Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:53, 03 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Urząd podatkowy opublikował najgłupsze wymówki podatników
Żałoba po ukochanej rybce, zatarg z żoną i przygnębiające wiadomości ze świata to przykłady wymówek, jakie przedstawili w ubiegłym roku brytyjscy podatnicy, składając po terminie deklarację podatkową. Fiskus pozostał niewzruszony i każdą z tych osób ukarał.
Królewski urząd podatkowy (HMRC) opublikował w czwartek listę dziesięciu najbardziej niedorzecznych wymówek z tysięcy, jakie otrzymał w zeszłym roku podatkowym wraz ze złożonymi po terminie deklaracjami.
Miejsce pierwsze zajął budowlaniec, który tłumaczył się żałobą po śmierci ukochanej złotej rybki. Mieszkanka Londynu utrzymywała, że nie mogła się skoncentrować po usłyszeniu w wiadomościach o erupcji wulkanu. Inny podatnik winą obarczył swoją żonę, która odmawiała przekazywania mu jego własnej korespondencji. Pisarz z Coventry tłumaczył, że nie znalazł czasu na rozliczenie się z fiskusem, ponieważ podróżował po kraju ze swoim monodramem.
Kierowca taksówki skarżył się na ból pleców, który uniemożliwiał mu udanie się na piętro jego własnego domu po odpowiedni formularz. Mężczyzna z południowo-wschodniej Anglii wyjaśniał, że przez okrągły rok podróżował po świecie na pokładzie jachtu i pocztę odbierał podczas nielicznych zejść na ląd. Zestawienie zamyka księgowy z Londynu, który twierdzi, że był tak zajęty wypełnianiem deklaracji podatkowych swoich klientów, że nie zdążył z własną.
Urząd podatkowy pozostał głuchy na tłumaczenia i całą dziesiątkę ukarał grzywną w wysokości 100 funtów za zbyt późne dostarczenie dokumentów. Podatnicy odwoływali się od tej decyzji, ale niczego nie wskórali.
"Zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidzianego, co uniemożliwi złożenie zeznania podatkowego na czas. Jednak śmierć złotej rybki to nie jest taka okoliczność" - zaznaczyła przedstawicielka HMRC Ruth Owen.
...
Podatnicy tez ludzie i tez kombinuja .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:18, 05 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Głos Szczeciński
Będą musieli zapłacić za windę... chociaż z niej nie korzystają
Mieszkasz na parterze, to nie korzystasz z windy i nie płacisz z nią, jak inni mieszkańcy bloku. Co to oznacza? Że masz dodatkowe dochody, za które być może będziesz musiał odprowadzić dochód do urzędu skarbowego.
Taką interpretację przedstawiła Izba Skarbowa w Katowicach. Upraszczając zagadnienie, od kwoty zwolnienia za windę należy zapłacić do urzędu skarbowego podatek dochodowy, gdyż jest to przychód podlegający opodatkowaniu.
- Moim zdaniem to tak, jak by dopatrywać się nienależnego dochodu u rodzin, które otrzymały z magistratu kartę rodzinną - mówi Maciej Koniuszewski, rzecznik zachodniopomorskiej Izby Skarbowej.
Sprawa nie jest jednak prosta. Zdają sobie z tego sprawę zarządy szczecińskich spółdzielni mieszkaniowych. Zwolnienie z opłat osób mieszkających na parterze jest w spółdzielczości powszechne. Według swobodnych wyliczeń, w samym Szczecinie zwolnionych z opłat może być nawet kilkanaście tysięcy spółdzielców, a do tego dochodzą jeszcze mieszkający w blokach komunalnych. Wiele spółdzielni poszło nawet dalej i lokatorom z pierwszego lub drugiego piętra naliczają za windę jedynie 50 proc. stawki.
- To są zaszłości z okresu istnienia Centralnego Związku Spółdzielczości Mieszkaniowej, zlikwidowanego w 1990 roku - tłumaczy Józef Karbowniczyn, prezes spółdzielni Mieszkaniowej Dąb w Szczecinie. - To ona wprowadziła "bezwzględny obowiązek" zwolnień z opłat za windę lokatorów na parterach. Obecnie jednak obowiązuje ustawa o własności lokali i to ona reguluje kwestie udziału w nieruchomości wspólnej. Winda jest częścią wspólną dla wszystkich.
W SM Dąb, podobnie jak w innych spółdzielniach, nikt nie płaci za windę, gdy mieszka na parterze. Co nie znaczy, że to się nie zmieni, gdy urzędy skarbowe nie "obudzą się" i nie zaczną domagać się zwrotu podatku i to za pięć lat do tyłu. Średnia miesięczna opłata za windę, to około 20 zł, rocznie - 120 zł, a przez pięć lat, to 600 zł, co z odsetkami jeszcze by wzrosło. Do zapłaty mogłoby być zatem ponad 100 zł podatku.
- Jesteśmy z radą nadzorczą w trakcie dyskusji nad tym tematem - przyznaje Henryk Malinowski, prezes SM Ster. - Obowiązuje bowiem prawo odrębnej własności, a więc wszyscy są współwłaścicielami bez względu na to, czy korzystają z windy czy nie. Jeśli urzędy skarbowe zaczną się dopominać podatku, to stracą nie tylko mieszkający na parterze, ale również ludzie starsi, mieszkający powyżej.
Dlaczego? Bo osoby starsze mieszkają w lokalach, z których wyprowadziły się dawno dzieci lub zmarł jeden z małżonków. Dotąd opłata naliczana była od osoby korzystającej z windy. Według obecnych przepisów, należy jej dokonywać w zależności od metrażu mieszkania.
We Wrocławiu, gdzie sprawa jest najgłośniejsza, zarząd tamtejszej spółdzielni Metalowiec rozpatruje wystawienie każdemu parterowemu lokatorowi PIT 8c o wysokości osiągniętego przychodu z racji zwolnień niekorzystania z windy. I to do pięciu lat wstecz. To zaś wiąże się ze złożeniem korekty zeznań podatkowych za cztery lata i zapłatą karnych odsetek.
Marek Rudnicki / GS24.pl
>>>
To super !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:16, 06 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Helena Wysocka | Gazeta Współczesna
Rolnik płacił podatek za drogę, której nie było. Domaga się zwrotu pieniędzy
Niecodzienna historia wydarzyła się we wsi Zaleskie. Przez dziesięć lat rolnik płacił podatek za drogę, której... nie było. Teraz domaga się od gminy zwrotu pieniędzy.
Urzędnicy natomiast tłumaczą, że takiej możliwości nie ma. Zainteresowany nie dopilnował bowiem właściwej klasyfikacji gruntów.
- Ten dokument jest dla nas podstawą do naliczenia podatku - wyjaśnia Jan Skindzier, wójt gminy Sejny. - Nie możemy brać danych z sufitu.
Marian Koneszko mieszka we wsi Zaleskie. Jak mówi, nigdy nie miał żadnej drogi.
- Owszem, jeździłem po swoim polu - przyznaje. - Ale to nie oznacza, że to jest publiczny czy nawet wiejski trakt. Wszyscy rolnicy jeżdżą tak, jak im pasuje.
Tymczasem w ubiegłym roku zauważył, że w dokumencie, który określa wymiar podatku od nieruchomości, ma wpisaną drogę. Gdy zaczął kwestię wyjaśniać, okazało się, że taka sytuacja występuje od dziesięciu lat. - W minionym roku zapłaciłem za wiodącą przez nieużytki "ulicę" 280 złotych - informuje Koneszko. - Uważam, że gmina powinna zwrócić mi pieniądze, a nie chce tego uczynić.
Wójt Skindzier wyjaśnia, że gdyby nawet bardzo chciał oddać wpłaconą przez rolnika należność, to nie może.
- Muszę postępować zgodnie z literą prawa - zauważa rozmówca. - A przepisy są w tym względzie precyzyjne: podstawą do naliczenia podatku jest wypis z ewidencji gruntów, który określa, jakie są kategorie.
I dodaje, że w tym roku sytuacja została już wyjaśniona. Starostwo dokonało bowiem korekty w dokumentach i drogę "skasowało". Jak to możliwe?
Anna Miszkiel, kierownik wydziału geodezji Starostwa Powiatowego w Sejnach wyjaśnia, że od chwili założenia ewidencji na gruntach Mariana Koneszki była droga na roli kategorii V. W 1993 roku natomiast starostwo zleciło zewnętrznej firmie odnowienie ewidencji.
- W ramach tego przedsięwzięcia dokonywane były m.in. pomiary i klasyfikowano grunt - wyjaśnia kierownik. - Fachowcy, którzy tym się zajmowali stwierdzili, że w gospodarstwie rolnika jest droga. I taki zapis znalazł się w ewidencji. Rozmówczyni dodaje, że wszyscy rolnicy byli informowani o tym, że dokumenty są aktualizowane.
- Ten pan także - zauważa. - Nie zgłosił się do nas i nie wniósł żadnych zastrzeżeń.
Uczynił to dopiero w ubiegłym roku. A wówczas starostwo zweryfikowało oraz sprostowało oczywistą pomyłkę i zakwalifikowało drogę jako grunty rolne kat V. A te zwolnione są z opłat.
- Dokument został już przekazany do sejneńskiej gminy - dodaje kierownik Miszkiel. Tegoroczny podatek będzie więc naliczony na podstawie poprawionej ewidencji.
!!!
JA DZIEKUJE ZLODZIEJE !!! GDZIE PROKURATOR !!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:08, 10 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Gdy chodzi o zwrot podatku czy nadpłaty, urzędy odraczają wydanie decyzji aż do uzyskania na przykład odpowiedzi trybunału. Gdy sprawa dotyczy wymierzenia podatku, zawieszenie nie wchodzi w grę - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak czytamy, o praktyce działania służb podatkowych przekonało się kilkaset osób, którym w ostatnich tygodniach dyrektorzy izb skarbowych hurtowo zawiesili wnioski o zwrot pieniędzy zapłaconych na poczet karnego 75-proc. podatku od nieujawnionych źródeł przychodów. Prawo do wznowienia postępowań w tym zakresie jest konsekwencją wyroku Trybunału Konstytucyjnego z lipca. Wtedy sędziowie uznali przepisy dające prawo do wymierzania takiego podatku za lata 1998-2006 za niezgodne z konstytucją.
Po tym jak podatnicy zaczęli składać wnioski o zwrot pieniędzy, szef resortu finansów poprosił marszałka Sejmu, by ten zapytał trybunał, czy na podstawie wyroku można wznawiać postępowania, bo w przypadku zwrotu w grę wchodzą miliony złotych, a taki wydatek jest nieprzewidziany w budżecie. Gdy prośba ministra została zrealizowana, wszystkie izby skarbowe w Polsce przestały załatwiać wnioski podatników, bo uznały, że pytanie marszałka ma walor zagadnienia wstępnego, które uniemożliwia dalsze rozpoznanie sprawy.
...
Oni podatki tylko i wylacznie zbieraja a nie zwracaja . Tu trzeba sie pomeczyc .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:33, 04 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Wielka kradzież u fiskusa
Pod nosem ochroniarzy z depozytu urzędu kontroli skarbowej zniknęły papierosy i alkohol wart 200 tys. zł. Winne były zaniedbania urzędu, ale żaden z urzędników nie poniósł dotkliwej kary.
Pod koniec 2011 r. w białostockim Urzędzie Kontroli Skarbowej ujawniono braki w depozycie. W niewyjaśnionych okolicznościach zniknęło niemal 53 tys. paczek papierosów i kilkadziesiąt litrów alkoholu o wartości rynkowej ponad 200 tys. zł - przypomina "Rzeczpospolita". W sprawie zaskakuje, że tak gruba sprawa rozeszła się po kościach - czytamy.
Po wykryciu braków magazynowych zatrzymano dwie sprzątaczki, syna jednej z nich oraz ochroniarza budynku, jednak udowodniono im tylko kradzież 1,3 tys. paczek. Oskarżeni dobrowolnie poddali się karze i dostali wyroki w zawieszeniu i grzywny.zostali też dyscyplinarnie zwolnieni z pracy.
Palarnia w składzie papierosów
Co się stało z resztą papierosów? Nie wiadomo. Po roku trwania umorzono śledztwo w tej sprawie. Afera ujawniła jednak wiele zaniedbań na terenie UKS.
Depozyt, w którym przechowywano nielegalny towar nie był dostatecznie zabezpieczony. Okna nie były okratowane, nie zamontowano kamer, czujników ruchu ani nie ewidencjonowano wejść i wyjść. Klucz, do którego oficjalnie miały mieć dostęp dwie osoby wisiał w ogólnodostępnej skrytce u ochrony.
Kontrola wewnętrzna po kradzieży wykazała,że dostęp do magazynu mieli de facto wszyscy pracownicy urzędu, a w miejscu przechowywania depozytu urządzono sobie nawet nielegalną palarnię - czytamy w gazecie.
Mimo tak rażących zaniedbań, odpowiedzialni urzędnicy zostali potraktowani łagodnie. Magazyniera przeniesiono na inne stanowisko, a naczelniczkę odpowiedzialną za nadzór nad depozytem zdegradowano. Obojgu udzielono kar upomnienia, które po roku uległy zatarciu. Pozbawiono ich też premii kwartalnej - wylicza "Rzeczpospolita".
...
O to niezle przegiecie !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:35, 11 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Fiskus żąda podatku wbrew sądowi
Chociaż NSA stwierdził, że pieniądze przyznane w sądzie za przewlekłość postępowania nie podlegają opodatkowaniu, urzędy skarbowe nadal traktują to jako dochód - informuje "Gazeta Wyborcza".
W zeszłym roku sądy stwierdziły przewlekłość w 1,5 tys. spraw i zasądziły na rzecz stron prawie 4 mln zł. Od tej kwoty skarbówki domagały się podatku. Taka interpretacja jest sprzeczna z wydanym w grudniu 2011 r. wyrokiem NSA.
Sąd stwierdził wtedy, że suma pieniężna przyznana za przewlekłość postępowania stanowi zadośćuczynienie, które nie podlega opodatkowaniu.
Aktualnie prowadzone są prace legislacyjne zmierzające do uściślenia przepisów podatkowych z korzyścią dla podatników.
>>>
O to super .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:08, 15 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Polska rajem podatkowym
Przedsiębiorcy w Polsce płacą coraz niższe podatki. Nasz kraj staje się rajem podatkowym. O tym dlaczego - w "Pulsie Biznesu".
Gazeta podkreśla, że w ubiegłym roku statystyczna firma odprowadziła do budżetu nie ustawowe 19 procent, ale 12,9 procent zysku. Dochody rządu z CIT spadły o jedną czwartą, czyli około 2 miliardy złotych.
Przyczyną jest to, że wielu pracodawców odlicza różne wydatki od podatku bądź zakłada korzystne dla siebie struktury, jak spółki komandytowe. Coraz więcej firm zakłada spółki w krajach o niskich podatkach, skąd generują polskiej spółce-matce koszty.
O innych przyczynach takiej sytuacji podatkowej w "Pulsie Biznesu".
>>>>
Bo media manipulowaly mowiac podatki o CIT i PIT tymczasem podatki tu o nas VAT !!! CIT malo kto placi a PIT tylko mali i sredni a i tez niestety musza godzic sie na szara strefe . CIT i PIT to pewnie realnie 10 i 15 % stawki . Bo Polske zniszczyly nie podtaki a schladzanie ekonomii .
A podatki swoja droga sa NIESPRAWNE !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:58, 28 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Witold Modzelewski | Biznes.pl
Samorządy stracą co roku 7 miliardów złotych
Proponowane przez rząd zmiany w ustawie o VAT odbiorą samorządowi terytorialnemu co roku kwotę 7 mld zł.
Założenia nowelizacji ustawy o podatku od towarów i usług przyjęte niedawno przez rząd, spowodują utratę przez samorząd terytorialny co najmniej 7 mld zł w przyszłym roku. Dlaczego? Otóż projektuje się dość skomplikowane przepisy nakazujące podatnikom w przypadku zakupu towarów i usług, które jednocześnie związane są z działalnością gospodarczą podlegająca opodatkowaniu, jak i wykorzystywane są dla innych celów, konieczność uzgodnienia z naczelnikiem urzędu skarbowego sposób obliczenia tej części podatku naliczonego, która będzie podlegać odliczeniu.
Te nowe "proporcje" mają mieć indywidualny charakter, odzwierciedlając w każdym przypadku udział wydatków podatnika, które są wyłącznie związane z czynnościami podlegającymi opodatkowaniu, w tym oczywiście również czynnościami zwolnionymi od podatku. Podatnicy będą składać w tej sprawie wnioski, a naczelnicy urzędów skarbowych będą wydawać postanowienia "w przedmiocie uznania sposobu określenia proporcji". Co ciekawe, wniosek ten mógłby dotyczyć również przeszłości, czyli lat 2010-2014, z wyjątkiem okresów, które są już objęte postępowaniem kontrolnym (podatkowym lub skarbowym) oraz postępowaniem podatkowym lub sądowo-administracyjnym. Zastosowanie tej nowej proporcji dla danego roku będzie również wiązało się - po jego upływie - z obowiązkiem korekty podatku naliczonego, bo jej wielkość będzie mogła ulec zmianie.
Dlaczego przepisy te spowodują istotę zmniejszenia odliczenia podatku naliczonego przez jednostki samorządu terytorialnego, co spowoduje utratę tak dużych kwot? Odpowiedź jest bardzo prosta: zgodnie z uchwałą NSA (IFPS 9/10) oraz wydanymi w tym samym duchu interpretacjami urzędowymi dyrektorów izb skarbowych np. z 14 lipca 2014 r. (IBPP3/443-372/14/EJ) z 14 lipca 2014 r. (IPTPP1/443-263/14-5/MG) z dnia 19 lutego 2013 r. (IPTPP1/443-950/13-4/MG) w przypadku nabycia towarów, które jednocześnie służą działalności gospodarczej oraz czynnościom spoza zakresu tego podatku, podatnikowi przysługuje prawo do odliczenia całości podatku naliczonego. Jest to pogląd ugruntowany w praktyce skarbowej, a jednostki samorządu terytorialnego korzystają zeń odliczając całość podatku naliczonego, mimo że wydatki mają tylko niewielki związek z działalnością gminy jako podatnika (np. wynajem sal). Co ciekawe, proponując wprowadzenie powyższych rozwiązań projektodawcy nawet nie zająknęli się o tym problemie, mimo że przecież dyrektorzy izb skarbowych upowszechnili ten pogląd działając w imieniu ministra finansów. Czyli "tylnymi drzwiami" chce się ograniczyć uprawnienia ogółu podatników, w tym głównie jednostek samorządu terytorialnego, którym dość pochopnie przyznano te uprawnienia na podstawie wspomnianej już uchwały NSA. Strata wyniesie w skali roku szacunkowo ok. 7 mld zł, a może nawet więcej.
Czy tego rodzaju propozycje tuż przed wyborami samorządowymi są dobrym politycznie pomysłem? Z punktu widzenia budżetu państwa oczywiście tak, bo dziś - dzięki powyższym interpretacjom - zwroty podatku naliczonego, które otrzymują jednostki samorządu terytorialnego, są wyjątkowo duże. Znam przykłady, że gmina otrzymała ten zwrot z tytułu zakupu energii elektrycznej do budynku urzędu gminy tylko z tego powodu, że raz w miesiącu jedna z sal tego budynku była wynajmowana za kwotę 100 zł + VAT. Nastąpi więc redystrybucja środków wewnątrz sektora finansów publicznych na niekorzyść samorządu terytorialnego. Nie chcę w tym momencie wchodzić w spór prawny, czy wystarczy nałożyć na podatnika obowiązek uzgodnienia owej proporcji z naczelnikiem urzędu skarbowego, czy jednak trzeba zmienić samą zasadę wynikającą z ustawy, która wprost nakaże tylko częściowe odliczenie podatku od towarów i usług w przypadku, gdy zakup dotyczy jednocześnie działalności gospodarczej oraz np. czynności urzędowych jednostki samorządu terytorialnego.
Na marginesie pragnę dodać, że całość powstałego tu zamieszania wynika moim zdaniem z błędu popełnionego przez NSA w cytowanej na wstępie uchwale: rząd powinien dążyć do jej zmiany, a nie wprowadzać tego rodzaju nowelizacji ustawy. Jedno jest pewne: po uchwaleniu tych przepisów sytuacja finansowa jednostek samorządu terytorialnego ulegnie istotnemu pogorszeniu w sposób trwały, co odczuje pośrednio lub bezpośrednio każdy z nas.
...
Znowu spierzyli ustawę ... Takie są skutki rządów baranów .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:35, 09 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Od prezentów ślubnych zapłacisz podatek
Justyna Sobolak
Niestety, to nie żart. Prezenty ślubne traktowane są przez fiskusa jako darowizna, a to oznacza, że trzeba się z nich rozliczyć. Im wyższe kwoty nowożeńcy znajdą w kopertach, zwłaszcza od osób niespokrewnionych, tym gorzej dla nich.
Cieszących się zgromadzonymi prezentami nowożeńców może zaskoczyć informacja, że muszą się z ich otrzymania tłumaczyć i to nie byle komu, bo urzędnikom skarbówki. Na poinformowanie fiskusa o darowiźnie mają tylko miesiąc od jej otrzymania. - Z punktu widzenia organów podatkowych, wręczane przy okazji ślubów prezenty stanowią darowiznę, która co do zasady może podlegać opodatkowaniu podatkiem od spadków i darowizn - przypomina Sławomir Kowalski, doradca podatkowy z kancelarii prawnej Ślązak, Zapiór i Wspólnicy. Nowożeńcy są oburzeni: "Na każdym kroku tylko patrzą jak skroić tego zwykłego obywatela z jego pieniędzy, który i tak już od dawna jest okradany bez umiaru" piszą na forum.
Zależy, ile i od kogo
Wysokość podatku od prezentów ślubnych jest uzależniona od stopnia pokrewieństwa gości weselnych z parą młodą oraz od wartości przekazanych przez nich prezentów. Można go uniknąć, ale pod pewnymi warunkami. - Obowiązujące przepisy zawierają szereg wyłączeń, zwalniając tym samym nowożeńców z obowiązku odprowadzenia daniny na rzecz państwa. Istotne jest przede wszystkim zwolnienie zależne od wartości podarunku. W przypadku prezentów np. od rodziców, rodzeństwa, dziadków czy świeżo "nabytych" teściów, zwolnione są podarunki do kwoty 9637 zł. W przypadku prezentów np. od siostrzeńców, bratanków, cioci czy wujka nie będzie podlegał opodatkowaniu prezent do wysokości 7276 zł. W przypadku dalszej rodziny lub znajomych wartość prezentu nie może przekroczyć kwoty 4902 zł, aby obdarowany nie musiał odprowadzać od niego podatku. Istotne jest to, że limity te dotyczą wszystkich prezentów w okresie 5 lat od tego samego darczyńcy - informuje doradca podatkowy Sławomir Kowalski.
Miesiąc na wypełnienie druku
Podatek zapłacimy więc, jeśli od brata, siostry czy teściów otrzymamy prezent przekraczający kwotę 9637 zł, od siostrzeńców, bratanków oraz szwagrów więcej niż 7276 zł, natomiast od gości niespokrewnionych powyżej 4092 zł. Jeśli te limity zostaną przekroczone, obdarowani mają miesiąc od otrzymania prezentu, by poinformować o tym skarbówkę, wypełniając formularz SD-3. Fiskus obliczy, w jakiej wysokości podatek będzie trzeba zapłacić i poinformuje o tym fakcie zainteresowanych. Najbardziej po kieszeni uderzy nowożeńców prezent od osób niespokrewnionych. Jeśli przekroczy limit 4092 zł, trzeba liczyć się z zapłatą podatku w wysokości minimum 12 proc.!
Poproś o przelew
Kosztownych prezentów od osób niespokrewnionych lepiej unikać, za to nie trzeba się obawiać tych od najbliższej rodziny, bo nawet jeśli przekroczą limit określony przez skarbówkę (9637 zł), jest furtka, umożliwiająca uniknięcie zapłaty wysokiego podatku. Wystarczy w ciągu pół roku od otrzymania prezentu poinformować o tym fakcie skarbówkę, wypełniając formularz SD-Z2. Natomiast, wiedząc o szczodrych zamiarach rodziny, warto poprosić, by prezentu nie wkładali do koperty, a przelali na rachunek w banku. Dowód darowizny przyda się fiskusowi. - Zwolnieniu podlegają prezenty o dużej wartości od najbliższej rodziny: od rodziców, dziadków, od rodzeństwa, o ile zgłosimy je do naszego urzędu skarbowego w terminie sześciu miesięcy. W przypadku darowizny pieniężnej trzeba ją dodatkowo udokumentować przelewem lub przekazem pocztowym, co warto rozważyć, ponieważ przykładowo, podatek od darowizny pieniężnej o wartości 50 tys. zł będzie wynosił blisko 2900 zł - przypomina doradca podatkowy.
Bzdurny przepis
Mimo tego że obowiązek rozliczania się z prezentów ślubnych obowiązuje od lat, wielu nowożeńców jest nim zaskoczonych. Monika i Piotr, którzy ślub brali dwa lata temu, nie mieli o nim bladego pojęcia. - Szczerze mówiąc w pierwszej chwili myślałam, że to żart. Już z czego, jak z czego, ale rozliczać się z prezentów to jakiś absurd - mówi Monika. Przyznaje jednak, że nawet gdyby wiedziała, nie zgłosiłaby swoich prezentów do skarbówki. - A skąd by wiedzieli, ile i od kogo dostałam? W koperty nie mają przecież jak pozaglądać - mówi. Piotr twierdzi jednak, że prawa nie złamali. - Nasze prezenty i tak były zbyt skromne, by zainteresowały skarbówkę. Od blisko 120 zaproszonych gości zgromadziliśmy 36 tys. zł. Najwięcej jednorazowo dostaliśmy od mojej babci - 3 tys. zł. Znaczna większość gości dawała w kopercie 400-500 zł, jedynie chrzestni po 2 tys. zł. O prezentach, z jakich każe rozliczać się skarbówka, mogliśmy tylko pomarzyć. Nie wiem, kogo stać, by jednorazowo dać 9 tys. czy nawet 5 tys. zł. My od rodziców nie dostaliśmy nic, bo płacili za organizację przyjęcia - mówi.
Nie tylko od ślubnych
Fiskus w koperty, rzeczywiście, zaglądać nie będzie, ale może upomnieć się o swoje, gdy nowożeńcy pozwolą sobie na kosztowny zakup. Za otrzymaną darowiznę zakupią na przykład nieruchomość lub drogi samochód. Wtedy skarbówka może sprawdzić, skąd mieli na to środki. Gdy obdarowany powoła się na otrzymanie darowizny dopiero przed urzędem skarbowym lub podczas kontroli skarbowej, a nie odprowadził od niej podatku we właściwym czasie, musi liczyć się z obciążeniem karną stawką podatkową w wysokości 20 proc. Warto jednak pamiętać, że obowiązek odprowadzenia podatku od otrzymanych prezentów dotyczy nie tylko nowożeńców, ale każdego, kto otrzymał kosztowny prezent. Powody do niepokoju mogą mieć też rodzice dzieci, które przystąpiły do Pierwszej Komunii Świętej, zwłaszcza jeśli ich pociechy otrzymały prezenty z górnej finansowej półki.
...
Oczywiście nie jest to przychód . Jak ojciec kupuje synowi z okazji ślubu samochód czy coś to nie powstaje żaden dochód . Podobnie jak wujek czy ciotka przekazują kopertę . Jednym ubywa drugim przybywa bilans wynosi ekonomicznie zero . Jest to konfiskata nie podatek . To prędzej gdy matka gotuje obiad to powstaje korzyść zatem rodzina powinna płacić podatek od przychodu obiadowego . Widzimy kompletny upadek intelektu władzy .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:18, 13 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Chłopak ci się oświadczył? Uważaj na podatek!
Pierścionek zaręczynowy jest, w świetle prawa, darowizną. A od darowizny należy zapłacić podatek.
Romantyczne oświadczyny - wino, kolacja, świece i obowiązkowe wręczenie pierścionka… To może skończyć się czymś więcej niż przysięgą małżeńską. Wcześniej bowiem - teoretycznie - o swoją dolę powinien upomnieć się urząd skarbowy.
W świetle prawa pierścionek zaręczynowy może być potraktowany jak darowizna, o czym przekonany jest Mariusz Poślednik z Kancelarii Prawnej Mariusz Poślednik.
Wręczenie pierścionka zaręczynowego stanowi darowiznę w rozumieniu art. 1 pkt 1 ust. 2 ustawy o podatku od spadków i darowizn - twierdzi w opinii dla studentprawa.edu.pl.
Prawnik dodaje, że narzeczona jest, w rozumieniu przepisów ustawy o podatku od spadków i darowizn, osobą należącą do trzeciej grupy podatkowej. Oznacza to, że zwolniona jest z podatku od darowizny tylko wtedy, gdy jej wartość nie przekracza 4902 złotych, a pierścionek z brylantem często kosztuje znacznie więcej.
Co więcej, obowiązek zgłoszenia darowizny spoczywa na obdarowanym, który w ciągu 6 miesięcy musi zgłosić darowiznę do odpowiedniego urzędu skarbowego, wraz z dokumentami pozwalającymi określić wysokość podatku. Narzeczona powinna więc, po romantycznych oświadczynach, poprosić jeszcze o rachunek za pierścionek zaręczynowy.
Podatek od darowizny dla trzeciej grupy podatkowej wynosi 12 proc. wartości darowizny, o ile jej wartość nie przekracza 10278 złotych.
...
To już jest zbójectwo ! Ani mi się ważcie płacić!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:50, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Gminy w pułapce dotacji
Fiskus żąda od samorządów wielomilionowych zwrotów subwencji oświatowej, informuje "Rzeczpospolita". Problem dotyczy nawet ponad 200 miast, powiatów i gmin. Niektórzy już płaczą i płacą.
Urzędy kontroli skarbowej sprawdziły czy samorządy w latach 2009-2010 prawidłowo naliczały należną im subwencję oświatową. To pieniądze, które za ich pośrednictwem płyną z budżetu państwa do szkół. Subwencja naliczana jest na ucznia i może być różna, np. zależna od typu szkoły.
Najwyższe kwoty państwo przeznacza na kształcenie uczniów niepełnosprawnych. Może to być nawet dziesięć razy więcej niż dotacja na ucznia zdrowego (np. w Warszawie 0,6 tys. do 4,7 tys. zł).
Okazało się, że wiele samorządów miało problem z policzeniem lub prawidłowym zakwalifikowaniem niepełnosprawności swych podopiecznych, przez co dostały z budżetu więcej pieniędzy niż im się należało. Teraz nadpłaty muszą zwracać.
Samorządowcy protestują. Twierdzą, że postępowanie fiskusa ma na celu jedynie zwiększenie wpływów do budżetu państwa.
...
Wszędzie tam przy korycie PO .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:13, 17 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ulgi pożerają zasiłki
Rodzice nawet 200 tys. dzieci, korzystając z ulgi w PIT, mogą stracić zasiłek rodzinny - alarmuje "Rzeczpospolita".
Zapowiedziana przez premiera Donalda Tuska poszerzona i powiększona ulga rodzinna podniesie dochód polskich rodzin. W efekcie - jak policzyła "Rzeczpospolita" - w przypadku 200 tys. osób przekroczony zostanie próg dochodów uprawniających do świadczeń (wynosi on 539 zł na osobę).
Resort finansów szacuje, że liczba dzieci żyjących w gospodarstwach mających dochód na poziomie uprawniającym do świadczeń zmaleje z 14,89 proc. do 13,70 proc. Zasiłki rodzinne otrzymuje obecnie ok. 2,4 mln dzieci. Po zmianach przepisów ich liczba zmaleje o 8 proc., tzn. ubędzie ich ponad 190 tys.
Ile więc zaoszczędzi budżet na poszerzeniu ulg? W ubiegłym roku na wszystkie świadczenia rodzinne kasa państwa wydała 8,1 mld zł. Jeśli tę wydatki zmaleją także o 8 proc., oznacza to ich spadek o ok. 650 mln zł.
"Na pewno nikt niczego nie straci, można tylko zyskać. Po to jednak, by ulga nie zamieniła się w zniechęcającą do pracy, a często uzależniającą zapomogę, zwrot nie będzie przekraczał łącznej kwoty zapłaconego podatku oraz składek do ZUS i NFZ" - wskazuje Izabela Leszczyna, wiceminister finansów.
>>>
Znow majstruja ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:11, 22 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Awantura z Ministerstwem Finansów o podatek z najmu. Nie wszyscy mogą płacić ryczałt
Urzędy Skarbowe nie zawsze zgadzają się na stosowanie zryczałtowanego podatku w wysokości 8,5%. Zdarza się, że urzędnicy nakazują właścicielom płacenie podatku na zasadach ogólnych czyli 19 %. Zdaniem posłanki Krystyny Kłosin, to wprowadza niepewność i zamieszanie.
Z pytaniem, kiedy najemcy i dzierżawcy powinni rozliczać się z fiskusem na podstawie zryczałtowanego podatku od osób fizycznych w wysokości 8,5 proc., a kiedy na zasadach ogólnych płacąc podatek 19-proc. zwróciła się do Ministerstwa Finansów na środowym posiedzeniu Sejmu posłanka Krystyna Kłosin (PO).
Jak powiedziała, do jej biura poselskiego wpłynęło kilka pytań w tej sprawie, w których obywatele wyrażali swoje wątpliwości dotyczące opodatkowania umów najmu lokali. "Wynajem lokali stanowi bardzo często dodatkowe źródło dochodu dla obywateli. Jest to umowa odpłatna i rozciągnięta w czasie, a dochód z niej płynący jest dość znaczny. To powoduje, że niektóre urzędy podatkowe uznają, że mamy do czynienia z działalnością gospodarczą, pomimo że podatnik podjął decyzję, że będzie działał w ramach najmu prywatnego" - mówiła Kłosin. Dodała też, że zna różne interpretacje skarbówki w takich sprawach.
Wiceminister finansów Janusz Cichoń, który odpowiadał na wątpliwości posłanki, wyjaśnił, że ustawa o podatku dochodowym wymienia jako odrębne źródła przychodów: pozarolniczą działalność gospodarczą oraz najem i dzierżawę.
- Przychody z najmu i dzierżawy opodatkowane są na zasadach ogólnych, jako oddzielne źródła przychodów. Jeśli osoby fizyczne osiągają tego rodzaju przychody, mogą wybrać opodatkowanie zryczałtowanym podatkiem dochodowym, jeśli te umowy nie są zawierane w ramach prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej - mówił.
Jak mówił, warunkami uznania działalności za gospodarczą (pozarolniczą) są : "zarobkowy charakter działalności, prowadzenie jej we własnym imieniu, w sposób zorganizowany i ciągły". Cichoń przyznał, że są to "przesłanki generalne", które zawsze wymagają indywidualnego podejścia do poszczególnych przypadków.
- Warto zwrócić uwagę, że jeżeli najem i dzierżawa są podstawą działalności gospodarczej lub są z nią związane, to zawsze muszą być zaliczane do przychodów z działalności gospodarczej (i rozliczne według stawki 19-proc. - PAP). Jeśli w ramach działalności gospodarczej są prowadzone remonty, wyposażanie lokali, ponoszone są koszty związane z ich funkcjonowaniem i obsługą, także obsługa umów i klientów, to ma to znamiona działalności gospodarczej i wtedy trudno sobie wyobrazić, że możemy zgadzać się na 8,5-procentową stawkę ryczałtową - wyjaśnił.
Jak sam przyznał, granica naliczania niższej lub wyższej stawki opodatkowania "jest cienka". Dlatego - zapowiedział - resort finansów przeanalizuje ten problem i sprecyzuje, jak stosować regulacje podatkowe dot. najmu i dzierżawy.
- Przyjrzymy się takim przypadkom i jeśli uznamy, że rzeczywiście mamy do czynienia z brakiem jednolitości podejścia administracji podatkowej, wydamy stosowną interpretację - zapewnił.
Dodał, że jeśli MF uzna, że taka interpretacja nie jest konieczna, to wyśle do wszystkich urzędów skarbowych zwykłą informację, jak rozliczać takie umowy i w jakich przypadkach zezwalać na stosowanie niższej stawki podatkowej.
Podatnikom nie grozi natomiast likwidacja podatku zryczałtowanego 8,5-proc. - Wprowadzenie ryczałtu ma pozytywny skutek dla budżetu państwa, bo Polacy zaczęli ujawniać i rejestrować umowy najmu, a także płacić podatki. Przy wysokich stawkach od tego opodatkowania uciekali - podkreślił Cichoń.
...
Rozni sobie ustawiaja ustawki .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:23, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Fiskus nie zarobi więcej dzięki droższej wódce
Noworoczna podwyżka akcyzy na trunki zmniejszyła produkcję i zaszkodzi eksportowi - donosi "Rzeczpospolita".
Niemal 1,69 mld złotych akcyzy zapłacili w III kwartale 2014 r. producenci i dystrybutorzy mocnych alkoholi. Kwota ta, choć o 2,4 proc. wyższa niż przed rokiem, jest jednak za mała, aby zagwarantować fiskusowi wpływy zakładane przez niego na 2014 r.
...
Znowu udowodnili krzywa Laffera .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:14, 20 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Fiskus zarobi na nauce i zdrowiu
Ministerstwo finansów przechwyci wolne środki kilkuset jednostek sektora finansów publicznych. Będą musiały przenieść swoje rachunki bankowe do BGK i tylko tam deponować pieniądze - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Nowe przepisy obejmą od nowego roku między innymi samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, Polską Akademię Nauk, państwowe instytucje kultury i gospodarki budżetowej, a także wojewódzkie fundusze ochrony środowiska. Łącznie do 341 podmiotów.
Minister finansów chce w ten sposób podreperować budżet państwa.
Zmiany najbardziej niepokoją dyrektorów szpitali. Podkreślają, że wolne środki są efektem ich racjonalnego gospodarowania funduszami z NFZ. To właśnie te środki często ratują placówki medyczne przed utratą płynności finansowej. Kierujący szpitalami podkreślają, że te środki są niezbędne do bieżącego funkcjonowania placówek.
Znakiem zapytania jest to czy BGK zaoferuje korzystne warunki oprocentowania, co banki komercyjne, w których wiele instytucji do tej pory prowadziło rachunki.
Szacunkowa wartość depozytów, która trafi do BGK wynosi 4,7 miliarda złotych. Dzięki tej operacji dług skarbu państwa ma się obniżyć o 3 miliardy złotych, zaś dług publiczny zmniejszy się o 0,2 procenta w relacji do PKB.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
...
Znowu skok na kase ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:23, 25 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Instytut Studiów Podatkowych Modzelewski i wspólnicy
Organizowanie fikcyjnych transakcji nie ma nic wspólnego z doradztwem podatkowym
prof. Witold Modzelewski
Gdy powstawała w latach 1993-1996 ustawa o doradztwie podatkowym jej twórcy, do których miałem zaszczyt należeć, chcieli stworzyć zawód zaufania publicznego, kierujący się - działając dla dobra podatników - zasadami profesjonalizmu, legalizmu oraz etyką zawodową.
Miał być przeciwwagą dla urzędniczej wszechwładzy, stawiając zarazem ścisłą granicę między uczciwym stosowaniem prawa podatkowego a oszustwami: w tym ostatnim procederze doradca podatkowy działający na podstawie tej ustawy nie może z mocy prawa uczestniczyć. Ustawa ta znalazła poparcie ówczesnego rządu oraz polityków. I chwała im za to, bo to nie trwało zbyt długo. Bardzo szybko ujawnili się jej przeciwnicy, którym przeszkadzały zwłaszcza ustawowe ograniczenia (owy obowiązek stosowania przez doradców podatkowych etyki zawodowej), a nawet tylko formalny nadzór organów Krajowej Izby Doradców Podatkowych nad wykonywaniem tego zawodu. Jak zawsze wrogów było wielu:
- Pierwszym z brzegu była część kasty urzędniczej (ta groźna), której z istoty przeszkadzali profesjonalni doradcy w pokątnych zarobkach ich członków rodzin i przysłowiowych "kolegów królika" doradzających np. jak załatwić niepłacenie podatków lub uchylenie decyzji organu podatkowego,
-drugim był zagraniczny biznes podatkowy, któremu zawsze zawadzały i zawadzają wszelkie "miejscowe" ograniczenia w ich działalności zwanej (przez nich) "międzynarodową optymalizacją podatkową",
-trzecim, politycy, w tym ci popierający międzynarodowy biznes podatkowy, oraz ta część klasy politycznej, która tradycyjnie chce wyeliminować wszelkie niezależne, niekontrolowane przez nich organizacje zawodowe.
Już po dwóch latach obowiązywania ustawy zaczął ją torpedować ówczesny minister finansów, odmawiając - z naruszeniem obowiązków ustawowych - zwołania pierwszego zjazdu Izby. Pod jego auspicjami urzędnicy przy udziale pracowników wsławionej później "kreatywną księgowością" jednej z międzynarodowych firm doradczych, napisali projekt nowelizacji tej ustawy faktycznie likwidującej ów zawód (pierwsza próba "deregulacyjna") po to, aby międzynarodowy biznes podatkowy nie miał tu jakichkolwiek ograniczeń zarabiania pieniędzy w biznesie podatkowym. Kim był ów minister finansów? To ówczesny przewodniczący współrządzącej ówcześnie partii (Unia Wolności) a dziś ikona liberalnych mediów.
Wtedy mu jednak nie udało się zniszczyć tej ustawy oraz "zliberalizować" doradztwa podatkowego na modłę międzynarodową. Doradcy zmobilizowali się w obronie ustawowych ograniczeń (tak!), a posłowie - bywają w tym gronie również ludzie mądrzy i zacni - nie chcieli popierać rządowych patologii legislacyjnych. Odbył się zjazd Izby, powstały jej organy, które rozpoczęły wykonywać nadzór nad działalnością doradczą.
Przeciwnicy nie dawali jednak za wygraną, czego kulminacją była druga, tym razem udana próba "deregulacji" uchwalona w tym roku, czyli ostatecznie, po 15 latach od pierwszej próby, faktycznie zwyciężyli przeciwnicy obowiązywania ograniczeń prawnych i etycznych w wykonywaniu doradztwa podatkowego. Nie ma się tu czemukolwiek dziwić, bo projekt ten wyszedł z rządu współpracującego na co dzień z międzynarodowym biznesem podatkowym. Formalnie istnieje w dalszym ciągu ustawowy status doradcy podatkowego, choć ich legalnym konkurentem może być każdy, nawet niepiśmienny recydywista (tzw. liberalna wizja tego rynku). Nie pierwszy i nie ostatni to przykład "prywatyzacji" prawa podatkowego.
Oczywiście ową deregulację wprowadzono zupełnie nie w porę również w świetle mega skandali, których jesteśmy dziś świadkami. Ujawniono mechanizm "umów luksemburskich" mających na celu uchylanie od opodatkowania (straty państw członkowskich, z wyjątkiem oczywiście Luksemburga, liczone są w dziesiątkach miliardów euro), gdzie główne skrzypce grają liderzy międzynarodowego biznesu podatkowego. Widząc skalę patologii na tym rynku władze państwowe naszego kraju powinny przecież zrobić coś zupełnie odwrotnego: zwiększyć nadzór publiczny nad rynkiem doradczym (podobnie jak to miało miejsce po aferze z Arthurem Andersenem w stosunku do usług audytorskich), a nie liberalizować go. Owa "deregulacja" jest jednym z wielu przykładów działań "ludzi niedorosłych do rządzenia", a tak naprawdę niekompetencji, szkodnictwa legislacyjnego i ochrony interesów tych, którzy działają na szkodę Państwa Polskiego.
Może warto by wystawić symboliczny rachunek dla twórców tych przepisów, który opiewałby na kwotę utraconych pieniędzy przez Polskę w wyniku "deregulacji" zawodu doradcy podatkowego. Oczywiście nie byliby oni w stanie - nawet teoretycznie - zapłacić nawet jednego promila tej kwoty.
Co trzeba zrobić dziś już pod presją "luksemburskiej" afery? Po pierwsze (i najważniejsze) przywrócić nadzór publiczny samorządu zawodowego nad wykonywaniem usług przez całość biznesu podatkowego, czyli wyrzucić do kosza wszystkie "deregulacje", bo są sprzeczne z interesem publicznym. Po drugie, trzeba egzekwować przestrzeganie prawa, w tym zwłaszcza prawa karnego i karnoskarbowego przez podmioty stosujące "agresywne planowanie podatkowe" i inne "wynalazki" międzynarodowego biznesu podatkowego: są to w świetle orzecznictwa sądowego w istotnej części oszustwa pospolite i pranie brudnych pieniędzy (art. 286 i 299 Kodeksu karnego).
...
W tym wszystkim chodzilo o to aby stare dziady nie blokowaly mlodym miejsc pracy a nie o zniesienie wszelkich zasad .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:12, 09 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
~podatnik : Pytam sie Pana Prezydenta jakich ma doradcow. Dlaczego firmy, ktore sa jednosobowe i nie przekraczaja 80 tys zl dochodu nie moga odliczac wszystkich rzeczy jak Vatowcy tylko podatek 19 lub 23 %. Jest toi dyskryminacja. ludzi, ktorszy chca pracowac i placva podatki dla państwa. Wszyscy Ci co maja duże zarobki, sa zwolnbieni i odliczaja w 100 % a ten biedak na dole musi placicna tych urzednikow i bogaczy,. To mam być sprawiedliwośc spoleczna Panie prezydencie.
...
Prawo podatkowe nie jest robione dla biedakow tylko dla ,,kogo trzeba" .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:55, 11 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Urzędy skarbowe naginają prawo przy sprawdzaniu deklaracji na podatek ze sprzedaży nieruchomości
Aneta Mościcka
Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła sposób sprawdzania przez fiskusa deklaracji podatkowych ze sprzedaży nieruchomości. Kontrolerzy izby wykryli między innymi, że urzędy skarbowe często celowo podejmowały czynności sprawdzające i postępowania podatkowe w roku przedawnienia zobowiązania podatkowego (5 rok), tak aby podatnik zapłacił wyższe odsetki za zwłokę.
NIK skontrolowała 7 z 22 urzędów skarbowych na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Kontrola objęła okres od 1 stycznia 2009 r. do 30 czerwca 2013 r.
Celowe opóźnianie czynności przez urzędy skarbowe na niekorzyść podatników
Z kontroli NIK wynika, urzędy skarbowe często celowo podejmowały czynności sprawdzające i postępowania podatkowe w roku przedawnienia zobowiązania podatkowego (5 rok), tak aby podatnik zapłacił wyższe odsetki za zwłokę. W efekcie urzędy skarbowe naliczały nawet dwukrotnie wyższe odsetki, niż gdyby czynności te podjęto we wcześniejszym terminie. Działo się tak głównie w dużych urzędach skarbowych, w których złożono większość deklaracji związanych ze sprzedażą nieruchomości. NIK ustaliła, że ponad połowa skontrolowanych urzędów skarbowych podejmowała czynności sprawdzające dopiero w roku przedawnienia zobowiązania podatkowego i stanowiły one od 33 do 56 proc. ogółu czynności. W efekcie z powodu opóźnień budżet państwa stracił 462 tys. zł.
Nierówne traktowanie podatników
Kolejne zastrzeżenia NIK wzbudziło nierówne traktowanie podatników znajdujących się w tej samej sytuacji faktyczno-prawnej. Zmiany interpretacji przepisów prawa powodowały, że ocena stanu faktycznego i prawnego dokonywana przez urząd skarbowy była zależna od czasu podjęcia sprawdzenia. Tym samym część podatników została opodatkowana, a kolejni znajdujący się w takiej samej sytuacji już nie. Ponadto urzędy skarbowe nie informowały o zmianie stosowanej interpretacji, pozostawiając kwestie ewentualnych korekt rozliczenia samemu podatnikowi.
Inne nieprawidłowości skarbówki
Z raportu NIK wynika również, że w skontrolowanym okresie urzędy skarbowe pobierały podatki od zobowiązań przedawnionych oraz niesłusznie kwestionowały prawo podatników do zwolnienia z podatku. Cztery ze skontrolowanych urzędów skarbowych prowadziły czynności sprawdzające i postępowania podatkowe dotyczące zobowiązań, dla których upłynął 5-letni termin przedawnienia. Wynikało to z faktu, że opierały się na niewłaściwej interpretacji przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. W konsekwencji stwierdzono zaniżenie podatku o łącznej kwocie 466 tys. zł. Podatnicy tylko częściowo uiścili zaległy podatek.
NIK wytknęła też urzędnikom skarbowym, że nie dokonywali samodzielnej korekty drobnych błędów i pomyłek rachunkowych w zeznaniach podatkowych. Zamiast tego wzywano podatnika do skorygowania zeznania, choć od 2005 r. funkcjonują rozwiązania, które ograniczają konieczność osobistych kontaktów podatnika z urzędem skarbowym.
NIK źle oceniła również wymianę informacji dotyczących sprzedaży nieruchomości pomiędzy urzędami skarbowymi, w konsekwencji dochodzi do opóźnień, które sięgają nawet 4 lat. Prezes NIK wystąpił do ministra finansów o sprawdzenie, czy stwierdzone w trakcie kontroli nieprawidłowości występują w całym kraju. Ponadto NIK wystąpiła do Dyrektora Izby Skarbowej w Bydgoszczy o podjęcie działań mających na celu ujednolicenie procedury przesyłania i analizowania informacji o transakcjach zbycia nieruchomości oraz usprawnienie komunikacji pomiędzy podległymi urzędami skarbowymi.
...
Jak ministerstwo chce wplywow to trzeba wyduszac .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:02, 06 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
Nowy paliwowy "podatek". Rząd wprowadził "opłatę zapasową"
Od 1 stycznia 2015 roku wprowadzona została tzw. opłata zapasowa. Może ona spowodować wzrost cen paliw od 4 do 6 groszy na litrze. Kwota wynikająca z wprowadzonej opłaty zapasowej będzie w pierwszej kolejności niwelowała skalę prognozowanych obniżek cen na stacjach.
Jak informuje TVP Info, do tej pory, krajowi producenci paliw (np. Orlen) byli zobowiązani do utrzymywania rezerw, które zapewniał nieprzerwaną produkcję przez 76 dni. Od tego roku wystarczy, że firmy będą posiadały rezerwę gwarantującą 68-dniową produkcję.
...
Podatek zapasowy ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:54, 04 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Zmora „wieczystego”, czyli koszmar podwyżek
Justyna Zahorska
Horror podwyżek dotyka wszystkich – biednych i bogatych, emerytów i przedsiębiorców. 28 stycznia, środa. Demonstracja pod Sejmem – tym razem zebrali się dotknięci drastycznymi podwyżkami użytkownicy wieczyści gruntów. Tłum gęstnieje. Zjawia się telewizja, a także policja, rutynowo spisuje organizatorów. Prosi demonstrantów o przeniesienie się na parking po drugiej stronie Wiejskiej. To nie związkowcy, grzecznie przenoszą się we wskazane miejsce. Nie chcą zadymy.
O co chodzi tym ludziom? Paweł Z. z podwarszawskiego Nadarzyna, użytkownik 750-metrowej działki, płacił przez wiele lat 70 zł rocznie – teraz gmina łupnęła mu ponad 1600 zł. Barbara T. z ulicy Lea w Krakowie płaciła do tej pory za grunt pod niewielkim mieszkaniem 44, 60 zł – po podwyżce miasto zażądało 472, 29 zł.
- U nas średnia opłata skoczyła o 470 procent – mówi Henryka Chmielewska-Pleczeluk, prezes zarządu warszawskiej spółdzielni mieszkaniowej Rakowiec. –Pierwsze podwyżki uderzyły w naszą spółdzielnię już w 2011 roku. To był szok. Zdawaliśmy sobie sprawę, że spółdzielcy, w większości emeryci, renciści i ludzie bez stałego dochodu, nie będą w stanie udźwignąć takiego obciążenia – dodaje prezes Chmielewska-Pleczeluk.
Opłata za użytkowanie wieczyste wynosi 1 proc. wartości gruntu, jeśli jest on przeznaczony pod zabudowę mieszkaniową. Raz na trzy lata można ją zaktualizować. W praktyce jednak przez kilkanaście, w najlepszym razie kilka lat gminy trzymały się starych stawek. Np. na warszawskiej Sadybie czy Stegnach opłata nie zmieniała się przez 7 lat. W Białymstoku użytkownik wieczysty 583-metrowej działki płacił przez 16 lat blisko 2868 zł – odkąd „dopadła” go podwyżka, musi wyłożyć 3734 zł rocznie.
Samorządowcy obudzili się nagle, konstatując, że jesteśmy w UE i ceny nieruchomości rosną, co można wykorzystać dla podreperowania gminnych budżetów kosztem mieszkańców. Prezydenci, burmistrzowie i wójtowie wynajęli rzeczoznawców, ci zaś wzięli się do roboty i sporządzili operaty szacunkowe nieruchomości, których „na żywo”, w terenie, z reguły nawet nie oglądali. I posypały się podwyżki o kilkaset, a nawet o tysiąc procent.
- Mam emeryturę 1018 zł. Jak udźwignę podwyżkę za użytkowanie wieczyste do 3 tysięcy rocznie? – pyta retorycznie pani Halina z warszawskiego Śródmieścia. – Może Warszawa staje się miastem tylko dla bogatych. Może powinnam się stąd wynieść. Ale dokąd?
Kosmiczny skok
Kto najbardziej dostanie po kieszeni – to zależy przede wszystkim od tego, gdzie mieszkamy.
- Przy takiej samej, 1000-procentowej podwyżce osoba mieszkająca w wieżowcu zapłaci mniej, niż lokator czteropiętrowego bloku – tłumaczy dr Daniel Alain Korona, prezes Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE. – Dużo więcej zapłaci mieszkaniec domu jednorodzinnego.
- W tej chwili najbardziej cierpią warszawiacy, ale mamy sygnały także z Krakowa, Wrocławia, Trójmiasta i Poznania, choć tam opłaty są mniejsze niż w Warszawie. W mniejszych miejscowościach problem też występuje – dodaje dr Korona.
Skąd się wzięły te astronomiczne wyceny gruntów? Za operaty szacunkowe płacą gminy, zainteresowane wywindowaniem stawek.
Nie wiadomo, skąd brał dane rzeczoznawca zatrudniony przez gminę Nadarzyn, Marek J. Faktem jest, że działkę Pawła Z. z małym domkiem typu kanadyjczyk wycenił na ponad 230 zł za metr kwadratowy, podczas gdy uzbrojone działki budowlane w tej gminie kosztują na wolnym rynku ok. 100 zł za metr.
- Spółdzielnie zrobiły kontroperaty i wyszło im dużo mniej – podkreśla prezes Henryka Chmielewska-Pleczeluk. – Według miasta, było to 3000-3400 zł za metr kwadratowy. Według naszych rzeczoznawców 2000-2600 zł za metr.
- Operaty szacunkowe są nierzetelne i niefachowe – mówi dr Daniel Alain Korona. – Często ich autorzy nie zadają sobie trudu dokładnych badań.
Podstawową metodą wyceny jest metoda porównawcza – wartość gruntu ustala się na podstawie innych transakcji kupna/sprzedaży nieruchomości. Prowadzi to jednak do idiotyzmów, np. wartość gruntu pod 40-letnim blokiem ustala się na podstawie ceny działki po drugiej stronie ulicy, którą można sprzedać deweloperowi i postawić tam apartamentowiec. A przecież działki z blokiem nikt za tę cenę nie sprzeda.
- Przepisy są absurdalne – mówi dr Korona. – Nakazują oszacowanie wartości nieruchomości niezabudowanej tak samo, jak zabudowanej.
Droga przez mękę
Teoretycznie od decyzji miasta/gminy można odwołać się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. W praktyce SKO taśmowo wręcz odrzuca odwołania mieszkańców, w najlepszym razie żąda „kontroperatu szacunkowego”, który kosztuje 2-3 tys. zł. Dla wielu to cena zaporowa. Nawet jeśli jakimś cudem SKO przyzna rację obywatelowi, druga strona i tak odwoła się do sądu.
- Miasto nie odpuszcza – mówi Daniel Alain Korona.
Pan Józef, mieszkający przy ul. Anielewicza w Warszawie, ma ponad 90 lat. Opłata za użytkowanie wieczyste wzrosła mu z 491, 55 do 2793, 42 zł. Przegrał w SKO, wniósł pozew do sądu. A tam „poległ”, bo chociaż sąd urzędowo uznał go za osobę nieporadną, to jednak odrzucił jego pozew pod pretekstem, że pan Józef nie uzupełnił braków formalnych…
- Sprawdziliśmy. Uzupełnił te braki, tyle że pisze w sposób chaotyczny i niefachowy – opowiada dr Korona. – Z tego powodu sąd chciał zamknąć sprawę i zniszczyć starego, nieporadnego człowieka.
- Nasza spółdzielnia złożyła odwołania do SKO i do sądu – mówi prezes Henryka Chmielewska-Pleczeluk. – Jesteśmy już po prawomocnych orzeczeniach i wciąż wisi nad nami widmo drastycznych podwyżek.
Dr Korona uważa, że sądy represjonują finansowo użytkowników wieczystych, którzy sprzeciwiają się podwyżkom. Od pana Jerzego z ul. Nowolipie w Warszawie sąd zażądał opinii biegłego i nakazał zapłacić „tymczasowo” 2018, 86 zł, choć petent, którego nie było na to stać, chciał się wycofać. Pani Katarzyna ze Śródmieścia (podwyżka wieczystego z 241, 90 do 1436, 45 zł) odwołała się do sądu, a ten nieznacznie obniżył wieczyste do 1269, 93 zł, ale za to łupnął jej koszty procesowe 2481, 91 zł.
Jeśli czasem ktoś wygrywa, to głównie ze względu na błędy formalno-prawne ze strony miasta/gminy. Dlatego, włączając się w te procesy, stowarzyszenie WIECZYSTE namawia ludzi, by nie wykłócali się o wartość nieruchomości - w ten sposób wpędzą się tylko w koszty – i prowadzili spór jedynie w sprawach formalnych.
Deska ratunku?
Windowanie wieczystego dotyka też firm, przedsiębiorców, rolników. Pewnej spółce z Żyrardowa, użytkującej 614 m kw. gruntu, opłata wzrosła z 1192, 14 do 4104, 34 zł. Małżeństwo rolników z Jelcza-Laskowic (woj. dolnośląskie), gospodarujące na 67 ha, musi sprostać podwyżce z 987 do… 47 911, 65 zł! Dla oszacowania wartości ich gruntu Agencja Nieruchomości Rolnych przyjęła ceny wyższe niż te, które sama oferuje przy sprzedaży.
- Podobnych historii są tysiące – mówi dr Korona.
Stowarzyszenie WIECZYSTE zbierało podpisy pod obywatelskim projektem ustawy, który przewiduje zmniejszenie stawek użytkowania wieczystego z 1 do 0, 3 proc. dla nieruchomości mieszkaniowych i z 3 do 1 proc. – dla komercyjnych. Umożliwia też nieodpłatne uwłaszczenie każdego użytkownika wieczystego gruntu pod „mieszkaniówką”, w tym mieszkańca bloku (dziś przekształcenie własnościowe musi dotyczyć całej nieruchomości, co wymaga zgody wszystkich lokatorów).
Zamiast ustawowych 100 tysięcy, uciułano 15 tys. podpisów, ale dr Korona ma już nowy pomysł: petycję do sejmowej komisji infrastruktury ws. poprawek do poselskiego projektu zmiany prawa. Z kolei prezes Henryka Chmielewska-Pleczeluk walczy na froncie warszawskim: 54 stołeczne spółdzielnie mieszkaniowe zbierają podpisy pod projektem uchwały Rady Miasta st. Warszawy, która ma umożliwić przekształcenie użytkowania wieczystego gruntu we własność z 95-procentową bonifikatą dla spółdzielni.
Nie jest winą mieszkańców, że gminy, które długie lata nie aktualizowały opłat za użytkowanie wieczyste, nagle dostrzegły w tym źródło łatwych pieniędzy. Choć prawo na to pozwala, nie można tradycyjnie zwalić całej winy na rząd czy Sejm. Robią to nam nasi samorządowcy – ludzie, których sami wybraliśmy.
...
Takich wybraliscie ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:14, 17 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Podatkowa czarna dziura w środku Polski? Fiskus znalazł 149 mln złotych w Wólce Kosowskiej
Słynne gigantyczne targowisko pod Warszawą od dawna jest przedmiotem zainteresowania wielu służb. Mimo to przez Wólkę Kosowską nadal przepływają gigantyczne nielegalne pieniądze. Tylko w 2014 roku skarbówka wykryła tam nieprawidłowości na łączną sumę 149 mln złotych. A to zapewne tylko wierzchołek góry lodowej.
Centrum handlu hurtowego odzieżą w Wólce Kosowskiej należy do Wietnamczyków, Chińczyków oraz Turków. Większość terenów w okolicy to własność przedsiębiorców, wywodzących się z tych narodów. Zbudowane tu gigantyczne hale targowe i magazynowe, podzielone są według kryterium etnicznego. W 2011 roku głośno było o wykrytym przez ABW procederze wyprowadzania z Polski wypracowanych w Wólce zysków – gang parabankierów rocznie transferował nielegalnie ok. 2 miliardów złotych.
Sami agenci ABW przyznawali, że podobnych grup może być w Wólce znacznie więcej. Jednak o kolejnych spektakularnych zatrzymaniach nie było słychać. Nasza redakcja postanowiła więc sprawdzić, co teraz dzieje się wokół Wólki Kosowskiej. Zwłaszcza, że dotarły do nas informacje o kontynuacji nielegalnych praktyk przez niektórych handlarzy.
- Od lat robi się to dokładnie tak samo – opowiada nam polski pracownik jednej z wietnamskich firm – towar składowany w Wólce jest fikcyjnie sprzedawany za granicę i nawet czasem jeździ w ciężarówkach, głównie do Czech i na Słowację, a potem wraca do Wólki i jest sprzedawany już naprawdę, poza wszelkimi przepisami.
Zwykle sprowadzane z Azji ubrania są przedmiotem przekrętu dwa razy – najpierw bowiem w portach (najczęściej niemieckich lub holenderskich) płacone jest za niego zaniżone cło. W efekcie nieuczciwi sprzedawcy robią takie zamieszanie w papierach, że nawet doświadczeni kontrolerzy nie mogą ustalić, co właściwie stało się z towarem.
Ale odzież oczywiście nie znika. W końcu jest sprzedawana za całkiem realne pieniądze, przysparzając Azjatom ogromnych zysków. Co się dzieję z tą górą gotówki? Jest przemycana, głównie do Chin i Wietnamu przez wyspecjalizowane w takim procederze grupy. Zwróciliśmy się więc do ABW z pytaniem, czy od 2011 roku Agencja osiągnęła nowe sukcesy w walce z azjatycką mafią:
- Sprawa nadal pozostaje w zainteresowaniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. O szczegóły proszę się zwrócić do Prokuratury Okręgowej w Warszawie – powiedziano nam w ABW.
Niestety, Prokuratura Okręgowa nie chciała ujawnić żadnych informacji na temat prowadzonych śledztw. Znacznie więcej informacji udzieliło za to Ministerstwo Finansów: - Działalność podmiotów na terenie Wólki Kosowskiej jest przedmiotem stałego zainteresowania organów kontroli skarbowej. W 2014 r. Urząd Kontroli Skarbowej w Warszawie przeprowadził 25 kontroli w wyniku których dokonano ustaleń prawie na 149 mln zł.
Jak wyjaśniają przedstawiciele Ministerstwa, na kwotę 149 mln złotych składają się „nieprawidłowości w zakresie rzetelności deklarowanych podstaw opodatkowania i wpłacania podatków (łącznie VAT, CIT, PIT ) z tytułu prowadzonej działalności handlowej na terenie Wólki Kosowskiej”. Oznacza to, że tyle niezapłaconych podatków odkryła skarbówka. A to zapewne tylko fragment większej całości, bo w tej chwili trwa 40 kolejnych kontroli.
Ministerstwo Finansów zapewnia także, że tropi nieprawidłowości związane z zaniżaniem wartości towarów: - Podejmowane są kontrole bezpośrednio w siedzibach przedsiębiorców w związku z podejrzeniami o zaniżanie wartości celnej towarów pochodzących z Chin przez importerów prowadzących działalność w Wólce Kosowskiej.
...
Oczywiscie nie twierdzimy ze nic nie ma na rzeczy gdy sa kontrole i sluza one tylko niszczeniu przedsiebiorstw . Musza byc tylko rzetelne .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:37, 05 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Fiskus ściga też youtuberów
Kamil Nadolski
O pieniądzach zarobionych przez youtuberów spekuluje się na okrągło. Żaden z nich jednak nie chce przyznać się, ile zarabia. To wie tylko urząd skarbowy.
300 godzin. Tyle wynosi łączna długość filmów publikowanych co minutę w serwisie YouTube. Dziennie jest ich 85 tys. Najpopularniejsze docierają do 75 państw, w których dostępny jest serwis. To ponad miliard użytkowników.
Dzięki klikalności internautów i reklamom, YouTube wygenerował w zeszłym roku cztery miliardy dolarów przychodu. Jak na dziesięć lat działalności to ogromny sukces. Jedna ze sztandarowych inwestycji Google’a (potentat kupił serwis w 2006 r. za 1,65 mld dol.) jest dziś poważną konkurencją dla tradycyjnej telewizji. Zresztą nawet ona wykorzystuje portal do promowania własnych produkcji.
Dzięki uruchomieniu programu partnerskiego każdy internauta, który zdecyduje się regularnie publikować filmy, do których posiada prawa autorskie, może zacząć na nich zarabiać. Najpopularniejsi youtuberzy uczynili z serwisu stałe źródło zarobków. Jeśli dodać do tego reklamy kontekstowe AdSense, które proponuje Google, uzbiera się z tego niezła sumka. Umówmy się jednak, że nie wszyscy youtuberzy odnoszą sukces na miarę „Gangnam Style” (2,2 mld wyświetleń na dzień 3 marca 2015 r.). Dla większości użytkowników to dodatkowe źródło dochodów. Mało kto pamięta, że również podlegające opodatkowaniu. Na jakich zasadach? To już zależy od kilku czynników.
Na własną rękę
Jeśli chcemy zacząć zarabiać na YouTubie, pierwszą czynnością musi być podpisanie umowy partnerskiej z właścicielem serwisu, czyli firmą Google. Należy przy tym pamiętać, że to na nas będzie spoczywał obowiązek rozliczenia się z fiskusem. Google nie przysyła rocznego rozliczenia w postaci PIT-11 ani autorom, ani urzędowi skarbowemu. Podobnie jest w przypadku reklam AdSense.
Najprostszym sposobem na najkorzystniejsze dla nas rozwiązanie jest bezpośredni kontakt z księgową lub konsultacja z własnym urzędem skarbowym i wysłanie doń zapytania. Interpretacja podatkowa zależy bowiem od kilku zmiennych, m.in. wysokości zarobków, od tego, co wchodzi w ich skład itd. YouTube ani Google nie zajmują się doradztwem podatkowym, dlatego o kwestie formalne musimy zadbać sami. Częstą praktyką osób fizycznych jest comiesięczne wpłacanie zaliczki na poczet podatku dochodowego (w wysokości 19 proc.), klasyfikując źródła zarobku jako „inne”.
Czy musimy w tym celu założyć działalność gospodarczą? Nie – odpowiada Wiesława Dróżdż z Ministerstwa Finansów. – Przepisy o podatku dochodowym nie określają obowiązku zakładania działalności gospodarczej przez vlogerów, „którzy zarabiają na swoich filmach”, lecz określają skutki podatkowe takiej działalności – tłumaczy ekspert i precyzuje: – dochody osiągane przez vlogerów podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym, zgodnie z zasadą powszechności opodatkowania wynikającą z art. 9 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. W myśl tej zasady, opodatkowaniu podatkiem dochodowym podlegają wszelkiego rodzaju dochody, z wyjątkiem dochodów wymienionych w art. 21, 52, 52a i 52c oraz dochodów, od których na podstawie przepisów ordynacji podatkowej zaniechano poboru podatku – tłumaczy przedstawicielka resortu finansów.
Jednym słowem, jeśli zarabiamy, podatki płacić trzeba i pod tym względem aktywność na YouTubie niewiele różni się od innych.
Pod firmowym szyldem
– Kiedy my przyłączyliśmy się do programu partnerskiego YouTube’a, byliśmy dopiero drugim kanałem w Polsce, który to zrobił. Początkowo nikt nie myślał o rozliczeniach, bo zarobki nie były najważniejsze – wspomina Kuba Jankowski, znany z kanału MaturaToBzdura.TV (obecnie KubaShowTV). Przyznaje jednak, że po pewnym czasie postawili na działalność gospodarczą.
Ryczałt płatny co miesiąc
To kolejne rozwiązanie, które warto wziąć pod uwagę. Raczej nie na samym początku youtuberskiej kariery, ale z czasem, kiedy wpływy będą rosły i staną się w miarę regularne, może się okazać, że własna firma oferuje korzystniejszą formę rozliczenia.
– W przypadku, gdy działalność wykonywana przez vlogerów spełnia kryteria działalności gospodarczej, to dochody z takiej działalności podlegają opodatkowaniu na zasadach ogólnych według skali podatkowej (18 proc. i 32 proc.) przy uwzględnieniu kwoty niepowodującej obowiązku zapłaty podatku (3091 zł co jest konsekwencją występującej w konstrukcji skali podatkowej kwoty zmniejszającej podatek w wysokości 556,02 zł), lub na zasadzie wyboru, według 19 proc. stawki podatku – tłumaczy Wiesława Dróżdż z Ministerstwa Finansów.
Osoby fizyczne osiągające przychody z działalności gospodarczej mogą również wybrać zryczałtowane formy opodatkowania.
– Ci, którzy zarabiają dużo, mogą szukać rozwiązań prawnych w państwach, które dają możliwość zapłacenia niższego podatku dochodowego niż w Polsce. Szczególnie od kontraktów reklamowych – proponuje z kolei Krzysztof Komorniczak, doradca podatkowy z Kancelarii Prawnej Bernatowicz, Komorniczak, Mazur. Radcy Prawni & Doradcy Podatkowi.
W grupie siła
Trzecie rozwiązanie dotyczy współpracy z jedną z sieci partnerskich YouTube’a, tzw. MCN (Multi Channel Network). To firmy pośredniczące pomiędzy serwisem Google’a, a youtuberami. Zajmują się nie tylko kwestią formalną, ale oferują również pomoc techniczną i prawną. W tym przypadku nie ma znaczenia, czy ktoś ma działalność gospodarczą, czy nie. Osobom fizycznym oferowane są umowy o dzieło, a pod koniec roku wystawiany jest PIT-11. Minimum formalności. W przypadku firm do umów należy wystawić fakturę.
– Większość naszych twórców woli, żebyśmy załatwiali formalności za nich. To dla nich wygodne. Najczęściej są to młodzi ludzie, którzy niekoniecznie mają czas i ochotę się tym zajmować – mówi Łukasz Grzejek, szef Agora Internet Artist (AIA), pierwszej i obecnie największej sieci partnerskiej w Polsce.
AIA powstała w 2010 roku. Dziś zrzesza ponad 400 popularnych kanałów wideo z wielu kategorii tematycznych, m.in. lifestyle, rozrywka, gry, edukacja, czy sport. Chwali się ponad 70 mln wyświetleń każdego miesiąca i ponad 6,5 mln stałych widzów. Wśród ich twórców znajdują się gwiazdy polskiego internetu, takie jak: CeZiK, Matura to Bzdura czy Krzysztof Gonciarz. Swój kanał mu tu Kabaret Paranienormalni i Ewa Chodakowska. AIA zapewnia wsparcie promocyjne partnerom w mediach Agory (m.in. Rocku Radio, Tok FM, „Gazecie Wyborczej”).
– Sieć partnerska jest społecznością. W praktyce oznacza to, że żaden z partnerów nie jest anonimowy w kontekście swojego funkcjonowania w sieci. Szkolimy partnerów i poznajemy ich ze sobą. Jako Agora posiadamy własne serwisy, które mogą pomóc potencjalnym twórcom. Możemy dystrybuować ich filmy. W sytuacji kiedy widzimy, że artysta koreluje z linią wydawniczą jednego z naszych serwisów, możemy go na tym serwisie wyświetlić. To może się przełożyć na popularność, która później przeniesie się do YouTube – tłumaczy Łukasz Grzejek.
Z AIA konkurują inne mniejsze sieci. Jedną z nich jest LifeTube założony jesienią 2013 r. przez Radosława Kotarskiego (twórca popularnych Polimatów) oraz Barbarę Sołtysińską (wcześniej prezes Livebrand PR Communications). LifeTube, choć zrzesza 40 kanałów, może pochwalić się prawie 60 mln wyświetleń w ciągu miesiąca. Należą do nich m.in.: SA Wardęga, Abstrachuje TV, AdBuster, LekkoStronniczy, Niekryty Krytyk, Polimaty, czy SciFun . Programy części twórców internetowych zrzeszonych w LifeTube można oglądać w serwisie Vod.pl Grupy Onet.
Polskich twórców reprezentują też działające w Polsce zagraniczne firmy, m.in. niemieckie Mediakraft i Divimove oraz Iricom. Wszystkie sieci zapewniają, że nie stosują ograniczeń w liczby subskrybentów i do współpracy zapraszają wszystkich ciekawych twórców. Priorytetem ma być jakość. Oczywiście za swoje usługi wszystkie sieci partnerskie pobierają prowizje (od 10 do nawet 50 proc.).
Co w sytuacji, kiedy vloger postanowi jednak zaoszczędzić i podatku nie płacić? Pod tym względem nie różni się niczym od innych podatników. W myśl złowrogiej maksymy, że w życiu pewne są tylko śmierć i podatki, może się spodziewać dotkliwych konsekwencji.
W pierwszej kolejności, jeśli unikanie podatków będzie miało charakter ciągły, będą to odsetki ustawowe za każdy dzień zwłoki. Najcięższym kalibrem w wachlarzu kar jest kara pozbawienia wolności do lat 3. Obie kary można stosować łącznie.
...
Tak to nie kieszonkowe . Jakies dzieciaki moga nie wiedziec ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:07, 06 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Nowy Przemysł
Stalowa ręka fiskusa
Odwrócenie VAT-u w handlu stalą niemal wyeliminowało podatkowych oszustów, ale długofalowe konsekwencje tamtej patologii nieoczekiwanie uderzyły także w rzetelne firmy sektora dystrybucji.
Długo oczekiwana przez sektor operacja odwrócenia VAT-u (październik 2013 r.) przywróciła zdrowe warunki konkurencji. Ale wiele firm stalowych nadal ponosi straty - pośrednio z powodu tego procederu. Dziś jednak firmy obciążane są kosztami poszukiwania przez kontrolę skarbową utraconego wówczas VAT-u. Chodzi nie tylko o nakładane kary, ale także o honoraria prawników i wartość czasu czy energii straconych na obsługę kontrolerów, a potem na obronę swoich racji w sądach.
Gorycz i żal
Najwięcej pretensji mają do kontrolerów członkowie Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
- Sami prosiliśmy o interwencję, kiedy na rynku zaczęły się dziać cenowe cuda. Byliśmy w Ministerstwie Finansów, u dyrektorów kilku urzędów kontroli skarbowej. Wówczas nikt z tym nic nie zrobił. Przychodzą teraz, kiedy po oszustach nawet śladu nie zostało i na siłę wyszukują możliwości ściągnięcia z nas podatku VAT, którego nie zapłacił ktoś inny - mówią przedsiębiorcy.
Anonimowo, bo wielu z nich właśnie ma w firmie kontrole albo walczy w sądzie z decyzjami UKS. Inni wiedzą, że kontroler w każdej chwili może zapukać do drzwi...
Zdaniem firm z branży stalowej kontrolerzy starają się za wszelką cenę udowodnić z góry przyjętą tezę - każdy, kto działał na rynku, ma coś na sumieniu. Przedsiębiorcy nie mają pretensji o same kontrole, ale o ich formę.
- Branża tak narażona na wyłudzenia jak nasza czy wcześniej złomowa, musi liczyć się z tym, że kontrole będą miały charakter systemowy, nikt ich nie uniknie, każdy zostanie prześwietlony - uważa Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali. - Problem pojawia się w momencie, gdy zdamy sobie sprawę, czemu ma służyć taka kontrola: szukaniu łańcucha powiązań, by następnie dopaść prawdziwych przestępców, czy też wyjęciu z firm posiadających środki na koncie największej kary, aby po prostu wy
pełnić lukę w budżecie spowodowaną procederem wyłudzania podatku VAT przez firmy świadomie łamiące prawo.
Niepokój podsycają pojawiające się wśród przedsiębiorców pogłoski o tym, że kontrolerzy skarbowi mają wyznaczony cel, wysokość kar, które muszą nałożyć. W branży krąży też opowieść o tym, jak prezes huty (one też mają tego typu problemy - ze względu na handel złomem), skarżąc się na kontrolę na wysokim szczeblu, usłyszał: "Ma pan pecha. Znalazł się pan w niewłaściwym czasie w niewłaściwej branży, a budżet potrzebuje pieniędzy".
Gdyby te plotki miały związek z rzeczywistą praktyką, a nie były jedynie wyrazem emocji, jakie opanowały branżę, oznaczałoby to faktyczne "polowanie na czarownice", a nie poszukiwanie winnych.
- Chcę jednak wierzyć, że żyjemy w państwie prawa i administracja skarbowa zdaje sobie sprawę z tego, w jakim celu ją powołano, że wie, iż nie jest nim ratowanie budżetu centralnego i łatanie dziury kosztem przedsiębiorców - mówi Dybał.
Spory o oszustów
Nadużycia i łamanie prawa przy rozliczaniu podatku VAT w handlu nie są w Unii Europejskiej czymś niezwykłym. W każdym kraju są jakieś sektory gospodarki, w których proceder ten rozwija się szczególnie mocno. W Polsce w latach 2011-13 jednym z najmocniej dotkniętych tym procederem obszarów był handel stalą, zwłaszcza prętami żebrowanymi.
Według sprawozdania z działania kontroli skarbowej za rok 2013, najwięcej oszustw na szkodę budżetu państwa dokonano w branży paliwowej (30,8 proc.). Kolejne trzy miejsca zajmują już jednak segmenty związane z metalurgią.
Oszustwa w handlu złomem to 12,3 proc. ustaleń, metale kolorowe (miedź, katody miedziane, katody niklowe, stopy aluminium) -11,3 proc., a wyroby stalowe (pręty, żelazostopy, stal budowlana) - kolejne 10,9 proc. W sumie więc ten obszar jest większy niż oszustwa paliwowe (to 34,5 proc. ustaleń). Skala strat budżetu państwa jest więc ogromna. Jest czego szukać...
Według raportu EY z czerwca ubiegłego roku, spowodowane wprowadzeniem reverse charge dodatkowe dochody budżetu z tytułu podatku VAT (w porównaniu z sytuacją, jaka panowałaby na rynku bez odwrócenia naliczania tego podatku) za rok 2013 to 73 mln złotych (zmianę wprowadzono 1 października).
W roku 2014 dochody z tego tytułu miały wynieść 243 mln zł, a w roku bieżącym - 255 mln zł. Zdaniem EY wygeneruje to dodatkowe strumienie z tytułu innych podatków, więc w sumie wszystkie dodatkowe dochody budżetu w trzech kolejnych wspomnianych latach sięgną odpowiednio: 160,75 mln zł w roku 2013, 337,73 mln zł w roku 2014 i 360 mln zł w tym roku. To daje pewne informacje na temat skali strat, jakie budżet państwa poniósł na tym procederze w latach 2011-13.
Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że PUDS bardzo wcześnie zaczął informować organy skarbowe o pojawieniu się oszustów.
- Dawaliśmy listy firm, które w naszej ocenie zajmują się takimi przekrętami, bo proponują stal w cenach niższych od tej, jaką huta oferowała największym swoim odbiorcom. Pokazywaliśmy wszystkie fakty czarno na białym. Nikt z tym wtedy nic nie zrobił. Dziękowano za listy, ale z tego, co wiem, żadnej z tych firm krzywda się wówczas nie stała, a w tej chwili już śladu po nich nie ma - mówi prezes jednego z przedsiębiorstw dystrybucyjnych.
Katowicki Urząd Kontroli Skarbowej, który w skali kraju koordynował działania w sprawie oszustw przy rozliczaniu podatku VAT w handlu stalą, nie zgadza się z taką interpretacją. Przypomina, że w okresie od stycznia 2012 r. do marca 2014 r. urzędy kontroli skarbowej "zakończyły 239 postępowań w przedsiębiorstwach działających w branży stalowej, które skutkowały wydaniem decyzji na łączną kwotę ponad 840 mln zł. Dalej prowadzonych było ponad "400 postępowań, których szacowane wyniki to ponad 1 mld zł". Spośród wspomnianych postępowań 332 prowadzone były we współpracy z organami ścigania, a w ich wyniku dokonano zabezpieczeń majątkowych na łączną kwotę blisko 500 mln zł.
Trudno jednak powiedzieć, jakie są faktyczne wpływy do Skarbu Państwa, bo część firm walczy o swoje pieniądze przed sądami i wygrywa.
Najdłuższe łańcuchy
Pamiętajmy, że kontrola może badać działalność firmy nawet do pięciu lat wstecz i w praktyce raz rozpoczęta, nie ulega przedawnieniu. Dzieje się tak za sprawą możliwości jej zawieszania, następnie wznowienia i... kolejnego zawieszenia itd. Dla firmy taka "szarpana", nękająca kontrola oznacza biznesową śmierć - zablokowane konta, ograniczona możliwość prowadzenia normalnego handlu, procesy odwoławcze, koszty związane z opłacaniem kancelarii prawnych i wiele innych problemów, jakie niesie ze sobą wejście urzędników do firmy.
PUDS podkreśla, że ma "bardzo ambiwalentną ocenę tej sytuacji". Nawet legalnie działające firmy mogły bowiem nieświadomie uczestniczyć w procederze karuzeli podatkowej. Nie powinny w związku z tym ponosić odpowiedzialności skarbowej, bo to nie one były przestępcami, a zostały w ten proceder bez swojej woli i wiedzy wciągnięte.
- Kontrolerzy zarzucają mi, że handlowałem z firmą, która nie opłaciła VAT-u. A skąd ja miałem to wiedzieć? Jedną z firm nawet próbowałem sprawdzić w urzędzie skarbowym, ale usłyszałem, że nie mogą mi udzielić takich informacji - rozkłada ręce jeden z przedsiębiorców.
W walce z oszustami legalnie działające firmy zawsze są w gorszej sytuacji, bo nie mogą zakładać, że wszyscy chcą je oszukiwać. Sprawdzanie każdej transakcji wyspecjalizowanymi metodami detektywistycznymi wymagałoby dużych nakładów czasu i pieniędzy.
Kontrolerzy skarbowi zaprzeczają, jakoby kontrolowali przypadkowe firmy tylko po to, żeby wydusić z nich pieniądze.
- Przygotowanie planu kontroli i typowanie podmiotów do kontroli jest procesem, w którym wykorzystuje się informatyczne techniki analityczne. Żadna firma, która znajdzie się w planie kontroli, nie trafia tam przypadkowo. W procesie wybierania podmiotów do kontroli nasze organy wykorzystują możliwości analityczne, informatyczne, współpracę z organami podatkowymi oraz organami ścigania - mówi Jacek Przypaśniak, dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach.
UKS zwraca także uwagę, że każda przeprowadzona kontrola skarbowa wymaga przeprowadzenia rzetelnego procesu dowodowego, który pozwoli na zweryfikowanie wszystkich przeprowadzonych transakcji w łańcuchu karuzelowym oraz sprawdzenie podmiotów, które brały udział w tym procederze.
- Podmiotów do sprawdzenia w jednej prowadzonej sprawie może być tysiące. Nie ma znaczenia, czy kontrolowana firma faktycznie prowadzi działalność gospodarczą, czy jest podstawionym "słupem", kontroler musi dokonać sprawdzenia każdej z nich. Sprawdzenie transakcji liczonych w tysiącach wymaga więc ogromnego nakładu pracy, co niejednokrotnie wydłuża czas kontroli - tłumaczy Przypaśniak.
Kontrole trwają i jest ich coraz więcej, bo kontrolerzy wkraczają w transakcje z kolejnych lat. Sprawdzają też przy okazji, czy nie pojawiają się "alternatywne" sposoby obchodzenia reverse charge.
- Biorąc pod uwagę skalę i liczbę podmiotów biorących udział w przestępstwach podatkowych, Urząd Kontroli Skarbowej w Katowicach w dalszym ciągu monitoruje rynek obrotu stalą budowlaną, dokonując analiz pod kątem wykrycia potencjalnych sposobów unikania opodatkowania - mówi Jacek Przypaśniak. Na razie jednak nowych sposobów oszukiwania nie znaleźli ani kontrolerzy, ani nie wskazują na nie sami przedsiębiorcy.
Autor: Piotr Myszor
...
Tu trzeba odrozniac . Podatkowych gangsterow ktorzy jeszcze na tym zarabiaja od tych kreca aby mniej zaplacic po ignorantow ktorzy nie wiedza . Dobry kontroler powinien wyczuc z kim ma do czynienia ... A najwieksi bandyci to ci od ustawiania ustawek . Nawet nie musza oszukiwac ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 9:48, 12 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Najczęstsze błędy w zeznaniach podatkowych przedsiębiorców
Przedsiębiorcy przy wypełnianiu rocznych PIT-ów mają problem z właściwym rozliczeniem strat z lat ubiegłych oraz mylą zaliczki wpłacone w danym roku podatkowym z zaliczkami należnymi za dany rok podatkowy – wynika z poradnika opracowanego przez Izbę Skarbową w Białymstoku. Zdarzają się także pomyłki w adresach oraz braki w załącznikach.
Roczne zeznania przedsiębiorców są bardziej skomplikowane niż PIT-y osób zatrudnionych na etacie, a więc łatwiej w nich o pomyłki. Jako że niektórych błędów urzędnicy nie są w stanie poprawić samodzielnie, to w efekcie przedsiębiorca czasem musi stawić się w urzędzie skarbowym, by skorygować swoje pomyłki. Aby oszczędzić przedsiębiorcy wizyty w urzędzie, Izba Skarbowa w Białystoku przygotowała zestawienie najczęściej popełnianych błędów.
Kłopot z zaliczkami
Urzędnicy fiskusa zwrócili uwagę na błędy, związane z niewłaściwym wpisywaniem danych o zaliczkach. Przedsiębiorcy w PIT-ach 36 i 36L mylą bowiem zaliczki wpłacone w ciągu roku z zaliczkami należnymi. Tymczasem – jak czytamy w materiale fiskusa – „w części K formularza PIT-36 (w PIT-36L część J) należy wpisywać sumę zaliczek faktycznie wpłaconych przez podatnika, natomiast w części D i części J formularza PIT-36 (w PIT-36L część D i I) sumę zaliczek należnych. Natomiast w części N formularza PIT-36 (części M w PIT-36L) należy wpisywać zaliczki należne za poszczególne miesiące roku podatkowego.”
Poza tym przed wpisaniem informacji o wpłaconych zaliczkach trzeba sięgnąć do dokumentów wpłat lub przelewów, aby w formularzu znalazły się właściwe kwoty.
Można odliczyć tylko część strat
Przedsiębiorcy mogą obniżać dochód podlegający opodatkowaniu o straty z lat ubiegłych, jeśli je wykazali. Jednak nie można do zeznania rocznego wpisać całej straty, jako że w jednym roku podatkowym można odpisać maksymalnie 50% poniesionej straty.
Poza tym trzeba pilnować, aby przy wypełnianiu PIT nie pomylić źródeł przychodów. Chodzi o to, że straty z lat ubiegłych mogą być odliczane tylko od dochodu z tego samego źródła, z którego powstały.
Pamiętajcie o załącznikach
Osoby mające zarejestrowaną działalność gospodarczą mają obowiązek złożenia zeznania podatkowego bez względu na to, czy z działalności uzyskały jakieś przychody. Dodatkowo muszą do swojego zeznania dołączyć PIT/B – także niezależnie od uzyskanych przychodów.
Poza tym trzeba pamiętać o innych załącznikach, wynikających już z zawartości zeznania. I tak przedsiębiorcy, którzy dokonują odliczeń na dzieci (czyli rozliczają się na zasadach ogólnych) muszą pamiętać o załączniku PIT/O. Prowadzący działalność, którzy dokonują odliczeń mieszkaniowych, muszą do zeznania dodać PIT/D.
Kłopoty z małżonkami
Przy składaniu zeznania rocznego wraz z małżonkiem należy pamiętać o konieczności stosowania odpowiednich identyfikatorów. Osoby prowadzące działalność gospodarczą muszą do zeznania wpisywać NIP, tymczasem w przypadku małżonka nieprowadzącego działalności trzeba stosować PESEL.
Zdarzają się także przypadki, kiedy rozliczający się z małżonkami w dalszej części zeznania mylą kolejność. I tak jeśli jako „podatnik” wpisany jest prowadzący działalność gospodarczą, to w dalszej części formularza trzeba tę kolejność zachować, tymczasem wypełniający zeznanie później zapominają o tym i w miejscach przeznaczonych na dane „podatnika” wpisują informacje odnoszące się do małżonka.
Poza tym nie każdy prowadzący działalność gospodarczą może rozliczać się wspólnie z małżonkiem. Na przykład oddzielne zeznanie musi złożyć przedsiębiorca płacący podatki według stawki liniowej (19%), który np. nie może także dokonywać odliczeń na dzieci.
Warto pamiętać o krzyżykach
Wiele błędów w zeznaniach bierze się z nieuwagi wypełniających. Jest tak np. w sytuacji, kiedy przedsiębiorca zapomina np. zaznaczyć krzyżykiem, w jakim celu składa zeznania (czyli czy jest to złożenie zeznania czy też korekta błędnie wypełnionego formularza). Często zdarzają się także niepodpisane formularze. Tymczasem bez podpisu zeznanie jest nieważne. Taki błąd oznacza konieczność odwiedzenie urzędu skarbowego i to nawet jeśli poza tym wszystko w zeznaniu zostało zapisane i wyliczone prawidłowo.
Marek Siudaj, Tax Care
...
Takie nawet ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:55, 13 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Kontrolerzy podatkowi – współcześni „stachanowcy”
Według rankingu „Paying Taxes 2015” (obejmującego kraje UE oraz EFTA), oceniającego m. in. ilość czasu poświęcanego na rozliczanie podatków, Polska okazuje się lepsza jedynie od Republiki Czech i Bułgarii.
Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest zawiłość krajowych regulacji podatkowych oraz ich ocenny charakter. Aby to zobrazować, nie trzeba przywoływać konkretnych przepisów i dokonywać ich wykładni. Wystarczy „rzut oka” na rozstrzygnięcia organów podatkowych z różnych województw, które (nierzadko) są ze sobą sprzeczne. Oznacza to tyle, że dla dwóch podatników, ten sam stan faktyczny, generuje inne skutki podatkowe. Aby się przed tym bronić, część przedsiębiorców korzysta z profesjonalnych usług doradczych, niwelujących ryzyko popełnienia, mogącego słono kosztować, błędu.
Nie zawsze to wystarcza
Całkiem niedawno, głośna stała się sprawa strażników miejskich i policjantów, którzy w nieformalnych rozmowach, ukrywając swój wizerunek, informowali o naciskach jakie wywierają na nich przełożeni, celem zwiększenia ilości nakładanych mandatów. Dobrym przykładem jest tutaj toruńska policja i jej dolny próg 17 mandatów na głowę.
Analogicznie jest w przypadku urzędników, przeprowadzających kontrole podatkowe. Z ich nieoficjalnych wypowiedzi wynika, że na nich również wywierana jest presja maksymalizacji sygnalizowania nieprawidłowości, nierzadko okraszona premią za jej realizację.
Może zatem zdarzyć się tak, że do rzetelnie wypełniającego obowiązki podatkowe przedsiębiorcy, zawitają pewnego dnia kontrolujący, zmotywowani w swych działaniach wytycznymi oraz premią, jak we wspomnianym, toruńskim przypadku.
Ordynacja podatkowa (nie) obroni
Wskazana ustawa za jedyny cel kontroli podatkowej uważa obiektywne ustalenie wywiązywania się przez podatników z obowiązków podatkowych. Łatwo zatem dostrzec, że przyjęcie minimalnego progu wykrywanych uchybień jest niemożliwe, bowiem jest to rzecz wtórna, w stosunku do końcowych wyników kontroli podatkowych. Z tego też względu żadne dane w tym zakresie nie mogą oficjalnie istnieć. Naturalnie,
nie wyłączą to ich nieformalnego zakomunikowania przez organ nadzoru, jak to (rzekomo) uczyniono w opolskiej i białostockiej izbie skarbowej, o czym można było przeczytać w serwisach informacyjnych.
Bezsprzecznie, nie jest też tak, że wszelkie kontrole podatkowe są ukierunkowane na wykrycie wyimaginowanych nieprawidłowości. Można bowiem spotkać urzędników respektujących zasadę prawdy obiektywne. Można jednak spotkać także tych, którzy nie przykładają zbyt dużej uwagi do przepisów prawa, zostawiając wyprostowanie swoich błędów działowi orzecznictwa urzędu skarbowego.
Praktyka
Jednym z najpopularniejszych zabiegów stosowanych przez kontrolujących, pozwalających im, w sposób dla nich bezpieczny, wydawać negatywne rozstrzygnięcia w stosunku do rzetelnego podatnika, jest brak współdziałania z podatnikiem w celu ustalenia istotnych okoliczności danego zagadnienia. Wśród ustaw podatkowych funkcjonują bowiem instytucje, które dla ustalenia ich skutków prawnych, wymagają poznania praktycznych aspektów działalności przedsiębiorstwa. Wymienić tutaj można choćby obowiązek dokonywania odpisów amortyzacyjnych, którego powstania nie da się określić bez dysponowania ścisłymi informacjami pochodzącymi od podatnika, a kwalifikującymi aktywo do wartości niematerialnej i prawnej lub do środka trwałego. Kontrolujący zorientowani na wykonanie normy, o takie informacje nie proszą, skupiając się tylko i wyłącznie na zebranych w toku kontroli dokumentach. Późniejsze zakwestionowanie przez podatnika takich decyzji, w ramach zastrzeżeń do protokołu kontroli wniosków urzędników, na nic się nie zdaje. Z dniem doręczenia protokołu kończy się bowiem procedura kontroli, a samym rozpatrzeniem środka zaskarżenia zajmuje się kontrolujący, który nie ma przy tym obowiązku uzyskania podpisu Naczelnika Urzędu. Dla jasności: zarzucenie kontrolującemu braku uzyskania stosownych dowodów stanowi już tylko zwykłą polemikę, odnoszącą się do procedury postępowania dowodowego, która dla wystawcy protokołu jest czynnością rutynową, opartą na obwieszczeniu podatnikowi wytartych sloganów. Skoro zatem z samej Ordynacji podatkowej wynika, że złożenie zastrzeżeń należy już do czynności pokontrolnych, to wydany w powyższy sposób protokół kontroli, podnosi liczbę wykazanych nieprawidłowości, czyniąc jednocześnie kontrolującego wydajnym pracownikiem.
Idąc dalej...
Dalszą „drogę przez mękę” podatnika jasno wskazuje przywołana wcześniej ustawa. Spór przechodzi w bardziej nobliwy tryb postępowania podatkowego, na który trzeba poczekać maksymalnie do 6 miesięcy od zakończenia kontroli. Akceptacja przez dział orzecznictwa tak poczynionych przez kontrolujących
ustaleń, także nie jest rzadkością. W tym miejscu na uwagę zasługują informacje jakie płyną z wyników kontroli NIK, przeprowadzonej w 12 wybranych urzędach skarbowych. Wykazała ona, że w okresie 18 miesięcy (od początku 2012 r. do czerwca 2013 r.) na 962 decyzje, prawie 60% zostało uchylonych przez Dyrektorów Izb Skarbowych. Przyczyny uchylenia zbadano zaś na podstawie 120 takich decyzji. Wynik nie zaskakuje: brak przestrzegania zasady prawdy obiektywnej, w postaci braku wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy.
Remedium
Na omawiane postępowanie niektórych urzędników należy spojrzeć praktycznie. Kontrolujący jest przecież zwykłym pracownikiem, nad którego pracą (i wynikami tej pracy) bacznie czuwa szef. Nad nim zaś kolejny szef czuwa nad pracą szefa, a na końcu łańcuszka, nad wszystkim czuwa Minister Finansów. To On, zgodnie z ustawą o działach rządowych, odpowiada za realizację dochodów Państwa, m. in. z podatków bezpośrednich oraz pośrednich.
I tak, formalną krytykę Ministra Finansów można porównać do fali uderzeniowej, której wtórne zjawiska, takie jak podmuch, czy grzmot rozchodzą się w dół łańcuszka, trafiając na sam jego koniec.
Kresu deficytu budżetu państwa zaś nie widać. Koło się zamyka. Remedium brak.
Michał Stępniak, Kancelaria Prawna Skarbiec
mec. Robert Nogacki, Kancelaria Prawna Skarbiec
...
Patologiczne przepisy męczą także Urzędy Skarbowe o czym sie nie mowi .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:04, 13 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Zrzutki na paliwo niezgodne z prawem?
Kierowcy wożący prywatnymi samochodami osoby, które dorzucają im się do paliwa, trafią pod lupę Ministerstwa Finansów. Resort sprawdzi, czy aby szoferzy-amatorzy nie łamią w ten sposób prawa, osiągając nieopodatkowany zysk. Kontrola ma też objąć wynajmowanie mieszkań i inne formy umów w ramach tak zwanej ekonomii współdzielenia.
To efekt pytania posła Zbigniewa Chmielowca z Prawa i Sprawiedliwości. W interpelacji prosi on rząd o odpowiedź, co robi między innymi w kwestii płacenia podatków przez kierowców, którzy zabierają pasażerów i pobierają od nich za to pieniądze.
Poseł Chmielowiec pyta też, jak fiskus pomaga rozliczać się osobom, które zarabiają dzięki aplikacjom mobilnym firm, które nie płacą w Polsce podatków i domaga się odpowiedzi, ile stracił na tym nasz budżet.
Poseł dzieli wspólne przejazdy na dwie kategorie. W jednej kierowca bierze od pasażera tylko pieniądze na pokrycie części kosztów paliwa - nie zarabia więc na tym, tylko odzyskuje poniesione koszty. W drugiej wymaga opłaty większej niż koszty. Dostaje więc konkretny zysk, który nie idzie na paliwo, ale za wykonaną przez niego usługę. Poseł zwraca uwagę przede wszystkim na działalność przedstawicieli handlowych, którzy w czasie służbowych podróży zabierają ze sobą współpasażerów i każą im płacić za przewóz.
Według szacunków Chmielowca, najzaradniejsi polscy kierowcy korzystający z aplikacji pomagających w wyszukiwaniu chętnych na wspólną podróż i chcących za nią zapłacić, miesięcznie zarabiają od sześciu do 12 tysięcy złotych. Większość z nich - zdaniem posła - nie płaci od tego żadnego podatku, bo nie wie, że powinna to robić albo myśli, że robi to za nich zagraniczna centrala firmy, z aplikacji której korzysta. Chodzi przede wszystkim o popularnego na całym świecie Ubera, ale też działający w branży nieruchomości serwis Airbnb, który pomaga w wynajmowaniu mieszkań i pokojów.
Resort finansów odpowiedział Chmielowcowi, że kierowcy zarabiający na przewozach powinni sami płacić za siebie podatki. Zapowiedział też, że przeprowadzi monitoring tej sprawy. Zaznaczył przy tym, że każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie.
- Liczymy na to, że jeśli urzędnicy zajmą się tą sprawą, skupią się na przypadkach, gdy kierowca rzeczywiście generuje dodatkowe dochody, a więc nadwyżkę przychodów nad kosztami - komentuje Michał Pawelec z BlaBlaCar. Serwis ten pomaga w umawianiu się na wspólne przejazdy i opiera się na zasadzie podziału kosztów przez kierowców i nie pozwala na zarobkowanie.
- Interpelacja pana posła Chmielowca przede wszystkim odnosiła się do serwisów umożliwiających zarobkowe działanie swoich użytkowników - wyjaśnia Michał Pawelec i dodaje, że wspólne podróżowanie w zamian za "zrzutkę" na paliwo jest całkowicie naturalną, znaną od lat i pożyteczną czynnością.
- Udostępnianie miejsc innym to działanie proekologiczne, sprzyjające optymalizacji ruchu drogowego i pozytywnie wpływające na poziom zaufania w społeczeństwie - podsumowuje Pawelec.
...
To juz jest obled . To musi byc regularna dzialalnosc gospodarcza a nie zrzutki na paliwo .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:09, 23 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
| Polish Express
Mieszkańcy UK zwolnieni z rozliczania PIT-ów
Mieszkańcy wysp zostaną rozliczeni przez urząd podatkowy
Od kwietnia, czyli początku nowego roku podatkowego, mieszkańcy Wysp będą zwolnieni z obowiązku wypełniania corocznego zeznania podatkowego. Sporządzi je za nich urząd podatkowy – na podstawie spływających do niego rozliczeń bankowych podatnika.
Z reformy skorzysta od razu około 11 milionów podatników – w tym dwa miliony właścicieli firm i cztery miliony osób samozatrudnionych. Ich liczbę znacząco zwiększyła się w czasach kryzysu, który spowodował redukcję etatów w przedsiębiorstwach.
Na reformie skorzystają także ci, którzy mieli problem ze zrozumieniem zasad i poprawnym uzupełnieniem obszernego oświadczenia. Dotychczas dokument wypełniony błędnie lub po terminie wiązał się z karą w wysokości 100 funtów. Co więcej, po trzech miesiącach urząd podatkowy automatycznie doliczał do tego 10 funtów za każdy kolejny dzień zwłoki.
Automatyczne rozliczenie podatników ma objąć wszystkich mieszkańców UK do 2020 roku.
...
Rozsadne . Skoro i tak sprawdzaja to niech za jedna robota to zrobia . Zreszta komputerowa . Z tym ze u nas sa odpisy na organizacje i to trzeba rozwiazac .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:22, 08 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Tej ulgi podatkowej nie zna 94% Polaków
Przy składaniu rocznych zeznań podatkowych Polacy najczęściej korzystają z ulgi prorodzinnej oraz ulgi na Internet – wynika z Barometru Nordea przeprowadzonego we współpracy z firmą badawczą TNS Polska. Do jednych z najmniej znanych rozwiązań należy natomiast możliwość pomniejszenia podstawy opodatkowania o wpłaty na konto IKZE – ulgi tej nie zna aż 93,6 proc. badanych. Zdaniem ekspertów pomimo korzyści z oszczędzania w ramach III filaru, Polacy nie mają wiedzy na temat funkcjonowania tego typu kont emerytalnych.
Zapytani o znajomość aktualnie obowiązujących ulg podatkowych, Polacy najczęściej wskazywali ulgę na dziecko oraz ulgę na Internet. To właśnie z tych odliczeń korzystali najliczniej w rozliczeniu podatkowym za 2013 rok (38 proc. osób oszczędzających i 29 proc. nieoszczędzających na emeryturę). Do mniej popularnych odliczeń zaliczają się: ulga od darowizny, ulga na ubezpieczenie zdrowotne i ulga na koszty rehabilitacji. Ponadto, jak wynika z badań, zdecydowana większość osób – zarówno w grupie oszczędzających (78 proc.), jak i nieoszczędzających dodatkowo na emeryturę (95 proc.) – nie wiedziała o możliwości odliczenia od podstawy opodatkowania wpłat na IKZE. A przecież osoby korzystające z ulgi na IKZE z tytułu oszczędzania w rozliczeniu rocznym za 2014 roku mogą zatrzymać w kieszeni nawet 1438 złotych. W kolejnym roku kwota ta będzie jeszcze większa, bo aż 1520 złotych.
III filar nadal nie jest powszechny
Badania wskazują, że około 2/3 oszczędzających (67 proc.) słyszało o możliwości gromadzenia kapitału na emeryturę poza obowiązkowymi składkami. W przypadku nieoszczędzających jest to już tylko 1/3 badanych, którzy zapytani o szczegóły nie potrafią jednak wskazać konkretnych rozwiązań służących długoterminowemu oszczędzaniu.
Z kolei oszczędzający wśród najpopularniejszych instrumentów wymieniają bieżące rachunki bankowe (ponad 1/3 oszczędzających), rachunki oszczędnościowe (27 proc.) oraz lokaty (24 proc.), które zakładane są na krótki okres (najczęściej od kilku miesięcy do 2 lat). Tylko nieliczni oszczędzający korzystali z produktów ubezpieczeniowych umożliwiających wypłatę środków po przejściu na emeryturę (13 proc.) oraz rachunków w funduszach inwestycyjnych (9 proc.). Jeszcze mniej osób odkładających środki z myślą o emeryturze wskazało wśród preferowanych produktów IKE - indywidualne konta emerytalne (5 proc.) czy IKZE - indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (2 proc.).
„Wyniki badania wskazują bezsprzecznie na braki w podstawowej wiedzy na temat zasad funkcjonowania specjalnych kont emerytalnych (IKE i IKZE). Większość Polaków nie wie nawet, że takie produkty istnieją, a 48 proc. oszczędzających zna np. IKZE tylko ze słyszenia” - komentuje wyniki Barometru dr Joanna Rutecka z Instytutu Statystyki i Demografii w Szkole Głównej Handlowej. „Większość Polaków (zarówno oszczędzających, jak i nieoszczędzających) nie potrafi wskazać podstawowych cech kont, nie wie, gdzie można je założyć, na czym polegają korzyści podatkowe, ograniczenia wpłat i wypłat z IKE i IKZE” – dodaje dr Rutecka.
Polacy nie znają IKZE
Blisko połowa respondentów zna IKZE tylko ze słyszenia (48 proc. oszczędzających; 57 proc. nieoszczędzających na emeryturę). Większość nie ma wiedzy o koncie, a ponad połowa badanych z obu grup nie wie, jakie instytucje je oferują. Miejscem, które wskazywano najczęściej był bank (13 proc. oszczędzających, 15 proc. nieoszczędzających).
Zdaniem ekspertów niski poziom wiedzy w zakresie funkcjonowania kont emerytalnych i związanych z tym korzyści finansowych może wynikać z faktu, że niechętnie odkładamy pieniądze na przyszłość. Jak wynika z danych Barometru Nordea, tylko 8 proc. aktywnych zawodowo Polaków oszczędza na emeryturę. „Nadal brakuje nam wiary we własne możliwości finansowe, tymczasem oszczędzanie nawet niewielkich kwot, rozłożone w czasie, daje konkretne zyski. Odkładając 90-100 zł miesięcznie przez 40 lat, przy stopie zwrotu na poziomie 7 proc., można zgromadzić ponad 174 tys. zł, które mogą stanowić dodatek do naszych przyszłych świadczeń” – mówi Artur Maliszewski, prezes Nordea PTE.
Według badań 8 na 10 Polaków planuje przejść na emeryturę zgodnie z wiekiem ustawowym, jednak aż połowa z nich deklaruje, że będzie dodatkowo dorabiać do przyszłych świadczeń. Wśród respondentów panuje przekonanie, że środki z ZUS i OFE nie wystarczą na godne życie. „Niekorzystne trendy demograficzne jasno wskazują, że obowiązkowy system emerytalny nie zapewni nam świadczeń, które pozwoliłyby na utrzymanie dotychczasowego poziomu życia. Dodatkowe oszczędzanie w tym zakresie jest koniecznością. Dlatego zarówno przed branżą finansową, jak i stroną rządową oraz politykami, stoi duże wyzwanie zmotywowania Polaków do dobrowolnego gromadzenia kapitału, chociażby w ramach IKE czy IKZE” – komentuje prezes Maliszewski.
Jak działa IKZE?
Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego to system dobrowolnego oszczędzania na emeryturę w ramach III filaru. Konto może założyć każdy pełnoletni i osoby powyżej 16. roku życia zatrudnione na umowę o pracę. W większości towarzystw, klienci sami decydują, ile i z jaką częstotliwością będą dokonywać wpłat. Maksymalny limit wpłat w 2015 roku, określony w ustawie, wynosi 4750,80 złotych. Mechanizmem zachęcającym do gromadzenia środków w ramach konta są korzyści podatkowe. Wypracowane zyski nie podlegają 19-procentowemu podatkowi Belki, a roczne wpłaty na konto można uwzględnić w deklaracji PIT, zmniejszając tym samym podstawę opodatkowania.
Jak przekonuje Artur Maliszewski: „IKZE to atrakcyjne uzupełnienie obowiązkowych form oszczędzania na emeryturę. Produkt ten należy obecnie do jednych z tańszych produktów inwestycyjnych na rynku, z przejrzystą strukturą oraz gwarancją korzyści podatkowych pozwalających na optymalizację zysków”.
...
Rozkosze zagmatwanego prawa podatkowego .
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:06, 11 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Od soboty 800 zł za parkowanie "na kopercie". Inne mandaty też w górę
11 kwietnia 2015, 07:45
800 zł - tyle od soboty trzeba będzie zapłacić za parkowanie, bez koniecznych uprawnień, w miejscu dla niepełnosprawnych. Więcej zapłacą też ci kierowcy, którzy zignorują ograniczenia wjazdu pojazdów o określonej masie.
Rozporządzenie ws. wysokości grzywien za wybrane rodzaje wykroczeń, które weszło w sobotę w życie, ma dostosować przepisy dotyczące mandatów do zmian w prawie, które nastąpiły w 2014 r. Zwiększa też wysokość mandatów za część wykroczeń popełnianych przez kierowców.
Najważniejsze zmiany dotyczą kwestii związanych z parkowaniem w miejscach z zakazem lub w miejscach przeznaczonych dla osób niepełnosprawnych. Przykładowo kierowca, który zaparkuje na "kopercie" dla osób niepełnosprawnych i będzie się przy tym bezprawnie posługiwać kartą parkingową wystawioną dla osoby niepełnosprawnej, może dostać mandat w wysokości do 1000 zł. Za samo posługiwanie się w nieuprawniony sposób taką kartą grozi 300 zł mandatu, za parkowanie na "kopercie" lub miejscu zastrzeżonym - 800 zł.
Wzrasta też wysokość mandatów dla kierowców m.in. ciężarówek, którzy albo wjadą na ulicę z zakazem wjazdu dla ciężarówek lub złamią zakaz dotyczący wjazdu pojazdów o masie większej niż określona w zakazie. Dotąd można było za to wykroczenie dostać mandat w wysokości 350 zł, teraz będzie to 500 zł.
Ustalona została również wysokość mandatów za brak "odblasków" - do 100 zł. Chodzi o obowiązek używania takich elementów, w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu, przez pieszych poruszających się po drodze po zmierzchu i poza obszarem zabudowanym (chyba że jest to chodnik lub droga przeznaczona wyłącznie dla pieszych - PAP). Obowiązek taki wprowadziła pod koniec sierpnia nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym.
Od soboty 100 zł za brak kasku ochronnego zapłacić będą musieli nie tylko motocykliści i motorowerzyści, ale też kierowcy czterokołowców, czyli m.in. quadów. Stuzłotowy mandat będą mogli też dostać za przewożenie pasażera bez kasku.
Taka sama kara grozi rodzicom, którzy bez uprawnień, będą przewozić dzieci coraz popularniejszym wózkiem rowerowym.
Uregulowane zostały też kwestie dotyczące mandatów dla nietrzeźwych rowerzystów. Wynika to ze zmiany w przepisach z października 2013 r., zgodnie z którymi "kierowanie na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu pojazdem innym niż mechaniczny przez osobę znajdującą się w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi) lub pod wpływem środka działającego podobnie do alkoholu" nie jest przestępstwem, a wykroczeniem.
Zgodnie z obowiązującym od soboty rozporządzeniem, nietrzeźwy rowerzysta będzie mógł zostać ukarany mandatem w wysokości 500 zł; natomiast za stan po użyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila) grozić będzie od 300 do 500 zł mandatu. Podobne kary mają być stosowane w przypadku osób pod wpływem "środków działających podobnie do alkoholu".
...
Budżet potrzebuje kasy to już rowerzyści będą bulić za 0,2...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BRMTvonUngern
Administrator
Dołączył: 31 Lip 2007 Posty: 135910
Przeczytał: 62 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:03, 13 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
MF: gimnazjaliści poznają podatki i korzyści wynikające z ich płacenia
Pomoc gimnazjom w przekazywaniu wiedzy z zakresu podatków i korzyści wynikających z ich płacenia - to założenia programu "Finansoaktywni. Misja: Podatki" organizowanego przez MF. Bezpłatne materiały edukacyjne mają trafić do 200 zainteresowanych szkół.
"Z badań przeprowadzonych przez Ministerstwo Finansów wynika, że dla połowy Polaków płacenie podatków jest obowiązkiem obywatelskim (+państwo potrzebuje moich pieniędzy+), natomiast dla jednej trzeciej jest to przykry obowiązek (+nie rozumiem po co je płacę+). Dlatego postanowiliśmy edukować naszych młodych obywateli i informować ich na co przeznaczane są podatki" - powiedziała cytowana w poniedziałkowym komunikacie wiceminister finansów, Izabela Leszczyna.
Materiały, które będą rozsyłane przez Ministerstwo Finansów zawierają scenariusz zajęć dla nauczycieli, prezentację, animowany film oraz karty do gry edukacyjnej. Nauczyciele zainteresowani udziałem w programie, muszą jedynie wypełnić formularz internetowy na stronie
"Przekazana w tej formie wiedza ukształtuje wśród młodzieży świadomość podatkową, wyjaśni istotę i potrzebę płacenia podatków, a także płynące z tego korzyści. Projekt jest też narzędziem, które może ułatwić nauczycielom dydaktykę tej pozornie niełatwej dziedziny dzięki atrakcyjnym materiałom edukacyjnym" - argumentuje resort finansów.
Program „Finansoaktywni. Misja: Podatki”, jest przeznaczony dla uczniów i nauczycieli szkół gimnazjalnych. Ma on na celu w prosty sposób przekazywać wiedzę na temat podatków, oraz pokazywać jak ich płacenie wpływa na zaspokajanie przez państwo podstawowych potrzeb, takich jak: edukacja, budowa dróg czy zapewnienie bezpieczeństwa.
Ministerstwo chce, aby program przyczynił się do wzrostu świadomości młodzieży na te tematy, i umożliwił im podejmowanie w przyszłości racjonalnych decyzji, z uwagi m.in. na rosnące znaczenie rozwoju rynków finansowych.
Ponadto, aby zachęcać do udziału w programie, resort zorganizuje konkurs „Poznałem podatki, kojarzę korzyści”, który pozwoli gimnazjalistom wykorzystać zdobytą podczas zajęć wiedzę. Oceniane będą prace konkursowe na tematy podatkowe, przygotowane przez trzyosobowe zespoły uczniów pod okiem nauczycieli, oraz na podstawie tych prac ma być przygotowane debata. Najlepszym zespołom i nauczycielom, ministerstwo ufunduje tablety oraz wycieczkę do Sejmu i MF.
...
Oczywiście denerwują absurdy. Gdy kupisz akcje przez biuro maklerskie są zwolnione z podatku, gdy od kolegi NIE!!! TE SAME !!!! Kolega koledze powinien przez biuro sprzedawać! Przecież chyba chodzi o zwolnienie danej akcji nie formy sprzedaży! Tym bardziej, że przez biuro masz dokument. To akurat nie płacisz. Od kolegi NIE MASZ! TO ZEZNAWAJ W PICIE! OBŁĘD !
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Forum Religia,Polityka,Gospodarka Strona Główna
-> Aktualności dżunglowe |
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 Następny
|
Strona 3 z 9 |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group cbx v1.2 //
Theme created by Sopel &
Programy
|
|