Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Brytyjskie wariatkowo.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:15, 17 Maj 2013    Temat postu:

Brytyjscy parlamentarzyści mają problem z piciem?

Ponad jedna czwarta brytyjskich parlamentarzystów uważa, że wśród ich kolegów panuje "niezdrowa kultura picia" alkoholu - wynika z opublikowanego badania organizacji charytatywnej Alcohol Concern.

26 proc. ze 150 parlamentarzystów, którzy zgodzili się wziąć udział w sondażu, uważa, że ich koledzy piją za dużo alkoholu. Takiego zdania było 31 proc. deputowanych Partii Pracy, 20 proc. deputowanych Partii Konserwatywnej i 19 proc. Liberalnych Demokratów.

Z badania wynika również, że w dziewięciu barach w Izbie Gmin deputowani wydali ok. 1,3 mln funtów (6,5 mln złotych) między marcem 2010 a marcem 2011 roku.

- Gdyby w jakiejkolwiek innej instytucji jedna czwarta pracowników mówiła o niezdrowej kulturze picia, sprowokowałoby to kierownictwo do działania. Niewątpliwie nadszedł czas, by parlament przemyślał tę kwestię i zaczął świecić przykładem - podkreślił szef Alcohol Concern, Eric Appleby.

W ubiegłym roku deputowany ze szkockiego okręgu Falkirk Eric Joyce dostał zakaz spożywania alkoholu na terenie parlamentu, gdy został aresztowany po wszczęciu awantury w jednym z parlamentarnych barów - przypomina BBC.

Przypadek szkockiego polityka - który za sprowokowanie incydentu został ukarany grzywną, trzymiesięcznym zakazem wstępu do pubów i godziną policyjną na weekendy przez rok - zwrócił uwagę opinii publicznej na problem nadużywania alkoholu przez członków parlamentu.

BBC przywołuje również wypowiedź deputowanej konserwatystów Sary Wollaston z 2011 roku, która oceniła, że wielu jej kolegów z ław poselskich "dużo pije".

Sytuacja poprawiła się przed kilkoma laty wraz z wprowadzeniem godzin obrad bardziej sprzyjających pielęgnowaniu życia rodzinnego - posiedzenia zaczynają się i kończą wcześniej.

....

A pozniej po pijaku glosuja takie ,,prawa" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:54, 14 Cze 2013    Temat postu:

Milion funtów za rozwiązanie problemu

Bry­tyj­ski pre­mier obie­cał na­gro­dę w wy­so­ko­ści mi­lio­na fun­tów oso­bie, która roz­wią­że naj­więk­szy pro­blem świa­ta - ja­ki­kol­wiek by był. W nie­ty­po­wym kon­kur­sie trze­ba zde­fi­nio­wać naj­więk­szy kło­pot tra­pią­cy ludz­kość i zna­leźć na niego le­kar­stwo.

Kon­kurs jest wzo­ro­wa­ny na wy­zna­czo­nej w 1714 roku przez bry­tyj­ski par­la­ment Na­gro­dzie Dłu­go­ści Geo­gra­ficz­nej. Ogło­szo­no wów­czas, że 20 ty­się­cy fun­tów przy­pad­nie oso­bie, która od­kry­je spo­sób wy­zna­cza­nia, jak da­le­ko na wschód czy za­chód do­pły­nę­ły stat­ki.

W tam­tych cza­sach że­gla­rze umie­li wy­zna­czać sze­ro­kość geo­gra­ficz­ną, ale nie ra­dzi­li sobie z dłu­go­ścią. Wielu są­dzi­ło, że nikt nie spro­sta za­da­niu, ale na­gro­dę wy­grał sto­larz John Har­ri­son, który zbu­do­wał pierw­szy chro­no­metr.

Tym razem pie­nią­dze można do­stać na przy­kład za zna­le­zie­nie spo­so­bu za­stą­pie­nia ropy naf­to­wej, ni­sko­kosz­to­wej pro­duk­cji żyw­no­ści czy li­kwi­da­cji ma­la­rii.

"Szu­ka­my na­stęp­cy pe­ni­cy­li­ny, sa­mo­lo­tu czy In­ter­ne­tu. Cze­goś, co zre­wo­lu­cjo­ni­zu­je nasze życie" - cy­tu­je źró­dło na Do­wning Stre­et dzien­nik Daily Te­le­graph.

>>>>

Najwiekszy problem to Cameron ! Mozna go rozwiazac glosujac na Farage !
No to jade po nagrode ! A moze wystarczy podac numer konta ? Banki tam chyba sa w Brytanii ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:24, 19 Cze 2013    Temat postu:

Uwaga na eksplodujące chodniki w Londynie
Fot. Jakub Ocie­pa / Agen­cja Ga­ze­ta

Życie lon­dyń­czy­ków "jest w nie­bez­pie­czeń­stwie" z po­wo­du coraz częst­szych pod­ziem­nych wy­bu­chów spo­wo­do­wa­nych uster­ka­mi sieci ener­ge­tycz­nej - twier­dzą przed­sta­wi­cie­le He­alth and Sa­fe­ty Exe­cu­ti­ve (HSE).

W 2010 r. do HSE tra­fił ra­port o 12 pod­ziem­nych wy­bu­chach. Rok póź­niej licz­ba ta spa­dła do ośmiu, ale już w 2012 r. roku wzro­sła do 29. Tylko w tym roku od­no­to­wa­no 12 eks­plo­zji - do­no­si BBC.

Jak dotąd w Lon­dy­nie nikt nie zgi­nął w wy­ni­ku ta­kie­go in­cy­den­tu, ale spe­cja­li­sta z HSE John Steed ostrze­ga, że "w końcu może dojść do tra­ge­dii". Dys­try­bu­tor ener­gii elek­trycz­nej w Lon­dy­nie, UK Power Ne­tworks już za­po­wie­dział wię­cej kon­tro­li i in­we­sty­cji w pod­ziem­ną sieć.

Colin Win­ga­te spę­dził trzy mie­sią­ce na wózku in­wa­lidz­kim, kiedy wy­buch gazu, do ja­kie­go do­szło w sierp­niu 2011 r. w lon­dyń­skim Har­row, cięż­ko ranił go w nogę. - To była ogrom­na eks­plo­zja. Mó­wiąc 'ogrom­na', mam na myśli na­praw­dę po­tęż­ny wy­buch - pod­kre­śla 76-la­tek, cy­to­wa­ny przez "Metro".

Jego zda­niem, firmy takie jak UK Power Ne­tworks "nie robią nic, żeby te in­cy­den­ty się nie po­wta­rza­ły". "Prę­dzej czy póź­niej ktoś stra­ci życie" - do­da­je.

W maju trzy ko­bie­ty zo­sta­ły ranne pod­czas wy­bu­chu przy Ed­gwa­re Road w cen­trum Lon­dy­nu. Jedna z nich do­zna­ła bar­dzo po­waż­nych po­pa­rzeń.

O ogrom­nym szczę­ściu może na­to­miast mówić prze­cho­dzień, któ­re­mu w ostat­niej chwi­li udało się uciec przed wy­bu­chem gazu, do ja­kie­go do­szło w kwiet­niu na rogu Pim­li­co Road. Na ama­tor­skim na­gra­niu video widać, jak ogrom­na kula ognia eks­plo­du­je tuż obok męż­czy­zny, który stoi na chod­ni­ku i roz­ma­wia przez te­le­fon ko­mór­ko­wy.

Więk­szość eks­plo­zji po­wsta­je w wy­ni­ku uster­ki elek­trycz­nej bądź wy­cie­ku gazu. Matt Ru­dling z UK Power Ne­tworks przy­po­mi­na, że tylko kilka in­cy­den­tów miało miej­sce pod chod­ni­ka­mi bry­tyj­skiej sto­li­cy.

Jego zda­niem to nie­wie­le, bio­rąc pod uwagę ty­sią­ce ki­lo­me­trów kabli, jakie znaj­du­ją się pod zie­mią. "W ciągu naj­bliż­szych ośmiu lat nasza firma za­in­we­stu­je ok. 40 mi­lio­nów fun­tów w bez­piecz­ny i nie­za­wod­ny sys­tem do­staw ener­gii elek­trycz­nej w Lon­dy­nie" - do­da­je Ru­dling.

>>>>

Idziesz ulica a tam ŁUBUDU ! Armagedon ?! Nie wybuchowe chodniki !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:18, 21 Cze 2013    Temat postu:

Dyrektor brytyjskiej szkoły chce zaprosić na lekcje gwiazdę porno

Wykład gwiazdy porno, lekcje na temat śmierci, „nie” dla przyjaźni z rówieśnikami… Brytyjskie szkoły idą z duchem czasu. A wszystko – jak przekonują inicjatorzy kontrowersyjnych pomysłów – dla dobra uczniów.

Obniżający się poziom nauczania oraz kiepskie warunki lokalowe i sprzętowe. A przede wszystkim przeludnienie. To największe problemy brytyjskich szkół. Według szacunków, w przyszłym roku może zabraknąć aż 250 tysięcy miejsc w tutejszych podstawówkach. Władze oświatowe mają twardy orzech do zgryzienia, ale zapewniają, że 5 miliardów funtów, wyasygnowane na ten cel przez rząd, pozwoli zapanować nad sytuacją.

Zgoła inny problem zaprząta głowę Marka Slatera. Dyrektor ekskluzywnej, prywatnej szkoły w Cambridge, gdzie roczne czesne wynosi 28 tysięcy funtów, zakomunikował, że rozważa zaproszenie na lekcje gwiazdy porno. Spotkanie miałoby się składać z wykładu, a następnie dyskusji z uczniami.

– Do pornografii każdy może mieć dostęp w internecie, przez co jest ona praktycznie niekontrolowana. Dlatego ważne jest, żeby uczniowie wyrobili sobie prawdziwy pogląd na temat jej szkodliwości i uzależnień, jakie ze sobą niesie – twierdzi 59-letni Slater, podkreślając, że najlepszym sposobem na to jest spotkanie z osobą, która doświadczyła tego na własnej skórze. – Głównym zadaniem naszej placówki jest przygotowanie uczniów do radzenia sobie w przyszłości, a seks i stosunek do niego są ważną częścią życia – dodaje Slater.

Czy pomysł przejdzie? To się okaże. Trudno jednak odmówić dyrektorowi oryginalności. – Ciekawy jestem, ile nad tym myślał? O takich sprawach trudno dyskutować w dorosłym gronie, a co dopiero wśród dzieci – mówi londyński kierowca Garry Jarret.

Różne odcienie przyjaźni

Pomysły kwitną – zaproszenie gwiazdy porno, uodparnianie na śmierć bliskich i przyjaciół. Problem w tym, że tych ostatnich uczniowie niedługo mogą już nie mieć. Tak przynajmniej chcą inicjatorzy akcji „Nie mam najlepszego przyjaciela”. Jak twierdzą, chodzi o to, żeby uchronić dziecko przed bólem i rozczarowaniem, jakie pojawiają się w przypadku kłótni czy zerwania przyjaźni. Zapobiec temu ma zachęcanie do spędzania czasu w dużych grupach, co będzie skutkować nienawiązywaniem bliższych więzi z rówieśnikami.

Akcja ma swoich zwolenników, jednak psycholog dziecięcy Gaynor Sbuttoni twierdzi, że nie tędy droga, gdyż naturalną potrzebą dziecka jest posiadanie przyjaciela. I nie powinno się w to ingerować. – Jeśli nawet przyjaźń ma różne odcienie, przeżywa wzloty i upadki, to nie ma w tym nic złego. To normalna kolej rzeczy, przygotowująca dziecko do dorosłego życia – podkreśla Sbuttoni.

Z Londynu dla WP.PL Piotr Gulbicki

...

I co jeszcze ? Moze wyklady z holokaustu z udzialem nazioli . Brytyjskie dzieci sa poddawane brutalnym eksperymentom jak kroliki . Zwyrodnialcy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:13, 17 Lip 2013    Temat postu:

Kolejne ograniczenia w zasiłkach dla bezrobotnych

Rząd Wiel­kiej Bry­ta­nii za­mie­rza ogra­ni­czyć pomoc so­cjal­ną dla bez­ro­bot­nych par, które spo­dzie­wa­ją się trze­cie­go dziec­ka. Kon­ser­wa­ty­ści chcą, aby pra­cu­ją­ce ro­dzi­ny trak­to­wa­ne były tak samo jak te utrzy­mu­ją­ce się je­dy­nie dzię­ki za­sił­kom.

Po­sło­wie do­ma­ga­ją się za­ostrze­nia prze­pi­sów. Re­for­ma za­kła­da, że wszel­kie do­fi­nan­so­wa­nie od pań­stwa w ro­dzi­nach, gdzie oboje ro­dzi­ce nie pra­cu­ją, bę­dzie przy­słu­gi­wać mak­sy­mal­nie na dwój­kę dzie­ci. Zgod­nie z pla­nem, za­si­łek ro­dzin­ny, wspar­cie do­cho­du lub ulgi po­dat­ko­we mogą być wstrzy­ma­ne dla par po­sia­da­ją­cych wię­cej niż dwoje dzie­ci.

"Ten ruch ma na celu po­sta­wie­nie bez­ro­bot­nych w po­zy­cji ro­dzin, które pra­cu­ją, a nie mają pie­nię­dzy, żeby po­więk­szyć ro­dzi­nę" - po­in­for­mo­wał po­my­sło­daw­ca tego za­pi­su Grant Shapps, za­sia­da­ją­cy we wła­dzach Par­tii Kon­ser­wa­tyw­nej.

Jak do­no­si "Daily Mail", rząd roz­wa­ża też zmia­ny w ho­using be­ne­fit. Około 380 ty­się­cy ludzi przed 25. ro­kiem życia może nie do­stać do­dat­ku na miesz­ka­nie. Zda­niem Shap­p­sa to nie­lo­gicz­ne i nie­spra­wie­dli­we wobec ludzi, któ­rzy muszą pra­co­wać, żeby móc za­pła­cić za miesz­ka­nie.

Dzię­ki re­for­mie pań­stwo ma za­osz­czę­dzić ok. 1,8 mi­liar­da fun­tów. Obec­nie limit za­sił­ków dla miesz­kań­ców An­glii, Walii i Szko­cji wy­no­si 500 fun­tów ty­go­dnio­wo dla pary i 350 fun­tów ty­go­dnio­wo dla sa­mot­nych ro­dzi­ców.

>>>

Chodzi o to aby bezrobotni sie nie rozmnazali bo dzieci bezrobotnych maja wielkie prawdopodobienstwo bezrobocia itp. Glupcy z rzadu mysla ze jak bezrobotni sie nie rozmnoza to bezrobocie zniknie . NIE ZNIKNIE . Beda bezrobotni z rodzin ktore teraz pracuja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:10, 20 Lip 2013    Temat postu:

Irlandia Północna: próba spalenia 11-letniego chłopca

W Derry w Irlandii Północnej policja prowadzi dochodzenie w sprawie próby zabójstwa 11-latka. Kevin Grint bawił się w parku, kiedy został trafiony w plecy butelką z płynem zapala­jącym. Wołając o pomoc zdołał dobiec do domu, gdzie ugasiły go matka i sąsiadka.

Chłopiec uległ poważnym popa­rzeniom i przebywa w szpitalu.

- Jak ktoś mógł zrobić coś po­dobnego. To jeszcze dzieciak. Może nie anioł, ale nie zasłużył na coś takiego - mówiła dziś BBC matka Kewina. Policja po­dejrzewa dwóch nieco tylko starszych chłopców. Jeśli tak, stanowi to dowód brutalizacji dzieci w trapionej niepokojami Irlandii Północnej.

W tym tygodniu w zamieszkach w Belfaście kilkakrotnie obrzu­cono policję butelkami z benzy­ną. Przez cztery dni cała Irlan­dia oglądała w telewizji zdjęcia funkcjonariuszy gaszących pło­mienie na swoich kolegach. W rozruchach brali udział młodzi protestanci, a osiedle Creggan w Derry, gdzie doszło do zama­chu na chłopca, to enklawa ka­tolicka po dziś dzień zdomino­wana przez niepogodzonych z procesem pokojowym radyka­łów.

Tymczasem dziś wieczorem w Belfaście może dojść do kolej­nych rozruchów po paradzie protestanckich Oranżystów. Powód byłby ten sam co po­przednio - skrócenie trasy prze­marszu, aby nie prowokować mieszkańców katolickiej dzielni­cy Ardoyne.

....

Co za zwyrodnialcy widac za nimi szatana .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:27, 22 Lip 2013    Temat postu:

Coraz więcej młodych Brytyjek umiera z powodu alkoholu

W An­glii i Szko­cji nie­po­ko­ją­co ro­śnie licz­ba zwią­za­nych z pi­ciem al­ko­ho­lu zgo­nów mło­dych ko­biet - in­for­mu­je "Jo­ur­nal of Epi­de­mio­lo­gy & Com­mu­ni­ty He­alth".

Jak wy­ka­za­ły ba­da­nia prze­pro­wa­dzo­ne przez na­ukow­ców z Glas­gow, Li­ver­po­olu i Man­che­ste­ru - miast o po­dob­nej sy­tu­acji eko­no­micz­nej i zdro­wot­nej - od po­ło­wy pierw­szej de­ka­dy XXI w. na­stą­pił ogól­ny spa­dek licz­by zgo­nów zwią­za­nych z al­ko­ho­lem dla wszyst­kich płci i grup wie­ko­wych - z wy­jąt­kiem ko­biet uro­dzo­nych w 1970 roku. Spe­cja­li­ści wiążą to zja­wi­sko z ni­ski­mi ce­na­mi al­ko­ho­lu i jego po­wszech­ną do­stęp­no­ścią.

>>>>

Kraj sie degeneruje .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:35, 23 Lip 2013    Temat postu:

W. Brytania: starość nie radość na angielskiej wsi

Osoby starsze mieszkające na angielskiej wsi są samotne i praktycznie odcięte od świata, gdyż nie mają dostępu do podstawowych usług ani do środków publicznego transportu - dowodzą wyniki badania przeprowadzonego przez brytyjską organizację charytatywną Age UK.

Na wsi zamykane są sklepy i puby, a pójście na pocztę lub do szpitala to prawdziwa gehenna, gdyż wskutek cięć budżetowych brakuje tam autobusów - poinformowała Age UK, wzywając rząd i lokalne władze do zapewnienia ludziom starszym dostępu do tego typu usług. Wysokie koszty ogrzewania źle izolowanych domów i brak gazu to kolejne trudności, z jakimi borykają się starsi mieszkańcy wsi.

Wyniki badania potwierdziła organizacja Prince's Countryside Fund, wspierająca osoby mieszkające i pracujące na wsi.

W Anglii wieś starzeje się szybciej niż miasta. Osoby w wieku ponad 45 lat stanowią tam około połowę populacji wiejskiej i 36 proc. mieszkańców większych ośrodków miejskich. Szacuje się, że liczba osób w wieku ponad 65 lat zamieszkujących angielskie obszary wiejskie i wymagających opieki społecznej wzrośnie w ciągu kolejnych 16 lat o około 70 proc.

>>>>

Po prostu Brytania umiera . Ale juz naplywaja nowe ludy ! Nie ma prozni !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:11, 26 Lip 2013    Temat postu:

Fałszywy herold ogłosił narodziny księcia Jerzego

Za­pew­ne wi­dzie­li lub sły­sze­li Pań­stwo wy­stro­jo­ne­go he­rol­da, zwa­ne­go też krzy­ka­czem miej­skim, który do­no­śnym gło­sem ob­wiesz­czał świa­tu na­ro­dzi­ny kró­lew­skie­go po­tom­ka. Otóż oka­za­ło się, że był to he­rold sa­mo­zwań­czy.

Tony Ap­ple­ton jest co praw­da krzy­ka­czem, ale nie z Lon­dy­nu i z pew­no­ścią nie za­trud­nia go dwór kró­lew­ski. Nikt też nie pro­sił go o ogło­sze­nie na­ro­dzin księ­cia Je­rze­go. Była to jego wła­sna ini­cja­ty­wa.

We­dług sta­rej bry­tyj­skiej tra­dy­cji, to lon­dyń­ski krzy­kacz miej­ski ofi­cjal­nie ogła­sza kró­lew­skie na­ro­dzi­ny. Jed­nak męż­czy­zna, który w po­nie­dzia­łek wy­krzy­czał tę wia­do­mość przed szpi­ta­lem świę­tej Marii, nie ma nic wspól­ne­go z bry­tyj­skim dwo­rem.

Tony Ap­ple­ton jest co praw­da krzy­ka­czem miej­skim, ale w dużo mniej­szym mie­ście - 37-ty­sięcz­nym pod­lon­dyń­skim Rom­ford. Do­ra­bia sobie do eme­ry­tu­ry wzno­sząc to­a­sty na we­se­lach, chrzci­nach i bar mi­cwach. Jed­nak gdy tylko usły­szał w me­diach, że księż­na Kate uro­dzi­ła dziec­ko, na­tych­miast za­ło­żył swój re­pre­zen­ta­cyj­ny strój, zła­pał tak­sów­kę i sta­wił się przed szpi­ta­lem. Przez ni­ko­go nie nie­po­ko­jo­ny, ob­wie­ścił świa­tu długo ocze­ki­wa­ną wia­do­mość, spo­ty­ka­jąc się z en­tu­zja­zmem zgro­ma­dzo­nych na miej­scu ga­piów i wiel­kim za­in­te­re­so­wa­niem dzien­ni­ka­rzy.

W roz­mo­wie z "Daily Mail" Tony Ap­ple­ton przy­znał, że nikt nie pro­sił go o tę usłu­gę, ale jako że jest ro­ja­li­stą i kocha ro­dzi­nę kró­lew­ską, po pro­stu nie mógł się po­wstrzy­mać.

Ga­ze­ta nie wy­ja­śnia, co w tym cza­sie robił wła­ści­wy krzy­kacz miej­ski...

????

Jaki znowu falszywy ? A co w Brytanii jest prawdziwe ?
Falszywa religia ? Falszywa monarchia ? To i herold taki sam . Wart Pac pałaca .
A w ogole to jaki ksiaze ? Jak nauczaja na zachodzie plec powinno sie WYBRAC w 13 roku zycia !
DAJCIE DZIECKU WYBRAĆ PŁEĆ !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:54, 30 Lip 2013    Temat postu:

W Wielkiej Brytanii ukrywają się zbrodniarze wojenni

Brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zidentyfikowało w zeszłym roku około stu podejrzanych zbrodniarzy wojennych, którzy złożyli aplikacje imigracyjne do Wielkiej Brytanii – podaje "BBC".

W wielu przypadkach są to ludze, którzy mieszkają na terenie Zjednoczonego Królestwa od wielu lat. Podejrzani pochodzą z takich krajów jak: Afganistan, Irak, Libia, Ruanada, Serbia czy Sri Lanka.

Organizacje zajmujące się prawami człowieka apelują o więcej postępowań w sprawie wojennych zbrodniarzy, brytyjskie sądy często blokują ich deportację twierdząc, że w jej wyniku mogliby zostać skazani na śmierć, bądź poddani torturom.

Dane brytyjskiego MSW pokazują, że w ciągu ostatnich piętnastu miesięcy zbadano prawie osiemset spraw, w których oskarżeni byli podejrzewani o zbrodnie wojenne, natomiast wcześniejsze raporty wykazały ponad siedmiuset podejrzanych pomiędzy 2005 i 2012 rokiem.

- Mam głębokie obawy, że MSW nie jest w pełni szczere w stosunku do obywateli. Myślę, że powinniśmy zbadać te sprawy, żeby zapewnić naszym obywatelom należne bezpieczeństwo – powiedział dziennikarzom "BBC" Michael McCann przewodniczący koła parlamentarnego zajmującego się ludobójstwem.

Przypadek dotyczący wojennych kryminalistów pokazuje wyzwania, przed którymi stoi Wielka Brytania. Najbardziej dziwi fakt, że nie udało się im postawić żadnego aktu oskarżenia. – Policja potrzebuje więcej narzędzi, żeby badać takie sprawy – twierdzi Kevin Laue, członek charytatywnej organizacji Redress, która zajmuje się przeciwdziałaniu ludobójstwu.

>>>

UBecy ktorzy mordowali AK tez w Brytanii ! Co ci zbrodniarze tak tam ciagna ??? Bo i z Rosji ? Ale nie badzmy zlosliwi . Pewnie chodzi o niskie podatki jak na zachod i liberalne prawo . Panstwo tam mniej sie czepia obywatela . I stad rozni metni osobnicy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:03, 10 Sie 2013    Temat postu:

Obsługiwałem angielskiego barona


Na zawodzie kelnera i kamerdynera można rzec, że zjadłem własne zęby, lecz przygoda jaką przeżyłem w zamku jednego z brytyjskich baronów, pracując jako osobisty kamerdyner, zmusiła mnie do przemyśleń, po których postanowiłem zerwać z tym zawodem na zawsze.

W Wielkiej Brytanii spędziłem cztery lata. Zdobyłem cenne doświadczenie zawodowe. Prowadziłem szkolenia dla przyszłych kamerdynerów (ang. butler). Po pobycie w Londynie wróciłem do Polski, aby kontynuować współpracę z londyńską agencją kelnerską. Sprzedawałem ich usługi w Polsce. Jednak business upadł, a ja musiałem szukać znów pracy. Jest coś takiego w emigracji, że jak już raz zasmakujesz życia na obczyźnie, ciągnąć cię będzie jak wilka do lasu.

Powrót na Wyspy

W internecie szukałem ofert pracy w Anglii. W końcu znalazłem coś ekstra. Praca kamerdynera dla brytyjskiego lorda w jego zamku. W końcu uczyłem tego zawodu i sam go zasmakowałem. Pracę oferował pośrednik z Warszawy. Tym razem miałbym pracować na północy Anglii, w pobliżu miasta Carlisle, w niewielkiej wiosce, która jak się okazało później niemal w całości należała do barona. Wysłałem podanie.

Zadzwonili z Warszawy. Zakwalifikowałem się. Potem zadzwoniła kadrowa z firmy farmaceutycznej, która należała do barona (produkcja preparatów dla rasowych koni). Dostałem zaproszenie do jednego z domów barona w Londynie na ostateczną rozmowę. Pracodawca zafundował mi bilet na samolot.

Rozmowa kwalifikacyjna

Poleciałem. Bogata dzielnica, wiktoriańskie kamienice, ulica Belgrave Square. Londyn znam dobrze, więc łatwo dotarłem pod wskazany adres. Zapukałem do drzwi. Otworzył mi dystyngowany Azjata w uniformie służbowym. Wpuścił mnie do środka i kazał poczekać na marmurowej ławie w holu, obok mini fontanny z małym cherubinem. Po pewnym czasie pojawił się baron. Wiedziałem o nim tylko tyle, że jest bogaty i udziela się politycznie, jako działacz partii Unionistów Ulsteru.

Baron okazał się być kawałem chłopa. Nogi jak dwie kolumny greckie stawiał ciężko i szeroko. Uśmiechał się, ale w sposób wyuczony. Zaprosił mnie na osobistą rozmowę do gabinetu na rozmowę.

Mówiliśmy o moim doświadczeniu. Chciał koniecznie wiedzieć, czy służyłem w armii. Otóż zawód butlera wywodzi się z czasów Imperium Brytyjskiego, kiedy to oficerowie za swe zasługi otrzymywali ziemię i zamki, a w nich do pracy zatrudniali najbardziej zaufanych ludzi jakich znali - swoich byłych adiutantów, którzy opiekowali się nimi na froncie. Niestety, w Polsce wymigałem się od wojska. Za to spodobało mu się moje doświadczenie jakie zdobyłem wcześniej w Londynie.

Zapytał czy chcę herbaty? Odparłem, że tak. Po chwili elegancki Azjata pojawił się w gabinecie, niosąc srebrną tacę z serwisem herbacianym. Lubię z cukrem, a więc sięgnąłem łyżeczką po dwie kostki i wrzuciłem je do filiżanki, że aż chlupnęło. Szybko zrozumiałem swój błąd. Do tego celu służyły specjalne, srebrne szczypce. To był pierwszy test, jakże oczywisty. Od picia herbaty wiele zależy w tym kraju. Następny test polegał na zastawieniu stołu do pięcio-daniowej kolacji. Na tym się znałem i zrobiłem jak należy. Na koniec usłyszałem, że moja wpadka z kostkami to nic wielkiego, "ale w tym domu obowiązują nieco inne zasady i muszę przestrzegać reguł tego domu".

Dostałem pracę!

Zostałem przyjęty. Zaoferowano mi całkiem przyzwoite warunki, choć na podstawie obserwacji rynku pracy, w tym zawodzie można było spodziewać się dużo więcej. Moja pensja miała wynosić 20 tys. Ł rocznie, czyli miesięcznie ok. 1400-1450 Ł. Ile więcej można było się spodziewać? Według mojej wiedzy doświadczony kamerdyner może liczyć na 25-28 tys. Ł rocznie. Inna sprawa, że w przypadku tej profesji często jakaś część pensji jest wypłacana pod stołem.

A ja jeszcze tego samego dnia wróciłem do Polski, aby po dwóch tygodniach znów na koszt barona wrócić na Wyspy.

Na lotnisku w New Castle odebrał mnie niejaki Dar Dar. Butler barona w posiadłości, w której miałem pracować. Jak się dowiedziałem pochodził z Birmy. W aucie, w drodze z lotniska rozgadałem się, pytałem jak mu się pracuje. On mówił niemal tylko o "zasadach tego domu". Poza tym niewiele więcej.

Na miejscu otrzymałem zakwaterowanie w oficynach przy zamku. Mieszkali tam już jeden Irlandczyk i Polak. Mieliśmy niewielkie, ale czyste pokoje, salonik z telewizorem, dostęp do internetu, pełną lodówkę jedzenia, o które dbał kucharz Gilbert, starszy jegomość, Francuz, którego bardzo polubiłem.

"Zasady tego domu"

Zamek zobaczyłem na drugi dzień rano. Nie mogłem ot tak sobie przechadzać się po włościach barona. Mimo to pozwoliłem sobie na krótka wycieczkę w drodze do pracy. Zobaczyłem piękny świt w cudownym ogrodzie, pełnego róż, posągów greckich, rozległe trawniki, za zamkiem rzeka. Ziemie barona były przeogromne. Objazd ich autem zajmował całą godziny. Znajdowała się tam stara kopalnia jakiegoś kruszcu, pastwiska, lądowisko dla helikoptera, domki gościnne, dom myśliwski, dalej stajnie, lasy.

Zamek z XIV wieku bodajże. Łowieckie zainteresowania barona zdradzały liczne statuetki ptactwa łownego z czystego srebra. Ja na początku miałem uczyć się od Dar Dara. Do moich obowiązków należało: polerowanie sreber (setki sreber), brązowych okuć, mycie okien i podłóg, odkurzanie 14 pokoi w zamku i innych pomieszczeń poza nim. Robienie zakupów, zastawianie i podawanie do stołu ściśle wg. "zasad tego domu". Ponadto mycie aut barona i wszystko co przyszło do głowy Dar Darowi lub baronowi. Jednak wciąż brakowało mi, aby wykazać się moim kunsztem kelnerskim. Chodziłem z mopem i miotłą, a bardzo mało z tacą. Jednak jako Polak, który wszystko potrafi, nie narzekałem szczególnie i robiłem swoje. Pewnego dnia, Dar Dar przyniósł z pralni białe obrusy, a ja nie miałem co robić, więc wymyśliłem sobie, że zacznę polerowanie sreber specjalną, brudzącą pastą. Jakoś tak się zamieszało, że zawołano mnie na chwilę, obrusy jakimś cudem znalazły się na miejscu polerowania sreber i pasta załatwiła je na amen. Dar Dar przybiegł do mnie, syczał ze złości i zaciskał pięści, krzyczał. Chwycił mnie za koszulę i dał kuksańca w brzuch, lecz wiedziałem, że miał ochotę na więcej. To dało mi do myślenia. Po pracy porozmawiałem z nim. Powiedziałem, że jestem dorosłym mężczyzną i podnoszenie na mnie ręki może skończyć się rewanżem, że powaga naszej pracy i kultura osobista nie pozwala na to mnie i nie powinna jemu. Dar Dar wysłuchał mnie i przeprosił, bez emocji, a na końcu znowu powiedział kilka słów o "zasadach tego domu".

Innego dnia, podczas polerki, złamałem srebrnemu bażantowi cieniutki ogonek. Widziałem jak Dar Dar nie może opamiętać od złości. Oczywiście naskarżył na mnie baronowi, a ten dał mi reprymendę -zapytał czy wiem ile to kosztuje i pouczył żebym uważał, bo obowiązują mnie pewne "zasady tego domu".

Pan wzywał Milordzie?

Po jeszcze kilku innych mniej przyjemnych perypetiach, przyszedł rozkaz od samej góry, że ja i Dar Dar mamy przyjechać do domu w Londynie na Belgrave Sq. Pod Londynem w Ascot jak co roku odbywały się właśnie tradycyjne wyścigi konne, skupiające całą brytyjską śmietankę. W tym czasie mój baron w domu wydawał serię bankietów dla swych gości. Do pomocy ściągnięto jako kelnerki i pokojówki polskie dziewczyny z fabryki barona. Było w sumie około 20 osób do obsługi. Codziennie od świtu do późnej nocy we fraku, pod krawatem, w białych rękawiczkach. Bywało że pracowaliśmy po 20 godzin i więcej, a do hotelu, w którym mieliśmy wynajęte pokoje, wracaliśmy jak zdjęci z krzyża na raptem kilka godzin snu.

Podczas obsługi ostatniej z serii kolacji chyba lekko się rozluźniliśmy, bo ożywiły się stosunki w załodze. Wraz z kolegą, zagadaliśmy się. Zwrócono nam uwagę, przeprosiłem, lecz za chwilę kolega znów coś wesołego powiedział. Oparłem się w geście rozbawienia o ścianę, nie zwróciwszy uwagi na coś, co wyglądało na freski. Pani kierownik od bankietów, Irlandka, zwróciła znów uwagę, wyjaśniłem że to przez zapomnienie się, przeprosiłem. Dała mi spokój na chwilę, lecz nagle, jakby ponownie przemyślała sprawę, podeszła energicznie, chwyciła mnie pod rękę i poprowadziła na klatkę schodową dla służby, stawiając w wąskim przejściu twarzą do ściany: - Tak masz tu stać dopóki cię nie zawołam, - dostałem polecenie. To mi się nie spodobało. Odwróciłem się i grzecznie powiedziałem: - Proszę Pani, nie jestem dzieckiem, jeżeli wyniknął jakiś konflikt proszę uprzejmie wyjaśnić, lecz nie żądać ode mnie abym stał w kącie jak w przedszkolu. Wyciągnąłem powoli łokieć z jej uścisku. Dodałem, że jeśli będzie mnie potrzebować to będę w kuchni, a na polecenie zjawię się gdzie trzeba. Poszedłem, lecz nerwy tak mną szargały, że zamiast znaleźć sobie zajęcie, poszedłem ochłonąć do pokoju dla służby.

Nagle wpadł tam Dar Dar i zawlókł mnie do łazienki. Zamknął drzwi i zaczął szaleć. Mówił, że ta kobieta ma wszelkie prawa w tym domu i aby jej nie podpadać. Zacząłem się tłumaczyć gdy nagle otrzymałem cios. Trafił w usta. Jakby chciał mi je zatkać. W pierwszym odruchu zamachnąłem się na niego, ale jakoś się powstrzymałem i zapytałem: - Jak sądzisz, co powie baron, gdy wyjdziemy stąd oboje w zakrwawionych białych koszulach? Azjata nagle zaczął przepraszać i prosić abym milczał, bo niby straci wszystko jak baron się dowie, że mnie uderzył. Obiecałem mu, że nic nie powiem, ale zwalniam się jutro i nie mam zamiaru mieć z nim nic wspólnego.

Za bramą

Nazajutrz pani z Irlandii i Dar Dar odbyli naradę z baronem. Potem lord poprosił mnie na rozmowę. Wydarł się, że w jego domu nieposłuszeństwo jest niedopuszczalne, a na pewno nie należy wyrywać ręki z uścisku gdy jesteśmy trzymani za łokieć. Gdy to mówił kazał stanąć dwa kroki od siebie, bo nie jestem mu równy klasowo i należy zachować dystans. Tak pouczony w milczeniu wróciłem z Dar Darem do naszego zamku. Poszedłem szybko spać, a nazajutrz, zapukał Dar Dar. Miałem się stawić w kadrach. Tam wręczono mi list z pieczęcią barona. Miałem 30 minut na spakowanie się i opuszczenie zamku. Podziękowałem i obiecałem, że za chwilę mnie nie będzie.

Gdy zamknęła się za mną brama i stanąłem na żwirowej drodze, z dwoma walizkami, 13 funtami w kieszeni, poczułem po prostu ulgę. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że normalność była cały czas tuż za bramą. Nigdy nie cieszyłem się tak ze zwolnienia z pracy. Dojechać do Londynu pomógł mi mój były angielski szef. Wysłał mi ekspresowym przelewem pieniądze na bilet. W Londynie koledzy przyjęli na mieszkanie i po kilku dniach podjąłem pracę. Oddałem pieniądze, a po trzech miesiącach wróciłem do Polski.

Nigdy więcej

Dostałem po jakimś czasie list od koleżanki, która też pracowała dla barona i została wysłana do jego posiadłości w Cannes, we Francji. Tam była poniżana i maltretowana przez głównego kucharza. Uciekała w nocy, umówiona z polskim kierowcą ciężarówki, że przyjedzie pod ogrodzenie i jej pomoże. Musiała skakać przez płot. W końcu baron dowiedział się o wybrykach kucharza, o przemocy fizycznej, znęcaniu psychicznym. Po roku Polka otrzymała finansowe zadość uczynienie, a kucharza z Cannes surowo ukarano.

Ja nie powiedziałem o wybrykach Dar Dara nikomu. Może jestem honorowy, może głupi. Jednak ponad wszystko cieszę się, że nie muszę tam więcej pracować. A Dar Dar? Ma dziecko, żonę, żyją na łasce barona, uratowani z objętej wojną domową Birmy. Nie chciałem posyłać go tam z powrotem. Mam nadzieję tylko, że zmądrzał, a ja z zawodem butlera pożegnałem się na zawsze. Bardzo szkodzi zauważyłem. Zwłaszcza na mózg, a ja dbam o swoje zdrowie.

....

Teraz to oni sa lagodni . Jak traktowali sluzbe 100 lat temu ! Pochodzicie z Polski gdzie macie wolnosc rownosc . Kazdy jest Panem nawet bezdomny . Tak wychowal nas Bóg za pomoca Kościoła . Inni odrzucili katolicyzm badz go nie mieli . Sa zatem kasty klasy . Niedotykalni . Nie wiecie jak macie dobrze w Polsce dzieki Maryi . Doceniacie dopiero na emigracji .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:21, 10 Sie 2013    Temat postu:

Wielka Brytania: zamieszki na dużą skalę w Belfaście

56 policjantów odniosło obrażenia, z czego pięciu trafiło do szpitala, w wyniku zajść, do których doszło w piątek wieczorem w centrum Belfastu. Aresztowano co najmniej osiem osób. Policja użyła armatek wodnych i kul gumowych. Demonstranci podpalili kilka pojazdów.

Zastępca szefa policji prowincji George Hamilton potępił zajścia i stwierdził, że "mogą zaszkodzić gospodarce i odstraszyć turystów".

Z kolei sekretarz brytyjskiego rządu do spraw Irlandii Północnej, Theresa Villiers, uznała zamieszki za "zawstydzające". - Po sukcesie, jakim było tego lata goszczenie szczytu grupy G-8, zajścia na ulicach są godnym ubolewania krokiem wstecz - powiedziała Theresa Villiers.

Blokada marszu

Powodem zajść było zablokowanie przez lojalistów trasy przemarszu republikanów. Ci ostatni, występując pod szyldem grupy AIL (Anti-Internment League), chcieli uczcić datę 9 sierpnia 1971 roku, gdy rozpoczęły się bezprecedensowe internowania w okresie największego natężenia konfliktu republikanów z brytyjskimi siłami bezpieczeństwa.

Ogółem kilkuset irlandzkich nacjonalistów podejrzewanych o powiązania z Irlandzką Armią Republikańską zostało wtedy uwięzionych bez wyroku sądu.

Unionistyczny poseł z płn. Belfastu Nelson McCausland oskarżył republikanów i nacjonalistów o zorganizowanie pochodu, który określił jako prowokacyjny. Jego zdaniem organizatorzy pochodu musieli liczyć się z reakcją lojalistów, uznających prowincję za część Zjednoczonego Królestwa i chcących zachować jej protestancki charakter.

Na pochód AIL zgodziła się północnoirlandzka komisja aprobująca marsze i wiece obu społeczności mogące prowadzić do społecznych napięć i zakłócenia porządku publicznego. Lojaliści postanowili jednak do niego nie dopuścić i starli się z zabezpieczającą marsz policją.

Uczestnicy marszu zmuszeni byli zmienić jego trasę. Zamiast przejścia wzdłuż handlowej Royal Avenue, jak mieli w planach, przeszli bocznymi ulicami.

Napięta sytuacja w Irlandii Płn.

Napięta sytuacja panuje także w innych częściach prowincji. Kontrowersje towarzyszą popieranym przez współrządzącą w prowincji republikańską Sinn Fein niedzielnym uroczystościom w Castlederg, zorganizowanym dla uczczenia miejscowych członków IRA zabitych w okresie konfliktu w Irlandii Płn.
W lipcu lojaliści wywołali zamieszki po tym, jak członkom Loży Orańskiej (nazwanej tak na cześć protestanckiego króla Wilhelma Orańskiego, który w Irlandii w 12 lipca 1690 roku pokonał katolickiego króla Jakuba II) nie otrzymali zgody na przemarsz przez zamieszkaną przez nacjonalistów dzielnicę Ardoyne.

....

Ciagna sie skutki starych zbrodni .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:02, 20 Sie 2013    Temat postu:

Wielka Brytania: stażysta zmarł po przepracowaniu 72 h bez przerwy

21-letni student Moritz Erhardt, pracownik banku inwestycyjnego Merrill Lynch, zmarł w tajemniczych okolicznościach w Londynie. Ciało znaleziono w jego mieszkaniu. Mężczyzna był zatrudniony jako stażysta, a tuż przed śmiercią pracował przez trzy dni i trzy noce z rzędu - donosi na swojej stronie dailymail.co.uk.

Ciało studenta zostało znalezione w czwartek wieczorem w akademiku Claredale w Bethnal Green, we wschodnim Londynie. Tamtejsze apartamenty latem wynajmowane są setkom praktykantów.

21-latek wiązał z firmą wielkie nadzieje, pracował każdego dnia przez wiele godzin, bo takie były roszczenia banku - czytamy na stronach dailymai.co.uk. Płatni stażyści zazwyczaj zarabiają tam około 2,7 tys. funtów miesięcznie.

W piątek pracownicy kompleksu Claredale wydali oświadczenie, w którym poinformowali mieszkańców, że ze śmiercią Erhardta nie wiązały się żadne podejrzane okoliczności.

Jak donosi dailymail.co.uk, w wielu bankach inwestycyjnych praktykuje się tryb wielogodzinnej pracy, stażyści pracują często do późna w nocy.

Jeden z 20-latków wyznał, że każdy stażysta przeżywa taki koszmar, nazwał to "magiczną karuzelą", kiedy wraca się do domu o 7 rano, tylko po to, by wziąć prysznic i przebrać się, a następnie wrócić do biura. Inny ze stażystów wyznał, że 100 godzin pracy w tygodniu, to minimum, norma najprawdopodobniej to 110.

Erhardt był lubianym i dobrze zapowiadającym się pracownikiem, firma wydała po jego śmierci oświadczenie, łącząc się w bólu z rodziną zmarłego.

>>>>

Fajane rzeczy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:21, 22 Sie 2013    Temat postu:

Przemysław Henzel | Onet
Brytyjski polityk: to Polska sprowokowała Adolfa Hitlera

Hugh Wil­liams, za­stęp­ca skarb­ni­ka Par­tii Nie­pod­le­gło­ści Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa, na­pi­sał książ­kę na temat hi­sto­rii, w któ­rej zna­la­zły się szo­ku­ją­ce twier­dze­nia do­ty­czą­ce m.​in. hi­sto­rii Pol­ski i Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go.

Hugh Wil­liams za­su­ge­ro­wał w książ­ce "Wszyst­ko, co po­win­ni­ście wie­dzieć o hi­sto­rii", m.​in., że to po­li­ty­ka II Rzecz­po­spo­li­tej przy­czy­ni­ła się do wy­bu­chu II wojny świa­to­wej. Po­li­tyk twier­dzi, że do­pro­wa­dzi­ło do tego "pro­wo­ko­wa­nie" Adol­fa Hi­tle­ra przez Po­la­ków, który, w re­zul­ta­cie pod­jął de­cy­zję o roz­po­czę­ciu dzia­łań zbroj­nych.

Wil­liams za­warł w książ­ce swo­je­go au­tor­stwa także nie­po­chleb­ne opi­nie na temat Win­sto­na Chur­chil­la. W jego opi­nii, bry­tyj­ski pre­mier "po­dzi­wiał" za­rów­no Hi­tle­ra, jak i przy­wód­cę Związ­ku Ra­dziec­kie­go Jó­ze­fa Sta­li­na. Z kolei, od­no­sząc się do Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go, Wil­liams oce­nił, że kwe­stia przy­pad­ków nad­użyć du­chow­nych wobec dzie­ci jest "sta­ty­stycz­nie nie­istot­na". Jak na razie nie wia­do­mo, na ja­kich źró­dłach opie­rał się bry­tyj­ski po­li­tyk pi­sząc swoją książ­kę.

Wil­liams, który "szczy­ci się tym, że jest po­li­tycz­nie nie­po­praw­ny", stał się ko­lej­nym zmar­twie­niem dla Par­tii Nie­pod­le­gło­ści Zjed­no­czo­ne­go Kró­le­stwa (UKIP) w ostat­nich ty­go­dniach. Jej prze­wod­ni­czą­cy Nigel Fa­ra­ge za­de­kla­ro­wał dzi­siaj, że za­mie­rza za­brać się za par­tię i po­świę­cić wię­cej czasu na wy­pra­co­wa­nie sku­tecz­nych metod za­rzą­dza­nia nią oraz kon­tro­li po­czy­nań jej człon­ków. - Będę upra­wiał mniej po­li­ty­ki i udzie­lał mniej­szej ilo­ści wy­wia­dów, a za­miast tego wię­cej czasu po­świę­cę kwe­stiom par­tyj­ne­go nad­zo­ru – pod­kre­ślił.

>>>>

Ich wiedza o Polsce naprawde jest zerowa a pisza ksiazki ... I takie sa skutki .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:12, 03 Wrz 2013    Temat postu:

Belgia: polski kapitan zapomniał o Wyspach Brytyjskich

Polski statek utknął na mieliźnie, bo kapitan nie pamiętał o... Wyspach Brytyjskich. Donoszą o tym belgijskie media, powołując się na BBC, która dziś ma wyemitować materiał na ten temat.

Polski kapitan chciał jak najszybciej przepłynąć ze Szkocji do Belgii. Wyznaczył trasę z Perth do Antwerpii, obrał kurs i... omal nie doprowadził do katastrofy, bo zapomniał, że po drodze jest jeszcze Anglia i w prostej linii nie przypłynie. W rezultacie utknął na mieliźnie u wybrzeży Northumberland.

Do wypadku doszło w marcu, ale dziś ogłoszone zostały analizy ekspertów. Ustalili oni, że polski kapitan korzystał ze sprzętu, który nie był zatwierdzony i zarejestrowany - działał jak samochodowy GPS. Co więcej, na statku nie było niezbędnego urządzenia alarmującego o zagrożeniu.

>>>>

O tam . Kto by zwracal uwage na nieistotne wysepki ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:03, 09 Wrz 2013    Temat postu:

Brytyjczycy narodem lekomanów

Le­ka­rze alar­mu­ją: miesz­kań­cy UK są uza­leż­nie­ni od leków na re­cep­tę. W Wiel­kiej Bry­ta­nii wię­cej osób umie­ra z po­wo­du nad­uży­wa­nia środ­ków prze­ciw­bó­lo­wych i uspo­ka­ja­ją­cych niż z przedaw­ko­wa­nia he­ro­iny lub ko­ka­iny.

Tylko w ubie­głym roku w wy­ni­ku przedaw­ko­wa­nia leków na re­cep­tę zmar­ło ponad 800 osób. Licz­ba ofiar ta­ble­tek prze­ciw­bó­lo­wych i uspo­ka­ja­ją­cych cały czas ro­śnie. Dla po­rów­na­nia - w 2012 roku na te­re­nie Wiel­kiej Bry­ta­nii za­no­to­wa­no "tylko" 718 zgo­nów, któ­rych przy­czy­ną było przedaw­ko­wa­nie he­ro­iny czy ko­ka­iny. Tu jed­nak licz­ba przy­pad­ków śmier­tel­nych spada.

Wnio­sek z tego jest taki, że miesz­kań­cy Wiel­kiej Bry­ta­nii spo­ży­wa­ją bar­dzo duże ilo­ści leków prze­ciw­bó­lo­wych, na­sen­nych i uspo­ka­ja­ją­cych. Eks­per­ci alar­mu­ją, że le­ka­rze wy­da­ją re­cep­ty prak­tycz­nie "jak leci", a pa­cjen­ci szyb­ko wpa­da­ją w uza­leż­nie­nie i są po­zba­wie­ni ja­kiej­kol­wiek po­mo­cy i kon­tro­li. Sza­cu­je się, że obec­nie w UK uza­leż­nio­nych tylko od leków prze­ciw­bó­lo­wych jest około 32 tys. osób. Ale i tak licz­ba we­dług ana­li­ty­ków jest w prak­ty­ce dużo więk­sza.

Leki prze­ciw­bó­lo­we na wszyst­ko

Par­la­men­ta­rzy­sta Jim Dob­bin wzywa rząd do dzia­ła­nia. – Tego ro­dza­ju uza­leż­nie­nia mają to do sie­bie, że trwa­ją bar­dzo długo. Lu­dzie la­ta­mi za­ży­wa­ją środ­ki prze­ciw­bó­lo­we, które są tak bar­dzo dla nich do­stęp­ne. Nie mają żad­ne­go wspar­cia, do­sta­ją za to tylko ko­lej­ne re­cep­ty. Pora uzmy­sło­wić sobie skalę tego pro­ble­mu. Na razie rząd go nie do­strze­ga, tym­cza­sem sprze­daż sil­nych środ­ków prze­ciw­bó­lo­wych i uspo­ka­ja­ją­cych cały czas ro­śnie – mówi Dob­bin.

- Tego ro­dza­ju leki prze­pi­su­je się ma­so­wo, czy to na de­pre­sję, czy na lęki, czy dla kogoś skar­żą­ce­go się na ból. Ku­ra­cje z udzia­łem tego typu leków nie­wie­le mają wspól­ne­go z pier­wot­nym zna­cze­niem słowa me­dy­cy­na – mówią le­karz dr Des Spen­ce z Glas­gow.

Z da­nych NHS wy­ni­ka, że tylko w ubie­głym roku bry­tyj­scy le­ka­rze wy­pi­sa­li 62 mi­lio­ny re­cept na silne leki prze­ciw­bó­lo­we. W ciągu ostat­nich pię­ciu lat dało to wzrost rzędu 30 proc. To ozna­cza także do­cho­do­wy biz­nes dla firm far­ma­ceu­tycz­nych - miesz­kań­cy Wiel­kiej Bry­ta­nii wy­da­ją na tego ro­dza­ju leki około 500 mln fun­tów rocz­nie.

Łatwo po­paść w uza­leż­nie­nie

Naj­czę­ściej w uza­leż­nie­nie po­pa­da­ją ko­bie­ty. 42-let­nia Ca­th­ryn Kemp w 2007 roku w związ­ku z za­pa­le­niem trzust­ki za­czę­ła za­ży­wać fen­ta­nyl. Lek ten jest 50 razy sil­niej­szy od he­ro­iny, ale pa­cjent­ka nie do­sta­ła od le­ka­rzy ta­kiej in­for­ma­cji.

– Ból ustę­po­wał mo­men­tal­nie, czu­łam się jak po­grą­żo­na w przy­jem­nej go­rą­cej ką­pie­li. W końcu zna­la­złam lek, który był w sta­nie po­ko­nać mój ból. Po kilku mie­sią­cach za­czę­łam się uza­leż­niać, bra­łam wię­cej niż po­trze­ba – mówi Kemp, która jest au­tor­ką książ­ki "Pa­in­kil­ler Ad­dic­tion: From Wrec­ka­ge to Re­demp­tion".

Ko­bie­ta opi­sa­ła w niej swoją walkę z cza­sa­mi, kiedy za­miast 8 prze­pi­sa­nych ta­ble­tek dzien­nie, za­ży­wa­ła 45. - Cały czas ma­so­wo sprze­da­ją się leki prze­ciw­bó­lo­we, an­ty­de­pre­syj­ne, na­sen­ne, uspo­ka­ja­ją­ce. Je­ste­śmy na­ro­dem le­ko­ma­nów – do­da­je Kemp.

Mał­go­rza­ta Słup­ska, MojaWyspa.​co.​uk

>>>

W ogole kraj ten jest calkowicie chory !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:10, 06 Paź 2013    Temat postu:

Zaniedbania w nauczaniu przedmiotu Edukacja Religijna w ponad połowie szkół w Anglii i Walii. Stwierdza to opublikowany w Londynie raport niezależnego Urzędu Standardów Edukacji Ofsted. Już wcześniej minister oświaty Michael Gove zwrócił uwagę na niski standard nauczania tego przedmiotu.

Edukacja religijna jest obowiązkowa w programach wszystkich szkół w Wielkiej Brytanii, nie jest jednak równoznaczna z nauką religii. Jest to przedmiot wyjaśniający deistyczny światopogląd, podstawy różnych religii i ich tradycje. Raport Ofsted stwierdza, że 60 procent szkół nie rozumie celu edukacji religijnej, nie potrafi nauczać przedmiotu, ani nie przygotowuje uczniów do egzaminów.

Raport zakwestionował pozostawienie w gestii samych szkół liczby godzin i wyboru tematyki edukacji religijnej. Postuluje też oddanie jej pod kontrolę rządu.

Rada Edukacji Religijnej Anglii i Walii oświadczyła, że czuje się zawiedziona, ale nie zaskoczona wnioskami z inspekcji i chce współpracować z rządem nad ujednoliceniem programu. Z tym postulatem zgadza się Narodowe Towarzystwo Świeckie.

Domaga się jednak włączenia do edukacji religijnej wiedzy o różnych poglądach religijnych, niereligijnych i filozoficznych. Rzecznik Towarzystwa Świeckiego powiedział, że obecnie część szkół wyznaniowych nagina charakter przedmiotu i prowadzi na lekcjach pracę misyjną.

...

To jest edukacja antyreligijna . Mlodziez ma w glowie po tym chaos i wyrasta dopiero na takich Cameronow ktorzy przeglosowuja rodziny zlozone z jednej plci ... Koszmar ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:26, 11 Paź 2013    Temat postu:

Tak źle nie było od czasów wojny. Brytyjczycy głodują

Cięcia socjalne i spowolnienie gospodarcze sprawiły, że coraz więcej mieszkańców Zjednoczonego Królestwa szuka pomocy w bankach żywności i kuchniach dla głodujących. Sytuacja cały czas dramatycznie się pogarsza, więc Czerwony Krzyż podjął decyzję o uruchomieniu awaryjnego planu pomocy żywnościowej.

Zbieranie żywności rozpocznie się już tej zimy. Wolontariusze Czerwonego Krzyża pojawią się w supermarketach na terenie całego kraju.

Jak twierdzą reprezentanci organizacji, tak dramatycznej sytuacji nie było na Wyspach od czasów II wojny światowej – wtedy po raz ostatni w Zjednoczonym Królestwie obowiązywał awaryjny plan pomocowy.

Tragicznej kondycji finansowej mieszkańców, którzy co dzień walczą z głodem, winna jest przede wszystkim kiepska sytuacja gospodarcza kraju. Pogłębiający się kryzys zmusił rząd do cięć budżetowych na wszystkich możliwych odcinkach. Najwięcej jednak stracili beneficjenci pomocy socjalnej – a więc Ci, których sytuacja i przed kryzysem była trudna.

Cięcia socjalne i spowolnienie gospodarcze sprawiły, że coraz więcej mieszkańców Zjednoczonego Królestwa szuka pomocy w bankach żywności i kuchniach dla głodujących. Sytuacja cały czas dramatycznie się pogarsza, więc Czerwony Krzyż podjął decyzję o uruchomieniu awaryjnego planu pomocy żywnościowej.

Wielka Brytania nie jest jedynym krajem, który zmaga się z problemem głodu. Według najnowszego raportu Czerwonego Krzyża, liczba osób korzystających z ich pomocy w ciągu ostatnich trzech lat wzrosła blisko dwukrotnie. Szacuje się, że z niedożywieniem boryka się ponad 43 miliony Europejczyków, a kolejnych 120 milionów jest zagrożonych ubóstwem.

...

Nadchodzi kara za zbrodnie i dewiacje !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:45, 12 Paź 2013    Temat postu:

Czerwony Krzyż w Wielkiej Brytanii pierwszy raz od 1945 będzie rozdawać żywność

Organizacja Czerwonego Krzyża zapowiedziała w piątek, że po raz pierwszy od zakończenia drugiej wojny światowej będzie rozdawał tej zimy żywność w Wielkiej Brytanii z powodu kryzysu gospodarczego i rosnącej liczby biedaków.

Wolontariusze organizacji udadzą się w ostatni weekend listopada do 2000 supermarketów w całym kraju, aby apelować do klientów o dary w postaci trudno psującej się żywności, jak makarony czy konserwy.

Następnie żywność ta zostanie rozprowadzona przez dwie brytyjskie organizacje (Trussell Trust i FareShare) brytyjskim rodzinom będącym w potrzebie - poinformował brytyjski Czerwony Krzyż.

Jego przedstawicielka Juliet Mountford powiedziała, że organizacja postanowiła działać, widząc coraz większe potrzeby związane z niedostatkiem żywności.

Brytyjski Czerwony Krzyż zapewniał pomoc żywnościową uchodźcom i osobom dotkniętym powodziami na północy Anglii w r. 2009, lecz nie uczestniczył w takiej dystrybucji w skali całego kraju od roku 1945.

- Żywienie nie należało do obszaru naszych działań od tego okresu - powiedziała rzeczniczka organizacji.

Według Czerwonego Krzyża w Wielkiej Brytanii, której ludność wynosi 63 miliony, w biedzie żyje obecnie 5 mln ludzi.

...

Brytania tym samym dolaczyla do krajow glodujacych . Oczywiscie powiedzmy szczerze na razie na wyrost . Ale glod tez bedzie . Wprowadzili zboczenia jak w Hiszpanii to i skutek glodowy bedzie ten sam .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:11, 17 Paź 2013    Temat postu:

W. Brytania udostępni Chinom udział w swej energetyce nuklearnej

Chińskie firmy będą mogły brać udział w brytyjskich przedsięwizięciach energetycznych. Na zdjęciu elektrownia w Dunbar, Szkocja - Reuters

Brytyjski minister finansów George Osborne oświadczył w czwartek, że jego rząd zezwoli spółkom z Chin na przejęcie udziału w planowanej nowej elektrowni atomowej.

Deklarację taką Osborne złożył w ostatnim dniu trwającej tydzień wizyty handlowej w Chinach, bezpośrednio po odwiedzeniu siłowni nuklearnej Taishan niedaleko Hongkongu. Taishan to wspólna inwestycja francuskiego koncernu energetycznego EDF i chińskiej Powszechnej Spółki Energii Jądrowej.

Jak zaznaczył minister, Chińczycy mogliby na początek przejąć udział mniejszościowy z perspektywą uzyskania z czasem nawet ponad połowy akcji. Nie wyjaśnił, o jaką elektrownię konkretnie chodzi, ale obecnie finalizowane są rozmowy z EDF w sprawie zbudowania pierwszej w Wielkiej Brytanii od 20 lat nowej siłowni nuklearnej z lokalizacją w Hinkley Point w hrabstwie Somerset na południowym zachodzie Anglii.

....

I tak Brytania zostanie kolonia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:15, 27 Paź 2013    Temat postu:

Sieć handlowa ukarała staruszkę za nazwanie dostawcy "kolorowym dżentelmenem"

Sieć sklepów zakazała niepełnosprawnej 73-latce korzystania z dowozu zakupów do domu. Wszystko przez to, że kobieta nazwała jednego z dostawców "kolorowym dżentelmenem".

Marian Burke, która mieszka w północnej części Londynu, uważa, że sieć kompletnie nie zrozumiała jej intencji. Niepełnosprawna staruszka, która ze względu na ciężką osteoporozę nie opuszcza domu, utrzymuje, że "chciała jedynie zidentyfikować uroczego człowieka, który dostarczył jej zakupy".

Do "niezręcznego nieporozumienia", jak nazywa je 73-latka, doszło po tym, jak kobiecie dostarczono inne produkty, niż te, które zamówiła. Staruszka od lat korzystała z zamówień telefonicznych i dostaw sprawunków do domu, ponieważ jest przykuta do wózka inwalidzkiego. Kobieta nie ma dostępu do internetu, więc - jak zwykle - zadzwoniła, by poinformować sklep o pomyłce. Pracownik obsługi klienta zadał jej pytanie o osobę, która przywiozła jej zakupy. 73-latka wyjaśniła wtedy, że nie pamięta jego imienia, ale był to "przemiły kolorowy dżentelmen".

Na tę formułę konsultant sklepu zareagował prawdziwym wybuchem. Stwierdził, że ze względu na jej rasistowskie uwagi sklep nie może jej więcej obsługiwać, ponieważ musi "chronić pracowników przed przejawami dyskryminacji".

Burke twierdzi, że to sklep powinien się wstydzić swojej reakcji. - Nie miałam nic złego na myśli. Nazwanie mnie agresywną rasistką to kompletne, obraźliwe dla mnie nieporozumienie - wyjaśnia. Jej wersji bronią dwaj poprzedni dostawcy, którzy dowozili zakupy do jej domu. - Odsłuchiwaliśmy tę rozmowę. Pani Marian nie była agresywna, a jej ton pod żadnym pozorem nie był obraźliwy - twierdzą.

Sklep obstaje przy swoim, zakazując kobiecie zamawiania u nich zakupów. - Szaleństwo poprawności politycznej doprowadzi nas do czegoś niedobrego - kwituje 73-latka.

Określenie "kolorowy" weszło na dobre do użytku w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Większość mieszkańców Wysp uważa je za obraźliwe.

...

To kraj kompletnych zboczencow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:27, 05 Lis 2013    Temat postu:

Panika w Brytyjskim Parlamencie, wyrzucają iPady i smartfony ...

Członkom gabinetu brytyjskiego premiera Davida Camerona zakazano wnoszenia iPadów na posiedzenia, ponieważ zachodzi ryzyko, że zagraniczne służby wywiadowcze mogą je namierzyć i podsłuchać poufne obrady - poinformowały brytyjskie media.

Brytyjczycy sądzą, że zagraniczne służby wywiadowcze są w stanie włamać się do iPadów i przekształcić je w podsłuchowe pluskwy, aby bez wiedzy właściciela infiltrowały poufne spotkania.

Według gazet iPady wykorzystano w tym tygodniu w czasie prezentacji szefa gabinetu Francisa Maude'a, poświęconej cyfryzacji prac rządu. Po zakończeniu prezentacji ochroniarze urzędu premiera szybko jednak usunęli urządzenia po to, by dyskusja nie została przechwycona przez hakerów - donosi "Mail on Sunday".

Wcześniej pisano o tym, że szefom niektórych resortów wydano specjalne dźwiękoszczelne wykładane ołowiem pudełka, do których muszą wkładać telefony komórkowe przed przystąpieniem do bezpośrednich rozmów służbowych.

Brytyjskie służby bezpieczeństwa sądzą, że umiejętność posłużenia się telefonem komórkowym w charakterze mikrofonu, a następnie nadajnika mają Chiny, Rosja, Iran i Pakistan nawet, gdy telefon jest wyłączony (m.in. dzięki wirusowi komputerowemu zwanemu koniem trojańskim).

Szef resortu spraw zagranicznych William Hague przyznał ostatnio, że jego telefon komórkowy został specjalnie zmodyfikowany, by zmniejszyć ryzyko włamania się do niego przez obce służby wywiadowcze.

...

To sie obudzili !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:18, 07 Lis 2013    Temat postu:

Brytyjczycy przygarną bogatych cudzoziemców

Na Wyspach powstanie pilotażowy program, dzięki któremu bogaci zagraniczni biznesmeni otrzymają wizę w ciągu doby. W ten sposób Brytyjczycy chcą pozyskać kapitał do finansowania projektów biznesowych.

Theresa May, szefowa brytyjskiego MSW zaznacza, że Wielka Brytania nie chce odstraszać bogatych, wartościowych inwestorów do przyjazdu na Wyspy - a tak działa na niektórych obecna restrykcyjna polityka imigracyjna, przez którą brytyjska gospodarka traci 1,2 miliarda funtów rocznie.

W związku z tym powstanie nowy system wizowy o nazwie "Wielki Klub" ("Great Club"). Ma on zapewnić "szybkie i gładkie" przejście przez brytyjski system imigracyjny tym, którzy mogą wnieść "istotny wkład" do gospodarki Zjednoczonego Królestwa. Zaproszenie to tej prestiżowej grupy otrzyma ok. 100 liczących się przedsiębiorców z zagranicy.

Co ciekawie, każdy członek "Great Club" otrzyma własnego doradcę, który zadba o komfortową podróż biznesmena na Wyspy i zorganizuje mu "szyte na miarę" usługi wizowe - donosi serwis huffingtonpost.co.uk.

Jeszcze przed kilkoma tygodniami, wprowadzenie pilotażowego programu, dzięki któremu chińscy biznesmeni będą mogli otrzymać wizę w ciągu 24 godzin, zapowiedział brytyjski sekretarz skarbu George Osborne.

Proponowane zmiany mają służyć ożywieniu brytyjskich kontaktów handlowych z Chinami i są odpowiedzią na bogacenie się Chińczyków. W ubiegłym roku obywatele tego kraju wyjeżdżali za granicę ok. 83 mln razy, z czego tylko 150 tys. do Wielkiej Brytanii.

...

Cala Brytania . Tylko kasiora imponuje .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:12, 10 Lis 2013    Temat postu:

Chcą zmiany przysięgi koronacyjnej monarchy Wielkiej Brytanii

Liczące 10 tys. członków brytyjskiego stowarzyszenie świeckich zwróciło się do dwóch firm prawniczych, by zaskarżyły na drodze sądowej niektóre elementy przysięgi koronacyjnej monarchy jako archaiczne, ponieważ sugerują, że król jest Boskim pomazańcem.

Dyrektor wykonawczy stowarzyszenia (National Secular Society) Keith Porteus Wood cytowany przez tygodnik "Sunday Times" sądzi, że "inwestytura (objęcie tronu) powinna mieć charakter inkluzywny", tak by wszyscy obywatele niezależnie od wyznania czuli się przez nią dowartościowani, a nie faworyzować anglikańskiego odłamu protestantyzmu, który traci na znaczeniu.

Podstawą prawną zaskarżenia przysięgi są artykuły 9. i 14. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, uznające prawo do swobody wyznania i zakazujące dyskryminacji. Zdaniem stowarzyszenia przyznanie Kościołowi anglikańskiemu nadzoru nad inwestyturą ogranicza prawo swobody wyznania nieanglikanów.

W 1953 r. składając przysięgę koronacyjną w Opactwie Westminsteru Elżbieta II ślubowała "podtrzymywać Boskie prawa i prawdziwe przesłanie Ewangelii", wspierać "zreformowaną religię protestancką" oraz "naukę, kult i strukturę Kościoła anglikańskiego".

Jej następca, książę Walii Karol zasygnalizował, że chciałby, by po jego koronacji według tradycyjnego, chrześcijańskiego obrządku odbyło się nabożeństwo z udziałem przedstawicieli różnych wyznań. Dał też do zrozumienia, że tytuł "Obrońcy Wiary" (Fidei Defensor) chciałby zmienić na "Obrońcę Wiar", czyli religii jako takiej, a nie konkretnie anglikańskiej.

Kościół anglikański jest w Wielkiej Brytanii Kościołem państwowym, monarcha jest jego tytularnym zwierzchnikiem. Formalnie mianuje biskupów.

Cytowany przez "Sunday Times" przedstawiciel Kościoła anglikańskiego sądzi, że usunięcie centralnego fundamentu z tekstu przysięgi koronacyjnej "nie oznaczałoby automatycznie rozdziału Kościoła od państwa, ale byłoby dużym ciosem dla religii chrześcijańskiej, ponieważ powstałoby przeświadczenie, że Kościół nie jest potrzebny monarchii dla wykazania jej prawowitości".

Ów przedstawiciel obawia się, że usunięcie treści religijnych z tekstu przysięgi głowy państwa byłoby krokiem poprzedzających wyrugowanie innych śladów religii w życiu publicznym, jak np. modlitwa poprzedzająca obrady Izby Lordów.

Wybrane przez stowarzyszenie świeckich firmy adwokackie to Leigh Day - specjalizująca się w zagadnieniach praw człowieka oraz Matrix, w której pracuje żona byłego premiera Cherie Blair.

...

Slusznie . Trzeba skonczyc z klamstwem . Brytania jak Rosja to kraj szatana . Swiadczy o tym ponura imperialna historia a obecnie ponura homo historia . Kraj ten obraza Boga . Nalezy zmienic nazwe na zgodna z prawda .

United Satanic Homodom . USH . To jest prawidlowa nazwa kraju .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:00, 13 Lis 2013    Temat postu:

Brytyjczycy żałują otwarcia rynku pracy dla Polaków

Były mi­ni­ster spraw we­wnętrz­nych Wiel­kiej Bry­ta­nii Jack Straw przy­znał, że znie­sie­nie re­stryk­cji imi­gra­cyj­nych dla imi­gran­tów ze wschod­niej Eu­ro­py było "spek­ta­ku­lar­nym błę­dem" Par­tii Pracy - in­for­mu­je theguardian.​com.

Jack Straw po­wie­dział, że po­mi­mo ostroż­no­ści i do­brych in­ten­cji, jakie miał rząd, ze­zwa­la­jąc mię­dzy in­ny­mi Po­la­kom, na pracę w Wiel­kiej Bry­ta­nii, źle prze­wi­dział skut­ki tej de­cy­zji.

Były mi­ni­ster za­uwa­ża, że inne kraje UE, takie jak Fran­cja czy Niem­cy, ogra­ni­czy­ły na­pływ imi­gran­tów, dzię­ki czemu unik­nę­ły pro­ble­mów, na jakie na­ra­zi­ła się Wiel­ka Bry­ta­nia.

Po­cząt­ko­we za­ło­że­nia mi­ni­ster­stwa spraw we­wnętrz­nych sza­co­wa­ły, że do kraju na­pły­wać bę­dzie od około 5 do 13 tys. imi­gran­tów rocz­nie, tym­cza­sem w 2010 roku licz­ba imi­gran­tów się­gnę­ła pół mi­lio­na.

Jack Straw sko­men­to­wał spra­wę imi­gra­cji po tym jak jego na­stęp­ca, obec­ny mi­ni­ster spraw we­wnętrz­nych David Blun­ket, ostrzegł, że na­pływ rom­skich imi­gran­tów może do­pro­wa­dzić do za­mie­szek.

Blun­ket po­wie­dział BBC, że grupy Romów ze Sło­wa­cji, które osie­dli­ły się w Shef­field, za­cho­wu­ją się jakby żyły w za­co­fa­nych wio­skach lub la­sach.

Stwier­dził, że Ro­mo­wie nie są przy­zwy­cza­je­ni do życia we współ­cze­snych, miej­skich wa­run­kach, z do­stę­pem do to­a­let i obo­wiąz­kiem se­gre­ga­cji śmie­ci. Jego zda­niem na­le­ży twar­do i zde­cy­do­wa­nie po­wie­dzieć, że jeśli imi­gran­ci chcą być mile wi­dzia­ni, muszą do­sto­so­wać się do miej­sco­wych stan­dar­dów.

Mi­ni­ster stwier­dził, że Bry­tyj­czy­cy muszą zmie­nić za­cho­wa­nie i kul­tu­rę imi­gran­tów, przede wszyst­kim Romów, w prze­ciw­nym razie, doj­dzie do lo­kal­nych pro­ble­mów i za­mie­szek.
....

Jak widzicie to sa glupcy . Gdyby nie mieszkali na wyspie to by zgineli .TRUDNO WRECZ PRZECENIC DOBRO JAKIE WYSOKO CYWILIZOWANI POLACY WNIESLI W TEN DZIKI KRAJ !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:37, 21 Lis 2013    Temat postu:

Wielka Brytania: trzy kobiety spędziły w niewoli 30 lat

Trzy kobiety zostały uwolnione po tym, jak przez trzydzieści lat były przetrzymywane w jednym z domów w południowym Londynie, gdzie wykorzystywano je jako niewolnice – informują brytyjskie media. Dziś w związku ze sprawą zatrzymano dwoje 67-latków, kobietę i mężczyznę.

Brytyjska policja twierdzi, że jeszcze nigdy nie spotkała się z tak szokującym przypadkiem. 69-letnia Malezyjka, 57-letnia Irlandka i 30-letnia Brytyjka, która najprawdopodobniej urodziła się w niewoli, były przetrzymywane wbrew swojej woli przez 30 lat.

Policja dostała informację o więzionych kobietach od fundacji Freedom Charity. Jedna z niewolnic usłyszała o niej w reportażu telewizyjnym na temat małżeństw pod przymusem i zadzwoniła pod wskazany numer.

Organizacja skontaktowała się ze Scotland Yardem. Kobiety podały godziny, kiedy mogły bezpiecznie rozmawiać przez telefon i po wielu takich kontaktach uzgodniono sposób opuszczenia przez nie domu niewoli.

Jak podała policja, kobiety zostały uwolnione pod koniec października. Wszystkie były w szoku i natychmiast zostały przewiezione w bezpieczne miejsce.

Założycielka organizacji Freedom, Aneeta Prem powiedziała telewizji Sky, że kobiety były przerażone i przekonane, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo.

Dziś policja aresztowała w związku ze sprawą 67-letnich mężczyznę i kobietę, określonych na razie tylko jako "głowy rodziny".

Inspektor Kevin Hyland z brytyjskiej policji poinormował, że ruszyło już śledztwo w tej bulwersującej sprawie. - Spotkaliśmy się już z przetrzymywaniem ludzi nawet przez dziesięć lat. Ale nigdy jeszcze nie miałem sprawy tego kalibru - powiedział.

Jego zdaniem, niewolnice spędziły większość swojego życia za zamkniętymi drzwami, ale czasem "miały pewną swobodę".

....

Jak to mozliwe ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:42, 23 Lis 2013    Temat postu:

Policja: kobiety przetrzymywane w Londynie jako niewolnice żyły "w kolektywie"

Trzy kobiety, przetrzymywane przez 30 lat w domu w Londynie jako niewolnice, żyły tam w swego rodzaju "kolektywie" i hołdowały tej samej ideologii politycznej co ich nadzorcy - poinformowała brytyjska policja.

Kobiety te - 69-letnia Malezyjka, 57-letnia Irlandka i 30-letnia Brytyjka - odzyskały wolność dzięki nawiązaniu kontaktów z przeciwdziałającą niewolnictwu organizacją społeczną. Policja aresztowała następnie ich domniemanych nadzorców - mających po 67 lata mężczyznę pochodzenia indyjskiego i kobietę pochodzenia tanzańskiego, którzy przybyli do Wielkiej Brytanii jeszcze w wieku młodzieńczym.

- Sądzimy, że dwie z ofiar zetknęły się z podejrzanym w sprawie mężczyzną w następstwie wyznawania wspólnej ideologii politycznej i że żyli oni wspólnie w czymś, co można faktycznie nazwać "kolektywem" - głosi oświadczenie, jakie opublikował wyższy oficer policji Steve Rodhouse.

- W jakiś sposób kolektyw rozpadł się i należy ustalić, jak doszło do tego, że kobiety nadal żyły z podejrzanymi przez 30 lat, ale sądzimy, że emocjonalne i fizyczne znęcanie się naznaczyło egzystencję wszystkich ofiar - dodał Rodhouse.

Kobiety zostały uwolnione cztery tygodnie temu, ale policja upubliczniła całą sprawę dopiero w czwartek, gdy aresztowano oboje podejrzanych. Jak się uważa, jest to jeden z najosobliwszych i najbardziej rozciągniętych w czasie przypadków przymusowej służby domowej, jaki wykryto w Wielkiej Brytanii.

Według policji jest możliwe, że kobiety nie były poddane ograniczeniom fizycznym, ale nadzorcy zastosowali wobec nich "niewidzialne kajdanki" w postaci bicia i prania mózgu. Para ta, którą aresztowano pod zarzutem naruszenia przepisów imigracyjnych, była już zatrzymana w latach 70. w nieujawnionych na razie okolicznościach.

...

Czyli co ? Komunisci ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:24, 24 Lis 2013    Temat postu:

Liczba ataków na pracowników brytyjskich urzędów pracy rośnie

Siniaki, rany i inne obrażenia - reforma systemu świadczeń socjalnych trwa, a liczba ataków na pracowników brytyjskich urzędów pracy gwałtownie rośnie.

- Podwojenie się liczby ataków na pracowników Jobcentre jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się od czasu wprowadzania reform systemu świadczeń socjalnych przez obecny rząd - uważa członek Partii Pracy, Stephen Timms, cytowany przez Press Association.

Jego zdaniem, wzrost agresji fizycznej zbiegło się m.in. z ostrzejszymi sankcjami wobec wnioskodawców, co poskutkowało tym, że niektórym z nich wstrzymano wypłacanie zasiłków.

Według danych brytyjskiego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (DWP), w roku obrachunkowym 2012/13 pracownicy Jobcentre zgosili 476 ataków ze strony interesantów. Dla porównania, w 2009/10 r. - czyli zanim powstała obecna rządząca koalicja - było ich 228, a więc o ponad połowę mniej.

Z 476 zeszłorocznych ataków, aż 80 skończyło się ranami i siniakami, a w 23 przypadkach obrażenia pracowników urzędów pracy były większe. Z kolei od kwietnia br. odnotowano 248 napady, co daje więcej niż jeden taki incydent dziennie.

"Szokujące, ale niezaskakujące" - tak dane DWP skomentował sekretarz generalny związków zawodowych Public and Commercial Services, Mark Serwotka. "Rząd wprowadził najbardziej obrzydliwą kampanię cięcia świadczeń. Chorzy, niepełnosprawni i bezrobotni tracą zasiłki, do których mają pełne prawo" - podkreśla Serwotka.

Tymczasem rzecznik DWP zaznacza, że "każdy atak na pracowników Jobcentre - fizyczny lub słowny - jest całkowicie nie do przyjęcia". "Ich bezpieczeństwo, a także bezpieczeństwo naszych klientów, zawsze będą najważniejsze" - dodaje przedstawiciel resortu.

....

Szalenstwo obled !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:51, 26 Lis 2013    Temat postu:

Więcej kobiet więzionych było w Londynie. Jedna nie przeżyła

Kobiet więzionych w Londynie przez dekady było więcej niż trzy. Jedna z nich, matka odnalezionej 30-latki, zginęła w niewoli w niewyjaśnionych okolicznościach – donosi Daily Mail. Jej córka raczej nie była nigdy wykorzystywana seksualnie – twierdzi policja i pozwala ujawnić tożsamość kobiety. Więcej wiadomo też o więzionej 69-latce: była wybitną studentką, która do Londynu przyjechała na stypendium z Malezji – czytamy w The Telegraph.

30-letnia kobieta, która urodziła się w niewoli u małżeństwa należącego do sekty maoistów nazywa się Rosie Davies. Jej matka, Sian Davies, wypadła w 1997 roku z okna londyńskiego domu, w którym była przetrzymywana przez 73-letniego Aravindana Balakrishnana i jego o sześć lat młodszą żonę. Przed śmiercią spędziła w niewoli około dwudziestu lat. Sama Rosie mówiła potem sąsiadom, że jej matka zmarła i oprawcy ją „adoptowali”.

Najstarsza z odnalezionych przed kilkoma tygodniami kobiet, 69-latka, to prawdopodobnie Malezyjka o imieniu Aishah, która w 1968 roku przyjechała na studia do Londynu. Potem związała się z sektą maoistów i urwała kontakt z rodziną. Po nagłośnieniu sprawy porwania w Londynie, kobietę rozpoznała jej siostra, Kamar Mautum, mieszkająca w Malezji.

Kobiety zostały uwolnione ponad cztery tygodnie temu, ale policja upubliczniła całą sprawę dopiero w czwartek 21 listopada, gdy aresztowano oboje podejrzanych. Małżeństwo związane z sektą maoistów rekrutowało młode kobiety. Jedna z więzionych zadzwoniła podczas nieobecności porywaczy do organizacji Freedom Charity i poprosiła o pomoc. Jak się uważa, jest to jeden z najosobliwszych i najbardziej rozciągniętych w czasie przypadków przymusowej służby domowej, jaki wykryto w Wielkiej Brytanii.

Według policji jest możliwe, że kobiety nie były poddane ograniczeniom fizycznym, ale nadzorcy zastosowali wobec nich "niewidzialne kajdanki" w postaci bicia i prania mózgu. Para ta, którą aresztowano pod zarzutem naruszenia przepisów imigracyjnych, była już zatrzymana w latach 70. w nieujawnionych na razie okolicznościach.

...

Tego bylo wiecej ! Koszmar !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135916
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:32, 02 Gru 2013    Temat postu:

Wlk. Brytania: wyjęto płód bez wiedzy matki, kobieta walczy o dziecko
Wy­ko­na­no ce­sar­skie cię­cie, nie in­for­mu­jąc o tym ko­bie­ty -

Włosz­ce pra­cu­ją­cej w Wiel­kiej Bry­ta­nii, de­cy­zją sądu, wy­ko­na­no ce­sar­skie cię­cie, nie in­for­mu­jąc jej o tym. Pra­cow­ni­cy so­cjal­ni z Essex twier­dzą, że dzia­ła­li w naj­lep­szym in­te­re­sie ko­bie­ty, która prze­cho­dzi­ła wów­czas za­ła­ma­nie ner­wo­we – po­da­je telegraph.​co.​uk. Po­krzyw­dzo­na nadal nie może od­zy­skać córki.

Służ­by so­cjal­ne z Essex uzy­ska­ły nakaz Sądu Naj­wyż­sze­go, który ze­zwo­lił na przy­mu­so­we uśpie­nie ko­bie­ty oraz za­bieg. Sę­dzia stwier­dził, że dzia­łał w naj­lep­szym in­te­re­sie za­ła­ma­nej Włosz­ki, która prze­by­wa­ła na te­re­nie Wiel­kiej Bry­ta­nii w ce­lach za­rob­ko­wych.

Dziew­czyn­ka, która ma obec­nie 15 mie­się­cy, wciąż znaj­du­je się pod opie­ką służb so­cjal­nych, które od­ma­wia­ją od­da­nia jej bio­lo­gicz­nej matce, mimo że stwier­dzo­no u niej cał­ko­wi­ty po­wrót do zdro­wia.

Spra­wa stała się bar­dzo gło­śna w mię­dzy­na­ro­do­wym śro­do­wi­sku praw­ni­czym i zo­sta­ła skla­sy­fi­ko­wa­na jako "bez­pre­ce­den­so­wa".

Praw­ni­cy ko­bie­ty twier­dzą, że nawet jeśli sąd dzia­łał w naj­lep­szym in­te­re­sie po­krzyw­dzo­nej, urzęd­ni­cy po­win­ni byli uprzed­nio skon­sul­to­wać de­cy­zję z ro­dzi­ną, a także z wło­ski­mi służ­ba­mi so­cjal­ny­mi, które le­piej za­opie­ko­wa­ły­by się dziec­kiem.

- Nigdy nie sły­sza­łem o czymś takim w całej mojej 40-let­niej ka­rie­rze – po­wie­dzia­ła praw­nicz­ka Bren­dan Fle­ming. - Mogę zro­zu­mieć, że ktoś może być tak chory, iż nie jest w sta­nie wy­ra­zić zgody na pro­ce­du­ry me­dycz­ne, ale zmu­sza­nie do ce­sar­skie­go cię­cia jest bez­pre­ce­den­so­we – tłu­ma­czy ko­bie­ta.

Przy­pa­dek bu­dzą­cy wiele kon­tro­wer­sji

Spra­wa, która zo­stał opi­sa­na po raz pierw­szy przez Chri­sto­phe­ar Bo­oke­ra w "The Sun­day Te­le­graph", po­ru­sza kwe­stie za­kre­su upraw­nień pra­cow­ni­ków so­cjal­nych. - Wi­dzia­łem wiele przy­pad­ków ła­ma­nia praw ludzi w są­dach ro­dzin­nych, ale to jest jeden z bar­dziej eks­tre­mal­nych – po­wie­dział par­la­men­ta­rzy­sta John Hem­ming. - Mar­twię się, że de­cy­zja sta­nie psy­chicz­nym tej osoby zo­sta­ła pod­ję­ta bez obaw, co do wpły­wu na jej zdro­wie psy­chicz­ne – tłu­ma­czy.

Ko­bie­ta jest oby­wa­tel­ką Włoch i przy­je­cha­ła do Wiel­kiej Bry­ta­nii w lipcu ubie­głe­go roku, aby wziąć udział w szko­le­niu or­ga­ni­zo­wa­nym przez linie lot­ni­cze na lot­ni­sku Stan­sted w Essex. W trak­cie trwa­nia kursu do­sta­ła ataku pa­ni­ki, który na­stą­pił w wy­ni­ku braku re­gu­lar­ne­go przyj­mo­wa­nia leków na cho­ro­bę dwu­bie­gu­no­wą.

Ko­bie­ta we­zwa­ła po­li­cję, która za­nie­po­ko­jo­na jej sta­nem za­bra­ła ją do szpi­ta­la, gdzie zde­cy­do­wa­no o umiesz­cze­niu jej w za­kła­dzie psy­chia­trycz­nym. Po­krzyw­dzo­na po­wie­dzia­ła praw­ni­kom, że gdy po­wie­dzia­ła, że ​​chce wró­cić do swo­je­go ho­te­lu, zo­sta­ła za­trzy­ma­na na pod­sta­wie usta­wy o zdro­wiu psy­chicz­nym.

W sierp­niu 2012 r. pra­cow­ni­cy so­cjal­ni z Essex zgło­si­li spra­wę do Sądu Naj­wyż­sze­go i za­żą­da­li "wy­eg­ze­kwo­wa­nie de­cy­zji o ce­sar­skim cię­ciu". Ko­bie­ta twier­dzi, że nie po­in­for­mo­wa­no ją o pla­no­wa­nym za­bie­gu, a na­stęp­nie uśpio­no i prze­pro­wa­dzo­no ope­ra­cję.

W lutym 2013 r. ko­bie­ta wró­ci­ła z Włoch do Wiel­kiej Bry­ta­nii i za­żą­da­ła zwro­tu córki. Od tam­tej pory spra­wa toczy się w są­dzie w Chelms­ford. Jej praw­ni­cy twier­dzą, że bie­rze re­gu­lar­nie leki, ale sę­dzia od­mó­wił od­da­nia dziec­ka z po­wo­du "moż­li­we­go na­wro­tu cho­ro­by".

Spra­wa zo­sta­ła rów­nież roz­pa­trzo­na przez sądem w Rzy­mie, który za­kwe­stio­no­wał po­stę­po­wa­nie służb bry­tyj­skich wobec wło­skie­go oby­wa­te­la. Sę­dzia uznał jed­no­cze­śnie, że sąd bry­tyj­ski miał ju­rys­dyk­cję nad ko­bie­tą, która nie była wów­czas w sta­nie po­pro­sić o ad­wo­ka­ta.

Praw­ni­cy ko­bie­ty do­ma­ga­ją się od­po­wie­dzi, dla­cze­go służ­by spo­łecz­ne nie skon­tak­to­wa­ły się z krew­ny­mi we Wło­szech, aby skon­sul­to­wać spra­wę. Jed­no­cze­śnie wy­ra­ża­ją za­nie­po­ko­je­nie de­cy­zją umiesz­cze­nia dziec­ka w pla­ców­ce w Wiel­kiej Bry­ta­nii, mimo że przy­ja­ciel ro­dzi­ny wy­ra­ził chęć za­opie­ko­wa­nia się dziew­czyn­ką.

Rzecz­nik pra­so­wy pla­ców­ki po­wie­dział, że nie za­mie­rza ko­men­to­wać spra­wy, która jest na tyle de­li­kat­na, że mo­gła­by za­szko­dzić oso­bom w nią za­mie­sza­nym.

>>>

Rozumiem ze trzeba bylo ale dlaczego nie dostala dziecka !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
Strona 2 z 11

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy