Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:32, 31 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Grzegorz Schetyna: IPN realizuje politykę PiS niszczenia autorytetów
oprac.Anna Kozińska
31 stycznia 2017, 13:35
Szef PO Grzegorz Schetyna skomentował przekazaną we wtorek przez Instytut Pamięci Narodowej informację o tym, że Lech Wałęsa współpracował z SB, co potwierdziła ekspertyza teczki TW "Bolka". - To wszystko, czego dowiedzieliśmy się dzisiaj, to jest element wojny z Lechem Wałęsą, wojny z polską historią, prowadzonej przez PiS i przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego od lat – podkreślił Schetyna na konferencji prasowej w Sejmie.
- PiS wydaje wyrok na Lecha Wałęsę, na polską historię – dodał. Działania IPN nazwał również realizacją polityki niszczenia autorytetów.
Zadeklarował także, że osoby, które "realizują polityczne zamówienie", odpowiedzą za to prawnie i politycznie. - Dzisiaj ci, którzy są beneficjentami tej sytuacji, beneficjentami polskiej wolności, niszczą polską historię. To jest rzecz haniebna, ona dzisiaj zapisywana jest czarnymi zgłoskami (...) ci, którzy w ten sposób piszą polską historię zapłacą za to – zaznaczył.
Mówił też o tym, że kiedyś Jarosław Kaczyński i Lech Kaczyński byli blisko Lecha Wałęsy. - Pamiętam jak bracia Kaczyńscy promowali i proponowali Lecha Wałęsę, nominowali go tak naprawdę w wyścigu prezydenckim w 1990 roku. Później pamiętam jak te drogi się rozeszły i pamiętam tę wojnę między środowiskiem Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Wałęsy - powiedział Schetyna.
PAP
...
Tymi ktorzy robili z Walesy bóstwo byli Kaczynscy... Bo mieli z tego korzysc a jak korzysci sie skonczyly to przystapili do mordowabia tego ktoremu wszystko zawdzieczaja. Byli by nikim. I tego nie daruja jak Putin Berezowskiemu. Taki sa zasady mafii socjologicznie. Poprzedni szef musi zginac. Nie moze byc obecny i byly. Czesto ludzie ktorzy wam zawdzieczaja kariere beda chcieli was zniszczyc. Tylko dobrzy beda wdzieczni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:19, 01 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Wałęsy: gra teczkami SB ma uczynić bohaterami tych, którzy nimi nie byli
Adam Przegaliński
1 lutego 2017, 10:59
Wałęsę atakują ci, którzy spóźnili się na rewolucję lat 70. i 80. i niewiele zrobili dla uzyskania niepodległości. To jedno środowisko, których przedstawicieli były prezydent wyrzucił ze swojej kancelarii w latach 90. Gra teczkami SB ma zmienić polską historię, uczynić bohaterami tych, którzy nimi nie byli - mówił w #dzieńdobryPolsko Marcin Kierwiński z PO.
Poseł PO "nie do końca wierzy w ekspertyzy przeprowadzone pod aktualnym zarządem IPN". - Jak to jest, że komuniści fałszowali dokumenty także ws. Wałęsy i wysyłali do Sztokholmu, żeby nie dostał Nagrody Nobla, a nie wykorzystali tych rzekomo prawdziwych dokumentów? - pytał Kierwiński.
Przedstawiona przez Instytut Pamięci Narodowej ekspertyza teczki TW Bolka potwierdza współpracę Lecha Wałęsy z SB w latach 70.
Zdaniem PO, jest to element wojny z Wałęsą i z polską historią prowadzonej przez PiS i Jarosława Kaczyńskiego od lat.
...
Nie spoznili sie tylko sie bali bo dali sie zastraszyc komunie.
A ze sa podpisy i to autentyczne to bylo wiadomo. TYLKO POD CZYM?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:10, 13 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
wSieci": Przywódca nie z tej teczki
Dzisiaj, 13 lutego (07:27)
W sprawie TW "Bolka" pojawiły się ostre głosy przedstawiające Lecha Wałęsę jako marionetkę władz, człowieka, który także po 1976 r. stale pozostawał na "krótkiej smyczy SB". Te opinie pozbawione są jednak poważniejszych podstaw naukowych - piszą w najnowszym numerze tygodnika "wSieci" historycy Piotr Gontarczyk i Grzegorz Majchrzak.
Lech Wałęsa
/Adam Warżawa /PAP
W swoim artykule badacze próbują pokazać dwa motywy, które miały skłonić Lecha Wałęsę do podjęcia współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Pierwszym z nich miał być strach przed komunistycznym państwem, a drugim - chęć "rozładowania nastrojów" po to, by do nie doszło do kolejnych poważnych protestów i kolejnej masakry robotników. Gontarczyk i Majchrzak zwracają uwagę, że "trudno takie motywy zakwalifikować do najbardziej obciążających, ale z drugiej strony nie usprawiedliwiają one wyrządzania krzywd innym i brania za to pieniędzy".
Wałęsa pozostawał w ewidencji SB jako TW "Bolek" przez ponad pięć lat (grudzień 1970-czerwiec 1976), ale ten czas można podzielić na dwa etapy. Przez pierwsze dwa lata w doniesieniach TW pada wiele cennych dla bezpieki informacji, ale od roku 1973 efektywność zaczęła się zmniejszać. Zwrot nastąpił w lutym 1976 r., kiedy na związkowym spotkaniu Wałęsa po raz kolejny skrytykował sytuację w stoczni oraz podporządkowanie związków zawodowych PZPR - piszą naukowcy.
Historycy przekonują, że w kolejnych latach Lech Wałęsa zaniechał współpracy z organami bezpieczeństwa i odmawiał jakichkolwiek spotkań z funkcjonariuszami. Kiedy tylko pojawiła się okazja zaangażował się także w działalność opozycyjną w ramach WZZ, ale znalazł się w zainteresowaniu Służby Bezpieczeństwa. Według Gontarczyka i Majchrzaka, funkcjonariusze gdańskiej SB próbowali ponownie zwerbować Wałęsę w 1978 roku, ale ta próba się nie powiodła.
Kiedy przypomniano mu dawną współpracę, stwierdził, że "owszem, pomagał [...], ale w owym czasie nie miał innego wyjścia". A także, że "obecnie ocenia to jako swój błąd, zresztą z popełnienia tego błędu zwierzył się swoim znajomym z opozycji", a "aktualnie na współpracę z SB nie pójdzie (...)Nie ma wątpliwości, że niewyjaśniona sprawa TW "Bolka" położyła się długim cieniem na prezydenturze Lecha Wałęsy, a i wcześniej, w czasie transformacji ustrojowej, mogła czynić go osobą podatną na presję i manipulacje. Można też stawiać pytania, czy i ewentualnie jaki wpływ ta sprawa miała na działanie przywódcy "Solidarności" w latach 80." - relacjonują Gontarczyk i Majchrzak.
....
NO PROSZE! Przypisali Walesie dobre intencje. A jednak nie łajdak. Sami napisali!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:15, 27 Lut 2017 Temat postu: |
|
|
Nowy inwentarz IPN pozwala sprawdzić, kto pracował w SB, a kto był TW
32 minuty temu
Nowy inwentarz archiwalny IPN pozwala każdemu obywatelowi sprawdzić, kto pracował w Służbie Bezpieczeństwa, kto był tajnym współpracownikiem, a kto był osobą pokrzywdzoną przez system komunistyczny - podała dyrektor Archiwum IPN Marzena Kruk. Zmiana nastąpiła w poniedziałek.
Strona internetowa inwentarza archiwalnego Instytutu Pamięci Narodowej
/Adam Warżawa /PAP
Nowy inwentarz archiwalny IPN ma pełnić rolę czytelnego spisu treści dla wszystkich korzystających z archiwaliów IPN. Dostępny jest na stronie [link widoczny dla zalogowanych] i przedstawia opis zasobu Instytutu poprzez informacje o konkretnych jednostkach archiwalnych. Inwentarz IPN nie zawiera treści dokumentów.
IPN podjął decyzję, by w inwentarzu znalazły się informacje o rodzaju akt osobowych. Na przykład o tym, czy ktoś był funkcjonariuszem komunistycznego państwa czy osobą rozpracowywaną przez bezpiekę czy też tajnym agentem SB. W ocenie archiwistów i badaczy najnowszej historii Polski, to bardzo ważna zmiana w działalności archiwalnej Instytutu.
To efekt decyzji prezesa IPN Jarosława Szarka oraz Kolegium IPN. Dzięki niej został zmieniony dotychczasowy sposób opisu dokumentacji osobowej. Do inwentarza wprowadzone zostały przede wszystkim informacje, które pozwalają na określenie, z jakimi dokumentami mamy do czynienia. W ten sposób spełniamy od dawna formułowane oczekiwania historyków i dziennikarzy, którym brakuje informacji o charakterze zgromadzonych w Instytucie dokumentów. Publikacja inwentarza archiwalnego rozpoczęta w 2012 r. jest odpowiedzią na postulat pełnego otwarcia archiwum IPN - tłumaczyła dyrektor Archiwum IPN Marzena Kruk.
Dotychczas inwentarz w przypadku "akt o charakterze osobowym" pozwalał jedynie ustalić, czy w archiwum są akta danej osoby czy nie. Po wpisaniu do wyszukiwarki hasła np. "Czesław Kiszczak" odbiorca otrzymywał w polu "tytuł jednostki archiwalnej" i pełne dane osobowe, jednak bez informacji, jakiego rodzaju są to akta. Po zmianie czytelnik inwentarza otrzymuje precyzyjne dane, jakiego rodzaju są to akta.
W tym przypadku chodzi o znaną postać, szefa MSW w latach 80. i łatwo domyślić się, jakie akta jej dotyczące są przechowywane w archiwum IPN. Natomiast takiej jasności nie było w przypadku osób mniej znanych czy nawet tych rozpoznawalnych, których akta mogą mieć różny charakter. Mogą to być akta osoby rozpracowywanej, ale mogą to też być akta OZI, czyli osoby współpracującej z organami bezpieczeństwa PRL - dodała Kruk.
Specjaliści IPN liczą, że precyzyjny opis jednostek archiwalnych pozwoli uniknąć problemów, które pojawiły się przy okazji upublicznienia tzw. listy Wildsteina. Była ona spisem katalogowym ponad 160 tys. nazwisk funkcjonariuszy, tajnych współpracowników służb PRL i osób wytypowanych do współpracy, ale także ludzi mogących być pokrzywdzonymi w myśl ówcześnie obowiązującej ustawy o IPN. Niestety, po ujawnieniu tego zasobu padało wiele fałszywych oskarżeń, które niekiedy utrzymują się do tej pory np. w mediach społecznościowych.
Inwentarz nie obejmuje całego zbioru IPN
Inwentarz archiwalny nie obejmuje jeszcze całego zasobu Instytutu Pamięci Narodowej. Obecnie osoba zainteresowana jego zawartością ma do dyspozycji ponad 1,5 mln rekordów (czyli informacji o tylu jednostkach archiwalnych łącznie z ich sygnaturami). Utworzenie cyfrowej wersji inwentarza wiąże się z nowelizacją ustawy o IPN jeszcze z 2010 r. Wówczas parlament zobowiązał Instytut do opublikowania informacji o całym zasobie archiwalnym IPN do końca grudnia 2012 r.
Wykonanie tego zadania w terminie wskazanym w ustawie od początku było skazane na porażkę, ponieważ archiwa IPN liczą ponad 90 kilometrów akt i opisanie tego zbioru na poziomie jednostki archiwalnej to praca na wiele lat. Warto podkreślić, iż do inwentarza archiwalnego trafiają tylko te opisy, które zweryfikowano - podkreśliła dyrektor Archiwum IPN. Na zasób archiwalny IPN składają się nie tylko dokumenty papierowe, ale również mikrofilmy, ok. 39 mln fotografii, nagrania filmowe i dźwiękowe. Znaczną część zasobu stanowią kartoteki, których zbiór liczy ponad 10 km.
W inwentarzu informacje o tym, które akta wyłączono z tzw. zbioru zastrzeżonego
W inwentarzu archiwalnym można również odnaleźć informacje o tym, które akta wyłączono z tzw. zbioru zastrzeżonego, gdyż w polu "sygnatury dawne" zamieszczana jest sygnatura jaką materiały te były oznaczone, gdy były częścią tego zbioru. Sygnatura ta zawiera literę "Z".
Planujemy, że w inwentarzu znajdą się opisy wszystkich jednostek archiwalnych, które zostały wyłączone ze zlikwidowanego w ubiegłym roku zbioru zastrzeżonego. Trwa jego przegląd, prowadzony przez służby specjalne, które wskazują archiwalia przeznaczone do odtajnienia. Zgodnie z umową między IPN a tymi służbami przegląd potrwa do końca marca. Dotąd żadne z przejrzanych już materiałów nie zostały wskazane jako te, które powinny podpadać pod ustawę o ochronie informacji niejawnych, czyli miałyby pozostać utajnione. Choć sądzę, że takie jednostki będą, to i tak do połowy czerwca będziemy mieć czas, by rozstrzygnąć kwestie sporne. Ostateczną decyzję - zgodnie z przepisami ustawy o IPN - będzie podejmować prezes Instytutu - dodała Kruk.
Dyrektor Archiwum IPN przypomniała też, że wciąż w posiadaniu służb jest część dokumentów, które powinny wrócić do Instytutu. Trafiły one do służb na zasadzie wypożyczenia w czasie kadencji poprzednich prezesów IPN i za ich zgodą. IPN ma dokładną listę tych dokumentów.
Inwentarz archiwalny, który jest obecnie dostępny na stronie internetowej IPN, zawiera opisy dokumentów dotyczących m.in. organów represji i administracji III Rzeszy Niemieckiej, cywilnych i wojskowych służb z okresu PRL, a także wojskowego wymiaru sprawiedliwości, w tym prokuratur i sądów. Pełna baza danych o zasobie archiwalnym Instytutu udostępniana jest użytkownikom na dotychczasowych zasadach we wszystkich czytelniach IPN w kraju. Zgodnie z ustawą o IPN, dostęp do systemu informacji archiwalnej mają osoby prowadzące badania naukowe oraz dziennikarze.
...
SZOK! A NA JAKIEJ TO ZASADZIE LUDZIE ZOSTANA SKAZANI?
IPN to organizacja przestepcza o charakterze mafijnym.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:07, 03 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Ambasador Andrzej Przyłębski: możliwe, że podpisałem, ale wymuszono to na mnie groźbą
Violetta Baran
3 marca 2017, 17:39
"Kierując się patriotycznym obowiązkiem i chcąc przyczynić się w miarę moich możliwości do utrzymania ładu i porządku w PRL i triumfu prawdy, wyrażam zgodę na udzielanie pomocy Służbie Bezpieczeństwa" - takie stwierdzenie znalazło się w napisanym odręcznie zobowiązaniu do współpracy z SB, złożonym w czerwcu 1979 roku przez Andrzeja Przyłębskiego, obecnie ambasadora RP w Berlinie, który przyjął pseudonim TW Wolfgang. "Możliwe, że podpisałem zobowiązanie, ale wymuszono to na mnie pod groźbą" - twierdzi tymczasem szef polskiej placówki dyplomatycznej w Niemczech.
Oświadczenie lustracyjne Andrzeja Przyłębskiego wpłynęło do Biura Lustracyjnego IPN w lipcu 2016 roku. Do tej pory nie zostało zweryfikowane. Dopiero dzisiaj IPN rozpoczęło procedurę jego sprawdzania. Tymczasem o sprawie rzekomej współpracy dyplomaty z SB mówiono już w maju ubiegłego roku. Pisał o niej na łamach tygodnika "Do Rzeczy" Cezary Gmyz. Wówczas Przyłębski zaprzeczał współpracy. Teraz, w rozmowie z portalem wpolityce.pl stwierdza, że "niewykluczone, że szantażowany na okoliczność niewydania paszportu, mogłem podpisać jakieś zobowiązanie".
- Sprawa miała miejsce 38 lat temu i moja pamięć jest niepełna. Byłem wtedy studentem I roku i ubiegałem się o paszport do Wielkiej Brytanii - opowiada wpolityce.pl Przyłębski. - Nie miałem świadomości, że urzędnik w biurze paszportowym jest jednocześnie pracownikiem SB. (...) Natrafiłem na opór w wydaniu tego paszportu z dwóch powodów: podejrzewano mojego wujka o antypaństwową działalność w strukturach polonijnych w Wielkiej Brytanii. Posiadano też informację o mojej działalności w akademiku, polegającej na propagowaniu materiałów KPN i PPN. Niewykluczone, że szantażowany na okoliczność niewydania paszportu, mogłem podpisać jakieś zobowiązanie, ale związane z tym, że będę „uważny” i „ostrożny” w Anglii, by nie podejmować współpracy ze środowiskami antyrządowymi w Wielkiej Brytanii i że opowiem o swoim pobycie w Anglii - tłumaczy.
Przyłębski mówi portalowi, że kiedy sprawdzała go ABW, przypomniano mu tę sytuację. - Ja to jakoś zrekonstruowałem, opowiedziałem to oficerom i oni uznali, że to nie spełnia pięciu kryteriów współpracy z SB. W związku z tym otrzymałem certyfikaty dostępu do tajnych materiałów - mówi ambasador RP w Berlinie.
Szef polskiej placówki dyplomatycznej przyznał, że nie pamięta czy w oświadczeniu lustracyjnym napisał o podpisaniu zobowiązania do współpracy. - Ale nawet jeśli je podpisałem, to było to wymuszone pod groźbą nie tylko odmowy paszportu, ale także relegacji ze studiów za kolportaż pism antykomunistycznych. Nie było też spełnione kryterium tajności, bo o rozmowie w Biurze Paszportowym poinformowałem niektórych kolegów w akademiku oraz moją narzeczoną - zapewnił.
Co o tej sprawie mówią politycy?Poseł PiS Józef Leśniak z sejmowej komisji spraw zagranicznych na razie nie chce komentować rzekomej współpracy prof. Andrzeja Przyłębskiego z SB. - To niezręczna sytuacja, na razie nie wiemy czarno na białym, co jest w tych aktach, a sprawa dotyczy nie tylko reputacji prof. Przyłębskiego, ale całego jego życia - powiedział w rozmowie z WP.
- Znam sprawę jedynie z medialnych doniesień. Dopóki IPN nie potwierdzi tych informacji, wolałbym tego nie komentować - dodał. Poseł Leśniak przyznał jednak, że gdyby te informacje się potwierdziły, "to byłaby to sytuacja bardzo zaskakująca". Dodał, że świadoma współpraca ze służbami bezpieczeństwa jest czymś bardzo nagannym.
- Moje stanowisko w tej sprawie jest niezmienne: nikt kto w przeszłości współpracował komunistycznymi służbami bezpieczeństwa nie może pełnić żadnej funkcji publicznej w niepodległym państwie polskim - powiedział WP poseł PiS Stanisław Pięta. Podkreślił jednak, że w tej konkretnej sprawie nie ma wystarczającej wiedzy, by móc komentować sytuację.
- Myślę, że upoważniony przez ministra przedstawiciel resortu powinien zapoznać się z tymi dokumentami - stwierdził, gdy dowiedział się od WP, co zawiera upubliczniona przez RMF FM teczka TW Wolfgang. - To minister Waszczykowski powinien podjąć w tej sprawie decyzję.
- Jeśli teczka TW Wolfgang rzeczywiście jest teczką Andrzeja Przyłębskiego, to mamy do czynienia z bardzo poważną wpadką - stwierdził poseł PO, członek sejmowej komisji spraw zagranicznych Sławomir Nitras. - Właściwie nie wiem, co w sytuacji, gdyby dokumenty okazały się prawdziwe, jest gorsze: czy to, że z SB współpracował ambasador RP, czy to, że tajnym współpracownikiem służb był mąż prezes Trybunału Konstytucyjnego. To byłaby niezwykle poważna sprawa dla PiS, rodzina Przyłębskich stanowi zaplecze intelektualne tej partii - tłumaczy w rozmowie z WP poseł PO.
Ambasador RP w rozmowie z portalem wpolityce.pl stwierdza, że wypłynięcie materiałów IPN ma charakter polityczny. - To jest dla mnie ewidentne. Sprawa ma uderzyć w moją małżonkę - mówi prof. Przyłębski.
..
Nie pamieta? Co to sie dzieje? Takiej rzeczy nie pamietac?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:29, 03 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Jackowski o sprawie Przyłębskiego: Podpisanie zobowiązania nie oznacza współpracy
...
Urocze prawda? U gosci ktorzy latami wysmiewali mozliwosc ze jak ktos podpisal to jeszcze nie oznacza wspopracy. To byla ,,obrona ubekow"...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:28, 04 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski o sprawie Andrzeja Przyłębskiego: Witolda Waszczykowskiego winno się wreszcie odwołać
oprac.Violetta Baran
3 marca 2017, 19:15
Sprawa współpracy ambasadora RP Andrzeja Przyłębskiego z SB jest żywo komentowana w mediach społecznościowych. Po wywiadzie szefa polskiej placówki dyplomatycznej w Niemczech, w którym przyznał, że "możliwe, że podpisałem zobowiązanie, ale wymuszono to na mnie groźbą", zaroiło się od wpisów dziennikarzy, polityków i zwykłych użytkowników internetu.
W bardzo ostrym tonie na temat tej sprawy wypowiedział się ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Nie po to wielu ludzi głosowało w 2015 na @pisorgpl i @AndrzejDuda, aby b. agenci komunistycznej SB byli przedstawicielami Polski za granicą [link widoczny dla zalogowanych]
— Isakowicz-Zaleski (@IsakowiczZalesk) 3 marca 2017
W kolejnym wpisie ks. Isakowicz-Zaleski stwierdził, że "za taką skandaliczną nominację jak i inne błędy (np. Kijów) Waszykowskiego winno sie wreszcie odwołać".
Za taką skandal. nominację jak i inne błędy (np. Kijów) #Waszczykowski winno się wreszcie odwołać @MSZ_RP @PremierRP [link widoczny dla zalogowanych]
— Isakowicz-Zaleski (@IsakowiczZalesk) 3 marca 2017
"Możliwe, że podpisałem" i "moja pamięć jest niepełna". I taką osobę z amnezją szef @MSZ_RP uczynił ambasadorem RP!? [link widoczny dla zalogowanych]
— Isakowicz-Zaleski (@IsakowiczZalesk) 3 marca 2017
Głos w sprawie zabrał także Sławomir Cenckiewicz, historyk, członek Kolegium IPN.
To jest ten moment cudowny... kiedy ludzie PO mówią, że b. TW nie może być urzędnikiem! Rosati, Cimoszewicz, Wałęsa, Kwaśniewski, Boni...
— Sławomir Cenckiewicz (@Cenckiewicz) 3 marca 2017
Wpis ten wywołał ożywioną dyskusję na profilu Cenckiewicza.
@Cenckiewicz Tu jest ten moment kiedy PiS mowi ze b.TW może być urzędnikiem i swoich się nie lustruje
— Tomasz Stinia (@TomaszStinia) 3 marca 2017
@Cenckiewicz Ja czekam aż napisze Pan tyle tweetów na temat TW Przyłębskiego co o TW Bolku.
— Maciej Hołda (@MaciejHolda) 3 marca 2017
Krzysztof Luft, dziennikarz, były rzecznik prasowy rządu Jerzego Buzka wspomina swój kontakt z SB w 1979. "Wiosna 1979, różni ludzie - różne decyzje" - pisze.
Wiosna 1979, różni ludzie - różne decyzje. Kiedy mój rówieśnik Przyłębski zaczyna współpracę ja pokazuję SB środkowy palec. Można? Można... pic.twitter.com/pNhwmyCDpB
— Krzysztof Luft (@KrzyLuft) March 3, 2017
Głos w tej sprawie zabrał także Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
@PanWaldemar Nie wierzmy w akta SB jak w literę Pisma Świętego. Odpuszczenie współpracy w 1980 na takim kierunku? Wielki Brat mógł przejąć.
— Piotr Pytel (@PiotrPytel67) March 3, 2017
"Co to, u licha, znaczy "możliwe"? Takie rzeczy się chyba pamięta? Chyba że się ma demencję" - skomentował słowa ambasadora o swojej współpracy z SB Łukarz Warzecha, publicysta tygodnika "Do Rzeczy".
Co to, u licha, znaczy "możliwe"? Takie rzeczy się chyba pamięta? Chyba że się ma demencję. [link widoczny dla zalogowanych]
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) March 3, 2017
Clinton palił, ale się nie zaciągał. Przyłębski podpisał, ale nie pamięta. A Wałęsę podsłuchiwał automat zwany "Bolkiem".
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) 3 marca 2017
Biedny prezes. Piątek wieczorem, a on znów musi gnać do pożaru.
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) 3 marca 2017
Słowa prof. Andrzeja Przyłębskiego komentował też dziennikarz śledczy Michał Majewski.
Wymyślasz sobie pseudonim "Wolfgang", piszesz zobowiązanie i tego nie pamiętasz ߘ https://t.co/O9yQKBT8pG
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) 3 marca 2017
Ale lód z Wolfgangiem jest kruchy dla PiS, bo jak im się pani prezes fiknie w złości to będą mieli np. KOD w Trybunale ߘ܊— Michał Majewski (@MajewskiMichal) 3 marca 2017
Komentarz w tej sprawie zamieścił na Twitterze także dziennikarz Radia ZET Konrad Piasecki.
Rozmowy z TW mają zawsze ten sam schemat. Niewiele pamietam, zostałem zmuszony, nic złego nie robiłem, sprawa ma charakter polityczny
— Konrad_Piasecki (@KonradPiasecki) 3 marca 2017
W bardzo spokojnym tonie opisuje sprawę dziennikarka "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska.
Andrzej Przyłębski, młody, głupi chłopak złowiony przez SB. Opowiadał rzeczy, których opowiadać nie powinien. Raczej ofiara, a nie oprawca
— DominikaWielowieyska (@DWielowieyska) 3 marca 2017
Ale widzę, że niektórzy politycy PiS go potępiają. To gdzie były służby, gdy wysyłano go do Berlina? [link widoczny dla zalogowanych]
— DominikaWielowieyska (@DWielowieyska) 3 marca 2017
Sprawę komentują też politycy opozycji.
PiS i jego media to jednak stan umysłu! Możliwe, że.... ale na pewno pod groźbą ߘDonosy też pisane z obrzydzeniem i pod groźbą?TW Wolfgang? [link widoczny dla zalogowanych]
— Sławek Neumann (@SlawekNeumann) March 3, 2017
Ambasador Przyłębski jeszcze wczoraj zaprzeczał swojej współpracy z SB. Dziś jest ewidentne, że kłamał. To są kadry PiS. [link widoczny dla zalogowanych]
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) 3 marca 2017
Rodzina Przyłębskich. #Wolfgang pic.twitter.com/496IViCwVY
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) 3 marca 2017
Twitter
...
Cusz widzicie jaka powszechna obluda. Warszawka to szambo. IPN to banda jak oni. Brzydzi mnie to wszystko. Nie nastapilo oczyszczenie tylko gra teczkami. Czyli gorzej juz nie mozna. I tak sie bedzie ciagnelo az ten syf zniknie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:19, 04 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
gosc.pl → Wiadomości → Penderecki: nigdy nie byłem współpracownikiem SB
Penderecki: nigdy nie byłem współpracownikiem SB
PAP
dodane 03.03.2017 20:34
Krzysztof Penderecki
Jan Hlebowicz /Foto Gość
Nigdy nie byłem współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, nie posiadam także żadnych informacji na temat istnienia rzekomej "teczki" dotyczącej mojej osoby - napisał Krzysztof Penderecki w przesłanym PAP w piątek wieczorem oświadczeniu.
Portal niezalezna.pl poinformował po południu, że: "z notatki podpisanej przez zastępcę naczelnika wydziału +C+ KWMO w Krakowie wynika, że Penderecki był +wykorzystywany operacyjnie+ ze względu na swoje częste wyjazdy za granicę".
Dokument opublikował na Twitterze dziennikarz śledczy +Gazety Polskiej+ Piotr Nisztor.
Pełnomocnik Krzysztofa Pendereckiego adwokat Marta Rytlewska przesłała PAP wieczorem oświadczenie kompozytora.
"W związku z doniesieniami medialnymi, jakobym miał być w okresie PRL wykorzystywany jako +kontakt operacyjny Służby Bezpieczeństwa+ oświadczam niniejszym, iż nigdy nie byłem współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, nie posiadam także żadnych informacji na temat istnienia rzekomej +teczki+ dotyczącej mojej osoby. Jeżeli faktycznie takie dokumenty istnieją, ich sporządzenie, jak również wszelkie zdarzenia w nich opisane, pozostawały poza moją wiedzą i wolą" - napisał Penderecki.
Pod koniec stycznia IPN opublikował wykaz 6 467 jednostek archiwalnych, które w 2016 r. zostały wyłączone z tzw. zbioru zastrzeżonego. Wśród dokumentów są materiały dotyczące Ryszarda Kuklińskiego i tzw. nielegałów, czyli oficerów SB podszywających się pod inne osoby.
...
Atak na Pendereckiego ma odwrocic uwage od Przylebskiego. Tak to szemrany element z PiSu ,,dezubekizuje".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:11, 21 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Dzieci i młodzież dekomunizują Polskę przed posiedzeniem Sejmu
Jacek Gądek
20 marca 2017, 15:43
Aby stać się posłem podczas XXIII Sejmu Dzieci i Młodzieży, uczestnicy w wieku 13-18 lat muszą zdekomunizować jakąś ulice, plac albo nadać patrona miejscu bez nazwy.
Sejm Dzieci i Młodzieży to projekt edukacyjny Kancelarii Sejmu. Jego celem od ponad 20 lat jest kształtowanie postaw obywatelskich, szerzenie wśród młodzieży wiedzy na temat Sejmu i demokracji, a także skłanianie młodych ludzi do działania na rzecz społeczności lokalnych.
W historii SDiM poruszano i takie kwestie jak: prawa dziecka, globalizacja, ekologia i, szkoła, samorząd uczniowski, wolontariat, wybory parlamentarne. W 2016 r. tematem były miejsca pamięci i materialne świadectwa wydarzeń ważnych dla lokalnej i narodowej tożsamości.
W tym roku temat również jest historyczny. W posiedzeniu tego Sejmu ma uczestniczyć 460 najlepszych uczniów wyłonionych w rekrutacji. A ta prowadzona jest tak: kandydat ma zrealizować projekt dotyczący dekomunizacji. Tytuł zadania rekrutacyjnego brzmi: "Przestrzeń publiczna jako miejsce wolne od symboli propagujących systemy totalitarne. Lokalni bohaterowie w przestrzeni publicznej".
Obok Kancelarii Sejmu organizatorem wydarzenia są Ministerstwo Edukacji Narodowej, Ośrodek Rozwoju Edukacji oraz Instytut Pamięci Narodowej. Nabór młodych posłów trwa do 11 kwietnia, a młodzieżowy Sejm zbierze się 1 czerwca.
Na stronie projektu napisano, że pomysł na dekomunizację jako temat wziął się stąd, że w 2016 r. Sejm uchwalił ustawę o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Ustawa dekomunizująca nazwy została przyjęta niemal jednogłośnie. Jej praktyczny skutek, to zmienianie nazw ulic i placów na takie, które nie nawiązują do komunizmu. Wedle szacunków spowoduje zmianę do 1,5 tys. nazw. Przyczynić się do tego mogą uczniowie chcący wziąć udział w tegorocznym SDiM.
- Do wzięcia udziału w rekrutacji zapraszamy tych spośród Was, którzy podejmą wyzwanie polegające na odnalezieniu w Waszym najbliższym otoczeniu miejsca, którego nazwa powinna zostać zmieniona zgodnie z przepisami ustawy. Wskażcie je i zaproponujcie nową nazwę odwołującą się do pamięci o bohaterze lokalnym - podkreślają organizatorzy. A jeśli w pobliży nie ma takiej ulicy bądź obiektu, który można zdekomunizować, to radzą znaleźć miejsce, które nie ma nazwy i zaproponować mu ją.
Kancelaria Sejmu razem z IPN i MEN instruując uczniów podkreśla, że warto się kontaktować z samorządowcami, by odnaleźć miejsca związane z totalitaryzmami. - Czy są one nadal obecne? Czy zostały usunięte z przestrzeni publicznej i zastąpione innymi? Dowiedzcie się, kiedy to miało miejsce - wzywają organizatorzy. Zachęcają też, aby dotrzeć z pomysłem na usunięcie nazw nawiązujących do komunizmu dotrzeć do kolegów, rodziców i rady miasta bądź gminy. A także zaproponować treść uchwały zmieniającej nazwę lub nadającej nazwę nowej ulicy bądź innemu obiektowi.
Osobną informację poświecono instruując młodych, jak obchodzić się z cmentarzami żołnierzy radzieckich.
- Są obiekty w przestrzeni publicznej, które odwołują się do wydarzeń związanych z systemem totalitarnym, a których usunięcie nie byłoby moralnie właściwe (np. groby żołnierzy radzieckich). W takiej sytuacji możecie sprawić, aby to miejsce zostało opatrzone rzetelną wiedzą historyczną - napisano w materiałach dla uczniów. Zaproponowano także opatrywanie cmentarzy tablicami informacjami.
Pojawiło się także wezwanie do budowy nowych monumentów bądź urządzania wystaw. - Zbudujcie pomnik, umieśćcie tablicę pamiątkową. Jeśli chcielibyście je zrealizować, musicie zaplanować, skąd i w jaki sposób pozyskacie pieniądze - czytamy. Organizatorzy zachęcają do otwierania wystaw "nie tylko w bibliotece czy urzędzie, ale też w aptece, przychodni czy nawet w osiedlowym sklepie spożywczym albo punkcie ksero".
...
A czy te dzieci przeszly lustracje?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:24, 21 Mar 2017 Temat postu: |
|
|
Historyk straci pracę w IPN za żołnierza wyklętego? Sobieraj: zostałem nazwany ubekiem i komuchem, chcieli mnie sczyścić
Tomek Orszulak
akt. 21 marca 2017, 18:06
Maciej Sobieraj może stracić pracę po tym, jak skrytykował propozycję nadania jednej z ulic miasta imienia żołnierza Narodowych Sił Zbrojnych. Chodzi o Leonarda Zub-Zdanowicza, który według badacza przybył do Polski jako żołnierz AK i służył w części NSZ, która odmówiła scalenia z Armią Krajową. - Usłyszałem, że kierownictwo instytutu utraciło do mnie zaufanie - wyjaśnia Sobieraj.
O co cała burza? Chodzi o ustawę dekomunizacyjną. W Lublinie mają być zmienione nazwy ulic: Lucyny Herc, Henryka Raabego, Michała Wójtowicza, Jana Hempla i Aleksandra Szymańskiego. W sprawie zmian dyskutowali radni.
Prezes lubelskiego oddziału Związku Narodowych Sił Zbrojnych Rafał Dobrowolski zaproponował, by ulicę Lucyny Herc nazwać imieniem Leonarda Zub-Zdanowicza, ps. "Ząb". To "cichociemny", członek AK i NSZ oraz żołnierz wyklęty.
I tutaj wkracza Maciej Sobieraj, który pracuje w IPN od 17 lat. "Nie bardzo godzi się, by ulica w Lublinie miała takiego patrona. Zgodnie z dokumentacją komendy okręgu lubelskiego Armii Krajowej i stanowiskiem naczelnego wodza, oficerowie, którzy składali przysięgę i byli zrzucani na teren Polski jako "Cichociemni" mieli służyć w AK. Zub-Zdanowicz wyłamał się. Choć przybył do Polski jako żołnierz AK, służył w części NSZ, która odmówiła scalenia z Armią Krajową. Potem był szefem sztabu "Brygady Świętokrzyskiej" NSZ. A to oznacza, że Zub-Zdanowicz był dezerterem. Jedynym legalnym wojskiem w czasie wojny był Związek Walki Zbrojnej, a potem AK" - przedstawił swoje stanowisko "Gazecie Wyborczej".
Burza wokół Sobieraja. "Zostałem nazwany ubekiem, chcieli mnie sczyścić"
Po jego wystąpieniu prawie wszyscy członkowie zespołu opowiedzieli się przeciwko kandydaturze żołnierza NSZ. Za był jedynie radny miejski PiS Stanisław Brzozowski.
- Jeszcze tego samego dnia wieczorem zaczęła się na mnie nagonka na stronach związanych z NSZ. Zostałem nazwany 'komuchem', 'lewakiem', 'ubekiem', pojawiały się propozycje, by mnie 'sczyścić' - powiedział Sobieraj.
Potem został wezwany do dyrekcji lubelskiego IPN, gdzie usłyszał, że warszawskie kierownictwo utraciło do niego zaufanie. Zasugerowano mu, żeby odszedł za porozumieniem stron, bo jak nie, to znajdzie się sposób, by mnie zwolnić. "Uznałem, że absolutnie nie mogę się na to zgodzić. Jako historyk mam prawo do swojej opinii, cytowałem wyłącznie źródła historyczne. Cała ta sytuacja jest dla mnie bardzo trudna. Walczyłem o wolność słowa a tymczasem dziś, w instytucji naukowej, próbuje się ją tłumić za pomocą dyrektyw politycznych" - wyjaśnił.
Dodał, że w przypadku zwolnienia będzie odwoływał się do sądu pracy.
...
Goscie z Brygady Swietokrzyskiej ktorzy odrzucili AK nawet przez narodowcow byli uznawani za obcych. To byli faszysci ALE ANTYNIEMIECCY! To ze ktos jest faszysta nie oznacza ze musi byc z Hitlerem. Chodzi o metody.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 10:23, 18 Kwi 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
"Wyborcza": Zdradzili szpiegów. Obce służby nie muszą się męczyć, wystarczy katalog IPN
"Wyborcza": Zdradzili szpiegów. Obce służby nie muszą się męczyć, wystarczy katalog IPN
1 godz. 29 minut temu
Nazwiska prawie tysiąca oficerów i agentów wywiadu PRL i III RP ujawnia publicznie dostępny katalog Instytutu Pamięci Narodowej. Obce służby, nie ruszając się zza biurka, mogą zidentyfikować naszych szpiegów, a potem odtworzyć ich kontakty za granicą – alarmuje "Wyborcza".
Nowy inwentarz archiwalny IPN pozwala każdemu obywatelowi sprawdzić, kto pracował w SB, kto był tajnym współpracownikiem, a kto był osobą pokrzywdzoną przez system komunistyczny
/Adam Warżawa /PAP
Wśród danych są nazwiska legalizacyjne, pod którymi oficerowie występowali za granicą.
To nieprawdopodobny skandal. Większość tych ludzi jeszcze żyje, czynne są ich kontakty. Państwo polskie po prostu ich zdradziło - mówi "Wyborczej" były oficer Agencji Wywiadu, do niedawna nadzorujący jeden z wydziałów w tej służbie.
Według ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu ujawnione dane powinny stanowić najściślejszą tajemnicę państwową. Dlaczego więc znalazły się w domenie publicznej? Bo funkcjonariusze, których dotyczą, zaczęli służbę przed 1989 r. Ich nazwiska zostały ujawnione w ramach ustawy o IPN, która odtajnia materiały służb specjalnych PRL. Wcześniej szpiedzy, którzy pracowali dla niepodległej Polski, byli chronieni w tzw. zbiorze zastrzeżonym. Ale od końca 2016 r. decyzją szefów służb zbiór ten był odtajniany.
Dane z inwentarza IPN
"Inwentarz" potwierdza, że oficerem wywiadu był Mariusz Kazana, szef protokołu dyplomatycznego MSZ, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Z samego katalogu można się dowiedzieć, że jako oficer nosił nazwisko legalizacyjne Czarski, a do służby wstąpił w 1986 roku. W otwartych zasobach są dostępne trzy teczki Kazany - jedna z MSW i dwie z czasów jego służby wojskowej.
W "Inwentarzu" jako polski szpieg zdemaskowany jest też Jarosław Skonieczka. To jeden z urzędników, którzy wprowadzali Polskę do NATO. W połowie pierwszej dekady XXI w. był szefem wydziału ds. partnerstwa z krajami trzecimi w NATO. Do dziś pracuje w centrali Sojuszu. Spis podaje jego nazwisko legalizacyjne - Kutrzeba. Reszta dostępna w aktach.
W katalogu można też znaleźć operacyjne nazwiska dwóch polskich oficerów, którzy w latach 90. zginęli w Libii i Libanie, pełniąc służbę jako "oficerowie pod przykryciem". Ich bliscy do dzisiaj dostają renty rodzinne, które w ramach ustawy dezubekizacyjnej mają być obniżone do 1500 zł brutto. Rodziny tych oficerów nie są nawet w stanie wystąpić do MSWiA o zastosowanie wobec nich procedury wyjęcia spod działania ustawy, bo nie znają szczegółów służby. Nie ma do nich dostępu samo ministerstwo.
1,6 mln rekordów z IPN
"Inwentarz archiwalny" to ten sam spis, który w 2004 r. wyciekł z IPN jako tzw. lista Wildsteina. Wtedy jednak spis liczył ok. 160 tys. nazwisk. Teraz ma ponad 1,6 mln tzw. rekordów.
Pełen artykuł przeczytacie w portalu wyborcza.pl
Gazeta Wyborcza
...
Panstwo polskie nie istnieje juz nawet teoretycznie...
Ostrzegalem caly czas przed IPNem!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:50, 05 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Raport: Tajemnice teczek TW
Opinia grafologów z UW podważa ustalenia biegłych ws. TW "Bolka"
Opinia grafologów z UW podważa ustalenia biegłych ws. TW "Bolka"
Dzisiaj, 5 maja (09:59)
Pełnomocnik Lecha Wałęsy dysponuje opinią grafologów, podważającą ustalenia działających na zlecenie IPN biegłych Instytutu Ekspertyz Sądowych - dowiedział się dziennikarz RMF FM. W styczniu IPN ogłosił, że ich zdaniem autorem zapisków z teczki TW Bolka był "kategorycznie i bez wątpliwości" Lech Wałęsa. Jego adwokat, prof. Jan Widacki ma to zakwestionować opinią własnych ekspertów, którą przedstawi na konferencji w przyszłym tygodniu.
Lech Wałęsa
/Michał Dukaczewski /RMF FM
Według słów Jana Widackiego autorzy opinii - profesorowie katedry kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego - podważają kategoryczność sądów biegłych powołanych przez IPN. Adwokat Lecha Wałęsy zlecił im ekspertyzę dokumentów z teczki "Bolka" po tym, jak w styczniu biegli Instytutu Sehna w Krakowie ogłosili, że według ich ustaleń autorem zobowiązania do współpracy z SB, pokwitowań odbioru pieniędzy za przekazane funkcjonariuszom informacje oraz odręcznie sporządzonych doniesień jest Lech Wałęsa.
Skan wniosków IPN
/Zrzut ekranu
Opinia biegłych ws. teczki "Bolka" jednoznaczna - Lech Wałęsa współpracował z SB
Widacki poinformował, że treść zamówionej przez siebie opinii wysłał już kilka dni temu do prokuratury IPN, która formalnie prowadzi śledztwo w sprawie fałszowania dokumentów z teczki "Bolka". Wałęsa ma w nim status pokrzywdzonego i jako taki ma prawo odniesienia się do wniosków, zawartych w opinii biegłych IPN.
Wałęsa przesłuchiwany w charakterze świadka zaprzeczył, by był autorem zobowiązania, doniesień i by kiedykolwiek współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa.
Pełnomocnik Wałęsy podkreśla, że autorami ekspertyzy, przygotowanej na zlecenie IPN było dwóch doktorów chemii, zaś jego eksperci to profesorowie, zajmujący się zawodowo grafologią. Ich opinia była też konsultowana z Polskim Towarzystwem Kryminalistycznym.
31 stycznia szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski poinformował, że "ze sporządzonej opinii wynika, że odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa z dnia 21 grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę". IPN przedstawił na konferencji prasowej opinię biegłych w sprawie dokumentów teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek". Opinię "z zakresu badania pisma ręcznego" przygotował Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie. Ekspertyzę teczki TW "Bolek" zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Chodzi o dokumenty, które w ubiegłym roku znaleziono po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu.
!!!
IPN przedstawil ekspertyze chemikow jako grafologow?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 8:26, 12 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Raport: Tajemnice teczek TW
Akta "Bolka"
Widacki: Jest prywatna opinia kryminalistyczna ws. teczki TW "Bolka"
Widacki: Jest prywatna opinia kryminalistyczna ws. teczki TW "Bolka"
Wczoraj, 11 maja (18:33)
Pełnomocnicy Lecha Wałęsy uzyskali opinię kryminalistyczną nt. dokumentów z teczki TW "Bolek". Została ona przekazana do IPN w Białymstoku, gdzie toczy się śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka" - powiedział adwokat Jan Widacki.
Jan Widacki (po prawej)
/Jacek Bednarczyk /PAP
Z opinii wynika, że ekspertyza grafologiczna sporządzona przez biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych, według których autorem niektórych dokumentów z teczki TW "Bolka" był Lech Wałęsa, została oparta na zbyt małym i niewłaściwie dobranym materiale porównawczym; ponadto dwa kluczowe dokumenty z grudnia 1970 r. przypisywane Wałęsie różnią się bardzo i zostały napisane "różną klasą pisma".
Jak poinformował mec. Widacki, autorem prywatnej opinii kryminalistycznej jest prof. Piotr Girdwoyń z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego.
Z tej opinii wynika, że ekspertyza IES zawiera nieuprawnione wnioski kategoryczne. Do wyciągnięcia takich wniosków nie było podstaw z uwagi na szczupłość materiału porównawczego i jego niewłaściwość, ponieważ teksty dowodowe, które powstawały w latach 70., były porównywane z materiałem z lat 80., 90., a nawet późniejszych, co z punktu widzenia kryminalistyki większego sensu nie ma - powiedział dziennikarzom Widacki, jeden z pełnomocników Wałęsy.
Natomiast jest bardzo mało materiałów pochodzących od Lecha Wałęsy z lat 70. - a to byłby prawidłowy materiał porównawczy i dopiero dysponując takim materiałem można by się pokusić o wydawanie opinii kategorycznych - powiedział adwokat.
Zwrócił także uwagę na różnice między "dwoma kluczowymi dokumentami z grudnia 1970 r., czyli zobowiązaniem do współpracy, rzekomo napisanym i podpisanym przez Lecha Wałęsę, i dokumentem z autentycznym odręcznym pismem Wałęsy z tego samego okresu". Jak wskazał, pierwszy dokument "jest napisany pismem znacznie wyższej klasy (bardziej wyrobionym - PAP) niż pismo samego Lecha Wałęsy z tego samego okresu".
Logiczny wniosek prowadziłby do uznania, iż oba dokumenty napisały dwie różne osoby o różnym wykształceniu, o różnym zawodzie, różnych nawykach pisarskich itd. Z reguły tak jest, że ktoś, kto ma krótki okres edukacji, niskie wykształcenie, pracuje fizycznie, nie ma nawyku pisania, pisze pismem niskiej klasy. Natomiast ktoś, kto dużo pisze, ma pismo znacznie bardziej wyrobione, czyli wyższej klasy - powiedział adwokat.
Mec. Widacki poinformował, że opinia została przesłana do prokuratora z IPN w Białymstoku. Jest rzeczą prowadzącego, jak ją potraktuje. Może ją przyjąć do wiadomości, może mu ona pomóc w ocenie ekspertyzy IES, może przekazać biegłym do ustosunkowania się do niej, może wreszcie wezwać autora tej opinii i przesłuchać w charakterze świadka. My mu ułatwiamy pracę, bo z panem prokuratorem jesteśmy po jednej stronie - powiedział adwokat.
Podkreślił także, że ekspertyza biegłych z IES jest jednym z dowodów w sprawie i jako taki podlega ocenie organu procesowego. Została jednak upubliczniona przed dokonaniem oceny i to skłoniło pełnomocników Lecha Wałęsy do zasięgnięcia prywatnej opinii kryminalistycznej.
Obecni na spotkaniu z dziennikarzami pełnomocnicy Lecha Wałęsy poinformowali, iż uzyskali z IPN uwierzytelnione kopie materiału porównawczego, którym dysponowali biegli z IES.
Rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk powiedział, że IPN na razie nie zamierza odnosić się do prywatnej opinii kryminalistycznej przedstawionej przez pełnomocników Wałęsy. Nie widziałem tej opinii, na razie trudno w jakikolwiek sposób ją skomentować. Została ona przesłana do prokuratora IPN w Białymstoku, gdzie toczy się postępowanie w sprawie dokumentów znalezionych w szafie Kiszczaka. Jest jego decyzją, jak się do tej ekspertyzy ustosunkuje - powiedział Arseniuk.
Sprawa dotyczy materiałów teczki TW "Bolka", którym miał być Lech Wałęsa, znalezionych w lutym 2016 r. w wyniku przeszukania w domu zmarłego b. szefa komunistycznego MSW gen. Czesława Kiszczaka.
W styczniu IPN podał, że z ekspertyzy biegłych IES dotyczącej teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-76 wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa. W naszej ocenie opinia jest kompleksowa, jest jasna, spójna. Wnioski, które są zawarte w tej opinii są jednoznaczne i one nie pozostawiają żadnych wątpliwości - informował dyrektor pionu śledczego IPN, zastępca Prokuratora Generalnego Andrzej Pozorski.
Pełnomocnicy Lecha Wałęsy - adwokaci Jan Widacki, Andrzej Patela, Krzysztof Bachmiński i Jan Kuklewicz - zapowiadali wtedy, że "sprawdzanie autentyczności tych dokumentów dopiero się rozpoczęło, a nie tak jak sugerowano na konferencji prasowej w IPN właśnie się zakończyło".
...
Jesli to sie potwiedzi to IPN MUSI PONIESC KARE! Mielismy niebywaly skandal z Moczulskim ktory jest akurat w 100% czysty. A teraz okazuje sie ze i Walesa ma falszywe dokumenty w teczce CZEGO MOZNA BYLO SIE DOMYSLIC! SB MIALA NISZCZYC LUDZI A NIE ZBIERAC O NIC PRAWDE JAL KLAMIE IPN!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 9:00, 16 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Raport: Tajemnice teczek TW
Opinie
IPN: Ustalenia ws. teczki "Bolka" pozostają aktualne
IPN: Ustalenia ws. teczki "Bolka" pozostają aktualne
11 minut temu
Tzw. opinia kryminalistyczna nt. dokumentów z teczki TW "Bolek", którą przedstawili pełnomocnicy Lecha Wałęsy, nie jest opinią w świetle kodeksu postępowania karnego - poinformował pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej. Ustalenia Instytutu Sehna w Krakowie w tej sprawie pozostają aktualne - podkreślono.
Teczka "Bolka"
/PAP/Jacek Turczyk /PAP
Ten dokument, który został przedstawiony przez pełnomocników Lecha Wałęsy, na pewno nie jest żadną opinią w rozumieniu przepisów kodeksu postępowania karnego - powiedział PAP dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zastępca Prokuratora Generalnego Andrzej Pozorski. Jak tłumaczył, przedstawione w ubiegłym tygodniu przez adwokata Jana Widackiego opracowanie "nie stwierdza żadnych okoliczności, które mają istotne znaczenie dla prowadzonego postępowania".
Chodzi o śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", które prowadzi białostocki IPN. Opinia przedstawiona przez Widackiego jest krytyczna wobec ekspertyzy Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna, z której wynika, że Lech Wałęsa współpracował z SB w latach 1970-1976. Pełnomocnik Wałęsy tłumaczył, że ekspertyza ta została oparta na zbyt małym i niewłaściwie dobranym materiale porównawczym, a dwa kluczowe dokumenty z grudnia 1970 r. przypisywane Wałęsie bardzo się różnią, jeśli chodzi o charakter pisma.
"Teoretyczny wywód, który niczego nie rozstrzyga"
Szef pionu śledczego w rozmowie z PAP zaprzeczył medialnym doniesieniom, że autorami opinii jest kilku profesorów; jedynym i wyłącznym autorem jest prof. Piotr Girdwoyń z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Prof. Girdwoyń przeprowadził jedynie analizę materiałów udostępnionych przez mecenasa Jana Widackiego i dokonał własnej oceny poprawności owej opinii biegłych z punktu widzenia wiedzy kryminalistycznej i poprawności zastosowanej w opinii metodyki badań - mówił Pozorski. Nie dokonał natomiast badań identyfikacyjnych materiału dowodowego i porównawczego, bowiem nie dysponował takowym, stąd jednoznacznie zastrzegł, że przedstawione przezeń uwagi na temat opinii biegłych w żadnym razie nie przesądzają czy dokumenty dowodowe, czyli materiały SB z teczki TW "Bolek", zostały nakreślone, bądź nienakreślone przez Lecha Wałęsę - podkreślił.
W istocie jest to jedynie teoretyczny wywód, który niczego w tej sprawie nie rozstrzyga, co też prof. Girdwoyń wyraźnie w swoim opracowaniu akcentuje. Dlatego też nie możemy przyjąć, że jest to "kontropinia" do opinii biegłych z Instytutu Sehna w Krakowie. Ustalenia poczynione przez biegłych wciąż pozostają aktualne - zaznaczył Pozorski. Podkreślił też, że w śledztwie wykonano również inne czynności procesowe, do wyników których pełnomocnicy Wałęsy nie mają dostępu; to m.in. przesłuchania byłych funkcjonariuszy SB.
Prokurator zacytował też fragment opracowania prof. Girdwoynia, w którym ten napisał, że "nie gwarantuje i nie ponosi odpowiedzialności za prawidłowość oraz kompletność dostarczonych materiałów". "Jak i nie odpowiada za ewentualne błędy i inne konsekwencje mogące wynikać z ukrycia lub niekompletnego przekazania istotnych dla przedmiotu opinii informacji" - dodał.
...
Rzecz jasna beda szli w zaparte.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:09, 19 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
n
+5
oprac. Adam Przegaliński
,26 min. temu
Proces przeciwko Wałęsie. Wyszkowski: obraził człowieka, którego powinien wynagrodzić
Dawny kolega Wałęsy ze Stoczni Gdańskiej chce od niego przeprosin i zadośćuczynienia. W obronie Henryka Jagielskiego, którego były prezydent oskarżył o współpracę z SB, stanęli Krzysztof Wyszkowski i Sławomir Cenckiewicz.
+1
Głosuj
+1
Głosuj
Podziel się
Opinie
Sławomir Cenckiewicz w sądzie w Gdańsku (PAP, Fot: Adam Warżawa)
Sąd Okręgowy w Gdańsku rozpoczął proces, jaki b. prezydentowi Lechowi Wałęsie wytoczył jego dawny kolega ze Stoczni Gdańskiej. Henryk Jagielski żąda przeprosin za nazwanie go tajnym współpracownikiem SB. Rejestrację Jagielskiego potwierdził w sądzie Sławomir Cenckiewicz, ale uznał jego przypadek za "dość złożony".
Oprócz przeprosin Jagielski domaga się też od Wałęsy 20 tys. zł zadośćuczynienia, ale żądanie to znajduje się w pozwie rozszerzonym, którego sąd jeszcze oficjalnie nie przyjął.
"Oszczerstwa, bełkot i same kłamstwa Wałęsy"
Sprawa dotyczy wypowiedzi b. prezydenta RP z 20 stycznia 2017 r. podczas konferencji naukowej organizowanej przez Instytut Pamięci Narodowej pt. "Sprzeczne Narracje. Historia powojennej Polski". Wałęsa zarzucił wówczas zarzucił Jagielskiemu tajną współpracę z SB.
- Według Wałęsy to ja jestem "Bolkiem", a nie on. To oszczerstwa, bełkot i same kłamstwa. Niech pokaże, że ja na kogokolwiek donosiłem. To przez niego przenieśli mnie na inny wydział Stoczni Gdańskiej i przez 10 lat mniej zarabiałem - mówił dziennikarzom 85-letni Jagielski, który jak Wałęsa był elektrykiem w Stoczni Gdańskiej w latach 70. XX wieku.Jagielski mówił WP, że był przez niego szykanowany i nigdy mu nie wybaczy.
Wałęsa nie pojawił się w sądzie, reprezentował go pełnomocnik Maciej Prusak. Adwokat b. prezydenta powiedział dziennikarzom przed rozpoczęciem procesu, że strona pozwana wniosła do sądu o oddalenie pozwu. Nie chciał jednak w żaden inny sposób komentować sprawy. Pełnomocnik Wałęsy wniósł też o wyłączenie jawności procesu, ale sąd odrzucił ten wniosek.
Jako świadek przed sądem zeznawał historyk Sławomir Cenckiewicz, który jest obecnie dyrektorem Wojskowego Biura Historycznego.
Przyznał, że pracując wraz z Piotrem Gontarczykiem nad książką "SB a Lech Wałęsa" (wydana w 2008 r. przez IPN) odkrył, że SB zarejestrowała Jagielskiego w latach 60. XX wieku jako swojego tajnego współpracownika o pseudonimie "Rak".
"Jagielski był represjonowany, SB prowadziła przeciwko niemu cztery sprawy"
- Robiąc jednak wówczas kwerendę wszystkich dostępnych materiałów stwierdziłem, że nie zachowały się w IPN żadne inne dokumenty z lat późniejszych świadczące o tym, że powód rzeczywiście współpracował z SB. Nie znalazłem żadnych dokumentów, które można by uznać za wytwór działalności TW "Rak". Znalazłem za to zapisy w aktach SB, że Henryk Jagielski jest "zadeklarowanym wrogiem socjalizmu". Był represjonowany, SB prowadziła przeciwko niemu w latach 1970-87 cztery sprawy operacyjne" - zeznał Cenckiewicz. Historyk przyznał, że przypadek Jagielskiego to sprawa "dość złożona".
- Po rozmowach z Henrykiem Jagielskim, jak i kwerendzie akt uznałem, że ta historia jest incydentalna. Doszedłem do wniosku, że być może doszło do spotkania powoda z funkcjonariuszem SB, który mógł uznać tę rozmowę jako werbunkową i na tej podstawie dokonać rejestracji. Powód mówił mi na przykład, że w tym okresie próbował wraz kolegami uciec z kraju do Szwecji, ale ten pomysł został przez służby udaremniony - dodał.
W ocenie Cenckiewicza, sam fakt rejestracji kogoś jako tajnego współpracownika nie wystarcza, żeby uznać taką osobę za agenta.
Wyszkowski: zapis w aktach SB niewiarygodny
Przed sądem wystąpił również jako świadek b. działacz opozycji antykomunistycznej Krzysztof Wyszkowski.
- Rozważaliśmy sprawę Jagielskiego z kolegami stoczni i w środowisku opozycyjnym, ale nie znaleźlibyśmy żadnego świadka, który potwierdzałby jego współpracę. Uznaliśmy więc ten zapis w aktach SB jako niewiarygodny. Jako doświadczony działacz opozycji antykomunistycznej mogę powiedzieć, że gdyby SB miała rzeczywiście na kogoś jakiegoś haka, to wtedy wykorzystała by te informacje - ocenił Wyszkowski.
Zdaniem Wyszkowskiego, wielokrotnie "SB uznawała wielu ludzi za swoich agentów, choć te osoby nie miały o tym zielonego pojęcia"
Wyszkowski dodał, że poznał Jagielskiego latem 1978 r. - To człowiek odważny, zdecydowany antykomunista. Jedyna osoba, która ma wobec niego wrogi stosunek, to właśnie Lech Wałęsa, któremu naukowo udowodniono, że bezsprzecznie był autorem donosów na Jagielskiego. Powód często namawiał Wałęsę, żeby się przyznał, że był "Bolkiem". Jeszcze w latach 90., kiedy ja miałem procesy z Wałęsą ich wzajemne stosunki były koleżeńskie - dodał.
"To szczyt obrzydliwości, kiedy agent oskarża swoją ofiarę"
W rozmowie z dziennikarzami Wyszkowski mówił, że Jagielski słusznie pozwał Wałęsę do sądu.
- Wałęsa nie dość, że donosił na Henryka Jagielskiego i innych kolegów z pracy, to jeszcze jego oskarża o współpracę z SB. To szczyt obrzydliwości, kiedy agent oskarża swoją ofiarę. Wałęsa obraził człowieka, którego powinien przeprosić i wynagrodzić za krzywdy, które mu urządził, a on jeszcze go dodatkowo poniża i to jeszcze publicznie - powiedział.
Następna rozprawa w procesie Jagielskiego przeciwko Wałęsie odbędzie się 23 czerwca - ma na niej zeznawać jako świadkowie trzech byłych pracowników wydziału W4 Stoczni Gdańskiej.
...
Jeden w drugiego wali ze donosil bo go nie lubi a prezes zaciera rece. Ta jest! Dowalcie sobie skompromitujcie sie. I wtedy jedynym bohaterem walki z komuna beda JA! I o to chodzi w tym wszystkim. Skompromitowac teczkami wszystki odwaznych z PRL a im odwazniejszy tym grubsza teczka i wiecej oszczerstw. A wtedy wszystkie myszy co siedzialy cicho pod miotla wskocza na podium...
Wzorem jest Moczulski. Nikog nie oskarzal a znal agentow. Ujawnil za to glownego agenta ktory sterowal Czumą i rozbil ROPCiO a to dlatego ze Czuma wulgarnie bluzga na Moczulskiego w stylu kloacznym. Trudno zatem ukrywac co Czuma zrobil. Tylko ze Moczulski go nie obrzucal syfem ze agent tylko znalazl prawdziwego agenta w jego otoczeniu. I to jest wzor. Oczywiscie reszta to nie klasa Moczulskiego. Nawet smiesznie porownywac.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Pią 15:13, 19 Maj 2017, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:36, 22 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Lech Wałęsa złożył fałszywe zeznania ws. dokumentów z teczki "Bolka"? Jest postępowanie karne
Dzisiaj, 22 sierpnia (14:36)
Aktualizacja: Dzisiaj, 22 sierpnia (16:4
Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że prowadzi postępowanie karne w sprawie fałszywych zeznań Lecha Wałęsy dotyczących dokumentów TW "Bolka". Chodzi m.in. o wypowiedzi byłego prezydenta, w których zanegował on autentyczność dokumentów znalezionych w domu Czesława Kiszczaka.
...
Wysluguja sie kaczyzmowi. Jak przysmrodzil prezio. ,,Nikt w PiSie nikogo nie trzyma na siłę"... W IPNie tez. Nie chcesz zwalic kupy na Walese to wypad... Tam juz wszedzie rzadzi strach o stolki jak w PiSie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 23:23, 22 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Adwokat Jan Widacki o postępowaniu "ws. fałszywych zeznań Wałęsy": To jest nielogiczne
Dzisiaj, 22 sierpnia (16:15)
„Wszczęcie postępowania w sprawie złożenia przez Lecha Wałęsę fałszywych zeznań jest co najmniej nielogiczne” - mówi w rozmowie z RMF FM adwokat byłego prezydenta. Mecenas Jan Widacki twierdzi, że nie da się wnioskować o fałszywych zeznaniach ze śledztwa, które wcale nie zostało jeszcze zamknięte.
Jan Widacki
/Jacek Bednarczyk /PAP
Postępowanie karne dotyczy "złożenia przez Lecha Wałęsę fałszywych zeznań dot. dokumentów TW "Bolek". Chodzi m.in. o wypowiedzi byłego prezydenta, w których zanegował autentyczność dokumentów znalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka.
Jan Widacki uważa, że wszczęcie postępowania "w sprawie złożenia przez Wałęsę fałszywych zeznań jest co najmniej nielogiczne". Postępowanie jest wynikiem umorzonego przez prokuraturę IPN śledztwa związanego z fałszowaniem teczki "Bolka". Sęk w tym, że Lech Wałęsa odwołał się od tego umorzenia do sądu, który może nie tylko nakazać dalsze prowadzenie śledztwa, ale też wskazać co w nim trzeba zrobić. Według mecenasa Widackiego, postępowanie przeciw Wałęsie na tej podstawie jest niedorzeczne:
To co najmniej przedwczesne, tak bym powiedział - najdelikatniej mówiąc, co ujawnia intencję, o której śpiewali Skaldowie: że nie chodzi o to, by złowić króliczka, ale by gonić go - mówi Widacki. Nie mamy decyzji sądu, że śledztwo, z którego mogłoby wynikać ew. przestępstwo mojego klienta zostało zamknięte. Ba, nie mamy nawet terminu posiedzenia sądu w tej sprawie - dodaje adwokat Lecha Wałęsy.
Dyrektor biura Wałęsy: prezydent podtrzymuje zdanie ws. dokumentów TW „Bolek”
Prezydent podtrzymuje swoje zdanie, że dokumenty (TW "Bolek" - przyp. red.) są nieprawdziwe i nie są jego autorstwa - powiedział dyrektor biura Lecha Wałęsy Adam Domiński komentując prowadzone przez IPN postępowanie karne ws. złożenia przez b. prezydenta fałszywych zeznań. Dodał, że "nie ma żadnych dowodów" na prawdziwość dokumentów. Bo ekspertyza Instytutu Sehna nie jest dowodem, a ekspertyzą. My mamy zrobioną ekspertyzę przez innych ekspertów, którzy są grafologami, a nie chomikami i nie są na usługach pana Ziobry, tylko są niezależnymi ekspertami - powiedział też Domiński.
Dodał, że "dopóki nie ma dowodów, Lech Wałęsa podtrzymuje swoje zdanie". Ja wierzę Lechowi Wałęsie, a nie dokumentom z szafy Kiszczaka, który zawsze był uważany za zdrajcę narodu, tego który dręczył: dzisiaj chce się go dyskredytować, zabierać mu uprawnienia, a jednocześnie przyjmuje się dokumenty z jego szafy jako wiarygodne - dodał Domiński.
Jestem przekonany, że gdybyśmy powołali zagraniczny instytut grafologiczny, to on orzekłby identycznie, jak ten, który dla nas orzekał, bo materiał porównawczy jest zbyt ubogi, by po 40 latach jednoznacznie - tak, jak to zrobił IPN - stwierdzić że to jest dowód. Prawdziwe, rzetelne badanie naukowe wskazuje, że jest zbyt dużo znaków zapytania, żeby uznać to jednoznacznie za dowód. To kpina i kompromitacja IPN - powiedział Domiński.
(mal)
Tomasz Skory
...
To jest logiczne. Lumpy chca ukrasc Solidarnosc tak jak okradaja ludzi z zaslug ratowania poszkodowanych klamiac ze to wladza uratowala Rytel. Wladza czyli oni. Prostytutki i Zlodzieje.. Slodzieje PiS.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:32, 23 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Lech Wałęsa w RMF FM: Mam rozmawiać z błaznami, którzy wierzą Kiszczakowi? To jest granda
Dzisiaj, 23 sierpnia (09:55)
„Jeszcze raz, wobec Polski, Europy i świata oświadczam, że nigdy nie współpracowałem ze służbami PRL-u i nigdy nie byłem po stronie komunistycznej” – powiedział w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Tomaszem Skorym były prezydent Lech Wałęsa. Odniósł się w ten sposób do informacji o prowadzonym przez Instytut Pamięci Narodowej postępowaniu karnym w sprawie jego rzekomych fałszywych zeznań dotyczących dokumentów TW "Bolka". "Prawdopodobnie w ogóle nie będę z nimi rozmawiał bo nie wiem, z kim rozmawiać, nie wiem na jakich zasadach. Z kim ja mam rozmawiać? Z błaznami, którzy zmieniają zdanie, którzy wierzą Kiszczakowi, a nie mnie? To jest granda" - dodał.
Lech Wałęsa
/md /Archiwum RMF FM
Ja mam zaświadczenia IPN-u, ja mam wyroki sądu, ja mam inne pisma z IPN-u, które mówią o podrabianiu dokumentów a teraz oni mówią, że to nieprawda. Niech się zdecydują - stwierdził Lech Wałęsa w rozmowie z dziennikarzem RMF FM. Ocenił też, że IPN to niepoważna instytucja. Tę instytucję trzeba szybko rozwiązać - zasugerował.
Jak można Kiszczaka, który chciał mnie zabić, który wypuścił człowieka, który zabił milicjanta w tamtym czasie po to, żeby mnie zabił - nazywał się Szczepański, możecie sprawdzić - jak można powoływać się na te dokumenty przeciw mnie? To jest największa ohyda - stwierdził były prezydent. Kiszczak ze mną staje do konfrontacji. Oni zwariowali kompletnie. Poniżają mnie i "Solidarność" - dodał.
Kaczyński i Cenckiewicz działają zza winkla, z krzywą lufą. Oni próbują udowodnić rzeczy nieprawdopodobne, próbują wmówić... Muszę powiedzieć, że tu i ówdzie ludzie zaczynają w to wierzyć - przyznał Wałęsa. Pytany o to, co chciałbym powiedzieć ministrowi sprawiedliwości, stwierdził: "Pan odpowie za to, to jest zbrodnia polityczna, panie Ziobro".
(mn)
Tomasz Skory
...
Przede wszystkim znaj proporcje mocium panie. Kaczysci nie beda rozliczac Walesy, Tchorzliwe gnojki ktore w PRL siedzialy cicho A TERAZ NAM PRZYWRACJA KOMUNE Z SOBA JAKO PZPR MOGA NAJWYZEJ DOSTAC PO RYJU!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:20, 25 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
Sprawa TW „Wolfganga”. IPN nie skieruje do sądu sprawy oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego
Dzisiaj, 25 sierpnia (11:55)
Instytut Pamięci Narodowej nie skieruje do sądu sprawy oświadczenia lustracyjnego ambasadora Polski w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego. Pozostawi ją bez dalszego biegu.
Andrzej Przyłębski
/Christophe Gateau /PAP/EPA
IPN nie skieruje do sądu sprawy oświadczenia lustracyjnego ambasadora Polski w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego - dowiedziała się PAP. To oznacza, że IPN nie ma wątpliwości co do prawdziwości oświadczenia Przyłębskiego, że nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa.
Decyzją z dnia 25.08.2017 r. prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Krakowie uznał, że w sprawie oświadczenia złożonego przez Andrzeja Przyłębskiego nie zachodzi wątpliwość co do jego zgodności z prawdą w rozumieniu art. 52 e ustawy o IPN - KŚZpNP z 18 grudnia 1998 r. (...). Tym samym uznał, że brak podstaw do skierowania tej sprawy do sądu - poinformowało w piątek PAP Biuro Lustracyjne IPN.
Decyzja prokuratora - jak podkreślili prokuratorzy - została podjęta "w oparciu o obowiązujące przepisy prawa i pozostaje w zgodzie z ugruntowanym przez 20 lat orzecznictwem sądowym w sprawach lustracyjnych, przede wszystkim orzecznictwem Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego".
Tym samym należy ją uznać za uzasadnioną - podkreśliło Biuro Lustracyjne IPN i przypomniało - zgodną z przepisami prawa - pięciopunktową definicję współpracy z organami bezpieczeństwa. Wymieniono m.in. to, że "współpraca musi być tajna". "Fakt jej nawiązania i przebieg ma pozostać tajemnicą, w szczególności wobec tych osób i środowisk, których dotyczyły przekazywane informacje" - tłumaczą prokuratorzy Instytutu. Współpraca ta - jak dodano - "nie może się ograniczać do samej deklaracji woli, lecz winna się materializować w świadomie podejmowanych, konkretnych działaniach w celu urzeczywistnienia podjętej współpracy".
Prokurator uznał, że w sprawie niniejszej bezspornie doszło do podpisania zobowiązania do współpracy z SB i przyjęcia przez lustrowanego pseudonimu, jednak nie występują łącznie wskazane powyżej przesłanki przesądzające o współpracy - przede wszystkim uznał, że brak jest przesłanki materializacji i tajności - podało Biuro Lustracyjne IPN. Podkreśliło też, że "o tym, czy dana osoba była współpracownikiem w charakterze tajnego informatora nie decyduje ani fakt, ani forma zarejestrowania jej w ewidencji organu bezpieczeństwa państwa, lecz treść udzielonych tym organom informacji urzeczywistniających współpracę".
O decyzji Instytutu poinformowała Polską Agencję Prasową prokurator Edyta Karolak, p.o. dyrektora Biura Lustracyjnego IPN. Pełen komunikat w sprawie decyzji Biura Lustracyjnego IPN znajduje się na stronie internetowej IPN.
Sprawą oświadczenia Przyłębskiego zajmowali się prokuratorzy w oddziale IPN w Krakowie; wcześniej sprawę tę badali prokuratorzy IPN w Poznaniu (przeniesienie nastąpiło po wniosku pełnomocnika Andrzeja Przyłębskiego, który podnosił zarzuty wobec bezstronności czy obiektywizmu prokuratora prowadzącego). Decyzja IPN zapadła po analizie zebranego materiału archiwalnego, m.in. przez historyków; w tej sprawie przesłuchiwano też świadków.
Biuro Lustracyjne IPN wdrożyło procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego na początku marca, po ujawnieniu informacji o zachowanej w zbiorach Instytutu teczce personalnej TW "Wolfgang" dotyczącej Andrzeja Przyłębskiego. Z dokumentów z lat 1979-80 wynika, że TW "Wolfgang" "został pozyskany do współpracy 11 czerwca 1979 roku.
(az)
RMF FM/PAP
...
Jednych sie oskarza innych broni... Zalezy jak lezy. IPN to wielki zło...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:25, 25 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Sprawa TW "Wolfganga". Dyrektor biura IPN tłumaczy decyzję Instytutu
Sprawa TW "Wolfganga". Dyrektor biura IPN tłumaczy decyzję Instytutu
Dzisiaj, 25 sierpnia (14:33)
Własnoręcznie napisana charakterystyka kuzyna to nie dowód, że Andrzej Przyłębski podjął współpracę z SB. Tak w rozmowie z RMF mówi dyrektor biura lustracyjnego IPN Edyta Karolak. Prokuratorzy Instytutu uznali, że ambasador RP w Berlinie, choć podpisał zobowiązanie do współpracy i przybrał pseudonim "Wolfgang" nie zataił w oświadczeniu lustracyjnym współpracy z PRL-owską bezpieką - informuje dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski.
REKLAMA
Andrzej Przyłębski /Rafał Guz /PAP
Dokument napisany przez Przyłębskiego o kuzynie nie przesądza o jego współpracy, bo Przyłebski najpierw napisał charakterystykę kuzyna a dopiero potem - na następnym spotkaniu - podpisał zobowiązanie do współpracy i wybrał pseudonim. Zdaniem IPN-u, gdy pisał notatkę o swoim kuzynie, nie miał świadomości, że robi to dla SB, a jedynie, że dopełnia formalności administracyjnych, by dostać paszport.
O tym spotkaniu nie można mówić, żeby było spotkaniem realizującym współpracę, a drugie spotkanie to zupełnie inna sytuacja - wtedy Andrzejowi Przyłębskiemu jest zaproponowana współpraca. On na tę współpracę się godzi. Nie przekazuje praktycznie żadnych informacji, z wyjątkiem udzielania informacji o sobie samym - mówi dyrektor biura lustracyjnego IPN Edyta Karolak. Jak dodaje, potem nie ma żadnych innych spotkań.
Zdaniem dyrektor biura lustracyjnego, nie ma dowodów, by nie zachowały się jakiekolwiek dokumenty świadczące o późniejszej faktycznej współpracy Przyłębskiego z SB. W naszej opinii teczka TW "Wolfgang" jest kompletna - mówi Karolak. SB po obserwacji Przyłębskiego uznała, że jest nieszczery i nieprzydatny.
Decyzja IPN kończy sprawę, chyba, że Andrzej Przyłębski sam poprosi o sądową autolustrację.
Jak już w marcu informował nasz dziennikarz, w inwentarzu publicznym IPN pod nazwiskiem Andrzeja Przyłębskiego była zarejestrowana teczka tajnego współpracownika Wolfgang. Liczyła ona 40 stron.
Z zawartości teczki Przyłębskiego w poznańskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że podpisał zobowiązanie do współpracy w 1979 roku. Rok później współpraca ustała, bo Przyłębski zapowiedział przejście na indywidualny tok studiów, a jego zadaniem było dostarczanie informacji o kolegach ze studiów. Przy toku indywidualnym stawał się bezużyteczny.
[link widoczny dla zalogowanych]
...
Gdyby Walesa napisal charakterystyke kuzyna O PANIE! ALE BYDLAK NAWET NA RODZINE DONOSIL!
Widzicie z kim mamy do czynienia. IPN to kryminalisci oskarzajacy na zamowienie i czyszczacy tez na zamowienie. Bydlaki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:49, 26 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Poseł PO złożył zawiadomienie do prokuratury ws. prezesa IPN
Poseł PO złożył zawiadomienie do prokuratury ws. prezesa IPN
Wczoraj, 25 sierpnia (19:20)
Poseł PO Krzysztof Brejza złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa IPN Jarosława Szarka. "Ignorując fakt, iż A. Przyłębski złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne Prezes IPN popełnił przestępstwo niedopełnienia obowiązków" - podał Brejza.
Krzysztof Brejza /Paweł Supernak /PAP
W piątek Biuro Lustracyjne IPN poinformowało, że nie ma podstaw do skierowania do sądu sprawy oświadczenia lustracyjnego ambasadora RP w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego.
W sprawie oświadczenia złożonego przez Andrzeja Przyłębskiego nie zachodzi wątpliwość co do jego zgodności z prawdą - podało biuro. W komunikacie zaznaczono, że decyzja w tej sprawie została podjęta "w oparciu o obowiązujące przepisy prawa i pozostaje w zgodzie z ugruntowanym przez 20 lat orzecznictwem sądowym w sprawach lustracyjnych, przede wszystkim orzecznictwem Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego".
Biuro Lustracyjne IPN podało, że bezspornie doszło do podpisania przez Andrzeja Przyłębskiego zobowiązania do współpracy z SB, jednak nie występują przesłanki przesądzające o tej współpracy, m.in. przesłanki "materializacji i tajności".
Sprawa TW "Wolfganga". Dyrektor biura IPN tłumaczy decyzję Instytutu
Własnoręcznie napisana charakterystyka kuzyna to nie dowód, że Andrzej Przyłębski podjął współpracę z SB. Tak w rozmowie z RMF mówi dyrektor biura lustracyjnego IPN Edyta Karolak. Prokuratorzy Instytutu uznali, że ambasador RP w Berlinie, choć podpisał zobowiązanie do współpracy i przybrał... czytaj więcej
Zawiadamiam o możliwości popełnienia przestępstwa przez Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Jarosława Szarka w ten sposób, że Andrzej Przyłębski pełniąc obowiązki Ambasadora RP w Niemczech przekazał niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, zatajając fakt współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa w latach 1978-1980 pod pseudonimem TW "Wolfgang" - podał Brejza w zawiadomieniu do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, którego kopię otrzymała PAP.
Uznać należy, że ignorując fakt, iż A. Przyłębski złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne Prezes IPN popełnił przestępstwo niedopełnienia obowiązków i działał tym samym na szkodę interesu społecznego - stwierdził Brejza.
Poseł PO przypomniał, że z dokumentów ujawnionych w marcu br. przez IPN wynika, że Andrzej Przyłębski został pozyskany do współpracy 11 czerwca 1979 r. w celu "zapewnienia dopływu informacji operacyjnych dotyczących przejawów działalności antysocjalistycznej w środowisku studenckim w Poznaniu".
Fakt ten stanowi o niedopełnieniu obowiązków przez Ambasadora RP w Niemczech, polegającym na złożeniu niezgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego, co jednocześnie wprowadziło w błąd opinię publiczną. W takim przypadku za niezbędne uznać należy przekazanie przez Prokuratora Biura Lustracyjnego IPN sprawy do zbadania przez sąd, gdyż istnieją uzasadnione wątpliwości co do zgodności z prawdą oświadczenia lustracyjnego złożonego przez Ambasadora RP w Niemczech - podał Brejza.
Poseł PO zwrócił uwagę, że prokuratorzy Biura Lustracyjnego IPN w Krakowie - jak napisał - "za bezsporny uznali fakt podpisania zobowiązania do współpracy z SB i przyjęcia przez lustrowanego pseudonimu tj. o przestępstwo z art. 231 § 1 k.k. w zw. z art. 20 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów".
Do czasu nadania depeszy PAP Biuro Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej nie skomentowało decyzji posła PO o złożeniu zawiadomienia dot. prezesa IPN.
Sprawą oświadczenia Przyłębskiego zajmowali się prokuratorzy w oddziale IPN w Krakowie; wcześniej sprawę tę badali prokuratorzy IPN w Poznaniu. Decyzja IPN ws. oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego zapadła po analizie zebranego materiału archiwalnego, m.in. przez historyków; w tej sprawie przesłuchiwano też świadków.
Biuro Lustracyjne IPN wdrożyło procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego na początku marca, po ujawnieniu informacji o zachowanej w zbiorach Instytutu teczce personalnej TW "Wolfgang" dotyczącej Andrzeja Przyłębskiego. Z dokumentów z lat 1979-80 wynika, że TW "Wolfgang" został pozyskany do współpracy 11 czerwca 1979 r.
(ph)
...
Teraz rozumiecie po co im IPN. Majac teczki my decydujemy kto byl agentem. Jednego zniszczymy bo stoi nam na drodze drugiego naszego wyczyscimy. IPN to kontynuacja ubecji. Pod rownie orwellowska nazwa. Tamci dbali o nasze bezpieczenstwo ci o nasza pamiec narodowa. Potwornosc o nazwie IPN musi zniknac.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 5:25, 05 Wrz 2017 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Sprawa TW "Wolfganga". Przyłębski: Cieszę się, że mogę kontynuować moją pracę w spokoju
Sprawa TW "Wolfganga". Przyłębski: Cieszę się, że mogę kontynuować moją pracę w spokoju
Wczoraj, 4 września (16:29)
"Cieszę się, że mogę kontynuować moją pracę w spokoju" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM ambasador Polski w Berlinie Andrzej Przyłębski, który pod koniec sierpnia został oczyszczony przez Instytut Pamięci Narodowej z zarzutu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Jak podkreśla, nie ma sobie nic do zarzucenia.
Andrzej Przyłębski
/Rafał Guz /PAP
Zostałem uwolniony od wszelkiej winy, ale spodziewałem się tego, bo materiały opublikowane są jasne, przepisy w tej sprawie też są jasne, więc przyjąłem tę decyzję z radością. Cieszę się, że mogę kontynuować moją pracę w spokoju - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Andrzej Przyłębski. Dzisiaj dyplomata bierze udział w odprawie ambasadorów w Warszawie.
Zdaniem Przyłębskiego absurdalne są wszystkie zarzuty, że decyzja o jego oczyszczeniu była polityczna.
25 sierpnia Instytut Pamięci Narodowej ogłosił, że nie skieruje do sądu sprawy oświadczenia lustracyjnego Andrzeja Przyłębskiego. Oznacza to, że IPN nie ma wątpliwości co do prawdziwości jego oświadczenia, że nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa.
Biuro Lustracyjne IPN wdrożyło procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego na początku marca, po ujawnieniu informacji o zachowanej w zbiorach Instytutu teczce personalnej TW "Wolfgang". Z dokumentów z lat 1979-80 wynika, że TW "Wolfgang" został pozyskany do współpracy 11 czerwca 1979 roku. "Kierując się patriotycznym obowiązkiem i chcąc przyczynić się w miarę moich możliwości do utrzymania ładu i porządku w PRL i triumfu prawdy, wyrażam zgodę na udzielanie pomocy Służbie Bezpieczeństwa" - takie stwierdzenie pada w napisanym odręcznie zobowiązaniu Andrzeja Przyłębskiego.
(az)
Patryk Michalski
...
Kiedy likwidacja IPN?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:56, 09 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
RMF 24
Fakty
Polska
Sąd: IPN ma prowadzić śledztwo ws. podrobienia akt TW "Bolek"
Sąd: IPN ma prowadzić śledztwo ws. podrobienia akt TW "Bolek"
1 godz. 58 minut temu
Pion śledczy białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej ma nadal prowadzić śledztwo ws. podrobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa akt TW "Bolek" - orzekł Sąd Rejonowy w Gdańsku. Sąd tym samym uznał zażalenie pełnomocników Lecha Wałęsy i uchylił decyzję pionu śledczego białostockiego oddziału IPN o umorzeniu śledztwa ws. podrobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa teczki TW "Bolek". Zarówno samo posiedzenie sądu, jak i ogłoszenie decyzji było niejawne.
Lech Wałęsa
/ Andrzej Grygiel /PAP
jj
Postanowieniem z 23 czerwca 2017 r. pion śledczy IPN w Białymstoku umorzył śledztwo w sprawie podrobienia przez funkcjonariuszy SB, na szkodę Lecha Wałęsy, w okresie od 21 grudnia 1970 roku do dnia 29 czerwca 1974 roku w Gdańsku, dokumentów umieszczonych w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika ps. "Bolek".
W ocenie prokuratorów Instytutu, dokumentacja dotycząca Lecha Wałęsy jest autentyczna, co potwierdziła opinia Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Przyczyną umorzenia śledztwa było więc stwierdzenie, że fałszerstwa nie popełniono.
Od postanowienia pionu śledczego białostockiego IPN odwołali się pełnomocnicy b. prezydenta, a zażalenie trafiło do sądu w Gdańsku.
Całe uchylone przez sąd postanowienie (pionu śledczego białostockiego IPN - PAP) oparte było o ekspertyzę pismoznawczą, która została przyjęta w naszym przekonaniu bezkrytycznie. Dowód z badania pisma ręcznego nie jest dowodem naukowym tak jak np. dowód z badań genetyczno-sądowych czy daktyloskopijnych. W ekspertyzie pismoznawczej jest jednak spory margines subiektywizmu eksperta - powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu postanowienia sądu, pełnomocnik b. prezydenta Jan Widacki.
Prokurator Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Bogusław Czerwiński powiedział dziennikarzom, że gdański sąd "w żaden najmniejszy sposób nie zakwestionował rzetelności opinii oraz ustaleń śledztwa. Stwierdził, że wszelkie czynności poczynione przez prokuratora wykonano w sposób profesjonalny. I tak samo nie miał sąd żadnych zastrzeżeń co do profesjonalności opinii z instytutu ekspertyz sądowych - dodał.
Jednakże kierując się względami ostrożności procesowej - nie podając wszakże żadnych konkretnych zarzutów co do opinii - sąd stwierdził, że byłoby dobrze, żeby w tej sprawie z uwagi na istotę i wagę tej sprawy - rozważyć - bo tak to sąd wyartykułował - ażeby powołać jeszcze jeden zespół biegłych, który by dokonałby de facto tej samej oceny materiału dowodowego - wyjaśnił prokurator.
My oczywiście przyjmujemy z całym szacunkiem to stanowisko sądu, ponieważ zarówno sąd, jak i pion śledczy IPN kierują się tym, ażeby w tej sprawie doszło do pełnego wyjaśnienia prawdy - podkreślił Czerwiński.
Zaznaczył, że w tej sprawie "wbrew twierdzeniu obrony, nie tylko opinia miała istotne znaczenie".
Ponieważ prokurator przesłuchał wszystkich żyjących świadków, funkcjonariuszy SB, którzy mieli jakikolwiek związek z tą sprawą (...) Postępowanie z całą pewnością zostało przeprowadzone zgodnie ze sztuką prokuratorską i zasadami śledztwa, a sąd kieruje się zasadami ostrożnościowymi i uważa, że z tych też przyczyn należałoby jeszcze powołać biegłych w celu wydania nowej opinii, ewentualnie rozważyć przesłuchanie świadków, o których wnosili pełnomocnicy pokrzywdzonego - nadmienił prokurator.
Ustalenia, które miały do tej pory miejsce czyli to, że dokumenty z tzw. szafy Kiszczaka są prawdziwe i nie zostały podrobione na szkodę Lecha Wałęsy - sąd dziś tych ustaleń w żaden sposób nie podważył - powiedział Czerwiński.
Śledztwo IPN wszczęte zostało w lutym 2016 r., po pierwszych wypowiedziach Wałęsy o sfałszowaniu akt z teczki, m.in. pokwitowań odbioru pieniędzy. Po tym, jak w kwietniu 2016 r. były przywódca Solidarności zanegował autentyczność okazanych mu dokumentów rękopiśmiennych TW "Bolka" z teczki, IPN zlecił ekspertyzy z zakresu pisma porównawczego.
Pod koniec stycznia ub. roku biegli Instytutu Sehna potwierdzili autentyczność tych dokumentów.
Wałęsa neguje autentyczność dokumentów przejętych w 2016 r. przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku i stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem SB.
W maju 2017 r. jego pełnomocnicy prawni przedstawili opinię kryminalistyczną, która - ich zdaniem - podważa ustalenia Instytutu Sehna w tej sprawie. W opinii pionu śledczego IPN, nie jest to jednak opinia w świetle przepisów kodeksu postępowania karnego, a ustalenia biegłych pozostają aktualne.
...
Ale jak beda szukac skoro najwyrazniej nie maja na to najmniejszej ochoty?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:26, 21 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Ziemia z dołów śmierci jako nagroda od IPN
IPN wysyła do wolontariuszy fiolki z ziemią pochodzącą z jam grobowych na Łączce. To forma podziękowania za pracę przy poszukiwaniu szczątków ofiar zbrodni.
...
Pragneli tego? Dosc dziwaczne...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:29, 24 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
...i "swołoczą". Pomorska gmina Czarne pozywa pracownika gdańskiego IPN Piotra Szubarczyka. Chodzi o obraźliwe słowa względem mieszkańców i radnych, które wypowiedział on w kwietniu po tym, jak ci nie zgodzili się na postawienie pomnika upamiętniającego żołnierzy wyklętych.
Gmina pozywa pracownika IPN. Gmina pozywa pracownika IPN. Bo nazwał mieszkańców i radnych "kanaliami"...
...
Tym razem co ciekawe bronie. Widze ze naprawde mu zalezalo i sie przejal. I mial racje. To holota mowiac obiektywnie. Nikt nie moze byc karany za prawde. Dziwka to dziwka i to slowo jej nie obraza. Proste. Nie ma znieslawienia. Nie ma procesu. Normalny sedzia oddala taki pozew.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 11:13, 08 Sie 2018 Temat postu: |
|
|
PN uznał, że kamień upamiętniający przełamanie Wału Pomorskiego przez 1 Armię WP (do spółki z Sowietami) propaguje ustrój komunistyczny i nakazał jego usunięcie.
Kamień na Wale Pomorskim Kamień na Wale Pomorskim symbolem komunizmu
...
Co bylo na tym kamieniu? Historia dzialan tzw. LWP musi byc upamietniona. W duchu prawdy oczywiscie. Np. tragedia pod Budziszynem 2AWP musi byc ukazana.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|