Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:59, 22 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Po incydentach granica wenezuelsko-kolumbijska zamknięta przez trzy dni
Wenezuelska opozycja ostro krytykuje decyzję prezydenta Nicolasa Maduro, który na zranienie przez przemytników trzech wenezuelskich żołnierzy i cywila zareagował zamknięciem w środę wieczorem na trzy doby granicy wenezuelsko-kolumbijskiej.
Tę liczącą 2 219 kilometrów granicę zwykle przekracza dziennie od 100 do 150 tysięcy osób, głównie uczniów i studentów. Przewozi się tamtędy każdego dnia m.in. 4 tysiące ton węgla kamiennego, który następnie eksportowany jest przez wenezuelski port Maracaibo do Europy.
REKLAMA
Granicę przekraczają także codziennie tysiące przemytników, którzy w specjalnie przystosowanych zbiornikach swoich samochodów przewożą do Kolumbii wenezuelską benzynę i olej napędowy, sprzedając paliwo z ogromnym zyskiem.
Według przedstawicieli wenezuelskiej opozycji "pochopna decyzja prezydenta Maduro" naraziła kraj w ciągu tych trzech dni na straty rzędu 1,2 miliona dolarów.
Ministrowie spraw zagranicznych Kolumbii i Wenezueli mają się spotkać w najbliższych dniach, aby omówić problem band atakujących co jakiś czas wenezuelskich celników i straż graniczną.
...
Tam jest anarchia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:44, 28 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Ucieczka Kolumbijczyków z Wenezueli
Ponad 1000 Kolumbijczyków mieszkających w Wenezueli uciekło w tym tygodniu do Kolumbii. Byli zmuszeni opuścić kraj ze względu na prześladowania. Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro obwiniał mniejszość kolumbijską o kłopoty gospodarcze kraju.
14Zobacz zdjęcia
Setki Kolumbijczyków w strachu i obawie przed represjami, opuściła swoje domostwa w Wenezueli, przedostając się przez rzekę Tachira, która oddziela oba kraje. Większość uchodźców mieszkała w wiosce Ernesto Guevara. W ostatni weekend na ich domach żołnierze Gwardii Narodowej namalowali wielkie litery "D" (symbol od gwiazdy Dawida przyp.red.) Żołnierze zaczęli także niszczyć ich domy i kraść ich rzeczy.
- Niszczenie domów i stosowanie jakichkolwiek form przemocy jest nie do zaakceptowania. Przypomina nieciekawe epizody, które znamy z przeszłości - powiedział prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos.
Według informacji podanych przez rząd Kolumbii około tysiąca osób zostało niesprawiedliwie deportowanych. Nie wiadomo ilu, opuściło kraj na własną rękę.
...
Nazizm najwyzszym stadium komunizmu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:48, 11 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Wenezuela: lider opozycji skazany na 13 lat więzienia
Leopoldo Lopez - PAP
Znany wenezuelski opozycjonista, lider prawicowego ugrupowania Voluntad Popular Leopoldo Lopez został skazany w czwartek na 13 lat więzienia za podżeganie do antyrządowych protestów studenckich w 2014 roku, podczas których zginęło ponad 40 osób.
44-letni Lopez, który od lutego 2014 roku przebywał w więzieniu wojskowym w pobliżu Caracas i jest jednym z najbardziej radyklanych krytyków prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro, został skazany na 13 lat i dziewięć miesięcy więzienia.
REKLAMA
Skazano go za "spisek" i organizowanie protestów studenckich, podczas których, według oficjalnego bilansu, od lutego do maja 2014 roku zginęły 43 osoby.
- To nie tylko atak na wolność i literę prawa (...), ale też prowokacja wymierzona w lud Wenezueli - powiedział przywódca opozycyjnej koalicji, w skład której wchodzi Voluntad Popular, Jesus Torrealba.
Na wiosnę, w jednym z przygotowanych potajemnie w swej celi nagrań, opozycjonista powiedział, że domaga się "uwolnienia więźniów politycznych, końca prześladowań, represji, cenzury" a także "ogłoszenia ostatecznej daty wyborów parlamentarnych", które odbyłyby się w obecności obserwatorów z Organizacji Państw Amerykańskich (OPA) i Unii Europejskiej. Władze zapowiedziały, że wybory zostaną zorganizowane w listopadzie lub grudniu.
W umieszczonym w serwisie YouTube nagraniu Lopez określił władze kraju jako "niekompetentne i skorumpowane"; oskarżył je również o śmierć demonstrantów podczas antyrządowych protestów w 2014 roku.
Lopez, ekonomista wykształcony na Harvardzie, został w czwartek w mediach społecznościowych nazwany przez swych zwolenników "wenezuelskim Nelsonem Mandelą". Jest potomkiem siostry Simona Bolivara, bohatera walk o niepodległość Ameryki Łacińskiej oraz pierwszego prezydenta Wenezueli Cristobala Mendozy.
Według sondaży cieszy się niemal 50-procentową popularnością wśród Wenezuelczyków, jednak w amerykańskiej depeszy dyplomatycznej ujawnionej przez portal Wikileaks w 2009 roku napisano, że w opinii części opozycji jest wprawdzie "charyzmatycznym i utalentowanym organizatorem", ale też człowiekiem "mściwym, aroganckim i żądnym władzy".
Od chwili aresztowania o uwolnienie Lopeza apelowały USA, ONZ oraz organizacje broniące praw człowieka.
...
Stalinizacja rezimu?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:43, 02 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Wenezuela szuka wrogów
Michał Staniul
2 października 2015, 14:00
Ekonomiczny kryzys w Wenezueli, spowodowany spadkiem cen ropy, powoli zbiera swoje polityczne żniwo. Przed grudniowymi wyborami poparcie dla rządzących socjalistów nie przekracza 30 proc. Z kolei prezydent Nicolas Maduro zalicza rekordowo niskie notowania i popiera go zaledwie 25 proc. Wenezuelczyków. W tej sytuacji władze szukają wspólnego wroga, przeciw któremu zmobilizują społeczeństwo. Znalazły go w malutkiej Gujanie, która może stać się terenem nowego konfliktu. Całość niebezpiecznie zaczyna przypominać 1982 rok i wojnę o Falklandy. Wówczas argentyńska junta, pogrążona przez kryzys gospodarczy również w podobny sposób szukała przeciwnika.
Gdy w maju ExxonMobil ogłosił odkrycie potężnych złóż ropy u wybrzeży malutkiej Gujany, David Granger mógł uznać się za szczęśliwca. Trudno było o lepsze wieści na początku prezydentury.
Dzisiaj, po pięciu miesiącach, może postrzegać je równie dobrze jako przekleństwo.
W 1899 roku trybunał arbitrażowy w Paryżu zabrał się za dokładne określenie granicy między Wenezuelą a będącą jeszcze brytyjską kolonią Gujaną. Po wielu tygodniach targów i przepychanek, sędziowie oznajmili swoją decyzję: region Essequibo, o który toczy się spór, jest częścią gujańskiego terytorium.
Caracas początkowo zaakceptowało paryski werdykt, lecz w połowie XX wieku Wenezuelczycy stwierdzili, że trybunał był przekupiony przez Londyn. Odkąd Gujana uzyskała niepodległość, konflikt odżywał co kilkanaście lat, choć nigdy nie wykroczył poza dyplomację. W nowym stuleciu sprawa przycichła niemal całkowicie; nie wspominał o niej nawet wieloletni szef wenezuelskiego MSZ i obecny prezydent, Nicolas Maduro.
Spokój trwał do maja. Czarne złoto, do którego dowiercić chce się ExxonMobil, leży bowiem właśnie u wybrzeży Essequibo.
(fot. WP)
Po tygodniach gróźb, we wrześniu 30-krotnie ludniejsza Wenezuela wysłała w pobliże granicy z Gujaną dodatkowe oddziały wojska. Chociaż Caracas powtarza, że będzie szukać “pokojowego rozwiązania” i troskliwie namawia Gujańczyków do “zignorowania matactw Exxonu” (któremu, nota bene, Wenezuela jest dłużna 1,6 mld dol. za sprywatyzowane rafinerie), obecność tysięcy wenezuelskich żołnierzy na zachodniej flance mocno zaniepokoiła Georgetown. We wtorek prezydent Granger zaniósł swoją skargę na forum ONZ. - Wenezuela wybrała ścieżkę zastraszenia i agresji - mówił podczas szczytu w Nowym Jorku.
Ale Gujana nie jest jedynym krajem, któremu Caracas wygrażało w ostatnim czasie pięścią. I raczej nie chodzi tu tylko i wyłącznie o bogactwa naturalne.
Buldożery przeciw imigrantom
W połowie sierpnia kolumbijscy przemytnicy postrzelili trzech wenezuelskich żołnierzy. Jeszcze niedawno nikt nie zwróciłby na to uwagi - licząca ponad 2200 km granica to od dekad jeden z najruchliwszych przemytniczych szlaków świata, więc do starć z przestępcami dochodzi tam co chwilę.
Tym razem jednak Caracas wpadło w furię.
Rzucając gromy, prezydent Maduro zmobilizował około 5 tysięcy mundurowych, zamknął prawie wszystkie przejścia graniczne i zawiesił prawa konstytucyjne w paru zachodnich stanach. Żołnierze dostali jasne zadanie: mieli znaleźć i wyrzucić z Wenezueli wszystkich “nielegalnych imigrantów” z Kolumbii. W ciągu dwóch tygodni deportowano ponad 3 tysiące osób, kolejne 20 tysięcy uciekło za miedzę na własną rękę. Wojskowi nie przebierali w środkach; według lokalnych aktywistów pobili setki osób i wyburzyli co najmniej kilkadziesiąt domów. - Wśród deportowanych są Kolumbijczycy, którzy żyli w Wenezueli od 10 czy 20 lat i posiadali zezwolenie na pobyt - przypomina Gimena Sánchez-Garzoli, politolog z Washington Office on Latin America (WOLA). Napięcie między Caracas i Bogatą sięgnęło zenitu w połowie września, kiedy wenezuelskie myśliwce przemknęły nad kolumbijskim terytorium. Dopiero w zeszłym tygodniu obie stolice przywróciły stosunki dyplomatyczne.
Czemu miał służyć cały ten spektakl? Na pewno nie bezpieczeństwu - przemytnicy raczej nie korzystają z oficjalnych przejść granicznych, zwłaszcza gdy roi się wokół nich od żołnierzy. Ekonomiczny rachunek zawieruchy również wypadł dla Wenezueli źle: izba handlu w stanie Tachira wyliczała, że przez spadek w wymianie towarów i ruchu turystycznym lokalna gospodarka w zaledwie 20 dni straciła 60 mln dol.
Gliniane nogi
Wenezuela może zgrywać regionalną potęgę, ale jej wewnętrzna sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Przy światowych cenach ropy sięgających 110 dolarów za baryłkę, Caracas mogło pozwolić sobie na wiele. Rząd Hugo Chaveza prowadził hojną politykę socjalną, utrzymywał armię urzędników, zamawiał mnóstwo broni i nieszczególnie przejmował się trawiącą aparat państwowy korupcją. Choć ekonomiści często załamywali ręce, Chavez, a po jego śmierci Maduro, byli w stanie zatkać niemal każdą budżetową dziurę petrodolarami. Inne problemy - w tym gigantyczną przestępczość i wszechobecne łapówkarstwo - większość Wenezuelczyków potrafiła im jeszcze wybaczyć. Do czasu.
Gdy wartość naftowej baryłki spadła o połowę, wenezuelska gospodarka przeżyła szok. Rosnące ceny i inflacja (dziś według niezależnych wyliczeń wynosi 101 proc., najwięcej na świecie) wyprowadziły na ulice tysiące ludzi; zeszłoroczne protesty w Caracas, Maracaibo czy Valencii nie ustawały przez dobre cztery miesiące. Rok 2015 był pod tym względem niewiele spokojniejszy.
Problemy finansowe odbiły się na wszystkim: ilości produktów na półkach sklepowych, wydolności służby zdrowia, szkolnictwie i bezpieczeństwie. W lutym przeciwko warunkom pracy strajkowali nawet policjanci; opublikowane niedawno dane mówią, że od tego czasu na służbie zginęło ich ponad 120. Cięcia nie ominęły również nietykalnej do tej pory armii: w zeszłym roku jej budżet zmalał o 34 proc. Ale na lojalność wojska obecna władza może akurat liczyć. - Nicolas Maduro dopieszcza wojskowych odkąd doszedł do władzy - tłumaczy David Smilde, analityk z WOLA. Wenezuelski prezydent obsadził oficerami blisko 300 rządowych stanowisk, a czynnego generała uczynił swoim ministrem finansów. - Armia miałaby zbyt dużo do stracenia na jakichkolwiek zmianach - zauważa ekspert. Obywatele mają w tej kwestii jednak inne zdanie.
Według badania przeprowadzonego w lipcu przez ośrodek Datanalisis, aż 84 proc. Wenezuelczyków ocenia stan państwa jako “zły”. Dla chavinistów to fatalna wiadomość przed zaplanowanymi na 6 grudnia wyborami parlamentarnymi. Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli całkowicie zdominowała elekcje w 2000 i 2005 roku. W kolejnych poradziła sobie już gorzej - zdobyła 99 ze 165 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym. Teraz sondaże dają jej zaledwie 30 proc. Jeśli doda się do tego rekordowo niskie poparcie dla samego Maduro (poniżej 25 proc.), w grudniu “rewolucja boliwariańska” może ostatecznie dokonać żywota.
Podczas jednego z sierpniowym wieców wenezuelski prezydent straszył, że “jeśli opozycja wygra wybory, w kraju wybuchnie wojna domowa”. Zagrożenie ma czyhać też na zewnątrz. Gdy zbliżały się wybory, Hugo Chavez regularnie wszczynał burdy z sąsiadami i atakował “zepsutych imperialistów”. Maduro ewidentnie stara się powtórzyć ten sam manewr. I może mu to przynieść pewne korzyści.
W połowie przywódca lipca ogłosił utworzenie Prezydenckiej Komisji ds. Granicznych, która ma zająć się rozwiązaniem kwestii Essequibo. O ile w normalnych warunkach opozycja automatycznie sprzeciwia się każdej jego decyzji, tak teraz Zgromadzenie Narodowe zaakceptowało ją niemal bez głosu protestu. “Odebranie ziemi Gujanie może być jedyną rzeczą, co do której zgadzają się wszyscy Wenezuelczycy”, ironizował “Washington Post”. Nie od dziś wszak wiadomo, że nic nie jednoczy tak bardzo, jak wspólny wróg.
...
Nazizm to najwyzsza faza komunizmu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:01, 26 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Wenezuela: przywódca opozycji zastrzelony na wiecu
Jeden z przywódców opozycji wenezuelskiej Luis Diaz został wczoraj zastrzelony na wiecu w mieście Altagracia de Orituco, w środkowej części kraju. Zabójstwa dokonano w gorącym okresie przed wyborami parlamentarnymi.
Diaz, lokalny przywódca opozycyjnej Akcji Demokratycznej (AD), zginął od strzałów z przejeżdżającego samochodu podczas spotkania z wyborcami.
Polityk znajdował się w momencie zabójstwa na scenie razem z Lilian Tintori, żoną odbywającego karę więzienia jednego z czołowych przywódców opozycji Leopoldo Lopeza.
Rzecznik Akcji Demokratycznej Henry Ramos oświadczył, że zabójstwa dokonano najprawdopodobniej na zlecenie rządzącej Zjednoczonej Partii Socjalistycznej (PSUV), ale nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie tego oskarżenia.
Akcja Demokratyczna wchodzi w skład sojuszu opozycyjnych ugrupowań pod nazwą Jedność Demokratyczna. Zamierzają one rzucić wyzwanie rządzącym od 16 lat socjalistom prezydenta Nicolasa Maduro podczas wyborów parlamentarnych, które odbędą się 6 grudnia.
Według sondaży, Jedność Demokratyczna ma duże szanse zwycięstwa.
...
HORROR! CO O TYM WIEDZA WLADZE?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:20, 26 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Wenezuela: UNASUR i opozycja apelują o śledztwo ws. zabójstwa działacza
Unia Narodów Południowoamerykańskich (UNASUR) i wenezuelska opozycja wezwały dziś do przeprowadzenia śledztwa w sprawie zabójstwa opozycyjnego działacza Luisa Diaza. Po morderstwie pojawiły się obawy, że w kraju znów może rozgorzeć przemoc polityczna.
Diaz, przywódca opozycyjnej Akcji Demokratycznej (AD) w stanie Guarico, został zastrzelony wczoraj, gdy stał na scenie podczas wiecu w mieście Altagracia de Orituco, w środkowej części kraju. Zabójstwa dokonano ponad tydzień przed wyborami parlamentarnymi.
REKLAMA
- Zabójca oddał strzały z bliskiej odległości - powiedział dziś lider AD na cały kraj Henry Ramos. Wcześniej informował, że Diaz zginął od strzałów z przejeżdżającego samochodu.
- Wciąż czekamy na to, aż władze Guarico, policja i prokuratura przerwą milczenie i szczerze poinformują nas o morderstwie Luisa Manuela Diaza - dodał.
Akcja Demokratyczna wchodzi w skład sojuszu opozycyjnych ugrupowań pod nazwą Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD), startującej w wyborach 6 grudnia. Z sondaży przedwyborczych wynika, że po raz pierwszy od 16 lat rządzący socjaliści mogą przegrać głosowanie.
UNASUR, która wysłała swoich obserwatorów na wybory, potępiła zabójstwo Diaza i zaapelowała o spokój.
Według sondaży MUD ma duże szanse zwycięstwa. "Wzywamy odpowiednie krajowe władze do przeprowadzenia wyczerpującego śledztwa w sprawie tego okropnego incydentu i do zapobiegania bezkarności. Stanowczo apelujemy do wszystkich sektorów politycznych, by przyczyniły się do pokoju i harmonii" - napisano w oświadczeniu.
Wczoraj wieczorem Ramos oskarżył rządzącą Zjednoczoną Partię Socjalistyczną Wenezueli o zabójstwo. Nie przedstawił jednak na to dowodów.
Na wiecu, na którym zginął Diaz, była też Lilian Tintori, żona odbywającego karę więzienia jednego z czołowych przywódców opozycji Leopoldo Lopeza. Twierdzi, że dwukrotnie ktoś usiłował ją zaatakować.
MUD poinformowała, że w ostatnich dniach jej trzej inni politycy także padli ofiarami ataków. Wśród nich jest Henrique Capriles. W 2013 roku, po śmierci wenezuelskiego przywódcy Hugo Chaveza, Capriles przegrał wybory prezydenckie z Nicolasem Maduro.
- Domagamy się natychmiastowego, pogłębionego, profesjonalnego i niezależnego śledztwa oraz ukarania winnych - oświadczyła koalicja.
Wielu Wenezuelczyków obawia się, że z powodu wysokiej stawki tych wyborów w kraju znów może wybuchnąć przemoc. Po protestach opozycji w ubiegłym roku przemoc wylała się na cały kraj. Zginęły 43 osoby, setki zostały ranne, a wiele dzielnic było sparaliżowanych.
...
Skandal! Tak byc nie moze!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:12, 04 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Koniec ery Chaveza w Wenezueli?
Michał Staniul
4 grudnia 2015, 14:20
Wenezuela miała w tym roku wyższą inflację niż Zimbabwe, a jej gospodarka skurczyła się o rekordowe 10 proc. Trudno o gorsze wieści przed wyborami - przynajmniej dla rządzących. Już w niedzielę Wenezuelczycy idą do urn, i choć zagłosują na posłów, w rzeczywistości odpowiedzą na inne pytanie: czy “Rewolucja Boliwariańska” rozpoczęta przez Hugo Chaveza powinna się skończyć?
Wenezuelscy socjaliści zdobyli pełnię władzy w 2000 roku. Historyczne - bo pierwsze po przyjęciu nowej konstytucji - wybory wygrali niemalże totalnie: samodzielnie zgarnęli ponad połowę miejsc w Zgromadzeniu Narodowym, a ich lider Hugo Chavez zdeklasował rywali w wyścigu prezydenckim. Wniosek nasuwał się sam - Wenezuelczycy mieli dość starych twarzy. Chcieli zmiany.
Choć kraj dysponował ogromnymi złożami ropy, dobrobytem cieszyła się w zaledwie garstka obywateli. W 1999 roku prawie 50 proc. populacji żyło poniżej granicy ubóstwa, a oficjalne wskaźniki bezrobocia przekraczały 15 proc.
Nowi władcy od początku zapowiadali, że oddadzą bogactwo ludowi. Wykorzystując rekordowe ceny “czarnego złota” (w ciągu pierwszej dekady podskoczyły z 9 dol. za baryłkę do ponad 120), chaviści finansowali programy socjalne, jakich Wenezela jeszcze nie widziała. Milionom osób po raz pierwszy wypłacano emerytury i renty, tysiące otrzymały własny dach na głową, a w setkach zaniedbanych wiosek otworzono ośrodki oferujące darmową opiekę zdrowotną. Rządowe subsydia sprawiały, że wiele dóbr - w tym paliwo - należały do najtańszych na świecie.
Kraj naprawdę się zmieniał. W 2011 roku poziom skrajnego ubóstwa spadł poniżej 30 proc., bezrobocie wynosiło 8,6 proc., a wskaźnik nierówności wypadał najkorzystniej na kontynencie. W oczach biedoty - i części klasy średniej - Hugo Chavez był prawdziwym bohaterem. Gdy w 2013 roku umarł na raka, miliony opłakiwały go szczerymi łzami. - Chavez dał jednej trzeciej ludności poczucie, że faktycznie coś znaczą. Materialne korzyści, które otrzymali, na zawsze pozostaną częścią jego spuścizny - tłumaczyła po jego śmierci Julia Sweig, ekspertka ds. Ameryki Łacińskiej z amerykańskiego Council on Foreign Relations.
Rządy socjalistów nie były jednak okresem tylko i wyłącznie rozwoju. Pod wieloma względami - wręcz przeciwnie.
Krótkowzroczność
Pomimo wzrostu PKB i redukcji biedy, wenezuelska gospodarka stała na słabych fundamentach. Do państwowej kasy wpływały miliardy petrodolarów, ale przy masowym rozdawnictwie pieniądze bardzo szybko znikały; mnóstwo środków pochłaniała też przerośnięta i skorumpowana administracja. Tragiczne żniwo zebrało upaństwiowienie ponad tysiąca przedsiębiorstw, w tym naftowego giganta PDVSA. Zarządzane przez ludzi z politycznego nadania firmy traciły efektywność, a widmo nacjonalizacji odstraszało zagranicznych inwestorów. Bank Światowy stawiał Wenezuelę dopiero na 180. miejscu rankingu łatwości prowadzenia biznesu. Gorzej wypadły jedynie cztery uwzględnione państwa.
Efekty były widoczne już pod koniec życia Chaveza: w 2013 roku inflacja sięgała 30 proc. Dzisiaj ma się zbliżać się do 200. Oficjalnych rządowych danych póki co nie poznamy - władze przestały publikować je kilkanaście miesięcy temu.
Inny problem, z którym chaviści nigdy sobie nie radzili, to rosnąca przestępczość. Chociaż kraje z kokainowego szlaku od lat biją tu niechlubne rekordy, w ciągu ostatnich dwóch dekad wenezuelskie miasta zamieniły się w istne strefy wojny. W 2013 roku w Caracas zabito więcej ludzi niż w Bagdadzie, a w całym kraju doszło do ponad 24 tysięcy morderstw. Dziennik “El Universal” wyliczał, że oznaczało to jedno zabójstwo na 27 minut. Według lokalnych ekspertów, w kraju brakuje co najmniej 50 tysięcy policjantów. Bezpieczeństwo nigdy nie było jednak priorytetem na liście Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli - PSUV.
Kryzys
O ile charyzmatycznemu Hugonowi rodacy wybaczali wiele, tak jego następca prędko znalazł się od ostrzałem. Nicolas Maduro - były szef MSZ i wiceprezydent, a lata wcześniej kierowca autobusu - wygrał przyspieszone wybory z zaledwie półtoraprocentową przewagą, i praktycznie od pierwszego dnia w urzędzie tracił popularność. Od pewnego czasu pozytywnie ocenia go nie więcej niż 25 proc. rodaków. Rozmaite wpadki i skandale - jak chociażby niedawne przyłapanie dwóch bratanków jego żony na próbie przemytu narkotyków do USA - nie ułatwiają mu odbudowy wizerunku.
Na początku 2014 roku w największych wenezuelskich miastach wybuchły protesty, które w cztery miesiące pochłonęły kilkadziesiąt ofiar. Buntownicy żądali poprawy bezpieczeństwa, ukrócenia korupcji i przywrócenia stabilności gospodarczej. Nie było na to szans - żadnej ze zmian nie dało się wprowadzić ad hoc, a przy pikujących cenach ropy naftowej Caracas nie mogło po prostu znowu zasypać problemów pieniędzmi. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wenezuelskie PKB zmniejszy się w tym roku łącznie o 10 proc. - najwięcej na świecie.
Przy tak fatalnych wynikach, jedno wydawało się jasne od dawna: chaviści będą mieli ogromne problemy, by wygrać wybory parlamentarne. Rząd Maduro przez cały rok sięgał po różne triki: zamykał liderów opozycji, sztucznie obniżał ceny żywności, a nawet prowokował spięcia z sąsiadami. Efekty były mizerne - jeszcze w listopadzie sondaże wróżyły mu od 15 do 30 proc. mniej głosów niż wyjątkowo zmotywowanej koalicji Okrągłego Stołu Jedności Demokratycznej (MUD).
Czy zatem w niedzielę 6 grudnia trwająca od półtorej dekady “rewolucja boliwariańska” dobiegnie końca? Z kilku powodów - niekoniecznie.
Wytrychy
Po pierwsze, chaviści od początku rządów budowali ordynację wyborczą w taki sposób, by najwięcej mandatów przypadało na słabo zaludnione regiony wiejskie - czyli tam, gdzie najlepiej wspomina się reformy el Comandante Chaveza. Oznacza to, że nawet zdobywając znacznie więcej głosów, opozycja może uzyskać jedynie drobną przewagę w Zgromadzeniu Narodowym. Biorąc pod uwagę szerokie uprawnienia głowy państwa i przezorne zapełnienie sądów, urzędów i armii sojusznikami Nicolasa Maduro, nowe władze miałyby więc mocno ograniczone pole manewru co najmniej do wyborów prezydenckich w 2019 roku. Impasu udałoby się uniknąć tylko gdyby MUD zdobyła w niedzielę ponad dwie trzecie mandatów - mogłaby wtedy doprowadzić nawet do dymisji prezydenta.
Wenezuelski politolog Andrés Cañizález uważa, że istnieje także inny scenariusz: kontrolowany autorytaryzm. PSUV, przewiduje wykładowca Uniwersytetu Katolickiego w Caracas, może nie uznać wyników wyborów i na spółkę z wojskiem wprowadzić semi-dyktaturę. - [Chaviści] mogą również zaakceptować porażkę, lecz przed wygaśnięciem swoich mandatów spróbują ogołocić Zgromadzenie Narodowe z uprawnień i przekazać moce legislacyjne w ręce Maduro - dodaje Cañizález.
Rządzenie przy pomocy dekretów było czymś, co już wcześniej upodobał sobie Hugo Chavez. Ale czy obecnemu prezydentowi naród pozwoliłby na to samo? El Comandante nie miał nigdy ani tak niskiego poparcia, ani tak mocnej opozycji.
...
Marksizm to wirus mozgu. Jacek Kuron kiedys zarazony dzis po smierci bynajmniej mlodych ze swoich szkol nie zacheca zeby brali wirusa komuny tylko zeby czytali Jana Pawla II. W Wenezueli tez.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:15, 06 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Wybory parlamentarne w Wenezueli
W Wenezueli trwają wybory parlamentarne. Według sondaży po raz pierwszy o 16 lat faworytem jest opozycja wobec prezydenta Nicolasa Maduro.
Są to najtrudniejsze od 1998 roku wybory dla zwolenników zmarłego prezydenta Hugo Chaveza i jego "rewolucji boliwariańskiej". Kontynuowanie przez prezydenta Nicolasa Maduro polityki socjalnej, która za życia Chaveza pomogła wydobyć ze skrajnego ubóstwa około 30 proc. ludności, okazało się niezwykle trudne przy radykalnym spadku cen ropy naftowej.
Spadająca od 2014 roku cena wenezuelskiej ropy ze 100 dolarów za baryłkę osiągnęła 34,05 dolara (w piątek), a najwyższa na półkuli zachodniej inflacja wyniesie w Wenezueli na koniec tego roku 85 proc. W 2014 roku doszła ona do 68,5 proc, a w roku 2013 - 58 proc.
Obóz rządowy w walce o 167 miejsc w jednoizbowym parlamencie utworzył coś, co nazwał "doskonałym sojuszem" wyborczym. W jego skład wchodzi rządząca Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli (PSUV) i 31 innych organizacji. Na listach wyborczych są byli ministrowie, piosenkarze, sportowcy, dziennikarze i liderzy partii.
Opozycja - Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD) ma w sondażach przewagę nad rządzącym PSUV wraz z sojusznikami, choć nie sprzyja jej niekorzystna ordynacja wyborcza. MUD składa się z 30 różnorodnych partii od lewicy do skrajnej prawicy, które spaja odrzucenie chavizmu.
Lokale wyborcze otwarte są od 6 rano (11.30 czasu polskiego) do 18 (23.30). Pierwsze wyniki spodziewane są przed godz.22 (3.30 czasu polskiego w poniedziałek).
...
Szef opozycji nie zyje...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:49, 07 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Wenezuela: opozycja wygrała wybory parlamentarne
Wenezuelska opozycja zdobyła w wyborach większość w parlamencie po raz pierwszy od 16 lat - poinformowały władze wyborcze. Opozycyjna Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD) zdobyła co najmniej 99 miejsc w 167-osobowym parlamencie.
Socjaliści uzyskali 46 mandatów.
REKLAMA
Prezydent Nicolas Maduro uznał w przemówieniu telewizyjnym porażkę swojej formacji - Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (PSUV). Oświadczył, że mimo niekorzystnych dla niego wyników w Wenezueli zatriumfowała demokracja i konstytucja, ale o przegraną obwinił oponentów spiskujących - według niego - w celu zdestabilizowania socjalistycznej rewolucji.
O obsadzie pozostałych miejsc w Zgromadzeniu Narodowym jeszcze nie poinformowano.
Opozycja już wcześniej ogłosiła zwycięstwo wyborcze.
Były to najtrudniejsze od 1998 roku wybory dla zwolenników zmarłego prezydenta Hugo Chaveza i zapoczątkowanej przez niego rewolucji boliwariańskiej.
Po opóźnianym o kilka godzin ogłoszeniu wyników ulice stolicy Wenezueli, Caracas, wypełnili zwolennicy opozycji; słychać było okrzyki radości, wybuchały fajerwerki.
Opozycja już od wielu miesięcy była uważana za faworyta wyborów, zbijając kapitał na niezadowoleniu społecznym w związku z kryzysem ekonomicznym wywołanym taniejącą ropą naftową.
Spadająca od 2014 roku cena wenezuelskiej ropy ze 100 dolarów za baryłkę osiągnęła 34,05 dolara w piątek, a najwyższa na półkuli zachodniej inflacja wyniesie w Wenezueli na koniec tego roku 85 proc. W 2014 roku doszła ona do 68,5 proc, a w roku 2013 - 58 proc.
...
Komunizm calkowicie zbankrutowal. Obalil go lud.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:32, 11 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Wenezuela miała w 2015 roku najwyższą inflację na świecie
- Shutterstock
Wenezuela zakończy 2015 rok z inflacją dochodzącą do 160 proc., najwyższą na świecie. To jedna z ważnych przyczyn klęski wyborczej, jaką poniósł rząd prezydenta Nicolasa Maduro.
Alejandro Werner, dyrektor Departamentu Półkuli Zachodniej w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, komentując wynik wyborów powiedział, że w znacznej mierze zaważyły na nim sytuacja gospodarcza i problemy społeczne.
REKLAMA
Według Wernera trzycyfrowa inflacja i prawdopodobny spadek wenezuelskiego PKB w 2015 roku w połączeniu z radykalnym spadkiem cen ropy naftowej, która jest głównym produktem wenezuelskiego eksportu, doprowadziły do tego, że na rynku krajowym brakuje podstawowych dóbr, brakuje zagranicznych walut i nastąpiło "kompletne oderwanie Wenezueli od gospodarki międzynarodowej".
Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie ma kontaktów z Wenezuelą od 2007 roku, kiedy to decyzją ówczesnego prezydenta Hugo Chaveza kraj ten wystąpił z MFW i Banku Światowego.
Werner wypowiadając się w Waszyngtonie w rozmowie z dziennikarzami na temat sytuacji wenezuelskiej gospodarki wyraził jednak opinię, że kraj ten jako jeden z największych na świecie eksporterów ropy naftowej "zdoła rozwiązać swoje problemy bez korzystania z międzynarodowej pomocy, jeśli jego zadłużenie nie będzie wzrastało".
...
To nie inflacja winna tylko totalne regulowanie ekonomii.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:09, 08 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
PAP
Wenezuela: prezydent zażądał unieważnienia amnestii dla więźniów politycznych
Nicolas Maduro - MIGUEL GUTIERREZ / PAP
Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro zażądał wczoraj od Sądu Najwyższego, uważanego za bliskiego władzy, uchylenia ustawy o amnestii dla więźniów politycznych uchwalonej w marcu przez parlament kontrolowany przez opozycję.
Maduro oświadczył tysiącom swych zwolenników, że postanowił zwrócić się do Sądu Najwyższego, aby uznał niekonstytucyjność ustawy o amnestii dla kryminalistów.
REKLAMA
REKLAMA
Zdaniem Maduro i jego zwolenników ustawa umożliwi bezkarność osobom winnym pogwałceń praw człowieka.
Prezydent musi do dzisiaj podjąć decyzję, czy podpisać ustawę, czy skierować ją do Najwyższego Trybunału Sprawiedliwości, czyli do Sądu Najwyższego.
Ustawa przewiduje zwolnienie 76 więźniów politycznych oraz amnestię dla setek Wenezuelczyków, prześladowanych lub zmuszonych do emigracji, z powodu ich sprzeciwu wobec rządów zmarłego prezydenta Hugo Chaveza i jego następcy, obecnego prezydenta Nicolasa Maduro.
...
Chce ich trzymac zamknietych?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|