Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
Bankructwo USA ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 61, 62, 63  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:21, 10 Lis 2016    Temat postu:

Wybory w USA. Giuliani: Protestujący przeciwko Trumpowi to "garstka mazgajów"

36 minut temu

"Garstką mazgajów" nazwał Rudy Giuliani, doradca prezydenta elekta Donalda Trumpa, uczestników protestów przeciwko zwycięstwu kontrowersyjnego miliardera w wyborach prezydenckich. W nocy ze środy na czwartek na ulice m.in. Nowego Jorku, Chicago, Waszyngtonu czy Filadelfii wyszły tysiące ludzi.
Protest w Los Angeles przeciwko zwycięstwu Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich
/EUGENE GARCIA /PAP/EPA


Niektórzy demonstranci trzymali transparenty z napisem: "To nie mój prezydent".
Mieszkańcy USA protestują przeciwko Trumpowi. W Seattle doszło do strzelaniny

Giuliani, były burmistrz Nowego Jorku, stwierdził w programie telewizji Fox "Fox and Friends", że większość protestujących to studenci i wydaje się, że chodzi o mniej niż zaledwie 1 procent ludności USA.

Oznajmił również, że doradzi prezydentowi elektowi, by powiedział protestującym, by się uspokoili.

Zwracając się zaś do samych demonstrantów stwierdził, że za rok "będziecie żyć w lepszym kraju, jeśli nie, to idźcie sobie płakać".

Oczekuje się, że Giuliani otrzyma jedno z głównych stanowisk w administracji Trumpa.
...

Kolejny KOD a raczej CoDD.
Panie faszyzm wszedzie. Wegry, Brexici, Polska teraz USA!

Szok! Skad my znamy te twarze!

Gieje i ,,Not majn president"

I juz mamy logo CoDD po amerykańćku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:11, 10 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Wybory prezydenckie w USA 2016
Rosja przyznaje, że była w kontakcie ze sztabem Trumpa podczas kampanii
Rosja przyznaje, że była w kontakcie ze sztabem Trumpa podczas kampanii

45 minut temu

Przedstawiciele rosyjskiego rządu pozostawali w kontakcie z członkami sztabu wyborczego Donalda Trumpa, prezydenta elekta USA, podczas tegorocznej kampanii wyborczej w tym kraju - oświadczył w czwartek wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow.
Donald Trump
/MICHAEL REYNOLDS /PAP/EPA


Do kontaktów dochodziło - przyznał Riabkow w wywiadzie dla rosyjskiej agencji Interfax.

To jasne, że znamy większość osób z jego (Trumpa) otoczenia. Zawsze pozostawały w centrum zainteresowania w Stanach Zjednoczonych i zajmowały ważne stanowiska. Nie mogę powiedzieć, że wszyscy, ale całkiem wielu z nich jest w kontakcie z przedstawicielami rosyjskich władz - podkreślił.

Na pytanie, czy kontakty te będą teraz bardziej intensywne, wiceszef rosyjskiej dyplomacji powiedział: Te robocze kontakty i kontynuowanie rozmów na ten czy inny temat będą zależały od sytuacji i zagadnień, z jakimi się mierzymy. Jednocześnie zapewnił, że "oczywiście będziemy kontynuować tę współpracę po wyborach.

Zaczęliśmy rozważać sposoby budowania dialogu z przyszłą administracją Donalda Trumpa oraz kanały, jakie będziemy wykorzystywać w tym celu - dodał.

Wiceszef rosyjskiego MSZ powiedział, że dla Rosji ważne jest obecnie przeanalizowanie konsekwencji wyborów prezydenckich w USA, a także możliwych zmian w polityce Białego Domu, zwłaszcza w kwestii bezpieczeństwa i rozwiązywania konfliktów.

Podkreślił, że wybór Trumpa na prezydenta USA nie wzbudził w rosyjskim resorcie dyplomacji szczególnego entuzjazmu, ale mimo to celem pozostaje normalizacja wzajemnych stosunków. Nie oczekujemy niczego specjalnego od przyszłej administracji - zaznaczył Riabkow.

Rywalka Trumpa w wyborach prezydenckich, kandydatka Demokratów Hillary Clinton, zarzucała oponentowi w kampanii, że jest marionetką w rękach rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, a administracja w Waszyngtonie publicznie oskarżyła Rosję o zhakowanie serwerów mailowych Partii Demokratycznej - przypomina agencja Reutera. Moskwa odrzuciła te oskarżenia.

Trump nie wykluczał, że może spotkać się z Putinem przed zaprzysiężeniem na prezydenta, jednak rzecznik rosyjskiego przywódcy poinformował, że obecnie takie spotkanie nie jest planowane.

...

Jasne ze Ruscy zalozyli teczki na kazdego z nich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:42, 11 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Wybory prezydenckie w USA 2016
"NYT": Trump musi potępić rasizm i seksizm wśród swoich zwolenników
"NYT": Trump musi potępić rasizm i seksizm wśród swoich zwolenników

1 godz. 57 minut temu

Donald Trump jako kandydat na prezydenta USA mógł ignorować rasistowskie i seksistowskie wybryki swoich zwolenników, ale jako prezydent elekt ma moralny obowiązek je potępić - pisze "New York Times" w piątkowym komentarzu redakcyjnym. W zwycięskiej przemowie Trump zapowiedział, że "będzie prezydentem wszystkich Amerykanów" i prosił tych wyborców, którzy nie zagłosowali na niego, o "rady i pomoc, byśmy mogli współpracować i zjednoczyć nasz wspaniały kraj".
"NYT": Trump musi potępić rasizm i seksizm wśród swoich zwolenników
/JUSTIN LANE /PAP/EPA


Powyższe deklaracje będą miały większą siłę, jeśli Trump, prezydent elekt, "natychmiast jednoznacznie potępi falę rasistowskich, seksistowskich, ksenofobicznych, antysemickich i homofobicznych inwektyw, gróźb i ataków" wiązanych z jego nazwiskiem - przekonuje amerykański dziennik.

Zdaniem "NYT" Trump powinien w "osobistym apelu do ludzi, którzy poparli jego kandydaturę, powiedzieć im, że podobne incydenty nie są przez niego popierane i nie będą tolerowane przez jego administrację".

Gazeta podkreśla, że "fanatyzm i nienawiść jawnie głoszone przez zwolenników Trumpa były na porządku dziennym w kampanii wyborczej, a od dnia wyborów przybrały jeszcze na sile". Podaje przykłady - "Sieg Heil" i nazwisko Trumpa namalowane sprayem na witrynie sklepowej w Filadelfii; napisy "Uczyńmy Amerykę znów wielką" i "Wracajcie do Afryki", które wandale umieścili w szkolnej łazience w Minnesocie, a także "liczne doniesienia o słownym i fizycznym napastowaniu muzułmanów, Latynosów i przedstawicieli innych mniejszości".

W ocenie "NYT" "klimat zastraszenia i lęku jest realny i będzie się nasilał", a w tej sytuacji "Trump powinien dołożyć wszelkich starań, by położyć temu kres", choć - jak zaznacza gazeta - może to być trudne z uwagi na jego własne wypowiedzi, w których w kampanii w sposób pośredni i bezpośredni wielokrotnie "odwoływał się do uprzedzeń na tle rasy i pochodzenia oraz do podziałów".

Wypowiedzi o "meksykańskich gwałcicielach" czy syryjskich uchodźcach grożących terroryzmem i radykalizacją lokalnych społeczności w USA "ośmieliły, a nawet zachęciły tych, którzy tylko czekali na pozwolenie, do atakowania imigrantów, uchodźców, mniejszości i każdą osobę postrzeganą jako zagrożenie", a "wygraną Trumpa uznali za potwierdzenie swoich przekonań".

"W dyskursie politycznym w USA nie powinno być miejsca na przemoc i ataki, a to obejmuje oczywiście akty wandalizmu i inne akty przemocy ze strony zwolenników Trumpa" - podkreśla "New York Times". "Za niewiele ponad dwa miesiące Donald Trump stanie na czele kraju zamieszkanego przez ponad 320 mln ludzi różnych ras, grup narodowościowych i wyznań. Każdy z nich zasługuje na bezpieczne i godne życie" - konkluduje amerykański dziennik.

...

O A CO TO?
NIECH CLINTONA POTEPI MORDOWANIE DZIECI! TO ZNACZNIE GORSZE NIZ DEBILE OD WALKI SLOWNEJ Z IMIGRANTAMI!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:24, 11 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Wybory prezydenckie w USA 2016
"Washington Post" ostro o wygranej Trumpa: To zagraża prawom człowieka na świecie
"Washington Post" ostro o wygranej Trumpa: To zagraża prawom człowieka na świecie

29 minut temu

Zwycięstwo Donalda Trumpa we wtorkowych wyborach prezydenckich w USA zagraża prawom człowieka na świecie. Rządzący silną ręką przywódcy liczą, że za jego prezydentury Ameryka porzuci swą rolę orędowniczki wolności - pisze dziennik "Washington Post".
Donald Trump
/SHAWN THEW /PAP/EPA

Jak czytamy w artykule redakcyjnym, egipski prezydent Abd el-Fatah es-Sisi twierdzi, że jako pierwszy zagraniczny przywódca zadzwonił do Trumpa, by pogratulować mu zwycięstwa. Miał dobry powód: podczas wrześniowego spotkania w Nowym Jorku z dwojgiem kandydatów na prezydenta Sisi został skarcony przez Hillary Clinton za odrażający stan praw człowieka w jego kraju, podczas gdy Trump (...) nazwał go "świetnym gościem" - pisze "WP".


W środowym oświadczeniu kancelaria Sisiego wyraziła nadzieję, że prezydentura Trumpa na nowo ożywi egipsko-amerykańskie stosunki.

Jeśli Trump będzie podążał torem wyznaczonym podczas kampanii, takich oświadczeń będzie coraz więcej, podobnie jak represji na świecie. USA są głównym orędownikiem praw człowieka i demokracji na świecie co najmniej od 1919 roku, gdy prezydent Thomas Woodrow Wilson zabrał na konferencję pokojową w Paryżu swoje Czternaście punktów (program pokojowy przedstawiony rok wcześniej przez Wilsona w Kongresie - PAP). Trump wydaje się być gotów odejść od tej roli - ostrzega gazeta.

Podczas kampanii Trump ignorował doniesienia o brutalności i represjach stosowanych przez prezydentów Rosji Władimira Putina, Syrii Baszara el-Asada czy Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. Nic dziwnego, że wszystkie te reżimy z zadowoleniem przyjęły jego zwycięstwo - czytamy w "WP".

Gazeta uważa, że w wywiadzie udzielonym w lipcu dziennikowi "New York Times" Trump w pewnym sensie z ignorowania represji stworzył swą doktrynę. Pytany o aresztowanie dziesiątek tysięcy przeciwników Erdogana w Turcji, odpowiedział: Myślę, że bardzo trudno jest nam angażować się w innych krajach, gdy sami nie wiemy, co robimy i co się dzieje w naszym kraju.

To prawda, że sytuacja praw człowieka w USA nie jest idealna (...). Ale amerykańskie naciski przyczyniły się do przybliżania kilkunastu krajów ku wolności, uwalniania więźniów politycznych i ograniczania nadużyć ze strony takich autokratów jak Sisi - zauważa "WP". Według gazety "amerykańska krytyka sytuacji praw człowieka i amerykańskie sankcje wprawiały w zakłopotanie nawet takich potężnych przeciwników jak Putin czy prezydent Chin Xi Jinping".

Jak ocenia dziennik, prezydent Barack Obama relatywnie mało entuzjastycznie popierał tę politykę. Jako przykład "WP" podaje wstrzymanie przez Obamę dostawy sprzętu wojskowego do Egiptu po zamachu stanu przeprowadzonym przez Sisiego w 2013 roku, późniejsze wycofanie się z tego i zniesie wymogu przestrzegania praw człowieka jako warunku dostarczania innej pomocy.

Jednak wiele reżimów, od Demokratycznej Republiki Konga i Bahrajnu po Tajlandię, wciąż obawiało się ostrej amerykańskiej krytyki. Moratorium na naciski, jakie sygnalizuje Trump, może wkrótce przynieść namacalne efekty - przewiduje "WP". Gazeta nie wyklucza, że prezydent DRK Joseph Kabila będzie teraz ignorował amerykańską presję, by ustąpił, gdy w grudniu minie jego kadencja, a prezydent Filipin Rodrigo Duterte będzie czuł się bardziej uprawniony do nasilania kampanii wymierzonej w rzekomych handlarzy narkotyków.

Clinton naciskała na Sisiego, który pod presją Waszyngtonu uwolnił obywatela USA przetrzymywanego w jego zapchanych więzieniach, by wypuścił na wolność Amerykankę Ayę Hijazi z Falls Church, działaczkę pracującą dla NGO, która od maja 2014 roku jest przetrzymywana w Egipcie bez procesu. Trump, który twierdzi, że przede wszystkim liczy się Ameryka, nie powiedział nic o jej losie. Nic dziwnego, że Sisi tak szybko do niego zadzwonił" z gratulacjami - konkluduje "WP", nawiązując do sloganu wyborczego kontrowersyjnego miliardera-celebryty.

...

Ale falsz i obluda. Akurat Barrack Clintoni i tzw. Demokracji strasznie tepili Putina Sisiego Assada. Zalosne. Tak nie wyglada dziennikarstwo. To propaganda. Zal ze nie wyszlo a tyle zesmy manipulowali.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:25, 12 Lis 2016    Temat postu:

To nie jest nasz prezydent!". Kolejny dzień protestów przeciwników Trumpa w USA

Dzisiaj, 12 listopada (06:30)

Ok. 1,2 tysiąca osób protestowało w piątek wieczorem czasu lokalnego na ulicach Nowego Jorku przeciwko wyborowi Donalda Trumpa na 45. prezydenta USA - poinformowała agencja AFP. "To nie jest nasz prezydent! To nie jest nasz prezydent!" - skandowali uczestnicy pikiety. Wielu z nich miało w dłoniach plakaty z wizerunkiem Hillary Clinton, rywalki Trumpa w wyborach prezydenckich. Podobne demonstracje odbyły się także m.in. w Miami, Los Angeles, Filadelfii i Atlancie.
Uczestnicy protestu
/PAP/EPA/Justin Lane /PAP/EPA

Protesty przeciwko wyborowi Trumpa na prezydenta USA organizowane są już od trzech dni, mimo że Hillary Clinton pogratulowała kandydatowi Republikanów wygranej i wezwała swoich wyborców, aby uznali wynik głosowania. Z podobnym apelem wystąpił też prezydent Barack Obama.

Protestujący twierdzą jednak, że nie godzą się na przegraną Clinton, gdyż zdobyła ona nieco więcej głosów bezpośrednich niż jej republikański rywal. Trump uzyskał jednak więcej głosów elektorskich, które według amerykańskiej ordynacji decydują o wyniku wyborów.

Doradca prezydenta elekta Donalda Trumpa, Rudy Giuliani, nazwał uczestników protestów "garstką mazgajów". Oczekuje się, że były burmistrz Nowego Jorku otrzyma jedno z głównych stanowisk w administracji Trumpa.

...

W sumie to robia z konkurenta pedofila a jak wygra to mu gratuluja. Wyglada ze gratuluja tego ze pedofil zostal prezydentem. Obluda. Ludzie sa bardziej logiczni. Skoro tragedia to nie wolno do niej dopuscic.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:54, 12 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Strzały w Portland podczas protestu przeciwko Trumpowi
Strzały w Portland podczas protestu przeciwko Trumpowi

Dzisiaj, 12 listopada (11:00)

Jedna osoba została postrzelona na moście Morrison w Portland podczas protestu przeciwko Donaldowi Trumpowi - poinformowała policja. Ludzie blokowali ruch i rzucali w funkcjonariuszy kamieniami.
W całych Stanach Zjednoczonych ludzie protestują przeciwko wybranemu na 45. prezydenta USA Donaldowi Trumpowi
/PAP/EPA/PETER DASILVA /PAP/EPA


"Wszyscy natychmiast muszą opuścić ten teren" - napisała chwilę po zdarzeniu policja na Twitterze. Służby poprosiły także świadków zajścia o ustawienie się na południowej stronie mostu, by złożyć funkcjonariuszom zeznania.

Jak ustaliła dotychczas lokalna policja, napastnik wjechał samochodem na most, gdzie doszło do konfrontacji pomiędzy nim a protestującymi. Mężczyzna wysiadł z samochodu i oddał kilka strzałów. Jedna osoba została ranna. Przetransportowano ją do szpitala.

Policja wciąż szuka sprawcy, który jest na wolności. Prawdopodobnie jest młodym Afroamerykaninem.

...

Taka walka o demokracje ze az sie leje krew.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:57, 13 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Wybory prezydenckie w USA 2016
Clinton twierdzi, że przegrała w wyborach przez szefa FBI
Clinton twierdzi, że przegrała w wyborach przez szefa FBI

Dzisiaj, 13 listopada (11:47)

Hillary Clinton twierdzi, że to szef FBI James Comey stał się przyczyną jej porażki w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych - podają amerykańskie media. Comey tuż przed wyborami ogłosił nowe śledztwo w sprawie serwera mailowego Clinton, a potem się z niego wycofał.
Dyrektor FBI James Comey
/MICHAEL REYNOLDS /PAP/EPA


Media powołują się na uczestników sobotniej rozmowy telefonicznej między kandydatką Demokratów a partyjnymi darczyńcami.

Clinton powiedziała, że jej zespół prześledził zmiany w wynikach sondaży przed wyborami i z ich analizy wynika, że punktem zwrotnym, który zadecydował o jej porażce, było właśnie wystąpienie Comey'a i publiczne poinformowanie przez niego o ponownym otwarciu dochodzenia w sprawie jej serwera mailowego, co osłabiło poparcie dla Clinton w północnych stanach regionu Midwest.

Clinton przegrała m.in. w stanie Wisconsin, gdzie kandydat Partii Demokratycznej przegrał po raz pierwszy od 1984 r.

"Wiele było powodów, dla których ta kampania nie okazała się sukcesem. Ale z naszych analiz wynika, że (wypowiedź) Comey'a, ożywiająca podejrzenia, które były bezpodstawne i których bezpodstawność została udowodniona, pozbawiła nas rozpędu. Notowania spadły i musieliśmy bardzo ciężko walczyć, by odrobić straty" - tak, zdaniem amerykańskich mediów, stwierdziła Clinton.
Szef FBI nie znalazł podstaw do postawienia zarzutów Clinton

Choć na krótko przed wyborami dyrektor FBI obwieścił ponowne zamknięcie dochodzenia, jego wystąpienie sprawiło, że wyborcy, którzy dopiero w ostatnim tygodniu przed wyborami decydowali, na kogo zagłosują, w wyborach częściej oddawali głos na jej rywala, Donalda Trumpa.

"W ostatecznym rozrachunku okazało się, że przełomowe wydarzenie pod sam koniec kampanii było o jedną przeszkodą do pokonania za wiele" - wynika z analizy przygotowanej przez współpracowników Clinton.

Na 11 dni przed wyborami prezydenckimi w USA Comey ogłosił, że FBI dotarło do nowych maili, które "wydają się mieć związek" z zakończonym w lipcu śledztwem w sprawie używania przez Clinton niezgodnie z procedurami bezpieczeństwa prywatnego serwera pocztowego (zamiast rządowego) w czasie, gdy była sekretarzem stanu.

Dwa dni przed wyborami Comey poinformował, że "na podstawie przeglądu" nowych maili FBI "nie zmienia swoich wniosków, jeśli chodzi o sekretarz Clinton", tj. nie znajduje podstaw do postawienia Demokratce zarzutów karnych.

Sztab Clinton zarzucił Comey'owi, Republikaninowi nominowanemu na szefa FBI przez Baracka Obamę, że zerwał z wieloletnią praktyką obowiązującą w Departamencie Sprawiedliwości, by nie komentować trwających dochodzeń ani nie podejmować żadnych działań, które mogą wpłynąć na wybory.

...

Szczyt bezczelnosci. Po tylu manipulacjach aby ja przepchnac ma czelnosc powiedziec ze gdyby nie FBI! To co? Oszustwo by sie udalo? 90% medioli za nia. PODKRĘCALI DZWIEK W INFORMACJACH ABY PODNIESC POZIOM APLAUZU!!! ,,DZIENNIKARZE" TFU! GDYBY WYBORY BYLY UCZCIWE A MEDIA 50 NA 50 TO NIE MIALA BY SZANS! BYLA KOMPLETNIE SZTUCZNYM CYBORGIEM WCISNIETYM LUDOWI PRZEZ UKLAD! LUDZIE JEJ NIE LUBILI! Przegrala z kompletnym politycznym nieukiem. Trump o polityce nie wiedzial nic! To o czyms swiadczy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 10:43, 16 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Strzały na lotnisku. Nie żyje dwóch mężczyzn
Strzały na lotnisku. Nie żyje dwóch mężczyzn

Dzisiaj, 16 listopada (05:21)

Dwóch mężczyzn zginęło na lotnisku w Oklahoma City - poinformowała miejscowa policja. Przez kilka godzin lotnisko było zamknięte.
Police shut down Oklahoma City airport after fatal shooting - USA TODAY [link widoczny dla zalogowanych] pic.twitter.com/s3epZ0iJaJ — Air Transport News (@AirTransportNew) 16 listopada 2016

Strzały padły na parkingu przy lotnisku. Najpierw znaleziono ciężko rannego pracownika linii lotniczych Southwest, który zmarł po przewiezieniu do szpitala. Później policja odkryła w zaparkowanym w pobliżu samochodzie ciało drugiego mężczyzny.

Policja nie wyklucza, że ten ostatni najpierw zaatakował pracownika Southwest Airlines, a następnie odebrał sobie życie, strzałem w głowę.

Nie wiadomo jeszcze, jaki był motyw zabójstwa.

Przez kilka godzin, gdy policjanci i agenci FBI poszukiwali innych potencjalnych napastników i ładunków wybuchowych, lotnisko było zamknięte. Dopiero wieczorem czasu lokalnego, po odwołaniu alarmu, port w Oklahoma City wznowił pracę.

...


Znowu koszmar.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:38, 18 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Wybory prezydenckie w USA 2016
Kontrowersyjny Flynn doradcą Trumpa? "Kiedy prezydent występuje z prośbą, odpowiedź może być jedna"
Kontrowersyjny Flynn doradcą Trumpa? "Kiedy prezydent występuje z prośbą, odpowiedź może być jedna"

Dzisiaj, 18 listopada (05:47)

Prezydent-elekt Donald Trump zaproponował stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego emerytowanemu generałowi Michaelowi T. Flynnowi, byłemu szefowi Agencji Wywiadu Wojskowego (DIA), znanemu z konserwatywnych i radykalnych poglądów - podały amerykańskie media. Twierdzą też, że Trump rozważa też kandydaturę byłego gubernatora stanu Massachusetts Mitta Romney'a na stanowisko sekretarza stanu.

Michael T. Flynn
/ANDREW GOMBERT /PAP/EPA


Jak podała telewizja CNN, Trump ma przyjąć Romney'a u siebie w najbliższy weekend. Według NBC News 69-letni Romney, były kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta w 2012 roku, jest obecnie rozważany przez Trumpa do objęcia po Johnie Kerrym stanowiska sekretarza stanu USA.

Do tej pory wśród kandydatów na sekretarza stanu w administracji Trumpa wymieniani byli przez media: burmistrz Nowego Jorku Rudolph Giuliani, były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich, były ambasador USA przy ONZ za prezydentury George'a W. Busha John Bolton a także gubernator Karoliny Południowej Nikky Haley.

Informacja, że to Romney mógłby zostać sekretarzem stanu w administracji Trumpa jest o tyle zaskakująca, że były gubernator Massachusetts należał do największych krytyków nowojorskiego biznesmena. Jeszcze podczas prawyborów nazwał Trumpa naciągaczem, krętaczem i oszustem i przekonywał Republikanów, ze należy zablokować jego nominację.

Wybór Romney'a na szefa dyplomacji mógłby zadowolić wielu bardziej umiarkowanych i związanych z establishmentem Partii Republikańskiej (GOP) polityków a także tych, którzy niepokoją się, że za prezydentury Trumpa może dojść do zbytniego zbliżenia z Rosją. Romney, w przeciwieństwie do Trumpa, nie szczędzi krytyki rosyjskiemu prezydentowi Władimirowi Putinowi.
Radykał na doradcę bezpieczeństwa?

Z kolei 57-letni Michael T. Flynn już podczas kampanii wyborczej był jednym z najbliższych doradców Donalda Trumpa ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Zasłynął wówczas z ostrych wypowiedzi na temat islamu oraz islamskiego terroryzmu, który uważa za największe zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych.

Podczas kampanii dał się również poznać jako wielki krytyk prezydenta Baracka Obamy, którego obwinia o osłabienie pozycji Ameryki na świecie, a także rywalki Trumpa w wyborach prezydenckich, Demokratki Hillary Clinton, którą nazywał "wrogiem". Na lipcowej konwencji Republikanów Flynn zachęcał tłumy do okrzyków "Zamknąć ją w więzieniu!" W jego opinii Clinton naraziła kraj na niebezpieczeństwo korzystając z prywatnego serwera pocztowego, gdy była sekretarzem stanu USA.

Flynn do niedawna był członkiem Partii Demokratycznej. Jego drogi z tą partią rozeszły się, gdy prezydent Barack Obama zwolnił go z zajmowanego stanowiska szefa Agencji Wywiadu Wojskowego (Defence Intelligence Agency).

Oficjalnie Flynn odszedł wówczas na wcześniejszą emeryturę. Później jednak sam przyznał, że był zmuszony do odejścia, bo zajął zupełnie inne stanowisko w sprawie Państwa Islamskiego i Al Kaidy. Flynn utrzymuje, że za prezydentury Obamy zagrożenie ze strony islamskich fundamentalistów wzrosło i jest większe niż było po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku.

Dziennik "New York Times" podkreśla, że Flynn należał niegdyś do najbardziej szanowanych wojskowych swojego pokolenia. Ale wspierając w kampanii nowojorskiego biznesmena zraził do siebie bardzo wielu byłych kolegów.

W 2015 roku media doniosły, że Flynn wziął udział w Moskwie w gali z okazji jubileuszu telewizji Russia Today, uważanej przez krytyków za propagandową tubę Kremla. Wielokrotnie występował w tej telewizji jako ekspert.

Niedawno portal Politico doniósł, że firma konsultingowa Flynna doradza Turcji. Sam Flynn w artykule opublikowanym 8 listopada br. opowiedział się za ekstradycją z USA Fetullaha Gulena, tureckiego duchownego oskarżanego przez prezydenta Recepa Erdogana o zorganizowanie w lipcu tego roku nieudanego puczu.

Flynn był już wskazywany jako potencjalny kandydat na wiceprezydenta USA w administracji Trumpa, ale ostatecznie stanowisko to otrzymał gubernator Indiany Mike Pence.

Na razie brak informacji, czy Flynn przyjął propozycję Trumpa. Jednak jedna z osób z kręgu najbliższych współpracowników Trumpa powiedziała agencji Reuters, że "kiedy prezydent (elekt) Stanów Zjednoczonych występuje z taką prośbą, to odpowiedź może być tylko jedna".

Komentatorzy zwracają uwagę, że wobec braku doświadczenia Trumpa w sprawach międzynarodowych, pozycja Flynna byłaby bardzo silna.

(abs)

...

Kandydat Russi Today? To kto Trumpowi obsadza te stanowiska? Putin?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:48, 19 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Fala protestów w USA. Licealiści demonstrowali przeciwko wyborowi Trumpa na prezydenta
Fala protestów w USA. Licealiści demonstrowali przeciwko wyborowi Trumpa na prezydenta

Wtorek, 15 listopada (21:19)

Tysiące uczniów szkół średnich w Waszyngtonie i na jego przedmieściach protestuje od poniedziałku przeciw wyborowi Donalda Trumpa na prezydenta. Demonstracje przeciw prezydentowi elektowi trwają w USA od tygodnia.
Tłum protestujący przeciwko Donaldowi Trumpowi
/ EPA/JUSTIN LANE /PAP/EPA


Udział licealistów w politycznych protestach ulicznych jest rzadkością w USA, co zdaniem komentatorów potwierdza, jak silne są podziały w amerykańskim społeczeństwie w związku z wyborem Trumpa.

W poniedziałek kilkuset uczniów liceum Montgomery Blair w Silver Spring w stanie Maryland (przedmieście Waszyngtonu) opuściło lekcje, aby demonstrować przeciw prezydentowi elektowi. Kiedy wyszli na ulice, dołączyła do nich młodzież z innych okolicznych szkół.

"To nie jest nasz prezydent" - skandowali uczniowie. Wznosili banery z napisami potępiającymi rasizm, ksenofobię i antyimigrancką retorykę Trumpa. Maszerowali z plecakami, między szpalerami eskortujących ich samochodów policyjnych. Chociaż zakłócali ruch uliczny, wielu kierowców wyrażało sympatię, trąbiąc klaksonami i pokazując palcami sygnały poparcia.

We wtorek na ulice wyszli uczniowie szkół stołecznego dystryktu (DC). Wczesnym popołudniem pomaszerowali do centrum Waszyngtonu z zamiarem protestu pod hotelem Trumpa przy Pennsylvania Avenue, nieopodal Białego Domu.

Uczniowie szkół średnich mówią, że ponieważ jako niepełnoletni nie mogą jeszcze głosować, demonstracje uliczne są dla nich jedyną możliwą formą protestu.

W poniedziałek władze szkół publicznych w hrabstwie Montgomery, gdzie doszło do protestów, wydały oświadczenie, w którym wezwały uczniów do nieopuszczania zajęć. Ostrzeżono młodzież, że udział w protestach w czasie lekcji będzie traktowany jako nieusprawiedliwiona nieobecność.

Demonstracje przeciw Trumpowi trwają w wielu miastach od wyborów 8 listopada. Mają na ogół pokojowy przebieg, ale czasami dochodzi do gwałtownych incydentów.

W poniedziałek w auli na Uniwersytecie Stanu Ohio zwolennik Trumpa zaatakował przeciwnika prezydenta elekta. Kiedy ten ostatni odczytywał rezolucję przeciw Trumpowi, pchnął go od tyłu i przewrócił; wywiązała się bójka. Protest urządziła organizacja studentów-socjalistów.

APA

...

Prowadzanie dzieciakow na czarne marsze to widze ze doradcy z USA...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:31, 19 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Samolot transportował pacjenta, runął na parking. Zginęły cztery osoby
Samolot transportował pacjenta, runął na parking. Zginęły cztery osoby

27 minut temu

Cztery osoby zginęły w katastrofie samolotu w Elko, w stanie Nevada. Maszyna runęła na parking. Świadkowie mówią, że w miejscu katastrofy doszło do kilku eksplozji, a wiele samochodów stanęło w płomieniach. Na pokładzie samolotu Piper PA-31 transportowany był pacjent chory na serce. Na razie nie są znane przyczyny wypadku.

Cztery osoby zginęły w katastrofie samolotu w Elko, w stanie Nevada /

APA/x-news

...

Ratowali chorego czyli zgineli czyniac dobro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:55, 20 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Wiceprezydent elekt upomniany ze sceny przez musicalowych artystów, by przestrzegał wartości Ameryki
Wiceprezydent elekt upomniany ze sceny przez musicalowych artystów, by przestrzegał wartości Ameryki

1 godz. 51 minut temu

Do niezwykłego w amerykańskiej polityce incydentu doszło, kiedy aktorzy występujący w popularnym musicalu "Hamilton" w Nowym Jorku wezwali obecnego na przedstawieniu wiceprezydenta elekta Mike'a Pence'a, aby przestrzegał amerykańskich wartości. Donald Trump zażądał by Pence'a przeproszono.

Mike Pence
/EPA/JOHN TAGGART /PAP/EPA


Musical opowiada o życiu jednego z ojców założycieli USA, pierwszego ministra skarbu (finansów) Alexandra Hamiltona, którego podobizna widnieje na banknocie 10-dolarowym. Spektakl jest apologią rasowo-etnicznego pluralizmu amerykańskiego społeczeństwa - rolę wiceprezydenta Aarona Burra, który zabił Hamiltona w pojedynku, odtwarza, wbrew prawdzie historycznej, czarnoskóry aktor Brandon Victor Dixon.

Pence, który przybył na przedstawienie w piątek wieczorem, został przyjęty przez publiczność mieszaniną oklasków i buczenia.

Po zakończeniu spektaklu, kiedy aktorzy wyszli na scenę i przyjmowali owacje, Dixon powiedział: "Mamy dziś gościa na widowni". Upomniał widzów, że "nie należy buczeć" i zwrócił się do ruszającego do wyjścia wiceprezydenta elekta. Podziękował mu za przybycie do teatru, ale dodał, że "ma dla niego przesłanie", które "musi być szeroko rozpowszechnione".

Jesteśmy zróżnicowanymi (etnicznie, rasowo) Amerykanami, którzy są zaniepokojeni, że wasza nowa administracja nie będzie chronić nas, naszej planety, naszych dzieci, naszych rodziców albo bronić i stać na straży naszych niezbywalnych praw - powiedział aktor, z szacunkiem tytułując Pence'a "sir.

Mamy jednak prawdziwą nadzieję, że to przedstawienie zainspirowało pana, by stać na straży naszych (to słowo podkreślił z naciskiem) wartości i działać w imieniu nas wszystkich - podkreślił, powtarzając z naciskiem "nas wszystkich". Naprawdę dziękujemy panu za udział w tym przedstawieniu, tej cudownej amerykańskiej historii opowiedzianej przez zróżnicowaną grupę mężczyzn i kobiet rozmaitych kolorów skóry, wyznań i orientacji - dodał.

Tekst apelu Dixon czytał z kartki, stojąc przed szeregiem aktorów przyjmujących oklaski publiczności. Pence, który w czasie przemówienia aktora szedł do wyjścia w otoczeniu swych ochroniarzy, przy drzwiach zatrzymał się i wysłuchał go do końca.

Po incydencie Trump rozesłał tweeta potępiającego wystąpienie Dixona.

Teatr musi być zawsze bezpiecznym i specjalnym miejscem. Obsada "Hamiltona" była bardzo niegrzeczna dla bardzo dobrego człowieka, jakim jest Mike Pence. Przeproście! - napisał prezydent elekt. W innym wpisie oznajmił, że aktorzy "dręczyli" przyszłego wiceprezydenta.

Rozmowa nie jest dręczeniem, sir. I doceniam, że Mike Pence zatrzymał się, by nas wysłuchać - ripostował na Twitterze Dixon.

Trump w czasie kampanii wyborczej zapowiadał budowę muru na granicy z Meksykiem i zakaz wjazdu muzułmanów do USA. Jego republikańska ekipa jest oskarżana o ksenofobię i rasizm. Wybór Trumpa na prezydenta spotkał się z masowymi protestami ulicznymi trwającym przez wiele dni.

Pence, należący do skrajnie konserwatywnego skrzydła Partii Republikańskiej, jako gubernator stanu Indiana podpisał tam m.in. ustawę pozwalającą na dyskryminację homoseksualistów z powołaniem się na względy religijne.

...

Niech sie najpierw poduczy tej ,,cudownej" historii USA. Ostatni Mohikanin, ostatnia walka Dakotów... Dlaczego ostanie wszystko co? Taka to cudowna roznorodnosc byla... Akurat roznorodnosc w USA to sie zaczela w latach 60 tych. Raptem 50 lat temu! Taka to oni maja tradycje roznorodnosci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:52, 21 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Supermodelka Gigi Hadid parodiuje Melanię Trump
Supermodelka Gigi Hadid parodiuje Melanię Trump

48 minut temu

Znana modelka sparodiowała Melanię Trump podczas ceremonii rozdania nagród American Music Awards. Gigi Hadid przedrzeźniała słowiański akcent przyszłej pierwszej damy.
Melania Trump
/GARY HE /PAP/EPA

Celebrytka, udając akcent przyszłej pierwszej damy, powiedziała: "I love my husband, President Barack Obama, and our children, Sasha and Malia" ("Kocham mojego męża, prezydenta Baracka Obamę, kocham nasze dzieci - Sashę i Malię")


Dziś poinformowało, że żona Donalda Trumpa, Melania, nie wprowadzi się z nim razem do Białego Domu po inauguracji, lecz pozostanie przez jakiś czas w Nowym Jorku. Przyszła Pierwsza Dama pozostanie w tym mieście, aby opiekować się tam ich 10-letnim synem Barronem do zakończenia obecnego roku szkolnego w gimnazjum, do którego syn uczęszcza.

Decyzja żony prezydenta, żeby nie wprowadzać się od razu do Białego Domu, nie ma precedensu w historii USA, jeśli nie liczyć małżonki prezydenta Williama Harrisona, Anny. Nie zdążyła ona zamieszkać w prezydenckiej rezydencji, bo Harrison zmarł miesiąc po swojej inauguracji, 4 kwietnia 1841 r.

Melania zawsze podkreślała w wywiadach telewizyjnych swoje obowiązki jako matki, powtarzając, że nie będzie odgrywać roli politycznej. W czasie kampanii wyborczej Trumpa raz tylko wygłosiła przemówienie na spotkaniu z wyborcami.

Wystąpiła też na konwencji Republikanów w Cleveland w lipcu. Jej przemówienie na tym forum podobało się, ale potem się okazało, że był to plagiat mowy obecnej First Lady, Michelle Obamy.

Melania Trump jest byłą modelką i imigrantką ze Słowenii.

(mal)
RMF FM/PAP

...

Celebryci powinni miec plukanie mozgu co dzien.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:48, 22 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » USA: Prawie 5 mln podpisów, by zmienić system wyboru prezydenta
USA: Prawie 5 mln podpisów, by zmienić system wyboru prezydenta

|
PAP |
dodane 22.11.2016 07:45

Protesty przeciw wyborowi Trumpa
PAP/EPA/TANNEN MAURY

Już 4,5 mln osób podpisało petycję do Kolegium Elektorów, by wybrało na prezydenta USA Hillary Clinton, bo zdobyła więcej głosów bezpośrednich od Donalda Trumpa. W USA rosną apele, by zreformować niedemokratyczny, według krytyków, system wyboru szefa państwa.

Nowojorski biznesmen Donald Trump będzie 45. prezydentem USA, mimo że w wyborach z 8 listopada jego kandydaturę poparło mniej Amerykanów niż kandydatkę demokratów Hillary Clinton. Wciąż trwa liczenie głosów, ale, jak szacuje portal Cook Political Report, Clinton ma już 1,7 mln głosów wyborców więcej od Trumpa. Niektórzy przewidują, że ostatecznie przewaga wzrośnie nawet do 2-2,5 mln głosów.

Piąty raz w historii USA i drugi raz od 16 lat zdarza się więc sytuacja, gdy kandydat, który zdobył mniej głosów oddanych bezpośrednio, zostanie prezydentem USA. W 2000 r. demokratyczny wiceprezydent Al Gore otrzymał o pół miliona głosów więcej niż kandydat republikanów George W. Bush. Ale to Bush został prezydentem, bo zdobył więcej głosów elektorskich. Tak jak Trump w tym roku.

Krytycy od dawna przekonują, że system wyboru prezydenta USA jest zbyt skomplikowany, anachroniczny, a nawet niedemokratyczny i należy go zmienić. Zgodnie z uchwaloną ponad 200 lat temu konstytucją, Amerykanie formalnie głosują bowiem nie na kandydatów startujących w wyborach, ale na wyłanianych przez partie elektorów. Elektorzy tworzą tzw. Kolegium Elektorów, które dopiero 19 grudnia wybierze formalnie prezydenta USA.

"Formanie nie mamy więc w USA kogoś takiego jak prezydent elekt, dopóki ta grupa ludzi go nie wybierze" - powiedział demokratyczny kongresmen z Nowego Jorku Charles Rangel, który w ubiegłym tygodniu złożył projekt ustawy, by zlikwidować Kolegium Elektorów.

Jak tłumaczył w poniedziałek w radiu NPR, Kolegium w zamyśle ojców- założycieli USA miało być ciałem niezależnym, ale obecnie nie jest. W aż 30 stanach oraz Dystrykcie Kolumbii obowiązują bowiem przypisy nakazujące elektorom, pod groźbą kar finansowych, głosować na kandydata, który wygrał w ich stanie. "Kolegium Elektorów powstało po to, by zapobiec wyborowi na prezydenta kandydata demagogicznego" - powiedział Rangel. "Gdyby było naprawdę niezależne, to pan Trump nie zostałby przez to ciało wybrany na prezydenta" - dodał.

Elektorów jest w sumie 538, a ich liczba w poszczególnych stanach zależy od liczby jego ludności. Mający najwięcej mieszkańców stan Kalifornia ma aż 55 elektorów, natomiast małe stany Delaware czy Maine - tylko po trzech. We wszystkich stanach (poza Nebraską i Maine) zwycięzca wyborów otrzymuje wszystkie głosy elektorskie, niezależnie od liczby oddanych na niego głosów. Trump zdobył 290, a Clinton 232 głosy elektorskie.

Jak przypomniał konstytucjonalista Jeffrey Rosen, szef National Constitutional Center, instytucja elektorów została stworzona przez autorów konstytucji z 1787 roku jako kompromis między zwolennikami wyłaniania prezydenta w głosowaniu powszechnym i zwolennikami wyłaniania go przez Kongres. Ci ostatni uważali, że bezpośrednie wybory głowy państwa nie gwarantują wskazania najlepszego kandydata. "Obawiali się, ze wybory bezpośrednie podnoszą ryzyko wyboru demagogów. Liczyli, że Kolegium Elektorów wybierze najbardziej odpowiedniego kandydata" - powiedział.

W historii USA było 157 tzw. "nielojalnych" elektorów, którzy nie zagłosowali na kandydata, który zwyciężył w ich stanie. To rezultacie ich nielojalnego zachowania większość stanów przyjęła z czasem regulacje nakazujące elektorom głosować na kandydata, który zwyciężył w ich stanie.

Wielu zwolenników Hillary Clinton liczy, że w tym roku nielojalnych elektorów będzie więcej. Już 4,5 mln Amerykanów podpisało internetową petycję z apelem do elektorów, by zagłosowali 19 grudnia na Clinton.

"Pan Trump nie jest odpowiednim człowiekiem, by pełnić urząd prezydenta - głosi petycja. "Sekretarz Clinton wygrała w głosach bezpośrednich i to ona powinna być prezydentem". Petycja wskazuje, że Trump wygrał tylko dzięki głosom elektorskim. "Ale Kolegium Elektorów może oddać Biały Dom innemu kandydatowi. Czemu więc nie wykorzystać tej najbardziej niedemokratycznej instytucji, by zapewnić demokratyczny wynik?" - dodają autorzy petycji, apelując do elektorów, by zagłosowali na Clinton.

Zdaniem Roba Richie z inicjatywy FairVote, system wyborów prezydenckich powinien zostać zmieniony także dlatego, że sprzyja "ignorowaniu" przez kandydatów większości stanów w kampanii. "Mamy 12 stanów wahadłowych (tzw. swing states) w których kandydaci spędzili 94 proc. czasu całej kampanii" - powiedział. W tych stanach odbywa się prawdziwa walka. W pozostałych można z góry przewidzieć, czy wyborcy zagłosują na Demokratów (jak Kalifornia, czy Nowy Jork) czy Republikanów (jak Dakota Południowa, czy Oklahoma). "Większość Ameryki jest ignorowana przez kandydatów, w tym największe stany. To ma wpływ na kampanię, a także na to, co kandydaci robią już jako prezydenci, np. gdzie przyznają granty federalne" - dodał Richie.

Zdaniem zwolenników reformy, gdyby prezydent był wybierany w wyborach powszechnych i bezpośrednich, to wzrosłaby frekwencja. Zwłaszcza w stanach, gdzie dziś z góry wiadomo, kto wygra, bo przewaga wyborców Demokratów lub Republikanów jest tak znacząca. "Ludzie mieliby zachętę, by uczestniczyć w wyborach" - powiedział Richie. W wyborach 8 listopada frekwencja była wyższa w stanach wahadłowych o 8-9 punktów procentowych, niż w reszcie kraju.

Zwolennicy odejścia od Kolegium Elektorów nie wierzą jednak w reformę systemu wyborczego w najbliższym czasie. Konieczna byłaby bowiem zmiana konstytucji. A na to nie zgadzają się Republikanie mający większość w obu izbach Kongresu.

Obrońcy systemu elektorskiego przekonują tymczasem, że "nie każde najprostsze rozwiązanie jest najlepsze". "Teraz też każdy głos się liczy, ale na poziomie stanu" - powiedział politolog z Uniwersytetu w Louisville Gey Gregg odrzucając argument, że system elektorski jest niedemokratyczny. Jego zdaniem wspiera on federalizm i stabilizację, zapewniając, że liczą się wszystkie różnorodne stany w USA, nie tylko te największe.

...

Przede wszystkim to jest klamstwo jakoby Trump zabral wygrana Clintonie. Gdyby kampania byla uczciwa a media 50 do 50% to bez problemu wygrywa Trump. Wygrana cyfrowa Clintony to wynik manipulacji. Na pewno Trump zasiada zgodnie z wola wyborcow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:11, 23 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Wykrzykiwali "Heil Trump!". Fala oburzenia po wiecach neonazistów popierających nowego prezydenta
Wykrzykiwali "Heil Trump!". Fala oburzenia po wiecach neonazistów popierających nowego prezydenta

5 minut temu

Szok i burzę protestów wywołały spotkania białych neonazistów w Waszyngtonie w czasie weekendu, którzy wykrzykiwali "Heil Trump!" i wznosili ręce w hitlerowskim pozdrowieniu na cześć zwycięzcy wyborów prezydenckich. Sztab prezydenta elekta nie zdystansował się wyraźnie od wystąpień neonazistów. Zaprotestowało przeciwko nim m.in. Muzeum Holokaustu w stolicy USA.
Donald Trump
/Peter Foley /PAP/EPA

Holokaust nie zaczął się od zabijania, tylko od słów. Muzeum wzywa wszystkich obywateli amerykańskich, naszych religijnych i świeckich przywódców oraz kierownictwo wszystkich władz rządowych, aby stawili czoło rasistowskiemu myśleniu i dzielącej społeczeństwo mowie nienawiści - czytamy w oświadczeniu Muzeum Holokaustu.

Do Waszyngtonu zjechali na weekend działacze tzw. National Policy Institute (NPI), ultraprawicowego think tanku propagującego ideologię rasowej supremacji białych i konieczność utrwalenia hegemonii Amerykanów europejskiego pochodzenia w USA. Na czele organizacji stoi 38-letni Richard Spencer ze stanu Montana. NPI wzywa m.in. do zamrożenia imigracji do USA na 50 lat i preferencji dla Europejczyków przy przyznawaniu wiz.
Część zebranych wznosiła dłonie w nazistowskim pozdrowieniu

Suprematyści zebrali się w piątek wieczorem we włoskiej restauracji w dzielnicy Friendship Heights, gdzie celebrowali wygraną Donalda Trumpa. Na kolacji wznosili wyprostowane ręce w nazistowskim pozdrowieniu. Restauracja przeprosiła potem, tłumacząc, że grupa zarezerwowała salę pod zmienioną nazwą.

Następnego dnia około 300 członków NPI zgromadziło się w sali budynku im. Ronalda Reagana w centrum Waszyngtonu, nieopodal Białego Domu. Pod gmachem protestowała grupa demonstrantów. Doszło do bójki wchodzących do budynku nacjonalistów z demonstrantami.

Zebranie, otwarte dla prasy, zaczęło się od przemówień, w których działacze NPI wychwalali Trumpa i atakowali media za nieprawdziwe, ich zdaniem, informowanie o programie i osobowości prezydenta elekta. Użyjmy tu niemieckiego określenia: 'Lugen Preise'! (Kłamliwa prasa) - powiedział Spencer. Określenie to było jednym ze sloganów Hitlera przeciwko liberalnej prasie w Republice Weimarskiej, która przed 1933 r. ostrzegała Niemcy przed nazizmem.

Z upływem czasu, jak zrelacjonował zgromadzenie "New York Times", przemówienia stawały się coraz bardziej radykalne. Spencer zaczął wykrzykiwać: "Heil Trump, heil naszemu narodowi, heil zwycięstwu!". To ostatnie po niemiecku brzmiałoby: "Sieg Heil!". Część zebranych wznosiła dłonie w nazistowskim pozdrowieniu.

Ronald Reagan Building, gdzie odbyło się zebranie, jest budynkiem należącym do rządu, ale zarządzanym przez prywatną firmę Trade Center Management Associates. Firma tłumaczy, że miała prawo wynająć pomieszczenia skrajnym nacjonalistom, ponieważ kontrakt z rządem wymaga, by odmawiała tego tylko w wypadku zagrożenia bezpieczeństwa ze strony osób lub organizacji starających się o wynajem.

Pierwsza poprawka do konstytucji USA gwarantuje wszystkim, z neonazistami włącznie, prawo do publicznego wypowiadania swych poglądów, organizowania się i zgromadzeń.

Komentatorzy w telewizji CNN i MSNBC zwracają uwagę, że prawicowy magazyn Breitbart News.com pisał z sympatią o organizacji Spencera. Wydawca magazynu, Steve Bannon, szef kampanii wyborczej Trumpa, został mianowany jego głównym strategiem w Białym Domu.
"Trump będzie przywódcą wszystkich Amerykanów"

W poniedziałek rzecznik sztabu prezydenta elekta Bryan Lanza wydał oświadczenie w jego imieniu, będące, zdaniem zwolenników Trumpa, odcięciem się od NPI i innych ugrupowań neonazistowskich.

Prezydent elekt Trump nadal potępia rasizm wszelkiego rodzaju i został wybrany, ponieważ będzie przywódcą wszystkich Amerykanów. Kto myśli inaczej, całkowicie błędnie przedstawia ruch, który zjednoczył Amerykanów wszelkiego możliwego pochodzenia - oświadczył Lanza.

Doradca pięciu prezydentów z obu partii David Gergen powiedział jednak w telewizji CNN, że oświadczenie jest "dalece niewystarczające", by rozproszyć obawy na temat związków neonazistów z obozem zwolenników Trumpa.

Bannon zdystansował się od białych rasistów, mówiąc, że jest "amerykańskim nacjonalistą", a nie "białym nacjonalistą". Trzonem przesłania kampanii Trumpa - podkreślają jego sympatycy - nie jest hegemonia białych w USA, lecz ograniczenie niekontrolowanej, nielegalnej imigracji. W kampanii Trump wielokrotnie - zwłaszcza w jej ostatnich miesiącach - zaznaczał, że zależy mu na poparciu Afroamerykanów i Latynosów. Nazwał nielegalnych meksykańskich imigrantów "gwałcicielami" i "handlarzami narkotyków", ale nigdy nie obraził w podobny sposób Afroamerykanów.

Krytycy prezydenta elekta przypominają jednak, że większość obecnej imigracji do USA to przybysze z uboższych krajów Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki. Zwracają też uwagę, że Spencer powiedział, iż przed wyborem Trumpa jego ugrupowanie było "głową bez korpusu", natomiast po jego zwycięstwie liczy on na masowy wzrost jego szeregów.
Trumpa poparł też Ku-Klux-Klan.

Organizacje neonazistów i białych suprematystów były dotąd marginesem na politycznej mapie USA, ale niespodziewane zwycięstwo Trumpa, dodało im - jak uważają komentatorzy - skrzydeł.

Podkreśla się też, że skrajna prawica, z NPI na czele, wyraziła zadowolenie z dotychczasowych nominacji do gabinetu Trumpa. Z satysfakcją spotkał się szczególnie wybór na prokuratora generalnego senatora Jima Sessionsa, który jeszcze w latach 80. wypowiadał się w rasistowskim duchu o Afroamerykanach. Sessions odrzuca dziś oskarżenia o rasizm.

...

Wspaniale media USA zaczynaja teraz propagande Trump Hitler. Tymczasem to Hitlery jak juz jest Hitlerem. Akurat rasisci z USA to jest poziom rasizmu z RPA. To nigdy nie mialo tego co nazizm. Tymczasem Hitlery popiera Planned Parenthood ktora w latach 30 tych UWIELBIALA HITLERA! NAZISCI TO BRATNIA ORGANIZACJA! Tak to ci sami od aborcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:13, 24 Lis 2016    Temat postu:

Wybory w USA: Hillary Clinton dostała o ponad 2 miliony głosów więcej niż Donald Trump!

1 godz. 54 minuty temu

Do ponad 2 milionów głosów wzrosła przewaga Hillary Clinton nad Donaldem Trumpem w wyborach 45. prezydenta USA, które przeprowadzono 8 listopada. Liczenie oddanych głosów wciąż trwa, ale od wyborczego wieczoru wiadomo, że zwyciężył Trump, który zgarnął znacznie więcej tzw. głosów elektorskich.
Hillary Clinton i (w tle) Donald Trump podczas ostatniej telewizyjnej debaty prezydenckiej
/GARY HE /PAP/EPA


Jak podaje niezależny ośrodek The Cook Political Report, publikujący najnowsze dostępne dane, na Hillary Clinton zagłosowało ponad 64,4 mln Amerykanów, zaś na Donalda Trumpa - ponad 62,3 mln. Oznacza to, że kandydatkę demokratów poparło o ponad 2,1 mln ludzi więcej niż kandydata republikanów. W ujęciu procentowym dostali oni odpowiednio 48,1 i 46,5 procent głosów.

W sumie w wyborach głosowało 133,9 mln ludzi, z czego ponad 7,1 mln (5,4 procent) poparło innych kandydatów niż Trump i Clinton.

O zwycięstwie Donalda Trumpa mimo znacznie mniejszej liczby zdobytych głosów zdecydowała specyfika amerykańskiego systemu wyborczego. Zgodnie z nim, prezydenta USA wybierają formalnie elektorzy - taka forma miała być kompromisem między zwolennikami wyłaniania prezydenta w głosowaniu powszechnym i zwolennikami wyłaniania go przez Kongres; ci ostatni uważali, że bezpośrednie wybory głowy państwa nie gwarantują wskazania najlepszego kandydata.

Elektorów w całym kraju jest 538, a ich liczba w każdym stanie zależy w praktyce od liczby ludności stanu. I tak największa pod tym względem Kalifornia ma aż 55 elektorów, a małe lub rzadko zaludnione stany takie jak Delaware, Maine i Alaska - tylko po trzech.

W zdecydowanej większości stanów - z wyjątkiem Nebraski i Maine - obowiązuje zasada "zwycięzca bierze wszystko", co oznacza, że kandydat, który wygrał w danym stanie, zgarnia wszystkie głosy elektorskie - nawet jeśli jego przewaga nad rywalem była minimalna.

Wszystko to sprawia, że możliwa staje się sytuacja, kiedy któryś z kandydatów dostaje więcej głosów ludzi, ale mniej elektorskich - i w efekcie przegrywa wybory.

Tak właśnie stało się tym razem. Przy 538 głosach elektorskich w całym kraju gwarancję zwycięstwa w wyścigu do Białego Domu daje zdobycie 270 głosów elektorskich. Donald Trump zgarnął ich aż 290. Hillary Clinton - 232.

Miliarder zdobył głosy elektorskie w wielu stanach tzw. wahających się. Zgodnie z zasadami, mimo względnie niewielkiej przewagi w liczbie głosów od ludzi zgarnął wszystkie głosy elektorskie w tak dużych stanach jak Floryda, Michigan czy Pensylwania.

Nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy kandydat z większym poparciem ludzi przegrywa wybory. Ostatni raz zdarzyło się tak w 2000 roku. Demokrata Al Gore przegrał wówczas z republikaninem George'em W. Bushem, choć dostał o ponad 540 tysięcy głosów więcej.


(e)
RMF FM/PAP

...

Manipulacje medialne sie udaly. PO TO BYLY! Zmasowana propaganda 90% medioli za Clinton. To bylo potezne uderzenie ludzi po glowie. Na szczescie system to wyrownal. Nie ma mowy ze wygral nie ten ktorego chcieli! Gdyby bylo w mediach 50 na 50 to Trump by wygral bo Clintony nie lubia.
Poza tym nie wiadomo o frekwencji. Jesli w stanie popierajacym Clinton byla 80% a w takim w ktorym wygrywa Trump 40% to nie mozna dodac. Trzeba by podzielic glosy elektorskie WEDLUG kandydatow w kazdym stanie. I wtedy zobaczyc. USA to jest panstwo ALE STAN TAMTEJSZY TEZ! TO NIE JEST WOJEWODZTWO! Trudno wam pojac ale w Ameryce NIE MA SILNEJ WLADZY CENTRALNEJ! Dziki Zachod. Stad kazdy stan ma inne prawo! Jest odrebnym panstwem i moze teoretycznie przyjac za jezyk urzedowy polski! Zatem trzeba wygrac W WIEKSZOSCI PANSTW! Ten system jest juz przestarzaly ale mial taka logike. Nalezalo by po prostu dzielic glosy elektorskie na poziomie stanu nie kraju. To wystarczy aby skonczyc ze stanami wahadlowymi i innymi absurdami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:07, 24 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Na Wall Street kolejny rekord notowań po wygranej Trumpa
Na Wall Street kolejny rekord notowań po wygranej Trumpa

|
PAP |
dodane 24.11.2016 07:50

Wall Street
Broad Street, New York City / CC 3.0


Środowa sesja na nowojorskich giełdach przyniosła małe zmiany, ale indeks Dow Jones zdołał kolejny raz osiągnąć historyczny szczyt.

Na koniec dnia Dow Jones Industrial wzrósł o 0,31 proc. do 19 083,76 pkt., osiągając najwyższy poziom w historii. Nasdaq Composite spadł o 0,11 proc. do 5380,68 pkt. S&P 500 zwyżkował o 0,08 proc. do 2204,72 pkt.

W centrum uwagi rynku znajduje się protokół z listopadowego posiedzenia Fed.

Większość członków Fed oceniła, iż podwyżka stóp procentowych w USA jest właściwa "stosunkowo niedługo", dopóki dane z gospodarki nadal będą wskazywać na dalszą poprawę gospodarki w kierunku realizacji celów Fed - napisano w protokole.

Dodano, iż wielu członków Fed uważa, że ryzyka dla stabilności gospodarczej i finansowej mogą wzrosnąć z czasem, jeżeli rynek pracy ulegnie znacznemu przegrzaniu.

Z raportu wynika również, iż wielu członków Fed wyraziło zaniepokojenie, iż utrzymywanie niskich stóp procentowych przez dłuższy czas stwarza ryzyko zwiększenia zachęt dla uczestników rynku do poszukiwania wyższej stopy zwrotu, co potencjalnie może prowadzić do niedoceniania ryzyka i niewłaściwej alokacji kapitału.

Rynek już ze 100-proc. pewnością wycenia prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych za Oceanem jeszcze w tym roku. Pierwsza podwyżka stóp w USA w 2017 r., z ponad 50-proc. prawdopodobieństwem, wyceniana jest najwcześniej na czerwiec.

W środę z gospodarki amerykańskiej napłynęły liczne dane makro.

Wzrost wskaźnika zamówień na dobra trwałe w październiku niemal trzykrotnie wyprzedził oczekiwania rynku.

Indeks poziomu optymizmu wśród konsumentów amerykańskich Uniwersytetu Michigan za listopad uplasował się powyżej konsensusu w końcowym wyliczeniu, podobnie jak we wstępnym.

Liczba nowych bezrobotnych w USA w ubiegłym tygodniu wzrosła zgodnie z oczekiwaniami rynku, o 19 tys., i 90. tydzień z rzędu znalazła się poniżej 300 tys.

...

Nu panie! Gielda zamiast sie zalamac idzie w gore!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 1:08, 26 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Wybory prezydenckie w USA 2016
Raporty: Rosyjska propaganda przeniknęła do kampanii wyborczej w USA
Raporty: Rosyjska propaganda przeniknęła do kampanii wyborczej w USA

43 minuty temu

Dwa niezależne raporty amerykańskich badaczy opisują wyrafinowaną rosyjską propagandę, która przeniknęła do kampanii prezydenckiej w USA, rozpowszechniając w internecie nieprawdziwe wiadomości, szkodzące na ogół kandydatce Demokratów Hillary Clinton.
Hillary Clinton
/Ron Sachs /PAP/EPA


O raportach jako pierwszy doniósł w piątek dziennik "Washington Post", który podkreśla, że celem tej rosyjskiej kampanii propagandowej było stworzenie i rozpowszechnienie wprowadzających w błąd artykułów, by zaszkodzić Clinton, a pomóc kandydatowi Republikanów Donaldowi Trumpowi i podważyć zaufanie do amerykańskiej demokracji i jej liderów.

Raporty opisują, jak przy pomocy tysięcy tzw. botnetów (czyli komputerów zainfekowanych złośliwym oprogramowaniem), a także zespołów płatnych trolli i kont na mediach społecznościowych jak Facebook i Twitter, Rosji udało się szerzyć w internecie nieprawdziwe informacje w okresie kampanii prezydenckiej.

Pragnienie Rosji, by zasiać nieufność wobec amerykańskiego systemu rządów, nie jest nowe. To cel Moskwy od początku zimnej wojny. Nowe są metody, jakie Rosja wykorzystuje, by osiągnąć swój cel - czytamy w raporcie trzech ekspertów Foreign Policy Research Institute pt. "Trolling for Trump", opisującym, jak Rosja próbuje zniszczyć amerykańską demokrację.

Autorem drugiego raportu jest grupa PropOrNot obejmująca badaczy ds. polityki zagranicznej, wojska i technologii. Przeanalizowali oni internet, by wyśledzić źródła poszczególnych tweetów, a także związki pomiędzy różnymi kontami na mediach społecznościowych, które regularnie wysyłały zsynchronizowane wiadomości.

W raporcie zidentyfikowano ponad 200 stron internetowych, które "kwalifikują się jako rosyjska propaganda" i których celem było dotarcie podczas kampanii prezydenckiej do odbiorców w Stanach Zjednoczonych. Autorzy raportu szacują liczbę amerykańskich odbiorców tych stron na przynajmniej 15 mln. Natomiast na Facebooku artykuły uznane przez ProOrNot za część rosyjskiej propagandy dezinformacyjnej oglądano zdaniem ekspertów ponad 213 mln razy.

Wiele z tych artykułów ukazywało Clinton w bardzo złym świetle, jako pragnącą coś ukryć kryminalistkę. Eksperci ustalili też, że to rosyjscy trolle oraz rosyjskie botnety jako pierwsze rozpowszechniły wiadomość o zasłabnięciu kandydatki Demokratów po ceremonii z okazji rocznicy zamachów z 11 września 2001 roku, a następnie rozpowszechniały nieprawdziwe informacji o jej złym stanie zdrowia, które czytały miliony użytkowników Facebooka.

Badacze obu zespołów wyśledzili wiele fałszywych wiadomości, które ich zdaniem były elementem rosyjskiej propagandy, jak np. ta, że jeden z uczestników protestów przeciwko Trumpowi dostał tysiące dolarów za branie udziału w demonstracjach. W ostatnich tygodniach kampanii wiele "informacji" dotyczyło rzekomych nieprawidłowości wyborczych czy fałszerstw.

Zdaniem ekspertów wiele nieprawdziwych informacji było zapoczątkowanych przez finansowane przez rosyjskie państwo media, jak telewizja RT i pseudoagencję Sputnik. Cytowany przez "Washington Post" były ambasador USA w Moskwie Michael McFaul wyraził zdumienie, jak "jawnie" oba te media wspierały podczas kampanii kandydata Republikanów Donalda Trumpa, używając nawet zainicjowanego przez niego hashtagu #CrookedHillary (nieuczciwa Hillary).

...

Tylko ze to byla kropla w morzu. Ruscy nie maja zadnej sily w USA porownywalnej z tamtejszymi mediami. 90% medioli bylo za Clintona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:21, 27 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Wybory prezydenckie w USA 2016
Sztab Clinton weźmie udział w przeliczaniu głosów. Trump wyśmiewa te wysiłki: To żałosne
Sztab Clinton weźmie udział w przeliczaniu głosów. Trump wyśmiewa te wysiłki: To żałosne

Dzisiaj, 27 listopada (06:15)

Sztab Hillary Clinton weźmie udział w przeliczaniu głosów w Wisconsin, a także w Pensylwanii i Michigan, jeśli do niego dojdzie - poinformował prawnik kampanii Demokratki. Zwycięzca wyborów prezydenckich Donald Trump określił te działania jako "żałosne".
Donald Trump
/ANDREW GOMBERT /PAP/EPA

Prawnik sztabu Clinton Marc Elias poinformował w sobotę na portalu Medium.com, że jeśli kandydatka Partii Zielonych Jill Stein zainicjuje przeliczanie głosów w tych trzech stanach, tak jak to zapowiedziała, "to weźmiemy udział" w przeliczaniu, po to, by zapewnić, że "przebiega w sposób uczciwy dla wszystkich stron".

Ale zaznaczył, że nie oczekuje, by przeliczenie doprowadziło do podważenia zwycięstwa kandydata Republikanów Donalda Trumpa. Podkreślił, że sztab Clinton sam nie zainicjowałby przeliczania głosów, bo nie znalazł "żadnych dowodów, by doszło do ataków hakerskich lub innych wysiłków z zewnątrz, by wpłynąć na technologię wykorzystaną w procesie głosowania".

Akcję przeliczania głosów skrytykował Trump. Ludzie się wypowiedzieli i wybory się skończyły, i tak jak powiedziała to w noc wyborczą Hillary Clinton, gdy gratulowała mi zwycięstwa, musimy zaakceptować wynik i patrzeć w przyszłość - powiedział Trump, zgodnie z opublikowanym w sobotę oświadczeniem. Główne ostrze krytyki wymierzył nie w Clinton, ale kandydatkę Zielonych, która złożyła w piątek wniosek o przeliczenie głosów w Wisconsin i zapowiedziała, że zwróci się o to samo także w stanach Michigan i Pensylwania.

To przeliczanie jest sposobem dla Jill Stein, która zdobyła mniej niż 1 proc. poparcia (...), by napchać kieszenie pieniędzmi, z których większości nigdy nie wyda na to żałosne przeliczanie - powiedział. Podkreślił, że wygrał we wszystkich trzech stanach, a w Pensylwanii przewagą 70 tys. głosów.

Tymczasem Stein poinformowała w sobotę na swej stornie internetowej, że od środy zebrała już 5,7 mln na przeliczenie głosów. Miała na to niewiele czasu, bo w piątek minął termin na złożenie wniosku o przeliczenie głosów w Wisconsin, w poniedziałek mija w Pensylwanii, a w Michigan w środę. Sztab Stein szacuje, że by przeliczyć głosy we wszystkich trzech stanach potrzeba w sumie 7 mln dolarów.

Przeliczanie głosów jest bardzo kosztowne. Prawo nakazuje, by koszty pokrył kandydat wnioskujący przeliczenie.

Komisja wyborcza w Wisconsin potwierdziła w piątek, że wpłynął do niej wniosek o przeliczenie głosów i że rozpocznie ten proces w końcu przyszłego tygodnia, skoro koszty pokryje kandydatka Zielonych.

Stein tłumaczyła, że zdecydowała się na ten krok po tym, jak przeliczenie głosów zarekomendowała grupa prawników oraz ekspertów ds. zbierania danych. Zwrócili się oni w tej sprawie do sztabu kandydatki Demokratów Hillary Clinton argumentując, że w trzech ważnych stanach wahających się: Wisconsin, Michigan i Pensylwanii mogło dojść do cyberataków, których celem było zmanipulowanie wyniku. Aż do sobotniego oświadczenia Eliasa sztab Clinton nie zabrał jednak głosu w tej sprawie.

Wszystkie trzy stany, gdzie ma dojść do przeliczenia, używają papierowych, tradycyjnych kart do głosowania. Zdaniem ekspertów należałoby ręcznie przeliczyć głosy, by upewnić się, że nie doszło do ataku na komputery, z których skorzystano do liczenia głosów.

Komputery te nie pracują w sieci, więc nie mogło być mowy o ataku hakerskim bezpośrednio przez internet - wyjaśnił w artykule opublikowanym w środę na portalu Medium ekspert ds. bezpieczeństwa informatycznego z uniwersytetu stanu Michigan J. Alex Haldeman, lider grupy namawiającej do przeliczenia głosów. Jak dodał, krótko przed wyborami pracownicy komisji wyborczych kopiują elektroniczne karty do głosowania z komputerów rządowych i za pomocą nośnika przenoszą je do maszyn do głosowania. I to ten "wyjściowy komputer", który zdaniem Haldemana "z pewnością nie jest dobrze zabezpieczony", mógł być przedmiotem ataku. Przypomniał też, że agenci federalni ostrzegali przed wyborami, że Rosja może za pomocą ataków hakerskich próbować wpłynąć na wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych.

Ale podkreślił, że nie ma dowodów na cyberatak, lub na oszustwa wyborcze. Natomiast należy przeliczyć głosy, by wyeliminować taką ewentualność.

Według oficjalnych wyników kandydat Republikanów wygrał wyścig do Białego Domu, uzyskując 290 głosów elektorskich; Clinton zdobyła 232 głosy. Trump pokonał Clinton w Wisconsin i Pensylwanii bardzo niewielką ilością głosów. W Michigan prowadzi z niewielką przewagą, ale wciąż nie ogłoszono tam oficjalnych wyników. Gdyby okazało się, że to Clinton wygrała we wszystkich tych trzech stanach, zaliczanych do tzw. wahających się (jak zapowiadała to większość sondaży), to ona wygrałaby całe wybory, a nie kandydat Republikanów Donald Trump.

...

Zalosne. Znowu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:12, 28 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
CNN: Konflikt w obozie Donalda Trumpa. "Część zwolenników czuje się zdradzona"
CNN: Konflikt w obozie Donalda Trumpa. "Część zwolenników czuje się zdradzona"

Wczoraj, 27 listopada (21:59)

Fakt, że Donald Trump rozważa nominowanie byłego gubernatora Massachusetts Mitta Romneya na stanowisko sekretarza stanu wywołał konflikt w obozie jego zwolenników - przyznała szefowa jego sztabu wyborczego Kellyanne Conway, cytowana przez CNN. Według Conway "prawdziwi" zwolennicy Trumpa w całym kraju czują się "zdradzeni" już tym, że prezydent elekt rozważa oddanie Romneyowi jednego z najważniejszych stanowisk w nowej administracji USA.
Donald Trump
/PAP/Photoshot/Dennis Van Tine /PAP/EPA

W pełni popieram ideę jedności partii, ale nie jestem pewna, czy musimy za to płacić aż stanowiskiem sekretarza stanu - powiedziała Conway w rozmowie z CNN, przyznając, że sztab prezydenta elekta dostaje niezliczone sygnały z całej Ameryki, świadczące o tym, że jego wyborcy nie akceptują kandydatury byłego gubernatora Massachusetts.

Wcześniej Conway napisała na Twitterze: "Dostaję zatrzęsienie komentarzy nt. Romneya. Stronnicy Trumpa ostrzegają przed Romneyem, jako sekretarzem stanu".

Jak komentuje CNN, szefowa sztabu Trumpa po raz pierwszy publicznie odsłania kulisy walk w obozie prezydenta elekta.

Conway przypomina, że gniew, jaki budzi ta ewentualna nominacja wynika z tego, że Romney podczas kampanii wyborczej należał do najbardziej surowych krytyków Trumpa. Jeszcze podczas prawyborów nazwał go naciągaczem, krętaczem i oszustem i przekonywał Republikanów, ze należy zablokować jego nominację.

O tym, że Trump rozważa kandydaturę Romneya na sekretarza stanu amerykańskie media poinformowały w połowie listopada.

Do tej pory wśród kandydatów na sekretarza stanu w administracji Trumpa wymieniani byli przez media: burmistrz Nowego Jorku Rudolph Giuliani, były ambasador USA przy ONZ za prezydentury George'a W. Busha John Bolton, a także gubernator Karoliny Południowej Nikky Haley.

..

Widzicie jak mediole szukaja dziury w calym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:10, 28 Lis 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Strzelanina na uniwersytecie stanowym w Ohio. Są ofiary
Strzelanina na uniwersytecie stanowym w Ohio. Są ofiary

Dzisiaj, 28 listopada (16:31)
Aktualizacja: 1 godz. 43 minuty temu

Uzbrojony napastnik przebywający w kampusie uniwersytetu stanowego w mieście Columbus w Ohio na wschodzie USA został zabity - podała telewizja NBC, która informuje również o ośmiu osobach przewiezionych do szpitala. Wcześniej władze wydały ostrzeżenie przed uzbrojonym napastnikiem w kampusie uniwersytetu i zaleciły przebywającym tam osobom ukrycie się. Według telewizji NBC, siedem hospitalizowanych osób jest w stanie stabilnym; jedna - w stanie krytycznym.

Strzelanina na uniwersytecie stanowym w Ohio. Są ofiary /

Alarm z powodu uzbrojonego napastnika przebywającego w kampusie uniwersyteckim w mieście Columbus w Ohio na wschodzie USA ogłosiły miejscowe władze. Został on odwołany, a telewizja NBC podała, że napastnika zabito. Osiem osób zostało rannych.

Według telewizji NBC, siedem hospitalizowanych osób jest w stanie stabilnym; jedna - w stanie poważnym. Telewizja podała, że część poszkodowanych ma rany kłute zadane najpewniej dużym nożem.

"Odwołujemy polecenie ukrycia się. Kampus jest już zabezpieczony" - podały na Twitterze służby reagowania kryzysowego uniwersytetu stanowego Ohio. Dodano, że wszystkie poniedziałkowe zajęcia zostały odwołane.

Alarm ogłoszono tuż przed godz. 10 czasu lokalnego. Na miejsce przyjechały liczne radiowozy i pojazdy straży pożarnej. Nie było informacji o wybuchu paniki w kampusie. Z doniesień na Twitterze wynika, że studenci zastosowali się do poleceń władz, np. barykadując się w salach uczelni.

Uniwersytet stanowy Ohio należy do największych uczelni w USA; w kampusie głównym w Columbus studiuje blisko 60 tys. studentów.

...

Znowu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:06, 30 Lis 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Pomnik bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Nowym Jorku tonie w śmieciach
Pomnik bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Nowym Jorku tonie w śmieciach

|
KAI |
dodane 30.11.2016 16:40

Pomnik Jerzego Popiełuszki w Greenpoint, Nowy Jork. Zdjęcie wykonano 4 lutego 2014 roku.
BasikKl / CC 2.0


"To niezwykle ważne dla Polaków miejsce zamienia się w wysypisko" - pisze amerykański portal dla Polaków.

Pomnik bł. ks. Jerzego Popiełuszki na nowojorskim Greenpoincie tonie w śmieciach. Pisze o tym Poland.us, amerykański portal Polaków. Opublikował on list w którym czytelnik zauważył, że "to niezwykle ważne dla Polaków miejsce zamienia się w wysypisko".

"Mimo, że jestem w Nowym Jorku niejako przejazdem, postanowiłem w wnieść swój własny, skromny dziękczynny wkład, w imię pamięci o kapłanie, któremu jako naród tak wiele zawdzięczamy. Wybrałem się tam zatem dziś z rękawicami i worem na śmieci i posprzątałem co się dało. A było tam wszystko - butelki, puszki, niedopałki, kubki plastikowe, kapsle, rozbite części samochodowe, zabezpieczenia magnetyczne z towarów sklepowych, baterie, metki, gazety i dziesiątki innych rzeczy" - czytamy w liście Jana Trzcińskiego z Warszawy.

Zwraca on także uwagę, że tablica z historią Księdza Jerzego i skweru jest poważnie uszkodzona i miejscami w ogóle nieczytelna.

"Proszę Państwa, by jako polonijne media zechcieli Państwo zwrócić się z apelem do władz miasta i do Polonii o to, by skwer był ZAWSZE zadbany; by regularnie sprzątano śmieci i dbano o wystrój. Pamiętajmy, że Ksiądz Jerzy oddał za naszą Wolność życie i to w jakim stanie jest Jego pomnik i skwer Jego imienia świadczy o nas, o Polakach" - wzywa Jan Trzciński. i przestrzega: "Jeżeli nie będziemy o tym pamiętać, to nie dziwmy się później, że inni - widząc jak "dbamy" o nasze polskie pomniki - będą traktować nas tak, jak my traktujemy wielkich naszego narodu".

Ze swej strony redakcja portalu napisała: "Podzielając pogląd naszego Czytelnika, jego list dedykujemy uwadze Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku i Ambasady RP w Waszyngtonie. Przypominamy, iż przed laty w związku z brakiem zainteresowania tym miejscem, ktoś urwał postaci ks. Jerzego Popiełuszki głowę. Po kilku tygodniach odnalazła się w krzakach obok kilku pustych butelek po tanim alkoholu. Takie powtórki z historii nie są potrzebne".

Odsłonięty w 1990 r. pomnik kapelana "Solidarności" znajduje się na skwerze jego imienia położonym niedaleko parafii św. Stanisława Kostki na Greenpoincie w Brooklynie, jednym z najbardziej znanych i największych ośrodków polonijnych w Nowym Jorku.

...

To obrazuje stan moralny tego kraju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:58, 01 Gru 2016    Temat postu:

Popisowy numer Trumpa. Sam produkuje poza USA - producenta grzejników zatrzymał w kraju

Dzisiaj, 1 grudnia (11:49)

Pierwszy sukces Donalda Trumpa? Firma Carrier, producent grzejników i klimatyzatorów, nie przeniesie swej produkcji do Meksyku, co - jak donosi waszyngtoński korespondent RMF FM Paweł Żuchowski - pozwoli uchronić prawie 1000 miejsc pracy w stanie Indiana. Sprawa jest ciekawa, bowiem Trump - który obiecuje, że "Ameryka znów będzie wielka" i że zrobi wszystko, by amerykańskie firmy produkowały w Stanach Zjednoczonych - sam produkuje w fabrykach poza USA.
Donald Trump
/Peter Foley /PAP/EPA

Jak donosi nasz korespondent, przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych podobno mocno zabiegał o to, by producent klimatyzatorów i grzejników wycofał się ze swojej zapowiedzi przeniesienia fabryki do Monterrey w Meksyku. Firma poinformowała na Twitterze, że jest zadowolona z porozumienia z Donaldem Trumpem i przyszłym wiceprezydentem Mikiem Pence’em.

Decyzja Carriera to również osobisty sukces Pence’a, który jest gubernatorem Indiany - był zresztą głównym negocjatorem w tej sprawie. Jak ujawnia dziennik "Wall Street Journal", ludzie z bliskiego otoczenia Trumpa właśnie pod kierownictwem Pence’a byli od kilku tygodni w kontakcie z szefami Carriera.

Decyzja firmy odbierana jest za Oceanem jako zapowiedź skutecznych działań nowej administracji. Doskonale wpisuje się w zapowiedzi Donalda Trumpa i oczekiwania jego wyborców. Jak komentuje Paweł Żuchowski: Nie ma wątpliwości, że Trump chce pokazać, że potrafi skutecznie działać. I to ma być pierwszy przykład.

Popisowy numer Trumpa /RMF FM

(e)
Paweł Żuchowski

...

Zobaczymy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 3:40, 02 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
Noblista nie godzi się z wyborem Trumpa i zrzeka "zielonej karty"
Noblista nie godzi się z wyborem Trumpa i zrzeka "zielonej karty"

Wczoraj, 1 grudnia (19:52)

Nigeryjski dramaturg, pisarz i poeta, laureat nagrody Nobla Wole Soyinka oświadczył, że wobec wyboru Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych zrzeka się "zielonej karty". To dokument pozwalający na pobyt i pracę w USA.
Wole Soyinka
/Roland Popp /PAP/EPA

Jeszcze przed głosowaniem Soyinka zapowiadał, że to uczyni, jeśli amerykańskie wybory prezydenckie wygra kandydat Republikanów, z powodu jego wrogiej postawy wobec imigrantów.

Już to zrobiłem (...). Zrobiłem to, co zapowiadałem - oświadczył pisarz agencji AFP w Johannesburgu, w kuluarach konferencji na temat oświaty. Strach pomyśleć, co się będzie działo, gdy Trump będzie w Białym Domu - dodał.

Pierwszy Afrykanin, który otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie literatury w 1986 roku, wykładał na wielu amerykańskich uniwersytetach.

Kiedy skończyłem wykłady, wyrzuciłem zieloną kartę i przeniosłem się z powrotem (na stałe) do mego kraju - oświadczył dziennikarzowi piszący w języku angielskim niezwykle płodny autor utworów prozą, dramatów i poezji, z których na polski zostały przełożone nieliczne, m.in. powieści "Interpretatorzy" i "Musisz wyruszyć o świcie".

(mal)

...

Dziwne. Zreszta w USA tak jak i u nas altorytety groza emigracja jak wygra itd... Zasady psychiki sa te same...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:14, 04 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Wybory prezydenckie w USA 2016
Nie będzie ponownego przeliczania głosów w Pennsylwanii. Zabrakło pieniędzy
Nie będzie ponownego przeliczania głosów w Pennsylwanii. Zabrakło pieniędzy

30 minut temu

​Kandydatka Zielonych w wyborach prezydenckich USA Jill Stein wycofała wniosek o ponowne przeliczenie głosów w Pensylwanii, gdy sąd stanowy zażądał od jej sztabu kaucji 1 mln dolarów. Stein zapewnia, że walkę będzie kontynuować w sądzie federalnym. "Ludzie, którzy przyłączyli się do petycji (o ponowne przeliczenie głosów) to zwykli obywatele o ograniczonych środkach, których nie stać na zapłacenie 1 miliona dolarów, czego domaga się sąd" - wyjaśniono w uzasadnieniu wycofania wniosku.
Donald Trump - prezydent elekt Stanów Zjednoczonych
//MARK LYONS /PAP/EPA


"(Jill) Stein będzie kontynuować wysiłki na rzecz ponownego przeliczenia głosów w stanie Pensylwania" - przekazał w oświadczeniu doradca kandydatki Zielonych, Jonathan Abady. Jak dodał, "stanowy wymiar sprawiedliwości nie jest przygotowany do zajęcia się tym problemem", więc zespół Stein "będzie zabiegać o interwencję sądu federalnego".

Sztab kandydatki Zielonych zapowiedział, że w poniedziałek złoży w sądzie federalnym wniosek o przyznanie pomocy w nagłych wypadkach, by sfinansować starania o liczenie głosów w Pensylwanii, powołując się przy tym na "względy konstytucyjne".

Wczoraj wieczorem sąd stanowy zażądał od sztabu Stein zapłacenia kaucji w wysokości 1 mln dolarów do godz. 17 w poniedziałek (czasu miejscowego); zastrzegł, że sumę tę można zmienić, jeśli będzie to uzasadnione. Stein w odpowiedzi wycofała wniosek.

"Ludzie, którzy przyłączyli się do petycji (o ponowne przeliczenie głosów) to zwykli obywatele o ograniczonych środkach, których nie stać na zapłacenie 1 miliona dolarów, czego domaga się sąd" - wyjaśniono w uzasadnieniu wycofania wniosku.

Brytyjski dziennik "The Guardian" podał, że według zaktualizowanych w piątek wyników głosowania w Pensylwanii przewaga zwycięskiego kandydata Republikanów Donalda Trumpa nad pokonaną kandydatką Demokratów Hillary Clinton zmalała z 71 tys. do 49 tys. głosów na 6 mln oddanych w tym stanie głosów, czyli z 1 proc. do 0,8 proc. Przy różnicy 0,5 proc. w Pensylwanii automatycznie zarządzane jest ponowne liczenie głosów.

Stein zainicjowała przeliczanie głosów w trzech tzw. stanach wahadłowych - Pensylwanii, Wisconsin i Michigan, argumentując, że trzeba sprawdzić, czy doszło tam do ataków hakerskich na system głosowania.
We wszystkich tych stanach wygrał Trump, nieznacznie pokonując Clinton. Gdyby po przeliczeniu okazało się, że we wszystkich trzech stanach wygrała Clinton, to ona wygrałaby też całe wybory, jednak większość komentatorów, a nawet ludzie z jej sztabu uważają, że przeliczanie nie podważy zwycięstwa Trumpa.

Przeliczanie głosów jest bardzo kosztowne. Prawo nakazuje, by koszty pokrył kandydat wnioskujący o ponowne liczenie. Stein udało się w tym celu zebrać kilka milionów dolarów.

Na Clinton w skali kraju zagłosowało więcej osób niż na Trumpa, ale zgodnie z obowiązującą w większości stanów zasadą "zwycięzca bierze wszystko" nawet przy niewielkiej przewadze głosów wyborców zwycięski kandydat dostaje wszystkie głosy przypadających na dany stan elektorów. Ostatecznego wyboru prezydenta dokonują właśnie elektorzy, którzy są zobowiązani do głosowania zgodnie z wynikiem stanowym. Kolegium Elektorskie odbędzie się 15 grudnia.

...

To jest kabaret. Wybory byly falszowane ale na korzysc Clintony. W MEDIACH! Nikt doslownie nie znalazl nic co by wskazywalo na falsze na korzysc Trumpa. Chyba ze ,,dowody" smolenskie w stylu Macierewicza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:43, 07 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
"Washington Post": Pentagon chciał zataić raport o ogromnym marnowaniu pieniędzy
"Washington Post": Pentagon chciał zataić raport o ogromnym marnowaniu pieniędzy

Wczoraj, 6 grudnia (20:07)

Pentagon starał się zataić zamówiony przez siebie raport, który ujawnił ogromne, sięgające 125 mld dolarów marnotrawstwo pieniędzy w ministerstwie obrony - napisał dziennik "Washington Post". Dziennikarze ustalili, że liderzy Pentagonu sami zamówili raport, by podnieść efektywność wydatków w resorcie, a zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczyć na cele operacyjne.
Zdj. ilustracyjne
/Zhang Chunlei /Photoshot /PAP/EPA


"Gdy raport został ukończony i wykazał znacznie większe niż się spodziewano wydatki, osoby na wysokich stanowiskach w Pentagonie szybko postanowiły go uśmiercić, dyskredytując i ukrywając jego wnioski" - pisze "WP". Jak tłumaczy dziennik, obawiano się, że raport zostanie wykorzystany przez Kongres jako pretekst do zredukowania budżetu na wydatki obronne USA.

Raport został przygotowany w styczniu 2015 roku przez Defence Business Board, federalny panel doradców, w którego skład wchodzi kadra kierownicza oraz doradcy z firmy McKinsey & Company. Dokument ujawnił, że Pentagon wydaje prawie jedną czwartą swego rocznego budżetu wynoszącego 580 mld dolarów na takie działania jak księgowość, zarządzanie nieruchomościami, zasoby ludzkie i logistyka. Autorzy wykazali, w jaki sposób Pentagon może zaoszczędzić w ciągu pięciu lat 125 mld dolarów bez żadnych redukcji w personelu wojskowym i cywilnym. Zamiast tego proponowano usprawnienie biurokracji poprzez lepsze wykorzystanie technologii informacyjnych, ograniczenie współpracy z kosztownymi wykonawcami oraz wcześniejsze emerytury.

"Washington Post" zwrócił uwagę, że wydając ogromne pieniądze na pensje dla personelu pracującego "z dala od linii frontu", Stany Zjednoczone utrzymują obecnie 1,3 mln żołnierzy w czynnej służbie - najmniej od 1940 roku. Autorzy raportu sugerowali przeznaczenie zaoszczędzonych 125 mld dolarów na wojsko i uzbrojenie, w tym odbudowę starzejącego się arsenału nuklearnego USA.

Zdaniem dziennika, badanie powinno znaleźć poklask wśród zwolenników prezydenta elekta Donalda Trumpa, który w kampanii wyborczej obiecywał, że zwiększy środki na amerykańskie wojsko, "eliminując marnotrawstwo wydatków rządowych i budżetowe sztuczki".

...

Tam 125 mld.
8 BILIONOW zdaje sie wydali na walke z terroryzmem I CO? Powstalo od tego ,,Panstwo Islamskie"... Trillions jakby co w ich jezyku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:15, 07 Gru 2016    Temat postu:

gosc.pl » Wiadomości » Trump zwolnił syna swego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego
Trump zwolnił syna swego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego

|
PAP |
dodane 07.12.2016 06:53 Zachowaj na później

sevkabilgisayar1 / CC 2.0


Prezydent elekt Donald Trump zwolnił we wtorek członka swojego zespołu ds. przejęcia władzy Michaela Flynna, syna swego przyszłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego. To kara za szerzenie nieprawdziwych informacji o związkach Hillary Clinton z pedofilią.

O tym, że młody Flynn nie pracuje już w zespole Trumpa, poinformował, powołując się na konferencję prasową rzecznika Trumpa Jansona Millera, dziennik "New York Times". Miller nie powiedział, za co Flynn został zwolniony, ale dwie inne osoby z zespołu ds. przejęcia administracji potwierdziły anonimowo NYT, że ma to związek z tweetami Flynna.

Zwolnienie 33-letniego Michaela Flynna jr. ogłoszono dwa dni po tym, jak omal nie doszło do tragedii z powodu rozpowszechnianej w mediach społecznościowych informacji, jakoby była kandydatka demokratów na prezydenta USA Hillary Clinton oraz szef jej sztabu John Podesta byli związani z pedofilską siatką przestępczą, która zmusza dzieci do seksu w popularnej waszyngtońskiej pizzerii Comet Ping Pong.

28-letni Edgar Maddison z Karoliny Północnej uwierzył w tę historię tak bardzo, że wtargnął w niedzielę do tej restauracji, otwierając ogień z karabinu. Nikomu nic zrobił i ostatecznie oddał się w ręce policji. Powiedział policji, że chciał dokonać "własnego śledztwa" w sprawie rzekomych dziecięcych ofiar pedofilii.

To tylko jedna z wielu teorii, jaka krążyła w internecie przeciwko kandydatce demokratów w wyborach prezydenckich, ale ta urosła do wyjątkowo dużych rozmiarów, uzyskując nawet #Pizzagate.

Kilka godzin po incydencie w pizzerii sprawę skomentował na Twitterze syn generała Michaela Flynna. Jego ojca Trump nominował na jedno z najważniejszych stanowisk w rządzie - doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego. "Dopóki nie zostanie udowodnione, że #Pizzagate jest nieprawdziwa, pozostanie tematem. Lewica wydaje się zapominać o mailach Podesty i wielu powiązanych z nimi »zbiegach okoliczności«" - napisał na Twitterze syn generała Flynna.

Zarówno "New York Times" jak i "Washington Post" napisały, że podczas kampanii wyborczej także generał Michael Flynn rozpowszechniał na swym koncie na Twitterze nieprawdziwe wiadomości o Clinton. "Rozpowszechniał wiadomości na temat innej mającej związek z pedofilią teorii konspiracyjnej przeciwko Clinton. Żadna z nich nie okazała się prawdziwa " - podkreślił "Washington Post".

...

Prymitywny glupiec. Rzecz jasna ludzie typu Clintona SPRZYJAJA PEDOFILII! Ale nie organizujac siatki pedofili i gwalcac. ONI ROBIA GORZEJ! NISZCZA NATURALNE RELACJE PLCIOWE MIEDZY LUDZMI! A potem juz gorki. Siatki pedofilskie same powstaja. Najgorsi sa prostacy popsuja wszystko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:00, 09 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Ekonomia
Ministrem pracy u Trumpa ma być szef sieci fast foodów, krytyk regulacji chroniących pracowników
Ministrem pracy u Trumpa ma być szef sieci fast foodów, krytyk regulacji chroniących pracowników

Dzisiaj, 9 grudnia (06:59)

Szef sieci tanich restauracji szybkiej obsługi, krytyk podniesienia pensji minimalnej w USA i regulacji chroniących pracowników Andrew Puzder ma być ministrem pracy w administracji Donalda Trumpa - podały amerykańskie media.
Prezydent-elekt Donald Trump (fot. ALBIN LOHR-JONES/POOL) i Andrew Puzder (fot. CKE HANDOUT/STEPHEN OSMAN)
/PAP/EPA


Puzder, podobnie jak prezydent elekt, jest biznesmenem. Odniósł sukces, stojąc na czele firmy posiadającej sieci restauracji szybkiej obsługi Hardee's i Carl's Jr. Są one znane z reklam z udziałem bardzo skąpo odzianych kobiet. Jedna z ostatnich pokazywała kobiety w bikini, zajadające się w sugestywny sposób hamburgerami.

Jak przypominają media, Puzder głośno sprzeciwiał się proponowanym przez Baracka Obamę regulacjom, które miałyby zwiększyć wynagrodzenie dla pracowników za nadgodziny. Wyrażał także przekonanie, że podniesienie pensji minimalnej za godzinę pracy - o co również bez powodzenia zabiegał podczas swej prezydentury Obama - zaszkodzi małym i średnim przedsiębiorstwom i doprowadzi do zwiększenia bezrobocia wśród osób słabo wykwalifikowanych. Mocno opowiadał się za uchyleniem ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych, tzw. Obamacare, przez którą - jak twierdził - ludzie mieli mniej pieniędzy, by jadać w restauracjach.

Jak podkreśla "New York Times", Puzder będzie najmniej doświadczonym ministrem pracy od 1980 roku, gdy ówczesny prezydent Ronald Reagan nominował na to stanowisko także biznesmana Raymonda Donovana.

Amerykański dziennik przypomina również, że Puzder, podobnie jak Trump, nie stroni od populistycznej krytyki globalizacji. A przed listopadowymi wyborami hojnie wsparł kampanię prezydencką nowojorskiego miliardera.

...

Kasa za wszelka cene. Nieciekawy gosc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:20, 10 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Raporty specjalne
Wybory prezydenckie w USA 2016
"Washington Post": CIA ustaliła, że Rosja pomagała Trumpowi

"Washington Post": CIA ustaliła, że Rosja pomagała Trumpowi

Dzisiaj, 10 grudnia (06:04)

Według CIA Rosja ingerowała w przebieg tegorocznych wyborów prezydenckich w USA, aby pomóc Donaldowi Trumpowi w odniesieniu zwycięstwa - poinformował dziennik "Washington Post" powołując się na anonimowe osobistości oficjalne. Miały one ujawnić dziennikowi, że agencje wywiadowcze wykryły osoby mające powiązania z rządem Rosji, które dostarczyły demaskatorskiemu portalowi internetowemu Wikileaks tysiące wykradzionych przez hakerów e-maili z serwerów Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej, w tym pochodzące ze skrzynki szefa sztabu wyborczego Hillary Clinton, Johna Podesty.

Donald Trump
/AUDE GUERRUCCI /PAP/EPA


"Washington Post" twierdzi, że wspomniane osobistości oficjalne określiły te osoby jako ludzi znanych w środowisku agencji wywiadowczych z działań mających na celu wspieranie Trumpa i zmniejszanie szans Clinton na wygraną w wyborach.

"W ocenie społeczności wywiadowczej, celem Rosji było faworyzowanie jednego kandydata, czyli pomaganie Trumpowi w odniesieniu zwycięstwa. Taki jest zgodny pogląd" - cytuje dziennik słowa amerykańskiej osobistości oficjalnej wysokiej rangi.

Według "Washington Post" osobistość ta była jedną z osób przesłuchiwanych w ub. tygodniu przez senatorów za zamkniętymi drzwiami, podczas prezentacji opracowanej przez Centralną Agencję Wywiadowczą (CIA). Senatorowie mieli dowiedzieć się, że "obecnie jest zupełnie jasne", iż wybór Trumpa był celem Rosji.

Ujawniane przez Wikileaks e-maile były powodem stałych kłopotów sztabu wyborczego Clinton podczas wyścigu do Białego Domu.

W połowie października administracja USA oficjalnie oskarżyła Moskwę o hakerski atak na serwery mailowe Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej przed dniem wyborów 8 listopada. Prezydent Barack Obama ostrzegł wówczas prezydenta Rosji Władimira Putina przed konsekwencjami takich ataków. Strona rosyjska stanowczo odrzuciła te zarzuty, ale o powiązaniach Donalda Trumpa z Rosją mówiło się w tej kampanii bardzo dużo.

Rzeczniczka CIA odmówiła skomentowania informacji dziennika. Natomiast Trump oświadczył, że nie jest przekonany, iż to Rosja kryła się za cyberatakami. Jego zespół zajmujący się przejmowaniem władzy opublikował w piątek oświadczenie na temat "twierdzeń o obcej ingerencji w wybory w USA", ale brak w nim bezpośredniego odniesienia się do doniesień "Washington Post".

Donald Trump podczas kampanii nie ukrywał, że jest zwolennikiem zbliżenia z Rosją. Wielokrotnie wychwalał rosyjskiego prezydenta jako wybitnego przywódcę, nigdy nie skrytykował go za agresję na Ukrainie. Wezwał nawet Rosję, by odszukała brakujące maile Clinton z okresu, gdy była sekretarzem stanu USA.

Prezydent Barack Obama nakazał agencjom wywiadu USA dokonać pełnego przeglądu cyberataków oraz innych interwencji z zagranicy, jakie miały miejsce podczas wyborów prezydenckich. Efektem przeglądu ma być raport, który Obama chce przekazać do wglądu Kongresowi jeszcze przed opuszczeniem Białego Domu 20 stycznia przyszłego roku.

....

Tylko ze media USA w 90% popierajace Hillary to taka sila razenia ze Putin mogl tyle co mucha...
Trump ma wieksze szanse na pieklo od Kremla jesli w jakikolwiek sposob dopomoze Putinowi w jego ludobojstwie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BRMTvonUngern
Administrator



Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 137098
Przeczytał: 40 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:19, 10 Gru 2016    Temat postu:

RMF 24
Fakty
Świat
NBC News: Trump nominuje prezesa Exxon Mobil na sekretarza stanu!
NBC News: Trump nominuje prezesa Exxon Mobil na sekretarza stanu!

1 godz. 51 minut temu

Były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani nie jest już kandydatem na stanowisko sekretarza stanu USA. Faworytem w tym wyścigu został prezes koncernu Exxon Mobil Rex Tillerson - podaje Bloomberg i telewizja NBC News.
Prezes Exxon Mobil (z lewej) w towarzystwie prezydenta Rosji Władimira Putina
/MIKHAIL KLIMENTYEV / RIA NOVOSTI /PAP/EPA

NBC informując o tym, że Trump nominuje na sekretarza stanu prezesa Exxon Mobil, powołuje się na dwa źródła w zespole prezydenta-elekta, odpowiedzialnym za przejęcie władzy przez kandydata Republikanów. Reuters podaje, że nie udało się mu uzyskać komentarza w tej sprawie od ekipy Trumpa.

Tymczasem według AP Giuliani zrezygnował z ubiegania się o stanowisko sekretarza stanu USA. Reuters podaje, że został on poinformowany, iż jego kandydatura nie jest już brana pod uwagę.

Bloomberg zwraca uwagę, że Tillerson ma bliskie powiązania z Rosją i samym prezydentem Władimirem Putinem.

...

Co to sa bliskie powiazania z Putinem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna -> Aktualności dżunglowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 61, 62, 63  Następny
Strona 18 z 63

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy