Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:19, 16 Gru 2011 Temat postu: Hiszpanie nie chcą euro ! |
|
|
Hiszpanie żałują, że przyjęli walutę euro
Prawie 10 lat po przyjęciu euro przez Hiszpanię, 69,8 proc. jej mieszkańców jest zdania, że było to złe lub mało korzystne dla kraju posunięcie - wskazują wyniki sondażu niezależnego Królewskiego Instytutu Elcano zaprezentowane dzisiaj w Madrycie.
fot. AFP -
Tylko 28,5 proc. ankietowanych uznało, że wprowadzenie wspólnej europejskiej waluty przyniosło Hiszpanii korzyści. Badanie przeprowadzono po wyborach parlamentarnych z 20 listopada, w środku debaty na temat nowych sposobów wzmocnienia euro i zwalczania kryzysu zadłużeniowego w eurolandzie. Wzięło w nim udział blisko tysiąc osób - poinformowała agencja EFE.
Główni sprawcy kryzysu zadłużenia to - zdaniem Hiszpanów - inwestorzy spekulujący na rynku papierów dłużnych państwa (46,2 proc. ankietowanych) oraz hiszpański rząd (22,6 proc.). Zaledwie 4 proc. badanych uznało, że zawiniła UE. 1 stycznia minie 10 lat od chwili, w której euro zastąpiło pesetę.
>>>>>
Sluszny wniosek ! Nic dodac nic ujac ! Trzeba opuscic UE .
Juz i tak jest masa euro-bezrobotnych na ulicach :
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:17, 19 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Alternatywne waluty ratunkiem na trudne czasy?
Dziesięć lat po tym, jak wycofano hiszpańską walutę pesetę, jedno z niewielkich miasteczek w Hiszpanii ogłosiło bunt. W zeszłym miesiącu około 30 sklepów w miejscowości Villamayor de Santiago zaczęło ponownie przyjmować swoją starą walutę, którą wycofano, kiedy w 2002 roku Hiszpania dołączyła do strefy euro.
Jak wyjaśnia Luis Miguel Campayo, prezes stowarzyszenia lokalnych kupców, decyzja ta cieszy się szczególnie dużą popularnością wśród starszej klienteli, która – jak się okazuje – zachowała sporą ilość starych banknotów i monet, na wypadek, gdyby euro upadło.
- Chcieliśmy przekonać ich do tego, by wydali te pieniądze – powiedział Campayo w rozmowie z brytyjskim „Guardianem”.
Właściciele sklepów zarobili już ponad milion peset, czyli około 7900 dolarów. Stare pieniądze wciąż mogą wymienić na euro w Banku Narodowym Hiszpanii w Madrycie.
Ale mieszkańcy małego miasteczka w Hiszpanii nie są osamotnieni w takim proteście. Nowe i stare waluty zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu także we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i w Meksyku, a wszystko jest skutkiem sporego globalnego kryzysu gospodarczego i problemów finansowych w strefie euro.
W małym miasteczku Collobrieres we francuskiej Prowansji mieszkańcy wprowadzili ponownie swojego franka już w 2008 roku, który funkcjonował tam na równi z euro.
- Razem z utratą franka straciliśmy coś jeszcze – powiedziała burmistrz miasteczka Christine Amrane w rozmowie z „New York Times”. – Straciliśmy naszą tożsamość. Bardzo szybko weszliśmy do takiej Europy, może zbyt szybko.
Jednak to właśnie dzisiaj mamy ostatnią szansę na wymianę franka na euro, zanim stara francuska waluta straci swoją wartość.
W sierpniu zeszłego roku Filettino we Włoszech, posiadające mniej niż 600 mieszkańców, sprzeciwiając się rządowym sposobom cięcia kosztów, które zmusiły miasteczka z liczbą mieszkańców poniżej tysiąca do łączenia się z sąsiednimi społecznościami, zdecydowało, że zacznie zarządzać swoimi zasobami niezależnie od Rzymu i wydrukuje swoją własną walutę Fiorito. Nowe banknoty przedstawiają wizerunek burmistrza Luci Sellari.
Z kolei w Wielkiej Brytanii mieszkańcy Bristolu postanowili, że wprowadzą swoją własną walutę w maju tego roku. Jak poinformował „Dailymail”, będzie się ona nazywać bristolskim funtem. Już ponad 100 różnych firm zdecydowało się na podpisanie porozumienia o akceptowaniu waluty alternatywnej dla brytyjskiego funta, co ma poprawić sytuację lokalnych firm.
Wcześniej podobną decyzję podjęli mieszkańcy Lewes również w Wielkiej Brytanii, którzy wprowadzili leweskiego funta w 2008 roku, aby stawić czoła problemom związanym z rosnącymi cenami w czasach ostrego kryzysu gospodarczego.
- Jeśli wydajesz w supermarkecie jeden funt – powiedziała wówczas Adrienne Campbell w rozmowie z CNN – on właściwie od razu ucieka ze społeczności, wycieka i nie służy lokalnym mieszkańcom pozostając w naszej społeczności.
Już wtedy około 50 miejscowych handlowców zgodziło się na przyjmowanie nowej waluty.
Sporo amerykańskich miast i miasteczek również wprowadziło swoje lokalne waluty po tym, jak boleśnie odczuwalne stały się skutki kryzysu kredytowego. Wśród tych miast znalazły się Bay Back w Traverse City w stanie Michigan, BerkShares w Berkshires w stanie Massachusetts, czy Detroit Cheers.
Także mieszkańcy meksykańskiego miasteczka Veracruz, leżącego wśród wzgórz, stworzyli swojego „tumina”, który w lokalnym języku Totonac oznacza po prostu „pieniądze”.
Władze Silva Jardim, jednego z najbiedniejszych miasteczek w południowowschodniej Brazylii, w zeszłym roku zachęcały swoje 23 tysiące mieszkańców, by wydawali pieniądze lokalnie płacąc capivarisami, czyli miejscową walutą z banknotami udekorowanymi wizerunkiem gryzonia.
Jak podaje „Wall Street Journal”, w maleńkiej wiosce Santi Suk w północnej Tajlandii mieszkańcy wprowadzili swoją własną walutę już po azjatyckim kryzysie finansowym w 1997 roku. Ponownie zaczęli jej używać w 2009 roku, kiedy gospodarka Tajlandii zaczęła borykać się z problemami, a ich banknoty udekorowane są dziecięcymi szkicami bawołów indyjskich lub buddyjskich świątyni.
>>>>
Cos niesamowitego ! Spontaniczny powrot do waluty narodowej ! A kto powiedzial ze mamy czekac na rzady . To czesto sa bandyci . Ludzie sami moga wzias sprawy w swoje rece i przesatc uzywac euro :O))) Swietny pomysl na ucieczke z euro-szubienicy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:04, 20 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Goodbye, euro?
Hiszpanie są rozczarowani walutą euro. Prawie trzy czwarte z nich nie zauważyło poprawy po wejściu do Eurolandu. Sentymentalnie wspominają starą walutę, która obowiązywała do 2002 r. Szczególnie przywiązanie do peset widać u osób starszych, którzy do tej pory, mówiąc o większych transakcjach, posługują się pesetami. Ceny za podstawowe produkty od momentu przyjęcia euro wzrosły o ponad 40 proc, a prawie jedna czwarta Hiszpanów nie ma pracy (bezrobocie wynosi 22,9 proc, wg Eurostatu, grudzień 2011 r.)
Regionalni przedsiębiorcy zdecydowali się przyjmować płatność za zakupy i usługi w pesetach hiszpańskich. Kurs wymiany przyjęto taki, jaki obowiązywał w momencie wejścia do strefy euro. Firmy nie robią tego charytatywnie oczywiście, ponieważ w Banku Hiszpanii (w przeciwieństwie do innych państw, np. Francji czy Włoch) nie ma ograniczenia czasowego na wymianę starej waluty. Okazuje się, że klienci na wieść o przyjmowaniu przez sklepy płatności w pesetach, masowo korzystają z okazji, przyjeżdżają nawet z odległych miejscowość, aby zrobić zakupy płacąc starą walutą. Bank Hiszpanii szacuje, że Hiszpanie wciąż przechowują w szufladach pesety o równowartości 1,4 mld euro.
To albo smak hiszpańskiej przeszłości albo przyszłość po „armagedonie euro” – komentuje zjawisko dziennik The Guardian.
>>>>
Tak jest Hiszpanio ! Musisz znow byc Hiszpania a nie euro-gubernia !!!
Musisz odrodzic sie intelektulanie politycznie ekonomicznie i walutowo .
Peseta musi wrocic !
Ale przede wszystkim Hiszpania musi podniesc sie MORALNIE !
Fot. AFP Sprzedawczyni w Salvaterra de Mino z banknotem o wartości 50 peset. ***
Fot. PAP/EPA Miasto Villamayor, w pobliżu Cuenca w centralnej Hiszpanii. Aby stawić wyzwanie kryzysowym czasom, miasto zdecydowało się na przyjmowanie płatności w starej walucie. Wiadomość o tym przyciągnęła konsumentów z sąsiednich miejscowości. Klienci zostawili w Villamayor w ciągu miesiąca ponad 1,25 mln peset. ***
Fot. AFP Billboard z hasłem "Peseta wraca" w Salvaterra de Mino na północnym zachodzie Hiszpanii, postawiony w grudniu 2011 r. W tym regonie restauracje, taksówkarze, apteki i około 50 innych drobnych punktów handlowych i usługowych, przyjmowały płatności w starej hiszpańskiej walucie. Akcja cieszyła się takim zainteresowaniem, że zamiast planowanego miesiąca (w grudniu 2011), wciąż jest przedłużana
Mieszkańcy Salvaterra de Mino zdecydowali się na akcję „Peseta” ze względu na konkurencję nieodległego portugalskiego miasteczka, które uchodzi za dużo bardziej urokliwe. Okazało się, że możliwość płatności starą walutą stanowi atrakcję i przyjezdni zostawili dużo pieniędzy w sennym, dotkniętym kryzysem miasteczku.
Dzięki akcji region zarobił ponad milion peset. ***
Fot. AFP Sprzedawczyni w Salvaterra de Mino z banknotami w starej walucie. ***
Fot. AFP Właścicielka kawiarni w Salvaterra de Mino liczy swój utarg w starej walucie. ***
Fot. AFP Rzeźba w nadmorskiej Fuengiroli poświęcona pesecie. ***
Fot. AFP Billboard z hasłem "Peseta wraca"
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:24, 28 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Hiszpanie tworzą alternatywne pieniądze poza obiegiem euro
Hiszpanie radzą sobie z kryzysem w niekonwencjonalny sposób, tworząc alternatywny pieniądz wobec euro lub rozliczając się metodą praca za pracę, czyli korzystając z waluty, której jednostką jest godzina - pisze we wtorek "Washington Post".
Za wykonaną w Barcelonie pracę można otrzymać zapłatę określoną jako - na przykład - "10 godzin". Jest to respektowana w całym mieście "sieć kredytowa" - jak określa alternatywny system płatności waszyngtoński dziennik.
Otrzymawszy jakąś sumę "godzin" można ją wymienić na wizytę u fryzjera, lekcję jogi czy nawet zlecenie dla stolarza.
W czasach, w których przyszłość euro jest niepewna, miliony Hiszpanów nie mają pracy, czy też pracują w niepełnym wymiarze, a z gotówką jest krucho, w niektórych regionach kraju zaczyna się rozwijać "gospodarka równoległa", która pozwala ludziom "żyć poza wspólną walutą" strefy euro - pisze "WP".
Mieszkańcy miasta Malaga utworzyli portal internetowy, który umożliwia zarabianie i zakupy przy użyciu waluty wirtualnej.
W Barcelonie najlepiej przyjął się model "banków czasu", pozwalający na wymianę usług bez udziału pieniędzy.
- To sposób na życie dla ludzi, którzy znaleźli się na marginesie gospodarki - mówi w rozmowie z "WP" koordynatorka Hiszpańskiej Sieci Banków Czasu, Josefina Altes.
W Hiszpanii jest obecnie 325 "banków czasu" i alternatywnych systemów walutowych, w których uczestniczą dziesiątki tysięcy osób. W sumie projekty te stanowią jeden z największych na świecie eksperymentów dotyczących posługiwania się "społecznymi pieniędzmi" - pisze waszyngtoński dziennik.
- To nie jest tylko desperacki sposób na przetrwanie koszmarnego kryzysu gospodarczego, ale też część (inicjatyw dotyczących) spółdzielczości, unii kredytowych, banków wspólnot komunalnych, farm organicznych i reaktywacji fabryk - alternatywnej gospodarki - ku której zmierza ruch Okupuj ("Oburzonych") - mówi wykładowca Uniwersytetu w Liverpoolu, Peter North.
30-letni technik komputerowy Sergi Alonso, któremu nie udało się znaleźć pracy w pełnym wymiarze pomaga - poprzez system "banków czasu" - niezliczonym sąsiadom zakładać strony internetowe i rozwiązywać problemy ze sprzętem. Ludzie płacą mu różnymi usługami - od szkoleń w projektowaniu graficznym po lekcje pianina.
- "Banki czasu" pozwoliły ludziom przypomnieć sobie, że niezależnie od tego, jakie masz umiejętności, zawsze masz innym coś do zaoferowania - powiedział Alonso.
Wspólna filozofia wielu z tych banków polega na założeniu, że czas każdego z nas jest wart tyle samo, "nawet jeśli jesteś lekarzem" - podsumowuje waszyngtoński dziennik.
>>>
GENIALNE ! maci znakomity przyklad wolnego rynku . Gdy eurokomuna wprowadzila sztuczne szkodliwe euro RYNEK ODDOLNIE tworzy wlasna walute ! Po prostu natura wymaga aby Hiszpania miala wlasna walute . Unia monetarna Hiszpanii i Portugalii moze by sie udala ale tylko taka . Po prosty NATURA a wiec geografia i geopolityka wymaga aby za Pirenejami byl odrebny kraj co najmniej jeden i co najmniej jedna waluta ! Panstwa sa naturalne a nie sa wytworem odgornym typu UE czy radzieccy te sztuczne padaja a natura ZWYCIEZA ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:25, 28 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Do Hiszpanii wraca peseta
Do Hiszpanii wraca peseta. Ale tylko do niektórych sklepów i lokali usługowych. Zdaniem Organizacji Konsumentów OCU, w co najmniej 1500 z nich na terenie całego kraju, można płacić w starej hiszpańskiej walucie.
Hiszpańska waluta peseta
"Tutaj można płacić w pesetach", "Akceptujemy pesetę" - takie napisy można coraz częściej spotkać na witrynach hiszpańskich sklepów, salonów fryzjerskich czy nawet barów. W czasie kryzysu ich właściciele chcą zachęcić do sięgnięcia do szuflad i skarbonek.
Jak wynika z danych Banco de Espana, Hiszpanie wciąż nie wymienili peset wartych miliard 780 mln euro. Ci zaś, którzy nie mają ani peset, ani euro, mogą odwiedzić któryś z jarmarków, gdzie zamiast pieniędzy wymienia się przedmioty albo usługi. Wiele miejscowości organizuje po wakacjach wymiany lektur, podręczników i przyborów szkolnych.
>>>>>
Brawo ! Sluszny ternd ! Popieram ! To powrot do normalnosci i jedyna szansa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:13, 07 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Hiszpania: manifestacja w Madrycie za Życiem !
Tysiące osób demonstrowało w niedzielę w Madrycie, domagając się całkowitego zakazu aborcji. Konserwatywny rząd Hiszpanii przygotowuje obecnie likwidowanie obowiązujących przepisów dotyczących aborcji, przyjętych w 2010 roku przez socjalistów.
Manifestacja odbywała się pod hasłem: "Za prawem do życia, zero aborcji". Demonstranci nieśli czerwone flagi z nadrukowanym białym kołem, na którym było napisane "zero aborcji" lub czerwone flagi z białymi sercami z uśmiechem i podpisem "prawo do życia".
Wśród uczestników akcji byli ludzie w różnym wieku, w tym rodziny z małymi dziećmi.
"Nie widzimy żadnego powodu, który mógłby uzasadniać eliminację ludzkiej istoty i dlatego domagamy się całkowitego zakazu aborcji" - powiedziała Gador Joya, rzeczniczka organizacji "Prawo do życia".
"Wierzymy, że dzięki zakazowi aborcji w przypadkach wad rozwojowych i zmniejszeniu zagrożeń dla zdrowia psychicznego matki, zrobimy krok w tym kierunku" - dodała Joya, współorganizatorka niedzielnego "Marszu na rzecz życia".
Przyjęte w 2010 roku za poprzedniego rządu Hiszpanii przepisy zezwalają wszystkim kobietom na przeprowadzenie aborcji do 14. tygodnia ciąży i do 22. tygodnia w przypadku "zagrożenia życia i zdrowia" matki lub "poważnych deformacji płodu", oraz bez limitu czasowego za rekomendacją komisji ds. etyki w przypadkach najcięższych.
Jak zapowiadała w lipcu rzeczniczka rządu Soraya Saenz de Santamaria, przygotowywana jest obecnie nowelizacja tych przepisów aby chronić życie .
>>>>
Brawo Hiszpanie ! Ochrona zycia oraz wyjscie z euro . To jest droga do ratowania kraju ktory dzis doslownie UMIERA ! To jest wlasciwa drpga ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:27, 12 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Hiszpania ma w obiegu 30 alternatywnych walut
Hiszpania należy do eurolandu, ale euro nie jest jedyną walutą będącą w obiegu w tym kraju. Odkąd rozpoczął sie kryzys, Hiszpanie wymyślają własne waluty. Istnieje ich co najmniej 30.
Dzięki "społecznym monetom" ożywa lokalny handel. Puma, eco, mora, jara czy zokito - to tylko niektóre z nazw alternatywnych walut, którymi posługują się Hiszpanie.
Zwykle ich obieg nie wykracza poza jedno miasto czy dzielnicę. Żeby je zdobyć, nie trzeba mieć euro, wystarczy wykonać jakąś pracę społeczną, a potem można nimi płacić w wyznaczonych sklepach czy barach.
Dla zmęczonych kryzysem Hiszpanów nowe monety mają również znaczenie psychologiczne. - Wielu z tych, którzy stracili pracę myśli, że do niczego się nie nadają. A potem, dzięki nowej monecie, zaczynają inaczej patrzeć na świat - zapewnia mieszkaniec Sewilli, który kupuje za pumy.
Zdaniem ekonomistów, wprowadzanie alternatywnych monet jest powrotem do przeszłości. Jednak zyskują one coraz wiekszą popularność. Katalońskie eco jest już akceptowane w 40 sklepach, barach i na targowiskach.
....
Sluszny trend . UE zniszczyla Hiszpanie . Stad tworzy sie nowa struktura . Powstaja nowe waluty . Nowe krainy oglaszaja niezaleznosc . Ludziexsie ratuja i slusznie . Powstaje nowa struktura stara umiera .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Mathias
Dołączył: 26 Maj 2010 Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Nie 1:13, 13 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Trochę nie na temat, bo w kwestii euro się zgadzam (na stos z tą walutą), ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz odnośnie Unii Europejskiej.
W prawie każdej wypowiedzi ją krytykujesz pod każdym względem. Problem w tym, że gdyby nie Unia, a konkretnie Trybunał w Strasburgu, jeden z Twoich ulubionych polityków - Leszek Moczulski - nie mógłby ponownie przeprowadzić procedury lustracyjnej, po tym, jak osądzono, iż był kłamcą.
A więc może jednak nie wszystko, co związane z UE jest do cna złe? Chyba że twierdzisz, że ws. Moczulskiego się pomylono i rzeczywiście współpracował z esbecją, czego jednak bym się po Tobie nie spodziewał.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:54, 23 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Wyrok ws. Moczulskiego to za malo aby uznac dobro UE . Wobec ogromu zla . Jednoczesnie te trybunaly popieraja masowe zbrodnie aborcji eutanazji itp.
Nawet najgorsi cos dobrego zrobia . Hitler zlikwidowal bezrobocie i rozpacz w Niemczech . A to byl Wielki Kryzys . Z tego nie wynika ze mamy w jakikolwiek sposob popierac ta postac . Hitlera traktujemy jako zlo absolutne i choc tak nie bylo to przeciez nie zmienimy oceny tej postaci bo jakies dobro gdzies zrobil . Podobnie UE . To zlo absolutne . Zadowoli nas tylko ich upadek i nie bedziemy zastanawiac sie nad tym ze gdzies tam przy okazji jakies dobro wyszlo gdy niszcza cale narody .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:22, 03 Mar 2013 Temat postu: |
|
|
Przez kryzys Hiszpanie wracają do handlu wymiennego?
Prywatne mieszkania, zamiast restauracji. Wakacje w prywatnych domach, zamiast zorganizowanych wyjazdów. Pożyczki przez internet od osób prywatnych, zamiast bankowych kredytów, a także wymiana dóbr i usług z pominięciem pieniędzy, to tylko niektóre ze zjawisk, które pojawiły się w ogarniętej kryzysem Hiszpanii.
Podczas, gdy na tzw. górze trwają przepychanki między politykami, bankami i korporacjami, na dole przeciętny, młody Gonzales, zakasuje rękawy, ociera pot z czoła i znajduje sposoby na przełamanie kryzysowej niemocy. Hiszpański kryzys podważył społeczne zaufanie do instytucji, a jednocześnie pobudził w wielu, zwykłych ludziach przedsiębiorczość i niezwykłe pomysły.
Powrót do handlu wymiennego - lekarstwem na kryzys?
Ludzie od zawsze świadczyli sobie przysługi, obracając się w kręgu rodziny, przyjaciół, czy sąsiadów. Jednak internet dał im możliwość wyjścia poza takie ograniczenia.
Hiszpańskim hitem stała się ostatnio strona "Przysługi" (hiszp. Favoralia), gdzie zarejestrowani użytkownicy oferują swoje usługi w zamian za... inną usługę, czyli w bezpieniężnym obrocie usług. Można tam znaleźć niemal wszystkie branże, od astrologii, a na technologii kończąc. Strona nazywa się Favoralia.com i jest pierwszym, hiszpańskim portalem społecznościowym, dotyczącym wymiany przysług. Można tam znaleźć oferty dotyczące zarówno drobnych napraw domowych, jak i tworzenia stron internetowych, nauki języków, lekcji yogi, czy też pomocy psychologicznej. Na stronie znajdują się także oferty stowarzyszeń i firm, jak chociażby stowarzyszenia Młodych Prawników, oferujących pomoc prawną.
Portal oferuje także możliwość oceny oferowanych przysług-usług, na podstawie przyznawanych punktów i opinii, wystawionych przez innych użytkowników, których liczba rośnie z dnia na dzień.
Nie możesz skonsumować? Wymień się
Innym, nowym zjawiskiem, które rozwinęło się w Hiszpanii wraz z kryzysem, jest odrzucenie zjawiska "kup, wyrzuć, kup", która nakręcała konsumpcję. Coraz częściej zastępuje ją myślenie: "kupiłeś, nie konsumujesz, podziel się". Chodzi o to, by podzielić się "zawartością swojej lodówki, pomysłami na oszczędność twojej mamy, papryką z twojego ogródka, nadwyżką pozostałą po domowym przyjęciu, babcinymi dżemami i kompotami".
Nie od dzisiaj wiadomo, że kupujemy więcej, niż potrzebujemy. Z drugiej strony jednak nie wszystko da się zaplanować. Oszczędni Katalończycy na przykład dzielą się swoimi pomysłami na to, aby nie zmarnowała się "ni mica", czyli ani okruszka. Wymiany żywności i racjonalnego jej wykorzystania uczy chociażby strona Nollencemnimica (Nie wyrzucajmy ani okruszka)
W ten nurt społecznych inicjatyw wpisuje się także hiszpańska wersja angielskiego portalu Grownis.com, który oferuje zestawy dziecięcej odzieży na zasadzie wymiany punktów. Tego typu portale ograniczają się do czystej tylko wymiany towarów pomiędzy użytkownikami. Czasami jednak, w wymianę dóbr czy usług, zaangażowane są środki płatnicze.
Podziel się i sam skorzystaj
Dzielenie się jest rentowne i społecznie użyteczne. Takie hasło przyświecało powstaniu wielu innych, internetowych inicjatyw typu "podziel się i sam skorzystaj". Od niemal 2 lat istnieje pierwszy w Hiszpanii portal wypożyczania prywatnych samochodów Socialcar p2p, czyli osoba prywatna - osobie prywatnej. Filozofia Socialcar opiera się na założeniu racjonalnego i inteligentnego wykorzystania pojazdów prywatnych.
Pozwala ona na to, aby jeden samochód służył wielu użytkownikom, zmniejszając przy tym koszta zarówno właściciela, jak i innych użytkowników. Na portalu Socialcar można wypożyczyć samochód już za 17 euro dziennie. O cenie decyduje zawsze właściciel pojazdu. O tym, jak potrzebna była to inicjatywa, niech świadczy fakt, iż portal rozwija się o nowe pomysły, jak choćby wprowadzony ostatnio wynajem długoterminowy, czyli coś na kształt prywatnego leasingu.
Zjedz u mnie obiad i przyjedź na wakacje.
Coraz popularniejsze wśród Hiszpanów stają się kolacje w prywatnych domach, zamiast w oficjalnie działających restauracjach. Ta kulinarna alternatywa pojawiła się zwłaszcza w wielkich, hiszpańskich miastach. Korzystają z niej zarówno ludzie, którzy nie mają czasu na domowe obiady, jak i lubiący dobrą kuchnię, a dysponujący niezbyt zasobnym portfelem.
Taka "wizyta u sąsiadów" daje także turystom możliwość autentycznego spotkania z hiszpańską kuchnią, jej kulturą i obyczajami z bliska, w autentycznych, domowych wnętrzach.
Niektórzy mieszkańcy Królestwa, oprócz swojej kuchni, oferują możliwość zakwaterowania; jedni oddają do dyspozycji całe swoje domostwo, inni pojedyncze pokoje, a nawet tylko łóżko. Także i ta kulinarno-hotelowa inicjatywa przybiera zorganizowane formy, poprzez profesjonalnie działające portale internetowe. Wystarczy tylko dobrze poszukać.
Alternatywa wobec banków?
W hiszpańskich bankach coraz trudniej o pożyczkę, ale i tę lukę zdaje się wypełniać pomysłowość Hiszpanów. Pożyczki prywatne to pomysł dużo starszy, niż same banki. W Hiszpanii stworzono portal, którego zarejestrowani użytkownicy oferują sobie nawzajem system wygodnych pożyczek "niskiego ryzyka".
Grupa drobnych, a nawet drobniutkich inwestorów, która ulokowała średnio 1.500 euro w tej inicjatywie, to już ponad tysiąc osób. Mogą udzielać tam pożyczek, inwestując od kwoty 50 euro, a z drugiej strony użytkownicy portalu mogą wnioskować o pożyczkę w kwocie od 3.000 do 15.000 euro. Rynek pożyczek prywatnych odznacza się niskim poziomem ryzyka dla obu stron. Jak przyznaje Iwona, od 10 lat mieszkanka Madrytu, taka inwestycja daje możliwość zarobku, a także satysfakcję. - Wiesz do kogo trafiają twoje pieniądze, wiesz, ze komuś pomagasz w potrzebie. Nie ryzykujesz wiele, bo na każdy kredyt składa się wielu pożyczkodawców i w pojedynczy kredyt inwestujesz niewielką kwotę - tłumaczy.
Taka forma działalności kredytowej omija wszelkich pośredników, a przede wszystkim biurokrację bankową, co pozwala obniżyć koszty. Na jedno z pewnością należy zwrócić uwagę, podkreśla Iwona, jak niesłychanie istotne jest korzystanie tylko ze sprawdzonego portalu pożyczkowego. W innym przypadku obie strony może spotkać rozczarowanie. Świat nie znosi próżni. Tam, gdzie pojawiają się dobre inicjatywy, tam też pojawiają się ich negatywne klony.
Wydaje się, iż wraz z kryzysem, rodzi się w Hiszpanii nowe społeczeństwo, które rozbuchaną konsumpcję zastępuje powoli bardziej solidarnymi, ekologicznymi i zdroworozsądkowymi działaniami. Opisane powyżej zjawiska wpisują się w coraz bardziej popularny nurt zwany Consumo Colaborativo, co oznacza współudział w konsumpcji. Niektóre z tych zjawisk zapewne zagoszczą w Hiszpanii na stałe, inne zmienią formę, a jeszcze inne nie wytrzymają próby czasu. Na pewno jednak warto dobrze przyjrzeć się hiszpańskim alternatywom doby kryzysu.
Z Lloret de Mar dla WP.PL Kinga Jankowska
....
Euro spycha Hiszpanow na poziom ekonomiczny z czasow kamienia łupanego .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:50, 25 Mar 2021 Temat postu: |
|
|
[Nasz wywiad] Rodrigo Alonso szef hiszpańskiego "Solidaridad": Podziwiamy walkę "Solidarności" z wrogami Polski
25.03.2021 10:51
– Jesteśmy narodowym i antykomunistycznym związkiem zawodowym. Dlatego też uważamy, że antykomunistyczna walka robotnicza prowadzona przez Solidarność w latach 80. powinna służyć za przykład i inspirację dla wszystkich niezależnych i patriotycznych związków zawodowych w Europie – mówi Rodrigo Alonso, sekretarz generalny hiszpańskiego związku zawodowego „Solidaridad”, w rozmowie z Mateuszem Kosińskim.
[Nasz wywiad] Rodrigo Alonso szef hiszpańskiego
nadesłane
Mateusz Kosiński, Tygodnik Solidarność: Kilka miesięcy temu Polskę obiegła informacja, że w Hiszpanii powstanie związek zawodowy „Solidaridad”, którego nazwa nawiązuje do historycznego polskiego związku zawodowego. Czy rzeczywiście inspirowali się Państwo polską Solidarnością?
Rodrigo Alonso, sekretarz generalny hiszpańskiego związku zawodowego „Solidaridad”: Związek zawodowy „Solidaridad” powstał, by reprezentować, chronić oraz bronić hiszpańskich pracowników, by wyzwolić ich od skorumpowanych związków zawodowych i wyzyskiwaczy.
Jesteśmy narodowym i antykomunistycznym związkiem zawodowym. Dlatego też uważamy, że antykomunistyczna walka robotnicza prowadzona przez Solidarność w latach 80. powinna służyć za przykład i inspirację dla wszystkich niezależnych i patriotycznych związków zawodowych w Europie. Głęboko podziwiamy opór i wytrwałość, jakimi wykazał się – i wykazuje – polski związek zawodowy Solidarność, przyczyniając się do upadku komunizmu w Europie Wschodniej. A także jego gotowość do walki z wrogami Polski, a tym samym z wrogami pozostałych narodów, które próbują w dalszym ciągu same decydować o własnym losie, jak to ma miejsce w naszym przypadku.
Jednym słowem, nasz związek wzoruje się na Państwa przykładzie, ale dostosowanym do okoliczności, w których znajduje się nasz kraj, Hiszpania.
Jakie największe wyzwania stoją przed Państwa związkiem zawodowym? Którymi problemami planujecie zająć się w pierwszej kolejności?
Mierzymy się z różnego rodzaju problemami. Sytuacja na rynku pracy w Hiszpanii jest dramatyczna. Mamy do czynienia z nieproduktywnym systemem, co spowodowane jest relokacją firm i deindustrializacją przeprowadzaną przez kolejne hiszpańskie rządy.
Do tego musimy dodać zaniedbanie naszego sektora podstawowego, nieuczciwą konkurencję z innymi krajami, które nie przestrzegają obowiązujących przepisów, brak krajowego planu energetycznego, który pozwoliłby na konkurencję i reindustrializację Hiszpanii, narzucanie ideologii przez postmodernistyczną lewicę, podporządkowanie się organizacjom ponadnarodowym, które uzależniają nas od innych mocarstw. Do tego bardzo wysokie bezrobocie strukturalne i marnotrawstwo spowodowane ogromnymi wydatkami politycznymi przeznaczonymi na system biurokratyczny oparty na bezproduktywnym modelu quasi-federalnym oraz na różne partie, związki i stowarzyszenia, które wspierają europejską agendę na lata 2020-2030 narzuconą przez wielkie korporacje i ponadnarodowe elity. Dzieje się to wbrew naszym interesom jako suwerennego narodu.
Jeśli chodzi o problemy, którymi zamierzamy zająć się w pierwszej kolejności, należy powiedzieć, że powstaniu związku towarzyszyło uruchomienie dwunastu pilnych działań na rzecz pracowników w Hiszpanii, wśród których trzeba wymienić: narodowy priorytet w dostępności miejsc pracy, wzrost ustawowej płacy minimalnej dla pracowników, obniżenie podatków i wydatków politycznych, reindustrializację Hiszpanii i relokację firm w celu promowania stabilnej i wysokiej jakości zatrudnienia, odstąpienie od umów handlowych z krajami, które produkują przy użyciu niewolniczej siły roboczej, walkę z narzucaniem ideologii globalizmu, zwalczanie nielegalnej imigracji promowanej przez elity za przyzwoleniem rządu, a także obronę rodziny jako podstawowego filaru naszego kraju.
Podsumowując, „Solidaridad” wkracza na scenę krajową, by reprezentować, bronić i chronić pracowników w Hiszpanii oraz by walczyć o zagwarantowanie pracownikom niezbędnych warunków umożliwiających założenie rodziny. Posiadanie dzieci nie może być przywilejem bogatych.
W Polsce w kolejnych latach dostrzegamy agresywną ekspansję ideologii lewicowej. Czy podobnie dzieje się w Hiszpanii? Czy „Solidaridad” ma być odpowiedzią na tę ideologię?
Tak, to samo dzieje się w Hiszpanii.
Lewica straciła legitymizację do reprezentowania klasy robotniczej, dlatego też, po rewolucji 1968 r. we Francji, skierowała swój wzrok na to, co uważa za swój nowy rewolucyjny cel, czyli mniejszości, z których lewica zamierza zrobić ofiary, manipulując nimi, by osiągnąć swoje cele.
Robotnicy przekonali się na własnej skórze, że lewica służy obcym interesom. Zdali sobie sprawę, że hiszpańska lewica gardzi własnym narodem i kulturą, że promuje nielegalną imigrację, dążąc do niepewności na rynku pracy. A to prowadzi do niższych płac i gorszych warunków pracy.
Europejczycy, a szczególnie Hiszpanie, muszą się obudzić i zidentyfikować przyczyny i konsekwencje niepowodzenia swoich narodów. Hiszpanie chcą pozostać zakorzenieni w ojczyźnie i bronić swojej kultury, a w partiach lewicowych dostrzegają ramię wykonawcze polityki narzuconej przez ponadnarodowe elity, sprzecznej z ich interesami jako pracowników i Hiszpanów.
Dlaczego zdecydowaliście się na stworzenie nowego związku zawodowego? Te dotychczas istniejące nie spełniają swojej roli?
W Hiszpanii od czterech dekad cierpimy z powodu mafijnego związkowego monopolu kontrolowanego przez zdeklarowane partie lewicowe, dlatego też bardziej niż kiedykolwiek dostrzegliśmy konieczność utworzenia patriotycznego związku zawodowego, który broniłby, chronił i reprezentował w rzeczywisty i skuteczny sposób pracowników w Hiszpanii.
Istnieją dwa duże związki zawodowe wspierane przez partie rządzące dziś Hiszpanią – socjalistów i komunistów. Są one obdarowywane milionami euro z publicznych pieniędzy. Wobec nich toczy się wiele spraw korupcyjnych i padają wyroki skazujące w sądach.
Nigdy nie spełniły swojej roli i będą musiały to wyjaśnić pracownikom w Hiszpanii, których będziemy reprezentować.
Czy międzynarodowa współpraca m.in. polskiej Solidarności i hiszpańskiej „Solidaridad” może być receptą na kryzys tradycyjnych wartości?
Wierzymy, że tak właśnie będzie. Powinniśmy zacząć nawiązywać solidarnościowe sojusze pomiędzy tymi wszystkimi ruchami związkowymi, które podzielają wspólne wartości, które uważamy za trwałe, i tymi, które nadają ludzką godność.
Świat się zmienia, a nasi rywale dysponują wielkimi środkami. Są bardzo silni, dlatego też międzynarodowa współpraca między naszymi związkami zawodowymi jest konieczna i może stanowić wał ochronny przed szkodliwą polityką narzuconą przez globalizm i jego zwolenników.
Jakie relacje łączą „Solidaridad” i partię VOX?
Nasze stosunki są szczególne, mamy wiele wspólnych poglądów, ale rozumiemy, jaka jest różnica między partią polityczną a krajowym związkiem zawodowym.
Uważamy, że VOX jest jedyną partią, która broni sprawy klasy średniej i robotniczej, których poziom życia i godność legły w gruzach, ale oczywiste jest, że ta obrona musi być jeszcze bardziej stanowcza ze strony związku zawodowego „Solidaridad”.
Jesteśmy przekonani, że związek będzie niezbędnym narzędziem dla pracowników, umożliwi im zabranie głosu, by mogli odzyskać prawa pracownicze i godność, które zostały im odebrane przez kolejne rządy i związki zawodowe.
Polska i Węgry toczą ważny spór z elitami unijnymi dotyczący powiązania budżetu Unii Europejskiej z tzw. praworządnością, często ocenianą subiektywnie. To, co jest uznawane za „praworządność” w Berlinie, w Polsce uchodzi już za „łamanie praworządności”. Czy polskie racje przebijają się do mediów głównego nurtu w Hiszpanii?
Media w Hiszpanii są na usługach władzy, więc można sobie wyobrazić, jak traktują suwerenne narody, takie jak Polska czy Węgry, i jak wyglądają informacje, które o nich docierają. W Hiszpanii kraje te są przedstawiane jako narody będące pod dyktaturą, w których podważane są podstawowe wolności, ale wiemy, że jest zupełnie odwrotnie.
Mamy bardzo jasne poglądy na temat tego, czym jest praworządność i obrona suwerenności narodowej, dlatego podzielamy wizję Węgier i Polski oraz spór, jaki toczą z elitami finansowymi i medialnymi, które dążą do podporządkowania sobie naszych narodów i wykorzystania ich do realizacji swoich postulatów.
Jak wyobrażają sobie Państwo Unię Europejską w przyszłości?
Z założenia Unia Europejska została utworzona w celu współpracy gospodarczej suwerennych narodów, ale z czasem stała się nadbudową prawno-polityczną o charakterze ponadnarodowym, która buduje wyższość jednych państw nad drugimi.
Nie chcemy przez to powiedzieć, że powinniśmy rozważyć wyjście Hiszpanii z UE, natomiast chcemy przywrócić pojęcie Europy jako koncepcji geograficznej i kulturowej, w ramach której suwerenne narody – jako panowie własnego losu – współpracują dobrowolnie i bronią szeregu wartości, które definiują nas jako kontynent i cywilizację.
Unia Europejska przeżywa głęboki kryzys, który musi być jak najszybciej zażegnany, dlatego też partie i związki zawodowe o charakterze patriotycznym są potrzebne bardziej niż kiedykolwiek. To będzie nasza bitwa.
Wierzymy w Europę suwerennych narodów.
Czy współczesna Hiszpania i Europa powinny być budowane w oparciu o społeczną naukę Kościoła?
Wmówiono nam, że Europa jest tylko jednostką geograficzną, ale tak nie jest. Europa to także koncepcja społeczno-kulturowa oparta na podstawowych filarach, takich jak filozofia grecka, prawo rzymskie i religia chrześcijańska. Jest to cywilizacja, która ma za sobą tysiące lat i nie wolno nam o tym zapominać.
Z drugiej strony Hiszpania – podobnie jak Polska – jest krajem o tradycji katolickiej, który oczywiście może znaleźć i zawsze znajdował oparcie i fundament w społecznej nauce Kościoła, ponieważ broni ona uniwersalnych zasad i wartości, takich jak godność ludzka, dobro i sprawiedliwość.
Czy pandemia koronawirusa poważnie wpłynęła na hiszpański rynek pracy?
Niezaprzeczalnie. Hiszpania jest jednym z krajów z najgorszymi wskaźnikami na świecie. To rezultat dwóch czynników. Po pierwsze dlatego, że mamy najgorszy możliwy rząd w najgorszym możliwym czasie. A po drugie dlatego, że rząd socjalno-komunistyczny wykorzystał jako wymówkę środki zapobiegawcze przeciwko pandemii, pozbawione jakiegokolwiek rzetelności naukowej, które zmusiły przedsiębiorstwa do tymczasowego zaprzestania działalności i uniemożliwiły pracownikom pracę. Skutkiem tego było zamknięcie już na zawsze tysięcy przedsiębiorstw i dramatyczny wzrost bezrobocia. Rząd oszukał Hiszpanów, przedstawiając fałszywą dychotomię: gospodarka czy zdrowie, a w końcu nie wyszło ani jedno, ani drugie.
To, co uzyskano, to śmierć, nędza i ruina.
Z hiszpańskiego tłumaczyła Kornelia Kosińska.
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "Tygodnika Solidarność".
!!!
I prosze! Hiszpanie musza walczyc z komuna jak Polacy w 1980. Amerykanie tez tylko o tym jeszcze nie wiedza. Polska jest najbardziej zaawansowanym krajem swiata stad inni przejda przez to co my juz mielismy. Oni dopiero nierzadko buduja komune. Nie wszyscy tez osiagna Solidarnosc naszego typu. Czesi czy Wegrzy mieli rok 56 czy 68 i masowy ruch sprzeciwu podobnie jak Polska tylko ze mysmy mieli bez precdensu na swiecie tak jak i AK. U nas to sa zawsze szczytowe formy z uwagi na najwyzsze natezenie cywilizacji łacińskiej. Hiszpanie to ta sama cywilizacja wiec idzie podobnie ale takiej skali nie bedzie. Choc komunizm upadnie bo nie ma on zdolnosci tworczych.
Przyslowiowe ze komunizm w Rosji upadl bo zjedli ostatni worek zboża z czasow carskich ;0))))
Smieszny absurd ale pokazuje pasozytnich charakter komuny ktora zeruje na spoleczenstwie jak dlugo sie da az do granic biologii. To jest po prostu wirus intelektu i duszy! Polaczenie patofilozofii z patoreligia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|