Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bieda, nędza i bezdomność ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 79, 80, 81 ... 89, 90, 91  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:49, 12 Kwi 2018    Temat postu:

Oto jak Finlandia poradziła sobie z bezdomnością. Po prostu dała ludziom mieszkania
12 kwietnia 2018, 06:55
Facebook2Google Plus0Wykop0Tweet
Tylko na Forsal.pl
Jedno z mieszkań w ośrodku mieszkań wspieranych Väinölä. Zdj. Y-Foundation/ Vilja Pursiainen
Jedno z mieszkań w ośrodku mieszkań wspieranych Väinölä. Zdj. Y-Foundation/ Vilja Pursiainenźródło: Inne
autor zdjęcia: Y-SĂĂtiĂ
Danie bezdomnym dachu nad głową wydaje się pomysłem tak samo prostym, jak trudnym do zrealizowania. Okazuje się jednak, że takie postępowanie się opłaca.
W większości państw programy pomocy bezdomnym, jeśli istnieją, skupiają się na stopniowym wyprowadzaniu osoby bezdomnej na lepszą drogę. Ma ona możliwość skorzystania z tymczasowych noclegowni, a następnie przejściowych miejsc zamieszkania. Dopiero po spełnieniu określonych warunków i „naprawieniu” innych sfer swojego życia może dostać mieszkanie.


REKLAMA

W Finlandii postanowiono zrobić zupełnie inaczej. W raporcie czterech ekspertów przedstawionym w 2007 roku fińskiemu ministerstwu do spraw mieszkalnictwa wyznaczono cel zlikwidowania długotrwałej bezdomności do 2015 roku. „Wymaga to przyjęcia zasady ‘Mieszkanie najpierw’, według której człowiek nie musi zmieniać swojego życia, żeby zdobyć podstawowe prawo do mieszkania. Zamiast tego mieszkanie jest podstawowym warunkiem, który pozwala na rozwiązanie pozostałych problemów” – napisano.

Na podstawie raportu stworzono narodowy program eliminacji długotrwałej bezdomności. Instytucjom krajowym i lokalnym przyświecał cel umożliwienia bezdomnym bardziej ludzkiego i godnego życia, a także przekonanie, że osoba, która nie musi martwić się o dach nad głową, szybciej poradzi sobie z innymi problemami w swoim życiu, takimi jak uzależnienia czy brak pracy.

Zasada „Mieszkanie najpierw” po raz pierwszy została zastosowana w Kalifornii w latach 80. w reakcji na szybki wzrost liczby bezdomnych rodzin z dziećmi. Do dziś jest stosowana w wielu miastach w Stanach Zjednoczonych, ale nigdy nie objęła całego kraju.

Dziś liczba osób bezdomnych w Finlandii jest najniższa od 1987 roku, przy czym ogromna większość tych osób przebywa tymczasowo u znajomych lub rodziny, a jedynie niewielki odsetek śpi na ulicy lub w tymczasowym schronisku. W latach 2008-2015 długoterminowa bezdomność spadła o 35 proc., a w niektórych miastach nawet o połowę. Finlandia w 2017 roku była jedynym krajem w Europie, w którym liczba bezdomnych malała.


Najważniejszym elementem programu było oczywiście pozyskanie mieszkań. Gminy, miasta i inne organizacje zarówno kupowały, jak i budowały mieszkania, a rząd dodatkowo wspierał budownictwo. Mieszkańcy mieli sami opłacać ich wynajem, korzystając z powszechnego systemu świadczeń społecznych, które obejmują również dopłaty do czynszu.

Duże miasta zaczęły likwidować schroniska dla bezdomnych, przekształcając je na mieszkania wspierane, gdzie każdy mieszkaniec ma własną umowę na wynajem prywatnego mieszkania – w byłym schronisku przy ulicy Alppikatu w Helsinkach mają one powierzchnię od 19 do 30 metrów kwadratowych – ale w budynku są też przestrzenie wspólne oraz całodobowa opieka pracowników socjalnych. Mieszkańcy mają więc zapewnioną prywatność i większą swobodę niż w typowym schronisku. Nie wymaga się od nich chociażby zachowania trzeźwości (nie można jednak pić alkoholu w pomieszczeniach wspólnych), a zasady dotyczące życia w budynku i prac społecznych są ustalane wspólnie.

>>> Czytaj też: Zacznie się program „Mieszkanie 500 Plus”?

W mieszkaniach, które bywają też większe niż te przy Alppikatu, mieszkańcy mają podstawowe wyposażenie i meble. W budynkach jest też sauna, która w Finlandii jest traktowana jako podstawowa potrzeba. Pracownicy socjalni indywidualnie pomagają mieszkańcom z problemami, które powodują ich trudną sytuację życiową, takimi jak uzależnienia, brak pracy czy niepełnosprawność.

Jedno z mieszkań w ośrodku mieszkań wspieranych Väinölä. Zdj. Y-Foundation/ Vilja Pursiainen
Jedno z mieszkań w ośrodku mieszkań wspieranych Väinölä. Zdj. Y-Foundation/ Vilja Pursiainen
źródło: Inne / Y-SĂĂtiĂ
W miastach wciąż istnieją pojedyncze schroniska i inne formy tymczasowego zamieszkania, ale są one wykorzystywane tylko w przypadku pilnych potrzeb.

Mimo tak dobrych warunków, część mieszkańców nie chce pozostać w mieszkalnictwie wspomaganym. Nie podoba im się związane z takimi miejscami piętno społeczne i narzucone mimo wszystko zasady, a także poczucie, że nie powinni być w takiej sytuacji życiowej.

Mieszkania dla bezdomnych w Finlandii zapewnia założona w 1985 roku fundacja Y-Foundation. Zajmuje się ona budową mieszkań wspomaganych oraz wynajmem mieszkań prywatnych w „zwykłych” budynkach. Mieszkania te są następnie wynajmowane gminie, która podpisuje umowy z mieszkańcami. Pieniądze za wynajem otrzymywane od gminy są głównym źródłem finansowania działalności fundacji. Poza tym otrzymuje ona dofinansowanie z fińskiego stowarzyszenia gier hazardowych oraz fińskiego centrum mieszkalnictwa, korzysta też z kredytów bankowych przy inwestycjach w budowę i zakup nieruchomości.

Pracownicy w mieszkaniach wspomaganych są z kolei zatrudniani przez organizację, która wygrała w gminie przetarg na ich obsługę.

Ośrodek mieszkań wspieranych Väinölä. Zdj. Y-Foundation/ Vilja Pursiainen
Ośrodek mieszkań wspieranych Väinölä. Zdj. Y-Foundation/ Vilja Pursiainen
źródło: Inne / Y-SĂĂtiĂ
Program dawania mieszkań bezdomnych może brzmieć jak rozwiązanie dla bogatych krajów, ale Y-Foundation wskazuje, że przynosi on de facto oszczędności, ponieważ koszty generowane przez osoby bezdomne w Finlandii były dużo wyższe niż koszt zapewnienia im stałego miejsca zamieszkania. Rocznie może to oznaczać około 15 tys. euro oszczędności środków publicznych na osobę. Całkowity koszt programu walki z bezdomnością w latach 2012-2015 wyniósł 78 milionów euro.

Ważną częścią fińskiej strategii zwalczania bezdomności jest też jej zapobieganie, zarówno jeśli chodzi o pierwotną, jak i powtórną utratę dachu nad głową. W tym celu podejmuje się szereg kroków, głównie na szczeblu lokalnym – jest to między innymi budowa kolejnych mieszkań, ułatwianie dostępu do mieszkań na wolnym rynku, pomoc w wychodzeniu z długów czy strategie zapobiegania eksmisjom. „Krótko mówiąc”, pisze Y-Foundation, „pomagamy ludziom utrzymać miejsce zamieszkania”.

...

Cenne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:09, 14 Kwi 2018    Temat postu:

Internauci nie szczędzą pieniędzy na wiejskie hospicjum. „Wypruję sobie dla tego pomysłu flaki”
Aleksandra Gałka | 13/04/2018
HOSPICJUM STACJONARNE ŚW. ELIASZA
Fundacja Hospicjum Proroka Eliasza
Udostępnij Komentuj
To co miało zająć trzy miesiące, zdarzyło się w 5 dni. Zaledwie tyle wystarczyło, by internauci zebrali na budowę Hospicjum Proroka Eliasza 100 tysięcy złotych. Społecznościowa kwesta wcale się jednak nie kończy. „W środę zobaczyłem, że zebraliśmy już 100 tysięcy, więc się bardzo ucieszyłem. Podniosłem kwotę do pół miliona” – przyznał w rozmowie z Aleteią Szymon Hołownia, dziennikarz i inicjator akcji fundraisingowej na Facebooku.

A więc JEST! 🙂

Stał się CUD i w 5 dni uzbieraliśmy (tylko na FB) 100.000 najprawdziwszych polskich złotych! – w środę 11 kwietnia napisał na Facebooku Szymon Hołownia. – To naprawdę konkretna cegła dołożona do realizacji naszego wspólnego marzenia – budowy stacjonarnego hospicjum dla chorych i starszych mieszkańców podlaskich wsi.
Na koncie Facebookowej zbiórki o tytule „Zbudujemy wiejskie hospicjum na Podlasiu” licznik bije dalej. Ponad 1200 osób wsparło inicjatywę, jeszcze więcej o niej mówi, podaje informacje dalej (stan na 13 kwietnia).

Wyznaczyłem dość długi horyzont tej zbiórki, bo trzymiesięczny. Początkowo myślałem, że zebranie tych 100 tysięcy zajmie nam właśnie trzy miesiące. Okazało się, że potrwało to tydzień – mówi w rozmowie z Aleteią Szymon Hołownia.


„Doktor Judym z Podlasia”
Dziennikarz powołał dwie fundacje: w 2013 roku Kasisi, a w kolejnym roku Fabrykę Dobra. To właśnie w ramach tego drugiego projektu postanowił wesprzeć działania Hospicjum Proroka Eliasza w Michałowie na Białostocczyźnie. Hospicjum kieruje dr Paweł Grabowski, który szybko zyskał przydomek „Doktora Judyma z Podlasia”.

Prowadzący fundację i hospicjum dr Paweł Grabowski to wariat. Zostawił krakowskie i warszawskie szpitale i napisał sobie „odwrócony biznesplan”, szukał miejsca, w którym na pewno nic się nie uda, bo zwyczajnie udać się nie może – pisze o nim Hołownia.
Personel medyczny Hospicjum Proroka Eliasza pomaga nieuleczalnie chorym. Codziennie odwiedza pacjentów w ich własnych domach, pokonując kilkadziesiąt kilometrów, przedzierając się przez okoliczne wioski. Także tych oddalonych, „przytulonych” wręcz do samej granicy z Białorusią. Wśród podopiecznych są i tacy, którzy nie powinni przebywać w domach. Wymagają stałej, specjalistycznej opieki.

Właśnie dlatego dr Paweł Grabowski, prezes Fundacji Hospicjum Proroka Eliasza w Michałowie robi wszystko, by wybudować hospicjum stacjonarne.

Wiele udało się już przygotować – projekty, wizualizacje, formalne decyzje, pozwolenia. Jest już nawet działka we wsi Makówka w gminie Narew. Nie ma jeszcze pieniędzy – a potrzeba ich całkiem sporo, bo 15 milionów złotych.


Fundacja Hospicjum Proroka Eliasza starała się o pieniądze z zewnętrznych źródeł finansowania. Bez sukcesu. Tutaj przychodzi z pomocą kwesta Facebookowa.

Jasne, że powinno to zrobić państwo, po to płacimy podatki. Ale nie robi, ma ważniejsze wydatki. A mówimy tu o ludziach, którzy nie mogą czekać, aż klasa rządząca się opamięta i dostrzeże, że wywalanie dziesiątek milionów na symboliczne akty podczas gdy obywatele realnie cierpią, jest postawieniem idei polityki i państwa na głowie. Że miarą jakości wspólnoty jest poziom troski o swoich najsłabszych. Nie tylko o dzieci. Również o spracowanych, schorowanych, z punktu widzenia rynku pracy „zużytych” staruszków – pisze Hołownia na stronie zbiórki.
Czytaj także: Namaszczenie chorych czy sakrament uzdrowienia? Kapelan hospicjum tłumaczy łaski tego znaku


Weź pod opiekę 7 pacjentów
Dobra Fabryka zbiera nie tylko na wzniesienie budynku Hospicjum Proroka Eliasza. Chce otoczyć swoją pieczą 7 pacjentów i pokryć miesięczne wydatki na ich leczenie. Oszacowano, że koszt opieki nad jednym chorym to około 700 złotych – każdego miesiąca potrzeba zatem 4 900 złotych.

Jak można pomóc? Jeśli portal Zuckerberga nie zaskarbił sobie naszego zaufania, pozostaje jeszcze tradycyjny przelew bezpośrednio na konto fundacji, bądź też skorzystanie ze Sklepu z Dobrem. Można tam kupić trzy pakiety: miesięczny, tygodniowy i dzienny. W zależności od tego, który wybierzemy, zagwarantujemy choremu pomoc fizjoterapeutyczną, wizyty lekarza i pielęgniarki oraz spotkania z psychologiem.

Ja już wiem, że wypruję sobie dla tego pomysłu flaki, tak jestem do niego przekonany – zapewnia Hołownia. – Ale przecież jak to hospicjum powstanie, każdy z nas będzie mógł tam pojechać i powiedzieć: to po mnie zostanie.
Kwesta „Zbudujemy wiejskie hospicjum na Podlasiu” na Facebooku potrwa do końca czerwca.

Jedna z internautek opublikowała na stronie zbiórki bardziej osobisty wpis [pisownia oryginalna]:

Juz malo brakuje aby osiagnac naczynia cel.
Podajmy dalej,rozreklamujmy.
Nigdy niewiadomo kto z naszej Rodziny,znajomych bedzie takiego miejsca potrzebowal.
Moja mama wlasnie umiera powoli w domu w ostatnim stadium raka ale wiele osob nie Maja Rodziny.
Pomoz my,zrobmyzbudujmy !!!!!👍👍👍👍👍♥

Zobacz, jak ma wyglądać w przyszłości stacjonarne Hospicjum Proroka Eliasza:

...

Bardzo pieknie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:21, 15 Kwi 2018    Temat postu:

Jak pomagać potrzebującym: dawać wędkę czy ryby?
Dawid Feliszek | 15/04/2018
UBOGI WĘDKARZ
William McCue/Unsplash | CC0
Udostępnij Komentuj 0
„Dać wędkę” to zdecydowanie za mało, by mogło przynieść efekty. Potrzeba do tego jeszcze nauki, jak się z nią obchodzić, jak wędkować. Inaczej nawet ta wędka zostanie zmarnowana.

Spotkanie na ulicy (i nie tylko) kogoś, kto prosi o wsparcie to coś codziennego. W takich chwilach pojawia się pytanie: co zrobić? Dać pieniądze na jedzenie, choć może się okazać, że zostaną one wydane na alkohol?

„Miłość Chrystusa przynagla nas” (2 Kor 5, 14) do udzielenia miłosiernej pomocy bliźniemu, ale wkoło mnożą się różne wątpliwości – że pomaga się finansowo osobie, która wcale tego nie potrzebuje; która nauczyła się żyć z żebrania czy ma problem alkoholowy.



Nie jednorazowy gest, a długofalowa pomoc
Wezwanie do bycia hojnym to konkretne wezwanie Ewangelii: „Bądźcie miłosierni…” (Łk 6, 36), „Błogosławieni miłosierni…” (Mt 5, 7). Skoro „Bóg jest miłością” (1 J 4, Cool lub jak powiedziałaby św. Faustyna: „Bóg jest miłosierdziem samym”. W żadnym wypadku nie chodzi tutaj o rodzaj bezsensownego pomagania, które ostatecznie nie przynosi żadnego dobrego owocu, a często niszczy dobro już istniejące. Miłosierdzie zawsze zmierza do konkretnych rezultatów budujących Królestwo Boże. Zatem i pomoc udzielana bliźnim powinna mieć charakter procesu, w którym jeden akt wsparcia rozpoczyna lub kontynuuje drogę zmiany. Tylko dzięki temu problem ubóstwa będzie rozwiązywalny systematycznie, sukcesywnie dostosowując się do dynamiki zmian społecznych.

Czytaj także: Kupił autobus i zamienił go w centrum pomocy dla bezdomnych
Przekładając zatem ten filozoficzno-teologiczny wstęp na konkretne wskazówki, na początek wysuwa się zasada, by swoją pomoc bliźnim traktować w sposób kompleksowy i dbać o to, by pieniądze przekazywane w celu pomocy nie były marnotrawione. To znaczy, że może warto raz w miesiącu wesprzeć odpowiednią (dostosowaną do możliwości) kwotą jakąś organizację wspierającą potrzebujących, do której ma się zaufanie, że finanse im udzielone nie zostaną zmarnowane. Zamiast rzucić kilka monet osobie żebrzącej, lepiej będzie poświęcić jej chwilę swojego czasu, by porozmawiać, poznać jej konkretne potrzeby i to właśnie im zaradzić, choćby sprezentować coś do jedzenia. Wtedy miłosierdzie urzeczywistnia się przez dar, co do którego istnieje pewność, że nie zostanie wyrzucony w błoto.



Najpierw ryba, potem wędka
Aby nauczyć głodnego łowić ryby, trzeba najpierw tę rybę mu podać, a następnie nauczyć wędkować. Aby dopełnić tego „procesu” udzielania pomocy, warto wskazać bardzo jasne możliwości zmiany, przykładowo zaproponować instytucje umożliwiające ludziom „z marginesu życia społecznego” znalezienie pracy, mieszkania. Według danych gospodarczych w Polsce ręce do pracy są gorąco poszukiwane. Choć może nieraz trudno w to uwierzyć, duża grupa osób bezdomnych bardzo chce poprawić swoje warunki bytowe uczciwą pracą.

Czytaj także: Miało być skromnie, wyszło jak z bajki. Niezwykły ślub bezdomnych
„Dać wędkę” to zdecydowanie za mało, by mogło przynieść efekty. Potrzeba do tego jeszcze nauki, jak się z nią obchodzić, jak wędkować. Inaczej nawet ta wędka zostanie zmarnowana. Zazwyczaj obok pomocy materialnej biedni pragną dużo bardziej wsparcia psychicznego. Czasem zwykła rozmowa, uściśnięcie dłoni, poświęcenie swojego czasu, a przede wszystkim potraktowanie jak prawdziwego brata może zdziałać więcej dobrego niż nawet ogromne sumy pomocy pieniężnej.

Ludzie doświadczeni przez życie (czy to z własnej winy, czy nie) często nie mają żadnej chęci poprawiania swojego stanu nie z braku predyspozycji fizycznych, ale właśnie z poczucia bycia „nieudacznikiem”. Wyjście z miłością do takich osób, bycie z nimi dodaje im wielkiej motywacji do tego, by jednak coś zrobić, by powstać z życiowego „bagienka”. W takim połączeniu – pomoc doraźna, wsparcie psychiczne i wskazanie kierunku zmiany kompleksowej – czynione miłosierdzie buduje trwałe i dobre owoce.

Czytaj także: Czego najbardziej potrzebują bezdomni? Rozmowa z duszpasterzem Wspólnoty Betlejem


Zakasz rękawy!
Niejednokrotnie można spotkać się ze skrajnie negatywnymi przypadkami osób, które czy to żerują na dobroci innych, przejawiają złe nastawienie do innych, czy też zwyczajnie jest im wszystko jedno i już nie chcą żadnej pomocy. Oczywiście, pośród pszenicy zwykle znajduje się chwast, zawsze istnieją jakieś przeszkody i przeciwności. Pełnienie miłosierdzia na wzór Jezusa wymaga jednak zakasania rękawów i niesienia pomocy i radości bliźnim niezależnie od możliwych skaleczeń. Czy jednak dobre owoce na drzewie nie są warte trudu jego uprawiania? Aby zatem pomagać, trzeba w zależności od sytuacji umieć dać zarówno rybę, jak i wędkę, zawsze jednak poświęcając swój czas i uśmiech, bo ostatecznie to nie pieniądze zmieniają czyjąś sytuację i świat, a jedynie miłość Boga objawiona w każdym człowieku.

...

Zdecydowanie pomagac madrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:30, 19 Kwi 2018    Temat postu:

Iwona Rojek 14 kwietnia 2018

Kielczanin Waldemar Ciekalski od kilku lat nie może wejść do własnego mieszkania, które wynajął małżeństwu. ©archiwum
Skandal z wynajmem mieszkania w Kielcach. Lokatorzy nie płacą i nie chcą go opuścić Skandal z wynajmem mieszkania w Kielcach. Lokatorzy nie płacą i nie chcą go opuścić Przejdź do galerii
Kielczanin Waldemar Ciekalski, długoletni inżynier mechanik w Polmo SHL, autor wielu książek, w tym „O dziejach Solidarności” razem z żoną Jolantą, byłym pracownikiem kieleckiego banku, 5 lat temu wynajęli mieszkanie na osiedlu Kochanowskiego w Kielcach. Od trzech lat lokatorzy nie płacą za nie ani grosza i co gorsze nie chcą opuścić mieszkania. Sprawa państwa Ciekalskich bulwersuje nie tylko z powodu podejrzenia oszustwa, ale też ze względu na nieprawdopodobnie wolno działający wymiar sprawiedliwości.
- To jakieś kuriozum – oburza się 80 letni inżynier Ciekalski. – Wiele lat pracowałem na kontrakcie w Niemczech, żeby móc kupić to mieszkanie, za jego wynajem moglibyśmy dołożyć sobie na leki, a w przyszłości zostawilibyśmy je bliskim. Ale w sposób podstępny przejęli je całkiem obcy ludzie. Ja do niego od lat nie mogę nawet wejść.

Fałszywa biografia

Z załamanym mężczyzną i jego żoną Jolantą spotykamy się w ich mieszkaniu przy ulicy Mazurskiej. Na stole leżą teczki sądowych dokumentów.


- Nie spodziewaliśmy się, że spotka nas taka niegodziwość - przyznają załamani wieloletnią walką o odzyskanie własnego mieszkania. – W dobrej wierze daliśmy ogłoszenie, że chcemy wynająć nasze mieszkanie. W odpowiedzi na nie zgłosiło się do nas małżeństwo około sześćdziesiątki i bardzo wiarygodnie przedstawili swoją sytuację. Mówili, że swoje mieszkanie zostawili dzieciom, maja działkę i będą się budować, a teraz przez jakiś czas chcą wynająć mieszkanie - opowiada Waldemar Ciekalski.

- Wspominali, że przez 25 lat pracowali jako agenci ubezpieczeniowi, ale potem z powodu choroby stracili pracę. Mają jednak oszczędności i nie będzie problemów z płaceniem za wynajem i media. Byli bardzo przekonujący. Podpisaliśmy z nimi umowę najmu naszego mieszkania w grudniu 2013 roku. Nowi lokatorzy mieli płacić za wynajem 730 złotych, a także za media. W sumie ponad 1000 złotych miesięcznie. Wnieśli do mieszkania dobytek całego życia, ubrania, radia, telewizor, przez domem stał ich samochód i wszystko było dobrze przez pierwsze dwa lata. Potem przestali nagle płacić tłumacząc to tym, że pogorszyła się ich sytuacja. Wyjaśniali, że osoba z ich bliskiej rodziny nagle zachorowała i zmarła, a wcześniej pomagała im w opłatach za wynajem. Nam o tym na początku nawet nie wspomnieli, że ktoś ich utrzymuje, zapewniali, że mają oszczędności ze sprzedanych nieruchomości.
Wielokrotnie rozmawialiśmy i osobiście i telefonicznie z lokatorami, pytaliśmy ich kiedy zaczną uiszczać opłaty – mówi poszkodowana pani Jolanta Ciekalska. – Jednak ich wyjaśnienia były pokrętne, obiecywali, że zapłacą już za 2 tygodnie, miesiąc, ale te wszystkie obietnice były gołosłowne, dalej nie płacili, a dług w Spółdzielni „Pionier” rósł - dodaje.

Oszustwa na koncie
- Przyznam szczerze, że wtedy zacząłem się niepokoić i wypytywać w środowisku o tych ludzi – mówi kielczanin. – Byliśmy w szoku, gdy dowiedzieliśmy się, że oni w ogóle nie mają dzieci, a poprzedniego mieszkania wcale nie zostawili najbliższym, tylko też je wynajmowali i oszukali jego właściciela na 65 tysięcy. Działali w podobny sposób, też nie płacili za wynajem. W końcu zaproponowano im lokal socjalny, ale go nie przyjęli. Wtedy pewnie wpadli na pomysł, że przecież mogą znów wynająć od kogoś komfortowe mieszkanie, padło nas - mówi pan Waldemar.

Waldemar Ciekalski opowiada, że skoro nie miał żadnych szans na odzyskanie własnego mieszkania polubownie, to musiał wynająć prawnika i podać sprawę do sądu i prokuratury.

– Sprawa ciągnie się już od 2016 roku do dzisiaj, a mieszkania nadal nie mamy – mówi. – Siedzę w dokumentach sądowych, na sprawach, u adwokata. Już nie wiemy czy doczekamy szczęśliwego finału. Najpierw prokuratura nie zajęła się tym problemem z uwagi na niską szkodliwość społeczną czynu, potem po odwołaniu podjęła sprawę, ale wszystko się przeciągało , bo zachorowała sędzia, później zginął jakiś dokument, u prezesa sądu interweniowałem wielokrotnie, kazał mi czekać. Z bezradności, bo dług w spółdzielni urósł już ponad 11 tysięcy złotych i większość musiałem zapłacić, bo to ja byłem właścicielem mieszkania i spółdzielnia groziła mi sądem trafiłem do biura dyrektora biura ministra sprawiedliwości i posła Zbigniewa Ziobro z prośbą o pomoc. Tam dowiedziałem się, że mają do rozpatrzenia ponad 7 tysięcy spraw i zajmują się nimi po kolei, więc to trochę potrwa. Nie mogliśmy tyle czekać, bo nasz dług powiększał się - dodaje pan Ciesielski.

Zaskakujące wydarzenia

Małżeństwo Ciekalskich opowiada też o dziwnych zdarzeniach, które zaczęły ich spotykać. – Ktoś przestrzelił szybę w oknie od strony balkonu w naszym wynajmowanym mieszkaniu i strzelił w szybę samochodową najemców, a oni oskarżyli o to mnie – bulwersuje się załamany kielczanin. - Do mojego mieszkania zapukali policjanci, wezwali mnie na komendę na przesłuchanie. Najemcy skarżyli się, że chcę ich nastraszyć i wyrzucić z mieszkania. Cała moja historia ukazała się w programie „Uwaga”, można było zobaczyć, że ci ludzie dalej są bezwzględni , straszą policją i mówią, że nie mają czym płacić za wynajem, czynsz, ani gdzie mieszkać. Znaleźli sobie sposób na wygodne życie naszym kosztem - mówi oburzony pan Waldemar.

Po tym programie, jak wspomina Jolanta Ciekalska zadzwoniło do nich sporo osób i przyznali, że też zostali poszkodowani przez to małżeństwo według tego samego scenariusza i trzeba koniecznie ostrzec społeczeństwo przed nimi. - Na pierwszy rzut oka sprawiają jak najlepsze wrażenie, ale to niebezpieczni, bezwzględni ludzie - mówi pani Jolanta. – Dowiedzieliśmy się od naszych informatorów i z akt poprzednich spraw karnych tego pana, że dużo wcześniej sprzedał mieszkanie żony w Warszawie, mieszkanie w Kielcach, domek z działką koło Masłowa, więc nasuwa się pytanie co zrobili z tymi pieniędzmi? – pyta pan Ciekalski.

- Poza tym wyszło na jaw, że lista poszkodowanych przez to małżeństwo jest całkiem długa. Ludzie przekazywali im pieniądze które mieli w coś zainwestować, ale nigdy ich nie oddali. Niekorzystnie rozporządzili sporym mieniem wielu osób. Stracili ich pieniądze. Za to dostali minimalną karę, zostali skazani na rok w zawieszeniu na trzy lata - dodaje pan Waldemar.

Kłopoty państwa Ciekalskich niestety ciągle się piętrzyły. – Zleciliśmy odłączenie prądu elektrycznego w naszym mieszkaniu. Reakcja tych ludzi była absurdalna. To oni podali nas do Sądu i wyliczyli, że mamy im oddać 15 tysięcy z powodu braku światła. Dostaliśmy od nich pozew, w którym wyliczyli ile strat ponieśli z powodu braku światła. Wymienili, że były to straty moralne, prestiżowe i ekonomiczne, bo nie mogli oglądać w naszym mieszkaniu ulubionych seriali, przyjmować gości, ładować komórek, ich pies obijał się od ścian w ciemnościach, sporo wyniosło ich kupno świeczek, robienie prania u znajomych, w sumie wycenili swoje straty na 14 tysięcy. 30 złotych wyliczyli za zakup baterii do radia, na 200 złotych brak możliwości korzystania z komputera, z kolei za sprzątanie bez odkurzaczy suszarki, żelazka, lokówki policzyli sobie 200 złotych - mówi Waldemar Ciekalski.

Mamy kłopoty
Małżeństwo, które nie płaci za mieszkanie państwa Ciekalskich inaczej widzi tę sytuację. – Tamci tylko krzyczą, a my mamy kłopoty dlatego nie możemy płacić- tłumaczy pani Elżbieta. - Wyprowadzić też się nie mamy dokąd. Na razie jest okres ochronny, to nie mogą nas wyrzucić. W końcu będziemy musieli opuścić to mieszkanie, ale musimy gdzieś przenieść dobytek całego naszego życia. W sądzie toczy się jeszcze sprawa z naszego powództwa, ile musieliśmy stracić, gdy wyłączono nam prąd.

Jest wyrok

- To niecodzienna historia, która powinna być ostrzeżeniem dla innych ludzi, którzy chcą wynająć swoje mieszkania– mówi Katarzyna Klimczak, adwokat państwa Ciekalskich. Radzi by spisując umowę najmu zapytać najemcę nie tylko o miejsce pracy, stanowisko, wynagrodzenie, ale nawet poprosić o referencje od osoby, od której kandydat na najemcę wcześniej wynajmował mieszkanie. Również warto zastanowić się nad podpisaniem umowy najmu okazjonalnego. Choć procedura zawierania umowy tego typu jest nieco bardziej złożona niż w przypadku zwykłej umowy, jednak pozwala oszczędzić sobie niepotrzebnych komplikacji oraz ryzyka kosztownego i ciągnącego się długie miesiące procesu eksmisyjnego.

- W przypadku państwa Ciekalskich obecnie zaległości wynoszą już 27 tysięcy złotych. Mimo, że w umowie była adnotacja, że w przypadku, gdyby wynajmujący przestali płacić mają miesiąc czasu na opuszczenie mieszkania, to nic sobie z tego nie robią. Nie odbierają telefonów, nie wpuszczają do mieszkania - dodaje pani mecenas.

Mecenas Katarzyna Klimczak tłumaczy, że sprawa państwa Ciekalskich trwała bardzo długo, nie można było niczego przyspieszyć, ale wszystko toczyło się zgodnie z przepisami prawa. W końcu, w marcu 2018 roku Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok korzystny dla państwa Ciekalskich. Najemcy mają opuścić mieszkanie, Sąd orzekł ponadto o braku uprawnienia do otrzymania lokalu socjalnego.

– Kolejnym etapem postępowania eksmisyjnego jest złożenie do komornika sądowego stosownego wniosku, co wiąże się z kolejnymi kosztami – mówi adwokat. – Mam jednak nadzieję, że państwo Ciekalscy w końcu odzyskają swoje mieszkanie.

...

Przez takich dziadow potem sa eksmisje na bruk. Bo trzeba zmienic ustawy. A tu od razu korzystaja czysciciele kamienic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:21, 21 Kwi 2018    Temat postu:

Co przysługuje rodzicom chorych dzieci? Niestety ciągle za mało…
Anna Salawa | 20/04/2018
NIEPEŁNOSPRAWNE DZIECI
EAST NEWS
Protest rodziców i dzieci niepełnosprawnych w Sejmie, 19 kwietnia 2018.
Udostępnij Komentuj
Kiedyś usłyszałam, że miarą rozwoju danego społeczeństwa jest nasz stosunek do osób najsłabszych i najbardziej potrzebujących.

W 2009 roku polskie media obiegła historia chorego Krzysztofa Jackiewicza, który od 24 lat leżał w śpiączce. Jego mama, która przez cały ten czas trwała przy jego łóżku, rozpoczęła walkę o prawo do eutanazji dla syna. Brakowało jej już sił i zdrowia. Była w podeszłym wieku i bała się, że kiedy jej zabraknie, syn zostanie bez opieki. Na szczęście medialny szum, jaki wybuchł wokół tej sprawy spowodował, że do pani Jackiewicz odezwali się pracownicy ośrodka opiekuńczego Fundacji „Światło” z Torunia, którzy zgodzili się przyjąć jej chorego syna i zaopiekować się nim.

Oczywiście, nie jestem za eutanazją. Myślę, że ta matka też nie była jej zwolenniczką. Ona była skrajnie zmęczona i zostawiona sama ze swoimi problemami. Na 24 lata.



Sytuacja rodzin dzieci niepełnosprawnych
Ta drastyczna historia przypomniała mi się, kiedy obserwowałam relacje z polskiego sejmu. Tam matki dzieci niepełnosprawnych walczą o podwyżki rent socjalnych dla swoich podopiecznych. Również są zmęczone i zdesperowane. Do tego stopnia, że zdecydowały się przyprowadzić na Wiejską swoje pociechy i koczować z nimi w sejmie… I wcale im się nie dziwię…

W Polsce ciągle jest mało systemowych rozwiązań, jak wspierać chore dzieci. A niestety sytuacja takich rodzin często jest bardzo trudna. Ich świat wywrócił się do góry nogami, choroba dziecka stała się osią, wokół której zaczęło krążyć ich życie, a codzienność przybrała niecodzienną formę nieustannej walki o życie i zdrowie. Przy tym wszystkim muszą się jeszcze nieźle nakombinować, by w tej trudnej sytuacji wyrobić na finansowych zakrętach. Tym bardziej, że wydatków jest znacznie więcej (leki, sprzęty medyczne, rehabilitacje i turnusy), a osób zarabiających mniej (przeważnie jeden z rodziców rezygnuje z pracy, żeby opiekować się chorym dzieckiem).



Na jaką pomoc socjalną w Polsce mogą liczyć osoby niepełnosprawne?
Od 2016 r. w Polsce obowiązuje ustawa „Za życiem”, w ramach której każdemu dziecku, u którego jeszcze na etapie życia płodowego stwierdzono nieuleczalne wady, przysługuje jednorazowa pomoc w wysokości 4 tysięcy złotych. Ustawa, wiadomo, nie działa wstecz i program obowiązuje tylko dzieci urodzone od 2016 roku.

Ponadto każdemu dziecku, któremu przyznano orzeczenie o niepełnosprawności przysługuje co miesiąc 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego (koszt mniej więcej jednej godziny rehabilitacji).

Co więcej, każdy rodzic, który rezygnuje z pracy, by opiekować się swoim niepełnosprawnym dzieckiem dostaje 1300 zł netto zasiłku opiekuńczego. Niestety w tym czasie nie może podejmować żadnej legalnej pracy zarobkowej. Ten zapis jest mocno krzywdzący. Większość matek, które na co dzień żyją tylko chorobą dziecka, czasami bardziej niż pieniędzy potrzebuje „przewietrzyć się psychicznie”, zrobić coś, co nie będzie kręciło się wokół niepełnosprawności. Niestety nie mogą wrócić do pracy, bo zatrudnienie kogoś do chorego dziecka jest bardzo drogie. Mogą dorabiać tylko dorywczo i na czarno, bo inaczej musiałyby zrezygnować z zasiłku opiekuńczego. Na szczęście trwają prace nad zmianą tego zapisu…

Mamy oczywiście jeszcze program 500 plus (przy niskich dochodach obowiązuje już od pierwszego dziecka), zniżki na komunikację miejską, ulgi rehabilitacyjne w ramach rozliczania rocznego podatku dochodowego od osób fizycznych czy dofinansowania z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.



Organizacje pozarządowe
Dzięki Bogu tam, gdzie zawodzi system, pojawiają się dobrzy ludzie i sprawne organizacje. Wiele chorych dzieci ma pozakładane konta w różnych fundacjach, gdzie min. w ramach 1% mogą zbierać środki na rehabilitację i leczenie. Dla wielu rodzin jest to często bardzo ważny zastrzyk gotówki, który pozwala przetrwać kolejny rok. Istnieją również stowarzyszenia łączące ludzi chorych na daną chorobę, które we własnym gronie lokalnie z pomocą sponsorów starają się lepiej organizować życie swoich pociech (np. Fundacja Usłyszeć Świat w Warszawie).



Dorośli niepełnosprawni
Niestety ciągle za mało w Polsce jest miejsc, które zajmowałyby się dorosłymi niepełnosprawnymi. Tu sprawa jest bardziej skomplikowana. Część z nich ze względu na swoje duże upośledzenie wymaga stałej opieki. Potrzeba więcej takich domów jak ten, które tworzą siostry dominikanki z Broniszewic, gdzie na stałe mieszka kilkudziesięciu chorych chłopaków i mężczyzn.

Czytaj także: Dominikanki do zadań specjalnych. „Jak widzę te siostry, to chciałbym takiego Kościoła” [wywiad]
Brakuje świetlic terapeutycznych czy sal dziennego pobytu, gdzie dorośli niepełnosprawni mogliby spędzać swój czas (takie projekty organizuje min. Fundacja Otwarte Drzwi).

Niestety co gorsza, wiele z tych ulg i świadczeń przestaje rodzicom przysługiwać, kiedy dziecko… prawnie przestaje być dzieckiem. Ale ze względu na chorobę nadal wymaga przecież stałej opieki. Wtedy przysługuje mu już tylko 724,40 zł miesięcznie w ramach renty.

I brakuje również miejsc pracy dla chorych osób. Ten aspekt często nam zanika w naszej chęci pomagania innym. Ale wiele osób obciążonych tylko fizycznymi problemami zdrowotnymi (czy nawet niektóre z upośledzeniem umysłowym) bardzo potrzebują czuć się… potrzebne!!! Dzięki temu ich życie nabiera na nowo sensu, a praca daję im poczucie misji i spełnienia. O takich miejscach pisaliśmy tu:

Czytaj także: Leżę i pracuję. Kiedy każdy dzień ma na nowo sens
Czytaj także: Kawa od autysty? Pizza od kucharza z zespołem Downa?
Kiedyś usłyszałam, że miarą rozwoju danego społeczeństwa jest nasz stosunek do osób najsłabszych i najbardziej potrzebujących. Kiedy byłam mamą bardzo chorego synka, moja lokalna społeczność doskonale zdała egzamin z człowieczeństwa. Otoczył nas sztab ludzi – rodziny i znajomych, którzy wspierali nas w chorobie, organizowali dyżury przy synku, byśmy mogli czasami odpocząć, ciągle dopytywali, jak mogą nam pomóc.

Czytaj także: Choroba synka to najgorsze i najpiękniejsze, co mnie w życiu spotkało
Dziś, kiedy śledzę protest matek w sejmie i mocno im kibicuję, żeby wywalczyły jak najwięcej dla swoich dzieci, wiem, że mogę irytować się na zły system. Ale moja złość nic nie zmieni. Wiem jednak, że w moim otoczeniu są też ludzie, którzy na co dzień borykają się z ciężką chorobą dziecka i mogę coś niewielkiego zrobić, by ich złość i zmęczenie były choć trochę mniejsze.

...

Jest kiepsko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:24, 22 Kwi 2018    Temat postu:

UWAGA OSZUST!!!! Oszukał niepełnosprawnego chłopaka!

Witam Serdecznie Chciałbym opisać Historię, która podzielił się z Nami pewnie użytkownik, który został oszukany przez Tego Człowieka. Historia dotyczy 27 letniego Artura chorego na schizofrenię. Ten Człowiek oszukał Artura mimo iż znał cała jego historię zarówno życiową jak i materialna. Ten...

...

To ohydne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:25, 23 Kwi 2018    Temat postu:

Wystarczył jeden dzień, żeby uratować życie starszemu człowiekowi. Mieszkanka Krakowa uczy, jak pomagać
W jeden dzień zorganizowała ponad 6 tys. zł pomocy i paczki z jedzeniem dla starszego człowieka, któremu grozi eksmisja. - Teraz jest zbiórka, wielki boom, ale jemu trzeba pomagać długofalowo. I to jest mój cel - mówi Lena Gawrońska.
Głosuj
Głosuj
Podziel się
Opinie
Lena Gawrońska koordynuje akcję pomocy dla pana Włodzimierza
Lena Gawrońska koordynuje akcję pomocy dla pana Włodzimierza (Facebook.com)

Lena Gawrońska przegląda Facebooka i widzi zdjęcie odręcznie napisanej kartki, przypiętej do drzewa. Zatrzymuje wzrok i czyta: "Samotny, spokojny emeryt poszukuje mieszania od 1.05.2018, chętnie Oś. Na Skarpie lub Lesisku, najchętniej na parterze, w cenie do 450 zł. Numer telefonu. Imię Włodzimierz".

Wystukuje numer. Pan Włodzimierz odbiera, mówi trochę niewyraźnie, bo niedosłyszy. Ona pyta, jak się czuję i czy ogłoszenie to prawda.


- Tak, prawda – słyszy odpowiedź w słuchawce.

Więc Lena zaczyna działać. Zakłada z drugą osobą akcję zbierania pieniędzy na mieszkanie i paczki z jedzeniem dla emeryta z Krakowa, który przeżył dwanaście operacji i dwa zawały. I za chwilę wyląduje na ulicy, bo nie ma rodziny, meldunku, nawet konta w banku nie ma. A jego mieszkanie za tydzień przejmie komornik.

"Najwyżej sama wniosę go po schodach"

Lena Gawrońska ma 32 lata, jest przedstawicielką handlową z Krakowa. Niedawno urodziła drugie dziecko. - Dla mnie to normalna międzyludzka empatia. Moje dzieci nie mają dziadków na miejscu, może stąd naturalny impuls, żeby pomóc starszemu, choremu człowiekowi, który za chwilę straci dach nad głową - mówi.


Noc z soboty na niedzielę miała wyjętą z życia, odpisywała na wiadomości. W niedzielę rano odwiedziła pana Włodka. - Z panią Magdą, która w ekspresowym tempie koordynuje akcję od strony finansowej, zawiozłyśmy mu dwie paczki z jedzeniem. Był wzruszony. Bo, poza światłem w lodówce, nic u niego nie było - opowiada. Ale dwie paczki z jedzeniem to wciąż za mało. - Numer telefonu jest podany w ogłoszeniu, każdy może zadzwonić, porozmawiać, sprawdzić, że to żadne oszustwo. Że jest szczerym, ciepłym, starszym człowiekiem w skrajnej sytuacji i potrzebuje natychmiastowej pomocy - tłumaczy. - Jeśli ktoś chce przekazać pieniądze: jest zrzutka, ja mogę przyjąć np. jedzenie, rzeczy niematerialne.

Największym problemem jest czas. Pan Włodek musi znaleźć mieszkanie do końca miesiąca, czyli w niecały tydzień. Później wejdzie komornik. Dlatego Lena zrezygnowała ze wszystkich planów osobistych, zostaje w Krakowie i zamierza panu Włodkowi zorganizować dom. Jeśli nie uda się znaleźć dla niego mieszkania w tak krótkim czasie, jedna z internautek zaproponowała, że może wziąć go do siebie, bo ma mieszkanie na parterze, da mu klucze, będzie się nim zajmować.

Lena też zaprosiłaby pana Włodka, ale mieszka na drugim piętrze bez windy, a takim utrudnieniom emeryt nie podoła. - Chociaż, jeśli sytuacja stanie się kryzysowa, to my możemy go nawet wnosić! - śmieje się. - Teraz jest zbiórka, wielki boom, ale jemu trzeba pomagać długofalowo. I to jest mój cel. Nie, że ma na dwa miesiące życia i zapominamy. Trzeba uzbierać taką kwotę lub tak zorganizować pomoc z opieki społecznej, żeby koszmar tego człowieka się skończył.

Jest już 6 tys., może być więcej


Wszystko zaczęło się w sobotę przed południem, od zdjęcia odręcznie napisanego ogłoszenia, przypiętego do pnia drzewa. Zdjęcie ktoś wrzucił do mediów społecznościowych. Najpierw rozkręciło akcję "podaj dalej", a później w komentarzach zaczęły coraz liczniej przewijać się propozycje pomocy. W końcu na stronie zrzutka.pl została założona specjalna zbiórka na mieszkanie dla pana Włodka.

„Pan Włodzimierz, 78-letni emeryt, zmuszony jest opuścić obecne mieszkanie, ponieważ lokum jest zajęte przez komornika (już po egzekucji, jest nakaz opuszczenia mieszkania, nie jest to mieszkanie Pana Włodka). Pan Włodek złożył kilka miesięcy temu wniosek o mieszkanie przy ul. Wielopole w Krakowie, niestety do tej pory nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Znalezienie nowego mieszkania, tj. pokoju, jest na ten moment priorytetem. Pan Włodzimierz nie oczekuje cudów, wystarczy mały, czysty kąt, by można się przespać i przygotować posiłek” – napisała w specjalnie utworzonej grupie na Facebooku Lena Gawrońska.

Aktualnie na koncie zbiórki jest niemal 7 tys. zł (cel był ustawiony na 1,5 tys.) i kwota cały czas rośnie. Do grupy "Pomoc dla P. Włodzimierza" przyłączyły się już 363 osoby.

Wcześniej o historii pana Włodzimierza pisaliśmy tutaj, zaś pieniądze można przesyłać tu: [link widoczny dla zalogowanych]

...

Jest troche takich akcji! Znakomicie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:45, 24 Kwi 2018    Temat postu:

Zbiórka dla ciężko chorego Karolka spod Opola. Został jeden dzień

dzisiaj 11:56 Nowa Trybuna Opolska
FACEBOOK | 6
TWITTER | 0
E-MAIL
KOPIUJ LINK 2SKOMENTUJ
Na koncie Karolka są już ponad 2 miliony złotych. Zbiórka kończy się dziś. By okazała się sukcesem, potrzebny jest jeszcze milion złotych! O Karolku usłyszała już cała Polska. Zbiórkę wsparły m.in. Ewa Chodakowska, Ania Lewandowska, Tamara Arciuch, Sonia Bohosiewicz oraz wiele innych gwiazd.
Foto: Materiały prasowe
2
‹ wróć
Dzielny chłopczyk spod Opola urodził się 3 lata temu jako wcześniak w 31. tygodniu ciąży. Lekarze od razu widzieli, że coś jest nie w porządku. Był zwinięty w kulkę, skurczony, miał nieproporcjonalnie duże dłonie i stopy. Początkowo podejrzewano zespół Edwardsa, ale po konsultacjach genetycznych okazało się, że to tzw. zespół Bealsa.

W Polsce jest zaledwie kilka przypadków takiej wady, która przejawia się nieprawidłową budową kośćca i mięśni. Niestety Karolek ma bardzo złośliwą odmianę choroby - nieproporcjonalnie długi, wygięty kręgosłup miażdży narządy w klatce piersiowej.


Chłopiec, którego zabija własne ciało. Ratujmy Karolka, inaczej umrze w męczarniach...

ZOBACZ WIĘCEJ
Jest tam już tak mało miejsca, że aorta zniszczyła mu tchawicę. Wada pogarsza się w zastraszającym tempie. Jeśli nie przejdzie niezbędnych operacji, zniszczeniu ulegną kolejne narządy w klatce piersiowej. Pierwsza operacja to wstawienie tytanowych prętów w kręgosłup, co zapobiegnie dalszej degradacji. Druga operacja to rekonstrukcja górnych dróg oddechowych.

Tego zabiegu mogą się podjąć lekarze z uniwersytetu w amerykańskim Michigan, przy współpracy z bioinżynierami z Bostonu. Jeśli się uda, Karol mógłby normalnie oddychać, jeść, mówić. Będzie to siódma tego typu operacja na świecie. Przeraża koszt obu operacji. Tej w Polsce - nierefundowanej, i tej w USA. To aż 3 miliony złotych.

Na portalu Się pomaga trwa zbiórka na rzecz Karolka. Został już ostatni dzień na wpłacanie pieniędzy, a brakuje jeszcze miliona złotych! Wszyscy rodzice chcą, by ich dziecko było wyjątkowe. Karolek jest wyjątkowy. Ale jego rodzice marzą, by był po prostu zwyczajnym dzieckiem. Pozwólcie rodzinie spełnić to marzenie.

....

Chyba sie udala przeciez zaplacic mozna pozniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:35, 25 Kwi 2018    Temat postu:

Za 90 milionów stworzyli portal dla bezrobotnych imigrantów. Okazał się...

Portal internetowy dla bezrobotnych imigrantów poszukujących pracy okazał się totalną porażką po trzech latach działalności. Pomimo wydania 90 milionów koron szwedzkich na portal, zarejestrowało się niewielu imigrantów i znacznie mniej pracodawców.

...

Pomoc to poswiecenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:18, 26 Kwi 2018    Temat postu:

Poszukiwana wolontariuszka

EŁK 30+ letnia kobieta chorująca na SMA2 [rdzeniowy zanik mięśni] poszukuje osoby do pomocy w codziennych czynnościach. Wspólne przygotowanie posiłków, pomoc w jedzeniu, uczesanie, fajnie by było gdyby wolontariuszka potrafiła robić makijaż, poprawianie ręki, nogi, poduszek, podanie ...

...

Okazja pomocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:26, 30 Kwi 2018    Temat postu:

Przez lata pomagała chorym zwierzętom. Teraz sama potrzebuje pomocy.

Moja sąsiadka p.Symeona ma 23 koty i 2 psy.Latami przygarniała je,leczyła i opiekowała się nimi.Teraz sama straciła pracę i dom.Potrzebuje pomocy.Chce stworzyć hospicjum dla zwierząt,ale nikt nie chce wynająć lokum na ten cel.Zwierzęta mogłyby zostać w mieszkaniu,jednak 25.05 odbędzie się licytacja.

...

Z jakiej racji licytacja? Jesli dobrze to prowadzi to moze lepiej dotowac ja niz schroniska? Rozne fundacje potrafia pozrec mnostwo kasy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:24, 30 Kwi 2018    Temat postu:

Bombardier1916
6 godz. temu dodał
hej.
Wlasnie jestem w cantrum handlowym Arkadia w Warszawie. Znalazlem dowod osobisty starszej osoby. Poniewaz nie moge z nim sie przemieszczac, chcialem go zostawic w recepcji, by oni zajeli sie poinformowaniem policji, znalezienien wlasciciela.
Pani sie zbuntowala, ze nie moze go przyjac, bo "odgorne zarzadzenie - nie przyjmujemy dowodow osobistych". Zostawilem go tam na biurku mimo wszystko, co udokumentowalem zdjeciem dowodu i miejsca zostawienia.
Dobrze zrobilem?

...

Jak ktos nie moze chodzic nie ma wyjscia a centrum handlowe powinno pomagac ze zgubami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:53, 30 Kwi 2018    Temat postu:

Papież sprzedaje swoje lamborghini. Kup 580-konną bestię i pomóż potrzebującym

W 2017 roku papież Franciszek dostał jedynego w swoim rodzaju lamborghini huracana RWD. Samochód od początku miał być przekazany na aukcję. Chętni na zakup papieskiego wozu powinni stawić się 12 maja w Monako ze sporym zapasem gotówki.

...

To oczywiste ze Papiez nie bedzie tym jezdzi... I ja bym nie potrafil. Czytanie Ewangelii nie idzie w las...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:04, 03 Maj 2018    Temat postu:

Jest uwięziona w mieszkaniu. Wszystko przez sprzeciw wspólnoty

Przeprowadzka miała ułatwić życie. Pani Zofia walczy z nowotworem, porusza się na wózku inwalidzkim. W nowym bloku rozwiązania architektoniczne są niewystarczające, a wspólnota nie zgadza się na zamontowanie podnośnika na wózek.

...

Przemili ludzie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:43, 06 Maj 2018    Temat postu:

Nieznany chłopiec. „Od pierwszej chwili wiedzieliśmy, że jest nasz”
Ewa Rejman | 06/05/2018
MAŁY CHŁOPIEC
Through My Eyes/Facebook
Udostępnij Komentuj
„W” (adopcyjni rodzice wolą nie podawać jego pełnego imienia) został oddany do placówki opiekuńczej jako kilkugodzinny noworodek z wciąż nieodciętą pępowiną. Jego mama była bezdomna i w czasie rozmowy tłumaczyła personelowi, że nie jest w stanie zapewnić swojemu synkowi odpowiedniej opieki.

Kiedy osoby z ośrodka upewniły się, że kobieta nie zamierza zmienić zdania, postanowiły nie zadawać dalszych pytań i uszanować jej wybór. Po kilku dniach przekazały informację do lokalnych mediów w nadziei, że dzięki nagłośnieniu sprawy szybciej znajdą dla chłopczyka nową rodzinę.



Amy, Todd i telefon z agencji adopcyjnej
Amy i Todd oglądali akurat wtedy telewizję i historia porzuconego dziecka mocno utkwiła im w głowie. Od dłuższego czasu figurowali w bazie potencjalnych rodziców adopcyjnych, ale nie wiedzieli, czy i kiedy dostaną do opieki jakieś maleństwo.

Kilka dni przed Świętem Dziękczynienia zadzwoniła do nich osoba z agencji adopcyjnej z prośbą o pojawienie się w biurze i pilne podpisanie jakichś dokumentów. Wybierali się właśnie na kilkudniową wycieczkę i spytali czy w związku z tym mogliby przyjechać dopiero po powrocie, ale kobieta nalegała. Amy zostawiła więc Toma i pozostałe dzieci w domu, polecając im spakować resztę rzeczy i udała się na umówione spotkanie.

Kiedy wychodziła, Tom przypomniał jej reportaż o porzuconym chłopcu, który wspólnie oglądali. Spytał, czy sądzi, że maluszek mógłby zostać ich dzieckiem. Amy odparła, że bardzo w to wątpi.

Czytaj także: Porzucili córkę przy bazarze. Po 22 latach spotykają ją na moście i…


„Nieznany chłopiec” zyskuje rodzinę
Kiedy przyjechała do biura, pracownica agencji żałowała, że Tom nie przybył razem z żoną. Ze łzami w oczach powiedziała Amy, że zostali wybrani na rodziców maluszka, który w poprzednich dniach poruszył tak wiele osób. Niemowlak nie dostał jeszcze imienia, był nazywany po prostu „nieznanym chłopcem”. Amy nie mogła znieść tego wyrażenia. Zadzwoniła do męża z prośbą, aby natychmiast dołączył do niej razem z dwojgiem pozostałych dzieci.

Pozwolono im zobaczyć chłopca w szpitalu. „Od pierwszej chwili wiedzieliśmy, że jest nasz” – wspomina Amy. Nie chcieli zostawiać go już dłużej samego, tulili go, spędzali z nim długie godziny szepcząc mu do uszka, że już nigdy więcej nie będzie nieznany. Po krótkim czasie mogli zabrać „W” do domu, a po upływie kolejnych kilku miesięcy oficjalnie adoptować.

Czytaj także: Adoptowali całą siódemkę rodzeństwa, żeby nie rozdzielać dzieci


Idealny dar
Minęły dwa lata. „W” ładnie się rozwija, a jego rodzice nazywają go prawdziwym darem od Boga. Żartują, że jest ich „małym Spidermanem”.

Kiedy przez chwilę jest cicho, od razu wiem, że powinienem go szukać. Z dużym prawdopodobieństwem huśta się właśnie na żyrandolu albo robi coś w tym rodzaju – opowiada Tom.
„W” przeszedł niedawno zabieg mający pomóc mu w jego problemach z mową i otrzymał najlepszą możliwą opiekę, czyli coś, czego biologiczna mama nie mogłaby mu zapewnić, choć bardzo by chciała. Tom i Amy dziękują kobiecie, której nigdy nie poznali za to, że dała życie ich synkowi. „Czuję wobec niej wielką wdzięczność. Dostaliśmy idealny dar. Myślę, że zrobiła najlepszą rzecz w swojej sytuacji” – mówi Amy.

Rodzice „W” otrzymywali tak wiele wiadomości, że postanowili założyć na Facebooku fanpejdż, na którym można śledzić losy ich rodziny. W jednym z postów piszą „To, że Bóg poruszył wielkie góry, aby wyrównać nasze ścieżki pokazuje, że Jego plan jest lepszy, niż możemy sobie wyobrazić. Bóg ma wspaniały plan dla naszego małego Tornada, a my cieszymy się, że możemy w nim uczestniczyć”.

...

To dopiero pomoc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:55, 08 Maj 2018    Temat postu:

Otwarto pierwszy park rozrywki przystosowany dla dzieci z autyzmem
Aleteia | 08/05/2018
PARK ROZRYWKI
Sesame Place/Facebook
Udostępnij Komentuj
W Pensylwanii w Stanach Zjednoczonych otwarto pierwszy park przystosowany dla osób z autyzmem. Wszystkie atrakcje nawiązują do bajki Ulica Sezamkowa.

W parku aż 25 atrakcji zawiera specjalny certyfikat potwierdzający, że dane miejsce jest bezpieczne dla dzieci z autyzmem. Również wszyscy pracownicy centrum rozrywki zostali przeszkoleni do pracy z osobami z różnymi zaburzeniami psychicznymi.




Specjalne atrakcje dla autystycznych dzieci
W parku powstały wyznaczone strefy, w których autyści będą się czuli bezpiecznie i dobrze. M.in. są specjalne pokoje ciszy, gdzie dzieci będą mogły odpocząć od hałasu, oraz miejsca dla maluchów, bojących się kontaktu z innymi.

Przewidywane są również dodatkowe zajęcia dla dzieciaków ze świadomości sensorycznej oraz doszkalające z zakresu umiejętności społecznych, motorycznych, i emocjonalnych.

Wybór Ulicy Sezamkowej jako motywu przewodniego parku nie był przypadkowy. Rok temu twórcy tej bajki dołączyli do swoich bohaterów Julkę – postać autystyczną. Chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na problem dzieci z tym zaburzeniem. W Stanach Zjednoczonych już 1 na 68 dzieci jest autystyczne.

..

Bardzo pieknie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:40, 09 Maj 2018    Temat postu:

Nagranie udostępnione na fanpage’u Szlachetnej Paczki trwa 22 minuty i rozpoczyna się wypowiedzią wiceprezes Wiosny Joanny Sadzik, która informuje, że jedna z redakcji pisze o stowarzyszeniu „tekst z tezą”. Ponadto Sadzik stawia zarzut, że jeden z byłych pracowników organizacji przekazał tej redakcji prywatne numery telefonów innych pracowników, wiadomości o ich stanie zdrowia oraz o zwolnieniach lekarskich, na których przebywali. Dziennikarz, który prowadzi śledztwo dziennikarskie dzwoni teraz do osób związanych z Wiosną. - To jest dla nas kompletnie nieakceptowalne, to jest po prostu niezgodne z prawem - stwierdza do kamery Joanna Sadzik.

Zarząd: praca w Wiośnie nie jest standardowa, każdy rozwój boli
Następnie kamera wędruje od pracownika do pracownika, głównie są to osoby z kadry managerskiej. Opowiadają o pracy w Wiośnie, o tym, jak zmieniła ich życie, w jaki sposób pomoc innym pomogła odnaleźć samego siebie.
- Kiedy trzeba potrafię się poświęcić i dać więcej z siebie, ale nie dlatego, że ktoś mnie do tego zmusza, nie dlatego, że ktoś mnie męczy psychicznie, a dlatego, że tego chcę - mówi Rafał, odpowiadający za projekty marketingowe. - Nie jest zawsze cukierkowo, nie zawsze jest łatwo. Czasami nie mam siły przyjść, ale kiedy myślę o ludziach, którzy są wokoło to mi się chce - opowiada dyrektorka Karolina. - Ksiądz Jacek i nasi managerowie są wymagającymi szefami. Wiele się od nas wymaga, my sami wiele wymagamy od siebie, ale to, jak można przekraczać siebie w tej firmie jest absolutnie niesamowite - tłumaczy Paula, związana z Wiosną od 9 miesięcy. - Chciałabym żeby ktoś miał cywilną odwagę i zamiast wysyłać anonimy przyszedł i porozmawiał: ze mną czy z kimkolwiek innym z zarządu, że jest mu źle. Zawsze można do nas przyjść i porozmawiać, bo my kochamy ludzi - tłumaczy Anna, dyrektor HR, ale także członek zarządu Stowarzyszenia.
- Praca w Wiośnie to nie jest standardowa praca. To praca oparta o wyzwania, o duże wymagania. Taki rozwój i przekraczanie siebie jakiego ja doznałam, myślę, że w żadnym innym miejscu bym nie doświadczyła. Ale każdy rozwój boli (…) i czasami jest ciężko, czasami masz ochotę powiedzieć „dość”. Ale jak widzisz efekty to buzia się śmieje - dodaje dyrektorka Anna. - Jako osoba wrażliwa płakałam w Wiośnie pięć razy, uwaga: trzy razy ze śmiechu, a dwa ze wzruszenia. Ten zespół to wspaniali ludzie, prezes to inspirator, którego wspaniale się słucha - mówi z kolei Monika.
Prezes Stowarzyszenia Wiosna ks. Jacek Stryczek przekazał dodatkowo, że negatywne opinie o firmie jako pracodawcy pojawiły się jedynie w latach 2015-2016. W tym okresie przeprowadzano przebudowę organizacji, odeszła część dyrektorów, co wiązało się z koniecznością przebudowania zespołu zarządzającego. - W tym czasie też przestaliśmy sprawować właściwą kontrolę nad procesem rekrutacji i mamy pewność, że dostały się do nas osoby, które nie powinny tutaj nigdy pracować. (…) Jesteśmy już poza tym kryzysem - stwierdza ks. Stryczek.
- Kiedy ktoś daje numer telefonu dziennikarzowi i informuje, że ktoś inny był na chorobowym i jeszcze suponuje jakie było źródło tej choroby to jest po prostu hiena, to osoba, która kosztem innych chce budować jakieś swoje korzyści - komentuje prezes. - Jeszcze, że ktoś legitymuje to swoją misją moralną, nie rozumiem. Z częścią tych ludzi przyjaźniłem się - dodaje.
„Zamach na niezależność, prawnicy badają czy złamano prawo”
Z nagrania nie dowiadujemy się, jaka redakcja i który dziennikarz pracują nad materiałem o stowarzyszeniu. Nie podano również wprost jakie wątki interesowały dziennikarzy, choć po wypowiedziach pracowników oraz prezesa można domniemywać, że śledztwo dziennikarskie obejmuje panujące w Wiośnie warunki pracy i relacje szef-pracownik.
Potwierdza to w rozmowie z Wirtualnemedia.pl wiceprezes i dyrektor kreatywny Wiosny Jakub Marczyński. Wyjaśnia, że informacje o powstającym materiale spływają do kierownictwa od osób, które pracowały lub pracują w Stowarzyszeniu. Organizatorzy Szlachetnej Paczki przyznają, że nie otrzymali jeszcze od redakcji żadnych oficjalnych pytań, ale mimo tego już zwrócili się do prawników o pomoc.
- Z relacji pracowników wynika, że już na samym początku rozmów telefonicznych dziennikarz stawia tezy, które w naszej ocenie są bardzo niebezpieczne. Tezy te dotyczą warunków pracy w Wiośnie i warunków współpracy z nami. Nasze wątpliwości budzi sposób, w jaki dziennikarz dociera do ludzi i zdobywa ich prywatne numery telefonów. Zdarzało się, że powoływano się w rozmowach na sytuację ich stanu zdrowia, a to by oznaczało, że dziennikarz doskonale wie, kto i kiedy w Stowarzyszeniu Wiosna przebywał na zwolnieniu chorobowym. Pracujemy z naszymi prawnikami aby dokładnie dowiedzieć czy nie zostało tutaj złamane prawo - tłumaczy nam Jakub Marczyński.
We wtorek po południu Szlachetna Paczka opublikowała kolejne nagranie. Występują w nim ci sami ludzie, ale tym razem zrównują oni warunki pracy w Wiośnie z pomocą potrzebującym udzielaną przez Wiosnę, a pytania od dziennikarza nazywają "atakiem". W filmie pada również hasło "Uderzając w Wiosnę, uderzacie w to co Wiosna robi".

- Mam głęboką obawę, czy materiał, który powstaje w redakcji ma na celu odnalezienie prawdy czy raczej wywołanie jakiejś afery. W dzisiejszych czasach czytelników bardziej interesuje nagłówek i przyklejona etykieta niż treść artykułu. W szczególności kiedy etykieta jest kontrowersyjna. Źle sformułowana teza i zła etykieta mogą doprowadzić do tego, że coś, co pięknie rośnie i pięknie jednoczy kraj, tak bardzo dzisiaj podzielony, stanie się nagle podejrzane - podkreśla wiceprezes Wiosny. - Nie każdy z nich jest PR-owcem, pracownicy boją się, że coś co zostanie powiedziane jako coś pozytywnego, później zostanie wyrwane z kontekstu i zostanie przedstawione w złym świetle robiąc krzywdę Wiośnie - dodaje.
Sam Jakub Marczyński również pojawia się na poniedziałkowym nagraniu. Przyznaje się tam przed kamerą, że „z powodu tempa kilka razy wylądował na SOR-ze, kilka razy rzucał papierami i średnio raz w roku przechodzi jakieś załamanie”. Jednocześnie podkreśla, że praca w Wiośnie wymaga ciągłego dążenia do stawania się lepszym zawodowo i lepszym „na co dzień”, bez „siedzenia przed komputerem i podpierania ręką”, choć niektórzy przychodzący do pracy w Wiośnie „oczekują gruszek na wierzbie” i nie znoszą presji.
O nagrania pytamy księdza Jacka Stryczka. Ten jednak nie chce ujawnić nazwy redakcji ani personaliów dziennikarza. Po co więc wrzucono do internetu film z oskarżeniami o dziennikarską nieuczciwość?
- Uważamy, że skoro ktoś szuka informacji i ma tezę to powinniśmy na to odpowiedzieć. W tej chwili naszym celem jest pokazanie naszej tożsamości, tego kim jesteśmy. Na filmie powiedziałem, że to jest duża niesprawiedliwość i dalej tak uważam. Ja nie zarabiam w Wiośnie, nie muszę chodzić do pracy. Mamy bardzo wiele ciężarów, które bierzemy na siebie, a ktoś ma ochotę, aby jeszcze o nas źle mówić. Nie mamy takiej siły jaką ma to medium - tłumaczy portalowi Wirtualnemedia.pl twórca Szlachetnej Paczki.
Autor: Łukasz Brzezicki

...

Jakis atak na nich. Zwykle jest tak gdy ktos zalatwia swoje porachunki a ma znajomego w stacji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:12, 09 Maj 2018    Temat postu:

Mieszkał z trupem ojca. Po latach nie płacenia czynszu znalazł go komornik.

Mieszkaniec Mielca zalegał z czynszem i jakby zapadł się pod ziemię, więc urzędnicy pojawili się na miejscu z komornikiem. W zimnym mieszkaniu znaleźli zmumifikowane ciało

...

Nikomu do bezdomnosci nie jest spieszno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:43, 09 Maj 2018    Temat postu:

Pan Radek od 10 lat rozdaje ulotki w warszawskim Mordorze. Był wyśmiewany, bity…

Serwis Natemat.pl opisał historię niepełnosprawnego pana Radka, który codziennie rano wstaje o 3 rano i jedzie dwie godziny do pracy - roznosić ulotki. Już znaleźli się chętni do tego, by dać mężczyźnie lepszą pracę.

...

Dzielny czlowiek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:23, 10 Maj 2018    Temat postu:

Wojewoda skontroluje MOPS w Łodzi i pieczę zastępczą? Pracownicy łódzkich domów dziecka mówią o "handlu dziećmi" i łamaniu procedur
Zdjęcie autora materiału Agnieszka Jędrzejczak 10 maja 2018 AKTUALIZACJA: 10 maja 2018 17:19 Dziennik Łódzki
14
9
Pracownicy łódzkich domów dziecka mówią o łamaniu procedur kierowania dzieci do rodzin zastępczych i zatrudnianiu niekompetentnych osób. 1/7 przejdź do galerii
Pracownicy łódzkich domów dziecka mówią o łamaniu procedur kierowania dzieci do rodzin zastępczych i zatrudnianiu niekompetentnych osób. ©Sławomir Kowalski
Piotr Rydzewski, dyrektor MOPS-u w Łodzi twierdzi, że realizuje założenia reformy pieczy zastępczej w Łodzi. Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi nie ma zastrzeżeń do dyrektora Rydzewskiego. Zobowiązał się, że do czerwca zostanie przedstawiony dokładny plan reformy W łódzkim MOPS-ie od lat trwają nieporozumienia i konflikty. W 2016 roku związki zawodowe MOPS twierdziły, że codziennie kilkunastu podopiecznych nie W łódzkim MOPS-ie od lat trwają nieporozumienia i konflikty. W 2016 roku związki zawodowe MOPS twierdziły, że codziennie kilkunastu podopiecznych nie Przejdź do galerii
Pokaż miniatury
Narasta konflikt między pracownikami domów dziecka w Łodzi a nowym dyrektorem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, Piotrem Rydzewskim. Pracownicy zarzucają mu zatrudnianie niekompetentnych osób z łódzkich fundacji i działanie na szkodę podopiecznych. Rydzewski twierdzi, że realizuje zapisy ustawy i politykę rządu.
Odmówienie pomocy matce, która ze względu na trudną sytuację życiową chciała umieścić w placówce opiekuńczo-wychowawczej w Łodzi trójkę swoich dzieci, rozdzielanie rodzeństw, przeniesienie 17-letniej matki do placówki położonej kilkaset kilometrów od Łodzi czy umieszczanie dzieci w źle wyszkolonych rodzinach zastępczych tylko po to, by zmniejszyć liczbę osób w domach dziecka.

To kilka z kilkudziesięciu zarzutów, jakie pracownicy łódzkich placówek opiekuńczo - wychowawczych w Łodzi kierują pod adresem dyrektora MOPS-u, Piotra Rydzewskiego.

ZOBACZ GALERIĘ


Konflikt jest tak duży, że zajęła się nim Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego. Na posiedzenie 10 maja w Urzędzie Marszałkowskim przyszło kilkudziesięciowo pracowników placówek, w tym ich dyrektorzy. Oczekiwali oni m.in. przedstawienia harmonogramu przeprowadzenia w Łodzi reformy pieczy zastępczej, która ma m.in. ograniczyć maksymalną liczbę dzieci umieszczanych w domach dziecka.

Czytaj też: Z domów dziecka prosto do rodzin zastępczych


– W decyzjach panuje chaos, są podejmowane z dnia na dzień, nikt nie wie gdzie i kiedy zostanie przeniesiony albo zwolniony. Dyrektor Rydzewski w miejsce merytorycznych pracowników zatrudnia osoby niekompetentne z różnych fundacji. Dzieci są utykane w rodzinach zastępczych, łamane są procedury umieszczania tam dzieci. Reforma pieczy zastępczej trwa od 8 miesięcy, a my nie widzimy żadnych pozytywnych skutków – mówi pani Agnieszka, koordynator pieczy zastępczej w Łodzi.

Niektórzy działania dyrektora określili podczas posiedzenia Rady nawet jako "handel dziećmi", ponieważ na ulotkach nakłaniających do zostania rodziną zastępczą, zostały opisane dokładne kwoty, jakie tacy rodzice dostają za przyjęcie pod swój dach porzuconych dzieci.

Piotr Rydzewski do zarzutów pracowników o jego niekompetencji i łamaniu procedur nie odniósł się, ale twierdzi, że realizuje założenia reformy, dzięki czemu dzieci trafiają do rodzin. Takiego samego zdania jest Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi, który zobowiązał się, że do czerwca zostanie przedstawiony dokładny plan reformy domów dziecka.

Zobacz też: Rodzina zastępcza z Łęczycy wykorzystywała seksualnie 5 dzieci


- Jest duże napięcie interpersonalne, które nie jest związane z kierunkiem reformy pieczy zastępczej - mówi Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi. - Jedno z zadań, które postawiono przed dyrektorem MOPS-u to zwiększenie liczby rodzin zastępczych, nie ma pomysłu wywrócenia pieczy zastępczej do góry nogami. Nie będzie decyzji o likwidacji domów dziecka. Do końca czerwca otrzymacie zmiany lokalizacji placówek i dopiero wtedy będzie można dyskutować czy coś jest dobre, czy złe. To zadanie musimy zrealizować w sposób jak najbardziej delikatny dla dzieci i pracowników - mówił podczas Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego.

Pewności co do prawidłowości działań dyrektora łódzkiego MOPS-u, Piotra Rydzewskiego, nie ma jednak łódzki wojewoda, który wcześniej twierdził, że Rydzewski nie ma odpowiednich kompetencji do pełnienia funkcji dyrektora MOPS-u i powinien zostać odwołany. Niewykluczone, że Urząd Wojewódzki przeprowadzi kontrolę pieczy zastępczej, organizowanej przez MOPS w Łodzi.

Czytaj więcej: Wojewoda łódzki podważa powołanie Piotra Rydzewskiego na dyrektora MOPS


Sprawa powołania Piotra Rydzewskiego na dyrektora MOPS-u toczy się przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym.

Kto może zostać rodzicem zastępczym?

Niestety...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:50, 11 Maj 2018    Temat postu:

Bezdomni - pani Ewa

„Miałam konkubenta, dzieci. Konkubent zachorował i umarł, na zawał serca. Rok później, pod celą, umarł mój 30-letni syn. Wtedy się załamałam i zaczęłam pić. Pewnego dnia przyszła administratorka mieszkania i powiedziała, żebym wzięła swoje rzeczy i opuściła lokal. Co miałam...

...

Bezdomnosc moze byc wynikiem niemoralnego zycia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:30, 14 Maj 2018    Temat postu:

Matce z trójką dzieci miasto zaproponowało mieszkanie bez łazienki o_o

Wiadomo, że nic dobrego nie ma za darmo, no ale ktoś tu chyba nie miał wyobraźni...

...

Ale chyba woda jest?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:14, 16 Maj 2018    Temat postu:

adorian
2 godz. temu dodał
mam do was ważne pytanie - w mojej okolicy pojawił się nowy bezdomny, zwróciłem na nie go uwagę ponieważ wydawało mi się że go znam - i Tak miałem rację. Jest to kolega mojego świętej pamięci dziadka. Okazało się, że nie przyznali mu emerytury , ponieważ nie ma wystarczającej ilości wpłat na konto indywidualne.

I tu zaczyna się sprawa - ten człowiek na pewno pracował 10 lat (między innymi z moim dziadkiem), ale większość przed 99 rokiem, przed powstaniem indywidualnych kont. Czy ktoś wie jak się zabrać za pomoc takiej osobie ? Czy jest jakieś miejsce gdzie można się zgłosić i dostanie się dane o pracy przed 99 co automatycznie ZUS powinien uznać za wpłaty do ZUSu jako, że pracował?

Jedna z firm w której pracował już nie istnieje ( co podejrzewam, że może trochę utrudnić sprawę)

Będę wdzięczny za wskazanie jak mogę pomóc.
(nie wiem czy ważne, ale miasto Bydgoszcz)

...

Przybyl kolejny bezdomny. Super!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:08, 18 Maj 2018    Temat postu:

Przebiegnie maraton w zbroi rycerza dla niepełnosprawnych dzieci....

Mateusz Pietruliński już raz pobiegł w zbroi rycerza w zawodach biegowych. Był to jednak półmaraton, teraz pora na pełen dystans. Ból, niewygoda, przegrzanie organizmu. Dlaczego to robi? By wspierać innych.

...

Cierpienie ma sens kazde! Sport wszak to cierpienie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:09, 21 Maj 2018    Temat postu:

Szokujące odkrycie policji. Niepełnosprawna żebraczka okazała się...

Miała torby pełne gotówki i niemal 1,5 miliona dolarów ukrytych w banku.

...

To juz choroba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:16, 22 Maj 2018    Temat postu:

Bajzel na kółkach, czyli o toaletach dla osób niepełnosprawnych

Śmierdzące szmaty, wiadra z brudną wodą, żrące płyny do mycia wc. Czy tak w XXI wieku ma wyglądać higiena w obiektach użyteczności publicznej?

...

I nie korzystali z tego niepelnosprawni. Bynajmniej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:53, 25 Maj 2018    Temat postu:

Tarnów. Wielu ludziom pomógł ocalić życie. Teraz samotnie nie jest w stanie wygrać z chorobą
Zdjęcie autora materiału Robert Gąsiorek 25 maja 2018 AKTUALIZACJA: 25 maja 2018 09:20 Gazeta Krakowska
0
0
Janusz Faber w swoim życiu uratował wiele ludzkich istnień. Jako honorowy krwiodawca często jeździł na pilne wezwania, aby podzielić się cennym darem życia. Dziś 62-latek sam potrzebuje wielkiego wsparcia. Od siedmiu lat choruje za złośliwy nowotwór. Jedynym ratunkiem jest dla niego terapia, której nie refunduje NFZ. Jej koszty przewyższają możliwości finansowe tarnowianina i jego bliskich.
Tarnów. Wielu ludziom pomógł ocalić życie. Teraz samotnie nie jest w stanie wygrać z chorobą
©Archiwum prywatne
W ciągu blisko 37 lat systematycznie oddawał życiodajne lekarstwo. Jego grupy krwi 0Rh+,często brakowało w szpitalach, więc Janusz Faber był wzywany w sytuacjach zagrożenia, będąc jedynym ratunkiem dla ludzi walczących o życie na stole operacyjnym.

- W sumie oddałem blisko 50 litrów krwi. Miałem tą satysfakcję, że komuś udało się pomóc - wspomina.

Jego osobisty dramat rozgrywa się już od 2011 roku. Wszystko zaczęło się od bólu biodra i prawej nogi. Lekarze początkowo stwierdzili, że jest to rwa kulszowa. Jednak mimo leczenia ból nie ustępował i stawał się coraz bardziej uciążliwy. Neurolog zlecił wtedy rezonans, który wykazał nowotwór gruczołu krokowego.

- Niestety były już przerzuty do kości - wzdycha mężczyzna.

Rozpoczął radioterapię oraz przyjmował leki, które zapobiegały złamaniom kości. Po naświetlaniach ból ustąpił. Brał leki do 2014 roku, jednak rak w końcu przestał na nie reagować i powtórnie zaatakował.

Tym razem mężczyzna musiał przejść ciężką chemioterapię. Niestety, leczenie nie przynosiło żadnych pozytywnych skutków. Pan Janusz zaczął przyjmować kolejne lekarstwa, ale mimo to w ubiegłym roku jego stan ponownie się pogorszył. Rak zaczął siać coraz większe spustoszenie w jego organizmie. Badania wykazały przerzuty na wątrobę. 62-latek spróbował więc terapii lekiem Xtandi, który jednak nie jest refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Miesięczna kuracja kosztowała 8 tys. zł. Po ośmiu kuracjach pojawiła się jednak kolejna wznowa choroby. Następna chemioterapia nie przyniosła poprawy.

Pan Janusz z rodziną zaczął ponownie poszukiwać nowych metod leczenia. W końcu zdecydował się terapię immunologiczną oraz witaminą C, a także hipertermię regionalną i ogólnoustrojową, której kosztów NFZ także nie refunduje. Leczenie trwa od grudnia.

- Rezultaty są widoczne. Czuję się lepiej, mój organizm lepiej funkcjonuje. Wyniki badań pokazują również, że nie ma wzrostu antygenu odpowiadającego za nowotwór - podkreśla 62 -latek.

Koszt miesięcznej terapii w Onkointegrze w Krakowie wynosi jednak 22 tys. zł. A zgodnie z zaleceniem lekarzy tarnowianin musi przejść jeszcze przynajmniej cztery terapie. Problemem stają się jednak finanse. - Skończyły się nam już wszystkie oszczędności i nie mamy pieniędzy na leczenie w kolejnych miesiącach - zaznacza pan Janusz.

Nadzieją dla 62-latka jest zbiórka prowadzona przez fundację Siepomaga. Pieniądze na leczenie można wpłacać za pośrednictwem strony internetowej [link widoczny dla zalogowanych] Czas jednak ucieka, bowiem zbiórka pieniędzy kończy się 17 czerwca.

- Jeśli nie zbierzemy oczekiwanej kwoty, będę musiał przerwać leczenie - martwi się pan Janusz. A to może oznaczać ostateczną porażkę z nowotworem.

...

Dobrych Bód doswiadcza teraz ale w niebie osigna chwale o jakiej inni moga tylko pomarzyc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:47, 26 Maj 2018    Temat postu:

Przez Góry do Marzeń
Przez góry do marzeń” to akcja, w której przez 12 dni z rzędu będziemy każdego dnia
pokonywali trasę równą długości maratonu górskiego. Miejscem naszej akcji jest „Główny Szlak Beskidzki”, mający 519 km. Celem nadrzędnym akcji jest uzbieranie środków finansowych na realizację marzeń podopiecznych z dwóch pomorskich hospicjów. Korzystając z tego, co mamy
w chwili obecnej, będąc w danym miejscu,
w którym jesteśmy i wkładając całe swoje serce w akcję, pragniemy prosić Was o pomoc
i wparcie w uzbieraniu kwoty, którą sobie
założyliśmy - 520 000 zł. Jej całość będzie przeznaczona na marzenia dzieci, które
od wielu lat dzielnie pokonują każdą przeszkodę, płacą każdą cenę i przemierzają każdą odległość, by zaczerpnąć radość
z życia.

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:23, 28 Maj 2018    Temat postu:

Pracował całe życie, dziś nie ma za co żyć

video

Pan Andrzej ma 60 lat, z których 40 uczciwie przepracował, również w lakierni, w szkodliwych warunkach. Kiedy przeszedł zawał, zwrócił się do ZUS-u o rentę. Wówczas okazało się, że mężczyźnie nie przysługuje ani ona, ani inne świadczenia, bo jego dawni pracodawcy nie dopełnili formalności.


60-letni pan Andrzej mieszka z żoną Barbarą w Grabownicy Nowej niedaleko Ostrowi Mazowieckiej. Państwo Romanikowie mają dwie dorosłe córki. Pan Andrzej pracował ciężko od 18. roku życia. Dziś, po latach uczciwej pracy nie ma za co żyć.
- Oni gadają, że Hitler był niedobry, ale kazał dół wykopać i cię zabił, a tu ludzi głodową śmiercią mordują, ten cały ZUS – komentuje.
Pan Andrzej początkowo zarabiał w Warszawie. Od 1979 roku pracował w zakładzie remontowo- budowlanym w Małkini. Właścicielem zakładu był Stanisław K. Pan Andrzej z zakładu po dwóch latach zwolnił się i zatrudnił się w PKS-ie w Ostrowi Mazowieckiej jako lakiernik. Mężczyzna pracował w szczególnych warunkach.
- 32 lata przesiedziało się w tych smrodach - wspomina.
Sześć lat temu pan Andrzej przeszedł zawał. Renty nie dostał. Mimo problemów zdrowotnych, pracował dalej. Pięć lata temu mężczyzna został jednak zwolniony z pracy, gdyż zredukowano jego stanowisko.
Pan Andrzej zaczął walczyć o przyznanie świadczeń z ZUS-u i to trzykrotnie. Za każdym razem decyzja była odmowna.
- Nie uznaliśmy niektórych okresów pracy w szczególnych warunkach, gdyż pracodawca nie złożył za pana Andrzeja pewnego formularza. To informacja o tym, że dany pracownik pracował w szczególnych warunkach – informuje Piotr Olewiński z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
- Gdybym wiedział, że do tego dojdzie, tobym wolał w gardło dawać, pod płotem leżeć i poszedłbym do opieki. I jeszcze pieniędzy bym miał, węgiel na zimę i okna by wstawili. Wszystko
bym miał, a tu tyle pieniędzy poszło na nich i nie ma nic – mówi Andrzej Romanik.
Mężczyzna nie dostał świadczeń za pracę w szczególnych warunkach. Nie dostał też świadczenia przedemerytalnego. Zdaniem urzędników przepracował bowiem 38 lat, a nie wymagane 40. Nie udowodnił dwóch lat pracy w zakładzie remontowo budowalnym Stanisława K.
Pan Andrzej otrzymał od Stanisława K. zaświadczenie o zatrudnieniu na umowę o pracę. Co więcej - korzystał z wszelkich uprawnień osoby ubezpieczonej. Ale zdaniem ZUS-u pan Andrzej nie był w ogóle ubezpieczony. Inaczej twierdzą dawni współpracownicy pana Andrzeja.
- Tak, oczywiście, na sto procent z pracowałem z nim – mówi pan Roman, który również pracował u Stanisława K. - Do lekarza się szło, była taka książeczka i stemplowali nam. On do GS-u należał i opłacał coś, a GS stemplował – dodaje.
- Pracowaliśmy razem, wszystko robiliśmy: roboty budowlane, deski, czyszczenie, szalowanie, kopanie rowów szalunkowych – wymienia pan Stefan, który również pracował u Stanisława K.
Od córki Stanisława K. dowiedzieliśmy się, że jest on w szpitalu, a ona sama nic nie wie na temat brakującej dokumentacji.
Pan Andrzej, choć pracował ciężko i nie był świadomy, że któryś z pracodawców mógł go oszukać, po ponad 40 latach pracy nie ma nic. Przepisy są dla urzędników najważniejsze.
- Parę groszy się zarobi na lewo, na dziko, żeby z głodu nie zdechnąć. Najgorzej jest zimą. Samochód był, samochód poszedł do ludzi. Z czego miałem go opłacać? Patrzeć, tylko komornik będzie od szosy wchodził i zabierał wszystko – podsumowuje Andrzej Romanik.*
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

...

Koszmar. Nie moze byc tak ze ktos traci prawo bo nie ma papierka. SRODKI PRZYSLUGUJA ZA TRUDNE WARUNKI PRACY NIE ZA PAPIEREK! Jesli jest udowodnione ze pracowal w tej lakierni z automatu ma swiadczenie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 61 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:55, 28 Maj 2018    Temat postu:

Dla zabawy podpalili 70-letniego bezdomnego denaturatem

Policjanci ze Skały zatrzymali trzech mężczyzn, podejrzanych o podpalenie 70-letniego mieszkańca gm. Sułoszowa. Pokrzywdzony w wyniku obrażeń doznał oparzenia III i IV stopnia 10 % powierzchni ciała. Jeden z podejrzanych trafił do aresztu, dwaj pozostali zostali objęci dozorem policji.

..

Ohydni zwyrole.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 79, 80, 81 ... 89, 90, 91  Następny
Strona 80 z 91

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy