Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 2:34, 15 Gru 2010 Temat postu: Euro może zabić EUropę ?! Scenriusze upadku Euro! |
|
|
Wielu ekonomistów rozważa poważnie wyjście Niemiec ze strefy euro lub też nawet koniec wspólnej unijnej waluty - pisze we wtorek "Le Monde".
Francuska popołudniówka zastanawia się nad konsekwencjami kryzysu Grecji, Irlandii i innych państw strefy euro, stawiając pytanie: "Czy euro może zabić Europę?".
Choć przywódcy UE powtarzają deklaracje o solidarności wszystkich państw w obliczu kryzysu, wielu ekonomistów przyjmuje jako coś realnego hipotezę, że niektóre kraje porzucą wspólną walutę albo nawet - że samo euro przestanie istnieć.
W opinii gazety, efekty gospodarcze takiej ewentualności byłyby w najlepszym razie niepewne, a w najgorszym wypadku - katastrofalne.
???????
A niby to dlaczego?Wegry mialy dzis z powodu NACJONALIZACJI a nie tam zmainy waluty - upasc zbankrutowac stracic kapital wiarygodnosc zniknac z powierzchni swiata...Tymczasem ... FORINT SIĘ UMOCNIŁ :O))))
To jest straszenie brukselskiej sitwy nie majacej ochoty opuscic stolkow i zaczac wreszcie pracowac...
>>>>>
Istnieją trzy główne scenariusze rozpadu strefy euro w jej obecnym składzie, liczącym 16 państw.
1 SCENARIUSZ:
Pierwszy z nich zakłada porzucenie wspólnej waluty przez państwa nazywane "peryferyjnymi", jak Grecja czy Irlandia, które znajdują się teraz w wielkich tarapatach z powodu ogromnego deficytu budżetowego. Możliwe odejście tych państw ze wspólnej strefy niesie "poważne niebezpieczeństwa" nie tylko dla tych krajów, ale dla całej Europy. Jako najważniejsze ryzyko wymienia dziennik możliwą "panikę bankową" Greków czy Irlandczyków na wieść o powrocie do narodowej waluty.
??????
A niby to dlaczego?To jak mieli wlasne waluty to byla tam nieustajaca panika?
??????
Ponadto, cały system finansowy strefy euro odczułby boleśnie tę zmianę, gdyż wiele banków europejskich posiada obligacje greckie czy irlandzkie.
?????
No i co z tego?Przeciez nikt by ich nie uniewaznil?A sprzedaz obligacji na rynku swiatowym jest norma?A teraz to na co licza posiadacze tych obligacji?Ze ktos to kiedys kupi?Kto, po co i za jakie pieniadze?To niec sa nawet obligacje smieciowe obecnie...Dopiero wlasne waluty stworzyly by szanse ze te panstwa przetrwaja i obligacje odkupia...
>>>>>
Tutaj musze stworzyc realny obraz 2 scenariusza.Odpadaja najslabsze panstwa.A kolejne widzac to wychodza.Na koniec zostaja same Niemcy.
:O)))))
Jest to scenariusz DOMINA!
2 SCENARIUSZ.
Drugi scenariusz końca Eurogrupy w obecnym kształcie to opuszczenie jej przez Niemcy, które powróciłyby do swojej dawnej waluty - marki. Taka możliwość wydaje się mniej groźna dla tego kraju niż dla "państw peryferyjnych", gdyż finanse niemieckie, uważane za bardzo wiarygodne, poradziłyby sobie zapewne bez wspólnej waluty.
>>>>
Jak kazde inne...
>>>>
Ale jest też, dodaje gazeta, druga strona medalu, zwłaszcza w kwestii wymiany handlowej. Nowa niemiecka marka byłaby zapewne mocniejsza od euro, co postawiłoby niemieckich eksporterów w bardzo trudnej sytuacji w porównaniu z ich włoskimi czy francuskimi konkurentami.
>>>>>
Jakos nie widac aby obecnie Euro pomagalo Niemcom.Jest gorzej niz z marka.Tak wiec powrot do marki poprawil by stan gospodarki Niemiec tak jak to bylo dawniej.
>>>>
Jest to po prostu scenariusz ze Niemcy mowia DOŚĆ a skoro oni to mowia to wszyscy inni tez rezygnuja bo po co niby mieli by miec Euro?
>>>>>
Jako najgorszy i wręcz "apokaliptyczny" jest trzeci scenariusz pęknięcia unii monetarnej w Europie. Doszłoby do niego, gdyby euro po prostu przestało istnieć, a każde z państw "16" przyjęłoby na nowo narodową walutę.
??????
Nie bardzo rozumiem o co chodzi?Jesliby panstwa umowily sie po prostu.Dobra konczymy ten koszmar.Likwidujemy Euro i UE - urzedasy do pracy a nie do urzedowania to bylby najlepszy scenariusz...Ale do niego nie dojdzie!
TO MUSI BOLEĆ I BĘDZIE!
>>>>
"Le Monde" powołuje się na prognozy studium ekonomistów holenderskiego banku ING, ogłoszone w lipcu br. Z przewidywań tych wynika, że po zlikwidowaniu strefy euro większość narodowych walut - jak grecka drachma czy hiszpańska peseta - straciłaby gwałtownie na wartości w porównaniu do niemieckiej marki.
>>>>>
Tak to oczywiste!
>>>>>>
Pociągnęłoby to za sobą lawinę innych katastrofalnych dla wszystkich krajów dawnej strefy euro następstw, takich jak gigantyczna recesja i wzrost bezrobocia.
??????
Cos niedouczeni ci ekonomisci.Z jakiej niby paki recesja i bezrobocie?Waluta Polski spadla i co bylo?Ominelismy kryzys.Tak samo bylo by i tutaj.Grecja i inni ruszyli by do przodu.PKB zaczal by rosc a bezrobocie spadac.Przalamali by obecna tragedie i pojawila by sie nadzieja ratunku...
>>>>>
Według studium ING "szkody gospodarcze wyrządzone w ciągu dwóch lat po hipotetycznym całkowitym rozpadzie Eurogrupy byłyby ogromnym ciężarem, nawet w obliczu spodziewanych korzyści w dłuższej perspektywie czasowej".
??????
To juz jacys psychole napisali.A jakiez to szkody?I jaki ciezar?
Chwilowe jakies szkody mialy byc gorsze niz DLUGOTRWALE KORZYSCI?
Brukselskie zidiocenie?
Niskie bezrobocie?Dynamiczny wzrost PKB?TO MY CHCEMY TAKICH SZKOD!!!
Tak wiec zmruszale Euro kruszy sie i rozpada :
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:37, 26 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Który kraj wyjdzie ze strefy euro?
Większość inwestorów na świecie ocenia, że w ciągu najbliższych 5 lat co najmniej jeden kraj wyjdzie ze strefy euro. Przeważa też opinia, że Grecja i Irlandia ogłoszą niewypłacalność - wynika z kwartalnego badania przeprowadzonego przez agencję Bloomberg.
59 proc. ankietowanych inwestorów na świecie uważa, że jeden lub więcej z 17 krajów strefy euro opuści euroland do 2016 r. W tej grupie 11 proc. uważa, że nastąpi to w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
Inwestorzy są podzieleni co do tego, czy Portugalia może ogłosić bankructwo.
"To co dzieje się obecnie w strefie euro stanowi jedno z największych ryzyk dla globalnej gospodarki" - ocenił Nouriel Roubini, profesor New York University, w środę podczas sesji rozpoczynającego się w Davos Światowego Forum Gospodarczego.
Kwartalne badanie Bloomberg Global Poll zostało przeprowadzono na grupie 1.000 inwestorów, traderów i analityków, w okresie 21-24 stycznia.
>>>>>>
A wiec realizm zwycieza!
Kostki Euro-domina padają jak skoszone zboże!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 19:38, 26 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:46, 12 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Znakomity wywiad ukazala sie w :
[link widoczny dla zalogowanych]
Emmanuel Todd: Euro idzie na przemiał
Rozmawia Maciej Nowicki
Strefa euro wkrótce eksploduje. Cieszcie się, że was tam nie ma – mówi Emmanuel Todd, francuski historyk i politolog.
>>>>>
I od razu widzicie jak jestescie oglupieni... Medai kaza wam sie smucic ze nie jestescie ,,pelnymi'' Euro-pejczykami bo nia ma euro a ci co sa pelnymi ZAZDROSZCZA!!! W takim klamstwie zyjecie...
>>>>
Newsweek: W najbliższy piątek 11 marca odbędzie się spotkanie przywódców państw krajów strefy euro. To ma być wstępny krok do stworzenia czegoś w rodzaju rządu gospodarczego eurolandu. Reszta państw UE – m.in. Polska – nie została zaproszona...
Emanuel Todd: Po co się tym w ogóle przejmować?Premier Donald Tusk był wściekły, gdy się o tym dowiedział. Wydawało się, że z kanclerz Niemiec Angelą Merkel łączą go znakomite stosunki. Tymczasem Polska została odesłana do kąta. Pojawiły się komentarze o tworzeniu Europy dwóch prędkości.
>>>>> Tusk nie jest w porzadku jesli chodzi o mozg podobnie jak Bronek totez maja dziwne napady <<<<
Newsweek: „Dlaczego musicie demonstrować podział? Czy pozostali stoją wam na drodze?” – pytał Tusk na posiedzeniu Rady Europejskiej.
Emanuel Todd: Zacieśnianie współpracy między krajami strefy euro odbywa się głównie w sferze symbolicznej. I jeśli się na niej skupimy, rzeczywiście odniesiemy wrażenie, że Niemcy uzgadniają ważne rzeczy z Francuzami, że reszta krajów – a zwłaszcza państwa spoza strefy euro – nie odgrywa już żadnej roli, że tworzy się nowy podział Europy. Ale prawda jest zupełnie inna. Francuzi utkwili w pułapce euro i muszą być posłuszni Niemcom od rana do wieczora. A Polacy są poza tym systemem, który się rozpada. I to dla was gigantyczna szansa. Krótko mówiąc – wasza rzeczywista nagroda jest znacznie istotniejsza niż symboliczne upokorzenie, którego doświadczacie. Jako Francuz mogę dziś jedynie powiedzieć: naśladujmy Polaków, bo Polacy są dziś wolni. Polska może manipulować wartością swojego pieniądza.
>>>> To wynika z tego ze jest zbyt duzy deficyt a nie z madrosci wladz . Z ochota by nas tam wepchneli<<<<
Byłbym zachwycony, gdybyśmy mieli taką samą swobodę. Wasz dynamizm ekonomiczny skończy się w chwili, kiedy wejdziecie do trumny ekonomicznej, jaką jest strefa euro.
Zatem polski rząd ma rację, gdy w nieskończoność przesuwa datę przyjęcia euro?
Emanuel Todd: Oczywiście. Nie ma sensu wchodzić do strefy euro, bo ona i tak eksploduje. W ciągu ostatnich miesięcy wiara w euro jako wyznacznik przyszłości Europy całkowicie się załamała. Dawniej, kiedy mówiłem o możliwości załamania euro, uznawano to za niesmaczny dowcip. Dziś występuję w telewizji czy radiu, mówię o czarnych perspektywach euro i nikt nie odważa się polemizować. A kiedy audycja się kończy, ekonomiści, którzy do niedawna bronili wspólnej waluty z ogromnym zacięciem, przyznają, że we francuskim rządzie nie ma już nikogo, kto stawia na przetrwanie euro.
!!!!!! NIKOGO !!!!!!
Newsweek: Kiedy euro upadnie?
Emanuel Todd: Nie twierdzę, że stanie się to jeszcze w tym roku. Natomiast na 90 proc. dojdzie do tego w bliskiej przyszłości. Ta sytuacja przypomina mi końcówkę wojny kolonialnej w Algierii. Pod względem militarnym Francuzi w niej zwyciężyli, ale mieli świadomość, że i tak trzeba będzie zrezygnować z kolonii. Euro można siłą państw utrzymać jeszcze przez kilka lat. I tak zapewne się stanie, bo każdy polityk woli, żeby bankructwem sztandarowego projektu UE martwił się następny rząd. Nikt nie chce brać na siebie odpowiedzialności. Nikt nie ma odwagi powiedzieć Europejczykom prawdy. A euro i tak upadnie, delegitymizując przy okazji europejskie elity.
>>>> Znakomita charakterystyka dziadostwa jakie ,,rzadzi'' UE BOJA SIE :O)))) Ale to dobrze im dluzej wyciagna tym katastrofa bedzie barziej TOTALNA ! Zasluzyli ;O))) <<<<
Gdy o tym myślę, przychodzi mi do głowy jeszcze jedno porównanie. Chory na raka jest już w fazie terminalnej, nie ma najmniejszych szans na przeżycie. Mimo to lekarz mnoży starania, choć pacjent wolałby po prostu umrzeć. Oszczędziłoby to cierpień i jemu, i rodzinie.
>>>>> Ale Euro-bestialowie nie maja litosci ! TO MUSI BOLEC I BEDZIE BOLEC ! <<<<<
Newsweek: Żaden z europejskich planów naprawczych nie budzi pana zaufania?
Emanuel Todd: Jakich planów? Przecież tak naprawdę nic się nie dzieje. Banki nie zostały uzdrowione, nierówności dochodów pogłębiają się, płace stoją w miejscu lub maleją, bezrobocie się nie zmniejsza.
>>>>> NIE MA ZADNYCH PLANOW ! TO CO WAM MEDIA DONOSZA ZE UE ,,PRZYJELA PLAN RATUNKOWY'' TO KLAMSTWO !!! <<<<<<
Wprowadza się w życie jedynie plany cięć budżetowych w stylu niemieckim. To ma swoje wytłumaczenie. W pierwszej fazie kryzysu postawiono na pobudzenie gospodarki, pompując w nią pieniądze. Ale okazało się, że zamiast rozruszać gospodarkę państw rozwiniętych, rozruszano gospodarkę chińską – bo tam Zachód wydawał pieniądze. Postawiono więc na plany oszczędnościowe, aby skończyć z robieniem prezentów dla Chin. Staramy się ograniczyć import, nie kupować za granicą. Tylko że w ten sposób – ograniczając popyt – wywołamy następną fazę światowego kryzysu. Problem polega na tym, że Europa nie ma żadnego pomysłu na trwały powrót do wzrostu gospodarczego.
Newsweek: A podniesienie wieku emerytalnego?
Emanuel Todd: To nie jest żaden priorytet. Oczywiście można stawiać pytanie, czy nie należałoby się na to zdecydować w związku z tym, że żyjemy coraz dłużej. Ale z drugiej strony trudno pojąć, dlaczego właśnie dziś Europa skupia się na wydłużaniu czasu pracy ludzi po sześćdziesiątce, podczas gdy nie jest w stanie znaleźć zajęcia dla młodych, których dotyka masowe bezrobocie.
>>>> PODWYZSZENIE WIEKU EMERYTALNEGO ZWIEKSZY BEZROBOCIE !!! Jesli dzis jest w Euro 10 % to przy podniesieniu z 65 do 67 wzrosnie do 14 % :O)))))) <<<<
Podniesienie wieku emerytalnego w żaden sposób nie rozwiąże kryzysu. Rządy chcą pokazać, że stawiają czoła rzeczywistości, podczas gdy tak naprawdę przed nią uciekają.
>>>>UE to ucieczka przed problemami :O))) <<<<<
Wszechobecna debata o emeryturach wyraża jeszcze jedno: ludzie interesują się bardziej tym, co będą robili na emeryturze, swoim życiem po zawodowej śmierci, niż pracą, której nie znoszą. Wszyscy chcą mieć życie zawodowe jak najszybciej z głowy. Kiedyś robotnicy strajkowali, żeby bronić swoich zakładów pracy. Dziś biją się tylko o jak najwyższą odprawę. Naśladują prezesów spółek, którym zależy tylko na bonusach. To jest atmosfera końca świata.
>>>>> APOKALIPSA ! <<<<<<
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 17:35, 28 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:28, 26 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Newsweek: Przez długi czas Angela Merkel i Nicolas Sarkozy nie mogli się w żaden sposób dogadać. Wszyscy mieli o to pretensje, twierdząc, że ich animozje szkodzą Europie. Dziś wreszcie się dogadują. Czy to nie zapowiada zmiany na lepsze?
Emanuel Todd: To tylko pozory. Dawniej mówiono o współpracy Paryża i Berlina jako o niemiecko-francuskim motorze Europy. Dziś ta para stała się hamulcem Europy i ciągnie ją ku upadkowi.
:O))))))))))))))))))))))))
Zacznijmy od tego, że jest to para w XIX-wiecznym znaczeniu tego słowa: Francja jest „kobietą” i obowiązuje ją absolutne posłuszeństwo wobec „męża”, czyli Niemiec. Wchodzimy w fazę absolutnej dominacji ideologicznej Niemiec. Dawna Europa, w której dominował ideał równości między narodami, staje się systemem hierarchicznym – pozycja wyznaczana jest na podstawie wysokości odsetek, jaki dany kraj musi zapłacić od swego długu publicznego. Im niższe odsetki, tym wyższa pozycja w hierarchii. Na czele tej hierarchii są Niemcy, a ich wiernym służącym jest Francja. Polska – ze względu na swoją wielkość – znajduje się gdzieś w połowie tej drabiny. Jest rzeczą oczywistą, że im dłużej ten system będzie się utrzymywać, tym wyraźniejsza stanie się dominacja Niemiec. Jednocześnie nasilać się będą nastroje antyniemieckie, bo polityka rygoru, oszczędności, zaciskania pasa doprowadzi do coraz powszechniejszej wściekłości w innych krajach.
>>> Niemcy juz od dawna budza wscieklosc <<<<<
Newsweek: Pan tak mówi, ponieważ Francuzi są wściekli na Niemców. Dystans dzielący oba kraje się zwiększa.
Emanuel Todd: Myli się pan. Uważam, że Francuzi są w ogromnym stopniu odpowiedzialni za tę sytuację. Jestem przekonany, że gdybyśmy mieli dziś u władzy elity typu gaullistowskiego, Niemcy usłyszeliby: „Albo robimy coś razem dla Europy, albo my wychodzimy ze strefy euro”. A jako że Niemcy nie mają zbyt dużego wyboru, powiedzieliby: „Zgoda”. Tyle że Francuzi nie są zdolni tego zaproponować. Zasada polityki prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego jest całkowicie jasna: należy walić w słabych i okazywać posłuszeństwo silnym.
>>>>> Typowa mentalnosc chama . W Rosji to samo i zreszta na calym swiecie <<<<<
Newsweek: Sam pan to powiedział: Francja jest słabsza, a Niemcy silniejsze. W jaki sposób słabszy może szantażować silniejszego?
Emanuel Todd: Niemcy mają się czego bać: jeśli euro się zawali, oni stracą najwięcej. Szefowie niemieckich firm zrozumieli, że euro wisi na włosku. I są przerażeni. Bo zniknięcie euro zniszczyłoby dotychczasową dwulicową strategię Niemiec: z jednej strony rozwijać eksport do nowych potęg gospodarczych, zwłaszcza Chin, a z drugiej strony zabierać Francuzom czy Włochom kolejne partie europejskiego rynku, korzystając z tego, że te kraje nie mogą się bronić tak jak dawniej, gdy dewaluowały własną walutę i stawały się w ten sposób bardziej konkurencyjne. Niemcy przedstawiały się jako zakładnik słabszych europejskich gospodarek – częściowo w wyniku ślepoty, częściowo w wyniku hipokryzji – ale tak naprawdę dla Berlina euro było wielkim błogosławieństwem. To Niemcy zarobili na nim najwięcej.
>>>>> Absurd ! Jak zarobili jak PKB im wyhamowal? Debilizm euro polega na tym ze WSZYSCY TRACA ! Jest to gra o sumie ujemnej... Poniewaz ludzie nie potrafia pojac jak moze tak byc ze wszyscy traca to doszukuja sie ,,kto za tym stoi? I wychodzi Niemcy... Cala filozofia polega na tym ze Niemcy finansuja UE i euro-towarzysze im sie klaniaja... Jesli Francja chce takich holdow niech zacznie dokladac do UE wiecej niz Niemcy wtedy euro-towarzysze beda padac przed Francja... Tylko ze po co dokladac do tych pasozytow? Zlikwidowac ! <<<<<
Newsweek: I dlatego Merkel zmieniła front. Do niedawna zwlekała z akcją ratunkową dla wspólnej waluty, dziś nikt nie musi jej do tego namawiać.
Emanuel Todd: Trudno się temu dziwić. Ponad połowa niemieckiego eksportu trafia dziś do Europy. Gdy euro upadnie, ogromna część tego rynku zostanie przejęta przez dawnych europejskich rywali Berlina, bo silna marka sprawi, że niemieckie produkty staną się zbyt drogie. Łatwo więc zrozumieć, dlaczego Niemcom tak zależy na euro.
>>>>> No nie ! Przeciez byla marka i Niemcy nie glodowali... Niemcom to pomoze dlatego ze jesli beda mieli walute narodowa to ona lepiej dostosuje sie do gospodarki Niemiec niz euro a zatem zyskaja <<<<
Natomiast postawa Francuzów jest zdumiewająca. Wprowadzenie wspólnej waluty kosztowało nas ogromnie dużo, nasza siła przebicia na europejskich rynkach szalenie zmalała. A przecież Francja to jeden z niewielu europejskich krajów, który może być pewien swojej przyszłości nawet po upadku euro, ponieważ ma zachowaną równowagę demograficzną. Jeden z twórców ekonomii politycznej Friedrich List, notabene Niemiec, napisał kiedyś, że nie rozumie, dlaczego w oczach ekonomistów osobnik, który hoduje świnie, jest produktywny, a osobnik, który wychowuje dzieci, produktywny już nie jest. Dziś jeśli weźmiemy pod uwagę demografię, niemiecka gospodarka jest skrajnie niewydajna. U nich współczynnik płodności wynosi 1,3, u nas 2,0. Krótko mówiąc, Francja jest osłabiona, ale za to znacznie bardziej żywotna niż Niemcy. Na dzisiaj rokowania są lepsze dla Niemiec, na jutro dla Francji.
>>>>> Tak ! Niemcy wymrą !!! <<<<<<
Newsweek: George Friedman, amerykański analityk, napisał niedawno, że Niemcy doskonale sobie zdają sprawę z własnej słabości. I stąd wziął się ich pomysł gospodarczego skolonizowania Rosji. Właśnie po to, by zaradzić demograficznemu deficytowi.
Emanuel Todd: Już dziś część niemieckiej wydajności wynika z tego, że Niemcy wykorzystują Europę Środkową i Rosję jako zaplecze industrialne. To na razie rekompensuje ich kłopoty demograficzne. Ale pomysł, że aby zachować siłę i bogactwo, wystarczy kazać pracować za siebie innym, jest po prostu szalony! Tak samo do niedawna myśleli Amerykanie w odniesieniu do Chin. Jak wiadomo, bardzo się przeliczyli. Dziś większość Amerykanów uważa, że Waszyngton przegra wyścig z Pekinem.
>>>>>>>
Bz przesady ! W USA nastapi katastrofa ale to nic w porownaniu z bestiami pekinskimi ! Kraj ten czeka upadek komunizmu a to moze byc starszliwe... Popatrzmy na Libie ! A tam jest malo ludzi... Gdyby takie walki wybuchly w giagntycznych chinskich metropoliach ofiar beda miliony... A towarzysze ani mysla o pokojowych przemianach wiec bedzie BOLALO!!!
Ale artykul bardzo ciekawy... jak widac na zgnilym zachodzie sa jeszcze jednostki myslace... Na tomiast w ,,tym kraju'' Adas Michnik i okraglostolowcy zabili wszelka mysl i jest pustynia intelektualna...
Mowi sie ludowi MACI KOCHAC U UE A KOMU SIE NIE PODOPA NA BEZROBOCIE !!!
I efekty widac... Bronek jest najlepszym przykladem antyintelektualizmu - dobrze zjesc pokazac sie pogledzic bez sensu i podsumowac mysmy sum inteligenty... Taki jest poziom tego wszystkiego... Dlatego takie artykuly sa rewelacja na bezrybiu...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Sob 21:59, 07 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:27, 31 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Z cyklu mądre książki :
Nie mylić euro z Europą
Matthew Lynn, londyński publicysta piszący dla Bloomberg News od 1998 r. w swej nowej książce dowodzi, że euro skazane jest na klęskę.
Kryzys greckiego zadłużenia obnażył wady unii monetarnej. Przywódcy regionu, mimo że wyposażeni w pakiet ratunkowy wart wiele bilionów dolarów, nie byli w stanie nie dopuścić, by choroba przeniosła się na Irlandię oraz Portugalię.
Poniższy fragment książki “Krach: Grecja, euro i kryzys długu państwowego” (Bloomberg Press 2010) ukazał się w majowym numerze czasopisma Bloomberg Markets. Autor twierdzi, że Europejczycy nie powinni biadolić nad załamaniem się ich wspólnej waluty. Powinni po prostu się z tym pogodzić.
>>>> TO NIE EUROPEJCZYC BIADOLA ONI JUZ NIE CHCA OD DAWNA EURO CZYLI OD POCZATKU ! TO IM NARZUCILI SILA ! JAK KADAFI ! <<<<
Pojawią się argumenty, że trzeba zachować euro, aby utrzymać jedność Unii Europejskiej. Z pewnością taka będzie standardowa odpowiedź brukselskiej elity ( elity ??? żulerii ) w najbliższych paru latach. Słychać ją zresztą było już podczas pamiętnego weekendu za bilion dolarów – czyli w dniach 7-9 maja, kiedy przywódcy krajów strefy euro zebrani w Brukseli uzgodnili plan ratunkowy z takim rozmachem, by przywrócić zaufanie w obligacje skarbowe państw regionu.
Zdaniem co najmniej kilku uczestników negocjacji, wspólną walutę od upadku dzieliły zaledwie godziny. “Musimy uratować euro, aby ocalić Unię Europejską” – brzmiał wówczas okrzyk bojowy.
Kiedy Angela Merkel próbowała wcisnąć grecki pakiet ratunkowy sceptycznym niemieckim parlamentarzystom, szybko odwołała się do tej wygodnej, dobrze już znanej retoryki. “Tu chodzi o przeżycie. Euro jest zagrożone. Jeśli euro upadnie, to wraz z nim upadnie Europa. Jeśli nam się uda, Europa będzie silniejsza” – mówiła na forum Bundestagu.
Ale dlaczego? Choćby nie wiem jak często powtarzać te zaklęcia, nie wydadzą się one bardziej przekonujące.
Unia Europejska i strefa euro to nie to samo. Troje członków UE z długim stażem – Wlk. Brytania, Dania i Szwecja – pozostało poza euro. Trudno byłoby udowodnić tezę, że z tego powodu jakoś ucierpiały. Również większość nowych członków z Europy wschodniej jeszcze nie przyjęła wspólnej waluty. A mimo to nie zamknęło im to drogi do pełnego członkostwa.
Upadek euro nie oznaczać będzie upadku UE. Zmieni charakter Unii, ale nie musi być jej końcem. Skończy się tylko pewna jej szczególna wersja.
Jeśli zastosujemy każdą racjonalną miarę, wspólna waluta okazała się fiaskiem. Nie przyczyniła się do konwergencji gospodarek europejskich. Jeśli już, to w ciągu ostatnich dziesięciu lat jeszcze bardziej się od siebie oddaliły. Nie była czynnikiem ożywiającym wzrost, chyba że ten najbardziej niezrównoważony i nie dający się utrzymać na dłuższą metę. Mam na myśli szalone boomy kredytowe w Hiszpanii i Irlandii, lekkomyślne wydatki publiczne w Grecji i bezsensowne nadwyżki handlowe Niemiec.
Wspólna waluta nie ochroniła także swoich członków przed finansową niestabilnością. W rzeczy samej euro tworzyło dodatkową niestabilność, generując samoistny kryzys na kontynencie europejskim. To przyczyna niestabilności, a nie lekarstwo na nią.
Jeśli chodzi o przyszłość, to kraje z wysokim deficytem czekają teraz lata strasznych oszczędności. Towarzyszyć im będzie obniżka standardów życia i bezrobocie tak wysokie, że praktycznie zablokuje całemu pokoleniu Greków, Irlandczyków i Hiszpanów możliwość zbudowania sobie kariery.
W Niemczech, Holandii i Francji podskórnie będzie tlił się resentyment wobec akcji ratowania słabszych. Drukowane przez wiele lat czołówki gazety “Bild” krzyczące o leniwych Grekach tuczących się na pieniądzach niemieckiego podatnika, zbiorą swoje nieuchrone żniwo w kraju, który do dziś cieszył się opinią najbardziej proeuropejskiego. Czy go wzmocni UE? Nie wydaje mi się.
To śmieszne uważać, że ratowanie euro równa się ocaleniu Unii Europejskiej. Wręcz przeciwnie: aby UE przetrwała, trzeba zlikwidować euro.
Jaki byłby najlepszy sposób rozpoczęcia likwidacji waluty? Wyjście Grecji albo Niemiec nie ma sensu. W każdym z tych scenariuszy pozostałość systemu byłaby równie dysfunkcyjna i niezrównoważona jak poprzednio.
Sensowniejsze byłoby stworzenie dwóch albo trzech różnych stref euro. Kraje z północy o mniejszych deficytach stworzyłyby jedn blok, kraje o dużych deficytach (wszystkie z południa z wyjątkiem Irlandii) – drugi. Bank Morgan Stanley już wymyślił prowizoryczną nazwę połodniowej waluty: medi.
Jest szansa, że te dwie grupy funkcjonowałyby lepiej. Byłyby optymalnymi obszarami walutowymi – by użyć terminu ekonomisty Roberta Mundella – czym strefa euro w postaci stworzonej w 1999 r. nigdy nie była. Ale i tak zadanie pozostałoby bardzo skomplikowane ww dodatku bez gwarancji sukcesu.
W rzeczywistości najbardziej racjonalną opcją byłoby wprowadzenie konkurencyjnych walut. A więc powrót do narodowych walut, odtworzenie marki, franka, lira itd.
>>>> NO I TO JEST NAJMADRZEJSZE ROZWIAZANIE ! PO CO WYMYSLAC JAKIES GLUPOTY ? ZEBY TEPAWI BIUROKRACI NIE MIELI KLOPOTOW Z PRZELICZENIAMI ???
UE pozostałaby w tym samym kształcie jak dziś. Ta sama swoboda przepływu towarów, pieniędzy i ludzi między krajami członkowskimi. Ta sama współpraca w kwestii bezpieczeństwa, handlu, rolnictwa i ochrony środowiska. Tyle że nie byłoby już waluty euro.
Matthew Lynn
>>>>>
Oczywiscie nie tylko euro jest problemem... Mowienie ze likwidacja euro stworzyla by raj jest mydleniem oczu... Wszak pozostala by upiorna euro-biurokracja cale te walki zglobalnym ociepleniem zarowkami ocean przepisow... I bez euro Bruksela ma wszelkie srodki aby wykonczyc Europe...
Konieczna jest CALKOWITA LIKWIDACJA UE ! Tylko wtedy Europa bedzie mogla odetchnac...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:00, 03 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Europa to więcej niż euro
Zdaniem historyka Hansa-Joachima Votha Europejska Unia Walutowa nie ma przyszłości. Uważa on, że wystąpienie bogatszych krajów z unii jest możliwe i przestrzega przed niepokojami w biedniejszych krajach.
Hans-Joachim Voth (43 lata) studiował i uzyskał tytuł doktora na Uniwersytecie Oksfordzkim, potem pracował dla firmy doradczej McKinsey. Dziś Voth wykłada historię ekonomii na renomowanym Uniwersytecie Pompeu Fabry w Barcelonie. Wraz z innym historykiem myśli ekonomicznej Jacopo Ponticellim opublikował w tym roku rozprawę zatytułowaną „Austerity and Anarchy” (z ang. „Kryzys i anarchia”).
SPIEGEL: Panie Profesorze, jak Pan myśli, jak długo wytrzyma jeszcze euro?
Voth: Pięć lat. W dzisiejszej formie euro nie jest w stanie przetrwać dłużej. Oczywiście dzięki euroobligacjom i wzmożonej redystrybucji fiskalnej można zrobić ze strefy euro pełną unię transferową. Wtedy euro byłoby jednak inną walutą, niż planowano i obiecano wyborcom. Jeśli szefowie państw i rządów nie zdecydują się w końcu na ten krok, to najprawdopodobniej dojdzie do rozpadu strefy euro.
SPIEGEL: Dlaczego euro nie miałoby przetrwać?
Voth: Można utrzymywać przy życiu złe rozwiązania gospodarcze, ale pojawia się wtedy pytanie, komu ma to służyć, jak długo wytrzymamy ból i jakie będziemy mieć z tego korzyści. Euro może technicznie przetrwać, również ciągłe ataki na rynku obligacji, które potęgują ból. Jednak wtedy zaostrzy się fundamentalny problem, polegający na tym, że w krajach ze sztywnymi rynkami pracy zniknie główny bufor.
SPIEGEL: …ponieważ te kraje nie będą mogły już dopasować swojej waluty do warunków ekonomicznych w danym państwie.
Voth: Gdyby Hiszpania tkwiła wcześniej w takich tarapatach jak dziś, gdy jednostkowe koszty pracy były za duże, wzrost gospodarczy za niski, a bezrobocie wysokie, wtedy peseta zostałaby po prostu zdewaluowana o 20 procent. Hiszpania musiałaby zmienić tylko jedną cenę, tj. cenę swojej waluty, a wtedy w odzyskaniu konkurencyjności pomógłby zasadniczo sam rynek. Samochody mogłyby być dalej produkowane w Pampelunie i Sewilli, ceny nieruchomości na Costa Brava byłyby przystępne. Nie trzeba by ciąć zarobków i zbijać cen. I tyle.
>>>>> I TO JEST GENIALNA PROSTOTA PLYNNYCH KURSOW WALUTOWYCH !!! YSTRACZY ZMIENIC JEDEN PARAMETR ! I UE ZLIKWIDOWALA TAK ZNAKOMITY ATUT ! :O))) Ale nie wazne czu UE bedzie bogata byle biurokratyczna i jednolita . Radziecki sposob myslenia o ekonomii...
SPIEGEL: Tymczasem teraz Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zmuszają takie kraje jak Hiszpania do reform. Dlaczego ta droga nie jest w stanie wyprowadzić takich krajów z kryzysu?
Voth: W Hiszpanii jeszcze w 2009 roku, a więc w samym środku kryzysu, kiedy rząd Zapatero już – choć bez przekonania – wprowadzał reformy, płace wzrosły o 4,3 procent. Nie ma powodu wierzyć, że reformy, które są teraz niezbędne do wyjścia z impasu, są dziś pod względem politycznym możliwe do przeprowadzenia.
SPIEGEL: Jakie reformy uważa Pan za niezbędne, żeby skonsolidować kraj?
Voth: Rząd nie tylko musi zrewidować budżet, lecz musi również obniżyć jednostkowe koszty pracy o 10 do 15 procent.
????? A jak ma to rzad zrobic ??? Wszak to nalezy do rynku a nie rzadu ...
Hiszpanie nie są Holendrami, a Grecy to nie Niemcy
SPIEGEL: Od 2000 roku Niemcom w miarę się to udało, czemu nie miałoby się udać Hiszpanom?
Voth: W Niemczech czy w Holandii wspierającą rolę odgrywają związki zawodowe. W obu tych krajach rząd może liczyć na konsensus. Tego kompromisowego rozwiązania nie ma w Hiszpanii. Nie ma tam związku zawodowego, który zaakceptowałby fakt, że nie da się więcej wydać, niż się zarobiło. Musimy zacząć brać na poważnie różnice kulturowe istniejące w Unii Europejskiej. Hiszpanie nie są Holendrami, a Grecy to nie Niemcy.
???? No dobra Niemcy godza sie na obnizanie pensji ? Narod posluszny rzadowi az do perwersji ... I co z tego ? Na tym ma polegac euro-ekonomia ? Na zaplanowanym obnizaniu dochodow ludnosci z roku na rok ? SUPER SYSTEM !
SPIEGEL: Czy jest Pan za tym, żeby rozwiązać problem długotrwałego kryzysu poprzez wykluczenie niektórych krajów ze strefy euro?
Voth: To zależy, jak Unia Europejska zamierza rozwiązać kryzys. Jeśli nie miałoby dojść do unii transferowej, niektóre kraje muszą opuścić strefę. Pod względem technicznym oba rozwiązania są możliwe.
SPIEGEL: Kto miałby rozstać się z euro i powrócić do waluty narodowej?
Voth: Łatwiej jest, jeśli zrobią to silniejsze kraje. Dla Niemiec byłoby to o wiele prostsze niż dla Grecji. Największym bowiem problemem są banki. W momencie, kiedy kraj o miękkiej walucie występuje ze strefy euro, wszyscy obywatele ogołacają swoje konta bankowe żądając wypłat w gotówce. Sektor bankowy upada. Natomiast kiedy państwo nie pozwala wypłacać gotówki, tak jak to było w Argentynie w 2001 roku, załamuje się konsumpcja i inwestycje.
????? Wszak mozna to zrobic prosciej ! Uwolnic kurs greckiego euro wobec innych euro... Wszak akurat Grecy maja banknoty i monety w swoim alfabecie i latwo odroznic ... Wtedy wyplaty byly by tylko w ich euro wiec nie bylo by zadnego zysku ...
SPIEGEL: Takich problemów Niemcy nie musiałyby się obawiać, ale z jakimi skutkami musiałyby walczyć kraje o twardej walucie?
Voth: Świat będzie stał w kolejce, żeby wymienić swoje pieniądze na markę. Banki tracą pieniądze na inwestycjach zagranicznych, jednak dostają jeszcze więcej udziałów za darmo. Dojdzie do rewaloryzacji – czy będzie to dobre, czy złe dla Niemiec, o tym można dyskutować. Jednak w każdym razie powróci narodowa waluta, która będzie działać jak bufor amortyzujący kryzys.
SPIEGEL: Niemiecki eksport byłby w dużych tarapatach, gdyby marka zyskała na wartości.
Voth: To prawda, jednak import na całym świecie byłby wtedy tańszy, co również nie jest do pogardzenia. A zagraniczne dobra inwestycyjne – firmy lub nieruchomości – byłyby dla niemieckich inwestorów o wiele bardziej przystępne.
>>>>>
Tutaj widac niezrozumienie ekonomii . Skoro by niemiecki eksport zaczal malec marka natychmiast by oslabla - prawda ? Na tym polega plynny kurs walutowy ze on natychmiast wyrownuje ...
TU NIE MA STAGNACJI JEST RUCH ! TO W EURO JEST STAGNACJA !!!
Ale przeciez wystapienie Niemiec z Euro to KONIEC TEGO PROJEKTU ! Zaraz wyszla by Holandia i kto by zostal ??? Grecja Irlandia Portugalia Italia Slowacja Slowenia Cypr Belgia itp ? Toz kolekcja bankrutow ? Jak by mialo wtedy wartosc euro ? Na poziomie waluty Zimbabwe czy polnocnokoreanskiego wona ??? Absurd ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:45, 04 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
SPIEGEL: Jeśli nie da się utrzymać wspólnej waluty, to czy „projekt Europa” ma szanse przetrwać?
Voth: Uważam, że konsekwencje wynikające z upadku euro są przesadzone. Nie każda bezmyślna koncepcja musi być za wszelką cenę broniona. Europa jest pojęciem o wiele szerszym niż Unia Europejska, a Unia Europejska jest czymś więcej niż euro.
?????
Oczywiscie Europa to nie UE ! Slusznie ale nie widze aby Ue to bylo cos wiecej niz iurokracja...
SPIEGEL: Dlaczego uważa Pan, że euro to bezmyślna koncepcja?
Voth: Dlatego że to zasadniczo złe rozwiązanie nieistniejącego problemu – jest to obiekt o dużym prestiżu politycznym z dużymi wadami natury ekonomicznej. Wszyscy myśleli, że różnice strukturalne między krajami strefy euro automatycznie znikną. Jednak po roku 2000 niskie oprocentowanie euro sztucznie napędziło wzrost w krajach słabszych ekonomicznie i zwiększało ceny nieruchomości do niewyobrażalnych rozmiarów. Tego rodzaju bańka spekulacyjna jest może zabawna, póki nie pęka, ale każda impreza kiedyś się kończy. Wtedy następuje przebudzenie. Tempo wzrostu maleje, bezrobocie wzrasta. Banki, które udzieliły zbyt wiele kredytów, stają się hamulcem dla wzrostu. W ten sposób zwiększają się rozbieżności strukturalne, który miały przecież maleć. Bez redystrybucji środków z krajów bogatszych do krajów słabszych ekonomicznie lub bez elastyczniejszych gospodarek narodowych euro na dłuższą metę nie ma szans przetrwać. Ani pierwsze rozwiązanie, ani drugie nie są dziś możliwe do przeprowadzenia z powodów politycznych.
????? Politycznych ??? Chyab NATURALNYCH !!!
Widzimy ze ekonomisci nic nie rozumieja...
Strefa srodziemnomorska ma INNY OBIEG PIENIADZA ! Italia Grecja czy Hiszpania maja taki obieg ze podstawa PKB jest toworzona w miesiacach LETNICH z turystyki a przez reszte roku maja pustki .. Niemcy maja z kolei gospodarke oparta na koncernach silnie eksportowa to wymaga innych rozwiazan polityki pienieznej a zupelnie inna jest drobnotowarowa struktura Francji !
Tylko psychopaci z Brukseli chcieli by to ujednolicac... Czyz Grecy maja u siebie budowac zaglebie Ruhry ??? A Niemcy nad zimnym Morzem Polnocnym kurorty wypoczynkowe ? Toz to gospodarka debila przypominajaca osiagniecia radzieckie typu budowa kombinatow stalowych na pustym stepie !
SPIEGEL: Próby pokonania kryzysu przez wprowadzenie działań oszczędnościowych kończą się odrzuceniem przez społeczeństwo i prowadzą do kryzysu politycznego. Czy jest to nieunikniona cena narzucanych reform?
Voth: W ciągu najbliższych pięciu lat w wielu krajach Europy zostaną wprowadzone programy oszczędnościowe, przynajmniej póki rynki obligacji nie otrzymają od niemieckiego płatnika złotego czeku. Jednocześnie będą zwiększać się niepokoje społeczne. Kryzys i anarchia są ściśle ze sobą powiązane. Dowiedliśmy tego w opracowaniu obejmującym lata 1919–2009.
SPIEGEL: Czy ma Pan na myśli działania kanclerza Rzeszy Heinricha Brüninga, którego polityka oszczędnościowa doprowadziła na początku lat 30. ubiegłego wieku do recesji?
Voth: Programy oszczędnościowe Brüninga nie wywołały światowego kryzysu gospodarczego, lecz stanowczo pogorszyły jego skutki w Niemczech. Nas interesują skutki ładu społecznego. Z Jacopo Ponticellim przyjrzeliśmy się nie tylko historii gospodarczej Niemiec, lecz również historii 28 europejskich krajów na przestrzeni 90 lat. Rzeczywiście to prawda, że oszczędności sięgające jednego punktu procentowego PKB wywołują niepokoje społeczne. Gdy osiągają dwa lub trzy punkty procentowe, te znacznie się nasilają.
SPIEGEL: A takie społeczne wrzenie zaostrza sytuację ekonomiczną.
Voth: Za każdym razem, kiedy przez rosnącą niepewność ekonomiczną kraj staje się niestabilny politycznie, cierpi na tym wzrost gospodarczy. Jest to samonapędzający się proces: pod naciskiem rynków obligacji ograniczane jest państwo socjalne, co prowadzi do demonstracji na ulicach. Wtedy wzrasta niepewność polityczna i gospodarka się kurczy. A ponieważ sytuacja jest dramatyczna, państwo musi dalej ciąć wydatki.
>>>> Tak zniszczyli Polske planami MFW WB wykonywanymi rekami miejscowych oprawcow ...
SPIEGEL: W takim procesie cierpi również klasa średnia stanowiąca filar demokracji. W którym kraju kryzys posunął się najdalej?
Voth: W Grecji. Gdyby przewidziane cięcia weszły naprawdę w życie, osiągnęłyby pułap działań oszczędnościowych kanclerza Brüninga. Oczywiście wydatki socjalne w Grecji są dziś na zupełnie innym poziomie niż w Niemczech w 1930 roku – państwo troszczy się o ubogich obywateli, ale zmiany osiągnęłyby zasięg podobny do końcowej fazy Republiki Weimarskiej.
SPIEGEL: Myśli Pan, że taka głęboka ingerencja w państwo socjalne uratowałaby Grecję?
Voth: Żeby naprawdę móc spłacić długi, Grecja musiałaby pójść o wiele dalej, niż Brüning zrobił to w Niemczech. Nawet przy bardzo optymistycznych założeniach kraj ten musiałby przez dziesiątki lat osiągać nadwyżki budżetowe od 6 do 10 procent PKB i z nich obsługiwać zadłużenie zagraniczne, przede wszystkim w bankach europejskich.
SPIEGEL: Wtedy automatycznie pojawią się nastroje antyeuropejskie.
Wreszcie wżeniliśmy się w bogatą rodzinę
Voth: Dla południowych Europejczyków euro znaczy mniej więcej coś takiego: wreszcie wżeniliśmy się w bogatą rodzinę. Nie zrezygnują z tego, co właśnie zdobyli.
:O)))) Ta i zbankrutowalismy probujac wyadwac tyle co ta ,,bogata rodzina'' zamiast parcowac i byc bogatszym niz ci ,,bogaci''
SPIEGEL: Jaka jest alternatywa do konsolidacji w drodze oszczędności budżetowych?
Voth: Będzie mniej niepokojów, jeśli państwo rozejrzy się za dodatkowymi dochodami. O wiele łatwiej i mniej ryzykownie jest podnieść podatki zamiast gwałtownie ciąć wydatki – szczególnie tam, gdzie równowaga społeczna w państwie pozostawia wiele do życzenia.
SPIEGEL: O jakich podatkach Pan mówi?
Voth: O podatkach konsumpcyjnych, takich jak VAT, akcyza na wyroby tytoniowe lub podatek od olejów mineralnych. Ludzie mieszkają na przedmieściach wielkich miast i nie pozostaje im nic innego, jak dojeżdżać do centrum samochodem.
SPIEGEL: Ale wyższymi podatkami konsumpcyjnymi nie będzie Pan w stanie dobrać się do najobfitszego źródła, czyli do osób najbardziej zamożnych. Amerykański miliarder Warren Buffett dosłownie pali się do płacenia wyższych podatków.
Voth: Problemem nie jest Warren Buffett, problemem są ludzie, którzy są tak bogaci jak Warren Buffett, ale nie mają ochoty płacić podatków. Zmieniają miejsca zamieszkania, żeby na podatki wydać jak najmniej. Nowe prawo może zadba o dobre samopoczucie, ale to nie wygeneruje dochodów.
SPIEGEL: Dotyczy to również podatku od majątku?
Voth: Darzę ten podatek szczerą sympatią, jednak ma on sens tylko wtedy, gdy we wszystkich krajach jest on taki sam. Natomiast nie rozumiem, dlaczego dochód nie zarobiony, np. pochodzący ze spadku, jest niżej opodatkowany niż dochód zarobiony. Dzieci zamożnych rodziców i tak korzystają z wielu przywilejów, nie muszą więc jeszcze dziedziczyć milionów.
>>>>>
Chodzi o to ze to juz raz bylo opodatkowane ! A placi taki poadtek kazdy czyli klasa srednia GLOWNIE !!! A bogaci zatrudniaja adwokatow aby cos ,,zakombinowali''...
SPIEGEL: Obecnie kraje strefy euro zdecydowały się na cięcia wydatków państwowych zamiast podwyżki podatków. Europejski Bank Centralny skupuje obligacje zagrożonych państw. Może zostaną niedługo wprowadzone euroobligacje. Jak to się skończy? Wielką inflacją?
Voth: Trochę większa inflacja jest całkiem możliwa. Dobrze wiemy, jak oczekiwanie inflacji podsyca samą inflację. Kiedy ludzie pomyślą, że jutro ich pieniądze będą mniej warte niż dziś, wydadzą je. Możliwe, że dojdzie do reakcji panicznych. Obecnie mamy do czynienia co najwyżej ze zjawiskami marginalnymi. Nie martwiłbym się tym.
SPIEGEL: Jak długo trwają przeciętnie tego rodzaju kryzysy?
Voth: Kryzysy tego rodzaju zdarzają się nadzwyczaj rzadko. Światowy kryzys gospodarczy i kilka głębszych załamań – choćby w Ameryce Łacińskiej w latach 80. lub w Azji po 1997 roku – są porównywalne z dzisiejszym kryzysem. I to byłoby na tyle. Według danych statystycznych kryzysy gospodarcze, które zostały wywołane przez bańkę na rynku nieruchomości, trwały przeciętnie siedem lat. Aczkolwiek jest też fenomen Japonii, gdzie kryzys trwa już od 20 lat. Lub Ameryki, która jest dziś na poziomie wyników gospodarczych z 2007 roku, choć na podstawie swojego potencjału powinna być o wiele dalej.
>>>>>
Tam jest kryzys modelu ekonomicznego ! Zreszta USA mialy za soba ponad 20 lat wzrostu czego nie mozna powiedziec o UE .
SPIEGEL: Daje Pan euro jeszcze pięć lat. A jak Pana zdaniem będzie wtedy wyglądała Europa?
Voth: Mogę wyobrazić sobie świat z okrojoną strefą euro, do której należą Francja, Włochy, kraje śródziemnomorskie, i może też Belgia. Poza tym będzie stara strefa marki niemieckiej, do której należeć będą Niemcy, Austria, Holandia, może też Dania, i być może Finlandia, które nie będą miały problemu z utrzymaniem podobnej polityki pieniężnej jak Niemcy. Podobne warunki mieliśmy w czasach Europejskiego Mechanizmu Kursów Walutowych ERM. To było optymalne rozwiązanie, tylko potem porzuciliśmy je na rzecz euro.
SPIEGEL: Dziękujemy za rozmowę.
Alexander Jung, Gerhard Spörl
>>>>>
Dwie strefy euro i marki ??? A kto by ratowal ta pierwsza ? euro-bankrutow ??? A poza tym jaka byal by dynamika rozwoju ,,strefy marki'' ???? Bo to nie jest tylko problem deficytu i dlugu ... Europa ma takie ,,drobne'' problemy jak brak wzrostu PKB , biurokratyzacja zycia czy drobizadzek - brak mlodziezy i WYMIERANIE ! Europa to dom starców ! Coraz większa euro-skleroza ! A dlugi zaslaniaja podstawowe problemy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:06, 19 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
250 tys. funtów nagrody za teoretyczny model wyjścia z eurostrefy
250 tys. funtów nagrody może dostać ekonomista, który opracuje teoretyczny model uporządkowanego wyjścia z eurostrefy - poinformował w środę fundator nagrody lord Simon Wolfson.
Jego zdaniem rozpad strefy euro byłby "sejsmicznym wydarzeniem", które wywołałoby restrukturyzację Unii Europejskiej. Liczy, że eurostrefa wybrnie z trudności, ale gdyby miało się okazać inaczej, to najgorsze, co może się zdarzyć, to nieuporządkowany upadek, nad którym nikt nie panuje. Stąd widzi potrzebę teoretycznych prac w tym zakresie. "W przypadku wyjścia ze strefy euro jednego lub dwóch członków, dla państw nie będących w eurolandzie (jak np. Polska) nie będzie miało większego znaczenia, czy są w UE, czy nie. Najważniejszy wówczas będzie stopień, w jakim są zintegrowane ze strefą euro" - zaznaczył.
Wyjaśnił, że w takiej hipotetycznej sytuacji największe znaczenie z punktu widzenia skutków będzie miał zakres potencjalnych strat sektora bankowego państw spoza strefy euro i ryzyko dla umów handlowych.
Jednorazowa nagroda w wysokości 250 tys. funtów (286 tys. euro, ok. 400 tys. USD) zostanie przyznana ekonomiście lub finansiście, który opracuje teoretyczny model uporządkowanego wyjścia z eurostrefy. Jest to druga po Noblu najwyższa nagroda ekonomiczna.
Prace można składać w dowolnym języku do 31 stycznia 2012 r. Oceni je komisja ekonomistów, której skład zostanie ogłoszony w najbliższych tygodniach; zwycięzca konkursu ma otrzymać nagrodę w maju. Funkcję sekretariatu nagrody będzie pełnił ośrodek badawczy Policy Network.
"Obecnie zachodzi realna możliwość, że polityczna i ekonomiczna presja może zmusić jedno lub dwa państwa do wyjścia ze strefy euro. Jeżeli tym procesem nie pokieruje się właściwie, to taka sytuacja może zagrozić oszczędnościom ludzi, spowodować wzrost bezrobocia i zdestabilizować międzynarodowy system bankowy" - powiedział lord Wolfson na spotkaniu z dziennikarzami.
"Celem nagrody jest zapewnienie, iż ekonomiści o wysokim poziomie intelektualnym zajmą się rozważaniami nad sposobami zrestrukturyzowania euro na bardziej stabilne waluty" - dodał.
Fundator nagrody chciałby, by wśród teoretycznych zagadnień w nadsyłanych pracach znalazły się m.in.: redenominacja długu państwowego w przypadku wyjścia z eurostrefy któregoś z członków, skutki dla oszczędności jego obywateli czy kredytu hipotecznego. Inne kwestie dotyczą skutków dla systemu bankowego, międzynarodowych umów handlowych, właściwych sposobów uporania się ze skutkami makro, takimi jak: dewaluacja, inflacja, wpływ na zaufanie w biznesie, skutki dla długu. Teoretyczny model powinien także przewidywać implikacje prawne i instytucjonalne.
Według lorda Wolfsona lepiej byłoby, gdyby nad tymi kwestiami zastanawiano się dużo wcześniej, gdy konstruowano strefę euro; ale nie znaczy to, że nie należy nad nimi myśleć teraz. Dodał, że nie zrobi tego żaden z rządów, ponieważ zostałoby to odebrane jako wyraz jego niewiary w euro i musiałoby zaszkodzić zaufaniu do strefy euro.
43-letni lord Wolfson od 2001 r. jest dyrektorem wykonawczym Next - jednej z największych sieci sklepów detalicznych handlujących odzieżą i artykułami gospodarstwa domowego, wycenianej na ok. 3 mld funtów. Szefem Next został w wieku 33 lat, stając się najmłodszym w historii dyrektorem spółki notowanej w indeksie FTSE-100.
Jego przodkowie przez trzy pokolenia byli właścicielami sieci sklepów GUS (Great Universal Stores). Rodzinna fundacja Wolfsonów wraz z fundacją Forda ufundowała jeden z collegów uniwersytetu oksfordzkiego (Wolfson College), gdzie stypendystą był m.in. Bill Clinton. Sfinansowała też Wolfson College w Cambridge.
Lord Wolfson zasiada w Izbie Lordów. Związany jest z partią konserwatywną i łoży na jej polityczną działalność. Wspiera ośrodki badawcze Policy Network i Open Europe. Mówi się o nim, że ma wpływ na myślenie premiera Davida Camerona.
>>>>>
Tak jest to sluszny kierunek poszukiwan... Trzeba miec plan choc obawiam sie ze euro-towarzysze tak beda przeciagac az nastapi ogolna bezplanowa katastrofa... I to jest realny scenariusz. Jak pada imperium to decyzje sa odwlekane i zawsze spoznione ... Az nastepuje nieodwracalna katastrofa . Czy Rzym czy radzieccy czy jacykolwiek inni .
I tak bedzie i tym razem...
A jak wyjsc ??? To proste ! Z dnia na dzien oglosic ze euro emitowane przez Grecje jest odrebna waluta i ustalic jego kurs... Oni maja inny alfabet to jest PROSTE ! Gorzej np. z Francja i Belgia :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:50, 27 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Prasa: banki przechodzą na tryb awaryjny z obawy przed zapaścią euro
Politycy twierdzą, że nie ma obaw o losy unii walutowej, ale banki przygotowują scenariusze na wypadek rozpadu strefy. Większość banków w USA już przeszła na tryb awaryjny i wycofała się z europejskich kredytów - piszą w weekend "NYT" i "Washington Post".
Banki nie chcą już zanadto wierzyć politykom zapewniającym o stabilności strefy euro. Odkąd kryzys zadłużeniowy trapiący unię walutową zagroził w minionym tygodniu Niemcom, inwestorzy zaczęli wątpić w ich zdolność do bycia "główną podporą stabilności" Europy - napisał w weekend "New York Times" na stronach internetowych. W minionym tygodniu Standard & Poor obniżył rating Belgii z AA+ do AA. Agencje ratingowe ostrzegły też Francję, że może stracić swą najwyższą ocenę i obniżyły noty Portugalii i Węgier do statusu "śmieci".
Europejscy przywódcy nadal twierdzą, że nie ma powodów do tworzenia planów awaryjnych, a niektóre z największych banków świata właśnie to robią - podkreśla "NYT".
Nowojorski dziennik przypomina, że o konieczności przygotowania się na ewentualny rozpad strefy euro mówił w ubiegłym tygodniu szef brytyjskiej agencji nadzorującej usługi finansowe Andrew Bailey, a banki, w tym Merrill Lynch, Barclays Capital i Nomura wydały "kaskady raportów analizujących prawdopodobieństwo rozpadu eurolandu". Scenariusze rozpadu bada też Royal Bank of Scotland. W Azji banki i ich regulatorzy obserwują sytuację z rosnącym niepokojem.
Według Nomury, "kryzys finansowy strefy euro wszedł w znacznie niebezpieczniejszą fazę".
"NYT" zwraca uwagę, że planów awaryjnych nie tworzą banki francuski i włoskie, "z tego prostego powodu, że założyły, iż strefa euro nie może się rozpaść". A jednak giganty - BNP Paribas, Societe Generale, UniCredit i inne - pozbyły się niedawno wartych dziesiątki miliardów euro europejskich papierów dłużnych.
Przywódcy europejscy podkreślali w minionym tygodniu swą determinację do utrzymania wspólnej waluty przy życiu. "NYT" komentuje, że motywację polityków zwiększa perspektywa wyborów we Francji w 2012 i w Niemczech w 2013 roku.
W Europie nie jest poprawne politycznie rozważanie wyłamania się Grecji z unii walutowej, a jednak jej wyjście ze strefy euro mogłoby otworzyć "puszkę Pandory pełną koszmarów, takich jak drugi incydent typu (upadek banku) Lehman Brothers" - ostrzega nowojorski dziennik.
"Przypomnijcie sobie upadek Lehman Brothers (...) to była firma, a nie kraj. Jeśli jakiś kraj opuści euro, pomnóżcie efekt Lehmana przez dziesięć" - powiedział, zachowując anonimowość, francuski bankier.
"Washington Post" przypomina, że w piątek rentowność rządowych obligacji w strefie euro znowu wzrosła, zwiększając ryzyko załamania wspólnej waluty.
Inwestorzy wysprzedają obligacje niemal wszystkich europejskich krajów ze strachu przez samonakręcającym się cyklem, w którym wysokie koszty pożyczania pieniędzy nadwerężają jeszcze bardziej finanse państw, co grozi stratami bankom, mającym obligacje rządowe i spowalnia gospodarkę i tak już stojącą na skraju recesji - pisze waszyngtoński dziennik.
W najbliższych dniach inwestorzy będą bacznie obserwować aukcje obligacji - w poniedziałek i wtorek włoskich, a hiszpańskich w czwartek. Jeśli nabywcy pokażą się jak zwykle i kupią papiery za racjonalne ceny, rynek może odzyskać zaufanie do strefy euro. Jeżeli jednak oprocentowanie obligacji wzrośnie, kryzys będzie się pogłębiał - konkluduje "WP".
Ministerstwo skarbu USA już od tygodni nawołuje amerykańskie instytucje finansowe do zmniejszenia skali swojego narażenia na infekcję europejską, czyli - między innymi - wyzbywania się europejskich długów. Według fachowych mediów w miarę jak amerykańskie (i inne) banki będą przygotowywały się na klęskę w strefie euro, coraz szybciej sprzedając europejskie papiery, kondycja unii walutowej będzie się coraz szybciej pogarszać.
>>>>>
Jak widzicie juz maja scenariusze ! Jeszcze euro nie padlo a oni maja .
Tymczasem rzady nie maja zadnych ... Dalczego ? Bo banki sa prywatne i wlasciciele pilnuja swoich interesow ... A rzady sa panstwowe i ... goscie tam zasiadajacy pilnuja interesow ... panstwa ? Nie TEZ SWOICH ! Stad maja scenariusze ale dalszego rozwoju WLASNEJ KARIERY w eurostrukturach ...
Oczywiscie na to lekiem jest aby rzadzili ludzie ktorzy kieruja sie dobrem INNYCH a wiec podobni do tych z organizacji humanitarnych a nie do tych z z firm komercyjnych ... Troska o wlasny interes nie jest zlem ale czyniona w chwili gdy sie jest ministrem zlem sie staje !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:56, 08 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Banki przygotowują się na rozpad strefy euro
Niektóre europejskie banki centralne przygotowują plany ratunkowe na wypadek rozpadu eurolandu lub wyjścia ich krajów ze strefy euro. Rozważają drukowanie własnych banknotów - pisze w czwartek dziennik "Wall Street Journal".
Powołując się na źródła bliskie sprawie, gazeta wyjaśnia, że banki zastanawiają się nad tym, jak wskrzesić waluty, które nie były wykorzystywane od kiedy w styczniu 2002 r. euro weszło do obiegu. Co najmniej jeden, bank centralny Irlandii - kraju będącego członkiem strefy euro - bada obecnie, czy konieczne jest zapewnienie dostępu do dodatkowych pras drukarskich. Z kolei Czarnogóra, która posługuje się euro, choć nie jest członkiem unii monetarnej, rozważa wprowadzenie nowej waluty. Jednak jej bank centralny nie ma możliwości jej drukowania - pisze dziennik.
Poza strefą euro wiele europejskich banków centralnych przypatruje się środkom obronnym. Szwajcaria rozważa ewentualne zastąpienie euro inną walutą - np. przyszłą marką niemiecką - jako głównym punktem odniesienia wobec franka - tłumaczy "WSJ".
Są to dopiero wstępne plany, ale sam fakt, że banki centralne rozważają możliwość, która wcześniej była nie do pomyślenia, podkreśla, jak szybko pogorszyła się sytuacja w Europie - pisze "WSJ". Dodaje, że decydenci, bankierzy z banków centralnych i inwestorzy pokładają nadzieję na znalezienie długo oczekiwanego rozwiązania kryzysu w unijnym szczycie, który rozpoczyna się w czwartek wieczorem w Brukseli.
Większość banków centralnych ze strefy euro ma ograniczoną zdolność drukowania banknotów. Europejski Bank Centralny jest odpowiedzialny za ustalanie, które kraje dostarczą wspólną walutę, ale nie zajmuje się drukowaniem banknotów. Zleca to bankom centralnym poszczególnych krajów eurolandu. Co roku przydziela grupom krajów zadanie drukowania milionów banknotów o określonych nominałach.
Kraje mają różne rozwiązania dotyczące drukowania ich części banknotów. Niektóre, jak Grecja lub Irlandia, posiadają własne prasy drukarskie. Inne zlecają to prywatnym firmom.
Ustalenia z roku na rok są różne. W 2010 r. Irlandia wydrukowała ponad 127 mln banknotów o nominale 10 euro. W tym roku jest w grupie 11 krajów, którym EBC zlecił wydrukowanie 1,7 mld banknotów o nominale 5 euro. Już na początku grudnia prezes centralnego banku Wielkiej Brytanii Mervyn King, powiedział, że Bank Anglii ma "plan ratunkowy", aby stawić czoło ewentualnemu rozpadowi strefy euro.
>>>>>
Jak widazicie uapdek euro nie bedzie zadna katastrofa ... Praktycznie niedlugo wszyscy sie przygotuja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:14, 19 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
W. Brytania: awaryjny plan MSZ na wypadek krachu banków strefy euro
Dom w Hiszpanii lub Portugalii jeszcze niedawno był marzeniem każdego brytyjskiego emeryta. Teraz brytyjskie MSZ pracuje nad awaryjnymi planami ratowania "szczęśliwców", gdyby system bankowy tych państw miał się załamać.
Według tygodnika "Sunday Times", MSZ obawia się, że gdyby doszło do takiego załamania Brytyjczycy mieszkający w tych krajach mogliby nie mieć dostępu do swych kont w tamtejszych bankach. Groziłoby im, że nie będą mogli w terminie spłacać rat kredytów hipotecznych i stracą dach nad głową. Czarny scenariusz uwzględniony w planowaniu resortu zakłada, że tysiące Brytyjczyków, głównie starszych wiekiem, będzie zmuszonych do koczowania na lotniskach i nie będzie ich stać na bilet powrotny do W. Brytanii.
W razie zaistnienia takiej sytuacji MSZ bierze pod uwagę wysłanie samolotów, autokarów i statków. Jedno z hipotetycznych rozwiązań zakłada, że w pierwszym rzucie część nieszczęśników byłaby przewieziona autokarami do Gibraltaru, a stamtąd przetransportowana do W. Brytanii statkami lub okrętami.
Inne działania brane pod uwagę, to udzielenie Brytyjczykom niewielkich pożyczek na opłacenie biletu powrotnego oraz kontakty na szczeblu ministerialnym z rządami Hiszpanii i Portugalii, mające stworzyć gwarancje, że tamtejsze banki nie zablokują Brytyjczykom kont.
"Oczywiście planujemy na wypadek zaistnienia różnych sytuacji, ale nie będziemy wchodzić w szczegóły" - cytuje gazeta przedstawiciela resortu finansów.
W ubiegłym tygodniu agencja Standard & Poor's obniżyła ratingi 10 hiszpańskich banków i ostrzegła, że możliwe są dalsze obniżki. Pesymistycznie na temat możliwości rozwiązania kryzysu strefy euro wypowiedziała się w tych dniach również agencja ratingowa Fitch.
Zarówno Hiszpania jak i Portugalia ma system gwarancji depozytów do 100 tys. euro. Jednak w razie kryzysu zachodzi ryzyko, że banki zablokują konta, lub wprowadzą limit wycofywanych pieniędzy, by zapobiec ucieczce kapitału.
Około 1 mln Brytyjczyków mieszka w Hiszpanii, głównie w rejonie Marbelli i w Maladze. Liczbę Brytyjczyków w Portugalii ocenia się na ok. 50 tys.
W 2006 r. rząd brytyjski wysłał okręty do Libanu, by ewakuować stamtąd Brytyjczyków obawiających się o życie z powodu wojny Izraela z Hezbollahem.
>>>>
No i brawo ! Brytania ma 1 miejsce jessli chodzi o dbalosc o wlasnych obywateli w UE ... Oczywiscie lepsza jest Norwegia ! Ale to jest wzor !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:36, 23 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Znakomity artykul o upadku takze a moze zwlaszcza UE :
Tomasz Korol / PWN
Etapy kryzysu przedsiębiorstwa
Wielu menedżerów za nagłe, niespodziewane powstanie sytuacji kryzysowej w ich przedsiębiorstwie obwinia działania konkurencji, lokalną gospodarkę, kłopoty z systemem komputerowym czy też nawet złą pogodę 2 .
Spadek konkurencyjności w przedsiębiorstwie nie pojawia się jednak nagle, z dnia na dzień, a jest wynikiem kumulacji zignorowanych przez menedżerów wielu czynników oraz symptomów pogarszającej się sytuacji ekonomicznej przez dłuższy okres w danej firmie i jej otoczeniu.
John Argenti w swoich pracach wyróżnia cztery fazy pogarszania się sytuacji finansowej przedsiębiorstwa3:
* faza pierwsza – w której stopniowo następuje utrwalanie niedomogów działalności, mimo że nie wywołują one jeszcze istotnych zmian i zakłóceń w konkurencyjności firmy,
* faza druga – w której niedomogi prowadzą do popełniania błędów i pogłębiania nieprawidłowości,
* faza trzecia – w której ujawniają się istotne zakłócenia w działalności, szczególnie w zakresie wypłacalności przedsiębiorstwa,
* faza czwarta – końcowa, w której następuje upadłość, a w konsekwencji likwidacja przedsiębiorstwa.
Inni autorzy – William Weitzel i Ellen Jonsson – wskazują na pięć etapów pojawiania się kryzysu w przedsiębiorstwie, tak jak przedstawia to rysunek.
Jak wskazują doświadczenia firm przeżywających stany krytyczne, najpoważniejszym problemem jest umiejętność identyfikacji zagrożeń pojawiających się w przedsiębiorstwie i jego otoczeniu4. Przedsiębiorstwa, które w danym momencie rynkowym cieszą się sukcesami, wykazują się na ogół ogromnym entuzjazmem i wiarą w sprawny zarząd. Brak obiektywnej oceny działania zarządu może doprowadzić do wystąpienia scenariusza przedstawionego na powyższym rysunku. Zbyt duży optymizm w samoocenie działalności organizacji prowadzi do bezczynności i popełniania błędów w zarządzaniu, co w konsekwencji powoduje spadek konkurencyjności firmy, a następnie kryzys kończący się bankructwem.
Kryzys przedsiębiorstwa jest wynikiem nieplanowanych zdarzeń zakłócających lub zagrażających normalnemu jego funkcjonowaniu. W czasach niepewności, ryzyka i niepełnej informacji kryzys staje się cechą współczesnych przedsiębiorstw, a nie stanem wyjątkowym. Sposobem działania współczesnych organizacji powinno być unikanie kryzysu. Strategia taka wymaga wykształcenia sprawnego i elastycznego systemu kontroli i monitoringu warunków działania. Im szybsza reakcja takiego systemu wczesnego ostrzegania, tym większe prawdopodobieństwo uniknięcia sytuacji kryzysowej. Z nielicznymi wyjątkami wszystkie kryzysy dają o sobie wcześniej znać pewnymi sygnałami ostrzegawczymi. Problemem jest to, że organizacje są stale „bombardowane” różnorodnymi sygnałami. Istotnym zadaniem jest zdobycie umiejętności wyodrębniania tych wskaźników, które informują o nadchodzącym problemie. Im szybciej zostaną wykryte takie sygnały ostrzegawcze, tym większe pole manewru będzie miało przedsiębiorstwo w następnych fazach kryzysu.
Przeprowadzone dotychczas badania na świecie i w Polsce wykazały, że mimo tego, iż każdy kryzys w przedsiębiorstwie jest inny, możliwe jest wyodrębnienie wspólnych dla większości kryzysów finansowych przedsiębiorstw charakterystycznych symptomów (…).
Na podstawie obserwacji upadłych przedsiębiorstw pojawianie się symptomów pogarszania się konkurencyjności firm oraz ich sytuacji finansowej można ułożyć w pewien schemat8. W początkowym etapie (nazywanym również „inkubatorem” kryzysu finansowego) można zauważyć spadek ogólnych wskaźników finansowych przedsiębiorstwa (rentowności, płynności), zaczynają zmniejszać się przychody ze sprzedaży, obniża się jakość oferowanych produktów. To – w połączeniu z niekorzystną strukturą wiekową maszyn i urządzeń, brakiem kontroli wewnętrznej oraz brakiem planu strategicznego zarządu – prowadzi przedsiębiorstwo do drugiego etapu zagrożenia sytuacji finansowej. W etapie tym ujawniają się dalsze negatywne symptomy kryzysu finansowego przedsiębiorstwa. Firma zaczyna nie dotrzymywać terminów umów, następuje zwiększenie niezadowolenia klientów, ich reklamacji. Wzrasta stan zapasów oraz produkcji w toku. Pojawia się presja na wyprzedaż składników majątku trwałego. Zignorowanie powyższych symptomów powoduje zaostrzenie się negatywnych czynników wpływających na sytuację ekonomiczną firmy.
W etapie trzecim kryzysu ujawniają się istotne zakłócenia w działalności operacyjnej przedsiębiorstwa.
W tym okresie w firmie rośnie stan zamrożonych środków w inwestycjach, występują poważne niedobory kapitału obrotowego, wskaźniki finansowe (szczególnie wskaźniki płynności finansowej i rentowności) wykazują znaczące pogorszenie się sytuacji finansowej przedsiębiorstwa. Następuje ponadprzeciętne wydłużenie czasu regulacji zobowiązań, w tym przeterminowanych. Aktywa trwałe zaczynają być finansowane poprzez zobowiązania bieżące9. Problemy ze ściągnięciem należności oraz regulacją zobowiązań prowadzą do pogłębienia się braku pokrycia finansowego, wypłacalności przedsiębiorstwa. Zwiększone koszty finansowe (odsetki od kredytów), rosnące zapotrzebowanie na kredyty, poważne zakłócenia w spłacie zobowiązań i uiszczeniu podatków, znaczące zmniejszenie się zysku netto oraz utrata głównych odbiorców i rzetelnych finansowo klientów negatywnie wpływają na morale kadry kierowniczej i zarządu przedsiębiorstwa. Następują rotacje na stanowiskach kierowniczych, odchodzą z przedsiębiorstwa specjaliści, co w jeszcze większym stopniu powoduje spadek konkurencyjności firmy. Zarząd w celu ratowania sytuacji finansowej przedsiębiorstwa często decyduje się na podpisywanie mało opłacalnych kontraktów oraz zmniejszenie marży sprzedaży.
Brak zdecydowanych działań powstrzymujących kryzys finansowy przedsiębiorstwa prowadzi do ostatniego etapu – do depresji finansowej firmy. W fazie tej następuje dalsze pogorszenie się sytuacji finansowej przedsiębiorstwa oraz relacji przedsiębiorstwa z wierzycielami. Przedsiębiorstwo generuje straty netto. Zarząd w swej bierności w ratowaniu firmy przed upadkiem ogranicza się do masowych zwolnień pracowników oraz do dalszej wyprzedaży składników majątku trwałego. W etapie tym bardzo częstym symptomem pogarszającej się sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstwa są oszustwa finansowe zarządu, niewidzącego już ratunku dla ich przedsiębiorstwa. Brak zdecydowanych działań przeciwkryzysowych w firmie prowadzi do niewypłacalności finansowej przedsiębiorstwa, a w konsekwencji do jego upadku.
Badania Davida Daviesa10 nad upadłymi przedsiębiorstwami w Wielkiej Brytanii i Francji wykazały, że większość upadłych firm posiadało dodatni wynik finansowy11 w okresie poprzedzającym ich bankructwo12. Natomiast charakterystycznym symptomem zwiastującym bankructwo tych przedsiębiorstw był brak płynności finansowej. Szczególnego znaczenia problem ten nabiera w warunkach polskich, w których przeważająca liczba przedsiębiorstw wykazujących nawet dodatnie wskaźniki rentowności odczuwa dotkliwe trudności finansowe związane z brakiem środków na pokrycie wymaganych zobowiązań13.
Potwierdzenie tego faktu można znaleźć w przeprowadzonych w Polsce badaniach14, gdzie stwierdzono trudności przedsiębiorstw w zarządzaniu kapitałem obrotowym, a w szczególności z właściwą polityką spływu należności i płatności zobowiązań15. Istotnym problemem stały się tzw. zatory płatnicze występujące w znacznej części badanych przedsiębiorstw16. W tabeli 2 zaprezentowano udział (odsetek) przedsiębiorstw charakteryzujących się wysokim udziałem (tj. powyżej 20%) przeterminowanych należności w należnościach ogółem oraz przeterminowanych zobowiązań w zobowiązaniach ogółem.
Z tabeli 2 wynika, że znacznie więcej przedsiębiorstw posiadało przeterminowane należności niż przeterminowane zobowiązania. Można z tego wyciągnąć wniosek, że część przedsiębiorstw popadało w kłopoty finansowe z powodu powstałych zatorów płatniczych. W grupie spółek akcyjnych aż 47% przebadanych firm wykazało przeterminowane należności oraz około 33% przedsiębiorstw stwierdziło przeterminowane zobowiązania. Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością charakteryzowały się nieznacznie mniejszym odsetkiem firm z przeterminowanymi zobowiązaniami (pięć punktów procentowych) oraz mniejszym o dziesięć punktów procentowych udziałem firm z przeterminowanymi należnościami niż spółki akcyjne. Wydaje się, że w znacznej mierze o konkurencyjności oraz dalszych losach tych firm zadecydowała odpowiednia polityka kierownictwa względem zarządzania kapitałem obrotowym17.
Chroniczny brak płynności finansowej usztywnia przedsiębiorstwo w podejmowanych działaniach, sprawia, że staje się mało elastyczne przez co i mniej konkurencyjne. Cechy charakterystyczne braku płynności finansowej przedstawia rysunek 2.
2 [link widoczny dla zalogowanych] (maj 2008).
3 Podano za L. Bednarskim, Symptomy i ocena zagrożeń sytuacji finansowej przedsiębiorstwa, „Pieniądze i Więź” 1999, nr 1, s. 46.
4 K. Michaluk, Identyfikacja sygnałów zagrożenia bankructwem. Materiały konferencyjne, IV Zachodniopomorskie Forum Finanse ’99, s. 162.
8 Wniosek wysunięty przez grupę badawczą w Hongkongu: [link widoczny dla zalogowanych] (styczeń 2007).
9 Przy badaniu symptomów spadku konkurencyjności MSP został użyty wskaźnik finansowania aktywów trwałych przez kapitał stały: [(kapitał własny + zobowiązania długoterminowe) / aktywa trwałe] · 100%.
10 D. Davies, Sztuka zarządzania finansami, WN PWN, McGraw-Hill Book Company Europe, Warszawa–Londyn 1997.
11 Dlatego też w analizie empirycznej badamy tempo zmiany zysku netto w wybranych małych i średnich spółkach giełdowych, a nie sam poziom zysku netto, który może być mylący.
12 W Wielkiej Brytanii 75–80% przedsiębiorstw było zyskownych, we Francji natomiast ok. 60% firm odznaczało się pozytywnym wynikiem finansowym.
13 Wniosek wysunięty na podstawie J. Tuczko, Rentowność i pozostałe wskaźniki finansowe przedsiębiorstwa a jego płynność, „Bank i Kredyt” 1994, nr 1/2, s. 55–65.
14 J. Kubiak, Kształtowanie się instytucji kredytu kupieckiego, Akademia Ekonomiczna w Krakowie, 1996, s. 189.
15 Wybrane MSP zostały również zbadane pod kątem okresu ściągania należności oraz okresu spłaty zobowiązań.
16 Badaniami objęto 290 przedsiębiorstw z różnych branż i o różnych formach własności. Analizę tę przeprowadzono w 1996 r.
17 Dlatego udział kapitału obrotowego również został przeanalizowany w badanych MSP.
Tekst jest fragmentem książki pod redakcją naukową Nelly Daszkiewicz „Konkurencyjność. Poziom makro, mezo i mikro”, wydanej przez PWN
[link widoczny dla zalogowanych]
Tomasz Korol / PWN
>>>>
Podrecznikowy opis bankructwa . Jak widzimy nie jest to zadan nowosc ! Widzimy tez jak podrecznikowo pada UE ! Podobnie jak radzieccy padli . Nic nowego w koncu natura ludzka jest niezmienna ...
Polecam nie bierne czytanie ksiazek aby sie nauczyc . ALE PRAKTYCZNE ! To znaczy umiec praktycznie zastosowac wiedze z podrecznikow do realnego zycia !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:57, 09 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Eurosceptyczny konkurs na scenariusz wyjścia Grecji ze strefy euro
Aż 200 tys. funtów ma otrzymać zwycięzca konkursu organizowanego przez eurosceptyczny brytyjski think tank na najlepszy scenariusz wyjścia Grecji - lub innego kraju - ze strefy euro. Wybrano pięciu finalistów, a specjalną nagrodę dostał 10-latek z Holandii.
Cały budżet nagrody "The Wolfson Economics Prize" sięgnął niebagatelnych 250 tys. funtów brytyjskich, co ma być drugą najwyższą po Nagrodzie Nobla nagrodą finansową. Ufundował ją eurosceptyczny bogacz Simon Wolfson, który z nominacji Partii Konserwatywnej z tytułem barona zasiada od 2010 r. w Izbie Lordów. Co ciekawe, w jury jest m.in. były ekonomiczny doradca laburzystowskiego premiera Tony'ego Blaira, Derek Scott. Uczestnicy konkursu mają za zadanie przygotować scenariusz, jak najlepiej przeprowadzić wyjście jakiegoś kraju z unii monetarnej. Jest to na przekór staraniom liderów Unii Europejskiej, by pozostawić Grecję w strefę euro i twierdzeniom, że skutki rozpadu euro byłyby opłakane.
Zdaniem organizatorów, eurosceptycznego brytyjskiego think tanku "Policy exchange", jest wręcz przeciwnie: istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że jakiś kraj lub kilka opuści euro i dlatego trzeba ten proces dobrze przygotować, by zapobiec "chaosowi na rynkach finansowych".
Termin zgłaszania się do konkursu minął już 31 stycznia, a laureat zostanie ogłoszony 5 lipca spośród piątki finalistów, których nazwiska ogłoszono w tym tygodniu. Już dostali oni po 10 tys. funtów, pokonując ponad 400 uczestników, którzy nadesłali swe prace z całego świata. W konkursie wziął też udział 10-letni chłopiec, Jurre Hermans z Holandii. Co prawda nie przeszedł do finałowego etapu konkursu, ale uwiódł organizatorów swoją pracą i młodym wiekiem, więc postanowili przyznać nagrodę specjalną w wysokości 100 euro. Chłopiec zaproponował, by Grecy oddali wszystkie oszczędności rządowi, (tak by ten mógł spłacić swe długi), a w zamian dostali drachmy. Swoja pracę opatrzył rysunkiem, gdzie grecki dług był pokazany w formie pizzy. Dziennikarzom oświadczył, że w przyszłości zamierza zostać dyrektorem zoo, a za zdobytą nagrodę najprawdopodobniej kupi sobie klocki Lego. Jego pracę oraz prace finalistów może przeczytać na stronie think tanku.
>>>>
W sumie dzieciak mial pomysl i tak madrzejszy niz eurourzesdasi :O)))
10 latki maja jeszcze sprawne umysly po 10 latach w Brukseli traci sie 100 % sprawnosci mozgu ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:34, 28 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Romain Leick,Mathieu von Rohr / Der Spiegel
Euro to zombie
Czy François Holland spowoduje zmianę układu sił w Europie, kładąc kres dominacji Niemiec? Co to oznacza dla przyszłości euro? Czy zapowiadane starcie między panią kanclerz a nowym prezydentem jest nieuniknione?
Wolałbym polubowne rozstanie niemiecko-francuskiej pary za porozumieniem stron. Wbrew wszelkim pozorom nie doszło nigdy do intymnego pożycia.
Mówi pan tak wyłącznie po to, by prowokować, czyż nie?
W rzeczywistości Berlin i Paryż dryfowały w różnych kierunkach, nikt tylko, jak się wydaje, tego nie dostrzegł. Hollande lubił ustawiać się w roli drugiego Mitterranda, co w czasie kampanii wyborczej wielokrotnie wyśmiewano. Teraz ma zaś do czynienia z ironią historii: François Mitterrand zgotował nam euro, François Hollande, samozwańczy drugi Mitterrand, musi wypić to piwo.
Ale chyba go nie wyleje?
Mitterrand chciał wspólnej waluty, aby zapobiec dominacji Niemiec po zjednoczeniu, czego się obawiał. Efekt jest taki, że dzisiaj wszyscy jęczą pod tą właśnie niemiecką dominacją. Euro odchodzi do historii jako wielka pomyłka elit panujących w Europie. Nie wiedziały, że stworzyły zombie i dlatego nie mogą się odeń uwolnić.
Niemożliwe, by mówił pan to poważnie. Nie tylko kanclerz Merkel jest przekonana, że jeśli przegra euro, przegra też cała Europa.
Faktem jest, że unia walutowa zaostrzyła do maksimum napięcia i sprzeczności w Europie. Euro sprawiło, że Europejczycy zwrócili się przeciwko sobie nawzajem. Waluty narodowe były na wspólnym rynku narzędziem regulacji, wyrównującym różnice konkurencyjności. Aby to rozpoznać, nie trzeba mieć Nobla z ekonomii.
Pan naprawdę chciałby zrezygnować z euro?
Najpierw musimy przede wszystkim przedyskutować perspektywy i alternatywy, zamiast robić z tego temat tabu. Podczas francuskiej walki wyborczej kwestię tę poruszyła jedynie Marine Le Pen, szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, sprawiając tym samym, że dla partii prawego i lewego skrzydła centrum temat ten przestał nadawać się do dyskusji.
Chce pan ryzykować, że wspólny europejski projekt legnie w gruzach?
Niebezpieczeństwo jest namacalne, wszyscy razem możemy wpaść w czarną dziurę. Sadzę jednak, że strefę euro, której zresztą nie da się tak łatwo zlikwidować, będzie można uratować. Pod warunkiem, że zastosuje się odpowiednią dawkę protekcjonizmu.
>>>>
Marzenia scietej glowy ... Nikt nie uratuje radzieckiej ekonomii ...
W ten sposób przeciwstawia się pan ekonomicznej ortodoksji w zglobalizowanym świecie…
… dominującym poglądom wolnego handlu, tak.
Czy nie prowadzi do prosto do globalnej wojny gospodarczej?
Już mamy z nią do czynienia. Globalizacja ze swoim nieograniczonym handlem i wolną konkurencją dla wszystkich jest formą ekonomicznego prowadzenia wojny, w której jest dwóch zwycięzców: Chiny i Niemcy. Utrzymywać, że wszyscy odnoszą z tego korzyści, jest zwykłą nieprawdą. Niemcy uważają wprawdzie, że są dobrze przygotowane do globalnego współzawodnictwa i zalecają naśladowanie ich modelu społeczno-ekonomicznego jako przykładu dla całej Europy. Co będzie jednak z niemieckim eksportem, jeśli z powodu kryzysu zadłużeniowego załamie się europejski popyt?
Jaką ulgę przyniósłby protekcjonizm? Europa musiałaby się pożegnać ze swoją ambicją odgrywania roli globalnego gracza w gospodarce światowej.
W żadnym razie. Protekcjonizm mógłby ochronić nasz kontynent przed tanim importem i przenoszeniem miejsc pracy do krajów niskich pensji poza Unią Europejską, wesprzeć popyt wewnętrzny i dzięki temu wzmocnić solidarność wewnątrzeuropejską, a także załagodzić rodzące się konflikty.
>>>>
UE juz jest tak zrujnowana ze niedlugo tu beda lokowac tanie przemysly ...
Niemieckiej kanclerz, szefowej państwa-eksportera, nie przekona pan do takiego programu.
Niemcy osiągają swoje sukcesy i nadwyżki kosztem własnych partnerów. Na dłuższą metę tak jednak się nie da.
Zarzuca pan Niemcom nieuczciwą grę?
Skoro stawia mi pan takie pytanie, odpowiem, że Niemcy uprawiają świadomą, choć nienazwana po imieniu politykę, która odwraca się od współpracy z pozostałymi Europejczykami. Tak uważa wielu ludzi we Francji, obywatele i politycy, nawet jeśli nie mówią tego otwarcie. Przeprowadzony u nas sondaż pokazał, że 80 procent Francuzów z radością powitałoby europejski protekcjonizm. Świadczy to o tym, że mamy tu do czynienia ze zderzeniem się dwóch kultur: niemieckiej kultury współzawodnictwa, konkurencji i presji osiągnięcia sukcesu oraz francuskiej kultury równości.
Skąd bierze się ta mania na punkcie świętej egalité? Każde współzawodnictwo, również to oparte na uczciwych zasadach, rodzi nierówności.
Podobnie jak wszystkie francuskie osobliwości, również ta pochodzi z głębi dziejów. To oddziaływanie Wielkiej Rewolucji z uchwaleniem praw człowieka, wyobrażenie republiki jako wspólnoty wolnych obywateli – w przeciwieństwie do wspólnoty etnicznej.
Czy zwycięstwo wyborcze Hollande’a oznacza rzeczywiście zwrot, ”historyczną chwilę”, jak określają to francuskie media? Czy Europa dotarła do zwrotnego punktu w swoich dziejach?
Hollande ma w każdym razie szansę stanięcia na czele ruchu, jaki zrodził się również za jego sprawą. Czas pracuje dla niego, w przepychankach wokół paktu fiskalnego nie może teraz ustąpić, już choćby dlatego, że za miesiąc odbędą się wybory do francuskiego Zgromadzenia Narodowego i parlament podejmie pracę dopiero jesienią, po przerwie wakacyjnej. Im dłużej jednak pakt fiskalny podawany jest w wątpliwość pod względem politycznym, a jego ratyfikacja we Francji pozostaje sprawą otwartą, tym szybciej ta idea więdnie.
Czy jest jeszcze w ogóle czas na takie gierki? Kryzys nie czeka, długi nie rozpłyną się we mgle.
Ten problem jak dotychczas nie został jeszcze potraktowany dogłębnie, debata na temat długów jest iluzją.
Słucham? Zadłużenie państw, niewypłacalność grożąca Grecji, zagrożenie, że od Portugalii przez Hiszpanię i Włochy aż po Francję wystąpi efekt domina, to przecież nie są urojenia.
Nie, ale te ciągłe zaklęcia, że Europa już znalazła rozwiązanie owych problemów, to są właśnie urojenia lub – gorzej jeszcze – polityczne oszustwa.
Dlaczego?
Wewnątrz unii walutowej z jej obecną strukturą zadłużenie nie może zostać opanowane, takie zarządzanie kryzysowe nie jest w stanie zadziałać. Wspólna waluta z Europejskim Bankiem Centralnym, który jest jednocześnie państwową i ponadpaństwowa instytucją, nakłada Europie kaftan bezpieczeństwa. Proszę zwrócić uwagę na taki absurd: EBC pożycza bankom niesłychanie wiele pieniędzy, oprocentowanych poniżej wskaźnika inflacji, one zaś kupują za to obligacje państwowe, za które kasują trzy-pięć razy wyższe odsetki. Dla ich wyrównania rządy znowu muszą obciąć wydatki i podwyższyć podatki. To jest polityczny amok.
>>>> To zbrodnia wolajaca o Trybunal Karny ! Ludzie maja finansowac bandyckie zyski bankow .
Europejski Bank Centralny nie może bezpośrednio finansować państw – nie ma takich pełnomocnictw.
>>>> W Polsce zbrodniarze zapisali to samo ...
Hollande zrozumiał, że te pełnomocnictwa muszą zostać zmienione. Japonia i USA doskonale radzą sobie ze swoimi długami, bo ich banki centralne mogą w razie potrzeby pożyczać pieniądze.
Takich radykalnych argumentów Hollande jak dotychczas jeszcze nie używał. Zmiana pełnomocnictw to czerwona linia, której pani Merkel nie może przekroczyć.
Za pozwoleniem – niemieckiej kanclerz przyznano już prawo do popełnienia dość wielu błędów. W wielu kwestiach można ją zaatakować i pokazać raz jeszcze narzędzia tortur. Wystarczy, że partnerzy Niemiec powiedzą: w porządku, likwidujemy nasz deficyt w bilansie handlowym, a zaczniemy od tego, że przestaniemy kupować niemieckie towary. Ale koniec końców decydującą kwestią nie jest to, czy dojdzie rzeczywiście do zapowiadanej konfrontacji między niemiecką kanclerz a francuskim prezydentem. To, czy pani Merkel ustąpi, czy też Hollande się ugnie, jest w gruncie rzeczy sprawą drugorzędną. Bo kiedy tych dwoje siedzi naprzeciwko siebie przy stole, zawsze jest tam jeszcze niewidzialna trzecia postać: diabeł. I on zwycięży. Katastrofa już ma miejsce, tyle że jeszcze nie dla wszystkich jest to jasne. A potem gra będzie się już toczyła o demokrację. Przemoc ekonomiczna, za sprawą której całe społeczeństwa, jak obecnie Greków, doprowadza się do zubożenia, stanie się do wytrzymania.
I wini się za to Niemcy?
Niemcom nieprzyjemnie będzie, gdy znajdą się w Europie w izolacji. Rząd w Berlinie powinien natychmiast przerwać moralizatorski dyskurs, głoszący, że zadłużone kraje same winne są swoim kłopotom. Klęska Europy będzie też klęską Berlina.
>>>>
Jak zwykle zreszta . Niemcy zawsze popelniaja zbrodnie . Dzis polegaja one na podtrzymywywaniu UE czyli zbrodniczego systemu . Gdyby nie wplaty Niemiec euro-urzedasi nie mieliby po prostu na pensje i musieliby szukac uczciwej pracy . Oczywiscie nie tylko Niemcy sa winni . To smieszne . Wszyscy ktorzy konstruowali UE ci rozni masoni lewac dewianci i degeneraci . Latwo zgonic na Niemcy bo maja brudna karte historii . Ale to byloby klamstwo . Raczej zbrodnie Niemiec sa wykorzystywane do wyciagania od nich kasy na euro-urzedasow . Jesli Niemcy chca ratowac Europe niech przestana placic na brukselskich wampirow ...
I euro tonie :
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 17:37, 28 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:13, 30 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Der Spiegel
Skazani na upadek
Paul Krugman, najsławniejszy amerykański ekonomista, laureat Nagrody Nobla, uważa wyjście Grecji ze strefy euro za rzecz nieuniknioną. Jego zdaniem lęk przed inflacją jest pozbawiony podstaw. Rządowi Niemiec natomiast zarzuca uprawianie "polityki zombie".
Jest najbardziej prominentnym ekonomistą w USA, w 2008 roku został uhonorowany Nagrodą Nobla, jego felietony publikowane w "New York Timesie" czytane są z uwagą na całym świecie. Gdy jednak Paul Krugman wchodzi do nowojorskiego biura ”Spiegla”, sprawia raczej wrażenie prostodusznego profesora z małego miasteczka niż znanego z ciętego języka głównego krytyka europejskiego zarządzania kryzysem. Ma ze sobą zwykły plecak, na nogach sandały turystyczne, na szyi przekrzywiony krawat, a na twarzy gęstą, kędzierzawą brodę. Zrezygnował z przesadnej dbałości o wygląd zewnętrzny, ważniejsze jest wszakże to, co ma do powiedzenia – uważa 59-letni Krugman, który od dwunastu lat wykłada na elitarnym amerykańskim Uniwersytecie Princeton. Opowiada nam, dlaczego, że uważa, iż tylko rząd Niemiec i Europejski Bank Centralny są w stanie uratować euro.
Der Spiegel: Czy Grecja musi opuścić strefę euro?
Paul Krugman: Tak. I w pierwszych latach będzie strasznie. Nie cierpię tego mówić, bo to jest tak, jak gdyby w wypełnionym do ostatniego miejsca teatrze krzyczeć: ”Pali się!”. Ale nie ma po prostu innej alternatywy. Nic z tego, o czym się obecnie dyskutuje, nie daje szansy zapobieżenia katastrofie.
Czy wyjście Grecji ze strefy wspólnej waluty powstrzymałoby kryzys euro, czy przeciwnie, jeszcze bardziej by go zaostrzyło?
Doprowadziłoby to również w innych krajach na peryferiach strefy euro do szturmu na banki i masowej ucieczki kapitału. Ale Europejski Bank Centralny mógłby to w znacznej mierze opanować, oddając do dyspozycji pieniądze, i to bez limitu. Z politycznego punktu widzenia jest to znacznie łatwiejsze w przypadku Hiszpanii czy Włoch, bo problemy tych krajów nie wynikają z totalnej nieodpowiedzialności, jak w Grecji. Można by więc użyć argumentu: wyrzuciliśmy tych złych, ale dobrych musimy ratować.
?????
Dlaczego niby miala by byc panika i szturm na banki ? Dlaczego media od ilus lat wmawiaja ludziom ze maja sie rzucic na banki ???
Nie wiadomo jednak, czy EBC chce i może tak postąpić.
Tak, to jest wielką zagadką. Europejski Bank Centralny mógłby zatrzymać masową ucieczkę z hiszpańskich i włoskich banków, gdyby on sam – a pośrednio również Deutsche Bundesbank – podjął wobec tych krajów wielkie ryzyko. Brzmi to jak rzecz nieprawdopodobna, lecz jeśli EBC nie podejmie interwencji, euro wkrótce eksploduje. Również to wydaje się nieprawdopodobne, lecz jeden z owych scenariuszy wejdzie jednak w życie.
Musi dojść aż do tego? Czy może politycy byliby w stanie zapobiec najgorszemu?
Grecja była prawdopodobnie skazana na upadek już wówczas, gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy prawdę na temat budżetu tego kraju. Hiszpania natomiast, czyli właściwe epicentrum kryzysu, ma jeszcze szanse na ratunek.
W swoich felietonach wielokrotnie atakował pan ostro kanclerz Angelę Merkel za jej europejską politykę kryzysową. Obarcza ją pan częścią winy za katastrofalną sytuację w Europie?
Pani Merkel próbowała prawdopodobnie zyskać na czasie. Nie jestem jednak pewien, czy mogła zdziałać cokolwiek za pomocą konkretnych posunięć politycznych i czy obecna sytuacja nie była nieunikniona.
????
Merkel robila to co chciala Bruksela czyli ladowala kase . Nie rozumiem tego ciaglego szarpania Merkel jakby ona to zrobila . Jedyna jej wina jest to ze popierala dawanie kasy . Ale przeciez wlasnie na to naciskali !
Wielokrotnie mówił pan przecież, że niemiecka wizja wzrostu gospodarczego dzięki oszczędzaniu to czysta fantazja i że Niemcy prowadzą strefę euro na śmierć.
Dokładnie tak. Od początku przecież można było przewidzieć, że radykalne oszczędzanie do niczego nie doprowadzi – prócz tego, że powstałe za jego sprawą masowe bezrobocie obniży na dłuższy czas pensje. Ale w Hiszpanii już 25 procent społeczeństwa nie ma pracy i nadal nic się nie ruszyło. Jak długo więc jeszcze ma to trwać?
Dla pana oszczędzanie to ”polityka zombie”. Co ma to oznaczać?
Natura zombie jest taka, że on stale się podnosi, niezależnie od tego, ile razy się go zabije. I dokładnie tak samo jest z polityką oszczędności i cięć. Co najmniej od dwóch lat jest jasne, że taka recepta nie może pomóc, a mimo to ciągle wychwala się ją jako sposób na sukces.
Te działania nie mogą z dnia na dzień przynieść efektu.
Czy są jakiekolwiek dowody na to, że polityka oszczędzania w czymś pomaga?
Grecka gospodarka w pierwszym kwartale osiągnęła znowu wzrost.
Być może, Grecja znów zwiększyła nieco swoją konkurencyjność. Ale proszę zastanowić się, jak długo trwałoby to dopasowanie się do innych. W międzyczasie rośnie bezrobocie, życie wielu ludzi zostaje zniszczone, ich oszczędności się wyczerpują.
Uważa pan więc, że eurogrupa powinna pójść inną drogą i wydobyć się z kryzysu poprzez wzmożoną konsumpcję?
Nikt oprócz Niemiec nie może tego zrobić. To nie jest tak, że Hiszpania może nagle zacząć uprawiać keynesowską politykę wydatków, kraje takie jak ona nie byłyby w ogóle w stanie tego sfinansować. Mają jedynie wybór: albo oszczędzać w jakiejś formie, albo wystąpić ze strefy euro. Prawdziwe decyzje mogą być podejmowane tylko we Frankfurcie i Berlinie.
>>>>
Tak jest ! Albo zguba albo wlasna waluta !
Co więc powinien zrobić Europejski Bank Centralny oraz rząd Niemiec?
W pierwszym rzędzie niemiecki rząd powinien pozwolić EBC nie przesadzać w walce z inflacją. Trzy-cztery procent przez następnych pięć lat byłoby okay. Zamiast przy najmniejszych oznakach wzrostu cen surowców od razu podnosić odsetki, EBC powinien je obniżyć i bez ograniczeń pożyczać rządom i bankom pieniądze.
A rząd Niemiec…
… nie może sam wpadać w szał oszczędzania i w ten sposób jeszcze zwiększać presję. Ale równie dobrze mógłbym powiedzieć, że chcę dostać kucyka – bo do tego nigdy nie dojdzie.
I nie powinno. Cztery procent inflacji dałoby się przez chwilę znieść, ale jak zapobiec temu, by ceny nie wzrosły o siedem, osiem lub nawet więcej procent, jeśli takie oczekiwania zadomowią się w ludzkich głowach?
To nie jest wcale trudne. Trzeba tylko podwyższyć odsetki, gdy do tego dojdzie. Ludzie myślą, że inflacja wybuchnie ot tak, z niczego. To po prostu nieprawda. Przykłady hiperinflacji, jakie zdarzały się w historii, wynikały z całkiem innych przyczyn: rządy, które nie miały źródeł przychodów, uruchamiały maszyny do drukowania pieniędzy.
Skoro inflacja jest zjawiskiem tak nieszkodliwym, dlaczego wszyscy tak bardzo się jej obawiają?
Po pierwsze banki centralne za bardzo zajmują się zwalczaniem inflacji. Za swoje zadanie uważają nie tylko usuwanie butelek, kiedy impreza zaczyna wymykać się spod kontroli, ale zanim jeszcze w ogóle się zacznie. A po drugie w Niemczech występuje dziwnie wykrzywione postrzeganie historii: każdy pamięta rok 1923 i hiperinflację, ale nikt nie wspomina roku 1932, depresji gospodarczej i masowego bezrobocia.
>>>>
I Hitlera ! Zaiste to straszenie hiperinflacja jest dewiacja umyslu . Hitler doszedl do wladzy na DEFLACJI !
Ameryka od ponad dziesięciu lat uprawia swobodną, po części inflacyjną politykę finansową, ale wciąż ma problem z zadłużeniem.
Ameryka nie ma problemu z długami państwowymi, lecz z zadłużeniem prywatnym. Poza tym nie uważam, by amerykańska polityka finansowa bardziej sprzyjała inflacji niż europejska. Wskaźniki inflacji były w każdym razie porównywalnie niskie.
Sądzi pan więc, że w Europie działać powinien przede wszystkim EBC, podczas gdy w USA to rząd ma napędzać wzrost?
Gdyby istniał wspólny europejski rząd, również u was opowiadałbym się za ekspansywną polityką fiskalną. Ale problem polega na tym, że jest wspólna waluta bez wspólnego rządu.
Jak silny musiałby być zastrzyk dla koniunktury w Europie?
Ameryka i Europa nie różnią się od siebie aż tak bardzo. Z kwotą około 300 miliardów dolarów dałoby się osiągnąć dwa procent więcej wzrostu na obu kontynentach.
>>>>
Roznia sie i to bardzo . W Europie sa KRAJE w USA jest KRAJ ! Tylko ignorantom z USA moze sie wydawac ze cos jest podobne ...
Czy wystarczą programy wzrostu, o których teraz dyskutuje się w Unii Europejskiej?
Wydaje mi się, że to jest strzelanie z pistoletu wodnego do nosorożca. Dość śmieszne.
Ale my z kolei nie mamy wrażenia, by kosztujący 800 miliardów dolarów program wzrostu w USA faktycznie pomógł.
Liczba ta wygląda na wyższą, niż jest w rzeczywistości. Rozciąga się na trzy lata, zawiera już wcześniej uchwalone obniżki podatków i wzrost wydatków na ubezpieczenie zdrowotne i przeciwko bezrobociu, które nie były pomocą dla koniunktury, lecz skutkiem kryzysu. Jeśli pyta pan, dlaczego program ożywienia koniunktury nie zdziałał więcej, odpowiedź brzmi: bo go w ogóle nie było.
Jeszcze więcej pomocy dla gospodarki oznaczałoby również wyższe zadłużenie. Już teraz nie tylko wiele krajów europejskich, lecz również USA cierpią z powodu deficytu budżetowego, który jest już nie do udźwignięcia.
Nie jest tak, że zadłużenie państwowe w ogóle mnie nie martwi, ale akurat teraz nie. Jeśli wydatki zostaną skreślone, osłabi to gospodarkę jeszcze bardziej. A biorąc pod uwagę to, co mówiliśmy o długotrwałych efektach wysokiego bezrobocia, widzimy, że zwiększą się przez to również problemy fiskalne. Dopiero gdy wzrost będzie wystarczająco duży, będziemy mogli rozmawiać o deficycie.
I przez tak długi czas mamy po prostu ignorować rosnącą górę długów?
Właśnie! To zadziwiające, że bardziej martwimy się o wyimaginowany problem, że rynki finansowe utracą zaufanie, niż o sprawę bardzo realną: że miliony Amerykanów od ponad roku pozostają bez pracy.
Ale państwa nie mogą w nieskończoność odkładać kwestii zadłużenia na potem, zostawiając ją następnemu pokoleniu. Góry długów od dawna nie zmniejszają się już nawet w dobrych czasach.
To nie całkiem prawda. W USA duże długi powstały dopiero w chwili upadku gospodarki. A o nią możemy się zatroszczyć dopiero wówczas, gdy unikniemy pułapki płynności. Keynes powiedział: ”Boom, nie spadek gospodarczy, to czas na robienie oszczędności”. A boomu zdecydowanie jeszcze nie mamy.
Pańskim zdaniem jesteśmy nawet w depresji, tak przynajmniej napisał pan w swojej nowej książce.
Tego określenia używam z dużym namysłem. Na pewno nie mamy do czynienia z nową Wielką Depresją. Ale niebezpiecznie jest mówić, że właśnie przezwyciężyliśmy ciężką recesję i teraz wszystko jest już w porządku. To nieprawda: sytuacja jest wciąż kiepska, bezrobocie wysokie. Ja postrzegam to jako depresję.
Czy czeka nas dziesięć straconych lat, jak w Japonii?
Dokładnie rzecz biorąc, z każdym dniem powodzi nam się nieco gorzej niż Japończykom. Spadek jest większy, skutki bardziej bolesne. Wszyscy, którzy dziesięć lat temu mówili źle o Japończykach, powinni pojechać do Tokio i przeprosić cesarza. Nie dlatego, że japońska polityka gospodarcza była dobra – ale nasza była jeszcze gorsza.
Przy wszelkiej krytyce polityki ostatnich miesięcy jedna rzecz niemal całkiem popadła w zapomnienie: znaczny udział w obecnym kryzysie miały banki. Miliardy spekulacyjnych strat JPMorgan Chase zdają się dowodzić, że maniery Wall Street, rodem z Dzikiego Zachodu, wcale się nie zmieniły.
Nie może pan zapominać, że zasada Volckera…
… nazwana od nazwiska byłego amerykańskiego ministra finansów Paula Volckera i mająca na celu silne ograniczenie własnego handlu banków…
…nie weszła jeszcze w życie. Uważam, że w przeciwnym razie zapobiegłaby temu, co stało się w JPMorgan. Mam nadzieję, że to ostatnie fatalne skutki praktyk, na jakie banki w przyszłości nie będą mogły sobie pozwolić. Nawet jeśli szef JPMorgan, Jamie Dimon nie zamierza zrezygnować z oporu przeciwko tym regulacjom.
Ale problem, że banki są zbyt wielkie, aby można było pozwolić im upaść, nadal pozostaje nierozwiązany.
Przyczyną kryzysu nie są w pierwszym rzędzie wielkie banki. Lehman na przykład nie był szczególnie duży. Ale wielkość to problem polityczny: JPMorgan jest tak cholernie potężny, że może nadal rozwadniać reformę systemu finansowego, choć właśnie go już okropnie sknociła.
Czy problemy bankowe nie są również skutkiem zbyt swobodnej polityki finansowej? Była ona przyczyną kryzysu z 2008 roku. Również teraz przez nadmierną podaż pieniądza z banków centralnych mogą powstać bańki, których pęknięcie na koniec zagrozi bankom.
Nie sądzę, by polityka finansowa była głównym powodem kryzysu. A nawet jeśli ktoś uważa, że ekscesy na rynkach finansowych doprowadziły nas do kryzysowej sytuacji i dlatego trzeba im zapobiec na przyszłość – jest to w tej chwili ostatni problem, jaki mamy do rozwiązania. Teraz potrzebujemy przede wszystkim wzrostu.
Europejski sektor bankowy ma problem już dzisiaj.
Banki w Europie zainwestowały potężnie w obligacje państwowe swoich zadłużonych na wielkie sumy rządów. Ja nie martwię się o europejskie banki, martwię się o Europę. Jeśli euro przetrwa, a nam uda się pokonać kryzys zadłużeniowy, przeżyją również banki.
Czy silne związki między państwem a bankiem nie powinny zostać zlikwidowane?
Teraz się tego zrobić nie da. W tej chwili się pali i musimy wlać w ogień tyle wody, ile tylko się da. O odbudowie będziemy myśleć potem.
>>>>>
Jak widzicie tak zabagnili sprawe ze nie wiedza co robic . Oszczedzanie powoduje bezrobocie i kleske a zadluzac sie tez nie mozna ...
Oczywiscie prawda jest ze nie mozna powiekszac dlugu .
Natomiast w UE trzeba po prostu zlikwidowac UE i wrocic do walut narodowych to zwiekszy elastycznosc kazdej gospodarki i przyspieszy wzrost PKB ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:36, 13 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Strefa euro to pułapka bez wyjścia
Prof. Wilhelm Nölling, Uniwersytet w Hamburgu
Niemcy nie powinny były rezygnować z własnej waluty i przystępować do unii monetarnej. Od samego początku było jasne, że kraje z południa Europy nie spełniają warunków członkostwa. Błędem było nawet przyjęcie Włoch.
prof. Wilhelm Nölling, Uniwersytet w Hamburgu
Obserwator Finansowy: Historia się powtarza. W 1993 roku złożył Pan wspólnie z trzema innymi profesorami skargę do niemieckiego trybunału konstytucyjnego na rząd, przeciwko wstąpieniu Niemiec do strefy euro. Teraz ponownie skarżycie rząd, który zgodził się na pomoc finansową dla strefy euro. Na co Pan liczy?
Wilhelm Nölling: Chcemy wreszcie zatrzymać to długoletnie wykrwawianie się Niemiec i całej strefy euro. 750 miliardów, które zostaną przeznaczone na finansowanie eksplodujących deficytów w eurolandzie, wystarczą najwyżej na rok. Interwencja na rynku finansowym jest kosztowna, a już wkrótce wszyscy się przekonają, że i tak deficyty zamiast maleć, będą rosły.
Dlatego zdenerwował się Pan, kiedy w czasie warszawskiej konferencji NBP z sali padło pytanie, dlaczego Niemcy nie chcą ograniczyć uzależnienia swojej gospodarki od eksportu, osłabiając w ten sposób resztę strefy euro?
No bo ile można cierpliwie słuchać, że to Niemcy są winne kłopotom, z którymi zmaga się obecnie strefa euro. To niesprawiedliwa i niczym nieuzasadniona ocena. Odkąd powstała europejska unia monetarna, Niemcy zrobiły naprawdę wiele, żeby dotrzymać wymagań stawianych członkom. Nasza sytuacja gospodarcza i fiskalna jest całkiem niezła, jeśli porównać ją do innych krajów „szesnastki”. W ubiegłym roku, po dwóch latach kryzysu, deficyt budżetowy wyniósł 3,1 proc. W ciągu tych 12 lat staliśmy się jeszcze bardziej konkurencyjni. Inne kraje wręcz przeciwnie. W takim razie kto jest winien? Niemcy?
Niemcy czują się podobno oszukani, ale przecież strefa euro nie powstała wbrew waszej woli.
Na początku mówiono nam, że EBC pozostanie niezależny i nie będzie żadnych wykupów, bez względu na sytuację gospodarczą członków. Przekonywano nas, że nikt nie sięgnie do naszej kasy. Chociaż to prawda, że niemieccy politycy sami chcieli ograniczyć dominację Bundesbanku. Trzeba uczciwie przyznać, że Bundesbank miał dominującą pozycję w Europie, co oczywiście kłóciło się z ideą większej integracji. Nasi politycy uważali, że unia monetarna niejako zwiąże niemieckie ambicje, bo „kiedy nie dysponuje się własną walutą, nie da się już nigdy władać Europą”. Podobnie myślała wówczas większość europejskich liderów. Oni się obawiali, że Niemcy po zjednoczeniu znów mogą się stać zbyt silne w Europie.
A Pan, będąc przez wiele lat członkiem rady Deutsche Bundesbanku, nie widział takiego zagrożenia?
Wystarczyło je tylko ograniczyć. Wcale nie trzeba było rezygnować z własnej waluty. Ja wtedy proponowałem, żeby umiędzynarodowić Bundesbank. Dopuścić do zarządu np. Francuzów i Brytyjczyków, którzy wspólnie z Niemcami kształtowaliby politykę monetarną banku. W podobny sposób jest przecież dziś zarządzany Europejski Bank Centralny. Oczywiście moja propozycja nie została wzięta pod uwagę.
Niemcy zachowały jednak dominującą pozycję w gronie „szesnastki”. Żadna gospodarka strefy euro nie może konkurować z niemiecką, a korzyści Niemiec z przystąpienia do unii są ewidentne.
Wbrew pozorom wcale dobrze na tym nie wyszliśmy. Niemcy zostały najpierw osłabione kosztami zjednoczenia, a później przystąpieniem do unii monetarnej. Świadczy o tym choćby statystyka. Pod koniec 1999 roku Niemcy były klasyfikowane na 3. miejscu pod względem wielkości realnych dochodów, dziś na 17.
Co czeka w takim razie strefę euro?
Najprawdopodobniej niebezpieczeństwo inflacji. EBC może stracić kontrolę nad pieniędzmi, które drukuje. Na tych 16 miliardach, za które kupił greckie obligacje, przecież się nie skończy. EBC będzie jeszcze musiał wydać setki miliardów, żeby wykupić kraje, które nie są w stanie zapanować nad swoim deficytem. Przy okazji niemiecka gospodarka pogrąży się w stagnacji. To będzie sukces, jeśli stagnacja będzie trwała tak jak w Japonii 10 lat, ale grozić nam może nawet długotrwała recesja.
Jeśli jest tak źle, to dlaczego niemiecki rząd, chyba nawet trochę wbrew opinii publicznej, chce za wszelką cenę ratować strefę euro?
Bo nie ma już z tej sytuacji żadnego innego wyjścia. Jeszcze kilka miesięcy temu radziłem, żeby pozwolić Grecji opuścić strefę euro. Odzyskałaby pole manewru w polityce monetarnej. Dewaluacja własnej waluty prowadzi do tego, że płacisz wprawdzie więcej za import, ale mniej za eksport i stajesz się konkurencyjny. Byłem za te rady ostro krytykowany. A przecież Grecja nie będzie nigdy w stanie spłacić swoich należności i zredukować swojego deficytu budżetowego. Jest zbyt słaba, za mało produkuje i brakuje jej woli politycznej, żeby przedsięwziąć potrzebne reformy. To kwestia mentalności. Wielki kapitał już uciekł z Grecji, zabierając ze sobą dziesiątki miliardów dolarów. W tej sytuacji Grecy oglądają się na Niemców, żeby to oni sfinansowali ten odpływ kapitału.
Politycy europejscy, w tym niemieccy, znali przecież słabości Grecji i innych członków eurolandu, kiedy powoływali strefę euro do życia. Teraz muszą chyba wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje?
Nie wiem, czy rzeczywiście wszyscy byli wtedy świadomi, że Grecja nie spełnia warunków członkostwa. Być może myśleli, że tak mały kraj nie będzie miał aż takiego znaczenia. Zresztą w Grecji już wcześniej utopiono dziesiątki miliardów euro pomocy, a zanim powstała unia monetarna, miliardy niemieckich marek. Nawet nie wiadomo, co z tymi pieniędzmi zrobiono. Dlatego jestem przekonany, że nawet teraz, w obliczu katastrofy nie są w stanie zmienić swojej mentalności i zwyczajów. Zresztą nie tylko Grecy.
W 1993 roku napisałem książkę, w której postawiłem tezę, że Pakt Stabilizacji i Rozwoju nie zadziała z powodu wbudowanego w gospodarki poszczególnych członków strefy euro strukturalnego deficytu. Przecież do eurolandu wepchnięto diametralnie różne gospodarki. Między nimi nigdy nie było ekonomicznej konwergencji. Myślę, że członkostwo w unii monetarnej wręcz pogłębiło różnice. Parasol ochronny unii sprawił, że kraje takie jak Grecja czy Portugalia pozwoliły sobie, wbrew zasadom, na dwucyfrowe deficyty! Błędem było nawet przyjęcie Włoch. Pamiętam posiedzenie rady Bundesbanku w latach 90., na którym niemiecki minister finansów miał mówić o sytuacji gospodarczej krajów aspirujących do członkostwa w strefie euro. Przyznał, że Włochy się nie kwalifikują. Ta informacja natychmiast przeciekła do mediów w formie hasła, że Niemcy nie chcą Włoch w eurolandzie.
Dziś trzeba reformować i zmniejszać te różnice. Grekom może się udać przynajmniej wprowadzić plan oszczędnościowy. Obciąć trzynaste i czternaste pensje urzędników, wydłużyć wiek emerytalny powyżej 60 lat.
Załóżmy więc, że zmusimy Greków do reform. Co zrobią, żeby zdusić deficyt budżetowy? Będą musieli zwiększyć przychody do budżetu. Jak? Nawet jeśli podwyższą podatki, to w Grecji nie ma działających według nowoczesnych standardów instytucji, które je ściągną.
Pod koniec bieżącego roku będzie już pewne, że to się nie uda. Poza tym trzeba pamiętać, że podwyżka podatków wpłynie negatywnie na popyt i produkcję. Cięcia w wydatkach również obniżą popyt, a w konsekwencji skurczą się podstawy gospodarki, dlatego zamiast zmniejszania, będziemy mieli do czynienia z powiększaniem deficytu.
Cięcia wydatków wcale nie są tak oczywiste. Administracja publiczna w Grecji zatrudnia dwumilionową armię. To dobrze opłacana armia. Kilkakrotnie większa - zachowując wszystkie proporcje - niż administracja publiczna w Niemczech. Czy myśli Pani, że ci ludzie zgodzą się na 30-40 -procentowe redukcje płac? To się tylko skończy krwawymi protestami na ulicach.
Dlatego, powtarzam, jedyny sposób na ocalenie Grecji to wyjąć ją spod parasola ochronnego unii monetarnej. W strefie euro powinny, moim zdaniem, zostać tylko kraje, które spełniają warunki członkostwa: Niemcy, Francja, Belgia, Austria, Finlandia i Luksemburg.
Doświadczenie uczy, że tylko poważny kryzys zmusza polityków do reform. Może nadszedł w Europie właśnie taki moment?
Sęk w tym, że nie ma już czasu na reformy. Przygotowania do powstania unii monetarnej trwały przecież osiemnaście lat i nawet tak długi okres nie wystarczył, żeby tych kilka zmagających się obecnie z kryzysem krajów spełniło warunki członkostwa.
Są też inne kraje, które nadal mają nadzieję, że zostaną wpuszczone w przyszłości do strefy euro. Powinny do tego dążyć?
Radziłbym najpierw przyjrzeć się sytuacji Danii i Szwecji. Pozostają poza eurolandem, dzięki czemu mają większe pole manewru w sytuacjach kryzysowych. Są panami swojego losu, co wcale nie oznacza, że nie dbają o zdrowe fundamenty swoich gospodarek.
Rozmawiała Anna Gwozdowska
Wilhelm Nölling, profesor nauk ekonomicznych Uniwersytetu w Hamburgu, emerytowany senator, były prezes Em, oddziału Deutsche Bundesbanku, właściciel agencji doradczej Ost-West-Beratungsagentur, w latach 1982-1992 członek Rady Deutsche Bundesbanku z ramienia SPD, współautor publikacji pt. „Die-Euro Illusion. Ist Europa nocht zu retten?” .W 1993 roku, wspólnie z trzema innymi profesorami, Wilhelmem Nakelem, Karlem Albrechtem Schachtschneiderem i Joachimem Starbattym, złożyli w niemieckim trybunale konstytucyjnym skargę na rząd za decyzję o przystąpieniu Niemiec do unii monetarnej. prof. Wilhelm Nölling, ekonomista z Uniwersytetu w Hamburgu, zdeklarowany przeciwnik powstania strefy euro. Jeden z panelistów warszawskiej konferencji NBP pt. „Kształtowanie przyszłości międzynarodowego systemu walutowego”.
[link widoczny dla zalogowanych]
Kolejna madra wypowiedz i znowu Niemiec ! Tam naprawde sa szczerzy naukowcy . U nas holota . Nie ma z kim rozmawiac . Swolocz ktora pokazuja media ma tylko jedno do powiedzenia . Kiedy w koncu Polske Tusk wpieprzy w euro . Stad z obrzydzeniem odwracam sie od tego szamba . I wole sie zajmowac takimi madrymi wypowiedziami z Niemiec .
Jak widzicie Niemcy zostali oszukani przez Bruksele . Najpierw zapewnili ich ze wszystko w porzadku . A jak sie okazalo ze nic nie bylo w porzadku to teraz im mowia ze nie maja wyjscia musza bulic . A w Grecji itp i tak demonstranci nosza podobizny Merkel jako Hitlera itp . I tak sa winni bo to latwe . Maja brudna historie i bardzo latwo wywiesic swastyke i juz wiadomo kto winny . Bruksela tez wykorzystala ich wine by zbudowac europotwora . Zlo moze wykorzystywac wyrzuty sumienia . Diabel czyni to ciagle .
Sprawa winy za hitleryzm a sprawa euro to zupelnie rozlaczne kwestie . A sprawa jest nadzwyczaj prosta ..
Kraj ktory uczynil tyle zla nie ma prawa czynic go jeszcze wiecej popierajc bestialski system euro . Euro to ludobojstwo jak widac . I trzeba jes zlikeidowac tak jak hitleryzm .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 0:04, 04 Lut 2013 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Niemcy w kleszczach unii walutowej (część 1)
Autor: Tomasz Gabiś
Wstęp
W wywiadzie udzielonym w grudniu 1995 roku tygodnikowi „Der Spiegel” brytyjsko-niemiecki socjolog Ralf Dahrendorf powiedział: ”Unia walutowa jest wielkim błędem, celem awanturniczym, ryzykownym i chybionym, który nie jednoczy Europy, lecz ją rozbija”. Po 17 latach, w momencie kryzysu europejskiej unii monetarnej, przepowiednia Dahrendorfa spełnia się także i w tym sensie, że odżywa tradycyjna niechęć do Niemiec i Niemców, wobec których wysuwa się najrozmaitsze oskarżenia, uaktywniając stereotyp „brzydkiego Niemca”, tuczącego się kosztem innych Europejczyków.
W lawinie artykułów i komentarzy dotyczących kryzysu wspólnej waluty europejskiej niczym refren powtarza się opinia, że na euro najbardziej skorzystali Niemcy, że to oni są największymi beneficjentami europejskiej unii monetarnej etc. etc. Pogląd ten głosi niemal cała polska klasa polityczno-ideologiczno-publicystyczna, od „Krytyki Politycznej” przez „Rzeczpospolitą” „Gazetę Wyborczą” i „Gazetę Polską” do „Naszego Dziennika”; wszyscy jak jeden mąż powtarzają, że dla Niemiec euro to istne dobrodziejstwo, za które powinni być wdzięczni europejskim przyjaciołom. Nie pokazują, jaki jest mechanizm odnoszenia tych korzyści; nie tłumaczą związków przyczynowo-skutkowych, a jedynie powtarzają w kółko te same slogany, co najwyżej wskazują na korelację pewnych zjawisk, błędnie biorąc ją za związek przyczynowo-skutkowy.
Rzecz prosta, dyskusja z poglądem, że Niemcy odnoszą specjalne korzyści z uczestnictwa w unii walutowej, jest już od samego początku bardzo trudna, jego zwolennicy wychodzą bowiem z dziwacznego założenia, że dobrobyt narodu i siła gospodarki zależą od tego, jakie nadruki widnieją na kolorowych papierkach nazywanych pieniądzem. Wobec kompletnej irracjonalności takiego założenia, zdradzającej propagandowo-perswazyjny, a nie merytoryczny charakter poglądu o dobrodziejstwach euro dla Niemców, racjonalne argumenty są raczej bezsilne. Niemniej jednak należy się nim zająć, ponieważ jego upowszechnianie jest ze wszech miar szkodliwe zarówno na płaszczyźnie czysto intelektualnej, jak i, by tak rzec, pedagogiczno-psychologicznej, fałszuje bowiem i błędnie identyfikuje prawdziwe warunki i przyczyny sukcesów gospodarczych. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na zdumiewający i zagadkowy fakt, że w Polsce ukazały się tylko dwie książki analizujące historię wprowadzenia i funkcjonowanie wspólnej waluty, mianowicie świetna praca Philippa Bagusa Tragedia euro (przeł. J. Wozinski, Instytut Misesa, Warszawa 2011, oraz, utrzymana w bardziej publicystycznym stylu, Ostatnie lata euro Bruno Banduleta (przeł. T.Gabiś, Wektory Wrocław 2011).
Mimo iż problematyka unii walutowej jest niezwykle ważna dla przyszłości Europy, a zatem i Polski, nie opublikowano w naszym kraju – a przynajmniej ja nic o tym nie wiem, choć od kilku lat staram się śledzić tę problematykę – tekstów na temat unii walutowej i pokrewnych problemów autorstwa takich naukowców i publicystów jak Hans-Werner Sinn, Charles Wyplosz, Wilhelm Hankel, Thorsten Polleit, Ambrose Evans-Pritchard, David Marsh, Thilo Sarrazin, Walter Eichelburg, Dieter Spaethmann, Hans-Olaf Henkel, Götz Zeddies, Bernd-Thomas Ramb, Max Otte, Peter Bohley, Philip Plickert, Markus C. Kerber, Aaron Tornell, Frank Westermann, Fritz Wilhelm Scharpf, Winand von Petersdorff, Dirk Meyer, Matthias Elbers, Michael Grandt, Michael Brueckner, Renate Ohr, Michael von Prollius, Gunnar Beck, Werner Plumpe, Gary North, Stefan Homburg, Wolfgang Münchau, Karl Albrecht Schachtschneider, Nial Fergusson, Gerhard Radnitzky, Holger Görg, Gérard Bökenkamp, Kenneth Dyson, Kevin Featherstone, Joachim Starbatty, Günter Hanich, Wilhelm Nölling, Matthias Kullas, Charles Hugh Smith, Gabriel Felbermayr, Ansgar Belke, Otto Steiger, Gunnar Heinsohn.
Poniższy tekst jest rozwinięciem tez zaprezentowanych po raz pierwszy w prelekcji wygłoszonej na X Sympozjonie Europejskim w Długopolu-Zdrój w październiku 2011 roku, a następnie przedstawionych w kwartalniku „Rzeczy Wspólne” (2012 nr 2). Przy jego pisaniu obficie korzystałem z prac i artykułów wielu z wymienionych wyżej autorów. Nie muszę dodawać, że wszystkie błędy i mylne opinie, jakie się doń wkradły, obciążają wyłącznie autora.
Większość danych statystycznych na temat gospodarki Niemiec zaczerpnąłem z strony Federalnego Urzędu Statystycznego (Statistisches Bundesamt)
************ |
[link widoczny dla zalogowanych]
Coz za uczta dla intelektu ten tekst . Zwlaszcza na tle debilnego belkotu medialnego z udzialem roznych prof dr i red o umyslach imbecyli .
Wspaniale sie czyta !
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pon 0:19, 04 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:40, 02 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Brytyjczycy wieszczą eurokatastrofę
Brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych szykuje plany awaryjne na wypadek rozpadu strefy euro - twierdzi brytyjski dziennik "Daily Telegraph". Dotyczyć mają ewentualnej pomocy dla obywateli Zjednoczonego Królestwa, którzy w momencie załamania będą przebywali bądź będą prowadzić interesy za granicą.
Anonimowe źródło brytyjskiej gazety w londyńskim Foreign Office ujawniło dziennikowi, że rząd JKM zakłada, iż w związku z zagrożeniem bankructwem Włoch, upadek strefy euro jest tylko kwestią czasu.
Obecnie wysiłki dyplomacji brytyjskiej podobno skupiają się na dwóch kwestiach: zyskać na czasie, tak by odwlec „godzinę zero” i jednocześnie jak najlepiej przygotować się instytucje państwa na najgorsze. – W naszym interesie jest teraz gra na czas – przekonuje informator gazety.
Oficjalnie brytyjski resort skarbu zdradził, że rząd przygotowuje „plany ewentualnościowe” na każdą sytuację.
Planowanie kryzysowe w brytyjskim odpowiedniku naszego MSZ ma dotyczyć pomocy brytyjskich placówek za granicą, zwłaszcza w krajach strefy euro, dla brytyjskich obywateli, którzy znajdą się w trudnej sytuacji po ewentualnym krachu. „Daily Telegraph” jako główne przewidywane zagrożenia wymienia upadki banków, zagrożenia bezpieczeństwa osobistego i własności prywatnej w wyniku zamieszek i innych niepokojów.
„Niektórzy analitycy mówią, że takie wydarzenie (załamanie euro – rebelya.pl) wywoła falę, która niesie ryzyko upadku całego system finansowego i paraliż banków, które nie będą w stanie zwrócić depozytów klientom i wypłacać kredytów, niszcząc w ten sposób wiele firm zależnych od kredytów bankowych.” – pisze londyński dziennik.
Prasa brytyjska, i nie tylko prasa, pełna jest w ostatnich dniach katastroficznych przepowiedni upadku eurowaluty i jego konsekwencji. „The Economist” pisał, że strefie euro być może pozostało jeszcze kilka tygodni, „Financial Times”, że upadek może zacząć się już 10 grudnia, po szczycie Unii Europejskiej, jeśli nie przyniesie zadowalających rynków efektów. Jako alternatywę brytyjscy dziennikarze, ekonomiści i politycy domagają się od Niemiec zwłaszcza zgody na poluźnienie dyscypliny finansowej w strefie euro, co miałoby zwiększyć płynność na rynku europejskim, ale grozi inflacją i spadkiem wartości euro.
W kontrowersyjnym berlińskim przemówieniu szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego, obok poparcia dla budowy federacji europejskiej z sercem "bijącym w Berlinie” (co mogło podobać się niemieckim gospodarzom, bo, jak mówi prof. Staniszkis, to odbicie pomysłów krążących od lat wśród niemieckich elit) znalazły się też słowa o dwóch demonach z niemieckiej przeszłości: inflacja i wojna. Sikorski uzasadniał, że lepsza jest inflacja.
O groźbie wojny z powodu rozpadu strefy euro mówił też latem w Parlamencie Europejskim minister finansów Jacek Rostowski.
Zarówno Sikorski, jak i Rostowski nie ukrywają swoich związków z Wielką Brytanią, gdzie mieszkali przez wiele lat. Dodatkowo, przemówienie Sikorskiego, potraktowane zostało krótkimi wzmiankami w większości mediów w Europie i w USA. Z jednym ważnym wyjątkiem: „The Economist”. W ciągu kilku dni ukazało się kilka niezwykle entuzjastycznych artykułów autorstwa dziennikarza, który przedstawia się uczciwie jako „bliski przyjaciel” Radosława Sikorskiego („The Economist” nie podpisuje tekstów, ale chodzi o Edwarda Lucasa, byłego korespondenta w Polsce, obecnie szefa działu zagranicznego tego tygodnika). Sikorski jest przedstawiany wręcz jako nadzieja Europy i symbol wejścia Polski do pierwszej ligi Europy.
Z kolei portal „Kampania na żywo” napisał, iż autorem przemówienia Sikorskiego mógł być były ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Charles Crawford. Crawford temu zaprzecza, ale faktem jest, iż plik z tekstem na stronie MSZ we właściwościach miał nazwisko Crawforda jako autora.
Natomiast prestiżowy amerykański think-tank German Marshall Fund, który stawia sobie za cel promowanie idei transatlantyckich w Europie, również poświęcił wystąpieniu Sikorskiego najnowszą analizę. Podobnie jak „The Economist” skrytykował pomysły wzmocnienia instytucji UE prowadzące do budowy federacji, ale entuzjastycznie odniósł się do nacisków Sikorskiego na Niemcy w celu podjęcia natychmiastowych kroków w celu ożywienia w strefie euro. Czy chodzi jednak rzeczywiście o ożywienie, czy zgodnie z tym, co mówi informator „Daily Telegraph”, zyskanie na czasie?
Nie sposób więc nie odnieść wrażenia, że przed ważnym szczytem UE w dniach 8-9 grudnia Londyn i być może Waszyngton prowadzą niejasną piarową i polityczną ofensywę. Pytanie, czy to dobrze, iż biorą w niej udział czołowi polscy politycy, i na jakich zasadach?
Marcin Herman
[link widoczny dla zalogowanych]
Ci sie przygotowuja do upadku euro a Tuski do wpieprzenia nas w to szambo . Takich cwokow wybieracie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:46, 31 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Milena Kabza
Doktor nauk ekonomicznych, Departament Stabilności Finansowej NBP
Niemcy chcą drogi rezygnacji z euro bez wychodzenia z UE
08.06.2018
Niemieccy ekonomiści propagują pomył stworzenia mechanizmu prawnego umożliwiającego wyjście ze strefy euro bez opuszczania Unii Europejskiej oraz nowych ram kompensowania nierównowag płatniczych w ramach systemu Target-2.
euro tryby CC0
(CC0 Public Domain)
System Target-2 został utworzony w latach 90. XX wieku w celu regulowania poziomu kredytu międzybankowego przez banki centralne w krajach należących do strefy euro. Sposób działania Target-2, powodujący narastanie należności i zobowiązań banków centralnych wobec Europejskiego Banku Centralnego (EBC), powoduje jednak zwiększanie nierównowagi płatniczej między krajami strefy euro.
Niemcy są krajem, który w rozliczeniach w ramach Target-2 odgrywa jedną z najważniejszych ról ze względu na najwyższe dodatnie saldo w Eurosystemie wynoszące na koniec kwietnia 902 mld euro. Jest to częściowo wynikiem programu luzowania ilościowego i zakupów obligacji skarbowych przez EBC.
W opinii eksperta OMFIF, obserwatorzy europejskiej polityki gospodarczej powinni bacznie słuchać niemieckich ekonomistów. Co stałoby się z nierównowagą wewnątrz strefy euro w ramach systemu Target-2, gdyby jakieś państwo członkowskie opuściło Unię Gospodarczą i Walutową (UGW)?
Obecnie salda Target-2 są traktowane jako pozycje bilansu banku centralnego, które nie są możliwe do odzyskania, bez określonych dat wygaśnięcia i oprocentowane według głównej stopy refinansowej EBC (0 proc.). Niektórzy niemieccy ekonomiści uważają zaś, że powinno to ulec zmianie.
Hans-Werner Sinn, Clemens Fuest, Karl Konrad i Christoph Schmidt są wiązani z pomysłami dotyczącymi stworzenia mechanizmu prawnego umożliwiającego krajom wyjście ze strefy euro bez opuszczania Unii Europejskiej. Sugerują oni także nowe ramy przekształcenia nierównowag płatniczych w ramach systemu Target-2 w zsumowane zadłużenie lub kredyt, które byłyby następnie rozliczane przez odchodzące państwo.
Powiązane tematy:
Za opuszczenie strefy euro rachunek będzie wysoki
Merkel jest jak gospodyni domowa
Prezes NBP o wejściu do strefy euro
Nie da się wyjść ze strefy euro i nikt tego Grecji nie życzy
Turner: Konieczna jest reforma systemu Target2
OMFIF w swoim komentarzu podkreśla, że ich opinia może mieć duże znaczenie, bo są oni liderami opinii publicznej, współpracują ze znaczącymi instytutami badawczymi, jak Ifo, a także mają wpływ na kształtowane polityki gospodarczej Niemiec zasiadając w rządowych gremiach doradczych. Wykorzystywane przez nich argumenty są częścią dyskusji trwającej już od trzech lat w niemieckim ministerstwie finansów dotyczącej ewentualnego wyjścia Grecji ze strefy euro.
Dyskutowana kwestia jest ściśle związana z szerszym zagadnieniem wzmocnienia architektury Unii Gospodarczej i Walutowej. Niemcy nalegają na wprowadzenie mechanizmu uporządkowanej restrukturyzacji zadłużenia państw strefy euro, jako warunku dla większego podziału ryzyka w ramach strefy euro – choć ten pomysł niekoniecznie jest zbieżny z wizją zreformowanej strefy euro z politycznym i ponadnarodowym zaangażowaniem i porozumieniem państw członkowskich na rzecz podziału ryzyka.
W tym kontekście warto zauważyć, że pojawiają się rozbieżne komunikaty ze strony władz EBC dotyczące kwestii ewentualnego wyjścia jakiegoś kraju ze strefy euro w odniesieniu do systemu Target-2. W styczniu 2017 r. Mario Draghi, prezes EBC, w odpowiedzi na pisemne pytanie od włoskich posłów do Parlamentu Europejskiego, wyjaśnił, że jeśli dane państwo opuści strefę euro, to należałoby uregulować należności lub zobowiązania banku centralnego tego kraju wobec EBC w całości. Później jednak prezes Draghi unikał komentarzy i deklaracji w tej kwestii wskazując, że nie ma ona odzwierciedlenia i nie jest przewidziana w unijnych przepisach traktatowych.
Nie ulega wątpliwości, że w przypadku utrzymywania się lub pogorszenia napięć polityczno-finansowych w strefie euro – mimo sprzyjających warunków gospodarczych – zwiększeniu może ulec podział na kraje północne i południowe w ramach strefy euro, czyli te, które straciły i skorzystały na UGW.
....
Euro to megapatologia. Zniszczyla gospodarki Europy tak bardzo ze nawet Polska zaczyna doganiac mimo braku jakiegos przyspieszenia wzrostu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:56, 17 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
30 lat jednolitego rynku UE: kronika destrukcji
W ciągu ostatnich 30 lat jednolity rynek zjednoczył Europejczyków i zamknął im nowe możliwości. Dlatego deputowani do PE chcą dalszej pracy nad jego rozwojem, aby zniszczyć to co jeszcze zostało.
...
Katastrofa totalna. Biedni przypomnę mieli nagonic miał być śmierć rozwój. Tymczasem biedni zbiednieli bogaci nie tyle się wzbogacili co stanęli w miejscu stad dystans wzrósł. Wzrosło zadłużenie. Dług 100% PKB jest uważany za ,niski' bo norma jest 150% a Grecja itd. to już 200-300%...
Katastrofa totalna. Nie mogło pójść gorzej!
UE jest totalnym rakiem gwalcacym zasady ekonomii i musi zdechnąć niestety razem z wami.
Oczywiście u mnie coś tak tak potwornego i patologicznego wywołuje nienawiść. Więcej sensu widzę w Rosji. Tam doskonale rozumiem o co im chodzi. Ci w UE to jakieś toksyczne szambo. Umysłową dewiacja coś potwornego że takie paskudztwo istnieje.
Emocje mi mina dopiero jak to szambo zakończy swoje potworne istnienie...
Naprawdę nie spotkałem w życiu czegoś bardziej paskudnego... Szok że mogło powstać...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:33, 01 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Nowa Wspaniała Europa musi poczekać?
Utopia superpaństwa europejskiego chyba musi poczekać, zostać wprowadzona delikatniej, wolniej, tylnymi drzwiami. Ta próba była zbyt na rympał. Odwracają się od niej nawet niedawni sojusznicy.
Wprowadzanie zwartych projektów ideologicznych, budowa nowych wspaniałych światów, rewolucje społeczne prowadzące ludzkość ku nowej świetlanej przyszłości nie są proste. A to dlatego, że zatopione w swych dawnych, błędnych przekonaniach społeczeństwa nie chcą ich uznać za właściwe. Tak było niegdyś, gdy na dużej połaci naszego kontynentu, a także na większej połaci sąsiadującego, budowano idealnie egalitarne, kosmopolityczne i robotnicze społeczeństwo jutra. Wypaczenia, błędy, zabobon i zwykła ludzka złośliwość nie pozwoliły doprowadzić żadnego z tych projektów do szczęśliwego końca wyznaczonego przez Marksa, Engelsa i Lenina.
!!!!
Kto to pisał! Brawo! Naprawdę trudno znaleźć obecnie gimbomediach takie mistrzowskie teksty. Są jeszcze intelektualiści.
To ja uzupełnie mistrzowska poezja bo my to już przerobilismy! Zachód to ludy dzikie zacofane w stosunku do nas.
Epokowy utwór! Uczcie się jak działa historia!
Tak się historii koło kręci,
że najpierw są inteligenci,
co mają szczytne ideały
i przeobrazić świat chcą cały.
Miłością płonąc do abstraktów,
najbardziej nienawidzą faktów,
fakty teoriom bowiem przeczą,
a to jest karygodną rzeczą.
...
Tu mistrzowski opis Hegla. Fakty mówią inaczej? Tym gorzej dla faktów! To dlatego różni zwyrole typu Spinelli negują państwa narody grupy społeczne nie mówiąc o religii! Nienawidzę faktów bo te całkowicie niszczą ich teorie!
Kochają Ludzkość i Człowieka,
ale człowieka przez „C” duże —
ideę, która buja w chmurze;
toteż ich żywy człowiek wścieka,
gdyż będąc tej idei cieniem,
zarazem jest jej wypaczeniem —
empiria bowiem bardzo brudzi
teoretycznych, czystych ludzi.
...
Tutaj pokaż tego co oni uznaja za ,prawa czlowieka'. Na to nabierają się kobiety radośnie głosując na lewactwo a potem okazuje się że nie o takie kobiety jak one chodzi. I nagle jak Rowling odkrywają że oni kobiet nienawidzą! Tych ,biologicznych'...
W świecie im nie podoba to się,
że wciąż pogrąża się w chaosie
i że nie rządzi nim Zasada,
którą u podstaw się zakłada.
...
Pogrążamy się w chaosie i Bruksela musi wszystko ,uregulować' żeby nie było ,chaosu'. Znamy? Znamy!
Wielkim nieszczęściem jest ludzkości,
że ma sąd błędny o wolności,
bo stąd się zło największe bierze,
że nie żyjemy w falansterze,
lecz każdy pragnie w pojedynkę
zdobyć dla siebie szczęścia krzynkę.
...
Nie rozumiecie wolności! Chcielibyście osiągnąć szczęście w pojedynkę! Nie ma mowy! Wspólnie! Komunalnie!
Oburzające to dążenie
gmatwa historii bieg szalenie
i zwodząc ludzkość na manowce,
uniemożliwia wszelki postęp.
Wokół się dzieją potworności,
szaleją dzikie namiętności,
egoizm oraz zysku żądza
straszliwe orgie w krąg urządza,
odczłowieczona zaś jednostka
o wspólne dobro się nie troska
i w walce jednostkowych racji
ulega całkiem alienacji.
...
Egoizm was przepełnia! Chclibyscie własnych panstw narodów i swego własnego dobra! Nic z tego!
Ludzkość to całość, jak wiadomo,
a nie zaś zbiór, gdzie byle homo
może na własną rękę rościć
sobie pretensje do wolności.
Za filozofa idąc radą,
nareszcie sobie to uświadom,
że Wolność właśnie tkwi w przymusie
i z entuzjazmem poddaj mu się.
..
Wolność jest w przymusie i z entuzjazmem poddawajcie się zarządzeniom Brukseli! A nie jakiś indywidualizm!
By mogła zapanować Równość,
trzeba wpierw wdeptać wszystkich w gówno;
...
Widzicie teraz sens działan Brukseli!
by człowiek był człowieka bratem,
trzeba go wpierw przećwiczyć batem;
...
Stąd kary groźby odbieranie funduszy! Znacie? Znacie!
wszystko mu także się odbierze,
by mógł własnością gardzić szczerze.
Ubranko w paski, taczka, kilof
niezwykle życie ci umilą,
a gdy już znajdziesz się za drutem,
opuści troska cię i smutek
i radość w sercu twym zagości,
żeś do Królestwa wszedł Wolności,
gdzie wreszcie będziesz żył godziwie,
tyrając w twórczym kolektywie.
...
No masz! Genialne słowa! Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy! Naprawdę nie od Schwaba się o tym dowiedziałem! Gdy to usłyszałem od razu wiedziałem czym to się skończy! Naprawdę ja przeżywam drugi raz komunę to nie jest dla mnie nowość.
Jak widać kultura polska jest potężna właściwie nr 1 na świecie. Aczkolwiek przypomnę że kultury są nieprzetłumaczalne i niewymienialne. Tzn. utwór w jezyku fińskim nawet literacko słabszy nie może być zastąpiony żadnym genialnym polskim bo jest klasa sama w sobie! Można tylko powiedzieć że kultura polska osiągnęła poziom nie znamy gdzie indziej ale inne są unikalne i nie do zastąpienia.
I teraz chcą ją zniszczyć!
Nieodmiennie patrząc na eurokomisarzy mam wrażenie powrotu do przeszłości. Czarnej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 10:35, 01 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:36, 24 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Kryzys w strefie euro. Odbudowa będzie długotrwała
Wiele wskazuje na to, że chude lata dla strefy euro jeszcze się nie skończyły, a odbicie gospodarcze będzie naprawdę skromne.
...
Po prostu euro to rak. Patologiczny pomysl jak cała jest wielka klęska symbolem ogólnej patologii. Europanstwo to po prostu była głupota. Stany Zjednoczone Europy. Gdy te wzorcowe stany USA są w stanie agonii. To jak one mogą być wzorem! Widzicie jakie to wszystko chore i patologiczne. A ostatni pomysł na poprawę to nam wpieorzyc euro żebyśmy i my zbankrutowali! I to cala UE! Tyle potrafią! Jak wam styli dekiel to szok! Myślicie bez UE to zboże nie rośnie krowy mleka nie dają. Co pokazuje patologię medialna po 89.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:59, 13 Kwi 2024 Temat postu: |
|
|
Zapamiętajcie sobie raz na zawsze ten wykres.
Pokazuje to że UE jest ekonomicznym rakiem tzn. zniszczyła wzrost Europy. Gdyby nie było UE bylibyśmy w pobliżu USA dwie najbogatsze strefy ekonomiczne szły by równo bo miały by te same niemal warunki rozwoju. Ale mamy UE i katastrofę.
Znakomicie też widać jak strefa euro dołuje. Euro zabija rozwój.
I ja ten wykres znałem już w 2003...
Wszystko co mieliście o UE przez 20 lat to obrzydliwe potworne kłamstwo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:30, 02 Lip 2024 Temat postu: |
|
|
Spotkanie z Tomaszem Cukiernikiem w Sanoku
W dniu 30 czerwca 2024 r. w Domu Turysty w Sanoku miało miejsce spotkanie autorskie z p. Tomaszem Cukiernikiem, znanym publicystą i autorem książek. Tematem przewodnim wystąpienia była ocena 20-lecia funkcjonowania Polski w Unii Europejskiej, związana z najnowszą książką wspomnianego twórcy.
...
Dla osób szukających faktów... Tam są zgromadzone dane. Ale oczywiście mam świadomość że ta epidemia ma charakter religijny i to sekty destrukcyjnej. Dosłownie wszystko co mówili w 2003 było kłamstwem a wszystko co mówiliśmy my jest 10 razy gorsza prawdą...
Straty narastają lawinowo choć były cały czas ale teraz będzie tylko gorzej a UE nam oferuje już tylko coraz większą biedę...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:45, 03 Sie 2024 Temat postu: |
|
|
Prof. Krysiak: Euro jest destrukcyjne
Przez dwadzieścia lat funkcjonowania euro Francja, Hiszpania i Włochy straciły ok. 2 do 3 rocznych PKB. Ta waluta zaburza funkcjonowanie gospodarki mówił w programie Strefa Złotego Zbigniew Krysiak, prof. SGH, prezes Instytutu Myśli Schumana.
...
To jest oczywiste tylko pytanie brzmi do kogo to ma trafić? Do osobników którym nie potrzebne są samochody przemysł rolnictwo? Chyba łatwiej wytłumaczyć że rolnictwo jest potrzebne niż że euro szkodzi...
Tam już jest taki stopień obłędu i abberacji że przeszła by dyrektywa o przymusowym obrgryzaniu tynku ze ścian...
Stan tego wszystkiego najlepiej pokazuje antyolimpiada ...
Tu możemy uratować tylko Polskę tamci już lecą w przepaść...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136463
Przeczytał: 52 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:36, 09 Sie 2024 Temat postu: |
|
|
Euro zniszczy Unię Europejską?
Wielu ekonomistów podkreśla, że system unii walutowej został źle zaprojektowany od samego początku, a później nie było woli politycznej nawet w kryzysie aby zreformować wadliwie działającą strukturę.
dziwię się jak ktoś w ogóle chce tworzyć federację z państw unijnych bez jednolitego języka jakim się można by porozumieć, także w urzędach. Wspólna waluta też nie będzie działać jeśli nie można ustalać osobnej polityki monetarnej dla regionów uwzględniając ich formę ekonomiczną, zwłaszcza, jeśli są to praktycznie oddzielne ekonomie - nie tak jak w USA.
1 godz. i 9 min temu via Wykop 2 WujkoDobraRada
...
I znowu USA. Stany Zjednoczone Europy! To jest choroba umysłowa! Najbogatszy kraj 3 świata? To dla nas wzór? Jednolity obszar dolarowy też źle działa. Olbrzymie koncentracje bogactwa i biedy gdzie indziej. Rezerwa Federalna to patologia...
Wzorowali się na patologii to mają patologię... Typowe dla UE najpierw wprowadzaj dziadostwo wymyślone przez psychicznych potem jest upadek a oni kombinują nowy syf... I tak wygląda ,pogłębienie integracji' . Trzeba szybciej pedałować żeby rowerek się nie wywrócił!
Szok jak można było takie Tworki w 2003 przestawić jako , wyższa mądrość' ale oni co horrendalne w to wierzyli! Kaczyński odkrył jak działa UE w 2020 jak mu nałożyli kary! 17 lat nie ogarniał co popierał! I to jest , polityk'...
Z czego wynika że oni wierzyli we własną propagandę... Dopiero zielony wał otrzeźwił wielu ale nie większość ! Oni naprawde żyli w amoku...
My naprawdę żyjąc w prawdzie nie rozumiemy tych zakłamanych typów... Zasada jest taka że oszust oszukuje siebie w pierwszej kolejności!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|