Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Dlaczego w Afryce jest nędza i głód ?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:37, 13 Sty 2012    Temat postu:

Somalia coraz bogatsza dzięki piractwu

Pi­rac­two po­zy­tyw­nie wpły­wa na roz­wój So­ma­lii i uro­sło do rangi waż­ne­go czyn­ni­ka w go­spo­dar­ce kraju. Sku­tecz­na walka z tym pro­ce­de­rem mo­gła­by po­waż­nie za­ha­mo­wać roz­wój So­ma­lii - wy­ni­ka z opu­bli­ko­wa­ne­go dzi­siaj ra­por­tu bry­tyj­skie­go think tanku Cha­tham House.

Na po­trze­by do­ku­men­tu po­rów­na­no zdję­cia sa­te­li­tar­ne So­ma­lii na prze­strze­ni lat. Widać na nich, że w nie­któ­rych mia­stach wznie­sio­no nowe bu­dyn­ki i wy­re­mon­to­wa­no stare. Po­nad­to na uli­cach po­ja­wi­ło się wię­cej sa­mo­cho­dów. Jak oce­nia au­tor­ka ra­por­tu Anja Shor­tland, pi­ra­ci in­we­stu­ją zyski z na­pa­dów na stat­ki przede wszyst­kim w mie­ście por­to­wym Bo­sa­so na pół­no­cy kraju oraz w Ga­ro­owe, sto­li­cy au­to­no­micz­ne­go re­gio­nu Pun­tland.

Go­spo­dar­czy do­bro­byt zwią­za­ny z dzia­łal­no­ścią pi­ra­tów spra­wia, że wła­dze re­gio­nu naj­praw­do­po­dob­niej nie zde­cy­du­ją się na pod­ję­cie sku­tecz­nej walki z pi­rac­twem - twier­dzi Shor­tland.

Wnio­ski z ra­por­tu po­twier­dza­ją opi­nie ana­li­ty­ków, że pro­blem pi­rac­twa na­le­ży za­cząć roz­wią­zy­wać od po­pra­wy sy­tu­acji w wio­skach, któ­rych miesz­kań­cy uży­cza­ją pi­ra­tom noc­le­gu, ale nie od­no­szą z tego ty­tu­łu ko­rzy­ści ma­te­rial­nych. Do­tych­czas walkę z pi­rac­twem pro­wa­dzo­no głów­nie na morzu i to bez więk­szych re­zul­ta­tów. Pół­noc So­ma­lii po­dzie­lo­na jest na dwa sa­mo­zwań­cze re­gio­ny au­to­no­micz­ne - Pun­tland i Re­pu­bli­kę So­ma­li­lan­du, które nie uzna­ją władz cen­tral­nych w sto­li­cy kraju, Mo­ga­di­szu. Od 1991 roku So­ma­lia po­zba­wio­na jest sta­bil­ne­go rządu.

????

E tam . Co to za dziwne wnioski ? Kto tam sie bogaci ? Glod oznaka bogactwa ? To wlasnie burdel i prawctwo sa przyczyna glodu . Zlodziej aby ukrasc 10 % musi zniszczyc 90 % . Cudzego ! Zlodzieje zyskuja wszyscy gloduja . Takie to ,,korzysci''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:20, 14 Sty 2012    Temat postu:

C.J. Chivers / New York Times

Sześć tygodni w niewoli piratów

Załoga kutra "Al Mulahi" została uratowana bez jednego wystrzału.

-Operacja uwolnienia zakładników w Zatoce Omańskiej przypominała geopolityczny thriller – na ratunek irańskim rybakom pospieszyli bowiem Amerykanie. W czwartek 5 stycznia, późnym popołudniem amerykański niszczyciel "Kidd" podpłynął do irańskiej łodzi rybackiej. Z głośników okrętu rozległy się słowa w języku urdu, kierowane do przerażonej załogi kutra "Al Mulahi". "Jeśli macie na pokładzie broń, połóżcie ją w widocznym miejscu, na dachu sterowni". Amerykanie stali w pełnej gotowości, z karabinami w rękach.

Na pokładzie "Al Mulahi", oprócz trzynastu rybaków, było także piętnastu somalijskich piratów. Teraz czekali oni skuleni w różnych częściach łodzi, którą porwali w listopadzie. Mieli noże, pistolet i cztery karabiny automatyczne. Nie znali jednak języka urdu. W tym momencie role się odwróciły: to porywacze byli zdani na łaskę swoich ofiar.

Piraci poprosili irańskich zakładników o przetłumaczenie tego, co powiedzieli amerykańscy marynarze. Jeden z pojmanych, Khaled Abdulkhaled, odpowiedział bez wahania: "Mówią, że zaraz wysadzą ten statek w powietrze".

Piraci wpadli w panikę. Zdążyli jedynie pozbyć się broni. Ich jedność legła w gruzach. Teraz każdy z nich szukał ratunku na własną rękę. Zastanawiali się: poddać się, czy szukać schronienia. Kilku stłoczyło się w niewielkim pomieszczeniu pod sterownią. Inni zgromadzili się przy dziobie kutra.

Chwilę później Amerykanie weszli na pokład. Zauważyli sześciu Somalijczyków przy dziobie. Piraci nie stawiali oporu. Zakładnicy wskazali marynarzom miejsce, w którym schowali się pozostali napastnicy. Piraci wychodzili po kolei z kryjówki. Po chwili wszyscy leżeli twarzą do ziemi.

Irańska załoga "Al Mulahi" została uratowana bez jednego wystrzału.

Operacja uwolnienia zakładników na Zatoce Omańskiej przypominała geopolityczny thriller. Lotniskowiec "John C. Stennis" – który dwa dni wcześniej otrzymał ostrzeżenie od wysokich urzędników irańskiego ministerstwa obrony, by nie wracał w te rejony – zareagował błyskawicznie, organizując akcję ratunkową w pobliżu wybrzeża Iranu.

Załoga była więziona na "Al Mulahi" przez sześć tygodni. Piraci zrobili z 25-metrowej łodzi bazę wypadową, z której wypływali, by porywać międzynarodowe statki dla okupu. Rybacy musieli polegać na modlitwie, mocnych nerwach i koleżeństwie. Pomógł im także podstęp.

Ich dramat zaczął się w listopadzie, niedługo po tym, jak wypłynęli z portu w Czabaharze. Zamierzali spędzić na morzu kilka tygodni. Według założeń kapitana Mahmeda Younesa mieli wrócić do domu z pięcioma, sześcioma tonami marlinów, które będą mogli sprzedać po 1,5 dolara za funt. Piraci liczyli jednak na większy łup.

Kiedy "Al Mulahi" mijał wybrzeże Omanu, podpłynął do niego mniejszy irański kuter "Bayan". Younes i jego ludzie nie wiedzieli, że "Bayan" został porwany przez somalijskich piratów. Kiedy łódź była blisko, piraci wyszli na jej pokład i zaczęli strzelać w powietrze.

Ich zamiary szybko stały się oczywiste. "Bayan" płynął na resztkach paliwa, przez co stał się dla bandytów bezużyteczny. Potrzebowali nowej bazy wypadowej. Somalijczycy przenieśli swój sprzęt na "Al Mulahi". Według relacji Younesa dwóch członków załogi "Bayana" zostało zabitych przez piratów. Pozostali byli wyczerpani i przerażeni.

Younes, który trzy lata temu na innym kutrze także znalazł się w niewoli piratów, od razu zaczął przygotowywać plan działania. Wydał swoim podwładnym rozkaz: "Tylko stosować się do poleceń".

Piraci – być może widząc, że załoga jest posłuszna – nie bili zakładników. Kazali im obrać kurs na Hafun, port na północnym wybrzeżu Somalii.

Po przybyciu na miejsce większość piratów zeszła na ląd. Wrócili z jedzeniem, wodą i dodatkowymi ludźmi – uzbrojonymi i gotowymi do morskich łowów.

Jeden z zakładników, Fazel ur Rehman, dostał od Somalijczyków zgodę na opuszczenie łodzi. Był chory. Piraci dali mu lekarstwa.

W trakcie postoju w porcie załoga "Al Mulahi" planowała próbę wydostania się z opresji. Rybacy wiedzieli, że „Bayan" został uwolniony, bo zabrakło mu paliwa. Younes powiedział swoim ludziom, że kiedy znów wyruszą w morze, mają potajemnie zrzucić paliwo, by zwiększyć szanse na skrócenie niewoli.

Na początku stycznia "Al Mulahi" z piętnastoma piratami, dwiema łodziami wiosłowymi i zewnętrznymi silnikami na pokładzie ruszył na północ, w kierunku wybrzeża Omanu.

Rybacy przystąpili do realizacji planu kapitana. – Pomału, kiedy oni nie widzieli, pozbywaliśmy się paliwa – opowiada Abdulkhaled.

W czwartek sześciu uzbrojonych piratów wyruszyło w jednej z łódek na polowanie. Znaleźli blisko 180-metrowy masowiec "Sunshine", jednak nie udało im się wejść na pokład, ponieważ w odpowiedzi na sygnały alarmowe załogi statku nadleciały helikoptery amerykańskiej marynarki wojennej.

Jeden z nich zbliżył się do łódki piratów. Chwilę później inne śmigłowce zaczęły krążyć nad "Al Mulahi". Piraci zdążyli jednak zagonić większość załogi do ładowni, a sami ukryli się pod pokładem. Rybacy nie mieli jak zawiadomić Amerykanów, że są więzieni.

Szóstka piratów wróciła z nieudanej wyprawy bez broni. Wytłumaczyli, że chcąc pozbyć się dowodów i uniknąć aresztowania, musieli wrzucić ją do oceanu. Sądzili, że udało im się przechytrzyć załogę USS "Mobile Bay" – okrętu, który ich zatrzymał, należącego do grupy uderzeniowej Stennisa.

Porywacze nie wiedzieli, że przez cały czas podążał za nimi w znacznej odległości jeden z helikopterów. Wracając na kuter, sześciu Somalijczyków potwierdziło podejrzenia Amerykanów i ujawniło swoja pływającą bazę.

"Kidd", okręt flagowy międzynarodowych sił antypirackich stacjonujących w rejonie Zatoki Omańskiej, już płynął w ich kierunku.

Kiedy piraci zobaczyli duży statek, płynący z dużą prędkością w ich kierunku, ogarnął ich strach. Szybko wyrzucili do morza pozostałą broń. Zostawili sobie tylko kilka karabinów, żeby utrzymać rybaków pod kontrolą.

"Kidd" zbliżył się do kutra. Marynarze wezwali kapitana przez radio, jednak na początku mówili tylko po angielsku i po arabsku. Younes nie mógł podać im żadnych informacji. Po chwili jednak rozmówcy przeszli na urdu. Piraci nie wiedzieli, o czym jest mowa. Younes poprosił Amerykanów o pomoc i dał im pozwolenie na wejście na pokład – konieczne z uwagi na napięte stosunki między Stanami Zjednoczonymi a władzami Iranu.

Kiedy z głośników dobiegł rozkaz wyłożenia wszelkiej broni na dach sterowni, Abdulkhaled zastosował swój podstęp. Powiedział piratom, że Amerykanie chcą zaatakować łódź. Opór porywaczy nagle ustał. – Wtedy zaczęli się trząść – relacjonuje Abdulkhaled. Od tej pory byli posłuszni i wyciszeni. Amerykanie przetransportowali ich helikopterem na pokład "Stennisa". Po ponad sześciu tygodniach w roli zakładnika kapitan Younes znów dowodził na swoim kutrze.

>>>>

Tak to wyglada od strony ofiar !

Jeden z somalijskich piratów, fot. AFP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:53, 18 Sty 2012    Temat postu:

Atak na turystów, zabito pięciu Europejczyków

W ataku na pół­noc­nym wscho­dzie Etio­pii nie­zna­ni na­past­ni­cy za­bi­li pię­ciu za­gra­nicz­nych tu­ry­stów i po­rwa­li czte­ry osoby. Za­bi­ci to dwaj Niem­cy, dwaj Wę­grzy oraz Au­striak - podał dzi­siaj rzecz­nik etiop­skie­go rządu Be­re­ket Simon.

Wcze­śniej po­da­no, że zgi­nę­li oby­wa­te­le Nie­miec, Bel­gii, Wę­gier, Włoch i Au­strii. Do na­pa­du do­szło we wto­rek nad ranem w re­jo­nie Afar, w po­bli­żu gra­ni­cy z Ery­treą. Dwie ko­lej­ne osoby, Włoch i Wę­gier, zo­sta­ły ranne, a jed­nej udało się uciec. Woj­sko etiop­skie prze­trans­por­to­wa­ło ran­nych do po­bli­skie­go szpi­ta­la.

Po­nad­to "na­past­ni­cy po­rwa­li czte­ry osoby - dwóch tu­ry­stów z Nie­miec i dwóch Etiop­czy­ków" - dodał Simon. Etiop­czy­cy to kie­row­ca i po­li­cjant.

Spraw­cy na­pa­du zo­sta­li wy­szko­le­ni i uzbro­je­ni przez wła­dze Ery­trei - po­wie­dział Simon, po­wo­łu­jąc się na dane etiop­skie­go wy­wia­du. Wcze­śniej pań­stwo­wa te­le­wi­zja etiop­ska in­for­mo­wa­ła, że na­past­ni­cy prze­do­sta­li się na te­ry­to­rium Etio­pii z są­sied­niej Ery­trei.

Tam­tej­sze wła­dze zde­cy­do­wa­nie od­rzu­ci­ły te oskar­że­nia. - To ża­ło­sne kłam­stwo. Ery­trea nie ma (z tym) nic wspól­ne­go - za­zna­czył przed­sta­wi­ciel tego kraju przy Unii Afry­kań­skiej Girma Asme­rom.

W la­tach 1998-2000 miała miej­sce wojna na po­gra­ni­czu etiop­sko-ery­trej­skim, w któ­rej zgi­nę­ło ok. 70 tys. osób. Kon­flikt wciąż nie zo­stał de­fi­ni­tyw­nie za­że­gna­ny. Addis Abeba re­gu­lar­nie oskar­ża wła­dze w Asma­rze o wspie­ra­nie etiop­skich ugru­po­wań se­pa­ra­ty­stycz­nych.

>>>>>

Niestety Erytrea te jeden z tych dzikich krajow bezprawia . Oparty na marksizmie-leninizmie co w praktyce Afryki znaczy armie zlozone z dzieci itp. przyjemnosci . Tego typu ,,fronty'' walczyly tam o ,,wyzwolenie'' . Efektem jest powstanie rozbojniczego panstwa .

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Śro 17:54, 18 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:47, 18 Sty 2012    Temat postu:

Ukraina: uchodźcy z Somalii prowadzą strajk głodowy

Kil­ku­dzie­się­ciu so­ma­lij­skich uchodź­ców pro­wa­dzi gło­dów­kę w ośrod­ku dla cu­dzo­ziem­ców na za­cho­dzie Ukra­iny, do­ma­ga­jąc się wy­da­nia do­ku­men­tów, które po­zwo­li­ły­by im na życie poza ośrod­kiem - po­in­for­mo­wał an­glo­ję­zycz­ny ty­go­dnik "Kyiv Post".

"Sta­li­śmy się za­kład­ni­ka­mi sy­tu­acji, w któ­rej nie mo­że­my uzy­skać żad­nych do­ku­men­tów upo­waż­nia­ją­cych do po­by­tu na te­ry­to­rium Ukra­iny, a bez do­ku­men­tów je­ste­śmy za­trzy­my­wa­ni przez mi­li­cję i mie­sią­ca­mi prze­trzy­my­wa­ni w ośrod­kach dla cu­dzo­ziem­ców" - na­pi­sa­no w prze­ka­za­nym ty­go­dni­ko­wi oświad­cze­niu gło­du­ją­cych. "Kyiv Post" wy­ja­śnia, że mak­sy­mal­ny ter­min po­by­tu w ośrod­ku wy­no­si 12 mie­się­cy, po czym uchodź­cy muszą go opu­ścić. Wy­cho­dząc z ośrod­ka cu­dzo­ziem­cy nie otrzy­mu­ją do­ku­men­tów, więc po za­trzy­ma­niu przez mi­li­cję po­now­nie do niego tra­fia­ją.

"Nie­któ­rzy z nas prze­cho­dzi­li przez to już kilka razy, a wielu z nas miesz­ka na Ukra­inie od pię­ciu-sze­ściu lat" - po­wie­dział ty­go­dni­ko­wi przed­sta­wi­ciel gło­du­ją­cych Sul­tan Haib.

W związ­ku z za­ist­nia­łą sy­tu­acją nie­któ­rzy So­ma­lij­czy­cy sta­ra­li się nie­le­gal­nie prze­do­stać do Unii Eu­ro­pej­skiej, jed­nak byli za­trzy­my­wa­ni przez ukra­iń­ską straż gra­nicz­ną. "Nie mo­że­my żyć tutaj i nie mo­że­my szu­kać lep­sze­go życia w in­nych kra­jach. Nie je­ste­śmy prze­stęp­ca­mi, ucie­kli­śmy z So­ma­lii, by za­cho­wać życie" - pod­kre­ślił Haib.

We­dług ukra­iń­skich obroń­ców praw czło­wie­ka gło­dów­ka So­ma­lij­czy­ków w ośrod­ku we wsi Żu­ra­wy­czi w ob­wo­dzie wo­łyń­skim trwa co naj­mniej od ty­go­dnia.

"Nie mo­że­my na razie spraw­dzić, ile osób gło­du­je, ale jest ich kil­ka­dzie­siąt. Wia­do­mo, że są wśród nich ko­bie­ty i osoby nie­peł­no­let­nie" - po­wie­dział Mak­sym But­ke­wycz z ukra­iń­skiej or­ga­ni­za­cji "Bez gra­nic", zaj­mu­ją­cej się po­mo­cą uchodź­com. "Kyiv Post" pisze, że brak do­ku­men­tów dla uchodź­ców zwią­za­ny jest ze zmia­na­mi w służ­bach, które się nimi zaj­mu­ją. Do nie­daw­na takie do­ku­men­ty wy­da­wał Pań­stwo­wy Ko­mi­tet ds. Na­ro­do­wo­ści i Re­li­gii, jed­nak zo­stał on roz­wią­za­ny. Jego miej­sce za­ję­ła Pań­stwo­wa Służ­ba Mi­gra­cji, która do­pie­ro bu­du­je swe struk­tu­ry - czy­ta­my na stro­nach in­ter­ne­to­wych ukra­iń­skie­go ty­go­dni­ka.

>>>>

Sa ofiarami sowieckiego urzedniczego burdelu ! Ukraina podobnie jak Somalia jest panstwem potencjalnym ktore moze zaistniec o ile sie zbuduje ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:10, 20 Sty 2012    Temat postu:

C. J. Chivers / New York Times

Sześć tygodni w niewoli piratów

Załoga kutra "Al Mulahi" została uratowana bez jednego wystrzału. Operacja uwolnienia zakładników w Zatoce Omańskiej przypominała geopolityczny thriller – na ratunek irańskim rybakom pospieszyli bowiem Amerykanie.

W czwartek 5 stycznia, późnym popołudniem amerykański niszczyciel "Kidd" podpłynął do irańskiej łodzi rybackiej. Z głośników okrętu rozległy się słowa w języku urdu, kierowane do przerażonej załogi kutra "Al Mulahi". "Jeśli macie na pokładzie broń, połóżcie ją w widocznym miejscu, na dachu sterowni". Amerykanie stali w pełnej gotowości, z karabinami w rękach. Na pokładzie "Al Mulahi", oprócz trzynastu rybaków, było także piętnastu somalijskich piratów. Teraz czekali oni skuleni w różnych częściach łodzi, którą porwali w listopadzie. Mieli noże, pistolet i cztery karabiny automatyczne. Nie znali jednak języka urdu. W tym momencie role się odwróciły: to porywacze byli zdani na łaskę swoich ofiar. Piraci poprosili irańskich zakładników o przetłumaczenie tego, co powiedzieli amerykańscy marynarze. Jeden z pojmanych, Khaled Abdulkhaled, odpowiedział bez wahania: "Mówią, że zaraz wysadzą ten statek w powietrze".

Dołącz do nas na Facebooku

Piraci wpadli w panikę. Zdążyli jedynie pozbyć się broni. Ich jedność legła w gruzach. Teraz każdy z nich szukał ratunku na własną rękę. Zastanawiali się: poddać się, czy szukać schronienia. Kilku stłoczyło się w niewielkim pomieszczeniu pod sterownią. Inni zgromadzili się przy dziobie kutra. Chwilę później Amerykanie weszli na pokład. Zauważyli sześciu Somalijczyków przy dziobie. Piraci nie stawiali oporu. Zakładnicy wskazali marynarzom miejsce, w którym schowali się pozostali napastnicy. Piraci wychodzili po kolei z kryjówki. Po chwili wszyscy leżeli twarzą do ziemi.

Irańska załoga "Al Mulahi" została uratowana bez jednego wystrzału. Operacja uwolnienia zakładników na Zatoce Omańskiej przypominała geopolityczny thriller. Lotniskowiec “John C. Stennis” – który dwa dni wcześniej otrzymał ostrzeżenie od wysokich urzędników irańskiego ministerstwa obrony, by nie wracał w te rejony – zareagował błyskawicznie, organizując akcję ratunkową w pobliżu wybrzeża Iranu. Załoga była więziona na "Al Mulahi" przez sześć tygodni. Piraci zrobili z 25-metrowej łodzi bazę wypadową, z której wypływali, by porywać międzynarodowe statki dla okupu. Rybacy musieli polegać na modlitwie, mocnych nerwach i koleżeństwie. Pomógł im także podstęp.

Ich dramat zaczął się w listopadzie, niedługo po tym, jak wypłynęli z portu w Czabaharze. Zamierzali spędzić na morzu kilka tygodni. Według założeń kapitana Mahmeda Younesa mieli wrócić do domu z pięcioma, sześcioma tonami marlinów, które będą mogli sprzedać po 1,5 dolara za funt. Piraci liczyli jednak na większy łup. Kiedy "Al Mulahi" mijał wybrzeże Omanu, podpłynął do niego mniejszy irański kuter "Bayan". Younes i jego ludzie nie wiedzieli, że "Bayan" został porwany przez somalijskich piratów. Kiedy łódź była blisko, piraci wyszli na jej pokład i zaczęli strzelać w powietrze. Ich zamiary szybko stały się oczywiste. "Bayan" płynął na resztkach paliwa, przez co stał się dla bandytów bezużyteczny. Potrzebowali nowej bazy wypadowej. Somalijczycy przenieśli swój sprzęt na "Al Mulahi". Według relacji Younesa dwóch członków załogi "Bayana" zostało zabitych przez piratów. Pozostali byli wyczerpani i przerażeni.

Plan kapitana - pozbyć się paliwa

Younes, który trzy lata temu na innym kutrze także znalazł się w niewoli piratów, od razu zaczął przygotowywać plan działania. Wydał swoim podwładnym rozkaz: "Tylko stosować się do poleceń". Piraci – być może widząc, że załoga jest posłuszna – nie bili zakładników. Kazali im obrać kurs na Hafun, port na północnym wybrzeżu Somalii. Po przybyciu na miejsce większość piratów zeszła na ląd. Wrócili z jedzeniem, wodą i dodatkowymi ludźmi – uzbrojonymi i gotowymi do morskich łowów. Jeden z zakładników, Fazel ur Rehman, dostał od Somalijczyków zgodę na opuszczenie łodzi. Był chory. Piraci dali mu lekarstwa.

W trakcie postoju w porcie załoga “Al Mulahi” planowała próbę wydostania się z opresji. Rybacy wiedzieli, że „Bayan” został uwolniony, bo zabrakło mu paliwa. Younes powiedział swoim ludziom, że kiedy znów wyruszą w morze, mają potajemnie zrzucić paliwo, by zwiększyć szanse na skrócenie niewoli. Na początku stycznia "Al Mulahi" z piętnastoma piratami, dwiema łodziami wiosłowymi i zewnętrznymi silnikami na pokładzie ruszył na północ, w kierunku wybrzeża Omanu. Rybacy przystąpili do realizacji planu kapitana. – Pomału, kiedy oni nie widzieli, pozbywaliśmy się paliwa – opowiada Abdulkhaled.

W czwartek sześciu uzbrojonych piratów wyruszyło w jednej z łódek na polowanie. Znaleźli blisko 180-metrowy masowiec "Sunshine", jednak nie udało im się wejść na pokład, ponieważ w odpowiedzi na sygnały alarmowe załogi statku nadleciały helikoptery amerykańskiej marynarki wojennej.

Jeden z nich zbliżył się do łódki piratów. Chwilę później inne śmigłowce zaczęły krążyć nad "Al Mulahi". Piraci zdążyli jednak zagonić większość załogi do ładowni, a sami ukryli się pod pokładem. Rybacy nie mieli jak zawiadomić Amerykanów, że są więzieni.

Szóstka piratów wróciła z nieudanej wyprawy bez broni. Wytłumaczyli, że chcąc pozbyć się dowodów i uniknąć aresztowania, musieli wrzucić ją do oceanu. Sądzili, że udało im się przechytrzyć załogę USS "Mobile Bay" – okrętu, który ich zatrzymał, należącego do grupy uderzeniowej Stennisa. Porywacze nie wiedzieli, że przez cały czas podążał za nimi w znacznej odległości jeden z helikopterów. Wracając na kuter, sześciu Somalijczyków potwierdziło podejrzenia Amerykanów i ujawniło swoja pływającą bazę.

"Kidd", okręt flagowy międzynarodowych sił antypirackich stacjonujących w rejonie Zatoki Omańskiej, już płynął w ich kierunku. Kiedy piraci zobaczyli duży statek, płynący z dużą prędkością w ich kierunku, ogarnął ich strach. Szybko wyrzucili do morza pozostałą broń. Zostawili sobie tylko kilka karabinów, żeby utrzymać rybaków pod kontrolą. "Kidd" zbliżył się do kutra. Marynarze wezwali kapitana przez radio, jednak na początku mówili tylko po angielsku i po arabsku. Younes nie mógł podać im żadnych informacji. Po chwili jednak rozmówcy przeszli na urdu. Piraci nie wiedzieli, o czym jest mowa. Younes poprosił Amerykanów o pomoc i dał im pozwolenie na wejście na pokład – konieczne z uwagi na napięte stosunki między Stanami Zjednoczonymi a władzami Iranu.

Kiedy z głośników dobiegł rozkaz wyłożenia wszelkiej broni na dach sterowni, Abdulkhaled zastosował swój podstęp. Powiedział piratom, że Amerykanie chcą zaatakować łódź. Opór porywaczy nagle ustał. – Wtedy zaczęli się trząść – relacjonuje Abdulkhaled. Od tej pory byli posłuszni i wyciszeni. Amerykanie przetransportowali ich helikopterem na pokład "Stennisa". Po ponad sześciu tygodniach w roli zakładnika kapitan Younes znów dowodził na swoim kutrze.

>>>>

No faktycznie to jest koszmar ! Ale takie ,,porzadki'' to koszmar glownie dla miejscowych ! To ich bezprawie uderza straszliwie !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:41, 20 Sty 2012    Temat postu:

Atak na turystów w Etiopii. Zginęło pięciu Europejczyków

W ataku na północnym wschodzie Etiopii nieznani napastnicy zabili pięciu zagranicznych turystów i porwali cztery osoby. Zabici to dwaj Niemcy, dwaj Węgrzy oraz Austriak.

Do napadu doszło we wtorek nad ranem w rejonie Afar, w pobliżu granicy z Erytreą. Dwie kolejne osoby, Włoch i Węgier, zostały ranne, a jednej udało się uciec. Wojsko etiopskie przetransportowało rannych do pobliskiego szpitala.

>>>>>

I znowu koszmar na ktorym bynajmniej najbardziej nie cierpi zachod tylko Afryka ...

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:20, 21 Sty 2012    Temat postu:

Kolejny atak sekty Boko Haram w Nigerii. Są ofiary

Co najmniej siedem osób zginęło w piątek w serii skoordynowanych ataków w Kano, największym mieście w muzułmańskiej, północnej części Nigerii. Do ich przeprowadzenia przyznała się islamska sekta Boko Haram. Wśród ofiar są funkcjonariusze policji, dziennikarz i cywile.

Pierwsza eksplozja wstrząsnęła posterunkiem policyjnym w północnej części miasta, gdzie zginęło trzech funkcjonariuszy i dziennikarz. Druga bomba wybuchła w biurze paszportowym, gdzie śmierć poniosło co najmniej trzech urzędników; poinformowano też o pewnej liczbie ofiar cywilnych. Wielki problem Nigerii. Czego chce Boko Haram? - dowiedz się więcej

Następnie w Kano słychać było jeszcze co najmniej cztery eksplozje następujące krótko po sobie.

Organizacja Boko Haram, której nazwę tłumaczy się jako "zachodnia edukacja to świętokradztwo", bywa określana jako sekta. Brutalnymi metodami, uciekając się do mordów i zamachów, walczy ona o wprowadzenie szariatu we wszystkich 36 stanach Nigerii (szariat obowiązuje w północnych stanach, gdzie mieszka znacznie więcej muzułmanów).

Według szacunków agencji Associated Press, organizacja Boko Haram jest odpowiedzialna za co najmniej 510 ofiar śmiertelnych tylko w ubiegłym roku. Od początku tego roku w wyniku operacji grupy zginęło co najmniej 76 osób.

Sekta przyznała się m.in. do zamachów bombowych na kościoły katolickie w Boże Narodzenie w ubiegłym roku, w których zginęło w sumie ok. 40 osób.

Nigeryjskie miasto widmo - Damaturu, miasto na północy Nigerii, stało się miejscem ataków radykalnych islamistów sekty Boko Haram. Teraz Damaturu stało się prawdziwym miastem duchów, miastem widmo niezauważalnym dla nikogo.

>>>>>

Zbrodniczy koszmar trwa !!!

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:18, 22 Sty 2012    Temat postu:

Nigeria: ataki w Kano, ponad 120 ofiar

Co najmniej 121 osób zostało zabitych w serii skoordynowanych ataków w Kano, największym mieście północnej Nigerii - poinformowało źródło z Czerwonego Krzyża. Do przeprowadzenia ataków przyznała się sekta islamskich radykałów o nazwie Boko Haram.

Fot. Reuters Według źródła z miejscowego Czerwonego Krzyża, zabici to ofiary serii ostrzałów, do jakich doszło w piątek wieczorem. Wiele organizacji uczestniczy w usuwaniu ciał z ulic - powiedziało źródło pragnące zachować anonimowość. Oświadczyło, że na razie doliczono się 121 ofiar.

Agencja Associated Press pisze, że sytuacji nie są w stanie opanować liczne oddziały żołnierzy i policji na ulicach Kano, które liczy ponad 9 mln mieszkańców.

W piątek agencje podały, że w Kano doszło tego dnia do kilku zamachów bombowych, dokonanych przez organizację Boko Haram, w których zginęło co najmniej siedmiu ludzi.

Boko Haram, której nazwę tłumaczy się jako "zachodnia edukacja to świętokradztwo", bywa określana jako sekta. Uciekając się do mordów i zamachów, walczy o wprowadzenie szariatu we wszystkich 36 stanach Nigerii; szariat obowiązuje w północnych stanach, gdzie mieszka znacznie więcej muzułmanów. Według szacunków agencji AP, organizacja Boko Haram jest odpowiedzialna za co najmniej 510 ofiar śmiertelnych tylko w ubiegłym roku w Nigerii. Sekta przyznała się m.in. do zamachów bombowych na kościoły katolickie w Boże Narodzenie w ubiegłym roku, w których zginęło w sumie ok. 40 osób.

>>>>

Ilosc ofiar rosnie !

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:03, 22 Sty 2012    Temat postu:

Nigeria: do 162 wzrosła liczba zabitych w Kano

Do co najmniej 162 wzrosła liczba zabitych w skoordynowanych zamachach bombowych i strzelaninie w Kano, największym mieście północnej Nigerii - podały źródła szpitalne. Według nich liczba zabitych zwiększy się, gdyż wciąż są przynoszone nowe ciała.

Wcześniejsze dane nigeryjskiego Czerwonego Krzyża mówiły o 121 zabitych. Do przeprowadzenia ataków przyznała się sekta islamskich radykałów o nazwie Boko Haram. Ugrupowanie to w ubiegłym roku zabiło setki ludzi w Nigerii. Piątkowe ataki skłoniły rząd do wprowadzenia godziny policyjnej w mieście, które liczy ponad 9 mln mieszkańców. Agencja Associated Press pisze, że sytuacji nie są w stanie opanować liczne oddziały żołnierzy i policji na ulicach Kano.

Kano i wiele innych miast na północy Nigerii jest nękanych działaniami Boko Haram, organizacji, która jest oskarżana o wiele zamachów i zbrojnych ataków. Ataki Boko Haran są wymierzone głównie w obiekty rządowe, posterunki policyjne, siedziby służb specjalnych.

Boko Haram, której nazwę tłumaczy się jako "zachodnia edukacja to świętokradztwo", bywa określana jako sekta. Uciekając się do mordów i zamachów, walczy o wprowadzenie szariatu we wszystkich 36 stanach Nigerii; szariat obowiązuje w północnych stanach, gdzie mieszka znacznie więcej muzułmanów. Agencja Reuters pisze, że z ostatnich oświadczeń organizacji wynika, iż jej cele się zmieniły i atakuje wszystkich, którzy się jej przeciwstawiają, ostatnio zwłaszcza policję, władze i chrześcijan.

Unia Afrykańska potępiła w sobotę "terrorystyczne" ataki w Kano.

Według szacunków agencji AP, organizacja Boko Haram jest odpowiedzialna za co najmniej 510 ofiar śmiertelnych tylko w ubiegłym roku w Nigerii. Sekta przyznała się m.in. do zamachów bombowych na kościoły katolickie w Boże Narodzenie w ubiegłym roku, w których zginęło w sumie ok. 40 osób.

>>>>>

Opetani przez demony . To jest realny satanizm . Szatan spieszy sie bo to ostatnie chwile jego panowania . Stad popelnia bledy bo obrzydliwe zbrodnie budza wstret i nikogo nie pozyska do piekla tym sposobem . Co cieszy :O)))

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 0:31, 23 Sty 2012    Temat postu:

Nigeria: dziewięciu zabitych w atakach na chrześcijan

Co najmniej dziewięć osób zginęło, a 12 zostało rannych w ataku na chrześcijan w nocy z soboty na niedzielę na północy Nigerii - poinformował agencję AFP przedstawiciel lokalnej wspólnoty Bukata Zhyadi.

Kano po zamachu bombowym. Fot. Reuters Do ataku doszło w mieście Tafawa Balewa, zamieszkałym głównie przez muzułmanów. Według Zhyadiego, chrześcijan zaatakowali muzułmanie z plemion Hausa i Fulani. Więcej szczegółów nie podano.

Tymczasem 162 osoby zostały zabite w piątek w serii skoordynowanych ataków w Kano, największym mieście północnej Nigerii. Do ataków przyznała się sekta islamskich radykałów o nazwie Boko Haram. Ugrupowanie to w ubiegłym roku zabiło setki ludzi w Nigerii.

Boko Haram, której nazwę tłumaczy się jako "zachodnia edukacja to świętokradztwo", ucieka się do mordów i zamachów, walcząc o wprowadzenie szariatu we wszystkich 36 stanach Nigerii; szariat obowiązuje w północnych stanach, gdzie mieszka znacznie więcej muzułmanów.

>>>>>

Kolejne ofiary bestialskich zbrodni ! To wam niesie diabel . Patrzcie przynajmniej taka korzysc wyciagnijcie . Pieklo to ciagla nienawisc ...

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:25, 23 Sty 2012    Temat postu:

Fiona Hamilton / The Times

Podobno był czarownikiem

Nastolatek został zamęczony i pobity na śmierć podczas napaści o "nieopisanej brutalności i bestialstwie" ze strony swojej starszej siostry i jej partnera. Oprawcy byli przekonani, że chłopak praktykuje czarną magię – wynika z zeznań złożonych w sądzie.

Podczas wizyty u swej brytyjsko-kongijskiej rodziny we wschodnim Londynie w czasie Bożego Narodzenia 2010 roku 15-letni Kristy Bamu był bity przez cztery dni i wymuszono na nim przyznanie się do bycia czarownikiem. Przed sądem karnym Anglii i Walii zaznano, że siostra nastolatka, Magalie Bamu i jej partner Eric Bikubi – oboje w wieku 28 lat – użyli takich narzędzi jak połamane kafle podłogowe, obcążki, młotek, dłuto i metalowy pręt. Zadali chłopcu 101 ran, powodując taki ból, że błagał o śmierć. Kristy’ego znaleziono w Boże Narodzenie utopionego w wannie, w mieszkaniu w Forest Gate, dziewięć dni po tym, jak przyjechał z Paryża na wakacje wraz z czworgiem swego rodzeństwa. Według prokuratury Bamu i Bikubi byli przekonani, że rodzeństwo próbuje przy pomocy czarnej magii wpłynąć na inne dziecko mieszkające w tym samym domu. Zaatakowali także dwie siostry Kristy’ego i zmusili je, by przyłączyły się do torturowania brata. Brian Alman z prokuratury powiedział: – Dzieci nie miały innego wyjścia jak zrobić to, co im kazano, bo inaczej im samym groziła taka sama przemoc. Oboje podsądnych urodziło się w Demokratycznej Republice Konga, gdzie – jak poinformowano sędziów – wiara w kindoki, czyli czarną magię, jest powszechna.

Bikubi do bicia Kristy’ego zmuszał także Yvesa. Bicie trwało godzinami. Patolodzy stwierdzili, że głowa, twarz, plecy i ramiona Kristy’ego były pokryte głębokimi ranami ciętymi i siniakami. Brakowało mu także kilku zębów. Według prokuratury Bamu "dobrowolnie" przejęła stosowanie przemocy, gdy Bikubi się zmęczył. – Mimo że rodzeństwo zaprzeczało, by byli czarownikami, Magalie Bamu zaczęła powtarzać za swoim chłopakiem jego wymysły i uczestniczyć w przemocy – powiedział Altman.

Niekiedy dzieciom pozwalano zadzwonić do rodziców, Pierre’a i Jacqueline Bamu we Francji. W sam dzień Bożego Narodzenia 45 razy zadzwoniły do matki na komórkę i telefon stacjonarny w Paryżu. Kiedy Kristy zaczął tego dnia błagać ojca o pomoc i mówić: "Wujek Eric mnie zabije", rodzice natychmiast polecieli do Londynu, ale było już za późno.

Gdy rany Kristy’ego były już bardzo poważne, zaczął błagać, by pozwolono mu umrzeć. Wtedy został wsadzony do wanny. Bikubi puścił wodę, ale nastolatek miał zbyt poważne obrażenia, by utrzymać głowę nad wodą. Niewykluczone też, że był nieprzytomny – stwierdził Altman. Jak dodał, Bikubi kazał Yvesowi, Kelly i ich młodszemu rodzeństwu wejść do wanny i polał ich zimną wodą. – Kiedy Kristy umierał, Bikubi wsadził Yvesa, Kelly i dwoje pozostałych dzieci do wanny razem z bratem i wszystkich polał z prysznica zimną wodą. Altman mówi, że Bamu w końcu wezwała sanitariuszy, którzy zastali Bikubiego w łazience przy próbie reanimacji chłopca, który zmarł około północy. Pozostałe dzieci znajdowały się wtedy w salonie. – Były w histerii, przerażone i przemoczone do suchej nitki – relacjonuje. – Zaledwie 20 minut przed śmiercią Kristy’ego do mieszkania przyszedł hydraulik z powodu skarg sąsiadów na przeciekającą przez podłogę wodę.

Bikubi, który zamieszkał w Wielkiej Brytanii w 1991 roku, przyznał się do nieumyślnego zadania śmierci w stanie ograniczonej poczytalności oraz do dwóch napaści skutkujących obrażeniami ciała przeciwko Kelly i jej młodszej siostrze. Bamu, która przeniosła się do Wielkiej Brytanii w 1996 roku, nie przyznaje się do zabójstwa i dwóch napaści. Proces trwa.

>>>>

Widzicie tutaj jak poaganie sa w niewoli diabla i jak wazne jest aby ich wyzwolic . Tym zajmuja sie misjonarze . I to jest wspaniale . Glosy aby ich ,,zostawic'' jako skansenik to glosy szkodliwe . Czary diabel i opetanie to nie jest ich kultura tylko demoniczne zniewolenie od ktore trzeba ich wyzwolic . Niekiedy mozecie sie spotkac z bredniami jakto Kościół ,,zniszczyl'' kulture i religie pogan . Widzicie jakie to klamstwo . Kościół rozbil tylko satanizm typu ofiary z ludzi poprzez wyrywanie wątroby - palenie wdów z mężami itp. przejawy ,,kultury'' . Ja dziekuje jakby takie ,,religie'' mialy byc do tej pory ... Na szczescie to wytepiono ale jak widac za malo... To trwa latami ... W Polsce setki lat od Chrztu 966 . Niech nikt nie mysli ze ludnosci Polski roku 966 przypominala obecna ! Nic takiego ! To byal dzicz ... To co uznajemy jako ,,azjatyckie okrucienstwo'' typu mordowanie dziewczynek kfitlo w najlepsze ! Mamy przekazy niepodwazalne ze misjonarze na Pomorzy zwalczali proceder zabijania dziewczynek bo tylko chlopcy byli ,,wartosciowii'' i to okolo roku 1115 czyli duzo pozniej niz 966 ale to bylo poganskie Pomorze zacofane religijnie w stosunku do kraju ... Wczesniej tak bylo wszedzie ...
Misjonarze maja jeszcze wiele do zrobienia w Afryce i aby ich bylo jak najwiecej . Z tym ze misjonarze wlasciwego chrzescijanstwa ! Nie chodzi o potworne sekty bo te tylko szkodza . Trzeba uwazac kogo sie przyjmuje ! Ale najwiecej dobrego przyszlo o Afryki od Kościoła - wręcz wszystko co dobre . Bo przeciez cale dobro jest od Boga !

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:32, 23 Sty 2012    Temat postu:

Arne Perras / Suddeutsche Zeitung
Uczyć się od Zanzibaru

Walka z ma­la­rią wy­ma­ga czasu i wy­trwa­ło­ści. Nie­któ­rym kra­jom afry­kań­skim udaje się sku­tecz­nie prze­ciw­dzia­łać tej śmier­tel­nej cho­ro­bie.

Po­czas gdy wiele kra­jów w Afry­ce wciąż bo­ry­ka się ze śmier­cio­no­śnym pa­so­ży­tem ma­la­rii, są pań­stwa, które od­nio­sły ogrom­ne suk­ce­sy w walce z cho­ro­bą. Od­wie­dza­my cen­tral­ny szpi­tal kli­nicz­ny w Zan­zi­ba­rze: wpraw­dzie ze ścian od­pa­da­ją płaty tynku, ale puste ko­ry­ta­rze są wy­mow­nym świa­dec­twem zna­czą­ce­go po­stę­pu w zwal­cza­niu ma­la­rii. 53-let­nia pie­lę­gniar­ka Ka­di­ja Zam pra­cu­je w szpi­ta­lu od trzy­dzie­stu lat. Daw­niej kli­ni­ka pę­ka­ła w szwach i pie­lę­gniar­ka nie miała gdzie po­ło­żyć cięż­ko cho­rych dzie­ci. Widok trój­ki ma­lu­chów upcha­nych na jed­nym ma­te­ra­cu nie na­le­żał do rzad­ko­ści. Bar­dzo czę­sto pa­cjen­ci zbyt późno tra­fia­li do szpi­ta­la, do­ty­czy­ło to szcze­gól­nie dzie­ci po­ni­żej trzech lat. - Wiele z nich umar­ło na moich oczach - opo­wia­da sio­stra Ka­di­ja. A teraz? - Pro­szę się ro­zej­rzeć - stwier­dza z dumą. - Od wielu dni nie przy­wie­zio­no ani jed­ne­go dziec­ka, cho­re­go na ma­la­rię. Naj­le­piej pro­szę po­roz­ma­wiać na ten temat z kie­row­ni­kiem la­bo­ra­to­rium.

Co mi­nu­tę ma­la­ria za­bi­ja jedno dziec­ko. Dane nie wróżą szyb­kie­go po­ko­na­nia pa­so­ży­ta, uwa­ża­ne­go za naj­więk­szą plagę kra­jów Trze­cie­go Świa­ta. Mimo to Świa­to­wa Or­ga­ni­za­cja Zdro­wia in­for­mu­je w naj­now­szym ra­por­cie o "zna­czą­cym po­stę­pie" w walce z groź­ną cho­ro­bą tro­pi­kal­ną i sys­te­ma­tycz­nym spad­ku licz­by ofiar. W 2010 roku od­no­to­wa­no 655 tys. zgo­nów, o 36 tys. mniej niż dwa lata temu. W ciągu mi­nio­nej de­ka­dy udało się ze­pchnąć ma­la­rię do de­fen­sy­wy we wszyst­kich re­gio­nach za­gro­żo­nych cho­ro­bą, nawet w ubo­gich kra­jach Afry­ki sub­sa­ha­ryj­skiej. Ma­la­ria wy­stę­pu­je w co dru­gim kraju na świe­cie, jej no­si­cie­la­mi są ko­ma­ry, prze­no­szą­ce cho­ro­bę z czło­wie­ka na czło­wie­ka. Na dzie­sięć ofiar śmier­tel­nych aż dzie­więć po­cho­dzi z Afry­ki. Więk­szość nie skoń­czy­ła pią­te­go roku życia.

Ma­la­ria jest naj­groź­niej­szym za­bój­cą dzie­ci na świe­cie. Cho­ro­ba wy­rzą­dza także trud­ne do osza­co­wa­nia szko­dy spo­łecz­ne. Przede wszyst­kim ha­mu­je roz­wój go­spo­dar­czy, po­dob­nie jak AIDS. Pra­cow­ni­cy urzę­dów, firm, szkół, czy uni­wer­sy­te­tów muszą pra­co­wać w dwój­na­sób i za­stę­po­wać cho­rych ko­le­gów, po­wa­lo­nych wy­so­ką go­rącz­ką i dresz­cza­mi. W przy­pad­ku za­ra­że­nia wy­jąt­ko­wo zło­śli­wą od­mia­ną pa­so­ży­ta cho­re­mu grozi śmierć. Jed­nym ra­tun­kiem są od­po­wied­nie leki. Na­wro­ty cho­ro­by po­wo­du­ją do­tkli­we stra­ty eko­no­micz­ne i ob­ni­ża­ją dy­na­mi­kę roz­wo­ju go­spo­dar­cze­go kra­jów do­tknię­tych ma­la­rią.

Wróć­my jed­nak do cen­tral­ne­go szpi­ta­la kli­nicz­ne­go w Zan­zi­ba­rze, gdzie od­nie­sio­no zna­czą­ce suk­ce­sy w walce z cho­ro­bą. Na par­te­rze otwie­ra­ją się ze skrzy­pie­niem drzwi i Amier Yus­suf, uprzej­my, star­szy pan za­pra­sza do od­wie­dze­nia jego skrom­ne­go kró­le­stwa. W ma­leń­kim po­ko­ju sie­dzą la­bo­ran­ci, po­chy­le­ni nad mi­kro­sko­pa­mi i szu­ka­ją pa­to­ge­nów ma­la­rii. Uważ­nie oglą­da­ją każdą kro­plę krwi w stu­krot­nym po­więk­sze­niu. Ich wpraw­ne oczy szyb­ko do­strze­ga­ją pa­so­ży­ty, ale dzi­siaj mają nie­wie­le pracy. - W tym mie­sią­cu stwier­dzi­li­śmy dwa przy­pad­ki ma­la­rii - wy­li­cza Yus­suf. Opo­wia­da, że daw­niej co druga prób­ka krwi po­bra­na od pa­cjen­tów była po­zy­tyw­na. By­wa­ło, że pra­cow­ni­cy la­bo­ra­to­rium stwier­dza­li ma­la­rię u dzie­się­ciu do dwu­dzie­stu cho­rych dzien­nie.

Zan­zi­ba­ro­wi udało się zna­czą­co zmniej­szyć licz­bę za­cho­ro­wań. Nie­któ­rzy po­da­ją wyspę jako mo­de­lo­wy przy­kład sku­tecz­nej walki z ma­la­rią. Ali Ab­dul­lah kie­ru­ją­cy pro­gra­mem walki z ma­la­rią opo­wia­da, że suk­ces za­wdzię­cza­ją zde­cy­do­wa­nym dzia­ła­niom kie­row­nic­twa po­li­tycz­ne­go. - Nie­wie­le byśmy zdzia­ła­li rów­nież bez wspar­cia fi­nan­so­we­go ze stro­ny Świa­to­we­go Fun­du­szu na rzecz Walki z HIV, Ma­la­rią i Gruź­li­cą - przy­zna­je. Or­ga­ni­za­cje mię­dzy­na­ro­do­we prze­zna­czy­ły w 2011 roku ponad dwa mi­liar­dy do­la­rów na walkę z ma­la­rią. Co dru­gie go­spo­dar­stwo do­mo­we w kra­jach Afry­ki sub­sa­ha­ryj­skiej wy­po­sa­żo­no w mo­ski­tie­rę. Jed­nak Świa­to­wa Or­ga­ni­za­cja Zdro­wia ostrze­ga, że obec­ne środ­ki fi­nan­so­we są nie­wy­star­cza­ją­ce. Dal­sze kon­ty­nu­owa­nie suk­ce­sów w prze­ciw­dzia­ła­niu cho­ro­bie wy­ma­ga sze­ściu mi­liar­dów do­la­rów rocz­nie.

Wła­dze Zan­zi­ba­ru wy­po­wie­dzia­ły zde­cy­do­wa­ną walkę ma­la­rii. Miesz­kań­cy nie­któ­rych wio­sek przy­zna­ją, że cza­sa­mi służ­by sa­ni­tar­ne sto­so­wa­ły mało de­mo­kra­tycz­ne me­to­dy, kiedy nie­któ­rzy miesz­kań­cy nie po­zwa­la­li spry­ski­wać pe­sty­cy­da­mi wnętrz swo­ich domów. Wpraw­dzie środ­ki che­micz­ne są bar­dzo sku­tecz­ne w zwal­cza­niu ko­ma­rów, ale nie wszy­scy wie­rzą, że są obo­jęt­ne dla zdro­wia, jak prze­ko­nu­je WHO.

Po­zy­tyw­ne re­zul­ta­ty przy­nio­sło roz­da­wa­nie przez wła­dze Zan­zi­ba­ru mo­ski­tier, na­są­czo­nych środ­ka­mi owa­do­bój­czy­mi. Miesz­kań­cy dali się prze­ko­nać, że sta­no­wią lep­sze za­bez­pie­cze­nie przed uką­sze­nia­mi ko­ma­rów niż spa­nie pod bal­da­chi­mem z sieci ry­bac­kich. Po­zy­tyw­ne re­zul­ta­ty przy­nio­sła kam­pa­nia uświa­da­mia­ją­ca i lep­sze za­opa­trze­nie w leki. Po­wyż­sze dzia­ła­nia do­pro­wa­dzi­ły do spad­ku licz­by za­cho­ro­wań, choć "nadal nie udało się cał­ko­wi­cie wy­eli­mi­no­wać ma­la­rii" przy­zna­je Ali Ab­dul­lah. W 2000 roku od­se­tek zgo­nów wy­wo­ła­nych zim­ni­cą był dzie­sięć razy wyż­szy niż obec­nie. W ubie­głym roku w Zan­zi­ba­rze za­no­to­wa­no 48 przy­pad­ków śmier­tel­nych - przy po­pu­la­cji li­czą­cej 1,3 mln osób.

Oka­zu­je się, że nie wszyst­kie pań­stwa za­gro­żo­ne ma­la­rią chcą się­gać po pe­sty­cy­dy, choć WHO prze­ko­nu­je, że nie mają one żad­nych skut­ków ubocz­nych przy pra­wi­dło­wym uży­ciu. Nie bra­ku­je scep­ty­ków środ­ków owa­do­bój­czych, któ­rzy uwa­ża­ją, że skoro che­mi­ka­lia za­bi­ja­ją ko­ma­ry gnież­dżą­ce się we wnę­trzach domów, to rów­nie do­brze mogą być nie­bez­piecz­ne dla zdro­wia ludzi. Na tym tle wy­buchł kon­flikt w zan­zi­bar­skiej wio­sce Che­chu. Jedni rol­ni­cy nie chcie­li sły­szeć o spry­ski­wa­niu chat środ­ka­mi owa­do­bój­czy­mi, a z kolei inni wi­dzie­li w nich szan­sę po­zby­cia się groź­nej cho­ro­by, zbie­ra­ją­cej śmier­tel­ne żniwo szcze­gól­nie wśród dzie­ci.

Sku­tecz­ne zwal­cza­nie ma­la­rii utrud­nia uod­por­nie­nie pa­so­ży­tów na pe­sty­cy­dy. WHO ob­ser­wu­je, że ko­ma­ry roz­no­szą­ce ma­la­rię roz­wi­nę­ły od­por­ność na wiele środ­ków owa­do­bój­czych. Do­tych­czas głów­ną bro­nią w walce z ma­la­rią były py­re­tro­idy lub DDT, po­le­ca­ny przez WHO do opry­ski­wa­nia wnętrz domów od 2006 roku. Po­nie­waż śro­dek nie ulega bio­de­gra­da­cji, che­mi­cy po­szu­ku­ją al­ter­na­tyw­nych pre­pa­ra­tów do zwal­cza­nia owa­dów.

Eks­per­ci są za­nie­po­ko­je­ni fak­tem, że wielu miej­scach na świe­cie po­ja­wi­ły się szcze­py ma­la­rii, np. za­rodź­ca sier­po­wa­te­go (pla­smo­dium fal­ci­pa­rum) od­por­ne na sku­tecz­ny lek o na­zwie ar­te­mi­zy­na. Pierw­sze przy­pad­ki uod­por­nie­nia za­ob­ser­wo­wa­no w lutym roku 2009 na gra­ni­cy Kam­bo­dży i Taj­lan­dii, a obec­nie na gra­ni­cy Taj­lan­dii z Wiet­na­mem i Birmą. Lek na­le­ży po­da­wać w po­łą­cze­niu z pre­pa­ra­ta­mi po­moc­ni­czy­mi w celu unik­nię­cia wy­kształ­ce­nia od­por­no­ści u cho­re­go. Nie­ste­ty w Azji Po­łu­dnio­wej nie prze­strze­ga się za­le­ceń eks­per­tów. Cały czas w 25 pań­stwach sprze­da­je się ar­te­mi­zy­nę jako je­dy­ny lek prze­ciw­ma­la­rycz­ny. Praw­do­po­dob­nie wojna z ma­la­rią bę­dzie prze­ży­wa­ła ko­lej­ne wzlo­ty i upad­ki. Po za­chę­ca­ją­cych suk­ce­sach na­stą­pią przy­gnę­bia­ją­ce po­raż­ki. Jed­nym sło­wem przyj­dzie nam jesz­cze długo po­cze­kać na osta­tecz­ne po­ko­na­nie groź­ne­go za­bój­cy dzie­ci.

>>>>

Juz niedlugo . Tym razem moge pocieszyc . Nie tylko rezimy znikna takze choroby i glod ! To juz widac ! Tocieszy :O))



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:17, 25 Sty 2012    Temat postu:

Duński okręt zajął statek piracki, uwolnił zakładników

Duńska marynarka wojenna poinformowała, że jej okręt wsparcia i dowodzenia "Absalon" zajął u wybrzeży Somalii statek piracki, uwalniając 14 zakładników, znajdujących się na jego pokładzie.

Jak oświadczył rzecznik marynarki Mikael Bill, uczestniczący w operacji antypirackiej operacji NATO o kryptonimie Ocean Shield okręt zajął w sobotę statek rybacki z 25 ludźmi, podejrzewanymi o działalność piracką. Są oni najprawdopodobniej narodowości somalijskiej i byli w niedzielę przesłuchiwani. "Operacja przebiegła zgodnie z planem, bez strat wśród członków załogi, zakładników lub piratów" - napisał w wydanym w sobotę oświadczeniu dowódca "Absalona" Carsten Fjord Larsen. Dodał, iż uwolnieni zakładnicy to Pakistańczycy i Irańczycy.

Jak poinformował rzecznik Bill, na pokładzie zajętego statku znajdowały się małe łodzie z przyczepnymi silnikami, których piraci często używają w swych napadach.

Na wodach Oceanu Indyjskiego wokół tak zwanego Rogu Afryki piractwo stanowi znaczne zagrożenie dla statków i ich załóg oraz poważne obciążenie dla armatorów, starających się zabezpieczyć swe jednostki.

>>>>

A wiec cigaly kociol z piratami ale trzeba ich zwalczyc dla dobra Afryki !

Somalijscy piraci, fot. Reuters


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:25, 25 Sty 2012    Temat postu:

Somalia: uwolniono zakładników z organizacji humanitarnej

W ope­ra­cji sił USA w So­ma­lii uwol­nie­ni zo­sta­li Duń­czyk i Ame­ry­kan­ka pra­cu­ją­cy dla or­ga­ni­za­cji hu­ma­ni­tar­nej, upro­wa­dze­ni w paź­dzier­ni­ku ze­szłe­go roku - po­in­for­mo­wa­ły źró­dła wśród przed­sta­wi­cie­li kra­jów za­chod­nich. Za­kład­ni­ków uwol­nio­no ostat­niej nocy.

We­dług źró­deł cy­to­wa­nych przez agen­cje AFP i As­so­cia­ted Press ope­ra­cję prze­pro­wa­dzi­ły siły spe­cjal­ne przy uży­ciu co naj­mniej dwóch śmi­głow­ców USA. Przed­sta­wi­ciel władz lo­kal­nych w So­ma­lii Mo­ham­med Nur po­twier­dził, że uwol­nio­nych zo­sta­ło dwoje pra­cow­ni­ków Duń­skiej Grupy ds. Roz­mi­no­wy­wa­nia (DDG). Or­ga­ni­za­cja ta po­ma­ga w usu­wa­niu nie­wy­pa­łów i in­for­mu­je spo­łecz­no­ści na temat za­gro­żeń zwią­za­nych z mi­na­mi.

Duń­czyk, Ame­ry­ka­nin oraz So­ma­lij­czyk pra­cu­ją­cy dla DGG zo­sta­li po­rwa­ni w paź­dzier­ni­ku w mie­ście Ga­al­ka­cyo, gdy je­cha­li na lot­ni­sko. W związ­ku z czę­sty­mi po­rwa­nia­mi oraz cią­gły­mi wal­ka­mi So­ma­lia jest jed­nym z naj­nie­bez­piecz­niej­szych kra­jów dla pra­cow­ni­ków or­ga­ni­za­cji hu­ma­ni­tar­nych.

>>>>

To cieszy :O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:29, 26 Sty 2012    Temat postu:

Nigeria: aresztowano osoby odpowiedzialne za zamachy w Kano

Nigeryjska policja zatrzymała ok. 200 osób, w większości obywateli Czadu, w związku ze skoordynowanymi zamachami bombowymi i strzelaniną w Kano, największym mieście na północy Nigerii. W aktach przemocy z ubiegłego tygodnia zginęło tam co najmniej 185 osób.

- Od czasu (piątkowych) ataków aresztowaliśmy wiele osób (...) z czego 80 proc. to Czadyjczycy, którzy przyjechali do Nigerii jako najemnicy - poinformował dzisiaj przedstawiciel policji, zastrzegając sobie anonimowość. Dodał, że istnieją wskazania, iż Czadyjczykom zapłacono za udział w atakach, które przypisuje się sekcie islamskich radykałów Boko Haram. Ugrupowanie to w ubiegłym roku zabiło w Nigerii setki ludzi.

Według sił bezpieczeństwa, domniemani członkowie grupy skontaktowali się z policją w celu nawiązania dialogu poprzez emira Kano, będącego najwyższym hierarchą muzułmańskim w mieście. "Oni (islamiści) mówią, że chcą, aby emir był mediatorem w dialogu, jaki proponują" - podało policyjne źródło, na które powołuje się agencja AFP. Boko Haram, której nazwę tłumaczy się jako "zachodnia edukacja to świętokradztwo", walczy o wprowadzenie szariatu we wszystkich 36 stanach Nigerii; szariat obowiązuje w północnych stanach, gdzie mieszka najwięcej muzułmanów.

>>>>

Tylko ostroznie aby nie dreczyc niewinnych ! Nie mamy przeciez pewnosci . Potrzebny jest proces . Ale oczywiscie brawo ! To nas cieszy :O))) Trzeba zaprowadzac sprwiedliwosc w Afryce !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:19, 02 Lut 2012    Temat postu:

Wielka Brytania wyznaczyła ambasadora w Somalii. Pierwszego od lat

Bry­tyj­skie wła­dze wy­zna­czy­ły no­we­go am­ba­sa­do­ra w So­ma­lii w cza­sie nie­spo­dzie­wa­nej wi­zy­ty w Mo­ga­di­szu szefa dy­plo­ma­cji Wil­lia­ma Hague'a. Matt Baugh bę­dzie pierw­szym od 21 lat am­ba­sa­do­rem w tym wschod­nio­afry­kań­skim kraju, tar­ga­nym od dwóch dekad wojną do­mo­wą.

- Matt Baugh zło­żył listy uwie­rzy­tel­nia­ją­ce pre­zy­den­to­wi Sza­ri­fo­wi Szej­ko­wi Ah­me­do­wi - po­in­for­mo­wał rzecz­nik bry­tyj­skiej am­ba­sa­dy w Kenii. Dodał, że ze wzglę­dów bez­pie­czeń­stwa dy­plo­ma­ta bę­dzie peł­nił swe obo­wiąz­ki w Na­iro­bi do czasu aż sy­tu­acja po­pra­wi się w Mo­ga­di­szu i bę­dzie tam można otwo­rzyć am­ba­sa­dę.

Do mia­no­wa­nia no­we­go am­ba­sa­do­ra i wi­zy­ty Hague'a do­szło przed za­pla­no­wa­ną na 23 lu­te­go w Lon­dy­nie mię­dzy­na­ro­do­wą kon­fe­ren­cją w spra­wie So­ma­lii. Kon­fe­ren­cja ma na celu "sko­or­dy­no­wa­nie po­li­ty­ki mię­dzy­na­ro­do­wej" w tym kraju.

We­dług bry­tyj­skie­go re­sor­tu spraw za­gra­nicz­nych, na­le­ży po­ru­szyć takie kwe­stie jak spo­so­by ra­dze­nia sobie z "po­cho­dzą­cym z So­ma­lii za­gro­że­niem ter­ro­ry­stycz­nym" oraz z pi­rac­twem i kry­zy­sem hu­ma­ni­tar­nym, który trawi ten kraj.

So­ma­lia "jest przy­pad­kiem naj­bar­dziej upa­dłe­go pań­stwa (ang. fa­iled state)" - oce­nił mi­ni­ster Hague. - Dla Wiel­kiej Bry­ta­nii bar­dzo ważne jest, aby So­ma­lia stała się kra­jem bar­dziej sta­bil­nym - dodał.

Wil­liam Hague jest pierw­szym od 20 lat sze­fem bry­tyj­skiej dy­plo­ma­cji, który przy­je­chał z wi­zy­tą do Mo­ga­di­szu. W so­ma­lij­skiej sto­li­cy wzmoc­nio­no tego dnia środ­ki bez­pie­czeń­stwa.

Hague spo­tkał się z pre­zy­den­tem Ah­me­dem, za­po­wia­da­jąc pomoc dla So­ma­lii w okre­sie po­li­tycz­nych prze­mian.

W stycz­niu, po raz pierw­szy od pra­wie 20 lat, ONZ wy­sła­ło do Mo­ga­di­szu swo­je­go wy­słan­ni­ka ds. So­ma­lii.

ONZ oba­wia się, że śmierć gło­do­wa grozi 250 tys. miesz­kań­com So­ma­lii. Po­ko­na­nie obec­ne­go kry­zy­su żyw­no­ścio­we­go, wy­wo­ła­ne­go ka­ta­stro­fal­ną suszą pa­nu­ją­cą w Rogu Afry­ki, utrud­nia to, że kraj od dwóch dekad jest w nie­mal per­ma­nent­nym sta­nie wojny do­mo­wej.

W związ­ku z czę­sty­mi po­rwa­nia­mi oraz cią­gły­mi wal­ka­mi So­ma­lia jest jed­nym z naj­nie­bez­piecz­niej­szych kra­jów dla pra­cow­ni­ków or­ga­ni­za­cji hu­ma­ni­tar­nych. Obec­nie w Mo­ga­di­szu mie­ści się sześć pla­có­wek dy­plo­ma­tycz­nych, re­pre­zen­tu­ją­cych in­te­re­sy Dżi­bu­ti, Etio­pii, Libii, Su­da­nu, Tur­cji i Je­me­nu.

>>>>

No wreszcie ! Trzeba pomagac tem krajowi stanac na nogi !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:09, 03 Lut 2012    Temat postu:

Koniec głodu w Somalii. Klęska humanitarna nadal się utrzymuje

W So­ma­lii nie ma już głodu, ale wciąż utrzy­mu­je się stan klę­ski hu­ma­ni­tar­nej - ogło­si­ła w pią­tek ONZ. Klę­skę głodu ogło­szo­no w So­ma­lii w lipcu. Teraz sy­tu­acja po­pra­wi­ła się, jed­nak ONZ ape­lu­je o pomoc, by za­po­biec po­wro­to­wi głodu.

W pię­cio­stop­nio­wej skali, gdzie naj­wyż­szy sto­pień ozna­cza głód, ONZ cof­nę­ła ocenę sy­tu­acji w So­ma­lii do stop­nia czwar­te­go - klę­ski hu­ma­ni­tar­nej. Wska­za­ła, że sy­tu­acja po­pra­wi­ła się dzię­ki do­brym zbio­rom i na­pły­wo­wi po­mo­cy hu­ma­ni­tar­nej. Jed­nak nadal ponad 2 mln ludzi w So­ma­lii do­ty­ka kry­zys żyw­no­ścio­wy, co ozna­cza 31 proc. po­pu­la­cji - wska­zu­je ONZ.

W lipcu ze­szłe­go roku, gdy w So­ma­lii od mie­się­cy pa­no­wa­ła susza, ONZ ogło­si­ła w kilku re­gio­nach klę­skę głodu. Setki ty­się­cy So­ma­lij­czy­ków ucie­ka­ło do obo­zów uchodź­ców w Kenii, Etio­pii oraz sto­li­cy swego kraju - Mo­ga­di­szu, w po­szu­ki­wa­niu po­ży­wie­nia.

Kilka ty­go­dni póź­niej ONZ ogło­si­ła klę­skę głodu w dal­szych re­gio­nach - łącz­nie sze­ściu na osiem w So­ma­lii. Głód zde­fi­nio­wa­no jako stan, kiedy dwie osoby do­ro­słe lub czwo­ro dzie­ci na 10 tys. ludzi umie­ra z głodu każ­de­go dnia, a jedna trze­cia dzie­ci cier­pi na ostre nie­do­ży­wie­nie. So­ma­lia nie ma od ponad 20 lat funk­cjo­nu­ją­ce­go rządu cen­tral­ne­go, jest tar­ga­na we­wnętrz­ny­mi woj­na­mi, a do nie­któ­rych re­gio­nów nie do­pusz­cza or­ga­ni­za­cji hu­ma­ni­tar­nych is­la­mi­stycz­ne ugru­po­wa­nie al-Sza­bab.

>>>>

Przynajmniej cos drgnelo na lepsze !

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:56, 05 Lut 2012    Temat postu:

Liczba ofiar malarii o prawie połowę większa niż sądzono

Do niepokojących wniosków doszli naukowcy z amerykańskiego University of Washington. Okazało się bowiem, iż malaria co roku zabija ponad 1,2 mln ludzi, o prawie 50 proc. więcej niż dotychczas sądzono. Wyniki prac zostały opublikowane na łamach pisma "Lancet".

Analizy badaczy sugerują, że w 2010 roku z powodu przenoszonej przez moskity choroby mogło umrzeć 1,24 mln osób. Z kolei Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje liczbę 655 tys. zgonów. W obu przypadkach wskazywano na zmniejszenie śmiertelności związanej z malarią. W badaniu sfinansowanym przez Bill and Melinda Gates Foundation wykorzystano nowe dane i nowoczesne modele komputerowe dla zbudowania historycznej bazy danych dotyczącej zapadalności na malarię w latach 1980-2010. Obliczono, że światowa liczba zgonów wzrosła od 995 tys. w 1980 roku do rekordowego 1,82 mln w roku 2004, aby do 2010 roku spaść do poziomu 1,24 mln.

W latach 2007-2010 liczba śmiertelnych przypadków zmniejszała się o 7 proc., głównie w Afryce. W latach 2004-2010 największy spadek ofiar malarii (o 30 proc.) odnotowano w Tanzanii i Zambii.

Wzrost śmiertelności obserwowany do 2004 roku spowodowany był wzrostem liczebności zagrożonej malarią populacji, a spadek związany był ze zwiększeniem skali ochrony przed chorobą, co było możliwe w głównej mierze dzięki środkom finansowym z zagranicy.

Większość zgonów dotyczyła małych dzieci, głównie w Afryce, choć badacze odkryli, że wbrew wcześniejszym szacunkom stosunkowo dużo umierało też dzieci starszych i dorosłych. W sumie w 2010 roku zmarło o 433 tys. więcej dzieci powyżej piątego roku życia oraz osób dorosłych, niż szacowało WHO.

- Uważa się, że dzieci wystawione na ryzyko malarii stają się na nią odporne i rzadko umierają na nią jako dorośli – zauważył prowadzący badanie dr Christopher Murray z University of Washington. – To, czego dowiedzieliśmy się ze szpitalnych archiwów i z innych źródeł, temu przeczy.

Naukowcy uznali, że wytępienie malarii w krótkim okresie nie będzie możliwe. - Oszacowaliśmy jednak, że jeżeli spadek śmiertelności będzie postępował, to po 2020 roku będziemy mieli do czynienia ze 100 tys. zgonów rocznie – podali naukowcy.

Amerykańscy badacze posłużyli się w swoich analizach szeregiem danych, aby lepiej oszacować śmiertelność z powodu malarii. Brali pod uwagę m.in. wskaźniki zakażeń, dostępność opieki medycznej, odporność na leki i stosowanie moskitier – opisuje portal BBC News.

>>>>

Niestety kolejne zle wiesci !

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:51, 07 Lut 2012    Temat postu:

Nauczyciele z Poznania pomogli Kenijczykom

Dzięki poznańskim nauczycielom szkoła dla dziewcząt w Nyamarimba w Kenii zyskała nową kuchnię i stołówkę. Na ten cel udało się pozyskać grant z MSZ w wysokości 12 tys. euro.

W szkole średniej dla dziewcząt imienia św. Marii w Nyamarimba uczy się 150 osób, placówka zatrudnia ok. 15 osób. Nowy budynek został nazwany imieniem Adama Mickiewicza - to patron VIII Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu, które pomogło w pozyskaniu środków dla afrykańskiej placówki. - Nasza współpraca z kenijską szkołą zaczęła się od mojego kontaktu z dyrektorem tamtejszej placówki. On na nasze zaproszenie odwiedził Polskę, później my pojechaliśmy do Afryki. Zobaczyliśmy obiekt, który działa bez prądu, wody, nauka odbywa się w bardzo trudnych warunkach - powiedział współinicjator przedsięwzięcia Henryk Józefowski, nauczyciel VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Jak wyjaśnił, poznańscy nauczyciele wraz z pedagogami z Kenii złożyli wnioski w polskiej ambasadzie w Nairobi, na ich podstawie ambasada wystąpiła do MSZ o pomoc w formie grantu w wysokości 12 tys. euro z Funduszu Małych Grantów.

- Wszystkie te pieniądze zostały w Kenii, bo prace budowlane prowadzili tamtejsi rzemieślnicy, również wszystkie materiały budowlane zostały kupione na miejscu - powiedział Józefowski.

Jak wyjaśnił, w nowo wybudowanym obiekcie odbywają się wszelkie uroczystości szkolne. Stołówka z kuchnią mają też służyć lokalnej społeczności: organizowane są tam np. wesela, pogrzeby, a pozyskane w ten sposób środki zasilają szkolny budżet.

- Chcemy tę szkołę dalej wspomagać, planujemy zorganizowanie zbiórki funduszy na zakup wyposażenia klas, by dziewczęta mogły się uczyć w bardziej ludzkich warunkach. Będziemy się też ubiegać o kolejne granty na rzecz tej szkoły - zapowiedział Józefowski.

Poznańscy nauczyciele myślą też o zaproszeniu młodych Kenijczyków do Polski. W Poznaniu mogliby oni odbyć praktyki m.in. w urzędach lokalnych samorządów.

>>>>

No i brawo . Kazdy moze pomoc . Ale oczywiscie najwiecej pomagaa misjonarze uczac ich moralnosci !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:21, 07 Lut 2012    Temat postu:

Arne Perras / Süddeutsche Zeitung

Zgwałcone człowieczeństwo

Gwałt jest jednym z najbardziej odrażających przejawów barbarzyństwa ( Tylko nie barbarzynstwa ! Conan jest super ! To cywilizowani sa najbardziej zwyrodniali .) we współczesnych konfliktach zbrojnych. Coraz częściej ofiarami przemocy seksualnej padają nie tylko kobiety, ale i mężczyźni. Dwóch mieszkańców Konga daje świadectwo doznanej tragedii.

-Jego życie wypełniała muzyka. Mieszkańcy Gomy lubili tańczyć nawet w czasie bratobójczej wojny domowej. Charles Kasereka prowadził małe studio nagraniowe. Nagrywał piosenki artystów ze wschodniego Konga, a potem kopiował na płyty CD. Lubił swoją pracę. Tak wyglądało jego życie. Teraz już nic nie jest takie, jak dawniej. Kasereka, w czarnej czapce rapera spod której wystają dredy, siedzi skulony na krześle ogrodowym ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nawet pogodne, kongijskie piosenki nie są w stanie podnieść go na duchu. Kasereka mówi, że przestał dostrzegać piękno ukryte w dźwiękach muzyki.

Dzień, w którym legło w gruzach jego dawne życie, nie różnił się od innych. We wschodnim Kongo szalała wojna domowa, ale ciągle nie brakowało ludzi pragnących weselić się przy jego muzyce. Pamiętnego wieczoru w czerwcu 2006 roku, jak zwykle wrócił z pracy. W domu czekała żona i szóstka dzieci.

Nagle rozległo się głośne walenie do drzwi. Na progu stali żołnierze z armii rządowej. "Jesteś szpiegiem" - oświadczył jeden z mundurowych. Tak rozpoczęła się tragedia, która trwa do dzisiaj.

Kasereka nie potrafi powstrzymać łez, gdy opowiada o tym, co wydarzyło się później. Oprawcy wciąż prześladują go we śnie. Żona nie rozumie, dlaczego mąż rzuca się na łóżku i jęczy przez sen. - Ona o niczym nie wie. Nie może poznać prawdy - stwierdza 32-letni Kongijczyk.

W rzeczywistości Charles Kasereka nazywa się inaczej. Żaden z uczestników popołudniowego spotkania w ogródku piwnym w Kampali nie zgadza się na podanie prawdziwego imienia i nazwiska. Przyszli tu, aby porozmawiać o swym cierpieniu i bólu. Uciekinierzy z Konga łamią tabu, towarzyszące wielu wojnom na kontynencie afrykańskim. W kawiarnianym ogródku spotykają się mężczyźni, zgwałceni przez mężczyzn.

Przemoc seksualna jest groźną i skuteczną bronią, powszechnie stosowaną w konfliktach zbrojnych. Pod tym względem nic się nie zmieniło od stuleci. Zazwyczaj sprawcom chodzi o poniżenie i psychiczne zniszczenie przeciwnika. Coraz więcej organizacji charytatywnych specjalizuje się w fachowej opiece nad ofiarami gwałtów, a międzynarodowe organy wymiaru sprawiedliwości częściej niż kiedykolwiek koncentrują się na ściganiu przestępstw na tle seksualnym. Przeważnie chodzi o kobiety, bo to one najczęściej padają ofiarą gwałtów. Natomiast mężczyźni prawie w ogóle nie pojawiają się w statystykach przemocy seksualnej, jak zauważa amerykańska badaczka Laura Stemple z Uniwersytetu w Los Angeles. Tymczasem badania przeprowadzone w Kongo i Liberii dowodzą, że seksualne barbarzyństwo dokonywane na mężczyznach było powszechną praktyką, stosowaną przez obydwie strony konfliktu.

- Ludzie myślą stereotypami - stwierdza prawniczka. W świadomości społecznej przyjęło się, że ofiarami wojny są wyłącznie kobiety jako słabsze z natury. Mężczyźni uchodzą za silnych i agresywnych, co automatycznie klasyfikuje ich do roli oprawców. Mężczyźna w roli ofiary nie mieści się w powyższym schemacie. Laura Stemple podaje za przykład Rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1325 z 2000 roku, która wprawdzie wzywa do lepszej ochrony kobiet w regionach konfliktów zbrojnych, ale nie wspomina jednym słowem o przemocy seksualnej wobec mężczyzn.

Pewnie dlatego opinia publiczna niezwykle rzadko dowiaduje się o dramatach takich mężczyzn jak Charles Kasereka. Po aresztowaniu przez żołnierzy armii rządowej zamknięto go w areszcie pod zarzutem rzekomego szpiegostwa na rzecz rebeliantów. Żona Kasereka pochodziła z plemienia Tutsi, podobnie jak bojownicy generała Laurenta Nkundy, walczącego z siłami rządowymi. Kasereka przekonywał, że nie ma nic wspólnego z wojną. Muzyka była jego całym światem. Interesowała go tylko rodzina i nagrywanie kolejnych piosenek.

Żołnierze nie uwierzyli zapewnieniom Kasereka i zamknęli go w ciasnej celi razem z innymi podejrzanymi. W dniu 19 czerwca Charlesa wyprowadzono z celi i zaciągnięto do odosobnionego pomieszczenia. Strażnik kazał mu się rozebrać, założył pętle na przegubach dłoni, a sznur przymocował do przeciwległych ścian. Potem kazał uklęknąć i pochylić głowę. Najpierw Charlesa zgwałcił pierwszy żołnierz. Jeszcze nigdy nie przeżył tak silnego bólu.

Po pierwszym oprawcy, przyszedł drugi, potem trzeci. Przy czwartym Charles stracił przytomność, ale w kolejce czekali następni. Później wielokrotnie zabierano go do pokoju, związywano ręce, powalano na kolana.

Ofiarą kongijskiej wojny domowej jest także Gabriel Ngabu. Nie dostał się w łapy rozbestwionych żołnierzy armii rządowej, lecz rebeliantów. Uzbrojeni żołdacy zaciągnęli elektronika do pobliskiego lasu i przywiązali do drzewa, podobnie jak pięciu innych mężczyzn. Ngabu nerwowo opowiada, że oddziałem dowodził "potężny facet z opasłym brzuchem". Ngabu wyrzuca z siebie słowa zdyszanym głosem, jakby brakowało mu tchu. Komendant oddziału rozkazał rozwiązać jeńców. Ngabu musiał zdjąć ubranie i uklęknąć "jak muzułmanin". W pierwszej chwili nie miał pojęcia, co zamierzają jego prześladowcy. Zrozumiał, gdy zaszli go od tyłu. Najpierw elektronika zgwałcił jeden żołnierz, po nim było jeszcze pięciu.

Okaleczeni jeńcy cierpieli katusze. Jeden zmarł pierwszego dnia. Gabriel bardzo krwawił, nie mógł chodzić o własnych siłach tylko czołgał się jak zwierzę. Żołnierze gwałcili go przez dziewięć dni z rzędu. Pewnego dnia wysłali do lasu po drewno na opał. Wtedy Ngabu udało się uciec.

Po jakimś czasie elektronik i producent muzyczny wyemigrowali do Kampali, stolicy Ugandy. Tu znaleźli pomoc w ramach programu Refugee Law Project realizowanego na Uniwersytecie Makerere. To jeden z nielicznych projektów, badających skalę przemocy seksualnej na mężczyznach i udzielających ofiarom fachowej opieki. Naukowcy przeanalizowali raporty ponad 4 tysięcy organizacji pozarządowych, zajmujących się zjawiskiem przemocy seksualnej. Zaledwie 3 procent organizacji wymieniało mężczyzn jako ofiary seksualnego barbarzyństwa.

Według Laury Stemple to alarmujące zjawisko, ponieważ coraz częściej ofiarami gwałtów stają się mężczyźni, jak dowodzą informacje z regionów dotkniętych konfliktami zbrojnymi i czystkami etnicznymi - byłej Jugosławii, Sri Lanki, Salwadoru i Chile. Wprawdzie kobiety zdecydowanie przodują w statystykach ofiar gwałtów, ale Laura Temple dowodzi, że mężczyźni tworzą "pokaźną mniejszość" wśród wszystkich ofiar. Na podstawie badań historycznych Amerykanka stwierdziła, że od niepamiętnych czasów mężczyźni padali ofiarami przemocy seksualnej. Fizyczne pohańbienie przeciwnika stosowano w starożytnej Grecji, Persji, a także w okresie wypraw krzyżowych.

Ugandyjka Salome Atim opiekowała się w Kampali wieloma mężczyznami, którzy padli ofiarą gwałtów. Najczęściej są to uchodźcy wojenni albo byli więźniowie polityczni z państw rządzonych przez autorytarne reżimy. Musi upłynąć dużo czasu, nim ofiary będą w stanie opowiedzieć o doznanych cierpieniach. - Najczęściej podczas pierwszego spotkania mężczyźni zasłaniają się silnym bólem głowy - opowiada Salome Atim. Czasami mijają tygodnie albo nawet miesiące nim przełamią palący wstyd. - W afrykańskiej kulturze mężczyzna musi być silny, bo spoczywa na nim obowiązek utrzymania rodziny - wyjaśnia Ugandyjka. Sytuację ofiar dodatkowo komplikuje lęk przed społecznym wykluczeniem i piętnem homoseksualisty. W wielu krajach afrykańskich obowiązuje drakońskie prawo karzące śmiercią lub dożywociem za homoseksualne stosunki. Nagonka na gejów jeszcze bardziej pogłębia lęk i samotność ofiar. Niektórzy mężczyźni nie mają odwagi pojechać do szpitala mimo ciężkich obrażeń wewnętrznych.

Gabriel Ngabu, tyczkowaty facet o głęboko osadzonych oczach do dzisiaj jest bezradny w obliczu tragedii. - Dlaczego mi to zrobili? Może dowódca był czarownikiem i dokonał na mnie rytualnego gwałtu, aby zdobyć siły do dalszej walki? - zastanawia się. Ngabu nie potrafi doszukać się innej, logicznej przyczyny. - Przecież nie uczyniłem rebeliantom nic złego - stwierdza bezradnie.

Charles Kasereka cicho mówi: – Nie wiem, czy jestem jeszcze mężczyzną. Od czasu gwałtu unika zbliżenia z żoną i jego małżeństwo przeżywa głęboki kryzys. Praktycznie ich związek jest bliski rozpadu. Może dzieje się tak dlatego, bo Charles nie jest w stanie pracować i zarabiać na utrzymanie rodziny. - Coś się we mnie wypaliło, nie potrafię dojść do siebie - przyznaje. Cały dom jest na głowie żony. Sama w obcym kraju może mówić o szczęściu, jeżeli zdoła zarobić trochę pieniędzy, aby wykarmić gromadkę dzieci. Gwałt pozostawia po sobie nie tylko głębokie urazy psychiczne, ale także ciężkie okaleczenia wymagające interwencji chirurgicznej. Tak jest w przypadku Gabriela Ngabu. Od trzech lat dokuczają mu silne krwotoki, ma trudności z siedzeniem. Unika kontaktów z otoczeniem. Jak ma iść między ludzi, gdy w każdej chwili może zacząć krwawić? Kongijczyk nie ma odwagi odwiedzić chirurga współpracującego z Refugee-Law-Projekt. - Jeszcze nie jestem gotowy. Ciągle się boję - tłumaczy Gabriel Ngabu.

>>>>>

Niestety w Afryce panuje zwyrodnialstwo . Ale wszak jak bylo niedys w Europie ??? Oni sa czesto na poziomie Wandalow czy Hunow . To ze maja kalasze i komorki nie zmienia ich wnetrza !

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:18, 08 Lut 2012    Temat postu:

Wybuch w stolicy Somali

Eks­plo­zja w po­bli­żu ho­te­lu w sto­li­cy So­ma­lii, Mo­ga­di­szu, w któ­rym czę­sto zbie­ra­ją się so­ma­lij­scy par­la­men­ta­rzy­ści, za­bi­ła co naj­mniej dzie­więć osób.

We­dług po­li­cji praw­do­po­dob­nie był to za­mach sa­mo­bój­czy z uży­ciem sa­mo­cho­du wy­peł­nio­ne­go ma­te­ria­ła­mi wy­bu­cho­wy­mi. - Do­tych­czas wy­do­by­li­śmy zwło­ki dzie­wię­ciu cy­wi­lów. Jest też 34 ran­nych. Na razie nie stwier­dzi­li­śmy ofiar wśród par­la­men­ta­rzy­stów. Licz­ba za­bi­tych może wzro­snąć - po­wie­dział agen­cji Reu­te­ra funk­cjo­na­riusz po­li­cji Has­san Ali.

>>>>

I znowu ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:52, 09 Lut 2012    Temat postu:

Dramat biednych kobiet. Miały masować stopy

Po­li­cjan­ci z An­go­li i Chin znisz­czy­li ogrom­ny krąg pro­sty­tu­cji. Bied­ne ko­bie­ty były zwa­bia­ne z Chin do Afry­ki obiet­ni­cą po­kry­cia kosz­tów prze­lo­tu; miały one pra­co­wać tam jako ma­sa­żyst­ki stóp.

Ko­bie­ty, zaraz po przy­by­ciu do An­go­li, były zmu­sza­ne do pro­sty­tu­cji, a ich "opie­ku­no­wie" za­bie­ra­li im pasz­por­ty. – Szyb­ko zo­rien­to­wa­ły­śmy się, że nas oszu­ka­no. Lo­kal­na po­li­cja nie była w sta­nie nam pomóc, nie mia­ły­śmy także pie­nię­dzy na po­wrót do domu. By­ły­śmy wy­czer­pa­ny i zde­spe­ro­wa­ne – mówi Li Jie, jedna z ofiar kręgu pro­sty­tu­cji. Po­li­cjan­ci, jak dotąd, aresz­to­wa­li 11 An­go­lań­czy­ków i pię­ciu Chiń­czy­ków. We­dług ONZ, Chiny są za­rów­no źró­dłem, jak i celem prze­my­tu ludzi. Inne tego typu kraje to Taj­lan­dia i Ma­le­zja. Prze­myt ludzi stał się do­cho­do­wym biz­ne­sem. We­dług sza­cun­ków, osią­gnął on astro­no­micz­ną war­tość 50 mi­liar­dów do­la­rów. Na całym świe­cie współ­cze­snych nie­wol­ni­ków jest już ponad 20 mi­lio­nów.

>>>>

Widzimy tutaj jak pekinczycy wykorzystuja Afryke!!! Ostrzegam te kraje!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:39, 10 Lut 2012    Temat postu:

Fiona Hamilton / The Times
Podobno był czarownikiem

Na­sto­la­tek zo­stał za­mę­czo­ny i po­bi­ty na śmierć pod­czas na­pa­ści o “nie­opi­sa­nej bru­tal­no­ści i be­stial­stwie” ze stro­ny swo­jej star­szej sio­stry i jej part­ne­ra. Opraw­cy byli prze­ko­na­ni, że chło­pak prak­ty­ku­je czar­ną magię – wy­ni­ka z ze­znań zło­żo­nych w są­dzie.

Pod­czas wi­zy­ty u swej bry­tyj­sko-kon­gij­skiej ro­dzi­ny we wschod­nim Lon­dy­nie w cza­sie Bo­że­go Na­ro­dze­nia 2010 roku 15-let­ni Kri­sty Bamu był bity przez czte­ry dni i wy­mu­szo­no na nim przy­zna­nie się do bycia cza­row­ni­kiem. Przed sądem kar­nym An­glii i Walii za­zna­no, że sio­stra na­sto­lat­ka, Ma­ga­lie Bamu i jej part­ner Eric Bi­ku­bi – oboje w wieku 28 lat – użyli ta­kich na­rzę­dzi jak po­ła­ma­ne kafle pod­ło­go­we, ob­cąż­ki, mło­tek, dłuto i me­ta­lo­wy pręt. Za­da­li chłop­cu 101 ran, po­wo­du­jąc taki ból, że bła­gał o śmierć. Kri­sty’ego zna­le­zio­no w Boże Na­ro­dze­nie uto­pio­ne­go w wan­nie, w miesz­ka­niu w Fo­rest Gate, dzie­więć dni po tym, jak przy­je­chał z Pa­ry­ża na wa­ka­cje wraz z czwor­giem swego ro­dzeń­stwa. We­dług pro­ku­ra­tu­ry Bamu i Bi­ku­bi byli prze­ko­na­ni, że ro­dzeń­stwo pró­bu­je przy po­mo­cy czar­nej magii wpły­nąć na inne dziec­ko miesz­ka­ją­ce w tym samym domu. Za­ata­ko­wa­li także dwie sio­stry Kri­sty’ego i zmu­si­li je, by przy­łą­czy­ły się do tor­tu­ro­wa­nia brata.

Brian Alman z pro­ku­ra­tu­ry po­wie­dział: – Dzie­ci nie miały in­ne­go wyj­ścia jak zro­bić to, co im ka­za­no, bo ina­czej im samym gro­zi­ła taka sama prze­moc.

Oboje pod­sąd­nych uro­dzi­ło się w De­mo­kra­tycz­nej Re­pu­bli­ce Konga, gdzie – jak po­in­for­mo­wa­no sę­dziów – wiara w kin­do­ki, czyli czar­ną magię, jest po­wszech­na.

Alt­man po­wie­dział, ż Kri­sty przy­je­chał do Wiel­kiej Bry­ta­nii 16 grud­nia ze swoim bra­tem Yve­sem, który miał wtedy 22 lata, 20-let­nią sio­strą Kelly oraz młod­szą sio­strą i bra­tem. Pierw­sze trzy dni spę­dzi­li bez kom­pli­ka­cji, ale potem Bi­ku­bi, któ­rzy przy­zna­je się do wiary w czar­ną magię, na­brał prze­ko­na­nia, że Kri­sty i jego ro­dzeń­stwo zo­sta­li opę­ta­ni przez złe duchy i wy­wie­ra­ją zły wpływ na dziec­ko miesz­ka­ją­ce w tym samym domu.

Po­cząt­ko­wo zmu­szał ro­dzeń­stwo do gło­dów­ki, mo­dli­twy i śpie­wu przez całą noc, ale wkrót­ce stał się bru­tal­ny. Kelly po­wie­dzia­ła po­li­cji, że zmu­sił ją, by ude­rzy­ła Kri­sty’ego. – Kiedy Bi­ku­bi zo­ba­czył, że tylko udaje, iż bije młod­sze­go brata, we­pchnął jej do ust ża­rów­kę, zła­pał za gar­dło i przy­ło­żył nóż do klat­ki pier­sio­wej – zre­la­cjo­no­wał Alt­man.

Bi­ku­bi do bicia Kri­sty’ego zmu­szał także Yvesa. Bicie trwa­ło go­dzi­na­mi. Pa­to­lo­dzy stwier­dzi­li, że głowa, twarz, plecy i ra­mio­na Kri­sty’ego były po­kry­te głę­bo­ki­mi ra­na­mi cię­ty­mi i si­nia­ka­mi. Bra­ko­wa­ło mu także kilku zębów.

We­dług pro­ku­ra­tu­ry Bamu “do­bro­wol­nie” prze­ję­ła sto­so­wa­nie prze­mo­cy, gdy Bi­ku­bi się zmę­czył. – Mimo że ro­dzeń­stwo za­prze­cza­ło, by byli cza­row­ni­ka­mi, Ma­ga­lie Bamu za­czę­ła po­wta­rzać za swoim chło­pa­kiem jego wy­my­sły i uczest­ni­czyć w prze­mo­cy – po­wie­dział Alt­man.

Nie­kie­dy dzie­ciom po­zwa­la­no za­dzwo­nić do ro­dzi­ców, Pier­re’a i Ja­cqu­eli­ne Bamu we Fran­cji. W sam dzień Bo­że­go Na­ro­dze­nia 45 razy za­dzwo­ni­ły do matki na ko­mór­kę i te­le­fon sta­cjo­nar­ny w Pa­ry­żu. Kiedy Kri­sty za­czął tego dnia bła­gać ojca o pomoc i mówić: “Wujek Eric mnie za­bi­je”, ro­dzi­ce na­tych­miast po­le­cie­li do Lon­dy­nu, ale było już za późno.

Gdy rany Kri­sty’ego były już bar­dzo po­waż­ne, za­czął bła­gać, by po­zwo­lo­no mu umrzeć. Wtedy zo­stał wsa­dzo­ny do wanny. Bi­ku­bi pu­ścił wodę, ale na­sto­la­tek miał zbyt po­waż­ne ob­ra­że­nia, by utrzy­mać głowę nad wodą. Nie­wy­klu­czo­ne też, że był nie­przy­tom­ny – stwier­dził Alt­man. Jak dodał, Bi­ku­bi kazał Yve­so­wi, Kelly i ich młod­sze­mu ro­dzeń­stwu wejść do wanny i polał ich zimną wodą. – Kiedy Kri­sty umie­rał, Bi­ku­bi wsa­dził Yvesa, Kelly i dwoje po­zo­sta­łych dzie­ci do wanny razem z bra­tem i wszyst­kich polał z prysz­ni­ca zimną wodą.

Alt­man mówi, że Bamu w końcu we­zwa­ła sa­ni­ta­riu­szy, któ­rzy za­sta­li Bi­ku­bie­go w ła­zien­ce przy pró­bie re­ani­ma­cji chłop­ca, który zmarł około pół­no­cy. Po­zo­sta­łe dzie­ci znaj­do­wa­ły się wtedy w sa­lo­nie. – Były w hi­ste­rii, prze­ra­żo­ne i prze­mo­czo­ne do su­chej nitki – re­la­cjo­nu­je. – Za­le­d­wie 20 minut przed śmier­cią Kri­sty’ego do miesz­ka­nia przy­szedł hy­drau­lik z po­wo­du skarg są­sia­dów na prze­cie­ka­ją­cą przez pod­ło­gę wodę. Bi­ku­bi, który za­miesz­kał w Wiel­kiej Bry­ta­nii w 1991 roku, przy­znał się do nie­umyśl­ne­go za­da­nia śmier­ci w sta­nie ogra­ni­czo­nej po­czy­tal­no­ści oraz do dwóch na­pa­ści skut­ku­ją­cych ob­ra­że­nia­mi ciała prze­ciw­ko Kelly i jej młod­szej sio­strze. Bamu, która prze­nio­sła się do Wiel­kiej Bry­ta­nii w 1996 roku, nie przy­zna­je się do za­bój­stwa i dwóch na­pa­ści. Pro­ces trwa.

>>>>

Kolejny opis obledu i opetania demonicznego pokazujacy jak potrzebni sa misjonarze aby wyswobadzac pogan z niewoli demona ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:22, 11 Lut 2012    Temat postu:

Libia: zatonęła łódź z somalijskimi emigrantami, 15 ofiar

Pięt­na­stu so­ma­lij­skich emi­gran­tów zgi­nę­ło, a 40 in­nych jest za­gi­nio­nych po za­to­nię­ciu w tym ty­go­dniu łodzi u wy­brze­ży li­bij­skie­go portu Mi­sra­ta - po­in­for­mo­wał am­ba­sa­dor So­ma­lii w Try­po­li­sie Ab­del­gha­mi Wais.

- U wy­brze­ży Mi­sra­ty wy­ło­wio­no ciała 15 ofiar; wśród nich jest dziec­ko i 12 ko­biet. Po­zo­sta­li są za­gi­nie­ni - dodał dy­plo­ma­ta. W so­bo­tę w Mi­sra­cie od­by­ły się po­grze­by ofiar, któ­rych ciała wy­ło­wio­no w środę.

We­dług am­ba­sa­do­ra, na po­kła­dzie łodzi znaj­do­wa­ło się 55 nie­le­gal­nych emi­gran­tów, któ­rzy chcie­li do­stać się do Eu­ro­py.

Na po­cząt­ku tego ty­go­dnia szef li­bij­skie­go MSZ zwra­cał uwagę na "ogrom­ne pro­ble­my" jego kraju w związ­ku z na­pły­wem ty­się­cy nie­le­gal­nych imi­gran­tów.

>>>>

Niestety znow dramat uchodzcow ...

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:54, 13 Lut 2012    Temat postu:

Polskie MSZ potępia ataki przeciw chrześcijanom

Mi­ni­ster­stwo Spraw Za­gra­nicz­nych wy­ra­zi­ło głę­bo­kie za­nie­po­ko­je­nie eska­la­cją prze­mo­cy w Ni­ge­rii. "Po­tę­pia­my ataki bom­bo­we oraz star­cia mię­dzy gru­pa­mi et­nicz­ny­mi i re­li­gij­ny­mi, do któ­rych do­szło w ostat­nich ty­go­dniach" - na­pi­sał w oświad­cze­niu rzecz­nik re­sor­tu.
Fot. Reu­ters

"Mi­ni­ster­stwo Spraw Za­gra­nicz­nych po­now­nie wy­ra­ża głę­bo­kie za­nie­po­ko­je­nie eska­la­cją prze­mo­cy w Fe­de­ral­nej Re­pu­bli­ce Ni­ge­rii. Szcze­rze ubo­le­wa­my z po­wo­du ro­sną­cej licz­by ofiar ata­ków ter­ro­ry­stycz­nych. Tego ro­dza­ju za­cho­wa­nia za­słu­gu­ją na sta­now­cze po­tę­pie­nie całej spo­łecz­no­ści mię­dzy­na­ro­do­wej" - czy­ta­my w oświad­cze­niu rzecz­ni­ka MSZ Mar­ci­na Bo­sac­kie­go. "Po­tę­pia­my ataki bom­bo­we oraz star­cia mię­dzy gru­pa­mi et­nicz­ny­mi i re­li­gij­ny­mi, do któ­rych do­szło w ciągu ostat­nich ty­go­dni" - pod­kre­ślił rzecz­nik.

"Wzy­wa­my do na­tych­mia­sto­we­go po­wstrzy­ma­nia się od aktów prze­mo­cy i po­wro­tu do po­ko­jo­we­go współ­ży­cia wy­znaw­ców róż­nych re­li­gii. Ape­lu­je­my do władz FRN o za­pew­nie­nie bez­pie­czeń­stwa wszyst­kim miesz­kań­com, bez wzglę­du na ich wy­zna­nie i przy­na­leż­ność et­nicz­ną" - dodał.

Zda­niem MSZ "wie­lo­kul­tu­ro­wa i wie­lo­wy­zna­nio­wa Fe­de­ral­na Re­pu­bli­ka po­win­na sta­no­wić przy­kład wszech­stron­ne­go i po­ko­jo­we­go dia­lo­gu spo­łecz­ne­go, ak­tyw­nie wspie­ra­ne­go przez wła­dze cen­tral­ne i lo­kal­ne".

Na­zna­cze­ni krzy­żem – czy­taj w ser­wi­sie Religia.​onet

Od kilku ty­go­dni w Ni­ge­rii na­ra­sta kon­flikt mię­dzy chrze­ści­ja­na­mi a mu­zuł­ma­na­mi.

31 grud­nia po za­miesz­kach i an­ty­chrze­ści­jań­skich ata­kach pre­zy­dent Jo­na­than wpro­wa­dził stan wy­jąt­ko­wy w środ­ko­wych i pół­noc­no-wschod­nich re­gio­nach kraju, w któ­rych ak­tyw­na jest mu­zuł­mań­ska sekta Boko Haram od­po­wie­dzial­na za licz­ne mordy i ataki na ko­ścio­ły chrze­ści­jań­skie.

W so­bo­tę wpro­wa­dzo­no też go­dzi­nę po­li­cyj­ną w sta­nie Ada­ma­wa, na wscho­dzie kraju. Ata­ko­wa­ni chrze­ści­ja­nie za­po­wie­dzie­li, że za­czną bro­nić się sami, prze­ciw dżi­ha­dy­stom z Boko Haram, od­po­wie­dzial­nej za śmierć co naj­mniej 510 osób w mi­nio­nym roku.

Z kolei w po­nie­dzia­łek we wszyst­kich głów­nych mia­stach Ni­ge­rii roz­po­czął się bez­ter­mi­no­wy strajk ge­ne­ral­ny, który za­po­wie­dzia­no po znie­sie­niu rzą­do­wych sub­wen­cji na pa­li­wa, które spo­wo­do­wa­ły gwał­tow­ny wzrost ich cen.

>>>>

No to sie wysilili chcac zmyc pietno zdrady . Wypad to odnotowac ...

[b][color=blue]- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:32, 14 Lut 2012    Temat postu:

Amerykanie kolejny raz uratowali Irańczyków

Ame­ry­kań­ska ma­ry­nar­ka wo­jen­na ura­to­wa­ła dzi­siaj sze­ściu Irań­czy­ków, któ­rych sta­tek uległ awa­rii w Za­to­ce Per­skiej - po­in­for­mo­wał Pen­ta­gon. Kilka dni wcze­śniej ma­ry­na­rze USA uwol­ni­li z rąk so­ma­lij­skich pi­ra­tów 13 irań­skich ma­ry­na­rzy.

Co naj­mniej jeden Irań­czyk z uszko­dzo­ne­go stat­ku jest po­pa­rzo­ny z po­wo­du po­ża­ru, który wy­buchł na po­kła­dzie jed­nost­ki. Ranny jest pod opie­ką ame­ry­kań­skiej ma­ry­nar­ki - podał rzecz­nik Pen­ta­go­nu Geo­r­ge Lit­tle. W czwar­tek ame­ry­kań­ski nisz­czy­ciel USS Kid, jeden z okrę­tów wo­jen­nych eskor­tu­ją­cych lot­ni­sko­wiec USS John C. Sten­nis ura­to­wał 13 Irań­czy­ków po­rwa­nych przez so­ma­lij­skich pi­ra­tów na Morzu Arab­skim.
Amerykanie uwolnili Irańczyków z rąk piratów

W so­bo­tę Iran uznał, że uwol­nie­nie irań­skich ma­ry­na­rzy przez ame­ry­kań­ską ma­ry­nar­kę wo­jen­ną było "po­zy­tyw­nym hu­ma­ni­tar­nym ge­stem".

Pen­ta­gon nie podał do­dat­ko­wych szcze­gó­łów w spra­wie akcji ra­tun­ko­wej.

>>>>

I przypominamy to akcje aby przypomniec o Somalii ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:04, 15 Lut 2012    Temat postu:

Mordy chrześcijan, wysadzają kościoły - zagrożenie rośnie

Nigeria pojawiła się na czołówkach gazet po antychrześcijańskich atakach w czasie Bożego Narodzenia. Zamachy na kościoły potępił papież Benedykt XVI. Ale to nie jedyne problemy tego kraju. Ostatnio w Nigerii, która jest największym eksporterem ropy na kontynencie, znów doszło do starć. Ich powodem nie była religia, ale... podwyżki cen paliw. Kolejny raz polała się krew. Sytuację w tym afrykańskim państwie analizuje dla Wirtualnej Polski Michał Staniul.

Obecnie w Nigerii liczą się właściwie tylko dwa tematy.

O pierwszym, czyli islamskiej sekcie Boko Haram i zamachach na chrześcijan, do których ostatnio niemal codziennie dochodzi, mówią media na całym świecie.

O drugim - pokojowych protestach, podczas których wyznawcy Chrystusa i muzułmanie ramię w ramię blokują najważniejsze miasta kraju, i który nazwano już nigeryjskim Ruchem Oburzonych - raczej na zewnątrz się nie wspomina.

Zobacz zdjęcia: Tam paliwo tak zdrożało, że ludzie wyszli na ulice

W rezultacie otrzymujemy obraz kraju pogrążonego w fanatyzmie i nienawiści. Kraju, w którym życie toczy się tylko i wyłącznie wokół wojny światów i religii; państwa, w którym nic innego się nie liczy. A prawda jest znacznie bardziej złożona.

Walka o stacje benzynowe

O tym, że w Nigerii wybuchną demonstracje, wiadomo było już od kilku tygodni. Na początku grudnia prezydent Goodluck Jonathan ogłosił plan budżetu na 2012 rok. Znalazło się w nim coś, co uderzyło Nigeryjczyków jak piorun: rezygnacja z subwencji na paliwo.

W przeszłości próbowano zrobić to kilka razy. Efekt zawsze był taki sam - obywatele wychodzili na ulice, związkowcy ogłaszali strajk, przemysł stawał, a rząd wycofywał się z pomysłu. Ekonomiści od dawna upierali się jednak, że tak dłużej być nie może: paliwowe subsydia, które utrzymywały cenę litra benzyny na poziomie 0,4 dol. (1,4 zł!), kosztowały państwo w zeszłym roku 8 mld dolarów. Eksperci od makroekonomii zgodnie twierdzili, że lepiej przeznaczyć te pieniądze na rozwój infrastruktury, bo ta jest, delikatnie rzecz ujmując, słaba.

Niestety, dla przeciętnego mieszkańca Nigerii kwestia ta wygląda zupełnie inaczej. 40 centów za litr to niewiele w porównaniu ze światowymi standardami, ale ogromna większość ze 160 mln Nigeryjczyków żyje za mniej niż dwa dolary dziennie. Paliwa potrzebują nie tylko do napędzania samochodów, lecz też domowych generatorów, gdyż przerwy w dostawach prądu to w Nigerii codzienność. Nawet najmniejsza podwyżka ceny benzyny oznacza wzrost kosztów transportu do pracy, żywności i niemal wszystkich usług. Tymczasem wycofanie subwencji ("noworoczny prezent Jonathana dla rodaków", jak często się szydzi) podniosło opłaty na stacjach ponad dwukrotnie. Dla napiętych domowych budżetów to krytyczny cios.

A teraz zagadka: dlaczego Nigeria, będąc największym eksporterem ropy w Afryce, ma problem z dostarczeniem taniego paliwa obywatelom? Odpowiedź może zaskoczyć: otóż Nigeryjczycy niemal każdy litr benzyny i oleju napędowego muszą... sprowadzać po kosztach z zagranicy. W państwie funkcjonują zaledwie trzy zapuszczone rafinerie. W żaden sposób nie mogą zaspokoić krajowego zapotrzebowania na przetworzoną ropę. Dla Nigeryjczyków jest to kolejny - setny, a może i tysięczny - przykład na nieudolność ich polityków.

Jednocząca bieda

Na początku rząd podszedł do protestujących dosyć pobłażliwie. Nigeria uchodzi za jeden z najbardziej podzielonych krajów świata - żyje tam 250 grup etnicznych mówiących 300 językami i wyznających najróżniejsze religie. Ostatnie zamachy na kościoły i chrześcijan oraz ataki odwetowe na muzułmanach jeszcze bardziej pogłębiają istniejące różnice. Władze zakładały więc, że Nigeryjczycy nie będą w stanie jednomyślnie sprzeciwić się zmianom. Ale się pomyliły.

Już w ciągu pierwszych dni demonstranci zablokowali największe miasta, tak na północy, jak i południu. Działali podobnie do buntowników z Tunezji i Egiptu - przy pomocy telefonów i internetu błyskawicznie informowali się o wydarzeniach "na froncie", ustalali miejsca zbiórek i metody działania. W sieci szybko zaczęły krążyć rozmaite poradniki dotyczące zachowywania się podczas manifestacji i przetrwania w sparaliżowanych dzielnicach. Wszystkie wzywają do tego, by nie używać przemocy. Jak na razie się udaje - ofiary, w tym kilka śmiertelnych, są efektem nadgorliwości służb bezpieczeństwa. Nigeryjczycy w charakterystycznym dla siebie stylu ironizują, że rząd zaczął rywalizować z Boko Haram w konkurencji pt. "kto zabije więcej niewinnych cywilów?".

Nigeryjscy internauci dużo uwagi poświęcają jedności, która wytwarza się między uczestnikami protestów. W wielu miejscach modlących się muzułmanów własnymi ciałami osłaniali ich sąsiedzi chrześcijanie - i na odwrót. Różnice religijne okazują się słabsze od poczucia wspólnej krzywdy. W poniedziałek do rozgniewanych Nigeryjczyków przyłączyły się związki zawodowe, które ogłosiły strajk generalny. Z wiadomości dostępnych w momencie pisania tekstu wynika, że zamknięto wiele banków, sklepów, a nawet lotnisk. Autobusy i koleje miejskie stoją. Zamieszczane w internecie zdjęcia i filmy ukazują puste ulice gigantycznego Lagos - miasta, które na co dzień oplatają wielokilometrowe kolejki samochodów.

To, co zaczęło się jako bunt przeciwko wycofaniu subwencji na paliwo, stopniowo zamienia w manifestację rozpaczy wywołanej fatalną sytuacją w kraju. Prezes Banku Centralnego Nigerii stwierdził w weekend, że: kierowanie państwem to nie konkurs popularności. Jeśli pewne reformy są korzystne dla obywateli, to trzeba je wprowadzić - nawet gdy początkowo mogą sprawić im nieco problemów. Nigeryjski pisarz Sola Odunfa odpowiada mu na łamach serwisu BBC: - Pytam, ile trudności Nigeryjczycy mają jeszcze znosić, gdy brakuje prądu, wody pitnej, bezpieczeństwa, dróg, pracy, szpitali, dobrych szkół publicznych, a ceny żywności rosną prawie codziennie?

By załagodzić nastroje prezydent Jonathan ogłosił, że obetnie o jedną czwartą pensje pracowników przerośniętej administracji. Protestujący chcą jednak głębszych zmian. Kto ustąpi pierwszy?

Trucizna

W normalnych warunkach pozycja rządu byłaby w tej wojnie nerwów korzystniejsza - po kilku dniach strajków demonstranci zaczęliby odczuwać jego finansowy ciężar i zmęczenia, a część powoli wycofywałaby się do domów. Ale tym razem Jonathan może nie mieć czasu na czekanie. Nie w momencie, gdy w innych częściach kraju płoną kościoły i płynie krew.

Boko Haram powstała w 2002 roku jako niewielka sekta radykalnych muzułmanów skupionych wokół młodego kaznodziei, Mohammeda Yusufa. Chociaż otwarcie domagała się wprowadzenia szariatu w całej Nigerii i sprzeciwiała demokracji, przez lata nie traktowano jej poważnie. W 2009 roku członkowie organizacji zaatakowali kilka posterunków policji. Służby bezpieczeństwa odpowiedziały dokonując istnej masakry - zabiły około 800 ludzi (rzekomo samych islamistów), w tym Yusufa.

Po roku ciszy Boko Haram dała o sobie ponownie znać, odbijając z więzienia kilkuset kompanów i przeprowadzając zamachy na restauracje, banki, komisariaty oraz nieprzychylnych polityków i duchownych, w tym muzułmanów. Działalność ekstremistów szczególnie nasiliła się po wyborach, które w kwietniu 2011 roku wygrał Jonathan Goodluck, chrześcijanin z południa kraju. Jego zwycięstwo wywołało wiele gniewu na w większości muzułmańskiej północy Nigerii. Ataki Boko Haram stawały się zuchwalsze i bardziej niszczycielskie. W połowie roku potrafili uderzyć na komendę główną policji i siedzibę ONZ w Abudży, stolicy kraju.

Nic jednak nie mogło przygotować Nigeryjczyków na to, co dzieje się od kilku tygodni. W Boże Narodzenie fanatycy wysadzili kilka kościołów w trzech stanach.

Zobacz zdjęcia: Zamordowali ich w święta

Od tego czasu właściwie codziennie zabijają chrześcijan żyjących na północy kraju. Tylko w miniony weekend zamordowali co najmniej 30 osób. W południowej Delcie Nigru doszło do już do ataków odwetowych, a ktoś wrzucił granat do szkoły, w której paroletnie dzieci uczyły się języka arabskiego. Niewiele pomaga wprowadzony przez rząd stan wyjątkowych w czterech regionach i wojsko na ulicach.

Do tej pory Boko Haram uważano za grupę zimnokrwistych morderców, których napędza nienawiść i gniew wywołany powszechną nędzą. Ale ostatnie wydarzenia podsuwają też inne wnioski. Prędkość, z jaką organizacja przemieniła się z małej sekty obecnej w dwóch zabiedzonych stanach w hydrę, która potrafi zaatakować jednocześnie kilka oddalonych od siebie o setki kilometrów miejsc jest zastanawiająca. Coraz więcej dowodów świadczy o tym, że czasami inne grupy podszywają się pod organizację założoną przez Yusufa i korzystają z chaosu. W listopadzie służby bezpieczeństwa odkryły, że cztery największe mafijne syndykaty wysyłają pogróżki podpisując się jako Boko Haram. Co ciekawe, tylko jeden z nich kierowany jest przez muzułmanów. Dwa tygodnie temu w Delcie Nigru złapano chrześcijanina, który w tradycyjnym islamskim stroju próbował podpalić kościół. Religijny terroryzm to wygodna przykrywka dla złych intencji.

W kwietniu wielu polityków, zwłaszcza z północy kraju, poprzysięgło Jonathanowi, że nie dotrwa jako prezydent do końca kadencji. "Szczęściarz" pochodzi z Delty Nigru, która od lat nie miała swojego człowieka na szczytach władzy. Wskakując na fotel głowy państwa Jonathan wepchnął się tam, gdzie część elit go nie chciała. Elit, które nie mogłoby sobie wyobrazić lepszego "prezentu" dla zapracowanego lidera niż Boko Haram - czymkolwiek dzisiaj jest. Sam prezydent przyznał w niedzielę, że "terroryści mają swoich zwolenników w rządzie i służbach bezpieczeństwa".

Masowe strajki i nieprzerwane zamachy - sytuacja Jonathana jest nie do pozazdroszczenia. Nie poradzi sobie z tymi dwoma problemami na raz. Z tajemniczymi napastnikami na pewno się nie dogada. Z demonstrantami - cały czas jeszcze może. A innej drogi już chyba nie ma.

Michał Staniul,

>>>>>

Przypominam sytuacje Nigerii ...

(fot. AFP / Pius Utomi Ekpei)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:24, 16 Lut 2012    Temat postu:

Nigeria: zbiegł podejrzany o zabicie chrześcjan

Ni­ge­ryj­ska po­li­cja przy­zna­ła dzi­siaj, że głów­ny po­dej­rza­ny w spra­wie za­ma­chu na świą­ty­nię chrze­ści­jań­ską w Boże Na­ro­dze­nie zdo­łał uciec w ciągu 24 go­dzin od za­trzy­ma­nia.

25 grud­nia w ko­ście­le ka­to­lic­kim pw. św. Te­re­sy na pe­ry­fe­riach Abu­dży eks­plo­do­wał ła­du­nek wy­bu­cho­wy, za­bi­ja­jąc 37 osób i ra­niąc 57. Do ataku przy­zna­ła się ra­dy­kal­na or­ga­ni­za­cja is­lam­ska Boko Haram. We wto­rek po­li­cja aresz­to­wa­ła głów­ne­go po­dej­rza­ne­go w tej spra­wie. Jed­nak gdy ra­dio­wóz prze­wo­ził go do domu, by tam w obec­no­ści męż­czy­zny prze­szu­kać jego lokum, sa­mo­chód sta­nął w pło­mie­niach.

- Po­li­cjan­ci eskor­tu­ją­cy po­dej­rza­ne­go zo­sta­li za­ata­ko­wa­ni, naj­praw­do­po­dob­niej przez człon­ków gangu. (W po­wsta­łym cha­osie) męż­czy­zna zbiegł - po­wie­dział rzecz­nik po­li­cji Olu­so­la Amore. - Oce­nia­my ten in­cy­dent jako po­waż­ne za­nie­dba­nie ze stro­ny (od­po­wie­dzial­ne­go za spra­wę) ko­mi­sa­rza po­li­cji, który zo­stał prze­słu­cha­ny i za­wie­szo­ny w wy­ko­ny­wa­niu obo­wiąz­ków - dodał.

Or­ga­ni­za­cja Boko Haram, któ­rej nazwę tłu­ma­czy się jako "za­chod­nia edu­ka­cja to świę­to­kradz­two", bywa okre­śla­na jako sekta. Bru­tal­ny­mi me­to­da­mi, ucie­ka­jąc się do mor­dów i za­ma­chów, wal­czy ona o wpro­wa­dze­nie sza­ria­tu we wszyst­kich 36 sta­nach Ni­ge­rii (sza­riat obo­wią­zu­je w pół­noc­nych sta­nach, gdzie miesz­ka znacz­nie wię­cej mu­zuł­ma­nów). Dzia­łal­ność Boko Haram budzi obawy, że or­ga­ni­za­cja ta dąży do wznie­ce­nia kon­flik­tu mię­dzy mu­zuł­mań­ską pół­no­cą i chrze­ści­jań­skim po­łu­dniem - pisze Reu­ters.

>>>>

I znowu . Chyba ma umocowanych wyzej protektorow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:21, 17 Lut 2012    Temat postu:

Save the Children: pół miliarda dzieci cierpi z powodu niedożywienia

Nawet pół miliarda dzieci przez najbliższe 15 lat może cierpieć na fizyczny i psychiczny niedorozwój, ponieważ nie dostają wystarczającej ilości jedzenia - podaje BBC News za raportem charytatywnej organizacji Save the Children. - Problem ukrytego głodu zabija po chichu - mówi Assumpta Ndumi, dietetyk, który współpracuje z Save the Children w Kenii.

fot. AFP Raport podaje, że jest jeszcze dużo do zrobienia, aby zmniejszyć zjawisko niedożywienia w najbiedniejszych krajach. Organizacja twierdzi, że wiele rodzin nie stać na mięso, mleko czy warzywa. Badaniem objęto rodziny z Indii, Bangladeszu, Peru, Pakistanu i Nigerii, gdzie jak twierdzi międzynarodowa agencja sondażowa Globescan, znajduje się połowa z całej populacji niedożywionych dzieci. Jeden na sześciu rodziców twierdzi, że ich dzieci porzucają szkołę, aby pomóc im pracować na jedzenie. Jedna trzecia badanych rodziców twierdzi, że ich dzieci skarżą się na brak odpowiedniej ilości jedzenia.

Organizacja Save the Children twierdzi, że ten rekordowy pod względem cen żywności rok znacznie zwiększył niedożywienie wśród dzieci, co może wpłynąć na postęp w redukcji zgonów dzieci. – Świat zrobił olbrzymi postęp, jeśli chodzi o śmiertelność dzieci, jednak może się to zatrzymać, jeśli nie uda nam się rozwiązać problemu niedożywienia – mówi dyrektor organizacji, Justin Forsyth.

Według raportu, niedożywienie jest przyczyną śmierci 2,6 mln dzieci każdego roku. Assumpta Ndumi, dietetyk, który współpracuje z Save the Children w Kenii, powiedział BBC, że kolejne susze powodują tam efekt równi pochyłej. – Kiedy przychodzi następna powódź i środki do życia zostają zniszczone, wykarmienie dzieci staje się bardzo trudnym zadaniem.– Mleko jest bardzo ważne dla rodzin w północno– wschodniej Kenii, więc gdy tracą dobytek, są praktycznie pozbawieni dostępu do źródeł białka. Musimy zająć się problemem ukrytego głodu, ponieważ zabija on po cichu – dodaje.

Według FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) ceny jedzenia wzrosły gwałtownie w pierwszej połowie zeszłego roku, po tym jak niesprzyjająca pogoda zniszczyła zbiory w największych krajów eksportujących żywność w 2010 roku.

FAO podaje, że indeks cen żywności wzrósł w ubiegłym miesiącu po raz pierwszy od lipca 2011 roku, ale nadal jest o 7 proc. niższy niż w styczniu 2011 roku.

>>>>

Niestety jest to glownie Afryka . Trzeba podniesc tamtejsza gospodarke !!!

- Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli ?
- To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili .




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:19, 17 Lut 2012    Temat postu:

Arne Perras,Nicolas Richter / Sddeutsche Zeitung
Szlakiem ”krwawych diamentów”

Od wielu lat spo­łecz­ność mię­dzy­na­ro­do­wa stara się ukró­cić han­del "krwa­wy­mi dia­men­ta­mi". Z chwi­lą, gdy ka­mie­nie zo­sta­ną oszli­fo­wa­ne, trud­no od­kryć mrocz­ną ta­jem­ni­cę ich po­cho­dze­nia. Czy na­byw­cy kosz­tow­nych bły­sko­tek zdają sobie spra­wę, że fi­nan­su­ją bru­tal­ne rządy dyk­ta­to­rów po­kro­ju Ro­ber­ta Mu­ga­be? Oto re­la­cja z po­dró­ży szla­kiem brud­nych dia­men­tów.

Ele­ganc­ka para scho­dzi po sze­ro­kich scho­dach wprost w ob­ję­cia no­wo­jor­skiej zimy. Nie­zna­jo­ma, ubra­na w zwiew­ną suk­nię kro­czy z gra­cją wśród wi­ru­ją­cych płat­ków śnie­gu, oto­czo­na opie­kuń­czym ra­mie­niem part­ne­ra. Na szyi ko­bie­ty błysz­czy dia­men­to­wa kolia, rzu­ca­jąc iskry w mrok nocy. W ta­kich fil­mach, jak ten ju­bi­le­rzy re­kla­mu­ją szla­chet­ne ka­mie­nie. Dia­men­ty są głów­ny­mi bo­ha­te­ra­mi spo­tów re­kla­mo­wych. Za­wsze wcie­la­ją się w iden­tycz­ną rolę: sym­bo­li­zu­ją uczu­cie łą­czą­ce za­ko­cha­nych i dają świa­dec­two do­zgon­nej mi­ło­ści. Ka­mie­nie mil­czą na temat swej prze­szło­ści. Czy po­sia­da­cze bry­lan­tów wie­dzą skąd po­cho­dzą dro­go­cen­ne bły­skot­ki i ile zła wy­rzą­dzi­ły?

Nie­któ­re ta­jem­ni­ce dia­ment zdra­dza pod lupą. Do­pie­ro w dzie­się­cio­krot­nym po­więk­sze­niu widać mi­kro­sko­pij­ne za­nie­czysz­cze­nia i pęk­nię­cia. (...) Czy­stość struk­tu­ry dia­men­tów za­kłó­ca­ją różne in­klu­zje, za wy­jąt­kiem jed­nej - ludz­kiej krwi.

Dia­men­ty nie krwa­wią, choć nie­kie­dy na­zy­wa się je ”krwa­wy­mi dia­men­ta­mi”.

Przez pe­wien czas tylko w ki­nach można było zo­ba­czyć mor­der­cze ka­mie­nie, fi­nan­su­ją­ce krwa­we roz­gryw­ki dyk­ta­to­rów w re­gio­nach ogar­nię­tych kon­flik­ta­mi zbroj­ny­mi. Po la­tach po­wró­ci­ły z wy­gna­nia. Od li­sto­pa­da ubie­głe­go roku znie­sio­no em­bar­go na eks­port dia­men­tów wy­do­by­wa­nych w Zim­ba­bwe, kraju rzą­dzo­nym przez dyk­ta­to­ra Ro­ber­ta Mu­ga­be.

Obroń­cy praw czło­wie­ka na­zy­wa­li tę de­cy­zję hań­bią­cą. Po­sta­no­wie­nie or­ga­ni­za­cji mię­dzy­na­ro­do­wej, re­gu­lu­ją­cej sys­tem ob­ro­tu su­row­cem dia­men­to­wym, wy­wo­ła­ło sprzecz­ne re­ak­cje rzą­dów i za­zwy­czaj jed­no­myśl­nych lob­by­stów prze­my­słu dia­men­to­we­go. Jak krwa­we, jak brud­ne są ka­mie­nie Ro­ber­ta Mu­ga­be? W celu od­kry­cia praw­dy wy­ru­szy­li­śmy ich szla­kiem. Prze­mie­rzy­li­śmy roz­pa­lo­ną słoń­cem sa­wan­nę, do­tar­li­śmy do gniazd prze­myt­ni­ków ukry­tych w gó­rach, do cen­trum dia­men­to­we­go w An­twer­pii. Roz­ma­wia­li­śmy z nie­le­gal­ny­mi po­szu­ki­wa­cza­mi, żoł­nie­rza­mi, biz­nes­me­na­mi i dy­plo­ma­ta­mi. (�Ś)

Zim­ba­bwe prze­ci­na­ją ła­god­ne wznie­sie­nia, a ko­bie­rzec liści opa­dłych z lasów miom­bo mieni się wszyst­ki­mi ko­lo­ra­mi w pro­mie­niach wscho­dzą­ce­go słoń­ca. Na wscho­dzie kraju wy­ra­sta­ją góry wy­zna­cza­ją­ce gra­ni­cę z Mo­zam­bi­kiem (...), a na za­cho­dzie roz­cią­ga­ją się ja­ło­we pola Ma­ran­ge - świat Si­mo­na Si­tho­le.

Mu­ta­re

Każ­dej nocy 26-la­tek o za­pad­nię­tych po­licz­kach prze­ko­pu­je ka­mie­ni­stą zie­mię. Wie­rzy, że pew­ne­go dnia uśmiech­nie się do niego szczę­ście i znaj­dzie cenny ka­mień. Żona z trój­ką dzie­ci czeka w domu i modli się o szczę­śli­wy po­wrót męża.

Nie­daw­no Simon roz­ha­ra­tał sobie prawe przed­ra­mię o ostry odła­mek skały. To drob­nost­ka, gdy po­my­śli, co mogą mu zro­bić żoł­nie­rze i straż­ni­cy z psami, tro­pią­cy nie­le­gal­nych po­szu­ki­wa­czy dia­men­tów. Biada, je­że­li zła­pią nie­szczę­śni­ka. Simon Si­tho­le już raz do­stał się w ich łapy. - Dru­gim razem nie pusz­czą mnie ży­we­go - stwier­dza. Mimo nie­bez­pie­czeń­stwa nadal kopie pod osło­ną nocy. (...)

O świ­cie Simon od­wie­dził zna­jo­me­go. Zmył z ciała sied­mio­ty­go­dnio­wy brud, opa­trzył świe­żą ranę, za­ło­żył czy­stą ko­szul­kę i przy­je­chał na spo­tka­nie w mie­ście Mu­ta­re. W parku miej­skim nie ma ży­we­go ducha, ale Simon uważ­nie roz­glą­da się do­oko­ła. Boi się, że ktoś może pod­słu­chać naszą roz­mo­wę. W Zim­ba­bwe roi się od szpic­li opła­ca­nych przez pa­ra­no­icz­ne­go dyk­ta­to­ra Ro­ber­ta Mu­ga­be. Reżim za­ra­bia kro­cie na eks­por­cie ka­mie­ni szla­chet­nych. Simon Si­tho­le jest jed­nym z ty­się­cy bie­da­ków, pró­bu­ją­cych uszczk­nąć odro­bi­nę z baj­ko­we­go bo­gac­twa. Dla­te­go po za­pad­nię­ciu zmro­ku ryje w ka­mie­ni­stej ziemi.

Zim­ba­bwe mo­gło­by pła­wić się w do­bro­by­cie dzię­ki po­sia­da­nym zło­żom dia­men­tów. Ko­pal­nie w Ma­ran­ge przy­no­szą co roku od dwóch do czte­rech mi­liar­dów do­la­rów zysku, rów­no­war­tość nie­mal­że ca­łe­go bu­dże­tu pań­stwa. Nie­ste­ty dia­men­to­we bo­gac­two stało się prze­kleń­stwem Zim­ba­bwe. Wy­do­by­cie i eks­port ka­mie­ni kon­tro­lu­ją or­ga­ni­za­cje prze­stęp­cze. Pra­cow­ni­cy ko­pal­ni są wy­zy­ski­wa­ni, oszu­ki­wa­ni, tor­tu­ro­wa­ni i mor­do­wa­ni. Więk­szość zy­sków z wy­do­by­cia dia­men­tów pły­nie do kie­sze­ni słu­gu­sów i ge­ne­ra­łów Ro­ber­ta Mu­ga­be. Znie­sie­nie em­bar­ga na sprze­daż dia­men­tów z Ma­ran­ge jest na rękę dyk­ta­to­ro­wi i jego klice po tym, jak spo­łecz­ność mię­dzy­na­ro­do­wa wpro­wa­dzi­ła prze­ciw­ko Zim­ba­bwe sze­reg do­tkli­wych sank­cji. Reżim po­trze­bu­je pie­nię­dzy na dal­sze fi­nan­so­wa­nie re­pre­sji - opła­ce­nie woj­ska, po­li­cji, mło­dzie­żo­wej przy­bu­dów­ki par­tii rzą­dzą­cej i jej bo­jó­wek. Prze­moc jest je­dy­nym środ­kiem, za­pew­nia­ją­cym 87-let­nie­mu dyk­ta­to­ro­wi utrzy­ma­nie się przy wła­dzy.

Dia­men­to­wych pól Ma­ran­ge pil­nu­ją straż­ni­cy, pa­tro­le, blo­ka­dy. Wta­jem­ni­cze­ni znają spo­so­by, jak do­stać się do skarb­ca. (...) Simon Si­tho­le od lat ko­czu­je w jamie wy­drą­żo­nej w ko­rze­niach drze­wa. W ciągu dnia śpi, go­tu­je papkę z mąki ku­ku­ry­dzia­nej, a po za­pad­nię­ciu zmro­ku tyra w pocie czoła dla ”syn­dy­ka­tu”.

Pracę grupy ko­pa­czy nad­zo­ru­je żoł­nierz. Dzie­wię­cio­oso­bo­wą bry­ga­dę two­rzą rol­ni­cy i bez­ro­bot­ni. Tak długo prze­ko­pu­ją zie­mię w Shon­je Hills aż ręce od­mó­wią im po­słu­szeń­stwa. Żoł­nierz bacz­nie ob­ser­wu­je ro­bot­ni­ków. Praw­do­po­dob­nie dał ła­pów­kę prze­ło­żo­nym albo do­wódz­two po­zwo­li­ło mu szu­kać dia­men­tów na wła­sną rękę, opła­ca­jąc sobie w ten spo­sób jego wier­ność. Na obrze­żach trzech ofi­cjal­nych ko­pal­ni dia­men­tów drąży zie­mię tuzin nie­le­gal­nych syn­dy­ka­tów. Po­ło­wę urob­ku do­sta­ją gór­ni­cy, po­ło­wę za­bie­ra­ją żoł­nie­rze. Dla Si­tho­le to marny in­te­res. - Takie są za­sa­dy - stwier­dza bez­rad­nie.

A po­my­śleć, że jesz­cze dzie­sięć lat temu ni­ko­go nie in­te­re­so­wa­ły drob­ne, nie­po­zor­ne ka­mie­nie, nieco cięż­sze od zwy­kłych, po­lnych ka­my­ków. Miej­sco­wi chłop­cy uży­wa­li ich jako amu­ni­cji do ostrze­li­wa­nia pta­ków z proc. Su­ro­we dia­men­ty z Ma­ran­ge okry­wa zie­lo­no-brą­zo­wa po­wło­ka, dla­te­go czło­wiek tak późno od­krył ich ta­jem­ni­cę. (...)

Nowy Jork

Dwa­na­ście ty­się­cy ki­lo­me­trów na pół­noc­ny za­chód, w Nowym Jorku przed­się­bior­ca Mar­tin Ra­pa­port opo­wia­da, jak pew­ne­go je­sien­ne­go dnia prze­cha­dzał się po Pią­tej Alei na Man­hat­ta­nie. Na­tu­ral­nie zaj­rzał także do skle­pu ju­bi­ler­skie­go Tif­fa­ny. Na dru­gim pię­trze w dzia­le z pier­ścion­ka­mi za­rę­czy­no­wy­mi ob­ser­wo­wał za­ko­cha­ne pary, dum­nych ro­dzi­ców to­wa­rzy­szą­cych mło­dym, to­a­sty wzno­szo­ne szam­pa­nem. Potem sprze­daw­ca wkła­dał pier­ścio­nek w ozdob­ne puz­der­ko, a z pa­pie­ru i wstą­żek wy­cza­ro­wy­wał małe dzie­ło sztu­ki.

Ra­pa­port, po­tęż­nie zbu­do­wa­ny męż­czy­zna z nie­od­łącz­ną jar­muł­ką na gło­wie, może go­dzi­na­mi opo­wia­dać o dia­men­tach. Obec­nie prze­ma­wia na mię­dzy­na­ro­do­wej kon­fe­ren­cji po­świę­co­nej han­dlo­wi dia­men­ta­mi. Mar­tin Ra­pa­port jest po­my­sło­daw­cą mo­ni­to­rin­gu cen dia­men­tów i au­to­rem ce­nio­nych eks­per­tyz, pu­bli­ko­wa­nych w in­ter­ne­cie. - Ważne, aby na­byw­cy le­piej ro­zu­mie­li me­cha­ni­zmy po­wsta­wa­nia luk­su­su - opo­wia­da. Na dobrą spra­wę dia­ment jest kry­sta­licz­ną formą węgla w naj­czyst­szej po­sta­ci. Do­pie­ro pra­gnie­nia czło­wie­ka czy­nią z niego przed­miot po­wszech­ne­go po­żą­da­nia. (...) Dia­ment stał się sym­bo­lem na­ro­dzin wiel­kie­go uczu­cia. Wielu przed­sta­wi­cie­lom bran­ży ju­bi­ler­skiej za­le­ży na tym, aby ka­mień za­cho­wał w ta­jem­ni­cy swoją hi­sto­rię, zwłasz­cza je­że­li po­cho­dzi z kraju rzą­dzo­ne­go przez dyk­ta­to­ra Mu­ga­be.

Tym­cza­sem w li­sto­pa­dzie ubie­głe­go roku USA, Ka­na­da i Unia Eu­ro­pej­ska cof­nę­ły sprze­ciw wobec eks­por­tu dia­men­tów z Zim­ba­bwe. Dyk­ta­tor może co roku za­rzu­cać rynek mi­lio­na­mi ka­ra­tów. Mar­tin Ra­pa­port, 59-let­ni eks­pert i su­mie­nie bran­ży dia­men­to­wej otwar­cie przy­zna­je: – Nie je­stem w sta­nie za­po­biec sprze­da­ży dia­men­tów z Zim­ba­bwe. Nie po­mo­że płacz, krzyk, czy prze­kleń­stwa. Nikt nie wrzu­ci ka­mie­ni do to­a­le­ty i nie po­cią­gnie za spłucz­kę. Za­wsze znaj­dzie się chęt­ny do ich kupna. Dla­te­go w prak­ty­ce nie można po­ło­żyć kresu pro­ce­de­ro­wi han­dlu krwa­wy­mi dia­men­ta­mi.

A wła­ści­wie dla­cze­go nie można?

Czy dzie­sięć lat temu spo­łecz­ność mię­dzy­na­ro­do­wa nie opra­co­wa­ła me­cha­ni­zmów kon­tro­li su­row­cem dia­men­to­wym? W tam­tym cza­sie pa­ra­mi­li­tar­ne bo­jów­ki prze­ję­ły kon­tro­lę nad po­la­mi dia­men­to­wy­mi w Afry­ce Za­chod­niej. Gi­gan­tycz­ne zyski ze sprze­da­ży ka­mie­ni pły­nę­ły na zakup broni. Woj­sko­wi awan­tur­ni­cy ter­ro­ry­zo­wa­li spo­łe­czeń­stwo, a gór­ni­ków bun­tu­ją­cych się prze­ciw­ko nie­ludz­kim wa­run­kom pracy w ko­pal­niach dia­men­tów - oka­le­cza­no, tor­tu­ro­wa­no i za­bi­ja­no. (...) Wresz­cie dawne po­tę­gi ko­lo­nial­ne przy wspar­ciu Na­ro­dów Zjed­no­czo­nych, lob­by­stów i or­ga­ni­za­cji praw czło­wie­ka po­sta­no­wi­ły wpro­wa­dzić przej­rzy­ste pro­ce­du­ry kon­tro­l­ne. Po­cząt­ko­wo roz­wa­ża­no wy­pa­le­nie la­se­rem kraju po­cho­dze­nia, potem po­sta­no­wio­no opa­trzyć dia­men­ty spe­cjal­nym cer­ty­fi­ka­tem. Długi czas to­czo­no ja­ło­we dys­ku­sje na temat for­ma­tu do­ku­men­tu. Osta­tecz­nie kon­sul­ta­cje za­koń­czy­ło przy­ję­cie sys­te­mu cer­ty­fi­ka­cji dia­men­tów zwa­ne­go po­tocz­nie Pro­ce­sem Kim­ber­ley (Kim­ber­ley Pro­cess Cer­ti­fi­ca­tion Sche­me - KPCS) od mia­sta w RPA, gdzie odbył się pierw­szy szczyt w spra­wie ukró­ce­nia han­dlu ”krwa­wy­mi dia­men­ta­mi”. Od 2003 roku każdy ła­du­nek su­ro­wych dia­men­tów eks­por­to­wa­ny za gra­ni­cę musi być za­opa­trzo­ny w rzą­do­wy cer­ty­fi­kat. Eks­port dia­men­tów jest nie­moż­li­wy bez do­ku­men­tu. Ka­mie­nie, wy­do­by­wa­ne w ko­pal­niach kon­tro­lo­wa­nych przez re­be­lian­tów nie otrzy­ma­ją cer­ty­fi­ka­tu i tym samym nie mogą tra­fić do le­gal­nej sprze­da­ży.

Nie­ste­ty, dia­ment - ów nie­zrów­na­ny mistrz ka­mu­fla­żu - po­tra­fi ukryć praw­dzi­we po­cho­dze­nie. Szla­chet­ne ka­mie­nie stały się ulu­bień­cem prze­myt­ni­ków, uchodź­ców, pral­nią brud­nych pie­nię­dzy, przed­mio­tem nie­le­gal­nych in­te­re­sów i wa­lu­tą fi­nan­su­ją­cą wła­dzę dyk­ta­to­rów. Małe, łatwe do ukry­cia ka­mie­nie są po­szu­ki­wa­nym środ­kiem płat­ni­czym, z któ­re­go szyb­ko da się usu­nąć ofi­cjal­ne na­dru­ki, znaki wodne i nu­me­ry se­ryj­ne. Obec­nie mię­dzy­na­ro­do­wy pro­gram re­gu­la­cji han­dlu dia­men­ta­mi może po­nieść sro­mot­ną klę­skę, po­nie­waż sy­gna­ta­riu­sze po­ro­zu­mie­nia nie prze­wi­dzie­li pre­ce­den­su Zim­ba­bwe, gdy eks­por­te­rem ”krwa­wych dia­men­tów” nie są re­be­lian­ci i sa­mo­zwań­czy wa­taż­ko­wie, lecz pań­stwo.

Pięć lat temu rząd Ro­ber­ta Mu­ga­be przy­go­to­wał grunt pod dia­men­to­wą go­rącz­kę kon­fi­sku­jąc złoża Ma­ran­ge bry­tyj­skiej spół­ce wy­do­byw­czej Afri­can Con­so­li­da­ted Re­so­ur­ces po od­kry­ciu w tym re­jo­nie dro­go­cen­nych ka­mie­ni. Wła­dze Zim­ba­bwe nie były w sta­nie za­bez­pie­czyć dia­men­to­wych pól ani ich wła­ści­wie eks­plo­ato­wać. Lotem bły­ska­wi­cy ro­ze­szła się wia­do­mość o od­kry­ciu naj­bo­gat­szych na świe­cie złóż dia­men­to­wych. W in­nych re­gio­nach trze­ba prze­rzu­cić setki ton skał, aby zna­leźć dia­men­ty o wadze dwóch ka­ra­tów, czyli 0,4 gra­mów, zaś w Ma­ran­ge uro­bek wy­no­si nawet 5 tys. ka­ra­tów. W oko­li­cy po­ja­wi­li się awan­tur­ni­cy i po­szu­ki­wa­cze szyb­kiej for­tu­ny. Wszy­scy mieli do­la­ry w oczach. Dia­men­to­wa go­rącz­ka ogar­nę­ła nawet pro­fe­so­rów wyż­szych uczel­ni. Każdy przy­je­chał z wła­sną ło­pa­tą.

Ma­ran­ge

Wkrót­ce na po­wierzch­ni wiel­ko­ści dzie­się­ciu boisk pił­kar­skich kłę­bi­ły się ty­sią­ce ko­pa­czy. Chmu­ra pyłu była wi­docz­na na ki­lo­me­try. Sa­mo­zwań­czy po­szu­ki­wa­cze nawet na chwi­lę nie opusz­cza­li wy­ko­pa­nej dziu­ry. Kiedy drę­czy­ło kogoś pra­gnie­nie pła­cił dia­men­ta­mi za szklan­kę wody. W końcu do akcji wkro­czy­ło woj­sko. Ope­ra­cję na­zwa­no ”Ha­ku­dzo­kwe” - ”Nigdy nie wra­caj”. Pod­czas pa­cy­fi­ka­cji żoł­nie­rze za­bi­li setki osób i prze­ję­li kon­tro­lę nad dia­men­to­wy­mi zło­ża­mi.

Uczest­ni­cy Pro­ce­su Kim­ber­ley, któ­re­go za­da­niem jest ukró­ce­nie nie­le­gal­ne­go han­dlu dia­men­ta­mi, wy­sła­li do Ma­ran­ge in­spek­to­rów. Ci do­nie­śli o ma­so­wym ła­ma­niu praw czło­wie­ka i eks­ce­sach miej­sco­wej armii. W efek­cie za­wie­szo­no eks­port ka­mie­ni szla­chet­nych z ko­pal­ni w Ma­ran­ge, na­ka­za­no wy­co­fa­nie od­dzia­łów woj­ska i ogra­nicz­nie prze­my­tu. Wkrót­ce po­ja­wi­ły się roz­bież­no­ści mię­dzy sy­gna­ta­riu­sza­mi Pro­ce­su Kim­ber­ley - straż­ni­ka­mi han­dlu dia­men­ta­mi ze źró­deł wol­nych od kon­flik­tów zbroj­nych. Kraje afry­kań­skie nie zga­dza­ły się na to, aby dawne mo­car­stwa ko­lo­nial­ne dyk­to­wa­ły im, co mają robić z ro­dzi­my­mi bo­gac­twa­mi na­tu­ral­ny­mi i coraz ener­gicz­niej do­ma­ga­ły się wy­co­fa­nia za­ka­zu eks­por­tu dia­men­tów. Z kolei Stany Zjed­no­czo­ne, Ka­na­da i or­ga­ni­za­cje praw czło­wie­ka do­strze­ga­ły w em­bar­gu szan­sę od­cię­cia znie­na­wi­dzo­ne­go re­żi­mu Mu­ga­be od ostat­nie­go źró­dła pie­nię­dzy.

Wła­dze Zim­ba­bwe eks­plo­atu­ją trzy ko­pal­nie dia­men­tów w Ma­ran­ge do spół­ki z fir­ma­mi za­gra­nicz­ny­mi. Do­cho­dy z wy­do­by­wa­nych w Ma­ran­ge dia­men­tów tra­fia­ją do kie­sze­ni wy­so­ko po­sta­wio­nych człon­ków ekipy rzą­dzą­cej. Znaw­cy miej­sco­wych re­aliów wy­mie­nia­ją za każ­dym razem te same na­zwi­ska: Mu­ga­be, Grace - jego mał­żon­kę-za­ku­po­ho­licz­kę, mi­ni­stra gór­nic­twa Obe­r­ta Mpofu i głów­no­do­wo­dzą­ce­go armią Con­stan­ti­ne Chi­wen­gę. (...) Wia­do­mo, że sa­tra­pa spła­ca do­sta­wy broni i tech­ni­ki szpie­gow­skiej do­star­czo­nej przez Chiny dia­men­ta­mi wy­do­by­wa­ny­mi w ko­pal­ni Anjin.

Wła­dze nie znają li­to­ści wobec nie­le­gal­nych po­szu­ki­wa­czy prze­ko­pu­ją­cych zie­mię na obrze­żach pół dia­men­to­wych. Prze­ko­nał się o tym na wła­snej skó­rze Ma­sin­da Sa­ny­at­na. W nocy, czwar­te­go li­sto­pa­da wy­ru­szył do Ma­ran­ge z grupą kil­ku­dzie­się­ciu de­spe­ra­tów. Sa­ny­at­na roz­pacz­li­wie po­trze­bo­wał pie­nię­dzy na utrzy­ma­nie ro­dzi­ny. Ogród wa­rzyw­ny nie przy­no­sił plo­nów, próby upra­wy po­mi­do­rów speł­zły na ni­czym, bo w oko­li­cy bra­ko­wa­ło wody.

Pięć dni póź­niej Ma­sin­da wy­lą­do­wał w szpi­ta­lu w wio­sce Mu­tam­ba­ra. Za­gry­za­jąc wargi z bólu ostroż­nie siada i roz­wi­ja nie­bie­ski ręcz­nik owi­nię­ty wokół le­we­go pod­udzia. Łydka przy­po­mi­na krwa­wą, bez­kształt­ną masę, z otwar­tej rany wzdłuż kości pisz­cze­lo­wej sączy się ropa.

Do­pie­ro co za­czął kopać, gdy nad­szedł pa­trol. Ma­sin­da Sa­ny­at­na rzu­cił się do uciecz­ki, po­tknął się i runął na zie­mię. - Bierz - usły­szał czyjś głos i na po­szu­ki­wa­cza rzu­ci­ły się dwa owczar­ki. Nie wie, co było gor­sze: ból w nodze, czy strach przed tym, co mogą mu jesz­cze zro­bić. Po­li­cjan­ci po­de­szli bli­żej, po chwi­li przy­wo­ła­li psy. - Mo­żesz iść - roz­ka­zał jeden z nich. Pa­trol ru­szył w dal­szy ob­chód. (...)

Co mie­siąc po­szu­ki­wa­cze dia­men­tów umie­ra­ją z ręki pań­stwo­wych albo pry­wat­nych firm ochro­niar­skich. We­dług in­for­ma­cji by­łych żoł­nie­rzy i dzia­ła­czy or­ga­ni­za­cji po­za­rzą­do­wych nie­le­gal­ni gór­ni­cy giną od kul, zo­sta­ją po­bi­ci na śmierć albo roz­szar­pa­ni przez psy.

Nawet po śmier­ci po­szu­ki­wa­cza - dia­ment, mistrz taj­nej po­dró­ży - za­wsze znaj­dzie spo­sób, aby po­ko­nać gra­ni­cę. Gdzie­kol­wiek od­kry­to złoża dia­men­tów, czy to w In­diach, czy w ko­ry­tach rzek Bra­zy­lii albo na kon­ty­nen­cie afry­kań­skim, ka­mie­nie sobie tylko zna­ny­mi dro­ga­mi do­cie­ra­ją tam, gdzie można na nich ubić in­trat­ny in­te­res.

Ma­ni­ca

Na dro­dze pro­wa­dzą­cej z Ma­ran­ge do Ma­ni­cy w są­sied­nim Mo­zam­bi­ku, pa­nu­je nie­wiel­ki ruch. Znu­dze­ni cel­ni­cy po oby­dwu stro­nach gra­ni­cy wbi­ja­ją pie­cząt­ki do pasz­por­tów, żaden nie ma ocho­ty na prze­szu­ki­wa­nie ba­ga­żu po­dróż­nych. Atle­tycz­ny Ro­sja­nin w oku­la­rach prze­ciw­sło­necz­nych prze­jeż­dża przez przej­ście gra­nicz­ne bia­łym, wy­pa­sio­nym mo­de­lem te­re­nów­ki. Cel­ni­cy ma­cha­ją mu ręką. Wszy­scy znają han­dla­rza dia­men­tów.

Ma­ni­ca leży dwa­dzie­ścia minut jazdy sa­mo­cho­dem od gra­ni­cy z Zim­ba­bwe. Po przy­jeź­dzie do mia­stecz­ka po­dróż­ne­go wi­ta­ją ruiny ko­ścio­ła por­tu­gal­skie­go, po­ro­śnię­te­go chasz­cza­mi. Wątły męż­czy­zna w nie­bie­skiej ko­szu­li, z prze­rwą mię­dzy zę­ba­mi po­ja­wia się punk­tu­al­nie, zgod­nie z umową. Prze­myt­nik od lat krąży mię­dzy Zim­ba­bwe a Mo­zam­bi­kiem. Woli wę­dro­wać po gó­rach za­miast jeź­dzić sa­mo­cho­dem. Do­ga­dał się z żoł­nie­rza­mi pa­tro­lu­ją­cy­mi gra­ni­cę.

Opo­wia­da, że in­te­re­sy nie idą tak do­brze jak w 2010 roku, ale cią­gle są opła­cal­ne. Kilka dni temu sprze­dał su­ro­we dia­men­ty o wadze 17 ka­ra­tów, które wy­ko­pał w Ma­ran­ge. Za­in­ka­so­wał 3 tys. do­la­rów. W mia­stecz­ku tło­czą się de­ale­rzy dia­men­tów z ca­łe­go świa­ta. Nie­któ­rzy cze­ka­ją w ba­rach przy głów­nej ulicy. Już przed po­łu­dniem po­ja­wia­ją się mocno uma­lo­wa­ne damy i cze­ka­ją na klien­tów. Do Ma­ni­cy przy­jeż­dża­ją pro­sty­tut­ki nawet z od­le­głe­go Ha­ra­re.

Latem 2010 roku przy­gra­nicz­ne mia­stecz­ko od­wie­dzi­li in­spek­to­rzy Pro­ce­su Kim­ber­ley. Pra­cow­ni­cy ho­te­li otwar­cie opo­wia­da­li o przy­by­szach z Indii i Izra­ela. Wy­naj­mu­ją na kilka ty­go­dni całe pię­tra w ho­te­lu i ru­sza­ją na dia­men­to­we za­ku­py. Jeden z wła­ści­cie­li ho­te­li nawet za­pro­po­no­wał, że zor­ga­ni­zu­je spe­cjal­nie dla in­spek­to­rów pry­wat­ną au­kcję dia­men­tów. Póź­niej jeden z miej­sco­wych han­dla­rzy zdra­dził in­spek­to­rom szla­ki, ja­ki­mi prze­wo­żą ka­mie­nie zmo­to­ry­zo­wa­ni ku­rie­rzy, pra­cu­ją­cy na zle­ce­nie szmu­gler­skich syn­dy­ka­tów z Li­ba­nu.

Z Ma­ni­cy ka­mie­nie wy­ru­sza­ją w dal­szą drogę. Wiele tra­fia na Bli­ski Wschód, do Indii albo Chin. Po­kaź­na część lą­du­je w pół­noc­nej Eu­ro­pie, w świa­to­wym cen­trum han­dlu su­ro­wy­mi dia­men­ta­mi.

An­twer­pia

Dziel­ni­ca dia­men­tów znaj­du­je się w bez­po­śred­nim są­siedz­twie eklek­tycz­ne­go dwor­ca ko­le­jo­we­go o oka­za­łej ko­pu­le. (�Ś) Han­del dia­men­ta­mi sku­pia się w dys­tryk­cie Ho­ve­niers­stra­at. Ulice do­jaz­do­we za­bez­pie­cza­ją au­to­ma­tycz­ne ba­rie­ry, opusz­cza­ne tylko dla sa­mo­cho­dów trans­por­tu­ją­cych war­to­ścio­we ła­dun­ki pod eskor­tą po­li­cji. W ciągu dnia ulice prze­mie­rza­ją w po­śpie­chu lu­dzie in­te­re­su. Nie­kie­dy przed bu­dyn­kiem gieł­dy dia­men­tów gro­ma­dzą się grup­ki han­dla­rzy - pół­gło­sem wy­mie­nia­ją uwagi, dzie­lą się no­win­ka­mi to­wa­rzy­ski­mi i sypią dow­ci­pa­mi. Twa­rze o ja­snej kar­na­cji mie­sza­ją się ze śnia­dy­mi ob­li­cza­mi Hin­du­sów i miesz­kań­ców Bli­skie­go Wscho­du. Wielu męż­czyzn nosi jar­muł­ki albo czar­ne cha­ła­ty - odzie­nie or­to­dok­syj­nych Żydów.

Dia­mond Of­fi­ce kon­tro­lu­je rynek dia­men­to­wy, za­ła­twia wszyst­kie for­mal­no­ści zwią­za­ne z im­por­tem i eks­por­tem szla­chet­nych ka­mie­ni. Prak­tycz­nie każdy su­ro­wy dia­ment na świe­cie choć raz prze­mie­rzył trzy pię­tro­wy bu­dy­nek. Co­dzien­nie tra­fia­ją tu ka­mie­nie o war­to­ści 200 mi­lio­nów do­la­rów. Pierw­sze pię­tro zaj­mu­ją rze­czo­znaw­cy, od­dzie­le­ni od sie­bie cien­ki­mi prze­pie­rze­nia­mi. Obok nich sie­dzą han­dla­rze albo po­słań­cy, upo­waż­nie­ni do ode­bra­nia cen­nych prze­sy­łek. Ko­mi­syj­nie otwie­ra­ją każdą pa­czusz­kę, każdy ka­mień zo­sta­nie do­kład­nie obej­rza­ny, zwa­żo­ny i wy­ce­nio­ny. Dia­ment za­cho­wu­je ka­mien­ny spo­kój ni­czym po­waż­ny po­dróż­ny, który nie ma nic do ukry­cia i z czy­stym su­mie­niem znosi ba­daw­cze spoj­rze­nie cel­ni­ka.

Przy jed­nym ze sto­li­ków bel­gij­ski rze­czo­znaw­ca do spół­ki z arab­skim ku­rie­rem mie­rzą wzro­kiem me­ta­lo­wą ka­set­kę, pełną zło­żo­nych ar­ku­szy pa­pie­ru z nie­oszli­fo­wa­ny­mi dia­men­ta­mi. Naj­więk­szy, po­dob­ny do ma­to­we­go ka­wa­łecz­ka szkła wiel­ko­ści zęba trzo­no­we­go, wy­ce­nio­no na 200 ty­się­cy do­la­rów. Rze­czo­znaw­ca uzbro­jo­ny w lupę po­więk­sza­ją­cą otwie­ra pę­ka­ty wo­re­czek i wy­sy­pu­je na kart­kę pa­pie­ru dia­men­ty wiel­ko­ści zia­ren. Na stole spo­czy­wa­ją ka­mie­nie o war­to­ści 2,5 mi­lio­na do­la­rów.

Skąd po­cho­dzą? Czy jeden z nich wy­ko­pał Simon Si­tho­le? A może sprze­dał je jakiś żoł­dak Mu­ga­be? Kto prze­szmu­glo­wał ka­mie­nie z Ma­ni­cy w wiel­ki świat?

W ka­set­ce leży Cer­ty­fi­kat Kim­ber­ley, gwa­ran­tu­ją­cy, że su­ro­we dia­men­ty po­cho­dzą z re­gio­nów wol­nych od kon­flik­tów zbroj­nych i wy­do­by­to je z po­sza­no­wa­niem praw czło­wie­ka. Do­ku­ment for­ma­tu A4 opa­trzo­no mnó­stwem pie­czą­tek, pod­pi­sów i zna­ków wod­nych. Ce­ry­fi­kat wy­sta­wi­ły wła­dze Zjed­no­czo­nych Emi­ra­tów Arab­skich. (...)

W świa­to­wym cen­trum han­dlu dia­men­ta­mi za­cie­ra się po­cho­dze­nie bły­sko­tek. Tak na­praw­dę nikt nie wie, w jakim za­kąt­ku globu ziem­skie­go wy­do­by­to kosz­tow­ne ka­mie­nie. Wszy­scy po­wo­łu­ją się na Cer­ty­fi­kat Kim­ber­ley, ale licho wie skąd na­praw­dę po­cho­dzą dia­men­ty. W An­twer­pii nikt nie za­da­je zbęd­nych pytań, co­dzien­nie przyj­mu­je się tu 200 prze­sy­łek i od­pra­wia 450. Ka­mie­nie wy­sy­ła się do szli­fier­ni w In­diach z unij­nym Cer­ty­fi­ka­tem Kim­ber­ley. Po oszli­fo­wa­niu za­mie­nia­ją się w bry­lan­ty, a te nie po­trze­bu­ją żad­ne­go za­świad­cze­nia. (...)

Od li­sto­pa­da ubie­głe­go roku dyk­ta­tor Ro­bert Mu­ga­be może znowu ofi­cjal­nie sprze­da­wać dia­men­ty z Ce­ry­fi­ka­tem Kim­ber­ley. De­cy­zja o znie­sie­niu em­bar­ga miała pod­ło­że po­li­tycz­ne. Zim­ba­bweń­ski mi­ni­ster gór­nic­twa Obert Mpofu po­kpi­wał z re­stryk­cyj­nych dzia­łań Ame­ry­ka­nów, że słoń pró­bu­je roz­dep­tać mysz. Kraje afry­kań­skie opo­wie­dzia­ły się za cof­nię­ciem za­ka­zu eks­por­tu, gro­żąc boj­ko­tem Pro­ce­su Kim­ber­ley. Osta­tecz­nie Eu­ro­pej­czy­cy wy­pra­co­wa­li kom­pro­mis. - Za­chód mu­siał zro­zu­mieć, że po­ro­zu­mie­nie z Kim­ber­ley nie roz­wią­że pro­ble­mu ła­ma­nia praw czło­wie­ka - oświad­czył jeden z unij­nych dy­plo­ma­tów. - Sys­tem cer­ty­fi­ka­cji dia­men­tów prze­stał­by prak­tycz­nie ist­nieć, gdy­by­śmy twar­do ob­sta­wa­li przy na­szym sta­no­wi­sku.

A co robi prze­mysł ju­bi­ler­ski?

Przed­sta­wi­cie­le prze­my­słu po raz ko­lej­ny za­cho­wu­ją się tak, jakby wszyst­ko było w naj­lep­szym po­rząd­ku, szer­mu­ją ta­ki­mi okre­śle­nia­mi jak czy­stość, od­po­wie­dzial­ność, kon­tro­la. Czo­ło­wy lob­by­sta bran­ży dia­men­to­wej Eli Izha­koff pre­zes no­wo­jor­skiej or­ga­ni­za­cji World Dia­mond Co­un­cil, sku­pia­ją­cej naj­więk­szych gra­czy w bran­ży stwier­dził, że dia­men­ty nie są ani dobre ani złe. Zaś pro­blem Zim­ba­bwe roz­wią­za­no na tyle, na ile to było moż­li­we. We­dług Izha­kof­fa sank­cje Za­cho­du wobec re­żi­mu Mu­ga­be nie od­nio­sły żad­nych efek­tów. Tylko dzię­ki in­spek­cjom i pro­ce­du­rom na­rzu­co­nym przez Pro­ces Kim­ber­ley udało się skło­nić dyk­ta­to­ra do pew­nych ustępstw - ogra­ni­cze­nia aktów prze­mo­cy i okru­cień­stwa ze stro­ny firm ochro­niar­skich, zmniej­sze­nia prze­my­tu i lep­szej ochro­ny in­te­re­sów miesz­kań­ców za­miesz­ku­ją­cych oko­li­ce dia­men­to­wych pól.

Bran­ża dia­men­to­wa ceni dys­kre­cję. Nic dziw­ne­go, że Mar­tin Ra­pa­port ma opi­nię wi­chrzy­cie­la. Na znak pro­te­stu wy­stą­pił z World Dia­mond Co­un­cil (Świa­to­wa Rada Dia­men­tów), która wy­sta­wił ”krwa­wym dia­men­tom” z Zim­ba­bwe za­świad­cze­nia le­gal­no­ści. Ra­pa­por­ta łączy z pre­ze­sem Izha­kof­fem wie­lo­let­nia przy­jaźń, ale nie po­wstrzy­ma­ło go to przed kry­ty­ko­wa­niem or­ga­ni­za­cji. Za­rzu­ca jej dzia­łal­ność lob­by­stycz­ną, tu­szo­wa­nie przy­pad­ków ła­ma­nia praw czło­wie­ka i obro­nę in­te­re­sów prze­my­słu ju­bi­ler­skie­go. - WDC do­sko­na­le wie, jakie wa­run­ki pa­nu­ją w ko­pal­niach Ma­ran­ge, ale nigdy nie in­for­mo­wa­ło o tym od­bior­ców - alar­mu­je Ra­pa­port. W trak­cie roz­mo­wy przy­zna­je, że do walki z ”krwa­wy­mi dia­men­ta­mi” skło­ni­ły go także po­bud­ki oso­bi­ste - jego ro­dzi­ce prze­ży­li pobyt w Au­schwitz. Na za­koń­cze­nie Ra­pa­port stwier­dza: – Nie mo­że­my być obo­jęt­ni na pro­ble­my tego świa­ta. Za­cho­wu­jąc neu­tral­ność sta­je­my się wspól­ni­ka­mi zła. (...) Po­no­si­my pełną od­po­wie­dzial­ność za ku­po­wa­ne pro­duk­ty. To jedno z naj­waż­niej­szych prze­słań, ad­re­so­wa­nych do współ­cze­sne­go po­ko­le­nia.

>>>>

Niestety chciwosc jest przyczyna dramatu tego kontynentu . To sie powtarza w wielu krajach ...



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 6 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy