Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:04, 11 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Przez pierwszy miesiąc sprzedaży "trawki" Kolorado zarobiło 2 mln dolarów
Denver, Kolorado, USA. Pierwsza liczba to 14 mln - tyle w dolarach mieszkańcy stanu Kolorado i odwiedzający go wydali w dolarach na marihuanę w ciągu pierwszego miesiąca od zalegalizowania jej. To oznacza, że dziennie klienci kupują "trawkę" za 436 tys. dolarów.
Marihuana rekreacyjna cieszy się 2,2 raza większą popularnością niż legalna już wcześniej medyczna. Co więcej, od marihuany rekreacyjnej odprowadzany jest 2,2 raza wyższy podatek niż od medycznej. "Trawka" jest obłożona w Kolorado 12,9-proc. podatkiem.
Największym ośrodkiem handlu marihuaną w Kolorado jest Denver, w którym w styczniu sprzedano marihuanę za 8,9 mln dolarów. Na drugim miejscu znalazło się hrabstwo Summit, gdzie sprzedano marihuanę za 1,3 mln dolarów.
Cały stan w ciągu miesiąca zarobił na podatkach 2 mln USD. 195 tys. zostały przeznaczone na remonty szkół. Średnio wypadły więc 1103 dolary na rejon. Jednak już w przyszłym roku na szkoły ma zostać przeznaczonych 40 mln dolarów. Taka kwota została wymieniona w zeszłorocznym referendum dotyczącym legalizacji. Jednak to tylko założenie. Wszyscy będą mądrzejsi za 12 miesięcy, gdy przyjdzie czas na podsumowanie roku podatkowego. Na razie mamy dane z jednego miesiąca z jedynego stanu, który jak na razie dopuścił legalny obrót rekreacyjną marihuaną.
>>>
Imperium zla ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:15, 14 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Kamil Turecki | Onet
Kolorado Eldorado. Gra o marihuanę warta miliony
Denver to stolica amerykańskiej "ziołowej" turystyki -
Od momentu całkowitej legalizacji "trawki" w amerykańskim stanie Kolorado, turystyka marihuanowa rozwija się w najlepsze. - Popyt na nasze usługi jest wręcz przytłaczający. Fala zainteresowania niemal nas przerasta - mówi Onetowi Peter Johnson, właściciel firmy oferującej wycieczki do nowej stolicy "maryśki". Konkurencja nie daje spać, dlatego spółki prześcigają się wymyślaniu oryginalnych pomysłów na przyciągnięcie klienta. Wiedzą, że to gra warta miliony dolarów.
Denver. Urocze miasto u podnóża Gór Skalistych, które pamięta czasy, gdy było stolicą nie tylko stanu, ale także górnictwa złota i srebra. Kiedy wydawało się, że lata "prosperity" są bezpowrotnie stracone, tak naprawdę mogą one powrócić i to ze zdwojoną siłą. Niegdyś blask cennego kruszcu przyciągał wielu śmiałków, dziś "złoto" ma kolor zielony, jest rośliną, do niedawna wykorzystywaną na terenie stanu tylko w celach medycznych. Tu na "dzień dobry" na przylatujących na międzynarodowe lotnisko czeka szczegółowa informacja o 20 miejscach, w których legalnie można kupić "zioło".
Sklepy w mieście przeżywają prawdziwe oblężenie, mimo że od wejścia nowego prawa w życie minęły dopiero dwa miesiące. Kolejek, by wreszcie kupić legalnego jointa nie ma końca. W ciągu zaledwie tygodnia wartość handlu przekroczyła pięć milionów dolarów, a przez pierwsze kilka dni na zakupy ruszyło ponad 100 tys. osób.
- Spodziewaliśmy się, że temat będzie nośny, dlatego odpowiednio się zabezpieczyliśmy, mając stałe dostawy ze zbiorów jeszcze z poprzedniego roku. Teraz towaru nam nie zabraknie, ale może się to stać przed kolejnymi "żniwami" – tłumaczy mi Greg Ward ze sklepu Telluride Green Room z miasta Telluride w południowo-zachodniej części stanu Kolorado. – Nasze doświadczenie jest nieco inne niż w Denver. Jesteśmy wakacyjnym kurortem, przyjeżdża do nas nieco inny rodzaj turysty – dodaje Ward.
Nie odstrasza nawet cena. Legalnie zakupiona marihuana kosztuje aż 400 dolarów za uncję, czyli ok. 30 gramów, a na "czarnym rynku" za podobną ilość zapłacimy "tylko" 150 dolarów. Podstawowy argument zwolenników legalizacji legł w gruzach. Liberalizacja prawa w tym zakresie miała, jeśli nie wyeliminować, to przynajmniej ukrócić nielegalną produkcję "trawki" i jej sprzedaż, a walczące z przestępcami oddziały policji miały zostać przerzucone do walki z twardymi, a zatem bardziej szkodliwymi narkotykami, takimi jak kokaina czy heroina.
Co zatem stoi za tak wysokimi cenami? Legalnie sprzedawany towar został bowiem od razu obłożony 15-procentowym podatkiem hurtowym oraz, dodatkowo, 10-procentowym podatkiem od sprzedaży. W sumie zapłacimy dwukrotnie więcej aniżeli za marihuanę używaną w celach medycznych. Ta "chodzi" po 200 dolarów za 30 gramów.
Mimo to piękny sen handlowca stał się rzeczywistością. – Ludzie są zadowoleni, mimo tak dużego opodatkowania – Ward patrzy optymistycznie w przyszłość i dodaje, że mieszkańcy są podekscytowani już samym myśleniem, że prędzej, czy później wojna z gangami narkotykowymi zostanie wygrana, a zwolennicy legalizacji marihuany będą mogli święcić tryumfy.
– Nie miałem żadnych problemów z prawem. Wszelkie wątpliwości omówiłem z lokalnym szeryfem – zapewnia właściciel jednego z rosnących jak grzyby po deszczu sklepu w regionie. Wygrywa ten, którego produkty będą oryginalne. Tripp Keber z Dixie Elixirs oferuje np. napoje gazowane z marihuaną, czekolady z "ziołem", cukierki o smaku waniliowym czy cynamonowym z dodatkiem "trawki".
Biznes się kręci, a mieszkańcy stanu wciąż zastanawiają się, czym jeszcze zaskoczyć przybysza, nieraz z dalekich krajów, do nowej mekki krzaków konopi. Matt Brown jest od niedawna właścicielem My420Tours, jednej z wielu powstałych ostatnio firm świadczących usługi związane z "ziołową" turystyką w Kolorado. Już za 1200 dolarów klienci spoza stanu, a nawet spoza kraju mogą spędzić cztery dni na podróżowaniu do stolicy legalnych plantacji marihuany, by spróbować jej różnych odmian. Gości z lotniska odbierze luksusowy autokar, w którym będzie można zapalić jointa. Obejrzą oni halę, w której powstają sadzonki i miejsce, w którym rosną i dojrzewają rośliny.
Marihuany nie sprzedają, podobnie jak inne tego typu, firmy. Turyści mogą ją kupić wyłącznie u licencjonowanych sprzedawców, ale prawo stanowe zezwala na podarowanie drugiej osobie trzech gramów bez jakiejkolwiek opłaty. Luka w prawie, czy zamierzone działanie? To nie jest ważne. Istotne jest to, że Brown i inni mają zamiar to wykorzystać - tym bardziej, że jest kogo kusić prezentami.
W samym styczniu cztery tysiące osób poprosiło przez internet o powiadomienie o pierwszej czterodniowej wycieczce o nazwie "Colorado Cannabis Sampler". Idąc za ciosem, Brown oferował również pakiety tematyczne na Walentynki. Zainteresowani otrzymali bilety na spektakl baletowy czy też wejściówkę na masaż dla par. Do tego lekcja tworzenia kieliszków do wina, z których potem w romantycznej atmosferze zakochani mogli uczcić swój związek pijąc trunek z dorodnych szczepów winogron. Takie atrakcje zaczynają się od 3 tys. dolarów nawet do 5 tys. "zielonych".
Ceny mniej szokują, kiedy spojrzymy w statystyki. W 2011 roku stan zarobił na turystach 9,4 mld dolarów. Rok później Kolorado odwiedziło 60 mln osób, zostawiając na miejscu niemal dwukrotnie więcej. Na samej marihuanie, dotąd wykorzystywanej w celach medycznych, stan zarobił prawie 330 mln dolarów, sprzedając ją zarejestrowanym pacjentom. Było ich ok. 113 tys. Teraz do nich będzie trzeba doliczyć tych, którzy będą chcieli zapalić dla relaksu.
Fortunę na legalizacji marihuany zamierza również zbić Peter Johnson z Colorado Green Tours. – Popyt na nasze usługi jest wręcz przytłaczający. Fala zainteresowania niemal nas przerasta – mówi w rozmowie z Onetem. Spółka oferuje również wycieczki autokarowe w cenie ok. 400 dolarów, które obejmują wizyty w nowo otwartych poradniach prawnych udzielających informacji w związku z legalizacją "rekreacyjnej" marihuany. - Oferujemy klientom wszystko to, czego potrzebują. – kontynuuje pewnie Johnson. On wie, że sukces jest w zasięgu ręki.
Podobne przeczucia panują zapewne w Colorado HighLife, którego właściciel od kwietnia będą oferować "tanie i dyskretne wycieczki" za 1200 dolarów. Oferta obejmuje podwiezienie luksusową limuzyną do hotelu, pobyt w kurorcie narciarskim, w którym swobodnie będzie można się raczyć przekąskami, napojami i bezpłatną marihuaną. W sieci dowiemy się, że bogaty fan miękkiego narkotyku może zapłacić nawet 10 tys. dolarów za ekskluzywną wycieczkę do ośrodków narciarskich. Podczas pobytu jedną z atrakcji jest również dmuchanie szkła w celu stworzenia dla siebie wymyślnych fajek do palenia "zioła".
Fanom "marychy" nie przeszkadzają obostrzenia prawne. Poprawka 64 do stanowej konstytucji, która legalizuje posiadanie i sprzedaż marihuany w Kolorado, zastrzega, że nie może być ona palona w miejscach publicznych. W przeciwnym razie wiąże się to z otrzymaniem mandatu w wysokości 150 dolarów. Regulacje są bardzo wyraźnie widoczne na stronie internetowej stanu. Czytamy na niej, że marihuany nie wolno wywozić poza stan, nie można prowadzić pojazdu pod jej wpływem, a "zabawę" rozpoczyna ten, kto ukończy 21 lat.
Nie to jednak jest dla Johnsona czy Browna problemem, a to gdzie przyjezdni mogliby zapalić, skoro w miejscu publicznym jest to zakazane. Obecnie w Denver znajduje się zaledwie 600 mających balkony pokoi hotelowych, na których palenie jest dozwolone. Inną sprawą jest to, że nie wszyscy są do tego przekonani, ale przekonujący może być za to znów kolor zielony i wcale nie chodzi tu tym razem o marihuanę, a dolary. O nią też będą się upominać, gdy w końcu zacznie jej brakować. Popyt jest, z podażą nieco gorzej. Kolorado czeka zatem na swego noblistę, który problem rozwiąże. Kategoria: "ziołowa" ekonomia.
>>>
Diabelski biznes szaleje . Imperium szatana ... Czekamy na upadek ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:49, 19 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
"RS": 6 powodów, dla których USA są krajem Trzeciego Świata
- Chociaż Stany Zjednoczone są jednym z najbogatszych społeczeństw, to nadal pozostają w tyle za innymi krajami rozwiniętymi pod względem wielu ważnych wskaźników rozwoju człowieka – taką śmiałą tezę stawia Sean McElwee w internetowym wydaniu "The Rolling Stone".
Dziennikarz twierdzi, że w niektórych przypadkach funkcjonowanie USA jest tak fatalne, że kraj ten wypada znacznie gorzej niż państwa Trzeciego Świata. Publicysta przytacza sześć najbardziej rażących według niego przykładów.
International Center for Prison Studies szacuje, że USA więzi 716 osób na 100 tys. mieszkańców. Ze statystyk wychodzi, że to znacznie gorzej niż w Rosji (484 więźniów na 100 tys. mieszkańców), Chinach (121) i Iranie (284). Jedynym krajem, który ma większy odsetek więzionej ludności niż Stany Zjednoczone, jest tylko Korea Północna. Z badań wynika również, że ponad 2,5 mln amerykańskich dzieci ma rodziców za kratkami. Szacuje się również, że od początku 2011 r. zgwałcono w więzieniach ponad 217 tys. osób, to codziennie 600 nowych ofiar.
Wymiar sprawiedliwości -
Z najnowszego raportu wynika, że amerykańska infrastruktura potrzebuje ponad 3,6 bilionów dolarów inwestycji w ciągu najbliższych sześciu lat. W Nowym Jorku konieczne są pieniędze na rozbudowę drugiej linii metra, w Południowej Dakocie, na Alasce i w Pensylwanii woda nadal jest transportowana drewnianymi rurami. Około 45 proc. Amerykanów nie ma dostępu do transportu publicznego.
Infrastruktura -
Badania z zeszłego roku wykazały, że w wielu amerykańskich stanach, zwłaszcza na głębokim Południu, długość życia jest niższa niż w Algierii, Nikaragui czy Bangladeszu. USA są jedynym krajem rozwiniętym, które nie gwarantują opieki zdrowotnej wszystkim swoim obywatelom. USA ma również bardzo wysoką śmiertelność niemowląt, a także najwyższy wskaźnik ciąż u nastolatek.
Opieka zdrowotna
Według danych ONZ, w USA dochodzi do 20 razy więcej zabójstw niż w innych krajach rozwiniętych. Amerykański wskaźnik morderstw przekracza również średnią w krajach rozwijających się, takich jak np. Irak. Ponad połowa z masowych strzelanin udokumentowanych w ciągu ostatnich 50 lat na całym świecie miała miejsce właśnie w Stanach Zjednoczonych, a 73 proc. morderców uzyskało broń legalnie. Miasta takie jak Nowy Orlean, czy Detroit rywalizują o miano najbardziej brutalnych miejsc na świecie z Ameryką Łacińską, gdzie wskaźnik przemocy jest najwyższy.
Użycie broni palnej
W większości rankingów Stany Zjednoczone zajmują pierwsze miejsce pod względem nierówności dochodów, która ma głęboki wpływ na amerykańskie społeczeństwo. Chociaż o USA mówi się, że każdy może tu zrobić karierę, w rzeczywistości dzieci urodzone w biednych rodzinach mają mniej niż 3 proc. szans na osiągnięcie sukcesu. Badania wykazują, że nierówność koreluje z niskim poziomem zaufania społecznego, a także ma wpływ na zdrowie i samopoczucie.
Nierówność dochodów i rozwarstwienie społeczne -
USA są wśród trzech krajów na świecie, które nie gwarantują płatnego urlopu macierzyńskiego (dwa pozostałe państwa to Papua Nowa Gwinea i Suazi). Oznacza to, że wiele biednych amerykańskich matek musi wybrać między wychowaniem dzieci a utrzymaniem pracy czy nauką. System edukacji w USA jest nękany przez uprzedzenia rasowe, szkoły są finansowane na poziomie lokalnym, a nie krajowym. Departament Edukacji potwierdził, że szkoły z wysokimi odsetkiem ubogich studentów mają zwyczajowo niższy poziom finansowania.
...
Przy uwzglednieniu proporcji jednak to fakt . Zaskakuje prymitywizm wielu aspektow zycia w USA . I szokujaca brutalnosc tego kraju .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:59, 31 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
14-latek zapewni USA 400 mln dol. oszczędności
14-latek zawstydził cała amerykańską administracje rządową. Suvir Mirchandani zaproponował zamianę standardowej czcionki Times New Roman na Garamond. Pozwoli to zaoszczędzić łącznie ok. 400 milionów dolarów rocznie na atramencie.
To co na początku było tylko szkolnym projektem może okazać się odkryciem wartym aż 400 mln dolarów. Suvir Mirchandani z amerykańskiego Pittsburga odkrył, jaka czcionka jest najbardziej efektywna jeśli chodzi o zużycie tuszu.
Okazuje się, że gdyby agencje rządowe w swoich pismach stosowały Garamond można by zaoszczędzić w skali kraju 234 miliony dolarów. To ok. 30 procent kwoty przeznaczonej na tusz.
Kolejnych 136 mln oszczędności rocznie należy szukać w pismach agencji federalnych. Łącznie daje to aż 400 mln dolarów zaoszczędzonych pieniędzy na samym tylko drukowaniu pism.
>>>
Prosze ... Urzedasi tam kosztow nie licza .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:13, 01 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
USA: 5-latek bity, głodzony i więziony w schowku na miotły
Szok w USA. Zamiast w jasnym i przytulnym dziecinnym pokoju, 5-letni chłopiec mieszkał... w schowku pod schodami na tyłach domu, na powierzchni półtora metra kwadratowego. Sprawa wyszła na jaw, gdy jeden z sąsiadów wezwał policję do kłócących się mężczyzn - ojczyma i pasierba. Przyczyną kłótni były warunki, w jakich we wspólnym domu mieszka 5-letni chłopiec. Policja stwierdziła, że chłopiec miał okaleczoną twarz i był głodzony. Bradley i Tammi Bleimeyer, opiekunowie chłopca, zostali aresztowani pod zarzutem znęcania się nad dzieckiem.
>>>
Szok ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:51, 10 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Kolosalne zarobki lekarzy w ramach programu Medicare
Onet
Z ujawnionych po raz pierwszy szczegółowych danych na temat wydatków federalnego programu opieki zdrowotnej dla seniorów Medicare wynika, że kilkuset lekarzy otrzymało w 2012 r. po kilka milionów dolarów, a rekordzista - okulista z Florydy - 21 mln USD.
Dane na temat płatności, jakie otrzymują lekarze z Medicare, czyli powstałego prawie 50 lat i finansowanego przez państwo programu opieki zdrowotnej dla osób starszych, jak dotąd nie były nigdy publikowane. Sprzeciwiały się temu środowiska lekarzy, w tym bardzo wpływowe stowarzyszenie American Medical Association, wskazując na konieczność ochrony prywatności. Ale w ub. r. sąd federalny nakazał ujawnienie tych informacji.
W środę bogata baza danych została opublikowana po raz pierwszy i amerykańskie media prześcigają się w podawaniu co bardziej jaskrawych przypadków. Najwięcej środków otrzymał okulista z Florydy, któremu Mediacare, jedynie w 2012 r., zapłaciło za usługi 21 mln dolarów. Aż 334 lekarzy i innych dostawców usług zdrowotnych otrzymało w 2012 r. w ramach płatności z Mediacare po ponad 3 mln USD. W sumie tysiąc najlepiej opłacanych lekarzy otrzymało łącznie 3,05 mld USD.
Jak obliczył dziennik "New York Times", zaledwie 2 proc. z wszystkich 880 tys. lekarzy, którzy świadczą usługi zdrowotne w ramach Medicare otrzymało w 2012 r. prawie jedną czwartą całej kwoty 77 mld USD, jaką wydano z tego federalnego programu na płatności dla dostawców opieki zdrowotnej.
Najkosztowniejsze okazały się częste w przypadku osób starszych zabiegi leczenia zaburzeń wzroku. Oprócz okulistów drugą najhojniej opłacaną w ramach Medicare grupą okazali się radioonkolodzy.
Dziennik "Wall Street Journal" zastrzega jednak, że niektóre z najwyższych płatności obejmują nie tylko honoraria dla lekarzy, ale także koszty leków. Np. 350 najlepiej opłacanych okulistów otrzymało w sumie 1 mld USD, z czego 20 proc. stanowił zwrot kosztów popularnego, nowoczesnego leku Lucentis, który lekarze wstrzykują pacjentom przy leczeniu różnych schorzeń oczu. Lekarze muszą sami kupować ten drogi medykament i wielu zarabia na tym niewielką prowizję.
Jak przewiduje "NYT", upublicznione dane o Medicare będą niezwykłym źródłem informacji dla śledczych, dziennikarzy i innych badaczy zajmujących się przypadkami nadużyć w usługach medycznych, ale też pacjentów i firm ubezpieczeniowych w celu porównania kosztów usług świadczonych przez różnych lekarzy. Większość komentatorów chwali decyzję o ujawnieniu danych jako ważnego kroku, by zrozumieć niezwykle wysokie ceny usług medycznych w USA, często wielokrotnie wyższe niż w krajach Unii Europejskiej. Według szacunków Banku Światowego USA wydają na opiekę medyczną 18 proc. PKB.
...
Wbrew waszym wyobrazeniom przekrety w USA sa gigantyczne tylko ,,zgodne z prawem" . Tacy chitrzy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:33, 11 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Firmy słono płacą za korupcję, ale na ogół nie tracą kontraktów
Za złamanie prawa antykorupcyjnego płaci się w USA słone kary, idące w - przypadku międzynarodowych korporacji - w setki milionów USD. Ale inaczej niż w UE, firmy mogą na ogół dalej świadczyć usługi dla rządu USA, o ile wykażą się współpracą ze śledczymi.
Kara w wysokości 108 mln dolarów, jaką Hewlett-Packard ma zapłacić za stosowanie praktyk korupcyjnych, m.in. w Polsce, należy do z najwyższych, wymierzonych amerykańskiej firmie za złamanie ustawy o zagranicznych praktykach korupcyjnych (Foreign Corrupt Practices Act - FCPA). HP nie trafił jednak do "pierwszej dziesiątki" firm, które wpłaciły do budżetu USA najwyższe kary za złamanie FCPA, od kiedy ustawę przyjęto pod koniec lat 70.
Tę dziesiątkę otwiera Siemens AG, który zapłacił w 2008 roku 800 mln dolarów w ramach ugody z resortem sprawiedliwości i komisją papierów wartościowych i giełd (SEC) w sprawie o korupcję w Argentynie, Wenezueli i Bangladeszu. Kolejne to KBR/Halliburton (579 mln USD w 2009 r.), BAE (400 mln USD w 2010 r); Total S.A. (398 mln USD w 2013 r.) i Alcoa (384 mln USD w 2014 r).
Tak wysokie kary "to najlepszy sposób, aby przyciągnąć uwagę środowiska biznesowego" i działać odstraszająco, tłumaczył niegdyś jeden z asystentów prokuratora generalnego USA. "Rząd USA mówi wyraźnie: jeśli łamiesz prawo antykorupcyjne, to słono za to zapłacisz i liczby to potwierdzają" - powiedziała PAP prof. Jessica Tillipman, która wykłada prawo antykorupcyjne na George Washington University. Jej zdaniem USA są liderem na świecie, jeśli chodzi o egzekwowanie prawa o walce z korupcją za granicą. Tylko w 2010 r. rząd prowadził ponad 230 dochodzeń, a nałożone kary wyniosły łącznie 1,7 mld USD.
Na tak kolosalne sumy składały się nie tylko grzywny finansowe, ale - tak jak w przypadku HP - przejęcie wszelkich zysków czy korzyści finansowych, jakie firmy uzyskały w wyniku nielegalnie zawartego kontraktu.
FCPA przewiduje też kary w postaci konfiskaty mienia, a także do 5 lat więzienia i grzywny do 250 tys. dolarów w przypadku pociągniętych do odpowiedzialności karnej osób indywidualnych. Rząd może też zażądać dwukrotności korzyści finansowej uzyskanej w wyniku łapówki. Kiedy Gerald i Patricia Green, byli producenci w Hollywood, zostali skazani za wręczenie łapówki 1,8 mln USD tajlandzkiemu urzędowi ds. turystyki, sąd - by wyegzekwować karę - nakazał zajęcie domów i części zgromadzonych funduszy emerytalnych.
Kara jest zazwyczaj redukowana, jeśli firmy oskarżone o korupcję ściśle współpracują ze śledczymi. "Celem firm jest zapewnić rząd, że potrafią posprzątać. Zwalniają winnych pracowników i wzmacniają wewnętrzną politykę antykorupcyjną. Jeśli zademonstrują współpracę, to kara jest niższa. Tak było w przypadku HP, co wynika z dokumentów o ugodzie" - powiedziała Tillipman.
Do ugody z rządem dochodzi w większości spraw dotyczących FCPA, a firmy mogą dalej stawać do przetargów i realizować kontrakty dla rządu. "Korupcja nie wywołuje w USA automatycznego wykluczenia, tak jak w UE" - powiedziała Tillipman, wskazując na zapisy unijnej dyrektywy o przetargach publicznych. Teoretycznie FCPA przewiduje możliwość zawieszenia firmy lub zakazania jej sprzedawania czy świadczenia usług dla rządu przez trzy lata. Ale - jak mówi ekspertka - jest to narzędzie rzadko stosowane, gdyż firmy robią wszytko, by udowodnić rządowi, że są odpowiedzialne, mimo złego uczynku na koncie.
To z obawy o utratę kontraktów, co mogłoby oznaczać dla firm upadek, często same zgłaszają o podejrzeniu, że doszło do złamania FCPA. Resort sprawiedliwości szacował w 2011 r., że tak było w około 50 proc. prowadzonych wówczas dochodzeń. Johnson & Johnson, który przyznał się, że jego pracownicy dawali łapówki pracownikom publicznej służby zdrowia w Grecji, Polsce i Rumunii, nie tylko zapłacił mniejszą karę, ale został pochwalony przez rząd po zawartej w 2011 roku ugodzie za "odegranie ważnej roli w zidentyfikowaniu niewłaściwych praktyk".
"Korupcji nie da się całkowicie wyeliminować. Ale FCPA okazała się bardzo skutecznym narzędziem, by zmieniać zachowania korporacji wobec korupcji. W przypadku międzynarodowych firm wyrafinowane polityki antykorupcyjne stają się normą" - powiedziała Tillipman.
>>>
Tak walcza z korupcaj aby im czasem nie zaszkodzic . OBLUDA !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:17, 24 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Amerykańska klasa średnia nie jest już najbogatsza na świecie
Amerykańska klasa średnia traci utrzymywaną przez długie lata silną przewagę pod względem zarobków wobec innych bogatych państw. Więcej zarabia się już w Kanadzie. Pogorszyła się też sytuacja biednych w USA. Tylko najzamożniejsi Amerykanie są coraz bogatsi.
Takie wnioski przynosi raport na temat dochodów na świecie, przygotowany wspólnie przez ekspertów z grupy LIS (Luxemburg Income Study Database) oraz analityków należącej do dziennika "New York Times" platformy internetowej Upshot, która przygotowuje wizualizacje danych dotyczących rozmaitych polityk. Autorzy raportu twierdzą, że nikt wcześniej nie dokonał tak dokładnej analizy porównawczej dochodów w różnych grupach społecznych w różnych krajach na świecie.
Z raportu wynika, że zarobki amerykańskiej klasy średniej, przez lata najbogatszej na świecie, rosły w przeciągu trzech ostatnich dekad słabiej niż w Kanadzie i niektórych krajach zachodniej Europy. W 2010 roku, ostatnim analizowanym przez LIS, nastąpiło zrównanie mediany wynagrodzeń w USA i Kanadzie. Ale od tego czasu zarobki w Kanadzie rosły szybciej niż w USA i autorzy raportu uważają, że to kanadyjska klasa średnia jest obecnie najbogatsza.
Zarobki w krajach zachodniej Europy, choć wciąż są niższe niż w USA, też rosły szybciej m.in. w Wielkiej Brytanii, Holandii i Szwecji i różnica w wysokości dochodów przestają być tak znacząca, jak jeszcze dekadę temu. Jednocześnie maleją dochody najbiedniejszych Amerykanów, podczas gdy sytuacja biednych w zachodniej Europie i Kanadzie jest relatywnie coraz lepsza. Jedyną amerykańską klasą, której zarobki w ostatnich 30 latach znacznie rosły, wyprzedzając te w innych państwach, byli najbogatsi Amerykanie.
Wyniki raportu - jak ocenia "NYT" - są uderzające, bo większość cytowanych gospodarczych statystyk, jak np. PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca, pokazuje, że USA utrzymują przywództwo jako najbogatszy kraj na świecie. Ale te dane są przeciętne i nie oddają dystrybucji dochodów - ocenia "NYT".
Raport porównuje nie średnie płace, ale medianę - wartość, która pokazuje poziom wynagrodzenia, który jest wyższy lub równy wynagrodzeniom połowy badanych pracowników, a także jest niższy lub równy zarobkom drugiej połowy.
Mediana w USA wynosiła w 2010 roku 18 tys. 700 USD (co oznacza dochody w wysokości 75 tys. w przypadku czteroosobowej rodziny po opodatkowaniu). Uwzględniając inflację mediana w USA wzrosła o 20 proc. w porównaniu z rokiem 1980, ale praktycznie nie zmieniła się od 2000 roku. W tym samym czasie - miedzy 2000 a 2010 rokiem - mediana w Wielkiej Brytanii i Kanadzie wzrosła o 20 proc., a w Holandii o 14 proc.
"W latach 60. byliśmy zdecydowanie bogatsi niż ktokolwiek inny; w 1980 roku byliśmy bogatsi, a w roku 1990 jeszcze byliśmy bogatsi" - skomentowała ekonomistka z Harvardu Lawrence Katz.
Zdaniem "NYT" przyczyn słabnących dochodów w USA należy doszukiwać się m.in. w gorszych wynikach w edukacji w USA w porównaniu z innymi uprzemysłowionymi krajami, na co wskazują raporty OECD. Ponadto amerykańskie firmy są mniej hojne jeśli chodzi o dzielenie się zyskami z klasą średnią i mniej zamożnymi.
"Osoby na najwyższych kierowniczych stanowiskach zarabiają w USA więcej niż w innych bogatych krajach. Ale pensje minimalne są niższe, a związki zawodowe słabsze" - ocenia dziennik. Jednocześnie najbogatsi w USA płacą niższe podatki niż w wielu innych zamożnych krajach, co oznacza, że rząd USA ma mniejsze możliwości dystrybucji środków; w efekcie nierówności w dochodach pogłębiają się w USA znacznie szybciej niż w innych krajach - konkluduje "NYT".
>>>>
Upadamy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:51, 30 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Filharmonicy z Kolorado zapraszają na koncert z marihuaną. "Odlot!"
Orkiestra symfoniczna stanu Kolorado organizuje cykl koncertów, podczas których słuchacze będą mogli palić marihuanę. - To sposób na zdobycie nowych widzów i pozyskanie dodatkowych funduszy - mówi dyrektor orkiestry Colorado Symphony. Instytucja, którą kieruje, boryka się z poważnymi problemami finansowymi.
Całe przedsięwzięcie będzie zgodne z prawem, ponieważ palenie "trawki" jest w stanie Kolorado legalne, a impreza ma mieć charakter prywatny. - Chciałabym się dowiedzieć, kim jest typowy palacz marihuany - mówi pomysłodawczyni Jane West.
Pierwszy z serii zaplanowanych koncertów ma odbyć się w maju w Denver.
...
Wasze ukochane USA ! Mozgi im wyparowaly .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:33, 17 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Ekspert: "Buy American" może podzielić negocjatorów UE i USA
Przetargi publiczne, a zwłaszcza ustawa "Buy American", która wymaga, by rząd USA preferował w nich amerykańskie produkty, będzie jednym z głównych punktów spornych w negocjacjach handlowych UE-USA - ocenił ekspert German Marshall Fund Guillaume Xavier-Bender.
W przyszłym tygodniu w Waszyngtonie odbędzie się piąta runda negocjacji w sprawie Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i Inwestycyjnego (TTIP), czyli umowy o wolnym handlu między UE a USA. Jednym z tematów rozmów będzie dostęp europejskich firm do amerykańskich przetargów.
"Sądzę, że to jedna z dużych kwestii (przetargi); będzie jednym z głównych punktów spornych, bo jest związana z inwestycjami (...), co bardzo szybko może stać się dyskusją polityczną, a nie techniczną" - powiedział PAP Xavier-Bender.
"Myślę, że największym punktem spornym w TTIP, jeśli chodzi o przetargi publiczne, jest ustawa +Buy American+, która wymaga, by w pewnych sektorach w przetargach publicznych były wykorzystywane amerykańskie produkty. Europejczycy prosili kilka razy USA, by ją uchylić bądź stworzyć wyjątki dla europejskich firm, by mogły wziąć udział w tych kontraktach" - powiedział PAP ekspert.
Jak wyjaśnił, chodzi o to, że np. przy budowie drogi w USA pewne potrzebne do tego produkty musiałyby być wytworzone w Stanach Zjednoczonych. Zaznaczył, że są pewne wyjątki, np. gdy wykorzystanie amerykańskich produktów znacznie podnosi koszty. "Priorytetem jest, by budując drogę używać produktów pochodzących z USA. W takich okolicznościach europejska firma, która wytworzyła pewne produkty gdzie indziej, nie może uczestniczyć w takim przetargu" - powiedział.
Drugim problemem jest to, że pewne przetargi organizują w USA poszczególne stany, a nie rząd federalny, który negocjuje TTIP. "To jeden z obszarów, gdzie amerykańskie stany mają wiele do powiedzenia" - zaznaczył ekspert. Zauważył jednak, że UE miała już do czynienia z taką sytuacją w negocjacjach handlowych, gdy musiała sobie poradzić z kanadyjskimi prowincjami.
"Można więc znaleźć odpowiednie mechanizmy i rozwiązania. Jedną z możliwości jest zachęcenie USA do bardziej zharmonizowanego systemu przetargów publicznych, bardziej neutralnej i wzajemnie akceptowanej procedury przetargowej na obszarze wszystkich stanów" - powiedział Xavier-Bender. Zastrzegł, że "nie do wyobrażenia" jest sytuacja, w której stany nie byłyby konsultowane w tej sprawie.
"Nie wiem dokładnie, jak może to być rozwiązane, ale to jest właśnie jeden z powodów, dla których publiczne przetargi zostały od początku zidentyfikowane jako jeden z priorytetów dla UE, i jest to również jeden z głównych i najtrudniejszych elementów porozumienia do wynegocjowania" - ocenił Xavier-Bender.
Jak zauważył, na tym punkcie negocjacji bardziej zależy UE niż Stanom Zjednoczonym, bo to obszar, na którym Europejczycy zyskaliby więcej niż Amerykanie. Wśród sektorów UE, które zyskałyby na dostępie do amerykańskich przetargów, wymienił budownictwo, transport, sektor morski i lotniczy.
"Przetargi publiczne mają dla nas oczywiście decydujące znaczenie, są jednym z kluczowych elementów równowagi w tych negocjacjach" - powiedziało w Brukseli unijne źródło zbliżone do negocjacji, dodając, że strona unijna nie wyobraża sobie TTIP, "które jest bardzo ambitne w zakresie stawek celnych, ale nie jest równie ambitne w przetargach publicznych".
"Wiele razy podkreślaliśmy, że trudno jest nam wyobrazić sobie TTIP, które nadal zezwala na dyskryminację europejskich firm i eksporterów w przetargach publicznych. Nie chcemy uzgodnień dotyczących przetargów, które nie zawierają także znaczących zobowiązań na poziomie stanów" - dodało to źródło.
Jednak, zdaniem tego źródła, wiele restrykcji w dostępie do przetargów jest zapisanych w prawie federalnym, zwłaszcza w odniesieniu do inwestycji infrastrukturalnych i transportu, i "tu rząd federalny może się zobowiązać do zmian bez względu na opinię poszczególnych stanów". "Teraz można uczestniczyć w projekcie transportowym tylko jeśli używa się amerykańskiej stali, a powinna być (dopuszczona) także europejska" - wskazało źródło.
Poza przetargami publicznymi negocjatorzy UE i USA omówią w Waszyngtonie m.in. rozwiązywanie sporów międzyrządowych, dostęp do rynków energii i surowców, a także regulacje środowiskowe i rynku pracy. Poruszą też temat polityki konkurencyjności oraz małych i średnich przedsiębiorstw.
Z Brukseli Julita Żylińska
....
Oto obluda USA . Innym wciskaja wolny handel a oni Buy American . Najlepiej jak wszyscy sa uczciwi to wtedy duzo i bezpiecznie mozna ukrasc dla siebie . Obluda Zachodu to cos czego zupelnie nie pojmuja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:46, 01 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Katastrofa prywatnego odrzutowca. Zginął Lewis Katz
Znany biznesmen i sześć innych osób zginęło w katastrofie odrzutowca nieopodal Bostonu w Stanach Zjednoczonych. Wśród ofiar jest biznesmen Lewis Katz. Kilka dni temu kupił on dziennik "Philadelphia Inquirer".
Do zdarzenia doszło późnym wieczorem w sobotę czasu lokalnego. Maszyna spadła na ziemię krótko po starcie z lotniska Hanscom Field pod Bostonem. Na miejsce katastrofy przybyły służby ratunkowe, jednak wszyscy obecni na pokładzie zginęli. Badaniem przyczyn wypadku zajmie się Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu.
Władze lotniska oświadczyły, że port będzie zamknięty do odwołania.
Lewis Katz, który zginął w katastrofie, był niegdyś właścicielem między innymi koszykarskiego klubu New Jersey Nets oraz grającego w NHL New Jersey Devils. We wtorek wraz Gerrym Lenfestem kupił za 88 milionów dolarów koncern medialny, w skład którego wchodzi między innymi dziennik "Philadelphia Inquirer".
...
Kupil dziennik szedl do przodu i ... Widzicie ! Na nic ziemskie sukcesy gdy nie ma Boga .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:52, 23 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
9-latek walczy z władzami miasta o prawo do prowadzenia przydomowej biblioteki
9-letni Spencer Collins z Leawood w stanie Kansas (USA) walczy z władzami swojego miasta o prawo do prowadzenia przydomowej biblioteki, w której bez jakichkolwiek opłat wymienia się książkami z okolicznymi czytelnikami.
W zasadzie spór tyczy się o niewielką, drewnianą budkę, jaką małoletni wielbiciel literatury przygodowej postawił na trawie przed domem swoich rodziców. Umieścił w środku trochę tytułów na wymianę, a nad drzwiczkach wywiesił jedyną zasadę obowiązującą każdego, kto chce skorzystać z mikrobiblioteki: "bierzesz książkę – zostaw książkę". Kiedy wraz z rodzicami powrócił z krótkich wakacji, zastał w skrzynce pocztowej list od władz miasta z informacją, że budka narusza przepisy i musi zostać zlikwidowana w wyznaczonym terminie albo sprawa trafi do sądu.
Jak się okazuje, magistrat potraktował budkę jako "dodatkową konstrukcję", a wszystkie podobne obiekty zgodnie z miejscowym prawem muszą być przyłączone do czyichś budynków. Przedstawiciel władz twierdzi, że chociaż mikrobiblioteka jest śliczna, to jednak miasto musi przestrzegać zasad. Przyznał, że wpłynęły dwie skargi odnośnie wolnostojącej budki Spencera.
Rodzina przeniosła mikrobibliotekę do garażu, ale 9-letni chłopiec nie zamierza złożyć broni. Szuka właśnie sposobów, aby budka z książkami powróciła na swoje miejsce zgodnie z literą prawa. Rozważa m.in. przywiązanie jej do domu przy pomocy liny.
Jak donosi lokalna stacja telewizyjna "KMBC-TV", podobne przepisy obowiązują również w innych miastach w okolicy, jednak tam władze nie mają problemu z tym, aby wymuszać ich przestrzegania, gdy w grę wchodzi istnienie tego typu społecznych mikrobibliotek.
...
USA to wieksi debile niz Rosja ! Taki kulturalny nastolatek . Zamiast sie cieszyc niszcza !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:21, 23 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Ksiądz transseksualista wygłosił kazanie w waszyngtońskiej katedrze
W Katedrze Narodowej w Waszyngtonie otwarcie przyznający się do swojego transseksualizmu kapłan episkopalny dr Cameron Partridge po raz pierwszy wygłosił kazanie z okazji miesiąca wsparcia dla organizacji LGBT. To czas, w którym wierni mają pogłębić swoje zrozumienie dla środowiska lesbijek, gejów, osób biseksualnych, a w szczególności osób transgender.
- Jestem głęboko poruszony tym, jak nasze decyzje skierowują nas na drogę głębszego zrozumienia tajemnicy człowieka. W końcu obietnica poszanowania godności każdej istoty ludzkiej, jaką składamy podczas chrztu, oznacza aktywne włączenie się w starania o stworzenie warunków dla rozwoju takiej osoby przez całe jej życie, jako część kościoła chrystusowego.
...
Szatan im kazania glosi . USA to juz kraj szatana . Stad bedzie zaglada . Nic co diabelskie nie przetrwa .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:02, 26 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mocna odpowiedź z USA na słowa Sikorskiego. "To my jesteśmy prawdziwymi frajerami"
Jeśli ktoś jest frajerem w stosunkach polsko-amerykańskich, to są nimi Stany Zjednoczone, a nie Polska - pisze prestiżowy amerykański magazyn "The National Interest", w krytycznych słowach odnosząc się do wypowiedzi Radosława Sikorskiego ujawnione przez taśmy "Wprost".
Przypomnijmy, że w opublikowanych fragmentach nagrań szef polskiego MSZ w rozmowie z ministrem finansów Jackiem Rostowskim powiedział: - Wiesz, że polsko-amerykański sojusz to jest nic niewarty. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa - powiedział Sikorski. - Bullshit, skonfliktujemy się z Niemcami, Francuzami... Bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy, kompletni frajerzy - kontynuował minister spraw zagranicznych.
Co Polska daje Ameryce?
Niemal natychmiast po ujawnieniu nagrań zarówno strona polska, jak i amerykańska prześcigały się w stwierdzeniach, że nasz sojusz jest niezwykle silny i trwały. Ale "The National Interest" piórem Douga Bandowa z libertariańskiego think thanku Cato Institute stwierdził, że "choć raz Waszyngton nie powinien spieszyć z zapewnieniami, że Amerykanie zrobią wszystko, by chronić Polskę, lecz to Warszawa powinna pokazać, dlaczego zasługuje na poparcie Waszyngtonu".
Magazyn argumentuje, że polski wkład w NATO jest dziesięć razy mniejszy niż wkład USA, a po 1989 roku Waszyngton wciągnął Polskę do sojuszu i dał nam gwarancję bezpieczeństwa, mimo że byliśmy nikłym wzmocnieniem dla struktur militarnych paktu i nie miało to żadnego znaczenia dla bezpieczeństwa Ameryki. Natomiast narażało ją na potencjalne zatargi z Moskwą.
"The National Interest" zwraca uwagę, że w czasie kryzysu ukraińskiego najwyżsi przedstawiciele państwa polskiego, z premierem i prezydentem na czele, apelowali o utworzenie w Polsce stałych baz NATO, w których stacjonowaliby również amerykańscy żołnierze. "Lecz co z tego miałaby Ameryka? Ta relacja działa tylko w jedną stronę. Warszawa nie oferuje porównywalnego wsparcia Stanom Zjednoczonym" - czytamy na stronie internetowej magazynu.
Irak i Afganistan "niewspółmierny"
Zdaniem autora nasze wsparcie dla operacji zamorskich USA jest niewspółmierne do amerykańskich zobowiązań obrony Polski przed potencjalnym agresorem, którym w domyśle może być uzbrojona w broń nuklearną Rosja. "USA mogą znaleźć się w obliczu katastrofalnej destrukcji, jeśli sprawy poszłyby źle" - wskazuje.
Tym samym "The National Interest" ocenia, że z punktu widzenia bezpieczeństwa Stany Zjednoczone nie mają żadnego powodu, by ryzykować wojnę "za Warszawę", a Polska tak naprawdę nigdy nie była strategicznie ważna dla Waszyngtonu, co pokazuje historia XX wieku.
"Amerykanie zawsze czuli współczucie dla losu Polaków - od wieków tkwiących między chciwymi imperiami. Jednak niefortunna, nawet tragiczna sytuacja Polski nie jest powodem, by USA ryzykowały wojnę" - możemy przeczytać.
Podsumowując, "The National Interest" stwierdza, że wypowiedzi Sikorskiego powinny być "pobudką" dla Ameryki. "Prawdziwym frajerem w tym porozumieniu jest Waszyngton. USA powinny ponownie rozpatrzeć, kogo chronią przed kim, zastrzegając 'wartościowe' sojusze dla krajów, które w zamian oferują Ameryce coś sensownego".
>>>>
WIEC SPIEPRZAJCIE NATYCHMIAST I ZEBY WIECEJ POLACY NA ZADNE ICH WOJNY NIE JEZDZILI ! TFU ! Wulgarne prymitywne chamy . To obecnie najgorszy kraj . Gorszy niz Rosja . Imperium zla !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:23, 05 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Burmistrz Toronto: od 15 lat jestem uzależniony od narkotyków
Rob Ford, wsławiony skandalami burmistrz Toronto, powrócił do ratusza po dwóch miesiącach terapii odwykowej i znów zaszokował mieszkańców miasta. W telewizyjnym wywiadzie przyznał, że od 15 lat jest uzależniony od narkotyków i alkoholu.
Ford powrócił do pełnienia urzędu, choć właściwie burmistrzem największego kanadyjskiego miasta jest już tylko z nazwy. Rada miejska w listopadzie ubiegłego roku odebrała mu prawie wszystkie uprawnienia, przekazując je wiceburmistrzowi.
Jednak media uważnie obserwują jego poczynania, bo mimo ciągnących się za nim od ponad roku skandali Ford wciąż ma potencjalnie wysokie poparcie wśród wyborców w Toronto – jest drugi w sondażach za najpopularniejszą kandydatką na włodarza miasta, Olivią Chow. On sam twierdzi, że będzie zabiegał o następną kadencję.
Ford długo zaprzeczał, że jest uzależniony od narkotyków i alkoholu. Dopiero kilka miesięcy temu, pod naciskiem dziennikarzy, którzy dotarli do osób i nagrań świadczących o jego nałogach, przyznał, że zdarzało mu się zażywać substancji odurzających; twierdził jednak, że to tylko jednostkowe wydarzenia. W poniedziałek udzielił wywiadów, w których wreszcie potwierdził informacje o swoich poważnych problemach.
W wywiadzie dla publicznej telewizji CBC Ford powiedział wprost, że "jakiekolwiek (narkotyki - red.) wymienisz, ja ich zażywałem". Przyznał, że pił alkohol w pracy oraz że jest uzależniony od substancji odurzających od 15 lat.
Ford zorganizował też konferencję prasową, która nie odbyła się bez skandalu, ponieważ zostali na nią zaproszeni wybrani dziennikarze, a burmistrz tylko wygłosił oświadczenie i nie odpowiedział na żadne pytania. W oświadczeniu przepraszał, przyznał, że przed swoją kuracją zaprzeczał faktom, i dodał, że "sam stał się swoim największym wrogiem".
Historia prasowych relacji - o uzależnieniach burmistrza, o jego przyjaźniach z osobami ze środowiska dilerów narkotykowych, o seksistowskich, rasistowskich i homofobicznych wypowiedziach, o trwającym policyjnym dochodzeniu, które objęło m.in. Forda - trwa już ponad rok. Przed podjęciem decyzji o pójściu na odwyk Ford bagatelizował te doniesienia. Jednak gdy pod koniec kwietnia br. trzy gazety opisały nagrania oraz świadków w sprawie jego narkotykowych i alkoholowych problemów, burmistrz zdecydował się skorzystać z pomocy specjalistów; twierdził wówczas, że pomoc będzie dotyczyć tylko problemów alkoholowych.
Informacje na temat burmistrza znalazły częściowe potwierdzenie w odtajnionych w zeszłym roku przez sąd kolejnych partiach dokumentów z policyjnego śledztwa, prowadzonego w sprawie przyjaciela burmistrza, który był oskarżany m.in. o wymuszenia.
Sprawę Roba Forda relacjonowały media z całego świata, ale dla większości torontończyków była powodem zażenowania i kpin.
Ford został wybrany na burmistrza prawie cztery lata temu. Jest zamożnym człowiekiem, ale starannie pielęgnował swój wizerunek zwykłego i ciężko pracującego mieszkańca Toronto. Do władzy doszedł pod hasłem walki z "ciepłymi posadkami" w ratuszu, jednak po objęciu stanowiska nie mógł się ich doszukać. Obiecywał starania o niepodwyższanie podatków, ale zaproponował program oszczędnościowy, który zakładał m.in. zamknięcie części publicznych bibliotek. Jego zwolennicy, nazywani "Ford Nation" (narodem Forda), mimo kolejnych rewelacji bagatelizują zarzuty i podtrzymują swoje poparcie.
W październikowych wyborach na burmistrza Ford będzie miał dużą konkurencję, choć liczących się kandydatów jest tylko kilkoro. Na razie - jak podawały media - na liście zarejestrowanych kandydatów jest ponad 60 nazwisk.
...
Tak wygląda tzw. ,,elita" USA . Nazwana narabana . Dlatego upadną .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:05, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Afera szpiegowska w Niemczech. Reakcja Białego Domu
Kanclerz Angela Merkel oświadczyła dzisiaj, że traktuje poważnie podejrzenia, iż aresztowany pracownik niemieckiego wywiadu działał jako podwójny agent na korzyść USA, co w razie potwierdzenia oznaczałoby złamanie zasad współpracy obu państw. Na słowa Merkel zareagował już Biały Dom.
- Jeśli zarzuty miałyby się potwierdzić, byłyby dla mnie wyraźnym zaprzeczeniem tego, co uważam za opartą na zaufaniu współpracę służb (wywiadowczych) i partnerów - powiedziała Merkel w trakcie wizyty w Chinach.
31-letni pracownik Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) został zatrzymany w ubiegłym tygodniu pod zarzutem sprzedania tajnym służbom USA w ciągu dwóch lat 218 dokumentów. Rząd Niemiec zadeklarował, że nie będzie się szczegółowo wypowiadał na ten temat przed zakończeniem dochodzenia, prowadzonego przez federalną generalną prokuraturę.
Biały Dom oświadczył dzisiaj, że będzie współpracował z Berlinem, aby rozwiać jego obawy dotyczące pracownika niemieckiego wywiadu. Rzecznik Białego Domu Josh Earnest nie mówi, czy doniesienia na jego temat są prawdziwe, czy fałszywe - zwraca uwagę agencja Associated Press.
Rzecznik powiedział, że władze USA wiedzą o aresztowaniu obywatela Niemiec w związku z zarzutami, że prawdopodobnie pracował dla USA. Earnest dodał, że nie może tego skomentować, ponieważ Niemcy wciąż prowadzą dochodzenie i sprawa odnosi się bezpośrednio do kwestii amerykańskiego wywiadu.
Na koniec rzecznik Białego domu podkreślił, że stosunki amerykańsko-niemieckie są rozległe i bardzo ważne.
Zatrzymanie domniemanego podwójnego agenta może wywołać dodatkowe napięcia w i tak nie najlepszych obecnie stosunkach Berlina z Waszyngtonem. Położyły się na nich cieniem ujawnione przez byłego współpracownika podległej rządowi USA Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) Edwarda Snowdena informacje o rozległym penetrowaniu przez nią globalnej sieci telekomunikacyjnej. Penetracja ta miała obejmować także telefon komórkowy kanclerz Merkel.
Rząd Niemiec zaznaczył jednak dzisiaj, że nie ma żadnych powodów, by sprawa zatrzymanego pracownika BND miała utrudnić obecne rokowania Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie układu o wolnym handlu.
- Amerykanie są ważnymi partnerami Niemiec oczywiście również w sferze gospodarczej, zatem rozmów na temat TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership - Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i Inwestycyjnego) nikt nie stawia pod znakiem zapytania ani nie podaje w wątpliwość - powiedziała w Berlinie zastępczyni rzecznika rządu Christane Wirtz.
...
Wszyscy ,,sojusznicy" mają już dość czasów z USA . To skutki ich działań . Nic innego . Sami sobie zasłużyli .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:05, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Afera szpiegowska w Niemczech. Reakcja Białego Domu
Kanclerz Angela Merkel oświadczyła dzisiaj, że traktuje poważnie podejrzenia, iż aresztowany pracownik niemieckiego wywiadu działał jako podwójny agent na korzyść USA, co w razie potwierdzenia oznaczałoby złamanie zasad współpracy obu państw. Na słowa Merkel zareagował już Biały Dom.
- Jeśli zarzuty miałyby się potwierdzić, byłyby dla mnie wyraźnym zaprzeczeniem tego, co uważam za opartą na zaufaniu współpracę służb (wywiadowczych) i partnerów - powiedziała Merkel w trakcie wizyty w Chinach.
31-letni pracownik Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) został zatrzymany w ubiegłym tygodniu pod zarzutem sprzedania tajnym służbom USA w ciągu dwóch lat 218 dokumentów. Rząd Niemiec zadeklarował, że nie będzie się szczegółowo wypowiadał na ten temat przed zakończeniem dochodzenia, prowadzonego przez federalną generalną prokuraturę.
Biały Dom oświadczył dzisiaj, że będzie współpracował z Berlinem, aby rozwiać jego obawy dotyczące pracownika niemieckiego wywiadu. Rzecznik Białego Domu Josh Earnest nie mówi, czy doniesienia na jego temat są prawdziwe, czy fałszywe - zwraca uwagę agencja Associated Press.
Rzecznik powiedział, że władze USA wiedzą o aresztowaniu obywatela Niemiec w związku z zarzutami, że prawdopodobnie pracował dla USA. Earnest dodał, że nie może tego skomentować, ponieważ Niemcy wciąż prowadzą dochodzenie i sprawa odnosi się bezpośrednio do kwestii amerykańskiego wywiadu.
Na koniec rzecznik Białego domu podkreślił, że stosunki amerykańsko-niemieckie są rozległe i bardzo ważne.
Zatrzymanie domniemanego podwójnego agenta może wywołać dodatkowe napięcia w i tak nie najlepszych obecnie stosunkach Berlina z Waszyngtonem. Położyły się na nich cieniem ujawnione przez byłego współpracownika podległej rządowi USA Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) Edwarda Snowdena informacje o rozległym penetrowaniu przez nią globalnej sieci telekomunikacyjnej. Penetracja ta miała obejmować także telefon komórkowy kanclerz Merkel.
Rząd Niemiec zaznaczył jednak dzisiaj, że nie ma żadnych powodów, by sprawa zatrzymanego pracownika BND miała utrudnić obecne rokowania Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie układu o wolnym handlu.
- Amerykanie są ważnymi partnerami Niemiec oczywiście również w sferze gospodarczej, zatem rozmów na temat TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership - Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i Inwestycyjnego) nikt nie stawia pod znakiem zapytania ani nie podaje w wątpliwość - powiedziała w Berlinie zastępczyni rzecznika rządu Christane Wirtz.
...
Wszyscy ,,sojusznicy" mają już dość chamów z USA . To skutki ich działań . Nic innego . Sami sobie zasłużyli .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:28, 08 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Została zwolniona z pracy za mówienie klientom "niech was Bóg błogosławi"
Polly Neace pracowała w banku w Walton w stanie Kentucky. Codziennie mówiła swoim klientom "niech was Bóg błogosławi". Z początku to pozdrowienie nikomu nie przeszkadzało. Jednak w marcu 2011 roku, Polly Neace otrzymała pismo informujące ją o złamaniu kodeksu etyki zawodowej. Można było w nim przeczytać, że kilku klientów zgłosiło zażalenie w sprawie „niech was Bóg błogosławi”. Według nich Polly Neace pytała ich, czy nie biorą imienia pana Boga nadaremno i chciała rozmawiać o wybawieniu. Kobieta twierdzi jednak, że klienci banku nigdy nie zgłaszali podobnych uwag.
...
Jakaś podłość ma tu miejsce .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 10:48, 20 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
USA: ponad 23 mld dolarów odszkodowania dla wdowy po palaczu
Wdowa po palaczu w USA otrzyma ponad 25 miliardy dolarów odszkodowania -
Sąd na Florydzie nakazał drugiemu w USA koncernowi tytoniowemu RJ Reynolds Tobacco wypłatę odszkodowania w wysokości ponad 23 miliardów dolarów wdowie po nałogowym palaczu, który zmarł w wieku 36 lat na raka płuc - poinformowali adwokaci.
To najwyższe w historii stanu Floryda odszkodowanie zasądzone w wytoczonej przez pojedynczego skarżącego sprawie o spowodowanie śmierci - twierdzą prawnicy reprezentujący powódkę.
Cynthia Robinson z miasta Pensacola pozwała koncern tytoniowy w 2008 roku w związku ze śmiercią męża. Michael Johnson, kierowca autobusu hotelowego, zmarł na raka płuc w 1996 roku w wieku 36 lat. Przez ponad 20 lat mężczyzna ten palił od paczki do trzech paczek papierosów dziennie; zaczął w wieku 13 lat - twierdzą adwokaci.
W czasie czterotygodniowego procesu pani Robinson argumentowała, że koncern tytoniowy umyślnie zataił zagrożenia zdrowotne wynikające z palenia i uzależniające właściwości swoich produktów. - RJ Reynolds podjął skalkulowane ryzyko produkowania papierosów i sprzedawania ich bez właściwego poinformowania o zagrożeniu - tłumaczył adwokat Willie Gary.
Poza tzw. odszkodowaniem karnym w wysokości 23,6 mld dolarów, zasądzono jeszcze odszkodowania kompensacyjne w wysokości ponad 16 mln dolarów dla wdowy i wspólnego dziecka małżeństwa oraz syna Johnsona z poprzedniego związku. W USA odszkodowanie karne (punitive damages) ma na celu dotkliwe ukaranie, aby zniechęcić w przyszłości do podejmowania podobnych działań; kompensacja ma na celu jedynie wynagrodzenie strat u poszkodowanych.
RJ Reynolds planuje złożyć odwołanie. "Werdykt wykracza poza granice rozsądku i sprawiedliwości i jest całkowicie niespójny z zaprezentowanymi dowodami" - głosi oświadczenie wiceprezesa koncernu Jeffery'ego Raborna.
...
Głupota sędzioli USA poraża . Jeszcze głupsi niż w Polsce . Wszystko w nadmiarze zabija za dużo jesz umierasz młodo z otyłości ... Czy rolnicy mają zatem płacić odszkodowania ? Nie mówiąc już o producentach noży instalacji gazowych czy elektrycznych ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:20, 22 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
USA: kobiety nie przyjęto na studia, ponieważ jest biała
Sąd Apelacyjny stanu Teksas odrzucił skargę białej kobiety – Abigail Fisher – przeciwko stanowemu uniwersytetowi, który odmówił przyjęcia jej na studia, ponieważ była biała. Według orzeczenia „rasa kandydata może być kryterium przy rekrutacji na studia”.
Uniwersytet w Austin w Teksasie został pozwany przez Abigail Fisher, która nie została przyjęta na uczelnię. Mimo że dziewczyna mieściła się w grupie najlepszych uczniów w liceum zamiast niej przyjęto kogoś, kto miał gorsze stopnie, ale był czarnoskóry.
Zdarzenie miało miejsce w roku 2008. Kobieta pozwała wówczas uniwersytet do sądu i przez następne lata jej skarga przeszła przez wszystkie możliwe szczeble amerykańskiego sądownictwa.
W uzasadnieniu napisano, że „gdybyśmy zakazali uwzględniania rasy przy rekrutacji, akademickie życie na uniwersytecie w Austin stałoby się uboższe” oraz „uczelnie mogą stosować rasę, jako jedno z kryteriów przy holistycznej, całościowej rekrutacji wtedy, kiedy innymi metodami nie są w stanie osiągnąć pożądanej różnorodności”. Abigail zapowiedziała, że się nie podda i będzie ponownie apelować do Sądu Najwyższego USA.
...
Widzimy jaki rasizm zrobili tamtejsi komuniści ? ,,Dyskryminacja pozytywna" tak jakby rasizm mógł być pozytywny. Uczcie się bo niedługo Warszawska ściągnie te fekalia do nas jak już ściągnęli aborcję eutanazję invitro i zboli .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:28, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Kontrowersyjna egzekucja w USA. Skazany umierał dwie godziny
Skazany na karę śmierci więzień z Arizony Joseph Wood umierał przez niemal dwie godziny po zastrzyku z trucizną. To kolejny przypadek przeprowadzanej w USA egzekucji, która nie poszła zgodnie z planem. Wykonywanie kary rozpoczęło się o 13.52 czasu lokalnego. Śmierć mężczyzny stwierdzono o 15.49, po godzinie i 57 minutach.
Joseph Wood został skazany za zamordowanie swojej byłej dziewczyny Debry Diaz i jej ojca, Eugene'a. Zbrodni tych dopuścił się w 1989 r.
...
Co za nieudacznicy . To gilotyna była szczytem techniki i szybkości .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:59, 09 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
USA: dwie kobiety wzięły ślub po 72 latach spędzonych razem
Na miłość nigdy nie jest za późno. Udowodniły to dwie kobiety ze stanu Iowa w USA, które wzięły ślub po 72 wspólnie spędzonych latach. Vivian Boyack i Alice "Nonie" Dubes złożyły sobie przysięgę 6 września - donosi serwis huffingtonpost.com.
Para zorganizowała niewielką uroczystość w otoczeniu rodziny i grupy bliskich przyjaciół w miejscowości Davenport. Boyack ma obecnie 91 lat, a Dubes jest tylko o rok młodsza. Ceremonii przewodniczyła pastor Linda Hunsaker.
Podczas ślubu "młoda" para trzymała się za ręce. - Ta ceremonia powinna wydarzyć się już dawno temu - mówiła Hunsaker. - Znam te kobiety całe moje życie. One są wyjątkowe. To szczególny dzień dla każdego z nas - mówił przyjaciel Vivian i Alice.
Kobiety spotkały się w Yale, a w 1947 roku przeprowadziły do Davenport - czytamy na stronach serwisu huffingtonpost.com.
...
Stare i głupie . Barrack to nie przypadek . Ten kraj jest coraz bardziej chory psychicznie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:23, 18 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
To nie jest kraj dla ubogich dzieci
Morderczy upał, praca ponad siły, a do tego toksyczne wyziewy. Na polach tytoniu najmłodsi pracownicy mają zaledwie 10 lat. Nie wybraliśmy się do kraju trzeciego świata, lecz do Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Wielokrotnie Saray Cambray Alvarez owijała się w plastikową torbę na śmieci, by wśród gęstwiny roślin chronić skórę przed nasyconą nikotyną rosą. Zanim Saray wraz z innymi dziećmi rozpocznie pracę o szóstej rano, wszyscy wycinają w folii otwory na ramiona. Liczą, że w takich kombinezonach unikną "choroby zielonego tytoniu", inaczej zatrucia nikotyną, prowadzącego między innymi do wymiotów, zawrotów głowy i nierównej akcji serca. Saray twierdzi, że już teraz miewa problemy oddechowe, gdy podczas 12-godzinnych zmian wędruje wzdłuż rzędów roślin, w wilgoci i upale, odrzucając niechciane kwiaty i wybierając większe liście. – Bardzo chce mi się pić – przyznaje Saray, która w 32-stopniowym upale musi czekać na wodę nawet godzinę, jeśli zbiorniki umieszczono z drugiej strony pola. – To dla mnie zbyt ciężka praca i jest zbyt gorąco – skarży się dziewczynka.
Saray i tak sądzi, że jest szczęściarą. Nie podupadła na zdrowiu, choć wielu jej towarzyszy wygląda już bardzo źle. – W ubiegłym tygodniu kazali nam pracować w deszczu. Woda dostała mi się do ust i potem miałam mdłości i zawroty głowy – opowiada Ana Flores o skutkach zwiększonej ekspozycji na działanie mokrych liści tytoniowych. Zawarta w nich nikotyna rozpuszcza się w rosie i w deszczówce. Flores ma 16 lat i pracuje tutaj już trzecie lato. – Nie wymiotuję, lecz wielu ludziom to się zdarza – mówi.
Przez długie lata specjaliści w dziedzinie ochrony zdrowia oraz urzędnicy zajmujący się sferą pracy i praw socjalnych w Ameryce dążyli do zakazu zatrudniania osób poniżej 16. roku życia przy zbiorach tytoniu. Przywoływali argumenty o szkodliwym wpływie nikotyny oraz innych związków chemicznych na młody organizm, potępiali wyczerpujące godziny pracy. Przed trzema laty Hilda Solis, wówczas amerykańska sekretarz pracy, domagała się sklasyfikowania pracy na polach tytoniu i na traktorach jako "niebezpiecznej", przez co zatrudnianie osób poniżej 16. roku życia stałoby się nielegalne. Obrońcy praw dzieci w USA przypominali, że takie, a nawet surowsze przepisy (zakaz pracy obejmowałby wszystkie osoby poniżej 18. roku życia) obowiązują w Brazylii, Indiach oraz innych krajach produkujących tytoń.
Jednak administracja Obamy zrezygnowała z prób uchwalenia nowego prawa z powodu silnej opozycji republikanów i grup farmerskich. Organizacje rolnicze utrzymywały, że zakaz pracy nieletnich przede wszystkim uderzyłby w rodziny, a na dodatek pozbawił młodych możliwości zdobywania umiejętności i doświadczenia. Projekt ustawy ostatecznie upadł w kwietniu 2012 roku, gdy ubiegający się o reelekcję prezydent obiecał, że za jego rządów zmian na plantacjach tytoniu nie będzie. (…)
Tymczasem eksperci w zakresie ochrony zdrowia szacują, że szkodliwą dla zdrowia pracę wykonują dziś setki nieletnich Amerykanów, takich jak Saray. Thomas A. Arcury, ekspert w dziedzinie tytoniu i migracji, wykładający w Wake Forest Baptist Medical Center zwraca uwagę, że nikotyna jest szczególnie szkodliwa dla młodych organizmów, podobnie zresztą jak ekspozycja na działanie pestycydów czy odwodnienie. – Ci pracownicy nie są małymi dorosłymi, lecz dziećmi – zauważa. – Mają wyższy od dorosłych wskaźnik powierzchni ciała do masy ciała, nadal rozwija się ich układ nerwowy i rozrodczy.
Ustawodawstwo federalne w Ameryce zezwala na pracę na farmach dzieci powyżej 12. roku życia przez nielimitowaną liczbę godzin pod warunkiem, że to zajęcie nie koliduje z ich obowiązkiem szkolnym. (…) Właściciele plantacji tytoniu utrzymują, że zjawisko zatrudniania nastolatków w rzeczywistości jest marginalne i wielu pracodawców w ogóle nie korzysta z pracy osób poniżej 16. roku życia. A jednak z rozmów z nastolatkami i z ekspertami w dziedzinie ochrony zdrowia wynika, że ta praktyka nie jest niczym rzadkim. Młodzi pracownicy najczęściej są imigrantami bądź dziećmi pracowników migracyjnych z trudem wiążących koniec z końcem, bez perspektyw na inną formę zatrudnienia.
Rzecznik departamentu pracy Carl Fillichio nie chciał rozmawiać na temat udaremnionej inicjatywy Solis. Podkreślał, że w ostatnich latach jego urząd wdrożył przepisy mające zmniejszyć ryzyko zdrowotne przy zbiorach tytoniu. – Naprawdę zależy nam na ograniczeniu szkodliwości tej pracy dla najmłodszych – zapewnił.
Chociaż Amerykanie palą coraz mniej, Północna Karolina pozostaje największym zagłębiem tytoniowym w kraju. Działa tam około 1800 gospodarstw produkujących tytoń, zatrudniających 30 tys. pracowników przy zbiorach wynoszących 181 400 ton rocznie. Graham Boyd, wiceprezes stowarzyszenia Tobacco Growers Association of North Carolina twierdzi, że w dziedzinie ochrony zdrowia farmerzy kierują się surowszymi zasadami niż tego wymaga federalne prawo. – Złe traktowanie pracowników naprawdę nikomu się nie opłaca – zaznaczył, wyjaśniając, że wykorzystywanie ludzi doprowadziłoby do fatalnego w okresie zbiorów odpływu siły roboczej. Z drugiej strony Boyd jest gotów przyznać, że warunki pracy na plantacjach tytoniu są ciężkie i zdarzają się przypadki zatrucia nikotyną. – Nikt wam nie powie, że tam wszystko odbywa się gładko i przyjemnie – zauważył. Ponieważ niewielu plantatorów miałoby zatrudniać nieletnich, stowarzyszenie Boyda byłoby "gotowe rozważyć" wprowadzenie zakazu pracy dla osób poniżej 18. roku życia. (…)
Także niektóre wielkie koncerny tytoniowe oficjalnie sprzeciwiają się zatrudnianiu dzieci. W swoich wewnętrznych regulacjach Philip Morris International zakazało farmerom korzystania z pracy nieletnich, choć nie wymaga tego prawo USA. Okazuje się jednak, że wielu kontrahentów producenta wyrobów tytoniowych lekceważy te przepisy. (…) Miguel Coleta, odpowiedzialny za współpracę z zewnętrznymi partnerami twierdzi, że tylko w ubiegłym roku z tego powodu zerwano umowy z 20 plantatorami. Inni producenci papierosów, jak Reynolds czy Altria nie wprowadzili tak surowego prawa. W oświadczeniu spółka Reynolds podała, że skoro ustawodawstwo federalne nie uznało pracy przy zbiorach tytoniu za „niebezpieczną", nie widzi przeszkód, by wykonywały ją osoby nieletnie. (…)
Tymczasem zwolennicy surowszych przepisów mogliby długo opowiadać o zagrożeniach związanych z pracą na tytoniowych farmach. Te miejsca same w sobie stwarzają "ryzyko ekologiczne", zauważa Margaret Wurth, ekspertka w dziedzinie dziecięcego zdrowia w Human Rights Watch. – Oprócz szkodliwości nikotyny trzeba liczyć się z fatalnym wpływem pestycydów, gorąca, długich godzin pracy oraz nacisków ze strony pracodawców – wymienia. W ubiegłym roku Human Rights Watch rozmawiało z 141 pracownikami plantacji tytoniu, w wieku 7-17 lat, skąd dowiedziało się, że aż 75 proc. z nich cierpi z powodu nudności, zawrotów głowy i wysypek.
2b9c56d4-1e4f-43ea-a9f4-00079c22a2e5
Getty Images
Esmeralda Juarez zwraca uwagę na jeszcze innego rodzaju problemy. Ta 15-latka o długich ciemnych włosach i nieśmiałym uśmiechu opowiada o przedsiębiorcy, który ciągnął ją za ubranie, robił jej zdjęcia z tyłu i nazywał "księżniczką" bądź "maleństwem". Większość plantacji nie organizuje przenośnych toalet, zmuszając kobiety do wycieczek do lasu. – Ja staram się wytrzymać, aż dotrę do domu. Po prostu nie załatwiam się – mówi Esmeralda. – O tej pracy nie można powiedzieć niczego dobrego, może poza tym, że na koniec wypłacają pensję – dodaje. Zarabia 8,5 dolara za godzinę. Jej siostra, Neftali, lat 19, pracuje na polach tytoniu odkąd skończyła 12 lat.
Edinson Bueso Ramirez, lat 15, pamięta lata, gdy na farmie zatrudniano dzieci 12-, 13-, a nawet 10-letnie. W tym roku jest jednak najmłodszych członkiem załogi. – Wykorzystują młodych pracowników – skarży się. – Płacą nam mniej niż pozostałym.
Edinson, syn uciekinierów z Honduras, których z ojczyzny wygoniła przemoc gangów, chciałby po ukończeniu szkoły średniej służyć w piechocie morskiej. – Mama martwi się, że podczas pracy na plantacji może przydarzyć mi się coś złego. Mówię jej wtedy: "Przecież musimy opłacić rachunki" – opowiada.
Wielu innych nastolatków także deklaruje chęć pomocy rodzicom. Jessica Rodriguez, kasjerka, jest bardzo zaniepokojona pracą swoich synów, 13-letniego Fernando i 16-letniego Brandona na plantacji tytoniu, choć pociesza ją myśl, że chłopcy wiedzą, jak zabezpieczyć się przed chemikaliami. – Skoro są odpowiedzialni, nie widzę przeszkód, by tam chodzili – mówi. Poszli do pracy, ponieważ – jak tłumaczy – zalegała z opłatami. – Mało brakowało, a w zeszłym roku wyrzuciliby nas z mieszkania. Tak to się zaczęło.
Ana Flores, której matka również pracuje na plantacji tytoniu, też skarży się na trudne warunki finansowe. – Raz rozpylili to tuż obok nas – opowiada o pestycydach ta uczennica szkoły średniej. – Potem strasznie bolała mnie głowa, a nocą nie mogłam spać.
Ana ma młodsze rodzeństwo, w tym dziewięcioletniego brata i 11-letnią siostrę. W przyszłym roku latem będą już "dość duzi", żeby podjąć pracę. – Wcale nie chcę, żeby robili to, co ja, lecz moja mama wychowuje nas sama, a w rodzinie są jeszcze młodsze dzieci, więc musimy pomagać – wyjaśnia dziewczynka.
>>
Tak plantacje ciesza sie ponura slawa .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:55, 28 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Maleje liczba małżeństw w USA, bo coraz trudniej o męża ze stałą pracą
Odsetek Amerykanów, którzy nigdy nie żyli w małżeństwie, osiągnął rekordowe 20 proc. - donosi Pew Research Center. Powodów jest wiele: ludzie pobierają się później i częściej żyją "na kocią łapę", a kobiety szukają partnerów ze stałą pracą, o co jest trudniej.
W 1960 roku niespełna jeden na 10 dorosłych Amerykanów (9 proc.) w wieku powyżej 25 lat nigdy był w związku małżeńskim. W 2012 roku ten odsetek wzrósł do 20 proc. - wynika z najnowszego raportu waszyngtońskiego ośrodka badań społecznych Pew Research Center. A to oznacza, że 42 mln Amerykanów i Amerykanek nigdy się nie ożeniło lub nie wyszło za mąż. Prawdopodobieństwo pozostawania w stanie wolnym dotyczy w większym stopniu mężczyzn (23 proc.) niż kobiet (17 proc.).
Ten dramatyczny - zdaniem analityków Pew - wzrost odsetka osób, które nigdy nie były żonate lub zamężne, jest związany z różnymi czynnikami. Ogólnie rzecz biorąc Amerykanie coraz później się pobierają, rośnie też liczba gospodarstw domowych, w których ludzie żyją na tzw. kocią łapę czy wychowują dzieci w związkach pozamałżeńskich.
Przeciętny wiek kobiety wchodzącej po raz pierwszy w związek małżeński to 27 lat, a mężczyzny - 29 lat. To wzrost z odpowiednio 20 i 23 lat w 1960 roku. Około jednej czwartej młodych ludzi w grupie wiekowej 25-34 lata żyje w związkach partnerskich, ale niezalegalizowanych.
Zdaniem analityków Pew na spadek liczby małżeństw wpływ mają też "trudne pod względem gospodarczym czasy". Wśród Afroamerykanów, których sytuacja materialna jest w USA gorsza niż białych, odsetek osób, które nigdy nie były w związku małżeńskim, wynosi aż 36 proc.
Aż 78 proc. niezamężnych kobiet wskazało w sondażu, że bardzo ważnym czynnikiem przy wyborze ewentualnego partnera jest posiadanie przez niego stałej pracy.
"Tymczasem zmiany na amerykańskim rynku pracy przyczyniły się do kurczenia się puli dostępnych, młodych, zatrudnionych mężczyzn" - czytamy w raporcie. Wśród Amerykanów i Amerykanek w wieku 25-34 lat i niebędących nigdy w związku małżeńskim, liczba zatrudnionych mężczyzn w przeliczeniu na sto kobiet spadła ze 139 w 1960 roku do 91 w 2012 roku, mimo że w liczbach bezwzględnych mężczyzn w tym przedziale wiekowym jest więcej niż kobiet.
"Innymi słowy, gdyby wszystkie niezamężne kobiety chciały w 2012 roku poślubić młodego, zatrudnionego mężczyznę, który nigdy nie był żonaty, to aż 9 proc. kobiet by się to nie udało z tej prostej przyczyny, że nie ma wystarczającej liczby mężczyzn w tej grupie docelowej. Pięćdziesiąt lat temu kobiety, które nigdy nie były zamężne, miały do dyspozycji znacznie większą pulę potencjalnych przyszłych małżonków" - wyjaśnia raport.
Inna ciekawe odkrycie raportu: choć niewielu Amerykanów przyznaje w sondażach, że ważne jest dla nich znalezienie małżonka w tej samej grupie rasowej czy etnicznej, to w rzeczywistości aż 85 proc. zawieranych małżeństw ma miejsce między osobami tej samej rasy.
Z raportu wynika też, że Amerykanie są bardzo podzieleni w postrzeganiu roli małżeństwa w społeczeństwie. Połowa respondentów - zwłaszcza osoby starsze - uważa, że dla społeczeństwa jest lepiej, jeśli ludzie traktują małżeństwo i posiadanie dzieci jako priorytet. Natomiast 46 proc. respondentów - czyli prawie tyle samo, ale z przewagą osób młodych - uznało, że dla społeczeństwa jest równie dobrze, gdy ludzie mają priorytety inne niż małżeństwo i dzieci.
Niemniej znaczna większość (68 proc.) respondentów uznała, że jeśli planuje się spędzić z drugą osobą resztę życia, to jest ważne, żeby się pobrać.
....
Zachod umiera a wy go nasladujecie glupcy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:07, 03 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Barack Obama: Ameryka jest niezastąpiona. Gdy pojawiają się problemy dzwoni się do nas
- Kiedy gdziekolwiek na świecie pojawiają się problemy, to nie dzwoni się do Pekinu, nie dzwoni się do Moskwy. Dzwoni się do nas - zauważył Barack Obama, podkreślając, że Waszyngton wciąż czuje się odpowiedzialny za losy całego świata. - Ameryka przewodzi. Jesteśmy niezastąpionym narodem. Mamy możliwości, jakich nie ma nikt inny - dodał prezydent Stanów Zjednoczonych.
...
Tylko ze to jest gluchy telefon i ciagle traci zasieg i sie resetuje . Najlepiej jakby ktos was zastapil ... Najlepiej Polska .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:04, 07 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
USA: czteroletnia dziewczynka rozdawała kolegom heroinę
Czteroletnia dziewczynka rozdawała kolegom w całodziennej świetlicy w Selbyville w stanie Delaware plastikowe torebki z heroiną, myśląc, że to słodycze. 30-letnią matkę dziecka aresztowano - poinformowała policja.
Dziewczynka znalazła 249 torebek z heroiną w plecaku, który matka dała jej na drogę do świetlicy, gdy plecak dziecka zniszczył pies. W każdej z torebek było 3,7 grama narkotyku.
Dzieci ze świetlicy, które miały kontakt z torebkami, na wszelki wypadek przebadano w szpitalu, ale wszystkie zostały wypisane do domu.
Matka dziewczynki, zwolniona za kaucją wysokości 6 tys. dolarów, odpowie za posiadanie narkotyków oraz za stworzenie zagrożenia dla zdrowia i życia dzieci. Zabroniono jej też kontaktu z trójką jej własnych dzieci, które przekazano pod opiekę dalszej rodziny.
...
A aborcja i seksdemoralizacja legalne ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:44, 14 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Susan Mellen spędziła w więzieniu 17 lat. Była niewinna
Po 17 latach spędzonych w więzieniu, po fałszywym oskarżeniu o morderstwo, Susan Mellen wyszła na wolność i trafiła prosto w ramiona swego brata. Amerykańskie media szeroko komentują całą sprawę. - Jestem wolna! Jestem naprawdę wolna! - mówiła przejęta kobieta, po opuszczeniu więzienia.
Susan Mellen w roku 1998 została skazana za udział w zamordowaniu mężczyzny,z którym się przyjaźniła. Po latach sędzia uznał, że pani Mellen w trakcie rozpraw sprzed lat, nie mogła liczyć na wystarczającą pomoc ze strony swojego adwokata. Okazało się też, że główny świadek oskarżenia skłamał.
- Mamy do czynienia z błędem ze strony wymiaru sprawiedliwości. System zawiódł - przyznają prawnicy. Obecna adwokat p. Mellen, Deirdre O'Connor, pracowała nad jej sprawą przez dziewięć miesięcy.
...
Dlatego sedziowie powinni modlic sie do Boga o talenty ... a nie popadac w pyche bo za to odpowiedza .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:25, 14 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Hotel Waldorf Astoria w rękach Chińczyków, Waszyngton zaniepokojony
Rząd USA zastanawia się nad względami bezpieczeństwa w związku z przejściem słynnego nowojorskiego hotelu Waldorf Astoria w ręce Chińczyków. W hotelu tym zatrzymywał się dotąd m.in. prezydent Stanów Zjednoczonych, rezyduje tam ambasador USA przy ONZ.
Firma Hilton Worldwide sprzedała hotel Waldorf Astoria 6 października pekińskiej Anbang Insurance Group za 1,95 miliarda dolarów. Warunki kontraktu przewidują, że Hilton będzie prowadził ten hotel przez następne 100 lat, ale jest też mowa o "istotnej renowacji" i obudziło to czujność Waszyngtonu w związku z obawami przed chińskim cyberszpiegostwem, podsłuchami itp.
Associated Press pisze, że przedstawiciele władz USA nie wykluczają, iż przejście słynnego hotelu w chińskie ręce może mieć implikacje dla długoletnich relacji Waszyngtonu z tym obiektem.
"Dokonujemy obecnie przeglądu szczegółów sprzedaży i długofalowych planów dla tego obiektu" - powiedział rzecznik przedstawicielstwa USA przy ONZ Kurtis Cooper, akcentując znaczenie względów bezpieczeństwa.
Kluczową kwestią jest wspomniana renowacja hotelu. "Departament Stanu USA poważnie traktuje bezpieczeństwo swego personelu, miejsc pracy i oficjalnych rezydencji" - wskazał Cooper.
Od ponad 50 lat Departament Stanu wynajmuje w Waldorf Astoria rezydencję ambasadora USA przy ONZ na 42. kondygnacji Waldorf Towers. We wrześniu każdego roku dwa piętra tego hotelu mają do swojej dyspozycji amerykańscy dyplomaci udający się do Nowego Jorku na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Podczas sesji kilka nocy spędza w Waldorf Astoria prezydent Stanów Zjednoczonych.
Departament Stanu USA rutynowo ostrzega amerykańskich dyplomatów w Chinach przed inwigilacją - fizyczną i elektroniczną. Także zwykłych Amerykanów wyjeżdżających do Chin ostrzega się, że ich pokoje hotelowe mogą być przeszukiwane, telefony - podsłuchiwane, korzystanie z internetu - monitorowane itp. Biznesmenom udającym się do Państwa Środka zwraca się uwagę, że tajemnice handlowe mogą zostać przechwycone i przekazane miejscowej konkurencji.
...
Takie sa skutki ,,dobrych stosunkow" z bandziorami .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:57, 03 Wrz 2014 PRZENIESIONY Śro 17:30, 22 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Spędzili 30 lat w więzieniu za gwałt i morderstwo. Okazało się, że są niewinni
Sąd w Robeson, w amerykańskim stanie Karolina Północna, uniewinnił we wtorek dwóch przyrodnich braci, skazanych 30 lat temu za gwałt i zamordowanie 11-letniej dziewczynki. Testy DNA wykazały, że dwaj Afroamerykanie nie mieli żadnego związku z tą zbrodnią.
Obu braci skazano w 1984 r. na karę śmierci, którą wobec młodszego z nich, Leona Browna, zamieniono później na dożywotnie więzienie. Starszy z braci, 50-letni obecnie Henry McCollum przez 30 lat oczekiwał w celi śmierci na wykonanie wyroku.
Zgwałcenia i zamordowania 11-letnie Sabriny Buie mieli dopuścić się w 1983 r., w małej miejscowości Red Springs. Mieli wówczas 19 i 15 lat i obaj cierpieli na poważne zaburzenia psychiczne. Ich obrońcy wskazywali, że jedynymi dowodami, na podstawie których ich skazano były zeznania świadków złożone na posterunku policji, które okazały się fałszywe.
McCollum utrzymywał od początku, że jest niewinny, ale później - jak poinformowała policja - podpisał obciążające go zeznanie "po 5 godzinach intensywnych przesłuchań".
Testy DNA naprowadziły śledczych na nowy trop, który doprowadził ich do 74-letniego obecnie Roscoe Artisa, zamieszkałego w pobliżu pola, na którym znaleziono zwłoki ofiary. On okazał się prawdziwym zabójcą. Okazało się ponadto, że ma on już na sumieniu podobną zbrodnię, której dopuścił się w tej samej miejscowości.
"To jest przerażające, że nasz system wymiaru sprawiedliwości pozwala na wysłanie do więzienia dwóch upośledzonych umysłowo młodocianych za zbrodnię, której nie popełnili i skazanie ich na cierpienia trwające 30 lat" - powiedział Ken Rose, adwokat McColluma i działacz ruchu na rzecz zniesienia kary śmierci.
Według oceny organizacji "Innocence Project", testy DNA pozwoliły ustalić, że 317 niewinnych osób w USA skazano na dożywocie, lub na karę śmierci. 70 proc. skazanych stanowili ludzie o innym niż biały kolorze skóry.
>>>
Z tymi sadami USA ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 137090
Przeczytał: 38 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:28, 22 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Amerykańska policja ostrzega przed marihuaną w słodyczach
Przed zbliżającym się Halloween policja w Seattle przestrzega rodziców: nie wszystkie cukierki są dla dzieci. Niektóre z nich mogą zawierać marihuanę, która w stanie Waszyngton jest legalnie dostępna. Produkty tego typu czasem z wyglądu niczym nie różnią się od zwykłych słodyczy.
...
To coraz lepiej w USA .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|