Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bunt polskich sieci handlowych.
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:48, 30 Gru 2009    Temat postu: Bunt polskich sieci handlowych.

Powstaje ogólnopolska koalicja sieci handlowo-usługowych mająca walczyć o interesy najemców - informuje "Puls Biznesu".

Sieci sklepów są oskarżane o wyciskanie soków ze swoich dostawców. One z kolei twierdzą, że są wyzyskiwane przez centra handlowe, w których wynajmują powierzchnie sklepowe. Stąd sieci chcą się zjednoczyć i zacząć walkę o poprawę warunków działania.
Zdaniem cytowanych przez gazetę handlowców zarządcy centrów handlowych stale zaskakują najemców dużo wyższymi niż planowane na dany rok opłatami marketingowymi, eksploatacyjnymi czy dodatkowymi opłatami budowlanymi. Często też narzucają ceny usług na poziomie wyższym od rynkowego.

Zdaniem najemców złe warunki współpracy z centrami handlowymi przyczyniają się do problemów finansowych wielu sieci handlowych. Dlatego zawiązano ogólnopolską koalicję najemców skupiającą już blisko 30 sieci handlowo-usługowych, której celem jest kompleksowa ocena wynajmujących.

Ci z kolei chcą założyć grupę roboczą dla najemców centrów handlowych, której celem będzie wypracowanie konkretnych rozwiązań mających poprawić warunki współpracy między centrami a najemcami.

W styczniu ma się odbyć pierwsze robocze spotkanie tej grupy z udziałem ekspertów. Później w jej prace mają się włączyć przedstawiciele wynajmujących - czytamy w "Pulsie Biznesu".
>>>>>
A wiec widzimy ten ,,łańcuch pokarmowy''.Krajowi nadzorcy wyduszaja z podnajemcow co sie da.Ci pija krew z dostyawcow ci bankrutuja.Kasa jedzie za granice.Taki nam ,,kapitalizm'' zafundowali...
Oczywiscie gdyby Markety byly krajowe chciwosc tez by byla tylko ze sieci miejscowe mialy by sile rowna miejscowym dostawcom.A tak miejscowi sa slabeuszami w starciu z globalnymi gigantami i sa duszeni bez litosci...Wszystko po 89 jest patologiczne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:43, 28 Cze 2011    Temat postu:

Wal-Mart kupi sieć hipermarketów Real?

Metro Group chce sprzedać sieć hipermarketów Real w Polsce. Rozmowy są w toku. Jednym z zainteresowanych ma być największa sieć handlowa na świecie, amerykański WalMart - donosi portalspozywczy.pl (za Lebensmittel Zeitung).

Powiązane notowaniawięcej notowań akcji zagr. »Amerykański gigant jest ponoć szczególnie zainteresowany rynkami w Rosji i Polsce, a kupno wydaje się tym bardziej prawdopodobne, że WalMart jest znany z ekspansji poprzez przejęcia.

Wal-Mart podjął już nieudaną próbę wejścia na rosyjski rynek i zamknął swoje biuro w Moskwie.

>>>>>

Widzimy jak wyglada sytuacja w kraju kolonialnym... Najwaznejsze decyzje podejmuja za granica a ludnosc miejscowa nie ma nic do gadania... Swoimi glosowaniami i swoja glupota stworzyliscie dla siebie kolonie ... Nie ma Polski jest kraj kolonialny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:27, 23 Gru 2011    Temat postu:

Chrześcijanie bojkotują Tesco

dodane 2011-12-20 17:28

RADIO WATYKAŃSKIE |

Chrześcijanie w Wielkiej Brytanii postanowili bojkotować sklepy Tesco.Do inicjatywy doszło po zapowiedzi jednego z członków kierownictwa firmy, Nicka Lanselya, że będzie zwalczał „złych” chrześcijan, którzy sprzeciwiają się tzw. „małżeństwom jednopłciowym”.

„W te święta nie będę kupował w Tesco” –oznajmił Colin Hart, dyrektor Instytutu Chrześcijańskiego (Christian Institute), ekumenicznej organizacji promującej chrystianizm w Wielkiej Brytanii. „Pan Lansely ma prawo do swoich poglądów, a ja mam prawo, by u niego nie robić zakupów” – oświadczył Hart, dodając, że podobną decyzję podjęło też wielu innych chrześcijan w Wielkiej Brytanii.

Deklarację jednego z kierowników brytyjskiej firmy można by uznać za drobny incydent, gdyby nie fakt, że Tesco już wcześniej włączyło się w propagandę homoseksualizmu. Ostatnio wiele kontrowersji wywołało finansowanie przez tę firmę londyńskiej „parady gejów”, przy jednoczesnym wycofaniu się ze sponsorowania organizacji promującej badania nad chorobą nowotworową.

[link widoczny dla zalogowanych]

Nie dosc ze wywoza z polski kapital zywa gotowke to jeszcze beda nam wciskac zbokow ! Wywalic Tesco z Polski ! Juz minister w rzadzie za czasow Giertycha Leppera to mowila i trzeba bylo to zrobic ale kanalia Jaroslaw wszystko zniszczyla. Jak tylko Polska odzyska niepodleglosc trzeba sie bedzie tego syfu pozbyc . My w Lodzi mamy az dwa Tesca i o dwa ZA DUZO !

Nick Saltmarsh / CC 2.0


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:46, 24 Lut 2012    Temat postu:

Zamiast na bazar, idziemy do Biedronki

W ubie­głym roku za­mknię­to 19 tys. stra­ga­nów, około 5 proc. wszyst­kich dzia­ła­ją­cych w Pol­sce - in­for­mu­je "Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na".

Jak pisze dzien­nik, z 19 tys. punk­tów, które prze­sta­ły dzia­łać, naj­wię­cej - 9,3 tys. - han­dlo­wa­ło odzie­żą i obu­wiem. Licz­ba stra­ga­nów z żyw­no­ścią zmniej­szy­ła sie na­to­miast o 6,8 tys. Po­la­cy nie chcą już ku­po­wać na tar­go­wi­skach, bo w po­rów­na­niu z hi­per­mar­ke­ta­mi czy skle­pa­mi dys­kon­to­wy­mi, są dla nich zwy­czaj­nie za dro­gie.

- Klien­te­lę ba­za­rów i tar­go­wisk sta­no­wi­li głów­nie bez­ro­bot­ni, eme­ry­ci i ren­ci­ści szu­ka­ją­cy ta­nich pro­duk­tów. Wy­da­je się, że i ta grupa wraz z eks­pan­sją sieci zmie­nia miej­sce ro­bie­nia za­ku­pów - uważa To­masz Sta­rzyk z So­li­diet.

Do­dat­ko­wo ja­kość i wybór pro­duk­tów ofe­ro­wa­nych przez skle­py wy­raź­nie się po­pra­wia. Przy­kła­dem są Bie­dron­ka czy Car­re­fo­ur, które nie tylko prze­bu­do­wu­ją pla­ców­ki, lecz także sta­wia­ją na bo­ga­ty wy­bo­rów świe­żych pro­duk­tów.

Wię­cej w "Dzien­ni­ku Ga­ze­cie Praw­nej".

>>>>>

Sami sobie krecicie bat nie tylko glosujac na idiotow ale i przesiadujac w marketach globalnych . Nosicie im kase w zebach a potem musicie tam zebrac o prace w pampersach za najnizsza krajowa ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:29, 07 Mar 2012    Temat postu:

Kolejny koszmar :

Komórki embrionów w napojach? Kto ma rację?

Amerykańska organizacja Children of God rozpowszechnia w Stanach Zjednoczonych szokujące informacje. Ich zdaniem firma PepsiCo do produkcji nowego napoju wykorzystuje komórki pochodzące z nienarodzonych dzieci. Działacze nawołują do międzynarodowego bojkotu produktów tego producenta.

Obrońcy życia ze Stanów Zjednoczonych kilka miesięcy temu ujawnili informacje, że w badaniach nad przedłużeniem działania wzmacniaczy smakowych biotechnologiczny potentat Senomyx wykorzystuje komórki HEK 293. Firma współpracuje przy tym z producentem napojów popularnych na całym świecie.

Z informacji podawanych przez działaczy organizacji broniącej praw nienarodzonych dzieci, do produkcji wzmacniaczy smakowych wykorzystuje komórki z nerek abortowanych płodów. Dokładniej odseparowuje się ludzkie enzymy, z których tworzy się sztuczne receptory smaku.


Kontrowersyjny składnik ma być podobno wykorzystywany w średniokalorycznym napoju Pepsi Next, który lada moment ma trafić do sprzedaży na amerykańskim rynku. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) nie zablokowała na wniosek akcjonariuszy, a nawet ponoć niektórych członków zarządu giganta, produkcji kontrowersyjnego napoju. Pepsi Next została dopuszczona do sprzedaży na zwykłych zasadach biznesowych (ang. Ordinary Business).

PepsiCo domagała się bowiem od SEC odrzucenia wniosku akcjonariuszy o wstrzymanie produkcji i sprzedaży napoju. Nawoływali przy tym do "przestrzegania przez firmę praw ludzkich oraz stosowania etycznych zasad wykluczających użycie resztek abortowanych ludzkich istot".

Polskie przedstawicielstwo PepsiCo zapewnia, że rozpowszechniane przez Children of God informacje są nieprawdziwe.
- Informacje dotyczące formuł i receptur wytwarzania produktów firmy PepsiCo są zastrzeżone i poufne, ale możemy zapewnić, że firma nie wykorzystuje ludzkich tkanek ani linii komórkowych pochodzących z embrionów do produkcji substancji słodzących - wyjaśnia Małgorzata Skonieczna, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej PepsiCo.
Jednocześnie zapewnia, że firma nie prowadzi i nie finansuje badań, w których wykorzystuje się ludzkie tkanki czy komórki z embrionów.

Mimo porażki obrońcy życia nie zamierzają kończyć walki z producentem napojów. Nawołują do ogólnoświatowego bojkotu napojów PepsiCo. Przyłączenie się do akcji już zapowiedzieli działacze organizacji pro-life z Kanady, Niemiec, Polski, Irlandii, Szkocji, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Nowej Zelandii i Australii.

Jeszcze nie wiadomo, czy kontrowersyjny napój Pepsi Next trafi do Polski.
- Zgodnie z przyjętą polityką prasową firma PepsiCo nie wypowiada się na temat swoich planów biznesowych - kwituje Małgorzata Skonieczna.

>>>>

Kolejny horror z koncernami ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:04, 13 Mar 2012    Temat postu:

Sieci handlowe na specjalnych prawach

Hipermarkety i supermarkety dostały obsługę gotówkową niemal za darmo - czytamy w "Pulsie Biznesu".

Za obsługę żywego pieniądza płaci każdy poza... sieciami handlowymi, które kosztuje to co najwyżej symboliczną cenę. To prezent od banków, które walczą o największe sieci handlowe. Gazeta pisze, że banki oferują hipermarketom i supermarketom obsługę transakcji gotówkowych często za mniej niż 0,6 proc. wolumenu.

Prowizje od transakcji handlowych w Polsce wynoszą średnio 1,6 proc., ale bywają stawki przekraczające 2 proc. Handlowcy narzekają, że to najwyższe stawki w Europie.

Biedronka należy do sieci, które nie akceptują kart płatniczych, lub gdzie obroty bezgotówkowe stanowią niewielki procent wolumenu. Oprócz Biedronki postępuje tak Selgros, Eurocash i Makro Cash & Carry.

>>>>.

Bandytyzm . Widzicie tutaj ze globalne rynki to tez bandytyzm . Po prostu zachodnie formy bandytyzmu sa ,,cywilizowane'' zakamuflowane . Gdy w krajach biednych sa prostackie . Piraci w Somalii czy kolesie z kałaszami i zakladnicy . Na zachodzie to jest banksterstwo . Ale od cywilizowanych wymaga sie wiecej stad kara na zachod bedzie . Tajfuny powodzie ...
To wszystko jest opisane w Apokalipsie . macie tam kupowanie sprzedawanie znamiona bestii itd. itp . Niby ,,tajemnicza'' ksiega ale nic tajemniczego . Samo zycie . Widzicie ze markety zniszczyly handel w Polsce metodami bandyckimi i trzeba ich z Polski WYWALIC . Podobnie jak zachodnie banki . Widzicie ze te banki ida reka w reke z marketami . Jedna banda zlodzei i jeszcze sie domagja oplat za ,,prawa autorskie'' ... WIEZIENIE DLA NICH A NIE OPLATY !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:10, 13 Mar 2012    Temat postu:

Mamy coraz mniej małych sklepów

Od 2009 roku zniknęło 50 tysięcy placówek. Przegrywają z supermarketami – alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Tylko w ubiegłym roku liczba sklepów spadła aż o 6,3 proc. do poziomu 324 tysięcy - wynika z raportu przygotowanego przez wywiadownię gospodarczą Soliditet Polska z grupy Bisnode. "Największy spadek nastąpił w branży rybnej, w której na koniec 2011 r. funkcjonowało 808 sklepów, a rok wcześniej 948. Stanowi to spadek aż o 14,8 proc." - wylicza Tomasz Starzyk, ekspert Soliditet Polska.

Nieznacznie lepiej dzieje się w sektorze detalicznej sprzedaży artykułów piśmiennych i książek. Na przestrzeni ostatnich 2 lat zniknęły 752 tego typu sklepy, to 11,5 proc. Sięgający 11,1 proc. spadek odnotowano w sektorze owocowo-warzywnym. Przyczyny takiego stanu należy upatrywać w zmianie modelu działania przez największe sieci handlowe. Markety postanowiły bardziej skupić się na świeżych produktach, które dotychczas nie były ich mocną stroną

>>>>>

No przeciez mamy rzad aby sie tym zajal . Bo przeciez wraz z malymi sklepami znikaja wplywy podatkowe . Wszak markety dokladaja do intersu tacy altruisci i ze zyskow nie maja ...
Ale co tam zont . Najwyzej nie bedzie emerytur . Sami wybraliscie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:29, 12 Kwi 2012    Temat postu:

Tesco potrzebuje co najmniej miliard funtów, aby odżyć na rynku brytyjskim

Tesco musi za­in­we­sto­wać co naj­mniej 1 mld fun­tów, aby pod­nieść swój pod­upa­da­ją­cy biz­nes. Pro­ces ten mógł­by zająć aż trzy lata, jak twier­dzi czwar­ty co do wiel­ko­ści udzia­ło­wiec bry­tyj­skiej sieci de­ta­licz­nej.

Oprócz “znacz­nej sumy” Tesco mu­sia­ło­by jasno in­for­mo­wać, na co są wy­da­wa­ne pie­nią­dze, jakie są spo­dzie­wa­ne zyski i jak za­mie­rza usta­lać wskaź­ni­ki efek­tyw­no­ści – mówi Ri­chard Black, me­ne­dżer fun­du­szy w fir­mie usług fi­nan­so­wych Legal & Ge­ne­ral Group. In­we­stor ten po­sia­da 3,99% udzia­łów w sieci, jak wy­ni­ka z da­nych ze­sta­wio­nych przez agen­cję Blo­om­berg. - Tesco musi ko­niecz­nie ru­szyć do przo­du, a to moim zda­niem ozna­cza­ło­by dość po­waż­ne in­we­sty­cje – dodał Black. Sieć de­ta­licz­na po­win­na także jego zda­niem roz­wa­żyć ogra­ni­cze­nie wy­dat­ków na pro­jek­ty, które nie miesz­czą się w ra­mach za­sad­ni­czej dzia­łal­no­ści czyli han­dlu ar­ty­ku­ła­mi co­dzien­ne­go użyt­ku. Tesco ogło­si­ło w ub. ty­go­dniu, że za­my­ka od­dział sprze­da­ży uży­wa­nych sa­mo­cho­dów Tesco Cars po roku dzia­łal­no­ści, bo nie był on w sta­nie za­pew­nić “za­do­wa­la­ją­cej ofer­ty po­jaz­dów”.

Naj­więk­szy bry­tyj­ski de­ta­li­sta obie­cał rok in­we­sty­cji, które mają ob­ni­żyć cenę, zwięk­szyć za­trud­nie­nie, uno­wo­cze­śnić skle­py oraz po­pra­wić ja­kość pro­duk­tów i świe­żej żyw­no­ści. Dzie­je się to w chwi­li, gdy Tesco pró­bu­je po­pra­wić wskaź­ni­ki wzro­stu sprze­da­ży, bę­dą­ce po­ni­żej śred­niej ryn­ko­wej. Kurs akcji Tesco spadł w tym roku już o 20%, co ozna­cza­ło, że miały one naj­gor­szy wynik spo­śród wa­lo­rów uję­tych w in­dek­sie FTSE 100. In­we­sto­rzy re­ago­wa­li w ten spo­sób na kiep­skie wy­ni­ki sprze­da­ży w se­zo­nie przed­świą­tecz­nym oraz pro­gno­zę “mi­ni­mal­ne­go” wzro­stu zy­sków w 2013 r.

Przy­wró­ce­nie wskaź­ni­ka zysku w Wlk. Bry­ta­nii do 6,14% bę­dzie “wie­lo­let­nim pro­ce­sem”, bo­wiem zda­niem Blac­ka kra­jo­wa część firmy była przez wiele lat za­nie­dby­wa­na.

Rzecz­nik Tesco Tom Ho­skin stwier­dził, że firma jest nadal bli­ska in­we­sto­rom i wie, czego oni się po niej spo­dzie­wa­ją. Tesco przed­sta­wi do­kład­niej swoje plany jesz­cze w kwiet­niu. - Nie­zbęd­ne in­we­sty­cje prze­kra­cza­ją pa­re­set mi­lio­nów a jeśli by­ła­by to mała suma, to by­li­by­śmy scep­tycz­ni co do tego, czy spo­wo­du­je ona re­al­ne zmia­ny. Zja­wi­ska, któ­ry­mi trze­ba się zająć są bo­wiem od dawna za­ko­rze­nio­ne – dodał.

Fun­dusz Berk­shi­re Ha­tha­way War­re­na Buf­fet­ta to naj­więk­szy udzia­ło­wiec Tesco z 5,08%, na dru­gim miej­scu jest Black Roch z 4,96%, dalej Nor­ges Bank z 4,01%.

Tesco ma ogło­sić ca­ło­rocz­ne wy­ni­ki 18 kwiet­nia. Przy­cho­dy bry­tyj­skiej spół­ki w 12 ty­go­dniach do 18 marca wzro­sły o 2,7%, co lo­ko­wa­ło je w tyle za śred­nią dla całej bran­ży wy­no­szą­cą 4%, jak wy­ni­ka z da­nych Kan­tar Wor­dl­pa­nel.

>>>

To cieszy . Trzeba jeszcze ich pobojkotowac to padna !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:56, 19 Kwi 2012    Temat postu:

Tak nas oszukują na promocjach

Promocje w sieciach handlowych przeprowadzane są w sposób nierzetelny - wynika z raportu sporządzonego przez łódzką Inspekcję Handlową. Na celowniku kontrolerów były promocje produktów nieżywnościowych, które promowano m.in w gazetkach.

Inspektorzy sprawdzili 7 dużych sklepów detalicznych i należących do największych sieci handlowych.

Nieprawidłowości stwierdzono we wszystkich kontrolowanych sklepach! Klienci mieli w nich do czynienia z różnymi formami promocji, tj: produkty oferowane w gazetkach promocyjnych, produkty sprzedawane w zestawach promocyjnych, produkty, do których dołączono tzw. "gratisy". Popularna formą promocji było także oferowanie produktów według schematu: przekreślona wyższa cena jeszcze sprzed okresu promocji i obok podana niższa cena promocyjna.


Inspekcja Handlowa w Łodzi zakwestionowała aż 101 partii wyrobów, co stanowiło 2/5 wszystkich badanych partii (38 proc.)! Inspektorzy sprawdzili łącznie 265 partii artykułów nieżywnościowych, które znaleźć można na sklepowych półkach. 183 z gazetek promocyjnych. 82 partie artykułów były objęte inną formą promocji.

- Wśród najczęstszych uchybień wskazywano: brak cen widocznych bezpośrednio na wyrobach, brak cen jednostkowych na wywieszkach cenowych i gazetkach promocyjnych, nie uwidocznienie cen dotychczasowych (przekreślonych) na wywieszkach cenowych, podaniu na wywieszkach cenowych niewłaściwej ceny dotychczasowej, nieprawidłowym wyliczeniu cen jednostkowych - podaje w komunikacie Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Łodzi.

Inspektorzy porównali ceny 212 partii towarów zawartych w aktualnej ofercie promocyjnej (np. w gazetkach) z tą sprzed promocji. Również w tym przypadku jeden z kontrolowanych podmiotów w swojej ofercie mijał się z prawdą. Nieprawidłowości stwierdzono w przypadku 11 artykułów, których cena miała być niższa. W trakcie trwania czynności kontrolnych na wywieszkach szybko zostały uwidocznione właściwe ceny.

Okazuje się, że także w przypadku promocji z gratisem nieprawidłowości nie należą do rzadkości. Inspektorzy zakwestionowali niemal jedną trzecią przebadanych promocji tego typu (28 proc.). Często "gratis" był już wliczony w cenę towaru.

>>>>

No tak oszustwa w marketch to ,,normalka''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:58, 19 Kwi 2012    Temat postu:

Sklepy na kółkach przegrywają z marketami

Handel obwoźny w Polsce przeżywa duże problemy. Winne temu są sieci handlowe, które wkraczają do coraz mniejszych miasteczek i wsi - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".

Działalność opartą na handlu obwoźnym prowadzi obecnie około 138 tys. przedsiębiorców. A jeszcze rok temu było ich o 4 tys. więcej - wynika z danych zebranych dla dziennika przez agencję Dun & Bradstreet.

- Za zmniejszanie się liczby punktów handlu obwoźnego w największym stopniu odpowiedzialne są dyskonty, które rozwijają się w niekontrolowany sposób. W efekcie są już takie miejscowości w Polsce, gdzie jeden dyskont przypada na 5 tys. mieszkańców - zauważa Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.

Rzeczywistość byłaby inna, gdyby handlowcy obwoźnej sprzedaży szli z duchem czasu. - Wybór w takich punktach sprzedaży jest też bardzo ograniczony w porównaniu ze sklepami. A klienci stawiają na wygodę, w związku z czym wolą iść w jedno miejsce i kupić więcej - zauważa Tomasz Starzyk z Dun & Bradstreet.

>>>>

Tak to tragedia . Tu dopiero nastapi nedza !!! I widzicie co sie dzieje . Takich baranow wybieracie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:34, 27 Kwi 2012    Temat postu:

Tesco etatowych zamieni na śmieciowych

Tesco chce zwolnić 3 tys. pracowników. Ma ich zastąpić pracownikami tymczasowymi z agencji zewnętrznych. Tymczasem w rodzimej Wielkiej Brytanii sieć zwiększa zatrudnienie - pisze "Puls Biznesu".

Brytyjska sieć handlowa właśnie zapowiedziała zwolnienia. Zdaniem związkowców pracę straci nawet 3 tys. pracowników.

- Tesco ma zyski, ale najwyraźniej polski oddział z nich nie korzysta - sieć ma zwiększać zatrudnienie w Wielkiej Brytanii, gdzie i tak pracowników w jednym sklepie jest więcej niż u nas, a tu się bierze do zwolnień - mówi Elżbieta Jakubowska, przewodnicząca Solidarności w Tesco.

Sieć twierdzi, że związkowcy przesadzają, a ewentualne zwolnienia mogą być efektem reorganizacji pracy sklepów w kraju.

- Nie mamy wątpliwości, że teraz Tesco poszuka pracowników w agencjach pracy tymczasowej. Sprzedaż detaliczna rośnie, sieci otwierają kolejne sklepy, a jednocześnie redukują zatrudnienie - mów Alfred Bujara z sekcji krajowej pracowników handlu NSZZ Solidarność.

Tesco w ostatnim roku miała w Polsce 12,1 mld zł obrotu (wzrost o 8,8 proc. r/r) i otworzyła 51 kolejnych sklepów. Ma ich łącznie ponad 420.

>>>

To co oni zrobili z ludzmi po 89 to jest BESTIALSTWO . Powinny byc trybunaly ds. zbrodni ludobojstwa ,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:43, 30 Maj 2012    Temat postu:

Polak chce polskiej kuchni

Sieć fast fo­odów z pol­ski­mi da­nia­mi mo­gła­by po­wal­czyć o klien­tów z li­de­ra­mi bran­ży. Ale ta­kiej sieci nie ma – in­for­mu­je "Puls Biz­ne­su".

Jak wy­ni­ka z ra­por­tu agen­cji PMR, na po­sił­ki poza domem Po­la­cy de­cy­du­ją się naj­czę­ściej w pracy, na uczel­ni, w szko­le (32 proc. ba­da­nych) i z po­wo­du braku czasu (23 proc.) Jedna trze­cia do re­stau­ra­cji cho­dzi z po­wo­dów to­wa­rzy­skich (22 proc. by spo­tkać się ze zna­jo­my­mi, a 12 proc. z wy­jąt­ko­wej oka­zji).

"Po­la­cy de­kla­ru­ją, że naj­czę­ściej wy­bie­ra­ją tra­dy­cyj­ną pol­ską kuch­nię, zaś dru­gim naj­po­pu­lar­niej­szym da­niem jest pizza" - twier­dzi Ja­ro­sław Front­czak, ana­li­tyk han­dlu de­ta­licz­ne­go z PMR Pu­bli­ca­tions.

Jed­nak w kra­jo­bra­zie pol­skiej ga­stro­no­mii kró­lu­je ame­ry­kań­ski McDo­nald's. W ze­szłym roku otwo­rzył ko­lej­nych 20 pla­có­wek, w tym roku za­po­wia­da nie mniej­szą dy­na­mi­kę. "Wy­grać z McDo­nald's nie można, ale można ich prze­chy­trzyć ofe­ru­jąc pol­ską kuch­nię, na dużo mniej­szą skalę" - twier­dzi Jan Ko­ściusz­ko, pre­zes Pol­skie­go Jadła.

>>>>

Co tak malo wiary ? Oczywiscie ze mozna wygrac z Mcsyfem . Trzeba bylo nie niszczyc polskich firm nie ,,prywatyzowac'' nie schladzac gospodarki . Czyli tego wszystkiego co te kanalie robily po 89 roku . Rzadzic musza Polacy . Bo istototnie jesli trzeba bedzie walczyc i z Mc i z antyekonomiczna polityka miejscowych ekonomicznych Judaszy to nie da rady . Nikt ciosu w plecy nie przetrzyma . Ale to musicie glosowac !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:31, 20 Cze 2012    Temat postu:

Skandaliczne praktyki sklepów. "Nie ma wyjścia"

W opu­bli­ko­wa­nym w szwedz­kim dzien­ni­ku Afton­bla­det re­por­ta­żu, zo­sta­ły ujaw­nio­ne skan­da­licz­ne prak­ty­ki mar­ke­tów. Żyw­ność ma kil­ka­krot­nie zmie­nia­ną datę waż­no­ści. W efek­cie, klient ku­pu­je ze­psu­te, czę­sto gni­ją­ce już pro­duk­ty - czy­ta­my w por­ta­lu thelocal.​se

Dzien­ni­ka­rze Afton­bla­det roz­ma­wia­li z pra­cow­ni­ka­mi lo­kal­nych skle­pów spo­żyw­czych. Z ich re­la­cji wy­ni­ka, że zmia­na daty waż­no­ści na ety­kie­cie, na­le­ży do jed­ne­go z ich pod­sta­wo­wych obo­wiąz­kach. Pro­ce­der do­ty­czy za­rów­no serów, jak i mięsa.

Za­trud­nie­ni, nie mając wyj­ścia, wbrew swo­je­mu su­mie­niu zmie­nia­ją daty i "fun­du­ją" pro­duk­tom spo­żyw­czym "dru­gie życie".

Jak twier­dzą, zda­rza­ły się przy­pad­ki, że po spo­ży­ciu "świe­że­go" sera, czy mięsa, klien­ci mieli ob­ja­wy za­truć.

>>>>

To sa te cale markety ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:00, 21 Cze 2012    Temat postu:

Handlowcy chcą zmian w ustawie o nieuczciwej konkurencji

Handlowcy chcą pobierać od dostawców opłaty za udostępnianie stoisk i zamieszczanie reklam towarów - poinformował Andrzej Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. Teraz nie pozwalają na to przepisy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.

Na środowej konferencji z dziennikarzami dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu (PIH) Maciej Ptaszyński wyjaśnił, że środowisku handlowców zależy na usunięciu art. 15 ust.1. z ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Zabrania on - jak wyjaśnił - pobierania innych opłat niż marża handlowa.

Szef Departamentu Prawnego Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD) Karol Stec zwrócił uwagę na to, że na podstawie tego artykułu wszelkie dodatkowe opłaty - np. za umieszczenie afiszy wyróżniających towar lub zaprezentowanie wyrobu w gazetce sklepowej - mogą być uznane za czyn zabroniony, chociaż zgodziły się na to obydwie strony.

- O zmianę wspomnianych przepisów Komitet Handlu przy Krajowej Izbie Gospodarczej (KIG) stara się od kilku miesięcy. Chcemy przedstawić swoje argumenty urzędnikom departamentu handlu w Ministerstwie Gospodarki. Mając na względzie konieczność konsultacji międzyresortowych, spodziewamy się projektu nowelizacji za kilka miesięcy, przed końcem 2012 roku - powiedział PAP Andrzej Faliński.


Prezes POHiD Renata Juszkiewicz uważa, że powinno się usunąć wspomniany zapis. Wówczas - jak mówiła podczas konferencji - zgodne z prawem stałoby się oferowanie przez sklepy tzw. usług wsparcia sprzedaży, czyli różnorodnych dodatkowych działań na rzecz promocji wyrobów producenta, który chce sprzedawać swoje towary w danej sieci.

- Nie ma takiego prawa, które zagwarantuje każdemu producentowi wejście do każdego sklepu i my zdajemy sobie z tego sprawę. Chcemy jednak, aby warunki wejścia były przejrzyste i dostawca wiedział, na co się decyduje, wybierając daną sieć - powiedział Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności, skupiającej dostawców sklepów.

Uchwalona w kwietniu 1993 roku ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji określa nieuczciwe praktyki rynkowe w działalności gospodarczej i zawodowej oraz zasady przeciwdziałania im w interesie konsumentów i w interesie publicznym. Ostatni raz ustawa nowelizowana była w 2003 r.

>>>>

Oplaty stoiskowe . Ponury koszmar lat 90tych ... Wynika to z mnopolizacji rynku przez markety CZEMU TRZEBA BYLO ZAPOBIEC . Oraz ze schaldzania gospodarki . Im mniej ludzi kupuja tym trudniej sprzedac tym markety bardziej grabia dostawcow . ALE TO PO TO MACIE KARTKI WYBORCZE ABY GLOSOWAC ! BARANY ! Byla o tym mowa za czasow LPR i Lepera to was nie interesowalo . Widac lubicie pieklo ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:36, 26 Cze 2012    Temat postu:

Dla mieszkańców ważniejsze rynki niż centra handlowe

Dla więk­szo­ści miesz­kań­ców Ka­to­wic i Gli­wic tam­tej­sze rynki są waż­niej­sze niż cen­tra han­dlo­we – wy­ni­ka z badań so­cjo­lo­gów Uni­wer­sy­te­tu Ślą­skie­go.

Miesz­kań­cy trak­tu­ją prze­strzeń cen­trów swo­ich miast emo­cjo­nal­nie. Py­ta­ni o prze­strzeń cen­trów han­dlo­wych, zwy­kle nie po­tra­fią lub nie chcą okre­ślić swego sto­sun­ku do nich, albo uwa­ża­ją je tylko za miej­sce ro­bie­nia za­ku­pów.

To jeden z wnio­sków pro­jek­tu ba­daw­cze­go „Prze­strzeń pu­blicz­na miast ślą­skich. Przy­pa­dek Gli­wic i Ka­to­wic”, zre­ali­zo­wa­ne­go w In­sty­tu­cie So­cjo­lo­gii Uni­wer­sy­te­tu Ślą­skie­go. Efek­tem pro­wa­dzo­ne­go w la­tach 2009-2012 pro­jek­tu jest za­pre­zen­to­wa­na w po­nie­dzia­łek w Ka­to­wi­cach pu­bli­ka­cja „Rynki, malle i cmen­ta­rze. Prze­strzeń pu­blicz­na miast ślą­skich w uję­ciu so­cjo­lo­gicz­nym”.

Au­to­rzy badań i pu­bli­ka­cji - dr Krzysz­tof Bier­wia­czo­nek, dr Bar­ba­ra Le­wic­ka oraz prof. To­masz Na­wroc­ki – po­słu­ży­li się ma­te­ria­łem ba­daw­czym ze­bra­nym od paź­dzier­ni­ka 2009 r. do wrze­śnia 2010 r. w prze­strze­ni Ka­to­wic i Gli­wic. To m.​in. bli­sko 1,5 tys. ob­ser­wa­cji - głów­nie w cen­trach obu miast i tam­tej­szych cen­trach han­dlo­wych, po 250 badań kwe­stio­na­riu­szo­wych w każ­dym mie­ście, a także 28 roz­mów z eks­per­ta­mi.

„Jed­nym z pod­sta­wo­wych pytań ba­daw­czych (...) było py­ta­nie, na ile cen­tra han­dlo­we ry­wa­li­zu­ją z mia­stem i na ile tę ry­wa­li­za­cję wy­gry­wa­ją lub prze­gry­wa­ją – na ile są to prze­strze­nie zna­czą­ce dla miesz­kań­ców, sta­no­wią­ce dla nich war­tość. (...) Wy­ni­ki bar­dzo za­sko­czy­ły” – wska­zał Bier­wia­czo­nek.

Oka­za­ło się m.​in., że choć ro­bie­nie za­ku­pów w cen­trach han­dlo­wych za­de­kla­ro­wa­ło ok. 90 proc. py­ta­nych, tylko 40 proc. za­zna­czy­ło, że lubi prze­strzeń tych miejsc.

Ba­da­ni od­po­wia­da­li też na py­ta­nia po­le­ga­ją­ce na uzu­peł­nia­niu nie­do­koń­czo­nych zdań typu: „Rynek w Ka­to­wi­cach/Gli­wi­cach jest dla mnie...” i „Cen­trum han­dlo­we +x+ w Ka­to­wi­cach/Gli­wi­cach jest dla mnie...”.

W przy­pad­ku cen­trów han­dlo­wych na takie py­ta­nie nie chcia­ło lub nie po­tra­fi­ło od­po­wie­dzieć 40 proc. ba­da­nych. Ko­lej­ne 40 proc. od­po­wia­da­ło np., że to tylko „wiel­kie skle­py” czy „miej­sca ro­bie­nia za­ku­pów”. 10 proc. uwa­ża­ło np., że to „fan­ta­stycz­ne”, „atrak­cyj­ne miej­sca”, a ostat­nie 10 proc., że to „miej­sca kosz­mar­ne”, „świą­ty­nie kon­sump­cji”.

Na py­ta­nia do­ty­czą­ce cen­trów miast od­mo­wy od­po­wie­dzi prak­tycz­nie nie było. Do­mi­no­wa­ły od­po­wie­dzi na­ce­cho­wa­ne emo­cjo­nal­nie – wska­zu­ją­ce, że cen­tra są dla miesz­kań­ców jakąś war­to­ścią.

W Gli­wi­cach war­to­ści po­zy­tyw­nych było wię­cej – gli­wi­cza­nie czę­sto mó­wi­li o swoim rynku, że to np. ich „ulu­bio­ne miej­sce” w mie­ście (ok. 40 proc. wszyst­kich wy­po­wie­dzi). W Ka­to­wi­cach po­dob­nych wy­po­wie­dzi było mniej (ok. 20 proc.). Ka­to­wi­cza­nie czę­sto pod­kre­śla­li np. brak urody swego rynku, ale nawet takie wy­po­wie­dzi wy­ra­ża­ły ich emo­cje.

„To po­ka­zu­je, że ta prze­strzeń sta­no­wi war­tość dla ka­to­wi­czan” – pod­kre­ślił Bier­wia­czo­nek. Za­zna­czył też, że „mimo wszyst­ko” ka­to­wic­ki rynek lubi 40 proc. py­ta­nych.

Wśród in­nych wnio­sków au­to­rzy wska­zy­wa­li, że ba­da­nia m.​in. po­twier­dzi­ły coraz sil­niej­szy kon­sump­cyj­ny cha­rak­ter prze­strze­ni pu­blicz­nych, a także coraz więk­szą pa­syw­ność spo­łe­czeń­stwa, wy­ra­ża­ją­cą się w tym, że miesz­kań­cy nie­spe­cjal­nie chcą w prze­strze­niach pu­blicz­nych prze­by­wać. Dla zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści py­ta­nych miesz­kań­ców obu miast miej­scem, gdzie naj­le­piej się czują, oka­za­ło się naj­bliż­sze oto­cze­nie - wła­sna dziel­ni­ca.

„Może to kwe­stia pew­nych lęków, na pewno to kwe­stia pew­nych tra­dy­cji kul­tu­ro­wych, też jest to kwe­stia ja­ko­ści prze­strze­ni – je­że­li ma dobrą ja­kość, lu­dzie chcą tam się po­ja­wiać” – zdia­gno­zo­wał Na­wroc­ki.

Ba­da­nia po­ka­za­ły m.​in. two­rzą­cy się fe­no­men tzw. no­wych miesz­czan - naj­czę­ściej mło­dych, wy­kształ­co­nych ludzi, któ­rzy sami sta­ra­ją się na­pra­wiać sobie prze­strzeń mia­sta. Jed­no­cze­śnie z prze­pro­wa­dzo­nych ob­ser­wa­cji wy­ni­ka­ło, że za­rów­no w cen­trach miast, jak i cen­trach han­dlo­wych sto­sun­ko­wo nie­wie­le jest osób star­szych.

„Co z na­szych badań jest ważne dla prak­ty­ki – to nie­wąt­pli­wa po­trze­ba prze­strze­ni pu­blicz­nej, (...) która po­zwa­la in­te­gro­wać i sca­lać mia­sto. (...) Wspól­no­ta miesz­kań­ców po­trze­bu­je ta­kich miejsc. (...) Dobra prze­strzeń za­spo­ka­ja po­trze­by róż­nych grup ludzi – ale ta­kich prze­strze­ni jesz­cze w Ka­to­wi­cach nie ma” – skon­klu­do­wał Na­wroc­ki.

>>>>

Rzecz jasna nie chodzi o to zeby nie bylo centrow handlowych ale o to aby byly polskie . Zreszta wtedy nie mialyby one takiej przewagi nad dostawcami aby wymuszac opalaty za polki ... Zreszta wchodzenie zcahodnich molochow to byla nieuczciwa konkurencja bo firmy z Polski nie mialy szans . To byl mord bezbronnych...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:32, 03 Lip 2012    Temat postu:

Połowa nowych centrów handlowych powstała w mniejszych miastach
-Reu­ters

Rynek cen­trów han­dlo­wych w dru­gim kwar­ta­le 2012 r. po­więk­szył się o 132 tys. m kw. Po­ło­wa od­da­nej do użyt­ku po­wierzch­ni przy­pa­dła na mia­sta li­czą­ce po­ni­żej 200 tys. miesz­kań­ców, co po­twier­dza ro­sną­ce za­in­te­re­so­wa­nie de­we­lo­pe­rów mniej­szy­mi mia­sta­mi w Pol­sce.

Naj­więk­szym pro­jek­tem od­da­nym do użyt­ku w dru­gim kwar­ta­le była zre­ali­zo­wa­na przez Libra Pro­ject Ga­le­ria Ko­ro­na (34 tys. m kw.) w Kiel­cach. Po po­więk­szo­nej w ze­szłym roku do 66 tys. m kw. Ga­le­rii Echo, jest to drugi w tym mie­ście obiekt o po­dob­nym pro­fi­lu i ze­sta­wie na­jem­ców.

W Go­rzo­wie Wiel­ko­pol­skim otwar­to cen­trum Nowa Park (32,5 tys. m kw.), a w Tcze­wie – Ga­le­rię Ko­ciew­ską (14 tys. mkw.) z su­per­mar­ke­tem, 4-sa­lo­wym kinem i skle­pa­mi zna­nych marek - wy­ni­ka z ra­por­tu za II kwar­tał firmy do­rad­czej Jones Lang La­Sal­le (JLL).

Roz­bu­do­wa­no w tym cza­sie także cen­trum Jan­tar w Słup­sku. Obiekt roz­sze­rzył swoją ofer­tę o część roz­ryw­ko­wą, otwie­ra­jąc pierw­szy w mie­ście mul­ti­pleks oraz krę­giel­nię, a także sze­reg marek de­biu­tu­ją­cych na lo­kal­nym rynku. We Wro­cła­wiu, w ra­mach kom­plek­su biu­ro­wo - miesz­ka­nio­we­go Sky Tower, otwar­to ga­le­rię han­dlo­wą o tej samej na­zwie.

Swoją po­zy­cję umac­nia­ją cen­tra wy­prze­da­żo­we, któ­rych funk­cjo­nu­je obec­nie sie­dem. Ko­lej­ne trzy obiek­ty tego typu są obec­nie w bu­do­wie; otwar­cie dwóch – Outlet Park w Szcze­ci­nie i Ptak Outlet w Rzgo­wie pod Ło­dzią ma na­stą­pić jesz­cze w 2012 r.

Z da­nych JLL wy­ni­ka, że cał­ko­wi­ta po­wierzch­nia najmu w cen­trach han­dlo­wych wy­no­si obec­nie 7,8 mln mkw. W sumie od po­cząt­ku roku podaż po­wierzch­ni w cen­trach han­dlo­wych wzro­sła o 220 tys. m kw. W bu­do­wie jest 620 tys. m kw. z per­spek­ty­wą otwar­cia w ciągu naj­bliż­szych dwóch lat.

Naj­wię­cej po­wierzch­ni (60 proc.) przy­pa­da na cen­tra han­dlo­we małe i śred­nie (po­ni­żej 40 tys. m kw.) i po­wsta­ją­ce w mia­stach po­ni­żej 200 tys. miesz­kań­ców (51 proc.). W głów­nych aglo­me­ra­cjach w bu­do­wie są obec­nie 302 tys. m kw. - otwar­cie 80 proc. pla­no­wa­ne jest na 2013 r. (m.​in. Po­znań City Cen­tre, Au­chan Bro­no­wi­ce, Wzgó­rze w Gdyni, Ga­le­ria Ka­to­wic­ka).

Zda­niem ana­li­ty­ków Jones Lang La­Sal­le, roz­wój sieci han­dlo­wych jest wciąż bar­dzo ostroż­ny, ale sta­bil­ny. "Nie­któ­re z sieci, w ocze­ki­wa­niu na po­pra­wę ogól­nej sy­tu­acji eko­no­micz­nej, tym­cza­so­wo wstrzy­ma­ły roz­wój. Inne, szcze­gól­nie te ofe­ru­ją­ce asor­ty­ment ze śred­niej półki ce­no­wej, wciąż pro­wa­dzą in­ten­syw­ną eks­pan­sję” - po­wie­dzia­ła dy­rek­tor w Dzia­le Po­wierzch­ni Han­dlo­wych Jones Lang La­Sal­le Gra­ży­na Me­li­bru­da

>>>>

Niszcza polski handel dokumentnie od duzych miast do malych...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:35, 27 Lip 2012    Temat postu:

Prezes Jeronimo Martins został najbogatszym człowiekiem Portugalii

Alexandre Soares dos Santos, prezes grupy Jeronimo Martins (JM), stał się najbogatszym Portugalczykiem. Prowadzący ranking lizboński miesięcznik "Exame" wycenił majątek biznesmena na ponad 2 mld euro.

Szef grupy detalicznej zdetronizował przewodzącego od kilku lat stawce najbogatszych Portugalczyków Americo Amorima, właściciela koncernu Amorim, największego na świecie producenta korka. W poprzedniej edycji klasyfikacji Soares dos Santos uplasował się na pozycji wicelidera. W 2010 r. natomiast zajmował trzecią pozycję, za Belimiro de Azevedo, właścicielem sieci supermarketów Continente. Dziś majątek prezesa JM jest trzykrotnie większy od detalicznego rywala.

Eksperci pisma "Exame" wskazali, że szybki awans na pozycję lidera Soares dos Santos zawdzięcza przede wszystkim dobrym wynikom sieci Biedronka w Polsce w ostatnich latach. Przypominają, że polskie dyskonty mają już ponad 61-procentowy udział w obrotach całej grupy.


"Fortuna prezesa Jeronimo Martins rosła w ostatnich latach sukcesywnie dzięki inwestycjom w polskim handlu detalicznym. W 2004 r. opiewała ona zaledwie na 330 mln euro. Po ośmiu latach szacowana jest na 2,07 mld euro", odnotował miesięcznik.

Według szacunków "Exame" majątek Alexandre Soaresa dos Santosa zwiększył się w ciągu ostatniego roku o 8 proc.

Urodzony w Porto w 1935 r. Alexandre Soares dos Santos jest głową rodziny Soares dos Santos, współwłaściciela spółki Sociedade Manuel dos Santos. Firma ta posiada 56,1 proc. udziałów w grupie Jeronimo Martins.

Grupa Jeronimo Martins jest obecna w Polsce od 1995 r. Posiada ponad 1900 sklepów dyskontowych Biedronka, 37 aptek Bliska Na Zdrowie oraz 8 drogerii Hebe. W Portugalii JM obsługuje m.in. supermarkety Pingo Doce i sieć sklepów cash and carry Recheio, oferujących produkty spożywcze dla gastronomii.

Wiosną br. Alexandre Soares dos Santos zapowiedział, że wycofa się z aktywności biznesowej w 2013 r.

Z Lizbony Marcin Zatyka

>>>>

To jest miedzy innymi ta kasa ktorej nie ma w Polsce bo miejscowy handel padl . I po co ? Co nas obchodzi aby majtek jakiegos Jeronimo rosl a to tylko PRZYKLAD to nie jest jedyny ani nawet nie najwiekszy ...
Ale tak glosujecie ... Utopiliscie dokladnie tych co chcieli pomoc miejscowemu handlowi a wyniesliliscie do sejmu tych co go nie chcieli . No to macie a raczej NIE MACIE kasy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:41, 30 Lip 2012    Temat postu:

Największe centrum handlowe w Polsce zmieniło właściciela

Niemiecki fundusz Union Investment za 350-400 mln euro kupił łódzkie centrum handlowe Manufaktura. To jedna z największych transakcji roku w Polsce i Europie - stwierdza "Puls Biznesu".

Transakcja powinna zostać zamknięta do końca tego roku; do tego czasu nie możemy ujawniać jej wartości - mówi Fabian Hellbusch z Union Investment. Jak zapowiada, będzie to jednak jedna z największych transakcji w 2012 r. w Polsce i Europie.

Wartość sprzedaży największego w Polsce i jednego z największych w Europie centrum handlowego (112 tys. mkw. powierzchni najmu) jest przez rynek szacowana na 350-400 mln euro - wylicza "PB".

Gazeta przypomina, że w polskim portfelu Union Investment można znaleźć m.in. warszawskie biurowce Lipinski Passage (kosztował 35 mln euro), Horizon Plaza (102 mln euro), Zebra Tower (76 mln euro) czy katowickie centrum handlowe Trzy Stawy (95 mln euro).

>>>>

Oczywiscie w rekach zachodu . Bydlaki po 89 zrobili z Polski KOLONIE i to nie byli jak w Afryce ci z zachodu . Tylko ,,miejscowi''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:52, 05 Sie 2012    Temat postu:

Wygonili kupców z Manhattanu. Działki nie sprzedali

Sytuacja sięgnęła absurdu. Miasto wygoniło z Manhattanu handlowców, żeby sprzedać działkę. Nic jednak z tego nie wyszło i nie wyjdzie zapewne przez kolejny rok, a może nawet dwa lata - informuje "Głos Koszaliński".

Ponad dwa lata temu w ratuszu zapadła decyzja, że trzeba zlikwidować targowisko przy ul. Drzymały. Atrakcyjna działka w centrum miasta miała być sprzedana, natomiast handlowcy ze swoimi "szczękami” zostali przeniesieni w inne miejsce. Sprawę pilotował ówczesny wiceprezydent Krzysztof Hołub, który został powołany na stanowisko przez prezydenta Mirosława Mikietyńskiego.

Miasto wystawiło działkę na przetarg za 2,4 mln złotych. Zgłosił się jeden chętny, który ostatecznie nie dojechał jednak na przetarg. W maju był kolejny przetarg i znowu bez powodzenia. Wtedy zapadła decyzja, że miasto na razie nie będzie sprzedawać działki. Powstanie tam bezpłatny parking (i tak też się stało), zostaną wprowadzone zmiany w planie zagospodarowania, które pozwolą tam wybudować nie tylko obiekt usługowy, ale także mieszkaniowy, i dopiero wówczas działka zostanie kolejny raz przeznaczona na sprzedaż.

Pierwotnie tłumaczono nam, że procedury potrwają do 9 miesięcy, w tym czasie zostanie zmieniony plan. Teraz słyszymy od rzecznika ratusza Roberta Grabowskiego, że potrwa to znacznie dłużej, bo najpierw trzeba zmienić studium uwarunkowań przestrzennego zagospodarowania. I dopiero na podstawie tego studium zostaną wprowadzone zmiany w planie. – Można się spodziewać, że to potrwa w sumie około 1,5 roku – mówi rzecznik.

– To skandal! – to pierwsze słowa, które usłyszeliśmy od kupców, gdy dowiedzieli się od nas o "rozwojowych” pomysłach ratusza; od tych samych, którzy stracili swoje stoiska przy ul. Drzymały. – Jaki gospodarz miasta tak robi? Najpierw przepędza ludzi, a dopiero potem zastanawia się, co uczynić dalej z działką? Brak słów – nasi rozmówcy machają rękami.

Z kolei prezydent miasta Piotr Jedliński odpowiada niezmiennie, że to nie on rządził wtedy, gdy zapadła decyzja o likwidacji Manhattanu.

>>>>

Przyklad poszedl z Wszawki jak rozgramiac polski handel...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:35, 10 Sie 2012    Temat postu:

Tu mieszkam, tu kupuję

Dramatyczna sytuacja handlu detalicznego w Polsce - alarmują eksperci. W dobie silnej konkurencji super i hipermarketów właściciele sklepów osiedlowych po prostu bankrutują. Sytuację mogą powstrzymać działania samorządów lokalnych oraz akcje społeczne pokazujące zalety kupowania w małych sklepach czy butikach.

Kampania "Tu mieszkam tu kupuję" ma pokazać, jak korzystne dla gospodarki i dla klienta jest robienie zakupów właśnie w małych sklepach - mówi współorganizatorka akcji Maja Andersz. Zwraca uwagę, że jeśli w tym tempie liczba sklepów osiedlowych będzie malała, to w 2030 roku w naszym kraju będzie najmniej takich punktów w całej Unii Europejskiej. - Tymczasem małe sklepy to ważny element gospodarki, miejsca pracy dla wielu osób oraz często miejsca wokół toczy się lokalne życie - podkreśla Andersz.

Najnowsze badania pokazują również, że Polacy po pieczywo, warzywa czy nabiał najchętniej idą właśnie do małego sklepu, na ogół zlokalizowanego nieopodal domu czy osiedla. Kampania "Tu mieszkam tu kupuję" ma pokazać walory takich zakupów - tłumaczy Maja Andersz. Klienci mają tu zawsze świeży towar a nieco wyższa cena w porównaniu do supermarketów jest korzystną dla naszego portfela, bo kupujemy tylko to, co jest nam niezbędne.


Organizatorzy kampanii akcję prowadzą w setkach małych sklepów w całym kraju. Pomagają właścicielom przeorganizować sklepowe półki i dostosować ofertę do potrzeb klientów. Zachęcają do wprowadzania drobnych promocji czy degustacji. Wskazują też konkretne przykłady, jak mały sklep w podwarszawskim Halinowie. Jego właściciele Agnieszka i Przemysław Mirosz wygrali konkurs na najlepszy sklep osiedlowy w kraju. Receptę na sukces mają prostą: miła obsługa, niska marża, zawsze świeża wędlina i pieczywo oraz dobrej jakości warzywa i owoce. Klienci chwalą sobie robienie zakupów właśnie w tym sklepie, choć w pobliżu są też duże markety. Wybierają akurat ten sklep, ponieważ jest blisko domu, długo czynny, a ceny wcale nie odbiegają aż tak bardzo od tych z marketów.

Kampania "Tu mieszkam tu kupuję" jest organizowana już po raz trzeci.

>>>>

Przede wszystkim ,,Tu mieszkam tu glosuje'' nie na baranow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:28, 10 Sie 2012    Temat postu:

W tym roku upadnie o 60 proc. więcej małych firm

878 firm za­koń­czy dzia­łal­ność w tym roku – pro­gno­zu­je Kor­po­ra­cja Ubez­pie­czeń Kre­dy­tów Eks­por­to­wych. W po­rów­na­niu z ubie­głym ro­kiem to 1/5 wię­cej. – Po­wo­dów ta­kich pro­ble­mów może być wiele. Po pierw­sze, ktoś mógł nie tra­fić w biz­ne­splan –wy­ja­śnia Piotr Sor

>>>

Super wiadomosci . Jak ton bylo ? PO jest partai biznesu ? Chyba zagranicznego ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:56, 16 Paź 2012    Temat postu:

Biedronka to dla nich kura znosząca złote jaja!

Portugalska spółka Jeronimo Martins planuje na najbliższe lata duże inwestycje w Polsce. W najbliższych trzech latach ma powstać w naszym kraju 23 tys. nowych miejsc pracy.

Władze Jeronimo Martins chcą, by do końca 2015 roku w Polsce działało 3 tysiące sklepów sieci Biedronka, należących do portugalskiego giganta. Oznaczałoby to stworzenie dodatkowych 23 tysięcy miejsc pracy dla Polaków.

W zeszłym roku Jeronimo Martins zanotowało zyski rzędu 240 mln euro, z czego 70 procent w Polsce. Nad Wisłą otwarto niedawno dwutysięczny sklep sieci Biedronka, która zatrudnia łącznie blisko 37 tysięcy osób, z czego tylko dwieście to Portugalczycy.

Na przyszły rok spółka planuje otwarcie pierwszych sklepów w Kolumbii, a w dalszej przyszłości także w innych krajach Ameryki Łacińskiej.

Właściciel firmy Alexandre Soares dos Santos po raz pierwszy znalazł się w tym roku na pierwszym miejscu na liście najbogatszych Portugalczyków.

>>>>

Nic dziwnego . U niego jest kasa ktora powinna byc W WASZYCH KIESZENIACH BARANY ! O to wlasnie chodzi . Po co on ma miec miliardy ? A wy glodowac . Ale glosujecie debile na odpady to tacy sie bogaca ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:02, 17 Paź 2012    Temat postu:

Komornik odwiedzi Biedronkę

Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie o zabezpieczeniu towaru w sklepach Biedronki na rzecz brytyjskiej agencji brandingowej Wren&Rowe, donosi "Puls Biznesu". Jeronimo Martins - właściciel Biedronki - zaprzecza, że wobec spółki są prowadzone działania komornicze.

Gazeta pisze, że komornik ma zająć wszystkie produkty (spożywcze oraz sprzęt RTV i AGD) sprzedawane przez sieć w zaprojektowanych przez Wyspiarzy opakowaniach. Biedronka miała nie zapłacić za koncept opakowań, choć sprzedaje w nich towar pod własną marką.

Kreatywna agencja brandingowa Wren & Rowe z Londynu specjalizuje się w projektowaniu opakowań dla branży FMCG. Do tej pory współpraca m.in z Nestle, Carlsbergiem, Heinekenem, PepsiCo, a także dla portugalskiego odpowiednika Biedronki w Polsce - sieci Pingo Doce.

- Nie podzielamy argumentacji sądu w zakresie udzielonego firmie Wren & Rowe zabezpieczenia, dotyczącego opakowań dla dwóch produktów. Tym bardziej że na tym etapie postępowania sąd nie bada zasadności roszczeń, ale kieruje się jedynie faktem ich uprawdopodobnienia - komentują na łamach "Pulsu Biznesu" przedstawiciele biura prasowego Jeronimo Martins Polska.

Jednocześnie zaznaczają, że podstawą sporu pomiędzy firmami jest nienależyte wykonanie przez Wren & Rowe zobowiązań przy projektowaniu opakowań dla Biedronki. Sieć nie chce ujawniać, na jaką kwotę opiewają roszczenia biznesowego partnera, ale stanowczo zaprzecza by miało to być kilkadziesiąt milionów złotych.

Wg doniesień gazety, komornik umówił się z prawnikami agencji, że egzekucja rozpocznie się w środę w południe. Na pierwszy ogień ma pójść flagowy sklep Biedronki w Warszawie, mieszczący się w biurowcu Jeronimo Martins - portugalskiego właściciela tej największej w Polsce sieci handlowej.

Spółka Jeronimo Martins Polska S.A. wystosowała do mediów oświadczenie, w którym potwierdza istnienie sporu między spółkami. Zaprzecza jednak doniesieniom o egzekucji. "Nie potwierdzamy, iż w dniu dzisiejszym zostaną podjęte jakiekolwiek działania prawne przez komornika wobec całego asortymentu produktów Jeronimo Martins Polska S.A., w tym RTV i AGD" - podkreśla spółka.

W oświadczeniu czytamy również: "Nie jest prawdą, iż spór dotyczy kilkudziesięciu milionów złotych. Przedmiotem sporu jest kwota wielokrotnie niższa. Pomimo zawisłego przed sądem sporu, strony prowadzą rozmowy w celu polubownego zakończenia sprawy".

>>>>

Zachodnia firma ma kase to sie nie patyczkuje ... Ale polscy dostawcy???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:46, 18 Paź 2012    Temat postu:

Sklepy spożywcze i producenci tracą przez dyskonty i kryzys

Nawet o 30-procentowym spadku obrotów w ostatnich 2-3 latach mówią właściciele sklepów spożywczych na Opolszczyźnie, którzy wzięli udział w środę w targach konsumpcyjnych. Powodem spadku jest - ich zdaniem - spowolnienie gospodarcze i powstawanie dyskontów.

Z tych samych powodów tracą też producenci - przekonywali organizatorzy i uczestnicy XXIII Opolskich Targów Konsumpcyjnych.

Prezes zarządu Stowarzyszenia Handlowców Ziemi Opolskiej "Unia" Roman Kozieł, które zorganizowało targi, powiedział PAP, że impreza ta ma pomóc przetrwać zarówno sklepom spożywczym, jak i producentom. - Ale i tak w wielu przypadkach możliwość zakupu towarów w lepszych cenach na takich targach jak nasze tylko spowolni proces upadku, nie zapobiegnie mu - zaznaczył Kozieł. - Powstawanie dyskontów i spowolnienie gospodarcze spowodowały, że tylko w tym roku zamknęło się już 9 tysięcy sklepów spożywczych i odzieżowych w całej Polsce - dodał prezes "Unii", powołując się na dane wywiadowni gospodarczej.

Regionalny kierownik sprzedaży w firmie produkującej wyroby cukiernicze z Opolszczyzny Maciej Mielczarek przyznał, że branża spożywcza notuje spadki sprzedaży. Zdaniem Mielczarka właśnie przez spowolnienie gospodarcze i powstawanie dyskontów można mówić o spadku kilkunastoprocentowym w przypadku reprezentowanej przez niego firmy.


Przedstawiciele producenta przetworów ze Śląska: Kamila Kidawa i Patryk Mieszała oceniają, że skalę spadku sprzedaży w ich firmie trudno określić. Ale powstanie każdego dyskontu powoduje zamykanie trzech małych, lokalnych sklepików. To z kolei sprawia, że my mamy o tylu klientów mniej. A więc i mniej zamówień - argumentowali.

Właściciel sklepu mięsnego z Opola Dawid Gancarek stwierdził, że od roku 2008 notuje nawet 35-procentowy spadek obrotów. Swój sklep prowadzi od 2000 r. - Kiedyś ludzie kupowali wędliny, posługując się miarą kilogramów. Teraz kupują na plasterki - powiedział w rozmowie z PAP.

Zdaniem Gancarka powodem takiej sytuacji jest zarówno kryzys, jak i powstawanie dyskontów. - To kryzys powoduje, że ludzie z małych sklepów przenoszą się do marketów - stwierdził właściciel sklepu mięsnego z Opola.

Właściciel trzech sklepów spożywczych - w Opolu, podopolskich Chmielowicach i Domecku - Krzysztof Kramer przypomniał natomiast, że gdy kilka lat temu na trzy miesiące zamknięty został dyskont w jednej z miejscowości, gdzie on prowadzi swój biznes, to jego obroty wzrosły o 150 proc.

- Zamiast każdego tysiąca złotych, który zarabiałem, gdy dyskont był otwarty, to w czasie gdy był zamknięty zarobiłem 2,5 tysiąca złotych - wyliczał. - Taki jest wpływ powstawania tych sklepów dla naszego biznesu.

Kramer, który prowadzi sprzedaż od 1989 r. stwierdził też, że w tym roku notuje ok. 20-procentowy spadek obrotów w porównaniu z analogicznymi miesiącami w roku ubiegłym. - Uwzględniając jeszcze inflację, można mówić o 25-30-procentowych stratach - powiedział.

Dodał też, że targi - np. targi konsumpcyjne, w których uczestniczył w środę w Opolu - dają kilkuprocentowe oszczędności. - Ale na krótko, bo produktów spożywczych nie da się kupić na pół roku do przodu - podsumował Kramer.

Opolskie Targi Konsumpcyjne odbyły się po raz dwudziesty trzeci. Na 110 stanowiskach wystawiło się 30 dystrybutorów i 180 producentów, przede wszystkim branży spożywczej. Opolskie Targi Konsumpcyjne odbywają się dwa razy w roku - wiosną i jesienią.

>>>>

Korzysci z ,,inwestycji zagranicznych bezposrednich''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:53, 25 Paź 2012    Temat postu:

Biedronka napędza Jeronimo Martins

Biedronka kończy trzy kwartały wzrostem sprzedaży o blisko 18 proc. oraz wzrostem EBITDA o 23 proc. Do sklepów przychodzi coraz więcej klientów, którzy robią coraz większe zakupy.

Skonsolidowana sprzedaż Grupy Jeronimo Martins wzrosła o 8,7 proc. do 7,954 mld euro (przy stałych kursach wymiany wzrost wyniósł 11,7 proc.) zaś EBITDA wzrosła o 5,2 proc. (przy stałych kursach wymiany walut o 8,6 proc.). Jednocześnie sprzedaż like for like (bez uwzględnienia nowych sklepów) wzrosła o 3,8 proc.

- Grupa w całym 2012 roku spodziewa się dwucyfrowego wzrostu sprzedaży i zysku - powiedział Pedro Soares dos Santos, CEO Grupy Jeronimo Martins.

Skonsolidowany zysk Biedronki po trzech kwartałach wzrósł o 6,2 proc. do 271,5 mln euro. Sprzedaż liczona w złotych wzrosła o 17,6 proc., like for like o 6,5 proc., a reszta była wynikiem otwarć nowych placówek.

Średnia inflacja koszyka Biedronki była o 1,5 punktu procentowego niższa niż w II kwartale 2012 roku. W trzecim kwartale Biedronka otworzyła 66 sklepów i uruchomiła 11. centrum dystrybucyjne. Zakończyła też proces zmiany layoutu.

>>>>>

To mogly by zarobic POLSKIE SIECI . Jeronimo nie musi miec miliardow . Miliard to i tak dla niego duzo . Ale takich cwokow wybieracie debile . Byla mowa o marketach za czasow LPR i Leppera to zescie ich wyrzucili z sejmu i wprowadzili holote . To zdychajcie z glodu gdy Jeronimo bedzie coraz grubszy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:00, 25 Paź 2012    Temat postu:

Handlowcy oddają miliony

Producenci występują przeciwko sieciom handlowym, domagając się zwrotu opłat półkowych. W tym roku przed sądami toczy się ponad 300 takich spraw, dwa razy więcej niż w 2010 r. - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Wzrost liczby spraw potwierdzają kancelarie prawne specjalizujące się w takich procesach.
- Mamy dwa razy więcej klientów niż rok temu, a niemal każdy składa pozew przeciwko kilku sieciom jednocześnie - mówi Łukasz Misiak, radca prawny współpracujący ze spółką Wertus Profesjonalna Windykacja.

Pójście na wojnę w trakcie współpracy z siecią handlową wiąże się z zerwaniem kontraktu. Choć można znaleźć przykłady firm, których produkty zniknęły z półek po sądowych sporach, a następnie na nie wróciły, bo domagali się tego klienci.

Choć dostawcy coraz częściej wygrywają sprawy, nie chcą się tym chwalić. Nieoficjalnie przyznają, że chętniej walczą o swoje, bo ostatnio szybciej zapadają rozstrzygnięcia - w ciągu kilku miesięcy, najwyżej roku.

W przyszłości odzyskanie opłat półkowych może być trudniejsze. Sieci handlowe zmieniają bowiem taktykę. Można się spotkać z opłatą wizerunkową, za ogłoszenie w radiowęźle sieci, za badanie rynku, konsultacje czy opłatę związaną z otwarciem nowego marketu.

>>>>

Takie hitlerowskie warunki stworzyliscie wlasnymi glosowaniami .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:04, 20 Lis 2012    Temat postu:

Obcy kapitał w handlu daje niewiele korzyści

2,68 tys. firm z obcym kapitałem zarejestrowano w Polsce w pierwszych trzech kwartałach tego roku. Prawie jedna trzecia (32,1 proc.) chce u nas handlować - informuje "Puls Biznesu". To dane KSR zebrane przez Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczej.

Rzecz jednak w tym, że takie inwestycje przynoszą naszej gospodarce stosunkowo niewielką korzyść, a przede wszystkim tworzą mało nowych miejsc pracy. Poza tym działalność handlowa powoduje, że firmy te będą chciały zwiększyć import towarów do Polski.

Z punktu widzenia polskiej gospodarki idealna inwestycja to taka, która tworzy miejsca pracy, sprowadza nowoczesne technologie i zwiększa eksport. Co dziesiąte otwierane w Polsce zagraniczne przedsiębiorstwo deklaruje zamiar prowadzenia działalności wytwórczej.

Tymczasem nasz kraj staje się coraz bardziej atrakcyjny dla międzynarodowych sieci handlowych. Tylko Niemcy, Austria, Holandia i W. Brytania są lepszymi pod tym względem rynkami w Europie.

....

Po prostu sa to wysysacze PKB . Transferuja polski PKB za granice ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:53, 30 Lis 2012    Temat postu:

Grupa Metro sprzedaje grupie Auchan sieci Real w Europie Wschodniej za 1,1 mld euro

Grupa Auchan przejmie od Metro Group za 1,1 mld euro hipermarkety Real w Europie Centralnej i Wschodniej - poinformowała w piątek Grupa Auchan. Chodzi o 91 hipermarketów w Polsce, Rosji, Rumunii i na Ukrainie oraz 13 galerii handlowych w Rosji i w Rumunii.

Chociaż Grupa Auchan podpisała już odpowiednie porozumienie z niemieckim dystrybutorem Metro Group, mające na celu cesję aktywności Real w Europie Centralnej i Wschodniej, to operacja ta wymaga jeszcze zgody odpowiednich władz konkurencji w każdym kraju i zostanie sfinalizowana pod warunkiem uzyskania tej aprobaty w 2013 r.

"W przyszłości, hipermarkety Real w Europie Centralnej i Wschodniej będą działały pod szyldem Auchan" - czytamy w piątkowym komunikacie Grupy Auchan. Jak poinformowano, w czterech krajach, których dotyczy umowa, Real zatrudnia 20 tys. pracowników, a obroty bez podatku VAT sięgnęły w 2011 roku 2,6 miliarda euro. Auchan ma natomiast w tych krajach 98 hipermarketów oraz 65 tys. pracowników.

"Wraz z przejęciem 91 sklepów i 13 galerii handlowych wysokiej jakości, Auchan korzystnie wyrównuje wagę swojej obecności w Europie Centralnej i Wschodniej w stosunku do pozostałych priorytetowych stref rozwoju, którymi są Europa Zachodnia oraz Azja" - powiedział cytowany w komunikacie przewodniczący rady administracyjnej Grupy Auchan Vianney Mulliez.

Grupa Auchan działa w 12 krajach, gdzie zatrudnia 269 tys. pracowników. W 2011 roku obrót Grupy Auchan wyniósł 44,4 miliardy euro bez VAT, z czego 55 proc. zrealizowano poza Francją.

Metro Group posiada pod szyldem Real 316 hipermarketów w Niemczech oraz 110 hipermarketów w pięciu krajach: w Polsce, w Rosji, w Rumunii, na Ukrainie i w Turcji. W roku fiskalnym 2011 przedsiębiorstwo zatrudniało około 70 tys. pracowników i miało 11,2 mld euro obrotu.

....

Oto obraz kolonializmu . O handlu w Polsce decyduja kolesie na zachodzie . Ale wybraliscie tych co to zrobili .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:02, 23 Sty 2013    Temat postu:

Byłyśmy tylko numerem sklepu

W ostatnim czasie trzech ajentów Żabki popełniło samobójstwo. Jeśli uda się nam uchronić, ostrzec chociaż kilka osób, aby nie weszły w tę pułapkę, będziemy naprawdę szczęśliwe - podkreślają trzy kobiety, wszystkie w średnim wieku, z dużym doświadczeniem w handlu. Żabka poplątała im życie.

Bo za dużo pytały

Lidia Małecka z Gliwic - w handlu ponad 15 lat, z Żabką współpracowała sześć, od roku 2006 do 2012. Jej sklep do czasu powstania freshmarketów był największy w Polsce. 130 m kw. powierzchni, na niej pięć "wysp towarowych", podczas gdy w zwykłych żabkach są jedna-dwie, 3 tys. pozycji asortymentu, do tego pięciometrowa lada wędliniarska.

W pierwszych dwóch latach wyciągała 150 tys. zł przychodu miesięcznie bez żadnego wysiłku, zawsze wypłacalna. Musiała się starać, bo w pobliżu były lidl i biedronka. Zarywała noce, przerzucała tony towaru, choć sama jest niewielkiej postury. Wiedziała, w co wchodzi, wcześniej pracowała na franszyzie w wędlinach u Dudy.

Małgorzata Kuc-Boguszewska z Krakowa z handlem związana była przez całe życie. 17 lat przepracowała w Peweksie, gdzie nauczyła się dobrej obsługi, podejścia do klienta i wykorzystania komputera w sklepie. Ajentem Żabki była od 2006 do 2011 r. Jej sklep stawiano za wzór, ona została trenerem. Szkoliła innych ajentów, w nagrodę za wyniki otrzymała wczasy w Egipcie.

Dziś ma 100 tys. zł długu wobec ZUS, urzędu skarbowego i hurtowni. Aby spłacić należności, sprzedała właśnie mieszkanie, w wieku pięćdziesięciu kilku lat zaczyna wszystko od nowa.

Anna Krześlak ze Szczecina była ajentką Żabki tylko dwa lata - od czerwca 2010 do końca lipca 2012 r. Bardzo operatywna, prowadziła dwa sklepy, pracując po 16 godzin na dobę. Gdyby nie wsparcie partnera i rodziny, dawno by się załamała. Żyje skromnie w wynajętym mieszkaniu.

Pracę w handlu zaczynała w latach 80. w Społem, potem była zastępcą kierownika działu w supermarkecie Carrefour, kierownikiem sklepu w Tesco, menedżerem w Berti (obecnej Stokrotce).

- Wycina się osoby z naszego pokolenia, bo mają swój system wartości, poczucie niezależności i wiedzę o handlu - podkreślają kobiety. Tacy ludzie są niewygodni, zadają zbyt wiele pytań, mają wątpliwości, nie potrafią milczeć. - W Gliwicach - dodaje Lidia Małecka - zostało tylko czterech ajentów z mojego pokolenia, w Szczecinie sklep po Ani przejął stolarz. Dopóki będzie rosnąć bezrobocie, chętnych do współpracy z Żabką nie zabraknie. Przyjdą kolejni, niezorientowani, po podstawówkach nawet, bo ktoś na szkoleniu im powie: "Według testów wypadł(a) pan/pani najlepiej"...

Marże, promocje, punkty i partnerzy

Żabka opiera się na franszyzie. Spółka zapewnia lokal, wyposażenie i towar, ajent prowadzi sklep. Aby nie wyprowadził towaru ze sklepu, podpisuje weksel in blanco. Marża na towar "żabkowy" w dobrych czasach, gdy spółka należała do Mariusza Świtalskiego, wynosiła ok. 9 proc.

Gdy w 2007 r. Świtalski sprzedał Żabkę czeskiemu funduszowi inwestycyjnemu Penta, a ten po czterech latach odsprzedał firmę funduszowi Mid Europa Partners, marże zaczęły spadać do 5-6 proc. Oznacza to, że z przychodów dobrze zlokalizowanego sklepu, który osiągał 100 tys. miesięcznie, tylko 6 tys. trafia do kieszeni ajenta. Z tego muszą opłacić pracowników, ZUS, czynsz i inne koszty. Ajenci ratują się więc towarem wysokomarżowym, kupowanym za własne pieniądze, czyli tzw. regionalkami.

Jednak gdy centrala spółki zauważa, że popyt na niektóre regionalki rośnie, przejmuje je jako swój towar. - Tak się stało np. z mrożonkami, większością nabiału, potem z owocami, prasą i pieczywem - wylicza Małgorzata Kuc-Boguszewska.

- U mnie np. z piwem Gontyniec - dodaje Anna Krześlak. Tymczasem towar żabkowy zalegał na półkach i robił się przeterminowany, co było już stratą ajenta. Prawdziwą zmorą stały się towary objęte tzw. marką własną, np. śledzie w śmietanie, w których była sama cebula, fasolka po bretońsku, soczki - to w ogóle się nie sprzedawało.

Długi ajentów powstają też przez płatności kartą. Anna Krześlak w korespondencji ze starszym specjalistą do spraw rozliczeń próbuje ustalić wysokość należności za regionalki. Specjalista co prawda zapewnia, że każdy zakup kartą pomniejsza jej zadłużenie księgowe, lecz jednocześnie pisze, "że nie jest w stanie określić wartości transakcji kartą odnośnie do sprzedaży towaru regionalnego".

Jeszcze innym sposobem na wyciskanie ajenta była tzw. ofakturowana kompensata. - Dotyczyła ona towaru promocyjnego, którego cena detaliczna była niższa od ceny zakupu. Wcześniej wyrównywano nam tę różnicę korektą, potem zastąpiono to fakturą z 23 proc. VAT i ajent np. do opakowania proszku do pieczenia dokładał 11 gr. Promocje najpierw zdarzały się raz w miesiącu, później dwa razy. Nie można było odmówić, bo traciło się punkty, które składały się na tzw. AOS - arkusz oceny sklepu - tłumaczy Małgorzata Kuc-Boguszewska.

Maksymalny miesięczny AOS, nazywany też nagrodą, wynosił 2 tys. zł netto miesięcznie. Jednak mało kto go osiągał, gdyż punkty traciło się za byle co. - Trzy czwarte czasu poświęcałyśmy nie na handel, tylko na wykonywanie poleceń i zaleceń centrali - opowiadają kobiety.

- Punkty traciło się np. za niewywieszenie plakatów promocyjnych w odpowiedniej kolejności, za odklejoną listwę cenową, za elewację sklepu pomazaną sprejem przez kibiców, za zdjęcie żabkowego fartucha podczas rozładunku...

Skontrolować mógł tzw. tajemniczy klient, weryfikator, pracownik centrali z departamentu kontroli. Lidia Małecka obsługiwała właśnie pana Tadzia, złomiarza, który jak zwykle przyszedł po bułkę i kawałek pasztetu, gdy pojawił się jej weryfikator. Jakoś głupio było jej recytować temu klientowi formułkę o promocji: "za każde 80 znaczków-żabek maskotka gratis", więc została ukarana.

Annie Krześlak partnerka kazała wyrzucić podstemplowane karty po maskotkach, na szczęście ta jej nie posłuchała. Odesłała je centrali, były warte 8 tys. Małgorzata Kuc-Boguszewska miała dobrego partnera tylko na początku działalności, pomógł jej rozkręcić interes, wysłuchał, doradził, załatwił tańszy cennik. W Żabce już nie pracuje. Potem przydzielono jej partnerkę nadzorczynię, która pouczała ją na każdym kroku, np. jak układać chleb na stojaku. Zabrała jej trenerstwo, choć tego pani Małgosia akurat nie żałuje.

- Są partnerzy ds. sprzedaży, którzy niby z tobą współpracują, ale przy pierwszym potknięciu załatwią cię, bo centrala nieźle im za to płaci - czytam na niezależnym forum ajentów Żabki. - Partnerom zależy na ajencie tylko do momentu otwarcia sklepu, a potem znikąd żadnej pomocy.

- Nigdy nie zwracano się do nas po imieniu czy nazwisku, byłyśmy tylko numerem sklepu, numerem SAP, niczym więcej, tak jakby pieniądze były ważniejsze od człowieka. Na zjazdach regionalnych, jak ktoś miał problem, zbywano go obietnicą "wrócimy do tematu"; jak wysłał mejla z wątpliwościami, wyskakiwał błąd systemu - uzupełniają moje rozmówczynie.

Dług sztucznie generowany

Lidia Małecka zrezygnowała sama w czerwcu 2012 r. Nie mogła już dłużej znieść atmosfery. Przeprowadzona w listopadzie 2011 r. inwentaryzacja jej sklepu wykazała, że ma 11 tys. zł nadpłaty. W grudniu poprosiła o wypłacenie z niej 7 tys. zł na leczenie.

Od kilkunastu lat walczy z chorobą nowotworową. Pieniędzy nie otrzymała, zamiast tego zaczęło się przejmowanie regionalek w jej sklepie. Mimo to przepracowała całe święta, by złapać nagrodę. Nie dostała jej, bo w międzyczasie zmieniono zasady przyznawania, liczył się nie tylko obrót, ale i czas. Jej zabrakło 23 minut. W maju był zjazd makroregionalny, na który nie pojechała. Źle się czuła.

Za nieintegrowanie się z zespołem straszono ją karą tysiąca złotych. Nie dała się. Przed zdaniem sklepu przeprowadziła wewnętrzną inwentaryzację, która wykazała 4 tys. zł na minusie. To ją uspokoiło, tę sumę była przecież w stanie wyrównać z nadpłaty.

Partner z nową ajentką przyjechali godzinę po jej wyjeździe do szpitala. Zabrali klucze, jednak zapomnieli o monitoringu. Pani Lidia pokazuje na laptopie, jak dzielą się towarem, słychać rozmowę... To nagranie zostawiła w prokuraturze. Inwentaryzacja zdawczo-odbiorcza wykazała 12 tys. zł długu.

U Anny Krześlak krach nadszedł znienacka. Miała 240-280 tys. zł przychodu z dwóch sklepów. Inwentaryzacja w lipcu 2011 r. wykazała 3 tys. zł na plusie.

3 czerwca 2012 r. zdała jeden sklep w mieście, a na jego miejsce wzięła sklep na osiedlu, który miała rozkręcić. W lipcu 2012 r. po kolejnej inwentaryzacji okazało się, że ma 30 tys. zł długu.

- To jest sztucznie generowany dług. Jak to możliwe, żeby w ciągu roku narosła taka kwota, wychodzi prawie 3 tys. miesięcznie. Nie zarabiałam aż tyle, żeby nie odczuć takiego braku. Urząd skarbowy obliczył mój dochód na 1350 zł miesięcznie. Zresztą mam nadpłatę, która pokrywa straty. To Żabka powinna oddać mnie, a nie ja Żabce. Nie rozumiem też, dlaczego z urzędem skarbowym rozliczamy się w cyklu rocznym, a z Żabką za całokształt współpracy (jeszcze po zamknięciu otrzymywałam korekty faktur za 2010 r.). Dlaczego ktoś ma zdalny dostęp do naszych stanów magazynowych, skoro my ponosimy odpowiedzialność materialną? - pyta.

Pracę w jej sklepach straciło osiem osób. Ona również skierowała sprawę do prokuratury, o przywłaszczenie wypracowanych środków. Jej pełnomocnik Katarzyna Długosz domaga się zapłaty ok. 13 tys. zł z tytułu nienależnie pobranego podatku VAT i 38 tys. zł z tytułu nadpłaty.

Małgorzata Kuc-Boguszewska sama na siebie jest zła, że z Żabki nie wycofała się wcześniej. - Trzeba było odejść w 2009 r., gdy wszystko zaczęło się psuć - mówi cicho. Zamiast tego braki łatała kredytami. Decyzję o zamknięciu podjęła po napadzie na sklep w lutym 2011 r. Napastnicy skrępowali kasjerce ręce taśmą i przystawili do głowy broń, z kasy zniknęło 7 tys. zł. Takich napadów na żabki od roku 2006 było około setki. Tylko w ubiegłym roku 16; ostatni zdarzył się 5 stycznia 2013 r. w Koszalinie. W doniesieniach medialnych czytam: "Mężczyzna zagroził sprzedawczyni nożem", "sterroryzował pistoletem", "zranił rozbitą butelką", "psiknął w twarz gazem".

- O napadzie na mój sklep nigdzie nie napisano. Odnoszę wrażenie, że próbowano zamieść sprawę pod dywan. Tymczasem poszkodowana pracownica do dziś leczy się psychiatrycznie - dodaje pani Małgorzata.

Ze współpracy z Żabką wyszła prawie na czysto, do zapłaty miała tylko ponad tysiąc złotych. Lecz 16 tys. zł jej nadpłaty gdzieś zniknęło. Po interwencji prawnika odzyskała 8 tys. nieprawnie pobieranego dodatkowego czynszu za podnajem, czego w umowie nie było.

Spółka kwitnie, ajenci jak wolontariusze

Mariusz Świtalski sprzedał Pencie spółkę za pół miliarda złotych, Czesi poprawili wyniki i sprzedali firmę Mid Europa Partners za 2 mld. - Żabka to jeden z trzech najzyskowniejszych projektów w historii Penty - mówi Martin Danko, rzecznik czeskiego funduszu. Kiedy Penta przejmowała Żabkę, przychody spółki w przeliczeniu na jeden sklep wynosiły 96 tys. zł. W zeszłym roku wzrosły do 103 tys. zł. Tymczasem zysk spółki prawie się podwoił. Jak to możliwe?

Rzecznik spółki Jacek Spychała o szczegółach mówić nie chce, zasłania się tajemnicą handlową. Nie chce też ujawnić, jaki odsetek ajentów kończy z nadwyżką. Tymczasem ajenci tną koszty. Oszczędza się na ochronie, nie płaci składek do ZUS. Z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że statystycznie w każdym sklepie jedna osoba pracuje na czarno. Bycie ajentem Żabki to wolontariat - drwi ktoś na forum.

Skoro jest tak źle, dlaczego nie rezygnują? - Bo się boją! - odpowiada internauta. - Sam znam kilkoro ajentów, którzy płaczą i się zadłużają.

- Wielu ajentów dawno wycofałoby się z interesu, ale trzeba mieć za co się zamknąć - tłumaczy Lidia Małecka. - To koszt ok. 40 tys. zł, 20 tys. trzeba mieć na dług z weksla dla Żabki, a kolejne 20 tys. na VAT i podatek dochodowy od towaru, który po inwentaryzacji zdawczo-odbiorczej odsprzedaje się Żabce.

Z Małgorzatą Kuc-Boguszewską i Lidią Małecką spacerujemy po świątecznie oświetlonym Krakowie. Wokół międzynarodowy gwar, ludzie się bawią, śmieją. Moje rozmówczynie też starają się nie upadać na duchu, choć, jak mówią, PESEL nie ułatwia poruszania się na rynku pracy. Sprawą żabek zajmuje się olsztyńska kancelaria Lecha Obary. Założą stowarzyszenie poszkodowanych.

Pani Małgorzata wystąpiła do sądu o ustalenie stosunku pracy. Próbuje dowieść, że ajenci nie byli przedsiębiorcami, gdyż nie mieli prawie żadnej swobody działania. - Umowa o współpracy powinna działać w dwie strony. Ajent nie może przeprowadzać testów psychologicznych na pracownikach centrali, nie może ukarać Żabki za niewywiązywanie się z dostarczenia towaru. To jest ta nierówność. Niszczę teraz wszystko, co mi przypomina Żabkę, oprócz dokumentów i pamiątek z Egiptu - mówi na odchodnym.

PS. W Wigilię samobójstwo popełnił ajent Żabki z Pasłęka. To już trzecia taka tragedia w ostatnim czasie, po samobójczej śmierci Mariusza ze Śląska i ajentki ze Szczecina.

Helena Leman

....

Ludzie ! Co wy robicie ! Nie zabijajcie sie ! Kasa to nic . Zaufajcie Bogu !
Jak widzicie panszczyzna w porowmaniu z tym co teraz to byl humanitarny sposob wyzysku czlowieka przez czlowieka .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:27, 05 Mar 2013    Temat postu:

Opłaty półkowe do lamusa


"Opłaty półkowe" odchodzą do lamusa - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Sieci super- i hipermarketów zmieniają strategię i przestają pobierać pieniądze od dostawców za sprzedawanie ich produktów.

Do wycofywania się z pobierania "opłat półkowych" sieci skłoniła fala porażek sądowych. Część super- i hipermarketów rezygnuje z obciążania dostawców częścią dodatkowych kosztów, ale wymaga od nich większych obniżek cen. Normą jest też zmiana zasad współpracy tak, by uniknąć w przyszłości procesów, a jednocześnie móc zwiększyć swoja marżę.

Nowe praktyki mają pomóc sieciom handlowym w podreperowaniu rentowności. Ta, na skutek nasilającej się z roku na rok wojny cenowej, obniżyła się w hipermarketach i supermarketach do zaledwie jednego procenta.

Niższe ceny to korzyść dla klientów. Sieci marketów zdają sobie bowiem sprawę, że w sytuacji nasilającego się spowolnienia tylko atrakcyjną ceną są w stanie zatrzymać przy sobie kupujących.

Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

...

Jak widav wyroki sadowe nic nie daja . Bo pobiora inaczej . Jak nie kijem go to pałką . Bo decyduja realia ekonomii a te sa bestialskie . Trzeba pozbyc sie zachodnich marketow i odmrozic gospodarke .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy