaje Loitangbam. – Najwyżej miesiąc.
Sharmila została niemal natychmiast aresztowana na mocy artykułu w indyjskim kodeksie karnym, który uznaje próbę samobójstwa za przestępstwo. Trafiła do szpitala, gdzie zaczęto karmić ją na siłę. Praktyka taka w opinii World Medical Association jest „formą nieludzkiego i poniżającego traktowania”.
Od tamtej pory działaczka jest nieustannie wożona między szpitalami a sądami, w których musi pojawiać się co 15 dni, by potwierdzić, że zamierza się dalej głodzić. Raz do roku sąd zmuszony jest ją wypuścić – maksymalny wyrok za zarzucany jej czyn to rok więzienia. Zazwyczaj bywa jednak aresztowana następnego dnia po zwolnieniu.
Kiedy wypuszczono ją w 2006 roku, jej przyjaciele potajemnie przewieźli ją do New Delhi. Przez krótki czas Sharmila prowadziła strajk głodowy w Jantar Mantar, miejscu w stolicy, gdzie organizowanych jest wiele protestów. Została jednak ponownie aresztowana, odwieziona do szpitala i wbrew woli nakarmiona, po czym odesłano ją do Manipuru. Od tamtej pory nie opuściła stanu.
Sharmilę skazano na życie w niemal zupełnej samotności. Przestępcy z dłuższymi wyrokami mają prawo do dwóch widzeń w tygodniu, ale ona trzymana jest w odosobnieniu w szpitalnej sali. Przez cztery godziny dziennie praktykuje jogę, a także dużo czyta – w jej pokoju leżą biografie Nelsona Mandeli, Martina Luthera Kinga i Mahatmy Gandhiego, bohaterów pokojowej walki, którzy ją zainspirowali. Sharmila nie stroni jednak także od lżejszej literatury. Spytana, co czyta ostatnio, wyraźnie ożywiła się.
– Stiega Larssona! – odparła ze śmiechem. – Znakomite książki.
Przyznała, że słyszała o głodówce Hazarego i podziwia jego poświęcenie. – Jego odwaga dodaje mi sił – stwierdziła.
Hazare i jego stronnicy wysłali do niej list, namawiając ją, by wspomogła ich w walce z korupcją. „Jako obywatelka demokratycznego kraju nie mam możliwości prowadzenia pokojowego protestu przeciw władzom w obronie sprawiedliwości”, napisała w odpowiedzi. „Pozwólcie mi najpierw odzyskać wolność, którą sami się cieszycie, a wtedy dołączę do waszej chwalebnej krucjaty przeciw korupcji, będącej źródłem wszelkiego zła. Moglibyście też wybrać się do Manipuru, najbardziej skorumpowanego regionu na świecie”, dodała.
Miejscowi aktywiści, tacy jak Sharmila, od wielu lat bezskutecznie zabiegają o zniesienie immunitetu dla wojskowych. Dyskusje na temat łamania praw człowieka w Manipurze częściej toczą się na forum międzynarodowym – na przykład w ONZ lub Parlamencie Europejskim – niż w New Delhi.
Ostatnio jednak za sprawą głodówki Hazarego Hindusi dostrzegli także walkę Sharmili. Loitangbam mówi, że zaczęli do niego wydzwaniać dziennikarze krajowych mediów. Skontaktował się z nim także jeden z wyższych rangą ministrów, Salman Kursheed, który pytał, czy udałoby się nakłonić Sharmilę do zakończenia protestu. Sam Hazare wyraził chęć odwiedzenia jej w Manipurze. Wielu mieszkańców stanu obawia się jednak nacjonalistów, którzy wspierają Hazarego.
– To dobrze, że Anna zwrócił uwagę na nasze problemy – wskazuje Loitangbam. –Wolelibyśmy jednak uniknąć zbyt dużego rozgłosu. Sharmila zapowiedziała, że nie zakończy głodówki, dopóki nie stanie się zadość sprawiedliwości, o którą zabiega. – Będę trwać w swym postanowieniu, do czasu, aż moje żądania zostaną spełnione – podkreśliła. – Nie mam innego wyjścia.
>>>>>
Trzeba zakonczyc bezkarnosc armii... W Indii nie ma sytuacji wymagajacej takich przepisow w koncu jest pokoj !!! Takim bezprawiem tylko zniechecaja ludzi do kraju ! Koszmar !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:46, 11 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Indie: kościół katolicki zachęca do wielodzietności
Kościół katolicki w indyjskim stanie Kerala na południowym zachodzie kraju zachęca rodziny, aby miały więcej dzieci i oferuje szeroki system zachęt - poinformowali przedstawiciele kościelni.
- Chrześcijańska społeczność w Kerali zmniejsza się. Zdaliśmy sobie sprawę, że jeśli liczby nadal będą spadać, wpłynie to negatywnie na naszą społeczność - powiedział rzecznik indyjskiego episkopatu w Delhi Babu Joseph. W związku z tym parafie wprowadziły szereg programów mających na celu zachęcenie do wielodzietności, m.in. bezpłatną edukację i opiekę medyczną. Kościół św. Wincentego a Paulo w miejscowości Kalpetta za posiadanie piątego dziecka oferuje bonusy pieniężne w wysokości 10 tys. rupii (równowartość 200 dol.), które zostaną zdeponowane w banku do czasu, gdy skończy ono 18 lat.
W wielu miejscach rozpoczęto również finansowaną przez Kościół kampanię pod hasłem "Duża rodzina to szczęśliwa rodzina".
Lokalne władze kościelne wyliczyły, że znacząca w tym rejonie mniejszość chrześcijańska spadnie do 17 proc. Według ostatniego spisu powszechnego z 2001 roku Kerala zamieszkiwana jest głównie przez hinduistów (56 proc.) oraz dwie mniejszości - muzułmanów (24 proc.) i chrześcijan (19,5 proc.). Kościelne przedsięwzięcie pozostaje w sprzeczności z restrykcyjną polityką ludnościową indyjskiego rządu, który przedstawił projekt ustawy zakazującej posiadania więcej niż dwoje dzieci. Indie liczące 1,2 mld mieszkańców są po Chinach drugim najbardziej zaludnionym krajem na świecie.
!!!!!!
Zakaz posiadania wiecej niz 2 dzieci !!! SKANDAL ! Na kim oni sie wzoruja ? Na bestialskich pekinczykach ???? Tez mi wzor ! Zbrodniczy ! Ten kraj uapda ! Idzie ramie w ramie z ludozercami coraz bardziej ! Rzecz jasna w zadnym normlanym kraju nikt nie okresla ile mozna miec dzieci odgornie ! Owszem nalezy rozumnie planowac posiadanie dzieci przez znajomosc naturalnego cyklu plodnosci . Ale to Bóg ostatecznie decyduje ! To On jest dawca zycia !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:24, 03 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Indie: zabili 14-letniego chłopca z powodu jego imienia
Na północy Indii zamordowano 14-letniego chłopca z niższej kasty tylko za to, że miał na imię tak samo jak dziecko z wyższej kasty - podaje bbc.co.uk, powołując się na ustalenia miejscowej policji.
Do zdarzenia doszło w wiosce Radhaupur w dystrykcie Basti w stanie Uttar Pradesz. Niedługo przed zbrodnią ojciec ofiary Ram Sumer został poproszony o zmienienie imion swoim dwóm synom, ponieważ tak samo nazywano dzieci Jawahara Chaudhary, który należał do wyższej, uprzywilejowanej kasty.
- Obaj ojcowie nazwali swoich synów: Neeraj i Dheeraj, co było przyczyną konfliktu między rodzinami - poinformował przedstawiciel policji.
22 listopada po kolacji 14-letni Neeraj Kumar, syn Rama Sumera, poszedł do kolegi, aby pooglądać telewizję. Następnego dnia odnaleziono porzucone w polu jego ciało. Został uduszony.
Na razie policja aresztowała dwóch przyjaciół rodziny Chaudhary. Głowa rodziny odrzuca oskarżenia o udział w zbrodni.
Zabity chłopiec należał do najniższej kasty w Indiach - dalitów, potocznie nazywanych też "niedotykalnymi". Mimo że w Indiach dyskryminacja ze względu na przynależność do systemu kastowego jest oficjalnie zakazana, to w niektórych regionach jest ona na porządku dziennym.
>>>>>
Biedak poszedl do nieba - tam Bóg mu wynagrodzi a bandyci beda musieli zyc na ziemi z pietnem mordercow ... W Indii trzeba wiele jeszcze zmienic !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:58, 03 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Indyjski rząd "okłamuje kraj" w sprawie zagranicznych supermarketówIndyjski rząd okłamuje kraj w sprawie korzyści, jakie mają przynieść zagraniczne supermarkety, powiedział w sobotę lider opozycji. Wzmocnił tym samym opór wobec planu reform forsowanego przez powszechnie krytykowanego premiera, Manmohana Singha.
-AFP PHOTODecyzja o wpuszczeniu globalnych gigantów, takich jak Wal-Mart, na warty 450 miliardów dolarów indyjski rynek detaliczny, to pierwsza poważna reforma ekonomiczna od kiedy w 2009 roku rozpoczęła się kadencja Singha. Jego pomysły spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem partii opozycyjnych, które twierdzą, że zniszczą one życie milionom drobnych kupców. “Wal-Mart może sprawdzać się na Zachodzie, ale Wal-Mart nie sprawdzi się u nas”, powiedział w sobotę L.K Advani, 78-letni lider partii Bharatiya Janata (BJP).
“Nie powinniśmy być zazdrośni o Wal-Mart”, powiedział Advani, były przewodniczący BJP i lider opozycji w latach 2004-2009, podczas szczytu w New Delhi. Ostrzegł przed pokusą „zazdroszczenia” zachodnim gospodarkom.
Sprzeciw BJP wobec tej polityki pozostaje w jawnej sprzeczności z linią wolnorynkową. To kolejne posuniecie coraz bardziej populistycznej opozycji, zmierzające do przedstawienia Partii Kongresowej jako ugrupowania które utraciło kontakt ze zwykłymi obywatelami Indii. Następne wybory w tym kraju odbędą się w 2014 roku.
Wpuszczenie bezpośrednich inwestycji zagranicznych (FDI) do sektora handlowego jest elementem koszyka reform postrzeganego jako kluczowy dla podtrzymania indyjskiego wzrostu, Został on opóźniony na przestrzeni ostatnich 18 miesięcy, ponieważ rząd wpadał z jednego skandalu w drugi.
Spór wyzwolił głęboko zakorzeniony nacjonalizm w prawicowej opozycji, która w 2004 roku popierała zmiany, ale obecnie broni miliony drobnych sklepikarzy, których postrzega jako swoją podstawową bazę wyborczą.
BJP przewodzi protestom w parlamencie, które paraliżują prace obu izb od czasu, gdy w ubiegłym tygodniu rozpoczęła się 21-dniowa sesja zimowa.
“OSZUKIWANIE LUDZI”
“Wywoływanie wrażenia, że FDI w handlu rozwiążą wszystkie problemy w rodzaju inflacji, wzrostu cen, bezrobocia… to oszukiwanie ludzi, że FDI dadzą miliony miejsc pracy. To się nie stanie”, powiedział Advani.
„Nie widzę powodu dla którego rząd zdecydował się o wpuszczeniu FDI do handlu, świetnie wiedząc, że zaszkodzi to wielu ludziom”, dodał ten weteran polityczny, typowany przez niektórych na potencjalnego premiera w 2014 roku.
Singh odrzucił w tym tygodniu apele o zrewidowanie swojej polityki, mimo że media donosiły, że niektórzy z jego partnerów koalicyjnych rozważają przejście na stronę opozycji.
Przy niewielkiej większości parlamentarnej rząd musi polegać na sojusznikach, ale nie grozi mu na razie utrata władzy.
Singh raczej nie wycofa się ze swojej polityki, biorąc od uwagę, że mogłoby to zaszkodzić wizerunkowi Indii wśród zagranicznych inwestorów. Tym bardziej że trzecia co do wielkości gospodarka Azji wykazuje oznaki spowolnienia.
“Lokalni kupcy zadowalają się myśleniem i działaniem na niewielką skalę. Czas to zmienić otwierając handel na FDI”, napisał w sobotnim wstępniaku Economic Times.
Reforma pozwoliłaby globalnym sieciom, takim jak Wal-Mart, Tesco Plc i Carrefour na posiadanie do 51 procent lokalnych przedsięwzięć i pełną własność placówek handlowych prowadzonych pod własną marką.
Ministrowie z Partii Kongresowej zdecydowanie bronią tej decyzji, twierdząc że stworzy ona miliony miejsc pracy, poprawi przestarzałą infrastrukturę łańcucha dostaw i obniży nieustająco wysoką inflację, która spowalnia wzrost gospodarczy. Kontrowersje rosną, bo partia walczy z oskarżeniami o korupcję i o to, że nie potrafi poradzić sobie z wysokimi cenami. Wybory stanowe odbędą się w Indiach w przyszłym roku.
>>>>
Maja racje ! w zadnym wypadku nie wolno wpuscic marketow ! W Polsce wpuscili i to jest katastrofa humanitarna . To byle EUtanazja klasy sredniej ... Teraz mamy mnostwo bezrobotnych a zyski plyna za granice ... Jakis koles z Biedronki nie wie co robic z kasa a w Polsce na wszystko brakuje ... Lampy w miescie w nocy nie swieca bo oszczedzja ... KOSZMAR !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:16, 07 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Rząd Indii utrzymuje ograniczenia dla hipermarketów
Rząd Indii poinformował dzisiaj, że zawiesza otwarcie krajowego rynku detalicznego dla zagranicznych supermarketów, takich jak Tesco czy Carrefour. To kapitulacja władz pod presją parlamentarnej opozycji - pisze agencja Associated Press.
Rząd spotkał się z przedstawicielami wszystkich partii i ogłosił, że zawiesza otwarcie rynku dla zagranicznych supermarketów, a w zamian za to opozycja przestanie zakłócać prace parlamentu, co dotąd czyniła na znak protestu przeciwko planowanemu wejściu światowych gigantów. Decyzja o otwarciu rynku detalicznego "została zawieszona. Zgodę na to wyraziły wszystkie partie w parlamencie" - oświadczył minister ds. nowej i odnawialnej energii Farooq Abdullah.
Pod koniec listopada rząd Indii ogłosił, że zezwolił zagranicznym gigantom takim jak Tesco, Carrefour czy Walmart na wejście na ogromny rynek handlu detalicznego w Indiach. Dotąd obecność zagranicznego kapitału handlowego była tolerowana w Indiach jedynie w odniesieniu do handlu hurtowego. Indie są drugim najludniejszym krajem świata, mieszka w nim ok. 1,2 mld osób.
>>>>>
Brawo tka trzymac ! To wzor dla Polski ! Zamiast molochow nalezy popierac aktywnosc ludzi . Slawny mahatma Ghandi dobrze planowal aby kazdy Hindus mial swoja firme . Symbolem byla slynna akacja nie kupowania ubran z Brytanii a robienia ich na kolowrotkach . Na handel mozna to przelozyc tak :
Zamiast marketow zadaszone hale na ktorych jest mnostwo stoisk i ludzie moga chodzic ... A kazde stoisko inny biznes ! Maja cos jak market a wielu sie utrzyma ... W Lodzi tak jest na rynku Barlickiego i w paru mniejszych przypadkach . Byl podobny Górny Rynek zreszta moj ulubiony od dziecka :O))) Ma sie te wspomnienia wolnorynkowe...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:33, 21 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Indyjski rząd walczy z niedożywieniem ludności
Poprzez subsydiowanie żywności dla trzech czwartych społeczeństwa Indii, liczącego 1,2 mld ludzi, indyjski rząd chce walczyć z powszechnym tam niedożywieniem. Ustawa w tej sprawie może zostać przyjęta przez parlament na początku przyszłego roku.
Niedożywienie, zwłaszcza dzieci, jest w Indiach większe niż w Afryce subsaharyjskiej, jednak krytycy decyzji rządu uznali planowaną ustawę za posunięcia populistyczne i nieodpowiedzialne z uwagi na zagrożenie dla słabnącej gospodarki - pisze agencja Reutera. Rządząca koalicja pod przywództwem Partii Kongresowej (Indyjski Kongres Narodowy), która w swoim manifeście wyborczym w 2009 roku obiecywała ustawę o żywności, ma w parlamencie większość.
Przed zbliżającymi się wyborami w Uttar Pradeś - najludniejszym, bardzo biednym, lecz politycznie ważnym stanie Indii - szanse na uchwalenie ustawy są duże. Dla przywódczyni Partii Kongresowej Soni Gandhi planowana ustawa, podobnie jak starania o zwiększenie zatrudnienia na wsi, są oczkiem w głowie. A jej syn Rahul Gandhi kieruje w Uttar Pradeś kampanią wyborczą partii.
Zaproponowane nowe subsydia w czasach błyskawicznie rosnących cen ryżu i ziarna oraz tego typu podstawowych produktów, przy inflacji od niemal dwóch lat na poziomie ponad 9 procent, miałyby zapewnić biednym gospodarstwom prawo zakupu 7 kg subsydiowanego ziarna miesięcznie. Nowe przepisy miałyby również - jak pisze "Financial Times" - zapewnić ciepłe posiłki kobietom w ciąży i staruszkom. Według danych ONZ w Indiach żyje w nędzy, poniżej progu ubóstwa, 40 procent ludności.
Zdaniem krytyków ustawy o subsydiach ich zwiększanie jest przejawem braku odpowiedzialności. Wskazują oni, że Indie - trzecia z największych azjatyckich gospodarek - przeżywają spowolnienie wzrostu gospodarczego, a deficyt fiskalny pogłębia się.
W piątek bank centralny Indii, do tej pory hamujący wzrost cen poprzez podnoszenie stóp procentowych, zdecydował o zaprzestaniu tych antyinflacyjnych zabiegów w obawie przed zduszeniem wzrostu gospodarczego, który i tak już ucierpiał w rezultacie serii skandali korupcyjnych w kraju, a także w związku z kryzysem zadłużenia eurolandu.
- Gospodarka może i jest w złym stanie, ale zbliżają się wybory - powiedział cytowany przez Reutera D.H. Pai Panandikar, szef prywatnego think tanku gospodarczego RPG Foundation, jeszcze przed niedzielną decyzją rządu o nowych subsydiach. - Wszelkie strategie, jakie uzgodni rząd, będą miały na celu zyski polityczne. Kiedy pomyśleć, co to oznacza dla finansów publicznych, widać, że rząd żyje z dnia na dzień.
Wzrost w Indiach w drugim kwartale roku fiskalnego spowolnił i spadł do najniższego poziomu od ponad dwóch lat, rupia, osłabiona także skandalami korupcyjnymi, w tym roku była najgorszą w Azji walutą, a rynek akcji stracił od stycznia 22 proc.
Wcześniej w grudniu opozycja ze strony partii koalicyjnych zmusiła premiera Manmohana Singha do zawieszenia decyzji o wpuszczeniu do Indii wielkich zagranicznych sieci detalicznych, które zdaniem oponentów byłoby ciosem dla drobnego rolnictwa i rodzinnych sklepików, będących największym zbiorowym pracodawcą kraju. Dlatego przeciwnicy ustawy o dopuszczeniu m.in. Wal-Marta czy Carrefoura na indyjski rynek przez dwa tygodnie całkowicie paraliżowali pracę parlamentu.
Planowane dotacje do żywności najprawdopodobniej spotkają się jednak z szerokim poparciem - ocenia Reuters.
Partii rządzącej i jej koalicjantom udało się powrócić do władzy trzy lata temu właśnie dzięki wspieraniu różnych wiejskich programów, ale istniejące programy dotowania żywności trapi korupcja i - jak zwraca uwagę Reuters - jedynie niewielka część ziarna dociera do zakładanych beneficjentów końcowych.
Subsydiowaniem ziarna zostałoby objęte 75 procent ludności wiejskiej, spośród której co najmniej 46 procent traktowane miałoby być priorytetowo, i połowa ludności miast, z której priorytety dotyczą co najmniej 28 procent. Subsydiowane ziarno ma trafić łącznie do około 810 mln ludzi, których nie stać na zapewnienie sobie żywności.
Według "Times of India" nowe ceny subsydiowanego ryżu, pszenicy i innych zbóż mają kształtować się na poziomie 3, 2 i 1 rupii (1 rupia to ok. 6 groszy) za kilogram. Jest to o wiele mniej - dodaje gazeta - niż obecna cena racjonowanej żywności (4,15-5,65 rupii za kilogram).
Zdaniem ministerstwa rolnictwa planowane subsydia podwoją koszt istniejących już programów, dzięki którym około 180 mln biednych rodzin już kupuje tanio ziarno zbóż i rośliny strączkowe. W zeszłym roku na takie programy rząd wydał 12 mld dolarów - 1 procent PKB.
Według "Financial Timesa" koszt dotowania taniego ziarna dla ludności może wzrosnąć o około 6 mld dolarów rocznie.
Ministerstwo ds. żywności przewiduje, że do zrealizowania celów ustawy skupi ok. 30 proc. produkcji zbóż, lecz nadal nie jest pewne, czy ilość ta wystarczy do zaspokojenia potrzeb. Indie, drugi co do wielkości na świecie producent ryżu i pszenicy, zbiorą ich w tym roku (rozpoczętym w czerwcu) 186 mln ton. W roku 2010/11 zbiory wyniosły 181,25 mln ton. Tymczasem zakładane przez ustawę dodatkowe roczne zapotrzebowanie na ryż i pszenicę wyniesie co najmniej 45,6 mln ton.
>>>>>
Zamiar chwalebny tylko wykonnanie niedobre . Coz znaczy subsydiowana zywnosc ??? Czyli rzad bedzie doplacal do kazddeg kg. ryzu i obnizal jego cene na rynku ? To powoduje zaklocenie cen a poza tym jak wielkie moga byc ozustwa ??? Fikcyjna sprzedaz aby pobrac dotacje . To chyba lepiej kupowac zywnosc na rynku i rozdawac biednym . Albo zrobic bony zywnosciowe dla biednych aby mogli kupic zywnisc . Wtedy ceny na rynku sie nie zmienia . Mozna tez biednym wyplacac zasilki . Na przyklad w tej samej kwocie na osobe a kupia co chca . Wszystkie te metody nie majstruja przy cenach ktore sa zrodlem informacji ekonomicznej i stanowia podstawe podejmowania decyzji . Zatem najlepiej aby byly takie jak amja byc ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:57, 27 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Chorzy pozostawieni bez opieki lekarzy - wideo.
Chorzy i umierający Hindusi leżą w szpitalnych łózkach bez opieki. Zajmują się nimi tylko rodziny. Pięciodniowy strajk lekarzy w północno-zachodnich Indiach bardzo mocno odbija się na publicznych szpitalach.5000 lekarzy zrezygnowało z pracy.
>>>>
No to fajowe szpitale tam maja !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:27, 06 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Boom na diesle w Indiach stawia producentów w kropceKoncerny motoryzacyjne w Indiach stoją przed poważnym dylematem: diesel czy benzyna? Na rynku, który po wieloletnich dynamicznych wzrostach nagle stanął w miejscu w połowie 2011 r., popyt na auta napędzane ropą cały czas rośnie. Nabywcy są gotowi miesiącami czekać na odbiór, ponieważ zwiększa się różnica cen między benzyną a dieslem.
Jednak nawet w obliczu takiej sytuacji Maruti Suzuki i południowokoreański Hyundai Motor Co, które w sumie kontrolują 70 proc. rynku aut osobowych, podchodzą do inwestycji w produkcję diesli z rezerwą. Nawet jeśli ma to oznaczać utratę klientów. - Cały czas rozważamy różne opcje – mówi Arvind Saxena, dyrektor sprzedaży i marketingu w indyjskim oddziale Hyundai.
Podobnie jak wiele innych sektorów indyjskiej gospodarki plany producentów samochodów uzależnione są od niepewnej polityki rządu.
- Jeśli zdecydujemy się na inwestycje, a za kilka miesięcy lub nawet lat ceny paliwa do diesli wzrosną, to zostaniemy na lodzie – mówił Saxena w kuluarach odbywających się co dwa lata targów India Auto Expo.
Indie zderegulowały rynek benzyny w czerwcu 2010 r. i od tego czasu ceny poszybowały w górę o jedną trzecią. Ropa do diesli, która jest powszechna wśród rolników i zakładów produkcyjnych, pozostaje subsydiowana.
Benzyna, którą obecnie postrzega się jako paliwo dla bogatych, jest o 56 proc. droższa niż diesel.
Ale według doniesień mediów, rząd federalny już zastanawia się nad wprowadzeniem nowych podatków na auta z silnikiem diesla, a to może poważnie odbić się na obecnym popycie. Nowa danina może się pojawić w planie budżetu na rok 2012/2013, którego szczegóły będą znane w połowie marca.
- W obliczu braku pewności, co do rządowej polityki, mamy poważny dylemat - mówi Mayank Pareek, szef sprzedaży i marketingu w Maruti Suzuki, kontrolowanym przez japońskie Suzuki Motor Corp.
- Nasi inżynierowie obliczyli, że zbudowanie fabryki zdolnej wytwarzać 100 tys. silników rocznie, będzie kosztować 10 mld rupii (189 mln dolarów). Więc na szali stoi 10 mld rupii. Budować czy nie?
Obecnie na auta z silnikiem diesla przypada w Indiach ok. 40 proc. całkowitej sprzedaży. Jeszcze kilka lat temu ich udział nie przekraczał 20 proc.
Sprzedaż rynkowego lidera Maruti Suzuki, który w ogromnej większości sprzedaje samochody zasilane benzyną, spadła przez ostatnie dziewięć miesięcy o 16 proc. Kryje się za tym przede wszystkim seria podwyżek stóp procentowych i wzrost cen benzyny.
Firma boryka się również ze sporami zbiorowymi z pracownikami.
W sierpniu spadek popytu zmusił Maruti do cięć w produkcji kilku modeli benzynowych, ale za to okres oczekiwania na auta z silnikiem diesla wydłużył się do kilku miesięcy.
Według szefa firmy R.C. Bhargava, który w listopadzie udzielił Reutersowi wywiadu, w 2011 r. Maruti mogło sprzedać więcej aut, gdyby tylko miało większy potencjał w produkcji samochodów z silnikiem diesla. Narzekał wówczas, że konkurenci, m.in. producent aut terenowych Mahindra & Mahindra, którego auta mają tylko silniki diesla, notują coraz lepsze wyniki.
W znacznie lepszej pozycji znajduje się Nissan Motor Co, choć zaczął wytwarzać samochody w Indiach dopiero w 2010 r. Fabryka firmy w Chennai może bowiem bez problemu przestawiać się na produkcję wybranych silników. – Jesteśmy elastyczni – stwierdził w wywiadzie udzielonym podczas targów Andy Palmer, wiceprezes Nissana. - Jeśli rząd zdecyduje, że cena diesla wyniesie X, to będziemy produkować diesle. Jeśli okaże się, że będzie to Y, to szybko przestawimy się na benzynę.
>>>>>
Tak wyglada ,,kryzys swiatowy'' . Indie pra do przodu . To tylko euro zdycha . Widzimy jak rynek eliminuje wadliwe podmioty ! Tak ! Konstrukcje polityczne TEZ SA NA RYNKU ! Masz zepsuta upadasz ! Wszak radzieccy padli ekonomicznie . Nie wytrzymali nowoczesnosci . Ich model byl debilny . Teraz zdycha UE ! Tez z uwagi na basurdalna konstrukcje ! Rynek sie oczyszcza ! Nie tylko z nieefektywnych firm ale panstw unii i wszystkiego ! To anturalny proces !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:32, 09 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Rama Lakshmi / The Washington Post
Raj dla producenta, piekło dla pacjenta
Największe koncerny farmaceutyczne oskarża się o to, że dopuściły się nadużyć, testując nowe leki w Indiach. Wielu pacjentów nie wiedziało, że bierze udział w testach, część stanowiły osoby niepiśmienne, chore psychicznie albo dzieci. Większość nie otrzymała żadnych odszkodowań.
Dwa miesiące po śmierci żony 80-letni Sharad Geete dokonał wstrząsającego odkrycia. Darmowy lek, który chora na alzheimera kobieta otrzymywała przez dwa lata, zanim zmarła, był przepisywany w ramach testów klinicznych. – Lekarz powiedział nam, że dostaniemy lekarstwo za darmo i że zostanie ono niedługo wypuszczone na rynek przez zagraniczny koncern – wspomina Geete. – Nikt nie poinformował nas jednak, że bierzemy udział w eksperymencie medycznym. Czy gdybym o tym wiedział, podjąłbym to ryzyko? – zastanawia się mężczyzna mieszkający w niewielkim mieście Khandwa, w indyjskim stanie Madhja Pradeś.
W 2005 roku Indie złagodziły regulacje dotyczące testowania leków. Od tego czasu liczba uczestników badań wzrosła z niemal zera do 150 tysięcy. Międzynarodowe koncerny farmaceutyczne wykorzystują fakt, że koszty prowadzenia testów w Indiach są niskie. Jednak kwestia procedur związanych z uzyskiwaniem zgody pacjenta na udział w badaniu i świadomości związanego z tym ryzyka budzi olbrzymie kontrowersje.
Z analizy wykonanej na zlecenie władz stanu Madhja Pradeś wynika, że sześciu lekarzy naruszyło normy etyczne, starając się o zgodę pacjenta, a osoby, które ucierpiały z powodu skutków ubocznych leków podawanych od 2006 roku w ramach 76 testów z udziałem 3,3 tys. chorych, nie otrzymały żadnego odszkodowania. W formularzu, jaki dostał do podpisania Geete, była mowa o tym, że lek jest podawany w ramach badań. – Byłem tak zdenerwowany stanem zdrowia mojej żony, że zgodziłem się na wszystko i podpisałem dokument. Nigdy nie sprzeciwialiśmy się naszemu lekarzowi, ślepo mu wierzyliśmy – mówi Geete. – Sheela była przykuta do łóżka, przestała mówić, nie słyszała nas. Stała się rośliną – dodaje mężczyzna.
Według statystyk rządowej agencji kontroli leków w latach 2007-2010 w całych Indiach zmarło 1,7 tys. osób uczestniczących w testach klinicznych. Nie przeprowadzono jednak żadnych sekcji zwłok w celu określenia przyczyny zgonów. W 2010 roku 22 rodziny zmarłych otrzymały od amerykańskich i europejskich firm farmaceutycznych odszkodowania w wysokości od 2 do 20 tysięcy dolarów.Jak wynika z danych Indyjskiej Konfederacji Przemysłu, w 2010 roku kliniczne testy leków były biznesem wartym 300 milionów dolarów. Prowadzenie badań w Indiach pozwala koncernom zaoszczędzić blisko 40 proc. całkowitych kosztów rozwoju leku. Indyjscy lekarze są tańsi, a odpowiedzialność niezbyt duża. Ogromna liczba pacjentów z różnorodnymi schorzeniami oraz znajomość języka angielskiego wśród kadry medycznej dodatkowo podnoszą atrakcyjność Indii jako pola do eksperymentowania.
Najnowsza odsłona kultowego programu. "Fajbusiewicz na tropie":
– Indie stają się centrum testów farmaceutycznych, a tutejsi pacjenci traktowani są jak króliki doświadczalne – mówi C.M. Gulhati, redaktor pisma “Monthly Index of Medical Specialities”. – Komisje kontroli etycznej to fikcja. Władze medyczne zatwierdzają bez szczegółowej analizy niemal wszystkie prośby o zgodę na testy. Biedni, nieświadomi niczego pacjenci są oszukiwani, podczas gdy lekarze i szpitale zarabiają pieniądze – relacjonuje Gulhati.
W mieście Indore w środkowych Indiach, dokąd Geete i jego żona przyjeżdżali na leczenie, pacjenci uczestniczą w testach zlecanych przez miejscowe oddziały takich koncernów jak Novartis, Pfizer, Merck, Glaxo SmithKline i Boehringer Ingelheim. Amerykańskie firmy farmaceutyczne prowadziły tu m.in. badania leków na chorobę Parkinsona, zapalenie spojówek, a także choroby serca i żołądka. – Kilku lekarzy zrobiło z tego interes prowadzony na boku. Większość pacjentów nie miała pojęcia, co się dzieje – mówi Anand Rai, lekarz z państwowego szpitala Maharaja Yeshwantrao. – W wielu eksperymentach uczestniczyły dzieci, osoby chore psychicznie i niepiśmienne – dodaje doktor.
Rai widział formularze z odciskami kciuka, podpisywane nie przez niezależnych świadków, lecz przez lekarzy. Dokument w języku hindi, do którego dotarł Rai, miał zaledwie jedną stronę i zawierał trudne słowa. Z kolei formularze po angielsku miały około trzydziestu stron. Rzecznik koncernu Merck twierdzi, że firma zna zarzuty, ale jej oddział w Indiach dostarczył odpowiednim organom informacje na temat prowadzonych testów i nie stwierdzono podstaw do jakichkolwiek odszkodowań. Zdaniem rzecznika nie było również doniesień o zgonach pacjentów uczestniczących w eksperymentach prowadzonych przez Merck, które trwały pięć lat.
Rzecznik koncernu Pfizer zapewnia z kolei, że firma zrezygnowała z prowadzenia badań w Indore, ponieważ nie przestrzegano tam właściwych procedur. Ponadto Pfizer rozprowadzał wśród pacjentów i personelu medycznego materiały audio w językach używanych w Indiach, by instruować uczestników testów o ich prawach i obowiązkach.
– Teraz, z powodu tej afery, ludzie dwa razy się zastanowią, zanim przyjdą do szpitala w Indore – skarży się Sharad Pandit, naczelny lekarz miasta. Wątpliwości związane z procesem uzyskiwania zgody na udział w testach medycznych zrodziły się w ubiegłym roku, podczas pokazowej akcji szczepień przeciwko rakowi szyjki macicy, przeprowadzonej wspólnie przez organizację charytatywną PATH International i stan Andhra Pradeś. Setki dziewcząt w wieku szkolnym zostało zaszczepionych na podstawie pozwoleń wydanych przez wychowawcę w szkole bądź opiekuna w internacie. Nikt nie zwracał się z prośbą o taką zgodę do rodziców. Ponadto dziewczętom wydano karty szczepień napisane nie w ich ojczystym języku, ale po angielsku.
Według przedstawicieli PATH International celem akcji nie było ocenienie skuteczności i bezpieczeństwa szczepionki, lecz stworzenie podstaw do włączenia jej do krajowego programu szczepień. Jednak z raportu sporządzonego przez organizację Sama, działającą na rzecz zdrowia kobiet, wynika, że wiele uczestniczek badania skarżyło się na dotkliwe bóle brzucha oraz bóle i zawroty głowy. Ostatecznie rząd przerwał akcję. W grudniu władze zaleciły, by lekarze nagrywali na wideo proces uzyskiwania zgody pacjenta. Ponadto na ścianach szpitali mają pojawić się duże tablice informujące o prowadzonych testach farmaceutycznych.
Tymczasem organizacje zdrowotne w całych Indiach zbierają podpisane zeznania setek uczestników badań i ich rodzin. – Niedługo wstąpimy na drogę sądową przeciwko firmom farmaceutycznym – zapowiada Amulya Nidhi, działacz grupy Health Rights Forum z Indore.
>>>>
Trzeba ludzi chronic przed takimi . Nie ma pariasow ktorych zycie jest nic nie warte i na ktorych mozna ,,testowac''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:15, 11 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Indyjski rząd ustępuje w sporze z zachodnimi sieciami sklepowymi
Indyjski rząd formalnie zgodził się dzisiaj na to, by zagraniczne firmy mogły posiadać w Indiach 100 proc. udziałów w sklepach firmowych jednej marki. Wcześniej opozycja wymusiła zawieszenie decyzji rządu o wpuszczeniu do Indii wielkich sieci detalicznych.
Decyzja ta jest częścią pakietu reform otwierających indyjski rynek dla inwestycji zagranicznych w handlu detalicznym. Na przełomie listopada i grudnia zażarta opozycja przeciwko wpuszczeniu na indyjski rynek wielkich sieci handlowych typu Carrefour czy Wal-Mart sparaliżowała na dwa tygodnie prace parlamentu, wymuszając w rezultacie zawieszenie decyzji o otwarciu rynku dla zagranicznych supermarketów.
Indyjskie ministerstwo handlu poinformowało dzisiaj, że zagraniczne firmy typu IKEA czy Adidas mogą mieć w Indiach 100-procentowe udziały w sklepach jednej marki. Nowe przepisy przewidują, że w sklepach tych firm co najmniej 30 procent towarów będzie musiało pochodzić od indyjskich dostawców i rzemieślników, co w zamierzeniu rządu ma stymulować lokalną produkcję.
?????
Ale dlaczego ? Jak mozna tak ulegac tym bandytom ? Czyzby korupcja ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:34, 02 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Indie: Skandal korupcyjny. Anulowano 122 licencje na telefonię komórkową
Indyjski Sąd Najwyższy nakazał w czwartek władzom anulowanie 122 licencji na telefonię komórkową, przyznanych przez rząd w 2008 r. prywatnym firmom telekomunikacyjnym na nielegalnych zasadach, co ujawniło jeden z największych skandali korupcyjnych w kraju.
- Licencje przyznane po styczniu 2008 r. zostały anulowane. Telekomunikacyjne służby kontrolne przystąpią do przyznawania nowych licencji - powiedział sędzia G.S. Singhvi. Subramanian Swamy, polityk opozycji, który wniósł skargę do sądu, powiedział, że nowy przetarg na licencje odbędzie się w ciągu czterech miesięcy.
Audyt wykazał, że w wyniku afery korupcyjnej związanej z nielegalnym przyznawaniem licencji telefonii komórkowej drugiej generacji (2G) skarb państwa stracił od 12,8 mld do 40 mld dolarów. W związku ze skandalem w listopadzie 2010 r. do dymisji podał się odpowiedzialny wówczas za przyznawanie licencji minister łączności A. Raja.
>>>>
No ale mowi sie o tym sa reakcje odpowiedzialni sa zwalniani to chociaz cieszy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:12, 28 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Miliony ludzi biorą udział w strajku generalnym
Strajk w mieście Hajdarabad, fot AFP -NOAH SEELAMMiliony pracowników w Indiach rozpoczęły dziś strajk generalny przeciwko inflacji, złym warunkom pracy i wyprzedawaniu państwowych firm. Akcję zwołano na apel większości głównych związków zawodowych i tysięcy mniejszych.
Wśród postulatów strajkujących jest też wzmocnienie prawa pracy, ustanowienie minimum socjalnego i powszechnego ubezpieczenia socjalnego dla pracowników niezrzeszonych w związkach. W ciągu dnia mają nie pracować banki, poczty, większość sklepów i porty, a także transport publiczny. Strajk ma jednak nie dotknąć transportu kolejowego i międzynarodowego ruchu lotniczego.
Wśród stanów, które - jak się oczekuje - strajk sparaliżuje w największym stopniu, są Bengal Zachodni, Tripura i Kerala, gdzie najsilniejsze są wpływy partii komunistycznej .
Większość dróg w Kalkucie, stolicy Bengalu Zachodniego, która jest uznawana za bastion związkowców, jest opustoszałych; ruch jest minimalny - relacjonuje BBC. Prawie wszystkie banki, sklepy i biura są tam nieczynne, wzdłuż chodników stoją zaparkowane taksówki i riksze, których kierowcy strajkują. Metro działa jednak normalnie.
Według indyjskiej telewizji strajk w niewielki sposób wpłynął natomiast na życie w Delhi i Bombaju.
Wielu pracowników zostało na noc z poniedziałku na wtorek w biurach, żeby mieć pewność, że w dniu pracy stawią się w pracy.
Wezwanie do strajku podpisało 11 organizacji związkowych, żeby wywrzeć presję na centrolewicowy rząd premiera Manmohana Singha. Szef rządu, oskarżany przez opozycję o bezczynność, w ostatnich dniach bezskutecznie wzywał do odwołania akcji. Prognozowany wzrost PKB w roku fiskalnym kończącym się w marcu jest w Indiach oczekiwany na poziomie 7 proc., czyli poniżej prognoz mówiących o 9 proc. Premier Singh stara się obniżyć deficyt budżetowy przez sprzedaż udziałów w państwowych firmach, czemu sprzeciwiają się związkowcy.
>>>>>
India po 49 roku nieopatrznie rozbudowala wielki biurokratyczny sektor zwany ,,panstwowym'' . Co gorsza uprawiali polityke wzorowana na komunistach . Stala sie ona kula u nogi gospodarki i hamowala rozwoj ...
Po upadku komuny w 89 India weszla na drogi gospodarki rynkowej i od razu odniosla sukces . A pamietajmy ze tamtejsze dane NIE SA FALSZOWANE jak u pekinczykow ...
Wyprzedaz majtku narodowego nie jest recepta na deficyt . Trzeba po preferencyjnych cenach pozwolic na ich wykup przez parcownikow . W ten sposob przestanie zarzadzasc nimi biurokracja A LUDZIE STANA SIE WLASCICIELAMI AKCJI . To wazne bo w ten sposob nie rosna oligarchowie jak w Rosji tylko klasa srednia ktora jest potrzebna .
Nie trzeba nam kontrastow spolecznych poglebiac bo juz i tak w Indiach sa szalone ...
Strajk w mieście Hajdarabad, fot AFP -NOAH SEELAM
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:02, 10 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Indie i Katar zawarły porozumienie dot. poszukiwań ropy i gazu
Władze Indii i Kataru zawarły porozumienie dotyczące poszukiwań ropy i gazu ziemnego - poinformowała telewizja BBC. Indie szukają nowych dostawców surowców energetycznych po tym, jak nałożono sankcje na Iran. Indie są uzależnione od dostaw z tego kraju.
Jak informuje BBC, zapotrzebowanie na energię w Indiach wciąż rośnie, ale kraj jest w znacznym stopniu uzależniony od dostaw ropy z Iranu. Restrykcje stosowane wobec Iranu przez państwa Zachodu, jak Stany Zjednoczone czy kraje Unii Europejskiej, mają zmusić Teheran do rozmów na temat jego kontrowersyjnego programu nuklearnego. Zachód podejrzewa, że irański program nuklearny ma na celu zdobycie broni atomowej, czemu Teheran systematycznie zaprzecza, twierdząc, iż zamierza wyłącznie produkować energię elektryczną. Portal The Times Of India poinformował, że porozumienie zostało zawarte podczas wizyty emira Kataru, szejka Hamada Bin Khalifa Al Thani w Indiach. W czasie rozmów władze indyjskie wyraziły chęć zwiększenia importu surowców energetycznych z Kataru. Według The Times Of India, strona katarska jest zasadniczo pozytywnie nastawiona do tej propozycji, ale do omówienia pozostały jeszcze szczegóły finansowe.
Według informacji podanych przez portal, Indie kupują 7,5 mln ton gazu LNG z Kataru w ramach kontraktu długoterminowego, a w latach 2010-11 importowały z tego kraju 5,6 mln ton ropy. Samo porozumienie dotyczy współpracy przy wydobyciu i przesyle węglowodorów. Ministerstwa obu krajów odpowiedzialne za energetykę mają bliżej współpracować i promować inwestycje.
Katar dysponuje trzecimi co do wielkości, po Rosji i Iranie, zasobami gazu skroplonego LNG (25,47 bln m sześc.), jest też jego największym w świecie producentem i eksporterem. Gaz oraz ropa i jej pochodne stanowią ponad 80 proc. katarskiego eksportu, zaś udział sektora gazowo-naftowego w strukturze PKB przekracza 45 proc. Jak wynika z danych polskiego Ministerstwa Gospodarki, na potrzeby rozwoju tej branży Katar zamierza przeznaczyć w ciągu najbliższych lat ok. 25 mld dolarów. Poza umową dotyczącą poszukiwań ropy i gazu Indie i Katar zawarły także pięć innych porozumień dotyczących m.in. wymiany kulturalnej czy promocji turystyki.
>>>
No i brawo . Z uznaniem witamy Indię ( to jest ona India a nie one Indie ) po stronie dobra . USA moga wydobywac wlasna rope u siebie a dotychczasowych dostawcow USA wezmie India . Dla Teheranu zostanie 0 % rynku . Tak trzeba ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:47, 10 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Indie kupiły archiwum Gandhiego; aukcja w Londynie odwołana
Rząd Indii za ponad milion dolarów zakupił listy, dokumenty i zdjęcia związane z postacią ojca indyjskiej państwowości Mahatmy Gandhiego. Zapobiegł w ten sposób wystawieniu archiwów na aukcji w Londynie - poinformowało we wtorek ministerstwo kultury.
Dokumenty i pamiątki miały być wystawione na sprzedaż właśnie we wtorek przez słynny dom aukcyjny Sotheby's. Należały one do Hermanna Kallenbacha, urodzonego w Niemczech żydowskiego architekta, który stał się najbliższym przyjacielem Gandhiego w czasie jego pobytu w Afryce Południowej. Gandhi rozpoczął tam działalność publiczną, walcząc o poprawę statusu mniejszości hinduskiej.
Jak informował dom Sotheby's, archiwum zawiera między innymi 40-letnią korespondencję, "w większości nigdy niepublikowaną". Większość listów została napisana przez członków rodziny, przyjaciół i inne osoby, a bardzo niewiele przez samego Gandhiego. Autorami wielu z nich są synowie Gandhiego, co daje wgląd w jego życie prywatne, zwłaszcza bezpośrednio po powrocie do Indii.
Wartość kolekcji szacowano od 776 tys. dolarów do ponad miliona dolarów.
Dokumenty, zakupione przez indyjski rząd za kwotę 1,1 miliona dolarów, trafią do państwowych archiwów w Delhi i posłużą za materiał do badań dla naukowców.
Według indyjskiej prasy rząd nabył cenne przedmioty w wyniku kilku tygodni intensywnych negocjacji z rodziną architekta.
>>>>
Brawo ! To cieszy ! Trzeba szanowac chlubna historie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:20, 30 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Indie: dożywocie dla 21 hindusów za mord na muzułmanach.
Sąd w Ahmadabadzie skazał na karę dożywotniego więzienia 21 hindusów za mord na 11 członkach muzułmańskiej rodziny podczas zamieszek w Gudźaracie na zachodzie Indii. W zajściach 10 lat temu zginęło ponad 1000 osób, w większości muzułmanów.
Krwawe starcia między hindusami a muzułmanami wybuchły w lutym 2002 roku. Pretekstem do zamieszek na tle religijnym stała się śmierć 60 hinduskich pielgrzymów w pożarze pociągu na stacji kolejowej Godhra. O podpalenie składu hindusi oskarżyli muzułmanów. W kilkudniowych atakach na ludność muzułmańską, do jakich doszło wkrótce potem, na terenie stanu Gudźarat zginęło ponad 1000 osób, kilkadziesiąt tysięcy ludzi straciło dach nad głową i miejsce pracy.
Jak pisze agencja AP, były to najkrwawsze zamieszki między hinduską większością a muzułmańską mniejszością od uzyskania przez Indie w 1947 roku niepodległości.
Wśród 11 członków zamordowanej wówczas muzułmańskiej rodziny było - jak podaje BBC News - dwoje dzieci i 65-letnia kobieta.
Poniedziałkowe orzeczenie sądu było drugim z serii dziewięciu procesów dotyczących gwałtów i morderstw popełnionych przez hinduskich ekstremistów. Oczekuje się, że pozostałe procesy zakończą się zgodnie z zaleceniem najwyższego sądu Indii w ciągu roku. W pierwszym procesie, w listopadzie, 31 hindusów dostało kary dożywotniego więzienia za zabicie kilkudziesięciu muzułmanów.
>>>>
Brawo ! To cieszy ! takie rzeczy nie moga sie dziac w normalnym kraju !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:20, 01 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Awaria w Indiach. 600 mln ludzi bez prądu!
W Indiach, państwie w którym mieszka ponad miliard osób, wszystko dzieje się na większą skalę niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni w Europie. Mimo to ciężko wyobrazić sobie, że awaria prądu może pozbawić elektryczności 600 milionów osób w jednej chwili. Do takiej sytuacji doszło jednak na początku tego tygodnia na północy i wschodzie Indii.
Pierwsza, mniejsza awaria miała miejsce w poniedziałek i dotknęła 370 milionów osób. We wtorek sytuacja jeszcze się pogorszyła. Awarie pojawiły się niemal jednocześnie w trzech wielkich sieciach energetycznych odcinając od prądu 670 milionów osób, czyli ponad połowę ludności kraju. Jest to o prawie 170 milionów więcej niż zamieszkuje Unię Europejską.
W sytuacji nie do pozazdroszczenia znalazły się setki górników pracujących w licznych kopalniach na północy kraju. Zostali oni uwięzieni pod ziemią, ponieważ przestały działać zasilane elektrycznością windy.
W środę energia elektryczna została całkowicie przywrócona, awaria spowodowała jednak ożywienie dyskusji na temat przestarzałej infrastruktury.
>>>>
Njapierw 370 mln teraz 600 mln . Co sie dzieje . Kraj ten zbliza sie prowadzenie na swiecie pod wzgledem ludnosci co cieszy ...
Trzeba rozbudowac LOKALNE zaklady energetyczne tak aby caly kraj nie wisial na jednym enegretycznym molochu . To wtedy awarie beda tylko lokalne . Centralizacja nie jest dobra w niczym prawie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:27, 08 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Minister finansów Chidambaram – zbawca indyjskiej gospodarki
Palaniappan Chidambaram, jeden z najbardziej wpływowych polityków Indii, po raz trzeci objął resort finansów, by przywrócić indyjskiej gospodarce tempo wzrostu, którym imponowała przez ostatnie lata.
Na podaną na początku sierpnia wiadomość, że 67-letni Chidambaram został nowym ministrem finansów, giełda w Bombaju zareagowała najwyższymi od miesiąca wzrostami notowań, a przedsiębiorcy, bankierzy i zagraniczni inwestorzy odetchnęli z ulgą i nadzieją. Zwłaszcza że w pierwszym publicznym wystąpieniu w roli ministra finansów Chidambaram zapowiedział, że za najważniejszy cel uważa przyciągnięcie do Indii zagranicznych inwestorów i odbudowę ich zaufania do indyjskiej gospodarki.
Napływ zagranicznego kapitału ma zaś stać się zastrzykiem ożywiającym indyjską gospodarkę, której tempo wzrostu spadło w tym roku do najniższego od dziewięciu lat poziomu 5,3 proc. Kiedy Chidambaram zarządzał indyjskimi finansami w latach 2004-08, tempo wzrostu gospodarki kraju było prawie dwukrotnie wyższe.
Pochodzący z Tamilnadu Chidambaram objął stanowisko ministra finansów po raz trzeci. Za pierwszym razem sprawował je zaledwie przez kilka miesięcy w 1998 r. Ale gdy objął tę posadę ponownie w 2004 r., uznano go za jednego z głównych architektów indyjskiego cudu gospodarczego. Dał się poznać jako minister wyjątkowo kompetentny i skuteczny, zwolennik prywatyzacji i jak najszerszego otwarcia na świat indyjskiej gospodarki, skrępowanej przez pół wieku państwową kontrolą i nadzorem. Ekonomiści nie mogli się nachwalić budżetów, przygotowywanych przez jego ministerstwo.
Resort finansów oddał w listopadzie 2008 r., gdy po zamachu terrorystycznym w Bombaju premier Manmohan Singh zwolnił krytykowanego za akcję ratunkową ministra spraw wewnętrznych, a jego stanowisko powierzył Chidambaramowi. Na stanowisku ministra finansów zastąpił go weteran indyjskiej polityki Pranab Mukherjee. W lipcu Mukherjee został wybrany na prezydenta Indii, a Chidambaram po raz trzeci został ministrem finansów.
Ma ożywić gospodarkę, która - gdy indyjskimi finansami zarządzał Pranab Mukherjee - popadła w stagnację. Głównie za sprawą światowego kryzysu, ale także z powodu niezdecydowania ministra Mukherjee, który, unikając za wszelką cenę kłótni w koalicyjnym rządzie, rezygnował z ryzykownych reform lub odkładał je na później. Ustępliwość wobec populistycznych koalicjantów nie tylko wyhamowała tempo wzrostu gospodarczego, ale stworzyła warunki dla rozkwitu korupcji.
Zniechęceni zagraniczni inwestorzy zaczęli wycofywać z Indii pieniądze; w 2009 r. wypłynęło z Indii trzy miliardy dolarów zagranicznego kapitału, w 2010 r. – ponad siedem, w zeszłym roku już ponad dziesięć. Symbolicznym przejawem kryzysu, w jaki mogą popaść Indie, stała się potężna awaria sieci energetycznych, która w poniedziałek i we wtorek pozbawiła prądu ponad 600 mln ludzi w 20 z 29 stanów kraju. Tego samego dnia Chidambaram obejmował po raz trzeci stanowisko ministra finansów.
W pierwszym wystąpieniu w roli ministra Chidambaram zapowiedział, że będzie zabiegał o stworzenie jak najlepszych warunków zagranicznym i krajowym inwestorom. Obiecał, że postara się obniżyć podatki i stopy procentowe. Prosił jednocześnie inwestorów o cierpliwość, zaufanie i zrozumienie, bo w sytuacji głębokiego kryzysu gospodarczego na Zachodzie i trzeciej w ciągu ostatnich dziesięciu lat suszy w Indiach, nie wszystkie obietnice będzie mógł spełnić od razu.
O zrozumienie i współpracę Chidambaram poprosił też koalicyjnych i opozycyjnych posłów, którzy w ostatnich latach blokowali w parlamencie projekty reform, a nawet zrywali całe posiedzenia parlamentu. Na zrozumienie opozycji Chidambaram nie będzie mógł jednak za bardzo liczyć. W 2014 r. Indie czekają wybory parlamentarne i sukcesy rządu ułatwią wygraną rządzącej partii Indyjskiego Kongresu Narodowego.
Nominacja Chidambarama na ministra finansów spotkała się z aplauzem inwestorów i ekonomistów w Indiach. „Nominacja Chidambarama była najlepszym z możliwych wyborów” – uznał Sonam Udasi z bombajskiej grupy inwestycyjnej IDBI Capital. „Już pierwsze wystąpienia Chidambarama pomogą przywrócić zaufanie zagranicznych inwestorów” – powiedział Rajiv Kumar z Federacji Indyjskich Izb Handlu i Przemysłu. "Ma wielkie doświadczenie i jeśli ktoś miałby ożywić indyjską gospodarkę, to właśnie on” - dodał.
>>>>
Sciaganie zagranicznego kapitalu to zadne rozwiazanie . Trzeba pobudzic masy ludowe ! Jest ich 1,3 miliarda . Niech zakladaja firmy . Niech dzialaja . Tylu ludzi chce wyjsc z biedy - tylko przedsiebiorczosc moze im to umozliwic . Musi byc latwosc dzialalnosci gospodarczej . Trzeba edukowac . Miejscowi dzialacze musza zakladac banki ubogich i spoldzielcze . Jednym slowem kraj musi pokryc sie siecia przedsiebiorczosci milionow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:54, 12 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Indie: jogin na czele antykorupcyjnego protestu
Indyjski guru Baba Ramdev, popularyzator jogi wśród coraz bardziej zainteresowanych utrzymaniem zdrowia Indusów, stoi na czele protestu, którego uczestnicy domagają się ściągnięcia z powrotem do Indii miliardów dolarów ukrytych na zagranicznych kontach.
Do stolicy Indii Delhi napłynęły dziesiątki tysięcy Indusów, aby wyrazić poparcie dla antykorupcyjnej kampanii Ramdeva; ogłosił on, że będzie trzy dni pościć w intencji wprowadzenia prawa, które wykorzeni uchylanie się od podatków i endemiczną w Indiach korupcję.
Według indyjskiego Centralnego Biura Śledczego na zagraniczne kontach w rajach podatkowych z Indii wyciekło około 500 mld dolarów.
"Walczę o zwykłych ludzi w naszym kraju. Przeszedłem przez ból biedy i niedostatku. Chcę, żeby ludzie nie przechodzili przez takie cierpienia" - powiedział Ramdev, którego protest na bieżąco relacjonuje indyjski portal "Times of India".
"Nie mamy ambicji politycznych, nie mamy misji ani politycznej agendy. Naszą jedyną misją jest ratowanie kraju poprzez ściągnięcie z powrotem tych pieniędzy" - powiedział Ramdev mediom.
Zapowiedział, że protest wejdzie w druga fazę, jeśli rząd nie zgodzi się na uchwalenie ustawy antykorupcyjnej oraz uniezależnienienie Centralnego Biura Śledczego.
Ramdev ma pościć trzy dni i w niedzielę zadecyduje co dalej. Tysiące jego zwolenników z trójkolorowymi flagami Indii wypełniły Ramlila Maidan. Policja w Delhi udzieliła zgody organizatorom protestu na goszczenie na placu 30 tys. ludzi dziennie, a Ramdevowi pozwolono na przebywanie tam do 30 sierpnia.
Przed przybyciem na miejsce protestu Ramdev złożył hołd Mahatmie Gandhiemu i Bhagatowi Singhowi (1907-1931) - jednemu z najważniejszych rewolucjonistów indyjskiego ruchu niepodległościowego. Wcześniej guru od poniedziałku medytował w Gudżaracie przed pomnikiem Sardara Vallabhbhaia Jhaverbhaia Patela (1875–1950), indyjskiego prawnika i męża stanu, jednego z założycieli niezależnych Indii, którego nazywano "Bismarckiem Indii" i "Żelaznym Mężem Indii".
Po poprzednim proteście Ramdeva na Ramlila Maidan na początku czerwca władze oskarżyły go o naruszenie uzgodnionych norm; policja zatrzymała go, gdy uciekał z miejsca protestu w kobiecym przebraniu.
Niecały tydzień wcześniej podobny protest zakończył znany działacz antykorupcyjny Anna Hazare, który z zespołem swoich współpracowników pościł w intencji ostrej ustawy antykorupcyjnej.
>>>>>
Tak jest brawo ! Trzeab oablic ten zlodziejski rezim !!! I wyprowadzic Indie z osi zla . Z sojusz z Moskwa Pekinem Theranem i ssadem . Indie musza znalezc sie wsrod krajow pzewodzacych wolnoci i wyzwalaniu sie ludow spod tyranii . A nie po stronie zwyrodnialych tyranow ! Do boju !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:57, 13 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Indie: zatrzymano jogina protestującego przeciwko korupcji
Indyjska policja zatrzymała w Delhi popularnego jogina Babę Ramdeva i tysiące jego zwolenników, gdy próbowali pomaszerować przed parlament Indii w ramach nasilania protestu przeciwko korupcji.
Odprowadzany przez policjantów Baba Ramdev wykrzykiwał antykorupcyjne hasła, wzywał swych zwolenników do walki z wszechobecną korupcją i do starań o ściągnięcie z powrotem do Indii miliardów dolarów ukrytych na zagranicznych kontach.
Według indyjskiego Centralnego Biura Śledczego na zagraniczne kontach w rajach podatkowych z Indii wyciekło około 500 mld dolarów.
Zwolennicy Ramdeva również wykrzykiwali hasła antykorupcyjne, wsiadając do autobusów podstawionych przez policję w rejonie Ramlila Ground, gdzie odbywają się festiwale religijne, wiece polityczne i imprezy rozrywkowe. Ramdev i jego sympatycy okupowali Ramlila Ground od czterech dni. Policja poinformowała, że zatrzymani zostaną przewiezieni na stadion na obrzeżach Delhi i zwolnieni wieczorem.
Baba Ramdev nawoływał do obalenia rządzącego Indyjskiego Kongresu Narodowego i utworzenia "czystego" rządu. - Wyrzućcie Kongres (Narodowy); ratujcie kraj - krzyczał, a jego zwolennicy wiwatowali.
Jogin, który przez ostatnie cztery dni prowadził głodówkę, dał władzom czas do niedzieli wieczorem na zareagowanie na jego antykorupcyjną kampanię, ale nie doczekał się żadnej oficjalnej reakcji. Postanowił więc zaostrzyć protest, maszerując ze swymi zwolennikami pod parlament. Podkreślił, że jest gotów iść do więzienia i apelował do zwolenników o pokojową formę protestu.
Choć jogin wielokrotnie mówił, że nie jest związany z żadną partia polityczną, dołączyli do niego przywódcy głównych partii opozycyjnych, obiecując wsparcie w walce z korupcją.
Ponad tydzień temu podobny protest zakończył znany działacz antykorupcyjny Anna Hazare, który z zespołem swoich współpracowników pościł w intencji ostrej ustawy antykorupcyjnej.
>>>>
Zatem zaczynaja postepowac po putinowsku ! Os zla ! Precz ze zlodziejami !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:24, 22 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Milion bankowców strajkuje przeciwko zagranicznemu kapitałowi
Ponad milion pracowników banków w Indiach przystąpiło w środę do strajku, protestując przeciwko rządowym planom szerszego otwarcia sektora finansowego dla kapitału zagranicznego.
W zaplanowanej na dwa dni akcji protestacyjnej biorą udział przede wszystkim pracownicy 24 banków państwowych. Sekretarz generalny Indyjskiego Stowarzyszenia Pracowników Banków AIBEA, C.H. Venkatachalam, ocenił protest jako duży sukces jego organizacji.
Znajdujące się w rękach państwa banki, dysponujące 87 tys. filii na terenie kraju, kontrolują obecnie około 70 proc. całego rynku usług finansowych w Indiach.
<<<<
Tu widze nie tyle protest przeciw zachodowi co przeciw prywatnym bankom . Istotnie zagraniczni przekretasi ktorzy jakie maja ,,sukces'' widzimy nie sa do niczego potrzebni . Trzeba bankow krajowych zwlaszcza spoldzielczych i lokalnych.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:39, 30 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Rząd w Indiach chce wprowadzić zakaz pracy dzieci poniżej 14 lat
Rząd Indii wysunął propozycję całkowitego zakazu pracy dzieci poniżej 14. roku życia. Władze chcą, aby więcej dzieci uczęszczało do szkół i zdobyło wykształcenie, co z pewnością zapewni im lepszą przyszłość - pisze dziennik "Financial Times".
Dyskutowana poprawka do obecnego prawa pracy nieletnich przewiduje karę trzech lat więzienia i grzywnę w wysokości 50 tys. rupii indyjskich (3 tys. złotych) za zatrudnianie dzieci poniżej 14 lat do wszelkich prac, a także młodzieży poniżej 18. roku życia do prac szkodliwych dla zdrowia, np. w przemyśle chemicznym i w górnictwie.
Ustawa z 1986 roku zakazuje pracy dzieci poniżej 14 lat w warunkach szkodliwych dla zdrowia, a poprawka z roku 2006 wprowadza zakaz zatrudniania małoletnich w przydrożnych restauracjach, stoiskach z herbatą oraz w gospodarstwach domowych w roli służących.
Mimo to prawa dzieci są w Indiach często łamane przez pracodawców. - Cały czas mnóstwo dzieci pracuje w restauracjach czy w domach prywatnych. Zamożni ludzie usprawiedliwiają się, że dając dzieciom pracę zapewniają im lepsze jedzenie i często dach nad głową - mówi Meenakshi Ganguly z organizacji zajmującej się ochroną praw człowieka, Human Rights Watch.
Dokładna liczba dzieci pracujących w Indiach nie jest znana. UNICEF szacuje, że poniżej 14. roku życia pracuje ich około 28 mln, z czego dwie trzecie w rolnictwie.
Międzynarodowa Organizacja Pracy oraz obrońcy praw dziecka poparli inicjatywę rządu Indii, przyznając zarazem, że wprowadzenie ograniczeń w zatrudnianiu dzieci będzie wymagało ze strony władz dużo wysiłku.
Rząd ma nadzieję, że decyzja o całkowitym zakazie pracy małoletnich wpłynie pozytywnie na wizerunek Indii na arenie międzynarodowej.
>>>>
Brawo to cieszy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:36, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Wieśniacy protestują stojąc po szyję w wodzie.
66 mieszkańców dwóch wiosek w indyjskim stanie Madhja Pradeś zdecydowało się na nietypową formę protestu przeciwko zaporom na rzece Narmada, za sprawą których zalane zostały ich domy i pola - od dwóch tygodni stoją po szyję w wodzie.
Protestujący domagają się od władz przesiedlenia i odszkodowań. - Zdecydowaliśmy się na ten protest po wyczerpaniu wszystkich innych środków - powiedziała ich rzeczniczka.
Indyjska telewizja pokazała zanurzonych po szyję wieśniaków. Jeden z uczestników protestu skarżył się stacji NDTV: - W wodzie gryzą nas ryby i kraby, cierpi nasza skóra, no i jeszcze pada deszcz - opowiadają.
Finał akcji protestacyjnej pozostaje niewiadomą.
>>>>
A o co chodzi ? Czy spotka ich jakas krzywda ? Takie sytuacje nalezy rozwiaztywac negocjacyjnie . Rzad musi powolac zespoly negocjacyjne od takich sytuacji ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:43, 10 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Znany karykaturzysta aresztowany w Indiach. Władze pod obstrzałem krytyki.
Indyjskie media i opinia publiczna potępiły decyzję sądu o aresztowaniu znanego karykaturzysty i działacza politycznego Aseema Trivediego, zatrzymanego w niedzielę w Bombaju, gospodarczej stolicy Indii, pod zarzutem obrazy konstytucji.
Trivediego oskarżono także o znieważenie flagi narodowej i działalność wywrotową, za co w Indiach grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. W niedzielę sąd zadecydował, że Trivedi pozostanie w areszcie do 16 września. Skargę na karykaturzystę złożył bombajski prawnik, który uznał, że jego rysunki są antyindyjskie.
Karykatury Trivediego, mocno krytykujące szerzącą się w Indiach korupcję, zostały wykorzystane w zeszłorocznym proteście w Delhi, na którego czele stał działacz społeczny Anna Hazare.
- Według uzyskanych informacji Aseem Trivedi w żaden sposób nie złamał prawa. Zgodnie z kodeksem karnym Indii bezprawne aresztowanie jest poważnym przestępstwem, więc osoby, które zatrzymały karykaturzystę same powinny zostać aresztowane - ocenił przewodniczący indyjskiej Izby Prasy Markandey Katju.
- Czy rysowanie karykatur jest zbrodnią? Myślę, że politycy powinni nauczyć się przyjmować krytykę - dodał Katju, były sędzia Sądu Najwyższego. Wypowiedzi krytykujące aresztowanie Trivediego pojawiły się też na portalu społecznościowym Twitter.
Bombajska policja zablokowała już raz w tym roku stronę internetową z antykorupcyjnymi rysunkami Trivediego.
W kwietniu br. policja zatrzymała wykładowcę akademickiego z Kalkuty Ambikesha Mohapatrę pod zarzutem opublikowania w internecie rysunków parodiujących szefa rządu Bengalu Zachodniego Mamata Banerjee. Profesor został wkrótce zwolniony z aresztu.
>>>>
Kazda wladza najbardziej boi sie smiesznosci ... Karyakturzysci w wiezieniach to szczyt czarnego humoru ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:59, 11 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Dzieci na zamówienie
Coraz więcej zdesperowanych par zwraca się do indyjskich "farm dziecięcych", aby pomogły im spełnić marzenia o dziecku. Te kontrowersyjne kliniki proponujące usługi matek zastępczych pozwalają w miarę zamożnym Europejczykom "wynająć macicę" albo kupić komórki jajowe – a więc świadczą usługi, które w wielu krajach są prawnie zabronione.
W Indiach jest to możliwe – ale kosztowne: opłaty za całą procedurę wahają się od 14 do 20 tysięcy funtów (70–100 tys. zł). Same matki zastępcze dostają średnio od 3 do 5 tysięcy funtów (15–25 tys. zł), co pozwala im wyrwać się z nędzy. Szacuje się, że surogatki co roku rodzą w Indiach około 25 tysięcy dzieci, z czego połowę na "zamówienie" bezdzietnych par z Zachodu. Oto historia jednej z takich par.
Joanne i Chris McDuff zawsze marzyli o dzieciach; wiedzieli, że dopiero one uczynią ich życie naprawdę pełnym. Dziś są rodzicami bliźniaków o imionach Andrew i Imogen – ale ich pojawienie się na świecie nie przyszło łatwo i wywołało wiele kontrowersji.
Małżeństwo mieszkające w Stockpot w hrabstwie Cheshire skorzystało z usług jednej z indyjskich klinik, aby obejść obowiązujący w Wielkiej Brytanii zakaz płacenia zastępczym matkom. W Bombaju, w klinice Corion, dwie Hinduski pomogły państwu McDuff stać się rodzicami wymarzonych pociech.
Jedna z kobiet otrzymała 1,25 tys. funtów (6,4 tys. zł) za przekazanie swoich komórek jajowych, które zostały zapłodnione nasieniem Chrisa. Drugiej zapłacili 4 tys. funtów (20 tys. zł) za noszenie ciąży i urodzenie dzieci, które dziś mają już siedem miesięcy. Krytycy takich praktyk ostro piętnują "wynajmowanie macic" w Indiach, twierdząc, że w ten sposób wykorzystuje się miejscowe kobiety, najczęściej bardzo ubogie. Niektóre raporty donoszą, że zastępcze matki zmuszane są do życia w fatalnych warunkach, z dala od swoich rodzin.
Ale czterdziestosześcioletnia Joanne McDuff jest zupełnie innego zdania. – Pieniądze, które te kobiety zarabiają, kompletnie zmieniają ich życie! – mówi. – Niestety nigdy nie spotkałam osobiście naszej matki zastępczej. Wiem tylko, że miała 26 lat i była wdową z dwójką dzieci. Mamy nadzieję, że za pieniądze, które od nas dostała, mogła kupić mieszkanie albo posłać dzieci do szkoły. A nasze życie także zupełnie się zmieniło, jesteśmy niewiarygodnie szczęśliwi!
Wynajęcie surogatki może się wydawać stosunkowo prostym rozwiązaniem – ale dla Joanne i jej męża, prawnika, był to emocjonalny odpowiednik przejażdżki kolejką górską. Kiedy ich matka zastępcza była w siódmym miesiącu ciąży, lekarze stwierdzili, że nosi ona trojaczki. Ponieważ indyjskie prawo zakazuje surogatkom nosić więcej niż dwoje dzieci, jedno z nich zostało usunięte.
– Nie mieliśmy na tę decyzję żadnego wpływu – mówi Joanne. – Byliśmy załamani tym, że jedno z naszych dzieci, zupełnie zdrowe, musiało umrzeć. Potem nastąpiły tygodnie bezradnego czekania i nerwów, kiedy okazało się, że matka zastępcza zaczęła rodzić przed czasem. Ostatecznie bliźniaki urodziły się w 28. tygodniu ciąży przez cesarskie cięcie. Andrew ważył nieco ponad 1100 gramów, jego siostra Imogene – o 30 gramów mniej. Oboje musieli spędzić dwa miesiące na oddziale intensywnej terapii. Ale mimo wszystko państwo McDuff nie żałują swojej decyzji. – Staliśmy się rodziną – mówi Joanne.
Joanne i Chris poznali się w internecie, na stronie randkowej. Ona mieszkała w Anglii, on – w Australii. Pobrali się w czerwcu 2004 roku – i od razu zaczęli się starać o dziecko. Bezskutecznie.
Po roku lekarz doradził im przeprowadzenie szczegółowych badań. – Badania wykazały, że wszystko jest w porządku – opowiada Joanne. – Dlatego lekarze doszli do wniosku, że problemem jest mój wiek (miałam prawie 40 lat) i nadwaga. Ale nikt nie mógł mi dać gwarancji, że uda mi się zajść w ciążę nawet kiedy schudnę.
Państwo McDuff wydali kilka tysięcy funtów na próby zapłodnienia in vitro – także bez skutku. Zaczęli myśleć o adopcji – ale ponieważ byli zbyt starzy, aby w Wielkiej Brytanii adoptować małe dziecko, szukali możliwości za granicą. W końcu zostali uznani za odpowiednich rodziców i wpisani na listę oczekujących w Bułgarii.
Ale kiedy minęło kilka miesięcy i nadal nie było żadnego dziecka, które mogliby zaadoptować, po raz pierwszy pomyśleli o skorzystaniu z usług matki zastępczej. Przeznaczyli na ten cel dużą premię, którą Chris dostał w pracy.
– Byłam już po czterdziestce, więc potrzebowałam kobiety, która byłaby dawcą komórki jajowej – opowiada Joanne. – Niestety prawo obowiązujące w Wielkiej Brytanii nie pozwoliło nam nawet dać ogłoszenia, że kogoś takiego poszukujemy. Moglibyśmy zrobić to w Stanach Zjednoczonych, ale nie było nas na to stać. Natomiast koszty całej operacji w Indiach były dużo niższe.
I dlatego w czerwcu ubiegłego roku Joanne napisała maila do kliniki Corion. – Lekarz otwarcie i jasno przedstawił nam wszystkie koszty – wspomina. – Wyjaśnił, że umowa między nami a matką zastępczą jest formą umowy między pracodawcą a pracownikiem. Klinika przekazała jej pieniądze, nikt nam nie sugerował, że powinniśmy się z nią spotkać. Dawczyni komórek jajowych kosztowała nas 1,25 tys. funtów, matka zastępcza około 4 tysięcy. Dodatkowe koszty wynikały z konieczności przeprowadzenia cesarskiego cięcia, z faktu narodzin bliźniaków i kosztów ich pobytu na oddziale intensywnej terapii.
Państwo McDuff dostali zdjęcia i szczegółowe informacje na temat 15 kobiet, które mogły zostać dawcami komórek jajowych. – Mieliśmy informacje o ich wieku, zdrowiu, o tym, czy miały wcześniej dzieci, czy były kiedyś zastępczymi matkami. Z tych piętnastu kobiet wspólnie wybraliśmy dwie, a ostateczną decyzję podjęłam ja, zdając się na instynkt. Myśleliśmy, że w podobny sposób będziemy mogli wybrać matkę zastępczą, ale lekarze wyjaśnili nam, że do tej roli przygotowują zawsze trzy kobiety, a potem wybierają tę, która ma najlepsze wyniki badań.
Kiedy Chris poleciał do Indii aby oddać nasienie, spotkał w klinice zastępczą matkę, która miała nosić jego dzieci. – Podziękowałem jej serdecznie – wspomina. – Miałem nadzieję, że w przyszłości spotkamy się jeszcze całą trójką, ale nigdy do tego nie doszło. Trzy dni później do macicy zastępczej matki wszczepione zostały cztery embriony. Po dwóch tygodniach prowadzący lekarz napisał do Joanne, że surogatka jest w ciąży.
– Kiedy okazało się, że są trojaczki, mieliśmy sprzeczne uczucia – wspomina pani McDuff. – Wiedzieliśmy, że może urodzić tylko dwoje. To były najgorsze chwile. Jedno z dzieci w 14. tygodniu ciąży dostało śmiertelny zastrzyk. Takie jest prawo, nie mieliśmy w tej sprawie nic do powiedzenia.
Kolejne trudne chwile nastąpiły, kiedy w 23. tygodniu ciąży zastępcza matka zaczęła przedwcześnie rodzić; na szczęście lekarzom udało się powstrzymać skurcze. – Oboje nie mogliśmy spać z nerwów – mówi Joanne. – To było okropne, zwłaszcza, że byliśmy kilka tysięcy kilometrów stamtąd i nic nie mogliśmy zrobić.
W końcu przyszła wiadomość, której się obawiali: zastępcza matka została przewieziona na porodówkę, na cesarskie cięcie. A w następnym mailu przyszły zdjęcia Andrew i Imogeny. Dzieci były zdrowe, ale urodziły się za wcześnie i musiały zostać na intensywnej terapii.
Trudności z dostaniem indyjskiej wizy sprawiły, że minął tydzień, zanim państwo McDuff mogli zobaczyć swoje dzieci. – To były okropne dni – wspomina Joanne. – Nasze maleństwa walczyły o życie, a my nie mogliśmy być przy nich. Kiedy je w końcu zobaczyłam, rozpłakałam się. Były takie piękne i tak się cieszyłam, że wreszcie je mam! Marzyliśmy o tym, żeby dostać zdjęcie naszej zastępczej matki z bliźniakami i żeby móc osobiście jej podziękować. Choć dzieci biologicznie nie były jej, byliśmy pewni, że także czuje z nimi jakąś więź. To musiało być dla niej bardzo trudne: urodzić i zostać z pustymi rękami. Ale jej tam już nie było. Wcześniej wypisano ją do domu. Imogena – którą dziś wszyscy w rodzinie nazywają Mimi – znalazła się w domu po sześciu tygodniach. Jej brat Andrew – po kolejnych dwóch.
Dziś, siedem miesięcy później, bliźniaki zaczynają już siadać, gaworzyć i śmiać się. – Ciągle są nieco mniejsze niż inne dzieci w ich wieku, ale szybko nadrabiają straty – mówi Joanne. Państwo McDuff, którzy obecnie ze względu na pracę Chrisa mieszkają w Dubaju, postanowili, że w przyszłości powiedzą swoim dzieciom całą prawdę o ich przyjściu na świat. – Nigdy nie ukrywaliśmy przed ludźmi, skąd wzięły się nasze bliźniaki – komentuje Joanne. – Nasi przyjaciele i rodzina bardzo nam pomagali. Wiedzieli, przez co przeszliśmy.
Pani McDuff chce założyć fundację doradzającą osobom szukającym zastępczych matek w Indiach. – Nie wszyscy akceptują takie metody – dodaje. – Ale my jesteśmy szczęśliwi, że w zamian za umożliwienie nam zostania rodzicami nasza zastępcza matka i dawczyni komórek jajowych otrzymały znaczącą pomoc finansową, która w Indiach może oznaczać prawdziwą zmianę życia. Mam nadzieję, że obie wiedzą, jak bardzo jesteśmy im wdzięczni. A kiedy patrzymy na nasze cudowne dzieci wiemy, że warto było przeżyć wszystkie te trudne chwile.
Komentuje dr Carol Cooper:
– Myślę, że każdy współczułby państwu McDuff, którzy nie mogli mieć dzieci i nie mogli nawet ich adoptować. Nie ulega także wątpliwości, że Hinduski, które pomogły im spełnić marzenia, skorzystają na tym finansowo. Problem polega na tym, że bycie dawcą komórek jajowych niesie ze sobą określone zagrożenia medyczne, podobnie zresztą jak noszenie ciąży – zwłaszcza takiej, która kończy się cesarskim cięciem.
Oddanie urodzonych przez siebie dzieci może być traumatycznym przeżyciem – a tego właśnie doświadczają zastępcze matki. Sytuacja, w której jeden z embrionów zostaje usunięty w czasie ciąży także może być wyjątkowo trudna do zniesienia. Możemy tylko mieć nadzieję, że obie te kobiety otrzymały wszelką potrzebną pomoc medyczną.
Tego typu umowy wyglądają bardzo różnie. Państwo McDuff wchodzili w tę relację z pozycji uprzywilejowanej – podczas gdy te Hinduski zrobiłyby zapewne wszystko, aby nakarmić swoje rodziny. Trudno uznać taki układ za uczciwy wobec nich.
<<<<
Bestialski i ohydny proceder cywilizacji smierci .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:16, 12 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Indie: polityczny karykaturzysta zwolniony z aresztu
Znany karykaturzysta i działacz polityczny Aseem Trivedi, zatrzymany w niedzielę w Bombaju, gospodarczej stolicy Indii, pod zarzutem obrazy konstytucji, został zwolniony z aresztu za kaucją w wys. 5 tys. rupii (ok. 300 zł).
- Odzyskałem wolność, lecz będę kontynuował walkę o przestrzeganie praw człowieka - powiedział dziennikarzom Trivedi po opuszczeniu aresztu.
Adwokat oskarżonego Vijay Hiremath ma nadzieję, że jego klient zostanie oczyszczony ze wszystkich zarzutów.
Skargę na Trivediego, znanego karykaturzystę i działacza politycznego, złożył bombajski prawnik, który uznał, że jego rysunki są antyindyjskie. Rysownika oskarżono także o znieważenie flagi narodowej i działalność wywrotową.
Karykatury Trivediego krytykują szerzącą się w Indiach korupcję. Jeden z rysunków, przez które trafił do aresztu, przedstawia godło Indii; jednak zamiast lwów widnieją na nim wygłodniałe wilki, a pod spodem znajduje się napis: "Niech żyje korupcja". Drugi kontrowersyjny rysunek obrazuje parlament indyjski jako ogromną muszlę klozetową.
W poniedziałek organizacje broniące wolności i praw człowieka oraz media na całym świecie mocno skrytykowały decyzję o aresztowaniu karykaturzysty i wezwały władze Indii do uwolnienia i uniewinnienia Trivediego .
>>>>
Musieli . Oczywiscie ja nie jestem za zniewazaniem symboli panstwa i wzywam do zachowania godnosci . No ale ale zlodziei aferzystow nalezy tepic ogniem i mieczem !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:53, 22 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Zbiorowy gwałt na 23-latce. Protesty w New Delhi. Żądają ukarania sprawców
2012-12-22 (13:25)
(fot. / Tsering Topgyal)
Policja w stolicy Indii New Delhi użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozpędzić tysiące osób, które domagały się ukarania sprawców gwałtu zbiorowego na 23-letniej studentce. Protestujący skandowali hasła na rzecz ochrony kobiet i domagali się kary śmierci dla gwałcicieli. "Powiesić gwałcicieli", "Chrońmy kobiety, chrońmy Indie" - głosiły transparenty.
W marszu, który przeszedł spod Bramy Indii pod pałac prezydencki, uczestniczyli głównie studenci.
Skandowali hasła na rzecz ochrony kobiet i domagali się kary śmierci dla gwałcicieli. "Powiesić gwałcicieli", "Chrońmy kobiety, chrońmy Indie" - głosiły transparenty.
Niektórzy uczestnicy protestu przełamali kordony policji i obrzucali funkcjonariuszy kamieniami. Wiele osób zatrzymano - podaje dziennik "The Times of India".
Wśród protestujących był były szef sztabu generalnego Vijay Kumar Singh. Skrytykował "polityczną i biurokratyczną apatię w Indiach".
16 grudnia w autobusie w New Delhi sześciu mężczyzn pobiło i zgwałciło 23-letnią studentkę, a następnie wyrzuciło ją z jadącego pojazdu. Młoda kobieta wciąż przebywa w szpitalu.
Policja zatrzymała pięciu gwałcicieli
Policja zatrzymała pięciu gwałcicieli, w tym kierowcę autobusu. Trwają poszukiwania szóstego sprawcy brutalnego ataku. W piątek rząd poinformował, że zażąda dożywotniej kary więzienia dla gwałcicieli.
Atak wywołał falę protestów w całym kraju. Organizacje kobiece domagają się od władz podjęcia stanowczych działań mających na celu ochronę przed nękaniem i przemocą. W piątek władze ogłosiły początek kampanii w tej sprawie.
Z danych rządowych z 2011 roku wynika, że w Indiach co 20 minut dochodzi do gwałtu. Jednak tylko jedną czwartą sprawców spotyka kara. Według analityków powodem jest korupcja w policji.
...
Na zachodzie zrobili sobie kpiny z przemocy wobec kobiet a to nie sa zarty . W wielu krajach to nie zabawa w feminizm a groza zycia !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:27, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Zbiorowy gwałt na 23-latce. Tysiące ludzi protestuje w New Delhi mimo zakazu
Po sobotnich starciach władze Indii zabroniły organizowania protestów w centrum stolicy. Mimo to dziś tysiące ludzi znowu wyszły na ulice New Delhi, by wyrazić gniew z powodu brutalnego gwałtu zbiorowego, do którego doszło w zeszłym tygodniu.
16 grudnia w stołecznym autobusie sześciu mężczyzn napadło na 23-letnią kobietę, gdy wraz z kolegą wracała z kina. Przez godzinę była ona gwałcona, a następnie została pobita i wyrzucona z jadącego pojazdu. Kobieta wciąż przebywa na oddziale intensywnej terapii.
Stan zdrowia tej studentki fizjoterapii w weekend polepszył się i pozwolił jej na złożenie pierwszych zeznań - donosi lokalna prasa. Dodaje, że sobotnie zeznania kobiety odpowiadają zeznaniom jej towarzysza.
Wszyscy domniemani gwałciciele zostali zatrzymani i trafili do aresztu. Według policji w chwili ataku byli oni pijani.
Atak wywołał falę protestów w całym kraju. Ich uczestnicy, głównie studenci, domagają się większej ochrony dla kobiety i poważniejszego traktowania przez policję i sądy zgłoszeń dotyczących gwałtów i napaści seksualnych.
W pobliżu parlamentu, pałacu prezydenckiego i głównych zabytków w New Delhi wprowadzono zakaz organizowania zgromadzeń, w których uczestniczy więcej niż pięć osób. W sobotę w tych miejscach między protestującymi a policją wybuchły starcia, w których według mediów rannych zostało ok. 20 osób.
Pomimo zakazu tysiące osób zgromadziły się przed Bramą Indii. Przed budynkami rządowymi doszło do zamieszek. Młodzi uczestnicy protestu krytykowali policję i obrzucali funkcjonariuszy butelkami. Policja użyła gazu łzawiącego.
W nocy z soboty na niedzielę liderka Indyjskiego Kongresu Narodowego, Sonia Gandhi, zwróciła się do grupy demonstrantów, która koczowała przed jej rezydencją. Zapewniła ich, że sprawcy gwałtu zostaną odpowiednio ukarani.
Niektórzy protestujący domagają się kary śmierci dla gwałcicieli. W sobotę minister spraw wewnętrznych Sushil Kumar Shinde poinformował, że rząd przyjrzy się możliwości zaostrzenia kary w wyjątkowych przypadkach gwałtu. Obecnie maksymalna kara za takie przestępstwo to dożywocie.
W Indiach wyrok śmierci od 2004 roku wykonano tylko dwukrotnie: na mężczyźnie, który zgwałcił i zamordował uczennicę oraz na jedynym ocalałym uczestniku zamachów w Bombaju z 2008 roku.
Po wydarzeniach z zeszłego tygodnia rząd obiecuje lepszą ochronę dla kobiet: dokładniejsze patrole policyjnie w dzielnicach rozrywkowych, więcej autobusów nocnych oraz krótszy czas wydawania wyroków w sprawach gwałtu.
Z danych rządowych z 2011 roku wynika, że w Indiach co 20 minut dochodzi do gwałtu. Jednak tylko jedną czwartą sprawców spotyka kara. Według analityków powodem jest korupcja w policji.
....
Jak widzicie nie tylko islam . Generalnie u ludow gdzie nie bylo chrzescijanstwa kobiety sa uposledzone .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
-> Aktualności dżunglowe |
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 Następny
|
Strona 1 z 10 |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|