Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:29, 09 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Rolnicy kupili we wrześniu mniej nowych traktorów
Rolnicy we wrześniu tego roku zarejestrowali o 8 proc. mniej nowych ciągników rolniczych, niż w analogicznym okresie 2011 r. - poinformowała firma Martin & Jacob, która monitoruje polski rynek pojazdów rolniczych.
We wrześniu br. rolnicy zarejestrowali 1 304 fabrycznie nowych ciągników rolniczych. Dodano, że wrzesień był pierwszym od ponad roku miesiącem, gdy odnotowano spadek sprzedaży ciągników. Od początku tego roku rolnicy zarejestrowali 15 266 nowych maszyn.
Mariusz Chrobot, wiceprezes Martin & Jacob, uważa, że spadek rejestracji ciągników nie był znaczący. Jego zdaniem dopiero sprzedaż miesięczna poniżej 1000 sztuk mogłaby świadczyć o złej sytuacji na rynku.
Liderem po trzech kwartałach br. jest marka New Holland, która sprzedała 3 034 ciągniki. Na drugim miejscu znalazła się marka John Deere z 2 135 sztukami sprzedanych traktorów. Trzecią lokatę, z wynikiem o dwie sztuki niższym, zajął czeski Zetor.
>>>>
Jak schlodzenie to od razu we wszystkich dziedzinach !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:07, 12 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Skrócić urlopy, koniec z ochroną matek. To jedyny ratunek na kryzys?
Na pogłoski o ozusowaniu umów śmieciowych pracodawcy odpowiadają propozycjami zmian w kodeksie pracy. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców chce m.in. skrócić urlopy, wyrzucić z kodeksu pracy ochronę kobiet w ciąży i ułatwić pracę dzieciom. Kto ugra więcej?
W rozesłanym dziś przez ZPP komunikacie zawarto 12 punktów zmian do kodeksu pracy. Wszystkie mają na celu uelastycznienie stosunków pomiędzy pracownikiem a pracodawcą. Zdaniem związku urlop należy z 26 dni rocznie skrócić do 15. Ewentualnie więcej dni wolnych pracownik będzie mógł zagwarantować sobie w umowie o pracę. Związek postuluje również, by młodzieży umożliwić pracę już od 15. roku życia.
Zdaniem pracodawców w kodeksie nie powinno być zawartych żadnych uprawnień związanych z urodzeniem dziecka. Firmy powinny mieć możliwość zwolnienie chorego pracownika w dowolnym momencie, a kwestia samego wymówienia nie powinna wymagać uzasadnienia. Okres wypowiedzenia powinien zdaniem ZPP mieć maksymalnie 2 tygodnie.
Po co to wszystko? Związek chce w ten sposób walczyć z coraz bardziej dramatyczną sytuacją na rynku pracy. I tylko uelastycznienie prawa może przyczynić się do zmniejszenia bezrobocia.
- Nie chodziło nam o wywołanie szoku. Zdajemy sobie natomiast sprawę z tego, że rząd będzie w stanie pochylić się nad tymi rozwiązaniami, gdy bezrobocie dojdzie do 25 proc., a wśród młodych ludzi do 50 proc. - mówi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.
Jak zaznacza, nie chodzi mu oczywiście o zmuszanie do pracy dzieci, ale umożliwienie im dorabiania sobie jak jest to w Stanach Zjednoczonych. Tam młodzież uczy się, co to praca na przykład pakując zakupy w supermarkecie.
- Natomiast sprawa urlopów macierzyńskich jest w Polsce takim polem do nadużyć, że tylko w radykalny sposób można to przeciąć. Sytuacja, w której większość kobiet w 2-3 miesiącu ciąży idzie na zwolnienie nie wiadomo, z jakiego powodu nie jest dobra - tłumaczy Kaźmierczak.
Czas prezentacji postulatów nie jest przypadkowy. Kilka dni temu „Rzeczpospolita” poinformowała, że rząd Donalda Tuska będzie chciał ozusować umowy śmieciowe, o co zabiegają od dawna związki zawodowe.
- To chyba taki wist negocjacyjny, gdzie daje się bardzo wyśrubowane propozycje żeby mieć z czego schodzić. To propozycje nie do przyjęcia, wręcz bezczelne - komentuje 12 punktów ZPP Marek Lewandowski z NSZZ Solidarność.
Jednocześnie związkowiec nie zgadza się z tym, że bezrobocie rośnie, bo mamy złe prawo pracy. Jego zdaniem nawet najelastyczniejsze rozwiązania w obliczu kryzysu ekonomicznego nic nie dadzą.
- Nigdzie na świecie nie wykazano związku pomiędzy wzrostem płacy minimalnej a wzrostem bezrobocia. Przeprowadzono przynajmniej kilka razy takie badania, które takiego związku nie wykazały. Polska ma jeden z najbardziej elastycznych rynków pracy i jak do tej pory utrzymuje relatywnie wysokie bezrobocie – dodaje Marek Lewandowski.
W Polsce około 50 proc. osób pracuje na stały etat, a 23 proc. ma podpisane tzw. umowy śmieciowe, czyli niepodlegające pod prawo pracy umowy o dzieło lub zlecenie. Pod tym względem jesteśmy jednymi z liderów w Europie.
- Skrócenie urlopu do 15 dni w sytuacji, gdy średnia ilość godzin pracy w roku wynosi ponad 2000, dla porównania Niemcy - 1400, zakrawa na kpinę. Polacy są jednym z najciężej pracujących społeczeństw nie tylko w Europie, ale i na świecie - podkreśla związkowiec NSZZ Solidarność.
>>>>
<<Kryzys'' ... Becwaly mianowane przez Donka i prezesa zniszczyly gospodarke stopami a ci pieprza ,,kryzys'' ... A teraz ,,recepta'' jest odbieranie wszelkich swiadczen ... TAKICH WYBIERACIE TO MACIE ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:33, 12 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Woda i ścieki wypłuczą nasze portfele
Woda i ścieki będą jeszcze droższe już 2013 roku. Ceny mogą wzrosnąć nawet o 30 proc. Wszystkiemu winni są: Unia Europejska i ekolodzy - ostrzega "Dziennik Gazeta Prawna".
Wiele przedsiębiorstw wodociągowych wciąż jest deficytowych, stąd przed nami kolejne podwyżki cen. Co warte zaznaczenia, będą one zróżnicowane w poszczególnych miejscowościach. Dziś dysproporcje cen w poszczególnych miastach mogą być nawet dziesięciokrotne. Najtańszą wodę i ścieki mają obecnie mieszkańcy Warki koło Warszawy. Za metr sześcienny płacą 5,05 zł, podczas gdy w gminie Białogard koło Kołobrzegu ta opłata sięga już 48,48 zł. Pocieszeniem dla mieszkańców Białogardu może być fakt, że faktyczna cena, jaką płacą za wodę, wynosi 16,85 zł za m3. Pozostałą część ceny reguluje gmina.
- Tak dużego regionalnego zróżnicowania nie ma w przypadku żadnego innego produktu - zauważa na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" dr Tadeusz Rzepecki, prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie.
Jak zauważa dziennik, takie dysproporcje to efekt ubiegłorocznych podwyżek, które w poszczególnych regionach wyniosły od 7 do 30 proc. Jak się okazuje, nawet tak wysokie podwyżki cen nie zapewniły rentowności wielu przedsiębiorstwom wodociągowym.
Z danych GUS wynika, że na 150 przedsiębiorców zajmujących się pobieraniem i uzdatnianiem wody aż 39,3 proc. miało wyższe koszty z prowadzenia działalności niż wpływy. Powodem częstych deficytów są problemy z ustalaniem nowych taryf. To gminy wyrażają bowiem zgodę na wprowadzanie podwyżek. Jeśli nowy plan cenowy zostanie odrzucony przez gminę, to przedsiębiorstwo ma 90 dni, by przedstawić nową propozycję. Jak się okazuje, w tym okresie może następować zmniejszenie zapotrzebowania, spadek zysków przy jednoczesnym wzroście kosztów.
Dziennik zwraca również uwagę na inny problem, jakim jest wyludnianie miast. Tylko w ciągu ostatnich kilku lat miasta straciły ponad 200 tys. mieszkańców. Spada więc zużycie wody. Do tego dochodzi także ekologiczna świadomość i ekonomiczny rachunek. Ludzie coraz częściej oszczędzają wodę.
Można przypuszczać, że ceny wody i ścieków wzrosną jeszcze bardziej. Przypomnijmy, że wodociągi mają do 2015 roku czas na dostosowanie oczyszczalni ścieków do wymagań Unii Europejskiej, a gdzieś pieniądze trzeba zdobyć. Gazeta ostrzega, że przyszłoroczne taryfy mogą być od 4 do nawet 30 proc. wyższe. Wszystko zależeć będzie od poszczególnych miast. Szansą na powstrzymanie podwyżek jest już jedynie nagły wzrost przychodów spółek wodociągowych.
>>>>
Dochody w dol oplaty w gore . To ,,recepta'' Donkow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:09, 12 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Dobry pracownik tańczy, śpiewa i gotuje
Analiza dostępnych ofert pracy prowadzi do wniosku, że idealny kandydat nie istnieje. Wymagania i kaprysy pracodawców rosną jednak wprost proporcjonalnie do bezrobocia – ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna".
Wymagania, jakie stawiają pracodawcy kandydatom, nijak mają się do wykształcenia, doświadczenia i umiejętności zdecydowanej większości Polaków. Przedstawiciele branży rekrutacyjnej przyznają - wymagania pracodawców rosną proporcjonalnie do bezrobocia.
"Choć sam przepracowałem w marketingu 10 lat, z czego od pięciu jestem na stanowisku kierowniczym, to nie spełniam oczekiwań, jakie znajdują się w zdecydowanej większości ofert" - mówi wprost Krzysztof Zajkowski, menedżer w agencji rekrutacyjnej Adecco. Jego zdaniem ten trend zaczął się pół roku temu i stale się nasila.
Czy te absurdalne niekiedy wymagania skończą się wraz z kryzysem? Specjaliści od rynku pracy nie są tego tacy pewni. "Jeżeli firmy przekonają się, że jeden człowiek może robić za dwóch czy trzech, to potem nie będą chciały wydawać pieniędzy na odciążenie go i zatrudnianie nowych pracowników" - uważa Wiesław Gomulski, psycholog pracy.
>>>>
Oferty sa bezsensowne BO JEST BEZROBOCIE ! Nie ma pracy to wymyslaja fantazje i absurdy ... 10 jezykow obcych na stanowisku sprzataczki w magazynie makulatury ...
Oto skutki schlodzenia ... Tak glosujecie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:00, 16 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
GUS: wynagrodzenie i zatrudnienie we wrześniu
Przeciętne wynagrodzenie brutto we wrześniu wyniosło 3 tys. 640,84 zł, co oznacza, że w ujęciu rocznym rdr wzrosło o 1,6 proc., a w ujęciu miesięcznym spadło o 1,2 proc. - podał Główny Urząd Statystyczny.
Ekonomiści ankietowani przez PAP szacowali, że wynagrodzenie we wrześniu wzrosło o 2,7 proc. rdr, a w ujęciu miesięcznym spadło o 0,1 proc.
Przeciętne wynagrodzenie bez wypłat z zysku wyniosło we wrześniu 3 tys. 640,56 zł i wzrosło rdr o 1,6 proc., a wobec sierpnia spadło o 1,2 proc.
GUS podał także, że w przedsiębiorstwach we wrześniu było zatrudnionych 5 mln 514,1 tys. osób, czyli tyle samo, co przed rokiem, a w ujęciu miesięcznym spadło o 0,1 proc.
Analitycy prognozowali, że zatrudnienie we wrześniu rdr nie zmieniło się, a wobec sierpnia spadło o 0,1 proc.
>>>>
Czyli ,,zagodnie z przewidywaniami'' dane coraz bardziej DRAMATYCZNE !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:05, 17 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
GUS podał dane o produkcji przemysłowej
Produkcja przemysłowa we wrześniu spadła o 5,2 proc. rok do roku, po wzroście o 0,5 proc. w sierpniu, a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosła o 6,1 proc. - poinformował Główny Urząd Statystyczny.
Produkcja przemysłowa wyrównana sezonowo spadła we wrześniu rdr o 1,6 proc., a mdm spadła o 1,4 proc.
>>>>
No super ! Wspaniale minusy . Cofamy sie do minionych epok . TAKICH BYDLAKOW WYBRALISCIE !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:51, 23 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
GUS podał dane o sprzedaży detalicznej i bezrobociu
Stopa bezrobocia we wrześniu wyniosła 12,4 proc. wobec 12,4 proc. w sierpniu - podał we wtorek GUS.
Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu września wyniosła 1 mln 979 tys. osób.
Sprzedaż detaliczna we wrześniu wzrosła o 3,1 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2011 roku, a miesiąc do miesiąca spadła o 1,3 proc. - podał we wtorek GUS.
Sprzedaż detaliczna realnie spadła we wrześniu o 0,4 proc. rok do roku.
Ekonomiści ankietowani przez PAP szacowali, że sprzedaż detaliczna we wrześniu wzrosła o 4,5 proc. rdr, a mdm wzrosła o 0,3 proc.
Nowe zamówienia w przemyśle w Polsce spadły we wrześniu w ujęciu rocznym o 13,0 proc., po wzroście o 5,2 proc. w sierpniu - podał we wtorek GUS.
W ujęciu miesięcznym zamówienia wzrosły o 10,1 proc. w porównaniu ze spadkiem o 7,3 proc. w poprzednim miesiącu.
Wskaźnik nowych zamówień w przemyśle pokazuje rozwój popytu na wyroby i usługi. Służy on do oceny przyszłej produkcji.
GUS: Nowe zamówienia w przemyśle we wrześniu spadły o 13,0 proc. rdr
Nowe zamówienia w przemyśle w Polsce spadły we wrześniu w ujęciu rocznym o 13,0 proc., po wzroście o 5,2 proc. w sierpniu - podał we wtorek GUS.
W ujęciu miesięcznym zamówienia wzrosły o 10,1 proc. w porównaniu ze spadkiem o 7,3 proc. w poprzednim miesiącu.
Wskaźnik nowych zamówień w przemyśle pokazuje rozwój popytu na wyroby i usługi. Służy on do oceny przyszłej produkcji.
GUS: Sprzedaż hurtowa przedsiębiorstw handl. spadła we IX o 4,7 proc.
Sprzedaż hurtowa przedsiębiorstw handlowych spadła we wrześniu o 4,7 proc. rok do roku, po wzroście w poprzednim miesiącu o 3,3 proc., a w ujęciu miesięcznym spadła o 2,0 proc. - podał GUS.
Sprzedaż hurtowa przedsiębiorstw hurtowych spadła we wrześniu o 1,5 proc. rok do roku, po wzroście o 6,6 proc. w sierpniu, a w ujęciu miesięcznym spadła o 3,3 proc.
GUS: Pogorszenie nastrojów konsumenckich w październiku
Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), syntetycznie opisujący obecne tendencje konsumpcji indywidualnej, w październiku obniżył się o 0,5 pkt proc. wobec poprzedniego miesiąca i ukształtował na poziomie –32,1 - podał we wtorek GUS w komunikacie.
"W październiku 2012 r. zaobserwowano spowolnienie spadkowego trendu nastrojów konsumenckich. Nadal jednak utrzymują się one na bardzo niskim poziomie" - napisano.
"Na zmniejszenie wartości bieżącego wskaźnika najsilniej wpłynęły oceny zmian sytuacji finansowej gospodarstwa domowego w ostatnich 12 miesiącach (spadek o 2,5 pkt proc.) oraz dokonywania obecnie ważnych zakupów (spadek o 2,3 pkt proc.). Oceny zmiany w ogólnej sytuacji ekonomicznej kraju w ostatnich 12 miesiącach oraz zmian w sytuacji finansowej gospodarstwa domowego w najbliższych 12 miesiącach pozostały na podobnym poziomie jak przed miesiącem. Poprawiła się natomiast opinia na temat zmian ogólnej sytuacji ekonomicznej kraju w najbliższych 12 miesiącach (wzrost o 2,8 pkt proc.)" - dodano.
Wskaźnik BWUK jest niższy niż przed rokiem o 11,3 pkt proc.
Wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK), syntetycznie opisujący oczekiwane w najbliższych miesiącach tendencje konsumpcji indywidualnej, utrzymał się na poziomie z poprzedniego miesiąca (–40,6).
"Niezmieniony poziom wskaźnika wyprzedzającego w stosunku do poprzedniego miesiąca jest wypadkową poprawy ocen dotyczących oczekiwanych w najbliższych 12 miesiącach zmian w ogólnej sytuacji ekonomicznej kraju (wzrost o 2,8 pkt proc.) oraz pogorszenia perspektyw na oszczędzanie pieniędzy (spadek o 3,1 pkt proc.), przy podobnych jak w poprzednim miesiącu ocenach zmian sytuacji finansowej gospodarstwa domowego oraz zmian poziomu bezrobocia" - napisano.
Wskaźnik WWUK jest o 13,8 pkt proc niższy niż przed rokiem.
GUS: Spadek wskaźnika syntetycznego koniunktury w październiku
Wskaźnik syntetyczny koniunktury gospodarczej (SI) kształtuje się w październiku 2012 roku na poziomie niższym od odnotowanego przed miesiącem oraz przed rokiem - wynika z wtorkowego komunikatu GUS.
"W październiku na pogorszenie wskaźnika syntetycznego w stosunku do września wpływa spadek jego składowych w usługach, handlu i przemyśle przy utrzymaniu się w budownictwie wartości zbliżonych do odnotowanych w ubiegłym miesiącu. W porównaniu z analogicznym miesiącem sprzed roku, wszystkie składowe wskaźnika uległy obniżeniu" - napisano.
"W porównaniu do poprzedniego miesiąca odnotowano nieznaczny spadek zarówno ocen diagnostycznych, jak i prognostycznych. Obydwie składowe wskaźnika kształtowały się również na niższym poziomie niż przed rokiem (w szczególności składowe prognostyczne)" - dodano.
Metodologia obliczania przez GUS wskaźnika syntetycznego koniunktury gospodarczej dla Polski (Synthetic Indicator – SI) oparta jest na metodologii wskaźnika ESI (Economic Sentiment Indicator – ESI), opracowanego i obliczanego przez Komisję Europejską dla poszczególnych krajów Unii Europejskiej, strefy euro i Unii Europejskiej ogółem.
Do budowy syntetycznego wskaźnika koniunktury gospodarczej dla Polski wykorzystywane są wskaźniki proste odnoszące się do wybranych pytań, wyrównane sezonowo, pochodzące z badań koniunktury przemysłu, budownictwa, handlu i usług. Do konstrukcji SI zastosowano następujące wagi: 50 proc. dla przetwórstwa przemysłowego, 6 proc. dla budownictwa, 6 proc. dla handlu, 38 proc. dla usług. Są to zaadoptowane wagi metodologii Komisji Europejskiej wynoszące odpowiednio: 40 proc. dla przemysłu, 30 proc. dla usług, 5 proc. dla budownictwa, 5 proc. dla handlu, 20 proc. dla konsumentów.
GUS: Koniunktura w budownictwie w październiku nadal negatywna
Ogólny klimat koniunktury w budownictwie w październiku 2012 roku oceniany jest negatywnie, bardziej pesymistycznie niż we wrześniu - wynika z opublikowanych badań GUS.
Ogólny klimat koniunktury w budownictwie kształtuje się na poziomie minus 26, podczas gdy we wrześniu wynosił minus 22.
"Bieżące oceny i prognozy portfela zamówień, produkcji budowlano-montażowej oraz sytuacji finansowej są bardziej niekorzystne od formułowanych w ubiegłym miesiącu. Nadal rosną znaczące opóźnienia w terminowym ściąganiu należności za wykonane roboty budowlano-montażowe. Dyrektorzy badanych jednostek zapowiadają dalsze ograniczanie zatrudnienia, większe niż planowali we wrześniu" - napisano w raporcie.
GUS podał, że spadek cen robót budowlano-montażowych w najbliższych trzech miesiącach może być bardziej znaczący niż zapowiadano przed miesiącem.
"Spośród badanych podmiotów 21 proc. (przed rokiem 22 proc.) planuje prowadzenie prac budowlano-montażowych za granicą. Dyrektorzy tych przedsiębiorstw spodziewają się ograniczenia portfela zamówień na roboty budowlano-montażowe na rynkach zagranicznych, bardziej znaczącego niż przewidywali przed rokiem" - napisano.
.....
Gigantyczne spadki niektotre dwucyfrowe .Takich matolow wybraliscie a oni takich hitlerkow mianowali do RPP . To teraz sprobujcie przezyc ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:56, 24 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Fala oszustw przybiera na sile
Z najnowszego raportu Związku Banków Polskich, na który powołuje się "Dziennik Gazeta Prawna", wynika że drastycznie wzrosła liczba prób wyłudzenia pieniędzy z banków, instytucji finansowych i przedsiębiorstw handlowo-usługowych.
W trzecim kwartale tego roku odnotowano ponad 1,5 tys. przypadków wyłudzenia pieniędzy - aż o 64% więcej niż w drugim kwartale. Wzrosła również kwota jaką próbowano ukraść. Wyniosła blisko 98 mln zł i była o 15% wyższa niż w okresie kwiecień - czerwiec.
Z wyliczeń ZBP wynika, że każdego dnia w Polsce udaremnia sie przejęcie przez złodziei ok. miliona złotych. Niestety bankowcy nie ujawniają, ile pieniędzy oszustom udało się zmalwersować.
>>>>
Schlodzili gospodarke i bedzie coraz brutalniej bo trudniej o kase . Bedzie wiecej przestepstw . Tak ,,mundrze'' zesta glosowali...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:59, 25 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Przed kryzysem Polak ucieka na świadczenia
>>>>
JAKIM KRYZYSEM MATOŁY . TO JEST SCHLODZENIE . Kryzys wynika z przyczyn niezaleznych od decyzji poszczegolnego czlowieka . Tu gospodarke rozwalily konkretne gnoje znane z imienia i nazwiska ...
Skoro trudniej o etat i wcześniejszą emeryturę, Polacy uciekają na świadczenia przedemerytalne - informuje "Rzeczpospolita".
Gwałtownie przybywa osób przechodzących na świadczenia przedemerytalne. Przez ostatnie półtora roku przybyło ich blisko 40 proc. - wynika z danych ZUS.
To efekt pogarszającej się sytuacji na rynku pracy, ucieczki starszych osób przed bezrobociem oraz wygaszenia od początku 2009 roku powszechnych przywilejów emerytalnych. Nie bez znaczenia jest też strach przed podniesieniem wieku emerytalnego od stycznia przyszłego roku.
Z danych ZUS wynika, że w styczniu 2011 r. świadczenia przedemerytalne pobierało 80,2 tys. osób. W sierpniu tego roku było ich już 109,1 tys.
- Na takie świadczenia przechodzą tylko te osoby, które straciły pracę w ramach zwolnień grupowych lub na skutek likwidacji zakładu pracy. Jeśli ich przybywa, to znaczy, że firmy są w coraz gorszej kondycji - mówi Jeremi Mordasewicz, członek rady nadzorczej ZUS, ekspert PKPP Lewiatan.
Więcej na [link widoczny dla zalogowanych]
>>>>
Tak wzrosnie korupcja w ZUS . Ludzie beda dawac lapowki aby dostac rente komisjom kwalifikacyjnym . TAK WYGLADA REALNA PRAKTYKA OSTATNICH 20 lat . Lud jest cwany ale glupi . Stad zamiast glosowac madrze wybiera debili a pozniej po cwaniacku kombinuje jak przetrwac eksterminacje ...
Cwaniactwo to nic pieknego . Idzie w parze z glupota i oszustwem...
Juz nie beda mowil jaki narod okazal sie mistrzem w tym ale oni wszak nie mieli panstwa i bylo im trudno ...
Madrosc idzie w parze z uczciwoscia i roztropnoscia ...
I to sa cnoty ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:05, 25 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Maszyny do szycia wychodzą z lamusa
Łucznik, kolejna marka rodem z PRL, chce zawojować domowe pielesze w Polsce i zagranicą. Liczy na wsparcie inwestorów - donosi "Puls Biznesu".
Kiedyś maszyny do szycia stały w co w drugim salonie, skąd na wiele lat trafiły do domowych piwnic. Od kilku lat trwa jednak ich renesans, ponieważ jak przekonuje Remigiusz Chrzanowski - wiceprezes ASPA Electro, która od 2006 r. zarządza marką Łucznik - moda na szycie powraca.
Marka Łucznik z 40-procentowym udziałem (wartościowo, ilościowo ma 60 proc.) jest liderem na polskim rynku sprzętu szwalniczego. Dzięki nowemu trendowi chce skorzystać i w tym roku planuje zwiększyć przewagę nad rywalami.
Łucznik planuje podbój nie tylko polskich salonów, ale też zagranicznych. Dzisiaj ASPA Electro sprzedaje produkty do Czech, Rumunii, Bułgarii i na Słowację. Na celowniku ma też Ukrainę i Białoruś, gdzie maszyny Łucznika pojawią się w połowie przyszłego roku.
Pod marką Łucznik kryją się nie tylko maszyny do szycia. Od czterech lat spółka sprzedaje drobne AGD, m. in. żelazka, lokówki, suszarki, tostery i sokowirówki. W tym obszarze wrocławska spółka walczy z inną znaną marką rodem PRL - Zelmerem.
>>>>
W biedzie bedziecie musieli sobie szyc ubrania !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:29, 29 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Podwyżki płac nie nadążają za inflacją
Po raz pierwszy od 20 lat spadną w tym roku realne wynagrodzenia - stwierdza "Dziennik Gazeta Prawna".
Według danych GUS w trzech kwartałach 2012 r. średnie wynagrodzenie w firmach było o 3,7 proc. wyższe niż przed rokiem. Ale biorąc pod uwagę inflację, która w tym czasie osiągnęła poziom 4 proc., jego siła nabywcza płac spadła o 0,2 proc. - wylicza "DGP".
I jak przewidują eksperci, w najbliższych miesiącach siła nabywcza spadnie jeszcze bardziej. Według specjalistów, realne wynagrodzenia w całym roku obniżą się od 0,3 do nawet 0,6 proc.
Niezależnie od tego, która z tych prognoz się sprawdzi, tak źle nie było od 1992 r. - stwierdza "DGP". Wówczas po raz ostatni skurczyły się realne zarobki w przedsiębiorstwach (o 3,6 proc.), a w następnych latach już tylko rosły.
>>>>
Tak sie glosowalo ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:05, 30 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Fala upadłości zalewa polskie firmy
Do końca roku liczba bankructw może wzrosnąć do 850, a w 2013 r. prawdopodobnie przekroczy 900. Według danych firmy Euler Hermes Collections z Grupy Allinaz, od początku tego roku upadło 681 firm, o 90 więcej niż w analogicznym okresie roku 2011.
Od początku roku z miesiąca na miesiąc rosła liczba upadających przedsiębiorstw. Trend ten zatrzymał się we wrześniu, gdy zanotowano „tylko” 58 bankructw, o 6 mniej niż we wrześniu 2011 r. Jednak za wcześnie by otwierać szampana, gdyż zdaniem ekspertów to przypadek. Poprawa bowiem nastąpiła wbrew dotychczasowej tendencji wzrostowej, i w sytuacji wciąż pogarszającej się kondycji finansowej części branż oraz gospodarki. Zdaniem Andrzeja Kochmana ze spółki KUKE na zmniejszenie się ilości ogłoszonych przez sądy upadłości mogły wpłynąć w ostatnim miesiącu krótszy czas pracy, spowodowany między innymi przesunięciem dużej liczby urlopów na wrzesień i zamieszanie związane z planowaną reorganizacją struktury i systemu pracy sądów.
Na stałą poprawę nie liczy także Michał Modrzejewski, dyrektor analiz branżowych w Euler Hermes Collections.
- Sytuacja na rynku nie uległa poprawie, po prostu przeminęła główna kumulacja upadłości związanych z budownictwem infrastrukturalnym, która zaczęła się już w ubiegłym roku. Na pewno liczba bankructw nie będzie się zmniejszać, nastąpiło chwilowe spowolnienie tempa ich liczby, zarówno w budownictwie, jak i w skali całej gospodarki, gdyż nic nie wskazuje na poprawę w pozostałych branżach – mówi Michał Modrzejewski.
Największa fala upadłości zalewa sektor budownictwa. Od początku roku upadło 200 firm budowlanych, aż o 71 proc. więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Kiepsko radzi sobie także branża transportowa. Powód? Zatory płatnicze. Firmy transportowe bowiem muszą spłacać swoje zobowiązania dwa razy szybciej (średnio po 14 do 30 dniach) niż same uzyskują środki od swoich klientów (średnio po około 60 dniach).
Coraz gorzej radzi sobie także branża spożywcza. Rosnąca dominacja dyskontów spożywczych i spadek popytu wewnętrznego to najczęstsze przyczyny bankructw sklepów detalicznych.
- Liczba upadłości rośnie szybciej, o ponad 20 proc., podczas gdy na początku roku spodziewaliśmy się, że będzie to 10-15 proc. – mówi Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka i główny analityk Euler Hermes.
Nurt nie zelżeje
Fala upadłości może nabrać na sile i to nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Wpływ na ten wynik ma sytuacja w strefie euro. Obciążenia finansowe i pogarszający się bilans wymiany handlowej w Unii Europejskiej, co dwa miesiące, zmniejszają jej wzrost gospodarczy o 0,1 pkt, a w skutek efektu domina zmniejszają także światowy wzrost gospodarczy o 0,1 pkt co pół roku. Efektem tego jest wzrost globalnej liczby upadłości, który w 2012 roku może wynieść 4 proc. Według badań firmy Euler Hermes, obejmujących państwa reprezentujące 86 proc. światowego PKB, liczba upadłości przekroczy 331,5 tys. w porównaniu z 354,8 w 2009 roku, kiedy to zanotowano ostatni szczyt kryzysu.
W 2012 roku fala upadłości najsłabiej uderzy w Amerykę Południową i Północną, gdzie obecnie panuje ujemna tendencja wzrostu bankructw. Niewielkie, jednocyfrowe wzrosty zanotuje z kolei Azja, jednak to nic w porównaniu do państw Morza Śródziemnego, gdzie Globalny Wskaźnik Upadłości stopniowo rośnie i na koniec roku może wynieść 20 proc. w porównaniu do 16 proc. z 2011 roku. Wzrost liczby upadłości nie ominie również pozostałej części Europy (7 proc. dla Europy Północnej, 4 proc. dla Francji i 1 proc. dla Niemiec, Austrii i Szwajcarii). Polska wypada gorzej (15 proc.), jednak najsłabiej radzi sobie Portugalia (50 proc.) i Hiszpania (20 proc.).
Poprawa na horyzoncie
Do końca roku liczba upadłości w Polsce może wzrosnąć do 850, a w 2013 r. przekroczy 900. Bardziej pesymistyczne prognozy snuje Andrzej Kochman ze spółki KUKE, zdaniem którego do końca tego roku może upaść ponad 900 spółek. Jego zdaniem obniżenie dynamiki PKB do poziomu 2,1 proc. w IV kw. tego roku odbije się echem upadłości jeszcze w pierwszej połowie przyszłego roku. Jednak druga połowa roku ma być lepsza.
- W związku z prognozowaną poprawą sytuacji gospodarczej w II połowie 2013 roku spodziewamy się, że w przyszłym roku upadnie mniej firm niż w bieżącym, bo około 850 – uważa Kochman.
Również w strefie euro w 2013 roku przewidywane jest nieśmiałe pokryzysowe odbicie do 0,8 proc. Co prawda, recesja utrzyma się na południu (w Portugalii, Hiszpanii i Grecji), a na północy poprawa będzie bardzo powolna, ale zawsze to krok naprzód.
Czy to dobry sygnał? Dla właścicieli firm z pewnością niewystarczający. Dlatego zamiast liczyć na poprawę sytuacji gospodarczej, warto pomyśleć o ratunku dla upadającej spółki.
Utrzymać płynność
Średni okres spłaty należności w branży budowlanej to około 80 dni, w sektorze wyrobów stalowych 66 dni, a w spożywczym 58 dni. Aby przez ten czas nie stracić płynności i bez zakłóceń kontynuować działalność firmy, przedsiębiorcy mają do wyboru dwa rozwiązania: ubezpieczenie transakcji z odroczonym terminem płatności lub faktoring, polegający za wykupieniu nieprzeterminowanej należności przez firmę faktoringową. Które rozwiązanie jest lepsze? Zależy od potrzeb przedsiębiorcy. W przypadku ubezpieczenia bowiem właściciel firmy dostanie pieniądze dopiero po nieudanych działaniach windykacyjnych prowadzonych przez firmę windykacyjną.
- Zgłoszenie firmie ubezpieczeniowej braku zapłaty uruchamia jej działania windykacyjne, które w stosunkowo krótkim czasie 2 miesięcy przynoszą efekt, a jeśli jednak nie uda się odzyskać należności to klient nabywa prawo do odszkodowania. Co ważne, wypłata odszkodowania nie jest uzależniona od prawnie stwierdzonej niewypłacalności, nie musimy więc przechodzić przez przedłużające się miesiącami procedur sądowe i towarzyszące temu zagrożenie utraty płynności finansowej – mówi Robert Dunaj, Dyrektor Komunikacji w Towarzystwie Ubezpieczeń Euler Hermes, Grupa Allianz.
W przypadku faktoringu klient dostaje pieniądze po przekazaniu faktury firmie factoringowej.
- Faktoring polega na zamianie wystawianych faktur na gotówkę. Przedsiębiorcy korzystający z tej formy finansowania otrzymują od 70% do 90% wartości faktury w ciągu 24 godzin od jej wystawienia i dostarczenia faktorowi. Pozostała kwota, pomniejszona o wynagrodzenie faktora, wypłacana jest przez faktora po otrzymaniu płatności od klienta – wyjaśnia Krzysztof Kuniewicz, dyrektor generalny i członek zarządu Bibby Financial Services.
Restrukturyzacja
Ratunkiem dla upadającej firmy może być także modyfikacja profilu jej działalności i dostosowanie do potrzeb rynku. Dla wielu przedsiębiorców to trudne zadanie, zwłaszcza, jeśli spółka jest już w fazie upadłości.
- Restrukturyzacja, zwłaszcza ta zmierzająca do obniżenia kosztów stałych, to dobre rozwiązanie na ratowanie firmy. Niestety, gdy profil firmy jest mocno skonkretyzowany, tak jak w naszym przypadku na produkcja filmów animowanych, ciężko jest szybko podjąć decyzję o zmianie profilu działalności. Na to potrzebny jest czas, którego po rozpoczęciu procesu upadłości już nie ma – mówi Ewa Sobolewska, producent, prezes TV Studio Filmów Animowanych, która we wrześniu złożyła wniosek o upadłość.
Sprzedaż firmy
Zdaniem Witolda Hruzewicza, partnera w firmie Azimutus, świadczącej usługi w zakresie obsługi transakcji kapitałowych oraz doradztwa w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa, spółki w Polsce nie są zainteresowane restrukturyzacjami, chyba że istnieją szanse na synergię z jakąś spółką z ich portfela. Bardziej interesujący jest wykup i uzyskanie pakietu kontrolnego.
- Tak więc najbardziej realną szansą na przetrwanie jest sprzedaż aktywów, spółek zależnych lub całej firmy – uważa Witold Hruzewicz.
Taki proces mogą rozpocząć nie tylko firmy, które są już na progu upadłości lub w restrukturyzacji bankowej, ale także przedsiębiorstwa, które mają trudności operacyjne lub po prostu chcą zredukować zadłużenie. W najlepszej sytuacji są firmy posiadające twarde aktywa produkcyjne, które mogą stanowić wartość dla inwestora branżowego.
- Przewagę mają branże, takie jak elektronika, branża motoryzacyjna, ciężka produkcja przemysłowa. Wtedy łatwiej jest zainteresować spółką branżowych zagranicznych graczy, dla których nabycie aktywów produkcyjnych w Polsce jest strategicznie łatwiejsze do uzasadnienia. Istotna jest też skala przychodów. Łatwiej jest zainteresować inwestorów większym zakładem – mówi Witold Hruzewicz.
Chociaż w większości przypadków nabywca chce kupić 100% udziałów lub przedsiębiorstwa, w niektórych wypadkach właściciel może zatrzymać pakiet udziałów, szczególnie jeśli dotychczasowy właściciel może pomóc w restrukturyzacji lub pozyskania rynku. Zostawienie sprzedającemu pakietu udziałów jest także sposobem na zamknięcie rozbieżności cenowej, bo na ogół wyceny spółek w restrukturyzacji nie są wygórowane.
Dla wielu właścicieli firm, sprzedaży udziałów to ostateczność.
- Nie rozważamy takiego rozwiązania dopóty, dopóki jest choćby najmniejsza szansa na ocalenie firmy o takim profilu działalności, w jakim do tej pory odnosiła sukcesy – zaznacza Ewa Sobolewska.
>>>>
Zaglada gospodarki przez RPP mianowana przez POPiS - ktory wy wybraliscie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:18, 02 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Kryzys w portfelach
>>>> To nie kryzys to rezultat ...
Kłopoty na rynku pracy mogą być większe niż przewiduje rząd. Wszystko z powodu mniejszego wzrostu PKB - pisze "Rzeczpospolita".
Podczas gdy ministrowie rządu Tuska przewidują wzrost gospodarczy na poziomie 2,2 proc., ekonomiści mówią, że gospodarka przyspieszy tylko o 1 proc. rocznie, albo jeszcze mniej. Jeśli tak będzie, miejsc pracy w Polsce może być o kilkaset tysięcy mniej. A ci, którzy będą mieli pracę, zarobią oczywiście mniej.
Choć różnica między 1 a 2 proc. może wydawać się niewielka, przeciętny Polak odczuje to potężnie. Przy dwóch procentach wzrostu PKB stopa bezrobocia może wzrosnąć do 13,5 proc. - szacują ekonomiści (na koniec tego roku ma być ok. 13 proc.). To optymistyczny scenariusz. Pesymistyczny jest taki, że wobec wzrostu na poziomie 1 proc. bezrobocie może wzrosnąć nawet do 14,5 procent! I nie jest to najbardziej pesymistyczny scenariusz.
Więcej w "Rzeczpospolitej".
>>>>
I znowu Rz . Jak widac ... Oczywiscie katastrofa zbliza sie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:03, 07 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Mniej chleba za pensję
Choć we wrześniu przeciętne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach było o 1,6 proc. wyższe niż przed rokiem, to za średnią pensję można było kupić znacznie mniej podstawowych artykułów żywnościowych niż w 2011 r. - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Przykładowo - 1618 półkilogramowych bochenków chleba (czyli o 13 mniej niż przed rokiem); 466 kg kurczaków (o 31 mniej). Podobnie jest m.in. z mąką, mięsem wieprzowym i wołowym, kiełbasą, serem twarogowym czy jajkami.
Ale w następnych miesiącach może być lepiej - podkreśla "DGP".
Już spadają ceny drobiu w UE, a to zapowiada ich obniżkę też w Polsce - mówi prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Jak dodaje, dość dobre zbiory zbóż oraz warzyw i owoców powinny nas uchronić przed podwyżkami ich cen. Ale tutaj nie ma nic pewnego - zastrzega prof. Świetlik, zwracając uwagę, że np. wcześniejsze przyjście mroźnej zimy może spowodować wzrost cen owoców.
.....
Coraz fajniej...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:05, 08 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
KUKE: w październiku o 75 proc. więcej upadłości firm
Z danych sądów gospodarczych wynika, że w październiku tego roku upadłość ogłosiło 91 firm, czyli o 75 proc. więcej niż we wrześniu i 44,4 proc. więcej niż w październiku 2011 r. - podała w czwartek Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE).
"Rekordowa liczba ogłoszonych w ciągu miesiąca upadłości nie stanowi zaskoczenia, ponieważ jest efektem nie tylko pogarszającej się kondycji finansowej części branż oraz gospodarki rozumianej jako całość, ale jest również odreagowaniem wyjątkowo ubogiego w ogłoszone upadłości września. Tym samym została utrzymana, tegoroczna silna tendencja wzrostowa ilości upadłości. Niepokojący wzrost bankructw można zaobserwować w ostatnim czasie w branżach: budowlanej, meblarskiej, górniczej oraz produkcji metali" - napisano w komunikacie.
KUKE prognozuje, że w całym roku liczba upadłości przekroczy 900 i wyniesie około 905 przedsiębiorstw, czyli o 25,7 proc. więcej niż w roku ubiegłym.
"Apogeum upadłości przewidywane jest na pierwsze dwa kwartały 2013 r. Pozytywnym symptomem jest wkroczenie Rady Polityki Pieniężnej na ścieżkę obniżania stóp procentowych. Jednakże związany z tym pozytywny impuls polska gospodarka odczuje najwcześniej na wiosnę 2013 r." - dodano.
Podkreślono też, że niepokój rodzi, dokonana przez rząd w Berlinie, korekta prognozy wzrostu PKB Niemiec, z 1,6 proc. na 1,0 proc. w 2013 r. "To istotne ze względu na to, iż Niemcy są odbiorcą ok. 25 proc. polskiego eksportu" - napisano.
....
Zadnego zaskoczenia . Eksterminacja zgodnie z planem .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:10, 09 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Kryzys zmiata małe sklepy obuwnicze
Branża obuwnicza w Polsce znajduje się w sytuacji kryzysowej. Jej powodem jest silna konkurencja, stagnacja popytu i zła strategia - czytamy w "Pulsie Biznesu".
Zdaniem cytowanych przez gazetę ekspertów, jeszcze przed kilkoma laty w Polsce było 4,2 tys. sklepów obuwniczych. Po 2012 r. ich liczba zmaleje o połowę.
Szans na przeżycie nie mają najmniejsze sklepy. Jednym z powodów jest otwieranie galerii handlowych w miejscowościach liczących od 30 do 50 tys. mieszkańców. To one przyciągają najwięcej kupujących.
>>>>
To nie kryzys to RPP .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:25, 09 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Polska nauka wśród najsłabszych w UE. Jesteśmy mniej "odkrywczy"?
Polska jest jednym z najmniej innowacyjnych państw EU. Pod względem ilości patentów, jesteśmy równie "odkrywczy", co dziewiętnastokrotnie mniejsza Słowenia. Podczas gdy nasi sąsiedzi specjalizują się w opracowywaniu nowych technologii, w europejskim podziale pracy Polakom może trwale przypaść podrzędna rola mniej wykwalifikowanych realizatorów cudzych pomysłów. Kolejne rządy nie reagują na to zjawisko. Odsetek budżetu przeznaczany w Polsce na naukę od lat należy do najniższych w Unii, a polskich przedsiębiorców nie stać na prowadzenie własnych badań.
Jesteśmy w naukowej trzeciej lidze - taki wniosek można wysnuć z dyskusji naukowców i publicystów prześcigających się w krytykowaniu polskiego systemu nauki i szkolnictwa wyższego. W rankingach najlepszych uczelni na świecie, m.in. w najbardziej znanym rankingu szanghajskim, można znaleźć tylko uniwersytety Warszawski i Jagielloński. Niestety - na szarym końcu liczącej 500 pozycji listy. Przed polskimi uczelniami znalazły się uniwersytety z Meksyku, Argentyny, Arabii Saudyjskiej i RPA.
Zdaniem dra Dominika Antonowicza, takie porównywanie uczelni ma sens, pod warunkiem, że rozumie się, co wskazuje ranking. - Najbardziej znamy ranking istnieje dopiero 11 lat, a i tak zdążył już zrewolucjonizować świat szkolnictwa wyższego. Nie wiem, czy jest on najlepszy, ale istotne jest to, że dla wielu jest wyznacznikiem poziomu instytucji akademickich. Trzeba jednak pamiętać, że jest tak skonstruowany, że preferuje duże instytucje nastawione głównie na prowadzenie badań naukowych i to w naukach ścisłych oraz medycznych. Jak każdy ranking, trzeba go czytać krytycznie i ze zrozumieniem, a mam wrażenie, że w wielu publikacjach dziennikarzy „od wszystkiego” rozumienie rankingu kończy się na odczytaniu kolejności w jakiej znajdują się uczelnie - wyjaśnia dr Antonowicz, socjolog i były doradca minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej.
Rankingi opierają się m.in. na cytowaniach publikacji naukowców z danego uniwersytetu w prestiżowych międzynarodowych czasopismach naukowych. Polscy uczeni cytowani są znacznie rzadziej niż ich koledzy z najlepszych, a nawet przeciętnych uniwersytetów. M.in. dlatego polskie uczelnie w rankingu szanghajskim znajdują się na tak odległych pozycjach.
- Niestety, jakość polskiej nauki, zwłaszcza nauk społecznych i humanistycznych, jest przerażająco niska. Dowodem niech będą średnie wartości indeksu h dla członków komitetów Polskiej Akademii Nauk. Na listach jest wielu tytularnych (!) profesorów, również członków PAN z indeksami równymi 0, 1 czy 2 - pisze prof. Grzegorz Gorzelak w "Polityce". Indeks h jest jednym ze wskaźników cytowalności. Wartość indeksu równa 10 oznacza, że 10 publikacji autora uzyskała co najmniej 10 cytowań.
Według dra Antonowicza, wykorzystywanie indeksu Hirscha do porównywania naukowców to dobry pomysł, ale należy pamiętać o specyfice tego indeksu i rozumieć, co w skazuje i jakie wiążą się z nim ograniczenia. - Wskaźniki cytowalności to w skrócie „wskaźnik wpływu” na świat nauki, który można mierzyć zarówno w kontekście pojedynczych prac, jak całego dorobku. Są jednak obszary, w których korzystanie ze wskaźnika cytowalności jest dość wątpliwym narzędziem np. w naukach humanistycznych, bowiem duża część wyników badań jest publikowana w postaci monografii (książek) w językach narodowych, których publikacje wymykają się globalnej bazie cytowań. Cytowalność jest mierzona przede wszystkim w sferze anglojęzycznej i dotyczy głównie czasopism, które znajdują się międzynarodowych bazach danych. Jeśli ktoś zajmuje się historią chłopów w Galicji, to wiadomo, że publikuje głównie w języku narodowym. Dlatego porównywanie medyków z medykami ma sens, natomiast porównywanie różnych dyscyplin mija się już z celem - zaznacza dr Antonowicz.
Produkcja i sprzedaż wiedzy
Odległe miejsca w światowych rankingach nie muszą oznaczać, że polskie uczelnie źle kształcą. Może to jednak pokazywać, że w Polsce trudniej wykształcić dobrych naukowców. - Rankingi mierzą pozycje uczelni głównie w odniesieniu do sfery badań naukowych. Nie ma udowodnionej korelacji między miejscem w rankingach i jakością kształcenia w danej uczelni. Natomiast można przypuszczać, że najbardziej prestiżowe uczelnie przyciągają najbardziej zdolnych młodych ludzi i rekrutują ich globalnie. Jednak ani Oxford, ani Stanford, czy MIT nie są wielkimi uczelniami, których celem jest masowe kształcenie. Są nastawione na badania naukowe, tworzenie i sprzedaż wiedzy. Natomiast wysoka jakość kształcenia nie wszędzie wymaga prowadzenia badań. Można podać kilka przykładów państwowych wyższych szkół zawodowych, które świetnie kształcą na potrzeby lokalnego rynku pracy, ale nie prowadzą badań i nie istnieją w rankingach - wyjaśnia dr Antonowicz.
Niezależnie od tego, jakie wskaźniki bierzemy pod uwagę, polskie uczelnie wypadają na tle światowych bardzo słabo. Wskaźnikiem tego, w jaki sposób efektywność części najbardziej "opłacalnych" ekonomicznie dyscyplin naukowych przekłada się na gospodarkę, jest m.in. ilość patentów opracowywanych w poszczególnych krajach. Niestety w tym porównaniu Polska wypada jeszcze gorzej.
W 2011 roku Europejski Urząd Patentowy przyznał patenty 45 wnioskom zgłoszonym z Polski. Dla porównania, dziewiętnastokrotnie mniejsza pod względem liczby ludności Słowenia miała 42 patenty, a najlepsze w zestawieniu Niemcy ponad 13,5 tys. W przeliczeniu na liczbę mieszkańców, Polska ma niemal pięciokrotnie mniej patentów niż Czechy, Węgry, Łotwa i Estonia, a każde z państw z europejskiej czołówki wyprzedza nas ponad stukrotnie. Najniższe wskaźniki w "starej UE" mają Portugalia, Grecja i Hiszpania - kraje najdotkliwiej dotknięte przez kryzys gospodarczy, z największym w UE bezrobociem.
>>>>
Trudno aby byly wynalazki jak nie ma co jesc tak nas ,,schlodzili'' . Ale UE nas dogania zwlaszcza Grecja i Portugalia ! Niech jeszcze zostana w euro to ich wyprzedzimy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:37, 12 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Węgiel zalega w polskich kopalniach
Pogarsza się sytuacja na rynku węgla kamiennego w Polsce. Zwiększa się jego wydobycie, ale jednocześnie zmniejsza się zapotrzebowanie na ten surowiec. – Sytuacja na rynku węgla jest powiązana z sytuacją naszych odbiorców, a ci reagują na obecną sytuację
.....
Tak wyglada schladzanie na odcinku surowcowym .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:40, 12 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Hotelarze desperacko walczą z kryzysem
Plany weryfikują zarówno inwestorzy sieciowi, jak i drobni. Skarżą się na utrudniony dostęp do finansowania bankowego - pisze w poniedziałkowym wydaniu "Dziennik Gazeta Prawna".
Dziennik dodaje, że jednocześnie stale spada popyt na miejsca noclegowe. Dziś zapełnianych jest ich około 40 proc., tymczasem przed kryzysem - 60 proc., a na Euro 2012 - nawet 90 proc.
Zdaniem przedstawicieli branży, obecnie największe zapotrzebowanie jest na hotele najtańsze 2-3 gwiazdkowe, stąd zapowiadane ograniczenie inwestycji w obiekty o wyższym standardzie.
Sieci hotelowe coraz częściej rozbudowują się także przez franczyzę. Włączają do swoich grup istniejące obiekty prywatnych właścicieli.
.....
Schladzanie w hotelarstwie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:45, 16 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Liczba zarejestrowanych w Polsce samochodów spadła w X '12 o 2,2 proc. rdr
Liczba nowo zarejestrowanych samochodów osobowych w październiku 2012 roku w Polsce wyniosła 22.146 sztuk, czyli w ujęciu rok do roku spadła o 2,2 proc. - wynika z szacunków europejskiego stowarzyszenia producentów motoryzacyjnych ACEA.
Na co wydajemy najwięcej pieniędzy 9.3
Od początku roku liczba nowo zarejestrowanych pojazdów osobowych w Polsce wyniosła 229.209 sztuk, tj. o 1,8 proc. rdr więcej.
>>>
Schlodzenie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:51, 20 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Bartosz Turek
Co siódmy Polak ma za zimno w mieszkaniu
Za niska temperatura panująca zimą w mieszkaniu wiąże się nie tylko z niższym komfortem życia, ale też ryzykiem pogorszenia stanu zdrowia – ostrzega Światowa Organizacja Zdrowia. Tymczasem zgodnie z danymi Eurostatu, problem ten dotyczy aż 13,6% Polaków. Gorzej jest w tylko w siedmiu europejskich krajach. Co ciekawe, problem zbyt niskich temperatur w domu dotyczy też państw o ciepłych klimatach.
Problem niedogrzania mieszkań dotyczy aż 13,6% Polaków (średnia dla Unii to 8,6%) – wynika z danych Eurostatu za 2011 rok. Wynik ten plasuje Polskę na odległym 21 miejscu wśród 28 przebadanych przez urząd krajów. Konsekwencją zbyt niskiej temperatury w mieszkaniu jest nie tylko niższy komfort mieszkania w takiej nieruchomości - Światowa Organizacja Zdrowia zwraca też uwagę, że niedogrzanie mieszkania może być ryzykowne dla osób z chorobami układu krwionośnego czy oddechowego. Szczególnie w tym drugim przypadku powodem może być to, że w wychłodzonych pomieszczeniach rośnie ryzyko zawilgocenia ścian, co prowadzić może do ich zagrzybienia.
Decydują klimat, płace i energochłonność
Wysoki odsetek Polaków żyjących w niedogrzanych nieruchomościach to efekt kilku czynników. Jednym z nich jest klimat. Polska leży na pograniczu łagodniejszego klimatu umiarkowanego morskiego i bardziej srogiej jego odmiany kontynentalnej. Kolejnym ważnym czynnikiem jest zasobność ludności. W efekcie w krajach, gdzie zarobki są wysokie, problem niedostatecznego ogrzania mieszkań jest marginalny, bo rzadziej oszczędza się na ogrzewaniu. Niestety Polska pod względem poziomu dochodu nie należy do europejskiej czołówki. Eurostat oszacował bowiem roczny dochód netto przeciętnego obywatela naszego kraju, zatrudnionego na pełen etat, w 2011 roku na niewiele ponad 7 tys. euro (29,1 tys. zł). Daje to Polsce dopiero 23. miejsce w gronie 28 przebadanych państw. Niższe wynagrodzenia otrzymali w 2011 roku jedynie obywatele Węgier (równowartość 6,1 tys. euro), Łotwy (5,7 tys. euro), Litwy (5,3 tys. euro), Rumunii (4 tys. euro) i Bułgarii (3,1 tys. euro). Jeszcze jedna kwestia to energochłonność budownictwa. Im jest ona niższa, tym łatwiej pozwolić sobie na odpowiednie dogrzanie nieruchomości. Wymaga to jednak dodatkowych inwestycji, na które stać osoby lepiej zarabiające.
Za zimno mniej niż jednemu na stu mieszkańców Luksemburga
Najmniejszy problem z niedogrzanymi mieszkaniami mają mieszkańcy Luksemburga, Norwegii, Szwecji, Holandii, Finlandii, Islandii, Austrii i Danii. W krajach tych opisywany problem dotyczy jedynie od 0,9% do 2,6% obywateli. I choć w wielu z nich zima jest długa i mroźna, to dochody netto jednej zatrudnionej na pełny etat osoby wynoszą od 24,8 tys. euro (Islandia) do 44,2 tys. euro (Norwegia) rocznie. Warto zauważyć, że w przypadku Islandii dobrą sytuację grzewczą gospodarstwa domowe zawdzięczają nie tylko wysokim dochodom, ale też faktowi, że ciepło na terenie Islandii nie jest drogie, bo pochodzi głównie ze źródeł geotermalnych. Dania natomiast często stawiana jest za przykład kraju, w którym już od lat nowe budynki wymagają bardzo niewielkich nakładów na ogrzewanie.
WYkres1
WYkres1
W Bułgarii najzimniej
Z drugiej strony są też w Europie kraje, gdzie nawet prawie połowa mieszkańców kraju ma zimą za niską temperaturę w mieszkaniu. Problem ten dotyczy szczególnie Bułgarii (46,3% obywateli mieszka w niedogrzanych nieruchomościach), Litwy (35,7%), Portugalii (26,8%) i Łotwy (22,2%). W przypadku Bułgarii sytuację tę można łączyć z faktem bardzo niskich zarobków ludności. Nie bez znaczenia może być też fakt, że w krajach, gdzie latem panują upały mniejszą wagę przykłada się do izolacji ścian budynków i efektywności systemu ogrzewania przydatnego zimą. Tym drugim czynnikiem można więc tłumaczyć wynik dla Bułgarii, Portugalii, Grecji czy Malty, gdzie niedogrzane nieruchomości są sporym problemem pomimo relatywnie łagodnych zim i sporych dochodów ludności. Na omówienie zasługuje też wynik Portugalii, gdzie roczne dochody netto Eurostat oszacował na 13,3 tys. euro na osobę zatrudnioną na pełen etat, co jest poziomem prawie dwa razy wyższym niż w Polsce. Zgodnie z danymi Eurostatu, niedogrzane mieszkania są tam problemem dotykającym 26,8% ludności. Tak spory wynik tłumaczyć można jednak faktem, że problem ten najbardziej dotyczy starszych Portugalczyków. Osiągają oni niższe dochody i przez to prawie 40% z nich ma niedogrzane nieruchomości.
>>>
Tak nam schlodzli ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:21, 26 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Bezrobocie w górę, sprzedaż też słabo. "Gospodarka zwalnia"
W urzędach pracy jest kilka razy mniej ofert, niż chętnych
Stopa bezrobocia w październiku wyniosła 12,5 proc. wobec 12,4 proc. we wrześniu - podał GUS, dodając, że pracodawcy planują w najbliższym czasie zwolnienie 38 tys. osób. GUS podał też, że w ostatnim miesiącu wzrost sprzedaży detalicznej był niższy, niż przewidywali eksperci. - Dane potwierdzają tezę o postępującym spowolnieniu gospodarczym - mówią ekonomiści.
Jak podał GUS, liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu październiku wyniosła 1.994,9 tys. osób.
Wkrótce 38 tys. zwolnień
Z danych GUS na koniec października tego roku wynika, że do urzędów pracy w ciągu miesiąca zgłosiło się 264 tys. osób szukujących zatrudnienia, czyli o 8,7 tys. więcej w ujęciu miesiąc do miesiąca i o 38,2 tys. więcej rok do roku. W końcu października urzędy pracy dysponowały ofertami pracy dla 38 tys. osób.
....
W pazdzierniku jest zawsze najnizsze bezrobocie w roku . A tu juz 2 miliony . Teraz juz tylko koszmar i horror . Tak glosowaliscie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:35, 03 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
NBP: w II kw. 2012 r. spadły dochody gospodarstw domowych
W II kw. 2012 r. spadły realne dochody do dyspozycji gospodarstw domowych - wynika z raportu opublikowanego w poniedziałek przez Narodowy Bank Polski. Zdaniem NBP perspektywy dla tempa wzrostu dochodów gospodarstw domowych wydają się mało optymistyczne.
"W II kw. 2012 r. realne dochody do dyspozycji brutto (pomniejszone o np. o podatki i obowiązkowe składki - PAP) spadły o 2,3 proc. r/r wobec spadku o 2,6 proc. w poprzednim kwartale" - poinformował NBP w raporcie "Sytuacja finansowa sektora gospodarstw domowych w II kwartale 2012 r." Złożyły się na to m.in.: ujemne tempo wzrostu dochodów z pracy najemnej oraz dochodów ze świadczeń społecznych, a także obciążenia składkami na ubezpieczenia społeczne".
Bank centralny wskazał, że spożycie prywatne w II kw. 2012 r. wzrosło realnie o 1,2 proc. r/r, najwolniej od początku 2010 r., co oznacza, że od 2011 r. dynamika spożycia prywatnego słabnie. "Ze względu na pogarszającą się aktywność gospodarczą w Polsce oraz tendencje recesyjne w strefie euro, perspektywy dla tempa wzrostu dochodów do dyspozycji brutto w najbliższym czasie wydają się mało optymistyczne, choć charakter dostosowań na rynku pracy (...) pozwala oczekiwać niezbyt gwałtownych zmian w tym zakresie" - napisano w komunikacie NBP.
W raporcie wskazano, że wobec zaostrzania się polityki kredytowej banków odnośnie kredytów konsumpcyjnych i ich niewielkiego znaczenia w finansowaniu konsumpcji, tempo wzrostu spożycia prywatnego wyraźnie przewyższające dynamikę dochodów będzie trudne do utrzymania.
"Dynamika sprzedaży detalicznej w III kwartale 2012 r. uległa dalszemu obniżeniu (do 1,9 proc. r/r wobec 2,7 proc. r/r w II kw. 2012 r. i 8,4 proc. r/r w I kw. ub. r.), co wskazywałoby na dalsze osłabienie dynamiki spożycia prywatnego w najbliższym kwartale" - ocenia NBP.
W dokumencie napisano, że stopa oszczędzania w II kw. 2012 r. (stanowiąca relację oszczędności brutto gospodarstw domowych do ich dochodów do dyspozycji), wyniosła 0,3 proc., a stopa inwestowania 7,6 proc.
Zgodnie z komunikatem, w II kw. 2012 r. gospodarstwa domowe zredukowały swoje aktywa finansowe (o 10,6 mld zł) - z inwestycji w akcje, udziały kapitałowe i fundusze inwestycyjne wycofano środki w łącznej kwocie 17,7 mld zł. Część z nich została przemieszczona na depozyty bankowe, które zwiększyły się łącznie o 5,1 mld zł. Nieznacznie wzrosły inwestycje w dłużne papiery wartościowe, silniej niż wynikało z rozkładu sezonowego przyrosły zasoby gotówki.
Zdaniem NBP można oczekiwać podobnego jak przed kwartałem przyrostu depozytów, a także utrzymania zainteresowania lokowaniem aktywów w kapitałowych systemach ubezpieczeń. "Należy spodziewać się niewielkiego spadku zadłużenia gospodarstw domowych, w tym z tytułu kredytów mieszkaniowych, a także osłabienia tendencji spadkowej w obszarze kredytów konsumpcyjnych" - dodano.
>>>>
Rozwoj poprzez schlodzenie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:24, 03 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
listopad upadłość ogłosiło 860 firm
Liczba upadłości firm od początku roku do końca listopada wyniosła 860 wobec 689 rok wcześniej, podał Euler Hermes na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego. W samym listopadzie tego roku upadło 86 firm w porównaniu z 62 rok wcześniej.
Firmy, których upadłość ogłoszono w listopadzie zatrudniały łącznie około 3,6 tys. osób, a ich zsumowany obrót wynosił około 1 mld zł.
Cztery największe upadłości w listopadzie miały miejsce w branży producentów i dostawców wyrobów stalowych. Firmy te dostarczały konstrukcje czy zbrojenia głównie na potrzeby budownictwa. Jest to kolejna branża, po obserwowanych np. w ubiegłym miesiącu grupie firm wykonujących instalacje przesyłowe, odczuwająca problemy budownictwa.
Do końca listopada upadło 259 firm budowlanych, tj. niemal dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie ub. roku (132 upadłości). Wśród 26 takich ogłoszeń w listopadzie było m.in. 6 firm budujących drogi i mosty i 12 firm działających w budownictwie ogólnym i mieszkaniowym. Kolejne 8 przedsiębiorstw, których upadłość ogłoszono w listopadzie zajmowało się wykonywaniem wyspecjalizowanych instalacji: elektrycznych, wodno-kanalizacyjnych, klimatyzacyjnych, itp.
W ocenie Euler Hermes, barometrem opóźnień płatniczych wszystkich branż jest sektor transportowy. Firmy z tego sektora są czułe na opóźnienia płatnicze, co szybko przekłada się na liczbę upadłości. Duża konkurencja zaś sprawia, że operują na minimalnych marżach i zmuszone są akceptować długi.
Eksperci Euler Hermes podkreślają, że problemy i w efekcie upadłości zaskakują firmy.
„Obecnie w wielu przypadkach niewiele lub nic nie wskazuje na zbliżającą się upadłość. Dlaczego? Na podstawie chociażby listopadowych ogłoszeń upadłości można powiedzieć, iż w przypadku tych firm dwukrotnie częściej ich obroty w 2011 roku rosły niż spadały w stosunku do tych z 2010 roku. Świadczy to także o tym, iż obecna faza kryzysu gospodarczego (o którym można chyba mówić przynajmniej w odniesieniu do przedsiębiorstw, gdy mamy 25% wzrost liczby ich upadłości) w większym stopniu spowodowana jest przyczynami finansowymi, niż popytowymi. Firmy te zdecydowanie częściej traciły nie udziały w rynku, ale finansowanie" – powiedział dyrektor biura oceny ryzyka i TU Euler Hermes Tomasz Starus, cytowany w komunikacie.
Mimo iż największa liczba ogłoszonych upadłości dotyczyła w listopadzie woj. dolnośląskiego, to ich efekt w sensie ekonomicznym (obroty – a więc m.in. podatki) i społecznym (zatrudnienie) ponownie miał największy negatywny efekt w woj. wielkopolskim.
Zsumowany obrót firm, których upadłość ogłoszono w listopadzie w Wielkopolsce wyniósł 210 mln zł (a zatrudnienie ok. 600 osób), czyli ponad 1/5 z tej kwoty w odniesieniu do całego kraju. Tymczasem w woj. dolnośląskim, gdzie było najwięcej bankructw w ostatnim miesiącu zsumowany obrót przedsiębiorstw z listopadowych statystyk upadłości wyniósł ok. 80 mln zł (zatrudnienie ok. 400 osób).
Na tym tle znowu dobrze wypada Mazowsze – upadały tu głównie niewielkie firmy usługowe i handlowe, czego wyrazem jest niski łączny obrót tych przedsiębiorstw, wynoszący niecałe 30 mln zł (a zatrudnienie – ok. 120 osób).
>>>>
Coraz lepiej ... Dzieki RPP...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:52, 04 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Nad milionami Polaków wisi widmo komornika
Ponad dwa miliony Polaków zalega z różnymi płatnościami. Rośnie liczba niewypłacalnych dłużników i suma ich zobowiązań. Co ciekawe, głównym problemem nie są wzięte na wyrost kredyty, ale niezapłacone rachunki za gaz, prąd i czynsz.
.....
Bo zachod tarzal sie w rozpuscie na kredyt a Polacy walcza o przezycie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:50, 05 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
W XI zarejestrowano 26.867 nowych samochodów o 2.255 mniej rdr
W listopadzie zarejestrowano 26.867 nowych samochodów o 2.255 mniej rdr - podał carmarket.com.pl.
"W listopadzie 2012 zarejestrowanych zostało 26.867 nowych samochodów, o 2.255 szt. mniej niż w listopadzie 2011. W efekcie w okresie styczeń-listopad 2012 ilość zarejestrowanych pojazdów jest mniejsza niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Co prawda tylko o 58 szt, ale jest wielce prawdopodobne, że różnica jeszcze się pogłębi w grudniu" - napisano w raporcie.
.....
Kolejne sukcesy RPP .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:52, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Zatory płatnicze doskwierają wszystkim
Najbliższy czas będzie bardzo trudny zarówno dla polskich firm, jak i dla zatrudnionych w nich pracowników. Płynące zewsząd sygnały zapowiadają widmo recesji. Już niemal w 25-proc. polskich firm przedsiębiorcy mówią o zwolnieniach lub też drastycznych cięciach płac.
To skutek nasilających się kłopotów firm ze sprzedażą towarów i usług. Co więcej, problemów dodatkowo przysparza to, że coraz później dostają pieniądze za zrealizowane działania. To w prostej linii prowadzi do utraty płynności finansowej przedsiębiorstwa i w konsekwencji do upadłości firmy. Im nie płacą, więc i oni zalegają z płaceniem innym. Najprawdopodobniej przyszły rok będzie pierwszym od dziewięciu lat, w którym sądy ogłoszą upadłość tysiąca przedsiębiorstw.
Przybywa upadłości
Od początku roku sądy gospodarcze ogłosiły blisko 800 upadłości. To w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego stanowi wzrost o 25 proc. Tym samym ogłoszenie bankructwa stanowi realne zagrożenie bezrobociem dla ponad 50 tys. osób. To w przybliżeniu tyle ludzi, ile mieści Stadion Narodowy, ile mieszka w średniej wielkości mieście. Dlatego też za tą bezduszną statystyką kryje się dramat nie tylko jednostki, lecz także nierzadko całych rodzin. W samym tylko październiku upadłość ogłosiło ponad 90 firm. To blisko 40 proc. więcej niż miesiąc wcześniej. Tradycyjnie najwięcej upadłości odnotowano w szeroko pojętej branży budowlanej. Z tych 90 ogłoszonych upadłości w październiku ponad 1/3 stanowią firmy budowlane. Ogółem od początku roku zbankrutowało blisko 200 spółek budowlanych. Do tego doliczyć trzeba setki, które zostały zlikwidowane po cichu, lub te których działalność został zawieszona. Tutaj sądy nie ogłosiły upadłości. To przywilej tych największych. Faktem jest, że polski sektor budowlany przeżywa największą recesję od lat.
EURO jak gwóźdź do trumny
Kłopoty największych spółek budowlanych związane są ze sposobem finansowania dużych inwestycji. Firmy liczyły na zyski, a poniosły straty. Same nie zarabiają, nie płacą mniejszym zakładom. Część z nich przyjmowała zlecenia, chociaż wiedziała, że trudno będzie im za tak niską cenę się utrzymać. Liczono na pomoc państwa. Ta jednak nigdy nie nadeszła. Przedsiębiorców pozostawiono samych sobie, z długami, żalem, wierzycielami czekającymi u progu. To smutna rzeczywistość. A przecież nie zawsze tak było. Bowiem w ciągu ostatnich dwóch, trzech lat Polska uznawana była za istne Eldorado dla firm budowlanych. W procesach przetargowych udział brały firmy z całego świata. To wynik organizacji największej w Europie imprezy piłkarskiej EURO 2012. Paradoksalnie, to co miało okazać się panaceum na bolączki polskiej branży budowlanej okazało się gwoździem do trumny.
Kto odpowiada za turbulencje?
Dodatkowo jednym z głównych problemów polskich firm budowlanych jest oparcie systemu przetargów na schemacie: przetarg wygrywa ten, kto oferuje najniższą cenę. To w prosty sposób doprowadziło do sytuacji, kiedy przedsiębiorcy zmuszeni zostali do konstruowania ofert w sposób, który nie mógł zagwarantować im utrzymania płynności i terminowej zapłaty swoim podwykonawcom. Szczególnie mocno odczuli to podwykonawcy dużych spółek budowlanych, bowiem ich słaba pozycja nie pozwala im na dyktowanie warunków tym największym, którzy z góry mają lepszą pozycję negocjacyjną. Dodatkowo sprzyja im duża konkurencja na rynku. Wydaje się, że współpraca z dużymi, renomowanymi zleceniodawcami może stanowić gwarancję uzyskania zapłaty za wykonaną usługę. Jednak nie brano pod uwagę tego, że sam zleceniodawca przystępował do realizacji inwestycji z mocno napiętym planem wykonawczym. Zatory płatnicze przełożyły się na rosnącą liczbę upadłości. Warto nadmienić, że w większości przypadków firmy zmuszone było do samodzielnego finansowania olbrzymich kontraktów, otrzymując od zamawiającego pieniądze wiele miesięcy po zakończeniu prac. Można założyć, że głównym beneficjentem polskiej odsłony kryzysu gospodarczego stały się firmy budowlane. Paradoksalnie te, które miały najwięcej skorzystać. Jednak dużym uproszczeniem byłoby twierdzenie, że źródłem wszelkich kłopotów polskich firm budowlanych są inwestycje infrastrukturalne związane z piłkarską imprezą. Pośrednio za kryzys i turbulencje w gospodarce odpowiedzialny jest także sektor budownictwa mieszkaniowego. A także bankowy wraz z ograniczoną dostępnością do kredytów mieszkaniowych oraz brak stabilności polskiej waluty względem euro i dolara. Taka sytuacja nie napawa optymizmem. Z całą pewnością przełoży się to na rosnącą liczbę upadłości, szczególnie w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Głównie za sprawą spadku zamówień ze strony sektora publicznego.
Efekt finansowego domina
Gdy upada firma, rozpoczyna się efekt domina: podwykonawcy nie dostają pieniędzy, pracownicy pensji, banki kolejnej raty. Bankrutujący przedsiębiorcy starają się w sądzie o statut upadłości układowej czyli takiej, która pozwala na układanie się z wierzycielami. To pozwala na prowadzenie działalności i rozłożenie zobowiązań na raty, w dłuższej perspektywie czasu. Nie powoduje automatycznej likwidacji firmy. Jednak w Polsce tylko co piąta firma uzyskuje na to sądowe przyzwolenie. W pozostałych przypadkach ogłasza się upadłość likwidacyjną. Zarządzanie spółką przechodzi w ręce syndyków, którym przyświeca jeden cel. Sprzedaży majątku spółki w celu spłaty wierzycieli.
Nie wiele lepiej jest w pozostałych sektorach. Przecież upadłość ogłaszają także spółki produkujące meble, żywność, firmy transportowe czy handlowe. Wszystkie te przypadki, niezależnie od branży, łączy jedno: spadek siły nabywczej Polaków i coraz większe trudności ze sprzedażą towaru. To przekłada się na rosnący odsetek likwidacji małych sklepów, które po prostu po cichu znikają. Ich właściciele powiększają grono bezrobotnych w kraju. Od początku roku zniknęło blisko 30 tys. małych sklepów. Dzieje się tak głównie w małych i średnich miastach. W dużych aglomeracjach miejskich masowo likwidowane są małe sklepy odzieżowe, które nie wytrzymują konkurencji z ogromnymi galeriami handlowymi. Znikają też księgarnie, drogerie oraz tradycyjne warzywniaki.
Jak znikają przedsiębiorcy?
W przypadku bankructwa tych największych firm zdanie wypowiada każdy pytany, zawsze „po” ogłoszeniu upadłości, nigdy „przed” nią. Radzą politycy, analitycy, eksperci wszelkiej maści. Strony internetowe kipią szumnymi tytułami, zachęcają do klikania, programy telewizyjne prześcigają się w relacjonowaniu tragedii. Dominuje żal, złość, rozczarowanie i łzy. Im ostrzej, tym lepiej. Mogliśmy to obserwować w przypadku kłopotów z budową autostrad, stadionów czy w szczecie okresu turystycznego, kiedy upadłość ogłaszały kolejne biura podróży. Jednak dla gospodarki o wiele większe znaczenie ma wielkość i skala bankructw przedsiębiorstw z sektora małych i średnich przedsiębiorstw. W wielu przypadkach sądy nie ogłaszają upadłości. Tutaj przedsiębiorcy znikają po cichu. W większości przypadków czekając na lepsze czasy, przedsiębiorcy zawieszają działalność, inni uciekają w szarą strefę. Prawdą jest, że są znaczniej bardziej elastyczne od korporacji. Szybciej mogą się przebranżowić, poszerzyć ofertę, przecież łatwiej z piekarni stać się także ciastkarnią i odwrotnie. Wydaje się, że ta elastyczność pozwala im jeszcze na przetrwanie. Jednak nie wiadomo na jak długo. Statystyki są coraz bardziej przerażające. Szacuje się bowiem, że dwie trzecie małych przedsiębiorców obawia się o jutro. Wielu zapowiada zwolnienia i cięcia płac. Trudno im się dziwić. To czasem jedyny sposób na przetrwanie.
Palącym i w dalszym ciągu nierozwiązanym problemem są zatory płatnicze, które doskwierają wszystkim niezależnie od branży i wielkości firmy. W Polsce zaledwie co trzecia faktura płacona jest na czas. Blisko 8 proc. z nich ma przeterminowanie powyżej 120 dni. Właściwie można zaryzykować stwierdzenie, że te należności są nie do odzyskania. To zmusza przedsiębiorców do szukania oszczędności. Najczęściej kosztem pracowników. W skrajnych przypadkach ogłasza się upadłość. Specjaliści od zatrudnienia nie są zgodni, o ile może wzrosnąć bezrobocie do końca tego roku i w przyszłym roku. Większość mówi, że około 100 – 150 tys. osób może zostać bez pracy albo nie móc jej znaleźć. Stanowić to będzie około 15 proc. Nie zawsze upadłość oznacza koniec firmy. Ogłoszenie upadłości może okazać się jedynym rozwiązaniem dla zadłużonej spółki. Jednak w większości przypadków proces ten jest niezwykle skomplikowany i długotrwały.
Tomasz Starzyk
Autor jest ekonomistą, specjalistą ds. analizy danych ekonomicznych i ekspertem D&B Polska, współpracuje także z wywiadownią gospodarczą D&B Poland, HBI Polska, Soliditet Polska, jak również z portalem doradztwa finansowego verdict.pl
....
Super schlodzona gospodarka .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:38, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Coraz więcej firm w Polsce bankrutuje
Coraz więcej firm w Polsce bankrutuje - wynika z raportu firmy Euler Hermes. W listopadzie upadło 86 firm, a w ciągu jedenastu miesięcy tego roku 860 spółek. Autorzy raportu podkreślają, że to znacznie więcej niż w tym samym okresie 2011 roku.
W dalszym ciągu budownictwo jest branżą, w której odnotowano najwięcej upadłości - zaznacza jeden z autorów raportu Grzegorz Błachnio. Do końca ubiegłego miesiąca upadło 259 firm budowlanych, czyli prawie 2 razy więcej niż w tym samym czasie roku poprzedniego. Trudna sytuacja utrzymuje się również w branży transportowej. Kłopoty ma także branża meblarska, co ma związek ze spowolnieniem gospodarczym w Europie.
Mimo iż największa liczba ogłoszonych upadłości dotyczyła w listopadzie województwa dolnośląskiego, to ich efekt w sensie ekonomicznym i społecznym ponownie miał największy negatywny efekt w Wielkopolsce. Zsumowany obrót firm, których upadłość ogłoszono w ubiegłym miesiącu w województwie wielkopolskim wyniósł 210 mln złotych, a zatrudnienie ok. 600 osób. Przyszły rok też będzie bardzo trudny - dodają eksperci.
>>>>
Na takich glosowaliscie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:57, 13 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Kamil Nadolski
Nerkę oddam za iPada!
W połowie zeszłego roku, 17-latek w tajemnicy przed rodzicami sprzedał nerkę, by mieć pieniądze na zakup nowego iPada2. Ale powody, dla których ludzie wystawiają na sprzedaż swoje organy są zwykle mniej błahe, a ofert sprzedaży jest znacznie więcej niż ofert kupna. I nie ma znaczenia, że za samo zamieszczenie ogłoszenia sprzedającemu w Polsce grozi nawet więzienie. Wizja 50 tys. zł jest bardziej kusząca.
„Witam, mam 25 lat, jestem matką 4-letniego dziecka. Mąż mnie zostawił i popadłam w długi, potrzebuję pilnie gotówki. Sprzedam nerkę za 50 tys. (do negocjacji). Grupa krwi ARh+. Czekam tylko na poważne oferty. Pytania i oferty proszę kierować na moje konto mailowe” napisała na jednym z portali ogłoszeniowych mieszkanka Łodzi. Zresztą nie ona jedna.
„Sprzedam nerkę bądź szpik. Mam 22 lata, nie mam żadnych nałogów moja grupa krwi to 0Rh+. Proszę o kontakt, na pewno się dogadamy. Potrzebuję gotówki, ponieważ jestem zadłużony i muszę się jakoś ratować”, ogłasza się mieszkaniec Częstochowy.
„Pilnie oddam nerkę w zamian za opłatę rekonwalescencyjną. Mam 20 lat, jestem zdrowym mężczyzną. Nie piję, oddaję honorowo krew. Wszystkich informacji udzielę telefonicznie. Pierwszy kontakt tylko i wyłącznie SMS, reszta na spotkaniu. Oddam również szpik kostny”, ogłasza się Piotr i zostawia dwa numery telefonu komórkowego. W podobnym tonie anonsuje Paweł: „Mam trudną sytuację życiową, w związku z czym sprzedam nerkę, szpik lub kawałek wątroby. Grupa krwi 0, młody 23 lata, nie piję, nigdy nie paliłem”.
Tego typu ogłoszenia każdego miesiąca pojawiają się na polskich i zagranicznych stronach internetowych. Desperatów nie odstrasza ani kara więzienia, ani tym bardziej utrata zdrowia lub życia, będąca następstwem nieprawidłowego zabiegu. Większość potencjalnych dawców, którzy chcieliby zarobić na swoich organach, nigdy też nie znajduje kupca. Z bardzo prostej przyczyny. W naszym kraju praktycznie nie ma możliwości zrobienia przeszczepu w tajemnicy. Warto więc obalić kilka mitów.
Polskie podziemie transplantologiczne?
Kiedy prof. Andrzej Chmura z Instytutu Transplantologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz konsultant mazowiecki w dziedzinie przeszczepów słyszy moje pytanie o podziemie transplantologiczne w Polsce, wzdycha i kategorycznie zaprzecza, by kiedykolwiek takie istniało.
– Zbyt wiele uwarunkowań musi być spełnionych do przeprowadzenia przeszczepu, by można było to zrobić poza szpitalem. Ludziom wydaje się, że wystarczy wziąć człowieka z ulicy, wyciąć mu nerkę lub inny narząd i wszystko będzie w porządku. Nic podobnego. Trzeba zacząć od zrobienia prawidłowych badań, po to, by mieć pewność, że dawca jest zdrowy, a jego narząd nadaje się do przeszczepu. To co oglądamy niekiedy na filmach, jeśli chodzi o Polskę, można włożyć między bajki. U nas nigdy tego procederu nie było i nie będzie. Nasze środowisko jest stosunkowo nieduże, wszyscy wszystkich znają i nie ma możliwości zrobienia takiego zabiegu „na boku”. Nie dałoby się tego ukryć. Poza tym nikt o zdrowych zmysłach, kto normalnie zarabia, ma jakąś reputację i pozycję społeczną, nie będzie ryzykował dla pieniędzy całej swojej kariery – przekonuje profesor.
Turystyka przeszczepowa...
Pomijając jednak fakt samej postawy lekarzy, pozostaje jeszcze kwestia odpowiednich warunków do przeprowadzenia przeszczepu. Nawet jeśli znalazłby się chętny kupiec na narząd oraz osoba, która chciałby taki sprzedać, w Polsce nigdzie poza szpitalem nie da się przeprowadzić odpowiedniego zabiegu. Oczywiście w sposób, który nie zagrażałby życiu operowanych osób. Nawet jeśli chodzi o nerkę, bo w ofertach sprzedaży narządów 90 proc. ogłoszeń dotyczy właśnie nerek.
– Nie da się tego zrobić w stodole. Do operacji potrzebne są sterylne warunki, sprzęt i personel. Nawet prywatne szpitale nie mają takich możliwości laboratoryjnych. Zacznijmy od tego, że w przeszczepienie choćby nerki zaangażowanych jest kilkanaście osób. Na początku należy zbadać węzły chłonne dawcy w pracowni zgodności tkankowej oraz wyizolować limfocyty. Tylko to trwa 9 godzin i to na całym świecie, bowiem tego typu testy obwarowane są odpowiednimi technikami badania. Pracownie są licencjonowane, a więc wszelkie badania automatycznie są rejestrowane. Jeśli mamy już wytypowanego dawcę, trzeba mieć surowice wszystkich biorców, po to, aby stworzyć panel, dzięki któremu będziemy mogli zlokalizować biorcę o największej zgodności. Wszystko po to, by nie doszło do reakcji odrzucenia. Dopiero po tym możemy przejść do zabiegu, jakim jest przeszczep – tłumaczy prof. Chmura.
Turystyka przeszczepowa
Oczywiście desperaci mogliby próbować swoich sił poza granicami naszego kraju. Problem jednak w tym, że komercyjny handel narządami legalny jest tylko w Iranie. Oczywiście są kraje takie jak Indie czy Chiny, gdzie rząd przymyka oko na nielegalne zabiegi transplantologiczne, jednak jakość wielu tego typu klinik budzi wątpliwości. Przekonał się o tym zresztą prof. Chmura.
– W wielu krajach przeszczepiają ludziom nerki, nie informując nawet o tym, jakie było typowanie oraz kim był dawca. Nie raz spotykałem się z taką sytuacją pracując w Kuwejcie. Bogaci Kuwejtczycy jeździli na przeszczepy do Stanów Zjednoczonych, a biedni do Egiptu. Różnica była taka, że osoby z mniej zamożnej grupy, wracały z nerką bez żadnej wiedzy i dokumentacji na jej temat. Umówmy się, że raczej jest to mało komfortowa sytuacja – przestrzega profesor.
Swego czasu głośno było o klinikach transplantacyjnych w Mołdawii, dziś jednak i tam sytuacja prawna zaostrzyła się.
Za ofertę też możesz „siedzieć”
Trudno gdziekolwiek sprzedać narząd, nie ponosząc z tego tytułu żadnej odpowiedzialności. Po pierwsze branie pieniędzy za przeszczep jest przestępstwem. Zarówno w Polsce, na terenie Unii Europejskiej, jak i prawie wszystkich cywilizowanych krajach świata. Za handel organami można iść w Polsce do więzienia na trzy lata. Kara jest jeszcze wyższa (5 lat), jeśli sprawca uczynił sobie z handlu narządami stałe źródło dochodu.
Jeśli nie od razu, to sprawa może wyjść ja naw po latach. Ktoś, kto sprzedał swój organ może przecież trafić kiedyś do szpitala, kara więc co najwyżej może się przesunąć w czasie. Dodatkowo w przypadku powikłań pooperacyjnych, nie ma co liczyć na rentę.
W Iranie to jest legalne...
Co ciekawe, nie tylko handel organami jest karany, ale również zamieszczanie ogłoszeń o ofercie kupna/sprzedaży. Zatem wszystkie osoby zacytowane na początku tekstu dokonują przestępstwa, za które grozi grzywna lub kara pozbawienia wolności nawet do roku.
Choć przez lata policja raczej biernie przyglądała się tego typu ogłoszeniom, ostatnio coś się zmieniło. W lipcu b.r. w ramach akcji „Anons” funkcjonariusze CBŚ wkroczyli do blisko setki mieszkań i domów, skąd zamieszczane były ogłoszenia o handlu organami. W sumie przesłuchano 105 osób, a 23 postawiono zarzuty.
Handel organami na świecie
To, że handel organami jest nielegalny i grozi utratą zdrowia, a nawet życia, nie oznacza, że nie istnieje. Istnieje i spędza sen z powiek lekarzy transplantologów i policjantów. Jak informuje Światowa Organizacja Zdrowia, na świecie dochodzi do 10 tys. nielegalnych transplantacji rocznie. Prawie trzy czwarte to przeszczepy nerek. Tysiące zamożnych pacjentów z Europy Zachodniej, USA, państw arabskich, Japonii i Izraela przyjeżdża do takich krajów jak Chiny, Indie i Pakistan, by kupić nerkę, serce lub płuco. Za transplantację płacą nawet do 200 tys. euro. Nie oszukujmy się jednak, że to dawcy wychodzą na tym najlepiej. Najwięcej zarabiają na tym lekarze, organizatorzy i pośrednicy. Dawca jest na końcu tego wianuszka i dostaje zaledwie kilkaset euro.
Z tego też powodu kupiec rzadko ma ochotę opłacać podróż i pobyt swojego „klienta”. Po co narażać się na dodatkowe koszty, skoro można znaleźć kogoś na miejscu?
W Indiach dopuszcza się możliwość oddania nerki obcej osobie, jeśli istnieje jakaś relacja, pomiędzy dawcą a biorcą. Niestety wykorzystują to przestępcy, którzy współpracują często z personelem medycznym. Cena za nerkę nie jest wysoka (30 tys. rupii, czyli ok. 500 euro), ale dla tamtejszej biedoty to majątek. Jak informuje indyjskie Ministerstwo Zdrowia, najgorsza sytuacja jest w Madrasie. Znajduje się tam dzielnica Villivakkam, zwana przez miejscowych wioską nerek. Ze świeczką szukać tam rodziny, w której ktoś nie sprzedał jakiegoś organu.
Również sytuacja w Chinach wygląda fatalnie, głównie ze względu na uwarunkowania kulturowe. Chińczycy nie zgadzają się bowiem na pobieranie narządów po śmierci, gdyż zgodnie z tradycją ciało powinno być pogrzebane w całości. W związku z tym panuje tam ogromny deficyt organów do przeszczepu (5200 dawców na milion potrzebujących to tylko bilans zeszłego roku).
Komunistyczne władze zasłynęły tym, że pobierają nerki od więźniów odsiadujących wyroki lub skazanych na karę śmierci (oczywiście jeszcze przed wykonaniem wyroku). Oficjalnie za pisemną zgodą osadzonego, czemu zaprzeczają obrońcy praw człowieka. Opierając się na chińskich doniesieniach medialnych, cena nerki na tamtejszym rynku waha się w granicach 30-80 tys. dolarów.
Jedynym krajem, gdzie handel organami nie jest niezgodny z prawem jest Iran. Tamtejsze ceny to mniej więcej 7 mln riali za nerkę (ok. 14 tys. zł), z czego 1 mln wypłaca dawcy rząd. Zabiegi obwarowane są jednak wieloma zakazami. Irańczykom nie wolno na przykład sprzedawać organów obcokrajowcom.
Cały świat zdecydowanie walczy z nielegalnym obiegiem ludzkich organów, bo najczęściej wiąże się to z wykorzystywaniem najbiedniejszych obywateli jako dawców organów. Aby zapobiec patologiom, w 2008 r. uchwalono Deklarację Stambulską, podpisaną przez ponad 100 państw, będącą kodeksem etycznym transplantologii. O jakich patologiach mowa? W połowie zeszłego roku, 17-letni Chińczyk w tajemnicy przed rodzicami sprzedał nerkę, by mieć pieniądze na zakup nowego iPada2.
....
Takich przyjemnosci bedzie coraz wiecej imbardziej schlodza ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:43, 15 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Rozpoczął się “Tydzień antykomunistyczny” w Łodzi
Jak informują organizatorzy demonstracji “Idzie Antykomuna”, która w najbliższą sobotę przejdzie ulicami Łodzi, nie jest to jedyne przygotowane przez nich wydarzenie w związku z nadchodzącą rocznicą wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Już dzisiaj (10 grudnia) łódzcy narodowcy rozpoczną antykomunistyczny tydzień darmowym rozdawaniem wlepek o wiadomej tematyce, które odbędzie się o godzinie 17:00 na Pasażu Schillera.
Zaledwie trzy dni później, 13 grudnia, zaplanowano pikietę pod siedzibą Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Łodzi, opowiadającą się za delegalizacją tego ugrupowania (jest to poniekąd odpowiedź na pomysł delegalizacji narodowych organizacji, jaki wysunął SLD). Początek o 17:00 przy ul. Piotrowskiej 203/205. W trakcie pikiety happening, a potem niespodzianka – informują organizatorzy.
Zwieńczeniem tygodnia antykomunistycznego jest coroczna demonstracja “Idzie Antykomuna”, która 15 grudnia wyruszy o godzinie 17:00 z Pasażu Schillera. Manifestację organizowaną wspólnymi siłami przez łódzki ONR, Młodzież Wszechpolską oraz lokalną inicjatywę Narodowa Łódź reklamowaliśmy już na łamach Autonom.pl, jednak w jej kontekście wypada przypomnieć, iż jest to jedna z najdłużej organizowanych tego typu demonstracji w Polsce, która zdążyła wyrobić już sobie pewnego rodzaju renomę.
W tym roku organizatorzy “Antykomuny” nie tylko rozwinęli formę manifestacji o poprzedzające ją wydarzenia, lecz także o koncert, jaki odbędzie się kilka godzin po jej zakończeniu. Gwiazdami wieczoru będą zespół Irydion z Brzegu oraz popularny raper PIH z Białegostoku. Miejsce koncertu zostanie podane pod koniec demonstracji.
Aby być na bieżąco ze wszystkimi nowinkami dotyczącymi powyżej wspomnianych inicjatyw, warto śledzić wydarzenie na Facebook’u oraz promującego “Antykomunę” bloga internetowego.
...
No prosze . Widzimy jak mlodzi sa aktywni to piekne :0))) Oczywiscie lajdacy z Agory szkodza jak moga . To wojna !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
-> Aktualności dżunglowe |
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 Następny
|
Strona 2 z 9 |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|