Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:04, 07 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Wkrótce otwarcie Centrum Informacji o Euro
Pierwsze w Polsce Centrum Informacji o Euro otwarte zostanie w piątek w łódzkiej siedzibie Narodowego Banku Polskiego - poinformował we wtorek Sławomir Kabza z NBP w Łodzi.
Centrum ma m.in. informować o wspólnej europejskiej walucie, o założeniach, historii, wspólnej polityce monetarnej i sposobie funkcjonowania Unii Gospodarczej i Walutowej w ramach UE, a także o warunkach i perspektywach przyjęcia euro przez Polskę i o związanych z tym korzyściach i kosztach. Według Kabzy będzie to jedyne tego typu centrum informacyjne w Polsce i jest "przedsięwzięciem pilotażowym". - W przyszłości NBP nie wyklucza możliwości otwarcia podobnych ośrodków w innych miastach przy oddziałach okręgowych NBP - dodał.
W Centrum dostępne będą bezpłatne publikacje o euro - broszury informacyjne, publikacje naukowe, multimedia. Zatrudnieni tam konsultanci odpowiadać będą na pytania osobiście oraz drogą mailową. Organizowane będą spotkania, wykłady, prezentacje, konkursy, wystawy. W siedzibie Centrum zapewniony będzie dla zwiedzających dostęp do internetu oraz materiałów multimedialnych. Centrum posiadać będzie stronę internetową z informacją o ofercie ośrodka. Ośrodek planuje nawiązać współpracę ze szkołami oraz uczelniami, a także z instytucjami, których działania mają związek z problematyką integracji europejskiej.
>>>>>
Belka bydlaku na co ty marnujesz nasze pieniadze !!! Pojdziesz pod trybunal za takie defraudacje !!!
My maamy najlepsze informacje o euro obserwujac strefe euro Grecje Portugalie i reszte ... WAZE KLAMSTWA OSZUKAJA TYLKO DEBILI TAKICH JAK WY !
Widzicie jakie zera powyplywaly po 89 roku !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:26, 08 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Merkel przeciw wystąpieniu Grecji ze strefy euro
Niemiecka kanclerz Angela Merkel powiedziała, że ewentualne wystąpienie zagrożonej bankructwem Grecji ze strefy euro miałoby trudne do przewidzenia konsekwencje. - Chcę, aby Grecja utrzymała euro. Nie będę brać udziału w próbach wypchnięcia Grecji ze strefy euro. To miałoby trudne do przewidzenia konsekwencje - oświadczyła Merkel podczas spotkania ze studentami w Fundacji BELA.
Zdaniem niemieckiej kanclerz Grecja ma dużo większe szanse na przezwyciężenie kryzysu, niż się powszechnie uważa, a działania służące konsolidacji budżetu nie są w opozycji do wzrostu gospodarczego. Stworzenia prawnych możliwości wystąpienia Grecji ze strefy euro coraz częściej żądają niektórzy politycy współrządzącej Niemcami bawarskiej chadecji CSU. Także komisarz UE Neelie Kroes oceniła w wywiadzie dla holenderskiego dziennika "Volkskrant", że nieprawdą jest, jakoby wyjście ze strefy euro któregoś z członków musiało doprowadzić do upadku całej struktury.
- Nie jestem zwolenniczką wyjścia Grecji, ale strefa euro nie ucierpiałaby z tego powodu tak bardzo - powiedziała Kroes. Od jej słów zdystansował się szef KE Jose Barroso.
Merkel ostrzegła też we wtorek przed odwoływaniem się w czasie kryzysu do narodowych uprzedzeń. "Dokładnie to już nieraz doprowadziło Europę do ruiny" - ostrzegła.
Dodała również, że nie jest prawdą, iż Niemcy już odrobiły swoje "zadania domowe" w przeciwieństwie do pozostałych krajów UE. Zdaniem Merkel, gdy chodzi o politykę rodzinną, możliwości pogodzenia rozwoju zawodowego i życia rodzinnego czy programy socjalne, inne kraje europejskie są dalej niż Niemcy. - I gdy porównamy, jak dużo czasu potrzeba, aby zbudować kawałek drogi czy dworzec, to Niemcy na pewno nie są na czele Europy - oceniła cytowana przez agencję dpa niemiecka kanclerz, nawiązując do konfliktów i protestów społecznych przeciwko budowie nowego dworca kolejowego w Stuttgarcie oraz rozbudowie autostrady pod Berlinem.
>>>>
Spoko ! Geramncy musza jeszcze podupasc gospodarczo to zmiekna . Na razie udaja twardzieli bo u nich upadek najmniej zaawansowany . Ale ,,dojrzewaja'' ...
Jak widzicie nie da sie rozumnie z tego wyjsc bo w UE nie ma rozumu . Musi byc wyjscie tytaniczne przez ogolna katastrofe ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:43, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Schaeuble: UE lepiej przygotowana na bankructwo Grecji
Unia Europejska jest lepiej przygotowana na ewentualne bankructwo Grecji niż jeszcze przed dwoma laty - ocenił w wywiadzie telewizyjnym niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble. Zapewnił jednak, że UE zrobi wszystko, by uratować Grecję przed plajtą.
Zdaniem Schaeublego nie ma alternatywy wobec realizacji przez Grecję programu oszczędności. "Prawdą jest, że Grecja przez wiele lat żyła ponad stan" - powiedział. Przykładem tego jest - jak dodał - wysokość płacy minimalnej w Grecji, która dotąd była większa od średniej w pozostałych krajach strefy euro. "Musimy znaleźć drogę, by grecka gospodarka znów mogła zarabiać pieniądze" - powiedział Schaeuble w wywiadzie dla telewizji ZDF, który nadano w poniedziałek wieczorem.
Niemiecki minister zaapelował też do rządu w Atenach, by ten przyjął oferowaną przez UE pomoc w realizacji programu oszczędności. "Celem jest wyłącznie wsparcie Grecji, nic więcej" - zapewnił.
W minionych tygodniach oburzenie w Atenach wywołała propozycja powołania przez UE komisarza budżetowego dla Grecji, który miałby prawo wetować większe wydatki z greckiego budżetu. Niemiecka kanclerz Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy zaproponowali utworzenie specjalnego konta dla Grecji, na które trafiałyby środki, przeznaczone później na spłatę długów tego kraju.
Gdyby jednak plan ratunkowy dla Aten się nie powiódł, to UE "jest lepiej przygotowana" na bankructwo Grecji, niż jeszcze dwa lata temu" - przyznał Schaeuble.
Podobnego zdania jest polityk bawarskiej chadecji CSU Stefan Mueller. Jego zdaniem europejskie fundusze ratunkowe EFSF i EMS stanowią wystarczające "mury ochronne" na wypadek bankructwa Grecji, a większość banków odpisała już greckie obligacje na poczet strat. "W razie potrzeby fundusze ratunkowe mogłyby pomóc również bankom, które znajdą się w tarapatach, aby nie doszło do kryzysu sektora bankowego" - ocenił Mueller, cytowany przez prasę.
>>>>>
To sie zobaczy ! :O))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:46, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Moody's grozi obniżeniem ratingu Francji, W. Brytanii i Austri
Agencja ratingowa Moody's ostrzegła w poniedziałek, że może obniżyć Francji, Wielkiej Brytanii i Austrii prognozę wiarygodności kredytowej z najwyższej AAA do negatywnej, podczas gdy zdegradowała rating Włoch, Portugalii, Hiszpanii, Słowacji, Słowenii i Malty.
I tak amerykańska agencja Moody's rating Włoch obniżyła o jeden stopień do poziomu A3, Portugalii również o jeden szczebel do BA3 i Hiszpanii o dwa szczeble do poziomu A3. Z kolei rating Słowacji i Słowenii Moody's obniżyła o jeden stopień do A2, a Malty również o jeden do poziomu A3.
Jak tłumaczy agencja w komunikacie, zmiany zostały dokonane w związku z rosnącymi finansowymi i makroekonomicznymi zagrożeniami wynikającymi z kryzysu w strefie euro, niepewnością wokół reformy finansowej w Unii Europejskiej, a także słabymi prognozami gospodarczymi regionu i presją na słabe rynki.
W połowie stycznia agencja ratingowa Standard&Poor's obniżyła ocenę wiarygodności dziewięciu krajów strefy euro, w tym Francji i Austrii, które utraciły najwyższe ratingi AAA, a także Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Cypru, Malty, Słowacji i Słowenii.
>>>>
Tym razem agencja mody !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:26, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Eurostat: produkcja przemysłu eurostrefy spadła w grudniu o 1,1 proc.
Produkcja przemysłowa w strefie euro w grudniu 2011 r. spadła o 1,1 proc. licząc miesiąc do miesiąca, podczas gdy poprzednio pozostała bez zmian, po korekcie - poinformował we wtorek w komunikacie unijny urząd statystyczny Eurostat.
Analitycy spodziewali się, że produkcja spadnie o 1,2 proc. licząc miesiąc do miesiąca. Roczna produkcja przemysłowa spadła o 2,0 proc., wobec oczekiwanego spadku o 1,2 proc.
W listopadzie 2011 r. wzrost produkcji rok do roku wyniósł 0,1 proc., po korekcie.
W 27 krajach UE produkcja przemysłu spadła w grudniu o 0,6 proc. licząc miesiąc do miesiąca, podczas gdy poprzednio się nie zmieniała, po korekcie. Roczny spadek produkcji w UE wyniósł w grudniu 0,9 proc., wobec wzrostu poprzednio o 0,2 proc., po korekcie - podali statystycy.
>>>>
No to UE jedzie ,,ostro'' w dol ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:47, 07 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Komisja Europejska wycofuje kontrowersyjny spot
Komisja Europejska wycofuje klip reklamujący rozszerzenie Unii, który wzbudził kontrowersje i został uznany za rasistowski. Krótki, półtoraminutowy film, upubliczniony niespełna tydzień temu, jest teraz usuwany z internetu, a Bruksela przeprasza wszystkich, którzy poczuli się nim urażeni.
Bohaterką filmu jest kobieta w żółtym kostiumie, którą chce zaatakować trzech mężczyzn o różnych kolorach skóry, reprezentujących różne kontynenty. Nagle obok niej pojawia się 11 sobowtórów, które niczym 12 gwiazdek na europejskiej fladze otaczają trzech mężczyzn, a ci chowają broń i znikają. Pod koniec filmu pojawia się napis: "Im nas jest więcej, tym jesteśmy silniejsi".
Do Komisji Europejskiej zaczęły napływać masowo skargi, że film jest rasistowski. Bruksela początkowo próbowała się bronić i mówiła, że nie chodziło o niszczenie przeciwników, w tym przypadków mieszkańców innych kontynentów, wręcz przeciwnie - o wzajemny szacunek. Pod naporem krytyki w końcu jednak ustąpiła i usunęła film z internetu. Zamieszanie wokół filmu wywołało złośliwe komentarze i pytania, gdzie podziała się poprawna politycznie Unia Europejska.
>>>>
No prosze Bruksela w koncu rasizm promuje ... A jaki klamliwy telkedysk . ,,Im nas wiecej tym jestesmy silniejsi'' . Zupelnie jak radzieccy ,,nas mnogo''...
Jest to rzecz jasna klamstwo bo im UE jest wieksza tym bardziej skostniala ... Molochy sa bardzo strupieszale i padaja . Co widac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:45, 10 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
EBC: należy powołać stałych doradców dla krajów finansowo zagrożonych
Europejski Bank Centralny zaproponował dziś utworzenie instytucji stałych doradców, których zadaniem byłoby pomaganie krajom Unii Europejskiej, gdyby znalazły się one w krytycznej sytuacji budżetowej.
EBC proponuje utworzenie stanowiska doradcy, który rezydowałby w kraju członkowskim Unii wymagającym pomocy. Jego rola polegałaby na doradzaniu władzom w kwestiach dotyczących implementacji programów naprawczych i ich koordynacji z pracą instytucji unijnych - wyjaśnia AFP, cytując poradę prawną EBC. Bank Centralny UE podkreśla, że doradca taki musiałby się rekrutować "z instytucji Unii Europejskiej". AFP przypomina, że "tracąc cierpliwość do Grecji", kilka krajów strefy euro, w tym Niemcy, dało w styczniu do zrozumienia, że chciałyby, aby nad greckim budżetem sprawowała kontrolę Unia. Ateny kategorycznie odmówiły przyjęcia takiego rozwiązania.
>>>>
Tak jest doradcy euroradzieccy sa konieczni w kazdym kraju UE . Wszak slynni n acalym siecie byli doradcy radzieccy z KGB . UE podaza teraz ta droga ...
Ale spoko to juz dlugo nie potrwa . Jak ,,doradcy'' zaczna rujnowac kraje nie bedzie juz gadki ze eurocarowie sa obrzy tylko krajowi urzednicy sa zli ... Chcieliscie UE to macie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:33, 17 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Barroso: wciąż konieczne są bolesne wyrzeczenia w walce z kryzysem
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso powiedział w piątek na północy Włoch, że kryzys finansowy w UE jeszcze się nie skończył i dlatego „konieczne są wciąż wysiłki i bolesne wyrzeczenia, które muszą być sprawiedliwie rozłożone”.
>>>>
Oczywiscie sprawiedliwie to znaczy ze Barroso niczego wyrzekal sie nie bedzie a nawet dostanie powyzke . Wyrzeczenia dotycza najubozszych ...
Barroso uczestniczył w miejscowości Ispra w Lombardii w inauguracji Europejskiego Laboratorium Zarządzania Kryzysowego, wspierającego unijne interwencje w regionach dotkniętych katastrofami.
>>>>>
Ta nowa orwellowska instytucja o horrendalnej nazwie zajmie se oczywiscie dobijaniem krajow ...
Szef KE przy okazji nawiązał do kryzysu w strefie euro porównując UE do statku na wzburzonym morzu.
>>>>
Raczej wzburzony statek dowodzony przez szalencow na spokojnym morzu a mimo to tonacy ... Tutaj Costa Concordia jest znakomitym porownaniem . Spokojne morze zanany akwen . Zadnych niespodzianek i ...
„Nie dopłynęliśmy jeszcze do portu, ale znaleźliśmy kierunek, w którym należy zmierzać, oraz narzędzia, które pomogą nam dotrzeć do celu” - powiedział Barroso. Jego zdaniem trzeba skoncentrować się obecnie na wzroście gospodarczym i zatrudnieniu.
>>>>
Genialne . Towarzysz odkryl co trzeba . To i tak sukces ...
Barroso gościł również na katolickim uniwersytecie w Mediolanie, gdzie podczas spotkania ze studentami wyraził przekonanie, że „wcześniej czy później euroobligacje będą nieodzowne” ze względu na wspólną politykę fiskalną. „Będzie to ważny sygnał świadczący o zaangażowaniu państw członkowskich" - wskazał.
>>>>
Tak kolejny etap upadku ...
Przewodniczący KE stwierdził też: „Włochy, ale również inne kraje, podjęły odważne decyzje, by zrestrukturyzować gospodarkę”. „Włochy mają gospodarkę o ogromnym potencjale, ale niektóre sprawy źle się mają” - ocenił. W opinii Barroso konieczne jest uzdrawianie finansów, by odzyskać zaufanie inwestorów. „Bo tam gdzie nie ma tego zaufania, nie ma wzrostu” - zauważył. Barroso poproszony został też o komentarz do dyskusji o tym, kto będzie nowym szefem eurogrupy i najnowszych hipotez wskazujących jako kandydata niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schaeublego. „Ta decyzja nie należy do mnie, ale do krajów członkowskich” - przypomniał szef KE i dodał: „jestem pewien, że będzie to słuszna decyzja”.
>>>>
Jak zawsze towarzysze bedzie sluszna . Innych w krajach radzieckich nie ma z zasady . Towarzysze sa nieomylni ...
I tak euro-Titanik sterowany przez psychopatow zmierza ku nieuchronnemu koncowi ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:30, 21 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Maciej Bitner
Grecja zbankrutowała. Kto następny?
Czy Grecja to ostatni bankrut w strefie euro? Wiele wskazuje na to, że mimo zapewnień polityków jeszcze jeden kraj dołączy do tego grona.
Międzynarodowa Organizacja Swapów i Derywatów nie pozostawiła wątpliwości – redukcja zadłużenia Grecji kosztem prywatnych wierzycieli została oficjalnie uznana za bankructwo. Pozostaje jednak inna niewiadoma: czy Grecja pozostanie jedynym bankrutem w strefie euro, czy też w najbliższym czasie dołączy do niej ktoś jeszcze. Europejscy politycy prześcigają się w zapewnieniach, że przypadek Grecji był zupełnie unikalny i „zdarzenie kredytowe” – jak to się ładnie nazywa – nie powtórzy się w żadnym innym z zagrożonych państw. Z drugiej strony wśród ekonomistów słychać głosy, że redukcja długu mogłaby pomóc tym krajom wyjść z kłopotów. Przyjrzyjmy się poszczególnym bohaterom euro-kryzysu oraz spróbujmy ocenić, na ile częściowe bankructwo jest wskazane i na ile prawdopodobne.
Portugalia
Dług portugalski jest wprawdzie mniejszy od Greckiego (wynosi około 110% PKB, podczas gdy Grecki w momencie bankructwa sięgał 170% PKB), a od Portugalczyków bardziej zadłużeni są Włosi i tylko niewiele mniej Irlandczycy. Jednak to właśnie Portugalia jest pierwszym kandydatem do bankructwa. Wyraźnie widać to, gdy spojrzy się na rentowności emitowanych przez Lizbonę obligacji. Dziesięciolatki oprocentowane są powyżej 13% i notowane są po cenie równej połowie ich nominalnej wartości. Od 8 grudnia, kiedy EBC ogłosił swój trzyletni program pożyczkowy dla banków, notowania portugalskich papierów poprawiły się bardzo nieznacznie.
Nic dziwnego, że banki, nawet korzystając z taniego finansowania z banku centralnego, nie chcą kupować tych instrumentów. Wątłe są bowiem nadzieje na to, że sytuacja portugalskiego budżetu radykalnie się poprawi przez najbliższe trzy lata. Niby ambitne cele konsolidacji fiskalnej bliskie są realizacji – deficyt już w tym roku ma spaść do 3% PKB. Jednak eksplozja długu została zatrzymana jedynie chwilowo przez transfer aktywów emerytalnych z sektora prywatnego. Dodatkowo jeszcze w 2011 roku gospodarka portugalska wpadła w recesję, która w kolejnym roku jeszcze się pogłębi. W tej sytuacji stabilizacja zadłużenia na jakimś sensownym poziomie i jego dalsza samodzielna obsługa wydają się mało prawdopodobne.
Włochy
Recesja w tym roku nie ominie także Włoch. Nie będzie jednak miała tak gwałtownego przebiegu i nie wpłynie znacząco na konsolidację fiskalną. Premier Monti podtrzymuje chęć obniżenia deficytu poniżej 3% PKB w tym roku i zrównoważenia budżetu w roku 2013. Gdyby się to udało, a włoska gospodarka odzyskała zdolność do rozwoju, to dług – będący obecnie na poziomie 120% PKB – zacząłby stopniowo maleć.
Wydaje się, że rynki zaczęły wierzyć w taki scenariusz. Od 8 grudnia włoskie dziesięcioletnie obligacje dały zarobić aż 15%, a ich rentowność spadła poniżej 5%, co pozwala spokojnie myśleć o obsłudze dotychczasowych zobowiązań. Są też podstawy, by wierzyć w reformy gabinetu Montiego – zapowiedzi szybko bowiem przechodzą w konkretne ustawy. Uchwalono reformę emerytalną, ruszyła prywatyzacja, a w tej chwili bój toczy się (podobnie jak w Polsce choć na większa skalę) o otwarcie zawodów m. in. taksówkarza, lekarza oraz prawniczych. Ponad 60% Włochów popiera przy tym nowy gabinet i nie chce przedterminowych wyborów grożących powrotem do władzy Berlusconiego lub socjalistów.
Hiszpania
Nienajgorsza jest też sytuacja w Hiszpanii. Nowy rząd wprawdzie podniósł prognozę deficytu na ten rok do 5,8% PKB, jednak podtrzymuje jego obniżenie do 3% PKB w kolejnym roku. Poziom długu na koniec minionego roku był znacząco poniżej średniej w strefie euro (wyniósł 66% PKB). Rynek nie spodziewa się bankructwa, choć rentowności hiszpańskich obligacji są od niedawna wyższe od tych emitowanych przez rząd w Rzymie. To wydaje się jednak bardziej być zasługą włoskich banków, które, korzystając z finansowania EBC, bardziej zaangażowały się w zakupy krajowego długu.
Spore nadzieje wiązałbym z reformami, które przeprowadza hiszpański rząd. Jeżeli bowiem gospodarka zacznie wreszcie wchłaniać bezrobocie (23% chętnych do pracy), wytworzony produkt będzie zdecydowanie wyższy, co przełoży się także na poprawę sytuacji fiskalnej. Hiszpański rynek pracy trapią przede wszystkim dwa problemy. Pierwszym jest indeksacja płac wymuszona przez związki zawodowe w połowie gospodarki. Drugim bardzo wysoki poziom obowiązkowych odpraw, które trzeba wypłacać pracownikom po zwolnieniu.
Konieczność podnoszenia płac wraz z rosnącą inflacją, zniechęca do zwiększania zatrudnienia, gdyż pracodawcy zmuszani są do dawania pracownikom podwyżek także gdy w ich branży akurat nie dzieje się dobrze. Co więcej, gdy inflacja jest w dużej mierze skutkiem rosnących cen surowców na światowych rynkach, a nie wzrostu podaży pieniądza w hiszpańskiej gospodarce, przedsiębiorstwa mogą po prostu nie dysponować środkami koniecznymi dla zapewnienia wyższych płac.
Wysokie odprawy także sprzyjają bezrobociu, dodatkowo jeszcze przyczyniając się do obniżenia wartości kapitału ludzkiego. Pracodawcy, jeśli w ogóle zdecydują się na zatrudnianie, to przeważnie w formie tymczasowych kontraktów. Tacy pracownicy w pierwszej kolejności są zwalniani, jeśli sytuacja w firmie się pogorszy. Pracodawca nie ma więc większych motywacji, by inwestować w ich kwalifikacje. Z kolei pracownicy zatrudnieni na umowę o pracę sami nie mają bodźców, by się rozwijać zawodowo, skoro i tak praktycznie nie sposób ich zwolnić. Rząd Rajoy’a uzyskał już wstępną zgodę dwóch głównych związków zawodowych na daleko idącą reformę sztywnych przepisów krępujących rynek pracy.
Irlandia
Dawny Celtycki Tygrys zamyka naszą listę potencjalnych kandydatów do bankructwa. Sytuacja Irlandii nie wydaje się najlepsza: zadłużenie sięga 105% PKB, deficyt zaś jest porównywalny tylko z Greckim – przekracza 10%. Mimo podjętych wysiłków w celu konsolidacji finansów publicznych, luka w budżecie będzie zamykać się bardzo powoli – sprowadzenie deficytu do 3% PKB zajmie co najmniej 5 lat.
W każdym innym kraju takie perspektywy oznaczałyby praktycznie pewne bankructwo. Irlandia ma jednak spore szansę go uniknąć, dzięki temu, że na Zielonej Wyspie udało się utrzymać wzrost gospodarczy. Wprawdzie 0.5% wzrostu PKB w zeszłym roku to niewiele, ale polepszające się perspektywy u głównego partnera handlowego (USA) dają nadzieję, że w kolejnych latach wzrost znacznie przyspieszy. Bezrobocie spada, podobnie jak rentowność dziesięcioletnich rządowych obligacji, która jest niższa niż w którymkolwiek momencie 2011 roku. Wprawdzie 8% to ciągle zbyt dużo, by kraj mógł wrócić do finansowania poprzez rynek (zamiast pożyczać od sąsiadów z UE), ale niewiele do tego już brakuje.
Kto zbankrutuje?
Bankructwo w krajach, które w długim okresie nie są w stanie finansować się na rynku jest koniecznością. Inaczej grozi bardzo niezdrowa sytuacja, że cały dług danego państwa zamieni się w należności w stosunku do innych państw. To zaś prowadzi do napięć politycznych zarówno u dłużników, jak i wierzycieli, które mogą doprowadzić nawet do opuszczenia przez któryś kraj UE lub nawet gorszych konsekwencji. Nie ma zaś z kolei sensu zastanawianie się nad bankructwem kraju, który ma wysoki deficyt, ale niski dług. Zmniejszenie zadłużenia niewiele bowiem daje, skoro i tak było niewielkie, a bankructwo, nawet jeśli ma postać wymuszonego układu (jak w Grecji), podważa zaufanie rynków i utrudnia pozyskiwanie finansowania bieżącego deficytu.
Dlatego wykluczone na razie jest bankructwa Hiszpanii. Z wymienionych krajów pozostają więc Włochy, Irlandia i Portugalia. Te pierwsze na pewno na nie nie pójdą, gdyż są już na dobrej drodze do tego, by zmniejszać zadłużenie konwencjonalnymi metodami. Zbyt dużą też jego część posiadają podmioty krajowe, by bankructwo spotkało się z poparciem Włochów. Z tej perspektywy kuszące wydaje się odstąpienie od spłaty zobowiązań przez Irlandię, gdzie nierezydenci posiadają około 80% długu. Rząd Zielonej Wyspy, gdyby zdecydował się nie obsługiwać części zadłużenia, mógłby odstąpić od podwyżek podatków, które godzą w reputację Irlandii jako kraju sprzyjającego prowadzeniu działalności gospodarczej. Szerzej rozumiana reputacja jednak raczej każe trzymać się podjętych zobowiązań i redukować zadłużenie zwyczajnymi metodami. Jest przy tym pewna szansa na kompromis, polegający na umorzeniu części długu wobec EBC, który rząd irlandzki odziedziczył po przejętym banku Anglo-Irish. W takim wariancie zadłużenie mogło by się zmniejszyć o około 20% PKB.
Głównym kandydatem do podzielenia losu Grecji pozostaje więc Portugalia. Brak możliwości finansowania się na rynku, wysoki dług przy oraz i tak już nie najlepsza reputacja, każą realnie rozważać możliwość układu z wierzycielami podobnego do tego zawartego przez Ateny. Na pewno jednak nie nastąpi to w najbliższym czasie, lecz zapewne dopiero w przyszłym roku, gdy reszta Europy podniesie się z recesji, a pamięć o greckim incydencie nieco przyblednie.
>>>>
Tak czekamy kto nastepny . Wszystkich to czeka !Taki system .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:18, 23 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Branża mody odkochuje się w Chinach i rusza na zachód
Kilka krajów w Europie Zachodniej i na jej obrzeżach staje się nowymi centrami produkcji odzieży, bo Chiny wędrują w górę przemysłowego łańcucha wartości dodanej, a firmy odkrywają, że mogą znaleźć lepszych podwykonawców bliżej domu.
Współpraca z Chinami staje się bardziej kosztowna, choć wciąż jest tania. W decyzji by zamienić metkę „Made in China” na „Made in Morocco” lub „Made in Moldova” nie chodzi zatem wyłącznie o cenę. To branża w której podstawowym źródłem popytu są kapryśne gusty konsumentów. Gracze muszą być na tyle sprawni, by sprostać konkurencji gigantów takich jak należąca do Inditexu marka Zara, która może w ciągu kilku tygodni przenieść wykroje z pokazu mody do sklepów. Już teraz 60 procent swojej produkcji lokuje „w Europie lub jej okolicach”.
„Oczywiście produkcja w Turcji czy Tunezji jest droższa niż w Chinach, ale nie aż tak dużo droższa biorąc pod uwagę wzrost płac w Chinach. Jest to również dla nas dużo wygodniejsze, ponieważ fabryki są bliżej i możemy łatwiej kontrolować jakość”, powiedział główny projektant firmy La Perla, Giovanni Bianchi.
Producent luksusowej bielizny przeniósł pod koniec ubiegłego roku produkcję swojej masowej marki Studio La Perla z Chin do Turcji i Tunezji, a produkcję bielizny nocnej z Chin do Portugalii.
Firma szacuje, że na każde 10 euro wydane w Chinach na koszty pracy przypada 15-16 euro w Tunezji lub Turcji – Chiny pozostają więc najtańsze według tych obliczeń.
Sytuacja jednak się zmienia.
Narodowy chiński indeks płac rósł średnio o 15 procent rocznie w ciągu ostatnich pięciu lat. Instytut Francais de la Mode, francuska organizacja branżowa, szacuje że miesięczne płace w nadmorskich regionach Chin wzrosły do 400 euro z 2011 z 240 w 2005. Obecna stawka w Tunezji wynosi 160 euro, w Marku 152 euro, a w Mołdowie 200 euro.
Ostrzejsze wymogi produkcyjne stawiane przez chińskie fabryki każą się również firmom z branży odzieżowej dobrze zastanowić, zanim podejmą z nimi współpracę.
Francuskie domy mody, Jean-Charles de Castelbajac i Barbara Bui, a także firma odzieżowa Etam przeniosły ostatnio część swojej produkcji bliżej domu.
Ich zdaniem chińscy producenci zwiększają presję na składanie większych zamówień niż chcieliby projektanci, co grozi niesprzedanymi zapasami, które potem trzeba oferować na przecenach, szkodząc wizerunkowi marki.
„Stosunek ceny do jakości nie jest już dłużej taki, jak byśmy chcieli”, powiedziała Celine Lopes, która nadzoruje produkcję w Jean-Charles de Castelbajac i ostatnio przeniosła ją na Węgry.
Barbara Bui przeniosła w 2010 roku produkcję na Węgry, do Bułgarii, Rumunii i Turcji. „Odległość i bariera językowa w Chinach utrudniała nam kontrolowanie jakości”, powiedział wiceprezes, Jean-Michel Lagarde.
Możemy łatwiej narzucić nasze standardy, kiedy współpracujemy z wykonawcami w Europie południowej i wschodniej”.
Etam zatrudnia w Chinach 20.000 ludzi, ale w ubiegłym miesiącu ogłosił, że przenosi część produkcji do Tunezji, Maroka, Portugalii, Grecji i Turcji.
„To skraca czas naszej reakcji na trendy rynkowe”, powiedział dyrektor zarządzający, Laurent Milchior,
PRZEBIERAJ I WYBIERAJ
Anne_Laure Linget, rzeczniczka francuskiej organizacji reprezentującej tamtejszych producentów bielizny i odzieży powiedziała, że chińscy producenci stali się bardziej asertywni jeżeli chodzi o płatności, terminy i wolumen, od czasu gdy kryzys z lat 2008/2009 dał tym, którzy przetrwali, silniejszą pozycję przetargową i pozwolił przebierać w klientach.
„Chińskie firmy wolą zamówienia na bieliznę z USA, ponieważ są one mniej skomplikowane niż europejskie. Amerykańskie marki preferują proste wzory i bardziej niż europejskie stawiają na ilość”, powiedziała Linget. „Chińscy producenci stali się więc mniej skłonni do współpracy z Europejczykami i zaostrzyli swoje warunki”.
Dodała że niektóre marki odkryły również, że producenci w Europie Wschodniej, Tunezji i Turcji są bardziej otwarci na współpracę niż ich chińscy odpowiednicy.
Ta zmiana jest również do pewnego stopnia produktem ubocznym celowej i scentralizowanej polityki chińskiego rządu. Największa gospodarka w Azji chce awansować w łańcuchu produkcyjnym na miejsce, które wymaga umiejętności i technologii.
„W najnowszym planie pięcioletnim Pekin chce utrzymać tylko te branże, które są obarczone dużą wartością dodaną i zwiększyć koszty”, powiedział Paul Tang, główny ekonomista w Bank of East Asia.
Azja pozostaje głównym zapleczem produkcyjnym europejskiej branży modowej. W 2012 roku przypadało na nią 75 procent dostaw, wynika z raportu Institut Francais de la Mode.
Pomiędzy styczniem a wrześniem ubiegłego roku wartość zamówień z Chin wzrosła o osiem procent w porównaniu z rokiem ubiegłym, do 23 miliardów euro, piszą autorzy raportu. To wciąż dużo więcej niż w przypadku nawet najważniejszych nowych graczy, takich jak Maroko, gdzie zamówienia wzrosły o 10 procent, do 1,7 miliarda euro.
Raport zauważa jednak również, że francuskie marki bielizny i odzieży są mocno zainteresowane współpracą z producentami w Bułgarii, i że ponad jedna czwarta francuskiej bielizny jest obecnie produkowana w Tunezji i Maroku.
Dokument wskazuje również na Ukrainę jako kolejne duże centrum produkcji, gdzie zadomowiły się takie wielkie marki jak Hugo Boss, Quiksilver i FCUK. W Rumunii szyje Harrod’s, Zara i C&A. Na Białorusi dużymi klientami są Calvin Klein, DKNY i Next, a w Mołdowie Dolce & Gabbana, Guess and Armani i Cavalli.
NASTĘPNY PRZYSTANEK DETROIT?
Pochylone nad maszynami do szycia w jasno oświetlonej fabryce w Tunezji dziesiątki kobiet w niebieskich uniformach starannie zszywają staniki i bieliznę, które równie dobrze mogłyby być produkowane w Chinach.
Fabryka w strefie przemysłowej w pobliżu miasta Sfax zatrudnia 700 ludzi i produkuje bieliznę oraz kostiumy kąpielowe dla La Perla i innych marek.
Przy innych stołach pracownicy sprawdzają skończone staniki w białym i kremowym kolorze pod kątem ewentualnych usterek i pakują je w żółte i szare pudełka. Szum maszyn do szycia odbija się od białych ścian.
Menadżer Michel Demurs martwi się o koszty surowców i konsekwencje zeszłorocznej Arabskiej Wiosny, o której mówi, że wystraszyła niektórych klientów. Jeżeli jednak ten trend się utrzyma, te obawy mogą się okazać drugorzędne, a do Afryki Północnej mogą zacząć się przenosić nie tylko producenci odzieży.
Stanley Lau, wiceprezes Hongkońskiej Federacji Przemysłowej, która skupia prawie 3.000 firm w Chinach, szacuje że koszty produkcyjne w tym kraju wzrosły w ostatnich dwóch latach o 20-30 procent.
Mówi, że kraj pozostaje niezwykle silną bazą produkcyjną, ze sprawnym łańcuchem dostaw i centrami przemysłowymi w regionach takich jak Delta Rzeki Perłowej, ale konkurencja nie śpi.
„Zagraniczni inwestorzy nie traktują już Chin jako jedynej możliwości. Biorą pod uwagę także inne. W przeszłości, gdy chcieli zbudować fabrykę, myśleli wyłącznie o Chinach, ale teraz mają do wybory cztery czy pięć lokalizacji. Rozważą przy podejmowaniu decyzji inne czynniki, takie jak bliskość rynku, siła robocza i łańcuch dostaw”.
Jak daleko na zachód mogą się więc przesunąć fabryki?
„Słyszeliśmy o firmach, które budują zakłady w Detroit. To się powoli zaczyna stawać trendem”, mówi Lau.
Astrid Wendlandt
!!!!
Bruksela tak zniszczyla Europe ze wracja przemysly dawno zapomniane . PO prostu struktura ekonomiczna sie cofa !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:55, 03 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Jerzy Buzek trafił do szpitala
Jerzy Buzek trafił do szpitala na Śląsku, gdzie prywatnie spędzał weekend. Dziś miał jechać do Warszawy. - To nic poważnego - mówi Onetowi jego współpracowniczka, ale były premier i szef Parlamentu Europejskiego jeszcze nie opuścił placówki.
- Profesor Buzek ma za sobą okres bardzo wytężonej pracy. Jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego często pracował po 18-20 godzin na dobę, dużo podróżował. Także w miniony piątek, kiedy przebywał w swoim regionie, pracował do bardzo późnych godzin i odbył wiele spotkań – powiedział asystent europosła i szef jego częstochowskiego biura, Robert Smoliński. Dodał, że w Parlamencie Europejskim trwa obecnie tzw. zielony tydzień, kiedy europarlamentarzyści pracują w swoich regionach. - Ten przedświąteczny czas prof. Buzek postanowił wykorzystać do tego, by podreperować swoje zdrowie – wyjaśnił asystent.
Według Smolińskiego badania Buzka w szpitalu mają charakter planowy – nie trafił tam nagle, nie zasłabł itp. Asystent nie zdradził, w którym krakowskim szpitalu przebywa były premier i jakiego typu badania przechodzi. Jak mówił, mają one charakter ogólny.
- Prof. Buzek czuje się dobrze i nie uskarża się na żadne specjalne dolegliwości – zapewnił Smoliński. Nie wiadomo, kiedy b. szef europarlamentu opuści szpital.
Buzek był przewodniczącym Parlamentu Europejskiego od lipca 2009 r. do połowy stycznia 2012 r. Był pierwszym politykiem z Europy Środkowo-Wschodniej, który pełnił tak prestiżową funkcję w unijnych strukturach. W latach 1997-2001 kierował polskim rządem. 3 lipca Buzek skończy 72 lata.
>>>>
Tak to święci narażają zdrowie w sluzbie drugim a łotrowie na sluzbie tych ktorzy im sie wydaja potetatami tego swiata traca zdrowie dla wlasnej kariery . To ostrzezenie dla Ło - Buzka bo jego mroczna droga zycia jest droga wystepkow i zbrodni ... Ale Bóg daje szanse kazdemu ...
Komentarze (570)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:52, 19 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Płaca minimalna pomaga walczyć z ubóstwem
Komisja Europejska przekonuje, że stosowanie płacy minimalnej pomaga walczyć ubóstwem. Zastrzega jednak, że nie może zmusić państw członkowskich do jej wdrażania i regulowania, bo to należy do kompetencji narodowych.
Komisja napisała o tym w strategii dotyczącej zwiększenia zatrudnienia w Unii Europejskiej. Płaca minimalna zawsze wywołuje we Wspólnocie ożywione dyskusje. Unijne rządy bronią swoich kompetencji i nie chcą, by Bruksela wpływała na nie w tej sprawie.
Komisja przystąpiła jednak do działania i po raz pierwszy zajęła się płacą minimalną, choć zastrzega, że są to na razie tylko zalecenia. - Nie mówimy o ustalaniu europejskiej płacy minimalnej, nie mamy zamiaru narzucać państwom poziomu tej płacy czy sposobu naliczania. To, co jest w naszej propozycji, to argumenty, że minimalna płaca odgrywa ważną rolę w walce z ubóstwem i nierównością społeczną - podkreśliła rzeczniczka Komisji Europejskiej Cristina Arigho.
Bruksela podkreśla, że płace w Unii, w tym także minimalne, powinny lepiej odzwierciedlać produktywność gospodarek krajów członkowskich i nie powinny hamować konsumpcji.
Strategię dotyczącą zatrudnienia mają omówić europejscy przywódcy na czerwcowym szczycie. Jeśli zostanie ona przyjęta przez unijne państwa, wtedy Komisja będzie mogła rekomendować konkretne rozwiązania w polityce płacowej, ale nadal nie będzie mogła niczego wymusić. Bruksela poinformowała, że 20 krajów Wspólnoty ma ustawowo regulowane pensje minimalne, w pozostałych, jak na przykład w Niemczech, nie pokrywają one wszystkich sektorów gospodarki. Z danych unijnego urzędu statystycznego wynika, że wysokość płacy minimalnej waha się od ponad 100 euro w Bułgarii do prawie tysiąca ośmiuset euro w Luksemburgu, w Polsce wynosi ona 350 euro.
>>>>
Co za brednie . A gdzie to placa minimalna zwalczyla ubostwo ? U bezrobotnych ? CO ZA BARANY ! I ktos sie dziwi ze UE pada !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:05, 19 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Krugman: Europa zmierza do "ekonomicznego samobójstwa"
Polityka przywódców krajów europejskich prowadzi do "ekonomicznego samobójstwa" - ostrzega w poniedziałkowym "New York Timesie" znany publicysta i ekonomista, laureat nagrody Nobla, Paul Krugman.
Krytykuje on zalecenia Niemiec, aby pogrążona w głębokiej recesji Hiszpania poczyniła drastyczne oszczędności budżetowe, chociaż do kryzysu w tym kraju nie doprowadził brak dyscypliny fiskalnej, jak w Grecji, tylko "bańka mydlana" na rynku mieszkaniowym.
"Jest to po prostu szaleństwo" - pisze Krugman o zaleceniach wobec Hiszpanii. "Europa ma kilka lat doświadczenia z programami zaciskania pasa i ich rezultaty są takie, że pchają one gospodarkę w jeszcze głębszą recesję. A ponieważ inwestorzy patrzą na stan gospodarki kraju, kiedy oceniają jej zdolność do spłacenia długów, programy oszczędnościowe nie podziałały nawet jako sposób zmniejszenia kosztów pożyczek".
Alternatywą, zdaniem autora, powinna być ekspansywna polityka fiskalna i monetarna, czyli polityka wydatków rządowych przewyższających dochody z podatków, nawet z ryzykiem zwiększenia inflacji.
"Europa potrzebuje bardziej ekspansywnej polityki monetarnej, w formie gotowości ze strony Europejskiego Banku Centralnego do zaakceptowania nieco wyższej inflacji. Potrzebuje też bardziej ekspansywnej polityki fiskalnej, w formie budżetów w Niemczech, które będą przeciwwagą dla oszczędności w Hiszpanii i innych przeżywających kłopoty krajów na peryferiach kontynentu. Nawet przy takiej polityce kraje peryferyjne muszą oczekiwać trudnych czasów, ale będą miały przynajmniej nadzieję poprawy" - czytamy w artykule.
Krugman surowo ocenia politykę przywódców europejskich.
"W marcu podpisali oni pakt fiskalny, który w efekcie przedstawia zaciskanie pasa jako rozwiązanie wszystkich problemów. (...) Zamiast przyznać, że się mylili, przywódcy europejscy wydają się zdeterminowani, aby strącić swoją gospodarkę w przepaść. Cały świat za to zapłaci" - konkluduje autor.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski
>>>>
Dosypywanie pieniedzy w niedzialajace euro-mechanizmy doprowadzi do eksplozji a nie do ozywienia . Padna i bedzie spokoj !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:32, 20 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Igor Janke: KE chce, żeby w zarządach firm obowiązkowo pracowały kobiety
Komisja Europejska chce, że w zarządach firm obowiązkowo pracowały kobiety. Od 2015 roku, jak chcą urzędnicy brukselscy każdy zarząd firmy musiałby zatrudniać obowiązkowo 30% kobiet, a po 2020 - 40%. Myślałem, że to od długiego przebywania w zbiurokratyzowanej do cna Brukseli tylko urzędnikom poprzestawiało się w głowach, ale ten pomysł bardzo podoba się ekspertom w polskim PKPP Lewiatan. Świat zwariował.
Co to ma znaczyć? Urzędnicy mają decydować, kto będzie pracował w prywatnej firmie? Urzędnicy bardzo chętnie szastają nie swoimi pieniędzmi i chcą decydować o nie swoich sprawach.
Oni wiedzą lepiej, co jest lepsze dla przedsiębiorców. Oni wiedzą, że 30% kobiet w zarządzie to świetnie, a 40 - jeszcze lepiej. A co będzie jeśli większość zatrudnionych okaże się brunetkami? Czy wtedy Komisja Europejska wyda ukaz nakazujący wymianę brunetek na blondynki albo zaleci obowiązkowe przefarbowanie włosów? Dalszym krokiem będzie oczywiście ustalenie, jaka część pracowników zarządów powinna być homoseksualna, jaka +50, jaka poniżej 30 roku życia, jaka powinna mięć kolorową skórę, a jak być romskiego pochodzenia. A może i miejsce dla byłych księży, którzy zrezygnowali z posługi Panu Bogu powinno być zagwarantowane? Im też przecież nie jest łatwo. I jaki ciekawy punkt wiedzenia wnieść by mogli do firm.
Muszę powiedzieć, że brukselscy urzędnicy robią wiele, by społeczeństwa stawały się coraz bardziej antyeuropejskie. Unia jest w kryzysie, jeden z najlepszych w historii projektów jest w głębokich kłopotach, a oni robią wszystko, by jeszcze ten projekt dobić.
Żeby było jasne: bardzo cenię robiące karierę kobiety. Cieszę się, kiedy zdobywają wysokie stanowiska, wręcz uważam, że dobrze dla organizacji jeśli w jej kierownictwie są osoby o różnych punktach widzenia, różnej wrażliwości, różnej płci. Co więcej – uważam, że tak gdzie każdy może powinien pomagać kobietom chcącym pracować i przebijać się na szczyty. Trzeba pomagać młodym matkom, by po urodzeniu dziecka mogły szybko wrócić do pracy. Warto w firmach dawać im specjalne warunki, elastyczny czas pracy, ułatwiać dostęp do przedszkoli.
Ale, żeby narzucać firmom obowiązek zatrudniania kobiet i to w zarządach, jest czystym idiotyzmem. Czymś upokarzającym dla tych kobiet, które robią albo chcą robić karierę. Jak będzie się czuć kobieta w zarządzie zatrudniona tam nie ze względu na swoje umiejętności, ale ze względu na płeć?
A co jeśli nie będzie w firmie kandydatek z odpowiednimi kwalifikacjami? Właściciel będzie musiał zatrudniać kogoś o mniejszych umiejętnościach i doświadczeniu, będzie musiał tracić, bo wtedy firma będzie gorzej przędła, tylko dlatego, ze ktoś wymyślił durny przepis?
To jest niszczenie wolnego rynku, zabijanie przedsiębiorczości, upokarzanie inteligentnych kobiet i wyzwanie stawiane zdrowemu rozsądkowi. To socjalizm w feministycznej odmianie. Do czego doprowadza socjalizm gospodarkę, dobrze wiemy. Choć jak się okazuje - nie wszyscy.
Trzeba ostro zwalczać tego typu pomysły, bo lewacy pracujący za wielkie pieniądze w unijnej stolicy są naprawdę gotowi takie przepisy wprowadzić. To niezwykłe, jak praca w miejscu, które nie jest uzależnione od efektów i jakości degeneruje ludzi. Jak bardzo odklejają się od rzeczywistości.
Igor Janke
>>>>
To jest antyekonomia stad UE pada . Bóg tak stworzyl swiat ze do rzadzenia w wiekszosci sa mezczyzni a do opiekowania sie kobiety . Natura ... Walka z natura daje takie skutki jak u radzieckich totez i takie sa skutki w UE ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:58, 24 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Średnie zadłużenie sektora finansów publicznych strefy euro wzrosło z 85,3 proc. PKB pod koniec 2010 r. do 87,2 proc. PKB na koniec 2011 r.
Srednie ! To nie chodzi o Grecje !!! Maksymalny mial byc 60 % :O))) Maastricht :O)))
Największy dług publiczny względem PKB odnotowały: Grecja (165,3 proc.), Włochy (120,1 proc.), Irlandia (108,2 proc.), Portugalia (107,8 proc.) oraz Belgia (98 proc.). Kolejne miejsca zajęły: Francja (85,8 proc.), Wielka Brytania (85,7 proc.), Niemcy (81,2 proc.), Węgry (80,6 proc.), Austria (72,2 proc.), Malta (72 proc.), Cypr (71,6 proc.), Hiszpania (68,5 proc.) i Holandia (65,2 proc.).
Tylko Węgry nie sa ze strefy euro . I przypomine ze dlugi zrobil ulubieniec Brukseli Dziurani A NIE ORBAN jak blednie wnioskujecie z mediow . Orban sie zmaga z tym i z Bruksela...
Zwracam uwage ze liderami dlugu sa tez Belgia Francja Niemcy - rzekome ,,lokomotywy'' a faktycznie bankruci ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BRMTvonUngern dnia Wto 18:59, 24 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:09, 28 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
"Le Figaro": Powstanie europejska agencja ratingowa
Niemiecka firma konsultingowa Roland Berger zdołała zebrać fundusze - 300 mln euro - na stworzenie europejskiej agencji ratingowej, która ma rozpocząć działalność we wrześniu - podał w piątek dziennik "Le Figaro".
Siedzibą agencji, która od 2013 roku będzie mogła wystawiać noty ratingowe oceniające kondycję gospodarczą państw, będzie Monachium. Europejska firma ratingowa ma być konkurencją dla trzech największych na świecie agencji amerykańskich: Standard & Poor's, Moody's oraz Fitch.
Według autorów projektu będzie to firma "globalna (...) przejrzysta, innowacyjna i niezależna", która w odróżnieniu od swych amerykańskich konkurentów nie będzie opłacana przez własnych klientów.
Firma Roland Berger otrzymała środki na założenie tej instytucji od europejskich banków i firm ubezpieczeniowych - pisze "Le Figaro".
Rząd niemiecki, który wielokrotnie krytykował sposób działania amerykańskich gigantów ratingowych, wspiera inicjatywę firmy Roland Berger.
Jednak Europejski Bank Centralny ma pewne zastrzeżenia do tego projektu, a przede wszystkim nie uznaje go za realistyczny. Jak pisze "Le Figaro", europejską agencję ratingową czeka jeszcze najtrudniejsze wyzwanie - będzie musiała uwiarygodnić się wobec rynków.
>>>
No to Grecja dpstanie AAA i euro uratowane . IIII-AAAA I-AAAAA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:31, 03 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
UE szuka pomysłów na politykę wzrostu gospodarczego i zatrudnienia
Po wzmocnieniu dyscypliny finansowej głównym problemem UE jest teraz groźba recesji i rekordowe, jak podał w środę Eurostat, bezrobocie. Stąd presja, by czerwcowy szczyt UE przyjął plan wsparcia wzrostu. Zgłoszono już różne propozycje, ale są wciąż ogólne.
Kilka dni temu hiszpański tygodnik "El Pais" napisał, że Unia szykuje własny Plan Marshalla w wysokości 200 mld euro, by pobudzić gospodarkę poprzez finansowanie publicznych i prywatnych inwestycji np. w infrastrukturze i energii odnawialnej. Elementami tego planu miałyby być: wzmocnienie kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego, emisja wspólnych obligacji na finansowanie infrastruktury oraz wykorzystywanie niewydanych funduszy unijnych.
Rzeczniczka Komisji Europejskiej zdementowała liczbę 200 mld euro, uznając ją za przedwczesną, ale już nie elementy samego planu. Urzędnicy w Brukseli od kilku miesięcy pracują na różnymi propozycjami, by zaradzić problemowi recesji i wysokiemu bezrobociu. Po dwóch tegorocznych szczytach poświęconych wzrostowi, które nie przyniosły konkretnych rezultatów, rośnie presja, by na szczycie w dniach 28-29 czerwca został przyjęty jakiś plan wsparcia wzrostu. Mówiła o tym w miniony weekend kanclerz Niemiec Angela Merkel, a przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy zapowiedział, że najpewniej na początku czerwca zaprosi do Brukseli przywódców państw UE na nieformalną kolację, by lepiej przygotować czerwcowy szczyt.
W Brukseli mówi się o różnych elementach tego planu. W grę wchodzi wzmocnienie kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego, czemu jednak niezbyt chętne są Niemcy. Merkel, a także premier Włoch Mario Monti i prezes Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Mario Draghi kładą nacisk na reformy strukturalne.
Najwięcej kontrowersji wzbudził jednak pomysł Montiego, który zaproponował - jak pisze "Le Monde" - elastyczność w kwestii dopuszczalnego pułapu 3 proc. PKB deficytu. Chce, by wydatki na projekty inwestujące w przyszłość odliczać od deficytu publicznego. To jednak mogłoby wywrócić przyjęty niedawno pakt fiskalny.
Jeszcze inne pomysły na walkę z kryzysem ma Francja, gdzie faworyt w niedzielnych wyborach socjalista Francois Hollande - jak niegdyś prezydent Nicolas Sarkozy - apeluje o zwiększenie funduszu ratunkowego strefy euro i większe zaangażowanie EBC. Opowiada się też za uwspólnotowieniem długu państw euro, czyli tzw. euroobligacjami, których wciąż nie chce zaakceptować Berlin.
Hollande zapowiedział też, że jeśli wygra wybory 6 maja, nie ratyfikuje traktatu o pakcie fiskalnym w jego obecnym kształcie. Domaga się, by do dokumentu przyjętego przez 25 państw UE (bez Czech i Wielkiej Brytanii) dodać część dotyczącą wzrostu. Co prawda, trudno wyobrazić sobie zgodę pozostałych przywódców, a zwłaszcza Merkel, na renegocjację traktatu, ale Hollande zapewne będzie nalegał na przyjęcie wiążącej deklaracji o wspieraniu wzrostu i zatrudnienia. Podczas wyborczej debaty telewizyjnej z Sarkozym w środę wieczorem Hollande zapewniał, że jego postulat spotyka się z coraz większym zrozumieniem w Europie.
Trudno się dziwić. W środę unijny urząd statystyczny ogłosił, że w marcu bezrobocie w strefie euro wzrosło do 10,9 proc., pobijając dotychczasowe rekordy. W zaledwie jeden miesiąc aż 169 tys. osób w strefie euro znalazło się bez pracy. W ciągu roku bezrobocie dotknęło kolejne 1,73 mln osób. Największe bezrobocie panuje w Hiszpanii (24,1 proc.) i Grecji (21,7 proc.). Sytuacja szybko pogarsza się także w Portugalii i we Włoszech. Zdaniem wielu analityków to efekt nie tylko wieloletnich problemów strukturalnych, ale też drastycznych środków oszczędnościowych podjętych, by zbijać deficyt i dług publiczny.
"Te dane Eurostatu dowodzą, że problem jest bardzo poważny, i potwierdzają, że potrzebne są pilne, dynamiczne reformy na rynku pracy" - powiedział rzecznik KE ds. zatrudnienia Jonathan Todd. Dodał, że 30 maja Komisja Europejska przedstawi rekomendacje w dziedzinie zatrudnienia dla państw UE, po analizie przysłanych właśnie przez rządy do Brukseli narodowych planów reform.
>>>>
HEHE ! Euro-towarzysze rozwalili gospodarke a teraz ja chca ,,pobudzac'' tylko nie wiedza jak . To tak jakby pobudzac do plywania tonacy Titanik :O))) Toarzysze jest najlepszy sposob . Likwidacja UE . Pobudzi to niebywale ekonomie ;O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:39, 06 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Korupcja hamulcem w rozszerzeniu UE
Finansowe i gospodarcze fiasko Grecji unaoczniło istnienie dwóch negatywnych zjawisk w Europie: szarej strefy gospodarczej oraz masowej korupcji.
Korupcja, która doprowadziła w wielkim stylu do załamania gospodarczego Grecji, nie jest zjawiskiem w Europie odosobnionym. Według danych, przygotowanych przez organizację Transparency International, obejmujących 183 państwa, zjawisko poważnych nadużyć finansowych odnotowano także w Bułgarii, na Węgrzech, w Chorwacji, Czechach oraz we Włoszech. Również Niemcy nie mają czystego konta, zajmując 14 miejsce na światowym rankingu.
Jak poinformowała Cecilia Malmström, komisarz europejska ds. wewnętrznych, straty z tytułu korupcji wynoszą 120 mld euro rocznie, co stanowi 1 procent unijnego PKB. Co prawda zjawisko to ma w różnych państwach odmienne oblicze, nie mniej prowadzi do ograniczenia europejskich inwestycji oraz blokuje rynki wewnętrzne.
Eksperci narzekają na brak strategii
Jak wynika z najnowszych badań Komisji Europejskiej, większość obywateli UE jest przekonana, że korupcja w unii wzrosła w ostatnich trzech latach. Dla 3 respondentów stała się ona notorycznym problemem i są oni przekonani, że do nadużyć dochodzi na wszystkich szczeblach władzy.
Tymczasem eksperci narzekają na brak strategii w zwalczaniu korupcji.
Dominik Enste z Instytutu Gospodarczego w Kolonii docenia co prawda pierwsze wysiłki w zwalczaniu nadużyć w poszczególnych państwach unii, ale walki tej nie prowadzi się na szeroką skalę. Enste uczula przy tym na przypadek Grecji, której tylko dzięki sfałszowaniu danych nt deficytu budżetowego udało się przystąpić do unii walutowej.
Brak dobrej woli
Państwa UE znają dobrze przyczyny nadużyć i wiedzą również, jak można im zaradzić. - Nie ma jednak w kręgach politycznych woli, by walczyć z korupcją – stwierdza komisarz UE, Cecilia Malmström. Wprawdzie istnieją ramy prawne zarówno na międzynarodowym, jak i europejskim poziomie, ale z wprowadzeniem ich w życie w poszczególnych państwach wygląda bardzo różnie. Dopiero w połowie minionego roku UE opracowała pakiet środków przeciwko korupcji. Nowością będzie publikowane co dwa lata sprawozdanie, analizujące niedomagania i słabe punkty w walce z korupcją w 27 państwach członkowskich unii. Słabością wspomnianego pakietu jest brak w przypadku nadużyć konkretnych sankcji karnych.
Hamulec w rozszerzeniu UE
Zdaniem Dominika Enste z Instytutu Gospodarczego w Kolonii, korupcja opóźnia rozszerzenie unii o kolejnych aspirantów. Dlatego UE wyjątkowo krytycznie przygląda się Chorwacji i Serbii. Nienke Palstra z Transparency International jest przekonana, że surowe kryteria przyjmowania nowych kandydatów pozwolą uchronić unię przed wpadką, jaka miała miejsce z innymi krajami Europy południowej. Jest to również dobra okazja do tego, by wprowadzić niezbędne reformy - przekonuje Nienke Palstra.
Pierwsze sprawozdanie na temat korupcji w UE pojawi się w 2013 roku i w centrum jego uwagi znajdą się na pewno Bułgaria i Rumunia. Przyjęcie ich do układu Schengen zawetowała w marcu bieżącego roku Holandia. Oba państwa muszą zreformować system prawny oraz zredukować przekupstwo i zorganizowaną przestępczość. Jeśli sprawozdanie wypadnie na niekorzyść, będą musiały długo jeszcze poczekać na otwarcie granic.
Ralf Bosen/ Alexandra Jarecka
red.odp.: Andrzej Paprzyca
>>>>
Typowe odwracanie uwagi . Korupcja zawsze oburza i latwo na nia zwalic . Juz Chruszczow mowil ,, Gdyby choc na jeden dzien przestali krasc to juz bysmy komunizm zbudowali'' ... A coz to za system ktory nie wytrzymuje patologii ??? Kazdy bylby madry gdyby ludzie byli idealni to kady system by wychodzil . Ale nie sa . Korupcja byla w Grecji i kraj ten byl tygrysem ekonomicznym . To dopiero wejscie do UE uczynilo z nich ruine . To nie korupcja winna tylko UE . Zly system organizacji spoleczenstwa .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:51, 09 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Monti zachęca Niemcy do dążenia do wzrostu mocy produkcyjnej w UE
Premier Włoch Mario Monti zaapelował do władz Niemiec o wprowadzenie zmian w polityce gospodarczej, aby doprowadzić do wzrostu zdolności produkcyjnej w Europie. Szef rządu powtórzył, że niezbędnym elementem działań antykryzysowych jest ożywienie wzrostu.
Podczas debaty w Rzymie z udziałem komisarza UE do spraw gospodarczych i walutowych Ollego Rehna Monti powiedział: - Zachęcam moich niemieckich rozmówców, by zmienili nastawienie do inwestycji publicznych, by ożywić zdolność produkcyjną.
- Nie możemy nadal tylko rozważać (...) kroków na rzecz wzrostu - oświadczył Monti. Podkreślił, że czuje się w obowiązku "nakłaniać" Komisję Europejską, aby odgrywała bardziej aktywną rolę w forsowaniu w Unii takiej opcji.
Włoski premier dodał, że wymogiem wzrostu jest pełne i szybkie wcielenie w życie zasad jednolitego rynku.
Monti zapewnił, że Włochy mają program działań na rzecz wzrostu gospodarczego i - jak przypomniał - już w styczniu Rzym zobowiązał się do podjęcia stosownych inicjatyw, które będą następnie promowane wśród innych państw unijnych.
Stan włoskiej gospodarki Mario Monti określił jako "dramatyczny" i ocenił, że jest on rezultatem niepodjęcia w przeszłości długoterminowych reform strukturalnych w kraju.
Szef rządu odniósł się także w swym wystąpieniu do fali wywołanych kryzysem samobójstw we Włoszech. Ludzkie dramaty - powinny zmusić do refleksji tych, którzy doprowadzili gospodarkę do takiego stanu - powiedział.
>>>>
No fajnie . Tylko co oni maja robic ??? Jak rozumiem maja wiece wydawac z budzetu ? To dlug im skoczy ? Podchodza juz pod 90 % . Ile zatem maja miec ???
Monti zorientowal sie ze NIC NIE MOZE aby pomoc Italii . Jest tylko ksiegowym czasow upadku . System euro jest tak skonstruowany ze nikt nic nie moze a system pada .
Monti jest ekonomista i zle to swiadczy o jego wiedzy w tej dziedzinie skoro tak powoli i z takim trudem odkrywa podstawowe prawdy . O ilekolesiom z parlamentow nie posiadajacych wiedzy trudno zarzucic jej brak bo wlasnie jej nie maja . O tyle Monti jako rzekomo fachowiec powinien wiedziec !
EURO JEST SZKODLIWA PATOLOGIA > UE JEST PATOLOGIA . Trzeba jez zlikwidowac . Bez tego nie ma zadnej mowy o poprawie sytuacji . Chyba ze chodzi o mowe klmaliwa ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:13, 09 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Steen Jakobsen / Saxo Bank
Europejska wiosna niezadowolenia
Polityka unijna i ulubione narzędzie decydentów – gra na czas, od dawna nie znajdowały się w tak trudnym położeniu. Kalendarz jest obecnie wypełniony istotnymi z punktu widzenia sytuacji w Europie wydarzeniami, co oznacza wzrost zarówno ryzyka na ogonie rozkładu (tzw. tail risk), jak i ryzyka systemowego. W efekcie możemy oczekiwać odejścia inwestorów w kierunku bezpiecznych aktywów. Zanim zabierzemy się za jakiekolwiek prognozy na najbliższe kilka miesięcy, musimy zrozumieć, na którym z trzech etapów kryzysu politycznego tak naprawdę się znajdujemy.
Etap zaprzeczenia
„To nie nasz problem”, „To sprawa Grecji” itd. Kto pamięta komentarze, że strefy euro nie opuści nawet Grecja? Na tym etapie nie ma chętnych ani na przyznanie, że rosnący kryzys w ogóle istnieje, ani na wzięcie za niego odpowiedzialności. W tym momencie to problem sąsiada. Jeżeli chodzi o kryzys w Eurolandzie, ten etap mamy już dawno za sobą.
Etap protestu
Kryzys coraz trudniej jest ignorować. Zaczyna się powszechne szukanie kozła ofiarnego. Najłatwiejszym – i najwłaściwszym – celem ataków są politycy. To w końcu oni są naszymi decydentami. Rozpoczynają się „protesty przez urnę”, w których zniecierpliwieni wyborcy pozbywają się rządów biernie przyglądających się kryzysowi. To nic, że nowi rządzący nie proponują żadnych konkretów, tylko puste obietnice
Trzy dni temu, zarówno na szczeblu krajowym w Grecji i we Francji, jak i lokalnym w Niemczech i we Włoszech, mieliśmy tego pokaz. Wyborcy głosowali przeciwko cięciom, przeciwko Merkel i przeciwko Unii Europejskiej. Jest to kontynuacja trendu zaobserwowanego wcześniej w Hiszpanii, Danii, Finlandii i nawet w Wielkiej Brytanii.
Najgorsze jednak nie jest to, że unijni wyborcy są niezadowoleni, a raczej fakt, że nowi decydenci nie mają zamiaru zajmować się programami restrukturyzacyjnymi i reformami. Oczywiście żeby nowych wyborców nie odwrócić od siebie. Tak właśnie wygląda dzisiejsza Europa: wszystkim jest źle, ale nikt nie chce mówić o prawdziwych zmianach czy reformach, koniecznych do wyprowadzenia europejskiej gospodarki na prostą. Innymi słowy, jacy wyborcy, taka polityka.
Mandat do zmian
Tego etapu jeszcze nie osiągnęliśmy. Kiedy okaże się, że wybraliśmy samych oportunistów zamiast wytrawnych przywódców, głosowanie za pożegnaniem ze starym porządkiem i nowym rozdaniem kart stanie się w Europe trendy. Taki mandat do przeprowadzania zmian ostatni raz wyborcy brytyjscy udzielili jakieś 30 lat temu Margaret Thatcher. Była premier doszła do władzy dopiero po tym, jak praktycznie zabdykował jej poprzednik i rozpoczęła szeroki program prywatyzacji i pro-rynkowych reform.
Najbliższe sześć do dwunastu miesięcy będzie okresem, w którym uświadomimy sobie, że tak naprawdę od początku kryzysu w 2008 roku nic wielkiego się nie zmieniło. A tylko bolesne zmiany stanowią prawdziwe rozwiązanie i dają nadzieję na nadejście nowego, pozytywnego cyklu gospodarczego.
Co dalej?
Według powyższej definicji kryzysu jesteśmy w samym środku etapu protestu. W ramach etapu zaprzeczenia próby wprowadzenia programów oszczędnościowych okazały się jedynie wymówką do ogólnej manifestacji niezadowolenia. Nie chcemy oszczędności, tylko wzrostu! Ani wyborcy, ani politycy nie uwzględnili jednego – słowami Jeffreya Sachsa, „wzrost jest efektem, a nie polityką”.
Europa nie jest w stanie wypracować polityki wzrostowej; jedyne, co może zrobić to wdrożenie drastycznych reform, których efektem w dłuższym terminie będzie wzrost gospodarczy (zakładając, oczywiście, że decydenci mieliby do tego mandat). Reformy mogą dotknąć po części strefę gospodarki (głównie prywatyzacja, podwyższenie wieku emerytalnego, restrukturyzacja rynku pracy), a po części politykę fiskalną, obejmującą umorzenie zadłużenia oraz wewnętrzną lub zewnętrzną dewaluację euro nastawioną na wzrost konkurencyjności. Jak już wspomniałem na wstępie, zmiany te nie nadejdą na obecnym etapie unijnego kryzysu, gdyż na razie protestującym wyborcom politycy odpowiadają jedynie dalszą grą na czas.
W tej chwili sytuacja ekonomiczna w Europie wygląda raczej beznadziejnie, choć w dłuższej perspektywie pozostaję optymistą. Prędzej czy później, reformy zostaną jednak przeprowadzone – to tylko kwestia czasu. Na razie to mikroekonomia jest w dobrej kondycji i to przedsiębiorcy przejmą stery gospodarki, jak tylko uznamy i pogodzimy się z błędami makroekonomicznymi. To nie pierwszy w historii i, pomimo rosnącej popularności dirigisme (kierowniczej roli państwa) i keynesizmu, nie ostatni taki proces wychodzenia z kryzysu.
>>>>
Jak widzicie Brukseli coraz trudniej udawac ze wszystko w porzadku !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:16, 09 Maj 2012 Temat postu: |
|
|
Steinbrueck: potrzebny jest plan B dla mniejszej strefy euro
Europa powinna przygotować się na „plan B” na wypadek wyjścia jednego z krajów ze strefy euro, powiedział w środę były minister finansów Niemiec, Peer Steinbrueck.
„Gdybym był czynnym politykiem, przygotowywałbym się na plan B, zakładający, że europejska unia monetarna, strefa euro, nie musi dłużej obejmować 17 państw członkowskich”, powiedział Steinbrueck w wywiadzie dla niemieckiej telewizji, pytany o przyszłość Grecji.
„Chodzi o to, żeby inne kraje nie wpadły w ten wir”.
Steinbrueck wypowiedział się w momencie, w którym przyszłość Grecji staje się coraz bardziej niepewna.
Były minister finansów jest wiodącą postacią centrolewicowej SPD i w przyszłym roku może stanąć w szranki z kanclerz Angelą Merkel w wyborach federalnych. W latach 2005-2009 był ministrem finansów w jej koalicyjnym rządzie.
Grecję mogą czekać nowe wybory pod dwóch dniach nieudanych negocjacji pomiędzy partiami głęboko podzielonymi w kwestii tego, czy respektować postanowienia programu pomocowego UE-MFW, który uratował kraj przed bankructwem.
Steinbrueck zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo, jakie wyjście Grecji mogłoby przynieść bankom, ubezpieczycielom i całej gospodarce. Opowiedział się za rozwiązaniami, które ograniczyłyby ucieczkę kapitału.
Zasugerował również stworzenie funduszu, który wspierałby firmy cierpiące z powodu takiego wyjścia.
>>>>>
Sami slyszycie to nie ja zmyslam !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:03, 04 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Przyśpiesza wzrost upadłości firm w Polsce - upadło już blisko 400 przedsiębiorstw
Jak wynika z oficjalnych danych – z Monitorów Sądowych i Gospodarczych – w maju 2012 r. opublikowano informacje o 95 upadłościach w Polsce (łącznie od początku roku – upadło 395 firm wobec 318 przedsiębiorstw w roku ubiegłym).
Jak mówi Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka i główny analityk w TU Euler Hermes: - Wzrost ten wynika głównie (ale nie wyłącznie) ze skali spowolnienie w budownictwie (generującym gros upadłości), która jest znaczna i rozszerza się na branże współpracujące. Widać jednak także problemy w innych branżach – wymienić można chociażby przemysł spożywczy czy producentów mebli (przy czym napotykają oni odmienne problemy w swojej działalności).
Budownictwo – wciąż na czele listy upadłości, zwłaszcza uwzględniając dostawców
W pierwszej dziesiątce największych (pod względem obrotu) upadłości wśród opublikowanych w maju ogłoszeń znalazły się trzy firmy budowlane. Tylko 30% - tak mało? Niestety nie – dwie kolejne z tych dziesięciu firm pracowały na rzecz budownictwa, dostarczając im kruszywo oraz wyroby z tworzyw sztucznych. Wśród firm budowlanych, które nie poradziły sobie z problemami były nie tylko firmy budownictwa drogowego, ale także mieszkaniowego czy wyspecjalizowane np. w budowie i wyposażaniu obiektów specjalistycznych jak szpitale.
Jak zauważa Grzegorz Hylewicz, dyrektor windykacji w Euler Hermes Collections: „Spełnia się niestety scenariusz rozszerzenia się choroby zakaźnej budownictwa – zatorów płatniczych na firmy zaopatrujące bądź współpracujące. Otrzymujemy coraz więcej zleceń windykacji należności od firm transportowych, producentów zbrojeń, rur, elementów drewnianych jak i z tworzyw sztucznych. Widać więc wyraźnie, iż ciężar opóźnień (i upadłości) przesuwa się na kolejne sektory – co nie dziwi: budownictwo w czasach dobrej dla siebie koniunktury jest kołem zamachowym gospodarki, ale gdy przezywa kłopoty – odbija się to także szerzej.
Branża spożywcza – problemy lokalnych (i nie tylko) producentów
W statystykach upadłości od kilku miesięcy czasu pojawiają się lokalni producenci żywności o obrotach średnio kilkudziesięciu milionów złotych. Nawet tak odporne wydawałoby się na kryzys produkty jak makarony i kasze czy przeżywające obecnie sezon soki i napoje nie gwarantują nie tylko sukcesu, ale także niestety przetrwania.
- W produkcji takich wyrobów jak soki (a powoli trend ten jest także widoczny we wspomnianych makaronach) rynek zdominowało kilku dużych producentów, produkujących pod markami własnymi i pod markami dużych sieci, natomiast do pewnego czasu reszta wytwórców miała szansę na lokalnym rynku. Odkąd jednak także sieci franczyzowe, obecne coraz liczniej w sklepach lokalnych i osiedlowych również zaczynają wprowadzać marki własne (dążą do posiadania pod marka własną nawet 20% asortymentu) oznacza to zlecenie dla jednego-dwóch producentów w danej kategorii, a pozostali tracą znaczna część rynku – uważa Tomasz Starus z Euler Hermes.
Spadek popytu konsumenckiego – ograniczanie do zakupów podstawowych artykułów
Czy to może efekt spowalniającego eksportu, spadku sprzedaży mieszkań w kraju a może ograniczania zakupów konsumenckich do dóbr codziennego użytku lub końca popytu związanego z wyposażaniem nowych obiektów na piłkarskie mistrzostwa – a może wszystkie te fakty mają wpływ na widoczne problemy m.in. wytwórców mebli, ale także innych artykułów wyposażenia mieszkań (np. oświetlenia). W maju wśród ogłoszonych upadłości znalazło się 4 producentów mebli a także 6 firm hurtowo dystrybuujących towary w kategorii meble, oświetlenie, dywany. Po zsumowaniu daje to około 10% upadłości ogłoszonych w maju – wyraźnie widoczny efekt wszystkich wspomnianych czynników spowolnienia (chociaż w przypadku hurtu dominował na pewno spadek zakupów konsumenckich).
Światowy indeks upadłości
– Ostateczne dane za rok 2011 potwierdzają stały spadek liczby upadłości, rozpoczęty w roku 2010. Na poziomie globalnym jednak ta tendencja spadkowa jest bardzo umiarkowana – Globalny Wskaźnik Upadłości Euler Hermes odnotował spadek o 4% w 2011 r. po zmniejszeniu się o 5% w roku 2010.
Po dwóch z rzędu latach spadków w dziedzinie upadłości przedsiębiorstw i w oparciu o prognozy makroekonomiczne Euler Hermes przewiduje odwrócenie się tej tendencji w roku 2012, przy czym wzrost Globalnego Wskaźnika Upadłości o 3% odzwierciedlać będzie głównie bardzo niepokojącą sytuację w strefie euro.
– Spadek liczby upadłości przedsiębiorstw stracił tempo, w czym pomogło mu globalne spowolnienie gospodarcze w drugiej połowie 2011 r. Odwrócenie się tendencji jest teraz pewne w obliczu bardzo słabych danych dotyczących wzrostu gospodarczego w pierwszym kwartale 2012 r. – mówi Ludovic Subran, Główny Ekonomista i Dyrektor Działu Badań Euler Hermes. – Globalny spadek liczby upadłości przedsiębiorstw, z którym mieliśmy do czynienia w roku 2011, zmniejsza się wskutek znacznie gorszej sytuacji w Europie. W roku 2012 rosnąca złożoność kryzysu zadłużenia, polityka oszczędnościowa w krajach strefy euro i pogorszenie się prognoz dla krajów z południa Europy mocno dotknie i tak już osłabione przedsiębiorstwa. Niższy popyt, bardziej surowe warunki udzielania kredytów i rosnące żądania socjalne to dodatkowe czynniki ryzyka, wobec których stoją spółki w całym tym obszarze.
2011: liczba upadłości spada na całym świecie poza Europą
Wyniki za rok 2011 wykazują istotne zróżnicowanie regionalne w zakresie zmian w Globalnym Wskaźniku Upadłości:
rok 2011 był w Ameryce Północnej drugim z rzędu rokiem spadającej liczby upadłości przedsiębiorstw (wskaźnik zmniejszył się o 15% w porównaniu ze spadkiem o 7% w roku 2010), która wróciła do poziomu bliskiego średniej dla ostatnich dwóch dekad. Dzięki obniżeniu się indeksu o 6% w 2011 r. region Azji i Pacyfiku kontynuuje dwuletnią już poprawę sytuacji w tym zakresie (-8% w 2009 r. i -12% w 2010 r.).
Wyniki te pozostają w ostrym kontraście z sytuacją w strefie euro, która cechuje się niedawnym wzrostem liczby upadłości przedsiębiorstw (+7%) po niewielkim spadku w 2010 r. (-1%).
– Po gwałtownym wzroście wartości wskaźnika upadłości dla strefy euro o 40% w 2009 r. wzrost zaobserwowany w roku 2010 wydaje się w porównaniu niewielki. Dowodzi on jednak niepokojącego rozdźwięku między Europą a resztą świata, a także rosnących rozbieżności w samej strefie euro między krajami północy i południa, do których należy także dodać Irlandię – mówi Maxime Lemerle, Kierownik Działu Analiz Makroekonomicznych i Upadłości Przedsiębiorstw w Euler Hermes. – Niewielka poprawa, zaobserwowana w roku 2011 w państwach północnej części Europy, wcale nie wpłynęła na gwałtowny wzrost liczby upadłości w strefie euro w latach 2008 i 2009.
Mimo że wskaźnik upadłości w 2011 r. obniżył się w państwach skandynawskich, w Niemczech i Francji, przyczyną wzrostu wskaźnika dla strefy euro jako całości jest sytuacja w Hiszpanii, Grecji, Portugalii, Irlandii i we Włoszech.
– Nie było zaskoczeniem, że trudności gospodarcze i fiskalne w państwach południowoeuropejskich szybko dotknęły tamtejsze spółki. W krajach tych rok 2011 był kolejnym złym rokiem, który dodatkowo pogorszył i tak już kiepską sytuację. Liczba upadłości przedsiębiorstw sięgnęła tam rekordowego poziomu, a prognozy gospodarcze nie wskazują na poprawę w roku 2012. Wiąże się to z poważnym ryzykiem rozprzestrzenienia się fali upadłości, jeżeli kryzys zadłużenia nie zostanie zażegnany – dodaje Maxime Lemerle.
Według prognoz Globalny Wskaźnik Upadłości w roku 2012 ma wzrosnąć o 3%.
Poza Ameryką Północną, w której tendencja spadkowa powinna się utrzymać (-10% w porównaniu do -15% w roku 2011), liczba upadłości powinna się ustabilizować lub wzrosnąć we wszystkich pozostałych regionach. Niemniej jednak ten całościowy obraz maskuje różnorodne sytuacje.
Prognozowany dwuprocentowy wzrost wskaźnika dla regionu Azji i Pacyfiku odzwierciedla nie tylko oczekiwane tam spowolnienie gospodarcze, ale także statystyczny efekt bazy: począwszy od bardzo niskiego poziomu upadłości w roku 2011 wskaźnik regionalny wykazuje automatyczny wzrost liczby upadłości wraz z wzrostem liczby spółek.
Z uwagi na prognozowaną recesję w strefie euro w 2012 r. wskaźnik upadłości korporacyjnych w tym regionie prawdopodobnie ponownie wzrośnie (+7%). – W całej strefie euro słabsze prognozy w zakresie wolumenów sprzedaży mogą jedynie zintensyfikować presję konkurencyjną. W tych okolicznościach spółki, które już ograniczyły strukturę kosztów na tyle, na ile było to możliwe, nie mogą liczyć na poprawę swojej sytuacji poprzez podniesienie cen produktów – mówi Maxime Lemerle. – Wiele spółek wyczerpało już możliwości dostosowania się do tej sytuacji. Niemożność skompensowania niższego popytu podniesieniem cen łączy się z rosnącymi trudnościami w zakresie finansowania z uwagi na zaostrzone procedury kredytowe instytucji finansowych – mimo tego, że oprocentowanie kredytów nie wzrosło.
Wzrost wskaźnika upadłości przedsiębiorstw w 2012 r. ma być mniejszy w północnej części Europy (+4%), gdzie Niemcy jako jedyne powinny utrzymać tendencję spadkową (-2%). Oczekuje się, że wskaźnik ten wzrośnie najbardziej w małych i bardzo otwartych krajach, w dużym stopniu uzależnionych od rynków zewnętrznych (globalnego i wewnątrzeuropejskiego). Jest to przypadek Belgii (+10%) i w szczególności Holandii (+17%).
We Francji, gdzie liczba upadłości w ciągu pierwszych miesięcy 2012 r. już wzrosła (21.856 przypadków do końca kwietnia, co stanowi wzrost o 2,5% względem analogicznego okresu roku 2011), wzrost wskaźnika w skali całego roku powinien być bardziej umiarkowany (+3,5%), co jednak wystarczy, by jego wartość całoroczna (63.500) zbliżyła się do szczytowych poziomów z 2009 r. i 1993 r.
Na koniec wreszcie mało zaskakujące prognozy – oczekuje się, że liczba upadłości będzie szczególnie wysoka w państwach południa Europy (Włochy +17%, Hiszpania +20%, Grecja i Portugalia +25%), które stoją w obliczu bardzo rygorystycznych planów oszczędnościowych i które pogorszenie popytu i warunków finansowania osłabiło znacznie mocniej, niż inne państwa strefy euro.
>>>>
Tak UE sie zwija ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:17, 17 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Z greckich i hiszpańskich banków ucieka kapitał
Zaniepokojeni sytuacją finansową swych krajów Grecy i Hiszpanie, a nawet mieszkańcy innych państw UE wycofują lokaty z instytucji finansowych; nie jest to jeszcze run na banki, ale trwały trend, który może nabrać rozpędu - podaje AP.
W Grecji i Hiszpanii zarówno klienci prywatni, jak i firmy wycofują swoje oszczędności z banków z obawy przed ich upadkiem lub konwersją waluty. Od początku greckiego kryzysu, który wybuchł w 2009 roku, z tamtejszych banków ubyło 30 proc. lokat; klienci wycofali około 72 mld euro.
Hiszpanie wyciągnęli z banków w ciągu roku blisko sześć proc. oszczędności.
Klienci obawiają się o losy swoich lokat niezależnie od tego, że do sumy 100 tys. euro mają one gwarancje rządowe w całej strefie euro.
W niemal całej Europie przemieszczają się pieniądze - pisze AP - część z nich ląduje w bankach w bardziej stabilnych krajach lub zostaje tam zainwestowana, często w nieruchomości; część lokowana jest w papierach dłużnych innych państw strefy euro, a reszta trzymana jest "pod materacem".
Z powodu ucieczki kapitałów z państw zagrożonych wzrosły ceny nieruchomości w Wielkiej Brytanii; zamożni Europejczycy z kontynentu kupują tam luksusowe nieruchomości, starając się ratować swoje pieniądze zarówno przed ewentualną konwersją waluty (jak Grecy), jak i inflacją (Niemcy).
Greccy bankierzy poinformowali w środę, że przed wyborami nasilił się w kraju odpływ kapitałów; więcej klientów likwiduje lokaty w tamtejszych instytucjach finansowych. Wynik wyborów może zaś spowodować run na banki i niezależnie od intencji rządu zmusić kraj do wyjścia ze strefy euro - podaje AP.
Jak wyjaśniają eksperci Brookings Institution, zmasowany run na greckie banki, któremu nie dałby odporu Europejski Bank Centralny, wywołałby "infekcję", która mogłaby ogarnąć inne kraje dotknięte kryzysem finansowym. Obawy przed dalszym wycofywaniem lokat z tamtejszych banków miałyby znacznie gorszy wpływ na europejską gospodarkę niż problemy relatywnie małej Grecji.
>>>>
UE zmierza szybko ku upadkowi jak widac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:58, 19 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
arroso: nikt nie będzie nas pouczał w sprawie kryzysu.
- Nie damy się nikomu pouczać w kwestii radzenia sobie z kryzysem - powiedział szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso przed oficjalnym rozpoczęciem szczytu G20 w Los Cabos w Meksyku.
Jak zauważa agencja dpa, Barroso był wyraźnie poirytowany pytaniem kanadyjskiego dziennikarza, który chciał wiedzieć, dlaczego "państwa Ameryki Północnej muszą za pośrednictwem Międzynarodowego Funduszu Walutowego naprawiać błędy bogatych Europejczyków".
Nie w Europie, lecz w Stanach Zjednoczonych na skutek "nieortodoksyjnych praktyk w pewnych obszarach rynku finansowego" narodził się kryzys, który następnie "zainfekował banki" w UE - odparł Barroso. Tymczasem Unia Europejska nie skupia się na szukaniu winnych, lecz na współpracy w walce z problemami - wytknął.
Wskazał ponadto, że członkowie Unii to państwa demokratyczne, w których przy rozwiązywaniu problemów muszą być podejmowane procesy decyzyjne, a to z kolei "wymaga czasu". - Europa nie potrzebuje korepetycji z demokracji, tym bardziej, że w kilku krajach grupy G20 demokracji nie ma - podkreślił.
>>>>
Poziom ,,demokracji'' W UE jest wlasnie taki jak w tych krajach ...
??? USA zainfekowaly Grecje ? Czym ??? Eurodotacjami ??? Towarzyszowi juz sie wszystko pomajtalo ???
Osobnik o wdziecznej nazwie Baroleon ale nie myslic za bronem bo to nie o to chodzi . Predzej juz Baleron:
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:14, 22 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Strefa euro znalazła się na ścieżce do rozpadu. To będzie Lehman Brothers razy trzy
Dokapitalizowanie banków i masowy skup obligacji – te rozwiązania przynajmniej na chwilę powinny dać strefie euro odetchnąć – uważa Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości. Jednak politycy wciąż nie potrafią porozumieć się co do sposobów ratowania unijnej gospodarki.
>>>>
NA CHWILE ! I co dalej ? To jak narkotyk chwila EU-forii lata uzaleznienia i smierc z przedawkowania na koncu ...
– Jeśli tak będzie dalej, strefa euro się rozpadnie – prognozuje ekonomista.
Fundamentalne zmiany, których potrzebuje gospodarka eurolandu, blokowane są przez głębokie podziały polityczne.
>>>>
Jedyna fundamentalna zmiana to likwidacja ...
– To, co się dzieje na scenie politycznej, powoduje, że strefa euro znalazła się na ścieżce do rozpadu. Stanie się tak, jeżeli wszystko będzie dalej wyglądało tak, jak w poprzednich dwóch latach – uważa Ignacy Morawski z Polskiego Banku Przedsiębiorczości. – To będzie wydarzenie na skalę Lehman Brothers razy trzy.
>>>>
Oj tak ... A nawet X 300 ...
Przez brak działań polityków mamy dziś w eurolandzie efekt domina. Po niewielkiej Grecji, odpowiadającej za 3 proc. unijnego PKB, w poważnych tarapatach znalazły się Włochy i Hiszpania.
– Problemy na południu Europy mogą się pogłębiać – prognozuje ekonomista. – Hiszpania teraz jest na czołówkach gazet. Tam te problemy są najbardziej widoczne. W kolejce stoją Włochy. We Włoszech reformy, które miały uratować ten kraj przed recesją i pozwolić mu na osiągnięcie szybszego wzrostu gospodarczego idą bardzo powoli. Premier Mario Monti okazał się rycerzem na koniu bez lancy.
>>>>
Bez zbroi bez spodni ? No moze gacie jeszcze ma ... Wszystkie kompetencje zabrala Bruksela a on moze sobie pogadac ...
Politycy w całej Europie albo nie mają pomysłu, jak sobie z problemami poszczególnych krajów radzić, albo nie potrafią dojść między sobą do porozumienia. Jak radzi Ignacy Morawski, powinni wziąć przykład ze Stanów Zjednoczonych.
– Jeżeli ktoś się pyta, co powinna zrobić Europa, to niech otworzy gazety z jesieni 2008 roku i zobaczy, co zrobiły wówczas Stany Zjednoczone. Chodzi o dwie podstawowe rzeczy: dokapitalizowanie i restrukturyzacja banków oraz masowy skup obligacji przez bank centralny. Jeżeli te działania byłyby wprowadzone w krótkim okresie, wówczas strefa euro uzyskałaby dużą swobodę w prowadzeniu dalszych działań naprawczych – ocenia główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości.
>>>>>
Oj . W USA bynjamniej sie nie skonczylo . Ile juz maja dlug ? 105 % PKB ? I rosnie ! Deficyt 10 % PKB . To nie jest wzor ...
O ile rzeczywiście te działania zostaną podjęte. Nawet jeśli, to i tak na efekty trzeba będzie poczekać kilka kwartałów, a nawet lat.
– W tym czasie cały budynek będzie trzeszczał w posadach, co będzie ograniczało wzrost gospodarczy ze względu na niepewność na rynkach. Czyli najpierw ten proces będzie dusił gospodarkę w umiarkowanym stopniu. Gdyby doszło do wyjścia dużych krajów ze strefy euro, albo krajów Południa, czyli Hiszpanii i Włoch, albo Niemiec, to mamy w Europie poważną recesję – prognozuje Ignacy Morawski.
>>>>
To nie pomoze bo euro niszczy gospodarke i PKB spada . Wobec tego co tam dlugi . USA mialy powazny kryzys ale tam to jest system spojny ekonomicznie od czasu powstania panstwa . W Europie mamy jedna wielka patologie regulujaca bannany i wspinanie na drzewo . Szpital wariatow ... Stad nie zadziala to co w USA . A zreszta czy tam dziala ???
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:59, 26 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Kraje europejskie ograniczają wydatki na zagraniczną pomoc rozwojową .
Kryzys zadłużenia publicznego w krajach europejskich doprowadził do cięć w wydatkach na fundusze rozwojowe dla krajów biednych - podaje w poniedziałek BBC, powołując się na analizującą takie wydatki organizację Data.
Jest to pierwsze poważne cięcie wydatków pomocowych w całej Europie od dekady - informuje Data.
Największych oszczędności dokonały kraje szczególnie dotknięte kryzysem: Grecja i Hiszpania.
Hiszpania, która była wcześniej szóstym najhojniejszym donatorem w Europie, ograniczyła swe wydatki dobroczynne o jedną trzecią.
Ogółem sumy przeznaczane przez kraje UE na pomoc rozwojową w latach 2010-2011 spadła o 1,5 proc.
Kraje europejskie dostarczają łącznie nieco ponad połowę pomocy rozwojowej dla krajów biednych - przypomina BBC. Najbardziej szczodrze funduszy pomocowych udzielały jak dotąd Niemcy, Wielka Brytania i Francja.
Przedstawiciel organizacji DATA Adrian Lovett ostrzega, że na ograniczaniu wydatków na pomoc rozwojową i humanitarną ucierpią szczególnie najbiedniejsze kraje Afryki, takie jak Mozambik, Tanzania i Malawi, w których pomoc ta "codziennie ratuje ludzkie życia".
>>>>
Ue tak zniszczyla Europe ze gdzie tam pomagac . Im trzeba pomoc ! Ruina !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:01, 27 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Szef banku centralnego ostrzega przed "unią zadłużenia"
Szef Bundesbanku Jens Weidmann ostrzegł w środę, że euroobligacje bądź inne formy wspólnej odpowiedzialności za długi państw strefy euro doprowadziłyby do powstania "unii zadłużenia" i nasiliłyby niestabilność polityczną i gospodarczą eurolandu.
W artykule, opublikowanym na łamach niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung", Weidmann opowiada się za przekształceniem unii walutowej w unię fiskalną, wyposażoną w skuteczne instrumenty egzekwowania uzgodnionych reguł polityki budżetowej. Oznaczałoby to zrzeczenie się na rzecz UE części suwerennych kompetencji państw w sferze polityki budżetowej - przynajmniej w sytuacji, gdy reguły są notorycznie łamane.
Zdaniem Weidmanna właściwą drogą nie są natomiast propozycje uwspólnotowienia długów państw strefy euro. "Wiele głosów w aktualnej dyskusji namawia do rychłego wprowadzenia dalekosiężnej wspólnej odpowiedzialności (za długi) czy to w postaci euroobligacji, euroweksli, zabezpieczenia depozytów, funduszu oddłużeniowego czy innej +innowacyjnej+ konstrukcji. Konieczne dla podjęcia takich działań przesłanki, jak rezygnacja z suwerenności państw, dopasowanie traktatów UE i narodowych konstytucji, spychane są na dalszy plan" - ocenia szef Bundesbanku.
Jego zdaniem propozycje wspólnej odpowiedzialności za długi są sprzeczne z artykułem 125 Traktatu UE, który stanowi, że państwo członkowskie nie ręczy za zobowiązania drugiego państwa członkowskiego. "Próby obejścia tego postanowienia za pomocą różnych sztuczek coraz bardziej podważają zaufanie, którego wymaga przyszłość unii walutowej. W takich okolicznościach nie powstanie unia stabilności. Przeciwnie. Próba uczynienia w pierwszej kolejności ostatniego kroku w kierunku pogłębionej integracji i rezygnacja z innych kroków, może zagrozić unii walutowej" - napisał Weidmann.
Ocenił, że Niemcy powinny nadal zdecydowanie sprzeciwiać się dążeniom, które pod płaszczykiem kryzysowych okoliczności stawiają przed faktami dokonanymi i podważają starania o ustabilizowanie sytuacji. "Kontynuacja procesu integracji europejskiej jest warta wszelkich wysiłków. Ale stworzenie unii zadłużenia, w której decyzje nie pociągają za sobą odpowiedzialności albo gdzie poręczenie za innych nie wiąże się kontrolą, tylko nasiliłoby aktualną niestabilność polityczną i gospodarczą. Nie zlikwidowano by przyczyn kryzysu, a wobec osłabienia presji konieczne reformy zostałyby odłożone na później. W takiej unii zadłużenia złamano by daną Niemcom obietnicę, że euro musi być tak stabilne, jak niemiecka marka" - podkreślił Weidmann.
>>>>>
Istonie euro-obligacje stworzyly by unie zadluzenia . Tylko ze unia fiskalna stowrzy dokladnie to samo unie zadluzenia wiec nie rozumiem tej pokretnej logiki . UE zostal do podzialu juz tylko dlug ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:05, 30 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
Sorman: Kryzys finansowy sygnałem do koniecznych zmian
Obecny kryzys finansowy jest sygnałem, że potrzebne są zmiany, zwiększenie konkurencyjności UE i podbudowanie filarów jej wzrostu - uważa francuski filozof, ekonomista i publicysta Guy Sorman. Mówi, że nie poddaje się panice, z jaką mówi się o kryzysie.
>>>>
Komunaly . Przypominaja gadke jakto komunizm potrzebuje reform i pierestrojki ...
Jego zdaniem w świecie Zachodu kryzys jest czymś naturalnym, a jego historia jest historią kryzysów.
???? Dziwna teoria . W normalnej historii kryzys jest raz na wiele lat a pozniej lata pros[erity . Gdyby historia Europy skladala sie z kryzysow to juz by jej nie bylo ...
Przeżyliśmy już gorsze rzeczy; kryzys, jakim była transformacja gospodarek z systemu komunistycznego ku demokracji rynkowej, był kryzysem bardziej znaczącym - powiedział Sorman podczas wykładu na konferencji "Zbawienne skutki kryzysu finansowego w Europie" oraz w rozmowie z PAP.
>>>>
Tuatj Sorman nie rozumie . Kto ,,przezyl''??? Wy na zachodzie nie doswiadczyliscie . Dla nas jest to koszmar . W Polsce na przyklad nastapila totalan katastrofa i zalamanie demograficzne . Wyglada na koniec kraju i jesli Bóg nie uratuje to polowa umrze polowa emigruje ...
Filozof sądzi, że mamy obecnie do czynienia nie tyle z kryzysem finansowym, ile z symptomami szerszego zjawiska, które definiuje tak: koncept Europy zjednoczonej powstał dawno. Od tamtych lat świat zmieniał się szybko, a UE nie ewoluowała w stopniu wystarczający, przestała być konkurencyjna w globalnej gospodarce.
>>>>
Zupelnie ajk komunizm tez koncept powstal dawno i nie ewoluowal . Bo takie koncepty z zasady nie ewoluuja . Sa niereformowalne ...
Przekonuje on, że przede wszystkim mamy do czynienia z kryzysem instytucjonalnym w Europie. Instytucje unijne nie zostały bowiem jeszcze zaadaptowane do zmian, jakie zaszły na świecie.
?????
A od kiedy to one sa od zaadaptowania sie ? One sa od rozbudowywawnia UE . I co ma wspolnego upadek Grecji z ewolucja Brukseli ???
Sorman przypomniał, że na światowej scenie pojawiły się "wschodzące gospodarki, które są w stanie produkować to samo, co my, często taniej. Nie zdobyliśmy się na wystarczający wysiłek, by zachować przewagę naukową, techniczną i wystarczający poziom innowacyjności".
>>>>
Tutaj kolejny belkot . Jakie technologie ? Gecja ? Toz to jest kraj turystyczno-żeglarski . Co oni maja szyc ubranai czy co ??? I kto am podejmowac ten ,,wysilek'' urzedasi Brukseli ???
By Europa stała się znów konkurencyjna, potrzebne są solidne ramy instytucjonalne - przekonywał Sorman w rozmowie z PAP.
???? Jak bedzie wiecej urzedasow to konkurencyjnosc roskfitnie ???
"Dawniej uważano, że źródłem sukcesu są zasoby kraju, jego surowce; dziś sądzimy, że o sukcesie stanowi stabilność instytucji państwa. W Europie mamy dobrej jakości, stabilną instytucję, jaką jest Europejski Bank Centralny. Ale mechanizmy solidarności społecznej w Europie są nieprzewidywalne i stanowią źródło niepokoju. Jest też kwestia bezpieczeństwa i sąsiedztwa UE - są w pobliżu niestabilne kraje, a granice są przepuszczalne, więc wzmocnienie systemu bezpieczeństwa Europy jest również konieczną komponentą rozwoju gospodarczego" - powiedział Sorman.
Fundamentem sukcesu państw jest solidność i stabilność ich instytucji. Gdy przychodzi kryzys, inwestorzy chętniej inwestują w dług USA niż w obligacje krajów europejskich, ponieważ Ameryka ma solidne instytucje prawne, administracyjne i militarne - powiedział filozof.
>>>>
Eurobiurokracaj jest bardzo stabilna . A radziecka byla jeszcze bardziej i co z tego ???
Moze poczekajmy jak ta sila USA sie skonczy ... Inwestorzy to inwestuaj albo w UE albo w USA ... Bo rozum za krotki na glebsze analizy ... To wybor mniejszego zla a nie pochwala wspaniolosci instytucji USA ...
Jedną z przyczyn obecnej sytuacji jest to - jak tłumaczył - że niektóre europejskie mechanizmy ekonomiczne stały się archaiczne. Ponadto już dawno temu kraje UE zdecydowały się żyć na kredyt. Niemal wszystkie państwa unijne mają deficyt budżetowy. Konieczność redukowania deficytu nie wydawała się politykom wcześniej sprawą pilną, ponieważ można było stosunkowo łatwo pozyskiwać pieniądze z globalnego rynku; kraje oszczędzające nie miały zbyt wielkiego wyboru, inwestowały więc w papiery dłużne USA i Europy - powiedział.
>>>>
USA JESZCZE BARDZIEJ ZYLY NA KREDYT . Dlug tam wynosi 105 % PKB a w Europce 85% ... I co z tego ?
Kolejnym czynnikiem kryzysu - jego zdaniem - jest to, że niektóre kraje UE, zwłaszcza Francja i Niemcy, stworzyły zbyt rozbudowane systemy opieki socjalnej i społecznej solidarności. M.in. dlatego Europie potrzebna jest reforma długoterminowa, a problemem demokracji jest to, że politycy podejmują decyzje krótkoterminowe. Ekonomia wymaga natomiast działań obliczonych na długie okresy.
>>>>
Akurat ,,nazbyt rozbudowane socjalnie'' Niemcy sa podpora UE a liberalna Irlandia bankrutem . Wiec dokladnie na odwrot ...
"Znów musimy sobie powiedzieć, gdzie i kim chcemy być za dziesięć lat, a także, czy chcemy być w przyszłości federacją, czy chcemy stać się Stanami Zjednoczonymi Europy, co można by uznać za długoterminową gwarancję bezpieczeństwa i ekonomicznej prosperity" - powiedział w trakcie wykładu Sorman.
>>>>
Rzeczywistos udowadnia przede wszystkim ZE NIE MOZNA SOBIE POSTANOWIC KIM CHCE SIE BYC . Bo realia decyduja . Radzieccy dokladanie ustalali kim chca byc - wszystko mieli zaplanowane i co ? katastrofa . NATURY NIE DA SIE ZAPROGRAMOWAC ...
Jego zdaniem konieczny jest kalendarz zmian. Jeśli będziemy mieli wyznaczone kierunki rozwoju i dostosowany do nich terminarz, to rozwiążemy problem koniunkturalny - obecny kryzys finansowy. Będziemy mogli uspokoić rynki finansowe. Położy to również kres stagnacji gospodarczej, która może być pochodną stanu niepewności, który zniechęca przedsiębiorców do podejmowania odważnych decyzji i inwestowania.
>>>>
Ta jasne Plan 5 letni . Juz cos takiego bylo Strategia Lizbonska ...
Europa potrzebuje wzrostu gospodarczego, ale czy jego ceną są nierówności społeczne? - pytał Sorman. "Wiemy, że wzrost gospodarczy powoduje powstawanie nierówności społecznych i że pewien poziom nierówności społecznych jest konieczny dla wzrostu. Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, jaki poziom nierówności jest właściwy" - mówił. Zaznaczył, że nierówności są nieuniknione i nie ma skutecznego sposobu ich korygowania.
>>>>
Epokowe odkrycie . Radzieccy tez potrzebowali wzrostu .
"Jestem zwolennikiem koncepcji Miltona Friedmana - gwarantowanego, uniwersalnego dochodu minimalnego, który wspólnota narodowa powinna zapewnić obywatelom, co jest zresztą finansowo wykonalne" - powiedział Sorman.
>>>>
To jakis dziwny zwolennik Friedmana bo Friedman przewidzial upadek euro . Czyta to co mu wygodne ...
Widzimy tutaj jak sie konczy gdy ,,filozofowie'' ( nie chodzi tu jak widzicie o ludzi studiujacych Platona czy Arystotelesa tylko gosci wymadrzajacych sie) zajmuja sie czym nie potrzeba ...
UE byla zlym projektem . Im bardziej sie integrowala tym bylo gorzej . Teraz po prostu przegieli . Euro przewazylo szale . Przed euro upadek nie byl tak widoczny po euro wszystko sie zalamalo . Teraz sa to ruiny ...
Co gorszaprobuja udawac ze nic sie nie stalo to bedzie jeszcze gorzej .
UE trzeba rozwiazac winnych ukarac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:04, 05 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Niemieccy ekonomiści krytykują uzgodnienia szczytu UE
160 niemieckich ekonomistów podpisało się pod opublikowanym w czwartek listem otwartym, w którym skrytykowali uzgodnienia szczytu UE sprzed tygodnia, ostrzegając, że pieniądze niemieckich podatników popłyną na ratowanie banków w dotkniętych kryzysem krajach.
"Decyzje, do których akceptacji zmuszona czuła się się kanclerz (Niemiec) na szczycie UE, były złe - piszą ekonomiści w liście, zamieszczonym w internetowym wydaniu dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"My, naukowcy z niemieckojęzycznych krajów, jesteśmy bardzo zaniepokojeni krokiem w kierunku stworzenia unii bankowej, która oznacza kolektywną odpowiedzialność za długi banków eurosystemu. Długi bankowe są niemal trzy raz większe niż długi państw i sięgają w pięciu krajach dotkniętych kryzysem kilku bilionów euro" - dodają.
Podkreślają, że "podatnicy, emeryci i posiadacze oszczędności z solidnych dotychczas krajów Europy nie mogą być pociągani do odpowiedzialności za zabezpieczenie tych długów", zwłaszcza że można spodziewać się ogromnych strat z powodu finansowania inflacyjnych gospodarek krajów południowej Europy.
Zdaniem autorów listu wspólny nadzór bankowy, którego domaga się m.in. niemiecki rząd, nie zapobiegnie nadużyciom, bo "zadłużone kraje mają strukturalną większość w strefie euro". "Jeśli solidne kraje zasadniczo zgodzą się na uwspólnotowienie odpowiedzialności za długi banków, zawsze będą poddawane presji, by zwiększyć kwoty objęte tą wspólną odpowiedzialnością albo złagodzić warunki jej przejęcia. Spory i niesnaski między sąsiadami są z góry przesądzone" - czytamy w liście.
Ekonomiści ostrzegają, że realizacja postanowień niedawnego szczytu UE nie uratuje euro, a sprawi, iż "pod płaszczykiem solidarności subwencjonowane będą pojedyncze grupy wierzycieli".
Inicjatorami listu otwartego byli profesor statystyki gospodarczej i społecznej z Uniwersytetu Technicznego w Dortmundzie Walter Kraemer oraz szef monachijskiego Instytutu Badań Gospodarczych ifo Hans-Werner Sinn. Podpisali się pod nim ekonomiści z Niemiec, ale też kilku z Austrii i Szwajcarii.
Od tygodnia w Niemczech, które ponoszą największy ciężar walki z kryzysem euro, nie milknie krytyka postanowień szczytu UE sprzed kilku dni. W Brukseli niemiecka kanclerz Angela Merkel poszła na ustępstwa w sprawie uelastycznienia funduszy ratunkowego dla euro EFSF i EMS. Dzięki temu Hiszpania uzyskała możliwość bezpośredniego dokapitalizowania banków z funduszy ratunkowych, bez obciążającego budżety państwa pośrednictwa rządów. Możliwość zaangażowania EFSF w wykup swych obligacji uzyskały Włochy.
Na szczycie zapowiedziano też stworzenie europejskiego nadzoru bankowego. Dopiero gdy on powstanie, możliwa będzie rekapitalizacja banków ze środków Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego.
Merkel odrzuciła w czwartek krytykę, wyrażoną w liście otwartym ekonomistów. "Nie chodzi tu wcale o jakąkolwiek dodatkową odpowiedzialność" - powiedziała na konferencji prasowej w Berlinie. Zaapelowała, by każdy dokładnie przyjrzał się temu, co uzgodniono w Brukseli. Według Merkel w przyszłości ręczenie za długi banków w strefie euro będzie tak samo zabronione, jak ręczenie za długi państw. "Postanowienia z Brukseli nic nie zmieniają" - oświadczyła Merkel.
Także część komentatorów wskazywało w minionych dniach, że dokładniejsza analiza uzgodnień szczytu pozwala sądzić, iż niemiecka kanclerz zostawiła sobie pole manewru i może jeszcze przeforsować swoją politykę konsolidacji finansów. Media podkreślają m.in., że bezpośrednie dokapitalizowanie banków ze środków EMS będzie możliwe, gdy powstanie skuteczny europejski nadzór bankowy. To zaś może potrwać, a kompetencje nadzoru i warunki udzielenia pomocy bankom jeszcze muszą zostać ustalone.
>>>>
Na tym polega komunizm ze gospodarni najwiecej łożą na utrzymanie systemu jak ten kon z Folwarku zwierzecego . A obiboki nie łożą bo nic nie maja . Inna sprawa ze system produkuje nierobow bo nie jest tak ze ktos specjalnie jest nierobem . Po prostu to sie ,,oplaca'' ... No to korzystaja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:39, 09 Lip 2012 Temat postu: |
|
|
Publicysta "FT": Kryzys w strefie euro potrwa jeszcze 20 lat
Kryzys w eurolandzie potrwa jeszcze co najmniej 20 lat, a ostatni szczyt UE był "doniosłym krokiem w złym kierunku" - twierdzi na łamach poniedziałkowego "Financial Timesa" Wolfgang Muenchau.
Publicysta polemizuje z dość powszechną oceną, że na brukselskim szczycie 28-29 czerwca przywódcy państw UE porozumieli się w sprawie konieczności utworzenia unii bankowej.
- Liderzy UE uzgodnili, że nie będzie wspólnego dokapitalizowania banków do czasu ustanowienia unii bankowej, ale Bundesbank przypomniał, że unia bankowa nie jest możliwa bez unii politycznej. Prowadzi to do logicznej konkluzji, że kryzys w strefie euro nie będzie rozwiązany w ciągu najbliższych 20 lat - uważa Muenchau.
- Teraz wiemy, że Niemcy nie zgodzą się na wspólne gwarancje dla depozytów bankowych. (...) Jeśli Niemcy nie mogą teraz zrobić minimum tego, co jest niezbędne, to dlaczego ktoś myśli, że zdołają porozumieć się w sprawie unii politycznej - pyta publicysta. - Unia polityczna wygląda mniej wiarygodnie niż obietnice alkoholika, że rzuci nałóg w ciągu pięciu lat - dodaje.
Muenchau zauważa, że choć niewielka większość Niemców chce utrzymania euro, to jednak większość przeciwna jest dalszej akcji ratunkowej, a dla kanclerz Angeli Merkel sensem unii bankowej jest wspólny nadzór, a nie wspólne ubezpieczenie depozytów.
Publicysta "FT" wyciąga z tego wniosek, że proponowana unia bankowa w najlepszym razie obejmie 25 największych banków strefy euro, co oznacza, iż najbardziej zadłużone hiszpańskie kasy pożyczkowo-kredytowe i niemieckie banki krajowe pozostałyby pod kontrolą poszczególnych rządów i nadzorców lokalnego rynku finansowego.
Taki model nasuwa publicyście skojarzenie z pijakiem, który zobowiązuje się do tego, że odtąd będzie pił tylko najwyższej jakości koniaki.
- Niemcy nie zgodzą się na unię bankową zakładającą centralną regulację i nadzór, wspólny fundusz restrukturyzacyjny i wspólne ubezpieczenie depozytów. Jej stworzenie wymagałoby długich lat. Prawidłowe jej wprowadzenie w życie wymagałoby zmiany narodowych konstytucji i europejskich traktatów, choćby po to, by na nowo zdefiniować rolę Europejskiego Banku Centralnego - tłumaczy.
- To czyste szaleństwo, by uzależniać rozwiązanie bieżącego kryzysu od sukcesu (unii bankowej), będącej największym zabiegiem integracyjnym w historii Europy - konkluduje Muenchau.
>>>>
,,Kryzys'' w strefie euro nie potrwa 20 lat bo tyle euro nie wytrzyma .
Poza tym gdy Gecja traci 10 % PKB rozcznie to starczymi PKB na 10 lat pozniej tam bedzie pustynia ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
-> Aktualności dżunglowe |
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 Następny
|
Strona 5 z 10 |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|