Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bieda, nędza i bezdomność ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 89, 90, 91  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:17, 24 Paź 2012    Temat postu:

Agata Kołodziej
Miliarder, szef Virgin Mobile chce rozdać Polakom pieniądze

Sir Ri­chard Bran­son – praw­dzi­wy ry­cerz, eks­cen­trycz­ny mi­liar­der, obroń­ca re­ki­nów, który chce ko­lo­ni­zo­wać obce pla­ne­ty. Za­bra­kło go w Pol­sce dwa mie­sią­ce temu, kiedy jego im­pe­rium wcho­dzi­ło na nasz rynek, na razie tylko z sie­cią ko­mór­ko­wą. Nad­ro­bił to dziś, przy­jeż­dża­jąc do Pol­ski, by za­in­au­gu­ro­wać pro­jekt Vir­gin Mo­bi­le Aca­de­my, czyli za­chę­cać mło­dych do za­kła­da­nia firm. Na naj­lep­szy po­mysł wy­ło­ży 100 tys. zł.
Ri­chard Bran­son (po pra­wej) i Łu­kasz Wej­chert (po lewej)

Sir Ri­chard Bran­son, czwar­ty naj­bo­gat­szy czło­wiek w Wiel­kiej Bry­ta­nii, za­ło­ży­ciel grupy Vir­gin, wi­zjo­ner, eks­cen­tryk i dzia­łacz cha­ry­ta­tyw­ny, który we współ­pra­cy z Łu­ka­szem Wej­cher­tem dwa mie­sią­ce temu wszedł na pol­ski rynek te­le­fo­nii ko­mór­ko­wej Vir­gin Mo­bi­le Pol­ska, zo­stał dziś przy­wi­ta­ny w Pol­sce grom­ki­mi bra­wa­mi. Kiedy Vir­gin Mo­bi­le ru­sza­ła w na­szym kraju, Bran­son nie po­ja­wił się u nas z tej oka­zji, choć ma taki zwy­czaj. Pew­nie nie mógł. Jed­nak dziś nad­ro­bił za­le­gło­ści, od­wie­dza­jąc nasz kraj po raz pierw­szy. Po co? Żeby roz­dać mło­dym Po­la­kom pie­nią­dze, po­bu­dzić ich przed­się­bior­czość i za­in­au­gu­ro­wać dzia­łal­ność Vir­gin Mo­bi­le Aca­de­my w Pol­sce.

Sir Ri­chard Bran­son przy­le­ciał do Pol­ski na jeden dzień, żeby spo­tkać się ze stu­den­ta­mi na te­re­nie Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go i za­chę­cić ich do za­kła­da­nia wła­snych firm. Sam z resz­tą po­sta­no­wił im w tym pomóc, ogła­sza­jąc start rocz­ne­go pro­gra­mu wspie­ra­ją­ce­go przed­się­bior­czość Vir­gin Mo­bi­le Aca­de­my. Jego zwy­cięz­ca otrzy­ma 100 tys. zł na re­ali­za­cję wła­sne­go pro­jek­tu biz­ne­so­we­go.

Kto ma naj­więk­sze szan­se i jakie będą naj­waż­niej­sze kry­te­ria wy­bo­ru zwy­cię­skie­go pro­jek­tu? – py­ta­li stu­den­ci pod­czas spo­tka­nia. – Naj­waż­niej­si są lu­dzie, kre­atyw­ni, zmo­ty­wo­wa­ni – pod­kre­ślał Bran­son. Miał też sporo rad dla tych, któ­rzy chcą zająć się wła­snym biz­ne­sem. – Szu­ka­jąc po­my­słu na wła­sny biz­nes, po­win­ni­ście wsłu­chać się w sie­bie, od­na­leźć to, co na­praw­dę Was in­te­re­su­je, co jest Waszą pasją. Po­win­ni­ście zgłę­bić tę dzie­dzi­nę, stać się w niej eks­per­ta­mi. Jeśli zaj­mu­je­cie się czymś, co ko­cha­cie, suk­ces przyj­dzie w spo­sób na­tu­ral­ny – mówił Bran­son.

Na takie wła­śnie po­my­sły re­ali­zo­wa­ne z pasją czeka Vir­gin Mo­bi­le Aca­de­my. W pro­gra­mie mogą wziąć udział nie tylko stu­den­ci, ale też osoby do 35. roku życia. Grunt, żeby po­my­sły były in­no­wa­cyj­ne, nie­stan­dar­do­we, ale też w po­zy­tyw­ny spo­sób wpły­wa­ły na oto­cze­nie. Pro­jek­ty będą zbie­ra­ne do 31 stycz­nia 2013 roku. Potem wy­bra­ne zo­sta­ną naj­lep­sze, a zwy­cięz­ca, który otrzy­ma 100 tys. zł na re­ali­za­cję swo­je­go pro­jek­tu zo­sta­nie ogło­szo­ny pod­czas gali w maju 2013 roku.

- Po­przez dzia­łal­ność Vir­gin Mo­bi­le Aca­de­my chce­my za­chę­cić do dzia­ła­nia wszyst­kich mło­dych ludzi, któ­rzy pla­nu­ją roz­wi­nąć wła­sny biz­nes, a nie widzą, jak go roz­po­cząć. Przy współ­pra­cy z eks­per­ta­mi i prak­ty­ka­mi biz­ne­su da­je­my moż­li­wość za­rów­no po­zy­ska­nia cen­nej wie­dzy , jak i środ­ków na re­ali­za­cję pro­jek­tu. Uzy­ska­nie od­po­wied­nie­go wspar­cia we wła­ści­wym mo­men­cie jest cza­sa­mi klu­czo­wym ele­men­tem suk­ce­su, zwłasz­cza bio­rąc pod uwagę dy­na­mi­kę rynku i moż­li­wo­ści tech­no­lo­gicz­ne – wska­zy­wał Łu­kasz Wej­chert, pre­zes Dir­lan­go i part­ner biz­ne­so­wy Vir­gin Mo­bi­le Pol­ska.

Łu­kasz Wej­chert pod­kre­ślał rów­nież, że choć Pol­ska prze­szła trans­for­ma­cję i za­szło u nas sporo zmian na płasz­czyź­nie choć­by praw­nej czy in­fra­struk­tu­ral­nej, biz­nes się roz­wi­ja, a na nasz rynek we­szły mię­dzy­na­ro­do­we kon­cer­ny, to obec­nie mamy do czy­nie­nia z wiel­kim cha­osem w go­spo­dar­ce na całym świe­cie. – Wiele firm za­pa­dło w sen, nawet tych wiel­kich, zna­nych. Prze­sy­pia­ją swój czas, nie po­tra­fią się od­na­leźć w nowej rze­czy­wi­sto­ści. To jest wła­śnie czas na to, żeby wpro­wa­dzać in­no­wa­cje, po­bu­dzać rynek, dla­te­go chce­my dać mło­dym moż­li­wość dzia­ła­nia na tym rynku – mówił Wej­chert.

Sir Ri­chard Bran­son wie, że w mło­dych siła. Sam za­czy­nał przy­go­dę z biz­ne­sem w wieku 16 lat, wy­da­jąc pismo „The Stu­dent”. W wieku 20 lat z ko­le­ga­mi otwo­rzył sklep mu­zycz­ny. In­te­res oka­zał się strza­łem w dzie­siąt­kę, a za­ro­bio­ne na nim pie­nią­dze za­in­we­sto­wał w stwo­rze­nie wy­twór­ni pły­to­wej Vir­gin Re­cords. Potem już po­szło…

Dziś Ri­chard Bran­son jest wła­ści­cie­lem Grupy Vir­gin, którą two­rzy ponad 400 firm na całym świe­cie, za­trud­nia­ją­cych ponad 50 tys. pra­cow­ni­ków w 35 kra­jach. Przy­cho­dy całej Grupy w 2011 r. prze­kro­czy­ły 13 mld fun­tów bry­tyj­skich, czyli ok. 20 mld dol. Ma­ją­tek sa­me­go Bran­so­na wy­ce­nia­ny jest przez ma­ga­zyn For­bes na 4,2 mld dol. A mimo to Ri­chard Bran­son pa­so­wa­ny przez księ­cia Walii na ry­ce­rza wciąż spra­wia wra­że­nie, jakby się po pro­stu świet­nie bawił, a nie cięż­ko pra­co­wał. O czym marzy? – O tym, żeby ra­to­wać re­ki­ny, które są ga­tun­kiem na wy­mar­ciu, żeby wal­czyć z glo­bal­nym ocie­ple­niem, żeby ła­go­dzić kon­flik­ty wo­jen­ne na świe­cie i o tym, żeby każdy mógł po­le­cieć w ko­smos – od­po­wia­da z wy­raź­nie wy­czu­wal­ną wiel­ką pasją w gło­sie.

Wy­glą­da na to, że z re­ali­za­cją tego ostat­nie­go ma­rze­nia bę­dzie naj­ła­twiej. Sir Ri­chard Bran­son już od­li­cza dni do pierw­sze­go ko­mer­cyj­ne­go lotu sa­mo­lo­tu ko­smicz­ne­go na­le­żą­ce­go do jego firmy Vir­gin Ga­lac­tic. Spół­ka ta bę­dzie go­to­wa do re­ali­za­cji lotów już w 2013 roku. Za 200 tys. dol. bę­dzie za­bie­rać pa­sa­że­rów na trzy­go­dzin­ną wy­ciecz­kę poza gra­ni­ce gra­wi­ta­cji. Ale to do­pie­ro po­czą­tek. Potem or­bi­tal­ny hotel, wy­ciecz­ki na Marsa i ko­lo­ni­za­cja in­nych pla­net. A wszyst­ko po to, żeby zmie­niać świat na lep­sze.

>>>>

Doceniam dobre checi ale jak teraz zaloza to za pare miesiecy padna im te firmy . Tu sie odbywa ekonomiczne ludobojstwo . To nie problem biedy tylko psychopatii...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:36, 24 Paź 2012    Temat postu:

Bieda jest jak getto

- Bied­ni są czę­sto wy­co­fa­ni i wy­klu­cza­ni przez spo­łe­czeń­stwo. Wo­lon­ta­riu­sze stają się de­tek­ty­wa­mi, bo zna­le­zie­nie tych, któ­rzy nie krzy­czą o tym, jak im źle, nie jest ła­twym za­da­niem – pod­kre­śla Ewa, pe­da­gog i wo­lon­ta­riusz­ka pro­jek­tu Szla­chet­na Pacz­ka. - Nie­za­wi­nio­na bieda czę­sto się ukry­wa. Chce­my zna­leźć ludzi, któ­rzy wsty­dzą się po­pro­sić o wspar­cie i dać im tro­chę na­dziei na lep­szy czas – do­da­je.

Wo­lon­ta­riu­sze Pacz­ki sami od­naj­du­ją naj­bied­niej­sze ro­dzi­ny w swo­jej oko­li­cy, od­wie­dza­ją po­trze­bu­ją­cych w ich do­mach, a na­stęp­nie współ­pra­cu­jąc z dar­czyń­ca­mi dbają o jak naj­wyż­szej ja­ko­ści pomoc. W 2011 roku Szla­chet­na Pacz­ka tra­fi­ła do 11884 ro­dzin nie tylko z po­mo­cą ma­te­rial­ną, ale także z na­dzie­ją i im­pul­sem do dzia­ła­nia.

Świat nie jest zły

Pani Jo­an­na wraz z synem Bła­że­jem miesz­ka­ją w ho­ste­lu dla nar­ko­ma­nów, któ­rzy wy­szli z na­ło­gu, po­nie­waż nie stać ich na wy­na­ję­cie miesz­ka­nia. - To jest bar­dzo mała prze­strzeń. Więk­szość rze­czy leży na pod­ło­dze. To naj­gor­sze wa­run­ki, jakie wi­dzia­łam w życiu! W klat­ce obok żyją osoby uza­leż­nio­ne od nar­ko­ty­ków. Ten chło­piec nie po­wi­nien być świad­kiem ta­kich strasz­nych rze­czy - opo­wia­da po­ru­szo­na Ola, wo­lon­ta­riusz­ka z Kra­ko­wa.

Pani Jo­an­na przez 20 lat była uza­leż­nio­na, od 12 jest abs­ty­nent­ką, która po­ma­ga lu­dziom na ulicy w walce z na­ło­giem. Po otrzy­ma­niu Szla­chet­nej Pacz­ki ko­bie­ta ze łzami w oczach po­wie­dzia­ła, że świat nie jest aż taki zły, że są jesz­cze do­brzy lu­dzie, tylko dobro jest dys­kret­nie ukry­wa­ne.

Szczę­śli­wa z po­wo­du butów

Pani Jo­an­na po otrzy­ma­niu butów nie mogła wyjść z po­dzi­wu. - Była nimi za­chwy­co­na i cią­gle o nich mó­wi­ła, Bła­żej nie wy­pusz­czał z rąk piłki, którą do­stał - z ra­do­ścią in­for­mu­je Ola, wo­lon­ta­riusz­ka Szla­chet­nej Pacz­ki. "Dzię­ki Pań­stwa ge­sto­wi świat znów stał się lep­szy! Życzę Pań­stwu sa­mych do­brych emo­cji, ta­kich jakie mam dzi­siaj ja i mój syn" - na­pi­sa­ła w li­ście do dar­czyń­ców pani Jo­an­na.

Wła­śnie do ta­kich ro­dzin Szla­chet­na Pacz­ka chce do­cie­rać z po­mo­cą. Do osób ta­kich, jak pani Jo­an­na, która dziel­nie zmaga się z co­dzien­no­ścią, pra­cu­je i po­ma­ga tym, któ­rzy - tak jak ona kie­dyś - prze­gry­wa­ją swoje życie. Robi wszyst­ko, co może, by jej syn, miesz­ka­jąc obok ludzi wal­czą­cych z na­ło­giem, sam nie zo­stał nar­ko­ma­nem.

Wstyd się przy­znać do biedy

- Skraj­na bieda jest jak getto, trud­no wejść w jej świat i zy­skać za­ufa­nie. Trud­no w ogóle ją zna­leźć, bo lu­dzie, któ­rzy jej do­świad­cza­ją nawet nie myślą o tym, że mo­gli­by kogoś o wspar­cie po­pro­sić – mówi Alek­san­dra Skwar­czek – wo­lon­ta­riusz­ka i ko­or­dy­na­tor­ka pro­jek­tu Szla­chet­na Pacz­ka.

Pan Bo­gu­sław pierw­szy raz od lat ma z kim po­ga­dać. - Za­sta­na­wia­łem się kil­ka­na­ście dni, nim wy­peł­ni­łem an­kie­tę. Macie rację. Trud­no jest przy­znać się do biedy i nie­moż­no­ści dzia­ła­nia w cho­ro­bie i sa­mot­no­ści – tak za­czął się list pana Bo­gu­sła­wa, ad­re­so­wa­ny do wo­lon­ta­riu­szy Szla­chet­nej Pacz­ki. Star­szy pan dzię­ko­wał za pacz­kę i spo­tka­nie z nie­zwy­kły­mi, mło­dy­mi ludź­mi – wo­lon­ta­riu­sza­mi i dar­czyń­ca­mi.

- Pan Ma­ciek zor­ga­ni­zo­wał dla mnie kom­pu­ter i nowy, pła­ski ekran. Naj-naj było potem, bo i pani Kasia, i pan Ma­ciek roz­ma­wia­ją ze mną przez in­ter­net. Pierw­szy raz od lat mam z kim po­ga­dać. Nikt, kto nie był la­ta­mi sa­mot­ny, nie zro­zu­mie jak ważna dla mnie jest roz­mo­wa z tak wspa­nia­ły­mi mło­dy­mi ludź­mi. Skąd Wy ich bie­rze­cie? – pytał w li­ście męż­czy­zna.

Nie­zmie­rzo­na cu­dow­ność

Na ko­niec pan Bo­gu­sław na­pi­sał, że chciał­by prze­ka­zać Szla­chet­nej Pacz­ce 1 pro­cent po­dat­ku, ale my­ślał, że jako ren­ci­sta nie może tego zro­bić. Mo­ni­ka – asy­stent­ka pro­jek­tu Szla­chet­na Pacz­ka, od­pi­sa­ła, że na ren­cie też można oddać 1 proc. i wy­ja­śni­ła, jak to zro­bić. Pan Bo­gu­sław był za­chwy­co­ny, że może być po­moc­ny: "Ko­cha­ni, Wspa­nia­li Pań­stwo, Pani Mo­ni­ko! To dla nie­zmier­nie ważne, że ktoś zwra­ca się do mnie. Dzię­ku­ję za pod­po­wiedź, nawet ja mogę zło­żyć w tak godne ręce mój 1 proc. To co i jak ro­bi­cie to nie­zmie­rzo­na cu­dow­ność. Dzię­ki, dzię­ki, dzię­ki" – tak koń­czył się list, który wy­wo­łał wiele ra­do­ści i uśmie­chów wo­lon­ta­riu­szy.

Je­steś po­trzeb­ny!

W tym roku rów­nież chce­my spo­tkać się z tymi, któ­rzy co­dzien­nie zma­ga­ją się z biedą, sa­mot­no­ścią i bez­na­dzie­ją. Chce­my, żeby wie­dzie­li, że są ważni i że każdy mo­ment na zmia­nę jest dobry. Pacz­ka po­ma­ga oso­bom star­szym i sa­mot­nym, ale także innym, któ­rzy z nie­za­wi­nio­nych przy­czyn zna­leź­li się w trud­nej sy­tu­acji ma­te­rial­nej. Jej przy­czy­ną może być cho­ro­ba dziec­ka lub in­ne­go człon­ka ro­dzi­ny, nie­szczę­ście czy nie­peł­no­spraw­ność.

Po­trze­bu­je­my wo­lon­ta­riu­szy, któ­rzy znaj­dą po­trze­bu­ją­cych oraz po­zna­ją ich sy­tu­ację i kon­kret­ne po­trze­by. Na ich zgło­sze­nia cze­ka­my szcze­gól­nie w wo­je­wódz­twach: wiel­ko­pol­skim, lu­bu­skim, za­chod­nio­po­mor­skim i ku­jaw­sko-po­mor­skim.

Tutaj znaj­dziesz listę miast, w któ­rych po­trze­ba wo­lon­ta­riu­szy - nabór trwa do 24 paź­dzier­ni­ka.

W sumie Szla­chet­na Pacz­ka cią­gle czeka na 1500 Su­perW, któ­rzy spo­tka­ją się z po­trze­bu­ją­cy­mi w 430 miej­scach w Pol­sce, zdia­gno­zu­ją ich sy­tu­ację i po­dej­mą de­cy­zję o włą­cze­niu do pro­jek­tu. To dzię­ki wo­lon­ta­riu­szom naj­bar­dziej po­trze­bu­ją­cy otrzy­ma­ją mądrą, in­spi­ru­ją­cą do zmia­ny pomoc i sy­gnał, że nie są sami.

Razem z ks. Jac­kiem WIO­SNĄ Strycz­kiem, pre­ze­sem Sto­wa­rzy­sze­nia WIO­SNA, pro­jekt Szla­chet­na Pacz­ka po­le­ca­ją prof. Jerzy Buzek, Jerzy Dudek, sio­stry Ra­dwań­skie, Ad­rian Zie­liń­ski, Grze­gorz Tur­nau i Sła­wo­mir Szmal.

- Szu­ka­my wo­lon­ta­riu­szy, któ­rzy po prze­szko­le­niu, ruszą, by od­wie­dzać po­trze­bu­ją­ce ro­dzi­ny. Szu­ka­my praw­dzi­wych bo­ha­te­rów zmia­ny spo­łecz­nej! – pod­kre­śla ks. Jacek WIO­SNA Stry­czek. – Już teraz można zgło­sić się na stro­nie [link widoczny dla zalogowanych] i wziąć udział w re­kru­ta­cji.

Pro­jekt Szla­chet­na Pacz­ka od­by­wa się po raz dwu­na­sty. Co roku w prze­my­śla­ny spo­sób łączy po­trze­bu­ją­cych, wo­lon­ta­riu­szy, dar­czyń­ców przy­go­to­wu­ją­cych pomoc ma­te­rial­ną i do­bro­czyń­ców fi­nan­su­ją­cych or­ga­ni­za­cję pro­jek­tu. Tylko w 2011 roku Szla­chet­na Pacz­ka tra­fi­ła do 11884 ro­dzin i prze­ka­za­ła pomoc wartą 18 mi­lio­nów zło­tych. Ka­pi­tał spo­łecz­ny pro­jek­tu prze­kro­czył 114 mln PLN!

(Sto­wa­rzy­sze­nie WIO­SNA, Edyta Droz­dow­ska/kdp)

>>>>

Tak . Bieda wyklucza ze spoleczenstwa ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:44, 26 Paź 2012    Temat postu:

Polski paradoks - jesteśmy niedożywieni, a wyrzucamy tony żywności

Pol­ska już nie­raz oka­zy­wa­ła się kra­jem ab­sur­dów. Ten może być jed­nym z więk­szych. Po­mi­mo tego, że w na­szym kraju mar­nu­je sie rocz­nie kilka mi­lio­nów ton żyw­no­ści, to je­ste­śmy kra­jem ludzi nie­do­ży­wio­nych - czy­ta­my w naj­now­szym "Ty­go­dni­ku Po­wszech­nym".

Pro­blem nie­do­ży­wie­nia Po­la­ków jest dość spory, choć mo­gło­by się wy­da­wać, że je­ste­śmy kra­jem ro­sną­cym w siłę, gdzie lu­dzie żyją coraz do­stat­niej. Po­szcze­gól­ne dane i sta­ty­sty­ki ujaw­nia­ją jed­nak tro­chę inny obraz.

Przy­kła­do­wo 70 proc. pa­cjen­tów ze zdia­gno­zo­wa­ną ane­mią w mo­men­cie przy­ję­cia do szpi­ta­la, z tą ane­mią szpi­tal rów­nież opusz­cza. Pro­ble­mem jest dość marne szpi­tal­ne je­dze­nie - podłe wę­dli­ny, brak na­bia­łu, nad­miar soli, itp. Pro­blem nie­do­ży­wie­nia do­ty­czy także pol­skich szkół. We­dług da­nych PAH w ubie­głym roku 20 proc. uczniów przy­cho­dzi­ło do szko­ły głod­nych.

Ko­lej­ną in­sty­tu­cją stwier­dza­ją­cą pro­blem nie­do­ży­wie­nia są Banki Żyw­no­ści. 33 banki w całym kraju obej­mu­ją swo­imi "usłu­ga­mi" 1,7 mln osób. Co i tak może być zbyt małą licz­bą, bo we­dług GUS po­ni­żej progu skraj­ne­go ubó­stwa żyje 2,5 mln osób.

I teraz naj­więk­szy pa­ra­doks. To wszyst­ko dzie­je się w sy­tu­acji, gdy rocz­nie mar­nu­je­my około 9 mi­lio­nów ton żyw­no­ści! Ponad 6 mln ton jest mar­no­wa­na na eta­pie pro­duk­cji, ma­ga­zy­no­wa­nia, trans­por­tu, prze­twa­rza­nia i pa­ko­wa­nia. Około 2 mln ton mar­nu­ją go­spo­dar­stwa do­mo­we. Wy­rzu­ca­my głów­nie pie­czy­wo, wa­rzy­wa i wę­dli­ny oraz ziem­nia­ki i owoce.

W po­rów­na­niu jed­nak do wy­prze­dza­ją­cych nas pod wzglę­dem mar­no­traw­stwa Fran­cu­zów, Ho­len­drów, Niem­ców i Bry­tyj­czy­ków, zde­cy­do­wa­nie mniej żyw­no­ści wy­rzu­ca­ją nasze go­spo­dar­stwa do­mo­we. W wy­mie­nio­nych kra­jach są za to mi­ni­mal­ne stra­ty na eta­pie pro­duk­cji.

Wię­cej w naj­now­szy "Ty­go­dni­ku Po­wszech­nym" oraz na stro­nie ga­ze­ty .

>>>>

Bo jedni sa niedozywieni a drudzy zapasieni ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:37, 27 Paź 2012    Temat postu:

W Lublinie otworzyli bar, aby wesprzeć bezdomnych i ubogich.

Lubelskie Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta uruchomiło bar, z którego dochód będzie przeznaczony na przygotowanie posiłków dla bezdomnych i ubogich. Każdego dnia Bractwo wydaje w Lublinie około 400 darmowych gorących posiłków dla potrzebujących.

- Każdy, kto kupi w naszym barze posiłek, wspiera naszą działalność, a jego pomoc trafia do tych, którzy jej potrzebują. To też jest dobroczynność - powiedział prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie Wojciech Bylicki.

"Bar Mieszczański" - utworzony w miejscu dawnego biura Bractwa, przy ul. Zielonej w centrum Lublina - oferuje wyroby garmażeryjne, obiady domowe, a także catering oraz organizację kameralnych imprez okolicznościowych.

Bar prowadzi założone przez Bractwo przedsiębiorstwo społeczne "Pro Bono". Przedsiębiorstwo ma za zadanie wspierać Bractwo w pozyskiwaniu pieniędzy na prowadzenie jadłodajni dla ubogich.

- Każdego dnia wydajemy około 400 gorących posiłków. W skali miesiąca to jest koszt około 12 tys. zł związany m.in. ze zużyciem energii, wody, ale też zakupem produktów. Ludzi potrzebujących jest coraz więcej, a środków na to brakuje - dodał Bylicki.

"Bar Mieszczański" jako przedsiębiorstwo społeczne ma też być miejscem pracy i zdobywania doświadczenia dla podopiecznych Bractwa - ludzi bezrobotnych, zagrożonych wykluczeniem społecznym. Zatrudnienie, w różnych formach i wymiarach, znalazło tam 10 osób.

Bylicki zapewnia, że w barze można zjeść tanio i smacznie, kuchnie prowadzi wykwalifikowana kadra. Kuchnia im. św. Brata Alberta w minionych latach zdobyła nagrody w konkursie Wojewódzki Lider Smaku za roladę z pstrąga oraz pierogi wiejskie z kaszą i miętą.

Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta wspiera osoby potrzebujące w Lublinie od 1983 r. Oprócz jadłodajni prowadzi schronisko dla bezdomnych, noclegownię w okresie zimowym a także Ośrodek Aktywizacji Społecznej i Zawodowej w Bystrzejowicach pod Lublinem. Dzięki projektowi współfinansowanemu ze środków Unii Europejskiej pracę znalazło 20 bezdomnych mężczyzn.

W przyszłości w ramach przedsiębiorstwa społecznego Bractwo planuje utworzyć firmę remontowo-budowlaną lub zajmującą się segregacją odpadów. Jak zaznaczył Bylicki, przedsiębiorstwa byłyby uruchomione z myślą o stworzeniu miejsc pracy dla podopiecznych Bractwa.

>>>>

Brawo ! Duch św. Alberta unosi sie nad tym wszystkim . Wszak on zyje w niebie ;O)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:42, 27 Paź 2012    Temat postu:

Właściciel Zary przekazał 20 mln euro dla Caritasu

20 milionów euro dla Caritasu - taką sumę przekazał katolickiej organizacji charytatywnej Amancio Ortega. To właściciel Zary - najbogatszy mieszkaniec Hiszpanii i piąty pod względem wielkości majątku mieszkaniec Ziemi.

Amancio Ortega nie utrzymuje kontaktów z prasą i nigdy jeszcze nie udzielił wywiadu. Również teraz decyzję o przekazaniu pieniędzy Caritasowi podało jego biuro prasowe. Z komunikatu wynika, że pieniądze, które stanowią równowartość 8 proc. rocznego budżetu organizacji, mają być przekazane na żywność, lekarstwa, materiały szkolne oraz mieszkania dla najbardziej potrzebujących.

Od początku kryzysu, czyli w ciągu czterech ostatnich lat, liczba korzystających z pomocy Caritasu trzykrotnie się zwiększyła. W minionym roku wyniosła ponad 6 milionów. Zmniejszyły się jednak dotacje rządu, a w przyszłym roku będą rekordowo niskie. Dlatego władze Caritasu liczą, że za przykładem Amancio Ortegi pójdą właściciele innych hiszpańskich fortun.

>>>>

Piekny gest . Tak wlasnie powinni postepowac bogacze . Po to sa bogaci a nie wydawac na rezydencje obijane zlotem i czym tam czy gigantyczne wiezowce , czy inne glupstwa ... Zbawienie dusz to najlepszy pomnik jaki mozna zyskac na ziemi ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:09, 28 Paź 2012    Temat postu:

Dwaj mężczyźni zmarli z wychłodzenia.

Ciała dwóch mężczyzn znaleziono w niedzielę w powiecie świdnickim na Lubelszczyźnie. Według wstępnej opinii lekarzy obaj zmarli na skutek wychłodzenia - poinformowała policja.

Zwłoki 52-letniego mężczyzny odnalazł jego sąsiad; leżało nad przydrożnym rowem w miejscowości Brzezice w gminie Piaski. Natomiast na polu, niedaleko zabudowań wsi Choiny w gminie Rybczewice, znalezione zostały zwłoki 56-latka.

Wstępnie w obu przypadkach lekarze stwierdzili, że przyczyną zgonu było wychłodzenie organizmu. - Obaj mężczyźni nadużywali alkoholu - powiedziała Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

W nocy z soboty na niedzielę na Lubelszczyźnie było kilka stopni mrozu, spadł śnieg.

Policja zaapelowała do mieszańców o zwracanie uwagi na osoby, które mogą potrzebować pomocy i telefoniczne powiadamianie w takich przypadkach służb dyżurnych.

>>>>

Niestety znowu sie zaczyna ,,ocieplenie''...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:09, 29 Paź 2012    Temat postu:

Pierwszy atak zimy. Jak długo to potrwa?

Pierw­szy atak te­go­rocz­nej zimy już za nami. Nie­ste­ty bi­lans jest tra­gicz­ny: tylko w ciągu pierw­szych go­dzin z wy­chło­dze­nia or­ga­ni­zmu zmar­ło w Pol­sce trzech męż­czyzn, a na ob­sza­rze ca­łe­go kraju wy­stą­pi­ły awa­rie prądu, opóź­nie­nia w kur­so­wa­niu po­cią­gów i utrud­nie­nia na lot­ni­skach. Jak długo to po­trwa?

Pierw­sze opadu śnie­gu od­no­to­wa­no na pół­no­cy Pol­ski już w pią­tek, a w ciągu week­en­du śnieg po­krył zde­cy­do­wa­ną więk­szość kraju.

Szcze­gól­nie tra­gicz­ne skut­ki przed­wcze­sne­go ataku zimy za­no­to­wa­no na Lu­belsz­czyź­nie i w Opol­skiem. W po­wie­cie świd­nic­kim zna­le­zio­no ciała dwóch męż­czyzn, któ­rzy praw­do­po­dob­nie zmar­li z wy­chło­dze­nia or­ga­ni­zmu, a w ny­skim szpi­ta­lu zmarł bez­dom­ny męż­czy­zna, który no­co­wał w pro­wi­zo­rycz­nym sza­ła­sie.

Jak długo po­trwa zima? Sprawdź pro­gno­zy!

Na Ma­zow­szu ob­fi­te opady śnie­gu, które roz­po­czę­ły się w so­bo­tę rano, spo­wo­do­wa­ły pro­ble­my w do­sta­wach prądu. Po­ła­ma­ne pod na­po­rem śnie­gu drze­wa i ga­łę­zie uszko­dzi­ły wiele linii ener­ge­tycz­nych oraz słu­pów. W nie­dzie­lę rano ok. 70 tys. od­bior­ców nie mało prądu.

Do tej pory bez do­stę­pu do ener­gii elek­trycz­nej po­zo­sta­je około dwóch ty­się­cy miesz­kań­ców Ma­zow­sza.
Zima zaatakowała!
2:47 min
Zima zaatakowała! - Na południu oraz na wschodzie mocno pada śnieg. Meteorolodzy ostrzegają również przed intensywnymi opadami deszczu. (TR) - TVN 24

Atak zimy do­pro­wa­dził też do du­żych utrud­nień na kolei i dro­gach. Za­blo­ko­wa­na była m.​in. trasa ko­le­jo­wa War­sza­wa-Łu­ków, lot­ni­sko w Mo­dli­nie, a ogrom­ne utrud­nie­nia nadal wy­stę­pu­ją na tra­sie z Kra­ko­wa do Za­ko­pa­ne­go.

Po­pu­lar­na "za­ko­pian­ka" jest cał­ko­wi­cie za­blo­ko­wa­na przez tiry, które wy­je­cha­ły na trasę bez łań­cu­chów. Naj­gor­sza sy­tu­acja jest na gór­skim od­cin­ku trasy do Za­ko­pa­ne­go. Tam na stro­mych pod­jaz­dach po­mię­dzy Rabką a Nowym Tar­giem tiry nie radzą sobie ze śli­ską na­wierzch­nią.

Dziś od rana do go­dzin po­łu­dnio­wych na Pod­ha­lu in­ten­syw­nie padał śnieg. W Za­ko­pa­nem leży ok. 15 cm śnie­gu, jezd­nie są białe. Wielu kie­row­ców nie zmie­ni­ło jesz­cze opon na zi­mo­we. Po­li­cja od­no­to­wa­ła kilka ko­li­zji. Wiele dróg lo­kal­nych nie jest od­śnie­ża­nych, bo pługi i pia­skar­ki w pierw­szej ko­lej­no­ści kie­ro­wa­ne są do pracy na drogi głów­ne.

Czy Po­la­cy muszą przy­zwy­cza­ić się już do zi­mo­wej aury? Nie­ko­niecz­nie. Z każ­dym dniem tem­pe­ra­tu­ra po­wie­trza bę­dzie się pod­no­sić, a po­ran­ne przy­mroz­ki znik­ną w pierw­szych dniach li­sto­pa­da.

Nie­ste­ty, nie po­trwa to długo. Ko­lej­ne dni przy­nio­są lek­kie ochło­dze­nie, a tem­pe­ra­tu­ry będą wahać się od czte­rech stop­ni po­ni­żej zera, do sze­ściu "na plu­sie".

>>>>

Niestety ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:50, 08 Lis 2012    Temat postu:

Mała Ola mieszka w szpitalu psychiatrycznym od dwóch lat. Dlaczego?

Mała Ola mieszka w szpitalu psychiatrycznym już od dwóch lat, choć zakończyła terapię. Dlaczego? By to wyjaśnić, Mini­sterstwo Sprawiedliwości pole­ciło przeprowadzić kontrolę po­stępowania opiekuńczego w są­dzie.

"Tragiczny" los dziecka - jak wy­jaśniła Rzeczniczka Praw Pa­cjenta Krystyna Kozłowska - wy­nika ze współpracy, a właści­wie jej braku, między sądem opiekuńczym, pomocą społecz­ną a szpitalem.

- Ola przebywa w szpitalu dwa lata. Takie mam informacje ze szpitala - mówi Onetowi Ko­złowska. Szczegółów całej histo­rii nie chce ujawniać ze wzglę­du na dobro dziecka.

Zaalarmowała już ministra sprawiedliwości Jarosława Go­wina. Z sygnałów, które do niej dotarły, wynika jednak, że pro­blem Oli nie jest odosobniony. Bo w podobnej sytuacji może być ok. 20 nieletnich, którzy po­mieszkują na oddziałach psy­chiatrycznych - nie z powodów medycznych.

Dotyczy to dzieci z domów dziecka i placówek opiekuńczo-wychowawczych.

Rzeczniczka zwróciła uwagę na problem Gowinowi, bo dotarł do niej list od lekarza psychia­try, który historię Oli zna do­brze: dziewczynka, choć nie po­winna, bo terapia już tego nie wymaga, to jednak od dwóch lat pozostaje na oddziale psy­chiatrycznym.

W związku z tym Kozłowska ge­neralizując zauważyła, że nie­uzasadniony pobyt dziecka na oddziale psychiatrycznym "jest spowodowany brakiem odpo­wiedniej współpracy świadcze­niodawców (czyli szpitali - red.) z sądami opiekuńczymi oraz in­nymi organami działającymi w zakresie pomocy społecznej".

Zjawisko, a więc m.​in. przypa­dek Oli, nazwała "niepokojącą sytuacją".

Wynikać ma ona z długiego okresu (nawet do dwóch lat) oczekiwania na decyzje (posta­nowienia) sądu opiekuńczego w zakresie ustanowienia opie­kuna, kuratora bądź wskazania właściwego podmiotu, do które­go można byłoby skierować ma­łoletniego pacjenta po wypisie ze szpitala.

- Ponadto świadczeniodawcy (czyli szpitale - red.) podnoszą, iż wielokrotnie wysyłane do sądów opiekuńczych informa­cje o stanie zdrowia małoletnie­go pacjenta, ukończonej terapii oraz braku zasadności dalszej hospitalizacji w szpitalu psychia­trycznym, zostają bez odpowie­dzi - napisała Kozłowska do Go­wina.

W przypadkach pozostawania dzieci w "psychiatrykach" ponad konieczny czas, Kozłow­ska wskazała na negatywy: cza­sem nawet nieodwracalne skut­ki dla zdrowia, zakłócenia w procesie dojrzewania i rozwoju osobowości, a także zakłócenia samego leczenia.

- Niedopuszczalne jest umiesz­czanie, czy też przetrzymywa­nie w szpitalu psychiatrycznym pacjenta bez uzasadnionych wskazań medycznych, z powo­du "trudności wychowawczych" lub na "czas oczekiwania na inną placówkę" - dodała.

Rzeczniczka nie godzi się na upublicznienie nawet fragmen­tów pisma z opisem sytuacji "Hi­storii Oli".

- Pismo (…) zawiera same dane sensytywne w rozumieniu usta­wy o ochronie danych osobo­wych, tym samym w żadnym zakresie nie będzie podlegało upublicznieniu. W związku z po­wyższym działając w oparciu o przepisy prawne nie istnieje możliwość udostępnienia tego załącznika - informuje nas Daria Porębska z biura RPP.

Jak się jednak dowiedzieliśmy, historia pochodzi z Gdańska.

Ministerstwo Sprawiedliwości uzyskało już od Rzeczniczki Praw Dziecka konkretne dane nt. "Historii Oli": o szpitalu, są­dzie i samym dziecku.

Następnie MS zwróciło się do szefowej gdańskiego Sądu Okręgowego, aby w trybie nad­zoru sprawdziła prawidłowość postępowania opiekuńczego prowadzonego przez sąd rejo­nowy wobec małoletniej Oli oraz "podjąć ewentualne ko­nieczne działania".

Ustalenia z tej kontroli mają tra­fić na biurko w ministerstwie do 12 listopada.

....

Super opieka .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:04, 09 Lis 2012    Temat postu:

Fundacja im. Agaty Mróz: współczesny patriotyzm to oddawanie krwi i szpiku

Współczesnym wyrazem patriotyzmu jest oddawanie krwi i szpiku - przekonują w przeddzień Święta Niepodległości przedstawiciele Fundacji Kropla Życia im. Agaty Mróz -Olszewskiej. Przypominają, że ten szlachetny gest nie jest dużym obciążeniem dla organizmu.

- 11 listopada to wielkie święto, początek odrodzenia państwa polskiego i budowania patriotyzmu. Patriotyzmu, który w naszej tradycji kojarzył się z oddawaniem krwi. Współczesny wymiar patriotyzmu też może mieć takie konotacje - trzeba upowszechnić dawstwo krwi i zgodę na przekazywanie szpiku - powiedział prezes Fundacji Kropla Życia im. Agaty Mróz-Olszewskiej Paweł Podsiadło.

Fundacja, upamiętniająca znaną polską siatkarkę, zmarłą na białaczkę, działa m.in. na rzecz popularyzacji idei krwiodawstwa i rejestrowania się jako potencjalny dawca szpiku dla osoby chorej. Fundacja jest organizatorem dorocznego Memoriału im. Agaty Mróz-Olszewskiej w katowickim Spodku, promującego te idee poprzez sport i kulturę.

Jak podkreśliła członkini kapituły memoriału, ordynator oddziału hematologii i transplantacji szpiku Szpitala Klinicznego w Katowicach prof. Sławomira Kyrcz-Krzemień, pobieranie szpiku to obecnie małoinwazyjna procedura. Powszechna niegdyś metoda operacyjna - pobieranie szpiku w narkozie z talerza biodrowego - jest właściwie zarzucona. Ponad 90 proc. pobrań jest dokonywanych z krwi obwodowej.

- Dawcy zakłada się kilkukanałowy wenflon, cała jego krew jest co najmniej dwukrotnie "filtrowana" w krążeniu zewnętrznym. Drogą inżynierii genetycznej, przy użyciu nowoczesnych separatorów, z krwi wyłapywane są komórki macierzyste. Otrzymujemy czystą zawiesinę komórek, mieszcząca się w niewielkim, ok. 100-millitrowym pojemniczku - wyjaśniła.

- Dawca cały swój materiał, z wyjątkiem 2 proc., otrzymuje z powrotem. Na drugi dzień jest wypisywany do domu. Regeneracja jest tak fantastyczna, że po 2 tygodniach nie ma śladu, że ten materiał oddał - podkreśliła profesor.

Aby zostać dawcą, trzeba mieć od 18 do 45 lat, choć górna granica wieku zależy od zdrowia i kondycji fizycznej. Himalaistka Anna Czerwińska została dawcą w wieku 60 lat. Z medycznego punktu widzenia i przy obecnym zaawansowaniu technik poboru dawcą szpiku można być wielokrotnie, jednak obowiązujące przepisy pozwalają tylko na 2 donacje w odstępie co najmniej roku.

W Polsce zarejestrowanych jest 13 ośrodków dawców szpiku. Rolę tę pełnią m.in. Regionalne Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Osoba, która chce zostać dawcą, deklaruje, że jest zdrowa i oddaje niewielką próbkę krwi. W różnych rejestrach jest obecnie ok. 350 tys. polskich dawców. Zdaniem prof. Kyrcz-Krzemień to wciąż niewiele, mimo znaczącego wzrostu w ostatnich latach. Rejestr niemiecki liczy 4,7 mln dawców. - Zachowując proporcje do liczby ludności w obu krajach, powinniśmy mieć już 2 mln - zaznaczyła.

Jak podkreślają prezes Podsiadło i prof. Kyrcz-Krzemień, rejestracja w polskim rejestrze dawców ma - również patriotyczny - wymiar finansowy. Dawcy oddają szpik charytatywnie, jednak prowadzącym badania i kwalifikującym dawców rejestrom płaci się za pobranie. Znalezienie bliźniaka genetycznego dla polskiego biorcy za granicą jest o wiele droższe niż w polskim rejestrze.

- Im więcej będziemy więc mieli dawców w Polsce, tym mniej będzie to nas wszystkich kosztowało - podkreślił prezes Podsiadło. Najdroższe jest pobranie z rejestru amerykańskiego, kosztuje ok. 40 tys. dolarów. W przypadku niemieckiego rejestru to ok. 15 tys. euro, z polskiego - ponad 20 tys. zł.

- Rejestrowanie się w polskim rejestrze służy więc nam wszystkim. Każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji, w ten sposób budujemy więź społeczną. Pomoc mamy we krwi - podsumował Podsiadło.

Kierowany przez prof. Kyrcz-Krzemień oddział hematologii i transplantacji szpiku w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. Andrzeja Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach jest jedną z czołowych placówek o tym profilu w kraju. Rocznie wykonuje się tu ok. 200 przeszczepów szpiku, w tym ok. 70-80 najtrudniejszych - od dawców niespokrewnionych, z niepełną zgodnością.

>>>>

Tak. To piekna forma czynienia dobra ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:09, 10 Lis 2012    Temat postu:

Wolontariusze z "Gorącego patrolu" pomagają bezdomnym w Lublinie

Już po raz jedenasty wolontariusze w Lublinie rozpoczęli zimową akcję pomocy osobom bezdomnym w ramach programu "Gorący Patrol". Do kwietnia codziennie będą im dostarczać ciepłe posiłki.

Program "Gorący patrol" prowadzony jest przez stowarzyszenie Centrum Wolontariatu. - Każdego dnia wieczorem w okolicach dworca PKP rozdajemy bezdomnym kanapki, gorącą herbatę bądź zupę. Przychodzi zwykle 20-25 bezdomnych osób. Rozmawiamy z nimi, w razie potrzeby udzielamy pomocy przedmedycznej - powiedziała Renata Dobrzyńska, od wielu lat zaangażowana w pomaganie bezdomnym.

Jeszcze w listopadzie wolontariusze z "Gorącego patrolu" mają wprowadzić się do nowego lokalu przy ul. 1 Maja, który udostępnił im lubelski samorząd. Wcześniej wynajmowali tam suterenę na zasadach komercyjnych. - Gdy skończymy adaptację nowego lokalu, to tam będziemy spotykać się z bezdomnymi, ale nie przestaniemy też odwiedzać ich w miejscach na terenie miasta, gdzie zwykle przebywają - zaznaczyła Dobrzyńska.

W pomaganie bezdomnym zaangażowanych jest około 30 wolontariuszy. Są to głównie studenci, ale także osoby pracujące. Żywność dla swoich podopiecznych otrzymują od sponsorów, mają też dotację na działalność z urzędu wojewódzkiego. Podczas poprzedniej zimy rozdali bezdomnym 700 bochenków chleba, 2,5 tys. litrów zupy i 1,5 tys. litrów herbaty.

Kontakty z bezdomnymi podtrzymują przez cały rok. Organizują dla nich spotkania z okazji świąt, kierują na rekolekcje, służą im pomocą w uzyskaniu opieki medycznej czy załatwianiu spraw urzędowych.

Według oceny Dobrzyńskiej w Lublinie jest około 500 osób bezdomnych, wolontariusze docierają do około 100. Nie nastawiają się na szybkie wyprowadzanie ich z bezdomności.

- Wyjście z bezdomności to bardzo trudna sprawa. W naszej działalności zdarzyły się tylko pojedyncze przypadki, że to się udało. Staramy się być z tymi ludźmi, asystować im, bo oni przeważnie nikogo nie mają. A w zimie po prostu pomagamy im przeżyć - dodała wolontariuszka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:08, 13 Lis 2012    Temat postu:

Żyć w kurniku

Dlaczego we wzorcowym Domu Pomocy Społecznej doszło do czarnej serii? Dlaczego ludzie skaczą z okien? Całe szczęście, że Marka w ostatniej chwili złapali za nogi.

Starszą panią Zofię D., za życia uznaną za świętą, bo taka rozmodlona była, znaleziono martwą na plaży w Sarbinowie we wrześniu. Przybyła nad morze razem z innymi mieszkańcami Domu Pomocy Społecznej przy ul. Łanowej w Krakowie, turnus powoli się kończył. Nic nie zapowiadało tragedii. Jeszcze wieczorem poprzedniego dnia, jak zwykle ze szkaplerzem w ręce, Zofia D. błogosławiła po nabożeństwie ludzi. A nad ranem wyszła nad morze, bo uwielbiała wpatrywać się we wschodzące słońce.

– Ona do tego słońca za daleko poszła, wciągnęło ją. Bo na ziemi tacy jak my są niepotrzebni – uważa pani Krystyna, kiedyś urzędniczka. Znalazła się w DPS, bo straciła mieszkanie. I jeszcze z powodu choroby afektywnej dwubiegunowej. Tej samej, na którą cierpiała Zofia D.

Z tęsknoty za świętą

Tak rozpoczęła się tragiczna seria. Bo zaraz po powrocie do Krakowa z okna DPS przy Łanowej rzuciła się Zofia K., koleżanka Zofii D. Niektórzy uważają, że Zofia K. zrobiła to z tęsknoty za świętą. Inni, że po prostu cierpiała na depresję. W każdym razie rzuciła się z okna jej pokoju. A zaraz po niej z innego okna skoczył mieszkaniec tego samego DPS w średnim wieku. Podobny trochę do alkoholika Zdzisława, który z okien przy Łanowej rzucił się kilka lat temu. W DPS o Zdziśku wciąż pamiętają. Bardzo długo pod domem leżał. Pogotowie zabrało go dopiero po półgodzinie. Wszyscy do dziś wspominają, jak ubranie opiekunki, która znalazła Zdziśka na chodniku, doszczętnie przesiąkło krwią.

Tym razem karetka przyjechała szybko. Do Marka zwanego Fighterem, który jako trzeci z rzędu postanowił się zabić. Bo znów kazali mu dmuchać w alkomat. I zabiłby się pewnie, gdyby nie podlecieli pracownicy i w ostatniej chwili nie chwycili go za nogi. Więc czwartej ofiary w ciągu zaledwie kilku jesiennych tygodni nie było. – Ale będą, bo takie jest prawo serii – twierdzi stanowczo pani Krystyna.

Podobnego zdania jest inny mieszkaniec domu, muzyk, który chce pozostać anonimowy. Gra w krakowskich pubach, nagrywa płyty i nie chce być z DPS kojarzony. Bo się go zwyczajnie wstydzi. – To dowód na odrzucenie człowieka przez człowieka. Nie wszyscy to wytrzymują – mówi. On akurat nie zamierza się zabijać. Znalazł sposób na traumę. Medytuje u ojców kamedułów.

Skazane na siebie

Mieszkańcy DPS przy Łanowej uważają, że ich dom mimo wszystko nie zasłużył na fatum. Bo to nie jest nielegalny przytułek, jak np. ten z Żegiestowa-Zdroju, w którym latem tego roku staruszka popełniła samobójstwo. Nie mogła już znieść takiego życia. To też nie DPS w Poznaniu, w którym schorowanych ludzi głodzono. Przy Łanowej nie przywiązuje się staruszek do krzeseł pończochami jak w pewnym prywatnym domu na Pomorzu. Nie bije się ich ani nie wyzywa, jak to się działo w Lublinie.

Na Łanowej jest spokojnie, dostatnio i miło. Choć to trzy wielkie budynki po hotelach robotniczych, pokoje są zadbane i kolorowe, wiele ma nawet łazienki. Obok są warsztaty krawieckie, kulinarne i stolarskie, sale odwiedzin, siłownia, kawiarnia, oranżeria. Opiekunowie fachowi i mili. Psychologów jest aż trzech. Dyrekcja kompetentna i zaangażowana. Program artystyczny bogaty: wycieczki, wyjścia do teatru, wystawy, koncerty, zabawy taneczne, wspólne sadzenie drzew.

– Bardzo mi zależy, by nasi mieszkańcy czuli się jak we własnym domu – zapewnia Ryszard Jaworski, dyrektor placówki. – By jednocześnie tworzyli wspólnotę, nie z przymusu, ale z potrzeby. – Wspólnota? – zastanawia się pani Krystyna, omiatając wzrokiem swój pokój. Niby jest w nim trochę jak w rodzinnym domu, na ścianach wiszą obrazy namalowane przez ciocię. Wielką, choć nieznaną artystkę. Tylko że w rodzinnym domu nie było pani Jasi, współlokatorki pani Krystyny z przydziału. Pani Krystynie nie przeszkadza to, że współlokatorka czasem słyszy głosy.

Niedawno taki głos mówił jej, że w domu przy Łanowej wygrała ciemna strona mocy. Pani Krystynie najbardziej przeszkadza to, że pani Jasia cały czas jest w tym pokoju. Codziennie. Więc zdarzają się dni, że pani Krysia panią Jasię wysłałaby do diabła. Na szczęście przed takimi myślami chroni ją Najświętsza Panienka. I bateria leków.

Na kogo teraz wypadnie

– Tak właśnie jest w DPS. Dostajesz miejsce, leki i człowieka. Obcego, który jeśli masz pecha, chrapie, pierdzi i podpierdala ci papierosy – wzdycha pan Bolesław, któremu po latach afer ze współlokatorem udało się wywalczyć jedynkę. – W sumie można się przyzwyczaić – kiwa głową pani Krystyna, spoglądając znacząco na panią Jasię. Tylko do śmierci Zofii D. trudniej jej przywyknąć. – Była jak anioł, czytała święte, mądre księgi. Mam wrażenie, jakbyśmy wszyscy zamarli w oczekiwaniu na kolejną tragedię. Jakbyśmy czekali, na kogo teraz wypadnie.

W DPS przy Łanowej jest 318 mieszkańców plus ponad 200-osobowy personel. Nie wszyscy się znają. Nie wszyscy chcą się znać. Może dlatego na korytarzach jest pustawo? Może dlatego krąży po nich samotnie pan Andrzej zwany wioskowym heroldem, który ogłasza, że po śmierci Zofii D. na Łanowej zagościł szatan. Bo zawsze tak jest, gdy umiera święta.

– Mocno to przeżywamy, każdy po swojemu – tłumaczy Anna Stefańska-Such, wicedyrektorka placówki przy Łanowej, psycholog. Zapewnia, że większość pracowników to osoby z pasją. – Dlatego odczuwamy te nagłe zgony jako cios. Nie do końca zrozumiały. Całe lata przecież staraliśmy się wypracować pozycję domu o bardzo wysokich standardach.

Więźniowie instytucji

– To może być nawet prawda. Tyle że w zasadzie każdy dom pomocy społecznej to trauma dla jego lokatorów. I nie myślę tylko o tych na lekach, chorych – zauważa prof. Aleksander Araszkiewicz, psychiatra. – Większość tych ludzi pozbawiona jest wsparcia. Są samotni, zdani na łaskę i niełaskę personelu. A personel ma czasem władzę wręcz absolutną. Może stosować przymus bezpośredni, izolację, może podawać leki, czasem wręcz faszerować nimi poza jakąkolwiek kontrolą.

– Niestety w Polsce ludzie w DPS często sprowadzani są do roli przedmiotu – mówi Maria Lehman, psycholog od lat zaangażowana w sprawy ludzi starszych. – Nie mają wpływu na to, z kim spędzą kolejne lata, może nawet do śmierci. To rodzi smutek i niemoc, czasami bunt. I potęguje depresję.

Pana Mirka, kiedyś nauczyciela, dziś pisarza i blogera, przywiózł na Łanową dekadę temu ojciec. Po kolejnej próbie wyjścia z narkotyków. – Najpierw byłem bardzo zły na ojca i rzucałem się. Uwierała mnie utrata wolności – wspomina pierwsze chwile na Łanowej. I strach go uwierał. Pierwszej nocy czekał, aż ktoś go napadnie, wpatrywał się w guzik alarmowy nad łóżkiem. Potem gdy jakiś pijak poprosił go o piątkę, oddał mu wszystkie drobne, jakie miał. Tak bardzo się go bał.

Maria Lehman: – W domach pomocy społecznej człowiek staje się więźniem instytucji, która wkracza we wszystkie dziedziny jego życia. To system pozbawiony intymności, przytłaczający, totalny.

Według statystyk, w 800 oficjalnie działających domach mieszka dziś prawie 800 tys. ludzi. Większość klepie w nich biedę. – Ale nie tylko o pieniądze chodzi – zauważa Maria Lehman. – Dużo taniej byłoby jak na Zachodzie stworzyć kameralne domy, przygotowane przez ludzi dla ludzi. Tylko trzeba chcieć. To znaczy władza musi chcieć zmienić archaiczny, często nieludzki system. Bo w domach pomocy społecznej, jakie mamy, wciąż będą się zdarzały samobójstwa. Ludzi, którzy nie są w stanie tak żyć.

Arcymistrz destrukcji

Pan Mirek jakoś się oswoił. Z pokojem dzielonym przez lata z alkoholikiem i jego delirium tremens. Do wielu rzeczy przywykł, wiele polubił. Polubił nawet Daniela, enfant terrible placówki, który kradnie co popadnie i wywołuje burdy. Przyzwyczaił się wreszcie do wizyt Krzysztofa, złodzieja papierosów i gotówki. Nazwał go Vaderem, arcymistrzem destrukcji.

A gdy przestał już o własnych siłach wychodzić z placówki (bo na skutek narkotykowego nałogu z młodości ma kłopoty z chodzeniem i prawie nie mówi), doszedł wręcz do wniosku, że jest mu w nim wygodnie. Z czasem wypracował sobie wysoką pozycję w hierarchii – jak to nazywa – dziobania. – Bo w DPS – przyznaje inna mieszkanka Łanowej, pani Bożenka – jest jak w ciasnych kurnikach. Najlepiej mają te kury, które potrafią często i mocno dziobać inne ptaki. Te, które się tego nie nauczyły, odchodzą. Na przykład skacząc z okien.

....

Tak wyglada opieka spoleczna w ,,tym kraju" . Mordownia . Wszedzie ta mentalnosc sowiecka . Ohyda . Bez Boga tak to wyglada . To jest pieklo . Brak milosci .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:33, 13 Lis 2012    Temat postu:

"Dziennik Polski": Ludzie na stanowiskach piją częściej niż bezdomni

Stereotyp alkoholika pijącego przed sklepem ma coraz mniej wspólnego z rzeczywistością. Z chorobą alkoholową częściej zmagają się osoby pełniące ważne role społeczne – alarmuje "Dziennik Polski".
W Polsce alkoholu nadużywa blisko 12 proc. osób w wieku produkcyjnym, czyli ponad 3 mln mieszkańców. Coraz więcej pijących to tzw. wysokofunkcjonujący alkoholicy, czyli najczęściej osoby z wyższym wykształceniem, mające dobrą pracę i wysoki status społeczny, które latami potrafią ukrywać swoją chorobę.

- Wśród nich są choćby lekarze, nauczyciele, politycy czy biznesmeni. Są to alkoholicy, o których rzadko się mówi, bo realizują się zawodowo i pozornie dobrze funkcjonują – mówi Tatiana Mindewicz-Puacz, prezes Fundacji "First", autora kampanii społecznej "Alkosfery. Picie w biznesklasie".

To właśnie charakter pracy najczęściej skłania wysokofunkcjonujących alkoholików do sięgnięcia po butelkę.

- Większość z nich tłumaczy, że w ten sposób próbuje poradzić sobie ze stresem związanym z obowiązkami służbowymi – mówi Adam Chrapisiński, dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie.

...

Jak widzicie robienie z bezdomnych najwiekszych pijakow to klamstwo . Bogacze maja nie dosc ze wiecej kasy na nalogi to jeszcze i na ich ukrywanie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:26, 16 Lis 2012    Temat postu:

Wystartowała akcja Wigilijny "Talerz Miłosierdzia"

Rozpoczęła się kolejna akcja dobroczynna Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta oraz Fundacji "Bliźniemu Swemu...". Od 16 listopada do 31 grudnia 2012 trwa ogólnopolska akcja charytatywna, której celem jest pomoc osobom najuboższym.

Polska tradycja

Głównym celem akcji "Talerz Miłosierdzia" jest zbiórka środków pieniężnych na działania statutowe Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Zebrane fundusze zostaną przeznaczone na poprawę warunków życiowych osób potrzebujących i bezdomnych. Darczyńcom, którzy wspomagają akcję zostają przekazane okolicznościowe Talerze Miłosierdzia oraz, znane z poprzednich kampanii Towarzystwa, "Chlebki Miłosierdzia".

Jednakże, jak zaznaczają organizatorzy ideą akcji jest nie tylko zebranie środków finansowych na cele charytatywne, ale również zwrócenie społecznej uwagi na problem ubóstwa i wykluczenia społecznego. - Talerz Miłosierdzia jest symbolem pięknej polskiej tradycji - pustego nakrycia przy wigilijnym stole - mówi Emil Jurkiewicz, Prezes Fundacji "Bliźniemu Swemu..." - umieszczając na swoim świątecznym stole talerz otrzymany w ramach niniejszej akcji charytatywnej - zapraszamy do swojego domu tych, którzy naszej pomocy najbardziej potrzebują - chorych, samotnych i bezdomnych, czyli podopiecznych Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.

Osobiste poparcie dla tego przedsięwzięcia zadeklarowały wybitne autorytety ze świata sztuki i kultury, m.in.: Magdalena Abakanowicz, Stefan Gierowski, Tadeusz Dominik, Witold Pałka, Franciszek Maśluszczak, Tomasz Sętowski, Jarosław Modzelewski, Rafał Olbiński, Wojciech Kilar, Grażyna Torbicka, Krzysztof Zanussi i wielu innych. Inauguracja "Talerza Miłosierdzia" odbędzie się w Rzeszowie, w Millenium Hall.

Eventy w całej Polsce

Na terenie największych polskich miast - od listopada do końca grudnia br., w miejskich galeriach handlowych i innych miejscach odbywać się będą eventy zorganizowane przez zaangażowanych wolontariuszy Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta oraz harcerzy. W trakcie tych wydarzeń każdy będzie miał możliwość przekazania datków na cele akcji, a także odbioru okolicznościowego Talerza Miłosierdzia oraz Chlebka Miłosierdzia.

Akcja "Talerz Miłosierdzia" może stanowić punkt wyjścia kolejnych powiązanych z nią działań charytatywnych w przyszłości, które nie pozwolą zapomnieć o potrzebujących, zwłaszcza w tym wyjątkowym czasie w roku.

Szczegółowe informacje o akcji znajdują się na stronie [link widoczny dla zalogowanych]

>>>>

Kolejna wazna akcja ...[/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:21, 17 Lis 2012    Temat postu:

Dwoje bezdomnych Polaków zginęło w pożarze

Dwoje Polaków - mężczyzna i kobieta - zginęło w pożarze w londyńskiej dzielnicy Streatham w opustoszałym domu na odludnym miejscu zajmowanym przez bezdomnych - poinformowała brytyjska policja.

Według doniesień lokalnej prasy trzeci mężczyzna, także Polak w wieku 54 lat zdołał się uratować i z objawami poparzenia i zaczadzenia przebywa w szpitalu. O jego stanie mówi się, że jest stabilny.

Straż pożarną wezwano w nocy w piątek nad ranem. Policja wszczęła dochodzenie ws. przyczyny pożaru. Miejscowa gazeta "Streatham Guardian" sądzi, że bezdomni najprawdopodobniej przyrządzali sobie coś do jedzenia i zaprószyli ogień.

Ponieważ teren, na którym przebywali był zarośnięty i ogrodzony ze wszystkich stron, a furtka wejściowa jest mała i schowana, mieli utrudnioną ucieczkę.

.....

Smutny los bezdomnych . Ale Bòg wynagrodzi .;0)))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:14, 18 Lis 2012    Temat postu:

Ruszyła Szlachetna Paczka! Ponad 6 tys. rodzin czeka na pomoc


Przemarszem wolontariuszy przez Kraków rozpoczęła się tegoroczna akcja Szlachetna Paczka. Szlachetna Paczka to ogólnopolska akcja świątecznej pomocy, realizowana od 2001 roku przez Stowarzyszenie Wiosna. Głównym jej założeniem jest przekazywanie potrzebującym bezpośredniej pomocy, a także zbliżenie rodzin, darczyńców i wolontariuszy. Jednym z ambasadorów akcji jest piłkarz Jerzy Dudek.

....

Kolejna akcja ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:01, 21 Lis 2012    Temat postu:

Wanda Strojewska
Skazani na zimę

Pan Piotr o sobie mówi tylko tyle, że nie jest groźnym przestępcą. Ma 60 lat. Łódzkie więzienie traktuje jako normalny etap życia. Wraca tu co zimę. Wystarczy kogoś pobić albo wybić szybę w sklepie. W wię­zieniu ma co zjeść, dostaje leki a pie­lęgniarki są miłe. Wie, że zimą nig­dzie nie będzie mu lepiej niż w więzieniu .

– Więzienny wikt i opierunek dla ta­kich ludzi jak pan Piotr to dobro, o jakim mogą tylko pomarzyć na wol­ności – mówi wprost kapitan Bartło­miej Turbiarz, rzecznik dyrektora okręgowego Służy Więziennej w Łodzi. – Nie da się ukryć, że wła­śnie w okresie zimowym w zakła­dach karnych wzrasta liczba osa­dzonych.

Skazani mogą w więzieniu liczyć na trzy ciepłe posiłki, gorącą kąpiel, ciepłą celę i całodobową opiekę le­karską. Zakład karny to dla nich coś w rodzaju hotelu czy sanato­rium – z tą różnicą, że w oknach są kraty, ale za to pobyt nic nie kosztu­je. Na tę zimę są jeszcze wolne miej­sca. W polskich zakładach karnych i aresztach aktualnie przebywa ok. 85 tys. osadzonych, miejsc jest. 86 tys.

Marzenie o ciepłej pryczy

– Pamiętam starszego osadzonego, którego wezwałem na rozmowę, ponieważ za kilka dni kończyła mu się kara. Powiedział mi wtedy, że chce jeszcze zostać za kratami do końca zimy. Miał nadzieję, że sąd zdąży przesłać do więzienia nowy wyrok za wzięcie kredytu na tzw. słupa – mówi jeden z wychowaw­ców łódzkiego zakładu karnego.

O zimie w więzieniu marzą nie tylko starsze osoby. Pijany 24-latek ostatniej zimy zdemolował w Łodzi wystawy kilku kiosków. Gdy został zatrzymany przez policję oświad­czył, że zrobił to, bo marzy o ciepłej pryczy. Odwagi dodały mu trzy pro­mile alkoholu. Młody człowiek tłu­maczył policjantom, że w więzieniu zamierza przeczekać zimę. Za kraty chciał też trafić 22-latek z gminy Mircze na Lubelszczyźnie. Pokłócił się z rodziną i nie chciał wracać do domu. Napadł na 75-let­niego mężczyznę. Zaplanował, że tylko poturbuje staruszka. Tak, aby policja mogła go zatrzymać a sąd skazać na kilka miesięcy pozbawie­nia wolności. Byleby tylko spędzić zimę w więzieniu.

– Najczęściej na zimę cyklicznie wracają do nas osoby, które dosko­nale wiedzą co trzeba zrobić, aby na krótko trafić do więzienia. Popeł­niają wykroczenie karane kilkumie­sięcznym pozbawieniem wolności, takim jest na przykład wybicie wi­tryny sklepowej – opowiada kapi­tan Turbiarz. – Są osoby, które tra­fiają do więzień w fatalnym stanie zdrowia. Otwarte rany na ciele, pa­daczka alkoholowa czy też uroje­nia to dla funkcjonariuszy Służby Więziennej codzienność. Każdego traktujemy zgodnie z przepisami. Niektórym z nich Służba Więzien­na i pobyt w więzieniu ratuje życie.

Latem jest praca w polu, to nie czas na więzienie

Do Zakładu Karnego w Sieradzu zimą trafiają więźniowie, którzy nie stawili się do odbycia kary latem z powodu… prac polowych. Bo nie mogli przecież przerwać żniw albo zbioru truskawek. Dlate­go latem ukrywali się przed wymia­rem sprawiedliwości.

– Przychodzą w okresie jesienno-zi­mowym, bo wtedy jest im wygod­niej odbyć karę – przyznaje porucz­nik Jakub Werbiński z Zakładu Kar­nego w Sieradzu.

Funkcjonariusze Służby Więzien­nej podkreślają, że do każdego osa­dzonego podchodzą indywidualnie.

– Każdy ma inne problemy, inne schorzenia, inne przeżycia. Z osa­dzonymi, którzy do więzienia "przy­chodzą na zimę" wcale nie pracuje się łatwo. To osoby bardzo często uzależnione od alkoholu, zaniedba­ne, bez rodziny – mówi kapitan Ka­tarzyna Pawlak–Olińska, psycholog z 15-letnim stażem w więzieniu. – Czasami bardzo trudno jest znaleźć jakiś punkt zaczepienia, aby rozpo­cząć skuteczną resocjalizację. Tym bardziej, że większość z tych ludzi ma kilkumiesięczny wyrok.

Na obiad pieczeń rzymska, na ko­lację - kiełbasa grillowa

Jedzenie w więzieniu wcale nie jest gorsze, a może być nawet lepsze od szpitalnych posiłków. Wystarczy porównać jadłospis z tego samego listopadowego dnia w łódzkim wię­zieniu oraz w szpitalu im. WAM w Łodzi. Śniadanie więźnia: zupa mleczna z makaronem, kiełbasa go­lonkowa, chleb, margaryna, herba­ta. Śniadanie pacjenta: manna na mleku, klops w posypce, papryka, pieczywo, masło, herbata. Obiad więźnia: zupa ryżowa z ziemniaka­mi, pieczeń rzymska, ziemniaki, su­rówka z białej kapusty. Obiad pa­cjenta: pejzanka z ziemniakami, wą­troba wieprzowa w sosie cebulo­wym, ziemniaki, marchew gotowa­na, napój owocowy. Kolacja więź­nia: kiełbasa grillowa, margaryna, chleb, herbata. Kolacja pacjenta: po­lędwica złotopolska, pieczywo, masło, herbata.

Mimo to więźniowie skarżą się na jedzenie. "Dlaczego herbata, która jest wydawana do kolacji ma po­smak stęchlizny, jakby wcześniej była wykorzystywana do sporzą­dzania »czaju«? Chciałbym dodać, że nie zamierzam pić »kranówki«, gdyż mam po niej biegunkę" – to skarga więźnia z łódzkiego zakładu karnego.

Inny napisał tak: "(…) Była również w tygodniu zupa mleczna. Dziwi­łem się, że zupa jest gorąca a herba­ta zimna, w dodatku fusy pływały."

Kurs kosmetyczny i szkolenia dla murarzy

Więźniowie skarżą się także na wa­runki w celach. "Brak jest kontak­tów do anteny satelitarnej" – napi­sał jeden z łódzkich więźniów. "Ła­many jest zakaz Ministra Infra­struktury o zasłanianiu okien przed światłem dziennym, gdyż w oknach są blendy" – poskarżył się inny osadzony.

Ze statystyk zakładów karnych wy­nika, że to właśnie osoby, które "systematycznie" wracają do wię­zienia piszą najwięcej skarg. Do­brze znają więzienne realia i chcą poprawić sobie warunki bytowe.

Więzienie to także szansa na karie­rę zawodową. Tutaj osadzeni mogą zaliczyć specjalistyczne kursy. W Łodzi na przykład więźniarki mogą zapisać się na szkolenie kosmetycz­ne albo z obsługi komputera. Więź­niowie mogą zostać przeszkoleni m.​in. jako malarze, monterzy sto­larki okiennej czy ogrodnicy. Na za­świadczeniu o ukończeniu kursu nie ma ani słowa o tym, że odby­wał się on za kratami. Do udziału w szkoleniu wybierane są te osoby, które niedługo kończą odbywać karę. Chodzi o to, aby odnalazły się na rynku pracy. Jednak większość skazanych nie zamierza szukać za­trudnienia po wyjściu z więzienia.

Degeneracja zamiast resocjaliza­cji

Mecenas Piotr Kaszewiak podkre­śla, że zjawiska popełniania prze­stępstw tylko po to, aby wrócić za kratki nie wolno bagatelizować.

– Są osoby, które po odbyciu kary nie mają dokąd i do kogo wracać. Adaptacja do normalnego życia jest zawsze bardzo trudna. Jednym z podstawowych celów kary, w tym kary pozbawienia wolności, jest re­socjalizacja skazanego, która ma za­pobiec powrotowi do przestępstwa w przyszłości. Nazbyt surowa kara - zamiast resocjalizować - może sprawcę degenerować. Nazbyt długa izolacja w zakładzie karnym odrywa skazanego od realiów nor­malnego życia. Pozbawia aspiracji, przyzwyczaja skazanego do warun­ków, w jakich przebywa oraz faktu, że to Państwo – a nie on sam trosz­czy się o jego potrzeby – mówi me­cenas Kaszewiak. – Po opuszczeniu murów więzienia zresocjalizowa­ny, ale pozbawiony pomocy skaza­ny może znaleźć się w sytuacji, w której powrót do zakładu karnego będzie jawił się jako atrakcyjna per­spektywa. Stąd też tak ważne są kompleksowe programy pomocy skierowane do osób w takiej sytu­acji. Stawką jest bezpieczeństwo nas wszystkich, potencjalnych ofiar. Pamiętać trzeba, że oczekiwa­ne przez takie osoby dalsze wielolet­nie pozbawienie wolności wymie­rzane jest z reguły w związku z naj­cięższymi czynami. Tym większe jest więc zagrożenie społeczeństwa ze strony byłych skazanych.

Więźniami zajmuje się 27,5 tys. funkcjonariuszy i ponad dwa tysią­ce pracowników cywilnych. Polska służba ma w porównaniu z kraja­mi europejskimi najwięcej więź­niów do utrzymania i najgorszą re­lację w Unii Europejskiej liczby funkcjonariuszy i pracowników do liczby skazanych. To też najtrud­niejsze warunki lokalowe, trzy metry kwadratowe to standard naj­niższy w Unii.

....

Taki nam k raj stworzyli okraglostolowcy ze wiezienie to szansa na przezycie zimy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:36, 24 Lis 2012    Temat postu:

Przybywa mężczyzn, którzy padają ofiarą przemocy domowej

Z roku na rok przybywa mężczyzn, którzy padają ofiarą przemocy ze strony kobiet - twierdzą pracownicy schronisk dla ofiar przemocy rodzinnej i policjanci, a informuje o tym "Dziennik Polski".

Jak powiedziała gazecie Katarzyna Padło z małopolskiej policji, statystyki nie odzwierciedlają tego problemu. Wiadomo, że w tym roku ofiarami przemocy w Małopolsce były 3534 kobiety i 698 mężczyzn. Trudno jednak powiedzieć, jaka jest rzeczywista skala tego zjawiska, ponieważ większość mężczyzn wstydzi się powiedzieć, że nie mogą poradzić sobie z agresją ze strony kobiet.

Potwierdza to Iwona Wiśniewska, dyrektorka Schroniska dla Ofiar Przemocy w Rodzinie przy os. Krakowiaków w Krakowie. Podkreśla, że mężczyźni rzadko kiedy mówią wprost o swoim problemie. Zazwyczaj rozmowa z pracownikiem schroniska zaczyna się od słów, że to kolega ma problem. Według niej winny jest stereotyp, według którego stroną agresywną w rodzinie zawsze jest mężczyzna.

....

Jak widac kobiety sa strasznie dyskryminowane w Polsce ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:35, 25 Lis 2012    Temat postu:

Podczas Aukcja Wielkiego Serca zlicytowano dzieła wybitnych polskich artystów

Prawie 450 tys. zł przyniosła w sobotę XXI Aukcja Wielkiego Serca w Krakowie, podczas której licytowano dzieła wybitnych polskich artystów. Najdrożej sprzedano obraz Tadeusza Dominika "Pejzaż" - za 24 tys. zł.

Dzieła licytowane były od kwoty 100 zł, sprzedano wszystkie 250 pozycji z katalogu. Cały dochód z licytacji przeznaczony zostanie na rzecz Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 w Krakowie.

Aukcja Wielkiego Serca to coroczna okazja dla miłośników i kolekcjonerów polskiej sztuki współczesnej. Obrazy podarowali artyści, ich rodziny lub marszandzi. Uczestnicy licytowali m.in. dzieła Edwarda Dwurnika, Jerzego Nowosielskiego, Bronisława Chromego, Ryszarda Horowitza i innych artystów.

Najwyższą cenę, 24 tys. zł, osiągnął olejny obraz "Pejzaż" Tadeusza Dominika z 2011 r. Podobnie było w ubiegłym roku, kiedy najdrożej sprzedano jego "Pejzaż mazowiecki" z 2009 r. (23 tys. zł). Za 15,5 tys. zł sprzedano akwarelę Jerzego Nowosielskiego "Cerkiew" z 1950 r. (dar Fundacji Nowosielskich).

Aukcja odbywała się w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. W tym roku po raz pierwszy prowadził ją Marek Pietkiewicz, zastępując Andrzeja Starmacha.

- Zebrane podczas dzisiejszej aukcji pieniądze będą przeznaczone na nasz ośrodek. Aukcja Wielkiego Serca jest dla nas prawie największym wydarzeniem roku szkolnego. Do niej przygotowujemy się cały rok i od jej wyniku w dużym stopniu zależy spełnienie naszych funkcji: dydaktycznych, opiekuńczych i wychowawczych - powiedział prezes organizującego aukcję Stowarzyszenia "Wielkie Serce" Marek Franaszek.

Dyrektor ośrodka Jarosław Statek przypomniał z kolei słowa, które przyświecają organizatorom od początków aukcji: "Pewnego przyjaciela poznaje się w niepewnej sytuacji".

Fundusze uzyskane z poprzednich licytacji pozwoliły na realizację programu wyjazdów terapeutyczno-rehabilitacyjnych dla podopiecznych ośrodka. - Wielu z nich po raz pierwszy w życiu zobaczyło morze, góry. Prowadzimy też akcję pomocy najbiedniejszym wychowankom, poprawiliśmy bazę dydaktyczną naszego ośrodka. Dzięki naszemu wsparciu młodzież wyjeżdża na zawody i obozy sportowe, mogliśmy też założyć sekcję narciarską jak również drużynę, która z sukcesami startuje w olimpiadach specjalnych. Każda zdobyta złotówka wydawana jest z ogromną rozwagą i troską - powiedział PAP Marek Franaszek.

Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy nr 1 im. Jana Matejki w Krakowie jest najstarszą w Krakowie placówką kształcącą młodzież o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Obecny rok szkolny to już 66. z kolei. W ośrodku uczy się prawie 230 dzieci, z czego 50 mieszka w internacie. Są to dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych, bardzo często pochodzące z biednych rodzin.

Stowarzyszenie "Wielkie Serce", które organizuje aukcje, powstało w lutym 2000 roku z inicjatywy wychowawców i pracowników Internatu Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1 im. Jana Matejki w Krakowie.

....

Kolejna piekna akcja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:21, 28 Lis 2012    Temat postu:

Benedykt XVI o biednych krajach i dostępem do leków na AIDS

Przed ob­cho­dzo­nym 1 grud­nia Świa­to­wym Dniem Walki z AIDS Be­ne­dykt XVI po­wie­dział w środę, że w bied­nych kra­jach cho­rzy mają utrud­nio­ny do­stęp do te­ra­pii. Pa­pież mówił, że bar­dzo dużo dzie­ci za­ra­ża się wi­ru­sem HIV mimo, że są le­kar­stwa, które temu za­po­bie­ga­ją.

Pod­czas au­dien­cji ge­ne­ral­nej w Wa­ty­ka­nie Be­ne­dykt XVI przy­po­mniał:

-Cho­ro­ba ta spo­wo­do­wa­ła mi­lio­ny ofiar śmier­tel­nych i tra­gicz­ne ludz­kie cier­pie­nia, zwłasz­cza w naj­bied­niej­szych re­gio­nach świa­ta, które mają wiel­kie trud­no­ści z do­stę­pem do sku­tecz­nych le­karstw.

-Moje myśli kie­ru­ję przede wszyst­kim ku wiel­kiej licz­bie dzie­ci, za­ra­ża­ją­cych się wi­ru­sem od swych matek, mimo że ist­nie­ją te­ra­pie, które temu za­po­bie­ga­ją. Wspie­ram licz­ne ini­cja­ty­wy, które po­dej­mo­wa­ne są w ra­mach po­słu­gi ko­ściel­nej, by po­ko­nać te plagę - pod­kre­ślił pa­pież.

W ka­te­che­zie, po­świę­co­nej gło­sze­niu wiary w obec­nych cza­sach Be­ne­dykt XVI stwier­dził, że ten, kto to czyni nie po­wi­nien szu­kać “grupy wiel­bi­cie­li” ani chcieć zo­stać "li­de­rem szko­ły fi­lo­zo­ficz­nej lub wiel­kiej wie­dzy”.

-Trze­ba być - dodał pa­pież - nad­zwy­czaj­nym gło­si­cie­lem orę­dzia Chry­stu­sa, jak świę­ty Paweł.

Zwra­ca­jąc się do Po­la­ków Be­ne­dykt XVI po­wie­dział:

-Rok Wiary jest szcze­gól­nym cza­sem wsłu­chi­wa­nia się w to, co Bóg chce nam po­wie­dzieć, ale także cza­sem mó­wie­nia o Nim i o Jego nie­skoń­czo­nej mi­ło­ści.

-Na­sze gło­sze­nie sło­wem i czy­nem praw­dy o Bożym pra­gnie­niu zba­wie­nia wszyst­kich ludzi niech bę­dzie świa­dec­twem oso­bi­ście prze­ży­wa­nej wiary. Niech Bóg da wam tę łaskę i niech wam bło­go­sła­wi - dodał po pol­sku .

>>>>

Tak trzeba pomagac zwlaszcza duchowo ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:02, 29 Lis 2012    Temat postu:

Internauci chcą pomóc współtwórcy "Reksia"

Marian Wantoła, rysownik i twórca filmów animowanych, współautor między innymi "Bolka i Lolka" oraz "Reksia", żyje w bardzo złych warunkach. W serwisie wykop.pl powstała spontaniczna akcja społeczna, mająca na celu zebrać 10 tys. dolarów na pomoc Wantole.

Zasłużony 86-letni animator, który był bohaterem reportażu z cyklu "Sprawa dla reportera" nie ma w mieszkaniu bieżącej wody ani gazu. Rodzina mieszkająca z rysownikiem żali się na zarządców budynku.

- Dziełem mojego życia był "Reksio", to był mój ulubiony bohater. Animowałem go prawie we wszystkich filmach - wspomina Wantoła. Obecnie Wantoła żyje w bardzo złych warunkach - nie ma w mieszkaniu bieżącej wody ani gazu, a na ścianach jest grzyb.

Zimą jedyny działający kran z wodą zamarza, a Wantoła, by ogrzać mieszkanie, musi chodzić po węgiel.

Współautor "Reksia" żyje w bardzo złych warunkach - dowiedz się więcej!

Na wykop.pl można znaleźć akcję "Animator »Reksia« potrzebuje pomocy!" - twórcy chcieliby zebrać 10 tys. dolarów, mają już ponad 2300 dolarów, zebranych od 144 darczyńców.

....

To piekne ale pomagac trzeba tez tym ktorzy nie maja na koncie zadnych osiagniec . Im zwlaszcza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:52, 29 Lis 2012    Temat postu:

Ubóstwo coraz bliżej polskich rodzin

Około dwóch milionów Polaków cierpi skrajne ubóstwo, a pięć milionów zmaga się z trudnymi warunkami życiowymi. Profesor Tomasz Panek ze Szkoły Głównej Handlowej, współautor raportów "Diagnoza społeczna", przyznał w radiowej Jedynce, że trudno dokładnie ustalić liczbę ubogich. Za osobę ubogą uważa się kogoś, kto nie może zaspokoić podstawowych potrzeb na pożądanym poziomie. Zmienia się jednak definicja tych potrzeb.

Obecnie za minimum egzystencji uważa się w Polsce dochód wynoszący ok. 400 złotych na osobę miesięcznie. Inne ujęcie zakłada tak zwane relatywne podejście do ubóstwa. W tym rozumieniu za ubogie uważa się gospodarstwo domowe, którego dochody są mniejsze od 60 procent średniego dochodu. Według tej definicji, często stosowanej w Unii Europejskiej, ubogich jest dużo więcej. W Polsce byłoby to 17 procent gospodarstw domowych.

Czym innym jest wykluczenie społeczne, które nie musi wynikać z ubóstwa, a na przykład z braku kwalifikacji, potrzebnych do zdobycia pracy.

Liczba ubogich zależy też od poziomu wykształcenia członków rodziny. Ubogich jest najwięcej tam, gdzie jest najwyższe bezrobocie, rejony te są przy tym najsłabiej rozwinięte. Najwięcej ubogich jest więc w województwie lubelskim, zachodniopomorskim i warmińsko-mazurskim. Najbardziej zagrożeni ubóstwem są osoby utrzymujące się ze świadczeń socjalnych i renciści. Natomiast nie należy włączać do tej grupy emerytów, których dochody kształtują się lepiej niż rencistów, w związku z np. waloryzacją świadczeń.

Profesor Panek powiedział, że polityka społeczna powinna się skoncentrować na tak zwanym trwałym ubóstwie, czyli na osobach, które są ubogie przez dłuższy czas. W latach 2005-09 liczba takich ubogich spadła o 9 procent, ale w ostatnich latach spadek się zatrzymał. Nie oznacza to jednak, że sytuacja się pogorszyła i liczba ubogich wzrasta. Profesor Panek przyznał, że trudno przewidzieć, jak odsetek ubogich będzie się zmieniał w przyszłości.

....

Taki nam k-raj stworzyli po 89 ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:54, 29 Lis 2012    Temat postu:

Alarmujące dane. Polacy będą coraz biedniejsi?

Bieda w Polsce się utrwala - alarmują socjologowie. W Polsce wskaźniki skrajnego ubóstwa rosną. W ostatnim roku wskaźnik ten wynosił prawie 7 procent. Niepokojące jest również to, że ludziom ubogim coraz trudniej jest wyjść z biedy. Postępuje wykluczenie ubogich, bieda staje się zjawiskiem, które przechodzi z pokolenia na pokolenie.

Socjologowie wskazują, że najubożsi są coraz bardziej izolowani. Jak zaznacza socjolog dr Katarzyna Górniak, coraz powszechniejsze staje się spychanie osób ubogich na margines społeczności. Jednym z tego przykładów, jak wyjaśnia, jest tworzenie się tzw. enklaw biedy.

Katarzyna Górniak podkreśla, że coraz częściej są tworzone obszary zamieszkiwane prawie wyłącznie przez osoby biedne. Jako przykład podaje bloki socjalne, albo miejsca, gdzie są wysiedlane osoby niepłacące czynszów.

Socjolog wyjaśnia, że ogólna tendencja jest taka, aby miejsca te były jak najbardziej oddalone od centrów miasta, zgodnie z niepisanym przekonaniem, że centrum ma być czyste, zadbane i wolne od biedy.

Innym przejawem utrwalania się ubóstwa jest dziedziczenie biedy. To, jak wskazuje dr Katarzyna Górniak, najwyraźniej widać w polskich danych o dzieciach ubogich. W Polsce co piąte dziecko jest dotknięte przez biedę. Wynika to z faktu, że często rodziny ubogie są wielodzietne.

Niestety często zasobność portfela wpływa na to jak jesteśmy postrzegani przez społeczeństwo. Smutnym tego przejawem, jak podkreśla ekspert, są negatywne stereotypy, którymi obudowana jest bieda. Powszechny i fałszywy sposób myślenia o najuboższych, jako osobach leniwych i czekających wyłącznie na zasiłek, bardzo silnie te osoby stygmatyzuje.

....

Tez odkrycie . Biede nam utrwalili we wspanialych latach 90tych .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:20, 01 Gru 2012    Temat postu:

Chleb odporny na pleśń!

Amerykanie mają nowy sposób na walkę z głodem i marnowaniem żywności. Tamtejsi inżynierowie wynaleźli metodę przedłużającą świeżość chleba, nawet do dwóch miesięcy.

Winna przeważnie jest pleśń. Pojawia się często wtedy, gdy chleb zapakowany jest w folię i woda nie może wyparować. Zwykle chleb pleśnieje w ciągu dziesięciu dni.

Teraz naukowcy z Politechniki w Teksasie włożyli kromkę do urządzenia podobnego do kuchenki mikrofalowej; maszyna ta używana była początkowo do zabijania bakterii salmonelli czy gronkowca. Teraz, jak tłumaczą naukowcy emitowane mikrofale zabijają grzyby i nawet po 60 dniach ich zawartość w chlebie nie wzrasta.

Technologią interesują się już piekarze; nie jest jednak pewne, czy konsumenci dadzą się namówić do spożywania chleba, który może przeleżeć w pojemniku całe wakacje.

....

Tam gdzie jest glod nie beda wybrzydzac.
Brawo .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:22, 01 Gru 2012    Temat postu:

Służby apelują o solidarność z potrzebującymi pomocy w czasie mrozów

W najbliższych dniach temperatura spadnie poniżej zera i będzie padał śnieg. MSW apeluje o rozwagę przy ogrzewaniu mieszkań, sprawdzanie stanu pieców i przewodów kominowych i zwracanie szczególnej uwagi na osoby bezdomne i starsze, którym grozi wychłodzenie.

- Mimo że prawdziwa zima dopiero przed nami, to od 26 października w wyniku wychłodzenia organizmu zmarło już 20 osób. W związku z prognozowanymi niskimi temperaturami, apelujemy, aby zwracać szczególną uwagę na osoby bezdomne i starsze - zwłaszcza takie, które po zmroku przebywają na zewnątrz budynków - powiedziała rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak.

W okresie zimowym policjanci ze szczególną uwagą patrolują miejsca, gdzie często przebywają bezdomni, m.in. kanały ciepłownicze, ogródki działkowe czy pustostany. Funkcjonariusze kontaktują się z ośrodkami pomocy społecznej. Informują o osobach wymagają szczególnej opieki.

- Jeśli mamy o kimś takim sygnały nie zwlekajmy z powiadomieniem służb. Osoby starsze powinny pamiętać by zawsze powiadamiać swych bliskich, jeśli przy ujemnych temperaturach, wybierają się np. na spacer. Niech poinformują ich, gdzie się wybierają, kiedy mniej więcej zamierzają wrócić - powiedział rzecznik KSP asp. Mariusz Mrozek.

W związku z prognozowanymi opadami śniegu i deszczu ze śniegiem policjanci apelują również o zachowanie szczególnej ostrożności na drogach. Kierowcy powinni dostosować prędkość do panujących trudnych warunków atmosferycznych.

Z policyjnych statystyk wynika, że jedną z częstszych przyczyn zamarznięć jest alkohol. - Daje on złudne uczucie ciepła, jednak organizm wychładza się znacznie szybciej. Dlatego jeśli zobaczymy osobę pijaną, leżącą na przykład na ławce w parku, nie bądźmy obojętni - podkreślił Mrozek.

Tlenek węgla - cichy zabójca

Kolejnym problemem w okresie jesienno-zimowym jest tlenek węgla. Od połowy września 17 osób zmarło, a blisko 400 zostało poszkodowanych w wyniku zatrucia czadem. Do śmiertelnych zatruć doszło m.in. w Warszawie, Katowicach, Raciborzu, Malborku, Nowym Sączu i Siemianowicach Śląskich.

- W związku z nadchodzącymi niskimi temperaturami apelujemy o przestrzeganie podstawowych zasad bezpieczeństwa przy używaniu urządzeń grzewczych i gazowych - powiedział rzecznik Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Paweł Frątczak.

Resort spraw wewnętrznych i straż pożarna prowadzą kampanię informacyjno-edukacyjną pod hasłem "Nie dla czadu", informującą o zagrożeniach związanych z zatruciami tlenkiem węgla. Specjaliści, m.in. na antenie Programu I Polskiego Radia, informują o zaletach instalacji czujek czadu i dymu, które sygnalizują zagrożenie. Koszt takiego urządzenia wynosi kilkadziesiąt złotych.

W ramach akcji do komend staży pożarnej w całym kraju trafiło 300 tys. ulotek informujących o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Strażacy przekazują je m.in. do urzędów i szkół. Ulotki rozdają także kominiarze podczas przeglądów instalacji kominowych w budynkach mieszkalnych.

Czad (tlenek węgla) jest gazem silnie trującym, bezbarwnym i bezwonnym. Powstaje w wyniku niezupełnego spalania - gazu, paliw płynnych i stałych - spowodowanego brakiem odpowiedniej ilości tlenu.

Objawy zatrucia

Objawy zatrucia tlenkiem węgla to: ból i zawroty głowy, duszność, trudności z oddychaniem, senność, nudności. W takiej sytuacji należy natychmiast zapewnić dopływ świeżego powietrza, jak najszybciej wynieść poszkodowaną osobę z pomieszczenia i rozluźnić jej ubranie, wezwać służby ratownicze - pogotowie ratunkowe, straż pożarną, ewentualnie pogotowie gazowe. Jeśli po wyniesieniu na świeże powietrze zaczadzona osoba nie oddycha, należy wykonać sztuczne oddychanie i masaż serca.

Prawo budowlane zobowiązuje zarządców i właścicieli obiektów budowlanych, w tym budynków mieszkalnych wielorodzinnych oraz jednorodzinnych, do przeprowadzania kontroli przewodów kominowych co najmniej raz w roku.

Podczas poprzedniego sezonu grzewczego (listopad 2011 r. - marzec 2012 r.) w wyniku zatrucia tlenkiem węgla poszkodowanych zostało prawie 1,8 tys. osób, z których 106 zmarło.

...

A w tym roku przy tak schlodzonej gospodarce bedzie to koszmar szczegolny .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:26, 01 Gru 2012    Temat postu:

Dramat niepełnosprawnego Pawła, wciąż czeka na pomoc

Pół roku temu niepełnosprawny Paweł Waśniowski napisał list, w którym w dramatyczny sposób prosił o pomoc i zaangażowanie parafii. Niestety, list nie odniósł zamierzonego skutku i trzydziestoletni mężczyzna wciąż jest samotny i rzadko opuszcza swój maleńki pokój. Otrzymał mnóstwo życzliwych maili, wsparcie finansowe, ale nikt nie dał konkretnej pomocy w codziennym życiu i przyjaźni.

.....

Nikt nie chce sobie wziac obowiazku stalego odwiedzania . Faktycznie ludzie pracuja itp. Tutaj musza byc sluzby ktorym za to placa ale zlozone z ludzi dobrej woli . Bo wiemy jak wyglada opieka urzedowych opiekunow w roznych zlobkach ktore sa zlobkami kasy dla tych co je prowadza .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:47, 03 Gru 2012    Temat postu:

Gminy finansują nielegalne domy opieki

Mimo, że w wielu państwowych domach pomocy społecznej (DPS) są setki wolnych miejsc dla osób starszych, niepełnosprawnych czy z innych powodów wymagających opieki, gminy wolą je wysyłać do prywatnych, nielegalnych placówek - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

W ten sposób samorządy chronią swoje budżety. Opłata za pobyt w DPS wynosi od 2,5 do 4 tys. zł miesięcznie. W prywatnej placówce działającej nielegalnie, która nie posiada odpowiedniego standardu opieki i warunków bytowych, wynosi ona mniej niż 2 tys. zł.

Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej samorząd zobowiązany jest do kierowania i ponoszenia kosztów pobytu osoby wymagającej opieki, tylko gdy jest to DPS.

>>>

Ale maja taniej ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:27, 03 Gru 2012    Temat postu:

Dwa miliony rodzin żyją w ubóstwie

Do tej pory, mó­wiąc o ubó­stwie, można było po­słu­żyć się co naj­mniej kil­ko­ma po­ję­cia­mi. GUS opra­co­wał wła­sną de­fi­ni­cję. Na jej pod­sta­wie wy­li­czył, że w Pol­sce w 2011 r. ponad dwa mi­lio­ny go­spo­darstw do­mo­wych żyło po­ni­żej jego progu. Ale to nie ko­niec złych wie­ści – dane GUS mówią, że ta grupa w przy­szłym roku jesz­cze się po­więk­szy - pisze w po­nie­dział­ko­wym daniu "Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na".

Jak po­da­je dzien­nik, za bied­ne uzna­no te go­spo­dar­stwa, w któ­rych mie­sięcz­ny do­chód był niż­szy od war­to­ści uzna­nej za próg ubó­stwa. Dla go­spo­dar­stwa jed­no­oso­bo­we­go wy­no­sił on w 2011 r. ok. 887 zł, a dla go­spo­dar­stwa do­mo­we­go zło­żo­ne­go z dwóch do­ro­słych osób i dwoj­ga dzie­ci do lat czter­na­stu – ok. 1863 zł.

Z badań spój­no­ści spo­łecz­nej GUS wy­ni­ka - pisze "Dzien­nik Ga­ze­ta Praw­na" - że w 2011 r. mie­sięcz­ne do­cho­dy po­ni­żej tak okre­ślo­ne­go progu ubó­stwa miało ok. 15 proc. go­spo­darstw do­mo­wych (ponad 2 mln). Ana­li­ty­cy wska­zu­ją, że pau­pe­ry­za­cja w dużym stop­niu do­ty­ka go­spo­darstw do­mo­wych bez­ro­bot­nych i ren­ci­stów. Bieda wkra­da się też do ro­dzin wie­lo­dziet­nych i nie­peł­nych. Czę­ściej do­ty­czy go­spo­darstw do­mo­wych osób mło­dych i w śred­nim wieku niż eme­ry­tów, któ­rzy mają wpraw­dzie ni­skie, ale za to stałe źró­dła do­cho­dów.

Wię­cej w po­nie­dział­ko­wym wy­da­niu "Dzien­ni­ka Ga­ze­ty Praw­nej"

>>>>

Super dane . A idzie zima ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:44, 07 Gru 2012    Temat postu:

40 litrów krwi zebrano podczas mikołajkowej akcji krwiodawstwa

40 litrów krwi zebrano podczas mikołajkowej akcji krwiodawstwa zorganizowanej w centrum Opola. W akcji wzięli udział znani opolanie - m.in. sztangista i brązowy medalista z Londynu Bartłomiej Bonk oraz przedstawiciele władz miasta czy regionu.

- Oddawałem podczas tej akcji krew pierwszy raz, bo zazwyczaj z powodu ciągłych wyjazdów na treningi i zgrupowania nie miałem czasu tego robić. Chciałbym od teraz robić to regularnie. Jeśli moja krew może się komuś przydać, to dobrze - powiedział Bartłomiej Bonk.

Prócz Bonka krew oddali również np. zastępca dyrektora opolskiego NFZ Tomasz Uher, wicemarszałek woj. opolskiego Tomasz Kotuś czy wiceprezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski.

Jak poinformowała PAP Sylwia Brzana z działu promocji Radia Plus, w sumie w ciągu sześciu godzin akcji do specjalnego autokaru Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu przystosowanego do poboru krwi zgłosiło się 160 osób. Krew oddała połowa z nich.

- Część osób przewożona była do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu. W autokarze, w którym pobierana była krew tworzyły się kolejki, postanowiliśmy je rozładować, by nikt nie marzł - dodała Sylwia Brzana.

Dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu Iwona Rajca - Biernacka stwierdziła, że klimat czwartkowej akcji był zupełnie inny, niż wszystkich pozostałych, w których brała udział - bardziej radosny. "Zapewne tak na ludzi podziałały Mikołajki" - stwierdziła Rajca - Biernacka.

Dodała, że choć obecnie w opolskim regionalnym centrum krwiodawstwa nie ma problemu z dostępnością krwi, to takie akcje jak czwartkowa są potrzebne.

- Nie tylko po to, by zebrać krew, ale i przypomnieć się potencjalnym krwiodawcom" - wyjaśniła. - "Jesteśmy społeczeństwem impulsywnym. Gdy zdarza się duży wypadek czy katastrofa ludzie reagują natychmiast i przybywa nam krwiodawców. Ale gdy nie ma dramatów to trzeba się przypominać - skwitowała Iwona Rajca - Biernacka.

Na bieżąco krew można oddawać codziennie od poniedziałku do piątku zgłaszając się do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu w godz. 7 - 16.30. Krwiodawcy mogą się też zgłaszać do jednego z czterech oddziałów centrum - w Brzegu, Kędzierzynie-Koźlu, Kluczborku i Nysie.

Akcję "Zostań św. Mikołajem - oddaj krew" zorganizowały Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu, Miejski ośrodek Sportu i Rekreacji i Radio Plus.

....

No prosze !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:36, 07 Gru 2012    Temat postu:

Pomóż najuboższym! Rusza zbiórka żywności

Rusza trzydniowa, przedświąteczna zbiórka żywności dla najuboższych. Obejmie 3300 dużych sklepów i supermarketów w 540 miejscowościach. Do podzielenia się zakupami będzie nas zachęcać 50 tysięcy wolontariuszy. Wielu z nich pomoże w przewożeniu, sortowaniu, liczeniu i ważeniu zebranych produktów w magazynie.

Marek Borowski, prezes Federacji Polskich Banków Żywności, która organizuje zbiórkę, zaprasza do przyłączenia się do akcji. Wolontariusze będą przez trzy kolejne dni (7,8,9 grudnia) czekać przy specjalnie oznakowanych koszach. Rekomendowane produkty to: olej, konserwy mięsne i warzywne, przetwory, cukier i słodycze. Listę sklepów można znaleźć w internecie.

Idea banków żywności to pomysł emerytowanego amerykańskiego biznesmena. John van Hengel pod koniec lat 60. ubiegłego wieku podjął pracę jako wolontariusz w lokalnej organizacji pomocy najuboższym w Phoenix w Arizonie. Zauważył, że wielu właścicieli sklepów marnuje żywność, wyrzucając produkty, których termin ważności dobiegał końca. Zaczął zbierać tę żywność i przekazywać do miejskich jadłodajni. Szybko znalazł naśladowców.

Obecnie sieć banków żywności w USA liczy ponad 215 takich organizacji. W Europie jest ich jeszcze więcej. W Polsce pierwszy bank żywności powstał w 1993 roku. Inicjatorem był Jacek Kuroń. Obecnie Federacja zrzesza 29 takich banków. W skrajnej biedzie żyje ponad 2, 5 mln Polaków. Ubóstwo najczęściej dotyka dzieci, rodziny wielodzietne, osoby bezrobotne, niepełnosprawnych, słabo wykształconych i rolników.

Pomoc humanitarna nie może uzależniać ludzi od tych, którzy pomagają - mówi Janina Ochojska szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej. PAH w grudniu świętuje swoje 20 lecie. Z tej okazji w Pałacu Kultury i Nauki odbywa się dziś międzynarodowa konferencja "Kluczowe wyzwania pomocy humanitarnej i rozwojowej XXI wieku" Janina Ochojska zaznacza, że głównym wyzwaniem jest dostosowanie pomocy do wyzwań współczesnego świata, bo dotychczasowe formy pomocy - zwłaszcza udzielanej przez wielkie organizacje jak ONZ - okazują się nieskuteczne. Szefowa PAH podkreśla, że przykładem są wieczne obozy-miasta dla uchodźców, z których najstarszy ma około 20 lat. W jej ocenie jest to przerażające zjawisko porównywalne z gettem.

Janina Ochojska zaznacza, że takich miejsc jest wiele na świecie, i ich mieszkańców nie można z dnia na dzień pozbawić codziennego wsparcia. Ale nawet w bardzo ubogich krajach można zapobiegać bezradności ludzi i uzależnianiu ich od pomocy z zewnątrz. - Właśnie dlatego budujemy studnie, zakładamy szkoły, wspieramy rozwój rolnictwa - mówi szefowa PAH. Dodaje, że jednym z bardzo poważnych wyzwań dla międzynarodowych organizacji humanitarnych jest kontrolowanie pomocy przez rządy krajów, do których jest dostarczana. Janina Ochojska zaznaczyła, że próbując zmieniać świat na lepsze - trzeba zastanowić się jak robić to najlepiej i najefektywniej, i jak nie tworzyć czegoś z czym później nie potrafimy sobie poradzić. - Dziś z takimi obozami-miastami nie potrafimy sobie poradzić - powiedziała szefowa PAH.

....

Kolejna potrzebna akcja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:35, 07 Gru 2012    Temat postu:

Francja: Socjalistyczny rząd chce odebrać majątek Kościołowi?
Dodane przez: Redakcja Fronda.pl

Jak informuje portal PCh24.pl, minister mieszkalnictwa, Cécile Duflot oświadczyła, że napisała list do arcybiskupa Paryża, ks. kard. André Vingt-Trois w którym domaga się przeznaczenia budynków kościelnych na lokale dla bezdomnych i osób żyjących w trudnych warunkach mieszkaniowych.

Cécile Duflot już wcześniej zapowiedziała rekwizycję wolnych lokali pod koniec tego roku. W wywiadzie dla dziennika „Le Parisien” stwierdziła, że chce wywołać „szok solidarności”, dlatego skierowała pismo do arcybiskupa Paryża, aby można było wykorzystać „prawie puste budynki”, należące do francuskiego Kościoła.

- Mam nadzieje, że nie będzie potrzeby użycia autorytetu władzy. Nie rozumiem dlaczego Kościół nie podziela naszej wizji solidarności – powiedziała Duflot.

"Państwo ma rekwirować wszystkie budynki należące do Kościoła, które nie są użytkowane" - informuje portal Pch24.pl.

.....

Widzimy tu oblude . Troska o biednych jest oszustwem sluzacym waleniu w Kościòł . Jak Judasz ktory tez sie ,,zatroszczyl" .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 89, 90, 91  Następny
Strona 14 z 91

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy