Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:20, 21 Lip 2010 Temat postu: Eurotowarzysze organizuja szczyt z masonami! |
|
|
Ale odlot:
Bruksela zorganizuje jesienią szczyt z udziałem ateistów i organizacji masońskich, na wzór dorocznych spotkań z przywódcami religijnymi
Artykuł 17 eurokonstytucji obliguje bowiem UE do prowadzenia „otwartego, przejrzystego i regularnego dialogu z przedstawicielami Kościołów oraz organizacji niewyznaniowych i filozoficznych”.
W poniedziałek przywódcy UE, na czele z prezydentem Hermanem Van Rompuyem, szefem Komisji Europejskiej Jose Barroso i przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Jerzym Buzkiem, spotkali się z biskupami, rabinami, imamami oraz z przedstawicielami hinduistów i sikhów. Tematem szczytu była walka z ubóstwem.
>>>>
Nie wiedziec czemu rozmawiali o ubostwie?Co to ma do rzeczy?
:O))))))
>>>>
Pod presją Belgii, która w tym półroczu przewodniczy UE i tradycyjnie wspiera humanistów, a także w obawie przed oskarżeniem o brak neutralności, Unia podjęła decyzję o zorganizowaniu w październiku drugiego szczytu, tym razem z udziałem ateistów. Na szczyt zaproszono także masonów.Również z nimi będzie rozmawiała o walce z ubóstwem.
:O))))))
TEZ O UBOSTWIE!
Jest to genialna mysl!Skoro utrzymujemy stosunki z Watykanem to aby nie bylo dyskrymiancji trzeba tez nawiazac je z pieklem.Jak robimy cos dobrego to trzeba koniecznie pozniej wyrzadzic zlo ABY BYLA PELNA BEZSTRONNOSC!
:O)))))
Wprawdzie masoni zajmuja sie glownie probami opanowania swiata swoimi rzadami a nie ubostwem ale Bruksela z nimi musi o tym samym...
:O))))
Ale odlot rozumu!Oto poziom UE!
Faktycznie Eurotowarzysze to specjalisci od wprowadzania ubostwa.Wystarczy spojrzec na Grecje...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:13, 22 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No i towarzysze sie spotkali:
Liderzy unijnych instytucji przyjęli w Brukseli 18 przedstawicieli organizacji filozoficznych i niewyznaniowych, w większości masonów, by wspólnie rozmawiać o biedzie w UE. Do dialogu z ruchami niewyznaniowymi zobowiązuje Unię Traktat z Lizbony.
Wśród przybyłych do Brukseli osób znaleźli się najważniejsi przedstawiciele wolnomularstwa w UE, w tym wielcy mistrzowie z Belgii, Francji, Rumunii, Włoch i Luksemburga, a także przedstawiciele innych organizacji laickich z 11 państw UE. Nie było nikogo z Polski. Wśród zaproszonych gości znalazły się tylko dwie kobiety, w tym wielka mistrzyni z feministycznej loży we Francji.
!!!!!!!
No masz ci los!Nie bylo nikogo z Polski!Wreszcie jakis sukces!Nie mamy powolonych mularzy!HURRRAAA!!!
!!!!!!!
- To spotkanie wyjątkowe. Jedynie w Europie mamy aż tyle ruchów niewyznaniowych. Nie ma żadnego innego miejsca, kontynentu, gdzie mogłoby mieć miejsce takie spotkanie - powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
!!!!!!!!!
Towarzyszu HVR...W USA maja wiecej ...Jest taki kraj naprawde...
>>>>>
W spotkaniu po stronie UE uczestniczyli także przewodniczący Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, Jose Barroso i Jerzy Buzek. Dyskusja dotoczyła zjawiska biedy oraz wykluczenia społecznego w UE. Analizowano zarówno powody biedy, jak i jej konsekwencje, zwłaszcza w kontekście ostatniego kryzysu gospodarczego. - To kryzys ludzki - przekonywał Buzek. - Ludzie biedni nie są wolni. A nie ma wolności, dopóki wszyscy nie jesteśmy wolni.
>>>>
No masz ci los to sie znalazl anty-ewangelizator.BŁOGOSŁAWIENI UBODZY!Albowiem do nich nalezy KRÓLESTWO NIEBIESKIE!
I bez zmieniania mi tu Ewangelii!Najwiekszymi niewolnikami sa niewolnicy pieniedzy co widac PO WAS TOWARZYSZE!
>>>>
Na konferencji prasowej dziennikarzy bardziej jednak interesowało, czy przedstawiciele UE należą do lóż masońskich. Obecni Barroso i Van Rompuy (Buzka już nie było w tej części konferencji) zapewnili, że nie są, choć Barroso dodał, że każdy człowiek powinien mieć prawo nieodpowiadania na takie pytania. - W wielu dyktaturach, jak np. w Portugalii, przedstawiciele takich ruchów byli prześladowani - powiedział.
>>>>>>
Ojojj!Gdyby nie Salazar to byscie tam mieli Koreę Północną sadzac po Hiszpanii...Dzieki temu ze zabronil to Portugalia wykonala skok cywilizacyjny!Nie mowiac o tym jaki byl stan finanasow.Jaki byl budzet za Salazara?A co jest teraz?Terax Portugalia jest POSMIEWISKIEM!I bankrutuje...Tak pomogli masoni...
I TOWARZYSZE W DEMOKRATYCZNYM KRAJU UKRYWANIE PRZYNALEZNOSCI PRZED ELEKTORATEM JEST PRZESTEPSTWEM!
Ludzie musza wiedziec co wybieraja...
>>>>
Inne pytanie dotyczyło braku kobiet wśród ruchów niewyznaniowych. - Myślę, że zawsze będą loże, które będą działały tylko w gronie mężczyzn albo tylko w gronie kobiet, a inne będą mieszane - powiedziała wielka mistrzyni z feministycznej loży we Francji Denise Oberlin.
>>>>>
Osz to epokowe odkrycie...
I tak bieda w UE zostala przezwyciezona!
Dzieki muleni czyli zamulaniu.Oczywiscie powolnemu...Stad wolni mularze...
Szybcy mularze tzw. bolszewicy zamulaja szybko ale nieskutecznie patrz Rosja.Komuna tam padla...
Wolni mularze czyli mienszewicy robia to w sposob wolny bo sa chitrzy...
Niestety tez bankrutuja patrz Mumia Europejska...
Jkby nie wciskal walka z Bogiem zawsze konczy sie katastrofa...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:24, 26 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Le Monde Finansowa ośmiornica
Byli szefowie, doradcy, a nawet spekulanci giełdowi budzącego dziś złe skojarzenia amerykańskiego banku Goldman Sachs zajęli w Europie kluczowe stanowiska dla zarządzania kryzysem gospodarczym. Przypadkiem?
>>>> NIE ?
Są poważni i kompetentni
>>>> W czym ? W grabieniu kasy ???
, ważą każde „za” i „przeciw”, a nim wypowiedzą się o jakiejś sprawie, dogłębnie ją badają. To urodzeni ekonomiści, ujawniają się bardzo rzadko. (…) Są jednocześnie grupą nacisku, towarzystwem wymiany informacji i klubem wzajemnej pomocy. Bracia, mistrzowie i wielcy mistrzowie mają za zadanie „rozpowszechnić w całym świecie zdobytą w loży prawdę”. Niektórzy uważają, że utkana przez amerykański bank Goldman Sachs (GS) sieć wpływów w Europie działa na kształt masonerii. Na różnych poziomach emblematycznymi figurami tej gęstej sieci są: nowy prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi, nowy premier Włoch Mario Monti i nowy premier Grecji Lukas Papadimos.
Pierwszy z nich był wiceprezesem Goldman Sachs International na Europę w latach 2002-2005. Był odpowiedzialny za oddział „przedsiębiorstw i suwerennych państw”, który niedługo przed jego przybyciem pomógł Grecji podretuszować konta długu publicznego dzięki wchłaniającym część długu publicznego transakcjom „swapowym”.
Drugi był doradcą międzynarodowym Goldman Sachs od 2005 do czasu nominacji na szefa włoskiego rządu. Według rzeczników banku jego misja polegała na doradzaniu w „sprawach Europy i w ważnych kwestiach światowej polityki”. Zadaniem Mario Montiego było „otwieranie drzwi”, przenikanie do europejskich władz i bronienie od środka interesów GS.
Wraz z kryzysem rośnie przestępczość - Wiadomo, że wzrost przestępczości, również finansowej, jest związany z sytuacją gospodarczą. Im gorsza, tym większe tendencje do wzrostu przestępczości.Trzeci, Lukas Papadimos w latach 1994-2002 był prezesem greckiego banku centralnego. W związku z tym odegrał pewną (niejasną) rolę w operacjach „retuszowania” przy pomocy banku Goldman Sachs kont publicznych. Zarządcą długu greckiego jest z kolei Petros Christodoulos, dawniej spekulant giełdowy amerykańskiego banku w Londynie. O dwóch innych szychach z sieci Goldmana w Europie też było głośno w związku z kryzysem strefy euro – to Otmar Issing, były członek zarządu Bundesbanku i były główny ekonomista Europejskiego Banku Centralnego oraz Irlandczyk Peter Sutherland, administrator Goldman Sachs International, który od środka zna kulisy operacji ratowania Irlandii.
Jak doszło do powstania tej sieci zauszników i pośredników? W Stanach Zjednoczonych ten magiczny krąg składa się z ludzi, którzy stali na czele tej instytucji, a potem zabrali swe manatki i objęli najwyższe stanowiska w państwie. W Europie wygląda to trochę inaczej – tu Goldman Sachs został apostołem kapitalizmu wspartego na „znajomościach”.
Lecz w przeciwieństwie do swoich konkurentów bank ten nie interesuje się ani emerytowanymi dyplomatami, ani wysokimi urzędnikami państwowymi lub międzynarodowymi, a w jeszcze mniejszym stopniu eks-premierami czy ministrami finansów. Goldmanowi zależy przede wszystkim na prezesach banków centralnych i na byłych komisarzach europejskich.
Bank lubi wprowadzać swoich ludzi w różne miejsca – zawsze dyskretnie - Czytaj na drugiej stronie
Cofnijmy się na chwilę w przeszłość. Europejska przygoda GS zaczęła się w Londynie od „Big Bangu”, totalnej liberalizacji sektora finansowego w 1986 roku. Wtedy pojawiła się pierwsza zagraniczna filia banku – Goldman Sachs International. Zaangażowano pierwszych doradców spoza USA. Owi „posłannicy” musieli sprawnie posługiwać się swoim notesem z adresami, by spopularyzować bank będący wówczas średniej wielkości spółką osobową oraz by informować o zwyczajach i tradycjach świata biznesu i o sytuacji politycznej.
Pod koniec lat 80. grupa rozszerzyła swoją działalność na resztę Europy, szczególnie na Francję, Włochy i Niemcy. We Francji Jacques Mayoux, były prezes Société Générale oraz szef huty stali Sacilor został wiceprezesem Goldman Sachs Europe. W 2004 roku na jego miejsce przyszedł Charles de Croisset, stojący wcześniej na czele banku Crédit Commercial de France (CCF). Dużą część takich nominacji kontrolował były komisarz europejski Peter Sutherland. Irlandczyk umie się odwdzięczyć. W maju 2010 roku dokooptował Mario Montiego, który zastąpił go na stanowisku europejskiego przewodniczącego Komisji Trójstronnej, jednej z najbardziej prestiżowych organizacji międzynarodowych elit. Ich podstawowym zadaniem jest zbieranie informacji – całkowicie legalnie – na temat przyszłych operacji lub polityki stóp procentowych banków centralnych.
Bank lubi wprowadzać swoich ludzi w różne miejsca – zawsze dyskretnie. Dlatego ludzie ci, udzielając wywiadów czy prowadząc oficjalną misję ukrywają te związki. Osadzeni na różnych stanowiskach „byli” prowadzą z wieloma osobami rozmowy na różne tematy. A przy tym mają, jak się to potocznie określa, „niezłego nosa”. Zdobyte w ten sposób cenne informacje krążą potem po salach operacyjnych banku.
Dawny udziałowiec Goldman Sachs w Europejskim Banku Centralnym, były pośrednik tego banku na czele włoskiego rządu, bliski współpracownik premierem Grecji – wrogowie GS zwracają uwagę na imponującą sieć „swoich”, jaką bank dysponuje we Frankfurcie, Rzymie i Atenach. W dzisiejszej trudnej sytuacji może się to okazać szczególnie cenne. Jednak mimo tych pozorów władza Goldmana w Europie nie jest już chyba tak wielka jak przed czy w trakcie kryzysu finansowego 2008 roku.
Sztama, jaką trzymają ze sobą doświadczeni eks-prezesi banków centralnych, którzy mieli pociągać za sznurki, traci swą moc. Politycy boją się niechęci społeczeństwa do finansistów, którym przypisuje się winę za kryzys.
Goldman Sachs mógł z łatwością wykorzystać swoje talenty, ale seria skandali sprawiła, że władze państwowe odwróciły się od niego. Dziś notes z adresami już nie wystarcza, żeby poruszać się w skomplikowanym i wyspecjalizowanym świecie, w którym nowe pokolenia przemysłowców nie mają już takiego szacunku dla establishmentu.
Ruszający na podbój świata europejscy szefowie firm uniezależnili się od związków z wielkimi finansami typu Goldman Sachs. Próby nadania wyższej rangi akcjonariuszom, wymóg przejrzystości i zdecydowane działania kontrolujące władze (podejmowane przez media, organizacje pozarządowe, inwestorów instytucjonalnych) osłabiają „efekt sieci”.
Marc Roche
>>>>>
Tak wiec widzicie ze to wszystko musi pasc ! Spekulanci ,,zarzadzaja'' kryzyse mm...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:19, 05 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Rząd Portugalii szuka masonów wśród polityków
Premier Portugalii Pedro Passos Coelho przekazał ministerstwu administracji wewnętrznej (odpowiednik MSW) wytyczne do zobowiązania osób zajmujących wysokie stanowiska w administracji do ujawnienia czy należą do lóż masońskich.
Jak poinformował lizboński dziennik "Diario de Noticias", wskazówki dotyczące sprawdzenia powiązań świata polityki z masonerią zostały uwzględnione w rządowym raporcie na temat tzw. sprawy Ongoing. W dokumencie zawarte są podejrzenia wobec grupy osób z byłego kierownictwa portugalskich służb specjalnych i koncernu medialnego Ongoing o próby kontrolowania innych środków masowego przekazu. Portugalska prasa przypomina, że jeszcze w środę premier Passos Coelho zaprzeczał jakoby chciał zobowiązać osoby pełniące wysokie urzędy publiczne do ujawnienia czy należą do lóż masońskich.
Według "Diario de Noticias", przekazanie przez premiera sprawy do ministerstwa spraw publicznych, oznacza de facto wszczęcie śledztwa w sprawie rzekomych powiązań przedstawicieli portugalskiej masonerii ze służbami wywiadowczymi kraju, a także z najważniejszymi politykami, w tym deputowanymi do parlamentu.
W sierpniu 2011 roku dziennik "Publico", ujawnił, że niektórzy dziennikarze jego redakcji byli celem inwigilacji ze strony portugalskich służb specjalnych za czasów rządów socjalistów. Informacje o dostępie agentów do skrzynek głosowych i SMS-ów pracowników redakcji potwierdził przedstawiciel operatora telefonii komórkowej.
Powołana na jesieni ubiegłego roku parlamentarna komisja wykazała na początku stycznia powiązania między portugalską masonerią, głównie lożą Mozart49, a poprzednimi władzami służb wywiadowczych i koncernem Ongoing, w którym kilku byłych funkcjonariuszy służb specjalnych znalazło zatrudnienie.
- Istnieją dowody na to, iż portugalska masoneria ma nadal silne wpływy w służbach bezpieczeństwa - powiedziała we wtorek w parlamencie deputowana rządzącej Partii Socjaldemokratycznej Teresa Leal Coelho.
W styczniu przynależność do lóż masońskich potwierdzili szefowie największych klubów parlamentarnych Portugalii: Luis Montenegro z Partii Socjaldemokratycznej oraz Carlos Zorrinho z opozycyjnej Partii Socjalistycznej.
>>>>>
Tak to grozna sekto-mafia ! Oni satli za budowa potwora UE!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:19, 10 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Premier wzywa ministra: czy pan jest masonem?.
W Portugalii rozgorzała dyskusja na temat przynależności polityków z najwyższych kręgów władzy do masonerii. Członkami lóż mają być między innymi prominentni działacze rządzącej partii socjaldemokratycznej PSD.
Dyskusja o wpływach masonerii to efekt tak zwanej sprawy Ongoing, dotyczącej podsłuchów i prób kontrolowania środków masowego przekazu. Okazało się, że powiązane z tym służby specjalne mogą mieć związki z masonerią. Do organizacji tej należą też wpływowi politycy. Pojawiają się zarzuty o działaniach na rzecz interesów osób przynależących do masonerii.
Członkiem loży Mozart ma być między innymi przewodniczący klubu parlamentarnego PSD Luís Montenegro. Wezwany przez premiera Pedro Passosa Coelho zaprzeczył jednak, jakoby miało to jakikolwiek wpływ na podejmowane przez niego decyzje polityczne. Powiązania z masonami mają mieć także działacze innych ugrupowań parlamentarnych.
W związku z niejasnościami premier Pedro Passos Coelho zobowiązał osoby zajmujące wysokie stanowiska w administracji do ujawnienia przynależności do lóż masońskich. Jednak zdaniem wielkiego mistrza jednej z portugalski lóż Fernando Limy, takie żądanie jest dyskryminujące i niezgodne z prawem.
>>>>
BREDNIE ! Te rzeczy musza byc jawne . Zadnych mafii !
Obawiam sie ze samymi pytaniami nic nie osigna . Masoni klamia!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:02, 03 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
"Jacek Rostowski na spotkaniu "nieoficjalnego rządu światowego". Minister finansów wśród tych, którzy rządzą światem
Tajemnicza, nieoficjalna organizacja, która skupia ok. 100 najważniejszych osób na świecie. Szefowie wielkiej finansjery, właściciele największych biznesów świata, głowy państw, ministrowie finansów, ludzie z Białego Domu, europejscy komisarze. Wybitni naukowcy, specjaliści od polityki i ekonomii. Raz do roku wszyscy oni spotykają się na trzy dni, by rozmawiać za zamkniętymi drzwiami. Nikt nie wie o czym i po co. Właśnie w takim spotkaniu właśnie bierze udział Jacek Rostowski.
- Grupa Bilderberg nie jest rządem światowym, ale to jej cel. Odpowiada za obecne wojny na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej oraz za kryzys ekonomiczny - mówi nam redakcja portalu PrisonPlanet.pl, który śledzi niejasne poczynania świata polityki i gospodarki. Rzeczniczka ministerstwa finansów, Małgorzata Brzoza, potwierdza, że Rostowski bierze udział w konferencji Bilderbergu. - To służbowa wizyta - twierdzi Brzoza.
Polak zakładał Grupę
Czym dokładnie jest tajemnicza grupa i co ma z nią wspólnego Polska? Nazwa wzięła się od hotelu Bilderberg w Oosterbeek w Holandii. To właśnie tam, w 1954 roku po raz pierwszy, spotkali się najpotężniejsi ludzie na świecie. Jednym z założycieli był Polak: Józef Retinger, polityk, doradca Władysława Sikorskiego, jeden z twórców Wspólnoty Europejskiej.
Nazwa hotelu wkrótce stała się oficjalną nazwą całej grupy. W tym roku, w konferencji Bilderbergu, która trwa od 31 maja do 3 czerwca w Waszyngtonie, udział bierze również Jacek Rostowski. To nie pierwszy Polak, który znalazł się w tym elitarnym gronie. Wcześniej, oficjalnie, zaszczytu tego dostąpili jeszcze Andrzej Olechowski i Hanna Suchocka. W 2004 roku w spotkaniu Bilderbergu, razem z Olechowskim, wziął też udział Sławomir Sikora - ówczesny prezes Citibanku.
Kto, z kim, dlaczego
Nasz minister znalazł się teraz wśród prawdziwych tuzów. Szefowie banków (Deutsche Banku, Barclays, instytucji finansowych), firm takich jak Fiat, Airbus, Siemens. Dyrektorzy koncernów paliwowych (Peter Voser z Royal Dutch Shell) czy dyrektor koncernu farmaceutycznego Novartis Daniel Vasella. A do tego prezydent Banku Światowego Robert Zoellick, liczni przedstawiciele rządów: premierzy i ministrowie finansów z Holandii, Kanady, USA, Finlandii i wielu innych krajów, przedstawiciele Unii Europejskiej. Jak by tego było mało, w Bilderbergu biorą udział również szefowie największych mediów na świecie. Nie sposób wymienić wszystkich, ale pełna lista osób znajduje się tutaj.
Wszystkich tych ludzi, według nieoficjalnych informacji, chroni chociażby CIA, SAS i Mossad. Dostanie się do hotelu, w którym trwa konferencja, jest praktycznie niemożliwe. Uczestnicy nie mogą udzielać żadnych informacji na temat prowadzonych rozmów. Kilku polityków z USA pytania dociekliwych dziennikarzy kwitowało stwierdzeniami: "Piliśmy piwo i gadaliśmy o sporcie".
Wiele osób poszukujących prawdy na temat Bilderbergu twierdzi, że to próba stworzenia światowego rządu. - Grupa ta jest odpowiedzialna za konsolidację władzy po II wojnie światowej w świecie zachodnim i rozpoczęcie tworzenia unii politycznej w Europie. Konsekwencją ich działań jest obecna dziś Unia Europejska i waluta Euro. Grupa jest również odpowiedzialna za kryzys ekonomiczny - informuje nas redakcja serwisu PrisonPlanet. Chociaż brzmi to jak teoria spiskowa, to ma ona wielu zwolenników, a brak jakichkolwiek informacji o rozmowach Bilderbergu tylko podsyca te domysły.
Cel: rząd światowy?
Oficjalnie najpotężniejsi tego świata spotykają się, by rozmawiać o bieżących sprawach politycznych i ekonomicznych. Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że Bilderberg de facto ustala kierunku prowadzenia polityki, a na szczytach ustalane są wszystkie najważniejsze rzeczy dotyczące gospodarki i polityki na świecie. - Kiedy pierwszy raz o tym usłyszałem, nie mogłem uwierzyć w coś takiego. Ale dzisiaj, obserwując reakcje władzy i finansistów na kryzys, zaczynam wierzyć, że rządzą - mówi nam Robert Gwiazdowski, prezydent centrum im. Adama Smitha.
Redakcja PrisonPlanet twierdzi, że cel Bilderbergu to utworzenie rządu światowego. Naukowcy, specjaliści od stosunków międzynarodowych, nie chcą w ogóle komentować działań Grupy. Bynajmniej nie dlatego, że nic nie wiedzą. - To taki temat, że co bym nie powiedział, to zawsze może zostać użyte przeciwko mnie - usłyszeliśmy od szefa katedry stosunków międzynarodowych na jednej z warszawskich uczelni. - Na pewno są tak wpływowi, że co byśmy nie odkryli, to będą w stanie temu zaprzeczyć - dodał tylko profesor, z którym rozmawialiśmy. Podobnie reagowali inni specjaliści - ekonomiści i politolodzy. Niektórzy nasi rozmówcy nawet udawali na początku rozmowy, że nie wiedzą czym jest Bilderberg.
Chociaż zdarzali się i odważni, jak Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
- Nie przeceniałbym władzy tego rodzaju grupy - odpowiedział spokojnie na nasze pytanie Szczurek. - I trudno mi ocenić, czemu w ogóle udział ministra w takim spotkaniu miałby być problematyczny.
Nobilitacja Rostowskiego
Mimo, że ekonomista z ING z dystansem podchodzi do Bilderbergu, to nie da się ukryć: udział w takiej konferencji to na pewno zaszczyt. Przynajmniej dla samego zainteresowanego, zdaniem Roberta Gwiazdowskiego. - Dla niego osobiście to nobilitacja, ważna rzecz. Skoro grupa trzymająca władzę wpuściła go w swoje szeregi, to należy gratulować - mówi z lekką ironią Gwiazdowski.
Zdaniem Mateusza Szczurka, w wizycie Rostowskiego nie ma nic złego. - Im większy zakres informacji posiadany przez naszych polityków, tym łatwiej kierować państwem - twierdzi główny ekonomista ING Banku.
Wiemy jedno: na pewno wśród europejskich i światowych oficjeli udział Rostowskiego w Bilderbergu nie spotka się z krytyką. - Nie zostanie to odebrane negatywnie przez polityków, bo oni sami tam jeżdżą. Ci krytykujący to zawistnicy, którzy sami chcieliby tam pojechać - twierdzi Robert Gwiazdowski.
O udziale Rostowskiego w Bilderbergu media milczą. Posłowie, jeśli już wiedzą co to, nie chcą komentować lub mówią, że o wizycie ministra finansów w USA "nie słyszeli". Wątpliwe jest, by sam Jacek Rostowski zechciał udzielać informacji o spotkaniu, kiedy już wróci do Polski. Na pewno i jego, tak jak wszystkich, obowiązuje zmowa milczenia."
[link widoczny dla zalogowanych]
Zpewne nie sa to masoni bo co sa zoragnizowanym kultem demonicznym . A tutaj mamy gupke kolesi ktorym by sie chcialo porzadzic swiatem .
Ale jak widzicie rozni rozne rzeczy knuja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:07, 07 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
"Ustalmy Jedno". Marek Orzechowski w rozmowie o Grupie Bilderberg
Kamil Turecki
Czy Grupa Bilderberg rządzi światem? Na to pytanie odpowiada Onetowi Marek Orzechowski. Dziennikarz ujawnia również szczegóły swojej wizyty w słynnym hotelu. - Uczestnikom spotkań podobnych grup zależy na tajemniczości - mówił korespondent TVP Kamilowi Tureckiemu.
- Jeżeli mówimy o prawdziwej władzy na świecie, to chciałbym zwrócić uwagę na pewien fakt. 85 najbogatszych ludzi na świecie, ma majątek, który musiałby zostać zgromadzony przez 3,5 miliarda najbiedniejszych mieszkańców Ziemi, aby się zrównać w ilości bogactwa. Czy uważa pan, że oni mają władzę nad światem? Te osoby nie musza należeć do grupy Bilderberg - mówi Marek Orzechowski w "Ustalmy Jedno".
- Wydaje mi się, że odpowiedź na pytanie, czy grupa Bilderberg rządzi światem, jest bardzo prosta. Samym uczestnikom spotkań podobnych grup zależy na tajemniczości - mówił korespondent TVP Kamilowi Tureckiemu. - Ci, którzy wierzą w teorie spiskowe, odmawiają realnej wartości istniejącej demokracji - cytował również słowa Andrzeja Olechowskiego, jednego z Polaków, którzy regularnie uczestniczy w spotkaniach grupy.
Marek Orzechowski ujawnia również Onetowi szczegóły swojej wizyty w hotelu Bilderberg
...
Ja bardziej wierze prawom rzadzacym spoleczenstwami niz jakims mitomanom ktorzy chca pociagac za sznurki . Maja oni wplyw na personalia ale nie na ogolny bieg dziejow . Tu rzadza zasady o jakich nie maja pojecia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:50, 24 Cze 2017 Temat postu: |
|
|
Czy katolik może być masonem?
Eryk Łażewski | Czer 24, 2017
Shutterstock
Komentuj
Udostępnij
Komentuj
24 czerwca 2017 r. przypada 300. rocznica powstania współczesnej masonerii. Czy jednym z jej członków może być katolik?
Z
anim odpowiemy na powyższe pytanie, dowiedzmy się najpierw, kim jest mason – choćby od W. Kopalińskiego, twórcy słowników, który stwierdza, iż mason to „wolnomularz, członek loży masońskiej”. Wspomniany autor dodaje jeszcze, że mason może być określany również jako „wolny mularz”. „Mularzem” zaś, jeszcze całkiem niedawno, bo przed II wojną światową, nazywano w Polsce po prostu budowlańca: murarza czy kamieniarza. „Wolny mularz” zatem, to „wolny” murarz lub kamieniarz.
Freemasons, czyli wolni mularze
Żeby się dowiedzieć, o co tu dokładnie chodzi, trzeba sięgnąć do angielskiego tekstu z XIV w. W nim bowiem pojawia się po raz pierwszy wyrażenie „freemasons”, czyli „wolni mularze”. Odnosi się ono do murarzy, zamieszkujących Londyn i zrzeszonych w pewnego typu bractwa. Dlaczego jednak murarze ci byli nazywani „wolnymi”, czyli „free”? Są dwie odpowiedzi na to pytanie.
Pierwszą z nich stanowi wskazanie na fakt, że byli oni ludźmi wolnymi (mogącymi swobodnie wędrować) i objętymi różnymi swobodami. Drugą – pogląd, że początkowo chodziło o rzemieślników obrabiających miękki kamień, czyli „freestone”.
Czytaj także: Czy katolik może popierać legalizację marihuany?
Niezależnie od tego, jak było naprawdę, średniowieczni masoni (nie tylko ci z Londynu) potrafili dużo więcej niż inni murarze. Także dlatego, że pilnie strzegli swych tajemnic, np. swobodnie rozmawiając na tematy zawodowe tylko w loży – szopie na narzędzia, przylegającej do warsztatu kamieniarskiego. Tam też przysięgano trzymać w tajemnicy uzyskaną wiedzę.
Loże masońskie
W lożach zbierano się również, by obchodzić ważne święta, np. św. Jana Ewangelisty (27 XII), czterech kamieniarzy męczenników (8 XI) czy św. Jana Chrzciciela (24 VI). Bo oczywiście, wolnomularzy średniowiecza cechował jasny katolicyzm. Przykładem niech będzie fakt, że ich statuty nakazywały „czcić Boga i Kościół”, a spotkania w lożach zawsze kończyć modlitwą „do Boga Wszechmogącego i do Jego Matki, słodkiej Dziewicy Maryi”.
Poza tym mularze, tak samo jak inni rzemieślnicy, wystawiali odpowiednie dla siebie sceny w misteriach – przedstawieniach epizodów biblijnych, odgrywanych na olbrzymich, wolno jeżdżących wozach, podobnych do dzisiejszych platform karnawałowych. Katolicyzm masonów był na tyle mocny, że starczyło go jeszcze na trudne czasy królowej Elżbiety I, zakazującej im w 1558 r. urządzania zebrań niezgodnych z prawem, czyli takich, które charakteryzowały się treściami katolickimi.
Nowa masoneria
Jak widać, masonerię początkowo tworzyli katolicy wykonujący trudny zawód kamieniarza czy budowniczego. Jednak tamtej masonerii już nie ma. Między innymi dlatego, że zaczęto do niej przyjmować ludzi różnych zawodów, np. chirurgów czy adwokatów. Byli oni nazywani „geometykami” – tymi, którzy zajmują się czystą geometrią, co odróżniało ich od „dometyków” – budowniczych domów.
Powoli jednak geometycy zaczęli przeważać nad dometykami. Oznaczało to zanikanie starych, katolickich tradycji lóż. W efekcie powstała nowa masoneria – już nie operatywna (zajęta budownictwem), lecz spekulatywna – zajęta myśleniem.
Czytaj także: Czy można być chrześcijaninem i zwolennikiem konkretnej partii politycznej?
I taką właśnie masonerię reprezentowały 4 bractwa masońskie, zwane w skrócie lożami, które połączyły się 24 czerwca 1717 r., tworząc Wielką Lożę Londynu. Od tego momentu, zaczął się szybki rozwój masonerii spekulatywnej na całym świecie.
Kościół wobec masonerii
W 1738 r. po raz pierwszy do tematu masonerii odniósł się Kościół katolicki. A dokładniej papież Klemens XII, który nie pozwolił katolikom na bycie masonami. Potem wydano niemal 600 kościelnych dokumentów, zakazujących przynależności katolików do masonerii. Ostatnim jest „Deklaracja o stowarzyszeniach masońskich” z dnia 26 XI 1983 r.
Jak widać, od niemal 300 lat wciąż przypominane jest katolikom, że nie mogą być masonami. Ostateczna odpowiedź na pytanie, będące tytułem tego artykułu, brzmi więc tak: katolik nie może zostać członkiem powstałej w XVIII w. masonerii spekulatywnej, czyli nie może być masonem w jedyny dostępny dziś sposób. Mógłby być zapewne członkiem masonerii operatywnej, ale tej już nie ma.
...
Masoni tak sa wolni ze trzeba sluchac organizacji i tak sa za jawnoscia ze sa tajni Wszystko na odwrot. Znak szatana.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:33, 14 Lut 2018 Temat postu: |
|
|
Czy Soros pokochał Wielką Brytanię?
13 lutego 2018 Temat dnia, Polityka, Europa, Wielka Brytania No comments
Tak można by sądzić po podjętej właśnie przez niego decyzji. Wypływa ona rzekomo z troski Sorosa o przyszłość Brytyjczyków.
A jaka to decyzja? Bankier.pl informuje, że finansista zwiększa o 100 tys. funtów finansowanie dla organizacji sprzeciwiającej się brexitowi - Best for Britain. Soros od początku sprzeciwiał się wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE, za co był na Wyspach krytykowany przez miejscowe media. Ostatnia taka krytyka miała miejsce kilkanaście dni temu, kiedy to gazeta "Daily Telegraph" poinformowała o "sekretnym spisku", którym sterować miał właśnie Soros, a który miał doprowadzić do cofnięcia decyzji o brexicie. Z kolei inna gazeta, "Daily Mail" wprost miała zwrócić się do Sorosa tymi słowy: "Spadaj, Soros, zabieraj swoje skażone pieniądze".
Artykuły te ocenione zostały przez lewicowych komentatorów jako - jakże by inaczej - antysemickie, natomiast sam miliarder poczuł się na tyle urażony, że postanowił sypnąć pieniędzmi, byleby tylko jego idea "otwartego społeczeństwa" wciąż kwitła na Wyspach.
...
Kolejne klopoty z tym podejrzanym osobnikiem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:20, 08 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Watykański Sekretarz Stanu bierze udział w spotkaniu grupy Bilderberg
[angielski wymagany] Kardynał Pietro Parolin, Sekretarz Stanu Watykanu weźmie udział w spotkaniu grupy Bildeberg w Turynie w dniach 7 do 10 czerwca b.r.
...
OooOo! Z satanistami?
Czyzby chcieli sie nawrocic?
Powinni wystosowac oswiadczenie.
Wyrzekamy sie szatana i wszelkich spraw jego. Od dzis zrywamy z demonami. Boże przebacz i przyjmij nasza skruche...
Bo to naprawde dla was sie skonczy w piekle. Ja nie groze ja stwiedzam fakt. A wiem jak tam jest bo widzialem. Niedobrze mi sie robi. Opisalem to.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:45, 17 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
HOME
DODAJ TEKST
KONTAKT
LINKI
proKapitalizm – Portal zwolenników wolności
TEMAT DNIA
PUBLICYSTYKA
Adam Kalicki
Adam Karpiński
Adam Machaj
Damian Kot
Damian Kubiak
Dariusz Węcki
Finktank 1980
Inne
Jan Małek
Janusz Korwin-Mikke
Mateusz Machaj
Rafał Ziemkiewicz
Robert Gwiazdowski
Robert Sirico
Stanisław Michalkiewicz
Vaclav Klaus
Jacek Łukasik
Jakub Bijan
Jakub Bożydar Wiśniewski
Jakub Zaboklicki
Jan Bodakowski
Jan Przybył
Jerzy Wasiukiewicz
Kamil Kisiel
Karol Mazur
Karol Przeklasa
Konrad Osmycki
Lech Jan Banasik
Maciej Kosicki
Maciej Krzywda
Marcin Janowski
Marcin Surowski
Mateusz Teska
Małgorzata Todd
Michał Bednarski
Michał Nawrocki
Michał Wróblewski
Natalia Dueholm
Norbert Gałązka
Oleg Siewierny
Patryk Izbiński
Paweł Budrewicz
Paweł Sztąberek
Paweł Toboła-Pertkiewicz
Rajmund Pollak
Romuald Szeremietiew
Tomasz Batavus
Tomasz J. Ulatowski
Waldemar Jan Rajca
Wojciech Czarniecki
Wojciech Popiela
o. Jacek Gniadek
Łukasz Chojnacki
Łukasz Stefaniak
POLITYKA
Kraj
Partie polityczne
Polityka polska
Zagranica
EUROPA
Albania
Austria
Belgia
Białoruś
Bułgaria
Cypr
Czechy
Dania
Francja
Grecja
Hiszpania
Holandia
Irlandia
Islandia
Litwa
Luksemburg
Niemcy
Norwegia
Portugalia
Rosja
Rumunia
Szwajcaria
Szwecja
Słowacja
Słowenia
Turcja
Ukraina
Wielka Brytania
Węgry
Włochy
Łotwa
ŚWIAT
Afryka
Ameryka Południowa
Ameryka Środkowa
Azja
Bliski Wschód
Kanada
USA
POLSKA
GOSPODARKA
Centrum Adama Smitha
PAFERE
WYWIAD
SPOŁECZEŃSTWO
Historia
Kultura
Obyczaje
Kuchnia i napoje
Kultura wina
Wiara
KSIĄŻKI
Fragmenty
Pełne wydania
Recenzje
Zapowiedzi
MEDIA
Audio
Memy
Video
Klasycy wolnego rynku
DEBATA
KONKURS
Wolność jest tylko innym imieniem Władzy
USA - państwo, na które spoglądamy z podziwem dla panującej tam wolności, nie jest w rzeczywistości żadnym wzorem wolności Czytaj więcej »
Wolność jest tylko innym imieniem Władzy
15 czerwca 2018 Temat dnia, Publicystyka, Polityka, Świat, Społeczeństwo, Książki, Historia, Kultura, Recenzje, USA 1 Comment
Spoglądając dziś na Stany Zjednoczone wielu obywateli Starego Świata odczuwa zazdrość. Jej przedmiotem jest wręcz mitycznie pojmowana Wolność, głównie w aspekcie gospodarczym, ale też i w innych sferach życia. Wprawdzie dziś zakres tej wolności stopniowo się zawęża (widać to zwłaszcza po narastającej politycznej poprawności), niemniej jednak w porównaniu z coraz większym totalitaryzmem panującym w Unii Europejskiej, dla mieszkańców Starego Kontynentu, Stany Zjednoczone wciąż są wzorem.
Jest to jednak pogląd błędny, bowiem państwo, na które spoglądamy z podziwem dla panującej tam wolności, nie jest w rzeczywistości żadnym wzorem wolności. Co więcej jest ono pilotażowym projektem państwa oświeceniowego, któremu my, Europejczycy, zawdzięczamy to, że dziś uginamy się pod jarzmem totalitaryzmu znacznie większego, niż obywatele Ameryki.
Zanim jednak czytelnik wyrazi swoje powątpiewanie albo i nawet oburzenie tak postawioną tezą, powinien sięgnąć po książkę Christophera Ferrary „Wolność, bóg który zawiódł. Walka z sacrum i budowanie mitu świeckiego państwa od Locke'a do Obamy”, która ukazała się w ubiegłym roku nakładem wydawnictwa Wektory. Autor ukazuje krok po kroku w jaki sposób kształtowała się idea państwa i nowego, oświeceniowego ładu społecznego, począwszy od czasów Thomasa Hobbesa i jego kontynuatora Johna Locke'a, uznawanych za ojców republikanizmu i demokratyzmu. Udowadnia również, że ten powszechnie hołubiony i uznawany za najlepszy z możliwych ustrój społeczno-polityczny, był zwyczajnym skokiem na władzę i co za tym idzie także na kasę obywateli. Wprawdzie książka skupia się na przykładzie Stanów Zjednoczonych, ale każdy uważny czytelnik zda sobie sprawę, jak wielki wpływ miały one na kształt nie tylko Nowego, ale i Starego Świata.
Od filozofii greckiej do chrześcijańskiego porządku świata
Autor rozpoczyna swoją opowieść od nakreślenia tła filozoficznego. Widzimy więc, jak harmonijnie myśl chrześcijańska połączyła, się z myślą filozofów greckich. To, co niejako po omacku, intuicyjnie wyczuwali już pogańscy myśliciele, znalazło swoje potwierdzenie i rozwinięcie w nauczaniu Kościoła, opartym na Objawieniu Bożym. Ta synteza filozoficzna stała się podstawą do stworzenia chrześcijańskiego porządku świata, idei państwa i społeczeństwa podporządkowanym prawu Bożemu i prawu naturalnemu. Życie całych narodów i państw oparte było na wypełnianiu obowiązków względem Boga i wypływających stąd obowiązków względem bliźniego (I pomyśleć, że nie było jeszcze żadnych Praw Człowieka i Obywatela! Jak ci ludzie sobie bez tego poradzili?)
Do czasów tzw. Reformacji, a nawet jeszcze pewien czas potem, ład chrześcijański został, zdaniem autora, zachowany. Dopiero wywrotowe teorie Thomasa Hobbesa i Johna Locke'a, które znalazły zagorzałych wielbicieli, zdołały naruszyć dawny porządek, aby ostatecznie doprowadzić do jego upadku. Z tą tezą można się jednak nie zgodzić, bowiem już sam fakt podporządkowania władzy duchownej władzom świeckim, a ponadto odrzucenie autorytetu Kościoła na rzecz subiektywnego „odczuwania” Boga i osobistego interpretowania Pisma Św. jest dowodem, że porządek chrześcijański, oparty na obiektywnie pojmowanym, uniwersalnym Objawieniu, już się skończył. Ten właśnie subiektywizm był bardzo widoczny w oświeceniowej wizji świata. Nic w tym zresztą dziwnego, w końcu jej twórcy - Hobbes i Locke - są przesiąknięci duchem rewolucji protestanckiej, która dokonała się w Anglii za czasów Henryka VIII.
[link widoczny dla zalogowanych]
Destrukcyjna Reformacja – wyższy poziom zniewalania
Mamy więc „Reformację”. Jedna cegiełka wyciągnięta z muru twierdzy, jakim był chrześcijański ład w Europie, doprowadziła do obruszania się kolejnych i zachwiała całą konstrukcją. Odrzucenie władzy papieskiej w sferze duchowej, będące skutkiem jakże błahej przesłanki – kaprysu króla, było pierwszym zamachem na autorytet, na którym cała ta twierdza się wspierała. Królowi zapewne się wówczas nie śniło, że ten nierozważny krok doprowadzi wkrótce do obalenia monarchii, jako ustroju państwa (monarchie oczywiście nadal gdzieniegdzie istnieją, jednak pozbawione są jakiejkolwiek realnej władzy, którą sprawują wybierane w demokratycznych wyborach rządy)
Jak wiadomo reformacyjny radykalizm przybrał formę antykatolickiej histerii. Polowania na katolików, publiczne, okrutne egzekucje ludzi do końca wiernych Kościołowi Katolickiemu, grabienie katolickich majątków i inne prześladowania były na porządku dziennym. Można by powiedzieć, że choć protestanci podzielili się na setki różnych odłamów, często wrogich sobie nawzajem, zawsze łączyło ich jedno – nienawiść do Kościoła Katolickiego. Doszło od tego, że rewolucja protestancka zaczęła zjadać własny ogon. Oto gorliwa „kasta samozwańców” - jak ich określa Ferrara – wpadła do pałacu królewskiego i oskarżyła Karola I (jakby nie patrzeć głowę kościoła anglikańskiego) o katolicyzm. Egzekucja została wykonana „w imieniu ludu”, choć zwykli mieszkańcy Anglii byli wręcz oburzeni takim obrotem sprawy (ileż to w późniejszych wiekach dokonano zbrodni „w imieniu ludu”, który faktycznie nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia?).
Na krótki czas w Anglii zapanowała Republika pod rządami Olivera Cromwella, który okazał się być jednak większym despotą niż dotychczasowi władcy. I tu pojawia się kolejna prawidłowość, która ujawni się w czasach republikańsko-demokratycznych – oto ci piewcy Wolności wprowadzą ciemiężenie ludu na nowy, wyższy poziom. My dziś już się z tym oswoiliśmy, że niemal się nad tym nie zastanawiamy, ale w porównaniu z czasami monarchii jesteśmy już tylko masą niewolników, która ma coraz mniejszy obszar swobody osobistej.
Prekursorzy Nowego Porządku Świata
Kiedy nastąpiła restauracja monarchii, część z obywateli, pobudzonych niezdrowo biegunką intelektualną oświeceniowych filozofów, utworzyła nowy ruch, opierający się, z grubsza rzecz ujmując, na antykatolicyzmie i antymonarchizmie, część z nich wyruszyła „za Ocean”, by z pierwszym rzutem emigrantów purytańskich z lat 1620-1640 przygotowywać grunt pod rewolucję amerykańską. Do ruchu jaki utworzył się w Anglii dołączył John Locke, uznawany za jednego z Ojców współczesnego republikanizmu i demokratyzmu. Od razu zaznaczył w historii swoją obecność biorąc udział w nieudanym spisku na życie króla Karola II, za co musiał uciekać do Holandii, gdzie w ukryciu, pod pseudonimem, stworzył swój ideowy manifest „Dwa traktaty o rządzie”. Treść dzieła stała się podwaliną pod Deklarację Niepodległości Stanów Zjednoczonych i Konstytucję tego kraju.
W tym miejscu zatrzymajmy się na chwilę nad filozoficznymi założeniami nowego ładu, zapoczątkowanego przez Thomasa Hobbesa i Johna Locke'a. Zbudowanie „nowego, wspaniałego świata” wymagało wszak przede wszystkim odrzucenia obowiązującej dotychczas w świecie chrześcijańskim filozofii scholastycznej, która wyrastała z Objawienia Bożego. To wiele wyjaśni, kiedy spojrzymy, jak kształtowała się historia ostatnich 200 lat.
Po pierwsze zanegowano więc możliwość poznania rzeczywistości jako takiej i wymyślono sobie, że jedyne co człowiek może poznać o świecie i o samym człowieku to „tylko nazwy, jakie nadaje ideom, które powstają w jego mózgu”, na podstawie danych, dostarczanych przez zmysły. Jak się mają owe idee do rzeczywistości - tego nie sposób już ustalić. A zatem to, jak postrzegamy świat, jest całkowicie subiektywne, co - jak łatwo się domyśleć - pociąga za sobą daleko idące skutki. Obrazowo rzecz biorąc np. czy dziecko przed narodzeniem jest już dzieckiem czy zlepkiem komórek, które można „wyskrobać” i wyrzucić jak śmiecia, jest skutkiem tego, że w głowach tej bądź innej strony sporu powstaje taka czy inna idea, w oparciu o dane, jakich dostarczają im zmysły.
Ciekawą koncepcją jest pojęcie „stanu natury”, nieznane dotąd w dorobku intelektualnym starożytności czy średniowiecza. Chodzi o stan, w jakim rzekomo znajduje się człowiek po narodzeniu „bez jakichkolwiek inklinacji ku życiu w społeczeństwie politycznym”, bez odniesienia do religii czy polityki, „gdyż te nie zdążyły jeszcze zaistnieć”. Człowiek miał więc być wolny od jakichkolwiek zasad i celów wyznaczonych przez Boga. Tak czy inaczej musiał mieć jednak jakieś wytyczne co do swojego postępowania. Istnieją oczywiście prawa naturalne, ba, nawet oświeceniowi filozofowie łaskawie uznają Boga, jako stwórcę tych praw. Ale cóż to za prawa, któż je poznał, skoro rzeczywistość jest tylko zbiorem subiektywnych sądów? Spokojnie. Państwo ustali, co to za prawa i powie, co jest dobre, co złe, w zależności od tego, jakie akurat idee zakwitną w głowie rządzących, na skutek takiej czy innej percepcji otaczającej rzeczywistości. A o tym, jaka jest rzeczywistość, zadecyduje „wola ludu”, który tę władzę wybierze. I tak oto moralność stała się płynna i zależna od woli większości.
Narodziny oświeconej „Wolności”
Prawa naturalne, według lockeańskiej wizji rzeczywistości, postawiły w centrum „niezbywalne prawa człowieka”, w oderwaniu od jakichkolwiek obowiązków względem Boga i bliźniego. Tu pojawia się kluczowe dla nas pojęcie - „wolność”. Czym jest wolność w rozumieniu Hobbesa i Locke'a? „Człowiek wolny to ten, któremu w tych rzeczach, jakie przy swojej sile i dowcipie jest on zdolny uczynić, nic nie przeszkadza, by uczynił to, co ma ochotę uczynić” - pisze Thomas Hobbes w swoim dziele „Lewiatan”. Nie ma mowy o jakimkolwiek obowiązku dążenia do dobra i unikania zła. Jedynym wyznacznikiem jest dążenie do własnego szczęścia, czemu - zdaniem Locke'a - nie wolno przeszkadzać. A co z dobrem drugiego człowieka? Należy o nie zabiegać tylko wtedy, gdy nie kłóci się z naszym własnym dobrem. Mamy więc do czynienia ze skrajnym egoizmem i egocentryzmem. Niech nikt się nie dziwi, słysząc o zabijaniu dzieci nienarodzonych w imię zapewnienia sobie wyższego komfortu życia, czy adopcji dzieci przez zboczeńców – sodomitów, bo ci ludzie działają właśnie w myśl tej zasady - „moje szczęście najpierw, twoje dobro może później, jeśli w ogóle będzie mnie to obchodzić.”
Żeby jednak mieć zapewnioną ochronę swoich praw, człowiek musi uciec ze stanu natury pod opiekę państwa. W chrześcijańskiej koncepcji władza pochodzi od Boga i jesteśmy jej w sposób oczywisty podporządkowani. W koncepcji locke'ańskiej władza pochodzi z „umowy społecznej”. Człowiek sam (rzekomo) poddaje swoją wolność pod władzę państwa. Powstaje pytanie, co z tymi, którzy wcale nie chcą uciec ze stanu natury, żeby poddać się pod władzę państwa? Oczywiście nie ma takiej możliwości. Skoro nie ma, o jakiej umowie mówimy? Kto, z kim, na co się umawiał i czy można się z tej umowy wycofać? Umowa to akt dobrowolny, tu jednak o żadnej dobrowolności nie ma mowy. Na te pytania żaden z filozofów oświeceniowych nie dał zadowalającej odpowiedzi. To potwierdza absurd, jakim jest rzekomy stan natury, będący tylko chwytem erystycznym, mającym „wyzwolić” człowieka spod Bożego panowania i poddać go pod panowanie władzy oświeceniowego państwa.
Co jednak, gdy władza sama dopuszcza się nadużyć względem obywateli? Hobbes i Locke twierdzą, że obywatele mają wówczas prawo do wzniecenia rewolucji. Św. Tomasz z Akwinu mówił wprawdzie, że niesprawiedliwej, działającej niemoralnie władzy, można wypowiedzieć posłuszeństwo, ale rewolucję potępiał jako grzech. Tymczasem Locke przyznał prawo do walki z prawowitą władzą każdemu, kto chce np. bronić swojego życia przed zasądzoną karą za zbrodnię. Powodem do obalenia władzy może być także nałożenie podatków bez zgody większości, próba wprowadzenia „arbitralnej władzy”, skryte faworyzowanie jednej z religii (oczywiście głównym celem miał być katolicyzm) itd. Mało tego, nie musi to być nawet działanie permanentne, wystarczy jednorazowe naruszenie prawa, nie trzeba nawet niezadowolenia zbiorowości, wystarczy zbuntowana jednostka. Droga do rewolucji stanęła więc otworem. Najbliższe stulecia stały się więc okresem nieustannego wrzenia społecznego i następujących po sobie rewolucji.
Tolerancja
Oczywiście myliłby się ten, kto sądziłby, że dziś to prawo jest przez władzę respektowane. O nie! To prawo miało uzasadnienie jedynie w okresie walki z monarchią, dawało bowiem sposobność do odrzucenia ówczesnych rządów pod byle pretekstem. Historia jednak pokazała, że nikt bardziej bezwzględnie nie tępił rewolucji uderzających we władzę jak państwa oświeceniowe. Świetnie jest to ukazane w książce Christophera Ferrary, który opisuje przykład Stanów Zjednoczonych jako wzór takiego właśnie państwa.
Ostatnia kwestia, które chcę poruszyć, dotyczy tolerancji, którą szczycą się do dziś wszystkie szanujące się państwa na świecie. Jak to się dzieje, że w tych tak tolerancyjnych państwach wybitnie nie toleruje się jakichkolwiek znamion chrześcijaństwa, spychając je do sfery prywatnej, do zacisza domowego (a być może już wkrótce będzie się śledzić chrześcijańską myślozbrodnię, do czego powoli już zmierzamy)? Na czym polega tolerancja oświeceniowa? Na przyzwoleniu na wszystko, co się nie sprzeciwia tzw. „dobru społecznemu”. Ale czym jest „dobro społeczne”? Jest tym, co aktualna władza uznaje za konieczne i społecznie użyteczne, nawet jeśli w świetle chrześcijańskiej moralności jest to złe i grzeszne. Tak więc jeśli za społecznie użyteczne państwo uzna wprowadzenie rozwodów, aborcji, eutanazji, „małżeństw homoseksualnych” i innych tego typu pomysłów „to niech Bóg broni (jeśli istnieje) tych, którzy odważyliby się piętnować, wzywać do opamiętania i wywierać naciski na władzę, aby takie prawo zmieniła!”. Któż jak nie Kościół Katolicki jest właśnie tym głosem narodowego i „państwowego” sumienia i przypomina o obowiązkach względem Boga i bliźniego? W myśl tej zasady Kościół, jeśli nadal chce uczestniczyć aktywnie w życiu społecznym narodu czy państwa, musi zaakceptować fakt, że świat idzie naprzód i moralność znacznie się zmieniła od czasów Chrystusa, albo parafrazując słowa klasyka: „niech skorzysta z okazji i siedzi cicho”. (Kościół dosyć dobrze pojął tę lekcję i w latach 60-tych ubiegłego wieku wstąpił na drogę aggiornamento, sukcesywnie doprowadzając do rozkładu doktrynę, dyscyplinę i moralność katolicką. Oczywiście nie wszędzie jest to proces w jednakowym stopniu zaawansowany, ale nieuchronny). Dlatego większą życzliwością cieszą się wszelkie sekty chrześcijańskie i niechrześcijańskie i religie pogańskie, jako że mają swoje osobiste powody niechęci do Kościoła Katolickiego i są nieocenionym sojusznikiem w tej sprawie. Innymi słowy jeśli już społeczeństwo szuka jakiegoś pierwiastka duchowego, to niech ma w czym wybierać. Jakby tego było mało Kościół nie chce uznać nad sobą innej (czyt. świeckiej) władzy tylko władzę papieską, co poważnie ogranicza możliwość wpływania na postawy samych katolików. (Oczywiście jest to bzdura, czego dowodem był choćby św. Tomasz More, który mimo że pozostał wierny papieżowi w kwestiach wiary i moralności, pod innymi względami do końca dochował przecież wierności Henrykowi VIII).
Rewolucja Amerykańska
Tak z grubsza rysuje się ideologia państwa oświeceniowego. Jak natomiast kształtowało się w praktyce państwo oświeceniowe? Przyjrzyjmy się początkom państwowości Stanów Zjednoczonych, powstałych w wyniku rewolucji, która zrzuciła „jarzmo” brytyjskie nad koloniami amerykańskimi. Dziś w świecie panuje mit „dobrej rewolucji”, jaką miała być rewolucja amerykańska. Tę opinię powtarzają nawet ci, którzy są krytycznie nastawieni do rewolucji francuskiej czy bolszewickiej i dostrzegają ich zgubne owoce. Tu jednak większość ludzi zgodnie twierdzi, że rewolucja amerykańska była jakościowo inna od tych wyżej wymienionych. Czy naprawdę tak było?
Podstawowa „inność” polega na tym, że była to nieco mniej krwawa rewolucja, choć nie bezkrwawa. To jest oczywiście prawda. Ale dramat rewolucji nie polega na ilości ofiar (a przynajmniej nie przede wszystkim), a na stopniu destrukcji porządku społecznego, jaki się dokonuje i którego skutki są widoczne w dłuższym okresie czasu. „My Amerykanie utwierdzamy się w przekonaniu, że nasza rewolucja nie była radykalna” - pisze Gordon Wood w nagrodzonej Pulitzerem książce o Rewolucji Amerykańskiej - „(...) uważamy, że była ona z gruntu konserwatywna. Jeżeli jednak oceniać jej radykalizm wedle miary zmiany społecznej, jaka się wtedy dokonała (…) była radykalniejsza i bardziej rewolucyjna niż jakakolwiek inna w dziejach ludzkości”. Podobnie twierdził libertarianin Murray Rothbard, apologeta rewolucji amerykańskiej: „wszystkie rewolucje masowe (..) przywodząc masy do aktów przemocy, z racji tego są per se wydarzeniami wysoce radykalnymi”, a także: „(...) z racji masowej przemocy, a także jej libertariańskich celów, amerykańska rewolucja była nieuniknienie radykalna”.
Zwykłego mieszkańca kolonii nie było łatwo przekonać do włączenia się w rewolucyjną walkę. Postanowiono więc przedstawić sprawę, jako walkę o Wolność, bo przecież każdy ją sobie bardzo ceni i nie pozwoli jej tak łatwo odebrać. Uruchomiono natychmiast machinę propagandową. Nieuświadomionemu ludowi wtłaczano do głowy zbitkę pojęciową, gdzie „despotyzm” Korony Brytyjskiej automatycznie miał być kojarzony z „papistowską” tyranią, gdyż obok „papizmu” drugim celem rewolucji stała się monarchia. Już Locke pisał o monarchii dziedzicznej, że jest tyranią „sama w sobie” i „z racji samego istnienia” należy ją obalić. Temat „pociągnął” w broszurze zatytułowanej „Zdrowy rozsądek” słynny pamflecista Thomas Paine, którego Murray Rothbard nazwał wręcz „głosem amerykańskiej rewolucji” i którego gorąco popierał w tej kwestii: „ (…) jakim sposobem bowiem - pytał w „Conceived in Liberty” - naturalną równość wobec prawa można pogodzić z poddaństwem monarsze?”. Wiadomo jednak było, że ktoś tym całym „bałaganem” rządzić będzie musiał. Należało więc zastąpić znienawidzoną monarchię inną ”władzą najwyższą”, do której naturalnie przebierali nogami piewcy filozofii Johna Locke'a, koryfeusze rewolucji amerykańskiej, nie troszcząc się specjalnie o poparcie ludu dla swojej kandydatury. I w ten oto sposób jarzmo monarchii brytyjskiej zamieniono na jarzmo Kongresu Kontynentalnego, które z czasem okazało się być cięższe dla ludu zamieszkującego kolonie za Oceanem.
Ważną rolę w rewolucyjnej propagandzie odegrał Sam Adams, klasyczny nieudacznik, sadząc po ilości porażek na polu zawodowym, do tego fałszerz ksiąg podatkowych, który okazał się jednak zręcznym propagandystą i politykiem, przywódcą ruchu rewolucyjnego o nazwie Synowie Wolności. Wsławili się oni „rabowaniem i niszczeniem domostw urzędników Korony” oraz rozróbami podczas „Pope Day”, dorocznej imprezy, kiedy to niszczono i palono kukły papieża. Organizowali też sądy nad urzędnikami Korony i osobami uznanymi za wrogów Wolności. Wkrótce sami za swoje rozboje trafili z przed sąd. To Sam Adams jest również autorem słynnej „Bostońskiej Herbatki” czyli utopienia w oceanie setek worków wyśmienitej indyjskiej herbaty w proteście przeciwko nałożeniu przez Koronę cła na ten towar. Była to oczywista prowokacja przeciw rządowi Anglii, która zradykalizowała nastroje rewolucyjne wśród kolonialistów.
Nowa religia i nowi święci. „Wolność” w praktyce
Istotnym elementem rewolucyjnego etosu była deifikacja Wolności. Tak jak podczas rewolucji francuskiej miejsce Boga zajął kult Rozumu, tak rewolucja amerykańska ubóstwiła Wolność. I nie był to bynajmniej tylko symbol. Ferrara ciekawie rozwija wątek nowej religii, która również miała swoich „świętych oraz swych wyznawców, a także rzeszę męczenników”, swoją „teologię” i symbolikę o wyraźnych inspiracjach chrześcijaństwem, a w zasadzie będących jego parodią. Szybko rozwinął się też kult rewolucyjnego „świętego”, którym był pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych George Washington - nawiasem mówiąc pospolity oszust i krętacz, o czym za chwilę. Ale w pamięci amerykańskich patriotów jest to do dziś wielki Ojciec Założyciel. Kult jego osoby rozpoczął się wraz z jego śmiercią. Warto przytoczyć w tym miejscu słowa mowy pogrzebowej, wygłoszonej na cześć pierwszego prezydenta USA przez masona Harry'ego Lee: ”Pierwszy w walce, pierwszy w czasach pokoju, najważniejszy w sercach rodaków (…) występek drżał w jego obecności, cnocie zaś zawsze pomocną dłoń podawał.” I tak oto zapoczątkowano legendę „świętego” Ojca Założyciela. Dla wzmocnienia przekazu, ku pamięci potomnych, 65 lat później w rotundzie gmachu Kapitolu wykonano fresk pod znamiennym tytułem „Apoteoza Washingtona”, ukazujący postać pierwszego prezydenta „wstępującego do nieba w otoczeniu żeńskich postaci symbolizujących Wolność oraz Zwycięstwo/Sławę”. Co ciekawe kilka lat przed śmiercią to właśnie Washington dokonał wmurowania kamienia węgielnego pod gmach Kapitolu w przedziwnej masońskiej ceremonii, wystrojony w masoński fartuszek, zdobny haftem, uczynionym rękami samej pani Lafayette, żony słynnego francuskiego generała – masona. Również swoją przysięgę prezydencką Washington złożył na masońską biblię. Masońska aura towarzyszyła mu właściwie od początku kariery politycznej.
Warto również pokrótce przyjrzeć się pewnym wydarzeniom porewolucyjnym, które pokazują jak bardzo zakłamana była narracja przesiąkniętych oświeceniowymi ideami koryfeuszy rewolucji amerykańskiej. Jak pamiętamy jednym z kluczowych punktów filozofii Locke'a było prawo do rewolucji, jakie miało przysługiwać każdemu, kto był z czegoś tam niezadowolony i uznał za słuszne przeciwstawić się władzy. Bardzo szybko okazało się, że co wolno poddanemu króla, to już nie obywatelowi republiki. Kiedy obywatele zaczęli mocno odczuwać politykę „silnego pieniądza”, skutkującą niemożliwymi do spłacenia długami, oraz nadmierne obciążenie podatkowe, wybuchły zamieszki, sformowano nawet oddziały milicji, które zaatakowały gmach sądu i arsenał federalny w Springfield. I tu się okazało, że jednak władza nie do końca jest konsekwentna w realizacji ideałów oświeceniowych. Nie poznano się na słusznym „prawie do rewolucji” i do przeciwstawienia się władzy, jeśli ta ludowi w jakiś sposób dokuczy. Daniel Shays, przywódca rebelii, zasłużony weteran Wojny o Niepodległość Stanów Zjednoczonych, odznaczony szablą przez samego Lafayette'a, a więc bez wątpienia zasłużony dla sprawy rewolucji, został zmuszony przez sąd do zapłacenia zaległych podatków i zagrożony widmem utraty farmy. Podobnie się rzecz miała z innymi buntownikami, którzy tracili całe mienie na rzecz „republikańskiego rządu”. Pewnej kobiecie zabrano nawet jej własne łóżko. Na kilkorgu uczestników rebelii wykonano karę śmierci. Podobnie spacyfikowano Rebelię Friesa i przykładnie ukarano sprawców.
Nie inaczej rzecz się miała w przypadku tzw. Rebelii Whiskey, której przyczyną było opodatkowanie domowej produkcji alkoholu, z których to pieniędzy rząd miał sfinansować wykup stanowych obligacji i innych długów wojennych. Natychmiast wkroczyła więc milicja i spacyfikowała rebelię. Rebelia miała jednak jeszcze jedną przyczynę. Otóż powszechne było zjawisko tzw. absetee owners, czyli spekulacja polegająca na zawłaszczaniu ogromnych połaci ziemi, rugowaniu z nich drobnych farmerów i wieloletnich dzierżawców. Właściciele tych nieruchomości – owi spekulanci - nie zamieszkiwali ich, ani nimi osobiście nie zarządzali. W swojej zachłanności bezprawnie zabierali ziemię mniejszym posiadaczom ziemskim. Wysiedleńcy tracili ziemię, czasem jedyne źródło dochodów. Jednym z najbardziej bezwzględnych spekulantów był nie kto inny jak bohater Stanów Zjednoczonych, co to „występek drżał w jego obecności, cnocie zaś zawsze pomocną dłoń podawał”, czyli George Washington. Był to, jak się okazuje, pospolity kłamca, manipulant, przestępca, który nabywał ziemie ze złamaniem prawa i obłudnie oburzając się na osadników, że to oni nie szanują prawa, wytaczał im procesy sądowe, zastraszał i zmuszał do uległości. To właśnie Washington jako prezydent wydał rezolucję potępiającą Rebelię Whiskey, domagając się, a jakże, respektowania prawa i płacenia akcyzy.
Znamienne są tu słowa Sama Adamsa, pamiętnego rzezimieszka z organizacji Synowie Wolności, które stanowią kwintesencję myślenia „oświeceniowych reformatorów społecznych”: „w monarchiach zbrodnia zdrady i buntu może być wybaczona bądź ukarana łagodnie, ale człowiek który ośmiela się stawać przeciwko prawu republiki, powinien ponieść śmierć”. „Trudno o wypowiedź – pisze Ferrara – wyraźniej uzasadniającą prawdziwość tezy, że Wolność jest tylko innym imieniem Władzy.” Dziś powiedzielibyśmy, że niegdysiejsi rewolucjoniści „dorwali się do koryta” i cytując klasyka Grzegorza Brauna „trzeba by piły łańcuchowej, żeby te ryje od koryt poodrywać”. To była wielka lekcja dla wszystkich zwolenników rewolucji, którzy nie mieli tego fartu, żeby znaleźć się u władzy, a zarazem mieli wątpliwą przyjemność żyć pod jarzmem „republikańskiego rządu”.
Mit wolnościowej konstytucji – coraz większy rząd
Nie można nie wspomnieć tu o zjawisku tzw. big government , które pojawiło się wraz z nastaniem porewolucyjnego „ładu”, które Ferrara opisuje tak: „Jako suwerenne odzwierciedlenie woli powszechnej, nowe republikańskie rządy zyskały autonomiczną władzę w sferze publicznej w zakresie, w jakim ich wcześniejsze monarchiczne odpowiedniki nie posiadały, ani go sobie nie rościły”. Innymi słowy nasi oświeceniowi dobroczyńcy, twórcy nowoczesnego ładu bez Boga, ojcowie demokracji, zafundowali nam w imię Wolności największą w historii ingerencję w obszary, zarezerwowane dotąd wyłącznie dla osób prywatnych – dodajmy, zjawisko w czasach „tyranii” monarchów niespotykane. Za „tyranii” monarchów obowiązywały natomiast nienaruszalne przywileje dla poddanych. Takich przywilejów próżno oczywiście szukać u republikańskich „władców”, którzy bardziej byli skorzy sobie przyznawać kolejne prawa, niż obywatelom przywileje.
Warto również przyjrzeć się słynnej amerykańskiej Konstytucji, która była przedmiotem wielu kontrowersji i niezgody między przedstawicielami poszczególnych stanów. Aż 16 z 55 przedstawicieli zgłosiło swoje veto do dokumentu, dostrzegając, że za pięknymi frazesami czai się tyrania przekraczająca swoim rozmiarem „despotyzm króla Jerzego III.”. Ostatecznie Konstytucję przepchnięto obietnicą poprawki, która miała gwarantować obywatelom pewien obszar wolności, w którą nie mógłby ingerować rząd federalny. Stworzono więc słynną dziesiątą poprawkę, mówiącą, że „uprawnienia, których Konstytucja nie powierzyła Stanom Zjednoczonym ani nie wyłączyła z właściwości poszczególnych stanów, przysługują poszczególnym stanom albo narodowi”. Poprawka ta, jak dowodzi Ferrara, dawała jedynie złudzenie samostanowienia. Zarazem bowiem Konstytucja gwarantuje rządowi „prerogatywę stanowienia koniecznych i odpowiednich zapisów prawa, aby dbać o podniesienie ogólnego dobrobytu”. Innymi słowy to, co dziś nie leży w gestii rządu, jutro może zostać uznane za sprawę mogąca mieć wpływ na „podniesienie dobrobytu ogółu” i objęte odpowiednią ustawą. A więc chwilowo obywatele mogą korzystać z wolności w tych obszarach, dopóki władza nie zarządzi inaczej. Ferrara przedstawia dosyć dokładnie całą listę zapisów, zamieszczonych w Konstytucji amerykańskiej, które dziś może nikomu włosów nie jeżą na głowie, ale w czasach, gdy pamiętano jeszcze stare, dobre czasy monarchii, zapisy owe budziły otwarty sprzeciw.
To zaledwie niewielka część „dobrodziejstw” rewolucji amerykańskiej i pierwszego państwa oświeceniowego. W ciągu kolejnych dwu wieków historii największego światowego mocarstwa można dostrzec, jak władza stopniowo rościła sobie coraz większe prawa do ingerowania w życie obywateli, aż do prezydentury Baracka Obamy, czasów nam już dosyć dobrze znanych i nie wymagających większego komentarza. Faktem jest, że dziś niewielu ma odwagę kwestionować „zdobycze” rewolucji amerykańskiej, z obawy o ostracyzm, z jakim mógłby się spotkać. Dotyczy to również prac naukowych na ten temat.
Warto więc sięgnąć po książkę Christophera Ferrary (jednej z niewielu rzetelnych prac na ten temat), żeby uświadomić sobie, jak bardzo nasze wyobrażenie o rewolucji amerykańskiej i jej skutkach rozmija się z rzeczywistością. Jest to oczywiście efekt uprawianej od samego początku propagandy, w którą do dziś wierzą zarówno najgorętsi amerykańscy patrioci jak i reszta świata, która uwierzyła w mit o „amerykańskiej Wolności”. Z jaką tęsknotą wzdychamy do tego „amerykańskiego snu”, życząc sobie, by u nas było „tak dobrze jak tam”. Pytanie tylko z czego wynika nasza tęsknota, czy aby nie z tego, że paradoksalnie Europa dużo lepiej przyswoiła sobie idee Locka i Hobbesa, a ich wizja państwa i społeczeństwa ziściła się dużo bardziej właśnie na Starym Kontynencie?
Iwona Sztąberek
Christopher Ferrara - „Wolność, bóg który zawiódł. Walka z sacrum i budowanie mitu świeckiego państwa od Locke'a do Obamy”, Wydawnictwo WEKTORY, Wrocław 2017
Christopher Ferrara, Lock, Washington, Wydawnictwo Wektory, chrześcijaństwo, konstytucja, nowy porządek świata, oświecenie, państwo, reformacja, rewolucja, rząd, wolność
...
Coraz wieksza jest rola tajnych spiskow.
Widzimy jak syjonisci zrobili ustawke 447.
Masoni syjonisci iluminaci bilderberg komisja trojstronna to czesto ci sami! A na dodatek pogloski ze oni kontaktuja sie z ufo. Czyli demonami. To co sie dzieje juz dawno odbiera chec do obsmiewania,, teorii spiskowych".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:25, 19 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Kto stoi za Światową Radą Kościołów? W czwartek jej siedzibę odwiedzi Franciszek
Strona główna > Religia
Kto stoi za Światową Radą Kościołów? W czwartek jej siedzibę odwiedzi Franciszek
fot. UPDATE IMAGES PRESS/Isabella Bonotto/FORUM
#PAPIEŻ #FRANCISZEK #EKUMENIZM #ŚWIATOWA RADA KOŚCIOŁÓW #GENEWA #SZWAJCARIA #ROCKEFELLER
Papież Franciszek w czwartek udaje się na krótką, jednodniową pielgrzymkę do Szwajcarii. W Genewie odbędzie ekumeniczne spotkanie z przedstawicielami założonej z inicjatywy rodziny Rockefellerów Światowej Rady Kościołów (World Council of Churches) działającej przy ONZ.
Skupia ona przede wszystkim denominacje protestanckie. Papież jedzie na obchody upamiętniające 70-lecie postania Światowej Rady Kościołów propagującej Agendę 30, a także w celu upamiętnienia rebelii sprzed prawie 500 lat temu, czyli kalwinizmu, który narodził się w stolicy Szwajcarii i rozprzestrzenił na inne kraje.
„Ekumeniczna pielgrzymka” Franciszka – jak się nazywa planowaną we czwartek podróż do stolicy dyplomacji - ma dać nowy impuls do zjednoczenia chrześcijan.
Franciszek wyruszy z Rzymu o 8:30 w czwartek. Przybędzie do Genewy na 10.10. Po osobistym spotkaniu z prezydentem konfederacji szwajcarskiej, Alainem Bersetem, uda się do siedziby Światowej Rady Kościołów (WCC), gdzie wygłosi homilię podczas ekumenicznego nabożeństwa modlitewnego.
WCC powstała w 1948 r., wyodrębniając się z wcześniej działających organizacji religijnych założonych z inicjatywy klanu Rockefellerów. Miała ona ułatwić podporządkowanie narodów globalizacji realizowanej poprzez agendy oenzetowskie z polecenia bogatych filantropów. Obecnie takim programem jest Agenda Zrównoważonego Rozwoju 2030.
Pierwsze spotkanie Światowej Rady Kościołów odbyło się w Amsterdamie w sierpniu 1948 roku. Ostatecznie siedzibą Rady została Genewa, gdzie znajduje się drugie co do wielkości biuro Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Na początku Światowa Rada Kościołów obejmowała 147 denominacji, głównie z Europy i Ameryki Północnej. Dziś w jej skład wchodzi 348 wspólnot, głównie protestanckich z ponad 110 krajów na sześciu kontynentach, reprezentujących 560 milionów chrześcijan.
Podczas gdy Kościół Rzymskokatolicki nigdy nie przyłączył się do tej inicjatywy jako oficjalny członek, ma tam swoich obserwatorów i stałego przedstawiciela Komisji Wiary i Ustroju. Watykan uczestniczył w licznych inicjatywach Światowej Rady Kościołów.
W wywiadzie dla Crux, ksiądz Andrzej Choromański, urzędnik Papieskiej Rady ds. Promowania Jedności Chrześcijan i członek komisji powiedział: „zasadniczym przesłaniem [tej podróży] jest powiedzenie, że Kościół katolicki uznaje wielki wkład Światowej Rady Kościołów w rozwój nowoczesnego ruchu ekumenicznego”. Choromański opisał współpracę jako nie tylko teologiczną i doktrynalną, ale także praktyczną.
Franciszek z inicjatywy Rady m.in. wydał wspólne oświadczenie z patriarchą Bartłomiejem z okazji Światowego Dnia Modlitwo Ochronę Stworzenia we wrześniu 2017 r. oraz wspólne oświadczenie z luteranami w październiku 2016 r. w sprawie 500. rocznicy reformacji.
Marcelo Figueroa, argentyński teolog protestancki, którego osobiście papież ustanowił redaktorem argentyńskiej wersji gazety watykańskiej – „L'Osservatore Romano” spodziewa się konkretnego oświadczenia z czwartkowego spotkania z Radą, które może dotyczyć kwestii imigracji i tzw. ekologii integralnej. Ma ono „otworzyć nowe ścieżki teologiczne” i globalnej współpracy w zakresie konkretnych rozwiązań.
Po porannej modlitwie Franciszek zje lunch w Ekumenicznym Instytucie w Bossey z kierownictwem WCC. Instytut usytuowany na obrzeżach Genewy w XVIII-wiecznym zamku, został założony jako „miejsce pojednania,” mające ułatwić realizację celów federalistów po II wojnie światowej.
Tym razem nie przewidziano w programie spotkania z ubogimi, chorymi czy ofiarami handlu ludźmi albo innymi zmarginalizowanymi członkami społeczeństwa.
Po obiedzie Franciszek raz jeszcze zwróci się do członków Światowej Rady Kościołów w bardziej formalnym przemówieniu, gdzie ma zarysować szeroką wizję chrześcijańskiej jedności. Podobnie jak w przypadku wizyty w Lund w Szwecji w 2016 r., uwagi papieża prawdopodobnie będą koncentrować się na przyszłości, a nie na przeszłości i będą odzwierciedlać ideę ekumenicznych relacji Kościoła z protestantami.
Odair Mateus, dyrektor Komisji Wiary i Ustroju w WCC wskazuje, że pielgrzymka papieża Franciszka w Genewie będzie naznaczona przykładem „żyjącego ekumenizmu”, który charakteryzuje się podejmowaniem współpracy w różnych dziedzinach.
Papież odprawi również Mszę dla szwajcarskich katolików - pierwszą papieską Mszę, która odbędzie się w kraju od czasu, gdy Jan Paweł II odwiedził Szwajcarię w 2004 r.
Genewa jest drugim najbardziej zaludnionym miastem w Szwajcarii, zamieszkałym przez około 3 miliony katolików. Niemal 70 tys. osób wzięło udział w papieskiej mszy w 2004 r.
Podczas odprawiania Mszy dla katolików szwajcarskich do Franciszka dołączy biskup Karol Morerod z diecezji Lozanna , Genewa i Fryburg. Kapłan – zanim został biskupem - był rektorem w Angelicum, a od 2009 roku członkiem zespołu watykańskiego, mającym na celu pojednanie z Bractwem Świętego Piusa X, ustanowionym w 1970 r. po odrzuceniu nauczania Soboru Watykańskiego II.
W niedawnym wywiadzie dla jezuickiego dziennika „La Civiltà Cattolica”, sekretarz generalny Światowej Rady Kościołów, dr Olav Fykse Tveit opisał aktualny stan stosunków ekumenicznych z Kościołem jako „nową wiosnę”.
Tveit przyznał jednak, że podczas gdy wspólnoty tworzące Radę zgadzają się w kwestiach dotyczących zwalczania ubóstwa, głodu i zmian klimatycznych, denominacje są mocno podzielone odnośnie kwestii takich, jak: seksualność.
Kardynał Donald Wuerl z Waszyngtonu, który jest członkiem Papieskiej Rady ds. Promowania Jedności Chrześcijan przekonuje, że chrześcijan więcej łączy niż dzieli, a wizyta papieża ma to podkreślić.
Franciszek ma opuścić Genewę jeszcze tego samego dnia o godz. 20.00. W samolocie tradycyjnie odbędzie się konferencja prasowa. Ks. Choromański podkreśla, że zadawane przez dziennikarzy pytania nie powinny przyćmić głównego tematu podróży, czyli „chodzić i modlić się razem”. Zamiast mówić o blokadach „dynamicznego ekumenizmu”, według Choromanskiego, „musimy wspólnie podjąć te wyzwania” wraz ze zobowiązaniem do wspólnej pracy.
Charles E. Harvey, profesor historii na California State University, który badał historię Światowego Ruchu Kościołów i szeroko pojmowanego Interchurch World Movement, w artykule z 1982 roku zatytułowanym „John D. Rockefeller, Jr. Interchurch World Movement 1919-1920: A different Angle on the Ecumenical Movement” wskazuje na rolę nowej „społecznej ewangelii” i wynikającej z tego tytułu walki pomiędzy konserwatywnymi chrześcijanami a liberałami. Harvey odkrył, że informacje, do których większość historyków i badaczy sięgała w swoich badaniach pisząc o tych kwestiach, zostały przygotowane bezpośrednio przez prawnika Johna D. Rockefellera Jr., człowieka o nazwisku Raymond B. Fosdick. Szkodliwe informacje, pisze Harvey, były „(...) skompilowane właśnie po to, by ukryć prawdziwą rolę, jaką Rockefeller odgrywał w organizacji.” Harvey udokumentował prośbę Johna D. Rockefellera Jr. skierowaną do swojego ojca o przyznanie od 50 do 100 milionów dolarów, aby skonsolidować kościoły. Chciał stworzyć fundację, która wykorzystałaby IWM do administracyjnej konsolidacji denominacji na wzór wielkiego biznesu. Fundacja miała związać duchownych uczestniczących kościołów we wspólnym funduszu emerytalnym i zjednoczyć denominacyjne „zagraniczne oraz lokalne działania,” by IWM miało potencjalnie większy wpływ niż Liga Narodów.
Po upadku IWM, w jej miejsce powstała Światowa Rada Kościołów, która ma być wykorzystana przez inne organizacje wspierane finansowo przez Rockefellerów w celu ułatwienia wprowadzenia globalnej władzy. Rada miałaby stworzyć coś w rodzaju globalnej religii.
Siedziba Światowej Rady Kościołów - Chateau de Bossey, gdzie znajduje się Ekumeniczny Instytut – została zakupiona za pieniądze Rockefellerów.
Podczas trzeciego zgromadzenia Światowej Rady Kościołów w New Delhi w 1961 roku mówiono o potrzebie nowego porządku międzynarodowego, światowego rządu, współzależności, rezygnacji z suwerenności narodowej na rzecz organizacji międzynarodowych.
Na swojej stronie Rada podkreśla, że jest zaangażowana poprzez ekumeniczne działania w realizację założeń i ideałów zawartych w Karcie Narodów Zjednoczonych, a także w wartości etyczne, moralne i duchowe, na których muszą się opierać stosunki międzynarodowe.
„Myśl społeczna Światowej Rady Kościołów”, napisana przez Edwarda Duffa opisuje filozofię, którą kieruje się Rada. Zgodnie z wizją prof. W. E. Hockinga z Harvardu, który przewodniczył Radzie, ma powstać „religia przyszłości”, reprezentująca „wspólną światową kulturę”.
Samo chrześcijaństwo – wg prof. Hockinga - jest jedynie „etapem” w powszechnym poszukiwaniu „prawości.” Będzie ona stanowiła cenny składnik religii przyszłości - „Nowego Testamentu każdej istniejącej Wiary” i służyć jako „dusza” przyszłej wspólnej kultury światowej. (Książka Hockinga z 1956 roku: „The Coming World Civilization”). Aby powstała światowa cywilizacja, Hocking stwierdza, że chrześcijaństwo musi zostać dostosowane do „globalnych” wartości i musi odrzucić elementy „dzielące.” Ta nowa religia ma być mieszanką wierzeń różnych ludów etnicznych, Wschodu itp.
Źródło: cruxnow.com., oikoumene.org
...
Czyli mówiac krotko masoni ktorym steruja iluminaci. Znani z szolbiznesu USA satanisci lansujacy rozne gwiazdki ktore spiewaja a raczej skrzecza potem o sztanie obwieszone amuletami piramidkami i innymi pierścieniami atlantow. Satanistyczna gadzetologia.
Jednak papiez jedzie do ludzi nie do szatana. Nawet jak opętani to jednak ludzie. Ci iluminaci to przeciez zostali zgwalceni od dziecka przez sekte! Nie zapisali sie tam! Niektórzy uciekaja z sekty. I o to chodzi. Ratowac dusze!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:02, 21 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
NWO – to dzieje się naprawdę
autor: leszekk (wt., 2018-06-19 10:11)
Kategorie: NWOnowy porządek świataUfonauciApokalipsa
Źródło: internet
Dużo się ostatnio słyszy i czyta o tzw. Nowym Porządku Świata (czyli NWO z ang. New World Order), który to światowe elity próbują zaprowadzić na świecie. Jego ostateczny cel to stworzenie jednego światowego rządu, który niepodzielnie będzie rządził duszami i ciałami wszystkich ludzi. Jednymi ze środków, które ku temu mają prowadzić są globalizacja, laicyzacja społeczeństwa oraz dążenie do wykorzenienia obecnie panujących religii aby zastąpić je jedną globalną wiarą. W co? Zwolennicy tej teorii najczęściej wskazują na Lucyfera. Kto za tym stoi? Również powołując się na fanów teorii spiskowych oczywiście masoni.
Większość ludzi jest zbyt zajęta pracą, kredytem, Trudnymi Sprawami i wakacjami Ryśka na Maderze, żeby w ogóle dopuścić do siebie myśl, że świat wcale nie działa tak jak im to pokazuje telewizja. Wprowadzanie NWO już się zaczęło, za naszego życia. Ile to potrwa i czym zostanie przypieczętowane? Podejrzewać można najgorsze ale w tym krótkim artykule chce otworzyć oczy osobom, które po prostu nie wierzą w nic innego niż to co mieli napisane w szkolnych podręcznikach.
Do stworzenia globalnego rządu posłuży im najpewniej gospodarka. Sterowane odgórnie kryzysy, wzajemne strasznie obywateli jakimś reżimem i fakt, że coraz mniej ludzi zdrowych na umyśle interesuje się polityką. Dlatego twórcy NWO w zaciszu mogli rozpocząć projekt budowy swojej światowej stolicy(?). Astana w Kazachstanie. Polecam lekturę na ten temat, tylko nie na Wikipedii. Jej przebudowa z zaściankowego prowincjonalnego miasteczka zaczęła się w latach 90. Obecnie miasto jest naszpikowane tajemniczą symboliką i piramidami. Jeden z przykładów na zdjęciu poniżej:
Ten park znajduje się nieopodal centrum miasta i chyba nie trudno jest zauważyć, że najczęściej parki jakie znamy nie zawierają tak jawnych symboli religijnych i masońskich jak widoczna tu na dole ośmioramienna gwiazda ( Gwiazda Isztar , nr.1), przedstawienie (jak mniemam) Lucyfera i Diany pod nr 2, i Oko Chorusa pod nr 3. Z rozszyfrowaniem pozostałych i tego w kole po środku mam problem. Może ktoś coś wie więcej na ten temat?
Nie wdając się w dalsze szczegóły miasta Astana (Satana?) zachęcam do własnej lektury. Polecam także spojrzeć jeszcze na inną ciekawostkę z Kazachstanu, około 20km na Wschód od mieściny Lisakowsk:
Jednak równie ważne dla liderów NWO oprócz władzy gospodarczo- materialnej jest władza duchowa. Wprowadzenie jednej religii musi najpierw poprzedzić zniszczenie lub osłabienie tych już istniejących. A ten proces się zaczął wraz z laicyzacją życia społecznego. Jest to coś przed czym ostrzega św. Jan w Apokalipsie:
„14 Ale mam nieco przeciw tobie,
bo masz tam takich, co się trzymają nauki Balaama11,
który pouczył Balaka, jak podsunąć synom Izraela sposobność do grzechu
przez spożycie ofiar składanych bożkom i uprawianie rozpusty.
15 Tak i ty także masz takich, co się trzymają podobnie nauki nikolaitów.”
Zwróćmy uwagę na owych „nikolaitów”. Zajrzyjmy do najszybszego źródła „informacji” (akurat w tym wypadku pomocnej), czyli do Wikipedii:
Nikolaici – chrześcijańska herezja gnostycka z I wieku głosząca nieskrępowaną swobodę obyczajów.
Czy to nie przypomina obecnego tzw. postępowego Zachodu? Wręcz namawiania przez władze i różne organizacje do tego typu praktyk przy całkowitym milczeniu Kościoła.
Kolejny przykład na niszczenie podwalin pod religie to teoretycznie zupełnie przypadkowa inwazja (bo tak to trzeba nazwać) ludności z krajów muzułmańskich na Europę. Zderzenie ze sobą dwóch największych religii tego rejonu, pokaże wkrótce światu, że wyznawanie jednej i drugiej mija się z celem. Jak to się dalej potoczy, nie wiem, ale nie wydaje mi się, że to nie jest przypadkowe. Zwłaszcza, że natężenie działań największego kraju masońskiego jakim jest USA w tym rejonie (czyli I wojna w Zatoce Perskiej i dalsze pochodne konflikty) zbiegły się z początkiem budowy kazachskiej Astany.
Mówi się w tym temacie, że wszyscy, a przynajmniej najważniejsi, przywódcy duchowi świata są zaangażowani w budowę NWO. Nie byłem przekonany aż do momentu gdy natrafiłem na to co przedstawię Wam poniżej. Po pierwsze w owej Astanie odbył się tzw. „Kongres Przywódców Tradycyjnych Religii Świata”. Słyszeliście coś na ten temat tak jak to się trąbi w mediach do oporu o różnych szczytach G7, G8 itd. itp.? Bo ja nie. Trudno to nawet wygooglować. No i sama nazwa kongresu – Religii Tradycyjnych. Znaczy, że nadchodzi nowa?
[link widoczny dla zalogowanych]
Po drugie dnia 14 czerwca 2017 przywódcy religijni świata udostępnili oficjalne nagranie, w którym wspólnie nawołują do poznawania innych religii i do szukania nie różnic a podobieństw bo to (jak powiedział w nagraniu papież Franciszek) „rozwinęło go duchowo”. W sumie fajnie, czemu nie. W tych czasach pełnych konfliktów idea wydaje się być dobra. Ale pojawiło się jedno ale. Poniżej link do filmu:Zauważyliście coś? Zróbcie stopklatkę w dowolnym momencie i zwróćcie uwagę na tapetę za plecami przemawiających. Jakieś bazgroły co nie? A teraz wybaczcie za Painta, ale w moim wieku już nie nauczę się obsługi lepszego programu.
Tak, to ten bazgroł z tapety z filmu. A na nim pozaznaczane kolejno:
- na czerwono – tzw. Gwiazda Dawida, przedstawiać nie trzeba.
- czarne ramiona tworzące w środku romb – czyżby masoński Cyrkiel i Węgielnica? Gdy dodamy do tego rombu zielone koło znajdujące się w środku mamy symbol Wszechwidzącego Oka Chorusa.
- niebieski sześciokąt dookoła – symbol kabalistycznego Tiferetu, jednej z sefir, czyli sfer emanacji Boga i jego poznania. Sam Tiferet oznacza między innymi „Szalom” – Pokój. Ten sam kształt mają też masońskie pierścienie.
Jaki jest więc przekaz tego filmu? My tu jesteśmy, wy nas czcicie od dawna, więc teraz my powoli będziemy wam mówić kogo zaczniecie czcić naprawdę i jak. Zaczniemy od tego, że jak widzicie, nasi bogowie nie są ze sobą skonfliktowani, nasze różnice w interpretacji naszych pism świętych są nieważne. Bądźcie grzeczni a wkrótce pokażemy wam waszego nowego(?), prawdziwego boga.
Do niedawna sam nie byłem przekonany czy cały ten hałas wokół NWO i masonerii rzeczywiście ma jakiś sens. Ale po obejrzeniu tego filmu i w zasadzie po rozkodowaniu go, nie mam już więcej wątpliwości, że to się dzieje naprawdę. A Wy?
...
Jesli Matka mowi w objawieniach za planuja globalna tyranie. I TO SAMO DOKLADNIE SLOWO W SLOWO! CZYTAM W RZEKOMYCH TEORIACH SPISKOWYCH TO...
PRZESTAJA TO BYC TEORIE SPISKOWE!
MAMY SPISEK PO PROSTU!
Dokladnie w Astanie. Co po przestawieniu liter daje s_a-tana powstały gigantyczne symbole satanistyczne!
Takie jakie znamy z piramid egipskich mezpotamskich amerykanskich megalitow znakow z Nazca. Satanisci od tysiącleci lubuja sie w gigantyzmie! Juz od czasow olbrzymow gdzie nawet ludzie byli gigantami!
Glupcy z wladz Kazachstanu ciesza sie pewnie z,, duzych inwestycji" tylko JAKICH!!! Szatanskich!
Jeden z symboli satanistow piramidka egipska i oko horusa. Pisalem ze Egipt byl pelen czarow i szatanow. Totez i masoni satanisci to uzywaja! Takze na dolarze! Celebryci tez w teledyskach satanistycznych. Co to znaczy? Nic! Szatani to oszusci! Wymyslaja dziwaczna symbolike zeby wam zajac tym rozum! Rozmyslajcie co to znaczy! Zamiast Różanca.
[img]https://www.wykop.pl/cdn/c3397993/link_Jfa4Kd9eD3SwrZxPK2QSMmhPACbKHMpF,w300h223.jpg[img][/img]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:58, 26 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Kim był Axel Springer? Mroczna strona twórcy medialnego imperium
Strona główna > Opinie
Wolfgang Steche/ VISUM/FORUM
#MEDIA #AXEL SPRINGER #MEDIA POLSKOJĘZYCZNE #MEDIA W POLSCE #REPOLONIZACJA MEDIÓW #DEKONCENTRACJA MEDIÓW #NIEMCY
Biografia Axela Springera, twórcy największego niemieckiego koncernu medialnego, ma wiele ciemnych stron. To nie tylko związki z nazistowską propagandą, ale także głębokie uwikłanie w ezoterykę.
W ostatnich tygodniach powraca w Polsce temat repolonizacji mediów. Zwolennicy tego konceptu uważają, że media z kapitałem zagranicznym – zwłaszcza niemieckim – nie będą nigdy pracować na rzecz Polski, ale realizować raczej interes swojego macierzystego kraju. Rzeczywiście, w największych państwach europejskich nie spotyka się raczej takiej jak w Polsce sytuacji na rynku medialnym. Nie oceniając działalności żadnych konkretnych tytułów zwrócę poniżej uwagę jedynie na postać ojca-założyciela jednego z największych europejskich koncernów medialnych, niezwykle aktywnie działającego także nad Wisłą, Axela Springera, założycielu Axel Springer SE.
W Polsce firma pojawiła się w roku 1994. Do 2010 działała jako Axel Springer Polska Sp. z. o. o. Wówczas połączyła się ze szwajcarskim koncernem Ringier AG, by prowadzić wspólne przedsięwzięcia w całej Europie Wschodniej. Odtąd funkcjonuje u nas jako Ringier Axel Springer Polska. Według informacji dostępnych choćby w niemieckiej Wikipedii, wydawaniem mediów w Polsce zajmuje się jednak bezpośrednio Axel Springer SE, a Ringier AG aktywna jest raczej w innych krajach. Wśród tytułów, jakie wydaje nad Wisłą Ringier Axel Springer Polska, najważniejsze to: „Fakt”, „Newsweek Polska”, portal „Onet”, „Forbes”, „Przegląd Sportowy”, „Komputer Świat” czy „Auto Świat”. Do marca 2018 roku spółka miała też blisko połowę udziałów w INFOR Biznes, wydającej choćby „Dziennik Gazetę Prawną”.
Żona złożona w ofierze
Axel Cäsar Springer urodził się 2. maja 1912 w Altonie, dziś będącej jedną z dzielnic Hamburga, wówczas - osobnym jeszcze miastem w pobliżu Wolnego Miasta Hanzeatyckiego. Ojcem przyszłego twórcy medialnego imperium był ewangelicki chrześcijanin, Hinrich Springer, prowadzący w Altonie własne wydawnictwo, Hammerich&Lesser, oraz wydający gazetę „Altonaer Nachrichten”. Springer senior był zarazem skarbnikiem Niemieckiej Partii Demokratycznej (DDP).
Syna wciągnął do pracy dziennikarsko-wydawniczej tuż po ukończeniu przezeń gimnazjum. Axel ożenił się dość szybko, już w roku 1933. Jego wybranką była Martha Else Meyer z Hamburga, kobieta dobrze sytuowana. Szybko okazało się, że z perspektywy kariery w państwie nazistowskim była to kłopotliwa patia. Meyer była mianowicie półżydówką. Początkowo nie rodziło to żadnych trudności, ale w 1935 w Berlinie przyjęto tak zwane norymberskie ustawy rasowe, które fundamentalnie ograniczały możliwość zawierania małżeństw między Niemcami uznanymi za „czystych” rasowo a osobami żydowskiego pochodzenia. Meyer stała się dla Springera bardzo niewygodna. Choć małżonkowie mieli córkę, urodzoną zresztą tylko miesiąc po ich ślubie, wydawca, chcąc robić karierę, wolał nie pozostawać żonie wierny. Najpierw znalazł sobie kochankę, a po kilku latach z żoną się rozwiódł, składając w ofierze totalitarnemu reżimowi. Jak pisze portal taz.de bazując na wspomnieniach samej Meyer, do rozstania doszło na żądanie… Józefa Goebbelsa. Po rozwodzie, była już żona Springera, znalazła się w fatalnej sytuacji. Groziło jej zwolnienie z pracy, wywłaszczenie, deportacja. Wkrótce także wywózka do obozu koncentracyjnego. Osobiście udało jej się ochronić przed najgorszym, ale jej matka do obozu trafiła – jej mąż podobnie porzucił ją dla bezpieczeństwa i kariery. Już po wojnie przyszły twórca „Die Welt” i „Bilda” miał chyba niemałe wyrzuty sumienia, bo przesyłał Meyer pieniądze; podarował jej też mieszkanie i załatwił pracę.
W okolicach rozwodu, do którego doszło 1938, Springer uzasadniał pośrednio własną decyzję nawet w swojej prasie. „Altonaer Nachrichten”, choć nie były zaangażowane w antysemicką propagandę w stopniu najwyższym, służyły jednak po części ideologii nazistowskiej. Stąd nie mógł czytelników zdziwić artykuł z 1938 roku pod tytułem: „Najwznioślejsze zadanie: Zachowanie krwi”. Pisano w nim: „Ze wszystkich zadań, które przed nami stoją, najwznioślejszym i stąd dla człowieka najświętszym zadaniem jest zachowanie związanego z krwią gatunku”. Jak podaje taz.de, artykuł nie był podpisany nazwiskiem, ale za dział polityczny odpowiadał wówczas sam Axel Springer. Wydawca wkrótce znalazł sobie nową partnerkę. W roku 1939 zawarł powtórne „małżeństwo” tym razem z niemającą korzeni żydowskich Erną Friedą Bertą Holm z Berlina.
Mason buduje imperium
Po wybuchu wojny Axel nie trafił do wojska w związku z medycznym orzeczeniem o niezdolności do służby militarnej. Wstąpił jednak do Narodowosocjalistycznego Korpusu Motorowego – organizacji paramilitarnej podlegającej NSDAP, zajmującej się głównie kształceniem kierowców na potrzeby wojskowe, ale także utrzymywaniem porządku w ruchu ulicznym. Od roku 1941 Springer w związku ze specjalnymi wojennymi przepisami musiał zawiesić działalność prasową, stąd zajął się wraz z ojcem wydawaniem beletrystyki.
Po 1945 szybko rozpoczęła się budowa medialnego koncernu. Ojciec i syn otrzymali od Brytyjczyków licencję na działalność wydawniczą. Stworzyli tygodnik Hör Zu!, odnosząc olbrzymi sukces (po kilku latach gazeta miała ponad milionowy nakład). W roku 1952 Springer założył tabloid „Bild” – po dziś dzień największy dziennik Niemiec i jeden z największych w całej Europie. W latach 50. rozbudowywał swoje imperium, kupując „Die Welt”, „Das Neue Blatt”, „Welt am Sonntag” i inne tytuły. Sprzedawały się doskonale i koncern Springera rychło osiągnął dominującą pozycję na niemieckim rynku.
Powojenne życie osobiste Springera były nacechowane nieustannym poszukiwaniem nowości. W roku 1948 wydawca przystąpił do hamburskiej loży masońskiej „Die Brückenbauer”, w której działało już zresztą wiele wpływowych osób ze świata prasowego. W 1953 roku Springer rozwiódł się ze swoją drugą żoną i zawarł związek z Rosemarie Lorenz. Rosemarie była rozwódką, córką Wernera Lorenza - generała Waffen-SS, w 1948 skazanego na 20 lat więzienia za zbrodnie wojenne. Lorenz organizował w czasie wojny między innymi przymusowe przesiedlenia oraz germanizował dzieci odebrane Polakom i Słoweńcom. Był bliskim współpracownikiem Heinricha Himmlera, a także Rudolfa Heßa. W 1955 został został z więzienia zwolniony. W związku z Rosemarie Axel Springer wytrwał do roku 1961, kiedy to rozwiódł się, by zawrzeć trzecie małżeństwo (ożenił się potem jeszcze dwa razy: w roku 1962 z Helgą Alsen i w roku 1978 z Friede Rewerts, która jest dziś de facto głównym udziałowcem Axel Springer SE; znana jest też ze znakomitych stosunków z Angelą Merkel).
„Mesjasz” na usługach szarlatanów
W latach 50. Springer popadł w bardzo duże problemy duchowe. Zaczął miewać wizje, w których jawił się sam sobie jako… inkarnacja Jezusa Chrystusa. Rodzinie opowiadał, że jest mesjaszem i jego zadaniem dziejowym jest zbawienie ludzi. Ówczesna żona Rosemarie sprowadzała na pomoc psychiatrów, którzy diagnozowali schizofrenię; wizje jednak nie mijały i Springer pozostawał przekonany o prawdziwości swojego rzekomego powołania. Według „Spiegla” zdarzało się, że wydawca nawet na rozmowach biznesowych nawiązywał nagle do mistycznych wizji. Przez pewien czas Springer za cel stawiał sobie doprowadzenie do zjednoczenia Niemiec. By go osiągnąć spotkał się nawet w 1958 roku z Nikitą Chruszczowem. Co ciekawe datę rozmów ustalił Springer w porozumieniu ze swoją osobistą astrolog, Iną Hetzel. W skuteczność magii samozwańczy zbawiciel narodu niemieckiego wierzył niezmordowanie. Oprócz nieustannych konsultacji z Hetzel (a po jej śmierci także z innymi astrologami), korzystał też z usług różdżkarzy, uzdrowicieli i rozmaitych szarlatanów. Jak relacjonował w 1995 roku „Spiegel”, wierzył, że dzięki tajemnym praktykom magicznym może odbierać energie płynące jakoby z różnych miejsc świata. Szef medialnego imperium czytał też namiętnie literaturę ezoteryczną i szukał coraz to nowych przepowiedni. Jednocześnie twierdził Springer, że jest chrześcijaninem. Wprawdzie rozstał się ze swoją macierzystą wspólnotą ewangelicką, ale w 1969 roku przystąpił do staro-luteranów z Berlina. Pielgrzymował też na Patmos, gdzie studiował Apokalipsę św. Jana i próbował czerpać natchnienie do swoich „profetycznych” wizji od prawosławnych duchownych.
Czy wierzenia Springera mogły pozostawać bez wpływu na działalność jego koncernu? Tylko jeden przykład, osobowy. Hans Zehrer, urodzony w 1899 intelektualista i wizjoner, dziennikarz zafascynowany mistyką i germańską mitologią, marzący o autorytarnym państwie. Przez lata popierał NSDAP; choć sam do partii nigdy nie wstąpił, „Spiegel” określa go mianem „salonowego nazisty”, upatrującego w hitlerowcach ludzi mających obalić liberalny system weimarski i doprowadzić do pożądanego dla narodu przewrotu politycznego. Po wojnie Springer uczynił go redaktorem naczelnym swojego dziennika „Die Welt” i publicystą tabloidu „Bild”…
...
I widzicie kto opanowal Polske po 89. Mason czary satanizm wizje. Iluminaci w tle. Przejmuje polska prase... Przypadek! Oj nie! Plan! Opanowanie Polskiej. I co mamy? Pisma porno dla młodzieży opakowane,, muzyka" Bravo. Ale w srodku,, porady sksualne"! Jakby dziecinstwo polegalo na seksie!
Niemieckie koncerny medialne teraz co robia? Niszcza internet! Wszysko sie uklada. Jest zysk ale jest i satanizm.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:09, 09 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Czy tak będzie wyglądała przyszłość więziennictwa? Być może tak. Przełomowy projekt powstał dzięki wydarzeniom w Panamie, o której stało się głośno za sprawą skandalu Panama Papers.
Inspirowani gorącym tematem Axel de Stamp oraz Sylvian Macaux postanowili stworzyć futurystyczna wizje placówki resocjalizacyjnej. Opierając się na położeniu Panamy oraz słynnego Kanału Panamskiego postanowili wybrać kontenerowiec mający służyć za miejsce odosobnienia skazanych. Jednak nie byle jakich skazanych. Panama Papers Jail ma być przeznaczona dla wszystkich osób, które brały udział w aferze Panama Papers. Jednak to nie koniec nawiązań do skandalu korupcyjno-podatkowego. Dziewięciometrowe (m.kw.) cele mają być wykonane z papieru, natomiast statek ma opływać brzegi Panamy. Przypomnijmy ze afera panamska wybuchła w roku 2016, kiedy skoordynowane działania międzynarodowej grupie dziennikarzy śledczych doprowadziły do opublikowania niemal 11.5 miliona dokumentów rzucających cień na międzynarodowe sławy kina, sportu czy polityki. Proceder nielegalnego prania brudnych pieniędzy oraz unikania podatków trwał od lat 70. ubiegłego wieku. Papierowe cele maja być odpowiednia sankcją, a zarazem ironią skierowaną przeciwko oskarżonym. Czy pływające więzienie ma szansę wejść do użytku. W takiej postaci prawdopodobnie nie. Trudno wyobrazić sobie cele wykonane z papieru. Jednak sam fakt głębokiej separacji więźniów od społeczeństwa wydaje się być realny, ale i praktyczny.
....
Czyli mowiac w skrocie. Swiatowa wierchuszka finansowa rozni bankierzy satanisci iluminaci maja takie ,,mechanizmy" jak ten zeby prac pieniadze nieplacic podatkow itd.
I dla nich to wiezienie nie dla jakichs płotek!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:14, 10 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Miliarderzy już dziś myślą o tym, jak uratować się z Zagłady
9 sierpnia 2018 by Piotr Rosik Udostępnij
Najbogatsi już dziś robią wiele, by zachować swoje życie, gdy nadejdzie czas Zagłady. Chodzi o zdarzenie typu: epidemia, wojna nuklearna, globalny atak wirusa komputerowego. Zastanawiają się też nad tym, jak kontrolować ludzi po Zagładzie.
Miliarderzy z Wall Street i Doliny Krzemowej już dziś myślą o tym, w jaki sposób przetrwać niszczycielskie zdarzenie typu wojna nuklearna i w jaki sposób kontrolować po tym wydarzeniu podległych sobie ludzi. Szokujące? Ale prawdziwe.
Skąd to wiemy? Niezwykle ciekawy felieton na ten temat na łamach Medium opublikował niedawno Douglas Rushkoff. Jest to wybitny amerykański naukowiec, filozof i dziennikarz, specjalista w zakresie technologii i kultury, prowadzący podcast TeamHuman.fm, autor książki “Throwing Rocks at the Google Bus: How Growth Became the Enemy of Prosperity”.
Jak przeżyć Zagładę, jak kontrolować ludzi po niej
Rushkoff zdradził, że w 2017 roku został zaproszony do luksusowego hotelu na – jak mu najpierw zakomunikowano – wygłoszenie kluczowej mowy podczas konferencji dla branży inwestycyjnej, na temat „przyszłości technologii”. Zaoferowano mu w zamian bardzo duże wynagrodzenie, sięgające połowy jego rocznej profesorskiej pensji. Skorzystał.
Gdy dotarł na miejsce, został zaproszony do zielonego apartamentu. Posadzono go przy okągłym stole, a przed nim pojawiło się 5 super-bogatych biznesmanów z Doliny Krzemowej i Wall Street (Rushkoff nie zdradził ich personaliów). Nie chcieli rozmawiać o przyszłości technologii, a przynajmniej nie w tym sensie, na jaki nastawiony był Rushkoff.
– Rozmowa zaczęła się od banalnych pytań typu „co jest lepsze, Ethereum czy Bitcoin”? Po chwili jednak zeszliśmy na zupełnie niespodziewany temat. Zaczęły padać niezwykłe pytania: „Który region Ziemi jest najmniej wrażliwy na nadchodzące globalne ocieplenie, Alaska czy Nowa Zelandia? Czy Google naprawde buduje pojemnik na mózg Raya Kurzweila, w którym ten organ będzie mógł przetrwać wiele dziesiątek lat? W jaki sposób można będzie po Zagładzie utrzymać władzę nad swoją służbą i strażnikami?” – zdradza Rushkoff.
Okazuje się, że najbogatsi inwestorzy i biznesmani zastanawiają się, jak wydłużyć maksymalnie swoje życie oraz jak przetrwać Zagładę. Jak tłumaczy Rushkoff, pod pojęciem Zagłady rozumieją zdarzenie typu: epidemia, wojna nuklearna, globalny atak wirusa komputerowego.
Zdaniem Rushkoffa, miliarderzy widzieli spory problem w tym, jak utrzymać kontrolę nad swoją służbą i strażnikami po Zagładzie.
– Martwiło ich, że wtedy pieniądze nie będą już użyteczne, przynajmniej przez pewien czas. Pytanie więc, jak sprawić, by służba i strażnicy byli im podlegli, by nie wybrali własnego przywódcy. Rozważane były różne rozwiązania. Jedni chcieli zamknąć zapasy jedzenia w schowkach otwieranych na zamek szyfrowy, do którego tylko oni znają kod. Inni chcieli zakładać strażnikom i służbie specjalne dyscyplinujące obroże, które byłyby pod ich kontrolą. Jeszcze inni byli przekonani, że tylko używanie wiernych robotów zagwarantuje bezpieczeństwo po Zagładzie.
Technologia jako szalupa ratunkowa dla wybranych
Rushkoff zwraca uwagę na to, w jaki sposób myśleli miliarderzy z którymi się spotkał, o przyszłym wykorzystaniu technologii.
– To nie było myślenie idące w kierunki poprawy efektywności gospodarki czy poziomu bezpieczeństwa wszystkich ludzi, albo chociażby kolonizacji Marsa i innych planet. To było myślenie skupiające się na przeżyciu, ucieczce, myślenie dystopijne – wskazuje Ruchkoff.
Poza tym, jak zauważa autor książki “Throwing Rocks at the Google Bus”, po tej rozmowie przekonał się, że filozofia transhumanizmu porzuciła marzenia o stworzeniu nowego wspaniałego świata dla wszystkich. Idzie raczej w kierunku postrzegania człowieka jako zbioru danych, który trzeba koniecznie zachować.
– Wydaje się, że transhumanizm redukuje ewolucję człowieka do gry wideo, w której jedynym celem jest przeżycie. A największe szanse na to mają tacy goście, jak Elon Musk, Jeff Bezos, Peter Thiel czy Mark Zuckerberg. Technologię zaczyna postrzegać się nie jako dobro dla wszystkich, ale jako środek służący do przetrwania najbogatszych i najsilniejszych – podkreśla Rushkoff.
Rushkoffa bardzo zaniepokoiła jego ubiegłoroczna przygoda w zielonym apartamencie. Według niego, była ona dowodem na to, że człowiek zaczyna być postrzegany jako problem, a technologia jako rozwiązanie. Jego zdaniem, pytania takie jak „czy chcemy samochodów autonomicznych poświęcających życie pasażerów i kierowcy, a ratujących życie pieszych?”, lub „czy zmiana mojego DNA jest właściwym postępowaniem?” to dopiero przedsmak problemów etycznych, z jakimi przyjdzie się zmierzyć na skutek rozwoju technologii.
...
HAHAHA! Jak zamierzacie uciec przed Bogiem? Gdzie? On jest wszedzie. Tylko pieklo pozostaje! Nie radze jednak tego miejsca... Zdecydowanie.
Trzeba byc Polakiem katolikiem. Powiedziane jest ze Polski Armaggedon nie dotyczy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:24, 11 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
5 NAJBARDZIEJ TAJEMNICZYCH MIEJSC. WSTĘP TYLKO DLA NIELICZNYCH
REKLAMA
KOMENTUJ (175)
To białe plamy na mapach wielu państw – mowa tu o miejscach, gdzie kończy się cywilizacja, które są dostępne tylko dla wybranych lub gdzie już pierwszy krok może okazać się ostatnim.
W razie zamieszek lub atomowego ataku znajdujące się pod Moskwą Metro-2 ma dyskretnie wywieźć prezydenta Władimira Putina poza granice Moskwy /domena publiczna
Jak szybko można uciec z Kremla?
To czarny scenariusz rosyjskiego rządu: Moskwa leży w gruzach, atak atomowy zniszczył całe miasto, na ulicach panuje chaos. Wszystkie linie metra stanęły - prócz jednej, znanej jako Metro-2. Głęboko pod rosyjską stolicą rzeczywiście istnieje tunel na wypadek nuklearnej apokalipsy.
Jeśli dojdzie do ataku atomowego (albo np. wojskowego puczu), Władimir Putin błyskawicznie znajdzie się około 200 metrów pod ziemią w wygodnym wagonie, a jego osobista kolej w ciągu kilku minut wywiezie go z miasta.
Metro-2 to nic innego, jak pociąg ewakuacyjny rosyjskiego prezydenta, z tajną stacją pod Kremlem. Podobno realizację projektu Metro-2 rozpoczęto w latach 20. XX wieku na rozkaz pogrążającego się w paranoi Józefa Stalina, który obawiał się zamachu na swoje życie. Rosyjskie służby specjalne, czyli KGB, nadały tym kolejom kryptonim D-6.
Wtajemniczeni relacjonują, iż sieć Metro-2 jest znacznie większa i sięga o wiele dalej niż oficjalne moskiewskie metro, obejmujące 196 stacji i 327 kilometrów torów. Cztery linie Metra-2 mają być powiązane z najważniejszymi punktami stolicy, w tym Kremlem, kwaterą główną Federalnej Służby Bezpieczeństwa (następczyni KGB), rządowym lotniskiem i licznymi tajnymi bunkrami.
Biała nitka na mapie to zdaniem amerykańskiego wywiadu przebieg linii Metro-2 /domena publiczna
Metro-2 pozwala też dotrzeć na przedmieścia położone poza krytyczną strefą rażenia i promieniowania potencjalnej bomby atomowej. Oficjalnie zaprzecza się istnieniu tych kolei - a to niejedyna tajemnicza konstrukcja znajdująca się podobno w podziemiach rosyjskiej stolicy.
Pod dzielnicą Ramienki mieści się połączone z Metrem-2 "podziemne miasto", zbudowane w latach 60. i 70. ubiegłego stulecia, które w razie ataku jądrowego może dać schronienie 15 000 osób!
...
Oczywiscie nie tylko zachodni satanisci maja kryjowki przed Armaggedonem. Takze i Ruscy maja podziemne miasteczko. W Metrze. Nikt nie ucieknie przed rozliczeniem za swoje czyny. Moja kryjowka jest Bóg.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:51, 17 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
„Cześć Szatanowi!” - takie okrzyki rozległy się w Arkansas. W proteście przeciw umieszczeniu chrześcijańskiego dekalogu Amerykanie postawili ogromną statuę szatana na kapitolu stanu Arkansas.
USA: Posąg ku czci Bahometa USA: Posąg ku czci Bahometa przed budynkiem administracji
...
To symbol. Illuminaci dzialaja zupelnie jawnie. Cos jeszcze niedawno nie do pomyslenia. USA wybraly szatana i beda zgladzone.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:15, 29 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
Z kont użytkowników Facebooka znikają dodawane przez nich na przestrzeni lat wpisy. Powód? Zmiany w API i pozbywanie się treści, które jednocześnie dodane zostały na Twitterze! The post Zniknęły twoje wpisy na Facebooku? Pocieszę cię: nie...
+
Zniknęły twoje wpisy na Zniknęły twoje wpisy na Facebooku? Pocieszę cię: nie jesteś jedyny
...
NWO Nowy Porzadek Swiata buduja i na facebooku. Najpierw was uzaleznili teraz robia z wami co chca. Ciekawe ze mnie tam nie ma! Jak to sie dzieje ze omijam takie miejsca?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:06, 06 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
18 lat koszmaru - historia dziewczynki, którą ojciec wychowywał na nadczłowieka
Reszka · 6 września 2018 04:54 51 127 262 50
Maude Julien wydawała się bardzo przeciętną kobietą, tyle, że trochę zamkniętą w sobie. Przez wiele lat nikomu nie zdradziła tajemnicy swojego dzieciństwa, które jej ojciec zamienił w piekło - chciał zrobić z córki nadczłowieka.
Kliknij i zobacz więcej!
Dziecko do eksperymentowania
23 października 1957 roku 50-letni Francuz Louis Didier i jego żona, 22-letnia Jeannine doczekali się córki. Ta rodzina, mieszkająca na północy Francji, była nieco nietypowa: Louis, solidny i bogaty człowiek, ożenił się ze swą wychowanką, córką biednego górnika.
Później okazało się, że próbował przeprowadzać eksperymenty psychologiczne i nad nią, ale, ponieważ dziewczynka trafiła do niego w wieku 6 lat, a jej osobowość ukształtowała się, Louis postanowił poczekać, aż dorośnie i urodzi mu dziecko.
Louis marzył o tym, aby jego córka nie była taka jak inne dzieci. Maude Didier praktycznie została pozbawiona wolnego czasu: ojciec ciągle czegoś ją uczył, pracował nad nią, starając się rzekomo rozwijać możliwości jej mózgu. Żeby Maude nic nie rozpraszało, zabronił jej wychodzić z domu. Dziewczynka nie miała przyjaciół za wyjątkiem zwierząt – dwóch kucyków, psa i kaczki. Przebywanie z nimi ojciec uważał za korzystne dla córki.
Kliknij i zobacz więcej!
Maude Julien stoi obok domu, w którym spędziła swoje dzieciństwo
W obowiązkowy program dla dziecka wchodziły zajęcia z muzyki. Louis był przekonany, że córka powinna nauczyć się grać na wszystkich istniejących instrumentach muzycznych. Zajęcia zajmowały cały dzień, a Maude nie wolno było nawet rozmawiać, póki ojciec jej na to nie pozwolił. Pozwalał jej jedynie mówić "coś mądrego", ale dziewczynka nie wiedziała, które zdanie ojciec uzna za "mądre", a które nie. Dlatego najczęściej po prostu milczała.
Żona nie śmiała w niczym sprzeciwić się Louisowi: strasznie się bała rozgniewać swojego męża i patrona, nawet nie odnosiła się do niego po imieniu, a jedynie: "panie Didier".
Kliknij i zobacz więcej!
Dom, w którym mieszkała w dzieciństwie Maude.
"Zimą dom był ledwie ogrzewany, a mój pokój nie był ogrzewany w ogóle"
Testy
Pewnego razu ojciec zauważył, że córka boi się gryzoni. Wówczas zamknął ją w ciemnej piwnicy, bosą i ubraną tylko w piżamę. Louis zabronił Maude poruszać się i powiedział, że musi medytować. Nastraszył dziewczynkę, że jeśli otworzy usta, wlezie tam mysz lub szczur.
Maude spędziła w piwnicy całą noc, drżąc ze strachu. Rano matka zabrała ją stamtąd i od razu zaprowadziła na zajęcia. Zamknięcie córki w piwnicy Louis nazwał "testem". W ciągu kolejnych lat jeszcze nie raz "testował" córkę.
Wielokrotnie była zmuszana zejść do piwnicy w swetrze z dzwoneczkami (aby przywabić żyjące tam gryzonie). Kazano jej trzymać za przewód, przez który puszczano prąd elektryczny, domagano się, aby tygodniami nie mówiła ani słowa lub pozbawiano ją żywności. Później, już dorosła Maude napisała, że w takich chwilach w myślach prosiła Boga o śmierć.
Kliknij i zobacz więcej!
Dokument należący do ojca Maude. W czasie II wojny światowej wstąpił do ruchu oporu i pomagał kopać tunel, aby pomóc Żydom w ucieczce do Belgii
Didier "dbał" o wytrzymałość fizyczną Maude. Stale zmniejszał czas, który przyznawał dziewczynce na sen. Spała na twardym łóżku, jej pokój był praktycznie nie ogrzewany. Co do jedzenia, to żadnych przysmaków i specjałów dziewczynka nie otrzymywała, ponieważ ojciec uważał, że pozbawienie przyjemności jest ważne dla edukacji "nadludzkich" umiejętności.
Dawano jej proste i niekoniecznie smaczne jedzenie. Żadnych witamin również nie dostawała: organizm powinien sam nauczyć się radzić sobie z ich brakiem. Owoce, czekolada, nawet świeży chleb – dziewczynka nigdy tego nie jadła.
Kliknij i zobacz więcej!
Wszystko, co otrzymywała Maude, było w ograniczonej ilości: nie miała prawa używać więcej niż jednego listka papieru toaletowego podczas jednego pobytu w wc, a także miała nosić lekkie ubrania i buty, które prawie nie ogrzewały ciała.
Ojciec zabronił dziewczynce myć się ciepłą wodą, a nawet siedzieć na krzesłach z oparciem. Jego zdaniem, było to konieczne, aby utrzymać się w dobrej formie. Maude zajmowała się gimnastyką, fechtunkiem, pływaniem, umiała jeździć konno.
Kiedy Maude skończyła dziewięć lat, ojciec zaczął przyuczać ją do alkoholu. Louis wierzył, że alkohol zwiększa wytrzymałość. Odtąd każdemu obiadowi dziewczynki towarzyszył kieliszek wina lub whisky.
Kliknij i zobacz więcej!
Obecnie Maude pracuje jako psychoterapeuta
Ucieczka z piekła
Z czasem dziewczynka nauczyła się oszukiwać ojca, na przykład, w tajemnicy brała zakazaną żywność lub wychodziła w nocy przez okno na ogród. Kiedy Maude została zgwałcona przez ich ogrodnika, nie powiedziała rodzicom ani słowa, bo bała się kary.
W wieku 16 lat dla Maude po raz pierwszy zatrudniono nauczyciela muzyki, pana Molin, gdyż ojciec doszedł do wniosku, że nie jest w stanie jej więcej nauczyć. Kiedy nauczyciel zorientował się, co się dzieje w tej rodzinie, najpierw namówił rodziców Maude, by pozwolili dziewczynie przychodzić do niego na zajęcia, a następnie zaproponował jej pracę w swoim sklepie muzycznym.
Kliknij i zobacz więcej!
W pracy Maude poznała chłopaka, Richarda Julien. W wieku 18 lat wyszła za mąż i przeprowadziła się do męża. Pół roku później ojciec zażądał, aby wróciła do domu rodziców, gdyż jakoby potrzebował jej opieki. Ale Maude zignorowała to żądanie.
Długa była rehabilitacja po tym rodzinnym koszmarze. Maude musiała nauczyć się rozmawiać z innymi ludźmi, ubierać, chodzić po ulicach, jak zachować się np. w kawiarni. Ponadto miała problemy ze zdrowiem: napoje alkoholowe zniszczyły jej wątrobę, a z powodu niewłaściwego odżywiania miała zepsute zęby.
Początkowo nikomu nie opowiadała o swoim dzieciństwie. Nawet jej mąż długo pozostawał nieświadomy.
Kiedy w 1981 roku Louis Didier zmarł, jego córka opowiedziała swoją historię do publicznej wiadomości.
Kliknij i zobacz więcej!
Obecnie Maude Julien mieszka w Paryżu. Zdobyła wykształcenie i została wykładowcą, chcąc pomagać ludziom, którzy tak samo jak i ona przeżyli psychiczną traumę.
Wydała swe wspomnienia pod tytułem "Jedyna dziewczynka na świecie". Jeden egzemplarz Maude wysłała swojej matce. Ta, czytając książkę, ponoć bardzo się zdenerwowała i powiedziała, że córka źle to wszystko odebrała: nawet po śmierci męża Jeannine próbowała go usprawiedliwiać.
.....
Dokladnie tak satanisci tresuja swoje dzieci. Zeby byly brutalne i ,,radzily sobie w zyciu". Oczywiscie jest to glupota bo skutkiem sa ludzkie wraki. Zeby sobie radzic trzeba byc normalnym czyli miec kochajaca rodzine!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:26, 20 Sty 2019 Temat postu: |
|
|
Powrót koszmaru. Zamach bombowy IRA w Irlandii Północnej.
@adam2a bbc.co.uk #brexit #irlandia #anglia
Wszystko w obliczu zbliżającego się wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przy braku porozumienia (no-deal) dojdzie do de facto złamania zapisów pokojowego porozumienia wielkopiątkowego, które gwarantowało otwartą granicę pomiędzy obiema Irlandiami.
!!!
Widzicie! To samo co we Francji! Prowokacja! Masoni sieja zamet zeby storpedowac brexit! Satanisci nie maja skrupulow!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:40, 22 Sty 2019 Temat postu: |
|
|
EKSPLOZJA SAMOCHODU W IRLANDII PÓŁNOCNEJ. POLICJA OPUBLIKOWAŁA NAGRANIE Z MOMENTU WYBUCHU
Policja z Londonderry opublikowała nagranie, na którym widać moment eksplozji samochodu zaparkowanego przed budynkiem miejscowego sądu. Funkcjonariusze prawdopodobnie otrzymali wcześniej informację o planowanym zamachu i zdążyli ewakuować 150 osób z okolicznych budynków. Nikomu nic się nie stało. Samochód użyty do przeprowadzenia ataku bombowego został wcześniej skradziony.
W związku z zamachem zatrzymano dwie osoby. Podejrzewa się, że zamach przeprowadziła organizacja Nowa IRA, nawiązująca swoimi działaniami do Irlandzkiej Armii Republikańskiej, która walczyła o niezależność od Wielkiej Brytanii. (
...
Ktore Mi to zrobilo?
Mi1 Mi2 Mi3 Mi4 Mi5 Mi6? Ile oni tych Mi maja? Mi sie Mi kojarzy z ruskimi wiertolietami...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|