Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:56, 05 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Ameryka zadłużona po uszy. A co będzie w listopadzie?!
Państwowy dług publiczny Stanów Zjednoczonych przekroczył 16 bilionów dolarów - podały amerykańskie media. To poniżej dopuszczalnego obecnie limitu 16,4 bln USD, jednak zadłużenie może osiągnąć ten poziom podczas wyborów prezydenckich w listopadzie.
Dane podała stacja ABC, powołując się na informacje ministerstwa finansów USA, które opublikowano z końcem sierpnia. Według ABC materiały zawierające wyliczenia na temat długu publicznego USA zamieszczono na stronie internetowej resortu w miejscu "nierzucającym się w oczy".
Rekordowo wysoki dług publiczny USA w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosi 51 tys. dolarów.
Jeszcze w końcu lipca amerykańskie zadłużenie publiczne wynosiło 15,8 bln USD; pod koniec 2011 roku było to 15,2 bln.
Obecnie maksymalny pułap zadłużenia rządu USA wynosi 16,4 bln dolarów. Został on podwyższony o 2,1 bln USD na początku sierpnia 2011 roku decyzją Kongresu, którą poprzedził długotrwały spór między Republikanami a Demokratami.
Osiągnięte niemal w ostatniej chwili porozumienie odsunęło od USA groźbę kryzysu niewypłacalności. Komentatorzy wskazywali jednak, że jest to rozwiązanie doraźne, ponieważ nie rozwiązywało długofalowych problemów finansów publicznych USA, m.in. rosnącego deficytu budżetowego i długu.
Z zaprezentowanych w środę danych wynika jednak, że dopuszczalny obecnie limit długu publicznego 16,4 bln dolarów zostanie osiągnięty już w listopadzie, na który przypadają wybory prezydenckie, co niemal gwarantuje kolejny spór w Kongresie - zauważa agencja dpa.
>>>>
USA sprawnie przeskakuja kolejne progi ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:41, 06 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
USA: policjant zgwałcił nielegalną imigrantkę, bo myślał, że nie złoży zeznań?.
Były policjant z Houston w Teksasie jest oskarżony o wielokrotny gwałt na nielegalnej imigrantce - informuje "The Daily Mail". Według prokuratora, mężczyzna liczył, że sprawa się nie wyda, ponieważ przebywająca nielegalnie na terenie USA kobieta nie odważy się złożyć doniesienia na policjanta.
W środę rozpoczął się proces 28-letniego Abrahama Josepha, który nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Twierdził, że do stosunku seksualnego doszło za obopólną zgodą.
Według oskarżenia, w styczniu 2011 roku będący na służbie Joseph zatrzymał młodą emigrantkę, niedaleko restauracji, gdzie pracowała jako kelnerka. Tego samego dnia aresztował również innego mężczyznę, którego jednak wypuścił na stacji benzynowej. Tymczasem skutą w kajdanki kobietę wywiózł do ustronnego parku, gdzie wielokrotnie zgwałcił.
- Miał odznakę, miał broń, miał oznakowany wóz i zło w sercu - powiedział o Josephie prokurator podczas pierwszej rozprawy, którego cytuje brytyjski dziennik.
Według zeznań bliskich ofiary, wróciła ona do domu zapłakana i z siniakami na całym ciele. Mimo że pochodząca z Salwadoru kobieta nie przebywała na terenie USA legalnie, zgłosiła się do szpitala oraz powiadomiono policję.
Joseph został natychmiast zwolniony ze służby. Jego obrończyni twierdzi, że nie zgwałcił on imigrantki i choć uprawiał seks na służbie, był to stosunek za obopólną zgodą. Grozi mu od pięciu lat więzienia do dożywocia.
>>>>
Koszmar co to za ludzie ? Zupelnie radzieccy !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:30, 07 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Fala krytyki po konwencji Baracka Obamy.
Zakończoną przedwyborczą konwencję Partii Demokratycznej w Charlotte trudno uznać za wielki sukces i prawdopodobnie nie pomoże ona prezydentowi Barackowi Obamie w wygraniu tegorocznych wyborów - to przeważająca opinia w USA.
PR-owski efekt konwencji - zwracają uwagę komentatorzy - będzie tym słabszy, że ogłoszone dane o wciąż niedobrej sytuacji na rynku pracy dostarczają dodatkowej amunicji Republikanom do atakowania prezydenta.
Przemówienie Obamy na zakończenie trzydniowego zjazdu Demokratów uzyskało nie najlepsze oceny, i to nie tylko wśród konserwatywnych komentatorów, zwykle nieprzychylnych prezydentowi.
"Wystąpienie prezydenta na konwencji zawierało zbyt mało szczegółów na temat jego planu na drugą kadencję" - napisał "Washington Post" w artykule redakcyjnym.
"Demokraci nabrali ryzykownego przekonania, że wyborcy będą się kierować nie tylko obecnym stanem gospodarki, lecz także tym, który kandydat oferuje bardziej moralną wizję tożsamości i przyszłości Ameryki" - napisał publicysta dziennika Greg Sargent.
Podobną opinię wyraża czołowy komentator "New York Timesa" David Brooks.
"Ani w przemówieniu Obamy, ani w żadnym z około 80 innych na konwencji nie było żadnych nowych, wielkich propozycji czy inicjatyw" - napisał Brooks. Jego zdaniem konwencja zaprezentowała defensywną, asekuracyjna postawę Demokratów.
"To jest partia nie z programem zmian, tylko ochrony status quo, zdecydowana bronić rządu w każdej formie" - czytamy w jego artykule. Autor sugeruje, że takie zaniżenie ambicji nie zainspiruje niezdecydowanych wyborców do głosowania na Obamę.
Komentatorzy telewizji CNN są zdania, że podobnie jak konwencja Republikanów w Tampie w zeszłym tygodniu, zjazd Demokratów w Charlotte miał na celu głównie zmobilizowanie i zmotywowanie do głosowania bazy wyborczej partii i nie był skierowany do wahających się, centrowych wyborców.
Stąd dominacja populistycznych i lewicowych motywów w przemówieniach demokratycznych polityków i działaczy w Charlotte. Kładli oni nacisk na krzywdy słabszych grup społecznych w wyniku kryzysu i recesji, rosnące nierówności w USA, i atakowali Republikanów jako rzeczników "1 procentu" najzamożniejszych Amerykanów.
Z tego względu obie konwencje - jak powiedział jeden z komentatorów w CNN - prawdopodobnie nie zmienią specjalnie dotychczasowych nastrojów społeczeństwa i rozkładu preferencji wyborczych. Zadecydować o nich mogą dopiero debaty telewizyjne kandydatów, które odbędą się w październiku.
>>>>
Ale o co chodzi ? Przynajmniej jest bardziej prawdziwie . wykresilili odniesienie do Boga no bo przeciez satanizm u nich gora . Progaramu zadnego byle stolki ... Puszczaja baloniki wyglaszaja przemowienia celebryci . Lud ma tanie wzruszenie . Byle zaglosowali byle bysmy mieli stolki . ,,Demokracja po amerykansku'' ktora tak podziwiaja ... Pseudodemokracja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:54, 11 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Opublikowane dokumenty wykazują, że rząd USA tuszował zbrodnię w Katyniu.
Dwaj amerykańscy jeńcy wojenni potajemnie informowali Waszyngton o zbrodni w Katyniu. W 1943 r. widzieli w lesie katyńskim zwłoki polskich oficerów - pisze agencja Asscociated Press relacjonując ujawnione dokumenty z archiwów USA.
Cyfrowe kopie dokumentów, które dotyczą mordu NKWD na Polakach z 1940 r., znalazły się na stronie Foreign Affairs.
Associated Press pisze, że zwłoki były w zaawansowanym stanie rozkładu, co przekonało Amerykanów, iż ofiary nie mogły być zamordowane przez Niemców, którzy dopiero od stosunkowo niedawna kontrolowali ten rejon.
Kiedy USA poznały prawdę o Katyniu?
Opublikowane dokumenty przemawiają na rzecz poglądu, że wyciszanie sprawy na najwyższych szczeblach rządu USA pomogło ukryć odpowiedzialność Sowietów za zamordowanie w 1940 r. 22 tys. polskich oficerów i innych więźniów w lesie katyńskim i w innych miejscach - podkreśla AP.
Zdaniem historyków, którzy widzieli ok. 1000 stron ujawnionych w poniedziałek dokumentów, najważniejszym - jak dotychczas - odkryciem są dowody wysłania do wywiadu wojskowego USA zaszyfrowanych informacji o zbrodni przez dwóch amerykańskich jeńców wojennych pojmanych przez Niemców - kpt. Donalda B. Stewarta i ppłk. Johna H. Van Vlieta jr. AP pisze, że dotychczas dokumenty te nie były znane i przemawiają na rzecz tezy, iż administracja prezydenta Franklina D. Roosevelta stosunkowo wcześnie dowiedziała się o sowieckiej zbrodni.
Według tych dokumentów, Stewart i Van Vliert w maju 1943 r. znajdowali się w grupie amerykańskich i brytyjskich jeńców, których Niemcy przywieźli do Katynia aby byli świadkami ekshumacji masowych mogił polskich oficerów. AP pisze, że obaj Amerykanie nienawidzili hitlerowców i nie chcieli uwierzyć, że zbrodni dokonali Sowieci. Niemcy chcieli wykorzystać jeńców propagandowo, aby wbić klin między ZSRR i jego zachodnich sojuszników.
Jednak fakt daleko posuniętego rozkładu zwłok oraz znalezione na miejscu przedmioty, takie jak listy, pamiętniki i wycinki z gazet, z których żaden nie pochodził z okresu późniejszego niż wiosna 1940 r., przekonał ich, że zbrodni dokonali Sowieci.
Raport "zaginął"
Po wojnie Stewart zeznawał o tym co widział w 1951 r. przed komisją ds. zbrodni katyńskiej powołaną przez Kongres USA. Van Vliet napisał na ten temat dwa raporty w 1945 i 1950 r. (z których pierwszy zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach).
Zdaniem amerykańskiego historyka Allena Paula, autora książki "Katyń: Masakra Stalina i triumf prawdy", ujawnione fakty o zaszyfrowanych informacjach przesłanych przez dwóch amerykańskich jeńców wojennych są "potencjalnie wybuchowe". Dodał, że materiały na ten temat nie ukazały się w dokumentach z przesłuchań w Kongresie w latach 1951-52 i wydaje się, że zostały pominięte.
Z okazji publikacji dokumentów o mordzie w Katyniu odbyła się na waszyngtońskim Kapitolu konferencja z udziałem członków Kongresu, przedstawicieli Polonii amerykańskiej, ambasady RP w USA i rodzin katyńskich.
- To dzień, na który długo czekaliśmy- powiedziała członkini Kongresu USA Marcy Kaptur z Ohio, z której inicjatywy kierownictwo amerykańskich Archiwów Narodowych umieściło w poniedziałek w Internecie kilka tysięcy stron dokumentów o zbrodni katyńskiej. W konferencji uczestniczył także kongresman Dan Lipinski z Chicago.
>>>>
Oczywiscie jest krajobraz zdrady . Alianci niby sojusznicy Polski tuszowali zbrodnie bo przeszkadzaly im sie kumac ze Stalinem a pozniej z kolejnymi monstrami na Kremlu . Teraz to juz te dokumenty nie sa ani rewelacja ani sensacja . Sa tylko przyczynkiem do tematu ,,Sojusznicy Polski ''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:10, 13 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Naukowcy o archiwach katyńskich: dla USA Rosja ważniejsza niż Polacy.
Nie ma wątpliwości, że Związek Sowiecki, a później Rosja, były dla USA ważniejsze niż Polska - uważają nowojorscy naukowcy. Kolejne potwierdzenie tego wyłania się - ich zdaniem - z opublikowanych w internecie dokumentów o zbrodni katyńskiej pochodzących z archiwów USA.
- Jeszcze nie wszystkie materiały zostały udostępnione - zastrzegł prof. Stanisław Wiktor, ekspert Departamentu Stanu USA, który uczestniczył w poniedziałkowej konferencji na Kapitolu w Waszyngtonie poświęconej publikacji w internecie kilku tysięcy stron dokumentów o mordzie dokonanym na Polakach w 1940 roku w Katyniu.
Według prof. Wiktora po ujawnieniu dokumentów wydaje się tym bardziej oczywiste, że sprawa katyńska nie zmieniła "real politics" Stanów Zjednoczonych, jak też innych rządów alianckich, hołdujących zasadzie, że długofalowe korzyści polityczne są najważniejsze.
- Jeśli Polacy spodziewają się, że polityka amerykańska w stosunkach z dzisiejszą Rosją będzie inna, to są naiwni. Mimo retoryki, interesy Stanów Zjednoczonych w Moskwie są na pewno ważniejsze niż popieranie polskich roszczeń historycznych wobec Rosji - przekonuje ekspert z Departamentu Stanu.
Prof. Wiktor zwraca też uwagę, że to właśnie amerykański pisarz Allen Paul udowadnia, iż USA - mimo wiedzy o zbrodni katyńskiej - nic w tej sprawie nie zrobiły. Wynika to z faktu, że Związek Sowiecki wówczas, a dziś Rosja należą w globalnej polityce amerykańskiej do najważniejszych partnerów Waszyngtonu.
Także w opinii prof. Johna Micgiela z Uniwersytetu Columbia nie ma nic dziwnego w tym, że administracja prezydenta Franklina Delano Roosevelta była zainteresowana w utrzymaniu strategicznego sojuszu z ZSRS w walce z "państwami osi". Temu strategicznemu sojuszowi mogło wówczas zagrozić podejmowanie działań w interesie znacznie słabszego sojusznika.
Naukowiec przypomina, że Roosevelt zgodził się w Teheranie w listopadzie 1943 roku na plany Stalina dotyczące powojennej Polski i większości państw Europy Środkowej i Wschodniej. Utrzymanie ZSRS jako najważniejszego sojusznika w walce Niemcami, jak dodaje, wymagało wsparcia materialnego, dyplomacji, a nawet inwigilacji obcych obywateli w Stanach Zjednoczonych. - Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że rząd USA śledził w czasie wojny nawet założycieli Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku - podkreśla prof. Micgiel.
- Zawsze było też jasne, że Wujek Joe (tak nazywał Roosevelt Stalina - przyp. red.) był dla prezydenta USA znacznie ważniejszy niż polski premier Władysław Sikorski, który zginął w lipcu 1943 roku w niewyjaśnionych do końca okolicznościach - dodał.
Prof. Micgiel, który jest dyrektorem wykonawczym Ośrodka Europy Wschodniej i Środkowej, oraz wicedyrektorem Instytutu Harrimana nowojorskiego Uniwersytetu Columbia, ma nadzieję, że kiedyś archiwalne materiały rzucą światło także na przyczyny tej tragedii.
Archiwa Narodowe USA opublikowały w poniedziałek kilka tysięcy stron znajdujących się w ich zbiorach dokumentów na temat mordu polskich oficerów przez NKWD w Katyniu w kwietniu 1940 r. Są tam materiały ze zbiorów kilkunastu organów władz USA, w tym Kongresu, Departamentu Stanu, bibliotek-muzeów byłych prezydentów, agencji wywiadu wojskowego i CIA, Pentagonu i innych agend rządowych. Część dokumentów - około tysiąca stron - zostało po raz pierwszy udostępnionych opinii publicznej. Reszta była już wcześniej dostępna dla badaczy i publiczności, chociaż w innej formie.
>>>.
Oczywiscie . Warto jednak przypomniec ze Reagan bardzo sie przejmowal zdrada USa wobec Polski w 1944 roku a i pozniejszymi zdradami wobec Wegier itd . I stad jego Polityka . ON POSTANOWIL ZE NIE ZDRADZI ! Naprawde wyjatek w historii USA !!!
Herbert napisal na ten temat chyba w Raporcie z oblezonego miasta :
Dzieci tych ktorzy nas zdradzili przysylajanam pomoc .
To nowe pokolenie oni sa niewinni wiec jestesmy im wdzieczni ...
Teraz mozecie sobie porownac jak Amerykanie odkrywaja swoja historie a tam ... HANBA !
Polacy odkrywaja i CHWALA ! Tego nie da sie porownac ... Co to znaczy byc kraje Maryi ! :O))) Ona wie co najlepsze ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:09, 15 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
"Badania ws. Katynia pozwolą ujawnić obcych agentów w otoczeniu prezydenta".
- Badania w archiwach dotyczące sprawy Katynia prawdopodobnie pozwolą ujawnić obcych agentów w otoczeniu prezydenta Franklina D. Roosevelta, którzy tuszowali wiele spraw - twierdzi dr Ewa Cytowska, autorka przygotowywanej do druku książki "Stany Zjednoczone i Polska 1939-1945".
- Opublikowane obecnie amerykańskie dokumenty dotyczące sprawy katyńskiej nie ujawniają nowych faktów, nie odsłaniają też głębszych kulisów polityki amerykańskiej. Mogą być punktem wyjścia do dalszych badań w archiwach amerykańskich. Można mieć nadzieję, że pozwolą one na ujawnienie, kto w otoczeniu prezydenta Roosevelta w Departamencie Stanu był odpowiedzialny za ukrywanie bądź niszczenie dokumentów informujących o zaginionych, a w rzeczywistości już zamordowanych oficerach polskich - mówi Ewa Cytowska.
Zanim w kwietniu 1943 r. podana została publicznie informacja o odkryciu grobów w Katyniu politycy amerykańscy doskonale wiedzieli o zaginionych oficerach, a nawet o dramatycznych domniemaniach strony polskiej. - Już w styczniu 1942 r. premier Sikorski poinformował o zaginionych ambasadora amerykańskiego przy rządzie polskim A. D. Biddle'a. Amerykanie wiedzieli też, że od początku 1942 r. rotmistrz Józef Czapski bezskutecznie prowadził poszukiwania na terenie ZSRS i że poinformował o tym przedstawiciela amerykańskiego w Moskwie. Ten ostatni przekazał do Departamentu Stanu wyczerpujący raport. Raport ten - opublikowany przed laty w amerykańskich dokumentach dyplomatycznych - wywołał wówczas wielką konsternację w Waszyngtonie, a nawet na pewien czas "zaginął" - mówi badaczka.
- Od dawna wiemy z opublikowanych przed laty dokumentów amerykańskich, że premier Sikorski pod koniec maja 1942 r. miał kilka rozmów z ambasadorem Biddle'm na temat zaginionych w ZSRS oficerów polskich. Biddle wysłał raport 2 czerwca, ale urzędowy bieg dokumentu został zatrzymany i dopiero 10 czerwca odnotowano jego wpływ w Departamencie Stanu, mimo przeznaczenia dla najwyższych osobistości: prezydenta i sekretarza stanu. Dlaczego tak się stało? Oczywiście nie była to sprawa biurokracji, czy przeoczenia. Było to raczej skutkiem świadomego i celowego działania - mówi dr Cytowska.
Odpowiadając na pytanie dlaczego ten bieg dokumentów został zatrzymany dr Cytowska mówi: w tym czasie w Waszyngtonie przebywał komisarz ludowy spraw zagranicznych ZSRS Wiaczesław Mołotow. W rozmowach amerykańsko - sowieckich zapadły wtedy ważne dla Roosevelta, choć bardzo ogólne ustalenia, co do udziału Związku Sowieckiego w kształtowaniu powojennego świata. Nie był to dobry czas na występowanie w sprawach polskich. Przeciwnie, podejmowanie zgłoszonej przez stronę polską sprawy zaginionych oficerów mogło - w przekonaniu wysokich urzędników demokratycznej administracji - narazić na ryzyko pojawiającą się szansę długofalowej współpracy amerykańsko-sowieckiej. Do spraw polskich starano się zachować bezpieczny dystans, a najlepiej w ogóle ich unikać.
- W tym właśnie czasie pojawił się nowy problem, a mianowicie niszczenie dokumentów zawierających wzmianki o zaginionych. O tej praktyce wiemy z innych dokumentów. Tak więc już w 1942 r. Amerykanie nie tylko unikali spraw polskich, przede wszystkim unikali tematu zaginionych, nie dopuszczali do upowszechnienia żadnych informacji, zablokowali możliwość jakiegokolwiek przecieku. To wszystko razem przekonuje, że właśnie wtedy Stany Zjednoczone weszły na drogę, która ukształtowała amerykańską postawę wobec Katynia - mówi dr Cytowska.
W sierpniu i wrześniu 1942 r. miały miejsce dwie misje amerykańskie w Moskwie z wątkiem polskim - przypomina autorka przygotowywanej do druku książki "Stany Zjednoczone i Polska 1939-1945". Pierwsza W. Averella Harrimana i druga Wendella Willkie'go, republikańskiego kontrkandydata Roosevelta w wyborach prezydenckich w 1940 r. Harriman miał przemówić w Moskwie w imieniu prezydenta. - Do niczego jednak nie doszło. Harriman doskonale rozumiejący intencje prezydenta zabiegał wyłącznie o dobry klimat w stosunkach z Moskwą i świadomie pominął drażliwy temat polski - podkreśla badaczka.
Podkreśla, że w przypadku misji Willkie'go w Waszyngtonie szła walka na najwyższym szczeblu między Departamentem Stanu, a prezydentem o jej kierunek. W tym czasie Stanach Zjednoczonych nabrzmiewała sprawa zaginionych. Sekretarz stanu Cordell Hull dążył do jej wyjaśnienia i takich instrukcji udzielił ambasadorowi w Moskwie, Wiliamowi H. Standleyowi.
- Inni, w tym także prezydent, w ogóle nie chcieli dopuścić do jej podniesienia. Podjęto działania szczególne, w rezultacie których Willkie wyruszał do ZSRS w otoczeniu "doradców", którzy byli sympatykami Związku Sowieckiego, a nawet wręcz otwartymi zwolennikami komunizmu. Oni to czuwali nad krokami Willkie'go nieposiadającego poważniejszych kwalifikacji politycznych i przejęli pełną kontrolę nad przebiegiem misji - mówi.
- O specyfice misji Willkie'go także wiemy z dawniej opublikowanych dokumentów. Teraz można by się pokusić o podanie bardziej wyczerpujących informacji. Na przykład, stwierdzić kto typował wspomnianych doradców Wilkie'go, kto był ich mocodawcą i udzielał im instrukcji, kto stał za operacją "prania mózgu" zgotowaną Willkie'mu przed podróżą do Moskwy. Wreszcie, kim była osoba tak bardzo zainteresowana niedopuszczeniem do podniesienia w Moskwie sprawy zaginionych, a wtedy już zamordowanych oficerów - pyta dr Cytowska.
Badaczka stwierdza, że dokładniejsze badania w archiwach, mające na celu przyjrzenie się kontaktom polsko - amerykańskim w 1942 r., w szczególności dotyczącym zaginionych oficerów polskich prawdopodobnie pozwoli potwierdzić przypuszczenia o agentach w Departamencie Stanu i w otoczeniu prezydenta Roosevelta, którzy wpływali na jego decyzje, tuszowali wiele spraw, służyli interesom obcego mocarstwa, a przede wszystkim szkodzili Polsce. Zresztą nie tylko w sprawach dotyczących zbrodni katyńskiej.
- Będzie to bolesne i zapewne wywoła burzę w Stanach Zjednoczonych. I być może - tak jak przed laty - stanie się dynamitem politycznym, który podczas II wojny światowej został zneutralizowany. Powstaje pytanie jak będzie teraz? Przyszłość pokaże czy sprawa Katynia okaże się wyłącznie kategorią historyczną czy też problemem oddziałującym na współczesne zagadnienia polityczne? - mówi dr Cytowska.
>>>>
Tak . Hanba ta to obraz USA z tej epoki . Pamietajmy o silnej komunizacji tego spoleczenstwa . Tam po prostu bylo mnostwo komunistow ... To nie jest ajkis przypadek czy wpadka czy anwet wyrachowanie . To jest tendencja !!! Sa to dzieje opetania ... Jak jeden z najbardziej zbrodniczych potworow historii mogl stac sie dla elit uSA ( tak tych ,,wyksztlconych'' ) kuriozlanym ,,rajem robotnikow i chlopow'' zarzadzanym przez ,,dobrotliwego'' wujka Stalina ... Podkreslam WYKSZTALCONYCH ! Ci wyksztalceni bardziej w to wierzyli niz prosty lud ... Prosty lud szybciej dostrzegal realia niz ci po uniwersytetach ...
Jednak strategicznym bledem poalkow bylo pozostawanie w Wielkiej Brytanii gdy rozum mowil ze po przystapieniu USA do wojny nalezy przeniesc rzad do USA . Gdyby tam naplynal tlum Polakow + polonia to calej tej komunistycznej holocie byloby trudno tak macic ... Tymczasem trzymanie sie upadlej juz Brytanii tez zreszta zachowujacej sie nielojalnie bylo gwozdziem do trumny...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:17, 17 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
USA: powrót amerykańskich "Oburzonych" na ulice
Około tysiąca ludzi wzięło dzisiaj udział w demonstracji w Nowym Jorku w pierwszą rocznicę narodzenia się ruchu protestu Occupy Wall Street piętnującego rosnące nierówności społeczne i korupcję polityki w USA. Aresztowano prawie 100 osób.
Demonstranci zamierzali przejść ulicami Manhattanu do dzielnicy finansowej w południowej części miasta, jednak policja zagrodziła im drogę do budynku giełdy na Wall Street.
Protestujących było znacznie mniej niż rok temu, kiedy w połowie września uczestnicy protestu rozbili obóz w parku Zucotti w pobliżu Wall Street, zlikwidowany przez władze w listopadzie zeszłego roku.
Demonstranci zaczęli się gromadzić na dolnym Manhattanie już w sobotę i niedzielę. W czasie weekendu policja aresztowała ponad 30 osób.
Działacze ruchu amerykańskich Oburzonych zapowiadają jego odrodzenie w tym roku, ale pierwszy dzień zdaniem obserwatorów przyniósł rozczarowanie. Demonstranci na Manhattanie spotykali się z nieprzychylnymi reakcjami przechodniów.
Jesienią ubiegłego roku ruch protestu rozszerzył się na wiele miast i zwrócił uwagę Amerykanów na problem nierówności i wypaczeń procesu demokratycznego spowodowanych przez pieniądze. Stopniowo jednak tracił rozpęd i osłabł.
Według komentatorów przyczyną był brak charyzmatycznych przywódców, wyraźniej sformułowanego programu politycznego oraz skoordynowanej akcji nacisku na Kongres, aby uchwalał zmiany zgodne z ideami "okupantów".
>>>>
W koncu rocznica !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:54, 24 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
USA: departament stanu krytykuje CNN. Ujawnili dziennik ambasadora
Telewizja CNN została bardzo ostro skrytykowana przez amerykański departament stanu. Chodzi o działanie, najprawdopodobniej reporterów stacji, którzy odnaleźli prywatny dziennik Christophera Stevensa, ambasadora Stanów Zjednoczonych w Libii, zamordowanego podczas protestów, które wywołał film szkalujący Mahometa.
Departament zarzuca CNN, że wykorzystała zapiski nie zważając na ich prywatny charakter. Wiadomości zawarte w dzienniku zostały wykorzystane przez informacyjną stację podczas relacji z Libii. Departament Stanu nazwał takie działanie haniebnym i niewybaczalnym.
Podkreślił, że prywatnych zapisków nie można wykorzystać w celach dziennikarskich, zwłaszcza jeżeli chodzi o morderstwo. Sprawa znalezienia notatek ambasadora wyszła na jaw jak o wszystkim poinformowała jedna z gazet. Dziennik odnaleziono w zdewastowanym budynku ambasady i po zapoznaniu się przez dziennikarzy z jego treścią został zwrócony rodzinie.
CNN tłumaczy, że w środku zawarte były bardzo ważne wiadomości dotyczące sytuacji w Libii, a opinia publiczna ma prawo mieć do nich dostęp. Z zapisków wynikało, że nad amerykańską placówką dyplomatyczną w tym kraju wisiała groźba ataku terrorystycznego.
Zdaniem CNN to daje do myślenia, czy dyplomaci z USA mieli zapewnione należyte bezpieczeństwo, za które odpowiedzialny jest właśnie Departament Stanu.
>>>>
Niestety dziennigangsterstwo ,,rozwija sie''...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:50, 29 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Mity o Romneyu ...
Media USA nasmiewaja sie z debilnej Theranskiej propagandy ktora satyryczne programy typu ,, Amerykanie woleliby sie spotkac z Achmedinezadem niz z Obama osobiscie'' przedstawiaja jako fakty nadzwyczaj powazne i znamienne dla sytuacji w USA ...
A czy media USA sa madrzejsze ?
Uslyszem wiadomosc ktora mnie wcięła . Chodzilo o to ze Romneya popiera Cilnt Eastwood oraz :
,,wokalista grupy "Kiss" Gene Simmons, modelka Cindy Crawford i aktorka porno ...''
Ostatnia dolaczona osoba istotnie wcina ...
Toz to jest wiekszy odlot niz TVTeheran ...
Dolaczyli do osob znanych z osiagniec w roznych dziedzinach kobiete upadla . Tak jakby to bylo rownowazne .
Przypomina sie znane powiedzenie . Czy ty tez jestes wegetrianinem tak jak Adolf Hitler ? Tak jakby zachodzil scisly zwiazek miedzy nie jedzeniem miesa a popelnianiem zbrodni ludobojstwa ! Oczywiscie jest to zdanie zartobliwe ale gdyby je podawac na powaznie brzmi jak oskarzenie wegetraian o ludobojstwo .
Podobnie tutaj . To ze jakas upadla kobieta chca zrobic skandal powiedziala ze popiera Romneya to nie jest powod aby dolaczac ja do osob znanych i szanowanych . Kobieta ta bowiem nie jest gwiazda szolbiznesu a marginesu jakim jest biznes porno . Kobiety zniewolone w tym wszystkim sa opetane przez diabla jak wiem z Ewangelii ... To co robia ma na celu zlo . A konkretnie skandal ... Aby szum wokol mnie ...
Co trez bedzie jak jakis seryjny morderca gwalciciel czy pedofil ,,poprze'' Romneya ? Tez media dolacza ja do listy ???
Jest to element terroru dla gwiazd aby nie popieraly Romneya bo ich media ,,umieszcza w towarzystwie''... Takie metody komuchow ...
Media w USA nie sa wiarygodne ...
Zasada jest prosta jesli kandydat popiera porno to oczywiscie informujemy ze biznes ten popiera jego . Bo to istotna wiadomosc ...
Ale jesli ktos jest przeciw ? A jakas podejrzana osoba z tego towarzystwa ,,poprze'' to latwo sie domyslic ze to jest gra na rozglos . I media musza to skomentowac w ten sposob ze nie jest to powazne poparcie a wyskok osoby niezrownowazonej ...
Oczywiscie kobieta ta powinna sie wyzwolic z opetnia - potrzeba modlitw egzorcyzmow . Ale w zaden sposob nie mozna jej traktowac jako ,,komentatora politycznego'' ...
Widzicie jak media USA zcaieraja granice miedzy tym co przyzwoite a co nieprzyzwoite miedzy sztuka filmowa a pornoszambem . To nie przypadek to kulturkampf . Wojna z kultura ... i cywilizacja ...
A oczywiscie nie mamy watpliwosci ze faktycznie i relanie biznes porno-invitro-aborcyjno-eutanazyjny popiera Obame ... Wszak on popiera ich postulaty i czolowka Demokratow ...
Widzicie tu jednak podlosc mediow USA ktore sa czerwone . Potrafili nawet przykleic Romneyowi poparcie porno !!! Gdy jest odwrotnie ! I mozna byc rzekonanym ze w tej ,,branzy'' 98 % glosuje na Obame . A 2 % zawsze sie znajdzie wyjatkow ...
Jest to PODSTAWA WIEDZY O USA . Demokraci z zasady promuja rozpuste . ,,Edukacje seksulana'' ktora polega na wyswietlaniu dzieciom porno , prezerwatywy tym dzieciom . Aborcje eutanazje itp .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:36, 29 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Iran: agencja nabrała się na sondaż o poparciu dla Ahmadineżada w USA
Irańska agencja prasowa Fars nabrała się na żart amerykańskiego portalu satyrycznego i przedrukowała nieistniejący sondaż, według którego biali Amerykanie mieszkający na wsi zagłosowaliby raczej na prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada, a nie na Baracka Obamę.
Fars w swym anglojęzycznym serwisie przekleił za satyryczną gazetą "The Onion" m.in. informację, że 77 proc. wiejskich wyborców chętniej niż z Obamą poszłoby na mecz bejsbolowy albo na drinka... z Ahmadineżadem. Ten sensacyjny sondaż został rzekomo przeprowadzony przez Instytut Gallupa.
"Po prostu bardziej mi on opasuje" - przytoczyła irańska agencja wypowiedź mieszkańca Wirginii Zachodniej - oczywiście całkowicie zmyśloną, jak wszystko, co publikuje ta gazeta z siedzibą w Chicago.
Irańska agencja pominęła tylko ten fragment tekstu, w którym Ahmadineżada opisuje się jako człowieka, "który wielokrotnie negował Holokaust i ma na koncie egzekucje wielu więźniów politycznych".
Fars zamieściła przychylny Ahmadineżadowi sondaż na eksponowanym miejscu, obok porcji doniesień o irańskich postępach w technologii wojskowej, programie nuklearnym oraz obok tekstu piętnującego Izrael.
Irańska agencja przedrukowała tekst w piątek, kilka dni po tym, gdy ukazał się na portalu "The Onion". Nie trafił on jednak do serwisu w języku farsi.
W 2009 roku dwie gazety z Bangladeszu musiały przeprosić po tym, jak potraktowały serio artykuł z "The Onion", w którym napisano, że lądowanie na Księżycu zostało sfingowane.
>>>>>>
Aha czyli ta ,,satyra'' to tez nie przypadek ... Chodzilo o oczernienie amerykanskich wiesniakow ze sa mentalnie islamistami . A oni glosuja na Romneya ... Po prostu przywalili w elektorat Romneya ze tacy psychopaci niby . I jakos nikt sie nie oburza na oczernianie elektoratu ... Czerwone media ... I znow manipulacaj bo islamizm to blizniaczy system w stosunku do komuny i hitleryzmu . Tez zmienia swiat poprzez mordowanie ludzi ... Tylko inny kontekst cywilizacyjny mentalnosc ta sama ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:26, 09 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Romney: w sprawie tarczy nie będzie elastyczności z Putinem.
Republikański kandydat na prezydenta Mitt Romney skrytykował politykę zagraniczną prezydenta Baracka Obamy, zarzucając mu osłabienie przywództwa USA na świecie. Zdaniem obserwatorów nie przedstawił jednak alternatywnych planów rozwiązania światowych kryzysów.
W przemówieniu w Lexington w stanie Wirginia w poniedziałek Romney - jak zauważyli komentatorzy - starał się również rozproszyć obawy, że jego prezydentura groziłaby rozpoczęciem przez USA nowych konfliktów zbrojnych, o co oskarżają go zwolennicy Obamy.
Nie mówił też o amerykańskiej "wyjątkowości" i konieczności utrzymania hegemonii USA na świecie, co głosił poprzednio.
Zapowiedział wszakże "odkręcenie" redukcji budżetu zbrojeniowego dokonywanej za prezydentury Obamy. Obiecał np. budowę co roku nowych 15 okrętów wojennych.
Kandydat GOP atakował głównie politykę prezydenta na Bliskim Wschodzie. Podkreślił, że polityka Obamy w regionie zwiększa tam ryzyko zaostrzania się konfliktów.
O Rosji wspomniał w swym wystąpieniu jedynie marginesowo, mówiąc: "Wdrożę skuteczną broń przeciwrakietową, by bronić nas przed zagrożeniami, i w tej sprawie nie będzie żadnej elastyczności z Władimirem Putinem".
Nie rozwinął jednak tego wątku, nie powtarzając na przykład swej wcześniejszej krytyki odwołania przez Obamę realizacji planu amerykańskiej tarczy rakietowej w Europie - w Polsce i Czechach - zainicjowanego przez poprzedniego prezydenta George'a W. Busha.
Romney powiedział też, że Putin "rzuca cień na nowe demokracje w Europie".
Wychodząc od niedawnych demonstracji antyamerykańskich i ataków na placówki dyplomatyczne USA w krajach arabskich i muzułmańskich, sugerował, że nie doszłoby do nich, gdyby nie polityka Obamy. Nie wyjaśnił jednak, na czym polega jej związek z napięciem i kryzysami w tym regionie.
Skrytykował zdystansowanie się prezydenta wobec twardej polityki izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu wobec Palestyńczyków, a także jego "milczenie" w czasie rewolty przeciw rządom ajatollahów w Iranie.
Za chaos, utrzymywanie się przemocy i wzrost wpływów Iranu w Iraku także obwinił prezydenta Obamę, wypominając mu, że "gwałtownie" wycofał wojska amerykańskie z tego kraju.
Wycofanie wojsk do końca 2011 r. było zgodne - o czym Romney nie wspomniał - z umową zawartą z rządem irackim przez administrację prezydenta Busha.
Republikański kandydat zrzucił następnie Obamie "brak przywództwa" wobec kryzysu w Syrii.
Oświadczył też, że jako prezydent będzie "współpracował" w tym kraju z "tymi, którzy podzielają nasze wartości", czyli syryjską opozycją, aby zapewnić, że będzie dostawała broń.
Mówiąc o Iranie, podkreślił, że jest gotowy do wprowadzenia surowych sankcji wobec tego kraju. Iran pracuje nad programem nuklearnym i jest podejrzewany o plany uzbrojenia się w broń atomową.
Romney nie sugerował jednak - co czynił wcześniej i na co naciska Netanjahu - że trzeba postawić Iranowi ultimatum, grożąc mu, że Zachód nie dopuści, by wszedł w posiadanie broni nuklearnej.
Romney zapowiedział też, że w Afganistanie będzie dążył do zapewnienia "udanego przekazania zadań ochrony bezpieczeństwa" w ręce afgańskiej armii i policji.
Taki sam cel stawia sobie administracja Obamy.
Podsumowując politykę prezydenta, Romney powiedział, że "ma on nadzieję na pokój na Bliskim Wschodzie". - Nadzieja nie jest jednak strategią - dodał.
- Na całym świecie, tak jak na Bliskim Wschodzie, zadawane jest pytanie: za czym Ameryka obstaje? Jeżeli Ameryka nie będzie przewodzić, inni będą. I to ci, którzy nie podzielają naszych celów i wartości - oświadczył.
W pierwszych komentarzach wytknięto Romneyowi niewychodzenie poza ogólniki i brak konkretnych planów rozwiązania światowych problemów.
- Wciąż nie jest jasne, czym miałaby się różnić jego polityka międzynarodowa od polityki Obamy - powiedziała w telewizji MSNBC redaktor naczelna tygodnika "Foreign Policy" Susan Glasser. Analityk David Wood mówił w tej samej telewizji: "Nadzieja nie jest strategią - zgoda, ale sama retoryka też nie jest strategią".
Zdaniem znanego publicysty Fareeda Zakarii przemówienie w Lexington potwierdza, że Romney adresuje teraz swe przesłanie do centrowych, niezależnych wyborców. - Widzieliśmy dziś umiarkowanego Mitta - powiedział Zakaria w telewizji CNN.
Wytknął on kandydatowi GOP, że w jego wystąpieniu "nie było konkretów na temat Egiptu", i zwrócił uwagę, że Romney przyrzekł ściganie sprawców zabójstwa ambasadora USA w Libii - czyli to samo, co czyni już Obama.
Komentatorzy w USA przypominają, że w Partii Republikańskiej nie ma zgody co do pożądanej koncepcji polityki zagranicznej.
>>>>
I znowu widzicie jak media atakuja . Romney mowi zupelnie jasno a ci udaja ze nie wiedza o co chodzi ...
Jedyne co sie mozna przyczepic to budowa tych okretow . USA maja juz duzo okretow i nie potrzeba nowych . Tym bardziej ze technologia juz sie nie zmienia i praktycznie buduje sie takie same skorupy . Jedyne co trzeba wymieniac to elektronike ale na nowych tez ... Wiec nie ma sensu - tym bardziej ze nikt inny nie ma takiej floty TO PO CO ? Trzeba utrzymywac w sprawnosci to co jest a budowac tylko wtedy gdy naprawde stary okret juz sie rozleci ...
Ale poza tym wszystko jest jasne . Tepic bandytow wspierac ruchy wolnosciowe . I O TO CHODZI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:35, 10 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Amerykanie odchodzą od zorganizowanej religii
Coraz więcej Amerykanów, zwłaszcza młodych, nie utożsamia się z żadną zinstytucjonalizowaną religią - wynika z najnowszego sondażu Pew Research Center i telewizji PBS. Maleje też udział protestantów w populacji USA.
Według sondażu 19,6 proc. mieszkańców USA, czyli 46 milionów ludzi, określa się jako niezwiązani z żadnym Kościołem. Jest to najwyższy odsetek od początków badania opinii na ten temat i wyższy o 5 pkt proc. niż jeszcze pięć lat temu.
W grupie tej większość jednak (68 procent) nadal deklaruje wiarę w Boga. Oznacza to, że ateiści i agnostycy stanowią w USA tylko około 6 proc. populacji.
>>>>
Teraz wiecie dlaczego kraj upada ...
Osób nieidentyfikujących się ze zorganizowaną religią jest jeszcze więcej w grupie dorosłych w wieku poniżej 30 lat - około 33 procent. Sygnalizuje to, że Amerykanów niezwiązanych z żadnym z Kościołów będzie przybywać.
Według badań Pew Research Center członkowie Kościołów protestanckich stanowią obecnie 48 procent ludności kraju. Po raz pierwszy ich odsetek spadł poniżej połowy populacji.
Udział protestantów - tradycyjnie najliczniejszej grupy religijnej - zmalał także w głównych organach władzy w USA. W Sądzie Najwyższym na przykład najwięcej jest katolików (pięciu), zasiada tam troje żydów i tylko jeden protestant.
Spośród Amerykanów nienależących do Kościoła zdecydowana większość (68 procent) to zwolennicy Partii Demokratycznej, która popiera takie liberalne rozwiązania jak prawo do aborcji i legalizacja małżeństw homoseksualnych.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:43, 11 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Sąd Najwyższy zadecyduje o legalności przywilejów rasowych.
Przed amerykańskim Sądem Najwyższym ponownie ważą się losy akcji afirmatywnej - kontrowersyjnego systemu preferencji etniczno-rasowych, m.in. przy przyjmowaniu do szkół wyższych.
Sąd rozpoczął rozpatrywanie sprawy 22-letniej Abigail Fisher, która oskarża Uniwersytet Teksasu, że nie przyjął jej na studia, ponieważ jest biała. Fisher argumentuje, że uczelnia przyjęła innych kandydatów, którzy mieli gorsze od niej wyniki w nauce, ale należą do mniejszości murzyńskiej lub latynoskiej.
System preferencji etniczno-rasowych - także przy zatrudnianiu i przyznawaniu kontraktów rządowych - istnieje w USA od 1978 r. Sąd Najwyższy postanowił wówczas, że jest on pożyteczny, gdyż Ameryce potrzebna jest większa różnorodność elit jako odbicie rosnącej różnorodności etnicznej, rasowej i religijnej społeczeństwa.
Od tego czasu akcja afirmatywna była wielokrotnie kwestionowana w pozwach sądowych jako sprzeczna - zdaniem powodów - z 14 poprawką do konstytucji, czyli zasadą równości obywateli wobec prawa.
Za każdym razem jednak Sąd Najwyższy - do którego spór trafiał z sądów z sądów niższych instancji - podtrzymywał legalność systemu.
Ostatnio wydał taki werdykt w 2003 roku, rozstrzygając pozew innej białej kandydatki na studia, nieprzyjętej na Uniwersytet Michigan. Sąd orzekł wtedy, że uniwersytety mogą uznawać rasę za jedno z kryteriów przyjęć, aby na uczelni powstała "masa krytyczna" studentów z mniejszości etniczno-rasowych.
Po tej decyzji Uniwersytet Teksasu wzmocnił swoją politykę uprzywilejowania kandydatów czarnoskórych i latynoskich. Poprzednio polegała ona tylko na przyjmowaniu 10% najlepszych absolwentów wszystkich szkół średnich w Teksasie, co zapewniało nadreprezentację mniejszości rasowych, gdyż chodziło o wszystkie szkoły - w tym publiczne z biednych dzielnic, o niższym poziomie, gdzie uczą się zwykle młodzi Afroamerykanie i Latynosi.
Po 2003 roku zaczęto przyjmować także studentów z tych mniejszości, używając bezpośrednio rasy jako kryterium.
Ta właśnie praktyka została zakwestionowana w pozwie Abigail Fisher. Sędziowie z Sądu Najwyższego wysłuchali argumentów jej adwokatów i przedstawicieli Uniwersytetu Teksasu.
Uważa się, że o orzeczeniu sądu zaważy najprawdopodobniej stanowisko sędziego Anthony Kennedy'ego, który zwykle pełni rolę języczka u wagi w rozstrzyganiu sporów w sytuacji, gdy w składzie sądu jest czterech sędziów konserwatywnych i czterech liberalnych.
W 2003 roku sędzia Kennedy wypowiedział się przeciwko akcji afirmatywnej, przyłączając się do konserwatywnej opozycji przeciw orzeczeniu, które ją sankcjonowało.
>>>>
Trzeba z tym skonczyc ... I przyznawac tylko pomoc w sytuacji gdy warunki sa ciezkie . Akcja ta powstrzymala proces zjamowania coraz wyzszych stanowisk przez Murzynow . Murzyni przestali sie uczyc bo i tak mieli miejsca . Nastapila gangsteryzacja mlodych i rozne inne patologie . Koszmar ! Lepiej niech Murzynow studiuje mniej ale beda to FAKTYCZNE studia aby nikt im nie zarzucal ze sa idiotami ale studia dostali za nic ...
A oczywiscie w USA ISTNIEJE RASIZM . Bez watpliwosci . Tylko ze ta akcja jeszcze go wzmogla bo przeciez kazdy dostaje kategorie ,,rasowa'' ktora sluzy do okreslania punktow itp. Jak w III Rzeszy ... Oczywiscie z okreslaniem rasowym a nie z ludobojstwem !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:44, 11 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Zarzuty manipulacji przed debatą telewizyjną kandydatów na wiceprezydenta USA.
Przed debatą telewizyjną kandydatów na wiceprezydenta zwolennicy Republikanów sugerują, że wyznaczona do jej prowadzenia dziennikarka telewizji ABC Martha Raddatz nie będzie jej bezstronnym moderatorem, gdyż skrycie sympatyzuje z prezydentem Barackiem Obamą.
Prawicowy portal Drudgereport.com wybił na czołówkę wiadomość z magazynu "The Daily Caller", że w 1991 r. Barack Obama był gościem na ślubie Raddatz z Juliusem Genachowskim, swoim kolegą ze studiów na Uniwersytecie Harvarda.
Genachowski został w administracji Obamy szefem Federalnej Komisji ds. Łączności (FCC). Z Marthą Raddatz rozwiódł się po sześciu latach.
W debacie telewizyjnej wystąpi urzędujący wiceprezydent Joe Biden i kandydat Republikanów do tego stanowiska, kongresman Paul Ryan.
Oczekuje się, że Biden będzie atakował Ryana za jego propozycje radykalnych cięć wydatków rządowych, które mogą odbić się na sytuacji materialnej najsłabszych grup społecznych.
Wiceprezydenci tradycyjnie pełnią rolę ofensywnych krytyków opozycji. Tym razem - jak się uważa - Biden będzie dodatkowo chciał swoim wystąpieniem "naprawić" złe wrażenie, jakie pozostawił prezydent Obama w pierwszej debacie w Denver z republikańskim pretendentem do Białego Domu Mittem Romneyem.
Po tej wygranej przez siebie debacie Romney z nową energią prowadzi kampanię wyborczą w "swing states", stanach, gdzie szanse obu kandydatów są wyrównane, jak Ohio. Kandydat Republikanów spotykał się z wyborcami w Cuyahoga Falls w tym stanie. Następnego dnia przyjechał do Mount Vernon w Ohio, gdzie obiecał, że anuluje planowane przez Obamę redukcje wydatków na zbrojenia. Zapowiedział też, że będzie stosował posunięcia odwetowe wobec Chin, jeżeli kraj ten nadal będzie naruszał porozumienia o wolnym handlu.
Romney i jego sojusznicy krytykują teraz Obamę, że w swoich wystąpieniach na wiecach i w telewizyjnych ogłoszeniach przedwyborczych atakuje republikańskiego kandydata za zapowiedź cofnięcia dotacji z budżetu na publiczną telewizję PBS.
Demokraci wytknęli Romneyowi, że był to jedyny podany przez niego przykład redukcji wydatków budżetowych, która przyniosłaby w dodatku minimalne oszczędności - rzędu kilku milionów dolarów rocznie. Tymczasem telewizja PBS nadaje m.in. popularne programy dla dzieci, w tym animowany serial "Sesame Street" ("Ulica Sezamkowa"), z postacią Big Bird (Wielkiego Ptaka), który stał się idolem najmłodszych.
Republikanie twierdzą, że zajmowanie się przez Obamę sprawą serialu telewizyjnego pokazuje tylko, że nie ma on Amerykanom nic ważniejszego do powiedzenia, gdy tymczasem miliony wciąż nie znajdują pracy.
Obóz prezydenta nie pozostał dłużny opozycji. Popierająca go telewizja MSNBC wypomniała Romneyowi kolejne potknięcie. W jednym z wywiadów telewizyjnych kandydat Republikanów powiedział, że nie zamierza forsować "żadnych ustaw" wprowadzających ograniczenia w prawie do aborcji.
Komentatorzy MSNBC przypomnieli, że Romney mówił wcześniej co innego - obiecywał wniesienie do Kongresu projektów tego rodzaju ustaw.
>>>>
Obie strony musza wyrazic zgode na prowadzacego inaczej nie ma debaty jest kabaret ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:50, 21 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Żołnierze zgwałcili kobietę? Godzina policyjna w wojsku
Godzina policyjna dla 47 tysięcy żołnierzy USA stacjonujących w Japonii. Ma to związek z wtorkowym aresztowaniem dwóch z nich. Mężczyźni są podejrzani o gwałt na Japonce.
Godzina policyjna obowiązuje od godziny 23 do godziny 5 rano i dotyczy wszystkich amerykańskich żołnierzy odbywających służbę w bazach w Japonii.
Marynarz Christopher Browning z Teksasu i podoficer Skyler Dozierwalker z Oklahomy byli na Okinawie, gdzie znajduje się amerykańska baza, przejazdem.
Według mediów, dwaj mężczyźni w wieku 23 lat dopuścili się gwałtu na młodej Japonce przed świtem we wtorek, gdy wracała do domu; ranili także swoją ofiarę w szyję.
Jeden z żołnierzy piechoty morskiej przyznał się do popełnionych czynów, ale drugi zaprzeczył. Aresztowała ich japońska policja.
- Chcę osobiście przeprosić za ból i traumę, którą przeżywa ofiara i za gniew odczuwany przez wielu na Okinawie - powiedział dowódca sił amerykańskich w Japonii gen. Salvatore Angelella.
Ambasador USA w Tokio John Roos zadeklarował, że rząd amerykański jest gotowy w sposób jak najbardziej pełny współpracować w śledztwie prowadzonym przez policję z Okinawy. Śledztwo prowadzi też amerykańska marynarka wojenna.
- Dołożymy wszelkich starań, aby takie incydenty się nie powtarzały - mówił. - Rozumiem gniew, odczuwany przez wielu ludzi – dodał.
Mieszkańcy niezadowoleni z pobytu żołnierzy USA
Amerykańska armia zajmuje ok. 10 proc. powierzchni wyspy Okinawa, którą USA przekazały pod kontrolę Japonii dopiero w 1972 roku.
Mieszkańcy są niezadowoleni ze stacjonowania na ich terenie 22-tysięcznego kontyngentu USA i domagają się jego usunięcia. Ostatnio protestowali we wrześniu przeciwko rozmieszczeniu w bazie amerykańskiej uważanych za niebezpieczne samolotów transportowych V-22 Osprey.
Ruch sprzeciwu wobec obecności Amerykanów sięgnął apogeum w 1995 roku po zgwałceniu przez trzech marines 12-letniej Japonki.
W listopadzie 2009 roku napięcie znów wzrosło, gdy w wypadku drogowym spowodowanym przez żołnierza piechoty morskiej zginął mieszkaniec Okinawy; sprawca zbiegł z miejsca wypadku, pozostawiając swą ofiarę na drodze.
We wrześniu odbyły się wielotysięczne demonstracje przeciwko rozmieszczeniu na Okinawie uważanych za niebezpieczne wielozadaniowych samolotów pionowego startu i lądowania Osprey.
Demonstranci domagali się także zamknięcia amerykańskiej bazy lotniczej Futenma ulokowanej w centrum miasta Ginowan.
.....
I znowu . Co to jest ? Armia radziecka ! Kogo oni do wojska biora !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:29, 22 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
"Los Angeles Times" za reelekcją Baracka Obamy
Czołowy amerykański dziennik "Los Angeles Times" opowiedział się za wyborem Baracka Obamy na drugą kadencję w Białym Domu argumentując, że kraj odnosi korzyści ze stabilnej prezydentury Obamy.
"Narodowi dobrze służy stabilne przywództwo, które sprawuje prezydent Obama. Zasłużył on na drugą kadencję" - napisał dziennik w artykule redakcyjnym.
Zaznacza, że przeciwnicy Obamy oskarżają go o to, że jest socjalistą i muzułmaninem. Ustawicznie kwestionują też jego miejsce urodzenia i - tym samym - mandat do sprawowania urzędu; prezydent urodził się na Hawajach, natomiast jego przeciwnicy twierdzą, że w Kenii.
Obama okazał się "dojrzały, bardziej pragmatyczny niż ideologiczny, bardziej roztropny niż arogancki" - ocenia kalifornijski .
.....
Ta jasne komunizm to nie ideologia . Pragmatyzm typu Lenin . Potepiamy komunistyczne media USA . Media nie sa od mowienia na kogo glosowac tylko od przekazywania informacji . OBIEKTYWNYCH ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:52, 24 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
Afroamerykanka z Luizjany twierdzi, że została podpalona
Młoda Afroamerykanka twierdzi, że trzej mężczyźni oblali ją łatwopalnym płynem i podpalili w parku w Luizjanie na południu USA. Napastnicy umieścili na samochodzie ofiary litery "KKK", oznaczające Ku Klux Klan - podały lokalne media.
Gdy w niedzielę wieczorem policjanci zjawili się w parku w mieście Winnsboro na północnym wschodzie Luizjany, znaleźli tam kobietę z poparzoną połową ciała - powiedziała rzeczniczka stanowej policji Julie Lewis.
20-letnia Sharmeka Moffitt opowiedziała funkcjonariuszom, że została podpalona przez trzech mężczyzn. Kobieta nie była w stanie zidentyfikować napastników. Gdy zadzwoniła na policję mówiła, że na głowach mieli oni białe kaptury lub kapelusze. Następnie twierdziła, że byli ubrani w białe bluzy z kapturem.
Lokalny szeryf Kevin Cobbs potwierdził, że na samochodzie Moffitt umieszczono litery "KKK" oraz rasistowską obelgę - podała lokalna telewizja KLTV.
Młoda kobieta trafiła do szpitala, a w poniedziałek wieczorem jej stan wciąż był krytyczny - informuje portal thenewsstar.com.
Dotychczas nikogo nie zatrzymano. W parku, w którym doszło do ataku, nie ma monitoringu.
Na obecnym stadium dochodzenia policja nie sklasyfikowała ataku jako przestępstwa na tle rasistowskim. Śledczy na razie nie dotarli też do ewentualnych świadków.
- Nie wyciągajmy pochopnych wniosków - powiedział burmistrz Winnsboro Jackie Johnson. - Nie jestem w pełni przekonany, że chodziło o atak rasistowski - dodał, zapewniając, że należy poczekać na zakończenie śledztwa, prowadzonego przy wsparciu FBI.
Niezależnie od wyników dochodzenia rasizm i działalność KKK w Luizjanie "to fakt" - powiedział szef lokalnego oddziału Krajowego Stowarzyszenia na rzecz Awansu Ludności Kolorowej (NAACP) Otis Chisley. - Jest to ukryte, ale istnieje - dodał.
>>>>
Trzeba to zbadac czy to prawda ? Oczywiscie nie neguje ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:30, 27 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
"Washington Post": Puste obietnice złożone Afgańczykom.
Rząd USA nie dotrzymuje obietnicy złożonej Afgańczykom współpracującym z armią USA w Afganistanie, że będą mogli wyjechać potem do Ameryki, aby uniknąć zemsty talibów - informuje dziennik "Washington Post".
Z ponad 5700 Afgańczyków, którzy pracowali z Amerykanami, głównie jako tłumacze i złożyli podania o wizy USA, dostało je na razie tylko 32. Tymczasem wojska amerykańskie wkrótce zaczną wycofywać się z Afganistanu i do końca 2014 r. mają całkowicie opuścić ten kraj.
W 2009 r. Kongres uchwalił ustawę, która przydzieliła obywatelom Afganistanu zatrudnionym przez rząd amerykański 7500 wiz do USA. Jej sponsorzy argumentowali, że po wycofaniu się wojsk NATO z Afganistanu, ludzie ci staną się celem talibów, którzy uważają ich za zdrajców.
Mimo tej ustawy, ambasada amerykańska w Kabulu nie została przygotowana na przyjęcie tysięcy wniosków o wizy, które zaczęły do niej napływać.
Personel ambasady przyznał, że program wizowy nie był traktowany jako priorytet i nie przysłano odpowiedniego personelu do rozpatrywania podań. Ubiegających się o wizy kierowano do stolicy Pakistanu - Islamabadu.
Przedstawiciele administracji USA zapewniają jednak, że sytuacja się w tej dziedzinie poprawi.
>>>>
I znow zdrada . W kazdym pokoleniu zdrada ! Ilez ludow i narodow USA zdradzily . Bedzie za to kara ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:15, 27 Paź 2012 Temat postu: |
|
|
"Washington Post" poparł Obamę w nadchodzących wyborach
Wpływowy "Washington Post", który w wyborach popiera z reguły demokratycznych kandydatów, ale często mocno krytykował Baracka Obamę, poparł ubiegającego się o reelekcję prezydenta w tegorocznych wyborach.
W artykule redakcyjnym w piątek dziennik wyraża opinię, że mimo swoich braków Obama będzie lepszy dla Ameryki w nadchodzących czterech latach niż jego republikański przeciwnik, były gubernator Massachusetts Mitt Romney.
Gazeta wylicza osiągnięcia prezydenta w pierwszej kadencji: zahamowanie dalszego pogłębiania się recesji przez pakiet stymulowania gospodarki, reformę systemu ochrony zdrowia, która ma zapewnić ubezpieczenie medyczne wszystkim obywatelom, zniesienie zakazu służby jawnych gejów w wojsku. Przypomina jego sukcesy na arenie międzynarodowej, m.in. zabicie Osamy bin Ladena, poparcie powstania w Libii i rozpoczęcie rozmów o wolnym handlu z krajami Azji, aby zmniejszyć uzależnienie USA od wymiany ekonomicznej z Chinami.
Dokonania te – argumentuje „Washington Post” - przeważają nad takimi porażkami, jak powiększanie się deficytu budżetowego, fiasko starań na rzecz rozwoju zielonej gospodarki, brak poparcia dla antyreżimowej rebelii w Iranie w 2009 r. i bierność wobec powstania w Syrii.
Dziennik znajduje słowa uznania dla Romneya, ale krytykuje go za jego plan naprawy gospodarki. Zdaniem autorów artykułu wykluczenie z tego planu podwyżki podatków, podyktowane ideologią konserwatywnych Republikanów, musi, wbrew obietnicom kandydata GOP, doprowadzić do dalszego powiększenia deficytu.
„Washington Post” potępia także propozycje radykalnych cięć wydatków rządowych przedstawiane przez Romneya, które – jak pisze – doprowadzą do dalszego powiększenia i tak już rosnących nierówności społecznych w USA.
Gazeta wytyka też republikańskiemu kandydatowi jego nieustanne wolty światopoglądowe.
W prawyborach Romney popierał radykalne koncepcje republikańskiej prawicy, w tym jej twardy kurs wobec nielegalnych imigrantów, i ostro atakował politykę dialogu i multilateralizmu Obamy na arenie międzynarodowej. Obecnie kreuje się na polityka umiarkowanego w sprawach krajowych i zagranicznych, co nie pozwala stwierdzić, czego można oczekiwać od niego jako prezydenta.
„Czy w Białym Domu +umiarkowany Mitt+? Smutna odpowiedź brzmi, że nie sposób wiedzieć, w co właściwie Romney wierzy” - pisze dziennik.
>>>>
No tak belkot ktorego nie ma co analizowac . Jest to gazeta komunistyczna i zawsze popiera komuniste a uzasadnienie dorabia do tego wiec jest ono absurdalne ... Widzicie tu zjawisko o ktorym niejednokrotnie mowilem ze media w USA sa komunistyczne . W ogole to smieszne jak gazeta moze popierac kandydata . Cala ? Czyz nie pracuja tam ludzie o roznych pogladach . NO WLASNIE NIE ! 100 % to komunisci !
Wiec moga mowic za cala redakcje . Dlatego jak slyszycie wiadomosci z USa to pamietajcie ze nie jest to jakas ,,prasa'' czy ,,media'' ale propganda komunistyczna . Juz dawno zauwazyl to na przyklad Tyrmand gdy tam pojechal . I z tamtejszymi komuchami walczyl .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:22, 03 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Regionalne banki odcinają się od
Wall Street
Banki średniej wielkości, które
przeważnie zezwalały instytucjom z
Wall Street i małym firmom mówić
w imieniu całej branży w czasie
debaty nad ustawą Dodda-Franka
zdecydowały, że najwyższy czas
stworzyć własne
przedstawicielstwo w
Waszyngtonie.
Firmy takie jak U.S. Bancorp.,
SunTrust Banks, PNC Financial
Services i Regions Financial
otwierają własne
przedstawicielstwa zatrudniając w
nich doświadczonych ludzi z
Waszyngtonu. Organy nadzoru i
ustawodawcy zaczęli zwracać na
nie uwagę, ponieważ banki chcą
zmian w sposobie traktowania ich
przez ustawę Dodda-Franka,
między innymi przez prawo
Volckera ograniczające możliwość
inwestowania własnych środków i
przepisy dotyczące likwidowania
zbankrutowanych banków.
Kierownictwo i lobbyści banków
regionalnych twierdzą, że powinny
one być inaczej traktowane przez
instytucje wprowadzające nowe
przepisy, ponieważ koncentrują się
raczej na tradycyjnej bankowości
depozytowej i pożyczkowej, a nie
na działalności związanej z
podwyższonym ryzykiem, jaką
prowadzą takie firmy jak JPMorgan
Chase & Co. i Goldman Sachs
Group.
- Nie jesteśmy bankami z Wall
Street, ale obejmuje nas taki sam
system nadzoru – powiedział Mark
Oesterle, lobbysta SunTrust,
wcześniej doradca Richarda
Shelby, Republikańskiego senatora
z Alabamy, ważnego członka
Senackiej Komisji Bankowości
(Senate Banking Committee).
Banki regionalne mają zazwyczaj
ponad 50 miliardów dolarów
aktywów, przeważnie w
pożyczkach komercyjnych i
detalicznych, a nie w złożonych
bankowych produktach
inwestycyjnych. Nie dorównują
wielkością Wells Fargo & Co.,
który ma 20 razy więcej aktywów
na kwotę ponad biliona aktywów.
Większość ma wyraźnie określone
terytorium działania, jak choćby
Regionals na Południu. Działalność
w Waszyngtonie podjęło około 12
takich amerykańskich firm.
SunTrust z siedzibą w Atlancie
wydał na lobbing w 2010 i 2011
roku mniej niż 5 tysięcy dolarów,
jak wynika z danych rządowych.
Bank poinformował, że do chwili
obecnej w 2012 roku wydatki
sięgnęły 75 tysięcy dolarów.
Inne banki jeszcze hojniej
rozdawały czeki. PNC z siedzibą w
Pittsburghu poinformował, że w
2010 roku wydał 570 tysięcy
dolarów, w 2011 roku 1,53
miliona dolarów, a do chwili
obecnej w 2012 roku 750 tysięcy.
Regions z siedzibą w Birmingham
w stanie Alabama wydał w 2010
roku 540 tysięcy dolarów, w
zeszłym roku milion dolarów, a w
2012 roku 890 tysięcy.
Fifth Third Bancorp z siedzibą w
Cincinnati w Ohio, który wydał w
2010 roku 145 tysięcy dolarów i
680 tysięcy dolarów w 2012 roku,
zatrudnił Erica Rizzo, byłego
doradcę kongresowego i lobbystę
sektora ubezpieczeniowego, do
otwarcia w czerwcu 2011 roku
biura w Waszyngtonie.
- Musieliśmy wzmocnić naszą
pozycję i być na stałe na miejscu
w Waszyngtonie – powiedział Tom
Ruebel, dyrektor działu kontaktów
z instytucjami państwowymi banku
z siedzibą w Columbus w stanie
Ohio. – Tu nie chodzi tylko o
wprowadzanie w życie ustawy
Dodda-Franka, ale o
długoterminową inwestycję w nasz
bank.
W wywiadzie Ruebel powiedział, że
bank czeka na to, co stanie się w
2013 roku, kiedy nowo wybrany
Kongres może skorygować niektóre
przepisy ustawy Dodda-Franka.
„Jeśli zapadną jakiekolwiek decyzje
mające wpływ na zmiany w ustawie
Dodda-Franka, chcemy być na
miejscu”, powiedział.
Jaret Seiberg, analityk polityczny
Washington Research Group,
oddziału Guggenheim Securities
powiedział, że banki te należą do
innej klasy, ponieważ korzystnie
mobilizują oszczędności
przekształcając detaliczne depozyty
w kredyty komercyjne.
- Jest kolosalna różnica między
bankiem regionalnym
dysponującym aktywami w
wysokości 100 miliardów dolarów,
a JPMorgan – powiedział Seiberg. –
Kongres nie traktuje ich
jednakowo. Podobnie jak organy
nadzoru. Więc logiczne jest, że
chcą być osobno reprezentowane.
I powinny się tym zająć już pięć
lat temu.
I choć banki regionalne
zatrudniały zewnętrznych
lobbystów w Waszyngtonie jeszcze
przed ustawą Dodda-Franka, żaden
nie miał swojego biura ze stałym
przedstawicielstwem, z wyjątkiem
Capital One Financial, który
niedaleko ma swoją siedzibę w
McLean w Wirginii.
Na przykład bank Regions czasem
wysyłał Chrisa Scribnera,
dyrektora w siedzibie banku w
Birmingham, do Waszyngtonu,
żeby wpływał na politykę rządu.
Teraz Scribner pracuje w stolicy
pod kierownictwem Briana Smitha,
byłego lobbysty dla Freddie Mac,
wspieranej przez rząd firmy
zajmującej się udzielaniem
kredytów hipotecznych.
U.S. Bancorp z siedzibą w
Minneapolis przyciągnął z Bank of
America Kevina MacMillana,
byłego przedstawiciela
ministerstwa finansów do spraw
legislacyjnych. BB&T Corp. z
Winston-Salem w Karolinie
Północnej zaangażował Johna
Hardage’a, wcześniej
przedstawiciela ds. kontaktów z
Kongresem w Biurze Kontrolera
Waluty (Office of Comptroller of
the Currency). PNC zatrudnił Vince
Randazzo, wcześniej zatrudnionego
w Komisji Izby Reprezentantów ds.
Usług Finansowych (House
Financial Services Committee).
- W stolicy byliśmy traktowani
albo jak mały bank lokalny, albo
jak mega-bank – powiedział Smith.
– Czuliśmy się, jak coś takiego
pośrodku między najmniejszym i
największym.
Barney Frank, Demokratyczny
członek Izby Reprezentantów z
Massachusetts, wcześniej kierujący
Komisją Izby Reprezentantów ds.
Usług Finansowych powiedział, że
podczas debat nad ustawą
rzeczywiście tak było. „Nie
pamiętam, żeby w niej
uczestniczyli – powiedział Frank. –
A to byłoby ważne”.
Mimo zawiązania nowego frontu
lobbystycznego banki regionalne
mają niewielkie możliwości
wywalczenia zmian w ustawie
Dodda-Franka. Przepisy mówią, że
instytucji posiadających ponad 50
miliardów dolarów w aktywach
dotyczą najbardziej rygorystyczne
wymagania, a jest to próg, który
przekroczyła większość firm.
Jedyne, co mogą zrobić banki
regionalne, to zwrócić się do
organów nadzoru z wnioskiem o
inne traktowanie przy
opracowywaniu szczegółów. Na
przykład instytucje państwowe
przygotowują teraz przepis, który
wymaga od firm
zakwalifikowanych jako systemowo
ważne sporządzenia „oświadczenia
woli”, czyli planu postępowania w
przypadku rozwiązania firmy w
sposób uporządkowany, jeśli jest
ona bliska niewypłacalności.
Ustawodawcy włączyli ustawę
Dodda-Franka, żeby zapobiec
powtórce dylematu z kryzysu
kredytowego w 2008 roku: czy
dofinansowywać upadające firmy,
jak rząd zrobił w przypadku
American International Group, czy
pozwolić im upaść, jak organy
nadzoru zdecydowały w przypadku
Lehman Brothers Holdings.
W liście do Rezerwy Federalnej 10
banków regionalnych połączyło
siły, żeby spytać, czy przepis o
„oświadczeniu woli” zostanie
dostosowany do firm, które mają
prostą strukturę. Problem w czasie
kryzysu nie dotyczył wielkości
firmy pogrążonej w problemach,
jak Lehman, ale „ogromnych,
powiązanych bankowych firm
inwestycyjnych prowadzących w
znacznym stopniu poza bankowe i
zagraniczne operacje” – można
przeczytać w liście z 10 czerwca
2011 roku.
- Oświadczenie woli to doskonały
przykład przepisu, który nigdy nie
powinien dotyczyć tych banków –
powiedziała Karen Shaw Petrou,
dyrektor zarządzająca Federal
Financial Analytics z siedzibą w
Waszyngtonie. – Nie znaczy to, że
nie powinny mieć odpowiedniego
planu wyjścia z trudnej sytuacji,
ale to zupełnie inne banki niż
JPMorgan Chase i Blackrock Inc.
Starania banków regionalnych o
wyróżnienie się w Waszyngtonie
następują w chwili, kiedy ich zyski
przewyższają zyski większych
rywali. Wypracowują je w sytuacji,
kiedy w większych firmach
ograniczona działalność handlowa
i wycofywanie się ze złych
inwestycji dokonanych przed
kryzysem kredytowym zdławiły
dochody i zahamowały
kompensacje.
Większe banki inwestycyjne
zwalniają pracowników w miarę
pogarszającego się wzrostu
dochodów. To daje szansę bankom
regionalnym na zwiększenie
udziału w rynku.
Bardzo duże banki stoją daleko w
tyle za regionalnymi, jeśli chodzi o
wskaźnik rentowności, jakim jest
stopa zwrotu z kapitału własnego,
jak wynika z danych opracowanych
przez Bloomberg. Na przykład w
Goldman Sachs stopa ta wynosiła
w drugim kwartale 2012 roku 5,2
procent, w Bank of America 4,7
procent, w M&T Bank Corp. z
siedzibą w Buffalo w stanie Nowy
Jork 8,2 procent, natomiast w
Fifth Third rekordowe 11,5
procent.
Dobra pozycja finansowa U.S.
Bancorp – stopa zwrotu wyniosła
tu w drugim kwartale 16,5
procent – wzmocniła pozycję
prezesa Richarda Davisa. W 2010
roku zajmował stanowisko prezesa
stowarzyszenia branżowego
Financial Services Roundtable i
kilkakrotnie spotykał się z
prezydentem Barackiem Obamą w
celu omówienia polityki
gospodarczej.
Banki regionalne prowadzą „dość
nudną” i „dość konsekwentną”
działalność, powiedział w grudniu
Davis.
Taka opinia powtarza się we
wspólnych listach, jakie regionalne
banki wysłały do organów nadzoru
w sprawie zasady Volckera i
propozycji tworzenia „oświadczeń
woli”, a także w sprawie obrotów
swapami kredytowymi i
opracowywanych przepisów
dotyczących wymaganych buforów
kapitałowych zgodnych z
bazylejską umową kapitałową.
Prezesi ośmiu banków, między
innymi U.S. Bancorp, Fifth Third,
PNC, Northern Trust i M&T Bank
spotkali się w maju z ministrem
finansów Timothym Geithnerem i
jego zastępcą Nealem Wolinem. W
lipcu kierownictwo 12 banków
spotkało się z przedstawicielami
Rezerwy Federalnej, wśród których
był jeden z jej gubernatorów
Daniel Tarullo, żeby omówić
między innymi sprawę zasady
Volckera.
Banki regionalne uważają, że
propozycja zasady Volckera będzie
wymagała od nich wprowadzenia
kosztownych programów
zachowania zgodności z przepisami
prawa, mimo że nie prowadzą
ryzykownych operacji, jakich
zakazuje przepis.
„W obecnej postaci propozycja
spowoduje, że każdy z naszych
banków będzie musiał dostosować
się do wielu, jeśli nie wszystkich
wymogów, jakie dotyczą większych
instytucji finansowych ze
znaczącym wolumenem obrotów i
inwestycjami w fundusze
zabezpieczone”, napisały w liście z
3 lutego do organów nadzoru
banki PNC, U.S. Bancorp, Capital
One, SunTrust, Fifth Third, BB&T,
Regions i KeyCorp z siedzibą
Cleveland.
Banki zyskały poparcie sześciu
członków Senackiej Komisji
Bankowej (Senate Banking
Committee), między innymi
Demokraty z Wirginii Marka
Warnera i Republikanina z Idaho
Mike’a Crapo, którzy napisali 16
stycznia do organów nadzoru, że
koszty dostosowania do przepisów
prawa „mogą spowodować, że
niektóre banki będą musiały
zrezygnować z pewnych form
działalności zapewniających
płynność ich klientom, a
zakazanych przez zasadę Volckera”.
Frank powiedział, że organy
nadzoru mają pewną elastyczność
umożliwiającą zmniejszenie
kosztów dostosowania w
przypadku banków regionalnych.
- Zakładają, że organy nadzoru są
głupie, albo wrogo nastawione, nie
sądzę, żeby były wrogie –
powiedział Frank.
Tarullo docenił rolę banków
regionalnych ostrzegając przed
systemowymi zagrożeniami
stwarzanymi przez największe
firmy Wall Street. Na przykład 6
czerwca powiedział, że powinna
istnieć ruchoma skala dotycząca
dodatkowych buforów
kapitałowych, co zmniejszy
obciążenie banków z aktywami
powyżej 50 miliardów dolarów,
które nie należą do największych
graczy, takich jak Bank of America
lub JPMorgan.
Pomysł zyskał akceptację
ustawodawców. W liście z 7
sierpnia do Rezerwy Federalnej
Republikański senator z Luizjany
David Vitter i Demokrata z Ohio
Sherrod Brown napisali, że
popierają stopniowany poziom
kapitałowy dla banków
regionalnych. Dodali że Rezerwa
Federalna „powinna pamiętać o
różnicy między bankami
działającymi na międzynarodowych
rynkach pieniężnych, a bankami
regionalnymi”.
Tarullo zasugerował też, że jeśli
rację mają banki Wall Street i
przepisy umowy bazylejskiej
rzeczywiście utrudnią im
udzielanie pożyczek, to mniejsze
firmy wypełnią powstałą lukę.
- W sytuacji, kiedy systemowo
ważne instytucje uznają, że
dodatkowe wymogi kapitałowe
spowodują nieopłacalność
udzielania niektórych kredytów, to
przyznawanie kredytów powinny
przejąć mniejsze banki nie
stanowiące podobnego zagrożenia
systemowego, objęte więc niższymi
wymogami kapitałowymi –
powiedział Tarullo w przemówieniu
z czerwca 2011 roku.
I choć lobbyści regionalnych
banków odbywają comiesięczne
telekonferencje, a osobiste
spotkania raz na trzy miesiące,
jeszcze nie podjęły starań o
utworzenie własnego
stowarzyszenia branżowego i nie
przeciwstawiły się
przedstawicielstwu dużych
banków. Wciąż są członkami
Amerykańskiego Stowarzyszenia
Bankowców (American Bankers
Association – ABA), do którego
należą wszystkie duże instytucje
tego typu.
Banki regionalne nie należą do
niezależnego stowarzyszenia
amerykańskich bankowców
(Independent Community Bankers
of America), która na swojej
internetowej napisało, że zrzesza 5
tysięcy członków z aktywami
pomiędzy 3 milionami i 17
miliardami dolarów.
Wayne Abernathy, wiceprezes ABA
powiedział, że stowarzyszenie chce
pokazać bankom regionalnym, że
nadal może reprezentować ich
interesy w Waszyngtonie.
- Jako stowarzyszenie branżowe
jesteśmy cały czas gotowi
zaspokajać potrzeby wszystkich
naszych członków – powiedział
Abernathy.
Autorzy - Carter Dougherty i
Cheyenne Hopkins; współpraca -
Laura Marcinek w Nowym Jorku.
....
Brawo ! Dosc tyranii molochow - trzeba sie jednoczyc !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:25, 04 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Groźby ze strony
Teksasu.
Władze stanów Teksas i Iowa poinfor
mowały, że nie wpuszczą do lokali wybor
czych obserwatorów organizacji.
Władze stanów Teksas i Iowa wystosowały
wczoraj ostrzeżenie pod adresem obserwato
rów OBWE, którzy mają przybyć do USA, by
nadzorować przebieg wyborów prezydenc
kich. Obserwatorom tej organizacji przypo
mniano, że może grozić im areszt w przy
padku złamania prawa stanowego.
Matt Schultz, sekretarz stanu Iowa, i Greg
Abbott, prokurator generalny Teksasu przy
pomnieli, że według prawa ich stanów ob
serwatorzy OBWE nie mogą zbliżyć się do
lokali wyborczych na odległość mniejszą
niż 100 metrów, w przypadku stanu Iowa, i
30 metrów, w przypadku stanu Teksas. Departament Stanu
w trybie pilnym wysłał do wszystkich staniw prosbe o dopuszczenie obserwatorow .
Zgodnie z zobowiązaniami OBWE, USA każ
dorazowo kierują zaproszenia dla Zgroma
dzenia Parlamentarnego OBWE na obserwa
cję wyborów federalnych. Jednakże obser
wacje wyborcze są uregulowane przez
prawo stanowe, które w większości stanów
nie obejmuje obserwacji międzynarodo
wych zgodnie z Dokumentem Kopehaskim z
1990 r. Jedynie cztery stany - Missouri, Po
łudniowa Dakota, Północna Dakota, Nowy
Meksyk oraz Dystrykt Kolumbii - wprost ze
zwalają na obserwacje międzynarodowe.
- Departament Stanu USA, jak i krajowe sto
warzyszenie zrzeszające Sekretarzy Stanu
(NASS), zaapelowały do OBWE o obecność
obserwatorów międzynarodowych w USA w
czasie wyborów. Obserwatorzy będą głównie w tzw. swing states, gdzie walka jest ostra .
W tym roku wybory prezydenckie, głównie
w Karolinie Północnej, Pennsylwanii, Ma
ryland i Virginii, będzie obserwować 130
parlamentarzystów z krajów OBWE.
OBWE jest najliczniejszą organizacją regio
nalną na świecie, do której należy 56
państw. Oprócz państw europejskich są w
niej także USA i Kanada.
........
Amerykanskie ciemnioki w akcji . Nie pozwolimy aby ktos na naszym terytorium sie szwendal . Korea Polnocna jest bardziej otwarta niz tamci . Wasi ukochani Amerykanie to naprawde obciachowcy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:26, 05 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Alexandra Topping | The Guardian
Gwałty w koszarach: ukryta plaga
Przełomowy film "Niewidzialna wojna" ukazuje wstrząsającą skalę wykorzystywania seksualnego kobiet w armii USA. Kobiety walczące na współczesnych frontach częściej padają ofiarami gwałtów ze strony swoich kolegów, niż giną z ręki wroga.
"Uderzył mnie w twarz, z lewej strony (…) Bardzo bolało. Wrzeszczał na mnie, a potem chwycił mnie za rękę i zgwałcił". Kori Cioca z amerykańskiej Straży Przybrzeżnej opowiada o tym, jak została zgwałcona przez swojego dowódcę, ale nie to jest w jej zeznaniach najbardziej szokujące. Najgorsze jest to, że po tym zdarzeniu przełożeni zgwałconej kobiety powiedzieli jej, że jeśli oskarży dowódcę, sama zostanie oskarżona o zniesławienie. Winowajca – który przyznał się do ataku, ale nie do gwałtu – został ukarany trzydziestodniowym zakazem opuszczania bazy i utratą jednego żołdu. Amerykański Departament Obrony nadal odmawia opłacenia operacji, której potrzebuje ofiara po uszkodzeniu przez napastnika nerwów w jej twarzy.
Kori Cioca to jedna z kobiet, których losy ukazano w filmie "Niewidzialna wojna", pełnometrażowym dokumencie, który ukazuje zjawisko wykorzystywania seksualnego kobiet w amerykańskiej armii.
Pojawienie się filmu w kinach w Wielkiej Brytanii sprawiło, że coraz częściej pojawiają się pytania o sytuację w tamtejszym wojsku – wydaje się, że tam także gwałty są ukrytą plagą. Według danych, do których dotarła laburzystowska członkini Izby Gmin Madeleine Moon, gwałty i próby wykorzystywania seksualnego zgłaszane są w brytyjskiej armii coraz częściej – przynajmniej raz na tydzień. W ciągu ostatnich 2,5 roku zgłoszono 53 gwałty i 86 przypadków innych form molestowania w siłach lądowych, powietrznych i marynarce wojennej, ale Moon uważa, że w rzeczywistości jest ich dużo więcej – być może nawet jeden dziennie.
Według danych brytyjskiego ministerstwa obrony w latach 2001–11 przed sądami wojskowymi stanęło 56 żołnierzy i oficerów oskarżonych o przestępstwa na tle seksualnym. W 16 przypadkach zapadły wyroki skazujące.
– Ukazanie skali nadużyć seksualnych w wojsku i zdjęcie z tej sprawy zasłony milczenia to jedyna droga do rozwiązania problemu – mówi Amy Ziering, producentka filmu, którego reżyserem jest Kirby Dick. – Na razie w armii panują wręcz idealne warunki do utrzymywania wszystkiego w tajemnicy. Nikt nie ma motywacji, aby zgłaszać przypadki gwałtów, wojsko nie traktuje tego problemu priorytetowo, a przecież chodzi o przestępstwo z samej natury niszczące i sprawiające, że wiele kobiet-ofiar czuje się winnymi.
Statystyki ujawnione w filmie "Niewidzialna wojna", który zdobył nagrodę publiczności na tegorocznym festiwalu w Sundance, są po prostu szokujące. Kobiety walczące na współczesnych wojnach częściej padają ofiarami gwałtów ze strony swoich kolegów, niż giną z ręki wroga. Ponad 20 procent kobiet-weteranek było w czasie służby w amerykańskiej armii molestowanych seksualnie. Na 3192 przypadki molestowania zgłoszone w 2011 r. tylko 191 sprawców zostało skazanych przez sądy wojskowe.
O gwałtach w wojsku mówiono już wcześniej, między innymi na spotkaniach stowarzyszenia Tailhook Association (stowarzyszenia pilotów lotniskowców i marynarzy) w 1991 r., na konferencjach w ośrodku wojskowym Aberdeen Proving Ground w 1996 i w Air Force Academy (akademii sił powietrznych USA) w 2003. Nigdy jednak nie przedstawiano go w tak poruszający sposób, jako połączenia osobistych świadectw, relacji z drobiazgowych śledztw i wywiadów z osobami odpowiedzialnymi za taki stan rzeczy.
Z rozmów z ofiarami i ich rodzinami wyłania się jasno nie tylko obraz zniszczeń psychicznych, jakich takie historie dokonują w poszczególnych ludziach, ale także słabości i błędów całego systemu, w którym to dowódca ofiary decyduje o tym, czy w przypadku zgłoszonego gwałtu podjąć jakiekolwiek działania.
Ariana Klay ukończyła z wyróżnieniem US Naval Academy (akademię marynarki USA), potem służyła w Iraku. Została brutalnie zgwałcona przez starszego oficera i swojego szefa-cywila. "Powiedział, że jeśli komukolwiek o tym powiem, to każe swojemu przyjacielowi Marvowi ze stanu Indiana zabić mnie i wrzucić moje ciało do rowu, "bo tak się rozwiązuje sprawy w Indianie" – opowiadała przed kamerą. Kiedy mimo wszystko zgłosiła gwałt przełożonym, powiedziano jej aby "…zachowała się tak, jak powinien się zachować oficer Marines – zignorowała to i robiła swoje". Co więcej przedstawiciele korpusu Marines stwierdzili, że musi pogodzić się z takimi sytuacjami, skoro maluje się i nosi spódnicę (która zresztą była częścią jej regulaminowego munduru). "Tym, co mnie najbardziej złości, nie jest nawet sam gwałt, ale to że dowódcy robili co mogli, żeby to ukryć", mówiła Klay. "Byli współwinni!".
Film pokazuje także historię wielu innych kobiet. Andrea Werner, która zgłosiła przypadek gwałtu swoim wojskowym przełożonym, została oskarżona o cudzołóstwo (choć to jej gwałciciel był żonatym mężczyzną). Porucznik Elle Helmer została zgwałcona przez swojego dowódcę w koszarach Marines w Waszyngtonie. Sprawa stanęła na wokandzie, ale została umorzona "z braku dowodów", a wkrótce potem samą Helmer oskarżono o "zachowanie niegodne oficera" i publiczne upijanie się.
Dzięki udziałowi Amy Ziering zgwałcone kobiety otwierały się i opowiadały o swoich strasznych przeżyciach. Sama producentka otwarcie mówi o tym, że duże znaczenie miała jej płeć. – Bardzo emocjonalnie angażowałam się w te historie – opowiada. – To popychało mnie do działania. Chciałam, żeby ten film był nakręcony z sercem i z pasją.
Ziering dodaje także, że świat filmu dokumentalnego jest bardziej otwarty na kobiety i ich sprawy niż Hollywood. – W kinie nie ma równowagi. Widać wyraźnie, że kobiet-reżyserów jest bardzo niewiele. To ciągle głównie męska zabawa – mówi, choć przyznaje, że większość reżyserów kręcących dokumenty to także mężczyźni.
Film Ziering i Dicka wywarł już ogromny wpływ na postrzeganie problemu molestowania seksualnego w wojsku. Po jego wejściu na ekrany amerykańskich kin pojawiło się wiele propozycji wsparcia finansowego i pomocy prawnej dla ofiar. Amerykański sekretarz obrony Leon Panetta po obejrzeniu "Niewidzialnej wojny" zalecił, aby wszyscy dowódcy wojskowi zawsze przekazywali sprawy o molestowanie dowódcom wyższego szczebla i ogłosił stworzenie w siłach zbrojnych specjalnych urzędów zajmujących się pomocą ofiarom takich przestępstw.
Amy Ziering ujawniła także, że część dowódców pokazuje jej film rekrutom jako cześć szkolenia. – Chciałabym, żeby w ciągu najbliższych 10 lat nie musiał powstać kolejny film na ten temat – mówiła. – A my będziemy nadal naciskać na władze wojskowe. Tego problemu nie można tak po prostu zamieść pod dywan.
>>>>
Kobiety musza albo wybierac inny zawod albo bic po mordach i gdzie sie da . Trzeba byc twarda w wojsku ... Jak nie przymierzajac Honor Harrington . Postac literacka ale urocza :O)))
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:25, 06 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Prokuratura w USA: generał Jeffrey Sinclair
wymusił seks na pięciu kobietach
Amerykański generał Jeffrey Sinclair użył swej
wysokiej pozycji służbowej do wymuszenia czynów
nierządnych na pięciu kobietach - oświadczyli
wojskowi prokuratorzy w trakcie rozprawy, która
ma zadecydować o postawieniu go przed sądem
wojennym.
Stacjonujący w bazie Fort Bragg w Północnej
Karolinie Sinclair ma najniższy stopień generalski
Brigadier General - czyli jest tak zwanym
generałem jednogwiazdkowym. Zarzucono mu 26
czynów zabronionych przez prawo wojskowe, w
tym wymuszanie obcowania płciowego, posiadanie
materiałów pornograficznych w trakcie pełnienia
służby za granicą oraz sprzeniewierzenie funduszy
rządowych pod pretekstem refundacji kosztów
podróży.
Sinclair, który służył w Afganistanie jako zastępca
dowódcy 82 dywizji powietrznodesantowej do
spraw logistyki i wsparcia, został w maju
odwołany do kraju w związku ze stawianymi mu
zarzutami. W Afganistanie stacjonował od
września ubiegłego roku w ramach swej trzeciej
misji w tym kraju.
Jak ujawniono, zarzucanych mu przestępstw
obyczajowych Sinclair dopuścił się w ciągu
ubiegłych pięciu lat wobec czterech swych
podwładnych i jednej kobiety-cywila. Miało to
miejsce w Afganistanie, Iraku i Niemczech, a
także w bazach na terenie USA. W ramach
sprzeniewierzeń zagarnął łącznie ponad 4 tys.
dolarów.
Na pytanie przesłuchującego prokuratora, czy
zamierza skomentować wysunięte wobec niego
zarzuty, Sinclair odpowiedział "nie". Jego
adwokaci odmówili rozmowy z dziennikarzami.
........
General ! Szok jakis sowiecki . Hanba !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:32, 06 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Kilka dni przed wyborami w sieci
pojawiło się nagranie wideo,
przedstawiające wyraźnie
zdenerwowanego Mitta Romneya,
który gorliwie bronił wiary
chrześcijańskiej w wywiadzie dla
radia Who-AM w Iowa. Film został
nagrany ukrytą kamerą i szybko
stał się internetowym hitem.
Klip, który do sieci trafił zaraz po
nagraniu 31 października,
przedstawia kandydata na
prezydenta Mitta Romneya
udzielającego wywiadu w
programie talk-show radia Who-
AM w Iowa. Film pokazuje
zaangażowanie Romneya w
dyskusji na temat wiary. Poruszane
są tematy aborcji, Mormonów i
powtórnego przyjścia Chrystusa na
świat.
- Nie uciekam od Mormonów -
powiedział na filmie kandydat na
prezydenta USA. Klip został
obejrzany ponad milion razy.
Prowadzący talk-show Jan
Mickelson poprosił Romneya, aby
wyjaśnił dlaczego Romney popiera
aborcję, skoro Mormoni się temu
sprzeciwiają. - Powiem jeszcze raz:
rozumiem moją wiarę lepiej niż ty
- oznajmił stanowczo Romney. -
Nie wierzysz w to, prawda? - dodał
zażenowany. Republikański
kandydat na prezydenta zapewnia,
że nie będzie ograniczał dostępu
do aborcji - Nie zrobiłem niczego,
co w jakikolwiek sposób narusza
zasady mojego kościoła w tym
względzie - mówi. Dodał, że choć
Kościół Mormonów zakazuje
aborcji, to każdy może dokonać
własnego wyboru.
Mickelson wyraził nadzieję, że
następnym razem, kiedy Romney
wystąpi w jego programie, będą
mogli poprowadzić bardziej
merytoryczną dyskusję. Na te
słowa Romney zareagował
nerwowo. - Nie podoba mi się w
jaki sposób traktujesz mój Kościół.
Próbujesz mi wmówić, że nie
jestem wierny Mormonom - dodał
kandydat na prezydenta USA.
Wywiad najprawdopodobniej został
nagrany ukrytą kamerą bez zgody
Romneya i jego sztabu.
.....
Niestety Romney jest moralnie chwiejny . Boi sie zrazic aborcjonistow . To smutne . Najlepszy bylby Santorum .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:26, 07 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Wybory w USA: zdeklarowana lesbijka po raz pierwszy w Senacie USA
Po raz pierwszy w historii USA w Senacie zasiądzie lesbijka, otwarcie przyznająca się do swojej orientacji seksualnej. Demokratka Tammy Baldwin z Wisconsin pokonała w wyborach byłego gubernatora tego stanu Tommy'ego Thompsona. Dotychczas Tammy Baldwin zasiadała w Izbie Reprezentantów, także jako pierwsza zdeklarowana lesbijka. Jest też pierwszą kobietą z Wisconsin, która została senatorem.
Gdy ogłoszono jej zwycięstwo, Baldwin podkreśliła, że nie startowała, żeby "robić historię", lecz żeby poprawić życie rodzin, borykających się z bezrobociem i mających trudności z płaceniem rachunków. W kampanii wyborczej obiecywała inwestycje w infrastrukturę, edukację i badania naukowe, podkreślając, że jest to sposobem na tworzenie miejsc pracy. Sprzeciwiała się ulgom podatkowym dla najbogatszych.
Tammy Baldwin zajmie miejsce Herba Kohla, który odchodzi po czterech kadencjach w Senacie. Jej orientacja seksualna nie była najważniejszym aspektem kampanii wyborczej. - Zwycięstwo Tammy Baldwin pokazało to, co większość Amerykanów już wie - że kandydatów powinno się oceniać na podstawie ich kwalifikacji, a nie ich orientacji seksualnej - powiedział Herndon Graddick, szef organizacji GLAAD, występującej w obronie praw gejów.
Reuters pisze, że oczekuje się, iż w Izbie Reprezentantów miejsce Tammy Baldwin zajmie Demokrata Mark Pocan, który otwarcie przyznaje się, że jest gejem.
....
Obama to nie przypadek . Ten kraj coraz bardziej cuchnie . Musza byc katastrofy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:03, 07 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
Wraz z wyborami prezydenta, mieszkańcy Florydy wypowiadali się także w sprawie kilkunastu poprawek do stanowej konstytucji, w tym ws. finansowania aborcji. Według telewizji CNN i NBC aż 55 proc. głosujących odrzuciło poprawkę zakazującą finansowania aborcji ze środków publicznych. Za było 45 proc. głosujących spośród 96 proc. dotychczas policzonych głosów.
...
Obama to nie przypadek . To spoleczenstwo robi sie coraz bardziej nazistowskie dlatego czeka ich zaglada . Ja jak widzicie stawiam na Afryke i Azje . Tam jak Bóg cos powiedzial to nie ma dyskusji . Oni maja przyszlosc ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:30, 08 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
USA: żołnierki wysyłały nagie zdjęcia generałowi oskarżonemu o molestowanie
Dwie żołnierki armii USA zeznały przed sądem, że wysłały nagie zdjęcia generałowi oskarżonemu o molestowanie seksualne podwładnych. Jest to kolejna odsłona skandalu z udziałem wysokiej rangi amerykańskiego wojskowego - donosi agencja Associated Press.
Jedna z kobiet, zamężna kapitan, zeznała, że gen. Jeffrey Sinclair wielokrotnie nagabywał ją o wysłanie mu jej nagich zdjęć. W końcu zakłopotana żołnierka przesłała mu jako swoje pornograficzne fotografie ściągnięte z internetu, wykadrowane tak, że nie było widać twarzy.
Kobieta oświadczyła, że nie utrzymywała relacji seksualnych z generałem, widziała się z nim tylko trzy razy i kontakty utrzymywali głównie za pośrednictwem internetu.
Inna oficer zeznała, że poznała gen. Sinclaira, kiedy został jej przełożonym, ale "zaprzyjaźniła" się z nim dopiero, gdy już nie służyli razem. Major zeznała, że przesłała mu zdjęcia swojego biustu przed i po operacji plastycznej oraz prywatne wideo. Żołnierka została już ukarana przez armię za wykroczenie przeciwko obyczajności.
Gen. Sinclair, który odsłużył pięć tur w Iraku i Afganistanie, oskarżony jest m.in. o zmuszanie do seksu, molestowanie, złamanie rozkazu, posiadanie pornografii i alkoholu w czasie służby na misji, a także defraudację służbowych pieniędzy. W sprawie poszkodowanych jest co najmniej kilka kobiet. Jeżeli najpoważniejsze zarzuty zostaną mu udowodnione, dowódcy grozi nawet dożywocie.
Sinclair karierę wojskową rozpoczął w 1985 roku. Służył w Iraku, Afganistanie, a także Arabii Saudyjskiej. Został kilkakrotnie odznaczony, w tym Brązową Gwiazdą. Ostatnio służył w dowództwie 18 Korpusu Powietrznodesantowego.
Telewizja Fox News podkreśla, że procesy generałów przed sądami wojskowymi należą w USA do rzadkości. W ostatnich latach były tylko takie dwa przypadki.
....
To osobnik uzalezniony jak widze . Takie sa skutki wchlaniania porno ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:28, 09 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
USA: marihuana legalna w dwóch stanach; prawo federalne tego nie uznaje
Nowo uchwalone w plebiscytach powszechnych w stanach Waszyngton i Kolorado prawa legalizujące posiadanie marihuany kolidują z prawem federalnym w USA. Nie wiadomo jednak jeszcze, jakie będą praktyczne tego skutki.
Obie ustawy, przegłosowane we wtorek w dniu wyborów prezydenckich, zezwalają osobom w wieku ponad 21 lat na kupowanie w sklepach po jednej uncji (około 28 gramów) marihuany.
Posiadanie marihuany, ale tylko do celów medycznych, jest już legalne w 17 stanach USA i w Waszyngtonie (ściślej: w stołecznym Dystrykcie Kolumbii). We wtorek uchwalono takie prawo w plebiscycie w Massachusetts. Prawa w Kolorado i stanie Waszyngton zezwalają na posiadanie tego "miękkiego" narkotyku także do celów rekreacyjnych.
Ministerstwo Sprawiedliwości USA nie skomentowało bezpośrednio inicjatyw w tych stanach. Rzeczniczka resortu oświadczyła tylko, że prawo federalne zabraniające marihuany postaje w mocy.
Nie jest jednak jasne, jak będzie egzekwowane w stanach Waszyngton i Kolorado. Jak wszędzie indziej są tam oddziały prokuratury federalnej, a ściganiem przestępstw narkotykowych zajmują się lokalne biura podlegającej jej Agencji ds. Walki z Narkotykami (DEA). Brakuje jednak agentów do ścigania tysięcy dystrybutorów marihuany.
W stanach, gdzie zalegalizowano marihuanę do celów terapeutycznych, choć według prawa federalnego też jest zakazana, agenci DEA koncentrują się na zwalczaniu jej sprzedaży w pobliżu szkół. Tolerują natomiast jej posiadanie i prywatne uprawy w innych miejscach.
Zwolennicy legalizacji marihuany argumentują, że jej sprzedaż przyniesie państwu setki milionów dolarów w podatkach. Ich zdaniem walka z nią jest walką z wiatrakami, a szkodliwość tego narkotyku jest minimalna.
>>>>
Praktycznym skutkiem beda huragany tajfuny i katastrofy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:15, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
David Petraeus: CIA zmieniła raport o ataku na konsulat USA w Bengazi
Były dyrektor CIA David Petraeus ujawnił, że zaraz po ataku na konsulat USA w Bengazi 11 września br. ta agencja wywiadowcza podejrzewała, że jego sprawcami są terroryści z Al-Kaidy, ale w raporcie dla rządu na temat ataku zostało to pominięte.
Jako powód ataku podano w tym pierwszym raporcie protesty przeciw antyislamskiemu filmowi wyprodukowanemu w USA.
Na podstawie informacji od Petraeusa Republikanie sugerują, że administracja prezydenta Baracka Obamy manipulowała danymi wywiadu, aby przed wyborami nie powstało wrażenie, iż zagrożenie ze strony islamskiego terroryzmu jest nadal wielkie mimo zabicia Osamy bin Ladena w maju 2011 r.
Petraeus, który 9 listopada podał się do dymisji, kiedy wyszedł na jaw jego intymny związek z autorką jego biografii, składał wyjaśnienia w sprawie ataku w Bengazi przed komisjami ds. wywiadu w Senacie i Izbie Reprezentantów. Przesłuchania odbywały się przy drzwiach zamkniętych, ale kongresmani i senatorowie, którzy je prowadzili, przekazali mediom informacje na temat ich przebiegu.
Republikański kongresman Peter King oświadczył, że Petraeus powiedział komisji Izby Reprezentantów, iż natychmiast po ataku w Bengazi CIA ustaliła, że podejrzewa się o to Al-Kaidę, ale w raporcie agencji dla rządu informacja ta została wykreślona.
W kilka dni po ataku, 14 września, na briefingu dla członków Kongresu Petraeus powiedział tylko, że atak w Bengazi - w którym zginął ambasador USA w Libii Chris Stevens - był wynikiem spontanicznego protestu przeciw antymuzułmańskiemu filmowi wyprodukowanemu w USA.
- Na przesłuchaniu Petraeus zeznał, że od samego początku mówił nam, że chodzi o atak terrorystyczny, ale powiedziałem mu, że pamiętam, iż było inaczej - oświadczył w telewizji Fox News kongresman King.
Ambasador USA w ONZ Susan Rice 16 września w kilku wywiadach telewizyjnych mówiła, że przyczyną ataku był "spontaniczny protest". Jej wypowiedź spotkała się z ostrą krytyką ze strony Republikanów, którzy oskarżyli administrację, że prowadza w błąd opinię publiczną.
King powiedział, że będzie nadal dociekał, "czy to Biały Dom zmienił wytyczne dla Rice, dotyczące tego, co miała powiedzieć" we wspomnianych wywiadach.
Pani ambasador bronił demokratyczny senator Kent Conrad, który uczestniczył w przesłuchaniach Petraeusa przed senacką Komisją ds. Wywiadu.
- Jest jasne, że pani Rice użyła tylko odtajnionych informacji w swych wypowiedziach w wywiadach telewizyjnych, informacji ustalonych przez wszystkie służby specjalne. Krytykowanie jej jest więc nieuzasadnione - powiedział.
W obronie Rice stanął też w środę prezydent Barack Obama, który - jak podają media - zamierza powierzyć jej stanowisko sekretarz stanu, na miejsce ustępującej wkrótce Hillary Clinton.
....
Matactwa manipulacje aby omamic tlum . To jest jak widzicie wszedzie . Tylko w USA sa to juz ustalone rytualy i robia to po cichu . Wiec nie sluchajcie kitu o dojrzalej demokracji jaki wciskaja media .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 136858
Przeczytał: 59 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:40, 17 Lis 2012 Temat postu: |
|
|
USA: matka powstrzymała syna przed dokonaniem masakry w kinie
Matka pokrzyżowała plany syna przygotowującego masakrę w kinie w stanie Missouri, w centrum USA, w czasie premiery najnowszego filmu z cyklu "Zmierzch" - podała amerykańska policja.
Kobieta poinformowała policjantów, że czuje się zaniepokojona zachowaniem 20-letniego syna Blaeca Lammersa, który przestał brać leki i kupił broń.
W czwartek funkcjonariusze zatrzymali młodego mężczyznę, który z początku twierdził, że potrzebował karabinu na polowanie. Śledczy jednak zauważyli wiele związków z wydarzeniami z lipca tego roku z przedmieść Denver, gdzie w czasie premiery ostatniego filmu o Batmanie młody mężczyzna zabił 12 osób i zranił 58.
- Pani Lammers powiedziała, że był cichy, samotny, niedawno kupił broń i miewał myśli samobójcze - powiedział detektyw prowadzący sprawę.
Później jej syn wyznał, że dokonał zakupów "w celu oddania strzałów w kinie" w mieście Bolivar w sobotę, a potem strzelania do przypadkowych ludzi w pobliskim centrum handlowym. Zaplanował również samobójstwo w chwili przybycia policji.
Lammers przyznał się, że nigdy nie strzelał z broni palnej. W 2009 roku policja zatrzymała go za grożenie pracownikowi supermarketu.
Obecnie mężczyźnie grozi kilka zarzutów, w tym oskarżenia terroryzm i stosowanie przemocy wobec innych.
....
Brawo zapobiegla temu aby syn stal sie morderca i samobojca . Tu by nalezalo myslec o leczeniu z tego co czytam a ci tylko o karze . Ten kraj coraz bardziej swiruje . Brak Boga .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|