Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:51, 13 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Polscy kierowcy szaleją za granicą, a ubezpieczyciele płacą
Niedziela, 12 lipca 2015, źródło:PAP
fot. / BlueBreezeWiki/wikimedia (CC BY-SA 3.0)
Szkody powodowane przez polskich kierowców na zagranicznych drogach są coraz bardziej kosztowne dla firm ubezpieczeniowych - podała firma mfind. W ciągu 7 lat średni koszt wypadku wzrósł o 45 proc., a w 2014 r. ubezpieczyciele pokryli szkody w wysokości 766 mln zł.
Ubezpieczyciele nie mają lekko z podróżującymi za granicą. W parze z coraz większą liczbą zdarzeń drogowych poza Polską idą coraz większe kwoty odszkodowań, jakie zakłady ubezpieczeń są zmuszone wypłacać poszkodowanym.
Średnia wartość pojedynczego wypłaconego odszkodowania w 2008 roku wynosiła 11,3 tys. zł, a w roku 2014 jego wartość wynosiła już 16,4 tys. zł, co daje wzrost na przestrzeni 7 lat o ponad 45 proc.
W połączeniu ze zwiększającą się liczbą szkód wydatki ubezpieczycieli rosną w jeszcze większym tempie. W 2008 roku zakłady ubezpieczeń wypłaciły 446,02 mln zł odszkodowań, w 2010 roku suma wzrosła do 615,51 mln zł, natomiast w 2014 roku wyniosła aż 765,57 mln zł. Porównując rok 2014 do 2008 otrzymujemy wzrost wypłaconych odszkodowań o 72 proc.
Od 2008 roku najwięcej zdarzeń drogowych powodujemy niezmiennie w 5 państwach - są to Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy i Holandia. Kolizje na terytorium tych krajów w ostatnich 7 latach stanowią co najmniej 70 proc. wszystkich zdarzeń drogowych za granicą, a ich udział stale rośnie.
...
Pieniądze znowu wypływają z Polski.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:41, 16 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
"Tu nie da się żyć". Mieszkańcy wściekli na obwodnicę Żor
Miała odciążać, a sama stała się uciążliwa. Obwodnica Żor nie daje spokoju mieszkańcom ulicy Tęczowej. Niewyobrażalny hałas i kłęby kurzu to codzienność. I choć od lat walczą o ekrany dźwiękochłonne, ich apele pozostają bez echa. Problemem i to sporym jest też dojazd do posesji. Przy budowie obwodnicy zapomniano o lewoskręcie. Teraz, żeby dotrzeć do swoich domów, muszą nadrobić kilometr drogi.
Przed hałasem uciekają do swoich domów. Latem nawet nie otwierają okien. Teraz i oni głośniej mówią o swoich problemach. -Pozamykane wszystko. Nie można nawet okna otworzyć, jeżdżą non stop. Cały dzień, całą noc - opowiada Willi Pakura, mieszkaniec ulicy Tęczowej. - Ruch tych samochodów, ten szum. Dojeżdżają do ronda i hamują, wyjeżdżają i przyśpieszają. To powoduje taki hałas, że to się nie da żyć - dodaje Maria Grzybek. Mieszkańcom ulicy Tęczowej w Żorach spokoju nie daje obwodnica. Od lat walczą o postawienie wzdłuż drogi ekranów dźwiękochłonnych. W ciągu dnia przejeżdża tu nawet kilkanaście tysięcy samochodów. W większości dostawcze i ciężarowe.
Powstała na zlecenie miasta mapa akustyczna terenu potwierdza, że normy hałasu są tu przekroczone nawet kilkukrotnie. Liczne apele i prośby mieszkańców do tej pory nie przyniosły jednak żadnego rezultatu. - Dostaliśmy odpowiedź, że nie będzie ekranów, bo nie zdadzą tu one egzaminu. Egzaminu nie zdała też część obwodnicy, z której nie został zaprojektowany zjazd do wielu domów i firm. - Ulica Tęczowa oddalona jest od tej szosy i trzeba jechać do Żor, zawrócić. Trzeba jechać na rondo, żeby tam zawrócić i przyjechać z powrotem - wyjaśnia Józef Grzybek, mieszkaniec ulicy Tęczowej.
Żeby więc dojechać i wyjechać ze swoich domów za każdym razem mieszkańcy muszą nadrobić ponad kilometr. Być może już niebawem to się zmieni. - Mieszkańcy mogą być jak najbardziej spokojni jeśli chodzi o lewoskręt. Ten na pewno powstanie. My już ogłosiliśmy przetarg 11 lipca. Dwa tygodnie na rozstrzygnięcie. Oczywiście są procedury, których musimy się trzymać - tłumaczy Anna Ujma, rzecznik prasowy UM w Żorach. Gorzej sprawa ma się w przypadku ekranów akustycznych. Bo choć władze Żor zapewniają, że problem znają, wiele w tej sprawie zrobić nie mogą. Najpierw musi bowiem powstać program ochrony środowiska przed hałasem. Jego przygotowanie leży po stronie marszałka. - Chodzi o przygotowanie takich kompleksowych działań na odcinkach dróg, gdzie natężenie roczne jest większe niż 3 mln pojazdów. Jeżeli zostaną przekroczone pewne normy pojazdów, pewien współczynnik określony przez ministra ochrony środowiska to wówczas zalecamy najczęściej przy tego typu odcinkach dróg budowę tzw. ekranów akustycznych - stwierdza Witold Trólka, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego.
...
Nie słuchajcie kłamstw że budowy dróg coś tam odciaza. Dociąża.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:13, 24 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Uniewinnienie w głośnej sprawie przetargów na budowę dróg
- Shutterstock
Kontrakty drogowe z 2009 r. nie były przestępstwem zmowy przetargowej, choć elementy zmowy są, ale nie można ustalić, że na szkodę zamawiającego - uznał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli, uniewinniając 11 oskarżonych z firm budowlanych.
Sąd uznał za nielegalne podsłuchy stosowane w tej sprawie przez ABW. Jak wskazała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Lidia Sobotka-Paczuska, wynika to z pierwszeństwa praw obywatelskich nad podstawami bezpieczeństwa ekonomicznego kraju oraz tego, że nawet kilkanaście tygodni trwało, zanim ABW uzyskiwała zgodę na podsłuchy stosowane w tzw. sytuacjach niecierpiących zwłoki - co oznacza, że ABW ani prokuratura nie mogły weryfikować tego, co podsłuchują i przez to niektóre dowody utracono bezpowrotnie. "Oskarżeni postępowali nieetycznie, ale nie tego dotyczy proces karny" - wskazał sąd.
REKLAMA
Na pół roku w zawieszeniu na dwa lata i 20 tys. zł grzywny sąd skazał b. dyrektora warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Wojciecha D. za przyjęcie od oskarżonego Janusza D. (ówczesnego dyrektora Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów z Mińska Maz. - skazanego na półtora roku w zawieszeniu i 20 tys. zł grzywny) łapówki w postaci ekskluzywnego wiecznego pióra o wartości 11,7 tys. zł. Miało to za sobą pociągnąć "przychylne traktowanie" tych oferentów przez D. Sąd ustalił, że kwestia tej łapówki nie wiąże się z pozostałymi przetargami, których dotyczył proces. Wojciech D. - tak jak inni - został uniewinniony od zarzutu pomocy w zmowie, która według prokuratury miała polegać na informowaniu oferentów o kwocie przeznaczonej przez GDDKiA na daną inwestycję. Według sądu, budżet inwestycyjny GDDKiA w ogóle nie powinien być utajniany, więc D. nie może być skazany za jego ujawnienie.
Proces ruszył równo rok temu przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Woli. W tym czasie odbyło się 90 rozpraw. 11 osób zostało oskarżonych przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie o "zmowy przetargowe" przy inwestycjach drogowych, co w 2012 r. spowodowało zawieszenie wypłaty 3,5 mld zł z funduszy UE na projekty drogowe w Polsce. Podsądni nie przyznawali się do winy. Oskarżeni to ówcześni szefowie takich firm jak Strabag Polska, Budimex-Dromex, Mostostal Warszawa, Mota-Engil (tu oskarżonym jest prokurent firmy, obywatel Portugalii Antonio S.), Eurovia Polska (oskarżonym jest b. prezes firmy, obywatel Szwecji Jonas H.).
Oskarżonym zarzucono ustalanie w 2009 r. między sobą, kto ma wygrywać przetargi na inwestycje drogowe. Aby inni uczestnicy zmowy nie byli stratni, mieli zostawać podwykonawcami. Oskarżonym zarzucono działanie w celu "osiągnięcia korzyści majątkowej" przez swe firmy oraz na szkodę skarbu państwa, bo weszli w przestępcze porozumienie, by wygrywać przetargi i eliminować konkurencję. Oskarżenie wstrzymało w 2012 r. fundusze UE na projekty drogowe zarządzane przez GDDKiA w ramach programów Infrastruktura i Środowisko oraz Rozwój Polski Wschodniej. W 2013 r. Komisja Europejska przywróciła wypłaty.
Według sądu, nawet jeśli założyć, że w zachowaniu podsądnych wystąpiły elementy zmowy, to nie można uznać ich za przestępstwo z art. 305 Kodeksu karnego - zmowa ta nie stanowiła straty dla organizującego przetarg. Nie ustalono, że w przetargach ktoś złożył lepszą ofertę albo że oferowana kwota była wyższa od przewidzianej przez GDDKiA - stąd uniewinnienie. "Tych zjawisk społecznych i gospodarczych sąd nie może pominąć" - dodała sędzia.
W związku z uniewinnieniem oskarżonych sąd zwrócił im poręczenia majątkowe po 100 tys. zł (w niektórych wypadkach poręczenia za swych szefów wpłacały firmy budowlane - i to one otrzymają z powrotem przelane kwoty).
Wyrok jest nieprawomocny. Prokurator obecna w sądzie powiedziała PAP, że zwróci się o pisemne uzasadnienie orzeczenia, a autor aktu oskarżenia zdecyduje, czy składać apelację.
...
Zmowa była ale jej nie było. Super wyrok.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:21, 29 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Absurdy w strefie płatnego parkowania w nadmorskich kurortach
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Alvin Gajadhur
W nadmorskich kurortach w województwie pomorskim niekiedy trudno zapakować. W niektórych miejscach powstały zatem strefy płatnego parkowania. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby kierowca mógł łatwo zapłacić. To czasami bywa wręcz niemożliwe.
Parkomaty są ustawione między innymi na Helu, w Jastarni, Jastrzębiej Górze i Karwi. Przyjeżdżamy do centrum tych miejscowości, albo w okolice plaży. Parkujemy i chcemy zapłacić w parkomacie. I tu pojawiają się problemy. Parkowanie przez pół godziny kosztuje 1 złoty, godzina to koszt 3 złotych, zaś 2 godziny to wydatek 6 złotych. Zadam Państwu pytanie. Mamy przy sobie 7 złotych, w monetach 2 zł i 5 zł. Ile czasu możemy parkować? Odpowiedź na to pytanie zapewne wielu zdziwi. Mianowicie - zero minut. Dlaczego? Już wyjaśniam.
REKLAMA
Na początku wrzucamy 2 złote. Parkomat reszty nie wydaje, ale liczymy, że może wzorem systemu w Warszawie przeliczy nam odpowiednio czas parkowania. Powinniśmy móc parkować przez okres między pół godziny a jedną godziną. Co się okazuje? Na wyświetlaczu pojawia się komunikat - minimum 3 złote.
2bfc286e-c5f2-595e-9b2c-8c82631aa353 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Czyli samo 2 złote w portfelu w tym wypadku nic nam nie da. A 5 złotych? Podobnie. Tym konkretnie zestawem monet nie zapłacimy. Nawet wrzucając dwie od razu, gdyż wtedy wyjdzie 7 złotych, a trzy pełne godziny parkowania kosztują 9 złotych. Monety muszą być w odpowiedniej "konfiguracji", czyli musimy mieć monety dające w sumie 1, 3, 6 albo 9 zł.
2bfc286e-c5f2-595e-9b2c-8c82631aa353 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Podobnie, jeśli byśmy mieli dwie monety po 2 złote. Możemy kupić sobie za to małego loda, za parkowanie jednak nie zapłacimy.
Co nam zatem pozostaje? Pójść i rozmienić monety. Może w tym czasie nikt nam kary nie wlepi. Niektórzy mogą liczyć na odrobinę szczęścia, że parkingowy podczas ich nieobecności nie sprawdzi, czy opłata jest uiszczona. Z tym ostatnim rozwiązaniem radziłbym jednak uważać. Kontroler może pojawić się szybciej, niż się spodziewamy.
...
W prostych sprawach tez trzeba myslec.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:45, 29 Lip 2015 Temat postu: |
|
|
Nieczytelne znaki drogowe utrudniają życie mieszkańcom
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu
"Na papierze wszystko wydaje się oczywiste. W praktyce jest o wiele gorzej" - Piotr Ogórek / Onet
Ograniczenie w parkowaniu na alei 3 Maja wprowadzono pół roku temu. Ale przez nieczytelne znaki, mieszkańcy nadal mają problemy ze zrozumieniem, gdzie i kiedy mogą parkować. Tylko we wtorek, w ciągu kilkunastu minut, kilka osób parkowało na wysokości ulicy Reymana i patrząc na znak zastanawiali się, czy dobrze zaparkowali. Niedobrze, ale znak im tego należycie nie tłumaczy.
Od 1 lutego na alei 3 Maja w godzinach od 9 do 17 w dni powszednie nie można parkować od skrzyżowania z aleją Focha do ul. Oleandry oraz od ul. Reymana do okolic ul. Piastowskiej. Darmowy postój przy al. 3 Maja jest więc możliwy w weekendy i od godziny 17 do 9. Należy przy tym pamiętać, że od skrzyżowania z Focha do początku Parku Jordana mamy dodatkowo strefę płatnego parkowania.
REKLAMA
Na papierze wszystko wydaje się oczywiste. W praktyce jest o wiele gorzej. O tym, jak należy parkować na różnych odcinkach 3 Maja informują m.in. takie znaki, jak ten na zdjęciu (jest na wysokości ul. Reymana). O ile nie jesteśmy instruktorem jazdy czy strażnikiem miejskim, to możemy mieć spore problemy w zrozumieniu tego, co chcieli nam przekazać urzędnicy.
Po pół roku sporo ludzi ma z tym problemy – tylko we wtorek w ciągu kilkunastu minut kilka osób patrząc na znak zastanawiało się, czy dobrze zaparkowało. Niedobrze, ale znak jest tak nieczytelny, że trudno mieć do nich pretensje. Jeden pan upierał się nawet, że poczeka na straż miejską i będzie im tłumaczył, że informacje na znaku są niezrozumiałe.
d66587b7-e8f4-4745-af90-9db8c406c8d4 Znak budzi kontrowersje - Piotr Ogórek / Onet
Znak budzi kontrowersje
Co na to Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, który odpowiada za stawianie znaków drogowych w mieście? - Najpierw mamy zakaz parkowania, jako główny znak, a potem znak parkingu ze sposobem parkowania, czyli kiedy nie obowiązuje główny znak. Tak jest zawsze, kiedy przy znakach jest jakiś wyjątek, wtedy są znaki/tabliczki odwołujące. Każdy, kto spojrzy na niego nie powinien mieć wątpliwości, jak działa – mówi Piotr Hamarnik, rzecznik ZIKiT-u.
Ale wątpliwości jednak są. Urzędnik przypomina, że znaki czytamy zawsze od góry. Najpierw więc mamy zakaz parkowania, potem parking, a następnie sposób parkowania - "obowiązuje całodobowo w soboty i święta, w dni robocze od pon. do pt. w godz. 17-9". Tylko, że jak na to patrzymy na ulicy, to nie jest wcale takie oczywiste. Skoro to zakaz parkowania jest znakiem głównym, to sporo osób odnosi wrażenie, że zakaz obowiązuje w weekendy i od 17 do 9. Czyli na odwrót niż jest w rzeczywistości. Pomińmy już, że jadąc samochodem nie przeczytamy tego wszystkiego, a nawet jak zdążymy, to nie będzie to dla nas jasne.
Czy na alei 3 Maja nie można zastosować czytelniejszych znaków? Jak np. znak B-35 zakaz postoju z wykazem godzinowym zakazu i tabliczką – nie dotyczy sobót i świąt? Albo po prostu poprzez dodanie jednej tabliczki z napisem: zakaz parkowania w dni powszednie od 9 do 17?
W obecnej sytuacji najprostszym rozwiązaniem byłoby dopisanie do istniejącej tabliczki: "PARKOWANIE obowiązuje całodobowo w soboty i święta, w dni robocze od pon. do pt. w godz. 17-9". I takie rozwiązanie zgodził się rozpatrzyć ZIKiT. - Na razie nie mogę odpowiedzieć, czy wprowadzimy takie rozwiązanie. Zasugerujemy je jednak zespołowi organizacji ruchu – mówi Piotr Hamarnik.
Oczywiście ograniczenie parkowanie przy alei 3 Maja to głębsza sprawa, bo dziwnym zbiegiem okoliczności zostało wprowadzone po tym, jak parking pod Muzeum Narodowym przestał być darmowy i pojawiły się kłopoty z jego zapełnieniem.
...
Jeszcze znaki moga byc nieczytelne...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:53, 15 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Jak stracić zęby na ścieżkach rowerowych w Warszawie?
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Alvin Gajadhur
Nie jest to bynajmniej trudne. Mogą posłużyć do tego specjalne słupki blokujące, które są ustawiane na środku ścieżek rowerowych w stolicy. Często "wyrastają" z podłoża tuż przed wjazdem na ruchliwą jezdnię. W jednej sekundzie rowerzysta może w najlepszym wypadku lekko poobijać się, w gorszym - wybić sobie zęby.
c7614845-b5f6-5cdd-a352-c3772d97c800 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Tak naprawdę, wszystko odbywa się zgodnie z przepisami. Stosowne rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach, umożliwia stawianie tego typu słupków na ścieżkach rowerowych. W celu niedopuszczenia do wjeżdżania pojazdów na chodniki lub ciągi piesze, albo rowerowe stosuje się słupki blokujące. Ich wysokość wynosi przeważnie od 0,6 do 0,8 metra.
REKLAMA
Niby wszystko jasne, ale czy koniecznie muszą te "zawalidrogi" stać na środku drogi dla rowerów? Co te słupki mają wspólnego z bezpieczeństwem ruchu drogowego? Chyba jedynie to, że jemu zagrażają. Można przy okazji "osłupieć" widząc te "cuda". Jeżdżąc na rowerze spotykam je niezmiernie często.
c7614845-b5f6-5cdd-a352-c3772d97c800 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Zgadzam się z faktem, że kierowcy często parkują w miejscach, w których im nie wolno. Zastawiają chodniki, trawniki i pewnie też ciągi rowerowe. Tylko czy owym niewłaściwym parkowaniem nie powinny zająć się odpowiednie służby uprawnione do kontroli? Chociażby Straż Miejska podczas patrolowania ulic. Dlaczego rowerzyści mają być narażani na niebezpieczeństwo? Chyba nie trzeba nikogo zbytnio uświadamiać, jak może skończyć się dla cyklisty zderzenie z tym słupkiem. Chwila nieuwagi i może dojść do tragedii, jeśli na przykład rowerzysta przeleci przez ramę i spadnie na jezdnię tuż przed jadącym samochodem. Taki słupek może również przysłonić rowerzyście przechodzący pieszy i nagłe hamowanie prawdopodobnie już nic nie da. Nie chodzi mi bynajmniej o zbyt szybką jazdę na rowerze, niebezpieczne lawirowanie między pieszymi, bo tego nie popieram. Nawet przy wolnej jeździe można się jednak mocno poobijać.
Szczególnie dużo takich "udogodnień" dla rowerzystów jest przy ulicach biegnących do warszawskiego "Mordoru".
c7614845-b5f6-5cdd-a352-c3772d97c800 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
c7614845-b5f6-5cdd-a352-c3772d97c800 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Można jednak spotkać ścieżki bez owych słupków blokujących na ich środku. Tylko których ścieżek jest więcej w Warszawie? Oby tych drugich.
c7614845-b5f6-5cdd-a352-c3772d97c800 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
c7614845-b5f6-5cdd-a352-c3772d97c800 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Co Państwo sądzicie na ten temat? Czy byliście kiedyś świadkiem niebezpiecznej sytuacji na ścieżce rowerowej? Czekam na sygnały. O ścieżkach rowerowych z przeszkodami pisałem już w lipcu: [link widoczny dla zalogowanych]
Więcej ciekawostek z dróg na moim blogu: [link widoczny dla zalogowanych]
...
W ogole slupki na srodku chodnikow sa super. I pieszy moze miec spotkanie ze szpitalem jak sie zapomni. Urzedasi sa mundrzy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:55, 18 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Głos Koszaliński
Z powodu budowy drogi rolnik straci gospodarstwo
Z powodu budowy drogi rolnik straci gospodarstwo - Thinkstock
Przez budowę drogi S-6 rolnik spod Sianowa musi zlikwidować gospodarstwo. Taką informację przekazano mu przez telefon.
Dawid Wieczorek prowadzi rodzinne gospodarstwo w rejonie Karnieszewic pod Sianowem koło Koszalina. – Któregoś dnia ktoś zadzwonił i powiedział, że do końca września mamy się wyprowadzić, bo na naszej ziemi droga S-6 będzie budowana – opowiada. – Nic nie dostaliśmy, żadnego pisma, tylko ten telefon. I co my teraz mamy robić? Nikt u nas nie był, nie rozmawiał w tej sprawie. Mamy tu dom, oborę, stodołę, krowy, świnie, 1,5 hektara ziemi – i co? Mamy to tak po prostu spakować? A kto nam za to zapłaci? Jak to rozliczy? Kiedy? – młody gospodarz mnoży pytania.
REKLAMA
Pytamy w szczecińskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, który nadzoruje budowę S-6, a w tym obwodnicy Koszalin – Sianów, czy to standardowy sposób postępowania z mieszkańcami, którzy mają nieruchomości na wytypowanej trasie przebiegu drogi. Czy dopiero na "chwilę” przed rozpoczęciem budowy są oni powiadamiani o sprawie? I przede wszystkim – czy faktycznie odbywa się to na telefon? Jak statystyczny mieszkaniec ma uwiarygodnić zalecenie GDDKiA, które pada w telefonie? A gdzie jakieś pismo, które uzasadnia taką czy inną decyzję? I w końcu najważniejsze – co z rozliczeniem nieruchomości? My także mnożyliśmy pytania. Usłyszeliśmy, że ten telefon to musiał wykonać ktoś, kto podał się za urzędnika…
Dawid Wieczorek mówi, że o tym, że na działce należącej do jego rodziny, gdzie jest dość duże gospodarstwo, będzie biegła droga, dowiedział się od sołtysowej we wsi. - Któregoś dnia sołtysowa zwołała zebranie i wtedy była mowa o tym, że przez kilka działek będzie biegła S-6 – mówi pan Dawid. – Takich, jak my, jest więcej. I nikt z nas nie wie, co dalej robić. Człowiek siedzi, jak na bombie, bo nie wiadomo, co będzie. Nikt z nami nie rozmawiał z tego Szczecina. Dzwoniłem tam, to przełączają człowieka z punktu A do punktu B, człowiek krąży, jak we mgle i dalej nic nie wiadomo. Tylko w Polsce tak może być…
- Z poczynionych ustaleń wynika, iż nikt z GDDKiA nie dzwonił do tych państwa, możemy mieć tu do czynienia z podszywaniem się pod przedstawiciela GDDKiA – twierdzi Mateusz Grzeszczuk, specjalista ds. komunikacji społecznej w szczecińskim oddziale GDDKiA. - Wymienione działki rzeczywiście zostaną częściowo przejęte, a dom wyburzony pod drogę, ale nigdy nie załatwiamy takich spraw telefonicznie. Obowiązuje tu ściśle określona w tak zwanej specustawie drogowej procedura. Posiadacze nieruchomości zajmowanych pod drogę na adres w katastrze nieruchomości dostaną pisemną informację w sprawie wszczęcia procedury wydawania decyzji o Zezwoleniu na Realizację Inwestycji Drogowej (ZRID).
Kiedy to się stanie? Usłyszeliśmy, że we wrześniu. Skoro umowa na budowę obwodnicy ma być podpisana pod koniec roku i na wiosnę ma ruszyć budowa, to dlaczego mieszkańcy dowiadują się o sprawie w ostatniej chwili? – Taka jest procedura – mówi Mateusz Grzeszczuk. – Wcześniej odpowiednie informacje pojawiają się na tablicy ogłoszeń w urzędzie gminy.
Urzędnik wyjaśnia dalszą procedurę: - Właściciele nieruchomości otrzymają informację o wydaniu decyzji i możliwości zapoznania się z nią. Po uzyskaniu ostateczności decyzji ZRID działki zajęte pod drogę przechodzą na własność Skarbu Państwa, jest wszczynana procedura odszkodowawcza. UrządWojewódzki wybierze rzeczoznawców, którzy będą wykonywać operaty ustalające wartość nieruchomości. Finałem będzie wydanie decyzji odszkodowawczej i wypłata przez GDDKiA pieniędzy. Jeżeli właściciel wyda nieruchomość niezwłocznie (w ciągu 30 dni od otrzymania zawiadomienia o wydaniu decyzji ZRID), to wysokość odszkodowania zwiększa się o 5 %.
Jeżeli ktoś nie będzie się zgadzał z wysokością odszkodowania, może się od tej decyzji odwołać, a nawet pójść do sądu. To jednak nie wstrzymuje inwestycji, właściciel nieruchomości i tak traci swoją ziemię, gospodarstwo, na rzecz budowanej drogi. - Jeżeli ktoś chce dowiedzieć się więcej szczegółów w sprawie procedury, zapraszamy do kontaktu z GDDKiA oddział Szczecin: [link widoczny dla zalogowanych], tel. 91 43 25 300 albo osobiście al. Bohaterów Warszawy 70-340 Szczecin – mówi Mateusz Grzeszczuk.
Na trasie obwodnicy Koszalina i Sianowa do wyburzenia przewidzianych jest 15 budynków mieszkalnych.
...
To sa tez dramaty...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:00, 26 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Fale zamiast gładkiego asfaltu. Obwodnica Krakowa do poprawki
26 sierpnia 2015, 13:24
Chodzi o jeden pas na świeżo wyremontowanym, dwukilometrowym odcinku między węzłem Kraków-Południe (dawny zakopiański) i węzłem Kraków-Wieliczka. Samochody jadący tym odcinkiem... delikatnie podskakują - informuje Radio Kraków.
- Ta wada nie utrudnia ruchu, ani nie powoduje zagrożenia dla kierowców. Wykonawca musi to jednak naprawić, bo inaczej nie zostanie odebrany ten odcinek po remoncie. Wszystko musi być zrobione tak, jak zostało to określone w specyfikacji i tylko za dobrze wykonaną pracę płacimy - mówi Iwona Mikrut Purchla z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowej i Autostrad. Wykonawca ma w najbliższym czasie przygotować plan naprawczy. Niewykluczone, że fragment autostrady między węzłem zakopiańskim a wielickim w stronę Tarnowa zostanie ponownie zamknięty.
Na odcinku między węzłem Kraków-Południe a Kraków-Wieliczka zastosowano nową, eksperymentalną mieszankę asfaltu. W jej skład wchodzą m.in. polimery, które mają wydłużyć żywotność nawierzchni. GDDKiA wyklucza jednak, że to nowa mieszanka odpowiedzialna jest za pofalowanie się drogi. - Powodem takiej wady mogą być różne czynniki: nieodpowiednia maszyna, błąd ludzki, warunki pogodowe - mówi Mikrut-Purchla. Jak dodaje, usterkę wykonawca naprawi na własny koszt.
To nie pierwszy raz w te wakacje, że wykonawcy muszą poprawiać wyremontowaną przez siebie drogę. Poprawki były konieczne m.in. na ul. Czarnowiejskiej czy al. Jana Pawła II w Krakowie.
[link widoczny dla zalogowanych]
...
No co? Fala. Morze okrety... Nie lubicie?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:02, 01 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Bareja wiecznie żywy. Stołeczni drogowcy w akcji
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Alvin Gajadhur
Pomysły stołecznych drogowców często są absurdalne. Jeden z nich zrealizowano kilka dni temu. Dotychczasowa ulica dwukierunkowa, na odcinku 40 metrów, stała się jednokierunkową. W gratisie dodano jednak ścieżkę rowerową prowadzącą...pod drzwi pobliskiej kaplicy. Efekt - zdezorientowani kierowcy i żadnego rowerzysty. Projektantom należy się wyróżnienie w kategorii absurd drogowy.
To niezwykle ciekawe rozwiązanie zastosowano na blisko 40 metrowym odcinku ulicy Zawrat, dochodzącym od ulicy Kalatówki do Puławskiej. Ulicą Zawrat kierowcy często jeździli od Idzikowskiego do Puławskiej. Wielu rodziców dowożących codziennie dzieci do pobliskiego przedszkola i mieszkańców okolicznych domów mogło potem bez problemu dostać się do Puławskiej i jechać w kierunku centrum. Warto nadmienić, że w godzinach szczytu ulica Idzikowskiego jest zakorkowana.
REKLAMA
Widać jednak, że komuś ta organizacja ruchu bardzo przeszkadzała. Tak bardzo, że postanowił uprzykrzyć życie kierowcom. Niech sobie pojeżdżą w kółko.
8bdb268c-ee30-5195-b932-cba4195f41b2 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Kosztem kierowców, ścieżkę rowerową o długości 40 metrów zyskali amatorzy dwóch kółek, którzy... akurat tędy nie jeżdżą. Co prawda wielu z nich korzysta ze ścieżki przy Puławskiej, ale raczej mało kto będzie wjeżdżał na nią z ulicy Zawrat. A nawet jeśli, to po co pojawiający się nagle kawałek drogi dla rowerów, który biegnie od...wejścia do pobliskiej kaplicy, gdzie postawiono również wysepkę. Chyba tylko drogowcy znają odpowiedź na to pytanie, gdyż mieszkańcy i kierowcy nie kryją zdziwienia, że owa inwestycja została zrealizowana. Wielu zdezorientowanych łamie też przepisy jadąc pod prąd.
8bdb268c-ee30-5195-b932-cba4195f41b2 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Kolejna ciekawostka dopiero przed nami. O ile nowo zaprojektowaną ścieżką rowerową można przejechać 40 metrów od furtki kaplicy do Puławskiej, to w przeciwnym kierunku już nie. Ścieżka jest bowiem jednokierunkowa. W drugą stronę amatorzy dwóch kółek i osoby, które chcą podziwiać ulicę Zawrat, muszą jechać już po jezdni. Po co zatem te komplikacje i dodatkowo wysepka na środku ulicy?
..
Nonsensolandia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:58, 02 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Radio PiK
Błąd w projekcie nowej nitki ul. Konstytucji 3 Maja w Toruniu
Błąd w projekcie nowej nitki ul. Konstytucji 3 Maja w Toruniu - Norbert Litwiński / Onet
Były już krawężniki i tłuczeń, trzeba było jednak rozebrać fragment nowo budowanej nitki ul. Konstytucji 3 Maja w Toruniu. W trakcie prac okazało się, że jezdnia jest za wysoko w stosunku do torów.
Bulwersuje to Bogdana Kwiatkowskiego i Mariusza Kierlańczyka z Zarządu Wspólnoty Pawilonu Handlowego "Maciej", który sąsiaduje z inwestycją.
REKLAMA
- Południowa część była już całkowicie wysypana i gotowa do wylania asfaltu, kiedy roboty wstrzymano na 1,5 miesiąca, potem to wszystko zostało zerwane i obniżone, bo ktoś się pomylił w obliczeniach - zwracają uwagę.
- W trakcie nadzoru nad wykonywanymi robotami drogowymi stwierdzono, że wysokość jezdni południowej jest wyniesiona ponad poziom torowiska tramwajowego. Przy ewentualnej awarii ograniczałoby to dostęp do pojazdu szynowego. Konieczne było wprowadzenie korekty w projekcie - informuje Agnieszka Kobus-Pęńsko rzeczniczka Miejskiego Zarządu Dróg w Toruniu.
- Na etapie dokumentacji nie można było tego wychwycić, to na projektancie spoczywa odpowiedzialność za poprawność projektu. Będziemy występować z roszczeniem i domagać się zadośćuczynienia. Koszty są szacowane - dodaje rzeczniczka MZD.
...
Kto sie zajmuje drogami! Imbecyle.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:02, 03 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Zasypał piaskiem dziury w jezdni. Został ukarany przez sąd
1 września 2015, 18:55
Sąd Rejonowy w Słupsku ukarał jednego z mieszkańców miasta za to, że na własną rękę próbował załatać dziury w drodze. Na mężczyznę do straży miejskiej donieśli jego sąsiedzi.
W październiku ubiegłego roku słupszczanin porządkował garaż. W środku miał kilka worków z piaskiem, specjalnie kupionym do dziecięcej piaskownicy. Nawierzchnia na drodze dojazdowej do garaży jest wyłożona tak zwanymi płytami jumbo. Część z nich jest zniszczona, niekompletna i pełna dziur. Mieszkaniec Słupska postanowił więc wykorzystać piasek do wyrównania zagłębień. Sąsiadom się to jednak nie spodobało. Zarzucili mężczyźnie zaśmiecanie oraz brudzenie kół ich samochodów piaskiem.
Straż miejska skierowała do Sądu Rejonowego w Słupsku wniosek o ukaranie mężczyzny. W trybie nakazowym, bez przeprowadzenia rozprawy, mieszkańca Słupska ukarano grzywną wysokości 180 złotych. Ten od decyzji sądu odwołał.
We wtorek ten sam sąd zmienił wyrok - ukarał mężczyznę naganą. Uznał go winnym zaśmiecania miasta. Słupszczanin ma też zapłacić 130 złotych kosztów sądowych.
- Nie wiem, co o tym sądzić. Nie czuję się winny, miałem dobre intencje. To piasek, jaki jest używany do piaskownic dla dzieci, z atestem, biały. Zasypałem dziury w jezdni, bo można było na nich urwać koło. Nie wiem, jak mogło to komuś przeszkadzać, że choćby prowizorycznie naprawiłem ubytki. Jak widać dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane, nie będę się odwoływał od tego wyroku, szkoda mi na to czasu i nerwów w sądzie. Mam lepsze pomysły na wykorzystanie własnej energii - powiedział Radiu Gdańsk skazany mieszkaniec Słupska.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że mężczyznę ukarano, mimo że zarządca drogi czyli Zarząd Infrastruktury Miejskiej w Słupsku przesłał do sądu oświadczenie, że nie ma żadnych zastrzeżeń do zasypania dziur w jezdni i dziękują za obywatelską postawę.
Dziurawej jezdni nadal nie naprawiono.
radiogdansk.pl
...
Drog nie zrobia tylko jeszcze karza ludzi ktorzy poprawiaja bledy po nich...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:21, 05 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Autostradowy koszmar. Kierowcy są bezradni
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Alvin Gajadhur
Niemal każdy kto jeździ polskimi autostradami mógł to wielokrotnie zaobserwować. Jazdę z jednostajną prędkością kierowcom samochodów osobowych, przerywają nagle wyprzedzające się ciężarówki. Niektórzy kierowcy tirów potrafią wykonywać ten manewr nawet przez kilka kilometrów, skutecznie blokując ruch na drodze.
O tym problemie słyszymy od dawna. Pojazdy ciężarowe podczas wzajemnego wyprzedzania się, często blokują lewy pas autostrady. Ostatnio sporo jeździłem po kraju i wielokrotnie byłem świadkiem blokowania lewego pasa przez ciężarówki. W ciągu trzech dni zaobserwowałem blisko 50 takich przypadków.
REKLAMA
Autostrady to bezpieczne drogi, po których można jeździć szybciej. Kierowcy samochodów osobowych mogą rozwinąć na nich prędkość do 140 km/h, zaś kierowcy ciężarówek o 60 km/h mniejszą. Tym ostatnim nie wystarcza jednak często 80 km/h, muszą pojechać minimalnie szybciej. I wtedy zaczynają się problemy...
Widać, że niektórym kierowcom dużych pojazdów śpieszy się bardziej. Próbują się wzajemnie wyprzedzać. Tylko, że manewr ten z uwagi na fabrycznie zamontowany ogranicznik prędkości wykonują niejednokrotnie nawet przez kilka kilometrów. Przykładowo, jedna ciężarówka jedzie z prędkością 80 km/h, zaś druga o 2-5 km/h szybciej, gdyż prędzej już nie może. Czasem jeden kierowca próbuje wyprzedzić całą kolumnę. Wtedy kierowcy samochodów osobowych mogą zapomnieć o szybszej jeździe na odcinku nawet kilku kilometrów. Co zyska w ten sposób kierowca tira? Raczej nic, bo oszczędność czasu będzie znikoma.
W tym utrudnianiu innym jazdy przeważnie prym wiodą kierowcy zza wschodniej granicy. Często jest to typowa złośliwość w ich wykonaniu, gdy jadą obok siebie z identyczną prędkością przez kilka kilometrów. Podnoszą w ten sposób ciśnienie krwi innym użytkownikom dróg.
Czy jest jakieś rozwiązanie tego problemu? Na niektórych odcinkach autostrad wprowadzono zakazy wyprzedzania dla ciężarówek. Może warto rozważyć postawienie podobnych znaków dodatkowo w innych miejscach? Te wyścigi tirów są często bardzo niebezpieczne. Przykładowo w okolicach węzłów autostradowych utrudnione jest bezpieczne włączanie się do ruchu innych aut, co może prowadzić do wypadków.
Można co prawda ukarać takiego kierowcę mandatem za jazdę z prędkością utrudniającą ruch innym. Kierowcy grozi za to mandat w wysokości od 50 do 200 złotych oraz otrzymuje dodatkowo dwa punkty karne. Sprawca wykroczenia powinien być generalnie złapany na gorącym uczynku.
Niektórzy kierowcy tirów powinni zatem przemyśleć swoje postępowanie. Droga jest jedna i naprawdę nie warto wzajemnie utrudniać sobie życia.
...
Szarpanie blizniemu nerwow to tez szkodzenie mu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:31, 08 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Zbudowali niski tunel. Wozy straży się nie mieszczą, karetki zwalniają
W Grodzisku Mazowieckim oddano właśnie kierowcom do dyspozycji tunel pod torami kolejowymi. Ale ku zdziwieniu wielu jest wyjątkowo niski, więc muszą przed nim zwalniać karetki, a wozy strażackie w ogóle nie przejadą.
Tunel to bardzo ważna inwestycja dla Grodziska - wcześniej na drugą stronę torów można było dostać się jedynie wiaduktem. W zamyśle lokalnych władz ma być jednak przeznaczony dla samochodów osobowych, by nie "wprowadzać" nim do centrum ciężarówek.
Ale jest pewien kłopot. Karetki muszą zwolnić przy przejeździe przez tunel, ponieważ nie chcą ocierać dachem o sufit. Tunel jest też problemem dla strażaków – ich samochody w tym przejeździe się nie zmieszczą.
...
Od razu widac ze decyduja w kraju goscie z ,,konkursow" w stylu NIK.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:22, 29 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
Zdesperowani kierowcy w akcji. "Udrożnili" przejazd
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Alvin Gajadhur
W poniedziałkowe popołudnie na ulicy Inspektowej dochodziło do "dantejskich scen". Kierowcy jeżdżący codziennie skrótem przez działki musieli zawracać, gdyż w weekend "ktoś" ten skrót zlikwidował. Jednak już po godzinie 19 z przejazdem nie było żadnego problemu. "Ktoś" inny betonową konstrukcję po prostu zniszczył. Nie został po niej nawet ślad. Czy to koniec nielegalnych budów i rozbiórek?
W niedzielę fragment ulicy Inspektowej biegnącej nieopodal działek wyglądał tak:
REKLAMA
3b269362-5559-5d34-9297-08a6bd93d634 , fot. materiały własne
, fot. materiały własne
W weekend "ktoś" pod osłoną nocy "zamknął" sobie przejazd ulicą Inspektową, na wysokości kortów tenisowych przy torze łyżwiarskim Stegny. Był to bardzo popularny wśród kierowców skrót. Po południu wracali tędy m.in. z "Mordoru", czyli największego centrum biznesowego w Warszawie, omijając kilometrowy korek na ulicy Idzikowskiego. Pisałem o tej sprawie w niedzielę wieczorem: [link widoczny dla zalogowanych] Wystarczył prosty szalunek, trochę betonu, dwa słupki oklejone niedbale biało-czerwoną taśmą...i droga dla samochodów została zamknięta. Była to najprawdopodobniej samowola budowlana, popierana przez okolicznych mieszkańców, którym bardzo przeszkadzały samochody, jeżdżące szybko przez spokojne osiedle domków jednorodzinnych i działki. Na początku zamkniętego odcinka nikt nie postawił jednak stosownych znaków, informujących o tym, że ulica jest "ślepa". Nie postawił, gdyż nie mógł - byłaby to kolejna samowola.
3b269362-5559-5d34-9297-08a6bd93d634 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Gdyby skrót zamknęli drogowcy, zapewne w tym miejscu znalazłby się znak "droga bez przejazdu". W związku z tym, że to samowola budowlana, wykonawca najwidoczniej zapomniał o tym drobiazgu. I to doprowadziło w poniedziałek do paraliżu. Tak jak przypuszczałem, po godzinie 16 "zamknięty" skrót zakorkował się. Kierowcy musieli zawracać na wąskiej gruntowej drodze i później wracali z powrotem do ulicy Idzikowskiego. Ten powrót był dla nich jednym wielkim koszmarem. Na ulicy Imielińskiej utworzył się blisko 300 metrowy zator, chyba pierwszy w historii tej ulicy. Wyjazd na Idzikowskiego trwał około 30 minut. Ci, którzy chcieli zaoszczędzić kilka minut, omijając zakorkowaną Idzikowskiego, stracili w sumie kilkadziesiąt minut.
O stopniu desperacji kierowców świadczy incydent, do którego doszło między godziną 18 a 19. Betonową przeszkodę wraz z szalunkiem i dwoma słupkami..."ktoś" rozwalił w "drobny mak". Nie wiadomo jak i czym. Oczywiście nikt niczego nie widział.
3b269362-5559-5d34-9297-08a6bd93d634 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Ciekawe, czy pod osłoną nocy przeszkoda powstanie ponownie i czy wytrzyma dłużej niż jedno popołudnie? Może tym razem będzie bardziej solidna?
...
Drogowe barbarzynstwo...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:45, 13 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Poznań: pękła ściana kamienicy - wlało się kilka ton betonu z sąsiedniej budowy
Janusz Ludwiczak
Dziennikarz Onetu
Pękła ściana kamienicy - codziennypoznan.pl
Wczoraj wieczorem ewakuowano 23 mieszkańców kamienicy na poznańskich Jeżycach, po tym jak do budynku wlało się trzy metry sześcienne betonu z budowanego obok nowego budynku mieszkalnego. Inspektor nadzoru budowlanego po przeprowadzeniu ekspertyzy stanu technicznego zdecyduje czy lokatorzy będą mogli wrócić do swoich mieszkań.
Wczoraj ok. godz. 19 straż pożarna otrzymała zgłoszenie o pęknięciu ściany wewnętrznej kamienicy przy ul. Kościelnej 15. Do jednego z mieszkań wlał się beton z sąsiedniej budowy nowego budynku mieszkalnego, tzw. plomby.
REKLAMA
Ewakuowano wszystkich 23 lokatorów kamienicy, wśród których są również studenci wynajmujący mieszkania. Siedemnaście osób przebywa u rodzin i znajomych, pozostali lokatorzy znaleźli schronienie w hotelu, nocleg zapewnił zarządca nieruchomości.
Obecnie inspektorzy nadzoru budowlanego sprawdzają stan techniczny budynku, czy nadaje się do zamieszkania.
– W wyniku budowy nowego obiektu w sąsiedztwie kamienicy doszło do uszkodzenia jednej ze ścian wewnętrznych. W trakcie prowadzonych prac przy budowie nowego budynku nastąpiło pęknięcie w ścianie kamienicy. Na piątej kondygnacji pojawiła się wyrwa o powierzchni dwóch metrów kwadratowych, przez którą wlały się trzy mety sześcienne betonu, ważącego 7 ton – powiedział Paweł Łukaszewski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego dla miasta Poznania.
– Po przeprowadzeniu ekspertyzy stanu technicznego budynku będę mógł stwierdzić czy budynek nadaje się do zamieszkania. Na pewno konieczne będzie wzmocnienie konstrukcji ściany i zabezpieczenie budynku – dodaje Paweł Łukaszewski.
...
Budownictwo w kraju swieci triumfy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:57, 02 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Budowa szpilkostrady przerwana. Wykonawca zbankrutował
Tomasz Pajączek
Dziennikarz Onetu
Budowa szpilkostrady przerwana. Wykonawca zbankrutował - Tomasz Pajączek / Onet
Firma Asdrog nie dokończy budowy szpilkostrady na Rynku we Wrocławiu. Wykonawca stracił płynność finansową – dlatego umowa z nim jeszcze dziś ma zostać zerwana. Ostatni odcinek nowej nawierzchni zostanie położony dopiero w przyszłym roku. Teraz nie ma już na to czasu, bo za parę dni w samym sercu miasta zaczną się przygotowania do Jarmarku Bożonarodzeniowego.
Inwestycja na wrocławskim Rynku była już niemal na finiszu. Do położenia pozostało jeszcze ok. 400 mkw nowej nowej nawierzchni, a to raptem osiem procent z całego zadania.
REKLAMA
– Prace związane z wymianą nawierzchni na zachodniej pierzei Rynku zostały wstrzymane przez wykonawcę i nie zostaną ukończone w terminie – mówi Ewa Mazur, rzeczniczka wrocławskiego Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. – Przedstawiciel firmy Asdrog powiadomił nas, iż na skutek utraty płynności finansowej nie jest w stanie zrealizować pozostałego do ukończenia odcinka robót – dodaje.
Wrocławscy urzędnicy nie mają wyjścia. Jeszcze dziś rozwiążą umowę z wykonawcą. – Zgodnie z treścią zawartej umowy jej rozwiązanie z winy wykonawcy zagrożone jest karą w wysokości 10 proc. wartości zamówienia – podkreśla Mazur.
Za wykonanie całej inwestycji firma Asdrog miała zainkasować ponad 2,7 mln zł. Jak zaznacza rzeczniczka ZDiUM-u – do tej pory wszystkie płatności ze strony miasta były realizowane na bieżąco, dlatego Wrocław będzie się domagał wypłaty zapisanej w kontrakcie kary. – Utrata płynności finansowej przez wykonawcę nie ma związku z prowadzoną na rzecz miasta inwestycją – przekonuje Mazur.
Jeszcze dziś na placu budowy szpilkostrady zostanie przeprowadzona inwentaryzacja. Następnie wykonawca weźmie się za usuwanie sprzętu i materiałów budowlanych oraz likwidację zaplecza budowy.
– Od jutra rozpoczniemy zabezpieczanie placu budowy tak, aby wszystkie zaplanowane na listopad i grudzień imprezy mogły się odbyć w planowanych uprzednio terminach – tłumaczy Mazur.
Trzeba będzie między innymi zalać zaprawą ułożoną już kostkę na niedokończonym odcinku od placu Solnego do Odrzańskiej, a także uzupełnić zerwaną kostkę kostką z magazynu ZDiUM.
To będą jedynie prowizoryczne zabezpieczenia. Inaczej się nie da, bo w tym roku na dokończenie szpilkostrady nie ma już czasu. Zgodnie z planem roboty miały potrwać do 10 listopada. Dwa dni później w Rynku zaczną się bowiem przygotowania do Jarmarku Bożonarodzeniowego. Na wznowienie prac, już z nowym wykonawcą, trzeba poczekać do wiosny.
Przypomnijmy, szpilkostrada, czyli gładki trakt o szerokości sześciu metrów ma ułatwić poruszanie się po Rynku osobom niewidomym, osobom na wózkach oraz kobietom na wysokich obcasach.
...
Jak zwykle...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:52, 16 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Kontrolują stan latarni ulicznych. Po tym, jak runęła jedna z nich
Piotr Halicki
Dziennikarz Onetu
Latarnie - ZDM / Materiały prasowe
Inspektorzy Zarządu Dróg Miejskich sprawdzają stan techniczny latarni ulicznych w Warszawie. Wzięli się za to po tym, jak na warszawskiej Pradze jeden ze słupów oświetleniowych runął na jezdnię. – Jeżeli okaże się, że zagrażają bezpieczeństwu, zostaną wymienione na nowe – zapowiada ZDM.
Do tego niebezpiecznego incydentu doszło kilka dni temu przy ul. Grochowskiej na Pradze-Południe w Warszawie. Około południa, przy skrzyżowaniu z ul. Komorską, nagle na jezdnię runęła stalowa latarnia. Na szczęście akurat w tym momencie ulicą nie przejeżdżał żaden samochód, dlatego nikomu nic się nie stało. Przewrócona latarnia na jakiś czas zablokowała dwa pasy w kierunku ronda Wiatraczna. Potem została usunięta przez służby.
REKLAMA
Jak tłumaczy ZDM, najprawdopodobniej przyczyną przewrócenia latarni był jej zły stan techniczny oraz silny wiatr. To zaniepokoiło drogowców, którzy zlecili kontrolę. – Obecnie nasi inspektorzy szczegółowo sprawdzają stan wszystkich słupów oświetleniowych na ulicy Grochowskiej. W ciągu kilku dni powstanie raport z kontroli. Jeśli wykaże, że latarnie zagrażają bezpieczeństwu, zostaną wymienione na nowe – zapewnia Karolina Gałecka, rzecznik ZDM.
Spółka zapewnia, że stara się na bieżąco monitorować stan infrastruktury drogowej na podlegających jej terenach. Pracownicy ZDM sami jednak przyznają, że wysłużone słupy oświetleniowe, które zostały ustawione jeszcze w latach 70., wymagają całkowitej wymiany.
W całej Warszawie znajduje się około 118 tysięcy latarni. Drogowcy sukcesywnie modernizują wyeksploatowane oświetlenie. - Mimo tych starań, chociaż bardzo byśmy sobie tego życzyli, nie jesteśmy w stanie przeprowadzić wszystkich niezbędnych prac modernizacyjnych w ciągu jednego roku. Posiadając ograniczony budżet, wybieramy te miejsca, w których naszym zdaniem słupy i oprawy są najbardziej zniszczone i zagrażają bezpieczeństwu – podkreśla Karolina Gałecka.
W 2015 roku ekipy Zarządu Dróg Miejskich przeprowadziły generalny remont oświetlenia w kilku miejscach stolicy. Stało się to m.in. przy ul. Karowej, gdzie wymieniono stare słupy betonowe na stylowe pastorały warszawskie, w al. Zielenieckiej - gdzie stare latarnie betonowe zastąpiono stalowymi, z oprawami typu Fuyrio, z metalohalogenkowym źródłem światła czy przy ul. Obrzeżnej, na której ustawiono aluminiowe słupy, oświetlające chodniki po obu stronach ulicy. Nowe latarnie pojawiły się także na kilku ulicach, które dotąd nie miały oświetlenia – ul. Lewandów, Klembowskiej, Korkowej czy Rosoła.
Jeszcze w tym roku ZDM planuje dalsze prace, m.in. przy ul. Żelaznej. Natomiast na następne lata zaplanowane są m.in. przebudowa oświetlenia pl. Hallera, ul. Łojewskiej, ul. Moliera i Senatorskiej. Prace te pochłoną łącznie ok. 5 mln 660 tys. zł.
...
Super.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:38, 30 Lis 2015 Temat postu: |
|
|
Bareja wiecznie żywy. Przejście dla pieszych w absurdalnym miejscu
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Pan Aleksander
Czy to jakiś fotomontaż? Przecież to niemożliwe, żeby ktoś coś takiego wymyślił. A jednak to prawda. Stołeczni drogowcy znów przeszli samych siebie. Namalowali przejście dla pieszych, ale tak nie do końca we właściwym miejscu.
To mogło się zdarzyć kilkadziesiąt lat temu w filmie słynnego reżysera Stanisława Barei. I pewnie byłoby to nawet śmieszne. Teraz nie wiadomo czy śmiać się, czy może płakać widząc wyczyny stołecznych drogowców. Nie powstały one chyba na potrzeby filmu.
REKLAMA
Kilka dni temu na ulicy Kazimierzowskiej, przy skrzyżowaniu z Różaną drogowcy malowali pasy na jezdni. Poprawili stare, namalowali nową powierzchnię wyłączoną z ruchu i jeszcze "coś". To "coś" to nowe przejście dla pieszych. Nie wiadomo dlaczego powstało kilka metrów dalej od starego. Może stare komuś się nie podobało? Któż to wie. Osoby zainteresowane tą sprawą powinny zapytać się stołecznych drogowców. Fakt, że namalowano pasy w nowym miejscu. Jak już powstały, chyba ktoś z ekipy zorientował się, że coś tu jednak nie gra.
7903641a-a983-503a-aeff-ab276f02442c , fot. Pan Aleksander
, fot. Pan Aleksander
Otóż nowe przejście dla pieszych powstało tak jakby nie do końca we właściwym miejscu. Pieszy, który by po nim przechodził, wpadłby centralnie...na latarnię. Przy okazji potknąłby się o płotek, musiałby przejść przez trawnik i przeskoczyć przez krzewy. Taki swoisty tor przeszkód. Czyżby nie widzieli tego wcześniej drogowcy? Może nie zwrócili uwagi na takie "drobne" szczegóły.
Gdy już zauważyli te niedogodności, postanowili znaleźć jakieś "wyjście awaryjne". "Odnowiono" stare przejście dla pieszych, a te nowe przekreślono żółtymi pasami. I ta "radosna twórczość" drogowców wygląda tak:
7903641a-a983-503a-aeff-ab276f02442c , fot. Pan Aleksander
, fot. Pan Aleksander
- 29 lat mieszkam w Warszawie i takiego absurdu jeszcze nie widziałem - powiedział Onetowi Pan Aleksander, który mieszka w pobliżu.
Stołeczni drogowcy niestety wymyślili już wiele absurdów. Czy ten będzie ostatni? Czas pokaże.
...
Urzedasi...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 1:00, 06 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Koszmarne skrzyżowanie. Kierowcy tracą tu kilkanaście minut
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Alvin Gajadhur
Przejazd przez to skrzyżowanie trwa niejednokrotnie dłużej niż podróż całą drugą linią metra. Mowa o skrzyżowaniu Radzymińskiej z Młodzieńczą na warszawskim Targówku. Na pasie do skrętu w lewo tworzą się ogromne korki. Wszystko przez...sygnalizację świetlną.
Sobota, godzina 18. Na lewym pasie ulicy Radzymińskiej przed Młodzieńczą stoi sznur kilkunastu samochodów. Na jednym cyklu zmiany świateł w lewo skręcają cztery auta, albo zaledwie jeden autobus. Kierowcy spędzają na tym lewoskręcie kilkanaście minut. To popularny dojazd do osiedla mieszkaniowego Bródno.
REKLAMA
57549ac9-33a4-5348-a1f1-f2b0119a91e0 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Kto tu zawinił? Moim zdaniem brakuje tu dobrej woli ze strony stołecznych drogowców. Nie są oni skorzy do pomagania kierowcom, bardziej znani są z uprzykrzania im życia. Zmorą kierowców jest czerwona fala na warszawskich ulicach. Pisałem już o niej na łamach Onetu: [link widoczny dla zalogowanych] Tym razem jednak nie jest to wina czerwonej fali. Przejazd Radzymińską od strony Dworca Wileńskiego w kierunku Marek jest w miarę płynny, właśnie do omawianego skrzyżowania.
Tu zaś codziennie tworzą się spore korki przez skręcające w Młodzieńczą samochody.
Jak podaje portal [link widoczny dla zalogowanych] "W efekcie pokonanie skrzyżowania w drodze z centrum w godzinach szczytu zajmuje nawet 20 minut. To więcej niż dojechanie tu z Wileńskiego". Warto przytoczyć jeszcze jedno porównanie, w 22 minuty jesteśmy w stanie przejechać w dwie strony drugą linią metra.
Jak można ulżyć kierowcom? Według mnie w prosty sposób. Wystarczy zamontować oddzielny sygnalizator kierunkowy dla skręcających w lewo z Radzymińskiej w Młodzieńczą. Podobne rozwiązanie można wprowadzić z drugiej strony, jadąc z Marek, na skręcie w lewo z Radzymińskiej w Łodygową. W ten sposób skrzyżowanie stałoby się bezkolizyjne.
57549ac9-33a4-5348-a1f1-f2b0119a91e0 , fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta
, fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta
Korek w tym miejscu na lewym pasie często ma kilkaset metrów i sięga nierzadko ulicy Tużyckiej. Niektórzy kierowcy wolą skręcić w lewo na wcześniejszym skrzyżowaniu z Kościeliską i do Młodzieńczej dotrzeć osiedlowymi uliczkami. Gorsza droga, ale jest dużo szybciej.
...
Kolejne idiotyzmy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:08, 10 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Absurdalna przebudowa. Piesi narażeni na niebezpieczeństwo
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Alvin Gajadhur
Stołeczni drogowcy niejednokrotnie zaskakują swoimi pomysłami. Patrząc na niektóre zrealizowane przez nich inwestycje, można przecierać oczy ze zdumienia. Ostatnio drogowcy przebudowali chodnik i ścieżkę rowerową przy ulicy Belwederskiej. Jaki jest efekt tej modernizacji? Wyszło absurdalnie. Do tego zrobiło się niestety również niebezpiecznie.
Rowerzyści dostali zimowy prezent od stołecznych drogowców. Kilkaset metrów szerokiej na około 2,5 metra ścieżki rowerowej biegnącej wzdłuż ulicy Belwederskiej. Jednak jak to zwykle bywa, gdy jedni zyskują, inni niestety tracą.
REKLAMA
W tym przypadku ewidentnie poszkodowani są piesi. Drogowcy zbudowali im chodnik o szerokości około jednego metra. Mijając się na chodniku, piesi prawie ocierają się o siebie, trudno wyminąć się osobom idącym z wózkami dziecięcymi. Rowerzyści zaś mają do dyspozycji szeroką drogę.
b5540969-d453-5c74-bf31-34656de0a472 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Warto zaznaczyć, że drogowcy dodatkowo narażają tu pieszych na spore niebezpieczeństwo. Rozpędzeni rowerzyści jadący w dół w kierunku ulicy Gagarina mogą potrącić spacerujących chodnikiem. Jeśli na ścieżkę wyjdzie dziecko, może dojść do tragedii.
Obecnie, jak widać na wielu przykładach, priorytetem dla drogowców jest budowa ścieżek rowerowych. Choć sam lubię jeździć na rowerze, to uważam, że uprzywilejowanie rowerzystów nie może się jednak odbywać kosztem pieszych i niejednokrotnie kierowców.
..
Ktora juz z kolei?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:00, 18 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Polskie Radio RDC
Kolejny absurd na warszawskich drogach. Ekrany dźwiękochłonne chronią puste pole
Kolejny absurd na warszawskich drogach - Polskie Radio RDC
Na powstającej ulicy Nowolazurowej stawiane są ekrany dźwiękochłonne, które chronią od hałasu… puste pole. Dokładnie chodzi o odcinek od Połczyńskiej do Szeligowskiej. Warszawiacy mówią, że ta inwestycja jest niepotrzebna.
Logika swoje – przepisy swoje. Urzędnicy mają związane ręce. Małgorzata Gajewska z Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych wyjaśnia, że ekrany musiały powstać ze względu na nakaz decyzji środowiskowej.
REKLAMA
Na całą inwestycję przeznaczono 200 mln zł. Póki co można jeździć odcinkiem Lazurowej od alei Jerozolimskich do Połczyńskiej.
...
Polska jest bogata gdzies kase trzeba upchnac...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:32, 18 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Wysokie opłaty na A4, apel do ministra
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu
Łukasz Gibała - Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Były poseł Łukasz Gibała, obecnie przewodniczący Stowarzyszenia Logiczna Alternatywa, apeluje do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka ws. wysokich opłat za przejazd autostradą A4 na odcinku Kraków-Katowice. Gibała przypomina, że Adamczyk jako poseł opozycji sam wielokrotnie krytykował ówczesny rząd za brak działania w tej sprawie i liczy, że teraz się to zmieni.
Od marca tego roku za przejazd A4 na odcinku Kraków-Katowice w jedną stronę płacimy 20 zł (auta osobowe), 10 zł (motocykle), 33 zł (pojazdy kategorii 2 i 3) oraz 53 zł (pojazdy 4 i 5 kategorii). Łukasz Gibała zwraca uwagę, że w ciągu trzech lat opłaty wzrosły o 25 proc. przy praktycznie zerowej inflacji. - Takie wzrosty cen uderzają obywateli po kieszeniach, zwłaszcza że jest sporo osób, które codziennie pokonują tę trasę w drodze do pracy – uważa były poseł.
REKLAMA
Odcinkiem A4 o długości 60 km pomiędzy Krakowem i Katowicami zarządza firma Stalexport Autostrada Małopolska. Jest to pierwsza tego typu droga w Polsce, wybudowana w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, jako inwestycja typu brownfield – na bazie drogi powstałej w latach 70. i 80. Koncesja na przystosowanie drogi do wymogów autostrady płatnej oraz eksploatację została przyznana w 1997 roku.
- Sposób zarządzania tym odcinkiem A4 jest po prostu skandaliczny. Nie dość, że umowa jest tajna i obywatele nie znają jej zapisów, to jeszcze w zamian za wysokie opłaty dostają półprodukt – remonty i korki na tym odcinku to norma – mówi Gibała.
Dlatego lider stowarzyszenia LA apeluje do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, aby ten renegocjował umowę ze Stalexportem, tak aby opłaty za przejazd nie były dowolnie podnoszone. To nie udało się żadnemu z jego poprzedników. Sam Adamczyk, jeszcze jako poseł opozycji w poprzedniej kadencji, wielokrotnie zabierał głos ws. A4, równie krytyczny jak dzisiaj Gibała. Były poseł liczy, że minister swoje słowa przekuje teraz w czyny. Gibała apeluje także, aby odtajnić umowę ze Stalexportem.
....
A wy sie emocjonujcie ,,obrona demokracji".
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:08, 19 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Radio Kraków
Piwniczna: kierowcy ciężarówek protestowali na moście granicznym ze Słowacją
Kilkadziesiąt tirów blokowało most graniczny ze Słowacją w Piwnicznej. Właściciele firm transportowych - głównie z Sądecczyzny - domagają się otwarcia przejazdu dla ciężarówek. Teraz na otwartym niedawno moście obowiązuje ograniczenie tonażu do 7,5 tony. To sprawia, że ciężarówki z towarem muszą korzystać z przejść w Chyżnem czy Barwinku, nadkładając nawet kilkaset kilometrów.
- Chcąc wyjechać do Popradu, gdzie mamy do pokonania - przez Mniszek - odległość 50 km, musimy jechać inną trasą, która wyniesie 270 km. W taki sposób nigdy nie będziemy konkurencyjni - mówi jeden z protestujących kierowców.
Protest w Piwnicznej zakończył się w południe. Pomoc w tej sprawie zadeklarowali już sądeccy posłowie i przedstawiciele rządu. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapowiedział, że kwestię przejścia granicznego Piwniczna - Mniszek, poruszy podczas spotkania ze swoim słowackim odpowiednikiem, do którego ma dojść jeszcze w tym miesiącu w Brukseli.
...
Kolejne problemy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:02, 24 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Mieszkaniec zarzuca policji niesłuszne wystawianie mandatów
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu
Mieszkaniec zarzuca policji niesłuszne wystawianie mandatów - Materiały policji / Materiały prasowe
Pan Bartłomiej zarzuca krakowskiej drogówce, że ta niesłusznie wystawiała mandaty na ul. Nowohuckiej w wakacje zeszłego roku, podczas trwającego tam remontu. Sprawę zamierza zgłosić do prokuratury. Policja uważa, że mandaty zostały wystawiane prawidłowo.
Pomiary prędkości na Nowohuckiej odbywały się w sierpniu zeszłego roku. - Chodzi o kontrole drogowe przy zjeździe do AWF. Zatrzymywano tam kierowców (w związku ze znakiem ograniczenia prędkości do 50 km/h na Stella-Sawickiego), którzy przekroczyli prędkość. Nadużycie policji polegało na tym, że limit prędkości obowiązywał na takim odcinku, który nie jest absolutnie widoczny z miejsca pomiaru, ani nie może być przedmiotem pomiaru przez dostępne policji techniki, chyba, że wiązka lasera korzystałaby z przekaźników satelitarnych – mówi nam pan Bartłomiej (nazwisko do wiadomości redakcji).
REKLAMA
Mężczyzna zwraca dodatkowo uwagę, że w okresie remontu na odcinku na Stella-Sawickiego poprzedzającym przejście w Nowohucką było ograniczenie do 70 km/h, potem 50 i znów 70. - Oznacza, że wszystkie mandaty za przekroczenie prędkości od 0 do 20 km/h były nałożone bezprawnie, a te za przekroczenie prędkości powyżej 20 km były zawyżone o 20 km właśnie – mówi pan Bartłomiej. Uważa on, że policjanci dokonując pomiarów za wiaduktem, nie mogli precyzyjnie namierzyć pojazdu przekraczającego prędkość, bo po prostu tych nie widać.
Pan Bartłomiej został ukarany mandatem, którego nie przyjął, za przekroczenie prędkości. Poszedł ze sprawą do sądu. Tam sędzia zasugerował dobrowolne poddanie się każe, bo pan Bartłomiej i tak miał przepalone żarówki w samochodzie, do czego się przyznałem, a więc wejście w proces oznaczałoby dla niego karę pewną i prawdopodobnie wyższą. Ostatecznie zapłacił więc 600 zł. Nadal jednak nie przyznaje do przekroczenia prędkości. Podkreśla, że nie chodzi tutaj o pieniądze, tylko o sprawiedliwość. Dlatego zamierza sprawę zgłosić do prokuratury.
Dla policji sytuacja jest prosta, był mandat, odmowa jego przyjęcia, a potem sprawa w sądzie zakończona ukaraniem kierowcy. Policja uważa przy tym, że jeśli sprawą zajmie się prokuratura, to nie powinna się wypowiadać w sprawie, w której będą stroną. Natomiast na zasadność kontroli w tym miejscu wskazuje niebezpieczne sytuacje, do jakich tam dochodzi.
- W tym rejonie dochodziło do takich zdarzeń, jak potrącenie pieszej na przejściu dla pieszych, a w innym przypadku kierujący motocyklem, podczas wyprzedzania między pasami ruchu utracił panowanie nad pojazdem i uderzył w jadący przed nim samochód – mówi Katarzyna Padło z zespołu prasowe małopolskiej policji.
Natomiast co do zarzutu ws. pomiarów prędkości, to policja odpowiada, że dopuszczalna prędkość na ulicy Nowohuckiej, w kierunku Ronda Dywizjonu 308, na wysokości wjazdu do AWF w godzinach 5-23 wynosi 50 km/h. - Tym samym połączenie jezdni ulicy Nowohuckiej ciągnącej się od al. Jana Pawła II z jezdnią biegnącą od wiaduktu stanowi skrzyżowanie. Za wskazanym skrzyżowaniem nie ma umieszczonego znaku podwyższającego prędkość do 70 km/h, tym samym prędkości tam obowiązujące są ograniczone administracyjnie, zależnie od pory dnia – wyjaśnia Katarzyna Padło.
...
Rozstrzyganie takich spraw musi byc usprawnione.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:39, 27 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Rowerzyści kontra kierowcy. Na tej ulicy może dochodzić do potrąceń
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Alvin Gajadhur
Od 18 grudnia po ulicy Podwale na warszawskiej Starówce rowerzyści mogą jeździć w obu kierunkach. Czy to udogodnienie jest jednak bezpieczne dla amatorów dwóch kółek? Czas pokaże, tymczasem pojawiają się wątpliwości.
Modernizacja ulicy Podwale miała na celu ułatwić rowerzystom przemieszczanie się w obrębie Starówki. Teraz mogą poruszać się tą ulicą również "pod prąd". Środki na wykonanie tej inwestycji pochodzą z budżetu partycypacyjnego. Z zachwytu nie może wyjść Pełnomocnik Prezydenta m.st. Warszawy ds. komunikacji rowerowej. Na swoim profilu na Facebooku ochoczo zaprasza do testowania tego rozwiązania.
Zimą, jeśli spadnie śnieg, zapewne nie będzie zbyt wielu chętnych do przeprowadzenia tych testów. Jednak wiosną już ich prawdopodobnie nie zabraknie. Tymczasem pojawiają się pytania.
Po pierwsze, ulica Podwale jest dość wąska, a do tego bywa często zakorkowana. Szczególnie popołudniami i w weekendy nie na tu dosłownie gdzie szpilki wcisnąć. Po obu stronach ulicy stoją gęsto zaparkowane samochody. Kierowcy parkują swoje auta nawet na powierzchni wyłączonej z ruchu.
bdbc8ddc-dea4-56b2-9b41-e19daf262ce9 , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Rowerzyści mogą zatem ocierać się o zaparkowane lub jadące samochody. Tym bardziej, że kontrapas namalowany jest tylko na początku i na końcu ulicy. Dodatkowo może niestety dochodzić do potrąceń jadących "pod prąd" rowerzystów, przez samochody cofające z miejsc parkingowych zlokalizowanych po lewej stronie, tuż przy budynkach. Cofający kierowca przypuszczalnie z przyzwyczajenia patrzeć będzie jedynie, czy ktoś nie nadjeżdża z lewej strony jego zaparkowanego ukosem pojazdu. Tym samym jadący szybciej rowerzysta może uderzyć w tył wyjeżdżającego auta.
Do niebezpiecznych sytuacji może dochodzić również na wjeździe z Senatorskiej w Podwale. Na rogu z lewej strony stoi duży budynek i kierowcy mogą odpowiednio wcześniej nie zauważyć jadących rowerzystów. Ponadto jadących "pod prąd" cyklistów mogą nie spodziewać się przechodzący przez pasy piesi. Często są to turyści, którzy nie "studiują" dokładnie organizacji ruchu i nie przypuszczają, że na drodze jednokierunkowej nagle ktoś nadjedzie z przeciwka.
Czy ten kontrapas sprawdzi się w praktyce i czy będzie bezpieczny dla uczestników ruchu drogowego? Oby. Przekonamy się na wiosnę, kiedy pojawi się wielu cyklistów.
...
Nie ma idealnych rozwiazan. Trzeba wywazyc.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:27, 27 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Przejście dla pieszych z...latarnią pośrodku
Alvin Gajadhur
autor bloga „My kierowcy”, pełni funkcję rzecznika prasowego ITD
, fot. Alvin Gajadhur
To chyba jakieś pechowe miejsce dla stołecznych drogowców. Co chwilę wymyślają tu jakiś absurd. Miesiąc temu namalowali nowe pasy obok istniejącego przejścia dla pieszych. Prowadziły wprost na ogrodzony płotkiem trawnik. Teraz stare pasy zlikwidowano, trawnik zamieniono na chodnik i w użyciu jest już tylko nowe przejście. Ale chyba jednak drogowcom nie wszystko wyszło tak, jak należy...
Pod koniec listopada na ulicy Kazimierzowskiej, przy skrzyżowaniu z Różaną, drogowcy poprawili stare pasy na jezdni i namalowali nowe. Jednak tak po jednych, jak i po drugich nie sposób było przejść. W połowie tych niby właściwych pojawiła się powierzchnia wyłączona z ruchu (w zamyśle drogowców pieszy powinien chyba przez nią skakać), zaś te nowe (przekreślone na żółto) prowadziły na płotek, latarnię i krzewy. Wyglądało to mniej więcej tak:
REKLAMA
8302a9df-9c30-5dd3-875c-9a0720e2905f , fot. Pan Aleksander
, fot. Pan Aleksander
O tym drogowym absurdzie pisałem na łamach Onetu: (http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/bareja-wiecznie-zywy-przejscie-dla-pieszych-w-absurdalnym-miejscu/r50z1b).
Teraz to miejsce wygląda już zupełnie inaczej. Stare pasy zlikwidowano, zaś na ich wysokości na chodniku postawiono spore barierki. Na środku nowych pasów powstała wysepka, tzw. azyl dla pieszych. Zlikwidowano płotek, wycięto krzewy i ułożono kawałek nowego chodnika.
8302a9df-9c30-5dd3-875c-9a0720e2905f , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Poprawiło się zatem bezpieczeństwo pieszych na jezdni. Czy w takim razie w końcu można pochwalić stołecznych drogowców? Chyba tak nie do końca, gdyż coś tu jednak nie gra. Co robi latarnia na środku przejścia? Przecież to jakiś żart. Czy tej modernizacji nie można było przeprowadzić z "głową"?
8302a9df-9c30-5dd3-875c-9a0720e2905f , fot. Alvin Gajadhur
, fot. Alvin Gajadhur
Czy wymagam zbyt wiele od stołecznych drogowców? W Warszawie podobnych absurdów drogowych jest niestety wiele.
...
Te zarzady drog to chyba kuzyni rzadzacych partii obsadzaja.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:38, 07 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
"Fakt": mieszkańcy czterdzieści lat walczą o drogi na łódzkich Rogach
Czterdzieści lat walczą o drogi na łódzkich Rogach - Thinkstock
Mieszkańcy od lat domagają się remontu drogi - zamiast tego urzędnicy fundują im jedynie prowizoryczne naprawy. Przedstawiciele ZDiT tłumaczą, że zadanie nie jest łatwe, gdyż w Łodzi jes około pół tysiąca dróg gruntowych - informuje "Fakt".
Mieszkańcy osiedla Rogi stracili już wiarę, że Zarząd Dróg i Transportu wyremontuje uliczki, na których mieszkają już ponad 40 lat. Stan dróg pogarsza się z roku na rok, a urzędnicy zamiast zarządzić generalny remont ratują się prowizorką. – Co roku przyjeżdża na osiedle równiarka i spycha lemieszem nadmiary ziemi z poboczy na środek jezdni – mówi Mirosław Jarek, mieszkaniec ulicy Pirytowa. I na tym "utwardzanie" drogi się kończy. Maszyna odjeżdża, a kierowcy za kilka tygodni muszą jeździć po jeszcze większych dołach. – Te prace są prowadzone po łebkach. Nie poinformują mieszkańców i potem operator tej równiarki zamiast porządnie wyrównać drogę to omija zaparkowane samochody – dodaje pan Mirosław.
REKLAMA
Mieszkańcy myśleli, że trudności z poruszaniem się po osiedlu znikną cztery lata temu, kiedy na ulicy pojawili się geodeci. – Zaznaczyli drzewa do wycinki, powbijali kołeczki na poboczach. Mieliśmy nadzieję, że pojawienie się asfaltu to już tylko kwestia czasu – denerwuje się mieszkaniec ulicy Pirytowa. Osiedle podłączone jest do kanalizacji, wodociągu oraz innych mediów. Brakuje tylko utwardzonej jezdni, która nie zamieniałaby podróżowania po krętych osiedlowych uliczkach w wyprawę rajdową.
– Prace na ulicach gruntowych prowadzimy na bieżąco. Nie jest to łatwe zadanie, bo w tej chwili w Łodzi jest około pół tysiąca gruntówek, a ich liczba ciągle rośnie – mówi Piotr Grabowski ze ZDiT. Ulica Pirytowa i Kobaltowa są objęte programem ISPA, a więc będą utwardzone w najbliższych latach. Szacowany koszt przebudowy tych dróg to ponad 3 mln zł – dodaje rzecznik ZDiT.
...
Prowizoryczne naprawy sa drozsze niz nowa droga pewnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:31, 09 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Absurd przy drodze S8. Bar serwuje dania przez płot
Przy drodze ekspresowej S8 w Paprotni funkcjonuje bar dla kierowców. Bar znajduje się za płotem oddzielającym pas drogowy i MOP od terenu wsi, klienci odbierają zamówione dania przez otwory w siatce ogrodzenia. Na ok. 100-kilometrowym odcinku trasy między Łodzią a węzłem Wieluń znajduje się kilka MOPów, lecz na żadnym z nich nie ma stacji benzynowej ani punktu gastronomicznego.
...
~felek : Brawo za kreatywność! Zanim człowiek przebrnie przez te durne zamówienia, przetargi, pozwolenia to minie szmat czasu a kierowca też człowiek jeść musi, Brawo!
~caesar : Hiena zrobiła zdjęcia, łonet kupił i ludziska stracą robotę, bo zarządca MOPsu wymieni płot na parkan. Na MOPsie nie ma baru bo zapewne za drogo żądają za zezwolenie i opłaty...
~zduńskowolanka : brawo super tak trzymać,a administracja S-8 coś wymyśli by utrudnić prowadzenie tego baru przecież oni nic innego nie potrafią.
...
Bareja nie opisywal PRL. Bareja opisywal zycie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:50, 19 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Łódź: Ponad dwustu kierowców żąda odszkodowań. "Ulice jak szwajcarski ser"
Magdalena Gałczyńska
Dziennikarka Onetu
Łódź: Ponad dwustu kierowców żąda odszkodowań. "Ulice jak szwajcarski ser" - istock
Od stycznia do łódzkiego Zarządu Dróg i Transportu zgłosiło się ponad dwustu kierowców, którzy uszkodzili samochód po tym, jak wpadli w drogową dziurę. Odszkodowania mogą wynosić nawet do kilku tysięcy złotych. ZDiT przekonuje, że choć dziur na drogach jest dużo, sytuacja i tak wygląda lepiej niż w poprzednich latach.
- Mamy łagodną zimę, a poza tym znaczna część dróg w mieście została ostatnio wyremontowana – mówi rzecznik ZDiT Piotr Grabowski. – Zdajemy sobie jednak sprawę, że i tak kierowcom może być trudno, bo to, że dziur jest mniej niż wcześniej nie znaczy, że jest ich mało. Owszem, są i to liczne. Próbujemy je łatać na bieżąco, już wydaliśmy na to kilkadziesiąt tysięcy złotych – przekonuje Grabowski.
REKLAMA
Ten "bilans zniszczeń", mimo zapewnień urzędników, i tak jest imponujący. Dwieście osób z uszkodzonymi autami oznacza, że od początku stycznia po odszkodowania do ZDiT zgłasza się średnio czterech kierowców dziennie.
- Ja się im nie dziwię. Gdybym zniszczył samochód na dziurze, też chciałbym, żeby to urzędnicy pokryli mi koszty naprawy. Bo to ich obowiązkiem jest te dziury załatać – mówi pan Robert, taksówkarz z Łodzi. – Ja sam, przy tylu podróżach naprawdę miałem szczęście i jeszcze w żadną wielką dziurę nie wjechałem. Są jednak miejsca, gdzie ulice wyglądają jak szwajcarski ser – dodaje.
Dziurawa, łódzka mapa
Jak wynika ze zgłoszeń kierowców, najgorzej jest na ulicach Rąbieńskiej, Telefonicznej, Zbąszyńskiej czy Maratońskiej. Podobnie w okolicach Radiostacji na Narutowicza. ZDiT zapewnia, że robi, co może. – W ciągu ostatnich pięciu dni załataliśmy dziury na kilkudziesięciu ulicach. Codziennie wyjeżdża pięć ekip. Tyle, że to i tak naprawianie doraźne, bo wystarczy lekki przymrozek i każda szczelina, kiedy nasi,aknie wodą, w nocy zostaje po prostu rozsadzona od środka – mówi rzecznik ZDiT. Jak dodaje, kierowcy, których auta zostaną uszkodzone, powinni jak najszybciej zgłosić to urzędnikom. – Bardzo pomocna będzie fotografia uszkodzenia i samej dziury, to przyspieszy procedury. Na naszej stronie jest dostępny wniosek o odszkodowanie. Można też przyjść do nas, do urzędu, na Piotrkowską 175 i tak zgłosić szkodę. A jeśli samochód mamy cały ale widzimy dziurę, która może być niebezpieczna dla innych, będziemy wdzięczni za zgłoszenia – przekonuje Grabowski.
By ułatwić życie sobie i innym kierowcom, dziurę można zgłosić mailowo na adres: [link widoczny dla zalogowanych]. Wtedy urzędnicy mogą ją szybciej załatać.
...
Znowu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:25, 20 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
"Gazeta Wyborcza”: progi zwalniające na drogach stały się plagą
"Gazeta Wyborcza”: progi zwalniające na drogach stały się plagą - Shutterstock
Progów zwalniających na polskich drogach jest więcej niż w innych krajach UE, a wciąż przybywa nowych. Większość z nich jest wykonana niezgodnie z przepisami. Są też powodem zanieczyszczenia powietrza – pisze "Gazeta Wyborcza".
"Z pomiarów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie wynika, że w powietrzu, którym oddychają mieszkańcy, jest dwa i pół razy więcej pyłów pochodzących ze ścierających się klocków hamulcowych i opon niż ze spalin" – czytamy w artykule.
REKLAMA
Kraje zachodnie odchodzą od stosowania progów, nazywanych popularnie "leżącymi policjantami" i wprowadzają zamiast nich zwężenia na jezdniach oraz tzw. szykany, które wymuszają na kierowcach ich omijanie.
W Polsce świadomość, że "przyspieszanie z 5-10 km na godz. co 30 metrów potrafi nawet trzykrotnie zwiększyć zużycie paliwa, a więc i ilość spalin" jest nikła – zaznacza autor artykułu.
"Zarządy dróg stawiają progi na każdą sugestię mieszkańców chcących utemperować kierowców. Stąd tak wiele progów rażąco niezgodnych z normami – zbyt wysokich i łamiących zasadę, że mają być oddalone o 15 m od budynków mieszkalnych" – podsumowuje gazeta.
...
Kolejny idiotyzm.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|