Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Dlaczego w Afryce jest nędza i głód ?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:56, 28 Lip 2012    Temat postu:

ONZ: jest postęp w walce z wirusem HIV w krajach najbiedniejszych

Rekordowe 8 mln ludzi będących nosicielami wirusa HIV i mieszkających w najbiedniejszych krajach świata otrzymało w zeszłym roku leki mogące ocalić im życie. Stale zmniejsza się liczba zarażeń HIV wśród dzieci - ogłosiło w środę ONZ w raporcie o AIDS.

Raport został opublikowany na kilka dni przez rozpoczęciem największej światowej konferencji o epidemii HIV/AIDS w Waszyngtonie.

- Świat zasługuje na przyszłość bez nowych zakażeń HIV, bez dyskryminacji i bez śmierci w wyniku AIDS - napisał w raporcie Michel Sidibe, dyrektor generalny Programu ONZ na rzecz walki z AIDS (UNAIDS).

Obecnie szacuje się, że na świecie jest ok. 34,2 mln ludzi będących nosicielami HIV, z czego ok. 2,5 mln zakaziło się wirusem w zeszłym roku. Na choroby związane z AIDS zmarło w 2011 r. ok. 1,7 mln ludzi. W porównaniu do roku 2010 odnotowano nieznaczny spadek liczby zakażeń i zgonów.

W zeszłym roku wzrosła za to liczba zakażonych wirusem w krajach o niskim i średnim dochodzie, którym podano leki antyretrowirusowe. Terapia ta może znacząco wydłużyć życie chorych i podnieść jego komfort. W roku 2011 terapii poddano ponad 8 mln ludzi, podczas gdy w 2010 - 6,6 mln. Według raportu do roku 2015 osiągnięty powinien zostać cel ONZ objęcia leczeniem 15 mln nosicieli wirusa HIV z najbiedniejszych rejonów świata.

Zwiększony dostęp do leczenia może pomóc nie tylko już zarażonym osobom. Jak pokazują badania, wczesne leczenie tych osób może zmniejszyć ryzyko przeniesienia wirusa na inne osoby.

Ważnym celem w walce z HIV/AIDS jest wyeliminowanie zakażeń wirusem wśród dzieci, w tym przenoszenia wirusa w czasie przez ciężarne matki.

Około 330 tys. dzieci, czyli o 24 proc. mniej niż w roku 2009, zostało zarażonych wirusem HIV w 2011 r. Prawie 60 proc. z 1,5 mln zakażonych ciężarnych kobiet z krajów najbiedniejszych podano w zeszłym roku leki zmniejszające ryzyko przeniesienia przez nie wirusa na ich dzieci.

>>>>

Przynajmniej jakas dobra wiadomosc ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:32, 31 Lip 2012    Temat postu:

Boko Haram - talibowie z Nigerii, którzy wysadzają banki i kościoły.

Nie ma tygodnia, by nie ostrzelali posterunku policji, nie podłożyli bomby w banku czy chrześcijańskim kościele. W dwa lata nigeryjscy talibowie stali się wielkim zagrożeniem dla najludniejszego kraju Afryki, a USA uznały ich za bliskich Al-Kaidzie terrorystów.

W tym tygodniu bojownicy Boko Haram zaatakowali w Zarii dom wiceprezydenta Nigerii Namadiego Sambo, w Kano wywołali uliczną strzelaninę, w której zginęło 10 osób, a w Sokoto dwaj zamachowcy-samobójcy wysadzili się w powietrze przed policyjnym komisariatem.

Na początku lipca nigeryjscy talibowie urządzili pogromy chrześcijan w stanie Plateau, położonym na granicy między muzułmańską północą i chrześcijańskim południem. Zamieszkany w większości przez muzułmanów, lecz rządzony przez chrześcijan od kilku lat pozostaje główną sceną religijnych rozruchów. W ciągu ostatnich dwóch lat w rajdach i zamachach Boko Haram zginęło ponad tysiąc ludzi.

"Co z Zachodu, to złe"

Ruch nigeryjskich talibów powstał przed 10 laty, a za jego założyciela i przywódcę przyjęło się uważać mułłę Mohammeda Yusufa, imama z jednego z meczetów w Maiduguri, stolicy położonego na północy Nigerii, przy granicy z Czadem i Kamerunem, półpustynnego stanu Borno, jednego z najbiedniejszych w kraju.

W języku hausa "boko haram" oznacza z grubsza biorąc, że "co z Zachodu, to złe". "Boko haram" - tłumaczył wiernym imam, przekonując, że z bogatego, imperialistycznego i bezbożnego Zachodu bierze się przyczyna wszystkich nieszczęść Nigerii: nędzy, korupcji i wszechwładzy sprzedajnych urzędników i polityków, posłusznych wobec Zachodu i dlatego utrzymywanych przez niego u władzy. Przed zachodnim grzechem - powiadał imam - może ocalić Nigerię tylko zaprowadzenie porządków szariatu. Prawdziwego szariatu, a nie oficjalnie ogłoszonego, który według imama był jedynie oszustwem polityków.

Na ogłoszenie szariatu w północnych, muzułmańskich stanach zgodził się w 1999 roku prezydent Olusegun Obasanjo, pochodzący z południa, który w ten sposób chciał sobie zjednać północne elity, zaniepokojone, że pod rządami chrześcijanina, stracą dotychczasowe wpływy. Szariat, wprowadzony na przełomie wieków przez tuzin stanów, jedną trzecią kraju, oznaczał w praktyce usankcjonowanie tylko panowania na północy rodów tamtejszych feudałów.

Zamachy i porwania

Powszechna bieda i korupcja sprawiły, że przeciwko północnym elitom, a także federalnemu rządowi coraz częściej zaczęli występować młodzi, radykalni mułłowie jak imam Yusuf z Maiduguri, który w 2004 roku zaczął tworzyć zbrojne bojówki, napadające na posterunki policji, sądy, urzędy i banki. W 2009 roku rozochoceni bezkarnością partyzanci Boko Haram wzniecili w Maiduguri powstanie, by ogłosić stan Borno kalifatem. Rząd odpowiedział siłą. W walkach, które przeniosły się także na sąsiednie stany zginęło prawie tysiąc osób, w tym Yusuf, aresztowany i rozstrzelany przez żołnierzy.

Nie minął jednak rok, a nigeryjscy talibowie wrócili pod wodzą Abubakara Shekau, zastępcy Yusufa. Shekau nie tylko nawoływał do ogłoszenia całej Nigerii kalifatem, ale wychwalał Osamę bin Ladena i wzywał do świętej wojny z Zachodem. Latem 2010 roku w Borno, a wkrótce w całej północnej Nigerii znów zaczęły wybuchać bomby, a zamaskowani napastnicy na motocyklach atakowali policyjne posterunki.

W zeszłym roku nigeryjscy talibowie, wzorem Al-Kaidy, zaczęli sięgać po zamachowców-samobójców i porywać cudzoziemców dla wielomilionowych okupów. W sierpniu zeszłego roku dokonali samobójczego zamachu na siedzibę ONZ w stolicy kraju Abudży, zabijając 25 osób.

Ataki na chrześcijan

W tym roku talibowie zaczęli atakować poza muzułmańską północą kraju i wzięli na cel chrześcijan. Podkładane przez nich bomby wybuchają w kościołach, a snajperzy na motocyklach atakują wiernych, zbierających się na modlitwy. Nigeryjscy analitycy obawiają się, że komendanci Boko Haram prowokują chrześcijan do odwetu, by wywołać wojnę religijną i w ten sposób zmobilizować wokół siebie muzułmanów. Wykorzystują przy tym stare animozje między muzułmanami z północy i chrześcijanami z południa, rywalizującymi ze sobą niemal od pierwszego dnia niepodległości Nigerii w 1960 roku.

Talibowie odwołują się też do niezadowolenia muzułmańskich elit z północy z prezydentury południowca Goodlucka Jonathana. Według niepisanej zasady, Nigerią rządzą na przemian przedstawiciele północy i południa. Po dwóch kadencjach południowca Obasanjo (1999-2007), władzę przejął przedstawiciel północy Umaru Yar'adua. Umarł jednak w 2010 roku, a kadencję dokończył za niego wiceprezydent Jonathan - z południa, który następnie stanął do wyborów prezydenckich i je wygrał. Północne elity uważały, że zostały oszukane i okradzione z drugiej, prezydenckiej kadencji,

Już w zeszłym roku rząd Nigerii ogłosił, że talibowie z Boko Haram wyprzedzili piratów i rebeliantów z roponośnej Delty Nigru i to oni właśnie są największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa kraju. Amerykanie uznali Boko Haram za organizację terrorystyczną, a szef dowództwa afrykańskiego wojsk USA generał Carter Ham oznajmił wiosną, że jego wywiad uważa, iż talibowie z Nigerii współpracują z Al-Kaidą Muzułmańskiego Maghrebu, a także z talibami z Somalii.

Wojciech Jagielski

>>>>

No tak jak zwykle religia nie ma nic do rzeczy a jest brutalna walka o kase i wladze ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:30, 01 Sie 2012    Temat postu:

Somalijski komik zastrzelony we własnym domu - za mordem stali islamiści?.

Jeden z najbardziej znanych kabareciarzy w Somalii Abdi Jeylani Marshale został zastrzelony w swoim domu w Mogadiszu. Nie jest jasne, kto stał za zbrodnią, ale komik wielokrotnie naraził się radykalnym islamistom, których przedrzeźniał w swoich skeczach - podaje serwis BBC.

Według świadków, Marshale został postrzelony w głowę i klatkę piersiową przez dwóch napastników uzbrojonych w pistolety. Wcześniej tego samego dnia nagrywał audycję dla lokalnej stacji radiowej Kulmiye.

- To czarny dzień dla całej branży rozrywkowej. W Somalii to on był liderem, jeśli chodzi o komedię i wszyscy lubili jego występy - powiedział Yusuf Keynan, prezenter stacji, w której pracował zamordowany artysta.

Abdi Jeylani Marshale w swoich skeczach często w humorystyczny sposób przedstawiał islamskich radykałów. Tym samym znalazł się na celowniku fundamentalistów z Al-Szabaab, którzy w zeszłym roku grozili mu śmiercią.

Al-Szabaab od lutego tego roku stała się oficjalną komórką Al-Kaidy. W 2008 roku somalijska organizacja została wpisana przez Amerykanów na listę organizacji terrorystycznych. Bojownicy Al-Szabaab kontrolowali dużą część terytorium Somalii, jednak w ostatnim czasie zostali wyparci przez kenijskie wojska na południu, etiopskie w centrum i somalijskie w rejonie Mogadiszu. Jednak wciąż udaje im się przeprowadzać skuteczne zamachy w stolicy, a także utrzymali kontrolę nad szeregiem terytoriów położonych w środkowej i południowej części kraju.

>>>>

I znow ohydna zbrodnia ... Tacy kolesie na zartach sie nie znaja to juz wiemy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:38, 02 Sie 2012    Temat postu:

Somalia: Konstytuanta uchwaliła nową ustawę zasadniczą

So­ma­lij­ska kon­sty­tu­an­ta uchwa­li­ła w środę w Mo­ga­di­szu nową usta­wę za­sad­ni­czą, co sta­no­wi pierw­szy krok ku stwo­rze­niu trwa­łych struk­tur pań­stwo­wych w kraju tar­ga­nym od ponad 20 lat wojną do­mo­wą i uzna­wa­nym po­wszech­nie za pań­stwo upa­dłe.

- Ni­niej­szym ogła­szam, że So­ma­lia za­koń­czy­ła etap przej­ścio­wy - ogło­sił pre­mier Ab­di­we­li Mo­ham­med Ali.

Nowa kon­sty­tu­cja wej­dzie w życie po za­twier­dze­niu jej przez tym­cza­so­wy par­la­ment i za­stą­pi przej­ścio­wą usta­wę za­sad­ni­czą, która obo­wią­zu­je od 2004 roku.

Nowa kon­sty­tu­cja wpro­wa­dza w So­ma­lii ustrój fe­de­ral­nej re­pu­bli­ki z pra­wem zgod­nym z "ogól­ny­mi za­sa­da­mi sza­ria­tu". Usta­na­wia też plu­ra­lizm po­li­tycz­ny i rów­ność wszyst­kich oby­wa­te­li bez wzglę­du na płeć, re­li­gię, sta­tus spo­łecz­ny i eko­no­micz­ny; za­ka­zu­je ob­rze­za­nia ko­biet.

Jest to po­czą­tek zmian in­sty­tu­cjo­nal­nych w So­ma­lii. W ra­mach planu po­pie­ra­ne­go przez ONZ ko­le­gium przy­wód­ców kla­nów mia­nu­je człon­ków no­we­go par­la­men­tu. Par­la­men­ta­rzy­ści wy­ło­nią pre­zy­den­ta, który mia­nu­je no­we­go pre­mie­ra, a ten jesz­cze w sierp­niu po­wo­ła nowy, bar­dziej re­pre­zen­ta­tyw­ny rząd.

Za­stą­pi on ga­bi­net tym­cza­so­wy, któ­re­go man­dat wy­ga­sa 20 sierp­nia. Jest on oskar­ża­ny o ko­rup­cję na ogrom­ną skalę, i oka­zał się nie­zdol­ne do stwo­rze­nia sta­łych i sta­bil­nych struk­tur wła­dzy pań­stwo­wej.

So­ma­lia po­pa­dła w stan per­ma­nent­nej wojny do­mo­wej w 1991 roku, gdy od wła­dzy od­su­nię­to ów­cze­sne­go pre­zy­den­ta Mo­ha­me­da Siada Barre'a. Obec­ny rząd kon­tro­lu­je tylko sto­li­cę; nad po­zo­sta­łą czę­ścią kraju pa­nu­ją wal­czą­ce ze sobą fun­da­men­ta­li­stycz­ne bo­jów­ki is­lam­skie Al-Sze­bab, roz­ma­ite mi­li­cje is­lam­skie, ple­mien­ni wa­taż­ko­wie i grupy ban­dyc­kie.

>>>>

Bardzo ciekawa konstytucja ! Jest to jakis krok ku wyjsciu z koszmaru ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:32, 03 Sie 2012    Temat postu:

Alex Duval Smith / The Guardian
Wysterylizowane bez ich zgody

Przy­mu­so­wa ste­ry­li­za­cja ruj­nu­je życie na­mi­bij­skim mat­kom.

Przy­pad­ki trzech ko­biet pod­da­nych przy­mu­so­wej ste­ry­li­za­cji tra­fi­ły do sądu dzię­ki do­brze roz­wi­nię­tej na­mi­bij­skiej sieci grup wspar­cia dla osób z HIV. Grupy pró­bo­wa­ły roz­wią­zy­wać pro­ble­my zwią­za­ne ze zdro­wiem i płod­no­ścią człon­kiń. Nad­zo­ru­ją­ca je or­ga­ni­za­cja Na­mi­bia Women's He­alth Ne­twork (NWHN, Na­mi­bij­ska Sieć Ochro­ny Zdro­wia Ko­biet) po­pro­si­ła pa­cjent­ki, żeby przy­nio­sły swoje karty zdro­wia.

- Od­kry­ły­śmy, że na nie­któ­rych wpi­sa­no li­te­ry BTL, co ozna­cza obu­stron­ne prze­cię­cie ja­jo­wo­dów – mówi Ivy Ru­ti­ze, sze­fo­wa pro­jek­tu w ra­mach NWHN.

Grupa chce teraz zba­dać od­kry­te przy­pad­ki w celu przy­go­to­wa­nia pozwu prze­ciw­ko rzą­do­wi. - Nadal nie wiemy, ile za­ka­żo­nych HIV ko­biet zo­sta­ło wy­ste­ry­li­zo­wa­nych, ale znamy przy­pad­ki nawet z 2010 roku – mówi Ru­ti­ze. - Mamy na­dzie­ję, że dzię­ki na­gło­śnie­niu spra­wy są­do­wej znik­nie prak­ty­ka ste­ry­li­zo­wa­nia ko­biet HIV do­dat­nich.

Po­wód­ka nr 3 w spra­wie, Ndi­na­omu­ku­li­li Moses (imię i na­zwi­sko zmie­nio­ne), ma 47 lat i sze­ścio­ro dzie­ci. Jak mówi, jej życie "za­wa­li­ło się" po tym, jak zo­sta­ła wy­ste­ry­li­zo­wa­na pod­czas po­ro­du córki, The­opo­li­ny, w 2005 roku w pań­stwo­wym szpi­ta­lu Ka­tu­tu­ra w Win­dho­ek, sto­li­cy Na­mi­bii.

- Po­szłam na ba­da­nie i po­wie­dzie­li mi, że zaraz za­cznę ro­dzić. Ciąża była trud­na, chcie­li więc zro­bić ce­sar­skie cię­cie. Pie­lę­gniar­ka i le­karz roz­ma­wia­li po afry­ka­ner­sku. Ja mówię tylko w Oshi­wam­bo – opo­wia­da ko­bie­ta. - Przy­szli z ja­kimś pa­pie­rem, mó­wiąc: "szan­ga-shan­ga", czyli "pisz". Pod­pi­sa­łam się. Pie­lę­gniar­ka wró­ci­ła z ru­cho­mym łóż­kiem i ka­za­ła mi się na nim po­ło­żyć. Za­wieź­li mnie do ta­kie­go po­ko­ju, gdzie wi­dzia­łam tylko świa­tło. Potem zo­ba­czy­łam, że wstrzy­ku­ją mi coś w uda i po­ło­wa ciała mi ob­umar­ła. Usły­sza­łam "chlup" - od­głos cię­cia. Kiedy od­wieź­li mnie z po­wro­tem do pierw­szej sali, ja­kieś pie­lę­gniar­ki przy­szły i po­wie­dzia­ły: "Ta też jest wy­ste­ry­li­zo­wa­na". Ale ja nie ro­zu­mia­łam, co to zna­czy.

The­opo­li­na uro­dzi­ła się nie­za­ka­żo­na HIV, ale po ope­ra­cji Moses za­czę­ła cier­pieć na bóle krzy­ża, nie mogła spać na lewym boku i sa­mo­dziel­nie cho­dzić. Wy­chu­dła i lu­dzie za­czę­li jej uni­kać, bo ro­dzi­na i są­sie­dzi do­szli do wnio­sku, że jest za­ka­żo­na HIV.

- Mój part­ner był wście­kły – wspo­mi­na. - Po­wie­dział, że po­sta­no­wi­łam się wy­ste­ry­li­zo­wać, żeby sy­piać z in­ny­mi męż­czy­zna­mi. Zo­sta­wił mnie. Naj­młod­sza córka uwie­rzy­ła we wszyst­kie złe rze­czy mó­wio­ne w ro­dzi­nie i nadal ze mną nie roz­ma­wia. Zo­sta­łam sama ze star­szą córką i za­ra­biam tro­chę dzier­ga­jąc czap­ki i szale. Na szczę­ście grupa wspar­cia wy­sła­ła mnie do pry­wat­ne­go le­ka­rza, który wy­le­czył ból, więc mogę znowu nor­mal­nie cho­dzić i lu­dzie le­piej mnie trak­tu­ją. Może je­stem stara i uro­dzi­łam dzie­ci, ale nikt nie miał prawa po­zba­wić mnie ko­bie­co­ści i na­ra­zić na okrut­ny osąd oto­cze­nia.

Inna ko­bie­ta, 33-let­nia Kay­oso Pan­de­ni (imię i na­zwi­sko zmie­nio­ne), cier­pi na pra­wie nie­ustan­ne krwa­wie­nie, od kiedy wy­ste­ry­li­zo­wa­no ją bez jej wie­dzy w 2007 roku. Do­le­gli­wość Kay­oso ozna­cza, że cza­sem nawet przez dwa ty­go­dnie nie może wyjść ze swego domu na osie­dlu Fre­dom Land w Win­dho­ek, sto­li­cy Na­mi­bii.

- Noszę wiel­kie pie­lu­chy, jak nie­mow­lę, a my nie mamy to­a­le­ty, jest mi więc bar­dzo trud­no. Wszy­scy są­sie­dzi wie­dzą o moim pro­ble­mie – mówi Kay­oso, matka 16-let­nie­go syna i 10-let­niej córki. - Po uro­dze­niu córki w 2002 roku za­czę­ły się krwa­wie­nia, ale nie było naj­go­rzej. W 2007 roku le­ka­rze po­wie­dzie­li, że mam nie­rów­no­wa­gę hor­mo­nal­ną i zro­bi­li ope­ra­cję. Na­stęp­ne­go dnia do­oko­ła mo­je­go łóżka stało 10 dok­to­rów. Po­wie­dzie­li, że mnie za­szy­li. Nie ro­zu­mia­łam dla­cze­go. Po­wie­dzie­li: "Masz HIV, po co ci dziec­ko?". Pła­ka­łam i za­dzwo­ni­łam do męża. Po­wie­dział: "Nikt cię nie może za­szyć bez mojej zgody, je­steś mę­żat­ką". Mu­sia­łam za­wo­łać pie­lę­gniar­kę, żeby mu wy­ja­śni­ła, że to nie była moja de­cy­zja.

- Nie prze­sta­łam krwa­wić. Po­gor­szy­ło mi się. Le­karz za­pi­sał mi Depo Pro­ve­rę. Do­sta­wa­łam za­strzy­ki co ty­dzień przez trzy mie­sią­ce, aż w końcu jedna z pie­lę­gnia­rek po­wie­dzia­ła, że to nie­nor­mal­ne, a nawet nie­bez­piecz­ne przyj­mo­wać tyle hor­mo­nów. Moja noga wię­cej nie po­sta­nie w szpi­ta­lu.

Kay­oso, któ­rej mąż umarł w 2008 roku, cier­pi na za­wro­ty głowy i bóle ple­ców i brzu­cha. - Przez to krwa­wie­nie nie mogę sobie zna­leźć męż­czy­zny. Pra­cu­ję udzie­la­jąc porad w spra­wie HIV, jako wo­lon­ta­riusz­ka. Le­ka­rze wy­sła­li prób­kę krwi i biop­sję z po­chwy do prze­ba­da­nia w RPA, ale to było dwa lata temu. Mogę się tylko mo­dlić, żeby ktoś opła­cił mi kie­dyś wi­zy­tę w pry­wat­nej kli­ni­ce.

>>>>

Zachod ,,pomaga'' Afryce...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:15, 09 Sie 2012    Temat postu:

ONZ: Ostry wzrost cen żywności

Glo­bal­nie ceny żyw­no­ści gwał­tow­nie wzro­sły w lipcu, na­pę­dza­ne na­głym sko­kiem cen zbóż i cukru - po­da­ła Or­ga­ni­za­cja Na­ro­dów Zjed­no­czo­nych do spraw Wy­ży­wie­nia i Rol­nic­twa (FAO).

Pa­nu­ją­ca na środ­ko­wym za­cho­dzie USA po­waż­na susza spra­wi­ła, że ceny ku­ku­ry­dzy wzro­sły nie­mal o 23 proc., a słab­sze pro­gno­zy plo­nów w Rosji wy­win­do­wa­ły ceny psze­ni­cy o 19 proc.

USA są pierw­szym na świe­cie eks­por­te­rem ku­ku­ry­dzy, soi i psze­ni­cy, i wzrost ich cen bę­dzie od­czu­wal­ny na rynku mię­dzy­na­ro­do­wym. Ude­rzy to w bied­ne kraje im­por­tu­ją­ce żyw­ność - stwier­dzi­ła bry­tyj­ska or­ga­ni­za­cja do­bro­czyn­na Oxfam w ba­da­niu opu­bli­ko­wa­nym w przed­dzień ogło­sze­nia ko­mu­ni­ka­tu FAO.

Oxfam ostrze­ga, że ro­sną­ce ceny żyw­no­ści dla mi­lio­nów bie­da­ków na świe­cie ozna­cza­ją głód i nie­do­ży­wie­nie. A oprócz nich na świe­cie jest mi­liard ludzi już obec­nie zbyt bied­nych, by mogli sami się wy­ży­wić.

We­dług FAO opra­co­wa­ny przez nią in­deks wzrósł w lipcu o 6 proc., cho­ciaż nie się­gnął jesz­cze szczy­to­wej wy­so­ko­ści 238 pkt z lu­te­go ze­szłe­go roku.

Wskaź­nik cen żyw­no­ści FAO, uwzględ­nia­ją­cy mie­sięcz­ne zmia­ny cen ko­szy­ka zbóż, ole­jów, pro­duk­tów mlecz­nych oraz mięsa i cukru wy­niósł w lipcu 213 pkt, wobec 201 pkt w czerw­cu. Nadal jest on wyż­szy niż pod­czas kry­zy­su cen żyw­no­ści w la­tach 2007-08.

Skoki cen żyw­no­ści bę­dą­cej pod­sta­wą wy­ży­wie­nia w ostat­nich la­tach do­pro­wa­dza­ły w nie­któ­rych kra­jach do za­mie­szek.

FAO ostrze­ga, że cho­ciaż mię­dzy­na­ro­do­we ceny ryżu i pro­duk­tów mle­czar­skich nie­mal nie ule­gły ostat­nio zmia­nie, a wskaź­ni­ki cen mięsa nawet spa­dły, świa­tu grozi jed­nak nowy kry­zys żyw­no­ścio­wy po­dob­ny do kry­zy­su w la­tach 2007-08, jeśli kraje pro­du­ku­ją­ce wpro­wa­dzą zakaz eks­por­tu.

Nie­mniej we­dług ana­li­ty­ka rynku zbóż Ab­dol­re­zy Ab­bas­sia­na, sy­tu­acja różni się od lat 2007-08, kiedy ceny ropy utrzy­my­wa­ły się na re­kor­do­wym po­zio­mie, zwięk­sza­jąc kosz­ty po­no­szo­ne przez pro­du­cen­tów żyw­no­ści.

Wów­czas po­łą­cze­nie wy­so­kich cen ropy, wzra­sta­ją­ce­go zu­ży­cia bio­pa­liw, złej po­go­dy, re­stryk­cyj­nej po­li­ty­ki eks­por­to­wej i wzro­stem cen zbóż na ryn­kach kon­trak­tów ter­mi­no­wych wy­win­do­wa­ło ceny żyw­no­ści do po­zio­mu, który wy­wo­łał gwał­tow­ne pro­te­sty na Bli­skim Wscho­dzie, w Afry­ce Pół­noc­nej oraz Ka­me­ru­nie i na Haiti. W kwiet­niu 2008 roku wskaź­nik cen zbóż osią­gnął ab­so­lut­ny re­kord 274 pkt.

>>>>

Znow uderzenie w glodujacych ... Wy grzeszycie a biedni nie maja co jesc . Taki zwiazek tez istnieje ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:15, 13 Sie 2012    Temat postu:

Nigeryjska armia zabiła 20 domniemanych islamistów z Boko Haram

Nigeryjska armia podała, że zabiła na północnym wschodzie kraju 20 domniemanych członków ugrupowania islamskich ekstremistów Boko Haram. W czasie starć zginął też jeden żołnierz sił rządowych, a dwóch odniosło obrażenia.

- Mieliśmy informacje, według których domniemani członkowie Boko Haram zgromadzili się w pewnym miejscu w mieście Maiduguri. Nasi ludzie uaktywnili się, co doprowadziło do strzelaniny. W czasie operacji zginęło 20 domniemanych terrorystów, a także jeden żołnierz - powiedział cytowany przez AFP wojskowy Victor Ebhaleme.

W ostatnim czasie Boko Haram przeprowadziło wiele ataków na kościoły oraz różne instytucje w Nigerii. Ruch dąży do wprowadzenia w kraju szariatu (prawa islamskiego), mimo że jego południe zamieszkują też chrześcijanie i wyznawcy religii etnicznych.

Do większości ataków Boko Haram dochodzi na zamieszkanej przez muzułmanów północy, choć zdarzały się zamachy dokonane w centrum Nigerii. Liczba ofiar ruchu przekroczyła już 1000 ludzi.

W czerwcu USA wpisały trzech członków Boko Haram, w tym przywódcę Abubakara Shekau, na międzynarodową listę terrorystów.

>>>>

Jak widac...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:35, 14 Sie 2012    Temat postu:

omalia: "szkoły terrorystów" - uczą dzieci, jak zostać zamachowcami.

Somalijscy islamiści, którzy mają powiązania z Al-Kaidą, tworzą "szkoły terrorystów" - donosi "Daily Mail". Według brytyjskiego dziennika, ekstremiści porywają dzieci, by zrobić z nich zamachowców-samobójców.

Ekspert ds. terroryzmu Neil Doyle, na którego powołuje się gazeta, przedstawił zdjęcia małych Somalijczyków z łańcuchami na nogach, którzy... siedzą w szkole w Mogadiszu. Gdy dokonano nalotu na placówkę, nauczyciel dzieci tłumaczył, że miało to zapobiec opuszczaniu przez nie lekcji. Ekspert jednak przestrzega, że terroryści mogą werbować dzieci.

Jak pisze "Daily Mail", w rozdartym wojną kraju dzieci są porywane, a następnie pod przymusem uczone radykalnej wersji islamu oraz tego, jak dokonać samobójczego zamachu. Większość z nich ma mniej niż 10 lat.

Głód, rządy fanatyków i wojny - to kraina śmierci.

W Somalii do 20 lat nieustannie trwa wojna. Kraj jest wyniszczony walkami, a także suszą, która sprowadziła miliony na skraj śmierci głodowej. Somalijskie siły rządowe, które walczą z islamskimi radykałami z Al-Szabaab, wspierają oddziały AMISOM. W ostatnich miesiącach udało im się znacznie ograniczyć działania islamskich bojowników, którzy mają powiązania z Al-Kaidą. Przyparciu do muru terroryści mogli sięgnąć po potworną bronią - werbowanie dzieci, które mają stać się zamachowcami.

>>>>

Teraz widzicie ze naprawde z islmizmem trzeba walczyc... To zwyrodnialcy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:25, 15 Sie 2012    Temat postu:

Negocjator somalijskich piratów skazany na dwunastokrotne dożywocie.

Somalijczyk negocjujący okup dla piratów, którzy w zeszłym roku u wybrzeży Somalii uprowadzili amerykański jacht i zabili czworo Amerykanów, został skazany przez sąd w Norfolk w stanie Wirginia na wyrok dwunastokrotnego dożywocia.

W kwietniu sąd uznał Mohammada Shibina za winnego 15 zarzutów, w tym piractwa, wzięcia zakładników i porwania. Za usługi negocjacyjne płacono mu w gotówce od 30 tys. do 50 tys. dolarów.

Sąd zdecydował ponadto, że skazany będzie musiał zwrócić w sumie 5,4 mln dolarów.

Jacht "Quest" został uprowadzony w lutym 2011 r. na wodach Oceanu Indyjskiego niedaleko wybrzeży Somalii. Według internetowej kroniki rejsu, łódź należała do małżeństwa Jean i Scotta Adamów, którzy żeglowali nim dookoła świata od grudnia 2004 r.

Piraci zabili Adamów oraz Phyllisa Macaya i Boba Riggle, pomimo prób negocjacji podjętych przez amerykańską armię.

Shibin negocjował również okup dla piratów, którzy uprowadzili niemiecki statek Marida Marguerite w 2010 r. 22 zakładników przetrzymywano od maja 2010 r. przez siedem miesięcy; mężczyźni byli torturowani.

Według obliczeń Międzynarodowego Biura Morskiego, straty za rok 2011 wynikające z piractwa sięgają 7 miliardów dolarów; piraci otrzymali w postaci okupu ok. 160 mln dolarów.

>>>>

Cieszy ze sa proby zaprowadzenia sprawiedliwosci !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:32, 22 Sie 2012    Temat postu:

Prawie 50 ofiar śmiertelnych ataku na tle etnicznym w Kenii

Co najmniej 48 osób, w tym w większości kobiety i dzieci, zostało zamordowanych w nocy z wtorku na środę w ataku na tle etnicznym w południowo-wschodniej Kenii - poinformowała lokalna policja. To najbardziej krwawy atak na tym tle w Kenii od fali przemocy powyborczej na przełomie lat 2007 i 2008.

Przedstawiciel sił policyjnych Joseph Kitur powiedział, że do ataku doszło w wiejskim regionie na brzegu rzeki Tana, ok. 300 km od stolicy kraju Nairobi, gdzie przedstawiciele ludu Pokomo napadli na lud Orma; od wielu lat trwa rywalizacja między tymi społecznościami.

W sumie zginęło co najmniej 31 kobiet, 11 dzieci i sześciu mężczyzn, a ich domy zostały podpalone. Ofiary zostały zabite maczetami lub spalone żywcem - dodał przedstawiciel policji. Według tego źródła napastnikami byli Pokomo, którzy napadli na Orma żyjących na wyspie.

Jednak lokalny deputowany twierdzi, był to akt zemsty. Jak relacjonował, w ostatnim czasie doszło do zabójstwa trzech Pokomo przez ludzi Orma, wybicia prawie 200 sztuk bydła należących do Orma i napaści na wioski Pokomo, w których spłonęło ponad 100 domostw. Zdaniem tego źródła od ostatnich walk w regionie wzmocniono siły policyjne.

Rzecznik krajowej policji wyjaśnił, że częstym w tym regionie przedmiotem sporu jest kwestia wypasu zwierząt.

Pokomo trudnią się rolnictwem i prowadzą raczej osiadły tryb życia wzdłuż rzeki Tana, podczas gdy Orma są w większości półnomadycznymi pasterzami.

>>>>

Koszmar tym razemw Kenii . Trzeba ustalic zasady wspolzycia aby tego nie bylo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:52, 24 Sie 2012    Temat postu:

Chińska telewizja narzędziem "miękkiego nacisku" w Afryce

Chiń­ska te­le­wi­zja CCTV, na­da­ją­ca stały pro­gram dla Afry­ki, na­zy­wa­na jest przez eks­per­tów na­rzę­dziem "mięk­kie­go na­ci­sku". W za­my­śle ini­cja­to­rów ma kre­ować po­zy­tyw­ny wi­ze­ru­nek Chin na kon­ty­nen­cie.

- W CCTV pro­gra­mo­wo po­mi­ja­ne są kwe­stie po­li­tycz­ne, zwłasz­cza kon­flik­ty mię­dzy kra­ja­mi afry­kań­ski­mi, aby nie draż­nić lo­kal­nych władz i nie opo­wia­dać się wy­raź­nie po ja­kiej­kol­wiek stro­nie. Pre­zen­to­wa­ne ma­te­ria­ły mają głów­nie cha­rak­ter eko­no­micz­ny bądź kul­tu­ral­ny. Ich za­ło­że­niem jest po­zy­tyw­ne przed­sta­wie­nie chiń­skich osią­gnięć i ewen­tu­al­nych ko­rzy­ści pły­ną­cych ze współ­pra­cy z chiń­ski­mi part­ne­ra­mi - po­wie­dział spe­cja­li­sta ds. me­diów Hi­ro­aki Mi­zu­shi­ma z Uni­wer­sy­te­tu To­kij­skie­go.

Afry­ka jest nie tylko naj­więk­szym part­ne­rem han­dlo­wym Chin, ale rów­nież ob­sza­rem naj­więk­szych chiń­skich in­we­sty­cji. W 2003 r. war­tość tych in­we­sty­cji nie prze­kra­cza­ła 100 mln USD, a w końcu 2011 r. osią­gnę­ła 12 mld USD. We­dług son­da­żu prze­pro­wa­dzo­ne­go w 10 kra­jach Afry­ki sub­sa­ha­ryj­skiej przez ame­ry­kań­ską firmę Pew Re­se­arch Cen­ter więk­szość an­kie­to­wa­nych uzna­ła, że "współ­pra­ca go­spo­dar­cza z Chi­na­mi jest ko­rzyst­na dla Afry­ki".

Fla­go­wym pro­gra­mem CCTV jest go­dzin­ny "Afri­ca Live", nada­wa­ny ze sto­li­cy Kenii Na­iro­bi, o godz. 20. Te­ma­ty­ka obej­mu­je wy­da­rze­nia eko­no­micz­ne, kul­tu­ral­ne i spor­to­we, ze szcze­gól­nym uwzględ­nie­niem sto­sun­ków chiń­sko-afry­kań­skich. Pro­gram two­rzo­ny jest przez ze­spół 60 ludzi, w tym około 50 Ke­nij­czy­ków. Nada­wa­ny jest w naj­lep­szych go­dzi­nach oglą­dal­no­ści w Afry­ce i po­przez sieć CCTV do­stęp­ny na całym świe­cie. Wkrót­ce ma po­wstać po­dob­ny pro­gram w sio­strza­nym ka­na­le CCTV Ame­ri­ca.

Chris Alden z Lon­don Scho­ol of Eco­no­mics uważa, że CCTV Afri­ca jest czę­ścią wiel­kiej stra­te­gii walki z ne­ga­tyw­nym wi­ze­run­kiem sto­sun­ków chiń­sko-afry­kań­skich. - Chiń­czy­cy do­szli do wnio­sku, że media za­chod­nie mają zbyt duży wpływ na kształ­to­wa­nie opi­nii spo­łe­czeń­stwa afry­kań­skie­go. Z pew­no­ścią dzia­łal­ność CCTV ma duży udział w zmia­nie wi­ze­run­ku Chin - po­wie­dział.

- W wielu kra­jach lud­ność afry­kań­ska jest ne­ga­tyw­nie na­sta­wio­na do Chiń­czy­ków z po­wo­du ich eks­pan­sji go­spo­dar­czej. CCTV wpraw­dzie nie od­mie­ni ich po­sta­wy, ale może w pew­nej czę­ści zła­go­dzić ne­ga­tyw­ne na­stro­je - dodał.

Zda­niem Da­vi­da Ban­dur­skie­go z Uni­wer­sy­te­tu Hong­kon­gu CCTV jest czę­ścią stra­te­gii "mięk­kie­go na­ci­sku", którą za­po­wie­dział pre­zy­dent Hu Jin­tao w 2007 roku. Jej celem jest osią­gnię­cie wpły­wów na are­nie mię­dzy­na­ro­do­wej nie siłą i groź­bą, ale umie­jęt­nie prze­ka­za­ną in­for­ma­cją i sta­łym bu­do­wa­niem po­zy­tyw­ne­go wi­ze­run­ku Chin.

We­dług po­li­to­lo­ga Jo­se­pha Nye wła­śnie po­li­ty­kę "mięk­kie­go na­ci­sku" Chiń­czy­cy sto­su­ją w kon­tak­tach z Afry­ką. Na po­cząt­ku lat 90. stali się al­ter­na­tyw­nym part­ne­rem dla kra­jów afry­kań­skich, za­stę­pu­jąc Za­chód.

Ban­dur­ski uważa, że pro­gram CCTV jest z pew­no­ścią pod­da­ny chiń­skiej cen­zu­rze po­li­tycz­nej, choć nie jest ona tak su­ro­wa, jak w przy­pad­ku me­diów kra­jo­wych.

W cza­sie, kiedy wiele za­gra­nicz­nych me­diów wal­czy o prze­trwa­nie, chiń­ski gi­gant ma wy­star­cza­ją­ce środ­ki na sfi­nan­so­wa­nie am­bit­nych pla­nów eks­pan­sji i wal­czy o wej­ście do grupy głów­nych mię­dzy­na­ro­do­wych sta­cji te­le­wi­zyj­nych świa­ta. W nie­dłu­gim cza­sie za­po­wia­da prze­dłu­że­nie pro­gra­mu in­for­ma­cyj­ne­go "Afri­ca Live" do dwóch go­dzin.

CCTV dys­po­nu­je sze­ścio­ma mię­dzy­na­ro­do­wy­mi ka­na­ła­mi w pię­ciu ję­zy­kach. Po­sia­da wi­dow­nię sza­co­wa­ną mak­sy­mal­nie na około 100 mln ludzi na całym świe­cie.

>>>>

Afryka musi sie strzec i pilnowac przed tymi zmijami ! Moga duzo zaszkodzic !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:56, 24 Sie 2012    Temat postu:

Tragiczny finał pogoni za marzeniami

Wychowała się w prawdziwym piekle. Stała się gwiazdą igrzysk, gdy jej bieg oklaskiwały tysiące ludzi na stadionie. Teraz wyjaśnił się jej tragiczny los. Miała tylko 21 lat, gdy próbowała uciec przed gwałtami do lepszego świata.

Samia Yusuf Omar, olimpijka z Somalii, zginęła, gdy próbowała przedostać się z Libii do Włoch. Łódź, pełna nielegalnych imigrantów, na której znajdowała się także Omar, zatonęła w niewyjaśnionych okolicznościach w kwietniu tego roku. Dziś przewodniczący somalijskiego komitetu olimpijskiego potwierdził ostatecznie, że młoda sportsmenka poniosła śmierć. Wcześniej swoje milczenie przerwali uchodźcy, którzy przeżyli katastrofę.

Nieoczekiwana bohaterka igrzysk

W 2008 roku Omar reprezentowała Somalię podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Wystartowała tam w biegu na 200 metrów bez żadnego wcześniejszego przygotowania; komentatorzy podkreślali, że choć przybiegła na metę ostatnia, spóźniona o dobre kilka sekund, to jednak sam fakt jej startu był niemalże cudem. Tego dnia oklaskiwał ją wielotysięczny tłum zgromadzony na stadionie.

Samia dorastała w Mogadiszu, somalijskiej stolicy ociekającej krwią w toczącej się od blisko 30 lat brutalnej wojnie domowej, w której życie straciło kilkaset tysięcy ludzi. Choć każdego dnia zmagała się z ekstremalną biedą, postanowiła jednak rozwijać swoją sportową pasję – bieganie.

To właśnie w piekle wojny hartowała swojego ducha i szkoliła się na olimpiadę. Podczas treningów na ulicach rozdartej wojną stolicy była często obrażana przez mężczyzn, którzy uważali, że kobieta uprawiająca sport łamie zasady islamu.

Tragiczna ucieczka do lepszego świata

Po powrocie z igrzysk w Pekinie Samia zaczęła otrzymywać pogróżki od radykalnych islamistów z organizacji terrorystycznej al-Shabaab, którzy kontrolowali wtedy Mogadiszu. Odmawiali oni kobietom jakichkolwiek praw – w tym także do uprawiania sportu. A Samia, która choć nie zdobyła żadnego medalu, stała się dla nich symbolem i zagrożeniem. W 2010 roku kobieta zdecydowała się przenieść do Etiopii, by tam przygotowywać się do letnich igrzysk w Londynie; ten kraj nie był jednak ostatecznym celem jej podróży.

Włoskie media sugerują, że Omar chciała znaleźć w Europie trenera i odpowiednie miejsce do treningów, dzięki czemu mogłaby startować na olimpiadzie w Londynie. Przez Sudan udało się jej dotrzeć do Libii. To był jednak koniec jej podróży do lepszego świata. Fakt tragicznej śmierci Samii ujawnili uchodźcy, którym udało się przeżyć zatonięcie łodzi.

>>>>

Koszmar ale teraz jest u Boga i niczego jej nie brakuje ! To jest prawidlowe szczesliwe zakonczenie ! :O))) Tak powinien konczyc zycie kazdy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:12, 25 Sie 2012    Temat postu:

W szewskiej stolicy Senegalu bardzo nie lubią chińskiego obuwia

W Ngaye Mekhe, senegalskiej stolicy szewców produkujących tradycyjne spiczaste pantofle, które niegdyś nosili królowie Senegalu i które obecnie dobrze ubrany Senegalczyk uważa za nieodzowny element stroju, Chińczycy nie są mile widziani.

W ciągu zaledwie kilku miesięcy Chińczycy skopiowali fason i na masową skalę zaczęli wytwarzać babusze z plastiku zamiast skóry. Sprzedają je za ćwierć ceny.

Rząd Senegalu nie uregulował jak dotąd importu tandety naśladującej wyroby miejscowego rzemiosła, toteż szewcy z Ngaye Mekhe zastosowali odwet: nie sprzedają Chińczykom. - Kiedy widzę Chińczyka, podnoszę ręce w ten sposób - Mactar Gueye wyciąga otwarte dłonie, jakby chciał coś od siebie odepchnąć. - Nie chodzi o to, że się ich boję, ale po prostu nie chcę nic im sprzedawać.

Jak podał niedawno chiński minister handlu Chen Deming, w zeszłym roku obroty handlowe między Chnami a Afryką potroiły się od roku 2006, osiągając rekordowe 166 mld USD, a chińskie inwestycje bezpośrednie wyniosły 14,7 mld USD.

Niemal wszędzie na czarnym lądzie Chińczycy realizują projekty infrastrukturalne. Wznoszą pałac prezydencki w Gwinei, budują tamę i elektrownię w Gabonie wartości 100 mln dolarów i ponad 200 km dróg w Kongu. Inwestycje zazwyczaj są wynikiem transakcji wiązanych - w zamian za budowę infrastruktury, z której Chińczycy też będą korzystać, otrzymują koncesje na eksploatację surowców mineralnych i dostęp do afrykańskich rynków.

Dla miejscowych rzemieślników nie jest to korzystny obrót spraw. Nie tylko dla senegalskich szewców, lecz także dla tkaczy z Ghany specjalizujących się w wytwarzaniu jedwabnych i bawełnianych tkanin kente (nazywanych też nwentoma) na ceremonialne stroje czy dla farbiarzy barwiących techniką batiku kolorowe tkaniny noszone przez kobiety w Afryce Zachodniej. Chińczycy kopiują je i sprzedają za grosze.

Bracia Mactar i Moussa Gueye, których dziad robił pantofle dla królów królestwa Kajor na terenach dzisiejszego Senegalu (przetrwało ono aż do podboju przez Francuzów w końcu XIX wieku), mówią, że po raz pierwszy zetknęli się z Chińczykami w 1998 roku na targach handlowych w Dakarze. Do stoiska braci podszedł chiński handlowiec. Podziwiał wyroby i wracał jeszcze parę razy popatrzeć, ale nic nie kupił. Wkrótce potem grupa chińskich kupców przyjechała do 25-tysicznego Ngaye Mekhe.

- Powiedzieli, że chcą kupować nasze wyroby. Kłamali. Zanim rok upłynął, rynek został zalany moim wzorem babuszy - tyle że chińskimi z plastiku - opowiada 46-letni Mactar.

Babusze produkowane w sengalskim mieście kosztują nie mniej niż 20 dolarów, a chińskie podróbki - tylko 4. Rzemieślnik nad parą pantofli pracuje cały dzień, a Chińczycy produkują je w fabrykach i kontenerami wysyłają do Senegalu.

- Nasz rząd powinien nas chronić - mówi straszy z braci, 53-letni Moussa Gueye. - Przecież te nielegalne podróbki przechodzą przez port. Dlaczego nasze władze nie kontrolują tego co przypływa?.


- Martwi mnie, że Chińczycy niczego tu nie kupują, przyjeżdżają jedynie, żeby sprzedawać - żali się Moussa. - Nie kupują niczego, co jest nad ziemią. Tylko to, co w niej leży głęboko.

W mowie na temat stosunków z Afryką chiński wiceminister spraw zagranicznych odpierał w lipcu krytykę rosnących wpływów Chin w Afryce. Zaprzeczał, że Chiny zaprowadzają tam nową formę kolonializmu. Wskazywał, że chińskie wsparcie gospodarcze daje afrykańskim krajom możliwości, jakich nigdy nie miały w ramach zachodniego systemu.

Na targu HLM (wym. "asz-el-em", od francuskiego skrótu oznaczającego mieszkania za czynsz umiarkowany) w Dakarze przeciskają się wśród stoisk kobiety szukające dla siebie materiału na suknie i zawoje. Ale większość tkanin już nie pochodzi z Afryki. Targ HLM otwarty w 1976 roku to jedno z największych targowisk w Afryce Zachodniej.

Skrzynkę mailową Oumara Thiama w ruchliwym magazynie zapełniają e-maile od handlowców, których nazwiska są zapisane chińskimi znakami. Thiam handluje jedynie chińskimi podróbkami afrykańskich batików. - Są bardzo podobne do autentyków. Cała różnica leży w jakości. I są o wiele tańsze - mówi.

Według eksperta ds. Afryki Petera Phama w samej tylko północnej Nigerii ćwierć miliona ludzi straciło pracę w przemyśle tekstylnym. - Z pewnością te tańsze produkty są bardziej dostępne, ale jednocześnie niszczą sektor wytwórczy w Afryce - mówi Pham, dyrektor Centrum Afrykańskiego w Radzie Atlantyckiej w Waszyngtonie.

W Ngaye Mekhe, warsztat braci Gueye nadal pracuje pełną parą mimo zalewu babuszy z Chin. Swoje pierwsze pantofle bracia wyprodukowali, kiedy mieli 10 lat. Tradycyjnego rzemiosła uczyli się u dziadka.

Ich pantofle nosił prezydent Senegalu, a na liście klientów są przedstawiciele senegalskich elit. Braciom udało się utrzymać w fachu, ponieważ górna warstwa senegalskiego społeczeństwa stawia na jakość, gotowa wydać więcej na pantofle z miękkiej skórki z futrówką, o podeszwie podklejonej gumą, występujące w kolorach od wiśniowego po piaskowoszary.

Babusze o spiczastych noskach Senegalczycy zakładają na specjalne okazje jak chrzty i śluby. Są również obuwiem wkładanym w piątki, kiedy mężczyźni w pełnych szatach udają się na piątkowe modły i na krawężniku przed meczetami leżą długie rzędy kolorowych pantofli bez pięt.

Pozostałym około 1500 mistrzom szewskim w Ngaye Mekhe jest trudniej przetrwać. Wielu nie widzi już przyszłości w produkcji babuszy. Oprócz nich robią teraz jeszcze sandały i mokasyny.

A bracia Gueye mają jeszcze jedną taktykę w zanadrzu: odmawiają napraw chińskiej tandety, w której podeszwy zdzierają się po paru miesiącach. - Ludzie przynoszą mi te pantofle, chińskie pantofle! - oburza się Mactar Gueye. - Z zasady nie sprzedaję babuszy Chińczykom. A chińskich kapci reperować nie będę. I dodaje: - Dla nas to kwestia przeżycia.

>>>>

Niszcza wlasna gospodarke tanim importem z Chin gdy tymaczesm miejscowe rzemioslo jest BEZCENNE ! To zbrodnia . Wlasna dzialalnosc gospodarcza jest podstawa dobrobytu . I tylko masy prowadzac wlasne firmy moga przelamac biede i glod ... Trzeab popierac rzemioslo handel i uslugi wykonywane przez rodziny aby podniesc ekonomicznie te kraje . Silna klasa srednia tworzy sobie sama rynek zbytu . Pekinu potrzebuja tylko miejscowe bandycie rezimy ! PRECZ Z NIMI !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:57, 28 Sie 2012    Temat postu:

Kenia: rozruchy po zabójstwie radykalnego imama sparaliżowały Mombasę .

Uliczne rozruchy, które wybuchły po zabójstwie popularnego radykalnego imama, od poniedziałku paraliżują Mombasę, drugie co do wielkości miasto Kenii, turystyczny kurort i jeden z najważniejszych portów wschodniej Afryki.

O świcie w zamieszkanej przez muzułmanów dzielnicy Majengo, a także w śródmieściu Mombasy znów wybuchły zamieszki, a policja toczyła uliczne wojny z demonstrantami, oskarżającymi rząd Kenii i Zachód o zabójstwo szejka Abuda Rogo Mohammeda, podejrzewanego przez USA i ONZ o konszachty z Al-Kaidą.

- Kenijscy muzułmanie powinni zrobić wszystko, by bronić wiary i stawić opór niewiernym - wezwali we wtorek somalijscy talibowie z organizacji Al-Szabab. Apelowali do muzułmanów, stanowiących jedną trzecią ludności 30-milionowej Kenii, by zbojkotowali przyszłoroczne wybory.

Pięćdziesięcioletni szejk Rogo zbierał w Mombasie pieniądze dla somalijskich talibów, a w kazaniach w swoim meczecie w Majengo wzywał wiernych, by wyruszali do Somalii na świętą wojnę przeciwko tamtejszemu rządowi, który wspierany przez USA, ONZ, Unię Afrykańską, a także wojska Etiopii i Kenii toczy wojnę przeciwko Al-Szabab. Szejk potępiał rząd Kenii, który jesienią posłał swoje wojska do Somalii.

Szejk zginął w poniedziałek rano, zastrzelony w Mombasie we własnym samochodzie, którym wiózł do miasta żonę, ojca i kilkuletnią córkę. Jego zwolennicy uważają, że został zabity przez kenijskie służby specjalne lub oficerów CIA. Na wieść o jego śmierci w Mombasie natychmiast wybuchły zamieszki, w których dotychczas zginęła jedna osoba, a kilkanaście zostało rannych.

Imam na liście terrorystów

W lipcu USA i ONZ wpisały 50-letniego szejka na czarną listę terrorystów. Poza sojuszem z powiązanymi z Al-Kaidą somalijskimi talibami Amerykanie podejrzewali szejka o utrzymywanie od lat znajomości ze ściganymi listami gończymi komendantami Al-Kaidy. Waszyngton uważał, że szejk maczał palce w zamachach na ambasady USA w Kenii i Tanzanii w 1998 r., gdy zginęło 224 osoby, a także w zamachach na izraelskich turystów w jednym z hoteli w Mombasie w 2002 r., gdzie zabitych zostało 15 osób.

W 2005 r. kenijski sąd uznał, że z zamachem z 2002 r. szejk nie miał nic wspólnego, ale w styczniu policja aresztowała go pod zarzutem nielegalnego posiadania broni, amunicji i zapalników do bomb. Wyszedł z aresztu za kaucją. W lipcu policja oskarżyła go ponownie - tym razem o planowanie zamachów przeciwko kenijskim chrześcijanom, by sprowokować religijną wojnę. Zamachami przeciwko chrześcijanom w Kenii odgrażają się od miesięcy somalijscy talibowie, mszczący się za kenijską inwazję na Somalię. Talibowie dokonali już wielu zamachów w Kenii, wiosną porwali na kenijskim wybrzeżu kilka zachodnich turystek.

Radykałowie atakują chrześcijan

We wtorek uliczne zamieszki w Mombasie sprowadzały się do starć między demonstrantami i policją, a także grabieży sklepów i urzędów, ale w poniedziałek wzburzeni muzułmanie spalili i zbezcześcili kilka chrześcijańskich świątyń, a wielu imamów w meczetach nawoływało, by w zemście za śmierć szejka atakować chrześcijan. Najwyższa Rada Muzułmanów Kenii potępiła ataki na chrześcijan i obiekty ich kultu.

Rozruchy w Mombasie uwięziły w tamtejszych hotelach zagranicznych turystów. Barykady z płonących opon zablokowały drogę prowadzącą z lotniska do nadmorskich kurortów. W mieście już drugi dzień zamknięte są sklepy i targowiska.

Kenijska policja zaklina się, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią szejka, a anonimowi oficerowie przekonywali, że zabójcom Rogo chodziło właśnie o wywołanie rozruchów i sprowokowanie wojny religijnej.

Zwolennicy szejka Rogo wierzą, że padł on ofiarą oficerów kenijskiej tajnej policji lub współpracującej z nią amerykańskiej CIA, tropiącej i likwidującej w Rogu Afryki ludzi podejrzanych o działalność terrorystyczną. Szejk Rogo jest piątym ze znanych z radykalizmu i wrogości do Zachodu mułłów, którzy zginęli lub zaginęli bez wieści w Kenii w ciągu ostatnich czterech miesięcy.

Wojciech Jagielski, PAP

>>>>

Jesli wladze skrytobojczo usuwaja uczonych w pismie to skandal . TAK NIE WOLNO ! W ten sposob AlKaide PODBUDOWUJA ! Wszystko w normalnym kraju rozstrzygaja SADY !!! Podburza do zbrodni idzie pod trybunal i siedzi . Mozna przeniesc za granice jesli islamisci zrobia burdel przed sadem ale NIE WOLNO ich mordowac skrytobojczo ! Owszem gdyby byla wojna i walki to wolno strzelac ale tak nie ma . Zatem musza byc metody pokojowe !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:16, 10 Wrz 2012    Temat postu:

Kenia: 38 ofiar śmiertelnych konfliktu między plemionami.

38 osób zginęło w walkach, które wybuchły w południowo-wschodniej Kenii między półkoczowniczym plemieniem pasterzy Pokomo a osiadłą społecznością rolniczą Orma - poinformował sekretarz generalny kenijskiego Czerwonego Krzyża, Abbas Gullet.

Ponad 300 osób z plemienia Pokomo napadło o świcie na wioskę zamieszkaną przez Orma i podpaliło 167 domów. Wśród ofiar jest ośmioro dzieci i dziewięciu policjantów.

Według Gulleta plemiona Pokomo i Orma od lat spierają się o ziemię i dostęp do wody, lecz w tym roku konflikt bardzo się zaostrzył. Członkowie Pokomo zabili ostatnio 52 przedstawicieli plemienia Orma; w piątek w odwecie zamordowano 11 osób z plemienia Pokomo.

W ciągu trzech ostatnich dni w walkach zginęło już ponad 100 osób. Na tereny objęte konfliktem wezwano wojsko, gdyż policja nie może opanować sytuacji.

>>>>

Wojny pasterzy z rolnika mi o przestrzen zyciowa to kolejna powazna przyczna wielu tragedii w Afryce ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:23, 11 Wrz 2012    Temat postu:

Wybrano nowego prezydenta Somalii

Profesor uniwersytecki i działacz ruchu obrony praw człowieka Hassan Szejk Mohamud został w poniedziałek wybrany na nowego prezydenta Somalii przez Tymczasowy Parlament Federalny.

Do drugiej tury przeszło czterech z łącznie 22 kandydatów. Dwóch z nich zrezygnowało i w ten sposób jedynym rywalem Mohamuda był dotychczasowy szef państwa Szejk Szarif Szejk Ahmed.

Ośmioletni mandat somalijskiego rządu przejściowego upłynął w sierpniu. Nowy prezydent mianuje następnego premiera, a ten utworzy swój gabinet.

Członkowie Tymczasowego Parlamentu Federalnego powoływani są przez przywódców klanowych. Hassan Szejk wygrał stosunkiem 155 do 70 głosów.

Od czasu obalenia w 1991 roku dyktatury Mohammeda Siada Barre Somalia pogrążona jest w politycznym chaosie. Główny przeciwnik rządu, radykalne islamskie ugrupowanie zbrojne Al-Szabaab, nadal kontroluje znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.

Przed ponad rokiem wojska rządu przejściowego i oddziały Unii Afrykańskiej wyparły bojowników Al-Szabaab z Mogadiszu, ale islamiści nadal przeprowadzają w stolicy zamachy. Jak pisze agencja dpa, wielu obserwatorów sądzi, że w dającej się przewidzieć przyszłości sytuacja w Somalii niewiele się zmieni.

>>>>

Jakis postep jest ... Tylko czy bedzie dostatecznie energiczny ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:56, 12 Wrz 2012    Temat postu:

Somalia: Nieudany zamach na prezydenta Mohamuda

Ra­dy­kal­ni is­lam­scy bo­jow­ni­cy z ugru­po­wa­nia Al-Sza­bab do­ko­na­li dzi­siaj nie­uda­ne­go za­ma­chu na wy­bra­ne­go dwa dni temu pre­zy­den­ta So­ma­lii Has­sa­na Szej­ka Mo­ha­mu­da. Przed ho­te­lem w Mo­ga­di­szu, gdzie od­by­wa­ła się kon­fe­ren­cja pra­so­wa pre­zy­den­ta, wy­bu­chły dwie bomby.

Mo­ha­mud oraz uczest­ni­czą­cy w spo­tka­niu z prasą mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych Kenii Sam On­ge­ri nie od­nie­śli ob­ra­żeń; za­ma­cho­wiec sa­mo­bój­ca i czte­rej funk­cjo­na­riu­sze sił bez­pie­czeń­stwa zgi­nę­li - po­da­ła agen­cja dpa.

Jak do­no­si Reu­ters, ra­dy­kal­ni is­la­mi­ści przy­zna­li się do za­ma­chu. - Al-Sza­bab do­ko­nał za­koń­czo­ne­go suk­ce­sem ataku na hotel w po­bli­żu lot­ni­ska, w któ­rym od­by­wa­ło się spo­tka­nie na wy­so­kim szcze­blu - cy­tu­je Reu­ters frag­ment oświad­cze­nia opu­bli­ko­wa­ne­go na por­ta­lu spo­łecz­no­ścio­wym Twit­ter.

Mo­ha­mud, 56-let­ni pro­fe­sor uni­wer­sy­tec­ki i dzia­łacz ruchu obro­ny praw czło­wie­ka, zo­stał w po­nie­dzia­łek wy­bra­ny na no­we­go pre­zy­den­ta So­ma­lii przez Tym­cza­so­wy Par­la­ment Fe­de­ral­ny. Uwa­ża­ny jest za umiar­ko­wa­ne­go is­la­mi­stę.

Od czasu oba­le­nia w 1991 roku dyk­ta­tu­ry Mo­ham­me­da Siada Barre So­ma­lia jest po­grą­żo­na w po­li­tycz­nym cha­osie. Głów­ny prze­ciw­nik rządu, ra­dy­kal­ne is­lam­skie ugru­po­wa­nie zbroj­ne Al-Sza­bab, nadal kon­tro­lu­je znacz­ne ob­sza­ry w środ­ko­wej i po­łu­dnio­wej czę­ści kraju.

Przed ponad ro­kiem woj­ska rządu przej­ścio­we­go i od­dzia­ły Unii Afry­kań­skiej wy­par­ły bo­jow­ni­ków Al-Sza­bab z Mo­ga­di­szu, ale is­la­mi­ści nadal prze­pro­wa­dza­ją w sto­li­cy za­ma­chy .

>>>>

Brawo ochrona ! Bóg ochronil . Precz z islamistami !i


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:12, 18 Wrz 2012    Temat postu:

Laura Hertreiter
Süddeutsche Zeitung
Czy możemy uratować więcej dzieci?

Śmier­tel­ność wśród dzie­ci na świe­cie w ostat­nich 20 lat spa­dła pra­wie o po­ło­wę. To do­brze, cho­ciaż mo­gło­by być jesz­cze le­piej, zwłasz­cza w Afry­ce i po­łu­dnio­wej Azji – tam sy­tu­acja do dziś jest ka­ta­stro­fal­na.

Licz­ba zgo­nów wśród dzie­ci na całym świe­cie jest dziś pra­wie o po­ło­wę mniej­sza niż jesz­cze 20 lat temu. W 1990 r. zmar­ło ponad 12 mln dzie­ci w wieku do pię­ciu lat, na­to­miast w ubie­głym roku było to już 6,9 mln. Tak wy­ni­ka z ra­por­tu opu­bli­ko­wa­ne­go w Nowym Jorku przez Fun­dusz Na­ro­dów Zjed­no­czo­nych na rzecz Dzie­ci, UNI­CEF. Zda­niem au­to­rów suk­ces ten na­le­ży za­wdzię­czać ak­cjom ma­so­wych szcze­pień na cho­ro­by za­kaź­ne.

Dzię­ki nim licz­ba dzie­ci umie­ra­ją­cych na odrę spa­dła z sza­co­wa­nych 500 tys. w 2000 r. do 100 tys. w roku 2011. Z kolei licz­ba zgo­nów w wy­ni­ku cho­rób bie­gun­ko­wych zo­sta­ła ogra­ni­czo­na o jedną trze­cią. Po­stęp w dzie­dzi­nie hi­gie­ny, wody pit­nej i do­stęp­no­ści le­karstw, jak rów­nież pomoc przy po­ro­dzie zwięk­szy­ły szan­se na prze­ży­cie dla dzie­ci na całym świe­cie. - Nawet naj­prost­sze środ­ki za­po­bie­gaw­cze przy­nio­sły po­żą­da­ne efek­ty – twier­dzi rzecz­nicz­ka UNI­CEF w Niem­czech Ninja Char­bon­ne­au. Takie jak mo­ski­tie­ry, któ­rych za­sto­so­wa­nie za­owo­co­wa­ło spad­kiem śmier­tel­no­ści na ma­la­rię.

Po­pra­wę w tej dzie­dzi­nie można za­ob­ser­wo­wać za­rów­no w bied­nych, jak i w bo­ga­tych kra­jach. W la­tach 1990-2011 spa­dek śmier­tel­no­ści wśród dzie­ci od­no­to­wa­no w kra­jach roz­wi­ja­ją­cych się: w La­osie – o 72 proc., Ti­mo­rze Wschod­nim – 70 proc., Li­be­rii – 68 proc. i Ban­gla­de­szu – 67 proc. Z ra­por­tu UNI­CEF-u wy­ni­ka, że także bar­dziej za­moż­ne kraje – jak Oman czy Por­tu­ga­lia – po­czy­ni­ły w tym za­kre­sie wi­docz­ne po­stę­py: licz­ba przy­pad­ków śmier­tel­nych wśród dzie­ci po­ni­żej 5 lat spa­dła tam o dwie trze­cie.

Druga dobra wia­do­mość od eks­per­tów z Fun­du­szu ONZ na Rzecz Dzie­ci jest taka, że śmier­tel­ność dzie­ci na całym świe­cie nie tylko spada wy­raź­nie, ale też i coraz szyb­ciej. W la­tach 90. jej rocz­ne tempo wy­no­si­ło 1,8 pro­cent, a w ubie­głym dzie­się­cio­le­ciu już śred­nio o 3,2 pro­cent. Jed­nak te po­zy­tyw­ne efek­ty nie wszę­dzie są wi­docz­ne. Obec­nie co­dzien­nie traci życie ok. 19 000 chłop­ców i dziew­cząt. To we­dług wy­li­czeń UNI­CEF-u wpraw­dzie 14 000 mniej niż jesz­cze 12 lat temu, ale zda­niem rzecz­nicz­ki or­ga­ni­za­cji cią­gle jesz­cze zbyt dużo. Char­bon­ne­au jest prze­ko­na­na, że da­ło­by się za­po­biec jesz­cze więk­szej licz­bie śmier­tel­nych przy­pad­ków, zwłasz­cza że dys­po­nu­je­my nie­zbęd­ną tech­no­lo­gią i wie­dzą: "Jest wy­star­cza­ją­co dużo szcze­pio­nek, wody pit­nej i żyw­no­ści". Te za­so­by muszą być do­stęp­ne dla wszyst­kich dzie­ci. - Wiemy prze­cież, jak to zro­bić – mówi Char­bon­ne­au. –Tylko nie dzie­je się to wy­star­cza­ją­co szyb­ko.

ONZ już wiele lat temu w ra­mach "celów mi­le­nij­nych" za­ło­żył ogra­ni­cze­nie śmier­tel­no­ści wśród dzie­ci w okre­sie 1990–2015 o dwie trze­cie. - Jest mało praw­do­po­dob­ne, by cel ten zo­stał osią­gnię­ty – przy­zna­je rzecz­nicz­ka tej or­ga­ni­za­cji. Cią­gle jesz­cze bo­wiem są kraje, w któ­rych licz­ba przy­pad­ków śmier­tel­nych wśród dzie­ci w wieku 5 lat i młod­szych jest alar­mu­ją­co wy­so­ka. Ry­zy­ko śmier­ci wsku­tek cho­rób, któ­rych można unik­nąć czy ule­czyć, jest cią­gle jesz­cze bar­dzo wy­so­kie przede wszyst­kim w kra­jach afry­kań­skich na po­łu­dnie od Sa­ha­ry i w po­łu­dnio­wej Azji. To wła­śnie w oby­dwu tych re­gio­nach w ostat­nich la­tach od­no­to­wa­no 80 pro­cent wszyst­kich zgo­nów wśród dzie­ci. Po­ło­wa z nich przy­pa­da za­le­d­wie na pięć kra­jów: 24 proc. – na Indie, 11 proc. na Ni­ge­rię, 7 – De­mo­kra­tycz­ną Re­pu­bli­kę Kongo oraz Pa­ki­stan z 5 proc. i Chiny z 4 proc. Sier­ra Leone nie jest ujęte w sta­ty­sty­kach ONZ z po­wo­du ni­skie­go ode­tka uro­dzeń, ale pa­trząc pro­cen­to­wo, jest to obec­nie kraj z naj­więk­szą śmier­tel­no­ścią wśród dzie­ci. Tutaj swo­ich pią­tych uro­dzin nie do­ży­wa 185 na 1000 dzie­ci. Dla po­rów­na­nia: w Niem­czech jest to troje dzie­ci na 1000.

Naj­częst­szą przy­czy­ną śmier­ci wśród dzie­ci w mi­nio­nym roku było za­pa­le­nie płuc, cho­ro­by bie­gun­ko­we i ma­la­ria (37 proc.). Co trze­cie dziec­ko umar­ło z po­wo­du ostre­go lub chro­nicz­ne­go nie­do­ży­wie­nia. Szcze­gól­nie za­gro­żo­ne jest naj­młod­sze po­tom­stwo: w 2011 r. ok. 3 mln no­wo­rod­ków nie prze­ży­ło 28 pierw­szych dni swo­je­go życia. Naj­częst­sza przy­czy­na śmier­ci to kom­pli­ka­cje w cza­sie po­ro­du, szcze­gól­nie przed­wcze­sne­go.

Od­po­wie­dzial­ność za to, że śmier­tel­ność wśród dzie­ci nie spada we wszyst­kich re­gio­nach świa­ta, UNI­CEF przy­pi­su­je przede wszyst­kim tam­tej­szym rzą­dom, a do­pie­ro póź­niej ONZ. - Pro­ble­mem za­wsze są zbyt małe in­we­sty­cje – kry­ty­ku­je Char­bon­ne­au. - Tam, gdzie śmier­tel­ność wśród dzie­ci jest wy­so­ka, pa­nu­ją za­zwy­czaj nie­sta­bil­ne po­li­tycz­nie wa­run­ki lub wojna.

Z ra­por­tu wy­ni­ka, że do­ty­czy to ośmiu z dzie­się­ciu kra­jów o naj­wyż­szej licz­bie zgo­nów wśród dzie­ci. W Sier­ra Leone, So­ma­lii, Mali i Cza­dzie cią­gle jesz­cze umie­ra co piąte, a nawet co szó­ste dziec­ko. W ogar­nię­tym wojną do­mo­wą Kongo od­se­tek ten wpraw­dzie spadł, jed­nak licz­by po­ka­zu­ją, że nadal umie­ra tam wię­cej dzie­ci niż w la­tach 90., po­nie­waż wzro­sła licz­ba uro­dzeń. W 2000 r. za­re­je­stro­wa­no tam 312 tys. przy­pad­ków śmier­tel­nych, a przed dwoma laty było ich 465 tys. I nawet jeśli sta­ty­sty­ki UNI­CEF-u są w sumie po­zy­tyw­ne, nie ma po­wo­dów do od­wo­ły­wa­nia alar­mu: "Te cyfry ozna­cza­ją nie­ży­ją­ce dzie­ci i po­grą­żo­nych w ża­ło­bie ro­dzi­ców".

>>>>

Bez przemian politycznych w tych krajach nie da sie uratowac wiecej dzieci bo jak sami wiemy trudno jest ratowac coraz nowych ludzi skoro jacys zwyrodnialcy produkuja ciagle nowe tlumy ofiar . Trzeba tych zwyrodnialcow ustawic ! Poza tym oni kradna pomoc ! Wiec pomoc nalezy rozumiec szeroko a nie tylko wozenie tam jedzenia ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:07, 21 Wrz 2012    Temat postu:

Somalia: zamach w restauracji w Mogadiszu, nie żyje 3 dziennikarzy

Dwaj zamachowcy samobójcy wysadzili się w restauracji w stolicy Somalii - Mogadiszu, zabijając co najmniej 14 osób, w tym trzech dziennikarzy i dwóch policjantów - podaje BBC News.

Amerykańskiej telewizji CNN udało się ustalić tożsamość zabitych dziennikarzy. To Liban Ali Nur - szef serwisu informacyjnego państwowej telewizji; jego kolega Abdisatar Dahir Sabrieye - prezenter i producent; oraz redaktor naczelny lokalnej stacji radiowej Głos Demokracji. Ponadto trzech innych dziennikarzy zostało rannych.

Jak pisze BBC News, do ataku doszło w centrum miasta, niedaleko siedziby prezydenta. Lokal nazywający się Village prowadzony był przez Somalijczyków, którzy niedawno wrócili z emigracji w Wielkiej Brytanii. Według świadków pierwszy zamachowiec wysadził się w środku restauracji, natomiast drugi zdetonował ładunki, gdy przed budynkiem zebrał się tłum gapiów.

Jest to już drugi krwawy zamach od zaprzysiężenia nowo wybranego prezydenta Somalii Hassana Szejka Mohamuda w ubiegłym tygodniu. Wcześniej zamachowcy zdetonowali bombę w pobliskim hotelu, gdzie przebywała głowa państwa.

Do ataku nikt się nie przyznał, ale powszechnie podejrzewa się radykalną islamistyczną organizację al-Szabab, mającą związki z Al-Kaidą. Od czasu obalenia w 1991 roku dyktatury Mohammeda Siada Barre Somalia jest pogrążona w politycznym chaosie. Główny przeciwnik rządu, radykalne islamskie ugrupowanie zbrojne al-Szabab, nadal kontroluje znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.

Przed ponad rokiem wojska rządu przejściowego i oddziały Unii Afrykańskiej wyparły bojowników al-Szabab z Mogadiszu, ale islamiści nadal przeprowadzają w stolicy zamachy.

>>>>

Znow zwyrodnialcy szaleja ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:08, 21 Wrz 2012    Temat postu:

Port Kismaju - ostatnia reduta somalijskich talibów

Kenijskie wojska, które przed rokiem najechały na Somalię, by wraz z żołnierzami Unii Afrykańskiej rozgromić partyzantkę somalijskich talibów, przystąpiły do oblężenia ich ostatniej twierdzy - portowego miasta Kismaju

200-tysięczne Kismaju, położone ok. 500 km na południe od Mogadiszu, jest drugim co do wielkości portem w Somalii i ostatnim dużym miastem kontrolowanym wciąż przez somalijskich talibów. Rok temu panowali jeszcze w Mogadiszu i rządzili całym południem kraju. Dziś szykują się do obrony swojej ostatniej twierdzy, oblężonej przez kenijskich żołnierzy.

Od rogatek Kismaju dzieli Kenijczyków już tylko 20 km. Ich piechota i czołgi zatrzymały się w miasteczku Dżan Abdullah. Ściągają tam cysterny z paliwem i skrzynki z amunicją. Kenijscy dowódcy twierdzą, że nie ruszą do szturmu na Kismaju, póki nie ściągną taborów. - To tylko kwestia czasu - zapewniają.

Miasto w potrzasku

Oblężenie Kismaju już się zaczęło. Kenijskie okręty wojenne patrolują zatokę, ostrzeliwują port i miasto. Celem morskiej kanonady ma być zniszczenie magazynów broni i stanowisk artyleryjskich talibów, ale na początku września kenijska marynarka bombardowała także miasto w odwecie za to, że talibowie włóczyli po ulicach Kismaju trupy czterech kenijskich żołnierzy, zabitych wcześniej w walkach pod miastem.

W oblężeniu Kismaju wspierać Kenijczyków mają też żołnierze Etiopii, którzy wraz z nimi najechali przed rokiem na Somalię, a także partyzanci watażki Ahmada Mohammada Islama "Madobe", który rządził w Kismaju, zanim w 2009 r. przegnali go stamtąd talibowie.

Na początku tygodnia wydawało się, że talibowie, zdając sobie sprawę z przewagi sił wroga, poddadzą miasto bez walki - jak wcześniej poddali Mogadiszu (latem 2011 r.), a potem po kolei Afgoye, Baidoę, Afmadow, Mercę. Jeszcze kilka dni temu mieszkańcy Kismaju z ulgą opowiadali, że talibowie ładują arsenały na samochody i wyjeżdżają z miasta.

W czwartek jednak wrócili. Przywódcy talibów rozkazali wyjechać z Kismaju wywodzącym się stamtąd partyzantom, którzy w trosce o miasto byliby gotowi je poddać. Na ich miejsce sprowadzeni zostali jednak talibowie z regionów Dolne Szabelle i Bakul. Od razu zaczęli ryć okopy, ustawiać wokół miasta pola minowe, szykować stanowiska dla dział i karabinów maszynowych.

W meczetach sprzyjający talibom mułłowie wzywają cywilów, by wstępowali do partyzanckiej armii i bronili miasta przed obcymi najeźdźcami. Kenijczycy apelują do cywilów, by co prędzej wyjeżdżali z Kismaju, gdyż tylko w ten sposób będą bezpieczni, gdy miasto jest oblegane. ONZ alarmuje, że ludność cywilna staje się zakładnikiem wojny, a we wrześniu z oblężonego Kismaju udało się wyjechać tylko 5 tys. uchodźców.

Upadek kwestią czasu

Abdul Raszid Haszi, somalijski analityk z organizacji International Crisis Group, nie ma wątpliwości, że talibom nie uda się obronić Kismaju, a nie wiadomo jedynie, kiedy upadnie ich ostatnia reduta oraz ile ofiar pociągnie za sobą oblężenie.

Upadek Kismaju zakończy już drugą wojnę, jaką somalijscy talibowie przegrają z obcymi najeźdźcami. W grudniu 2006 r. zostali pokonani i odsunięci od władzy w kraju po pół roku przez wojska Etiopii, która za namową USA najechała na Somalię, by obalić talibów; Amerykanie podejrzewają talibów o konszachty z Al-Kaidą. Obca okupacja zyskała jednak tylko talibom sympatię wśród Somalijczyków i gdy Etiopczycy wycofali wojska, talibowie ponownie wzięli pod kontrolę południową część Somalii oraz Mogadiszu.

Jesienią zeszłego roku Somalię znów najechały obce wojska - od południa kenijskie i od zachodu etiopskie. Ruszyły przeciwko talibom, wspierane przez kilkunastotysięczny kontyngent Ugandyjczyków i Burundyjczyków z sił pokojowych Unii Afrykańskiej, a także wojskowych doradców z USA i Wielkiej Brytanii. Nierówna wojna zakończyła się militarną klęską talibów. Upadek Kismaju pozbawi ich ponadto ostatniego okna na świat i źródła dochodów z przemytu i haraczów. Haszi przestrzega jednak, że klęska w wojnie nie będzie jeszcze jednoznaczna z polityczną śmiercią talibów.

Wyparci z miast i południa kraju, już przerzucają oni swoje oddziały w góry Galgala w Puntlandzie, samozwańczej krainie na północy kraju, która nie uznaje rządu w Mogadiszu i w której królują somalijscy piraci. Po przegranej wojnie tak jak w 2007 r. spróbują się wmieszać w ludność cywilną Mogadiszu i Kismaju, by dalej prowadzić miejską wojnę i dokonywać zamachów bombowych jak ten, który w czwartek zabił 15 osób w Mogadiszu, czy zeszłotygodniowy, w którym omal nie zginął nowo wybrany prezydent kraju Hassan Szejk Mohamud.

Szczególnie symboliczne znaczenie miał czwartkowy zamach na restaurację Village w Mogadiszu. Napastnicy wzięli sobie za cel lokal uczęszczany przez dziennikarzy i cudzoziemców, otwarty przez powracającego z zagranicy przedstawiciela somalijskiej diaspory. Restauracja ta stała się w Mogadiszu zapowiedzią nowych, lepszych czasów, a zamach przeciwko niej jest przestrogą talibów, że stare jeszcze mocno się trzyma.

Wojciech Jagielski, PAP

>>>>

Brawo ! Chwala Kenii ! To naprawde jest wielka zasluga ! WOBEC BOGA ! Bedzie nagroda !!!! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:36, 26 Wrz 2012    Temat postu:

Dan McDougall
The Sun
Przeklęte dzieci

W od­le­głym za­kąt­ku Ma­da­ga­ska­ru, tro­pi­kal­nej wyspy ko­ja­rzo­nej z idyl­licz­ną sce­ne­rią ze słyn­ne­go filmu ani­mo­wa­ne­go, znaj­du­je się jeden z naj­bar­dziej nie­zwy­kłych sie­ro­ciń­ców na świe­cie. Za­mknię­ta, do nie­daw­na jesz­cze dzia­ła­ją­ca w se­kre­cie in­sty­tu­cja, za­pew­nia azyl po­rzu­co­nym bliź­nię­tom z ple­mie­nia An­tam­ba­ho­aka, na któ­rych ciąży sta­ro­daw­na klą­twa. Dzie­ciom tym grozi śmierć z rąk osób, które po­win­ny ko­chać je nad życie – wła­snych ro­dzi­ców.

– Tu, w gó­rach, lu­dzie za­bi­ja­ją no­wo­na­ro­dzo­ne bliź­nia­ki na wiele róż­nych spo­so­bów – opo­wia­da Latif, nasz prze­wod­nik, drżąc z prze­ra­że­nia na samą myśl o ty­sią­cach za­mor­do­wa­nych dzie­ci, po­grze­ba­nych w lesie desz­czo­wym pod na­szy­mi sto­pa­mi. – Ple­mię za­zwy­czaj du­si­ło "iden­tycz­ne" no­wo­rod­ki w wiel­kich, gli­nia­nych garn­kach. Za­sy­py­wa­li je wil­got­ną zie­mią.

Inne ro­dzi­ny kła­dły bliź­nię­ta w obo­rach, zanim krowy wró­ci­ły z pa­stwisk. Stra­to­wa­ne przez bydło no­wo­rod­ki nie miały szans na prze­ży­cie. Nie­kie­dy też tu­byl­cy to­pi­li nie­chcia­ne dzie­ci. – Teraz zo­sta­wia­ją więk­szość bliź­nia­ków na pa­stwę losu w lesie, za­le­d­wie kilka go­dzin po na­ro­dzi­nach – do­da­je Latif. – Dzie­ci umie­ra­ją z głodu, a ich ciała zja­da­ją zwie­rzę­ta. W ten spo­sób przy­ro­da po­ma­ga ukryć do­wo­dy. Nikt otwar­cie nie przy­zna się do po­rzu­ce­nia dzie­ci.

Jeden z wie­śnia­ków wy­ja­śnia rze­czo­wo: – Nie po­zwo­li­my, by bliź­nia­ki żyły na na­szej ziemi. Każdy od­dech tych dzie­ci jest prze­klę­ty. Na prze­strze­ni lat ple­mię wy­mor­do­wa­ło ty­sią­ce nie­win­nych bliź­niąt, ale wła­dze Ma­da­ga­ska­ru nigdy nie po­cią­gnę­ły ni­ko­go do od­po­wie­dzial­no­ści. Nie­któ­re dzie­ci, po­rzu­co­ne w ko­szy­kach przy dro­dze lub na brze­gu rzeki, udaje się od­ra­to­wać. Ich los jest je­dy­nym świa­dec­twem wciąż żywej w re­gio­nie, okrut­nej tra­dy­cji.

W azylu nie­mow­lę­ta oto­czo­ne są opie­ką i mi­ło­ścią, ja­kiej nie za­zna­ły od ro­dzi­ców, a wiele z nich tra­fia póź­niej do ad­op­cji. Obok bramy sie­ro­ciń­ca wid­nie­je szyld z na­pi­sem: "Ośro­dek opie­ki i tym­cza­so­we­go po­by­tu po­rzu­co­nych bliź­niąt". Po piasz­czy­stym po­dwó­rzu biega mnó­stwo śmie­ją­cych się i krzy­czą­cych gło­śno par bliź­nia­ków. Te, któ­rych ro­dzeń­stwo nie prze­ży­ło, lub z ja­kichś po­wo­dów zo­sta­ło od nich od­se­pa­ro­wa­ne, sie­dzą wtu­lo­ne w ra­mio­na czu­łych opie­ku­nek.

Wszyst­kie dzie­ci po­cho­dzą z An­tam­ba­ho­aka, jed­ne­go z naj­bar­dziej za­gad­ko­wych ple­mion na świe­cie. Kul­tu­ro­wy nakaz po­rzu­ca­nia bliź­niąt przez bio­lo­gicz­nych ro­dzi­ców wy­ni­ka z wiary w sta­ro­daw­ną klą­twę, przed którą nie­ustan­nie prze­strze­ga ple­mien­na star­szy­zna, czyli dzie­się­ciu wy­bra­nych na swe sta­no­wi­ska wo­dzów. Twier­dzą oni, że upa­dek re­wol­ty Ma­da­ga­ska­ru prze­ciw fran­cu­skim wła­dzom ko­lo­nial­nym w 1947 roku rów­nież był winą rzu­co­nej ponad trzy wieki temu klą­twy. Jak głosi le­gen­da, kró­lo­wa z ple­mie­nia An­tam­ba­ho­aka miała za­po­mnieć jed­ne­go ze swych bliź­niąt, ucie­ka­jąc przed ata­kiem wro­gów. Gdy na­ka­za­ła żoł­nie­rzom, by wró­ci­li po jej dziec­ko, wszy­scy zo­sta­li bru­tal­nie za­mor­do­wa­ni. Żadne hi­sto­rycz­ne do­wo­dy nie wska­zu­ją jed­nak na to, by taki in­cy­dent kie­dy­kol­wiek się wy­da­rzył.

Julie Ra­so­ari­na­na­na, żar­li­wa chrze­ści­jan­ka, która pro­wa­dzi sie­ro­ci­niec, pod­kre­śla: – W żad­nym innym kraju na Ziemi lu­dzie nie ska­zu­ją no­wo­na­ro­dzo­nych bliź­niąt na pewną śmierć. Wsty­dzę się za moją oj­czy­znę. Mu­si­my robić, co w na­szej mocy, by pomóc tym dzie­ciom. Ra­tu­je­my je przed za­bój­stwem z rąk wła­snych krew­nych, dla­te­go mu­si­my je też od­cho­wać.

Julie opo­wia­da, że w ze­szłej de­ka­dzie udało jej się zna­leźć ad­op­cyj­ne ro­dzi­ny dla ponad 300 bliź­nia­ków. Wy­cią­ga i po­ka­zu­je plik zdjęć, na któ­rych widać dzie­ci po­zo­sta­wio­ne przy dro­dze nie­opo­dal ple­mien­nych osad. Ra­so­ari­na­na­na przy­zna­je, że nie­kie­dy ra­tu­ją je bar­dziej wraż­li­wi człon­ko­wie ple­mie­nia, któ­rzy przy­no­szą za­wi­niąt­ka pod drzwi sie­ro­ciń­ca. Przy­gnę­bia­ją­ce fo­to­gra­fie przed­sta­wia­ją po­kry­te pły­nem owo­dnio­wym no­wo­rod­ki, naj­czę­ściej z za­mknię­ty­mi jesz­cze ocza­mi.

– Po­rzu­ce­nie wła­sne­go dziec­ka to za­prze­cze­nie in­stynk­to­wi ma­cie­rzyń­skie­mu. Ale matki z ple­mie­nia An­tam­ba­ho­aka na­praw­dę wie­rzą, że bliź­nię­ta są prze­klę­te – tłu­ma­czy Julie. – Tych dzie­ci nie wolno nawet do­tknąć po uro­dze­niu. Można im tylko od­ciąć pę­po­wi­nę i je zo­sta­wić. Nie myją ich, nie kar­mią, nawet nie pa­trzą na nie.

Ko­le­żan­ka Julie, Lu­cie­ne Ra­za­fin­dra­soe, jedna ze star­szych sta­żem opie­ku­nek, do­da­je: – Je­że­li po­rzu­co­ne no­wo­rod­ki nie tra­fią do nas w ciągu kilku go­dzin, czę­sto umie­ra­ją z głodu. Po­le­ga­my na lu­dziach do­brej woli, któ­rzy je znaj­du­ją. To jest walka z cza­sem, zwłasz­cza że dzie­ci mają otwar­te rany po pę­po­wi­nie i szyb­ko po­trze­bu­ją mleka. Kiedy przy­jeż­dża­ją do nas mar­twe, je­ste­śmy zdru­zgo­ta­ni. Trud­no się z tym po­go­dzić… to chora kul­tu­ra.

W za­ło­żo­nym w 1987 roku sie­ro­ciń­cu miesz­ka 82 dzie­ci. Naj­młod­sze mają za­le­d­wie kilka mie­się­cy, naj­star­sze są już na­sto­lat­ka­mi. Co naj­mniej czter­dzie­ścio­ro z nich to bliź­nię­ta; nie­któ­re do­ra­sta­ją bez swych braci i sióstr, zmar­łych na sku­tek cho­rób, bądź za­gi­nio­nych wkrót­ce po uro­dze­niu. – Więk­szość osób woli ad­op­to­wać nie­mow­la­ki, bo dzię­ki temu mogą je wy­cho­wy­wać od ma­łe­go jako wła­sne. Im star­sze są dzie­ci, tym mniej­szą mają szan­sę na ad­op­cję – wska­zu­je Lu­cie­ne. – Nigdy, pod żad­nym po­zo­rem nie roz­dzie­la­my bliź­niąt, żeby nie do­pu­ścić do ze­rwa­nia łą­czą­cej ich więzi. Naj­trud­niej mają te dzie­ci, które od­se­pa­ro­wa­no od ro­dzeń­stwa, jesz­cze zanim do nas tra­fi­ły. Do­ra­sta­ją bez swo­jej dru­giej po­łów­ki. To strasz­nie smut­ne.

Gogo, 29-la­tek, który wy­cho­wał się w sie­ro­ciń­cu wraz ze swoim bra­tem Mike’iem, zdo­był wy­kształ­ce­nie, na jakie nie mógł­by li­czyć w ro­dzin­nej wio­sce. Obec­nie jeź­dzi po re­gio­nie i pró­bu­je prze­ko­ny­wać tu­byl­ców z miej­sco­wych wsi, by zre­zy­gno­wa­li ze swego okrut­ne­go oby­cza­ju. – Naj­bar­dziej smuci mnie to, że praw­do­po­dob­nie mam braci i sio­stry, któ­rych nigdy nie po­znam. Moż­li­we, że ku­pu­ję na targu wa­rzy­wa od wła­snej sio­stry, ale nawet nie wiem, że to ona. Gdy myślę, co stra­ci­łem, chce mi się pła­kać – mówi.

Dwie naj­star­sze bliź­niacz­ki w sie­ro­ciń­cu, 13-let­nie Do­rothé i Pa­tri­cia, przez całe życie miesz­ka­ły w ośrod­ku. Co jakiś czas przy­jeż­dża­ją po­ten­cjal­ni ro­dzi­ce ad­op­cyj­ni, ale dziew­czyn­ki nie zna­la­zły jesz­cze no­we­go domu. – Nasi ko­le­dzy tra­fi­li za gra­ni­cę, do ro­dzin we Fran­cji – mówi Do­rothé. – Cięż­ko jest wy­cho­wy­wać się bez ro­dzi­ców, ale opie­kun­ki trak­tu­ją nas jak wła­sne dzie­ci.

Ma­da­ga­skar to pań­stwo zbli­żo­ne wiel­ko­ścią do Fran­cji, po­ło­żo­ne na wy­spie na Oce­anie In­dyj­skim u po­łu­dnio­wow­schod­nich wy­brze­ży Afry­ki. Jest to je­dy­ny kraj na świe­cie, w któ­rym bliź­nię­ta są mor­do­wa­ne przez wła­sne ro­dzi­ny w imię tra­dy­cji. Pro­fe­sor Igna­ce Ra­ko­to, który badał zwy­cza­je ple­mie­nia An­tam­ba­ho­aka, przy­zna­je: – To po­waż­ny pro­blem, a nie je­ste­śmy w sta­nie nawet osza­co­wać jego skali. Miej­sco­wi wie­rzą, że na bliź­nię­tach ciąży klą­twa, przez co nie wolno nawet o nich wspo­mi­nać. Mało tego, wie­dzą, że za za­bi­ja­nie dzie­ci mogą tra­fić do wię­zie­nia. Dla­te­go też te spo­łecz­no­ści, i tak już w dużej mie­rze od­cię­te od świa­ta, mil­czą na ten temat jak za­klę­te.

Gdy prze­jeż­dża­my przez kra­inę An­tam­ba­ho­aka, dzie­ci ucie­ka­ją na dźwięk opon su­ną­cych po błot­ni­stej dro­dze. Mło­dzi miesz­kań­cy naj­bar­dziej od­da­lo­nych od cy­wi­li­za­cji wio­sek wy­bu­cha­ją na nasz widok pła­czem, krzy­cząc "va­za­ha" ("obcy"). Rol­ni­cy z za­czer­wie­nio­ny­mi ocza­mi, pod­chmie­le­ni piwem do­mo­wej ro­bo­ty, sie­dzą i przy­glą­da­ją się, jak ich żony ubi­ja­ją ryż dwu­me­tro­wy­mi nie­mal ma­czu­ga­mi. Przez ostat­nie sto lat nie­wie­le się tu zmie­ni­ło. Choć nikt nie pro­wa­dzi sta­ty­styk, nie­któ­rzy sza­cu­ją, że w tej oko­li­cy wciąż za­bi­ja się co roku setki dzie­ci.

Julie uważa jed­nak, że matki, które po­rzu­ca­ją swoje no­wo­na­ro­dzo­ne bliź­nia­ki, rów­nież są ofia­ra­mi. – Nie trak­tuj­my tych ko­biet jak be­stie – ape­lu­je. – One nawet nie do­ty­ka­ją swych dzie­ci. Po od­cię­ciu pę­po­wi­ny od­wra­ca­ją się do nich ple­ca­mi, na za­wsze. Ktoś, kto tak się za­cho­wu­je, albo ma nie­sa­mo­wi­tą siłę woli, albo ra­czej strasz­li­wie się boi i ob­wi­nia o to, co się stało. Te ko­bie­ty są prze­ko­na­ne, że spro­wa­dzi­ły klą­twę na swoje ple­mię. Nie sądzę, by kie­dy­kol­wiek w życiu udało im się dojść do sie­bie.

>>>>

Tym razem dobra wiadomosc ! :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:53, 28 Wrz 2012    Temat postu:

Szturm na Kismayo - ostatni bastion somalijskich talibów.

Połączone siły rządowe Somalii oraz Kenii wkroczyły do miasta Kismayo na południu Somalii, które stanowi ostatni bastion somalijskich talibów z Al-Szabaab - poinformował rzecznik somalijskich sił zbrojnych.

- To prawda, Kismayo padło pod naporem sił Kenii oraz wojsk rządowych Somalii, (które dotychczas) napotykały minimalny opór - oświadczył Cyrus Oguna na antenie kenijskiej stacji Citizen TV.

Z relacji mieszkańców wynika jednak, że międzynarodowe siły kontrolują tylko sąsiadujący z Kismayo port, a nie całe miasto. Według nich zażarte walki toczą się nie tylko w rejonie portu, ale również na obrzeżach miasta.

Ofensywa sił pokojowych Unii Afrykańskiej przeciw somalijskim talibom - z udziałem sił Kenii, Etiopii, Ugandy, Burundi i Dżibuti - trwa w Somalii od roku. W tym czasie międzynarodowym siłom udało się wyprzeć islamskich bojowników ze stolicy Mogadiszu oraz ukróciła ich rządy na południu kraju.

200-tysięczne Kismayo, położone ok. 500 km na południe od Mogadiszu, jest drugim co do wielkości portem w kraju. Do niedawna było to ostatnie duże miasto kontrolowane przez somalijskich talibów.

Jednak wyparcie Al-Szabaab z Kismayo nie oznacza ich ostatecznej klęski. Komentatorzy wskazują bowiem, że obecnie talibowie kierują się w góry w samozwańczej krainie Puntland, która nie uznaje rządu w Mogadiszu. Mogą też spróbują wmieszać się w ludność cywilną, by prowadzić miejską partyzantkę i organizować zamachy bombowe.

Somalia popadła w stan permanentnej wojny domowej i politycznego chaosu w 1991 roku, gdy od władzy odsunięto ówczesnego prezydenta Mohameda Siada Barre'a. Obecnie kraj przechodzi intensywny okres zmian. W sierpniu została uchwalona nowa konstytucja, a we wrześniu obrońca praw człowieka Hassan Szejk Mohamud został wybrany na nowego prezydenta. Ma on mianować następnego premiera, a ten utworzy swój gabinet, który zastąpi tymczasowy rząd oskarżany przez Zachód o korupcję.

>>>>

Koniec talibow w Somalii bliski ! Wspaniale ! Brawo Kenijczycy ! To jedna z najpiekniejszych kart Afryki ! :O)))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:32, 29 Wrz 2012    Temat postu:

Somalijscy talibowie opuścili port Kismayo.

Somalijscy talibowie poinformowali w sobotę, że w nocy opuścili Kismayo, drugi co do wielkości port w Somalii i kontrolowane przez nich ostatnie duże miasto kraju. Wycofali się w skutek oblężenia Kismayo przez kenijskich żołnierzy.

Upadek Kismayo zakończy już drugą wojnę, jaką somalijscy talibowie przegrają z obcymi najeźdźcami. W grudniu 2006 r. zostali pokonani i odsunięci od władzy w kraju po pół roku przez wojska Etiopii, która za namową USA obaliła talibów; Amerykanie podejrzewają talibów o konszachty z Al-Kaidą. Obca okupacja zyskała jednak tylko talibom sympatię wśród Somalijczyków i gdy Etiopczycy wycofali wojska, talibowie ponownie wzięli pod kontrolę południową część Somalii oraz Mogadiszu.

Jesienią zeszłego roku Somalię znów wkroczyły obce wojska - od południa kenijskie i od zachodu etiopskie. Ruszyły przeciwko talibom, wspierane przez kilkunastotysięczny kontyngent Ugandyjczyków i Burundyjczyków z sił pokojowych Unii Afrykańskiej, a także wojskowych doradców z USA i Wielkiej Brytanii. Nierówna wojna zakończyła się militarną klęską talibów. Upadek Kismayo pozbawi ich ponadto ostatniego okna na świat i źródła dochodów z przemytu i haraczu.

>>>>

Wspaniala wiadomosc . KLESKA TALIBOW ! Tym razem z glowa . Bo sami Etipoczycy moga byc przedstawieni jako najezdzcy . Poza tym talibowie juz pokazali do czego doprowadzili czyli glod ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:18, 30 Wrz 2012    Temat postu:

Kenia: jedno dziecko zginęło, troje rannych w zamachu na kościół

Jedno dziecko zginęło, a troje zostało poważnie rannych w wybuchu granatu wrzuconego do kościoła. Do tragedii doszło dziś rano na peryferiach stolicy Kenii, Nairobi.

"Doszło do ataku na kościół św. Polikarpa, gdzie odbywały się zajęcia szkółki niedzielnej" - podał rzecznik stołecznej policji, dodając, że rannych zostało też kilkoro dorosłych.

Według policji, ataki mogli przeprowadzić sympatycy działającej w graniczącej z Kenią Somalii organizacji zbrojnej Al Szabaab, która ma powiązania z Al Kaidą. W czwartek oddziały kenijskie przeprowadziły ofensywę na drugi co do wielkości port Somalii - Kismayo, wypierając stamtąd somalijskich talibów.

>>>>>

Zemsta za zgniecenie talibow . Ale gdyby nie zgnietli to zamachow bylo przeciez wiecej . Wiec nie jest tak ze jakby Kenia nic nie robila to by zamachow nie bylo ... Czynienie dobra jak widzicie kosztuje ! Ale mimo to trzeba je czynic ! Bóg nagrodzi . A zamordowani juz odbieraja nagrode w niebie jako meczennicy ;O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:07, 30 Wrz 2012    Temat postu:

Władze odkryły, że zatrudniały 5 tys. fałszywych urzędników

Władze Republiki Konga odkryły, że co miesiąc wypłacały wynagrodzenie około pięciu tysiącom fałszywych urzędników państwowych lub wojskowych, co w ciągu roku kosztowało kraj ponad 12 mln euro - podały w sobotę oficjalne źródła w Brazzaville.

Według rzecznika kongijskiego rządu Bienvenu Okiemy'ego powołującego się na wyniki kontroli skarbowych, obliczona suma przedstawiała także koszty poniesione na bezprawnie pobrane dodatki i premie, czy wynikające z posługiwania się fałszywymi świadectwami, przywłaszczenia stopni wojskowych i policyjnych oraz fałszywych decyzji o zatrudnieniu.

Jak podkreśla Agence France Presse, te nieprawidłowości spostrzeżone przez kongijski urząd skarbowy, są konsekwencją ogromnej korupcji we władzach publicznych, a przede wszystkim w sektorze zdrowia i edukacji.

Szacuje się, że licząca 4,3 mln mieszkańców Republika Konga zatrudnia od 80 do 100 tys. urzędników. Wpływy do budżetu państwa w większości pochodzą z przemysłu naftowego.

>>>>>

Jak widzicie tak wyglad ,,kontrola'' wydatkow panstwa w Afryce .. Panstwa to pojecia wzgledne . Ale bez przesady . na zachodzie marnuja wieksze srodki tylko ,,zgodnie z procedurami''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:20, 02 Paź 2012    Temat postu:

Masakra na nigeryjskiej uczelni - nie żyje co najmniej 20 studentów.

Co najmniej 20 studentów zastrzelono w północno-wschodniej Nigerii. Na kampusie zapanowała panika - część studentów pozostaje w pokojach, inni uciekli z miasta. Na razie nie wiadomo, czy były to porachunki religijne.

Do zamachu doszło w studenckim hotelu na kampusie politechniki w mieście Mubi. Kilka dni wcześniej w tym regionie przeprowadzono zakrojoną na szeroką skalę operację przeciwko radykalnemu ugrupowaniu islamistów Boko Haram. Jego członkowie od 2009 roku przeprowadzili serię zamachów, w których zginęło ponad tysiąc osób. Wielu z nich to chrześcijanie.

Wśród ofiar wydarzeń w Mubi są muzułmanie, nie wiadomo jednak, czy tylko oni zostali zabici. Przed wykonaniem egzekucji studenci byli zmuszeni do stanięcia w szeregu i przedstawienia się. Część z nich ocalała.

Na kampusie panuje panika. Wielu studentów pozostaje w pokojach, część wcześniej opuściła miasto. W okna samochodów wetknęli gałązki z drzew - symbol neutralności w konflikcie muzułmanów i chrześcijan.

Miasto Mubi leży w stanie Adamawa, zamieszkanym w równym stopniu przez te dwie grupy religijne. Ruch Boko Haram narodził się w sąsiednim stanie - Borno.

>>>

Znowu opetani ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:43, 02 Paź 2012    Temat postu:

Wojska somalijskie i kenijskie weszły do Kismaju.

Setki żołnierzy armii somalijskiej i kenijskiej weszły do Kismaju, dwa dni po wycofaniu się stamtąd somalijskich talibów z ugrupowania Al-Szabaab - poinformowali mieszkańcy, na których powołuje się agencja AFP.

200-tysięczne Kismaju, położone ok. 500 km na południe od stołecznego Mogadiszu, to drugi co do wielkości port Somalii i do niedawna ostatnie duże miasto kontrolowane przez miejscowych talibów.

- Wysłaliśmy 450 żołnierzy do patrolowania miasta; mają zająć główną siedzibę policji - poinformował rzecznik somalijskich sił rządowych, Mohamud Farah, cytowany przez Reutera.

Pierwsza część kontyngentu kenijskiego służącego w wojskach Unii Afrykańskiej, operujących w Somalii w ramach misji pokojowej AMISOM, i wspieranego przez siły somalijskie "przybyła do zachodniej części miasta i jest w trakcie rozmieszczania" - poinformowała agencja AFP, powołując się jednego z mieszkańców. Według niego zarówno żołnierze kenijscy, jak i somalijscy są silnie uzbrojeni.

W sobotę talibowie oświadczyli, że w nocy opuścili Kismaju w rezultacie oblężenia miasta przez wojska kenijskie. Kismaju było pod kontrolą radykalnych islamistów od sierpnia 2008 roku.

Upadek Kismaju kończy drugą wojnę, jaką somalijscy talibowie przegrali . Ofensywa sił pokojowych Unii Afrykańskiej przeciwko somalijskim talibom - z udziałem wojsk z Kenii, Etiopii, Ugandy, Burundi i Dżibuti - trwa w Somalii od roku. W tym czasie międzynarodowym siłom udało się wyprzeć bojowników Al-Szabaab z Mogadiszu, ale ci wciąż przeprowadzają zamachy w stolicy i nadal kontrolują znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.

>>>>

Brawo ! Tak sie dziala ! O to chodzi !

Zwyciestwo !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:05, 03 Paź 2012    Temat postu:

USA rozważają ataki na Al-Kaidę w Afryce z użyciem dronów

Na odbywających się od kilku miesięcy tajnych naradach w Białym Domu rozważana jest możliwość zbrojnych akcji przeciw komórkom Al-Kaidy w Afryce Północnej, prawdopodobnie z użyciem samolotów bezzałogowych - podał dziennik "Washington Post".

Jak pisze gazeta, powołując się na źródła rządowe, administracja USA doszła do wniosku, że filia Al-Kaidy w Afryce Północnej, zwana Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu (AQIM), początkowo lekceważona, stała się ostatnio bardziej groźna.

Organizacja ta urosła w siłę po opanowaniu znacznych terenów w Mali i po rewolucji w Libii. Obalony w Libii reżim Muammara Kadafiego opierał się na najemnikach z różnych krajów afrykańskich, którzy powrócili tam i zasili ugrupowania islamskich ekstremistów.

Według anonimowych informatorów "Washington Post" debaty w Białym Domu skupiają się na razie na tym, jak pomóc wojskowym w krajach afrykańskich w walce z AQIM. Rozważa się też jednak ewentualność bezpośredniej interwencji militarnej, jeżeli tamtejsze grupy terrorystyczne będą nadal działały bezkarnie.

Szef Afrykańskiego Dowództwa wojsk USA, generał Carter F. Ham, odbył w ostatnich tygodniach kilka podróży do krajów Afryki, aby uzyskać ich zgodę na udział w ewentualnych siłach pokojowych w Mali.

USA przeprowadziły poza tym szereg tajnych misji wywiadowczych w Afryce, w tym lotów rozpoznawczych nad Saharą i Sahelem.

>>>>

faktycznie sa to kraje zakazone ... Wirusem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:48, 04 Paź 2012    Temat postu:

Somalia - najniebezpieczniejsze miejsce dla dziennikarzy.

Ze wszystkich krajów świata nie ma bardziej niebezpiecznego i wrogiego dziennikarzom niż Somalia. W tym roku zabito tam już 15 reporterów.

Abdullahi Fanah miał 32 lata i pracował jako dziennikarz dla agencji informacyjnej SABA z położonego na przeciwległym brzegu Morza Czerwonego Jemenu. W ostatni piątek września został zastrzelony, gdy wychodził z domu do redakcji.

Tego samego dnia mieszkańcy jednego z północnych przedmieść somalijskiej stolicy Mogadiszu znaleźli na ulicy okaleczone ciało młodego mężczyzny. Zwłoki pozbawione były głowy, a liczne rany i skrępowane na plecach ramiona dowodziły, że prześladowcy znęcali się nad ofiarą. Zabity nazywał się Abdurrahman Mohammed Ali, miał 26 lat i pisywał o sporcie dla miejscowych gazet internetowych.

Tydzień wcześniej trzech innych somalijskich dziennikarzy zginęło w wybuchu bomby wniesionej przez zamachowca samobójcę do restauracji, otwartej niedawno w Mogadiszu przez powracającego z emigracji przedsiębiorcę. Nowa restauracja, symbolizująca nowe, spokojne czasy, szybko zdobyła sobie popularność szczególnie wśród stołecznych polityków i dziennikarzy. Tego samego dnia wieczorem nieznani osobnicy zastrzelili w Mogadiszu czwartego dziennikarza - znanego w mieście reportera radiowego Hassana Jusufa Absuge.

Do tej pory najczarniejszym dla dziennikarzy w Somalii był rok 2009, gdy zginęło tam dziewięciu reporterów. W tym roku w Somalii zabito już 15 dziennikarzy, a dwa razy tyle zostało rannych.

Nikt nie przyznaje się do zabójstw dziennikarzy i nikt nie został za nie ukarany. Organizacja Reporterzy bez Granic nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, że zabijani w Somalii dziennikarze nie są przypadkowymi ofiarami przemocy, lecz starannie wybranymi celami. - Wygląda to tak, jakby ktoś próbował przeprowadzić wśród nas czystkę - powiedział agencji AFP somalijski dziennikarz Hanad Ali.

Rok 2012 stał się dla dziennikarzy tak krwawy, mimo że w Somalii dogasa właśnie trwająca od ponad 20 lat wojna domowa i bezkrólewie, a armia rządowa, wspierana przez wojska z sąsiednich krajów: Etiopii, Kenii i Ugandy tłumi ostatnie reduty rebelii. Co więcej, do większości zabójstw dziennikarzy dochodzi w Mogadiszu, kontrolowanym już od ponad roku przez somalijską armię i siły pokojowe Unii Afrykańskiej.

Egzekucje przez ścięcie głowy stały się w ostatnich latach znakiem firmowym dżihadystów, z którymi sprzymierzeni są somalijscy talibowie. Bezgłowe zwłoki Abdurrahmana Mohammeda Alego uznano więc za dowód, że został zabity przez talibów.

- Nie da się zrzucić wszystkiego na talibów - mówi Abdurraszid Del ze stowarzyszenia somalijskich dziennikarzy. - Ilekroć w Mogadiszu zmieniają się władze, w mieście zaraz zaczyna się polowanie na dziennikarzy.

- Władze domagają się, byśmy mówili źle o rebeliantach, rebelianci żądają, byśmy krytykowali władze. Cokolwiek byśmy zrobili, zawsze wychodzi, że źle - narzeka Abdulkadir Mohammed Abdullah z niezależnej rozgłośni radiowej "Gubdżug".

Mimo wojny domowej i bezkrólewia, w ostatnich latach w Somalii, głównie w Mogadiszu, doszło do niebywałego rozkwitu niezależnych gazet, stacji telewizyjnych, a przede wszystkim rozgłośni radiowych, których w somalijskiej stolicy działa co najmniej dwadzieścia.

- Nikt nie chce, by się o nim mówiło źle, wyciągało na jaw pokątne interesy - mówi Abdurraszid Del. - Politycy aspirujący do władzy domagają się, by ich wychwalać pod niebiosa, wszyscy chcą, by dziennikarze im wyłącznie służyli. Jeśli im się odmawia, zaczynają się kłopoty. Jedni próbują się na nas mścić, inni usiłują zastraszyć, by wymusić posłuszeństwo - tłumaczy. Także somalijski rząd stara się cenzurować dziennikarskie materiały, by przedstawiały jego poczynania wyłącznie w dobrym świetle.

Według stowarzyszenia dziennikarzy w Somalii, w tym roku w samym Mogadiszu ponad stu reporterów otrzymało telefony i listy z pogróżkami. Śmiercią grozili im ukrywający się w mieście talibowie, ale także stołeczni politycy i przedsiębiorcy. W obawie o życie z kraju zdecydowało się wyjechać co najmniej 50 somalijskich dziennikarzy.

Według Komitetu na rzecz Ochrony Dziennikarzy od 1991 r., gdy Somalia pogrążyła się w wojnie domowej, zginęło tam prawie 50 dziennikarzy. Połowa z nich zginęła podczas walk. Połowa została zamordowana.

PAP, Wojciech Jagielski

>>>>

Owszem talibowie nie sa przyczna a skutkiem . Tam jest burdel po prostu i mordownia . Zatem gina ludzie takze mediow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:21, 06 Paź 2012    Temat postu:

Somalia: biznesmen został premierem

Prezydent Somalii Hasan Szejk Mohamud mianował nowym premierem Abdi Faraha Szirdona Saaida - poinformowały w sobotę źródła rządowe i dyplomaci w Mogadiszu. Jest to pierwsza ważna decyzja administracji centralnej po 20 latach chaosu w kraju - pisze Reuters.

Debiutujący na politycznej scenie Saaid był znanym biznesmenem w sąsiedniej Kenii. Żonaty jest z Aszą Hadżi Elmi, wpływową somalijską działaczką na rzecz pokoju.

Mohamud, 56-letni profesor uniwersytecki i działacz ruchu obrony praw człowieka, został 10 września wybrany na nowego prezydenta Somalii przez Tymczasowy Parlament Federalny. Uważany jest za umiarkowanego islamistę.

Somalia, od czasu obalenia w 1991 roku dyktatury Mohammeda Siada Barre, jest pogrążona w politycznym chaosie. Główny przeciwnik rządu, radykalne islamskie ugrupowanie zbrojne Al-Szabab, nadal kontroluje znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.

Przed ponad rokiem wojska rządu przejściowego i oddziały Unii Afrykańskiej wyparły bojowników Al-Szabab z Mogadiszu, ale islamiści nadal przeprowadzają w stolicy zamachy.

>>>>

Zobaczymy co z tego wyniknie ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 10 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy