Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bieda, nędza i bezdomność ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 72, 73, 74 ... 89, 90, 91  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:57, 03 Cze 2017    Temat postu:

„Demons” zespołu Imagine Dragons. Piosenka dla przyjaciela
Przemysław Sałek | Czer 03, 2017
YouTube/ImagineDragonsVEVO
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Historia życia Tylera Robinsona, która zainspirowała zespół Imagine Dragons, pomaga nam spojrzeć na nasze problemy z innej perspektywy oraz zachęca do walki z napotykanymi przeciwnościami losu.

2 i 3 czerwca odbywa się „Orange Warsaw Festival 2017”. Nie, Aleteia Polska nie jest patronem medialnym tego wydarzenia. Z kolei ja nie otrzymałem zlecania na „artykuł sponsorowany” zapowiadający ten warszawski festiwal. Dlaczego więc o nim wspominam? Otóż zagra tam zespół Imagine Dragons, który – w mojej skromnej ocenie – stworzył jeden z najbardziej wzruszających, a przy tym inspirujących utworów w ostatnich latach. Chodzi o piosenkę „Demons”. W teledysku można zobaczyć też Tylera Robinsona, który zmarł w 2013 roku…





„Demons” – o czym jest ta piosenka?

Utwór – jak podpowiada nam tytuł – jest o walce z „demonami”. Oczywiście autorom nie chodziło o zmierzenie się ze złymi duchami, ale z własnymi słabościami, chorobą, cierpieniem czy też złymi wspomnieniami, które ciągle nas dręczą. Słowa piosenki zostały również dobrze zobrazowane poprzez teledysk do tego utworu. Teledysk przedstawia kolejno osoby: mierzącą się ze stratą bliskich, wstydzącą się swojego ciała, będącą ofiarą przemocy domowej oraz kogoś, kto doświadczył wojny.

Piosenka „Demons” jest ponadto dedykowana fundacji Tylera Robinsona, którego możemy poznać pod koniec teledysku. Tyler żył w latach 1995-2013. W bardzo młodym wieku została u niego zdiagnozowana choroba nowotworowa. Była to rzadka i agresywna odmiana raka o tajemniczej nazwie „mięśniakomięsak prążkowanokomórkowy”.
Czytaj także: Życzenie umierającego studenta pomogło prawie 14 tysiącom rodzin chorych na raka

Chłopak był załamany straszliwą chorobą, przez którą stracił dużą część swojego okresu licealnego. Zamiast przeżywania jednego z najwspanialszych czasów w życiu ze swoimi rówieśnikami, musiał samotnie spędzać całe dnie w pokoju oraz poddawać się różnego typu zabiegom. Tyler miał depresję i odczuwał wielką złość w sobie.


Pomoc księdza

Pewnego dnia przyszedł do niego w odwiedziny kapłan, aby dać mu błogosławieństwo. Ksiądz powiedział mu również, że osoby, które doświadczają tak dużego cierpienia jak on, albo pochłania w całości złość i gorycz, albo uczą się być silniejszymi poprzez to, co im się przytrafiło. Tyler dokonał wyboru – postanowił być silniejszy! Efektem tej decyzji jest fundacja jego imienia oraz zainspirowanie wielu osób.

Przesłanie Tylera, dzięki piosence i teledyskowi Imagine Dragons, jest cięgle aktualne i zachęca nas do podejmowania podobnych decyzji w trudnych chwilach i szukania w sobie pokładów siły do walki z własnymi „demonami”, czyli wewnętrznym bólem, którego czasem doświadczamy. Pamiętajmy, że zawsze mamy wybór.

...

Tak. Pomoc to nie prostackie sypniecie kasą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:25, 04 Cze 2017    Temat postu:

Wielkie święto rodziny. "Przywrócić dzieciom uśmiech”

1 godz. 48 minut temu
Aktualizacja: 12 minut temu

”Przywrócić dzieciom uśmiech” – pod takim hasłem już po raz 10. kilkaset osób spotyka się w Żmiącej w gminie Laskowa. To tam na niezwykły piknik przyjeżdżają przede wszystkim rodziny zastępcze, adopcyjne, ale także naturalne z dziećmi oraz wolontariusze i studenci. Wielkie święto rodziny zamienia ośrodek w plac zabaw.
f
/RMF FM
"Przywrócić dzieciom uśmiech” (49 zdjęć)





+ 45

Wspólne świętowanie zaczęło się już przed południem. Na terenie wokół ośrodka w Żmiącej stanęły dmuchane zjeżdżalnie, trampoliny, ściana wspinaczkowa i... wozy strażackie.

Najmłodsi - ale nie tylko - mogą więc zajrzeć do środka samochodu strażackiego, zobaczyć z bliska sprzęt używany w akcjach ratowniczo-gaśniczych, a nawet ubrać strażacki hełm!

Duże zainteresowanie wzbudza także nasz wóz satelitarny, który zaparkował na placu. Każde dziecko chociaż przez chwilę może się poczuć jak dziennikarz i zobaczyć jak wyglądają kulisty pracy reporterów.
Wielkie święto rodziny. "Przywrócić dzieciom uśmiech”
/Jacek Skóra, RMF FM



Swoje umiejętności prezentują małopolscy policjanci, m.in. antyterroryści. Dodatkową atrakcją jest obecność żołnierza z 14. Pułku Piechoty z Luizjany w USA.

Dobrą zabawę cały czas umilają występy zespołów artystycznych, pokazy walk akido, sprzętu wojskowego oraz walk rycerskich.

Dorośli mogą porozmawiać, wymienić się doświadczeniami i uwagami dotyczącymi pracy z dziećmi, a także spotkać się ze specjalistami i posłuchać ich rad.

Fundacja Dzieło Pomocy Dzieciom wspiera działalność charytatywną, opiekuńczo-wychowawczą dla sierot, dzieci samotnych, porzuconych, zaniedbanych, z domów dziecka oraz z rodzin patologicznych. Organizuje dla nich m.in. wypoczynek wakacyjny dla nich.

...

Bardzo pieknie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:21, 07 Cze 2017    Temat postu:

Dorota myje nogi bezdomnym. Bierze miskę z wodą, mydło i idzie
Dominika Cicha | Czer 06, 2017

Błażej Strzelczyk/Facebook
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Zdjęcie Doroty, która myje nogi bezdomnym w Sopocie, obiega internet. Twórcy Zupy na Monciaku namawiają: przełóżmy teraz te lajki na konkret i kupmy potrzebującym skarpety.

Sopocka Zupa na Monciaku to rodzona siostra krakowskiej Zupy na Plantach i rzeszowskiej Zupy na Placu. Jej członkowie piszą o sobie: „Robimy dobro! W każdą niedzielę o 15.00 spotykamy się na Monciaku, żeby wspólnie z osobami w kryzysie bezdomności zjeść, porozmawiać, po prostu pobyć ze sobą”.
Czytaj także: Gotują zupę dla bezdomnych. „Cieszą się, że wpadamy. Mówią, że chociaż my sprawdzamy, czy żyją”

Niedawno do monciakowej ekipy dołączyła Dorota.

Dorota jest pielęgniarką. Kochaną pielęgniarką. Taką pielęgniarką, że aż się człowiekowi chce, żeby mu zrobiła jakiś opatrunek czy coś. Nasi przyjaciele od razu ją pokochali i zaraz ustawiła się kolejka chętnych. Dorota rozeznała ich potrzeby i powiedziała nam, że od kolejnej niedzieli, czyli od dziś, oprócz robienia opatrunków będzie naszym piechurom myć nogi. Tak! Myć nogi. Myć nogi tym, którzy są brudni, którzy są zmęczeni, którzy na nogach mają niegojące się rany. Przyjechała. Z torby wyjęła miskę, mydło, ręczniki i ciepłą wodę w butelkach. I kiedy już zjedliśmy zupę to na schodkach z boku placu usiedli nasi bezdomni, a Dorota pochylała się i myła nogi. Dorota, to co robisz jest piękne.
Czytaj także: Bezdomni ruszyli na pomoc ofiarom w Manchesterze. Czy zamach odmieni ich życie?

Zdjęcie Doroty myjącej stopy bezdomnym błyskawicznie obiega internet. Błażej Strzelczyk z Zupy na Plantach napisał pod nim: „Nie ma przecież innego, lepszego wyznania wiary niż umycie komuś stóp! Zwłaszcza stóp bezdomnego! Dorota nie wiem kim jesteś na co dzień i jak wyglądasz, ale kocham Cię! KOCHAM!”.






Członkowie Zupy na Monciaku proszą, by internetowe lajki zamienić teraz w skarpety.

Uzbierajmy worek skarpet. Żeby każdy, komu nasza kochana Dorota umyje na Monciaku nogi dostawał czyste! Może możecie kupić kilka par? Może podzielicie się tym co macie w szufladach? Mogą być używane – czyste i niedziurawe). Może chcecie zrobić zbiórkę wśród swoich przyjaciół, współpracowników, uczniów? Skarpet nam trzeba! Skarpetki możecie przywozić pod jeden z trzech adresów w Trójmieście – do Gdyni/ do Sopotu/ do Gdańska. W sprawie szczegółowych adresów kontaktujcie się przez stronę. Możecie je też wysłać – bardzo lubimy dostawać paczki. PS. Temat jest pilny.

Zdarza się, że osoby bezdomne przez kilka miesięcy praktycznie nie zdejmują skarpet i butów. Ich stopy zaczynają gnić, wdają się zakażenia… Umycie nóg i wręczenie paczki nowych skarpet naprawdę może uratować im życie.

...

Cenne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:48, 07 Cze 2017    Temat postu:

Gotują zupę dla bezdomnych. „Cieszą się, że wpadamy. Mówią, że chociaż my sprawdzamy, czy żyją”
Marta Brzezińska-Waleszczyk | Gru 19, 2016

Błażej Strzelczyk/Facebook
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Posiłek bezdomnych? Stygnąca zupka chińska doprawiona kostką rosołową. Krakowscy dziennikarze i ludzie ze wspólnoty Sant'Egidio Kraków postanowili to zmienić.

Najpierw zupa powstawała w… redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Błażej Strzelczyk z Piotrkiem Żyłką kupili wielki gar-termos, miseczki, łyżki, produkty. Kulinarnie nad wszystkim czuwał Michał Kuźmiński, wicenaczelny pisma. Tak się zaczęło gotowanie dla bezdomnych, w którym ogromny udział ma krakowska wspólnota Sant’Egidio.

Zupa bezdomnych

Początkowo zupa była raz w tygodniu. Teraz jest już dwa razy – w środę i w niedzielę. Ten dzień jest szczególnie ważny, bo w niedziele wszystkie jadłodajnie dla bezdomnych są pozamykane. Ale to niejedyny powód. Pretekstów do robienia zupy jest dużo.

Błażej opowiada mi o jednym ze swoich spotkań z bezdomnymi: „Poszliśmy razem coś jeść. Ale wiesz, coś ichniego. Rysiek wyciągnął z plecaka kilka słoików i wysłał Andrzeja do jednej kawiarni na rynku. I ten Andrzej wrócił z zupką chińską zalaną wrzątkiem w tych słoikach. Rozdał każdemu. Później przyszedł jeszcze jeden z tej ekipy. Wyciągnął z torby kostki rosołowe. Takie, wiesz, z chemią, i wrzucił do każdego słoika. Wyciągnął też trzy kabanosy. Połamał na mniejsze kawałki i dorzucił. Zupa bezdomnych? Stygnąca zupka chińska z kawałkami kabanosa w środku, doprawiona kostką rosołową” – podsumowuje, nie kryjąc wzburzenia.

Dlatego, żeby przełamać regułę, że posiłek bezdomnego to jedno wielkie NIC, ostatnio zrobili… gruzińskie charczo. Pożywną zupę-sos. Gęsta, w środku dwa kilo wołowego udźca, szponder, a nawet orzechy. W restauracji można by za porcję zawołać najmniej 12 zł.


Prawdziwy głód

Cała akcja nie szłaby tak sprawnie, gdyby nie wspólnota Sant’Egidio Kraków. To należące do niej osoby chodzą po mieście i zapraszają bezdomnych na zupę. Są mistrzami – tak umiejętnie rozmawiają z bezdomnymi, że nie ma nieufności. Od dwóch tygodni zupa środowa jest na głowie Teresy Poniewierskiej. Teraz zupa nie powstaje już w redakcji „Tygodnika Powszechnego”, ale w Żywej Pracowni. Duża przestrzeń fajnych ludzi, którzy pomagają w gotowaniu.

A gdy gar pusty. Państwo redaktorstwo odpoczywa.

A post shared by Błażej Strzelczyk (@blazejstrzelczyk) on Dec 18, 2016 at 11:42am PST

„Zafiksowałem się na głodzie, na jedzeniu, potrzebie zaspokojenia tego podstawowego pragnienia. I mnie się zdaje, że nic nie da się zrobić, jak ktoś jest głodny. A głód wkurza. [Tak naprawdę Błażej użył tu mocniejszego słowa, ale oszczędzimy go Czytelnikom.] Jak ktoś jest głodny, to jest zły. A jeszcze nierzadko się zdarza, że taki głodny prosi o jedzenie i w odpowiedzi słyszy, żeby się za robotę wziął. Nie trafiłby cię szlag?!” – pyta mnie Błażej, kiedy rozmawiamy o zupie dla bezdomnych.

Jasne, że by trafił. Ale ja pewnie nigdy nie poznałam smaku głodu. Takiego prawdziwego głodu, który przewierca mózg na wszystkie strony, sprawiając, że nie jesteś w stanie myśleć o niczym innym. Podobnie ma Błażej. „Ja sobie myślę, że mam 28 lat i nigdy, ale to nigdy, serio, nie byłem głodny. No bo jeśli to uczucie, w którym mi się chce jeść, nazwiemy głodem, to jak nazwać uczucie kogoś, kto nie jadł ciepłego posiłku od pięciu dni i nie może zadzwonić o każdej porze nocy i dnia, by wezwać pizzę, którą mu dostarczą do domu?!” – znowu się irytuje.


Bieda-przestrzeń

Spotkanie z bezdomnym nie może polegać tylko na pochyleniu się nad jego losem, melancholijnym wzdychaniu, jak to źle się żyje na dnie. „Spotkanie z bezdomnym rodzi złość, gniew i zapał do działania” – przekonuje Błażej. Ale przecież jest tyle organizacji, tyle fundacji i jadłodajni, które wydają co dzień setki posiłków dla bezdomnych. Naprawdę jest tak źle, że potrzeba takich oddolnych inicjatyw?

Zupa, która powstaje w Żywej Pracowni, wydawana jest bezdomnym wieczorami, tak po godz. 18. Wtedy niemal wszystkie miejskie jadłodajnie powoli się zamykają. „Nie ma co jeść, gdy zbliża się noc. A uważam, że trzeba zjeść coś ciepłego przed snem. Zwłaszcza jak się śpi w krzakach, na tekturze, skulonym we trójkę, żeby było cieplej. Spotykaliśmy się wieczorami i oni mówią, że coś by zjedli. No to robimy zupę” – wyjaśnia Błażej.

Każdego ciągnie do gara. Zupa is coming! Jeszcze dziś wieczorem.

A post shared by Błażej Strzelczyk (@blazejstrzelczyk) on Dec 11, 2016 at 7:37am PST

Dziennikarz ma ambitny plan. Chciałby przygotowywać tę zupę codziennie. „Bo nie chodzi o to, że to jest fajne, że sobie gotujemy. Głodnym można być co dzień. Jeść trzeba co dzień. Na pewno na przełomie od listopada do kwietnia, w zimę, powinniśmy wychodzić codziennie. Później, gdy jest cieplej, łatwiej znaleźć coś do jedzenia” – mówi.

W miejscu, gdzie rozdawana jest zupa, tworzy się bieda-przestrzeń. Błażej mówi, że prócz zupy rozdawane są także ubrania. Za każdym razem siedzą tak z bezdomnymi ze dwie godziny. Gadają. Zawiązują przyjaźnie. Udało się kogoś namówić na schronisko. Nie ma nieufności. „Oni mówią, że dobrze, że do nich wpadamy, bo przynajmniej my przychodzimy sprawdzić, czy oni jeszcze żyją” – kończy Błażej.

