Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bieda, nędza i bezdomność ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 89, 90, 91  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:13, 17 Lip 2013    Temat postu:

Piotr Ogórek | Onet
Akcja "Podarujmy lato dzieciom ze Wschodu"

Ponad 140 mło­dych Po­la­ków z Ukra­iny, Bia­ło­ru­si, Litwy i Rosji przy­je­cha­ło do Kra­ko­wa w ra­mach akcji "Po­da­ruj­my lato dzie­ciom ze Wscho­du". Będą przez ty­dzień po­zna­wać pol­ską tra­dy­cję i kul­tu­rę, zwie­dzać za­byt­ki i atrak­cje Ma­ło­pol­ski.

Or­ga­ni­za­to­rem akcji "Po­da­ruj­my lato dzie­ciom ze wscho­du" jest Sto­wa­rzy­sze­nie, a cały pro­jekt jest w dużej mie­rze fi­nan­so­wa­ny przez wo­je­wódz­two ma­ło­pol­skie, a także mi­ni­ster­stwo spraw za­gra­nicz­nych oraz przy wspar­ciu miej­skich spół­ek i firm pry­wat­nych. W tym roku do Kra­ko­wa przy­by­ło 140 dzie­ci i ich opie­ku­nów, w tym 10 dzie­ci z Mo­skwy.

Dzie­ci i ich opie­ku­nów przy­wi­tał Ka­zi­mierz Bar­czyk, prze­wod­ni­czą­cy sej­mi­ku wo­je­wódz­kie­go. - Wy­ra­ża­my ra­dość, że je­ste­ście tu z nami. Wasz uśmiech jest naj­pięk­niej­szą formą po­dzię­ko­wa­nia - mówił Bar­czyk.

Akcja wspie­ra ro­dzi­ny ze wscho­du, gdzie język pol­ski i pol­skie tra­dy­cje są cały czas kul­ty­wo­wa­ne. W ra­mach po­by­tu w Kra­ko­wie, dzie­ci za­po­zna­ją się z hi­sto­rią i kul­tu­rą Kra­ko­wa, ale także bawią się, bo dla nich to także wy­jazd wa­ka­cyj­ny, o czym mó­wi­li go­spo­da­rze spo­tka­nia. Bar­czyk ape­lo­wał, aby dzie­ci po­ko­cha­ły Pol­skę oraz język pol­ski i chęt­nie się go uczy­ły. - Pró­buj­cie roz­ma­wiać po pol­sku, bo to ważny język eu­ro­pej­ski - mówił Bar­czyk.

Do dzie­ci i ich opie­ku­nów prze­mó­wił także bi­skup Grze­gorz Ryś, bo­wiem pa­tro­nat nad akcją obej­mu­je rów­nież me­tro­po­li­ta kra­kow­ski. - Kar­dy­nał Dzi­wisz pro­sił o prze­ka­za­nie wam po­zdro­wień, po­nie­waż nie mógł dzi­siaj sta­wić się tu oso­bi­ście - mówił Ryś. Bi­skup za­pro­sił jed­nak dzie­ci do pa­ła­cu bi­sku­pie­go przy ulicy Fran­cisz­kań­skiej, gdzie być może będą miały oka­zję spo­tkać się z kar­dy­na­łem Dzi­wi­szem.

Czło­nek za­rzą­du wo­je­wódz­twa, Jacek Krupa, po­wie­dział dzie­ciom, że wszy­scy Ma­ło­po­la­nie ser­decz­nie ich wi­ta­ją. - Życzę wam wspa­nia­łe­go po­by­tu, ale także i za­ba­wy, bo to dla was wa­ka­cje - mówił Krupa. Dzie­ci, w ra­mach po­by­tu w Kra­ko­wie, poza zwie­dza­niem za­byt­ków, będą mogły rów­nież spę­dzić czas m.​in. w aqu­apar­ku.

Ser­decz­nie po­dzię­ko­wa­nia za or­ga­ni­za­cję wy­jaz­du prze­ka­za­ła jedna z dziew­czy­nek ze szko­ły we Lwo­wie oraz jej opie­kun­ka. Na ko­niec zro­bio­no wspól­ne, pa­miąt­ko­we zdję­cie.

>>>>

Podarujmy !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:02, 19 Lip 2013    Temat postu:

Więźniowe wyszli na tatrzańskie szlaki. Będą je sprzątać


Zamiast siedzieć w celi, remontują tatrzańskie szlaki. Grupa 30 więźniów osadzonych w zakładzie karnym w Nowym Sączu pojawiła się w ubiegłą sobotę w najwyższych polskich górach.

W ramach prac w parku narodowym skazani wykonali 52 metry ogrodzenia w Roztoce. Na tym nie koniec akcji "Skazani na Tatry" prowadzonej na mocy porozumienia zawartego między Tatrzańskim Parkiem Narodowym a Zakładem Karnym w Nowym Sączu.

Jak zapewniają przedstawiciele TPN od przyszłego tygodnia w ramach wolontariatu do pracy w Parku będą przybywały grupy 10-osobowe. Prace jak zawsze będą miały bardzo zróżnicowany charakter.

Osadzeni przed podjęciem pracy są kierowani na szkolenie BHP, później biorą udział w szkoleniach przyrodniczych, wycieczkach, oglądają filmy edukacyjne, wystawy prezentowane w Centrum Edukacji Przyrodniczej TPN, otrzymują literaturę o tematyce tatrzańskiej.

...

Brawo ! To im pomoze .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:29, 26 Lip 2013    Temat postu:

Opieka bez pieniędzy, odebrano zasiłki ponad 140 osobom

Przez nowe prze­pi­sy re­sor­tu pracy wielu oso­bom, które opie­ko­wa­ły się swo­imi nie­peł­no­spraw­ny­mi bli­ski­mi, ode­bra­no za­sił­ki opie­kuń­cze. Wszyst­ko z po­wo­du wpro­wa­dze­nia bar­dzo ni­skie­go progu do­cho­do­we­go - nie­wie­le ponad 600 zło­tych na osobę w ro­dzi­nie. W Szcze­ci­nie pie­nią­dze za­bra­no ponad 140 oso­bom.

>>>

Super !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:58, 27 Lip 2013    Temat postu:

Księża "migają" dla głuchoniemych

W archidiecezji katowickiej jest dziesięć świątyń, w których raz w miesiącu, w wybraną niedzielę, odbywają się msze święte dla osób głuchoniemych. Kazania i liturgia są tłumaczone przez kapłanów, którzy odbyli kurs języka migowego, informuje "Dziennik Zachodni".

Na Śląsku język migowy zna ok. 20 księży. Obecnie we wrocławskim seminarium duchownym duszpasterz inwalidów słuchu z diecezji gliwickiej, ks. Grzegorz Sokalski, prowadzi letni kurs języka migowego, na który zapisało się 17 osób, w większości księży.

Choć księża "migają" na mszach coraz częściej, jest ich nadal zbyt mało, by takie nabożeństwa odbywały się w każdej parafii. - Moim zdaniem korzystniejsze byłoby wprowadzenie tłumacza migowego w czasie transmitowanej przez telewizję mszy. Pojawiły się już takie postulaty i przypuszczam, że zostaną zrealizowane - mówi "DZ" ks. Sokalski.

W "miganych" mszach ks. Dariusza Borowca z parafii pw. Jana Chrzciciela w Tychach uczestniczy od 30 do 40 osób. W języku migowym odbywa się też spowiedź. Oczywiście nie w konfesjonale, ale zwykle w zakrystii.

Polski Związek Głuchych oblicza, że osób głuchoniemych może być w Polsce od 40 do 50 tys., ale aż 900 tys. ma na tyle duże niedobory słuchu, iż ma problemy z porozumiewaniem się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:54, 10 Sie 2013    Temat postu:

Kibice walczą o pomoc dla polskich domów dziecka: "KolorujeMy!"

Kibice z całej Polski złączyli swoje siły, by wyremontować polskie domy dziecka. Remonty wiążą się z ogromnymi kosztami, które niejednokrotnie przekraczają możliwości finansowe placówek. Kibice założyli się więc z firmami budowlanymi oraz producentami materiałów budowlanych, że uda im się uzbierać 188 881 "lubię to" na jednym z popularnych portali społecznościowych. Termin zakładu mija dzisiaj, 9 sierpnia. Akcja odbywa się pod hasłem "KolorujeMy". Dzieci czekają na pomoc internautów.

Ta wyjątkowa inicjatywa złączyła już kibiców konkurujących drużyn. - To pokazuje, że łączą nas wspólne priorytety, że kibicie potrafią jednoczyć się dla wyższych celów. Wszystko zaczęło się w Poznaniu właśnie od pomysłu kilku kibiców i wolontariuszki z polskiego oddziału "Habitat dla Ludzkości" - opowiada, zaangażowany w akcję, Kay Lancucki. Organizatorami akcji są Ogólnopolski Związek Stowarzyszeń Kibiców oraz serwis społecznościowy HabitatON.

W przedsięwzięcie włączyli się również muzycy oraz liczne kluby sportowe w Polsce. Wszystkie zadania związane z akcją wykonują wolontariusze - za swoje zaangażowanie i pracę nie dostają żadnego wynagrodzenia.

Do końca zakładu pozostały jedynie 24 godz. Kibicom brakuje ponad 3 000 "lubię to". - Zachęcamy do odwiedzenia portalu i wyszukania nas, warto włożyć ten minimalny wysiłek w pomoc dzieciom z domów dziecka. Ich świat zasługuje na nasze zaangażowanie, więc pomagajmy - dodaje Jurek Byczyński z Patriae Fidelis, stowarzyszenia patriotycznego Polaków w Wielkiej Brytanii, które również wspiera akcję "KolorujeMy".

Celem organizatorów jest wyremontowanie minimum 3 domów dziecka. Akcję można wspierać pod adresem: [link widoczny dla zalogowanych]

....

Brawo !



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:35, 11 Sie 2013    Temat postu:

Caritas rozpoczyna akcję "Tornister pełen uśmiechów"

Rusza wakacyjna akcja Caritas "Tornister Pełen Uśmiechów". Jej celem jest skompletowanie plecaków i wyprawek szkolnych dla dzieci z rodzin potrzebujących wsparcia materialnego.

Dyrektor Caritas Polska ksiądz Marian Subocz zachęca do przesyłania charytatywnych SMS-ów na numer 72052 o treści POMAGAM. Za zgromadzone fundusze zostaną zakupione tornistry i plecaki, a te są bardzo potrzebne i oczekiwane - mówi dyrektor Caritas.

Ojciec czwórki dzieci Cezary Gorczyca mówi, że wielu rodziców bardzo liczy na taką pomoc, bo same podręczniki kosztują od 250 do 500 złotych dla jednego dziecka. Książki do szkoły rodzice kupują sami, ale w skompletowaniu dodatkowego wyposażenia można im pomóc, wpłacając pieniądze poprzez charytatywny SMS 72052 .

Z tych funduszy zostaną zakupione plecaki, które Caritas Polska przekaże do poszczególnych diecezji. Tam nastąpi dalszy etap akcji - zbieranie wyposażenia: przyborów szkolnych dla uczniów w konkretnym wieku.

25 sierpnia w Przemyślu nastąpi uroczysty finał akcji, połączony z festynem i wręczeniem plecaków z wyposażeniem uczniom z tamtejszej diecezji. Patronem medialnym akcji jest Polskie Radio.

...

Piekna akcja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:20, 12 Sie 2013    Temat postu:

Kibice Korony Kielce wesprą akcję Caritas

Ponad 500 wyprawek szkolnych przygotowuje w tym roku kielecka Caritas w ramach akcji "Tornister pełen uśmiechów". W zbiórkę przyborów uczniowskich włączą się także kibice Korony Kielce przed meczem ligowym 26 sierpnia. Inicjatywa Caritas Polska ma pomóc najuboższym uczniom w całym kraju dobrze przygotować się do nowego roku szkolnego.

- Na godzinę przed meczem Korona Kielce – Piast Gliwice, który odbędzie się 26 sierpnia, nasi wolontariusze będą zbierali przyniesione przez kibiców przybory szkolne. Akcję propagujemy w mediach, poprzez plakaty, ulotki – powiedział KAI ks. Krzysztof Banasik, wicedyrektor Caritas kieleckiej.

Projekt jest realizowany wspólnie z klubem sportowym Korony. W 2010 r. Stowarzyszenie Złocisto-Krwiści także wsparło Caritas kielecką w przygotowaniu wyprawek dla powodzian.

Caritas przygotuje w tym roku ponad 500 wyprawek dla uczniów z najuboższych rodzin. Część niezbędnych przyborów została zakupiona ze środków własnych Caritas kieleckiej, część dzięki pomocy darczyńców. Caritas zachęca do włączenia się w tę kampanię poprzez zakup odpowiednich elementów wyposażenia plecaka szkolnego lub dobrowolne ofiary na ten cel.

- Potrzebne są plecaki, zeszyty, bloki, piórniki, farbki, długopisy, przybory matematyczne, czyli wszystko poza podręcznikami, które trudno dopasować do szkół, do realizowanych programów – tłumaczy ks. Banasik.

Plecak lub jego wyposażenie można przynieść do biura Caritas kieleckiej przy placu Panny Maryi w Kielcach.

....

Brawo ! Pieknie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:15, 16 Sie 2013    Temat postu:

Praca z dziećmi ulicy ma dać im nową perspektywę

Praca z dziećmi ulicy ma zmienić ich perspektywę patrzenia na życie; chodzi o to, by wchodząc w dorosłość wiedziały, że mają wybór - mówi o streetworkingu PAP Tomasz Szczepański, prezes Stowarzyszenia "Grupa Pedagogiki i Animacji Społecznej - Praga Północ" (GPAS).

Czym jest streetworking?

- To bardzo specyficzny rodzaj pracy z osobami wykluczonymi społecznie, z którymi nie radzi sobie system opieki społecznej, system edukacji. To często praca z osobami bezdomnymi, uzależnionymi od narkotyków, prostytuującymi się, a także z dziećmi ulicy. To praca w ich środowisku: miejscu zamieszkania, na ulicy, na dworcu.

Na pewno streetworking nie jest programem zmiany człowieka. Chodzi o to, by nabył on dodatkowe umiejętności, które pomogą mu w rozwiązywaniu problemów; by podjął decyzję, czy chce zostać na ulicy, czy np. wyrobić sobie dowód osobisty, podjąć legalną pracę, pójść na terapię związaną z uzależnieniem.
Stowarzyszenie GPAS pracuje głównie z dziećmi z warszawskiej Pragi Północ; kim one są?

- To dzieci, które wyłamują się z wszelkich instytucjonalnych form opieki, które nie chodzą do domów kultury, do ognisk wychowawczych, za to dużo czasu spędzają na podwórkach, w piwnicach, w miejscach, do których uciekają przed światem dorosłych. Są to miejsca inicjacji alkoholowych, narkotykowych, seksualnych. Obserwujemy, że taki tryb życia prowadzą coraz młodsze dzieci, są to już ośmio-, dziewięciolatki.

To przede wszystkim dzieci, których sposób życia jest określony przez dzielnicę, rodzinę, w której często od pokoleń występuje patologia. Są to biedne rodziny - nie tylko materialnie, ale także z braku kapitału społecznego i kulturowego. Wiele rodzin mieszka w bardzo złych warunkach, często są to mieszkania jednopokojowe, socjalne, bez ogrzewania, często bez prądu. To rodziny, których członkowie mają doświadczenia z pobytu w zakładach karnych, poprawczakach. To wszystko powoduje frustrację, agresję i przemoc. Dzieci bardzo szybko uczą się przemocy i stosują ją wobec rówieśników w szkole - począwszy od języka, który jest bardzo wulgarny, często mocno seksistowski. Czy łatwo jest zdobyć zaufanie dzieci, wejść w ich świat? Jakie strategie wykorzystuje streetworker?

- Nie jest łatwo - to bardzo hermetyczne środowiska. Nowa osoba jest od razu zauważana, sprawdzana - i przez dorosłych, i przez dzieciaki. Po pierwsze trzeba znać dzielnicę, być w niej - mówiąc kolokwialnie: dać się powąchać, by mieszkańcy zobaczyli, że chociaż jesteśmy nowi, to staramy się coś dobrego zrobić dla dzieciaków. Często na podwórko przychodzimy ze sprzętem animacyjnym, grami planszowymi, piłką. Trzeba przyjąć, że dzieci będą wulgarne, być może będą rzucały kamieniami, będą próbowały nas opluć. Nie należy się tym zrażać, ale próbować się z nimi zaprzyjaźnić.

Potem jest praca pedagogiczna. Dzieci bardzo dobrze znają swoją dzielnicę, ale nie znają miasta poza nią. Dlatego w ramach nabywania nowych umiejętności społecznych ruszamy w miasto. Okazuje się, że niektóre nie wiedzą, jak skasować bilet w autobusie, po raz pierwszy jadą metrem, po raz pierwszy na żywo widzą Pałac Kultury, nigdy nie były na Starówce.

Czy efekty pracy streetworkera są mierzalne?

- Streetworking jest nastawiony na zmianę perspektywy patrzenia na życie. Po dwóch, trzech latach wspólnego spędzania czasu dzieci wiedzą, że świat to nie tylko Praga. Dzięki temu, wchodząc w dorosłe życie, wiedzą, że mogą decydować - to duża wartość. Często zdarza się, że wracają na ulicę, handlują narkotykami, ale niektórzy już jako dorośli podjęli pracę, założyli rodziny. Sukcesem jest, gdy uświadamiają sobie, że mają problem i chcą z nim coś zrobić.

Streetworker nie pracuje od godz. 8 do 16.

- Pedagog musi dostosować pracę do specyficznych warunków - ulica jest przestrzenią, która bardzo szybko się zmienia. Dużo się dzieje rano, po południu, nawet bardzo późnymi wieczorem. Czasami trzeba pomóc podczas późnej interwencji w nocy.

Problem osób wykluczonych polega m.in. na tym, że mają bardzo zaburzone relacje z instytucjami. Dlatego streetworker jest nie tylko animatorem, ale ma pomagać w relacjach między rodziną a ośrodkiem pomocy społecznej, policją, kuratorami sądowymi. Dzieci ulicy opuszczają dużo zajęć w szkole, mają problemy z nauką. Rolą pedagoga jest, by tworzyć dobrą relację między dzieckiem a szkołą, pilnować, by dziecko do niej wróciło, otrzymało konkretną pomoc, która umożliwi mu funkcjonowanie w niej.

Jak wiele dzieci wychowuje się na ulicy? Czy są dane na ten temat?

- Nie ma dokładnych statystyk. Natomiast wiadomo, że w Polsce streetworkingiem zajmuje się kilkanaście organizacji pozarządowych, w Warszawie - cztery, pięć. Aby praca pedagoga miała sens, może on pracować góra z piątką, szóstką dzieci. Można więc policzyć, że w Polsce działania są prowadzone wobec grupy kilkuset dzieci. W skali Polski dzieci, które mają problemy a nie kwalifikują się do instytucji zamkniętych, poprawczaków, może być kilkadziesiąt tysięcy.

...

Tak dzieci moga opluc rzucic kamieniem . Sa rozjechane w 90% przez nikczemnych rodzicow .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:13, 17 Sie 2013    Temat postu:

Praca z dziećmi ulicy ma dać im nową perspektywę"

Praca z dziećmi ulicy ma zmienić ich perspektywę patrzenia na życie; chodzi o to, by wchodząc w dorosłość wiedziały, że mają wybór - mówi o streetworkingu PAP Tomasz Szczepański, prezes Stowarzyszenia "Grupa Pedagogiki i Animacji Społecznej - Praga Północ" (GPAS).

Czym jest streetworking?

- To bardzo specyficzny rodzaj pracy z osobami wykluczonymi społecznie, z którymi nie radzi sobie system opieki społecznej, system edukacji. To często praca z osobami bezdomnymi, uzależnionymi od narkotyków, prostytuującymi się, a także z dziećmi ulicy. To praca w ich środowisku: miejscu zamieszkania, na ulicy, na dworcu.

Na pewno streetworking nie jest programem zmiany człowieka. Chodzi o to, by nabył on dodatkowe umiejętności, które pomogą mu w rozwiązywaniu problemów; by podjął decyzję, czy chce zostać na ulicy, czy np. wyrobić sobie dowód osobisty, podjąć legalną pracę, pójść na terapię związaną z uzależnieniem.
Stowarzyszenie GPAS pracuje głównie z dziećmi z warszawskiej Pragi Północ; kim one są?

- To dzieci, które wyłamują się z wszelkich instytucjonalnych form opieki, które nie chodzą do domów kultury, do ognisk wychowawczych, za to dużo czasu spędzają na podwórkach, w piwnicach, w miejscach, do których uciekają przed światem dorosłych. Są to miejsca inicjacji alkoholowych, narkotykowych, seksualnych. Obserwujemy, że taki tryb życia prowadzą coraz młodsze dzieci, są to już ośmio-, dziewięciolatki.

To przede wszystkim dzieci, których sposób życia jest określony przez dzielnicę, rodzinę, w której często od pokoleń występuje patologia. Są to biedne rodziny - nie tylko materialnie, ale także z braku kapitału społecznego i kulturowego. Wiele rodzin mieszka w bardzo złych warunkach, często są to mieszkania jednopokojowe, socjalne, bez ogrzewania, często bez prądu. To rodziny, których członkowie mają doświadczenia z pobytu w zakładach karnych, poprawczakach. To wszystko powoduje frustrację, agresję i przemoc. Dzieci bardzo szybko uczą się przemocy i stosują ją wobec rówieśników w szkole - począwszy od języka, który jest bardzo wulgarny, często mocno seksistowski. Czy łatwo jest zdobyć zaufanie dzieci, wejść w ich świat? Jakie strategie wykorzystuje streetworker?

- Nie jest łatwo - to bardzo hermetyczne środowiska. Nowa osoba jest od razu zauważana, sprawdzana - i przez dorosłych, i przez dzieciaki. Po pierwsze trzeba znać dzielnicę, być w niej - mówiąc kolokwialnie: dać się powąchać, by mieszkańcy zobaczyli, że chociaż jesteśmy nowi, to staramy się coś dobrego zrobić dla dzieciaków. Często na podwórko przychodzimy ze sprzętem animacyjnym, grami planszowymi, piłką. Trzeba przyjąć, że dzieci będą wulgarne, być może będą rzucały kamieniami, będą próbowały nas opluć. Nie należy się tym zrażać, ale próbować się z nimi zaprzyjaźnić.

Potem jest praca pedagogiczna. Dzieci bardzo dobrze znają swoją dzielnicę, ale nie znają miasta poza nią. Dlatego w ramach nabywania nowych umiejętności społecznych ruszamy w miasto. Okazuje się, że niektóre nie wiedzą, jak skasować bilet w autobusie, po raz pierwszy jadą metrem, po raz pierwszy na żywo widzą Pałac Kultury, nigdy nie były na Starówce.

Czy efekty pracy streetworkera są mierzalne?

- Streetworking jest nastawiony na zmianę perspektywy patrzenia na życie. Po dwóch, trzech latach wspólnego spędzania czasu dzieci wiedzą, że świat to nie tylko Praga. Dzięki temu, wchodząc w dorosłe życie, wiedzą, że mogą decydować - to duża wartość. Często zdarza się, że wracają na ulicę, handlują narkotykami, ale niektórzy już jako dorośli podjęli pracę, założyli rodziny. Sukcesem jest, gdy uświadamiają sobie, że mają problem i chcą z nim coś zrobić.

Streetworker nie pracuje od godz. 8 do 16.

- Pedagog musi dostosować pracę do specyficznych warunków - ulica jest przestrzenią, która bardzo szybko się zmienia. Dużo się dzieje rano, po południu, nawet bardzo późnymi wieczorem. Czasami trzeba pomóc podczas późnej interwencji w nocy.

Problem osób wykluczonych polega m.in. na tym, że mają bardzo zaburzone relacje z instytucjami. Dlatego streetworker jest nie tylko animatorem, ale ma pomagać w relacjach między rodziną a ośrodkiem pomocy społecznej, policją, kuratorami sądowymi. Dzieci ulicy opuszczają dużo zajęć w szkole, mają problemy z nauką. Rolą pedagoga jest, by tworzyć dobrą relację między dzieckiem a szkołą, pilnować, by dziecko do niej wróciło, otrzymało konkretną pomoc, która umożliwi mu funkcjonowanie w niej.

Jak wiele dzieci wychowuje się na ulicy? Czy są dane na ten temat?

- Nie ma dokładnych statystyk. Natomiast wiadomo, że w Polsce streetworkingiem zajmuje się kilkanaście organizacji pozarządowych, w Warszawie - cztery, pięć. Aby praca pedagoga miała sens, może on pracować góra z piątką, szóstką dzieci. Można więc policzyć, że w Polsce działania są prowadzone wobec grupy kilkuset dzieci. W skali Polski dzieci, które mają problemy a nie kwalifikują się do instytucji zamkniętych, poprawczaków, może być kilkadziesiąt tysięcy.

....

To wazna sprawa .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:50, 19 Sie 2013    Temat postu:

Bezdomni przeżyli horror. Teraz są milionerami
To historia jak z filmu. Kilka lat temu para z Los Angeles znalazła się na życiowym zakręcie. Straciła dach nad głową, była zmuszona mieszkać na ulicy. Wszystko odmieniło dramatyczne zdarzenie. Angel Mendez, bez żadnego powodu, został postrzelony przez jednego z funkcjonariuszy policji. Podobnie jego żona, która akurat była w ciąży. Na szczęście - dziecku nic się nie stało. Po latach para otrzymała olbrzymie odszkodowanie - ponad 4 miliony dolarów. Teraz zaczynają nowe życie.

>>>>

Raz na wozie raz pod wozem ! Tak tez sie zdarza !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:18, 23 Sie 2013    Temat postu:

Brakuje pieniędzy dla wychodzących z więzień

Kuratorzy w regionie mogą skromnie pomóc najwyżej kilkudziesięciu byłym więźniom. Resztę muszą odesłać z kwitkiem, a to "okazja", by powrócili oni na drogę przestępstwa - informuje serwis gk24.pl.

W wiezieniu spędziłeś kilka miesięcy. A może i lat. Wychodzisz, ale nie masz nikogo, kto by ci pomógł, oszczędności również nie. W razie potrzeby jeszcze w zakładzie zapewnią ci cywilne ubranie i pieniądze na podróż do miejsca zamieszkania. Jeśli w ogóle masz gdzie mieszkać. Choć to dodatkowy kłopot, bo jak zapłacić za mieszkanie? Praca? Nawet, jeśli znajdziesz od razu, to na wypłatę te kilka tygodni musisz poczekać. Trochę krócej na pomoc socjalną, jeśli w ogóle ją dostaniesz. A z czego żyć wcześniej? Kupić sobie choćby coś do jedzenia?

Gdzie są nasze pieniądze?!

– Choć przed wyjściem snułem plany, jak to zmienię swoje życie, rzeczywistość jest taka, że trudno nie myśleć o powrocie na złą drogę – mówi Paweł (nazwisko do wiad. red.), który niedawno opuścił zakład w Czarnem.

Siedział tam za kradzieże. By on i jemu podobni nie musieli stawać przed podobnymi dylematami, istnieje coś takiego jak pomoc postpenitencjarna. Wystarczy po wyjściu udać się do kuratora sądowego w swoim okręgu, złożyć odpowiedni wniosek i – jeśli będzie to zasadne – otrzymać pieniądze na tzw. adaptację. Od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych.

Tyle teorii, bo praktyka jest zupełnie inna. Bolesna, o czym przekonał się Paweł. – Kiedy poszedłem po pomoc, usłyszałem, że niestety nic nie dostanę, bo nie mają pieniędzy – opowiada, a z każdym słowem coraz bardziej się bulwersuje. – No bo jak to?! Przecież to nie żadna pomoc, żadne pieniądze społeczne, tylko kasa, na którą sami zapracowaliśmy w więzieniu.

Na fundusz postpenitencjarny przekazywanych jest 10 proc. wynagrodzenia osadzonych, wykonujących pracę podczas odsiadywania wyroku. Rozdziałem pieniędzy zajmują się kuratorzy sądowi. – Wysokość pomocy zależy od posiadanych w danym momencie środków i potrzeb skazańca – mówi Jolanta Siedlak, zastępca Kuratora Okręgowego przy Sądzie Okręgowym w Koszalinie. – Mogą to być pieniądze na zakup żywności albo opłacenie świadczeń do czasu otrzymania przez niego pomocy społecznej lub wynagrodzenia za pracę.

Wsparcie udzielane jest od ręki, ale pani kurator przyznaje, że pieniędzy za dużo nie ma. – Na siedem podległych nam jednostek (sześć sądów rejonowych i oddział w Sławnie – red.) w lipcu dostaliśmy sześć tysięcy złotych. Na dobrą sprawę taka kwota pozwala jednemu sądowi udzielić minimalnej pomocy (ok. 100 zł – red.) najwyżej dziesięciu osobom w miesiącu. Pozostałych niestety musimy odesłać – ubolewa.

Decyduje ministerstwo

Tymczasem w 2012 r. o wsparcie w całym okręgu ubiegały się 472 osoby. Widać więc, że posiadane przez kuratora środki są dalece niewystarczające. – Nie mamy jednak na to żadnego wpływu, bo pieniądze są przyznawane centralnie, a rozdzielane przez sądy apelacyjne – wskazuje Jolanta Siedlak.

Także rola sądów apelacyjnych sprowadza się do zaksięgowania kwot. – Jesteśmy tylko pośrednikiem, który przekazuje pieniądze z Ministerstwa Sprawiedliwości do podległych jednostek, ale nie decyduje o ich wysokości – podkreśla Janusz Jaromin, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Szczecinie.

Podległe mu SO w Koszalinie, Gorzowie i Szczecinie dostały w lipcu w sumie 27 tys. zł. To 9 procent wszystkich środków z funduszu postpenitencjarnego (300 tys. zł) przekazanych sądom w Polsce. – Wysokość transz ustalana jest proporcjonalnie do liczby skazanych na bezwzględną karę pozbawienia wolności w danym okręgu – tłumaczy Wioletta Olszewska z Wydziału Komunikacji Społecznej Ministerstwa Sprawiedliwości i dodaje, że pieniądze są przekazywane regularnie, do 25 dnia każdego miesiąca.

Oprócz sądów (28 proc.) trafiają także do służbie więziennej (60 proc.) oraz w formie dotacji celowych dla organizacji pozarządowych (12 proc.). – Praktycznie wszystkie środki pochodzące z potrąceń z wynagrodzeń skazanych przekazywane są na udzielanie pomocy postpenitencjarnej – zapewnia przedstawicielka ministerstwa.

Mało pieniędzy

W lipcu ich łączna suma wyniosła nieco ponad milion złotych. Kwota zależy od poziomu odpłatnego zatrudnienia osób pozbawionych wolności, które z roku na rok ulega zmniejszeniu. – Sytuacja ta związana jest w głównej mierze z tym, iż potencjalni pracodawcy ograniczyli zatrudnienie osób osadzonych, z uwagi na konieczność zapewnienia im co najmniej minimalnego wynagrodzenia – mówi Wioletta Olszewska, zauważając, że ministerstwo ma znikomy wpływ na poziom zatrudnienia skazanych.

Dlatego powołany został Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych, z którego przedsiębiorcy mogą otrzymywać m.in. częściowy zwrot kosztów ich zatrudnienia.

Urzędnicy liczą, że zatrudnienie skazanych pomoże zwiększyć nowelizacja ustawy o zamówieniach publicznych (czeka na podpis prezydenta), dzięki której przywięzienne zakłady pracy będą mogły otrzymywać zamówienia bez przetargu. – Niewątpliwie wpłynie to na wzrost ich konkurencyjności, a pośrednio i na pomoc postpenitencjarną – wskazuje przedstawicielka MS.

Przyznawana jest przez Służbę Więzienną oraz zawodowych kuratorów sądowych osobom pozbawionym wolności, zwalnianym z zakładów karnych i aresztów śledczych oraz członkom ich rodzin. Realizacja tego zadania jest również powierzana w ramach dotacji celowej z Funduszu jednostkom spoza sektora finansów publicznych, po przeprowadzeniu otwartego konkursu ofert.

>>>

Dla bezrobotnych nie ma to co tam przestepcy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:55, 25 Sie 2013    Temat postu:

Wyjątkowy bieg dla chorych dzieci

W ostatni dzień sierpnia odbędzie się wyjątkowy bieg, którego uczestnicy pomogą w ten sposób małym pacjentom Kliniki Neurologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego. Zapisywać na bieg można się tylko do najbliższej niedzieli.

To już druga edycja Charytatywnego Biegu Fundacji Tesco Dzieciom. W biegu może wziąć udział każdy, a organizatorzy liczą, że poza zawodowcami pojawi się wielu amatorów, mieszkańców Krakowa. Na liczne stawienie się biegaczy liczy zwłaszcza kierownik Kliniki, prof. Marek Kaciński.

Na bieg można się zapisywać jeszcze do niedzieli 25 sierpnia (www.online.datasport.com.pl/zapisy). Później zapisy będą możliwe tylko w biurze zawodów w dzień biegu, czyli w sobotę 31 sierpnia o 7.30 rano na krakowskich Błoniach.

Trasa biegu będzie prowadzić wokół Błoń, a do wyboru są dwie trasy: rodzinna na trasie 3,5 km oraz bieg profesjonalny na trasie 10 km. Finałem całego przedsięwzięcia będzie wręczenie symbolicznego czeku na rzecz Kliniki Neurologii Dziecięcej.

Aby wziąć udział w biegu należy się zarejestrować i dokonać opłaty startowej. Biegacze oceniani będą w kategoriach kobiety i mężczyźni oraz w kategorii studenckiej (także kobiety i mężczyźni).

...

Dobry pomysl .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:03, 27 Sie 2013    Temat postu:

Brakuje rodzin zastępczych na podkarparpaciu
Brakuje także pogotowia dla dzieci pozostawionych przez rodziców -

Na Podkarpaciu jest nieco ponad 2 tys. rodzin zastępczych, które opiekują się około 3 tys. dzieci, które z rożnych powodów nie mogą być ze swoimi biologicznymi rodzicami.

Małgorzata Bąk z rzeszowskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej uważa, że to zdecydowanie za mało. W samym Rzeszowie jest 114 rodzin zastępczych - potrzeba jeszcze 6-7 specjalistycznych dla dzieci niepełnosprawnych. Brakuje też pogotowia dla dzieci pozostawionych przez rodziców.

Jak tłumaczy gość radia Rzeszów, brakuje rodzin zastępczych, bo kandydaci na rodziców często obawiają się negatywnej opinii środowiska. Są podejrzewani m.in o to, że wynagrodzenie przyznawane za opiekę to sposób na zarabianie pieniędzy.

W tym roku w Rzeszowie było 14 kandydatów na rodziny zastępcze. Sąd przyznał dzieci połowie z nich.

>>>>

Supere opieka . Panstwo opiekuncze ... dla gangsterow ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:24, 28 Sie 2013    Temat postu:

Pogorzelcy czekają na powrót do swoich mieszkań

Przy­naj­mniej do wtor­ku miesz­kań­cy psz­czyń­skiej ka­mie­ni­cy, w któ­rej w week­end wy­buchł pożar, po­zo­sta­ją u swo­ich ro­dzin.

Przy­po­mnij­my. W so­bo­tę wcze­snym ran­kiem w jed­nej z ka­mie­nic przy ul. Bed­nar­skiej w Psz­czy­nie po­ja­wił się ogień. Pożar ga­si­ło sie­dem za­stę­pów stra­ży po­żar­nej. Szczę­śli­wie ni­ko­mu nic się nie stało. Do tej pory trwa sza­co­wa­nie strat.

W wy­ni­ku po­ża­ru spa­li­ła się klat­ka scho­do­wa.

Lo­ka­to­rzy ka­mie­ni­cy wciąż nie mogą wró­cić do swo­ich miesz­kań. - Jedna z ro­dzin otrzy­ma­ła miesz­ka­nie za­stęp­cze, a trzy ko­lej­ne zna­la­zły schro­nie­nie u swo­ich krew­nych - tłu­ma­czy Piotr Łapa z Urzę­du Miej­skie­go w Psz­czy­nie.

Dy­rek­tor Ad­mi­ni­stra­cji Za­so­bów Ko­mu­nal­nych zle­ci­ła eks­per­ty­zę. - Wia­do­mo już, że uszko­dzo­ne zo­sta­ły in­sta­la­cje. Jed­nak do­pie­ro po za­po­zna­niu się z wy­ni­ka­mi eks­per­ty­zy bę­dzie można okre­ślić kiedy po­szko­do­wa­ni będą mogli wró­cić do swo­ich miesz­kań - do­da­je Łapa.

Psz­czyń­ski Ośro­dek Po­mo­cy Spo­łecz­nej uru­cho­mił też spe­cjal­ną pulę pie­nię­dzy na pomoc po­szko­do­wa­nym.

>>>>

Jak najszybciej .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:25, 28 Sie 2013    Temat postu:

Pochowane miliardy popłyną na opiekę

Na kon­tach ban­ko­wych osób zmar­łych jest 10 mi­liar­dów zło­tych. Z tego 4 mi­liar­dy to pie­nią­dze, po które albo nikt się nie zgło­sił, albo trud­no jest usta­lić spad­ko­bier­cę. Są po­my­sły jak wy­ko­rzy­stać środ­ki obec­nie za­mra­ża­ne przez banki - pisze "Puls Biz­ne­su".

Jak czy­ta­my w ga­ze­cie, zda­niem nie­któ­rych se­na­to­rów, za­mro­żo­ne fun­du­sze mo­gły­by pomóc sfi­nan­so­wać usta­wę o oso­bach nie­sa­mo­dziel­nych, która obec­nie jest na eta­pie kon­sul­ta­cji. Choć jej za­ło­że­nia mówią, że pie­nią­dze na roz­wój rynku usług opie­kuń­czych zo­sta­ną prze­su­nię­te z za­sił­ków pie­lę­gna­cyj­nych, coraz wię­cej osób wątpi, że rząd zde­cy­du­je się dzi­siaj na za­bra­nie do­dat­ku mi­lio­nom Po­la­ków.

Se­nac­ka ini­cja­ty­wa, która po­zwo­li­ła­by unik­nąć po­li­tycz­nie i spo­łecz­nie nie­po­pu­lar­nych de­cy­zji, jest na wcze­snym eta­pie. Dwa mie­sią­ce temu przy­go­to­wa­no jej ana­li­zę praw­ną.

>>>>

Nie wyobrazam sobie innego wykorzystania niz na biednych .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:06, 28 Sie 2013    Temat postu:

GUS policzył Polskę bezdomną

Zwięk­szy­ła się licz­ba bez­dom­nych. Nad Wisłą jest ich bli­sko 31 ty­się­cy. To 19 pro­cent wię­cej niż 2 lata temu - wy­ni­ka z sza­cun­ków "Dzien­ni­ka Ga­ze­ty Praw­nej" na pod­sta­wie da­nych ze spisu po­wszech­ne­go w 2011 roku i li­cze­nia bez­dom­nych, które zle­ci­ło mi­ni­ster­stwo pracy.

Jak czy­ta­my w ga­ze­cie, ten wzrost zwią­za­ny jest nie tylko z ro­sną­cą grupą osób, które mają pro­ble­my z al­ko­ho­lem, są uza­leż­nio­ne od nar­ko­ty­ków czy ha­zar­du albo tracą miesz­ka­nie w wy­ni­ku na przy­kład kon­flik­tów ro­dzin­nych. Po­więk­sza­niu bez­dom­no­ści sprzy­ja też moż­li­wość eks­mi­sji lo­ka­to­rów na bruk.

Ro­bert Sta­rzyń­ski ze Sto­wa­rzy­sze­nia Monar twier­dzi, że w schro­ni­skach i noc­le­gow­niach przy­by­wa osób, które po­za­cią­ga­ły kre­dy­ty na miesz­ka­nie i nie były w sta­nie ich spła­cać po utra­cie pracy.

>>>

To trudno policzyc ale tendencja pewnie jest wzrostowa jak i bezrobocia . Te liczby zapewne ida w parze .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:46, 29 Sie 2013    Temat postu:

Pilnie potrzebna krew grupy 0 RH minus

Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Rzeszowie pilnie potrzebuje krwi grupy 0 Rh minus - informuje Radio Rzeszów.

Dawcy z tą grupą proszeni są o zgłoszenie się do Centrum przy ulicy Wierzbowej w Rzeszowie lub jednego z ośmiu ośrodków terenowych w regionie, w godzinach od 7.00 do 13.30. Oddziały znajdują się w Dębicy, Jaśle, Krośnie, Mielcu, Leżajsku, Stalowej Woli, Przemyślu i Sanoku.

Dawcą krwi może zostać każda zdrowa osoba, która ma 18 lat, a nie więcej niż 65. Nie może też ważyć mniej niż 50 kg. Jednorazowo oddaje się 450 ml krwi. Mężczyźni mogą to zrobić maksymalnie 6 razy w roku, kobiety 4 razy.

...

To pilne !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:45, 29 Sie 2013    Temat postu:

Zmasakrowali bezdomnego i spalili mu obozowisko


Napadli bezdomnego i zatłukli na śmierć. Mężczyzna tygodniami konał w szpitalu. Sąd wymierzył sprawcom krótkie wyroki. Prokuratura nie wyklucza odwołania.

Skazani to bracia Krzysztof i Paweł K. oraz Rafał P. Wszyscy pochodzą z Lublina. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym groziło im do 10 lat więzienia. Sąd Okręgowy w Lublinie uznał całą trójkę za winnych, ale najwyższy wyrok w tej sprawie to 4 lata i dwa miesiące więzienia.

– Nie wykluczam, że odwołamy się od wyroku – mówi Justyna Rutkowska- Skowronek, szef Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. – Decyzję w tej sprawie podejmiemy w ciągu kilku dni.

Do dramatycznych wydarzeń doszło jesienią 2011 roku. We wrześniu kilku mężczyzn napadło na grupę bezdomnych, koczujących w rejonie ul. Orkana. Dotkliwie ich pobili. Bandyci wrócili na miejsce w październiku. Zaatakowali 61-letniego bezdomnego. Spalili jego obozowisko.

Mężczyzna był zmasakrowany. Miał połamaną czaszkę, żebra i zmiażdżoną twarz. Napastnicy okładali go po całym ciele, kopali, posłużyli się również ciężkim, tępym narzędziem. Po ponad dwóch miesiącach w szpitalu, ofiara ataku zmarła.

Sprawcami napaści okazali się trzej mieszkańcy pobliskiego osiedla. Trafili do aresztu, gdzie siedzą do dziś. Bracia K. oraz Rafał P. odpowiadali przed sądem zarówno za śmiertelne w skutkach pobicie, jak i za pierwszą napaść na obozowisko. Krzysztof K. ma odsiedzieć trzy lata i siedem miesięcy. Pawła K. skazano na cztery lata i dwa miesiące.

Z kolei Rafał P. otrzymał wyrok trzech lat i ośmiu miesięcy więzienia. Wszyscy muszą zapłacić rodzinie zabitego 1,5 tys. złotych zadośćuczynienia. Czas, jaki napastnicy spędzili już w areszcie zostanie zaliczony na poczet zasądzonej odsiadki.

...

Bestie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:52, 30 Sie 2013    Temat postu:

Ponad 470 wyprawek dla dzieci z ubogich rodzin od Caritas

Ponad 470 wyprawek szkolnych dla dzieci z najuboższych rodzin udało się zebrać Caritas Archidiecezji Białostockiej podczas ogólnopolskiej akcji "Tornister pełen uśmiechów". W piątek w Białymstoku dzieci i ich rodzice odbierali tornistry z wyprawkami.

Jak powiedziała rzeczniczka białostockiej Caritas Bogumiła Maleszewska, przygotowano ponad 470 wyprawek, ale w najbliższych dniach ich liczba może się zwiększyć.

Przywiezienie kolejnych zapowiedziało bowiem jeszcze kilka parafii. W przyszłą sobotę 7 września jedna ze szkół tańca organizuje też maraton taneczny zumby, na który wstęp będzie bezpłatny, wystarczy przynieść ze sobą dowolną ilość szkolnych przyborów.

Akcja Caritas polegała na tym, że darczyńca brał pusty tornister i za własne pieniądze wypełniał go rzeczami potrzebnymi dzieciom w szkole. Zgłosiło się m.in. kilka firm i instytucji, które przygotowały po kilka, kilkanaście takich wyprawek.

Tornistry z wyposażeniem trafiają do rodzin, które wypełnią podanie z opisem swej sytuacji życiowej i materialnej, a potem poświadczą je w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie.

Kampania "Tornister pełen uśmiechów" ma charakter ogólnopolski, a jej organizatorem od pięciu lat jest Caritas Polska, przy współdziałaniu Caritas diecezjalnych. Można było nie tylko wypełniać tornistry przyborami szkolnymi, ale także wysyłać smsy, z których dochód został przeznaczony na zakup tornistrów.

W ciągu czterech dotychczasowych edycji akcji udało się Caritas rozdać 37 tys. wyprawek szkolnych dla najuboższych dzieci w Polsce.

Jak podaje Caritas, powołując się na dane UNICEF, ponad milion polskich dzieci nie ma dostępu do podstawowych dóbr, niezbędnych do prawidłowego rozwoju.

>>>

Wspaniale !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:41, 30 Sie 2013    Temat postu:

Bieg charytatywny dla chorych dzieci

Bieg charytatywny dla małych pacjentów Kliniki Neurologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu odbędzie się 31 sierpnia na Błoniach. Dochód zostanie przeznaczony na odnowienie świetlicy i zakup sprzętu do sali rehabilitacyjnej.

Jak poinformował neurolog ze szpitala w Prokocimiu, zastępca ordynatora oddziału neurologii dziecięcej, dr n.med. Sławomir Kroczka, w klinice są 42 łóżka. Leżą na nich dzieci z chorobami ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego, w tym dzieci z wadami wrodzonymi i po neurologicznych następstwach ciężkich urazów. Wśród pacjentów są cierpiący m.in. na padaczkę, stwardnienie rozsiane, bóle głowy, guzy mózgu, a także dzieci z miastenią (przewlekła choroba autoimmunologiczna, która charakteryzuje się szybkim zmęczeniem i osłabieniem mięśni szkieletowych).

Neurolog przypomniał, że część oddziałów szpitala w Prokocimiu rozpoczęła działalność w 1988 roku. - Placówka funkcjonowała wówczas w innych realiach społecznych, politycznych i gospodarczych. Ówczesne wyposażenie przetrwało 25 lat, ale dzisiaj jest już przestarzałe. Zmieniły się czasy oraz metody diagnostyki i leczenia. W obecnej, szczególnie trudnej sytuacji polskiej służby zdrowia, potrzebujemy każdego wsparcia finansowego - powiedział lekarz.

Trasa biegu wytyczona została wokół krakowskich Błoń. Linia startu i mety znajdą się na ul. Focha niedaleko Zwierzynieckiego Klubu Sportowego. Uczestnicy mogą wystartować w dwóch kategoriach biegowych: bieg rodzinny na trasie 3,5 km oraz bieg na trasie 10 km - dla profesjonalnych sportowców. Wszyscy biegacze dostaną drobne upominki, a najlepsi otrzymają atrakcyjne nagrody.

Zawodom będą towarzyszyły różne atrakcje, np. minibiegi dla dzieci, pokazy sprzętu policyjnego, poradnictwo prozdrowotne. Na koniec przedsięwzięcia organizatorzy wręczą przedstawicielom Kliniki Neurologii Dziecięcej symboliczny czek pieniężny.

W ubiegłym roku w biegu charytatywnym wzięło udział ok. 500 osób. Dochód z niego wyniósł ponad 50 tys. zł. Suma pokryła koszty remontu świetlicy i zakupu drobnego sprzętu do sal Kliniki Onkologii i Hematologii szpitala w Krakowie-Prokocimiu.

Bieg Charytatywny Fundacja Tesco Dzieciom jest organizowany po raz drugi.

...

Tak trzymac .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:31, 01 Wrz 2013    Temat postu:

Ubóstwo przeszkadza w jasnym myśleniu

Ubóstwo wpływa negatywnie na procesy myślowe - odkryli naukowcy z Uniwersytetu Princeton. Jak informuje "New Scientist", badania przeprowadzono wśród rolników uprawiających trzcinę cukrową w stanie Tamilnadu w południowych Indiach.

Badacze wykorzystali fakt, że rolnicy uprawiający trzcinę cukrową na małą skalę otrzymują niemal cały swój roczny przychód w jednym momencie, tuż po żniwach. Dzięki temu ten sam rolnik może żyć w ubóstwie tuż przed żniwami i być względnie zamożny tuż po nich.

Zespół Eldara Shafira zbadał 464 farmerów w pięćdziesięciu czterech wioskach przed i po żniwach. Przy każdej wizycie rolnicy rozwiązywali prosty test na inteligencję polegający na rozpoznawaniu wzorów, w którym musieli podać ilość liczb, które widzieli – np. po zobaczeniu "5, 5, 5" musieli odpowiedzieć "trzy".

Badacze zaobserwowali, że przed żniwami iloraz inteligencji rolników był znacząco niższy w porównaniu do wyników po zbiorach: różnica odpowiadała 13 punktom IQ. Według nich rozwiązywanie testów na inteligencję w warunkach ubóstwa odpowiada mniej więcej próbom rozwiązywania ich po całkowicie nieprzespanej nocy. Badanie tych samych rolników w dwóch różnych sytuacjach pozwoliło naukowcom kontrolować inne czynniki, które mogły wpływać na wynik testu, takie jak sytuacja rodzinna, niedożywienie, poziom edukacji czy ekspozycja na substancje toksyczne.

Shafir wyjaśnia to zjawisko ograniczoną możliwością mózgu do przetwarzania informacji. W uproszczeniu, zmartwienia dotyczące sytuacji finansowej "blokują" możliwości naszego mózgu do przetwarzania innych danych.

Dzięki badaniu naukowcom udało się ustalić, że złe decyzje dotyczące np. pożyczek czy oszczędności podejmowane przez ludzi żyjących w ubóstwie mogą wynikać po prostu z okoliczności, w jakich przyszło im żyć, a nie z ogólnego braku inteligencji. W związku z tym sugerują, że rządy powinny przede wszystkim uprościć procedury występowania o pomoc społeczną dla najuboższych warstw społeczeństwa.

....

Oczywiscie ze nedza otepia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:20, 01 Wrz 2013    Temat postu:

Przez miasto przeszedł Korowód Nadziei

II Wrocławski Korowód Nadziei przeszedł w niedzielę ulicami Wrocławia. Paradzie towarzyszył przejazd koni, reprezentacyjnych dorożek oraz zabytkowych aut. Podczas imprezy zbierano pieniądze na rzecz pacjentów wrocławskiej Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej.

Współorganizatorem Korowodu Nadziei była wrocławska Straż Miejska. Pomysłodawcą konnej parady jest jeden ze strażników miejskich Zbigniew Golonka.

Po przejściu korowodu na Placu Gołębim odbył się koncert, w którym wzięły udział m.in. zespoły folklorystyczne, tancerki brzucha, szczudlarze, akrobaci oraz dziecięce zespoły taneczne.

Jak powiedziała podczas imprezy prezes Fundacji "Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową", Agnieszka Aleksandrowicz, Korowód Nadziei odbył się w tym roku po raz drugi. "Data nie została wybrana przypadkowo. Tego dnia dzieci zwykle rozpoczynają rok szkolny. Chcieliśmy zwrócić uwagę na to, że niestety nie wszystkie mają takie szczęście. Wiele z nich walczy z ciężką chorobą. I na to potrzebne są pieniądze" - mówiła.

Wyjaśniła, że środki są zbierane na nierefundowane drogie leki, protezy, rehabilitację, wsparcie psychologiczne, codzienną pomoc, a także na organizowanie dzieciom czasu w szpitalu. Fundacja zbiera też pieniądze na budowę nowoczesnej kliniki onkologicznej Przylądek Nadziei.

Nie podliczono jeszcze uzbieranych pieniędzy, jednak już wiadomo, że do skarbonki, która przez rok stała na wrocławskim Rynku, wpadło 50 tys. zł.

....

Bardzo cieszy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:15, 06 Wrz 2013    Temat postu:

Koło ratunkowe dla polskich bezdomnych

Według oficjalnych danych, 40 procent londyńskich bezdomnych pochodzi z Europy Środkowo-Wschodniej. W tej grupie najwięcej jest Polaków, a tuż za nimi są Rumuni i Litwini. Można ich znaleźć niemal w każdej części brytyjskiej stolicy, a po raz pierwszy problem ten dostrzeżono w 2-3 lata po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej.

W latach 2004-2007 na Wyspy przyjechały setki tysięcy imigrantów znad Wisły, jednak ich losy nie zawsze potoczyły się tak, jak sami by tego chcieli. Na angielskich ulicach wylądowało wielu naszych rodaków, którzy wstydzili przyznać się do porażki przed rodziną w kraju.

...

Oczywiscie jakis % to sa bezdomni zawsze .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:17, 07 Wrz 2013    Temat postu:

W Rzeszowie krew potrzebna od zaraz


W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Rzeszowie kończą się zapasy krwi grup A RH -, O RH - oraz A RH +.

Krew może oddać każda osoba, która ukończyła 18 lat, zdrowa i ważąca minimum 50 kilogramów. Krwi, nie oddaje się na czczo, trzeba wcześniej zjeść śniadanie. Chętni przechodzą też badanie lekarskie.

– Oddaję krew już siódmy raz. Chcę pomóc ludziom, którzy tej krwi potrzebują. Mnie nic to przecież nie kosztuje. Zabieg jest bezbolesny, a dodatkowo można dostać zwolnienie ze szkoły - przyznaje chłopak.

Stąd pracownicy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa muszą czasem decydować, komu oddać krew. - Pacjent z anemią może poczekać dzień lub dwa, ten z wypadku nie ma czasu – tłumaczą.

- Do zabiegów rezerwuje się zwykle dwie jednostki krwi, czyli około 500 mililitrów. Kiedy przyjeżdżają pacjenci po wypadkach, potrzebną krew liczy się w litrach. Dużo krwi trzeba też na oddziałach kardiochirurgii i chorób przewlekłych, gdzie podaje się ją starszym osobom cierpiącym na anemię - wyjaśnia Małgorzata Przysada, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie.

Deficytowymi grupami krwi są z czynnikiem minusowym: RH -. Są tak cenne, bo występują najrzadziej. - Najlepszymi dawcami są osoby z grupą krwi 0. Najlepszymi biorcami Ci, z grupą AB - objaśnia Małgorzata Zwierkowska - Tłuczek.

- Wyliczyliśmy, że w 2011 roku mieliśmy 2327 nowych honorowych dawców krwi. W ubiegłym roku było o prawie 2,5 tys. więcej - mówi Elżbieta Bzdek – Ficek, starszy inspektor ds. promocji honorowego krwiodawstwa w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Rzeszowie.

- Zastanawiałem się dwa lata. W końcu przyszedłem oddać krew. To nic strasznego, a każdy kiedyś może krwi potrzebować - mówi Jarosław, który pierwszy raz oddawał krew.

Od dwóch lat robi to Radosław, uczeń szkoły średniej. Oddawał płytki krwi. Zabieg polega na tym, że od dawcy pobierana jest krew, która trafia do separatora. Urządzenie oddziela płytki, a krew wpływa z powrotem do żyły.

- Zabieg trwa dłużej niż normalne oddawania krwi. Staram się przychodzić tutaj w miesiącu. Niektórzy się boją, ale naprawdę nie ma czego - przekonuje uczeń.

Zdaniem Leszka Gajosa, socjologa z Rzeszowa powodów, dla którego ludzie oddają krew, jest mnóstwo.

– To, że co roku zwiększa się liczba honorowych dawców krwi, nie oznacza jeszcze, że staliśmy się bardziej pro społeczni. Część osób oddało krew, bo potrzebował jej ktoś z rodziny, część osób znalazło się w tym gronie pewnie przypadkowo. Są i tacy, których skusiła perspektywa wolnego dnia - wylicza socjolog.

Oprócz dnia wolnego honorowi dawcy mają też refundowane część lekarstw i prawo do wizyty u lekarza bez konieczności stania w kolejce. W Rzeszowie posiadacze legitymacji zasłużonego honorowego dawcy krwi mogą za darmo jeździć autobusami MPK. Ten przywilej otrzymują kobiety, które oddały 15 litrów i mężczyźni, którzy oddali 18 litrów krwi. Dawca, po oddaniu krwi, dostaje 9 czekolad.

...

Znow pomoc trzeba .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:18, 11 Wrz 2013    Temat postu:

Maciej Stolarczyk | Onet
Zostały godziny, by uratować Jacka Gaworskiego. Ma duże szanse na dalsze życie

Leczenie eksperymentalne w USA to ostatnia deska ratunku dla Jacka Gaworskiego. Polski szermierz chory na raka i stwardnienia rozsiane ma czas do 19 września, by zebrać 140 tys. złotych. Jeśli się uda, będzie miał 80 procent szans na przeżycie. - Jeśli nie, będziemy mogli już tylko pomóc mu spokojnie odejść. Dlatego jeszcze raz zwracamy się do ludzi z wielką prośbą o pomoc. Ostatnim razem uratowaliście nas, za co na zawsze będziemy wdzięczni – mówi żona szermierza Elżbieta Gaworska.

W marcu tego roku nad Jackiem Gaworskim i jego rodziną zaświeciło słońce. Dzięki wsparciu m.in. czytelników Onetu, polski szermierz chory na raka i stwardnienie rozsiane przeszedł operację w Niemczech, która dała mu kolejne miesiące życia. Niestety, chmury ponownie zebrały się nad panem Jackiem. Została mu już ostatnia deska ratunku.

Pół roku temu sportowiec przeszedł operację w klinice w Berlinie. Usunięto guzy nowotworowe bezpośrednio zagrażające życiu i wyznaczono termin następnych zabiegów, które mogły dać szansę wyjścia na prostą. Operacje w Niemczech nie były refundowane przez państwo, a polskie szpitale rozkładały bezradnie ręce, widząc stopień zaawansowania choroby. Pomocną dłoń wyciągnęło społeczeństwo, które wpłatami na konto rodziny pomogło uzbierać potrzebną do operacji kwotę.

Pan Jacek przeszedł operację, poczuł się lepiej i zyskał kolejne miesiące życia. Dobrze je wykorzystał, reprezentując Polskę na mistrzostwach świata w szermierce, gdzie zawodnicy na wózkach rywalizowali obok pełnosprawnych sportowców. Gaworski zajął 14. miejsce we florecie, a wraz z drużyną otarł się o medal (4. pozycja). Był niekwestionowanym bohaterem polskiej reprezentacji, bo zmagając się z dwiema chorobami był osłabiony w stosunku do większości przeciwników, a jednak nadrabiał to walecznością.

Niestety, w międzyczasie minął termin ponownej operacji w Berlinie, na którą nie było pieniędzy. Żona pana Jacka – Elżbieta Gaworska – nie ustawała w staraniach, ale szansa na zabieg przepadła. Lekarze w Niemczech poinformowali, że nie podejmą się już kolejnej operacji.

Jackowi Gaworskiemu pozostała ostatnia deska ratunku, czyli leczenie eksperymentalne w USA. Na listę chętnych do terapii w Bostonie udało się dostać dzięki interwencji niemieckich lekarzy. Koszt to 300 tys. złotych. Jedną trzecią tej kwoty obiecała wyłożyć firma Budimex w momencie, gdy rodzina uzbiera pozostałe 200 tys. Stan konta państwa Gaworskich to dziś 60 tys. zł. Brakuje więc 140 tys. by jeszcze raz podjąć walkę o życie polskiego szermierza.

- To leczenie jest eksperymentalne tylko z nazwy. Tak naprawdę lek jest już o krok od wejścia na rynek. Chorzy, którzy byli poddani terapii, w 80 procentach ratowali swoje życie. Najpóźniej 19 września 300 tys. złotych musi się znaleźć na koncie kliniki w Berlinie, więc jak widać wyścig z czasem jest bardzo nerwowy. Nie mamy innego wyjścia, jak prosić państwa o pomoc, bo dopóki jest szansa, to będziemy walczyć – mówi Elżbieta Gaworska.

Jacka Gaworskiego można wesprzeć przesyłając dowolną kwotę na konto:
14 1050 1575 1000 0023 1860 4655
Jacek Gaworski
Wrocław , ul. Komuny Paryskiej 39-41/9

Informacje o metodach wsparcia dla szermierza znajdują się na stronie Jacekgaworski.pl.

?????

A coz to za dramat ????


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:19, 11 Wrz 2013    Temat postu:

Tysiące ton jedzenia na stole, a nie w śmietniku

Od października sklepy będą zwolnione z podatku przy oddawaniu jedzenia potrzebującym. Największe hipermarkety zapowiadają, że ich gigantyczne nadwyżki nie będą już lądować w śmietnikach - pisze "Dziennik Polski".

Teraz sytuacja zmieni się diametralnie - podkreśla Andrzej Faliński, szef Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD). Jak mówi, dotąd dla właścicieli sklepów bardziej opłacalne było wyrzucenie jedzenia niż przekazanie go na cel charytatywny.

Większość produktów nadających się do spożycia, ale z kończącą się datą ważności będzie przekazywana potrzebującym - zadeklarowała już POHiD, która zrzesza największe działające w Polsce hipermarkety m.in. Tesco, Carrefour, Auchan czy Biedronka.

A jak wylicza "DP", chodzi o niebagatelne ilości, bowiem POHiD szacuje, że rocznie marnuje się ok. 300 tys. ton dobrej żywności. Czyli czterokrotnie więcej jedzenia niż w całym 2012 r. była w stanie dostarczyć Federacja Polskich Banków Żywności do ok. 1,7 mln biednych osób z całego kraju.

Teraz podatek przy oddawaniu żywności potrzebującym, w zależności od produktu, wynosi od 5 do 23 proc. jego wartości - przypomina dziennik.

????
Koszmar !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:20, 11 Wrz 2013    Temat postu:

"Przeciwdziałajmy marnowaniu żywności"

Kampanię przeciwko marnowaniu żywności zainaugurowały dzisiaj na wysypisku śmieci Barycz Bank Żywności w Krakowie i Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania.

Do końca listopada śmieciarki oznakowane logo akcji będą nawoływały do przeciwdziałania marnowaniu żywności. Organizatorzy akcji będą także prowadzić warsztaty edukacyjne dla młodzieży szkolnej.

Według danych Eurostatu, w Polsce marnuje się blisko 9 mln ton żywności, z czego 2 mln ton w gospodarstwach domowych. 60 proc. wyrzucanej żywności wciąż nadaje się do spożycia, a kolejne 20 proc. by można zaoszczędzić, dzięki odpowiedniemu przechowywaniu i niedopuszczeniu do jej zepsucia.

- Nasza kampania "Przeciwdziałajmy marnowaniu żywności" ma zwrócić uwagę krakowian, jak poważny jest to problem i jakie niesie za sobą konsekwencje. W ramach edukacji, co robić, aby ograniczać marnowanie jedzenia, propagujemy bardzo łatwą do zapamiętania i stosowania Zasadę 4P: Planuj, Przetwarzaj, Podziel się, Posegreguj! – powiedziała dyrektor Banku Żywności w Krakowie Beata Ciepła.

Jak podkreśliła, otwarcie kampanii na wysypisku śmieci nie jest przypadkowe. - Zataczając symboliczne koło, chcemy pokazać wraz z partnerem - krakowskim MPO, że wciąż marnujemy zbyt dużo żywności. Wydaje nam się, że w większości nie marnujemy żywności, natomiast badania wskazują, że co trzeci Polak przyznaje się do wyrzucania żywności. Chcemy przypomnieć, że odpowiednio planując i gospodarując żywnością będziemy temu mogli zapobiegać – powiedziała Ciepła.

Bank Żywności w Krakowie działa na terenie Małopolski i współpracuje z ponad 200 różnymi organizacjami pozarządowymi i placówkami pomocy społecznej, przekazując im żywność uzyskaną od producentów, z programu unijnego pomocy żywnościowej i zbiórek żywności, organizowanych od 16 lat w supermarketach. - Każdego roku do blisko 80 tys. mieszkańców dostarczamy od 3,5 tys. do 4 tys. ton żywności. Wydaje się to dużo, ale okazuje się, że potrzeby są jeszcze większe – powiedziała Beata Ciepła.

....

Zakonczmy horror .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:17, 11 Wrz 2013    Temat postu:

Piotr Ogórek | Onet
Wyjątkowy bieg charytatywny

W niedzielę 15 września w Krakowie odbędzie się kolejna już edycja biegu Business Run. W tym roku Fundacja Jaśka Meli Poza Horyzonty pieniądze zebrane podczas biegu przekaże na nowe protezy Agnieszki Harasim, które nie ma obu nóg.

Business Run to charytatywny bieg biznesowy, który wspierają różni przedsiębiorcy, w tym m.in. UBS, Radisson Blu Hotel Kraków czy Luxoft. W ubiegłoroczną edycję zaangażowane było 95 firm, a w biegu wzięło udział 205 drużyn i 1025 zawodników. Zebrano wtedy ponad 56 tys. złotych na protezę nogi dla Justyny Topy.

- Ta proteza pomaga mi w czynnościach życia codziennego. Jestem wszystkim bardzo wdzięczna za to, że mogę chodzić – mówiła beneficjentka zeszłorocznego biegu.

W tym roku bieg cieszy się jeszcze większym zainteresowaniem. W osiem dni zarejestrowało się 2200 biegaczy, którzy wystartują w 440 drużynach. W bieg zaangażowało się także 18 firm. Business Run tego samego dnia będzie się także odbywał w Katowicach i Poznaniu.

Krakowski bieg rozpocznie się na Rynku Głównym w niedzielę o godzinie 10.30. Trasa biegu wynosi 3,8 km i będzie przebiegać wokół Plant. W bieg charytatywny angażują się nie tylko biegacze, ale i osoby nie biegające, dzięki którym fundacja Poza Horyzonty zebrała już 35 tys. złotych. W tegorocznej edycji wezmą także udział aktorzy Teatru Starego oraz serialu „Na Wspólnej” (m.in. Joanna Jabłczyńska).

- Rok temu podczas organizacji biegu było wiele stresu – mówił Jan Mela, prezes fundacji Poza Horyzonty. – Teraz widzimy jak ta impreza niesamowicie się rozrasta. Stały za tym miesiące ciężkiej pracy, w którą włożono kawał serca – mówił.

....

Pieknie !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:24, 13 Wrz 2013    Temat postu:

Trzebiechów daje mieszkania socjalne
- Przy­da­ło­by się jesz­cze od­no­wić ele­wa­cję - mówią zgod­nie Łusz­czo­wie

Sześć ro­dzin i jeden bez­dom­ny z gminy Trze­bie­chów zy­ska­ło nowy dach nad głową.

- Były prze­cie­ki, dach był po pro­stu dziu­ra­wy, a kro­kwie prze­gni­łe, nie­któ­re spróch­nia­łe - tłu­ma­czy Paweł Łuszcz, syn pani Sta­ni­sła­wy. - A teraz?! Jest do­brze. Za­czę­to od wy­mia­ny kro­kwi, potem przy­szły łaty i nowa da­chów­ka. Poza tym po­ja­wi­ły się rynny na całym bu­dyn­ku. Ro­bo­ty wy­ko­na­ła na­praw­dę so­lid­na firma z Ja­żyń­ca, z Wiel­ko­pol­ski - za­zna­cza.

W bu­dyn­ku na ul. Par­ko­wej są miesz­ka­nia ko­mu­nal­ne i so­cjal­ne, miesz­ka tutaj sześć ro­dzin, bo za ro­dzi­nę liczy się także po­je­dyn­cza osoba. Ostat­nio zatem przy­by­ły dwie ro­dzi­ny i od razu sko­rzy­sta­ły z do­bro­dziej­stwa re­mon­tu.

- Za­miesz­ka­ła ro­dzi­na Pręt­kie­wi­czów, którą eks­mi­to­wa­no z lo­ka­lu w Swa­rzy­ni­cach i bez­dom­ny, pan An­drzej - wy­li­cza wójt Sta­ni­sław Dro­bek. - Z tym ostat­nim to był taki pro­blem, że przez długi czas pła­ci­li­śmy za niego w noc­le­gow­ni w Nowej Soli. Stwier­dzi­łem, że 500 zł mie­sięcz­nie to dużo dla na­szej gminy i przy­go­to­wa­li­śmy mu miesz­ka­nie w Led­nie. Zgo­dził się prze­nieść. Teraz ma czte­ry kąty, a przez urząd pracy udało się za­ła­twić mu pracę w ra­mach robót pu­blicz­nych, sło­wem czło­wiek wró­cił do życia. - do­da­je.

Koszt re­mon­tu w Led­nie wy­niósł gminę 46 tys. zł.

>>>

Cos jest !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:24, 13 Wrz 2013    Temat postu:

Co piąta rodzina w woj. lubelskim żyje w ubóstwie
Co mie­siąc wy­da­je­my ponad 900 zł na osobę. Z tego nie­speł­na 870 zł na tzw. kon­sump­cję. - Dzien­nik Wschod­ni

W naj­gor­szej sy­tu­acji są lu­dzie utrzy­mu­ją­cy się z za­sił­ków i ren­ci­ści – tak wy­ni­ka z naj­now­sze­go ra­por­tu GUS o sy­tu­acji go­spo­darstw do­mo­wych.

Ile za­ra­bia się w na­szym re­gio­nie? Z da­nych za ubie­gły rok wy­ni­ka, że 1055 zł netto na osobę w ro­dzi­nie. Daje to nam przed­ostat­nie miej­sce w kraju. Po od­li­cze­niu in­nych wy­dat­ków jak ali­men­ty, do­dat­ko­we po­dat­ki czy opła­ty za stu­dia dzie­ci, kwota ta ma­le­je do 1006 zł. To nieco wię­cej niż w 2011 roku.

Co mie­siąc wy­da­je­my ponad 900 zł na osobę. Z tego nie­speł­na 870 zł na tzw. kon­sump­cję.

– Więk­szość tej puli po­chła­nia­ją wy­dat­ki na żyw­ność i na­po­je. W prze­li­cze­niu na osobę to bli­sko 250 zł na mie­siąc – mówi Mał­go­rza­ta Kaź­mier­ska z Urzę­du Sta­ty­stycz­ne­go w Lu­bli­nie. – Na dal­szych miej­scach są opła­ty zwią­za­ne z miesz­ka­niem, trans­port, re­kre­acja, wy­po­sa­że­nie domu.

Wy­dat­ki w nie­mal wszyst­kich ka­te­go­riach rosną. Wy­jąt­kiem są ra­chun­ki za te­le­fon i in­ter­net. – Ko­rzy­sta­my wię­cej, ale pła­ci­my mniej, bo ro­śnie kon­ku­ren­cja – wy­ja­śnia Kaź­mier­ska.

Sta­ty­sty­cy spraw­dzi­li rów­nież, jak wy­glą­da pol­ska bieda. Oka­zu­je się, że po­ni­żej gra­ni­cy skraj­ne­go ubó­stwa żyje ponad 8 proc. ro­dzin w na­szym re­gio­nie. Mogą sobie po­zwo­lić tylko na za­spo­ko­je­nie ab­so­lut­nie pod­sta­wo­wych po­trzeb. Za skraj­ne ubó­stwo uzna­je się do­chód na po­zio­mie mak­sy­mal­nie 1401 zł dla ro­dzi­ny z dwój­ką dzie­ci.

Na szczę­ście grupa naj­bied­niej­szych kur­czy się z roku na rok. Są w niej ren­ci­ści i co piąta ro­dzi­na, utrzy­mu­ją­ca się z za­sił­ków. W naj­lep­szej sy­tu­acji są pra­cu­ją­cy na wła­sny ra­chu­nek. W tej gru­pie skraj­na bieda do­ty­ka tylko 2 na 100 osób.

Ta ka­te­go­ria nie po­ka­zu­je jed­nak wszyst­kie­go. Ba­da­cze mówią o tzw. re­la­tyw­nym ubó­stwie. Do­ty­czy ono ro­dzin z do­cho­da­mi po­ni­żej po­ło­wy śred­niej kra­jo­wej. Wów­czas w domu ledwo star­cza "od pierw­sze­go do pierw­sze­go". W ta­kiej sy­tu­acji jest bli­sko 23 proc. ro­dzin w Lu­bel­skiem. To dwa razy wię­cej niż na Ma­zow­szu. Grupa ta stale, ale bar­dzo po­wo­li się kur­czy.

Mimo ni­skich do­cho­dów ży­je­my w coraz lep­szych wa­run­kach. Widać to, jeśli po­rów­na­my dane z ostat­niej de­ka­dy. W 2003 roku kom­pu­ter z do­stę­pem do sieci był w za­le­d­wie co 10 domu w na­szym re­go­nie.

Teraz może się tym po­chwa­lić bli­sko 65 proc. ro­dzin. O kil­ka­na­ście pro­cent wzro­sła licz­ba sa­mo­cho­dów. Te­le­fon ko­mór­ko­wy jest w bli­sko 90 proc. domów. Stać nas rów­nież na zmy­war­ki. W 2003 roku miało je nie­speł­na 2 proc. ro­dzin. Teraz są w co dzie­sią­tym domu.

>>>>

Skutki zboczonej transformacji .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 89, 90, 91  Następny
Strona 20 z 91

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy