Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:54, 22 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Łańcut: protest podwykonawców autostrady
Podwykonawcy, którzy pracowali przy budowie autostrady, blokują w środę drogę krajową nr 4 w Łańcucie. Domagają się zapłaty za wykonane prace. Protestujący zablokowali samochodami ciężarowymi oba pasy ruchu.
Jak poinformował Bartosz Wilk z zespołu prasowego podkarpackiej policji, samochody osobowe kierowane są na objazdy wyznaczone ulicami Łańcuta. - Natomiast samochody ciężarowe do 12 ton, jadące w kierunku Przemyśla, kierowane są w Łańcucie na Kańczugę. Pojazdy jadące w drugą stronę, w kierunku Rzeszowa, kierowane są w Łańcucie na Leżajsk - dodał.
Protestujący zapowiadają, że będą blokować trasę przez kilka godzin. Domagają się zapłaty za prace wykonane przy budowie odcinka autostrady A4 Rzeszów-Jarosław.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w ubiegłym tygodniu poinformowała o zerwaniu kontraktu na ten fragment trasy z Polimeksem-Mostostal. Powodem były opóźnienia w budowie.
Jak powiedziała rzeczniczka rzeszowskiego oddziału GDDKiA Joanna Rarus, przedsiębiorcy poszkodowani przez Polimex-Mostostal mogą już zgłaszać w oddziale swoje roszczenia. - Umożliwi to wszystkim uprawnionym przedsiębiorcom odzyskanie niezapłaconych przez Polimex należności za prace wykonane i odebrane - dodała.
Wypłata należnych podwykonawcom pieniędzy będzie się odbywać na podstawie Kodeksu Cywilnego art.647 oraz specustawy z dnia 28 czerwca 2012 roku o spłacie niektórych niezaspokojonych należności przedsiębiorców.
Jak zaznaczyła Rarus, dotychczas oddział wypłacił już ponad 214 mln zł podwykonawcom i przedsiębiorcom, którzy nie uzyskali zapłaty od Polimeksu.
- W ramach tzw. solidarnej płatności wypłacono podwykonawcom na tym odcinku A4 ponad 77,7 mln zł. Natomiast przedsiębiorcom – usługodawcom i dostawcom - w ramach tzw. dyspozycji zapłaty prawie 129 mln zł. Obecnie oddział ma tzw. solidarnych płatności wymagalnych na sumę ok. 10 mln, a także wystąpienia przedsiębiorców, którym główny wykonawca nie zapłacił za wykonane roboty na łączną kwotę ok. 6 mln zł. Płatności te będziemy sukcesywnie realizować - dodała.
Do tej pory w całej Polsce GDDKiA wypłaciła ponad 1 miliard zł tym przedsiębiorcom, którzy zostali poszkodowani przez swoich kontrahentów - generalnych wykonawców. Wypłacane podwykonawcom pieniądze GDDKiA następnie odzyskuje od generalnych wykonawców. Pieniądze pochodzą m.in. z zabezpieczenia należytego wykonania umowy złożonego przez generalnego wykonawcę w momencie podpisywania umowy, z potrąceń płatności dla generalnego wykonawcy za bieżące faktury lub też odzyskiwane są na drodze sądowej. Do tej pory GDDKiA odzyskała od wykonawców 730 mln zł.
Budowany przez Polimex-Mostostal odcinek A4 od Rzeszowa do Jarosławia, podobnie jak cała autostrada A4, miał być gotowy przed Euro 2012. GDDKiA szacuje, że droga jest gotowa w ok. 70 proc. Umowa na kwotę 2,1 mld zł została podpisana w 2010 r.
Autostrada A4 biegnie od zachodniej granicy z Niemcami w Jędrzychowicach k. Zgorzelca przez m.in. Wrocław, Opole, Katowice, Kraków, Tarnów, Rzeszów do przejścia granicznego z Ukrainą w Korczowej. Łączna długość autostrady A4 w Polsce wyniesie ok. 670 km.
....
Znowu .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:21, 22 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Łańcut: protest podwykonawców autostrady
Przez ponad pięć godzin zablokowana była droga krajowa nr 4 w Łańcucie. Trasę blokowali podwykonawcy, którzy pracowali przy budowie autostrady. Domagali się zapłaty za wykonane prace budowlane.
Jak poinformowała Anna Klee z zespołu prasowego podkarpackiej policji, obecnie nie ma już utrudnień w ruchu.
Protestujący przedsiębiorcy blokowali wcześniej oba pasy ruchu samochodami ciężarowymi. Domagali się zapłaty za prace wykonane przy budowie odcinka autostrady A4 Rzeszów-Jarosław.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w ubiegłym tygodniu poinformowała o zerwaniu kontraktu na ten fragment trasy z Polimeksem-Mostostal. Powodem były opóźnienia w budowie.
Jak powiedziała rzeczniczka rzeszowskiego oddziału GDDKiA Joanna Rarus, przedsiębiorcy poszkodowani przez Polimex-Mostostal mogą już zgłaszać w oddziale swoje roszczenia. - Umożliwi to wszystkim uprawnionym przedsiębiorcom odzyskanie niezapłaconych przez Polimex należności za prace wykonane i odebrane - dodała.
Wypłata należnych podwykonawcom pieniędzy będzie się odbywać na podstawie Kodeksu Cywilnego art.647 oraz specustawy z dnia 28 czerwca 2012 roku o spłacie niektórych niezaspokojonych należności przedsiębiorców.
Jak zaznaczyła Rarus, dotychczas oddział wypłacił już ponad 214 mln zł podwykonawcom i przedsiębiorcom, którzy nie uzyskali zapłaty od Polimeksu.
- W ramach tzw. solidarnej płatności wypłacono podwykonawcom na tym odcinku A4 ponad 77,7 mln zł. Natomiast przedsiębiorcom – usługodawcom i dostawcom - w ramach tzw. dyspozycji zapłaty prawie 129 mln zł. Obecnie oddział ma tzw. solidarnych płatności wymagalnych na sumę ok. 10 mln, a także wystąpienia przedsiębiorców, którym główny wykonawca nie zapłacił za wykonane roboty na łączną kwotę ok. 6 mln zł. Płatności te będziemy sukcesywnie realizować - dodała.
Do tej pory w całej Polsce GDDKiA wypłaciła ponad 1 miliard zł tym przedsiębiorcom, którzy zostali poszkodowani przez swoich kontrahentów - generalnych wykonawców. Wypłacane podwykonawcom pieniądze GDDKiA następnie odzyskuje od generalnych wykonawców. Pieniądze pochodzą m.in. z zabezpieczenia należytego wykonania umowy złożonego przez generalnego wykonawcę w momencie podpisywania umowy, z potrąceń płatności dla generalnego wykonawcy za bieżące faktury lub też odzyskiwane są na drodze sądowej. Do tej pory GDDKiA odzyskała od wykonawców 730 mln zł.
Budowany przez Polimex-Mostostal odcinek A4 od Rzeszowa do Jarosławia, podobnie jak cała autostrada A4, miał być gotowy przed Euro 2012. GDDKiA szacuje, że droga jest gotowa w ok. 70 proc. Umowa na kwotę 2,1 mld zł została podpisana w 2010 r.
Autostrada A4 biegnie od zachodniej granicy z Niemcami w Jędrzychowicach k. Zgorzelca przez m.in. Wrocław, Opole, Katowice, Kraków, Tarnów, Rzeszów do przejścia granicznego z Ukrainą w Korczowej. Łączna długość autostrady A4 w Polsce wyniesie ok. 670 km.
...
Tak jak zwykle .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:17, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Augustów: protest właścicieli gruntów pod budowę obwodnicy
Rolnicy niezadowoleni z wycen ich gruntów pod budowę obwodnicy Augustowa zablokowali w poniedziałek miejskie rondo, na którym zbiegają się drogi krajowe nr 61 i nr 8. Blokada ma potrwać do godz. 13.
Protest odbywa się na rondzie od strony Białegostoku, gdzie łączą się trasy z Białegostoku i Łomży do Augustowa. Bierze w nim udział ponad sto osób. Mają ze sobą transparenty z napisami m.in.: "Zabraliście nam ziemię", "Rzeczoznawca do wymiany", "Wybory wkrótce. Rozliczymy".
Przy rondzie, gdzie prowadzona jest akcja, stoją ciągniki rolnicze z umieszczonymi na nich flagami narodowymi.
Mieszkańcy gmin Augustów i Raczki uważają, że wyceny ich nieruchomości zostały zaniżone przez rzeczoznawcę. Grunty niektórych osób rzeczoznawca wycenił poniżej 40 tys. zł za hektar, a inne grunty tej samej klasy były wycenione nawet po 140 tys. zł.
W związku z budową obwodnicy wydano 466 decyzji odszkodowawczych, ale od 128 mieszkańcy się odwołali do ministra infrastruktury i rozwoju. Resort dotychczas rozpatrzył cztery odwołania. W odniesieniu do dwu spraw utrzymał w mocy rozstrzygnięcia wojewody podlaskiego, a wobec dwu uchylił decyzje i przekazał je do ponownego rozpatrzenia.
W ubiegłym tygodniu rzeczniczka wojewody podlaskiego Joanna Gaweł, wojewoda zwracał się do ministerstwa z prośbą o przyśpieszenie rozpatrywania odwołań.
Prace przy budowie obwodnicy Augustowa trwają. Grunty rolników zostały już przejęte przez Skarb Państwa. Obwodnica będzie mieć 34,2 km długości, jej budowa ma się zakończyć jesienią 2014 r.
...
Znowu te autoniestrady ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:37, 06 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
30 wniosków od podwykonawców autostrady A4 Rzeszów-Jarosław
30 wniosków złożyli do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przedsiębiorcy, którzy nie otrzymali zapłaty za pracę przy budowie podkarpackiego odcinka autostrady A4 Rzeszów-Jarosław. Łączna kwota zgłoszonych roszczeń to ponad 6,7 mln zł.
Fragment A4 od Rzeszowa do Jarosławia budowało konsorcjum firm: Polimex-Mostostal (lider) i Doprastav. GDDKiA zerwała kontrakt na dokończenie budowy odcinka w połowie stycznia br. Powodem były znaczne opóźnienia w budowie trasy.
Jak poinformowała rzeczniczka prasowa rzeszowskiego oddziału GDDKiA Joanna Rarus, przedsiębiorcy w ramach tzw. specustawy (z czerwca 2012 r.) złożyli 30 wniosków o zapłatę za wykonane prace na rzecz konsorcjum na kwotę ponad 6,7 mln zł.
- Z tej sumy - 4,43 mln zł udało nam się już uregulować w ramach innych możliwych do zastosowania trybów, tj. dzięki dyspozycji zapłaty wystawionej przez konsorcjum. W związku z tym do zapłacenia w ramach specustawy pozostało wciąż 16 wniosków na kwotę 1,56 mln zł - zaznaczyła.
Złożone przez przedsiębiorców wnioski zostały już zweryfikowane przez GDDKiA. Wypłaty możliwe będą po dostarczeniu przez przedsiębiorców orzeczeń sądowych zasądzających należność.
Rarus podkreśliła, że do tej pory poszkodowani przez Polimex-Mostostal podwykonawcy, w ramach tzw. solidarnej odpowiedzialności, otrzymali od GDDKiA 85 mln zł. - Kolejne 145 mln zł zostały wypłacone 299 usługodawcom i dostawcom na podstawie polecenia zapłaty wystawionego przez konsorcjum - dodała rzeczniczka.
Budowany przez Polimex-Mostostal odcinek A4 od Rzeszowa do Jarosławia, podobnie jak cała autostrada A4, miał być gotowy przed Euro 2012. GDDKiA szacuje, że droga jest gotowa w ok. 70 proc. Umowa na kwotę 2,1 mld zł została podpisana z Polimeksem w 2010 r.
Autostrada A4 biegnie od zachodniej granicy z Niemcami w Jędrzychowicach k. Zgorzelca przez m.in. Wrocław, Opole, Katowice, Kraków, Tarnów, Rzeszów do przejścia granicznego z Ukrainą w Korczowej. Łączna długość autostrady A4 w Polsce wyniesie ok. 670 km.
....
To byl biznes ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:09, 10 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Gazeta Lubuska
Tutaj woda zalewa setki hektarów. To wina złego przepustu pod autostradą A2?
- W tym miejscu dno rzeki jest poniżej 1 metra od poziomu przepustu. Dlatego zalewne są łąki - tłumaczy jeden z poszkodowanych rolników.
Ponad 400 ha podtopionych łąk i pól, kilkadziesiąt zalanych piwnic we wsi Wilenko. To najpewniej konsekwencja wadliwie zbudowanego przepustu na Małej Obrze pod autostradą A2 w pobliżu Wilenka.
Na spotkanie z nami przyszło kilkunastu mieszkańców Wilenka oraz sąsiednich wsi Brójce i Nowe Karcze. To ich łąki są zalane. Razem oglądamy przepust na rzece Mała Obra. Rafał Aksamit bierze drewnianą tyczkę i wbija ją w nurt rzeki, kilka metrów przed przepustem. Tyczka niemal się chowa, a więc głębokość rzeki w tym miejscu wynosi półtora metra. Pan Rafał tą samą tyczkę wbija na wysokości przepustu. Tu głębokość wynosi poniżej pół metra
- Widzi pan - mówi sołtys Wilenka Janusz Błażków. - Przepust stał się prawdziwą tamą. Woda nie może przez niego przepłynąć, więc zalewa ponad 400 ha, głównie łąk Ale także pola. To nie wszystko. Woda, nie mogąc dostać się na druga stronę autostrady A2, cofa się do rowu odwadniającego, który przepływa koło Wilenka i tym samym zalewa nam piwnice - wyjaśnia sołtys. Idziemy obejrzeć wspomniany rów. Faktycznie woda zamiast wpływać do Małej Obry, płynie w kierunku wsi. To przyczyna zalewania piwnic.
Leszek Górawski żartuje: - Musimy się przebranżowić. Zamiast uprawiać łąki, będziemy chyba hodować ryby.
Inny z gospodarzy Piotr Maćczak wspomina: - Jeszcze kilka lat temu okoliczne łąki były wspaniałe. Rolnicy je nawozili i zbierali nawet trzy pokosy siana. Dziś wszędzie stoi woda. Straty sięgają setek tysięcy złotych. Pamiętajmy, że zalanych jest około 400 hektarów.
Sołtys Błażków pokazuje dokumenty. Z protokołu pokontrolnego sporządzonego przez inspektorat Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Międzyrzeczu wynika, że ,,przepusty zostały posadowione o 1 metr powyżej istniejącego dna rzeki”. Natomiast w piśmie oddziału melioracji w Gorzowie Wlkp. czytamy, że powodem podtopień jest wadliwe usytuowanie przepustu. Oddział prosi marszałka lubuskiego, by ten wystąpił o cofnięcie Autostradzie Wielkopolskiej pozwolenia wodno-prawnego oraz zobowiązał do usunięcia usterki. Agnieszka Harasimowicz, szefowa Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Gorzowie jest zaskoczona skargami rolników. Tłumaczy, że w 2011 roku, kiedy przepust odbierali jej urzędnicy, nikt nie wnosił żadnych zastrzeżeń. - Nie rozumiem, dlaczego teraz woda nie może przepływać przez przepust. W najbliższych dniach wyślę tam inspektorów, by przeprowadzili kontrolę i ustalili co jest przyczyną zalewania łąk. Wtedy podejmiemy w tej sprawie decyzję - obiecuje pani Harasimowicz.
Członek zarządu województwa Stanisław Tomczyszyn potwierdza, że to marszałek lubuski wydał pozwolenie wodno-prawne na budowę przepustu. - Jestem niemal pewny, że ktoś popełnił błąd. Dlatego zwróciłem się do Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, by wskazał innego marszałka, bo sami tego nie możemy zrobić, by ten zweryfikował dane dotyczące pozwolenia. Wtedy będziemy wiedzieli, kto popełnił błąd. W grę wchodzi projektant, zarząd melioracji lub inwestor. Kolejnym krokiem będzie spotkanie z Autostradą Wielkopolską i ustalenie sposobów usunięcia usterki - twierdzi nasz rozmówca.
,,,
Kolejne drogo we sukcesy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:28, 11 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Protest właścicieli gruntów odebranych pod budowę obwodnicy
Pięć ciągników z przyczepami przejechało we wtorek z małą prędkością - co utrudniało ruch - trasę z Augustowa do Suchowoli, w ramach protestu dotyczącego wycen gruntów odebranych pod budowę obwodnicy Augustowa. Rolnicy protestują w różny sposób już od kilku tygodni.
Rolnicy wyjechali oflagowanymi ciągnikami ze wsi Janówka przed Augustowem (Podlaskie) o godz. 8 rano. Jechali z prędkością ok. 20 km/h. Jak poinformował PAP Michał Szczepański - organizator protestu - ciągniki pokonały drogę do Suchowoli w 3 godziny; tyle samo rolnicy potrzebowali, by wrócić do Janówki. "Mieliśmy kontrole policji, ale wszystko było w porządku" - dodał Szczepański.
Wcześniej grupy rolników, liczące ok. stu osób, dwa razy protestowały na miejskim rondzie w Augustowie, gdzie łączą się trasy z Białegostoku i Łomży do Augustowa. Raz rolnicy zablokowali drogę całkowicie na 2 godziny. Za drugim razem utrudniali ruch, przechodząc przez rondo.
Mieszkańcy gmin Augustów i Raczki uważają, że rzeczoznawca zaniżył wyceny ich nieruchomości przejętych pod budowę obwodnicy. Grunty niektórych osób wycenił poniżej 40 tys. zł za hektar, a inne grunty tej samej klasy były wycenione nawet po 150 tys. zł.
Członkowie Komitetu Protestacyjnego Gmin Augustów i Raczki mają 17 marca spotkać się z wojewodą podlaskim w sprawie wycen ich gruntów. Napisali także list do premiera Donalda Tuska z prośbą o szybką interwencję w ich sprawie. Jak powiedziała PAP przewodnicząca komitetu Jolanta Harasim, są gotowi protestować do skutku.
W związku z budową obwodnicy wydano 466 decyzji odszkodowawczych, ale od 128 mieszkańcy się odwołali do ministra infrastruktury i rozwoju. Resort dotychczas rozpatrzył cztery odwołania. W przypadku dwu spraw utrzymał w mocy decyzje, a wobec dwu uchylił i przekazał do ponownego rozpatrzenia.
Prace przy budowie obwodnicy Augustowa trwają. Grunty rolników zostały już przejęte przez Skarb Państwa. Obwodnica będzie mieć 34,2 km długości, jej budowa ma się zakończyć jesienią 2014 r. Prace przy budowie są zaawansowane w około 60 proc.
>>>
Kolejne protesty drogowe .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:10, 17 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Protestujący chcą rozmów ws. wyceny ziemi pod obwodnicę Augustowa
Rolnicy niezadowoleni z wycen gruntów, przejętych pod budowę obwodnicy Augustowa (Podlaskie), chcą rozmów z resortem infrastruktury ws. ponownych wycen ich gruntów przez rzeczoznawcę - poinformowali w poniedziałek protestujący po spotkaniu z wojewodą.
Zdaniem protestujących rolników z gmin Augustów i Raczki za niska jest wycena ziemi przejętej pod budowę obwodnicy. Rolnicy, którzy m.in. organizowali blokady dróg, rozmawiali w poniedziałek w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku z wojewodą Maciejem Żywno. W spotkaniu uczestniczyła ok. 30-osobowa grupa rolników. Już wcześniej protestujący mówili, że niektórym grunty wyceniono poniżej 40 tys. zł za hektar, a za grunty tej samej klasy inni otrzymali po 150 tys. zł.
W urzędzie wojewódzkim wydano 466 decyzji, ws. gruntów przejętych pod obwodnicę, w oparciu o wyceny rzeczoznawcy. Od tych decyzji złożono 128 odwołań do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju (MIR); 40 z nich resort podtrzymał, cztery uchylił, pozostałe są w trakcie rozpatrywania.
Ministerstwo zapewnia, że traktuje je priorytetowo - poinformowała rzeczniczka wojewody Joanna Gaweł. W dwóch przypadkach powodem uchylenia była negatywna ocena operatów rzeczoznawcy wydana przez organizację zawodową rzeczoznawców, w jednym przypadku rzeczoznawca źle określił przeznaczenie nieruchomości w dokumentach planistycznych (wojewoda wydał decyzję ponownie, właściciele pobrali odszkodowanie). W ostatnim przypadku decyzję uchylono, bo nie był uregulowany stan prawny nieruchomości - nie została przeprowadzona sprawa spadkowa - poinformowała Gaweł.
Wojewoda Maciej Żywno poinformował rolników, że zdecydowano, iż w przypadku decyzji uchylonych przez resort infrastruktury będzie powołany inny rzeczoznawca niż ten, który dotychczas wyceniał grunty.
Żywno podkreślał, że urząd trzyma się procedur prawnych. Wydając decyzje opierał się o operaty szacunkowe wykonane przez rzeczoznawcę. Wojewoda podkreśla, że mieszkańcy wiedzą, że jeżeli decyzje ws. wywłaszczeń i wycen podtrzyma resort infrastruktury, niezadowoleni mogą się od tego odwoływać do sądu administracyjnego. "Innej drogi nie ma, musimy tę procedurę przejść" - dodał.
Protestujących to nie zadowala, zamiast iść do sądu chcą ponownych wycen wszystkich gruntów, wielu z nich spłaca kredyty, dlatego zapowiadają, że pojadą w najbliższych dniach do resortu infrastruktury domagać się rozmów.
Wcześniej wysłali list do premiera Donalda Tuska i wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, ale na razie pozostały one "bez reakcji" - mówiła po spotkaniu dziennikarzom przewodnicząca komitetu protestacyjnego Jolanta Harasim. Dodała, że najdalej we wtorek komitet zdecyduje, czy w siedzibie ministerstwa będzie również prowadził protest i w jakiej formie.
"Liczymy, że będzie nowy rzeczoznawca, ale bardzo nas zaniepokoiło, że 40 odwołań nie zostało uchylonych. Na pewno nie będziemy tak spokojnie stać i czekać (...) Wybieramy się do ministerstwa infrastruktury i pokażemy, że tak być nie może (...) Nie może być tak, że rolnik dostaje mniej za ziemię, niż ona kosztuje. Nikt na to nie dostanie zgody" - oceniła.
Uczestniczący w spotkaniu podlascy posłowie PiS: Krzysztof Jurgiel i Jarosław Zieliński skierowali w poniedziałek po południu do premiera Donalda Tuska interwencję poselską w sprawie zachowania wicewojewody podlaskiego Wojciecha Dzierzgowskiego (PSL).
Miał on wyjść ze spotkania z protestującymi, trzaskając drzwiami. PiS i protestujący ocenili, że to zachowanie niegodne urzędnika. Wicewojewoda odpowiadał za decyzje wywłaszczeniowe. "Tutaj nerwy nie mogą nikomu puszczać. To jest urzędnik państwowy" - mówił dziennikarzom Jurgiel.
W piśmie do premiera posłowie zwrócili się z prośbą o "pilne" przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego w sprawie działań wicewojewody w procesie wywłaszczania nieruchomości pod budowę obwodnicy Augustowa. Chcą też, jak napisali, zbadania "wpływu jego błędów i zaniedbań na powstałe nieprawidłowości i wywołany tym konflikt społeczny". Posłowie PiS uważają, że wicewojewoda Dzierzgowski utracił zdolność pełnienia swej funkcji i powinien być odwołany.
Wojewoda Maciej Żywno nie chciał komentować zachowania swojego zastępcy. "Takie spotkania mają duży pokład emocji" - powiedział jedynie. Dodał, że nie ma zastrzeżeń do jego pracy, dobrze ją ocenia i nie widzi żadnych przesłanek do odwołania.
Prace przy budowie obwodnicy Augustowa są zaawansowane w 60 proc. Grunty rolników zostały już przejęte przez Skarb Państwa. Obwodnica będzie mieć 34,2 km długości, jej budowa ma się zakończyć jesienią 2014 r.
....
Kolejny problem .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:04, 27 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Anna Kowalska | MM Kraków
Zardzewiałe szyny na Mogilskiej? Piotr Hamarnik: tak wyglądają wszystkie nowe szyny
Na swoich stronach ZIKiT pochwalił się postępami prac przy remoncie Mogilska-Jana Pawła II. Może jednak dziwić fakt, że nowe szyny są zardzewiałe. - Tak wyglądają wszystkie nowe szyny - odpowiada Piotr Hamarnik, rzecznik ZIKiTu.
Rozpoczyna się układanie torowiska na odcinku od ronda Mogilskiego do pętli Wieczysta i dalej do ronda Czyżyńskiego. Dzięki łagodnej zimie i sprzyjającej wiosennej pogodzie prace postępują szybko. Pierwsze szyny są już na swoim miejscu.
Jednak nieco zaskakujący jest wygląd szyn - są kompletnie zardzewiałe. Rzecznik ZIKiTu, Piotr Hamarnik nie był zbyt rozmowny w tej kwestii. Na pytanie czy szyny układane w ramach remontu na ulicy Mogilskiej są nowe, ponieważ ich wygląd sugeruje co innego odpowiedział krótko: - Tak wyglądają wszystkie nowe szyny.
Nie twierdzimy, że zardzewiałe szyny nie nadają się do położenia, ani że nie są nowe. Prawdopodobnie musiały "odczekać swoje" w magazynie, co jest normalnym zjawiskiem. Dziwi jednak lakoniczność rzecznika, który nie chciał wyjaśnić mieszkańcom, skąd intrygujący kolor tarów i że to zupełnie normalna rzecz. Tym bardziej, że sprawa ich interesuje, a pod wpisem na facebook'owym profilu wywiązała się dyskusja: "Ładnie pordzewiałe jak na nówki", "ciekawe na ile wystarczą, po roku pewnie będą się nadawać do wymiany" - komentują.
Mamy tylko nadzieję, że nowe tramwaje i autobusy, które wyjadą na ulice w ramach zakupów Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie, będą wyglądały lepiej niż nowe szyny.
...
To jest genialny pomysl ! Klasc od razu zardzewiale szyny wtedy nie zardzewieja !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:05, 28 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Drogowe absurdy na terenie woj. śląskiego
Złączyć nie zawsze można, zasypać jest o wiele prościej, a budować dla samej budowy, to już mistrzostwo świata. Na budowlane absurdy nie ma rady i co jakiś czas kolejne wypływają na światło dzienne. Telewizja Silesia przyjrzała się trzem przypadkom. Niby każdy inny, ale łączy je bezsprzecznie poziom bezmyślności twórców.
- Idzie się, a tu nagle taki uskok. Jeden chodnik w jedną, drugi w drugą stronę - mówi o niesamowitym wręcz chodniku w Dąbrowie Górniczej Michał Zapora, mieszkaniec Dąbrowy Górniczej Strzemieszyc. A wiadomo nie od dziś, że do tanga trzeba dwojga, więc ekipa budowlana pracuje nad tym, żeby to, co zostało rozdzielone, znów stało się jednością.
-Panowie, atakujecie trochę. To jest raptem półtora metra. To sobie powiedzmy. Półtora metra bieżącego chodnika. To jest naprawdę promilem na cały zakres realizacyjny na tym kontrakcie - mówi natomiast Artur Stopka, inżynier kontraktu.
Użycie takiej jednostki w tym wypadku nie jest chyba najszczęśliwsze. Zwłaszcza, że jej nadużywanie zawsze trudno ukryć. Fakt jest jednak taki, że chodnikowa fuszerka była rozwiązaniem tymczasowym, i miała zniknąć do końca czerwca. Równie tymczasowo ma być kilkaset metrów dalej. Bramę można wprawdzie otworzyć - tylko po co? W trakcie remontu drogi dojazd do domu zasypano tak, że o dostaniu się tutaj inaczej niż piechotą można tylko pomarzyć.
-Ani wjechać w podwórko, ani węgla dowieźć. Przykładowo karetka pogotowia też nie może wjechać. Autem muszę stawać u sąsiada u jednego u drugiego - skarży się Zbigniew Mroczek, mieszkaniec Dąbrowy Górniczej Strzemieszyc. A takie parkingowe kombinacje trwają już blisko miesiąc. Kiedy się skończy? Pytanie, póki co, zostaje bez odpowiedzi.
Podobnie jak bez rozwiązania pozostaje kolejna zagadka. Przy Drogowej Trasie Średnicowej powstają tajemnicze zatoczki dla autobusów. W Rudzie Śląskiej dodatkowo stoją wiaty czekające od kilku lat na przyjazd autobusów. Okazuje się, że mogą się nie doczekać.
-Nie planujemy żadnych zmian w zakresie trasy linii 870. Jeżeli chodzi o Średnicówkę, gdyby ta trasa została zmieniona, dostęp do tej komunikacji straciliby mieszkańcy Rudy Śląskiej - wyjaśnia Anna Koteras, rzecznik KZK GOP. Konkretnie chodzi o kilka dzielnic miasta. Wygląda więc na to, że we wszystkich powyższych przypadkach, zabrakło nie tyle właściwej komunikacji, co kontaktu z rzeczywistością.
...
Oczywiscie wszystko aby zylo sie lepiej ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:54, 31 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
"Rzeczpospolita": ofiary inwestycji skarżą Polskę
Przedsiębiorcy domagają się od Polski ponad 7 mln złotych
Tysiące firm wywłaszczonych pod drogi nie dostało odszkodowań za straty. Teraz chcą milionów w Strasburgu – informuje "Rzeczpospolita".
Trybunał w Strasburgu już przyjął precedensową skargę dwóch przedsiębiorców z Torunia, którzy musieli przenieść swoje firmy w związku z budową mostu na Wiśle. Twierdzą, że odszkodowanie wypłacone tylko za utracone grunt i budynki nie zrekompensowało rzeczywistej szkody, którą poniosły ich firmy. W rezultacie jedna zaprzestała działalności, w drugiej zwolniono połowę pracowników.
Przedsiębiorcy domagają się zasądzenia od Polski ponad 7 mln zł. Zgodnie z polskimi przepisami wywłaszczonemu należy się odszkodowanie. Jest ono obliczane według wartości utraconej nieruchomości. Nie ma jednak mowy o dodatkowych kwotach za to, że firma musiała przerwać i przenieść działalność.
Eksperci uważają, że wadliwe przepisy należy zmienić. - Jeżeli wartość szkody przekracza wartość wywłaszczonych nieruchomości, należałoby przyznawać odszkodowanie uzupełniające, którego można by dochodzić przed sądem - mówi mec. Rafał Dębowski. Próby zmiany krzywdzącego prawa już były.
W 2009 r. posłowie PO i PSL przygotowali projekt, który nie został jednak uchwalony.
>>>
Znowu koszmar .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:25, 01 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Samorządowcy buntują się przeciwko autostradzie
- Kilkudziesięciu samorządowców z województwa śląskiego i łódzkiego jednogłośnie sprzeciwiło się przekształceniu drogi krajowej nr 1 w autostradę A1. Powód? Stracą na tym nie tylko gminy znajdujące się w pobliżu 70-kilometrowego odcinka gierkówki, które po prostu zostaną odizolowane. Za przejazd pomiędzy Częstochową a Piotrkowem Trybunalskim będzie trzeba płacić.
>>>
jak mozna odciac ludzi !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:56, 06 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Dziennik Wschodni
Uciążliwa budowa w Lublinie. Mieszkańcy mają dość ciężarówek
Mieszkańcy ul. Kasztelańskiej mają dość ciężarówek, które przejeżdżają przed ich oknami -
Mieszkańcy ul. Kasztelańskiej mają dość ciężarówek, które przed ich oknami dojeżdżają na pobliską budowę. Domagają się, żeby dojazd wytyczono inną drogą - informuje "Dziennik Wschodni".
– Samochody jeżdżą cały czas. W tę i z powrotem – skarży się Dorota Weiss, mieszkanka ul. Kasztelańskiej. – Za każdym razem w powietrze wzbijają się tumany kurzu.
To nie jedyny problem. Na wykonanej z kostki brukowej jezdni obowiązuje ograniczenie tonażu do 3,5 t. A mimo to drogą poruszają się m.in. wywrotki z ziemią.
– A my przecież dopłacaliśmy do budowy tej jezdni – podkreśla pani Dorota. Mieszkańcy wyłożyli 10 proc. kosztów, zlecając dokumentację projektową. Gdyby nie to, na drogę mogliby czekać o wiele dłużej.
Miasto twierdzi, że ciężarówki dojeżdżające do budowy nowego bloku mają prawo poruszać się tą drogą.
– Tak, dojazd dla tej budowy został wyznaczony przez Sławinkowską i Kasztelańską – potwierdza Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Tymczasem protestujący mieszkańcy chcą, by dojazd odbywał się innymi drogami, bliżej bloków dewelopera.
Ratusz odmawia. – Nie było możliwości wytyczenia innej drogi dojazdowej, niż przez ul. Kasztelańską.
Ale mieszkańcy nie chcą, by ciężkie pojazdy poruszały się po ich ulicy. Boją się, że jezdnia zostanie uszkodzona. Urzędnicy twierdzą tymczasem, że jeśli takie uszkodzenia się pojawią, to będą musiały zostać usunięte.
– Jeżeli dojdzie do tego, że pojazdy budowy uszkodzą ul. Kasztelańską, to deweloper zostanie przez nas zobowiązany do wymiany nawierzchni – mówi Kieliszek. – Gdyby deweloper nie chciał się z tego obowiązku wywiązać, wtedy to my naprawilibyśmy jezdnię, a następnie obciążyli kosztami dewelopera.
Uciążliwe budowy
Na Konstantynowie ciężki sprzęt uszkodził drogę i trzeba było przypomnieć firmie o obowiązku jej naprawy. Natomiast na Rudniku ciężarówki dojeżdżały na place budów drogami innymi, niż wskazane przez miasto. Tu konieczna była interwencja policji.
...
W Łodzi tez . I to nie tylko halas . Kurz chyba gorszy jak dostajesz po twarzy i ci chrzesci w zebach . Ano chcielista Polske w budowie to mata . Pozniej bedzie w bankructwie ... Taka jest eurokolej rzeczy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:04, 07 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ruszyły eksmisje ludzi blokujących rozbudowę ulicy Lema
Eksmitowano jednego z dwóch właścicieli działek, które odebrano pod budowę ulicy Lema - Tomasz Buszewski / Radio Kraków
Krakowscy urzędnicy już dłużej nie czekali. Dziś eksmitowano jednego z dwóch właścicieli działek, które odebrano pod budowę ulicy Lema. Przypomnijmy, to przecznica od ulicy Mogilskiej, umożliwiająca dojazd do hali widowiskowo-sportowej w Czyżynach - informuje Radio Kraków.
Działki odebrano na podstawie tak zwanej specustawy drogowej, w zamian za odszkodowanie. Właściciel nie zgodził się jednak na wyliczoną kwotę, bo uważa, że powinien dostać więcej. W świetle prawa działka mogła być odebrana już w kwietniu ubiegłego roku, ale urzędnicy czekali aż eksperci ustalą wysokość odszkodowania. Kiedy już to zrobili, właściciel stwierdził, że jest ona za niska i że swojego domu nie odda.
Tymczasem urzędnicy i drogowcy nie mogli już dłużej czekać, bo ulica Lema ma być skończona w maju. Stojące budynki uniemożliwiają dalsze prace. Dlatego zdecydowali się odebrać działki siłą. Pojawili się tam w towarzystwie policji i komornika a następnie siłą odebrali dom przy Alei Jana Pawła II. Trzy rodziny zostały wyprowadzone z budynku.
Drugim z właścicieli, którzy nie chcą oddać swoich działek jest pan Romuald. Jego eksmisja planowana jest na przyszły tydzień.
???
Nie znam sytuacji ale poszlo ostro !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:54, 15 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Piotr Ogórek | Onet
Dramatyczna eksmisja na ul. Lema. "Zadzwonię do Putina"
Ponad sześć godzin trwała eksmisja pana Romualda Malinowskiego, który od wielu miesięcy walczył z urzędem miasta o większe odszkodowanie za swoją nieruchomość i tym samym wstrzymywał przebudowę ul. Lema. Mężczyzna przywiązał się do słupa z transparentem i przez kilka godzin protestował. Ostatecznie w asyście policji i straży pożarnej został ściągnięty siłą.
Urzędnicy mieli odebrać warsztat panu Romualdowi, aby wyburzyć go i umożliwić łączenie ul. Lema z Aleją Jana Pawła II. Grunt, na którym znajduje się warsztat, prawomocną decyzją, od kwietnia zeszłego roku był już własnością miasta.
Urzędnicy zaproponowali panu Romualdowi odszkodowanie w wysokości 490 tys. złotych. Ten nie zgodził się na taką kwotę, żądał trzy razy więcej. Decyzję zaskarżył do sądu, ale ten kwotę odszkodowania jeszcze obniżył (obniżonej sumy nie ujawniono). Pan Romuald cały czas walczył o wyższe odszkodowanie.
Dramatyczny finał nastąpił we wtorek. Kiedy urzędnicy w asyście policjantów przyszli przejąć warsztat, zastali mężczyznę przywiązanego do jednego ze słupów, na którym wisiał transparent z napisem "Protest". Budynek zaczęto opróżniać (wyniesiono m.in. trzy pudła leków), ale samej rozbiórki nie można było zacząć ze względu na przywiązanego mężczyznę.
Przez kilka godzin rozmawiał z nim policyjny negocjator, ale nie zdołał go nakłonić do zejścia na dół. Pan Romuald cały czas krzyczał, że jest ograbiany, a jego prawa człowieka nie są respektowane. - Powinna mnie chronić konstytucja, a tak nie jest. Chcą mnie wywłaszczyć za bezcen. Mam 10-letniego syna, za co go wychowam? Może powinienem zadzwonić do Władimira Putina i poprosić go o pomoc – krzyczał mężczyzna z wysokości kilku metrów.
Sytuacja była napięta, wokół robotnicy rozmontowywali elementy ogrodzenia. W końcu zapadła decyzja o rozwiązaniu siłowym. Straż pożarna rozstawiła specjalny materac, na wypadek, gdyby mężczyzna spadł. W końcu do kosza podnośnika wozu strażackiego weszli policjanci, którzy odkuli mężczyznę od słupa i przy jego krzykach przetransportowali na dół. Mężczyzna trafił do karetki.
Urzędnicy podkreślali, że chcieli uniknąć takiej sytuacji, ale nie było już wyjścia. - Przypomnę, że ten grunt od roku należy do miasta, a my w tym czasie próbowaliśmy negocjować z panem Romualdem. Był on jednak nieustępliwy w swoich działaniach – powiedział Filip Szatanik z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa. - To co się stało było ostatecznością, wszystko zostało przeprowadzone profesjonalnie i zgodnie z procedurami. Choć odnoszę wrażenie, że właśnie takiego rozwiązania oczekiwał pan Romuald – dodał Szatanik.
W zeszłym tygodniu eksmitowano innego właściciela działki, którą odebrano pod budowę ulicy Lema. Działki odebrano na podstawie tak zwanej specustawy drogowej w zamian za odszkodowanie. Właściciel, podobnie jak pan Romuald, nie zgodził się jednak na wyliczoną kwotę, bo uważał, że powinien dostać więcej. Urzędnicy i drogowcy zdecydowali się odebrać działki siłą. Pojawili się tam w towarzystwie policji, a następnie siłą odebrali dom przy Alei Jana Pawła II. Pan Zbigniew wraz z krewnymi zabarykadował wejście do domu. Nie obyło się bez rękoczynów. Pracownicy wynajętej firmy wyważyli drzwi.
...
Trudno ocenic .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:07, 24 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Helena Wysocka | Gazeta Współczesna
Gazeta Współczesna
Obwodnica Augustowa: zniszczone drogi podczas budowy
Przy budowie augustowskiej obwodnicy zostały zniszczone okoliczne drogi – alarmują rolnicy. Mieszkańcy obawiają się, że będą jeździć po dziurach.
Mieszkańcy pięciu wsi wystąpili do wojewody z prośbą, by podjął w tej sprawie interwencję. - Inwestycja kończy się w październiku, a o remontach lokalnych tras nikt nic nie mówi - zauważa Władysław Rukściński, jeden z inicjatorów wystosowania petycji, pod którą podpisało się ponad 300 osób. – Mamy złe, związane z tą inwestycją doświadczenia. Obawiamy się, że znowu zostaniemy pominięci i będziemy jeździli po tych wertepach do końca życia.
Na drogach same koleiny
Augustowska obwodnica budowana jest już drugi rok. Potrzebny do realizacji inwestycji sprzęt porusza się trasami serwisowymi, ale nie tylko. Np. wyładowane kruszywem ciężarówki przejeżdżają też drogą wojewódzką, gminnymi czy powiatowymi.
– Zwłaszcza te ostatnie nie są przystosowane do tak ciężkich pojazdów – dodaje Rukściński. – Efekt widać gołym okiem. Powstały ogromne koleiny, nawierzchnia asfaltowa jest spękana, a pobocza rozjeżdżają się. A to nie wszystko. W niektórych przypadkach zniszczone zostały też przepusty, czy konstrukcje mostków.
Nie mówiąc już o tym, że naruszone są także konstrukcje posadowionych blisko drogi budynków, o czym mieszkańcy informowali już decydentów kilka tygodni temu.
Rozmówca twierdzi, że stan dróg jest fatalny i zagraża bezpieczeństwu podróżujących. Zwłaszcza, gdy nawierzchnia będzie mokra, czy śliska.
– Próbowaliśmy dopytać zarządców dróg, co dalej – twierdzi Rukściński. – Informacje są wymijające.
Obwodnica Augustowa i zniszczone drogi
Dlatego w miniony piątek ludzie zwrócili się z prośbą o interwencję do wojewody. W skierowanym do Macieja Żywno piśmie przypominają, że jest on przedstawicielem rządu, któremu podlega m.in. białostocka Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad – inwestor.
– Wojewoda na pewno tym się zajmie – zapewnia jego rzeczniczka Joanna Gaweł. – Do tej pory też parokrotnie interweniował u inwestora, by zmobilizował wykonawcę do naprawienia szkód. Tym razem też tak będzie.
J. Gaweł dodaje, że gdy tylko pismo wpłynie do urzędu (jeszcze nie dotarło – dop. aut.) wojewoda zwróci się do GDDKiA z prośbą o zbadanie sprawy oraz informację o podjętych działaniach.
>>>
Korzysci z eurodotacji . WIECEJ DROG ZNISZCZYLI NIZ ZBUDOWALI !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:07, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Piotr Halicki | Onet
Absurd pod Warszawą. Budują kanalizację tylko po jednej stronie drogi
Budują kanalizację tylko po jednej stronie drogi - Onet
Kuriozalna sytuacja w Konstancinie-Jeziornie pod Warszawą. Mieszkańcy jednego z osiedli od lat czekają na kanalizację. Kiedy gmina zaczęła wreszcie jej budowę, okazało się, że... tylko po jednej stronie drogi. Mieszkańcy drugiej nadal nie będą jej mieli, bo jeden z właścicieli nie chce użyczyć 2,5-metrowego pasa drogi. A gmina nie potrafi sobie z tym poradzić.
XXI wiek. Rok 2014. Konstancin-Jeziorna, urokliwie miasteczko 20 kilometrów od centrum Warszawy. Osiedle Parcela, ulica Grzybowska. Żwirowa, wyboista droga, przejeżdżając można urwać zawieszenie w aucie. Mimo to właściciele posesji po jednej jej stronie mają powód do radości – wreszcie zostaną podłączeni do gminnej sieci wodno-kanalizacyjnej.
REKLAMA
Chodzi o 2,5 metra…
Mieszkańcy drugiej strony ulicy zgrzytają zębami – mimo że pod ich nosem robotnicy rozkopują ulice i kładą rury, dla nich nic to nie oznacza. Nadal nie dostaną wody i kanalizacji. Gmina nie może bowiem dogadać się z jednym ze współwłaściciel drogi, co do użyczenia paska gruntu o szerokości 2,5 metra. Jej władze uznały więc, że w tej sytuacji najprościej jest nie ująć pozostałych posesji w tej inwestycji. Ich właściciele na kanalizację jeszcze poczekają.
Miesiące czy lata...
Ale od początku. Państwo Kowalscy (nazwisko zmienione na życzenie naszych rozmówców) mieszkają przy ul. Grzybowskiej w Konstancinie-Jeziornie od sześciu lat. Kupili posesję akurat w tym miejcu, bo okolica jest piękna, spokojna, wokół lasy, przyroda. Teren nie był podłączony do gminnych mediów – wodociągów i kanalizacji, więc we własnym zakresie wykopali studnię i zrobili szambo. I od razu rozpoczęli starania o podłączenie ich do miejskiej sieci.
Trzy lata temu coś się ruszyło. Przedstawiciele urzędu miasta i gminy poprosili ich, by się określili, czy zgadzają się na użyczenie części swego gruntu pod wykopy związane z budową wodociągów i kanalizacji. Oczywiście zgodzili się, podpisując oficjalny dokument w tej sprawie. I cierpliwie czekali. Aż do teraz. W marcu na ul. Grzybowskiej pojawili się robotnicy, którzy zaczęli rozkopywać ulice. Kiedy mieszkańcy zapytali, co robią, okazało się, że będą budować przyłącza do sieci wodno-kanalizacyjnej.
Bo nie ma zgody wszystkich
Radość Państwa Kowalskich nie trwała jednak długo. – Dowiedzieliśmy się u sołtysa i w urzędzie miasta i gminy, że nie jesteśmy ujęci w tej inwestycji, bo nie wszyscy właściciele posesji po naszej stronie drogi zgadzają się na użyczenie gruntów. Kiedy zaczęliśmy drążyć, okazało się, że chodzi o 2,5-metrowej szerokości pas drogi dojazdowej do części posesji, będący według dokumentów terenem prywatnym, w którym udziały ma 14 osób – tłumaczą nasi rozmówcy.
- Okazało się, że w związku z tym, że nie wszyscy wyrazili zgodę – przy czym do części właścicieli władze gminy po prostu nie dotarły – nie zostaliśmy ujęci w inwestycji. Problem w tym, że nie wiedzieliśmy o tym, bo nie było żadnej komunikacji ze strony gminy, nie dotarła do nas żadna informacja na ten temat. Nie wiedzieliśmy również o rozpoczęciu inwestycji na Grzybowskiej - dodają Kowalscy.
Postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce. Wyręczyli gminę i wraz z sąsiadami dotarli do właścicieli pozostałych posesji i uzyskali od nich pisemne zgody na użyczenie wspomnianego kawałka drogi. Za wyjątkiem dwóch osób – kobiety, która wyjechała za granicę oraz Kazimierza P., miejscowego rolnika. Okazało się, że z tym ostatnim jest największy problem. Kazimierz P. znał bowiem całą sprawę, ale postanowił wykorzystać ją do swoich celów. Mając udziały w drodze dojazdowej, postanowił je sprzedać gminie. Tyle, że z pertraktacji z samorządem nic nie wyszło. Gmina zaproponowała 25 zł za metr kwadratowy, Kazimierz P. zażądał kilkakrotnie więcej. Żadna ze stron nie chciała ustąpić, więc sprawa utknęła w martwym punkcie.
Chce udziały w drodze za darmo
Kowalscy dostarczyli więc wspomniane 12 pisemnych zgód do urzędu miasta i gminy, która z kolei miała przekazać je projektantowi, by ten zaczął prace nad zmianą projektu. Okazało się, że było to jednak tylko "mydlenie oczu". Projektant nic od gminy nie dostał. Kowalscy znowu wzięli więc sprawy w swoje ręcej i sami dostarczyli mu wspomniane zgody. Ten stanął na wysokości zadania i szybko opracował nowy projekt.
Na tym etapie znowu wszystko utknęło, bo nadal nie było zgody Kazimierza P. Kowalscy próbowali więc porozumieć się z nim. Zaproponowali mu, że sami, wraz z sąsiadami, odkupią od niego udziały we wspomnianym 2,5-metrowym pasku drogi. Ten się jednak na to nie zgodził i zaproponował inne, dość kuriozalne rozwiązanie.
– Stwierdził, żebyśmy "przekazali", czyli niejako podarowali mu nasze udziały. Stwierdził, że wtedy on będzie mógł od gminy wyciągnąć więcej pieniędzy. O niczym innym nie chciał słuchać. Uznaliśmy, że propozycja jest niedorzeczna, bulwersująca i jest nie do zaakceptowania. Powiedział, że nie ustąpi, pokazując tym samym, że jest jednostką aspołeczną, a wręcz szkodliwą społecznie – tłumaczą nasi rozmówcy.
Jak w średniowieczu
Kowalscy porozumieli się jeszcze z sąsiadami, że może jednak sprzedać swoje udziały. – Ale po pierwsze: jaką my mamy gwarancję, że ten pan sprzeda je potem gminie? Patrząc na jego postawę, można mieć obawy, że będąc właścicielem całego pasa drogi, może jeszcze potem zażądać od nas opłat za przejazd nią – tłumaczą.
- Po drugie: nawet gdybyśmy sprzedawali je nie jemu, a gminie, to, żeby to miało sens, gmina musiałaby kupić je od wszystkich właścicieli. Czyli w jednym momencie zaprosić ich do siebie i spisać akt notarialny. Tylko że gmina nie robi nic w tym kierunku, jakby w ogóle nie była tym zainteresowana. Albo jakby chciała zamieść całą sprawę pod dywan, bo jest trudna do rozwiazania i to tylko "niepotrzebne" problemy. A nas pozostawia się samym sobie, byśmy dalej żyli jak w średniowieczu – bez podłączenia do wody i kanalizacji – denerwują się Kowalscy.
Gmina: to trudne przypadki
Jak się okazuje, władze gminy nie mają sobie nic do zarzucenia. – Rzeczywiście realizujemy w tym momencie inwestycję wodociągowo-kanalizacyjną ulicy Baczyńskiego, Kondrackiej i Grzybowskiej. Wszyscy, którzy mieszkają przy tych ulicach otrzymają wodę, bo obowiązkiem gminy jest zbudowanie sieci do granicy działki. Natomiast jeżeli chodzi o trójkąt ograniczony tymi ulicami, umownie zwany Parcelą, będzie to oddzielna inwestycja i jesteśmy w trakcie jej opracowywania – mówi Onetowi Kazimierz Jańczuk, burmistrz Konstancina-Jeziorny.
Burmistrz przyznaje jednak, że pojawiły się kłopoty. – Problemem jest fakt, że na terenie tego "trójkąta", większość dróg jest prywatnych. Po pozwolenie na budowę do starostwa możemy pójść tylko wtedy, jeżeli mamy tytuł prawny wejścia na daną nieruchomość. Znaczna część właścicieli, dla dobra sprawy, dogadała się z nami, ale jest kilka bardzo trudnych przypadków, w których współwłaściciel terenu nie wyraża zgody na wejście na jego grunt – tłumaczy Kazimierz Jańczuk. - Paradoks tej sytuacji polega dodatkowo na tym, że ci, którzy się nie zgadzają, dostaną wodę, bo mieszkają w innej części osiedla – dodaje.
Burmistrz podkreśla, że cena proponowana przez tych "opornych", wśród których jest m.in. Kazimierz P., za ich udziały w gruncie, daleko odbiega od rzeczywistości. W związku z tym na tym etapie gmina nie jest w stanie się z nimi porozumieć. Jakie więc jest rozwiązanie tej sytuacji i co mają zrobić pozostali mieszkańcy?
Jest rozwiązanie prawne
– Podkreślam, że możemy dać wodę i kanalizację tym, którzy wyrażą zgodę na wejście na ich grunt. Mieszkańcy mogą więc wspomagać nas w uświadamianiu swoich sąsiadów, że cel jest wyższego rzędu, nie tylko gminy. My też wciąż prowadzimy z nimi negocjacje. Liczymy, że w końcu dojdziemy do porozumienia. Jeżeli nie, jest jeszcze pewne rozwiązanie prawne – możemy wystąpić do starosty o ograniczenie prawa do dysponowania drogą, zgodnie z Ustawą o gospodarowaniu nieruchomościami. Żeby złożyć taki wniosek musimy jednak udokumentować wielokrotne rozmowy i negocjacje z właścicielami danego gruntu. Dopiero w momencie, kiedy nie przynoszą one skutku, taki wniosek może zostać rozpatrzony – tłumaczy Kazimierz Jańczuk.
To może więc potrwać kolejne kilka miesięcy, a nawet lat. Dodatkowo burmistrz podkreśla, że mieszkańcy wspomnianego "trójkąta", a więc także państwo Kowalscy, i tak w tym roku nie mają szans nawet na rozpoczęcie budowy przyłącza do gminnej sieci. W pierwszej kolejności planowana jest bowiem budowa dużego kolektora ściekowego w tym rejonie. Ma się zacząć w tym roku, a skończyć w przyszłym.
- Nie rozumiemy, dlaczego to się wszystko tak ślimaczy. Czekamy już sześć lat. I mamy już dość wyręczania urzędników we wszystkim. Chcemy żyć w godnych warunkach, jak przystało na XXI wiek. Mamy nadzieję, że władze gminy wreszcie zadbają o swoich mieszkańców – mówią Kowalscy. - Chyba im na tym zależy. Zwłaszcza, że zbliżają się wybory – dodają.
Kazimierz P. nie chciał z nami rozmawiać, mimo wielokrotnych prób kontaktu z naszej strony.
...
Urzedasi ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:59, 07 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
"Fakt": sypią się kolejne miejskie inwestycje
Przeprowadzony dwa lata temu remont przystanku Bałtyk okazał się fuszerką.
Ogromna mobilizacja urzędników, budowlańców i drogowców. Tak od pewnego czasu wygląda większość inwestycji w Poznaniu. Niestety, powoli wychodzą na jaw kolejne fuszerki spowodowane nadmiernym pośpiechem.
Jednym z głównych powodów tego pośpiechu były ostatnio mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Wszystko po to, by zdążyć z remontami i budową nowych obiektów na Euro 2012. Właśnie wtedy miasto zabrało się też za remont kilku kluczowych przystanków tramwajowych. Nie minęły jednak dwa lata, a oddawane naprędce perony już się sypią.
Jedną z pierwszych ofiar pośpiechu przed mistrzostwami stał się przystanek na ulicy Bukowskiej, obok miejsca w którym stało dawne kino Bałtyk. Korzystały z niego zarówno tramwaje, jak i autobusy. Wzmożony ruch jeszcze bardziej uwidocznił niedoróbki i usterki. Krawędzie peronów zupełnie się wykrzywiły i zaczęły pękać.
– Proszę porobić zdjęcia, te płyty ruszają się podczas przejazdu tramwajów – mówili napotkani pasażerowie. Problem jest także z asfaltową nawierzchnią przystanku, która w kilku miejscach zaczęła się zapadać. Zapowiedziano naprawę usterek. Tymczasowo trzeba było także przenieść przystanek autobusowy w inne miejsce.
Jeszcze krócej wytrzymał asfalt na pośpiesznie remontowanym torowisku na ulicy Fredry. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne własnymi siłami przeprowadzało tam naprawę podczas przebudowy węzła na moście Teatralnym. Nowa nawierzchnia położona tuż obok budynku Teatru Wielkiego zaczęła się zapadać już po kilku miesiącach. Obok szyn powstały więc dwie spore wyrwy. Ubytki nadal nie zostały uzupełnione.
...
Kolejne drogowe sukcesy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:36, 05 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mieszkańcy Wyżnego: Tu giną ludzie. Zróbcie coś z tym zakrętem
Mieszkańcy Wyżnego protestują
Ludzie mówią, że nad tym miejscem ciąży klątwa. To nie klątwa, tylko źle wyprofilowana droga i brak fotoradaru.
Mieszkańcy Wyżnego w gminie Czudec mają dość opieszałości zarządcy drogi krajowej nr 9 Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz Inspekcji Transportu Drogowego. Dość widoku rozbitych samochodów iludzi w workach.
Czarę goryczy przelał wypadek z ostatniej soboty. Zginęły jadące do pracy dwie pielęgniarki Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie.
- Pracowałam z tymi dziewczynami. Były bardzo dobrymi ludźmi, zawsze spieszącymi z pomocą pacjentom. Dorota i Aneta miały rodziny. Teraz pięcioro dzieci zostanie bez matek. Serce mi się kraje, gdy o tym pomyślę - mówi Maria Skowron z Wyżnego.
Wystarczy trochę deszczu
O częstotliwości wypadków na tym odcinku wie były sołtys Wyżnego Kazimierz Jacek. Jego dom graniczy z miejscem, gdzie giną ludzie. O dramatach świadczą ustawione tutaj znicze i krzyż.
- W ostatnich kilkudziesięciu dniach naliczyłem 15 kolizji i wypadków. Trzy osoby nie przeżyły. Zawsze po letnim deszczu, kiedy nawierzchnia jest wilgotna, jadący od Połomii do Rzeszowa na łuku wpadają w poślizg i zjeżdżają na przeciwny pas. Pół biedy, jak nic nie jedzie, wtedy lądują w rowie. Gorzej, jak na przeciwnym pasie jest inny - opowiada Kazimierz Jacek.
Tak było w sobotę. Obie pielęgniarki, jedna pochodziła z Domaradza, a druga z Bliznego, jadąc do Rzeszowa wpadły w poślizg. Zjechały na przeciwny pas ruchu na wprost terenowego mercedesa.
Mam przygotowany zestaw ratowniczy
Traumatyczne widoki zakrwawionych ofiar wypadków pozostają w świadomości pana Kazimierza. Szczególnie pamięta zderzenie samochodu osobowego z TIR-em.
Kazimierz Jacek trzyma w pogotowiu gotowy zestaw ratowniczy. Łom do otwierania drzwi, trójkąt, krzesło i starą ławę, aby kłaść na niej ofiary wypadków, klucze i kombinerki do odłączania akumulatorów. Przestał już liczyć, ile razy musiał skorzystać z tych narzędzi pomagając zakleszczonym wydostać się z pojazdów.
- Nie zdążyłem jeszcze ochłonąć po wydarzeniach z tej soboty, a już w niedzielę rano kolejny pojazd pokiereszowany się pod moim domem. Kierowca na szczęście przeżył. Następna kolizja w poniedziałek i tak po deszczu jest bez przerwy. Czemu nie można z tym coś zrobić - denerwuje się pan Kazimierz.
Postawcie fotoradar
Na spotkanie z dziennikarzem Nowin przyszło wczoraj kilkudziesięciu mieszkańców Wyżnego.
- Niech ustawią czarny punkt, niech ruszą się służby odpowiedzialne za drogowe bezpieczeństwo. Już ludzie z innych miejscowości zaczynają gadać, że nad Wyżnem ciąży jakaś klątwa. A to nie klątwa tylko źle wyprofilowany łuk - mówi jedna z mieszkanek.
Sposobem na poprawienie bezpieczeństwa byłoby postawienie fotoradaru zaraz za zakrętem, obniżenie prędkości do 50 km/h, podświetlenie przejść dla pieszych. W dalszej perspektywie wymiana nawierzchni.
- Cały czas piszemy pisma do GDDKiA oraz Inspekcji transportu Drogowego. Radar mamy obiecany, a na jego montaż czekamy trzeci miesiąc. W tym zginęli ludzie. Nadal nie ma oświetlenia przejścia obok szkoły. Czy nikogo to nie obchodzi - denerwuje się Grzegorz Szczygieł, sołtys Wyżnego.
Będzie dziś komisja
W sprawie zakrętu śmierci na krajowej "dziewiątce” interweniowaliśmy w rzeszowskim oddziale GDDkiA. Dzisiaj drogowcy zaplanowali spotkanie w Wyżnem.
- Zostanie rozważone obniżenie dopuszczalnej prędkości na tym odcinku do 50 km/h oraz inne rozwiązania, które będą miały wpływ na poprawę bezpieczeństwa. Jeżeli chodzi o przejście dla pieszych w Wyżnem, w okolicach szkoły, to jeszcze w tym roku zostanie zainstalowane oświetlenie wraz z pulsatorem - informuje Joanna Rarus z rzeszowskiego oddziału GDDKiA.
????
Znow drogowe sukcesy ?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:54, 11 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Absurd drogowy: na środku ulicy stoi... dom
Na ulicy Skrajnej w Kielcach na środku nowej asfaltowej drogi stoi dom. Kierowcy, którzy nie znają trasy nie wiedzą, że asfalt się urywa, bo nie ma żadnego ostrzeżenia.
Droga jest poprowadzona bokiem, omija posesję i łączy się z dalszą częścią ulicy Skrajnej. Nie ma jednak żadnego oznakowania informującego kierowców o konieczności gwałtownego skręcenia w lewo.
Jarosłąw Skrzydło, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg mówi, że sytuacja powstała, bo ulicę remontowano dwuetapowo. - Najpierw remontu doczekał się odcinek od Malikowa, kończący się na wysokości wspomnianej posesji. W drugim etapie uwzględniony był odcinek od 1 Maja do posesji. Powstał projekt połączenia tych fragmentów, ale wiązałoby się to z wyburzeniem domu i wypłacenia dużego odszkodowania właścicielom, a to na razie przekracza nasze możliwości finansowe – mówi w rozmowie z portalem regiomoto.pl.
...
Wlasciwie to mozna wystapic o odszkodowanie gdyby ktos z takiej drogi wylecial i cos popsul sobie .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:26, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Korupcja przy budowie A1 na Śląsku
Kilkunastu zatrzymanych i łapówki wręczone na kwotę 450 tysięcy zł. Tak wygląda niekorzystny bilans budowy autostrady A1 na śląskim odcinku. Policjanci zapowiadają kolejne zatrzymania.
Śląscy policjanci zatrzymali kolejne dwie osoby w związku z korupcją przy budowie autostrady A1 na odcinku Gorzyczki - Świerklany. Pierwszy, który zajmował kierownicze stanowisko, usłyszał trzy zarzuty przyjęcia 44 tys. zł. Drugiemu zatrzymanemu, który był odpowiedzialny za wykonanie prac budowlanych, zarzuca się przyjęcie 19 tys. zł łapówki oraz żądanie otrzymania 50 tys. zł za preferowanie jednego z podwykonawców na budowie.
W tej sprawie gliwicka prokuratura postawiła już 177 zarzutów kilkunastu podejrzanym, którzy wręczyli łapówki o wartości blisko 450 tysięcy zł. Zgromadzony materiał dowodowy potwierdza, że proceder korupcyjny występował przy realizacji tej inwestycji w latach 2008-2009. Policja nie wyklucza zatrzymania kolejnych osób.
>>>>
Przynajmniej wylapuja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:01, 04 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Radio Rzeszów
Dziś blokada drogi krajowej nr 9 w Babicy
Ostatni raz mieszkańcy protestowali w styczniu -
To już kolejny protest organizowany przez mieszkańców. Wszystko przez brak zdecydowanych działań ze strony Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w sprawie przyśpieszenia modernizacji drogi i budowy chodnika przy krajowej "9" - wyjaśniają organizatorzy. Blokada rozpocznie się o 16.00 i potrwa godzinę. Odbędzie się na przejściu dla pieszych obok Domu Ludowego.
Droga, która biegnie przez Babicę, prowadzi na Słowację, w Bieszczady, do Krosna i Jasła. Każdego dnia przejeżdża nią około 20 tys. aut, a piesi nie mają ani chodników ani poboczy. Było tam wiele wypadków.
Radny Czudca i jednocześnie mieszkaniec Babicy, Stanisław Cupryś mówi, że mieszkańcy nie ma innego wyjścia i w ten sposób chcą zmobilizować Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad do szybszego działania.
Początkowo obiecywano, że inwestycja zostanie wykonana w latach 2013 - 2016. Z powodów finansowych - Generalna Dyrekcja - przesunęła ją na kolejne 4 lata. Gmina Czudec zapłaciła już 100 tys. zł za projekt chodnika.
...
Drogownictwo kfitnie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:29, 04 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Państwo cię wywłaszczyło? To jeszcze zapłacisz podatek
Dostawa gruntu pod budowę trasy szybkiego ruchu na skutek wywłaszczenia nie jest zwolniona z podatku. Tak orzekł Naczelny Sąd Administracyjny - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Wyrok zapadł w sprawie spółki, która została wywłaszczona z działki na rzecz GDDKiA. Tereny miały być przeznaczone pod budowę drogi Warszawa - Suwałki, ale w planie zagospodarowania przestrzennego wciąż figurowała jako przeznaczona po usługi rzemieślnicze i zabudowę mieszkaniową. Na działce znajdowały się tylko staw i ogrodzenie.
Firma stwierdziła, ze dostawa działki pod budowę drogi podlega zwolnieniu z VAT. Skarbówka uznała jednak inaczej. Okazało się, że firmie nie przysługuje zwolnienie z VAT od dostawy budynków i budowli (bo ani staw, ani ogrodzenie nimi nie są), ani od dostawy terenów niezabudowanych (bo działka była przeznaczona pod zabudowę).
Nie pomogły skargi do sądów. Choć Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku stanął po stronie wywłaszczonej firmy i uznał staw za budowlę, to w drugiej instancji NSA uznał ten wyrok za nieprawidłowy.
>>>
Wspaniale !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:07, 08 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Echo Dnia
Prawie tysiąc osób odciętych od świata. Nie wiedzą, co robić
Krystyna Szewczyk i Danuta Sołtys ze Zbrzy do najbliższego przystanku mają prawie 5 kilometrów -
Choć w Zbrzy i Dębskiej Woli w gminie Morawica mieszka prawie tysiąc osób, aby się wydostać z tych miejscowości, mieszkańcy skazani są na prywatne samochody, albo... własne nogi.
- Od tygodnia jesteśmy odcięci od świata. Mieszkamy 5 kilometrów od głównej trasy do Kielc i zwyczajnie nie jesteśmy w stanie dojść taki kawał na autobus – mówi mieszkanka Zbrzy Krystyna Szewczyk. – W ogóle z tymi busami to jakiś czeski film. Przewoźnik z dnia na dzień przestał tędy jeździć i o niczym nas nie poinformował. Za kilka dni mam wyznaczone terminy na zabiegi kręgosłupa. Nie wiem jak teraz na nie dojadę – mówi kobieta.
Nagłą decyzją przewoźnika załamana jest także 84-letnia Danuta Sołtys. – Jak ja mam teraz jechać do lekarza? Jeśli nic się nie zmieni to chyba będę musiała odwołać umówioną już dawno wizytę – mówi.
Marek Dudek właściciel firmy Dextur, która świadczyła usługi przewozowe mieszkańcom Zbrzy i Dębskiej Woli twierdzi, że zrezygnował, ponieważ zwyczajnie interes mu się nie opłacał. – Zrobiłem wszystko zgodnie z przepisami i nie widzę żadnego problemu. Zgodnie z umową z odpowiednim uprzedzeniem poinformowałem Urząd Miasta w Kielcach, że rezygnuję z oferowania usług, wysłałem także pismo do gminy Morawica z prośbą o nie naliczanie opłat za korzystanie z przystanków – tłumaczy. Przedsiębiorca twierdzi także, że mieszkańcy byli informowani o tym, że niebawem kierowcy zaprzestaną kursów. – W busach rozwiesiliśmy ogłoszenia, a kierowcy także osobiście informowali o tym pasażerów – mówi.
Marian Buras wójt gminy Morawica poinformował nas, że planowane jest w tej sprawie spotkanie z mieszkańcami. – Faktycznie dostaliśmy prośbę o zwolnienie z opłaty za korzystanie z przystanków. Nie wiedzieliśmy jednak, że przewoźnik tak szybko zrezygnuje ze świadczenia usług –wyjaśnia. Dodaje, że gmina szybko zainterweniowała i obecnie prowadzone są rozmowy z nowym przewoźnikiem, który niebawem rozpocznie kursy na tej trasie.
Paulina Baran
...
Super drogi . I komunikacja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:31, 19 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina Potocka | Onet
Szwedzka Skanska wybuduje trzy drogi dojazdowe
To szwedzka firma Skanska zajmie się budową dojazdów do przystanków PKM Jasień i Kiełpinek oraz stworzeniem węzłów integracyjnych PKM Jasień, Kiełpinek i Brętowo wraz z infrastrukturą towarzyszącą. Inwestor zastępczy oficjalnie potwierdził wybór wykonawcy.
O tym, że Skanska jest zwycięzcą wiadomo było już w ubiegłym tygodniu, gdy Gdańskie Inwestycje Komunalne - inwestor zastępczy reprezentujący Gdańsk - poinformowały o ofertach złożonych w przetargu. W przetargu w całości decydowała cena, a Skanska złożyła najkorzystniejszą propozycję - Szwedzi zlecone prace wykonają za 36 336 803,14 złotych.
W przetargu oferty złożyły także firmy Budimex i Strabag oraz MTM. Pierwotnie zamawiający przeznaczył na wykonanie zadania 57 583 660,98 zł brutto.
Zwycięzca przetargu wybuduje drogę dojazdową do przystanku PKM Jasień na odcinku od ul. Kartuskiej wzdłuż planowanej ul. Gronostajowej i ul. Nowej Myśliwskiej. Powstanie także droga dojazdowa do zbiornika retencyjnego Jasień, a także chodniki, ścieżki rowerowe, miejsca postojowe i zatoki autobusowe. Przy przystanku PKM Jasień znajdować się będzie pętla autobusowa, a także parking na 82 miejsca postojowe.
W ramach budowy przystanku PKM Kiełpinek przebudowana zostanie ul. Szczęśliwa na odcinku skrzyżowania z ul. Kartuską. Tu także powstanie pętla autobusowa, parking samochodowy oraz parking rowerowy z 32 miejscami dla jednośladów.
Z kolei przy przystanku PKM Brętowo wybudowana zostanie droga manewrowa oraz parkingi dla rowerów i dla samochodów. Wybudowana zostanie także kanalizacja deszczowa oraz oświetlenie.
Termin zakończenia prac przewidziano na 30 września 2015 roku.
...
Kolejna ,,polska firma" ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:48, 23 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Ruszył proces o głośne "zmowy przetargowe" przy budowie polskich dróg
Ruszył proces 11 oskarżonych o "zmowy przetargowe" przy inwestycjach drogowych. Nie przyznają się do winy. Sprawa spowodowała w 2012 r. zawieszenie wypłaty 3,5 mld zł z funduszy UE na projekty drogowe w Polsce.
Proces rozpoczął się w środę przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Woli. Prok. Katarzyna Szeska odczytała akt oskarżenia. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do zarzutów; tylko dwóch zadeklarowało chęć składania wyjaśnień.
Akt oskarżenia wysłała w grudniu 2012 r. sądowi Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Jak mówił w 2013 r. rzecznik tej prokuratury prok. Zbigniew Jaskólski, oskarżonym, kierującym firmami budowlanymi (w tym z zagranicy), zarzucono ustalanie w 2009 r. między sobą, kto ma wygrywać przetargi na inwestycje drogowe. "Aby inni uczestnicy zmowy nie byli stratni, mieli zostawać podwykonawcami" - podał prokurator.
Prokuratura zarzuca oskarżonym, że działali w celu "osiągnięcia korzyści majątkowej" przez swe firmy oraz na szkodę skarbu państwa, bo weszli w przestępcze porozumienie by wygrywać przetargi i eliminować konkurencję złożeniem niższych ofert, "zbliżonych do kwoty przeznaczonej przez organizatora przetargów" na dane inwestycje.
Oskarżeni to ówcześni szefowie takich firm jak Strabag Polska, Budimex-Dromex, Mostostal Warszawa, Mota-Engil (tu oskarżonym jest prokurent firmy, obywatel Portugalii Antonio S.), Eurovia Polska (oskarżonym jest b. prezes firmy, obywatel Szwecji Jonas H.). Niektórzy do dziś pełnią swe funkcje.
Wśród podsądnych jest też b. dyrektor warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Wojciech D., któremu zarzucono przyjęcie od oskarżonego Janusza D. (do dziś dyrektora Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów) jako korzyści majątkowej wiecznego pióra marki Pelikan "Latarnia Aleksandryjska" o wartości 11,7 tys. zł. Według prokuratury miało to za sobą pociągnąć "przychylne traktowanie" tych oferentów przez D.
Wojciech D. jest też oskarżony o pomoc w zmowie, bo miał informować oferentów o kwocie przeznaczonej przez GDDKiA na daną inwestycję.
Za udział w zmowach przetargowych Kodeks karny przewiduje karę do 3 lat więzienia. Osobie, która w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej udziela, grozi do 8 lat więzienia.
Obrona kwestionuje zasadność aktu oskarżenia. Mec. Maciej Żbikowski powiedział PAP, że "spotkania oskarżonych z 2009 r., nie nosiły znamion przestępczej zmowy; były to rozmowy związane z szeregiem wspólnych działań przedsiębiorców".
Ponadto obrona twierdzi, że GDDKiA nie poniosła żadnej szkody. Według prawa dla stwierdzenia zmowy w przetargu nie trzeba dokumentować realnej szkody z niej wynikłej.
GDDKiA jest w sprawie oskarżycielem posiłkowym. Jak powiedział PAP jej pełnomocnik mec. Stanisław Żemojtel, szkoda polegała na tym, że wówczas przetargi były realizowane na kwoty ok. 60 proc. zakładanego kosztorysu, a tu kwota była wyższa wskutek zmowy oferentów.
GDDKiA złożyła wniosek, by sąd w wyroku nakazał oskarżonym obowiązek "naprawienia szkody" w wysokości 263 mln zł. Obrona nie zna szczegółów tego wniosku, któremu generalnie jest przeciwna.
Oskarżony Zbigniew K. z firmy MSF powiedział sądowi, że oskarżony Paweł A. ze Strabagu dzwonił do niego w 2009 r., sugerując, że chciałby poznać cenę, jaką złoży w przetargu konsorcjum z udziałem MSF. K. dodał, że odpowiedział mu, że "rozważymy i porozmawiamy". "Żadnych działań nie podjąłem; moim błędem było, że nie powiedziałem wprost: »Nie!«" - zeznał.
Według prokuratury zmowy miały dotyczyć inwestycji na drodze krajowej nr 8 na odcinkach Jeżewo-Białystok i Rawa Maz.-Piotrków Tryb. oraz budowy odcinka autostrady A4 Radymno-Korczowa. Oskarżonym nie udało się wygrać przetargu na dwa ostatnie odcinki, akt oskarżenia zarzuca im taką próbę.
Czynności w sprawie wykonywała ABW, która w 2009 r. zatrzymała siedem osób. Prokuratura zastosowała wtedy wobec nich poręczenia majątkowe, zakazała opuszczania kraju oraz zawiesiła ich udział w przetargach publicznych. Oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy.
Jaskólski potwierdził, że w sprawie stosowano podsłuchy. "Gazeta Wyborcza" pisała, że są one głównym dowodem, a rozmowy rejestrowano w tajnych operacjach ABW o kryptonimach "Rydwan" i "Linia". Według "GW" wszystko zaczęło się od podsłuchu telefonu Grzegorza O., wówczas członka zarządu Mostostalu Warszawa. O. dostał kryptonim "Koordynator", bo to on - według prokuratury - miał "rozprowadzić" przetarg na trasę Jeżewo-Białystok.
Jak podawała "GW", figuranci w rozmowach telefonicznych posługiwali się "hotelowym" szyfrem. Gazeta przytoczyła rozmowę oskarżonego Pawła A. (członka zarządu Strabag Polska) z Grzegorzem O.: "W tym Hiltonie są trzy pokoje w sumie... Ten pokój, który dla nas zarezerwowałem w Hiltonie, to są dwa pokoje. Ty będziesz miał numer 698".
Według prokuratury A. przekazał w ten sposób O. kwoty, jakie powinien umieścić w ofercie w przetargu GDDKiA tak, by wygrało konsorcjum firm Strabag/Mota-Engil/Transprojekt. "GW" pisała, że gdy trzy dni później otwarto koperty z ofertami, okazało się, że konsorcjum to dało najtańszą ofertę - 675 mln zł i wygrało; rywalizujące konsorcjum Mostostal/Budimex-Dromex/Bilfinger Berger/Arcadis dawało 699 mln zł. W jednej z rozmów A. krzyczał do słuchawki: "Nie mogę mówić otwartym tekstem, bo wiesz, że te sk...y podsłuchują!".
"Treść podsłuchów jest wieloznaczna" - twierdzi Żbikowski. Nie wyklucza, że obrona będzie kwestionować legalność podsłuchów.
W styczniu 2013 r. Komisja Europejska potwierdziła, że pod koniec 2012 r. przerwała wypłaty funduszy UE na projekty drogowe zarządzane przez GDDKiA w ramach programów Infrastruktura i Środowisko oraz Rozwój Polski Wschodniej.
"Decyzja została podjęta w następstwie informacji o trwającym dochodzeniu dotyczącym trzech współfinansowanych projektów" - podała wtedy KE. "Zgodnie z tymi informacjami, potwierdzonymi przez polskie władze, prokurator oskarżył 11 osób o zmowę na rzecz próby utworzenia kartelu (10 byłych i obecnych menadżerów dużych firm budowlanych i jeden dyrektor GDDKiA). Jeśli te oskarżenia się potwierdzą, będą stanowić złamanie przepisów dyrektyw o przetargach publicznych w UE oraz będą świadczyć o potencjalnie poważnej słabości systemu zarządzania i kontroli" - dodała KE.
W marcu 2013 r. wypłaty funduszy UE na projekty drogowe zostały odblokowane. Stało się to po tym, jak polskie władze dostarczyły Komisji dokumentację i podjęły kroki, aby Komisja mogła uruchomić płatności.
Dofinansowanie unijne nie trafi na razie na trzy inwestycje, które budzą wątpliwości. Jeżeli sąd potwierdzi, że doszło przy tych projektach do zmowy przetargowej, to przeznaczone dla nich pieniądze unijne trafią na inne inwestycje.
Wstrzymanie refundacji do czasu wyjaśnienia wątpliwości jest standardową procedurą KE.
...
To super kolejny raz .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:22, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Piotr Ogórek | Onet
Czary mary, czyli jak ZIKiT robi ze skrzyżowania rondo
W Krakowie pojawiło się nowe rondo. Dosłownie w momencie. Nie trzeba było nic przebudowywać, wystarczyło, że na środku skrzyżowania ulic Zarzecze i Na Błonie pojawiła się okrągła nakładka i voilà, mamy rondo. - Dzięki temu zmniejszy się zakorkowanie ulicy Na Błonie – przekonuje Michał Pyclik z ZIKiT-u.
Mini-rondo pojawiło się kilka dni temu. Okoliczni mieszkańcy nazwali je już naleśnikiem. To z powodu dołożonej nakładki, która pełni funkcję wyspy środkowej ronda. Dzięki temu nie trzeba było nic przebudowywać, skrzyżowanie było na tyle szerokie, że można je było zmienić w małe rondo.
Nakładka jest z wytrzymałego plastiku. Można na nią najechać, ale ma ona wymuszać na kierowcach zachowanie jak na normalnym rondzie. Przy skrzyżowaniu pojawiły się oznaczenia pionowe i poziome, które informują nas, że wjeżdżamy na rondo oraz słupek, który „odgina” trochę jezdnię.
- Podjeżdżając do nowego ronda będzie się trzeba zachowywać ostrożniej, zwolnić. Dzięki temu będzie bezpieczniej i mniej korków, zwłaszcza od strony ulicy Na Błonie, gdzie kierowcy stali zakorkowani, bowiem nie byli wpuszczani na Zarzecze – wyjaśnia Michał Pyclik z ZIKiT-u.
Skąd taki pomysł? Urzędnicy wzorowali się na rozwiązaniach brytyjskich, gdzie mini-ronda występują dość powszechnie. To rondo dostosowane do zwykłych samochodów osobowych, a jeśli wjedzie na nie większy pojazd, to najedzie po prostu na wysepkę, ale musi się przy ty zachować jak podczas wjeżdżania na zwykłe, duże rondo.
Urzędnicy myślą o wprowadzeniu mini-rond w innych częściach miastach. - Chodzi o miejsca, gdzie jest duży ruch i dochodzi do korkowania się na ulicy podporządkowanej. Jeśli będzie na tyle szerokie skrzyżowanie, to będziemy wprowadzać takie rozwiązanie – zapowiada Pyclik.
....
Cót budowlany ... Oni powinni zastosować te metodę do budowy autostrad . Miszczowie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:06, 28 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Kłopoty pasażerów katowickiego lotniska. Dziura na pasie startowym
Kilka samolotów mających lądować w poniedziałek po południu w porcie lotniczym Katowice doznało opóźnień lub zostało przekierowanych do Krakowa. Powodem było uszkodzenie drogi startowej, która była zamknięta przez ok. trzy godziny. Pas ponownie otwarto przed godz. 21.
Lotnisko poinformowało na swoim profilu na Facebooku, że naprawa drogi startowej już się zakończyła. Problemy z lądowaniem w Katowicach przełożą się jednak na opóźnienia kolejnych połączeń.
Komunikat lotniska z godz. 20:50
Po zakończonej naprawie fragmentu dylatacji drogi startowej o godzinie 20.30 wznowiono ruch lotniczy w Katowice Airport. Ze względu na trzygodzinne zamknięcie drogi startowej opóźnione są następujące rejsy (w nawiasie planowany czas przylotu/odlotu).
Opóźnione rejsy (odlot):
PLL LOT do Dalamanu (LO 7329) o godz. 22:30
Wizz Air do Stavanger (W6 1221) o godz. 21.30
Wizz Air do Doncaster-Sheffield (W6 1015) o godz. 21.45
Ryanair do Londynu-Stansted (FR 8267) o godz. 22.00
Opóźnione rejsy (przylot):
Wizz Air z Dortmundu (W6 1098) o godz. 21:20
Wizz Air z Eindhoven (W6 1072) o godz. 21.40
Ryanair z Londynu-Stansted (FR 8266) o godz. 21:25
Wizz Air ze Stavanger (W6 1222) o godz. 2.30
Wizz Air z Doncater Sheffield (W6 1016) o godz. 3.00
Ponadto z Krakowa zrealizowane zostaną pyrzowickie rejsy do Alicante (Ryanair, FR 4472) i Burgas (Enter Air, ENT 1913).
Opóźnienia z powodu uszkodzenia drogi startowej na lotnisku Katowice
Problemy z lądowaniem w Katowicach przełożyły się też na opóźnienia kolejnych połączeń, wykonywanych z tego lotniska tymi samymi maszynami.
Jak informował PAP Cezary Orzech, rzecznik Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego, które zarządza katowickim lotniskiem w Pyrzowicach, po godz. 17. zauważono uszkodzenie tzw. przerwy dylatacyjnej na obecnie używanej starej drodze startowej. O zakończeniu związanych z tym prac służby lotniskowe poinformowały ok. godz. 20, kilkadziesiąt minut później pas mógł zostać otwarty.
Uszkodzenie drogi startowej poskutkowało przekierowaniem trzech samolotów na lotnisko w Krakowie (z Fuerteventury, Alicante i Salonik). Kilka innych przylotów było opóźnionych (z Dortmundu, Burgas, Londynu-Stansted, Warszawy i Eindhoven).
Wskutek opóźnień lotów do Katowic, automatycznie opóźniona została też część kolejnych połączeń z tego lotniska - wykonywanych tymi samymi samolotami. To rejsy do Burgas, Dalamanu, Stavanger, Doncaster-Sheffield, Londynu-Stansted i Warszawy. Samoloty do Alicante i Burgas miały wystartować z Krakowa. Odwołane zostało wieczorne połączenie do Frankfurtu.
Już po usunięciu uszkodzeń służby lotniskowe podały, że z opóźnieniami do Katowic dotrą też nocne połączenia ze Stavanger i Doncaster Sheffield.
To niejedyne w ostatnim czasie utrudnienia na katowickim lotnisku. Od maja nie działa tam system ILS, który wspomaga naprowadzanie samolotów w trudnych warunkach. Antena systemu do tej pory znajdowała się w miejscu, w którym trwa budowa nowej drogi startowej. Uruchomienie anteny w nowym miejscu powinno być możliwe w sierpniu.
Wobec braku ILS lądowania w Katowicach przy niskiej podstawie chmur (poniżej 130 metrów) bywają niemożliwe. Samoloty są wówczas kierowane na inne lotniska. Wraz z oddaniem w pierwszym kwartale 2015 r. nowej drogi startowej w Katowicach ma zacząć działać nowszy niż wcześniej system ILS tzw. kategorii drugiej. Da on możliwość wspomagania lądowań samolotów przy podstawie chmur 30 m i widzialności poziomej 350 m.
Nowa droga startowa na katowickim lotnisku powstaje od maja ub. roku. Jej budowa ma zostać zakończona z końcem września br. (certyfikacja potrwa najpewniej do wiosny 2015 r.). Nowa droga leży równolegle do obecnej, ok. 200 m na północ. Będzie miała 3200 m długości (a więc będzie dłuższa o 400 m od obecnej, z możliwością przedłużenia o kolejne 400 m). Po przejęciu ruchu przez nowy pas startowy, stary zostanie przerobiony na drogę kołowania.
...
Panie dziury się robio .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:59, 30 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Lawina pozwów za rury w ziemi
Właściciele gruntów już kierują pierwsze pisma do sądów w sprawie bezprawnie położonych pod ich działką mediów komunalnych - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Gminy chcą ograniczyć prawa mieszkańców.
Jak czytamy, o problemie alarmuje Unia Miasteczek Polskich. Chodzi o instalacje typu wodociąg, kanalizacja sanitarna czy deszczowa, które zostały umieszczone w gruntach prywatnych bez ustanowienia służebności gruntowej. Wiele instalacji zostało wybudowanych jeszcze w czasach PRL.
UMP alarmuje, że przy obecnym stanie prawnym wnioski osób prywatnych o odszkodowanie będą rozpatrywane po ich myśli. Gminy będą więc musiały wypłacać wysokie sumy, a niekiedy przebudowywać istniejące media.
Jak pisze ''Dziennik Gazeta Prawna", z podobnymi kłopotami zmagają się samorządy w całej Polsce. W Olsztynie łączna suma pozwów skierowanych przeciwko tamtejszej spółce wodociągowej wynosi półtora miliona złotych. Są pierwsze rozstrzygnięcia - w jednej ze spraw sąd nakazał wypłatę ok. 74 tysięcy złotych.
Zdaniem konstytucjonalisty, prof. Marka Chmaja, ze względu na rozbieżności w dotychczasowym orzecznictwie i dużą liczbę potencjalnych wniosków o odszkodowania, konieczne jest uregulowanie kwestii na drodze ustawowej.
Więcej - w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
...
Tyle czasu było od 89 i nic nie załatwili bo koryto ważniejsze .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:17, 03 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Niefortunna wypowiedź Elżbiety Bieńkowskiej o korkach na A1
Gdzie są bramki, tam są korki - minister infrastruktury i rozwoju wyraziła swój pogląd na korkującą się A1. Już nie tylko za "taki mamy klimat" będziemy pamiętać Elżbietę Bieńkowską.
- Nie mam złudzeń: wszędzie w Europie, gdzie są bramki, tam są korki. Wczoraj sprawdzałam: korki w Chorwacji sięgają 10 czy 12 km, we Włoszech, we Francji. Tam, gdzie są bramki, tam są korki - powiedziała wicepremier podczas otwierania części obwodnicy Gdowa w Małopolsce.
Podkreśliła, że obecny system "nie jest dobry, bo jest zły" i "tak nie powinno być". Niemniej, jak wyjaśniła, skoro natężenie ruchu czterokrotnie przekracza planowaną przepustowość dla danego punktu poboru opłat, problemy będą nieuniknione.
- Jeżeli natężenie ruchu wynosi normalnie i tak było planowane 30 tys. pojazdów/h, a w tej chwili na wyjeździe z autostrady na Gdańsk mamy ok. 80 tys. pojazdów/h, a na obwodnicy trójmiejskiej mamy dziewięćdziesiąt kilka tysięcy pojazdów na godzinę, to nawet gdyby tam nic nie było, korki będą się robić - Bieńkowska wyjaśniła dziennikarzom.
"@wyborcza_biz: Bieńkowska: gdzie są bramki, tam są korki. [link widoczny dla zalogowanych] Sorry, takie mamy autostrady
— Robert Gwiazdowski (@RGwiazdowski) sierpień 3, 2014
Trawestując klasyka: Korek ma to do siebie, że powstaje, a potem spływa do Warszawy.
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) sierpień 3, 2014
...
O no proszę . A gdzie są korki tam są butelki a gdzie są butelki tam jest spiritus ....mowens . Po spiricie się mowens bezmyslens ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135916
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:08, 09 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Blokada drogi krajowej 25 na Pomorzu. Protest mieszkańców Brzezia
Mieszkańcy Brzezia na Pomorzu zablokują dziś krajową drogę numer 25. Protest polegający na przechodzeniu przez przejście dla pieszych, może być dotkliwy dla turystów udających się z centrum kraju nad morze.
Mieszkańcy domagają się remontu drogi i budowy chodników Organizator protestu Marian Greczyło powiedział, że na w jednej czwartej miejscowości nie ma chodnika, a na długości 2 kilometrów nie ma żadnego przejścia dla pieszych.
Dodał, że w mieszkają tam dzieci i niepełnosprawni, a ruch w weekendy jest naprawdę bardzo duży. Od kilku lat mieszkańcy interweniują w tej sprawie w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku. Jednak bez rezultatu.
Marian Greczyło przyznał, że w trakcie protestu ucierpią na nim turyści jadący nad morze. Przekonywał jednak, że mieszkańcy miejscowości nie mają innego wyjścia i muszą właśnie w ten sposób zwrócić uwagę na swój problem. Zauważył, że władze gminy są przychylnie do akcji nastawione.
Droga krajowa nr 25 w Brzeziu nie była remontowana od ponad 30-tu lat. Ostatnie pismo mieszkańców do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku, wysłano w kwietniu. Do tej pory pozostało bez odpowiedzi.
...
Rzeczywiście koszmar .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|