...

Cenne doswiadczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:34, 08 Cze 2017    Temat postu:

Bezdomna panna młoda: „Mam taki głupi kobiecy problem…”
Anna Wilczyńska | Maj 20, 2017

Daring Wanderer/Stocksy United
Udostępnij
Komentuj

Drukuj

Sabinę i Marka poznałam pewnej środy przy wejściu do galerii. Próbowali zmieścić swój skromny dobytek w kilku plastikowych torbach...

Pakujemy jedzenie, dzielimy się na grupy. Jeszcze modlitwa i wychodzimy na ulice szukać. Gdy znajdziemy właściwą osobę, na początku zawsze jest sztywno, rozmowy się nie kleją, ale ciepła herbata rozwiązuje języki. Te nasze środowe wyjścia doprowadziły mnie do poruszającej historii Sabiny i Marka.
Zaczęło się od kanapki

To była nasza pierwsza środa. Massimiliano przyjechał specjalnie ze wspólnoty w Rzymie, żeby się z nami pomodlić i razem wyjść wieczorem na ulicę. Zupełnie nie wiedziałam, jak rozmawiać ze spotkanymi osobami. Jak zagadnąć, jak je podejść, o co pytać, a o co nie pytać. Na szczęście mieliśmy ze sobą kanapki. Kanapka była moim ratunkiem.

Przepraszam, może ma pan ochotę na kanapkę? – to zdanie wkrótce stało się moją standardową zaczepką.

Tak wyglądało moje pierwsze wyjście do bezdomnych z Sant’Egidio*. Kto by pomyślał, że już 2 miesiące później będziemy w trzydzieści osób wydawać zupę, herbatę i ciepłe ubrania dla około 70 bezdomnych i zagrożonych bezdomnością. W dodatku, co tydzień zapewniamy, że za tydzień przyniesiemy więcej. Jednak najważniejsze się nie zmieniło. Dajemy coś do jedzenia i rozmawiamy. Czasem to tylko kilka zdań, a czasem długie dysputy o Tolkienie czy o tym, jak się mieszka w Szwecji. Bo bezdomni, oprócz plecaka wypełnionego skarbami, często ciągną za sobą cały bagaż przygód, podróży, doświadczeń, tragedii, których nie ma kto wysłuchać.
Najgorzej jest być samemu

Sabinę i Marka poznałam w taką jedną środę przy wejściu do galerii. Próbowali zmieścić swój skromny dobytek w kilku plastikowych torbach. Było już ciemno, nikt ich nie zauważał w pędzącym tłumie zakupowiczów. Z początku nie chcieli kanapki. Jakoś sobie radzą. On nie pije, więc może spać w noclegowni, w cieple. Ona zarabia grosze, rozdając gazety na przystankach, ale na jedzenie jakoś starcza. Na mieszkanie, rachunki, ciepłe ubrania już nie. Sabina mówi, że to Markowi wszystko zawdzięcza. To on się nią zajął, jak było najgorzej, pomógł wyjść z alkoholu.

Pytamy, czego potrzebują. Ciepłe skarpety, bielizna, kurtka?

Mam taką sprawę, ale nie będę mówić, bo to takie głupie kobiece problemy – mówi Sabina.

Odciągam ją na bok, zapewniam, że nie ma głupich problemów, ze wszystkim spróbujemy sobie jakoś poradzić.

Okazało się, że w święta biorą ślub. Są razem już jakiś czas. Długo na to czekali. Dawno nie spotkałam kogoś, kto bez skrępowania mówiłby o bliskiej osobie z taką czułością.

Bo wiesz, nie ma nic gorszego niż być samemu. A tak razem jakoś stajemy na nogi – cieszyli się jak dzieciaki, choć sami już nie najmłodsi.
Buty dla panny młodej

Sabina bardzo przeżywała to, że zbliżał się „wielki dzień”. Jak wyglądają przygotowania bezdomnej do ślubu? Zupełnie zwyczajnie. Udało się znaleźć tanią, białą sukienkę w lumpeksie, formalności załatwione, kościół zarezerwowany. Głupim kobiecym problemem, o którym Sabina wstydziła się mówić, okazały się być buty. Białe, najlepiej zapinane, bo ma stopy trochę zniekształcone od zimna. Rozmiar 37. Bo ona ma tylko te jedne rozklejone kozaki, nie stać ją na nic nowego, a tak chciałaby w dniu ślubu wyglądać ładnie.

Obiecałam jej te buty. Tylko swoje ślubne już oddałam jakiś czas temu, a najbliższe znajome noszą inne rozmiary. Jak każdy współczesny człowiek w kłopocie, opisałam sprawę na Facebooku. Po godzinie znalazły się nie tylko buty. Dziewczyny oferowały welon, bolerko, bukiet, rajstopy, bieliznę oraz koszulę i krawat dla Marka. Odezwał się także fryzjer, kosmetyczka, manikiurzystka, florystka, fotograf. Oczywiście, wszystko w ramach ślubnego prezentu. Z różnych krańców świata zaczęły napływać życzenia i modlitwy za młodą parę. Płakałam, czytając kolejne wiadomości.
Niewidzialni bezdomni

Całe to wychodzenie z Sant’Egidio zaczęło się od pustki. Z mężem szukaliśmy wspólnoty już kilka lat, ale jakoś nigdzie nie pasowaliśmy. Podczas Światowych Dni Młodzieży Franciszek kazał młodym wziąć się do roboty, no to się wzięliśmy. Razem z grupą znajomych sprowadziliśmy wspólnotę Sant’Egidio do Krakowa. Dlaczego to robimy? Czy nie ma od tego specjalistów, streetworkerów, noclegowni, zakonów? Oczywiście, że są. Ale ubodzy i bezdomni w Krakowie, tak jak i w każdym miejscu na świecie, to ogromne morze potrzeb. Na tym morzu każda, nawet najmniejsza łódź ratunkowa ma znaczenie. Chcieliśmy być taką łodzią.

Tamta pierwsza środa u bezdomnych otworzyła mi oczy. Zaczęłam inaczej widzieć ludzi. Dosłownie. Bo często bezdomnych w ogóle ciężko zauważyć.

Wolą być niewidzialni, jak najskuteczniej imitują normalne życie, chcą wyglądać jak wszyscy, za wszelką cenę nie odstawać. Zwłaszcza w zimie, zawstydzeni swoją sytuacją, potrafią się świetnie kamuflować.

Na przykład człowiek z wielkim zainteresowaniem czytający gazetę na dworcu PKS wygląda jakby zaraz miał spojrzeć na zegarek, sprawnie podnieść się z miejsca i odejść w stronę autobusu. On jednak się nie spieszy, bo nie ma dokąd wracać. Wystarczy spojrzeć na jego rozdarty, wciśnięty w kąt plecak, na rozklejone buty, dojrzeć dawno minioną datę na pierwszej stronie gazety. On pewnie siedzi tu od kilku godzin, nie niepokojony przez ochronę, która nie ma serca wyrzucać go na mróz.

To samo przy wejściu do centrum handlowego. Mężczyzna ze starą, pogniecioną książką czy kobieta z trudem upychająca sweter do przepełnionej reklamówki nie wyjdą stąd do wieczora. Udają, że dzwonią z niedziałających telefonów, jakby ciągle na kogoś czekają. Ciągną do ciepła. Nie tylko tego z grzejników.
Na ślub jak ulał

Z Sabiną umówiłam się na kilka dni po naszym pierwszym spotkaniu. Przymierzyła buty – pasowały jak ulał. Przytłoczona ludzką dobrocią nie mogła wypowiedzieć słowa, tylko mnie uścisnęła. To był piękny ślub.

*Spotkania grupy krakowskiej wraz z wyjściem do bezdomnych odbywają się raz w tygodniu. Chcesz dołączyć? Napisz do nas: [link widoczny dla zalogowanych] lub znajdź nas na Facebooku: Sant’Egidio KrakówBiorąc udział w naszym Konkursie fotograficznym „Lampa” możesz wesprzeć organizacje charytatywne! Sprawdź szczegóły!

...

WSTRZASAJACE!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:36, 08 Cze 2017    Temat postu:

Mamo, zrobisz mi dwie kanapki? Dzieci pomagają głodnym kolegom
Dominika Cicha | Czer 08, 2017



Komentuj


Udostępnij    

Komentuj


W czasie przerwy lekcyjnej niektóre dzieci chowają się w łazienkach. Twierdzą, że nie są głodne albo udają, że znów zapomniały kanapki. Problem niedożywienia wciąż dotyka milionów dzieci.


S
zkoła, przerwa śniadaniowa. Dzieciaki wyjmują z plecaków pudełka i zaczynają pałaszować kanapki. Nie zwracają uwagi na chłopca, który kładzie na ławce puste opakowanie i – dla pretekstu – prosi o pozwolenie na wyjście do łazienki. Wędruje wolno korytarzem, próbując zabić minuty. Wstydzi się, że nie jest dokładnie taki sam, jak jego koledzy. Gdy w końcu wraca do klasy, czeka na niego niespodzianka.






Choć wzruszająca historia jest jedynie fragmentem norweskiej kampanii, zainspirowało ją życie. Takich dzieci jak mały blondynek są na świecie miliony. Zasypiają głodne. Idą do szkoły głodne. Na szczęście, czasem wracają z niej najedzone. Wszystko dzięki rówieśnikom, ich rodzicom i nauczycielom, którzy zauważają problem i robią wszystko, by tym dzieciom pomóc.


Dorośli, którzy pamiętają głód

Norweskie wideo zostało wyświetlone ponad 117 mln razy, a swoimi historiami podzieliło się pod nim aż 45 tys. internautów. Judy Whitney-Davis napisała:

Moja mama była nauczycielką matematyki w szkole średniej i widziała dzieci, które były głodne. Razem z tatą poszli pewnego ranka do szkoły i otworzyli „Bar śniadaniowy państwa Whitney’ów – weź co chcesz zjeść, ale zjedz, co wziąłeś”. Rodzice mogli pozwolić sobie na to z ogromnym trudem (troje dzieci w college’u i ja w szkole średniej). Odmawiali sobie wszystkiego, żeby każdego dnia dzieci miały świeże jedzenie. Szybko minęło 30 lat… Jestem przewodnikiem wycieczek w zabytkowym domu. Z reguły pytam turystów, skąd są. Któregoś dnia pewna kobieta wymieniła miasto, w którym uczyła moja mama. Powiedziałam, że była tam nauczycielką i… krew odpłynęła kobiecie z twarzy. „Zaczekaj… jesteś najmłodszym dzieckiem państwa Whitney’ów?”, zapytała. Zdezorientowana kiwnęłam głową. Wyjaśniła, że była jedną z uczennic mojej mamy, a jej śniadaniowy bar wykarmił ją i jej rodzeństwo. Miała w domu ogromne kłopoty i moja mama o tym wiedziała. Pomagała w każdy możliwy sposób. Ta młoda kobieta kończyła studia magisterskie i nigdy nie zapomniała o mojej mamie. Łzy spływały nam po policzkach, a ja od razu zadzwoniłam do mamy.
Czytaj także: Polski startup chce skończyć z głodem na świecie. „Hojność i sukces idą w parze”

Wzruszającą opowieścią podzielił się także Andrew L. Breese. – Jako dziecko to byłem ja. Byliśmy bardzo biedni w niektórych momentach i czasami jedynym posiłkiem w ciągu dnia był dla mnie lunch w szkole – napisał. – Nienawidziłem wakacji, ponieważ bałem się, że nie będę miał co jeść. I szczerze mówiąc dzisiaj pracuję bardzo ciężko właśnie z tego powodu – żeby moje dzieci nigdy nie dowiedziały się, jak to jest iść do łóżka głodnym – przyznał.


Mamo, zrobisz mi dwie kanapki?

Internauci przyznają, że nie raz zetknęli się z problemem głodu w szkole. Albo jako dzieci, albo rodzice. Nierzadko ich synowie lub córki proszą o dodatkowe przekąski dla głodnych kolegów. – Mój 7-letni syn każdego dnia brał do szkoły dwie przekąski. Zapytałam go któregoś dnia: jesteś naprawdę aż tak głodny, że potrzebujesz dwóch przekąsek? (Mój syn je naprawdę sporo). Powiedział, że bierze drugą porcję dla chłopca z klasy, który nigdy nie przynosi jedzenia – napisała Megan Harrington Dant. – Teraz przez całe lato będę się o niego martwić, ponieważ kupiłam dom w innej dzielnicy i mój syn nie będzie chodził z nim już do szkoły – dodała.

Każdego dnia mój syn prosi mnie o dodatkowe przekąski dla przyjaciół… A ja z radością je pakuję, ponieważ wiem, jakie to uczucie nie mieć wystarczających pieniędzy i wysyłać dziecko do szkoły bez jedzenia. Teraz, kiedy Bóg pobłogosławił mnie dobrze płatną pracą, pomaganie innym małym dzieciom jest przyjemnością. To także pomaga mojemu synowi być lepszą osobą i podtrzymywać dobre przyjaźnie (Nitzy Lovesangeljr Palacios).


Dziecko chce dobrze

Dzieci pomagają często odruchowo. Nie myślą wcale, że jeśli oddadzą komuś śniadanie, same nie najedzą się do syta. Ich zachowanie jest niezłą lekcją dla dorosłych. Rania Stefanidoy pamięta, gdy pewnego dnia jeden z jej uczniów zaczął narzekać na samopoczucie. – Zapytałam go, czy coś jadł. Przyznał się, że wypił tylko szklankę mleka wcześnie rano. A była 12.30. Nie musiałam niczego mówić. Reszta dzieci, jedno po drugim, zaczęły otwierać plecaki i wyjmować ciastka, owoce, czekoladę, co tylko miały ze sobą – wspomina.
Czytaj także: Wystarczyło jedno zdanie papieża, by zmobilizować Mediolan do walki z głodem dzieci

Niestety, bywa też tak, że dziecko nie potrafi pomóc bez wsparcia rodziców. I zamiast pochwał spotyka je za to… kara. Jak opowiada Godfrid Mistry,

Pamiętam podobną historię z czasów, kiedy byłam mała. Zauważyłam, że moja koleżanka z klasy – Maureen nie miała nic na lunch. Powiedziała, że nie jest głodna. Każdego dnia zbierałam więc drobne leżące na biurku mojego taty i brałam je do szkoły, żeby kupować jedzenie dla Maureen. Tak działo się przez kilka miesięcy, aż w końcu zostałam przyłapana przez tatę, który dał mi za to najgorsze lanie w życiu. Zasypiałam tego dnia z płaczem, bo tata oskarżył mnie o kradzież. Nie wiedziałam, że to się nazywa kradzieżą. Zawsze wydawało mi się, że robię dobrze, kupując jedzenie dla mojej przyjaciółki. Ale tata nawet nie próbował mnie zrozumieć.

Warto podpytać dzieci, czy nie mają w klasie głodnych koleżanek lub kolegów. Dodatkowa kanapka może być nie tylko szansą na lepsze życie, ale też początkiem pięknej przyjaźni.

...

Dobro trzeba od dziecka realizowac bo wtedy jest czas nauki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 6:28, 09 Cze 2017    Temat postu:

„Szafa Przyjaciół” – pierwszy ciucholand dla bezdomnych
Agnieszka Nosowska | Czer 08, 2017

Wspólnota Sant'Egidio/Facebook
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Ten punkt z odzieżą dla bezdomnych, prowadzony przez Wspólnotę Sant’Egidio, wygląda jak dobrze wyposażony second-hand, w którym jednak nikt za nic nie płaci, a najważniejsze jest spotkanie z drugim człowiekiem.

Od tygodnia na warszawskim Powiślu działa wyjątkowe miejsce. Droga do stworzenia „Szafy Przyjaciół” to tak naprawdę historia o spełnionym marzeniu. Wspólnota Sant’Egidio regularnie spotyka się z osobami bezdomnymi, nawiązując z nimi relacje, budując przyjaźnie. Stara się także zaspokoić ich podstawowe potrzeby, a więc na spotkania przynosimy coś do jedzenia i ciepłą herbatę. Do tych potrzeb zaliczają się także czyste skarpety, buty czy inne elementy garderoby.

Przez kilka lat członkowie wspólnoty co tydzień zapisywali potrzeby bezdomnych znajomych i szukali odpowiednich rzeczy w zasobach otrzymanych od ludzi dobrej woli, a upchniętych w małym pomieszczeniu. Co czwartek szli do miejsc, gdzie spotykają się z bezdomnymi, obładowani niebieskimi torbami z IKEI, wypakowanymi rzeczami zebranymi dla konkretnych osób.
Czytaj także: Dorota myje nogi bezdomnym. Bierze miskę z wodą, mydło i idzie

Udawało się zaspokoić wiele potrzeb, ale równocześnie rodziło się wiele problemów – czy spodnie będą odpowiednie w pasie dla pana Marka? Czy Adam będzie chciał buty skórzane, chociaż prosił o adidasy? Czy Krzysiek woli jeansy czy spodnie dresowe?

Stąd zrodziło się pragnienie, aby stworzyć miejsce, w którym cały ten proces przekazywania ubrań z rąk do rąk będzie się odbywał w sposób bardziej godny – nie w pośpiechu na ulicy, ale w pomieszczeniu, gdzie osoba potrzebująca sama będzie mogła wybrać rzeczy najbardziej jej pasujące i niezbędne. Tak, jak każdy inny człowiek wybiera swoją garderobę.

Marzenie rosło i oczekiwało, aż wreszcie stało się realne dzięki otwartości ks. Mirosława Kreczmańskiego, proboszcza warszawskiej parafii Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, który postanowił udostępnić Wspólnocie Sant’Egidio podziemia swojego kościoła na Powiślu. Nieużywane przez wiele lat podziemia przeszły porządny remont, zostały odmalowane i wyposażone w wieszaki, regały, lustra.

Na początku czerwca nadszedł wielki dzień i „Szafa Przyjaciół” została otwarta! Pierwsi goście mówili, że czuli się tam jak w porządnym sklepie typu second-hand – mogli samodzielnie wybrać sobie ubrania z wieszaków, spojrzeć w lustro, skonsultować wybór z osobami obsługującymi. Pierwsi goście znaleźli to, czego potrzebowali.
Czytaj także: „Dzień dobry, czy wszyscy żyją?” Tak Caritas wita bezdomnych

Aby tak było dalej, „Szafa Przyjaciół” potrzebuje wsparcia osób, które mają do oddania ubrania używane, ale w dobrym stanie. Na ulicy mieszka znacznie więcej mężczyzn, dlatego szczególnie potrzebne są ubrania męskie: adidasy, jeansy, bluzy z kapturami, lekkie kurtki. Bezdomnym niezwykle potrzebna jest też bielizna, skarpety i podstawowe artykuły higieniczno-kosmetyczne.

Oczywiście, stacjonarny punkt wydawania odzieży osobom bezdomnym nie jest niczym nowym w Warszawie – placówki takie prowadzą zgromadzenia zakonne i oddziały Caritas. Jednak potrzeby ciągle przekraczają dostępne możliwości pomocy, każdy z punktów działa w określone dni tygodnia i w ograniczonych godzinach, a podobnych rzeczy brakuje we wszystkich tych miejscach.

Bezpośrednią inspiracją dla „Szafy Przyjaciół” była podobna inicjatywa prowadzona przez Wspólnotę Sant’Egidio w Rzymie. Tam punkt z ubraniami jest częścią szerszego centrum pomocy bezdomnym i ubogim, w którego skład wchodzi także łaźnia czy pralnia. Wciąż jest więc o czym marzyć!

KONKURS ALETEI
Znasz świetne katolickie inicjatywy charytatywne? Możesz dla nich wygrać nagrodę w wysokości 515 dolarów, ufundowaną przez portal Aleteia. Weź udział w naszym konkursie!

Jeśli chcesz przekazać ubrania i środki higieniczne dla potrzebujących – zgłoś się do „Szafy Przyjaciół” (ul. Tamka 4a w Warszawie) w dowolny poniedziałek w godz. 18:00-20:00.

A jeśli spotkasz osobę bezdomną potrzebującą takiej pomocy – przekaż jej zaproszenie na czwartek w godz. 17:00-19:00. Wspólnotę Sant’Egidio i „Szafę Przyjaciół” można też wesprzeć finansowo:

Fundacja Sant’Egidio Polska
43 1750 0012 0000 0000 3519 5197
(w tytule przelewu należy wpisać: „remont”)

...

Ciekawa pomoc


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:14, 09 Cze 2017    Temat postu:

Nie mogłam przystąpić do komunii. Żebrak zrobił to za mnie
Aleteia Español | Czer 08, 2017

Shutterstock
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Smród jego ciała był łatwo wyczuwalny. Objęłam go ostrożnie i przytulając, ucałowałam w oba policzki. Jakże ogromną radość poczułam! To było jak całowanie samego Chrystusa!

Wczoraj stało się coś tak wyjątkowego, że nie przestaję dziękować Bogu. Wczorajszej niedzieli byłam na mszy w Villafranca del Penedés (Katalonia) z moją matką. Raczej nie mogłam podejrzewać, że otrzymam tak niezwykły prezent.

Weszłyśmy do kościoła w momencie, gdy już zaczynała się liturgia, wszystkie ławki były zajęte, oprócz jednej. Mój wzrok natychmiast spoczął na osobie, która miała całą ławkę dla siebie. Poszłam tam z mamą i usiadłam obok tego mężczyzny, zachowując od niego około półtora metra dystansu.

Smród jego ciała był łatwo wyczuwalny, bez wątpienia człowiek był ubogim żebrakiem. Jego głowa sterczała na wątłym tułowiu jak głowa drucianej lalki, jego twarz była tak sucha, a kości uwidocznione, że ktoś mógłby powiedzieć, że patrzy na czaszkę. Jego prawa ręka, jakby martwa, spoczywała na temblaku. Wkrótce dwie inne osoby usiadły po jego prawej stronie i w ten sposób ławka się zapełniła.
Czytaj także: „Spieszę się”, „nie mam drobnych”… Dlaczego tak głupio zbywamy bezdomnych? Im nie potrzeba wiele

Dokładnie widziałam, jak trzyma zamkniętą kopertę, w której miał przygotowaną swoją ofiarę na tacę i to wzruszyło moje serce. Wiedziałam, że Bóg go kocha, od pierwszego momentu to wiedziałam i dlatego też go kochałam.

Ale Pan miał poprosić mnie o coś więcej. Poczułam, jak Jezus przemówił do mnie w środku i poprosił abym, gdy nadejdzie moment przekazania znaku pokoju, objęła i ucałowała żebraka, w Jego imieniu. Wstąpiła we mnie pewna niechęć, tak nieprzyjemny był ten odór! Ale gdy tylko zgodziłam się na to w moim sercu, przestałam go czuć.

W trakcie konsekracji podziękowałam Bogu za to, że postawił mnie u boku tego człowieka. Nadszedł ten moment. Najpierw pocałowałam swoją matkę, a następnie zwróciłam swoje ciału ku niemu. Podawał mi słabą i wychudzoną rękę. Objęłam go ostrożnie i przytulając ucałowałam w oba policzki. Jakże ogromną radość poczułam! To było jak całowanie samego Chrystusa!

Wówczas powiedziałam mu, że pocałowałam go, ponieważ poprosił mnie o to Pan. Uśmiechnęliśmy się wzajemnie, a on łamiącym się głosem odrzekł, że już to wiedział, ponieważ poczuł to w swoim sercu. Jak wysłowić tyle szczęścia!

Usiadłam i dalej dziękowałam Bogu. Rozmawiałam z moim Ojcem Niebieskim, gdy inni przystępowali do komunii, on też. Mocno zapragnęłam, żeby ten człowiek, który jest tak blisko Jezusa, przyjął Najświętszy Sakrament za mnie! I oto stało się, kolejny raz, mój Pan wysłuchał mojej prośby.

Nieoczekiwanie mężczyzna, który był już w kolejce do komunii zawrócił, podszedł do mnie i zapytał:
– Nie przystąpisz do Eucharystii? – Wiedziałam, że to był sam Pan, który mnie pyta i ogromne światło rozpromieniło moją duszę.
– Nie mogę przyjmować komunii. Czy zechcesz to zrobić za mnie?
– Oczywiście, dzisiaj i każdego dnia mojego życia, będę przyjmował Najświętszy Sakrament za Ciebie. Jak masz na imię?
– Mercedes.
– Zawsze będę pamiętał, Mercedes.
Czytaj także: Bezdomni ruszyli na pomoc ofiarom w Manchesterze. Czy zamach odmieni ich życie?

I oto byłam ja, sama w ławce, pomiędzy przystępującymi do komunii, a jednak bardziej przeniknięta Bogiem niż kiedykolwiek. Wychodząc ze mszy świętej, widziałam go na kolanach, miał upokorzony wzrok, żebrał w ciszy. Zbliżyłam się i rzekłam:
– Bardzo dziękuję. Jak Ci na imię?
– Francisco – odpowiedział.

Z trudem wstał, żeby mnie pożegnać, mówiąc przy tym: „Uczyniłaś mnie bardzo szczęśliwym, przytulając mnie i uśmiechając się do mnie, uczyniłaś mnie bardzo szczęśliwym”. Ale to ja dziękowałam mu za to, że chciał tej niedzieli przyjąć za mnie komunię.

Moja matka spotkała go jeszcze dwa razy. Powiedział jej, że pisze do mnie list, ale potem przestała go widywać. Nigdy nie otrzymałam tego listu. Jestem pewna, że umarł, to chyba był AIDS, oceniając po wyglądzie: bezzębny, trupioblady, jego zdrowie było bardzo wątłe. Od tamtego dnia podczas konsekracji zawsze mam go w pamięci i mówię Panu: „Polecam Ci Francisca, otwórz mu bramy nieba, podczas Twego sądu miej na uwadze drogocenny akt miłości, który mi okazał”.

Początkowo myślałam, że to ja byłam tam po to, by pomóc jemu, a to on był tym, który pomógł mi być bliżej Boga. I w ten sposób, noszę go zawsze w moim sercu.
Czytaj także: Lekarstwo, nie nagroda. Kiedy (nie) rezygnować z Komunii?

Tekst pochodzi z hiszpańskiej edycji portalu Aleteia

...

Wspaniale. Jak cuchna ci z ,,polityki,mediow,biznesu,uczelni" TO JEST SYF MORALNY NIE DO ZNIESIENIA! AZ SIE CHCE BYC BEZDOMNYM PATRZAC NA TE MONSTRA!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:59, 11 Cze 2017    Temat postu:

Jałmużna to coś więcej niż pomoc materialna. To chrześcijański styl życia
Elżbieta Wrzała | Czer 11, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij    

Komentuj


Św. Cezary z Arles uważał jałmużnę za warunek konieczny dla osiągnięcia życia wiecznego. Dlatego mówił o jałmużnie materialnej, „jałmużnie serca” polegającej na przebaczeniu krzywdy oraz o jałmużnie wyrażającej się w modlitwie i życzliwości wobec wszystkich potrzebujących.


M
odlitwa, post, jałmużna – to praktyki pokutne na ogół dobrze znane. Do ich praktykowania zachęca szczególnie okres Wielkiego Postu. Czy jednak nie warto spojrzeć na nie jako na styl chrześcijańskiego życia?

Świadomość o konieczności codziennej modlitwy jest dla chrześcijan zwykle czymś zwykłym i naturalnym. Nieco gorzej jest z praktykowaniem postu, ale przynajmniej w niektóre dni roku zwracamy na niego szczególniejszą uwagę. Jednak czym jest i na czym powinna polegać jałmużna – to nie jest już takie oczywiste.

Niektórzy sprowadzają ją do rzucenia pieniążka osobie potrzebującej lub przeznaczenia określonej kwoty na cel charytatywny. Warto zatem zapytać, czy jałmużna polega jedynie na tym? Czy nie chodzi w niej o coś o wiele głębszego?

Prawdziwy sens jałmużny można odkryć jedynie wtedy, gdy popatrzy się na nią w kontekście modlitwy i postu. Modlitwa pomaga rozeznać komu i w jaki sposób pomagać, a post pozwala odmówić sobie czegoś, by dać to co niezbędne drugiemu człowiekowi. Tak więc jałmużna wypływa z naszego „ja”, ale jest skierowana ku drugiemu. Sprawdza jakość naszej modlitwy i sensowność naszego postu.
Czytaj także: Co mogą dać małżeństwu modlitwa, post i jałmużna?

Chociaż wszystkie dobra stworzonego przez Boga świata zostały przeznaczone dla każdego człowieka i dla każdego narodu, to jednak niesprawiedliwy podział dóbr od wieków sprawia, że jedni żyją w skrajnym ubóstwie, a inni mają nadmiar. Ten ogromny brak symetrii pomiędzy bogactwem i ubóstwem jest zaproszeniem do tego, by umieć dostrzegać potrzeby bliźnich oraz by czuć się wezwanym i zobowiązanym do materialnej pomocy tym, którzy jej naprawdę potrzebują.

Jałmużny zatem nie można traktować jedynie jako wyrazu dobrej woli, chwilowego kaprysu, ale jako obowiązek płynący bezpośrednio z Pisma i Bożego Prawa. Przywracając sprawiedliwość pojedynczemu człowiekowi oraz społeczeństwu, jałmużna łagodzi przepaście dzielące ludzi, zbliża ich do siebie, a wszystkim praktykującym ją daje nadzieję lepszej przyszłości.

Wezwanie do łaskawości i miłosierdzia pojawia się bardzo często na kartach Starego Testamentu i zwykle jest zaproszeniem do okazywania łaskawości najbardziej potrzebującym, czyli ubogim, sierotom, wdowom i przybyszom: „Bądź dla biednego łaskawy i nie daj mu długo czekać na jałmużnę” (Syr 29, Cool. Księga Tobiasza poucza: „Lepiej jest dawać jałmużnę, aniżeli gromadzić złoto. Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem” (Tb 14, 8-9).

Jezus w swoim nauczaniu uznał jałmużnę, obok modlitwy i postu, za główny filar życia duchowego: „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. (Mt 6, 3). Dlatego dla pierwszych chrześcijan jałmużna była przede wszystkim wyrazem miłości Boga.

Takie rozumienie jałmużny wypływało ze słów Chrystusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Ten, kto dawał jałmużnę spotykał samego Pana. Wielu chrześcijanom, którzy nie mogli przyjmować komunii świętej zalecano dzieła dobroczynne, jako sposób spotkania z żywym Bogiem.

Za formy jałmużny od wieków w Kościele uważano wiele różnych praktyk, które dzisiaj określane są jako „uczynki miłosierdzia co do duszy i co do ciała”. Zaliczano do nich m.in.: nakarmienie głodnego, odzianie nagiego, odwiedzenie chorego lub przebywającego w więzieniu, pomoc słabemu, pocieszenie smutnego, wskazanie drogi błądzącemu, udzielenie dobrej rady czy przebaczenie grzeszącemu. Największą wartość miała jednak jałmużna wyrażająca się w darowaniu wyrządzonej krzywdy.

Św. Jan Chryzostom w IV wieku twierdził, że wszystko to, co ludzie zamożni mają w nadmiarze, należy do biednych. Biednych nazywano „panami biedakami”, a nawet „wikariuszami Chrystusa”. Św. Cezary z Arles natomiast uważał jałmużnę za warunek konieczny dla osiągnięcia życia wiecznego, dlatego mówił o jałmużnie materialnej, „jałmużnie serca” polegającej na przebaczeniu krzywdy oraz o jałmużnie wyrażającej się w modlitwie i życzliwości wobec wszystkich potrzebujących. Uważał, że nikt nie może wymówić się z obowiązku udzielenia pomocy na któryś z trzech sposobów.

W średniowieczu jałmużna oznaczała już nie tylko czyn miłosierdzia, ale stanowiła akt rytualny. Wszystkim, którzy podczas dni świątecznych zapukali do drzwi klasztorów zapewniano pożywienie. Jałmużny udzielano w zakonach, przez dziesięć kolejnych dni po śmierci zakonnika oraz na dworach królewskich po śmierci władcy, księcia lub hrabiego.

W kolejnych wiekach jałmużnę uważano za sposób walki z biedą. Dlatego udzielano jej nie tylko sierotom i wdowom, ale wszystkim, których spotkała w życiu krzywda i których zaliczano do marginesu społecznego, a więc: chorym, trędowatym, prostytutkom, włóczęgom. Jałmużny nie traktowano już jedynie jako aktu pokutnego czy oczyszczenia z grzechów, ale uważano ją za powinność każdego sumienia chrześcijańskiego, która wynika ze sprawiedliwego podziału dóbr.

Troska o sprawiedliwość oraz hojność w dawaniu ubogim od wieków uznawana była w Kościele nie tylko za akt pokutny, ale za ubogacenie tego, kto tej jałmużny udziela, gdyż pozwalała nabrać dystansu do posiadanych dóbr oraz uświadamiała, że wszystko to, co człowiek posiada jest darem od Boga.
Czytaj także: Pomagamy niechętnie. Dlaczego?

Dzięki jałmużnie już tu na ziemi możemy doświadczyć Królestwa Bożego oraz dać nadzieję tym, którzy przez różne doświadczenia utracili wiarę i sens życia.

Podczas jednej z katechez papież Franciszek powiedział, że jałmużna to „gest szczerej uwagi wobec tych, którzy się do nas zbliżają i proszą nas o pomoc”. Według papieża jałmużna łączy się z miłością, dlatego nie wystarczy ofiarować potrzebującemu pieniądze, ale trzeba tej osobie popatrzeć w oczy, aby dostrzec w niej człowieka.

Często bywa, że cenniejszym od ofiarowania pieniędzy okazuje się poświęcenie czasu drugiej osobie, dobre słowo czy odbudowanie utraconej relacji. Bo jałmużna to obecność, to chrześcijański styl życia. Jałmużna to miłość.

Szerzej na ten temat autorka pisze w najbliższym numerze kwartalnika „Być dla innych”,

...

Wszystko ma wymiar duchowy a zwlaszcza jalmuzna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:56, 13 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Ciekawostki
"Lubię ludzi!" Szlachetna paczka jednoczy Polaków
"Lubię ludzi!" Szlachetna paczka jednoczy Polaków

1 godz. 46 minut temu
Aktualizacja: 37 minut temu

Szlachetna Paczka organizowana przez Stowarzyszenie WIOSNA ruszyła z nową kampanią społeczną - "Lubię ludzi". "Chcemy zmotywować ludzi do działania i pomóc im opowiedzieć się za tym, co łączy i buduje wspólnotę" - mówią inicjatorzy akcji
Lubię ludzi. Wsprzyj akcję
/Szlachetna Paczka /


Jako "Szlachetna Paczka" podejmujemy się wyzwania zjednoczenia Polaków - przyznaje w rozmowie z RMF FM ksiądz Jacek Stryczek. Przede wszystkim chcemy dokonać zmiany w naszym kraju. Chcemy pokazać, że są już ludzie, którzy lubią ludzi. Może się okazać, że ich jest nawet większość w tym kraju i możemy sprawdzić, żeby ten kraj był fajniejszy. "Lubię ludzi" to nie mówienie o tym co czuję, ale o tym co robię. Jak ktoś wygrywa, to ja go pochwalę, a jak ktoś ma problem to ja mu pomogę - opowiada.

Z kampanią i specjalnym manifestem, którego treść ks. Jacek Stryczek, ujawnił dziś w samo południe na specjalnej konferencji w Warszawie, stowarzyszenie Wiosna ruszy w Polskę. Została też uruchomiona specjalna platforma [link widoczny dla zalogowanych]

Każdy, kto zechce włączyć się w "Lubię ludzi", będzie mógł to zrobić na wiele sposobów. Począwszy od złożenia publicznej deklaracji i podpisania się pod manifestem, przez zakup dedykowanych gadżetów (opaska, koszulka, torba, notes), aż po aktywny udział w projektach Stowarzyszenia WIOSNA.
Szlachetna paczka
/Jacek Skóra, RMF FM

Ambasadorami kampanii zostali znani sportowy: Karol Kłos (mistrz Europy i mistrz świata w siatkówce), Wojciech Szczęsny (bramkarz reprezentacji Polski i AS Romy), Maja Włoszczowska (wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim), Tomasz Majewski (mistrz olimpijski w pchnięciu kulą). Jak również influencerzy: Arlena Witt (blogerka i vlogerka z kanału "Po cudzemu"), Daniel Rusin (autor kanału na Youtube "Reżyser życia"), Konrad Kruczkowski (autor bloga "Halo ziemia"), Paulina Mikuła (prowadząca kanał "Mówiąc inaczej"), Michał Pol (wieloletni redaktor naczelny "Przeglądu Sportowego").
Manifest SZLACHETNEJ PACZKI



Do czegoś Wam się przyznamy:

lubimy ludzi


Wydobywamy z nich to, co mają w sobie najpiękniejszego.
Pomagamy im, by stawali się lepsi.
Właśnie tak wpływamy na rzeczywistość.

Do prawdziwych zmian potrzeba działania.
To piękni ludzie kreują wokół siebie piękny świat.
Jeśli będzie nas wielu, zmienimy wszystko.

Lubię ludzi to nasz sposób na życie.

To zasady, którymi kierujemy się na co dzień.


1. DOCENIAMY INNYCH, KIEDY ODNOSZĄ SUKCES

Traktujemy ludzi tak, by chcieli wydobyć z siebie to, co najlepsze.

Cieszymy się z nimi, chwalimy, podziwiamy.


2. DOSTRZEGAMY POTRZEBUJĄCYCH I MĄDRZE POMAGAMY

Wspieramy ludzi tak, by uczyli się wygrywać.

Jesteśmy z nimi, dajemy przykład, inspirujemy.


3. PRACUJEMY UCZCIWIE

Osiągamy sukcesy dzięki pracowitości i wytrwałości.

Rozwijamy się, patrzymy w przyszłość, mamy cierpliwość.



4. RÓŻNORODNOŚĆ TRAKTUJEMY JAKO SZANSĘ

Tworzymy jedną drużynę i wspólnie walczymy o zwycięstwo.

Szanujemy odmienność, jesteśmy ciekawi ludzi, współpracujemy.



Mamy wpływ na to, jak wygląda nasz świat.



Nie tylko mówimy, że lubimy ludzi, ale naprawdę tak żyjemy.


Będziemy większością.

Tak zapoczątkujemy zmianę.

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:25, 14 Cze 2017    Temat postu:

A Ty „Lubisz ludzi”? Szlachetna Paczka ma zjednoczyć Polaków
Redakcja | Czer 14, 2017
Materiały prasowe
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Happeningiem pod hasłem „Lubię ludzi” w centrum Warszawy rozpoczęła się nowa kampania społeczna Szlachetnej Paczki.



Uwielbiam chwalić ludzi i im pomagać. Uwielbiam też odkrywać, że ludzie są różni i budować z nimi drużynę – mówi ks. Jacek WIOSNA Stryczek. I dodaje: – Dziś w Polsce panuje przyzwolenie na hejt. My pokazujemy, że może być inaczej. Że możemy się zjednoczyć przy wspólnych wartościach. Takiej Polski chcemy.
Czytaj także: 7 dowodów na to, że wolontariat się opłaca


Manifest z podpisami

13 czerwca przed wejściem do metra Centrum odbyła się niecodzienna konferencja prasowa. Przywódca Szlachetnej Paczki, ks. Jacek WIOSNA Stryczek, ogłosił manifest Lubię ludzi, którego celem jest zjednoczenie Polaków wokół wspólnych wartości: wrażliwości, życzliwości, pracowitości oraz drużynowości.

– Nie tylko tak czujemy, ale naprawdę to robimy – mówił twórca Paczki. – Dostrzegamy w ludziach piękno. Spotykamy się dziś, by zamanifestować, że możemy być większością.

Wydarzenie poprowadził wieloletni redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego” Michał Pol. Podczas konferencji powiedział:

Ta akcja jest teraz niesłychanie potrzebna! Polska jest krajem dwóch okopów: cokolwiek się nie powie, od razu jest się postrzeganym po którejś ze stron. Naszą akcją chcemy te podziały zasypywać!

Pod manifestem podpisali się również: dziennikarz Maciej Orłoś, aktor Maciej Łagodziński, himalaista Piotr Cieszewski, dziennikarka Agnieszka Jastrzębska, twórca Runmageddonu Jarosław Bieniecki, a także zgromadzeni na „patelni” warszawiacy.
Czytaj także: „Dziękuję wszystkim, że moja mama jest szczęśliwa”. Poznaj historie kilku cudów
Lubisz ludzi?

Każdy, kto zechce się włączyć w akcję, będzie mógł to zrobić na wiele sposobów: począwszy od podpisania się pod manifestem Lubię ludzi, przez zakup dedykowanych gadżetów (opaska, koszulka, torba, notes), aż po aktywne zaangażowanie się w jeden z wielu projektów realizowanych przez Stowarzyszenie WIOSNA, które co roku pomagają tysiącom potrzebujących – np. jako darczyńca lub wolontariusz Szlachetnej Paczki czy Akademii Przyszłości. W tym celu przygotowana została platforma [link widoczny dla zalogowanych]


Wartości Paczki potwierdzone badaniami

Życzliwość, wrażliwość, pracowitość i drużynowość – zjednoczenie wokół tych wartości promuje kampania Lubię ludzi. Nie są one przypadkowe. W badaniu przeprowadzonym przez Kantar TNS Polacy wskazali, że to właśnie one w największym stopniu przyczyniają się do dobrego funkcjonowania społeczeństwa.

Mateusz Galica z Kantar TNS mówi o opinii publicznej Polaków:

Zdaniem Polaków Szlachetna Paczka reprezentuje właśnie te wartości, które mogą sprawić, że będzie nam się ze sobą żyło lepiej. Paczka to przykład przedsięwzięcia, które ma potencjał łączenia, a nie dzielenia, bo stoi na silnych filarach wartości uniwersalnych dla wszystkich Polaków.

Pomysłodawcy akcji przekonują, że działanie oparte na tych wartościach to normalność i codzienność w świecie, do którego warto aspirować, a lubienie ludzi to nowy styl życia.
Lubię ludzi w Polsce

W czerwcu i w lipcu Lubię ludzi rusza w Polskę. Wydarzenia, podczas których mieszkańcy będą mogli podpisać się pod manifestem, zadeklarować się po stronie wartości i poznać ludzi, którzy też lubią ludzi, odbędą się w czternastu miastach wojewódzkich. Finał na przełomie lipca i sierpnia w Krakowie. Podczas trasy „Lubię ludzi w Polsce” Szlachetna Paczka będzie też prowadziła rekrutację wolontariuszy.



Dołącz do nas. Przyznaj się, że lubisz ludzi, daj przykład i zainspiruj innych do działania. Wejdź na [link widoczny dla zalogowanych] i znajdź swój sposób na zaangażowanie.

...

Przypominamy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:37, 14 Cze 2017    Temat postu:

13-latek szyje misie dla chorych na raka dzieci
Anna Malec | Czer 13, 2017

Komentuj

Udostępnij
Komentuj

Jak sam mówi, jego pierwszy miś był niechlujny. Dziś, piękne już misie, wysyła na cały świat. Materiały kupuje ze swojego kieszonkowego.


C
ampbell ma 13 lat. Wraz ze swoją 9-osobową rodziną mieszka w Tasmanii w Australii. Cztery lata temu, ni stąd ni zowąd, zapytał rodziców, czy mogą kupić prezenty dla chorych na raka dzieci, które są szpitalach. Rodzice nie mogli sobie jednak na to pozwolić. Wtedy Campbell (choć wszyscy mówią na niego Bumble), postanowił, że swój pomysł i tak zrealizuje. Skoro nie mogą kupić prezentów, to on zrobi je sam.

I tak rozpoczął swój niezwykły projekt. Zaczął szyć misie. Miał wtedy 9 lat.


Miś dla chorego dziecka

Swoją inicjatywę nazwał „Project 365”, bo na początku chciał każdego dnia, przez cały rok, szyć jednego misia dla jednego chorego dziecka.

Projekt jednak nie tylko się przedłużył, ale także nabrał większych rozmiarów – dziś, po czterech latach, chłopiec mówi, że nie planuje go zakończyć. Chciałby, aby trwał cały czas.

Zrobienie pierwszego misia zajęło mu wiele czasu – czytał, sprawdzał wykroje, wycinał materiał. Jak sam mówi, pierwszy miś był niechlujny. Dziś, piękne już misie, wysyła na cały świat.

Materiały kupuje z kieszonkowego, ale poprzez swoją stronę prosi także o wsparcie – można przekazać mu albo futra, z których powstają misie – by uszyć jednego misia potrzebuje ok. 250 cm materiału, albo pieniądze na te materiały.


Czytaj także: Dziewczynki obcięły włosy dla chorych na raka koleżanek


Pokonać raka

Dziś misie trafiają do szpitali na całym świecie, m.in. do Pakistanu, Chin, Pekinu, Paryża – poprzez stronę można napisać do Campbella i wskazać, do którego dziecka i do którego szpitala chcielibyśmy, aby miś trafił.

Chłopiec wystawie je także na aukcje charytatywne, z których fundusze są przeznaczane na leczenie chorych na raka dzieci. Współpracuje też z różnymi fundacjami, którym przekazuje swoje rękodzieła, a pieniądze zebrane z ich sprzedaży są przeznaczane m.in. na pomoc bezdomnym czy dzieciom – ofiarom przemocy domowej.

Campbell ma też plan, by zebrać pieniądze na specjalny rejs dla dzieci, które zakończyły już chemię i potrzebują odpocząć, choć przez chwilę nie myśleć o chorobie – pieniądze na inicjatywę zbiera także przez swoją stronę.
Czytaj także: Ma 91 lat, jest śmiertelnie chory i… robi na drutach czapki dla bezdomnych!

Chłopiec przyznaje, że wiele radości sprawia mu widok uśmiechniętych dzieci, które cieszą się, gdy dostają tak wyjątkowy prezent.

...

Wspaniale. Dzieci ucza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:27, 14 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Twoje zdrowie w Faktach RMF FM
"Nie dej się prosić". Ślązacy promują oddawanie krwi
"Nie dej się prosić". Ślązacy promują oddawanie krwi

1 godz. 10 minut temu

14 czerwca to Światowy Dzień Krwiodawcy. Z tej okazji na Śląsku ruszyła letnia kampania promująca oddawanie krwi. Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Katowicach przygotowało specjalny spot w gwarze śląskiej.
Spot zachęcający Ślązaków do oddawania krwi.
/

Wysysamy od naszych dawców 450 mililitrów, a rocznie na naszym terenie wykonuje się około 165 tysięcy transfuzji - mówi Stanisław Dyląg, dyrektor Centrum Krwiodawstwa w Katowicach.

Ponad półtora miliona przetoczeń krwi i jej składników dokonuje się każdego roku w naszym kraju. To dane Narodowego Centrum Krwi. Najczęściej brakuje grupy 0Rh-, którą ma zaledwie 7 procent Polaków. Taką krew można przetoczyć każdemu biorcy. Krew jako naturalny lek jest niezwykle cenna, ale niektóre preparaty bardzo szybko tracą swoją przydatność.

Maksymalny czas przydatności poszczególnych preparatów jest bardzo różny. Koncentratu krwinek czerwonych możemy używać maksymalnie do 42 dni. Osocze świeżo mrożone jest w najlepszej sytuacji; jeśli jest w odpowiednim czasie od pozyskania zamrożone, może być przechowywane nawet do 3 lat. Natomiast koncentrat krwinek płytkowych jest ważny do 5 dni - mówi dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie Jolanta Zatorska.

Rozmowa Pawła Pawłowskiego z Jolantą Zatorską, dyrektorem Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie.

Krwi najczęściej brakuje w wakacje. To trudny okres dla służby krwi i szpitali. Leczy się ludzi w przewlekłych przypadkach, a do tego dochodzą nieprzewidziane zdarzenia, których ofiary potrzebują krwi.

Obserwujemy od kilku lat trend. Widzimy, że krwiodawcy coraz częściej przychodzą w wakacje, żeby nam pomóc. Natomiast przewidywalność zużycia zmagazynowanej krwi to duży znak zapytania - przyznaje Zatorska.

(ag)
Anna Kropaczek
, Paweł Pawłowski

...

Brawo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:32, 18 Cze 2017    Temat postu:

„Pomoc nie może być jak cukierek”. Kto pokocha Natalkę?
Joanna Operacz | Czer 18, 2017

Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Nasz tekst o Interwencyjnym Ośrodku Preadopcyjnym, który szuka wolontariuszy do opieki nad dziećmi wywołał wspaniały odzew z Waszej strony. Może pomożecie również teraz? Trzeba pilnie znaleźć rodzinę dla rocznej Natalii.


W
Interwencyjnym Ośrodku Preadopcyjnym w Otwocku koło Warszawy znajdują schronienie dzieci porzucone w szpitalach i odebrane rodzicom przez policję albo sąd. Takie jak półroczna Joasia, która opuściła rodzinny dom z rozbitą głową, albo Staś, którego rodzice są bezdomni, a on sam cierpi na poważną chorobę genetyczną, która zabije go w ciągu kilku lat. Niektóre dzieci są zdrowe, ale większość boryka się z poważnymi problemami. Fundacja Rodzin Adopcyjnych, która prowadzi ośrodek, szuka dla maluchów rodziców adopcyjnych albo zastępczych. Dzieci mogą przebywać w ośrodku do ukończenia roku. W tym czasie bardzo potrzebują tego, żeby ktoś je przytulił, ponosił, pobawił się z nimi. To niesłychanie ważne dla ich rozwoju fizycznego i emocjonalnego.
Czytaj także: Kto przytuli niechciane dzieci?
Telefon od rana do nocy

Kiedy napisaliśmy o tym w Aletei, Wasze reakcje były fantastyczne. Telefon w ośrodku dzwonił od rana do nocy, a wolontariuszka obsługująca profil na Facebooku nie nadążała odpowiadać na pytania. Zgłosiło się wiele osób, które chcą ofiarować maluchom swój czas i serce. Potrzeba jednak kolejnych rąk do pracy i serc gotowych pokochać dzieci, które nie mają nikogo na świecie. 24 czerwca o godzinie 10 w Interwencyjnym Ośrodku Preadopcyjnym odbędzie się spotkanie dla chętnych. Adres: ul. Batorego 44 (przy szpitalu powiatowym), Otwock. Dla tych, którzy nie mogą tego dnia przyjechać do ośrodka, będzie transmisja na Facebooku.

„Pomoc nie może być jak cukierek, którym dziecko może się nacieszyć od czasu do czasu. Powinna być jak jedzenie, czyli stała” – mówi Agnieszka Potocka, która razem z mężem wychowuje dwoje adoptowanych dzieci i wspomaga ośrodek preadopcyjny. Wolontariusz dostaje w ośrodku pod opiekę jedno, najwyżej dwoje dzieci i zobowiązuje się regularnie je odwiedzać (najlepiej codziennie, minimum dwa razy w tygodniu). Musi być osobą pełnoletnią i przed podpisaniem umowy musi przedstawić trzy dokumenty: zaświadczenie od lekarza rodzinnego o braku przeciwwskazań do pracy z dziećmi, wyniki badań na nosicielstwo i zaświadczenie o niekaralności z Krajowego Rejestru Sądowego.
Galeria zdjęć




Pomóc Natalce

Wiele osób pytało, czy można pomóc dzieciom w inny sposób niż osobiście. Można. Na przykład wpłacając pieniądze na konto Fundacji Rodzin Adopcyjnych. Pieniądze zostaną przeznaczone na bieżące funkcjonowanie ośrodka (który utrzymuje się w dużej mierze z datków od dobrych ludzi) oraz leczenie i rehabilitację dzieci.

Jednak teraz najpilniejsza sprawa to pomoc Natalce, który niedługo będzie musiała opuścić ośrodek, bo skończyła już rok. Dziewczynka choruje na rzadką i ciężką chorobę – zespół Aperta. Przeszła już kilka operacji i zabiegów, a czekają ją kolejne, m.in. rozdzielenie zrośniętych paluszków. Pomimo tego, że w swoim krótkim życiu zaznała już wiele bólu, jest bardzo pogodna, uśmiechnięta i otwarta na ludzi i wspaniale się rozwija. Fundacja prosi o wpłaty na specjalne subkonto. Jednak najważniejsze to znalezienie rodziców, którzy na pewno gdzieś na nią czekają – tylko jeszcze o tym nie wiedzą.

Konto Natalki:

PLUS BANK S.A. O/WARSZAWA
21 1680 1248 0000 3333 4444 5555

Tytuł przelewu: Natalia 5638

...

Oczywiscie wszystkim tym dzieciom trzeba pomoc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:23, 24 Cze 2017    Temat postu:

Jak zostać rodziną zastępczą?
Anna Gębalska-Berekets | Czer 24, 2017
Shutterstock
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Mimo tych nieraz trudnych do pokonania przeszkód warto pamiętać, że rodzina zastępcza może być właśnie okazją do szczęśliwego dzieciństwa, fundamentu, z którego udamy się w drogę ku dorosłości i samodzielności.


W
Polsce istnieje wiele form rodzin zastępczych: spokrewnione, zawodowe, niezawodowe oraz rodzinne domy dziecka. Spokrewnionymi rodzinami zastępczymi są zazwyczaj dziadkowie lub rodzeństwo. Rodzinę zastępczą mogą tworzyć małżonkowie lub osoba nie pozostająca w związku małżeńskim. Trzeba jednak przejść odpowiednie przygotowanie – tzw. kwalifikację. To nieraz trudna decyzja.
Czytaj także: Tuli Luli. Pierwszy ośrodek dla porzuconych maluszków


Rodziny zastępcze w Polsce

By zostać rodziną zastępczą trzeba spełnić kilka warunków. Oto kilka z nich: stałe miejsce zamieszkania na terenie Polski, dobry stan zdrowia, warunki mieszkaniowe umożliwiające wychowywanie dziecka/dzieci, możliwość korzystania z pełni praw obywatelskich i cywilnych, w stosunku do dzieci naturalnych nie pozbawienie władzy rodzicielskiej, wywiązywanie się z utrzymania najbliższej rodziny, np. poprzez systematycznie regulowane alimenty.


Taka sytuacja

Czasami decyzję o byciu rodziną zastępczą wymusza sytuacja. Tak było w przypadku Agnieszki, która po śmierci mamy stała się rodziną zastępczą dla swojego brata – 9 lat młodszego Damiana. Agnieszka opiekowała się bratem, odrabiała z nim lekcje, zajmowała się domem, próbowała stworzyć normalny dom. Z czasem, za namową przyjaciół i dalszej rodziny zdecydowała się na prawne uregulowanie sytuacji.

„Wzięłam się w garść, nawet nie wyobrażałam sobie sytuacji, bym mogła zostawić Damiana lub by trafił do domu dziecka. Było ciężko”. Z pomocą rodzeństwu przyszli dziadkowie oraz sąsiedzi. Agnieszka zwróciła się do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie niedaleko swojego miejsca zamieszkania, by tam poszukać informacji na ten temat i zasięgnąć fachowej opinii.

Niektórzy pukali się w głowę, uważali, że dziewczyna zmarnuje sobie życie, straci kontakt z rówieśnikami, nie skończy studiów i nie będzie w stanie ułożyć sobie życia. Nic bardziej mylnego. Kończy studia, pracuje, a Damian chodzi do szkoły.


Trudności rodzin zastępczych

Istnieją również rodziny zastępcze zawodowe (z tytułu pracy otrzymują wynagrodzenie, opieka odbywa się w miejscu zamieszkania opiekunów). Tutaj aspekt finansowy jest często uznawany za decydujący w podjęciu decyzji, by stać się dla kogoś rodziną zastępczą.

Taką rodziną przez wiele lat byli Zofia i Marek. Stali się rodziną zastępczą zawodową dla Łukasza. Owszem, otrzymywali od państwa pieniądze na utrzymanie, ale nawet gdyby tego dofinansowania nie było i tak by wzięli na wychowanie dziecko. Sami nie mogą mieć go w sposób naturalny.
Czytaj także: Rodziny zastępcze. Nagroda pocieszenia dla dzieci czy prawdziwa wygrana?

Łukasz po 20 latach opuścił ich, tłumacząc, że pragnie poszukiwać swojej rodziny i swoich „korzeni”. Było im przykro, ale nie protestowali. „Postanowił, że chce się usamodzielnić i pragnie wyruszyć w tę drogę dorosłości sam. Uszanowaliśmy jego decyzję”. Łukasz nie utrzymuje z nimi relacji.


Nie zawsze jest różowo

Zdarzają się także sytuacje, w które musi zaingerować koordynator lub pracownik Centrum Pomocy Rodzinie. Nieodpowiedzialność nie dotyczy tylko rodzin zastępczych, ale zdarza się także w rodzinach biologicznych i nie ma tu żadnej reguły.

W 2016 roku pod opieką Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Grodzisku Mazowieckim pozostawało 101 rodzin zastępczych, a w nich 142 dzieci. Jak zwraca uwagę dyrektor PCPR, Grażyna Rymarczyk: „Dzieci w rodzinach zastępczych umieszczone zostają najczęściej z powodu: bezradności rodziców w sprawach opiekuńczo-wychowawczych, uzależnienia rodziców, długotrwałej ciężkiej choroby, sieroctwa, czy przemocy w rodzinie”.
Czytaj także: Rodzice Marysi: Adopcja to nie „osiągnięcie”. To miłość [reportaż]

Często do rodzin zastępczych trafiają dzieci pochodzące z rodzin o niskim statusie społecznym. Doświadczenie z domu rodzinnego ma duże znaczenie i ma zasadniczy wpływ na trudności, jakie mogą wystąpić w rodzinie zastępczej, ale także w życiu codziennym, w radzeniu sobie z obowiązkami np. szkolnymi. To działa także w drugą stronę.

Rodziny zastępcze mają czasem nierealistyczne oczekiwania dotyczące dzieci, często może nie do końca zdają sobie sprawę z ich problemów i specyficznych potrzeb. „Dlatego tak ważne jest zapewnienie rodzicom zastępczym szkoleń mających na celu podnoszenie ich kwalifikacji (np. badania psychologiczne, wywiad środowiskowy), a także warsztatów umiejętności wychowawczych” – podkreśla dyrektor Rymarczyk.

Sprawdza się także opinie, odpowiednią dokumentację, ogólną sytuację materialną i mieszkaniową. I mimo tych nieraz trudnych do pokonania przeszkód warto pamiętać, że rodzina zastępcza może być właśnie okazją do szczęśliwego dzieciństwa, fundamentu, z którego udamy się w drogę ku dorosłości i samodzielności.

...

To wielka pomoc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:20, 27 Cze 2017    Temat postu:

Lubisz czekoladę i muzykę Organka? Wpadnij i oddaj krew
Aleksandra Gałka | Czer 27, 2017
[link widoczny dla zalogowanych]
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


W Warszawie trwają ostatnie dni akcji honorowego dawstwa krwi „Śródmieście gra dla życia”. Każdy, kto odda krew, otrzyma spore ilości czekolady oraz darmowy bilet na koncert Tomasza Organka z zespołem.


A
kcja odbywa się po raz dziewiąty i powoli ma się już ku końcowi. Od 5 kwietnia specjalne „krwiobusy” czekały na dawców w reprezentacyjnych miejscach stolicy – m.in. przy Pałacu Kultury i Nauki, dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego czy przy gmachu głównym Politechniki Warszawskiej.

Ci, którzy jeszcze chcieliby podzielić się tym, czego codziennie potrzebują pacjenci w całej Polsce i zgarnąć wejściówkę na koncert, wciąż mają na to szansę.

Bezpłatny bilet na koncert Organka

Krew będzie można oddać 28 i 30 czerwca przy stacji metra Centrum w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki w godzinach 11:00-16:00.

Każdy krwiodawca, który weźmie udział w akcji w określonych punktach, otrzyma bezpłatny bilet na koncert Organka wraz z zespołem. Odbędzie się on w piątek 30 czerwca br. w warszawskim klubie Palladium przy ul. Złotej 7/9.

Do wejściówek dołączona będzie tradycyjna, słodka rekompensata, która ma dodać energii po oddaniu kilkuset mililitrów krwi – czekolada.

To nie jedyna możliwość zaangażowania. Dodatkowo zbiórka krwi oraz rejestracja dawców szpiku będzie odbywać się od poniedziałku do piątku (w godzinach 7:00-17:00) w Oddziale Terenowym nr 12 Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie (ul. Nowogrodzka 59).
Czytaj także: Krew zamiast urodzinowego prezentu?


Przynajmniej 800 litrów krwi

„Śródmieście gra dla życia” to akcja, która jest organizowana cyklicznie od dziewięciu lat. W poprzednich edycjach koncerty zagrały takie gwiazdy, jak: Czesław Mozil, Anita Lipnicka, Kasia Kowalska czy zespół Muchy.

Kto może oddać krew? Każdy, kto jest dobrego zdrowia i ma pomiędzy 18 a 65 lat. Dawca powinien ważyć przynajmniej 50 kg. Zanim zostanie pobrana krew, obecny podczas zbiórki lekarz przeprowadza wywiad medyczny oraz krótkie badanie.

...

Cenne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:06, 28 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Widok jest przerażający. Zwęglone okna, drzwi, ściany - to mieszkania pogorzelców ze Szczecina
Widok jest przerażający. Zwęglone okna, drzwi, ściany - to mieszkania pogorzelców ze Szczecina

1 godz. 35 minut temu

W wyniku wybuchu i późniejszego pożaru w wieżowcu w Szczecinie kilka rodzin straciło swój dorobek życia. Ogień pochłonął niemal wszystko. Mieszkańcom pozostały jedynie zwęglone okna, drzwi i ściany. "Trzy mieszkania zostały wyłączone z użytkowania" - poinformował prezes spółdzielni mieszkaniowej "Wspólny Dom" Adam Humienik.
Spalone mieszkania w Szczecinie
/TVN24/x-news


W spalonych mieszkaniach potrzebny jest gruntowny remont. Najważniejsze w tej chwili jest umocnienie stropu.

Mieszkańcy pozostałych lokali, po sprawdzeniu stanu instalacji elektrycznej wrócili do swoich mieszkań.

Przyczyny eksplozji pozostają nieznane.
Widok jest przerażający. Zwęglone okna, drzwi i ściany - tak wyglądają mieszkania pogorzelców ze Szczecina
/TVN24/x-news

...

Znalezli sie w biedzie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:55, 30 Cze 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Powstało osiedle dla złych sąsiadów. Mają się nauczyć reguł życia z innymi
Powstało osiedle dla złych sąsiadów. Mają się nauczyć reguł życia z innymi

Dzisiaj, 30 czerwca (11:20)

W Rotterdamie została otwarta specjalna dzielnica, w której osoby sprawiające kłopoty sąsiadom będą się uczyć dobrych manier. Dzielnica Skaeve Huse powstała na obszarze przemysłowym w pobliżu rotterdamskiego lotniska. To jedenaście domków kontenerowych o powierzchni 36 metrów kwadratowych. Uciążliwi mieszkańcy mają tam przebywać do momentu aż się poprawią.

W tej dzielnicy znajdą mieszkanie nie przestępcy, ale bardzo uciążliwi mieszkańcy Rotterdamu, którzy np. dokuczają sąsiadom, grożąc przemocą, bezustannie zaśmiecają teren, czy są bardzo hałaśliwi. Pierwsi mieszkańcy mają się wprowadzić do Skaeve Huse w przyszłym tygodniu.

Władze Rotterdamu twierdzą, że mają około 30 chętnych do zamieszkania. Nowi lokatorzy będą mogli korzystać z porad psychologów i osób, które będą ich uczyć zasady życia w sąsiedztwie, np. wytłumaczą, dlaczego nie należy wrzucać sąsiadowi psiej kupy do skrzynki na listy.

Mieszkańcy Skaeve Huse będą mogli nauczyć się także, jak prowadzić własny dom, jak kontrolować budżet rodzinny, czy jak należy sprzątać po sobie. Będą musieli zaakceptować pomoc i opiekę, jakiej potrzebują. Będą płacić czynsz i podpiszą normalną umowę najmu. Dzielnicą będzie zarządzać komitet złożony między innymi z mieszkańców. Wszyscy będą musieli stosować się do wyznaczonych reguł życia. Za złamanie tych zasad grozi wyrzucenie. Chodzi o to, żeby osoby te mogły wrócić do swoich właściwych dzielnic, z których zostały usunięte właśnie z powodu swojego zachowania.

Projekt ten ma uchronić te osoby przed bezdomnością. Nazwa Skaeve Huse pochodzi z duńskiego i znaczy "dziwny dom", czyli dom dla ludzi z dziwnymi obyczajami. To właśnie w Danii powstały pierwsze tego typu dzielnice. Podobne projekty uruchomiono już w Amsterdamie, Tilburgu, Utrechcie i Doetinchem.

(ag)
Katarzyna Szymańska-Borginon

...

Ciekawy eksperyment.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:10, 02 Lip 2017    Temat postu:

Dobre historie
Wysłucham Cię za darmo, czyli rzecz o ruchu Free Listening
Miriam Diez Bosch | Lip 02, 2017
benjaminmathes.com
Benjamin Mathes, założyciel "Miejskiego Konfesjonału"
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Free Listening rozprzestrzenia się w społeczeństwie, które według założycieli „potrzebuje być wysłuchane”. Na czym polega działalność tego ruchu?


F
ree Listenieng to wyjście na ulicę z kartową tablicą z napisem „Wysłucham cię za darmo” i rozmowa z ludźmi, którzy zatrzymują się tylko po to, by zamienić kilka słów. W Stanach Zjednoczonych funkcjonuje jako Urban Confessional (z ang. Miejski Konfesjonał), w Hiszpanii zaś jako Senti. Niezależnie od nazwy, ten międzynarodowy ruch na ulicach Barcelony czy Los Angeles broni ludzi, którzy potrzebują być wysłuchani.

„Każdy z nas potrzebuje porozmawiać, choć w dzisiejszej erze technologii wyrażanie siebie sprawia nam ogromnie dużo trudności” – wyjaśniają Esther Palleja i Lucila Teste, aktorki stojące na czele ruchu w Barcelonie. „Bezpośredni dialog twarzą w twarz już nie jest tak powszechny. Kiedyś w drodze do sklepu lub czekając na autobus było prawie pewne, że zamienisz kilka słów z zupełnie obcą osobą. Dzisiaj pierwsze co robimy, to wyjmujemy komórki” – dodaje.
Czytaj także: Po prostu mnie wysłuchaj! Czyli instrukcja obsługi rozmowy mężczyzny z kobietą

W Stanach Zjednoczonych Benjamin Magis zaobserwował to zjawisko już wcześniej. Wyszedł więc naprzeciwko tym, którzy potrzebują rozmowy i założył w Los Angeles stowarzyszenie. Obecnie jego działalność przekroczyła granice USA, czego dowodem są projekty Esther i Lucili. Co więcej, globalna sieć łączy się organizując różne wydarzenia takie jak np. Dzień Darmowego Wysłuchania (Free Listening Day), który odbył się 11 kwietnia. „My tylko trzymamy kawałek kartonu z napisem i pozwalamy ludziom, aby rozmawiali, krzyczeli, płakali, śpiewali i dzielili się tym z nami” – czytamy na stronie internetowej Urban Confessional.
Istota słuchania i wyrażania siebie

Zarówno Senti jak i Urban Confessional nie są powiązane z żadną religią, ale „z naszej działalności wypływa wiele wartości” – zapewnia Esther. Obie aktorki są zdania, że słuchanie nie tylko wpływa korzystnie na osobę mówiącą. Według Lucili, „w trakcie słuchania doświadczasz wielu emocji, które później w Tobie pracują”. Tolerancja, empatia, wyrozumiałość, a także radość z dzielenia się swoimi przeżyciami. W rzeczy samej, pierwszą innowacją wprowadzoną przez Senti w kontekście ruchu międzynarodowego jest jego artystyczny wydźwięk.
Czytaj także: Jak rozmawiać z ludźmi – zasady skutecznej komunikacji cz. 1

„Naszym zdaniem osoba, która faktycznie wysłuchuje innych, po rozmowie powinna wyrazić swoje emocje”. To właśnie dzieje się w domu kultury w Barcelonie prowadzonym przez Lucilę, gdzie dostarcza się uczestnikom wszystkich materiałów, by dać możliwość ujścia swoim emocjom. „To część performatywna, wykorzystywana po to, aby otwierać ludzi na doświadczenie drugiego człowieka”.

Ponadto, osoba słuchająca zaczyna czuć potrzebę dzielenia się usłyszanymi historiami. Z ramienia Free Listening wykonano podcasty, w których można posłuchać o doświadczeniach życiowych różnych ludzi, bez podawania ich nazwisk. „Zachowanie prywatności to jedna z naszych zasad. W większości przypadków nie znamy imion osób, z którymi rozmawiamy” – podkreśla Lucila i Esther.


Zatem: jak słuchać?

Zaangażowanie w aktywne słuchanie ludzi wymaga kompromisu i przestrzegania pewnych reguł zachowania, w celu uniknięcia niepożądanych praktyk zagrażających mówcy lub słuchaczowi. Mając to na uwadze, Urban Confessional zredagował praktyczny przewodnik zawierający następujące warunki:
Rozmowa „niezbalansowana” 80%-20%: osoby, które słuchają, mówią mniej, dodając neutralny komentarz, ale nie wyrażając swojej opinii. Sugeruje się słuchaczom, by kierowali rozmowę jedynie poprzez zadawanie pytań. „Jesteś środkiem, dzięki któremu ludzie wyrażą to, czego potrzebują”.
Współczucie: bardzo ważne jest zdać sobie sprawę, że każda ze stron może mieć zupełnie odmienne poglądy. W takim wypadku autorzy radzą nie osądzać, ale zrozumieć. „Jeśli osoba, którą spotykasz ma inne przekonania polityczne, Twoim zadaniem jest przejść tę barierę i po prostu wysłuchać go, nie patrząc na różnice”– twierdzą koordynatorzy Senti.
Bez barier: konieczne jest, aby osoba, która mówi, czuła, że poświęca się jej całą uwagę. Dlatego tak ważne jest, by nie spoglądać w trakcie rozmowy na telefon i unikać bycia w kontakcie z innymi osobami w trakcie dialogu.
Szacunek dla ciszy: organizatorzy proszą słuchających, aby uszanowali momenty ciszy w rozmowie. „Z reguły chwile milczenia pojawiają się właśnie po wypowiedzeniu tego, czego najbardziej dotychczas bali się wyrazić” – podkreśla.

Dokument zawiera także sekcję rad dla słuchaczy, np. jak zadbać o swoje bezpieczeństwo czy jak nie zgadzać się na branie pieniędzy. Każda rozmowa ma określony czas. W Barcelonie najwięcej osób, które przychodzą po rozmowę, to osoby starsze. Przekrój ludzi może być jednak bardzo zróżnicowany i obejmuje rozmówców w każdym wieku.
Czytaj także: Wyjdź z okopów i wyciągnij rękę na zgodę – zasady skutecznej komunikacji cz. 3

Zważywszy na to, Lucila i Esther apelują do osób, które chciałyby być słuchaczami. „To jest nieprawdopodobnie ubogacające doświadczenie. Odnajdujesz więź z drugą osobą, jesteś realnie przy nim i sprawiasz, że on staje się realnie obecny dla kogoś”.

Jednym z najbardziej dotykających doświadczeń w funkcjonowaniu Free Listening jest posługa w więzieniu. „Historie ludzi tam obecnych są sprawą delikatną, dlatego ważne jest, aby zostawić to wszystko, w czym jesteś i co masz w sobie i po prostu nie osądzać”. Doświadczenie więzienia pokazały tym dwóm młodym dziewczynom z Barcelony, że ich działanie może być pożyteczne w najróżniejszych miejscach, dlatego dalej pracują, by rozprzestrzeniać idee Free Listening. Ich wyzwaniem jest, aby ludzie nie przestawali wysłuchiwać drugiego człowieka.

Artykuł ukazał się w hiszpańskiej edycji portalu Aleteia.

...

Bardzo madry sposob pomocy malo znany a na pewno przedluzy zycie wielu ludziom ktorzy ,,juz nawet nie maja sie do kogo odezwac i czas odejsc"... Czyli pomoc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:51, 05 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Akcja "Lubię Ludzi” w Katowicach. "Polacy chcą takiego społeczeństwa"
Akcja "Lubię Ludzi” w Katowicach. "Polacy chcą takiego społeczeństwa"

Wczoraj, 4 lipca (21:15)

Szlachetna Paczka zawitała do Katowic ze swoją nową kampanią społeczną pod hasłem „Lubię Ludzi”. Wolontariusze zorganizowali happening przy ulicy Mariackiej. Zachęcali mieszkańców do okazywania innym życzliwości.
Zdj. ilustracyjne
/fot. Leszek Ogrodnik /

Chodzi generalnie o to, żeby ludzie dołączali do Szlachetnej Paczki, do takiej społeczności, która jest oparta na życzliwości, na uczciwej pracy, na drużynowości - mówili reporterce RMF FM Annie Kropaczek spotkani w Katowicach wolontariusze. Polacy chcą takiego społeczeństwa, w którym jest życzliwie, ludzie się doceniają i jest miło - podkreślali.
Mapa działań związanych z akcją
/Szlachetna Paczka /




Z jakim przyjęciem wśród mieszkańców spotkał się happening? Coraz bardziej lubię ludzi. Im więcej oni się uśmiechają, tym bardziej ja się uśmiecham i jesteśmy w stanie się polubić - przyznał w rozmowie z reporterką RMF FM jeden z przechodniów.


Manifest "Lubię Ludzi"
/Szlachetna Paczka /


Jako "Szlachetna Paczka" podejmujemy się wyzwania zjednoczenia Polaków - mówił w rozmowie z RMF FM ksiądz Jacek Stryczek. Przede wszystkim chcemy dokonać zmiany w naszym kraju. Chcemy pokazać, że są już ludzie, którzy lubią ludzi. Może się okazać, że ich jest nawet większość w tym kraju i możemy sprawdzić, żeby ten kraj był fajniejszy. "Lubię ludzi" to nie mówienie o tym co czuję, ale o tym co robię. Jak ktoś wygrywa, to ja go pochwalę, a jak ktoś ma problem to ja mu pomogę - opowiadał na starcie akcji.
Szlachetna paczka łączy Polaków
/Kamil Młodawski, RMF FM

Ambasadorami kampanii zostali znani sportowy: Karol Kłos (mistrz Europy i mistrz świata w siatkówce), Wojciech Szczęsny (bramkarz reprezentacji Polski i AS Romy), Maja Włoszczowska (wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim), Tomasz Majewski (mistrz olimpijski w pchnięciu kulą). Jak również influencerzy: Arlena Witt (blogerka i vlogerka z kanału "Po cudzemu"), Daniel Rusin (autor kanału na Youtube "Reżyser życia"), Konrad Kruczkowski (autor bloga "Halo ziemia"), Paulina Mikuła (prowadząca kanał "Mówiąc inaczej"), Michał Pol (wieloletni redaktor naczelny "Przeglądu Sportowego").

...

Pieknie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:45, 10 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Co dzieje się z krwią po pobraniu od dawcy? Wizyta w RCKiK w Katowicach
Co dzieje się z krwią po pobraniu od dawcy? Wizyta w RCKiK w Katowicach

45 minut temu

​Krwi nie zastąpi nic. Wakacje to czas zwiększonego zapotrzebowania na krew i jednocześnie mniejszej liczby dawców. Dlatego latem każdego roku centra krwiodawstwa apelują o oddawanie krwi i przekonują, że nie ma się czego bać. Kto może zostać krwiodawcą? Jakie są przeciwwskazania? Co dzieje się z krwią od momentu pobrania do przekazania pacjentowi, który jej potrzebuje? W tym celu zajrzeliśmy do jednego z największych ośrodków w kraju - Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Katowicach, które zaopatruje w krew blisko 170 szpitali.
Co się dzieje z krwią po pobraniu od dawcy? Wizyta w RCKIK w Katowicach (12 zdjęć)





+ 8

Jeśli ktoś zdecyduje się oddać krew, musi się zarejestrować. Trzeba wypełnić ankietę zdrowotną i oddać pierwszą próbkę krwi do badań. Później potencjalnego dawcę czeka wizyta u lekarza, który przeanalizuje wyniki i zdecyduje, może oddać krew czy nie. Krew mogą oddawać zdrowe osoby między 18 a 65 rokiem życia, które w ostatnim czasie nie przebyły chorób infekcyjnych, nie miały robionych tatuaży, zakładanych kolczyków - mówi dr Anna Cendrzak z RCKiK w Katowicach. Krwi nie można oddawać w okresie 6 miesięcy po przebytych operacjach. Przeciwwskazaniem jest również m.in. ciąża i okres karmienia piersią.

Po zakwalifikowaniu dawca przechodzi do Pracowni Pobierania Krwi. Pierwszy raz oddałem krew, kiedy moja babcia zachorowała. To było 18 lat temu. Nie ma się czego bać. To nie boli i nic nie kosztuje. Ważne, że się komuś pomaga - mówi pan Rafał. Podczas donacji ściska w ręce małą piłeczkę. Piłeczki pomagają dawca rytmicznie zaciskać dłoń i wtedy pobór krwi jest lepszy. Dawcy w ten sposób odwracają tez uwagę od donacji. To przydaje się zwłaszcza dawcom pierwszorazowym - wyjaśnia dr Cendrzak-Basista.

Kiedy krew zostanie pobrana, trafia do Działu Laboratoryjnego. W odpowiednich pracowniach badamy krew na obecność wirusów , które mogłyby być przeniesione w trakcie transfuzji. Chodzi o wirusy: HIV, HBV, HCV - wyjaśnia Ewa Rudowska, kierowniczka Działu Laboratoryjnego. W jednej z pracowni robione są także badania wstępne dawcy (morfologia). Dział ma za zadanie także archiwizowanie próbek krwi. Próbki z każdej donacji są przechowywane przez 10 lat. Jeśli u dawcy w późniejszym terminie wykryje się jakąś mutację wirusa, nowego wirusa , to zawsze sięgamy do próbek archiwalnych - mówi Rudowska. Chodzi o to, żeby sprawdzić, czy dawca był zakażony wirusem już wtedy, kiedy krew nie była jeszcze badana na jego obecność. W RCKiK w Katowicach rocznie jest około 125 tys. donacji i z każdej z nich takie próbki muszą być archiwizowane.

Z Działu Laboratoryjnego przebadana krew trafia do Działu Preparatyki. Tu krew jest wirowana i rozdzielana na trzy podstawowe składniki: kożuszek leukocytarno-płytkowy, osocze oraz koncentrat krwinek czerwonych - mówi Anna Mazur Stańko z Działu Preparatyki. Składniki musza być odpowiednio przechowywane, np. koncentrat krwinek czerwonych w lodówce a osocze jest zamrażane. Ostatnim ogniwem , przez które przechodzi krew w RCKiK jest Dział Ekspedycji. Pracuje on przez całą dobę. Stąd krew jest bezpośrednio wydawana do szpitali. Przechowywana jest w lodówkach w temperaturze od 2 do 6 stopni. Lodówki są opisane. Każda grupa krwi ma swoją lodówkę - wyjaśnia Krystyna Grudzińska , kierowniczka Działu Ekspedycji. W jednej z lodówek znajduje się krew przeznaczona dla najmniejszych pacjentów. To krew najświeższa, maksymalnie dwudniowa. Krew od pobrania ma okres ważności wynoszący 42 dni. Wydawanie krwi musi się odbywać tak, żeby nie było strat - podsumowuje kierowniczka działu.
Co dzieje się z krwią po pobraniu od dawcy? Wizyta w RCKiK w Katowicach
/RMF FM

(az)
Anna Kropaczek

...

Przypominamy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:11, 10 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Zbiórka na chorego Antosia była oszustwem? Prokuratura sprawdza
Zbiórka na chorego Antosia była oszustwem? Prokuratura sprawdza

Dzisiaj, 10 lipca (13:01)

​Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu podjęła postępowanie sprawdzające, czy podczas internetowej zbiórki pieniędzy na chorego chłopca doszło do oszustwa - dowiedział się reporter RMF FM. Chodzi o akcję charytatywną "Boję się ciemności", podczas której zebrano pół miliona złotych. W mediach pojawiły się informacje, że chłopiec, na leczenie którego składali się internauci, został wymyślony.

Prokuratorzy muszą wraz ze specjalistami ds. informatyki przeanalizować dostępne materiały, które były podstawą zorganizowania internetowej zbiórki. Będą też potwierdzać, czy rzeczywiście istnieje "Antoś", na którego zbierano pieniędzy.

Dziś też zostanie odebrane zawiadomienie od portalu, przez który prowadzono akcję. Zaangażowało się w nią wiele osób, w tym celebryci, artyści i sportowcy. Namawiali do wpłacenia pieniędzy, a także sami dokonywali wpłat. Wśród nich był choćby Robert Lewandowski, czy były premier Kazimierz Marcinkiewicz.

(az)
Krzysztof Zasada

...

Na razie nie rzucam oskarzen bo nie wiadomo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:56, 10 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Rozrywka
Ciekawostki
Tom Hanks dziękuje mieszkańcom Bielska-Białej. "Jestem szczęściarzem"
Tom Hanks dziękuje mieszkańcom Bielska-Białej. "Jestem szczęściarzem"

Dzisiaj, 10 lipca (17:32)

Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, jak aktor Tom Hanks dziękuje mieszkańcom Bielska-Białej za huczne uczczenie jego urodzin. "Jestem szczęściarzem. Nie mogę się doczekać chwili, kiedy poprowadzę to auto" - stwierdził aktor, który otrzyma od mieszkańców miasta "malucha".


Bielszczanie w niedzielę zobaczyli białego Fiata 126p, który jesienią powędruje do Stanów Zjednoczonych jako prezent dla aktora Toma Hanksa. Monika Jaskólska, pomysłodawczyni akcji "Bielsko-Biała dla Toma Hanksa" podkreśliła, że prezentacja, która przyciągnęła do centrum handlowego Gemini setki mieszkańców miasta, zbiegła się z 61. urodzinami gwiazdora.
W Bielsku-Białej odsłonięto "malucha", który trafi do Toma Hanksa (12 zdjęć)





+ 8

Aktor podziękował Polakom za prezent, życzenia i imprezę, która w niedzielę odbyła się w mieście. Obiecał, że będzie dbał o ofiarowanego mu "malucha". Szkoda, że mnie tam nie było. Jestem szczęściarzem - stwierdził. Na koniec krzyknął po polsku "fantastycznie!".
Niebanalny upominek i dobroczynny cel


Pomysł sprezentowania Hanksowi Fiata 126p powstał jesienią ub.r. Monikę Jaskólską naprowadził na niego sam aktor. Opublikował w internecie zdjęcie, na którym otwiera drzwi do sfatygowanego "Malucha". "I'm so excited about my new car!! (Jestem taki podekscytowany moim nowym autem)" - podpisał je.

Bielszczanka postanowiła zebrać pieniądze i kupić Fiata dla aktora. Ideą podzieliła się na Facebooku. Zaproponowała, by pieniądze, które zostaną po zakupie, zasiliły konto bielskiego szpitala pediatrycznego. Odzew bielszczan był entuzjastyczny. Akcja ruszyła pod koniec roku i odbiła się szerokim echem w mediach na świecie. Pojawili się sponsorzy, którzy sfinansowali zakup auta i jego remont.

O akcji dowiedział się Hanks i był nią zachwycony. W mailu do Jaskólskiej przyznał, że nieco żartował z samochodu, ale dodał, iż bardzo mu się on podoba. Napisał też, że gdzieś w tyle głowy pojawiło się u niego marzenie, by mieć takie auto. Nie przypuszczał jednak, że ktoś zorganizuje akcję. Zaprosił bielszczankę wraz z dziećmi do Stanów Zjednoczonych.

Aktor zadeklarował, że wesprze bielski szpital pediatryczny, w którym tworzony jest dział psychiatrii dziecięcej, m.in. z poradnią, oddziałem dziennym i 24-godzinnym. Ilość dzieci z zaburzeniami psychomotorycznymi rośnie. Koniecznością stało się stworzenie działu psychiatrii. Rozpoczęliśmy remont budynku, w który się on znajdzie. Pieniądze, które zbiera Monika, są dla nas bezcenne - powiedział dyrektor szpitala Ryszard Odrzywołek.
RMF FM/PAP

...

Czynmy dobro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:47, 13 Lip 2017    Temat postu:

Pomaganie w internecie. Jak nie dać się oszukać?
Przemysław Sałek | Lip 13, 2017
© F.PROCHASSON / SHUTTERSTOCK
Komentuj


Udostępnij
Komentuj


Jednym z głośniejszych tematów w Polsce była ostatnio zbiórka pieniędzy dla Antosia pod hasłem „Boję się ciemności”. Zaangażowali się w nią m.in. Anna i Robert Lewandowscy. Okazało się jednak, że akcja była oszustwem.


W
ierzę w dobrą naturę człowieka. Za każdym razem utwierdzam się w tym przekonaniu, gdy widzę, jak ludzie – kierowani odruchem serca – postanawiają pomagać nieznajomym w potrzebie. Niezależnie czy dotyczy to drobnych spraw, jak np. przebiegnięcia na drugą stronę ulicy, gdy zobaczymy, że ktoś upuścił rękawiczkę, czy kwestii poważnych, tj. udzielenia pierwszej pomocy czy wsparcia materialnego.

Dzięki internetowi mamy możliwość pomagania innym w sposób zdecydowanie łatwiejszy (niż np. dekadę temu), jak i jest ono możliwe na większą skalę. Przykładowo, blisko rok temu pisaliśmy o akcji „Dobro wraca”. Popularny dziennikarz Krzysztof Stanowski (na Twitterze obserwuje go ponad 165 tys. osób) raz w miesiącu organizuje zbiórki dla potrzebujących, w które angażują się zarówno anonimowi użytkownicy, jak i osoby z pierwszych stron gazet (np. Marcin Gortat).
Reklama

Czytaj także: Gwiazdy, które pomagają naprawdę


Internetowi oszuści

Niestety, w związku z rosnącą popularnością takich akcji pojawiają się także internetowi oszuści. Kiedyś natrafiłem na jednym z portali społecznościowych na ostrzeżenie, że ktoś nielegalnie wykorzystuje zdjęcie młodego kleryka w celu wyłudzenia pieniędzy (pod pretekstem zbiórki pieniędzy dla potrzebujących).

W ostatnich dniach jednym z głośniejszych tematów w Polsce była zbiórka pieniędzy dla Antosia pod hasłem „Boję się ciemności”. Akcja polegała na zbieraniu środków na leczenie 2,5-letniego chłopca, który miał tracić wzrok. Inicjatywę promowało wiele znanych osób, m.in. Wojciech Modest Amaro, Maciej Orłoś czy Katarzyna Bujakiewicz. Z kolei finansowo zaangażowali się Anna i Robert Lewandowscy, którzy przekazali na domniemane leczenie 100 tys. zł. W sumie uzbierano ponad 500 tys. zł. Było to jednak oszustwo. Wielu anonimowych pomagających zostało nabitych w butelkę.

Z uwagi na medialność Anny i Roberta Lewandowskich organizator zbiórki zwrócił już im 100 tys. zł. Co z resztą osób, które przekazały swoje środki na ten cel? Na razie nie wiadomo.

Po takich historiach jak ta z „Boję się ciemności” wiele osób zapewne zrezygnuje z angażowania się w internetowe akcje. Nie róbmy jednak tego! Nie ma lepszego uczucia niż świadomość, że komuś się pomogło w potrzebie. Wie o tym m.in. małżeństwo Lewandowskich, które po ostatnich wydarzeniach wydało oświadczenie. Napisali w nim:

Środki zostały zwrócone przez Organizatora akcji i zostaną przez nas ponownie przeznaczone na inny cel charytatywny. Pomaganie innym jest dla nas bardzo ważną wartością i pomimo tego zdarzenia, nie przestaniemy wspierać organizacji charytatywnych, osób potrzebujących i akcji prospołecznych.
Czytaj także: Na boisku rywalizują. Poza nim pomagają innym


Jak nie dać się oszukać, pomagając w internecie?

Oto trzy ważne wskazówki:

1. Korzystajmy z pośrednictwa dużych organizatorów zbiórek

Jeżeli odczujemy potrzebę wsparcia osób potrzebujących, to dla bezpieczeństwa warto korzystać z dużych, sprawdzonych i profesjonalnych organizatorów zbiórek. Osobiście polecam Fundację Siepomaga. To właśnie dzięki niej było możliwych wiele zbiórek na dużą skalę, np. akcja „Ręce dla Mirka”. Chodziło o wsparcie dla 22-letniego mężczyzny, który urodził się bez nóg i rąk. W grudniu 2016 roku udało się zebrać ponad 200 tys. zł na protezy mioelektryczne rąk dla niego. Dziś Mirek może już samodzielnie chwycić kubek czy uścisnąć dłoń innej osobie. Wszystko dzięki internetowej zbiórce, którą wsparło ponad 8 tys. osób!

Aby skutecznie pomagać, należy to przede wszystkim robić mądrze i odpowiedzialnie, dlatego tak ważnym elementem w Siepomaga jest weryfikacja celów zbiórek – podkreśla Bartosz Zmyślony z Fundacji Siepomaga.

Weryfikacja odbywa się na dwóch poziomach, ponieważ nie współpracujemy z osobami prywatnymi tylko ze sprawdzonymi i zaufanymi Fundacjami. To tam zachodzi pierwszy etap weryfikacji. Zgłoszony przez Fundację cel musi być poparty kosztorysem oraz kwalifikacją do leczenia. Tylko na podstawie takich dokumentów możemy określić kwotę zbiórki i jej cel. Tak sprawdzony cel trafia do zespołu redakcyjnego, który pomaga właściwie przygotować apel – dodaje.

Każda zbiórka, która pojawia się w serwisie, ma przydzielonego opiekuna.

Listę zaufanych i sprawdzonych Fundacji, z którymi współpracujemy, znaleźć można na naszej stronie, a przysyłając do nas zgłoszenie, można uzyskać pomoc w doborze najlepszej alternatywy dla siebie. Fundacje z kolei, aby móc rozpocząć z nami współpracę, muszą się u nas zarejestrować. Sprawdzamy dzięki temu podany numer konta, prosząc naszych przyszłych partnerów o przelanie symbolicznego grosza na nasze konto. Przy rozpoczęciu współpracy organizacje uprzedzane są o tym, że będziemy wymagali przedstawienia rezultatów zbiórek, które sukcesywnie staramy się umieszczać na stronach zbiórek – tłumaczy przedstawiciel Siepomaga.
Czytaj także: Życzenie umierającego studenta pomogło prawie 14 tysiącom rodzin chorych na raka



2. Weryfikujmy prośby o pomoc od znajomych i organizatorów

Z założenia powinniśmy unikać wpłacania pieniędzy na prywatne konta. Jeżeli na jakimś portalu społecznościowym zauważymy, że ktoś ze znajomych prosi nas o wsparcie akcji charytatywnej, która nie ma takiego patrona jak np. Fundacja Siepomaga to zwróćmy mu na to uwagę. Dzięki zgłoszeniu się do takiej organizacji zbiórka zostanie uwiarygodniona i będzie miała większą szansę na powodzenie. W innym przypadku upewnijmy się, czy nasz znajomy faktycznie zna osobę potrzebującą tej pomocy.

Gdy chcemy samodzielnie sprawdzić podmiot odpowiedzialny za zbiórkę, to możemy m.in. zobaczyć, czy jest on zarejestrowany w KRS (Krajowy Rejestr Sądowy) i jak prezentują się jego rozliczenia finansowe. Zawsze też warto poszukać opinii w internecie – być może ktoś chciał już nas ostrzec przed ewentualnym oszustwem?



3. Dzielmy się wątpliwościami

Jeżeli z jakichś względów akcja wyda nam się podejrzana, to dzielmy się tymi spostrzeżeniami w komentarzach czy też wysyłając zapytania do organizatorów. A gdy nikt nie zareaguje na nasze wątpliwości, nie wahajmy się zgłosić sprawy na policję. Pod koniec ub.r. powołano bowiem biuro ds. cyberprzestępczości.

Do zadań biura należy m.in. identyfikowanie i zwalczanie cyberprzestępstw (m.in. oszustw internetowych), współpraca na szczeblu krajowym i międzynarodowym z instytucjami państwowymi oraz sektorem publicznym i prywatnym w zakresie metod i form przestępstw popełnianych w cyberprzestrzeni – tłumaczy mł. insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.

Zbiórki internetowe stają się coraz bardziej popularne. Dzięki nim czujemy jedność i siłę. Dodatkowo pomaganie jest naprawdę przyjemne – chcemy więc jak najczęściej uczestniczyć w tego typu inicjatywach. Dzięki przestrzeganiu tych kilku powyższych zasad możemy to robić bez ryzyka, że ktoś wykorzysta nasz solidarny gest.

...

Na tej ziemi nie myli sie ten co nic nie robi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:25, 21 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Wycieńczona para staruszków uratowana. Od 5 dni nie byli w stanie podnieść się z podłogi
Wycieńczona para staruszków uratowana. Od 5 dni nie byli w stanie podnieść się z podłogi

Dzisiaj, 21 lipca (09:32)

O krok od tragedii w Warszawie. Policjanci ze Śródmieścia sforsowali drzwi do jednego z mieszkań, gdzie na podłodze znaleźli leżącą parę 80-latków. Okazało się, że małżeństwo było w tym stanie od co najmniej 5 dni. Wycieńczeni i odwodnieni staruszkowie zostali odwiezieni do szpitala.
/foto. Policja /

O pomoc i interwencję policjanci zostali poproszeni przez rodzinę starszego małżeństwa mieszkającego w jednym z wieżowców w centrum miasta. Bliscy byli zaniepokojeni faktem, że para nie odbiera od nich telefonów.

Policjanci pojechali pod wskazany adres. Nikt jednak nie reagował na pukanie do drzwi. Biorąc pod uwagę fakt, że mieszkanie znajdowało się na 15. piętrze, nie można było zajrzeć czy też wejść do mieszkania przez okno.

Poproszona o pomoc straż pożarna szybko i sprawnie otworzyła drzwi.

Po wejściu do mieszkania w dwóch różnych pokojach policjanci znaleźli leżących na podłodze kobietę i mężczyznę. Okazało się, że małżeństwo było w tym stanie od co najmniej 5 dni. Funkcjonariusze udzielili parze pomocy przedmedycznej i wezwali pogotowie ratunkowe. Wycieńczonych i odwodnionych 80-latków odwieziono do szpitala.

(j.)

RMF/Policja

...

Opieka to nie tylko bezdomni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:30, 25 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Szlachetna Paczka
Pomagać jest fantastycznie! Dołącz do Szlachetnej Paczki
Pomagać jest fantastycznie! Dołącz do Szlachetnej Paczki

Dzisiaj, 25 lipca (12:24)

Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości wystartowały właśnie z ogólnopolską rekrutacją aż 13,5 tys. wolontariuszy z całej Polski. To właśnie oni docierają z pomocą do najbardziej potrzebujących rodzin oraz dzieci z problemami w szkole. Ich szeregi zasilić może każdy, kto ma chęć pomagać, dążąc przy tym do samorealizacji i rozwoju.
Wolontariuszka Szlachetnej Paczki, fot. Agnieszka Ogoża-Woźnica
/Materiały prasowe

Organizowany przez Stowarzyszenie WIOSNA wolontariat rozpoczął kolejny nabór. Chętni mogą zgłaszać się do września, choć - jak donoszą organizatorzy - kolejność zgłoszeń ma znaczenie. Warto się zatem spieszyć. Formularz zgłoszeniowy znajduje się TUTAJ>>>

Ogólnopolski wolontariat połączył w ubiegłym roku prawie milion osób: rodzin, dzieci, darczyńców i wolontariuszy, a wartość ofiarowanej pomocy przekroczyła aż 47 mln zł.

Wolontariusze Szlachetnej Paczki, zajmują się pomocą rodzinom znajdującym się w trudnej sytuacji. Do ich zadań należy określenie rodzaju pomocy, która da im szansę na realną poprawę. Są oni łącznikami pomiędzy potrzebującymi, a darczyńcami. Owo wejście do świata biedy, często zmienia patrzenie na świat tych ludzi, z których aż 79 proc. uważa Paczkę, za najważniejsze wydarzenie w swoim życiu.
Dołącz do wolontariuszy Szlachetnej Paczki
/Piotr Zięba, Stowarzyszenie WIOSNA /Materiały prasowe

Wolontariusze Akademii Przyszłości zaś, przez cały rok, cotygodniowo spotykają się z dziećmi, borykającymi się z problemami w nauce. Jako ich przyjaciele, uczą maluchów wiary w siebie i pomagają im znaleźć motywację do nauki.

Wiek kandydatów nie ma najmniejszego znaczenia. Angażują się zarówno osoby młode, studiujące, jak i o ustabilizowanej sytuacji zawodowej czy emeryci. Wolontariat skierowany jest do ludzi, którzy mają mało czasu i starają się go dobrze wykorzystywać. Oprócz wpływu na otaczającą rzeczywistość, Paczka daje zarówno możliwość rozwoju i pracy w pełnym energii zespole oraz stworzenia sieci kontaktów biznesowych, czy nawet przyjacielskich.

Michał - jeden z wolontariuszy - podkreśla:

"Dowiedziałem się mnóstwo o samym sobie. Porobiłem przy okazji fantastyczne rzeczy, pomagałem innym robić fantastyczne rzeczy, doświadczałem na sobie fantastycznych rzeczy. Czułem się osobą coraz pełniejszą..."

(k.p)

[link widoczny dla zalogowanych]

...

Popieramy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:47, 27 Lip 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Bill Gates zdetronizowany! Kto obecnie jest najbogatszym człowiekiem świata?
Bill Gates zdetronizowany! Kto obecnie jest najbogatszym człowiekiem świata?

1 godz. 49 minut temu

​Bill Gates nie jest już najbogatszym człowiekiem na świecie - magazyn "Forbes" ogłosił, że założyciela Microsoftu w rankingu najzamożniejszych "zdetronizował" szef internetowego sklepu Amazon, Jeff Bezos, z majątkiem wycenianym na ponad 90 mld dolarów.
REKLAMA

Jeff Bezos /MICHAEL REYNOLDS /PAP/EPA

Niewielki wzrost kursu akcji Amazona wystarczył, by Bezos, który posiada ich znaczną liczbę, prześcignął Gatesa w słynnym rankingu.

Na trzecim miejscu znalazł się założyciel grupy odzieżowej Inditex (właściciel m.in. marki Zara) Amancio Ortega, a na czwartym - amerykański inwestor Warren Buffett.

Jak podkreśla dpa, sporządzając listę najzamożniejszych ludzi świata, "Forbes" bazuje na danych szacunkowych, obejmujących m.in. elementy majątku o zmiennej wartości, takie jak akcje czy nieruchomości.

Dlatego też w przypadku Bezosa może chodzić o chwilowy wzrost szacowanej wartości majątku, który utrzyma się tylko do kolejnego spadku kursu akcji Amazona.

(ph)

...

Niewazne. Maja za duzo... To nieprzyzwoite...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:41, 28 Lip 2017    Temat postu:

Miało być skromnie, wyszło jak z bajki. Niezwykły ślub bezdomnych
Dominika Cicha | Lip 27, 2017

Pro Publico - w służbie ubogim/Facebook
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Aldona i Tomasz byli przekonani, że czeka ich tylko prosty ślub w zaciszu kościoła. Żadnego wesela, żadnych fajerwerków. Jednak dobrzy ludzie mieli na ich dzień trochę inne plany…

Ona – filigranowa, w białej sukience, z misterną fryzurą i bukietem róż. On – wysoki, w czarnym garniturze, lekko zestresowany, ociera jej chusteczką łzy. Podobni do wielu szczęśliwych par, które idą razem do ołtarza, by powiedzieć sobie przed Bogiem „tak”. Może trochę starsi, skromniejsi, wyciszeni… Ich wspólne życie nie było usłane różami.

Aldona i Tomasz są razem od 14 lat. Przez większość tego czasu byli bezdomni. Mimo przeszkód szli razem przez życie, darząc się wzajemną miłością.
Czytaj także: Bezdomna panna młoda: „Mam taki głupi kobiecy problem…”

22 lipca 2017 r. spełnili swoje największe marzenie i zostali małżeństwem. Nie planowali wielkiej uroczystości z dekoracją dopasowaną do zaproszeń, płatkami róż, profesjonalną sesją zdjęciową i weselem w restauracji. Zwyczajnie nie mogli sobie na to pozwolić. Jeszcze na kilka dni przed ślubem trwali w przekonaniu, że będzie skromnie i cicho. Kilka bliskich osób, ksiądz, przysięga. Dzięki pomocy dobrych ludzi wyszło jednak zupełnie inaczej.

Był czerwony dywan i białe róże przypięte do kościelnych ławek, przystrojony range rover z szoferami, zespół muzyczny, płatki kwiatów, prezenty. Był fryzjer, kosmetyczka, biżuteria, a nawet tort z dedykacją i dwa wesela!




Ich ślub pokazała światu Fundacja Pro Publica. Jak powiedział jej ks. Sławomir Kostrzewa, „Aldona i Tomek wykonali gigantyczną duchową pracę, w efekcie czego zapragnęli pojednać się z Bogiem i na Nim budować swoje życie. Podjęli konkretną i świadomą decyzję: chcemy zawierzyć swoje życie Bogu”.

Młodej Parze życzymy wielu łask!

...

Wspahiale! Inni ludzie niz np. ,,polityka"... Nie ma tego syfu moralnego Smile Az sie lepiej oddycha!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:27, 30 Lip 2017    Temat postu:

„Wolontariat jak Harvard”. Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości rekrutują
Redakcja | Lip 30, 2017

fot. Sabina i Paweł Labe
Udostępnij
Komentuj
Drukuj
Aż 13 500 wolontariuszy zamierzają w tym roku zaangażować w swoje działania Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości. To oferta dla tych, którzy chcą nie tylko pomagać, ale także rozwijać się i mieć wpływ na rzeczywistość.

By zasilić szeregi SuperWolontariuszy, wystarczy wypełnić formularz na [link widoczny dla zalogowanych]

Pomysłodawcą projektów jest ks. Jacek Stryczek.

Do pomagania i wolontariatu podchodzimy kompleksowo – mówi. – Bo wolontariat w Paczce i Akademii nie jest poświęcaniem się, tylko rozwijaniem siebie. To jest taki wolontariat jak Harvard – kiedy go skończysz, jesteś już innym człowiekiem. Liczy się to, czego się nauczyłeś, jak się rozwinąłeś i jakich poznałeś ludzi.
Czytaj także: A Ty „Lubisz ludzi”? Szlachetna Paczka ma zjednoczyć Polaków



fot. Sabina i Paweł Labe


Nie ma Paczki bez wolontariuszy

Tylko w ubiegłym roku Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości połączyły prawie milion osób: rodzin, dzieci, darczyńców i wolontariuszy. Wartość przekazanej pomocy wyniosła ponad 47 mln zł. Nie byłoby to możliwe bez wolontariuszy, którzy w realizacji projektów pełnią kluczową rolę.

Wolontariusze Szlachetnej Paczki docierają do rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji i określają, jaki rodzaj pomocy da im szansę na realną poprawę. SuperW Paczki łączą potrzebujących z darczyńcami. Wchodzą do świata biedy – tam, gdzie inni nie chcą albo boją się wejść. To wyzwanie okazuje się niezwykle satysfakcjonujące, bo aż 79 proc. z nich uważa, że Paczka to najważniejsze wydarzenie w ich życiu.





Z kolei wolontariusze Akademii Przyszłości przez cały rok regularnie, raz w tygodniu, spotykają się z dziećmi, które borykają się z trudnościami w nauce. Wolontariusz staje się przyjacielem i mentorem dziecka. Uczy je wygrywać, wzmacnia jego dobre strony, podnosi jego samoocenę i sprawia, że dziecku zaczyna się chcieć.


Czytaj także: Dla 13 proc. samotnych rodziców buty i kurtka dla dziecka to marzenie. Raport „Szlachetnej Paczki” o biedzie w Polsce


Wolontariuszem może być każdy

Poszukiwane są osoby aktywne i odpowiedzialne, które chcą się angażować społecznie, wiek nie ma znaczenia. Wolontariusze to zarówno osoby młode, studiujące, jak również osoby o ustabilizowanej sytuacji zawodowej. Wolontariat w Paczce wyróżnia to, że organizowany jest dla ludzi, którzy mają mało czasu i lubią go dobrze wykorzystywać. Tutaj mają szansę dobrze spożytkować swój czas i energię.

Wachlarz działań, które realizujemy, jest bardzo szeroki – tłumaczy Joanna Sadzik, Dyrektor Szlachetnej Paczki i Akademii Przyszłości, która sama zaczynała od wolontariatu w Paczce. – Szukamy nie tylko studentów i osób, które mogą się u nas rozwinąć i zdobyć nowe kompetencje cenione na rynku pracy, ale jesteśmy otwarci też na ludzi doświadczonych, którzy czują, że praca zawodowa nie zaspokaja wszystkich ich potrzeb związanych z wpływem na otoczenie. U nas przekonują się, jak wiele może od nich zależeć – dodaje.
Czytaj także: „Dziękuję wszystkim, że moja mama jest szczęśliwa”. Poznaj historie kilku cudów


Dlaczego warto

Do Paczki i Akademii ludzie przychodzą i zostają, ponieważ widzą, że niesiona przez nich pomoc jest mądra i efektywna, a sam wolontariat dopracowany i dobrze zorganizowany.

Chciałam pomagać mądrze. Zobaczyłam, że w Paczce pomagamy konkretnym rodzinom i to mnie bardzo przekonało ponieważ wiedziałam, że ta pomoc jest skrojona na miarę potrzeb rodziny. To nie jest przekazywanie zbędnych rzeczy – mówi Natalia, wolontariuszka Szlachetnej Paczki z kilkuletnim stażem.

Wolontariusze cenią sobie doświadczenie bycia w Paczce i Akademii nie tylko za mądrą i przemyślaną pomoc, ale także za możliwość rozwoju. Wolontariat to rozwój, wpływ społeczno-biznesowy oraz możliwość poznania wyjątkowych ludzi oraz stworzenia sieci kontaktów zarówno biznesowych, jak i przyjacielskich.

W tym projekcie uczysz się rzeczy, o których w życiu byś nie pomyślał. Nie spodziewałam się, że wolontariat tyle może dać. Dowiadujemy się, jak rozmawiać z drugim człowiekiem, jak szukać płaszczyzny do tego, by mu pomóc. Ale także rzeczy przydatnych w normalnym życiu tj. zarządzania swoim czasem, interakcji międzyludzkich czy zarządzania ludźmi. Możemy się sprawdzić w promocji, logistyce, są też wdrożenia i szkolenia. To możliwości rozwoju, które trudno znaleźć gdzieś indziej – twierdzi Karolina, wolontariuszka Szlachetnej Paczki.
Czytaj także: Jak zmotywować „młodych kanapowych”? Odpowiedź na apel Franciszka


Zgłoś się!

Kandydaci mogą się zgłaszać do września. Warto się jednak spieszyć. Kolejność zgłoszeń ma znaczenie. By zostać wolontariuszem Szlachetnej Paczki lub Akademii Przyszłości wystarczy wejść na stronę [link widoczny dla zalogowanych] i wypełnić krótki, intuicyjny formularz zgłoszeniowy. Następne kroki to rozmowa i jednodniowe wdrożenie. Po nich pozostaje już tylko podjąć decyzję i podpisać umowę. Kolejność zgłoszeń ma znaczenie.

...

Cenne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135933
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:58, 02 Sie 2017    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Polska
Ochroniarze wywieźli bezdomnego ze szpitala, 64-latek zmarł. Jest porozumienie z prokuraturą
Ochroniarze wywieźli bezdomnego ze szpitala, 64-latek zmarł. Jest porozumienie z prokuraturą

Dzisiaj, 2 sierpnia (12:31)

Dwaj pracownicy ochrony, którzy blisko rok temu wywieźli ze szpitala w Radomiu i pozostawili na zewnątrz bezdomnego, który niedługo potem zmarł, chcą poddać się dobrowolnie karze. Przystał na to prokurator: jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz, skierował on do miejscowego sądu wniosek o wydanie wyroku skazującego bez rozprawy.
Prokurator, który badał okoliczności śmierci bezdomnego mężczyzny, uznał, że kara bezwzględnego więzienia dla ochroniarzy byłaby zbyt surowa (zdjęcie ilustracyjne)
/Jakub Kaczmarczyk /PAP

64-letni mężczyzna został przewieziony do Radomskiego Szpitala Specjalistycznego karetką pogotowia. Jak wynika z ustaleń prokuratury, pacjent został zbadany przez lekarza ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, a po opuszczeniu gabinetu miał poczekać na korytarzu na dalsze badania diagnostyczne. Pracownicy firmy ochroniarskiej wywieźli go jednak na wózku inwalidzkim poza teren szpitala i tam pozostawili.

Według śledczych, z uwagi na wychłodzenie i osłabienie organizmu pacjenta, a także niską temperaturę na zewnątrz ochroniarze narazili chorego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Groziło im do pięciu lat więzienia.

Oskarżeni tłumaczyli się, że zrobili to na prośbę pacjenta - co zdarzyło się nie po raz pierwszy - i nie podejrzewali, że może się to zakończyć tragicznie.

Ostatecznie prokurator uznał, że kara bezwzględnego więzienia byłaby w tym wypadku zbyt surowa.

Jak podała rzeczniczka prokuratury, obydwaj oskarżeni chcą dobrowolne poddać się karze, a wniosek w tej sprawie trafił już do sądu w Radomiu. Zaproponowana dla nich kara to rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, zakaz wykonywania zawodu pracowników ochrony, grzywna i nawiązka po 500 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Tomaszem Skorym prok. Małgorzata Chrabąszcz podkreślała postawę ochroniarzy w śledztwie. Przyznali się do tego czynu, złożyli wyjaśnienia: nie przyszło im do głowy, że ten człowiek może tam umrzeć - mówiła.

Sekcja zwłok wykazała, że zgon nastąpił w związku z przewlekłymi schorzeniami, na które 64-latek cierpiał od lat. Zdaniem biegłych, nie doszło natomiast do wychłodzenia organizmu.

Prokuratura badała również, czy prawidłowe były wszystkie działania podejmowane w stosunku do bezdomnego mężczyzny przez lekarza. Biegli nie dopatrzyli się jakichkolwiek nieprawidłowości ze strony opieki medycznej.


(e)
RMF FM/PAP

...

,,Pomogli"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 72, 73, 74 ... 89, 90, 91  Następny
Strona 73 z 91

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy