Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:56, 28 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
ONZ: jest postęp w walce z wirusem HIV w krajach najbiedniejszych
Rekordowe 8 mln ludzi będących nosicielami wirusa HIV i mieszkających w najbiedniejszych krajach świata otrzymało w zeszłym roku leki mogące ocalić im życie. Stale zmniejsza się liczba zarażeń HIV wśród dzieci - ogłosiło w środę ONZ w raporcie o AIDS.
Raport został opublikowany na kilka dni przez rozpoczęciem największej światowej konferencji o epidemii HIV/AIDS w Waszyngtonie.
- Świat zasługuje na przyszłość bez nowych zakażeń HIV, bez dyskryminacji i bez śmierci w wyniku AIDS - napisał w raporcie Michel Sidibe, dyrektor generalny Programu ONZ na rzecz walki z AIDS (UNAIDS).
Obecnie szacuje się, że na świecie jest ok. 34,2 mln ludzi będących nosicielami HIV, z czego ok. 2,5 mln zakaziło się wirusem w zeszłym roku. Na choroby związane z AIDS zmarło w 2011 r. ok. 1,7 mln ludzi. W porównaniu do roku 2010 odnotowano nieznaczny spadek liczby zakażeń i zgonów.
W zeszłym roku wzrosła za to liczba zakażonych wirusem w krajach o niskim i średnim dochodzie, którym podano leki antyretrowirusowe. Terapia ta może znacząco wydłużyć życie chorych i podnieść jego komfort. W roku 2011 terapii poddano ponad 8 mln ludzi, podczas gdy w 2010 - 6,6 mln. Według raportu do roku 2015 osiągnięty powinien zostać cel ONZ objęcia leczeniem 15 mln nosicieli wirusa HIV z najbiedniejszych rejonów świata.
Zwiększony dostęp do leczenia może pomóc nie tylko już zarażonym osobom. Jak pokazują badania, wczesne leczenie tych osób może zmniejszyć ryzyko przeniesienia wirusa na inne osoby.
Ważnym celem w walce z HIV/AIDS jest wyeliminowanie zakażeń wirusem wśród dzieci, w tym przenoszenia wirusa w czasie przez ciężarne matki.
Około 330 tys. dzieci, czyli o 24 proc. mniej niż w roku 2009, zostało zarażonych wirusem HIV w 2011 r. Prawie 60 proc. z 1,5 mln zakażonych ciężarnych kobiet z krajów najbiedniejszych podano w zeszłym roku leki zmniejszające ryzyko przeniesienia przez nie wirusa na ich dzieci.
>>>>
Przynajmniej jakas dobra wiadomosc ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:32, 31 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Boko Haram - talibowie z Nigerii, którzy wysadzają banki i kościoły.
Nie ma tygodnia, by nie ostrzelali posterunku policji, nie podłożyli bomby w banku czy chrześcijańskim kościele. W dwa lata nigeryjscy talibowie stali się wielkim zagrożeniem dla najludniejszego kraju Afryki, a USA uznały ich za bliskich Al-Kaidzie terrorystów.
W tym tygodniu bojownicy Boko Haram zaatakowali w Zarii dom wiceprezydenta Nigerii Namadiego Sambo, w Kano wywołali uliczną strzelaninę, w której zginęło 10 osób, a w Sokoto dwaj zamachowcy-samobójcy wysadzili się w powietrze przed policyjnym komisariatem.
Na początku lipca nigeryjscy talibowie urządzili pogromy chrześcijan w stanie Plateau, położonym na granicy między muzułmańską północą i chrześcijańskim południem. Zamieszkany w większości przez muzułmanów, lecz rządzony przez chrześcijan od kilku lat pozostaje główną sceną religijnych rozruchów. W ciągu ostatnich dwóch lat w rajdach i zamachach Boko Haram zginęło ponad tysiąc ludzi.
"Co z Zachodu, to złe"
Ruch nigeryjskich talibów powstał przed 10 laty, a za jego założyciela i przywódcę przyjęło się uważać mułłę Mohammeda Yusufa, imama z jednego z meczetów w Maiduguri, stolicy położonego na północy Nigerii, przy granicy z Czadem i Kamerunem, półpustynnego stanu Borno, jednego z najbiedniejszych w kraju.
W języku hausa "boko haram" oznacza z grubsza biorąc, że "co z Zachodu, to złe". "Boko haram" - tłumaczył wiernym imam, przekonując, że z bogatego, imperialistycznego i bezbożnego Zachodu bierze się przyczyna wszystkich nieszczęść Nigerii: nędzy, korupcji i wszechwładzy sprzedajnych urzędników i polityków, posłusznych wobec Zachodu i dlatego utrzymywanych przez niego u władzy. Przed zachodnim grzechem - powiadał imam - może ocalić Nigerię tylko zaprowadzenie porządków szariatu. Prawdziwego szariatu, a nie oficjalnie ogłoszonego, który według imama był jedynie oszustwem polityków.
Na ogłoszenie szariatu w północnych, muzułmańskich stanach zgodził się w 1999 roku prezydent Olusegun Obasanjo, pochodzący z południa, który w ten sposób chciał sobie zjednać północne elity, zaniepokojone, że pod rządami chrześcijanina, stracą dotychczasowe wpływy. Szariat, wprowadzony na przełomie wieków przez tuzin stanów, jedną trzecią kraju, oznaczał w praktyce usankcjonowanie tylko panowania na północy rodów tamtejszych feudałów.
Zamachy i porwania
Powszechna bieda i korupcja sprawiły, że przeciwko północnym elitom, a także federalnemu rządowi coraz częściej zaczęli występować młodzi, radykalni mułłowie jak imam Yusuf z Maiduguri, który w 2004 roku zaczął tworzyć zbrojne bojówki, napadające na posterunki policji, sądy, urzędy i banki. W 2009 roku rozochoceni bezkarnością partyzanci Boko Haram wzniecili w Maiduguri powstanie, by ogłosić stan Borno kalifatem. Rząd odpowiedział siłą. W walkach, które przeniosły się także na sąsiednie stany zginęło prawie tysiąc osób, w tym Yusuf, aresztowany i rozstrzelany przez żołnierzy.
Nie minął jednak rok, a nigeryjscy talibowie wrócili pod wodzą Abubakara Shekau, zastępcy Yusufa. Shekau nie tylko nawoływał do ogłoszenia całej Nigerii kalifatem, ale wychwalał Osamę bin Ladena i wzywał do świętej wojny z Zachodem. Latem 2010 roku w Borno, a wkrótce w całej północnej Nigerii znów zaczęły wybuchać bomby, a zamaskowani napastnicy na motocyklach atakowali policyjne posterunki.
W zeszłym roku nigeryjscy talibowie, wzorem Al-Kaidy, zaczęli sięgać po zamachowców-samobójców i porywać cudzoziemców dla wielomilionowych okupów. W sierpniu zeszłego roku dokonali samobójczego zamachu na siedzibę ONZ w stolicy kraju Abudży, zabijając 25 osób.
Ataki na chrześcijan
W tym roku talibowie zaczęli atakować poza muzułmańską północą kraju i wzięli na cel chrześcijan. Podkładane przez nich bomby wybuchają w kościołach, a snajperzy na motocyklach atakują wiernych, zbierających się na modlitwy. Nigeryjscy analitycy obawiają się, że komendanci Boko Haram prowokują chrześcijan do odwetu, by wywołać wojnę religijną i w ten sposób zmobilizować wokół siebie muzułmanów. Wykorzystują przy tym stare animozje między muzułmanami z północy i chrześcijanami z południa, rywalizującymi ze sobą niemal od pierwszego dnia niepodległości Nigerii w 1960 roku.
Talibowie odwołują się też do niezadowolenia muzułmańskich elit z północy z prezydentury południowca Goodlucka Jonathana. Według niepisanej zasady, Nigerią rządzą na przemian przedstawiciele północy i południa. Po dwóch kadencjach południowca Obasanjo (1999-2007), władzę przejął przedstawiciel północy Umaru Yar'adua. Umarł jednak w 2010 roku, a kadencję dokończył za niego wiceprezydent Jonathan - z południa, który następnie stanął do wyborów prezydenckich i je wygrał. Północne elity uważały, że zostały oszukane i okradzione z drugiej, prezydenckiej kadencji,
Już w zeszłym roku rząd Nigerii ogłosił, że talibowie z Boko Haram wyprzedzili piratów i rebeliantów z roponośnej Delty Nigru i to oni właśnie są największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa kraju. Amerykanie uznali Boko Haram za organizację terrorystyczną, a szef dowództwa afrykańskiego wojsk USA generał Carter Ham oznajmił wiosną, że jego wywiad uważa, iż talibowie z Nigerii współpracują z Al-Kaidą Muzułmańskiego Maghrebu, a także z talibami z Somalii.
Wojciech Jagielski
>>>>
No tak jak zwykle religia nie ma nic do rzeczy a jest brutalna walka o kase i wladze ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:30, 01 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Somalijski komik zastrzelony we własnym domu - za mordem stali islamiści?.
Jeden z najbardziej znanych kabareciarzy w Somalii Abdi Jeylani Marshale został zastrzelony w swoim domu w Mogadiszu. Nie jest jasne, kto stał za zbrodnią, ale komik wielokrotnie naraził się radykalnym islamistom, których przedrzeźniał w swoich skeczach - podaje serwis BBC.
Według świadków, Marshale został postrzelony w głowę i klatkę piersiową przez dwóch napastników uzbrojonych w pistolety. Wcześniej tego samego dnia nagrywał audycję dla lokalnej stacji radiowej Kulmiye.
- To czarny dzień dla całej branży rozrywkowej. W Somalii to on był liderem, jeśli chodzi o komedię i wszyscy lubili jego występy - powiedział Yusuf Keynan, prezenter stacji, w której pracował zamordowany artysta.
Abdi Jeylani Marshale w swoich skeczach często w humorystyczny sposób przedstawiał islamskich radykałów. Tym samym znalazł się na celowniku fundamentalistów z Al-Szabaab, którzy w zeszłym roku grozili mu śmiercią.
Al-Szabaab od lutego tego roku stała się oficjalną komórką Al-Kaidy. W 2008 roku somalijska organizacja została wpisana przez Amerykanów na listę organizacji terrorystycznych. Bojownicy Al-Szabaab kontrolowali dużą część terytorium Somalii, jednak w ostatnim czasie zostali wyparci przez kenijskie wojska na południu, etiopskie w centrum i somalijskie w rejonie Mogadiszu. Jednak wciąż udaje im się przeprowadzać skuteczne zamachy w stolicy, a także utrzymali kontrolę nad szeregiem terytoriów położonych w środkowej i południowej części kraju.
>>>>
I znow ohydna zbrodnia ... Tacy kolesie na zartach sie nie znaja to juz wiemy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:38, 02 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Somalia: Konstytuanta uchwaliła nową ustawę zasadniczą
Somalijska konstytuanta uchwaliła w środę w Mogadiszu nową ustawę zasadniczą, co stanowi pierwszy krok ku stworzeniu trwałych struktur państwowych w kraju targanym od ponad 20 lat wojną domową i uznawanym powszechnie za państwo upadłe.
- Niniejszym ogłaszam, że Somalia zakończyła etap przejściowy - ogłosił premier Abdiweli Mohammed Ali.
Nowa konstytucja wejdzie w życie po zatwierdzeniu jej przez tymczasowy parlament i zastąpi przejściową ustawę zasadniczą, która obowiązuje od 2004 roku.
Nowa konstytucja wprowadza w Somalii ustrój federalnej republiki z prawem zgodnym z "ogólnymi zasadami szariatu". Ustanawia też pluralizm polityczny i równość wszystkich obywateli bez względu na płeć, religię, status społeczny i ekonomiczny; zakazuje obrzezania kobiet.
Jest to początek zmian instytucjonalnych w Somalii. W ramach planu popieranego przez ONZ kolegium przywódców klanów mianuje członków nowego parlamentu. Parlamentarzyści wyłonią prezydenta, który mianuje nowego premiera, a ten jeszcze w sierpniu powoła nowy, bardziej reprezentatywny rząd.
Zastąpi on gabinet tymczasowy, którego mandat wygasa 20 sierpnia. Jest on oskarżany o korupcję na ogromną skalę, i okazał się niezdolne do stworzenia stałych i stabilnych struktur władzy państwowej.
Somalia popadła w stan permanentnej wojny domowej w 1991 roku, gdy od władzy odsunięto ówczesnego prezydenta Mohameda Siada Barre'a. Obecny rząd kontroluje tylko stolicę; nad pozostałą częścią kraju panują walczące ze sobą fundamentalistyczne bojówki islamskie Al-Szebab, rozmaite milicje islamskie, plemienni watażkowie i grupy bandyckie.
>>>>
Bardzo ciekawa konstytucja ! Jest to jakis krok ku wyjsciu z koszmaru ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:32, 03 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Alex Duval Smith / The Guardian
Wysterylizowane bez ich zgody
Przymusowa sterylizacja rujnuje życie namibijskim matkom.
Przypadki trzech kobiet poddanych przymusowej sterylizacji trafiły do sądu dzięki dobrze rozwiniętej namibijskiej sieci grup wsparcia dla osób z HIV. Grupy próbowały rozwiązywać problemy związane ze zdrowiem i płodnością członkiń. Nadzorująca je organizacja Namibia Women's Health Network (NWHN, Namibijska Sieć Ochrony Zdrowia Kobiet) poprosiła pacjentki, żeby przyniosły swoje karty zdrowia.
- Odkryłyśmy, że na niektórych wpisano litery BTL, co oznacza obustronne przecięcie jajowodów – mówi Ivy Rutize, szefowa projektu w ramach NWHN.
Grupa chce teraz zbadać odkryte przypadki w celu przygotowania pozwu przeciwko rządowi. - Nadal nie wiemy, ile zakażonych HIV kobiet zostało wysterylizowanych, ale znamy przypadki nawet z 2010 roku – mówi Rutize. - Mamy nadzieję, że dzięki nagłośnieniu sprawy sądowej zniknie praktyka sterylizowania kobiet HIV dodatnich.
Powódka nr 3 w sprawie, Ndinaomukulili Moses (imię i nazwisko zmienione), ma 47 lat i sześcioro dzieci. Jak mówi, jej życie "zawaliło się" po tym, jak została wysterylizowana podczas porodu córki, Theopoliny, w 2005 roku w państwowym szpitalu Katutura w Windhoek, stolicy Namibii.
- Poszłam na badanie i powiedzieli mi, że zaraz zacznę rodzić. Ciąża była trudna, chcieli więc zrobić cesarskie cięcie. Pielęgniarka i lekarz rozmawiali po afrykanersku. Ja mówię tylko w Oshiwambo – opowiada kobieta. - Przyszli z jakimś papierem, mówiąc: "szanga-shanga", czyli "pisz". Podpisałam się. Pielęgniarka wróciła z ruchomym łóżkiem i kazała mi się na nim położyć. Zawieźli mnie do takiego pokoju, gdzie widziałam tylko światło. Potem zobaczyłam, że wstrzykują mi coś w uda i połowa ciała mi obumarła. Usłyszałam "chlup" - odgłos cięcia. Kiedy odwieźli mnie z powrotem do pierwszej sali, jakieś pielęgniarki przyszły i powiedziały: "Ta też jest wysterylizowana". Ale ja nie rozumiałam, co to znaczy.
Theopolina urodziła się niezakażona HIV, ale po operacji Moses zaczęła cierpieć na bóle krzyża, nie mogła spać na lewym boku i samodzielnie chodzić. Wychudła i ludzie zaczęli jej unikać, bo rodzina i sąsiedzi doszli do wniosku, że jest zakażona HIV.
- Mój partner był wściekły – wspomina. - Powiedział, że postanowiłam się wysterylizować, żeby sypiać z innymi mężczyznami. Zostawił mnie. Najmłodsza córka uwierzyła we wszystkie złe rzeczy mówione w rodzinie i nadal ze mną nie rozmawia. Zostałam sama ze starszą córką i zarabiam trochę dziergając czapki i szale. Na szczęście grupa wsparcia wysłała mnie do prywatnego lekarza, który wyleczył ból, więc mogę znowu normalnie chodzić i ludzie lepiej mnie traktują. Może jestem stara i urodziłam dzieci, ale nikt nie miał prawa pozbawić mnie kobiecości i narazić na okrutny osąd otoczenia.
Inna kobieta, 33-letnia Kayoso Pandeni (imię i nazwisko zmienione), cierpi na prawie nieustanne krwawienie, od kiedy wysterylizowano ją bez jej wiedzy w 2007 roku. Dolegliwość Kayoso oznacza, że czasem nawet przez dwa tygodnie nie może wyjść ze swego domu na osiedlu Fredom Land w Windhoek, stolicy Namibii.
- Noszę wielkie pieluchy, jak niemowlę, a my nie mamy toalety, jest mi więc bardzo trudno. Wszyscy sąsiedzi wiedzą o moim problemie – mówi Kayoso, matka 16-letniego syna i 10-letniej córki. - Po urodzeniu córki w 2002 roku zaczęły się krwawienia, ale nie było najgorzej. W 2007 roku lekarze powiedzieli, że mam nierównowagę hormonalną i zrobili operację. Następnego dnia dookoła mojego łóżka stało 10 doktorów. Powiedzieli, że mnie zaszyli. Nie rozumiałam dlaczego. Powiedzieli: "Masz HIV, po co ci dziecko?". Płakałam i zadzwoniłam do męża. Powiedział: "Nikt cię nie może zaszyć bez mojej zgody, jesteś mężatką". Musiałam zawołać pielęgniarkę, żeby mu wyjaśniła, że to nie była moja decyzja.
- Nie przestałam krwawić. Pogorszyło mi się. Lekarz zapisał mi Depo Proverę. Dostawałam zastrzyki co tydzień przez trzy miesiące, aż w końcu jedna z pielęgniarek powiedziała, że to nienormalne, a nawet niebezpieczne przyjmować tyle hormonów. Moja noga więcej nie postanie w szpitalu.
Kayoso, której mąż umarł w 2008 roku, cierpi na zawroty głowy i bóle pleców i brzucha. - Przez to krwawienie nie mogę sobie znaleźć mężczyzny. Pracuję udzielając porad w sprawie HIV, jako wolontariuszka. Lekarze wysłali próbkę krwi i biopsję z pochwy do przebadania w RPA, ale to było dwa lata temu. Mogę się tylko modlić, żeby ktoś opłacił mi kiedyś wizytę w prywatnej klinice.
>>>>
Zachod ,,pomaga'' Afryce...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:15, 09 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
ONZ: Ostry wzrost cen żywności
Globalnie ceny żywności gwałtownie wzrosły w lipcu, napędzane nagłym skokiem cen zbóż i cukru - podała Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO).
Panująca na środkowym zachodzie USA poważna susza sprawiła, że ceny kukurydzy wzrosły niemal o 23 proc., a słabsze prognozy plonów w Rosji wywindowały ceny pszenicy o 19 proc.
USA są pierwszym na świecie eksporterem kukurydzy, soi i pszenicy, i wzrost ich cen będzie odczuwalny na rynku międzynarodowym. Uderzy to w biedne kraje importujące żywność - stwierdziła brytyjska organizacja dobroczynna Oxfam w badaniu opublikowanym w przeddzień ogłoszenia komunikatu FAO.
Oxfam ostrzega, że rosnące ceny żywności dla milionów biedaków na świecie oznaczają głód i niedożywienie. A oprócz nich na świecie jest miliard ludzi już obecnie zbyt biednych, by mogli sami się wyżywić.
Według FAO opracowany przez nią indeks wzrósł w lipcu o 6 proc., chociaż nie sięgnął jeszcze szczytowej wysokości 238 pkt z lutego zeszłego roku.
Wskaźnik cen żywności FAO, uwzględniający miesięczne zmiany cen koszyka zbóż, olejów, produktów mlecznych oraz mięsa i cukru wyniósł w lipcu 213 pkt, wobec 201 pkt w czerwcu. Nadal jest on wyższy niż podczas kryzysu cen żywności w latach 2007-08.
Skoki cen żywności będącej podstawą wyżywienia w ostatnich latach doprowadzały w niektórych krajach do zamieszek.
FAO ostrzega, że chociaż międzynarodowe ceny ryżu i produktów mleczarskich niemal nie uległy ostatnio zmianie, a wskaźniki cen mięsa nawet spadły, światu grozi jednak nowy kryzys żywnościowy podobny do kryzysu w latach 2007-08, jeśli kraje produkujące wprowadzą zakaz eksportu.
Niemniej według analityka rynku zbóż Abdolrezy Abbassiana, sytuacja różni się od lat 2007-08, kiedy ceny ropy utrzymywały się na rekordowym poziomie, zwiększając koszty ponoszone przez producentów żywności.
Wówczas połączenie wysokich cen ropy, wzrastającego zużycia biopaliw, złej pogody, restrykcyjnej polityki eksportowej i wzrostem cen zbóż na rynkach kontraktów terminowych wywindowało ceny żywności do poziomu, który wywołał gwałtowne protesty na Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej oraz Kamerunie i na Haiti. W kwietniu 2008 roku wskaźnik cen zbóż osiągnął absolutny rekord 274 pkt.
>>>>
Znow uderzenie w glodujacych ... Wy grzeszycie a biedni nie maja co jesc . Taki zwiazek tez istnieje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:15, 13 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Nigeryjska armia zabiła 20 domniemanych islamistów z Boko Haram
Nigeryjska armia podała, że zabiła na północnym wschodzie kraju 20 domniemanych członków ugrupowania islamskich ekstremistów Boko Haram. W czasie starć zginął też jeden żołnierz sił rządowych, a dwóch odniosło obrażenia.
- Mieliśmy informacje, według których domniemani członkowie Boko Haram zgromadzili się w pewnym miejscu w mieście Maiduguri. Nasi ludzie uaktywnili się, co doprowadziło do strzelaniny. W czasie operacji zginęło 20 domniemanych terrorystów, a także jeden żołnierz - powiedział cytowany przez AFP wojskowy Victor Ebhaleme.
W ostatnim czasie Boko Haram przeprowadziło wiele ataków na kościoły oraz różne instytucje w Nigerii. Ruch dąży do wprowadzenia w kraju szariatu (prawa islamskiego), mimo że jego południe zamieszkują też chrześcijanie i wyznawcy religii etnicznych.
Do większości ataków Boko Haram dochodzi na zamieszkanej przez muzułmanów północy, choć zdarzały się zamachy dokonane w centrum Nigerii. Liczba ofiar ruchu przekroczyła już 1000 ludzi.
W czerwcu USA wpisały trzech członków Boko Haram, w tym przywódcę Abubakara Shekau, na międzynarodową listę terrorystów.
>>>>
Jak widac...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:35, 14 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
omalia: "szkoły terrorystów" - uczą dzieci, jak zostać zamachowcami.
Somalijscy islamiści, którzy mają powiązania z Al-Kaidą, tworzą "szkoły terrorystów" - donosi "Daily Mail". Według brytyjskiego dziennika, ekstremiści porywają dzieci, by zrobić z nich zamachowców-samobójców.
Ekspert ds. terroryzmu Neil Doyle, na którego powołuje się gazeta, przedstawił zdjęcia małych Somalijczyków z łańcuchami na nogach, którzy... siedzą w szkole w Mogadiszu. Gdy dokonano nalotu na placówkę, nauczyciel dzieci tłumaczył, że miało to zapobiec opuszczaniu przez nie lekcji. Ekspert jednak przestrzega, że terroryści mogą werbować dzieci.
Jak pisze "Daily Mail", w rozdartym wojną kraju dzieci są porywane, a następnie pod przymusem uczone radykalnej wersji islamu oraz tego, jak dokonać samobójczego zamachu. Większość z nich ma mniej niż 10 lat.
Głód, rządy fanatyków i wojny - to kraina śmierci.
W Somalii do 20 lat nieustannie trwa wojna. Kraj jest wyniszczony walkami, a także suszą, która sprowadziła miliony na skraj śmierci głodowej. Somalijskie siły rządowe, które walczą z islamskimi radykałami z Al-Szabaab, wspierają oddziały AMISOM. W ostatnich miesiącach udało im się znacznie ograniczyć działania islamskich bojowników, którzy mają powiązania z Al-Kaidą. Przyparciu do muru terroryści mogli sięgnąć po potworną bronią - werbowanie dzieci, które mają stać się zamachowcami.
>>>>
Teraz widzicie ze naprawde z islmizmem trzeba walczyc... To zwyrodnialcy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:25, 15 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Negocjator somalijskich piratów skazany na dwunastokrotne dożywocie.
Somalijczyk negocjujący okup dla piratów, którzy w zeszłym roku u wybrzeży Somalii uprowadzili amerykański jacht i zabili czworo Amerykanów, został skazany przez sąd w Norfolk w stanie Wirginia na wyrok dwunastokrotnego dożywocia.
W kwietniu sąd uznał Mohammada Shibina za winnego 15 zarzutów, w tym piractwa, wzięcia zakładników i porwania. Za usługi negocjacyjne płacono mu w gotówce od 30 tys. do 50 tys. dolarów.
Sąd zdecydował ponadto, że skazany będzie musiał zwrócić w sumie 5,4 mln dolarów.
Jacht "Quest" został uprowadzony w lutym 2011 r. na wodach Oceanu Indyjskiego niedaleko wybrzeży Somalii. Według internetowej kroniki rejsu, łódź należała do małżeństwa Jean i Scotta Adamów, którzy żeglowali nim dookoła świata od grudnia 2004 r.
Piraci zabili Adamów oraz Phyllisa Macaya i Boba Riggle, pomimo prób negocjacji podjętych przez amerykańską armię.
Shibin negocjował również okup dla piratów, którzy uprowadzili niemiecki statek Marida Marguerite w 2010 r. 22 zakładników przetrzymywano od maja 2010 r. przez siedem miesięcy; mężczyźni byli torturowani.
Według obliczeń Międzynarodowego Biura Morskiego, straty za rok 2011 wynikające z piractwa sięgają 7 miliardów dolarów; piraci otrzymali w postaci okupu ok. 160 mln dolarów.
>>>>
Cieszy ze sa proby zaprowadzenia sprawiedliwosci !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:32, 22 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Prawie 50 ofiar śmiertelnych ataku na tle etnicznym w Kenii
Co najmniej 48 osób, w tym w większości kobiety i dzieci, zostało zamordowanych w nocy z wtorku na środę w ataku na tle etnicznym w południowo-wschodniej Kenii - poinformowała lokalna policja. To najbardziej krwawy atak na tym tle w Kenii od fali przemocy powyborczej na przełomie lat 2007 i 2008.
Przedstawiciel sił policyjnych Joseph Kitur powiedział, że do ataku doszło w wiejskim regionie na brzegu rzeki Tana, ok. 300 km od stolicy kraju Nairobi, gdzie przedstawiciele ludu Pokomo napadli na lud Orma; od wielu lat trwa rywalizacja między tymi społecznościami.
W sumie zginęło co najmniej 31 kobiet, 11 dzieci i sześciu mężczyzn, a ich domy zostały podpalone. Ofiary zostały zabite maczetami lub spalone żywcem - dodał przedstawiciel policji. Według tego źródła napastnikami byli Pokomo, którzy napadli na Orma żyjących na wyspie.
Jednak lokalny deputowany twierdzi, był to akt zemsty. Jak relacjonował, w ostatnim czasie doszło do zabójstwa trzech Pokomo przez ludzi Orma, wybicia prawie 200 sztuk bydła należących do Orma i napaści na wioski Pokomo, w których spłonęło ponad 100 domostw. Zdaniem tego źródła od ostatnich walk w regionie wzmocniono siły policyjne.
Rzecznik krajowej policji wyjaśnił, że częstym w tym regionie przedmiotem sporu jest kwestia wypasu zwierząt.
Pokomo trudnią się rolnictwem i prowadzą raczej osiadły tryb życia wzdłuż rzeki Tana, podczas gdy Orma są w większości półnomadycznymi pasterzami.
>>>>
Koszmar tym razemw Kenii . Trzeba ustalic zasady wspolzycia aby tego nie bylo...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:52, 24 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Chińska telewizja narzędziem "miękkiego nacisku" w Afryce
Chińska telewizja CCTV, nadająca stały program dla Afryki, nazywana jest przez ekspertów narzędziem "miękkiego nacisku". W zamyśle inicjatorów ma kreować pozytywny wizerunek Chin na kontynencie.
- W CCTV programowo pomijane są kwestie polityczne, zwłaszcza konflikty między krajami afrykańskimi, aby nie drażnić lokalnych władz i nie opowiadać się wyraźnie po jakiejkolwiek stronie. Prezentowane materiały mają głównie charakter ekonomiczny bądź kulturalny. Ich założeniem jest pozytywne przedstawienie chińskich osiągnięć i ewentualnych korzyści płynących ze współpracy z chińskimi partnerami - powiedział specjalista ds. mediów Hiroaki Mizushima z Uniwersytetu Tokijskiego.
Afryka jest nie tylko największym partnerem handlowym Chin, ale również obszarem największych chińskich inwestycji. W 2003 r. wartość tych inwestycji nie przekraczała 100 mln USD, a w końcu 2011 r. osiągnęła 12 mld USD. Według sondażu przeprowadzonego w 10 krajach Afryki subsaharyjskiej przez amerykańską firmę Pew Research Center większość ankietowanych uznała, że "współpraca gospodarcza z Chinami jest korzystna dla Afryki".
Flagowym programem CCTV jest godzinny "Africa Live", nadawany ze stolicy Kenii Nairobi, o godz. 20. Tematyka obejmuje wydarzenia ekonomiczne, kulturalne i sportowe, ze szczególnym uwzględnieniem stosunków chińsko-afrykańskich. Program tworzony jest przez zespół 60 ludzi, w tym około 50 Kenijczyków. Nadawany jest w najlepszych godzinach oglądalności w Afryce i poprzez sieć CCTV dostępny na całym świecie. Wkrótce ma powstać podobny program w siostrzanym kanale CCTV America.
Chris Alden z London School of Economics uważa, że CCTV Africa jest częścią wielkiej strategii walki z negatywnym wizerunkiem stosunków chińsko-afrykańskich. - Chińczycy doszli do wniosku, że media zachodnie mają zbyt duży wpływ na kształtowanie opinii społeczeństwa afrykańskiego. Z pewnością działalność CCTV ma duży udział w zmianie wizerunku Chin - powiedział.
- W wielu krajach ludność afrykańska jest negatywnie nastawiona do Chińczyków z powodu ich ekspansji gospodarczej. CCTV wprawdzie nie odmieni ich postawy, ale może w pewnej części złagodzić negatywne nastroje - dodał.
Zdaniem Davida Bandurskiego z Uniwersytetu Hongkongu CCTV jest częścią strategii "miękkiego nacisku", którą zapowiedział prezydent Hu Jintao w 2007 roku. Jej celem jest osiągnięcie wpływów na arenie międzynarodowej nie siłą i groźbą, ale umiejętnie przekazaną informacją i stałym budowaniem pozytywnego wizerunku Chin.
Według politologa Josepha Nye właśnie politykę "miękkiego nacisku" Chińczycy stosują w kontaktach z Afryką. Na początku lat 90. stali się alternatywnym partnerem dla krajów afrykańskich, zastępując Zachód.
Bandurski uważa, że program CCTV jest z pewnością poddany chińskiej cenzurze politycznej, choć nie jest ona tak surowa, jak w przypadku mediów krajowych.
W czasie, kiedy wiele zagranicznych mediów walczy o przetrwanie, chiński gigant ma wystarczające środki na sfinansowanie ambitnych planów ekspansji i walczy o wejście do grupy głównych międzynarodowych stacji telewizyjnych świata. W niedługim czasie zapowiada przedłużenie programu informacyjnego "Africa Live" do dwóch godzin.
CCTV dysponuje sześcioma międzynarodowymi kanałami w pięciu językach. Posiada widownię szacowaną maksymalnie na około 100 mln ludzi na całym świecie.
>>>>
Afryka musi sie strzec i pilnowac przed tymi zmijami ! Moga duzo zaszkodzic !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:56, 24 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Tragiczny finał pogoni za marzeniami
Wychowała się w prawdziwym piekle. Stała się gwiazdą igrzysk, gdy jej bieg oklaskiwały tysiące ludzi na stadionie. Teraz wyjaśnił się jej tragiczny los. Miała tylko 21 lat, gdy próbowała uciec przed gwałtami do lepszego świata.
Samia Yusuf Omar, olimpijka z Somalii, zginęła, gdy próbowała przedostać się z Libii do Włoch. Łódź, pełna nielegalnych imigrantów, na której znajdowała się także Omar, zatonęła w niewyjaśnionych okolicznościach w kwietniu tego roku. Dziś przewodniczący somalijskiego komitetu olimpijskiego potwierdził ostatecznie, że młoda sportsmenka poniosła śmierć. Wcześniej swoje milczenie przerwali uchodźcy, którzy przeżyli katastrofę.
Nieoczekiwana bohaterka igrzysk
W 2008 roku Omar reprezentowała Somalię podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Wystartowała tam w biegu na 200 metrów bez żadnego wcześniejszego przygotowania; komentatorzy podkreślali, że choć przybiegła na metę ostatnia, spóźniona o dobre kilka sekund, to jednak sam fakt jej startu był niemalże cudem. Tego dnia oklaskiwał ją wielotysięczny tłum zgromadzony na stadionie.
Samia dorastała w Mogadiszu, somalijskiej stolicy ociekającej krwią w toczącej się od blisko 30 lat brutalnej wojnie domowej, w której życie straciło kilkaset tysięcy ludzi. Choć każdego dnia zmagała się z ekstremalną biedą, postanowiła jednak rozwijać swoją sportową pasję – bieganie.
To właśnie w piekle wojny hartowała swojego ducha i szkoliła się na olimpiadę. Podczas treningów na ulicach rozdartej wojną stolicy była często obrażana przez mężczyzn, którzy uważali, że kobieta uprawiająca sport łamie zasady islamu.
Tragiczna ucieczka do lepszego świata
Po powrocie z igrzysk w Pekinie Samia zaczęła otrzymywać pogróżki od radykalnych islamistów z organizacji terrorystycznej al-Shabaab, którzy kontrolowali wtedy Mogadiszu. Odmawiali oni kobietom jakichkolwiek praw – w tym także do uprawiania sportu. A Samia, która choć nie zdobyła żadnego medalu, stała się dla nich symbolem i zagrożeniem. W 2010 roku kobieta zdecydowała się przenieść do Etiopii, by tam przygotowywać się do letnich igrzysk w Londynie; ten kraj nie był jednak ostatecznym celem jej podróży.
Włoskie media sugerują, że Omar chciała znaleźć w Europie trenera i odpowiednie miejsce do treningów, dzięki czemu mogłaby startować na olimpiadzie w Londynie. Przez Sudan udało się jej dotrzeć do Libii. To był jednak koniec jej podróży do lepszego świata. Fakt tragicznej śmierci Samii ujawnili uchodźcy, którym udało się przeżyć zatonięcie łodzi.
>>>>
Koszmar ale teraz jest u Boga i niczego jej nie brakuje ! To jest prawidlowe szczesliwe zakonczenie ! :O))) Tak powinien konczyc zycie kazdy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:12, 25 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
W szewskiej stolicy Senegalu bardzo nie lubią chińskiego obuwia
W Ngaye Mekhe, senegalskiej stolicy szewców produkujących tradycyjne spiczaste pantofle, które niegdyś nosili królowie Senegalu i które obecnie dobrze ubrany Senegalczyk uważa za nieodzowny element stroju, Chińczycy nie są mile widziani.
W ciągu zaledwie kilku miesięcy Chińczycy skopiowali fason i na masową skalę zaczęli wytwarzać babusze z plastiku zamiast skóry. Sprzedają je za ćwierć ceny.
Rząd Senegalu nie uregulował jak dotąd importu tandety naśladującej wyroby miejscowego rzemiosła, toteż szewcy z Ngaye Mekhe zastosowali odwet: nie sprzedają Chińczykom. - Kiedy widzę Chińczyka, podnoszę ręce w ten sposób - Mactar Gueye wyciąga otwarte dłonie, jakby chciał coś od siebie odepchnąć. - Nie chodzi o to, że się ich boję, ale po prostu nie chcę nic im sprzedawać.
Jak podał niedawno chiński minister handlu Chen Deming, w zeszłym roku obroty handlowe między Chnami a Afryką potroiły się od roku 2006, osiągając rekordowe 166 mld USD, a chińskie inwestycje bezpośrednie wyniosły 14,7 mld USD.
Niemal wszędzie na czarnym lądzie Chińczycy realizują projekty infrastrukturalne. Wznoszą pałac prezydencki w Gwinei, budują tamę i elektrownię w Gabonie wartości 100 mln dolarów i ponad 200 km dróg w Kongu. Inwestycje zazwyczaj są wynikiem transakcji wiązanych - w zamian za budowę infrastruktury, z której Chińczycy też będą korzystać, otrzymują koncesje na eksploatację surowców mineralnych i dostęp do afrykańskich rynków.
Dla miejscowych rzemieślników nie jest to korzystny obrót spraw. Nie tylko dla senegalskich szewców, lecz także dla tkaczy z Ghany specjalizujących się w wytwarzaniu jedwabnych i bawełnianych tkanin kente (nazywanych też nwentoma) na ceremonialne stroje czy dla farbiarzy barwiących techniką batiku kolorowe tkaniny noszone przez kobiety w Afryce Zachodniej. Chińczycy kopiują je i sprzedają za grosze.
Bracia Mactar i Moussa Gueye, których dziad robił pantofle dla królów królestwa Kajor na terenach dzisiejszego Senegalu (przetrwało ono aż do podboju przez Francuzów w końcu XIX wieku), mówią, że po raz pierwszy zetknęli się z Chińczykami w 1998 roku na targach handlowych w Dakarze. Do stoiska braci podszedł chiński handlowiec. Podziwiał wyroby i wracał jeszcze parę razy popatrzeć, ale nic nie kupił. Wkrótce potem grupa chińskich kupców przyjechała do 25-tysicznego Ngaye Mekhe.
- Powiedzieli, że chcą kupować nasze wyroby. Kłamali. Zanim rok upłynął, rynek został zalany moim wzorem babuszy - tyle że chińskimi z plastiku - opowiada 46-letni Mactar.
Babusze produkowane w sengalskim mieście kosztują nie mniej niż 20 dolarów, a chińskie podróbki - tylko 4. Rzemieślnik nad parą pantofli pracuje cały dzień, a Chińczycy produkują je w fabrykach i kontenerami wysyłają do Senegalu.
- Nasz rząd powinien nas chronić - mówi straszy z braci, 53-letni Moussa Gueye. - Przecież te nielegalne podróbki przechodzą przez port. Dlaczego nasze władze nie kontrolują tego co przypływa?.
- Martwi mnie, że Chińczycy niczego tu nie kupują, przyjeżdżają jedynie, żeby sprzedawać - żali się Moussa. - Nie kupują niczego, co jest nad ziemią. Tylko to, co w niej leży głęboko.
W mowie na temat stosunków z Afryką chiński wiceminister spraw zagranicznych odpierał w lipcu krytykę rosnących wpływów Chin w Afryce. Zaprzeczał, że Chiny zaprowadzają tam nową formę kolonializmu. Wskazywał, że chińskie wsparcie gospodarcze daje afrykańskim krajom możliwości, jakich nigdy nie miały w ramach zachodniego systemu.
Na targu HLM (wym. "asz-el-em", od francuskiego skrótu oznaczającego mieszkania za czynsz umiarkowany) w Dakarze przeciskają się wśród stoisk kobiety szukające dla siebie materiału na suknie i zawoje. Ale większość tkanin już nie pochodzi z Afryki. Targ HLM otwarty w 1976 roku to jedno z największych targowisk w Afryce Zachodniej.
Skrzynkę mailową Oumara Thiama w ruchliwym magazynie zapełniają e-maile od handlowców, których nazwiska są zapisane chińskimi znakami. Thiam handluje jedynie chińskimi podróbkami afrykańskich batików. - Są bardzo podobne do autentyków. Cała różnica leży w jakości. I są o wiele tańsze - mówi.
Według eksperta ds. Afryki Petera Phama w samej tylko północnej Nigerii ćwierć miliona ludzi straciło pracę w przemyśle tekstylnym. - Z pewnością te tańsze produkty są bardziej dostępne, ale jednocześnie niszczą sektor wytwórczy w Afryce - mówi Pham, dyrektor Centrum Afrykańskiego w Radzie Atlantyckiej w Waszyngtonie.
W Ngaye Mekhe, warsztat braci Gueye nadal pracuje pełną parą mimo zalewu babuszy z Chin. Swoje pierwsze pantofle bracia wyprodukowali, kiedy mieli 10 lat. Tradycyjnego rzemiosła uczyli się u dziadka.
Ich pantofle nosił prezydent Senegalu, a na liście klientów są przedstawiciele senegalskich elit. Braciom udało się utrzymać w fachu, ponieważ górna warstwa senegalskiego społeczeństwa stawia na jakość, gotowa wydać więcej na pantofle z miękkiej skórki z futrówką, o podeszwie podklejonej gumą, występujące w kolorach od wiśniowego po piaskowoszary.
Babusze o spiczastych noskach Senegalczycy zakładają na specjalne okazje jak chrzty i śluby. Są również obuwiem wkładanym w piątki, kiedy mężczyźni w pełnych szatach udają się na piątkowe modły i na krawężniku przed meczetami leżą długie rzędy kolorowych pantofli bez pięt.
Pozostałym około 1500 mistrzom szewskim w Ngaye Mekhe jest trudniej przetrwać. Wielu nie widzi już przyszłości w produkcji babuszy. Oprócz nich robią teraz jeszcze sandały i mokasyny.
A bracia Gueye mają jeszcze jedną taktykę w zanadrzu: odmawiają napraw chińskiej tandety, w której podeszwy zdzierają się po paru miesiącach. - Ludzie przynoszą mi te pantofle, chińskie pantofle! - oburza się Mactar Gueye. - Z zasady nie sprzedaję babuszy Chińczykom. A chińskich kapci reperować nie będę. I dodaje: - Dla nas to kwestia przeżycia.
>>>>
Niszcza wlasna gospodarke tanim importem z Chin gdy tymaczesm miejscowe rzemioslo jest BEZCENNE ! To zbrodnia . Wlasna dzialalnosc gospodarcza jest podstawa dobrobytu . I tylko masy prowadzac wlasne firmy moga przelamac biede i glod ... Trzeab popierac rzemioslo handel i uslugi wykonywane przez rodziny aby podniesc ekonomicznie te kraje . Silna klasa srednia tworzy sobie sama rynek zbytu . Pekinu potrzebuja tylko miejscowe bandycie rezimy ! PRECZ Z NIMI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:57, 28 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
Kenia: rozruchy po zabójstwie radykalnego imama sparaliżowały Mombasę .
Uliczne rozruchy, które wybuchły po zabójstwie popularnego radykalnego imama, od poniedziałku paraliżują Mombasę, drugie co do wielkości miasto Kenii, turystyczny kurort i jeden z najważniejszych portów wschodniej Afryki.
O świcie w zamieszkanej przez muzułmanów dzielnicy Majengo, a także w śródmieściu Mombasy znów wybuchły zamieszki, a policja toczyła uliczne wojny z demonstrantami, oskarżającymi rząd Kenii i Zachód o zabójstwo szejka Abuda Rogo Mohammeda, podejrzewanego przez USA i ONZ o konszachty z Al-Kaidą.
- Kenijscy muzułmanie powinni zrobić wszystko, by bronić wiary i stawić opór niewiernym - wezwali we wtorek somalijscy talibowie z organizacji Al-Szabab. Apelowali do muzułmanów, stanowiących jedną trzecią ludności 30-milionowej Kenii, by zbojkotowali przyszłoroczne wybory.
Pięćdziesięcioletni szejk Rogo zbierał w Mombasie pieniądze dla somalijskich talibów, a w kazaniach w swoim meczecie w Majengo wzywał wiernych, by wyruszali do Somalii na świętą wojnę przeciwko tamtejszemu rządowi, który wspierany przez USA, ONZ, Unię Afrykańską, a także wojska Etiopii i Kenii toczy wojnę przeciwko Al-Szabab. Szejk potępiał rząd Kenii, który jesienią posłał swoje wojska do Somalii.
Szejk zginął w poniedziałek rano, zastrzelony w Mombasie we własnym samochodzie, którym wiózł do miasta żonę, ojca i kilkuletnią córkę. Jego zwolennicy uważają, że został zabity przez kenijskie służby specjalne lub oficerów CIA. Na wieść o jego śmierci w Mombasie natychmiast wybuchły zamieszki, w których dotychczas zginęła jedna osoba, a kilkanaście zostało rannych.
Imam na liście terrorystów
W lipcu USA i ONZ wpisały 50-letniego szejka na czarną listę terrorystów. Poza sojuszem z powiązanymi z Al-Kaidą somalijskimi talibami Amerykanie podejrzewali szejka o utrzymywanie od lat znajomości ze ściganymi listami gończymi komendantami Al-Kaidy. Waszyngton uważał, że szejk maczał palce w zamachach na ambasady USA w Kenii i Tanzanii w 1998 r., gdy zginęło 224 osoby, a także w zamachach na izraelskich turystów w jednym z hoteli w Mombasie w 2002 r., gdzie zabitych zostało 15 osób.
W 2005 r. kenijski sąd uznał, że z zamachem z 2002 r. szejk nie miał nic wspólnego, ale w styczniu policja aresztowała go pod zarzutem nielegalnego posiadania broni, amunicji i zapalników do bomb. Wyszedł z aresztu za kaucją. W lipcu policja oskarżyła go ponownie - tym razem o planowanie zamachów przeciwko kenijskim chrześcijanom, by sprowokować religijną wojnę. Zamachami przeciwko chrześcijanom w Kenii odgrażają się od miesięcy somalijscy talibowie, mszczący się za kenijską inwazję na Somalię. Talibowie dokonali już wielu zamachów w Kenii, wiosną porwali na kenijskim wybrzeżu kilka zachodnich turystek.
Radykałowie atakują chrześcijan
We wtorek uliczne zamieszki w Mombasie sprowadzały się do starć między demonstrantami i policją, a także grabieży sklepów i urzędów, ale w poniedziałek wzburzeni muzułmanie spalili i zbezcześcili kilka chrześcijańskich świątyń, a wielu imamów w meczetach nawoływało, by w zemście za śmierć szejka atakować chrześcijan. Najwyższa Rada Muzułmanów Kenii potępiła ataki na chrześcijan i obiekty ich kultu.
Rozruchy w Mombasie uwięziły w tamtejszych hotelach zagranicznych turystów. Barykady z płonących opon zablokowały drogę prowadzącą z lotniska do nadmorskich kurortów. W mieście już drugi dzień zamknięte są sklepy i targowiska.
Kenijska policja zaklina się, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią szejka, a anonimowi oficerowie przekonywali, że zabójcom Rogo chodziło właśnie o wywołanie rozruchów i sprowokowanie wojny religijnej.
Zwolennicy szejka Rogo wierzą, że padł on ofiarą oficerów kenijskiej tajnej policji lub współpracującej z nią amerykańskiej CIA, tropiącej i likwidującej w Rogu Afryki ludzi podejrzanych o działalność terrorystyczną. Szejk Rogo jest piątym ze znanych z radykalizmu i wrogości do Zachodu mułłów, którzy zginęli lub zaginęli bez wieści w Kenii w ciągu ostatnich czterech miesięcy.
Wojciech Jagielski, PAP
>>>>
Jesli wladze skrytobojczo usuwaja uczonych w pismie to skandal . TAK NIE WOLNO ! W ten sposob AlKaide PODBUDOWUJA ! Wszystko w normalnym kraju rozstrzygaja SADY !!! Podburza do zbrodni idzie pod trybunal i siedzi . Mozna przeniesc za granice jesli islamisci zrobia burdel przed sadem ale NIE WOLNO ich mordowac skrytobojczo ! Owszem gdyby byla wojna i walki to wolno strzelac ale tak nie ma . Zatem musza byc metody pokojowe !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:16, 10 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Kenia: 38 ofiar śmiertelnych konfliktu między plemionami.
38 osób zginęło w walkach, które wybuchły w południowo-wschodniej Kenii między półkoczowniczym plemieniem pasterzy Pokomo a osiadłą społecznością rolniczą Orma - poinformował sekretarz generalny kenijskiego Czerwonego Krzyża, Abbas Gullet.
Ponad 300 osób z plemienia Pokomo napadło o świcie na wioskę zamieszkaną przez Orma i podpaliło 167 domów. Wśród ofiar jest ośmioro dzieci i dziewięciu policjantów.
Według Gulleta plemiona Pokomo i Orma od lat spierają się o ziemię i dostęp do wody, lecz w tym roku konflikt bardzo się zaostrzył. Członkowie Pokomo zabili ostatnio 52 przedstawicieli plemienia Orma; w piątek w odwecie zamordowano 11 osób z plemienia Pokomo.
W ciągu trzech ostatnich dni w walkach zginęło już ponad 100 osób. Na tereny objęte konfliktem wezwano wojsko, gdyż policja nie może opanować sytuacji.
>>>>
Wojny pasterzy z rolnika mi o przestrzen zyciowa to kolejna powazna przyczna wielu tragedii w Afryce ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:23, 11 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Wybrano nowego prezydenta Somalii
Profesor uniwersytecki i działacz ruchu obrony praw człowieka Hassan Szejk Mohamud został w poniedziałek wybrany na nowego prezydenta Somalii przez Tymczasowy Parlament Federalny.
Do drugiej tury przeszło czterech z łącznie 22 kandydatów. Dwóch z nich zrezygnowało i w ten sposób jedynym rywalem Mohamuda był dotychczasowy szef państwa Szejk Szarif Szejk Ahmed.
Ośmioletni mandat somalijskiego rządu przejściowego upłynął w sierpniu. Nowy prezydent mianuje następnego premiera, a ten utworzy swój gabinet.
Członkowie Tymczasowego Parlamentu Federalnego powoływani są przez przywódców klanowych. Hassan Szejk wygrał stosunkiem 155 do 70 głosów.
Od czasu obalenia w 1991 roku dyktatury Mohammeda Siada Barre Somalia pogrążona jest w politycznym chaosie. Główny przeciwnik rządu, radykalne islamskie ugrupowanie zbrojne Al-Szabaab, nadal kontroluje znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.
Przed ponad rokiem wojska rządu przejściowego i oddziały Unii Afrykańskiej wyparły bojowników Al-Szabaab z Mogadiszu, ale islamiści nadal przeprowadzają w stolicy zamachy. Jak pisze agencja dpa, wielu obserwatorów sądzi, że w dającej się przewidzieć przyszłości sytuacja w Somalii niewiele się zmieni.
>>>>
Jakis postep jest ... Tylko czy bedzie dostatecznie energiczny ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:56, 12 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Somalia: Nieudany zamach na prezydenta Mohamuda
Radykalni islamscy bojownicy z ugrupowania Al-Szabab dokonali dzisiaj nieudanego zamachu na wybranego dwa dni temu prezydenta Somalii Hassana Szejka Mohamuda. Przed hotelem w Mogadiszu, gdzie odbywała się konferencja prasowa prezydenta, wybuchły dwie bomby.
Mohamud oraz uczestniczący w spotkaniu z prasą minister spraw zagranicznych Kenii Sam Ongeri nie odnieśli obrażeń; zamachowiec samobójca i czterej funkcjonariusze sił bezpieczeństwa zginęli - podała agencja dpa.
Jak donosi Reuters, radykalni islamiści przyznali się do zamachu. - Al-Szabab dokonał zakończonego sukcesem ataku na hotel w pobliżu lotniska, w którym odbywało się spotkanie na wysokim szczeblu - cytuje Reuters fragment oświadczenia opublikowanego na portalu społecznościowym Twitter.
Mohamud, 56-letni profesor uniwersytecki i działacz ruchu obrony praw człowieka, został w poniedziałek wybrany na nowego prezydenta Somalii przez Tymczasowy Parlament Federalny. Uważany jest za umiarkowanego islamistę.
Od czasu obalenia w 1991 roku dyktatury Mohammeda Siada Barre Somalia jest pogrążona w politycznym chaosie. Główny przeciwnik rządu, radykalne islamskie ugrupowanie zbrojne Al-Szabab, nadal kontroluje znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.
Przed ponad rokiem wojska rządu przejściowego i oddziały Unii Afrykańskiej wyparły bojowników Al-Szabab z Mogadiszu, ale islamiści nadal przeprowadzają w stolicy zamachy .
>>>>
Brawo ochrona ! Bóg ochronil . Precz z islamistami !i
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:12, 18 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Laura Hertreiter
Süddeutsche Zeitung
Czy możemy uratować więcej dzieci?
Śmiertelność wśród dzieci na świecie w ostatnich 20 lat spadła prawie o połowę. To dobrze, chociaż mogłoby być jeszcze lepiej, zwłaszcza w Afryce i południowej Azji – tam sytuacja do dziś jest katastrofalna.
Liczba zgonów wśród dzieci na całym świecie jest dziś prawie o połowę mniejsza niż jeszcze 20 lat temu. W 1990 r. zmarło ponad 12 mln dzieci w wieku do pięciu lat, natomiast w ubiegłym roku było to już 6,9 mln. Tak wynika z raportu opublikowanego w Nowym Jorku przez Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci, UNICEF. Zdaniem autorów sukces ten należy zawdzięczać akcjom masowych szczepień na choroby zakaźne.
Dzięki nim liczba dzieci umierających na odrę spadła z szacowanych 500 tys. w 2000 r. do 100 tys. w roku 2011. Z kolei liczba zgonów w wyniku chorób biegunkowych została ograniczona o jedną trzecią. Postęp w dziedzinie higieny, wody pitnej i dostępności lekarstw, jak również pomoc przy porodzie zwiększyły szanse na przeżycie dla dzieci na całym świecie. - Nawet najprostsze środki zapobiegawcze przyniosły pożądane efekty – twierdzi rzeczniczka UNICEF w Niemczech Ninja Charbonneau. Takie jak moskitiery, których zastosowanie zaowocowało spadkiem śmiertelności na malarię.
Poprawę w tej dziedzinie można zaobserwować zarówno w biednych, jak i w bogatych krajach. W latach 1990-2011 spadek śmiertelności wśród dzieci odnotowano w krajach rozwijających się: w Laosie – o 72 proc., Timorze Wschodnim – 70 proc., Liberii – 68 proc. i Bangladeszu – 67 proc. Z raportu UNICEF-u wynika, że także bardziej zamożne kraje – jak Oman czy Portugalia – poczyniły w tym zakresie widoczne postępy: liczba przypadków śmiertelnych wśród dzieci poniżej 5 lat spadła tam o dwie trzecie.
Druga dobra wiadomość od ekspertów z Funduszu ONZ na Rzecz Dzieci jest taka, że śmiertelność dzieci na całym świecie nie tylko spada wyraźnie, ale też i coraz szybciej. W latach 90. jej roczne tempo wynosiło 1,8 procent, a w ubiegłym dziesięcioleciu już średnio o 3,2 procent. Jednak te pozytywne efekty nie wszędzie są widoczne. Obecnie codziennie traci życie ok. 19 000 chłopców i dziewcząt. To według wyliczeń UNICEF-u wprawdzie 14 000 mniej niż jeszcze 12 lat temu, ale zdaniem rzeczniczki organizacji ciągle jeszcze zbyt dużo. Charbonneau jest przekonana, że dałoby się zapobiec jeszcze większej liczbie śmiertelnych przypadków, zwłaszcza że dysponujemy niezbędną technologią i wiedzą: "Jest wystarczająco dużo szczepionek, wody pitnej i żywności". Te zasoby muszą być dostępne dla wszystkich dzieci. - Wiemy przecież, jak to zrobić – mówi Charbonneau. –Tylko nie dzieje się to wystarczająco szybko.
ONZ już wiele lat temu w ramach "celów milenijnych" założył ograniczenie śmiertelności wśród dzieci w okresie 1990–2015 o dwie trzecie. - Jest mało prawdopodobne, by cel ten został osiągnięty – przyznaje rzeczniczka tej organizacji. Ciągle jeszcze bowiem są kraje, w których liczba przypadków śmiertelnych wśród dzieci w wieku 5 lat i młodszych jest alarmująco wysoka. Ryzyko śmierci wskutek chorób, których można uniknąć czy uleczyć, jest ciągle jeszcze bardzo wysokie przede wszystkim w krajach afrykańskich na południe od Sahary i w południowej Azji. To właśnie w obydwu tych regionach w ostatnich latach odnotowano 80 procent wszystkich zgonów wśród dzieci. Połowa z nich przypada zaledwie na pięć krajów: 24 proc. – na Indie, 11 proc. na Nigerię, 7 – Demokratyczną Republikę Kongo oraz Pakistan z 5 proc. i Chiny z 4 proc. Sierra Leone nie jest ujęte w statystykach ONZ z powodu niskiego odetka urodzeń, ale patrząc procentowo, jest to obecnie kraj z największą śmiertelnością wśród dzieci. Tutaj swoich piątych urodzin nie dożywa 185 na 1000 dzieci. Dla porównania: w Niemczech jest to troje dzieci na 1000.
Najczęstszą przyczyną śmierci wśród dzieci w minionym roku było zapalenie płuc, choroby biegunkowe i malaria (37 proc.). Co trzecie dziecko umarło z powodu ostrego lub chronicznego niedożywienia. Szczególnie zagrożone jest najmłodsze potomstwo: w 2011 r. ok. 3 mln noworodków nie przeżyło 28 pierwszych dni swojego życia. Najczęstsza przyczyna śmierci to komplikacje w czasie porodu, szczególnie przedwczesnego.
Odpowiedzialność za to, że śmiertelność wśród dzieci nie spada we wszystkich regionach świata, UNICEF przypisuje przede wszystkim tamtejszym rządom, a dopiero później ONZ. - Problemem zawsze są zbyt małe inwestycje – krytykuje Charbonneau. - Tam, gdzie śmiertelność wśród dzieci jest wysoka, panują zazwyczaj niestabilne politycznie warunki lub wojna.
Z raportu wynika, że dotyczy to ośmiu z dziesięciu krajów o najwyższej liczbie zgonów wśród dzieci. W Sierra Leone, Somalii, Mali i Czadzie ciągle jeszcze umiera co piąte, a nawet co szóste dziecko. W ogarniętym wojną domową Kongo odsetek ten wprawdzie spadł, jednak liczby pokazują, że nadal umiera tam więcej dzieci niż w latach 90., ponieważ wzrosła liczba urodzeń. W 2000 r. zarejestrowano tam 312 tys. przypadków śmiertelnych, a przed dwoma laty było ich 465 tys. I nawet jeśli statystyki UNICEF-u są w sumie pozytywne, nie ma powodów do odwoływania alarmu: "Te cyfry oznaczają nieżyjące dzieci i pogrążonych w żałobie rodziców".
>>>>
Bez przemian politycznych w tych krajach nie da sie uratowac wiecej dzieci bo jak sami wiemy trudno jest ratowac coraz nowych ludzi skoro jacys zwyrodnialcy produkuja ciagle nowe tlumy ofiar . Trzeba tych zwyrodnialcow ustawic ! Poza tym oni kradna pomoc ! Wiec pomoc nalezy rozumiec szeroko a nie tylko wozenie tam jedzenia ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:07, 21 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Somalia: zamach w restauracji w Mogadiszu, nie żyje 3 dziennikarzy
Dwaj zamachowcy samobójcy wysadzili się w restauracji w stolicy Somalii - Mogadiszu, zabijając co najmniej 14 osób, w tym trzech dziennikarzy i dwóch policjantów - podaje BBC News.
Amerykańskiej telewizji CNN udało się ustalić tożsamość zabitych dziennikarzy. To Liban Ali Nur - szef serwisu informacyjnego państwowej telewizji; jego kolega Abdisatar Dahir Sabrieye - prezenter i producent; oraz redaktor naczelny lokalnej stacji radiowej Głos Demokracji. Ponadto trzech innych dziennikarzy zostało rannych.
Jak pisze BBC News, do ataku doszło w centrum miasta, niedaleko siedziby prezydenta. Lokal nazywający się Village prowadzony był przez Somalijczyków, którzy niedawno wrócili z emigracji w Wielkiej Brytanii. Według świadków pierwszy zamachowiec wysadził się w środku restauracji, natomiast drugi zdetonował ładunki, gdy przed budynkiem zebrał się tłum gapiów.
Jest to już drugi krwawy zamach od zaprzysiężenia nowo wybranego prezydenta Somalii Hassana Szejka Mohamuda w ubiegłym tygodniu. Wcześniej zamachowcy zdetonowali bombę w pobliskim hotelu, gdzie przebywała głowa państwa.
Do ataku nikt się nie przyznał, ale powszechnie podejrzewa się radykalną islamistyczną organizację al-Szabab, mającą związki z Al-Kaidą. Od czasu obalenia w 1991 roku dyktatury Mohammeda Siada Barre Somalia jest pogrążona w politycznym chaosie. Główny przeciwnik rządu, radykalne islamskie ugrupowanie zbrojne al-Szabab, nadal kontroluje znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.
Przed ponad rokiem wojska rządu przejściowego i oddziały Unii Afrykańskiej wyparły bojowników al-Szabab z Mogadiszu, ale islamiści nadal przeprowadzają w stolicy zamachy.
>>>>
Znow zwyrodnialcy szaleja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:08, 21 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Port Kismaju - ostatnia reduta somalijskich talibów
Kenijskie wojska, które przed rokiem najechały na Somalię, by wraz z żołnierzami Unii Afrykańskiej rozgromić partyzantkę somalijskich talibów, przystąpiły do oblężenia ich ostatniej twierdzy - portowego miasta Kismaju
200-tysięczne Kismaju, położone ok. 500 km na południe od Mogadiszu, jest drugim co do wielkości portem w Somalii i ostatnim dużym miastem kontrolowanym wciąż przez somalijskich talibów. Rok temu panowali jeszcze w Mogadiszu i rządzili całym południem kraju. Dziś szykują się do obrony swojej ostatniej twierdzy, oblężonej przez kenijskich żołnierzy.
Od rogatek Kismaju dzieli Kenijczyków już tylko 20 km. Ich piechota i czołgi zatrzymały się w miasteczku Dżan Abdullah. Ściągają tam cysterny z paliwem i skrzynki z amunicją. Kenijscy dowódcy twierdzą, że nie ruszą do szturmu na Kismaju, póki nie ściągną taborów. - To tylko kwestia czasu - zapewniają.
Miasto w potrzasku
Oblężenie Kismaju już się zaczęło. Kenijskie okręty wojenne patrolują zatokę, ostrzeliwują port i miasto. Celem morskiej kanonady ma być zniszczenie magazynów broni i stanowisk artyleryjskich talibów, ale na początku września kenijska marynarka bombardowała także miasto w odwecie za to, że talibowie włóczyli po ulicach Kismaju trupy czterech kenijskich żołnierzy, zabitych wcześniej w walkach pod miastem.
W oblężeniu Kismaju wspierać Kenijczyków mają też żołnierze Etiopii, którzy wraz z nimi najechali przed rokiem na Somalię, a także partyzanci watażki Ahmada Mohammada Islama "Madobe", który rządził w Kismaju, zanim w 2009 r. przegnali go stamtąd talibowie.
Na początku tygodnia wydawało się, że talibowie, zdając sobie sprawę z przewagi sił wroga, poddadzą miasto bez walki - jak wcześniej poddali Mogadiszu (latem 2011 r.), a potem po kolei Afgoye, Baidoę, Afmadow, Mercę. Jeszcze kilka dni temu mieszkańcy Kismaju z ulgą opowiadali, że talibowie ładują arsenały na samochody i wyjeżdżają z miasta.
W czwartek jednak wrócili. Przywódcy talibów rozkazali wyjechać z Kismaju wywodzącym się stamtąd partyzantom, którzy w trosce o miasto byliby gotowi je poddać. Na ich miejsce sprowadzeni zostali jednak talibowie z regionów Dolne Szabelle i Bakul. Od razu zaczęli ryć okopy, ustawiać wokół miasta pola minowe, szykować stanowiska dla dział i karabinów maszynowych.
W meczetach sprzyjający talibom mułłowie wzywają cywilów, by wstępowali do partyzanckiej armii i bronili miasta przed obcymi najeźdźcami. Kenijczycy apelują do cywilów, by co prędzej wyjeżdżali z Kismaju, gdyż tylko w ten sposób będą bezpieczni, gdy miasto jest oblegane. ONZ alarmuje, że ludność cywilna staje się zakładnikiem wojny, a we wrześniu z oblężonego Kismaju udało się wyjechać tylko 5 tys. uchodźców.
Upadek kwestią czasu
Abdul Raszid Haszi, somalijski analityk z organizacji International Crisis Group, nie ma wątpliwości, że talibom nie uda się obronić Kismaju, a nie wiadomo jedynie, kiedy upadnie ich ostatnia reduta oraz ile ofiar pociągnie za sobą oblężenie.
Upadek Kismaju zakończy już drugą wojnę, jaką somalijscy talibowie przegrają z obcymi najeźdźcami. W grudniu 2006 r. zostali pokonani i odsunięci od władzy w kraju po pół roku przez wojska Etiopii, która za namową USA najechała na Somalię, by obalić talibów; Amerykanie podejrzewają talibów o konszachty z Al-Kaidą. Obca okupacja zyskała jednak tylko talibom sympatię wśród Somalijczyków i gdy Etiopczycy wycofali wojska, talibowie ponownie wzięli pod kontrolę południową część Somalii oraz Mogadiszu.
Jesienią zeszłego roku Somalię znów najechały obce wojska - od południa kenijskie i od zachodu etiopskie. Ruszyły przeciwko talibom, wspierane przez kilkunastotysięczny kontyngent Ugandyjczyków i Burundyjczyków z sił pokojowych Unii Afrykańskiej, a także wojskowych doradców z USA i Wielkiej Brytanii. Nierówna wojna zakończyła się militarną klęską talibów. Upadek Kismaju pozbawi ich ponadto ostatniego okna na świat i źródła dochodów z przemytu i haraczów. Haszi przestrzega jednak, że klęska w wojnie nie będzie jeszcze jednoznaczna z polityczną śmiercią talibów.
Wyparci z miast i południa kraju, już przerzucają oni swoje oddziały w góry Galgala w Puntlandzie, samozwańczej krainie na północy kraju, która nie uznaje rządu w Mogadiszu i w której królują somalijscy piraci. Po przegranej wojnie tak jak w 2007 r. spróbują się wmieszać w ludność cywilną Mogadiszu i Kismaju, by dalej prowadzić miejską wojnę i dokonywać zamachów bombowych jak ten, który w czwartek zabił 15 osób w Mogadiszu, czy zeszłotygodniowy, w którym omal nie zginął nowo wybrany prezydent kraju Hassan Szejk Mohamud.
Szczególnie symboliczne znaczenie miał czwartkowy zamach na restaurację Village w Mogadiszu. Napastnicy wzięli sobie za cel lokal uczęszczany przez dziennikarzy i cudzoziemców, otwarty przez powracającego z zagranicy przedstawiciela somalijskiej diaspory. Restauracja ta stała się w Mogadiszu zapowiedzią nowych, lepszych czasów, a zamach przeciwko niej jest przestrogą talibów, że stare jeszcze mocno się trzyma.
Wojciech Jagielski, PAP
>>>>
Brawo ! Chwala Kenii ! To naprawde jest wielka zasluga ! WOBEC BOGA ! Bedzie nagroda !!!! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:36, 26 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Dan McDougall
The Sun
Przeklęte dzieci
W odległym zakątku Madagaskaru, tropikalnej wyspy kojarzonej z idylliczną scenerią ze słynnego filmu animowanego, znajduje się jeden z najbardziej niezwykłych sierocińców na świecie. Zamknięta, do niedawna jeszcze działająca w sekrecie instytucja, zapewnia azyl porzuconym bliźniętom z plemienia Antambahoaka, na których ciąży starodawna klątwa. Dzieciom tym grozi śmierć z rąk osób, które powinny kochać je nad życie – własnych rodziców.
– Tu, w górach, ludzie zabijają nowonarodzone bliźniaki na wiele różnych sposobów – opowiada Latif, nasz przewodnik, drżąc z przerażenia na samą myśl o tysiącach zamordowanych dzieci, pogrzebanych w lesie deszczowym pod naszymi stopami. – Plemię zazwyczaj dusiło "identyczne" noworodki w wielkich, glinianych garnkach. Zasypywali je wilgotną ziemią.
Inne rodziny kładły bliźnięta w oborach, zanim krowy wróciły z pastwisk. Stratowane przez bydło noworodki nie miały szans na przeżycie. Niekiedy też tubylcy topili niechciane dzieci. – Teraz zostawiają większość bliźniaków na pastwę losu w lesie, zaledwie kilka godzin po narodzinach – dodaje Latif. – Dzieci umierają z głodu, a ich ciała zjadają zwierzęta. W ten sposób przyroda pomaga ukryć dowody. Nikt otwarcie nie przyzna się do porzucenia dzieci.
Jeden z wieśniaków wyjaśnia rzeczowo: – Nie pozwolimy, by bliźniaki żyły na naszej ziemi. Każdy oddech tych dzieci jest przeklęty. Na przestrzeni lat plemię wymordowało tysiące niewinnych bliźniąt, ale władze Madagaskaru nigdy nie pociągnęły nikogo do odpowiedzialności. Niektóre dzieci, porzucone w koszykach przy drodze lub na brzegu rzeki, udaje się odratować. Ich los jest jedynym świadectwem wciąż żywej w regionie, okrutnej tradycji.
W azylu niemowlęta otoczone są opieką i miłością, jakiej nie zaznały od rodziców, a wiele z nich trafia później do adopcji. Obok bramy sierocińca widnieje szyld z napisem: "Ośrodek opieki i tymczasowego pobytu porzuconych bliźniąt". Po piaszczystym podwórzu biega mnóstwo śmiejących się i krzyczących głośno par bliźniaków. Te, których rodzeństwo nie przeżyło, lub z jakichś powodów zostało od nich odseparowane, siedzą wtulone w ramiona czułych opiekunek.
Wszystkie dzieci pochodzą z Antambahoaka, jednego z najbardziej zagadkowych plemion na świecie. Kulturowy nakaz porzucania bliźniąt przez biologicznych rodziców wynika z wiary w starodawną klątwę, przed którą nieustannie przestrzega plemienna starszyzna, czyli dziesięciu wybranych na swe stanowiska wodzów. Twierdzą oni, że upadek rewolty Madagaskaru przeciw francuskim władzom kolonialnym w 1947 roku również był winą rzuconej ponad trzy wieki temu klątwy. Jak głosi legenda, królowa z plemienia Antambahoaka miała zapomnieć jednego ze swych bliźniąt, uciekając przed atakiem wrogów. Gdy nakazała żołnierzom, by wrócili po jej dziecko, wszyscy zostali brutalnie zamordowani. Żadne historyczne dowody nie wskazują jednak na to, by taki incydent kiedykolwiek się wydarzył.
Julie Rasoarinanana, żarliwa chrześcijanka, która prowadzi sierociniec, podkreśla: – W żadnym innym kraju na Ziemi ludzie nie skazują nowonarodzonych bliźniąt na pewną śmierć. Wstydzę się za moją ojczyznę. Musimy robić, co w naszej mocy, by pomóc tym dzieciom. Ratujemy je przed zabójstwem z rąk własnych krewnych, dlatego musimy je też odchować.
Julie opowiada, że w zeszłej dekadzie udało jej się znaleźć adopcyjne rodziny dla ponad 300 bliźniaków. Wyciąga i pokazuje plik zdjęć, na których widać dzieci pozostawione przy drodze nieopodal plemiennych osad. Rasoarinanana przyznaje, że niekiedy ratują je bardziej wrażliwi członkowie plemienia, którzy przynoszą zawiniątka pod drzwi sierocińca. Przygnębiające fotografie przedstawiają pokryte płynem owodniowym noworodki, najczęściej z zamkniętymi jeszcze oczami.
– Porzucenie własnego dziecka to zaprzeczenie instynktowi macierzyńskiemu. Ale matki z plemienia Antambahoaka naprawdę wierzą, że bliźnięta są przeklęte – tłumaczy Julie. – Tych dzieci nie wolno nawet dotknąć po urodzeniu. Można im tylko odciąć pępowinę i je zostawić. Nie myją ich, nie karmią, nawet nie patrzą na nie.
Koleżanka Julie, Luciene Razafindrasoe, jedna ze starszych stażem opiekunek, dodaje: – Jeżeli porzucone noworodki nie trafią do nas w ciągu kilku godzin, często umierają z głodu. Polegamy na ludziach dobrej woli, którzy je znajdują. To jest walka z czasem, zwłaszcza że dzieci mają otwarte rany po pępowinie i szybko potrzebują mleka. Kiedy przyjeżdżają do nas martwe, jesteśmy zdruzgotani. Trudno się z tym pogodzić… to chora kultura.
W założonym w 1987 roku sierocińcu mieszka 82 dzieci. Najmłodsze mają zaledwie kilka miesięcy, najstarsze są już nastolatkami. Co najmniej czterdzieścioro z nich to bliźnięta; niektóre dorastają bez swych braci i sióstr, zmarłych na skutek chorób, bądź zaginionych wkrótce po urodzeniu. – Większość osób woli adoptować niemowlaki, bo dzięki temu mogą je wychowywać od małego jako własne. Im starsze są dzieci, tym mniejszą mają szansę na adopcję – wskazuje Luciene. – Nigdy, pod żadnym pozorem nie rozdzielamy bliźniąt, żeby nie dopuścić do zerwania łączącej ich więzi. Najtrudniej mają te dzieci, które odseparowano od rodzeństwa, jeszcze zanim do nas trafiły. Dorastają bez swojej drugiej połówki. To strasznie smutne.
Gogo, 29-latek, który wychował się w sierocińcu wraz ze swoim bratem Mike’iem, zdobył wykształcenie, na jakie nie mógłby liczyć w rodzinnej wiosce. Obecnie jeździ po regionie i próbuje przekonywać tubylców z miejscowych wsi, by zrezygnowali ze swego okrutnego obyczaju. – Najbardziej smuci mnie to, że prawdopodobnie mam braci i siostry, których nigdy nie poznam. Możliwe, że kupuję na targu warzywa od własnej siostry, ale nawet nie wiem, że to ona. Gdy myślę, co straciłem, chce mi się płakać – mówi.
Dwie najstarsze bliźniaczki w sierocińcu, 13-letnie Dorothé i Patricia, przez całe życie mieszkały w ośrodku. Co jakiś czas przyjeżdżają potencjalni rodzice adopcyjni, ale dziewczynki nie znalazły jeszcze nowego domu. – Nasi koledzy trafili za granicę, do rodzin we Francji – mówi Dorothé. – Ciężko jest wychowywać się bez rodziców, ale opiekunki traktują nas jak własne dzieci.
Madagaskar to państwo zbliżone wielkością do Francji, położone na wyspie na Oceanie Indyjskim u południowowschodnich wybrzeży Afryki. Jest to jedyny kraj na świecie, w którym bliźnięta są mordowane przez własne rodziny w imię tradycji. Profesor Ignace Rakoto, który badał zwyczaje plemienia Antambahoaka, przyznaje: – To poważny problem, a nie jesteśmy w stanie nawet oszacować jego skali. Miejscowi wierzą, że na bliźniętach ciąży klątwa, przez co nie wolno nawet o nich wspominać. Mało tego, wiedzą, że za zabijanie dzieci mogą trafić do więzienia. Dlatego też te społeczności, i tak już w dużej mierze odcięte od świata, milczą na ten temat jak zaklęte.
Gdy przejeżdżamy przez krainę Antambahoaka, dzieci uciekają na dźwięk opon sunących po błotnistej drodze. Młodzi mieszkańcy najbardziej oddalonych od cywilizacji wiosek wybuchają na nasz widok płaczem, krzycząc "vazaha" ("obcy"). Rolnicy z zaczerwienionymi oczami, podchmieleni piwem domowej roboty, siedzą i przyglądają się, jak ich żony ubijają ryż dwumetrowymi niemal maczugami. Przez ostatnie sto lat niewiele się tu zmieniło. Choć nikt nie prowadzi statystyk, niektórzy szacują, że w tej okolicy wciąż zabija się co roku setki dzieci.
Julie uważa jednak, że matki, które porzucają swoje nowonarodzone bliźniaki, również są ofiarami. – Nie traktujmy tych kobiet jak bestie – apeluje. – One nawet nie dotykają swych dzieci. Po odcięciu pępowiny odwracają się do nich plecami, na zawsze. Ktoś, kto tak się zachowuje, albo ma niesamowitą siłę woli, albo raczej straszliwie się boi i obwinia o to, co się stało. Te kobiety są przekonane, że sprowadziły klątwę na swoje plemię. Nie sądzę, by kiedykolwiek w życiu udało im się dojść do siebie.
>>>>
Tym razem dobra wiadomosc ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:53, 28 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Szturm na Kismayo - ostatni bastion somalijskich talibów.
Połączone siły rządowe Somalii oraz Kenii wkroczyły do miasta Kismayo na południu Somalii, które stanowi ostatni bastion somalijskich talibów z Al-Szabaab - poinformował rzecznik somalijskich sił zbrojnych.
- To prawda, Kismayo padło pod naporem sił Kenii oraz wojsk rządowych Somalii, (które dotychczas) napotykały minimalny opór - oświadczył Cyrus Oguna na antenie kenijskiej stacji Citizen TV.
Z relacji mieszkańców wynika jednak, że międzynarodowe siły kontrolują tylko sąsiadujący z Kismayo port, a nie całe miasto. Według nich zażarte walki toczą się nie tylko w rejonie portu, ale również na obrzeżach miasta.
Ofensywa sił pokojowych Unii Afrykańskiej przeciw somalijskim talibom - z udziałem sił Kenii, Etiopii, Ugandy, Burundi i Dżibuti - trwa w Somalii od roku. W tym czasie międzynarodowym siłom udało się wyprzeć islamskich bojowników ze stolicy Mogadiszu oraz ukróciła ich rządy na południu kraju.
200-tysięczne Kismayo, położone ok. 500 km na południe od Mogadiszu, jest drugim co do wielkości portem w kraju. Do niedawna było to ostatnie duże miasto kontrolowane przez somalijskich talibów.
Jednak wyparcie Al-Szabaab z Kismayo nie oznacza ich ostatecznej klęski. Komentatorzy wskazują bowiem, że obecnie talibowie kierują się w góry w samozwańczej krainie Puntland, która nie uznaje rządu w Mogadiszu. Mogą też spróbują wmieszać się w ludność cywilną, by prowadzić miejską partyzantkę i organizować zamachy bombowe.
Somalia popadła w stan permanentnej wojny domowej i politycznego chaosu w 1991 roku, gdy od władzy odsunięto ówczesnego prezydenta Mohameda Siada Barre'a. Obecnie kraj przechodzi intensywny okres zmian. W sierpniu została uchwalona nowa konstytucja, a we wrześniu obrońca praw człowieka Hassan Szejk Mohamud został wybrany na nowego prezydenta. Ma on mianować następnego premiera, a ten utworzy swój gabinet, który zastąpi tymczasowy rząd oskarżany przez Zachód o korupcję.
>>>>
Koniec talibow w Somalii bliski ! Wspaniale ! Brawo Kenijczycy ! To jedna z najpiekniejszych kart Afryki ! :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:32, 29 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Somalijscy talibowie opuścili port Kismayo.
Somalijscy talibowie poinformowali w sobotę, że w nocy opuścili Kismayo, drugi co do wielkości port w Somalii i kontrolowane przez nich ostatnie duże miasto kraju. Wycofali się w skutek oblężenia Kismayo przez kenijskich żołnierzy.
Upadek Kismayo zakończy już drugą wojnę, jaką somalijscy talibowie przegrają z obcymi najeźdźcami. W grudniu 2006 r. zostali pokonani i odsunięci od władzy w kraju po pół roku przez wojska Etiopii, która za namową USA obaliła talibów; Amerykanie podejrzewają talibów o konszachty z Al-Kaidą. Obca okupacja zyskała jednak tylko talibom sympatię wśród Somalijczyków i gdy Etiopczycy wycofali wojska, talibowie ponownie wzięli pod kontrolę południową część Somalii oraz Mogadiszu.
Jesienią zeszłego roku Somalię znów wkroczyły obce wojska - od południa kenijskie i od zachodu etiopskie. Ruszyły przeciwko talibom, wspierane przez kilkunastotysięczny kontyngent Ugandyjczyków i Burundyjczyków z sił pokojowych Unii Afrykańskiej, a także wojskowych doradców z USA i Wielkiej Brytanii. Nierówna wojna zakończyła się militarną klęską talibów. Upadek Kismayo pozbawi ich ponadto ostatniego okna na świat i źródła dochodów z przemytu i haraczu.
>>>>
Wspaniala wiadomosc . KLESKA TALIBOW ! Tym razem z glowa . Bo sami Etipoczycy moga byc przedstawieni jako najezdzcy . Poza tym talibowie juz pokazali do czego doprowadzili czyli glod ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:18, 30 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Kenia: jedno dziecko zginęło, troje rannych w zamachu na kościół
Jedno dziecko zginęło, a troje zostało poważnie rannych w wybuchu granatu wrzuconego do kościoła. Do tragedii doszło dziś rano na peryferiach stolicy Kenii, Nairobi.
"Doszło do ataku na kościół św. Polikarpa, gdzie odbywały się zajęcia szkółki niedzielnej" - podał rzecznik stołecznej policji, dodając, że rannych zostało też kilkoro dorosłych.
Według policji, ataki mogli przeprowadzić sympatycy działającej w graniczącej z Kenią Somalii organizacji zbrojnej Al Szabaab, która ma powiązania z Al Kaidą. W czwartek oddziały kenijskie przeprowadziły ofensywę na drugi co do wielkości port Somalii - Kismayo, wypierając stamtąd somalijskich talibów.
>>>>>
Zemsta za zgniecenie talibow . Ale gdyby nie zgnietli to zamachow bylo przeciez wiecej . Wiec nie jest tak ze jakby Kenia nic nie robila to by zamachow nie bylo ... Czynienie dobra jak widzicie kosztuje ! Ale mimo to trzeba je czynic ! Bóg nagrodzi . A zamordowani juz odbieraja nagrode w niebie jako meczennicy ;O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:07, 30 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Władze odkryły, że zatrudniały 5 tys. fałszywych urzędników
Władze Republiki Konga odkryły, że co miesiąc wypłacały wynagrodzenie około pięciu tysiącom fałszywych urzędników państwowych lub wojskowych, co w ciągu roku kosztowało kraj ponad 12 mln euro - podały w sobotę oficjalne źródła w Brazzaville.
Według rzecznika kongijskiego rządu Bienvenu Okiemy'ego powołującego się na wyniki kontroli skarbowych, obliczona suma przedstawiała także koszty poniesione na bezprawnie pobrane dodatki i premie, czy wynikające z posługiwania się fałszywymi świadectwami, przywłaszczenia stopni wojskowych i policyjnych oraz fałszywych decyzji o zatrudnieniu.
Jak podkreśla Agence France Presse, te nieprawidłowości spostrzeżone przez kongijski urząd skarbowy, są konsekwencją ogromnej korupcji we władzach publicznych, a przede wszystkim w sektorze zdrowia i edukacji.
Szacuje się, że licząca 4,3 mln mieszkańców Republika Konga zatrudnia od 80 do 100 tys. urzędników. Wpływy do budżetu państwa w większości pochodzą z przemysłu naftowego.
>>>>>
Jak widzicie tak wyglad ,,kontrola'' wydatkow panstwa w Afryce .. Panstwa to pojecia wzgledne . Ale bez przesady . na zachodzie marnuja wieksze srodki tylko ,,zgodnie z procedurami''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:20, 02 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Masakra na nigeryjskiej uczelni - nie żyje co najmniej 20 studentów.
Co najmniej 20 studentów zastrzelono w północno-wschodniej Nigerii. Na kampusie zapanowała panika - część studentów pozostaje w pokojach, inni uciekli z miasta. Na razie nie wiadomo, czy były to porachunki religijne.
Do zamachu doszło w studenckim hotelu na kampusie politechniki w mieście Mubi. Kilka dni wcześniej w tym regionie przeprowadzono zakrojoną na szeroką skalę operację przeciwko radykalnemu ugrupowaniu islamistów Boko Haram. Jego członkowie od 2009 roku przeprowadzili serię zamachów, w których zginęło ponad tysiąc osób. Wielu z nich to chrześcijanie.
Wśród ofiar wydarzeń w Mubi są muzułmanie, nie wiadomo jednak, czy tylko oni zostali zabici. Przed wykonaniem egzekucji studenci byli zmuszeni do stanięcia w szeregu i przedstawienia się. Część z nich ocalała.
Na kampusie panuje panika. Wielu studentów pozostaje w pokojach, część wcześniej opuściła miasto. W okna samochodów wetknęli gałązki z drzew - symbol neutralności w konflikcie muzułmanów i chrześcijan.
Miasto Mubi leży w stanie Adamawa, zamieszkanym w równym stopniu przez te dwie grupy religijne. Ruch Boko Haram narodził się w sąsiednim stanie - Borno.
>>>
Znowu opetani ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:43, 02 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Wojska somalijskie i kenijskie weszły do Kismaju.
Setki żołnierzy armii somalijskiej i kenijskiej weszły do Kismaju, dwa dni po wycofaniu się stamtąd somalijskich talibów z ugrupowania Al-Szabaab - poinformowali mieszkańcy, na których powołuje się agencja AFP.
200-tysięczne Kismaju, położone ok. 500 km na południe od stołecznego Mogadiszu, to drugi co do wielkości port Somalii i do niedawna ostatnie duże miasto kontrolowane przez miejscowych talibów.
- Wysłaliśmy 450 żołnierzy do patrolowania miasta; mają zająć główną siedzibę policji - poinformował rzecznik somalijskich sił rządowych, Mohamud Farah, cytowany przez Reutera.
Pierwsza część kontyngentu kenijskiego służącego w wojskach Unii Afrykańskiej, operujących w Somalii w ramach misji pokojowej AMISOM, i wspieranego przez siły somalijskie "przybyła do zachodniej części miasta i jest w trakcie rozmieszczania" - poinformowała agencja AFP, powołując się jednego z mieszkańców. Według niego zarówno żołnierze kenijscy, jak i somalijscy są silnie uzbrojeni.
W sobotę talibowie oświadczyli, że w nocy opuścili Kismaju w rezultacie oblężenia miasta przez wojska kenijskie. Kismaju było pod kontrolą radykalnych islamistów od sierpnia 2008 roku.
Upadek Kismaju kończy drugą wojnę, jaką somalijscy talibowie przegrali . Ofensywa sił pokojowych Unii Afrykańskiej przeciwko somalijskim talibom - z udziałem wojsk z Kenii, Etiopii, Ugandy, Burundi i Dżibuti - trwa w Somalii od roku. W tym czasie międzynarodowym siłom udało się wyprzeć bojowników Al-Szabaab z Mogadiszu, ale ci wciąż przeprowadzają zamachy w stolicy i nadal kontrolują znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.
>>>>
Brawo ! Tak sie dziala ! O to chodzi !
Zwyciestwo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:05, 03 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
USA rozważają ataki na Al-Kaidę w Afryce z użyciem dronów
Na odbywających się od kilku miesięcy tajnych naradach w Białym Domu rozważana jest możliwość zbrojnych akcji przeciw komórkom Al-Kaidy w Afryce Północnej, prawdopodobnie z użyciem samolotów bezzałogowych - podał dziennik "Washington Post".
Jak pisze gazeta, powołując się na źródła rządowe, administracja USA doszła do wniosku, że filia Al-Kaidy w Afryce Północnej, zwana Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu (AQIM), początkowo lekceważona, stała się ostatnio bardziej groźna.
Organizacja ta urosła w siłę po opanowaniu znacznych terenów w Mali i po rewolucji w Libii. Obalony w Libii reżim Muammara Kadafiego opierał się na najemnikach z różnych krajów afrykańskich, którzy powrócili tam i zasili ugrupowania islamskich ekstremistów.
Według anonimowych informatorów "Washington Post" debaty w Białym Domu skupiają się na razie na tym, jak pomóc wojskowym w krajach afrykańskich w walce z AQIM. Rozważa się też jednak ewentualność bezpośredniej interwencji militarnej, jeżeli tamtejsze grupy terrorystyczne będą nadal działały bezkarnie.
Szef Afrykańskiego Dowództwa wojsk USA, generał Carter F. Ham, odbył w ostatnich tygodniach kilka podróży do krajów Afryki, aby uzyskać ich zgodę na udział w ewentualnych siłach pokojowych w Mali.
USA przeprowadziły poza tym szereg tajnych misji wywiadowczych w Afryce, w tym lotów rozpoznawczych nad Saharą i Sahelem.
>>>>
faktycznie sa to kraje zakazone ... Wirusem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:48, 04 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Somalia - najniebezpieczniejsze miejsce dla dziennikarzy.
Ze wszystkich krajów świata nie ma bardziej niebezpiecznego i wrogiego dziennikarzom niż Somalia. W tym roku zabito tam już 15 reporterów.
Abdullahi Fanah miał 32 lata i pracował jako dziennikarz dla agencji informacyjnej SABA z położonego na przeciwległym brzegu Morza Czerwonego Jemenu. W ostatni piątek września został zastrzelony, gdy wychodził z domu do redakcji.
Tego samego dnia mieszkańcy jednego z północnych przedmieść somalijskiej stolicy Mogadiszu znaleźli na ulicy okaleczone ciało młodego mężczyzny. Zwłoki pozbawione były głowy, a liczne rany i skrępowane na plecach ramiona dowodziły, że prześladowcy znęcali się nad ofiarą. Zabity nazywał się Abdurrahman Mohammed Ali, miał 26 lat i pisywał o sporcie dla miejscowych gazet internetowych.
Tydzień wcześniej trzech innych somalijskich dziennikarzy zginęło w wybuchu bomby wniesionej przez zamachowca samobójcę do restauracji, otwartej niedawno w Mogadiszu przez powracającego z emigracji przedsiębiorcę. Nowa restauracja, symbolizująca nowe, spokojne czasy, szybko zdobyła sobie popularność szczególnie wśród stołecznych polityków i dziennikarzy. Tego samego dnia wieczorem nieznani osobnicy zastrzelili w Mogadiszu czwartego dziennikarza - znanego w mieście reportera radiowego Hassana Jusufa Absuge.
Do tej pory najczarniejszym dla dziennikarzy w Somalii był rok 2009, gdy zginęło tam dziewięciu reporterów. W tym roku w Somalii zabito już 15 dziennikarzy, a dwa razy tyle zostało rannych.
Nikt nie przyznaje się do zabójstw dziennikarzy i nikt nie został za nie ukarany. Organizacja Reporterzy bez Granic nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, że zabijani w Somalii dziennikarze nie są przypadkowymi ofiarami przemocy, lecz starannie wybranymi celami. - Wygląda to tak, jakby ktoś próbował przeprowadzić wśród nas czystkę - powiedział agencji AFP somalijski dziennikarz Hanad Ali.
Rok 2012 stał się dla dziennikarzy tak krwawy, mimo że w Somalii dogasa właśnie trwająca od ponad 20 lat wojna domowa i bezkrólewie, a armia rządowa, wspierana przez wojska z sąsiednich krajów: Etiopii, Kenii i Ugandy tłumi ostatnie reduty rebelii. Co więcej, do większości zabójstw dziennikarzy dochodzi w Mogadiszu, kontrolowanym już od ponad roku przez somalijską armię i siły pokojowe Unii Afrykańskiej.
Egzekucje przez ścięcie głowy stały się w ostatnich latach znakiem firmowym dżihadystów, z którymi sprzymierzeni są somalijscy talibowie. Bezgłowe zwłoki Abdurrahmana Mohammeda Alego uznano więc za dowód, że został zabity przez talibów.
- Nie da się zrzucić wszystkiego na talibów - mówi Abdurraszid Del ze stowarzyszenia somalijskich dziennikarzy. - Ilekroć w Mogadiszu zmieniają się władze, w mieście zaraz zaczyna się polowanie na dziennikarzy.
- Władze domagają się, byśmy mówili źle o rebeliantach, rebelianci żądają, byśmy krytykowali władze. Cokolwiek byśmy zrobili, zawsze wychodzi, że źle - narzeka Abdulkadir Mohammed Abdullah z niezależnej rozgłośni radiowej "Gubdżug".
Mimo wojny domowej i bezkrólewia, w ostatnich latach w Somalii, głównie w Mogadiszu, doszło do niebywałego rozkwitu niezależnych gazet, stacji telewizyjnych, a przede wszystkim rozgłośni radiowych, których w somalijskiej stolicy działa co najmniej dwadzieścia.
- Nikt nie chce, by się o nim mówiło źle, wyciągało na jaw pokątne interesy - mówi Abdurraszid Del. - Politycy aspirujący do władzy domagają się, by ich wychwalać pod niebiosa, wszyscy chcą, by dziennikarze im wyłącznie służyli. Jeśli im się odmawia, zaczynają się kłopoty. Jedni próbują się na nas mścić, inni usiłują zastraszyć, by wymusić posłuszeństwo - tłumaczy. Także somalijski rząd stara się cenzurować dziennikarskie materiały, by przedstawiały jego poczynania wyłącznie w dobrym świetle.
Według stowarzyszenia dziennikarzy w Somalii, w tym roku w samym Mogadiszu ponad stu reporterów otrzymało telefony i listy z pogróżkami. Śmiercią grozili im ukrywający się w mieście talibowie, ale także stołeczni politycy i przedsiębiorcy. W obawie o życie z kraju zdecydowało się wyjechać co najmniej 50 somalijskich dziennikarzy.
Według Komitetu na rzecz Ochrony Dziennikarzy od 1991 r., gdy Somalia pogrążyła się w wojnie domowej, zginęło tam prawie 50 dziennikarzy. Połowa z nich zginęła podczas walk. Połowa została zamordowana.
PAP, Wojciech Jagielski
>>>>
Owszem talibowie nie sa przyczna a skutkiem . Tam jest burdel po prostu i mordownia . Zatem gina ludzie takze mediow ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:21, 06 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Somalia: biznesmen został premierem
Prezydent Somalii Hasan Szejk Mohamud mianował nowym premierem Abdi Faraha Szirdona Saaida - poinformowały w sobotę źródła rządowe i dyplomaci w Mogadiszu. Jest to pierwsza ważna decyzja administracji centralnej po 20 latach chaosu w kraju - pisze Reuters.
Debiutujący na politycznej scenie Saaid był znanym biznesmenem w sąsiedniej Kenii. Żonaty jest z Aszą Hadżi Elmi, wpływową somalijską działaczką na rzecz pokoju.
Mohamud, 56-letni profesor uniwersytecki i działacz ruchu obrony praw człowieka, został 10 września wybrany na nowego prezydenta Somalii przez Tymczasowy Parlament Federalny. Uważany jest za umiarkowanego islamistę.
Somalia, od czasu obalenia w 1991 roku dyktatury Mohammeda Siada Barre, jest pogrążona w politycznym chaosie. Główny przeciwnik rządu, radykalne islamskie ugrupowanie zbrojne Al-Szabab, nadal kontroluje znaczne obszary w środkowej i południowej części kraju.
Przed ponad rokiem wojska rządu przejściowego i oddziały Unii Afrykańskiej wyparły bojowników Al-Szabab z Mogadiszu, ale islamiści nadal przeprowadzają w stolicy zamachy.
>>>>
Zobaczymy co z tego wyniknie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|