Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Etiopia dziś !
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:58, 17 Sty 2012    Temat postu: Etiopia dziś !

Etiopia: rząd siłą wysiedla mieszkańców

Rząd Etio­pii zmu­sił do prze­pro­wadz­ki dzie­siąt­ki ty­się­cy miesz­kań­ców, aby ich zie­mie dzier­ża­wić za­gra­nicz­nym in­we­sto­rom - po­da­ła or­ga­ni­za­cja bro­nią­ca praw czło­wie­ka Human Ri­ghts Watch (HRW) w opu­bli­ko­wa­nym dzi­siaj ra­por­cie.

Do tej pory wy­dzier­ża­wio­no w ten spo­sób ponad 3,6 mln hek­ta­ra ziemi, czyli ob­szar wiel­ko­ści Ho­lan­dii - wy­ni­ka z do­ku­men­tu, oma­wia­ne­go na stro­nie in­ter­ne­to­wej BBC. HRW twier­dzi, że może udo­wod­nić, iż ok. 70 000 miesz­kań­ców re­gio­nu Gam­bel­la na za­cho­dzie Etio­pii prze­sie­dlo­no wbrew ich woli do no­wych wio­sek, w któ­rych "bra­ku­je od­po­wied­niej żyw­no­ści, ziemi upraw­nej, szpi­ta­li i szkół".

Na po­trze­by ra­por­tu pra­cow­ni­cy HRW prze­pro­wa­dzi­li roz­mo­wy z ponad setką ludzi w maju i czerw­cu 2011 roku. Z licz­nych re­la­cji wy­ni­ka, że osoby, które nie chcia­ły się prze­pro­wa­dzać, były bite przez żoł­nie­rzy.

HRW wska­zu­je, że miesz­kań­cy nigdy nie mieli for­mal­ne­go prawa do za­miesz­ki­wa­nej ziemi. Po­zwa­la­ło to rzą­do­wi kla­sy­fi­ko­wać te te­re­ny jako "nie­za­miesz­ka­ne" lub "wy­ko­rzy­sty­wa­ne w nie­do­sta­tecz­nym stop­niu" i dzię­ki temu omi­jać za­pi­sy kon­sty­tu­cyj­ne chro­nią­ce lud­ność przed prze­sie­dle­niem.

Wbrew ofi­cjal­nej wer­sji władz, że wszel­kie prze­nie­sie­nia są do­bro­wol­ne, a wszy­scy chęt­ni uzy­ska­ją pomoc od rządu, HRW pod­kre­śla, że wiele z no­wych wio­sek nie ma do­stę­pu do pod­sta­wo­wych usług i nie może li­czyć na żadną pomoc, choć na nową, nie­przy­go­to­wa­ną do upra­wy zie­mię przy­by­wa­ją w naj­gor­szym moż­li­wym mo­men­cie, czyli na po­cząt­ku czasu żniw.

Po­nad­to rząd nie trosz­czy się o żyw­ność dla ta­kich ludzi, przez co "po­wszech­ne są przy­pad­ki śmier­ci gło­do­wej" - pod­kre­śla HRW w ra­por­cie.

Or­ga­ni­za­cja za­zna­cza, że zie­mia bez­praw­nie ode­bra­na jej miesz­kań­com prze­ka­zy­wa­na jest w dzier­ża­wę in­we­sto­rom z za­gra­ni­cy.

- Setki in­we­sto­rów z ca­łe­go świa­ta kie­ru­ją się do Afry­ki, sku­szo­ne tanią i po­wszech­nie do­stęp­ną zie­mią, aby upra­wiać na niej żyw­ność prze­zna­czo­ną na eks­port - oce­nia szef ame­ry­kań­skie­go think tanku Oakland In­sti­tu­te Anu­ra­dha Mit­tal. Po­twier­dza przy tym, że z uzy­ska­nych in­for­ma­cji wy­ni­ka, że dzie­je się to kosz­tem miesz­kań­ców tych ob­sza­rów.

Wła­dze etiop­skie od­rzu­ca­ją za­rzu­ty. - Human Ri­ghts Watch nie­słusz­nie uzna­ła, że pro­gram two­rze­nia wio­sek nie cie­szy się po­pu­lar­no­ścią i stwa­rza pro­ble­my - oświad­czył rzecz­nik rządu Be­re­ket Simon. - Pro­gram funk­cjo­nu­je przy peł­nym współ­udzia­le władz re­gio­nal­nych, rządu i sa­mych miesz­kań­ców - pod­kre­ślił. Wi­ce­pre­mier i szef MSZ Etio­pii Ha­ile­ma­riam Des­sa­legn dodał, że zie­mie udo­stęp­nia­ne in­we­sto­rom to te­re­ny ni­zin­ne, któ­rych nie chcą upra­wiać rol­ni­cy.

>>>>

No to jakis koszmar . Jak mozna gnebic ludzi w imie interesow globalnych kapitalistow !



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Czw 18:08, 28 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:57, 03 Lut 2012    Temat postu:

Etiopia zmierza ku tyranii

W ob­skur­nym etiop­skim wię­zie­niu, gdzie roi się od wszy, pcheł i ol­brzy­mich szczu­rów, dwóch Szwe­dów od­sia­du­je wyrok 11 lat za upra­wia­nie dzien­ni­kar­stwa.

31-let­ni Mar­tin Schib­bye i 29-let­ni Johan Per­s­son dzie­lą wąską pry­czę – jeden śpi z głową tuż przy sto­pach dru­gie­go. Schib­bye raz obu­dził się, gdy w jego wło­sach za­czął mo­ścić się szczur. Jak opo­wia­da jego żona, Lin­nea Schib­bye Ste­iner, która ostat­ni raz wi­dzia­ła się z nim w grud­niu, w wię­zie­niu sza­le­ją cho­ro­by i prze­moc. Osa­dze­ni stale biją się mię­dzy sobą i kasz­lą krwią. W ciągu dnia pa­nu­je tu upał, w nocy zaś do­tkli­wy mróz. Szwe­dom nie wolno ko­rzy­stać z maila ani te­le­fo­nu. Na szczę­ście, do­da­je Ste­iner, około 250 stło­czo­nych w celi etiop­skich więź­niów chro­ni obu dzien­ni­ka­rzy, modli się za nich i żar­to­bli­wie na­zy­wa ich pry­czę "szwedz­ką am­ba­sa­dą”.

Ja­kie­go prze­stęp­stwa do­pu­ści­li się dwaj męż­czyź­ni? Otóż ich zbrod­nią była od­wa­ga. Po­je­cha­li oni do re­gio­nu Oga­den, by zba­dać do­nie­sie­nia o ła­ma­niu praw czło­wie­ka.

Pre­mier Meles Ze­na­wi, któ­re­go rządy w Etio­pii coraz bar­dziej przy­po­mi­na­ją ty­ra­nię, zdaje się ostrze­gać dzien­ni­ka­rzy z ca­łe­go świa­ta: “Nie waż­cie się ze mną za­dzie­rać!". Je­dy­nym roz­sąd­nym wyj­ściem po­zo­sta­je więc skru­pu­lat­na ob­ser­wa­cja na­si­la­ją­cych się re­pre­sji. Nie­ste­ty, nad­uży­cia Me­le­sa są to­le­ro­wa­ne przez Wa­szyng­ton oraz wspo­ma­ga­ją­ce Etio­pię or­ga­ni­za­cje cha­ry­ta­tyw­ne.

Szwedz­cy dzien­ni­ka­rze praw­do­po­dob­nie zo­sta­ną zwol­nie­ni wcze­śniej na sku­tek pre­sji mię­dzy­na­ro­do­wej. Na łaskę nie mogą za to li­czyć ty­sią­ce Etiop­czy­ków, któ­rym grożą tor­tu­ry, gwał­ty oraz wię­zie­nie.

Obec­nie prze­by­wam w Davos w Szwaj­ca­rii, na do­rocz­nym szczy­cie Świa­to­we­go Forum Eko­no­micz­ne­go. Jest tu także Meles. Od paru dni pró­bu­ję go zła­pać, by po­roz­ma­wiać z nim i spy­tać go o przy­czy­ny bru­tal­nej po­li­ty­ki jego re­żi­mu.

Pre­mier nie zgo­dził się na wy­wiad ze mną, więc po­pro­si­łem ob­ser­wu­ją­cych mnie na Twit­te­rze użyt­kow­ni­ków, by da­wa­li mi znać, ile­kroć na­tkną się na Me­le­sa. Chciał­bym do­wie­dzieć się, czemu zmu­sił w ostat­niej de­ka­dzie do emi­gra­cji wię­cej dzien­ni­ka­rzy, niż ja­ki­kol­wiek inny przy­wód­ca na świe­cie. Tak wy­ni­ka z da­nych no­wo­jor­skie­go Com­mit­tee to Pro­tect Jo­ur­na­li­sts.

Meles zro­bił na­praw­dę wiele do­bre­go na fron­cie walki z ubó­stwem. Kilku jego pod­wład­nych to zna­ko­mi­ci fa­chow­cy, jak cho­ciaż­by świet­ny mi­ni­ster zdro­wia, a sam kraj do­ko­nał zna­czą­cych po­stę­pów w dzie­dzi­nie zdro­wot­no­ści i rol­nic­twa. W Etio­pii dzia­ła wiele or­ga­ni­za­cji po­mo­co­wych, a wła­dze pro­wa­dzą ści­słą współ­pra­cę wy­wia­dow­czą i mi­li­tar­ną z rzą­dem ame­ry­kań­skim.

Mimo to od 2005 roku, kiedy pod­czas pierw­szej sze­ro­ko za­kro­jo­nej akcji pa­cy­fi­ka­cyj­nej zgi­nę­ło 200 pro­te­stu­ją­cych, a 30 ty­się­cy zo­sta­ło aresz­to­wa­nych, Meles coraz moc­niej przy­krę­ca śrubę. W stycz­nio­wym ra­por­cie Human Ri­ghts Watch czy­ta­my, że rząd przy­mu­so­wo prze­sie­dla dzie­siąt­ki ty­się­cy osób z wiej­skich domów do sztucz­nie two­rzo­nych osad, gdzie grozi im śmierć gło­do­wa. Etiop­czy­ków, któ­rzy sprze­ci­wia­ją się na­ka­zo­wi, czeka areszt, po­bi­cie, bądź jesz­cze gor­szy los.

“Re­pre­sje są coraz bar­dziej do­tkli­we", pisze Ta­me­rat Ne­ge­ra, który wy­je­chał do USA w 2009 roku, kiedy za­mknię­to re­da­go­wa­ną przez niego ga­ze­tę. “Pre­mier naj­wy­raź­niej chce wy­eli­mi­no­wać wszyst­kich my­ślą­cych ina­czej niż on".

Meles uzna­je sprze­ciw wobec rządu za prze­stęp­stwo. Blo­ger Eskin­der Nega usły­szał za­rzut ter­ro­ry­zmu, co może ozna­czać wyrok śmier­ci. Je­dy­nym jego prze­wi­nie­niem był apel do władz o wol­ność słowa i za­nie­cha­nie tor­tur.

Co za­trwa­ża­ją­ce, reżim Me­le­sa wy­ko­rzy­stu­je za­gra­nicz­ną pomoc żyw­no­ścio­wą, by roz­pra­wiać się z prze­ciw­ni­ka­mi. Etio­pia jest jed­nym z naj­więk­szych na świe­cie be­ne­fi­cjen­tów po­mo­cy roz­wo­jo­wej – co roku otrzy­mu­je z tego ty­tu­łu pra­wie 3 mi­liar­dy do­la­rów – zaś USA jed­nym z naj­hoj­niej­szych jej spon­so­rów. Fun­du­sze te ra­tu­ją życie wielu ludzi, ale za­ra­zem “wspie­ra­ją re­pre­sje w Etio­pii", jak oce­nia Human Ri­ghts Watch.

Or­ga­ni­za­cje praw czło­wie­ka do­wio­dły, że wła­dze etiop­skie roz­myśl­nie gło­dzą po­szcze­gól­ne ro­dzi­ny – jak rów­nież całe re­gio­ny kraju – do­pó­ki nie za­czną one po­pie­rać rządu.

Je­stem go­rą­cym zwo­len­ni­kiem sen­sow­nej po­mo­cy hu­ma­ni­tar­nej jako me­to­dy walki z ubó­stwem na świe­cie. Jed­nak dar­czyń­cy i or­ga­ni­za­cje muszą mieć pew­ność, że ich dzia­ła­nia nie le­gi­ty­mi­zu­ją re­pre­sji.

Reżim Me­le­sa, zdo­mi­no­wa­ny przez klikę wy­wo­dzą­cą się (po­dob­nie jak sam pre­mier) z mniej­szo­ścio­we­go ple­mie­nia Ti­graj­czy­ków, naj­więk­szych okru­cieństw do­pusz­cza się w re­gio­nie Oga­den, gdzie wy­bu­chło zbroj­ne po­wsta­nie. Kiedy mój ko­le­ga z “New York Ti­me­sa", Jef­frey Get­tle­man, po­je­chał w 2007 roku do tej pro­win­cji, od­krył, że gwał­ty i tor­tu­ry są tam na po­rząd­ku dzien­nym. Wła­dze aresz­to­wa­ły Get­tle­ma­na i jego dwóch to­wa­rzy­szy, po czym przez pięć dni prze­trzy­my­wa­ły ich w skan­da­licz­nych wa­run­kach.

Dwaj szwedz­cy re­por­te­rzy prze­do­sta­li się nie­le­gal­nie na teren Oga­den, gdzie spo­tka­li się z grupą re­be­lian­tów. Mieli za­miar opi­sać ła­ma­nie praw czło­wie­ka na tym ob­sza­rze. W grud­niu ska­za­no obu na karę 11 lat wię­zie­nia.

Ste­iner, żona Schib­bye, opo­wia­da o wa­run­kach, w ja­kich od­by­wa­ją wyrok: “Je­de­na­ście lat w etiop­skim wię­zie­niu to jak do­ży­wo­cie, bo ni­ko­mu nie udaje się tyle prze­żyć".

W ostat­nich 11 mie­sią­cach wła­dze aresz­to­wa­ły co naj­mniej 114 etiop­skich dzien­ni­ka­rzy oraz po­li­ty­ków opo­zy­cji.

>>>>

No to koszmar ! Gdy swiat idzie ku wolnosci w Etiopii ida ku niewoli . Znow przeklenstwo obledu wladzy zawislo nad tym krajem !

Johan Per­s­son i Mar­tin Schib­bye, fot. AFP -


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:48, 14 Mar 2012    Temat postu:

Etiopia: nieznani sprawcy ostrzelali autobus, 19 osób zginęło

Dzie­więt­na­ście osób zgi­nę­ło i osiem zo­sta­ło ran­nych w wy­ni­ku ostrze­la­nia przez nie­zna­nych spraw­ców au­to­bu­su w po­łu­dnio­wo-za­chod­niej Etio­pii - po­da­ły wła­dze stanu Gam­be­la, gdzie do­szło do ataku.

Gu­ber­na­tor Omod Obang Olum po­wie­dział dziś, że ofia­ry to Etiop­czy­cy, któ­rzy je­cha­li pu­blicz­nym au­to­bu­sem do mia­sta Bonga. Dodał, że uzbro­je­ni w broń ma­szy­no­wą za­bój­cy są ści­ga­ni i nie są znane ich mo­ty­wy. Gam­be­la jest do­tknię­ta spo­ra­mi o zie­mię i wodę. Na jej te­ry­to­rium na­pły­wa­ją uchodź­cy z są­sied­nie­go Su­da­nu Po­łu­dnio­we­go, ucie­ka­ją­cy przed we­wnętrz­ny­mi kon­flik­ta­mi po od­dzie­le­niu się od Su­da­nu jej po­łu­dnio­wej czę­ści i utwo­rze­niu sa­mo­dziel­ne­go pań­stwa.

W całym 2011 r. na sku­tek lo­kal­nych walk w Su­da­nie Po­łu­dnio­wym zgi­nę­ło 3 tys. ludzi, a ponad 300 tys. opu­ści­ło swoje domy.

>>>>

Czekamy na wyjasnie kto to zrobil i po co ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:09, 28 Cze 2012    Temat postu:

Bloger skazany na dożywocie. Kontrowersje wokół ustawy

Dzien­ni­karz i blo­ger Eskin­der Nega zo­stał uzna­ny za win­ne­go zła­ma­nia etiop­skiej usta­wy an­ty­ter­ro­ry­stycz­nej. Pro­ku­ra­tor orzekł karę do­ży­wot­nie­go po­zba­wie­nia wol­no­ści.

Eskin­der Nega i 23 inne osoby zo­sta­ły oskar­żo­ne o utrzy­my­wa­nie kon­tak­tów z or­ga­ni­za­cją Gin­bot Seven, która zwal­cza rząd w Eto­pii. W kraju Gin­bot Seven jest ofi­cjal­nie uzna­na za or­ga­ni­za­cję ter­ro­ry­stycz­ną i wszel­ka współ­pra­ca z nią jest de­fi­nio­wa­na w świe­tle prawa jako prze­stęp­stwo.

- Ko­rzy­sta­jąc z za­pi­su o wol­no­ści słowa, ci prze­stęp­cy chcie­li do­pro­wa­dzić do de­sta­bi­li­za­cji kraju - pro­ku­ra­tor uza­sad­niał wyrok do­ży­wo­cia dla oskar­żo­nych.

Za zła­ma­nie, bu­dzą­cej kon­tro­wer­sje na Za­cho­dzie, usta­wy grozi w Eto­pii kara śmier­ci. Jed­nak wyrok do­ży­wot­nie­go po­zba­wie­nia wol­no­ści nie zmniej­sza kry­ty­ki - To czar­ny dzień dla wy­mia­ru spra­wie­dli­wo­ści w Eto­pii - sko­men­to­wa­ła krót­ko Cla­ire Be­ston z Amne­sty In­ter­na­tio­nal.

Zda­niem Le­slie Lef­kow z Human Ri­ghts Watch, spra­wa Eskun­de­ra Nega wy­bit­nie do­wo­dzi, że rząd Eto­pii jest w sta­nie po­su­nąć się bar­dzo da­le­ko, żeby uci­szyć osoby, które od­wa­żą się go skry­ty­ko­wać.

W samej spra­wie po­ja­wia­ją się pewne nie­ści­sło­ści. Dzien­ni­kar­ka BBC Anne Wa­ithe­ra po­da­ła do wia­do­mo­ści, że oprócz Nega na ławie oskar­żo­nych zna­la­zło się 8 a nie 23 osoby.

Dzien­ni­karz zo­stał za­trzy­ma­ny we wrze­śniu po opu­bli­ko­wa­niu ar­ty­ku­łu, w któ­rym skry­ty­ko­wał aresz­to­wa­nie w Eto­pii osób na mocy usta­wy an­ty­ter­ro­ry­stycz­nej. Przy­kła­dem może być spra­wa dwóch szwedz­kich dzien­ni­ka­rzy ska­za­nych na 11 lat wię­zie­nia za wspie­ra­nie an­ty­rzą­do­wej Oga­den Na­tio­nal Li­be­ra­tion Front.

W ostat­nim mie­sią­cu Eskun­der Nega zo­stał lau­re­atem na­gro­dy Pen Ame­ri­ca "Wol­ność pi­sa­nia".

????

O co chodzi ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:19, 13 Lip 2012    Temat postu:

Etiopia: sąd skazał opozycjonistów na długoletnie więzienie

Etiopski sąd skazał w piątek znanego dziennikarza i blogera na 18 lat więzienia za terroryzm, a 23 działaczy opozycji na kary więzienia od ośmiu lat do dożywocia w procesie krytykowanym przez obrońców praw człowieka.

Skazany na 18 lat więzienia dziennikarz Eskinder Nega był wcześniej wielokrotnie więziony za krytykowanie władz - pisze agencja AFP. Negę skazano za współpracę z ugrupowaniem Ginbot 7, uznaną w zeszłym roku przez rząd w Addis Abebie za organizacją terrorystyczną.

Wyrok dożywocia otrzymał opozycjonista Andualem Arage. Sąd uznał go za "szefa lub jednego z decydentów organizacji terrorystycznej" w Etiopii - podała AFP, nie precyzując jednak nazwy tej organizacji. Dożywocie otrzymało również dwóch innych prominentnych działaczy opozycji, Berhanu Nega i Andargachew Tsige, którzy przebywają poza krajem - poinformował Reuters.

Według tej agencji wszystkich 24 Etiopczyków zostało uznanych za winnych spiskowania z rebeliantami w celu obalenia rządu. Reuter zauważa, że to trzecia taka sprawa w ciągu pół roku, w którą uwikłani są przedstawiciele mediów.

Podczas piątkowej rozprawy na sali sądowej obecnych było tylko ośmiu oskarżonych; szesnastu pozostałych zostało osądzonych zaocznie.

Oskarżeni zostali skazani na mocy ustawy antyterrorystycznej, krytykowanej przez obrońców praw człowieka za to, że pozwala na tłumienie wolności wypowiedzi i zamykanie ust opozycji.

Komitet Ochrony Dziennikarzy (CPJ), którego siedziba znajduje się w USA, skrytykował wyrok, oskarżając etiopski rząd o "wykorzystywanie walki z terroryzmem jako pretekstu do uciszania i ograniczania działalności opozycji".

>>>>

Koszmar . Co atm sie dzieje !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:49, 24 Lip 2012    Temat postu:

Choroba premiera Etiopii niepokoi Zachód.

Meles Zenawi, premier Etiopii i jej zaledwie trzeci w ciągu ostatniego stulecia przywódca, zapadł na tajemniczą chorobę. Niedyspozycja jednego z najpotężniejszych współczesnych afrykańskich władców wywołała niepokój o losy Rogu Afryki.

Panujący od ponad dwudziestu lat Meles Zenawi po raz ostatni pojawił się publicznie przed miesiącem na naradzie państw grupy G20 w Meksyku. Na początku lipca nie zjawił się w parlamencie, gdy posłowie debatowali nad budżetem państwa. Już wtedy rozeszły się plotki, że choruje. Kiedy zaś nie pojawił się na zorganizowanym w połowie lipca szczycie Unii Afrykańskiej w Addis Abebie (nie zdarzyło mu się to nigdy wcześniej), wrogowie, których Melesowi Zenawiemu nigdy nie brakowało, zaczęli rozgłaszać, że umarł albo zapadł na chorobę tak ciężką, że uniemożliwiającą mu dalsze rządy.

Gazeta "Daily Telegraph" podała, że etiopski premier leczy się w Brukseli w klinice, specjalizującej się w chorobach krwi i najprawdopodobniej cierpi na białaczkę. Etiopskie władze, które, jak cesarski dwór, zbywały plotki o chorobie władcy milczeniem, musiały zabrać głos, gdy otwierając obrady szczytu Unii Afrykańskiej, prezydent Senegalu Macky Sall wyraził żal z powodu nieobecności Melesa i życzył mu powrotu do zdrowia. - Premierowi nie dokucza nic poważnego, ale jest przepracowany, pozostając przez tyle lat bez przerwy na służbie kraju - oznajmił rzecznik rządu Simon Bereket. - Lekarze poradzili mu, by wziął kilka dni urlopu, wkrótce wróci do pracy.

Niedyspozycja władcy 70-milionowej Etiopii, regionalnego mocarstwa z Rogu Afryki, zaniepokoiła przywódców Zachodu. Etiopczyk od lat pełni bowiem rolę żandarma i lojalnego sojusznika, strzegącego Zachód przed somalijskimi talibami, dżihadystami z Jemenu oraz wojennym chaosem z Sudanu.

Nowy afrykański przywódca

Zanim stał się najważniejszym przyjacielem Zachodu w Afryce, Meles Zenawi był komunistą i wrogiem wszystkiego, co zachodnie. Za zdrajcę rewolucji uważał nawet komunistycznego satrapę płk. Mengystu Hajle Marjama, który w 1974 r. obalił cesarza Hajle Syllasje.

W 1979 r. Meles rzucił medyczne studia w Addis Abebie i w rodzinnej prowincji Tire przystał do rebeliantów, którzy wraz z partyzantami ze zbuntowanej prowincji Erytrea wydali wojnę Mengystu. Dziesięć lat później, już jako szef partyzantki, Meles Zenawi zjednoczył powstańców w Etiopski Ludowo-Rewolucyjny Front Demokratyczny, po upadku ZSRR wyrzekł się komunizmu i wyciągnął rękę po pomoc do Amerykanów. W maju 1991 r., przy wsparciu USA, partyzanci Melesa obalili Mengystu, a on sam ogłosił się prezydentem. Miał wtedy zaledwie 36 lat.

Na Zachodzie zaliczono go do nowego pokolenia afrykańskich przywódców, którzy zdobyli władzę w wyniku partyzanckiej wojny, ale nie traktowali jej jak łupu, lecz służbę. Obok Melesa do tego grona zaliczano jego sojusznika z Erytrei Isaiasa Afewerkiego (w podzięce za wspólną wojnę z Mengystu, Meles zgodził się, by po 30-letniej wojnie Erytrea ogłosiła niepodległość), Yoweriego Museveniego z Ugandy, Paula Kagame z Rwandy. Wraz z następcą Nelsona Mandeli, Thabo Mbekim z RPA, mieli stać na czele renesansu Afryki.

Otwierali oni swoje kraje na świat i zagranicznych inwestorów, wprowadzali reformy, zalecane przez zachodnich ekonomistów, walczyli z plagami trybalizmów i korupcji. Skuteczność ich rządów sprawiała, że na Zachodzie wybaczano im ich autorytaryzm.

Pod rządami Melesa Etiopia stała się jednym z najważniejszych sojuszników Zachodu w Afryce. Jako strażniczka Rogu Afryki stała się amerykańską bazą, z której nadzorowano sytuację w sąsiedniej Somalii, a także Jemenie, po drugiej stronie Morza Czerwonego. Za namową Amerykanów Etiopia dwukrotnie, w latach 2006-2009 i jesienią 2011 r., najeżdżała Somalię, by gromić tamtejszych talibów. Na prośbę Waszyngtonu asystowała też w rokowaniach w sprawie pokojowego rozwodu Sudanu Płd. z resztą sudańskiego państwa. W latach 1998-2000 stoczyła też graniczną wojnę z Erytreą.

Upadek autorytetu

Zachwyt Zachodu dla Melesa zaczął maleć w 2005 r., gdy po sfałszowanych przez władze wyborach policja stłumiła uliczne protesty, zabijając prawie 200 osób i wtrącając do więzienia tysiące. Obrońcy praw człowieka zaczęli wypominać Melesowi, rządzącemu jako premier od 1995 r., że odkąd objął władzę, żadne wybory nie były uczciwe, że prześladuje opozycję i dziennikarzy. Ulubieńca Zachodu zaczęto nazywać oświeconym satrapą, nowym cesarzem z Addis Abeby.

Kulisy walki o władzę w Etiopii otoczone są tajemnicą. Po wyborach w 2010 r. Zenawi zapowiadał, że przed nowymi - w 2015 roku - odda władzę i na polityczną emeryturę zabierze ze sobą także większość obecnych dygnitarzy, by zrobili miejsce młodszym.

Sprawujący absolutną władzę liczący zaledwie 57 lat Meles nie namaścił następcy. Odkąd w 2001 r. stłumił próbę pałacowego przewrotu we własnej partii, niewiele wiadomo o frakcyjnych rywalizacjach o sukcesję. Według konstytucji, w czasie urlopu premiera zastępować go będzie wicepremier i minister dyplomacji 47-letni Hailemariam Dessalegn.

Tajemnicza choroba Melesa niepokoi przywódców Zachodu, zatroskanych stabilnością regionalnego mocarstwa, a także tym, czy zajęta sukcesją dalej będzie równie uważnie pilnować biegu spraw.

Wojciech Jagielski

>>>>>

Tak o Etiopii w Polsce mamy potezna literuture i znamy ten kraj bardzo dobrze .
Tam potrzeba szybkiego wzrostu PKB bo naprawde tam jest bieda NAWET jak na Afryke ...
Nie sprzyja temu skostnialy system . I nic nie pomoga zagraniczne inwestycje bo nigdzie nie pomogly . Trzeba rozkrecic miejscowe male firmy a w tym celu musi byc latwosc ich zakladania i stabilnosc funkcjonowania czyli nie ze jakas mafia pobiera haracz ...
No i oczywiscie zadne tam falszowanie wyborow . Zachodnie zgnilki jak zwykle popieraja rezim ALE MY NIE ! Precz z dyktatorem ...
A choroba to pokuta za grzechy . I tak szybko przyszla . Ma szanse sie opamietac !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:53, 24 Lip 2012    Temat postu:

Choroba premiera Etiopii niepokoi Zachód.

Meles Zenawi, premier Etiopii i jej zaledwie trzeci w ciągu ostatniego stulecia przywódca, zapadł na tajemniczą chorobę. Niedyspozycja jednego z najpotężniejszych współczesnych afrykańskich władców wywołała niepokój o losy Rogu Afryki.

Panujący od ponad dwudziestu lat Meles Zenawi po raz ostatni pojawił się publicznie przed miesiącem na naradzie państw grupy G20 w Meksyku. Na początku lipca nie zjawił się w parlamencie, gdy posłowie debatowali nad budżetem państwa. Już wtedy rozeszły się plotki, że choruje. Kiedy zaś nie pojawił się na zorganizowanym w połowie lipca szczycie Unii Afrykańskiej w Addis Abebie (nie zdarzyło mu się to nigdy wcześniej), wrogowie, których Melesowi Zenawiemu nigdy nie brakowało, zaczęli rozgłaszać, że umarł albo zapadł na chorobę tak ciężką, że uniemożliwiającą mu dalsze rządy.

Gazeta "Daily Telegraph" podała, że etiopski premier leczy się w Brukseli w klinice, specjalizującej się w chorobach krwi i najprawdopodobniej cierpi na białaczkę. Etiopskie władze, które, jak cesarski dwór, zbywały plotki o chorobie władcy milczeniem, musiały zabrać głos, gdy otwierając obrady szczytu Unii Afrykańskiej, prezydent Senegalu Macky Sall wyraził żal z powodu nieobecności Melesa i życzył mu powrotu do zdrowia. - Premierowi nie dokucza nic poważnego, ale jest przepracowany, pozostając przez tyle lat bez przerwy na służbie kraju - oznajmił rzecznik rządu Simon Bereket. - Lekarze poradzili mu, by wziął kilka dni urlopu, wkrótce wróci do pracy.

Niedyspozycja władcy 70-milionowej Etiopii, regionalnego mocarstwa z Rogu Afryki, zaniepokoiła przywódców Zachodu. Etiopczyk od lat pełni bowiem rolę żandarma i lojalnego sojusznika, strzegącego Zachód przed somalijskimi talibami, dżihadystami z Jemenu oraz wojennym chaosem z Sudanu.

Nowy afrykański przywódca

Zanim stał się najważniejszym przyjacielem Zachodu w Afryce, Meles Zenawi był komunistą i wrogiem wszystkiego, co zachodnie. Za zdrajcę rewolucji uważał nawet komunistycznego satrapę płk. Mengystu Hajle Marjama, który w 1974 r. obalił cesarza Hajle Syllasje.

W 1979 r. Meles rzucił medyczne studia w Addis Abebie i w rodzinnej prowincji Tire przystał do rebeliantów, którzy wraz z partyzantami ze zbuntowanej prowincji Erytrea wydali wojnę Mengystu. Dziesięć lat później, już jako szef partyzantki, Meles Zenawi zjednoczył powstańców w Etiopski Ludowo-Rewolucyjny Front Demokratyczny, po upadku ZSRR wyrzekł się komunizmu i wyciągnął rękę po pomoc do Amerykanów. W maju 1991 r., przy wsparciu USA, partyzanci Melesa obalili Mengystu, a on sam ogłosił się prezydentem. Miał wtedy zaledwie 36 lat.

Na Zachodzie zaliczono go do nowego pokolenia afrykańskich przywódców, którzy zdobyli władzę w wyniku partyzanckiej wojny, ale nie traktowali jej jak łupu, lecz służbę. Obok Melesa do tego grona zaliczano jego sojusznika z Erytrei Isaiasa Afewerkiego (w podzięce za wspólną wojnę z Mengystu, Meles zgodził się, by po 30-letniej wojnie Erytrea ogłosiła niepodległość), Yoweriego Museveniego z Ugandy, Paula Kagame z Rwandy. Wraz z następcą Nelsona Mandeli, Thabo Mbekim z RPA, mieli stać na czele renesansu Afryki.

Otwierali oni swoje kraje na świat i zagranicznych inwestorów, wprowadzali reformy, zalecane przez zachodnich ekonomistów, walczyli z plagami trybalizmów i korupcji. Skuteczność ich rządów sprawiała, że na Zachodzie wybaczano im ich autorytaryzm.

Pod rządami Melesa Etiopia stała się jednym z najważniejszych sojuszników Zachodu w Afryce. Jako strażniczka Rogu Afryki stała się amerykańską bazą, z której nadzorowano sytuację w sąsiedniej Somalii, a także Jemenie, po drugiej stronie Morza Czerwonego. Za namową Amerykanów Etiopia dwukrotnie, w latach 2006-2009 i jesienią 2011 r., najeżdżała Somalię, by gromić tamtejszych talibów. Na prośbę Waszyngtonu asystowała też w rokowaniach w sprawie pokojowego rozwodu Sudanu Płd. z resztą sudańskiego państwa. W latach 1998-2000 stoczyła też graniczną wojnę z Erytreą.

Upadek autorytetu

Zachwyt Zachodu dla Melesa zaczął maleć w 2005 r., gdy po sfałszowanych przez władze wyborach policja stłumiła uliczne protesty, zabijając prawie 200 osób i wtrącając do więzienia tysiące. Obrońcy praw człowieka zaczęli wypominać Melesowi, rządzącemu jako premier od 1995 r., że odkąd objął władzę, żadne wybory nie były uczciwe, że prześladuje opozycję i dziennikarzy. Ulubieńca Zachodu zaczęto nazywać oświeconym satrapą, nowym cesarzem z Addis Abeby.

Kulisy walki o władzę w Etiopii otoczone są tajemnicą. Po wyborach w 2010 r. Zenawi zapowiadał, że przed nowymi - w 2015 roku - odda władzę i na polityczną emeryturę zabierze ze sobą także większość obecnych dygnitarzy, by zrobili miejsce młodszym.

Sprawujący absolutną władzę liczący zaledwie 57 lat Meles nie namaścił następcy. Odkąd w 2001 r. stłumił próbę pałacowego przewrotu we własnej partii, niewiele wiadomo o frakcyjnych rywalizacjach o sukcesję. Według konstytucji, w czasie urlopu premiera zastępować go będzie wicepremier i minister dyplomacji 47-letni Hailemariam Dessalegn.

Tajemnicza choroba Melesa niepokoi przywódców Zachodu, zatroskanych stabilnością regionalnego mocarstwa, a także tym, czy zajęta sukcesją dalej będzie równie uważnie pilnować biegu spraw.

Wojciech Jagielski

>>>>>

Tak o Etiopii w Polsce mamy potezna literuture i znamy ten kraj bardzo dobrze .
Tam potrzeba szybkiego wzrostu PKB bo naprawde tam jest bieda NAWET jak na Afryke ...
Nie sprzyja temu skostnialy system . I nic nie pomoga zagraniczne inwestycje bo nigdzie nie pomogly . Trzeba rozkrecic miejscowe male firmy a w tym celu musi byc latwosc ich zakladania i stabilnosc funkcjonowania czyli nie ze jakas mafia pobiera haracz ...
No i oczywiscie zadne tam falszowanie wyborow . Zachodnie zgnilki jak zwykle popieraja rezim ALE MY NIE ! Precz z dyktatorem ...
A choroba to pokuta za grzechy . I tak szybko przyszla . Ma szanse sie opamietac !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:25, 21 Sie 2012    Temat postu:

Śmierć żandarma Rogu Afryki - Melesa Zenawiego.

Śmierć premiera Etiopii Melesa Zenawiego sprawi, że to regionalne mocarstwo afrykańskie będzie musiało zająć się wpierw sukcesją w Addis Abebie, a na później odłożyć sprawy pilnowania porządku w niespokojnym Rogu Afryki.

Jak poinformowała etiopska telewizja, panujący od 1991 r. 57-letni Meles Zenawi umarł po ciężkiej chorobie, z którą od dawna się zmagał. Pierwsze plotki o niedyspozycji etiopskiego przywódcy pojawiły się już w 2009 r. Władze kategorycznie je dementowały.

Zdrowie premiera - największa tajemnica

Melesa, byłego komunistę i rewolucjonistę, nazywano "czerwonym negusem" i "nowym cesarzem". I jak na monarszym dworze czy w komunistycznym politbiurze, stan zdrowia władcy utrzymywano w najgłębszym sekrecie. Nawet w lipcu, gdy Meles nie pojawił się na naradzie przywódców Unii Afrykańskiej w Addis Abebie jego ministrowie zapewniali, że wszystko jest w najlepszym porządku, a premier wziął tylko kilka dni urlopu. O chorobie premiera nie wiedzieli ponoć nawet ministrowie z jego rządu.

Tajemnica, jaką najbliżsi towarzysze premiera otoczyli jego chorobę, miała ustrzec Etiopię przed politycznymi niepokojami i chaotyczną walką o sukcesję. Etiopska opozycja, bezwzględnie prześladowana pod rządami Melesa, jest rozbita i słaba i nie jest w stanie zagrozić panującemu Etiopskiemu Ludowo-Rewolucyjnemu Frontowi Demokratycznemu. Wieść o chorobie władcy mogłyby za to wywołać frakcyjne wojny w rządzącym obozie i zagrozić stabilizacji 80-milionowej Etiopii, stanowiącej - obok Nigerii, Egiptu i Republiki Południowej Afryki - regionalne mocarstwo w Afryce.

Regionalna siła

Etiopska armia uważana jest za najlepszą w całej Afryce, a gospodarka od co najmniej 10 lat rozwija się w dwucyfrowym tempie. Rządzona od ponad 20 lat twardą ręką przez Melesa Zenawiego, z państwa biednego i upadłego, Etiopia przerodziła się w regionalnego żandarma, dyktującego wolę państwom regionu - Somalii, Sudanowi, Erytrei i Dżibuti, Kenii, Kongu, a nawet Jemenowi.

Rola ta sprawiła, że pod rządami Melesa Etiopia stała się najważniejszą sojuszniczką USA w Afryce. Etiopia wzięła na siebie zadanie upilnowania, by pogrążona w wojnie domowej Somalia nie została przejęta przez Al-Kaidę - etiopskie wojsko dwukrotnie najeżdżało w tym celu Somalię, a wojny nie wybuchały w afrykańskich kolosach Sudanie i Kongu.

Zachód przymyka oczy

W zamian za wyświadczane mu przez Melesa przysługi, Zachód nie szczędził mu pieniędzy i wsparcia. Przywódcy z Londynu i Waszyngtonu wychwalali gospodarcze sukcesy przywódcy, ale przymykali oczy, gdy prześladował opozycję, fałszował wybory lub zamykał gazety.

W ten sposób Meles panował jak oświecony władca absolutny, nie dopuszczając żadnej opozycji ani nawet krytyki, a kulisy pałacowych rozgrywek o władzę w Addis Abebie były głęboko skrywane. Zachód obawia się, że po śmierci władcy walka o sukcesję w Addis Abebie zburzy polityczną stabilizację i pozbawi Etiopię roli regionalnego żandarma.

Walka o władzę

Po śmierci Melesa obowiązki szefa rządu przejął tymczasowo jeden z jego faworytów, 47-letni wicepremier i minister dyplomacji Hailemariam Dessalegn. Nowego przywódcę wybierze rządząca partia na specjalnym zjeździe, którego terminu jeszcze nie ustalono.

Walka o władzę rozegra się między Tigrajczykami, którzy choć stanowią ledwie 6 proc. ludności, pod rządami Melesa objęli kontrolę nad większością państwowych stanowisk, a Amharami, uważającymi się za jedynych prawowitych gospodarzy Etiopii.

Tigrajczycy, starzy towarzysze broni Melesa z czasów zwycięskiej wojny partyzanckiej z lat 80., niechętnie ustąpią władzy. Za przywódcę "starej gwardii" uważany jest wszechpotężny szef sztabu etiopskiego wojska gen. Samora Yenus, krajan Melesa. Ale według krążących po Addis Abebie plotek on także podupadł na zdrowiu i wyjechał na leczenie za granicę. Pod rządami Melesa wojskowi zdobyli ogromną władzę w Addis Abebie, generałowie będą mieli wiele do powiedzenia przy wyborze nowego władcy, a on będzie musiał zabiegać o ich wsparcie. Wśród kandydatów na następcę po Melesie Zenawim wymienia się też panią Azeb Mesfin, jego żonę i matkę jego trojga dzieci.

Gdyby pałacowa wojna o tron między zazdrosnymi o władzę Tigrajczykami a mającymi dość ich panowania Amharami zaczynała grozić wybuchem prawdziwej wojny, wyznaczony na tymczasowego władcę Hailemariam Dessalegn, jako "człowiek z zewnątrz" mógłby okazać się możliwym do zaakceptowania przez wszystkich.

Jest pierwszym protestantem na czele etiopskiego państwa i pierwszym przywódcą, wywodzącym się z południa kraju, a nie z północy, dominującej dotąd w etiopskiej polityce. Na swojego zastępcę wybrał go w 2010 r. sam Meles, ale Hailemariam należy już do nowego pokolenia etiopskich polityków, nieskrępowanych czasami wojny domowej.

Szybka sukcesja?

- Niezależnie od tego, kto zastąpi Melesa, na początku swojego panowania i tak będzie się musiał skupić na sprawach kraju - powiedział Reuterowi były ambasador USA w Etiopii David Shinn. - Nie spodziewam się, by pod nowymi rządami miała się zmienić etiopska polityka zagraniczna, ale dopiero gdy poczuje się pewnie w swojej stolicy, nowy przywódca Etiopii będzie mógł zająć się sprawami regionu.

Dlatego Zachód chciałby, by sukcesję w Addis Abebie przeprowadzono jak najszybciej.

Meles Zenawi to już czwarty zmarły w tym roku afrykański przywódca. Przyczyną śmierci Etiopczyka był najprawdopodobniej rak. W lipcu na raka umarł prezydent Ghany John Atta-Mills, w kwietniu zmarł na serce prezydent Malawi Bingu wa Mutharika, a w styczniu, na cukrzycę, prezydent Gwinei-Bissau Malam Bacai Sanha.

Wojciech Jagielski, PAP

>>>>>

Musial umrzec bo stawal sie coraz gorszy . O ile łotrom zachodu to bylo obojentne byle robic biznes o tyle Bogu nie . On kazdego chce ratowac stad ta ciezka choroba jako pokuta ... Wszyscy oni w Afryce maja za uszami ale poniewaz Afryka jest kraina nieszczesc Bóg ocenia ich lagodnie . Co nie znaczy ze moga szalec . Trzeba tepic miejscowych bandytow psycholi i kanibali ...

Dobrze ze Etiopia utrzymuje porzadek w regionie brawo . Ale w kraju musi byc wszystko w porzadku a zwlaszcza gospodarka musi rosnac . Tam to podstawa . Bieda olbrzymia . A oczywiscie o falszowaniu czegokolwiek mowy nie ma . NIE WOLNO !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:45, 02 Wrz 2012    Temat postu:

Etiopia: setki tysięcy ludzi oddały ostatni hołd zmarłemu przywódcy

W stolicy Etiopii Addis Abebie odbył się pogrzeb zmarłego 20 sierpnia premiera Melesa Zenawiego. W uroczystościach wzięły udział dziesiątki prezydentów i innych ważnych osobistości z całego świata. Hołd przywódcy oddały setki tysięcy Etiopczyków.

Meles był u władzy od obalenia w 1991 roku marksistowskiego dyktatora Mengistu Hajle Mariama. Po zakończeniu kadencji na stanowisku prezydenta w 1995 roku został premierem. Krytycy Melesa zarzucali mu zwalczanie opozycji i niezależnych mediów pod pozorem troski o bezpieczeństwo narodowe.

- Był wyjątkowo mądrym i dalekowzrocznym człowiekiem – powiedziała podczas ceremonii ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ Susan Rice. W mowach pogrzebowych wspominali go również przywódcy afrykańscy, określając mianem "największego bojownika o wolność", nazywając "siłą, na której Unia Afrykańska opierała się przez ostatnią dekadę".

W uroczystościach wzięli udział m.in. założyciel Microsoftu, miliarder Bill Gates z żoną i ścigany listem gończym przez Międzynarodowy Trybunał Karny prezydent Sudanu Omar el-Baszir.

>>>>

jak widzicie obluda na calego ...

Na ulicach Addis Abeby Melesa żegnały tłumy ludzi, ubranych w czarne koszulki z jego podobizną.

- Pamiętam dzień, kiedy obiecał, że nasz kraj się rozwinie i dotrzymał słowa. Jestem dumny, że rozwijamy się najszybciej na świecie - powiedział jeden z przedsiębiorców. - Wiem, że jeszcze jest dużo do zrobienia, ale zaciskamy zęby, by było lepiej. Boję się teraz o przyszłość Etiopii. Mam nadzieję, że nie będzie żadnej wojny i przekazanie władzy pójdzie gładko – dodał.

Za rządów Melesa Etiopia stała się jednym z najszybciej rozwijających się krajów świata.

- Ja jestem z Sudanu Południowego i wiem, że nasz młody kraj zawdzięcza zmarłemu premierowi bardzo wiele. Z pewnością zabraknie go przy stole w negocjacjach pokojowych, jakie toczą ze sobą państwa sudańskie – powiedział sudański dziennikarz Tut Jok.

Po dojściu do władzy Meles stał się wyjątkowo wpływowym i aktywnym politykiem w rejonie Afryki Wschodniej. Był głównym mediatorem w konflikcie państw sudańskich, wysłał etiopską armię, która ma opinię najlepszej w Afryce, do Somalii, by zwalczała bojówki powiązane z Al-Kaidą. Był kluczową postacią w Unii Afrykańskiej, która ma swoją siedzibę w Addis Ababie.

- Bardzo płakałem po premierze, ale już mam dość. Dwa tygodnie żałoby, nie można było nawet słuchać muzyki. Wszędzie tylko nasz tradycyjny flet pasterski i jego dość irytująca melodia żałobna. Myślałem, że oszaleję. Szkoda mi premiera, ale musimy sobie teraz bez niego poradzić – powiedział didżej Brook.

Meles Zenawi zmarł dwa tygodnie temu w Brukseli, po długiej chorobie, choć według oficjalnego oświadczenia rządu Etiopii była to "nagła infekcja". Miał 57 lat. Spoczął w stołecznej katedrze Świętej Trójcy, obok ostatniego cesarza Etiopii Hajle Sellasjego.

>>>>

Zenawi podobnie jak Walesa sie skompromitowal . Wladza go zniszczyla moralnie ! ALE ! Lud poprawil swoj poziom zycia i zwyklemu czlowiekowi jest NIEPOROWNANIE lepiej ! Odwrotnie niz w Polsce . Gdzie nastapila ekonomiczna tragedia . A to diametralna roznica ... Trzeba sie molic za jego dusze bo rzadzacy beda przez Boga rozliczanie nieporownanie surowiej niz zwykli ludzie a on nagrzeszyl . Obludne zachwyty nic tu nie pomoga !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:32, 16 Sty 2013    Temat postu:

Fiona Ehlers | Der Spiegel
Der Spiegel
Cud z Wonchi

Suk­ces tego pro­jek­tu ozna­cza­ło­by praw­dzi­wą re­wo­lu­cję. Skoń­czy­ły­by się pro­ble­my z kształ­ce­niem, można by po­ko­nać prze­paść dzie­lą­cą bo­ga­tych od bied­nych.

W od­le­głej, bied­nej wio­sce w Etio­pii prze­pro­wa­dzo­no cie­ka­wy eks­pe­ry­ment: spon­so­rzy z ca­łe­go świa­ta po­da­ro­wa­li tu­tej­szym dzie­ciom ta­ble­ty. Gdy po pew­nym cza­sie po­je­cha­no tam, by spraw­dzić, jak sobie z nimi po­ra­dzi­ły, efek­ty prze­szły wszel­kie ocze­ki­wa­nia. Malcy roz­pra­co­wa­li apli­ka­cje, na­krę­ci­li fil­mi­ki wideo i na­uczy­li się tro­chę an­giel­skie­go - a wszyst­ko to bez ni­czy­jej po­mo­cy.

Droga do Won­chi pro­wa­dzi nad kra­wę­dzią wy­ga­słe­go wul­ka­nu. Ścież­ka wije się wśród plan­ta­cji ba­na­nów i kol­cza­stych krze­wów, pach­nie tu dzi­kim ma­je­ran­kiem. W głębi leży je­zio­ro wul­ka­nicz­ne, a za nim cią­gną się Wiel­kie Rowy Afry­kań­skie, na­zy­wa­ne też ko­leb­ką ludz­ko­ści. W za­głę­bie­niu tym przed mi­lio­na­mi lat żyli przod­ko­wie Homo sa­piens. Gdy spoj­rzy się na tę rów­ni­nę z jej zie­lo­ny­mi, fa­lu­ją­cy­mi pa­gór­ka­mi, ma się wra­że­nie, że wszyst­ko wy­glą­da tu tak samo jak daw­niej, zanim do tej oko­li­cy wtar­gnę­ła no­wo­cze­sność. (…)

Żyje tutaj osiem ro­dzin, miesz­ka­ją w gli­nia­nych cha­tach o spi­cza­stych da­chach po­kry­tych słomą. Won­chi przy­po­mi­na tro­chę wio­skę smer­fów. Nie ma tu prądu ani bie­żą­cej wody, do naj­bliż­sze­go źró­dła trze­ba iść go­dzi­nę, naj­bliż­sza szko­ła znaj­du­je się o dwa­na­ście ki­lo­me­trów stąd.

Kiedy Ame­ry­ka­nin Matt Kel­ler po raz pierw­szy sta­nął na kra­wę­dzi kra­te­ru mię­dzy je­zio­rem a do­li­ną i spoj­rzał na Won­chi, nie mógł uwie­rzyć w to, co widzi. Po­szu­ki­wał wła­śnie miej­sca mak­sy­mal­nie od­le­głe­go od całej resz­ty świa­ta i za­mie­rzał już wra­cać, bo nie przy­pusz­czał, że ktoś tu może miesz­kać.

Od końca paź­dzier­ni­ka czuje jed­nak, że jest nieco bli­żej tu­tej­szych ludzi. Świat w jego ro­dzin­nym Cam­brid­ge znik­nął pod fa­la­mi, sza­lał hu­ra­gan “Sandy“, a dom Kel­le­ra zna­lazł się pod wodą. Nie było ogrze­wa­nia, cie­plej wody, świa­tła, nie dzia­ła­ło nic. On sam przez dwa dni sie­dział w swoim sa­mo­cho­dzie, ła­do­wał ko­mór­kę od za­pal­nicz­ki i od­bie­rał te­le­fo­ny z ca­łe­go świa­ta. Na­ukow­cy, dzien­ni­ka­rze i spon­so­rzy chcie­li wie­dzieć, co bę­dzie z kom­pu­te­ro­wym pro­jek­tem, z dzieć­mi i ich szan­są na lep­szą przy­szłość.

Potem, gru­dnio­wy ran­kiem, Matt Kel­ler po­ja­wił się w wio­sce, była to jego już piąta wi­zy­ta w Won­chi. Chciał wie­dzieć, jakie po­stę­py zro­bi­ły dzie­ci od czasu, kiedy był tu po raz ostat­ni. Wy­bie­gło mu na­prze­ciw kilka dziew­czy­nek i chło­piec, wzię­li go za rękę i za­pro­wa­dzi­li do nowej chaty z ba­te­ria­mi sło­necz­ny­mi na dachu.

Dzie­ci były bose, ośmio­let­ni Kel­bes­sa z roz­czo­chra­ną czu­pry­ną, o za­my­ślo­nym spoj­rze­niu, miał na sobie sztyw­ną od brudu męską ma­ry­nar­kę i niósł po pachą brą­zo­wy skó­rza­ny przed­miot, który wy­glą­dał jak ak­tów­ka. Star­sza o dwa lata Abe­bech z braku kol­czy­ków miała w uszach za­pał­ki, na ple­cach zaś nio­sła w chu­ście swo­je­go młod­sze­go brata.

Rów­nież ona trzy­ma­ła w ręce ten przed­miot, "kom­pu­te­ra", jak na­zy­wa­li go malcy - prze­no­śny ta­blet PC z ekra­nem do­ty­ko­wym. Abe­bech włą­czy­ła go, na mo­ni­to­rze po­ja­wi­ły się trzy li­te­ry: "A" miało czap­kę bejs­bo­lo­wą, "B" śpie­wa­ło do mi­kro­fo­nu, a "C" ra­po­wa­ło. Li­ter­ki śpie­wa­ły ostry­mi elek­tro­nicz­ny­mi gło­sa­mi: "ABC", brzmia­ły po­dob­nie jak Te­le­tu­bi­sie, czło­wiek do­ro­sły nie był w sta­nie długo tego wy­trzy­mać.

Abe­bech jed­nak po­do­ba­ła się ta pio­sen­ka, mogła jej słu­chać ca­ły­mi go­dzi­na­mi. W sku­pie­niu ry­so­wa­ła pal­ca­mi li­te­ry na wy­świe­tla­czu, wy­cie­ra­jąc sobie nos brze­giem dłoni, bły­ska­wicz­nie otwie­ra­ła ko­lej­ne apli­ka­cje, stu­ka­ła i pi­sa­ła jak w tran­sie.

Po kilku mi­nu­tach z kolei Kel­bes­sa po­ka­zał Kel­le­ro­wi swoje naj­now­sze dzie­ło. Prze­chy­trzył sys­tem za­bez­pie­czeń, chro­nią­cy przed dzieć­mi pro­gra­my ze zdję­cia­mi i na­gra­nia­mi wideo, po­nie­waż zu­ży­wa­ją one zbyt wiele prądu i miej­sca na kar­tach pa­mię­ci. Kel­bes­sa na­krę­cił nawet dwu­mi­nu­to­wy fil­mik - był na nim jego dzia­dek z by­dłem, chata, jego sio­stry. Chło­piec pro­mie­niał z dumy.

Kel­ler sie­dział obok dzie­ci na po­kry­tej ku­rzem pod­ło­dze, pa­trzył, nic nie mówił i cały czas tylko my­ślał, że jest oto świad­kiem praw­dzi­we­go cudu, cudu z Won­chi. Do­tych­czas jesz­cze nikt z za­chod­nie­go świa­ta nie przy­był tu, by zba­dać owe nie­zwy­kłe zja­wi­sko.

Matt Kel­ler ma 48 lat, jest re­flek­syj­nym Ame­ry­ka­ni­nem w spodniach sa­fa­ri. Od kiedy ów "fe­ren­ji", "biały" od­wie­dza od czasu do czasu Won­chi, wszyst­ko tu wy­glą­da już ina­czej. Kel­ler pra­cu­je w Mas­sa­chu­setts In­sti­tu­te of Tech­no­lo­gy w Cam­brid­ge. Ma do­star­czyć do­wo­du, że dzie­ci są w sta­nie na­uczyć się wszyst­kie­go, sa­mo­dziel­nie i bez żad­nych wska­zó­wek. Dzie­ci, które nie mają moż­li­wo­ści uczęsz­cza­nia do szko­ły, bo naj­bliż­sza znaj­du­je się zbyt da­le­ko albo ro­dzi­ce wolą wy­sy­łać je po wodę lub na pole, gdzie rano pil­nu­ją krów, a wie­czo­rem pasą kozy.

Co by­ło­by jed­nak, gdyby owym dzie­ciom, któ­rych ro­dzi­ce nie po­tra­fią ani pisać, ani czy­tać, dać do dys­po­zy­cji kom­pu­ter? Za­opa­trzyć go w pro­gra­my edu­ka­cyj­ne, filmy o zwie­rzę­tach i da­le­kich kra­jach, gry, a wszyst­ko to w ję­zy­ku an­giel­skim i am­har­skim - etiop­skim ję­zy­ku urzę­do­wym? Gdyby tak po­zwo­lić im po pro­stu robić to, co chcą, w na­dziei, że same udzie­lą sobie lek­cji i będą się uczyć jedno od dru­gie­go?

Może dzię­ki temu kra­jom roz­wi­ja­ją­cym się uda­ło­by się do­ko­nać skoku do epoki cy­fro­wej? Czy ra­czej ta­ble­ty po­kry­ją się ku­rzem, rów­nie szyb­ko jak za­baw­ki, które lą­du­ją na śmiet­ni­ku, gdy prze­sta­ją już być nowe i in­te­re­su­ją­ce? Kto wie, może jed­nak uda­ło­by się w ten spo­sób pomóc nawet stu mi­lio­nom dzie­ciom nie­ma­ją­cym moż­li­wo­ści kształ­ce­nia się, bo miesz­ka­ją na wsi albo ich ro­dzi­ny są zbyt bied­ne?

Matt Kel­ler w każ­dym razie mocno w to wie­rzy. Wie­rzy, że mal­com wy­star­czy dać kom­pu­ter, a cała resz­ta przyj­dzie sama. - Dzie­ci to au­to­dy­dak­ty­cy - mówi - prze­cież cho­dze­nia i mó­wie­nia nie trze­ba ich wcale uczyć.

Jeśli jego pro­jekt się po­wie­dzie, ozna­cza­ło­by to praw­dzi­wą re­wo­lu­cję. Skoń­czy­ły­by się pro­ble­my z kształ­ce­niem, można by po­ko­nać prze­paść dzie­lą­cą bo­ga­tych od bied­nych.

Au­to­rem całej idei jest 69-let­ni dziś Ni­cho­las Ne­gro­pon­te, świa­to­wej sławy ame­ry­kań­ski in­for­ma­tyk, pa­sjo­nat tech­ni­ki, wi­zjo­ner. Jego be­st­sel­ler, za­ty­tu­ło­wa­ny "Total Di­gi­tal", który na­pi­sał na no­te­bo­oku w swo­jej chat­ce na grec­kiej wy­spie, stał się ma­ni­fe­stem in­ter­ne­to­we­go stu­le­cia.

Już w 1995 roku pro­ro­ko­wał w owym dzie­le, że pew­ne­go dnia za­cznie­my żyć w cy­fro­wym, po­łą­czo­nym glo­bal­ną sie­cią świe­cie. Ne­gro­pon­te jest sze­fem Matta Kel­le­ra i zwy­kle miewa rację. Swój wspól­ny pro­jekt na­zwa­li "One Lap­top per Child" (OLPC). Ba­da­nia w Etio­pii pro­wa­dzą od lu­te­go ze­szłe­go roku, wy­bra­li po dwa­dzie­ścio­ro dzie­ci w wieku od czte­rech do je­de­na­stu lat, z Won­chi i wio­ski Wo­lon­che­te, i wy­po­sa­ży­li je w ta­ble­ty Mo­to­ro­la Xoom. Przez rok, dwa chcie­li ze­brać in­for­ma­cje, był to ro­dzaj testu. Jeśli uda im zna­leźć wspar­cie ze stro­ny rzą­dów, które to sfi­nan­su­ją, roz­da­dzą ta­ble­ty na całym świe­cie - taki mają plan.

Kilka mie­się­cy temu Ne­gro­pon­te sam sie­dział w tu­tej­szej w cha­cie. Dzie­ci nie wie­dzia­ły, kim jest, kom­pu­te­ry miały do­pie­ro od dzie­się­ciu ty­go­dni. Był to dzień, w któ­rym mały Kel­bes­sa po raz pierw­szy na­pi­sał na pia­sku słowo “lion“, a Abe­bech do­tar­ła z al­fa­be­tem do li­te­ry "W". Ni­cho­las Ne­gro­pon­te aż pod­sko­czył, bli­ski łez - opo­wia­da Matt Kel­ler - ale szyb­ko znów usiadł, nie chcąc prze­szka­dzać dzie­ciom.

Pod ko­niec paź­dzier­ni­ka był 10 ty­się­cy ki­lo­me­trów stąd, na kon­fe­ren­cji w Cam­brid­ge, i mówił o suk­ce­sie w Won­chi. Opo­wia­dał, jak to roz­da­wa­li dzie­ciom kom­pu­te­ry, mając nie­wiel­ką na­dzie­ję, że będą wie­dzia­ły, co z nimi zro­bić. - Za­miast tego jed­nak - wy­krzyk­nął, nie po­sia­da­jąc się z za­chwy­tu - ro­ze­rwa­ły pacz­ki i już po czte­rech mi­nu­tach zna­la­zły przy­cisk włą­cza­ją­cy.

Dzie­ci, które nigdy do­tych­czas nie wi­dzia­ły liter, po za­le­d­wie pię­ciu dniach po­tra­fi­ły otwo­rzyć 47 apli­ka­cji. Po dwóch ty­go­dniach śpie­wa­ły już pio­sen­kę "ABC", po pię­ciu mie­sią­cach zaś prze­chy­trzy­ły za­bez­pie­cze­nia. - Teraz umie­ją już pisać i czy­tać - wołał Ne­gro­pon­te. - To na­praw­dę dzia­ła!

In­ny­mi słowy, ozna­cza to, że wszę­dzie na świe­cie dzie­ci mogą uczyć się w taki sam spo­sób i są tak samo uzdol­nio­ne. Nie po­trze­bu­ją nawet na­uczy­cie­la. Ta­ble­ty można zrzu­cać z po­wie­trza po­dob­nie jak pacz­ki z po­mo­cą, a tym samym zmniej­szyć prze­paść w sta­nie wie­dzy po­mię­dzy kra­ja­mi ży­ją­cy­mi w do­bro­by­cie a ubo­gi­mi - rów­nież ta teza po­rwa­ła Ni­cho­la­sa Ne­gro­pon­te­go.

W ogóle lubi on po­ry­wa­ją­ce tezy. - Jeśli dziec­ko może na­uczyć się czy­tać, jest rów­nież w sta­nie dzię­ki tej umie­jęt­no­ści opa­no­wać wszyst­ko inne - mówi. Uważa też, że le­piej sie­dzieć sześć go­dzin dzien­nie przed kom­pu­te­rem, niż w szko­le, gdzie klasa liczy osiem­dzie­się­ciu uczniów, i re­cy­to­wać wy­uczo­ne na pa­mięć for­muł­ki. W przy­pad­ku Etio­pii, Birmy czy Ka­bu­lu może to być praw­dą.

In­for­ma­cje o cu­dzie z Won­chi szyb­ko ro­ze­szły się w sieci. O ra­to­wa­niu świa­ta za po­mo­cą ta­ble­ta. A Kel­le­ra nic nie mogło ura­to­wać już przed od­bie­ra­niem te­le­fo­nów w sa­mo­cho­dzie w samym środ­ku hu­ra­ga­nu.

Ale pro­jekt Ne­gro­pon­te­go nie ustrzegł się także kry­ty­ki. Nie­któ­rzy uwa­ża­li, że lan­su­je się go z ty­po­wo za­chod­nią aro­gan­cją. Dla­cze­go bo­wiem afry­kań­skie dzie­ci mia­ły­by być mniej zdol­ne od swo­ich ró­wie­śni­ków z Za­cho­du? To prze­cież nie małp­ki.

Rze­czy­wi­ście, słowa wy­po­wie­dzia­ne przez Ni­cho­la­sa Ne­gro­pon­te­go na kon­fe­ren­cji w Cam­brid­ge przy­po­mi­na­ją nieco film "Po­że­gna­nie z Afry­ką". Scenę, w któ­rej Ro­bert Red­ford w buszu sta­wia przed pa­wia­na­mi gra­mo­fon. Zwie­rzę­ta po raz pierw­szy sły­szą mu­zy­kę, i to od razu Mo­zart. Co teraz zro­bią? Uciek­ną? Po dwóch mi­nu­tach zwie­rza­ki za­czy­na­ją nisz­czyć płytę.

Akcja "One Lap­top per Child" może uczy­nić świat nieco bar­dziej spra­wie­dli­wym, a pro­du­cen­ci kom­pu­te­rów mo­gli­by za­ro­bić na tym mi­lio­ny, ale ten pro­jekt nie jest tak cał­kiem nowy i nie za­wsze się uda­wał.

Przed sied­miu laty współ­pra­cow­ni­cy Ne­gro­pon­te­go roz­da­li już pierw­sze kom­pu­te­ry, le­piej znane jako "hun­dred dolar lap­tops". Za­rzą­dza­no tym wów­czas w ra­mach pro­jek­tów edu­ka­cyj­nych w Peru, Uru­gwa­ju i Ru­an­dzie. Jed­nym z pro­ble­mów, jakie wy­ło­ni­ły się pod­czas tej akcji, było to, że już po krót­kim cza­sie ucznio­wie na­uczy­li się sur­fo­wać po in­ter­ne­cie szyb­ciej niż ich na­uczy­cie­le. I że na­uczy­cie­le wy­łą­cza­li urzą­dze­nia, z uza­sad­nie­niem, że wy­cho­wan­ko­wie i tak będą tam tylko tra­cić czas i oglą­dać stro­ny por­no­gra­ficz­ne.

(…) Tym razem jed­nak musi się udać, to cał­kiem nowy po­czą­tek. W mię­dzy­cza­sie tech­ni­ka po­szła na­przód i w pro­jek­cie tym nie cho­dzi tylko o dzie­ci, lecz rów­nież o anal­fa­be­tów, nikt też nie sur­fu­je na próż­no po in­ter­ne­cie, przy­naj­mniej jak do­tych­czas. Ta­blet kosz­tu­je jesz­cze około 400 do­la­rów, ale teraz, gdy Go­ogle wy­pu­ści­ło na rynek Ne­xu­sa 7, za je­dy­ne 199 do­la­rów, ceny będą dalej spa­dać.

(…) Obok Kel­le­ra stoi Mike. jego asy­stent. Raz w ty­go­dniu przy­jeż­dża z Addis Abeby i wy­mie­nia karty pa­mię­ci, by wy­słać in­for­ma­cje do Cam­brid­ge. Tam oce­nia­ją je ję­zy­ko­znaw­cy i spe­cja­li­ści od kształ­ce­nia, spraw­dza­jąc, które dziec­ko ko­rzy­sta z któ­re­go pro­gra­mu i przez ile go­dzin dzien­nie wy­ka­zu­je ak­tyw­ność. Śred­nio przez sześć, głów­nie w nocy.

Mike nie jest "fe­ren­ji", biały, to Etiop­czyk, ma 29 lat i czu­pry­nę w stylu afro. Stu­dio­wał in­for­ma­ty­kę w Hel­sin­kach, a w Addis Abe­bie pra­cu­je dla nie­miec­kiej or­ga­ni­za­cji po­mo­co­wej. Jeśli kto­kol­wiek może oce­nić, czy cud z Won­chi jest praw­dzi­wy, czy też to je­dy­nie dobry po­mysł biz­ne­so­wy, to tylko on.

Mówi, że pierw­szy raz w życiu jest dumny ze swo­jej pracy. Po dziur­ki w uszach ma już słowa "pomoc". (…) - Tą po­mo­cą Etio­pię za­mę­czo­no na śmierć - stwier­dza. W sto­li­cy, tej twier­dzy po­ma­ga­czy, można zo­ba­czyć, jak jadą oni swo­imi te­re­no­wy­mi wo­za­mi o za­ciem­nio­nych szy­bach i jak w pię­cio­gwiazd­ko­wych ho­te­lach, we­dług za­chod­niej kla­sy­fi­ka­cji, urzą­dza­ją sobie przy­ję­cia przy gril­lu. - Wy, biali, na­kar­mi­li­ście nas ry­ba­mi - mówi Mike - ale nie po­ka­za­li­ście, jak je łowić.

Jed­nak ta akcja z ta­ble­ta­mi - ona na­praw­dę zmie­nia Etio­pię. Nikt bo­wiem nie do­sta­je tu ni­cze­go za darmo. - Dzie­ci z Won­chi za­da­ją sobie trud przez sześć go­dzin dzien­nie, bo mają z tego przy­jem­ność i są dumne, że coś po­tra­fią.

Mike uważa, że Etio­pii udało się prze­zwy­cię­żyć wi­ze­ru­nek kraju, w któ­rym lu­dzie gło­du­ją. Dzi­siaj to jedno z naj­szyb­ciej roz­wi­ja­ją­cych się państw na świe­cie. Za parę lat bę­dzie po­tę­gą go­spo­dar­czą wschod­niej Afry­ki, sie­dzi­bą prze­my­słu tek­styl­ne­go, a nawet samo za­cznie two­rzyć nowe tech­no­lo­gie. To powód, dla któ­re­go rząd w Addis Abe­bie przy­kła­da tak wiel­ką wagę do pro­jek­tu Ne­gro­pon­te­go i Kel­le­ra. Mi­ni­ster oświa­ty nie może do­cze­kać się za­koń­cze­nia fazy te­stów i na­pły­wu więk­szej licz­by ta­ble­tów do jego kraju - z po­mo­cą za­gra­nicz­nych spon­so­rów oczy­wi­ście.

(…) Jak da­le­ko zaj­dzie mała Abe­bech, kiedy już do­ro­śnie? Dwie trze­cie z 85 mi­lio­nów Etiop­czy­ków nie skoń­czy­ło jesz­cze 25. roku życia. Ambo, naj­bliż­sze mia­sto, stało się miej­scem mło­dych, nie­za­do­wo­lo­nych ludzi, wy­sta­ją­cych ca­ły­mi dnia­mi na uli­cach. Są do­brze wy­kształ­ce­ni, ale nie mogą zna­leźć do­brej pracy, bo ta­kiej tu po pro­stu nie ma.

Noc jak wiel­kie czar­ne nic po­chy­la się nad Won­chi. Po­ło­wa wio­ski sie­dzi przy ogniu w cha­cie ojca Abe­bech. Jest cał­kiem jak daw­niej, zanim jesz­cze do­tar­ła tutaj no­wo­cze­sność. Jak w sta­jen­ce w Be­tle­jem - wół, dwa osioł­ki, ko­bie­ty kar­mią pier­sią swoje nie­mow­lę­ta, męż­czyź­ni opo­wia­da­ją sobie hi­sto­rie o Haile Se­las­sie, ostat­nim ce­sa­rzu Etio­pii. Ogień daje miło cie­pło, wy­peł­nia cha­tyn­kę świa­tłem, po­ma­łu za­czy­na już wy­ga­sać.

I nagle do środ­ka wpa­da­ją dzie­ci, jak ro­bacz­ki świę­to­jań­skie. Ta­ble­ty służą im tym razem za la­tar­ki, nie­bie­skie świa­tło wy­zna­cza drogę. I wtedy jest tak, jakby to wszyst­ko miało jed­nak sens. Abe­bech wcho­dzi do chaty, roz­le­ga się pio­sen­ka "ABC", męż­czyź­ni gro­ma­dzą się wokół małej, która wy­ja­śnia im zna­cze­nie ob­cych liter i po­ka­zu­je, jak się je pisze. Męż­czyź­ni dzi­wią się i uważ­nie słu­cha­ją - dzie­się­cio­let­nie­go dziec­ka, w do­dat­ku dziew­czyn­ki. Zanim do Won­chi przy­by­li biali, z tymi swo­imi śmiesz­ny­mi urzą­dze­nia­mi, coś ta­kie­go było tutaj zu­peł­nie nie do po­my­śle­nia.

>>>

Ciekawe . Tylko tablety to zabawka a tam trzeba produkcji ! Aby byl dochod !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:05, 03 Cze 2013    Temat postu:

Tysiące ludzi protestowały przeciwko politycznym represjom w Etiopii

Tysiące ludzi wyszły w niedzielę na ulice stolicy Etiopii Addis Abeby, domagając się uwolnienia więzionych dziennikarzy i działaczy społecznych, co było rzadkim przejawem opozycji wobec rządzącej partii, która dysponuje monopolem władzy.

Przemarsz głównymi ulicami miasta odbył się przy akompaniamencie okrzyków "Potrzebujemy wolności" i "Potrzebujemy sprawiedliwości".

Była to pierwsza większa demonstracja w Etiopii od czasu niepokojów po wyborach w 2005 roku, kiedy to siły bezpieczeństwa zabiły setki protestujących.

Jednocześnie był to pierwszy publiczny przejaw niezadowolenia wobec rządu premiera Hailemariama Desalegna, który pełni również funkcję przewodniczącego Etiopskiego Ludowego Frontu Rewolucyjno-Demokratycznego (EPRDF). Oba te stanowiska objął po zmarłym - w sierpniu ubiegłego roku - Milesie Zenawim.

>>>

Popieramy walke o wolna Etiopie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:10, 12 Cze 2013    Temat postu:

Egipt-Etiopia: wojna o wodę

Dwa afry­kań­skie mo­car­stwa Egipt i Etio­pia wo­ju­ją o wody Nilu. Etio­pia chce prze­gro­dzić rzekę tamą, by po­sta­wić tam naj­więk­szą w Afry­ce elek­trow­nię wodną. Egipt oskar­ża Etio­pię o kra­dzież wody i od­gra­ża się, że nigdy się na to nie zgo­dzi.

- Nie damy sobie ode­brać ani kro­pli wody z Nilu - za­gro­ził w tym ty­go­dniu egip­ski mi­ni­ster dy­plo­ma­cji Mo­ham­med Kamal Amr, a pre­zy­dent Mo­ham­med Mursi dodał w po­nie­dzia­łek, że choć Egipt nie chce wojny, to "roz­wa­ży wszyst­kie spo­so­by", by bro­nić swo­ich ży­cio­daj­nych wod­nych za­so­bów.

We­dług Egip­cjan za­gra­ża im gi­gan­tycz­na Tama Wiel­kie­go Od­ro­dze­nia, jaką na Błę­kit­nym Nilu chcą zbu­do­wać Etiop­czy­cy, by urzą­dzić tam elek­trow­nię wodną, i jako ener­ge­tycz­na po­tę­ga sprze­dać z zy­skiem prąd całej Afry­ce.

Etio­pia za­czę­ła ją sta­wiać już dwa lata temu, kiedy to udało się jej po­bun­to­wać pań­stwa z ba­se­nu Nilu - De­mo­kra­tycz­ną Re­pu­bli­kę Konga, Kenię, Ugan­dę, Tan­za­nię, Bu­run­di i Rwan­dę - prze­ciw­ko obo­wią­zu­ją­cym jesz­cze od cza­sów ko­lo­nial­nych umo­wom, da­ją­cym Egip­to­wi i Su­da­no­wi mo­no­pol na wody Nilu. Ukła­dy z 1929 i 1959 roku prze­wi­du­ją, że z 84 mld m3 wody, która pły­nie co roku Nilem, Egipt ma prawo aż do 55 mld m3, a 18,5 mld m3 przy­pa­da Su­da­no­wi (10 mld m3 prze­wi­dzia­no na stra­ty). Kiedy umowy były za­wie­ra­ne, Kongo, Kenia, Ugan­da, Tan­za­nia, Bu­run­di i Rwan­da jesz­cze nie ist­nia­ły jako pań­stwa.

Do­pie­ro w 2010 roku w wy­ni­ku sta­rań Etio­pii, gdzie bie­rze po­czą­tek Błę­kit­ny Nil (Biały wy­pły­wa z Je­zio­ra Wik­to­rii, a oba łączą się w jeden w Char­tu­mie) pań­stwa re­gio­nu pod­pi­sa­ły umowę o "zgod­nym wy­ko­rzy­sty­wa­niu wód" li­czą­ce­go pra­wie 7 tys. km dłu­go­ści Nilu, dru­giej obok Ama­zon­ki, naj­dłu­żej rzeki świa­ta.

Etio­pia na­tych­miast przy­stą­pi­ła do dzie­ła. Gó­rzy­sty kraj, nie­gdyś sym­bol nędzy, ty­ra­nii i klęsk suszy i głodu, stał się re­gio­nal­nym mo­car­stwem, któ­re­go rząd umy­ślił sobie, że pod­sta­wą jego go­spo­dar­czej po­tę­gi będą hy­dro­elek­trow­nie, a naj­więk­szą z nich ma stać się Tama Wiel­kie­go Od­ro­dze­nia, bu­do­wa­na za 5 mld do­la­rów na Błę­kit­nym Nilu w re­gio­nie Be­ni­shan­gul-Gu­muz, 40 km od gra­ni­cy z Su­da­nem.

Tama ma być go­to­wa w 2017 r., a w ze­szłym ty­go­dniu ro­bot­ni­cy za­czę­li prace, by o pół ki­lo­me­tra prze­su­nąć na czas bu­do­wy na­tu­ral­ne ko­ry­to Nilu. I do­pie­ro wie­ści o prze­kie­ro­wa­niu Nilu wy­wo­ła­ły pro­te­sty w Ka­irze.

Etiop­czy­cy za­pew­nia­ją, że tama, ani tym­cza­so­we prze­kie­ro­wa­nie Nilu nie wy­rzą­dzą ni­ko­mu żad­nych szkód. Po na­peł­nie­niu tamy woda po­pły­nie jak daw­niej, na­pę­dza­jąc je­dy­nie tur­bi­ny, a Etio­pia nie po­bie­rze choć­by litra dla iry­ga­cji ziemi.

Egipt, dla któ­re­go woda z Nilu jest źró­dłem życia i sam po­sta­wił na nim wiele wła­snych tam z Asu­ań­ską na czele, oba­wia się, że zanim etiop­ska za­po­ra za­peł­ni się wodą, mniej­szy po­ziom rzeki prze­mie­ni w pu­sty­nię nad­rzecz­ne upra­wy. Hy­dro­lo­dzy przy­zna­ją, że przez 3-4 lata, gdy za­po­ra się bę­dzie za­peł­nia­ła, do Egip­tu do­cie­rać bę­dzie o jedną piątą wody mniej niż zwy­kle. Do­dat­ko­wo, nowe sztucz­ne je­zio­ro spra­wi, że co roku Nil bę­dzie tra­cił wię­cej wody w wy­ni­ku zwięk­szo­ne­go pa­ro­wa­nia.

Na­ra­sta­ją­ca z każ­dym dniem wo­jow­ni­czość wy­po­wie­dzi egip­skich i etiop­skich po­li­ty­ków wy­wo­ła­ła już dy­plo­ma­tycz­ny skan­dal, gdy w jed­nej z ka­ir­skich te­le­wi­zji czo­ło­wi po­li­ty­cy za­sta­na­wia­li się, czy rząd po­wi­nien po­słać dy­wer­san­tów, by wy­sa­dzi­li etiop­ską tamę, czy może ra­czej wspie­rać etiop­ską opo­zy­cję, by ta oba­li­ła rząd w Addis Abe­bie. Aku­rat w tych dniach w Addis Abe­bie do­szło do pierw­szej od lat wie­lo­ty­sięcz­nej de­mon­stra­cji prze­ciw­ko po­li­cyj­ne­mu pań­stwu, jakim od lat po­zo­sta­je Etio­pia.

Po­wo­łu­jąc się na swoje "hi­sto­rycz­ne prawa" do Nilu przy­wód­cy Egip­tu, szcze­gól­nie woj­sko­wi dyk­ta­to­rzy Anwar Sadat i Hosni Mu­ba­rak, nie­raz wspie­ra­li re­be­lianc­kie ugru­po­wa­nia w Etio­pii, by szan­ta­żo­wać wła­dze w Addis Abe­bie, ile­kroć za­mie­rza­ły one głę­biej czer­pać z wód Nilu.

Na żą­da­nia egip­skich przy­wód­ców, by na­tych­miast wstrzy­mać bu­do­wę tamy, Etiop­czy­cy od­po­wia­da­ją, że nie dadzą się za­stra­szyć, ale choć mowy nie ma o re­zy­gna­cji z bu­do­wy tamy, to go­to­wi są roz­ma­wiać o oba­wach pół­pu­styn­nych są­sia­dów o ich wodne bez­pie­czeń­stwo.

- Ani my­śli­my tkwić po uszy w bie­dzie, jeśli mo­że­my wy­ko­rzy­stać skar­by, które się nam na­le­żą - mówi szef etiop­skiej dy­plo­ma­cji Te­dros Ad­ha­nom, za­pra­sza­jąc na roz­mo­wy do Addis Abeby pre­zy­den­ta Mur­sie­go i jego mi­ni­stra spraw za­gra­nicz­nych. - Po­je­dzie­my, mamy plan - za­po­wia­da mi­ni­ster Mu­ham­med Kamal Amr. - Po­roz­ma­wia­my z Etiop­czy­ka­mi, a potem zo­ba­czy­my co dalej".

Egip­cja­nie uwa­ża­ją, że w całej spra­wie Etiop­czy­cy za­cho­wa­li się zdra­dziec­ko dwa razy. Raz - gdy za­bra­li się za bu­do­wę tamy nie trosz­cząc się o in­te­re­sy i obawy są­sia­dów i dwa - za­bie­ra­jąc się za to, gdy Egipt za­ję­ty był bez resz­ty ulicz­ną re­wo­lu­cją i oba­la­niem pre­zy­den­ta Mu­ba­ra­ka.

Mursi, na­stęp­ca Mu­ba­ra­ka, zo­stał po­sta­wio­ny przed fak­tem do­ko­na­nym i pod murem za­ra­zem. Po arab­skiej wio­śnie z 2011 r. Egip­tem wciąż co rusz wstrzą­sa­ją nowe roz­ru­chy, a Mursi musi od­pie­rać ataki po­li­tycz­nych wro­gów.

Jeśli w spo­rze z Etiop­czy­ka­mi okaże się ustę­pli­wy, nie­przy­ja­cie­le oskar­żą go o sła­bość i rzucą mu się do gar­dła. Ale awan­tu­ra o Nil z Etio­pią może też wydać się sa­me­mu Mur­sie­mu ku­szą­cą oka­zją, by zjed­no­czyć kraj prze­ciw­ko wspól­ne­mu wro­go­wi i od­wró­cić uwagę ro­da­ków od do­mo­wych pro­ble­mów.

>>>>

To sa ciezkie problemy . Chyba trzeba stosowac parytet ludnosciowy wody ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:40, 02 Cze 2014    Temat postu:

Hit sieci: mężczyzna podróżuje na rowerze z kozą na plecach

Nie­co­dzien­nie zda­rze­nie zo­sta­ło za­re­je­stro­wa­ne okiem ka­me­ry w Etio­pii. Męż­czy­zna wiózł na ro­we­rze... kozę. Fil­mik jest już hitem in­ter­ne­tu.

Nie zwa­ża­jąc na cie­kaw­skie spoj­rze­nia kie­row­ców, męż­czy­zna je­dzie na ro­we­rze, a na ple­cach "trzy­ma się" go koza. Ko­men­tu­ją­cy fil­mik za­uwa­ży­li, że łapy zwie­rzę­cia mogą być zwią­za­ne tak, aby nie spa­dło ono pod­czas trans­por­tu.

30-se­kun­do­we wideo w tem­pie bły­ska­wicz­nym obie­gło cały świat.

>>>

Alle osssohozi ? Zwierzeta tez mozna transortowac . Co sie ma meczyc na piechote ? Popieramy kozy !
Sam bym pojezdzil . Na kozach gdyby byly wieksze ! To by mozna szarze urzadzac !




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:10, 20 Lip 2014    Temat postu:

Okrutna tradycja w Etiopii. Zabili matce 15 dzieci

Boko Balguda ma 45 lat. Mieszka w plemiennej wiosce Karo na te­renie etiopskiej Doliny Omo. Urodziła 15 dzieci i żadne z nich już nie żyje. Wszystkie zostały zabite tuż po porodzie. Starszyzna wio­ski uznała je bowiem za przeklęte. I nie jest to odosobniony przy­padek w tym odciętym od świata regionie.

Dolina Omo to jeden z ostatnich ocalałych fragmentów dziewi­czej Afryki. Żeby się tam dostać, trzeba jechać ok. dwóch dni ze stolicy kraju Addis Abeby. Wyboiste drogi prowadzą do wiosek pozbawionych elektryczności i bieżącej wody, gdzie plemienne tradycje są podstawą egzystencji i trwają niezmienione od wielu pokoleń.

Jedna z nich wiąże się z rzadko wymawianym głośno w tym re­gionie słowem "mingi". To przekonanie, bardzo mocne u ple­mion Kara, Banna i Kamaer, że dane dziecko urodziło się jako przeklęte. By uznać je za takie, nie trzeba wiele - wystarczy, że po­chodzi z nieślubnego łoża albo... jego zęby rozwijają się nieprawi­dłowo. Za pechowe uznawane są także dzieci niepełnosprawne, niektóre z bliźniaków, czy te, na których poczęcie zgody nie wyra­zili przywódcy plemienia.

Tubylcy uważają, że dzieci "mingi" są przekleństwem dla wioski - sprowadzają suszę, głód i choroby. Dlatego są zabijane.

Nierzadko już noworodki są wrzucane do pełnej krokodyli rzeki Omo, pozostawiane na śmierć w buszu lub duszone przez zatka­nie ust ziemią. Jak wiele bezbronnych dzieci zostało zabitych w ten sposób? Znawcy tego regionu przyznają, że podanie statystyk jest niemożliwe, ale najprawdopodobniej liczba ofiar sięga wielu tysięcy.

- Straciłam pięć, plus pięć, plus pięć - w sumie 15 dzieci - opowia­da Boko Balguda brytyjskiemu "Daily Mail". - Miałam siedmiu chłopców i osiem dziewczynek. Nie szanowałam naszych trady­cji, a więc oni zabili moje dzieci - dodaje.

Problemy zaczęły się jeszcze zanim została matką. Mężczyzna, którego poślubiła, nie wziął udziału w inicjacyjnym rytuale skoku przez byka. W efekcie starszyzna oświadczyła, że wszelkie dzieci, jakie narodzą się z ich związku, zostaną uznanie za niele­galne i zabite zaraz po urodzeniu.

Chociaż 45-latka nie została zmuszona do zamordowania swoich dzieci, patrzyła, jak były zabierane na śmierć przez ludzi z jej wioski. - To nie ja je zabiłam. To inni ludzie - opowiada.

Rodzicom, którzy opłakują swoje dzieci, mówi się, że nie powinni być smutni, bo ta ofiara pozwala ocalić wioskę.

Dla przeklętych dzieci niedawno pojawiła się jednak nowa na­dzieja. Lale Labuko - 30-latek, który dorastał w Dolinie Omo i stracił dwie siostry, uznane za "mingi" wraz z fotografem i po­dróżnikiem Johnem Rowe założyli fundację Omo Child. Od 2012 roku nie szczędzą wysiłków, przekonując rodziców, by zgodzili się oddawać "przeklęte" dzieci, zamiast je zabijać.

Fundacja prowadzi sierocińce w Dolinie Omo. I choć ostatnio jej założycielom udało się przekonać plemię Kara do zaniechania tradycji zabijania dzieci "mingi", to przyznają, że ich walka jest bardzo trudna. Przesądy, wpajane mieszkańcom regionu od wielu lat są bowiem bardzo silne.

- Pewna kobieta powiedziała mi, że chociaż chciałaby mieć dzie­sięcioro dzieci, to gdy któreś z nich okaże się "mingi", natych­miast je"wyrzuci" - opowiada Labuko. I przyznaje, iż dopóki wszystkie plemiona nie odrzucą okrutnej tradycji, dramat kobiet takich, jak Boko Balguda, będzie się powtarzać.

....

A w czym wy Zachodnie bydlaki czujecie się lepsi od dzikich ? Oni są ciemny a wy ? Aborcja eutanazja invitro . Stoicie moralnie dużo niżej niż oni .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:38, 09 Lis 2014    Temat postu:

Naród skrzywdzony w dobrej wierze

Shutterstock

Chcieliśmy pomagać głodującym dzieciom, a ufundowaliśmy im dyktaturę. Wzbogacona pieniędzmi Zachodu Etiopia zamieniła się w jedno z najbardziej represyjnych państw świata.

Z fryzurą na Einsteina i brodą mędrca Mulugeta Tesfakiros tuż po powrocie z waszyngtońskiej delegacji rozsiadł się w swoim oszklonym biurze w Addis Abebie. Magnat i współudziałowiec winiarskiego biznesu Boba Geldofa rozmyśla nad współczesną Etiopią: - Większości ludzi potrzeba najpierw bezpieczeństwa, potem żywności…, a na koniec demokracji.
REKLAMA


Godzinę drogi stąd stanęły blaszane wieże wartownicze miejscowego więzienia. Wśród osadzonych znalazło się dziewięciu blogerów i dziennikarzy skazanych za terroryzm. Na podwórzu, w dniu odwiedzin, dysydenci opowiadają o torturach, jakim ich poddano. - Nie rozpoznaję dawnej Etiopii. Ten kraj całkowicie się zmienił - mówi jeden z więźniów.

Takie są dwie twarze drugiego pod względem liczby mieszkańców państwa Afryki. W trzy dekady po tym, jak zdjęcia umierających z głodu ludzi zaszokowały świat, Etiopia stała się prymuską w grupie państw rozwijających się oraz czarną owcą w rankingach organizacji praw człowieka. Jeśli na konferencjach dla inwestorów kraj ten będzie stawiany za wzór dla innych, to organizacje w rodzaju Human Rights Watch (HRW) określą go mianem “jednego z najbardziej wrogich środowisk dla dziennikarzy" w skali całego świata.

Niewątpliwie w Etiopii byliśmy świadkami gospodarczego cudu. Przez ostatnią dekadę statystyki informowały tu o blisko dwucyfrowym wzroście, a z jednego z badań wynika, iż w żadnym innym afrykańskim kraju liczba milionerów nie rośnie w tak szybkim tempie. Ulice Addis Abeby rozbrzmiewają dźwiękami maszyn budowalnych, a betonowe szkielety nowych wieżowców pną się w poprzecinane dźwigami niebo. Rząd twierdzi, że jeszcze przed 2025 rokiem Etiopia zrealizuje ambitny program gospodarczy i dołączy do grupy średniozamożnych państw.

Z drugiej strony gorączkowa urbanizacja pozbawiła ziemi tysiące rolników, a ci, co się temu sprzeciwiali, trafili do więzień. W gronie 547 deputowanych zasiadających w parlamencie zaledwie jeden należy do opozycji. Dziennikarze i obrońcy praw człowieka przestrzegają przed aparatem państwowym nadzorującym mieszkańców jak u Orwella. Rozmowy telefoniczne są tu nagrywane, a przepływ e-maili monitorowany przez armię biurokratów zorganizowanych na wzór Stasi w Berlinie Wschodnim. Ci, którym mimo wszystko starczy odwagi by wyjść na ulice z transparentami, zostaną z impetem zdławieni. Amnesty International nazwała tę formę przygotowań do przyszłorocznych wyborów “atakiem na niezadowolenie".

Architektem tego wyraźnie chińskiego modelu rozwoju we wschodniej Afryce był premier Meles Zenawi, który wytyczył główną linię postępowania rzucając hasło: “Nie ma związków między rozwojem a demokracją". Kiedy w 2012 roku Meles zmarł po 21 latach sprawowania rządów, brytyjski premier David Cameron nazwał go inspirującym rzecznikiem Afryki, zaś Tony Blair, którego zdjęcie z autografem ozdobiło pięciogwiazdkowy hotel Sheraton Addis, wyraził swój “wielki smutek".

Wśród tych, co skorzystali na programie Melesa jest Tesfakiros, szef Muller Real Estate, biznesowego imperium obejmującego centra logistyczne, usługi transportowe, przetwórstwo żywności oraz winiarski interes z Geldofem, który tylko w zeszłym roku przyniósł pięć mln dol. zysku. - Chcielibyśmy uczynić z Etiopii producenta win w rodzaju Kalifornii czy RPA - wyjaśnia afrykański bogacz.

Do tego Etiopia importuje około 10 mln litrów wina rocznie na potrzeby swojej rozrastającej się klasy średniej - fakt, który wydałby się zapewne nie do pomyślenia odbiorcom dramatycznych obrazów głodu i bezradności, jakie popłynęły w świat w 1984 roku za sprawą Band Aid. - Rzeczywiście, ludzie mają prawo się dziwić. Trudno w to wszystko uwierzyć - przyznaje Tesfakiros. - W ciągu ostatnich 15 lat byliśmy świadkami niezwykłego wzrostu. Nauczyliśmy się inwestowania i etyki pracy. Rozkwitł sektor nieruchomości i kwitł będzie jeszcze długie lata.

Tesfakiros wyraża uznanie dla gabinetu premiera Hailemariama Desalegna, który jego zdaniem zapewnił Etiopii pokój, stworzył system zachęt dla krajowej przedsiębiorczości, a także przyciągnął inwestycje z Chin, Indii i Zachodu. Zapytany, czy ten rozwój odbywał się ze szkodą dla demokracji, biznesman ma gotową odpowiedź: - A co to takiego demokracja? Opozycja wymagałaby wsparcia ze strony klasy średniej. Jak już będziemy mieli klasę średnią, będziemy mieli również demokrację. (…) Najpierw powinniśmy rozwijać edukację i cywilizację. W tej chwili 85 proc. społeczeństwa stanowią rolnicy. Ludzie nie umieją pisać i czytać. Gdy już zyskamy klasę średnią, to będziemy walczyć o swoje prawa - zapowiada. I jeśli postęp wymaga ustępstw w kwestii swobód obywatelskich, w tym nawet podsłuchiwania rozmów telefonicznych, to Tesfakiros jest gotów zapłacić tę cenę. (…)

etiopski rząd sprawuje pełną kontrolę nad siecią telekomunikacyjną w kraju i posiada praktycznie nieograniczony dostęp do zapisu rozmów wszystkich użytkowników telefonów. Technologii w większości dostarczyła chińska firma ZTE, z drugiej strony Etiopia korzysta też z narzędzi opracowanych w Wielkiej Brytanii, Niemczech i we Włoszech. Niektórzy są zdania, że tak zaawansowany system szpiegowania ludności musiał powstawać z przyzwoleniem i pomocą zachodnich rządów. Z amerykańską bazą na swym terytorium Etiopia bywa postrzegana jako regionalny strażnik bezpieczeństwa. (…)

Na kolejnej stronie: nie tylko dziennikarze trafią za kraty

Trzech dziennikarzy i szóstkę blogerów zatrzymano w kwietniu, a w czerwcu oskarżono ich o terroryzm, planowanie zamachów w Etiopii oraz tajną współpracę z Ginbot 7, opozycyjną grupą z siedzibą w USA, którą Addis Abeba uważa za organizację terrorystyczną. Dziewiątka więźniów skarży się na tortury i odmawia przyznania się do winy. Podczas odwiedzin “Guardiana" w zakładzie karnym, jeden z osadzonych zdradził, że zamknięto go na 20 m kw. z setką innych więźniów. - Nawet nie chodzi o to, że nas biją. Najgorsze, że budzą nas w środku nocy w tym ohydnym pomieszczeniu, gdzie ze wszystkich sił staramy się spać. Poddają nas torturom fizycznym i psychicznym. Dla kogoś, kto interesował się światem i surfował po internecie 24 godziny na dobę, bycie zamkniętym tutaj to jak rezygnacja z życia. Wolność pozostawili mi jedynie w sferze myślenia. Nie mogą powstrzymać mnie od myślenia, choć to myślenie też jest teraz zniekształcone. (…)

Nie tylko dziennikarze trafiają za kraty. W czerwcu Andargachew Tsige, Brytyjczyk etiopskiego pochodzenia i sekretarz generalny Ginbot 7 został zatrzymany na jemeńskim lotnisku i nielegalnie wydany Etiopii, gdzie groziła mu kara śmierci. Partie opozycyjne bojkotujące parlament po ostatnich wyborach podają, że ich członkowie trafiają do więzień - a to jeszcze nie najgorszy los, jaki może ich spotkać. Federalistyczny Kongres Oromów, reprezentujący największą w kraju grupę etniczną, protestuje przeciw rządowym planom ekspansji Addis Abeby, utrzymując, że do tej pory wywłaszczono z ziemi bez jakiejkolwiek rekompensaty 150 tys. ludzi. Naoczni świadkowie wyliczyli, że tylko w tym roku policja zabiła 17 protestujących, w tym dzieci i studentów, a setki opozycjonistów są przetrzymywane w więzieniach bez postawienia zarzutów.

Jeśli magnaci w rodzaju Tesfakirosa opływają w bogactwa, których źródłem jest boom na nieruchomości, to Bekele Nega, sekretarz generalny Kongresu Oromów, liczącego ponad 10 tys. członków, patrzy na gospodarkę Etiopii z innej perspektywy. - Czegoś takiego my nie nazwalibyśmy “rozwojem" - mówi. - To dla nas raczej wykorzenianie rdzennej ludności, która traci swoją kulturę i tożsamość. Rząd mówi o rozbudowie Addis Abeby, w rzeczywistości jednak tylko pozbywa się przeciwników ELRFD (Etiopskiego Ludowo-Rewolucyjnego Frontu Demokratycznego).

Ma żal do mieszkańców Zachodu pozytywnie odnoszących się do etiopskich zmian. - Cudzoziemcy widzą te nowe wieżowce i zakładają, że Etiopia się rozwija, ale to nieprawda - mówi Nega. - Nie jadamy trzech posiłków dziennie. Ludzie tacy jak Bob Geldof sądzą, że nam pomogli i oczywiście mają rację, lecz nie dotarli do źródła naszych problemów. ELRFD wykorzystała zagraniczne pieniądze do budowy imperium, nad którym sprawuje całkowitą kontrolę. Politycy przechwycili pomoc ofiarowaną dla biednych. Widać to czarno na białym.

Etiopia nadal należy do największych odbiorców brytyjskiej pomocy rozwojowej, z Londynu płynie tu około 300 mln funtów rocznie. Środki hojnie przekazują także Stany Zjednoczone. Nega skarży się na marnotrawienie tych kwot. - Zachód nas porzucił, porzucił ludzi. Amerykanie wspierają dyktatorów, a nas nie chcą nawet zauważyć. Dlaczego? Podobnie Brytyjczycy, wyznawcy demokracji. Przekazują pieniądze podatników, które są potem przeznaczane na zakup broni dla policji nękającej Etiopczyków.

Przekazane przez Zachód środki służyłyby również represyjnemu państwu do akcji szpiegowskiej wymierzonej we własnych obywateli, a nawet do pozyskiwania krewnych do współpracy. - Na pięciu członków rodziny statystycznie rzecz biorąc jeden donosi. To może być twój brat, siostra albo matka - zauważa opozycjonista.

Etiopia odwróciła się od zachodniej koncepcji demokracji, stwierdza Nega. - Czy nam się to podoba czy też nie, żyjemy w państwie rozwijanym na wzór chiński. Zachód chciałby, żebyśmy byli demokratami i budowali demokrację. Ten wymóg nie podoba się naszym przywódcom. Oni twierdzą, że nam trzeba jedynie żywności. Nie rozumieją, że biedni też pragną demokracji. To, że nie mamy pieniędzy nie oznacza przecież, że przestaliśmy być ludźmi. Nie chcemy być wywłaszczani i gnębieni. Jako istoty ludzkie zasługujemy na demokrację i państwo prawa. Będziemy się ich domagać, nawet za cenę życia. Domagamy się tego dla dobra naszych dzieci. Może jutro, a może jeszcze dziś zostanę zatrzymany i wtrącony do więzienia, ale wciąż mam język i pióro, dlatego nikt nie powtrzyma mnie przed mówieniem o tym, w co wierzę. Liczę, że świat wreszcie się dowie, jak wygląda nasza rzeczywistość.

Podobną krytykę kierowano wcześniej pod adresem Rwandy Paula Kagame, gdzie wzrostowi gospodarczemu też nie towarzyszył rozwój swobód. Ale Etiopia jest o wiele większa. Na jej czele stoi niepokorny rząd przekonany o wadze swojej misji. Najmniejsza wątpliwość mogłaby naruszyć fundament, na którym wspiera się władza. Jak powiedział nam pewien urzędnik, “podstawowym prawem człowieka jest prawo do posiłku na stole. Skoro zapewniamy to ludziom, to dlaczego mielibyśmy naruszać ich prawa? [Etiopia] to dziś bezpieczne miejsce i zależy nam, by taka pozostała. Zrobimy wszystko, by osiągnąć ten cel". (…)

David Smith

....

Az tak zle ? Koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:25, 07 Gru 2014    Temat postu:

U wybrzeży Jemenu utonęło 70 imigrantów z Etiopii

Co najmniej 70 nielegalnych imigrantów z Etiopii utonęło dzisiaj u wybrzeży Jemenu, gdy ich łódź wywróciła się na Morzu Czerwonym z powodu złej pogody - poinformowały jemeńskie siły bezpieczeństwa.

Imigranci z Afryki, głównie uciekający ze swych krajów Etiopczycy i Somalijczycy, próbują przedostać się drogą morską do Jemenu w nadziei na dalszą podróż do Arabii Saudyjskiej i krajów Zatoki Perskiej, by tam szukać pracy.

Przemytnicy często przewożą imigrantów łodziami niezdatnymi do żeglugi morskiej. W wypadkach na morzu giną co roku setki ludzi. Według danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji z krajów Rogu Afryki przedostało się do Jemenu w 2012 roku około 84 tys. ludzi.

...

Koszmar trwa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:51, 23 Cze 2015    Temat postu:

Po wyborach w Etiopii: w parlamencie tylko partia rządząca


Rządzący od ćwierć wieku Etiopski Ludowo-Rewolucyjny Front Demokratyczny (EPRDF) odniósł bezdyskusyjne zwycięstwo w majowych wyborach powszechnych. W dawnym parlamencie zasiadał jeden poseł opozycji, w nowym znajdą się wyłącznie posłowie z partii rządzącej.

Prawie miesiąc zajęło zebranie i obliczenie głosów, oddanych w wyborach z 24 maja. Ogłoszone wyniki wskazują, że rządzący EPRDF zdobył wszystkie mandaty w 546-osobowym parlamencie. Zgarnął też prawie wszystkie mandaty w parlamentach stanowych. Z 2 tys. mandatów tylko 21 przypadło kandydatom niezależnym i opozycyjnym.
REKLAMA


Centralna komisja wyborcza, a także zagraniczni obserwatorzy (głównie z Afryki) uznali etiopskie wybory za uczciwe i wolne. Tylko pokonana etiopska opozycja twierdzi, że były farsą, przypominającą wyborcze przedstawienia, jak urządzane kiedyś na komunistycznym Wschodzie lub w państwach rządzonych przez dyktatorów.

EPRDF to dawni lewicowi rewolucjoniści i partyzanci, którzy po 17-letniej wojnie domowej w 1991 r. zdobyli Addis Abebę i obalili komunistycznego, wspieranego przez ZSRR, tyrana Mengistu Hajle Mariama.

Pogromca Mengistu i zarazem nowy przywódca Etiopii, partyzancki komendant Meles Zenawi, od początku swojego panowania nie ukrywał podziwu dla azjatyckich "tygrysów" – Chin, Korei Południowej, Malezji, a zwłaszcza Singapuru, które pod wodzą autokratycznych przywódców (nierzadko w wojskowych mundurach) nie tylko wydostały się z biedy i zacofania, ale stały się awangardą rozwoju, postępu i dostatku.

Zenawi, zapatrzony w przywódcę Singapuru Lee Kuan Yew, postanowił odmienić Etiopię z krainy uosabiającej nędzę, głód i wojny w oazę spokoju i bogactwa. Do osiągnięcia tego celu, jak w Singapurze, a także postkomunistycznych Chinach, miał posłużyć państwowy kapitalizm i jedynowładztwo rządzącej partii.

Zmarły w 2012 r. Zenawi osiągnął swój cel. Pod jego rządami Etiopia stała się jednym z najbardziej stabilnych krajów Afryki, mogącym się pochwalić jednym z najwyższych na świecie – 10-12- procentowym – tempem wzrostu gospodarczego. Dzięki zagranicznym inwestycjom (zwłaszcza chińskim) i rządowym programom rozbudowy infrastrukturalnej (koleje, drogi, elektrownie wodne itp.), Etiopia stała się jednym wielkim placem budowy, a zagraniczni ekonomiści zaczęli nazywać ją "afrykańskim lwem".

Ceną, jaką za gospodarczy rozwój i stabilizację płaci Etiopia, są autokratyczne rządy dawnych rewolucjonistów z EPRDF. Tylko raz, w 2005 r., przeprowadzono wybory z prawdziwego zdarzenia, uczciwe i wolne. Zjednoczona opozycja zdobyła w nich jedną trzecią miejsc w parlamencie. Zamiast jednak je zająć, opozycja ogłosiła, że wygrała elekcję, lecz została oszukana przez rządzącą partię. Na ulicach Addis Abeby doszło do rozruchów, w których zginęło prawie 200 osób. Władze odpowiedziały represjami – prawie 30 tys. działaczy i zwolenników opozycji trafiło do więzień. Nie zamierzając dopuścić do powtórki, przed wyborami 2010 r. rząd tak "przykręcił śrubę" obywatelom, że zakończył elekcję rekordową wygraną 99,6 proc. zdobytych głosów. W 546-osobowym parlamencie znalazł się tylko jeden poseł opozycji i jeden niezależny.

W nowym parlamencie opozycji nie będzie w ogóle, a pełną władzę sprawować będzie EPRDF i jego premier Hajle Mariam Desalegn, następca Zenawiego. Następne wybory zaplanowane są na rok 2020.

Mimo że od lat krytykowana jest za autokratyczne rządy, łamanie obywatelskich swobód i praw człowieka, Etiopia pozostaje najważniejszym sojusznikiem Zachodu, a zwłaszcza USA w Afryce. Etiopczycy stali się pożądanymi sprzymierzeńcami, odkąd ich sąsiadka Somalia, na początku lat 90. pogrążyła się w chaosie wojny domowej i została zawłaszczona przez sprzymierzonych z Al-Kaidą dżihadystów.

Na prośbę Amerykanów Etiopia już dwukrotnie najeżdżała zbrojnie na Somalię, żeby udaremnić miejscowym talibom z ugrupowania Al-Szabab przejęcie władzy w Mogadiszu. W zamian za trzymanie w szachu dżihadystów w Rogu Afryki, Amerykanie przymykają oczy na autokratyczne rządy sojuszników z Addis Abeby. W lipcu z wizytą do Etiopii wybiera się prezydent Barack Obama, który stanie się w ten sposób pierwszym urzędującym przywódcą USA, który odwiedzi oficjalnie Addis Abebę.

...

To jest absurd i kpiny nie wybory.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:07, 19 Gru 2015    Temat postu:

75 zabitych podczas protestów w Etiopii


Co najmniej 75 osób zabiły etiopskie siły bezpieczeństwa podczas trwających od kilku tygodni protestów przeciw wywłaszczeniom związanym z planowanym przez władze rozwojem stolicy kraju, Addis Abeby.

W ciągu trzech tygodni demonstracje rozprzestrzeniły się na ponad 100 miejscowości w regionie Oromia, który okala etiopską stolicę. Ich uczestnicy są przez władze oskarżani o terroryzm oraz brutalnie pacyfikowani.

Rząd informował dotychczas o pięciu zabitych demonstrantach, jednak etiopska grupa opozycyjna, Kongres Ludowy Oromo, wczoraj mówił już o co najmniej 70 ofiarach śmiertelnych. Zdaniem przywódcy ludu Oromo Bekele Gerby frustracja społeczeństwa narasta od lat z powodu biedy i represyjnej władzy.

W Etiopii, gdzie wszystkie mandaty w parlamencie należą do rządzącej koalicji, opozycja polityczna jest narażona na szykany. Zwalczana jest również wolność słowa. 10 dziennikarzy przebywa w Etiopii za kratami, a premier Hailemariam Desalegn mówił w lipcu, podczas wizyty prezydenta USA Baracka Obamy, że kraj potrzebuje "etycznego dziennikarstwa", a nie prasy, która "przekracza dopuszczalne granice".

...

CO TO ZA MASKRY?! CO TO MA ZNACZYC! TRYBUNAL KARNY!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:06, 01 Kwi 2016    Temat postu:

Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej
Etiopia głoduje. PCPM chce wysłać na pomoc medyków
Połowie mieszkańców Etiopii brakuje żywności - PCPM

Połowie mieszkańców Etiopii brakuje żywności. "Wychodzenie" z niedożywienia nie jest łatwe, a osłabiony głodem organizm ludzki jest bez trudu atakowany przez wirusy i bakterie. Dlatego PCPM chce pomóc głodującej Etiopii i wysłać do Afryki Zespół Ratunkowy PCPM.

Etiopia to jeden z najszybciej rozwijających się krajów Afryki, w którym całkowite ubóstwo nie jest tak powszechne, jak mogłoby się wydawać. Ten etap Etiopia ma za sobą. Katastrofalna susza oznacza jednak brak plonów w połowie kraju. Taki stan trwa 1,5 roku, przez co aż 15 milionów ludzi potrzebuje po prostu jedzenia.

Według szacunków UNICEF, aż 2,2 mln dzieci poniżej piątego roku życia cierpi w Etiopii z powodu niedożywienia spowodowanego suszą. Aż 450 tysięcy dzieci będzie musiało być objęte programami żywienia terapeutycznego – innymi słowy, programami ratującymi najmłodsze dzieci przed śmiercią głodową. Jednak największym zabójcą osłabionych głodem dzieci są choroby – nawet te najbardziej prozaiczne.

– We współpracy i koordynacji z organizacjami zaangażowanymi w leczenie niedożywionych dzieci w Etiopii, w tym UNICEF i Lekarze Bez Granic, PCPM przygotowuje wyjazd zespołu polskich lekarzy i ratowników medycznych z Zespołu Ratunkowego PCPM, by wesprzeć pomocą medyczną punkt dożywiania dzieci w okolicach miasta Kombolcha, 250 km na północ od Addis Abeby, stolicy Etiopii. Planujemy, że Zespół Ratunkowy PCPM będzie tam działać od końca maja do sierpnia – podczas największego nasilenia suszy i głodu – wyjaśnia Wojciech Wilk, prezes PCPM.

Pomoc lekarzy, ratowników medycznych i pielęgniarek z Zespołu Ratunkowego PCPM dla coraz większej liczby niedożywionych dzieci będzie możliwe jedynie dzięki wsparciu finansowemu, o które fundacja zwraca się do Polaków.

Etiopia nie pierwszy raz walczy z głodem. W pierwszej połowie lat 80. ubiegłego wieku z powodu suszy i głodu zmarło tam ponad 400 tysięcy ludzi. Trwająca teraz susza, która rozpoczęła się jeszcze w 2014 roku i jest związana z klimatycznym efektem El Niño, jest jeszcze groźniejsza.

PCPM jest jedyną polską organizacją pozarządową, realizującą programy pomocy rozwojowej w Etiopii od 2012 roku. W ciągu ostatnich czterech lat pracownicy fundacji oświetlili ponad 300 szkół podstawowych, dając szansę na kontynuację nauki szkolnej dla 200 tys. najuboższych dzieci oraz przeszkolili jednostki straży pożarnej w ośmiu miastach Etiopii, w wielu miejscowościach tworząc ją praktycznie od nowa.

...

A tyle bylo gadki ze PKB rosnie 10%.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:31, 09 Sie 2016    Temat postu:

Co najmniej 50 osób zginęło w antyrządowych manifestacjach w Etiopii
mr/
2016-08-09, 05:49
Podczas antyrządowych manifestacji brutalnie stłumionych przez władze w regionie Oromia w środkowej i zachodniej Etiopii oraz w regionie Amhara na północy zginęło od 50 do 100 osób - podały w poniedziałek źródła opozycyjne.


- Według naszych informacji od 48 do 50 manifestantów zostało zabitych w regionie Oromia - powiedział agencji AFP Merera Gudina przedstawiciel opozycji i Kongresu Ludu Oromii. - Bilans ofiar może być jednak jeszcze większy - zastrzegł wskazując, że siły porządkowe używały ostrej amunicji dla stłumienia manifestacji.



"Potrzebujemy wolności"



W piątek premier Hailemariam Desalegn wydał rozporządzenie zezwalające policji na użycie wszelkich dostępnych środków dla przywrócenia ładu i przeciwdziałanie zbieraniu się spontanicznych manifestacji.



Z kolei anonimowe źródło dyplomatyczne w Addis Abebie poinformowało, że łącznie w Oromii i Amharze zginęło 49 osób, w tym co najmniej 22 w samej Oromii. Oba regiony są zamieszkiwane łącznie przez 60 proc. ludności stumilionowej Etiopii.



W sobotę na ulice wielu miast tego regionu, w tym w leżącej tam, stołecznej Addis Abeby wyszło wielu demonstrantów, żeby zaprotestować przeciwko polityce rządu sformowanego w większości przez polityków wywodzących się z prowincji Tigraj. "Potrzebujemy wolności" - brzmiało hasło na jednym z transparentów. Tłum został brutalnie rozpędzony przez siły bezpieczeństwa. Niektórych protestujących zatrzymywano i zaciągano do samochodów policyjnych.



Mnożące się manifestacje



Manifestacje w Addis Abebie - wcześniej sporadyczne - mnożą się od listopada, gdy ludzie zaczęli protestować przeciw planom rozszerzenia granic terytorialnych stolicy.



W niedzielę demonstracje miały też miejsce w Amharze. Tego dnia do starć sił bezpieczeństwa z manifestantami doszło również w mieście Bahir Dar na północy. W proteście uczestniczyło kilka tysięcy osób - podało źródło dyplomatyczne.



Na razie źródła rządowe nie podały żadnego bilansu ofiar.



PAP

....

Potwory! Za wszystko odpowiecie przed Bogiem!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:28, 23 Sie 2016    Temat postu:

Wykonał antyrządowy gest, teraz boi się wrócić do kraju. "Mogą mnie zabić"
Dodano dzisiaj 08:35
Feyisa Lilesa / Źródło: Newspix.pl / Li Ming
Srebrny medalista olimpijski w maratonie Feyisa Lilesa na mecie wykonał antyrządowy gest. Teraz boi się wrócić do Etiopii, ponieważ obawia się, że może zostać zabity - podaje CNN.

Feyisa Lilesa w niedzielę podczas finiszu biegu podniósł w górę skrzyżowane ręce na znak protestu. Potem powtórzył ten znak na konferencji prasowej. Po zawodach Lilesa tłumaczył, że chciał w ten sposób zwrócić uwagę na ofiary protestów, które odbywają się w jego rodzinnym regionie Oromia.


Maratończyk przyznał, że po tym, co zrobił boi się wracać do kraju, ponieważ może zostać zabity. – Mogę zginąć, albo trafić do więzienia. Niektórzy z członków mojej rodziny są już w więzieniu. Martwię się o bezpieczeństwo swojej żony i dzieci – przyznał. Lilesa nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, ale jeśli uda mu się zdobyć niezbędne dokumenty, rozważa przeprowadzkę do innego kraju.


Plemię Oromo stanowi połowę ludności Etiopii. Protestuje przeciwko działaniom rządu, które prowadzą do upadku rolnictwa w kraju. Odbywają się krwawe demonstracje, w których mogło już zginąć 400 osób.

/ Źródło: CNN / "Washington Post"

...

Ponury rezim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:38, 02 Paź 2016    Temat postu:

Ofiary śmiertelne podczas antyrządowej demonstracji w Etiopii. Opozycja mówi o śmierci 50 osób

Dzisiaj, 2 października (14:36)

​Co najmniej kilka osób zginęło i zostało rannych podczas antyrządowej demonstracji, która odbyła się w niedzielę w pobliżu stolicy Etiopii - poinformowały władze tego kraju. Według opozycji w wyniku działań policji zginęło co najmniej 50 osób.

W wyniku chaosu kilka osób zginęło, a kilka osób zostało poszkodowanych i przewiezionych do szpitali - podały władze w komunikacie. Winni poniosą konsekwencje - zapowiedziano.

Przedstawiciel opozycyjnej partii, Narodowego Kongresu Oromo, Merera Gudina powiedział, że co najmniej 50 osób zginęło po tym, jak policja próbowała rozpędzić demonstrantów. Służby strzelały w powietrze i użyły wobec protestujących gazu łzawiącego.

Do antyrządowej manifestacji doszło w trakcie lokalnego festiwalu.

Reuters przypomina, że do protestów przeciwników rządu Etiopii dochodzi w okolicach stolicy sporadycznie od ok. dwóch lat.

..
KTO JEST WINIEN OFIAR!!! POTWORY!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 1:02, 10 Paź 2016    Temat postu:

Stan wyjątkowy w Etiopii. Wprowadzono go ze względów bezpieczeństwa

1 godz. 29 minut temu

Rząd Etiopii ogłosił w niedzielę stan wyjątkowy, który ma potrwać sześć miesięcy. Decyzję podjęto ze względów bezpieczeństwa, po miesiącach gwałtownych antyrządowych protestów organizowanych przed dwie największe grupy etniczne w kraju - podał portal BBC.
Etiopczycy podczas Ashenda Festival
/AA (PAP/Abaca) /PAP


Stan wyjątkowy został wprowadzony po dogłębnej dyskusji rady ministrów w sprawie ofiar śmiertelnych i szkód, do jakich doszło w kraju - oświadczył etiopski premier Hailemariam Desalegn. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo obywateli. Ponadto chcemy położyć kres niszczeniu infrastruktury, placówek medycznych, budynków administracji i wymiaru sprawiedliwości.

Dodał również, że rządzący Etiopski Ludowy Front Rewolucyjno-Demokratyczny ma zamiar wprowadzić reformy oraz planuje rozmowy z partiami opozycyjnymi.

Jak ocenia AFP, decyzja ta jest dowodem na zaostrzenie polityki rządu wobec trwających od końca 2015 roku protestów, które zdaniem wielu organizacji broniących praw człowieka niejednokrotnie były krwawo tłumione przez władze. Według szacunków organizacji pozarządowych w ciągu trwających od miesięcy manifestacji zginęły setki ludzi, a dziesiątki tysięcy zostało zatrzymanych - pisze BBC.

Antyrządowe manifestacje organizują przede wszystkim przedstawiciele grup etnicznych Oromo i Amhara, którzy choć stanowią ok. 60 proc. wszystkich Etiopczyków, czują się marginalizowani przez władze.

Szczególnie tragiczne w skutkach były protesty z zeszłej niedzieli, gdy w starciach między policją a demonstrantami w trakcie festiwalu odbywającego się pod Addis Abebą zginęło co najmniej 55 osób.

AFP ocenia, że obecne demonstracje są najpoważniejszymi w Etiopii od ok. 25 lat.

APA

....

Lekki absurd jesli Amharowie protestuja. PRZECIEZ TO PODSTAWOWA LUDNOSC KRAJU! Znaczy sie ludzie maja dosc wladzy. JAK CIE LUDZIE MAJA DOSC ODEJDZ OD KORYTA A NIE ORGANIZUJESZ MORDY! Assad czy Ruscy to jest droga do piekla.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:43, 09 Sty 2017    Temat postu:

gosc.pl → Wiadomości → Kościół walczy z obrzezaniem kobiet
Kościół walczy z obrzezaniem kobiet
KAI
dodane 09.01.2017 13:57 Zachowaj na później

T U R K A I R O / CC 2.0


Kościół katolicki w Etiopii walczy z obrzezaniem kobiet. Okaleczanie żeńskich narządów płciowych musi się skończyć - stwierdzono podczas niedawnego seminarium dla dyrektorów i nauczycieli szkół katolickich w Addis Abebie z udziałem przedstawicieli episkopatu.

Wśród przyczyn okaleczania kobiet wskazywano głównie na społeczną presję, powodującą utrzymywanie się stosowania tych praktyk. Lęk przed stygmatyzacją i obawa, że córki będą uznane za niezdolne do małżeństwa powodują, że matki akceptują ich obrzezanie, choć są świadome związanych z tym niebezpieczeństw.

Podczas seminarium uznano, że szkoły katolickie mają ważną rolę do odegrania w uświadamianiu społeczeństwu tego problemu.

Biskupi Etiopii nie po raz pierwszy zabierają głos w tej sprawie. Zrobili to już w 2013 r. Problem jest o tyle duży, że - jak wynika z danych UNICEF - aż 74 proc. etiopskich kobiet zostało poddanych obrzezaniu, polegającemu na częściowym lub całkowitym usunięciu łechtaczki, a czasem również warg sromowych mniejszych.

Według ONZ, ofiarami okaleczania narządów płciowych jest w sumie 200 mln dziewcząt i kobiet w 30 krajach świata, zwłaszcza afrykańskich. Poza Etiopią praktyka ta jest szczególnie rozpowszechniona w Somalii, Dżibuti, Egipcie, Erytrei, a także w Gwinei.

...

Dzikie zwyczaje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:15, 19 Sty 2017    Temat postu:

Polacy oświetlili ponad 100 szkół w Etiopii
19 stycznia 2017, 14:51
W Etiopii wciąż istnieją miejsca, w których po zmroku zapada zupełna ciemność. Dzięki polskim wolontariuszom nawet 35 tys. uczniów nie musi już rezygnować z nauki i zabawy.



Wolontariusze z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej zainstalowali systemy fotowoltaiczne, wykorzystujące energię słoneczną, w ponad 100 etiopskich szkołach. Tym samym umożliwi naukę po zmroku ponad 35 tys. dzieci.

– W 2016 roku zainstalowaliśmy systemy słoneczne w 103 szkołach podstawowych znajdujących się w południowej części Etiopii. Tam wciąż istnieją miejsca, gdzie po zapadnięciu zmroku panuje całkowita ciemność. Tymczasem dzięki zainstalowanym przez nas panelom, około 350 dzieci w każdym z miejsc może poświęcić czas na naukę również wieczorami - tłumaczy Kamil Ewertowski, koordynator projektu PCPM.




Oświetlony został graniczący z Kenią Region Narodów, Narodowości i Ludów Południa oraz Oromia położona w środkowo-południowej części Etiopii. Miejsca te mają charakter pasterski, oznacza to, że mieszkające tam dzieci w większości zajmują się pomaganiem rodzicom w wypasie bydła. Po zakończeniu pracy w gospodarstwie jest zbyt ciemno, aby pisać lub czytać. Z oświetlonych pomieszczeń korzystają nie tylko uczniowie, ale także dorośli mieszkańcy regionów objętych pomocą.

To nie jedyne działanie polskich wolontariuszy na rzecz wspierania edukacji w Etiopii. PCPM zorganizowało szkolenia z obsługi zainstalowanych paneli, prowadzenia bibliotek szkolnych i metod skutecznego nauczania. W sumie wzięło w nich udział ponad 300 nauczycieli, dyrektorów i członków rad rodziców.


Projekt realizowany w partnerstwie z IIRR (International Institute of Rural Reconstruction) w Etiopii współfinansowany jest z programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Marianna Fijewska
[link widoczny dla zalogowanych]

...

Pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:44, 12 Mar 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Zwały śmieci zasypały szałasy, ponad 20 ofiar śmiertelnych
Zwały śmieci zasypały szałasy, ponad 20 ofiar śmiertelnych

Dzisiaj, 12 marca (15:0Cool

Co najmniej 24 osoby zginęły, a 28 zostało rannych na peryferiach Addis Abeby, stolicy Etiopii. Doszło tam do wielkiego osuwiska na wysypisku śmieci.
Stolica Etiopii
/Yannick Tylle /PAP/EPA

Zwały śmieci zasypały ok. 30 prowizorycznych szałasów na wysypisku osób. Większość ofiar to osoby, które przeczesują góry śmieci w poszukiwaniu rzeczy, mających jakąkolwiek wartość, by je następnie sprzedać.

Spodziewamy się, że liczba ofiar będzie większa - powiedział przedstawiciel stołecznych władz Dagmawit Moges. Dodał, że obszar objęty osuwiskiem jest duży.

Wysypisko śmieci Koshe powstało ok. 40 lat temu. Należy do największych leżących na obrzeżach Addis Abeby, metropolii liczącej ok. 4 mln mieszkańców, która ciągle się rozrasta w szybkim tempie.

(mal)
RMF24-PAP

...

Nkestety czesto poza Zachodem to wszystko tak wyglada. Zwiazane drutami sznurkami wisi na wlosku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:08, 13 Mar 2017    Temat postu:

info.wiara.pl |Etiopia: Już prawie 50 ofiar śmiertelnych osuwiska na wysypisku śmieci
rss
newsletter
facebook
twitter
Etiopia: Już prawie 50 ofiar śmiertelnych osuwiska na wysypisku śmieci

Bilans ofiar śmiertelnych wielkiego osuwiska na wysypisku śmierci na przedmieściach Addis Abeby, stolicy Etiopii, wzrósł do 48 osób - podaje w niedzielę portal BBC, powołując się na dane władz miasta. Wciąż są dziesiątki zaginionych.
Reklama

Wcześniej informowano o 24 ofiarach śmiertelnych. Przedstawiciele władz podają, że wśród zmarłych jest kilkoro dzieci.

Do osuwiska doszło w sobotę wieczorem. Tony śmieci zasypały ok. 30 prowizorycznych szałasów służących za domy mieszkańcom wysypiska. Większość ofiar to osoby, które przeczesują góry śmieci w poszukiwaniu rzeczy mających jakąkolwiek wartość, by je następnie sprzedać. Według BBC w ten sposób żyją setki ludzi; wielu z nich mieszka tam na stałe. Zdaniem cytowanego przez portal świadka w momencie zdarzenia było na wysypisku ok. 150 osób.

Wysypisko śmieci Koshe powstało ok. 40 lat temu. Należy do największych leżących na obrzeżach Addis Abeby, metropolii liczącej ok. 4 mln mieszkańców, która ciągle się rozrasta w szybkim tempie.

....

Niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:22, 25 Wrz 2017    Temat postu:

24
Fakty
Świat
Krwawy konflikt etniczny w Etiopii. Setki osób zginęły, tysiące straciły domy
Krwawy konflikt etniczny w Etiopii. Setki osób zginęły, tysiące straciły domy

Dzisiaj, 25 września (19:42)

​W brutalnych walkach, które wybuchły we wrześniu w Etiopii pomiędzy dwiema mniejszościami etnicznymi, zginęły setki osób, a tysiące straciły domy - poinformował rząd Etiopii.

Zdj. ilustracyjne /Halden Krog /PAP/EPA
REKLAMA


Somalijczycy mieszkający w Etiopii i lud Oromo od lat spierają się o tereny na południu i wschodzie kraju. Choć w tej sprawie zorganizowano w 2004 roku referendum, to wciąż konflikt nie jest zażegnany.

11 września Somalijczycy zatrzymali dwóch urzędników z plemienia Oromo, a następnie ich zabili. W odpowiedzi Oromowie wyszli protestować. Demonstracje zostały spacyfikowane przez milicje somalijskie.

Setki osób z plemion Oromo zginęły. Po stronie somalijskiej też są ofiary, jednak nie znamy dokładnych liczb - powiedział rzecznik etiopskiego rządu Negeri Lencho.

Lencho dodał także, że przez działalność niewielkich milicji i bojówek prawie 50 tysięcy osób musiało uciekać ze swoich wiosek.

Etiopski rząd rozpoczął śledztwo w sprawie zamieszek i brutalnych działań służb. Lencho zaznacza, że każdy urzędnik zamieszany w masakrę zostanie aresztowany. Administracja nie może zabijać i wyrzucać naszych obywateli - powiedział.

(az)

...

Znowu opetani urzadzaja masakry. Nie chca isc do nieba. Niestety taki jest czlowiek sta Apokalipsa jest bolesna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:02, 25 Wrz 2018    Temat postu:

Walka z małżeństwami dzieci

O Etiopii rzadko się pisze coś dobrego. Warto zauważyć więc, że w tym kraju w ciągu dekady odsetek dziewcząt wychodzących za mąż przed 18. rokiem życia spadł z 60 do 40% (20% przed 15 rokiem życia). Kraj jest wzorem dla całej Afryki, w której problem małżeństw niepełnoletnich jest ciągle palący.

...

To wspaniale!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:12, 10 Mar 2019    Temat postu:

Polacy wśród ofiar katastrofy boeinga w Etiopii. Nie przeżył nikt ze 157...

Katastrofa samolotu etiopskich linii lotniczych: maszyna ze 157 ludźmi na pokładzie rozbiła się w okolicach miasta Debre Zeit w środkowej Etiopii. Nikt ze 149 pasażerów i 8 członków załogi nie przeżył. Z najnowszych informacji przekazanych przez władze Ethiopian Airlines wynika, że wśród...

...

Duza tragedia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy