Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bestialski reżim w Birmie!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:41, 27 Paź 2014    Temat postu:

NGO: masowy exodus mniejszości Rohingya z Birmy

Członkowie muzułmańskiej mniejszości Rohingya masowo uciekają z Birmy. W ciągu dwóch tygodni kraj opuściło ok. 10 tys. osób. To bezprecedensowy exodus - poinformowała lokalna organizacja pozarządowa.

"Wydaje się, że wielu z nich uznało, iż nie mają już na co czekać w stanie Arakan", na zachodzie Birmy - powiedziała Chris Lewa, która jest szefową organizacji Arakan Project broniącej praw Rohingyów.

Według danych tej organizacji od czerwca 2012 r. łodziami i statkami z Birmy uciekło ok. 100 tys. Rohingyów. Ta bezpaństwowa społeczność uznawana jest przez ONZ za jedną z najbardziej prześladowanych mniejszości na świecie.

Birmańskie władze uważają Rohingyów za nielegalnych imigrantów z Bangladeszu, choć wielu z nich od pokoleń mieszka w Birmie. W 2012 roku w stanie Arakan wybuchły brutalne walki między buddystami a muzułmanami. Zginęło ponad 200 osób, a ok. 140 tys. - głównie Rohingyów - zostało zmuszonych do opuszczenia domów i przeniesienia się do obozów dla uchodźców, gdzie panują opłakane warunki.

Według Chris Lewa exodus nasilił się w ostatnich tygodniach, gdy wyciekł rządowy "plan działania" wobec Rohingyów, których władze chcą zmusić do mieszkania w obozach.

Władze skrytykowały "kampanię dezinformacji", prowadzoną ich zdaniem przez samych Rohingyów. - Nie dochodzi ani do aresztowań, ani do tortur - zapewnił rzecznik stanu Arakan Win Myaing.

Podczas przeprowadzonego wiosną spisu powszechnego, pierwszego od 30 lat, większość Rohingyów nie została w ogóle policzona. Spis został uznany za kontrowersyjny, ponieważ pierwsze z 41 pytań dotyczyło przynależności etnicznej. Członkowie mniejszości Rohingya nie mieli prawa wpisać swojego pochodzenia etnicznego.

Kilka dni przed spisem buddyści zaatakowali biura organizacji humanitarnych w stanie Arakan, zmuszając personel do tymczasowej ewakuacji.

...

Koszmar . Oddali sie demonom . TRZEBA TO POWSTRZYMAC !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:30, 03 Lis 2014    Temat postu:

Heroinowa gorączka w północnej Birmie. Strzykawki stały się lokalną walutą

Północną Birmę trapi plaga, która rzadko zajmuje czołówki światowych mediów. Uzależnienie od heroiny przybrało tam tak masowy charakter, że w niektórych miejscach strzykawki stały się lokalnym środkiem płatniczym - pisze GlobalPost.

Według amerykańskiego portalu problem przyjął już formę epidemii, jakiej trudno szukać gdziekolwiek indziej w regionie i świecie. W położonym na północny Mjanmy (tak dziś oficjalnie brzmi nazwa Birmy) stanie Kaczin uzależnionych od heroiny może być nawet 80 proc. młodych ludzi.

Birma to drugi - po Afganistanie - najbiedniejszy kraj Azji, który przez ostatnie dekady wstrząsany był wojnami, a jego społeczeństwo żyło pod butem brutalnej dyktatury wojskowej. Birmańska waluta - kiat - jest w oczach mieszkańców tak bezwartościowa, że często wolą, by zamiast bezużytecznych banknotów sprzedawca wydał im resztę w postaci drobnych towarów.

O ile jednak zazwyczaj ludzie chcą w zamian drobnych słodyczy czy papierosów, o tyle w Kaczin furorę robią strzykawki albo butelki z czystą wodą, której uzależnieni używają do rozrobienia narkotyku.

Skazani na heroinę

Dlaczego plaga heroiny osiągnęła w Kaczin tak wielkie rozmiary? Według partyzantów z Armii Wyzwolenia Kaczin (KIA), przez lata walczących z wojskowa juntą, to wszystko wina władz centralnych. Rządzący mają specjalnie pozwalać na swobodne rozprzestrzenianie się narkotyku, by zmniejszyć opór i zniewolić Kaczinów - tak jak w XIX wieku Brytyjczycy za pomocą opium zrobili z Chińczykami

Jednak GlobalPost wyjaśnia, że prawda jest o wiele bardziej złożona. Za rosnącą heroinową epidemią stoi "toksyczna mieszanka korupcji w policji i apatii władz wobec uzbrojonej i podatnej na rebelię mniejszości etnicznej". Kaczin to miejsce odległe i bardzo trudno dostępne. Do wielu miejsc władza w praktyce nie dociera, równie rzadko widziani są tam stróże prawa.

Złoty Trójkąt

A należy pamiętać, że tereny północnej Birmy leżą w obrębie tzw. Złotego Trójkąta, czyli jednego z głównych w Azji obszarów produkcji opium, stanowiącego podstawę heroiny (tylko w Afganistanie wytwarza się go więcej). Heroina jest zatem w Kaczin relatywnie tania i powszechnie dostępna. W dużej mierze przyczynili się do tego sami rebelianci, bo przez dekady produkcja i handel opiatami stanowiły ich główny środek utrzymania.

Oczywiście władze nie są bez winy, bo nie robią nic, by walczyć z tym problemem. Policjanci biorą w łapę, przymykając oczy na produkcję i przemyt zakazanych substancji. Niby wszyscy na tym wygrywają, bo i funkcjonariusze mają swoją dolę, i producenci narkotyków mogą spokojnie zająć się biznesem. Jednak w cieniu wielkich pieniędzy pokolenie młodych Kaczinów przegrywa swoje życie.

...

Kraj z olbrzymimi problemami .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:24, 06 Lis 2014    Temat postu:

Birma: ślady tortur na ciele zabitego w październiku dziennikarza

Demonstracja oburzonych śmiercią dziennikarza

Ciało birmańskiego dziennikarza Ko Par Gyi, zastrzelonego przez wojsko w październiku, mają na sobie ślady pokazujące, że był torturowany przed śmiercią - poinformowała jego żona. Mężczyzna miał m.in. złamaną czaszkę i szczękę.

Ko Par Gyi został zatrzymany przez birmańską armię, gdy we wrześniu przygotowywał materiał na temat starć wojska z rebeliantami separatystycznej mniejszości etnicznej Karenów w stanie Mon w środkowej Birmie. W ubiegłym tygodniu armia poinformowała, że zastrzeliła go 4 października, kiedy próbował odebrać jednemu z żołnierzy broń podczas próby ucieczki.

Jego żona, Ma Thandar, która jest działaczką praw człowieka w Birmie, powiedziała, że ona, inni aktywiści i prawie stu żołnierzy, policjantów i przedstawicieli władz uczestniczyło w środę w ekshumacji zwłok.

- Nie widziałam rany postrzałowej, ale nie mogłam też od razu rozpoznać jego twarzy, ponieważ szczęka i zęby były złamane, co wskazuje na tortury - powiedziała Thandar. Na ciele męża kobieta dostrzegła też dwa ślady ran najwyraźniej od jakiegoś ostrego przedmiotu. Zastrzegła jednak, że nie były to rany postrzałowe.

Karenowie, o których pisał Ko Par Gyi, stanowią 7 proc. mieszkańców Birmy; od ponad 60 lat walczą z rządem o niepodległość. Narodowa Unia Karenów to jedno z kilkunastu etnicznych ugrupowań zbrojnych, występujących przeciwko birmańskim władzom. Podczas gdy Karenowie domagają się niepodległości, inne mniejszości zabiegają o autonomię. Od 1988 r. większość z nich podpisała porozumienia rozejmowe z armią birmańską. Karenowie wykluczyli jednak zawarcie ugody z juntą. Mniejszość Karenów w przeciwieństwie do buddyjskiej reszty kraju to w większości chrześcijanie.

W marcu 2011 r. rządzący w Birmie od 1962 r. wojskowi przekazali formalnie władzę popieranej przez nich administracji cywilnej. Prezydent Thein Sein zaczął wówczas znosić niektóre ograniczenia dotyczące mediów. Rozpoczął też dialog z demokratyczną opozycją, osiągnął pojednanie z mniejszościami etnicznymi oraz wprowadził prawo do organizowania strajków i tworzenia związków zawodowych.

Nowe władze od tego czasu próbują przekonywać Zachód o swoich reformatorskich zamiarach. Organizacje monitorujące wolność prasy alarmują jednak, że w kraju wciąż dochodzi do zastraszania i zatrzymywania dziennikarzy, zwłaszcza na prowincji, a wszystko wskazuje na to, że sytuacja systematycznie pogarsza się.

...

Czyli to rezim . Czekamy na Trybunal Karny .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:08, 02 Gru 2014    Temat postu:

Birma: władze zażądały 10 tys. dolarów za doprowadzenie elektryczności do wioski

Mieszkańcy jednej z birmańskich wiosek musieli się zadłużyć, by uzbierać 10 tysięcy dolarów, których zażądały władze za doprowadzenie do wsi energii elektrycznej. Ale po dziesięciu miesiącach nadal żyją w ciemnościach, a władze chcą kolejnej zapłaty za przyłączenie do sieci.

Mieszkańcy Birmy coraz częściej protestują przeciwko problemom z elektrycznością. Na wsi są problemy z przyłączeniem do sieci, z kolei w miastach na porządku dziennym są przerwy w dostawach prądu.

Szacuje się, że zaledwie 30 procent mieszkańców tego kraju ma dostęp do elektryczności.

...

To niezle ,,wladze" ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:39, 14 Sty 2015    Temat postu:

Znani byli z kolekcjonowania głów swoich wrogów. Dziś zagraża im cywilizacja

Na górzystym pograniczu Birmy i Indii żyje lud Naga. Grupa wojowniczych plemion znana była na świecie z trzymania na pamiątkę głów zabitych przez siebie wrogów. Soe Zeya Tun, fotograf agencji Reuters, odwiedził tę tradycyjną społeczność i udokumentował życie plemienia, które zostanie wkrótce pochłonięte przez współczesną cywilizację.

- Pewnego dnia, gdy szukałem historycznych zdjęć Birmy w internecie, natknąłem się na czarno-biały obraz kobiety Naga, który został zeskanowany z magazynu podróżniczego z 1960 roku i zacząłem się zastanawiać, czy ich życie uległo zmianie. Czy oni nadal żyje w ten sam sposób, czy stają się bardziej nowocześni? - tłumaczy swój wybór fotograf.

Mężczyzna zaczął więc szukać informacji i znalazł wiele zdjęć z festiwalu noworocznego Naga, które jacyś turyści wrzucili do sieci. Nie udało mu się jednak odnaleźć żadnych fotografii ukazujących ich życie codzienne. Ten fakt sprawił, że Tun postanowił tam pojechać.

Lud Naga i jego tradycje

Około 120 tys. członków społeczności Naga mieszka obecnie w strefie Sagaing, gdzie przetrwali głównie dzięki rolnictwu oraz polowaniom. Społeczność ta jest niezwykle uboga, a brak dostępu do strefy drogą lądową jeszcze potęguje ten fakt.

Naga słyną z tradycyjnego połowu ryb w utkane przez siebie sieci lub za pomocą rozdrobnionych trujących liście, które pływają na powierzchni wody. Jednak najbardziej znani są z połowów, do których używają domowej roboty materiałów wybuchowych. Po ich wybuchu w rzece, członkowie plemienia wyławiają zabite ryby zębami.

Co prawda myśliwi nie wywieszają czaszek swoich wrogów przed domem tak, jak to było kiedyś, ale do dziś przetrwała tradycja umieszczania tam czaszek upolowanych zwierząt. Niestety praktyki kulturowe zmieniły się diametralnie – np. młodsi członkowie noszą spodnie, a nie tradycyjne przepaski biodrowe.

Jedną z praktyk, która przetrwała, jest palenie opium. Narkotyk zebrany z okolicznych pól makowych przeznaczony jest głównie na rynek lokalny, chociaż nieznaczne jego ilości znajdują się w obrocie, podobnie jak odzież lub przedmioty użytku domowego.

Podczas gdy kobiety nie palą narkotyku, płeć przeciwna jest mocno uzależniona. Podczas polowań mężczyźni Naga gotują surowe opium, rozkładają go na szmatkach do wyschnięcia, a następnie podgrzewają wraz z wodą, aby utworzyć pastę.

Powiew zmian

Obecnie lud ten żyje w izolacji, ale to może się niedługo zmienić. Birma otworzyła niedawno swój sektor telekomunikacyjny i dwie firmy zagraniczne planują budowy sieci w całym kraju. Być może w ciągu dwóch najbliższych lat Naga będą mieć dostęp do telefonów komórkowych.

Rząd planuje również dla nich budowę mieszkań w nowoczesnym stylu. Tradycja nakazuje, że kiedy mężczyzna bierze ślub, buduje pokój dla siebie i swojej żony dołączony do domu swoich rodziców. W jednej ze wsi stał dom z 73 związanymi ze sobą pomieszczeniami. O birmańskich domach mówi się, że wyglądają jak pociągi.

Istnieją również plany budowy nowych dróg w okolicy i zaplanowania połączeń autobusowych, więc Nagowie będą mogli bez problemu odwiedzić centralną Birmę. Niestety działa to w obie strony i do społeczności będzie docierać świat zewnętrzny,całkowicie zmieniając tradycyjny tryb życia mieszkańców.

>>>

Niszczenie takich ludow to zbrodnia .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:22, 17 Sty 2015    Temat postu:

Birma: około tysiąca osób uwięzionych we wsiach z powodu walk na północy

Około tysiąca mieszkańców dwóch wsi na północy Birmy znalazło się w pułapce z powodu toczących się tam zażartych walk między birmańską armią a rebeliantami. Jak pisze agencja Associated Press, ciężarówki czekają w pogotowiu na wywiezienie stamtąd cywilów.

Jeden z mieszkańców Lone Khin, miasta leżącego nieopodal rozgrywających się walk w stanie Kaczin, powiedział AP, że wielu ludzi, w tym dzieci, szukało w sobotę schronienia w buddyjskich klasztorach i kościołach katolickich.

Na razie nie ma informacji o ofiarach, czy rannych wśród ludności cywilnej.

Rzecznik rebeliantów Dawng Hka poinformował, że do tej pory wojsko nie pozwalało przewieźć cywilów w bezpieczne miejsce.

W 2011 roku rządzący Birmą od 1962 r. wojskowi przekazali formalnie władzę popieranej przez nich administracji cywilnej. Prezydent Thein Sein rozpoczął wówczas dialog z demokratyczną opozycją, przywrócił prawo do organizowania strajków i tworzenia związków zawodowych, uwolnił setki opozycjonistów, mnichów buddyjskich, dziennikarzy i adwokatów. Jednym z problemów, z jakimi wciąż boryka się Birma, są napięcia między grupami etnicznymi i wyznaniowymi.

Lud Kaczin stanowi jedną z najliczniejszych mniejszości etnicznych w Birmie. Grupa ta od dawna domaga się autonomii, a władze Birmy reagują na te żądania represjami.

...

Po prostu koszmar .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:43, 03 Lut 2015    Temat postu:

Żelazna brama sprzed domu Aung San Suu Kyi trafi na aukcję

Suu Kyi w areszcie domowym wielokrotnie przemawiała do zgromadzonych przed jej domem zwolenników

Żelazna brama sprzed domu Aung San Suu Kyi, pokojowej noblistki i ikony walki o demokrację w Birmie, trafi na aukcję - poinformował obecny właściciel bramy. Dochód z licytacji zasili kasę partii Suu Kyi, Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD).

69-letnia Suu Kyi podczas 15 lat spędzonych w areszcie domowym stała się w oczach świata symbolem pokojowego oporu wobec rządzącej krajem wojskowej junty. W tym czasie wielokrotnie przemawiała do zgromadzonych przed jej domem zwolenników, stając w tym celu na stole ustawionym przy bramie swojej posesji.

- Ta brama opowiada o walce Birmy o niepodległość - podkreśla jej obecny właściciel Soe Nyunt. Bramę znalazł w 2010 r., gdy po wymianie furtki leżała w ogrodzie, czekając na wywiezienie na wysypisko, i postanowił ją wziąć.

Dochód z aukcji, która ma się odbyć w ciągu najbliższych dwóch tygodni, ma pomóc NLD w sfinansowaniu budowy nowej siedziby ugrupowania oraz obchodów 100. rocznicy urodzin ojca Suu Kyi, generała Aung Sana - birmańskiego rewolucjonisty, jednego z twórców Birmy niepodległej od kolonialnych rządów Wielkiej Brytanii. Cena wywoławcza bramy to 200 tys. USD.

W 2011 r. w Birmie odbyły się wybory parlamentarne, które zakończyły blisko 50-letnie rządy wojska i pozwoliły na przejęcie władzy przez nominalnie cywilny rząd, złożony z emerytowanych generałów. Stworzona pod nadzorem junty konstytucja posłużyła jako podstawa do ograniczonej demokratyzacji kraju, dzięki której w kwietniu 2012 r. Aung San Suu Kyi dostała się do parlamentu w wyniku wyborów uzupełniających.

...

Wolnosc potrzebuje tez bazy materialnej .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:11, 28 Lut 2015    Temat postu:

Birma: policja aresztowała dziennikarza za satyryczny wpis na facebooku

Policja w Birmie aresztowała fotoreportera, który umieścił na facebooku satyryczny wpis kpiący z historycznej bitwy w 1971 roku i obecnego prezydenta.

Policja potwierdziła informację o zatrzymaniu Aung Nay Myo, pracującego dla mediów jako wolny strzelec. Jeśli uznany zostanie za winnego, grozi mu kara do siedmiu lat więzienia.

Dziennikarz wyśmiewał bitwę w 1971 roku pomiędzy oddziałami rządowymi i komunistyczną partyzantką; napisał też, że walkami dowodził obecny prezydent Thein Sein.

W marcu 2011 roku rządzący w Birmie od 1962 roku wojskowi przekazali formalnie władzę popieranej przez nich administracji cywilnej. Prezydent Thein Sein zaczął wówczas znosić niektóre ograniczenia dotyczące mediów. Rozpoczął też dialog z demokratyczną opozycją, osiągnął pojednanie z mniejszościami etnicznymi oraz wprowadził prawo do organizowania strajków i tworzenia związków zawodowych.

Organizacje monitorujące wolność prasy alarmują jednak, że w kraju wciąż dochodzi do zastraszania i zatrzymywania dziennikarzy, zwłaszcza na prowincji. Do tej pory na kary więzienia od dwóch do siedmiu lat skazano co najmniej dziewięciu dziennikarzy i kilkunastu wydawców oraz właścicieli mediów.

...

Rezimy lubia opiewac swoje rzekome zwyciestwa wojenne .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:04, 10 Mar 2015    Temat postu:

Birma: Co najmniej 70 zatrzymanych podczas studenckiego protestu

Birmańska policja rozbiła dziś studencką demonstrację w środkowej części kraju. Zatrzymano co najmniej 70 osób, które sprzeciwiały się reformie edukacji, uznawanej przez nich za niedemokratyczną. Policjanci pobili studentów, mnichów i dziennikarzy.

Ok. 200 studentów i ich zwolenników od kilku tygodni maszerowało z Mandalaj, w środkowej Birmie, do handlowej stolicy kraju, Rangunu. Tydzień temu policja otoczyła ich w Letpadan, ok. 140 km od Rangunu. Funkcjonariusze zapewniali, że we wtorek umożliwią demonstrantom kontynuowanie marszu, ale porozumienie się załamało.

Dzisiaj zatrzymano ok. 70 działaczy, w tym studentów, którzy próbowali sforsować kordon policji - powiedziało źródło policyjne, cytowane przez agencję AFP. Organizatorzy poinformowali z kolei o ok. stu zatrzymanych.

- Podczas rozbijania demonstracji niektóre osoby zostały ranne i przewiezione do szpitali - dodało źródło. Według agencji AP policjanci pobili demonstrantów pałkami i obrzucali ich kamieniami.

Funkcjonariusze weszli nawet do położonego w pobliżu miejsca protestu buddyjskiego klasztoru, w którym schroniła się część demonstrantów.

Protesty przeciwko reformie edukacji rozpoczęły się w listopadzie ub.r. Zgodnie z nowymi przepisami o polityce edukacyjnej i programie nauczania decydują głównie ministrowie, co według krytyków podważa autonomię uniwersytetów. Demonstranci domagają się wprowadzenia zmian w reformie, w tym decentralizacji systemu oświaty, możliwości tworzenia związków zawodowych i nauczania w językach licznych mniejszości etnicznych.

Birmańskie władze obawiają się protestów w Rangunie, bo w przeszłości miasto to było miejscem wielu studenckich demonstracji. W 1988 roku, gdy krajem rządziła junta, to właśnie takie demonstracje dały początek prodemokratycznemu ruchowi, który rozprzestrzenił się na cały kraj, a następnie został brutalnie stłumiony przez wojskowe władze.

W 2011 roku rządzący Birmą od 1962 roku wojskowi przekazali formalnie władzę popieranej przez nich administracji cywilnej, która wprowadziła liczne reformy. Jednak nowy rząd zmaga się z konsekwencjami wprowadzenia wolności słowa. Od objęcia władzy aresztowano setki ludzi, którzy w pokojowy sposób wyrażali swe poglądy - pisze AP.

Unijna delegacja, która szkoli birmańską policję w radzeniu sobie z tłumem, wyraziła ubolewanie "z powodu użycia siły przeciwko pokojowym demonstrantom".

Tymczasowa Birmańska Rada Prasowa poinformowała, że złoży skargę w tej sprawie. Stanowczo potępiła zatrzymanie dziennikarzy i wezwała do ich uwolnienia, ale nie poinformowała, o ile osób chodzi.

...

O a co tam sie wyprawia ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:32, 14 Mar 2015    Temat postu:

Zatonął prom niedaleko wybrzeży Birmy - 21 ofiar śmiertelnych, 26 zaginionych
PAP
14 marca 2015, 07:40
Co najmniej 21 osób zginęło, a 26 zaginęło wskutek zatonięcia promu z około 200 pasażerami na pokładzie niedaleko zachodniego wybrzeża Birmy - poinformowała birmańska policja. Do tej pory uratowano 167 osób.

Wśród ofiar śmiertelnych jest 19 kobiet i dwóch mężczyzn. Według władz, na pokładzie nie było żadnych zagranicznych turystów.

Do wypadku doszło w piątek wieczorem. Według wstępnych ustaleń prom zatonął, ponieważ był przeładowany.

Wypadki tego rodzaju w ubogiej Birmie są częste; każdego roku odnotowuje się tam wiele zatonięć lub kolizji przepełnionych statków.

...

Niestety ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:18, 17 Mar 2015    Temat postu:

2,5 roku więzienia dla Nowozelandczyka za reklamę baru obrażającą Buddę

Philip Blackwood skazany za obrazę Buddy

Sąd w Birmie skazał we wtorek Nowozelandczyka i jego dwóch birmańskich wspólników na kary po dwa i pół roku więzienia i ciężkich robót za obrazę buddyzmu. W internetowej reklamie swego baru wykorzystali psychodeliczny wizerunek Buddy ze słuchawkami na uszach.

Sędzia uznał, że 32-letni Nowozelandczyk, który był managerem baru V Gastro w Rangunie, stolicy gospodarczej Birmy, "celowo chciał obrazić uczucia religijne" buddystów, publikując na stronie baru na Facebooku rysunek Buddy ze słuchawkami na uszach. Reklama wywołała poruszenie w mediach społecznościowych w kraju, w którym ostatnio odnotowuje się wzrost radykalizmu buddyjskiego.

Przed sądem we wtorek zebrało się kilkuset buddyjskich mnichów i radykalnych wyznawców tej religii.

Nowozelandczyk od grudnia 2014 roku przebywał w areszcie w Rangunie. Wraz z nim na wniosek przedstawiciela urzędu ds. religijnych aresztowani zostali jego dwaj birmańscy wspólnicy. Bar, który mieścił się w zamożnej dzielnicy Rangunu, został zamknięty, a rzekomo obraźliwa reklama usunięta.

Wszyscy trzej zostali skazani na dwa lata więzienia za obrazę religii i sześć miesięcy za zakłócanie porządku publicznego. Mogą złożyć apelację od wyroku.

Podczas procesu zaprzeczali, jakoby ich celem była obraza uczuć religijnych buddystów.

Radykalni mnisi w Birmie wzywają do bojkotu muzułmańskich firm, by "chronić buddyzm" - religię, którą wyznaje ponad 80 proc. mieszkańców tego azjatyckiego kraju.

W 2011 roku rządzący Birmą od 1962 roku wojskowi przekazali formalnie władzę popieranej przez nich administracji cywilnej, która wprowadziła liczne reformy. Te zmiany umożliwiły otwarcie kraju na świat.

Jednak od 2012 roku w Birmie dochodzi do napięć na tle religijnym. W wyniku brutalnych walk między radykalnymi buddystami a muzułmanami zginęło co najmniej 250 osób, a dziesiątki tysięcy ludzi, głównie muzułmanów, musiało opuścić swe domy.

...

Cos za ostra kara w sumie za glupote bo to nie jakis bluzg choc glupi .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:08, 19 Mar 2015    Temat postu:

Birma: wyroki skazujące dla dziennikarzy za rzekome zniesławienie

Sąd w Birmie skazał dwóch dziennikarzy na dwa miesiące więzienia za rzekome zniesławienie; skazani zamieścili w swojej gazecie wypowiedź o niskim wykształceniu birmańskich wojskowych zasiadających w parlamencie - pisze agencja Associated Press.

Redaktor Than Htaik Thu i dziennikarz Hsan Moe Tun w lutym 2014 r. zostali postawieni w stan oskarżenia, gdy w zatrudniającym ich tygodniku zamieścili wypowiedź proszącego o anonimowość deputowanego ze stanu Mon, który mówił o niskim wykształceniu przedstawicieli wojska w parlamencie.

To pierwszy wyrok skazujący dziennikarzy za zniesławienie odkąd w 2011 r. władzę w kraju przejął nominalnie cywilny rząd prezydenta Theina Seina. Kolejnych 10 dziennikarzy przebywa odbywa kary więzienia za inne przestępstwa, a blisko 20 grozi proces.

W 2011 r. wojskowi, rządzący Birmą od lat 60., formalnie przekazali władzę popieranej przez nich administracji cywilnej, która wprowadziła liczne reformy, umożliwiając otwarcie kraju na świat. Jednak nowy rząd zmaga się z konsekwencjami wprowadzenia wolności słowa; od objęcia władzy aresztowano setki ludzi w pokojowy sposób wyrażających swe poglądy - pisze AP.

...

Rezim szaleje .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:13, 28 Maj 2015    Temat postu:

Birma: restrykcje wobec mediów za zdjęcia drzemiących parlamentarzystów


Władze w Birmie zakazały dziennikarzom wstępu na salę posiedzeń parlamentu, po tym jak zdjęcia drzemiących podczas obrad posłów obiegły cały kraj. W wyniku czwartkowych rozmów mediom pozwolono zająć ostatnie rzędy, co uniemożliwia jednak pracę fotoreporterom.

W wyniku nałożonych na przedstawicieli mediów restrykcji, dziennikarze relacjonujący posiedzenia Zgromadzenia Związku musieli oglądać obrady na korytarzu za pośrednictwem telewizji.
REKLAMA


Jak podkreślił dyrektor administracyjny parlamentu Kjaw Soe, bezpośrednim powodem wprowadzenia zakazu były publikacje zdjęć drzemiących parlamentarzystów. Ponadto opublikowano zdjęcia posłów, którzy podczas obrad m.in. korzystali z iPad-ów.

Po czwartkowych negocjacjach dziennikarzy z władzami przywrócono im możliwość oglądania posiedzeń parlamentu na sali obrad z miejsc przeznaczonych dla mediów, lecz jedynie z ostatnich rzędów, co uniemożliwia pracę fotoreporterom i kamerzystom.

Władze Birmy nie po raz pierwszy stosują restrykcje wobec dziennikarzy. W połowie marca sąd skazał dwóch dziennikarzy na dwa miesiące więzienia za rzekome zniesławienie; skazani zamieścili w swojej gazecie wypowiedź o niskim wykształceniu birmańskich wojskowych zasiadających w parlamencie.

Był to pierwszy wyrok skazujący dziennikarzy za zniesławienie odkąd w 2011 roku władzę w kraju przejął nominalnie cywilny rząd prezydenta Theina Seina. Kolejnych 10 dziennikarzy odbywa kary więzienia za inne przestępstwa, a kilkunastu grozi proces.

W 2011 roku wojskowi, rządzący Birmą od lat 60., formalnie przekazali władzę popieranej przez nich administracji cywilnej, która wprowadziła liczne reformy, umożliwiając otwarcie kraju na świat. Jednak nowy rząd nie potrafi pogodzić się z wprowadzoną wolnością słowa i zgromadzeń; od objęcia władzy aresztowano setki ludzi w pokojowy sposób wyrażających swoje poglądy - pisze agencja AP.

...

Zadna wladza nie lubi tego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:28, 02 Cze 2015    Temat postu:

Rohingya, najbardziej prześladowana mniejszość świata
Oskar Górzyński
akt. 2 czerwca 2015, 14:35
W kraju są atakowani przez buddyjskich radykałów, a przez państwo pozbawieni wszelkich praw i zmuszani do robót. Kiedy próbują uciec, narażają się na w najlepszym przypadku na długą wegetację w obozach dla uchodźców, w najgorszym - na śmierć na morzu. W takiej sytuacji znajdują się Rohingya, muzułmanie z zachodniej Birmy, grupa określana jako jedna z najbardziej prześladowanych mniejszości na świecie

"Nie będę się rozwodził, powiem krótko i do rzeczy: Po pierwsze, trzeba ich zastrzelić i zabić. Po drugie trzeba ich zastrzelić i zabić. Po trzecie: trzeba ich zastrzelić i pogrzebać. Jeśli tego nie zrobimy, oni dalej będą wkradać się do naszego kraju!" - tak brzmiało wygłoszone w ubiegłym tygodniu przemówienie Nay Myo Wai, lidera orwellowsko nazwanej Partii Pokoju i Różnorodności do tłumu pod Rangunem, największym miastem Birmy (Mianmy). Ugrupowanie polityka nie należy do największych partii w tym od niedawna demokratyzującym się kraju, lecz jego retoryka dobrze odzwierciedla polityczny klimat i postawy wobec grupy ok. miliona muzułmanów żyjących w stanie Arakan na zachodnich rubieżach Birmy.

Radykalny buddyzm i "muzułmańska inwazja"

Konflikty na tle i prześladowania wobec muzułmanów (prześladowani są także chrześcijanie, choć w mniejszym stopniu) mają tam długą historię - co najmniej tak długą, jak niepodległa Birma, która wyzwoliła się spod brytyjskich rządów w 1948 roku. Jednak dopiero w ostatnich latach przemoc wobec Rohingya - bo tak zwie się ten lud - osiągnęła prawdziwie zastraszające rozmiary i formy.

Wszystko za sprawą rosnącego nacjonalizmu i radykalnego buddyzmu, który po transformacji z wojskowej dyktatury do demokracji stał się spoiwem dla złożonego z ponad stu różnych grup etnicznych kraju. Buddyzm jest tu religią państwową, a dużymi wpływami i popularnością cieszą się radykalni mnisi. Tacy jak Wirathu, lider antymuzułmańskiego "ruchu 939", zwany niekiedy "buddyjskim bin Ladenem". Wirathu i jego sojusznicy twierdzą, że muzułmanie z Arakan to obcy, którzy zagrażają kulturze Birmy i mają na celu islamizację całego kraju. Dlatego nawołuje do zwalczania "przybyszów" i wypędzania ich.

- Chcemy tylko chronić nasz kraj przeciwko muzułmańskiej inwazji - tłumaczył w zeszłym roku w wywiadzie dla Al-Dżaziry - nie mamy innego wyjścia - dodawał. Nakręcona przez niego spirala nienawiści wobec osiągnęła swoje apogeum w 2012 roku, kiedy na wiadomość o zgwałceniu przez muzułmanów buddyjskiej kobiety birmańscy mieszkańcy Arakanu - do spółki z mnichami - dokonali pogromu na muzułmanach. To z kolei spowodowało długotrwałe walki, w efekcie których zginęły dziesiątki ludzi, a ponad sto tysięcy zostało wysiedlonych.

W centrum całego konfliktu stoi spór o tożsamość ludu identyfikującego się jako Rohingya. Mimo udokumentowanej historii potwierdzającej obecność muzułmanów w Arakan od co najmniej kilku pokoleń, birmańscy nacjonaliści i władze państwowe twierdzą bowiem, że Rohingya nie są wcale odrębną grupą etniczną, lecz po prostu nielegalnymi imigrantami z pobliskiego Bangladeszu. Właśnie dlatego nie zostali oni ujęci w skład 138 grup etnicznych oficjalnie uznawanych przez państwo. Ma to niezwykle tragiczne skutki, które po wydarzeniach w 2012 przybrały szczególnie drastyczną formę. Oznacza to bowiem, są więc w efekcie bezpaństwowcami, pozbawionymi jakichkolwiek praw obywatelskich. A ponieważ rząd uznaje Rohingya za nielegalnych imigrantów, to traktuje ich odpowiednio do tego statusu. Po wydarzeniach w 2012 roku, ponad sto tysięcy członków tej grupy etnicznej zostało zamkniętych w gigantycznych "obozach dla uchodźców" ogrodzonych drutem kolczastym. Ci, którzy, tam byli, donoszą o prawdziwie drakońskich warunkach tam panujących: o powszechnym niedożywieniu, braku dostępu do wody i leków. Ci, którzy nie zostali zamknięci w obozach, nie mają dużo lepiej: aby wziąć ślub, muszą uzyskać specjalne pozwolenie od władz, co dla urzędników jest dobrą okazją dla wzbogacania się na łapówkach. Od 2013 roku egzekwowane jest z kolei prawo zakazujące muzułmanom - i tylko muzułmanom - posiadania więcej niż dwójki dzieci Są też zmuszani do darmowej pracy, np. przy projektach infrastrukturalnych.

Z deszczu pod rynnę

Jak dotąd władze Birmy zaproponowały tylko jedno rozwiązanie tego problemu: po incydentach z 2012 roku premier kraju Than Sein zażądał od ONZ deportowania wszystkich Rohingya do innych państw. Wielu z nich nie trzeba było do ucieczki przekonywać. Nie zawsze jest to jednak lepsza alternatywa. Dziesiątki tysięcy z nich wybrało przeprawę przez granicę do sąsiedniego Bangladeszu, gdzie trafiają albo do "oficjalnych" i przeludnionych obozów dla uchodźców, albo żyją w prowizorycznych obozowiskach w przygranicznych wioskach, gdzie żyją na granicy głodu. Dlatego tysiące innych Rohingya wybiera bardziej ryzykowną i niebezpieczną drogę ucieczki - tę przez morze - do zamożniejszych państw południowo-wschodniej Azji, jak Indonezja, Malezja, Tajlandia czy Australia. Rzadko wyprawy te kończą się dobrze. Uchodźcy trafiają w ręce przemytników ludzi, którzy wysyłają ich w małych, drewnianych łodziach, w których spędzają nawet kilka miesięcy na pełnym morzu.

- Ci, którzy przeżyli tę podróż opisują jak uciekając przed prześladowaniem w Birmie kończą prześladowani przez przemytników i szantażystów, w wielu przypadkach są świadkami śmierci, upokorzeń i głodu - mówi WP Brad Adams z Human Rights Watch - W dodatku, w całą tę przemytniczą sieć wplątani są urzędnicy, którzy zarabiają na desperacji i cierpieniu tych ludzi.

Mimo że przeprawy przez ocean podejmuje się coraz większa liczba osób - w tym roku liczba ta wzrosła do ponad 50 tysięcy - bardzo rzadko udaje im się dotrzeć do celu. Jeśli nie spotka ich katastrofa na morzu, zostają zwykle przechwytywani przez okręty państw i odsyłani do innych krajów.

- To przypomina grę w ping ponga, tyle że przedmiotem tej gry jest ludzkie życie - mówi Adams. Nawet jeśli uchodźcom z Birmy uda się dotrzeć do brzegów Indonezji czy Tajlandii, nie oznacza to zwykle lepszego życia. Są wówczas kierowani do zamkniętych ośrodków, gdzie latami czekają na rozpatrzenie o azyl. A ponieważ nie posiadają obywatelstwa żadnego państwa, są zawieszeni w prawnej próżni.

Choć o niedoli Rohingya mówi się coraz częściej, nie przełożyło się to jak dotąd na żadne konkretne działania, które mogłyby rozwiązać ten problem. Państwa będące celami podróży uchodźców nie chcą słyszeć o , bo według nich tylko zachęciłoby to kolejnych, a przy okazji wzmocniło tylko pozycję przemytników. Zaś w samej Birmie nie tylko nie myśli się o poprawieniu sytuacji muzułmanów, ale niechęć wobec nich wzrasta do poziomu, który według obserwatorów z ONZ i organizacji pozarządowych grozi ludobójstwem. O niedoli Rohingya milczy nawet słynna dysydentka i laureatka pokojowej nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, która jako lider największej partii opozycyjnej liczy na dobry wynik w nadchodzących wyborach parlamentarnych.

- Nie ma szans na żadne długofalowe rozwiązanie jeśli Birma nie zmieni swojej dyskryminacyjnej polityki. To ona napędza biznes przemytnikom i to ona odpowiedzialna jest za tę katastrofę - mówi Adams.

...

Biedacy to sie ma natychmiast skonczyc!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:17, 09 Cze 2015    Temat postu:

Andrzej Duda za wyborem rodziców, kiedy dzieci rozpoczną naukę w szkole
9 czerwca 2015, 16:51
Prezydent elekt Andrzej Duda podtrzymał swoje stanowisko, że jest za wyborem rodziców, kiedy dzieci rozpoczynają naukę - poinformowała po spotkaniu z Dudą Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. Potwierdziła to posłanka PiS Małgorzata Sadurska

We wtorek prezydent elekt spotkał się z brytyjskim ekspertem w dziedzinie nauczania małych dzieci prof. David Whitebread z Uniwersytetu w Cambridge, który przyjechał do Polski na zaproszenie Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.

- To dla mnie wielki zaszczyt spotkać się z prezydentem elektem - powiedział Whitebread po spotkaniu z Dudą. Zaznaczył, że wielu rodziców ma nadzieję, iż przyszły prezydent pomoże odwrócić decyzję, dotyczącą obowiązkowego rozpoczynania nauki przez polskie dzieci w wieku sześciu lat. Według Whitebreada "z badań wynika, że większość dzieci jest gotowych do rozpoczęcia szkolnej edukacji dopiero w wieku siedmiu lat". Wcześniej nauka powinna odbywać się w sposób naturalny dla dzieci, czyli poprzez zabawę.

- Cieszymy się, że pan prezydent cały czas pamięta o sprawie sześciolatków. Powtórzył deklarację z kampanii wyborczej, że zrobi wszystko na rzecz wolnego wyboru rodziców - powiedziała po spotkaniu Elbanowska.

Informację o podtrzymaniu przez prezydenta elekta deklaracji potwierdziła posłanka Małgorzata Sadurska z PiS. - Spotkanie dotyczyło problemu, o który od wielu lat walczą państwo Elbanowscy, mianowicie tego, żeby rodzice mieli wybór, kiedy puszczają swoje dzieci do szkoły. I tutaj deklaracja ze strony pana prezydenta nie zmieniła się: pan prezydent stoi na stanowisku, że to rodzice powinni mieć wybór, czy ich dziecko ma iść do szkoły w wieku sześciu czy siedmiu lat. Jest to stanowisko, które nie uległo zmianie - powiedziała.

Sadurska zaznaczyła, że w tym momencie Duda nie ma instrumentów prawnych w postaci możliwości złożenia projektu ustawy.

- Po zaprzysiężeniu 6 sierpnia zobaczymy, w jakiej znajdziemy się sytuacji prawnej - powiedziała. Wyjaśniła, że Duda nie wyklucza złożenia projektu ustawy w tej sprawie - o czym mówił w kampanii wyborczej, ale w tym momencie w parlamencie jest już projekt ustawy złożony przez klub PiS, który daje rodzicom prawo zdecydowania, kiedy dziecko pójdzie do szkoły. - Jeśli marszałek sejmu Radosław Sikorski dopuści projekt do procedowania, wtedy sytuacja będzie taka, że nie będzie problemu, jeśli zaś nie dopuści, to pan prezydent będzie podejmował decyzję - dodała posłanka PiS.

W lutym tego roku Andrzej Duda, wówczas kandydat PiS na prezydenta zadeklarował, że jeśli zostanie wybrany na ten urząd, zgłosi projekt pozwalający rodzicom decydować, czy dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu czy siedmiu lat.

W polskim systemie edukacji stopniowe obniżanie wieku obowiązku szkolnego rozpoczęto w 2009 r. Przez pięć lat - do września 2013 r. - decyzję o tym, czy dziecko rozpocznie naukę w wieku sześciu czy siedmiu lat, podejmowali rodzice.

Jesienią ubiegłego roku do szkół poszły obowiązkowo dzieci sześcioletnie urodzone w pierwszej połowie 2008 r. W tym roku po raz pierwszy do I klasy szkoły podstawowej powinien pójść obowiązkowo cały rocznik dzieci sześcioletnich, czyli urodzonych w 2009 r. Wraz sześciolatkami we wrześniu do I klas pójdą też dzieci siedmioletnie, urodzone w drugiej połowie 2008 r. oraz dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008 r., którym na wniosek rodziców w ub.r. odroczono rozpoczęcie nauki.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, rodzice mogą odroczyć rozpoczęcie nauki na podstawie opinii wydanej przez poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Mogą też do końca grudnia uzyskać opinię specjalistów i cofnąć dziecko z I klasy do przedszkola.

Prof. David Whitebread prowadzi badania nad skutkami wczesnego rozpoczynania edukacji szkolnej. Jest ekspertem wspierającym akcję "Too much, to soon" (Zbyt wiele, zbyt wcześnie), prowadzoną przez ruch Save the Childhood (ocalić dzieciństwo), który działa na rzecz podwyższenia wieku sztywnej, szkolnej edukacji w Wielkiej Brytanii; dzieci rozpoczynają tam naukę w szkole w wieku lat pięciu. Według niego wiele dzieci, które tak wcześnie zaczęły edukację szkolną, nie radzi sobie ze stresem, ma problemy emocjonalne, nie radzi też sobie z nauką.

...

Tu spokojnie mozemy wierzyc kandydatowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:12, 25 Cze 2015    Temat postu:

Birma: parlament odrzucił poprawki ws. zmniejszenia roli armii


Birmański parlament odrzucił poprawki do konstytucji mające na celu zmniejszenie roli armii. Nie zmieniono zapisów dotyczących prawa weta wojskowych ws. zmiany konstytucji ani tych uniemożliwających liderce opozycji kandydowanie na prezydenta.

Poprawki nie zostały przyjęte - oświadczył Shwe Mann, przewodniczący Izby Reprezentantów. Nie zebrano bowiem koniecznych ponad trzech czwartych głosów w liczącej 440 osób niższej izbie parlamentu, Zgromadzeniu Związku.
REKLAMA


Uchwalona przez wojskowych konstytucja z 2008 r. daje armii szerokie uprawnienia, w tym do mianowania najważniejszych ministrów, przejmowania kontroli nad krajem podczas stanu wyjątkowego i zajmowania jednej czwartej miejsc w parlamencie, co daje możliwość blokowania praktycznie każdej decyzji.

Ponadto jeden z zapisów konstytucji zakazuje ubiegania się o najwyższy urząd w państwie osobom mającym dzieci z zagranicznym obywatelstwem. Obaj synowie legendarnej birmańskiej opozycjonistki i laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi są Brytyjczykami, tak jak jej zmarły w 1999 roku mąż.

Wielu ekspertów uważa, że taki zapis znalazł się właśnie po to, by wykluczyć Suu Kyi z ubiegania się o prezydenturę.

Suu Kyi, która jest symbolem walki o demokrację w Birmie, uważa, że zasady te należy zmienić, aby w kraju dokonały się "faktyczne zmiany" ustrojowe. Noblistka, która obchodziła w niedzielę 70. urodziny, zaapelowała do swych zwolenników o zwarcie szeregów przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.

Znowelizowana w 2008 r. konstytucja oraz ordynacja wyborcza stanowiły część zarysowanej przez juntę wojskową "mapy drogowej", mającej w deklaracjach prowadzić do demokratyzacji systemu politycznego kraju.

Pod koniec 2014 r. partia Suu Kyi - Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) - zebrała około pięciu milionów podpisów pod petycją w sprawie zmiany konstytucji.

...

Reżim chce trwać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:10, 03 Sie 2015    Temat postu:

Birma: 46 osób zginęło w powodziach, pewne obszary odcięte od świata


Co najmniej 46 osób zginęło w powodziach w Birmie wskutek obfitych deszczów monsunowych, które nawiedzają obecnie Azję Płd.-Wsch. Ucierpiało ponad 200 tys. Birmańczyków, zwłaszcza w centrum, na zachodzie i północy, gdzie niektóre obszary są odcięte od świata. Władze ostrzegają, że kraj stoi w obliczu "wielkiej katastrofy".

29Zobacz zdjęcia




Deszcze monsunowe rozpoczęły się w tym kraju w połowie lipca. Ulewne deszcze powodują osunięcia się ziemi; zniszczonych zostało tysiące domów, dróg i mostów oraz upraw. - Przyspieszamy naszą pomoc i prace ratunkowe - powiedział przedstawiciel władz.

Władze ogłosiły stan klęski żywiołowej w czterech zachodnich rejonach. Ludność masowo opuszcza najbardziej dotknięte przez powodzie tereny, a władze ostrzegają, że kraj stoi w obliczu "wielkiej katastrofy". W niedzielę ONZ ostrzegła, że w kraju tak dużym i ubogim jak Birma, gdzie infrastruktura jest bardzo słabo rozwinięta, zasięg katastrofy może zostać określony dopiero po kilku dniach.

Najbardziej dotknięte zostały obszary w centrum i na zachodzie kraju. - Nie dostaliśmy żadnego powiadomienia, myśleliśmy więc, że są to zwykłe deszcze" w tym sezonie - powiedziała agencji AFP Aye Su Myat, która mieszka w Sagaing na północy kraju. "W ciągu kilku godzin cały mój dom znalazł się pod wodą. Mój mąż musiał wspiąć się na dach, ponieważ nie było inne drogi wyjścia - dodała. Rodzina znalazła tymczasowe schronienie w klasztorze.

W stanie Czin na zachodzie osunięcia ziemi następowały wiele razy, niszcząc ponad 700 domów w Hace, stolicy regionu. Od kilku dni silne deszcze monsunowe nawiedzają również Indie, Nepal, Pakistan i Wietnam.

...

Znow katastrofa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:07, 10 Sie 2015    Temat postu:

Birma: w powodziach zginęło już ponad 100 osób

powódź w Birmie - Ye Aung Thu / AFP

W powodziach w Birmie zginęło już ponad 100 osób - poinformowały dzisiaj władze tego kraju; większość ofiar to mieszkańcy położonego na zachodzie autonomicznego stanu Arakan. W trwających od końca czerwca powodziach ucierpiało około miliona osób.

W ubiegłym tygodniu władze birmańskie informowały o ponad 80 ofiarach śmiertelnych żywiołu. W obawie przed pogorszeniem sytuacji zarządzono 6 sierpnia ewakuację mieszkańców nisko położonych części delty rzeki Irawadi, gdzie woda przekroczyła stany alarmowe. Mieszka tam około 6,2 mln ludzi, co stanowi 12 proc. populacji Birmy.
REKLAMA


Tamtejsze ministerstwo rolnictwa poinformowało, że powódź zalała około 480 tys. hektarów upraw z czego całkowicie zniszczyła prawie 180 tys. hektarów. Organizacje humanitarne ostrzegają, że klęska żywiołowa może zakłócić dostawy żywności w środku sezonu monsunowego. W zeszłym tygodniu rząd Birmy zaapelował do społeczności międzynarodowej o pomoc humanitarną; wsparcia udzieliły mu Chiny i Indie.

Każdego roku między czerwcem a październikiem Birma zmaga się z powodziami wywołanymi przez deszcze monsunowe, ale tym razem sytuacja jest znacznie gorsza; władze mówią, że "kraj stoi w obliczu wielkiej katastrofy".

...

Kolejna katastrofa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:33, 14 Sie 2015    Temat postu:

Szukają lepszego życia. Z jednego piekła trafiają w drugie


Kobiety z ludu Rohingya masowo uciekają z Birmy. Bojąc się prześladowań, opuszczają kraj, łudzone lepszym życiem w Malezji, Tajlandii czy Indonezji. Szybko okazuje się jednak, że zamiast obiecanego spokojnego i dostatniego życia, dostają się w ręce handlarzy ludźmi, którzy sprzedają je do aranżowanych małżeństw albo domów publicznych. Muzułmanki z jednego piekła trafiają w drugie.

...

Tym bardziej ze brak tam chrzescijanstwa to bestialstwo jest niczym nie łagodzone.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:56, 31 Sie 2015    Temat postu:

Birma: Suu Kyi wzywa wyborców, by nie bali się głosować


Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi zaapelowała dziś do obywateli Birmy, by wzięli udział w listopadowych wyborach parlamentarnych, nawet jeśli będą zastraszani.

Przywódczyni Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) odwiedziła kilka miejscowości w pobliżu stolicy kraju Naypyidaw mimo ostrzeżeń ze strony komisji wyborczej, że kampania oficjalnie jeszcze się nie rozpoczęła.

Suu Kyi utrzymuje jednak, że nie prowadzi kampanii, lecz warsztaty dla wyborców przed głosowaniem planowanym na 8 listopada.

- W dniu wyborów nie bójcie się głosować, nawet jeśli będą wam grozić - apelowała. - Nikt się nie dowie, gdzie postawicie krzyżyk. I jeszcze jedno: im bardziej będą wam grozić, tym bardziej powinniście zagłosować na NLD - dodała.

Kampania przed wyborami w Birmie rozpocznie się 8 września. O miejsca w parlamencie będzie walczyć ponad 90 partii. Listopadowe głosowanie, uważnie obserwowane przez społeczność międzynarodową, zwłaszcza przez USA, to pierwsze od 25 lat wybory na poziomie krajowym z udziałem NLD.

Oczekuje się, że ugrupowanie Suu Kyi zdobędzie wiele mandatów, być może nawet większość w parlamencie. Obecny parlament udaremnił niedawno próbę znowelizowania konstytucji, zapewniającej mianowanie jednej czwartej deputowanych przez wojsko, co jest narzędziem blokowania reform konstytucyjnych.

Gdy Suu Kyi przemawiała w miejscowości Zabu Thiri, w pobliżu demonstrowali jej przeciwnicy. Okolice Naypyidaw, zamieszkane głównie przez birmańskich urzędników, nie są uważane za bastion NLD.

Uczestnicy protestu twierdzili, że opozycjonistka wspiera członków muzułmańskiej mniejszości Rohingya, którzy uciekają z Birmy przed prześladowaniami i biedą. Tymczasem na arenie międzynarodowej Suu Kyi była krytykowana w związku z tym, że nie zabiera głosu w tej sprawie.

Ponad 100 tys. muzułmanów Rohingya, którzy musieli uciekać ze swych domów po zamieszkach w 2012 i 2013 roku, mieszka w obozach w stanie Arakan. Wielu mieszkańców Birmy traktuje tę mniejszość jako nielegalnych migrantów z Bangladeszu.

Od 2011 roku Birma jest rządzona przez nominalnie cywilne władze, złożone z emerytowanych generałów, po zakończeniu blisko 50-letnich rządów wojska. Jednak od kilku miesięcy, wraz ze zbliżaniem się listopadowego głosowania, birmański rząd jest oskarżany o zaostrzanie polityki i ograniczanie swobód.

...

Ludzie sie boja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:35, 08 Lis 2015    Temat postu:

Rozpoczęły się wybory parlamentarne w Birmie


W Birmie rozpoczęły się w niedzielę rano wybory parlamentarne - pierwsze wolne wybory w tym kraju od 25 lat. O miejsca w parlamencie ubiegają się 92 partie.

Najsilniejsze ugrupowania to sprawująca władzę Partia Unii Solidarności i Rozwoju (USDP) i opozycyjna Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) z charyzmatyczną przywódczynią, laureatką Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi.
REKLAMA


Mają to być pierwsze wolne wybory w tym kraju od 25 lat. W Birmie nie ma sondaży przedwyborczych, ale zdaniem większości obserwatorów głosowanie wygra NLD. Nie wiadomo jednak, czy przewaga będzie wystarczająca do przejęcia przez nią władzy, gdyż zgodnie z konstytucją 25 proc. mandatów zarezerwowanych jest dla wojska.

Od 1962 do 2011 roku dyktatorską władzę w Birmie sprawowała armia. 25 lat temu partia pani Aung San Suu Kyi wygrała wybory, zdobywając 80 proc. miejsc w parlamencie, ale wojskowa junta nie uznała wówczas wyników głosowania.

W 2011 roku junta przekształciła się w cywilny rząd jako Partia Unii Solidarności i Rozwoju, składający się głównie z emerytowanych generałów, rozpoczynając proces demokratyzacji i otwierania kraju na świat. Były wojskowy szef rządu, obecny prezydent Thein Sein zapewnił że uzna wyniki głosowania, bez względu na to, jakie one będą.

...

Obserwujemy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:46, 08 Lis 2015    Temat postu:

Zakończyły się wybory parlamentarne w Birmie. Frekwencja ok. 80 proc.
8 listopada 2015, 11:30
W Birmie zakończyły się wybory parlamentarne, w których na zwycięstwo liczy opozycyjna Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) pod przywództwem Aung San Suu Kyi. Według komisji wyborczej w głosowaniu wzięło udział ok. 80 proc. uprawnionych. Były to pierwsze wolne wybory w tym kraju od ćwierć wieku.

- Według pierwszych szacunków około 80 proc. uprawnionych do głosowania (ponad 30 mln osób) poszło na wybory - poinformował agencję AFP przedstawiciel komisji Thant Zin Aung. Na razie nieznane są jeszcze nawet wstępne wyniki.

Są to pierwsze wolne wybory w Birmie od kiedy w 2011 roku wojskowa junta, która twardą ręką władała krajem przez pięć dekad, przekształciła się w cywilny rząd jako Partia Unii Solidarności i Rozwoju (USDP).

O miejsca w parlamencie ubiegają się 92 partie, ale główna rozgrywka toczy się pomiędzy USDP oraz NLD z charyzmatyczną przywódczynią, laureatką Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. NLD liczy na zdecydowaną wygraną.

Przed 25 laty partia NLD wygrała wybory, zdobywając 80 proc. miejsc w parlamencie, ale wojskowa junta nie uznała wówczas wyników głosowania.

Przed wyborami obserwatorzy nie byli w stanie przewidzieć ani wyniku, ani jego konsekwencji. W ocenie ekspertów, mogą one być kolejnym krokiem ku pokojowej transformacji, ale też mogą na nowo zdestabilizować 50-milionową Birmę.

Były wojskowy szef rządu, obecny prezydent Thein Sein zapewnił, że uzna wyniki głosowania, bez względu na to, jakie one będą.

...

Oczywiscie nie beda za rezimem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:49, 09 Lis 2015    Temat postu:

Historyczne wybory w Birmie. Opozycja z miażdżącym zwycięstwem?

Zwolennicy opozycji - AFP

Birmańska opozycja twierdzi, że odniosła miażdżące zwycięstwo we wczorajszych wyborach parlamentarnych. Narodowa Liga na Rzecz Demokracji kierowana przez laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi ocenia, że zdobyła ponad 80 procent głosów na najgęściej zaludnionych terenach. To pierwsze wolne wybory od 25 lat.

– Według pierwszych szacunków około 80 proc. uprawnionych do głosowania (ponad 30 mln osób) poszło na wybory – poinformował przedstawiciel komisji Thant Zin Aung. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, birmańska komisja wyborcza nie przedstawiła rano wstępnych i cząstkowych wyników. Według zapowiedzi, mają one zostać zaprezentowane dopiero po południu lub wieczorem.
REKLAMA


Są to pierwsze wolne wybory w Birmie, od kiedy w 2011 roku wojskowa junta, która twardą ręką władała krajem przez pięć dekad, przekształciła się w cywilny rząd jako Partia Unii Solidarności i Rozwoju (USDP). O miejsca w parlamencie ubiega się 91 partii, ale główna rozgrywka toczy się pomiędzy USDP oraz NLD z charyzmatyczną przywódczynią, laureatką Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. NLD liczy na zdecydowaną wygraną. Przed 25 laty partia ta wygrała wybory, zdobywając 80 proc. miejsc w parlamencie, ale wojskowa junta nie uznała wówczas wyników głosowania.
5408678a-38e3-4bc5-8714-7d4a82115737 Lokal wyborczy - AFP
Lokal wyborczy

Przed wyborami obserwatorzy nie byli w stanie przewidzieć ani wyniku, ani jego konsekwencji. W ocenie ekspertów mogą one być kolejnym krokiem ku pokojowej transformacji, ale też mogą na nowo zdestabilizować 50-milionową Birmę. Były wojskowy szef rządu, obecny prezydent, Thein Sein zapewnił, że uzna wyniki głosowania bez względu na to, jakie one będą.

Partią NLD kieruje uwielbiana przez tłumy Aung San Suu Kyi, wieloletnia opozycjonistka i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla. Gdy oddawała swój głos, przed lokalem wyborczym w Rangunie czekały na nią setki jej zwolenników.
5408678a-38e3-4bc5-8714-7d4a82115737 Aung San Suu Kyi - PAP
Aung San Suu Kyi

Aung San Suu Kyi urodziła się 19 czerwca 1945 r. w rodzinie generała Aung Sana – twórcy birmańskiej armii i ojca niepodległości kraju. Po studiach w Oxfordzie wyszła za mąż za Brytyjczyka. Kiedy przyjechała do Birmy opiekować się chorą matką, zaangażowała się w działalność polityczną, zdobywając ogromne poparcie społeczne. W latach 1989–2010 Suu Kyi spędziła łącznie 15 lat w areszcie domowym.

Jak relacjonował z Birmy korespondent PAP Andrzej Borowiak, mieszkańcy Rangunu kochają Aung San Suu Kyi jak matkę i wierzą, że po jej zwycięstwie sytuacja w Birmie zmieni się z dnia na dzień. Przed wyborami właściciele sklepików i restauracji wywiesili na ścianach zdjęcia Suu Kyi i czerwone plakaty jej partii. Kierowcy okleili swoje auta naklejkami z flagą ugrupowania.

...

Wynik nie zaskakuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:11, 13 Lis 2015    Temat postu:

Oficjalne wyniki: partia Suu Kyi zdobyła większość w parlamencie Birmy

Aung San Suu Kyi - AFP

Opozycyjna Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) kierowana przez Aung San Suu Kyi, zdobyła większość miejsc w birmańskim parlamencie i będzie mogła utworzyć rząd - wynika z opublikowanych częściowych rezultatów niedzielnych wyborów.

Wciąż trwa liczenie głosów, a ostateczne wyniki zostaną ogłoszone za kilka dni. Komisja wyborcza podała jednak w piątek, że partia laureatki Pokojowej Nagrody Nobla zdobyła kolejnych 21 mandatów, pokonując próg 329 miejsc niezbędnych do posiadania większości w 664-osobowym, dwuizbowym parlamencie. Chodzi o wyniki po przeliczeniu ponad 80 proc. głosów.
REKLAMA


Oznacza to, że NLD będzie mogła wybrać prezydenta, który następnie mianuje nowy rząd.

Birmańska konstytucja wyklucza z ubiegania się o najwyższy urząd w państwie osoby posiadające krewnych z obcym paszportem i dlatego Aung San Suu Kyi, której synowie mają brytyjskie obywatelstwo, nie będzie mogła zostać prezydentem. Opozycjonistka zapewniła jednak przed wyborami, że to ona będzie de facto sprawować władzę, gdyż będzie "ponad prezydentem".

Agencja AP zauważa, że chociaż wygrana NLD nie jest niespodzianką, to niewielu komentatorów spodziewało się tak przygniatającego zwycięstwa opozycji. Rezultaty świadczą o tym, że Birmańczycy zdecydowanie odrzucili rządy wojskowych w kraju, który od pół wieku był pod kontrolą armią.

Wybory nie odbyły się w siedmiu okręgach i dlatego NLD potrzebowała 329 mandatów do większości. Według komisji wyborczej ugrupowanie Suu Kyi zdobyło 238 miejsc w izbie niższej i 110 miejsc w izbie wyższej, czyli łącznie 348 mandatów w obu izbach.

- To będzie parlament zdominowany przez NLD, będą mogli przyjmować wszystkie ustawy i nie będą musieli tworzyć koalicji - powiedział analityk ds. Birmy Richard Horsey.

Rządząca dotychczas w kraju Partia Unii Solidarności i Rozwoju (USDP), w której skład wchodzą dawni wojskowi, zdobyła tylko 40 miejsc. Według konstytucji jedna czwarta mandatów w parlamencie jest zarezerwowana dla wojska, co oznacza, że wciąż będzie miało ono duży wpływ na sytuację w kraju. Ponadto szef armii obsadza kluczowe resorty - m.in. spraw wewnętrznych i obrony.

Choć armia nie przyznała się do porażki USDP, to pogratulowała NLD zwycięstwa i zapewniła, że uszanuje ostateczne wyniki. Komentatorzy obawiali się, że wojsko może nie uznać rezultatów.

Były to pierwsze wolne wybory w Birmie od 2011 roku, kiedy władająca krajem twardą ręką wojskowa junta przekształciła się w cywilny rząd jako USDP. Wybory 8 listopada były kontynuacją rozpoczętego wówczas procesu pokojowej transformacji i otwierania kraju po pięciu dekadach rządów wojska.

Według zagranicznych obserwatorów głosowanie przebiegło prawidłowo, choć mogło być lepiej. Jednym z problemów było to, że prawa głosu nie miały setki tysięcy członków muzułmańskiej mniejszości Rohingya, którzy nie posiadają obywatelstwa Birmy.

Uprawnionych do głosowania było ok. 30 mln ludzi, a frekwencja wyniosła ok. 80 proc.

...

Czekamy na te 80 % miejsc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:48, 23 Lis 2015    Temat postu:

Birma: już 104 ofiary śmiertelne osunięcia ziemi na północy

Birma: już 104 ofiary śmiertelne osunięcia ziemi na północy - AFP

Do co najmniej 104 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych osunięcia ziemi w pobliżu kopalni jadeitu na północy Birmy - poinformowały birmańskie władze. Ekipy ratunkowe wciąż szukają osób, które mogły zostać zasypane.

- Operacja ratunkowa jest dalej prowadzona; odnaleźliśmy kolejne ciała. W sumie wydobyliśmy ponad sto ofiar śmiertelnych - powiedział agencji AFP przedstawiciel lokalnej organizacji pozarządowej.
REKLAMA


Według państwowej gazety "The Global New Light of Myanmar", spod ziemi wydobyto 104 ciała, a "wiele osób wciąż pozostaje zaginionych".

Agencja AFP wskazuje, że trudno jest określić, ile dokładnie osób zaginęło, ponieważ władze nie wiedzą, ilu ludzi mieszkało w pobliżu miejsca, gdzie doszło do osunięcia ziemi.

Tragedia miała miejsce w sobotę o świcie w Hpakant w stanie Kaczin. Na kilkadziesiąt domów, gdzie spali górnicy, osunęły się zwały ziemi ze zbocza góry.

Hpakant to obszar, gdzie znajdują się największe w Birmie kopalnie jadeitu. Praca w nich jest bardzo niebezpieczna. Zatrudnieni w nich ludzie przybywają z całego kraju i pracują przez wiele godzin na dobę za niskie wynagrodzenie.

Birma jest największym na świecie producentem jadeitu. Znaczne ilości jadeitu są przemycane do sąsiednich Chin, gdzie jego cena jest bardzo wysoka. Wartość wydobywanego w Birmie w 2014 roku jadeitu oceniana jest na 31 mld dolarów.

...

Niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:21, 26 Gru 2015    Temat postu:

Dziesiątki zaginionych po tąpnięciu w kopalni jadeitu w Birmie


Trwają poszukiwania ciał ofiar osunięcia ziemi w kopalni jadeitu w północnej Birmie. Dziesiątki osób uznano za zaginione. Do podobnej katastrofy doszło tam pod koniec listopada. Zginęło wówczas 90 osób. Birma jest największym na świecie producentem jadeitu.

- Ekipy ratunkowe rozpoczęły poszukiwania ciał, ale nie możemy podać dokładnych liczb – powiedział agencji AFP koordynator akcji ratunkowej Nilar Myint w Hpakant, gdzie doszło do katastrofy.

Hpakant to obszar, gdzie znajdują się największe w Birmie kopalnie jadeitu. Praca w nich jest bardzo niebezpieczna. Zatrudnieni w nich ludzie przybywają z całego kraju i pracują przez wiele godzin na dobę za niskie wynagrodzenie.

Znaczne ilości jadeitu są przemycane do sąsiednich Chin, gdzie jego cena jest bardzo wysoka. Wartość wydobytego w Birmie w 2014 roku jadeitu oceniana jest na 31 mld dolarów.

Według pozarządowej organizacji Global Witness z siedzibą w Londynie, dochody z wydobycia jadeitu stanowią połowę PKB Birmy, jednego z najbiedniejszych krajów Azji Południowo-Wschodniej.

Przemysł związany z wydobywaniem jadeitu powiązany jest z birmańskimi politykami i byłym wojskowym rządem.

...

Kolejna katastrofa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:34, 15 Mar 2016    Temat postu:

Htin Kyaw, bliski współpracownik Suu Kyi, nowym prezydentem Birmy
Htin Kyaw - PAP

Zgodnie z przewidywaniami parlament Birmy wybrał na prezydenta kraju Htin Kyawa, wieloletniego dysydenta i bliskiego współpracownika laureatki Pokojowego Nobla, przywódczyni obecnie rządzącej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) Aung San Suu Kyi.

Htin Kyaw otrzymał 360 głosów na 652 głosujących - poinformował przedstawiciel parlamentu liczący głosy. Stanie on również na czele rządu.
REKLAMA
REKLAMA


Prezydenta wybierały obie izby parlamentu, liczące łącznie 664 deputowanych, oraz przedstawiciele armii. Zgodnie z birmańską ordynacją prezydent jest wybierany spośród trzech kandydatów - po jednym zgłaszają obie izby parlamentu, a trzeciego nominuje wojsko, dla którego zarezerwowana jest jedna czwarta mandatów w parlamencie.

Drugie miejsce w głosowaniu otrzymał kandydat nominowany przez armię Myint Swe, otrzymując 213 głosów, a trzecie drugi kandydat NLD Henry Van Hti Yu (Henry Van Thio), uzyskując 79 głosów. Obejmą oni odpowiednio urząd pierwszego wiceprezydenta i drugiego wiceprezydenta.

Htin Kyaw jest profesorem, ma 70 lat. Od połowy lat 90. XX w. jest jednym z najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników Suu Kyi; jest znany z uczciwości i lojalności - wskazuje portal BBC News. Studiował w Wielkiej Brytanii. Jego żona Su Su Lwin jest córką założyciela NLD, a także prominentną działaczką tej partii i deputowaną.

Sam Htin Kyaw nie jest deputowanym. Kieruje fundacją charytatywną Daw Khin Kyi, założoną przez Suu Kyi.

Nowy prezydent i rząd Birmy mają zacząć pracę 1 kwietnia; obecna kadencja prezydenta Theina Seina wygasa 31 marca.

Prodemokratyczna NLD, po ponad 50 latach rządów w Birmie najpierw wojskowej junty, a później quasi-cywilnych władz, odniosła ogromny sukces w wyborach z 8 listopada ub.r., zdobywając większość w obu izbach parlamentu.

Wieloletnia dysydentka i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, która przez lata była represjonowana przez reżim wojskowych, nie mogła ubiegać się o najwyższy urząd w państwie, gdyż konstytucja Birmy wyklucza z wyścigu osoby mające krewnych z obcym paszportem. Synowie Suu Kyi mają brytyjskie obywatelstwo, Brytyjczykiem był jej zmarły w 1999 roku mąż. Panuje powszechne przekonanie, że wojskowi wpisali to zastrzeżenie do konstytucji, aby uniemożliwić przywódczyni NLD ubieganie się o najwyższy urząd w państwie.

Pomimo wielotygodniowych negocjacji NLD nie była w stanie przekonać wojskowych, aby usunąć ów zapis z konstytucji w celu umożliwienia Suu Kyi kandydowania - zwraca uwagę BBC News.

Ale Aung San Suu Kyi zapewniała przed wyborami, że to ona będzie de facto sprawować władzę, stojąc - jak to określiła - "ponad prezydentem".

...

Demokracja to nie jest. Kyi dostala 80 % w wyborach!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:54, 18 Mar 2016    Temat postu:

Narkotykowy problem Birmy
oprac.Małgorzata Gorol
17 marca 2016, 17:36
• Rośnie produkcja twardych narkotyków w Azji Południowo-Wschodniej
• Problem ten, jak i narkomanii w dużym stopniu dotyczy Birmy
• Kraj ten tworzył niesławny Złoty Trójkąt
• Global Post: w biznes narkotykowy pośrednio wmieszana jest birmańska armia
• W najbardziej zagrożonych regionach obywatelskie milicje same walczą z narkomanią
• Ekspert ds. Azji podkreśla jednak, że Birmę czekają duże zmiany, także społeczne

Według zeszłorocznego raportu Biura Narodów Zjednoczonych ds. narkotyków i przestępczości (UNODC) to w Azji Południowo-Wschodniej i Oceanii znajduje się największy na świecie rynek stymulantów z grupy amfetamin. Co więcej, wydaje się, że stale rośnie. Ten sam dokument UNODC wskazywał, że podczas gdy w 2008 r. udało się przejąć w tym regionie niemal 12 ton tego typu narkotyków, w 2013 r. skonfiskowano ich już 48 ton! To oczywiście częściowo zasługa coraz skuteczniejszych służb antynarkotykowych, ale nie tylko. Sam oenzetowski raport przyznaje, że taki wynik "wskazuje również na zwiększającą się produkcję i handel w regionie" narkotykami z grup amfetamin.

Niemała ich część ma być produkowana w Birmie (oficjalna nazwa to Republika Związku Mjanmy) - 51-milionym państwie nad Zatoką Bengalską, którym jeszcze kilka lat temu twardo rządziła wojskowa junta, a dziś coraz śmielej kroczy w kierunku pełnej demokracji.

Jak opisuje dokument ONZ, głównym syntetycznym narkotykiem na południowoazjatyckim rynku jest metamfetamina. Najczęściej dostępna w dwóch formach: niedużych różnokolorowych tabletek powszechnie nazywanych "jaba", które zawierają także domieszki innych środków, oraz zazwyczaj "czystszych" kryształków, określanych "szabu" lub z angielska "ice". Birmę uważa się za główne źródło metamfetaminy w tabletkach, które skonfiskowano w regionie Mekongu, ale także w innych częściach Azji Południowo-Wschodniej. Choć w kraju tym najpewniej wytwarza się i drugą wersję narkotyku.

Zresztą nie tylko syntetyczne narkotyki mają być coraz większą "specjalnością" Birmy. Od dawna jest nim również produkcja opiatów. I ona ma rosnąć - ponad dwukrotnie w ciągu dekady, licząc od 2003 r., według danych ONZ. Pod tym względem Birmę prześciga na świecie tylko Afganistan.

- (Birma - red.) to ojczyzna narkotyków. Przez dziesięciolecia, w latach 60., 70., 80. ubiegłego stulecia, Złoty Trójkąt, czyli pogranicze Birmy, Tajlandii i Laosu, był niekwestionowaną globalną stolicą narkotyków. Wytwarzane tam produkty trafiały na wszystkie rynki świata, łącznie z USA i Europą - mówi Wirtualnej Polsce prof. Bogdan Góralczyk, ekspert ds. Azji, który pełnił tam misje dyplomatyczne.

Prof. Góralczyk przypomina, że ta sytuacja uległa zmianie w latach 90., gdy największy baron narkotykowy Złotego Trójkąta nazywany "opiumowym królem", Khun Sa, poszedł na układ z władzami w Rangunie (ówczesnej stolicy Birmy). Khun Sa poddał się, ale też nigdy nie został ekstradytowany do USA, czego Waszyngton bardzo sobie życzył. - Zmarł śmiercią naturalną w dobrobycie w Rangunie - mówi ekspert, dodając, że na mocy porozumienia birmańskiej junty z kartelami narkotykowymi produkcja narkotyków zmniejszyła się i przeniosła ze Złotego Trójkąta do Afganistanu i Pakistanu.

Jednak nie tylko Khun Sa to narkotykowy symbol Birmy. Jest nim również Wa - quasi-państwo złożone z dwóch oddzielonych od siebie obszarów w północno-wschodniej prowincji Szan. - Rządzą nim Chińczycy, ale żywi się niemal tylko i wyłącznie z produkcji narkotyków - wyjaśnia prof. Góralczyk i dodaje: - Ten biznes (narkotykowy - red.) zawsze tam był i jest.

Co ma na sumieniu armia?

W ubiegłym roku amerykański serwis Global Post przeprowadził własne śledztwo dziennikarskie w sprawie produkcji i handlu ciężkimi narkotykami w Birmie. Amerykanie opublikowali potem serię materiałów na ten temat. Przyznają w nich, że problemem narkotykowym mocno dotknięte są północo-wschodnie stany Kaczin i Szan. Te zamieszkałe przez różne grupy etniczne i religijne, w tym wielu chrześcijan, obszary leżą przy granicy z Chinami, Laosem i Tajlandią. To właśnie tam ma płynąć sporo birmańskiej produkcji narkotyków (a przemytników nie odstraszają nawet surowe kary, w tym śmierci), choć nie tylko. Według analiz agendy Narodów Zjednoczonych trafia ona też do Bangladeszu czy Pakistanu. Jednak UNODC przyznaje, że popularne metamfetaminowe tabletki faktycznie są w większości wytwarzane w Szan. Raport tej organizacji przypomina m.in., że w 2014 r. w jednej z wiosek na wschodzie stanu odkryto maszynę do tłoczenia tabletek i około 1,6 mln ich sztuk, razem z 84 kg proszku metamfetaminowego i sporą ilością innych nielegalnych składników potrzebnych do wytworzenia narkotyku.

Ale nie tylko geografia zaważyła na losie stanów Szan i Kaczin. Jak wyjaśnia prof. Góralczyk, dochodzi do tego także ich skomplikowana historia ostatnich dziesięcioleci. Ekspert opisuje, że na terenach tych operują całe klany narkotykowe. - Szan do niedawna było niedostępne dla obcokrajowców. Te obszary były zupełnie przez nikogo, poza kartelami narkotykowymi, niekontrolowane - mówi ekspert. Z kolei Kaczin to wciąż zapalny region, gdzie operuje separatystyczna partyzantka, która od lat walczy z władzami centralnymi.

- Jednym z nadrzędnych zadań, jakie się stawia już demokratycznym władzom kraju, jest zorganizowanie jak najszybciej okrągłego stołu, przy którym siądą przedstawiciele grup etnicznych. Niewątpliwie kwestia narkotyków musi być poruszona - ocenia prof. Góralczyk.

Póki co jednak, etniczne partyzantki i walczące z nimi milicje mogą korzystać na produkcji narkotyków. Co gorsza, jak podaje Global Post, czystych rąk nie ma też birmańska armia. Według amerykańskiego serwisu rządowe wojsko co prawda ma nie brać bezpośredniego udziału w wytwarzaniu narkotyków, ale łatwo przymyka oko na przestępcze działania różnych lokalnych milicji związanych z nią w zamian za ich lojalność w walce w separatystami.

Doniesienia Global Post potwierdza w rozmowie z WP prof. Góralczyk, przyznając, że Tatmadaw, czyli armia centralna, nie od dziś jest wmieszana w biznes narkotykowy. - Ale narkotykami zajmowały się też partyzantki etniczne walczące rzekomo o samodzielność, a w dużym stopniu walczyły o swoje interesu, brudne interesy. Wa jest klasycznym przykładem uwłaszczeni się na przemyśle narkotykowym - komentuje ekspert.

Samozwańcze milicje

Przy tak skomplikowanych relacjach między narkobiznesem a etniczne partyzantkami i, jak się okazuje, również i milicjami, które są związane z rządową armią, przestaje dziwić, że wielu mieszkańców Birmy zaczyna brać sprawy w swoje ręce. W jednym ze swoich artykułów Global Post opisuje obywatelską milicję związaną z kościołem Baptystów w stanie Kaczin, która prowadzi walkę z narkotykami i narkomanami. Dziennikarzowi amerykańskiego serwisu pozwolono uczestniczyć w rajdzie Pat Jasan, jak nazywa się ruch. Zatrzymali oni mężczyznę podejrzanego o używanie narkotyków. Ponieważ w jego domu znaleziono sprzęt świadczący o jego winie, zabrano go na specjalne przesłuchanie. Skończyło się na batach bambusową rózgą (mężczyzna musiał powtarzać między cięgami "przysięgam, że nie będę już brał narkotyków") i kilku dniach z nogami zakutymi w drewniane dyby. Według Global Post Pat Jasan w ostatnim czasie wziął się także ze niszczenia upraw makowych, z których robi się narkotyki. Serwis ocenia nawet, że "Birma jest w środku największego od dekady cywilnego powstania".

Prof. Góralczyk, pytany o doniesienia amerykańskiego serwisu o Pat Jasan, przypomina, że w Birmie działa też ekstremistyczne, buddyjskie ugrupowanie nacjonalistyczne. - Na innych obszarach walczą z muzułmanami - to jest przypadek mniejszości Rohingya, o której mówi się stanowczo za mało, bo tam dochodzi wręcz do czystek etnicznych czy ludobójstwa. (…) Ale ta partyzantka zwalcza tez narkomanów i przemyt narkotyków. Ich działania są jednak nieprzejrzyste - podkreśla ekspert.

Przykład buddyjskich ekstremistów rodzi obawy, czy i chrześcijański obywatelski ruch nie przekształci się pewnego dnia w kolejną ekstremistyczną i krwawą partyzantkę. Tym bardziej, że wielu mieszkańców regionu ma uważać, że władze celowo zbyt słabo walczą z narkotykami, by wyniszczały one mieszkającą tam ludność.

Co dalej?

Azja Południowo-Wschodnia i Ocenia ma najwyższy na świecie wskaźnik uzależnionych od stymulantów z grupy amfetamin. W 2012 r. szacowano go na 9,5 mln. A jeśli doliczyć do tego narkomanów zażywających opiaty liczba ta znacznie wzrośnie. Jaki jej procent będą stanowić Birmańczycy? Świeżych oficjalnych danych brak, choć osiem lat temu UNODC oceniał, że ok. 300 tys. Birmańczyków zażywa narkotyki (najwięcej w stanie Szan). Ponieważ od tego czasu skala produkcji twardych narkotyków wzrosła, rozsądek podpowiada, że to samo stało się z liczbą klientów dilerów. Zwłaszcza w rejonach, gdzie się je produkuje, a więc są najtańsze. Według danych UNODC w Birmie, Wietnamie czy Laosie ceny za tabletkę metamfetaminy wahają się między 1,5 a 3,5 dolara.

Co więc dalej z regionem, jeśli trend wzrostu produkcji twardych narkotyków się utrzyma? Według prof. Góralczyka przede wszystkim nie wiadomo, czy faktycznie tak będzie. - Realia gospodarcze i polityczne w Birmie się autentycznie zmieniają. Na bieżący rok jest zapowiedziany napływ 28 mld kapitału. To ogromne sumy dla tego ciągle bardzo biednego państwa i społeczeństwa, wpłynie to na całą rzeczywistość - mówi ekspert. Jak dokładnie? Tego do końca nie sposób przewidzieć. Polski dyplomata podkreśla jednak, że Birma stawia też kolejne polityczne kroki - od 1 kwietnia urząd prezydenta obejmie wybrany przez parlament współpracownik noblistki Aung San Suu Kyi, Htin Kyaw. Według polskiego eksperta USA i Zachód powinny więc stawiać przede wszystkim na współpracę z Birmą i starać się wspierać organizacje pozarządowe, które mogą pomóc tamtejszej ludności, a nie miały szansy na działanie za czasów junty.

Mimo wszystkich przemian, prof. Góralczyk nie ma złudzeń, że w Birmie wciąż najsilniejsza pozostaje armia, która ma na tyle władzy, że w każdym momencie może zostać wprowadzony stan wyjątkowy. - Armia i hierarchia buddyjska nadal definiują i decydują o rzeczywistości tego kraju. Zobaczmy, jak będą sobie z tym radziły po długiej, ponad 60-letniej, przerwie władze demokratyczne. (...) Miejmy nadzieję, że ten eksperyment będzie udany - mówi.

To właśnie od przyszłej drogi, jaką obierze Birma i jej społeczeństwo, zależy bowiem też to, jak upora się ona z problemem narkotykowym.
Global Post, UNODC, WP

...

Patologia na patologii. Jesli myslicie ze Polsce sa olbrzymie to przejedzcie sie po Swiecie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:51, 07 Cze 2016    Temat postu:

Dziennikarz BBC skazany na więzienie w Birmie
ml/
2016-06-07, 09:39



Skomentuj
0
Korespondent BBC został skazany w Birmie na trzy miesiące więzienia połączonego z ciężkimi robotami za rzekomą napaść na policjanta podczas protestu studentów - poinformował we wtorek prawnik skazanego.
Flickr/OiMax/CC BY 2.0

Świat
Birma: utworzony zostanie pierwszy od...

Adwokat zapowiedział, że jego klient Nay Myo Lin, pracownik birmańskojęzycznego serwisu BBC, zamierza odwoływać się od wyroku. Jak podkreślił, decyzja sądu w Mandalaj, podjęta w poniedziałek, była niesprawiedliwa, a dziennikarz próbował jedynie pomóc innemu obywatelowi i nie zamierzał wyrządzać krzywdy funkcjonariuszowi policji.



Do incydentu doszło w marcu 2015 roku podczas studenckiego protestu, który Nay Myo Lin relacjonował. Podczas demonstracji policjant zrzucił jednego z protestujących z motocykla; dziennikarz chciał pomóc mężczyźnie, co doprowadziło do przepychanki z policjantem.



Według Komitetu Ochrony Dziennikarzy (CPJ) w 2015 roku w Birmie pięciu dziennikarzy było przetrzymywanych w więzieniach ze względu na wykonywaną przez siebie pracę. Tym samym kraj ten znalazł się w pierwszej dziesiątce państw świata stosujących represje wobec pracowników mediów.



W marcu br. po wygranych wyborach władzę przejęła w Birmie opozycyjna dotąd Narodowa Liga na rzecz Demokracji, partia laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi. Zakończyło to kilkadziesiąt lat rządów junty wojskowej, jednak zarówno policja, jak i wymiar sprawiedliwości podlegają kontrolowanemu przez armię ministerstwu spraw wewnętrznych.



PAP

...

Stary radziecki numer ,,napasc na milicjanta". Taka to ludnosc agresywna w krajach gdzie jest tyrania...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 135926
Przeczytał: 60 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:25, 04 Sie 2016    Temat postu:

Tajemnicza śmierć 30 dzieci. Nieznana azjatycka choroba?

Co najmniej 30 dzieci zmarło w ostatnich dwóch miesiącach w północno-wschodniej Mjanmie (Birma). Lekarze twierdzą, że wszystkie miały problemy z oddychaniem.

– Zmagamy się z tym problemem już od dwóch miesięcy i do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej pomocy od rządu – powiedział lokalny polityk, Kay Sai. Informował, że niewyjaśnione przypadki zgonów dzieci miały miejsce w miejscowościach Nanyun i Lahe w regionie Naga, jednej z najbiedniejszych części kraju. Większość ofiar nie miała ukończonych 5 lat.

Sai oburza się, że do tej pory nie ustalono przyczyny śmierci dzieci. Żali się, że próbki krwi wysłane do analizy nadal pozostają w laboratorium, a ministerstwo zdrowia i departament zapobiegania chorobom zakaźnym nie chcą zająć się tą sprawą. Jedyną reakcją władz jest jak na razie czasowy zakaz podróżowania po regionie, mający zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby.

Region Naga należy do najgorzej rozwiniętych części Mjanmy. Mieszkańcy narzekają na brak podstawowej opieki zdrowotnej, brak szkół, czy dróg dojazdowych. Z powodu ogólnego zacofania, nawet uleczalne choroby w tej części świata często kończą się zgonami.
/ Źródło: Fox News

...

Co znowu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy