Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:17, 08 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Madryt: chcą pobić rekord Guinnessa w zbiórce żywności
Pobić rekord Guinnessa w zbiórce żywności - taki cel postawili sobie "Posłańcy Pokoju", hiszpańska organizacja charytatywna, której przewodzi katolicki ksiądz, ojciec Angel. Chcą w ciągu tygodnia zebrać 255 ton podstawowych produktów żywnościowych. Zbiórka rozpoczęła się na madryckim Placu Hiszpanii.
Mąka, cukier, ryż, makaron, konserwy - ochotnicy "Posłańców Pokoju" przyjmą każdy, łatwy do przechowywania produkt. Apelują, aby kupowano też mleko w proszku i odżywki, bo podczas kryzysu najbardziej cierpią najmłodsi. To dla nich ojciec Angel zamienił swoje biuro w stołówkę. Codziennie je w niej 100 dzieci.
- Zawsze powtarzamy: katedry, sale kinowe, sale weselne - wszystko można zamienić w jadalnie dla potrzebujących - zapewnia ksiądz.
W bankach żywności zaczyna brakować produktów. Ojciec Angel zapowiedział, że jeśli nie zbiorą tyle, ile chcą, przemierzy Madryt z transparentami z prośbą o chleb i mleko dla wszystkich.
....
Brawo ! Komuna kraj zniszczyla Kościół dbudowuje . Tak jest zawsze .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:20, 10 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Eksmisje w Polsce to chleb powszedni
Miasta w Polsce często korzystają z narzędzia, jakim jest eksmisja lokatorów. Nawet 1 na 200 mieszkańców może zostać pozbawiony mieszkania. Badanie w tej sprawie przeprowadziła "Dziennik Gazeta Prawna".
Najwięcej eksmisji spośród 11 miast, które odpowiedziały na ankietę gazety, było w Warszawie. Od 2010 do 2012 roku odbyło się w stolicy aż 6322 postępowań sądowych w tej sprawie. Na kolejnych miejscach są Kraków (2677) oraz Szczecin (2109).
W przeliczeniu na liczbę mieszkańców na pierwsze miejsce wskakuje Szczecin. Tam decyzji gminy o eksmisji spodziewać się może 1 na 194 mieszkańców. W Warszawie to 1 na 261 osób, w Katowicach - 1 na 278, a w Krakowie - 1 na 283 osoby.
Eksperci oceniają, że duża rozpiętość między miastami wynika z różnic w cenach nieruchomości lub najmu. Im wyższy czynsz, tym większe niebezpieczeństwo popadnięcia w długi. Do tego dochodzi stan infrastruktury komunalnej - jeśli jest w kiepskim stanie, ludzie są mniej skłonni płacić.
Duże różnice można zaobserwować także w obrębie tego samego miasta. Dla przykładu w Warszawie dzieci urodzone na Warszawskim Wilanowie żyją dłużej o 16 lat od tych z Pragi. Do tego dochodzą ogromne różnice w stopie bezrobocia czy wykształceniu.
- Można domyślać się, gdzie jest więcej wniosków o eksmisję - mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
Zbigniew Kubiński, szef Federacji Porozumienie Polskiego Rynku Nieruchomości, twierdzi iż nie wszystkie miasta radzą sobie z uciążliwymi lokatorami. Poza tym bardzo często nie płacą ci, których stać, ale którzy zdają sobie sprawę ze słabości ustawy i to wykorzystują. Ustawa o ochronie lokatorów zapewnia faktyczną bezkarność lokatorów, gdy chodzi o odpowiedzialność finansową czy ich eksmisję.
W Warszawie najczęstszym powodem eksmisji są zaległości czynszowe. To 65-70 proc. wszystkich prowadzonych postępowań sądowych.
>>>>
Takie mamy w Polsce ,,panstwo opiekuncze" ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:16, 13 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
MOPS apeluje: nie dawaj pieniędzy na ulicy
"Radio Kraków": Apelują do mieszkańców Krakowa urzędnicy i pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Jak tłumaczą, żebractwo najmłodszych, jest niezgodne z prawem. Dając pieniądze, skazujemy dzieci na taki los - przekonuje Marta Chechelska z MOPSu, a mieszkańcy Krakowa przyznają, że żebrzących dzieci, które przy okazji grają na instrumencie, jest im po prostu żal.
Marta Chechelska z MOPSU apeluje, by zawsze kierować się zdrowym rozsądkiem i nie dawać pieniędzy, bo nigdy nie wiadomo do kogo one trafiają.
Kraków wypowiada wojnę żebractwu: po raz kolejny urzędnicy znięchęcać będą krakowian i turystów do wspierania osób, którzy na ulicach proszą o wsparcie. Chodzi o to, że taka forma pomocy nie przynosi żadnych efektów - przyczynia się natomiast jedynie do rozwoju tego typu zachowań.
>>>
Dajesz dzieciom wspierasz wykorzystywanie ich przez gangi zebracze . Dajesz menelowi a on sie upija . Albo go okradna ...
W spoleczenstwie nowoczesnym DZIALAMY PRZEZ INSTYTUCJE !!! Przypominam !!! Wszystko jest obecnie specjalistyczne pomoc tez . Ty nie zweryfikujesz bo nie masz czasu czy to oszust czy potrzebuje ONI TAK !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:28, 14 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Katarzyna Nylec | Onet
Straciła zasiłki, bo dobrzy ludzie wyremontowali jej mieszkanie
Pani Anna Plewniak z Bielska-Białej samotnie wychowuje trzech synów. Kobieta nie może podjąć pracy, bo jeden z nich - 19-letni Sebastian cierpi na porażenie mózgowe i wymaga stałej opieki. 12 lat temu, odkąd zmarł mąż pani Anny, rodzinie zajrzała w oczy bieda. Koszty utrzymania mieszkania, jakie wynajmowali przerosły możliwości finansowe rodziny. Wtedy zaczęły się prawdziwe problemy
Z radością przyjęła informację o przyznaniu jej mieszkania komunalnego. - Po sześciu latach oczekiwania otrzymaliśmy klucze do naszego mieszkania. Ale gdy opadły pierwsze emocje zaczęłam zastanawiać się za co zrobić remont? - wspomina bielszczanka.
Mieszkanie było w stanie surowym, a kobieta ledwo wiązała koniec z końcem. Zgodnie z prawem miała kilka miesięcy na wykonanie remontu. Gdyby tego nie zrobiła - straciłaby je. - Otrzymałam pomoc z miasta - Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej udzielił mi 5 tysięcy złotych pożyczki, ale to była kropla w morzu potrzeb - uważa kobieta.
Zawstydzona, o swojej sytuacji opowiedziała wtedy dziennikarzom. Krótko po tym jak opublikowano historię rodziny Plewniak do pani Anny zgłosiła się Fundacja Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia. Zupełnie za darmo wyremontowała kobiecie mieszkanie. Fundacja musiała rozliczyć się z wydanych pieniędzy i przesłać kobiecie PIT na 21 tys. złotych.
Tymczasem Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej doliczył tę kwotę do dochodu rodziny i odebrał jej świadczenia. W sumie prawie tysiąc złotych. - To bardzo duża kwota jeśli wezmę pod uwagę koszty lekarstw dla Sebastiana. Podjąć pracy nie mogę, bo kto się nim zaopiekuje? - rozpacza pani Ania.
Kobieta odwołała się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Niestety, otrzymałam odpowiedź odmowną. SKO podtrzymało w mocy zaskarżoną decyzję.
Sprawę od podszewki zna Henryk Juszczyk, pełnomocnik prezydenta Bielska-Białej. - Przykro nam, ale przepisy są ślepe. W tej sytuacji urzędnicy nie mogli postąpić inaczej. Byłoby to niezgodne z prawem - uważa.
>>>>
Zwyrodnialcy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:29, 14 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Oddaj krew w wampirzym stylu
W centrum Warszawy odbędzie się nietypowa akcja poboru krwi. O godz. 9.00 pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie stanie autobus Wojskowego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, a w jego przedsionku uczestnicy akcji będą mogli przenieść się w wampirzy świat z serialu "Czysta Krew".
Agnieszka Niburska z HBO Polska, które jest organizatorem wydarzenia, przewiduje wiele ciekawych atrakcji dla tych, którzy zdecydują się oddać krew potrzebującym. Będzie można zrobić sobie wampirzy makijaż, zjeść krwiste babeczki, skosztować krwistego napoju i zdobyć gadżety związane z serialem.
Agnieszka Niburska dodaje, że akcja spełnia wszelkie warunki bezpieczeństwa i zostanie przeprowadzona przez profesjonalistów. Nad poborem krwi będą czuwać lekarze i pielęgniarki. Krew będą pobierać lekarze i pielęgniarki z Wojskowego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. O godzinie 17.00, kiedy akcja dobiegnie końca, krew zostanie przetransportowana i odpowiednio przetworzona.
Dziś obchodzony jest Światowy Dzień Krwiodawcy. Święto zostało ustanowione 14 czerwca 2004 roku na cześć urodzin Karla Landsteinera, który w 1901 odkrył grupy krwi za co w roku 1930 otrzymał nagrodę Nobla.
>>>>
U nas tez sa ulotki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:57, 18 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Rząd oszczędza na biednych dzieciach
Rząd oszczędza na biednych dzieciach. Liczba uprawnionych do świadczeń rodzinnych spada, mimo że 1 listopada 2012 roku rząd podniósł wysokość kryterium dochodowego, od którego zależy uzyskanie zasiłku - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
W I kwartale tego roku świadczenie rodzinne otrzymywało 2 miliony 360 tysięcy dzieci. To o 161 tysięcy mniej niż w 2012 roku. Tymczasem gabinet Donalda Tuska szacował, że po podwyższeniu progu dochodowego liczba dzieci z zasiłkiem wzrośnie o około 130 tysięcy.
Kryterium wynosi obecnie 539 złotych na osobę w rodzinie. Gdy jednak wychowuje się niepełnosprawne dziecko, to świadczenie wynosi 623 złote. Zostały one odmrożone po raz pierwszy od maja 2004 roku.
W ciągu tych 9 lat rosły inflacja i pensje, jednak żaden rząd nie zdecydował się na podwyższenie kryteriów. W rezultacie liczba rodzin korzystających z pomocy w ciągu 9 lat spadła z 5,5 do 2,3 miliona. Kiedy zdecydowano o waloryzacji kryterium, wzrosło ono tylko o 35 zł. Na więcej nie zgodziło się Ministerstwo Finansów, które rozbiło podwyżkę na dwa etapy.
....
Najfajniej sie oszczedza na biednych zwlaszcza dzieciach .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:34, 19 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Wybuch w Baryczce. Wysadził dom, żeby komornik go nie sprzedał?
Piętrowy dom w Baryczce przy krajowej "dziewiątce" zamienił się w kulę ognia. Siła wybuchu była tak potężna, że w okolicznych budynkach pękły szyby w oknach. Jak podaje serwis nowiny24.pl, istnieje prawdopodobieństwo, że właściciel wysadził dom, ponieważ nie chciał, by sprzedał go komornik.
W momencie wybuchu zatrzymany Bronisław K. był w mieszkaniu. Nadal jest w ciężkim stanie - informują nowiny24.pl. Leczony jest we Wschodnim Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej.
Okazuje się, że dom, który wyleciał w powietrze miał zostać zlicytowany na aukcji 1 lipca. Była synowa Bronisława K. stwierdziła w rozmowie z portalem nowiny24.pl, że gospodarz kilkakrotnie groził, że prędzej wysadzi dom niż odda go komornikowi. W budynku Bronisław K. mieszkał wraz z żoną. Ta w momencie wybuchu była akurat u sąsiadki. Zaopiekował się nią syn, który mieszka w pobliżu.
Bronisław K. to nie jedyny poszkodowany w wybuchu. Dobytek straciła dwójka lokatorów, którzy wynajmowali u niego górną kondygnację.
Zatrzymany handlował butlami z gazem. Możliwe, że to one były źródłem wybuchu. Przyczyny wypadku bada policja.
!!!
Znowu jakis co skorzystal na schladzaniu ?!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:01, 19 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Podaruj Dzieciom Uśmiech
1 czerwca ruszyła ogólnopolska kampania społeczna Fundacji Hospicyjnej, której głównym celem jest zebranie środków na pomoc dzieciom osieroconym przez swoich najbliższych oraz rodzeństwu dzieci chorych. Jednak poczucie straty, z którym poradzić sobie musi każdy sam, nie może iść w parze ze społecznym opuszczeniem.
Działalność Funduszu Dzieci Osieroconych, powstałego przy Fundacji Hospicyjnej w 2006 roku, jest próbą naprawy "po ludzku" niedobrego losu, który rokrocznie dotyka kilkadziesiąt dzieci w Polsce. Jego główną misją jest aktywne towarzyszenie w żałobie, w praktyce oznaczające wsparcie psychiczne i materialne rodziny, której status ekonomiczny wraz z odejściem jednego jej członków często się pogarsza.
W przypadku rodzin z przewlekle chorymi dziećmi Fundusz w szczególny sposób opiekuje się ich zdrowym rodzeństwem. Organizacja wyjazdów wypoczynkowo-terapeutycznych, kompletowanie wyprawek szkolnych, zbieranie prezentów z okazji Świąt i Dnia Dziecka, wreszcie pośredniczenie w przekazywaniu pomocy materialnej, ukierunkowana na wyrównanie szans edukacyjnych lub rozwój talentów, to podstawowe formy działalności organizacji.
W 2012 roku Fundusz objął opieką 331 dzieci z regionu pomorskiego oraz 400 dzieci z pozostałych terenów Polski, przeznaczając na pomoc 300 000 zł.
Kampania "Podaruj Dzieciom Uśmiech" jest próbą mobilizacji społeczeństwa do wspólnej odpowiedzialności za los dzieci, których bliscy znajdują się lub znajdowali pod opieką hospicjum. Temat niełatwy, tym bardziej więc istotny i nie do pominięcia.
Głównym założeniem kampanii jest zebranie 170 000 zł na pomoc edukacyjną dla podopiecznych Funduszu, tak by ich start w dorosłe życie był jak najlepszy. Od czerwca do końca września czołowi operatorzy sieci komórkowych uruchomili numer 7279, pod który można przesyłać tzw. charytatywny SMS o treści POMAGAM (koszt: 2 zł +VAT).
Suma przekazana za jego pośrednictwem w całości zasili konto kampanii. Uzyskane środki przeznaczone zostaną na zajęcia pozalekcyjne dla dzieci oraz wyprawki szkolne. Ambasadorem kampanii została Pani Henryka Krzywonos-Strycharska.
>>>>
Hospicja ! Wazna idea ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:38, 20 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Biedabiznes wchodzi na salony. Rozmowa z siostrą Małgorzatą Chmielewską
Od 23 lat siostra Małgorzata Chmielewska, przełożona Wspólnoty Chleb Życia, pomaga osobom bezrobotnym, bezdomnym oraz samotnym matkom, tworząc dla nich miejsca, gdzie odnajdują szansę na lepsze, godne życie. Jej podopieczni stają się niezależnymi ludźmi.
Zaczęło się od małej szwalni i stolarni w Jankowicach oraz przetwórni owoców i warzyw w Zochcinie. Dziś konfitury ze Spiżarni Prababuni, jak i haftowana misternie pościel z Komody Prababuni stały się marką rozpoznawalną. Kiedy siostra wpadła na pomysł, aby połączyć działalność charytatywną ze strefą biznesu?
To nie jest biznes, a może inaczej to jest biedabiznes i siostra z odlotem społecznym (śmiech). A tak na poważnie, kiedy przyjechaliśmy tu kilkanaście lat temu, ludzie przychodzili, szukali pomocy, a przede wszystkim pracy. Zaczęliśmy zastanawiać się, jak można im pomóc. To teren rolniczy, wpadliśmy na pomysł przetwórni owoców i warzyw, które są tu uprawiane. Z kolei w Jankowicach kobiety szukały pracy i powstała szwalnia, potem stolarnia, w której zatrudniamy mężczyzn. Stworzyliśmy też grupę remontowo-budowlaną, która przeprowadza remonty w domach ubogich rodzin. Z własnych środków zakupujemy materiały i doprowadzamy budynki do porządku.
Pracownicy to ludzie długotrwale bezrobotni. Czy siostra w jakiś sposób przygotowuje ich do pracy, dysponuje możliwościami w postaci szkoleń, doradztwa zawodowego czy wsparcia psychologicznego?
Moi pracownicy to biedacy, odrzuceni przez rynek pracy, często z marginesu społecznego, ale także młodzi ludzie, nierzadko ze średnim, a nawet wyższym wykształceniem, którzy na pytanie, co potrafią robić, zgodnie z prawdą odpowiadają, że nic. Najpierw należy ich przygotować do pracy, wyedukować, szkolić, aby zyskać pracownika. Większość kobiet w szwalni nie umiała szyć. Nawet jeśli pracowały w byłej Wólczance, to szyły przez kilka lat jeden rękaw do koszuli. Uczestniczą więc w warsztatach, które uczą ich konkretnego zawodu i pozwalają nabyć doświadczenie. Zatrudniamy także specjalistów: doradców zawodowych, asystenta rodziny, którzy pomagają naszym podopiecznym.
Wytwarzane produkty nie są tanie. Jaki jest koszt produkcji?
Koszty produkcji są duże, gdyż trzeba przyznać, że są to produkty bardzo dobrej jakości, z niepowtarzalnymi wzorami obrusy, pościel czy też koszule nocne, jak również przetwory wytwarzane według starych, sprawdzonych receptur bez konserwantów i polepszaczy. Posiadamy własny system kontroli gwarantujący wysoką jakość. Produkty te są drogie i skierowane do zamożnych odbiorców, którzy oczekują czegoś więcej niż wytworów azjatyckiej produkcji. Proponujemy solidny produkt za niemałą cenę, lecz zaspokajamy najbardziej wyszukane gusta. W szwalni powstają oryginalne produkty łączące najnowsze trendy mody z klasyką. Koszty utrzymania pracowników, zakupu materiału, opłaty za prąd powodują, że pieniądze otrzymane ze sprzedaży często nie starczają na pokrycie tych wydatków i musimy szukać dodatkowych źródeł.
Czy Wspólnota Chleb Życia ma możliwość korzystania ze środków unijnych?
Nie korzystamy z funduszy ze względów etycznych. Są to ogromne pieniądze, z których tak naprawdę około 20 proc. przeznaczonych jest na rzeczywiste działania, pozostała część służy jedynie do bogacenia się całej rzeszy ludzi i firm zatrudnionych do realizacji danego projektu. Natomiast ten biedak, długotrwale bezrobotny, który weźmie udział w danym kursie czy szkoleniu, otrzyma certyfikat i jest nadal w tym samym miejscu. Nikt go nie zatrudni, gdyż nie jest on konkurencyjny na rynku pracy. Takie działania niczemu nie służą, a na pewno nie poprawiają sytuacji biednych rodzin. Jest to nabijanie kasy określonym podmiotom i nie ma nic wspólnego z wyciąganiem ludzi z biedy. To nic innego, jak bezmyślne wyrzucanie pieniędzy w błoto. Natomiast korzystamy z dotacji sponsorów czy innych form wsparcia od ludzi dobrej woli, którzy wiedzą, na co faktycznie przeznaczane są ofiarowane przez nich pieniądze. Otrzymujemy też pomoc rzeczową.
Czy kontakty z celebrytami otwierają drogę do współpracy z partnerami biznesowymi i na rynek zbytu?
To ogromne wsparcie. Dzięki niemu mogliśmy otworzyć sklepik internetowy. Bezinteresowny udział celebrytów zapewnia promocję naszym produktom. Na reklamy nie mamy pieniędzy, a po tego typu akcjach z udziałem znanych osób czy też programach zawsze mamy dużo zamówień. Zdarzają się również zamówienia klientów zagranicznych. Natomiast pozyskanie do współpracy partnerów biznesowych jest dosyć trudne. Marzymy o współpracy z firmami consultingowymi, które mogłyby nas wesprzeć w zakresie marketingu czy logistyki. Nie stać nas na zatrudnienie fachowców tych dziedzin. Nie mamy też stałych kontrahentów, którzy byliby zainteresowani dłuższą współpracą.
Ile w tej ekonomii jest serca, a ile zysku i o jakim zysku możemy mówić?
O czystym zysku możemy mówić w pojęciu ekonomii społecznej, gdyż zatrudniani u nas pracownicy zdobywają umiejętności, doświadczenie oraz świadectwa pracy dzięki czemu stają się konkurencyjni na rynku. Co bardzo ważne - odzyskują wolność, godność, wiarę w siebie i własne możliwości. Nie dźwigają na swoich barkach brzemienia wyrzutków społeczeństwa, stają się pełnoprawnymi obywatelami, świadomymi swoich praw i obowiązków. Są gotowi na szukanie swojego miejsca, zakładają rodziny i wiedzą, że muszą być za nie odpowiedzialni. Nie muszą pokornie godzić się na wszystko, lecz potrafią rozmawiać, negocjować i sami kreować swoją sytuację życiową. Wraz z tym wzrastają ich potrzeby ekonomiczne, kulturowe i duchowe. Chcą więc z tych dóbr korzystać. I to jest zysk.
Siostra wskazuje model skutecznego wsparcia. Czy mogliby z niego korzystać przedsiębiorcy?
Jest to system, ale nie dla przedsiębiorców. Mogliby skorzystać z tego modelu w skali mikro, a więc zatrudniając jednego takiego pracownika. Natomiast działalność charytatywna i strefa biznesu to dwie zazębiające się dziedziny. Gdyby nie biznes, nie byłoby naszej przetwórni. Każda pomoc, aby była mądra i skuteczna, musi być odpowiedzialnie ofiarowana. Ludzie biznesu, a więc osoby bogate, są jakoby zobowiązani, aby podzielić się z biednymi, i na tym polega odpowiedzialność. Bardzo potrzebny jest biznes, aby zapełnił tę lukę pomiędzy przychodami, a rozchodami. To most, dzięki któremu możemy realizować model skutecznej pomocy.
Rozmawiała Anna Mroczek
Przeczytaj pełną wersję raportu "Odpowiedzialny biznes. Kompendium CSR"
....
Bardzo cenna forma pomocy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:06, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Sztafeta funkcjonariuszy SW na Jasnej Górze
W niedzielę, po blisko dobie od wyruszenia w trasę, na Jasną Górę dotarła Biegowa Pielgrzymka Sztafetowa z Łowicza (Łódzkie). Wzięli w niej udział funkcjonariusze tamtejszego zakładu karnego, tworzący zespół R-Team.
Do Częstochowy biegło 19 funkcjonariuszy, którzy pokonali łącznie 217 km. Towarzyszyło im kilka osób zabezpieczających bieg. Koordynatorem całego pomysłu był porucznik Ernest Polit.
- Dotarliśmy na Jasną Górę bez kontuzji i większych przygód. Biegaczy nie zniechęcił upał ani burze. Są zmęczeni, ale bardzo zadowoleni - powiedział pilot sztafety Zdzisław Kryściak. Po dotarciu na miejsce uczestnicy biegu wzięli udział we mszy św. w Kaplicy Cudownego Obrazu.
Jak zaznaczył Kryściak, sztafetę zorganizowano po to, by zintegrować funkcjonariuszy i promować pozytywny wizerunek Służby Więziennej. - Ponadto celem jest propagowanie zdrowego stylu życia, popularyzacja biegania i promocja Łowicza. Bieg miał charakter pielgrzymki, dlatego też każdy z uczestników pobiegł na Jasną Górę z własną intencją - dodał pilot biegu.
Sztafeta wyruszyła z Łowicza w sobotę przed południem. Prowadziła przez powiaty: łowicki, skierniewicki, brzeziński, tomaszowski, piotrkowski, radomszczański i częstochowski. Pierwsze i ostatnie 3,5 km pokonali razem wszyscy biegacze. Pozostałą część trasy biegli na zmianę. Każdy z nich pokonał średnio 30 km.
....
Najlepsza pomoc wiezniom to jakies zajecie plus Bóg !!! On jest wszystkim .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:32, 24 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Zebrane przez fundację opatrunki trafią na misje
Kilkadziesiąt tysięcy opatrunków zebrała poznańska Fundacja Pomocy Humanitarnej "Redemptoris Missio" w ramach akcji "Opatrunek na ratunek". Zebrane dary trafią do ośrodków misyjnych na całym świecie.
Przed rokiem w ramach tej akcji zebrano ponad tonę bandaży i plastrów dla misyjnych szpitali i przychodni. Jak poinformowała koordynatorka akcji Justyna Janiec-Palczewska, tym razem ofiarodawcy byli jeszcze hojniejsi - do fundacji już dotarło ok. półtorej tony środków opatrunkowych.
Zbiórka trwała trzy miesiące, wzięły w niej udział osoby prywatne i instytucje z całego kraju.
- Codziennie segregujemy i liczymy opatrunki, ciągle docierają nowe dary. W tej chwili to kilkadziesiąt tysięcy opatrunków, a liczba ta ulegnie prawdopodobnie podwojeniu. Akcja zmobilizowała tysiące ludzi z całej Polski - podała Janiec-Palczewska.
Dary zbierane były w aptekach, szkołach i przedszkolach, w zbiórkę zaangażowały się parafie czy nawet całe miejscowości. Wśród podarowanych rzeczy znalazły się plastry, bandaże, rękawiczki, strzykawki wraz z igłami, ale również ręcznie dziergane bandaże elastyczne i całe apteczki.
Jak wyjaśniła koordynatorka, lekarze powracający z pracy w misyjnych szpitalach podkreślają jak bardzo brakuje tam podstawowych materiałów i leków. - Każdy bandaż czy plaster są na wagę złota - powiedziała.
- Paczki z fundacji trafią w najodleglejsze miejsca na świecie. Do Czadu, Indii, Kamerunu, a nawet na Papuę Nową Gwineę - do kraju gdzie bandaże i plastry nie są produkowane, całą pomoc medyczną trzeba sprowadzać zza granicy i jest niezwykle droga - podała.
Zgromadzone środki zostaną specjalnie zapakowane i przez najbliższe miesiące będą wysyłane do miejsc, gdzie trwają misje. Część opatrunków zabierze ze sobą siedmioro wolontariuszy, którzy dzięki wsparciu fundacji i resortu spraw zagranicznych wyjadą w tym roku na misje do Etiopii, RPA i na Jamajkę.
Fundacja Pomocy Humanitarnej "Redemptoris Missio" działa od 1992 roku, powstała z inicjatywy środowiska naukowego Akademii Medycznej im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Fundacja jest m.in. organizatorem akcji "Ołówek dla Afryki", w ramach której zbierane są ołówki i długopisy dla afrykańskich dzieci.
Fundacja wysłała tony odzieży i przyborów szkolnych dla dzieci z Afganistanu. Prowadzi też akcję "Puszka dla maluszka" - zbiórkę puszek na zakup leków ratujących życie dzieci w Afryce, oraz zbiórkę okularów, które trafią na misje.
>>>>
To dobrze .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:12, 27 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Zamiast kwiatów na obronę, kup prezent dzieciom ze Szpitala MSW!
Taki zwyczaj wprowadza na Uniwersytecie Jagiellońskim część wykładowców. Akcja zostanie zainaugurowana dzisiaj w czasie egzaminów magisterskich i licencjackich na Kampusie UJ przy ul. prof. Stanisława Łojasiewicza 4 w Krakowie.
Studenci przystępujący do egzaminów, mogą wrzucać podarunki dla małych pacjentów do skrzyni umieszczonej na Kampusie UJ, np. przybory do rysowania, książeczki, kocyki, plastikowe talerzyki i kubki itp.
....
Mily gest .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:06, 27 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Nowa Huta: inwalidzi zostali eksmitowani
"Radio Kraków": Są niepełnosprawni i od trzech tygodni bezdomni. Mieszkańcy osiedla Zielonego w Nowej Hucie - głuchoniema kobieta i meżczyzna na wózku inwalidzkim znaleźli się na ulicy, po tym, jak sąd orzekł wobec nich eksmisję.
Wyrok zapadł w 2009 roku, egzekucja nastąpiła 6 czerwca tego roku. Sąd nie przyznał im lokalu zastępczego, w efekcie kobieta i mężczyzna wylądowali na bruku. O sprawie powiadomili nas mieszkańcy Nowej Huty, zaniepokojeni losem niepełnosprawnych.
Zarząd Budynków Komunalnych wyjaśnia, że powodem eksmisji było "rażące i uporczywe zakłócanie porządku domowego" a także niepłacenie czynszu. Na kobietę i mężczyznę od lat skarżyli się też sąsiedzi. Eksmitowany z mieszkania - Pan Jarosław - przyznał, że ich zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Powiedział też, że ich dług wobec gminy sięga już 60 tysięcy złotych.
Urzędnicy tłumaczą, że sprawa ciągnie się od lat, a para nie zrobiła niczego, by rozwiązać swój problem: "Ci państwo mieli możliwość uczestniczenia w rozprawie sądowej, mogli też odwołać się od decyzji, sąd wówczas rozpatrzyłby ich sytuacje bytową i to, że są niepełnosprawni. Niczego takiego nie zrobili" - tłumaczy Jolanta Lasyk z Zarządu Budynków Komunalnych w Krakowie.
Kobietę i mężczyznę skierowano do noclegowni dla bezdomnych.
Łukasz Filek - starszy pracownik socjalny Działu Pomocy Bezdomnym krakowskiego MOPS-u poinformował naszą reporterkę, że MOPS kilkakrotnie oferował parze pomoc, ci jednak z niej nie chcieli skorzystać. "Nikogo nie możemy zmusić, by udał się do noclegowni" - tłumaczy.
Zarząd Budynków Komunalnych wyjaśnia, że osoby bezdomne mogą się ubiegać o mieszkanie socjalne. W tym celu trzeba złożyć wniosek do Wydziału Mieszkalnictwa Urzędu Miasta Krakowa. Aktualnie o lokum socjalne stara się w Krakowie ponad 530 rodzin. Ich liczba ciągle rośnie.
...
Nie ma to jak ludzka zyczliwosc .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:34, 29 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Wyjątkowy bieg propagujący krwiodawstwo
W sobotę 29 czerwca Małopolski odział Polskiego Czerwonego Krzyża organizuje bieg, który ma propagować bieganie, jak i chęć pomagania innym, w tym honorowe krwiodawstwo.
Jacek Majchrowski objął honorowy patronat nad wydarzenie. Bieg rozpocznie się o 11 na terenie krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego, a jego trasa będzie przebiegać przez Park Lotników. Do pokonania będą dwie pętle o długości 4,1 km. Udział w zawodach jest płatny - opłata startowa dotyczy jednego z pakietów, od 20 zł do 50 zł: "Rodzina", "Przyjaciele", "Uczestnicy indywidualni", "Seniorzy", "Uczniowie i studenci", "Firma", 'Honorowi dawcy krwi". W ramach opłaty uczestnik otrzyma: numer startowy, pamiątkową koszulkę, wodę i napój izotoniczny, medal.
Zapisy internetowe na bieg co prawda już się zakończyły, ale wciąż można zapisać się w piątek w Biurze Biegu w godzinach 14-17 przy ul. Studenckiej 19 oraz w sobotę w godzinach 8-10.30 na terenie AWF Kraków.
Poza samym bieganiem, w trakcie imprezy odbędzie się także akcja poboru krwi, piknik rodzinny, widowiskowy pokaz sztuk walki oraz pierwszej pomocy PCK.
Okazją do organizacji biegu jest 55. rocznica Honorowego Krwiodawstwa w Polsce. Organizatorem wydarzenia jest Małopolski Oddział Okręgowy Polskiego Czerwonego Krzyża.
PCK to najstarsza i najbardziej wszechstronna organizacją humanitarna w Polsce. Jej podstawową misją jest zapobieganie i łagodzenie cierpienia ludzkiego oraz ochrona ludzkiej godności, bez jakiejkolwiek dyskryminacji w zakresie narodowości, rasy, płci, przekonań religijnych lub politycznych.
Od 55 lat prowadzi działania na rzecz promocji honorowego krwiodawstwa. W PCK zaangażowane są 1 184 Kluby Honorowych Dawców Krwi PCK skupiające 24 548 członków i blisko 99 000 wolontariuszy. Dzięki szeroko zakrojonym działaniom, w ponad trzech tysiącach akcjach promocyjnych, PCK pozyskuje rocznie ok. 40 000 dawców, którzy decydują się oddać krew po raz pierwszy.
....
Brawo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:22, 02 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Fundacja Jaśka Meli będzie współpracować ze Szpitalem im. Dietla
Fundacja Jaśka Meli Poza Horyzonty i Szpital Specjalistyczny im. Dietla w Krakowie podpisały list intencyjny o współpracy. Wakacje to okres, gdy wzrasta liczba wypadków, a poszkodowane w nich osoby wymagają często długotrwałego leczenia i rehabilitacji.
Według policyjnych statystyk w 2012 r. w Małopolsce doszło do 3,9 tys. wypadków drogowych i 25 tys. 800 kolizji. - Co piąty wypadek zdarza się w miesiącach wakacyjnych: w lipcu bądź sierpniu - mówił na konferencji prasowej podinspektor Krzysztof Dymura, zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Krakowie. Tylko w miniony, pierwszy, weekend wakacji na małopolskich drogach zginęło pięć osób, a 44 zostały ranne.
Od połowy czerwca do połowy sierpnia wzrasta też liczba urazów kręgosłupa związanych ze skokami do wody. - Dotyczy to najczęściej ludzi młodych od 18. do 24. roku życia. Urazy, którym ulegają, powodują trwałe kalectwo. Początkowo nie dociera do nich nawet, że ich życie zmieniło się nieodwracalnie, często potrzebna jest pomoc psychologów, by zaczęli funkcjonować. Przykład Janka Meli pokazywany pacjentom pomaga im się pozbierać - mówił ordynator oddziału ortopedii w Szpitalu im. Dietla dr Robert Chrzanowski. - My u tych pacjentów zmniejszamy stopień kalectwa, ale mimo długotrwałego leczenia nie jesteśmy w stanie odwrócić skutków urazu - dodał.
Fundacja Jaśka Meli Poza Horyzonty stara się zapewnić podopiecznym kompleksową opiekę. - Dzięki współpracy ze Szpitalem im. Dietla będą mogli przyjść w jedno miejsce, skorzystać z konsultacji u wielu specjalistów i poddać się rehabilitacji - powiedziała dyrektor Fundacji Agnieszka Pleti. - Młody człowiek, który uległ wypadkowi, musi się zmierzyć z tym, że zaczyna zupełnie nowe życie. Często bliscy poszkodowanych dzwonią do nas z prośbą, żebyśmy pomogli im w sposób jak najmniej bolesny przejść z etapu poprzedniego życia do zupełnie innego - dodała.
Jak mówiła Pleti, w wakacje telefonów jest więcej, bo młodzi ludzie ulegają wypadkom komunikacyjnym, ale też wypadkom przy pracach polowych, a skutkiem urazów jest często amputacja kończyn. Według danych KRUS w 2012 r. w Polsce doszło do ponad 24 tys. wypadków w rolnictwie, z czego blisko połowa to upadki, a 13,6 proc. to pochwycenie lub uderzenie przez ruchome części maszyn.
Fundacja Poza Horyzonty ma obecnie 60 podopiecznych, współpracuje z kilkunastoma ośrodkami leczenia w kraju. - Będziemy starali się wspierać podopiecznych Fundacji w zakresie rehabilitacji - mówił dyrektor Szpitala im. Dietla Andrzej Kosiniak - Kamysz.
W kwietniu w Małopolskim Centrum Reumatologii, Immunologii i Rehabilitacji, które jest częścią Szpitala im. Dietla, uruchomiono oddział ortopedii z nowoczesnym blokiem operacyjnym, co pozwala na kompleksowe leczenie w jednym miejscu pacjentów ze schorzeniami kręgosłupa i układu kostnego.
>>>>
Zyczymy powodzenia .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:41, 02 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Kolacja dla 200 bezdomnych i ubogich w Ogrodach Watykańskich
W Ogrodach Watykańskich wydana została uroczysta kolacja dla 200 bezdomnych i ubogich - podały media Stolicy Apostolskiej. Do stołu podawał między innymi gubernator Państwa Watykańskiego kardynał Giuseppe Bertello.
Według Radia Watykańskiego i dziennika "L’Osservatore Romano" kolację w Ogrodach niedaleko Groty Matki Bożej z Lourdes zorganizowało związane z Watykanem dobroczynne Stowarzyszenie Świętego Piotra, działające w Rzymie od końca XIX wieku. Jego wolontariusze, wśród których są przedstawiciele najstarszych rodów z Wiecznego Miasta, roznosili posiłki.
Ubodzy z Wiecznego Miasta, zaproszeni na kolację, otrzymali na jej zakończenie podarunki - torby z owocami i słodyczami.
Radio Watykańskie podało, że uczestnicy przyjęcia wiwatowali na cześć papieża Franciszka. Wielu z nich przyniosło listy, pisemne pozdrowienia i drobne upominki z prośbą, by mu je przekazać.
>>>>
Pieknie !:O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:34, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Rowery dla senegalskich dzieci od znanego kolarza
Fundacja założona przez słynnego hiszpańskiego kolarza Alberto Contadora, obecnie startującego w Tour de France, wysłała do Senegalu 56 rowerów. Jesienią trzysta kolejnych ma trafić do Maroka przy okazji pierwszego wyścigu Sewilla - Marrakesz.
Brat kolarza Fran Contador wyjaśnił, że rowery są przeznaczone dla dzieci niepełnosprawnych, ale także uczniów i dorosłych z przedmieść Dakaru, którzy do szkół i do pracy musieli dotychczas podróżować pieszo. Część rowerów została wysłana do Domu Dziecka w Dakarze.
Używane rowery zebrano podczas rozpoczęcia i zakończenia etapów ubiegłorocznej Vuelta a Espana. Naprawiły i "odświeżyły" sprzęt osoby niepełnosprawne w rodzinnym mieście Contadora - Pinto pod Madrytem.
....
Brawo !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:35, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Zbiórka sportowej odzieży dla biegających więźniów
Odzież sportową dla biegających więźniów zbiera w ramach akcji "Biegam, mimo że siedzę, czyli zamknij odzież biegową w więzieniu" Zakład Karny we Wronkach (Wielkopolskie). W tamtejszym więzieniu regularnie biega około stu osadzonych.
W akcję już włączyły się środowiska zrzeszające biegaczy z całej Polski. Odzież trafi do osadzonych, którzy chcą biegać, ale nie mają odpowiedniego sprzętu.
Jak powiedział w środę PAP koordynator akcji Michał Talaga z Zakładu Karnego we Wronkach, moda na bieganie dorównuje w tamtejszym więzieniu modzie na bieganie panującej na wolności.
- Około stu ludzi biega systematycznie, uczestniczy w programie resocjalizacji "bieg ku wolności". Oni żyją bieganiem, przygotowują jednostki treningowe, układają diety. Jesteśmy już po kilkunastu zamkniętych imprezach biegowych, raz w roku organizujemy półmaraton - powiedział.
Jak wyjaśnił, osadzeni mają do dyspozycji pola spacerowe, po których biegają w czasie przeznaczonym na spacer.
- Za zgodą dyrektora zakładu karnego spacer jest wydłużony do 1,5 godziny. Ponadto dwa razy w tygodniu mamy zajęcia dla biegaczy uczestniczących w programie resocjalizacji, oni mają dodatkową możliwość wyjścia na trening - powiedział.
Jak przyznał Talaga, we Wronkach biegałoby jeszcze więcej osób, ale nie wszyscy mają w czym. Niektórzy więźniowie uczestniczą w treningach w normalnej odzieży i w zwykłych butach. Stąd pomysł zbiórki, w ramach której można przekazywać spodnie, bluzy, koszulki, czapeczki i obuwie.
"Liczymy na dobrą wolę środowiska biegaczy. Mogą to być chociażby pamiątkowe koszulki otrzymywane w trakcie imprez, niewykorzystana, lub już nieużywana odzież, która zalega w szafie. Takie rzeczy można przekazać osadzonym, to pozwoli im poczuć, że również oni należą do tej rzeszy biegaczy na całym świecie" - powiedział.
Zebrany sprzęt trafi również do innych jednostek penitencjarnych, w których trenują osadzeni.
"Moda na bieganie przeniosła się z Rawicza do innych jednostek, coraz więcej osób biega w zamknięciu. To fenomen na skalę światową. Osadzeni, którzy biegają, naprawdę zaczynają się zmieniać. Sport pokazuje im, że można inaczej żyć" - powiedział Michał Talaga.
Do tej pory do Wronek dotarło już kilkanaście paczek ze sprzętem do biegania.
Osadzeni sami włączają się w życie środowiska biegaczy w Polsce. W Zakładzie Karnym we Wronkach powstają m.in. statuetki na jedną z większych imprez biegowych oraz logotypy niektórych imprez.
Jest też pomysł, by biegacze, którzy mogą wychodzić na przepustki, prowadzili zajęcia dla osób niepełnosprawnych intelektualnie.
....
Pieknie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:38, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Kto daje i odbiera…
Matka Krzysztofa cierpi na zaawansowaną chorobę Alzheimera. Nie można jej zostawiać samej - odkręca gaz w kuchence i zapomina go zapalić, wychodzi na spacer i błąka się po ulicach. Krzysztof i jego żona Anka pracowali, nieźle zarabiali. Wynajęli opiekunkę. Kiedyś Krzysztof wrócił wcześniej z firmy i zastał taką sytuację: opiekunka ogląda telewizję, a mama leży nieprzytomna - przewróciła się w łazience i rozbiła sobie głowę. Po tym doświadczeniu rodzina ustaliła, że Anka zrezygnuje z pracy.
Krystyna zwolniła się z pracy dwa lata temu, żeby zająć się sparaliżowaną 86-letnią matką po udarze mózgu. - Płakała, żeby nie oddawać jej do domu starców - opowiada Krystyna. - Co miałam robić? Chcę, żeby mama dożyła swoich dni godnie i w spokoju.
Mieszkają we dwie. Codzienne obowiązki Krystyny, to harówka na cały etat: karmienie, mycie, zakładanie opatrunków na odleżyny, zmienianie pampersów, podawanie leków…
W roku 2008 Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że skoro państwo przyznaje pomoc finansową rodzicom dzieci niepełnosprawnych, to nie może odmawiać jej opiekunom niepełnosprawnych dorosłych. Narusza to bowiem konstytucyjną zasadę równości i sprawiedliwości społecznej. Wyrok TK zmusił Sejm do zmiany ustawy o świadczeniach rodzinnych. Od tej pory świadczenie pielęgnacyjne z tytułu rezygnacji z zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej przysługiwało każdemu, kto opiekuje się niepełnosprawnym i ma wobec niego obowiązek alimentacyjny. Dodatkowo w roku 2010 zniesiono kryterium dochodowe przy przyznawaniu tych świadczeń.
- Wtedy ja też się załapałam - mówi Krystyna. - To tylko 520 zł, ale dla nas na wagę złota. Dzięki temu miałam też ubezpieczenie zdrowotne, a gmina opłacała mi składkę emerytalną - opowiada.
Idea była prosta: ludźmi niezdolnymi do samodzielnego życia musi się ktoś opiekować. Państwo robi to drogo i źle. Najtaniej i najlepiej spełnia ten obowiązek rodzina.
Matka Krzysztofa cierpi na zaawansowaną chorobę Alzheimera. Nie można jej zostawiać samej - odkręca gaz w kuchence i zapomina go zapalić, wychodzi na spacer i błąka się po ulicach. Krzysztof i jego żona Anka pracowali, nieźle zarabiali. Wynajęli opiekunkę. Kiedyś Krzysztof wrócił wcześniej z firmy i zastał taką sytuację: opiekunka ogląda telewizję, a mama leży nieprzytomna - przewróciła się w łazience i rozbiła sobie głowę. Po tym doświadczeniu rodzina ustaliła, że Anka zrezygnuje z pracy.
Urzędnicy stwierdzili, że synowej nie należy się świadczenie na opiekę nad teściową.
- Budżet domowy strasznie nam się skurczył - mówi Anka. - A przecież mamy dwoje dorastających dzieci! Nie chcę nawet myśleć o tym, ile wyniesie kiedyś moja emerytura…
Sam Donald Tusk powiedział we wrześniu 2011 roku, że osoby opiekujące się całodobowo chorymi, niepełnosprawnymi lub starszym członkami rodziny powinny otrzymywać za to ekwiwalent "w wysokości zbliżonej do niskiej pensji, a nie taki skromny zasiłek".
- Jestem przekonany, że w ciągu najbliższych kilku lat dojdziemy do pułapu płacy minimalnej dla tych wszystkich, którzy poświęcają swoje życie, nie mogą pracować, a raczej muszą pozostać non stop przy chorym - obiecał wtedy premier. Dodał, że każdy, kto opiekuje się niepełnosprawnym u siebie w domu, odciąża w ten sposób państwo od kosztów.
Było to jednak w okresie kampanii wyborczej.
Opiekunowie krótko cieszyli się tą pomocą. Od 1 lipca br. kilkadziesiąt tysięcy opiekunów niepełnosprawnych dorosłych traci świadczenie pielęgnacyjne, nie spełniają bowiem przywróconego właśnie kryterium dochodowego: 623 zł na osobę w rodzinie. Wystarczy zatem, że niepełnosprawny ma skromną rentę lub emeryturę, a opiekunowi nic się nie należy. I dwie osoby - w tym jedna wymagająca leczenia i rehabilitacji - muszą się utrzymać z jednej renty lub emerytury. Za to rodzice dzieci niepełnosprawnych dostali podwyżkę o 200 zł.
W proteście przeciw tym decyzjom senator Jan Rulewski z Platformy Obywatelskiej wystąpił z senackiej komisji rodziny i polityki społecznej. Jak oświadczył, jego koledzy partyjni kierowali się wyłącznie chęcią łatania rozsypującego się budżetu państwa na 2013 rok.
- Uchwalono to w trybie nagłym, bez konsultacji społecznych - mówi Onetowi senator Rulewski. - Nie zaproponowano ludziom żadnej alternatywy.
Nowe przepisy uderzyły w opiekunów, którzy od dawna nie pracują zawodowo. Chodzi o pokolenie 50-latków, bo to oni mają 80-letnich rodziców. Jak mają teraz wrócić na rynek pracy, w ich wieku, przy rosnącym wciąż bezrobociu? A jeśli nawet uda im się znaleźć pracę - co się stanie z niedołężnymi rodzicami?
Krystyna liczy: renta matki 1345,20 zł podzielona przez dwa równa się 672,60 zł. Przekroczyła limit o 49,60 zł, przegrała. A same pampersy dla chorej kosztują 300 zł miesięcznie!
Krystyna czyta gazety, interesuje się polityką.
- Wiem, że budżet się nie dopina, trzeba go znowelizować, brakuje 20-25 miliardów - mówi. - Ale dlaczego robi się cięcia kosztem najsłabszych, tych, którzy nie wyjdą na ulice?
Argument władz: zdarzały się nadużycia. Wnuk student twierdził, że opiekuje się dziadkiem mieszkającym w innym mieście, inni z kolei brali świadczenie pielęgnacyjne, choć równocześnie pracowali, często na czarno.
- Wśród osób, które uzyskały prawo do świadczenia pielęgnacyjnego, aż 83 proc. stanowią osoby inne, niż rodzice, do których początkowo kierowana była ta pomoc - powiedział podczas dyskusji w Sejmie w czerwcu br. wiceminister pracy i polityki społecznej, Jarosław Duda. Świadczy to jednak wyłącznie o tym, że rząd nie rozpoznał w porę rzeczywistych potrzeb społecznych.
Duda podkreślił, że nowelizacja przepisów ma uporządkować system: "Żeby nie było takich patologii, że wnuczek mieszkający w jednym mieście pobiera świadczenie na babcię mieszkającą w innej miejscowości". Nadużycia towarzyszą jednak wszystkim formom świadczeń społecznych i nie jest to wystarczający powód do ich likwidacji.
- Trzeba było uszczelnić system zamiast wylewać dziecko z kąpielą - mówi senator Rulewski.
Służby socjalne mogą przecież skontrolować, czy opiekun faktycznie mieszka z osobą niepełnosprawną, jaka jest sytuacja konkretnej rodziny.
Faktem jest, że wydatki na świadczenia pielęgnacyjne rosły - zdaniem MPiPS, wręcz lawinowo. Niewątpliwie dla niektórych była to forma ucieczki przed bezrobociem. W latach 2010-2012 liczba uprawnionych wzrosła do 223, 5 tys. Obcięcie świadczeń ma przynieść oszczędności: 170,9 mln zł w drugim półroczu 2013 r., 654,8 mln zł w roku 2014. Nie jest to jednak porażająco wielka kwota, biorąc pod uwagę fakt, że przywileje emerytalne górników, mundurówki, sędziów, prokuratorów itp. kosztują podatnika 30 mld zł rocznie.
Jakie będą skutki społeczne nowych rozwiązań?
- W mojej rodzinie w Bydgoszczy jest człowiek po częściowym paraliżu - opowiada Jan Rulewski. - Takich osób nie przyjmują zwykłe domy opieki.
W prywatnych placówkach, które zapewniają opiekę obłożnie chorym i niepełnosprawnym, kosztuje to zwykle 4-7 tys. zł miesięcznie. W publicznych - średnio 3,5 tys. zł, pod warunkiem, że pensjonariusz przeznaczy na to 70 proc. renty lub emerytury.
- Brakuje miejsc w tego typu placówkach - mówi senator Rulewski. - Gdy jeżdżę w teren, widzę, że gminy i powiaty nie są przygotowane do przyjęcia setek chorych i niepełnosprawnych. Nie mają na to środków.
- Weźmy też pod uwagę jakość tej opieki. Rodzina i płatny personel, to jak niebo i ziemia! - dodaje Rulewski.
MPiPS twierdzi jednak, że 31 grudnia ub. r. we wszystkich domach pomocy społecznej w Polsce było 1275 wolnych miejsc.
- Nasz syn kończy studia. Planuje wyjechać do Anglii, z nadzieją, że zarobi tyle, żeby wspierać rodzinę w Polsce, w tym opiekę nad babcią - zwierza się Anka, synowa kobiety chorej na alzheimera.
Działaczka jednej z organizacji pozarządowych mówi nam nieoficjalnie, że rodzice dzieci niepełnosprawnych umieli się zorganizować i skutecznie lobbować. Podobnie zresztą było z matkami I kwartału, które wymusiły na rządzie zmianę przyjętych już przepisów dotyczących urlopów macierzyńskich. Opiekunowie niepełnosprawnych dorosłych, rozproszeni po Polsce, nie mają żadnej organizacji, która walczyłaby o ich interesy.
Jedyne, co im się udało, to założenie forum, na którym dzielą się smutnymi doświadczeniami. Pełno tam apeli typu: "Moi drodzy, nie dajmy się!", "Proszę, piszcie wszyscy, niech ten rząd polski wreszcie się opamięta!".
Władza ma nową koncepcję: czek opiekuńczy. Prace w Sejmie nad tym projektem są w fazie wstępnej.
Jak mówi ludowe przysłowie, kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera.
....
Bedzie kasa na premie dla urzedasow .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:56, 05 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
To Wyborcza odniosla ,,sukces" . Tak krecili i wiercili w glowie tej nieszczesnej ze w koncu ,,na zlos Kościołowi" zrobila sobie krzywde . Teraz jej zycie nie ma sensu bo bez Boga to po co zyc ? Zeby jesc spac i chodzic ? Jak zwierze .
Trudno aby Kościół pochwalal gwalty tylko dlatego aby nie urazic dzieci poczetych w ich wyniku . Zlo jest zlem .
I oczywiscie mamy tam upadlego ksiedza ,,,naukowca" . Co jest warta nauka bez Boga ktory to wszystko stworzyl ? Prozny wysilek .
Upadli ksieza in vitro Wyborcza . Towarzystwo super . Zmierzajace do piekla . Strzezcie sie takich aby was nie pociagneli ze soba .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 14:43, 08 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Zebrano 1580 par okularów dla Afrykańczyków
1580 par okularów dla Afrykańczyków mających problemy ze wzrokiem zebrano podczas zbiórki w ramach akcji "Okuliści dla Afryki" - podali w poniedziałek jej organizatorzy.
- Oddźwięk tej akcji przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Włączyli się harcerze, szkoły, zakłady optyczne, ale bardzo często zgłaszali się po prostu indywidualni pacjenci, którzy przynosili lub przysyłali swoje stare okulary - powiedziała pomysłodawczyni inicjatywy okulistka dr Iwona Filipecka.
Jesienią ub. roku podczas medycznej wyprawy do Afryki przebadała wzrok 1700 dzieci i ok. 100 osób dorosłych. Widząc, jak trudno dostępne są tam okulary, które mogą znacznie zwiększyć komfort życia osób z wadami wzroku, zdecydowała o organizacji zbiórki. Od lutego do końca maja tego roku każdy, kto miał okulary, których już nie używał, mógł przysłać je do bielskiej kliniki Okulus Plus, gdzie pracuje.
Ooprócz okularów do prac bliskich, okulistyczne paczki wzbogacono dodatkowo 114 parami okularów przeciwsłonecznych, które specjaliści zakupili ze środków pozyskanych od darczyńców. Ich wysyłkę już rozpoczęto. Pierwszą paczkę - najpilniejszą - osobiście odebrały siostry michalitki, które kilka dni temu odwiedziły bielski ośrodek. Dystrybucję kolejnych zaplanowano zakończyć do połowy lipca. Trafią do Kamerunu, Ghany, Burundi i Ruandy.
- Pierwsze 30 par okularów korekcyjnych trafi do przebadanych przez nas kameruńskich nauczycieli i katechetów w Nquelemenduka i Betary Oya. Do tych misji będzie wysłanych znacznie więcej okularów, ale te są potrzebne już od września, stąd taka indywidualna przesyłka - powiedziała dr Filipecka.
Jest to już druga partia okularów, którą przygotowali "Okuliści dla Afryki". W zeszłym roku, dzięki sponsorom i przyjaciołom akcji, udało się w ten sam sposób pomóc młodym Kameruńczykom w wieku od 4 do 25 lat. Przekazano wówczas 130 par okularów korekcyjnych i 200 par okularów słonecznych do afrykańskich szkół i przedszkoli prowadzonych przez polskie misjonarki.
Jak podkreśla dr Filipecka, koszt zakupu okularów jest wydatkiem, na jaki bardzo wielu Afrykańczyków nie może sobie pozwolić. Problemem jest także brak dostępu do jakichkolwiek badań wzroku w wielu regionach.
Inicjatorem zbiórki okularów byli organizatorzy akcji "Okuliści dla Afryki": bielska klinika Okulus, która współpracuje z Fundacjami Dzieci Afryki i Redemptoris Missio. Bardzo istotna jest także rola polskich misjonarzy, którzy będą rozdawać okulary w Afryce. Bez ich wsparcia cała akcja byłaby niemożliwa.
To kolejna taka akcja zainicjowana w województwie śląskim. W styczniu tego roku podsumowano przedsięwzięcie adresowane do ubogich z krajów afrykańskich i Bliskiego Wschodu - w Urzędzie Miasta w Rudzie Śląskiej zebrano ponad 1,5 tys. par używanych okularów. Była to część ogólnoświatowej akcji prowadzonej przez Fundację One Sight, również wsparli ją darczyńcy z całego kraju.
>>>>
To piekne !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:44, 09 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Artysta chce spełnić marzenia bezdomnych
Artysta dokumentujący od kilku lat życie grupy bezdomnych chce dla nich stworzyć dom w opuszczonym budynku na terenie dawnej huty w Katowicach. Jego działania wpisują się w projekt Metropolis, mający nakreślić portret współczesnego Górnego Śląska i Zagłębia.
Łukasz Surowiec dokumentuje życie kilkorga bezdomnych od 2010 roku. Wcześniej mieszkali w szałasie pod wiaduktem. Po jego zniszczeniu zajęli opuszczony budynek biurowy na terenie dawnej huty w centrum miasta. Wspólnie z artystą przeprowadzili tam drobne prace remontowe.
- Postępują one w miarę posiadanych przeze mnie środków na działania artystyczne. Zaprojektowałem dla nich hipsterski dom z wielką szklaną ścianą, ale nasz plan na teraz to pokrycie dachu - powiedział w poniedziałek PAP Łukasz Surowiec.
Dodał, że teren i budynek jest przedmiotem egzekucji komorniczej, ale nie zniechęca go to do dalszych działań na rzecz stworzenia z tego miejsca prawdziwego domu. - Staram się o dalsze środki, również za granicą. Koszt remontu to 60-80 tys. zł. Mam plan, aby pokryć dom dachówką. Każdą z nich można byłoby kupować jako dzieło sztuki. Potencjalna rozbiórka budynku, którego dach miałby np. 150 właścicieli i byłby dziełem sztuki, byłaby na pewno znacznie trudniejsza do przeprowadzenia - mówił.
W budynku położonym przy ruchliwej Drogowej Trasie Średnicowej pomieszkuje obecnie ośmioro bezdomnych, w tym dwie kobiety. - Do moich działań podchodzą z lekkim dystansem i niedowierzaniem - przyznał Surowiec.
- Ten projekt jest może nieco utopijny, ale przecież sztuka to jedna z niewielu dziedzin, gdzie można jeszcze snuć utopię i mieć odwagę marzyć. Surowiec ich nie kolonizuje, nie wykorzystuje, a ten projekt pokazuje jego społeczny słuch - powiedział kurator projektu Metropolis Stanisław Ruksza.
Jego zdaniem, działania Surowca świetnie wpisują się w to przedsięwzięcie, pokazując region w sposób uczciwy, a nie życzeniowy i dokumentując również koszty społeczne zachodzących w nim zmian.
Projekt Metropolis to międzynarodowy program badawczy, używający sztuk wizualnych jako narzędzia poznawczego dla zmierzenia się ze stereotypowym wizerunkiem Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego w momencie przemian. Finałowa wystawa projektu Metropolis jest planowana w połowie przyszłego roku w Muzeum Śląskim. Według Rukszy, będzie prezentować prace ok. 50 artystów z Polski i zagranicy.
Zainicjowały go w 2012 r. krakowska Fundacja Imago Mundi oraz Centrum Sztuki Współczesnej Kronika w Bytomiu. Jest realizowany w stałej współpracy z Muzeum Śląskim w Katowicach, dla którego wybrane prace powstałe w jego ramach staną się istotną częścią kolekcji sztuki współczesnej.
>>>>
Popieramy :O))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:23, 10 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
"Dziennik Polski": Jak co roku w wakacje brakuje krwi
Wakacje to czas wielkiego niepokoju dla szpitali. Pod znakiem zapytania staje wówczas wiele planowanych zabiegów, bo brakuje krwi - pisze "Dziennik Polski".
W lipcu i sierpniu zawsze odnotowujemy spadek liczby pobrań; wówczas jest o ok. 1,5 tys. dawców mniej miesięcznie niż w maju czy czerwcu - wylicza Jolanta Zatorska, dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie.
- Mając na uwadze bezpieczeństwo chorych, wymagających leczenia krwią, zwracamy się do wszystkich ludzi dobrej woli o oddanie tego niezastąpionego daru, jakim jest krew - apeluje Zatorska.
Obecnie np. w Małopolsce brakuje krwi o współczynniku Rh minus, w Gdańsku - A Rh minus i B Rh minus, zapasy grupy 0 wystarczą na 2-4 dni, a w Poznaniu zapasy pięciu z ośmiu grup krwi osiągnęły stan krytyczny.
Wiedza Polaków o krwiodawstwie nie jest wystarczająca - podkreśla "DP", przywołując badania dla kampanii społecznych "Twoja krew, moje życie". Według nich tylko 6 na 10 osób wie, że krwi nie da się wyprodukować, a 59 proc. nigdy jej nie oddało.
I choć honorowych krwiodawców jest ponad 0,5 mln, to według samych zainteresowanych grono osób gotowych i chętnych do oddania krwi z każdym rokiem się kurczy.
...
Znow trzeba pomocy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:34, 12 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Paweł Strawiński | Onet
Bezdomnych może przybywać
Specjalista podatkowy, członek wojskowej grupy specjalnej, intelektualista zatopiony w książkach, Ty. Na ulicy może wylądować każdy. Szczególnie zagrożone jest młode pokolenie Polaków, które z trudem spłaca potężne kredyty.
- No nie wiem, chyba boję się zapachu - mówi niska brunetka zapytana czemu nie chce zejść do piwnicy pełnej bezdomnych. - Trochę głupia sytuacja. Nie wiadomo jak się zachować - dorzuca krępy blondyn w modnych okularach. Podłużna podziemna sala, nazywana "poczekalnią", jest cała biała i nie ma w niej żadnych okien. Na kawałkach materacy, kartonów i starych dywanów leży kilkunastu bezdomnych. Autor wystawy "Dziady" w Bunkrze Sztuki, Łukasz Surowciec, chciał, aby mogli oni tu znaleźć schronienie, poczekać na nowy dzień, lepszą pogodę, wiosnę. Według niektórych krytyków stali się oni jednocześnie żywymi eksponatami.
Każdy odwiedzający krakowską galerię w lutym lub marcu tego roku miał szansę zamienić z nimi kilka słów. Koneserom sztuki zwykle brakowało jednak odwagi. Co gorsza, brakowało im też często świadomości tego, jak łatwo znaleźć się w roli "eksponatu".
Upadek człowieka renesansu
- Przygoda z wędkowaniem zaczęła się dość dziwnie. Miałem problemy z kręgosłupem od długich godzin siedzenia za biurkiem i postanowiłem coś z tym zrobić. Zacząłem dużo spacerować, a że miałem blisko do Bugu, to chodziłem łowić - wspomina dawne czasy 65-letni Zygmunt. O wędkowaniu mógłby opowiadać godzinami, ale ci, którym spławiki nie w głowie, mogą z nim zagrać w szachy albo pogawędzić o muzyce klasycznej, poezji, teatrze, a nawet kosmologii. Prawdziwy człowiek renesansu z hipisowską chustką na głowie.
Chociaż studiował elektronikę, ukończył doradztwo podatkowe. Co kilka lat zmieniał zawód, niczego mu nie brakowało. Korzystał z życia, wiele podróżował, zwiedził Teneryfę, Szwecję, a nawet okolice koła podbiegunowego. Dużo mówi o starożytnych Grekach, ich kreatywności i zasadach, dzięki którym wszystko było prostsze i bardziej poukładane. Ta feeria kolorów, idei, miejsc i wspomnień nagle brutalnie się urywa. - Obecnie śpię w piwnicy. Już około 3 lat - wyznaje.
Niedługo się jednak z niej przenosi, mimo że nikt go nie wygania. Jak mówi, po prostu kończy przygodę w tym miejscu. - Życie każdego człowieka można podzielić na etapy, które są przygodami. Takich przygód w życiu przeżyłem już wiele - dodaje. Jak zaczęła się ta najsmutniejsza? - Po śmierci mojej żony nie mogłem się pozbierać i jakoś tutaj trafiłem. Najpierw pomieszkiwałem w samochodzie, później przeniosłem się do przyczepy kempingowej, a ostatecznie wylądowałem w piwnicy - opowiada. - Przez pierwsze 4 lata nie utrzymywałem z nikim kontaktu. Zamknąłem się w sobie, zamknąłem się na innych. Można powiedzieć, że miałem depresję - przyznaje.
Nie wyobraża sobie, że kiedyś będzie miał dom. - Mam stać się takim emerytem, który kupuje sobie skrzynkę wódki raz na miesiąc i chodzi co niedzielę do kościoła pod krawatem? Poza tym, dom jest tam, gdzie jest do kogo wracać, a ja już nie mam takiej osoby - ucina.
Z grupy specjalnej na ulicę
Nikt nie czeka również na 45-letniego Krzyśka, który zamieszkuje pokój w starej warszawskiej kamienicy. Nie ma w niej ani wody, ani prądu. - Wodę przynoszę sobie w bańkach i podgrzewam na kuchence gazowej. Jak chcę się umyć, biorę miskę - tłumaczy. Do ogólnodostępnej łaźni nie lubi jeździć. U siebie nie ma przynajmniej stresów i kolejek. Czasem nocują u niego inni. - Jak wychodziłem z domu na swoje, matka mi powiedziała: synu, rób tak w życiu, żeby nikt przez ciebie nie cierpiał. To ona nauczyła mnie pomagać, dlatego jak tylko mogę, staram się to robić. W zeszłą zimę to nawet 8 bezdomnych u mnie spało, w małym 15-metrowym pokoiku - mówi.
Krzysiek to absolwent szkoły muzycznej i technikum samochodowego. Służył w grupach specjalnych, bywał na misjach wojskowych za granicą. Ten twardy gość przetrwał nawet raka dwunastnicy. Na ulicy wylądował przez alkohol, ale początkowo to nie on miał do niego słabość. Niedługo po tym, gdy odszedł od żony alkoholiczki, sam zaczął sięgać po kieliszek. Drugie małżeństwo nie wyciągnęło go z nałogu. Wprost przeciwnie. Druga żona też alkoholu nie odmawiała. Teraz wstydzi się pokazywać dawnym znajomym.
Sypiał na budowach, na klatkach schodowych, w kwaterach. - Z pracą nie miałem problemów. Jak ktoś naprawdę chce pracować, to za mniejsze czy większe pieniądze będzie pracował - mówi. Obecnie zajmuje się wykończeniówką, gównie kładzie glazurę. Harował nawet kilka lat we Francji.
Przy życiu trzyma go wiara. - Co mi ona daje? To że jeszcze żyję. Gdybym nie wierzył, to przypuszczam, że już dawno bym jakiegoś samobója strzelił - wyznaje.
Brukarz intelektualista
Alkohol zgubił także Janka. To typowy samotnik, intelektualista, mól książkowy. - Dopóki nie miałem problemów ze wzrokiem, to czytałem po jednej książce dziennie. Teraz jest trochę gorzej. Ale póki jeszcze widzę, to staram się czytać - mówi. Najbardziej lubi książki historyczne. Ani tego zamiłowania, ani zdolności matematycznych nie potrafił jednak przekuć w swoje atuty. Lenistwo spowodowało, że skończył tylko szkołę zawodową. Sytuację pogarszał alkohol, od którego szybko się uzależnił, jak każdy mężczyzna w jego rodzinie.
Janek jest brukarzem, ale nie umie nigdzie dłużej zagrzać miejsca. - To, co robiłem, szybko mi się nudziło. Dlatego też często zmieniałem pracę - opowiada. - Przyzwyczaiłem się do życia na ulicy i wiem, że ciężko byłoby się przestawić na normalny tryb życia. Dlatego niechętnie podjąłbym się pracy stałej - przyznaje szczerze. Podejmuje więc prace dorywcze. Nie pije już od ponad pół roku.
Niezwykłe wspomnienia Zygmunta, Krzyśka i Janka zainspirowały Fundację Kapucyńską do spisania opowieści swoich podopiecznych w ramach powstającego właśnie cyklu "Historia bezdomnego". Organizacja, założona w 2010 roku przez Radosława Pazurę, czerpie z tradycji Braci Mniejszych Kapucynów, którzy już od 20 lat prowadzą słynną jadłodajnię dla ubogich i bezdomnych przy ulicy Miodowej 13 w Warszawie. Niestety już niedługo kolejki na Miodowej mogą się wydłużyć.
Na razie czekam
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej podaje, że według wstępnych rezultatów ogólnopolskiego nocnego badania liczby bezdomnych z lutego tego roku, dachu nad głową nie ma ok. 30,7 tys. Polaków. Liczba ta jednak nie uwzględnia tych osób, które nie pojawiły się w noclegowniach i miejscach, gdzie przeprowadzano badanie. Nieoficjalnie mówi się nawet o 300 tys. bezdomnych. A może być jeszcze gorzej. Według wyników spisu powszechnego z 2011 roku przybywa bezdomnych rodzin i dzieci do 17. roku życia. Stowarzyszenie Monar zwraca uwagę na problem zadłużonego pokolenia, które nie jest w stanie spłacać kredytów i może szybko wylądować na ulicy. Aż 20 proc. bezdomnych straciło dom w wyniku decyzji administracyjnej, 14 proc. na skutek eksmisji, a 10 proc. z powodu bezrobocia. Ale kryzys to zwykle tylko katalizator utraty domu.
- Wszelkiego rodzaju typologie, schematy, naukowe podejścia nie są w stanie ogarnąć swoim zakresem różnorodności motywów, powodów, dla których osoby tracą swoje miejsce zamieszkania. Zwykle nie można mówić o jednej głównej przyczynie bezdomności, ale o współwystępowaniu wielu krytycznych zdarzeń w życiu człowieka, które w konsekwencji prowadzą do stanu wykluczenia - mówi Marta Stefaniak-Łubianka z Monaru.
Potwierdza to Janusz Sejmej, rzecznik prasowy MPiPS. - Kwestia bezdomności jest związana z takimi nakładającymi się na siebie czynnikami, jak bezrobocie, kryzys, problem mieszkaniowy, zła kondycja służby zdrowia w naszym kraju czy wyuczone postawy roszczeniowe beneficjentów pomocy społecznej. To również sfera indywidualnych cech osób bezdomnych, psychiki, aspołecznych postaw, nałogów, chorób psychicznych, konfliktów rodzinnych czy braku wsparcia w rodzinie - wylicza.
Tak, jak nie ma jednej przyczyny, tak nie ma też jednej recepty na wyjście z bezdomności. Zawsze jednak kluczowa jest nadzieja, że wszystko może się jeszcze odmienić. Kiedy Krzysiek był w 5 klasie podstawówki przyśniła mu się Matka Boska. - Powiedziała: pamiętaj masz coś do zrobienia w życiu. Tylko co? Już tyle zrobiłem złego i dobrego, że sam nie wiem. Na razie czekam - wyznaje.
>>>>
Niestety ,,,
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:49, 13 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Spełnili marzenie niewidomego Oskara
13-letni Oskar ze Szecina po operacji stracił wzrok. Marzył o psie rasy labrador. O swoim cichym pragnieniu powiedział wolontariuszom z fundacji Mam Marzenie. Dzięki nim jego marzenie się spełniło - informuje MM Szczecin.
- Oskar, w piątek świętował swoje urodziny, z tej okazji postanowiliśmy przygotować mu wyjątkowy urodzinowy prezent - mówi Anna Jankiewicz z fundacji Mam Marzenie. - Oczywiście był to upragniony szczeniak rasy labrador o biszkoptowym umaszczeniu.
Oskar niczego się nie spodziewał. W piątkowe popołudnie miał wrócić po operacji do domu. Jakie było jego zdziwienie, kiedy przy wyjściu ze szpitala spotkał wolontariuszy i wymarzonego, merdającego ogonem futrzanego przyjaciela. Chłopiec oszalał z radości.
- Nazwę go Kuruk. To imię z bajki o awatarze, które dawno mi się podobało - mówił witając się z psem chłopiec. - Pieska nie mogłem się doczekać. Kuruk od razu mnie polizał, więc mnie polubił.
Spełnione marzenie Oskara było 200 marzeniem zrealizowanym przez Fundację Mam Marzenie w Szczecinie. Nie zabrakło więc kolorowych balonów i smacznego tortu.
...
Pieknie jest pomagac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:43, 15 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Ewelina Potocka | Onet
Przejedzie na rowerze Polskę dla chorych dzieci
W trzy dni na rowerze z Trójmiasta do Częstochowy, codzienne, stukilometrowe trasy po Warmii i Mazurach, rajd od Helu do Świnoujścia - to tylko niektóre wyczyny Piotra Falca, który w poniedziałek ruszył w trasę dookoła Polski. Oczywiście na dwóch kółkach i w bardzo szczytnym celu.
Absolwent Politechniki Gdańskiej i zastępca kanclerza ds. zasobów informacyjnych PG postanowił pomóc dzieciom, które znajdują się pod opieką Funduszu Dzieci Osieroconych, działającego przy gdańskiej Fundacji Hospicyjnej. Dlatego wsiadł na rower i właśnie na dwóch kółkach, na własny koszt, objedzie cały kraj.
- Będzie to może dwa i pół tysiąca kilometrów, może dwa siedemset - mówi Piotr Falc. - Mam na to 30 dni. Bohaterem każdego dnia wyprawy będzie jedno dziecko - podopieczny funduszu z regionu, który akurat będę przemierzał. Portrety dzieci, wraz z blogiem z wyprawy, zamieszczane będą sukcesywnie na stronie sportpomaga.pl. Wszyscy kibicujący akcji będą więc wiedzieli, komu chcemy pomóc.
Fundusz Dzieci Osieroconych wspiera rodziny w żałobie oraz pomaga osobom po urazach wymagających długotrwałej i skomplikowanej rehabilitacji.
O bólu fizycznym Piotr Falc wie dość sporo. Trzy lata temu spadł z wysokości, złamał ręce, nogi i jeden z kręgów kręgosłupa. W szpitalu leżał cztery miesiące i przeszedł sześć operacji. Dziś znów aktywnie uprawia sport i chce pokazać, że warto wierzyć w swoje siły i pomagać innym. Sam przyznaje, że w chorobie doświadczył wiele dobroci nie tylko od najbliższych, ale także od lekarzy i pielęgniarek. - Chcę dalej puścić to dobro, które mnie spotkało. Trzymajcie za mnie kciuki - mówi Piotr Falc.
Akcji rowerzysty patronuje JM Rektor PG prof. Henryk Krawczyk oraz Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk. Szczegóły z wyprawy na stronie [link widoczny dla zalogowanych]
>>>>
Brawo ! Pieknie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:06, 15 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Beloved, "mentor ulicy", walczy z przemocą w Nowym Jorku
"Jestem Beloved" - przedstawia się. Naprawdę nazywa się Dedrick Hammond. Przezwisko Beloved - ukochany - nadano mu, kiedy został liderem nowojorskiego oddziału SNUG, organizacji sprowadzającej młodych ludzi z murzyńskich "złych" dzielnic z drogi przestępstwa.
Zwalistego, potężnego Dedricka znają i szanują w całym Harlemie. Mieszka w "St.Nics project", 20-piętrowym mrówkowcu przy Ósmej Alei i 132. ulicy. Jeszcze kilka lat temu nie należało pojawiać się tu po zmroku - opuszczona parcela nieopodal była meliną handlarzy narkotyków, co noc dochodziło do bójek, słyszało się strzały i wycie syren policyjnych.
Dziś na Ósmej Alei jest spokój. Przestępczość spadła o 70 procent.
Działacze SNUG, zwani "mentorami ulicy", to byli członkowie gangów, weterani więzień. Jak Dedrick "Beloved" Hammond. W wieku 11 lat wstąpił do gangu Money and Murder. W 10. klasie rzucił szkołę. Wkrótce został aresztowany i skazany na 12 lat za napad z bronią w ręku.
Miał wtedy przydomek "Bad News" (Zła Nowina).
- Bali się mnie. Nikt nie powiedział mi wtedy, że można być miłym człowiekiem. Na ulicy trzeba być twardym, trzeba wzbudzać strach, żeby cię szanowano - mówi.
Sam dwukrotnie otrzymał rany postrzałowe. Raz został aresztowany, kiedy stanął w obronie swego 7-letniego brata, któremu grożono brzytwą, i wdał się w wymianę ognia z innym gangiem.
W więzieniu, gdzie w sumie przesiedział 8 lat, Dedrick zaczął się zmieniać.
- W pudle traktują cię jak zwierzę, dają ci numer i zapominają twoje imię. Ale wsadzając mnie tam, w pewnym sensie uratowali mi życie. Miałem okazję, by przemyśleć to i owo i wziąć się w garść. Zacząłem studiować Biblię, Koran, nauki proroków. Uczyć się, jak być uprzejmym, jak myśleć lepiej o życiu. Jak znosić ludzi, których się nie lubi. Przestałem ich nienawidzić - mówi.
Już w więzieniu - wspomina - zaczął to, czym zajmuje się dziś w SNUG.
- Ci zapuszkowani faceci nie wiedzą, jak żyć. Mają wiele do powiedzenia, ale nie umieją tego wyrazić. Na ulicy wszystko jest... (Dedrick szuka odpowiednich słów) fizyczne. Dlatego ciągle chcą się bić, dlatego zawsze sięgają po broń. Inaczej nie potrafią - mówi.
"Mentorzy uliczni" ze SNUG mają w Harlemie pod opieką około setki młodych ludzi w wieku 15-26 lat. Uczą ich, jak rozwiązywać konflikty bez przemocy, reagować na agresję, radzić sobie w stresujących sytuacjach.
Młodzież z wielkomiejskiego getta - podkreśla Beloved - ufa im bardziej niż policjantom, którzy też próbują "pracy od podstaw" w społeczności, ale nie są postrzegani jak przyjaciele.
SNUG to odwrotność angielskiego słowa GUNS (broń palna). Beloved nie wierzy w skuteczność ustawowych restrykcji na dostęp do broni, którą ludzie wychowani na ulicy zdobywają bez trudu. "W Harlemie jest mnóstwo broni. Trzeba przede wszystkim zniechęcić dzieci do jej posiadania" - mówi.
Organizację, działającą także w Chicago, finansuje Mission Society, liczące sobie ponad 200 lat stowarzyszenie religijne związane z Kościołami protestanckimi. Otrzymuje też dotacje od stanowego senatora Billa Perkinsa i Rady Miejskiej Nowego Jorku.
SNUG stara się uatrakcyjnić życie nastolatków w Harlemie - organizuje turnieje koszykówki, festiwale muzyczne z występami młodych talentów, pikniki w parkach i "cook-outs", czyli grilowanie na ulicy.
Dedrick ma poczucie, że zmienia swoją dzielnicę na lepsze.
- Zmieniamy życie tych ludzi. Około trzydziestu wysłaliśmy do college'u. A przedtem chodzili ze spluwą w kieszeni i wszyscy mówili, że nic dobrego z nich nie będzie - mówi.
Beloved został ostatnio czymś w rodzaju lokalnego celebryty. Grupa młodych studentów z Maysles Institute, produkującego filmy dokumentalne o życiu afroamerykańskiej społeczności, nakręciła film, w którym charyzmatyczny Dedrick jest głównym bohaterem. Film, zatytułowany "Triggering Wounds", opowiada o jego życiu i walce SNUG z przemocą.
Utwór zdobył główną nagrodę na festiwalu filmów dokumentalnych Tribeca w Nowym Jorku. Jest pokazywany w nowojorskich szpitalach jako instruktaż, jak ofiary broni palnej mogą sobie radzić z przeżytą traumą.
34-letni Beloved myśli o założeniu rodziny. Ma już narzeczoną i jest ojcem rocznej córeczki. Martwi się tylko, czy znajdzie dla niej dość czasu. - SNUG to praca przez 24 godziny na dobę - mówi.
...
Brawo ! Trzeba wyciagac Murzynow z bagna w ktore wepchneli ich komunisci .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:09, 16 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Wraca "kuroniówka". Nakarmią potrzebujących i nie tylko
Wnuk Jacka Kuronia nakarmi potrzebujących. Na warszawskiej Pradze Północ ma szansę ruszyć jadłodajnia Fundacji Kuroniówka.
Jakub Kuroń mówił w radiowej Jedynce, że będzie to pierwsze tego typu miejsce, ale nie ostatnie. W uruchamianym barze będą mogli posilić się ludzie kierowani tam przez pomoc społeczną. Finansować ich posiłki będą "normalni" klienci. Jednak serwowanie jedzenia to nie wszystko, czym chce się na Pradze zająć Fundacja - mówi Jakub Kuroń. W planach są kąciki porad prawnych, szkolenia z taniego gotowania i wiele innych inicjatyw.
Włodzimierz Cała z Fundacji Kuroniówka dodaje, że jadłodajnia będzie miejscem otwartym dla wszystkich. Duży stół, obok mniejszych stolików, ma być miejscem integracji wszystkich chętnych. W pobliżu znajdzie się placyk zabaw i wolontariusz, z którym dzieci będą mogły porozmawiać o swoich kłopotach.
Na razie na przeszkodzie w uruchomieniu jadłodajni stoi sprzeciw wspólnoty mieszkaniowej. Fundacja uspokaja, że jej misją nie jest obsługa ludzi z marginesu, ale "rokujących nadzieje" osób z problemami finansowymi. Jadłodajnia ma zostać uruchomiona przy Placu Hallera, niedaleko warszawskiego zoo.
>>>>
Wnuk zmazuje winy dziadka ! Czyzby jakies natchnienie z czyscca ? Bo Kuron trafil do czyscca tego jestem pewien . W ten sposob sie pomaga wyjsc stamtad .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:22, 17 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
W województwie łódzkim brakuje krwi
Według Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa braki krwi dotyczą wszystkich grup, szczególnie jednostek z odczynem ujemnym - informuje Radio Łódź.
Braki są coraz większe, bo podczas wakacji nie ma możliwości ich nadrobienia - mówi Dioniza Marciniak-Bielak zastępca dyrektora do spraw medycznych centrum.
- W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy zaledwie 135 jednostek, a my potrzebujemy ok. 200 jednostek. Wcześniej mieliśmy 121 jednostek krwi - dodaje.
W związku z brakami w szpitalach nie są realizowane planowe zabiegi, chyba że rodzina odda krew imiennie. Problem pojawia się, kiedy nie ma jednostek na ratowanie życia ofiar wypadków.
- Pomogła nam dyrektor Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu, która przekazała nam 108 jednostek koncentratu krwinek czerwonych różnych grup - mówi Marciniak-Bielak.
Krew można oddawać codziennie w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa przy ulicy Franciszkańskiej w Łodzi oraz w mobilnych krwiobusach.
????
To nie ma wymiany miedzywojewodzkiej czyli krajowej ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:13, 17 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Aleksandra Parzyszek | Media
Kontrowersyjny konkurs lubelskiego Caritasu
Lubelski oddział Caritasu zorganizował konkurs, w którym do wygrania jest wycieczka do Ziemi Świętej. Aby ją wygrać, trzeba prawidłowo wytypować fragment pola, na którym krowa zostawi swoje odchody.
- Na pastwisku wypasa się Krowa Mućka. Twoim zadaniem jest wytypowanie i wykupienie pola, na który padnie pierwszy krowi placek. Obstaw pole i wygraj Pielgrzymkę do Ziemi Świętej - czytamy na stornie Caritasu.
Wirtualne pastwisko podzielone jest na 97 części. Każdy, kto chce mieć szansę na wygranie wycieczki musi wybrać "swój" fragment i zapłacić za niego od 50 zł do nawet 50 tysięcy złotych. Po wpływie pieniędzy na konto, wybrane pole oznaczone zostaje imieniem i nazwiskiem właściciela.
- Wygrywa osoba, która obstawiła pole, na które padnie pierwszy krowi placek i odpowie na pytanie konkursowe - czytamy w regulaminie konkursu.
Na łamach "Dziennika Wschodniego" ks. Wiesław Kosicki, dyrektor Caritas Archidiecezji Lubelskiej wyjaśnia, że "chciał zrobić coś zupełnie z innej półki, coś co przyciągnie ludzi". Konkurs ten ma przekonać do ofiarności osoby, które chcą pomagać, ale nie są bardzo religijne.
Kwota, jaka zostanie w tej zabawie zebrana zostanie przeznaczona na wyprawki szkolne dla 400 uczniów z biednych rodzin.
>>>>
Glupie . Troche nieestetyczne choc nienaturalne .
Bardziej przyjemnie byloby gdy ta krowa żarła trawę . I wytypowali by te fragmenty ktore krowa wyżre ... Byly juz takie zagadki matematyczne z krowa i trawa .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|